background image

LIST DO RZYMIAN

List został zredagowany pod koniec trzeciej podróży misyjnej Pawła, najprawdopodobniej 

w Koryncie (por. 16,23; 

1 Kor 1,14

), gdzie Apostoł przebywał około trzech miesięcy, 

przemierzywszy uprzednio całą Macedonię (

Dz 20,1–2

). O tym, że pismo zostało zredagowane 

właśnie w Koryncie, świadczą następujące dane: 1. Życzliwości Rzymian poleca Apostoł 
pobożną niewiastę „diakonisę Kościoła w Kenchrach”. Wiadomo, że Kenchry to portowa część 
Koryntu. Możliwe, że Febe jest wśród ludzi zawożących list Pawła do Rzymu. 2. Paweł 
oświadcza, że w trakcie pisania listu do Rzymian znajduje się w drodze do Jerozolimy z darami 
dla wiernych tamtejszego Kościoła (

Rz 15,25

). Otóż z 

1 Kor 16,2

 i 

2 Kor 9,3–4

 wynika, że 

miejscem swoistego magazynowania owych darów był właśnie Korynt. 3. Paweł przesyła 
Rzymianom pozdrowienia od niejakiego Erasta, zwanego „skarbnikiem miasta”, i od Kwartusa, 
„brata”. Obydwaj zdają się być przy boku Apostoła w momencie redagowania Listu do 
Rzymian. Wiadomo skądinąd (

2 Tm 4,20

), że właśnie Korynt był miejscem zamieszkania tych 

dwu mężów. 4. Apostoł przekazuje Rzymianom pozdrowienia również od Tymoteusza i 
Sozypatra (

Rz 16,21

), wiadomo zaś z 

Dz 20,4

, że ci dwaj ludzie towarzyszyli Pawłowi w jego 

podróży do Koryntu.

Zredagowanie Listu do Rzymian miało miejsce – jak się wydaje – pod koniec pobytu 

Pawła w Koryncie, tzn. na przełomie lat 57/58, prawdopodobnie przed świętem Paschy, gdyż z 

Dz 20,6

 wynika, że wkrótce po opuszczeniu przez Pawła Koryntu obchodzono Paschę.

O Rzymianach, odbiorcach listu Pawła, mamy w Biblii stosunkowo mało danych. 

Wiadomo, że dość liczna była w tym czasie rzymska gmina żydowska (por. 

Dz 2,10

). 

Zakrojone na szeroką skalę prześladowanie za czasów Nerona świadczy o tym, że dość duże 
również było skupisko rzymskich chrześcijan. Nie trzeba dodawać, że chrześcijanie rzymscy 
rekrutowali się głównie z pogan, i list ma na celu przede wszystkim umocnienie tych 
chrześcijan w wierze (por. 1,5–6; 1,13–15). Wśród nich byli również judeochrześcijanie. Do 
nich nawiązują wyraźnie rozdziały 14 i 15, tak też należy interpretować wypowiedzi z 16,17–
18, gdzie są wspominani ludzie postępujący zupełnie tak samo jak przeciwnicy Pawła – 
niewątpliwie żydowscy – z 

Flp 3,18–19

. Dodać jednak należy, że autentycznym chrześcijanom 

rzymskim grozi ze strony „żydujących” niebezpieczeństwo znacznie mniejsze niż wspólnotom 
chrześcijańskim w Galacji czy Jerozolimie.

Obok przestróg skierowanych zarówno do judeochrześcijan, jak i chrześcijan nawróconych 

z pogaństwa, list zawiera w streszczeniu całą teologię Pawła, ze szczególnym uwydatnieniem 
w niej idei soteryjnych. Zdając sobie sprawę z roli, jaką odgrywał Rzym w ówczesnym 
świecie, Paweł ma nadzieję, że prawdziwe chrześcijaństwo, umocniwszy się w tym mieście, 
będzie zeń promieniować na bliższą i dalszą okolicę (1,8; 16,19).

Prócz spraw teoretyczno-dogmatycznych list porusza również zagadnienie bardzo 

praktyczne: Paweł wybiera się w długą podróż do Hiszpanii i pragnąc zatrzymać się po drodze 
na jakiś czas w Rzymie (por. 

Dz 19,21

Rz 1,11–13

15,23–24

), chce znaleźć w tym – nie 

znanym mu jeszcze – mieście jakiś punkt oparcia. Ze względu na brak uprzednich kontaktów 

background image

osobistych list ma charakter bardzo oficjalny, nieosobisty; jest bardziej swoistym traktatem 
dogmatycznym niż listem w pełnym znaczeniu tego słowa.

ADRES (1,1–7)

1

 

1

 Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii 

Bożej, 

2

 którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w Pismach świętych. 

3

 [Jest to 

Ewangelia] o Jego Synu – pochodzącym według ciała z rodu Dawida, 

4

 a ustanowionym według 

Ducha Świętości pełnym mocy Synem Bożym przez powstanie z martwych – o Jezusie Chrystusie, 
Panu naszym. 

5

 Przez Niego otrzymaliśmy łaskę i urząd apostolski, aby ku chwale Jego imienia 

pozyskiwać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze. 

6

 Wśród nich jesteście i wy, powołani 

[przez] Jezusa Chrystusa.

7

 Do wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych świętych, którzy mieszkają w Rzymie: 

łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa!

Tekst 1,1–7 jest wstępem do Listu do Rzymian, dość specyficznym ze względu na jego 

doniosłość treściową.

1.

 Podobnie jak w wielu innych listach, tu również Paweł nazywa siebie sługą. W 

przeciwieństwie do świata pozabiblijnego, gdzie niewolnictwo uchodziło zawsze za stan 
najwyższego poniżenia, w Biblii – już w Septuagincie – zaszczytnym mianem sługi (δoυλoς
jest określany każdy, kto zachowuje Prawo. Sługami są też nazywani wielcy mężowie izraelscy 
powołani do specjalnych zadań, jak prorocy, Mojżesz, Dawid. Z postacią szczególnego sługi 
Bożego mamy do czynienia w Księdze Izajasza (zwł. 42,1 – 53,13). Przy lekturze listów Pawła 
należy o tym pamiętać, gdyż Apostoł nie tylko uważa owego Sługę za typ Mesjasza, lecz także 
– przynajmniej kilkakrotnie – swoją własną działalność traktuje jako pewne przedłużenie 
posłannictwa Sługi Jahwe.

W NT sługą Bożym jest Jezus Chrystus, a wszyscy chrześcijanie są sługami Boga lub 

Jezusa Chrystusa. Na miano szczególnych sług Chrystusa zasługują Chrystusowi wysłannicy, 
czyli Apostołowie.

Paweł jest sługą Chrystusa Jezusa nie tylko w tym sensie, że osoba Jezusa stanowi treść 

całej jego posługi, lecz także i dlatego, że został powołany na apostoła przez Jezusa Chrystusa. 
Wzmianka o powołaniu Pawła stanowi tu aluzję nie tyle do samego nawrócenia, ile raczej do 
apostolskiej inwestytury Pawła, choć z drugiej strony wiadomo, że chronologicznie moment 
powołania utożsamia się z nawróceniem. Aczkolwiek tak niespodziewane, było jednak owo 
powołanie przedmiotem Bożych zamiarów już wtedy, kiedy Paweł znajdował się jeszcze w 
łonie swej matki (

Ga 1,15

). Dzięki temu powołaniu Szaweł, dawniej znany wszystkim okrutny 

prześladowca chrześcijan, stał się wybranym narzędziem Bożym (

Dz 9,15

). Apostoł – to jak 

wiadomo, określenie funkcji, a nie tytuł osoby. Ze względu na specyfikę owej funkcji został 
Paweł przeznaczony – lub mówiąc dokładniej: „oddzielony” od reszty zwykłych ludzi – do 
głoszenia Ewangelii. Podobnie byli oddzielani w ST prorocy, kapłani lub inni specjalni 
wysłannicy Boga (por. np. 

Kpł 20,26

).

Ewangelia, którą Paweł ma głosić, jest Boża, ponieważ Boski jest jej początek; nie jest 

dziełem tylko ludzkim. Bożą jest jednak i dlatego, że cała jej treść dotyczy spraw Bożych, 
dokładniej, Bożych planów zbawienia. W tym sensie cały ST nawiązywał również do 

background image

Ewangelii. Zapowiadali ją przede wszystkim starotestamentowi prorocy, prekursorzy 
Apostołów NT.

2.

 Paweł niejednokrotnie daje wyraz przekonaniu, że cały ST ma charakter mesjański. 

Mianem proroków są tu określani nie tylko prorocy w sensie ścisłym, lecz także inni autorzy 
natchnieni ST, czyniący jakiekolwiek aluzje do przyszłej działalności Mesjasza. Cały ST jest 
swoistą prehistorią Ewangelii.

3–4.

 Według dość powszechnego przekonania te wiersze stanowią fragment 

przedpawłowego, wczesnochrześcijańskiego wyznania wiary. Tradycja rękopiśmiennicza tego 
tekstu zawiera pewne rozbieżności.

W całym preskrypcie – czyli adresie Listu do Rzymian – ww. 3b–4a są pewnym wtrętem. 

Jego pominięcie nie tylko że nie zakłócałoby sensu całego preskryptu, ale przeciwnie – 
uczyniłoby ten tekst bardziej zrozumiałym, a jego znaczenie o wiele przejrzystszym. O 
przedpawłowym charakterze tego tekstu są przekonani egzegeci nie tylko akatoliccy, lecz także 
katolicy.

Wydaje się, że był to symbol wiary, który pozostawał związany ze sprawowaniem liturgii. 

Pewne dane, jakich dostarcza obecna postać tekstu, przemawiają za tym, że Paweł nie 
wprowadził go do swego listu mechanicznie, bez żadnych adaptacji, lecz poddał go pewnym 
modyfikacjom. Tak np. niektórzy egzegeci sądzą, że pochodzenia Pawłowego są wyrażenia: 
według ciała… według Ducha Świętości. Określenie pełnym mocy zostało – zdaniem innych 
egzegetów – wprowadzone przez Pawła po to, by wyrazić ideę ukazania szczególnej mocy 
Syna Bożego w momencie Jego zmartwychwstania. Zmartwychwstanie nie było ani 
zapoczątkowaniem Boskiej egzystencji Jezusa – zarówno Paweł (5,10; 8,29; 

1 Kor 1,9

8,6

15,28

2 Kor 1,19n

4,6

), jak i wcześniejsza tradycja (por. np. tytuł Pan w 

Dz 2,36

) suponują tę 

prawdę – ani szczególnym objawieniem Jego Bóstwa; było po prostu manifestacją szczególnej 
mocy Syna Bożego. Funkcja treściowa całego fragmentu 3b–4a w najbliższym kontekście jest 
następująca: wiersze te mają za zadanie wyjaśnić sens słowa Ewangelii. Jest to Ewangelia o 
Synu, który według ciała pochodził z rodu Dawida, a przez zmartwychwstanie okazał moc 
Syna Bożego
.

5.

 Po tej dygresji o Ewangelii wraca Paweł do osoby Jezusa, którego uważa za dawcę łaski 

i urzędu apostolskiego. Posłannictwo apostolskie nazywa łaską i urzędem. Łaską dlatego, że 
Paweł niczym nie zasłużył sobie na takie wyróżnienie. Apostoł pamięta ciągle o tym – może aż 
do przesady – że był przecież prześladowcą Chrystusa. Jeśli stał się teraz narzędziem 
wybranym
 (por. 

Dz 9,15

) – to niewątpliwie jest to dowód wielkiej łaski Bożej. Możliwe jednak, 

że Paweł ma tu na myśli wszystkie inne łaski, jakie się wiązały z powołaniem go na urząd 
apostoła. Występująca przy tym liczba mnoga nie stanowi chyba aluzji do towarzyszy Pawła, 
uczestniczących w posłudze apostolskiej. Łaska – to być może nawiązanie do łaski nawrócenia, 
choć możliwe też, że wyrażenie łaska i urząd apostolski stanowi pewną całość, mającą na celu 
uwydatnienie darmowości powołania Pawła na ten urząd (por. 

Ga 1,15

Dz 9,15

26,17

). Celem 

jego całego apostolatu jest pomnażanie chwały imieniu Chrystusowemu. Zakłada to zbawienie 
całego rodzaju ludzkiego – Żydów i pogan, choć wyraźnie mówi się jedynie o poganach (por. 

Dz 9,15–16

). Wymagać to będzie ze strony ludzi posłuszeństwa. Nie ma bowiem innej drogi do 

pełnego, autentycznego aktu wiary. Terenem działalności apostolskiej Pawła są regiony 
zamieszkałe przez pogan. Paweł jest więc, z woli Chrystusa, apostołem pogan (11,13).

background image

6.

 Chrześcijanie rzymscy rekrutują się głównie spośród pogan. Do nich to przede 

wszystkim zwraca się Apostoł, zgodnie z wyznaczonym przez samego Chrystusa zakresem 
jego apostolskiej misji.

Wszystkich chrześcijan nazywa Paweł powołanymi. Jest to powołanie rozumiane – rzecz 

jasna – nieco inaczej niż wspomniane w w. 1 powołanie Pawła. Na mocy tego powołania 
człowiek, akceptując Bożą wolę i odpowiadając pozytywnie na Boże wezwanie, staje się 
wyznawcą Chrystusa. Równocześnie w szczególny sposób jednoczy się z Chrystusem, i 
dlatego Paweł powie: Wszyscy bowiem przez wiarę jesteście synami Bożymi – w Chrystusie 
Jezusie
 (

Ga 3,26

). Owo posłuszeństwo wierze – to aluzja do jednego z trzech elementów aktu 

wiary. Na każdy akt wiary składa się bowiem harmonijne współdziałanie łaski Bożej, intelektu 
i woli człowieka. Jeśli zabraknie któregoś z tych czynników, nie może być mowy o prawdziwej 
wierze. Tak więc choćby człowiek był obdarzony największą łaską, choćby był przekonany 
wewnętrznie o słuszności przedstawianej mu prawdy, nie zdobędzie się na akt wiary tak długo, 
jak długo nie zdeterminuje swojej woli, jak długo nie zechce wierzyć. Wszyscy ludzie, poganie 
i Żydzi, są wzywani przez Chrystusa do wiary. Motyw powołania jest zawsze ten sam: zarówno 
poszczególni apostołowie, jak i wszyscy ludzie są powoływani dzięki nieskończonej dobroci 
Boga. Nikt nie może zasłużyć sobie na łaskę powołania, na miano powołanego w pełnym tego 
słowa znaczeniu.

7.

 Chrześcijanie są też nazwani: przez Boga umiłowanymi. Jest to wyraźne nawiązanie do 

typowo Pawłowej nauki o odkupieniu, które według rozumienia Apostoła jest dziełem miłości. 
Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli 
jeszcze grzesznikami
 (

Rz 5,8

). Od chwili więc, kiedy Chrystus spełniając miłość Ojca i własną 

umarł za cały rodzaj ludzki, wszyscy ludzie słusznie są nazywani umiłowanymi przez Boga. 
Święci – to albo jeszcze jedno, oddzielnie pojmowane, synonimiczne określenie chrześcijan, 
albo atrybut powołania. Jakkolwiek pojmowałoby się funkcję tego terminu w konstrukcji 
całego zdania, nie ulega wątpliwości, że świętość jest następstwem powołania.

Świętymi są nazywani chrześcijanie nie dlatego, jakoby byli wolni od wszelkiego grzechu, 

lecz, że zostali uświęceni łaską chrztu. Są naczyniami łaski, z czego nie wynika jednak, że nie 
tkwią w nich złe skłonności i że im nigdy nie ulegają. Są świętymi, bo należą do nowego 
Izraela, który jest ludem świętym, wybranym tak, jak był ongiś święty i wybrany Izrael 
historyczny. Będąc świętymi – to znaczy uświęconymi łaską chrztu świętego – powinni 
chrześcijanie, podobnie jak naród święty w ST, uważać się za wyłączonych ze wszystkiego, co 
nieświęte, a składanie chwały Bogu traktować jako swoje główne zadanie.

Określenia: umiłowani, powołani, święci odnoszą się, rzecz jasna, nie tylko do chrześcijan 

nawróconych z pogaństwa, lecz do wszystkich wyznawców Chrystusa mieszkających w 
Rzymie i gdziekolwiek na świecie. Wymienione nazwy nadaje Paweł wielokrotnie nie tylko 
rzymskim chrześcijanom. Tak np. w 

Kol 3,12

 czytamy: Jako więc wybrańcy Boży – święci i 

umiłowani – obleczcie się w serdeczne współczucie, dobroć, pokorę… (por. także 

1 Tes 1,4

Tes 2,13

Ap 20,9

).

Adresatom swoich listów nie życzy Apostoł – zarówno we wstępie, jak i w zakończeniach 

listów – jakichkolwiek dóbr materialnych (z wyjątkiem może 

Flp 4,19

). Najczęściej pragnie dla 

swoich duchowych podopiecznych łaski i pokoju. Przez łaskę rozumieć tu należy wszelką 
pomoc Bożą, życzenie pokoju zaś jest nawiązaniem do owoców zbawienia, również 
nazywanego przez Pawła wprowadzeniem wielkiego pokoju: Zechciał… [Bóg]… przez Niego 
znów pojednać wszystko ze sobą: przez Niego – i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, 
wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża
 (

Kol 1,19n

).

background image

Pokój zaś – to też dar Boży, dzięki któremu zmienia się radykalnie sytuacja stworzona 

przez pierwszy grzech. Jej wyrazem było skłócenie całej ludzkości z Bogiem, poszczególnych 
ludzi między sobą oraz rozdarcie wewnętrzne człowieka (

Rz 7,9–23

). Dawcą łaski i pokoju jest 

zarówno Bóg Ojciec, jak i Pan Jezus Chrystus. Ojcostwo Boga jest tu zaakcentowane 
szczególnie mocno. Obdarowywanie wszelkimi dobrodziejstwami wiąże się bowiem 
nierozłącznie z pojęciem ojcostwa. Ale Syn jest dawcą łaski i pokoju w takim samym stopniu 
co i Ojciec.

MODLITWA I ZAPOWIEDŹ PRZYBYCIA (1,8–15)

8

 Na samym początku składam dzięki Bogu mojemu przez Jezusa Chrystusa za was 

wszystkich, ponieważ o wierze waszej mówi się po całym świecie. 

9

 Bóg bowiem, któremu służę w 

[głębi] mego ducha, głosząc Ewangelię Jego Syna, jest mi świadkiem, jak nieustannie was 
wspominam, 

10

 prosząc we wszystkich modlitwach moich, by kiedyś wreszcie za wolą Bożą 

nadarzyła mi się dogodna sposobność przybycia do was.

11

 Gorąco bowiem pragnę was zobaczyć, aby użyczyć wam nieco daru duchowego dla 

waszego umocnienia, 

12

 to jest abyśmy się u was nawzajem pokrzepili wspólną wiarą – waszą i 

moją.

13

 Nie chcę też, byście nie wiedzieli, bracia, że wiele razy miałem zamiar przybyć do was – ale 

aż dotąd doznawałem przeszkód – aby zebrać nieco owocu także wśród was, podobnie jak wśród 
innych pogan. 

14

 Jestem przecież dłużnikiem tak Greków, jak i barbarzyńców, tak uczonych, jak i 

niewykształconych. 

15

 Przeto, co do mnie, gotów jestem głosić Ewangelię i wam, mieszkańcom 

Rzymu.

8.

 Prawie każdy list Pawła zaczyna się i kończy słowami modlitwy. Jest to z zasady 

modlitwa dziękczynna – szczegół nie bez znaczenia i dla naszej postawy na modlitwie. Godne 
uwagi jest również to, że przedmiotem owej modlitwy – nawet dziękczynnej – nie jest Paweł 
sam, lecz jego duchowi podopieczni. W życiu zaś tych ludzi za najważniejsze uważa Apostoł 
sprawy związane ze zbawieniem wiecznym. Nic tedy dziwnego, że dziękuje Bogu za 
wszystkich chrześcijan rzymskich, mając na uwadze przede wszystkim ich wiarę, zyskującą 
sobie zresztą coraz większy rozgłos w ówczesnym świecie, którego zakres – po całym świecie 
– ma tu rzecz jasna sens hiperboliczny (por. także 

1 Tes 1,8

Kol 1,23

). Tak więc owa wiara już 

wydaje apostolskie owoce.

Dziękczynienie składa się Bogu, lecz za pośrednictwem Jezusa Chrystusa: Jezus jest 

bowiem pośrednikiem między Bogiem a ludźmi nie tylko w dziele sprowadzenia na cały świat 
zbawienia, lecz także w przekazywaniu Bogu próśb i dziękczynienia.

9–10.

 Zgodnie z deklaracją na samym początku listu – Paweł, sługa Chrystusa Jezusa 

(1,1) – Apostoł przedstawia teraz swoją pracę jako posługiwanie Bogu w głębi ducha. To 
ostatnie określenie wyraża nie tyle może ideę pełnego zaangażowania w głoszeniu Ewangelii – 
bo na tym ostatecznie polega owa posługa – ile może raczej świadczy o przekonaniu Apostoła, 
że to, co czyni, jest swoistym składaniem Bogu duchowego kultu. Tym duchowym charakterem 
różni się jego posługa od urzędowania np. kapłanów starotestamentowych. Przedmiotem, 
treścią całej Ewangelii głoszonej przez Pawła jest Jezus, Syn Boży. Kiedy indziej zaś powie 
Apostoł, że w ogóle nie głosi niczego innego, tylko Chrystusa ukrzyżowanego (

1 Kor 1,23

).

Apostolskim trudom Pawła towarzyszy od dłuższego czasu pragnienie udania się do 

Rzymu w celu nawiązania bliższego kontaktu z wiernymi tamtejszego Kościoła.

background image

11–12.

 Owo bezpośrednie skontaktowanie się z Rzymianami ma dwie sprawy na 

względzie. Z jednej strony Paweł chce podnieść nieco na duchu, pokrzepić chrześcijan 
rzymskich, z drugiej zaś sam pragnie nabrać pewnej otuchy, przypatrując się z bliska tak 
pozytywnie już ocenionej wierze Rzymian. Apostoł jest przekonany, że niezwykłość, świeżość 
wiary Rzymian przyczyni się do ożywienia i umocnienia jego własnej, apostolskiej wiary.

13.

 Zależy mu też na tym, by Rzymianie wiedzieli (por. podobne sformułowania: 

Rz 

11,25

1 Tes 4,13

1 Kor 10,1

2 Kor 1,8

) o jego pragnieniu dotarcia do stolicy ówczesnego 

imperium rzymskiego. Decyzja udania się do Rzymu zapadała już wielokrotnie, lecz żadna z 
nich nie mogła być urzeczywistniona wskutek – najprawdopodobniej – nawału pracy 
apostolskiej (por. 

Rz 15,22

). Pomijając już obopólne pokrzepienie wynikające z kontaktu z 

Rzymianami, Paweł zawsze liczył na zebranie pewnych plonów duchowych wśród 
mieszkańców Rzymu. Zgodnie z tym, co bardzo dokładnie wyłoży w 

1 Kor 3,6nn

, i tu daje 

wyraz przekonaniu, że zasiewu dokonuje Chrystus. Apostołowie jedynie zbierają plony.

14–15.

 Według terminologii hellenistycznej cała ludzkość dzieliła się na Greków, czyli 

ludzi cywilizowanych – do nich zaliczano także Rzymian, ponieważ przyswoili sobie kulturę 
grecką – i „barbarzyńców”. Określenia „uczeni i „niewykształceni” – to synonimy Greków i 
barbarzyńców. Inaczej przedstawiał się ten podział wszystkich ludzi w nomenklaturze 
żydowskiej. Tu świat dzieli się na pogan i Żydów. Paweł czuje się dłużnikiem pogan, ponieważ 
z woli Chrystusa właśnie im ma głosić Dobrą Nowinę. Zaciągnął ten dług w momencie swojej 
inwestytury apostolskiej i spłaci go dopiero wtedy, kiedy cały świat pogański dowie się o 
Chrystusie. W przekonaniu Pawła Rzym stanowi najznakomitszą cząstkę pogańskiego świata. 
Apostoł wie jednak, że niekiedy Bóg miewał co do niego inne plany (por. np. 

Dz 16,6–7

). 

Dlatego mówi tu jedynie o swojej ludzkiej gotowości: Co do mnie, gotów jestem.

EWANGELIA PRZYNOSI USPRAWIEDLIWIENIE I 

ZBAWIENIE WSZYSTKIM LUDZIOM

KONIECZNOŚĆ USPRAWIEDLIWIENIA DLA POGAN I 

ŻYDÓW

ZAPOWIEDŹ GŁÓWNEGO TEMATU (1,16–17)

16

 Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego 

wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka. 

17

 W niej bowiem objawia się sprawiedliwość 

Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi, jak jest napisane: a sprawiedliwy żyć będzie 
dzięki wierze
. (

Ha 2,4

).

background image

16.

 Paweł wie dobrze, że Ewangelia w swej treści jest dla pogan głupstwem, pod 

względem formy – wyrazem prostactwa (por. 

1 Kor 1,23

). Mimo to nie wstydzi się głoszenia 

Ewangelii. Oznajmia to mieszkańcom Rzymu, miasta uchodzącego za centrum kultury i 
wszystkiego, co najbardziej wzniosłe w ówczesnym imperium. Apostoł pójdzie z Ewangelią do 
możnych i mądrych tego świata, nie zapominając rzecz jasna o maluczkich i prostaczkach.

Druga część w. 16 zawiera nie tylko myśl przewodnią całego listu, a tym samym całej 

soteriologii Pawła, lecz także definicję Ewangelii. Jest ona mocą Bożą ku zbawieniu dla 
każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka
. Wspomniany w tej definicji termin 
zbawienie obejmuje w sposób syntetyczny wszystkie aspekty zbawczego dzieła, a więc i takie, 
jak np.: odnowienie, odrodzenie, otrzymywanie darów Ducha Świętego (

Tt 3,5–7

), ożywienie i 

zmartwychwskrzeszenie, zasiadanie po prawicy Ojca (

Ef 2,5–8

), wybawienie ludzi od 

przyszłego gniewu (

Rz 5,9–10

).

W tej definicji Ewangelii przede wszystkim jednak dochodzi do głosu uniwersalizm 

dokonanego przez Chrystusa dzieła zbawienia: zbawienie jest przeznaczone dla wszystkich, nie 
tylko dla Żydów, lecz także dla Greków. Jednakże na pierwszym miejscu są wspomniani Żydzi, 
gdyż oni to właśnie byli nie tylko wyznawcami Boga Jedynego, lecz także spadkobiercami 
szczególnych przywilejów Bożych (por. 

Dz 13,46

Rz 3,1n.29

9,4–6

). Owo usytuowanie 

Żydów na pierwszym miejscu zasługuje na szczególną uwagę w pismach Pawła, który jak 
wiadomo, bardzo zdecydowanie – zwłaszcza w Liście do Rzymian – koryguje fałszywe 
przekonanie Żydów co do rzekomego przysługiwania im usprawiedliwienia z tytułu ich 
pochodzenia od Abrahama.

Wszyscy jednak, zarówno Żydzi jak Grecy, muszą uwierzyć w skuteczność zbawczą 

Ewangelii, co oznacza, że muszą akceptować Boże plany zbawienia, że muszą uznać autorytet 
Boga, a tym samym wyznać swoją własną ludzką niewystarczalność w sprawach zbawienia 
wiecznego.

17.

 Ewangelia jest też nazwana manifestacją sprawiedliwości Bożej. Sprawiedliwość ta w 

kontekście pozostałych wypowiedzi Pawła nie jest tylko darem otrzymanym od Boga i 
posiadanym przez człowieka. Jest ona w pierwszym rzędzie atrybutem Boga, prostym 
przeciwstawieniem gniewu Bożego (por. już 

Ps 85[84],4–6

). Nie jest też tzw. iustitia 

vindicativa, opozycją miłosierdzia czy miłości, lecz przeciwnie – przynajmniej w wielu 
kontekstach – synonimem dobroci Bożej, pełną miłosierdzia wolą Bożą, przymiotem Boga, 
okazującego wierność danym raz obietnicom.

Dość trudny do zinterpretowania zwrot od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi zdaje się 

wyrażać przede wszystkim ideę następującą: Dokonując dzieła usprawiedliwienia Bóg z 
pewnością nie bierze pod uwagę uczynków Prawa, lecz uwzględnia jedynie wiarę ludzi. Wiara 
jest początkiem całego usprawiedliwienia, celem, do którego zmierzają zbawcze czyny 
Chrystusa. W granicach wiary zamyka się cała religia, całe życie człowieka zmierzającego do 
Boga. Wypada jednak zaznaczyć, że według innych, również dość rozpowszechnionych 
interpretacji, słowa od wiary… ku wierze zawierają aluzję do dwu etapów ekonomii zbawienia, 
staro- i nowotestamentowego, obydwu opartych na wierze, choć może nie w takim samym 
stopniu. Jeszcze inni sądzą, że chodzi tu o ideę ciągłego wzrastania w wierze, o swoisty 
dynamizm życia religijnego. Cytat z proroka Habakuka można rozumieć dwojako: albo chodzi 
tu o myśl, że człowiek usprawiedliwiony żyje wiarą, czyli nie według ciała, nie polegając 
jedynie na naturalnych siłach, albo jest to stwierdzenie – co zdaje się bardziej harmonizować z 
kontekstem najbliższym – że człowiek usprawiedliwiony przez wiarę jest niejako wyjęty spod 

background image

prawa śmierci duchowej. Ubocznie przy tej ostatniej interpretacji dochodzi do głosu także myśl 
przewodnia całego listu: „usprawiedliwienie dzięki wierze”.

USPRAWIEDLIWIENIA POTRZEBUJĄ POGANIE (1,18–32)

18

 Albowiem gniew Boży objawia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, 

którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. 

19

 To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne 

jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. 

20

 Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego 

przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, 
tak że nie mogą się [oni] wymówić od winy, 

21

 ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako 

Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne 
ich serce. 

22

 Podając się za mądrych, stali się głupimi. 

23

 I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga 

na podobizny (

Ps 106[105],20

) i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i 

płazów. 

24

 Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali 

się bezczeszczenia własnych ciał. 

25

 Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu 

oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. 

26

 

Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły 
pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. 

27

 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne 

współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając 
bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. 

28

 A ponieważ nie uznali za 

słuszne zachować prawdziwego poznania Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego 
rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. 

29

 Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, 

chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; 
potwarcy, 

30

 oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe – pomysłowi, 

rodzicom nieposłuszni, 

31

 bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. 

32

 Oni to, mimo że dobrze 

znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je 
popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią.

18.

 Chcąc wykazać, że Ewangelia jest mocą Bożą zapewniającą każdemu człowiekowi 

zbawienie, stwierdza Paweł na wstępie, że sprawiedliwość, dzięki której człowiek prawdziwie 
żyje, objawia się tylko w Ewangelii. Poza Ewangelią jest miejsce jedynie na gniew, na który 
zasługują tak poganie (1,18–32), jak i Żydzi (2,1–3,20).

Mianem gniewu Bożego określa Paweł działanie Boga potępiającego grzech (

Rz 2,5

; por. 

3,5; 12,19). Niekiedy tak również nazywa dyspozycję, nastawienie Boga do tego, co sprzeczne 
z Jego wolą. Gniew Boga jest konsekwencją miłości, jaką Stwórca darzy stworzenie, doznając 
w zamian za to lekceważenia i wzgardy. W sumie – jest to antropomorfizm wyrażający ideę 
absolutnej Bożej dezaprobaty dla wszelkiego grzechu. W sposób najpełniejszy grzech zostanie 
potępiony w chwili sądu ostatecznego, ale już teraz gniew Boży przejawia się po prostu w 
przyzwoleniu na to, że coraz liczniejsze są grzechy, których skutki dotkliwie ranią ludzi. 
Ponieważ niebo jest miejscem zamieszkania Boga, wszelkie Jego działanie przychodzi z nieba. 
Jahwe spogląda z nieba na synów ludzkich badając, czy jest wśród nich rozumny, który 
szukałby Boga
 (

Ps 14[13],2

). Przedmiotem gniewu Bożego jest przede wszystkim godna 

najostrzejszego potępienia postawa pogan. Spośród ich grzechów wymienia Paweł na początku 
bezbożność i nieprawość. Są to wykroczenia nie tyle przeciwko ludziom, ile przeciw Bogu. 
Bezbożność jest prostym przeciwieństwem pobożności, buntem przeciw Bogu, odmawianiem 
Mu czci należnej. Nieprawość zaś – to przede wszystkim zaprzeczenie sprawiedliwości będącej 
synonimem przymiotów Boga; to także nierespektowanie praw Bożych, nieoddawanie Bogu 
tego, co Mu się należy. Opierając swe życie na bezbożności i nieprawości tym samym poganie 

background image

nakładają prawdzie pęta. Nie pozwalają jej dojść do głosu, wskutek czego prawda Boża nie 
stanowi reguły ich życia, lecz przeciwnie – trwają oni w obłudzie i zakłamaniu.

19.

 Paweł wyjaśnia z kolei, na czym polegało owo nakładanie pęt prawdzie. Poganie, choć 

mieli wszystkie dane po temu, by uznać istnienie Boga, to jednak nie chcieli tego uczynić. Jest 
to już prawie klasyczna, bo wiele razy napotykana także w ST (

Mdr 13–14

) i w literaturze 

apokryficznej (por. Baruch syr. 54,18; Test.Neft. 3,3n; List Ps.-Aryst. 132) argumentacja, 
mająca na celu ukazanie w całej rozciągłości winy ciążącej na poganach za ich niedowiarstwo. 
Nawet gdyby korzystali z własnych przyrodzonych możliwości poznawczych, mogliby 
zrozumieć, poznać w Bogu to wszystko, co jest dla człowieka możliwe do poznania i 
konieczne do uznania istnienia Boga. Wyrażenie jawne jest wśród nich można też zrozumieć w 
sposób następujący: w świadomości, w sercu każdego człowieka istnieją wrodzone możliwości 
poznania Boga. Z tymi możliwościami powołał Bóg człowieka do istnienia. W ten sposób Bóg 
ujawnił siebie samego każdemu człowiekowi.

20.

 A oto, w jaki sposób powinny być wykorzystane te naturalne możliwości człowieka, 

aby Bóg mógł być przezeń poznany. O Bogu świadczą wszystkie Jego stworzenia. By dostrzec 
Boga, by dojść do wniosku, że On istnieje, wystarczy przyjrzeć się dokładnie Jego 
stworzeniom, wystarczy zastanowić się nad harmonią i celowością wszystkiego, co istnieje. Na 
wszystkim widnieje swoiste znamię Boga, który wszystkiemu dał początek. Tak było od 
pierwszych chwil istnienia świata, tak jest po dzień dzisiejszy. Nikt więc nie może znaleźć 
usprawiedliwienia swojej niewiedzy o Bogu, który choć sam jest niewidzialny, daje się jednak 
łatwo dostrzec w swoich dziełach, może szczególnie w tych, co świadczą o Jego miłosierdziu i 
dobroci dla człowieka. Tekst ten został zacytowany przez Sobór Watykański I i uznany za 
biblijną podstawę dogmatu możliwości poznania Boga.

21.

 Gdy człowiek dysponuje odpowiednimi środkami do poznania Boga, nie pozostaje mu 

nic innego, jak oddać Bogu chwałę. Taka powinna być postawa stworzenia wobec Stwórcy, a 
już szczególnie stworzenia rozumnego, jakim jest człowiek, o czym Biblia – zwłaszcza NT – 
wielokrotnie przypomina (por. np. 

Łk 17,16–18

Rz 4,20

). Drugim z kolei obowiązkiem 

człowieka wobec Boga jest okazywanie Mu wdzięczności, choćby za rodzaj egzystencji, jaką 
człowiek został obdarzony. Zarówno owa cześć jak i wdzięczność powinny mieć charakter 
specjalny, gdy odnoszą się do Boga: cześć i wdzięczność należą się Bogu jako Bogu. Przez swą 
naturę, przymioty i dzieła, Bóg nie tylko sam w sobie jest racją dostateczną, by Mu okazywać 
uwielbienie i wdzięczność; On również sam przez się determinuje naturę owego uwielbienia i 
wdzięczności.

Postawę ludzi, którzy nie chcą uznać Boga po to, by złożyć Mu następnie wyrazy czci i 

dziękczynienia, wyrażają najpierw dwa określenia: znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione 
zostało bezrozumne ich serce
. Pierwszego z tych określeń używa również autor Księgi 
Mądrości opisując nikczemność kultu bałwochwalczego (por. także 

Jr 2,5

Ps 94[93],11

Dz 

14,15

). Występujący w tym określeniu i spotykany dość często w NT wyraz myśli 

(διαλoγισμoίς) oznacza nie tyle proces normalnego rozumowania, ile raczej najprzedziwniejsze 
sofizmaty i domysły o znaczeniu prawie zawsze pejoratywnym (por. np. 

Łk 5,22

6,8

9,46

24,38

Rz 14,1

1 Kor 3,20

Flp 2,14

).

Nikczemne – może dokładniej, puste, bezprzedmiotowe – były owe myśli dlatego, że 

dotyczyły idolów, które są niczym, nie mają w ogóle życia. Siedliskiem takiego sposobu 
myślenia jest zaćmione i bezrozumne serce. Serce – nie tylko w ST, lecz także w NT – stanowi 

background image

siedlisko zarówno myśli jak uczuć. Jest zaćmione, bo nie dochodzi doń światło Boże nie 
dopuszczane przez człowieka.

22–23.

 Karą jakby doraźnie zesłaną na pogan za to, że nie znali Boga i nie oddali Mu 

należnej czci, było pozbawienie ich możności odróżniania mądrości od jej pozorów. I tak 
trwając w przeświadczeniu o swej roztropności, w rzeczywistości zasklepiali się coraz bardziej 
w głupocie. O kulcie idolów wiele razy, i to już w najwcześniejszych księgach, mówił Stary 
Testament. Paweł czyni tu wyraźną aluzję do 

Pwt 4,15–18

, gdzie znajduje się formalny zakaz 

oddawania czci obrazom lub rzeźbom, przedstawiającym Boga w postaci ludzkiej. 
Równocześnie jednak nawiązuje Apostoł do smutnego epizodu z dziejów narodu wybranego: 
Izraelici również niejednokrotnie plamili się bałwochwalczym kultem. W sposób szczególny 
czynili to wtedy, gdy Mojżesz, przywódca narodu, był zajęty odbieraniem od Boga tablic z 
dziesięciu przykazaniami (por. 

Ps 106[105],19n

Wj 32,1

). Moralne zło grzechu owego 

odstępstwa polegało na tym, że obecność Boga, Boga odwiecznego i niezniszczalnego, 
zupełnie świadomie zamienili ludzie na podobizny nie tylko śmiertelnych ludzi, lecz także 
ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów.

24.

 W sposób szczególnie dokładny przedstawia Paweł karę, jaką Bóg zsyła na 

bałwochwalców. Pojawia się aż trzy razy zwrot: wydał ich Bóg (ww. 24.26.28). Warto już teraz 
zwrócić uwagę na użycie czasownika „wydawać” w tekstach soteryjnych. Oczywiście zupełnie 
inny bywa przedmiot tego „wydawania”. W wypowiedziach dotyczących zbawienia człowieka 
Bóg wydaje własnego Syna dla zbawienia rodzaju ludzkiego, tutaj zaś przedmiotem 
„wydawania” są ludzie, przechodzący w coraz to inne władanie: stają się oni łupem 
nieczystości, wynaturzenia – zwłaszcza mężczyźni – i zaślepionego umysłu.

W wyniku owego poddania się nieczystym żądzom ludzie poczęli bezcześcić własne ciała, 

sprzeniewierzając się najelementarniejszym prawom natury.

25–27.

 Jest to nowe przypomnienie istoty bałwochwalstwa: sprowadza się ono do 

zamiany najwyższej Prawdy, czyli Boga, na fałsz i zakłamanie, którego synonimem jest każdy 
pogański bożek (por. 

Jr 10,14

). Zresztą gdyby nawet potraktować całą sprawę nieco łagodniej, 

to i tak każdy kult bałwochwalczy będzie oddawaniem czci stworzeniu, zamiast samemu 
Stwórcy. Wspominając Boga-Stwórcę, Paweł, zwyczajem przyjętym wśród Żydów, nie 
omieszka dorzucić słów uwielbienia Boga. W kolejnych dwu wierszach powtórnie przedstawia 
Paweł rezultat oddania się ludzi nieczystym żądzom: przewrotność, wynaturzenie seksualne 
stało się udziałem zarówno mężczyzn jak i kobiet. Zwyrodnienie owo jest przedstawiane jako 
kara za grzech sprzeniewierzenia się Bogu prawdziwemu, nieoddania czci Temu, który się 
objawił jako Bóg w swoich stworzeniach.

28–31.

 Sam wyrok i jego uzasadnienie podaje Paweł w nieco odmiennym sformułowaniu 

jeszcze raz: bez światła Bożego, działając na własną rękę, czyni człowiek to, czego nie godzi 
się czynić. W trwających w owym oddaleniu od Boga ludziach narasta z czasem zło moralne. 
Wyliczanie przestępstw przypomina analogiczne katalogi grzechów zarówno w literaturze 
biblijnej (por. zwł. 

1 Kor 5,10–11

6,9–10

Ga 5,19–21

2 Tm 3,2–5

) jak pozabiblijnej (stoicy). 

Paweł wymienia najpierw ogólne moralnie złe dyspozycje: są to wszelka nieprawość i 
przewrotność. Potem przedstawia dwanaście konkretnych występków, uważanych przez 
teologię moralną zawsze za grzechy ciężkie. Listę przewinień zamykają cztery ujemne 
moralnie dyspozycje: nierozsądek, niestałość, brak serca, obojętność na nędzę drugiego 
człowieka.

background image

32.

 Winę ludzi dopuszczających się takich wykroczeń powiększa nadto fakt, iż sami źle 

postępując, aprobują analogiczne zło w postępowaniu innych ludzi. W ten sposób ich osobiste 
grzechy oddziałują zgubnie na innych, owocują społecznie. Już nawet Platon sądził, że każdy 
człowiek może uświadomić sobie swoją przewrotność moralną (por. Prawa 716 d). Filozof ten 
szczególnie ostro potępiał wszelkie wykroczenia przeciwko naturze (tamże, 636 e – d; 838 e – 
839 a).

USPRAWIEDLIWIENIA POTRZEBUJĄ TAKŻE ŻYDZI (2,1–24)

2

 

1

 Przeto nie możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś, gdy zabierasz się 

do sądzenia. W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, [w tej] sam na siebie wydajesz wyrok, bo 
ty czynisz to samo, co osądzasz. 

2

 Wiemy zaś, że sąd Boży według prawdy dosięga tych, którzy się 

dopuszczają takich czynów.

3

 Czy myślisz, człowiecze, co osądzasz tych, którzy się dopuszczają takich czynów, a sam 

czynisz to samo, że ty unikniesz potępienia Bożego? 

4

 A może gardzisz bogactwem dobroci, 

cierpliwości i wielkoduszności Jego, nie chcąc wiedzieć, że dobroć Boża chce cię przywieść do 
nawrócenia?

5

 Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia zaskarbiasz sobie gniew 

na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga, 

6

 który odda każdemu według 

uczynków jego (

Hi 34,11

Ps 62[61],13

Jr 17,10

32,19

): 

7

 tym, którzy przez wytrwałość w dobrych 

uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności – życie wieczne; 

8

 tym zaś, którzy są przekorni, 

za prawdą pójść nie chcą, a oddają się nieprawości – gniew i oburzenie. 

9

 Ucisk i utrapienie spadną 

na każdego człowieka, który dopuszcza się zła, najpierw na Żyda, a potem na Greka. 

10

 Chwała 

zaś, cześć i pokój spotkają każdego, kto czyni dobrze – najpierw Żyda, a potem Greka. 

11

 Albowiem 

u Boga nie ma względu na osobę.

12

 Bo ci, którzy bez Prawa zgrzeszyli, bez Prawa też poginą, a ci, co w Prawie zgrzeszyli, przez 

Prawo będą sądzeni. 

13

 Nie ci bowiem, którzy przysłuchują się czytaniu Prawa, są sprawiedliwi 

wobec Boga, ale ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni. 

14

 Bo gdy poganie, którzy 

Prawa nie mają, idąc za naturą czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla 
siebie są Prawem. 

15

 Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie 

ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub 
uniewinniające. 

16

 [Okaże się to] w dniu, w którym Bóg przez Jezusa Chrystusa sądzić będzie 

ukryte czyny ludzkie, według mojej Ewangelii.

17

 Jeżeli jednak ty dumnie nazywasz siebie Żydem, całkowicie zdajesz się na Prawo, chlubisz 

się Bogiem, 

18

 pouczony Prawem znasz Jego wolę i umiesz rozpoznać, co lepsze, a jesteś 

przeświadczony, żeś przewodnikiem ślepych, światłością dla tych, którzy są w ciemności, 

20

 

wychowawcą nieumiejętnych, nauczycielem prostaczków, mającym w Prawie wyraz wszelkiej 
wiedzy i prawdy… 

21

 Ty, który uczysz drugich, sam siebie nie uczysz. Głosisz, że nie wolno kraść, a 

kradniesz? 

22

 Mówiąc, że nie wolno cudzołożyć, cudzołożysz? Który brzydzisz się bożkami, 

okradasz świątynię? 

23

 Ty, który chlubisz się Prawem, przez przekraczanie Prawa znieważasz 

Boga. 

24

 Z waszej to bowiem przyczyny – zgodnie z tym, co jest napisane – poganie bluźnią imieniu 

Boga (

Iz 52,5

[LXX]; 

Ez 36,20.23

).

1–2.

 Ukazawszy w pełni poganom ich winę, z kolei przechodzi Paweł do Żydów, 

stanowiących w ich mniemaniu drugą część całej ludzkości. Oni też popełniają grzechy i nie 
mogą liczyć na usprawiedliwienie, choć wykazanie im ich nieprawości nie będzie wcale 
sprawą prostą. Przeświadczenie o szczególnym wybraniu tego narodu było nie tylko niezwykle 
silne, lecz nadto oparte na nie dającej się podważyć prawdzie. Świadomi swego 
uprzywilejowania, byli Żydzi przekonani, że zbawienie należy się im na mocy samego 

background image

pochodzenia od Abrahama i że oni właśnie mają prawo wyrokować o możliwości lub 
niemożliwości zbawienia innych ludzi. Zgodnie z tym przeświadczeniem wszystkich nieżydów 
i nieobrzezanych uważali za grzeszników. Otóż Paweł usiłuje im najpierw wykazać, że sami 
dopuszczają się tych przestępstw, jakie potępiają u innych, choć nie oznacza to, że popełniali 
wszystkie owe grzechy przed chwilą wymienione. Jakkolwiek by było, gdy chodzi o naturę i 
liczbę grzechów popełnianych przez Żydów, nie ulega wątpliwości fakt, że czeka ich sąd i 
surowa kara za to, czego się dopuszczają. Ich postępowanie bowiem, podobnie jak życie pogan, 
zasługuje tylko na gniew Boży.

3–4.

 Pytanie to ma charakter zdecydowanie retoryczny i nawiązuje do wspomnianego 

przed chwilą przekonania Żydów, że osiągną zbawienie. Otóż Paweł zapewnia ich, że nie 
unikną potępienia. Ani wybranie, ani obrzezanie, ani pochodzenie od Abrahama nie 
powstrzymają wyroku Bożego. Zresztą może tu nie chodzi tylko o złudzenie co do przyszłego 
zbawienia? Może Izraelici po prostu okazują brak szacunku dla wielkiej dobroci, cierpliwości i 
wspaniałomyślności Boga przez to, że licząc na te przymioty Stwórcy beztrosko popełniają 
coraz to nowe grzechy? Tymczasem funkcja owej niezmierzonej dobroci Boga jest zupełnie 
inna: ma ona doprowadzić grzesznika do opamiętania, ma spowodować ostatecznie jego 
nawrócenie. Jeśli ono nie nastąpi, wyczerpią się wszelkie zasoby cierpliwości i 
wielkoduszności
 Boga. O tym każdy Izraelita był obowiązany wiedzieć; jeśli zaś nie wiedział, 
dawał przez to dowód swojej złej woli.

5–8.

 Niewłaściwa postawa wobec dobroci i cierpliwości Boga jest nazywana inaczej 

zatwardziałością serca ludzkiego – tak często piętnowaną już w ST (

Wj 32,9

33,3

Pwt 9,27

31,27

). Zatwardziałości serca towarzyszy zazwyczaj otępienie umysłowe, obojętność na głos 

Boga nawołującego do nawrócenia. W tej sytuacji, gdy nadejdzie Pański dzień, człowiek nie 
może spodziewać się niczego innego, jak tylko gniewu Bożego. Równocześnie będzie to 
jednak dzień najsprawiedliwszego sądu. Niesprawiedliwych spotka zasłużona kara, a 
sprawiedliwi otrzymają w nagrodę życie wieczne.

9–11.

 Cały ten fragment jest dobitnym stwierdzeniem – i ostrzeżeniem zarazem, 

zwłaszcza dla Żydów – że u Boga nie ma względu na osobę. Dla grzeszników legitymujących 
się pochodzeniem od Abrahama Bóg w dzień gniewu wcale nie będzie łaskawszy niż dla 
pogan. Swoiste uprzywilejowanie Żydów będzie polegało na tym, że właśnie oni pierwsi 
otrzymają zasłużoną karę, podobnie jak wśród sprawiedliwych przede wszystkim bogobojni 
Izraelici otrzymają nagrodę. Kara wieczna jest tu nazwana uciskiem i utrapieniem, gdy 
tymczasem nagrodą będzie chwała, cześć i pokój, czyli wszystkie owe dobra, które składają się 
zazwyczaj w wypowiedziach autorów natchnionych na pełnię szczęścia mesjańskiego.

12–13.

 Powodem szczególnego zadufania religijnego była dla każdego Izraelity 

świadomość posiadania Prawa. Prawo w przekonaniu wszystkich ortodoksyjnych Żydów 
miało wprost magiczne możliwości zapewnienia wiecznego zbawienia. Otóż Paweł 
przypomina, że grzechy popełniali i popełniają nie tylko ci, którzy nie znają Prawa, lecz także 
zobowiązani do jego przestrzegania. Pierwsi bowiem, choć nie mają Prawa formalnie 
objawionego, mają je wypisane we własnym sercu i sprzeniewierzając się mu popełniają 
grzech, drudzy zaś grzeszą przez to, że nie zachowują Prawa, które z racji swej natury domaga 
się tego, by je respektowano. Fakt szczególnego uprzywilejowania, którego wyrazem jest 
posiadanie Prawa, co więcej, nawet skrupulatne wczytywanie się w Prawo liturgiczne w 
synagodze lub w ramach pobożności prywatnej u siebie w domu i jego drobiazgowa znajomość 
– wszystko to samo przez się wcale nie zapewnia usprawiedliwienia.

background image

14–16.

 Paweł stwierdza tu wyraźnie, że objawione Prawo Boże, czyli Prawo 

Mojżeszowe, pod wielu względami jest zgodne z tym, co poganin z natury już nosi w swym 
sercu, czyli z tzw. prawem naturalnym (por. 

Syr 17,14

Rz 8,4

13,8–10

). Zdrowy rozsądek sam 

sobie wystarcza do tego, by ocenić zło lub dobro moralne jakiegoś czynu. Człowiek jest 
ustawicznie oskarżany lub uniewinniany przez siebie samego. Wzmianka o sądzie zdaje się 
nawiązywać do w. 3. Jezus Chrystus będzie sędzią wszystkich: zarówno tych, którym 
pozytywne Prawo Boże służyło za drogowskaz życiowy, jak i tych, którzy mieli Prawo 
wypisane we własnych sercach. Ostatecznie więc człowiek będzie odpowiadał za swoje czyny 
zgodnie z tym, czy przyjmował łaskę Chrystusa, czy też ją odtrącał.

17–20.

 Kolejny, długi anakolut, tj. zdanie urwane, świadczy o tym, że Paweł coraz 

dosadniej wykazuje Żydom ich moralną niedoskonałość. Myśl przewodnia tego fragmentu 
przypomina zasadę noblesse oblige, obowiązującą po dzień dzisiejszy w stosunkach tak 
międzyludzkich, jak i w postawie względem Boga. Nazywanie kogoś „Żydem” lub domaganie 
się od innych tego tytułu świadczyło zawsze o szczególnym wyróżnieniu, i to zarówno pod 
względem narodowym jak religijnym. Całkowite zdanie się na Prawo było dowodem – w 
przekonaniu Izraelity – wielkiego szacunku dla Prawa, a także wyrazem wiary w jego 
wszechmoc usprawiedliwiającą. Chlubiąc się Bogiem, Izraelita przeciwstawiał się poganom, 
którzy mieli jedynie ręką ludzką uczynione bożki (idole). Prawo stawiało każdego Izraelitę w 
sytuacji rzeczywiście bardzo pomyślnej. Dzięki niemu mógł on poznać wolę Bożą i łatwiej niż 
poganin odróżnić zło od dobra. Wszystko to sprawiało, że Izraelita, przeświadczony o swej 
wyższości, czuł się pełnoprawnym, całkowicie kompetentnym wychowawcą innych. W 
niedomówieniu tego fragmentu, będącym następnikiem długiego okresu warunkowego, 
podobnie jak w kolejnych zdaniach kontekstu następującego, kryły się z pewnością myśli 
ukazujące niewłaściwość i karygodną niekonsekwencję postępowania Żydów.

21–24.

 Niekonsekwencje owe są tu ukazane bardzo wyraźnie. Dla każdego z 

wymienionych tu występków można by znaleźć żywą ilustrację w historii Izraela, w dziejach 
całego narodu lub poszczególnych jednostek. O grabieżach świątyń pogańskich przez Żydów 
pisze dość dokładnie Józef Flawiusz (por. StDzŻ, IV, 8,10; Przeciw Apionowi I, 249.310.318). 
Prawo Mojżeszowe bardzo surowo zakazywało wyciągania jakichkolwiek korzyści 
materialnych ze sprzedaży figur bożków pogańskich lub z innych przedmiotów wartościowych, 
znalezionych w świątyniach pogańskich (por. 

Pwt 7,25n

). Zdarzało się jednak łamanie tego 

zakazu, i poganie nie omieszkali wytknąć tego Żydom (por. np. 

Dz 19,37

). Poganie bluźnili 

Bogu także wtedy, gdy na Izraelitów spadały jakieś nieszczęścia. Twierdzili bowiem złośliwie, 
że Bóg Izraela jest bezsilny, że nie potrafi obronić swego narodu od nieszczęść, jakie nań 
spadają. O ileż bardziej dotkliwe musiały być owe bluźnierstwa wówczas, gdy ludzie nie 
okazywali szacunku Bogu, gdy drwili z Niego. Ubolewali nad tym szczególnie Prorocy w ST 
(por. 

Iz 52,5

Ez 36,20–22

; zob. także 

2 P 2,2

).

WZGLĘDNA WARTOŚĆ OBRZEZANIA (2,25–29)

25

 Obrzezanie posiada wprawdzie wartość, jeżeli zachowujesz Prawo. Jeżeli jednak 

przekraczasz Prawo będąc obrzezanym, stajesz się takim, jak nieobrzezany. 

26

 Jeżeli zaś 

nieobrzezany zachowuje przepisy Prawa, to czyż jego brak obrzezania nie będzie mu oceniony na 
równi z obrzezaniem? 

27

 I tak ten, który od urodzenia jest nieobrzezany, a wypełnia Prawo, będzie 

sądził ciebie, który, mimo że masz księgę [Prawa] i obrzezanie, przestępujesz Prawo.

background image

28

 Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest 

widoczne na ciele, 

29

 ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym 

obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, nie zaś według litery. I ten właśnie otrzymuje 
pochwałę nie od ludzi, ale od Boga.

25–26.

 Obrzezanie – obok faktu posiadania Prawa i świadomości pochodzenia od 

Abrahama – było kolejnym źródłem dumy każdego Izraelity. Było ono również zewnętrznym 
wyrazem pewnych zobowiązań, jakie człowiek brał na siebie. Bez ich zachowywania 
obrzezanie nie miało żadnego znaczenia. Obrzezany, dopuszczając się łamania Prawa, tym 
samym zasługiwał na wieczne potępienie. I odwrotnie – poganin nie obrzezany, lecz posłuszny 
głosowi własnego sumienia, czyli w rzeczywistości przestrzegający tego, co nakazuje także 
pozytywne Prawo Boże, zasłuży sobie na usprawiedliwienie i zostanie potraktowany w dniu 
Pańskim tak samo jak ten, kto jest obrzezany i zachowuje Prawo Boże.

27–29.

 W rezultacie nieobrzezany, uchodzący w oczach Izraelity za uosobienie wszelkich 

grzechów, może się okazać kiedyś sędzią obrzezanych (por. 

Mt 12,41n

). Jako następstwo 

powyższych stwierdzeń pojawia się w rozważaniach Pawła podwójna koncepcja 
przynależności do narodu żydowskiego oraz możliwość dwojakiego rozumienia obrzędu 
obrzezania. Można być Żydem tylko na zewnątrz, przez zewnętrzne przestrzeganie – i to nie 
wszystkich – przepisów Prawa, i wtedy nie zasługuje się na miano prawdziwego Izraelity. 
Żydem autentycznym, prawdziwym jest ten, kto pochodzi od Abrahama, jest obrzezany i 
przestrzega całym wewnętrznym przekonaniem wszystkich przepisów Prawa. Podobnie rzecz 
się ma z obrzezaniem. Obok czysto zewnętrznego, cielesnego – które jeśli się tylko na nim 
poprzestaje, na nic nie zda się człowiekowi – jest również obrzezanie serca (por. 

Pwt 10,16–20

Jr 7,4

9,24

), duchowe, zasługujące na miano obrzezania prawdziwego, choćby nawet na 

zewnątrz wcale nie było widoczne. Ono też znajdzie uznanie w oczach Boga.

PRZEWAGA ŻYDÓW (3,1–8)

3

 

1

 Na czym więc polega wyższość Żyda? I jaki pożytek z obrzezania? 

2

 Wielki pod każdym 

względem. Najpierw ten, że zostały im powierzone słowa Boże. 

3

 Bo i cóż? Jeśli niektórzy stali się 

niewierni, to czyż ich niewierność miałaby zniweczyć wierność Boga? 

4

 Żadną miarą! Bóg przecież 

musi okazać się prawdomównym, każdy zaś człowiek kłamliwym (

Ps 116[115],11

) zgodnie z tym, 

co napisane:

Abyś się okazał sprawiedliwy w słowach Twoich
i odniósł zwycięstwo, kiedy Cię sądzą
 (

Ps 50,6

 LXX).

5

 Lecz jeśli nasza nieprawość uwydatnia sprawiedliwość Bożą, to cóż powiemy? Czy Bóg jest 

niesprawiedliwy, gdy okazuje zagniewanie? – wyrażam się po ludzku. 

6

 Żadną miarą! Bo w takim 

razie jakże Bóg sądzić będzie ten świat? 

7

 Ale jeżeli przez moje kłamstwo prawda Boża tym więcej 

się uwydatnia ku Jego chwale, to jakim prawem jeszcze i ja mam być sądzony jako grzesznik? 

8

 I 

czyż to znaczy, iż mamy czynić zło, aby stąd wynikło dobro? – jak nas niektórzy oczerniają i jak 
nam zarzucają, że tak mówimy. Takich czeka sprawiedliwa kara.

1–2.

 Wykazawszy z całą dokładnością, że ani pochodzenie od Abrahama, ani obrzezanie 

fizyczne nie dają żadnej gwarancji zbawienia, z kolei – i to jest zupełnie naturalne – musi 
Paweł odpowiedzieć na pytanie, na czym polega wyższość Żyda nad poganinem, bo Apostoł 
wyraźnie do tej wyższości nawiązuje (1,16; 2,9.10), i jaki jest – jeśli w ogóle jest – pożytek z 

background image

obrzezania (por. 

Rdz 17

). Odpowiedź na powyższe pytania jest twierdząca, a sposób jej 

sformułowania każe się domyślać, że Paweł pojmuje wielorako wyższość Żyda nad poganinem 
i że również widzi niejeden pożytek w obrzezaniu. Owa wyższość Żyda nad poganinem 
wynika z faktu oddania właśnie narodowi wybranemu całego depozytu objawienia, z faktu 
pozostawienia właśnie Żydom wielu obietnic, które są przecież najbardziej typowym 
przykładem powierzenia człowiekowi słowa Bożego.

3–4.

 Paweł natychmiast też przewiduje ewentualne zarzuty. Mógłby ktoś powiedzieć: Cóż 

z tego, że Bóg powierzył Izraelitom swoje słowo, skoro stali się oni niegodni tego słowa. Nie 
szanowali go lub wręcz sprzeniewierzali się Bożym pouczeniom, od początku dziejów Izraela 
poczynając, a na historii stosunku Żydów do Jezusa kończąc. Zmarnowali swoją 
uprzywilejowaną pozycję – mógłby ktoś powiedzieć. Otóż słuszność tego rozumowania 
podważa Paweł z całą stanowczością (zob. podobne sformułowania: 

Rz 3,6.11

6,2.15

7,7.13

9,14

11,1.11

1 Kor 6,15

Ga 2,17

3,21

). Pan Bóg dotrzymując wierności ludziom wcale nie 

jest uzależniony od wierności lub niewierności człowieka. Niewierność człowieka nie 
unicestwia obietnic Bożych. Równocześnie Paweł zdaje się nawiązywać do tych wymówek, 
jakimi posługuje się niekiedy człowiek, próbujący złożyć na Boga odpowiedzialność za swoje 
nieszczęścia. Otóż w tym oskarżaniu Boga przez człowieka zawsze jednak – jak to już 
powiedział Psalmista i co historia tyle razy potwierdziła – człowiek okazuje się kłamcą, a Bóg 
doskonale wierny prawdzie.

5–6.

 Paweł przewiduje coraz nowe i coraz trudniejsze zarzuty. Pan Bóg jest chyba 

niesprawiedliwy i krzywdzi człowieka okazując mu swoje zagniewanie za popełnione przez 
niego grzechy. Przecież nieprawość człowieka ostatecznie spełnia pożyteczną rolę, bo 
przyczynia się do uwydatnienia sprawiedliwości Bożej. Posądzenie Boga o niesprawiedliwość, 
to prawie bluźnierstwo – dlatego Paweł zastrzega się: wyrażam się po ludzku – jednakże jego 
rozumowanie zdaje się być poprawne. Apostoł protestuje znów z całą stanowczością. 
Przypuszczanie tego rodzaju pozostawałoby bowiem w wyraźnej sprzeczności z pojęciem 
Boga, do którego istoty należy sprawiedliwość. Zresztą Bóg jest również sędzią całego świata. 
Otóż nie mógłby nim być, gdyby Jego sprawiedliwość pozostawiała cokolwiek do życzenia.

7–8.

 Wyimaginowany oponent Pawła – choć nietrudno byłoby znaleźć takiego w 

rzeczywistości – nie czuje się jednak przekonany. Zgodziwszy się z tym, że Bóg jest 
nieskończenie sprawiedliwy, nie może pojąć, dlaczego on, człowiek, ma być karany za to, że 
przyczynia się – choć przez swoje kłamstwo, tutaj w znaczeniu niewierności – do uwydatnienia 
Bożej sprawiedliwości. Stąd krok już tylko do wniosku, że należałoby wobec tego pomnażać 
jak najbardziej ludzkie grzechy, skoro wynika z nich dobro w postaci coraz wyraźniejszego 
ukazywania sprawiedliwości Bożej. Otóż w odpowiedzi, nie tracąc już czasu na dłuższe 
wywody, stwierdza Paweł, że jest to wniosek ludzi próbujących usprawiedliwić swoje niecne 
postępowanie. Takich ostrzega Apostoł: nie unikną sprawiedliwej kary. Na nic nie zdadzą się 
im przedstawiane przez nich sofizmaty.

WSZYSCY – ŻYDZI I POGANIE – POPADLI W GRZECHY (3,9–

20)

9

 Cóż więc? Czy mamy przewagę? Żadną miarą! Wykazaliśmy bowiem uprzednio, że i Żydzi, i 

poganie są pod panowaniem grzechu, 

10

 jak jest napisane:

background image

Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego,

11

nie ma rozumnego, nie ma, kto by szukał Boga.

12

Wszyscy zboczyli z drogi, zarazem się zepsuli,
nie ma takiego, co dobrze czyni, zgoła ani jednego.

13

Grobem otwartym jest ich gardło,
językiem swoim knują zdradę,
jad żmijowy pod ich wargami,

14

ich usta pełne są przekleństwa i goryczy;

15

ich nogi szybkie do rozlewu krwi,

16

zagłada i nędza są na ich drogach,

17

droga pokoju jest im nie znana,

18

bojaźni Bożej nie ma przed ich oczami (

Ps 14[13],1nn

; 5,10; 140[139],4; 10[9],7; 

Iz 51,7n

Ps 36[35],2

).

19

 A wiemy, że wszystko, co mówi Prawo, mówi do tych, którzy podlegają Prawu. I stąd każde 

usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga, 

20

 jako że dzięki uczynkom 

wymaganym przez Prawo żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach (

Ps 

143[142],2

). Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu.

9.

 Wykazawszy, że zarówno Żydzi jak i poganie sprzeniewierzali się Bogu, Apostoł 

posłuży się, by zdobyć zwłaszcza u Żydów lub judeochrześcijan większe uznanie dla swych 
wywodów, danymi z Biblii. To co powiedział dotychczas o winie Żydów – zresztą i pogan – 
nie jest wynikiem jego własnych spekulacji. Biblia bowiem także stwierdza, że zarówno Żydzi, 
jak i poganie są godni słusznego potępienia. Nim jednak Apostoł przystąpi do zacytowania 
konkretnych tekstów, jeszcze raz przypomni, że Żydzi wcale nie są w lepszej sytuacji; nie mają 
pod tym względem żadnej przewagi nad poganami.

10–18.

 Całą serię tekstów starotestamentowych tematycznie podobnych Paweł albo sam 

dobrał, albo zaczerpnął je z jednego z tych zbiorów, których istnienie jeszcze w ST – podobnie 
zresztą jak w literaturze międzytestamentowej i w NT – zdaje się nie ulegać wątpliwości. Są to 
tzw. testimonia. W każdym z tych tekstów jest mowa o coraz to innej części organizmu 
ludzkiego, co naprowadza na myśl, że człowiek cały pełen jest nieprawości i grzechu. Grzech, 
na podstawie tego zestawu tekstów, jest błąkaniem się po bezdrożach, a nie kroczeniem prostą 
drogą, to niepokój sięgający samego wnętrza człowieka, absolutny brak szacunku i bojaźni 
Boga.

19–20.

 Choć wyraźnie wspomniane tu jest tylko Prawo, wiadomo jednak, że podciąga 

pod nie Paweł cały ST. Nie mają więc Żydzi już żadnego kontrargumentu. To, co Paweł mówi 
sam od siebie, znajduje niejako pełne potwierdzenie w Piśmie. Nie pozostaje nic innego, jak 
tylko pokornie przyznać się do winy. Co więcej, korzystając już z dobrodziejstw Prawa i 
pozostając mimo to w grzechach, każdy Izraelita musi wreszcie sam dojść do przekonania, że 
nie może ono nigdy wydobyć go z mocy grzechu. Prawo jest – samo w sobie – bezsilne, gdy 
chodzi o usprawiedliwienie. Równocześnie jednak jest wielkim dobrodziejstwem, gdyż przez 
nie człowiek może lepiej i pełniej uświadomić sobie wielkość swoich wykroczeń. Dzięki 
Prawu łatwiej może też dostrzec istniejącą w sobie skłonność do złego; dzięki zaś pełnemu 
uświadomieniu sobie bezsilności Prawa w dziele zbawienia tym goręcej i szczerzej może 
zacząć pragnąć miłosierdzia Bożego.

WIARA JEST ŹRÓDŁEM USPRAWIEDLIWIENIA

background image

USPRAWIEDLIWIENIE DLA KAŻDEGO DZIĘKI CHRYSTUSOWI 

(3,21–31)

21

 Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez 

Prawo i Proroków. 

22

 Jest to sprawiedliwość Boża [dostępna] dzięki wierze w Jezusa Chrystusa dla 

wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: 

23

 Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są 

chwały Bożej, 

24

 a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w 

Chrystusie Jezusie. 

25

 Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania dzięki wierze mocą Jego 

krwi. Chciał przez to wykazać, że sprawiedliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej 
– za dni cierpliwości Bożej – wyrażała się 

26

 w odpuszczaniu ich po to, by ujawnić w obecnym 

czasie Jego sprawiedliwość, i [aby pokazać], że On sam jest sprawiedliwy i usprawiedliwia 
każdego, który żyje dzięki wierze w Jezusa.

27

 Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona. Przez jakie prawo? Czy przez 

prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary. 

28

 Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga 

usprawiedliwienie na podstawie wiary, niezależnie od pełnienia uczynków wymaganych przez 
Prawo. 

29

 Bo czyż Bóg jest Bogiem jedynie Żydów? Czy nie również i pogan? Na pewno również i 

pogan. 

30

 Przecież jeden jest tylko Bóg, który usprawiedliwi obrzezanego przez wiarę, a 

nieobrzezanego – dzięki wierze. 

31

 Czy więc przez wiarę obalamy Prawo? Żadną miarą! Tylko 

Prawo właściwie ustawiamy.

Dotychczas wykazywał Paweł, że wszyscy, zarówno poganie, jak Żydzi, znaleźli się poza 

drogą zbawienia i że wszystkim jednakowo potrzebne jest miłosierdzie Boże. Było to jakby 
negatywne spojrzenie na problem zbawienia całej ludzkości. Obecnie przechodzi Apostoł do 
naświetlenia strony pozytywnej tego zagadnienia. Usprawiedliwienie, a tym samym zbawienie 
całej ludzkości było zaplanowane przez Boga przed wiekami.

21.

 Objawienie w czasie sprawiedliwości Bożej, będącej przeciwstawieniem Bożego 

gniewu, dokonuje się również zgodnie z wolą Bożą. Prawo Mojżeszowe w nowej ekonomii 
stało się już zbyteczne, ale jego istnienie było konieczne, jako pewien etap przejściowo-
wstępny.

Sprawiedliwość Boża, o której Paweł tu mówi – to nie sprawiedliwość związana z 

wymiarem kary (iustitia vindicativa). Jest to raczej synonim miłości, którą Bóg okazuje 
ludziom; jest to wyraz miłosierdzia Bożego nad bezradną, pogrążoną w grzechach ludzkością. 
Dzięki tej sprawiedliwości ludzie otrzymają coś ze świętości Boga samego. Do tego właśnie 
sprowadza się istota usprawiedliwienia. Rysem najbardziej znamiennym tej sprawiedliwości 
jest jej absolutna niezależność od Prawa. Ludzkość dostępuje usprawiedliwienia wcale nie 
dlatego, że je zachowuje. Wiadomo zresztą, że tylko część ludzkości posiadała Prawo, przy 
czym Paweł zaznaczał już wiele razy, że spadkobiercy owego Prawa wcale nie okazali się 
lepszymi niż reszta ludzkości. Sprawiedliwość Boża stała się jawna, stała się dostępna dla ludzi 
niezależnie od Prawa. Kiedy Paweł mówi o ujawnieniu się sprawiedliwości Bożej, słuchaczowi 
nasuwają się skojarzenia z miłością. Bóg – jak to podkreśla wielokrotnie zwłaszcza św. Jan – 
miłuje nas o wieków. Nic byśmy o tej miłości jednak nie wiedzieli, gdyby nam jej nie ujawnił 
w zbawczym dziele Chrystusa. Sprawiedliwość Boża tak rozumiana, aczkolwiek niezależnie od 
Prawa, jest jednak poświadczona przez Prawo i Proroków. Znaczy to, że cały ST – bo mianem 
Prawa i Proroków określa się niekiedy tę całość – jest zorientowany w swej treści na ową 
manifestację sprawiedliwości Bożej. Zatem historia zbawczych planów Boga rozpoczyna się 
już w ST.

background image

22–23.

 Stwierdzenie: Sprawiedliwość Boża [dostępnadzięki wierze w Jezusa Chrystusa 

dla wszystkich, którzy wierzą zawiera myśl przewodnią, główną tezę całego Listu do Rzymian, 
a poniekąd także całej teologii św. Pawła. Sformułowanie tej tezy ma charakter niewątpliwie 
polemiczny. Paweł udziela w niej odpowiedzi tym wszystkim, co sądzili, że do 
usprawiedliwienia, mimo iż dokonało się zbawcze dzieło Jezusa, nadal konieczne jest 
przestrzeganie Prawa. Otóż nie! Wystarcza wiara w Jezusa Chrystusa, a dokładniej, wiara w 
zasługi życia, śmierci i wywyższenia Chrystusa. Nie ma przy tym żadnej różnicy pomiędzy 
Żydami a poganami. Jedni i drudzy powinni spełnić tylko ten jeden warunek. Żydzi muszą 
nadto pamiętać, że mimo przywilejów, jakimi Bóg tak często ich obsypywał, wcale nie są w 
lepszej sytuacji niż poganie. Wszyscy zgrzeszyli. Jedni przez łamanie pozytywnie objawionego 
im Prawa, drudzy przez lekceważenie wewnętrznego głosu sumienia (

Rz 2,13–16

). Wszyscy są 

przez to w jednakowym stopniu pozbawieni chwały Bożej. Chwała Boża, którą Żydzi 
przedstawiali sobie na sposób bardzo materialny, była zewnętrznym objawem Bożej obecności. 
W stwierdzeniu powyższym chodziło jednak z pewnością i o tę myśl, że człowiek trwający w 
grzechu jest pozbawiony piękna obrazu Bożego, którym miał być z woli samego Stwórcy.

24.

 Wzmianka o tym, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia darmo, jest tylko 

wnioskiem z poprzedniej wypowiedzi Pawła, dotyczącej grzechów pogan i Żydów. Jeśli 
wszyscy trwają w grzechach i usprawiedliwienie dokonuje się właśnie w takiej sytuacji, to 
może ono być jedynie wyrazem dobroci i miłosierdzia Bożego. Nie jest zapłatą za żadne 
uczynki człowieka, dokonało się darmo, czyli inaczej mówiąc – z łaski. Do istoty łaski należy 
bowiem to, że jest dawana darmo. Usprawiedliwienia każdy człowiek dostępuje dzięki 
odkupieniu, którego dokonał Chrystus Jezus. Termin odkupienie nie powinien nas wprowadzać 
w atmosferę stosunków zbyt komercjalnych ani nie skłaniać do przypuszczeń, że wskutek 
pierwszego grzechu cała ludzkość znalazła się w niewoli szatana w takim stopniu, iż Bóg 
Ojciec musiał mu złożyć okup z własnego Syna, by nas w ten sposób wykupić, czyli uwolnić z 
więzów grzechu. Mało kto już dziś tak interpretuje naukę św. Pawła o odkupieniu człowieka. 
Jeśli już koniecznie chcemy pozostać przy kategoriach okupu, to na pewno nie szatan jest tym, 
któremu się ów okup składa, a poza tym inna jest natura samego okupu. Jest to ofiara miłości i 
posłuszeństwa Syna względem Ojca, ofiara złożona najdobrowolniej, z prawdziwej miłości do 
Ojca i do wszystkich ludzi.

25–26.

 Odkupienie dokonało się przez krew Jezusa Chrystusa. Pod tym względem ciało 

Chrystusa przypomina ze ST tzw. przebłagalnię, (hebr. kapporet, gr. ιλαστήριoν) czyli górną 
część arki przymierza, pokrywę, skrapianą krwią zwierząt podczas uroczystości 
przebłagalnych, zwłaszcza w uroczysty Dzień Przebłagania (

Kpł 16,2.13nn

). Istniało 

przekonanie, że właśnie owa materialna część arki, obficie zroszona krwią, jest narzędziem 
oczyszczenia. W tym sensie również narzędziem oczyszczenia było zbroczone krwią ciało 
Jezusa. Jednakże oczyszczenie owo dosięga człowieka rzeczywiście i odmienia go 
wewnętrznie dopiero wtedy, kiedy uwierzy on w skuteczność zbawczego dzieła Chrystusa. 
Tylko wtedy też można mówić o prawdziwym przebłaganiu, którego istota nie na tym polega, 
że Bóg odmienia swój stosunek do człowieka i z obrażonego staje się znów przyjacielem. W 
Bogu nie dokonuje się żadna zmiana. Bóg kocha nas zawsze jednakowo wielką miłością, tylko 
my, jak długo trwamy w grzechach – nie możemy odczuwać działania miłości Bożej. Musi się 
dokonać w nas przemiana, musimy – przy pomocy Boga – zwrócić się znów ku Niemu. 
Pojednanie (

Rz 5,11

11,15

) – to proces dokonujący się w człowieku i sprawiający, że znów 

może on reagować na sygnały Bożej miłości. Odwieczne Boże plany zbawienia zmierzały 
przede wszystkim do tego, aby okazać nam niewyczerpaną cierpliwość Boga (

Rz 2,4

). Dzieje 

background image

ludzkości poprzedzające przyjście Chrystusa nazwał Paweł dniami cierpliwości Bożej, Bóg 
tolerował niejako w owym czasie ludzkie grzechy, pobłażał im, znosił je w swej cierpliwości. 
Jego sprawiedliwość, w ten sposób okazana, była wyrazem szczególnej doskonałości, była 
synonimem miłości. Otóż gdy nadeszła pełnia czasu, gdy rozpoczął się NT, Bóg posunął się w 
swym niezmierzonym miłosierdziu jeszcze dalej: przedtem „tylko” nie zsyłał na człowieka 
kary, teraz zaś wydaje na śmierć swego Jednorodzonego Syna, aby ratować człowieka od 
wiecznej zagłady. Tak więc jeśli ST jest czasem cierpliwości Bożej, to NT uznać należy za 
epokę miłosierdzia Bożego. Usprawiedliwienie, jakiego Bóg dokonuje, jest w tym ujęciu nie 
tylko rzeczywistym uwalnianiem człowieka od grzechu, lecz także obdarowywaniem go 
szczególną doskonałością Bożą, noszącą tu miano sprawiedliwości. Będąc źródłem 
sprawiedliwości, Bóg usprawiedliwiając człowieka daje mu coś ze swej doskonałości. Ze 
strony człowieka warunkiem nieodzownym osiągnięcia tego usprawiedliwienia jest wiara w 
Jezusa Chrystusa. Wówczas już zbyteczne są wszelkie podziały na Greków i Żydów, zbędne 
jest posiadanie lub nieposiadanie Prawa. Wystarcza wiara – oczywiście wiara czynna przez 
miłość – w Jezusa Chrystusa.

27–29.

 Praktyczne następstwa takiego stanu rzeczy są bardzo doniosłe. Oto nikt już nie 

może się chlubić, że zasłużył sobie na usprawiedliwienie przez przestrzeganie nakazów praw, 
czyli mówiąc inaczej, przez uczynki Prawa. Nie ma już Prawa, nie ma więc i zasług 
wypływających z rzekomego przestrzegania jego nakazów. Apostoł jeszcze raz stwierdza, że 
człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa. 
Gdyby usprawiedliwienie dokonywało się na mocy zasług wypływających z przestrzegania 
Prawa, byłoby dostępne tylko dla Żydów mających owe Prawo i wówczas Bóg okazałby się 
Bogiem jedynie Żydów, co jest oczywistą niedorzecznością, albo musiałby istnieć także inny 
Bóg, zajmujący się poganami, co jest w jednakowym stopniu absurdem.

30–31.

 Pozostaje więc jeszcze raz stwierdzić: Jeden jest Bóg i wszystkich usprawiedliwia 

w jednakowy sposób, tj. przez wiarę. Przez wiarę są usprawiedliwiani obrzezani, a nie na mocy 
owego obrzezania, dzięki wierze również dostępują usprawiedliwienia nieobrzezani. Tu może 
się zrodzić wątpliwość, którą Paweł z góry przewiduje, próbując dać na nią odpowiedź. Otóż 
jeżeli człowiek wszystko zawdzięcza swojej wierze, jeżeli w identycznej sytuacji, gdy chodzi o 
możliwości osiągnięcia zbawienia, znajduje się Żyd i poganin, to wobec tego Prawo jest już 
całkowicie niepotrzebne. Powstaje pytanie, czy wiary absolutnie nie można pogodzić z 
Prawem? Otóż nie! Nowa ekonomia nie tylko nie znosi wszelkich zakazów Prawa, ale nawet 
ustanawia specjalne prawo. Chrystus swoją nauką i życiem ukazuje pełny sens Prawa i ciągłość 
Bożych planów zbawienia człowieka. Sam zresztą oświadczył wyraźnie: Nie sądźcie, że 
przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić
 (

Mt 5,17

).

DOWÓD BIBLIJNY NA USPRAWIEDLIWIENIE DZIĘKI 

WIERZE

WZOREM ABRAHAMA (4,1–8)

background image

4

 

1

 Zapytajmy więc, co <zyskał> Abraham, praojciec nasz według ciała? 

2

 Jeżeli bowiem 

Abraham został usprawiedliwiony dzięki uczynkom, ma powód do chlubienia się, ale nie przed 
Bogiem. 

3

 Bo cóż mówi Pismo? Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to policzone za 

sprawiedliwość (

Rdz 15,6

 LXX). 

4

 Otóż temu, który pracuje, liczy się zapłatę nie tytułem łaski, lecz 

należności. 

5

 Temu jednak, który nie wykonuje pracy, a wierzy w Tego, co usprawiedliwia 

grzesznika, wiarę jego liczy się za tytuł do usprawiedliwienia, 

6

 zgodnie z pochwałą, jaką Dawid 

wypowiada o człowieku, którego Bóg usprawiedliwia niezależnie od uczynków:

7

Błogosławieni ci, których nieprawości zostały odpuszczone i których grzechy zostały 

zakryte.

8

Błogosławiony mąż, któremu Pan nie liczy grzechu (

Ps 32[31],1n

).

Rozdział 4 nie ma – jak się to czasem sądzi – charakteru jakiegoś starotestamentowego 

ekskursu, lecz w stosunku do fragmentu 1,18 – 3,31 jest rodzajem swoistej argumentacji 
biblijnej. Argumentacja ta ma na celu przede wszystkim ukazanie harmonii dwu Testamentów, 
czyli jedności Objawienia.

1–2.

 Jedność Objawienia ilustruje Paweł przykładem ekonomii zbawienia, a tę z kolei 

rozpatruje w zastosowaniu do życia Abrahama, uchodzącego za postać najbardziej popularną w 
ST. Poza tym Abraham był co do ciała ojcem wszystkich Izraelitów. Tak więc to, co spotkało 
tego patriarchę, rzutowało w pewien sposób na losy wszystkich Izraelitów. Jak przedstawiała 
się sprawa jego zbawienia? Dzięki czemu został usprawiedliwiony? Próbując odpowiedzieć na 
powyższe pytania, najpierw rozpatruje Paweł wnioski wysnute z hipotezy, że Abraham został 
usprawiedliwiony przez uczynki. Prawa jeszcze co prawda nie było, ale dobre, uczciwe życie 
Abrahama sprawiło – tak w rzeczywistości mniemali Żydzi – że dostąpił usprawiedliwienia. W 
takiej sytuacji mógłby rzeczywiście mieć powody do tego, by chlubić się swoim 
usprawiedliwieniem. Rozumowanie zdaje się być, po ludzku sądząc, całkiem poprawne. Lecz 
chwała płynąca z tak pojmowanego usprawiedliwienia byłaby bardzo problematyczna; 
pochodziłaby bowiem od ludzi i w rzeczywistości Abraham byłby usprawiedliwiony tylko w 
oczach ludzi.

3–4.

 Pismo Święte, w którym jak wiadomo sam Bóg przemawia do nas, bardzo wyraźnie 

stwierdza inny aspekt sprawy. W Księdze Rodzaju czytamy: Abraham uwierzył i Jahwe 
poczytał mu to za zasługę
 (15,6). Inaczej mówiąc, usprawiedliwienie Abrahama było nagrodą 
za wiarę, a nie za uczynki. Dalszy ciąg rozumowania Pawła opiera się na nie wypowiedzianym 
wprost, lecz wyraźnie suponowanym założeniu, że istnieje jeśli nie sprzeczność, to 
przynajmniej bardzo zasadnicza różnica między usprawiedliwieniem przez wiarę a 
usprawiedliwieniem wskutek uczynków. Jeżeliby ktoś uzyskał usprawiedliwienie na mocy 
uczynków, byłaby to słuszna zapłata za uczynki. Inaczej mówiąc: Temu, który pracuje, liczy się 
zapłatę nie tytułem łaski, lecz należności
.

5–8.

 Paweł nie myśli tu o Abrahamie. On bowiem, jak to już powiedziano (w. 3), wierzył 

w Tego, co usprawiedliwia, i owa wiarę poczytał mu Bóg za tytuł do usprawiedliwienia. Paweł 
jako argument przytacza stwierdzenie jednego z największych – w przekonaniu Żydów – 
proroków. Za takiego bowiem uchodził zawsze Dawid. Otóż Dawid również mówi o 
sprawiedliwości, jaką Bóg obdarza ludzi (por. 

Ps 31[30],1n

), nie wspominając przy tym wcale 

o ich dobrych uczynkach. Mamy tu do czynienia z przykładem egzegezy, uprawianej przez 
rabinów odwołujących się zazwyczaj najpierw do Prawa, a potem do Proroków. Cytując słowa 

Ps 32[31],1n

 Paweł wyraża równocześnie własne przekonanie co do istoty usprawiedliwienia. 

Jest to mianowicie odpuszczanie, zakrywanie, niepoczytywanie człowiekowi grzechów. Każdy 
z tych rzeczowników wyraża ideę uwalniania człowieka od ciężaru jego win.

background image

USPRAWIEDLIWIENIE PRZED OBRZEZANIEM (4,9–12)

9

 Przeto, czy błogosławieństwo to dotyczy obrzezanych, czy też i nieobrzezanych? Czytamy 

przecież, że Abrahamowi została poczytana wiara za sprawiedliwość (

Rdz 15,6

 LXX, Wlg). 

10

 W 

jakich okolicznościach została poczytana: czy gdy był obrzezany, czy przed obrzezaniem? Otóż nie 
po obrzezaniu, ale gdy był nieobrzezany. 

11

 I otrzymał znak obrzezania (

Rdz 17,11

) jako pieczęć 

usprawiedliwienia osiągniętego dzięki wierze, którą miał wtedy, gdy jeszcze nie był obrzezany. I tak 
stał się ojcem wszystkich tych, którzy nie mając obrzezania, wierzą, by również im poczytano to za 
tytuł do usprawiedliwienia, 

12

 a także ojcem tych obrzezanych, którzy nie tylko na obrzezaniu się 

opierają, ale nadto kroczą śladami tej wiary, jaką ojciec nasz Abraham miał przed obrzezaniem.

9–10.

 Paweł rozumuje nadal według zasady przewidywania coraz to nowych trudności, na 

które z miejsca daje odpowiedź. I tak np. mógłby ktoś przypuszczać, że Abraham został 
usprawiedliwiony co prawda nie na podstawie uczynków, lecz na podstawie wiary; należy 
jednak pamiętać, że była to wiara człowieka obrzezanego. Czy więc nie powinno się 
przypuszczać, że usprawiedliwienie jest uwarunkowane nie tylko wiarą, lecz także 
obrzezaniem? Czyż nie należy sądzić, że nieobrzezani, mimo swej wiary, nie mogą liczyć na 
usprawiedliwienie? Otóż Paweł odpowiada z całą stanowczością, że przypuszczenia powyższe 
są całkiem bezpodstawne. Posiadałyby pewien sens tylko wtedy, gdyby w przypadku 
Abrahama – na tym przypadku opierają się powyższe przypuszczenia – usprawiedliwienie było 
poprzedzone obrzezaniem. Tak jednakże nie było. Abraham został usprawiedliwiony jeszcze 
przed obrzezaniem, co wyraźnie przedstawia autor Księgi Rodzaju, pisząc o usprawiedliwieniu 
Abrahama w 15,6, a o jego obrzezaniu dopiero w 17,10nn.

11–12.

 Obrzezanie wcale nie było warunkiem usprawiedliwienia Patriarchy. Przeciwnie, z 

Rdz 17,10n

 wynika wcale niedwuznacznie, że obrzezanie było tylko pieczęcią, czyli znakiem 

zewnętrznym usprawiedliwienia. W ten sposób, właśnie dzięki osiągnięciu usprawiedliwienia 
jeszcze przed obrzezaniem, stał się Abraham ojcem wszystkich także nieobrzezanych, byleby 
tylko wierzyli. I tak oto wprowadza Paweł niepostrzeżenie – rozwiniętą dokładniej w Ga – 
koncepcję nie fizycznego, lecz duchowego pochodzenia od Abrahama. W celu już tylko 
krótkiego przypomnienia – prawie zbytecznego – stwierdza Paweł jeszcze raz, że Abraham jest 
także ojcem obrzezanych. Sposób sformułowania tego przypomnienia zdaje się jednak nasuwać 
myśl, że i obrzezani tylko wtedy zasługują na miano potomków Abrahama, gdy naśladują 
Patriarchę nie tylko w jego obrzezaniu, lecz także w wierze. W ten sposób – i o wskazanie tej 
prawdy chyba w pierwszym rzędzie chodzi Pawłowi – Abraham jest ojcem nie tylko judeo-
chrześcijan, lecz także chrześcijan nawróconych z pogaństwa.

USPRAWIEDLIWIENIE NIEZALEŻNE OD PRAWA (4,13–17)

13

 Albowiem nie od [wypełniania] Prawa została uzależniona obietnica dana Abrahamowi i jego 

potomstwu, że będzie dziedzicem świata, ale od sprawiedliwości [uzyskanej przez] wiarę. 

14

 Jeżeli 

bowiem dziedzicami stają się ci, którzy się opierają na Prawie, to wiara straciła znaczenie, a 
obietnica pozostała bez skutku. 

15

 Prawo bowiem pociąga za sobą karzący gniew. Gdzie zaś nie 

ma Prawa, tam nie ma i przestępstwa. 

16

 I dlatego [dziedzictwo przypada] dzięki wierze, by było z 

łaski i aby w ten sposób obietnica pozostała niewzruszona dla całego potomstwa, nie tylko dla 
potomstwa opierającego się na Prawie, ale i dla tego, które żyje dzięki wierze Abrahama. On to jest 
ojcem nas wszystkich – 

17

 jak jest napisane: Uczyniłem cię ojcem wielu narodów (

Rdz 17,5

) – przed 

background image

obliczem Boga. Jemu on uwierzył jako Temu, który ożywia umarłych i powołuje do istnienia to, co 
nie istnieje.

13.

 Rozważając nadal dzieje Abrahama, zajmuje się Paweł z kolei sprawą obietnicy danej 

temu patriarsze i całemu jego potomstwu. Zagadnienie to wiąże się również tak z wiarą, jak i z 
przestrzeganiem Prawa. Obietnica – pojęcie typowe dla teologii Pawła – jako kontrakt 
jednostronny, była przeciwstawiana Prawu. Nie jeden raz i nie tylko Abrahamowi były dawane 
obietnice. Ta, o której Paweł tu mówi, miała za przedmiot tzw. dziedzictwo świata i była dana 
Abrahamowi, ale miała przejść także na całe jego potomstwo. Otóż pewna wypowiedź 
mogłaby nasuwać przypuszczenie – Paweł znów uprzedza ewentualną trudność – że obietnica 
dana przez Boga wypełni się, jeśli Abraham będzie przestrzegał pewnych nakazów Prawa: Bo 
tobie i twemu potomstwu oddaję wszystkie te ziemie i dotrzymam przysięgi, którą dałem 
twojemu ojcu, Abrahamowi, że rozmnożę potomstwo twe jak gwiazdy na niebie oraz dam 
twojemu potomstwu wszystkie te ziemie. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia 
[takiego, jakie jest udziałem] twego potomstwa, dlatego że Abraham był Mi posłuszny – 
przestrzegał tego, co mu poleciłem: moich nakazów, praw i pouczeń
 (

Rdz 26,3nn

). Należy 

zwrócić uwagę, że nie chodzi tu już o usprawiedliwienie, którego osiągnięcie, jak to Paweł 
wykazał, nie zależy ani od przestrzegania Prawa, ani od obrzezania. Mowa tu o wypełnieniu się 
pewnej obietnicy Bożej. Otóż mogłoby się wydawać – powtórzmy to raz jeszcze – że 
spełnienie się tej obietnicy zależy od przestrzegania Prawa. Paweł jednak przeczy temu z całą 
stanowczością. Ze strony człowieka do spełnienia się obietnicy Bożej – będącej kontraktem 
jednostronnym – potrzebne jest tylko jedno: wiara w obietnicę, a tym samym w 
prawdomówność Boga.

14.

 Twierdzenie to uzasadnia Paweł przede wszystkim racjami rozumowymi, poddając 

najpierw dokładniejszej analizie pojęcie Prawa i obietnicy, a potem rozpatrując ich wzajemną 
relację. Wzajemny stosunek Prawa do obietnicy określił Paweł najwyraźniej, zajmując się 
tematem dziedzictwa Abrahama: Bo gdyby dziedzictwo pochodziło z Prawa, tym samym nie 
mogłoby pochodzić z obietnicy. A tymczasem przez obietnicę Bóg okazał łaskę Abrahamowi
 (

Ga 

3,18

). Tę samą myśl wypowiada Paweł także tutaj, dorzucając szczegół o wierze, która 

straciłaby wszelkie znaczenie, gdyby spełnienie się obietnic Bożych było uzależnione od 
przestrzegania Prawa. Uzyskanie tego, co Bóg człowiekowi obiecuje, stałoby się otrzymaniem 
zwykłej należności. Tak więc argument pierwszy przeciwko przypuszczeniu, że spełnienie się 
obietnicy jest uzależnione od wypełnienia Prawa, opiera się na istotowej sprzeczności, jaka 
zachodzi pomiędzy obietnicą a Prawem.

15–17.

 Kolejny argument wyprowadza Paweł z analizy Prawa. Otóż jego 

nieprzestrzeganie sprowadza na człowieka słuszny gniew Boży. Gdyby nie było tych różnych 
nakazów i zakazów, człowiek nie popełniałby tak wielu przestępstw. Mając przed sobą tylko 
Prawo, nie może spodziewać się jakiejkolwiek nagrody Bożej; przeciwnie, jest skazywany 
ciągle od nowa na gniew i słuszną karę ze strony Boga. Stać go jedynie na przyznawanie się do 
swojej słabości i na ufność w Jego miłosierdzie. Prawo samo przez się z pewnością nie 
gwarantuje wypełnienia się jakiejkolwiek obietnicy Boga. Trzeci z kolei argument opiera się na 
analizie obietnicy danej Abrahamowi i jego potomstwu. Otóż obietnica owa miała objąć swym 
zasięgiem nie tylko tych, którzy mieli Prawo, lecz także potomków Abrahama zrodzonych 
przez wiarę. Wypełnienia się tej obietnicy nie można tedy wiązać z przestrzeganiem Prawa, 
gdyż musiałaby ulec zniekształceniu sama jej natura. Całe rozumowanie kończy się 
stwierdzeniem, że Abraham – zgodnie z obietnicą, w którą uwierzył – stał się ojcem nas 

background image

wszystkich, tzn. judeochrześcijan i chrześcijan nawróconych z pogaństwa. Równocześnie 
Paweł podaje motyw wiary Abrahama – wszechmoc Boga obiecującego, który ożywia 
umarłych i to, co nie istnieje, powołuje do istnienia.

WZÓR WIARY CHRZEŚCIJAN (4,18–25)

18

 On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów, zgodnie z tym, co 

było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo (

Rdz 17,5

15,5

). 

19

 I nie zachwiał się w wierze, 

choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe – miał już prawie sto lat – i że obumarłe jest łono 
Sary. 

20

 I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się umocnił w wierze. 

Oddał przez to chwałę Bogu 

21

 i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. 

22

 

Dlatego też policzono mu to za sprawiedliwość (

Rdz 15,6

 LXX). 

23

 A to, że policzono mu, zostało 

napisane nie ze względu na niego samego, 

24

 ale i ze względu na nas, jako że będzie policzone i 

nam, którzy wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego. 

25

 On to został 

wydany za nasze grzechy (

Iz 53,4nn.10

) i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia.

18–19.

 Rozprawiwszy się z ewentualnymi zarzutami, zatrzymuje się Paweł nieco dłużej 

przy problemie wiary Abrahama. Abraham został usprawiedliwiony dlatego, że bezgranicznie 
zaufał Bogu, że uwierzył Bożym obietnicom. Treścią tej wiary było przyszłe jego ojcostwo. Po 
ludzku sądząc, obietnica, że Abraham będzie ojcem wielu narodów, nie rokowała żadnych 
nadziei na urzeczywistnienie się. Abraham był przecież już w podeszłym wieku, a jego żona 
Sara była od dawna bezpłodna. Jak uwierzyć w tej sytuacji, że będzie się ojcem wielu 
narodów?

20–22.

 A jednak wiara Abrahama była pozbawiona wszelkich wahań i kryzysów. Od razu, 

bezgranicznie zaufał Bogu. Złożył przez to hołd nieskończonej dobroci, a nade wszystko 
wszechmocy Bożej. Był przekonany, że Bóg może wypełnić to, co obiecuje. Każda niewiara 
więc jest odzieraniem Boga z Jego Boskich przymiotów. Owa tak niezwykła wiara, owa 
nadzieja wbrew nadziei – to podstawa usprawiedliwienia Abrahama. Nie żadne uczynki, lecz 
wyłącznie wiara w obietnice Boże.

23–24.

 Okazuje się, że usprawiedliwienie Abrahama nie było pozbawione pewnych 

intencji pedagogicznych: miało być zachętą dla nas wszystkich. My również dostąpimy 
usprawiedliwienia, jeśli zdobędziemy się na prawdziwą wiarę. Lecz inny jest przedmiot lub 
dokładniej mówiąc, treść naszej wiary. Powinniśmy mianowicie uwierzyć w zbawczą 
działalność Boga, w to przede wszystkim, że wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego. 
Mamy tu do czynienia z typowo Pawłowym ujęciem nauki o odkupieniu, a zwłaszcza prawdy o 
zmartwychwstaniu Chrystusa: Chrystus nie sam zmartwychwstaje, lecz wskrzesza Go z 
martwych Bóg Ojciec. Cała inicjatywa dzieła zbawienia spoczywa ciągle w Jego rękach. Wiara 
w zmartwychwskrzeszenie Chrystusa jest wyrazem największego hołdu składanego 
wszechmocy Bożej. Równocześnie okazuje się, jak bardzo centralne miejsce we 
wczesnochrześcijańskim katechizmie zajmuje prawda o zmartwychwstaniu Chrystusa.

25.

 Na tę samą zbawczą inicjatywę Ojca zwraca uwagę Paweł także w następnym wierszu, 

gdy stwierdza, że Chrystus został wydany za nasze grzechy. Warto przy tym pamiętać, że są to 
słowa, jakimi Deutero-Izajasz opisuje śmierć Cierpiącego Sługi Jahwe. Z Pieśni IV o Słudze 
Cierpiącym czerpała najobficiej soteriologia wczesnochrześcijańska, a zwłaszcza soteriologia 
św. Pawła. Jeszcze raz wraca Apostoł do faktu zmartwychwstania Jezusa. Tym razem ukazuje 

background image

zbawczą wartość zmartwychwstania. Jest to stwierdzenie zasługujące na szczególną uwagę 
także z tego względu, że jego doniosłości nie doceniano w naszych dotychczasowych ujęciach 
nauki o odkupieniu. Przywykliśmy do – poprawnego zresztą, lecz na pewno nie pełnego – 
sformułowania, że przyczyną sprawczą naszego usprawiedliwienia jest męka i śmierć Jezusa. 
Otóż Paweł stwierdza wyraźnie, że nasze usprawiedliwienie w równej mierze zawdzięczamy 
zmartwychwstaniu, a nieco dalej w tym samym Liście do Rzymian wskaże na wartości 
soteryjne wniebowstąpienia i zasiadania po prawicy Ojca.

SKUTKI USPRAWIEDLIWIENIA

POJEDNANIE Z BOGIEM (5,1–11)

5

 

1

 Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia dzięki wierze, zachowajmy pokój z Bogiem przez 

Pana naszego, Jezusa Chrystusa; 

2

 dzięki Niemu uzyskaliśmy na podstawie wiary dostęp do tej 

łaski, w której trwamy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. 

3

 Ale nie tylko [tym], lecz chlubimy się 

także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, 

4

 a wytrwałość – wypróbowaną cnotę, 

wypróbowana zaś cnota – nadzieję. 

5

 A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana 

jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany.

6

 Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy 

<jeszcze> byli bezsilni. 

7

 A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z 

największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść 
śmierć. 

8

 Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy 

byli jeszcze grzesznikami. 

9

 Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego 

gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni. 

10

 Jeżeli bowiem, będąc 

nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już 
pojednanymi, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. 

11

 I nie tylko to – ale i chlubić się możemy w 

Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie.

We fragmentach poprzedzających ten rozdział wykazywał Paweł, że cała ludzkość złożona 

z pogan i Żydów była pogrążona w grzechach, że w tej sytuacji Bóg powodowany swym 
nieskończonym miłosierdziem, dokonał, przez wydanie własnego Syna na śmierć, odkupienia 
całego rodzaju ludzkiego. Rozdział piąty przedstawia skutki usprawiedliwienia przez wiarę.

1.

 Otóż pierwszym skutkiem jest ponowne wprowadzenie pokoju do stosunków między 

Bogiem a ludźmi. Na sens powyższego twierdzenia nie ma wpływu to, czy orzeczeniu nadamy 
postać trybu rozkazującego „zachowajmy”, czy też, co jest równie uzasadnione gramatycznie, 
pozostaniemy przy trybie oznajmującym: „zachowujemy”. Skłócenie całej ludzkości z Bogiem, 
konflikty między poszczególnymi ludźmi, niepokój panujący we wnętrzu każdego człowieka – 
oto najczęściej powtarzające się u Pawła następstwa grzechu. Akcja mająca na celu 
zlikwidowanie grzechu musi być, konsekwentnie, wprowadzaniem pokoju. Dokonał tego 
Chrystus przez swoje zbawcze dzieło. Myśl tę sformułuje Paweł szczególnie dosadnie w 
jednym ze swych listów więziennych: Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała 
Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą: przez Niego – i to, co na ziemi, i to,  
co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża
 (

Kol 1,19–20

). Przez to, że 

dokonał Jezus tego dzieła generalnego pojednania, zasłużył sobie w pobożności 

background image

chrześcijańskiej na miano Wielkiego Pacyfikatora. To że Bóg polecił swojemu Synowi 
wysłużyć dla nas usprawiedliwienie, wcale nie oznacza, iż godzi się na traktowanie nas jako 
sprawiedliwych, właśnie ze względu na swego Syna. Znaczy to, że w Jezusie Chrystusie Bóg 
umożliwia nam przyjęcie właściwej postawy wobec Niego, takiej, jakiej spodziewa się po nas; 
daje nam możność traktowania Go tak, jak na to zasługuje. W ten sposób Bóg ukazuje się 
sprawiedliwy wobec siebie samego, nie pomniejszając w niczym czci ani chwały, do jakich ma 
prawo. Równocześnie jest sprawiedliwy wobec swoich stworzeń, którym udziela możności 
zajęcia wobec Niego sprawiedliwej postawy.

2.

 Dzięki owym pojednawczym zasługom Jezusa wszyscy uzyskaliśmy przez wiarę dostęp 

do łaski. Przedtem byliśmy wszyscy wędrowcami, przebywającymi z dala od Pana. Paweł 
wróci do tej myśli w listach więziennych, nadając jej tam pełny wyraz. Ale teraz w Chrystusie 
Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. On 
bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części
 [ludzkościuczynił jednością, bo zburzył 
rozdzielający je mur – wrogość
 (

Ef 2,13n

). Posiadanie wiary, trwanie w niej, to dla 

chrześcijanina powód do największej chluby.

3–4.

 W tej sytuacji przedmiotem dumy chrześcijanina są także udręki, których życie nigdy 

nie szczędzi wyznawcom Chrystusa. Ta duma – choć brzmi to paradoksalnie – i radość z ucisku 
mają swoje bardzo realne i oparte na doświadczeniu uzasadnienie. Tylko w cierpieniach 
bowiem można wypróbować swoją wytrzymałość i wytrwanie we wszelkich cnotach, 
stanowiących nieodzowny warunek do pielęgnowania nadziei, tej szczególnie chrześcijańskiej 
cnoty. Chcieć być usprawiedliwionym wobec Boga, to wcale nie znaczy pretendować do tego, 
żeby człowiek miał rację, a nie Bóg. Przeciwnie, człowiek jest przekonany, że racja jest po 
stronie Boga, i zastanawiając się nad usprawiedliwieniem drży na samą myśl, że Bóg weźmie 
w swe ręce inicjatywę w tym procesie, którego fatalny rezultat dla człowieka można z góry 
przewidzieć. Dlatego Psalmista tak oto się modli: Nie pozywaj przed sąd swojego sługi, bo nikt 
żyjący nie jest sprawiedliwy przed Tobą
 (

Ps 143[142],2

). Cała mądrość człowieka pragnącego 

usprawiedliwienia tkwi właśnie w tym, żeby wyznać swój grzech i w najgłębszej cichości 
pozwolić Bogu zajaśnieć Jego sprawiedliwością (por. 

Ps 51[50],6

).

5.

 Lecz chrześcijanin jest nie tylko dzieckiem wiary; jest on w równym stopniu synem 

nadziei. Przedmiot zaś tej nadziei – to pełnia przyszłej chwały Bożej. Mając już teraz dostęp do 
łaski, a więc trwając w pewnej bliskości Boga, chrześcijanin czeka na wieczną zapłatę, której 
istotą okaże się całkowite zjednoczenie z Bogiem. Chwała Boża stanie się wtedy jego pełnym 
udziałem. Otóż nadzieja uczestniczenia w tej chwale jest również powodem do nie lada chluby, 
tym więcej, że taka nadzieja nie może zawieść. Skąd bierze się owa pewność co do spełnienia 
się chrześcijańskiej nadziei? Otóż stąd, że w duszy każdego chrześcijanina rozlana jest miłość 
Boża
. Tę miłość Bożą otrzymujemy w postaci darów Ducha Świętego, który zstępuje na 
każdego z nas w chwili przyjmowania chrztu. Tak więc Duch Boży, którego jesteśmy 
mieszkaniem (por. 8,9; 

1 Kor 3,16

), stanowi gwarancję spełnienia się naszych nadziei. 

Nadzieja, odgrywająca tak doniosłą rolę w historii narodu wybranego – jest ona przecież 
podstawą wszystkich obietnic, a nadzieją przyjścia Mesjasza naród żyje na co dzień – 
przechodzi specjalną ewolucję. Nadzieje żydowskie z czasów Jezusa przybierały różne kształty 
w zależności od prądów religijnych, których prawie zawsze stanowiły najznakomitszą cząstkę. 
Mają one za przedmiot przyszłość materialną i duchową zarazem, związaną z Bogiem i z 
Mesjaszem, doczesną i wieczną, zbiorową i indywidualną. Urzeczywistnienie się tej 
przyszłości w Jezusie przypominało konieczność poddawania nadziei dalszemu oczyszczaniu. 

background image

Nadzieja Kościoła jest radosna (

Rz 12,12

), nawet kiedy jej towarzyszy cierpienie (

1 P 4,13

por. 

Mt 5,11n

), bo chwała, na którą czeka Kościół, jest tak wielka (

2 Kor 4,17

), że okrywa 

swym blaskiem całą teraźniejszość (

1 P 1,8n

). Rodzi ona trzeźwość (

1 Tes 5,8

1 P 5,8

) i 

oderwanie się od rzeczy doczesnych (

1 Kor 7,29nn

). Nadzieja przyczynia się do ożywienia 

modlitwy i praktyki miłości bliźniego (

Jk 5,8n

1 P 4,7n

).

6.

 Lecz ostatecznym źródłem naszej pewności pełnego zjednoczenia z Bogiem i przyczyną 

zamieszkiwania w nas Ducha Świętego jest zbawcza śmierć Chrystusa. Nastąpiła ona akurat 
wtedy, kiedyśmy na takie dobrodziejstwo Boże absolutnie nie zasługiwali, a nawet byliśmy 
godni największego gniewu i kary Bożej. Chrystus bowiem umarł za nas wówczas, kiedyśmy 
byli jeszcze grzesznikami, czyli gdy dopuszczaliśmy się świadomie i dobrowolnie różnych 
wykroczeń przeciwko Niemu. Byliśmy wtedy absolutnie bezsilni; mnożyły się nasze grzechy, a 
my, mając do dyspozycji jedynie Prawo, nie mogliśmy o własnych siłach wydostać się z tego 
stanu prawdziwie godnego opłakania.

7.

 Śmierć Chrystusa za nas w takiej sytuacji zasługuje na najwyższy podziw i nie ma 

żadnych paraleli w stosunkach międzyludzkich. Może się bowiem zdarzyć, że ktoś świadomie i 
dobrowolnie podejmie śmierć dla jakiegoś sprawiedliwego. Walory tego ostatniego, korzyści 
płynące dla dobra ogólnego z jego egzystencji wymagają ratowania go za wszelką cenę. Lecz i 
wtedy chętnych do poświęcenia życia na pewno nie znajdzie się wielu ani niełatwo przyjdzie 
im ponieść taką ofiarę. Podobnie rzecz się ma z gotowością pójścia na śmierć za człowieka 
szczególnie nam życzliwego: czujemy się jego dłużnikami, do ewentualnej ofiary skłania nas 
poczucie wdzięczności. Za życzliwość należy przecież odpłacać życzliwością. Lecz żadnego z 
tych motywów nie możemy się dopatrzyć w przypadku śmierci Chrystusa za całą ludzkość. 
Gdy Jezus za nas umierał, nie byliśmy ani sprawiedliwi, ani nie zasługiwaliśmy na miano Mu 
życzliwych. Otóż ten paradoks śmierci Chrystusa za grzeszną ludzkość da się wytłumaczyć 
jedynie niezrozumiałą, tajemniczą miłością Boga do ludzi.

8.

 Zdanie to oznacza, że Miłość Boża do nas trwa od początku świata. Nic byśmy jednak o 

niej nie wiedzieli, gdyby nam jej Bóg nie objawił przez śmierć własnego Syna. Ta manifestacja 
zbawczej miłości jest znów dziełem Ojca: Bóg okazuje nam swoją miłość, zgodnie z przyjętą 
przez Pawła zasadą teologiczną, według której cała inicjatywa zbawienia spoczywa w rękach 
Boga. Nawet śmierć Syna jest poniekąd dziełem Ojca: jest wydarzeniem zaplanowanym przez 
Boga w tym celu, by objawić ludziom odwieczną miłość Boga do nich. W tym właśnie 
stwierdzeniu można chyba znaleźć choć częściową odpowiedź na pytanie, dlaczego zbawienie 
człowieka musiało się dokonać w tak tragiczny sposób, za cenę życia jednorodzonego Syna 
Bożego. Otóż inaczej chyba nie można byłoby pokazać, jak wielka jest miłość Boga do ludzi.

9.

 Po nieco dłuższym wyjaśnieniu paradoksu śmierci Jezusa za grzeszników znów wraca 

Paweł do poruszonego już w kontekście poprzedzającym tematu nadziei chrześcijańskiej. Tam 
zresztą nadzieja owa przybierała rysy pewności. Podstawą owej pewności jest fakt 
niezwykłego umiłowania nas przez Chrystusa. Rozumowanie jest proste i jak najbardziej 
poprawne. Jeżeli Chrystus okazał nam tak wielką miłość już wtedy, kiedyśmy byli 
grzesznikami, czyli Jego otwartymi wrogami, to czyż odwróci się od nas w dzień sądu? 
Odpowiedź zdaje się być jednoznaczna. Nie, na pewno także wtedy nas nie opuści. Gdyby 
postąpił inaczej, byłoby to jakąś niekonsekwencją z Jego strony. Przecież wylał za nas swoją 
własną krew. Dzień sądu nazwano tu dniem gniewu. W rzeczywistości Paweł mówi tylko o 
takim właśnie gniewie Bożym. Jest to „uczucie” Boże zdecydowanie eschatologiczne: tylko ci, 

background image

którzy „wytrwają” w złu aż do śmierci, staną się przedmiotem gniewu Bożego. Dla innych, dla 
tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia
 i gniewu (

Rz 8,1

).

10–11.

 Wiersz 10 streszcza wspomniane wyżej rozumowanie, przy czym pojednaniem 

jest tu nazwane zbawcze, historyczne dzieło Chrystusa, zbawienie zaś odnosi się do 
ostatecznego współudziału człowieka w chwale Bożej. Na szczególną wagę zasługuje 
stwierdzenie, że zbawienia dostąpimy przez życie Jezusa. Zatem nie tylko męka i śmierć, nie 
tylko zmartwychwstanie i zasiadanie po prawicy Ojca mają zbawcze wartości, lecz także całe 
życie Jezusa. To zaś, że staliśmy się spadkobiercami takich nadziei, powinno nas napawać 
prawdziwą dumą. Jest to jedyny powód do chrześcijańskiej chluby: szczycimy się tym, że 
mamy niezłomną pewność przyszłego wejścia do chwały.

ADAM I CHRYSTUS (5,12–21)

12

 Dlatego też, jak przez jednego człowieka grzech wszedł do świata, a przez grzech śmierć, i 

w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli… 

13

 Bo i przed 

Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. 

14

 A przecież 

śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli 
przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść.

15

 Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem, jak z darem łaski. Jeżeli bowiem 

przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich 
wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa. 

16

 I 

nie tak samo ma się rzecz z tym darem, jak ze [skutkiem grzechu spowodowanym przez] jednego 
grzeszącego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok potępiający, to łaska przynosi 
usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów. 

17

 Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć 

zakrólowała z powodu jego jednego, to o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru 
sprawiedliwości, królować będą w życiu z powodu Jednego – Jezusa Chrystusa.

18

 A zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak 

czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. 

19

 

Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez 
posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi.

20

 Natomiast Prawo weszło, niestety, po to, by przestępstwo jeszcze bardziej się wzmogło. 

Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, 

21

 aby jak grzech zaznaczył 

swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie poprzez sprawiedliwość, wiodącą 
do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

Tekst 

Rz 5,12–19

 należy do klasycznych miejsc biblijnych w nauce o grzechu 

pierworodnym. Tekst ten jest przedmiotem nie kończących się dyskusji od czasów św. 
Augustyna aż po dzień dzisiejszy, a jego niewłaściwe interpretacje były już nieraz powodem 
interwencji Magisterium Kościoła.

12.

 Nie wszystko w tym fragmencie jest, rzecz jasna, przedmiotem dyskusji. Wszyscy 

przyznają, że Paweł mówi tu o Adamie i o Chrystusie lub dokładniej, o Adamie ze względu na 
Chrystusa. Zarówno Adamowi, jak i Chrystusowi przypisuje możność wywierania wpływu na 
całą ludzkość, podkreślając przy tym wyraźnie zasadniczą odmienność tych wpływów: 
wynikiem oddziaływania ze strony Adama jest śmierć, dzięki Chrystusowi zaś posiadamy 
życie. Poza tym tekst ten został wykorzystany przez Magisterium Kościoła w dokładnej 
definicji dogmatycznej. Jedno z orzeczeń przestrzega przed ograniczeniem skutku pierwszego 
grzechu do samego Adama, stwierdzając równocześnie, że śmierć będąca następstwem grzechu 

background image

Adama nie może być utożsamiana ze śmiercią jedynie fizyczną. Drugie orzeczenie mówi, że 
człowiek rodząc się przynosi ze sobą na świat już coś z grzechu Adama, i dlatego musi być 
poddany oczyszczeniu przez sakrament chrztu świętego.

Tak więc z pouczeń Magisterium kościelnego wynika, że w 

Rz 5,12n

 jest mowa o upadku 

Adama (peccatum originale originans) i o tym, co teologia dzisiejsza nazywa grzechem 
pierworodnym, który jest wyrazem pewnej rzeczywistości związanej z upadłą naturą ludzką 
(peccatum originale originatum). Urzędowe oświadczenia Kościoła nie wyjaśniają natomiast, 
w jaki sposób dokonuje się owo przejście skutków grzechu Adama na poszczególnych ludzi 
lub, używając języka bardziej teologicznego, w jaki sposób jest przekazywany grzech 
pierworodny. Istota całego zagadnienia sprowadza się ostatecznie do interpretacji wyrażenia 
greckiego, które w naszym przekładzie, opowiadającym się – jak wszystkie inne tłumaczenia – 
za jedną z teorii, ma formę spójnika przyczynowego „ponieważ”. Tekst grecki zawiera w tym 
miejscu wyrażenie: ε

φ

’ o. Pierwsze z tych słów to przyimek επί mający, jak wiadomo, bardzo 

wiele znaczeń („nad”, „w”, „do”, „z powodu”, „ze względu” itp.), drugie – to trzeci przypadek 
zaimka względnego ό’ (rodz. męski) lub ό (rodz. nijaki). Wieloznaczność obydwu terminów 
jest źródłem wielu, gramatycznie prawie równoważnych, interpretacji.

I tak, zdaniem jednych, wyrażenie ε

φ

’ o znaczy: „w którym”, przy czym zaimek względny 

odnosi się do Adama: „w nim” wszyscy zgrzeszyli. Interpretacja tego rodzaju suponuje znaną 
nam już ideę solidarności całego rodzaju ludzkiego z Adamem. Teoria ta, aczkolwiek 
podtrzymywana przez większość – by nie powiedzieć, wszystkich – Ojców łacińskich i wielu 
starszych egzegetów, w rzeczywistości niewiele wyjaśnia. Opiera się ona na przeświadczeniu o 
wielorakich związkach całego rodzaju ludzkiego z Adamem lub na swoistej „inkluzji” natury 
wszystkich ludzi w naturze i czynach pierwszego człowieka. Nic tedy dziwnego, że dziś już 
chyba nikt jej nie podziela.

Inni sądzą, że wyrażenie ε

φ

’ o jest po prostu synonimem spójnika przyczynowego ότι lub 

διότι. Interpretacja ta, wprowadzona po raz pierwszy przez Focjusza, ma dziś chyba najwięcej 
zwolenników. Cały w. 12 wyraża przy tym założeniu myśl następującą: śmierć przyszła na 
wszystkich ludzi, bo wszyscy zgrzeszyli. W dalszych sprecyzowaniach zwolennicy tej 
interpretacji wyjaśniają, że chodzi o udział całej ludzkości w grzechu Adama. Ze względu na 
ten udział – niestety, nie wyjaśnia się na ogół jego natury – tzn.: „ponieważ zgrzeszyli, 
pomarli”. Fragment mówiłby zatem tylko o grzechu Adama, a Paweł miałby tu na uwadze 
jedynie dzieci zmarłe przed grzechem. Otóż kontekst następujący nie pozwala przypisywać 
Pawłowi takiej myśli, i to jest jeden z powodów rezerwy, z jaką uczeni odnoszą się do tej 
interpretacji. Przede wszystkim jednak zwraca się uwagę na fakt, że zwrot ε

φ

’ o w literaturze 

greckiej – zarówno biblijnej, jak pozabiblijnej – rzadko kiedy wyraża ideę przyczynowości i 
nie może uchodzić za synonim spójników, ότι lub διότι.

W ten sposób doszło do powstania kolejnej, zyskującej sobie coraz większe uznanie 

interpretacji. Jej zwolennicy zauważyli, że wyrażenie ε

φ

’ o występuje często w tekstach 

papirusowych opisujących wszelkiego rodzaju kontrakty, umowy, którym towarzyszy 
zazwyczaj stawianie pewnych warunków, klauzul. Otóż klauzule te, warunkujące ważność 
całego kontraktu, wprowadza się używając zazwyczaj wyrażenia ε

φ

’ o. Znaczy ono w takich 

kontekstach mniej więcej tyle co polskie: „ponieważ spełnił się warunek, że”…, „ponieważ 
okazało się, że…” Przy tym założeniu 

Rz 5,12

 wyrażałby myśl następującą: Przez jednego 

człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na 
wszystkich ludzi, ponieważ spełnił się, niestety, warunek, że wszyscy ludzie zgrzeszyli. 
Między Bogiem a ludzkością istniał więc jakby kontrakt tego typu: jeżeli popadniecie w 

background image

grzechy, będziecie musieli umrzeć. Ludzie spełnili ten smutny warunek i dlatego wszyscy 
umierają. A więc bezpośrednią przyczyną śmierci są osobiste, indywidualne grzechy 
poszczególnych ludzi. I na tym właśnie polega całe novum, tej interpretacji. Jej zwolennicy nie 
sądzą jednak, że 

Rz 5,12n

 nie mówi o grzechu pierworodnym. Stwierdzają oni, co następuje: 

Bezpośrednią przyczyną śmierci poszczególnych ludzi są ich grzechy uczynkowe, ale do 
owych grzechów nie doszłoby, gdyby nie upadek pierwszego człowieka. Tak więc ostateczną 
przyczyną zła, jakie zalega świat, jest grzech pierworodny. Aμαρτία, (hamartia) jakby 
uosobienie grzechu, wskutek upadku pierwszego człowieka wchodzi w każdego z nas i skłania 
swoją mocą do popełnienia grzechów uczynkowych.

13–14.

 Wiersze 13 i 14 mają na celu wykazanie, że istnienie grzechu wcale nie jest 

uwarunkowane istnieniem Prawa. Grzech był już przed Prawem. O jego obecności w świecie 
świadczy śmierć, która się panoszy od Adama aż do Mojżesza, tj. do czasu proklamowania 
Prawa. Paweł zaznacza przy tym wyraźnie, że grzechy będące przyczyną śmierci wcale nie 
były podobne do uczynku Adama. Nie chodziło więc o indywidualne wykroczenia 
poszczególnych ludzi. Mówiąc o Adamie Apostoł stwierdza, że pierwszy Adam jest typem 
drugiego, który ma przyjść. Nie wynika z tego jednak, że osoba pierwszego człowieka jest 
typem i zapowiedzią drugiego człowieka, również jak on grzesznika. Adam jest typem 
antytetycznym Chrystusa, drugiego Adama, który pojawi się po to, by naprawić błąd 
pierwszego człowieka. Przedstawiany jako uosobienie pewnej mocy grzech różni się jednak od 
boga tego świata (

2 Kor 4,4

), czyli od szatana: stanowi cząstkę człowieka grzesznego, znajduje 

się w jego wnętrzu. Wiele miejsca poświęca Paweł dość szczegółowemu przedstawieniu 
człowieka zaprzedanego grzesznym mocom (

Rz 7,1.4

), i dlatego skazanego z konieczności 

niejako na śmierć wieczną (7,24), będącą zapłatą lub jeszcze dokładniej, kresem lub 
dopełnieniem grzechu (6,21–23). Tego rodzaju stwierdzenia sprawiają, że oskarża się Pawła 
niekiedy o przesadę i mało chrześcijański pesymizm. Ale inaczej być nie może, skoro się raz 
stwierdziło powszechność grzechu i jego tyranię po to, by ukazać niemoc Prawa i absolutną 
konieczność zbawczego dzieła Chrystusa. Paweł mówi o solidarności wszystkich ludzi z 
Adamem, aby wskazać na solidarność wyższego rzędu, na ścisłe powiązanie całej ludzkości z 
Jezusem Chrystusem. W myśli Bożej Jezus Chrystus jako antytyp istniał wcześniej niż Adam 
(5,14). Oznacza to również, że grzech Adama razem z wszystkimi jego następstwami został 
dopuszczony po to tylko, żeby Jezus Chrystus mógł nad nim zatryumfować i to z tak ogromną 
przewagą, że Paweł uważa za wskazane zaakcentować różnicę (5,15) między dziełem 
Chrystusa a grzechem Adama, zanim jeszcze wyłoży podobieństwo roli, jaką odegrali pierwszy 
i drugi Adam.

Pewne przebłyski nauki o Chrystusie, drugim Adamie, spotykamy już w tradycji 

synoptycznej. Marek opisuje przebywanie Jezusa ze zwierzętami (

Mk 1,13

), Mateusz (1,1) w 

swej Księdze (gr. Bιβλoςrodowodu Jezusa Chrystusa nawiązuje do 

Rdz 5,1

; Łukasz mówi, że 

Ten, który dopiero co przezwyciężył pokusy, w końcu pochodzi od Adama, Syna Bożego (

Łk 

3,38

).

15–16.

 W każdej typologii rysem charakterystycznym antytypu jest jego wyższość w 

porównaniu z typem. W przypadku typologii Adam – Chrystus różnica między typem a 
antytypem ma charakter nie tylko ilościowy, lecz także jakościowy. Przestępstwu Adama 
przeciwstawia się łaskę Chrystusa. Czyn Adama jest w swych skutkach na wskroś 
destrukcyjny, gdy tymczasem dzieło Chrystusowej łaski uosabia samo życie. Określenia: łaska, 
dar Boży są tu zwykłymi synonimami. Stanowiąc antytezę śmierci, sprowadzonej przez 

background image

przestępstwo Adama, łaska i dar Boży są synonimami życia. Na różnorodność jakościową 
skutków grzechu Adama i zbawczego dzieła Chrystusa kładzie Paweł szczególnie silny nacisk.

W poprzedzającym kontekście skutek grzechu Adama został ukazany w postaci śmierci, 

która weszła na świat (

Mdr 2,24

) lub tłumacząc wierniej tekst grecki, przeniknęła cały świat. 

Otóż śmierć – wiadomo, że nie należy jej zacieśniać do fizycznego i jedynego końca człowieka 
– prowadzi wprost do wyroku potępiającego. Można więc powiedzieć, że przestępstwo 
pierwszego człowieka jest przyczyną tego otępienia. Rozumując według tych samych kategorii 
myślowych, należy uznać usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów za skutek zbawczego 
dzieła Chrystusa. Wiemy zaś już, że istota usprawiedliwienia sprowadza się ostatecznie do 
przekazania człowiekowi części doskonałości Bożej.

17–18.

 Kolejny wiersz powtarza tę samą treść przy odwoływaniu się do nieco innych 

obrazów: skutkiem przestępstwa pierwszego Adama jest królowanie śmierci, natomiast 
następstwem obfitości łaski i daru sprawiedliwości będzie królowanie życia. Nic nowego nie 
wnosi też pod tym względem w. 18. Znów mowa tu o wyroku potępiającym, wydanym na 
ludzkość wskutek pierwszego grzechu, i o usprawiedliwieniu, którego ludzie dostępują 
otrzymując życie w następstwie zbawczego dzieła drugiego Adama. Dostęp do tego życia mają 
wszyscy ludzie. Od nich też tylko zależy, czy wybiorą życie, czy śmierć. Zakończenie tego 
fragmentu zawiera formalną definicję pierwszego grzechu. Jego istotą jest nieposłuszeństwo. 
Zatem nie zewnętrzne przekroczenie jakiegoś prawa, zakazu, lecz wewnętrzna decyzja 
człowieka, by sprzeniewierzyć się Bogu, stanowi istotę grzechu. Sam uczynek dostrzegalny na 
zewnątrz, jakkolwiek pojmowałoby się jego naturę, jest tylko uzewnętrznieniem grzechu, który 
się już wcześniej dokonał w woli człowieka.

Ten sam tekst ukazuje również istotę dokonanego przez Chrystusa dzieła zbawienia: było 

ono jednym wielkim posłuszeństwem. Zatem o wartości zbawczego dzieła Chrystusa decyduje 
nie sam fakt fizycznej śmierci, nie cierpienia jako takie, lecz motyw owych cierpień i śmierci. 
Otóż Jezus zdecydował się na mękę i śmierć powodowany dobrowolnym i pełnym miłości 
posłuszeństwem względem Ojca. Śmierć na krzyżu była już tylko uzewnętrznieniem decyzji 
zbawienia człowieka i okazania mu w ten sposób najwyższej miłości.

19–21.

 Wskutek nieposłuszeństwa Adama wszyscy stali się grzesznikami przez to, że 

zamieszkały we wszystkich złe skłonności wiodące do grzechu. Natomiast dzięki 
posłuszeństwu Chrystusa wszyscy są sprawiedliwymi lub, powiedzmy dokładniej, wszyscy 
mają możność stać się nimi. Nie dając żadnej możności wypełniania tego, co nakazywało i 
zakazywało, Prawo przyczyniało się tylko do pomnażania grzechu.

Patrząc na borykającą się pod Prawem ludzkość, Bóg powodowany swą odwieczną 

dobrocią zesłał takie zdroje łaski, że Prawo nie mogło obezwładnić człowieka. Wszechmoc 
Zmartwychwstałego odniosła ostateczny triumf nad śmiercią. Zakrólowała sprawiedliwość 
wiodąca do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

UWOLNIENIE OD GRZECHU

CHRZEST TO ŚMIERĆ GRZECHOWI (6,1–14)

background image

6

 

1

 Cóż więc powiemy? Czyż mamy trwać w grzechu, aby łaska była pełniejsza? Żadną miarą! 

2

 Jeżeli umarliśmy dla grzechu, jakże możemy żyć w nim nadal?

3

 Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w 

Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? 

4

 Zatem przez chrzest zanurzający nas w 

śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak 
Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.

5

 Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to 

tak samo będziemy [z Nim złączeni w jedno] przez podobne zmartwychwstanie. 

6

 To wiedzcie, że 

dla zniszczenia ciała grzesznego dawny nasz człowiek został z Nim współukrzyżowany po to, 
byśmy już dłużej nie byli w niewoli grzechu. 

7

 Kto bowiem umarł, został wyzwolony z grzechu.

8

 Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, 

9

 

wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych, już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już 
władzy. 

10

 Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga.

11

 Tak i wy 

rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.

12

 Niechże więc 

grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. 

13

 Nie 

oddawajcie też członków waszych jako broni nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na 
służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze oddajcie jako broń 
sprawiedliwości na służbę Bogu. 

14

 Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie 

jesteście poddani Prawu, lecz łasce.

Cały rozdział 6 jest poświęcony wyjaśnieniu natury i skutków sakramentu chrztu św. 

Wszystko, co Paweł powiedział w tym rozdziale, można ostatecznie sprowadzić do dwu 
następujących stwierdzeń: 1) przyjęcie chrztu jest równoznaczne ze zgładzeniem grzechu; 2) 
nowe życie jest pozostawaniem na usługach sprawiedliwości. Urywek 6,3–11 uchodzi za jeden 
z najbardziej typowych fragmentów nowotestamentowych mówiących o mistyce chrztu 
świętego.

1–3.

 Okazuje się, że Paweł jest wierny metodzie polemizowania z samym sobą i z 

trudnościami, które łatwo zresztą było sobie wyimaginować. Otóż wsłuchując się w wywody 
Pawła tworzące cały rozdział piąty, a zwłaszcza jego ostatnie wiersze, mógłby ktoś powiedzieć: 
skoro śmierć Chrystusa jest tak bardzo owocna w pozytywne skutki, skoro na każdy grzech 
ludzki Bóg odpowiada łaską, to chyba należałoby pomnażać grzechy, żeby było więcej łaski. 
Otóż Paweł zaprzecza temu mniemaniu ze stanowczością nie mniejszą niż przy rozważanych 
przedtem wątpliwościach. To jest wręcz niemożliwe, a w najgorszym razie wysoce 
niekonsekwentne. Przecież każdy chrześcijanin – to człowiek, który obumarł grzechowi; 
grzech nie powinien już mieć do niego nigdy dostępu.

Jak w wielu innych przypadkach, tu również nawiązuje Paweł do wiedzy religijnej 

adresatów jego listu. Nie zwalnia to jednak Apostoła od obowiązku przypomnienia, a nade 
wszystko pogłębienia prawd podanych kiedyś zapewne w formie pierwszych pouczeń 
katechizmowych. Wyjaśnia więc Paweł teraz, że chrzest św. stwarza więzy szczególnej 
jedności między Chrystusem a chrześcijaninem. Apostoł nie mówi, że współrodzimy się lub że 
jesteśmy współchrzczeni z Chrystusem, bo Chrystus w bardzo szczególny sposób przyszedł na 
świat. Tłumaczy tylko, że zanurzając się w wodę chrztu św. współumieramy z Chrystusem, jak 
umarł On kiedyś po to, by nas wybawić z grzechu, tak my umieramy w owej chwili, by zerwać 
wszelką łączność z grzechem. Oto nasze zjednoczenie z Jezusem właśnie w Jego śmierci.

4.

 Zanurzenie się w wodzie chrztu św. przyrównuje Paweł do złożenia Chrystusa w grobie. 

Nasze współpogrzebanie z Chrystusem dokonuje się więc podczas chrztu św. Wychodząc z 
wody współzmartwychwstajemy z Chrystusem. Wkraczamy w nowe życie, tak jak nowe, 
chwalebne życie rozpoczął Chrystus po swym zmartwychwstaniu. W teologii św. Pawła 

background image

zmartwychwstanie Jezusa jest przypisywane zazwyczaj mocy Ojca (

Rz 4,24

2 Kor 13,4

Ef 

1,19n

Kol 2,12

). Moc owa – tak jak w Janowym opisie godów w Kanie Galilejskiej (por. także 

J 11,23

 w związku ze zmartwychwstaniem Łazarza) – jest nazwana chwałą. Cudotwórcza moc 

Boga objawiona w czynach Jezusa lub Jego Apostołów ukazywała majestat samego Boga i 
skłaniała ludzi do oddawania Mu chwały.

5.

 Jeśli nasze wyjście z wody chrztu nazwał Paweł zmartwychwstaniem, to jednak w 

niniejszym wierszu wspomina Apostoł o nieco innym zmartwychwstaniu. Według wszelkiego 
prawdopodobieństwa – choć nie brak autorów, którzy są odmiennego zdania – chodzi tu o 
przyszłe nasze zmartwychwstanie, związane z ponownym przyjściem Jezusa. Będzie ono do 
pewnego stopnia zapłatą za nasze ochocze współumieranie z Chrystusem za życia.

6.

 Tym razem Paweł nie tyle odwołuje się do religijnej wiedzy czytelników jego listu, ile 

raczej zachęca ich do pewnych refleksji, jakby mówiąc: „Zastanówcie się, spróbujcie sobie 
uświadomić!” Określenie dawny człowiek należy do ulubionych wyrażeń Pawła. 
Najprawdopodobniej Apostoł sam je utworzył, może opierając się na pouczeniach Jezusa, który 
wykluczał możliwość współistnienia tego, co stare, z nowym (por. 

Mt 9,16

Mk 2,21

Łk 5,36

). 

Dawny człowiek to ten, kto – bez względu na swój wiek – trwa w grzechach i pod władzą 
szatana. O współumieraniu grzesznika z Chrystusem nigdzie nie mówił Paweł tak wyraźnie, 
jak w słowach: Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz 
żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest 
życiem wiary w Syna Bożego
 (

Ga 2,19n

). Śmierć dawnego człowieka oznacza więc 

uniemożliwienie jego ciału jakiegokolwiek dominowania. Ciało bowiem poddawało nas ciągle 
w niewolę grzechu. Raz ukrzyżowane, utraci swoją moc władczą.

7.

 Ta bardzo dyskutowana wśród egzegetów zasada Kto bowiem umarł, został wyzwolony 

od grzechu może być rozumiana albo w tym znaczeniu, że kto umiera śmiercią sakramentalną 
w chrzcie św., jest usprawiedliwiony z grzechu, albo chodzi tu o przyrównanie naszego 
współumierania z Chrystusem do fizycznej śmierci człowieka. Tak jak człowiek jest uwolniony 
od skłonności grzeszenia, z chwilą gdy przychodzi nań śmierć, tak też definitywnie są 
uwolnieni od grzechu ludzie, którzy współumierają sakramentalnie z Jezusem.

8–10.

 Lecz Chrystus, mimo iż umarł i został złożony do grobu, nie pozostał w grobie. 

Zmartwychwstał do nowego życia, by już nigdy nie umierać. Swojego rodzaju 
zmartwychwstaniem lub mówiąc dokładniej, współzmartwychwstaniem z Chrystusem, jest 
wyjście chrześcijanina z wody chrztu. Nowo ochrzczony staje się nowym stworzeniem i 
rozpoczyna nowe życie. Wszystko to dokonuje się, podobnie jak samo zmartwychwskrzeszenie 
Chrystusa, dzięki chwale Ojca; przy czym pamiętać należy, że chwała jest tu synonimem mocy 
Bożej. Nasze współpogrzebanie, a potem współzmartwychwstanie z Chrystusem nie jest tylko 
faktem historycznym, pozbawionym związków z aktualną teraźniejszością każdego 
chrześcijanina. Ten fakt powinien rzutować na całe nowe życie ochrzczonego, który winien 
wskutek tego zerwać wszelkie powiązania z grzechem. Współzmartwychwstanie z Chrystusem 
stwarza podstawę do nadziei, że będziemy teraz żyli również we wspólnocie z Chrystusem.

11.

 Cechą najbardziej znamienną nowego życia będzie jego nieskończoność. Śmierć mu 

nie będzie zagrażać, nie będzie mieć nad nim żadnej władzy. Chrystus umarł z powodu 
grzechów ludzkich, umarł dla dobra ludzi. Fakt śmierci zdarzył się tylko raz, nie zakończył 
jednak egzystencji Jezusa. Człowiek, który trwa w grzechach, w nich widzi do pewnego 
stopnia cel swojej egzystencji; im służy. Gdy z nimi zerwie, w Bogu widzi cel swego życia: 

background image

żyje dla Boga. Żyje przy tym w Chrystusie Jezusie. Zjednoczony z Chrystusem przez śmierć i 
zmartwychwstanie, chrześcijanin stanowi teraz jedno ze swym Zbawcą: żyje jakby zatopiony w 
Chrystusie. Najlepszym komentarzem do tego wiersza jest wyżej przytoczona wypowiedź z 

Ga 

2,19–20

. Mimo iż pozostaje sobą i żyje nadal w ciele, chrześcijanin nie jest już podmiotem 

wszystkich swoich czynów. Żyje i działa w nim Chrystus. Grzech stracił prawo nad 
człowiekiem.

12–14.

 Trójwiersz 12–14 przedstawia praktyczne wnioski z przedstawionej przed chwilą 

teologii, by nie powiedzieć wręcz, mistyki chrztu. Potrzeba tych wniosków-napomnień jest 
podyktowana z jednej strony faktem niepełnej jeszcze dojrzałości moralnej każdego 
chrześcijanina, z drugiej zaś skłonnością do zła, jaką każdy człowiek w sobie nosi. Choć umarł 
już raz grzechowi i współzmartwychwstał z Chrystusem, to jednak znów może popaść w 
grzechy i w ten sposób obumrzeć Chrystusowi, gdyż nadal pozostaje w ciele, które jest 
grzeszne. Obowiązkiem każdego chrześcijanina jest oddanie się całkowicie do dyspozycji 
Bogu. Wszystko, czym jest – całe swe ciało i duszę – powinien oddać obronie sprawy Bożej. 
Potrzeba pewnej konsekwencji życiowej domaga się tego, by człowiek nie wracał już do 
grzechów, z których został wydobyty przez Chrystusa.

CHRZEŚCIJANIN SŁUGĄ SPRAWIEDLIWOŚCI, STRONIĄCYM 

OD GRZECHU (6,15–19)

15

 Jaki stąd wniosek? Czy mamy dalej grzeszyć, dlatego że nie jesteśmy już poddani Prawu, 

lecz łasce? Żadną miarą! 

16

 Czyż nie wiecie, że jeśli wydajecie samych siebie jako niewolników na 

posłuszeństwo, jesteście niewolnikami tego, komu jesteście posłuszni: bądź [niewolnikami] 
grzechu, [co wiedzie] do śmierci, bądź posłuszeństwa, [co wiedzie] do sprawiedliwości? 

17

 Dzięki 

jednak niech będą Bogu za to, że gdy byliście niewolnikami grzechu, daliście z serca posłuch 
nakazom tego nauczania, któremu was poddano, 

18

 a uwolnieni od grzechu oddaliście się w 

niewolę sprawiedliwości. 

19

 Ze względu na przyrodzoną waszą słabość posługuję się porównaniem 

wziętym z ludzkich stosunków: jak oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i 
nieprawości, pogrążając się w nieprawość, tak teraz wydajcie członki wasze na służbę 
sprawiedliwości, dla uświęcenia.

15–17.

 Lecz oto nowa trudność. Mógłby ktoś powiedzieć: Skoro już jesteśmy wyzwoleni 

spod Prawa i oddani we władanie łaski, to nic już nie może nam zaszkodzić. Możemy grzeszyć, 
ile nam się podoba. Łaska i tak przezwycięży wszelkie zło. Według Pawła przypuszczenie to 
jest z gruntu błędne. Oto uzasadnienie: 1) komukolwiek człowiek ulega, komukolwiek 
świadczy swoje usługi, tego staje się z czasem prawdziwym niewolnikiem. Otóż trwając w 
grzechach dawnych lub decydując się na popełnianie nowych wykroczeń staniemy się 
ponownie niewolnikami grzechu i szatana, a przecież zostaliśmy już wybawieni z tej 
podwójnej niewoli; 2) trwając w grzechach dawnych lub godząc się na nowe występki 
sprzeniewierzamy się wprost zdrowemu rozsądkowi. Bo przecież nie co innego tylko zdrowy 
rozsądek nie zezwala nam wracać zupełnie świadomie do tego, z czego zostaliśmy z takim 
trudem wydobyci i co uważaliśmy za nasze największe nieszczęście.

18–19.

 Ewangelia, nauka Chrystusa, jest przekazywana ludziom, tu zaś – być może w 

celu wyraźniejszego podkreślenia uległości i posłuszeństwa chrześcijan rzymskich – stwierdza, 
że to oni sami oddali się Ewangelii wskutek działania łaski Bożej, trafiającej na właściwy 

background image

grunt. Apostoł niechętnie porównuje życie chrześcijańskie do niewolnictwa. Jest przecież 
szczególnym heroldem wolności, mówił dotychczas o wyzwoleniu całej ludzkości z więzów 
grzechu i Prawa. Jeśli teraz powraca do pojęcia niewolnictwa, to tylko dlatego, że chce być jak 
najbardziej zrozumianym przez czytelników jego listu. Mógłby posługiwać się innym stylem, 
obawia się jednak, że nie wyrażałby się dość jasno. Tak więc mimo woli sugeruje Paweł, iż 
człowiek jest z natury istotą służebną. Musi komuś lub czemuś służyć. Prawdziwości tego 
stwierdzenia nie trzeba nawet długo dowodzić. Istota problemu sprowadza się do odpowiedzi 
na pytanie, komu należy służyć i czyim warto być niewolnikiem, jeśli już posługujemy się 
kategoriami służby i niewolnictwa.

OWOCE GRZECHU A OWOCE SPRAWIEDLIWOŚCI (6,20–23)

20

 Kiedy bowiem byliście niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości. 

21

 

Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież 
końcem ich jest śmierć. 

22

 Teraz zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu, jako 

owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego – życie wieczne. 

23

 Albowiem zapłatą za grzech jest 

śmierć, a łaska przez Boga dana – to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

20–21.

 Apostoł, odwołując się do zdrowego rozsądku adresatów listu ukazuje tym razem 

z jednej strony skutki pozostawania w grzechu, z drugiej owoce trwania w sprawiedliwości. 
Dobrowolne pozostawanie w grzechach jest świadomym działaniem na niekorzyść, jest 
wyraźnym skazywaniem się na niechybną śmierć. Czy można sobie wyobrazić upór bardziej 
nierozsądny? Jest to sprzeczne nie tylko ze zdrowym rozumem, lecz z naturą wszelkiego bytu, 
który nigdy nie zmierza do samounicestwienia.

22–23.

 Dokładanie zaś wszelkich starań, by trwać w stanie, który przez śmierć swoją 

zgotował nam Chrystus, jest nie tylko zgodne z wolą Bożą, lecz także wysoce korzystne dla 
człowieka. Łaska bowiem – w przeciwieństwie do grzechu, będącego źródłem śmierci – 
zapewnia nam życie wieczne. Uzyskanie owej nagrody w postaci życia lub kary jako śmierci, 
nie jest sprawą dalekiej i tylko pozagrobowej przyszłości. Można by to wyrazić za pomocą 
analogii do służby wojskowej dającej prawo do codziennego żołdu, nie odkładanego na 
później, nie kumulowanego, lecz wypłacanego w ustalonych okresach czasu.

UWOLNIENIE OD PRAWA

NA WZÓR ZALEŻNOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ (7,1–6)

7

 

1

 Czyż nie jest wam wiadomo, bracia – mówię przecież do tych, co Prawo znają – że Prawo 

ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje? 

2

 Podobnie też i kobieta zamężna związana jest, na 

mocy Prawa, ze swoim mężem, jak długo on żyje. Gdy jednak mąż umrze, traci nad nią moc prawo 
męża. 

3

 Dlatego to uchodzić będzie za cudzołożną, jeśli za życia swego męża współżyje z innym 

mężczyzną. Jeśli jednak umrze jej mąż, wolna jest od tego prawa, tak iż nie jest cudzołożną, 
współżyjąc z innym mężczyzną.

background image

4

 Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym – z 

Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu. 

5

 Jak długo bowiem wiedliśmy 

życie cielesne, grzeszne namiętności [wzbudzane] przez Prawo działały w naszych członkach, by 
owoc przynosić śmierci. 

6

 Teraz zaś Prawo straciło moc nad nami, gdy umarliśmy dla tego, co 

trzymało nas w jarzmie, tak że możemy pełnić służbę w nowości ducha, a nie według przestarzałej 
litery.

Usprawiedliwienie, którego człowiek dostępuje przez chrzest dzięki zasługom Chrystusa, 

powoduje uwolnienie chrześcijanina od grzechu, a tym samym od śmierci wiecznej. Te dwa 
skutki usprawiedliwienia przedstawił Paweł w rozdz. 5 i 6. Cały rozdz. 7 jest poświęcony 
omówieniu trzeciego z kolei skutku usprawiedliwienia, czyli problemowi uwolnienia nas od 
Prawa.

1–3.

 Pragnąc przedstawić możliwie najdokładniej ideę owego uwolnienia chrześcijanina 

od Prawa, posługuje się Apostoł porównaniem zaczerpniętym z sytuacji prawnej dwojga 
małżonków związanych ze sobą ważnym węzłem małżeńskim. Sytuacja jest wszystkim dobrze 
znana i dlatego Paweł może rozpocząć swoje wywody od pytania retorycznego: „Czyż nie jest 
wam wiadomo, bracia?” Porównanie to przybiera postać alegorii, która jednak załamuje się w 
pewnym momencie. Ludzkość przed przyjściem Chrystusa, a dokładniej mówiąc, lud Boży 
znajdujący się pod władzą Prawa, jest przyrównana do niewiasty będącej pod władzą męża. 
Podobnie jak śmierć męża uwalnia żonę od jego władzy, czyni ją wolną i pozwala wstąpić w 
nowy związek małżeński, tak też wygaśnięcie Prawa, uśmiercenie go niejako z chwilą 
przyjścia Chrystusa, sprawia, że lud Boży staje się wolny od dotychczasowych nakazów i 
zakazów owego Prawa. Dopóki nie przyszedł Chrystus, Prawo spełniało pożyteczną funkcję i 
należało je respektować. Kto tego nie czynił, nie słuchał Jahwe, najwyższego Prawodawcy, 
dopuszczał się swoistego cudzołóstwa. Określenie to rzeczywiście występuje wiele razy w ST i 
oznacza grzech odstępstwa religijnego.

4–6.

 Paweł podaje wyjaśnienie wspomnianej wyżej przenośni, przy czym tu właśnie traci 

ona cechy typowej alegorii. Zamiast bowiem stwierdzić, że Prawo umarło, wygasło z chwilą 
przyjścia Chrystusa, Paweł oznajmia: Dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa. Następnie, 
jakby zapomniawszy o owej śmierci chrześcijanina, mówi o jego złączeniu się z Tym, który 
powstał z martwych. Jakkolwiek rzecz miałaby się w szczegółach, myśl przewodnia całego 
porównania występuje dość wyraźnie: z przyjściem Chrystusa zatracają się związki pomiędzy 
chrześcijaninem a dawnym Prawem. Rozpatrując zaś dokładniej trwanie ludzkości pod 
panowaniem Prawa, stwierdza Apostoł, że było to życie cielesne, obfitujące w grzechy, a do ich 
pomnożenia przyczyniało się Prawo. Życie ludzi wyzwolonych spod jego jarzma jest 
pełnieniem służby w nowym duchu, któremu przeciwstawia się życie według dawnej ekonomii 
zbawienia, czyli według przestarzałej litery Prawa.

PRAWO STAŁO SIĘ SPOSOBNOŚCIĄ DO GRZECHU (7,7–13)

7

 Cóż więc powiemy? Czy Prawo jest grzechem? Żadną miarą! Ale jedynie przez Prawo 

zdobyłem znajomość grzechu. Nie wiedziałbym bowiem, co to jest pożądanie, gdyby Prawo nie 
mówiło: Nie pożądaj! (

Wj 20,17

Pwt 5,21

8

 Z przykazania tego czerpiąc podnietę, grzech wzbudził 

we mnie wszelakie pożądanie. Bo gdy nie ma Prawa, grzech jest w stanie śmierci.

9

 Kiedyś i ja prowadziłem życie bez Prawa. Gdy jednak zjawiło się przykazanie – grzech ożył, 

10

 ja zaś umarłem. I przekonałem się, że przykazanie, które miało prowadzić do życia, zawiodło 

background image

mnie ku śmierci. 

11

 Albowiem grzech, czerpiąc podnietę z przykazania, uwiódł mnie i przez nie 

zadał mi śmierć.

12

 Prawo samo jest bezsprzecznie święte; święte, sprawiedliwe i dobre jest też przykazanie. 

13

 

A więc to, co dobre, stało się dla mnie przyczyną śmierci? Żadną miarą! Ale to właśnie grzech, by 
okazać się grzechem, przez to, co dobre, sprowadził na mnie śmierć, aby przez związek z 
przykazaniem grzech ujawnił ogromną swą grzeszność.

Właściwe zrozumienie tekstu 

Rz 7,7–13

 zależy w sposób zasadniczy od sensu, jaki nada 

się zaimkowi osobowemu ja, występującemu w tym tekście. Otóż po pierwsze nie wydaje się, 
by można było odnieść ten zaimek do Pawła, opisującego swoje doznania z tego okresu, gdy 
był jeszcze dzieckiem i niedojrzałym człowiekiem. Byłby to przypadek absolutnie odosobniony 
w całej spuściźnie literackiej Pawła, który nigdy żadnego ze swych pouczeń nie ilustruje 
przykładami zaczerpniętymi z własnego dzieciństwa (poza ogólnikowym stwierdzeniem w 

Kor 13,11

). Poza tym, będąc obrzezanym, Paweł o żadnym okresie swego życia nie mógłby 

powiedzieć: Kiedyś i ja prowadziłem życie bez Prawa (w. 9), a stwierdzał coś wręcz 
przeciwnego w 

Flp 3,4nn.

 Nie można również przypuszczać, że w całym fragmencie 7,7–13 

referuje on swoje przeżycia z okresu lat dojrzałych (por. np. 

Ga 1,13–14

Flp 3,6

).

Mało prawdopodobna jest także hipoteza, że Paweł przemawia tu w imieniu całego narodu 

izraelskiego, ukazując niejako jego subiektywne doświadczenia z okresu poprzedzającego 
Prawo i po jego otrzymaniu. Jeżeli naród ten przestrzegał przynajmniej prawa obrzezania, to 
tym samym nie można o nim powiedzieć, że był bez Prawa. Wydaje się, że najbardziej 
prawdopodobne jest przypuszczenie, według którego Paweł przemawia tu w imieniu całej 
ludzkości, reprezentowanej niejako w osobie Adama. Otóż w życiu Adama był taki okres – 
czas jego przebywania w raju – kiedy to istotnie żył bez Prawa. Między 

Rdz 3

 a 

Rz 7,7–13

 i 

tekstami paralelnymi z innych listów Pawła istnieje tak wiele podobieństw, iż trudno 
przypuścić, by Paweł nie nawiązywał całkiem świadomie do historii pierwszego grzechu, 
redagując 

Rz 7,7–13

. Pomijając już wspomniane ja, które należy odnieść do osoby Adama, 

trudno nie dostrzec rysów węża rajskiego w działaniu Pawłowej αμαρτία; skutki podstępnego 
działania węża są takie same jak owoce zgubnego oddziaływania rozbudzonego wskutek Prawa 
pociągu do grzechu (por. 

Mdr 2,24

).

7.

 Z tego, co Paweł powiedział o Prawie, o wyzwoleniu nas spod jego jarzma, mógłby ktoś 

wysnuć wniosek, że samo w sobie Prawo jest grzechem. Przypuszczenie to mogło się nasuwać 
tym bardziej, że Apostoł uważa wyzwolenie z więzów Prawa za taki sam skutek 
usprawiedliwienia, jak i wyzwolenie nas z niewoli grzechów. Energiczne zaprzeczenie temu 
przypuszczeniu stanowi początek nieco dłuższych wywodów dotyczących pożytków albo 
funkcji Prawa. Otóż pierwsza z owych funkcji polega na tym, że dzięki Prawu człowiek może 
zdobyć pełną znajomość grzechu. Nie wiedziałby, co to jest pożądanie, gdyby Prawo nie 
mówiło: Nie pożądaj! Nie wiedziałby także, jakie jest przeżycie, osobiste doznanie pożądania.

8.

 Oto, w jaki sposób dochodzi się do poznania, czym jest pożądanie, czyli do 

doświadczenia samej jego natury i skutków. W każdym człowieku istnieje coś, co Paweł 
określa za pomocą greckiego rzeczownika αμαρτία – grzech – i co w rzeczy samej jest swoistą 
skłonnością do złego, pozostałą w naturze ludzkiej po pierwszym upadku. Gdy pojawia się, 
gdy dociera do ludzkiej świadomości jakieś prawo, zabraniające człowiekowi jednych czynów, 
a nakładające obowiązek dokonywania innych, wówczas aktualizuje się jakby uśpiona 
dotychczas, wspomniana przed chwilą αμαρτία, budząc w człowieku złe pożądania. Dopóki nie 

background image

było Prawa, grzech, pojmowany tu ciągle osobowo, był w stanie śmierci, czyli nie reagował na 
nic, jak zwłoki człowieka martwego.

9–10.

 Właściwe skomentowanie tego dwuwiersza wymaga odwołania się do 

poczynionych przed chwilą uwag co do zaimka ja. Paweł, wcielając się niejako w Adama, 
przemawia tu w imieniu całej ludzkości. Przypomina o okresie życia pierwszego człowieka, 
gdy nie obowiązywały go żadne prawa, żadne nakazy ani zakazy. Przykazanie, o jakim tu 
mowa, to dość wyraźna aluzja do zakazu spożywania owoców z jednego, określonego przez 
Boga drzewa w raju. W wyrażeniu zaś grzech ożył można dopatrzyć się aluzji do 

Rdz 3,7

Podobnie jak pierwszy człowiek złamawszy Prawo Boże nie został natychmiast pozbawiony 
życia fizycznego, lecz zmarł śmiercią duchową, tak też rzecz się ma z każdym człowiekiem, 
który z całą świadomością i dobrowolnie przekracza nakaz Boży. Wszystkie przykazania 
wydawane przez Boga mają na celu dobro i szczęście człowieka. Tak było w przypadku 
pierwszych ludzi (

Rdz 3,3

). Zakaz Boży gwarantował im nieśmiertelność (por. 

Mdr 1,13

). 

Wyrok, jaki otrzymali, gdy złamali ten – z natury swej życiodajny – zakaz, postanawiał: 
Dlatego Jahwe Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. 
Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów… aby strzec drogi do 
drzewa życia
 (

Rdz 3,23–24

 zob. także 

Mdr 2,24

).

11–12.

 Nie ma żadnej wątpliwości, że Paweł nawiązuje do 

Rdz 3,13

, gdy mówi o sobie, 

że grzech uwiódł go i zadał mu śmierć. Używając tej samej terminologii również w 

2 Kor 11,3

 

i w 

1 Tm 2,14

 snuje refleksje nad grzechem pierwszych ludzi. Wobec takiego stanu rzeczy 

wypada stwierdzić, że Prawo samo w sobie, niezależnie od człowieka, jest święte, 
sprawiedliwe i dobre
. Nie może być inne. Jest przecież wyrazem woli Boga.

13.

 Gdzież zatem tkwi źródło wszystkich nieszczęść, jakie, w pewnym sensie przez 

Prawo, spadają na człowieka? Czy to możliwe – uprzedza Paweł pytanie swoich 
wyimaginowanych oponentów – żeby to, co dobre, stało się przyczyną śmierci? Odpowiedź, 
jak w wielu poprzednich przypadkach, jest zdecydowanie negatywna. Przyczyną śmierci jest 
grzech, owa αμαρτία, tkwiąca niczym drugie ja w każdym człowieku. Prawo jest również 
dlatego dobre, iż ujawnia człowiekowi w całej pełni, demaskuje tę ukrytą i skłaniającą 
człowieka ku złemu, a tym samym ku śmierci, siłę. Gdyby nie było owego związku pomiędzy 
Prawem a grzechem, który jest właśnie łamaniem Prawa, nie byłoby również możliwości 
poznania nadmiernej grzeszności grzechu.

SKŁONNOŚCI UPADŁEJ NATURY (7,14–25)

14

 Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę 

grzechu. 

15

 Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego 

nienawidzę – to właśnie czynię. 

16

 Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję 

Prawu, że jest dobre. 

17

 A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech.

18

 Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo 

przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie.

19

 Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, 

ale czynię właśnie zło, którego nie chcę. 

20

 Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, 

ale grzech, który we mnie mieszka. 

21

 A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić 

dobro, narzuca mi się zło. 

22

 Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z 

Prawem Bożym. 

23

 W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem 

mojego umysłu i bierze mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. 

24

 

Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? 

25

 Dzięki niech 

background image

będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, 
ciałem zaś – prawu grzechu.

Problem egzegetyczny fragmentu 7,14–25 sprowadza się do pytania: Czy Paweł mówi w 

tym tekście o grzeszniku nie mającym jeszcze nic wspólnego z Chrystusem, czy też mowa tu o 
człowieku usprawiedliwionym, a jednak zmagającym się nadal z tkwiącymi w nim 
skłonnościami do złego? Szereg racji zdaje się przemawiać za ewentualnością pierwszą, czyli 
za przypuszczeniem, że Paweł ma tu na myśli człowieka sprzed czasów Chrystusa, grzesznika, 
będącego pod reżimem Prawa. Apostoł kontynuuje tu swój monolog rozpoczęty w 7,7–14, 
przemawiając nadal w imieniu Adama. Tego zdania był również Augustyn przez dość długi 
okres czasu. Jeśli potem – ku ubolewaniu egzegetów dzisiejszych – zmienił zdanie, to dlatego, 
iż nowo zajęte stanowisko pozwalało mu skuteczniej zwalczać herezję pelagiańską. Tę nową 
opinię, być może ze względu na powagę, jaką cieszył się Augustyn, przyjął potem i przyczynił 
się w znacznym stopniu do jej umocnienia Tomasz z Akwinu, który w swej teologii również 
bardzo wyraźnie eksponował prawdę o konieczności łaski do zbawienia. Ukazywanie w tej 
sytuacji absolutnej niewystarczalności – żeby nie powiedzieć, tragedii – człowieka 
borykającego się z samym sobą było ze wszechmiar wskazane. Warto jednak zauważyć na 
marginesie, że takie stanowisko teologów katolickich stworzyło potem wspaniałe szanse dla 
Marcina Lutra propagującego naukę o człowieku, „równocześnie sprawiedliwym i grzeszniku” 
(simul iustus et peccator). Podtrzymując opinię, że w 

Rz 7,14–25

 Paweł ma na myśli człowieka 

jeszcze nie usprawiedliwionego, należy jednak przyznać, że wiele sformułowań Apostoła w 
tym tekście można również odnieść do człowieka już usprawiedliwionego. Nawet bowiem po 
usprawiedliwieniu nie wszystko w nim jest tylko z ducha; jest on jeszcze ciągle pozbawiony 
bezpośredniego oglądania Boga, gdyż uniemożliwiają mu to grzechy, od których nikt nie jest 
wolny. Już sama niemożność całkowitego zjednoczenia się z Bogiem może być powodem 
wewnętrznej rozterki i przeżyć opisanych w 

Rz 7,14–25

.

14–15.

 Stwierdziwszy uprzednio, że Prawo jest święte, sprawiedliwe i dobre (7,12), teraz, 

nawiązując wyraźnie do kontekstu poprzedzającego, dorzuca Paweł uzupełnienie, iż Prawo jest 
duchowe
. Oznacza to – w innych tylko kategoriach – że Prawo nie może uchodzić za źródło 
grzechów, lecz przeciwnie, należy do sfery ducha, znamiennej dla wszystkiego, co Boskie. 
Wcielona zaś w Adama ludzkość, w której imieniu Paweł przemawia, jest właśnie we władaniu 
mocy, wielokrotnie już określanej przez Apostoła mianem greckiej hamartia. Ulegając tej 
mocy człowiek staje się cielesny i popada w niewolę grzechu, o czym również Apostoł mówił 
już parokrotnie (por. 

Rz 6,10.13.16.19

). Wiersz następny szczegółowo przedstawia stan 

człowieka będącego w niewoli grzechu. Z jednej strony nie jest on całkowicie pozbawiony 
wolności, nie jest całkowicie zdeprawowany, z drugiej zaś nie może jednak urzeczywistnić 
żadnego ze swych najbardziej szlachetnych pragnień. Oto dramat człowieka we władaniu 
Prawa: człowieka sfrustrowanego, zawiedzionego, nigdy nie przeżywającego szczęścia, jakie 
płynie z wypełnienia się ludzkich pragnień.

16–17.

 Przy sposobności jednak wypada stwierdzić, że jeśli człowiek nie chce czynić 

tego, czego zabrania Prawo, to mimo woli przyznaje mu słuszność, uznając je za dobre. Paweł 
ciągle pamięta o tym, że ma obalić pogląd ludzi uważających Prawo za źródło grzechów, za 
rzecz złą samą w sobie. A jeżeli tak, to sprawcą wykroczeń przeciw Prawu nie jest chyba ten, 
kto uznaje je za dobre. Wykroczeń owych dopuszcza się jakby drugie ja nieszczęśliwego, 
rozdartego człowieka, przeżywające w nim, również osobowo pojmowany grzech.

background image

18–20.

 Paweł stwierdza ponownie, iż jest świadom tego, że w jego ciele jakoś mieszka 

dobro, czyli że nie jest z gruntu zły. Idea pragnienia dobra jest wyrażona czasownikiem 
służącym zazwyczaj do przedstawiania chcenia spontanicznego, podświadomego; oznacza 
pociąg natury, pierwszy jej jakby odruch. Równocześnie działa w człowieku druga siła, będąca 
w ustawicznej opozycji do tego, co dobre i szlachetne. Wiersze 19 i 20 powtarzają prawie 
dosłownie treść ww. 15 i 17.

21–23.

 Ten trójwiersz stanowi swoistą, powtarzającą pewne znane już elementy, 

konkluzję rozważań nad dramatem człowieka żyjącego wzniosłymi pragnieniami, ale i 
równoznaczną świadomością niemożności ich zrealizowania. Wprowadza tu Paweł kilka 
nowych antytez, przynajmniej w postaci jednego elementu wyraźnie przedstawionego przy 
równoczesnej możliwości wydedukowania elementu drugiego. Na przykład człowiek 
wewnętrzny – element suponowany: człowiek zewnętrzny; prawo umysłu – prawo inne, 
domyślne: prawo ciała, i wprost wymienione prawo grzechu. Idea naczelna wyraża się w 
opozycji – żeby nie powiedzieć, w ścieraniu się i walce – tych elementów.

24.

 Jedynym pragnieniem grzesznika, określanego tu przez Pawła mianem nieszczęsnego 

człowieka, jest wydostanie się z niewoli ciała, która prowadzi do niechybnej śmierci. Drugą 
część w. 24 rozumiano w sposób przynajmniej dwojaki ze względu na wieloznaczność 
greckiego terminu charis. Tak więc może to być wyjaśnienie, że łaska może wybawić 
człowieka z niewoli ciała (Wulgata) albo – jak podaje polski przekład – chodzi tu o ideę 
wdzięczności względem Boga, składanej za pośrednictwem Jezusa Chrystusa za to – powód 
wdzięczności należy wydedukować – że przez Jego zasługi zostaliśmy wyzwoleni z więzów 
ciała, choć żyjemy jeszcze w ciele. Pierwsze rozumienie jest gorzej uzasadnione filologicznie, 
gdyż grecki tekst ma „Bogu”, a nie „Boga”. Neo-Wulgata więc tekst dawny poprawia na 
„Dzięki Bogu”.

25.

 Dość niezwykła – i może stanowiąca nie najbardziej logiczne zakończenie rozdziału, 

które niektórzy biorą za jeszcze jedno, nic już nowego nie wnoszące stwierdzenie – wypowiedź 
znajdowała się pierwotnie przed w. 24. Możliwe, że jakiś późniejszy kopista pominął ją przy 
przepisywaniu, inny z kolei zaznaczył to opuszczenie na marginesie jako glosę uzupełniającą, 
jeszcze inny wreszcie wprowadził ową glosę do tekstu, lecz po w. 24, zamiast po 23.

OBDARZENIE ŻYCIEM NADPRZYRODZONYM

ŻYCIE WEDŁUG DUCHA (8,1–13)

8

 

1

 Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. 

2

 Albowiem 

prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci. 

3

 

Co bowiem było niemożliwe dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, [tego dokonał Bóg]. 
On to zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla [usunięcia] grzechu wydał w 
tym ciele wyrok potępiający grzech, 

4

 aby to, co nakazuje Prawo, wypełniło się w nas, o ile 

postępujemy nie według ciała, ale według Ducha.

5

 Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją 

według Ducha – do tego, czego chce Duch. 

6

 Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność 

zaś Ducha – do życia i pokoju: 

7

 ponieważ dążność ciała jest wroga Bogu, nie podporządkowuje się 

background image

bowiem Prawu Bożemu, ani nawet nie jest do tego zdolna. 

8

 A ci, którzy według ciała żyją, Bogu 

podobać się nie mogą. 

9

 Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch 

Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. 

10

 

Skoro zaś Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na [skutki] 
grzechu, duch jednak ma życie na skutek usprawiedliwienia. 

11

 A jeżeli mieszka w was Duch Tego, 

który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa <Jezusa> z martwych, przywróci 
do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.

12

 Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. 

13

 Bo jeżeli 

będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha zadawać będziecie 
śmierć popędom ciała – będziecie żyli.

Opisawszy uwolnienie chrześcijanina od grzechu, śmierci i Prawa, przedstawia z kolei 

Paweł główne elementy nowego życia. Życiem tym kieruje prawo Ducha.

1–2.

 Zanim jednak przejdzie Apostoł do szczegółowego przedstawienia obrazu nowego 

życia, stwierdzi ogólnie, że dla tych, którzy zostali obdarzeni nowym życiem, czyli przez 
nawrócenie i łaskę chrztu są w Chrystusie Jezusie (por. 

Rz 6,3.11.23

), nie ma już potępienia

tego potępienia, o którym mówił Paweł w 

Rz 5,16

6,23

7,10–13

 i którym ciągle groziły różne 

nakazy i zakazy Prawa. Teraz, rozpoczynające cały rozdz. 8, ma charakter mesjański: jest to 
określenie czasu, jaki się rozpoczął z chwilą przyjścia Jezusa jako Zbawcy. Paweł objaśniając, 
dlaczego nie będą potępieni ci, co są w Jezusie Chrystusie, nie podaje elementów nowych. 
Wszystko zostało już powiedziane, i to dość dokładnie, w rozdz. 7. Apostoł przypomina dwa 
rodzaje życia: dawne, regulowane prawem grzechu, co wiedzie nieuchronnie do śmierci, i 
nowe, oparte na prawie Ducha, będącego źródłem życia.

3.

 Zdanie: co było niemożliwe dla Prawa można rozumieć tak, jak to zostało podane w 

przekładzie polskim, albo też pojmować je w kategoriach czasu: właśnie wtedy gdy Prawo było 
absolutnie bezsilne w sprawie zbawienia człowieka. Aluzja to oczywiście do czysto 
zewnętrznego, formalnego charakteru Prawa, pozbawionego wewnętrznej mocy i dynamizmu. 
Z pomocą przyszedł ludzkości Bóg Ojciec. Do Niego w teologii Pawła należy ciągle inicjatywa 
całego dzieła zbawienia. Chrystus, Jego Syn Jedyny, jest Pośrednikiem i wykonawcą zbawczej 
woli Ojca (por. 

Rz 6,4

Ef 1,3nn

), a zarazem Jego wysłannikiem – określenie wspólne Pawłowi 

i Janowi. Ponieważ Syn ma być pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, jest nie tylko Synem 
Bożym, ale zarazem pełnym, prawdziwym człowiekiem. Celem zesłania Syna przez Ojca było 
usunięcie ze świata grzechu. Dokonać się to miało przez wydanie wyroku potępienia na grzech
który stracił możność przebywania w ciele, ponieważ Bóg wypełnił je swoim duchem. Być 
może, iż wyrok potępiający to także aluzja do śmierci Jezusa na krzyżu, gdzie wyrok wydany 
na Zbawiciela był również wyrokiem potępienia wydanym na grzeszne ciało, lub wreszcie 
nawiązanie do fizycznego, cielesnego wprawdzie, lecz jakże doskonałego i całkowicie 
bezgrzesznego życia Jezusa, co zdaje się być lepszym rozwiązaniem.

4–6.

 Stare Prawo ciągle coś nakazywało lub czegoś zabraniało. Nikt jednak nie mógł 

wypełnić jego przepisów. Dokonał tego dopiero Chrystus swoim życiem, dając równocześnie i 
nam – przez swe zbawcze dzieło – możność wypełniania Prawa; możemy już postępować nie 
według ciała, lecz według Ducha. Cały fragment 5–11 dokładnie precyzuje, co to znaczy żyć 
(dosłownie „być”) według ciała i co znaczy wypełniać to, czego chce Duch. Już wielokrotnie 
stwierdzał Paweł, że dążność ciała i mieszkającego w nim grzechu prowadzi prawie z 
konieczności do śmierci, gdy tymczasem uleganie pragnieniom Ducha gwarantuje życie. 
Zarówno życie jak i śmierć mają tu wymiary ponaddoczesne. Wspomniany obok życia pokój 

background image

jako owoc postępowania według Ducha – to stan absolutnego uciszenia i harmonii, będącej 
prostym przeciwstawieniem wewnętrznego rozdarcia, o którym była mowa w rozdziale 7.

7–9.

 Ścieranie się dwu różnych zasad diametralnie różnych odmian życia – życia według 

ciała i życia według Ducha – ukazuje równocześnie istotę grzechu. Jest to stan nieprzyjaźni, 
skłócenia z Bogiem. Życie oparte na prawach Ducha nie ma nic wspólnego z życiem według 
ciała
, które mimo pewnych wysiłków człowieka, nie mogło podobać się Bogu. Życie według 
ducha oznacza, że jego motorem nie jest już troska wyłącznie u sprawy materii i ciała i nie 
sprawy ciała są też jego celem. Jednakże w taki sposób żyć może tylko ten, w kim przebywa 
Duch Boży. Każdy chrześcijanin przyjmując sakrament chrztu tym samym ciało swoje i duszę 
czyni mieszkaniem Ducha Świętego. Jeśli popadnie znów w grzechy, przestaje być 
przybytkiem Ducha. Jego życie przestaje być życiem według ducha; ponownie wkracza na 
drogi ciała. Posiadanie Ducha Bożego lub Chrystusowego jest rękojmią należenia do 
Chrystusa. To zaś oznacza, że Chrystus otacza nas największą troską i że w Nim jesteśmy 
przedmiotem największej miłości samego Boga Ojca.

10–11.

 Następstwa tego zjednoczenia z Chrystusem są niezwykłe. Człowiek co prawda 

umiera fizycznie – takie jest bowiem prawo naszej egzystencji skażonej upadkiem pierwszych 
ludzi – ale duchowo trwa na wieki. Możność tę wysłużył mu Chrystus swym dziełem 
usprawiedliwienia całej ludzkości. Lecz tym, którzy trwają w grzechach, którzy żyją według 
ciała, nie nosząc w sobie Ducha Chrystusowego, tym nawet Chrystus i Jego zbawcze dzieło nie 
mogą pomóc. Wszystko więc zależy od tego, czy pozwalamy, aby mieszkał w nas Duch Tego, 
który z martwych wskrzesił Jezusa. Jeśli tak jest, możemy mieć nadzieję, że nie tylko nie 
umrzemy śmiercią duchową, lecz że i ciało nasze zostanie kiedyś przywrócone do życia. 
Stwierdzenie to stanowi jeden z klasycznych tekstów mówiących o przyszłym 
zmartwychwstaniu ludzkiego ciała. Sprawcą tego zmartwychwstania będzie Duch Boży, już 
teraz w nas mieszkający.

12–13.

 Wiersze 12 i 13 stanowią pewną treściową całość. Dominuje w nich idea długu, 

ale mowa tu o długu dwojakiego rodzaju. W zależności od sposobu swego życia człowiek 
może być dłużnikiem ciała lub ducha. Cały rozdz. 8 poświęcony jest sprawie nowego życia 
człowieka, człowieka wyzwolonego z więzów Prawa, grzechu i śmierci. Apostoł stwierdza to 
wyraźnie na początku rozdziału (w. 2). Być dłużnikiem ciała, znaczy to spłacać swoisty haracz 
nie kontrolowanym popędom naszej natury. Musimy pozostawać w niewoli tego, komu się 
dobrowolnie oddajemy. W świetle tego stwierdzenia napomnienie, by nie być dłużnikiem ciała, 
jest zupełnie zrozumiałe, jest nakazem zdrowego rozsądku chrześcijanina. Oddawanie się w 
niewolę ciała byłoby w tej sytuacji karygodną niekonsekwencją, byłoby nawrotem do stanu, z 
którego ludzie zostali wyprowadzeni za cenę męki i śmierci Jezusa.

Napomnienie to, tak bardzo ważne, zaopatrzył Apostoł w specjalną motywację. Jest to 

motywacja typu wskazującego na odpłatę. Przed oddawaniem się w nową niewolę ciała ma 
chrześcijanina powstrzymywać niebezpieczeństwo śmierci oczywiście duchowej, podobnie jak 
życie, wzmiankowane w drugim stychu tego samego wiersza, nie ogranicza się do procesów 
tylko negatywnych. Charakter odpłaty ma również motywacja drugiego napomnienia: za 
postępowanie w duchu czeka chrześcijanina nagroda w postaci daru pełnego życia.

SYNOSTWO BOŻE CHRZEŚCIJAN (8,14–17)

background image

14

 Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. 

15

 Nie otrzymaliście 

przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za 
synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» 

16

 Sam Duch wspiera swym świadectwem 

naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. 

17

 Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: 

dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by 
wspólnie mieć udział w chwale.

14–16.

 Pierwszym i najwcześniejszym skutkiem życia według prawa Ducha jest 

przybranie nas za dzieci Boże. Być dzieckiem Bożym – znaczy to dać się prowadzić we 
wszystkim Duchowi Bożemu. Pośrednio świadczy to o niewystarczalności człowieka, o 
potrzebie całkowitego zaufania Bogu tak jak dziecko, które zdaje się na dobroć i mądrość 
rodziców. Lecz o kogo chodzi w w. 15? O pogan czy o Żydów? Być może Paweł mówiąc o 
Żydach, czyni tu aluzję do okresu ich pozostawania pod Prawem. W rzeczywistości Prawo, nie 
mające możliwości usprawiedliwienia, licznymi nakazami i zakazami utrzymywało swoich 
poddanych w atmosferze ciągłego lęku. Serwilizm zewnętrzny przypominał postawę 
niewolnika będącego pod nieograniczoną władzą pana i ustawicznie zastraszonego. Za 
przypuszczeniem, iż chodzi tu o Żydów, przemawia także w. 17, gdzie jest mowa o 
dziedzictwie przyobiecanym nam przez Boga.

Nie wydaje się rzeczą prawdopodobną, by Paweł wgłębiał się niejako w psychikę i sposób 

myślenia pogan, gdy twierdził, że żyli oni przed swym nawróceniem w stanie niewolnictwa, 
pełnego ustawicznej bojaźni. Apostoł zdaje się tu nawiązywać do własnych poglądów na 
postawę pogan wobec jedynego Boga. W związku z tym należy pamiętać, iż szczególnie w 
Liście do Rzymian Paweł dokonuje pewnej transpozycji tematu sługa – służba, wplatając go w 
swoją teologię grzechu i odkupienia. Tekstem najbardziej może klasycznym, łączącym ideę 
grzechu z ideą odkupienia właśnie owym tematem służby – niewolnictwa, jest 

Rz 6,16–22

Paweł wyraża się w taki sposób, by mogli go pojąć chrześcijanie nawróceni tak z pogaństwa, 
jak i judaizmu. Pierwszym przypomniał, jako niepowrotną już przeszłość, życie w niewoli 
ciała, co powodowało w rezultacie bardzo słuszny lęk przed karą Bożą, drugim wyjaśniał, iż 
nie obowiązuje już Prawo, któremu ongiś służyli jak niewolnicy, drżąc ciągle przed sankcjami 
związanymi z każdym przekroczeniem jego przepisów. Zatem postawa wobec Boga tak 
poganina, jak i Żyda nacechowana była obawą przed potępieniem. Dlatego opis nowego życia 
zaczął Paweł od stwierdzenia: Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już  
potępienia. Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod 
prawa grzechu i śmierci
 (8,1n). W odmiennej nieco formie powtórzy się ta sama myśl 
kilkakrotnie w treści tego rozdziału. Interesujący nas w. 15 tę właśnie prawdę wyraża, najpierw 
negatywnie (…nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni…), a 
następnie pozytywnie ją stwierdzając (…ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów…). 
Temat dziecięctwa Bożego, zaznaczony tylko w 

Rz 8,14

, rozwija szerzej, z uwzględnieniem 

pewnych szczegółów teologii starotestamentowej, 

Ga 4,2nn.

 Mamy prawo sądzić, że gdy 

chodzi o 

Rz 8,15–17

, to nas również dotyczy problematyka żydowska. Jeżeli z drugiej strony 

nie jest jednak pozbawiona słuszności opinia tych, co sądzą, że Paweł ma tu na myśli również i 
pogan, pamiętać trzeba, iż argumentem nie było chyba przypuszczenie, że poganin czuł się 
także wobec swych bogów zastraszonym niewolnikiem. De facto bowiem bogowie tak greccy, 
jak rzymscy byli wplecieni w sprawy ludzkie, a ludzie nie troszczyli się o to, by być sługami w 
sensie starotestamentowego kultu Jahwe, lecz o to, by uchodzić za przyjaciół boga. Jeżeli się 
chylili przed bogami, to tylko dlatego, iż rozumieli bezwzględną konieczność skapitulowania 
wobec wielokrotnie przewyższającej siły ludzkie mocy bogów.

background image

Formuła πνευμα κραζoν zasługuje na szczególniejszą uwagę choćby ze względu na jej 

rzadkość, niezupełnie oczywiste znaczenie oraz – i to może przede wszystkim – z racji 
pewnych analogii do podobnych wyrażeń w literaturze rabinistycznej. Zanim przejdziemy do 
szczegółów, zauważmy na wstępie, że formuła owa użyta jest nieco inaczej w 

Ga 4,6

, inaczej 

zaś w 

Rz 8,15

. Gdy w pierwszym tekście podmiotem owego wołania synów Bożych jest sam 

Duch, to w drugim wołają raczej ludzie, choć co prawda ożywieni mocą tego samego Ducha. 
W obu fragmentach rzecz ma się więc właściwie zupełnie na odwrót. Według 

Ga 4,6

 woła 

Duch przebywający w nas – dokładniej, w sercach naszych; według zaś 

Rz 8,15

 my niejako 

przebywamy w Duchu, wołając. Tekst z Listu do Galatów akcentuje szczególnie działanie 
Boga:

– zesłał Bóg Syna swego zrodzonego z niewiasty…
– aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu…
– Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego…
 (

Ga 4,4–6

)

Rz 8,14nn

 nastaje Apostoł raczej na nasze działanie, na nowe działanie człowieka:

– nie otrzymaliście przecież ducha niewoli…
– ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów,
– w którym możemy wołać…
– że jesteśmy dziećmi Bożymi…
– z Nim cierpimy,
– by wspólnie mieć udział w chwale.

Myśl główna w obydwu tekstach jest zasadniczo ta sama, a wyraża ją Apostoł zwięźle w 

Rz 8,14

, gdy mówi: Ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Chodzi o taką jedność 

z Duchem Świętym, iżby On tylko był ostatecznym principium działania ludzkiego, jakkolwiek 
by się na owo działanie patrzyło.

Niemniej przyznać trzeba, że sformułowanie πνευμα κραζoν w 

Ga 4,6

 jest bardziej 

niezwykłe i zarazem mniej jasne, oraz zupełnie nieoczekiwane w zestawieniu wyrazów Duch – 
wołać, zwłaszcza iż nie ulega wątpliwości, że Duch w obydwu tekstach oznacza Ducha 
Świętego. Wyrażenie: „Duch, w którym wołamy” jest o wiele bardziej naturalne i nie nastręcza 
trudności w rozumieniu jego sensu. Jeżeli ktoś odpowie, że nie wiadomo, czy czytelnicy Pawła 
i sam Paweł reagowali na podobne określenia tak jak my, zauważymy z łatwością, iż wyrażenie 
πνευμα κραζoν jest hapaxlegomenon nie tylko całego NT i Septuaginty, lecz również nie jest 
sygnalizowane przez żaden słownik greki pozabiblijnej. Trudno więc przypuścić, że chodziło o 
wyrażenie samo przez się jasne, zupełnie naturalne i rzekomo codziennie używane.

Formuła ta, jeśli chodzi o Pawła, ma specjalne, teologiczne znaczenie. Jeżeli Apostoł użył 

jej tylko jeden raz – być może w obawie, żeby nie była źle pojęta – to idea tą formułą wyrażona 
powtarza się w jego listach wielokrotnie. Zresztą można też zauważyć, że Pawłowi zależy do 
pewnego stopnia na sformułowaniu: Duch wołający. Choć bowiem powie w 

Rz 1,15

 Duch, 

którym możemy wołać, czyniąc w ten sposób człowieka podmiotem wołania do Boga Ojca, to 
zaraz jednak pośpieszy z wyjaśnieniem: Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha 
(

Rz 8,16

).

17.

 Praktyczne następstwa faktu przybrania nas za dzieci Boże są następujące: jeżeli 

jesteśmy dziećmi – to jesteśmy i dziedzicami. Temat dziedzictwa wprowadza nas przede 
wszystkim w atmosferę ST, przypominając szczególne owo uprzywilejowanie narodu 
wybranego, któremu Bóg obiecał dziedzictwo całej ziemi. Rozumowanie to zakłada również 

background image

nasze szczególne zjednoczenie z Chrystusem: stanowimy z Nim jakby jedną osobę i 
uczestniczymy we wszystkich przywilejach Jego Synostwa. Nie omieszka Paweł zaznaczyć, że 
uczestniczenie w losach Chrystusa rozciąga się nie tylko na rzeczy radosne, chwalebne, lecz 
także i na bolesne chwile Jego życia. Co więcej, udział w cierpieniach Jezusa jest nawet 
warunkiem współuczestniczenia w Jego chwale.

PRZEZNACZENIE DO CHWAŁY (8,18–30)

18

 Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma 

się w nas objawić. 

19

 Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. 

20

 

Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który 
je poddał – w nadziei, 

21

 że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć 

w wolności i chwale dzieci Bożych. 

22

 Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha 

w bólach rodzenia. 

23

 Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, 

i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując <przybrania za synów> – odkupienia 
naszego ciała. 

24

 W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której [spełnienie już się] 

ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? 

25

 Jeżeli 

jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy.

26

 Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się 

modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić 
słowami. 

27

 Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi 

zgodnie z wolą Bożą.

28

 Wiemy też, że <Bóg> z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z 

tymi, którzy są powołani według [Jego] zamysłu. 

29

 Albowiem tych, których przedtem poznał, tych 

też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między 
wielu braćmi. 

30

 Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też 

usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą.

18.

 Teraźniejszemu życiu chrześcijanina – jak to Paweł już wiele razy zaznaczył – muszą 

towarzyszyć cierpienia i ucisk. Ale czymże są one, choćby były największe, w porównaniu z 
ogromem przyszłej chwały? Paweł sądzi, że nie można nawet proponować tego rodzaju 
porównań. Chwała, która ma się stać kiedyś naszym udziałem, już istnieje, jest nią przecież 
sam Pan Bóg. Tylko jej objawienie się w nas – lub jak chcą inni, jej ukazanie się nam jest 
odłożone na czas przyszły. W tym miejscu z wyjątkową wyrazistością odróżnia Paweł czas 
obecny od przyszłego wieku.

19.

 Ogólnie rzecz biorąc, myśl tego wiersza jest następująca: całe stworzenie oczekuje 

pełnej chwały ludzi po to, aby mogło w niej mieć swój udział. Jednakże poszczególne elementy 
tego wiersza nie są bynajmniej oczywiste. Przede wszystkim nie bardzo wiadomo, jaki zakres 
ma tu rzeczownik stworzenie, a od jego rozumienia zależy do pewnego stopnia sens całego 
fragmentu. Najbardziej prawdopodobna wydaje się opinia, według której rzeczownik ten 
oznacza tu wszystkie, oprócz człowieka, ożywione i nieożywione stworzenia. Oto racje 
przemawiające za prawdziwością tego przypuszczenia: 1) Wiersz 21, zamykający pierwszy 
etap rozumowania Pawłowego, bardzo wyraźnie odróżnia człowieka od pozostałych stworzeń. 
Ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć… w chwale dzieci Bożych. 2) To 
samo rozróżnienie zawiera także w. 23: Lecz nie tylko ono – tj. stworzenie – ale i my sami. 3) 
Włączenie do zakresu pojęcia stworzenie również człowieka byłoby zupełnie sprzeczne z 
wyraźnie zamierzonym przez Pawła przedstawieniem w formie antytezy wszystkich stworzeń i 

background image

człowieka. 4) W tekście mamy też do czynienia z pewną – znów, jak się zdaje, zamierzoną 
przez samego Pawła – gradacją idei. W oczekiwaniu na pełną chwałę synów Bożych bierze 
udział w pierwszym rzędzie wszelkie stworzenie z wyjątkiem człowieka, następnie sam 
człowiek i wreszcie w sposób szczególny także Duch Święty. Owa ewolucja idei nie byłaby 
widoczna, gdyby rzeczownikowi stworzenie nadać sens wszelkiego stworzenia z człowiekiem 
włącznie. Drugim terminem wymagającym wyjaśnienia w w. 19 jest rzeczownik upragnienie
Jego użycie w tym tekście sprawia, że opisywane przez Pawła oczekiwanie angażuje wszystkie 
siły umysłu i serca uosobionego tu stworzenia. Jest to oczekiwanie pełne niecierpliwości i 
napięcia.

20.

 Słowo marność nie zdaje się oznaczać fizycznej zmienności rzeczy ani ich fizycznego 

zepsucia, z którego by miała powstać rzecz inna. Rzeczownik ten, zgodnie z jego dość częstym 
użyciem w Septuagincie – zwłaszcza w Księdze Koheleta (2,19.21.23; 4,7.8; 6,2; 8,10.14) – 
wyraża nade wszystko ideę przemijania moralnego lub jak chcą niektórzy egzegeci, jest 
synonimem wszystkiego, co próżne, oporne, a nawet przewrotne w każdym stworzeniu od 
momentu popełnienia pierwszego grzechu przez człowieka. Egzegeci dzielą się co najmniej na 
dwa ugrupowania, gdy chodzi o odpowiedź na pytanie, kto poddaje wszystkie stworzenia 
znikomości. Nietrudno dostrzec, że całe zdanie ma sens tylko wtedy, gdy się założy, iż 
poddającym jest człowiek. Ze względu na człowieka, który poddaje stworzenie znikomości, to 
ostatnie trwa w poddaństwie. Człowiek mający władzę nad całym stworzeniem, grzesząc, tym 
samym nie tylko siebie, ale i to, co było w jego władaniu, poddaje znikomości.

Ci natomiast, którzy utrzymują, że poddającym stworzenie znikomości jest Bóg, 

przytaczają na poparcie swojej opinii dwie następujące racje: 1) Ten, który poddawał 
stworzenie znikomości, czynił to w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli 
zepsucia. Otóż tylko Pan Bóg może utrzymywać kogoś w nadziei lub konkretniej mówiąc, 
tylko Bóg może zostawić stworzeniu nadzieję, że będzie uczestniczyć w chwale dzieci Bożych. 
2) Taką interpretację sugeruje również dość wyraźnie nawiązanie do 

Rdz 3,17

. Nie ulega zaś 

wątpliwości, że tam ferującym wyrok na wszystkie stworzenia był właśnie Bóg.

Sentencja pierwsza, dopatrująca się w człowieku tego, który poddaje stworzenie prawu 

zepsucia, wydaje się nam bardziej prawdopodobna, zarówno ze względu na przytoczone już 
racje gramatyczno-kontekstowe, jak również i ze względu na wspomniane w Księdze Rodzaju 
oddanie wszystkiego, co stworzone, we władanie człowieka.

21.

 Tu mówi Paweł wprost o przyszłych losach stworzeń, nieodłącznie związanych z 

losami człowieka, opisując w ten sposób treść owej nadziei, która towarzyszy oczekiwaniu 
całego stworzenia. Wzmiankowane w tym wierszu wyzwolenie stworzenia jest przedstawione 
najpierw negatywnie jako uchylenie stworzenia od niewoli zepsucia. Niewola jest synonimem 
trwania pod władzą praw zniszczalności, symbolem zależności od nieubłaganego zepsucia. Ten 
ostatni rzeczownik oznacza najczęściej – zwłaszcza u Pawła – zepsucie w sensie naturalnym (

Kor 15,42.50

Kol 2,22

). Zdarza się jednak, iż właśnie tym słowem wyrażają autorzy 

natchnieni również ideę zepsucia moralnego (por. np. 

2 P 2,12.19

). Tak też należy rozumieć ten 

rzeczownik tutaj. Domaga się tego nade wszystko użycie rzeczownika marność w znaczeniu 
zepsucia, znikomości moralnej. W naszym fragmencie te dwa wyrazy są najwyraźniej 
synonimami. Pozytywne określenie przyszłych losów stworzenia sprowadza się do zapowiedzi 
uczestniczenia stworzenia w wolności i chwale dzieci Bożych. Tajemnicą pozostanie dla nas 
chyba na zawsze natura tego uczestniczenia. W wyjaśnieniach lub dokładniej, w próbach 

background image

wyjaśnienia tego tekstu powtarzają się u różnych autorów ciągle te same zaimki: „jakiś”, 
„swoisty”, „pewien” itp.

22.

 Z kolei autor listu odwołuje się do doświadczenia chrześcijan. Do jakiejże to wiedzy 

nawiązuje tu św. Paweł? Kiedy jesteśmy świadkami jęków i wzdychania całego stworzenia? 
Jaka jest natura tych cierpień? Zdaniem niektórych egzegetów powyższe spostrzeżenie Pawła 
jest wynikiem obserwacji stworzeń – zwłaszcza zwierząt – w ich codziennym życiu, pełnym 
ucisku, niewygód i cierpień. Nie wykluczając tego przypuszczenia jest również 
prawdopodobną rzeczą, że Paweł nawiązuje – w sposób ogólny tylko – do wyroku Bożego, 
przypominając następujące słowa: Przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu (

Rdz 3,17

).

23.

 Drugą kwestią nastręczoną przez rozpatrywany przez nas tekst jest wzdychanie ludzi 

czekających na odkupienie ciała. Owo przejście od stworzeń jako takich do człowieka stanowi 
bardzo wyraźną gradację idei: „nie tylko… ale”. O zasadniczej zaś różnicy pomiędzy 
wszystkimi innymi stworzeniami a człowiekiem decyduje to, że człowiek posiada zadatek 
Ducha Świętego. Zaczerpnięte niewątpliwie z ofiarniczej terminologii ST określenie pierwsze 
dary
 oznacza przede wszystkim to co najdoskonalsze w swoim rodzaju, co jest pierwsze 
zarówno pod względem chronologicznym, jak i według hierarchii wartości. Stąd dokonuje się 
przejścia do sensu wtórnego: pierwociny – to również pierwsze plony, pierwsze owoce i płody 
ziemi.

Termin „synostwo” stanowi tu problem z zakresu krytyki tekstu (opuszczają go niektóre 

ważne kodeksy, pewni Ojcowie Kościoła oraz Papirus Chester Beatty 46). Za opuszczeniem 
rzeczownika „synostwo” przemawiają również pewne racje wewnętrzne. Oto niektóre z nich: 
1) Nie można twierdzić, że w 

Rz 8,14

 (wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami 

Bożymi) jest mowa o pewnym zapoczątkowaniu przybierania nas za dzieci Boże (filiatio 
inchoativa
), 

Rz 8,23

 zaś przedstawia dopełnienie naszego usynowienia. Przybieranie nas za 

dzieci Boże nigdzie bowiem w Biblii nie jest rzeczywistością, która by mogła zwiększać się lub 
jakoś doskonalić. 2) Nigdzie też w NT termin „synostwo” nie jest używany na określenie 
zbawienia definitywnego. 3) Wreszcie wprowadzenie tego terminu do 

Rz 8,23

 daje się dość 

łatwo wytłumaczyć jako zabieg pewnego kopisty, który sądził, że czekanie na odkupienie 
naszego ciała
 nie jest zgodne z teologią Pawła. Wprowadził więc przed wyrażenie „odkupienie 
naszego ciała” dodatkowe dopełnienie w postaci rzeczownika „synostwo”. Wszystkie 
powyższe racje wydają się dość przekonujące. Być może więc, że w w. 23 św. Paweł mówi 
tylko o czekaniu na odkupienie ludzkiego ciała.

Odkupienie dotyczy w tym tekście ludzkiego ciała. Skutki tak pojętego odkupienia są 

dostrzegalne już w czasie ziemskiego życia: jesteśmy uwolnieni od grzechów i obdarzeni 
życiem łaski. Następstwa zaś odkupienia ciała będą widoczne przy końcu świata, w chwili 
zmartwychwstania, kiedy to, co zniszczalne, przyodzieje się w nieśmiertelność (

1 Kor 15,53

).

24.

 Dowiadujemy się, że w nadziei już jesteśmy zbawieni. Jest to twierdzenie dość 

paradoksalne. Przywykliśmy, czytając list Pawła, do często powtarzanej tezy, że jesteśmy 
zbawieni przez wiarę. Ze względu na ten zbawczy charakter wiary forma deklinacyjna 
(dosłownie: „nadzieją”) nie może uchodzić za dativus instrumentalis. Nie jesteśmy zbawieni 
nadzieją. Nie jest to również dativus commodi, nie po to bowiem jesteśmy zbawieni, aby mieć 
nadzieję. Według wszelkiego prawdopodobieństwa chodzi tu raczej o dativus modi, czyli o 
pewne określenie samego sposobu zbawienia człowieka. Wiadomo bowiem, iż zbawieni ciągle 
jeszcze czekają na swoje pełne szczęście. Zresztą w dalszym ciągu wiersza 24 prawda ta jest 
nie tylko ponownie stwierdzona, lecz także uzasadniona następującymi słowami: nadzieja zaś, 

background image

którą… się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już 
ogląda?

25.

 Temat oczekiwania, wspólny wszystkim trzem fragmentom naszego tekstu, dochodzi 

do głosu w tym wierszu. Tu jednak oczekiwanie jest ściśle powiązane z nadzieją osiągnięcia 
tego, do czego wzdychamy. Poza tym także sama intensywność, stopień napięcia owego 
oczekiwania zostały przedstawione w tym wierszu również dosadniej niż w w. 19 lub w w. 24. 
Oprócz czasownika απεκδέχoμαι użytego również w tamtych wierszach, oczekiwanie w w. 25 
określa nadto rzeczownik υπoμoνή. Przez użycie tego terminu Paweł chce powiedzieć, że nasze 
oczekiwanie jest nie tylko pełne cierpliwości i starania, lecz że towarzyszy mu również 
gotowość znoszenia tych wszystkich przeciwności, o których mówi w.18 i których listą kończy 
się cały rozdz. 8.

26.

 Wiersz 26 poświęcony jest sprawie pomocy, jakiej doznaje człowiek od Ducha 

Świętego w swym czekaniu na pełnię odkupienia. Zwrot przychodzi z pomocą wyraża 
równocześnie dwie myśli: współpodejmowania czegoś z nami i zarazem przyjmowania przez 
Ducha Świętego czegoś za nas, swoiste zastępowanie nas w pewnych wysiłkach, jednakże bez 
zwalniania nas od naszej osobistej pracy w granicach naszych ludzkich możliwości. Nasz 
udział jest absolutnie konieczny. W przeciwnym wypadku opisywane tu działanie Ducha 
Świętego nie mogłoby być nazwane pomocą. Pomocy Ducha domaga się nade wszystko 
słabość, w jakiej trwa człowiek. Właśnie druga część w. 6 wyjaśnia rodzaj i naturę tej słabości: 
Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba. Na niemożność tego rodzaju uskarżają się 
nie tylko mistycy wszystkich czasów. Być może, iż w tym wyznaniu mamy do czynienia z 
pewnym wnioskiem, wyprowadzonym przez Apostoła z doświadczeń opisanych już nieco 
wcześniej w tym samym liście: Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, 
którego nie chcę
 (7,19).

„Niemożność” ludzka dotyczy zarówno sposobu, jak i przedmiotu modlitwy. Taki jest sens 

zaimka pytajnego τί (co?) Należałoby więc interesujący nas fragment w. 26 przetłumaczyć w 
następujący sposób: „Gdy nie wiemy, o co należy się modlić [tak] jak trzeba”. Rzeczownik 
στεναγμός, używany zwykle w odniesieniu do ludzi, oznacza pragnienie bardzo intensywne i 
pełne uczucia. Na zewnątrz pragnienie tego rodzaju wyraża się nie w zwykłej prośbie, lecz we 
wzdychaniu i bolesnych jękach. Mówiąc o takich pragnieniach Ducha Świętego oczywiście ma 
się do czynienia ze swoistą analogią.

Wzdychanie Ducha Świętego zostało określone jako których nie można wyrazić słowami

Można to rozumieć w dwojaki sposób. Albo chodzi o sprawy nie dające się wypowiedzieć, 
dlatego że przekraczają ludzkie możliwości poznania, albo są to pragnienia, życzenia Ducha 
Świętego wcale nie wypowiadane. Z kolei pytanie: Do czego mogłaby nawiązywać wzmianka 
o wzdychaniu Ducha Świętego? Zdaniem niektórych egzegetów chodzi tu o dar glosolalii. 
Korzystając z tych niezwykłych uzdolnień, człowiek jest najwyraźniej narzędziem Ducha 
Świętego i – ściśle mówiąc – to właśnie Duch Święty przemawia, a nie człowiek. Jednakże 
przypuszczenie to jest mało prawdopodobne, ponieważ Paweł mówi o modlitwie wszystkich 
chrześcijan, nie zaś o wybranych tylko i szczególnie przez Boga obdarzonych jednostkach. 
Poza tym glosolalia, przynajmniej w formie znanej nam z Listów św. Pawła do Koryntian, 
miała za przedmiot prawie zawsze dziękczynienie, a nie prośbę. Nie wydaje się więc możliwe, 
by mogło tu chodzić o nawiązanie do konkretnych praktyk z życia pierwotnego Kościoła. 
Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z ogólnym stwierdzeniem Pawła, że nie jesteśmy w 
stanie pomyśleć coś sami z siebie, lecz wiemy, że ta możność nasza jest z Boga
 (

2 Kor 3,5

). Tak 

background image

więc nasze ludzkie pragnienia, te nawet najbardziej gorące i prawdziwie modlitewne, są też 
dziełem Ducha Świętego. On to będzie „wzdychał” wstawiając się za nami.

Ideę wstawiania się za ludźmi wyraża czasownik εντυγχάνει. Słowo to oznacza przede 

wszystkim „zbierać się”, „schodzić się razem”, „przychodzić do kogoś”, a także: „przychodząc 
do kogoś, szukać, prosić”. W listach Pawła spotyka się zwrot: „wstawiać się do kogoś za 
kimś”, ale również – przynajmniej jeden raz – mowa jest o uskarżaniu się przed Bogiem w celu 
sprowadzenia Jego kary na Izraela (

Rz 11,2

). O Chrystusowym wstawianiu się za nami – i to w 

jak najbardziej pozytywnym sensie – będzie Paweł mówił jeszcze pod koniec 8 rozdz. (w. 34). 
Jest to akcja wybitnie soteryjna i nie można jej wytłumaczyć inaczej, jak tylko tajemnicą 
miłości Bożej. Nie bez znaczenia jest może szczegół, że wstawianie się za nami przypisuje 
Apostoł zarówno Duchowi Świętemu, jak i Chrystusowi. Tak więc chciałoby się powiedzieć, 
że dwie Osoby Trójcy Świętej „schodzą się” niejako razem po to, by wspólnym 
„wzdychaniem” wyjednać człowiekowi pełnię jego chwały.

27.

 Wiersz ten ukazuje powód, dla którego wstawianie się Ducha Świętego jest na pewno 

skuteczne. Oto Bóg, będąc wszechwiedzącym, zna również zamiary Ducha i wie, że 
przyczynia się On za świętymi zgodnie z wolą Bożą. W całym fragmencie 

Rz 8,19–27

 

dominuje problem tzw. odkupienia świata materialnego. Nie tylko z tego tekstu, lecz także z 
innych wypowiedzi Pawła wynika, że dokonane przez Chrystusa odkupienie ludzkości dosięgło 
w jakiś sposób także świat materialny. W pierwszym rzędzie chodzi tu o ciało ludzkie. Nie jest 
ono wcale więzieniem duszy – mimo Pawłowego pragnienia rozstawania się z ciałem. Ciało 
jest częścią człowieka przeznaczoną również do chwały i do przekształcenia się w ciało 
duchowe
 (

1 Kor 15,44

).

Lecz ciało ludzkie, jako takie, nie jest pozbawione związków z resztą materialnego świata. 

Wskutek owych związków świat materialny będzie również uczestniczył w chwale duszy i 
ciała człowieka. Odkupienie świata materialnego – podobnie jak zbawienie duszy ludzkiej – 
jest już rozpoczęte. Uległość tego, co materialne, temu, co duchowe, jest zewnętrznym znakiem 
dokonanego już po części odkupienia. Uchwalebnienie, tj. ostateczna przemiana ciała 
materialnego, dokona się w chwili zmartwychwstania człowieka. Niewiele jednak na podstawie 
danych Biblii można powiedzieć o dokładnym czasie i sposobie tej przemiany. Paweł bowiem 
nie zamierzał wyjaśniać, jak dokona się uwolnienie świata z więzów znikomości, lecz nade 
wszystko wykładał myśl o współudziale stworzenia w szczęściu człowieka zbawionego. 
Wiersze 19–27 stanowią niewątpliwie pewną antytezę podanej w Księdze Rodzaju relacji o 
upadku człowieka. Nierozumne stworzenie dane do dyspozycji człowiekowi miało też ponosić 
konsekwencje jego upadku: ziemia, zamiast rodzić tylko pożyteczne rośliny, wydawała także 
chwasty i ciernie. Mimo iż poddane woli ludzkiej, stworzenia stawiały człowiekowi opór. 
Posługiwał się on nimi, korzystał z nich, ale w pocie oblicza (

Rdz 3,19

). Otóż to samo 

stworzenie miało też mieć swoją cząstkę w przyszłej chwale człowieka.

Oprócz wyraźnych nawiązań do Księgi Rodzaju wiersze 19–27 zawierają z pewnością 

wiele elementów jeśli nie wprost zaczerpniętych, to przynajmniej pośrednio pochodzących z 
literatury judaistycznej pozabiblijnej oraz z apokaliptyki żydowskiej (4 Ezd 7,75, Apok. Bar
32,6, Hen. 14,4 n).

Nade wszystko jednak sam obraz wzdychającego stworzenia został przez Pawła – jak się 

powszechnie zdaje – zaczerpnięty z metaforyki apokaliptyczno-żydowskiej. Inne obrazy, 
personifikacje, porównania doszły być może już zwykłym prawem kojarzenia. Mówiąc o 
dużym prawdopodobieństwie powyższych zapożyczeń, warto zwrócić uwagę na dwie 
przynajmniej sprawy różniące zasadniczo żydowsko-apokaliptyczne wizje odnowienia świata 

background image

od Pawłowej nauki o wyzwoleniu wszechrzeczy. Otóż po pierwsze Paweł jest pełen 
współczucia dla rzeczy martwych, dla całego stworzenia, które zostało poddane znikomości nie 
z własnej woli. Nie da się tego stwierdzić w analogicznych spekulacjach żydowskich. Po wtóre 
w Liście do Rzymian nie ma ani słowa o tym, że odnowa wszystkich rzeczy będzie służyć 
jedynie za tło uwydatnienia chwały i pełnego tryumfu Nowego Izraela. Ta przyszła świętość 
Izraela stanowi właśnie ideę centralną wspomnianych już apokalips i innych pism żydowskich.

28.

 Tekst mówi o nagrodzie, jakiej Bóg już teraz udziela tym wszystkim, którzy Go 

miłują. Otóż Bóg współdziała we wszystkim, towarzyszy zawsze tym, którzy Go miłują. Idea 
owej nagrody pozostanie na planie pierwszym również wtedy, gdy całe zdanie przetłumaczymy 
– w sposób gramatycznie dopuszczalny – następująco: „Wszystko wychodzi na dobre tym, 
którzy miłują Boga”. Miłujący Boga są też nazwani powołanymi według [Jegozamysłu, co z 
kolei kojarzy Paweł z całą prehistorią ludzkiego zbawienia.

29.

 Wiadomo, że w działaniu Bożym nie ma następstwa czasu ani chronologicznej 

odrębności poszczególnych wydarzeń. Lecz umysł ludzki, porządkując, próbując opisać 
działanie Boże, odwołuje się z konieczności do kategorii czasowo-przestrzennych. Również 
Paweł w zbawczym dziele Boga wyodrębnia pięć następujących aktów: uprzednie poznanie, 
przeznaczenie, powołanie, usprawiedliwienie, uchwalebnienie. Pierwsze dwa akty Boże należą 
do tzw. porządku zamierzeń Boga, pozostałe stanowią trzy kolejne etapy wprowadzania w czyn 
Bożych planów. Biblijna koncepcja poznania – nie tylko Bożego, ale i ludzkiego – nie jest 
całkowicie zbieżna z filozoficzną definicją uznania czegoś za prawdę. Semita, a także piszący 
po grecku autorzy natchnieni, mówiąc o poznaniu mają na myśli zaangażowanie nie tylko 
telentu, lecz i serca. Poznaniu towarzyszy bowiem zazwyczaj aprobata ze strony serca. 
Poznając coś lub kogoś, równocześnie pragnie się tego w pewien sposób. To że Bóg poznał nas 
właśnie w taki sposób już od wieków, świadczy o braku jakichkolwiek zasług ze strony 
człowieka, o całkowitej niezależności zarówno poznania, jak i miłości Bożej.

30.

 Z odwiecznym poznaniem nas przez Boga wiąże się ściśle przeznaczenie. Spośród 

wszystkich autorów NT – wyjątek stanowi 

Dz 4,28

, co może uchodzić za wynik wpływów 

Pawła – tylko Paweł mówi o przeznaczeniu, posługując się zresztą tylko czasownikiem 
przeznaczać. Wyraz „przeznaczenie” w ogóle nie występuje w NT. Przeznaczenie to, podobnie 
zresztą jak poznanie przed wiekami, obejmuje swym zasięgiem wszystkich ludzi, jego zaś 
celem jest upodobnienie nas do obrazu Syna Bożego. Wszyscy zostaliśmy stworzeni na obraz i 
podobieństwo Boże, lecz wskutek pierwszego grzechu obraz ten został w człowieku 
zniekształcony. Otóż pierwowzorem obrazu Bożego jest dla ludzkości tu na ziemi Jezus 
Chrystus (

2 Kor 4,4

). Wyrażenie aby On był pierworodnym między wielu braćmi (w. 29) 

suponuje, że Pawłowi chodzi tu o nasze ostateczne upodobnienie się do Chrystusa 
Zmartwychwstałego. To On, właśnie przez swoje zmartwychwstanie, okaże się Pierworodnym 
między wielu braćmi. Jego zmartwychwstanie będzie przyczyną sprawczą zmartwychwstania 
wszystkich ludzi. Bezpośrednio po przeznaczeniu miało miejsce powołanie. Powołującym w 
teologii Pawła jest zawsze Bóg, powołanie zaś ma charakter jednostkowy – np. powołanie 
Pawła lub innych Apostołów – albo zbiorowy. Powołani stają się wtedy, jak Izrael w ST, ludem 
świętym (

1 P 2,9

), oddzielonym od innych narodów i przeznaczonym do specjalnych zadań. Na 

miano powołanych zasługują w pełni jedynie ci, którzy ustosunkowali się pozytywnie do apelu 
Bożego. Człowiek nie może zasłużyć sobie czymkolwiek na to, aby być powołanym przez 
Boga. Paweł sam będzie pisał o mocy Boga, który nas wybawił i wezwał świętym powołaniem 

background image

nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam 
dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami
 (

2 Tm 1,9

).

Wszyscy powołani zostali z kolei usprawiedliwieni. Istota usprawiedliwienia sprowadza 

się ostatecznie do tego, że Bóg daje człowiekowi coś ze swej doskonałości, czyli 
sprawiedliwości. Wskutek tego może Bóg również uznać człowieka za wolnego od grzechów, 
może go usprawiedliwić. Ten akt dobroci Bożej całą swoją moc czerpie ze zbawczej męki, 
śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Chwała Boża jest – zwłaszcza w ST – zastępczym 
określeniem samego Boga. Być obdarzonym chwałą znaczy to cieszyć się posiadaniem samego 
Boga. Ponieważ zaś pełne zjednoczenie z Bogiem nastąpi dopiero po śmierci, zatem 
uchwalebnienie w sensie ścisłym oznacza zasiadanie po prawicy Ojca lub dokładniej mówiąc, 
współdziałanie z Chrystusem w niebie. Szczęście to spotka jedynie tych, którzy poddadzą się 
dobrowolnie wezwaniu Bożemu i przyswoją sobie owoce odkupienia, czyli zostaną 
usprawiedliwieni.

HYMN WDZIĘCZNOŚCI (8,31–39)

31

 Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? 

32

 On, który nawet 

własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim 
wszystkiego nam nie darować? 

33

 Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg 

wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? 

34

 Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus 

Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i 
przyczynia się za nami?

35

 Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, 

głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? 

36

 Jak to jest napisane:

Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień,
uważają nas za owce na rzeź przeznaczone
 (

Ps 44[43],23

).

37

 Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. 

38

 I 

jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, 
ani przyszłe, ani Moce, 

39

 ani co [jest] wysoko, ani co głęboko, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie 

zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

Koniec 8 rozdz. może być słusznie nazwany hymnem na cześć zbawczej miłości Boga. 

Atmosfera entuzjastycznego uniesienia, krótkie retoryczne pytania, świadczą dosadnie o 
wewnętrznym nastroju Pawła. Sam temat, zwyczajem charakterystycznym dla Listu do 
Rzymian, był zresztą zapowiedziany już w 5,1–11 (por. 1,17 i 3,21–31).

31–33.

 Ten trójwiersz znajduje się jakby w centrum długiej argumentacji, zmierzającej do 

wykazania, że usprawiedliwienie dokonuje się przez wiarę w Jezusa Chrystusa (1,16 – 11,36). 
Treść trójwiersza poświęcona jest, ogólnie rzecz biorąc, sprawie miłości Boga do ludzi. Pytania 
retoryczne w. 31 nawiązują do swego rodzaju maniery literackiej Listu do Rzymian. Podobne 
pytania spotykamy np. w 3,5; 4,1; 6,1; 7,7; 9,14.30, tylko w Liście do Rzymian. Wyrażenie 
Bóg z nami oznacza tyle, że opowiada się On za nami, „jest przy naszym boku”, „bierze nas w 
obronę”. Apostoł najprawdopodobniej odwołuje się do treści ww. 28–30 dotyczącej naszego 
powołania, przeznaczenia i usprawiedliwienia przez Boga. Każdy z tych aktów jest wyrazem 
Bożej miłości i dowodem tego, że Bóg jest z nami. Wiersz 32 jeszcze dokładniej wyjaśnia 
znaczenie tego wyrażenia. Zdanie przedstawiające zbawcze dzieło Jezusa dokonane z 
inicjatywy Ojca jest wprowadzone za pomocą takich partykuł, iż całe sformułowanie słusznie 

background image

można uważać za swoistą definicję Boga Ojca: Bóg jest Tym, który „wydaje za nas własnego 
Syna”.

Zwrot nie oszczędził wyrażający normalnie dopuszczenie jakiegoś zła na tego, kogo się nie 

oszczędza, tutaj wskazuje na ogrom miłości, którą powodowany do nas Ojciec dopuścił wielkie 
cierpienia i śmierć na własnego Syna. Użycie zaimka dzierżawczego „własny” ma na celu 
wyraźne odróżnienie Syna jedynego od wszystkich ludzi, przybranych dzieci Boga. Znaczenie 
wyrażenia „własny Syn” zdaje się nie odbiegać wiele od określeń „Syn umiłowany” (por. 

Ef 

1,6

) lub dosł. „Syn miłości Jego” (

Kol 1,13

). Kontrast pomiędzy wyrażeniem „Syn własny” i 

zwrotem „nie oszczędził” zarysowuje się jeszcze wyraźniej wskutek użycia czasownika wydał
Czasownik ten zwykł występować w opisach wyroków sędziowskich, zwłaszcza gdy chodziło 
o karę śmierci. Synoptycy posługują się nim, ilekroć mówią o wydaniu Chrystusa przez 
Judasza (

Mt 26,15

Mk 14,10

Łk 22,4.6

Mt 20,18

Mk 10,33

). Paweł mówi nie tylko o 

wydaniu Syna przez Ojca, lecz także – i to znacznie częściej – o wydaniu się Syna samego za 
nas (por. np. 

Ga 1,4

2,20

Ef 5,2.25

1 Tm 2,6

Tt 2,14

). Całe zdanie: On, który nawet 

własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, wyraża, głównie ze względu na 
kontekst (ww. 35.39), wielkość Bożej miłości, która jest źródłem całego dzieła odkupienia.

Formuła „z Chrystusem” – taki jest bowiem ostatecznie sens wyrażenia wraz z Nim – 

występuje w NT o wiele rzadziej niż wyrażenie w Chrystusie lecz jeśli chodzi zwłaszcza o 
Pawła, należy do tzw. mistyki chrystocentrycznej. Zdawałoby się na pierwszy rzut oka, że 
przyimek „z” nie przedstawia tu nic niezwykłego, a jednak tutaj ma on sens specjalny ze 
względu na użycie w zdaniu zawierającym dwa wybitnie soteriologiczne czasowniki: wydał i 
darować. Idea główna w znaczeniu obydwu czasowników jest ta sama i wyraża się w dawaniu, 
lecz znaczna różnica występuje zarazem w jej zastosowaniu. Z jednej strony chodzi o wydanie 
Syna Bożego na śmierć, z drugiej o danie nam wszystkiego, razem z darowaniem grzechów. W 
rzeczywistości obydwie myśli zakładają w pewien sposób ten sam temat wydania się Chrystusa 
za nas. Wydając swą własną osobę na krzyż, tym samym dał On człowiekowi dobro najwyższe, 
tj. możność osiągnięcia życia wiecznego. Tak więc przyimek „z” ma tu zarazem sens przyimka 
„w”. Wszystko bowiem otrzymaliśmy ze zstąpieniem Chrystusa ku nam w śmierci Jego za nas. 
Wiersz 33 składa się z dwu pytań, lecz drugie z nich jest zarazem konkluzją wyprowadzoną z 
tzw. rozumowania per absurdum. Jakiekolwiek oskarżenie ze strony tego, który 
usprawiedliwia, jest nie do pomyślenia, tym bardziej, że oskarżonymi mieliby być wybrani 
Boga.

Wybrani są nazwani również „usprawiedliwionymi przez Boga”, być może dlatego, że 

Paweł chciał wyraźniej przeciwstawić oskarżenie usprawiedliwieniu, przy czym wiele tekstów 
Pawła (np. 

2 Kor 4,6

5,1

) wskazuje na to, że Bóg – sprawując dzieło usprawiedliwienia – 

występuje nie tyle w roli sędziego, ile raczej Stworzyciela i Ojca. Przemawiają za tym 
wyraźnie pojęcia nowego stworzenia i odrodzenia oraz przypowieść o synu marnotrawnym. 
Konsekwentnie należy stwierdzić – ponieważ usprawiedliwienie jest wprost przeciwstawne 
oskarżeniu – że oskarżenie ma na celu uczynienie człowieka niegodnym łaski i miłości Boga.

34.

 Opis życia chrześcijanina w Duchu Świętym, zawarty w tym rozdziale, kończy się 

manifestacją wielkiej radości, pełnej dziękczynienia za zbawczą miłość Ojca i Syna. W 
związku z konstrukcją literacką tych wierszy warto zwrócić uwagę na ich paralelizm do 
fragmentu 8,31–33, którego tematem jest miłość Boga Ojca do ludzi. Miłość Chrystusa 
wyrażają ww. 34–37 za pomocą kilku krótkich zdań, tworzących wpierw dwa pytania 
opatrzone odpowiedziami również w formie pytań retorycznych, po czym następująca 
pozytywna deklaracja: Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas 

background image

umiłował. W antytezie: „potępiać – umrzeć za kogoś” znów dochodzi do głosu idea zbawczej 
miłości.

Na uwagę przy tym zasługuje fakt, że czasownik „potępiać” występuje tu bez żadnego 

dopełnienia. Zazwyczaj towarzyszy mu rzeczownik w 4 przypadku lub drugi czasownik w 
formie bezokolicznikowej, i wtedy cały zwrot wyraża ideę „skazania kogoś na śmierć”. Sam 
przez się czasownik „potępiać” nie zakłada rzeczywistej winy skazywanego na śmierć, lecz w 
tym przypadku Paweł dość wyraźnie daje do zrozumienia, że człowiek rzeczywiście zasłużył 
na śmierć, od której został wyratowany tylko dzięki śmierci Chrystusa. Tak więc „potępiać” 
znaczy tu tyle co „żądać śmierci człowieka” po to, aby go definitywnie zgubić. Otóż Paweł 
stwierdza – na co zresztą wskazuje rozsądek – że nie może skazywać człowieka na śmierć ten, 
kto dla ratowania całego rodzaju ludzkiego oddał swe własne życie i kto dotychczas wstawia 
się za ludźmi u Boga.

Trwałość miłości Chrystusa wyraża się w Jego orędownictwie za nami u Ojca. Czasownik 

przyczynia się, jakim Paweł się tu posługuje, oznacza „zbierać się razem”, „przychodzić do 
kogoś” „szukać”, „prosić”. Stąd „prosić o coś dla kogoś” znaczy tyle, co wstawiać się za kimś. 
Według 

Rz 8,27

 Duch Święty jest Tym, który się wstawia za nami. W 8,34 – podobnie zresztą 

jak w 7,25 – orędownikiem naszym jest Chrystus.

35–36.

 W wierszu 35 jako pierwszy wyłania się problem, czy zwrot miłość Chrystusa 

należy uważać za genetivus obiectivus (miłość nasza do Chrystusa), czy za genetivus 
subiectivus
 (miłość Chrystusa do nas). Za drugą interpretacją przemawia fakt, że w kontekście 
poprzedzającym (ww. 28–30) mówi Apostoł o dobrodziejstwach zbawczych, jakich Dawcą jest 
zawsze Ojciec lub Syn. Miłość Chrystusa, którą wyrażałby także w. 35, gdyby przyjąć, że 
wyrażenie „miłość Chrystusa” uważamy za genetivus subiectivus, stanowiłaby doskonałe i 
naturalne przedłużenie tego tematu, harmonizując zresztą z całą, pełną wdzięczności 
wypowiedzią ww. 8,31–39. Z drugiej jednak strony wszystkie przeszkody, jak: utrapienie, 
ucisk, prześladowanie, głód, zdają się oznaczać swojego rodzaju próby, jakim mogłaby być 
poddana nasza miłość do Chrystusa. Przypuszczenie to potwierdza cytat z psalmu: Z powodu 
Ciebie zabijają nas przez cały dzień
 oraz występujący w w. 37 zwrot: ale we wszystkim tym 
odnosimy pełne zwycięstwo
.

Wobec tych argumentów, prawie równoważnych, przemawiających za jedną i drugą 

interpretacją, najbardziej właściwe wydaje się to rozwiązanie, według którego w wyrażeniu 
„miłość Chrystusa” chodzi o miłość Chrystusa do ludzi, o dobroć szczególnie okazaną na 
krzyżu nam wszystkim. Na krzyżu zrodziła się też nasza prawdziwa możność miłowania 
Chrystusa, a w Nim wszystkich ludzi. Z krzyża czerpie ludzka miłość całą swoją moc i 
skuteczność także w odniesieniu do przeszkód, jakie mogłyby nam utrudniać praktykę miłości 
Bożej. Nic nie będzie w stanie zniszczyć ani nawet osłabić trwającej w swych skutkach miłości 
Chrystusa. Nic też nie odłączy nas od Chrystusa, którego kochamy miłością umocnioną 
krzyżem. Czasownik wyrażający to odłączenie jest użyty w formie pytającej, ale i twierdzącej 
zarazem, nadto można w nim dosłuchać się także swoistej przestrogi: „Baczcie, aby nic was nie 
odłączyło od Chrystusa!” Tę ostatnią myśl sugeruje zwłaszcza patrystyczna interpretacja 
naszego tekstu. Nauka św. Pawła o orędownictwie Chrystusa była dla wczesnochrześcijańskich 
pisarzy źródłem napomnień dotyczących mężnego znoszenia męczeństwa, ostatnie zaś wiersze 
3 rozdz. powtarzają się niczym refren w Exhortationes ad martyrium Klemensa 
Aleksandryjskiego, Ireneusza, Tertuliana i Cypriana.

background image

37.

 W związku z w. 37 powstaje zagadnienie podmiotu zdania względnego: który nas 

umiłował. Samo usytuowanie tego wiersza, kończącego niejako fragment chrystocentryczny, 
byłoby już do pewnego stopnia odpowiedzią na powyższe pytanie. Poza tym czasownik 
zwyciężamy i cała seria wspomnianych przed chwilą przeszkód zdają się także nawiązywać do 
miłości, której podmiotem jest osoba Chrystusa. Wreszcie przemawiałaby za tym także sama 
struktura hymnu gdzie najpierw jest mowa o Ojcu (31–33), następnie o Synu, na co wyraźnie 
wskazuje w. 34, a na koniec o miłości wspólnej Ojca i Syna (ww. 38–39). Schemat ów, 
najwyraźniej zamierzony przez samego Pawła, zginąłby zupełnie, gdyby przyjąć, że miłość, o 
której mowa w 8,37, ma za przedmiot osobę Boga Ojca. Tak więc Chrystus jest Tym, który nas 
ukochał i przez którego zwyciężamy. Owo dzięki wyraża ideę pewnego pośrednictwa, w 
omawianym tekście na pewno dochodzącą do głosu. Mimo iż w. 37 wyraźnie mówi o tryumfie 
ludzi, to jednak Tym, który prawdziwie tryumfuje, jest przede wszystkim Chrystus. Ludzie 
tryumfują o tyle, o ile są inspirowani i umocnieni miłością Chrystusa. Tak więc miłość 
Zbawiciela nie tylko przejawia się w działaniu ludzkim, lecz jest tego zwycięskiego działania 
głównym źródłem. Jej siłę ilustruje mnóstwo wcale niełatwych, a jednak pokonywanych 
przeszkód.

38.

 O sile miłości Chrystusowej świadczy również przekonanie Pawła, że nic nie zdoła jej 

zniszczyć. Idea owego przekonania została wyrażona za pomocą czasu przeszłego dokonanego 
(perfectum), jakim przedstawia się zazwyczaj czynność dokonaną jednorazowo w przeszłości, 
lecz trwającą w swych skutkach aż po teraźniejszość. Wśród przeszkód stanowiących próbę 
miłości na pierwszym miejscu wymieniona jest śmierć, jako przedmiot szczególnej bojaźni, po 
czym następuje życie, jako obiekt największego pożądania człowieka. Aniołowie są 
wysłannikami Boga. Cokolwiek by zwiastowali, nie będą mogli zniweczyć prawdziwej miłości 
i przywiązania do Chrystusa. Wyższe rangą swego posłannictwa zdają się być zwierzchności, 
dysponujące szczególną władzą, ale i one nie odłączą nas od miłości Boga.

39.

 Wszystko cokolwiek mogłoby się zdarzyć w czasie, zostało określone mianem „rzeczy 

teraźniejszych i przyszłych”, natomiast przestrzeń jest zamknięta w tym, „co wysokie i 
głębokie”. Cokolwiek zatem mogłoby zaistnieć w czasie lub przestrzeni, nie będzie mogło 
odłączyć nas od Boga. Nie dokona tego żadne inne stworzenie. Cały hymn na cześć znanej już 
zbawczej miłości Boga kończy się nowym sprecyzowaniem. Mowa tu o miłości 
umiejscowionej w Jezusie Chrystusie lub używając innego określenia, o miłości Bożej 
objawionej w Chrystusie Jezusie. Bóg Ojciec miłuje nas bowiem – jak zapewnia św. Jan – od 
wieków. Jednakże człowiek o tej miłości by nie wiedział, gdyby mu jej nie objawiono w 
Jezusie Chrystusie. Śmierć Jezusa, podjęta z miłości i posłuszeństwa względem Boga Ojca, jest 
manifestacją odwiecznej miłości Ojca do całego rodzaju ludzkiego. Nie trzeba dodawać, że 
Syn również uczestniczy czynnie w owej miłości, o czym świadczą m.in. tyle razy przez Pawła 
powtarzane stwierdzenia: Jezus Chrystus ukochał nas i wydał siebie samego za nas.

IZRAEL A USPRAWIEDLIWIENIE DZIĘKI WIERZE

APOSTOŁ WSPÓŁCZUJE IZRAELOWI (9,1–5)

background image

9

 

1

 Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu 

Świętym, 

2

 że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieustanny ból. 

3

 Wolałbym bowiem sam 

być pod klątwą, [odłączonym] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są 
moimi rodakami. 

4

 Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i 

nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. 

5

 Do nich należą praojcowie, z nich również jest 

Chrystus według ciała, Ten, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen.

Rozdział dziewiąty rozpoczyna tę część Listu do Rzymian, która obejmując rozdz. 9–11, 

zamyka dogmatyczne rozważania autora. Funkcja tych trzech rozdziałów w stosunku do 
kontekstu poprzedzającego jest analogiczna do roli, jaką spełnia rozdz. 4 wobec pierwszych 
trzech rozdziałów. W rozdz. 4 wykazał Paweł, że usprawiedliwienie przez wiarę nie sprzeciwia 
się ekonomii zbawienia przedstawionej w ST, bo Abraham został usprawiedliwiony ostatecznie 
też dzięki wierze. Podobnie w rozdz. 9–11 dowodzi, że zbawienie wielu pogan – w Kościołach 
założonych przez Pawła była większość poganochrześcijan – nie sprzeciwia się dawnym 
planom zbawienia, według których Izrael miał być spadkobiercą obietnic Boga. Jeśli teraz 
obietnice owe wypełniły się nie na Żydach, lecz na poganach, to wcale nie dowód, że Bóg nie 
dotrzymał wierności swym obietnicom. Winę za ten nowy stan rzeczy ponoszą jedynie 
Izraelici. Cały rozdz. 9 jest poświęcony wykazaniu, że niewierność Izraelitów nie może 
unicestwić ani sprawiedliwości, ani mądrości Bożej, kierującej dziejami Izraela.

1–3.

 Pierwsze wiersze rozdziału wyrażają ogromną miłość i przywiązanie Pawła do 

narodu izraelskiego. O stopniu tego przywiązania świadczy w. 1 zawierający aż trzy zwroty 
mówiące o szczerości Pawłowego wyznania: Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, 
potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym
. Przedmiotem wyznania jest wielki smutek 
Apostoła. Bezpośrednim powodem tego stanu jest odstępstwo Izraela, ale ostateczne źródło 
bolesnych uczuć Pawła znajduje się gdzie indziej. Nie opuszcza go mianowicie ani na moment 
myśl o bezmiarze cierpień Jezusa. I oto teraz okazuje się, że wielu Izraelitów nie skorzystało z 
owoców tej męki. Dla tych ludzi Chrystus cierpiał nadaremnie. Właśnie myśl ta napełnia 
Apostoła prawdziwym bólem. Podobnie jak obraz cierpień Jezusa, tak też spowodowany 
postawą Izraelitów smutek nie opuszczają Pawła ani na moment. Hiperbolą, czyli przesadą 
literacką, jest natomiast oświadczenie Apostoła, by na niego samego spadła klątwa, byleby 
tylko byli zbawieni jego bracia według ciała. Hiperbola owa ma na celu wykazanie 
niezmiernego przywiązania Pawła do jego współrodaków.

4.

 Uczucie bólu potęgowała jeszcze bardziej świadomość, że Izrael był przecież narodem 

szczególnie umiłowanym przez Boga. Izrael – to imię nadał kiedyś patriarsze Jakubowi Bóg 
(

Rdz 32,29

), który w ten sposób przyrzekał swoje błogosławieństwo wszystkim potomkom 

Jakuba. Jest to więc tytuł bardzo zaszczytny (por. 

Ef 2,12

). Wiążą się też z nim zawsze nadzieje 

powrotu Izraela do jego dawnej świetności, zarówno religijnej, jak i politycznej. Ze względu na 
szczególne umiłowanie przez Boga, Izrael był niekiedy nazywany dzieckiem Bożym (por. 

Wj 

4,22

Pwt 14,1

). Tak więc przywilejem usynowienia Bożego cieszyli się Izraelici jeszcze na 

długo przed przyjściem Chrystusa. Chwała – to określenie obecności Boga, prawie techniczne 
w ST, synonim Jego majestatu i wspaniałości. Znakiem widzialnym tej obecności był dla 
Żydów Przybytek, potem świątynia jerozolimska. Izrael przeżywał w swej przeszłości także 
smutne chwile, kiedy chwała Boża opuszczała nie tylko świątynię, lecz także Święte Miasto.

Przymierza są wymienione w liczbie mnogiej, bo też było ich wiele w dziejach narodu 

wybranego. Na przykład przymierze z Noem (

Rdz 9,9

), z Abrahamem (

Rdz 15,18

17,2

 itp.), z 

Mojżeszem i całym narodem izraelskim (

Wj 24,7n

). Każde przymierze powstawało ze 

background image

zbawczej inicjatywy Bożej, lecz typem, ideałem przymierza w ogóle było wspomniane przed 
chwilą przymierze zawarte z Mojżeszem na górze Synaj. Wtedy też Bóg wziął lud cały na 
swoją wyłączną własność i nadał mu Prawo, będące potem jedną z największych świętości 
Izraela. Służba Boża była celem wybrania Izraela i oddzielenia go od innych narodów. Izrael 
miał się poświęcić wyłącznie kultowi Boga jedynego i prawdziwego. Terminem obietnice 
streścił Paweł wszystkie proroctwa mesjańskie ST. Nadziejami mesjańskimi żył Izrael przez 
cały okres swej historycznej doli i niedoli. W dniach klęski i pognębienia nie pozwalały mu one 
zginąć zarówno pod względem religijnym, jak i politycznym.

5.

 Najznakomitszą może cząstkę narodu wybranego stanowili patriarchowie. Ich 

wstawiennictwu u Boga Izrael zawdzięcza niejedno swoje ocalenie. W przekonaniu Pawła 
właśnie patriarchowie byli pierwszymi depozytariuszami obietnic Bożych. Jednakże 
największy zaszczyt spłynął na Izraela wskutek tego, że właśnie z jego łona wyszedł Jezus, 
Pomazaniec zapowiadany przez proroków ST. Zaznaczając, iż było to pochodzenie według 
ciała, tym samym wyznaje Paweł swoją wiarę w Chrystusa – Boga, który nie miał początku. 
Samo zakończenie w. 5 nie budzi już żadnych wątpliwości co do treści tej wiary (por. 

1 Kor 

8,6

Flp 2,6.11

).

O ŁASCE ROZSTRZYGA WYBÓR BOŻY: JAKUB I EZAW (9,6–

29)

6

 Nie znaczy to jednak wcale, że słowo Boże zawiodło. Nie wszyscy bowiem, którzy pochodzą 

od Izraela, są Izraelem, 

7

 i nie wszyscy przez to, że są potomstwem Abrahama, stają się jego 

dziećmi, lecz w Izaaku uznane będzie twoje potomstwo (

Rdz 21,12

), 

8

 to znaczy: nie synowie co do 

ciała są dziećmi Bożymi, lecz synowie obietnicy są uznani za potomstwo. 

9

 Albowiem to jest słowo 

obietnicy: Przyjdę o tym samym czasie, a Sara będzie miała syna (

Rdz 18,10

). 

10

 Ale nie tylko ona 

– bo także i Rebeka, która poczęła [bliźnięta] z jednego [zbliżenia] z ojcem naszym Izaakiem. 

11

 Bo 

gdy one jeszcze się nie urodziły ani nic dobrego czy złego nie uczyniły – aby niewzruszone 
pozostało postanowienie Boże, powzięte na zasadzie wolnego wyboru, 

12

 [zależne] nie od 

uczynków, ale od woli powołującego – powiedziano jej: starszy będzie służyć młodszemu (

Rdz 

25,23

), 

13

 jak jest napisane: Jakuba umiłowałem, a Ezawa miałem w nienawiści (

Ml 1,2n

).

14

 Cóż na to powiemy? Czyżby Bóg był niesprawiedliwy? Żadną miarą! 

15

 Przecież On mówi do 

Mojżesza: Ja wyświadczę łaskę, komu chcę wyświadczyć, i okażę miłosierdzie temu, komu je chcę  
okazać
 (

Wj 33,19

). 

16

 [Wybranie] więc nie zależy od tego, kto go chce lub o nie się ubiega, ale od 

Boga, który wyświadcza łaskę. 

17

 Albowiem mówi Pismo do faraona: Po to właśnie cię wzbudziłem, 

aby okazać na tobie moją potęgę i żeby rozsławiło się moje imię po całej ziemi (

Wj 9,16

). 

18

 A 

zatem komu chce, wyświadcza łaskę, a kogo chce, czyni zatwardziałym.

19

 Powiesz mi na to: Dlaczego więc Bóg czyni jeszcze wyrzuty? Któż bowiem woli Jego może 

się sprzeciwić? 

20

 Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może 

naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: «Dlaczego mnie tak uczyniłeś?» (

Iz 29,16

45,9

21

 

Czyż garncarz nie ma mocy nad gliną i nie może z tej samej zaprawy zrobić jednego naczynia na 
użytek zaszczytny, drugiego zaś – na niezaszczytny? 

22

 Jeżeli więc Bóg, chcąc okazać swój gniew i 

dać poznać swoją potęgę, znosił z wielką cierpliwością naczynia [zasługujące] na gniew, gotowe na 
zagładę, 

23

 i żeby dać poznać bogactwo swojej chwały względem naczyń [objętych] zmiłowaniem, 

które już wprzód przygotował ku chwale, 

24

 względem nas, których powołał nie tylko spośród 

Żydów, ale i spośród pogan…?

25

 Mówi o tym u Ozeasza:

Nazwę „lud nie mój” – moim ludem,
i „nie umiłowaną” – umiłowaną.

26

I stanie się: w miejscu, gdzie im powiedziano:

background image

«Wy nie jesteście moim ludem»,
tam nazywać ich będą synami Boga żywego
 (

Oz 1,9

2,1.25

).

27

O Izraelu zaś głosi Izajasz:
Choćby liczba synów Izraela była jak piasek morski,
tylko Reszta będzie zbawiona.

28

Bo Pan wypełni na ziemi swoje słowo skutecznie i bez zwłoki (

Iz 10,22n

).

29

Jak to też Izajasz przepowiedział:
Gdyby Pan Zastępów nie zostawił nam potomstwa,
stalibyśmy się jak Sodoma
i bylibyśmy podobni do Gomory
 (

Iz 1,9

13,19

).

6–9.

 Niewierność Izraela wcale nie oznacza, że Bóg również cofnął, unieważnił swoje 

obietnice. Nie należy bowiem zapominać, że Izrael w pojęciu Pawła nie zacieśnia się jedynie 
do mieszkańców Palestyny. Przeciwnie, mieszkańcy Ziemi Obiecanej, chełpiący się fizycznym 
pochodzeniem od Abrahama, w rzeczywistości na miano prawdziwych Izraelitów w ogóle nie 
zasługują. Wiele razy przypominał to Żydom już Jan Chrzciciel (por. np. 

Mt 3,9

). 

Spadkobiercami obietnic danych przez Boga Abrahamowi są duchowi potomkowie tego 
patriarchy, czyli synowie Izaaka – narodzonego zgodnie z obietnicą Bożą, w której spełnienie 
się uwierzył Abraham (por. 

Rdz 18,14

) – a nie ci, którzy wywodzą się z Izraela i są wprawdzie 

również potomkami Abrahama, lecz przyszli na świat bez specjalnej interwencji Boga. Paweł 
na przykładzie dwu synów Abrahama przedstawia to jeszcze dokładniej w 

Ga 4,23nn

 (zob. 

także 

Rz 4,12

).

10–12.

 Tę samą myśl o duchowej przynależności do Izraela ilustruje Apostoł przykładem 

potomków Izaaka. W całym jego rozumowaniu mamy jednak do czynienia z pewnym 
stopniowym rozwijaniem myśli. W przypadku Abrahama i jego synów chodziło o tego samego 
ojca, lecz o dwie różne matki, rangą bardzo sobie nierówne: jedna była pełnoprawną małżonką, 
a druga niewolnicą. W przypadku Izaaka ci sami rodzice wydają na świat dwóch synów, w 
dodatku bliźniaków. A jednak tylko w jednym z nich upodobał sobie Pan Bóg, i tylko on stał 
się spadkobiercą obietnic danych jego ojcom. Drugi syn dał początek Edomitom, narodowi 
chyba najbardziej znienawidzonemu przez Izraelitów, uważających Edom za zbiorowisko 
wszystkich wrogów narodu wybranego (por. 

Ps 137[136],7

Iz 63,1–3

Jr 49,7–22

Am 1,11–12 

itp.). Poza tym wyróżnienie Izaaka mogło być spowodowane – według Pawła (por. 

Ga 4,29

) – 

tym, że znosił on cierpliwie ucisk i drwiny ze strony Izmaela. Nie istniała tego rodzaju 
podstawa do decyzji w przypadku Jakuba i Ezawa. Postanowienie wyróżnienia Jakuba zostało 
podjęte, zanim on jeszcze przyszedł na świat, na zasadzie tylko i wyłącznie wolnego wyboru
niezależnie od jakichkolwiek uczynków albo godności powoływanego.

13.

 Dodatkowych wyjaśnień wymaga cytat z proroka Malachiasza. Zdaniem Kalwina i 

jego zwolenników słowa te są niedwuznacznym dowodem na istnienie odwiecznego 
przeznaczenia jednych ludzi do wiecznej chwały, a drugich na wieczne potępienie, niezależnie 
od ewentualnych zasług jednych, a win drugich. Interpretacja taka jest nie do przyjęcia, 
głównie dlatego, że pozostaje w wyraźnej sprzeczności z biblijną koncepcją Boga, który jest 
pełen dobroci i miłosierdzia. Trudno również przyznać rację tym, którzy sądzą, że występujący 
tu czasownik grecki μισειν wyraża nie tyle może ideę nienawiści, ile raczej słabsze uczucie 
miłości. W semickim myśleniu nienawiść jest przeciwieństwem miłości, ale nie musi się 
wiązać z naszym rozumieniem niechęci, pragnieniem zła dla tego, kogo się nienawidzi. Jeśli 
spostrzeżenie to byłoby może słuszne w odniesieniu np. do 

Rdz 29,30n

 (zob. także 

Mt 10,37

Łk 14,26

), to jednak kontekst 

Ml 1,1–2

 postuluje jako najbardziej prawdopodobną 

background image

interpretację, według której słowa o Ezawie i Jakubie należy odnieść nie do jednostek, lecz do 
dwóch narodów. Malachiasz na pewno powodował się życzliwością dla Izraelitów – potomków 
Jakuba, a nienawiścią do potomków Ezawa, zwanych Edomitami. Słowa Malachiasza są więc 
swoistym odwołaniem się do historii po to, by wykazać realizację zapowiedzi z 

Rdz 25,23

.

14–18.

 Jak w wielu poprzednich przypadkach, tak i tu Paweł przewiduje pewne obiekcje. 

Bóg jest chyba niesprawiedliwy, skoro darzył Ezawa niechęcią, choć ten ostatni wcale jeszcze 
nie zdołał sobie na to zasłużyć. Otóż Pan Bóg byłby niesprawiedliwy, gdyby człowiek miał 
jakieś prawo do Bożych dobrodziejstw, gdyby mu się one należały z jakiegoś określonego 
tytułu, gdyby miłość Boga była Jego powinnością względem ludzi. Tymczasem Pan Bóg nie 
jest dłużnikiem człowieka; nic nikomu nie należy się od Boga i dlatego pojęcie 
niesprawiedliwości nie ma żadnego zastosowania do postępowania Boga. Dobroć Boża jest 
niczym nie zasłużona, zatem nie może być ani sprawiedliwa, ani niesprawiedliwa. Zresztą nic 
nie powinno być dla nas zaskoczeniem, gdyż swoje, takie właśnie postępowanie Bóg już 
dawno zapowiedział: będzie wyświadczał łaskę komu zechce, będzie się litował również nad 
kim zechce.

To ogólne stwierdzenie jest następnie zilustrowane przykładem dwu ludzi, bardzo 

szczególnie potraktowanych przez Boga: Mojżesza i faraona. Mógłby ktoś powiedzieć, że 
Mojżesz został wybrany na zaszczytny urząd przywódcy narodu, bo był człowiekiem prawym, 
uległym Bogu. Otóż nie wartości osobiste Mojżesza zadecydowały o tym, że wybór padł na 
niego. Jeśli kogoś nie przekona to zapewnienie, to Paweł odwołuje się do innego argumentu. 
Nie można powiedzieć, że faraon egipski, choć nie był człowiekiem prawym i pobożnym, to 
jednak on też odegrał wcale nieprzeciętną rolę w historii zbawienia. Nawet jego opory 
względem Boga, którego wolę przedstawiał Mojżesz, stały się przyczyną ukazania wielkości 
Jahwe, ukazującego swoją wszechmoc w dziesięciu kolejnych plagach. Cały fragment 14–18 
kończy się oświadczeniem dość niezwykłym, zwłaszcza gdy chodzi o drugi stych tego wiersza. 
Jeśli bowiem nawet przeciętny czytelnik godził się z tym, że Bóg okazuje miłosierdzie komu 
chce, to trudno pojąć, jak może Bóg czynić kogoś zatwardziałym. Czyż nie jest to sprzeczne z 
naturą Boga? Otóż należy zauważyć, że w semickim lub dokładniej, starotestamentowym 
sposobie myślenia nie dość wyraźnie odróżnia się przyczynę sprawczą (causa efficiens) od tzw. 
przyczyny zezwalającej (causa permissiva). Tak więc zwrot „Bóg czyni zatwardziałym” 
znaczy właściwie tyle, co „Bóg dopuszcza do tego, że człowiek sam czyni się zatwardziałym”. 
Tą zatwardziałością człowieka posługuje się Bóg do urzeczywistnienia swoich od wieków 
zamierzonych celów.

19–21.

 Oto nowa trudność. Jeżeli Bóg do urzeczywistnienia swoich planów wybiera nie 

tylko tych, którzy Mu się poddają i są prawi, jak Mojżesz, lecz i tych, którzy się przeciw 
Niemu jawnie buntują, jak np. faraon, to dlaczego karze tych ostatnich, skoro – choć mimo 
woli co prawda, lecz rzeczywiście – oddają Mu usługi? Przecież i tak nikt nie może 
przeciwstawić się woli Boga? Nim Paweł sformułuje wyraźną odpowiedź na to pytanie, 
najpierw skarci i przywoła do porządku człowieka, który pozwalałby sobie na stawianie takich 
zarzutów Bogu. Jakże człowiek może się w ogóle domagać tego, żeby Bóg niejako się 
tłumaczył ze swego postępowania? Tę samą myśl wyraża alegoria garncarza i jego dzieła. 
Obraz ten, często spotykany w ST (por. np. 

Iz 29,16–19

45,9

64,7

Jr 18,6

; por. także 1 Q S 

11,22), ma co prawda pewne rysy alegorii, ale nie jest alegorią doskonałą, gdyż nie wszystkie 
elementy „garncarskie” mają swoje odpowiedniki w relacjach człowieka do Boga. Na przykład 
nie ulega wątpliwości, że garncarzem jest Bóg, a garnkiem – człowiek. Jednakże wzniosłe 
przeznaczenie naczynia do szlachetnego użytku wcale nie symbolizuje ludzi z góry 

background image

przeznaczonych do wiecznej chwały, a zwykłe, pospolite garnki wcale nie oznaczają ludzi 
skazanych przez Stwórcę na wieczne potępienie. Raczej chodzi tu o jeszcze jedno podkreślenie 
absolutnej wolności Boga oraz o pouczenie, że każde z tych naczyń, uczynione z tego samego 
materiału, przedstawia doskonałość sui generis.

22–24.

 A oto odpowiedź na pytanie, dlaczego Bóg zsyła karę na tych, którzy sprzeciwiają 

się Jego woli, przyczyniając się jednak do realizacji Jego zbawczych planów. Wobec ludzi tego 
rodzaju Pan Bóg może zająć – jak wykazują dzieje ludzkości – dwojaką postawę. Przede 
wszystkim może ich ukarać – i tak w rzeczywistości czyni, gdyż chce przez to ujawnić swój 
gniew i niczym nie ograniczoną potęgę. Wskutek tego właśnie Żydzi zostali przyrównani tu do 
naczyń [zasługującychna gniew, ponieważ wzgardzili dobrocią Boga, lecz zrozumieli, że Bóg 
jest im potrzebny. Ale Pan Bóg nawet grzeszników zasługujących na słuszną i natychmiastową 
karę może przez długi czas tolerować, gdyż przez to chce właśnie ukazać ogrom swojej dobroci 
i ojcowskiego miłosierdzia, przejawiające się częściej niż surowość i zagniewanie.

25–29.

 Takie postępowanie Boga – gniew lub miłosierdzie i tolerowanie grzesznika – 

było zapowiadane od dawna przez Proroków. Tak np. Ozeasz przepowiadał przyszłe 
nawrócenie całego Izraela. Choć dosłownie mowa tam o nawróceniu pogan, słowa te można 
odnieść również do Izraela, który znalazł się przez swe odstępstwa w sytuacji takiej samej jak 
poganie. Izajasz w sposób aż nader wyraźny zapowiedział ocalenie tzw. „Reszty Izraela”.

OD ZATWARDZIAŁOŚCI I CZASOWEGO ODRZUCENIA 

DO ZBAWIENIA W CHRYSTUSIE

BŁĘDNE UJĘCIE SPRAWIEDLIWOŚCI (9,30–10,4)

30

 Cóż więc powiemy? To, że poganie, nie zabiegając o usprawiedliwienie, osiągnęli 

usprawiedliwienie, mianowicie usprawiedliwienie dzięki wierze, 

31

 a Izrael, który zabiegał o Prawo 

usprawiedliwiające, do celu Prawa nie doszedł. 

32

 Dlaczego? Ponieważ [zabiegał o 

usprawiedliwienie] nie dzięki wierze, lecz – jakby to było możliwe – dzięki uczynkom. Potknęli się o 
kamień obrazy

33

 jak jest napisane:

Oto kładę na Syjonie kamień obrazy i skałę potknięcia się,
a kto wierzy w niego, nie będzie zawstydzony
 (

Iz 8,14

28,16

).

10

 

1

 Bracia, z całego serca pragnę ich zbawienia i modlę się za nich do Boga. 

2

 Bo muszę im 

wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu. 

3

 

Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się 
własnej drogi usprawiedliwienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga.

4

 A przecież kresem Prawa jest Chrystus, który przynosi usprawiedliwienie każdemu, kto 

wierzy.

30–33.

 Dwuwiersz ten zamyka wywody kontekstu poprzedzającego i równocześnie 

stanowi wprowadzenie w problematykę rozdziału 10. Nawiązując do kontekstu 
poprzedzającego Paweł stwierdza, że poganie, choć nie mieli Prawa i nie szczycili się 
pochodzeniem od Abrahama, dostąpili usprawiedliwienia, natomiast Żydzi, mimo iż mieli 
Prawo, nie zostali usprawiedliwieni. Ten bolesny zawód spotkał ich dlatego, iż sądząc, że 

background image

należy im się zbawienie za przestrzeganie Prawa, nie liczyli na pomoc Bożą. Tak więc Paweł 
przyznaje, że Izraelici przestrzegali Prawa, a wielu z nich czyniło to szczerze i według 
wszystkich możliwości. Na nikogo i na nic więcej już nie liczyli. Dopuścili się też 
przestępstwa, które polegało na odrzuceniu Jezusa. Wskutek tego Jezus, ów kamień węgielny, 
stał się dla nich kamieniem zagłady: spotkawszy Go na drodze swego życia, potknęli się o 
Niego boleśnie. Dość wieloznaczny tekst z Księgi Izajasza (8,14 i 28,16) Paweł bez wątpienia 
interpretuje w sposób chrystologiczny, wykazując wyraźny wpływ katechezy synoptycznej 
(por. 

Mt 21,42

Łk 20,17n

Mt 21,44

; zob. także 

Dz 4,11

Rz 9,33

Ef 2,20

1 P 2,6

). 

Odrzucenie Izraela jest więc tylko i wyłącznie zawinione przez ten naród. Powyższą myśl 
rozwinie Paweł szczegółowo w rozdz. 10.

10,1–4.

 O gorliwości Żydów, dokładających wszelkich starań, by zachować Prawo, 

mówił Paweł przed chwilą (9,31). Teraz ponownie powtarza tę opinię. Możliwe zresztą, że 
nawiązuje tu do własnej przeszłości, którą kilkakrotnie opisywał w listach (por. 

Ga 1,14

; zob. 

także 

Dz 22,3n

). Równocześnie Apostoł wyraźnie stwierdza, że jest to gorliwość nieracjonalna, 

jeśli nie wręcz ślepa. Myśląc, że wszystko osiągną, jeśli tylko będą przestrzegali Prawa, ci 
pobożni Izraelici nie chcą zrozumieć, że Prawo od początku zmierzało do Chrystusa i że już nie 
obowiązuje, bo znalazło w Nim swoje wypełnienie. Obecnie najważniejsza jest wiara w Jezusa 
Chrystusa. Nie liczą się już uczynki wymagane przez Prawo (3,28).

SPRAWIEDLIWOŚĆ, JAKĄ DAJE PRAWO BĄDŹ WIARA (10,5–

13)

5

 Albowiem o sprawiedliwości, jaką daje Prawo, pisze Mojżesz: Kto je wypełni, osiągnie przez 

nie życie (

Kpł 18,5

). 

6

 Sprawiedliwość zaś osiągana dzięki wierze tak powiada: Nie mów w sercu 

swoim: Któż zdoła wstąpić do nieba? – oczywiście po to, by Chrystusa stamtąd sprowadzić na 
ziemię, albo: Któż zstąpi do Otchłani? (

Pwt 9,4

30,12n

) – 

7

 oczywiście po to, by Chrystusa 

wyprowadzić spośród umarłych. 

8

 Ale cóż mówi: Słowo to jest blisko ciebie, na twoich ustach i w 

sercu twoim (

Pwt 30,14

). A jest to słowo wiary, którą głosimy. 

9

 Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, 

że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz 
zbawienie. 

10

 Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do sprawiedliwości, a wyznawanie jej ustami – do 

zbawienia.

11

 Wszak mówi Pismo: Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony (

Iz 28,16

). 

12

 Nie 

ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe 
bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają. 

13

 Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie  

zbawiony (

Jl 3,5

).

5–8.

 Winę Żydów za niedostąpienie usprawiedliwienia powiększa ich zła wola, już 

bowiem Mojżesz mówił, na czym polega istota prawdziwej sprawiedliwości, przeciwstawiając 
ją sprawiedliwości osiąganej przez uczynki wymagane przez Prawo (3,28). Paweł lojalnie 
przyznaje, że w ST jest mowa o sprawiedliwości dwojakiego rodzaju. Do tych samych 
fragmentów Pięcioksięgu odwołuje się Apostoł także w 

Ga 3,12

. Cytując Mojżesza, który 

mówi, że wypełnianie Prawa daje życie, Paweł zdaje się przypominać – świadczą o tym 
wszystkie poprzednie wywody – że chodzi tu nie o czysto zewnętrzne przestrzeganie 
przepisów, zwłaszcza rytualnych, lecz o wypełnianie Prawa przy udziale głębokiej wiary, jak 
np. wiara Abrahama. Otóż taki rodzaj sprawiedliwości był bardzo trudny do osiągnięcia, gdyż 
Prawo nie dawało pod tym względem Żydom żadnej pomocy. Inaczej rzecz się ma ze 

background image

sprawiedliwością, którą nam wysłużył Chrystus i którą się osiąga przez wiarę w Jego zbawcze 
dzieło. By ją osiągnąć, nie trzeba ani wstępować aż do nieba, ani schodzić, idąc za Chrystusem, 
do Otchłani. Byłoby to domaganie się rzeczy niemożliwych i zresztą zbytecznych, gdyż 
Chrystus zstąpił z nieba i wyszedł już z otchłani. Znów posługując się słowami zaczerpniętymi 
ze ST zapewnia Paweł, że Chrystus jest blisko, że jest na ustach i w sercu każdego człowieka. 
Tak więc osiągnięcie sprawiedliwości przez wiarę w Jezusa Chrystusa jest względnie łatwe.

9–10.

 Wiara w swej istocie polega na tym, żeby wyznając ustami bezwzględną 

suwerenność Chrystusa i Jego panowanie nad światem, czego zewnętrznym wyrazem było 
zmartwychwstanie, czyli tryumf Chrystusa nad śmiercią, równocześnie przylgnąć doń 
wszystkimi siłami ludzkiego serca. Możliwe, że wzmianka o wyznawaniu wiary ustami jest 
pewną aluzją do chrztu, podczas którego akt wyznania wiary stanowił zawsze jeden z 
elementów centralnych. Usprawiedliwiony wewnętrznie przez przylgnięcie sercem do 
Chrystusa, chrześcijanin przez zewnętrzne wyznanie wiary wchodził do społeczności 
zbawionych, czyli do Kościoła. Zdanie Jezus jest Panem wyraża wiarę w zmartwychwstanie. 
Jest to wyznanie wiary przedpawłowe.

11–13.

 Paweł wyjątkowo dosadnie ukazuje uniwersalizm zbawienia, a pośrednio jeszcze 

raz uwydatnia stosunkowo łatwy sposób jego osiągnięcia. Nie trzeba już bowiem legitymować 
się pochodzeniem od Abrahama; wystarczy wierzyć sercem i wyrażać ustami wiarę w imię 
Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nie mają też żadnej wymówki Żydzi. Nie mogą się tłumaczyć, 
że ta nowa ekonomia zbawienia nie jest dla nich dostępna. Wzmianka o wzywaniu imienia 
Pańskiego nawiązuje do starotestamentowej praktyki kultycznej wzywania imienia Jahwe, z 
czego wynika, że tym samym przypisuje Apostoł pośrednio także Jezusowi godność Boga.

ŻYDZI ODRZUCILI USPRAWIEDLIWIENIE DAWANE DZIĘKI 

WIERZE (10,14–21)

14

 Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, 

którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? 

15

 Jakże mogliby im głosić, jeśliby 

nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę! (

Iz 

52,7

)

16

 Ale nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Izajasz bowiem mówi: Panie, któż uwierzył temu, co 

od nas posłyszał? (

Iz 53,1

17

 Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest 

słowo Chrystusa.

18

 Pytam więc: Czy może nie słyszeli? Ależ tak:

Po całej ziemi rozszedł się ich głos i aż na krańce świata ich słowa (

Ps 19[18],5

).

19

 Pytam dalej: czyż Izrael nie zrozumiał? Mojżesz mówi:

Wzbudzę w was zawiść do tego, który nie jest ludem,
wzniecę w was gniew wobec ludu nierozumnego
 (

Pwt 32,21

).

20

 Izajasz zaś odważa się powiedzieć:

Dałem się znaleźć tym, którzy Mnie nie szukali,
objawiłem się tym, którzy o Mnie nie pytali.

21

 A do Izraela mówi:

Cały dzień wyciągałem ręce do ludu nieposłusznego i opornego (

Iz 65,1n

).

background image

14–21.

 Choć usprawiedliwienie dzięki wierze było tak łatwe do osiągnięcia, to jednak 

Żydzi nie zostali usprawiedliwieni, gdyż nie chcieli uwierzyć. Już Mojżesz przepowiadał im 
istnienie takiej sprawiedliwości, słyszeli także o Chrystusie, bo opowiadali o Nim specjalni 
wysłannicy, obdarzeni powagą Boga. A jednak nie dali posłuchu Ewangelii – co także 
przewidzieli już starotestamentowi prorocy. Cytowane tu słowa Izajasza ukazują wyjątkową 
troskę i niezmordowaną dobroć Jahwe dla Izraela, a równocześnie zatwardziałość tego narodu, 
który z takim uporem i arogancją wzgardził miłością Boga.

Przytaczane w ww. 18–21 teksty ST zdają się wyrażać inną treść niż ta, jaką im przypisuje 

Paweł. 

Ps 19

[18] mówi o objawieniu się Boga w rzeczach widzialnych, a nie o głoszeniu 

Ewangelii, 

Pwt 32

 wyraźnie nawiązuje do kary zesłanej na Izraelitów w postaci niewoli 

babilońskiej, a nie wspomina o ewentualnym nawróceniu pogan. Księga Izajasza (65) mówi o 
Izraelu już to niewiernym, już to nawróconym do Boga, ale nie zawiera żadnej aluzji do 
ewentualnego nawrócenia pogan. Należy jednak zauważyć, że Paweł – wzorem rabinów – 
przytacza owe teksty starotestamentowe nie po to, by nimi udowodnić fakt, jeszcze skądinąd 
nie znany, lecz w tym celu, by wypowiedziami biblijnymi, treściowo analogicznymi, 
potwierdzić prawdy, do których poznania doszedł człowiek na innej drodze. Zresztą 
dokładniejsze wczytanie się w owe teksty pozwoli dostrzec wiele rzeczywistych związków z 
wywodami Pawła.

ODRZUCENIE IZRAELA JEST CZĘŚCIOWE I CZASOWE (11,1–

10)

11

 

1

 Pytam więc: Czyż Bóg odrzucił lud swój? Żadną miarą! I ja przecież jestem Izraelitą, 

potomkiem Abrahama, z pokolenia Beniamina. 

2

 Nie odrzucił Bóg swego ludu, który wybrał przed 

wiekami. Czyż nie wiecie, co mówi Pismo o Eliaszu, jak uskarża się on przed Bogiem na Izraela?

3

Panie, proroków Twoich pozabijali, ołtarze Twoje powywracali.
Ja sam tylko pozostałem, a oni na życie moje czyhają
 (

1 Krl 19,10.14

).

4

 Lecz co mu głosi odpowiedź Boża?

Pozostawiłem sobie siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolan przed Baalem (

1 Krl 

19,18

).

5

 Tak przeto i w obecnym czasie ostała się tylko Reszta wybrana przez łaskę. 

6

 Jeżeli zaś 

dzięki łasce, to już nie dzięki uczynkom, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską.

7

 Cóż więc [powiemy]? Izrael nie osiągnął tego, czego skwapliwie szukał; osiągnęli jednak 

wybrani. Inni zaś pogrążyli się w zatwardziałości, 

8

 jak jest napisane:

Dał im Bóg ducha odurzenia;
takie oczy, by nie mogli widzieć,
i takie uszy, by nie mogli słyszeć
aż po dzień dzisiejszy
 (

Pwt 29,3

Iz 29,9n

).

9

 A Dawid powiada:

Niech stół ich stanie się sidłem, pułapką, kamieniem potknięcia i odpłatą!

10

Niech oczy ich się zaćmią, by nie mogli widzieć,
a grzbiet ich trzymaj zawsze pochylony!
 (

Ps 69[68],23n

).

1–6.

 Wykazując, iż sami Izraelici ponoszą winę za nieosiągnięcie usprawiedliwienia, mógł 

Paweł wywołać wrażenie, że Bóg odwrócił się całkowicie od umiłowanego ongiś ludu. Otóż 
byłby to wniosek błędny. Już ST zapowiadał ocalenie wiernej Bogu cząstki Izraela (por. np. 

background image

Krl 19,18nn

). Podobnie rzecz ma się i teraz: na pewno nie wszyscy Izraelici zostaną odrzuceni. 

Jednakże stanie się tak nie dlatego, że sobie na to zasłużyli i że należało się im to swoiste 
wyróżnienie. Reszta została kiedyś wybrana przez łaskę. Paweł już wielokrotnie to stwierdzał, 
a obecnie, przypominając tamtą prawdę, określa na czym polega łaska. Do jej istoty należy 
darmowość; jeśli bowiem otrzymujemy coś z tytułu naszych uczynków, to dobrodziejstwa tego 
nie można już nazywać łaską.

7–10.

 Tak więc są wśród Izraelitów tacy, którzy dostąpią usprawiedliwienia. To tzw. 

Reszta Izraela. Lecz większość Żydów postępuje tak, jakby nic nie pojmowała – choć 
wszystkim dał Bóg możność rozumienia. Mają wprawdzie oczy, lecz nie dostrzegają nimi dzieł 
Bożych, mają też uszy, ale głos Boga nie dochodzi do ich świadomości. Wszystko to 
zapowiadał niejeden tekst ST. Złorzeczenia autorów natchnionych, mające za przedmiot 
wszelkich wrogów Jahwe, tu odnoszą się przede wszystkim – jeśli nie wyłącznie – do 
niewiernych Izraelitów. Stół, o którym mowa w w. 9, to chyba aluzja do żydowskich obrzędów 
ofiarniczych. Oddani praktykom składania owych ofiar, pozbawieni wrażliwości na wszystko, 
co czynił i czego nauczał Chrystus, w owym stole znaleźli prawdziwe nieszczęście dla siebie.

PRZYCZYNY CZASOWEGO ODRZUCENIA (11,11–24)

11

 Pytam jednak: Czy aż tak się potknęli, że całkiem upadli? Żadną miarą! Ale przez ich upadek 

zbawienie przypadło w udziale poganom, by ich pobudzić do współzawodnictwa. 

12

 Jeżeli zaś ich 

upadek przyniósł bogactwo światu, a ich mała liczba – wzbogacenie poganom, to o ileż więcej 
przyniesie ich zebranie się w całości!

13

 Do was zaś, pogan, mówię: będąc apostołem pogan, przez cały czas chlubię się 

posługiwaniem swoim 

14

 w nadziei, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i 

przynajmniej niektórych z nich doprowadzę do zbawienia. 

15

 Bo jeżeli ich odrzucenie przyniosło 

światu pojednanie, to czymże będzie ich przyjęcie, jeżeli nie powstaniem ze śmierci do życia? 

16

 

Jeżeli bowiem zaczyn jest święty, to i ciasto; jeżeli korzeń jest święty, to i gałęzie.

17

 Jeżeli zaś niektóre zostały odcięte, a na ich miejsce zostałeś wszczepiony ty, który byłeś 

dziczką oliwną, i razem [z innymi gałęziami] z tym samym złączony korzeniem, na równi z nimi 
czerpałeś soki oliwne, 

18

 to nie wynoś się ponad te gałęzie. A jeżeli się wynosisz, [pamiętaj, że] nie 

ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie.

19

 Powiesz może: Gałęzie odcięto, abym ja mógł być wszczepiony. 

20

 Słusznie. Odcięto je na 

skutek ich niewiary, ty zaś trzymasz się dzięki wierze. Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni. 

21

 

Jeżeli bowiem nie oszczędził Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie. 

22

 Patrz 

więc na dobroć i surowość Boga. Surowość wobec tych, co upadli, a dobroć Boga wobec ciebie, 
jeżeli tylko wytrwasz przy tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty. 

23

 A i oni, jeżeli nie 

będą trwać w niewierze, zostaną wszczepieni. Bo Bóg ma moc wszczepić ich ponownie. 

24

 

Albowiem jeżeli ty zostałeś odcięty od naturalnej dla ciebie dziczki oliwnej i przeciw naturze 
wszczepiony zostałeś w oliwkę szlachetną, o ileż łatwiej mogą być wszczepieni w swoją własną 
oliwkę ci, którzy do niej należą z natury.

11–12.

 Dotychczas Paweł wykazywał, że odrzucenie Izraelitów przez Boga nie 

obejmowało całego ludu, nie było powszechne. Część, zwana Resztą, została ocalona. Obecnie, 
w odniesieniu do owej Reszty, czyni Apostoł dwa następujące spostrzeżenia: 1) odrzucenie 
znacznej części Izraela nie miało charakteru definitywnego; 2) niewierność Żydów wydała 
owoc zbawienny, bo stała się okazją do nawrócenia pogan. Dłużej zatrzymuje się Paweł przy 
drugim stwierdzeniu. Jeśliby nawet zapytać, dlaczego Bóg dopuścił do takiej zatwardziałości 

background image

ogromnej większości Izraelitów, to odpowiedź również będzie świadczyć o dobroci, a nade 
wszystko o niezrównanej mądrości Boga. Przyzwolone przez Boga niedowiarstwo Żydów 
podziałało na pogan w sposób pozytywnie mobilizujący. Apostołowie natrafiając na opór 
Żydów udali się do pogan, u których znaleźli zrozumienie. Tak więc upadek Izraelitów w 
rzeczywistości wzbogacił świat nawróceniem wielu pogan. Na miano prawdziwego bogactwa 
zasługują bowiem jedynie wiara i przywiązanie do Boga. Przejściowe i częściowe 
pomniejszenie Izraelitów stało się przyczyną znacznego wyniesienia pogan. Przez analogię 
można więc sobie wyobrazić, jak wielkie dobro wyniknie dla całego świata z przyszłego 
nawrócenia się Żydów, zapowiadanego już zresztą przez tylu proroków.

13–14.

 Równocześnie Apostoł, chlubiąc się tym, że dane mu jest głosić Dobrą Nowinę 

wśród pogan, ma nadzieję, że sytuacja z czasem się odwróci. Gorliwość nawróconych pogan 
podziała mobilizująco na Żydów; wzbudzi w nich świętą zazdrość i w rezultacie spowoduje ich 
nawrócenie. Paweł nie tylko boleje nad tym, że Izraelici, jego bracia według ciała, odrzucili 
Chrystusa, lecz także nie szczędzi cierpkich uwag pod adresem pogan. Ci ostatni muszą się 
strzec przede wszystkim jakiegokolwiek wynoszenia ponad Żydów. Choć bowiem Żydzi 
odpadli od Boga, to jednak ich odstępstwo nie jest ani całkowite, ani długotrwałe.

W połączeniu z innymi wypowiedziami z tego samego rozdziału stanowisko Pawła 

zasługuje na chwilę uwagi. Choć bowiem jest on apostołem pogan i wśród nich wypadnie mu 
spędzić większą część swojego życia, to jednak wydaje się, iż całym sercem trwa ciągle przy 
rodakach. Co więcej, całą swoją apostolską działalność wśród pogan uważa za pobudzanie do 
współzawodnictwa swoich rodaków i ufa, że w ten sposób przynajmniej niektórych z nich 
doprowadzi do zbawienia. Chluba posługiwania poganom łączy się u Pawła z tą nadzieją.

15.

 Nadzieja owa bazuje na rozumowaniu, które Paweł streścił w sposób następujący: 

„Jeżeli odrzucenie Żydów, wyraźnie zawinione przez nich samych spowodowało nawrócenie 
tylu pogan, to czyż przywrócenie tego narodu ponownie do łaski nie będzie powstaniem jakby 
do nowego życia całej ludzkości?” Nawrócenie Żydów, poprzedzone przyjęciem do królestwa 
Bożego pogan, będzie równoznaczne z zesłaniem ludzkości pełni dóbr nadprzyrodzonych, dóbr 
gwarantujących życie wieczne (por. 

J 1,12n

).

16.

 Przewidując okazywanie pogardy Żydom ze strony pogan, Paweł przypomina, że 

Izrael wcale nie przestał być nadal narodem Bożym, gdyż dekrety Boga są absolutnie 
niezmienne. Pragnąc jak najdosadniej wyrazić tę myśl, posługuje się metaforą zaczynu 
włożonego w dużą masę ciasta oraz przenośnią wielkiego, rozrośniętego drzewa i jego korzeni
Metafora zaczynu i ciasta zaczerpnięta być może z katechezy synoptycznej (

Mt 13,33

), 

sięgającej zresztą swymi początkami ST (por. 

Lb 15,17–21

) – jest właściwie tylko 

zasygnalizowana, lecz nie rozwinięta szczegółowo. Nie ma wątpliwości, że zaczynem są 
patriarchowie (por. 11,28), a masą ciasta – cały naród izraelski. Swą działalnością 
zakwaszającą patriarchowie, co w tym wypadku ma znaczenie wyraźnie pozytywne, 
zapewniają odpowiednie właściwości całemu narodowi wybranemu.

17–18.

 Znacznie dłużej zatrzymuje się Paweł przy metaforze gałęzi i korzenia drzewa. 

Znów rolę wspólnego korzenia spełniają patriarchowie, od których wywodzi się, podzielony na 
liczne rozgałęzienia poszczególnych pokoleń, cały naród. Od patriarchów, jak ze wspólnego 
korzenia, rozchodzą się soki ożywcze po całym drzewie-narodzie. Poganie to element trzeci w 
tym obrazie. Są oni przyrównani do gałązek dziczki wszczepionych w pień drzewa 
szlachetnego na miejsce odciętych gałęzi. Warto przy okazji zaznaczyć, że ta jedyna zresztą w 
listach Pawła metafora zaczerpnięta z pracy ogrodnika nie najlepiej świadczy o ogrodniczych 

background image

umiejętnościach Pawła. Wiadomo, że nigdy nie wszczepia się pędów dziczki w szlachetne 
drzewo, lecz odwrotnie: szlachetną latorośl zaszczepia się na pniu dzikim. Nie uświadomiwszy 
sobie tego merytorycznego potknięcia Apostoł przypomina poganom – dzikim gałązkom 
wszczepionym w szlachetne drzewo narodu wybranego, że z tego właśnie drzewa świeżo 
zaszczepione gałązki czerpią wszystkie życiodajne soki i że wskutek tego zawdzięczają mu 
całą swoją egzystencję. To korzeń je podtrzymuje, a nie one korzeń. Nie mają więc żadnego 
powodu do przechwalania się lub okazywania wzgardy gałęziom, które jeszcze niedawno 
tkwiły w pniu szlachetnego drzewa.

19–24.

 Tytuł do ewentualnej dumy mógłby powstać stąd, że prawdziwe gałęzie zostały 

odcięte po to, by zrobić miejsce owym dziczkom. Nawet w tym wypadku jest to na pewno nie 
powód do chełpienia się, ale raczej bardzo wyraźna przestroga. Jeżeli bowiem Bóg, właściciel 
całego drzewa, nie zawahał się odciąć szlachetnych gałęzi, to z jakże większą łatwością może 
uczynić to samo z dzikimi gałązkami. Bóg jest bowiem dobry, miłosierny, ale i nieskończenie 
sprawiedliwy. Wspomniawszy o tych dwu przymiotach Boga, nieco więcej miejsca poświęca 
Paweł ich omówieniu. Otóż miłosierdzie Stwórcy może sprawić, że jeśli szlachetne, odcięte już 
gałęzie, czyli Izraelici, przestaną trwać w swym uporze i zatwardziałości, będą ponownie 
wszczepione w miejsce, z którego zostały odcięte. Będzie to zabieg zgodny z naturą i o wiele 
łatwiejszy niż wszczepianie dzikich gałązek w szlachetne drzewo.

CAŁKOWITE NAWRÓCENIE IZRAELA (11,25–36)

25

 Nie chcę jednak, bracia, pozostawiać was w nieświadomości co do tej tajemnicy – byście o 

sobie nie mieli zbyt wysokiego mniemania – że zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela aż do 
czasu, gdy wejdzie [do Kościoła] pełnia pogan. 

26

 I tak cały Izrael będzie zbawiony, jak to jest 

napisane: Przyjdzie z Syjonu wybawiciel, odwróci nieprawości od Jakuba. 

27

 I to będzie moje z nimi 

przymierze, gdy zgładzę ich grzechy (

Iz 59,20n

Jr 31,34

).

28

 Co prawda – gdy chodzi o Ewangelię – są oni nieprzyjaciółmi ze względu na wasze dobro; 

gdy jednak chodzi o wybranie, są oni – ze względu na praojców – umiłowani. 

29

 Bo dary łaski i 

wezwanie Boże są nieodwołalne. 

30

 Podobnie bowiem jak wy niegdyś byliście nieposłuszni Bogu, 

teraz zaś z powodu ich nieposłuszeństwa dostąpiliście miłosierdzia, 

31

 tak i oni stali się teraz 

nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia, aby i sami <w czasie obecnym> mogli 
dostąpić miłosierdzia. 

32

 Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim 

okazać swe miłosierdzie.

33

 O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga!

Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!

34

Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą?

35

Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? (

Iz 40,13

 LXX).

36

 Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko. Jemu chwała na wieki! Amen.

25–29.

 O przyszłym ponownym wszczepieniu Izraelitów w szlachetny pień ich narodu 

myślał Paweł już wtedy, kiedy pisał, że apostazja Izraela nie jest ani powszechna, ani 
definitywna. Apostazja owa potrwa tak długo, jak długo trwać będzie proces wchodzenia do 
Kościoła pogan. Właśnie ów liczny napływ pogan do Kościoła spowoduje z kolei nawrócenie 
się Izraela, co zresztą zapowiadał już także Izajasz. Izrael, uwolniony od grzechów, będzie 
mógł znów zawrzeć przymierze ze swym Bogiem. Żydzi, ze względu na Ewangelię, są 
nieprzyjaciółmi Boga, ale dzieje się to jakby dla dobra pogan. Niewierność Izraela pobudziła, 

background image

wezwała pogan do uwierzenia Bogu jedynemu. Tak się rzecz ma, gdy patrzymy na historię 
Izraela w aspekcie Ewangelii. Natomiast gdy chodzi o wybranie Boże, Izrael jest nadal 
narodem świętym, ludem wybranym. Paweł ufa niezachwianie w ostateczne nawrócenie 
Izraela, ponieważ dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne. Izrael został własnością Boga 
na zawsze; Bóg nie kłamie i nie żałuje, gdyż to nie człowiek, żeby żałował (

1 Sm 15,29

). Bóg 

okaże się nie tylko wierny w swoich przyrzeczeniach, lecz w swej mądrości tak wszystkim 
pokieruje, iż Izrael będzie mógł wypełnić kiedyś Jego wszystkie polecenia.

30–31.

 Mądrość zaś Boża nawet upór i nieposłuszeństwo jednych ludzi potrafi 

wykorzystać dla dobra drugich. Na przykład kiedy Żydzi nie chcieli słuchać głoszonej im przez 
Pawła Ewangelii, Apostoł, strząsnąwszy pył ze swego obuwia, udał się do pogan. Jeśli więc 
poganie dostąpili miłosierdzia, jeśli dotarła do nich Ewangelia, to w pewnym sensie dzięki 
apostazji Żydów. Mówiąc o uprzednim nieposłuszeństwie pogan Paweł wyraźnie nawiązuje do 
swych wypowiedzi o możliwości naturalnego poznania Boga (

Rz 1,20

).

32.

 Nieposłuszeństwo Żydów okazało się więc „zbawiennym przewinieniem” (felix 

culpa). Bóg dopuścił do tego przewinienia, żeby się dokonało miłosierdzie nad poganami. 
Okazane poganom miłosierdzie sprawi kiedyś, że Żydzi, powodowani niejako zbawienną 
zazdrością, nawrócą się do Pana i z kolei staną się przedmiotem miłosierdzia Bożego. 
Ostateczny wniosek z owych refleksji nad posłuszeństwem i nieposłuszeństwem zarówno 
pogan, jak i Żydów zdaje się być następujący: Pan Bóg zezwolił na nieposłuszeństwo i pogan, i 
Żydów, bo tylko wtedy mógł okazać w pełni swoje miłosierdzie. Tego rodzaju postępowanie 
nie mieści się w kategoriach logiki czysto ludzkiej. Nic tedy dziwnego, że Paweł zakończy 
swoje wywody pełnymi uniesienia słowami: O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! 
Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!
 (w. 33).

33.

 W rozdziałach poprzednich mówił Paweł o tym, jak to Bóg odrzucił na pewien czas 

Izraela – lub dokładniej, dopuścił do jego apostazji – po to, by okazać mu następnie tym 
większe miłosierdzie i równocześnie nakłonić do siebie pogan. Apostoł podziwia tu ogrom 
mądrości i wiedzy Boga. Według 

Rz 10,12

 bogactwo Boga jest synonimem Jego dobroci. 

Słowo wiedza zdaje się nawiązywać do poznawania wszystkiego przez Boga, mądrość zaś – to 
praktyczne spożytkowanie posiadanej wiedzy. Głębokość, niezmierzoność, odnosi się do 
wszystkich trzech atrybutów Boga: bogactwa, mądrości i wiedzy. Oprócz niezrozumiałej dla 
człowieka dobroci oraz absolutnie przewyższającej nasze możliwości poznawcze wiedzy i 
mądrości Boga obce są człowiekowi również kryteria, według których Bóg wydaje swoje 
wyroki. Co więcej, nie możemy śledzić z całą dokładnością dróg, jakimi Pan Bóg prowadzi 
ludzkość do siebie. Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – 
mówił Jahwe do Izajasza (

Iz 55,8

).

34–36.

 Nikt z nas nie jest o tyle mądry, by mógł odgadnąć, rozpoznać Boże względem 

nas zamiary, nikt też nie może udzielić Bogu jakiejkolwiek rady.

Dobroć Boża nie jest wysłużona przez człowieka. Nikt nigdy nie obdarowuje Boga; dobroć 

i miłosierdzie Boże nigdy więc nie mają charakteru rekompensaty za łaskawość okazaną Bogu 
przez człowieka. Każdy bowiem odruch dobroci zasługującej na niebo jest już wyrazem łaski 
Bożej danej uprzednio człowiekowi. Wobec całkowitej niemożności poznania dobroci, 
mądrości i wiedzy Boga, wobec tego, że nie możemy się poszczycić wyświadczeniem Bogu 
jakiegokolwiek dobra, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko wyznać, że wszystko zależy od 
Niego. Tym właśnie stwierdzeniem kończą się refleksje Pawła nad zbawczą mądrością Bożą. 
To stwierdzenie jest też bezpośrednim powodem skłaniającym do oddania Bogu chwały.

background image

OBOWIĄZKI CHRZEŚCIJAN

MIŁOŚĆ I POKORA – ZASADĄ POSTĘPOWANIA

ŻYCIE LUDZKIE – SKŁADANIEM OFIAR BOGU (12,1–2)

12

 

1

 A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę 

żywą, świętą, Bogu miłą, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. 

2

 Nie bierzcie więc wzoru z 

tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest 
wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe.

Ostatnie cztery rozdziały Listu do Rzymian stanowią zbiór instrukcji, dotyczących 

społecznych obowiązków chrześcijanina. Ponieważ człowiek wiary jest bardziej niż 
ktokolwiek istotą społeczną, nic dziwnego, że wśród napomnień końcowych powtarza się co 
chwila zachęta do miłości bliźniego i do pokory.

1.

 Proszę – czasownik παρακαλω, jakiego Paweł użył w tym tekście, by zachęcić 

czytelników swego listu do oddania się Bogu, nie oznacza zwykłej prośby ani nie służy do 
przedstawienia kategorycznego nakazu. Wyraża natomiast gorącą zachętę, opartą na 
autorytecie apostolskim i płynącą niejako z chęci upodobnienia wszystkich do siebie samego. 
Ci, których Paweł upominał, byli jego braćmi w Chrystusie. Cenił ich nie mniej niż Izraelitów, 
o których w tym samym liście mówił (9,3). Braćmi nazywa Paweł często nie tylko Żydów, lecz 
także chrześcijan nawróconych z pogaństwa (por. 1,13; 7,1; 8,12; 10,1; 11,25). Jednakże 
motywem wzmiankowanego wyżej napomnienia jest odwołanie się do miłosierdzia Bożego, do 
tego miłosierdzia, o jakim Paweł tak wiele pisze w poprzednich rozdziałach tego samego listu. 
Jeżeli nie inne argumenty – zdaje się mówić Paweł – to przynajmniej to wielkie miłosierdzie, 
któregoście doznali, niech was skłoni do całkowitego oddania się Bogu. To oddanie się ma 
przypominać ofiarę, a ta u Żydów polegała na złożeniu materialnego daru. Ponieważ ma być 
doskonała – wypada, by człowiek oddał Bogu w darze ciało swoje, co tu znaczy całego siebie.

Ofiara owa ma mieć trzy przymioty: winna być żywa, święta i Bogu miła. Ofiary składane 

Bogu w ST – do nich bowiem zdaje się Apostoł czynić aluzję – były żywe, następnie 
pozbawiane życia dla Boga. Ofiara winna być święta, czyli najdoskonalsza wśród rzeczy, jakie 
można złożyć Bogu w darze. I tak nigdy nie będzie w pełni godna Pana Boga. Oto dlaczego 
przepisy ST tak drobiazgowo określały cechy zwierzęcia przeznaczonego Bogu. Człowiek 
mógł tylko wtedy przypuszczać, że ofiara jest Bogu miła, kiedy zostały dokładnie zachowane 
wszystkie zalecenia całego ofiarniczego rytuału. Mimo to sam Chrystus Pan – powtarzając 
słowa Izajasza-Proroka (29,13) – stawiał jeszcze większe wymagania ludziom składającym 
Bogu ofiary. Oto jak uskarżał się na Izraelitów: Ten lud czci Mnie wargami, lecz swym sercem 
daleko jest ode Mnie
 (

Mk 7,6

). Ofiara chrześcijanina musi być szczerym, rozumnym oddaniem 

się całego człowieka Bogu. Tego właśnie domaga się Paweł od czytelników swego listu, gdy 
mówi, że ofiara ich ma być „wyrazem rozumnej służby Bogu”. W ten sposób czysto 
zewnętrznym ofiarom ST przeciwstawia ofiarę człowieka, który składa Bogu świadomie 
wszystkie swoje myśli, słowa, pragnienia, służąc w ten sposób rozumnie Bogu. Oto ofiara 

background image

odpowiadająca godności i zdolnościom, jakimi obdarzył człowieka, oto dar najbardziej godny 
Boga.

2.

 Podobnie jak według Jana, również w przekonaniu Pawła świat jest sferą wszystkich 

zgubnych dla człowieka wpływów. Spoufalenie się ze światem, zażyłość z nim, przyswajanie 
sobie jego manier są dla człowieka wysoce niebezpieczne głównie z tego względu, że 
wszystko, co należy do świata, przechodzi, przemija, ginie. Mimo odkupienia dokonanego 
przez Chrystusa, które dosięgło też w pewien sposób cały świat materialny (8,19–27), nadal 
kryje się w nim wiele zła. Na nowy doskonały świat, na nową ziemię trzeba czekać aż do 
ponownego przyjścia Jezusa. Nakazując unikanie spoufaleń ze światem przestrzega Paweł 
przed przywdziewaniem się w powłokę tego świata. W poleceniu doskonalenia się moralnego 
zachęca Apostoł do przemiany przez odnawianie umysłu. Jest to działanie dotyczące wyłącznie 
duchowego wnętrza człowieka. Odnowa umysłu, czyli przyjęcie innego sposobu myślenia, jest 
niezbędna do tego, żeby rozpoznać, jaka jest wola Boża. A ta jest najwyższą, ostateczną normą 
wszystkich ludzkich czynów. Warto poświęcić wszystko, odmówić sobie wszystkich 
przyjemności tego świata, aby ją odnaleźć. Kierując się światłem raz odnalezionej woli Bożej, 
człowiek może równocześnie stwierdzić, co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe. Wszystkie 
trzy powyższe wartości są właściwie synonimami i warunkują się nawzajem. To, co Bogu 
przyjemne, jest też zapewne dobre i doskonałe, a co dobre i doskonałe, z pewnością podoba się 
Bogu. Można też upatrywać tu pewną gradację. Istnieje także uwarunkowanie obustronne 
między czynami, które są dobre, miłe Bogu i doskonałe, a szczerym szukaniem woli Bożej: 
człowiek, który czyni to, co dobre, miłe Bogu i doskonałe, może być przekonany, że odnalazł 
wolę Bożą.

STOSUNEK DO WSPÓŁBRACI (12,3–13)

3

 Mocą bowiem łaski, jaka została mi dana, mówię każdemu z was: Niech nikt nie ma o sobie 

wyższego mniemania niż należy, lecz niech sądzi o sobie trzeźwo – według miary, jaką Bóg 
każdemu w wierze wyznaczył. 

4

 Jak bowiem w jednym ciele mamy wiele członków, a nie wszystkie 

członki spełniają tę samą czynność – 

5

 podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w 

Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami. 

6

 Mamy zaś według 

udzielonej nam łaski różne dary: bądź dar proroctwa – [aby go stosować] zgodnie z wiarą; 

7

 bądź to 

urząd diakona – dla wykonywania czynności diakońskich; bądź urząd nauczyciela – dla 
wypełniania czynności nauczycielskich; 

8

 bądź dar upominania – dla karcenia. Kto zajmuje się 

rozdawaniem, [niech to czyni] ze szczodrobliwością; kto jest przełożonym, [niech działa] z 
gorliwością; kto pełni uczynki miłosierdzia, [niech to czyni] ochoczo.

9

 Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. 

10

 W miłości 

braterskiej nawzajem bądźcie sobie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. 

11

 Nie 

opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. 

12

 Weselcie się 

nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali. 

13

 Zaradzajcie potrzebom świętych. 

Przestrzegajcie gościnności.

3.

 Przystępując do omówienia obowiązków poszczególnych urzędów w społeczności 

chrześcijańskiej przypomina Paweł, najpierw swoją – od Boga zresztą otrzymaną – powagę 
apostolską. Pragnie, aby to, co powie, było odpowiednio przyjęte. Nie przemawia bowiem jak 
zwykły człowiek, lecz jako ten, któremu została dana łaska pouczania. Zwraca się 
bezwzględnie do wszystkich, nie robi żadnych rozróżnień między tymi, którzy przeszli do 

background image

Kościoła z pogaństwa, a tymi, którzy się nawrócili z judaizmu. Każdemu, choćby był 
najmniejszy – tacy też mają swoją rolę do spełnienia – potrzebna jest nade wszystko pokora, by 
nie myślał o sobie za wiele, by się nie wynosił ponad drugich. Ileż razy jeszcze, za pomocą 
przekonujących argumentów będzie Paweł wracał do tej sprawy! Wiedział dobrze z 
apostolskiego doświadczenia, że nic nie rujnowało spoistości Kościoła tak bardzo, jak 
wynoszenie się jednych ponad drugich.

Sąd o sobie samym należy formować opierając się na darze wiary, jaki każdy otrzymuje od 

Boga. Wspomniana tu wiara jest albo synonimem różnych co do stopnia i pod względem 
jakości charyzmatów – i tę interpretację potwierdzałby kontekst następujący – albo oznacza w 
ogóle dary Boże, posiadane przez ludzi w niejednakowym stopniu. Całe polecenie znaczy 
mniej więcej tyle, co słowa napisane przez Pawła do Koryntian przy innej okazji: Cóż masz, 
czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał
 (

1 Kor 

4,7

). Jeżeli ktoś został przez Boga hojnie obdarzony, nie ma powodu do pogardzania tymi, 

którzy otrzymali mniej. Niewynoszenie się ponad innych, skromne mniemanie o sobie według 
miary, jaką Bóg każdemu w wierze wyznaczył
 – oto przykłady żywej ofiary, ofiary będącej 
wyrazem rozumnej służby Bożej.

4–5.

 Pomysł przyrównania jakiejś społeczności do organizmu ludzkiego jest pochodzenia 

przedpawłowego, co więcej, nawet pozabiblijnego. W swych późniejszych listach Apostoł 
wróci do tej przenośni (por. 

1 Kor 12,12–31

Ef 4,15

Kol 1,18

) i zanalizuje ją bardziej 

szczegółowo, twierdząc np., że Chrystus jest głową społeczności zwanej Kościołem, wierni zaś 
stanowią poszczególne członki tego organizmu.

Odwołując się do owej przenośni Paweł chciał uzmysłowić czytelnikom swego listu nade 

wszystko ideę jedności wszystkich wiernych we wspólnocie. Nic nie mogło wyrazić tak 
dosadnie tej idei, jak związek pomiędzy ciałem i jego poszczególnymi członkami. Każdy z 
członków jest potrzebny do poprawnego funkcjonowania całego organizmu, zgodnie z tym, co 
czytamy w 

1 Kor 12,21n.

6.

 Temat roli, jaką mają do spełnienia w organizmie poszczególne jego członki, rozwija 

Apostoł, nawiązując co chwila do konieczności okazywania sobie wzajemnego szacunku i 
miłości. W wierszach tych mówi Paweł o różnych charyzmatach. O każdym z nich można 
powiedzieć, że nie jest dany na pożytek osobisty jednostki, lecz dla dobra całej społeczności. 
Każdy też jest – jak określa teologia – darem darmo danym, czyli łaską niezależną od 
uprzednich zasług człowieka.

Przede wszystkim wspomina Apostoł dar proroctwa. Przy innej okazji wyjaśni (

1 Kor 

14,3.24

), że proroctwo służy zbudowaniu Kościoła. Proroctwem nazywał Paweł – jak się 

wydaje – głoszenie prawd religijnych, których zrozumienie wymaga szczególnego światła 
Bożego. Dar proroctwa sprawia, że człowiek może mówić o tajemnicach Bożych. Z daru 
proroctwa należy korzystać zgodnie z wiarą, co oznacza, że prorok nie powinien zniekształcać 
własnymi dodatkami tego, co otrzymał wskutek nadprzyrodzonego światła. Być może 
wyrażenie zgodnie z wiarą sugeruje myśl: należy tak „prorokować”, aby umacniać wiarę 
słuchaczy. Ta zgodność z powszechnie przyjmowaną wiarą pozwoli ludziom także odróżnić 
prawdziwy dar proroctwa od fałszywego nauczania.

7.

 Nie wydaje się, by Apostoł czynił tu aluzję do posługi diakońskiej, polegającej na 

rozdawaniu jałmużny ubogim. Mało prawdopodobna jest też opinia wielu starszych egzegetów, 
według których chodziłoby tu o posługę duszpasterską biskupów, kapłanów i diakonów. Nie 
chodzi tu również – jak się wydaje – o nowy charyzmat, analogiczny pod pewnym względem 

background image

do wspomnianego w poprzednim wierszu daru proroctwa. Urząd diakona – przekład polski z 
całą pewnością niezbyt dokładny – to po prostu określenie ogólne różnych posług, 
wymienionych w kontekście bezpośrednio następującym. Otóż polecenie dotyczące wszystkich 
urzędów w Kościele jest takie: ludzie sprawujący jakikolwiek urząd niech nie wykraczają poza 
ramy swoich uprawnień, niech swoich przywilejów i łask związanych ze swym stanowiskiem 
używają tylko dla dobra tych, którym służą.

1 Kor 12,28

 nauczyciel jest wymieniony na trzecim miejscu, po apostołach i prorokach

W odróżnieniu od proroka, którego można by uważać za nauczyciela w pewnym sensie 
„nadzwyczajnego”, powołanego do przekazywania prawd szczególnie trudnych, διδάσκαλoς 
był czymś w rodzaju dzisiejszego katechety, związanego z konkretnym Kościołem. O tego 
rodzaju urzędzie – jeśli można to nazwać urzędem – jedyną wzmiankę zawiera właśnie 
niniejszy tekst. Chodziło najprawdopodobniej o ludzi nie zawsze starannie wykształconych, 
lecz za to obdarzonych szczególnym zapałem i religijną gorliwością, dzięki czemu mogli oni 
podtrzymywać na duchu innych i służyć im zbawiennymi radami. Jak wynika z innych tekstów 
Pawła, dodawanie otuchy i zachęta – bo właśnie raczej o nie chodzi, a nie o surowe karcenie – 
stanowiłyby naturalne następstwo i ukoronowanie zarazem zwykłego nauczania.

8.

 Po instrukcjach dotyczących wsparcia duchowego bliźnich przechodzi Apostoł do 

pouczeń regulujących udzielanie potrzebującym pomocy materialnej. Chodzi tu chyba nie tyle 
o diakonów rozdzielających między ubogich zebrane datki, ile raczej o tych, co z własnych 
dóbr materialnych rozdają innym. Otóż najważniejsze jest to, by dawali całym sercem, po 
prostu, nie myśląc przy tym o własnych korzyściach, by wspomagali jedynie z myślą 
zaspokojenia potrzeb bliźniego. Przełożony, o którym tu mowa, nie zdaje się być ani 
zwierzchnikiem wspólnoty – choć kiedy indziej termin proistamenos w tym znaczeniu jest 
przez Pawła używany (

1 Tes 5,12

1 Tm 5,17

), ani głową rodziny (por. 

1 Tm 3,4.5.12

). 

Ponieważ przełożonych owych wymienia Paweł w kontekście instrukcji dotyczących 
rozdzielania dóbr materialnych, najprawdopodobniej ma na myśli tych, do których należało 
organizowanie na większą skalę zbiórek jałmużny i kierowanie różnymi akcjami 
charytatywnymi. Chodzi tu najprawdopodobniej o bezpośrednią posługę fizyczną, być może 
pielęgnowanie chorych i starców. Dobry nastrój, pogoda ducha są najbardziej pożądane jako 
atmosfera tego rodzaju akcji wspierania nieszczęśliwych ludzi. Radość promieniująca z duszy 
człowieka spełniającego uczynki miłosierne sprawia czasem większą ulgę niż materialne 
wsparcie.

9–10.

 Dwie powyższe instrukcje nie wymagają właściwe żadnych komentarzy. Miłość 

nawet bez obłudy, lecz tylko sztuczna, wymuszona, nieszczera – przestaje być miłością. W 
dążeniu zaś do doskonałości trzeba najpierw dostrzec całą brzydotę zła, by przestało nas ono 
pociągać. Wtedy dopiero dobro stanie się przedmiotem pełnego pożądania. Ponieważ wszyscy 
chrześcijanie są sobie braćmi, nic też dziwnego, że ich wzajemna miłość winna być braterska
Nadto w miłości owej winni jedni drugich wyprzedzać. Miłość chrześcijańska ma być ochocza, 
zawsze gotowa do świadczenia dobra bliźniemu. Taki właśnie jest sens następnego z kolei 
napomnienia Pawła. Cześć i szacunek właściwie pojęte nie są niczym innym, jak tylko pewną 
formą miłości. Chodzi więc nie tyle o zewnętrzne wyrazy szacunku, ile raczej o wewnętrzne, 
szczere przywiązanie do kogoś, kto na nie zasługuje.

11.

 Gorliwość była już wzmiankowana jako cnota zalecana tym, którzy mieli kierować 

akcjami charytatywnymi w społeczności chrześcijańskiej. Ludziom płonącym miłością Bożą 
Chrystus przeciwstawia w Apokalipsie „ni zimnych, ni gorących” i powie o nich: Skoro jesteś 

background image

letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust (

Ap 3,16

). Do mobilizowania 

wszystkich sił w działaniu dla dobra innych powinien skłaniać chrześcijanina fakt, że służąc 
bliźnim, służy się samemu Chrystusowi. Nie wypada być letnim i opieszałym w Jego służbie.

12–13.

 „Weselić się nadzieją” – znaczy to pragnąć dóbr niebieskich z niezachwianą 

ufnością, że się je osiągnie. Żadna trudność nie może pozbawić chrześcijanina prawdziwej 
radości ducha. Cierpliwość, która ma towarzyszyć pokonywaniu trudności, winna się 
przejawiać na modlitwie w podobnej, lecz nie identycznej formie: w pierwszym przypadku 
chrześcijanin odpiera niezmordowanie ataki różnych przeszkód życiowych, w drugim z nie 
mniejszą energią prosi Boga o pomoc, nie ustając przy tym w śpiewaniu Bogu chwały. Pierwsi 
chrześcijanie nazywali się świętymi nie ze względu na ich ewentualne roszczenie do 
bezgrzeszności, lecz w związku z tym, że przyjęli łaskę chrztu świętego. Obowiązki względem 
braci w wierze były większe niż w stosunku do niewierzących. Prawdziwa pomoc niesiona 
bliźniemu polega na tym, byśmy sami wyczuwali potrzeby bliźnich, nie czekając aż nas 
poproszą o wsparcie. Tym zaś, którzy nas odwiedzają, okazać należy gościnność. Jeśli wsparcie 
materialne miało ulżyć doli przede wszystkim współbraci w wierze, to gościnność obowiązuje 
wszystkich. Jest cnotą po dzień dzisiejszy szczególnie cenioną przez ludzi Bliskiego Wschodu.

MIŁOŚĆ NIEPRZYJACIÓŁ (12,14–21)

14

 Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie. 

15

 Weselcie się z 

tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą. 

16

 Bądźcie między sobą jednomyślni. Nie 

gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne. Nie uważajcie sami siebie za 
mądrych.

17

 Nikomu złem za zło nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wszystkim ludziom (

Prz 3,4

 

LXX). 

18

 Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi. 

19

 

Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]. 
Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta, Ja wymierzę zapłatę (

Kpł 19,18

Pwt 32,35

) – mówi 

Pan – ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. 

20

 Jeżeli pragnie – napój go. Tak 

bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz nad jego głową (

Prz 25,21n

).

21

 Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj.

14–15.

 Obcych nie tylko należy przyjąć i ugościć, lecz także znosić cierpliwie ich 

obecność i błogosławić im, nawet gdyby się okazali naszymi prześladowcami. Zalecenie to jest 
niewątpliwie treścią nakazu wydanego przez Chrystusa: A Ja wam powiadam: Miłujcie 
waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują
 (

Mt 5,44

). W modlitwach 

ludzi Wschodu – wystarczy przypomnieć sobie treść niektórych psalmów – błogosławieństwa 
przeplatały się ciągle ze złorzeczeniami. Nic tedy dziwnego, że o jednych i drugich wspomina 
tu św. Paweł. Polecenie św. Pawła pozornie tylko wydaje się zbyteczne. Nie zawsze szczęście i 
radość bliźnich wywołuje uśmiech na naszym obliczu. Na powodzenie bliźnich reaguje się 
bardzo często zazdrością, a ta, jak wiadomo, jest pewną formą smutku i przygnębienia. Nie 
zawsze też smutek innych wyciska nam łzy z oczu. Za Janem Chryzostomem można śmiało 
powtórzyć, że ludzie częściej i łatwiej radują się z uradowanymi, niż płaczą z płaczącymi. 
Chrześcijaństwo to nie tylko wspólnota dóbr materialnych i jedność wiary – to nade wszystko 
wspólnota myśli i uczuć. Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli (

Dz 

4,32

) – pisał Łukasz o pierwszej społeczności chrześcijańskiej.

background image

16.

 O nic chyba nie troszczył się Paweł bardziej niż o jedność i wewnętrzną harmonię 

poszczególnych Kościołów. Nic dziwnego, że wezwania do jedności powtarzają się w jego 
listach najczęściej. U podstaw zaś wszelkich waśni leżała chęć wywyższenia się jednych nad 
drugich. Należało więc nakłaniać wiernych ustawicznie do tego, by myśleli o bliźnich tak 
samo, jak o sobie samych. Nie chodzi o to, by pozbawić się wszelkich ambicji, by nie dążyć do 
tego, co wzniosłe i wielkie. Chrześcijanie nie mogą jednak myśleć o sobie więcej niż jest to 
konieczne, ich pogoń za osobistą wielkością nie może mieć charakteru jakiejś choroby. Wierni 
muszą dostrzegać obok siebie także innych ludzi. Muszą kierować się prawdą w rozumieniu 
zarówno siebie samych, jak i otoczenia. Człowiek niekiedy uważa siebie nie tylko za lepszego 
moralnie niż inni, lecz także za mądrzejszego, co zresztą nie jest tu bliżej określone przez 
Pawła. Warto jednak pamiętać o przestrodze, jaką Apostoł przesyła Koryntianom: Gdyby ktoś 
mniemał, że coś «wie», to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy
 (

1 Kor 8,2

). Człowiek wiary 

winien pamiętać, że jest dzieckiem Chrystusa, tego Chrystusa, który przyszedł nie po to, by Mu 
służono, lecz aby innym służyć. Winien też starać się nie o to, by przekonywać otoczenie o 
swej słuszności. Jego troska ma się ciągle sprowadzać do jak najdokładniejszego zrozumienia 
tych, którzy myślą inaczej.

17.

 Środowiska społeczne, w jakich żyły i rozwijały się pierwotne wspólnoty, były albo 

pogańskie, albo złożone z wrogich chrześcijaństwu Żydów. Współżycie z nieprzyjaznym 
otoczeniem stanowiło dla chrześcijan jeden z głównych problemów religijno-socjalnych. Otóż 
zasada obowiązująca chrześcijan jest jasna: nikomu złem za zło nie odpłacajcie. Człowiek NT, 
człowiek znający historię męki i śmierci Jezusa, nie może korzystać z prawa zemsty. Tak 
nauczał Paweł od samego początku: Baczcie, aby nikt nie odpłacał złem za zło, lecz zawsze 
usiłujcie czynić dobrze sobie nawzajem i wszystkim
 (

1 Tes 5,15

). Uczciwość, szlachetność, 

wyrozumiałość dla wszystkich, a nawet lub szczególniej dla niewierzących, mogą bardziej 
pociągać ku nauce Chrystusowej niż najbardziej energiczne przekonywanie o prawdziwości 
Ewangelii. Tę apostolską funkcję chrześcijańskiej dobroci z pewnością miał Paweł na uwadze, 
pisząc zacytowane wyżej napomnienie.

18–19.

 Św. Paweł wie dobrze, że jego życzenie jest ideałem, którego zrealizowanie zdaje 

się być prawie niemożliwością dla ludzi obciążonych skutkami pierwszego grzechu. Pragnienie 
pokoju przez jedną stronę wcale nie zakłada podobnych pragnień ze strony otoczenia. Apostoł 
przemawia do jednego konkretnego człowieka. Wojna, wymierzanie sobie nawzajem 
sprawiedliwości nie powinny istnieć w życiu społeczeństw. Gdyby wszyscy postępowali 
według wskazań Apostoła, ideał stałby się rzeczywistością. Uleganie temu zaleceniu w 
pewnych okolicznościach może się okazać życiowym heroizmem, ale wymaganie Boga jest 
wyraźne: tylko On jest sędzią. Uzurpowanie sobie prerogatyw Boga jest sprzeczne z Jego wolą. 
Wspomniana tu przez Pawła pomsta nie oznacza nic innego, jak tylko sprawiedliwość Boga 
nagradzającego bogobojnych i karzącego bezbożnych.

20–21.

 Mimo iż słowa te są pewną adaptacją 

Prz 25,21

, wyrażają jednak doktrynę dość 

zasadniczo odmienną od praktykowanego w ST prawa zemsty, prawa wyrażającego się za 
pomocą formuły: „Oko za oko, ząb za ząb”. Chrześcijanin nie może się ograniczyć do biernego 
znoszenia przykrości. Na złość, przewrotności otoczenia ma odpowiadać przysłowiowo 
samarytańską dobrocią. I znów streszcza Paweł to, czego nauczał Chrystus mówiąc: Miłujcie 
waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują
 (

Mt 5,44

), lub nieco 

wcześniej: Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce 
prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz
 (5,39–40). Cel takiego postępowania 

background image

formułuje Paweł wyraźnie w myśl swych dążeń apostolskich. Obraz węgli gromadzonych na 
głowie człowieka czyniącego nieprawość to nie symbol gniewu Boga karzącego grzeszników, 
mimo iż tak się właśnie czasem ten tekst interpretuje, to wyrzuty sumienia, niepokój, które się 
sprowadza na grzesznika okazując mu dobro, na jakie wcale nie zasługuje. Dobroć taka 
zastanawia i niepokoi, prowadząc w rezultacie do skruchy i nawrócenia.

Całą parenezę dotyczącą obowiązków społecznych chrześcijanina streszcza dosadnie 

ostatni wiersz rozdziału. Każde pokonanie siebie, przełamanie własnego egoizmu, odpłacenie 
dobrem za niewdzięczność – to zdecydowane triumfy dobra nad złem, to wyraźne umniejszanie 
się zła w świecie. Tylko miłość niesie ze sobą życie. Zło zaś jest największym wrogiem życia.

POSŁUSZEŃSTWO WOBEC WŁADZY ŚWIECKIEJ (13,1–7)

13

 

1

 Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem 

władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. 

2

 Kto więc 

przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się 
przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. 

3

 Albowiem rządzący nie są postrachem dla 

uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej 
pochwałę. 

4

 Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli 

jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do 
wymierzania sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. 

5

 Należy więc jej się poddać nie tylko ze 

względu na karę, ale ze względu na sumienie. 

6

 Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, 

którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. 

7

 Oddajcie każdemu to, co się mu należy: 

komu podatek – podatek, komu cło – cło, komu uległość – uległość, komu cześć – cześć.

Fragment parenetyczny 13,1–7 traktuje o sprawie uległości lojalnej wobec władz 

świeckich. Właśnie ze względu na tę tematykę podważa się czasem autentyczność owych 
siedmiu wierszy niniejszego rozdziału. Trudność sprawia przede wszystkim twierdzenie, że 
wszelka władza pochodzi od Boga. Jeżeli tak się sprawa przedstawia, to chyba należy 
usprawiedliwić także postępowanie Nerona? Czy naprawdę można twierdzić, że wszelka 
władza pochodzi od Boga, skoro wiadomo, że władze żydowskie skazały na śmierć, a rzymskie 
ukrzyżowały Jezusa? Że Herod kazał stracić Jakuba, a Neron bestialsko prześladował 
chrześcijan? Czy naprawdę każda władza troszczy się o dobro poddanych? Czy celników i 
poborców podatkowych imperium rzymskiego można było uważać rzeczywiście za ministrów 
Boga czy raczej za sługi znienawidzonego cesarza i okrutnego Heroda? Czyż nie musiałby w 
podobny sposób myśleć Paweł jako najpierw gorliwy faryzeusz, a potem apostoł Chrystusa i 
misjonarz przemierzający nie jeden raz całą diasporę żydowską? Oto pytania, z których każde 
stanowi w pewnym sensie oddzielny zarzut. Poza tym fragment 13,1–7 pozostaje w całkowitej 
dysharmonii z kontekstem tak poprzednim, jak i następnym. Cały tekst 12,18–21, traktujący o 
potrzebie zachowania spokoju, o nieszukaniu zemsty i o miłości do nieprzyjaciół, znajduje 
swoje naturalne uzupełnienie w perykopie 13,8–10, dotyczącej przykazania miłości, a nie w 
ww. 13,1–7, mówiących o uległości względem władzy świeckiej.

W rzeczywistości tematyka ww. 1–7 jest już niejako zapowiedziana w 12,14, gdzie Paweł 

każe błogosławieństwem odpłacać za prześladowanie. Podobną zapowiedź stanowi w. 17a, 
gdzie czytamy: Nikomu złem za zło nie odpłacajcie! Jeszcze wyraźniej problematykę fragmentu 
13,1–7 wprowadzają ww. 12,18n. Oto, co w nich czytamy: Jeżeli to jest możliwe, o ile to od 
was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi. Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie 

background image

sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]. Napisano bowiem: „Do Mnie należy 
pomsta, Ja wymierzę zapłatę
. Z treści zaś owych wypowiedzi wprowadzających problematykę 
tekstu 13,1–7 wymienia, co następuje: 1) adresaci listu Pawła, jeżeli nie są prześladowani, to 
przynajmniej borykają się z ciężkimi trudnościami; 2) nie mogą odpłacać złem za złe; 3) mają 
się troszczyć o zachowanie pokoju ze wszystkimi ludźmi; 4) nie wolno im na własną rękę 
szukać sprawiedliwości, gdyż Pan Bóg sobie tylko zastrzega ukaranie niesprawiedliwych.

1.

 W świetle powyższych myśli nieco inaczej należy rozumieć zasadę: nie ma bowiem 

władzy, która by nie pochodziła od Boga. Apostoł pragnie nawiązać do konkretnej sytuacji 
swoich czasów, przynajmniej w tym sensie, by odpowiedzieć na wątpliwości lub może na 
pokusy chrześcijan, skłonnych do odmawiania posłuszeństwa władzom pogańskim, 
nastawionym wrogo do Boga i do Ewangelii. Nie wydaje się natomiast, by Paweł utrzymywał 
tu, że władza jemu współczesna pochodzi od Boga i jest przez Boga protegowana. Pragnie 
raczej przypomnieć – abstrahując w tym sensie od konkretnych warunków historycznych – że 
każda władza ma jakieś określone miejsce w Bożych planach, jest podporządkowana 
Opatrzności Bożej i w sposób Bogu tylko wiadomy służy również zbawieniu człowieka. Jest 
rzeczą oczywistą – powtórzmy to jeszcze raz – że Paweł nie sankcjonuje jakichkolwiek 
nadużyć władzy. Jego słowa nie zdają się być niczym więcej, jak tylko komentarzem do nakazu 
Chrystusa: Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga (

Mt 

22,21

). Ten zaś logion jest jednym z najbardziej wymownych wyrazów chrześcijańskiego 

realizmu.

2–3.

 Wiadomo już, że mowa tu o uległości lojalnej wobec władz świeckich. Zdawać by 

się mogło, że również występujący przy tej okazji problem lęku jako postawy zajmowanej w 
kontaktach międzyludzkich nie powinien nas zajmować, skoro uwzględniamy pojęcie lęku o 
tyle, o ile jest przeżyciem religijnym. Lecz właśnie nietrudno stwierdzić, zaraz od pierwszych 
wierszy rozdz. 13, że Paweł umieszcza ten lęk na płaszczyźnie par excellence religijnej. 
Zresztą decydujące znaczenie zdaje się mieć dość specyficzne użycie w tym wypadku 
czasownika bać się. Jest to jedyny w NT fragment z tak wyraźnym stwierdzeniem bojaźni 
przed władzami cywilnymi. Jeżeli więc nie da się zaprzeczyć, że Paweł ma na myśli uległość 
względem mających władzę, to jednak gdy mówi o bojaźni, zdaje się wzywać przede 
wszystkim do bojaźni Boga. Na uwagę zasługuje szczególnie w. 3: …rządzący nie są 
postrachem dla uczynku dobrego
. Wiersz zdaje się akcentować szczególnie dwie sprawy: 1) 
tyle razy już spotykany związek grzechu – z lękiem, wywołanym świadomością przestępstwa i 
wizją ewentualnej kary; 2) sens istnienia władzy cywilnej, która wskutek sprawiedliwie 
przysługującego jej prawa stosowania sankcji karnych, karząc jednych, powstrzymuje w ten 
sposób drugich od czynienia zła i chroni tym samym całe społeczeństwo od ewentualnych 
nieszczęść.

4–7.

 Choć władza, o jakiej tu mowa, jest przedstawiona, wskutek wzmianki o mieczu (w. 

4) trochę policyjnie, to jednak nie byłby w całkowitej zgodzie z tekstem ten, kto by twierdził, iż 
motywem unikania zła jest, według Pawła, tylko wizja zewnętrznej kary. Wiersz 5 bowiem 
mówi: Należy jej się poddać więc, nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie
Zresztą owi „noszący miecze” również nie po to tylko istnieją, by wymierzać karę. Ich zadanie 
polega przede wszystkim na pozytywnym przymnażaniu dobra całemu państwu; …chcesz nie 
bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę
 (w. 3b). Możliwe, że pojęcie dobra 
implikuje tu w jakiś sposób także życie wieczne, czyli korzyść nadprzyrodzoną chrześcijan, 
którzy z uległością poddawać się będą wszelkiej władzy. Ponadto nie należy zapominać, że 

background image

kontekst (

Rz 13,7

) traktuje o chrześcijańskim przykazaniu miłości. Do tematu: Błogosławcie 

tych, którzy was prześladują… (

Rz 12,14

), wraca Paweł zresztą w kontekście następnym.

Wiersz 7 nie jest niczym innym, jak tylko ujęciem w jedną zasadę tego, co było 

powiedziane w poprzednim fragmencie (por. 

Mk 12,17

). Nietrudno stwierdzić, że chodzi tu 

jednak o szczególne nawiązanie do w. 2, który przez wzmiankę o postanowieniach Bożych 
nadaje sens posłuszeństwu obywateli także względem władz państwowych. Jeszcze raz należy 
podkreślić, że posłuszeństwo jest wyrazem postawy człowieka wobec tego, co go przewyższa; 
to pełne godności wyznanie ludzkiej niemocy, przypominające charakterystyczny rys 
starotestamentowego stosunku człowieka do Boga. Długi pieniężne, zaległe podatki należy 
regulować. Zresztą istnieją odpowiednie instytucje, które do tego rodzaju zadłużeń nie 
dopuszczają lub likwidują je z chwilą ich zaistnienia.

CHRZEŚCIJANIN DZIECKIEM ŚWIATŁOŚCI (13,8–14)

8

 Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje drugiego, wypełnił 

Prawo. 

9

 Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj (

Wj 20,13nn.17

Pwt 5,17–21

), i wszystkie inne – streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie 

samego! (

Kpł 19,18

10

 Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym 

wypełnieniem Prawa. 

11

 A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina 

powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. 

12

 Noc się 

posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję 
światła! 

13

 Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i 

wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. 

14

 Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie 

troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

8.

 Nie chodzi tu o ślepy lęk, lecz o powstrzymanie się od zła także z pobudek 

podyktowanych zdrowym rozsądkiem i naturalnym wyczuciem grzechu. W ten sposób 
sublimuje się też niejako samo pojęcie lęku, który przestaje być timor mere servilis, nabierając 
tym samym cech bojaźni synowskiej. Dla Pawła o wiele ważniejsza jest sprawa długów 
miłości. Każdy chrześcijanin w sposób szczególny jest zobowiązany do uregulowania tych 
zadłużeń nie na mocy sądowego prawa, lecz wskutek wrodzonego poczucia sprawiedliwości. 
Niech przy tym wie, że ciążących na nim długów wdzięczności nigdy nie spłaci całkowicie. 
Musimy się z tym pogodzić, że do końca życia pozostaniemy dłużnikami miłości. O życiu 
naszym wtedy będziemy mogli kiedyś powiedzieć, że było udane, jeśli będzie ono spłacaniem 
coraz to nowych długów wdzięczności zaciągniętych u całego świata. Chociaż miłości nikomu 
nie można nakazać, choć człowiek powinien mieć wrodzone poczucie zobowiązania wobec 
bliźniego, to jednak kto okazuje miłość bliźniemu, ten tym samym wypełnia całe Prawo. 
Chodzi tu nie o Prawo naturalne jako takie, lecz o Prawo Mojżeszowe.

9.

 Pierwsza część tego wiersza jest – jak się zdaje – nawiązaniem do czterech przykładowo 

wyliczonych przykazań, zabraniających wyrządzania bliźnim jakiejkolwiek krzywdy: nie 
cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj
 (w. 9). Otóż miłość jest doskonałym 
wypełnieniem tych i innych przykazań Bożych. Słowa te są niewątpliwie echem wypowiedzi 
Jezusa, który mówił: Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy (

Mt 

22,40

). Z Prawa Mojżeszowego wymienił Paweł przykładowo tylko cztery przykazania (5,6,7 i 

9). Opuścił tu co prawda przykazanie miłości Boga, ale Rzymianie pamiętali jeszcze zapewne 
to, co napisał im wcześniej: Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we 

background image

wszystkim dla ich dobra (28). Po przekazaniu Rzymianom nauk o usprawiedliwieniu przez 
wiarę, o prawdziwym obrzezaniu, o pochodzeniu od Abrahama Paweł już nie czuł się 
obowiązany wyjaśniać im, kto jest naszym bliźnim. Wszyscy ludzie, stanowiąc jedną rodzinę 
odkupioną krwią Chrystusa, są względem siebie nie tylko bliźnimi, lecz braćmi.

10.

 Paweł powtarza myśli poprzednio wyłożone, aby lepiej utkwiły w umysłach i sercach 

słuchaczy.

Tekst ten można uważać za swoistą konkluzję „kodeksu obowiązków chrześcijanina” (12,3 

– 13,14). W kontekście bezpośrednio poprzedzającym znajduje się wezwanie do praktykowania 
wzajemnej miłości (w. 8). Motywem tego polecenia jest stwierdzenie, że wymienione 
przykazanie z dodaniem i wszystkie inne streszczają się w nakazie miłości bliźniego (w. 9).

11.

 Oto powód, dla którego wierni winni w szczególny sposób okazywać sobie wzajemną 

miłość. Słowa te – w przekonaniu Apostoła – najskuteczniej determinują postępowanie ludzkie, 
zwłaszcza z uwagi na chwilę obecną. Podobnie pisał już Paweł: Wy, bracia, nie jesteście w 
ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej… Nie śpijmy przeto jak inni, ale 
czuwajmy i bądźmy trzeźwi
 (

1 Tes 5,4.6

). Tak samo wołał Jezus: Nadchodzi jednak godzina, 

nawet już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie (

4,23

; por. 5,25). We wszystkich powyższych tekstach – podobnie jak w analogicznych 

wyrażeniach u Proroków – godzina owa czy chwila oznacza początek nowej epoki. Jest to 
aluzja do zesłania Syna Bożego na ziemię w ogóle, a szczególnie chodzi tu o odwołanie się do 
zbawczej męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

„Trwanie we śnie” i „powstanie, przebudzenie się ze snu”, czyli czuwanie – to dwa obrazy, 

z których pierwszy ilustruje moralny stan człowieka trwającego w grzechach, drugi zaś 
przedstawia nowe życie tych, za których umarł i zmartwychwstał Chrystus. Będąc we śnie, 
człowiek nie korzysta z władz swego ducha, jest do pewnego stopnia nieprzytomny. W takim 
samym stanie znajduje się grzesznik, nie rozwijający swych uzdolnień nadprzyrodzonych. 
Chrześcijanie przez sam fakt przyjęcia chrztu św. nie stają się doskonałymi. Tkwią w nich 
nadal skłonności do złego, które same w sobie grzechami nie są, lecz grzechem jest świadome i 
dobrowolne uleganie im. Aby się owych grzechów pozbyć, trzeba sobie najpierw uświadomić 
zasadniczą zmianę sytuacji zbawczej.

Zbawienie oznacza w tym tekście prawie to samo, co „wieczna nagroda” lub – gdyby się 

kierować etymologią słowa „zbawienie” – ratunek przed gniewem Pańskim w dzień sądu. 
Odkupieni przez mękę i śmierć Chrystusa wierni oczekują ponownego spotkania ze 
Zbawicielem. Zapewniając czytelników swego listu, że zbawienie ich bliższe jest teraz, niż 
wtedy kiedy uwierzyli, św. Paweł zdaje się mówić: minął czas martwoty i snu. Weszliśmy w 
nową epokę. Teraz liczy się każda chwila. Z każdą godziną bliższy jest dzień Pański. 
Czuwając, człowiek z łatwością dostrzega owe nieubłagane upływanie czasu. Tak niedawno 
uwierzyliście – a jakże bardzo przybliżył się już ku wam dzień wiecznej zapłaty. Słów teraz 
zbawienie jest bliżej nas
 nie można więc brać za podstawę do przypisywania Pawłowi wiary w 
rychły koniec świata. Zresztą wystarczy przypomnieć sobie treść obydwu listów do 
Tesaloniczan, by uchylić tego rodzaju przypuszczenie.

12.

 Antyteza: sen – czuwanie przekształca się w dwa, znów przeciwstawne obrazy: noc – 

dzień. Pierwszy z nich jest symbolem trwania w grzechu, drugi oznacza życie według Ducha. 
Zresztą za chwilę następuje znów antyteza złożona z dwu metafor: uczynki ciemności – zbroja 
światła
. Nietrudno się domyślić, że zbroję światła ma chrześcijanin przywdziać po to, aby mógł 
się zdobyć na uczynki światłości. Przenośnia noc – dzień doskonale wyraża kontrast pomiędzy 

background image

czasem źle wykorzystanym, pozbawionym mocy twórczych, a dniami zasług i pożytecznego, 
wszystkim wiadomego działania. Zbroja światła sugeruje również myśl następującą: 
Przystępujemy do boju, rozpoczynamy działanie, które będzie pokonywaniem przeróżnych 
nieprzyjaciół. Jednakże same dobre chęci, sam zapał bojownika nie wystarczy. Trzeba 
przywdziać zbroję, która jest niewątpliwie wyrazem pomocy Bożej. Wszystkie elementy 
„świetlanego uzbrojenia” wyliczy Paweł w innym miejscu (por. 

2 Kor 10,4nn

Ef 6,11

). Teraz 

ogranicza się do nakazu wykorzystania okazji, jaką jest rozpoczynający się dzień. Upały w 
ciągu dnia zmuszają ludzi Wschodu do jak najpełniejszego wykorzystania wczesno porannych 
godzin. Zauważmy wreszcie, iż swój strój nocny człowiek odrzuca bez dokładania trudu, 
zbroję zaś światła przywdziewa się troskliwie, dopasowuje, dopina. Taki jest sens dwu 
czasowników greckich, απoθωμεθα – ενδυσώμεθα użytych w tym miejscu przez Pawła.

13.

 We wszystkich bez mała religiach świata noc jest królestwem złych mocy i zasłoną 

złych uczynków człowieka. Starożytni Rzymianie wiedzieli o tym i dawali temu wyraz w 
praktyce codziennego życia bardziej niż jakiekolwiek inne narody. Występki, jakich ludzie 
zwykli się dopuszczać nocą, wyliczył Paweł parami według ich logicznego następstwa: z 
nocnymi hulankami – użytym tu wyrazem κωμoς określano również uczty na cześć Bachusa, 
sławne bachanalia – łączy się zazwyczaj pijaństwo. Jedno bez drugich trudno sobie nawet 
wyobrazić. Prawie synonimami są również, nieodłączne w praktyce, rozpusta i wyuzdanie 
seksualne. Zazdrość jest jedną z najczęstszych przyczyn wszelkiego rodzaju kłótni. Wszystkie 
owe występki wyrażają całkowity brak opanowania, służą człowiekowi „zewnętrznemu”, są 
zaprzeczeniem miłości społecznej, do praktykowania której Paweł dopiero co zachęcał swych 
czytelników. Tak oto nocy i pogańskiemu wyuzdaniu moralnemu przeciwstawia Apostoł dzień
jasność i powściągliwość chrześcijaństwa.

14.

 Przyoblekanie się w Jezusa Chrystusa jest przypomnieniem przywdziewania na siebie 

zbroi światłości. Obraz przyoblekania się stanowi jedną z bardziej ulubionych metafor Pawła 
(por. 

Ef 6,11

Kol 3,12

). Chcąc zrozumieć całą wymowę tego obrazu, należy sobie uświadomić 

powagę i dostojeństwo odświętnych szat Greków czy Rzymian. Ubiór tamtych czasów okrywa 
całe ciało człowieka, od stóp do głowy. Osłaniał wszystkie jego fizyczne niedoskonałości i 
braki. Przyobleczenie się chrześcijanina w Chrystusa następuje podczas chrztu św., co Paweł 
wyraźnie stwierdza na innym miejscu, mówiąc: wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w 
Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa
 (

Ga 3,27

). Proces przyoblekania się w Chrystusa 

ma być jednak ciągle ponawiany. W praktyce polega on na tym, aby się nie troszczyć zbytnio 
ciało
 i nie dogadzać jego żądzom.

WSKAZANIA SZCZEGÓŁOWE

WZAJEMNA WYROZUMIAŁOŚĆ DLA ODMIENNYCH 

POGLĄDÓW (14,1–12)

14

 

1

 A tego, który jest słaby w wierze, przygarniajcie życzliwie, bez spierania się o poglądy. 

2

 

Jeden jest zdania, że można jeść wszystko, drugi, słaby, jada tylko jarzyny. 

3

 Ten kto jada 

[wszystko], niech nie pogardza tym, który nie [wszystko] jada, a ten, który nie je, niech nie potępia 

background image

tego, który je; bo Bóg go łaskawie przygarnął. 

4

 Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego 

sługę? To, czy on stoi, czy upada, jest rzeczą jego Pana. Ostoi się zresztą, bo jego Pan ma moc 
utrzymać go na nogach.

5

 Jeden czyni różnicę między poszczególnymi dniami, drugi zaś uważa wszystkie za równe: 

niech się każdy trzyma swego przekonania. 

6

 Kto przestrzega pewnych dni, przestrzega ich dla 

Pana, a kto jada wszystko – jada dla Pana. Bogu przecież składa dzięki. A kto nie jada wszystkiego 
– nie jada ze względu na Pana, i on również dzięki składa Bogu. 

7

 Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie 

i nikt nie umiera dla siebie: 

8

 jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, 

umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. 

9

 Po to bowiem Chrystus umarł i 

powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi.

10

 Dlaczego więc ty potępiasz swego brata? Albo dlaczego gardzisz swoim bratem? Wszyscy 

przecież staniemy przed trybunałem Boga. 

11

 Napisane jest bowiem:

Na moje życie – mówi Pan – przede Mną zegnie się wszelkie kolano,
a każdy język wielbić będzie Boga
 (

Iz 45,23

49,18

Flp 2,10n

).

12

 Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu.

1–2.

 Chodzi tu przede wszystkim o wskazania dotyczące stosunku tzw. mocnych (15,1) do 

słabych, co Paweł rozwinie szczegółowo w 

1 Kor 8,7–13

. Słabi – to ludzie, którzy wskutek 

wrażliwości sumienia albo w trosce o osiągnięcie wyższej doskonałości lub wreszcie z braku 
dostatecznie solidnej wiedzy, zwłaszcza teologicznej, powstrzymywali się od spożywania 
niektórych pokarmów, nie pili wina i przestrzegali skrupulatnie świąt, zmian w układzie ciał 
niebieskich itp., co również wiązało się ze spożywaniem lub niespożywaniem pewnych 
pokarmów. Trudno rozstrzygnąć, czy rekrutowali się oni spośród judeochrześcijan tylko, czy 
też, być może, nim stali się chrześcijanami, należeli do jakiejś sekty pogańskiej, praktykującej 
przesadny ascetyzm. Mocnymi zaś są ludzie nie przestrzegający żadnej z tych praktyk, albo w 
przekonaniu, że posiadają pełniejszą wiedzę o Bogu i świecie, albo z braku przywiązywania do 
tych spraw większej wagi.

3–6.

 Owym słabym szczególnie potrzebne są zrozumienie i miłość ze strony silniejszych, 

dzięki czemu sami mogliby z czasem stać się mocnymi, zapewniając w ten sposób życiu całej 
społeczności ład i harmonię. Słabych prawdopodobnie nic tak bardzo nie deprymowało i nie 
pozbawiało wewnętrznego spokoju jak okazywana im pogarda. Ale zajmowanie niewłaściwej 
postawy zdarzało się z pewnością także i słabym. Prawdopodobnie uważali za karygodne 
postępowanie mocnych, gorszyli się nim i gorszycielom zapowiadali zgubny koniec. Otóż 
Paweł przypomina słabym, że nie mają żadnego prawa do wydawania wyroków o 
postępowaniu innych ludzi; czy stoją, czy upadają – to rzecz ich i Pana. Zamiast gorszyć się ich 
postępowaniem i zapowiadać im zgubę, należy ożywiać w sobie nadzieję na to, że Pan będzie 
mógł i że zechce utrzymać ich przy sobie. Wśród słabych byli, jak się zdaje, również tacy, 
którzy tylko w pewne dni powstrzymywali się od spożywania niektórych pokarmów. Inni – 
właśnie owi mocni – oczywiście nie przestrzegali tego rodzaju praktyk. Na pytanie, którzy 
postępują lepiej, Apostoł odpowiada: niech każdy trzyma się swego przekonania. 
Najważniejsze jest to, by wszyscy troszczyli się o Pana, by wszystko czynili dla Niego.

7–9.

 W kontekście tych napomnień znajduje się trójwiersz wyrażający dosadnie istotę 

mistyki chrześcijańskiej. Przypomina on bardzo wypowiedź Pawła: Tymczasem ja dla Prawa 
umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. 
Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus
 (

Ga 2,19n

; por. także 

2 Kor 5,15

). 

Podobnie jak ongiś cały Izrael na mocy przymierza zawartego na Synaju stał się szczególną 
własnością
 (

Wj 19,5

) Boga, tak każdy chrześcijanin, który z Chrystusem współumarł dla 

background image

grzechu, nie żyje już dla siebie; został nabyty przez Chrystusa za cenę Jego Krwi. Nie tylko 
zresztą żyje, lecz także umiera dla Jezusa. Nie chodzi tu jedynie o śmierć męczeńską. Całe 
życie każdego chrześcijanina, każda chrześcijańska śmierć jest w rękach Pana, należy do 
Niego. Wynika stąd niewątpliwa prawda, że każde niezgodne z wolą Bożą dysponowanie 
życiem, ciałem, całą własnością – jest wykroczeniem przeciwko prawom Boga do człowieka. 
Jest po prostu okradaniem Boga. Szczególne prawo do naszego życia i śmierci ma jednak 
Chrystus. Zdobył je sobie przez to, że okazał się Panem życia i śmierci. W ciągu swego życia 
nie jeden raz tryumfował nad śmiercią przywracając zmarłych do życia. Lecz najbardziej 
druzgocące zwycięstwo nad śmiercią odniósł w momencie własnego zmartwychwstania. 
Zdobycie owego absolutnego władztwa nad życiem i śmiercią jest nawet uważane przez Pawła 
za cel zbawczego dzieła Chrystusa. Apostoł mówi wyraźnie: Po to bowiem Chrystus umarł i 
powrócił do życia
. To dość jeszcze lakoniczne sformułowanie rozwinie później w Liście do 
Kolosan w pełną teologię absolutnej supremacji Chrystusa nad światem (por. 

2 Kor 5,15

Flp 

2,8nn

Kol 1,18

).

10–12.

 Wskazania dla mocnych i słabych kończą się przypomnieniem o powstrzymaniu 

się od potępiania jednych przez drugich. Sprawę osądzania ludzkich sumień zastrzegł sobie Pan 
i przed Nim – jak to już zapowiedzieli prorocy Starego Prawa – każdy będzie musiał osobiście 
zdać rachunek ze swego postępowania.

UNIKANIE ZGORSZENIA (14,13–23)

13

 Przestańmy więc wyrokować jedni o drugich. A raczej tak osądźcie, by nie dawać bratu 

sposobności do upadku lub zgorszenia. 

14

 Wiem i przekonany jestem w Panu Jezusie, że nie ma 

niczego, co by samo przez się było nieczyste, a jest nieczyste tylko dla tego, kto je uważa za 
nieczyste. 

15

 Gdy więc stanowiskiem w sprawie pokarmów zasmucasz swego brata, nie 

postępujesz zgodnie z miłością. Tym swoim [stanowiskiem w sprawie] pokarmów nie narażaj na 
zgubę tego, za którego umarł Chrystus.

16

 Niech więc posiadane przez was dobro nie stanie się sposobnością do bluźnierstwa! 

17

 Bo 

królestwo Boże – to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu 
Świętym. 

18

 A kto w taki sposób służy Chrystusowi, ten podoba się Bogu i ma uznanie u ludzi. 

19

 

Starajmy się więc o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu. 

20

 Nie burz dzieła 

Bożego ze względu na pokarmy. Wprawdzie każda rzecz jest czysta, stałaby się jednak zła, jeśliby 
człowiek spożywając ją, dawał przez to zgorszenie. 

21

 Dobrą jest rzeczą nie jeść mięsa i nie pić 

wina, i nie czynić niczego, co twego brata razi, <gorszy albo osłabia>.

22

 A swoje własne przekonanie zachowaj dla siebie przed Bogiem. Szczęśliwy ten, kto w 

postanowieniach siebie samego nie potępia. 

23

 Kto bowiem spożywa pokarmy, mając przy tym 

wątpliwości, ten potępia samego siebie, bo nie postępuje zgodnie z przekonaniem. Wszystko 
bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem.

13–14.

 Przestrogi przed dawaniem komuś sposobności do zgorszenia powtarzają się w 

parenezie Chrystusa stosunkowo najczęściej. Niepoślednie miejsce zajmują one również w 
pouczeniach moralnych św. Pawła. Troska o to, by nie być dla kogoś powodem do zgorszenia, 
powinna odgrywać ważną rolę we wzajemnych stosunkach „mocnych” i „słabych”. Już 
poprzednio oświadczył Paweł, że ważne jest nie to, czy i co oraz kiedy ktoś będzie jadł lub pił, 
lecz by wszyscy wszystko czynili z myślą o Panu. Teraz dorzuca jeszcze małe uzupełnienie: 
Czyniąc wszystko ze spokojem sumienia, należy pamiętać o tym, by nie dawać bratu 
sposobności do upadku lub zgorszenia. Dochodzi tu do głosu lekko zawoalowana intencja 

background image

pouczenia „mocnych”, by podczas wspólnych posiłków zrezygnowali ze spożywania 
pokarmów, które w przekonaniu „słabych” uchodzą za nieczyste, gdyż w przeciwnym razie 
będą tych ostatnich narażać na zgorszenie, a może nawet doprowadzą ich do postępowania 
sprzecznego z ich sumieniem. Byłoby to wyraźnym grzechem, choć wiadomo, że nie ma 
pokarmów samoistnie nieczystych.

15.

 Troska o unikanie sposobności do dawania zgorszenia jest pewną formą miłości 

bliźniego, wyrazem starania o to, żeby nie skazić jego duszy. Wezwanie do praktyki tak 
pojmowanej miłości jest umotywowane w sposób ze wszech miar godny uwagi. Oto mamy 
zabiegać o dobro duszy innego człowieka, ponieważ została ona odkupiona za cenę śmierci 
Jezusa. Mówiąc inaczej, będziemy zabiegali o duchowe dobro bliźnich, bo pragniemy przez to 
okazać największy szacunek zbawczej śmierci Chrystusa, bo nie chcemy, aby nawet jedna 
kropla Jego krwi została przelana na próżno.

16–17.

 Dobro, o którym tu mowa – to prawdopodobnie wartości związane z praktyką 

wolności chrześcijańskiej. Gdyby się z owej wolności korzystało w sposób bezwzględny, nie 
zważając wcale na słabość i niezrozumienie u innych, to właśnie ta wolność, będąc sama w 
sobie dobrem, stałaby się sposobnością do bluźnierstwa i innych wykroczeń przeciw Bogu. 
Sens tego wiersza zmieniłby się cokolwiek, gdyby zamiast posiadane przez was dobro – czytać 
za niektórymi rękopisami: „dobro nasze”, byłaby to aluzja do teologii oraz innych wartości 
duchowych chrześcijaństwa wystawionych na drwiny niewierzących, którzy byliby świadkami 
niezgody i rozłamów wśród chrześcijan. Rzecz byłaby tym bardziej gorsząca i godna 
wyszydzenia, że chodziłoby o sprawy tak błahe, jak jedzenie i picie. Nie one przecież stanowią 
istotę królestwa Bożego. Wspomniane tu trzy dobra nadprzyrodzone: sprawiedliwość, pokój i 
radość
 jako elementy konstytutywne królestwa Bożego, każą się domyślać, że królestwo owo 
nie ma charakteru eschatologicznego, że nie należy do nieokreślonej bliżej przyszłości, lecz już 
teraz znajduje się na ziemi, co więcej – w sercach ludzkich, jeśli tylko gości tam 
sprawiedliwość, pokój i radość. Sprawiedliwość sprowadza na ziemię pokój, a owocem pokoju 
jest prawdziwa radość.

18–23.

 Troska o sprawiedliwość i o pokój sprawi, że nasze życie będzie miłe nie tylko 

Bogu, lecz także ludziom. Warto więc zabiegać o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu 
zbudowaniu
. Motywacja, z jaką mamy tu do czynienia: odwołanie się do tego, co się podoba 
Bogu, należy do rzędu bardziej wzniosłych i sprowadza się ostatecznie do miłości Boga. Nie 
wolno czynić niczego – choćby chodziło o rzecz samą w sobie dobrą – co by raziło lub 
osłabiało brata. Należy iść zawsze za głosem sumienia – o ile, rzecz jasna, jest ono niezawodne 
i zdecydowane – gdyż każdy czyn niezgodny z wewnętrznym przekonaniem jest grzechem. Jest 
to elementarna zasada moralna, która bez żadnych modyfikacji obowiązuje po dzień dzisiejszy.

CHRYSTUS WZOREM POSTĘPOWANIA WOBEC BRACI (15,1–

13)

15

 

1

 A my, którzy jesteśmy mocni [w wierze], powinniśmy znosić słabości tych, którzy są słabi, 

a nie szukać tylko tego, co dla nas dogodne. 

2

 Niech każdy z nas stara się o to, co dla bliźniego 

dogodne – dla jego dobra, dla zbudowania. 

3

 Przecież i Chrystus nie szukał tego, co było dogodne 

dla Niego, ale jak napisano: Urągania tychktórzy Tobie urągają, spadły na Mnie (

Ps 69[68],10

). 

4

 

To zaś, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało także dla naszego pouczenia, abyśmy 

background image

dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję. 

5

 A Bóg, który daje 

cierpliwość i pociechę, niech sprawi, abyście wzorem Chrystusa te same uczucia żywili do siebie 

6

 i 

zgodnie jednymi ustami wielbili Boga i Ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

7

 Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga. 

8

 

Albowiem Chrystus – powiadam – stał się sługą obrzezanych, dla [ukazania] wierności Boga i 
potwierdzenia przez to obietnic danych ojcom 

9

 oraz po to, żeby poganie za okazane sobie 

miłosierdzie uwielbili Boga, jak napisano:

Dlatego oddawać Ci będę cześć między poganami i śpiewać imieniu Twojemu (

2 Sm 

22,50

Ps 18[17],50

).

10

Znów mówi Pismo:
Weselcie się, poganie, wraz z ludem Jego! (

Pwt 32,43

 LXX)

11

I znowu:
Chwalcie Pana, wszyscy poganie,
niech Go wielbią wszystkie narody!
 (

Ps 117[116],1

)

12

Nadto także Izajasz powiada:
Przyjdzie potomek Jessego,
powstanie Ten, który ma rządzić poganami,
w Nim poganie pokładać będą nadzieję
 (

Iz 11,1.10

42,4

).

13

 A Bóg, [dawca] nadziei, niech wam udzieli pełni radości i pokoju w wierze, abyście mocą 

Ducha Świętego byli bogaci w nadzieję.

Pareneza traktująca o postępowaniu wobec siebie „mocnych” i „słabych” rozciąga się na 

rozdz. 15, wzbogacając się o dalsze sprecyzowania.

1–3.

 Trzy pierwsze wiersze wprowadzają temat miłości altruistycznej i bezinteresownego 

poświęcenia dla bliźnich. Człowiek – a tym bardziej chrześcijanin – nie może żyć tylko dla 
siebie. Motywacja tego napomnienia jest również wzniosła, typowa dla motywacji 
parenetycznej w listach św. Pawła – zwłaszcza w wielkich i w więziennych. Odwołanie się do 
postawy Chrystusa wobec ludzi kojarzy się z przypowieścią o słudze, któremu pan jego 
darował dług wielki (

Mt 18,23–35

), i przypomina zarazem ten oto fragment Modlitwy 

Pańskiej: Przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili 
(

Mt 6,12

).

4.

 Kontekst napomnień dotyczących miłości ofiarnej, umotywowanych odwołaniem się do 

przykładu Jezusa oddającego swoje życie za nas, zawiera zdanie rzucające wiele cennego 
światła na Pawłowe rozumienie istoty ST. Otóż okazuje się, że wszystko, co zostało napisane w 
ST, wcale nie miało na celu zaspokojenia naszej ciekawości poznawania historii. Było 
przeznaczone dla naszego pouczenia. Chodzi nie tylko o to, że historia jest mistrzynią życia. 
Księgi ST pisano od początku z myślą o ludziach, którzy będą żyli u kresu czasów. Tak więc 
Biblia nie jest księgą przeznaczoną dla jednego pokolenia. Jest najtrwalszą, najbardziej 
żywotną księgą świata. Nie po raz pierwszy mówi to św. Paweł. Wyżej czytaliśmy: A to, że 
policzono mu
 – mówi Apostoł o Abrahamie – zostało napisane nie ze względu na niego 
samego, ale i ze względu na nas, jako że będzie policzone i nam, którzy wierzymy w Tego, co 
wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego
 (4,23n). To samo powtórzy w 

1 Kor 9,10

10,11

Tm 3,16

. We wszystkich tych tekstach pojęcie Pism zacieśnia się do ksiąg ST. Dlatego tak 

bardzo prawdziwa jest zasada mówiąca, że cały NT, niejako ukryty, zawierają księgi ST (św. 
Augustyn).

Jednakże dla nas Pismo Święte jest przede wszystkim źródłem pokrzepienia. Mówi 

bowiem często o Duchu, który w ST towarzyszył Izraelowi w Jego ziemskiej wędrówce i który 
według wypowiedzi Chrystusa ma pozostać z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata, 

background image

aby nas uczyć wszelkiej prawdy (por. 

J 16,13

). Pismo Święte jest też pełne nadziei. Cały ST 

żyje nadzieją przyjścia Mesjasza. Z Jego przyjściem zaś wiążą się nadzieje otrzymania 
wszystkich dóbr nadprzyrodzonych. Udzielanie ludziom cierpliwości i pociechy należy niejako 
do istoty Boga. Bóg jest nie tylko samą miłością (

1 J 4,16

), jest nie tylko Ojcem miłosierdzia – 

jest także Bogiem cierpliwości i pociechy (

2 Kor 1,3

). Nikt też nie pocieszał ludzi tak łagodnie 

i tak często, jak Chrystus podczas swego przebywania na ziemi. Ileż razy mawiał do 
przerażonych: „Nie bójcie się!” Ile razy pocieszał płaczących, a wątpiącym dodawał otuchy 
pytając: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?” Słowa Apostoła miały podtrzymać nadzieję 
tych, co jako najsilniejsi obcowali każdego dnia ze słabszymi, ze skrupulatami, z ludźmi nie 
mającymi pełnej, solidnej wiedzy teologicznej. Tak bardzo pragnął Paweł, aby nie rezygnowali 
z cierpliwego umacniania słabszych w wierze braci, aby się nie uciekali do podejmowania 
decyzji zbyt radykalnych, które prawie zawsze są pozbawione miłości. Powinni żyć nadzieją, 
że i owi maluczcy dojdą z czasem do wieku dojrzałości religijnej.

5.

 Te wielkie przymioty Boga mają inspirować rzeczywiste zobowiązania człowieka. 

Ludzie winni być dla siebie cierpliwi, pocieszać się nawzajem, podtrzymywać się we 
wspólnych nadziejach. Żywić te same uczucia – to nie znaczy jedynie żyć w zgodzie z 
otoczeniem. To znaczy również pragnąć dla innych tego samego, czego się pragnie dla siebie. 
W przypadku konkretnych trudności dotyczących współżycia z tzw. słabymi chodzi więc o 
cierpliwe, pełne miłości niesienie pomocy potrzebującym, o szczerą chęć udzielania im 
prawdziwej wiedzy Bożej. Tak więc okazywane nam przez Boga cierpliwość i pociecha 
stanowią dar, który bardzo zobowiązuje. Jest to dar, który ma owocować, dar przeznaczony nie 
tylko na nasz wyłączny użytek.

6.

 Tego rodzaju atmosfera jest absolutnie konieczna do urzeczywistnienia głównego celu 

istnienia człowieka na ziemi. Celem tym jest pomnażanie chwały Boga i Ojca Pana naszego 
Jezusa Chrystusa. Wielbienie Boga ma się dokonywać przy zachowaniu idealnej harmonii 
umysłów i serc, nie tylko w chóralnej modlitwie. Jeżeli w sprawie spożywania pokarmów 
Apostoł dopuszczał pewne rozbieżności, to stanowczo nie tolerował jakiegokolwiek 
rozdźwięku między wiernymi podczas ich przebywania na modlitwie. Sam Chrystus nakazywał 
przecież: Zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, 
to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie
 (

Mt 18,19

). Łukasz zaś szczególnie 

lubuje się w przedstawianiu jednomyślności modlących się pierwszych chrześcijan (por. 

Dz 

2,46

4,24

5,12

). Wiadomo, ile zabiegów kosztowało Apostoła likwidowanie niesnasek wśród 

wiernych Koryntu (

1 Kor 1,10–4

,21).

7–8.

 Bliźnim naszym mamy ciągle coś do zarzucenia. Człowiek z natury posiada duże 

zdolności dostrzegania ułomności i braków moralnych innych ludzi. Mimo to bliźnich, 
jakimikolwiek by byli, należy przygarnąć, wesprzeć, okazać im miłość. Motywacja tego 
nakazu jest typowa dla parenezy z wielkich i z więziennych listów Pawła. Oto mamy się 
nawzajem miłować dlatego, że Chrystus umiłował i przygarnął nas, gdyśmy byli jeszcze 
grzesznikami
 (

Rz 5,8

). Historyczny fakt śmierci Jezusa nie może więc być pozbawiony 

związków z życiem ludzi, którzy się kiedykolwiek pojawią na ziemi. Śmierć Jego, a zwłaszcza 
jej motywy, mają wyznaczyć styl życia każdego chrześcijanina. Autorzy natchnieni NT dzielą 
całą ludzkość na Żydów, czyli obrzezanych, i pogan. Otóż tylko Żydzi dostąpili tego 
przywileju, że Bóg dał im, ponawiane zresztą wiele razy, obietnice wiecznego zbawienia. 
Żydzi przywiązywali do tych obietnic ogromną wagę. Przypominali je Bogu przy każdej 
sposobności. Dosłownie „pilnowali” tego, żeby Bóg był wierny. Bóg nie zawiódł ich nadziei. Z 

background image

Jego woli – Paweł ciągle podkreśla tę inicjatywę Boga Ojca w dziele zbawienia człowieka – 
Chrystus stał się sługą obrzezanych. Sam oświadczył, że nie przyszedł, aby Mu służono, lecz 
żeby służyć
 (

Mk 10,45

). Całe Jego życie, a zwłaszcza śmierć i zmartwychwstanie, było jednym 

„Amen” w stosunku do wszystkich obietnic Bożych. Syn Boży, Chrystus Jezus,…nie był «tak» i 
«nie», lecz dokonało się w Nim «tak». Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie w Nim są 
«tak»
 (

2 Kor 1,19–20

). Zbawcze dzieło Chrystusa jest najwspanialszym dowodem wierności 

Boga.

9–12.

 Poganie natomiast nie mogli się odwoływać do obietnic Bożych. Objęcie także ich 

istnień zbawczym dziełem było wyrazem miłosierdzia Bożego. Powinno ono zobowiązywać 
pogan do składania Bogu szczególnych hołdów wdzięczności, co zresztą zapowiadali już 
pisarze natchnieni ST. Stwierdzenie, iż poganie również doznali miłosierdzia Bożego, odkrywa 
pewne intencje dydaktyczne Pawła względem Żydów. Chce on przypomnieć im obowiązek 
okazywania szacunku także poganom, którzy choć nie są spadkobiercami obietnic Bożych, 
również dostąpili miłosierdzia. Następne trzy wiersze mówią właśnie o starotestamentowych 
zapowiedziach tej wspólnoty – pogan i Żydów – pełnej wdzięczności chwalby Boga za wielkie 
dzieło zbawienia ludzkości. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż cytaty są tak dobrane, że 
reprezentują Prawo, Proroków i Mędrców, czyli są streszczeniem niejako całego ST.

13.

 Oto prośba nawiązująca do nastawienia, z jakim powinno się ustawicznie studiować 

Pismo. Znów mamy do czynienia ze swoistą definicją Boga Dawcy nadziei. Bóg siebie samego 
przyobiecuje tym, którzy żyją według Jego wskazań. Bóg jest przedmiotem i celem 
ostatecznym wszelkiej nadziei chrześcijańskiej. Radość i pokój z powodu posiadania skarbu 
wiary – to największe dobra każdego chrześcijanina. Troska o ich osiągnięcie powinna usunąć 
na plan dalszy wszelkie różnice przekonań co do spraw życia codziennego. Kościół był od 
samego początku swego istnienia i jest nadal społecznością nadziei. Swym wiernym nie 
pozwala nigdy popadać w rezygnację czy zwątpienie, a grzechy przeciwko nadziei uważa za 
tak samo ciężkie, jak wykroczenia przeciwko miłości.

EPILOG

POBUDKI DO NAPISANIA LISTU (15,14–21)

14

 Bracia, jestem co do was przekonany, że pełni jesteście szlachetnych uczuć, ubogaceni 

wszelką wiedzą, zdolni do udzielania sobie wzajemnie upomnień. 

15

 A może niekiedy w liście tym 

zbyt śmiało się wyraziłem jako ten, który wam pewne sprawy stara się przypomnieć – na mocy 
danej mi przez Boga łaski. 

16

 Dzięki niej jestem z urzędu sługą Chrystusa Jezusa wobec pogan, 

sprawującym świętą czynność głoszenia Ewangelii Bożej po to, by poganie stali się ofiarą miłą 
Bogu, uświęconą Duchem Świętym.

17

 Jeśli więc mogę się chlubić, to tylko w Chrystusie Jezusie z powodu tego, co odnosi się do 

Boga. 

18

 Nie odważę się jednak wspominać niczego poza tym, czego dokonał przeze mnie 

Chrystus w doprowadzeniu pogan do posłuszeństwa [wierze] słowem, czynem, 

19

 mocą znaków i 

cudów, mocą Ducha Świętego. Oto od Jeruzalem i na całym obszarze aż po Illirię dopełniłem 
[głoszenia] Ewangelii Chrystusa. 

20

 A poczytywałem sobie za punkt honoru głosić Ewangelię jedynie 

background image

tam, gdzie imię Chrystusa było jeszcze nie znane, by nie budować na fundamencie położonym 
przez kogoś innego, 

21

 lecz zgodnie z tym, co jest napisane:

Ci, którym o Nim nie mówiono, zobaczą Go
i ci, którzy o Nim nie słyszeli, poznają Go
 (

Iz 52,15

).

14–16.

 Epilog, szczególnie długi w tym liście, znajduje usprawiedliwienie zarówno w 

rozmiarach listu, jak i fakcie, że Paweł nie zetknął się dotychczas osobiście z chrześcijanami 
rzymskimi i nie był pewny ich reakcji na przesłane im przez siebie wiadomości. Dlatego usiłuje 
pisać w dobrotliwym, łagodnym tonie i jest pełen uznania dla wszystkich przymiotów religijnej 
postawy Rzymian. Pragnie też przeprosić ich w swoisty sposób za to, że mimo dobrych wieści, 
jakie dochodziły z Rzymu, sformułował tyle pouczeń, i to niekiedy w formie może zbyt 
urzędowej i szorstkiej. Paweł nie omieszka jednak zaznaczyć, że ma pewne prawo do takiego 
postępowania: jest bowiem z woli samego Boga i z Jego łaski apostołem pogan. Wszystko, co 
mówił i czynił, do jednego zmierza: by poganie stali się ofiarą miłą Bogu, uświęconą Duchem 
Świętym
. Określając w ten sposób własne posłannictwo apostolskie, daje Paweł wyraz swej 
świadomości kapłana-ofiarnika. Jest liturgiem składającym Bogu ofiarę, której żertwą są 
nawróceni poganie.

17–21.

 W całej swej działalności nigdy nie szukał Paweł rozgłosu ani osobistej chwały, 

choć zdarzała się do tego niejedna sposobność. Czynił co prawda cuda, przemawiał w 
niezwykły sposób, miał do dyspozycji moc Ducha Świętego, ale zawsze przyznawał lojalnie, że 
wszystkiego dokonywał Chrystus. Apostoł był tylko Jego narzędziem. Nie wspominałby też o 
tym, czego dokonał, gdyby to nie były dzieła Chrystusa. Swoją działalnością apostolską 
ogarnął Paweł całą część wschodnią basenu Morza Śródziemnego z Jerozolimą oraz Illirią jako 
krańcami tego terytorium. Chociaż był urzędowym, przez Boga ustanowionym apostołem 
wszystkich pogan, to na terytoriach przez nich zamieszkałych nie rozpoczynał działalności tam, 
gdzie już przedtem pojawił się inny apostoł. W ten sposób Paweł wyraźnie nawiązuje do swojej 
dotychczasowej nieobecności w Rzymie i do – bardzo prawdopodobnego – założenia tam 
Kościoła przez Piotra. Czuł się odpowiedzialny przede wszystkim za tych wszystkich, którym 
nikt jeszcze nie głosił Dobrej Nowiny, i zgodnie z zapowiedzią Proroka do nich się udawał, by 
pokazywać Tego, o którym tam dotychczas nie mówiono, by mogli ludzie poznać Tego, o 
którym przedtem nic nie słyszeli.

PLANY MISYJNE APOSTOŁA (15,22–33)

22

 I dlatego też wielokrotnie napotykałem przeszkody w dotarciu do was. 

23

 Teraz jednak, nie 

znajdując już w tych stronach pola do pracy, od kilku lat pragnę gorąco wybrać się do was, 

24

 gdy 

będę podążał do Hiszpanii. Mam bowiem nadzieję, że w czasie tej podróży was odwiedzę i że wy 
mnie tam dalej wyprawicie, gdy się już wami trochę nacieszę.

25

 W tej chwili zaś wybieram się do Jeruzalem z posługą dla świętych. 

26

 Macedonia i Achaja 

bowiem uznały za stosowne zebrać składkę na rzecz świętych w Jeruzalem. 

27

 Uznały za 

stosowne, bo i są ich dłużnikami. Jeżeli bowiem poganie otrzymali udział w ich dobrach 
duchowych, 

28

 powinni im za to służyć pomocą doczesną. Gdy tę sprawę załatwię i owoce składki z 

moim potwierdzeniem im wręczę, poprzez wasze strony wybiorę się do Hiszpanii. 

29

 A jestem 

przekonany, że przybywając do was, przyjdę z pełnią błogosławieństwa Chrystusa.

30

 Proszę więc was, bracia, przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, i przez miłość Ducha, 

abyście udzielili mi wsparcia modłami waszymi za mnie do Boga, 

31

 abym wyszedł cało z rąk 

background image

niewiernych w Judei i by moja posługa na rzecz Jeruzalem została dobrze przyjęta przez świętych, 

32

 i żebym z woli Bożej w radości do was przybył i mógł się dzięki wam pokrzepić.

33

 A Bóg pokoju niech będzie z wami wszystkimi! Amen.

22–24.

 Nie ma sprzeczności pomiędzy stwierdzeniem Pawła, że nigdy nie zamierzał 

budować na cudzym fundamencie, a przedstawioną tu chęcią udania się do Rzymu. Wszystko 
wskazuje na to, że Paweł nie zamierzał osiąść w Rzymie na stałe lub na czas dłuższy, by 
rządzić tamtejszym Kościołem, lecz że pragnął jedynie znaleźć w tym mieście punkt oparcia w 
czasie dalekiej podróży do Hiszpanii, która zresztą nie miała być wcale kresem jego 
apostolskiej wyprawy na Zachód. W każdym razie spenetrował już cały wschodni obszar 
imperium rzymskiego, a nie widząc tam możliwości zakładania nowych kościołów, udaje się 
na Zachód.

25–28.

 Jednakże jeszcze nie nadszedł czas wyprawy do Hiszpanii i tym samym 

odwiedzenia Rzymian. Natomiast Apostoł wybiera się do Jerozolimy z darami dla tamtejszego 
Kościoła, zebranymi wśród wiernych Macedonii i Achai. Przy tej sposobności podaje 
teologiczne uzasadnienie wielokrotnie wspominanych w jego listach zbiórek na ubogich 
chrześcijan w Jerozolimie: otóż dzięki Jerozolimie Dobra Nowina rozeszła się na kraje 
pogańskie. W ten sposób chrześcijanie nawróceni z pogaństwa są dłużnikami judeochrześcijan 
jerozolimskich, i to bardzo szczególnymi dłużnikami; zawdzięczają im dobra duchowe
nadprzyrodzone. Nic tedy dziwnego – przeciwnie, zupełnie to naturalne – że obecnie spłacają 
ten dług choć po części dobrami materialnymi, których brak Jerozolima odczuwa dotkliwie. 
Już podczas swego pierwszego spotkania z Piotrem w Świętym Mieście Paweł zobowiązał się 
pamiętać o ubogich wiernych jerozolimskich (por. 

Ga 2,10

). Sprawę dostarczenia darów 

materialnych do Jerozolimy uważał Paweł za rzecz szczególnie ważną. Dopiero po jej 
załatwieniu uda się przez Rzym do Hiszpanii, jak zapewnia już po raz drugi.

29–33.

 Przy tym jest przekonany, że jego pobyt w Rzymie, choćby najkrótszy, przyniesie 

pożytek, zwłaszcza duchowy, wiernym tego miasta. Komunikat o planach misyjnych i garść 
wiadomości o mającej wkrótce nastąpić podróży do Jerozolimy kończy Paweł prośbą o 
modlitwę, gdyż nie bardzo jest pewien, czy nie napotka nowych trudności wśród zawsze mu 
wrogich Żydów jerozolimskich. Wreszcie prosi o modlitwę także w sprawie tej, po raz trzeci 
już wspominanej wyprawy przez Rzym do Hiszpanii. Ma nadzieję bowiem, że jego podróż do 
Rzymu nie tylko dla mieszkańców tego miasta, lecz także dla niego samego będzie źródłem 
pokrzepienia. Pełen otuchy, kończy list życząc adresatom pokoju. Być może nie przewidywał 
jeszcze wtedy, że w Jerozolimie nie ujdzie zawiści Żydów i że do Rzymu przybędzie 
dwukrotnie: raz na kilkuletni pobyt w więzieniu, a drugi raz na śmierć męczeńską.

POLECENIE DIAKONISY FEBY (16,1–2)

16

 

1

 Polecam wam Febę, naszą siostrę, diakonisę Kościoła w Kenchrach. 

2

 Przyjmijcie ją w 

Panu tak, jak świętych winno się przyjmować. Wesprzyjcie ją w każdej sprawie, w której pomocy 
waszej będzie potrzebowała. I ona bowiem wspierała wielu, a także i mnie samego.

1–2.

 Choć imię Febe jest zaczerpnięte z mitologii pogańskiej, to jednak nie można 

twierdzić z bezwzględną pewnością, że niewiasta owa była z pochodzenia poganką, a nie 

background image

Żydówką. Znalezione w Rzymie inskrypcje żydowskie zawierają bowiem wiele analogicznych, 
dokładniej teoforycznych imion, np. Afrodizja, Dionizja itp., należących z całą pewnością do 
Żydówek. Nie wydaje się również, by mieli rację ci, którzy sądzą, że określenie Feby mianem 
diakonisy to jedynie aluzja do posług, jakie spełniała we wspólnocie rzymskiej. Przypuszczać 
raczej należy, że chodzi tu o pewien urzędowy – jedyny zresztą w całym NT – tytuł, 
wskazujący na to, że pierwotne chrześcijaństwo znało instytucję diakonis. Do ich obowiązków 
należała troska o ubogich i chorych. Być może niekiedy diakonisy udzielały także sakramentu 
chrztu. Otóż diakonisie Febie mają Rzymianie okazywać wszelką pomoc z dwu względów: 1) 
ona również świadczyła innym dobro; 2) wydatnie pomagała Pawłowi w jego apostolskich 
trudach. Tego rodzaju motywacja zakłada, że wierni Rzymu pojmują, czym są więzy 
chrześcijańskiej solidarności, i że nie jest im obojętne ani dobro, ani zło czynione w ich 
wspólnocie. Wszystkim należy czynić dobrze, ale szczególnie tym, którzy innym dobrze 
czynią. Mimo woli daje Paweł adresatom listu do zrozumienia, że znają oni również jego 
zasługi dla Kościoła, potrafią je właściwie ocenić i okażą mu za nie miłość. Jest to wyraz 
swoiście pojmowanej miłości bliźniego, bo każda forma wdzięczności jest przejawem takiej 
miłości. Do wdzięczności, tego przymiotu natury ludzkiej, apeluje właśnie Paweł.

POZDROWIENIA APOSTOŁA DLA CHRZEŚCIJAN W RZYMIE 

(16,3–16)

3

 Pozdrówcie współpracowników moich w Chrystusie Jezusie, Pryskę i Akwilę, 

4

 którzy za moje 

życie nadstawili karku i którym winienem wdzięczność nie tylko ja sam, ale i wszystkie Kościoły 
[nawróconych] pogan. 

5

 Pozdrówcie także Kościół, który się zbiera w ich domu. Pozdrówcie mojego 

umiłowanego Epeneta, który należy do pierwocin złożonych Chrystusowi przez Azję. 

6

 Pozdrówcie 

Marię, która poniosła wiele trudów dla waszego dobra. 

7

 Pozdrówcie Andronika i Juniasa, moich 

rodaków i współtowarzyszy więzienia, którzy się wyróżniają między apostołami, a którzy przede 
mną przystali do Chrystusa. 

8

 Pozdrówcie umiłowanego mego w Panu Ampliata. 

9

 Pozdrówcie 

współpracownika naszego w Chrystusie, Urbana, i umiłowanego mego Stachysa. 

10

 Pozdrówcie 

Apellesa, który zwycięsko przetrwał próbę dla Chrystusa. Pozdrówcie tych, którzy należą do domu 
Arystobula. 

11

 Pozdrówcie Herodiona, mego rodaka. Pozdrówcie tych z domu Narcyza, którzy 

należą do Pana. 

12

 Pozdrówcie Tryfenę i Tryfozę, które trudzą się w Panu. Pozdrówcie umiłowaną 

Persydę, która wiele trudu poniosła w Panu. 

13

 Pozdrówcie wybranego w Panu Rufusa i jego matkę, 

która jest i moją matką. 

14

 Pozdrówcie Asynkryta, Flegonta, Hermesa, Patrobę, Hermasa i braci, 

którzy są razem z nimi. 

15

 Pozdrówcie Filologa i Julię, Nereusza i jego siostrę, Olimpasa i 

wszystkich świętych, którzy są razem z nimi. 

16

 Pozdrówcie wzajemnie jedni drugich pocałunkiem 

świętym! Pozdrawiają was wszystkie Kościoły Chrystusa.

3–5.

 Następuje długa lista imion tych osób, którym Paweł przesyła specjalne 

pozdrowienia. Listę otwiera małżeństwo żydowskie, Pryska i Akwila. Ludzi tych spotkał Paweł 
po raz pierwszy około r. 50–51 w Koryncie (por. 

Dz 18,18

1 Kor 16,19

), gdy skazani na 

wygnanie dekretem banicyjnym, wydanym przez cezara Klaudiusza przeciw Żydom, udawali 
się do Azji Mniejszej. Tam, w Efezie, ponownie spotkali się z Pawłem podczas trzeciej jego 
podróży misyjnej (

1 Kor 16,19

). Nie wiemy, w jakich okolicznościach, kiedy i dlaczego Pryska 

i Akwila nadstawili karku w obronie życia Pawła. Ich ponowna obecność w Rzymie świadczy 
o tym, że czas wygnania nie trwał zbyt długo. Kościół zbierający się w domu Pryski i Akwili – 
to z pewnością niewielka społeczność bliskich i przyjaciół tych gorliwych judeochrześcijan, 

background image

których dom służył za miejsce modlitwy. Możliwe, że razem z Pryską i Akwilą przybył 
również z Efezu Epenet, pierwszy spośród nawróconych przez Pawła Efezjan.

6–11.

 Do imion większości spośród pozdrawianych dołącza Paweł różne szczegóły, 

rzucające nieco światła na duchową sylwetkę tych ludzi. I tak np. dowiadujemy się, że jakaś 
Maria poniosła wiele trudów dla dobra chrześcijan rzymskich, że – również nie znani bliżej – 
Andronik i Junias, być może nawróceni w Palestynie, skoro Apostoł nazywa ich swymi 
rodakami, byli towarzyszami Pawła w czasie jednego spośród licznych uwięzień (por. 

2 Kor 

11,23

). Występujący tu termin apostoł jest określeniem przysługującym każdemu głosicielowi 

Ewangelii. Nic nie wiadomo, kim był Ampliat, niewiele więcej wiemy o Urbanie i Stachysie – 
tyle, że pierwszy był współpracownikiem Pawła, a drugiego może Apostoł nawrócił, skoro 
nazywa go swoim umiłowanym. Należącymi do domu Arystobula są nie tylko wolni obywatele 
rzymscy, członkowie rodziny, lecz także niewolnicy różnych pokoleń świadczący codzienne 
usługi w tym domu. Ponieważ wymienione imię powtarza się często w dynastii Herodów 
palestyńskich, przypuszczają niektórzy, że wspomniany przez Pawła Arystobul jest albo bratem 
króla Agrypy I, albo jego bratankiem, synem Heroda z Chalkis, zarządzającego Armenią z 
ramienia Nerona. Być może, do domu owego Arystobula należał, zwany również rodakiem 
Pawła, Herodion. Ludzie z domu Narcyza – to, podobnie jak w przypadku domu Arystobula, 
niewolnicy i wolni obywatele, krewni owego Narcyza. Nie wiadomo jednak, czy chodzi tu o 
sławnego wyzwoleńca cezara Klaudiusza. Paweł daje wyraźnie do zrozumienia, że nie wszyscy 
należący do tej rodziny byli już chrześcijanami.

12–13.

 O TryfenieTryfozie i Persydzie wiadomo tylko tyle, że trudziły się w Panu. Matkę 

wspomnianego tu Rufusa nazywa Paweł także swoją matką, dlatego prawdopodobnie, że 
ofiarnie pomagała mu w sprawach codziennego życia, jak rodzona matka. Rufusa utożsamia się 
niekiedy, i chyba słusznie, z jednym z dwu synów Szymona Cyrenejczyka (por. 

Mk 15,21

).

14–16.

 O żadnej z tych dwu grup wiernych – liczących po pięć osób – nic nie wiemy. O 

pocałunku pokoju wspomina Paweł również poza Listem do Rzymian kilkakrotnie (por. 

1 Kor 

16,20

2 Kor 13,12

1 Tes 5,26

). Sam gest – podobnie zresztą jak i formuła mówiąca o nim – 

pochodzi najprawdopodobniej z liturgii. W czasach Justyna pocałunku pokoju udzielano sobie 
po modlitwie litanijnej, tuż przed ofiarowaniem postaci chleba (por. Justyn, Apol, I, 65). 
Wyrażenie wszystkie Kościoły Chrystusa nie występuje już nigdzie więcej w NT. Jedyny to 
przypadek przesyłania pozdrowienia jednemu Kościołowi przez wszystkie pozostałe. Chodzi 
właśnie o Kościół rzymski, o którym już na samym początku listu Paweł powiedział: o wierze 
waszej mówi się po całym świecie
 (1,8).

PRZESTROGA (16,17–20)

17

 Proszę was jeszcze, bracia, strzeżcie się tych, którzy wywołują spory i zgorszenia na 

przekór nauce, którą otrzymaliście. Strońcie od nich. 

18

 Tacy bowiem ludzie nie Chrystusowi służą, 

ale własnemu brzuchowi, a pięknymi i pochlebnymi słowami uwodzą serca prostaczków. 

19

 Wasze 

zaś posłuszeństwo znane jest wszystkim. A więc raduję się z was, pragnę jednak, abyście byli w 
dobrym przemyślni, a co do zła – niewinni. 

20

 Bóg zaś pokoju zetrze wkrótce szatana pod waszymi 

stopami. Łaska Pana naszego, Jezusa Chrystusa, niech będzie z wami!

background image

17–20.

 Po końcowych pozdrowieniach, pełnych łagodności, zamykających zazwyczaj 

listy Pawła, następują napomnienia, dość bezwzględne w tonie, mające jednak – gdy chodzi o 
tę zmianę tonacji – swoje odpowiedniki w innych listach Pawła (por. np. 

1 Kor 16,22

). 

Napomnienia te albo są następstwem informacji, jakie być może dotarły do Pawła w związku z 
ewentualnym wystąpieniem w Rzymie różnych pseudoapostołów, albo też mają charakter 
zapobiegawczy na wypadek pojawienia się w stolicy Imperium Rzymskiego przeciwników 
Pawła. Świadectwo, jakie Paweł tym ludziom wystawia, jest zwięzłe, ale dostatecznie 
wyraziste: wywołują spory, dają okazje do zgorszenianie Chrystusowi służą, lecz szukają 
jedynie własnych korzyści, są obłudni i podstępni, wykorzystują dobrą wiarę i brak 
uświadomienia prostych ludzi. Wszystko zdaje się przemawiać za tym, że owi 
pseudoapostołowie wywodzą się ze sfer „żydujących” i że ich działalność jest Pawłowi znana 
aż nazbyt dobrze. Wichrzycielskiej działalności pseudoapostołów przeciwstawia Paweł 
posłuszeństwo i niewinność odbiorców listu, dodając tradycyjne już życzenie pokoju i łaski 
Jezusa Chrystusa.

POZDROWIENIA OD WSPÓŁPRACOWNIKÓW APOSTOŁA 

(16,21–24)

21

 Pozdrawia was mój współpracownik Tymoteusz oraz Lucjusz, Jazon i Sozypater, moi rodacy. 

22

 Pozdrawiam was w Panu i ja, Tercjusz, który pisałem ten list. 

23

 Pozdrawia was Gajus, który jest 

gospodarzem moim i całego Kościoła. 

24

 Pozdrawia was Erast, skarbnik miasta, i Kwartus, brat.

21.

 Wbrew oczekiwaniom napomnienia owe – podobnie jak pozdrowienia z kontekstu 

poprzedzającego – nie stanowią jeszcze formalnego zakończenia. Paweł dorzuca kilka 
dodatkowych pozdrowień, które zostały zredagowane już chyba po napisaniu listu, może nawet 
w chwili przekazywania go posłańcowi, mającemu dostarczyć pismo na miejsce przeznaczenia. 
Przede wszystkim Apostoł przekazuje pozdrowienie od najbliższych swych 
współpracowników, z których tylko jeden, Tymoteusz, jest nam znany nieco dokładniej. Być 
może, wspomnianego tu Lucjusza należałoby utożsamić z Lucjuszem z Cyreny, głoszącym 
Ewangelię – według 

Dz 13,1

 – w Antiochii. Jazon i Sozypater, dwaj chrześcijanie macedońscy, 

są również wspomniani w 

Dz 17,5–7.9

20,4

.

22–24.

 Z nadarzającej się sposobności korzysta Tercjusz, któremu Paweł dyktował List do 

Rzymian. On również załącza swoje pozdrowienia. Jest to jedyny zresztą przypadek nazwania 
po imieniu jednego – bo z pewnością nie jedynego – z „sekretarzy” Pawła. Wspomniany tu 
Gajus występuje również w 

1 Kor 1,14

 – nikt dziś nie waha się przed dokonywaniem tej 

identyfikacji – nic natomiast nie wiemy o Eraście i Kwartusie, choć pierwszego utożsamia się 
niekiedy z Erastem, towarzyszącym Pawłowi w Efezie (

Dz 19,22

), a potem w Koryncie (

2 Tm 

4,20

).

DOKSOLOGIA (16,25–27)

25

Temu, który ma moc utwierdzić was
zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem Jezusa Chrystusa,

background image

zgodnie z objawioną tajemnicą,
dla dawnych wieków ukrytą,

26

teraz jednak ujawnioną,
a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga
wszystkim narodom obwieszczoną,
dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze,

27

Bogu, który jedynie jest mądry,
przez Jezusa Chrystusa,
niech będzie chwała na wieki wieków! Amen.

25–27.

 Formalnym i rzeczywistym zakończeniem całego listu jest doksologia, 

szczególnie rozbudowana, z wyraźnym uwydatnieniem idei soteryjnych, wskutek czego mamy 
tu do czynienia ze swoistym streszczeniem głównych myśli całego listu. Paweł składa hołd 
Bogu, którego główną troską – według Ewangelii, opowiadającej o życiu i czynach Jezusa 
Chrystusa – jest zbawienie człowieka. Inicjatorem całego dzieła zbawienia – jak zwykle w 
listach Pawła – jest Bóg Ojciec. Jego odwieczne plany zbawienia człowieka zostały ujawnione 
z chwilą przyjścia na świat Jezusa Chrystusa. W owym objawieniu zbawczych planów Boga 
swoją bardzo szczególną cząstkę mają Apostołowie, którzy w nauczaniu skierowanym do 
pogan ukazywali urzeczywistnianie się proroctw starotestamentowych, mówiących o tym, że 
nowa ekonomia zbawienia obejmuje nie tylko Żydów, lecz także i pogan. Reakcją pogan na to 
nauczanie miała być ich uległość wierze.

W trakcie swoich wywodów już niejeden raz podziwiał Paweł odwieczną mądrość Boga 

(zob. zwł. 11,33–36), objawioną w Jego zbawczych planach. Hołdem złożonym tej mądrości 
kończy swój list, uznając w Jezusie Chrystusie jedynego i najdoskonalszego pośrednika między 
Bogiem a ludźmi.