MOOR LOVE Carol Lynne

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

1

Miłość z wrzosowiska

MOOR LOVE

Carol Lynne


Rozdział pierwszy



Wyglądając przez okno, Caleb obserwował jak pociąg pokonuje swoją trasę przez

wiejską okolice Yorkshire. Nadal nie mógł uwierzyć, że tu był. Zajęło to niemal rok
papierkowej roboty, aby otrzymać studencką praktykę, ale ten dzień wreszcie nadszedł.

Szybko przejrzał folder z informacjami, który otrzymał. Uśmiechając się do siebie

zamknął skoroszyt. Czytał to tak wiele razy, że nauczył się go już na pamięć. Będzie pracował
dla Jona Cooka na małej farmie owiec w środkowej części kraju obok nadmorskiego
miasteczka Whitby.

Zgodnie z informacjami, które otrzymał, będzie wykonywał sam całą pracę. Zaraz

potem jak jego mama przeczytała to, starała się desperacko odwieść go od wyjazdu. Nie, pan
Cook nie był seryjnym mordercą ani nikim podobnym.

Pan Cook dziewiętnaście lat temu przeżył wypadek samochodowy. Wypadek odebrał

życie jego ojcu i zostawił go z wyraźnym utykaniem i niemożnością rozmawiania. Ostatnio
coraz częściej powtarzające się upadki w czasie pochylania się nad owcami pogorszyły jego
wcześniejsze dolegliwości. Niezdolny do właściwego opiekowania się swoimi owcami, pan
Cook w końcu zgodził się skorzystać z programu pomocy w ramach praktyk studenckich.

Caleb już wiedział, że będą mieli problem, ponieważ pan Cook uparcie utrzymywał, że

nie potrzebuje pracownika przez cały rok, ale program umieszczał studentów jedynie na taki
okres czasu. Kiedy Caleb zacznie pracę, powinien być tam przez wyznaczony czas albo
ryzykuje utratę kredytu studenckiego.

Kiedy ponownie oparł czoło o szkło, Caleb pogrążył się we własnych problemach.

Ujawnił się przed mamą, kiedy miał szesnaście lat, ale nadal czekał, aby powiedzieć ojcu.
Kiedy lata mijały, wciąż obiecywał sobie, że to zrobi, ale czas wciąż nie był dobry.

Po rozwodzie rodziców, Caleb i jego mama przeprowadzili z powrotem do Kansas,

pozostawiając ojca i rodzinną farmę. Dzieciństwo spędzał na boisku do baseballu i w centrum
handlowym zamiast w stodole i na pastwisku.

Był wysyłany do Iowa na dwa tygodnie każdego lata, aby spędzić je z ojcem. To właśnie

wtedy czuł, że różnice między nimi narastają. Zazwyczaj spędzał cały czas siedząc na
werandzie albo przed starym telewizorem. To nie tak, że nie chciał pomagać ojcu na farmie,
po prostu nie wiedział jak to robić. Jego ojciec nie był zbyt cierpliwy i często denerwował się,
kiedy starał się wyjaśnić jak wykonać poszczególne zadania.

Caleb stwierdził, że trzymanie się od siebie z daleka sprawia, że obaj są szczęśliwsi. To

wszystko zmieniło się po jego ujawnieniu się. W wieku szesnastu lat, Caleb zdecydował ze to
najwyższy czas, aby zakasać rękawy i nauczyć się wszystkiego, co tylko mógł o owcach. W
czasie poprzedzającym jego dwutygodniową wizytę, Caleb przeszukiwał Internet, czytając
każdy artykuł, jaki udało mu się znaleźć.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

2

Wiedział, że w te wakacje wreszcie powie ojcu, że jest gejem i chciał wcześniej

wytworzyć jakąś więź pomiędzy nimi. Wkrótce odkrył, że czytanie o owcach a właściwa
opieka nad nimi to dwie całkowicie różne rzeczy.

Jego ojciec był trochę bardziej cierpliwy w stosunku do niego, ale Caleb nadal uważał,

że jeszcze wiele musi zrobić zanim powie ojcu prawdę. Od tamtego czasu realizuje to
postanowienie, naprawdę lubi uczyć się o zwierzętach trzymanych na farmie, nie tylko o
owcach, ale o świniach, bydle a nawet o kurach.

Kiedy nadszedł czas, aby złożyć papiery na studia, Caleb wybrał Uniwersytet Stanowy

w Kansas, ponieważ mieli bardzo dobry program rolniczy. Wiedział, że nie chce być
farmerem ani ranczerem, ale dowiedział się, że jest wiele zawodów, w których można zrobić
karierę mając wiedzę rolniczą.

W ostateczności, zdecydował zrobić dwa kierunki rolnictwo i marketing. Na drugim

roku odbył rozmowę kwalifikacyjną z państwową firmą żywieniową i wydawało mu się, że
jest to ścieżka zawodowa, która najbardziej się mu podoba.

Może ten rok wzmocni jego postanowienie o rozmowie z ojcem. Cholera, to nie może

dalej tak ranić. Odrywając wzrok od niesamowitej scenerii, Caleb ponownie spojrzał na
teczkę z informacjami. Zastanawiał się, jaki jest stosunek pana Cooka do geji. Czy będzie
oczekiwał, że odsunie od siebie tą część swojego życia na następny rok?

Caleb nie był pewien jak tolerancyjni są ludzie w i wokół Whitby. Dorastał smakując

dosyć aktywnego życia seksualnego i jeśli będzie musiał to powstrzyma swoje pożądanie, ale
to nie będzie łatwe. Przynajmniej miał pewność, że jego orientacja jest znana. Nawet, jeśli nie
mógłby angażować się w swoje ulubione zajęcia, nie chciał ukrywać się już dłużej.

Jon Cook miał trzydzieści sześć lat, był jedynie trzynaście lat starszy od Caleba, ale z

kilku listów, które otrzymał od pana Cooka, wydawał się o wiele starszy. Może wynikało to z
niemożności mówienia. Caleb nie był pewien, ale listy zawsze były bardzo dobrze napisane i
zwięzłe.

Znak obok drogi i z głos spikera z głośnika nad jego głową zawiadomiły, do że

dojeżdżają do Whitby. Caleb szybko schował skoroszyt do torby z laptopem zanim spojrzał
na swoje nowe rodzinne miasto. W odległości mógł zobaczyć ocean. Caleb nie mógł sobie
przypomnieć czy kiedykolwiek był tak blisko oceanu. Cóż, przeleciał nad nim podczas
podróży do Anglii, ale to było zupełnie, co innego. To zdecydowanie był nowy rozdział w
jego życiu.

Nie było możliwości, aby to miejsce było prawdziwe. Wyglądało raczej jak dekoracja

filmowa z wąskimi, krętymi brukowanymi uliczkami pomiędzy malowniczymi budynkami.

Pociąg zatrzymał się i Caleb zauważył kilka osób w zgromadzonych w swoich

samochodach w miejscu gdzie pan Cook miał się z nim spotkać na stacji, Caleb nie mógł
przestać zastanawiać się jak wygląda jego nowy pracodawca.

Zarzuciwszy plecak na ramiona, Caleb podniósł torbę z laptopem i pociągnął jedną ze

swoich walizek w stronę drzwi. Kiedy miał już je na peronie szybko wrócił po pozostałe.
Nerwy i mało jedzenia skręcały mu żołądek, kiedy wysiadł z pociągu z ostatnim bagażem.

Pierwsza rzecz, jaka w niego uderzyła był przytłaczający zapach morza. Zatrzymał się

na chwilę, aby zadrzeć głowę do góry i popatrzeć jak mewy latają po zachmurzonym niebie.

Rozglądając się nie natychmiast zauważył kogoś, kto byłby podobny do tego jak sobie

wyobrażał, że wygląda właściciel farmy owiec. Oczywiście miał jedynie w umyśle młodszą

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

3

wersje swojego ojca. Zauważył samotnego mężczyznę opierającego się ciężko na lasce po
jednej stronie. Oddech uwiązł Calebowi w klatce piersiowej.

Cholera, jeżeli to rzeczywiście był Jon Cook, na pewno nie wyglądał jak żaden z

farmerów, których dotychczas spotkał. Ciężko przełknął grudkę niedawno, co powstałą w
piersiach, Caleb skierował kroki do wysokiego ciemnowłosego mężczyzny, zostawiając swój
bagaż tam gdzie go postawił przed chwilą.

Różnica wielkości stała się nawet bardziej widoczna, kiedy staną przed nowym

pracodawcą.

- Nazywam się Caleb Winters. Pan Cook?
Caleb wyciągnął rękę w powitaniu. Pan Cook uścisnął ją z serdecznym potrząśnięciem.

Caleb nie mógł uniknąć myśli, że jego dłoń została pochłonięta przez opaloną twardą rękę
mężczyzny przed nim.

Jego penis zaczął także zwracać uwagę. Jak tylko ich dłonie rozłączyły się pan Cook

zaczął pośpiesznie pisać w notesie, który trzymał na szyi. Caleb czekał, obserwując jak długie
palce trzymają pióro.

Mała karteczka została wyrwana i wręczona mu. Caleb wziął ją i przeczytał:
“Proszę nazywaj mnie Jon. Mój ojciec był panem Cook.”
Caleb ponownie spojrzał na Jona i uśmiechnął się.
- Miło cię poznać Jon.
Jon skinął z aprobatą zanim wskazał na nie załadowany bagaż. Poza torbą, którą

właśnie niósł, Caleb spakował się w dwie dość duże walizki. Waga nie przekraczała
wymogów, ale ledwie. Zaczął podnosić dwie na raz, ale Jon złapał ręką jedną z rączek.

Caleb spojrzał w najbardziej niebieskie oczy, jaki kiedykolwiek widział. Nie cierpiał

wdawać się w zawody tak wcześnie w znajomości, ale Caleb wiedział, że Jon nie będzie w
stanie nieść ciężkiej walizki z uszkodzonym kolanem.

- W porządku. Poradzę sobie. – powiedział starając się po raz kolejny dźwignąć walizki.
Jon uderzył laską granatową walizkę i potrząsnął głową. Poddając się Caleb zrobił krok

w tył. Patrzył jak Jon z łatwością podnosi walizkę i odwraca się w stronę parkingu.

Caleb podążył za nim, zmagając się z jedną, którą niósł. Patrzył jak żyły i mięśnie na

przedramieniu Jona uwydatniają się pod dużym obciążeniem. Mimo ze jego pracodawca
nadal opierał się ciężko o laskę, wydawał się silniejszy niż Caleb przypuszczał. Skąd mógł
wiedzieć. Zawsze był dość małym facetem. Spędzał wiele godzin w siłowni przez ostatnie
cztery lub pięć lat, ale jedyne, co osiągnął to wyrzeźbienie jego nadal szczupłego ciała.

Jon z łatwością wrzucił walizkę na tył ciężarówki. Caleb wrzucił plecak na siedzenie

umieścił torbę z laptopem na ziemi. Z dwiema wolnym rękoma szarpnął, aby dźwignąć
pozostał torbę na bok ciężarówki.

Dwa opalone ramiona otoczyły go i pomogły zakończyć zadanie. Impet uwolnienia

ciężkiego obiektu wytrąciło Caleba z równowagi wystarczająco, aby otarł się o twardą klatkę
piersiową Jona. Usłyszał szybki oddech i spojrzał przez ramię.

- Przepraszam. – wymamrotał.
Jon patrzył na niego z góry. Wpatrywał się w niego kilka sekund zanim w końcu się

cofnął i wrócił na miejsce pasażera.

Co? Miał prowadzić? Pamiętał oczywiście. Angielscy kierowcy jeżdź po drugiej stronie

drogi. Uśmiechnął się do siebie. Caleb podniósł komputer i wgramolił się do szoferki.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

4

Umieścił ciężką czarną torbę na kolanach, mając nadzieję, że ukryje wyniosłość, która

zaskoczyła go przed chwilą. Zanim uruchomił ciężarówkę, Jon uderzył w siedzenie i wręczył
Calebowi cienki notatnik.

Otwierając go Caleb zauważył, że zawiera spisany opis czynności, do których Jon

potrzebuje jego pomocy. Wszystko wyglądało jak na razie na proste. Caleb miał jedynie
nadzieję, że wypełni obowiązki zgodnie z oczekiwaniami, Jona. Nigdy nie był dobry w życiu
zgodnie z oczekiwaniami i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Co wcale nie oznacza, że nie
starał się wystarczająco.

Jadąc przez wiejską okolicę, Caleb nadal nie mógł uwierzyć, że tu był.
- Tak tu pięknie. – szepnął głośno spoglądając, na Jona.
Zauważył lekko uniesiony kącik z jednej strony perfekcyjnych ust, Jona. Wyglądało na

to, że powiedział właściwą rzecz. Były dwie możliwości, co jest bardziej piękne, widok za
oknem albo widok siedzący obok niego.

Przestań!

Skarcił się. Była olbrzymia różnica między tym, że Jon wiedział, że jest gejem i

afiszowaniem się przed nim z bezustanną twardością.

Caleb po raz kolejny starał się skoncentrować na kartce w swojej ręce.

Caleb,
Mam nadzieję, że twoja podróż przebiegła bez problemów. Zostawiam ci wolny czas abyś się

zaaklimatyzował do różnicy czasów na następne dwa dni. Mam nadzieję, że to dostatecznie. Jeśli nie,
proszę nie wahaj się powiedzieć. Będąc szczerym, nie nawiedzę tego, że jestem niezdolny samodzielnie
zająć się swoimi owcami. Mój lekarz zapewnia mnie, że moje kolano zdrowieje, ale tymczasem,
potrzebuję twojej pomocy z owcami na wrzosowiskach. Mają skłonność do włóczenia się i to będzie
twoim zadaniem, aby sprawdzać codziennie płot i czy owce są zdrowe. Dość często potrafią wydostać
się za ogrodzenie i wędrować po drodze. Straciłem już kilka z mojego stada przez nieuważnych
kierowców. Teren jest kamienisty i pagórkowaty wiec nie jestem w stanie zrobić tego sam. Będziesz spał
w pokoju gościnnym obok mojego. Jeżeli coś w załączonym liście jest niejasne lub niezadowalające,
proszę mówi mi o tym szybciej niż później. Uwzględnienie szybko tych rzeczy pozwoli właściwie
zbudować nasze relacje na najbliższy rok.

Z poważaniem,
Jon

Caleb zamknął notatnik i spojrzał na towarzysza.
- Zgadzam się, co do całości. Proszę nie krepuj się robić tego samego w stosunku do

mnie. Czytanie o czymś jest tylko pierwszym krokiem w prawdziwej nauce o czymś. Jestem
pewien, że coś schrzanię, zawsze to robię, ale korzystam ze wskazówek i wyjaśnień.

Jon obdarzył go delikatnym kiwnięciem głową bez spoglądania na niego. Caleb

zastanawiał się jak to będzie nie mieć nikogo do tak naprawdę do rozmawiania przez
następny rok. Spoglądając w bok przez okno mówił sobie, że to na razie pierwszy dzień.






background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

5

Rozdział drugi


Siedząc na swoim ulubionym wapiennym kamieniu, Caleb wpatrywał się w stado

pasące się w dolinie przed nim. Nie mógł uwierzyć, że był w Anglii już od dwóch miesięcy.
Jego część czuła się jakby był w domu. Chwila, kiedy wysiadł z ciężarówki pierwszego dnia
zdawała się być tak odległa.

Kiedy owce zaczęły kierować się na zachód, Caleb wstał i wytrzepał tył jeansów. Zrobił

sobie przerwę z Border Collie Jona, ale nadszedł czas, aby wrócić do pracy.

- Chodź Champ! – zawołał na trzyletniego czarno białego psa. Champ podążał obok

Caleba, kiedy schodził w dół zbocza. Na początku był zaskoczony, że pies Jona nie ma
imienia.

Kiedy przybyli na farmę, Champ witał obydwu z entuzjazmem. Caleb schylił się i

drapał psa za uszami.

- Jak się wabi? – zapytał Jona.
Jon zapisał w notesiku na szyi.
„Nie ma imienia.”
Caleb był w szoku.
- Żartujesz sobie ze mnie? Jak możesz mieć psa bez imienia?
Jon patrzył na niego przez kilka sekund zanim napisał:
„Nie mogę go wołać.”
Poczuł, że się czerwieni.
- Przepraszam, nie pomyślałem o tym.
Ponownie skierował uwagę na psa. Nie był pewien czy to zakłopotanie czy wstyd

trzymało jego głowę w dole, ale Jon zaraz postukał go w ramię.

Ponownie patrząc w górę otrzymał kolejną karteczkę.
„Możesz go nazwać, jeśli chcesz.”
Wciąż nie mógł tego zrozumieć, ale właśnie tam klęcząc na twardym podjeździe Caleb

zaszłą tracić głowę dla Jona Cooka.

- Champ? – zapytał, szukając u Jona zgody. – Zawsze chciałem mieć psa imieniem

Champ. Moja mama miała kilka psów, ale to był pudle, bardzo dziewczęce.

Zobaczył, że Jon naprawdę uśmiecha się po raz pierwszy, kiedy kiwał głową na zgodę.
Od tamtego dnia, Champ stał się jego niemal stałym kompanem. Szybko zauważył, że

Champ był bardziej przyjacielem Jona niż ktokolwiek inny. Bez możliwości do uczenia psa
komend, Champ był raczej bezużyteczny jako pasterz.

Caleb postanowi, że sam nauczy Champa jak wykonywać prace. Ćwiczyli każdego dnia

przez ponad miesiąc i Champ był naprawdę pojętny. Zdecydował się nauczyć psa nie tylko
komend głosowych, ale także znaków rękoma. Zamówił także przez Internet gwizdek dla
psów.

Nie powiedział o niczym Jonowi. Miał nadzieję zaskoczyć pracodawcę, kiedy on i

Champ zrealizują plan. Miał nadzieję, że po tym jak wyjedzie Champ będzie mógł pomagać
Jonowi doglądać owiec.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

6

Myśl o wyjeździe zatrzymała go na chwilę na szlaku. Rozejrzał się po urzekającym

krajobrazie. Jak to by będzie budzić się każdego ranka i nie iść na lakę pełną wrzosów? Nie
kosztować wschodu słońca nad łagodnymi pagórkami?

Caleb wziął głęboki oddech. Nawet tak daleko od Morza Północnego gdzie był, mógł

nadal wyczuć mdlący zapach słonej wody.

Nie patrzeć w smutne niebieskie oczy krzepkiego przystojnego mężczyzny? Tak, musiał

to sobie przyznać, to nie tylko za krajem będzie tęsknił, kiedy nadejdzie czas do wyjazdu. Jon
wykształcił z nim świetny układ. Spędzali wieczory razem oglądając telewizję albo grając w
szachy. Caleb uśmiechnął się do siebie myśląc o figlarnym życiu nocnym, na które miał
nadzieje. Szybko pojął, że noce spędzane z Jonem był bardziej zadawalające niż wyprawy do
baru.

Jon był wycofany przez pierwszy tydzień pobytu Caleba. Wydawało się że nie wiem, co

robić z kimś innym w domu. Na początku Caleb starał się przebywać poza domem. Potem
którejś nocy, kiedy leżał w łóżku, zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie Jon był sam przez
większość czasu, od kiedy jego ojciec zmarł dziewiętnaście lat temu. Dziewiętnaście lat
samotności. Co to mogło zrobić człowiekowi?

Kilka razy byli w Whitby w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, ale Caleb zauważył, że nikt

nie rozmawia z Jonem. Nie wiedział czy to, dlatego że czuli się skrępowani czy było w tym
coś więcej.

Caleb postanowił, że tu i teraz wprowadzi Jona z powrotem do świata żywych.

Następnego ranka, Caleb zaczął mówić przy śniadaniu. Nie zadawał pytań. Wiedział, że to
może wprowadzić Jona w zakłopotanie. Zamiast tego zaczął od mówienia Jonowi o swoich
planach na ten dzień. Jon zdawał się chłonąć każde słowo, które wypowiedział Caleb.

Od tamtego momentu Caleb przedstawiał w zarysie swój dzień rano, podsumowywał

wieczorem. Jon kiwał głową i czasami zapisywał jakieś obserwacje. Czasami były to jakieś
zadania, które chciała, aby Caleb dokończył.

Jon zaskoczył go pewnego wieczora, kiedy wyjął stare szachy. Dał znak Calebowi a

potem na szachownicę.

- Jasne, zagram. - powiedział Caleb z entuzjastycznym kiwnięciem głowa.
Od tamtego momentu grali w szachy, co najmniej cztery razy w tygodniu.
Przyglądając się, Caleb zobaczył , że owce były przed nim, więc przyspieszył krok.

Kiedy dotarł do kamiennego muru, Caleb zauważył mały odcinek, który zaczął się
przewracać.

Spojrzał w dół na kamienie leżące na ziemi. Każdy z nich był w innym rozmiarze.

Zbadawszy resztę muru, Caleb podniósł kilka kamieni i starał się go odbudować.

Po niemal dwóch godzinach, usiadł na ziemi i odrzucił kamienie na bok. To było jak

jakieś cholerne puzzle. Zastanawiał się czy Jon mógłby mu pomóc.

Starając się określić swoje położenie, Caleb studiował okolicę. Jeśli zaparkowaliby na

drodze na zachodzie mogłoby to być wykonalne.

Wyjąwszy gwizdek z kieszeni, Caleb dał Champowi znak aby zawrócił stado i

poprowadził je w kierunku pastwiska bliżej domu. Miał nadzieję, że owce zostaną w tym
miejscu wystarczająco długo, aby naprawić zepsuty mór.


background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

7

* * * *



Siadając do kolacji tego wieczora, Caleb poruszył temat.
- Jest taki odcinek muru, który musi zostać naprawiony. – zaczął – Pracowałem nad nim

kilka godzin, ale obawiam się, że schrzaniłem układankę. Zastanawiam się czy mógłbyś mi z
nim pomóc. Jestem pewien, że jeśli pokażesz mi raz, będę wstanie naprawiać go potem sam.

Jon spojrzał trochę niepewnie i wskazał na swoje kolano.
- Pomyślałem o tym. – powiedział Caleb – Jest tam droga, zaraz na zachód obok

uszkodzonego muru. Wydaje mi się, że jeśli pozwolisz mi sobie pomóc, uda nam się. Teren
jest raczej poziomy od drogi do muru.

Jon kiwnął głową i ruszył ręką z jednej strony na drugą jakby chciał powiedzieć, że

spróbuje. Caleb wstał i zaczął zbierać naczynia ze stołu. Zaraz potem Jon dołączył do niego i
uderzył Caleba w ramię.

Napełniając zlew mydlaną wodą Caleb spojrzał na Jona pytająco. Jon wskazał w

kierunku salonu.

- W porządku. – powiedział Caleb. – Nie mam nic przeciwko. Ty nakrywasz do stołu i

robisz kolację niemal każdego dnia. Teraz moja kolej.

Zamiast kłócić się Jon wyciągnął ścierkę z szuflady i stanął obok niego. Kiedy Caleb

umył podawał naczynia Jonowi, aby je wytarł i odłożył na miejsce. Praca był przyjemna dla
Caleba. Nawet przy okazji, kiedy umięśnione przedramię, Jona ocierało się o niego. Każdy
dotyk wydawał się jakoś właściwy.

Kilka razy Caleb zastanawiał cię czy Jon robi to specjalnie. Czy Jon był głodny kontaktu

seksualnego tak samo jak on był? Zastanawiał się czy Jon miał kiedykolwiek randkę. Caleb
wiedział, że bez wątpienia to niegrzeczne zadawać takie pytania, ale ciekawość
doprowadzała go do szaleństwa.

- Czy miałeś kiedyś dziewczynę? – zapytał niespodziewanie.
Oczy Jona zaokrągliły się w zaskoczeniu. Potrząsną głową i włożył do szafki garnek,

który wycierał. Nie chciał patrzeć na Caleba po czymś takim.

Cholera.
- Przepraszam. – powiedział Caleb – Nie powinienem był pytać. – wypuścił wodę ze

zlewu i rozłożył ścierki do naczyń do wyschnięcia.

Poczuł rękę na ramieniu i spojrzał w gorę w oczy Jona. Zanim zwolnił swój uchwyt Jon

delikatnie ścisnął ramię Caleba.

Niewinny dotyk przeszedł prosto do penisa Caleba. Twardy i zażenowany Caleb starał

się usprawiedliwić:

- Jeśli nie masz nic przeciwko pójdę na górę do swojego pokoju i popracuję trochę nad

listem do domu.

Kręgosłup Jona zadawał się być zesztywniały, kiedy robił krok w tył. Starając się osłonic

wypukłość za rozporkiem, Caleb poszedł na górę.

Po zabraniu stosu listów z komody, Caleb usiadł na łóżku. Potrząsnął głową i

uśmiechnął się. Wyglądało jakby jego mama pisała dziennik odkąd wyjechał. Nie czytał
codziennie jej listów, ponieważ zazwyczaj sprawiało, że tęsknił za domem, więc miał dość
spory stos do przebrnięcia.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

8

Resztę wieczora spędził czytając i odpisując na listy przyjaciół. Roześmiał się, kiedy

otworzył sporych rozmiarów tekturową kopertę od najlepszego przyjaciela, Jay’a.


Pomyślałem, że może ci się przydać trochę niegrzecznych materiałów. Jay.

Caleb otworzył pakunek i lekko zagwizdał. Jay przysłał mu kilka magazynów pełnych

gorących, nagich mężczyzn. Tak, to dokładnie to, czego potrzebował.

Spychając stos na bok małego jednoosobowego łóżka, ściągnął jeansy i owinął swoje

palce wokół tętniącego penisa.

- O tak. – jęknął, kiedy zaczął się zaspokajać.
Kartkując po zdjęciach nagle się zatrzymał.
- Fuck – wyszeptał, przypatrując się mężczyźnie na fotografii. Takie same

ciemnobrązowe włosy i niebieskie oczy, model mógłby być spokrewniony z mężczyzną na
dole.

Używając preejakulatu, Caleb zwilżył palce i pozwolił im przesunąć się w dół do jego

zaniedbywanej dziurki. Wpatrując się w obrazek, zaczął pieprzyć się jedną ręką, podczas gdy
drugą obciągał sobie.

Caleb oblizał wargi studiując twardy żylasty penis modela. Zastanawiał się nie po raz

pierwszy, jak wygląda penis Jona. Czy jest obrzezany albo nie? Obrazek przed nim zamieniał
się w Jona.

Wsunął jeszcze dwa palce w swoją dziurkę, rozkoszując się szybkim ugryzieniem bólu,

jaki temu towarzyszył.

- Tak, Jon, pieprz mnie. – jęczał masturbując się szybciej.
Wiedział, że był, blisko kiedy jego rytm załamał się. Boże pragnął, aby to był penis Jona

poruszający się w jego wnętrzu. Z pierwszym strumieniem spermy Caleb wykrzyczał imię
Jona. Kontynuował patrząc jak nasienie chlapie na jego rękę i klatkę piersiową w grubych
białych pasmach.

Pozwalając palcom wysunąć się z odbytu, Caleb wytarł spermę ze skóry prawie nie

owłosionej klatki piersiowej. Dźwięk drzwi zwrócił jego uwagę. Kiedy udało mu się skupić
wzrok, zobaczył jak drzwi powoli się zamykają. Czy Jon słyszał jak krzyczał jego imię?

Wspomnienie sposobu, w jaki był rozciągnięty na łóżku kilka chwil wcześniej sprawiło

ze Caleb jęknął. Jak będzie w stanie dalej pracować przy Jonie teraz? Miał jedynie nadzieję, że
nie zostanie wyrzucony z farmy.


* * * *



Wycierając swoją spermę, która zmoczyła mu brzuch, Jon spojrzał do góry na sufit.

Odrzucając na bok przykrycie, podniósł się z łóżka i włączył małą lampkę na biurku.
Otworzył dziennik, zaczął przelewać myśli na papier. To było coś, co robił odkąd był
chłopcem, a jego mama kupiła mu jego pierwszy oprawiony w czarną skórę pamiętnik.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

9

Przez ostatnie dwa miesiące, każdy wpis odnosił się do Caleba, w ten czy inny sposób.

Na początku było to ogólne skrępowanie tak to odczuwał. Caleb rozpalił ogień w nim, który
myślał, że od dawna nie żyje.

Kiedy po raz kolejny przyłożył długopis do kartki, pomyślał o tym, co wydarzyło się

wcześniej. Szedł z łazienki do swojego pokoju i usłyszał swoje imię.

Zatrzymał się, podszedł bliżej do drzwi Caleba. Kiedy usłyszał po raz kolejny swoje

imię, automatycznie otworzył drzwi, myśląc ze stało się coś złego.

To,

co

zobaczył

zatrzymało

mu

oddech.

Nigdy

wcześniej

w

swoim

trzydziestosześcioletnim życiu nie był świadkiem piękniejszej sceny. Był zahipnotyzowany
przez kilka chwil, kiedy patrzył jak sperma strzela z czubka penisa Caleba.

Palce ukryte w tej części ciała Caleba zadziałały na niego jak nic wcześniej. Długo myślał

źle o sobie z powodu, że bawił się swoim własnym otworkiem. Dla niego stało się to
naturalnym posunięciem, ale nigdy nie mówił do innego mężczyzny, często pytał siebie.

Kiedy otrzymał podanie Caleba, uśmiechną się w sposób, jaki młody chłopak napisał

„gej” w nawiasie obok swojego imienia. Jak by to było być tak bezpośrednim o swojej
orientacji seksualnej?

Jon wiedział, że nigdy nie pozna odpowiedzi na to pytanie. Jeden raz, kiedy starał się

być szczery o swoim zainteresowaniu mężczyznami, skończyło się to śmiercią jego ojca.

Szybko usunął myśli o ojcu z umysłu, po raz kolejny pomyślał o Calebie. Czy odważy

się podążyć za jego uwagą? Co się stanie, kiedy nadejdzie czas na wyjazd Caleba? Jon niemal
pomyślał, że byłoby lepiej nigdy nie zaznać miłości i seksu niż patrzeć jak opuszczają jego
życie na zawsze.

Jego własna wina odnosząca się do przeszłości zmuszała go do izolowania się na farmie

od dziewiętnastu lat. Wiedział, że jeśli zainicjuje coś z Calebem, chciałby, aby młodszy
mężczyzna znał prawdę o nim. Jeśli Caleb byłby oburzony tym lepiej byłoby się o tym
dowiedzieć wcześniej niż później.

Wyrwawszy kartkę z dziennika, Jon napisał imię Caleba na górze. Nie był pewien,

kiedy będzie wystarczająco odważny, aby dać Calebowi swój dziennik, ale chciał być
przygotowany.

“Mój najdroższy Calebie” zaczął.















background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

10

Rozdział trzeci



Śniadanie następnego dnia było niezwykle krepujące dla Caleba. Nie był pewien czy

powinien wspominać o wcześniejszej nocy czy raczej odpuścić sobie. Złapał kilka razy Jona
jak patrzy na niego odkąd zszedł na dół, ale nie dostrzegł w nim zniesmaczenia. Caleb
domyślił się, że zostanie wkrótce zwolniony i odesłany z powrotem do USA.

Kiedy zmył naczynia po śniadaniu, Caleb patrzył jak Jon pakuje jedzenia na drugie

śniadanie. Wziął spory kawałek Wensleydalejskiego sera z lodówki owinął go w woskowany
papier. Caleb uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał ten ser. Ostry smak, białego kruchego sera
był najlepsza rzeczą, jaką jadł odkąd był w Anglii. Obserwował jak Jon wkłada ser z
bochenkiem chleba i kilkoma gruszkami do torebki. Po napełnieniu plastikowej butelki wodą
byli spakowani.

- Gotowy? – zapytał Caleb wycierając ręce.
Jon kiwnął głową, i podniósł jasną kurtkę zanim przeszedł na drugą stronę drzwi.
- Chcesz abym prowadził? – zapytał Caleb, wpuszczając Champa a tylne siedzenie starej

ciężarówki.

Jon przyglądał mu się przez chwilę zanim przeszedł na stronę pasażera i wsiadł do

ciężarówki.

- Uff, poszło łatwiej niż myślałem. – powiedział szeptem Caleb.

* * *



Po tym jak Caleb zaparkował wzdłuż drogi. Jon otworzył drzwi po swojej stronie. Caleb

miał rację. Wyglądało tak jak dość prosty odcinek do przejścia do muru.

Caleb zaskoczył go owijając ramie wokół jego pasa.
- Pozwól, że ci pomogę.
Jon zaczął protestować, że nie potrzebuje pomocy, ale powstrzymał się. Wiedział, że

faktycznie potrzebuje pomocy, i był wystarczająco szczery, aby przyznać się, że cieszy się
czując ciało Caleba obok siebie.

- Trzymaj się – Caleb zwolnił uścisk i poszedł na tył ciężarówki po torbę z ich drugim

śniadaniem.

Tym razem, kiedy Caleb owinął ramie wokół niego, Jon odpowiedział owijając ramię

wokół barku Caleba. Patrzył, jak Champ szczeka i podskakuje.

Pokonując powoli drogę przez pole, Jon cieszył się uczuciem bycia obejmowanym. Nie

zdawał sobie sprawy jak bardzo tęsknił za zwykłym ludzkim dotykiem. Czy naprawdę
minęło dwadzieścia cztery lata odkąd był obejmowany?

Jego mama był ostoją rodziny. Jej śmierć, kiedy miał zaledwie dwanaście lat była dla

niego ciosem. James, jego ojciec nie zdołał się podnieść aż do śmierci. Wspomnienia o ojcu
nigdy nie były dobra rzeczą. To, co rozbił jedynemu członkowi rodziny było niewybaczalne, i
Jon wiedział, że będzie musiał z tym żyć do końca swoich dni.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

11

Nagle przestali iść. Jon spojrzał na Caleba. Twarz młodszego mężczyzny była czerwona,

kiedy wpatrywał się w oczy Jona. I wtedy zdał sobie sprawę, że jego ręka jakoś pokonała
drogę z ramienia Caleba na jego tyłek.

Mrugając oczami szybko zabrał ją, zawstydzony. Caleb uśmiechnął się szeroko.

- Mogłeś ją tak zostawić. To było miłe, po prostu zaskoczyłeś mnie.
Jon odwrócił wzrok i ponownie zaczął iść. Jego kolano pulsowało bólem, kiedy wreszcie

dotarli do uszkodzonego muru. Szybko napisał „Odpoczynek” w notesie i usiadł na trawie.

Patrząc na kamienie leżące na ziemi, Jon wskazał na torbę z narzędziami. Caleb podał

mu ją, a Jon wyciągnął z niej dwie druciane szczotki. Podał jedną Calebowi i podniósł jeden z
leżących kamieni. Jego ojciec zawsze uczył go, aby trochę wyczyścił kamienie przed
odbudową muru.

Caleb szybko zrozumiał i zaczął naśladować Jona. Z czystymi kamieniami przysunął się

bliżej do muru. Po przyjrzeniu się mu i kamieniom na ziemi, zaczął stawiać mur w głowie,
zanim podniósł pierwszy kamień.

Kiedy posuwał się do przodu wskazał na, Caleba aby podszedł do muru i spróbował.

Położył kamień w małej dłoni Caleba i wskazał na mur.

Przygryzając dolną wargę, Caleb starał się bezskutecznie wpasować kamień kilka razy.

Rozglądając się dookoła, Jon przykrył ręce Caleba swoimi i fizycznie wsunął go w
odpowiednie miejsce. Caleb oswobodził kamień, ale Jon nie mógł zmusić się, aby puścić
dłonie, które nadal trzymał. Nie wiedział jak długo trwali tak, ale Caleb wreszcie spojrzał na
niego przez ramię.

Jon był bliski puszczenia go, kiedy poczuł miękkie wargi na swoim podbródku. Caleb

pierwszy wycofał swoje ręce i szybko odwrócił się przodem do niego. Cholera, co ja
wyprawiam?

Podczas gdy starał się sobie odpowiedzieć, Caleb przesuną ręce na boki twarzy

Jona i pociągnął go w dół do pocałunku.

Pocałunek, prawdziwy pocałunek. Wargi i język Caleba błądziły po jego ustach przez

kilka sekund.

- Otwórz się dla mnie – poprosił Caleb.
Tłumiąc strach Jon otworzył usta. Wargi Caleba ponownie otoczyły jego, kiedy drażnił

koniuszek języka Jona swoim.

Natłok uczyć sprawił ze zakołysał się w ramionach Caleba. Caleb to źle zrozumiał i

przerwał pocałunek.

- Może lepiej usiądźmy – powiedział.
Jon nie wiedział, czego potrzebuje poza powrotem warg Caleba, Pozwolił mu pomóc

sobie usiąść, zanim przyciągnął młodszego mężczyznę z powrotem w swoje ramiona.

Tym razem pocałunek był głębszy. Z każdą upływającą sekundą, naturalny instynkt

Jona zaczynał się przejmować kontrolę. Uczucie wsuwania języka w usta Caleba po raz
pierwszy pchnęło go niemal na skraj. Jego penis był twardy i wilgotny, wiedział na pewno, że
czuje wilgotny materiał na skórze.

Padając do tyłu Jon starał się utrzymać Caleba blisko siebie. To, co zdołał zapamiętać z

tego ułamka sekundy to bolące kolano. Ciało, Caleba wylądowało na nim, uderzając jego
kolanem o ziemię.

Jon zwolnił uścisk i chwycił za kolano z krzykiem wydobywającym się z piersi.

Zabrzmiało to bardziej jak zranione zwierzę niż człowiek, a Jon natychmiast zawstydził się.

- Cholera! – Caleb odskoczył od niego – Przepraszam, Boże, tak bardzo przepraszam.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

12

Jon potrząsnął głowa. Nadal trzymając się za kolano, zmusił się uspokojenia bólu.
Caleb ukląkł obok niego, nalał trochę wody z butelki i podał mu.
- Chcesz się napić?
Jon ponownie zaprzeczył ruchem głowy.
- Chryste! – Caleb splunął i odłożył wodę.
Pomimo bólu, jaki czuł Jon wiedział, że musi uspokoić myśli Caleba. Puszczając kolan,

sięgnął po notes i ołówek teraz lezące na ziemi. Z zaciśniętymi zębami napisał krotką notatkę.

„Wszystko będzie dobrze. Tylko poczekaj.”
Wyrwał kawałek kartki i dał go Calebowi. Po przeczytaniu, Caleb wsadził kawałek

papieru w tylna kieszeń. Caleb zaskoczył go jeszcze bardziej siadając ze skrzyżowanymi
nogami obok jego głowy.

- Odpocznij na moich kolanach.
Caleb delikatnie pomógł Jonowi przesunąć się. Kiedy ponownie przymknął oczy ból

powoli zanikał. Caleb palcami robił małe kółeczka na skroniach Jona.

- Wszystko będzie dobrze. – szeptał Caleb – Rozluźnij się. Jeżeli uda ci się zasnąć, to

byłoby prawdopodobnie najlepsze dla ciebie.

To była ostatnia rzecz, jaką pamiętał Jon, zanim obudził się kilka godzin później. Z całą

pewnością czekała go bezsenna noc. Otworzył oczy, zaskoczony widząc słonce kierujące się
ku zachodowi. Niepewnie spróbował poruszyć nogą. Ból jednak nadal tam był, ale bardziej
tępy niż ostry jak wcześniej.

Spojrzał w górę w brązowe oczy Caleba. Czy Caleb obserwował go przez cały czas,

kiedy spał?

- Jak się czujesz? – zapytał Caleb.
Jon uśmiechną się do Caleba i kiwnął głową. Mimo że nie chciał przerywać kontaktu z

Calebem, wiedział, że dalsze leżenie na ziemi sprawi, że będzie jeszcze bardziej zesztywniały.
Siadając spojrzał na mór. Co? Pytająco spojrzał ponownie na Caleba. Wesoły uśmiech pojawił
się na twarzy Caleba.

- Skończyłem, kiedy spałeś. Jestem pewien, że nie jest tak mocny jak ty być zrobił, ale

mam nadzieję, że wystarczy na razie.

Nie mógł ukryć uśmiechu. Caleb miał rację. Mór nie był doskonały, i nie było

wątpliwości, że z czasem trzeba go będzie poprawić, ale wiedział, że to na razie nie ważne.
Na razie nie musiał się o to martwić przez najbliższe kilka tygodni.

Jon wskazał na ciężarówkę i zachodzące słonce.
- Gotowy do powrotu? – zapytał Caleb.
Z kiwnięciem Jon wyciągnął rękę. Caleb pomógł mu stanąć na nogi. Po tym jak Caleb

szybko pozbierał narzędzia, podniósł ich obiad.

- Zjadłem trochę, ale zakładam ze jesteś głodny. Chcesz teraz czy później?
Jon machną ręka na torbę, dając znać Calebowi, że może poczekać. Droga powrotna do

ciężarówki zdawała się trwać dwa razu dłużej niż w drugą stronę. Ale kiedy Caleb posadził
Jona ostrożnie na siedzeniu pasażera, był mocno spocony.

Patrzył jak Caleb obchodzi samochód zastanawiając się czy jeszcze kiedykolwiek

poczuje jego usta na swoich. Miał nadzieję, że nie było to jednorazowe, ponieważ wiedział, że
mógłby przyzwyczaić się do całowania go.


background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

13

* * *



Po skończonym posiłku, Caleb wstał, aby wymyć naczynia. Zatrzymała go ręka na jego

ramieniu. Spojrzał w oczy Jona:

- Potrzebujesz czegoś jeszcze? – zapytał.
Jon przesunął ręką po policzku Caleba. Nie było trudno dostrzec pożądanie w oczach

starczego mężczyzny. Pochylając się nad stołem Caleb pocałował go. Oczy Jona zamknęły się
i Caleb wiedział, że zgadł.

Z pierwszym dotykiem języka penis Caleba stwardniał. Tak samo mocno jak pragnął

pozbyć się ubrania i błagać Jona, aby go wziął, wiedział, że musi do tego dojść powoli.
Ewidentnie ich wcześniejszy pocałunek na polu był pierwszym Jona.

Przerywając pocałunek, Caleb odsunął się trochę.
- Chcesz mnie obejmować, kiedy będziemy oglądać telewizję?
Jon wpatrywał się w niego przez dłuższy czas, ze Caleb zaczynał czuć się skrępowany.

W końcu, wskazał na schody. Caleb musiał przyznać, że był trochę zszokowany tym nagłym
zaproszeniem, ale nie miał zamiaru rezygnować.

Podążał za Jonem po schodach na górę, kiedy mężczyzna przytrzymywał się poręczy.

Bardzo kusiło go, aby pochylić się w przód i ugryźć seksowny tyłek znajdujący się przed nim,
ale wiedział, że będzie miał jeszcze mnóstwo czasu na zabawy.

Jon zaprowadził Caleba do głównej sypialni. Caleb ściągnął swoją koszulkę jak tylko

przekroczyli próg. Był zaskoczony, kiedy Jon wrócił do niego z kilkoma czarnymi notesami w
rękach.

Wyglądając na trochę przestraszonego, Jon wyciągnął rękę z notesami w jego stronę.
- Chcesz abym je wziął? – zapytał Caleb.
Jon kiwnął głową i Caleb wziął książki. Jedna z jego rąk była wolna, Jon wyciągnął

kartkę papieru z pierwszej książki i położył go na wierzchu kupki.



Mój najdroższy Calebie,

Jeśli to czytasz, oznacza to, że coś między nami zaczęło się dziać. Jak już się prawdopodobnie

zorientowałeś, nie jestem bardzo doświadczony w sztuce miłości Zanim, pozwolę, aby sprawy posunęły
się dalej jest kilka rzeczy, które musisz wiedzieć o mnie. Proszę weź te dzienniki. Po przeczytaniu ich
będziesz znał mnie jak nikt wcześniej. Jeśli po skończeniu, nie będziesz kompletnie oburzony, z chęcią
poznam cię lepiej.

Jon.



Caleb pojrzał w oczy Jona. Zobaczył ukryta w nich głęboko niepewność. Nie był pewien

jak po przeczytania dzienników, Jon myślał, że mógłby zmienić zdanie, ale było to dla niego
ważne.

- Przeczytam je. – powiedział w końcu.
Jon uśmiechnął się do niego niepewnie i pocałował w czoło. Caleb odwzajemnił go

popierająco i zabrał dzienniki z życiem Jona do swojego pokoju.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

14

Rodziałe czwarty



Caleb pracował następnego ranka z jednym z dzienników w ręku. Kiedy wysiadł z

samochodu?

Nadal odczuwał to jak wtargniecie w prywatność Jona. Starał się nie zajmować zbyt

długo fragmentami, które odczuwał jako bardzo osobiste. Dzienniki zaraz po śmierci matki
Jona były pełne dziecięcego bólu.

Kiedy Jon miał piętnaście lat zaczął pisać o swoich fantazjach seksualnych. Caleb nie

mógł powstrzymać się od uśmiechu. Jon musiał być typowym napalonym nastolatkiem. Pisał
o sekcie w stodole, na polu, na kuchennym stole.

Tak wiele wpisów przypominało Calebowi jego samego. Pragnienie Jona, aby

powiedzieć ojcu, że jest gejem, wiedza, że ojciec prawdopodobnie nie zrozumie. Dziennik,
który trzymał w ręce chyba najbardziej rozdzierał serce. Podawał szczegóły popołudnia,
kiedy Jon wreszcie wyznał swój homoseksualizm ojcu.


Tata odebrał mnie ze szkoły, ponieważ musiałem zostać dłużej za bójkę. Zawsze mówił mi bym

walczył o swoje racje. Cóż, to dokładnie zrobiłem. Peter Stiles wyzwał mnie przed całą szkołą od bycia
gejem. Odpowiedziałem mu, że bycie gejem nie oznacza bycie mięczakiem.

Kiedy wsiadłem do ciężarówki tata nie powiedział nic dopóki nie dojechaliśmy do skraju Whitby.

Zapytał mnie, o co była bójka. Wiedziałem, że to był dobry moment, aby powiedzieć mu mój długo
skrywany sekret.

Byliśmy na zakręcie, kiedy wreszcie wydusiłem z siebie, że jestem gejem i że Peter dokuczał mi z

tego powodu. To była ostatnia rzecz, jaką pamiętam zanim obudziłem się w lokalnym szpitalu. Zanim
zdołałem cokolwiek powiedzieć, poinformowano mnie, że mój tata zginał w wypadku.

Przypisałem mój brak możliwości mówienia czynnikom psychologicznym, ze względu na brak

uszkodzenia strun głosowych. Część mnie wiedziała to. Jak wiedziałem moje nierozważne słowa stały
się odpowiedzialne za śmierć mojego taty. Wszyscy w szpitalu starali się skakać wokół mnie. Chłopiec,
który stracił jedynego żyjącego krewnego i będzie zmuszony żyć przez resztę czasu z uszkodzoną nogą.

Wtedy nie przejmowałem się nogą. Czułem się jak morderca i czekałem, że lokalny posterunkowy

może aresztować nie w każdym momencie.

To pierwszy moment, kiedy jestem w stanie pisać. Jestem pewien, że pominąłem ważny szczegół,

ale wreszcie moja przyznanie się jest spisane na papierze. Ja, Jon Cook, zabiłem mojego ojca.


Caleb otarł łzy z oczu. Wiec, Jon wybrał nie mówić, albo była to blokada psychiczna

spowodowana przytłaczającym uczuciem żalu i winy? Zastanawiał się czy mógłby jeszcze po
tak długim czasie. Może to była kwestia wzmocnienia jego strun głosowych.

Po kolejnych kilku godzinach spędzonych czytając o samotności Jona w latach po

śmierci jego taty, Caleb dotarł do najnowszego dziennika. Był zszokowany, kiedy pierwszy
raz natknął się na swoje imię, czytając dziennik.


Wydaje mi się, że to był błąd zaproszenie Caleba do mojego domu.

Słowa uderzyły Caleba jak pięść w brzuch. Przełykając właśnie powstała grudkę w

gardle, czytał dalej.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

15

Myślałem, że będzie łatwiej być obok kogoś takiego jak ja, ale to czysta tortura. Patrzę na niego,

mój umysł wyobraża sobie niezliczoną ilość rzeczy. Żadna z nich nie jest stosowna, i każdą z nich
pragnę bardziej niż następnego oddechu.

Kiedy pojawia się w stodole niosąc zranione jagnię, chcę paść na kolana i uwielbiać go. Uwielbiam

sposób w jaki mięśnie odznaczają się na jego szczupłych ramionach, ścięgna napinające się w jego
długiej szyi. Od tamtego momentu Caleb był w każdej fantazji.

Wziąłem owcę z jego rąk i odwróciłem się do niego plecami. Obawiam się, że pomyślał, że

odprawiam go, ale moje zażenowanie twardniejącym penisem pchnęło mnie do ucieczki do bezpiecznej
stodoły.


Caleb wyjrzał przez okno. Kiedy słońce pojawiło się wyżej na niebie, przypomniał sobie

ten epizod. Jon miał rację. Poczuł się odrzucony.

Zdecydował, że przeczytał wystarczająco, Caleb wstał i otworzył drzwi. Dom był cichy.

Kilka minut po dziesiątej był pewien, że Jon był już w stodole.

Wszedł do małego prysznica i zaczął myć włosy. Po przeczytaniu myśli Jona, Caleb

wiedział, że mężczyzna nic nie wiedział o sekcie. Po wypadku, w którym zginął jego ojciec
Jon starał się pozbyć się tej strony siebie.

Zastanawiał się po raz kolejny, dlaczego to było tak ważne dla Jona, aby przeczytał jego

dzienniki. Czy Jona naprawdę myślał, że Caleb będzie nim oburzony? Tak naprawdę, stało
się coś kompletnie odwrotnego. Nie tylko nabrał nowego szacunku dla Jona, pokochał go
nawet mocniej.

Z włożonym ulubionym korkiem analnym penis był twardy jak skała. Caleb postanowił

to zignorować, zamiast tego chciał, aby pierwsza z fantazji Jona urzeczywistniła się.

Po szybkim prysznicu, naciągnął na siebie ubranie robocze zapominając o bieliźnie i

koszulce. Po kilkukrotnym przetrząśnięciu swojej torby znalazł pudełko prezerwatyw.
Wsunął nogi w swoje stare adidasy i udał się na poszukiwania obiektu swego pożądania.

Kiedy wszedł do stodoły nie mógł powstrzymać się od gwizdnięcia. Wnętrze stodoły

było całkowicie ciemne w porównaniu do słonecznego dnia na zewnątrz. Caleb zatrzymał się
w środku, czekając aż jego oczy przyzwyczają się małej ilości światła.

Usłyszał ruch w małym warsztacie i ruszył w kierunku swego przeznaczenia. Patrzył na

silne plecy Jona, kiedy ten przesypywał pięćdziesięciofuntowy worek jedzenia dla psa do
pojemnika. Odkaszlnął dając Jonowi znal, że jest w drzwiach.

Jon wyprostował się. Kilka sekund wcześniej zanim większy mężczyzna odwrócił się

twarzą do niego Caleb mógł zobaczyć zdenerwowanie zaczynające obezwładniać Jona, kiedy
jego ręce zacisnęły się w pieści po bokach. Caleb zdecydował, że Jon przeszedł wystarczająco
w swoim trzydziestosześcioletnim życiu. Zamiast utrzymać niespodziankę, szedł naprzód
zanim nie stanęli naprzeciw siebie.

- Skończyłem – powiedział Caleb, chwilę zanim zamknął swoje usta wokół ust Jona.
Im dłużej się całowali, tym z większą łatwością następował jego „niedługo będziemy

kochankami”. Caleb mógł czuć dowód pożądania Jona na swoim brzuchu. Im bardziej chciał
błagać Jona by go wziął, wiedział, że mogłoby to przytłoczyć jego miłość.

Zamiast tego, Caleb przerwał pocałunek opadł na kolana, czując jak korek przesuwa się

wewnątrz niego. Spojrzał w dół i zobaczył sporą wilgotną plamę z przodu wybrzuszenia w
jego spodniach.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

16

- Zobaczmy, co tam masz dla mnie? - zapytał, kiedy zaczął przesuwać ręką po twardym

grzbiecie w starych znoszonych jeansach Jona.

Kiedy zaczął rozpinać spodnie Jona, ręka uniosła jego podbródek. Jon spojrzał na niego

pytająco.

- Pozwól mi... – Caleb błagał – proszę.
Jon odpowiedział zdejmując własną koszulę. To był pierwszy raz, kiedy Caleb widział

klatkę piersiową Jona. Nie miał pojęcia, że tak wspaniały okaz mężczyzny żyje na świecie.

- Gdybym wyglądał jak ty, chodziłbym nagi dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Wywołało to rumieniec i uśmiech na twarzy Jona. Caleb wrócił do pracy ręką i zsunął

większemu mężczyźnie spodnie i bieliznę. Długi gruby dowód pożądania Jona wyskoczył i
uderzył Caleba w brodę.

- Tak, zdecydowanie nagi – zauważył.
Caleb spojrzał na najbardziej imponujący penis, jaki kiedykolwiek miał przyjemność

trzymać. Przesuwając rękę w dół po trzonie penisa Jona, podziwiał jak wygląda czerwona,
błyszcząca główka. Caleb przesuwał rękę tam i z powrotem. Był jak chłopiec z nową
zabawką. Niespodziewanie pożałował, że jego rodzice nie obrzezali go.

- Piękny – wyszeptał, kiedy z uwielbieniem liznął koniuszek penisa Jona, smakując

preejakulat kochanka po raz pierwszy.

Jon mruknął miękko, kiedy usta Caleba okryły grubą erekcje. Caleb poczuł palce, Jona

przesuwające się po jego jasnobrązowych włosach.

Z penisem Jona w ustach Caleb przesunął jedną rękę, aby drażnić jądra Jona, podczas

gdy drugą przesunął gładko do góry go jednego z sutków.

Uchwyt w jego włosach zacisnął się niemal do granicy bólu, kiedy Jon zaczął wypychać

biodra w twarz Caleba, wpychając się tak głęboko jak to tylko możliwe. Kiwnął głowa, dając
Jonowi pozwolenie. Z głośnym jękiem, Jon wystrzelił pierwszą salwę nasienia w gardło
Caleba. Zdobył nagrodę w postaci dowodu szczytowania Jona.

Kiedy wylizał jądra Jona do sucha, wstał i sunął język w usta wyższego mężczyzny. Z

kolejnym mruknięciem Jon podniósł Caleba z ziemi i posadził na stole do pracy. Jon spojrzał
Calebowi w oczy zanim zerknął w dół na wybrzuszenie w jego spodniach.

- Tak. Proszę. – Wyszeptał Caleb, ściągając spodnie.
Jon spojrzał na penis Caleba jakby widział go po raz pierwszy. Caleb wiedział, że jeżeli

nie byłby gotowy, pozwoliłby swojemu nowemu kochankowi obciągać mu i lizać cały dzień.
Z korkiem nadal schowanym wewnątrz, był na skraju, i Jon miał jeszcze wziąć całego do ust.

- Proszę – Caleb w końcu jęknął
Z niezwykłą czułością, Jon otoczył ustami główkę.
- Tak – krzyknął Caleb.
Starał się myśleć o tym, co pisała mu matka o powstrzymywaniu się od dojścia, kiedy

Jon poruszał w górę i w dół po całej długości.

-Jak dobrze – wyszeptał, Caleb kiedy wsunął swoje palce w jedwabiście czarne włosy

Jona.

- Nie wytrzymam – dyszał, kiedy Jon delikatnie ścisnął jego jądra.
Jon kiwnął głową i chwycił podstawę penisa Caleba, kiedy pierwsza fala spermy została

uwolniona. Caleb naprawdę czuł jak korona jego penisa strzela jak nigdy wcześniej.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

17

Zbyt wiele dla niedoświadczonego mężczyzny, Caleb patrzył jak biały płyn zaczyna

wypływać z kącików ust Jona. Jak tylko ostatnia struga opuści jego penis Caleb podciągnął
Jona w swoje ramiona.

Nachylając się, zlizał własne nasienie z brody i policzka kochanka.
- To było fantastyczne – powiedział do Jona
Jon zaczerwienił się i obdarzył Caleba delikatnym uśmiechem. Jego kochanek spojrzał

mu głęboko w oczy zanim wziął notes i długopis wiszące na szyi, aby napisać notatkę.

Caleb przeczytał napis na kartce.
Czy to oznacza, że nie jesteś mną obrzydzony?
Czuł jak jego klatka piersiowa zaciska się, kiedy ją objął.
- Nie przeczytam absolutnie niczego, co mogłoby wywołać uczucie obrzydzenia. Nie

wierzę, że wypadek, w którym zginął twój ojciec był twoją winą. On był kierowcą i zatem
odpowiedzialnym za ciężarówkę, nie ty.

Caleb pocałował Jona w nos.
- W rzeczywistości jesteś dużo odważniejszy niż ja. Nadal nie powiedziałem mojemu

ojcu, że jestem gejem.

Jon wydawał się zaskoczony oświadczeniem Caleba.
- Moja mama wie. Powiedziałem jej dość wcześnie, ale mój tata, wydaje mi się, że jest

podobny to twojego.

Jon nachylił się pod dotykiem Caleba. Patrzył jak usta Jona zdawały się delikatnie

poruszać. Caleb zastanawiał się czy Jona mówił do siebie, czy chciał powiedzieć coś głośno.

- Słuchaj. - Powiedział Caleb – Zrobię to, co mam do zrobienia i będziemy mogli zjeść

miły obiad i pooglądać telewizję przytuleni na kanapie.

Jon uśmiechnął się. Zrobił krok do tyłu i zdjął Caleba ze stołu zanim naciągnął swoje

robocze jeansy.

Caleb naciągnął ubrania, świadomy, że korek był nadal w nim.
- Idę się przebrać zanim z Champem znajdziemy owoce.
Jon napisał coś i wręczył kartkę Calebowi zanim zdołał go ominąć.
Dziękuję

. Widniało na kartce.

Caleb zaprzeczył ruchem głowy i pociągnął Jona do głębokiego pocałunku.
-- Proszę nie dziękuj mi. To ty uczyniłeś mnie najszczęśliwszym facetem w Anglii. –

zażartował Caleb.

- Zobaczymy się za kilka godzin. Trzymaj usta gorące dla mnie. – powiedział składając

kolejny niewinny pocałunek na ustach Jona.

Niemal w podskokach wrócił do domu. Tak, z upływem czasu jego życie stawało się

coraz lepsze.









background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

18

Rozdział piąty



Zamykając drzwi od stodoły, Caleb zbliżył dłonie do ust i dmuchnął ciepłym

powietrzem. Cholera, z każdym dniem robiło się coraz zimniej. Dlaczego do cholery
wydawało mu się że w Anglii są łagodne zimy?

Pracował przez cały dzień, nie mógł się doczekać aż wejdzie do domu. Jon był mistrzem

w rozpalaniu go. Może i Jon był dziewicą kiedy zaczęli romans, ale trzy miesiące później,
mężczyzna kochał się jak profesjonalista.

Oddałby wszystko co miał aby zostać w łóżku swojego kochanka rano, ale praca była

pracą. Kiedy szedł do domu, musiał się zatrzymać i przyzwyczaić się do swojego penisa. Już
samo myślenie o Jonie powodowało ze twardniał za każdym razem.

Caleb otworzył tylne drzwi i wszedł do sienie.
- Kochanie, wróciłem! – zawołał zdejmując płaszcz i buty. Nie wiedział co Jon gotował

ale pachniało niesamowicie. Prawie jak...

Wszedł do kuchni i opadła mu szczeka. Jego nieruchomy wzrok był skierowany na

Jonie stojącym obok starej kuchni.

- Co robisz? – zapytał Caleb, podchodząc do swojego kochanka i składając pocałunek na

jego ustach.

Jon wskazał na kalendarz na ścianie. Zaznaczył dzisiejszą datę na czerwono. Caleb

musiał pomyśleć kilka sekund zanim w końcu uświadomić sobie dlaczego dzień był
szczególny.

- Cholera! - Caleb zachichotał – Jak mogłem zapomnieć że dziś Święto dziękczynienia?

Ale Brytyjczycy nie obchodzą go? Dlaczego...?

Jon położył swoją duża dłoń nad sercem Caleba.
Caleb miękł pod tym uczuciem. Szybko odkrył jak bardzo romantyczny był Jon.

Bezustannie robił jakieś małe rzeczy dla Caleba. Nawet ponownie podłączył telefon aby mógł
od czasu do czasu zadzwonić do mamy.

- Cholera! – Caleb spojrzał na zegarek. Było sześć godzin wcześniej niż u jego mamy, co

oznaczało ze było koło jedenastej w Kansas. – Przypomnij mi jak zjemy abym zadzwonił do
mamy.

Jon kiwnął głową. Po kolejnym długim pocałunku, Jon cofnął się i dał znak Calebowi

aby umył się przed obiadem.

Kiedy mył ręce i twarz w kuchennym zlewie, Caleb obserwował jak Jon wyjmuje

pieczeń z piecyka. Zastanawiał się skąd Jon wie że uwielbia pieczonego kurczaka. Wytarł
ręce i twarz w czystą ścierkę.

- Wszystko wygląda wspaniale. Skąd wiedziałeś?
Jon postawił miskę z sosem na stole zanim wrócił do szafki. Wyciągnął kartkę papieru

która była do połowy schowana pod brudnymi naczyniami.

Caleb wziął kartkę i rozczulił się jeszcze bardziej. Wyglądało na to że jego miłość

napisała do jego mamy i zapytała jakie potrawy Caleb lubi na świąteczny posiłek. Caleb
zauważył że jego mama również wliczyła w to potrawy na Gwiazdkę na drugiej stronie.

- Jesteś niesamowity. Powiedział Caleb nachylając się aby pocałować Jona po raz

kolejny.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

19

Spojrzał na świąteczny posiłek, jego mam zdała sprawozdanie jak wyglądały u niech

święta. Był tak zajęty miłością że nie poświęcał mamie tyle uwago na ile zasługiwała. Jak to
będzie wyglądało dla niej spędzać samotnie Gwiazdkę?

Jon dotknął jego ręki. Caleb spojrzał w pytające spojrzenie głębokich niebieskich oczu.

Wiedział że został złapany.

- Myślałem o mojej mamie. Tak długo byliśmy tylko we dwoje, zastanawiam się jak

poradzi sobie sama podczas Świąt gdy jestem tak daleko.

Caleb mógł zobaczyć smutek w oczach Jona. On tu rozprawiał o braku mamy kiedy Jon

był sam na święta przez dziewiętnaście lat.

- Przepraszam. – powiedział i spojrzał na stół pełen jedzenia – Wszystko wygląda tak

wspaniale że nie wiem od czego zacząć.

Spowodowało to niepewny uśmiech na twarzy Jona kiedy podawał mu miskę z

ziemniakami. Caleb wziął miskę i nałożył sporą porcję na swój talerz.

- Jest taka amerykańska tradycja wylegiwać się przed telewizorem po posiłku dopóki

nie zrobisz się ponownie głodny.



* * *



Po krótkiej drzemce w ramionach Jona Caleb otworzył oczy. Telefon do domu do mamy

zadziałał na niego bardziej niż chciał przyznać swojemu kochankowi. Powiedziała że zjadła
obiad z przyjaciółmi i że wszystko jest w porządku, ale Caleb nadal czuł się winny.

- Myślisz że byłoby dobrze gdybyśmy zaprosili moją mamę tutaj na Gwiazdkę - zapyta

Jona okrążając palcem ciemnobrązowy sutek na wprost jego twarzy.

Jon kiwnął potakująco głową. Wskazał pytająco na siebie a potem na Caleba.
- Wie o nas. – powiedział Caleb – Wydaje mi się że wysłanie przez ciebie listu było

pierwszą wskazówką.

Poczuł jak Jon sztywnieje.
- W porządku. Cieszy się.
Jon rozluźnił się i zsunął rękę niżej po klatce piersiowej Caleba bliżej krótko

ostrzyżonych włosów w jego pachwinach. Uśmiechając się Caleb rozsunął uda i pozwolił aby
ręka kochanka przesunęła się dalej. Byli tak napchani po kolacji że nie mieli już sił na
przyjemności. Byli oczywiście nadzy. Mieli zwyczaj rozbierania się po kolacji i przytulania się
pod kocem na kanapie.

Obaj czuli że ich skora rozgrzewa się szybciej niż gdyby pozostali w ubraniach. Poza

tym korzyści były nie do opisania.

Ręka Jona przesunęła się w dół do penisa Caleba i otoczyła jego jądra. Lekkim

ściśnięciem Jon dał znać Calebowi że jest gotów. Rozłożył mocniej nogi i jedną z nich założył
na oparcie sofy.

- Cudownie. – jęknął Caleb kiedy Jona środkowym palcem nacisną na jego dziurkę.
Odsuwając rękę, Jon podniósł ją do ust Caleba. On dokładnie wiedział czego oczekuje

jego kochanek i lizał je długo. Z chrząknięciem Jon wrócił ręką do tyłka Caleba wsuwając
jeden palec do środka.

- O, tak! – powiedział Caleb, wysuwając rękę Jona.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

20

Uciekł na bok i odwrócił się aby wziąć penis Jona w usta. Jon wsunął kolejny palec w

dziurkę Caleba, kiedy Caleb brał go głęboko w usta.

Niedługo potem napierał na rękę Jona błagając kochanka aby go wziął.
- Chcę cię.
Jon wycofał palce i sięgnął pod kanapę po ukryty zapas kondomów i olejku. Jego

kochanek nienawidził używać ich, a mimo że wiedział ze jest czysty, Caleb odmawiał do
czasu aż nie będzie miał szansy aby się dokładnie zbadać. Cóż, otrzymał swoje wyniki badań
dzień wcześniej. Planował zrobić Jonowi niespodziankę kiedy nadejdzie właściwy moment.

Patrząc jak jego kochanek otwiera foliowe opakowanie, zadął sobie sprawę że nie będzie

lepszego momentu. Wyciągnął rękę i zabrał kondom z ręki Jona. Caleb wstał.

- Zaraz wrócę. – powiedział biegnąc na górę po schodach do swojej rzadko używanej

sypialni.

Chwycił kartkę papieru z kredensu i pobiegł z powrotem do Jona.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę. – powiedział wyciągając wyniki badań.
Jon wpatrywał się w papier przez pewien czas zanim w końcu zrozumiał. Uśmiech,

większy niż Caleb kiedykolwiek widział, rozciągnął się na przystojnej twarzy Jona. Caleb
zabrał z powrotem papier i odłożył go na stół, zanim sięgnął po buteleczkę z olejkiem.

Wycisnął sporo na swoją dłoń i rozsmarował na erekcji Jona. Kiedy usiadł okrakiem na

kolanach Jona, niespodziewanie poczuł się zdenerwowany.

- Nigdy nie robiłem tego bez gumki.
Ręce Jona wylądowały na jego biodrach, kiedy większy mężczyzna powoli zbliżył się do

niego. Caleb sięgnął pod siebie i skierował penis swojego kochanka do swojej dziurki. Jedno
pchnięcie przez zewnętrzny krąg mięśni, Caleb rozluźnił swoją dziurkę i nadział się długi
ślizg ekstazy.

Kiedy jego jądra były przygniecione do grubo otoczonego przez włosy penisa Jona,

Caleb pociągnął swojego kochanka do pocałunku. Usta Jona nadal miały na sobie ślad
jedzenia przygotowanego dla Caleba. Nie wiedział czy ktokolwiek kiedykolwiek robił coś tak
wyjątkowego dla niego.

Zanim zaczął się poruszać, chciał aby jego kochanek wiedział co czuje. Przerwał

pocałunek i odsunął się aby spojrzeć Jonowi w oczy.

- Kocham cię. – powiedział.
Oczy Jona natychmiast wypełniły się łzami. Uniósł ręce Caleba i pocałował jego dłonie

zanim położył je nad własnym serce.

Przypominając sobie czego uczył się w szkole podstawowej, wziął rękę Jona i i ułożył

jego palce w symbol.

- To jest Amerykański symbol z języka migowego oznaczający „kocham cię”.
Jon przyjrzał się swoim pacom zanim ponownie spojrzał na Caleba. Rozluźnił rękę i

powtarzał znak między pocałunkami.

Caleb czuł jak jego serce szaleje. Nie potrzebował mówionych słów. Wiedza że Jon czuje

to była wystarczająca dla niego.

- Chciałem ci to powiedzieć już dawno temu ale balem się.
Jon potrząsnął głową i pociągnął Caleba do głębokiego łaskoczącego w migdałki

pocałunku. Jon poruszył się w tyłku Caleba, dając mu znać że chciał więcej. Caleb wycofał
język i uśmiechnął się szeroko. Uniósł się powoli zanim zsunął się ponownie na męskość
Jona.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

21

- Czy tego właśnie chcesz? - zapytał robiąc tak po raz kolejny.
Jon skinął głową i pozwolił aby jego głowa opadła na oparcie kanapy kiedy po raz

kolejny chwytał biodra Caleba. Caleb zwiększył tępo i w ciągu chwili ujeżdżał gruby penis
Jona jakby był to ostatni raz kiedy miałby go w sobie.

- Boże. – jęknął Caleb.
Jon zaczął wsuwać się w niego kiedy używał mięsni swoich nóg by unosić się tuż nad

Jonem. Caleb sięgnął do swojego penisa ale ręka Jona odepchnęła go zanim okrył pulsującą
erekcje.

- Tak, o cholera, tak. Pozwól mi dojść. – dyszał.
Stwardniałe palce ścisnęły po raz kolejny szczelinkę w koronie penisa Caleba, spychając

go niemal na krawędź.

- Fuck! – ryknął spryskując klatkę piersiową i brzuch Jona.
Jon pociągnął Caleba w dół by w pełni zagłębić swój penis w jego wnętrzu zanim zaczął

drzeć pod nim.

- Czuje cię – powiedział Caleb w zdziwieniu. Nigdy nie pomyślałby że będzie w stanie

naprawdę czuć się wypełniony nasieniem kochanka.

Caleb opadł na spoconą klatkę piersiową Jona. Nie miało znaczenia że dom był nadal

zimny. Razem nie mogło być im goręcej.

Jon po raz kolejny złożył ręce w symbol „kocham cię”.
- Ja też cię kocham. – wyszeptał Caleb.


* * * *



Kiedy leżeli później w łóżku tego wieczora, Jon przytulał Caleba. Co zrobi kiedy Caleb

go opuści? To nie był tylko seks, wiedział że będzie tęsknił, albo towarzystwo. To był Caleb,
czysty i prosty.

Spojrzał w dół na śpiącego anioła w swoich ramionach. Nigdy by nie uwierzył że

mógłby pokochać kogoś tak mocno jak pokochał Caleba. Przyszło mu do głowy stare
przysłowie: nie wiesz co tracisz...

Nie, nie wiedział. Ostatnie dziewiętnaście lat było ciężkich, ale nie, nie do wytrzymania.

Jon miał uczucie ze niedługo się dowie co to naprawdę znaczy nie do wytrzymania.

Miał jedynie jeszcze sześć miesięcy rozkoszy. Nic na to nie mógł poradzić ale

zastanawiał się czy byłoby łatwiej zacząć odcinać się teraz. Caleb wybrał ten moment aby
poruszyć się we śnie ale wtulił się ponownie w klatkę piersiową Jona.

Jon potrząsnął głową. Nie. Byłoby niemożliwe zrobić cokolwiek, a kochał mężczyznę

śpiącego obok niego. Pomyślał o wyrazie twarzy Caleba kiedy przyniósł ciasto orzechowe.

Był w piekarni w Whitby przygotowując niespodziankę dla niego. Zgodnie z instrukcją

Suzanne było to ulubione ciasto Caleba. Na szczęście otrzymała takie jakie chciał, a to co
otzryał w zamian było warte znacznie więcej.

Myślenie o Suzanne, mamie Caleba, sprawiało że obawiał się o Gwiazdkę. Jak to będzie

z nią tutaj? Czy Caleb będzie się zachowywał inaczej przy niej i gdzie będzie spała?

- Za dużo myślisz. – wymamrotał Caleb.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

22

Mniejszy z mężczyzn przesuwał się po ciele Jona dopóki nie byli nos przy nosie.
- Powinieneś już od dawna spać. Czy dzieje się cos złego?
Jon zaprzeczył ruchem głowy i pogładził ręką nagie ramie Caleba. Drugiej ręki użył aby

przycisnąć głowę Caleba z powrotem do swojej klatki piersiowej całując jej czubek.

Zdecydował iść za rada Caleba i postarać się zasnąć. Mieli mnóstwo czasu by być

razem. Musieli jak najlepiej wykorzystać każdy dzień i nie martwić się o jutro.




































background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

23

Rozdział szósty



- No już, przestań zachowywać się tak nerwowo. Moja mam na pewno cię pokocha. –

powiedział Caleb, kiedy czekali w ciężarówce na przyjazd pociągu.

Jon nie był tego taki pewny. Dla rodziców, trzynaście lat różnicy mogło być poważną

sprawą. Miał jedynie nadzieję, że Suzann była tak otwarta jak mówił Caleb.

Caleb upierał się, że jego mama nie będzie miała nic, przeciwko jeśli on i Caleb będą

nadal dzielili łóżko, podczas gdy ona tam będzie, wiec nie zajmowali się przenoszeniem
rzeczy jego kochanka z głównej sypiali.

Ze świadomością, że pociąg nadjedzie za kilka minut, zaczął obawiać się tej decyzji.

Niespokojnie zmienił pozycje na siedzeniu.

Ręka wylądowała na jego udzie.
- Boli cię kolano? – zapytał Caleb.
Jon zaprzeczył ruchem głowy, a Caleb przysunął się bliżej i zaczął całować jego szyję.
- Nie wiem, czemu mama uparła się, aby jechać pociągiem z Manchesteru.

Prawdopodobnie będzie wykończona, kiedy tu dotrze. – powiedział Caleb przesuwając się w
górę szyi Jona do jego ust.

Na parkingu stało jeszcze kilka innych samochodów, ale Jon nie zwracał uwagi na

żaden z nich. Rozmawiano o nim przez lata, odkąd zginął jego ojciec. Jeżeli ludzie chcą o nim
gadać, niech gadają. Pierwszy raz w życiu był naprawdę szczęśliwy.

Unosząc brodę do góry Jon pozwolił Calebowi zdobywać dostępną skórę językiem i

zębami. Sygnał dźwiękowy poinformował o nadjeżdżającym pociągu sprawiając, że obaj
podskoczyli. Jon odwrócił się, aby wyjrzeć przez okno. Pociąg znajdował się już w zasięgu
wzroku.

Jego dłonie zaczęły się pocić, kiedy Caleb dał mu ostatniego całusa, tym razem w usta.
- Kocham cię. – szepnął Caleb wprost w jego usta.
Jon użył znaku, który stał się bardzo częsty od czasu Święta Dziękczynienia.
Kiedy pociąg piszczał zatrzymując się, Caleb otworzył swoje drzwi i wysiadł.
- Chodź. – dał znak, aby Jon wysiadł.
Jon wytarł dłonie w jeansy i dołączył do Caleba na peronie. Jego kochanek natychmiast

oplótł palce wokół jego, kiedy obserwowali kilku wysiadających pasażerów. Jon spostrzegł
kobietę w średnim wieku z blond włosami do ramion wysiadającą z pociągu.

- Mamo! – krzyknął Caleb i pomachał wolną ręką.
Jon szybko zwolnił uścisk, w którym trzymał kochanka i popchnął go lekko w stronę

mamy. Caleb złapał aluzję i pobiegł objąć Suzanne.

Widok matki i syna razem sprawił, że zrobiło m u się cieplej w sercu. Obejmowali się

przez kilka minut, zanim Suzan cofnęła się, aby spojrzeć na syna.

- Dobrze wyglądasz, Cale. – powiedziała używając przezwiska, którego Jon nie słyszał.
Jego kochanek zarumienił się i zakłopotany schylił głowę.
- Jestem zakochany, Mamo.
Caleb odwrócił się i wyciągnął rękę do Jona.
- Chciałbym ci przedstawić Jona Cooka. Jon, to moja mama, Suzanne.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

24

Po szybkim wytarciu dłoni o spodnie, Jon wyciągnął rękę do Suzanne. Spojrzała na jego

rękę i potrząsnęła głową.

- Nie, chcę cię uściskać. - Zaskoczyła go ciągnąc go w objęcia.
Ich różnica wzrostu była widoczna, kiedy otoczyła ramionami jego tors. Jon

niespodziewanie pomyślał czy ojciec Caleba również był niższy niż przeciętnie, czy Caleb po
prostu odziedziczył to po matce.

- Wystarczy. – przerwał im Caleb – Nie starasz się ukraść mojego mężczyzny, prawda

mamo?

Suzanne zrobiła krok w tył i przyłożyła rękę do ust jakby chichotała jak licealistka.
- Jak możesz mnie obwiniać? Niezbyt często zdarza mi się, aby krzepki, przystojny

Anglik obejmował mnie.

Caleb zdusił śmiech i przewrócił oczami.
- Znajdź sobie własnego. – zażartował odwracając się, aby podnieść walizę mamy.
Czuł się spokojny widząc tak wspaniały kontakt pomiędzy Calebem i Suzanne. Jego

kontakty z matką jedyne w swoim rodzaju, ale nigdy nie żartowali z siebie nawzajem w taki
sposób jak tych dwoje przed nim. Może nie był wtedy jeszcze wystarczająco duży? Może
miałby podobny kontakt z mamą gdyby nie umarła, kiedy był mały.

Jon patrzył jak mięśnie Caleba napinają się na jego szczupłych ramionach, kiedy

podnosi pierwszą walizkę. Podchodząc Jon wziął większą z nich. Chciał także wziąć tą, którą
Caleb trzymał w ręku, ale powstrzymał się, aby nie wprawiać w zakłopotanie swojego
kochanka przed jego mamą.

Wskazał na ciężarówkę i zaczął iść w tamtą stronę. Caleb i Suzanne podążyli za nim

rozmawiając bez przerwy. Kiedy walizki były schowane z tyłu ciężarówki Jon usiadł za
kierownicą. Ucieszył się, kiedy Caleb usiadł obok niego z Suzanne po drugiej stronie.

Kiedy jechali na farmę, Suzanne zadawał im mnóstwo pytań. Chciała wiedzieć jak

daleko od Whitby jechali i czy mogłaby zrobić jakieś zakupy przed powrotem do Stanów.

- Ten hałas. O rany nigdy nie słyszałam czegoś takiego. – komentowała Suzanne.
- To coś, do czego zdecydowanie przyzwyczaisz się. Polubisz dźwięki fal tak jak

ptaków. A co do zakupów w Whitby to są tego warte. Spodoba ci się mamo.

Caleb odwrócił się do Jona.
- Myślisz ze będziemy mieli czas, aby zabrać mamę na zakupy do Whitby?
Jon uśmiechnął się i kiwną głowa. Jeśli uda mu się wysłać Caleba z mamą do miasta

będzie mógł popracować na murem, który właśnie zaczął się znowu przewracać. Nie chciał,
aby Caleb wiedział, że cała jego ciężką prace trzeba powtórzyć.

Zatrzymując się obok domu Suzanne westchnęła.
- O mój boże, wygląda jak z powieści Bronte.
Jon rozejrzał się po farmie, na której dorastał, może naprawdę wydawała się na

pierwszy rzut oka. Piętrowy dom był zrobiony z lokalnego kamienia, tak jak mór i stodoła.
Nie wyglądał jednak jak coś, co mogłyby opisać siostry Bronte.

Suzanne otworzyła drzwi i wysiadła z ciężarówki, patrząc to na dom to na otaczający go

wiejski krajobraz.

- Niesamowite. – powiedziała.
Caleb szturchnął go w zebro.
- Myślę, że jej się podoba. – zachichotał, podążając za mamą i wysiadł z ciężarówki.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

25

Płatki wczesnego śniegu nadal przywierały do dachówek, nadając im nieco

starodawnego wdzięku, tak przypuszczał. Potrząsając głową Jon wysiadł i wziął dwie
walizki z tyłu ciężarówki. Wszedł do małego przedsionka i czekał aż Caleb i Suzanne dołączą
do niego.

Suzanne cały czas trajkotała o jego domu.
- Nie mogę uwierzyć ze nie zamykasz drzwi, Jon. – powiedziała Suzanne.
Caleb zachichotał.
- Rozejrzyj się, mamo. Żaden złodziej nie przejdzie całej tej drogi tu, aby coś ukraść.
Jon zaniósł bagaże na górę do sypialni, którą Caleb przygotował dla niej.
- To twój pokój mamo. W nocy robi się zimno wic zostawiłem ci dodatkowy koc na

łóżku. Będę na prawo w głównej sypialni z Jonem.

Jon przygotowywał się na wybuch, jaki takie oświadczenie może wywołać. Zamiast

tego, kiedy Suzanne odwróciła się była uśmiechnięta.

- Jest idealnie. Tak jak sobie wyobrażałam.
Jon wypuścił powietrze, jakie trzymał w płucach, z którego nawet nie zdawał sobie

sprawy. Caleb owinął ramię wokół jego pasa i na wpół przytulił się do niego.

- Rozpakuj się spokojnie. Zejdź na dół, kiedy będziesz gotowa i zrobię ci filiżankę

angielskiej herbaty. – powiedział Caleb z szerokim uśmiechem.

Pozwolił, aby Caleb puścił go przodem z pokoju i po schodach. Po dodaniu więcej

węgla do pieca i kilku polan do kominka w salonie stanął w drzwiach do kuchni i patrzył jak
Caleb krząta się po niej.

Jego kochanek właśnie nastawił czajnik i brał ciasteczka z puszki, które układał je na

talerzu. Caleb zauważył go i uśmiechnął się.

- Wszystko gotowe?
Jon kiwnął głową i podszedł do swojego ukochanego. Wyciągał ręce i wciągnął Caleba

w swoje ramiona całując go. Caleb jęknął i starał się wyswobodzić z ramion Jona, kiedy
pocałunki stawały się głębsze.


Tak bardzo jak chciał rozebrać Caleba i pieprzyć go na kuchennym stole, był świadomy,

że teraz w domu był z nimi ktoś jeszcze. Starał się stworzyć trochę miejsca miedzy nimi, ale
Caleb nie pozwalał mu na to wciskając się w niego.

- Pragnę cię. – Caleb jęknął. – Chce czuć jak wypełniasz mnie tym wspaniałym penisem.
Słowa jego kochanka owładnęły jego zmysły i porwał Caleba w ramiona. Wpychając

jeżyk głęboko w gardło Caleba mruczał. Nigdy nie miał dość tego seksownego mężczyzny.

Skrzypnięcie schodów zasygnalizowało rychły powrót Suzanne. Przerywając pocałunek

oswobodził tyłek Caleba i pozwolił, aby ześlizgnął się na podłogę. Patrząc w dół, było jasne,
co robili przez zaczerwienione nabrzmiałe wargi jego kochanka.

Caleb zaskoczył go opierając się i figlarnie przygryzając lekko jego sutki przez jego

koszulę.

- Później. – obiecał Caleb.

* * *

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

26


Kiedy szedł po wąskich brukowanych uliczkach Whitby z mamą, Caleb opowiadał, co

wiedział o historii miasta. Wskazał na urwisko w oddali i kamienne pozostałości.

- To Opactwo Whitby. Bram Stoker powiedział, że napisał Draculę po spacerze przez

tamtejszym cmentarzu.

- Czy możemy podejść bliżej? – zapytała Suzanne.
- Zależy. – Caleb uśmiechnął się szeroko. – Jak silne masz nogi? Tam jest w sumie sto

dziewięćdziesiąt dziewięć stopni prowadzących na górę.

Suzanne żartobliwie szturchnęła Caleba w tył głowy.
- Może nie jestem już młoda damą, ale z całą pewnością nie jestem jeszcze stara.

Prowadź, mądralo.

Kiedy szli w stronę odnowionych schodów, które prowadziły do Opactwa, Caleb zaczął

opowiadać mamie o wypadku, w którym zginął ojciec Jona.

- Więc może mówić? – zapytała Suzanne.
Caleb zatrzymał się i spojrzał na Morze Północne.
- Nie jestem pewien. Wydaje mi się, że to blokada psychiczna. Zgodnie z tym, co

powiedział lekarz nie ma żadnego uszkodzenia strun głosowych ani mózgu.

- Tak mówią? I ty to akceptujesz?
Cholera, wiedział jak to wygląda. Jego mama miała robiła z tego wielki problem.
- Proszę, mamo. Odpuść. Jon przeszedł długą drogę odkąd przyjechałem. I teraz

naprawdę żyje, pierwszy raz od ponad dziewiętnastu lat.

- I co się stanie, kiedy twoje pozwolenie na pracę wygaśnie? Będziesz w stanie tak po

prostu spakować się i zostawić go? Cale, ty ze wszystkich ludzi najbardziej powinieneś
skłonić go do mówienia. On ci ufa. Po twoim wyjeździe, nie chcesz, aby ponownie się
zamknął. Daj mu umiejętności, jakich potrzebuje do szczęśliwego życia. A mówienie to
pierwszy krok.

Caleb zamknął oczy pod wpływem intensywnego spojrzenia mamy. Nigdy nawet nie

chciał myśleć o tym, co stanie się z Jonem, kiedy zostanie zmuszony go opuścić.

Bez żadnego słowa Caleb odwrócił się i zaczął iść w gorę długich schodów

prowadzących nad klif.


* * *



Kilka dni po przyjeździe, Suzanne znalazła Jona pracującego w stodole, doglądającego

zranionej owcy. Caleb był na zewnątrz zajmując się stadem, sprawdzając czy są nadal zdrowe
pomimo zimna.

- Jon? Jesteś tutaj? – zawołała Suzanne, wchodząc w ciemności starej stodoły.
Jon stał i machał ręką dając znać, że tu jest. Kiedy Suzanne szła w jego stronę, Jon

przyglądał się kłębom pary wydostającym się z jej ust w chłodnej popołudniowej
temperaturze.

Spojrzała na owcę z zabandażowaną nogą.
- Wyzdrowieje? – zapytała Suzanne.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

27

Jon kiwnął głowa i napisał w swoim notesie.
„To tylko paskudne zadrapanie o ostry kamień.”
Suzanne wzięła kartkę papieru. Po przeczytaniu jej zgniotła biały papier w ręku.
- Muszę z tobą porozmawiać. Przykro mi, Caleb powiedział mi o wypadku, który zabrał

twojego ojca.

Jon poczuł się jakby został uderzony pięścią.
- Nie bądź zły na niego. Zapytałam go, dlaczego nie możesz mówić, a Cale opowiedział

mi. To nie było rozpowiadanie o twoich sprawach. Wydaje mi się ze mój syn chciał abym
zrozumiała. – Suzanne podniosła wzrok znad owcy, aby spojrzeć Jonowi w oczy. – Cóż, nie
rozumiem.

Czuł jak jego zęby zaciskają się. Kim wydaje się tej kobiecie, że jest?
- Wiem, że kochasz mojego chłopca, ale to nie wystarczy dla matki. Zabrać go ode mnie,

zabrać czyjąś miłość i być naprawdę zdolnym do usłyszenia tego to dwie całkowicie różne
rzeczy. Ojciec Caleba nie umiał mówić o swoich uczuciach. Z tego powodu oddaliliśmy się od
siebie.

Suzanne zdawała się odpłynąć w myślach na kilka sekund.
- Chcę czegoś więcej dla mojego syna. Chcę, aby był z kimś, kto będzie codziennie

mówił mu jak bardzo go kocha i uwielbia. Odkąd Cale powiedział mi o tobie, nie obawiałam
się o różnice wieku ani odległość, z tym da się coś zrobić. Ale jak dla mnie musisz być w
stanie mówić, a wybór by nie, jest niewybaczalny moim zdaniem.

Zrobiła krok w jego stronę i położyła dłoń na jego klatce piersiowej.
- Wiem, że wydaje ci się, że nie możesz mówić, ale jeśli nie postarasz się spróbować,

stracisz go w końcu.

Skończywszy Suzanne odwróciła się i zostawiła go samego.
Z rękoma na biodrach, Jon spojrzał w dół i kopnął wiadro z wodą przez stodołę. Ruch

wywołał ból w nodze, ale Jon ledwie zarejestrował go w kolanie w porównaniu do tego w
jego sercu.

Jeśli Suzanne miała rację i Caleb mógłby go w końcu opuścić, jaki był sens?
Był nadal ubłocony, zły i przygnębiony, kiedy Caleb wszedł do stodoły.
- Hej. – powiedział Caleb przechodząc za nim.
Jon spojrzał nad ramionami na mężczyznę, którego kochał.
- Hej, coś nie tak? – zapytał Caleb, obchodząc go dookoła aby stanąć przed nim. Caleb

owiną ramiona wokół Jona i przytulił go. – No dalej, powiedz, co się stało?

I o to właśnie chodziło. Jon chciałby móc powiedzieć swojemu kochankowi, co było nie

tak, ale to był problem. Był naiwny myśląc, że okazywanie Calebowi swojej miłości było
wystarczające, ale już w to nie wierzył.

- Jon? – Caleb pytał po raz kolejny, kiedy ramiona Jona zwisały po obu jego stronach

zamiast obejmować ukochanego.

W końcu potrząsnął głową. Oczy Caleba zwęziły się do wielkości szpileczki.
- Czy moja mama powiedziała ci coś?
Jon zacisnął szczękę, nie chcąc stanąć między matką a synem.
- To suka! – wrzasnął Caleb i zaczął się od niego odwracać.
Wyciągając ręce, Jon powstrzymał go chwytając za ramiona Caleba. Pokazał palcem, aby

Caleb został tam gdzie był. Chwycił swój notes i zaczął pisać.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

28

“Twoja mam cię kocha. Powiedziała mi jak niezdolność do wypowiadania swoich uczuć

przez twojego ojca zniszczyła ich związek.”

Caleb potrząsnął głowa.
- To jej wersja. To nie tak, że mój ojciec nie był w stanie powiedzieć jej, że ją kocha. On

nie był w stanie nawet tego okazać jej, albo mi. Oni nie są nami, Jon. Wiem, że mnie kochasz.
Masz to wypisane na twarzy, kiedy na mnie patrzysz. Jest to we wszystkim, co dla mnie
robisz. Proszę nie słuchaj mojej mamy. – mówił Caleb, kiedy pojedyncza łza wypłynęła z jego
oka i spływała po jego policzku.

Otulił Caleba swoimi ramionami i schował twarz w jego włosy. Caleb miał tak dużo

wiary w niego. Jego kochanek zasługiwał na świat na talerzu, a nie na niemego farmera, ale
czy mógł być, kimś innym?


































background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

29

Rozdział siódmy



Jon nadal słyszał słowa doktora, kiedy wracał do domu z wizyty.
„Przykro mi Jon, fizycznie wszystko jest w porządku. Dopóki nie zdecydujesz, że chcesz

wyjść ze swojej ochronnej skorupy, nie jestem nic dla ciebie w stanie zrobić.”

Czy to właśnie zrobił? Myślał o głębokiej winie, jaką czuł po wypadku. Pytania, miał

tyle pytań, na które nie był w stanie znaleźć odpowiedzi. Wiedział, że nie naciskają na niego,
aby przypomniał sobie, obawiając się, że mógłby zamknąć się jeszcze bardziej.

Jon skierował zniszczoną ciężarówkę na bok drogi. Mały drewniany krzyż wymieniał

kilka razy przez lata, stał jak wartownik, strzegąc miejsca wypadku. Siedział przez kilka
minut w samochodzie zanim wysiadł i stanął obok zwietrzałego pomnika.

Zamykając oczy, Jon próbował, po raz pierwszy, przeżyć ponownie tamtą noc sprzed

lat.


Jon wiedział, że ma kłopoty, kiedy wsiadał do ciężarówki.
- Przepraszam, tato. – powiedział nie patrząc na ojca.
Jego ojciec nie mówił nic, kiedy jechali przez miasto. Jon oparł czoło o szybę i patrzył jak

opuszczają Whitby.

- Więc, o co była bójka z Peterem Stilesem? – w końcu zapytał go ojciec.
Zamknął oczy. Wiedział, że jego tata zapyta, ale nadal nie poskładał myśli jak i czy

powiedzieć mu prawdę. Jon westchnął, nigdy w życiu nie kłamał otwarcie ojcu.

- Peter powiedział kilka rzeczy przed wszystkimi, przykrych rzeczy. Uderzyłem go w

nos, złamałem go, tak mi się wydaje.

Kiedy jego ojciec prowadził ciężarówkę przez obszar ostrych zakrętów, wydawał mu się

głęboko pogrążony w myślach.

- Jak ci dokuczał ten chłopiec? – zapytał go ojciec.
Jon przełknął grudkę w gardle. Czuł, że jego oczy i nos płoną, kiedy walczył z

napływającymi łzami.

- Jestem homoseksualistą, tato. Peter musiał się dowiedzieć o tym i zaczął rozpowiadać

to po całej szkole.

Przygotowywał się na reakcje taty. Patrzył jak w zwolnionym tempie jego ojciec puszcza

kierownicę odwraca się do niego.

Automatycznie cofnął się do drzwi pasażera, ale zamiast uderzyć go, ojciec ujął go za

brodę.

- Już wcześniej to wiedziałem, i nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.
Jon katem oka dostrzegł przedmiot na drodze.
- Tato, uważaj! – krzyknął, kiedy samotna owca pojawiła się w pełni w polu widzenia.
Nieruchomy wzrok ojca wrócił na drogę i oswobodził uchwyt na brodzie Jona starając

się uniknąć dużego zwierzęcia. Kiedy obrócił kierownicą i nacisnął hamulec, ciężarówka
zaczęła wpadać w poślizg zanim wypadła z drogi.

Głowa Jona uderzyła w przednią szybę. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętał, kiedy

zobaczył, że jadą wprost na drzewo był cichy głos jego taty.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

30

- Kocham cię, Jon.

Jon otworzył oczy i rozejrzał się dookoła po spokojnym otoczeniu. Możliwe, że gdyby

nie drewniany krzyż, nikt nigdy nie wiedziałby nawet, że w tym miejscy zginął człowiek.
Opadł na kolana, kiedy wspomnienia obezwładniły go.

- Taaatooo... – krzyczał, chowając twarz w rękach.
Minęło kilka chwil zanim Jon zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Siadając, położył ręce

na gardle i ponownie starał się coś powiedzieć.

- Caalleb... – zdołał wychrypieć.
Wymówienie imienia swojego ukochanego po raz pierwszy wywołało napływ świeżych

łez do jego oczu. Przez te wszystkie lata, blokował to, co naprawdę stało się tamtego dnia
przed laty. Zastanawiał się czy kiedykolwiek zrozumie, dlaczego?

W końcu stanął na nogi i wytarł wilgotną twarz rękawem koszuli. Zanim wrócił do

ciężarówki, Jon po raz kolejny rozejrzał się wkoło.

- Przeeepraszam, taaato.

* * *



Caleb wszedł przez pastwisko w stronę stodoły, kiedy zobaczył ciężarówkę Jona.

Pomachał mu i przyspieszył. Był już, blisko kiedy Jon wysiadł z szoferki i wyciągnął do niego
ręce.

- Caaalleb! – zawołał Jon.
Caleb zatrzymał się i zamarł. Co do cholery? Czy Jon właśnie wypowiedział jego imię?
- Caaalleb. – powiedział po raz kolejny Jon.
- Jasna cholera! – zawołał Caleb i zaczął biec.
Nie zatrzymał się dopóki nie stanął nos w nos ze swoim kochankiem.
- Powiedz to jeszcze raz. – wydyszał.
Jon uśmiechnął się i objął Caleb.
- Kocham. – powiedział Jon nachylając się, aby pocałować Caleba.
Pozwolił Jonowi zagłębić się w jego usta na kilkanaście długich sekund zanim się cofnął.
- Jak? – myśli Caleba szalały. Jon wyszedł wcześnie rano, aby pojechać do Whitby. Co

się stało, kiedy tam był?

- Pamiętać. – powiedział Jon. Jego wymowa nie była doskonała, ale zdawała się

poprawiać z każdym wypowiedzianym słowem.

- Pamiętać? – zapytał Caleb – Nie rozumiem. Przypomniałeś sobie jak mówić?
Jon potrząsnął głowa.
- Wypadek. – usta Jona poruszyły się kilka razy zanim zdołał dokończyć jąkając się –

Nie była...moja...wina...

Caleb przytulił Jona.
- Oh, kochanie, to nigdy nie była twoja wina. Bez znaczenia jak doszło do wypadku.
Jon schował twarz we włosach Caleba i zaczął płakać. Caleb wiedział, że musiał to być

bardzo emocjonujący dzień dla jego kochanka.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

31

- Chodź. Wejdźmy do środka tam jest cieplej.
Zaprowadził Jona do domu, przyklejony do jego boku. Nadal nie mógł w to uwierzyć.

Zastanawiał się czy Jon mógłby w końcu uwolnić się i spotykać z kimś, kiedy czas Caleba w
Anglii się skończy.

Poczuł ukłucie w sercu. Czego się spodziewał? Dał Jonowi posmakować seksu. Wiedział

z doświadczenia, że nie jest to cos, co da się po prostu wyłączyć.

Kiedy siedział już z Jonem na kanapie, Caleb wpełzł na jego kolana. To było jego

ulubione miejsce. Mógł z łatwością spędzić życie siedząc właśnie tak. Oparł głowę o klatkę
piersiową kochanka.

- Jestem z ciebie bardzo dumny. – wyszeptał powoli rozpinając koszule Jona.
Czuł twardy penis Jona naciskający na jego tyłek jakby błagał, aby przemieszczał się w

dół klatki piersiowej kochanka.

- Uczyłem Champa odkąd tu jestem. Zdaje mi się, że właśnie zniszczyłeś moją

niespodziankę. – zachichotał.

- Co? – Jon zatrzymał Caleba przesuwającego się w dół.
Caleb spojrzał do góry w błyszczące niebieskie oczy.
- Chciałem, aby Champ pomagał ci z owcami, więc nauczyłem go komend wydawanych

rękoma. Reaguje także na komendy gwizdkiem. Chciałem nauczyć się poprawnej intonacji
gwizdka, ale teraz będziesz w stanie powiedzieć mu, czego chcesz.

Szczeka Jona opadła.
- Dla mnie?
Caleb wzruszył ramionami.
- Oczywiście. Wiem, że wziąłeś Champa jako towarzysza, ale on jest psem pracującym.

On potrzebuje pomagać ci, aby czuć się szczęśliwym, a i ty będziesz potrzebował tu pomocy
beze mnie.

- Zostań.
Sposób, w jaki Jon patrzył mu w oczy. Caleb wiedział, że jest poważny. Przesunął się w

górę ciała Jona i pocałował go, długo i głęboko.

- Kocham cię. Bardziej niż kiedykolwiek myślałem, że to możliwe, ale obydwaj wiemy,

że będę musiał wrócić do Stanów za kilka miesięcy.

Jon potrząsnął głową, a Caleb mógł zobaczyć łzy zbierające w jego oczach.
- Wyjdź za mnie.
Tym razem szczeka Caleba opadła.
- Wyjść za ciebie?
Jon kiwnął głową i pocałował po raz kolejny Caleba.
- Kocham cię. – powiedział Jon, kiedy przerwali pocałunek.
Cholera, Jon był poważny. Mózg Caleba zaczął powoli i pewnie topnieć. Czy mógł

rzucić wszystko dla mężczyzny, którego kochał? Słyszał, że Anglia zalegalizowała związki
partnerskie, ale nigdy nie wyobrażał sobie, że Jon mógłby chcieć go na zawsze. Starał się
wyobrazić sobie życie wiedzione z Jonem na farmie. Czy mógłby znaleźć prace w Anglii?
Farma wymagała sporo pracy, ale teraz, kiedy Jon był zdrowy mógłby zająć się nią sam.

- Tak! – krzyknął w końcu. Tak ściśle przywarł do swojego kochanka, że zdawali się być

jedną osobą.

- Tak? – Jon uśmiechnął się. – Naprawdę?
Caleb kiwnął głową.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

32

- Odpowiedź jest zdecydowanie tak.
Kontynuował, aby pokazać jak bardzo jest szczęśliwy perspektywą zostania jego

mężem.


* * *



Caleb nie mógł się doczekać powrotu do domu. Był w podróży niemal od tygodnia,

rzadkie wydarzenie, ale konieczne, jeśli chciał utrzymać pracę. Szef obiecał mu, że będzie to
ostatnia podróż przez najbliższe sześć miesięcy.

Caleb miał jedynie nadzieje, że szef dotrzyma tej obietnicy, ponieważ bycie z

mężczyzną, którego kochał jest ważniejsze niż jakakolwiek praca. Nawet, jeśli zdobył
wymarzoną pracę w regionalnej formie żywnościowej. Przynajmniej był w stanie
utrzymywać kontakt z Jonem. Ich wieczorne rozmowy telefoniczne były tym, o czym Caleb
myślał przez cały dzień.

Uśmiechnął się, kiedy pokonał ostatni zakręt na drodze prowadzącej go do Jona. Minął

prawie rok od ich cywilnego ślubu w urzędzie w Whitby. Przyleciała na nią jego mama, i co
go zaskoczyło, jego tata przyjechał razem z nią.

Z tego, co wiedział, po wstępnej rozmowie telefonicznej z ojcem o jego orientacji

seksualnej i jego pragnieniu pozostania w Anglii z Jonem, jego kochanek napisał list do ojca.
Caleb nadal nie wiedział, co Jon umieścił w liście, ale jego ojciec zaskoczył ich obu, kiedy
wysiadł z pociągu z jego mamą.

Caleb zerknął na kopertę leżącą na wierzchu jego aktówki. Zdecydował się zrobić

Jonowi niespodziankę wycieczką do Londynu na ich pierwszą rocznicę. Jego mąż bardzo
rzadko opuszczał farmę, więc wycieczka do stolicy będzie ekscytująca dla obojga. Było
jeszcze tyle rzeczy w jego własnym kraju, które Jon musiał jeszcze doświadczyć. Caleb
obawiał się trochę o tłum, do którego Jon nie był przyzwyczajony, ale był pewien, że będą
mogli spędzać dużo czasu w hotelu, jeśli jego kochanek będzie potrzebował spokoju.

Zatrzymał samochód i zaśmiał się, kiedy Champ zaczął biec do niego przez pastwisko.

Otwierając drzwi przyjął wilgotne liźnięcie na powitanie.

- Przestań, Champ. – śmiał się – Zaraz mnie całego zaślinisz. Miałeś być psem Jona, a

puszczasz go jak ledwie przyjechałem? Co to za lojalność?

Sięgnął do tylnej kieszeni i wyciągnął czystą chusteczkę, która wytarł twarz.

Zdecydował, że weźmie walizkę później, Calem praktycznie pobiegł przez pastwisko. Miał
nadzieje ze Jon jest blisko. Jego buty nie były przystosowane do chodzenia po polu.

Jon pochylał się sprawdzając ucho jednej z ich nowych owieczek.
- Co za seksowny tyłek. – krzyknął Caleb.
Jon odwrócił się i uśmiechnął.
- Najwyższa pora abyś wrócił do domu.
Caleb przebiegł ostatnie kilka kroków w otwarte ramiona Jona. Dwóch mężczyzn

połączyło się w gorącym pocałunku. Jon wepchnął swój język w usta Caleba.

Kiedy Jon kontynuował pochłanianie go ustami, Caleb zaczął rozbierać się. Jego

kochanek przerwał pocałunek.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

33

- Zabłocisz sobie garnitur.
- Nie ważne. – powiedział Caleb, skopując buty i zdejmując spodnie. – Pragnę cię.
Caleb pomyślał o korku, który włożył wcześniej tego dnia. Jechał przez ostatnie dwie

godziny z tyłkiem błagającym o gruby członek Jona.

Kiedy wreszcie ściągnął ubranie, zabrał się za spodnie Jona. Ulegając pożądaniu Caleba

Jon zdjął koszulę, kiedy Caleb opadł na kolana.

- Musisz usiąść abym mógł ściągnąć twoje gumiaki.
Śmiejąc się Jon usiadł nagimi pośladkami na ziemi, kiedy Caleb ściągał wysokie

gumowe buty. Kiedy Jon rozłożył się przed nim całkowicie nagi, Caleb skoczył na niego.

- Pieprz mnie. – jęknął ocierając swoim penisem o Jona.
Jon przetoczył się, aby znaleźć się nad Calebem. Siadając na piętach, Jon nachylił się i

wziął penis Caleba w usta.

- Taaak. – syknął Caleb łapiąc rękoma pod kolanami i podciągając nogi do klatki

piersiowej.

Jon puścił członek Caleba i przesunął językiem w dół do szparki wystawionego tyłka

Caleba. Mruknięcie dało Calebowi znać, że jego kochanek wreszcie odkrył purpurowy korek.

- Niegrzeczny chłopiec. Nic dziwnego, że rzucasz się na mnie zanim zdołam

odpowiednio się przywitać.

Jon częściowo wyciągnął korek zanim wepchnął go ponownie do środka.
- Proszę. – błagał Caleb.
Uśmiechając się Jon usunął korek i odrzucił go za siebie. Biorąc gruby penis w rękę Jon

spojrzał w dół na Caleba.

- Tego chcesz?
- Oh, cholera, tak – odpowiedział Caleb.
Jon splunął na rękę i potarł po penisie. Wkładając koniuszek w uprzednio rozciągniętą

dziurkę, Jon zaczął droczyć się z nim. Po wsunięciu się jeszcze o cal wycofał się całkowicie.

Po czwartym razie, Caleb chwycił tyłek Jona i pociągnął go wpychając do końca.
- Tak, tego właśnie chce.
Jon najwyraźniej dał spokój swoim torturom i zaczął poruszać się w Calebie, coraz

szybciej i mocniej. Nigdy nie miał dość Jona w sobie. Caleb mógł czuć szorstki grunt pod
swoimi plecami. Czuł jakby maleńkie paznokcie drapały jego skórę zadziwiająco jedynie
podnosząc jego przyjemność.

- Tak. Mocniej. – Caleb prosił aby pchnięcia Jona stały się jeszcze silniejsze.
Chciałby spędzić życie z tym mężczyzną w sobie i Caleb nie był w stanie wymyślić nic

lepszego na życie. Caleb sięgnął do dołu i chwycił swój penis.


- Nadchodzi – ostrzegł.
- Razem – Jon wydusił przez zaciśnięte zęby.
Trzy kolejne pchnięcia i Jon spojrzał mu w oczy.
- Teraz.
Penis Jona wystrzelił na polecenie, kiedy ciało Jona zesztywniało nad nim, wypełniając

go spermą. Puścił nogi i zawinął je wokół bioder Jona ciągnąc go w dół do pocałunku.

Kontynuowali dopóki zwiotczały penis Jona nie wysunął się z Caleba.
- Witaj w domu. – wyszeptał Jon w usta Caleba.
- Gdzie indziej miałbym być. – odpowiedział Caleb zanim się znowu pocałowali.

background image

Tłumaczenie: GeDeTe
www.gedete.blog.onet.pl

34


KONIEC


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Carol Lynne Seasons of Love 4 Winter
Carol Lynne (Bodyguards In Love 05) Seducing The Sheik(1)
Carol Lynne Seasons of Love 4 Winter (a)
Carol Lynne Seasons of Love 3 Fall
Carol Lynne Seasons Of Love 3 Fall
Carol Lynne Snake Charmer
Carol Lynne Tortured Souls
Carol Lynne I ll Stand by You
Carol Lynne Building Sandcastles
Carol Lynne Solo (Grave Diggers MC 1)
Carol Lynne Happy Trails
Carol Lynne (Single Titles) LEGEND Anthology Healing Doctor Ryan
Carol Lynne (Single Titles) Riding The Wolf
Carol Lynne Dead Man Living [TEB] (pdf)
Carol Lynne (Rogue Hunters #1) Hunting Evil
Carol Lynne [Cattle Valley 32] Journey to Lobster Cove [TEB MM] (pdf)
Carol Lynne The Westerfields of Chatham County
Blood Trinity Carol Lynne
Cowboy Rules Carol Lynne

więcej podobnych podstron