Część 34: SALESMAN PUCHATEK
Był piękny pierwszomajowy poranek. HERACLES Classic Płońsk Apertif jak co dzień ustalił
naszych bohaterów, czyli Puchatka, Prosiaczka, Tygryska, Kłapouchego i Królika w pozycji
równoległej do powierzchni podłogi. Walające się tu i ówdzie butelki oraz bełty, wyglądające jak
fraktale powstałe w chorym umyśle jakiegoś matematyka, a uwolnione z dna owrzodzonych żołądków
uczestników ostatniej libacji u Puchatka dopełniały krajobrazu, jaki tego poranka można było ujrzeć u
niego w domku. Wydzielające się przy tym z owych bełtów gazy nie przeszkadzały absolutnie już
nikomu, gdyż jak wiadomo lata praktyki robią swoje. Pierwszym, który nawiązał w miarę przytomny
kontakt ze światem okazał się tym razem Puchatek. Potężnym beknięciem, które wydało się
obudzonym kompanom porównywalne z dźwiękiem, jaki niechybnie wydają trąby jerychońskie,
obwieścił Światu swój powrót z pijackiego snu. Za jego przykładem chciał się udać Prosiaczek, lecz
mizeria z jaką to uczynił była godna pożałowania, i tym samym wystawiła go na gromki śmiech
Tygryska, Królika i Kłapcia. Aby nie wyjść zupełnie na fajtłapę, Prosiaczek napiął się z całej siły i
puścił najwspanialszego bełta w swoim życiu, którym wprawił w zachwyt wszystkich obecnych.
No, chyba dałem z siebie wszystko. stwierdził lakonicznie Prosiaczek.
Bravo, bravo, bravissimo! wrzeszczał Królik.
In de fejs of de hedżehog! (W mordę jeża! to dla nie obeznanych z językiem obcym)
zawieśniaczył z nieukrywaną nutą podziwu w głosie Tygrysek.
I co zrobimy z tak dobrze rozpoczętym dniem? uciął błyskotliwe recenzje nad Prosiaczkowym
bełtem Kłapcio.
No zawyrokował Puchatek wyciągając swój zegarek z dewizką, który jak wiadomo nie posiadał
wskazówek chyba pora na małe co nieco.
I w ten oto sposób nasza gromadka bohaterów znalazła się na bardzo przez nich często uczęszczanej
drodze na Piwną Górkę.
Nie uszli jednak tą drogą zbyt daleko, bo na trzeciej mijanej przez nich polance ukazał się
niecodzienny widok. Otóż wylądowało tam 7 metrowej średnicy COŚ, zwane potocznie Unidentify
Flajing Obdżekt, lub jak kto woli w skrócie UFO. Po opadnięciu kurzu wyszło ze spodka pięciu
typa, wyglądających zupełnie identycznie jak cała gromadka naszych bohaterów.
O kurwa! skwitował to Prosiaczek.
Prosiaczku, za mało kurwa w tym twoim ?kurwa?. Chyba powinieneś powiedzieć: ?O KURWA!!!?.
wymamrotał Tygrysek.
Uszczypnijcie mnie, bo albo nie minął mi jeszcze wczorajszy trip, albo to co widzę to najczystsza
galaktyczna prawda. Kłapouchy przecierał z niedowierzania oczy.
Spełnieniem prośby Kłapcia zajął się z przyjemnością podnieconego sadysty Królik.
Orzesz ty orzeszku jeden! wrzeszczał Kłapcio. Co ja ci kurwa do chuja wafla zrobiłem, co?
Wyprostować ci te twoje wystające zęby, hę? Nie rozumiesz debilu co to jest przenośnia?
So ? so? sorrrry? Próbował bronić się skamlącym głosem Królik. Zachowałem się jak gówniarz.
Obiecuję, że się to więcej nie powtórzy.
Dobra, chłopaki. komenderował Puchatek. Gnaty trzymać w pogotowiu. Jak który będzie
próbował jakiś sztuczek, to zmieść gnoja z tego świata. Nie będzie się żadna morda podszywała pod
nasze ziemskie powłoki. Idziemy!
Z nienawiścią w przekrwionych z podniecenia oczach oraz oczywiście od codziennego picia
HERACLESA zbliżali się do stojących nieruchomo postaci przed spodkiem. Znany ze swej
porywczości Prosiaczek ściskał za plecami swoje ukochane uzi.
Czego do kurwy nędzy chcecie na naszym terenie, co? z najwyższą, na jaką go było stać kurtuazją
spytał przybyszów Puchatek.
Szukamy paliwa do naszego pojazdu. zaczął kosmiczny odpowiednik Puchatka. Z kosmosu
odebraliśmy sygnały, że tu na Ziemi można znaleźć zamiennik do naszego reaktora. Znaczna część
mieszkańców waszej planety zwie go korbojebem lub gleborzutem, a nazywa się to ponoć jakoś tak
RULEZ, GULGULEZ, oj chyba nie tak. A może HERCULES ?
HERACLES Classic Płońsk Apertif, ty durny ćwoku. odparł z wyniosłym znawstwem
prawdziwego konesera Tygrysek.
Jedyny i niepowtarzalny HERACLES Classic Płońsk Apertif doda ci skrzyyydeł! wrzasnął Królik.
A tak. Zgadza się. Tego właśnie szukamy. ucieszył się kosmiczny odpowiednik Prosiaczka.
Co wy kurwa, chcecie naszego HERACLESA na paliwo do jakiegoś spodka zmarnować? nie
spodobało się to Kłapouchemu.
Hola, hola! zwietrzył w tym doby interes Puchatek i zdzielił Kłapcia w łeb tak, że Kłapcio padł jak
zabity na ziemię z miną podobną do miny rozanielonego Krzysia, gdy mu Pan Sowa ?zrobi dobrze?.
Ile potrzebujecie tego wyśmienitego ?paliwa?? kontynuował rzeczowo, jak rasowy salesman Kubuś.
Ksadokek umfigikow. To po waszemu 15 litrów. wydusił z siebie kosmiczny odpowiednik
Prosiaczka, który zobaczył u swojego ziemskiego odpowiednika kawałek wystającej mu zza pleców
lufy.
Sądzę, że będziemy mogli wam pomóc. z wazeliniarsko włazidupskim uśmiechem od ucha do
ucha odrzekł ?GŁÓWNY NEGOCJATOR Z OBCYMI? Kubuś. A kasę macie?
Mamy. odparł kosmiczny odpowiednik Kłapouchego. Ale tylko w używanych ?stówach?.
Bryknij się kurwa Tygrysku do Babyjagi ? po 5 sześciopaków dla naszych kosmicznych kumpli.
komenderował Puchatek. Ale migiem, na jednej nodze!
A jak się Babajaga ? zapyta o kasę? zreflektował się Tygrysek.
Zacznij obierać nożem banana tak, aby Babajaga ? poślizgnęła się na skórce od banana i nadziała się
na Twój nóż. I tak siedem razy! wrzasnął delikatnie już wkurwiony na niekompetencję swojego
kumpla Puchatek. Jesteśmy stałymi klientami, tak czy nie? Mamy otwartą stałą linię kredytową, tak
czy nie? Co ja, do jasnej cholery ojca mam uczyć, jak dzieci robić???
Ołkej! zawieśniaczył Tygrysek zrozumiawszy dywagacje Puchatka. Pędzę, lecę ?!!!
Po czasie, jaki jest potrzebny na obejrzenie jednego Teleekspresu zjawił się zziajany Tygrysek
taszcząc 5 sześciopaków HERACLESA.
Mam wszystko o co prosiłeś. odrzekł Tygrysek. Oto 5 sześciopaków HERACLESA.
Przecież durny gamoniu nic więcej nie chciałem. warknął zirytowany Kubuś. Oto panowie 5
sześciopaków HERACLESA, lub jak kto woli 15 litrów ?paliwa?. rzekł zwracając się do kosmitów.
Cena promocyjna to ?stówa? od 1 opakowania. Razem 3000 PLN. z jeszcze większym wazeliniarsko
włazidupskim uśmiechem niż poprzednio zakończył Puchatek.
Bierzemy! uciął kosmiczny odpowiednik Prosiaczka.
No pewnie. Nie macie innego wyjścia! wyszczerzył się do niego prawdziwy Prosiaczek, który był
wkurwiony do granic możliwości, że tym razem nie użyje swojego uzi.
Po zapłaceniu i zatankowaniu spodka ?OBCY? odlecieli, a nasi bohaterowie z kabzą nabitą ?stówami?
wrócili na bardzo przez nich często uczęszczaną drogę na Piwną Górkę. Nie osiągali jednak swojej
normalnej prędkości, ponieważ musieli taszczyć ze sobą nieprzytomnego jeszcze Kłapouchego.
Jednakże myśl o rychłym zatopieniu się w błogiej nieświadomości po wypiciu kolejnego morza
HERACLESA dodawała im sił. Tylko niezadowolony Prosiaczek mruczał pod nosem:
Jak kurwa tak dalej pójdzie, to lufa mojego uzi zardzewieje. Następnym razem będę ja negocjował.
Tak ? I podyktuję im takie warunki, że zesrają się z wrażenia. Wtedy będę niezadowolony i wywołam
zajebistą rozpierduchę ? rozmarzył się Prosiaczek.
A kolejne dni upływały im na dosłownym i w przenośni upłynnianiu kasy zarobionej na sprzedaży ?
paliwa?, dostarczając im zapominanych wrażeń z każdej imprezy po każdorazowym przebudzeniu.
KONIEC CZĘŚCI TRZYDZIESTEJ TRZECIEJ