PA
WEL
B
R
UCZK
O
WSKI
\SHUTTERST
OCK
prawnik
Piątek – niedziela | 29–31 sierpnia 2014
B
ez
zro
zumie
n
ia
a
l
e
c
hy
ba –
c
o bli
żs
z
e p
ra
w
d
y
– a
r
ogan
cj
i wła
d
z
y
–
p
i
s
ze pro
f.
Ew
a
Ł
ętow
s
k
a
Ku
rsu
j
e
o
no
w
ś
ro
dowis
ku.
Mo
żna
w
n
i
m
w
i
d
zi
eć
wy
raz
ci
chej
r
e
zyg
na
cj
i
,
„S
ą
d
orz
ek
ł
jak
orze
kł
, a nik
o
mu
ni
c
d
o
te
g
o”
.
N
i
e
w
ymyśli
ła
m
tego
pow
i
ed
z
o
n
k
a
.
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
1 / 8
C2
„Prawnik” powstaje we współpracy z
Krajową Radą Sądownictwa
Naczelną Radą Adwokacką
Krajową Radą Komorniczą
Krajową Radą Notarialną
Krajową Izbą Doradców Podatkowych
Krajową Radą Radców Prawnych
Ustawa o transporcie kolejowym jest
najważniejszym aktem prawnym
regulującym działanie rynku kolejo-
wego w Polsce. Jest ona jednocześnie
swoistego rodzaju konstytucją dla me-
nedżerów, specjalistów i prawników
związanych z sektorem kolejowym.
To głównie ich powinien zaintere-
sować prezentowany komentarz.
Publikacja jest jedynym opracowaniem,
które w sposób całościowy i wyczerpu-
jący omawia problemy prawne powstałe
w praktyce działania rynku kolejowego.
Na ponad 700 stronach zapre-
zentowano w niej poglądy doktryny
i orzecznictwa dotyczące omawianej
problematyki. Autorami publikacji są
m.in. pracownicy naukowi, pracownicy
departamentu transportu kolejowego
w Ministerstwie Infrastruktury i Roz-
woju oraz dyrektorzy departamentów
prawnych w spółkach kolejowych. Choć-
by z tego powodu nie brakuje w niej
praktycznego spojrzenia na komen-
towane przepisy. Nad wysokim pozio-
mem merytorycznym książki czuwali
z kolei uznani specjaliści prawa gospo-
darczego: prof. Marek Wierzbowski
i dr hab. Paweł Wajda.
AM
biblioteka
prawnika
Komentarz do
ustawy o transporcie
kolejowym
Paweł Wajda, Marek
Wierzbowski (red.
nauk.), „Ustawa
o transporcie kole-
jowym. Komentarz”,
Warszawa 2014,
wyd. Wolters Kluwer
Pomimo wielu nowelizacji obowiązu-
jąca od 1992 r. ustawa o podatku do-
chodowym od osób prawnych sprawia
w dalszym ciągu duże kłopoty zwią-
zane ze stosowaniem jej w praktyce.
Wiedzą o tym bardzo dobrze doradcy
podatkowi, księgowi, adwokaci i rad-
cowie prawni obsługujący podmioty
gospodarcze.
W prezentowanym komentarzu uwy-
puklone zostały zagadnienia, które
budzą najwięcej wątpliwości, w szcze-
gólności: przychody, koszty uzyska-
nia przychodów, a także istotny te-
mat potrącalności kosztów w czasie.
Omówiono również problemy admi-
nistracyjne, zagadnienie zwolnień
przedmiotowych oraz kwestie docho-
dów transgranicznych. Komentarz,
co warte podkreślenia, uwzględnia
ostatnie zmiany legislacyjne, wpro-
wadzające nowe definicje samochodu
osobowego na potrzeby opodatkowania.
Autorzy publikacji podają w niej gotowe
rozwiązania najczęściej występujących
problemów. Jak sami wskazują, książka
została napisana przez praktyków i dla
praktyków.
AM
Wszystko o podatku
dochodowym
od osób prawnych
Adam Mariański,
Michał Wilk, Dorota
Jaszczak, Błażej
Kuźniacki, Aneta
Nowak „Podatek
dochodowy od osób
prawnych. Komen-
tarz”, Warszawa 2014,
wyd. Wolters Kluwer
W aktualnym stanie prawnym, na pod-
stawie przepisów ustawy o wychowaniu
w trzeźwości i przeciwdziałaniu alko-
holizmowi, sądy rodzinne i nieletnich
prowadzą postępowania o zobowiąza-
nie do leczenia odwykowego przeciw-
alkoholowego, a po wydaniu orzeczenia
nakładającego taki obowiązek – spra-
wują nadzór nad jego egzekwowaniem.
Znaczna liczba prowadzonych spraw
w tym przedmiocie na etapie jego wy-
konywania kończy się umorzeniem po-
stępowania wobec… upływu dwóch lat
od uprawomocnienia się postanowienia.
Ustawodawca wskazał bowiem
w art. 34 ust. 1 ustawy, że orzeczenie
sądu może być wykonywane jedynie
w tym okresie. W razie zaś niedopro-
wadzenia w wyznaczonym terminie do
pozytywnego skutku (czytaj: „wyjścia
uczestnika z nałogu”) nie jest możliwe
dalsze prowadzenie postępowania. Do-
piero po upływie trzech miesięcy może
zostać złożony kolejny wniosek o przy-
musową terapię. Innymi słowy w wie-
lu przypadkach mimo wydania posta-
nowienia osoba uzależniona nawet nie
rozpoczyna leczenia w ciągu dwóch lat
od prawomocności orzeczenia.
Co więcej, w rzeczywistości tylko nie-
liczni, dzięki zobowiązaniu ich przez
sąd, odbędą i ukończą terapię z pełnym
powodzeniem. Czy zatem nie należy
rozważyć wprowadzenia nowych roz-
wiązań celem usprawnienia spraw osób
nadużywających alkoholu? Nie można
przecież uznać za satysfakcjonujące
tego, że tylko w wyjątkowych przypad-
kach, na skutek wydanego orzeczenia,
osoba uzależniona nabiera chęci pod-
dania się leczeniu i wytrwania w abs-
tynencji.
Porażka w liczbach
Analizując akta postępowań w przed-
miocie leczenia odwykowego, trudno
nie powziąć wątpliwości co do sensow-
ności przepisów, które w rzeczywistości
nie gwarantują wykonania orzeczenia.
Wydawać by się mogło, że skoro sędzio-
wie zostali wyposażeni w możliwość
zarządzenia doprowadzenia osoby uza-
leżnionej do szpitala na leczenie, to nie
będą nagminnie zdarzać się przypad-
ki, w których terapia nie zostaje roz-
poczęta.
Nic bardziej mylnego. W sytuacjach
gdy osoba zobowiązana do poddania się
leczeniu odwykowemu w trybie stacjo-
narnym odmawiała zgłoszenia się „we
własnym zakresie” do szpitala, sądy za-
rządzać mogą doprowadzenie przez po-
licję. Samo dowiezienie takiej osoby do
szpitala nie jest jednak równoznaczne
z podjęciem terapii, skoro osoby te – jako
niepozbawione wolności – mogą w każ-
dym czasie opuścić szpital. Nagminnie
z tego prawa korzystają – i to w zasadzie
nawet po kilku minutach od przyjęcia
ich do ośrodka. Pojawia się wówczas ko-
nieczność wyznaczenia kolejnego ter-
minu przyjęcia do szpitala, po czym…
sytuacja się powtarza.
Ponadto wielokrotnie nie dochodzi
nawet do zrealizowania nakazu dopro-
wadzenia z tego tylko powodu, że uza-
leżniony nie otworzy policji drzwi lub
nie będzie możliwe jego zatrzymanie.
I znów sąd będzie ustalał kolejny ter-
min przyjęcia go do szpitala, aż wreszcie
bezskutecznie upłynie dwuletni termin.
Wówczas obowiązkowo należy umorzyć
postępowanie. Oczywiście zdarza się, że
osoba zobowiązana podejmie trud walki
z nałogiem – ukończy nawet program
leczenia, ale i to przecież nie oznacza,
że już rozwiązała swój problem.
Pytanie, jakie należy sobie zadać,
brzmi: czy w ogóle można kogokolwiek
zobowiązać pod przymusem do zaprze-
stania nadużywania alkoholu? Liczba
postępowań prowadzonych przez sady,
które ostatecznie kończą się porażką,
wydaje się być tak znaczna, że negatyw-
na odpowiedź nasuwa się sama. Wy-
daje się natomiast, że gdyby w ustawie
istniały pewne zapisy gratyfikujące te
osoby, które po wszczęciu postępowa-
nia przez sąd podjęły leczenie odwyko-
we, możliwe byłoby odwrócenie trendu,
zwłaszcza poprzez zwiększenie liczby
osób, które rozpoczęły terapię.
Wyjątek od zasady
Jak wynika z utrwalonego orzecznictwa
Sądu Najwyższego, obowiązek poddania
osoby leczeniu odwykowemu jest wyjąt-
kiem od zasady dobrowolności leczenia.
Przymus ten powinien być zatem sto-
sowany wyłącznie w tych sytuacjach,
w których nie tylko zachodzą ustawowe
przesłanki zobowiązania do leczenia
odwykowego (stan uzależnienia osoby,
która w związku z nadużywaniem alko-
holu powoduje rozkład życia rodzinne-
go, demoralizację małoletnich, uchyla
się od pracy albo systematycznie zakłóca
spokój lub porządek publiczny). Koniecz-
nym dodatkowym warunkiem uwzględ-
nienia wniosku jest konsekwentna od-
mowa podjęcia i kontynuacji leczenia
odwykowego przez uczestnika „na wła-
sną rękę”.
Niejednokrotnie sądy jednak z au-
tomatu przyjmują, że w razie zgroma-
dzenia materiału dowodowego wska-
zującego na uzależnienie uczestnika
i podejmowanie przez niego szkodli-
wych działań konieczne jest wydanie
zobowiązania do leczenia – mimo że
osoba uzależniona wyraża chęć podję-
cia terapii lub też deklaruje, że może
w przyszłości ją podejmie. Nie należy
jednak na wszelki wypadek orzekać
o przymusowym leczeniu takiej osoby,
skoro co do zasady takie rozwiązanie
można zastosować tylko w przypadku
sprzeciwu odnośnie do podjęcia terapii.
Propozycje zmian
Warte rozważenia byłoby wprowadze-
nie do ustawy zapisu o obligatoryjnym
zawieszeniu postępowania w sprawie
w razie złożenia przez uczestnika wnio-
sku o podjęcie leczenia. Takie rozwiąza-
nie pozwoliłoby osobie uzależnionej na
podjęcie terapii niejako z własnej woli,
co z pewnością jest korzystne dla osią-
gnięcia długofalowego celu, jakim jest
zwalczenie nałogu. W razie wprowadze-
nie zapisu o obligatoryjnym zawiesze-
niu postępowania możliwe byłoby także
zweryfikowanie, czy uczestnik wyraża
rzeczywistą chęć leczenia się, czy też
jego twierdzenia są gołosłowne.
Ewentualne wydłużenie się czasu
trwania postępowań sądowych z uwa-
gi na ich zawieszenie z pewnością nie
byłoby sprzeczne z celem rozpoznania
sprawy bez zbędnej zwłoki. W razie gdy-
by uczestnik zrealizował program le-
czenia już na etapie rozpoznawczym,
możliwe byłoby przecież zakończenie
postępowania. Ponadto można rozwa-
żyć także wprowadzenie takiego zapisu
w zakresie egzekucji kosztów postępo-
wania, aby w razie gdy uczestnik odbę-
dzie w wyznaczonym terminie program
leczenia zgodnie z wydanym postano-
wieniem, sąd miałby obowiązek odstą-
pienia od obciążania go kosztami po-
stępowania (składają się na nie m.in.
koszty opinii biegłych). Jeśli nawet tylko
możliwość zaoszczędzenia pieniędzy
miałaby skłonić uzależnioną osobę do
podjęcia leczenia, warto skorzystać z ta-
kiego rozwiązania.
Należy poszukiwać rozwiązań, które
mogą dla uzależnionych być realnym
impulsem do podejmowania terapii.
Konieczna jest debata na temat nowe-
lizacji ustawy. Pamiętajmy jednak, że
nawet jeśli osoba uzależniona ukończy
odwyk, nie oznacza to, że sukces został
odniesiony. Samo bowiem uzyskanie za-
świadczenia o ukończeniu terapii jest
dopiero początkiem drogi do zerwania
z nałogiem, a nie jej końcem, jak zdaje
się zaprojektował ustawodawca.
felieton
na początek
Czasem przymus nie zastąpi dobrej
woli uczestnika postępowania
Zobowiązanie przez
sądy osób
uzależnionych
od alkoholu
do podjęcia leczenia
odwykowego stanowi
nieefektywny środek
walki z nałogiem
Samo uzyskanie
zaświadczenia
o ukończeniu
terapii jest
dopiero początkiem
drogi do zerwania
z nałogiem, a nie
jej końcem,
jak zdaje się
zaprojektował
ustawodawca
Należy poszukiwać
rozwiązań,
które mogą dla
uzależnionych być
realnym impulsem
do dobrowolnego
podejmowania
terapii. Nawet jeśli
będą to zachęty
natury finansowej
AleksAndrA PArtyk
prawnik, asystent sędziego w sądzie
rejonowym dla krakowa-Podgórza,
w wydziale rodzinnym i nieletnich
MA
TERIA
ły
P
RASO
WE
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
2 / 8
prawnik
29–31 sierpnia 2014 nr 167 (3808)
gazetaprawna.pl
Piłkarze Atletico Madryt nie zastanawiają się,
co dzieje się w kraju, którego nazwę noszą na
piersi. W ostatnich tygodniach w Azerbejdżanie
aresztowano wiodących działaczy praw człowieka
Adam Ploszka
prawnik Helsiń-
skiej Fundacji Praw
Człowieka, dokto-
rant w Zakładzie
Praw Człowieka
WPiA UW
Państwem, przeciwko któremu
szczególnie często w ostatnich
tygodniach są ogłaszane wyro-
ki ETPC, jest Federacja Rosyj-
ska. Niejednokrotnie wykazują
one znaczny ciężar politycz-
ny, sędziowie zwykle stwier-
dzają też w nich naruszenia
podstawowych praw człowie-
ka, w tym prawa do życia czy
wolności od tortur. Kolejnym
tego typu orzeczeniem jest to
w sprawie Niemcow przeciwko
Rosji (skarga nr 1774/11).
Skargę do ETPC wniósł jeden
z liderów rosyjskiej opozycji Bo-
rys Niemcow. 31 grudnia 2010 r.
wziął on udział w demonstra-
cji w Moskwie, podczas której
skandował antyrządowe hasła
oraz wygłosił przemówienie
krytykujące skazanie Micha-
iła Chodorkowskiego (byłego
właściciela koncernu naftowe-
go Jukos). Pod koniec demon-
stracji został aresztowany.
2 stycznia 2011 r. został uznany
za winnego stawiania oporu
policjantom oraz skandowa-
nia antyrządowych haseł. Jako
karę orzeczono 15 dni aresztu.
Próby odwoływania się okazały
się bezskuteczne.
Niemcow zarzucił Rosji na-
ruszenie wielu praw w związ-
ku z tym, że aresztowanie
nastąpiło bez uprzedniego
ostrzeżenia i wyjaśnienia po-
wodu zatrzymania oraz że
pozbawiono go możliwości
złożenia zażalenia na decy-
zję o zatrzymaniu. W samym
areszcie został natomiast
umieszczony w małej celi bez
okna, łóżka, pościeli i urządzeń
sanitarnych.
Trybunał stwierdził, że
ingerencja Rosji w wolność
zgromadzeń, z której korzy-
stał skarżący (art. 11 kon-
wencji), była arbitralna i bez-
prawna.
W ocenie sędziów zatrzy-
manie skarżącego i nałoże-
nie kary administracyjnej nie
miało związku z karaniem
nieposłuszeństwa wobec le-
galnych działań policji, które
stanowi cel przepisu zastoso-
wanego w sprawie Niemco-
wa. Działanie policji miało na
celu zniechęcenie Niemcowa
do udziału w demonstracjach
politycznych czy szerzej, an-
gażowania się w politykę. Ska-
zanie miało także wywrzeć
prewencyjny skutek w posta-
ci powstrzymywania innych
od udziału w demonstracjach,
a w konsekwencji ograniczyć
debatę polityczną.
Trybunał stwierdził także
naruszenie art. 6 konwencji
(prawo do rzetelnego procesu
sądowego). Do takiej konkluzji
sędziów doprowadził w szcze-
gólności fakt, że ustalenia są-
dów rosyjskich zostały opar-
te wyłącznie na zeznaniach
dwóch policjantów, którzy
aresztowali Niemcowa, przy
jednoczesnym oddaleniu spój-
nego materiału dowodowego
przedstawionego przez obronę.
Ponadto ETPC orzekł na-
ruszenie art. 3 (wolność od
nieludzkiego i poniżającego
traktowania) w odniesieniu do
warunków, w jakich mężczy-
zna przebywał po zatrzymaniu,
i art. 13 (prawo do skuteczne-
go środka odwoławczego), po-
przez brak zagwarantowania
mu skutecznego środka odwo-
ławczego w związku ze skargą
na nieludzkie warunki prze-
trzymywania.
Na marginesie warto przy-
pomnieć, że w sprawie Mi-
chaiła Chodorkowskiego,
w którego obronie została
zorganizowana demonstra-
cja, trybunał w wyroku z maja
2011 r. (skarga nr 5829/04) rów-
nież orzekł naruszenie art. 3 i 5
europejskiej konwencji praw
człowieka.
Dziś na pierwszy plan wysu-
wa się pytanie, czy Rosja opu-
ści strasburski system ochro-
ny praw człowieka. ETPC zdaje
się to przewidywać, co może
tłumaczyć zauważalne przy-
spieszenie w orzekaniu w spra-
wach rosyjskich.
prosto
ze Strasburga
Europejski Trybunał Praw Człowieka punktuje Rosję
W
szystko za sprawą ko-
szulki Atletico Madryt
z napisem „Azerbej-
dżan. Kraina ognia”
(Azerbaijan. Land of
Fire). Koszulki nie kłamią. Azerbejdżan
to kraina ognia, gdzie w Gobustanie stoją
kałuże ropy, a ze wzgórza Yanar Dağ od
wieków tryskają na wysokość dochodzącą
od 3 do 10 metrów płomienie związane
z emisją gazów węglowodorowych.
Turysta oglądający te cuda natury, jak
również zadbane i odrestaurowane Baku,
nie zastanawia się nad przestrzeganiem
praw człowieka i zasad demokracji w tym
kraju. O to właśnie chodzi reżimowi „sta-
łego” prezydenta Ilhama Alijewa. Wy-
daje on niemal nieograniczone środki
– pochodzące ze sprzedaży ropy i gazu
– na promocję i kreowanie pozytywne-
go wizerunku kraju. Dla Alijewa kwota
12 milionów euro (jak donoszą media)
,jaką przelał na konto Atletico w ciągu
pierwszego półtora roku współpracy, jest
niezauważalna. W ostatnich tygodniach
klub podpisał z Azerbejdżanem umowę
na sezon 2014–2015, opiewającą na nie-
wiele mniej.
Piłkarze Atletico, zdobywając kolejne
gole, nie zastanawiają się nad tym, co
dzieje się w kraju, którego nazwę noszą
na piersi. W ciągu ostatnich kilku tygo-
dni władze Azerbejdżanu aresztowały
wiodących działaczy praw człowieka.
Należą do nich osoby znane w środowi-
sku międzynarodowym, w tym w szcze-
gólności Hasan Husajnli (kierujący or-
ganizacją Centrum Oświecenia „Mądry
Obywatel” w Gandżi), Lejla Junusowa
i jej mąż Arif Junus (zaangażowani
w ochronę wywłaszczanych mieszkań-
ców Baku, ale także w proces pojednania
z narodem ormiańskim w kontekście
Górnego Karabachu w ramach Insty-
tutu na rzecz Wolności i Demokracji)
oraz Rasul Dżafarow (twórca kampanii
„Śpiewaj dla Demokracji”, która miała
zwrócić uwagę na brak poszanowania
praw podstawowych w Azerbejdżanie
w czasie finału Eurowizji w 2012 r. oraz
założyciel Human Rights Club).
Ostatni aresztowany to Intigam Ali-
jew, prawnik reprezentujący skarżących
przed Europejskim Trybunałem Praw
Człowieka. Jego azerscy klienci zosta-
li bez pomocy prawnej, a los ich skarg
w Strasburgu jest niewiadomy. Nie ma
wątpliwości, że zarzuty wobec areszto-
wanych są tworzone na zasadzie „dajcie
mi człowieka, a paragraf się znajdzie”
Wszyscy wymienieni, pomimo prowa-
dzenia działań w interesie publicznym,
odpowiadają za przestępstwa gospodar-
cze i podatkowe.
Wobec 21 organizacji pozarządowych
postawiono zarzuty prania brudnych
pieniędzy, ich biura zostały przeszu-
kane i zabezpieczone. Konta organi-
zacji i osobiste konta działaczy zostały
zamrożone. Społeczeństwo obywatel-
skie to ostatnie demokratyczne ogniwo,
które prezydent Alijew rozmontowu-
je. Wcześniej udało mu się wyniszczyć
niezależne media i dziennikarzy, skazać
na surową karę pięciu lat pozbawienia
wolności Anara Mammadlego, lidera
lokalnego think tanku, który odważył
się na postawienie zarzutu fałszerstwa
podczas ostatnich wyborów prezydenc-
kich. Z kolei Ilgar Mammadow, lider
partii opozycyjnej REAL, został uznany
przez Europejski Trybunał Praw Czło-
wieka w wyroku z 22 czerwca 2014 r.
za więźnia politycznego.
Wszystkie te wydarzenia są szokujące.
Niestety, kraj prowadzący handel surow-
cami naturalnymi dysponuje środkami
na „kawiorową dyplomację”, zyskując
poważanie jako państwo rzekomo budu-
jące demokrację i system rządów prawa.
Oficjalne deklaracje władz stoją jednak
w sprzeczności z licznymi przejawami ła-
mania praw człowieka w Azerbejdżanie.
Atletico Madryt nie jest odosobnionym
przypadkiem pozyskiwania wątpliwego
moralnie sponsoringu. Na koszulkach
licznych klubów można zobaczyć nazwy
koncernów naftowych czy lotniczych,
które mają nierozerwalny związek z pań-
stwami autorytarnymi. Jednak w przy-
padku Azerbejdżanu mamy do czynienia
bezpośrednio z promocją konkretnego
państwa. Po drugie, akurat od Azerbej-
dżanu możemy o wiele więcej wymagać,
gdyż jest to państwo członkowskie Rady
Europy, a więc organizacji odwołującej
się do wartości demokracji i praw czło-
wieka. Na ironię zakrawa, że Azerbej-
dżan sprawuje właśnie przewodnictwo
w Radzie Europy.
Przepływ funduszy związanych ze
sportem zdaje się obustronny. Nie tylko
Azerbejdżan wspiera europejskie kluby,
ale europejskie i globalne firmy chętnie
wspierają wydarzenia sportowe organi-
zowane w Baku. Przykładem mogą słu-
żyć pierwsze europejskie igrzyska olim-
pijskie, które mają się odbyć w 2015 r.
w Azerbejdżanie. Umowy sponsorskie
podpisały już jako oficjalni sponsorzy:
BP, Nar Mobile, Tissot, Procter & Gamble
oraz sponsorzy wspierający McDonald’s
i Tickethour. Oni również zdają się nie
zauważać, iż współpracują z reżimem,
który zniszczył wolną prasę i dokonuje
masowych nielegalnych przesiedleń lud-
ności w związku z kolejnymi obiektami
rekreacyjnymi, które buduje. Drwią sobie
przy okazji z instrumentów międzynaro-
dowych, takich jak m.in. wytyczne ONZ
ds. biznesu i praw człowieka.
Występując w koszulkach „Azer-
baijan. Land of Fire”, Atletico Madryt
przyczynia się do promowania reżimu
prezydenta Ilhama Alijewa. Jest to za-
chowanie niegodne klubu z tak boga-
tymi tradycjami sportowymi. Wydaje
się, że piłkarze pokroju Los Rojiblan-
cos, którzy w wielu państwach, w tym
w Polsce, są ikonami i sportowymi bo-
haterami, powinni być wolni od podej-
rzeń o współpracę, choćby tylko handlo-
wą, z autorytarnymi władzami w Baku.
Tego typu wątpliwości wyraziliśmy w li-
ście zaadresowanym w zeszłym tygo-
dniu do zarządu Atletico Madryt i ofi-
cjalnego fanklubu Rojiblancos w Polsce.
Poprosiliśmy klub o zastanowienie się,
czy wsparcie przez reżim Alijewa nie
przyniesie klubowi więcej strat wize-
runkowych niż zysku.
Nie jesteśmy naiwni, nie wierzymy, że
klub w imię wartości demokratycznych
i poszanowania praw człowieka zrezy-
gnuje z przyjemnej sumy przelanej na
jego konto. Mamy jednak nadzieję, że
kibice, do których przy okazji dotrze
informacja o łamaniu praw człowieka
w Azerbejdżanie, zastanowią się, zanim
podniosą flagę Atletico i będą dopingo-
wać swoich faworytów podczas kolejnego
meczu. Jak pokazał finał Ligi Mistrzów,
czasami nie warto kibicować tym, któ-
rzy promują autorytaryzm na swoich
koszulkach.
Promocja dyktatury
Nie jesteśmy zagorzałymi
kibicami. Niemniej jednak
tegoroczny finał Ligi Mistrzów
przyciągnął nas do telewizora.
Od początku meczu
wiedzieliśmy, komu
nie kibicujemy
PrenumerAtA:
Cena prenumeraty DZIENNIKA GAZETA PRAWNA: Wersja Standard – miesięczna (sierpień 2014 r.): 96 zł: – sierpień–grudzień 2014 r.: 456,25 zł: Wersja Premium – miesięczna
(sierpień 2014 r.): 112 zł – sierpień–grudzień 2014 r.: 540,00 zł. Wszystkie ceny brutto (zawierają 8 % VAT). Więcej informacji na stronie www.gazetaprawna.pl/prenumerata
DR ADAm BoDNAR
wiceprezes zarządu Helsińskiej
Fundacji Praw Człowieka
W
O
JTEK
G
ó
RSKI
DomINIKA
ByCHAWSKA-SINIARSKA
prawniczka HFPC, koordynatorka
projektu „Europa Praw Człowieka”
W
O
JTEK
G
ó
RSKI
AP
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
3 / 8
B
o to prawda, że wyrok
w imieniu Rzeczypo-
spolitej zawsze wiąże,
niezależnie od tego, jak
nieprawidłowe byłoby
samo rozstrzygnięcie,
nieporządne uzasadnie-
nie, postępowanie poprzedzające wy-
rok – pełne zaniedbań, a rozumowania
– nie do przyjęcia. Nadmierna wiara tyl-
ko w siłę zwalnia bowiem od staranno-
ści o poziom argumentacyjny wyroku,
a nawet może przykrywać niedbalstwo
w orzekaniu czy sporządzeniu wyroku.
Skoro i tak wiąże...
Dlatego cytowane powiedzonko nie
jest takie niewinne. Na antypodach lo-
kuje się inne, bardzo słynne zdanie (lata
dwudzieste ubiegłego stulecia, Anglia,
Lord Heward), w nieco uproszczonym
tłumaczeniu brzmiące mniej więcej tak:
„Zasadnicze znaczenie ma, aby wyrok
przekonywał, że sprawiedliwość rzeczy-
wiście wymierzono”. Polskie powiedzon-
ko trochę za łatwo rozgrzesza sąd z rze-
telności zawodowej, nakazującej sądzić
ze zrozumieniem, co oznacza wymie-
rzanie sprawiedliwości, a nie formalne
przemielenie sprawy (i to powolutku).
U nas sporo mielenia, za mało wymie-
rzania sprawiedliwości, a jeszcze mniej
troski o to, aby przekonać, że ją wymie-
rzono. Wiara tylko w siłę wyroku powo-
duje brak dbałości o siłę argumentacji
jako źródła zaufania do sądu i prawa.
Polska jest krajem o deficycie zaufania
społecznego – ekonomiści i socjologowie
coraz częściej w tym właśnie braku upa-
trują hamulców rozwoju. Prawo, wymiar
sprawiedliwości z natury rzeczy powinny
być czynnikami budowy zaufania – jeśli
przekonują siłą argumentu. „Sąd orzekł
jak orzekł i nikomu nic do tego”?
Skłonność do bylejakości
Niszczycielski wpływ braku zaufania na
funkcjonowanie instytucji i stan społe-
czeństwa to: „podejrzewanie innych o złe
intencje, traktowanie każdego jak kogoś,
kto kieruje się wyłącznie własnym zy-
skiem. (…) Zainteresowani głównie sobą
nie poznajemy innych, budujemy wo-
bec nich nietrafne oczekiwania, a po-
C4
opinie
Wymiar sprawiedliwości
tem rozczarowujemy się innymi. Nie
wypełniamy obowiązków, których wy-
maga praca czy zawód, jaki wykonuje-
my. (…) Ciągle jest w nas skłonność do
bylejakości. I do przymykania na to oka.
(…) po tragicznej śmierci dziecka oka-
zało się, że lekarz, zamiast dyżurować
w szpitalu, był w domu? A ordynator od-
działu ginekologicznego, który pracował
w ciągu dnia w swoim prywatnym szpi-
talu? Wszyscy o tym wiedzieli, wszyscy
to akceptowali. A profesorowie, którzy
zapominają o swoim egzaminie lub piszą
nierzetelne recenzje? A kto zawinił, że
Stadion Narodowy przemienił się w ba-
sen? Że godzinami staliśmy w korkach
przy bramkach na autostradzie? Każ-
dy, kto bierze pieniądze, źle wykonując
swoją robotę. (…) Jeżeli sami postępuje-
my tak, że nie można przewidzieć, co
zrobimy, a raczej można przewidzieć, że
zrobimy coś nie tak, naciągniemy prze-
pisy, ominiemy je, wprowadzimy kogoś
w błąd, nie dotrzymamy słowa czy ter-
minu – to spodziewamy się, że inni po-
stępują tak samo. Nieufność wynikająca
z braku sensownej i starannej realizacji
zobowiązań zawodowych tym bardziej
jest groźna, im bardziej te czynności są
skomplikowane, a ich efekty – odroczone
w czasie: w zawodzie nauczyciela, praw-
nika, lekarza, polityka. (…) niepokoję się
stanem świadomości Polaków. Bo de-
Nie wymyśliłam
tego powiedzonka.
Kursuje ono
w środowisku.
Można w nim
widzieć wyraz cichej
rezygnacji, ale chyba
– co bliższe prawdy
– arogancji władzy
„Sąd orzekł jak orzekł, a nikomu nic do tego”
Wielcy sędziowie, których
podpatrywałam (i ciągle podpatruję)
przy pracy, przeważnie są dość kostyczni
i nieskłonni do pobłażania. Zawsze byli
natomiast dokładni i rzetelni, mają
prawniczą wiedzę i wyobraźnię
Fot
. Gett
y
Im
A
G
e
S
prof. Ewa Łętowska
prawniczka, pierwszy polski rzecznik
praw obywatelskich, sędzia trybunału
konstytucyjnego w stanie spoczynku
R
AF
A
ł
o
Le
KSI
e
WI
CZ
/Re
P
o
R
te
R
pod ostatnią
instancją
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
4 / 8
prawnik
29–31 sierpnia 2014 nr 167 (3808)
gazetaprawna.pl
mokracja i efektywna gospodarka ryn-
kowa wymagają zaufania. Gdy zamiast
dialogu fruwają obelgi i wszelkie sztucz-
ki niszczące przeciwnika stają się do-
puszczalne – demokracja jest fasadowa”.
(K. Skarżyńska, „Polak Polakowi Pola-
kiem. Jak i dlaczego zagryzamy się na-
wzajem, „Gazeta Wyborcza” z 15 sierp-
nia 2014 r.).
Deficyt sądzenia ze zrozumieniem
Sądzenie ze zrozumieniem to wcale nie
jest kwestia miękkiego serca czy czu-
łostkowości. Przeciwnie, wielcy sędzio-
wie, których podpatrywałam (i ciągle
podpatruję) przy pracy, przeważnie są
dość kostyczni i nieskłonni do pobła-
żania. Zawsze byli natomiast dokładni
i rzetelni, mają prawniczą wiedzę i wy-
obraźnię. Na sądzenie ze zrozumieniem
składa się mnóstwo rzeczy, dotyczących
aksjologii, sprawności zawodowej, rze-
telności w kontaktach z sądową klien-
telą, umiejętności sytuacyjnej oceny
sprawy, odwagi (także wobec kolegów
w składzie), a przede wszystkim umie-
jętność ważenia (złoty środek!) wszyst-
kiego, co wymaga oceny. To jest przede
wszystkim uświadomienie sobie, z czym
sąd ma do czynienia: z ustaleniem fak-
tów i przypisaniem im adekwatnego,
prawnego znaczenia.
Subsumpcja w szerokim tego słowa
znaczeniu jest czymś, co szczególnie
marnie wypada w wyrokach. Nie wiem,
czy dotyczy to samej rzeczy, jej przepro-
wadzania czy opisania, ale coraz czę-
ściej mam wrażenie, że coś tu nie gra,
a czytuję wyroki różnych sądów, roz-
maitych szczebli. Kiedyś, jeszcze kilka
lat temu, wrażenie to towarzyszyło mi
przy lekturze postanowień z postępo-
wania niejawnego, kończących postę-
powania wpadkowe. Obecnie napotkać
można wyroki, których uzasadnienie
jest konstruowane w podobny spo-
sób. Sąd zadowalał się przytoczeniem
podstawy prawnej, pojęć i przesłanek
wskazanych w przepisach dotyczących
np. zwolnienia od kosztów czy środka
zabezpieczającego, a potem szybciutko
konkludował, że „w tym stanie rzeczy”
(jakim stanie?) coś należało lub czegoś
nie należało orzekać.
Stan faktyczny sobie, wyrok sobie
Teraz coraz częściej spotykam wyroki,
gdzie stan faktyczny sobie, a część po
sakramentalnym „sąd zważył, co na-
stępuje” zawiera różne przytoczenia
przepisów, ich fragmentów, wyjaśnie-
nia i interpretacje, prowadzone czysto
abstrakcyjnie. Sądy nie potrafią (nie wi-
dzą potrzeby?) przeprowadzenia oceny
stanu faktycznego w celu wykazania „co
jest czym czego” – jakie fakty sprawy
wypełniają konkretne przesłanki wyma-
gane przez prawo dla danej kwalifikacji
prawnej i jak do tego przez sąd ustalone-
go stanu się mają (miały?) twierdzenia
stron w tej samej kwestii.
Jest to przede wszystkim usterka
sztuki pisarskiej. Ale może za tym kryć
się i coś poważniejszego. Może to wyni-
kać z nadmiernego zaufania do przekle-
jonych fragmentów pism procesowych,
opisujących stan faktyczny? A może to
konsekwencja elektronicznego protoko-
łu: trudniej korzystać z niego niż z tra-
dycyjnego, gdy pisze się uzasadnienie
jakiś czas po rozprawie. Gdy trzeba znów
słuchać całości, zamiast łatwo przele-
cieć okiem do szukanego fragmentu,
łatwiej przychodzi machnąć ręką i nie
sprawdzać. Może to nadmiar zaufania
do asystentów i braku kontroli nad ich
pracą? Jeżeli coś, co miało być wywodem
subsumcyjnym, jest prowadzone jako
wnioskowanie na tle wykładni przepi-
sów, wtedy ewentualna poprawność in-
terpretacji może nie mieć nic wspólnego
z trafnością samego wyroku.
„Sąd orzekł jak orzekł, a nikomu nic do tego”
Profesjonalizacja
oznacza
także większe
zapotrzebowanie
na ekspertyzy
biegłych,
przybierające
czasem postać
ucieczki sędziego
od decydowania
AuTOPROMOCJA
Właśnie zakończyła się uniewinnie-
niem sprawa konserwatora zbytków,
który przekazał niszczejący zabytkowy
spichrz w prywatne ręce. Zabytek został
wprawdzie pieczołowicie odnowiony, co
zebrało laury jako renowacja roku, ale co
nie uchroniło funkcjonariusza z inicjaty-
wą od trzynastoletniej mitręgi sądowej
i kilkunastomiesięcznego aresztowa-
niem. Sędzia wydający ostateczny wyrok
napisał (ze zrozumieniem!): „Ogranicze-
nie uzasadnień do przytoczenia ustawo-
wych określeń i przepisów doprowadziło
do błędu logicznego typu idem per idem.
Sąd odwoławczy nie rozpoznał zarzutów
zażaleń (…). Ze względu na konsekwencje
stosowania tymczasowego aresztowania
względem oskarżonych tego typu uza-
sadnienia godzą w poczucie sprawiedli-
wości społecznej i podważają autorytet
sądu”. Nic dodać, nic ująć.
Lekceważenie pozwanego
Mam przed sobą wyrok Sąd Rejonowego
dla m.st. Warszawy, sygn. VII u 131/14,
w sprawie o zwrot nienależnie pobra-
nego świadczenia rehabilitacyjnego.
W czasie, na jaki przyznano zasiłek,
pozwanego zwolniono z pracy. Od tego
momentu przysługiwał mu zasiłek li-
czony od innej, niższej podstawy. ZuS
płacił jak wcześniej, stąd nadpłata. Po-
zwany tłumaczy, że nie wiedział o po-
mniejszeniu zasiłku, że natychmiast po
otrzymaniu zwolnienia z pracy wysłał je
do ZuS, a ten nie poinformował o utra-
cie prawa do wyższego zasiłku. uzasad-
nienie wyroku zasądzającego zwrot ani
słowem nie odnosi się do twierdzenia
powoda, że nie wiedział o utracie upraw-
nienia, że natychmiast wysłał do ZuS
otrzymane wypowiedzenie, zatem, że
to ZuS się pomylił. O tym wszystkim
w wyroku ani słowa. Może więc rację
ma ZuS, może pozwany, ale to nie wy-
nika z uzasadnienia.
Świadczenia ZuS z natury rzeczy
mają charakter alimentacyjny i są wy-
dawane „na życie”. Dlatego zresztą wła-
śnie ich zwrot wyjęto z reżimu niena-
leżnego świadczenia. Bo bezpodstawne
wzbogacenia i nienależne świadczenie
wyłącza sytuacja, gdy zobowiązany nie
jest „już” wzbogacony. Z racji charak-
teru świadczeń zusowskich, gdyby ten
właśnie reżim był miarodajny, ryzyko
wszelkich nieprawidłowości wypłaty
byłoby systemowo ulokowane po stronie
świadczącego i nigdy w praktyce niczego
by mu nie zwrócono. Ale zarazem nie
może i nie powinno tak być, że ryzyko
każdej omyłki samego świadczącego jest
przerzucone na pobierającego świad-
czenie. Dlatego to on musi informować
o zmianie sytuacji prawnej i faktycznej,
ale od ZuS należy wymagać wyciągania
wniosków, a nie bezrefleksyjnego robie-
nia tego, co dotychczas.
W opisywanej sytuacji pozwany
twierdzi, że wysłał dokument. O tym
jednak wyrok nie mówi. Nawet nie
wiadomo, czy to problem „dania wia-
ry”, czy poglądu, że nie trzeba zawia-
damiać o utracie prawa do zasiłku
w wyżej wysokości. Dlaczego nie napi-
sano choćby „X nie ma racji.... ponie-
waż”? Tak byłoby lepiej i dla autorytetu
sądu, i dla zaufania do prawa. War-
tość przedmiotu sporu mała (1350 zł),
żaden adwokat paprać się tym nie chce,
kasacji toto nie podlega, drobnica, wy-
rok spod sztancy. „Sąd orzekł jak orzekł,
a nikomu nic do tego”. Pozwany zapłacił,
ale uważa (niebezpodstawnie), że sąd go
zlekceważył i zawiódł.
Brak sensownej i starannej realiza-
cji zobowiązań zawodowych, bylejakość
funkcjonowania, w warunkach braku
zaufania – czy tu się mieści désintéres-
sement wymiaru sprawiedliwości wobec
zabezpieczenia na nieruchomościach
mieszkaniowych czy składnikach przed-
siębiorstwa przy nieproporcjonalnej
wysokości udzielonego kredytu? Rygo-
rystyczne „podpisał, a zatem musiał wie-
dzieć” przy ryzykownych transakcjach
z bankami i parabankami? uznanie za
normalne pseudoubezpieczenia, dodat-
ku wciskanego na siłę przy każdej trans-
akcji przez bank czy biuro turystyczne?
Deficyt czasu dotrwania do pomyślnego
wyroku przez biednych lub potrzebują-
cych konkretnego świadczenia staje się
coraz poważniejszym problemem przy
opieszałości działania sądów.
Spektakularna była zakończona
w 2014 r. sprawa sądowa człowieka rę-
czącego w 2001 r. za lichwiarską pożycz-
kę w wysokości 700 zł. Horrendalnie
naliczane kary i odsetki za spóźnie-
nie jednej z rat doprowadziły do długu
poręczyciela w wysokości 120 tys. zł (a
i dłużniczka główna spłaciła 45 tys. zł).
Do załatwienia sprawy (wymagało to
uprzedniego przywrócenia terminu do
wniesienia sprzeciwu od nakazu zapłaty)
doszło tylko na skutek rozgłosu praso-
wego, bodajże interwencji prokuratora
generalnego i hobbystycznego zaanga-
żowania prawnika bardzo wysokiej klasy.
Bogu dziękować sędzia sądził ze zrozu-
mieniem, chociaż musiał się wychylić.
Na co dzień procesowanie zdecydowanie
lepiej służy silniejszemu ekonomicznie,
organizacyjnie i intelektualnie.
Reformy procedur – tak zresztą ocze-
kiwanej, karnej, jak i kolejnych cywil-
nych, sprzyjają profesjonalizacji proce-
sów. Niefachowiec nie daje sobie rady ze
zwiększonymi wymaganiami formalny-
mi, wynikającymi z rygoryzmu kontra-
dyktoryjności. Oznacza to zwiększone
zapotrzebowanie na pomoc prawną „dla
słabszego”, której to pomocy nie zorga-
nizowano, aby zrównoważyć wspomnia-
ny rygoryzm. Profesjonalizacja oznacza
także większe zapotrzebowanie na eks-
pertyzy biegłych, przybierające czasem
postać ucieczki sędziego od decydowa-
nia. Ocena społecznego znaczenia sym-
bolicznego swastyki czy zakazu peda-
łowania ekspertyz nie wymaga – nie
chodzi o wywody historyczno-porów-
nawcze, ale o to, jak te symbole są od-
bierane tu i teraz. To nie jest wiedza
ekspercka i powoływanie biegłego ma
tu raczej charakter parawanu, ukrywa-
jącego niechęć do brania decyzji na sę-
dziowską klatę.
Osoby zamożniejsze, korzystające
z niezbędnej, wyspecjalizowanej praw-
nej pomocy dadzą sobie radę w warun-
kach kryzysu szybkości postępowania,
jego rosnącej formalizacji, ucieczki sądu
w ekspertyzy, deficytu subsumpcji i siły
argumentacji oraz innych zawodności
wymiaru sprawiedliwości. Biedniejsi
i nieporadni (wiek) muszą się liczyć z ko-
niecznością rezygnacji za skutecznej
ochrony sądowej. Wymiar sprawiedli-
wości (podobnie jak lecznictwo) wymaga
bowiem u nas wyszarpania tego, co się
należy, co jest kosztowne, czasochłonne
i wymaga grubej skóry. Może jednak ma
to związek z popularnością powiedze-
nia, że „sąd orzekł jak orzekł, a nikomu
nic do tego”?
Serwis dla:
Adwokatów,
RADCÓW
,
Sędziów
,
PROKURATORÓW
,
Aplikantów
,
Notariuszy,
Ludzi prawa
,
KOMORNIKÓW
EKSKLUZYWNE
TEKSTY
o orzeczeniach sądów
i projektach ustaw
WNIKLIWE
KOMENTARZE
i opinie prawniczych
autorytetów
AKTUALNE
INFORMACJE
dla każdej z korporacji
prawniczych
WYSOKI
POZIOM
dyskusji wyłącznie
w prawniczym gronie
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
5 / 8
C6
Opinie
Legislacja
a w każdym razie – normuje zbliżony
obszar zagadnień, tj. zasady i tryb roz-
strzygania indywidualnych spraw ad-
ministracyjnych, tyle że zawężonych do
materii podatkowej. Jest to jednak cały
czas postępowanie administracyjne, ze
wszystkimi jego fundamentalnymi ce-
chami, zasadami i instytucjami.
Ciekawym przypadkiem są również
ustawy ustrojowe dotyczące samorzą-
du terytorialnego. Lektura tych aktów
nasuwa myśl, że z powodzeniem można
by wyodrębnić ich części wspólne i wy-
ciągnąć przed nawias wiele unormowań
właściwych wszystkim rodzajom jedno-
stek samorządu terytorialnego. Mogłoby
to dotyczyć choćby zasad stanowienia ak-
tów prawa miejscowego czy nadzoru nad
działalnością samorządową.
Przepisy chwasty
Po drugie są to regulacje, które niczym
pleniący się perz zasłaniają to, co poży-
teczne i zdrowe. Chodzi tu o regulacje
obrazujące podręcznikowe błędy legisla-
cyjne, takie jak: powtarzanie przepisów
zawartych w innych aktach prawnych,
modyfikowanie norm ustawowych na
poziomie wykonawczym, zamieszcza-
nie wypowiedzi pozbawionych treści nor-
matywnej. Warto zauważyć, że częstokroć
przepisy z tej właśnie kategorii są wyko-
rzystywane w aktach regulaminowych,
normujących całościowo organizacyjną
stronę działania danej struktury. Niejed-
nokrotnie celem prawodawcy jest wykre-
owanie aktu, który ma ujmować od A do
Z materię związaną z funkcjonowaniem
instytucji publicznej. Niestety bywa, że
te zamiary prowadzą do przeistaczania
się regulaminów w drobiazgowe i legi-
slacyjnie uciążliwe instrukcje, upstrzone
powtórzeniami i wariacjami na temat
norm ustawowych.
Dążenie do kazuistycznego i niejako
edukacyjnego unormowania regulami-
nowego może mieć i ten skutek, że akt
wykonawczy będzie postrzegany jako
pierwsze źródło norm prawnych, jako na-
czelny i zupełny instruktaż postępowania
w wielu sytuacjach. W skrajnej postaci
będzie to wiodło ku nawykowi sięgania
wyłącznie po regulamin, zawierający po-
ręczne kompilacje przepisów ustawowych,
a nie po ustawę. Wykładnia tej ostatniej
może czasem nastręczać problemów, co
jednak nie powinno być nigdy przesłanką
powielania jej unormowań i urzędowego
omawiania ich w przepisach zawartych
w innych aktach.
Przepisy mumie
Po trzecie trzeba wskazać na „mumie”,
które ze względu na swoją archaiczność
nie są w stanie normować aktualnie za-
wiązujących się stosunków społecznych
bądź też rażąco odbiegają od obecnych wy-
mogów stawianych przed nowoczesnym
państwem. Obecnie nie ma już po prostu
możliwości pełnego stosowania owych
przepisów, głównie z uwagi na oderwanie
warstwy normatywnej od realiów ustro-
jowych i społecznych. Są to więc w tym
sensie przepisy uschłe, wypompowane
z aktualnej treści, wygaszone, nieme. For-
malnie trwają w systemie prawnym, lecz
nie ma z nich pożytku.
Właściwie można traktować tego ro-
dzaju przepisy jako świadectwa minio-
FO
t
S
hutter
St
OC
k
Paradoks zwany upraszczaniem
Przepisy ustawy o stosunku państwa
do Muzułmańskiego Związku
Religijnego wskazują, że siedzibą
władz tego związku jest… Wilno.
Z kolei w myśl prawa o adwokaturze
jednostką organizacyjną
palestry są zespoły adwokackie.
W rzeczywistości zrzeszają one
zaledwie około stu adwokatów
J
ak upraszczać polskie prawo? Od-
powiedź na to pytanie mogłaby
brzmieć: nie ustanawiać tylu prze-
pisów, lub – nie ustanawiać tylu
skomplikowanych przepisów. Po-
stulaty te odnosiłyby się jednak
wyłącznie do przyszłych działań
prawodawczych. Sprawa upraszczania
aktualnie obowiązujących regulacji wy-
maga nieco bardziej rozbudowanego
omówienia.
Pojęcie „upraszczanie prawa” można
rozumieć przynajmniej dwojako. W ujęciu
ilościowym będziemy mieli do czynie-
nia ze zmniejszaniem wolumenu unor-
mowań, zarówno w obrębie danego aktu
prawnego, jak i w skali całego systemu
prawa. W aspekcie jakościowym będzie
tu chodziło o poprawianie regulacji dys-
funkcjonalnych, nieskutecznych, mery-
torycznie błędnych, innymi słowy – o eli-
minowanie tych wszystkich fragmentów
normatywnych, które sprawiają trudności
podmiotom aplikującym przepisy prawa.
Prace legislacyjne zawsze są nakiero-
wane na konkretne regulacje. W przy-
padku upraszczania prawa powinny być
nimi przepisy, które – jak sądzę – można
uszeregować w pięć kategorii. Postaram
się je pokrótce scharakteryzować, mając
jednocześnie świadomość, że zaprezen-
towany podział nie jest zupełny.
Przepisy krzywe zwierciadła
Po pierwsze zatem należy wyróżnić „krzy-
we zwierciadła”. Są to unormowania, któ-
re naśladują całe bloki unormowań już
obecnych w systemie prawa i zawartych
w ustawach regulujących pewne zagad-
nienia w sposób kompleksowy. Chodzi
zatem o niepotrzebne multiplikowanie
rozwiązań systemowych, które z powo-
dzeniem funkcjonują w aktach dobrze
już rozpoznanych, wrośniętych w świa-
domość obywatelską. Przykładem może
być ordynacja podatkowa, która zawie-
ra przepisy częściowo zbieżne z kodek-
sem postępowania administracyjnego,
Krzywe
zwierciadła,
chwasty, mumie,
węzły gordyjskie,
przeszkody
– przepisy
zaliczające się
do tych pięciu
kategorii wciąż
funkcjonują
w polskim
systemie
prawnym
Marcin
Gubała
legislator, naczelnik
wydziału prawa
konstytucyjnego
w departamencie prawa
karnego Ministerstwa
Sprawiedliwości
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
6 / 8
nych czasów, pozwalające na zoriento-
wanie się, jakie okoliczności towarzyszyły
ich kreowaniu i stosowaniu kilkadziesiąt
lat temu.
Ilustracją mogą być niektóre regulacje
normujące relacje między Rzeczpospolitą
Polską a związkami wyznaniowymi: prze-
pisy ustawy z 21 kwietnia 1936 r. o stosun-
ku państwa do Muzułmańskiego Związku
Religijnego w Rzeczypospolitej Polskiej
wskazują, że siedzibą władz tego związku
wyznaniowego jest Wilno. W podobnym
zakresie niedostosowana do realiów jest
– datowana na ten sam dzień – ustawa
o stosunku Państwa do Karaimskiego
Związku Religijnego w Rzeczypospolitej
Polskiej. Na boku zostawiam tu możli-
wość zastosowania instytucji desuetudo
jako remedium na wątpliwości w kwestii
stosowania „przedawnionych” przepisów;
tak czy inaczej prawodawca powinien po-
kusić się o minimum aktywizmu w usu-
waniu unormowań nieprzystających do
rzeczywistości.
Natomiast przykładem regulacji, które
pozostają w dysharmonii ze standarda-
mi organizacyjnymi nowoczesnego pań-
stwa, może być grupa przepisów ustawy
– Prawo o adwokaturze, dotyczących ze-
społów adwokackich. Regulacje te stano-
wią m.in., że to właśnie zespół adwokacki
jest jednostką organizacyjną adwoka-
tury, choć trudno pojąć, w jaki sposób
adwokatura miałaby się organizować
w oparciu o zespoły, skoro w 2013 r.
zrzeszały one zaledwie 104 członków
samorządu adwokackiego, tj. 0,68 proc.
osób wykonujących zawód adwokata
(usunięcie przepisów dotyczących ze-
społów zakładają projektowane założe-
nia projektu ustawy o zmianie ustawy
– Prawo o adwokaturze oraz niektórych
innych ustaw, które aktualnie są przed-
miotem prac rządowych).
Przepisy węzły gordyjskie
Po czwarte można wyróżnić „przepisy
węzły gordyjskie”. Mam tu na myśli re-
gulacje, które powodują powstawanie
nierozwiązywalnych trudności inter-
pretacyjnych. Przepisy tego rodzaju są
wynikiem nieumiejętnego redagowa-
nia tekstu prawnego, przy czym może
ono polegać bądź na błędnym skonstru-
owaniu pojedynczego przepisu, bądź na
stworzeniu unormowania (zespołu prze-
pisów) niespójnego w obrębie danego
aktu prawnego. Oczywiście nie każde
unormowanie, które powoduje kłopo-
ty interpretacyjne, zasługuje na miano
nierozwiązywalnego węzła; wykładnia
przepisów jest przecież podstawowym
działaniem podejmowanym przez sto-
sującego prawo. Mam tu na myśli wy-
naturzenia prawodawcze, a zatem takie
sytuacje, które napawają interpretatora
bezradnością i rezygnacją, nie dają mu
szans na odnalezienie się w gąszczu splą-
tanych myśli prawodawcy oraz wysta-
wiają go na ryzyko niepewności co do
treści obowiązków i uprawnień. W krań-
cowych przypadkach może w tym wzglę-
dzie dochodzić do naruszenia konstytucji
wskutek pogwałcenia zasady prawidło-
wej legislacji. Z orzecznictwa Trybunału
Konstytucyjnego można odczytać reguły
pozwalające na ustalenie standardów
w tym zakresie: przepisy powinny być
poprawne, precyzyjne i jasne, to znaczy
skonstruowane poprawnie z punktu wi-
dzenia językowego i logicznego, zrozu-
miałe dla adresatów i cechujące się do-
kładnością w nakładaniu obowiązków
i przyznawaniu prawa.
Przepisy przeszkody
Po piąte mamy do czynienia z „przeszko-
dami”. Są to regulacje, które same w sobie
nie są błędami legislacyjnymi, ale usta-
nawiają nieuzasadnione trudności dla
obywateli. Może tu chodzić o nierozsąd-
nie rozbudowane procedury zniechęca-
jące do podejmowania lub prowadzenia
pewnych rodzajów aktywności, nadmiar
obowiązków o charakterze informacyj-
nym i sprawozdawczym, zbyt uznanio-
we kryteria przyznawania określonych
uprawnień; innymi słowy – przepisy tej
kategorii sprawiają, że państwo bywa
postrzegane jako niepomocne, a czasem
wręcz nieprzyjazne.
Warto zastanowić się, czy elimino-
wanie wyżej wymienionych rodzajów
regulacji jest tylko niezrealizowanym
utęsknieniem prawodawcy, czy też sys-
temową legislacyjną działalnością. Na
Paradoks zwany upraszczaniem
prawnik
29–31 sierpnia 2014 nr 167 (3808)
gazetaprawna.pl
pewno da się wyróżnić organy i insty-
tucje publiczne, których jednym z zadań
jest właśnie upraszczanie prawa. Zali-
czam do nich podmioty odpowiedzialne
za koordynowanie rządowego procesu
prawodawczego, a zatem dbające o to, by
struktury rządowej legislacji były drożne,
a efekty prac cechowała spoistość (m.in.
Rządowe Centrum Legislacji, Zespół ds.
Programowania Prac Rządu).
Metody upraszczania
Natomiast wśród czynności upraszcza-
jących można wyróżnić te o charakte-
rze sektorowym oraz horyzontalnym.
Działania sektorowe są nakierowane na
upraszczanie regulacji w określonym,
jednorodnym merytorycznie obszarze,
np. wykonywania zawodów prawniczych,
energetyki czy ruchu drogowego. Mogą
one dotyczyć jednego aktu prawnego,
mającego kluczowe znaczenie dla danej
dziedziny, ale także zespołu regulacji za-
kotwiczonych w wielu aktach normują-
cych daną sferę. Przykładem może być
rządowa inicjatywa dotycząca ułatwień
w zakresie procesu budowlanego. Służący
temu celowi projekt ustawy, przyjęty już
przez Radę Ministrów, przewiduje nie
tylko nowelizację ustawy – Prawo bu-
dowlane, czyli aktu zawierającego zasad-
niczą regulację dotyczącą prowadzenia
inwestycji budowalnych, ale także mo-
dyfikację innych ustaw z tego zakresu.
Z kolei upraszczanie horyzontalne moż-
na podzielić jeszcze na merytoryczne oraz
techniczne. To pierwsze jest zbliżone do
działań sektorowych w tym znaczeniu, że
polega na legislacyjnej ingerencji zmie-
rzającej do wykreowania nowej jakości
normatywnej, do osiągnięcia nowych
treściowych standardów prawa. Ma jed-
nak specyficzną cechę – odnosi się do za-
gadnień tematycznie zróżnicowanych,
do mozaiki złożonej z przepisów, które
za swój przedmiot mają kwestie mery-
torycznie niejednolite. Oczywiście pew-
nego rodzaju materialna spójność w tych
przypadkach występuje, tyle że ma ona
charakter raczej ogólny. Przykładem tego
rodzaju aktywności prawodawczej mogą
być kolejne tzw. ustawy deregulacyjne;
w sumie skutkowały one nowelizacją kil-
kudziesięciu aktów prawnych (pierwsza
ustawa deregulacyjna zmieniła 27 ustaw,
druga – 21, projekt trzeciej zakłada mo-
dyfikacje w 18 aktach).
Każda z ustaw deregulacyjnych doty-
ka wielu zagadnień zespojonych jedną
ideą usuwania przeszkód w zakresie po-
dejmowania i wykonywania aktywności
zawodowej, przy czym zauważalna jest
naturalna rozbieżność tematyczna tych
uregulowań. Ustawa z 13 czerwca 2013 r.
o zmianie ustaw regulujących wykony-
wanie niektórych zawodów odnosiła się
bowiem m.in. do takich kwestii, jak do-
stęp do zawodu notariusza, przewodnika
górskiego, trenera i instruktora sportu czy
materii uprawnień w zakresie przewozu
osób taksówką.
Upraszczanie horyzontalne o charak-
terze technicznym polega natomiast na
działaniach porządkowych, które nie są
determinowane względami stricte me-
rytorycznymi (a zatem dotyczącymi tre-
ści normatywnej). W tym przypadku pra-
wodawca odwołuje się nie do kryteriów
treściowych, ale formalnych. Istotą pro-
jektowanych unormowań jest tu zatem
koncentracja na zjawiskach związanych
z konstruowaniem tekstu prawnego,
w tym odnoszących się do cech danego
typu aktu normatywnego. Przykładem
mogłoby być np. przygotowanie projek-
tu ustawy zakładającej uchylenie niektó-
rych upoważnień ustawowych do wydania
rozporządzeń. Opracowanie takiego aktu
należałoby oczywiście poprzedzić dokład-
ną analizą funkcjonalności upoważnień
ustawowych, a tym samym – potrzeby
istnienia w systemie prawa określonych
regulacji na poziomie wykonawczym.
Upraszczanie prawa zawiera w sobie
wszak pewien paradoks. W ramach dzia-
łań upraszczających należy najpierw nieco
skomplikować system prawny, czyli prze-
prowadzić prace prawodawcze (częstokroć
złożone – jak choćby w przypadku ustaw
deregulacyjnych), zwieńczone wygenero-
waniem kolejnego aktu prawnego. Akt ten
będzie miał co prawda często charakter
jednorazowy (nowelizujący lub uchyla-
jący), niemniej zawsze zwiększy objętość
– teraz już tylko wirtualną – dziennika
urzędowego.
Gdybym mógł zmienić jeden przepis...
G
dybym mógł,
wszystkie
przesłanki, zasady
i skutki parame-
trycznej oceny wyników
badań naukowych polskich
jednostek naukowych
wyraziłbym w ustawie.
Ocena parametryczna jest
stosunkowo najłatwiejszym
sposobem sprawiedliwego
podziału dotacji statutowej
dla jednostek naukowych.
Zgodnie z ustawą
o zasadach finansowania
nauki dotacja ta jest
przeznaczana na „utrzyma-
nie potencjału badawczego
jednostki naukowej”.
Jej wysokość zawsze będzie
niewystarczająca, tym
bardziej więc należy się
starać, by nie były to
pieniądze wydane w sposób
nieprzemyślany.
Ocena parametryczna jest
więc potrzebna. Niestety
obecnie jest przeprowadza-
na na zasadach obarczonych
wieloma wadami, stąd
budzi uzasadnione opory ze
strony środowiska nauko-
wego.
Obecny model oceny
parametrycznej oparty jest
głównie na kryteriach
ilościowych. Liczy się tylko
liczba publikacji, a nie to, czy
przyczyniły się one do
rozwiązania rzeczywistych
problemów. A przecież
społeczeństwo finansuje
prace rzeszy naukowców nie
po to, żeby zadrukowywali
oni jak najwięcej papieru,
lecz po to, by rozwiązali jak
najwięcej problemów
naukowych.
Zasady dokonywania
oceny parametrycznej
wprowadzane były dotych-
czas na zasadzie lex retro
agit. Kluczowe dokumenty
– określające zasady oceny
dorobku uwzględnianego
w ocenie parametrycznej
ogłaszane są w momencie,
gdy większość wyników
badań, które będą brane pod
uwagę, została już opubliko-
wana. Jako prawnik nie
mogę się pogodzić z takim
sposobem stanowienia
prawa. Ponadto zasady
dokonywania oceny parame-
trycznej są wprowadzane
aktami rangi podustawowej
– dwoma rozporządzeniami
ministra nauki i szkolnictwa
wyższego oraz komunikatem
tegoż ministra. W państwie,
w którym konstytucja
zgodnie z art. 216 wyraźnie
stanowi, że „środki finansowe
na cele publiczne są wydatko-
wane w sposób określony
w ustawie”, wszystkie zasady
dokonywania oceny, która
decyduje o sposobie udziela-
nia publicznej dotacji na
utrzymanie potencjału
naukowego, powinny być
uregulowane w ustawie.
Na domiar złego sama
ocena parametryczna
dokonywana jest głównie
w oparciu o dane wątpliwej
jakości. Dane te, zarówno
w procesie oceny czasopism,
jak i w procesie ostatecznej
oceny parametrycznej
jednostek naukowych, są
wprowadzane przez samych
zainteresowanych. W sytuacji,
w której oceny dokonuje się
raz na kilka lat, w jednym
terminie dla wszystkich
czasopism i w jednym
terminie dla wszystkich
jednostek naukowych,
skontrolowanie rzetelności
wprowadzonych danych
przez Komitet Ewaluacji
Jednostek Naukowych jest
właściwie niemożliwe.
Dlatego tak ważne jest
utworzenie rzetelnej bazy pol-
skich publikacji naukowych.
Do prac nad nią należy
zaangażować dyplomowa-
nych pracowników informacji
naukowej, a nie prywatne
firmy wybrane w niejasnych
okolicznościach.
Wszystko to prowadzi do
tego, że proces dokonywania
oceny parametrycznej jest
mało transparentny.
Wprawdzie rozporządzenie
ministra nauki i szkolnictwa
wyższego z 13 lipca 2012 r.
w sprawie kryteriów i trybu
przyznawania kategorii
naukowej jednostkom
naukowym stanowi
wyraźnie, że po ogłoszeniu
przez ministra komunikatu
o kategoriach naukowych
przyznanych jednostkom
naukowym wyniki komplek-
sowej oceny udokumentowa-
ne w kartach kompleksowej
oceny jednostek naukowych
są publikowane w postaci
elektronicznej w systemie
teleinformatycznym,
w którym były składane
ankiety, ale to zdecydowanie
za mało – każdy polski
podatnik ma prawo się dowie-
dzieć nie tylko, jak oceniono
daną jednostkę naukową, ale
również na jakiej podstawie
dokonano tej oceny. Dlatego
wszystkie wnioski, ankiety
i odwołania składane przez
jednostki naukowe i redakcje
czasopism naukowych oraz
wszystkie decyzje zapadające
w procesie oceny parame-
trycznej powinny być jawne
i udostępniane zgodnie
z przepisami o dostępie
do informacji publicznej.
Oprac. PB
kronika
bubli prawnych
dr Grzegorz
Wierczyński
kierownik
Pracowni
Informatyki
Prawniczej,
WPiA Uniwersytetu
Gdańskiego
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
7 / 8
C8
Z wokandy
Analiza wyroku
■
Redakcja: ul. Okopowa 58/72; 01-042 Warszawa, tel. 22 530 40 40, faks: 22 530 40 39; e-mail: gp@infor.pl
■
Redaktor naczelna: Jadwiga Sztabińska
■
Zastępcy redaktor naczelnej: Andrzej Andrysiak, Dominika Sikora, Paweł Nowacki
■
Sekretarze: Łukasz Bąk, Rafał Drzewiecki, Anna Godlewska, Leszek Majkut,
Mirosław Mazanec, Mira Suchodolska
■
Redaguje: Ewa Szadkowska
■
Szef działu foto: Krzysztof Cieślewicz
■
Biuro reklamy (tel. 22 530 44 44):
Dyrektor: Monika Szulc-Wąsikowska, tel. 22 530 40 17
■
Szef studia DTP: Jacek Obrusiewicz
■
Produkcja: Elżbieta Stamler, tel. 22 530 42 24
EWA MARiA
RADLińSKA
ewa.radlinska@infor.pl
Orzeczenie SN dowodzi, że środowisko
sędziowskie wbrew obiegowym i lansowanym
przez polityków tezom, potrafi eliminować ze
swojego grona tzw. czarne owce
Za zastosowaniem tej najsurowszej
sankcji przemawiały: 1) szczególna,
bardzo wysoka szkodliwość społecz-
na czynu, którego dopuścił się sędzia,
wynikająca z umyślności jego działa-
nia oraz niskich pobudek, jakimi się
kierował w celu osiągnięcia korzyści
majątkowej; 2) sposób działania ob-
winionego, w tym fakt, że popełnione
przez niego przestępstwo miało cha-
rakter czynu ciągłego i polegało na
dziesięciokrotnym fałszowaniu doku-
mentów w krótkich odstępach cza-
su przez okres 1 roku i 7 miesięcy;
3) sposób działania obwinionego w trak-
cie prowadzonego przeciwko niemu
postępowania karnego, ukierunkowany
na maksymalne utrudnianie normalne-
go toku procesu, co zostało szczegółowo
przedstawione w pisemnych motywach
wyroku sądu karnego II instancji.
Przy wymierzaniu kary dyscyplinar-
nej sąd nie znalazł żadnych okoliczności
łagodzących, które usprawiedliwiałyby
czyn obwinionego. Ciężar gatunkowy
tego czynu powoduje, że sędzia nie po-
winien pełnić dalszej służby na obecnym
stanowisku. W ocenie Sądu Apelacyj-
nego zastosowana kara dyscyplinarna
musi także zapewnić prawidłowe funk-
cjonowanie wymiaru sprawiedliwości.
Orzeczona kara powinna chronić dobre
imię sędziów i przyczyniać się do utrzy-
mania autorytetu władzy sądowniczej,
w której szeregach nie mogą pozostawać
sędziowie o takim nastawieniu do
powszechnie obowiązujących reguł
porządku prawnego, jaki zaprezento-
wał obwiniony. Sędzia złożył odwołanie.
Najcięższa kategoria przewinień
Sąd Najwyższy (wyrok z 18 lipca 2014 r.,
sygn. akt SNO 34/14) utrzymał zaskar-
żone rozstrzygnięcie w mocy. Wyja-
śnił, że zasadą jest, iż postępowanie
dyscyplinarne prowadzone przeciw-
ko sędziemu toczy się niezależnie od
postępowania karnego wszczętego
przeciwko niemu, także w wypadku ich
jednoczesności i podmiotowo-przed-
miotowej tożsamości. Niezależność
tych postępowań jest wynikiem tego,
że inne są kryteria kwalifikacji czynu
jako przewinienia dyscyplinarnego,
a inne jako przestępstwa. Tożsamość
przedmiotu postępowań karnego i dys-
cyplinarnego oznacza więc tożsamość
czynu, a nie tożsamość jego ocen.
W postępowaniu dyscyplinarnym za-
chodzi tym samym konieczność au-
tonomicznego ustalenia wszystkich
znamion czynu stanowiącego delikt
dyscyplinarny, a dopiero następnie ana-
lizy, czy są to jednocześnie znamiona
przestępstwa. W takim ujęciu należy
postrzegać kategorię „przewinień
służbowych zawierających znamio-
na przestępstwa”, które stanowią
najcięższą kategorię przewinień
służbowych sędziów.
Związanie sądu innym wyrokiem
Sąd Najwyższy wskazał, że problem
związania sądu karnego prawomoc-
nym wyrokiem zapadłym w innym
postępowaniu karnym należy do spor-
nych w doktrynie. W orzecznictwie
(z aprobatą doktryny) przyjmuje się, że
sąd karny nie jest związany orzecze-
niem sądu karnego zapadłym w innej
sprawie, a także ustaleniami faktycz-
nymi czy treścią wyroku w sprawie jed-
nego ze współsprawców przestępstwa
rozpoznanej odrębnie, gdy następnie
rozpoznaje sprawę innego współuczest-
nika przestępstwa. W tym przypadku
chodzi o ustalenie popełnienia czynu,
uznanie winy sprawcy i spełnienie zna-
mion przestępstwa, czyli samą istotę
postępowania karnego. Inna (należy
uznać, że utrwalona, choć nie zawsze
aprobowana w literaturze) jest wykład-
nia art. 8 par. 2 kodeksu postępowania
karnego w odniesieniu do związania
prawomocnym wyrokiem sądu karne-
go zapadłym w innym postępowaniu
w kwestiach nienależących do tak ro-
zumianej istoty postępowania karnego.
Ten kierunek wykładni Sąd Najwyższy
– Sąd Dyscyplinarny podziela i stwier-
dza, że sąd dyscyplinarny jest związany
wyrokiem skazującym co do popełnie-
nia przestępstwa (jego znamion). Nie
musi, a nawet nie może w tym zakresie
czynić własnych ustaleń i ocen, a obwi-
niony nie może w postępowaniu dys-
cyplinarnym kwestionować popełnie-
nia przestępstwa. Mając to na uwadze,
należy stwierdzić, że sąd dyscyplinarny
orzekający w rozpoznawanej sprawie
był związany prawomocnym wyrokiem
sądu karnego skazującym obwinionego
za przestępstwo.
Komentarz
Rafał Puchalski
sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu
Orzeczenie SN stanowi najczystszy
dowód na to, że środowisko sędziow-
skie wbrew obiegowym i lansowanym
przez polityków tezom, umie i potrafi
skutecznie eliminować ze swojego gro-
na tzw. czarne owce. Zgodnie z art. 61
par. 1 pkt 2 ustawy – Prawo o ustroju
sądów powszechnych, sędziego musi
cechować nieskazitelność charakteru.
Walor ten jest gwarancją dla obywatela,
że jego sprawa będzie rozpoznana nie
tylko zgodnie z przepisami, ale również
przez osobę będącą przykładem idealne-
go przedstawiciela społeczeństwa.
Sąd Najwyższy w wyroku z 10 wrze-
śnia 2002 r. (sygn. akt SNO 27/02) wskazał
przedstawicielom tego elitarnego zawo-
du oczekiwany przez społeczeństwo oraz
samo środowisko kierunek postępowa-
nia. SN orzekł, że „Popełnienie przez sę-
dziego umyślnego przestępstwa, będące
wyrazem rażącego lekceważenia porząd-
ku prawnego skutkuje utratą kwalifi-
kacji do sprawowania urzędu sędziego,
niezależnie od oceny jego wcześniejszej
służby”. Opisywany wyrok dowodzi, że
standardy zachowania sędziów nie ule-
gły zmianie i środowisko w imię utrzy-
mania najwyższego poziomu etycznego
konsekwentnie wymaga od samego sie-
bie przestrzegania prawa. Stawiane sę-
dziom wymogi i zasady postępowania są
z punktu widzenia obywatela uciążliwe.
Przeciętny obywatel, który dopuszcza
się czynu zarzucanego w opisywanym
przykładzie, stając przed obliczem wy-
miaru sprawiedliwości, nie jest w stanie
zrozumieć, dlaczego jest oskarżonym,
dlaczego sąd wymierza mu karę. Przecież
nikomu krzywdy nie uczynił.
Znam takie opinie z własnego do-
świadczenia i wiem, że w niewielu wy-
padkach skutkiem wyroku skazującego
jest „utrata pracy”.
Musimy jednak pamiętać, że sędzia
jest osobą, wobec której państwo stawia
znacząco wyższe wymagania. Dlatego
też sędziowie muszą ponosić surowszą
odpowiedzialność za swoje czyny.
Ze smutkiem jedynie muszę stwier-
dzić, że państwo polskie, wymagając od
sędziów najwyższych standardów, samo
zapomina o swoich konstytucyjnych obo-
wiązkach względem tego środowiska.
Sprawa dotyczyła sędziego sądu rejo-
nowego. Zarzucono mu, że podrabiał
podpisy na fakturach VAT w miejscu
osoby uprawnionej do ich odbioru,
a wystawionych dla nabywcy BHU „P.”.
Przez to rażąco uchybił godności urzędu
sędziego. Ale zachowanie sędziego było
przede wszystkim przestępstwem z art.
270 par. 1 kodeksu karnego, za które
został prawomocnie skazany. Wymie-
rzono mu karę grzywny w wysokości
80 stawek dziennych, ustalając wysokość
1 stawki na 40 zł.
Co do późniejszego postępowania dys-
cyplinarnego, to Sąd Apelacyjny – Sąd
Dyscyplinarny uznał obwinionego sę-
dziego za winnego popełnienia zarzuca-
nego mu przewinienia dyscyplinarnego
z art. 107 par. 1 ustawy – Prawo o ustroju
sądów powszechnych (Dz.U. z 2001 r. nr
98, poz. 1070 ze zm.). Za to sąd dyscypli-
narny orzekł wobec sędziego najsurow-
szą karę – złożenia sędziego z urzędu.
Doszedł do przekonania, że popełnienie
przez sędziego przewinienia dyscypli-
narnego nie budzi wątpliwości. Przewi-
nienie to, które jednocześnie wyczerpu-
je ustawowe znamiona przestępstwa,
należy zakwalifikować jako rażące uchy-
bienie godności urzędu sędziego. Obwi-
niony został prawomocnie skazany za
popełnienie przestępstwa umyślnego,
co stanowi ciężki delikt dyscyplinarny.
Ustalone w toku postępowania dyscy-
plinarnego działanie sędziego dowo-
dzi rażącego lekceważenia przez niego
zasad porządku prawnego i uprawnia
do oceny, że sędzia utracił przymiot
nieskazitelności charakteru niezbędny
do sprawowania urzędu sędziego. W tym
stanie rzeczy sąd uznał, że kara złożenia
sędziego z urzędu jest adekwatna do
ciężaru gatunkowego przewinienia dys-
cyplinarnego.
Lekceważyć prawo może
przestępca, ale nie sędzia
Orzeczona kara dyscyplinarna
wobec sędziego powinna chronić
dobre imię osób wykonujących
ten zawód i przyczyniać się
do utrzymania autorytetu
władzy sądowniczej
B
ez
zro
zumie
n
ia
P I S Z E M Y O D P O W I E D Z I A L N I E
P A T R Z Y M Y O B I E K T Y W N I E
Ustawa o służbie cywilnej
z komentarzem
• książka ułatwia praktyczne stosowanie przepisów
• przydatna wszystkim pracownikom służby cywilnej
Z A M Ó W I E N I A
tel.: 22 761 31 27, 801 626 666
|
e-mail: bok@infor.pl
KSIĄŻKA
lub
E-BOOK
do wyboru
cena: 249 zł
|
liczba stron: 544
U
•
AUTOPrOMOCjA
Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com
8 / 8