background image

 

Czy wiecie, że nasze spojrzenie na płeć 
przeciwną zmienia się w zależności od 
miesięcznego cyklu, wieku życia, pory 
dnia i od... pogody? Kochamy się w rytm 
wewnętrznych zegarów biologicznych.  

 

Kobieta wybiera typ partnera w zależności od 
określonych dni w cyklu miesiączkowym - 
ogłosili w tym roku szkoccy naukowcy. 
Prowadzący badania David Perre wykazał, że 

niewiasty znajdujące się w kulminacji cyklu, czyli gdy są w pełnej 
gotowości do zajścia w ciążę, wybierają mężczyzn silnych i przystojnych. 
Natomiast w trakcie miesiączki, ale też na dwa dni przed nią i dwa dni po 
niej wolą panów zgodnych, niekoniecznie urodziwych. Dlaczego? Gdy 
jesteśmy płodne, rządzi nami biologia. Nie myśląc wiele o przyszłości, 
szukamy dawcy dobrych genów. Dobrych, czyli takich, które gwarantują 
przetrwanie gatunku. Niestety, na ogół ich dawcy mają wysokie stężenie 
testosteronu. Ten męski hormon sprawia, że są oni agresywni, niezależni 
i prawie pozbawieni instynktu opiekuńczego. Dlatego po okresie płodności 
szukamy partnerów łagodnych, odpowiedzialnych, wrażliwych. Wtedy 
jednak jest już za późno, bo oni, niestety, nie będą ojcami naszych dzieci. 
 
Kiedy jesteś dynamitem seksu? 
Cykl miesiączkowy, zwany też cyklem płodności, trwa średnio 28 dni. To 
pierwszy z wewnętrznych zegarów, w rytm którego chodzimy. W latach 
50. XX wieku T. Bendeck, uczona z Uniwersytetu Illinois (USA), dokładnie 
przebadała jego wpływ na nastroje kobiety. W pierwszej części cyklu 
jajniki wydzielają przede wszystkim estrogen zwany hormonem 
kobiecości. To on sprawia, że jesteśmy aktywne, tryskamy humorem i, 
zamiast czytać książki, poszłybyśmy potańczyć. Pod jego wpływem 
wolimy też, zamiast z koleżanką, porozmawiać z kolegą. Desmond Morris, 
amerykański zoolog, przytacza z kolei w swojej książce "Ludzkie zoo" 
badania dotyczące kobiet występujących w klubach nocnych. Okazało się, 
że gdy były w fazie owulacji (pełnia płodności), ich występy cieszyły się 
niezwykłym powodzeniem u płci męskiej. Wtedy bowiem były roztańczoną 
bombą seksapilu.  
 
Natura popycha do zdrady 
Miesięczny cykl komplikuje życie wielu kobietom. W Wielkiej Brytanii aż 
40 proc. kobiet przyznaje się, że raz na jakiś czas zdradza swojego 
spokojnego partnera z kimś, kto imponuje im tylko siłą. W USA aż 10 
proc. dzieci zostało poczętych z tzw. nieprawego łoża. Ich biologiczni 
tatusiowie są atrakcyjnymi samcami, zupełnie niepodobnymi do tego 
pana, który co miesiąc przynosi pensję. Hipokrates i Arejos, starożytni 
Grecy, uważali, że za niestałość kobiecą winę ponosi macica, której 
przemieszczenie się w kierunku gardła wywołuje "szaleństwo niewieście". 
Prawda jest taka, że nasze humory mają źródło w podwzgórzu, rejonie 
mózgu odpowiedzialnym m.in. za gospodarkę hormonalną. To ono wysyła 
sygnały do przysadki, by poinformowała jajniki, ile mają produkować 
estrogenu (hormonu pożądania), a ile uspokajającego progesteronu. W 
drugiej fazie cyklu do głosu dochodzi ten drugi hormon żeński. Jesteśmy 
wtedy najmniej zainteresowane seksem. Interesuje nas przede wszystkim 
spokój. Gdy zaczyna się miesiączka, znów rozglądamy się za panami. 
 
Kobiety są jak wino 
W zależności od wieku zmieniają się nasze potrzeby seksualne. Jako 
nastolatki chcemy, aby nasz chłopak był ładny, dobrze tańczył i potrafił 
się ubrać. Nie może być głupi, ale darujemy mu, że nie lubi czytać i że nie 
wie, kim jest Wajda. Na pierwszej randce myślimy o seksie tylko dlatego, 
że to takie nowoczesne. Tak naprawdę wolimy się przytulić i dostać 
kwiatka. Po dwudziestce ładne głuptasy szybko się nam nudzą, 
potrzebujemy kogoś, kto doceni nasze szare komórki. Cechy zewnętrzne 
średnio nas interesują. Najwyższy poziom nasze seksualne potrzeby 
osiągają około trzydziestki i do klimakterium prawie nie maleją. W miarę 
upływu lat rośnie tylko znaczenie właściwości fizycznych, co nie oznacza, 
że maleje zapotrzebowanie na walory psychiczne.  
 
Pogoda dla kochanków 
Jest jeszcze jeden zegar, który może przewrócić do góry nogami nasze 
życie. Jest to cykl roczny. Inaczej kochamy się latem, a inaczej zimą. 

Seksualny zegar kobiety

EDIPRESSE 

Strona 1 z 2

Polki - Wirtualna Polska

2003-02-11

file://D:\Download\Polki%20-%20Wirtualna%20Polska5.htm

background image

Aura ma przeogromny wpływ na produkcję hormonów, a te wręcz buzują 
w gorące dni. WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) podaje, że w porze 
letniej kochamy się miesięcznie aż o 700 tys. razy więcej niż w innych 
porach roku. Dlatego w marcu i kwietniu rodzi się najwięcej dzieci. 
Jesteśmy seksualnie pobudzone do końca września. Od października 
powoli wchodzimy w stan uśpienia. Coraz bardziej nam zależy na 
znalezieniu ciepłego i spokojnego kącika niż na seksualnych uniesieniach. 
Ożywiamy się dopiero na wiosnę. Wcześniej niż panowie (niestety, oni w 
marcu i kwietniu mają jeszcze niski poziom testosteronu). Ich 
podwzgórze zacznie wysyłać sygnał: "Do boju Don Juanie" dopiero w 
maju. 
 
Najlepiej kochać się w czasie burzy 
Pogoda ma wpływ na obie płcie, kobiety są jednak trochę na nią 
wrażliwsze. W pogodne dni chętnie trzymamy się z lubym za ręce, 
przytulamy, całujemy. Czar pryska, gdy następuje załamanie pogody. 
Najgorsze są dla nas nagłe zmiany frontu atmosferycznego, gwałtowne 
ocieplenie lub ochłodzenie. Nie w głowie nam wtedy amory. Jesteśmy 
zaspane, rozdrażnione i niewiele trzeba, by się pokłócić. Jeżeli dojdzie do 
zbliżenia, na czułość nie ma co liczyć. Podobnie jest wtedy, gdy zbliża się 
burza. Powietrze iskrzy od elektryczności i trzeba się szybko rozładować. 
Dopiero gdy przestanie błyskać, hormony się uspokajają i znów jesteśmy 
romantyczne. Podczas frontu atmosferycznego spada męska potencja. Nie 
sprzyja też miłości głęboki niż. Wolimy wtedy spać. Za to wiatr może 
wyzwolić w nas bestie. Porywiste podmuchy wywołują w nas lęk, który 
musi znaleźć sobie ujście (na ogół przemienia się w agresję). 
 
Umysł ważniejszy niż biologia 
Czy możemy sobie poradzić z naszą biologią? Oczywiście, w chwilach 
podniecenia możemy wypić duszkiem herbatkę z korzenia imbiru lub 
dziurawca. Ostudzi nas również dieta bogata w banany, jaja i orzechy. 
Przede wszystkim jednak pomoże nam rozum. Nim rzucimy się na kogoś, 
pchane ślepą namiętnością, zastanówmy się, co nami kieruje. Ingrid 
Trobish, autorka książki "Być kobietą", napisała: "Kobieta świadoma 
swego cyklu potrafi przewidzieć, co ją czeka i jest na to przygotowana". 
Wtedy na pewno nie będziemy już igraszką w ręku natury.  
 
 
Marzena Czuba/Uroda 

Strona 2 z 2

Polki - Wirtualna Polska

2003-02-11

file://D:\Download\Polki%20-%20Wirtualna%20Polska5.htm