background image

 

PA

WEL

 B

R

UCZK

O

WSKI

\SHUTTERST

OCK

prawnik

Piątek – niedziela | 29–31 sierpnia 2014

B

ez

 zro

zumie

n

ia

a

l

e

 c

hy

ba –

 c

o bli

żs

z

e p

ra

w

d

y

 – a

r

ogan

cj

i wła

d

z

y

 – 

p

i

s

ze pro

f. 

Ew

a

 Ł

ętow

s

k

a

 

Ku

rsu

j

e

 

o

no 

ś

ro

dowis

ku. 

Mo

żna

 w

 n

i

m

 

w

i

d

zi

 

wy

raz

 

ci

chej 

r

e

zyg

na

cj

i

„S

ą

d

 orz

ek

ł 

jak

 orze

, a nik

o

mu

 ni

c

 d

o

 te

g

o”

N

i

e

 

w

ymyśli

ła

m

 

tego

 

pow

i

ed

z

o

n

k

a

.

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               1 / 8

background image

 

C2

 

„Prawnik” powstaje we współpracy z   

Krajową Radą Sądownictwa

   

Naczelną Radą Adwokacką 

 

Krajową Radą Komorniczą

   

Krajową Radą Notarialną

 

 

Krajową Izbą Doradców Podatkowych 

 

Krajową Radą Radców Prawnych

Ustawa o transporcie kolejowym jest 

najważniejszym aktem prawnym 

regulującym działanie rynku kolejo-

wego w Polsce. Jest ona jednocześnie 

swoistego rodzaju konstytucją dla me-

nedżerów, specjalistów i prawników 

związanych z sektorem kolejowym. 

To głównie ich powinien zaintere-

sować prezentowany komentarz. 

Publikacja jest jedynym opracowaniem, 

które w sposób całościowy i wyczerpu-

jący omawia problemy prawne powstałe 

w praktyce działania rynku kolejowego.

Na ponad 700 stronach zapre-

zentowano w niej poglądy doktryny 

i orzecznictwa dotyczące omawianej 

problematyki. Autorami publikacji są 

m.in. pracownicy naukowi, pracownicy 

departamentu transportu kolejowego 

w Ministerstwie Infrastruktury i Roz-

woju oraz dyrektorzy departamentów 

prawnych w spółkach kolejowych. Choć-

by z tego powodu nie brakuje w niej 

praktycznego spojrzenia na komen-

towane przepisy. Nad wysokim pozio-

mem merytorycznym książki czuwali 

z kolei uznani specjaliści prawa gospo-

darczego: prof. Marek Wierzbowski 

i dr hab. Paweł Wajda. 

AM

biblioteka

 

prawnika

Komentarz do 

ustawy o transporcie 

kolejowym

Paweł Wajda, Marek 

Wierzbowski  (red. 

nauk.), „Ustawa 

o transporcie kole-

jowym. Komentarz”, 

Warszawa  2014,  

wyd. Wolters Kluwer 

Pomimo wielu nowelizacji obowiązu-

jąca od 1992 r. ustawa o podatku do-

chodowym od osób prawnych sprawia 

w dalszym ciągu duże kłopoty zwią-

zane ze stosowaniem jej w praktyce. 

Wiedzą o tym bardzo dobrze doradcy 

podatkowi, księgowi, adwokaci i rad-

cowie prawni obsługujący podmioty 

gospodarcze.

W prezentowanym komentarzu uwy-

puklone zostały zagadnienia, które 

budzą najwięcej wątpliwości, w szcze-

gólności: przychody, koszty uzyska-

nia przychodów, a także istotny te-

mat potrącalności kosztów w czasie. 

Omówiono również problemy admi-

nistracyjne, zagadnienie zwolnień 

przedmiotowych oraz kwestie docho-

dów transgranicznych. Komentarz, 

co warte podkreślenia, uwzględnia 

ostatnie zmiany legislacyjne, wpro-

wadzające nowe definicje samochodu 

osobowego na potrzeby opodatkowania. 

Autorzy publikacji podają w niej gotowe 

rozwiązania najczęściej występujących 

problemów. Jak sami wskazują, książka 

została napisana przez praktyków i dla 

praktyków. 

AM

Wszystko o podatku 

dochodowym  

od osób prawnych

Adam Mariański, 

Michał Wilk, Dorota 

Jaszczak, Błażej 

Kuźniacki, Aneta 
Nowak „Podatek 

dochodowy od osób 

prawnych. Komen-

tarz”, Warszawa 2014,  

wyd. Wolters Kluwer  

W aktualnym stanie prawnym, na pod-

stawie przepisów ustawy o wychowaniu 

w trzeźwości i przeciwdziałaniu alko-

holizmowi, sądy rodzinne i nieletnich 

prowadzą postępowania o zobowiąza-

nie do leczenia odwykowego przeciw-

alkoholowego, a po wydaniu orzeczenia 

nakładającego taki obowiązek – spra-

wują nadzór nad jego egzekwowaniem. 

Znaczna liczba prowadzonych spraw 

w tym przedmiocie na etapie jego wy-

konywania kończy się umorzeniem po-

stępowania wobec… upływu dwóch lat 

od uprawomocnienia się postanowienia.

Ustawodawca wskazał bowiem 

w art. 34 ust. 1 ustawy, że orzeczenie 

sądu może być wykonywane jedynie 

w tym okresie. W razie zaś niedopro-

wadzenia w wyznaczonym terminie do 

pozytywnego skutku (czytaj: „wyjścia 

uczestnika z nałogu”) nie jest możliwe 

dalsze prowadzenie postępowania. Do-

piero po upływie trzech miesięcy może 

zostać złożony kolejny wniosek o przy-

musową terapię. Innymi słowy w wie-

lu przypadkach mimo wydania posta-

nowienia osoba uzależniona nawet nie 

rozpoczyna leczenia w ciągu dwóch lat 

od prawomocności orzeczenia.

Co więcej, w rzeczywistości tylko nie-

liczni, dzięki zobowiązaniu ich przez 

sąd, odbędą i ukończą terapię z pełnym 

powodzeniem. Czy zatem nie należy 

rozważyć wprowadzenia nowych roz-

wiązań celem usprawnienia spraw osób 

nadużywających alkoholu? Nie można 

przecież uznać za satysfakcjonujące 

tego, że tylko w wyjątkowych przypad-

kach, na skutek wydanego orzeczenia, 

osoba uzależniona nabiera chęci pod-

dania się leczeniu i wytrwania w abs-

tynencji. 

Porażka w liczbach

Analizując akta postępowań w przed-

miocie leczenia odwykowego, trudno 

nie powziąć wątpliwości co do sensow-

ności przepisów, które w rzeczywistości 

nie gwarantują wykonania orzeczenia. 

Wydawać by się mogło, że skoro sędzio-

wie zostali wyposażeni w możliwość 

zarządzenia doprowadzenia osoby uza-

leżnionej do szpitala na leczenie, to nie 

będą nagminnie zdarzać się przypad-

ki, w których terapia nie zostaje roz-

poczęta.

Nic bardziej mylnego. W sytuacjach 

gdy osoba zobowiązana do poddania się 

leczeniu odwykowemu w trybie stacjo-

narnym odmawiała zgłoszenia się „we 

własnym zakresie” do szpitala, sądy za-

rządzać mogą doprowadzenie przez po-

licję. Samo dowiezienie takiej osoby do 

szpitala nie jest jednak równoznaczne 

z podjęciem terapii, skoro osoby te – jako 

niepozbawione wolności – mogą w każ-

dym czasie opuścić szpital. Nagminnie 

z tego prawa korzystają – i to w zasadzie 

nawet po kilku minutach od przyjęcia 

ich do ośrodka. Pojawia się wówczas ko-

nieczność wyznaczenia kolejnego ter-

minu przyjęcia do szpitala, po czym… 

sytuacja się powtarza.

Ponadto wielokrotnie nie dochodzi 

nawet do zrealizowania nakazu dopro-

wadzenia z tego tylko powodu, że uza-

leżniony nie otworzy policji drzwi lub 

nie będzie możliwe jego zatrzymanie. 

I znów sąd będzie ustalał kolejny ter-

min przyjęcia go do szpitala, aż wreszcie 

bezskutecznie upłynie dwuletni termin. 

Wówczas obowiązkowo należy umorzyć 

postępowanie. Oczywiście zdarza się, że 

osoba zobowiązana podejmie trud walki 

z nałogiem – ukończy nawet program 

leczenia, ale i to przecież nie oznacza, 

że już rozwiązała swój problem.

Pytanie, jakie należy sobie zadać, 

brzmi: czy w ogóle można kogokolwiek 

zobowiązać pod przymusem do zaprze-

stania nadużywania alkoholu? Liczba 

postępowań prowadzonych przez sady, 

które ostatecznie kończą się porażką, 

wydaje się być tak znaczna, że negatyw-

na odpowiedź nasuwa się sama. Wy-

daje się natomiast, że gdyby w ustawie 

istniały pewne zapisy gratyfikujące te 

osoby, które po wszczęciu postępowa-

nia przez sąd podjęły leczenie odwyko-

we, możliwe byłoby odwrócenie trendu, 

zwłaszcza poprzez zwiększenie liczby 

osób, które rozpoczęły terapię.

Wyjątek od zasady

Jak wynika z utrwalonego orzecznictwa 

Sądu Najwyższego, obowiązek poddania 

osoby leczeniu odwykowemu jest wyjąt-

kiem od zasady dobrowolności leczenia. 

Przymus ten powinien być zatem sto-

sowany wyłącznie w tych sytuacjach, 

w których nie tylko zachodzą ustawowe 

przesłanki zobowiązania do leczenia 

odwykowego (stan uzależnienia osoby, 

która w związku z nadużywaniem alko-

holu powoduje rozkład życia rodzinne-

go, demoralizację małoletnich, uchyla 

się od pracy albo systematycznie zakłóca 

spokój lub porządek publiczny). Koniecz-

nym dodatkowym warunkiem uwzględ-

nienia wniosku jest konsekwentna od-

mowa podjęcia i kontynuacji leczenia 

odwykowego przez uczestnika „na wła-

sną rękę”.

Niejednokrotnie sądy jednak z au-

tomatu przyjmują, że w razie zgroma-

dzenia materiału dowodowego wska-

zującego na uzależnienie uczestnika 

i podejmowanie przez niego szkodli-

wych działań konieczne jest wydanie 

zobowiązania do leczenia – mimo że 

osoba uzależniona wyraża chęć podję-

cia terapii lub też deklaruje, że może 

w przyszłości ją podejmie. Nie należy 

jednak na wszelki wypadek orzekać 

o przymusowym leczeniu takiej osoby, 

skoro co do zasady takie rozwiązanie 

można zastosować tylko w przypadku 

sprzeciwu odnośnie do podjęcia terapii.

Propozycje zmian

Warte rozważenia byłoby wprowadze-

nie do ustawy zapisu o obligatoryjnym 

zawieszeniu postępowania w sprawie 

w razie złożenia przez uczestnika wnio-

sku o podjęcie leczenia. Takie rozwiąza-

nie pozwoliłoby osobie uzależnionej na 

podjęcie terapii niejako z własnej woli, 

co z pewnością jest korzystne dla osią-

gnięcia długofalowego celu, jakim jest 

zwalczenie nałogu. W razie wprowadze-

nie zapisu o obligatoryjnym zawiesze-

niu postępowania możliwe byłoby także 

zweryfikowanie, czy uczestnik wyraża 

rzeczywistą chęć leczenia się, czy też 

jego twierdzenia są gołosłowne.

Ewentualne wydłużenie się czasu 

trwania postępowań sądowych z uwa-

gi na ich zawieszenie  z pewnością nie 

byłoby sprzeczne z celem rozpoznania 

sprawy bez zbędnej zwłoki. W razie gdy-

by uczestnik zrealizował program le-

czenia już na etapie rozpoznawczym, 

możliwe byłoby przecież zakończenie 

postępowania. Ponadto można rozwa-

żyć także wprowadzenie takiego zapisu 

w zakresie egzekucji kosztów postępo-

wania, aby w razie gdy uczestnik odbę-

dzie w wyznaczonym terminie program 

leczenia zgodnie z wydanym postano-

wieniem, sąd miałby obowiązek odstą-

pienia od obciążania go kosztami po-

stępowania (składają się na nie m.in. 

koszty opinii biegłych). Jeśli nawet tylko 

możliwość zaoszczędzenia pieniędzy 

miałaby skłonić uzależnioną osobę do 

podjęcia leczenia, warto skorzystać z ta-

kiego rozwiązania. 

Należy poszukiwać rozwiązań, które 

mogą dla uzależnionych być realnym 

impulsem do podejmowania terapii. 

Konieczna jest debata na temat nowe-

lizacji ustawy. Pamiętajmy jednak, że 

nawet jeśli osoba uzależniona ukończy 

odwyk,  nie oznacza to, że sukces został 

odniesiony. Samo bowiem uzyskanie za-

świadczenia o ukończeniu terapii jest 

dopiero początkiem drogi do zerwania 

z nałogiem, a nie jej końcem, jak zdaje 

się zaprojektował ustawodawca.

felieton

 

na początek

Czasem przymus nie zastąpi dobrej 

woli uczestnika postępowania

Zobowiązanie przez 

sądy osób 

uzależnionych 

od alkoholu 

do podjęcia leczenia 

odwykowego stanowi 

nieefektywny środek 

walki z nałogiem

Samo uzyskanie 

zaświadczenia 

o ukończeniu 

terapii jest 

dopiero  początkiem  

drogi do zerwania 

z nałogiem, a nie 

jej końcem, 

jak zdaje się 

zaprojektował 

ustawodawca

Należy poszukiwać 

rozwiązań, 

które mogą dla 

uzależnionych być 

realnym impulsem 

do dobrowolnego 

podejmowania 

terapii. Nawet jeśli 

będą to zachęty 

natury finansowej

AleksAndrA PArtyk

prawnik, asystent sędziego w sądzie 

rejonowym dla krakowa-Podgórza, 

w wydziale rodzinnym i nieletnich 

MA

TERIA

ły

 P

RASO

WE

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               2 / 8

background image

 

prawnik 

 29–31 sierpnia 2014 nr 167 (3808)  

gazetaprawna.pl

Piłkarze Atletico Madryt nie zastanawiają się, 

co dzieje się w kraju, którego nazwę noszą na 

piersi. W ostatnich tygodniach w Azerbejdżanie 

aresztowano wiodących działaczy praw człowieka

  

Adam Ploszka

 

prawnik Helsiń-
skiej Fundacji Praw 
Człowieka, dokto-
rant w Zakładzie 
Praw Człowieka 
WPiA UW

Państwem, przeciwko któremu 

szczególnie często w ostatnich 

tygodniach są ogłaszane wyro-

ki ETPC, jest Federacja Rosyj-

ska. Niejednokrotnie wykazują 

one znaczny ciężar politycz-

ny, sędziowie zwykle stwier-

dzają też w nich naruszenia 

podstawowych praw człowie-

ka, w tym prawa do życia czy 

wolności od tortur. Kolejnym 

tego typu orzeczeniem jest to 

w sprawie Niemcow przeciwko 

Rosji (skarga nr 1774/11). 

Skargę do ETPC wniósł jeden 

z liderów rosyjskiej opozycji Bo-

rys Niemcow. 31 grudnia 2010 r. 

wziął on udział w demonstra-

cji w Moskwie, podczas której 

skandował antyrządowe hasła 

oraz wygłosił przemówienie 

krytykujące skazanie Micha-

iła Chodorkowskiego (byłego 

właściciela koncernu naftowe-

go Jukos). Pod koniec demon-

stracji został aresztowany. 

2 stycznia 2011 r. został uznany 

za winnego stawiania oporu 

policjantom oraz skandowa-

nia antyrządowych haseł. Jako 

karę orzeczono 15 dni aresztu. 

Próby odwoływania się okazały 

się bezskuteczne. 

Niemcow zarzucił Rosji na-

ruszenie wielu praw w związ-

ku z tym, że aresztowanie 

nastąpiło bez uprzedniego 

ostrzeżenia i wyjaśnienia po-

wodu zatrzymania oraz że 

pozbawiono go  możliwości 

złożenia zażalenia na decy-

zję o zatrzymaniu. W samym 

areszcie został natomiast 

umieszczony w małej celi bez 

okna, łóżka, pościeli i urządzeń 

sanitarnych. 

Trybunał stwierdził, że 

ingerencja Rosji w wolność 

zgromadzeń, z której korzy-

stał skarżący (art. 11 kon-

wencji), była arbitralna i bez-

prawna. 

W ocenie sędziów zatrzy-

manie skarżącego i nałoże-

nie kary administracyjnej nie 

miało związku z karaniem 

nieposłuszeństwa wobec le-

galnych działań policji, które 

stanowi cel przepisu zastoso-

wanego w sprawie Niemco-

wa. Działanie policji miało na 

celu zniechęcenie Niemcowa 

do udziału w demonstracjach 

politycznych czy szerzej, an-

gażowania się w politykę. Ska-

zanie miało także wywrzeć 

prewencyjny skutek w posta-

ci powstrzymywania innych 

od udziału w demonstracjach, 

a w konsekwencji ograniczyć 

debatę polityczną.

Trybunał stwierdził także 

naruszenie art. 6 konwencji 

(prawo do rzetelnego procesu 

sądowego). Do takiej konkluzji 

sędziów doprowadził w szcze-

gólności fakt, że ustalenia są-

dów rosyjskich zostały opar-

te wyłącznie na zeznaniach 

dwóch policjantów, którzy 

aresztowali Niemcowa, przy 

jednoczesnym oddaleniu spój-

nego materiału dowodowego 

przedstawionego przez obronę. 

Ponadto ETPC orzekł na-

ruszenie art. 3 (wolność od 

nieludzkiego i poniżającego 

traktowania) w odniesieniu do 

warunków, w jakich mężczy-

zna przebywał po zatrzymaniu, 

i art. 13 (prawo do skuteczne-

go środka odwoławczego), po-

przez brak zagwarantowania 

mu skutecznego środka odwo-

ławczego w związku ze skargą 

na nieludzkie warunki prze-

trzymywania. 

Na marginesie warto przy-

pomnieć, że w sprawie Mi-

chaiła Chodorkowskiego, 

w którego obronie została 

zorganizowana demonstra-

cja, trybunał w wyroku z maja 

2011 r. (skarga nr 5829/04) rów-

nież orzekł naruszenie art. 3 i 5 

europejskiej konwencji praw 

człowieka. 

Dziś na pierwszy plan wysu-

wa się pytanie, czy Rosja opu-

ści strasburski system ochro-

ny praw człowieka. ETPC zdaje 

się to przewidywać, co może 

tłumaczyć zauważalne przy-

spieszenie w orzekaniu w spra-

wach rosyjskich.

prosto

 

ze Strasburga

Europejski Trybunał Praw Człowieka punktuje Rosję

W

szystko za sprawą ko-

szulki Atletico Madryt 

z napisem „Azerbej-

dżan. Kraina ognia” 

(Azerbaijan. Land of 

Fire). Koszulki nie kłamią. Azerbejdżan 

to kraina ognia, gdzie w Gobustanie stoją 

kałuże ropy, a ze wzgórza Yanar Dağ od 

wieków tryskają na wysokość dochodzącą 

od 3 do 10 metrów płomienie związane 

z emisją gazów węglowodorowych. 

Turysta oglądający te cuda natury, jak 

również zadbane i odrestaurowane Baku, 

nie zastanawia się nad przestrzeganiem 

praw człowieka i zasad demokracji w tym 

kraju. O to właśnie chodzi reżimowi „sta-

łego” prezydenta Ilhama Alijewa. Wy-

daje on niemal nieograniczone środki 

– pochodzące ze sprzedaży ropy i gazu 

– na promocję i kreowanie pozytywne-

go wizerunku kraju. Dla Alijewa kwota 

12 milionów euro (jak donoszą media) 

,jaką przelał na konto Atletico w ciągu 

pierwszego półtora roku współpracy, jest 

niezauważalna. W ostatnich tygodniach 

klub podpisał z Azerbejdżanem umowę 

na sezon 2014–2015, opiewającą na nie-

wiele mniej.

Piłkarze Atletico, zdobywając kolejne 

gole, nie zastanawiają się nad tym, co 

dzieje się w kraju, którego nazwę noszą 

na piersi. W ciągu ostatnich kilku tygo-

dni władze Azerbejdżanu aresztowały 

wiodących działaczy praw człowieka. 

Należą do nich osoby znane w środowi-

sku międzynarodowym, w tym w szcze-

gólności Hasan Husajnli (kierujący or-

ganizacją Centrum Oświecenia „Mądry 

Obywatel” w Gandżi), Lejla Junusowa 

i jej mąż Arif Junus (zaangażowani 

w ochronę wywłaszczanych mieszkań-

ców Baku, ale także w proces pojednania 

z narodem ormiańskim w kontekście 

Górnego Karabachu w ramach Insty-

tutu na rzecz Wolności i Demokracji) 

oraz Rasul Dżafarow (twórca kampanii 

„Śpiewaj dla Demokracji”, która miała 

zwrócić uwagę na brak poszanowania 

praw podstawowych w Azerbejdżanie 

w czasie finału Eurowizji w 2012 r. oraz 

założyciel Human Rights Club). 

Ostatni aresztowany to Intigam Ali-

jew, prawnik reprezentujący skarżących 

przed Europejskim Trybunałem Praw 

Człowieka. Jego azerscy klienci zosta-

li bez pomocy prawnej, a los ich skarg 

w Strasburgu jest niewiadomy. Nie ma 

wątpliwości, że zarzuty wobec areszto-

wanych są tworzone na zasadzie „dajcie 

mi człowieka, a paragraf się znajdzie” 

Wszyscy wymienieni, pomimo prowa-

dzenia działań w interesie publicznym, 

odpowiadają za przestępstwa gospodar-

cze i podatkowe.

Wobec 21 organizacji pozarządowych 

postawiono zarzuty prania brudnych 

pieniędzy, ich biura zostały przeszu-

kane i zabezpieczone. Konta organi-

zacji i osobiste konta działaczy zostały 

zamrożone. Społeczeństwo obywatel-

skie to ostatnie demokratyczne ogniwo, 

które prezydent Alijew rozmontowu-

je. Wcześniej udało mu się wyniszczyć 

niezależne media i dziennikarzy, skazać 

na surową karę pięciu lat pozbawienia 

wolności Anara Mammadlego, lidera 

lokalnego think tanku, który odważył 

się na postawienie zarzutu fałszerstwa 

podczas ostatnich wyborów prezydenc-

kich. Z kolei Ilgar Mammadow, lider 

partii opozycyjnej REAL, został uznany 

przez Europejski Trybunał Praw Czło-

wieka w wyroku z 22 czerwca 2014 r.  

za więźnia politycznego. 

Wszystkie te wydarzenia są szokujące. 

Niestety, kraj prowadzący handel surow-

cami naturalnymi dysponuje środkami 

na „kawiorową dyplomację”, zyskując 

poważanie jako państwo rzekomo budu-

jące demokrację i system rządów prawa. 

Oficjalne deklaracje władz stoją jednak 

w sprzeczności z licznymi przejawami ła-

mania praw człowieka w Azerbejdżanie.

Atletico Madryt nie jest odosobnionym 

przypadkiem pozyskiwania wątpliwego 

moralnie sponsoringu. Na koszulkach 

licznych klubów można zobaczyć nazwy 

koncernów naftowych czy lotniczych, 

które mają nierozerwalny związek z pań-

stwami autorytarnymi.  Jednak w przy-

padku Azerbejdżanu mamy do czynienia 

bezpośrednio z promocją konkretnego 

państwa. Po drugie, akurat od Azerbej-

dżanu możemy o wiele więcej wymagać, 

gdyż jest to państwo członkowskie Rady 

Europy, a więc organizacji odwołującej 

się do wartości demokracji i praw czło-

wieka. Na ironię zakrawa, że Azerbej-

dżan sprawuje właśnie przewodnictwo 

w Radzie Europy.

Przepływ funduszy związanych ze 

sportem zdaje się obustronny. Nie tylko 

Azerbejdżan wspiera europejskie kluby, 

ale europejskie i globalne firmy chętnie 

wspierają wydarzenia sportowe organi-

zowane w Baku. Przykładem mogą słu-

żyć pierwsze europejskie igrzyska olim-

pijskie, które mają się odbyć w 2015 r. 

w Azerbejdżanie. Umowy sponsorskie 

podpisały już jako oficjalni sponsorzy: 

BP, Nar Mobile, Tissot, Procter & Gamble 

oraz sponsorzy wspierający McDonald’s 

i Tickethour. Oni również zdają się nie 

zauważać, iż współpracują z reżimem, 

który zniszczył wolną prasę i dokonuje 

masowych nielegalnych przesiedleń lud-

ności w związku z kolejnymi obiektami 

rekreacyjnymi, które buduje. Drwią sobie 

przy okazji z instrumentów międzynaro-

dowych, takich jak m.in. wytyczne ONZ 

ds. biznesu i praw człowieka. 

Występując w koszulkach „Azer-

baijan. Land of Fire”, Atletico Madryt 

przyczynia się do promowania reżimu 

prezydenta Ilhama Alijewa. Jest to za-

chowanie niegodne klubu z tak boga-

tymi tradycjami sportowymi. Wydaje 

się, że piłkarze pokroju Los Rojiblan-

cos, którzy w wielu państwach, w tym 

w Polsce, są ikonami i sportowymi bo-

haterami, powinni być wolni od podej-

rzeń o współpracę, choćby tylko handlo-

wą, z autorytarnymi władzami w Baku. 

Tego typu wątpliwości wyraziliśmy w li-

ście zaadresowanym w zeszłym tygo-

dniu do zarządu Atletico Madryt i ofi-

cjalnego fanklubu Rojiblancos w Polsce. 

Poprosiliśmy klub o zastanowienie się, 

czy wsparcie przez reżim Alijewa nie 

przyniesie klubowi więcej strat wize-

runkowych niż zysku. 

Nie jesteśmy naiwni, nie wierzymy, że 

klub w imię wartości demokratycznych 

i poszanowania praw człowieka zrezy-

gnuje z przyjemnej sumy przelanej na 

jego konto. Mamy jednak nadzieję, że 

kibice, do których przy okazji dotrze 

informacja o łamaniu praw człowieka 

w Azerbejdżanie, zastanowią się, zanim 

podniosą flagę Atletico i będą dopingo-

wać swoich faworytów podczas kolejnego 

meczu. Jak pokazał finał Ligi Mistrzów, 

czasami nie warto kibicować tym, któ-

rzy promują autorytaryzm na swoich 

koszulkach. 

Promocja dyktatury

Nie jesteśmy zagorzałymi 

kibicami. Niemniej jednak 

tegoroczny finał Ligi Mistrzów 

przyciągnął nas do telewizora. 

Od początku meczu 

wiedzieliśmy, komu 

nie kibicujemy

PrenumerAtA:

Cena prenumeraty DZIENNIKA GAZETA PRAWNA: Wersja Standard – miesięczna (sierpień 2014 r.): 96 zł: – sierpień–grudzień 2014 r.: 456,25 zł: Wersja Premium – miesięczna 
(sierpień 2014 r.): 112 zł – sierpień–grudzień 2014 r.: 540,00 zł. Wszystkie ceny brutto (zawierają 8 % VAT). Więcej informacji na stronie www.gazetaprawna.pl/prenumerata

DR ADAm BoDNAR

wiceprezes zarządu Helsińskiej 

Fundacji Praw Człowieka

W

O

JTEK

 G

ó

RSKI

DomINIKA  

ByCHAWSKA-SINIARSKA

prawniczka HFPC, koordynatorka 

projektu „Europa Praw Człowieka”

W

O

JTEK

 G

ó

RSKI

AP

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               3 / 8

background image

 

B

o to prawda, że wyrok 

w  imieniu Rzeczypo-

spolitej zawsze wiąże, 

niezależnie od tego, jak 

nieprawidłowe byłoby 

samo rozstrzygnięcie, 

nieporządne uzasadnie-

nie, postępowanie poprzedzające wy-

rok – pełne zaniedbań, a rozumowania 

– nie do przyjęcia. Nadmierna wiara tyl-

ko w siłę zwalnia bowiem od staranno-

ści o poziom argumentacyjny wyroku, 

a nawet może przykrywać niedbalstwo 

w orzekaniu czy sporządzeniu wyroku. 

Skoro i tak wiąże...

Dlatego cytowane powiedzonko nie 

jest takie niewinne. Na antypodach lo-

kuje się inne, bardzo słynne zdanie (lata 

dwudzieste ubiegłego stulecia, Anglia, 

Lord Heward), w nieco uproszczonym 

tłumaczeniu brzmiące mniej więcej tak: 

„Zasadnicze znaczenie ma, aby wyrok 

przekonywał, że sprawiedliwość rzeczy-

wiście wymierzono”. Polskie powiedzon-

ko trochę za łatwo rozgrzesza sąd z rze-

telności zawodowej, nakazującej sądzić 

ze zrozumieniem, co oznacza wymie-

rzanie sprawiedliwości, a nie formalne 

przemielenie sprawy (i to powolutku). 

U nas sporo mielenia, za mało wymie-

rzania sprawiedliwości, a jeszcze mniej 

troski o to, aby przekonać, że ją wymie-

rzono. Wiara tylko w siłę wyroku powo-

duje brak dbałości o siłę argumentacji 

jako źródła zaufania do sądu i prawa. 

Polska jest krajem o deficycie zaufania 

społecznego – ekonomiści i socjologowie 

coraz częściej w tym właśnie braku upa-

trują hamulców rozwoju. Prawo, wymiar 

sprawiedliwości z natury rzeczy powinny 

być czynnikami budowy zaufania – jeśli 

przekonują siłą argumentu. „Sąd orzekł 

jak orzekł i nikomu nic do tego”? 

Skłonność do bylejakości

Niszczycielski wpływ braku zaufania na 

funkcjonowanie instytucji i stan społe-

czeństwa to: „podejrzewanie innych o złe 

intencje, traktowanie każdego jak kogoś, 

kto kieruje się wyłącznie własnym zy-

skiem. (…) Zainteresowani głównie sobą 

nie poznajemy innych, budujemy wo-

bec nich nietrafne oczekiwania, a po-

C4

opinie

 

Wymiar sprawiedliwości

tem rozczarowujemy się innymi. Nie 

wypełniamy obowiązków, których wy-

maga praca czy zawód, jaki wykonuje-

my. (…) Ciągle jest w nas skłonność do 

bylejakości. I do przymykania na to oka. 

(…) po tragicznej śmierci dziecka oka-

zało się, że lekarz, zamiast dyżurować 

w szpitalu, był w domu? A ordynator od-

działu ginekologicznego, który pracował 

w ciągu dnia w swoim prywatnym szpi-

talu? Wszyscy o tym wiedzieli, wszyscy 

to akceptowali. A profesorowie, którzy 

zapominają o swoim egzaminie lub piszą 

nierzetelne recenzje? A kto zawinił, że 

Stadion Narodowy przemienił się w ba-

sen? Że godzinami staliśmy w korkach 

przy bramkach na autostradzie? Każ-

dy, kto bierze pieniądze, źle wykonując 

swoją robotę. (…) Jeżeli sami postępuje-

my tak, że nie można przewidzieć, co 

zrobimy, a raczej można przewidzieć, że 

zrobimy coś nie tak, naciągniemy prze-

pisy, ominiemy je, wprowadzimy kogoś 

w błąd, nie dotrzymamy słowa czy ter-

minu – to spodziewamy się, że inni po-

stępują tak samo. Nieufność wynikająca 

z braku sensownej i starannej realizacji 

zobowiązań zawodowych tym bardziej 

jest groźna, im bardziej te czynności są 

skomplikowane, a ich efekty – odroczone 

w czasie: w zawodzie nauczyciela, praw-

nika, lekarza, polityka. (…) niepokoję się 

stanem świadomości Polaków. Bo de-

Nie wymyśliłam 

tego powiedzonka. 

Kursuje ono 

w środowisku. 

Można w nim 

widzieć wyraz cichej 

rezygnacji, ale chyba 

– co bliższe prawdy 

– arogancji władzy

„Sąd orzekł jak orzekł, a nikomu nic do tego”

Wielcy sędziowie, których 

podpatrywałam (i ciągle podpatruję) 

przy pracy, przeważnie są dość kostyczni 

i nieskłonni do pobłażania. Zawsze byli 

natomiast dokładni i rzetelni, mają 

prawniczą wiedzę i wyobraźnię

Fot

. Gett

y

 Im

A

G

e

S

prof. Ewa Łętowska

prawniczka, pierwszy polski rzecznik 

praw obywatelskich, sędzia trybunału 

konstytucyjnego w stanie spoczynku

R

AF

A

ł 

o

Le

KSI

e

WI

CZ

/Re

P

o

R

te

R

pod ostatnią

 instancją

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               4 / 8

background image

 

prawnik 

 29–31 sierpnia 2014 nr 167 (3808)  

gazetaprawna.pl

mokracja i efektywna gospodarka ryn-

kowa wymagają zaufania. Gdy zamiast 

dialogu fruwają obelgi i wszelkie sztucz-

ki niszczące przeciwnika stają się do-

puszczalne – demokracja jest fasadowa”.  

(K. Skarżyńska, „Polak Polakowi Pola-

kiem. Jak i dlaczego zagryzamy się na-

wzajem, „Gazeta Wyborcza” z 15 sierp-

nia 2014 r.).

Deficyt sądzenia ze zrozumieniem

Sądzenie ze zrozumieniem to wcale nie 

jest kwestia miękkiego serca czy czu-

łostkowości. Przeciwnie, wielcy sędzio-

wie, których podpatrywałam (i ciągle 

podpatruję) przy pracy, przeważnie są 

dość kostyczni i nieskłonni do pobła-

żania. Zawsze byli natomiast dokładni 

i rzetelni, mają prawniczą wiedzę i wy-

obraźnię. Na sądzenie ze zrozumieniem 

składa się mnóstwo rzeczy, dotyczących 

aksjologii, sprawności zawodowej, rze-

telności w kontaktach z sądową klien-

telą, umiejętności sytuacyjnej oceny 

sprawy, odwagi (także wobec kolegów 

w składzie), a przede wszystkim umie-

jętność ważenia (złoty środek!) wszyst-

kiego, co wymaga oceny. To jest przede 

wszystkim uświadomienie sobie, z czym 

sąd ma do czynienia: z ustaleniem fak-

tów i przypisaniem im adekwatnego, 

prawnego znaczenia. 

Subsumpcja w szerokim tego słowa 

znaczeniu jest czymś, co szczególnie 

marnie wypada w wyrokach. Nie wiem, 

czy dotyczy to samej rzeczy, jej przepro-

wadzania czy opisania, ale coraz czę-

ściej mam wrażenie, że coś tu nie gra, 

a czytuję wyroki różnych sądów, roz-

maitych szczebli. Kiedyś, jeszcze kilka 

lat temu, wrażenie to towarzyszyło mi 

przy lekturze postanowień z postępo-

wania niejawnego, kończących postę-

powania wpadkowe. Obecnie napotkać 

można wyroki, których uzasadnienie 

jest konstruowane w  podobny spo-

sób. Sąd zadowalał się przytoczeniem 

podstawy prawnej, pojęć i przesłanek 

wskazanych w przepisach dotyczących 

np. zwolnienia od kosztów czy środka 

zabezpieczającego, a potem szybciutko 

konkludował, że „w tym stanie rzeczy” 

(jakim stanie?) coś należało lub czegoś 

nie należało orzekać.

Stan faktyczny sobie, wyrok sobie

Teraz coraz częściej spotykam wyroki, 

gdzie stan faktyczny sobie, a część po 

sakramentalnym „sąd zważył, co na-

stępuje” zawiera różne przytoczenia 

przepisów, ich fragmentów, wyjaśnie-

nia i interpretacje, prowadzone czysto 

abstrakcyjnie. Sądy nie potrafią (nie wi-

dzą potrzeby?) przeprowadzenia oceny 

stanu faktycznego w celu wykazania „co 

jest czym czego” – jakie fakty sprawy 

wypełniają konkretne przesłanki wyma-

gane przez prawo dla danej kwalifikacji 

prawnej i jak do tego przez sąd ustalone-

go stanu się mają (miały?) twierdzenia 

stron w tej samej kwestii.

Jest to przede wszystkim usterka 

sztuki pisarskiej. Ale może za tym kryć 

się i coś poważniejszego. Może to wyni-

kać z nadmiernego zaufania do przekle-

jonych fragmentów pism procesowych, 

opisujących stan faktyczny? A może to 

konsekwencja elektronicznego protoko-

łu: trudniej korzystać z niego niż z tra-

dycyjnego, gdy pisze się uzasadnienie 

jakiś czas po rozprawie. Gdy trzeba znów 

słuchać całości, zamiast łatwo przele-

cieć okiem do szukanego fragmentu, 

łatwiej przychodzi machnąć ręką i nie 

sprawdzać. Może to nadmiar zaufania 

do asystentów i braku kontroli nad ich 

pracą? Jeżeli coś, co miało być wywodem 

subsumcyjnym, jest prowadzone jako 

wnioskowanie na tle wykładni przepi-

sów, wtedy ewentualna poprawność in-

terpretacji może nie mieć nic wspólnego 

z trafnością samego wyroku. 

„Sąd orzekł jak orzekł, a nikomu nic do tego”

Profesjonalizacja 

oznacza 

także większe 

zapotrzebowanie 

na ekspertyzy 

biegłych, 

przybierające 

czasem postać 

ucieczki sędziego 

od decydowania

  AuTOPROMOCJA

Właśnie zakończyła się uniewinnie-

niem sprawa konserwatora zbytków, 

który przekazał niszczejący zabytkowy 

spichrz w prywatne ręce. Zabytek został 

wprawdzie pieczołowicie odnowiony, co 

zebrało laury jako renowacja roku, ale co 

nie uchroniło funkcjonariusza z inicjaty-

wą od trzynastoletniej mitręgi sądowej 

i kilkunastomiesięcznego aresztowa-

niem. Sędzia wydający ostateczny wyrok 

napisał (ze zrozumieniem!): „Ogranicze-

nie uzasadnień do przytoczenia ustawo-

wych określeń i przepisów doprowadziło 

do błędu logicznego typu idem per idem. 

Sąd odwoławczy nie rozpoznał zarzutów 

zażaleń (…). Ze względu na konsekwencje 

stosowania tymczasowego aresztowania 

względem oskarżonych tego typu uza-

sadnienia godzą w poczucie sprawiedli-

wości społecznej i podważają autorytet 

sądu”. Nic dodać, nic ująć.

Lekceważenie pozwanego

Mam przed sobą wyrok Sąd Rejonowego 

dla m.st. Warszawy, sygn. VII u 131/14, 

w sprawie o zwrot nienależnie pobra-

nego świadczenia rehabilitacyjnego. 

W czasie, na jaki przyznano zasiłek, 

pozwanego zwolniono z pracy. Od tego 

momentu przysługiwał mu zasiłek li-

czony od innej, niższej podstawy. ZuS 

płacił jak wcześniej, stąd nadpłata. Po-

zwany tłumaczy, że nie wiedział o po-

mniejszeniu zasiłku, że natychmiast po 

otrzymaniu zwolnienia z pracy wysłał je 

do ZuS, a ten nie poinformował o utra-

cie prawa do wyższego zasiłku. uzasad-

nienie wyroku zasądzającego zwrot ani 

słowem nie odnosi się do twierdzenia 

powoda, że nie wiedział o utracie upraw-

nienia, że natychmiast wysłał do ZuS 

otrzymane wypowiedzenie, zatem, że 

to ZuS się pomylił. O tym wszystkim 

w wyroku ani słowa. Może więc rację 

ma ZuS, może pozwany, ale to nie wy-

nika z uzasadnienia.

 Świadczenia ZuS z natury rzeczy 

mają charakter alimentacyjny i są wy-

dawane „na życie”. Dlatego zresztą wła-

śnie ich zwrot wyjęto z reżimu niena-

leżnego świadczenia. Bo bezpodstawne 

wzbogacenia i nienależne świadczenie 

wyłącza sytuacja, gdy zobowiązany nie 

jest „już” wzbogacony. Z racji charak-

teru świadczeń zusowskich, gdyby ten 

właśnie reżim był miarodajny, ryzyko 

wszelkich nieprawidłowości wypłaty 

byłoby systemowo ulokowane po stronie 

świadczącego i nigdy w praktyce niczego 

by mu nie zwrócono. Ale zarazem nie 

może i nie powinno tak być, że ryzyko 

każdej omyłki samego świadczącego jest 

przerzucone na pobierającego świad-

czenie. Dlatego to on musi informować 

o zmianie sytuacji prawnej i faktycznej, 

ale od ZuS należy wymagać wyciągania 

wniosków, a nie bezrefleksyjnego robie-

nia tego, co dotychczas.

W opisywanej sytuacji pozwany 

twierdzi, że wysłał dokument. O tym 

jednak wyrok nie mówi. Nawet nie 

wiadomo, czy to problem „dania wia-

ry”, czy poglądu, że nie trzeba zawia-

damiać o  utracie prawa do zasiłku 

w wyżej wysokości. Dlaczego nie napi-

sano choćby „X nie ma racji.... ponie-

waż”? Tak byłoby lepiej i dla autorytetu 

sądu, i dla zaufania do prawa. War-

tość przedmiotu sporu mała (1350 zł),  

żaden adwokat paprać się tym nie chce, 

kasacji toto nie podlega, drobnica, wy-

rok spod sztancy. „Sąd orzekł jak orzekł, 

a nikomu nic do tego”. Pozwany zapłacił, 

ale uważa (niebezpodstawnie), że sąd go 

zlekceważył i zawiódł.

 Brak sensownej i starannej realiza-

cji zobowiązań zawodowych, bylejakość 

funkcjonowania, w warunkach braku 

zaufania – czy tu się mieści désintéres-

sement wymiaru sprawiedliwości wobec 

zabezpieczenia na nieruchomościach 

mieszkaniowych czy składnikach przed-

siębiorstwa przy nieproporcjonalnej 

wysokości udzielonego kredytu? Rygo-

rystyczne „podpisał, a zatem musiał wie-

dzieć” przy ryzykownych transakcjach 

z bankami i parabankami? uznanie za 

normalne pseudoubezpieczenia, dodat-

ku wciskanego na siłę przy każdej trans-

akcji przez bank czy biuro turystyczne? 

Deficyt czasu dotrwania do pomyślnego 

wyroku przez biednych lub potrzebują-

cych konkretnego świadczenia staje się 

coraz poważniejszym problemem przy 

opieszałości działania sądów.

Spektakularna była zakończona 

w 2014 r. sprawa sądowa człowieka rę-

czącego w 2001 r. za lichwiarską pożycz-

kę w wysokości 700 zł. Horrendalnie 

naliczane kary i odsetki za spóźnie-

nie jednej z rat doprowadziły do długu 

poręczyciela w wysokości 120 tys. zł (a 

i dłużniczka główna spłaciła 45 tys. zł). 

Do załatwienia sprawy (wymagało to 

uprzedniego przywrócenia terminu do 

wniesienia sprzeciwu od nakazu zapłaty) 

doszło tylko na skutek rozgłosu praso-

wego, bodajże interwencji prokuratora 

generalnego i hobbystycznego zaanga-

żowania prawnika bardzo wysokiej klasy. 

Bogu dziękować sędzia sądził ze zrozu-

mieniem, chociaż musiał się wychylić. 

Na co dzień procesowanie zdecydowanie 

lepiej służy silniejszemu ekonomicznie, 

organizacyjnie i intelektualnie.

Reformy procedur – tak zresztą ocze-

kiwanej, karnej, jak i kolejnych cywil-

nych, sprzyjają profesjonalizacji proce-

sów. Niefachowiec nie daje sobie rady ze 

zwiększonymi wymaganiami formalny-

mi, wynikającymi z rygoryzmu kontra-

dyktoryjności. Oznacza to zwiększone 

zapotrzebowanie na pomoc prawną „dla 

słabszego”, której to pomocy nie zorga-

nizowano, aby zrównoważyć wspomnia-

ny rygoryzm. Profesjonalizacja oznacza 

także większe zapotrzebowanie na eks-

pertyzy biegłych, przybierające czasem 

postać ucieczki sędziego od decydowa-

nia. Ocena społecznego znaczenia sym-

bolicznego swastyki czy zakazu peda-

łowania ekspertyz nie wymaga – nie 

chodzi o wywody historyczno-porów-

nawcze, ale o to, jak te symbole są od-

bierane tu i teraz. To nie jest wiedza 

ekspercka i powoływanie biegłego ma 

tu raczej charakter parawanu, ukrywa-

jącego niechęć do brania decyzji na sę-

dziowską klatę. 

Osoby zamożniejsze, korzystające 

z niezbędnej, wyspecjalizowanej praw-

nej pomocy dadzą sobie radę w warun-

kach kryzysu szybkości postępowania, 

jego rosnącej formalizacji, ucieczki sądu 

w ekspertyzy, deficytu subsumpcji i siły 

argumentacji oraz innych zawodności 

wymiaru sprawiedliwości. Biedniejsi 

i nieporadni (wiek) muszą się liczyć z ko-

niecznością rezygnacji za skutecznej 

ochrony sądowej. Wymiar sprawiedli-

wości (podobnie jak lecznictwo) wymaga 

bowiem u nas wyszarpania tego, co się 

należy, co jest kosztowne, czasochłonne 

i wymaga grubej skóry. Może jednak ma 

to związek z popularnością powiedze-

nia, że „sąd orzekł jak orzekł, a nikomu 

nic do tego”?

Serwis dla:

Adwokatów,

 

RADCÓW

Sędziów

PROKURATORÓW

Aplikantów

Notariuszy, 

Ludzi prawa

KOMORNIKÓW

 

EKSKLUZYWNE 

TEKSTY 

o orzeczeniach sądów 

i projektach ustaw

WNIKLIWE 

KOMENTARZE 

i opinie prawniczych 

autorytetów

AKTUALNE 

INFORMACJE

 

dla każdej z korporacji 

prawniczych

WYSOKI 

POZIOM 

dyskusji wyłącznie 

w prawniczym gronie

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               5 / 8

background image

 

C6

Opinie

 

Legislacja

a w każdym razie – normuje zbliżony 

obszar zagadnień, tj. zasady i tryb roz-

strzygania indywidualnych spraw ad-

ministracyjnych, tyle że zawężonych do 

materii podatkowej. Jest to jednak cały 

czas postępowanie administracyjne, ze 

wszystkimi jego fundamentalnymi ce-

chami, zasadami i instytucjami.

Ciekawym przypadkiem są również 

ustawy ustrojowe dotyczące samorzą-

du terytorialnego. Lektura tych aktów 

nasuwa myśl, że z powodzeniem można 

by wyodrębnić ich części wspólne i wy-

ciągnąć przed nawias wiele unormowań 

właściwych wszystkim rodzajom jedno-

stek samorządu terytorialnego. Mogłoby 

to dotyczyć choćby zasad stanowienia ak-

tów prawa miejscowego czy nadzoru nad 

działalnością samorządową.

Przepisy chwasty

Po drugie są to regulacje, które niczym 

pleniący się perz zasłaniają to, co poży-

teczne i zdrowe. Chodzi tu o regulacje 

obrazujące podręcznikowe błędy legisla-

cyjne, takie jak: powtarzanie przepisów 

zawartych w innych aktach prawnych, 

modyfikowanie norm ustawowych na 

poziomie wykonawczym, zamieszcza-

nie wypowiedzi pozbawionych treści nor-

matywnej. Warto zauważyć, że częstokroć 

przepisy z tej właśnie kategorii są wyko-

rzystywane w aktach regulaminowych, 

normujących całościowo organizacyjną 

stronę działania danej struktury. Niejed-

nokrotnie celem prawodawcy jest wykre-

owanie aktu, który ma ujmować od A do 

Z materię związaną z funkcjonowaniem 

instytucji publicznej. Niestety bywa, że 

te zamiary prowadzą do przeistaczania 

się regulaminów w drobiazgowe i legi-

slacyjnie uciążliwe instrukcje, upstrzone 

powtórzeniami i wariacjami na temat 

norm ustawowych.

Dążenie do kazuistycznego i niejako 

edukacyjnego unormowania regulami-

nowego może mieć i ten skutek, że akt 

wykonawczy będzie postrzegany jako 

pierwsze źródło norm prawnych, jako na-

czelny i zupełny instruktaż postępowania 

w wielu sytuacjach. W skrajnej postaci 

będzie to wiodło ku nawykowi sięgania 

wyłącznie po regulamin, zawierający po-

ręczne kompilacje przepisów ustawowych, 

a nie po ustawę. Wykładnia tej ostatniej 

może czasem nastręczać problemów, co 

jednak nie powinno być nigdy przesłanką 

powielania jej unormowań i urzędowego 

omawiania ich w przepisach zawartych 

w innych aktach.

Przepisy mumie

Po trzecie trzeba wskazać na „mumie”, 

które ze względu na swoją archaiczność 

nie są w stanie normować aktualnie za-

wiązujących się stosunków społecznych 

bądź też rażąco odbiegają od obecnych wy-

mogów stawianych przed nowoczesnym 

państwem. Obecnie nie ma już po prostu 

możliwości pełnego stosowania owych 

przepisów, głównie z uwagi na oderwanie 

warstwy normatywnej od realiów ustro-

jowych i społecznych. Są to więc w tym 

sensie przepisy uschłe, wypompowane 

z aktualnej treści, wygaszone, nieme. For-

malnie trwają w systemie prawnym, lecz 

nie ma z nich pożytku.

Właściwie można traktować tego ro-

dzaju przepisy jako świadectwa minio-

FO

t

 S

hutter

St

OC

k

Paradoks zwany upraszczaniem

Przepisy ustawy o stosunku państwa 

do Muzułmańskiego Związku 

Religijnego wskazują, że siedzibą 

władz tego związku jest… Wilno. 

Z kolei w myśl prawa o adwokaturze 

jednostką organizacyjną 

palestry są zespoły adwokackie. 

W rzeczywistości zrzeszają one 

zaledwie około stu adwokatów

J

ak upraszczać polskie prawo? Od-

powiedź na to pytanie mogłaby 

brzmieć: nie ustanawiać tylu prze-

pisów, lub – nie ustanawiać tylu 

skomplikowanych przepisów. Po-

stulaty te odnosiłyby się jednak 

wyłącznie do przyszłych działań 

prawodawczych. Sprawa upraszczania 

aktualnie obowiązujących regulacji wy-

maga nieco bardziej rozbudowanego 

omówienia. 

Pojęcie „upraszczanie prawa” można 

rozumieć przynajmniej dwojako. W ujęciu 

ilościowym będziemy mieli do czynie-

nia ze zmniejszaniem wolumenu unor-

mowań, zarówno w obrębie danego aktu 

prawnego, jak i w skali całego systemu 

prawa. W aspekcie jakościowym będzie 

tu chodziło o poprawianie regulacji dys-

funkcjonalnych, nieskutecznych, mery-

torycznie błędnych, innymi słowy – o eli-

minowanie tych wszystkich fragmentów 

normatywnych, które sprawiają trudności 

podmiotom aplikującym przepisy prawa. 

Prace legislacyjne zawsze są nakiero-

wane na konkretne regulacje. W przy-

padku upraszczania prawa powinny być 

nimi przepisy, które – jak sądzę – można 

uszeregować w pięć kategorii. Postaram 

się je pokrótce scharakteryzować, mając 

jednocześnie świadomość, że zaprezen-

towany podział nie jest zupełny.

Przepisy krzywe zwierciadła

Po pierwsze zatem należy wyróżnić „krzy-

we zwierciadła”. Są to unormowania, któ-

re naśladują całe bloki unormowań już 

obecnych w systemie prawa i zawartych 

w ustawach regulujących pewne zagad-

nienia w sposób kompleksowy. Chodzi 

zatem o niepotrzebne multiplikowanie 

rozwiązań systemowych, które z powo-

dzeniem funkcjonują w aktach dobrze 

już rozpoznanych, wrośniętych w świa-

domość obywatelską. Przykładem może 

być ordynacja podatkowa, która zawie-

ra przepisy częściowo zbieżne z kodek-

sem postępowania administracyjnego,  

Krzywe 

zwierciadła, 

chwasty, mumie, 

węzły gordyjskie, 

przeszkody 

– przepisy 

zaliczające się 

do tych pięciu 

kategorii wciąż 

funkcjonują 

w polskim 

systemie 

prawnym

Marcin 

Gubała

legislator, naczelnik 

wydziału prawa 

konstytucyjnego 

w departamencie prawa 

karnego Ministerstwa 

Sprawiedliwości

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               6 / 8

background image

 

nych czasów, pozwalające na zoriento-

wanie się, jakie okoliczności towarzyszyły 

ich kreowaniu i stosowaniu kilkadziesiąt 

lat temu.

Ilustracją mogą być niektóre regulacje 

normujące relacje między Rzeczpospolitą 

Polską a związkami wyznaniowymi: prze-

pisy ustawy z 21 kwietnia 1936 r. o stosun-

ku państwa do Muzułmańskiego Związku 

Religijnego w Rzeczypospolitej Polskiej 

wskazują, że siedzibą władz tego związku 

wyznaniowego jest Wilno. W podobnym 

zakresie niedostosowana do realiów jest 

– datowana na ten sam dzień – ustawa 

o stosunku Państwa do Karaimskiego 

Związku Religijnego w Rzeczypospolitej 

Polskiej. Na boku zostawiam tu możli-

wość zastosowania instytucji desuetudo 

jako remedium na wątpliwości w kwestii 

stosowania „przedawnionych” przepisów; 

tak czy inaczej prawodawca powinien po-

kusić się o minimum aktywizmu w usu-

waniu unormowań nieprzystających do 

rzeczywistości.

Natomiast przykładem regulacji, które 

pozostają w dysharmonii ze standarda-

mi organizacyjnymi nowoczesnego pań-

stwa, może być grupa przepisów ustawy 

– Prawo o adwokaturze, dotyczących ze-

społów adwokackich. Regulacje te stano-

wią m.in., że to właśnie zespół adwokacki 

jest jednostką organizacyjną adwoka-

tury, choć trudno pojąć, w jaki sposób 

adwokatura miałaby się organizować 

w oparciu o zespoły, skoro w 2013 r.  

zrzeszały one zaledwie 104 członków 

samorządu adwokackiego, tj. 0,68 proc. 

osób wykonujących zawód adwokata 

(usunięcie przepisów dotyczących ze-

społów zakładają projektowane założe-

nia projektu ustawy o zmianie ustawy 

– Prawo o adwokaturze oraz niektórych 

innych ustaw, które aktualnie są przed-

miotem prac rządowych).

Przepisy węzły gordyjskie

Po czwarte można wyróżnić „przepisy 

węzły gordyjskie”. Mam tu na myśli re-

gulacje, które powodują powstawanie 

nierozwiązywalnych trudności inter-

pretacyjnych. Przepisy tego rodzaju są  

wynikiem nieumiejętnego redagowa-

nia tekstu prawnego, przy czym może 

ono polegać bądź na błędnym skonstru-

owaniu pojedynczego przepisu, bądź na 

stworzeniu unormowania (zespołu prze-

pisów) niespójnego w obrębie danego 

aktu prawnego. Oczywiście nie każde 

unormowanie, które powoduje kłopo-

ty interpretacyjne, zasługuje na miano 

nierozwiązywalnego węzła; wykładnia 

przepisów jest przecież podstawowym 

działaniem podejmowanym przez sto-

sującego prawo. Mam tu na myśli wy-

naturzenia prawodawcze, a zatem takie 

sytuacje, które napawają interpretatora 

bezradnością i rezygnacją, nie dają mu 

szans na odnalezienie się w gąszczu splą-

tanych myśli prawodawcy oraz wysta-

wiają go na ryzyko niepewności co do 

treści obowiązków i uprawnień. W krań-

cowych przypadkach może w tym wzglę-

dzie dochodzić do naruszenia konstytucji 

wskutek pogwałcenia zasady prawidło-

wej legislacji. Z orzecznictwa Trybunału 

Konstytucyjnego można odczytać reguły 

pozwalające na ustalenie standardów 

w tym zakresie: przepisy powinny być 

poprawne, precyzyjne i jasne, to znaczy 

skonstruowane poprawnie z punktu wi-

dzenia językowego i logicznego, zrozu-

miałe dla adresatów i cechujące się do-

kładnością w nakładaniu obowiązków 

i przyznawaniu prawa.

Przepisy przeszkody

Po piąte mamy do czynienia z „przeszko-

dami”. Są to regulacje, które same w sobie 

nie są błędami legislacyjnymi, ale usta-

nawiają nieuzasadnione trudności dla 

obywateli. Może tu chodzić o nierozsąd-

nie rozbudowane procedury zniechęca-

jące do podejmowania lub prowadzenia 

pewnych rodzajów aktywności, nadmiar 

obowiązków o charakterze informacyj-

nym i sprawozdawczym, zbyt uznanio-

we kryteria przyznawania określonych 

uprawnień; innymi słowy – przepisy tej 

kategorii sprawiają, że państwo bywa 

postrzegane jako niepomocne, a czasem 

wręcz nieprzyjazne. 

Warto zastanowić się, czy elimino-

wanie wyżej wymienionych rodzajów 

regulacji jest tylko niezrealizowanym 

utęsknieniem prawodawcy, czy też sys-

temową legislacyjną działalnością. Na 

Paradoks zwany upraszczaniem

prawnik 

  29–31 sierpnia 2014 nr 167 (3808)  

gazetaprawna.pl

pewno da się wyróżnić organy i insty-

tucje publiczne, których jednym z zadań 

jest właśnie upraszczanie prawa. Zali-

czam do nich podmioty odpowiedzialne 

za koordynowanie rządowego procesu 

prawodawczego, a zatem dbające o to, by 

struktury rządowej legislacji były drożne, 

a efekty prac cechowała spoistość (m.in. 

Rządowe Centrum Legislacji, Zespół ds. 

Programowania Prac Rządu).

Metody upraszczania

Natomiast wśród czynności upraszcza-

jących można wyróżnić te o charakte-

rze sektorowym oraz horyzontalnym. 

Działania sektorowe są nakierowane na 

upraszczanie regulacji w określonym, 

jednorodnym merytorycznie obszarze, 

np. wykonywania zawodów prawniczych, 

energetyki czy ruchu drogowego. Mogą 

one dotyczyć jednego aktu prawnego, 

mającego kluczowe znaczenie dla danej 

dziedziny, ale także zespołu regulacji za-

kotwiczonych w wielu aktach normują-

cych daną sferę. Przykładem może być 

rządowa inicjatywa dotycząca ułatwień 

w zakresie procesu budowlanego. Służący 

temu celowi projekt ustawy, przyjęty już 

przez Radę Ministrów, przewiduje nie 

tylko nowelizację ustawy – Prawo bu-

dowlane, czyli aktu zawierającego zasad-

niczą regulację dotyczącą prowadzenia 

inwestycji budowalnych, ale także mo-

dyfikację innych ustaw z tego zakresu. 

Z kolei upraszczanie horyzontalne moż-

na podzielić jeszcze na merytoryczne oraz 

techniczne. To pierwsze jest zbliżone do 

działań sektorowych w tym znaczeniu, że 

polega na legislacyjnej ingerencji zmie-

rzającej do wykreowania nowej jakości 

normatywnej, do osiągnięcia nowych 

treściowych standardów prawa. Ma jed-

nak specyficzną cechę – odnosi się do za-

gadnień tematycznie zróżnicowanych, 

do mozaiki złożonej z przepisów, które 

za swój przedmiot mają kwestie mery-

torycznie niejednolite. Oczywiście pew-

nego rodzaju materialna spójność w tych 

przypadkach występuje, tyle że ma ona 

charakter raczej ogólny. Przykładem tego 

rodzaju aktywności prawodawczej mogą 

być kolejne tzw. ustawy deregulacyjne; 

w sumie skutkowały one nowelizacją kil-

kudziesięciu aktów prawnych (pierwsza 

ustawa deregulacyjna zmieniła 27 ustaw, 

druga – 21, projekt trzeciej zakłada mo-

dyfikacje w 18 aktach).

Każda z ustaw deregulacyjnych doty-

ka wielu zagadnień zespojonych jedną 

ideą usuwania przeszkód w zakresie po-

dejmowania i wykonywania aktywności 

zawodowej, przy czym zauważalna jest 

naturalna rozbieżność tematyczna tych 

uregulowań. Ustawa z 13 czerwca 2013 r. 

o zmianie ustaw regulujących wykony-

wanie niektórych zawodów odnosiła się 

bowiem m.in. do takich kwestii, jak do-

stęp do zawodu notariusza, przewodnika 

górskiego, trenera i instruktora sportu czy 

materii uprawnień w zakresie przewozu 

osób taksówką. 

Upraszczanie horyzontalne o charak-

terze technicznym polega natomiast na 

działaniach porządkowych, które nie są 

determinowane względami stricte me-

rytorycznymi (a zatem dotyczącymi tre-

ści normatywnej). W tym przypadku pra-

wodawca odwołuje się nie do kryteriów 

treściowych, ale formalnych. Istotą pro-

jektowanych unormowań jest tu zatem 

koncentracja na zjawiskach związanych 

z konstruowaniem tekstu prawnego, 

w tym odnoszących się do cech danego 

typu aktu normatywnego. Przykładem 

mogłoby być np. przygotowanie projek-

tu ustawy zakładającej uchylenie niektó-

rych upoważnień ustawowych do wydania 

rozporządzeń. Opracowanie takiego aktu 

należałoby oczywiście poprzedzić dokład-

ną analizą funkcjonalności upoważnień 

ustawowych, a tym samym – potrzeby 

istnienia w systemie prawa określonych 

regulacji na poziomie wykonawczym. 

Upraszczanie prawa zawiera w sobie 

wszak pewien paradoks. W ramach dzia-

łań upraszczających należy najpierw nieco 

skomplikować system prawny, czyli prze-

prowadzić prace prawodawcze (częstokroć 

złożone – jak choćby w przypadku ustaw 

deregulacyjnych), zwieńczone wygenero-

waniem kolejnego aktu prawnego. Akt ten 

będzie miał co prawda często charakter 

jednorazowy (nowelizujący lub uchyla-

jący), niemniej zawsze zwiększy objętość 

– teraz już tylko wirtualną – dziennika 

urzędowego. 

Gdybym mógł zmienić jeden przepis...

G

dybym mógł, 

wszystkie 

przesłanki, zasady 

i skutki parame-

trycznej oceny wyników 

badań naukowych polskich 

jednostek naukowych 

wyraziłbym w ustawie.

Ocena parametryczna jest 

stosunkowo najłatwiejszym 

sposobem sprawiedliwego 

podziału dotacji statutowej 

dla jednostek naukowych. 

Zgodnie z ustawą  

o zasadach finansowania 

nauki dotacja ta jest 

przeznaczana na „utrzyma-

nie potencjału badawczego 

jednostki naukowej”. 

Jej wysokość zawsze będzie 

niewystarczająca, tym 

bardziej więc należy się 

starać, by nie były to 

pieniądze wydane w sposób 

nieprzemyślany.

Ocena parametryczna jest 

więc potrzebna. Niestety 

obecnie jest przeprowadza-

na na zasadach obarczonych 

wieloma wadami, stąd 

budzi uzasadnione opory ze 

strony środowiska nauko-

wego.

Obecny model oceny 

parametrycznej oparty jest 

głównie na kryteriach 

ilościowych. Liczy się tylko 

liczba publikacji, a nie to, czy 

przyczyniły się one do 

rozwiązania rzeczywistych 

problemów. A przecież 

społeczeństwo finansuje 

prace rzeszy naukowców nie 

po to, żeby zadrukowywali 

oni jak najwięcej papieru, 

lecz po to, by rozwiązali jak 

najwięcej problemów 

naukowych.

Zasady dokonywania 

oceny parametrycznej 

wprowadzane były dotych-

czas na zasadzie lex retro 

agit. Kluczowe dokumenty 

– określające zasady oceny 

dorobku uwzględnianego  

w ocenie parametrycznej 

ogłaszane są w momencie, 

gdy większość wyników 

badań, które będą brane pod 

uwagę, została już opubliko-

wana. Jako prawnik nie 

mogę się pogodzić z takim 

sposobem stanowienia 

prawa. Ponadto zasady 

dokonywania oceny parame-

trycznej są wprowadzane 

aktami rangi podustawowej 

– dwoma rozporządzeniami 

ministra nauki i szkolnictwa 

wyższego oraz komunikatem 

tegoż ministra. W państwie,  

w którym konstytucja 

zgodnie z art. 216 wyraźnie 

stanowi, że „środki finansowe 

na cele publiczne są wydatko-

wane w sposób określony  

w ustawie”, wszystkie zasady 

dokonywania oceny, która 

decyduje o sposobie udziela-

nia publicznej dotacji na 

utrzymanie potencjału 

naukowego, powinny być 

uregulowane w ustawie.

Na domiar złego sama 

ocena parametryczna 

dokonywana jest głównie  

w oparciu o dane wątpliwej 

jakości. Dane te, zarówno  

w procesie oceny czasopism, 

jak i w procesie ostatecznej 

oceny parametrycznej 

jednostek naukowych, są 

wprowadzane przez samych 

zainteresowanych. W sytuacji, 

w której oceny dokonuje się 

raz na kilka lat, w jednym 

terminie dla wszystkich 

czasopism i w jednym 

terminie dla wszystkich 

jednostek naukowych, 

skontrolowanie rzetelności 

wprowadzonych danych 

przez Komitet Ewaluacji 

Jednostek Naukowych jest 

właściwie niemożliwe. 

Dlatego tak ważne jest 

utworzenie rzetelnej bazy pol-

skich publikacji naukowych. 

Do prac nad nią należy 

zaangażować dyplomowa-

nych pracowników informacji 

naukowej, a nie prywatne 

firmy wybrane w niejasnych 

okolicznościach.

Wszystko to prowadzi do 

tego, że proces dokonywania 

oceny parametrycznej jest 

mało transparentny. 

Wprawdzie rozporządzenie 

ministra nauki i szkolnictwa 

wyższego z 13 lipca 2012 r.  

w sprawie kryteriów i trybu 

przyznawania kategorii 

naukowej jednostkom 

naukowym stanowi 

wyraźnie, że po ogłoszeniu 

przez ministra komunikatu  

o kategoriach naukowych 

przyznanych jednostkom 

naukowym wyniki komplek-

sowej oceny udokumentowa-

ne w kartach kompleksowej 

oceny jednostek naukowych 

są publikowane w postaci 

elektronicznej w systemie 

teleinformatycznym,  

w którym były składane 

ankiety, ale to zdecydowanie 

za mało – każdy polski 

podatnik ma prawo się dowie-

dzieć nie tylko, jak oceniono 

daną jednostkę naukową, ale 

również na jakiej podstawie 

dokonano tej oceny. Dlatego 

wszystkie wnioski, ankiety  

i odwołania składane przez 

jednostki naukowe i redakcje 

czasopism naukowych oraz 

wszystkie decyzje zapadające 

w procesie oceny parame-

trycznej powinny być jawne  

i udostępniane zgodnie  

z przepisami o dostępie  

do informacji publicznej.  

 

Oprac. PB

kronika

 

bubli prawnych

dr Grzegorz 

Wierczyński 

kierownik 

Pracowni 

Informatyki 

Prawniczej, 

WPiA Uniwersytetu 

Gdańskiego  

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               7 / 8

background image

 

C8

Z wokandy

 

Analiza wyroku

 Redakcja: ul. Okopowa 58/72; 01-042 Warszawa, tel. 22 530 40 40, faks: 22 530 40 39; e-mail: gp@infor.pl 

 Redaktor naczelna: Jadwiga Sztabińska  

 Zastępcy redaktor naczelnej: Andrzej Andrysiak, Dominika Sikora, Paweł Nowacki 

 Sekretarze: Łukasz Bąk, Rafał Drzewiecki, Anna Godlewska, Leszek Majkut,  

Mirosław Mazanec, Mira Suchodolska 

 Redaguje: Ewa Szadkowska 

 Szef działu foto: Krzysztof Cieślewicz 

 Biuro reklamy (tel. 22 530 44 44):  

Dyrektor: Monika Szulc-Wąsikowska, tel. 22 530 40 17 

 Szef studia DTP: Jacek Obrusiewicz 

 Produkcja: Elżbieta Stamler, tel. 22 530 42 24

EWA MARiA  

RADLińSKA

ewa.radlinska@infor.pl

Orzeczenie SN dowodzi, że środowisko 

sędziowskie wbrew obiegowym i lansowanym 

przez polityków tezom, potrafi eliminować ze 

swojego grona tzw. czarne owce

Za zastosowaniem tej najsurowszej 

sankcji przemawiały: 1) szczególna, 

bardzo wysoka szkodliwość społecz-

na czynu, którego dopuścił się sędzia, 

wynikająca z umyślności jego działa-

nia oraz niskich pobudek, jakimi się 

kierował w celu osiągnięcia korzyści 

majątkowej; 2) sposób działania ob-

winionego, w tym fakt, że popełnione 

przez niego przestępstwo miało cha-

rakter czynu ciągłego i polegało na 

dziesięciokrotnym fałszowaniu doku-

mentów w krótkich odstępach cza-

su przez okres 1 roku i 7 miesięcy; 

3) sposób działania obwinionego w trak-

cie prowadzonego przeciwko niemu 

postępowania karnego, ukierunkowany 

na maksymalne utrudnianie normalne-

go toku procesu, co zostało szczegółowo 

przedstawione w pisemnych motywach 

wyroku sądu karnego II instancji.

Przy wymierzaniu kary dyscyplinar-

nej sąd nie znalazł żadnych okoliczności 

łagodzących, które usprawiedliwiałyby 

czyn obwinionego. Ciężar gatunkowy 

tego czynu powoduje, że sędzia nie po-

winien pełnić dalszej służby na obecnym 

stanowisku. W ocenie Sądu Apelacyj-

nego zastosowana kara dyscyplinarna 

musi także zapewnić prawidłowe funk-

cjonowanie wymiaru sprawiedliwości. 

Orzeczona kara powinna chronić dobre 

imię sędziów i przyczyniać się do utrzy-

mania autorytetu władzy sądowniczej, 

w której szeregach nie mogą pozostawać 

sędziowie o takim nastawieniu do 

powszechnie obowiązujących reguł 

porządku prawnego, jaki zaprezento-

wał obwiniony. Sędzia złożył odwołanie. 

Najcięższa kategoria przewinień 

Sąd Najwyższy (wyrok z 18 lipca 2014 r.,  

sygn. akt SNO 34/14) utrzymał zaskar-

żone rozstrzygnięcie w mocy. Wyja-

śnił, że zasadą jest, iż postępowanie 

dyscyplinarne prowadzone przeciw-

ko sędziemu toczy się niezależnie od 

postępowania karnego wszczętego 

przeciwko niemu, także w wypadku ich 

jednoczesności i podmiotowo-przed-

miotowej tożsamości. Niezależność 

tych postępowań jest wynikiem tego, 

że inne są kryteria kwalifikacji czynu 

jako przewinienia dyscyplinarnego, 

a inne jako przestępstwa. Tożsamość 

przedmiotu postępowań karnego i dys-

cyplinarnego oznacza więc tożsamość 

czynu, a nie tożsamość jego ocen. 

W postępowaniu dyscyplinarnym za-

chodzi tym samym konieczność au-

tonomicznego ustalenia wszystkich 

znamion czynu stanowiącego delikt 

dyscyplinarny, a dopiero następnie ana-

lizy, czy są to jednocześnie znamiona 

przestępstwa. W takim ujęciu należy 

postrzegać kategorię „przewinień 

służbowych zawierających znamio-

na przestępstwa”, które stanowią 

najcięższą kategorię przewinień 

służbowych sędziów. 

Związanie sądu innym wyrokiem

Sąd Najwyższy wskazał, że problem 

związania sądu karnego prawomoc-

nym wyrokiem zapadłym w innym 

postępowaniu karnym należy do spor-

nych w doktrynie. W orzecznictwie 

(z aprobatą doktryny) przyjmuje się, że 

sąd karny nie jest związany orzecze-

niem sądu karnego zapadłym w innej 

sprawie, a także ustaleniami faktycz-

nymi czy treścią wyroku w sprawie jed-

nego ze współsprawców przestępstwa 

rozpoznanej odrębnie, gdy następnie 

rozpoznaje sprawę innego współuczest-

nika przestępstwa. W tym przypadku 

chodzi o ustalenie popełnienia czynu, 

uznanie winy sprawcy i spełnienie zna-

mion przestępstwa, czyli samą istotę 

postępowania karnego. Inna (należy 

uznać, że utrwalona, choć nie zawsze 

aprobowana w literaturze) jest wykład-

nia art. 8 par. 2 kodeksu postępowania 

karnego w odniesieniu do związania 

prawomocnym wyrokiem sądu karne-

go zapadłym w innym postępowaniu 

w kwestiach nienależących do tak ro-

zumianej istoty postępowania karnego. 

Ten kierunek wykładni Sąd Najwyższy 

– Sąd Dyscyplinarny podziela i stwier-

dza, że sąd dyscyplinarny jest związany 

wyrokiem skazującym co do popełnie-

nia przestępstwa (jego znamion). Nie 

musi, a nawet nie może w tym zakresie 

czynić własnych ustaleń i ocen, a obwi-

niony nie może w postępowaniu dys-

cyplinarnym kwestionować popełnie-

nia przestępstwa. Mając to na uwadze, 

należy stwierdzić, że sąd dyscyplinarny 

orzekający w rozpoznawanej sprawie 

był związany prawomocnym wyrokiem 

sądu karnego skazującym obwinionego 

za przestępstwo. 

 

Komentarz

Rafał Puchalski  
sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu

Orzeczenie SN stanowi najczystszy 

dowód na to, że środowisko sędziow-

skie wbrew obiegowym i lansowanym 

przez polityków tezom, umie i potrafi 

skutecznie eliminować ze swojego gro-

na tzw. czarne owce. Zgodnie z art. 61 

par. 1 pkt 2 ustawy – Prawo o ustroju 

sądów powszechnych, sędziego musi 

cechować nieskazitelność charakteru. 

Walor ten jest gwarancją dla obywatela, 

że jego sprawa będzie rozpoznana nie 

tylko zgodnie z przepisami, ale również 

przez osobę będącą przykładem idealne-

go przedstawiciela społeczeństwa.

Sąd Najwyższy w wyroku z 10 wrze-

śnia 2002 r. (sygn. akt SNO 27/02) wskazał 

przedstawicielom tego elitarnego zawo-

du oczekiwany przez społeczeństwo oraz 

samo środowisko kierunek postępowa-

nia. SN orzekł, że „Popełnienie przez sę-

dziego umyślnego przestępstwa, będące 

wyrazem rażącego lekceważenia porząd-

ku prawnego skutkuje utratą kwalifi-

kacji do sprawowania urzędu sędziego, 

niezależnie od oceny jego wcześniejszej 

służby”. Opisywany wyrok dowodzi, że 

standardy zachowania sędziów nie ule-

gły zmianie i środowisko w imię utrzy-

mania najwyższego poziomu etycznego 

konsekwentnie wymaga od samego sie-

bie przestrzegania prawa. Stawiane sę-

dziom wymogi i zasady postępowania są 

z punktu widzenia obywatela uciążliwe. 

Przeciętny obywatel, który dopuszcza 

się czynu zarzucanego w opisywanym 

przykładzie, stając przed obliczem wy-

miaru sprawiedliwości, nie jest w stanie 

zrozumieć, dlaczego jest oskarżonym, 

dlaczego sąd wymierza mu karę. Przecież 

nikomu krzywdy nie uczynił.

Znam takie opinie z własnego do-

świadczenia i wiem, że w niewielu wy-

padkach skutkiem wyroku skazującego 

jest „utrata pracy”.

Musimy jednak pamiętać, że sędzia 

jest osobą, wobec której państwo stawia 

znacząco wyższe wymagania. Dlatego 

też sędziowie muszą ponosić surowszą 

odpowiedzialność za swoje czyny.

Ze smutkiem jedynie muszę stwier-

dzić, że państwo polskie, wymagając od 

sędziów najwyższych standardów, samo 

zapomina o swoich konstytucyjnych obo-

wiązkach względem tego środowiska.

Sprawa dotyczyła sędziego sądu rejo-

nowego. Zarzucono mu, że podrabiał 

podpisy na fakturach VAT w miejscu 

osoby uprawnionej do ich odbioru, 

a wystawionych dla nabywcy BHU „P.”. 

Przez to rażąco uchybił godności urzędu 

sędziego. Ale zachowanie sędziego było 

przede wszystkim przestępstwem z art. 

270 par. 1 kodeksu karnego, za które 

został prawomocnie skazany. Wymie-

rzono mu karę grzywny w wysokości 

80 stawek dziennych, ustalając wysokość 

1 stawki na 40 zł.

Co do późniejszego postępowania dys-

cyplinarnego, to Sąd Apelacyjny – Sąd 

Dyscyplinarny uznał obwinionego sę-

dziego za winnego popełnienia zarzuca-

nego mu przewinienia dyscyplinarnego 

z art. 107 par. 1 ustawy – Prawo o ustroju 

sądów powszechnych (Dz.U. z 2001 r. nr 

98, poz. 1070 ze zm.). Za to sąd dyscypli-

narny orzekł wobec sędziego najsurow-

szą karę – złożenia sędziego z urzędu. 

Doszedł do przekonania, że popełnienie 

przez sędziego przewinienia dyscypli-

narnego nie budzi wątpliwości. Przewi-

nienie to, które jednocześnie wyczerpu-

je ustawowe znamiona przestępstwa, 

należy zakwalifikować jako rażące uchy-

bienie godności urzędu sędziego. Obwi-

niony został prawomocnie skazany za 

popełnienie przestępstwa umyślnego, 

co stanowi ciężki delikt dyscyplinarny. 

Ustalone w toku postępowania dyscy-

plinarnego działanie sędziego dowo-

dzi rażącego lekceważenia przez niego 

zasad porządku prawnego i uprawnia 

do oceny, że sędzia utracił przymiot 

nieskazitelności charakteru niezbędny 

do sprawowania urzędu sędziego. W tym 

stanie rzeczy sąd uznał, że kara złożenia 

sędziego z urzędu jest adekwatna do 

ciężaru gatunkowego przewinienia dys-

cyplinarnego. 

Lekceważyć prawo może 

przestępca, ale nie sędzia

Orzeczona kara dyscyplinarna 

wobec sędziego powinna chronić 

dobre imię osób wykonujących 

ten zawód i przyczyniać się 

do utrzymania autorytetu 

władzy sądowniczej

B

ez

 zro

zumie

n

ia

P I S Z E M Y   O D P O W I E D Z I A L N I E

P A T R Z Y M Y   O B I E K T Y W N I E                

Ustawa o służbie cywilnej 

z komentarzem

• książka ułatwia praktyczne stosowanie przepisów 

• przydatna wszystkim pracownikom służby cywilnej

Z A M Ó W I E N I A

tel.: 22 761 31  27, 801 626 666 

  |

   e-mail: bok@infor.pl

KSIĄŻKA

 

lub

 

E-BOOK

 

do wyboru

cena: 249 zł 

 

|

  liczba stron:  544

U

  AUTOPrOMOCjA

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

                               8 / 8