Jak to w końcu jest z tą nielegalną bronią?
http://www.ferajna.airguns.pl/node/411
Statystyka jak prawda góralska
Jest takie stare powiedzenie o tym, jak stopniuje się kłamstwo: kłamstwo, duże
kłamstwo, statystyka. To tak samo jak z prawdami góralskimi: świnta prawda, tyż prawda
i gówno prawda. Aby poznać statystyczną gówno-prawdę, zapędziłem się na stronę Komendy
Głównej Policji. Oczywiście nie po to, by zapoznać sie z sukcesami naszej dzielnej Policji,
wyliczonymi do drugiego miejsca po przecinku, ale by rozejrzeć się jak wygląda broń
o tej "ciemnej strony mocy".
W 2009 r. wszczęto 729 postępowań w sprawach o zabójstwa. Spośród 763
odnotowanych przez Policję w 2009 r. przestępstw stwierdzonych (niektóre zdarzyły
się w okresie wcześniejszym niż 2009 r.), 265 to były usiłowania, czyli ofiara przeżyła mimo
działań zabójcy.
Najczęściej sprawca posługiwał się niebezpiecznym narzędziem np. nożem – tak było
w 404 przestępstwach. Broń palna była użyta w 35 przestępstwach, a materiały wybuchowe –
w 2.
Ależ tak, jakby broń była powszechna, to wtedy statystyka byłaby odwrotna!
Czy aby na pewno?
Nie jest żadną tajemnicą, że zakup nielegalnej broni palnej nie jest trudną sztuką,
a dla kryminalistów banalnie prostą. Policja w 2008 roku "odzyskała" 1.808 sztuk sprawnej,
"ostrej" broni palnej. W 2007 - 1555. Za to w latach 2003-2005 po 1000 sztuk. Wcześniej,
od początku lat 90-tych, po 700-800 rocznie (możliwe, że łącznie z gazową i hukową).
Ponieważ znaczna część z tej broni to być może po prostu odebrana ludziom, którzy utracili
pozwolenia czy nie dopełnili formalności (np. powtórnych badań), albo broń zdekowana,
popatrzmy na jednoznaczny wskaźnik: broń automatyczna, na które nie można posiadać
pozwolenia. Możemy spokojnie założyć, że niemal całość takiej broni pochodzi
z nielegalnego źródła. Tak więc w 2007 roku broni automatycznej policja zabezpieczyła
172 sztuki, a w 2008 - 350. Wzrost o 100%!
No dobrze, to tylko pewne ułomne odwzorowanie rzeczywistości. A co z materiałami
wybuchowymi?
Ilość zabezpieczonych materiałów wybuchowych wynosiła w 2005 roku 772,1 kg,
w 2006 1008,3 kg, w 2007 3020,1 kg a w 2008 3140,6 kg. Dodam, że kostka trotylu
wystarczająca do wysadzenia w powietrze samochodu to raptem 200 gram. Czyli 5 szt.
na kilogram.
Aj, zaraz, zaraz... znowu widać, że 2007 i 2008 rok to nadzwyczajny (300%) wzrost
zabezpieczonych materiałów wybuchowych!
Czy wzrost zarekwirowanej broni i materiałów wybuchowych wynika z kilkukrotnego
wzrostu skuteczności Policji w wykrywaniu tego rodzaju przestępstw? Bez przesady, średnio
(znów oprę się na statystykach policyjnych) wykrywalność wzrosła o 20% - tyle, że przez
okres 10 lat. A tutaj mamy od 2007 roku 100-300%!
Możliwości są dwie. Albo "fałszuje" się statystyki (nie bezczelnie, wszak sztuka jest
sztuka - ale poprzez odpowiednie "przypisanie" przestępstw i przekładania papierków), albo...
Cóż, temat "ustawiania" statystyk jest dobrze znany, jeśli tylko ktokolwiek "otarł"
się o pracę policji. Zdarzyło ci się, że skradziono czy zniszczono ci coś, a policjant
przekonywał, że jednak nie 500 zł, a 300, albo odwrotnie? No właśnie, to jest objaw żonglerki
statystyką. Jest bowiem różnica, czy nie wykryją (spada wykrywalność, czyli skuteczność)
wykroczenia (łagodniejszy rodzaj występku), czy też ujawnią sprawcę przestępstwa
(jak ładnie wygląda w statystyce!). Ba, nieoficjalnie wiadomo o "normach" narzucanych
czasami przez przełożonych. I komicznie brzmi informacja, że komendant życzy sobie
by miesięcznie podwładni wykrywali określonej liczby określonych przestępstw. Jak nie
w ten sposób, to ocenimy policjantów po "wynikach", i odbijemy na ich premii. A że wyniki
być muszą, trzeba kombinować... I tak oto może się okazać, że zabezpieczony wykopek
pepeszy, będący monolitem rdzy i brudu, stanie się w statystyce policyjnej pozycją "pistolet
maszynowy". A worek nawozu azotowego stanie się "materiałem wybuchowym w ilości
50 kg", tak jak w 2003 roku usiłowano mi wytoczyć sprawę o usiłowanie przemytu 2.500
sztuk amunicji .22 marki JSB Jumbo Exact (dobrze, że nikt wtedy nie słyszał o amunicji
.177HMR, bo pewnie by doszło kolejne 10.000 sztuk amunicji .177 JSB Exact).
Jeśli zaś popatrzymy, że statystyki dotyczą tylko zgłoszonych występków
(co nie jest regułą), zaś jako "wykryte" uznaje się te, w których postawiono zarzuty
(co nie jest równoznaczne z udowodnieniem winy czy skazaniem), to statystyki policyjne
można po prostu potraktować jak zbiór informacji, która może w najlepszym wypadku
wskazywać tendencję, a nie odwzorowywać rzeczywistość z dokładnością do drugiego
miejsca po przecinku.
Jednak nie mówimy tutaj o regularnie pojawiających się "20%" wzrostach. Widać,
że wzrost obejmuje 100-300%! Silę się na wyjaśnienie, ale nic nie mogę dobrać.
A ze statystyki wyłączyłem broń gazową, której "zabezpieczenie" w 2008 roku wzrosło w
stosunku do 2007 o 263.29%, To efekt wprowadzenia badań lekarskich, masowo
zignorowanych przez właścicieli broni gazowej i hukowej... Najbardziej "masowe"
"pozyskanie" broni zdekowanej od kolekcjonerów to rok 2009, jeszcze nie ujęty
w statystykach...
Wiadomo, że Policja zabezpieczyła znikomy procent nielegalnej broni. Może
i wykrywalność morderstw wynosi 92.8%, ale wykrywalność nielegalnie posiadanej broni
palnej, jeśli jest na poziomie 9.28%, to będzie już ogromnym sukcesem. Warto bowiem
pamiętać, że nielegalnie posiadana broń palna to nie jest, wbrew pozorom, domena
przestępców. Śledząc doniesienia o zabezpieczonej broni można postawić tezę, że znaczna
część zabezpieczonej nielegalnej broni była w rękach tzw. "normalnych obywateli", a wpadła
w ręce policji na skutek różnych, niekoniecznie przestępczych, okoliczności. A najczęściej
broń wpada "przy okazji" łamania prawa, bynajmniej nie z użyciem tej broni. Skoro zaś
najszybszym sposobem na ujawnienie nielegalnej broni jest wejście na drogę występku,
to można tylko zgadywać, ile nielegalnej broni znajduje się w rękach spokojnych,
przestrzegających prawa obywateli.
Skąd więc taki wzrost "zabezpieczonej" broni? Czy Policja częściej przeszukuje domy
spokojnych obywateli? No nie, bez przesady... Czy więc może więcej jest przestępstw z jej
użyciem (bądź przedmiotami uznanymi za broń palną), na skutek czego wpada w ręce Policji?
Nie, ta ilość jest na w miarę stałym poziomie ok. 600 (2004-2009), przy ponad 1000 w latach
2002-2003.
Jest jeszcze jedna możliwość. W statystyki włączono broń, która została
zabezpieczona po cofnięciu pozwolenia na broń, a nie została zbyta czy zdeponowana. Jak
tutaj wyglądają statystyki?
Pozwoleń na broń do obrony osobistej w 2008 roku było 18.349. Tak mało jeszcze
nigdy nie było (przy statystykach od 1997 roku). Rekordowa ilość 27.551 była w roku 2000.
Od tego czasu regularnie, acz stale spada.
Pozwoleń na broń sportową było w 2008 roku 14.131. Rekord 15.335 padł w 2006
roku (rósł od poziomu 11.320 w 1997 roku), by potem spadać.
Pozwoleń na broń w celach myśliwskich było w 2008 roku 123.186. I tutaj pada
rekord, gdyż liczba pozwoleń rośnie od 102.454 w 1997 roku.
Uwzględniając wszelką broń, od 2006 roku liczba pozwoleń (i jednostek broni) spada
na pysk od 2006 roku.
W sumie, pozwoleń na broń "ostrą" było w 2008 155.666. Poniżej pół procenta
obywateli posiada pozwolenie na broń. Oto liczba pozwoleń na broń w poszczególnych
latach:
2007 - 155.044
2006 - 155.048
2005 - 152.128
2004 - 150.956
2003 - 148.189
2002 - 145.276
2000 - 147.039
1999 - 144.812
1998 - 141.576
1997 - 132.987
Widzicie? Liczba pozwoleń rosła, aż osiągnęła poziom 155 tysięcy. Poziom ten został
utrzymany. A ponieważ myśliwi, jak widać, pozwolenia dostają, to... cóż, jedyne na co można
liczyć, to że odbiorą pozwolenie do obrony osobistej czy w celach sportowych. Potwierdza się
też data 2006 roku, jako okresu "przełomu" w podejściu KGP do tematu broni.
Dobrze, teza, że zwiększone "pozyskiwanie" broni w latach 2007-2008 może mieć
źródło w odbieranych pozwoleniach na broń, jest uzasadniona.
No tak, ale broń automatyczna i materiały wybuchowe? Tego nie da się tak łatwo
wytłumaczyć.
Jak więc nie staram się obrabiać statystyk, wniosek jest jeden. Rośnie liczba
nielegalnej broni, znajdującej się poza obiegiem kontrolowanym przez prawo.
Ma to odwzorowanie w statystykach policyjnych, jak by ułomne nie były. Co pokrywa
się z obserwacjami.
Czy
jednak
jest
tej
broni
200.000
jak
się
czasem
podaje?
Możemy tylko zgadywać. Są regiony, gdzie na wsiach broń jest w "co drugiej" chałupie. Z
oczywistych powodów jest to nie do policzenia i oszacowania. Jeśli jako "broń" potraktujemy
także poukrywane gdzieś pojedyńcze naboje wszelkiego rodzaju, "nielimitowe"
czarnoprochowce czy hukowce inne dziwne "urządzenia" (od amunicji gazowej 6 mm,
poprzez niewybuchy, po wyrzutnię rakiet przeciwlotniczych "Strieła" - i nie jest to żart) to 1
"przestępca" na 100 obywateli jest bardzo rozsądnym wskaźnikiem. Czyli spokojnie można
uznać, że 380 tysięcy obywateli jest na bakier z prawem. Ilu z nich posiada nielegalnie broń?
Może co dziesiąty... ale nie zawsze tylko jedną sztukę. Liczba 100 tysięcy nielegalnej broni
palnej jest dość realna, choć oczywiście brana "z sufitu".
Na koniec jedno spostrzeżenie. Od 2006 roku Policja wydaje mniej pozwoleń, wręcz
cofa wydane już pozwolenia. Od 2007 roku Policja zabezpiecza dwa razy więcej nielegalnej
broni
i
materiałów
wybuchowych,
choć
na
wojnę
się
nie
zanosi...
Dla jasności, do 2006 roku liczba pozwoleń rosła, a liczba zabezpieczanej broni była stała.
Wnioski?
Sparafrazuję stwierdzenie znajomego prawnika. Po czym poznać dobre prawo? Gdy
wszyscy, poza bandytami, go przestrzegają. Po czym poznać złe prawo? Gdy nikt, nawet z
organami
ścigania
i
sprawiedliwości,
go
nie
respektują.
A zwykły, praworządny i nie "powiązany" obywatel ostatni raz poszedł do więzienia za
nielegalne posiadanie broni w 1986 roku. Od tego czasu zasądzane są wyroki w zawieszeniu...
Miłosław Majstruk
PS. Przy okazji, ostatni rzut statystyk. Przestępstwa z użyciem wiatrówek.
2009 - 67
2008 - 63
2007 - 66
2006 - 35
2004 - 31
2003 - 32
2002 - 24
Jak na milion czy dwa przypadkowych posiadaczy wiatrówek, i całkowicie wolny do nich
dostęp, to niemal błąd statystyczny.
Przy 150 tysiącach pozwoleń 600 przestępstw z użyciem broni (głównie przecież nielegalnej)
to również błąd statystyczny.
Ulice jednak spłyną krwią po ułatwieniu dostępu do broni...
On February 23rd, 2010
Statystyka to bardzo piękna rzecz. Można udowodnić praktycznie wszystko.
Nie pamiętam dokładnie ani lat ani konkretnych liczb, ale sprawa dotyczyła rynku
samochodowego, który odnotowywał potężne spadki sprzedaży nowych samochodów. Fiat
ponad -30%, Daewoo ponad -30%, FSO ponad -40%, itd. Tylko jedna firma odnotowała
100% (!) wzrost sprzedaży - Dacia. W roku którego dotyczyła statystyka sprzedała 1 (jeden!)
samochód. W poprzednim nic nie sprzedała. Ot i cała prawda. Ot i piękno statystyki.
Patrząc na statystyki policyjne i ich komentarz, nie można się oprzeć wrażeniu, że działania
Policji nie są dyktowane dobrem społecznym czy też troską o bezpieczeństwo. Niechęć
wydawania pozwoleń na broń palną jest przemyślana i obliczona na... poprawę policyjnych
statystyk. Im więcej nielegalnej broni palnej tym większa wykrywalność. Nie? No to co
łatwiej znaleźć jedna igłę w stogu gdzie jest jedna igła, czy też dziesięć igieł w stogu gdzie
jest igieł 100 tys.? No i wykrywalność igieł w stogu siana wzrasta dziesięciokrotnie!
I oto mamy jak na dłoni główny powód nie wydawania pozwoleń. Chodzi o statystykę, dzięki
której można wykazać, jak Policja bardzo się stara by uczynić nasz kraj bezpieczniejszym. A
że odbywa się to kosztem degradacji ogólnego przestrzegania prawa i szacunku dla prawa to
co z tego. Najważniejsza statystyka! A po nas to nawet i potop.
Właściwie to Policja nie powinna się dziwić, że dwóch nastolatków zasztyletowało Policjanta.
Pośrednio tak się stało w imię poprawy policyjnych statystyk. W końcu przestępców też
złapano. Tylko pogratulować!
On February 23rd, 2010
W tej chwili podstawowym zadaniem policjanta na służbie jest wypełnianie dokumentów. A
jego przełożonych pilnowanie statystyk, na podstawie tych dokumentów tworzonych.
Statystyka ta, po tych kilku latach obowiązywania, jest tak wiarygodna, jak komunikaty KC
PZPR. KGP udowadnia i wykazuje niemal wszystko, co chce. I tak oto od kilku lat jest tak
dobrze, coraz lepiej, żyjemy w szczęśliwym i bezpiecznym kraju.
Tylko jak w tym dowcipie: w UE tylko jeden kraj zanotował wzrost PKB. Reszta umie je
poprawnie wyliczyć...