CATHAROSE DE PETRI
ŻYWE SŁOWO
Spis treści
Przedmowa ..................................................................7
1 Codzienne obcowanie z Bogiem............................9
2 Czwarty wymiar...................................................15
3 Trzy fundamentalne promienie Siedmioducha....22
4 Siódma pieczęć ....................................................28
5 Jan na Patmos.......................................................34
6 Zadanie Szkoły Duchowej ...................................39
7 O śmierci, gdzież jest twoje zwycięstwo? ...........43
8 Królestwo Synów Wężowych..............................48
9 Narodziny kolumny wężowej ..............................52
10 Zmartwychwstanie człowieka świątynnego ........54
11 Walka życiowa, cel życia, urzeczywistnienie
życia.....................................................................60
12 Trzy Ognie Łaski .................................................68
13 Podróż przez wschodnią krainę Ducha................76
14 Głos ciszy.............................................................80
15 Trójprzymierze Światła........................................84
16 Wszelka zmiana zaczyna się w krwi....................89
17 Apokalipsa i zadanie Szkoły Duchowej ..............99
18 Tajemnica gnostycznej magii ............................106
19 Wędrowcy do Emmaus......................................113
20 Centralna pozycja ciała eterycznego..................119
21 Oddychanie człowieka.......................................127
22 Pieśń pochwalna Hermesa .................................130
23 Narodziny ciała mentalnego ..............................135
24 Fundamentalna zasada dobra .............................142
25 System hormonalny i jego znaczenie dla drogi
życiowej ludzkości.............................................146
26 Jezus i Jan ..........................................................151
27 Od narodzin z natury do narodzin z Boga .........155
28 Kundalini, siła Wieczności ................................162
29 Inteligencja a intelekt.........................................172
30 Nowa Shamballa................................................177
31 Postawa życiowa................................................183
32 Nauka, życie i droga krzyżowa Chrystusa.........187
33 Odpowiedzialność współpracowników .............192
34 Tajemnica Sfinksa i Piramidy............................194
35 Błogosławieni ubodzy duchem..........................204
36 Nieprzemijalne Dobro........................................211
37 Transfiguracja w czasach końca ........................216
38 Ogień Ducha Świętego ......................................224
39 Przygotowujcie się na wielki Dzień Pana..........230
40 Czego mam zaniechać?......................................239
41 Pojawienie się ludu bożego na ziemi.................244
42 Pierwsza i druga ścieżka....................................252
43 Czas nadszedł.....................................................258
44 Wewnętrzne oświecenie ....................................266
45 Jedność - odpowiedzialność - ukierunkowanie .270
46 Powołanie kobiety..............................................277
Przedmowa
Niniejsza książka, zawierająca czterdzieści sześć odrębnych rozdziałów, winna nieść przesłanie o Żywym
Zbawieniu, które można znaleźć w Gnozie, tym wszystkim, którzy w drodze procesu transfiguracji chcą się
wznieść ze swojego stanu duszy materialnej do stanu człowieka o duszy duchowej.
Droga do wyzwolenia duszy musi być jednak urzeczywistniona przez każdego człowieka osobiście. W
niniejszej książce wyczerpująco przedstawia się, jak i w jaki sposób należy postępować ścieżką wyzwolenia
duszy.
Oby
zawartość tej książki stała się dla każdego Czytelnika Żywym Słowem!
Niżej podpisana wyraża swoją wdzięczność swemu szanownemu współpracownikowi, Panu Pleun van der
Kooij, za przygotowanie niniejszej książki do druku.
Marzec 1989
Catharose de Petri
1
Codzienne obcowanie z Bogiem
Czy Bóg przebywa bardzo daleko od nas, czy może tak blisko, że możemy odczuć jego dotknięcie – pytanie to
jest bardzo stare i wywołuje w ludzkim bycie wielki niepokój.
Istotnie, w praktyce życia okazuje się, że dla jednego człowieka Bóg jest nieskończenie odległy, jakby w
bardzo odległej przyszłości, podczas gdy dla innego tak bliski, że człowiek ten w jakiś sposób z nim rozmawia,
jakby był dzieckiem w jego domu.
Niezależnie od tego, jak bardzo różne są te życiowe doświadczenia, w rzeczywistości obu tym ludziom niosą
one te same perspektywy i te same skutki. Spróbujemy zbliżyć się do tego pilnego pytania tak dalece, jak to
tylko możliwe.
Co może znaczyć wyrażenie: ”Codzienne obcowanie z Bogiem”?
Człowiek wyposażony jest w system wdychania i wydychania, wobec czego od razu można stwierdzić, że
wszyscy ludzie bez wyjątku, nawet jeśliby nie byli tego świadomi, dokonując wdechu przyjmują do siebie
boską Miłość, boskie Światło i boską Siłę.
Wiecie
prawdopodobnie,
że wśród mistyków znaną jest sprawą, że wraz z tlenem, który przy wdychaniu
powietrza wypełnia nasze płuca, do systemu ludzkiego wnikają także siły duchowe i eteryczne. Poza tym -
nawet jeśli brzmi to nader nieprawdopodobnie – człowiek może wraz z wydechem rozprzestrzeniać boską Siłę,
boskie Światło i boską Miłość. Jeśli tylko umiałby właściwie zaktywizować w krwioobiegu przyjęte przy
wdychaniu boskie Siły, wówczas tym, co by zeń wypływało, byłoby pełne miłości myślenie, czysta wola i
słuszne postępowanie.
Tak
więc na podstawie swego systemu wdychania i wydychania wszyscy ludzie znajdują się blisko Boga.
Różnica polega wyłącznie na tym, że każdy rozsiewa Boga na swój własny sposób, a to z powodu swojego
wewnętrznego stanu rozwoju. Każdy wydycha Boga zgodnie z jakością swojego mniej lub bardziej
oczyszczonego systemu krwi.
Dlatego tak istotna jest biblijna wypowiedź: „Nie to powoduje zbrukanie człowieka, co wchodzi do jego ust,
lecz to, co z nich wychodzi”, ponieważ określa to jego chwilowy stan bytu. Bóg zbliża się do nas wszystkich, a
człowiek bez żadnego skrępowania przyjmuje go do swego uszkodzonego systemu. I za pośrednictwem mniej
lub bardziej ostudzonego serca oraz ułomnego mózgu chce przekazywać Boga dalej, chce obcować z Bogiem,
najchętniej dzień w dzień.
W
świecie mistyków wyrażenia „codzienne obcowanie z Bogiem” używa się bardzo często. Mistyk, będąc
człowiekiem wrażliwym, poszukuje tajemnego obcowania z boskimi Siłami przy pomocy centrum serca;
swoim „ja” przeżywa wspólnotę z Bogiem, a wyobraża ją sobie jako harmonijną więź między sobą a swoim
Stwórcą i wobec tego dąży do jej nawiązania.
Jeśli jednak, jako ludzie myślący, nastawimy się na nią, to tego rodzaju codzienne obcowanie z Bogiem
okaże się niemożliwe i w najlepszym razie będzie tylko codziennym rozmyślaniem człowieka o Bogu.
Temat ten dotyczy każdego, zarówno mężczyzny jak i kobiety. Kobieta i mężczyzna są jednakowo ważni.
W Szkole Duchowej Złotego Różokrzyża uczennice rozpoznają swoją wielką siłę i powołanie kapłańskie, tak
samo jak czyniły to święte kobiety w pismach świętych wszystkich stuleci. Chodzi o dzieło w służbie boskiej
hierarchii, do którego powołani są wszyscy, którzy rozumieją prawa boskiego Światła. Gdy nowa Jerozolima
zstępuje z nieba, wówczas w nastaniu nowej ery współpracują wszyscy uczestnicy Królestwa Światła.
Dlatego do tej pracy powoływani są tak mężczyźni jak i kobiety, zarówno w przeszłości jak i obecnie. W
teraźniejszości dane jest nam przeżyć to, że skromnymi siłami przełamują oni i odrzucają od siebie wszystkie
przeszkody, przez co wydobywają wewnętrznego Chrystusa na niezmienne Światło.
O tym, czy rzeczywiście stoicie w świetle Prawdy, możecie się przekonać na podstawie wszystkich waszych
działań, biorąc pod uwagę ich skutki. Czy są one wiążące czy wyzwalające?
Jeśli skutki waszych czynów okazują się wiążące, a więc zatrzymują się na tym ładzie natury, wówczas
znaczy to, że aktywna jest tylko dynamika waszego naturalnego pożądania. A jeśli skutki te są wyzwalające,
wówczas tym, co spełnia w was swoje zadanie, jest zasada życia, Światło Chrystusowe, tak że możecie
wprowadzić całkowicie nową reformę życia. Wówczas wasze życie otrzymuje całkiem nową strukturę.
Wówczas współdziałacie w konkretyzowaniu nowego człowieka-duszy w was. Wówczas współpracujecie w
urzeczywistnianiu nowego Nieba-Ziemi.
Z racji tego, że każda aktywność przybiera konkretną formę, także i w was wskutek aktywności elementu
wolnej woli, niesionego przez Ducha Świętego, może zostać wzniesiona nowa budowla.
W pierwszej instancji to ów wolny, odnowiony element woli kieruje się w pełni na urzeczywistnienie
nowego, promiennego życia duszy i stamtąd prowadzi was do wszechogarniającej mądrości, przez co możecie
się całkowicie objawiać w teraz.
W ten sposób po przełamaniu całego starego stanu natury sami budujecie w waszym oczyszczonym polu
oddechu strukturę nieśmiertelnego człowieka-duszy. I tak, dzięki aktywności Ducha Świętego, powstaje w was
człowiek-Bóg, któremu oddaliście wasze ciało jako świątynię, by mógł on w was i przez was spełnić swoje
zadanie, zadanie, które służy nie innemu celowi, jak tylko - połączeniu was z Bogiem.
Z
pewnością jest teraz dla was jasne to, że człowiek odrodzony według duszy nie może spełniać swego
zadania w miejscu pracy, przesiąkniętym jeszcze tchnieniem tego, co należało do człowieka w upadku. Dlatego
zanim wasze ciało będzie mogło służyć jako świątynia, będzie musiało sprostać wymaganiom odnawiającego
życia.
Jeśli zdeklarowaliście się już kiedyś, jeśli urzeczywistniacie promienne życie duszy, jeśli przenikacie do
boskiej mądrości i pragniecie objawiać się - tak, wtedy On, ten, który w was zmartwychwstał, będzie
pośrednikiem.
Boski
człowiek w was jest tym, który sprawi, że będziecie iść w Świetle, tak jak On jest w Świetle. I On, ten,
który jest w was, będzie wzrastał w miarę jak wy będziecie doprowadzać wasze „ja” do zanikania, w miarę jak
wy będziecie w tym świecie maleć.
Wtedy On, odrodzony według duszy, jest bliżej niż ręce i nogi, albowiem jest w was. Idzie na czele, a wy
jego śladem podążacie za Zmartwychwstałym, całkowicie odnowionym w was.
W ten sposób, na tej podstawie jesteście każdego dnia przyjmowani do wspólnoty z nim. I wtedy nie jest to
żadna mistyczna, ukryta wiara, lecz silna więź miłości między Bogiem a człowiekiem, która nie zna już
oddzielenia, ponieważ On, ten, który się w was narodził i zmartwychwstał, oraz Ojciec, są jednym.
Przez
wypełnienie prawa Światła we własnym życiu możecie wtedy w najbliższej przyszłości obcować z
Bogiem, który jest Światłem, Miłością i Siłą, aż chrześcijańska iluzja zmieni się całkowicie w prawdziwie
chrześcijańskie przeżycie.
W
międzyczasie zrozumiecie, że wszyscy są zmobilizowani do tego zadania, do zadania, które sięga tak
daleko, że słowa nie mogą tego opisać. Jednakże niech będzie wam przyrzeczone: Najwyższe miejsce w
siedmiokrotnie objawionej Szkole Duchowej Złotego Różokrzyża może być zajęte zarówno przez mężczyznę
jak i kobietę - jeśli koniecznym warunkom stanie się zadość.
Oby wkrótce nastał czas, że wszyscy będą w tym uczestniczyć i gołąbek pokoju ze swoim nowym
przesłaniem otoczy was swoim nieprzemijalnym Światłem. Oby tak się stało!
2
Czwarty wymiar
Nieraz okazywało się, że wciąż jeszcze pozostaje wielu uczniów, którym trudno jest wyrobić sobie właściwy
obraz i przez to właściwe pojęcie mikrokosmosu, który w rzeczywistości jest istotą wieczną, ale uszkodzoną i
okaleczoną. Dlatego chcielibyśmy się tym bliżej zająć.
Boska
myśl promieniująca do pierwotnej natury budzi albo rodzi z tej wszechobejmującej pierwotnej natury
astralnej falę życiową dusz, czyli grupę mikrokosmosów, tak samo jak nasza myśl wywołuje w naszym ciele
astralnym obraz iskry. Zrodzony w ten sposób mikrokosmos rozwija się dalej w procesie
samourzeczywistniania, ponieważ za iskrą astralną wywiera nacisk boska myśl. W wyniku tego w polu
objawienia mikrokosmosu uwalniają się etery, które koncentrują się wokół jądra czyli róży mikrokosmosu i
przyjmują kształt obrazu myślowego, który stoi za tym wzbudzeniem. W ten sposób niegdyś dobyty został z
wieczności prawdziwy człowiek, spontanicznie, z natury związany z Ojcem.
Jednakże człowiek, który w praczasach nadużył swojej wolności i dowiódł swojego sprzeciwu, wie teraz aż
nadto dobrze, co się z nim stało. Doskonałe początkowo ciało nie może się już objawiać. Zginęło, ponieważ
ciało eteryczno-materialne, nie będąc zbudowanym z macierzystego pola astralnego, posiada właściwość
przemijania. Pierwotny, ożywiający, animujący czynnik, mikrokosmos, dusza, stał się więc nieaktywny, pusty,
i nie był się w stanie objawiać. A Duch, za którego sprawą cud ten nastąpił, wycofał się.
I teraz w wyniku ziemskiego procesu narodzin zrodziła się osobowość i połączyła się z duszą. Osobowość ta
jest innym cudem boskiej miłości. Ale musi ona być postrzegana zgodnie z planem ratunkowym, który służy
temu, by ponownie powołać do życia upadłego, pierwotnego człowieka. Albowiem powołaniem ziemskiej
osobowości jako czasowego zjawiska jest uratowanie duszy, swojego mikrokosmosu, z uwięzienia, a to przez
samoofiarę, przez roztopienie się, w wyniku endurystycznego dążenia, w tym Drugim, który znów ma ożyć.
Mikrokosmos jest teraz przywiązany do swego czasoprzestrzennego systemu. Jeśli jednak Duch, dusza i
transfigurowana osobowość połączą się, wówczas mikrokosmos znów będzie zdolny dostąpić stanu
wszechobecności. Jak długo jednak nie ma to miejsca, tak długo mikrokosmos pozostaje uszkodzony i
okaleczony. Dlatego wszyscy są stale wzywani do spełniania tej wielkiej zbawczej pracy,
w sile i przy pomocy siły pierwotnej natury.
Ta wielka i święta siła Światła pierwotnej natury musi więc przede wszystkim przepromieniować całe wasze
ciało. Dlatego wymogiem stała się dla was postawa życiowa oświecenia. Musicie tak jak Symeon stać się
duszą, która poszukuje Ducha. I musicie całą waszą postawę życiową
i wasz stan życia doprowadzić do harmonii z nim. Wtedy w pewnym psychologicznym momencie Światło
wejdzie do waszego mikrokosmosu i będziecie mogli je oglądać.
W tym celu konieczne jest, byście wasze odczuwanie, myślenie oraz wolę wystawili na siłę promieniowania
świętego tchnienia, ażeby dusza ożyła w ciele życiowym i mogła się połączyć z Siedmioduchem. Wewnętrzny
Chrystus przejmuje wtedy kierownictwo od człowieka Janowego.
Tam, gdzie pełne oddania „ja” nie może osiągnąć żadnego postępu, tam dusza usuwa wszelkie trudności
życia osobowości i prowadzi system do wielkiego zwycięstwa,
mianowicie na wzgórze Golgoty, będące preludium zmartwychwstania. Wtedy pierwsze zadanie Jezusa
Chrystusa w człowieku zostaje spełnione.
Rozumiecie
może, co dzieje się, gdy kandydat gnostycznych misteriów poprzez wywierające napór wołanie
Ducha umie wznieść swój stan duszy do Ojca, gdy umie uwol-nić się od eonów natury. Wstąpiwszy do
świątyni swego najgłębszego wnętrza - widzi. Widzi żywego Drugiego.
I w tym przeżywaniu tego czystego „widzenia” rozpoznaje równocześnie drogę rozwoju każdego upadłego
boskiego dziecięcia, która prowadzi z natury do wyzwalającego życia.
Nowe
widzenie
łączy się ściśle z intuicją, która w istocie nie daje się od niego oddzielić. Gdy odkryjecie cel
i rodzaj prawdziwego widzenia, zrozumiecie to doskonale. Powstanie intuicji oznacza przebudzenie duszy,
wiąże się z prawdziwymi narodzinami duszy, z faktem, że zajmuje ona swoje miejsce w pustej przestrzeni za
kością czołową.
Przebudzenie w polu dusz duchowych, wejście do czys-tej sfery astralnej Żywego Ciała magnetycznego
wymaga całkowicie nowego widzenia, mianowicie rozpoznawania czwartego wymiaru. Jest to wejście do
czwartego wymiaru.
Człowiek zna trzy wymiary: wysokość, długość i szerokość. Za pomocą tych trzech wymiarów doświadcza
swojej przestrzeni życiowej. Niezależnie od tego, jak wielką można sobie wyobrazić tę trójwymiarową
przestrzeń, ma ona zawsze granice, oznacza uwięzienie. To, że w naszych czasach nieświadomie zauważa się
to uwięzienie, ponieważ nasza kula ziemska, postrzegana trójwymiarowo, jest w pełni zbadana, poznajemy na
przykład po trudzie nauk przyrodniczych zmierzających ku zdobyciu innych ciał niebieskich. W
niepowstrzymanym naporze wywieranym na człowieka przez ewolucję trzy wymiary stają się dla niego za
ciasne, zbyt uciskające go. A nauka reaguje na ten ucisk w sposób trójwymiarowy, to znaczy dąży do tego, by
tę przestrzeń możliwie najbardziej poszerzyć.
Jasne
jest,
że pojawiające się przy tym trudności zostałyby natychmiast usunięte, gdyby był czwarty wymiar,
który mógłby być doświadczany przez naukę jako rzeczywistość.
I ten czwarty wymiar istnieje! Jest to wymiar określany niegdyś mianem absolutnej przepuszczalności.
Chcielibyś-my wyrazić go jako rzeczywistość wszechobecności. Jest to wymiar, czas, oddalenie, przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość, który całkowicie usuwa ‘teraz’ i ‘wkrótce’.
Gdyby
ludzkość posiadała ten czwarty wymiar, wówczas z pewnością nie byłoby już zapotrzebowania na
wyprawę np. na księżyc, Marsa, Merkurego czy Wenus. Ponieważ w czwartym wymiarze myślenie o księżycu
znaczyłoby znajdowanie się na księżycu. Ujmując rzecz krótko można powiedzieć, że czwarty wymiar jest
mocą wszechobecności. Wyobrażenie sobie takiej mocy jest dla człowieka świadomego trójwymiarowo rzeczą
bardzo trudną. A jednak czwarty wymiar jest zaledwie bramą do piątego, szóstego i siódmego wymiaru.
Tych siedem wymiarów leży u podstaw atomu, który posiada siedem aspektów. Dlatego z zasady,
fundamentalnie, człowiek jest wszechobecny, ponieważ egzystencjalnie zbudowany jest z atomów. Ale nie jest
tego świadom. Jego świadomość i jego chwilowe możliwości są trójwymiarowe.
Świadomość wszechobecności daje możliwość znajdowania się tą świadomością wszędzie, według życzenia,
mimo że przebywa się w danym miejscu, a więc bez opuszczania tego miejsca. Bramą do tego jest intuicja.
Nowe widzenie jest pierwszym urzeczywistnieniem czwartego wymiaru.
Po tym krótkim objaśnieniu zrozumiecie, jak zgubna jest otwartość na zwykłe, dialektyczne wpływy astralne.
Ludzkie pole życiowe jest całkowicie zbrukane; ludzka atmosfera życiowa, z jej eterycznymi i astralnymi
przyczynami i skutkami, jest nimi całkowicie przepojona. A ponieważ pole życia jest równocześnie waszym
polem oddechu, to skutkiem tego znajdujecie się w więzieniu. Odnosi się to również i do nasienia, a więc do
następnych pokoleń.
Jakże słuszne jest więc starotestamentowe słowo o tym, że grzechy ojców mszczą się do trzeciego i
czwartego pokolenia. Dlaczego właśnie do trzeciego i czwartego pokolenia? Ponieważ najwyżej do trzeciego i
czwartego pokolenia może trwać przyczyna grzechu. Jednakże w jej oddziaływaniu zawiera się najczęściej
nowa przyczyna.
Kto nie zaczyna od zmiany postawy życiowej, na podstawie przebudzonej duszy, kto nie stosuje jej i nie
uskutecznia, ten nie może osiągnąć żadnego gnostycznego celu. Wszelka magia zachodzi za pomocą oddechu.
Kto nie może się przy tym ustrzec przed szkodliwymi wpływami astralnymi, ten bezwarunkowo padnie ofiarą.
W
miarę jak wskutek pozytywnego, nowego życia umiera forma, a więc zmienia się i zostaje opanowana
przez duszę, zaczyna pełnić swoją funkcję piąty promień. Szczyt góry zostaje wtedy osiągnięty. I ucznia dotyka
nowe cudowne Światło. Światło to jest aktywne czysto mentalnie. Po raz pierwszy w życiu uczeń może czysto
myśleć, ponieważ jego mentalne instrumentarium jest teraz na to otwarte.
Gdy
uczeń czyni to, czego wymaga od niego wewnętrzny proces, to w pełnej zgodzie z objawieniem siedmiu promieni
Siedmioducha zachodzi odnowa zmysłowa.
I uczeń jest wtedy wspomagany przez uwalniającą Naukę Powszechną.
W starej wiedzy człowiek określany był także mianem Adamasa. Ze słowem tym spokrewnione jest Man lub Manas, to
znaczy Myśliciel. Współdziałanie ucznia przestrzegającego nowej postawy życiowej z piątym promieniem Siedmioducha
oznacza ni mniej ni więcej jak narodziny, prawdziwe objawienie zamierzonej przez Boga zdolności Jesteśmy świadomi
ograniczoności tych wyjaśnień. Oby jednak była obecna i aktywna w waszym przybytku głowy wystarczająca siła duszy,
by móc to wszystko zrozumieć i ogarnąć.
3
Trzy fundamentalne promienie
Siedmioducha
Fundament ognia wężowego, plexus sacralis, połączony jest albo z systemem sił świetlnych dialektyki, z
drzewem znajomości dobra i zła, albo z syste-
mem świetlnych Sił Powszechnego Siedmioducha, z
Drzewem Życia.
Musicie
zrozumieć, że wraz ze strumieniami Światła wprowadzana jest do waszego systemu prasubstancja, o
takim lub innym składzie. Prasubstancja jest materiałem budowlanym, kosmiczną substancją podstawową.
Trojaki ogień wężowy wchłania te materiały budowlane swoim podstawowym splotem, prowadzi je ku górze
do przybytku głowy i wypełnia nimi komory mózgowe.
Z tych siedmiu elementarnych materiałów budowlanych żyje człowiek. Decydują one o jego stanie życia.
Przez nie określony jest rodzaj i stopień zagęszczenia różnych ciał osobowości. Kwestia, z jakimi stanami
prasubstancji jest człowiek związany przez swój ogień wężowy, czyni więc wielką różnicę.
Jeśli mówimy: „Bóg jest Światłem”, to wówczas mamy przez to na myśli, że Logos swoim Światłem
przesyła nam materiały budowlane, z pomocą których możemy wypełnić jego plan dotyczący
wszechobjawienia.
Istnieje siedem boskich strumieni Światła, różnego rodzaju, oraz siedem praelementów, z których człowiek
musi żyć. Tych siedem praelementów zwanych było przez starożytnych siedmioma harmoniami. Kandydat
gnostycznych misteriów musi umieć w pełni reagować na owych siedem harmonii. Muszą one znajdować się w
siedmiu komorach mózgowych, w spichrzach jego stanu życia.
U prawdziwego człowieka, który posiada potrójny system ognia wężowego, przez to potrójne Drzewo Życia
przyjmowana jest podstawowa, trojaka prana. Koncentruje się ona w trzech wyższych komorach mózgowych i
jest do tego stopnia podstawowa, że otwiera całą pozostałą istotę na cztery dalsze strumienie życiowe.
U
człowieka dialektycznego, w którym oba kanały nerwu sympatycznego nie są połączone ze sobą przez
plexus sacralis, w omówiony sposób może wnikać tylko fundamentalny strumień życia. W wyniku tego trzy
wyższe komory mózgowe wypełnione zostają tym samym „tchnieniem życia”. Czujecie, że przez zakłócenie w
tak podstawowym organizmie człowiek nie tylko staje się anormalny, lecz oprócz tego rozwija się pod każdym
względem i we wszystkich aspektach inaczej, niż zakłada to plan.
Jeśli ma być mowa o zaistnieniu człowieka pierwotnego, to trzy podstawowe „tchnienia życiowe” w trzech
wyż-szych komorach mózgowych muszą mieć możliwość współpracowania ze sobą. Te trzy mogą być poza
misteriami wyrażane tylko za pomocą cyfr 1, 5 i 7, albo przez trójcę Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Dialektyczna grupa ludzi, zdolna reagować tylko na pierwszy promień, posiada jako sygnaturę nie dające się
wykorzenić parcie do religijnej postawy życiowej. Grupa ludzi reagujących tylko na piąty promień wciąż
gorliwie zabiega o rozszerzenie sił rozumu. A grupa nastawiona całkowicie na siódmy promień jest stale
gorliwie zajęta takim lub innym działaniem.
Jak to jest możliwe, że w tak uszkodzonym organizmie wznosi się pragnienie odtworzenia tego, co uszkodzone,
wyzwolenia od koła narodzin i śmierci?
Pragnienie to w ten lub inny sposób nieustannie pojawia się w sercu człowieka. Albowiem ludzkie serce jest
ściśle związane z trzema wyższymi komorami mózgowymi. Poza tym, jak mówi Nauka Powszechna, serce jest
siedzibą człowieka duchowego. Wiemy, że jest to prawdą. Wiemy o praatomie. Wiemy o atomie
odzwierciedlającym i o spoczywającym w sercu pączku róży.
Dlatego
każdy człowiek, o ile tylko dostatecznie długo okładany był razami Nemezis, to znaczy prasiły, w
danym momencie usłyszy w sercu obcy głos. Jest to głos Sfinksa, który niemalże zatonął w piaskach pustyni.
Głos ten szlocha i woła o wyzwolenie.
Kto w pobożności i bogobojności odpowiada na ten głos i idzie drogą wskazywaną wam wszystkim już od
lat, ten okaże się zdolny do odtworzenia potrójnego ognia wężowego. I od tej chwili trzy komory mózgowe
będą mogły być wypełnione trzema fundamentalnymi promieniami Siedmioducha.
Ma to cudowne następstwa. W szóstej komorze mózgowej znajdujemy na przykład tak wiele razy omawianą
szyszynkę czyli pinealis. Skoro tylko pinealis otrzyma swą boską, odżywczą siłę, w życiu ucznia zaczną
zachodzić wielkie sprawy.
Dobrze
będzie omówić to trochę dokładniej. Pinealis występuje w ludzkim systemie między innymi jako
generator atomów. Chcemy przez to powiedzieć, że w pinealis określana jest jakość, struktura i istota atomu
leżącego
u podstaw budowy osobowości. Atomy, z których składa się ciało człowieka, posiadają określoną jakość,
odpowiadają określonemu czynnikowi krystalizacyjnemu. Jakość ta i jej skutki są określane i wytwarzane przez
pinealis. Pinealis z wielką, regenerującą siłą wypromieniowuje atomy.
Gdy potrójny ogień wężowy zostaje odtworzony i trzy fundamentalne promienie Siedmioducha mogą
wypełniać swymi radiacjami trzy wyższe komory mózgowe, wtedy pinealis pobudzona zostaje do całkiem
nowej działalnoś-ci. Jest to zrozumiałe. Generator atomów będzie produkował nowe, inne atomy, i będzie je
rozprzestrzeniał
w całej istocie. Rozumiecie, że następstwem tego musi być transfiguracja.
W
Duchowym Testamencie Braterstwa Różokrzyża jest mowa o szóstym świeczniku, który musi zostać
zapalony. Jest to szósta komora mózgowa, w której znajduje się pinealis. Jeśli u Różokrzyżowca zapalony
zostaje szósty świecznik, to znaczy, że zaczyna się transfigurację.
W jednej z gazet czytaliśmy interesujący artykuł dra Augusta Sterna o kamieniach budowlanych natury.
Pisze on tam między innymi: „Kamienie budowlane natury odgrywają w naszym mózgu wszechpotężną rolę
(...). Szkoda, że uczeni zajmujący się świadomością człowieka na ogół słabo orientują się w fizyce atomowej,
albo nie znają jej wcale. Powinni oni wrócić do ławy szkolnej, by zapoznać się z naukami przyrodniczymi,
stanowiącymi podstawę procesów myślowych zachodzących w naszych mózgach”. Na tym kończy się cytat.
Reasumując chcielibyśmy powiedzieć, co następuje: Wszyscy uczniowie tworzą razem ognisko młodej Gnozy i
dlatego mogą być pewni, że odbijają duchowe Światło, które jest wszechobecne. Jesteście coraz pilniej
przyzywani i coraz silniej popychani do nowego stworzenia, do świadomego objawienia nowego stworzenia,
przez świadomą postawę życiową duszy, w gnostyczno-magicznym sensie. Zaczyna się ona od nowej
aktywności serca w ciele materialnym, a kończy się wygaszeniem ostatnich tlących się jeszcze w ciele
astralnym resztek starego życia astralnego.
Jesteście coraz pilniej skłaniani do uwolnienia własnego ciała astralnego od astralnej sfery życiowej
natury śmierci. W imię Boga przygotowywani jesteście do roztopienia się duszy
duchowej w elektrycznym eterze ognia, w piątym eterze uwalnianym przez Ducha Świętego, tak że
przebudzona dusza duchowa może w nim oddychać, żyć i działać.
Oby
mogły się wtedy wznieść w waszych sercach bardzo ożywcze impulsy, jako rezultat waszego
gnostycznego ukierunkowania i waszej wrażliwości na wpływające siły i promieniowania.
Obyście mogli otrzymać te impulsy jako nowe tchnienie z Ducha Świętego i dostroić się wedle jakości, istoty
i wibracji do światła duszy duchowej pola zmartwychwstania.
Oby zmiana z zewnętrznego człowieka na człowieka wewnętrznego mogła się wkrótce dokonać.
4
Siódma pieczęć
Droga życiowa Jana Chrzciciela przez pustynię ukoronowana jest spotkaniem z Jezusem Panem. Obaj zostają
skonfrontowani ze sobą nad Jordanem, w najniższym punkcie ścieżki. W tym momencie świadomość zrodzona
z natury ginie jakby, zostaje w osobowości wygaszona i płomień świadomości zostaje przejęty przez duszę,
duszę żywą, stworzenie Jezusowe. Dusza żyje, a Duch wstąpił. W istocie i z istoty w pełni przemawia Głos
Boga.
W ten sposób człowiek-dusza, żyjący jeszcze w starym, zrodzonym z natury, Janowym domu, zostaje
uzdatniony i może się okazać przydatny do wielu zadań. Przyjęty do Powszechnego Łańcucha Braterstwa
niesie posłannictwo Jezusa Chrystusa aż do najgłębszych miejsc nocy. Człowiek Janowy stoi więc w polu
służby, a mianowicie w służbie wielkiego dzieła wyzwolenia, które Gnoza zawsze w świecie spełnia i zawsze
będzie spełniać.
W
Księdze Objawienia mówi się o tym, jak Jan Chrzciciel, Jan z Patmos, spotyka „Drugiego”. W danym
momencie staje przed człowiekiem Janowym ten drugi, niebiański człowiek z Powszechnego Łańcucha
Braterstwa. Natychmiast po tej konfrontacji nowy brat zostaje przyjęty przez Powszechną Gnozę. Od tej chwili
odpowiada więc typowi brata z zakonu doskonałych.
W I rozdziale Objawienia czytamy, że ten nowonarodzony współpracownik otrzymuje zadanie.
Musi zwrócić się do siedmiu gmin znajdujących się w Azji. Musi do tych siedmiu gmin napisać list, list
ostrzegający, napominający i równocześnie pocieszający. Brat zakonu musi zacząć od rozwoju siedmiorakiej
aktywności. Aktywność ta jest przygotowaniem do wszystkiego, co przyjdzie później.
Słowo Azja ma wiele znaczeń. Między innymi są nim określani ci, którzy żyją jeszcze w dialektycznym,
zrodzonym z natury ciele, ale przede wszystkim ci, którzy mimo to posiadają szczególną sygnaturę. Wskazuje
się tym na ludzi, których można podzielić na siedem typów, to znaczy na siedem typów istot wrażliwych na
Gnozę.
W
książce Dei Gloria Intacta w szóstym akapicie ukierunkowującego Wstępu z naciskiem wskazano na to,
że książka ta zwraca się do ludzi, w których obecna jest pamięć o utraconym synostwie, o utraconej ojczyźnie.
Ludzie tacy żywią nie dającą się zdławić chęć poszukiwań. Szukają Światła.
Za
pomocą siedmiu listów do siedmiu gmin w Azji przemawia się do siedmiu typów ludzi, znajdujących się
w dzisiejszym polu życiowym. Zostają oni przygotowani na wszystko, co nadejdzie w dialektycznym pędzie,
na wszystko, co musi nadejść w odniesieniu do młodego Braterstwa gnostycznego, które pragnie iść drogą do
wiecznej ojczyzny, by osiągnąć ostateczny cel. Dlatego w Księdze Objawienia znajdujemy odsłonięcie
wszystkiego, co musi nadejść, co musi nastąpić w tych, którzy zostali zebrani z siedmiu gmin.
Objawienia te zaczynają się od niebiańskiej wizji: Bóg pełen majestatu zasiada na tronie, a niebianie oddają
mu hołd głośnymi okrzykami radości. W jego ręce spoczywa zamknięta księga, księga o siedmiu pieczęciach.
Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża po wydaniu książki Dei Gloria Intacta również zaawansowała
swoje objawienia. W ciągu wielu lat, w wykładach i w literaturze zawarła pełen chwały cel świętej przyszłości,
wielki cel drogi do wyzwalającego pola dusz
duchowych, i co więcej, w miarę możliwości wyryła ten cel w istotach wielu setek uczniów. „Dlaczego” i „w
jakim celu” zostało wyczerpująco, na wszelkie możliwe sposoby objaśnione. Zamknięta na siedem pieczęci
księga była i jest wam w najróżniejszy sposób odczytywana.
Wiecie
jednak,
że poprzestanie tylko na czytaniu i słuchaniu nie wystarcza. Czytanie i słuchanie wskazują
tylko kierunek i określają cel. Ale tym, o co chodzi, jest sam cel, tym, o co chodzi, jest żywy byt Złotego
Różokrzyża. Do niego odnosi się złamanie siedmiu pieczęci.
Któż jednak waży się otworzyć tę księgę? Komu z dialektycznych, śmiertelnych ludzi się to uda? Nikomu!
Nawet iluzja tego, że mogą to uczynić, jest im odjęta.
Jednakże nikt, żaden śmiertelnik nie potrzebuje się lękać, powiada Księga Objawienia, ponieważ Syn Ojca,
Syn tego, który zasiada na tronie, ma moc uwolnienia. Niewypowiedzianie silne pole promieniowania atakuje
was, dla urzeczywistnienia. A poza tym towarzyszy się wam, w trosce o uwolnienie, na każdym kroku.
Odrodzona dusza, dusza, która umarła w Jezusie Panu, z Nim zmartwychwstała i połączyła się z Duchem, idzie
ścieżką zbawienia przed wami, przed egocentrycznym człowiekiem.
Dlatego w Powszechnej Gnozie mówi się o zbawczej sile Boga, o Synu Światła. Dlatego musicie się
ukierunkować na Gnozę. Dlatego wtajemniczyliście się jako uczniowie Gnozy. Dlatego postanowiliście stać się
Pistis Sophia. I dlatego ukazuje się teraz baranek, żywa dusza, i otwiera jedną po drugiej sześć pieczęci. A
hufiec wiwatuje.
Wskutek otwarcia sześciu pieczęci na ludzkość wylewa się wielka boleść. W zewnętrznym i wewnętrznym
życiu każdego człowieka musi nastąpić sześć przełamań. Najtrudniejszym złamaniem jest, być może, szósta
boleść, która spada na kandydata.
Przeczytajcie o tym sami w Księdze Objawienia i spróbujcie prześledzić to na swoim własnym życiu.
Będziecie wtedy wiedzieli, jak dalece postąpił w was proces rozwoju, co macie już za sobą, czym ewentualnie
jesteście zajęci i przed czym zawsze aż do tej chwili cofaliście się. Każdy kandydat Gnozy znajduje się
naturalnie w procesie przełamywania. Tak więc nad wami i nad nami wszystkimi zostaje złamanych sześć
pieczęci.
W
końcu musi zostać złamana także siódma pieczęć, ponieważ zbliża się faza końcowa. Jest to zawsze
bardzo krytyczny punkt w rozwoju każdego gnostycznego Bra-terstwa. Albowiem złamanie siódmej pieczęci
wyzwala tak dynamiczny proces, z tak gwałtownym rozprzestrzenieniem sił, że przedtem wszyscy służebnicy
Pana muszą zostać opieczętowani na czołach.
Na
początku rozdziału 7. Księgi Objawienia możemy przeczytać, co głosi Anioł siódmego promienia. Woła
on: „Zaczekajcie!” Przywołuje sześciu innych Aniołów z trąbami, którzy wylali na głowy ludzkości sześć
promieni i teraz muszą urzeczywistnić siódmy aspekt. Siódmy Anioł mówi: „Zaczekajcie, aż opieczętujemy
czoła sług naszego Boga!” To znaczy, że zasada rozwoju duszy, podstawa dla nowego stanu świadomości musi
być w minimalnym stopniu obecna w sercu i głowie.
Pierwszym krokiem do tego jest magnetyczne połączenie z gnostyczno-magicznym życiem, z Duchem
Świętym, z Pocieszycielem, z powszechną Istotą Chrystusową. To świetlne połączenie musi być całkowicie
wolne od dialektycznego zbrukania. Dopiero wtedy, gdy to połączenie nastąpi, możliwe będzie absolutne
wystąpienie człowieka o duszy duchowej.
Przez pragnienie, obecne w krwi człowieka jako całości, stymulowana jest i uruchomiona zostaje całkowicie
zgodna z nim postawa życiowa. Owo łaknące zbawienia pragnienie wspiera i ułatwia prawdziwą postawę
życiową, jedyną metodę osiągnięcia oczyszczenia krwi i podniesienia wibracji krwi, przy pomocy hormonu
przysadki.
Rozumiecie, że to pragnienie wewnętrznej istoty musi być świadomie i inteligentnie wspierane, ponieważ jest
to w rzeczywistości stan magnetyczny. Narząd inteligencji w głowie wysyła wtedy magnetyczne
promieniowanie, na które odpowiada pole promieniowania Gnozy, pole nadziemskie.
W ten sposób dochodzi do tego, że: po pierwsze z waszego wnętrza, za pośrednictwem
atomu odzwierciedlającego w sercu, i po drugie z zewnątrz, za pośrednictwem szyszynki
w przybytku głowy doprowadzacie do skutku magnetyczne połączenie z gnostycznym polem astralnym.
To magnetyczne połączenie, które zawiera w sobie „bycie oświeconym” i które doświadczane jest jako
najwyższe szczęście, jest połączeniem eteru nerwów z polem eterycznym nieśmiertelności. Oznacza ono
całkowitą wolność od wszelkiego powiązania z materią. W ten sposób możecie bezpośrednio i świadomie
przeżywać wieczność w czasie.
5
Jan na Patmos
Wniniejszym rozdziale musimy spróbować wyjaśnić wam, co następuje: prawdziwe, absolutne
życie, które jest z pierwotnego Ducha i pochodzi z prawdziwej, absolutnej formy objawienia, musi się zrodzić z
siedmiu mikrokosmicznych pól istnienia łącznie. W waszej świadomości musi się wyraźnie zarysować fakt, że
Siedmioduch posiada nośniki, ciała, które pochodzą
z czterdziestu dziewięciu (siedem razy siedem) aspektów absolutnego bytu. Z tego należy wnosić, że ciało,
które zrodziło się z części tych stanów, jest zawsze tylko karykaturą. Dlatego nigdy nie można mówić o
idealnym ciele dialektycznym.
Transfiguracja odnosi się więc także do odrodzenia absolutnie prawdziwego Ja. To, jak ta istota wygląda, jest
w Biblii przedstawiane w różny, symboliczny sposób. Jest to nam na przykład ukazane w Księdze Objawienia.
Mamy na myśli Objawienie Jana na Patmos.
Jan jest bratem i towarzyszem, który promieniuje miłością do Boga i jego Braterstwa, a także do swoich
bliźnich. Jest to miłość, która w swojej sile promieniowania i najwyższej mocy występuje całkowicie
bezosobowo.
W siedmiokrotnej sile promieniowania Gnozy można rozróżnić trzy moce. Te trzy moce spełniają istotną
rolę
w tak zwanych narodzinach syderycznych. Także syderyczne narodziny zachodzą w trzech fazach. Po pierwsze
ma miejsce dotknięcie, po drugie rozwój i po trzecie spełnienie.
W
Piśmie Świętym o pierwszej fazie daje się znać jako o wierze. W tym dotknięciu Świętego Siedmioducha
między uczniem a nowym życiem przerzucony zostaje jakby most. Gdy uczeń słyszy w tej pierwszej fazie, że
mówi się o nowym życiu, to słyszy ten głos wewnętrznie. Już ta pierwsza faza drugich narodzin syderycznych
w obliczu ataku nadchodzących spraw działa natychmiast całkowicie ochraniająco i osłaniająco. Dlatego w
Ewangelii powiada się: Nie lękajcie się, wasza wiara ochroni was. Tylko z tej wiary rozwija się dotknięcie
Ducha Świętego.
W drugiej fazie z dotknięcia bierze się rozwój. Rzeczywistość bytu ucznia zostaje przez to dotknięcie
całkowicie odmieniona. Zmianę tę możemy traktować jako przygotowanie do transfiguracji.
Ten drugi proces przybliża ucznia do celu. Przybywa mu łaski Boga. Wzmaga się w nim nowa siła życiowa.
Ta nowa siła życiowa określana jest mianem nadziei. Jest to nadzieja na życie wieczne, przebicie się nowej siły
astralnej do przybytku głowy.
Nie lękajcie się, wasza wiara ochroni was. To jest pierwsza faza. Natomiast drugą fazą, rzeczywiście nowym
życiem staje się dla ucznia nadzieja na nowe życie.
Z
nowego
życia wywodzi się spełnienie. Drugie narodziny syderyczne stają się faktem. Proces transfiguracji
może się teraz zacząć. Dopiero wtedy staje uczeń w miłości, która jest tym, co największe. We wierze jest
uczeń chroniony. W nadziei zaczął żyć, ale przez miłość, przez spełnienie osiąga moc. To jest trzecia faza.
Wszyscy, którzy w ten sposób wstępują do nowego życia, otrzymują ponownie moc, by stać się dziećmi
Boga. Posiadać moc - znaczy posiadać wolność. Posiadać tę moc - znaczy znaleźć się w posiadaniu nie
dającego się opisać dziedzictwa. Paweł nazywa to: „Stać się współdziedzicem Boga”. Gdy tylko uczeń stanie
się współdziedzicem Boga, stanie się również posiadaczem mocy. Będzie od niego promieniować i bić święty
płomień pozytywnego posiadania. Uczeń staje się sługą w łańcuchu Braterstwa, współdziedzicem Boga.
Takim
człowiekiem był Jan z Patmos. Widział on cieleśnie przed sobą prototyp swojego prawdziwego,
narodzonego w Bogu, wyższego Ja-duszy. Widział Pierwszego i Ostatniego. Tego, który był umarły i znowu
stał się żywy.
Ja, Jan, wasz brat i współuczestnik w ucisku i króles-twie, i wytrwałości w Jezusie, byłem na wyspie zwanej
Patmos, z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa. Doznałem zachwycenia w Dniu Pana i posłyszałem za
sobą potężny głos jakby trąby.
Rozumiejąc jasno i wyraźnie, czego wymaga od niego wyzwalająca ścieżka, Jan udał się na Patmos. Patmos
znaczy nicość, samotność, całkowitą izolację, absolutne zdystansowanie się. Tak przeszedł Jan przez trzy fazy
drugich narodzin syderycznych: przez dotknięcie, rozwój i spełnienie. Dlatego nastąpił moment jego
całkowitego wyniesienia do Światła, moment, kiedy stał się współdziedzicem Boga.
By
potwierdzić, że drugie narodziny syderyczne doszły w swoich trzech fazach do pełni, został on
skonfrontowany ze swoim niebiańskim Ja-duszy. Ten punkt szczytowy na ścieżce rozwoju ucznia zwany jest
„Dniem Pana” albo „siódmym Dniem”. W Dniu Pana uczeń obchodzi święto połączenia z promieniowaniem
Światła Gnozy.
Ten
świetlny strumień siły, to dotknięcie porusza wówczas szyszynkę, idzie dalej do móżdżku, i dalej przez
przysadkę mózgową i medullę oraz przez kanał ognia wężowego w dół, wywołując w różnych punktach tego
kanału silny żar. Ogień Ducha wpromieniowuje w ten sposób w ucznia, niby miecz.
Jan,
doświadczając tego potężnego naporu Ducha, słyszy głos jakby trąby, który mówi: Nie bój się. Ja jestem
Pierwszym i Ostatnim, i tym, który Żyje; byłem umarły, lecz spójrz, oto jestem żywy od wieczności do
wieczności, i posiadam klucze piekieł i śmierci (Objawienie 1/17-18).
Jan
mógł otrzymać doskonałą pieczęć nowego zaistnienia. Potwierdza ona, że doszło do definitywnego
wpłynięcia sił uzdrawiających dla wiecznego życia. W tym stanie uczeń postrzega to, co nazywamy
„absolutnym bytem”. Czyta w nim jak w otwartej księdze. Widzi i rozumie. A ponieważ przenika go siła
miłości, spieszy, by przebudzić innych i odcisnąć w krwi ludzkich serc: „Spieszcie się, póki nie jest za późno”.
Teraz
także i wy zrozumiecie sens tych słów. Nie było naszym zamiarem udzielać wam objaśnień według tej
natury, lecz jakby ognistą linią naszkicować wam w nocy czasów ścieżkę życia, ażebyście szli tą drogą bardzo
świadomie, aż do waszego Dnia Pana, aż do siódmego Dnia.
Oby Pan Wszelkiego Życia, Święty Siedmioduch, prowadził was przez noc czasów do niezachwianego
Światła. Niech Bóg będzie z wami.
6
Zadanie Szkoły Duchowej
Z pewnością często słyszeliście słowa: Będziecie czynić większe rzeczy niż te, które Jezus Pan przed
wami czynił oraz: Zbliżcie się bez lęku do bram Gnozy.
Dlaczego powtarza się wam to tak chętnie? Ponieważ możecie reagować na te słowa tylko wtedy, gdy coraz
bardziej, coraz doskonalej i z całym oddaniem postępujecie ścieżką. Musicie baczyć na to, byście nie
odreagowywali na grupie waszych własnych trudności i napięć, waszej własnej, często tak ciężkiej walki.
Zapewne
doświadczyliście z wdzięcznością siły gnostycznego pola magnetycznego, tym bardziej że wiecie,
że rozprzestrzeniająca się moc magnetycznego pola promieniowania ma znaczenie światowe. Znajdujemy się w
nowym roku duchowym. Objawienie nowego czasu zaczęło się. Promieniowanie Chrystusowe poprzez
stwórczą syntezę pierwotnego boskiego porządku pragnie się znowu połączyć z człowiekiem. Nie związany z
trójwymiarowością, Duch ten prowadzi człowieka o nowej duszy do życia w najwyższym, boskim sensie.
Szkoła Duchowa ma za zadanie zakotwiczenie Szkoły Misteriów młodego Braterstwa gnostycznego w
czasie. Musimy jednak liczyć się z tym, że wszelka praca tutaj ma charakter przejściowy. Musicie być tego
świadomi. Służebnicy Gnozy przychodzą i odchodzą, by w danym czasie powrócić. Dlatego istnieje początek
oraz, z punktu widzenia czasu i przestrzeni, zawsze także i koniec.
Albowiem przyjdzie czas, tak mówi się w II Liście do Tymoteusza, 4/3-4, kiedy nie będziecie cierpieć świętej
nauki, lecz wedle własnego upodobania sami zaprosicie sobie nauczycieli, za którymi wasze uszy tęsknią, i uszy
wasze odwrócą się od Prawdy, a zwrócą się ku bajkom.
Ale
jeśli jako poważni uczniowie Szkoły Duchowej dostrajacie się harmonijnie do żywego, pulsującego pola
promieniowania, to będziecie z nim współwibrować i doświadczać procesu wdychania i wydychania jako
wzbudzającej życie, stymulującej aktywności w całym waszym systemie według Ducha, duszy i ciała. W tym
psychologicznym momencie wszyscy, którzy zostali przyjęci do elektromagnetycznego pola Szkoły Duchowej,
poświęcają się całkowicie innej pracy.
Ta „wiedza” o tylko czasowej możliwości pracy w tych miejscach pełnych troski i łez była wiedzą
wszystkich czasów, ponieważ odnosi się ona zawsze do tego samego zjawiska. Prawdziwy uczeń będzie jednak
przez swoje wewnętrzne oświecenie przede wszystkim poznawał samego siebie, przez Ducha i prawdę w
swoim najgłębszym wnętrzu. Tak, Braterstwo Życia będzie mu dawało o sobie znać jako czynna Siła Światła.
W jaki sposób objawia się ta Siła? Jeśli pojawiają się różne opinie na temat przeprowadzenia jakiegoś
zadania w polu pracy w czasie i przestrzeni, to jednak z jednej albo z kilku stron dokłada się starań, by
zachować dobre nastawienie względem siebie; poza tym ma miejsce absolutna ufność wiary w Światło i dzięki
dobremu ukierunkowaniu nie traci się z oczu celu Szkoły Duchowej; wówczas też Braterstwo Światła ma
sposobność, by swoją Siłą Miłości dać o sobie znać w tych, których to dotyczy.
W
tym
świetle i w tej sile osobowość dialektyczna uczy się rozpoznawać wszystkie przez siebie samą
wzniesione bariery. Nierozumny opór człowieka-osobowości ustępuje i uczeń, czy to świadomie czy to
nieświadomie, będzie się ukierunkowywał inaczej. Będzie się jakby w sposób samo przez się zrozumiały
duchowo wytężać. To, co początkowo uważano za niemożliwe, dzieje się wtedy jakby samo z siebie. W sile
promieniowania Miłości Chrystusa wszyscy, których to dotyczy, na niezachwianej podstawie są więc
prowadzeni bliżej ku sobie.
By jednak zapewnić trwały postęp, następujące warunki muszą być zawsze obecne:
Po pierwsze: należy zachowywać dobre nastawienie względem wszystkich.
Po drugie: należy wykazywać absolutnie dobrą wolę.
Po trzecie: w jedności, należy być wypełnionym jedynym, wszechobejmującym Duchem.
To, czego człowiek osobowościowy nie mógł przedtem przy pomocy swych rozumowych uzasadnień
przeprowadzić, teraz spełniane jest przez samą Siłę boskiej Miłości, w każdym razie wtedy, gdy osobowość jest
na tę Miłość otwarta.
Pozwólcie, by cudowny kwiat w was stał się promienną różą gnostycznych misteriów. Bądźcie wierni!
Z
całego serca prosimy dla was, byście mogli tego wszystkiego świadomie doświadczyć.
7
O śmierci, gdzież jest
twoje zwycięstwo?
W I Liście do Koryntian (rozdział 15, w. 35-49) czytamy: Lecz powie ktoś: A jak zmartwych-
wstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie
obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem, na
przykład pszenicznym lub jakimś innym. Bóg zaś takie daje mu ciało, jakie zechciał; każdemu z nasion
właściwe. Nie wszystkie ciała są takie same: inne są ciała ludzi, inne wreszcie ptaków i ryb. Są ciała niebieskie
i ziemskie, lecz inne jest piękno ciał niebieskich, inne - ziemskich. Inny jest blask słońca, a inny księżyca i
gwiazd. Jedna gwiazda różni się jasnością od drugiej.
Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne, powstaje zaś niezniszczalne; sieje się
niechwalebne, powstaje chwalebne; sieje się słabe, powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe, powstaje ciało
duchowe. Jeżeli jest ciało zmysłowe, powstanie też ciało duchowe. Tak też jest napisane: Stał się pierwszy
człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe,
ale to, co ziemskie; duchowe było potem.
Pierwszy
człowiek jest z ziemi - ziemski, drugi Człowiek - z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten
niebies-ki, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego, tak też nosić będziemy obraz Niebieskiego.
Po tym cytacie z pewnością nie postawicie już pytania, które nasunęło się Koryntianom: Lecz powie ktoś: A jak
zmartwychwstają umarli? Ponieważ wiecie teraz, że jest absolutnie niemożliwe, by dusza dialektyczna, by
dialektyczne ego i dialektyczna osobowość wzniosła się do nieśmiertelności.
Każda żywa istota w tym naporze dialektycznej natury śmierci, każdy żywy organizm, czy to roślina, zwierzę
czy człowiek, odpowiada temu samemu prawu, mianowicie prawu, że animujący ją fluid jest określonym
stanem magnetycznych sił dialektyki. I żadna z tych istot, w jakimkolwiek byłaby stanie, nie daje się pod
żadnym względem porównać do objawień z Gnozy i w Gnozie. To, co budzi się z Gnozy, może się objawić
tylko wtedy, gdy wszystko, co było, zostanie przedtem ukrzyżowane, umrze i będzie pogrzebane, i nie będzie
mogło ponownie ożyć.
Gdy
Paweł stwierdza, że kiedyś będziemy nosić obraz niebiańskiego człowieka, to nie ma na myśli tego, że
wstąpicie w stan odnowy jako dialektyczne ego. Chce natomiast przez to powiedzieć, że po odrodzeniu duszy,
a więc po odrodzeniu ego - to znaczy potrójnego „ja” myślenia, chcenia i odczuwania - wasza osobowość,
wasze ciało będzie mogło czasowo nieść nową duszę i nową jaźń, dokładnie tak, jak to było z Jezusem Panem
po jego zmartwychwstaniu. W tym okresie odłożyliście obraz człowieka materialnego i niesiecie wtedy, wasze
ciała niosą wtedy obraz człowieka niebiańskiego.
Dlatego w rozdziale 15 (w. 50) I Listu do Koryntian Paweł idzie dalej i jeszcze raz konstatuje z
naciskiem, że wobec tego „ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Boga”. Sieje się w przemijalności,
niesławie i słabości, ale wskrzeszona zostaje dusza prawdziwie żyjąca w Gnozie. Fakt, że wasza dialektyczna
osobowość może być i wolno jej być podstawą dla potężnego, początkowego procesu transfiguracji, jest
wielkim cudem zbawienia. Rzeczą najważniejszą jest, że uczeń rozumie ten cud zbawienia, że wstępuje w ten
proces i przenika do celu.
„Spójrz”, mówi Paweł, „powierzam wam tajemnicę: nie wszyscy umrzemy” - w zwykłym sensie natury -
„lecz wszys-cy zostaniemy przemienieni”.
Ta podwójna tajemnica może się odnosić także i do was, jeśli tylko idziecie wymaganymi drogami. Dlatego
wysłuchajcie Pawłowej tajemnicy, która jest stale aktualna i dlatego - zawsze nowa.
Kto z wielką powagą i oddaniem zaczyna iść ścieżką, ten zostaje, jak wiecie, związany z Gnozą. I wtedy
natychmiast objawia się w nim coś z nieśmiertelnego stanu duszy.
Jeśli jakiś brat lub siostra umiera podczas tego przygotowawczego procesu osobowości, wtedy oczywiście
materialna szata zostaje w zwykły sposób odłożona. A jednak z tą śmiercią wiąże się wtedy tajemnica,
ponieważ w tym bracie lub siostrze nasienie nieśmiertelności było już aktywne i rozwijało się. Dlatego ci
umarli nie ulegają, tak jak wszystkie zjawiska zwykłej natury, totalnemu rozwiązaniu, lecz proces zbawienia
kontynuowany jest w tej części magnetycznego ciała Szkoły Duchowej, którą zwiemy uświęconym,
eterycznym polem dusz. Dlatego wszyscy nasi umarli, którzy w ten sposób umarli, będą kiedyś przebudzeni
jako nieśmiertelni.
Posiadacie jeszcze osobowość. I jakkolwiek jest ona z niesławy, słabości i przemijalności, to jednak przy jej
właściwej pomocy możecie właśnie teraz stać się uczestnikami odrodzenia duszy i otrzymać przez to wszystkie
przywileje, które się w nim znajdują.
Tak
więc istnieje podwójna tajemnica. Kto postępuje ścieżką, ten może być całkowicie spokojny. Albo
umiera według tej natury i w swoim czasie budzi się w polu życiowym wyzwolenia dusz, albo już tutaj
obchodzi swoje zmartwychwstanie w nowym stanie duszy. W obu przypadkach zmartwychwstanie jest pewne i
doskonałe.
Dlatego dla wszystkich, którzy prawdziwie postępują ścieżką misteriów, istnieje pełna chwały pewność, że
faktycznie śmierć będąca końcem została bezpośrednio przezwyciężona. Dlatego każdy poważny uczeń może
radośnie zakrzyknąć:
Śmierć jest pokonana w zwycięstwie. O śmierci, gdzież jest twoje żądło? Żądło stymulujące życie w naturze
śmierci zostało pochłonięte.
O śmierci, gdzież jest twoje zwycięstwo? Zwycięstwo śmierci zostało unicestwione. Dlatego bądźcie zawsze
wytrwali, niezachwiani i stale wzrastajcie w dziele Pana, wiedząc, jasno i pozytywnie wiedząc, że wasza praca,
wasze samowolnomularstwo nigdy nie jest daremne.
8
Królestwo Synów Wężowych
Uczniowi Szkoły Złotego Różokrzyża bardziej niż było to możliwe kiedykolwiek przedtem przybliża się istotę
urzeczywistnienia nowej duszy. Grupa Szkoły Duchowej młodego Braterstwa gnostycznego stoi wobec
nowego kroku w swoim rozwoju. Krok ten poprowadzi ją do całkowicie nowych, nieziemskich sytuacji, które
będą jednak bardzo realne. Stany i wartości, które według przekazów biblijnych nie znajdują się ani w odległej
przeszłości ani w zasłoniętej jeszcze przyszłości, staną się dla ucznia żywą rzeczywistością, żywym dzisiaj.
W Starym Przymierzu wielu żyło „spowitych w obłoku”. Jest to specjalnie przygotowane pole astralne. A w
Nowym Przymierzu powiada się, że Syn Człowieczy powróci „w obłoku” lub „na obłoku”. Paweł zaś zapewnia
swoich uczniów: „Zostaniemy kiedyś przyjęci w obłoku”. To znaczy: w gnostycznym polu astralnym.
Te same sprawy omawiane są teraz również z uczniami Szkoły Duchowej, także i oni postawieni są wobec
tych samych zadań. Przeszłość i przyszłość spotkały się i uczeń wie teraz, co rozumie się przez obłok, na
którym, jak na tronie, zasiada Syn Człowieczy. Rozumie, że może z nim łączyć nowe, gnostyczne pole życiowe
w jego astralnym aspekcie. I wie, że może tego obłoku doświadczyć, że może go postrzegać.
Z
przepełnionej czary objawienia, która stawiana jest przed wami wciąż na nowo, wyjmujemy jeden punkt.
Bliższe naświetlenie go uważamy mianowicie za istotne z wielu powodów. Chodzi o wzrost i o objawienie
ciała duszy.
Wiecie,
że objawienie nowej świadomości duszy poprzez koncentrację i uaktywnienie elementu
Merkurowego w przybytku głowy powoduje równocześnie narodziny głowy nowego ciała duszy. Dopiero przy
pomocy tego ciała duszy możecie się utrzymywać w obłoku, w polu gnos-tyczno-astralnym. Dzięki dotknięciu
strumieni gnos-tycznych, wdychanych przez serce i bramę wątroby, produkowana jest obfita, nowa, czysta
jakość duszy, która koncentruje się w czwartej komorze mózgowej.
I kiedy teraz siła Merkurowa zostaje w wystarczającym stopniu uwolniona i ze swej strony przygotowuje
przybytek serca, wówczas nagromadzona jakość duszy może zostać zastosowana jako tchnienie życia, jako
podstawa dla nowego stanu życia. Powstaje przybytek głowy ciała duszy. Leży on koncentrycznie w głowie
ciała dialektycznego i wyłania się poza nią, jak promienny wieniec. Ten promienny wieniec jest płomienną
ozdobą zielonoświątkowego ognia. Ognista głowa otoczona jest lśniącym polem, które promieniuje w dół niby
warkocz komety i sprawia wrażenie ognistego węża, pozostającego w ciągłym ruchu i lśniącego jak światło
słoneczne. Zrozumiecie teraz z pewnością wyrażenie „Syn Wężów”, a także modlitwy do wężów.
W
starożytnych, zawoalowanych relacjach zawartych w biblijnej Księdze Liczb znajduje się fragment
opowiadający o tym, jak pielgrzymi, przedostawszy się z pustyni do Ziemi Obiecanej, gdzie mieli zadanie do
spełnienia, zawinili w stosunku do pewnej grupy mieszkańców tej ziemi. Historię tę rozumieć trzeba
następująco:
Kiedy
uczeń rusza w drogę, by spełnić swoje zadanie, i ma przy tym walczyć z pewnymi nieuniknionymi
przeciwnościami, to może się zdarzyć, że w tym krytycznym momencie jego aktywność słabnie, a jego
ukierunkowanie ulega zmianie. W wyniku tego produkowana jest fałszywa jakość duszy, blokująca proces
uczestnictwa w Królestwie Synów Wężowych. Proces ten może ulec tak znacznej stagnacji, że ciało zaczyna
chorować i dany uczeń umiera.
W omawianej historii (Księga Liczb 21:61) powiada się: Pan zesłał między lud ogniste węże, które kąsały ludzi,
tak że wielu umarło. Jako środek zaradczy polecono pozostałym, by ustawili „miedzianego węża”, i kiedy ktoś
został ukąszony przez jadowitego węża, miał wpatrywać się
w miedzianego węża, dzięki czemu pozostawał przy życiu.
Rozumiecie
może tę informację. Miedziany wąż jest symbolem prawdziwej, nowonarodzonej zasady ciała
duszy, która zrodzona została z prawdziwego życia oddanego ucznia. Ten, kto nosi w sobie tę zasadę, nie może
sobie pozwolić na powrót do dawnego stanu życia. Bóg pokarałby go. Dlatego wszyscy muszą wciąż na nowo
patrzeć na miedzianego węża. Innymi słowy: musicie w codziennej służbie właściwie ukierunkowywać się na
ścieżkę, by dokonać rozpoczętego procesu.
Obyśmy wszyscy zostali uznani za Synów Wężowych i obyśmy otrzymali siłę po temu, by nie zboczyć z
jedynej ścieżki.
9
Narodziny kolumny wężowej
Do przemyślenia
Boskie zbawienie musi być obwieszczane mimo sprzeciwiających się temu sił kosmicznych i mimo tego, że
trzeba walczyć z eonami natury i archontami.
Podstawa kolumny wężowej leży w plexus sacralis (w splocie krzyżowym). Jeśli uczeń jest prawdziwie i
doskonale ukierunkowany na życie nowej duszy, wówczas
z plexus sacralis wypływa strumień do przybytku serca. Przez to mięsień sercowy wypełniony zostaje
szczególną krwią. Krew ta kieruje się wzwyż i przepływa przez przybytek głowy. Dzięki temu głowa zostaje
oczyszczona i uzyskuje świadomość duszy, w każdym razie wtedy, kiedy zostały zbudowane podstawy po
temu.
Na tym fundamencie może się zacząć proces przemiany i może dojść do skutku kontakt z żywym Duchem.
Uczeń codziennie kieruje swą zdolność myślenia na wyższe, uwalniające życie duszy, na Ducha. Jeśli ten
początkowy proces przebiega harmonijnie, następuje wzrost duszy
i połączenie z Duchem.
Kolumna wężowa rodzi się.
Powstaje więź z żywym stanem duszy.
Uczeń wstępuje do wyzwalającego pola życia dusz duchowych.
10
Zmartwychwstanie
człowieka świątynnego
Od ucznia oczekuje się, by z wielką siłą wewnętrzną wprowadził do własnego życia proces transfiguracji, a
także by dysponował właściwym, jasnym wglądem odnośnie odrodzonego stanu duszy.
Dlaczego oczekuje się tego od ucznia? Ponieważ stan duszy stanowi podstawę prawdziwego
człowieczeństwa, zgodnie z tym, jak zostało ono przewidziane w boskim planie. Z tego powodu uczeń musi
być wyraźnie świadomy boskiej nauki o zbawieniu. Za pośrednictwem ognis-tego kręgu szyszynki musi
zaistnieć dostateczne otwarcie i czystość dla dotknięcia Siedmioducha oraz dla - ukrytego w mikrokosmosie -
pierwotnego człowieka.
Jedynym celem ludzkiej osobowości musi być osiągnięcie stanu duszy duchowej. Osobowość jest istotą z
czasu
i przestrzeni, i z niej musi zmartwychwstać postać wieczna, człowiek o duszy duchowej. Jest to Jan, z którego
musi się przebudzić Jezus. Dlatego człowiek-ja, Jan, jest dla objawienia nieprzemijalnego człowieka o duszy
duchowej niezbędny. Dopiero wtedy, gdy zostanie urzeczywistniony człowiek Jezusowy, może się objawić
człowiek o duszy duchowej. Wtedy mówi się o Jezusie Chrystusie.
Tak
więc w tej tajemnicy, jaką jest człowiek, istnieją faktycznie dwa życia, przy czym jedno musi powstać
z drugiego.
Człowiek o duszy duchowej jest tym, który wzniósł się z materii. Człowiek-dusza jest istotą o postaci
eterycznej. Człowiek fizyczny jest istotą związaną z materią, chyba że jest transfigurowany. Człowiek-dusza
jest nietykalnym „krzyżem ze Światła”. Człowiek zrodzony z materii jest istotą odłączoną, żyje i istnieje dla
samego siebie. Dla człowieka-duszy oddzielenie nie istnieje, ponieważ stoi on w doskonałej jedności.
Co znaczy w tym sensie doskonała jedność?
Można by to sobie wyobrazić następująco: grupa istot, która świadomie żyje w nowej naturze dusz, zespoliła
duszę i Ducha. Albowiem tam, gdzie jest nieprzemijalna dusza, tam jest także i Duch. Gdy Duch i dusza, w ten
sposób połączeni, uczestniczą w grupie i myślą, żyją i pracują w siedmiu promieniach, wtedy rozwija się
oczywiście potężna koncentracja astralna, która przyjmuje formę, postać. Taka koncentracja wyraża wtedy
doskonale, czym jest Bóg, czego Bóg pragnie i co sprawia, i to w stopniu wspaniałości, odpowiadającym
jakości grupy.
Niełatwo jest, będąc człowiekiem zrodzonym z materii, żyć w tej jedynej powszechnej Prawdzie i w tym
jedynym Świetle. Ponieważ jedyna Prawda wywołuje w niższej, materialnej naturze coś w rodzaju działania na
zasadzie cienia. Można wyrazić to następująco: zwykła, rozsądkowa argumentacja tych, którzy są jeszcze z
natury materialnej, stoi zawsze w opozycji do jedynej Prawdy natury dusz duchowych.
Człowieka trzeba widzieć wyraźnie jako istotę podwójną, mianowicie jako człowieka zrodzonego z natury,
będącego narzędziem, instrumentem, oraz jako człowieka-duszę, tj. jako człowieka, który wzrasta ze
wzajemnego oddziaływania pomiędzy tym, co niebiańskie, a tym, co wzniosło się z natury.
Ten ostatni, człowiek-dusza, posiada równocześnie jeszcze trzeci aspekt, człowieka duchowego. Człowiek
zrodzony z natury nigdy nie może podlegać ewolucji. Jest on tylko tym, który przygotowuje, jest człowiekiem
Janowym.
Trzeba to widzieć następująco: Gdy budzi się dusza, wtedy sięga ona po prawo do życia i po prawo do swego
stanu bytu. To znaczy, że kieruje się ona wtedy stale na swoją Ojczyznę.
Są uczniowie, którzy pozwalają na to, by ich życie wyszumiało się, a ich ciało osłabło i którzy nie
wykorzystują swoich możliwości, mimo że są obdarzeni jakością duszy
i czystym wglądem. Minimalnym tego skutkiem jest, że marnują oni wtedy całe życie i ponownie stają przed
wielką dozą niepewności, jak na przykład:
po pierwsze: stratą czasu; po drugie: kwestią, jak będzie wyglądał świat, gdy (człowiek ten) ponownie pojawi
się w świecie materii; po trzecie: w jakim momencie jakość jego duszy do prowadzi do wystarczającego
przebu-dzenia przypomnienia; po czwarte: które niepodlegające kontroli wpływy karmiczne ponownie
doprowadzą wtedy dozaistnienia jakichś przeszkód.
Dlatego mówimy wam: skorzystajcie z waszej szansy i z możliwości danych wam dzisiaj! Użyjcie ich!
Największym niebezpieczeństwem jest to, przed czym z takim naciskiem przestrzegał Mateusz, r. 16, w. 26:
Cóżby to dało człowiekowi, gdyby zdobył cały świat, ale ucierpiał na duszy? Gdy przebudzony człowiek-dusza
może pozostawać w swoim czystym stanie bytu, gdy rzeczywiście pozostaje czujny i jest przez to wzmocniony,
wtedy nadchodzi moment, gdy dusza musi zostać uwolniona od krzyża natury i wyzwolona od niego, i nie
doznając żadnych przeszkód musi być zdolna do bezpiecznego wstępowania do świątyni ciała zrodzonego z
natury i do wychodzenia z niej.
Zważcie, że świątynia ciała zrodzonego z natury używana jest w celu przebudzenia duszy. Miejscem tego
jest eteryczny duplikat, ciało życiowe. Owo ciało życiowe posiada tę samą formę, kształt i strukturę narządów,
co ciało materialne. Dlatego nasza Szkoła Duchowa mówi, że gdy dusza osiągnie w ciele życiowym dorosłość,
to człowiek-dusza związany jest z ciałem życiowym. Jest to naturalne
i logiczne.
Dlatego oba ciała, ciało materialne i ciało eteryczne, gdy nadejdzie odpowiedni moment, muszą się od siebie
uwolnić. To zdjęcie z krzyża jest okolicznością bardzo skrupulatną i szczególną. Wymaga ono dalszego trwania
obu, a także zmartwychwstania obu. Zwraca waszą uwagę na sześć punktów osobowości:
serce,
głowę,
obie
ręce,
obie
nogi.
W tych sześciu punktach mianowicie ciało życiowe połączone jest z pozostałymi ciałami osobowości, które
zwiemy świątynią ciała zrodzonego z natury. Serce jest siedzibą róży, głowa jest siedzibą zdolności myślenia,
względnie Ducha. Centra na powierzchniach dłoni są narządami zdolności czynu, a centra obu stóp są
narządami czynności poruszania się.
Cały ten system może być symbolicznie przedstawiony jako pięciokątna gwiazda betlejemska, która
poprzez drogę krzyżową Chrystusa staje się gwiazdą Golgoty. Ta droga krzyżowa ani nie była ani nie jest drogą
męki, lecz całkowitego zmartwychwstania. Droga krzyżowa Chrystusa jest więc zmartwychwstaniem ciała
życiowego duszy i równocześnie
wielkim świętem człowieka świątynnego, który osiąga swój cel. Albowiem świątynia ciała zrodzonego z natury
oraz człowiek-dusza mieszkają w tym samym mikrokosmosie, są nim otoczeni. Dlatego są razem, a jednak nie
są razem.
O
tę wyzwalającą pracę chodziło poprzedniemu Braterstwu, Katarom, i chodzi dzisiaj młodemu Braterstwu
gnostycznemu. Wielkie wydarzenie w grocie Betlejem w Ussat-les-Bains we Francji Południowej odnosiło się
do wyzwolenia, do uwolnienia człowieka-duszy od człowieka-świątyni natury. Dopiero od tej chwili człowiek
świątynny może być rzeczywiście kapłanem. Cokolwiek wyrządziłoby się takiemu prawdziwemu kapłanowi,
nie mogłoby to zaszkodzić człowiekowi-duszy. Jest on wolny na zawsze!
Dlatego
także i wy musicie dążyć do tego, by posiadać wyzwolonego człowieka-duszę ciała życiowego, jako
brata lub siostrę.
11
Walka życiowa, cel życia,
urzeczywistnienie życia
Zakłopotani bulwersującymi zarzutami, podnoszonymi przeciwko Bogu przez tak zwanych niewierzących w
Boga, zarzutami, które biorą się być może z niepojętego bólu świata oraz współczucia dla świata i ludzkości, a
z drugiej strony zakłopotani sposobem,
w jaki przedstawiciele kościoła bronią miłości Boga do jego stworzeń, zdecydowaliśmy się napisać coś więcej
o celu życia, waszego indywidualnego życia.
Niezależnie od tego, jak różne byłyby opinie ludzi, wszyscy są przecież zgodni co do tego, że życie nie może
być pozbawione sensu, a to z tego prostego powodu, że tym, kto stworzył człowieka, jest Bóg. Wszystko, co
Bóg stworzył w swoim wielkim świecie, ma wielki i mądry cel, nawet jeśli człowiek nie zawsze umie go
odkryć, ponieważ nie zawsze rozumie to, co się wokół niego dzieje.
Jak
zresztą miałby człowiek zbadać zamysły Boga, skoro jego myśli i czyny tak bardzo ogniskują się wokół
jego własnych interesów? Jak miałby się człowiek zbliżyć do planów Boga, skoro jego punkt ciężkości
znajduje się jeszcze w materialnych więzach? Czyż miałby się ważyć na osądzanie Boga, który jest wyłącznie
czystym Duchem?
A jednak tak się dzieje, właśnie teraz, kiedy tryumfuje samoutwierdzanie, kiedy ludzie zwalczają się
najzacieklej, kiedy z wszystkich stron świata dają się słyszeć okrzyki straszliwego bólu. Teraz właśnie zarzuca
się Bogu, że nie może być Miłością, bo gdyby był Miłością, to wtedy - powiada się - nie dopuściłby do
wszystkich tych okropieństw, do których w tym mrocznym świecie dochodzi.
Wszystko to wyrywa się z ust tych, którzy utracili wiarę w samych ludzi, którzy widzą wokół siebie tak wiele
nędzy i niesprawiedliwości, przyprawiającej ich o tak wielkie cierpienie, że postanowili iść swoją drogą bez
Boga, bez bliźnich. W ten sposób - uważają oni - przejdą trudną drogę samodzielnie, poszukując szczęścia w
samych sobie, by z daleka obserwować i rozważać to, co się dzieje.
Ludzie, którzy tak myślą i tak postępują, bynajmniej nie są tymi najbardziej wyzutymi z uczuć. To twarda
rzeczywistość ukształtowała ich tak, że nie mogą się zbliżyć do świętego Światła, które nazywają Bogiem. W
swoim czasie odkryją jednak, że sami nie mogą osiągnąć niczego i że zostali umieszczeni w materii, we
wzburzonym ludzkim morzu, ażeby służyć w nim ludzkości.
Tych tak zwanych bezbożników poznajemy jako wcale nie najgorszych; o wiele gorzej jest z człowiekiem
zadowolonym z siebie, który pozwala, by inni myśleli za niego.
Z
pewnością znacie ludzi przekonanych o tym, że Bóg będzie już wiedział, co jest dla nich dobre, albo pilnie
powtarzających to, co mówią im ich duchowi przywódcy. Często jednak okazuje się, że także i ci duchowi
przywódcy nie znają odpowiedzi na wiele pytań stawianych przez człowieka, który zwątpił w Boga. Gdyby
znali tę odpowiedź, to musieliby otwarcie przyznać, że jeśli człowiek chce rozwiązać zagadkę życia, to musi w
swym życiu zacząć od czynu. Ponieważ tylko działanie rodzi doświadczenie, a z doświadczenia wynika szersze
pojmowanie.
Ludzie pełni zaufania i oddania są często letni, ani gorący ani zimni. Doznają ucisku tylko wtedy, gdy widzą, że
jakieś niebezpieczeństwo zagraża im samym. Właśnie ten tak wierzący w Boga człowiek w minimalnym
stopniu troszczy się o swego współbrata zmagającego się z przeciwnościami, a nawet często z góry, z pogardą
patrzy na bliźniego, który walczy o utrzymanie swego życia lub życia innych. Nie zapominajcie, że ów bliźni
właśnie w tej walce życiowej musi znaleźć właściwie pojęty cel życia. I dopiero wtedy, gdy to się stanie, będzie
mógł przejść do urzeczywistnienia życia.
Są więc trzy sprawy, w których uczestniczy każdy człowiek, bez wyjątku: walka życiowa, cel życiowy oraz
urzeczywistnienie życia. Wszyscy ludzie znają walkę życiową, którą na pewien czas mogliby wprawdzie
zanegować, ale kiedyś będą przecież musieli podjąć. Wszyscy dążą do jakiegoś celu i chcieliby go
urzeczywistnić. Jedyna różnica w tym biegu człowieka po kole leży w osiągniętej przez niego spirali.
Co dla jednego jest życiową walką, to dla drugiego może nie mieć żadnego znaczenia. Czyjś życiowy cel
może się dla kogoś innego okazać zupełną błahostką. Urzeczywistnienie życia jednego człowieka może być dla
kogoś drugiego czymś dawno już osiągniętym. A jednak wszyscy ludzie bez wyjątku żyją w obrębie tych
trzech pojęć.
Omówienie tych trzech uwarunkowań życiowych w jednym rozdziale byłoby zadaniem zbyt rozległym.
Zachodziłoby niebezpieczeństwo, że - w powodzi słów – poruszalibyśmy się zbytnio po powierzchni. Dlatego
chcemy się tu skupić tylko na dążeniu do urzeczywistnienia życia, realizowanym przez trzy grupy ludzi, każda
na swój sposób.
Tak
więc nasze myśli idą najpierw ku ludziom, którzy
z samego tylko poczucia człowieczeństwa chcą oddać życie za swych współbraci. Są to natury wojowników,
którzy walczą o utrzymanie życia własnego i innych. Są to ludzie, którzy nie mogą znieść niesprawiedliwości
panującej na tym świecie, którzy sami doświadczają gorzkiego bólu świata i ponoszą go razem z innymi. Są to
ludzie, którzy niewiele wiedzą o przyczynach i celowości wydarzeń, jednakże ich materialne myślenie
opanowane jest przez rzeczywistość, ich materialne oczy dostrzegają rzeczywistość i to im wystarcza, by rzucić
się w wir wydarzeń.
Czyż jest zatem czymś dziwnym, że ludzie ci walczą tą samą bronią, przez którą opanowane są ich uczucia i
którą postrzegać mogą jedynie ich oczy? W istocie wielu z tych ludzi pozostaje względem pojęcia Boga
całkowicie zimnymi, ponieważ tym, co dla nich najwyższe, jest urzeczywistnienie materialne.
Czyż nie jest więc o wiele lepiej walczyć bronią, do której jest człowiek faktycznie zdatny, niż przyozdabiać
się „świętą” pozłótką pozornej pobożności, iluzją, po to, by coś ukryć, by pozorem zamaskować sposób
postępowania? Istnieje wielu różnych ludzi, poszukujących zadowolenia w pozornej pobożności, trzymających
jednak korzenie swej własnej istoty w hermetycznym zamknięciu. Nie podejmują się oni przeorania własnej
istoty ani zgłębienia własnego myślenia. Miejcie stale na uwadze to, że cel waszego własnego życia macie w
swoich rękach. Jeśli naprawdę chcecie osiągnąć odnowienie duszy, to wtedy ów „święty” pozór, nie
posiadający żadnego uduchowienia, musi zostać zerwany przez was samych.
A teraz przejdźmy do trzeciej grupy. Są to ludzie, o których mówiliśmy już na początku niniejszego
rozdziału. „Dlaczego Bóg nie objawia się w inny sposób” - oto stawiane przez nich pytanie. „Jeśli za tym
wszystkim rzeczywiście kryje się jakiś wyższy sens, to dlaczego wszystko jest tak, jak jest? Dlaczego siła Boga
nie przeniknie, nie złamie i nie usunie wszystkiego, co złe i nieczyste?”
Ludzie ci mają wprawdzie poczucie tego, że ich życie nie może być pozbawione sensu. Jednakże życie ich
przebiega z trudem, ponieważ nie czują się oni zjednoczeni ze swymi współbraćmi, którzy walczą tylko o życie
w materii. Trzeźwy rzut oka na nich pozwala im już z góry wyłączyć ich jako drugą kategorię. Dlatego
decydują się oni na samotne postępowanie swoją drogą. Jest to droga gorzkiego doświadczenia i to na niej
muszą się oni nauczyć być człowiekiem w prawdziwym sensie tego słowa.
I w trakcie stawania się tym człowiekiem odkrywają oni, że Bóg jest Miłością i Światłem.
Czyż Bóg aż nadto wyraźnie nie objawia dziecięciu bożemu, że ma plan względem człowieka i ludzkości? I
czyż nie znamy słuszności słów: „Bóg nie porzuca dzieła swoich rąk”? Plan w odniesieniu do nas, jego dzieci,
musi zostać przeprowadzony. I wszystkie napięcia, wszystkie cierpienia w tym świecie są skutkiem sprzeciwu
wobec planu Boga, wobec jego pełnych miłości uczynków. Protest względem boskiej Miłości bierze się ze
złudzenia i z nieznajomości planu, lśniącego w sile Chrystusa.
W tej Sile i w tym Świetle doświadczycie tego, że Miłość Boga zawsze otacza was jako promienny płaszcz,
gdy tylko znajdujecie się w duchowej potrzebie. Ponieważ Bóg nie pozwala na to, by jakakolwiek modlitwa
pozostała niewysłuchana.
Odpowiecie na to być może: „Ale ja modliłem się. Całą moją istotą błagałem Boga o pomoc. Walczyłem, ale
nie było żadnej odpowiedzi.” Na to trzeba powiedzieć, że okno waszej duszy nie było na tę odpowiedź
dostatecznie
otwarte.
Chcemy teraz postawić wam przed oczyma obraz człowieka, który został powołany po temu, by wziąć na
swe barki pracę wyzwalającą świat. Był on powołany do służby; ale pomyślał: „Najpierw sam muszę się
znaleźć nieco wyżej, a wtedy z tamtej pozycji będę mógł lepiej spełniać moją pracę.”
Ścieżka, którą sobie wybrał, była trudna, stroma, przepaścista, usiana wybojami. On jednak chciał nią iść,
ponieważ uważał, że jeśli ma dawać coś innym, to najpierw sam musi coś osiągnąć.
Miejsce
służby, do której był powołany, znajdowało się znacznie bliżej i nie tak wysoko, ale nie, on chciał
najpierw coś osiągnąć! Dokładając nadludzkich starań faktycznie osiągnął swój cel, jakkolwiek w drodze ze
szczytu jednej skały do drugiej groziło mu niebezpieczeństwo upadku.
Ale, o gorzkie rozczarowanie, osiągnąwszy swój cel, oddaliwszy się od ludzkości, którą zostawił za sobą,
znalazł się w lodowatym osamotnieniu. Zdawało się, że nikt go nie potrzebuje. Podczas gdy znacznie niżej jego
nauczyciele, po których spodziewał się, że spełniają swoje zadanie na wysokościach, świadczyli swą bezcenną
służbę z wydatną pomocą tych, którzy mierzyli nie tak wysoko. Myślał, że lepiej zrozumie i wypełni swoje
zadanie, gdy znajdzie się ponad rzeczami. Ale tu, w tej wielkiej samotności zrozumiał, że służba ludziom
potrzebna jest niżej, w materii, w samej życiowej walce.
Musiał się przyglądać bezczynnie. Wpatrywał się więc w krwawoczerwone słońce na horyzoncie,
opuszczony
i samotny. Jego praca nie była w tym momencie potrzebna, chociaż dokonał tak wielkiego wysiłku.
Trwał więc, całkowicie pusty. Słowa, wypowiadane poniżej, u stóp góry, pozostawały dla niego, który chciał
szukać tak wysoko, całkowicie niezrozumiałymi.
Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tej historii? Muszą one być następujące:
Natury wojownicze, powodowane czystą miłością człowieka, albo walczą o polepszenie warunków
materialnych, o polepszenie materialnego bytu, albo - po osiągnięciu pewnego stopnia zaspokojenia - z
powrotem popadają
w swoją samowystarczalność, przez co stają się na dalszą metę nieużyteczne, albo też na podstawie swego
wytrwałego dążenia zyskują tak wielką jakość duszy, że z konieczności przyciągają siły Światła. Siły te uczą
ich wtedy drogi, którą postępował Chrystus. Jakość duszy doprowadzi ich do poznania Światła, do poznania
Boga.
Człowiek, który myślał, że może coś osiągnąć tylko przy pomocy wewnętrznej czystości i duchowego
rozpoznania, bez innych, musi nauczyć się gorzkiej lekcji: jego indywidualny rozwój nie zbliżył go do pojęcia
Boga. To, co indywidualne i to, co kolektywne, musi iść razem i musi dojść do równej wibracji z ogniwem
łączącym głowę i serce, ażeby ścieżka wyzwolenia duszy, prowadząca do duchowego celu, mogła być
doprowadzona do dobrego końca.
Urzeczywistnienie w waszym życiu leży więc w rozwoju waszej wewnętrznej zdolności poprzez kolektywne
wzniesienie ludzkości w Chrystusie.
Jeśli pozostaniecie we mnie, mówi Chrystus, to zrozumiecie Prawdę, a Prawda was wyzwoli.
12
Trzy Ognie Łaski
Gdy tylko przebudzony dla Światła uczeń zdecyduje się wziąć rozbrat ze swoją starą naturą i starym stanem
życia, by stać się nowym stworzeniem i nowym dziełem, od razu zaczyna się jego droga krzyżowa. Postępuje
on wtedy śladami stóp Jezusa Pana. Stara natura musi zniknąć, musi zostać ukrzyżowana, odłożona. Paweł
przekazał to swoim uczniom w pozytywnym stwierdzeniu: Zdecydowałem się niczego już wśród was nie znać,
jak tylko Jezusa Chrystusa, ukrzyżowanego. Słowa te objaśniane były w Szkole Duchowej przez wiele lat i na
wszystkie możliwe sposoby.
Gdy
człowiek podejmuje decyzję postępowania za Świat-łem, gdziekolwiek by go ono prowadziło, to musi
przyjąć na siebie drogę krzyżową. Kto podejmuje się tego w sile Ognia Chrystusowego, ten od tej chwili staje
się różokrzyżowcem. Albowiem pod wpływem Ognia Ojca, fundamentalnego Ognia, róża otwiera się, wskutek
czego powstaje znany niepokój. Kto poświęca różę drodze krzyżowej, ten jest różokrzyżowcem, człowiekiem,
który umieszcza różę na krzyżu. Róża wzywana jest przez Ogień Ojca. Cała istota przechodzi przez drugi
Ogień, Ogień Chrystusa, drogę krzyżową.
Kto - powodowany, prowadzony i niesiony przez te dwa Ognie - idzie tą drogą krzyżową, kto ponosi i
wyznaje konsekwencje obu tych dotknięć, na przykład przy pomocy Aktu Przymierza, ten naprawdę podpisuje
to wszystko swoją krwią. Kto więc obiera wszystkie konsekwencje jako swoją postawę życiową, ten
natychmiast zapala trzeci Ogień, Ogień Ducha Świętego.
Albowiem gdy tylko podejmuje on swoją drogę krzyżową, w tym samym momencie zaczyna się
transfiguracja, wielka przemiana. Tym, co zmienia, odnawia, jest trzeci Ogień, Ogień Święty. Jest to Ogień
przeprowadzający wielką przemianę i popychający kandydata do urzeczywistnienia. Jest to nowe, gnostyczno-
magiczne życie. Dopiero wtedy płonie w kandydacie ognisty trójkąt, trigonum igneum.
Płonie w was Ogień Ojca. I już przez Ogień Ojca jesteś-cie związani z kręgiem wieczności. Światło Jezusa
Chrys-tusa ofiarowało wam wszystko, co musicie posiadać
i wiedzieć, ażeby iść ścieżką do krzyża. A jeśli decydujecie się wtedy na wyzwalającą śmierć w Jezusie Panu,
to w tym samym momencie spływa na was Duch Święty, ta Siła, która wszystko odnawia i która poprowadzi
was - jako nowe dzieło - do nowego tworzenia. Jest to początkowe przeżycie, wymagane od człowieka
gnostycznego w obliczu aktualnej drogi rozwojowej Żywego Ciała młodego Braterstwa gnostycznego.
Dopiero wtedy, gdy te trzy Ognie płoną w was, możecie naprawdę powiedzieć: Wszystko, co stare,
przeminęło, spójrz, oto wszystko stało się nowe (2.Kor. 5/17). Albowiem gdy w ten sposób stajecie się synem
Ognia, gdy w ten sposób zarysowujecie płomienny, ognisty trójkąt, gdy więc zaczyna bić od was flamma-
materia-mater, o której mówił Paracelsus, to wtedy w rezultacie tego z trzech boków trójkąta jako nowy Ogień
wzbija się sześć nowych mocy, po dwie z każdego boku.
Tych
sześć emanacji Ognia lśni i obejmuje cały przybytek głowy, górę Kalwarii, miejsce czaszki. Góra
Kalwarii promienieje wtedy w świetle trzech Ogni. Kandydat mówi swoje
Consummatum est. Warunki pod budowę zostały stworzone. Zmartwychwstał on do nowego życia. Ogień
Zesłania Ducha Świętego płonie!
Dopiero wtedy kandydat może budować w prawdziwym, odnawiającym sensie. Dopiero wtedy stoi w
pełnym znaczeniu tego słowa na dywanie. Gnostyczna magia rodzi się więc ze świętego Ognia. Kto nie posiada
tego Ognia, ten nie może prowadzić żadnej pracy gnostycznej. Nie może uczynić służby podstawowym tonem
swojego życia. I tak samo nie może być uczniem w prawdziwym sensie tego słowa. Bez świętego Ognia nie
może iść ścieżką wyzwolenia, ponieważ Ogień odnowienia musi być początkiem wszystkiego.
Dlatego
już uczeń przygotowawczy musi być przyozdobiony piętnem fundamentalnego Ognia w sercu. Jeśli
ten płomień ojcowskiego Ognia nie jest obecny, to nauka Ognia i postępowanie dzieci Ognia nigdy nie będą
mogły być zrozumiane. Kto nie posiada tego płomienia, albo innymi słowy kto nie posiada róży serca, ten nie
może zrozumieć nauki Ognia. Jeśli do Szkoły Duchowej dopuszczeni zostają ludzie nie posiadający niczego z
tego świętego Ognia, to wtedy zawsze w życiu i pracy Szkoły zachodzą trudności.
Być może powiecie teraz: „Ale to, czego nie ma obecnie, może się zdarzyć w przyszłości. Ogień może
przecież zapłonąć w nich po tym, jak zostaną przyjęci do Szkoły.” Nie, nie może! Dzieckiem Ognia się jest,
albo się nim nie jest, od urodzenia: stać się nim - jest rzeczą niemożliwą!
Musicie
oswoić się z myślą, że na ziemi występują różne typy ludzkie. Są ludzie, którzy, stosownie do swej
jakości, nie czują się na tej ziemi u siebie. I są typy ludzi, którzy każdą komórką swej istoty zrodzili się i
wzrośli z natury dialektyki. Wprowadzić takich ludzi do Szkoły Duchowej byłoby nieodpowiedzialnością.
Dziecię Ognia może pobłądzić. Dziecię Ognia może zgrzeszyć i przez to całkowicie zginąć. Ale przecież
pozostaje ono dziecięciem Ognia, a to dzięki swojej strukturze mikrokosmicznej.
Istota auryczna mikrokosmosu posiada pewne ognisko. Ognisko to, ten centralny punkt mikrokosmosu
koresponduje z sercem osobowości. I teraz chodzi o to, jaki czynnik płonie w sercu osobowości. Czy jest nim
pierwotna zasada Światła Nieruchomego Królestwa? Czy też jest to ognisko całkowicie zgodne z tą upadłą
naturą? Sprawa ta decyduje o stanie bytu, o istotnej jakości danego mikrokosmosu.
Dlatego
Szkoła Duchowa ma zawsze wielką cierpliwość i jest bardzo łagodna dla tych, którzy posiadają
sygnaturę Ognia, ale błądzą. Ponieważ Braterstwo Życia wychodzi
z absolutnej wiedzy o tym, że: gdy zbłąkany syn lub zbłąkana córka Ognia zwraca się ku ścieżce wyzwolenia
duszy i wtedy właśnie powoduje szkody we własnej istocie, to wkrótce przezwycięży je i całkowicie poświęci
się swoim możliwościom odrodzenia.
Na jakiej podstawie można twierdzić to z takim przekona-niem? Na podstawie właściwości Ognia. Wiecie,
że Ogień pali i trawi. Jeśli więc fundamentalny Ogień, Ogień Ojca rozpalony jest w jakimś człowieku, jeśli
człowiek ten postawił swą stopę na wyzwalającej ścieżce, to wtedy zaczyna się proces spalania i pochłaniania.
Jeśli wasz mikrokosmos zajął swoje miejsce na czworoboku budowy, to wtedy możecie rozpalić trawiący i
palący Ogień.
Załóżmy, że jako dziecię Ognia popełniliście na waszym czworoboku budowy wiele błędów. Wtedy
absolutnie nie byliście mądrymi budowniczymi. Przyjmijmy, że istotnie aż do tej chwili całkowicie
marnotrawiliście, z gnostycznego punktu widzenia, wasze życie i wasze możliwości; byłoby to wtedy
wprawdzie godne ubolewania, ale jeśli uświadomilibyście to sobie, to zarysowalibyście ognisty trójkąt. W
każdym razie można by tego od was jako poważnych uczniów Szkoły Duchowej oczekiwać. Zwracacie się do
Gnozy z prośbą:
Wzniosły Ogień łaski wzywa serce me,
by
wytyczyć we mnie niebios ścieżki bieg.
W tej samej chwili przychodzi odpowiedź i proces zaczyna się. W Ewangelii Jana powiada się: Kto idzie za
Synem, ten idzie za Ojcem. Kto idzie za Synem, ten równocześnie przyzywa Pocieszyciela. To znaczy, że te trzy
Ognie płoną nie jeden za drugim, lecz równocześnie. Człowiek rozpoczynający ścieżkę natychmiast zarysowuje
trigonum igneum. Ognisty trójkąt natychmiast zaczyna płonąć.
Wiecie,
że tajemny Ogień jest najważniejszym i najwznioślejszym symbolem Boga, Ducha, Gnozy, kręgu
wieczności. Róża w was jest potencjałem Boga w was. Gdy tylko święty Ogień zaczyna płonąć, zachodzi
ogniowy proces. Sam Bóg wstępuje wówczas do was. Sam Bóg zabiera głos.
Dawni Manichejczycy wychodzili z przeświadczenia
o tym, że w dzieciach Ognia Światło zmieszane jest z ciemnością. Wiemy, że jest to absolutną prawdą. W
człowieku z powodu jego narodzin w naturze istnieje wiele mrocznych elementów. Są one w nim zmieszane z
elementami świetlnymi.
Jeśli jednak idziecie ścieżką wyzwalającą, to wtedy rozpalony Ogień atakuje w was to, co mroczne. Zachodzi
więc ogniowy proces. Sam Bóg wstępuje do waszej istoty. Dlatego Paweł mówi do takiego ucznia: Czyż nie
wiesz, że jesteś Świątynią Boga i że Duch Boży w tobie mieszka? I dodaje: Kto więc niszczy Świątynię Boga,
tego zniszczy i Bóg. Albowiem Świątynia Boga jest święta, i wy nią jesteście. (I Kor. 2/16-17).
Co
Paweł przez to rozumie? Nie ma tu na uwadze zniszczenia przez innych. Albowiem uczniowi na ścieżce
inni nie mogą wyrządzić krzywdy. Jeśli płonie w was Ogień Ojca, to żaden śmiertelnik nie może tego Ognia
ugasić. Nie, tylko wy sami możecie sobie zaszkodzić. Jeśli idziecie ścieżką w płomiennym trójkącie, to wtedy
jesteście zobowiązani stać na czworoboku budowy w całkiem nowy sposób. Wtedy niezbędna jest całkowicie
nowa postawa życiowa. A jeśli tak się nie dzieje, to wtedy uszkadzacie waszą własną Świątynię, Świątynię,
która należy do Boga.
Paweł w I Liście do Koryntian, r. 3, mówi: Albowiem nikt nie może założyć innego fundamentu niż ten, który
jest założony, a którym jest Jezus Chrystus. A czy ktoś wznosi na tym fundamencie budowlę ze złota, srebra,
drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to znaczy: w jakimkolwiek dialektycznym ukierunkowaniu, to wyjdzie
to na jaw w jego dziele: dzień sądny bowiem to pokaże. Gdyż w Ogniu się objawi; a jakie jest dzieło każdego,
wypróbuje Ogień.
Zrozumiecie z pewnością, że uczeń Szkoły Duchowej, jeśli stawia w centrum swego życia niezliczone
drobiazgi, wartości dialektyczne, to wywołuje olbrzymie przeszkody. Jeśli zapalacie święty Ogień, ale
równocześnie obiema rękami chwytacie się spraw zwykłej natury, to wtedy Ogień, który przyszedł, by strawić
to, co stare i w obliczu Boga bezwartościowe, napotka w was znacznie większy opór.
Jest to powodem tego, że wielu uczniów Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża od czasu do czasu cierpi
z powodu licznych występujących w ich życiu trudności, ponieważ w swej niewiedzy przeciwstawiają się
przywołanemu przez samych siebie Ogniowi wyzwolenia. Dlatego porzućcie to, co musi być porzucone.
„A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowlę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana,
słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele: dzień sądny bowiem to pokaże”. Ogień, któryście sami rozpalili,
odkryje to. Sprawdzi wasze dzieła. „Jeśli czyjeś dzieło,
zbudowane na tym fundamencie, się ostoi”, powiada Paweł, „ten zapłatę odbierze; a jeśli czyjeś dzieło spłonie,
ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez Ogień”.
13
Podróż przez wschodnią
krainę Ducha
W Liście do Efezjan 2/1-10 czytamy: I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś
chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa
w synach opornych. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli
ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni.
Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy
umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteście - i wraz z nim wzbudził, i wraz z
nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie, aby okazać w przyszłych wiekach nadzwyczajne
bogactwo łaski swojej w dobroci wobec nas w Chrystusie Jezusie.
Albowiem
łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie
chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których
przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili.
Czytając ten fragment wzniosłego Listu Pawła zauważacie, że Paweł daje w nim świadectwo swej
niewypowiedzianej wdzięczności i radości z tego powodu, że braterstwo, gmina Efezjan została przyjęta do
pełnego łaski pola magnetycznego Chrystocentrycznej Pełni. W odniesieniu do tych uczniów Szkoły Duchowej
Paweł mówi tu, „że stali się oni prawdziwie żywymi”. I pokrótce przedstawia proces ratunku.
„Przedtem
byliście martwi z powodu przewinień i grzechów”, powiada. Przewinień tych nie trzeba
postrzegać jako poważnych naruszeń społecznego i moralnego prawa zwykłego, dialektycznego życia; chodzi
tu o fundamentalną sygnaturę przewinień i grzechów w odniesieniu do Gnozy. Wszyscy ludzie są w tym sensie
nosicielami tej sygnatury i „idą śladem tego świata i postępują za władcą panującym w powietrzu.”
Jeśli ludzkość nie idzie za swoim powołaniem jako nosicieli obrazu Boga i wobec tego nie przezwycięża
świata, to wtedy rozwija się przeciwnatura, zarówno w sferze materialnej jak i w zaświatach. I z powodu krwi
narodzin i wytworzonego karmana każdy nosi odpowiednią skazę, czyli znak. Znak ten mówi, że jest się synem
nieposłuszeństwa. Wszyscy uczniowie transfigurystycznej szkoły duchowej są w tym sensie z natury: „dziećmi
gniewu”. Nie jest to tylko prawdą mistyczną, lecz faktem, który stoi przed wami jako naga prawda i odbiera
wam wszelką możliwość emocjonalnego wypowiadania się o tym.
Kto rozpoznaje to wszystko i pogłębionym wglądem doświadcza tego jako prawdy, ten zazna
cudownego uczucia szczęścia i niewypowiedzianej wdzięczności, gdy odkryje, że jego zgodna z naturą śmierć i
fundamentalnie bezużyteczna, mocno obarczona egzystencja dozna w transfigurystycznej Szkole Duchowej
zmiany i przejdzie w totalne uratowanie oraz w wolne od długu wyniesienie.
Dopiero wtedy otwiera się prawdziwa perspektywa życiowa. Dopiero wtedy rozwija się przed
człowiekiem przyszłość, ta mianowicie, by w nadchodzących stuleciach wykazywać ogromne bogactwo siły
łaski Chrystusa. Albowiem kto jest przyjęty do magnetycznego ciała
młodego gnostycznego Braterstwa, kto doświadcza siedmiu promieni Powszechnego Ducha i zapala w nim
swój siedmioramienny świecznik, ten jest przyjęty do procesu rozwoju i przemiany, który z punktu widzenia
czasu i przestrzeni trwać będzie wiele setek lat. Razem ze swymi braćmi i siostrami podejmuje podróż, która
prowadzi stąd do boskiego pola astralnego, przechodząc od siły do siły, aż otworzą się bramy Nieruchomego
Królestwa. Jest to podróż przez wschodnią krainę Ducha.
Jest ona umożliwiona przez wzniosłe, gnostyczne dary zbawienia. Musicie tylko postawić stopę na ścieżce
nowych konsekwencji życiowych, by jako ci, których dotknął Ogień łaski, zmienić ten zbawczy pokarm w Siłę
i - będąc w posiadaniu daru tej witalności - wejść w życie duszy duchowej.
Gwoli prawdy musimy tu dodać rzecz następującą: Jakkolwiek wielu ludzi w Szkole Duchowej otrzymuje tę
Siłę codziennie i spożywa ten pokarm prawie w każdej godzinie, to jednak okazuje się, że te dynamiczne
możliwości są stale za mało wykorzystywane. Wszyscy uczniowie prawdziwie stęsknieni za Gnozą dzięki
ciągłemu połączeniu
z magnetycznym ciałem siedmiokrotnie objawionej Szkoły Duchowej stali się bardziej niż bogaci. Posiadają
skarby. Ale nie są tego dostatecznie świadomi. Zanadto ukierunkowani są na osiągnięcia w dialektyce, które
uważają za zbyt nikłe.
Zauważcie jednak, że Paweł wskazuje mieszkańcom Efezu na to, że są oni zachowani poprzez łaskę, że są
obdarzeni bogactwami, których nie mogą wyjaśnić swoim stanem dialektycznym. „Jest to darem Boga, a nie
wynika z zasług”, powiada. Dlatego jako gnostycznie poruszeni musicie zająć wobec tej okoliczności zupełnie
inne stanowisko, mianowicie takie: „Jesteśmy jego dziełem, stworzonym w Jezusie Chrystusie dla dobrych
dzieł, do których Bóg przygotował nas wcześniej, abyśmy w nich mogli postępować”.
Jeśli rozumiecie tę ostatnią wypowiedź Pawła, to posunęliście się spory krok do przodu. Ponieważ Paweł
chce przez to powiedzieć: Nie mieszajcie spraw zwykłej natury ze sprawami Gnozy; albowiem zwykłej natury
nie możecie zmienić. Posiadacie teraz nowe możliwości, by przestrzegać teraz całkiem nowej postawy
życiowej, która nie ma nic wspólnego ze zwykłą naturą. I w niej macie iść.
W tej przemianie duszy możecie teraz spytać: „Jak można zachowywać tę nową postawę życiową?” Nasza
odpowiedź brzmi: Tę nową postawę życiową możecie sobie przyswoić w jedności grupowej.
13
Głos Ciszy
A wówczas do twego wewnętrznego ucha
przemówi głos Ciszy i powie:
Jeśli twoja dusza śmieje się
kąpiąc się w słonecznym świetle twego życia,
jeśli twoja dusza śpiewa radośnie
w swej powłoce z ciała i materii,
jeśli twoja dusza płacze
w swym zamku złudzeń,
jeśli twoja dusza stara się usilnie
zerwać srebrną nić,
która łączy ją z Mistrzem,
wtedy wiedz, o uczniu,
że twoja dusza należy do ziemi.*
Śledząc ucznia na jego ścieżce musimy wyraźnie zauważyć, w którym miejscu ścieżka ta się zaczyna.
Ścieżka zaczyna się tam, gdzie uczniowi udaje się wydźwignąć ze swego więzienia zrodzonego z natury.
To
wydźwignięcie się możliwe jest tylko wtedy, gdy pragnienie serca stanie się dostatecznie silne i czyste,
gdy sanktuarium głowy zostanie oczyszczone z motywów
i zamiarów dialektycznych, gdy wzrastająca zdolność myślenia uwolni się od niższego rozumu, a rozum
poddany zostanie przewodnictwu inteligencji.
Poprzez
tę transmutację wewnątrz osobowości uczeń będzie mógł doświadczyć wzrostu duszy oraz stać się
duszą prawdziwie żywą. Jeśli dusza żyje, to ścieżka może się zacząć. Uczeń zostaje wtedy wydobyty ze studni
jedną z siedmiu lin.
Po tym, jak uczeń znajdzie w ten sposób ścieżkę i wstąpi na nią, przede wszystkim usłyszy głos Ciszy, głos
swojego Mistrza. Mistrzem tym jest wewnętrzny, własny Bóg, dziewiczy Duch, którego dawni gnostycy
określali mianem Christos. Mistrz ten musi do ucznia przemówić. Bez tego głosu żaden nauczyciel ani żaden
inny pomocnik nie będzie mógł dla niego niczego uczynić.
Christos jest zstępującym Duchem, który poprzez duszę wiąże się z tym, co zrodzone z natury. Ten wiecznie
Doskonały zwraca się przede wszystkim do duszy. Albowiem teraz wszystko zależy od tego, jak dusza się
zachowa.
Musicie dobrze zrozumieć to tak szczególne zadanie duszy i jej pozycję. Albowiem w rzeczywistości dusza
jest przyciągana przez dwa światy, przez dwa pola życia. Musi ona występować jako pośrednik. Z jednej strony
egzystuje rzeczywistość niższego świata, w Głosie Ciszy trafnie nazwana „salą cierpienia”, w której czyni się
wszystko, by uwikłać człowieka w iluzji „wielkiej herezji”, a z drugiej strony trwa ład życiowy Ducha. Dusza
musi się więc wyrażać w dwóch światach.
Dlatego
zrozumiecie,
że dusza musi być ćwiczona. Dusza musi być zawsze zdolna do dokonywania
prawidłowego wyboru. Ponieważ każda fałszywa decyzja może wywołać wielkie nieszczęście. W tym świetle
zrozumiałe staje się ewangeliczne ostrzeżenie: Dusza, która grzeszy, musi umrzeć. Jeśli więc głos Ciszy
zostanie usłyszany, to musi się on stać przewodnikiem duszy. I tylko wtedy, gdy dusza będzie postępowała za
tym przewodnikiem, gdy będzie posłuszna tylko temu Mistrzowi, będzie można przebyć pierwszą, tak
niezwykle niebezpieczną fazę ścieżki.
Ten ostrzegawczy głos mówi o doświadczeniu dobrze znanym wszystkim ludziom. Życie zrodzone z natury
zawiera niezliczone wzloty i upadki. Jeśli człowiek jest jeszcze młody, zdrowy i silny, i - jak to się mówi -
chwyta wiatr w żagle, przez co „kąpie się w słonecznych promieniach swego życia”, wówczas śpiewa w swym
materialnym spowiciu. I któż miałby mu tego zazdrościć?
Ale
niedługo potem nadchodzą liczne momenty, w których zauważa, że jest uwięziony w zamku iluzji. W
jednej chwili jest całkowicie zaabsorbowany wirem tego świata, a w następnej nasłuchuje donośnego głosu
wielkiej iluzji. Dotykają go gorące łzy bólu, poniekąd znieczulają go niezliczone krzyki nędzy i biedy,
dochodzące do niego
z wszystkich stron. W jednej chwili ma człowiek powody po temu, by z całym optymizmem iść życiu
naprzeciw, a w następnej niemal drętwieje z przerażenia.
I wtedy do duszy, do ucznia, który stoi na początku swojej ścieżki, przemawia głos Ciszy, głos Christosa: nie
pozwól wlec twej duszy przez wszystkie te zmienne nastroje istoty zrodzonej z natury. Bądź ponad radością
i smutkiem. Nie pogrążaj się ani w radościach chwili, ani w jej udrękach. Nie pozwól się porwać wszystkim
tym niepokojom czasu, bo jakże mógłbyś wtedy należeć do wieczności?
Wstrzymajcie
się więc od tego, bracia i siostry! Jeśli wasza dusza współwibruje z wszystkimi emocjami
chwili i jest przez nie wciąż niepokojona, to sama zrywa srebrną nić, która łączy ją z Mistrzem. I wtedy nie
może pozostawać z nim, z Christosem, w ciszy.
Nie
będąc obojętną wobec doli i niedoli ludzi zrodzonych z natury - bo która dusza mogłaby tu być obojętną?
- dusza musi być wolna od wszelkiego poruszenia, zarówno ze strony radości, jak i smutków. Dusza musi się
nieustannie ukierunkowywać na wzniosłe połączenie z Christosem, w świadomości, że w ten sposób może
najlepiej pomóc w tym, by Duch, dusza i ciało stały się jednią.
* Z książki H.P.Bławackiej pt. Głos Ciszy, Adyar-Verlag, Graz, 1976.
14
Trójprzymierze Światła
Wewnętrzne prawa Szkoły Duchowej opierają się na sile jądrowej i jej działaniu w różnych aspektach
siedmiokrotnej Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża. Dlatego musicie dobrze zrozumieć, że gnostyczna
Szkoła Duchowa nie jest sprawą osobistą.
Szkoła Duchowa, w każdym razie wtedy, gdy jest już
w pełni rozwinięta, dysponuje siedmiokrotnym, Żywym Ciałem. Zbudowana jest z żywych kamieni, to znaczy
z kilku tysięcy dusz, które od żywego Chrystusa oczekują swego pełnego uzdrowienia. Tego rodzaju Szkoła
Duchowa należy do niego, do żywego Chrystusa. Jedynie w jego sile astralnej, w jego uświęconej krwi dzieło
wyzwolenia może się stać rzeczywistością.
Stąd też prawdziwy sługa podczas swojej pełnej oddania i aktywności pracy dla Szkoły Duchowej nigdy nie
stawia siebie w centrum. Tak samo jak Chrystus, prawdziwy sługa powie: „Z siebie nie posiadam niczego.
Wszystko, czym jestem, wszystko, co mówię, otrzymałem od Gnozy, od Braterstwa Życia, które troszczy się o
mnie przy pomocy młodego Braterstwa gnostycznego”. Albo jak niegdyś powiedział Chrystus: „Wszystko, co
posiadam, wszystko, co mówię, otrzymałem od Ojca mego, który jest w niebie”. Takie oto jest głębokie
znaczenie i prawdziwa istota słów Chrystusa, których słudzy uczą i dowodzą swoim życiem: „Panie, nie moja
wola, lecz Twoja wola niech się stanie”.
Jeśli z serca Powszechnego Gnostycznego Łańcucha do ciemnej ziemi natury śmierci złożone zostanie ziarno
siewne, to wiemy, że w tej zasadzie życia zawarte jest całkowite objawienie zbawienia. W tej więc zasadzie
życia leży początek. Zasady tej nie można zanegować.
Podobnie
wygląda sytuacja, jeśli idzie o ścieżkę uwolnienia duszy, którą chcecie iść. Zanim jeszcze
zaczniecie ścieżkę, w sercu Szkoły Duchowej już leży ukryte wszystko, co ma was prowadzić do
urzeczywistnienia tej ścieżki w praktyce.
I tak był Łańcuch Braterstwa Chrystusowego oraz dwoje członków Kierownictwa Duchowego, tworzący
razem trójkąt, z którego wierzchołka promieniuje Światło Chrystusowe, Światło uświęcone, w służbie
wszystkich, którzy go pragną.
I
jednomyślnie Jan van Rijckenborgh oraz pisząca te słowa zdecydowali się w objawionym, świętym Świetle
Chrystusa utorować drogę do siódmego aspektu Szkoły Duchowej, do Pola Zmartwychwstania, ażeby rozwój
wszystkich braci i sióstr, którzy idą z nami i przyjdą po nas, dokonał się w pełni. Dlatego też znów w chwili
obecnej ważne jest: posłuszeństwo wobec tej świętej, uniwersalnej pracy.
Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża, której uczniami jesteście, wywodzi się ze wspólnoty dwunastu braci i
sióstr powszechnej Gnozy. Ściśle mówiąc, wspólnota ta istniała już na początku dwudziestego wieku i wciąż
jeszcze składa się z dwunastu członków.
Trójprzymierze
Światła zdecydowało się w ostatniej części XIX wieku na rozwój zupełnie nowego
światowego dzieła, które miało się dokonać w zupełnie inny sposób, niż było to możliwe kiedykolwiek
przedtem. Praca ta miała uczynić Europę swoją podstawą i stamtąd rozprzestrzenić się na cały świat.
Ażeby praca ta mogła się powieść, rozwój tego dzieła musiałby być oczywiście trojakiego rodzaju.
Trójprzymierze
Światła składa się, jak wiecie, z:
Braterstwa
Świętego Graala,
Braterstwa
Katarów
oraz Braterstwa Różokrzyża.
Są to trzy Braterstwa, które jako Powszechny Łańcuch Braterstwa we wszystkich czasach wspólnie
urzeczywistniają wielki plan Boga w służbie Boga i człowieka:
poznanie planu Boga,
uświadomienie religijne
i
sztukę urzeczywistnienia.
W początkach XX wieku postanowiono podjąć całkowicie nową, trojaką pracę. Wspólnocie kręgu, składającej
się z dwunastu członków należących do ostatnich żniw wyzwolonych braci i sióstr Powszechnego Łańcucha
Braterstwa, przekazane zostało następujące zlecenie: w nawiązaniu do działalności Braterstwa Katarów na
południu Francji w krainie Sabarthez, która miała miejsce przed ponad siedmiuset laty, przejąć ogromne
zadanie spełnienia we wspólnym wystąpieniu pracy Trójprzymierza Światła.
O tym wielkim przedsięwzięciu mówiliśmy podczas wielu Służb w naszych świątyniach i obecnie nie ma
potrzeby zajmować się tym bliżej, wolno nam jednak powiedzieć, iż ten wielki cud zdarzył się. Róża wielkiego
samoofiarowania się świętemu dziełu zapuściła korzenie na nagich skałach natury śmierci. I widzimy teraz, jak
budowla ta rośnie, wznoszą się mury świątyni spoczywające na kamieniu węgielnym, którym jest Chrystus. I
do tych murów Powszechnej Świątyni wciąż dochodzą kolejne warstwy.
W dzisiejszych przełomowych czasach praca ta kontynuowana jest przy pełnym poparciu Powszechnego
Braterstwa Chrystusowego, aby objawienie żywej duszy duchowej stało się świętem zbiorów, dla uratowania
dusz poszukujących z nocy czasów, dla pozytywnego przejścia przez wrota świętej Świątyni Chrystiana
Różokrzyża.
Płomieniu Siedmiu Sfer,
mą całą istność przyjm
w
godzinie
świętej tej
gnostycznych
Elohim.
Już górnej sali lśnienie
bez granic promienieje.
A Światłość Twoja, Panie nasz,
nam zewsząd daje znak.
Stąd, gdzie królewski grób,
powstaje Galahad.
To Wszechbraterstwo daje
świadectwo nowych lat.
Tęsknotą za Zbawieniem
brzmią pieśni; o Przymierzu,
o Nowej Mocy dźwięczy śpiew -
Czyn już spełniony jest.
I w dal rozbrzmiewa zew,
hen, ponad stary świat:
do grupy przyłącz się,
która czeka już od lat.
Wykute jest ogniwo
poznania Gnozy Żywej.
Zwycięstwa krzyk - dziękczynna pieśń -
i Nowy wstaje Dzień.
15
Wszelka zmiana
zaczyna się w krwi
W niniejszym rozdziale chcielibyśmy przedstawić
sprawy, które mogą się okazać ważne i istotne dla każdego ucznia. Dlatego najpierw musimy postawić pytanie,
czy istnieje dostateczna świadomość, umożliwiająca zrozumienie tego, o co właściwie w Szkole Duchowej
chodzi.
Także i wy musicie sprawdzić samych siebie, czy jesteś-cie w stanie w prawidłowy sposób reagować na
wzniosły cel Szkoły Duchowej. Nie wątpimy, że rozumowo przyjęliście to, co jest wam przekazywane z miejsc
naszej służby. Na podstawie tego rozumowego pojmowania z pew-nością doprowadziliście do rozwoju
pewnego zrozumienia. Być może potraficie nawet utrzymać to zrozumienie jako syntezę wszystkiego, co
zostało omówione.
Samo w sobie jest to oczywiście czymś pozytywnym, jednakże w ramach waszego udziału w Żywym Ciele
Szkoły nie jest to wystarczające. Dlaczego nie? Ponieważ poza pojmowaniem rozumowym musi także istnieć
świadomość.
Wielką misją Szkoły Duchowej jest zwiastowanie żywego uświęcenia, które można odnaleźć w Gnozie, tym
wszystkim, którzy chcą - poprzez proces transmutacji - wznieść się z materialnego stanu duszy do stanu
człowieka o duszy duchowej. Jeśli wykazujecie zrozumienie i jesteście gnostycznie wrażliwi, to kierownictwo
Szkoły ma powody do radości, wie bowiem, że zrozumienie i świadomość doprowadzą w najbliższej
przyszłości do wielkich rezultatów. Oczywiście nie wolno nam przeoczyć także tego, co mniej znaczące,
albowiem znajdą się wśród nas uczniowie, którzy wznoszą się znacznie wyżej ponad przeciętność, ale również
i tacy, którzy pozostają jeszcze poniżej przeciętnego poziomu rozumienia i świadomości. Dlatego więc
chcielibyśmy naświetlić i dokładniej objaśnić kilka punktów dotyczących bezpośrednio procesu transmutacji
człowieka-osobowości.
Musicie
wiedzieć, że wszelka zmiana zaczyna się w krwi. Dlatego też pierwszym wymogiem jest
oczyszczenie krwi i zmiana krwi. Poza tym wychodzimy z założenia, że wszys-cy ludzie żyją z pewnej
centralnej zasady życia. Tę centralną zasadę życia lub tego, co ożywia (wątroby), człowiek posiada w krwi.
Krew zaś ma siedem aspektów. I na tej podstawie można objaśnić całą osobowość. Ten siedmiokrotny aspekt
centralnej zasady życia możemy przedstawić następująco:
1. idea,
2. siła astralna,
3-6. cztery wartości eteryczne,
7. czynnik glutenu w materialnej osobowości.
Musicie wziąć pod uwagę fakt, że krew jest śmiertelna
i zniszczalna. Dlatego też musicie przyjąć, że wszyscy ludzie piją z czary śmiertelnych sił krwi.
Być może zapytacie samych siebie: „Czy także i ja piję z czary śmiertelnych sił krwi?” Odpowiedź musi
brzmieć: „Tak, ponieważ każdy człowiek żyje ze sfery życia, która staje się coraz bardziej sataniczna, gdyż
zachodzi wzajemne oddziaływanie między człowiekiem a otaczającą go atmosferą.” W tej dialektycznej sferze
życia było tak zawsze.
Także i w przeszłości dobrze wiedziano o tym, że wszelka zmiana zaczyna się od krwi. Dlatego nieustannie
dbano o to, by tak dalece, jak to tylko było możliwe, oczyszczać siły krwi z atmosfery, w której ludzie musieli
żyć, i tym samym utrzymywać tę zasadę życia na odpowiednim poziomie.
Zrozumiałe jest, że udawało się to tylko częściowo. Cóż bowiem czyniło na przykład kapłaństwo w
odległych czasach? Zauważcie, że starożytni kapłani nie wiedzieli o oddziaływaniu uzdrawiającego,
uświęcającego promieniowania Ducha Chrystusowego, nie mogli być tego świadomi.
Przyjrzyjmy
się przez chwilę obrzędowi sakramentalnemu, odprawianemu przez starotestamentowych
kapłanów. Stanie się dla was wtedy jasne, że krew wielu zwierząt, jeśli chodzi o zawartą w niej zasadę życia, z
dialektycznego punktu widzenia jest bardzo niewinna. W krwi owiec, jagniąt i bydła nie ma tego, co nazywamy
złem.
Wyobraźmy sobie ówczesną świątynię pełną ludzi prowadzących zwykłe, dialektyczne życie. Z pewnością
byli wśród nich i tacy, którzy dawali upust swej grzesznej naturze. Rzesza ta otoczona była zgubną i grzeszną
chmurą astralną, tak że wciąż można się było obawiać najgorszego.
Cóż więc czynili ówcześni kapłani? Zbierali w świątyniach tłumy wiernych i palili kadzidła, w specyficzny
sposób uwrażliwiające ludzi na krew. Po czym składali ofiary ze zwierząt, pozwalając spływać krwi do naczyń.
Opary krwi i jej zapach roznosiły się w atmosferze świątyni; ludzie pozostający pod wpływem woni ziół,
wdychali siły życiowe krwi zwierzęcej. Było to swoiste oczyszczanie krwi człowieka, tym bardziej, że
równocześnie rozsypywano nad głowami popioły spalonych zwierząt.
Jeśli dziś lekarz przepisuje pacjentowi lek pochodzenia zwierzęcego, to czyni dokładnie to samo, co dawni
kapłani. Jedyna różnica polega na tym, że dziś pacjent otrzymuje ekstrakt zwierzęcej wątroby przy pomocy
zastrzyku lub tabletki. Zwierzęcy preparat wątrobowy służy wzmocnieniu zasady życia w krwi, po to, by
można było znieść w życiu kolejny cios.
Musimy tu w związku z tym powiedzieć, że fakt, iż przeciętny człowiek odżywia się mięsem, można w
pewnym stopniu uznać za podtrzymujący życie. Ponieważ pożywieniem tym codziennie oczyszczana jest i
utrzymywana w spokoju ludzka krew, która zazwyczaj bywa nieustannie podjudzana do coraz gorszych
popędów.
Prawdopodobnie
zrozumiecie,
że również wegetarianizm ma na celu oczyszczanie. Albowiem soki roślinne
również posiadają centralną zasadę życiową. Stąd dla człowieka, który nie chce iść ścieżką uwolnienia duszy i
ducha, nie ma wielkiej różnicy, czy oczyszcza on swoje popędy preparatami zwierzęcymi czy też sokami
roślinnymi, i w ten sposób utrzymuje je w równowadze. W świetle ucznios-twa Szkoły Duchowej zasadniczo
należałoby odrzucić obydwie te metody.
My, którzy należymy do Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża, jesteśmy wegetarianami, ażeby w tym
naturalnym stanie, w jakim się człowiek znajduje, pójść drogą najmniejszego oporu w kierunku zupełnie innego
rodzaju oczyszczania krwi. Pozostawmy na moment poza zasięgiem rozważań moralne i etyczne motywy
naszego wegetariańskiego odżywiania.
Zwracamy
się tu ku oczyszczaniu naszej krwi przez krew Jezusa Chrystusa. „Krew Jezusa Chrystusa
oczyszcza nas z wszystkich grzechów”.
Kim jest Chrystus? Albo lepiej zapytajmy, czym jest Chrys-tusowa siła życiowa?
Chrystus jest pełnią promieniowania Powszechnej Gnozy. Jeśli siła ta zostaje przywołana przez czyste,
ukierunkowane, magnetyczne serce ciała astralnego, wówczas koncentruje się ona w ciele eterycznym i atakuje
całą jaźń materialną. Jest to siła, która całkowicie odnawia serce i głowę, a więc obydwa sanktuaria. Musicie to
sobie gnos-tycznie uświadomić.
Gnostyczne
uświadomienie oznacza osiągnięcie nieskalanej jedności nowonarodzonej duszy z Duchem. Jest
ono centralną, prawdziwą ideą. Z tej krwi, z krwi Jezusa Chrys-tusa musicie żyć. Ta krew musi zostać
zasymilowana przez wątrobę. Tę krew musicie wdychać. Z tej krwi musicie żyć i być. Ta krew jest Gnozą,
która was wzywa. Mówi się o krwi, gdyż serce przyjmuje ją jako siłę Światła, która odmienia krew.
Ta krew, ta siła Światła musi kiedyś zastąpić w was centralną zasadę życiową, aby z tej siły krwi powstał w
polu zmartwychwstania zupełnie nowy człowiek. „Zaprawdę, zaprawdę, krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas
z wszystkich grzechów”.
Naszą gorącą prośbą jest, abyście kiedyś zawarli to nowe przymierze krwi.
W związku z powyższym cytujemy dwa rozdziały ze Starego Testamentu:
Księga Ozeasza, rozdział 4, skierowany do niewiernych kapłanów i niewiernego narodu:
Słuchajcie słowa Pana, synowie Izraela, bo Pan ma powód do skargi na mieszkańców kraju: nie ma w kraju
ani wierności, ani miłości, ani poznania Boga. Jest natomiast krzywoprzysięstwo, kłamstwo, kradzież,
cudzołóstwo, rabunek, morderstwa idą za morderstwami. Dlatego kraj okrywa się żałobą i mdleją wszyscy jego
mieszkańcy wraz ze zwierzętami polnymi i ptactwem niebieskim, nawet i ryby morskie giną.
Lecz niech nikt nie oskarża i niech nikt nie robi zarzutów, gdyż z tobą wiodę spór, kapłanie! Dlatego
potkniesz się za dnia, a wraz z tobą potknie się i prorok w nocy; prowadzisz swój lud do zguby. Lud mój ginie,
gdyż brak mu poznania; ponieważ ty odrzuciłeś poznanie, i Ja ciebie odrzucę, abyś mi nie był kapłanem, a
ponieważ zapomniałeś o zakonie swojego Boga, Ja też zapomnę o twoich dzieciach. Im więcej ich jest, tym
więcej grzeszą przeciwko mnie, swoją chwałę zamienili w hańbę.
Żyją z ofiar za grzech mojego ludu i pożądają ich winy. Dlatego stanie się z ludem to, co z kapłanem; ukarzę
ich za ich postępowanie i odpłacę im za ich uczynki. Gdy będą jedli, nie nasycą się; będą uprawiali nierząd,
lecz się nie rozmnożą, gdyż opuścili Pana, oddając się wszeteczeństwu.
Wino i moszcz odbiera rozum. Mój lud radzi się swojego drewna, a jego kij daje mu wyrocznię, gdyż duch
wszeteczeństwa ich omamił, a cudzołożąc odstąpili od swojego Boga.
Na szczytach gór składają ofiary, a na pagórkach spalają kadzidła, pod dębem, pod białą topolą i pod
terebintem, bo ich cień jest przyjemny. Dlatego wasze córki oddają się nierządowi, a wasze młode kobiety
cudzołożą.
Nie
będę karał waszych córek za ich nierząd ani waszych młodych kobiet za ich cudzołóstwo; gdyż oni sami
odchodzą na bok z nierządnicami i razem z wszetecznicami składają ofiary, a lud nierozumny ginie.
Jeżeli ty, Izraelu, hołdujesz nierządowi, niech Juda nie ściąga na siebie winy! Nie chodźcie więc do
Gilgal i nie pielgrzymujcie do Bet-Awen, i nie przysięgajcie mówiąc: Jak żyje Pan!
Jeżeli Izrael znarowił się jak krowa narowista, to czy Pan ma ich paść jak jagnię na rozległej łące?
Efraim
zaprzyjaźniony jest z bałwanami, związał się
z gronem pijaków! Ustawicznie uprawiają nierząd, bardziej kochają hańbę niż swoją chwałę. Wicher rozniesie
ich na swoich skrzydłach, a wtedy doznają hańby z powodu swoich ołtarzy.
Izajasz, rozdział 1, sąd nad grzesznym ludem Izraela:
Widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jeruzalemu w czasach królów judzkich: Uzjasza, Jotama,
Achaza i Hiskiasza.
Słuchajcie, niebiosa, i uważnie przysłuchuj się, ziemio! Gdyż oto Pan mówi: synów odchowałem i
wypiastowałem, lecz oni odstąpili ode mnie. Wół zna swego właściciela, a osioł żłób swego pana, lecz Izrael nie
ma rozeznania, mój lud niczego nie rozumie.
Biada narodowi grzesznemu, ludowi obciążonemu winą, potomstwu złośników, synom wyrodnym! Opuścili
Pana, porzucili Świętego Izraelskiego, odwrócili się wstecz. W co jeszcze można was bić, gdy nadal trwacie w
odstępstwie? Cała głowa chora i całe serce słabe. Od stóp do głów nic na nim zdrowego: tylko guzy i sińce, i
świeże rany; nie opatrzone ani nie przewiązane, ani nie zmiękczone oliwą.
Wasz kraj pustynią, wasze miasta ogniem spalone, plony waszej ziemi obcy na waszych oczach pożerają;
spustoszenie jako po zniszczeniu Sodomy. I pozostała córka syjońska jak szałas w winnicy, jak budka w polu
ogórkowym, jak miasto oblężone. Gdyby Pan Zastępów nie był nam pozostawił resztki, bylibyśmy jak Sodoma,
podobni do Gomory.
Słuchajcie Słowa Pana, książęta sodomscy, przysłuchuj się uważnie wskazaniu naszego Boga, ludu Gomory!
Co mi po mnóstwie waszych krwawych ofiar - mówi Pan. Jestem syty całopaleń baranów i tłuszczu karmnych
cieląt, a krwi byków i jagniąt, i kozłów nie pragnę. Gdy przychodzicie, aby zjawić się przed moim obliczem,
któż tego żądał od was, abyście wydeptywali moje dziedzińce? Nie składajcie już ofiary daremnej, kadzenie,
nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uroczystych zebrań - nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Waszych
nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem, zmęczyłem się znosząc je.
A gdy wyciągacie swoje ręce, zakrywam moje oczy przed wami, choćbyście pomnożyli wasze modlitwy, nie
wysłucham was, bo na waszych rękach pełno krwi. Obmyjcie się, oczyśćcie się, usuńcie wasze złe uczynki
sprzed moich oczu, przestańcie źle czynić! Uczcie się dobrze czynić, przestrzegajcie prawa, brońcie
pokrzywdzonego, wymierzajcie sprawiedliwość sierocie, wstawiajcie się za wdową!
Chodźcie więc, a będziemy się prawować - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak
śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna. Jeżeli zechcecie być posłuszni, z
dóbr ziemi będziecie spożywać, lecz jeżeli będziecie się wzbraniać
i trwać w uporze, miecz was pożre, bo usta Pana tak powiedziały!
17
Apokalipsa i zadanie
Szkoły Duchowej
Wnaszej Szkole często mówi się o rozwoju płomiennego trójkąta, zbudowanego z linii promieniowań
astralnych przebiegających między wątrobą, śledzioną i przybytkiem serca. W kandydacie do uczniostwa
trójkąt ten musi zostać silnie ożywiony. Znaczy to, że bardzo subtelne promieniowania astralne serca muszą
zostać podniesione, tak że ze szczytu trójkąta wznosi się w górę nowa siła i wypełnia cały przybytek głowy.
Fakt,
że płomienny trójkąt promieniuje w przybytku głowy, stanowi początek rozwoju duszy; podstawy pod
stan świadomości nowej duszy zostały położone; złota róża może się objawić. Po tym przygotowaniu siódmy
promień może się w uczniu uaktywnić.
Ostatnimi laty Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża zajęta była tym, by na czołach wszystkich swoich
uczniów, od członków przedsionka i pracy z młodzieżą po stopnie wewnętrzne, odcisnąć znak Syna
Człowieczego. W ten sposób rozwinęło się w Szkole Duchowej potężne dzieło.
Dlatego dawno już nastał czas otwierania się siódmej pieczęci. Występuje sześciu aniołów z trąbami w
rękach - jak mówi się w Księdze Objawienia. Ukazuje się złoty blask nowego sądu. Sześciu aniołów dmie w
trąby. W całej dialektycznej kuli świata wyzwalają się potężne promieniowania.
Rozumiecie,
że chodzi tu o sześć potężnych promieniowań gnostycznych, wywołujących ponowne
przełamanie. Wszystkie te promieniowania odnoszą się do dwu-nastokrotnej jakości cielesnego człowieka.
Cały system nerwowy ma dwanaście aspektów. Pomyślcie o dwunastu parach nerwów czaszkowych, które
poczynając od przybytku głowy rozchodzą się na całe ciało. Sześć z tych dwunastu aspektów ma pozytywne
zadanie, a sześć zadanie negatywne. Dlatego sześć negatywnych promieniowań wywiera na ucznia określony
wpływ, a sześć pozytywnych wzmacnia już rozwijający się proces.
Cały system nerwowy wraz z dwunastoma parami nerwów czaszkowych musi się dostroić do tego Janowego
procesu. Dlatego musi także nastąpić dwanaście przełamań. Przede wszystkim za sprawą aniołów dzierżących
piątą i szóstą trąbę dochodzi do ciężkich doświadczeń, symbolizowanych przez straszliwe plagi i przerażające
rumaki piekieł. Symbole te wskazują na astralne niepokoje w polu oddechu kandydata do uczniostwa w
gnostycznych misteriach.
W
końcu pozostaje jeszcze oczekiwanie na ostatni odgłos trąby, zapowiadany siedmioma piorunami. Siedem
piorunów odnosi się do świętej wiedzy o siedmiu Promieniach. Chodzi tu o dotknięcie Siedmioducha będące
zwiastunem dalszego rozwoju.
Uczeń musi przy tym zjeść gorzką księgę. Chodzi tu o bardzo ważny kryzys, przez który przejść musi w
samotności każdy uczeń Szkoły Duchowej, nim nie nastąpi koniec.
Następnie uczeń zobowiązany jest, jak mówi się w Apokalipsie, do zmierzenia granic świętego miasta. Wstań
i zmierz Świątynię Bożą i ołtarz, i tych, którzy się w niej modlą. Wyłącz jednak zewnętrzny przedsionek
Świątyni i nie mierz go, gdyż oddany został poganom, którzy tratować będą święte miasto przez czterdzieści
dwa miesiące. (Obj. 11/1-2).
W ten sposób młode Braterstwo gnostyczne zaprojektowało gnostyczne pole pracy. Wymierzyło i zbudowało
nową Świątynię Boga. I znajdują się w niej wszyscy, którzy należą do Gnozy.
Szkoła Duchowa stworzyła jednak rezerwę dla jednego z podstawowych aspektów aparatu pracy, dla
przedsionka. Ma on za zadanie pozostawać przez pewien czas w dialektycznym polu pracy, by funkcjonować
jako miejs-ce zgromadzenia dla tych, którzy nie mogą iść razem, albo nie chcą.
Żyjemy w czasach, kiedy gnostyczna Szkoła Duchowa musi zostać zakotwiczona w czasie. Zaczyna się
Apokalipsa. Oto pojawiają się też eony natury z wszystkimi swoimi poplecznikami, ażeby zaatakować
służebników Boga. Wyłaniają się dwa straszne monstra, jedno od strony morza, a drugie od strony lądu, by
zniszczyć cały świat.
Ale co się dzieje? Cały świat modli się do nich! Praca Szkoły Duchowej powoli posuwa się naprzód, podczas
gdy cały świat z szaloną szybkością gna ku wielkiej zagładzie. Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża pracuje w
tych czasach przełomu nad zakotwiczeniem gnostycznego pola pracy. I jest w tym okresie wystawiona na silne
ataki.
Jednakże z powodu tych naturalnie koniecznych i całkiem zrozumiałych doświadczeń rodzi się Chrystus. To
znaczy: w systemie tych wszystkich, którzy okazują się wierni, dusza staje się żywa. Płomień rozpalony w
przybytku głowy obejmuje większą przestrzeń. Całkowicie odnawia przybytek głowy, tak że w danym
momencie Siedmioduch może w pełni wejść do systemu. W ten sposób dusza zostaje związana z Duchem. Tym
samym także cały firmament magnetyczny zostaje w cudowny sposób odsłonięty.
Uczeń gnostycznych misteriów widzi też na górze Zion objawienie Baranka, w otoczeniu wyzwolonych.
Przed młodym bratem lub młodą siostrą otwiera się gnostyczne pole astralne. I teraz z pewnością rozumiecie,
że rozwój ten, promieniowania te likwidują wszystkie przeszkody. Promieniowania Siedmioducha, zebrane w
nowym polu astralnym, skłaniają do aktywności. Wylewają całą zawartość swych szal na świat, na uczniów,
którzy przygotowali się do gnostycznego życia. Skutkiem czego wszystko to, co dialektyczne, zostaje
unicestwione. Wszystko, co jest z ziemi i co musi zginąć, lamentuje i szlocha z powodu ucisku.
Tymczasem z nowych niebios rozlega się pieśń pochwalna ku czci Boga: Tysiącletnie Królestwo zaczyna
swój bieg. Cała otchłań zostaje oddalona od gnostycznego Królestwa. Uczniowie, Szkoła Duchowa i pola pracy
gnostycznej trwają w świecie jako władcy.
I kiedy po pewnym czasie całe żniwo, jakie tylko może być odkupione z ziemi, zostaje zebrane, przychodzi
ostatnia próba. Bestia zostaje wypuszczona z otchłani i przypuszcza szturm na obóz uświęconych.
Ale - jakże mogłoby być inaczej - bestia zostaje pokonana. Teraz ma miejsce zmartwychwstanie umarłych. I
nowe niebo i nowa ziemia ukazują się i dają znać o sobie, nie tylko w egzystencji wszystkich, którzy należą do
zakonu doskonałych, lecz we wszystkich i dla wszystkich, którzy należą do gnostycznego pola pracy. Praca
zakonu prawdziwie żywych zostaje wtedy dokonana. Pomyślcie o magnetycznym ciele Szkoły Duchowej.
Pomyślcie o poważnym uczniostwie.
Jeśli w dającym się przewidzieć czasie będzie was można uznać za naprawdę poważnych uczniów Gnozy, to
wtedy jest na was odciśnięta pieczęć „prawdziwie żywego”. To znaczy, że jeśli można w was odnaleźć coś z
nowej siły duszy, to wtedy należycie do grupy osłanianej siłą Żywego Ciała Szkoły. Rozprzestrzenią się wtedy
nowe niebiosa i nowa ziemia, i to nie tylko dla doskonałych, lecz dla wszystkich, którzy należą do
siedmiokrotnej Szkoły Duchowej. Wtedy praca zakonu prawdziwie żywych ponownie zostaje dopełniona.
Nie chodzi więc przede wszystkim o to, byście znali aksjomaty, lecz o to, czy wasza postawa życiowa
koresponduje z prawami gnostycznymi, czy naprawdę żyjecie według tego, czego Gnoza wymaga. Chodzi o
czysto ukierunkowaną postawę życiową!
Spróbowaliśmy przybliżyć wam Apokalipsę jako Księgę Objawienia młodego Braterstwa gnostycznego. Tę
cudowną księgę musicie widzieć jako wciąż powtarzający się i wspaniały program służby, jako program leżący
u podstaw wszelkiej Gnozy. Chcielibyśmy, żebyście dogłębnie doświadczyli tego, w jak wielkim stopniu także
dzisiejsza Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża, stosownie do tego programu, spieszy w nieodpartym kierunku
przezwyciężenia.
Możecie sami sprawdzić, w którym punkcie rozwoju znajdujecie się. Możecie sami stwierdzić, czy Szkoła
Duchowa aż do tej chwili pozostawała wierna swemu zadaniu, czy też odstąpiła od wyzwalającej ścieżki i jej
nauki.
I z pewnością zrozumiecie, że nikt, kto pozostaje wierny, nie ma powodów do rozpaczy. Osiąga wyzwolenie.
Żaden służebnik i żadna służebnica Świętego Braterstwa, niezależnie od czasów, w jakich by działali, nigdy
ani na jeden krok nie odstąpili od ścieżki, pomni na potężne słowa Apokalipsy:
A jeżeli ktoś ujmie coś ze słów tej księgi proroctwa, ujmie Bóg z działu jego z drzewa żywota i ze świętego
miasta, opisanych w tej księdze. Mówi ten, kto świadczy
o tym: Tak, przyjdę wkrótce. Amen.
Oto zaiste objawiona dobra nowina dla wszystkich, którzy chcą należeć do Gnozy.
18
Tajemnica gnostycznej magii
Często mówiono już wam, że cały dramat Chrystusowy, droga, którą Jezus Pan idzie z Betlejem na
Golgotę, odnosi się całkowicie do was samych. Kto w prawdziwym tego słowa znaczeniu chce być
chrześcijaninem, ten musi naśladować Chrystusa na każdym kroku, od początku do końca, od jego narodzin do
jego śmierci, od jego śmierci do jego zmartwychwstania. Dlatego każde Pismo Święte zwraca uwagę
poszukującego, który chce się ukierunkować, na tę jedyną drogę do życia. Wszystkie fakty zbawienia mają na
celu zwrócenie waszej uwagi na wydarzenia, które muszą zostać przeprowadzone w waszym własnym życiu.
Na
początku Biblii czytamy o Drzewie Życia, które stoi pośrodku raju Boga. Człowiekowi Adamowemu
można było spożywać jego owoce. Było mu jednak zakazane spożywanie owoców z drzewa znajomości dobra
i zła. Wiecie, że Adamowy człowiek odrzucił tę niezbędną wskazówkę i wiecie, co mu się dalej przydarzyło,
kiedy to wraz ze współtowarzyszami swej doli uczynił z ogrodu Boga naturę śmierci.
Na
końcu Biblii czytamy jednak o odtworzeniu, o wielkiej chwale odnowienia Drzewa Życia. I kiedy
czytamy relację o tym w Objawieniu, r. 22, wtedy uderza nas fakt, że Drzewo Życia okazuje się być potrójne. Z
tronu Boga wypływa potężny strumień, strumień Żywej Wody. W środku tego strumienia znajduje się Drzewo
Życia, jednakże równocześnie jest ono także po obu jego brzegach: Pośrodku na jej ulicy po obu stronach rzeki
stało Drzewo Życia, rodzące owoce dwanaście razy.
Dla ucznia opis ten jest aż nadto wystarczający, by zrozumieć, co znaczy to potrójne drzewo; oznacza ono
mianowicie ogień wężowy człowieka w jego trzech kanałach: sam ogień wężowy oraz dwa pasma nerwu
sympatycznego. Sam ogień wężowy jest ulicą po środku, a dwa kanały nerwu sympatycznego tworzą oba
brzegi rzeki. Dobrze będzie ponownie zwrócić na to waszą uwagę, ponieważ prawidłowa aktywność tego
potrójnego systemu, albo lepiej odtworzenie tej potrójnej aktywności wiąże się ściśle z wielkim faktem
zbawienia, ze zmartwychwstaniem,
a nawet z wszystkimi faktami zbawienia Chrystusowego dramatu.
W jednej z naszych książek* obszernie opisano sposób, w jaki nowy strumień życia, z którym zwiąże się
dany uczeń, w danym momencie, poczynając od przybytku głowy, zstępuje jednym z pasm nerwu
sympatycznego do splotu krzyżowego (plexus sacralis), dokonuje tam przebicia i następnie drugim pasmem
wstępuje z powrotem do punktu wyjścia, do przybytku głowy. Odtworzenie tego procesu cyrkulacji jest
niezbędnym warunkiem wszelkiej transfiguracji.
Rada, instrukcja przekazana praczłowiekowi, by spożywał wyłącznie owoce z Drzewa Życia, odnosiła się do
konieczności niezakłócania procesu cyrkulacji ognia wężowego. Ponieważ jeśli proces ten zostanie zakłócony,
to wtedy strumień Wody Żywej ulegnie natychmiastowej stagnacji. By to zrozumieć, musicie uwzględnić fakt,
że plexus sacralis jest korzeniem, podstawą ludzkiej osobowości.
Plexus sacralis jest połączony z siedmioma sferami istoty aurycznej, a za pośrednictwem tejże istoty
aurycznej
z Siedmioduchem, z siedmioma powszechnymi strumieniami Wszechobjawienia, a więc z wiecznym
strumieniem Boga, strumieniem Żywej Wody.
I teraz będzie dla was z pewnością jasne, że kiedy tylko powołane boże dziecię odstąpi od planu Boga, od
Ducha Boga, to w tym korzeniu, w podstawie człowieka, w plexus sacralis nastąpi, a nawet musi nastąpić
wielkie zakłócenie. I tego się właśnie dopuścił praczłowiek. Kiedy zachodzi tego rodzaju zakłócenie, to wtedy
daje ono oczywiście znać o sobie na szczycie Drzewa Życia. Ponieważ dwanaście owoców tego drzewa,
dwanaście strumieni nerwów biorących swój początek w głowie w tej samej chwili zaczyna przetaczać przez
cały ten system nieświętą i dysharmonijną siłę, przez co cała istota ulega krystalizacji i degeneracji.
Dlatego
uczeń gnostycznych misteriów musi pojąć to, że jego pierwszym zadaniem jest naśladowanie
Chrystusa, to znaczy pełne odtworzenie zakłóconego procesu cyrkulacji Drzewa Życia, systemu ognia
wężowego. Dlatego musi on w prawdziwej pobożności, z odwagą niezachwianego przekonania, otworzyć
przybytek serca dla Światła Gnozy i w ten sposób świętować swoje Betlejem.
Następnie musi on wziąć swój krzyż na ramiona, by nieść go na Golgotę, miejsce czaszki. I tam uczeń
gnostycznych misteriów musi całkowicie umrzeć według swojej starej istoty „ja”.
Na tej podstawie będzie on wtedy świętował swój Wielki Piątek, prawdziwie „Wielki Piątek”, to znaczy
pierwszy dzień swojej drogi umierania.
W ten sposób, po całkowitej swej śmierci według natury dialektycznego stanu życia, musi on z nową siłą
Światła zstąpić ze szczytu Drzewa Życia w najgłębsze głębie, aż do plexus sacralis, ażeby ponownie połączyć
ten korzeń z Siedmioduchem. To jest drugi dzień jego drogi umierania. Zstępuje on do krainy zmarłych.
I wtedy zaczyna się przezwyciężenie: trzeciego dnia nowy strumień życia, połączony z tronem Boga, wspina
się w górę, przebija komorę grobową u szczytu i ukazuje nowy owoc. Teraz można obchodzić
zmartwychwstanie.
Wiecie,
że oczyszczenie potrójnego ognia wężowego umożliwia zmartwychwstanie kandydata w Królestwie
Żywego Stanu Duszy. Pierwotne Siedmioświatło musi być przyjęte przez korzeń Drzewa Życia w drodze
bezpośredniej. Dopiero wtedy sługa, służebnica Złotego Różokrzyża może znowu prawdziwie żyć owocami
Drzewa Życia, stojącego pośrodku raju Boga.
By to zrozumieć, musicie wejrzeć w fakt, że plexus sacralis, podstawa ognia wężowego, zawsze i
nieprzerwanie absorbuje siłę Światła, siłę Życia. Gdy siła Życia, Żywa Woda siedmiu prastrumieni Boga nie
może być w bezpośredni sposób przyjmowana przez podstawę systemu ognia wężowego, to wtedy system ten
przyjmuje inne siły świetlne, uwalniane w naszym polu życiowym. Są to wtedy siły świetlne zwykłej
dialektycznej przestrzeni, planet i ich księżyców, a także słońca naszego systemu planetarnego i zodiaku.
Każdy, kto zajmuje się astrologią, może potwierdzić, że astrolog musi się liczyć z wpływami pozytywnymi i
negatywnymi, z promieniowaniami dobrymi i złymi, które spowodowane są wyłącznie kątem padania, pod
którym wnikają one do systemu życiowego. Stanie się dla was jasne, że sytuacja taka oznacza, że żyje się
bezpośrednio z siły, z owoców drzewa znajomości dobra i zła.
Wszelkie
niuanse
życia, tak dobrze wam znane i doświadczane każdego dnia, są wynikiem faktu, że
podstawa ognia wężowego przyjmuje do osobowości bliźniacze siły natury dialektycznej. I wtedy dwanaście
owoców Drzewa Życia, dwunastokrotny system nerwowy zostaje przez nie zainfekowany. Kto więc w dalszym
ciągu spożywa owoce z drzewa znajomości dobra i zła, ten nie może oczekiwać tego, że wróci do raju Boga, do
żywego stanu duszy.
Z
pewnością nie wszystko, co człowiek przyjmuje do swego systemu jako siłę świetlną, jest złem. Nie
sugeruje się tu tego. Jako istota urodzona w naturze jest człowiek mieszaniną dobra i zła. Owe bliźniacze siły
natury obecne są w jego stanie bytu jako nierozwiązywalny splot. Skutkiem tego jest wielkie zmęczenie, brak
rozumienia, choroba, krystalizacja i śmierć. I klasyczne ostrzeżenie: Albowiem w dniu, w którym skosztujesz
jego owoców, umrzesz śmiercią, okazuje się aż nadto prawdziwe.
Wróćmy jednak do pytania: Czy można rzeczywiście
i w praktyce odwrócić się od bliźniaczych sił natury? Czy można zmusić plexus sacralis, podstawę systemu
ognia wężowego, do tego, by przyjmował do ciała inne siły światła, boskie świetlne siły siedmiu strumieni?
Tak,
można! W tej możliwości zasadza się siła Gnozy.
I dlatego w Szkole Misteriów młodego Braterstwa gnos-tycznego tak wiele mówi się o siedmiu
prastrumieniach, wychodzących od Ojca. Tych siedem prastrumieni Logosu nie jest mieszaniną dobra i zła,
światła i ciemności. Są one nieprzerwanie wszechobecne i niezmiennie dowodzą swojej siły.
Gdy
młodemu Braterstwu gnostycznemu uda się sprawić, że większa liczba służebników i uczniów będzie
żyła z tej powszechnej Siły, to wtedy z tej szczególnej grupy
w obrębie całej grupy wypływać będzie bardzo szczególna, nowa, nieziemska Siła. Siła ta będzie świętym
pokarmem, niczym czysta manna, każdego dnia uwalniana na polach nowego gnostycznego Królestwa, w
służbie wszystkim.
Na czym polega więc tajemnica gnostycznej magii? Jest nią wypromieniowywanie siły Światła o
nieziemskim składzie. Jest to możliwe wtedy, gdy słudzy i służebnice, wznoszący tę pochodnię Światła w
ciemnościach natury śmierci, uwolnią swój ogień wężowy od świetlnych sił dobra
i zła i otworzą go dla świetlnych sił powszechnego Siedmioducha.
19
Wędrowcy do Emmaus
Gdy tylko dotknie was promieniowanie Światła Chrystusowego, a więc gdy tylko przeniknie ono do waszego
pola oddechu, to z waszej strony nastąpi reakcja i reakcja ta wywoła w was pewien nieodparty proces.
Załóżcie, że to dotknięcie Światła rzeczywiście doprowadziło was do procesu zmartwychwstania, do podróży
do Niebios i wejścia Ducha Świętego; wtedy wasza świadomość coraz bardziej doświadcza swej
ograniczoności, swej bezpłodności, swej połowiczności, swej pustki i niedoskonałości w tym ziemskim życiu.
Ponieważ jednak dzięki dotknięciu siły boskiego promieniowania doświadczyliście czegoś z majestatycznego
piękna i wielkości Królestwa Niebieskiego, to świadomość tej natury wie, że musi umrzeć. I uczeń sam
systematycznie, z pomocą Szkoły Duchowej, uruchamia proces tego, że „ten Inny we mnie musi rosnąć”, ażeby
siła Światła, która przeniknęła do jego systemu, mogła się w nim objawić.
I co się teraz dzieje w systemie mikrokosmicznym? Duch Święty aż do tej chwili nie był jeszcze aktywny w
waszym mikrokosmosie i nie żył w nim, ponieważ to, co człowiek określa mianem „ducha”, jest tylko jądrem
świadomości, które objawia się w aktywnej sile serca, głowy i duszy naturalnej. Im bardziej jednak zachodzi w
mikrokosmosie proces Światła, tym bardziej także astralne siły Hierarchii Chrystusowej, z pomocą czystych
eterów życiowych, które w międzyczasie rozwinęły się z pola astralnego, otrzymują sposobność po temu, by
przeniknąć do struktury życia człowieka-duszy.
Wiecie,
że w waszym mikrokosmosie spoczywa atom boskiego zasiewu. Gdy wpływa do was żywe,
wibrujące, święte promieniowanie eteryczne, to wtedy ten siewny atom zostaje ponownie ożywiony tą siłą, z
którą na podstawie swojej potencjalnej mocy posiada polaryzację. Dzięki temu budzi się jądro świadomości
niebiańskiej duszy.
A gdy się już raz przebudzi, to swoją wielką magnetyczną mocą stale przyciąga nowe etery, ażeby kiedyś jako
wibrujący eteryczny obłok nad przybytkiem rozpocząć podróż rozwojową do zmartwychwstania. Ta niebiańska
podróż leży w waszych możliwościach, jeśli tylko jesteście gotowi udzielić promieniowaniom Ducha Świętego
miejsca. W ten sposób zaczyna się tajemnica odrodzenia.
Chodzi tu tylko o to, czy rozumiecie tę tajemnicę, czy też, gdy słyszycie, że mówi się na ten temat,
zdumiewacie się tak samo jak Nikodem, który niczego z tego nie pojmował. Nikodem mógł dobrze zrozumieć,
czym jest kultura osobowości, i w tym celu gotów był wiele uczynić. Jego istota „ja” wyobrażała sobie, że jest
już na wyzwalającej ścieżce. Dlatego Pan wszelkiego Życia winien był mu pomóc, tak samo jak wielu uczniów
chciałoby posłużyć się Szkołą Duchową Złotego Różokrzyża jako dźwignią, która wyniesie ich do życia dusz
duchowych.
Chodzi jednak o odrodzenie „z wody i Ducha”, jak powiedział człowiek Jezus. Ten precyzyjny wymóg musi
być przez ucznia dobrze zrozumiany, ponieważ zawiera on kompendium Złotego Różokrzyża.
Odrodzenie z wody oznacza zmartwychwstanie człowieka-duszy dzięki czterem czystym eterom. A
odrodzenie z Ducha chce powiedzieć, że do nieprzemijalnego Królestwa wstąpić może jedynie pierwotny,
Święty Duch, który jest z Boga. Tylko ten Święty Duch prowadzi do Życia w najwyższym sensie. Z tego
Ducha musicie - przez Chrystusa - żyć. Oto, czym jest to, co w Biblii zwane jest „codziennym obcowaniem z
Bogiem”.
W
związku z tym myślimy o wspaniałej opowieści
o wędrowcach do Emmaus. Znajdziecie tę historię w Ewangelii Łukasza, w rozdziale 24, w.13-35. Opowieść ta
przenosi nas w czasy tuż po zmartwychwstaniu Chrystusa. Wśród uczniów panuje wielkie podniecenie,
ponieważ dla większości pojawia się wielki problem: Czy zmartwychwstanie rzeczywiście miało miejsce? Czy
to, co było od dawna zapowiadane, rzeczywiście się wydarzyło? A przede wszystkim: Czy ja, albo w ogóle czy
człowiek będzie dostatecznie otwarty i przygotowany do tego, by to zmartwychwstanie zobaczyć?
Siedmiokrotne
żywe ciało, gnostyczne ciało narodziło się. Gnostyczne pole astralne rozwinęło się w pole
życiowe nowych dusz. I to nowe pole życiowe otworzyło się dla poszukujących i spragnionych ludzi.
Zaawansowany uczeń Szkoły Duchowej pod wpływem sił i aktywności uczucia i rozumu, a także płonąc z
pragnienia, stara się utrzymać świadomość stale czynną w tym polu.
I nie tylko zaawansowany uczeń, ale czyż w samej rzeczy nie wszyscy uczniowie oczekują zaistnienia tej
nowej świadomości? Każdy uczeń stawia sobie przecież pytanie: „Czy także i ja będę mógł wejść do
gnostyczno-astralnego pola? Czy bramy kręgu wieczności otworzą się?”
Czy ten, który powiedział „Ja jestem bramą”, nie powinien się objawić? Gdy tylko dojdziecie do tego
ogniska świadomości, to znaczy gdy tylko zrozumiecie, że jesteś-cie związani z chwałą wieczystego pokoju,
który jest samą Gnozą, udacie się z Jerozolimy do oddalonego o 60 stadiów Emmaus. Kto może czytać Pismo
Święte, ten wie, że podróż ta oznacza, co następuje: dany uczeń Szkoły Duchowej udaje się do punktu
przedziału pomiędzy dwiema naturami. Wznosi się do niebytu i staje przed Emmaus, który jest ognistym
źródłem gnostycznej pełni.
Staje tam po pierwsze swoim nie-ja osobowości, a po drugie swoim stanem duszy otwartym przez
gnostyczną pełnię. I teraz „tych dwoje” wędruje do Emmaus. Już na długo przed dojściem do tego miejsca,
kiedy dusza i nie-ja rozważały, jaki jest ich stosunek względem pełni Boga, przybywa do nich Jezus,
Zmartwychwstały. I nie zostaje rozpoznany. Jezus jest wśród nich, ale ich oczy są jeszcze zasłonięte. Dlatego
nie poznają go.
I Jezus pyta: „Dlaczego jesteście tak bardzo zatroskani? Co was tak absorbuje?” Każdy uczeń, który w takim
stanie wędruje do Emmaus, usłyszy ten szept głosu Boga. Szept ten winien użyczyć uczniowi na ścieżce nowej
odwagi
i dać mu impuls do wytrwania w ostatnim stadium procesu. Bo czyż jeden z tych dwóch towarzyszy nie
nazywa się Kleophas, to znaczy: Zwycięzca?
Ale
Zwycięzca nie jest jeszcze świadomy swojego zwycięstwa. Dlatego protestuje. Zarzuca Jezusowi jego
pozorną powierzchowność i niewiedzę. Kleophas mówi o swoim niepokoju i o Zmartwychwstałym. „Grób był
pusty. Niektórzy mówili, że On zmartwychwstał i że Go widzieli”. Pełne rozterek wątpliwości jeszcze nie
odsłoniętej duszy wychodzą na jaw.
Ponieważ jednak Kleophas jest ukierunkowany na Emmaus i nie wątpi ani w cel ani w istotę Gnozy w
jej aktualnym rozwoju, lecz w związku z tym jedynie w siebie samego, to ów szept przybiera na sile. Delikatne
muśnięcia Jezusa nabierają konturów. Głos staje siędonośniejszy i wzmaga się. Sześć emanacji zaczyna płonąć
jako ogniste języki:
Stwórz Ogniem zdolność myślenia.
Wytwórz Ogniem myśli.
Stwórz Ogniem Głos.
Wymów Ogniem Imię.
Światło zwykłej natury przygasa. Słońce narodzin skłania się ku horyzontowi. Zapada wieczór. Ma miejsce
kryzys:
I zbliżyli się do miasteczka, do którego zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. I przymusili go, bo
został, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. I wstąpił, by zostać z nimi. I
stało się, gdy zasiadł z nimi przy stole, że wziął chleb, pobłogosławił
i rozłamawszy, podawał im.
Jezus wchodzi, przełamuje chleb wiecznego Życia i swoim dwom towarzyszom daje do zjedzenia to, co
mogą wytrzymać. Głos wypowiedział kluczowe słowo: Stwórz Ogniem rozum.
Kto ma uszy, niech słucha, co Duch mówi gminom. Kto zwycięży, temu dam jeść manny ukrytej.
20
Centralna pozycja
ciała eterycznego
Życie dialektyczne daje się w pełni wyjaśnić z astralnego ognia tego świata. Żyją zeń wszyscy ludzie
zrodzeni z natury, a także śmiertelna dusza. Ponadto wszyscy ludzie doświadczają tego, że ten rodzaj życia,
wskutek utrzymywania „ja”, powoduje jedynie oddzielenie, cierpienie i rozczarowanie.
Jak
długo człowiek nie żyje z ognia boskiej łaski, nie działa i nie dąży na jego podstawie, jak długo nie
dokonuje fundamentalnej przemiany i nie poszukuje harmonii
z boską siłą astralną, z ogniem łaski, tak długo nie może być mowy o prawdziwym życiu, takim, jakim było
ono pierwotnie zamierzone.
Uczeń, który zaczyna być świadomy tych spraw, doznaje cierpienia całkiem innego rodzaju niż troski tego
świata. Cierpienie to popycha go do nowej wiedzy, by ten stan fundamentalnej dysharmonii, widziany przezeń
teraz wyraźnie, ten pozornie nieskończony ciąg powstawania, kwitnięcia i przemijania został, jeśli to tylko
możliwe, zakończony.
Ta
uwalniająca wiedza, za którą uczeń tęskni, ta wiedza
o wyzwoleniu jest dla wszystkich. Wiedza ta przybywa do ludzi z jedyną w swoim rodzaju szczodrością.
Wszystko, co musicie wiedzieć, jest dosłownie rozpościerane przed wami. I teraz chodzi tylko o to, czy
rozumiecie tę wiedzę, czy wy, którzy macie uszy, możecie naprawdę słyszeć.
Albowiem to, czego dowiadujecie się w Szkole, składa się nie tylko z rozważań teoretycznych, jak wielu w
przeszłości sądziło, lecz jest to ciągły, pilny apel. O ile w przeszłości można było wskazywać na zbliżające się
wydarzenia, o tyle obecnie ludzkość znajduje się w sytuacji, kiedy to w sferze astralnej zachodzą daleko idące
zmiany, na które musi nastąpić reakcja, czy to pozytywna, czy to negatywna.
Dlatego musicie się wysilać i świadomie otwierać, by nie tylko słyszeć to, co się objawia w astralnych
poruszeniach i przemianach, lecz by przede wszystkim dogłębnie zrozumieć nieuchronne konsekwencje tych
wydarzeń. Musicie teraz uchwycić dłoń, wyciąganą do was wciąż od nowa.
Musicie
zyskać zrozumienie zmienionych warunków astralnych oraz tego, co mamy wam do powiedzenia,
byście w wielkiej pokorze pozytywnie reagowali, pozytywnie działali, i to natychmiast, bez zwłoki. Jeśli nie
miałoby to miejsca, wówczas wasza reakcja byłaby negatywna. Drogi pośredniej nie ma.
Dążcie do niezbędnej, fundamentalnej, gnostyczno-filozoficznej wiedzy, do właściwego wglądu w sytuację,
w której znajduje się ludzka fala życiowa, a szczególnie uczniowie Szkoły Duchowej, żebyście na tej podstawie
mogli określić dla siebie wyzwalającą postawę życiową.
Ludzka osobowość jest złożona. Poza ciałem fizycznym posiada człowiek ciało eteryczne i ciało astralne. Po
czwarte posiada też zdolność myślenia, a więc ciało mentalne, które jednak znajduje się jeszcze w
elementarnym stadium rozwoju.
Proces rozwoju gnostycznego ma na celu oddanie tej czterokrotnej osobowości jej pierwotnemu,
zamierzonemu przez Boga przeznaczeniu, doprowadzenie jej do tego, by temu przeznaczeniu doskonale
służyła, ponieważ dopiero na tej podstawie możliwe jest prawdziwie bosko-ludzkie życie.
Dążenie do wejścia do tego bosko-ludzkiego stanu życia, do nieprzerwanego strumienia nowych objawień
życia, jest jądrem gnostycznego trudu. Jest ono nastawione całkowicie na stanie-się-jednią z Chrystusem.
Wasze samopoznanie sięga z pewnością tak daleko, że wyraźnie widzicie wielką przepaść ziejącą pomiędzy
waszą poczwórną osobowością a Chrystusem. Czujecie się absolutnie niegodni, nawet jeśli doświadczacie
czegoś z tej boskiej wielkości. Dlatego wiecie jasno i wyraźnie, że połączenie waszej poczwórnej, zrodzonej z
natury osobowości z Chrystusem jest nie do pomyślenia. Oznaczałoby to spalenie waszej osobowości.
A jednak spotkanie z tą najwyższą Siłą Uwolnienia jest nieuniknione i nie do odsunięcia. Czynniki
opóźniające nie mogą zostać wbudowane w wielkie procesy rozwojowe Gnozy, ponieważ rozwój świata i
ludzkości postępuje, przyjmuje zamierzony przez Logos bieg - albo przy współpracy albo bez współpracy istot,
których to dotyczy.
Obecne zmiany atmosferyczne i rozwoje są więc dla całej ludzkości ogromnie ważne. Przy tym żadnemu
śmiertelnikowi nie przynosi pożytku, gdy usiłuje kultywować któryś z aspektów swojej poczwórnej
osobowości, albo osiągnąć rozszczepienie osobowości, w oczekiwaniu na to, że przez to połączy się z
Najwyższym. Albowiem wszelka imitacja zostanie podczas obecnego albo przyszłego rozwoju
atmosferycznego zdemaskowana.
W
związku z tym jest więc konieczne ponowne zwrócenie waszej uwagi na poczwórną, zrodzoną z natury
osobowość, a szczególnie na ciało eteryczne, zwane również eterycznym duplikatem albo ciałem życiowym.
Albowiem w nadchodzących obecnie czasach na tym ciele spoczywa punkt ciężkości rozwoju.
Obecne warunki astralne, warunki atmosferyczne oraz dokonująca się zmiana wnikających i wypływających
promieni Świętego Siedmioducha, Gnozy spełnienia, zobowiązują każdego człowieka do nowego
ukierunkowania jego nastawienia. Pod wieloma względami musi on przenieść swoje ogólne zainteresowanie
ciałem materialnym na ciało eteryczne. Ponieważ w nim, w eterycznym duplikacie, „w ciele, które stoi
pośrodku”, musi zostać zakotwiczone jądro wyzwalającej świadomości.
Gdy mówimy w Szkole Duchowej o odrodzeniu duszy, wówczas rozumiemy przez to powstanie nowego
stanu świadomości duszy, który wychodzi z ciała eterycznego
i w nim się znajduje. Ten stan świadomości prowadzi wówczas całą osobowość. A świadomość zrodzona z
materii musi być gotowa do całkowitego powierzenia się temu kierownictwu. Dopiero wtedy może się
rozpocząć totalna transfiguracja całej osobowości, która teraz tkwi jeszcze we wszelkich więzach materii.
Aktualna zmiana warunków promieniowania wykazuje swoje skutki nie tylko tutaj w sferze materialnej, jak
zobaczycie, ale także w sferze astralnej i eterycznej. Eteryczna sfera życiowa jest bardziej skomplikowana i
jeszcze bardziej zbrukana niż sfera materialna, i zaludniona przez miliardy istot. Wszelkie życie i dążenie w
przestrzeniach eterycznych stymulowane jest przez dziewięć wartości promieniowania, wypływających od
Urana, Neptuna i Plutona. U wielu istot w subtelniejszych obszarach życiowych powstaje przez to silne dążenie
do poszukiwania bezpieczeństwa w sferze materialnej.
Z jednej strony jest więc ludzkość, której eteryczne ciało ożywiane jest pod wpływem obecnych
wartości promieniowania; ludzkość jednak, z małymi wyjątkami, wcale nie jest świadoma tego rodzaju ciała
osobowości.
A z drugiej strony są siły i moce, które usiłują uciec i spadają na rozwijające się ciała eteryczne wielkiej rzeszy.
W tym znaleźć można podstawę bezsensownych zbrodni, popełnianych we wszystkich częściach świata i we
wszystkich warstwach społeczeństwa, dla których nie znajduje się żadnego racjonalnego wyjaśnienia.
W
związku z tym uwagę przykuwa tu nie tylko wielka przestępczość, ale także owo tak szczególne, często
nielogiczne i impulsywne zachowywanie się wielu osób, poruszające się na granicy albo powyżej sfery zbrodni,
które musi być uznane za co najmniej wątpliwe.
Być może będziecie więc teraz skłonni skierować uwagę na zbrodnicze elementy poza waszą bezpośrednią
sferą życiową. Może myślicie też o kimś znanym wam bliżej, kto waszym zdaniem zachowuje się dziwnie i
wydaje się pasować do powyższego opisu.
Choćby jednak wasze spostrzeżenia podkreślały, oprócz waszej własnej nędzy, także nędzę całej ludzkości,
to jednak w pierwszym rzędzie musicie w tym postrzeganiu uwzględnić samych siebie. Ponieważ jak długo nie
żyjecie z ognia boskiej łaski, z sił gnostyczno-astralnych, tak długo przy pomocy waszego uszkodzonego
systemu magnetycznego musicie żyć z astralnej sfery śmierci oraz z rozwijających się w niej eterów, z
wszystkimi tego konsekwencjami. Jesteście wtedy - dokładnie tak samo jak każdy inny człowiek - otwarci dla
zwykłych, dialektycznych eterów, nasyconych nieboskim życiem.
Dlatego dla prawdziwego ucznia Szkoły Złotego Różokrzyża właściwy wybór nie będzie trudny. W swoim
oddaniu dla duszy dążyć on będzie do tego, by żyć i działać z ognia boskiej łaski. Przez to służy on
podwójnemu celowi:
Po pierwsze przybierze w nim kształt nowy stan duszy i zasadniczo udziałem jego będzie wyzwolenie.
Po drugie stanie się on przez to żywym kamieniem budowy w grupie młodego Braterstwa gnostycznego, w
grupie, która wewnętrznie i zewnętrznie jest silna i posiada świadomość duszy duchowej.
Będzie on świadczyć i dowodzić tego, że to, co teraz doświadczane jest jeszcze przez ludzkość jako ucisk
czasów, może się stać błogosławieństwem. Ponieważ temu służy przecież wszelki atmosferyczny rozwój w
wielkim wszechświecie.
Jako uczniowie Szkoły Duchowej często słyszeliście o siedmiokrotnie objawionym Żywym Ciele i o
Królestwie Żywych Dusz, do którego uczniowie mogą wstąpić, zostawiwszy za sobą wszystko, co w
jakikolwiek sposób wiąże się z naturą śmierci. Oby rodzaj i istota tego, co zostało omówione, mogły jaśnieć
przed waszą świadomością, tak byście wiedzieli wszystko, co służy waszemu wiecznemu pokojowi.
Z Pisma Świętego wiemy, że Jezus po zmartwychwstaniu przebywał jeszcze czas jakiś wśród uczniów. To
znaczy, że objawił się kilka razy, kilka razy ukazał się wśród nich, by w końcu udać się do niebios.
Jeśli spojrzymy na to przez pryzmat uczniostwa w naszej Szkole Duchowej, wówczas zrozumiemy, co
następuje: gdy uszlachetniony do tego uczeń świętuje zmartwychwstanie i święty Ogień Zesłania Ducha
Świętego promienieje w Świetle Chrystusowym, we wzniosłym Świetle Braterstwa Życia, to Światło to jest
jeszcze pojedyncze. Daje się je postrzegać jako wibrację. I z pomocą tej pojedynczej wibracji strukturalne
odrodzenie nie może zostać dopełnione, ponieważ cały człowiek jest organizmem bardzo skomplikowanym,
siedmiokrotnym. W wyniku wytrwałego, jednoznacznie ukierunkowanego uczniostwa ta
doskonała wibracja musi się podzielić, musi się rozszczepić na siedem wyraźnie różniących się od siebie
promieni, tak że tych siedem promieni stanowi siedem materiałów budowlanych dla procesu transfiguracji.
Wiadomo
wam,
że Duch Święty zwany jest także Siedmioduchem. Wiecie również, że Jezus Pan mówi do
swoich uczniów: Gdy odejdę, przyślę wam Pocieszyciela. Będzie on o mnie świadczył. Innymi słowy: podróż
Jezusa do niebios oraz przyjęcie Ducha Świętego odnoszą się do świętego procesu działalności Braterstwa,
mianowicie do faktu, że jedyna święta siła Ognia, otrzymana z rąk Braterstwa, zostaje przetworzona w
Siedmiosiłę, w siedmiokrotne pole wibracji. Siła Chrystusowa zostaje zmieniona
w Siedmioświatło Ducha Świętego, Pocieszyciela, Parakleta.
Ta
polegająca na przetworzeniu praca jest, jak możemy mieć nadzieję, spełniana i przeprowadzana w naszej
siedmiokrotnie objawionej Szkole Duchowej przez uczniów stopni wewnętrznych.
Ex Deo Nascimur: Z Boga Rodzimy Się.
In Jesu Morimur: W Jezusie Panu Umieramy.
Per Spiritum Sanctum Reviviscimus: Przez Ducha Świętego Odradzamy Się.
21
Oddychanie człowieka
Do przemyślenia
Właściwa asymilacja boskiej aktywności eterycznej jest fundamentalnym warunkiem wszelkiego nowego
stawania się.
Uczeń Szkoły Duchowej jest więc wewnętrznie wdzięczny za wielką łaskę, która staje się jego udziałem. Jest
wdzięczny za to, że tego rodzaju czyste koncentracje eteryczne mogą się rozwijać w konstelacji jego pola
oddechu. Staje się dla niego oczywiste, że tylko ta skoncentrowana aktywność eteryczna jest w stanie zbliżyć
się do niebiańskiego jądra słonecznego w jego systemie mikrokosmicznym. Aktywność ta bez przerwy
ukazywana jest uczniom przez Szkołę Duchową Złotego Różokrzyża.
W czasie wdychania i wydychania może nastąpić wymiana około pięciu litrów powietrza. To jednak dzieje
się rzadko lub wcale, na ogół bowiem przy zwykłym oddychaniu wdycha się i wydycha tylko około półtora
litra powietrza. Tak więc około trzech litrów powietrza i eterów stale zalega w płucach. A więc po pierwsze
odnowiona zostaje w ten sposób tylko część atmosfery w płucach, a po drugie oddychanie polega jedynie na
mieszaniu powietrza pozostającego w płucach z niewielką ilością powietrza świeżego.
Tak
więc trzeba stwierdzić, że każdy człowiek wyposażony jest w system wdychania i wydychania, w
którym i przy pomocy którego przyjmowane jest także Światło boskiej Miłości oraz boska Siła. Siły duchowe i
eteryczne wnikają do naszego systemu wraz z wdychanym tlenem wypełniającym nasze płuca i teoretycznie
poprzez nasze oddychanie rozsiewamy ich Siłę, Światło i Miłość.
Gdyby
człowiek był w stanie sprawić, że przyjęte wraz z oddechem boskie Siły będą dalej właściwie działać
poprzez krwioobieg, wówczas to, co by od niego pochodziło, musiałoby być czyste i pełne Miłości, i także jego
postępowanie musiałoby się z tym zgadzać. Rzeczywistość jednak poucza nas, że każdy człowiek przyjmuje to,
co asymiluje, na swój własny sposób, i rozprzestrzenia na podstawie swego wewnętrznego stanu bytu. Każdy
więc wydycha boską Siłę w pełnej zgodzie z jakością swego mniej lub bardziej oczyszczonego systemu krwi.
„Nie to, co do ust wchodzi, zanieczyszcza człowieka, lecz to, co
z ust wychodzi” - albowiem nosi to sygnaturę jego aktualnego stanu życia.
By ująć to ściślej: dzięki systemowi oddychania materiały z krwi przechodzą do powietrza i na odwrót z
powietrza do krwi. Dwutlenek węgla i para wodna zostają przez krew oddane powietrzu, natomiast przyjęty
zostaje tlen wraz z eterami i siłami duchowymi. Krew jest wciąż odnawiana w naczyniach włosowatych, arterie
płucne wciąż odprowadzają krew ubogą w tlen, a tętnice prowadzą krew bogatą w tlen z płuc do serca.
Jednakże nie tylko krew, lecz także powietrze jest w płucach zastępowane wciąż nowym powietrzem, i dzieje
się to dzięki oddychaniu.
Chodzi
więc o wdychanie i wydychanie powietrza i wpływających eterów oraz o powietrze i etery, które
zostają wyparte. Wzniosły człowiek otoczony światłem duszy tylko wtedy promieniuje w własnym polu
życiowym wewnętrzną manną, zdobywaną w przykazaniu miłości bliźniego, gdy rozsiewa ją własnym życiem.
Dopiero wtedy w przybytku jego serca wznosi się człowiek-dusza, by wypromieniowywać Życie jako Światło.
Szkoła Duchowa ukierunkowana jest całkowicie na to, by skłaniać ludzkość do odnowy serca.
22
Pieśń pochwalna Hermesa
sma Księga Hermesa Trismegistosa kończy się szczególną i znamienną Pieśnią Pochwalną, która tak bardzo
odbiega od przeciętnego wzoru pieśni pochwalnych, że ponowne jej rozpatrzenie będzie z pewnością rzeczą
dobrą i potrzebną.*
Któż mógłby Cię sławić zbyt wysoce,
lub odpowiednio do Twojej godności?
Dokąd winny się zwrócić moje oczy, dla Twojej chwały?
Ku górze, ku dołowi, do wewnątrz czy na zewnątrz?
Nie ma żadnej drogi, żadnego miejsca, żadnego stworzenia poza Tobą;
wszystko jest w Tobie, wszystko pochodzi od Ciebie,
Ty wszystko dajesz i niczego nie bierzesz,
ponieważ wszystko posiadasz i nie ma niczego,
co nie należałoby do Ciebie.
Kiedy mam śpiewać hymn ku Twojej chwale?
Albowiem nie można ogarnąć Twoich godzin ani Twojego czasu.
A dlaczego miałbym śpiewać hymn ku Twojej chwale?
Za to, co stworzyłeś, czy też za to, czego nie stworzyłeś?
Za to, co objawiłeś, czy też za to, co pozostawiłeś w ukryciu?
I jak miałbym śpiewać hymn ku Twojej chwale?
Tak jakby coś należało do mnie!
Tak jakbym posiadał coś własnego!
Tak jakbym był czymś innym niż Ty!
Albowiem Ty jesteś wszystkim, czym tylko mógłbym być.
Ty jesteś wszystkim, cokolwiek mógłbym uczynić.
Ty jesteś wszystkim, cokolwiek mógłbym powiedzieć.
Albowiem Ty jesteś wszystkim, nie ma niczego poza Tobą.
Ty jesteś nawet tym, czego nie ma.
Ty jesteś wszystkim, co powstało, oraz wszystkim, co nie powstało.
Jesteś Duchem, gdy jesteś oglądany przez duszę duchową;
Ojcem, gdy nadajesz Wszechświatu postać;
Bogiem, gdy objawiasz się jako aktywna, powszechna siła;
Dobrem, ponieważ stworzyłeś wszystkie rzeczy.
Najsubtelniejszą częścią materii jest powietrze.
Najsubtelniejszą częścią powietrza jest dusza.
Najsubtelniejszą częścią duszy jest Duch.
Najsubtelniejszą częścią Ducha jest Bóg.
Istotą tej pieśni pochwalnej jest w rzeczywistości pojęcie niemocy, jeśli idzie o prawdziwie zadowalające,
odpowiedzialne wyrażenie chwały Ojca Wszechrzeczy.
Bóg jest zarówno transcendentny jak i immanentny. To znaczy, że przepromieniowuje On wszystkie
przestrzenie kosmiczne, objawia się we wszystkim i we wszystkich,
i równocześnie poza Wszechobjawieniem jest w tym, co nie może zostać poznane. Bóg jest więc poznawalny i
nie-poznawalny, jest czasem i wiecznością.
Jeśli staniemy na gruncie tej rzeczywistości, to stanie się jasne, że ci, którzy przeniknęli do gnostycznych
misteriów, całkiem inaczej zamyślają się nad Bogiem w modlitwie, hymnie pochwalnym i hymnie
dziękczynnym.
Przeciętny człowiek, wyznawca religii tej natury, ma, jak wiecie, pewne wyobrażenie o Bogu, takie lub inne,
mniej lub bardziej majestatyczne. Zależnie od tego, czy jest prymitywny czy kulturalny, w jakiś sposób zwraca
się do Boga, którego sytuuje gdzieś, najczęściej nad sobą. Jeśli człowiek chce się nad czymś zastanowić, tak jak
w przypadku modlitwy, pochwały lub dziękczynienia - nad Bogiem, to potrzebuje punktu koncentracji. Być
może sami wiecie, że zawsze szukacie dla swej zadumy punktu koncentracji. Ukierunkowujecie się na
Świątynię albo na fontannę w Świątyni.
Gdzie jednak powinien się zwracać gnostyk wprowadzony w istotę spraw? W odniesieniu do Boga Ojca nie
może on znaleźć żadnego punktu koncentracji, albo byłaby to wtedy tylko jakaś część, błahy, niewielki
szczegół z boskiego Objawienia. Dlatego Hermes mówi:
Dokąd winny się zwrócić moje oczy, dla Twojej chwały?
Ku górze, ku dołowi, do wewnątrz czy na zewnątrz?
Tego, co transcendentne, a co jest równocześnie immanentne, nie można określić w sposób dialektyczny, ani
czasem, ani wiecznością, ani oddaleniem, ani żadnym ukierunkowaniem, a więc w żaden sposób.
Ponadto w omawianej pieśni pochwalnej pojawia się pytanie i zostaje ono przez Hermesa wypowiedziane:
Dlaczego miałbym głosić Twoją chwałę? Czy „ja” jest czymś samodzielnym? Czy mikrokosmos jest czymś
niezależnym? Czy mikrokosmos, z punktu widzenia wielkich zależności, posiada coś na własność? Czyż nie
jest tak, że mikrokosmos, wasz stan duszy oraz osobowość są tylko maleńkimi cząstkami, niewyobrażalnie
małymi aspektami Objawienia Boga?
Bóg jest wszystkim, czym jesteśmy my i czym możemy i wolno nam będzie stać się kiedyś. W ten sposób
zagłębiamy się w oceanie Objawienia Boga, w stanie, który przekracza, dalece przekracza chwałę, dzięki i
prośbę. Albowiem czyż boskie Objawienie, ocean wiecznej Pełni nie jest samą Niezmierzonością?
Dlatego
najsubtelniejszą częścią objawienia materialnego jest atmosfera, powietrze. Atmosfera jest w swej
najwyższej subtelności czystą substancją astralną. I dzięki tej substancji istnieje dusza, którą miłujemy.
Sfera duszy posiada również różne stopnie subtelności. Na szczycie sfery duszy przechodzi ona w wibrację
Siedmioducha, z której zrodzony jest Pymander, który stapia się z duszą w Umysł. A czyż Siedmioduch nie
znajduje swego końca w wiecznym, niepoznawalnym Bogu?
Albowiem Ty jesteś wszystkim, czym tylko mógłbym być.
Ty jesteś wszystkim, cokolwiek mógłbym uczynić.
Ty jesteś wszystkim, cokolwiek mógłbym powiedzieć.
Albowiem Ty jesteś wszystkim, nie ma niczego poza Tobą.
Ty jesteś nawet tym, czego nie ma.
Ty jesteś wszystkim, co powstało, oraz wszystkim, co nie powstało.
Jesteś Duchem, gdy jesteś oglądany przez duszę duchową;
Ojcem, gdy nadajesz Wszechświatu postać;
Bogiem, gdy objawiasz się jako aktywna, powszechna siła;
Dobrem, ponieważ stworzyłeś wszystkie rzeczy.
Jest to tylko głęboka, głęboka Niepojętość, zatopienie się w oceanie boskiego Objawienia, w
niewypowiedzianej czci i bezsłownej radości z tego, że oczyma wewnętrznego bytu jest nam dane rozpoznawać
boskie Objawienie, tak jak Bóg zna samego siebie.
• Patrz także: Pragnoza egipska, t. II, r. XXXIII. Rozekruis Pers, 2001
23
Narodziny ciała mentalnego
Wiemy, że czas przyspiesza. Tempa tego przyspieszenia nie można ani przewidzieć, ani ocenić, jasne jest
jednak, że objawienie nowej ery zaczęło się.
Dowiedzione jest także, że Syn Mądrości poprzez swoje wewnętrzne oświecenie przede wszystkim pozna
samego siebie, i to przez Ducha i prawdę w swojej najgłębszej istocie. Uruchomi on dopływ boskiego Światła
do siebie, w pokorze i zaprzeczeniu swej własnej dialektycznej woli będzie stale iść za Światłem boskiej natury
i przez to umożliwi przemianę, przekształcenie swej ziemskiej natury w naturę niebiańską. Albowiem boskie
Światło pragnie stać się częścią waszej istoty. Łańcuch Powszechnego Braterstwa Chrystusa ostatnim swoim
ogniwem zstąpił między nas. I musicie się teraz znaleźć na poziomie, na którym siła promieniowania Chrystusa
oraz tchnienie Ducha Świętego będzie się mogło w was zatopić i objawić jako aktywna Siła.
Z
pewnością rozumiecie, że musicie czuwać nad tym, by otrzymana Siła nie zginęła lub nie zatraciła się na
dialektycznej płaszczyźnie życia.
Dla przeprowadzenia boskiego planu co do świata i ludzkości nieodzowne jest właściwe zrozumienie. Wielki
plan Boga przemyślany został przez olbrzymie, współpracujące ze sobą siły mądrości. Jest on obecnie
przeprowadzany przez niezliczone zastępy, które dzięki boskiemu oświeceniu zdolne są do rzeczywistej
pomocy w tym względzie. Dlatego musicie dowieść właściwego rozumienia.
Co do tej oświeconej przez Boga świadomości istnieje jeszcze wiele niepewności, i dlatego także i na tym
polu stawiane będą najrozmaitsze pytania. Na przykład: „Dlaczego prawie zawsze współpracownicy
gnostycznych Braterstw ponosili ofiarę życia, mienia, zdrowia?”
By
umożliwić wam zrozumienie tego, musimy wam wskazać trwające całe eony ruchy po okręgu. Tak jak
istnieją objawienia siedmiu strumieni Siedmioducha, tak samo utrzymywane są w ruchu astralne prądy pełnego
zepsucia Salnitera. Także i one wykazują regularność wpływów i odpływów. I w swych nurtach niosą siły
nienawiści, groźby oraz atmosferycznego i jeszcze innego nieszczęścia.
W książce: Aurora czyli wstający świt Jakuba Boehmego możemy przeczytać, co chce on powiedzieć przez
słowo „Salniter”:
„Z wiecznego centrum natury powstaje inne principium, tak jak z ognia powstaje światło. Jeśli siedem duchów
pierwotnych spływa razem w harmonii i sile, powodują one suchość.” Wyschnięcie to nazywa Jakub Boehme
„boskim Salniterem”.
„Człowiek uczyniony jest z wszystkich boskich Sił,
z wszystkich siedmiu Duchów Boga. Ponieważ jednak teraz uległ zepsuciu (...), zepsuta ludzka natura jeszcze
tego nie rozumie.
Adam, kiedy Bóg go stworzył, zanim została z niego uczyniona Ewa miał postać niebiańską, jednakże
zepsuty Salniter w Adamie przeprowadził walkę z siłami Drzewa Życia.
Duch
Święty nie pozwala się jednak związać grzesznemu ciału, lecz okazuje się jako błyskawica, tak jak
ogień w krzemieniu, jeśli się weń uderzy.
Kiedy jednak błyskawica ta zostanie uwięziona w sercu, przechodzi przez siedem Duchów do mózgu.
Wschodzi tam jak poranna zorza. I to właśnie jest celem. W tym świetle jeden Duch widzi drugiego, (...) jeden
słyszy drugiego, i dla każdego z nich jest tak, jakby objawiła się w nim cała Boskość.”
Rozumiecie może teraz, dlaczego zawsze w strumieniach astralnych sprowadzone zostaje to, co demoniczne.
Gdyby siły zepsutego Salnitera nie występowały, to w ciągu krótkiego czasu ziemia nieodwołalnie stałaby się
niemożliwa do zamieszkiwania przez rozumne życie. To jednak, co utrzymywane jest w ruchu, dzięki temu
właśnie jeszcze nie przepadło. Rozpętane przez ludzi zło tylko w niewielkiej części może być utrzymywane z
dala od stref niebezpieczeństwa. Może być tylko przepędzane dalej, i dlatego ma miejsce rytmiczne wpływanie
i wypływanie tych sił. Są chwile, kiedy niebezpieczeństwa przybierają na sile, i chwile, kiedy ulegają
znacznemu złagodzeniu. Stanowią one wtedy równocześnie przerwę na wytchnienie w drodze życiowej
ludzkości.
Obecnie
można by spytać: „Czy nie byłoby pożyteczne poznanie rytmu tych prądów, dzięki czemu można by
się przed nimi ustrzec i nie paść ich ofiarą?”
Musimy na to odpowiedzieć, że gnostyczna Szkoła Duchowa nigdy nie będzie głosić tego rodzaju nauki,
ponieważ ci, którzy prawdziwie żyją w Świetle Chrystusowym, nie mogą - o ile nie jest to wolą Ojca - zostać
owładnięci ciemnością. Czy może być wolą Ojca, by tak wielu tych, którzy pragną przecież służyć ludzkości,
zostało dotkniętych cierpieniem? I dlaczego cały szereg wielkich duchem zostało wymordowanych? Dlaczego
ci wyniesieni ku boskiemu Światłu ponosili największą ofiarę krwi dla świata i ludzkości?
Ponieważ przez ich śmierć i po ich śmierci uwalniały się potężne siły, dzięki którym niespotykana przedtem
liczba poszukujących mogła być stopniowo przyciągana do uwalniającego życia. Przelana krew stawała się
więc błogosławieństwem, wielkim i wspaniałym błogosławieństwem dla całej ludzkości.
My
zaś, uczniowie Szkoły Duchowej, świadomi uczestnicy rozpościerającego się magnetycznego pola
promieniowania Szkoły, z tym wzniosłym i uwalniającym wzorem przed oczyma możemy tylko ufać i
świadomie dążyć do tego, by otrzymać trwały udział w wysokich wartoś-ciach promieniowania Świętego
Siedmioducha. Pracujemy w sile Chrystusa, ażeby nawiązana łączność z powszechnym magnetycznym polem
Światła Chrystusowego nigdy nie została zerwana.
Istniejące oddalenie, przedział pomiędzy Bogiem a stworzeniem musi zostać pokonany. Siedmioduch uczyni
wszystko, by odtworzyć pierwotną więź pomiędzy Bogiem a człowiekiem, by stworzenie, obecnie
dysharmonijne, doprowadzić z powrotem do równowagi.
Musimy
więc przede wszystkim rozumieć, jak zgubną jest rzeczą być otwartym na dialektyczne wpływy
astralne. Ludzkie pole życiowe jest doszczętnie zepsute. Atmosfera życiowa człowieka przepojona jest
astralnymi i eterycznymi przyczynami i ich skutkami. A ponieważ pole życiowe człowieka jest równocześnie
jego polem oddechu, to pozostaje on przez to w niewoli, aż po nasienie, a więc i po przyszłe pokolenia. Jakże
słuszne jest więc starotestamentowe stwierdzenie: „Grzechy ojców ścigane będą aż do trzeciego i czwartego
pokolenia”.
Dlaczego tylko do trzeciego i czwartego pokolenia? Ponieważ tylko do trzeciego lub czwartego pokolenia
może być utrzymywana przyczyna grzechów. Jednakże w jej działaniu najczęściej kryje się już nowa
przyczyna.
Żadnego, ale to żadnego celu gnostycznego nie osiągnie ten, kto nie zaczyna od zmienionej na bazie
przebudzonej duszy postawy życiowej, kto nie wprowadza jej w życie, kto jej nie stosuje. Do wszelkiej magii
dochodzi poprzez oddech. Kto nie może się przy tym uchronić od szkodliwych wpływów astralnych, ten stale
będzie padał ofiarą.
Kiedy jednak w wyniku pozytywnego, nowego życia forma człowieka-osobowości umiera, a więc zmienia
się i zostaje opanowana przez duszę, wówczas zaczyna swe zadanie Siedmioduch. Wtedy dotyka i wypełnia
człowieka nowe, cudowne Światło. Światło to działa czysto mentalnie. Po raz pierwszy w swym życiu uczeń
może wtedy prawdziwie czysto myśleć, ponieważ jego mentalne narządy otworzyły się na to.
W
pełnej harmonii z objawieniem siedmiu promieni Siedmioducha przebiega teraz odnowa zmysłów, w
każdym razie wtedy, gdy kandydat gnostycznych misteriów spełnia to, czego Siedmioduch odeń wymaga.
Proces ten wspierany jest przez uwalniającą Naukę Powszechną. By sprecyzować to dokładniej, musicie
zważyć, że piąty promień Siedmioducha koresponduje z rozumem. Zaraz po wprowadzeniu w sferę działania
piątego zmysłu odkryjecie, że rozum jest czymś znacznie więcej, niż narządem zmysłu. Rozum jest pojazdem,
nośnikiem myślenia, ciała myślowego. Przebudzenie inteligentnego rozumu oznacza narodziny ciała
myślowego, którego brak jeszcze wszystkim ludziom w naturze śmierci.
W dawnej wiedzy człowiek określany był mianem Adamasa. Słowo to spokrewnione jest ze słowem „Man”
lub „manas”, tzn. myśliciel. Współpraca kandydata gnostycznych misteriów, stojącego w nowej postawie
życiowej,
z Siedmioduchem, a szczególnie z jego siódmym promieniem, oznacza nie mniej, jak tylko narodziny,
prawdziwe objawienie zamierzonej przez Boga zdolności myślenia, prawdziwego ciała myślowego, poprzez
które objawia się inteligentny rozum.
Kończymy ten wykład wewnętrzną prośbą serca, by w waszym przybytku głowy mogła być obecna i czynna
wystarczająca siła duszy, by wszystko to doskonale zrozumieć i ogarnąć.
24
Fundamentalna zasada Dobra
Wjakimkolwiek kierunku próbowałby człowiek poszerzać lub kultywować swoją świadomość naturalną, i tak
w każdej sytuacji i pod każdym względem jest ona i pozostanie świadomością zwierzęcą.
Jednym z najsilniejszych argumentów na poparcie tego stwierdzenia jest fakt, że w świadomość wyposażone
jest całe ludzkie pole życiowe. Cała natura śmierci jest potężnym, wibrującym oceanem życia. Nie chcemy
przez to powiedzieć, że wyraża się w niej tak wiele różnych rodzajów życia, lecz że sama natura śmierci jest
życiem, świadomością. I dlatego wszystko to, co z tego życia i z tej świadomości powstaje, ma tę samą naturę.
Gnostyczna filozofia uczy, że świadomość człowieka składa się z wszystkich znajdujących się w jego systemie
i tworzących go atomów. W ten sposób stwierdza się więc ten sam fakt. Jeśli do pewnej ilości wody znajdującej
się w szklanym dzbanie dodacie trochę barwnika, to wtedy cała zawartość dzbana zabarwi się w ten sam sposób
i przyjmie sygnaturę tego barwnika.
Fakt,
że całe dane pole życiowe obejmuje świadomość
i jest świadomością, zwany jest w Nauce Powszechnej „zasadą substancji”. Na tejże zasadzie substancji czyli
świadomości natury śmierci wszystkie stworzenia uzyskują z tego kolektywu świadomość.
Owa
wielka
świadomość może się dzielić w nieskończoność. I tak samo wszystkie części albo stworzenia
mogą się mnożyć albo dzielić w nieskończoność. Jednakże rezultaty, wyniki, do jakich dochodzą owe
stworzenia, nie mogą się od tej wielkiej świadomości odłączyć. Nie mogą tego ani chcieć ani pragnąć.
Pochodzą z prawa wielkiej świadomości naturalnej. Z niej żyje człowiek i zwierzę.
I oboje są stworzeniami wielkiej świadomości natury. Dlatego jest też całkiem jasne, że w królestwie natury nie
można znaleźć żadnej możliwości wyzwolenia.
Gdyby taka możliwość istniała, to znaleziono by ją już dawno temu. Gdyby taka możliwość istniała, to wtedy
Chrystus z pewnością nie powiedziałby: Królestwo moje nie jest z tego świata.
Czym jednak jest natura śmierci i co jest sygnaturą wielkiej świadomości, która w niej żyje?
Jej
sygnaturą jest świadomość dobra i zła w objawieniach swych rozpętanych sił, Uniwersum wprawione
w ruch.
Byłoby szaleństwem twierdzić, że w naturze śmierci nie ma niczego dobrego, jednakże jest to natura, w
której dobro nie może się utrzymać. Jest ono wciąż usuwane
w grze ciągłych przemian. Wartości dobra natury śmierci są więc albo urojeniem, albo nie posiadają żadnej
fundamentalnej mocy.
Cóż mogłoby więc stanowić fundamentalną zasadę Dobra? Nic innego jak tylko sam Duch. Dlatego też, jeśli
w naturze śmierci brak Ducha, jeśli jest ona oddzielona od Ducha, to dowodzi to tego, że natura ta nawet w
swojej dobroci nie jest dziewicza i czysta.
Dowodzi to również tego, że pierwotnie musiała być ona inną naturą, albo musiała należeć do całkiem innej
natury, od której została oddzielona w wyniku jakiegoś incydentu.
Prawdą jest, jak nam to wyjaśniają wszystkie pisma święte, że natura pierwotna i jej zasada substancji była w
swym rodzaju doskonale neutralna, ani dobra ani zła, że nie stanowiła żadnej mieszaniny tych właściwości, lecz
była zupełnie neutralna, a więc w pełni nietknięta, czysta, w doskonałym spokoju. I znajdowało się w niej
nieobjawione życie lub świadomość.
Kto
coś z tej natury pojmuje, ten rozumie fakt, że każda natura zawiera substancje i siły w najwyższym
stopniu wrażliwe i wybuchowe; łatwo są one doprowadzane do eksplozji, a także łatwo wymykają się spod
kontroli, jeśli - raz wyzwolone - mogą się utrzymywać i objawiać. Dlatego pierwszemu człowiekowi udzielono
rady, by używał tych sił tylko pod przewodnictwem Ducha, by postępował swoją ścieżką tylko przy pomocy sił
Drzewa Życia i by pod żadnym pozorem z niej nie zbaczał.
Człowiek współczesny jest produktem tej niegdyś rozpętanej nieświętości. Posiada naturę tej nieświętości.
Współdziała z tą nieświętością. Posiada wielką wiedzę o dobru i złu.
I temu właśnie dobru zaprzeczamy. I tak samo zaprzeczamy temu złu, gdyż żadne z nich nie jest
rzeczywistością.
Człowiek cierpi ból urojenia. Jest smagany nierzeczywistością. Żyje w czasie, ale czas jest fikcją, wobec
czego nie żyje naprawdę.
W jego mikrokosmosie pozostała tylko głęboko ukryta iskierka Pierwotnego. I jeśli ta iskierka nie wygasła
jeszcze zupełnie, to może się w nim rozlegać wołanie, jakby głosu
z wielkiej dali. Jest to wezwanie do powrotu do pierwotnej natury, która ciągle jeszcze istnieje w całej swej
nieskazitelności, w której Duch może być aktywny i jest aktywny.
Urojenie plus urojenie pozostaje urojeniem. Duch nie zanurza się w nim, by doprowadzić do połączenia. Ten
wulkan musi się wypalić. Ten rozpętany ogień musi się wyszaleć i sam dojść do kresu. Dlatego Jakub Boehme
powiada, że Bóg wydzielił nieświętość.
Nie zmienia to jednak faktu, że w tej nieświętości uwięzione są liczne iskry Boga. Dlatego Pan Wszechżycia
i jego służebnica, Gnoza, przychodzą, aby wyprowadzić Swoich z tego płonącego ognia. Idzie tu mianowicie o
Królestwo Ducha, o alchemiczne gody Chrystiana Różokrzyża.
Ogromnym dramatem natury śmierci jest to, że każdy człowiek zostaje doprowadzony do świadomości i
doświadczenia tego, że żyje w piekle. Dopiero wtedy, gdy świadomość tego, zrodzona pośród gwałtownej
burzy dobra i zła, stanie się waszym posiadaniem i absolutnym doświadczeniem, będziecie mogli się trudzić
poszukiwaniem prawdziwego stanu świadomości w zjednoczeniu z Bogiem i będziecie mogli go znaleźć.
25
System hormonalny i jego znaczenie dla drogi życiowej ludzkości
Jako uczniowie Szkoły Duchowej dobrze wiecie, że obecnie trzeba mówić o kryzysie świata i ludzkości
oraz że paląco niezbędną rzeczą jest, by wszyscy uczniowie, zarówno indywidualnie jak i jako grupa, podjęli
stanowczą decyzję względem swojej postawy życiowej oraz nowej aktywności. Konieczność tę chcemy
wykazać na przykładzie różnych faktów.
Mikrokosmiczne pole astralne człowieka doskonale koresponduje z astralnym polem natury śmierci, a więc
z bezpośrednim polem życiowym człowieka. Dlatego nieświętość, którą obarczona jest astralna sfera całego
pola życiowego, jest bardzo blisko niego. A ponieważ sfera astralna jest wielkim rezerwuarem wszystkich
nieprawości, wszystkich kłamstw i wszystkich grzechów mających swoje źródło w sferze materialnej, to
faktycznie cudem jest, że prawdziwe życie jest jeszcze w sferze materialnej w ogóle możliwe. Albowiem
kontakt pomiędzy tymi dwoma obszarami życiowymi jest tak ścisły, że bliższego nie można już sobie
wyobrazić.
Tak
się sprawy mają, jednakże fakt, że człowiek może
i wolno mu jeszcze mówić o „życiu”, zawdzięcza on cudownej strukturze swojego materialnego ciała. Posiada
ono mianowicie pewien system służący albo wykluczaniu skutków wszystkich niebezpieczeństw zagrażających
człowiekowi ze strony astralnego pola natury śmierci, albo sprzeciwianiu się im. Systemem tym jest dobrze
wam znany system hormonalny. Niektóre gruczoły wydzielania wewnętrznego spełniają mianowicie funkcje
strażników i wartowników.
Każdy uczeń naszej Szkoły Duchowej wie, że substancja astralna pola życiowego człowieka wprowadzana
jest do systemu cielesnego zarówno bezpośrednio, mianowicie za pomocą wątroby, jak i pośrednio, poprzez
cztery etery. Najważniejszą bramą wejściową jest przy tym śledziona, trzeba jednak jeszcze dodać, że etery są
wdychane i wydychane przez całe ciało. Dlatego substancja astralna zwykłego pola życiowego ma w każdej
sekundzie aż nadto okazji przeniknięcia do człowieka. I już tylko z tego powodu można by go uznać za
bezpowrotnie straconego.
Jednakże system hormonalny troszczy się o to, by ciało mogło przyjmować tylko te siły i te wpływy, do
przyjęcia których uszlachetniły człowieka, albo którym podporządkowały go świadomość, dziedziczność oraz
karman.
Gruczoły wydzielania wewnętrznego porównać można do filtrów, które dopuszczają wszystkie
promieniowania pozostające w obrębie pewnej określonej skali wibracji,
a oddalają to wszystko, co wykracza poza ten zakres lub znajduje się poniżej niego. Jeśli człowiek pozostaje w
obrębie norm zwykłych zachowań życiowych, tak jak oczekuje się tego od typu należącego do zwykłego ładu
ratunkowego, to wtedy jego system hormonalny oddala wszystkie szkodliwe wpływy, atakujące go
bezpośrednio ze sfer eterycznych. Systemowi temu zawdzięcza człowiek fakt, że jego osobiste i społeczne
życie może się jeszcze dokonywać i że prawie każde życie dostarcza śmiertelnikowi szansy ratunku.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że wszystkie narządy ciała ludzkiego, a więc także system hormonalny,
objawiają się zgodnie z określonymi, obowiązującymi
w naszym ładzie ratunkowym prawami przyrody i zgodnie z nimi funkcjonują. Gdy tylko prawa te zostaną
przekroczone, to wtedy także i system hormonalny nie może już stanowić obrony przed atakami. W zwykłym
życiu także przecież widzimy, że dany człowiek przekroczywszy prawa natury doznaje szkód w systemie
hormonalnym
i wykazuje tego skutki czy to w postaci chorób czy przytłoczenia astralnego.
Dlatego zrozumiecie to, co następuje: Jeśli stany i stosunki astralne zostają poważnie zakłócone, na przykład
z powodu eksperymentów fizyki jądrowej, wówczas naturalne warunki naszego ładu ratunkowego doznają
zachwiania równowagi. Wszyscy ludzie natychmiast doświadczają przez to dysharmonijnego wpływu, właśnie
w systemie hormonalnym. Narządy wewnętrznego wydzielania nie mogą się przeciwstawić tego rodzaju
naporowi i muszą dopuścić do systemu wpływy, których nie daje się już wyjaśnić jakością danego człowieka. Z
powodu atomowego ekstremizmu dosłownie opadają zasłony dzielące tutejszy świat od zaświatów.
Niezliczone, bardzo grzeszne siły mają skutkiem tego okazję objawiania się w sferze materialnej.
Bezpośrednią tego ofiarą padają przede wszystkim ludzie młodzi. Albowiem ich system hormonalny
pozostaje jeszcze w budowie. W najlepszym razie można powiedzieć, że dopiero w dwudziestym ósmym roku
życia jest on w pewnym stopniu dorosły. Takie są powody tego, że
w naszych czasach codziennie można przeczytać w gazetach o zbrodniczych atakach, kradzieżach czy
zachwianiu równowagi psychicznej i jej skutkach. Szczególnie narażeni są na to ludzie młodzi. A kiedy po
aresztowaniu sędziowie konfrontują ich ze skutkami ich czynów, wówczas tylko niektórzy z nich doznają
wstrząsu, większość natomiast pozostaje obojętna, ponieważ wyzbycie się wszelkich hamulców i spalenie
zaszło w nich już za daleko.
Z
pewnością nie możemy traktować tych młodych ludzi jako predestynowanych złoczyńców, jako żniwo
naszych czasów. Nie, musimy zrozumieć, że padają oni ofiarą, że popadli w chorobę z powodu stosowanej w
praktyce fizyki jądrowej, z wszystkimi jej złymi skutkami dla ludzkiego systemu hormonalnego.
Wszystko to ukazuje jasno, jak ważne jest to, by ludzkość przeszła do gruntownie odnowionej postawy
życiowej, dzięki której nie będzie już kierowana przez pole astralne natury śmierci, lecz przeciwnie, będzie ją
chronić pole astralne Powszechnego Żywego Ciała, skutkiem czego będzie mogła otrzymywać ochraniające
Światło powszechnego Łańcucha Braterstwa Chrystusowego.
Z tego punktu widzenia kryzys tego stulecia jest dla każdego człowieka sprawą bardzo osobistą.
26
Jezus i Jan
Jak wiecie, wspaniałe, nieprzemijalne ciało nie może się już objawiać. Znikło, ponieważ ciało eteryczne ma
tę właściwość, że zatraca się, jeśli nie jest odżywiane z macierzystego pola astralnego. Pierwotny animujący
czynnik, mikrokosmos, dusza, stał się bezczynny i nie może się już objawiać. A Duch, który niegdyś sprawił,
że cud ten zaistniał, wycofał się.
I teraz, w drodze ziemskiego procesu narodzin, rodzi się osobowość i zostaje związana z duszą. Osobowość
ta, rozpatrywana jako taka, jest następnym cudem boskiej Miłości. Należy ją jednak postrzegać w związku z
planem ładu ratunkowego, dzięki któremu upadły pierwotny człowiek winien zostać ponownie przywrócony do
życia. Ziemska osobowość, jako zjawisko czasowe, ma za zadanie uratować z więzienia swoją duszę, swój
mikrokosmos i - poprzez samooddanie, poprzez powodujące endurę dążenie - rozpuścić się w tym Drugim,
który ma znowu żyć. Dlatego do wszystkich kieruje się wołanie, by dopełnili tego wielkiego dzieła zbawienia, i
to właśnie w wielkiej sile pierwotnej natury.
Wiecie,
że na początku Ewangelii pojawiają się dwie postacie, Jana i Jezusa, Jana Chrzciciela i Jezusa
Chrystusa, by człowiekowi objaśnić wielki, wspaniały cel samoofiary oraz by swoim życiem dać mu przykład.
Są to dwaj ludzie, dwaj prorocy, dwaj Zbawiciele, czynem objawiający nam chrześcijańską naukę zbawienia,
jej początek, realizację i cudowne zwycięstwo.
Jan jest człowiekiem narodzonym z tej natury, który - dokładnie tak jak wy - zdecydował się na postępowanie
ścieżką wielkiego uwolnienia i na przyjęcie całym sercem wszystkich jej konsekwencji. Człowiek taki ponosi
najwyższą ofiarę, jaką człowiek może ponieść, mianowicie ofiarę swojego „ja”. Poza tym jest on zwany
Prorokiem i Chrzcicielem. Obwieszcza jedyną ścieżkę uwolnienia, możliwą dla stworzenia pochodzącego z
ładu ratunkowego.
Ścieżkę tę sam, dla przykładu, przeżywa i wtedy emanuje zeń wielka siła. Albowiem dzięki oczyszczeniu
ponownie łączy się z pierwotną, fundamentalną naturą. Dlatego jest w stanie użyczyć tej wspaniałej siły innym.
I w ten sposób staje się równocześnie Chrzcicielem, tym, kto przekazuje siłę. Albowiem nic nie ma równie
pobudzającego do czynów i równie inspirującego oddziaływania, jak człowiek, który spełnia to, co mówi, który
przeżywa to, czego naucza. Tak więc stoi przed nami Jan jako prototyp prawdziwego ucznia Szkoły Duchowej.
Wszystkie Braterstwa gnostyczne spełniające swą pracę od początku naszej rachuby czasu mówią z
naciskiem, że objawienie Jezusa Chrystusa w rzeczywistości było tylko „iluzją” i wobec tego jego śmierć na
krzyżu była niemożliwa. Chcemy przez to powiedzieć, że Jezus Chrystus nie był istotą zrodzoną z tej natury, a
tym mniej - że mógł posiadać skrystalizowaną osobowość z ciała i krwi, jak zwykły człowiek. Wiadomo nam,
że człowiek Janowy po zasadniczym dopełnieniu swojej pracy, w sposób oczywisty, a nawet z naturalnej
konieczności rozpłynie się w człowieku Jezusowym.
Kim
więc jest Jezus Pan? Jest on w pewnym sensie tą samą istotą, która nazywana jest Janem Chrzcicielem.
Albowiem kiedy Jan przebywa swoją drogę przez pustynię, wówczas w pewnym momencie, w chwili gdy
dociera do swego nadiru, gdy osiąga swoje kryterium, musi spotkać nad Jordanem Jezusa. Znaczy to, że w
mikrokosmosie człowieka Janowego znów objawia się ten Drugi, pierwotna postać eteryczna. I od tej chwili w
mikrokosmosie znajdują się dwie postacie: Jan i Jezus, ten zrodzony z tej natury i ten Pierwotny.
Jak jest to możliwe? Jan jako sługa Świętego Graala całkowicie oczyszcza swą rozumową, mózgową
świadomość i swoje ciało astralne, i doprowadza do harmonii z naturą boską. Na to natychmiast objawia się
Duch, wołanie Ojca w danym mikrokosmosie. W sercu, jak w lustrze, Jan widzi oblicze Pierwotnego.
Początkowo pod wrażeniem tego spotkania dochodzi do pewnej konsternacji. Jezus prosi Jana o ochrzczenie
go, podczas gdy właściwie powinno być przecież na odwrót. Także i wy możecie spytać: „Dlaczego Jezus ma
być ochrzczony przez Jana?”
W odpowiedzi musimy stwierdzić, że u podstaw tego leży cudowne misterium. Ten Drugi, Pierwotny,
objawia się w przeżywającej endurę naturalnej postaci Jana, który podporządkował mu się całkowicie, mówiąc:
„On, ten Drugi, musi rosnąć, a ja muszę maleć”. Oczywiście teraz odrodzona dusza Jana, która stała się duszą
boską i którą objawił w nim Jezus, musi oddać swoją Janową, zrodzoną z natury siłę, w służbę Jezusowi
Chrystusowi, by umożliwić mu objawienie się ludzkości, w doskonałej ofierze.
W ten sposób Jezus Pan podejmuje swoją drogę krzyżową w człowieku Janowym, by wszystko, co stulecia
zamieniły w mikrokosmosie w kamień, znów obudzić do życia i w ten sposób oczyścić cały mikrokosmos. Oto
zaiste historyczne wydarzenie, jednakże nie w jednym człowieku, lecz - Bogu dzięki - w wielu milionach ludzi,
którzy nas poprzedzili.
Tak
więc Jezusowa śmierć na krzyżu w Janie staje się ostatnią, ostateczną ofiarą dla Jana, który już znacznie
wcześniej, w samoofierze, złożył głowę pod topór. I potem następuje zmartwychwstanie w wiecznym Życiu.
Oby i was spotkał w ten sposób Jezus Chrystus, ażebyś-cie szli za nim aż do chwalebnego końca.
27
Od narodzin z natury
do narodzin z Boga
Każde gnostyczne Braterstwo musi uwzględniać czas, w którym się objawia, i musi brać na swoje barki
zadanie, którego ów czas w danym momencie wymaga. Świadomość człowieka musi ulec totalnej przemianie,
a to staje się możliwe wtedy, gdy ma się wyraźnie przed oczyma boski cel.
Także i młode gnostyczne Braterstwo świadome jest tego, że w obecnych przełomowych czasach stoi przed
bardzo aktualnym zadaniem. To aktualne zadanie, to zlecenie jest jednocześnie w najwyższym stopniu
klasyczne: Braterstwo musi uczynić wszystko, co tylko możliwe, by w ludzkich sercach uwolniony został
Chrystus, promieniowanie Chrys-tusowe i cały magnetyczny potencjał Powszechnego Siedmioducha.
Zadaniem Braterstwa jest wspomaganie wszystkich ludzi prawdziwie poszukujących, znajdujących się na
ścieżce do wyzwalającego życia duszy duchowej; jest to możliwe do urzeczywistnienia tylko w sile
promieniowania Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela.
Każdy uczeń wprowadzony w naukę Złotego Różokrzyża wie, że siła promieniowania Chrystusa musi się
zbudzić i wznieść z serca, gdyż tam właśnie jest zakorzeniona.
Oświecenie i zmartwychwstanie dają o sobie znać
w przybytku głowy. I dopiero po ustąpieniu władcy formy zewnętrznej, na przeznaczonym dla niego miejscu
stanie żywy i promienny człowiek-dusza. Jedna z trzech sygnatur wytrawi wtedy swój znak na zwierciadle
czoła, a mianowicie: albo znak człowieka-ja, albo znak duszy, która otrzymała przyrzeczenie łaski, albo znak
Syna Człowieczego.
Oczyszczenie serca jest pracą siedmiokrotną. Proces zmiany jest w swym oddziaływaniu również
siedmiokrotny. I kiedy ten siedmiokrotny proces zostanie spełniony, człowiek wzniesie się do odrodzenia duszy
duchowej. Oto przezwyciężający Różokrzyż. Brama Wieczności otwiera się na oścież.
Jest
więc niesłychanie ważne, ażeby człowiek wziął sobie siebie samego za wzór. Jest to możliwe poprzez
służbę temu Drugiemu w sobie, a także służbę w tym świecie. Wytyczną muszą być przy tym jedność,
odpowiedzialność i jasne ukierunkowanie. Magnetycznemu polu promieniowania muszą pod każdym
względem towarzyszyć Miłość i Prawda.
Wiemy, że także i wy jesteście jednoznacznie ukierunkowani na to, by przeżyć i wewnętrznie doświadczyć
promieniowania tej wielkiej i czystej, gnostycznej siły Światła. Tak też musi być. Albowiem gdy wszystkie
pola pracy siedmiokrotnie objawionej Szkoły Duchowej funkcjonują zgodnie z prawami promieniowania
magnetycznego, które przychodzi do nas z gnostycznego pola astralnego, to wtedy każdy uczeń może wiedzieć
o sobie, że jest przyjęty do pola siły, w którym można pracować w możliwie najlepszych warunkach.
Dzięki wieloletniej pracy w naszych polach pracy w każdym uczniu uwolniły się możliwości po temu, by
sprostać prądowi ognia gnostycznego. Możemy się uważać za szczęśliwych z tego powodu, że pole
promieniowania Chrystusowego i sprzęgające magnetyczne pole promieniowania młodego Braterstwa
gnostycznego nie są jednostkami oddzielonymi od siebie. Tak samo nie ma żadnego przedziału pomiędzy
polami pracy. Wszysczy poważni uczniowie mogą być pewni, że są przyjęci i chronieni przez magnetyczne,
sprzęgające pole promieniowania Szkoły. Tym, co zawsze i wszędzie przenika całe magnetyczne pole
promieniowania Szkoły, jest Miłość i Prawda.
Jeśli słowo Braterstwa Różokrzyża rozbrzmiewa w was czystym tonem, to wtedy wiemy, że dzięki waszej
dobrej reakcji jesteście objęci firmamentem nowego przymierza. Dowodzicie tego otwartością zbudzonej w
was duszy. Dusza doświadcza wówczas tego przyzywającego głosu jako siły. Jeśli wasza osobowość z całego
serca i całym waszym przybytkiem głowy chce być prowadzona przez nową siłę duszy w was i chce pracować
przy jej pomocy, to wtedy na tej podstawie możecie służyć potężnemu dziełu.
Jeśli tylko nauczycie się rozpoznawać, czy to naprawdę wasza dusza przejęła stery waszego życia, to w
następstwie tego będziecie wewnętrznie rozumieli jej głos i będziecie jej głosowi posłuszni. Staniecie się
świadomi boskiego pola astralnego, pola oddechu Praźródła, w którym wszystkie atomy wypełnione są boskimi
Siłami.
Te
właśnie atomy stanowią siew boskiej „pogody ducha”, w której wasza jądrowa zasada duszy duchowej
może oddychać. Kiedyś wasza istota zostanie przez to zsynchronizowana z rytmicznie wibrującym polem
promieniowania Braterstwa Życia, Powszechnego Braterstwa Chrystusowego. I dojdzie wtedy do połączenia z
Żywym Ciałem Chrystusa.
Dzięki temu połączeniu wpływające, duchowe źródło Światła odbija się wtedy w was i przez was, i tym
samym pomagacie rozwinąć się związanym z tym procesom
w polu materii. Elektryczny eter ognia uaktywni się w was. W obudzonym człowieku-duszy zaczyna się
odzwierciedlanie Niewidzialnego, boskiej idei. Nastaje nowy dzień.
Wiecie,
że Ogień Miłości kosmicznego Chrystusa rozlewa swoje promienie nad wszystkimi, którzy
poświęcają swój całkowity stan bytu budowie nowego kosmosu Chrystusowego i składają samych siebie w
ofierze nowemu Dniu Pana. W ten sposób od świtu Adamowego upadku toczy się praca dla świata i ludzkości,
aby w pełni zlikwidować następstwa grzechów i w dawnej chwale odtworzyć utracony raj.
Wznieście się w tej jedynej wielkiej Miłości, która zbliża się do nas i obejmuje nas w Synach Bożych. Jedno
jest pewne: jeśli tylko Gnozie uda się uratować waszą duszę
i utrzymać ją w mocy Wieczności, to wtedy - dzięki temu jedynemu kluczowi otwierającemu wszystkie
więzienia - całe wasze więzienie i wszelkie okowy, niezależnie od tego, jak bardzo byłyby potężne, zostaną
zniszczone potężną mocą Synów Boga.
Gnostyczna
Szkoła Duchowa nie zapewnia człowiekowi wtajemniczenia, lecz całkowite wyzwolenie,
transfigurację całej jego istoty. Każdy człowiek, który chce iść ścieżką wyzwolenia duszy i uczyć się
reagowania na bardzo wysubtelnione stopnie wibracji wyższych pól życiowych, może zostać uratowany z tego
dialektycznego stanu natury.
Dla
bliższego wyjaśnienia chcielibyśmy przedstawić to następująco: w wysokich, pogodnych polach życia
działa Siła, Moc i Idea Boga. Pan Wszelkiego Życia w części astralnej prasubstancji objawia swoją ideę
dotyczącą świata
i ludzkości. W planetarnej przestrzeni astralnej Duch Boga daje impuls do konkretnego objawienia Jedynego
Dobra.
W ziemskim polu planetarnym Duch Boga ukierunkowany jest na człowieka zrodzonego z natury i na jego
zadanie w planetarnym objawieniu. A ponieważ Duch Boga jest zawsze, we wszelkich warunkach istnienia,
siłą najpotężniejszą, to oczywiste jest, że – w porównaniu z niezliczonymi mozołami życia – nawiązanie
kontaktu i połączenie się z tą potężną boską siłą jest bardzo łatwe. Jedynym warunkiem jest wewnętrzna
zgodność z boskim prawem duchowym, z prawem postawy życiowej i prawem spełnienia życia. Dlatego
możecie być pewni, że wynik takiego wypełnienia prawa sprawdza się bezpośrednio i całkowicie w każdym
procesie życiowym.
Jednakże Miłość prowadzi również do bolesnych doświadczeń. Czyż nie ma jeszcze bardzo, bardzo wielu
rzeczy, które muszą w was zostać wypalone? Dlatego uczeń musi być przygotowany na to, że będzie
atakowany i oczyszczany ognistą żagwią boskiej Miłości.
Spójrzcie tylko, jak Stwórca tworzy i czym staje się stworzenie: Bóg wysiewa w niebiosa nieśmiertelność, w
ziemię - zmianę, a we wszelką istotę - życie i ruch. Postarajcie się zrozumieć te słowa, ponieważ objawia się w
nich cała Gnoza.
Jeśli idzie o Ziemię Świętą, boski porządek jest tego rodzaju, że istnieją dwa aspekty: narodziny i
nieśmiertelność. W czystych narodzinach, których centrum musi stanowić dusza, istnieje ciągła zmiana.
Zmiana ta ma na celu postępowanie w ciągłej nieśmiertelności, od narodzin poprzez wzrost, od siły do siły i od
wspaniałości do wspaniałości.
Narodzinom tym przeciwdziała się w narodzinach naturalnych, napotykają one opór namiętności i ich
skutków. Dlatego też narodzinom z natury zawsze towarzyszy choroba i śmierć, a mianowicie śmierć
przełamywania i niszczenia.
Stąd też wielka lekcja, której uczniowie muszą się nauczyć i którą muszą wypełnić, brzmi: przejść od
narodzin z natury - poprzez samooddanie - do narodzin boskich.
Chcielibyśmy zakończyć słowami klasycznego Różokrzyża:
Narodzić się z Boga – to znaczy, obudzić się do bezpośredniego, nowego życia;
umrzeć w Jezusie – zniszczyć całe to stare życie zrodzone z natury i wstąpić na ścieżkę nowych narodzin;
aby następnie zostać przez Ducha Świętego odrodzonym w doskonałej nieśmiertelności.
28
Kundalini, siła Wieczności
Żyjemy w czasach wielkich zawirowań. Żyjemy w fazie rozwoju, w której od czasu do czasu poja-
wiają się nowe wymagania, występujące oczywiście wtedy, gdy ma miejsce opór. Świat jest bliski eksploz-ji, z
powodu wszechobecnego chaosu. A ludzkość widzi i przeżywa ten światowy proces jak wyświetlany w kinie
film.
Chcielibyśmy więc dzisiaj poprowadzić was w myślach do kina, które okazuje się być naprawdę jednym z
największych kin na świecie. Jest to kino, w którym obywatele chętnie płacą za prawo oczekiwania w
szeregach nienasyconych, by wreszcie móc wejść do świątyni ruchomych obrazów.
Widzą tam tylko fałszywy blask i imitację tego wszystkiego, co być może kiedyś zasługiwało na miano
prawdziwego i rzeczywistego. To, co tam widzą, jest iluzją, napawającą jednak człowieka o zmąconych oczach
- dumą, gdyż obrazy, które ukazują się mu w oczarowującej go ciemności, równocześnie hipnotyzują go. Tym,
co otacza tłum tymi zabiegami i dostarcza mu tych połyskliwych radości, są bezduszne maszyny, przy czym
również i ów tłum wydaje się być opuszczony przez duszę.
Jak
bydło rzeźne wtłacza się ich w rzędy siedzeń, by po obezwładniających dreszczach muzyki i ciemności
wypuścić ich, niczym stado odrętwiałych, na wolność. Zwalniają oni miejsca dla rosnącej rzeszy nowych
oczekujących, by każdy z nich mógł się rzucić w ramiona tego monstrum.
Zapobiegliwie dba się o to, by nikt nie uszedł z tej otchłani zapomnienia. Gdyż tym, co ludzie łykają w
postaci szybko po sobie następujących obrazów, jest napój zapomnienia. I ten prąd fałszywej przyjemności nie
ulega przerwaniu, ponieważ obywatel w żadnym wypadku nie może się nudzić. Nie ma prawa obudzić się ze
swego półsnu przeżuwającego zwierzęcia.
Nie wolno mu też myśleć, i dlatego wydarzenia muszą następować po sobie w szalonym tempie.
Nie wolno mu się obudzić, a już w żadnym wypadku zauważyć, że całe to życie oddaliło się od jedynego
prawdziwego życia duszy, pochodzącego od Boga.
Nie ma prawa pojąć, że ten zatruty pokarm dawany jest człowiekowi po to, by żadnej iskrze Światła nie dać
możliwości rozpalenia się.
Dlatego wydarzenia muszą następować po sobie w gorączkowym pośpiechu, by ludzie nie znaleźli czasu na
rozpoznanie tego, co się im serwuje.
Wyrafinowane machinacje, służące otępieniu i rozkładowi, zestawione z przenikliwością wyzutą z
jakiejkolwiek głębszej wartości, są dziełem panujących mocy i sił tego świata.
Niezależnie od tego, jak bardzo tragicznie to brzmi, ludzkość doświadcza bodźców tego pozbawionego głębi,
bezwartościowego istnienia w świecie, który służy jako stacja przejściowa do Wieczności. Większa część
ludzkości stale czeka na nowe sensacje. Jest totalnie uwięziona w zaciemniającej sferze poślednich zawirowań
astralnych w kosmosie. Taki jest oto obraz dzisiejszej ludzkości.
Przyczyną tego ludzkiego dramatu są zawirowania astralne. Czym są owe zawirowania astralne? Są to siły
świetlne prasubstancjalnego rodzaju. Siła astralna jest siłą atomową. Lub też, wyraziwszy się inaczej: siła
astralna składa się z atomów znajdujących się w specyficznym stanie. Świetlna siła astralna jest prądem,
połączeniem czyli koncentracją atomów wdychanych i wchłanianych przez system czakramów człowieka.
Rozprzestrzeniają się one w całej osobowości, tak że musi ona na nie reagować i z nich żyć.
Paweł w Liście do Efezjan wskazuje w swych słowach na wewnętrzną przyczynę nieustającego,
dramatycznego niepokoju, tak charakterystycznego dla naszego świata. Wbrew swej naturze ludzkość bierze w
nim udział i już przez sam ten fakt przyczynia się do wzmacniania i podtrzymywania tych zaburzeń astralnych.
W Liście do Efezjan w rozdziale 6, w wierszach 12 i 14, czytamy:
Gdyż nie toczymy walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw
rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie
na siebie zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko.
Serce
ludzkości jest ogólnie rzecz biorąc całkowicie zamknięte, z powodu fałszywie ukierunkowanych
łańcuchów myśli i uczuć. Dlatego też nie rozumie już ona niczego
z dzieł Boga – nie wspominając już nawet o wierze
w Chrystusa.
Uważacie może, że jest inaczej? Czy wielka część ludzkości, opanowana przeciągającą nad światem
psychozą strachu, miałaby być jeszcze otwartą dla wyzwalających sił Królestwa Bożego, które są nie z tego
świata?
Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża nie zauważa zbyt wiele z tej otwartości, chociaż kierownictwo Szkoły
Duchowej jest przekonane o tym, że jest w tym świecie ogromnie wiele istot z utęsknieniem wypatrujących
zupełnie innej przestrzeni życiowej. Za pośrednictwem swoich centrów od roku 1924 Szkoła śle na cały świat
zew wyzwolenia dusz. Jednakże nieustannie przybierający na sile bieg czasu przyczynia się do zduszenia w
zarodku każdego wołania pochodzącego od Gnozy.
Chrystus
powiedział kiedyś: Nie wierzycie we mnie, ponieważ mówię prawdę. Także Szkoła Duchowa i wielu
jej uczniów nie walczy przeciwko krwi i ciału, lecz przeciwko mocom i władcom ciemności, a więc złowrogim
siłom w kosmosie.
Jak
miałby ktoś, kto jest całkowicie związany z tym, co ziemskie, posiąść zdolność rozpoznawania dzieł
dobra i zła? Jak miałby ktoś, czyjego sercu brakuje ciepła, stać się dostatecznie wyczulonym, by uwierzyć w
boskie, powszechne staranie lub też wyzwalające promieniowanie Chrystusa, w Braterstwo w pełni oddane
ludzkości?
Nie
chcielibyśmy w żadnym wypadku poić was smutkiem, jednakże musicie niezwykle głęboko zrozumieć
rzeczywistość wszystkich tych faktów. Hierarchia Chrystusowa wie to wszystko i dlatego słudzy jej muszą tę
bezwzględną prawdę wypowiedzieć, aby kiedyś prawdziwy chrześcijanin, który będzie chciał rozpocząć swoją
pielgrzymkę do nowej Ziemi-Nieba, mógł się obudzić z niewoli ciemnego myślenia.
A
że rozwój ten nie jest prosty, o tym aż nazbyt dobrze wiedzą ci wszyscy, którzy się w tym wielkim
procesie znajdują. Mimo wszystko wolno nam rzec, że u wielu z nas moc Ojca stała się już Światłem.
Co to znaczy? Jeśli uczeń jest rozpalony przez Światło Chrystusa i zaczyna pracować z ukrytych w jego
istocie boskich sił Ognia Ojca, to działanie jego wyzwala światło i ciepło. Obecne w nim Siły Boga stały się
wolne. Żarząca się iskierka stała się wzniosłym promieniowaniem.
Uczeń staje się świadomy tego, że narodził się w nim nowy człowiek-dusza, podług struktury boskiego
porządku. Duch Boga oświeci tę nową istotę duszy, jeśli tylko uczeń będzie prawdziwie pragnął tego, by stać
się Światłem, które świeci dla innych, jeśli tylko będzie chciał czuwać przy ognistych kolumnach duchowego
Światła, rozpalonego przez Szkołę Duchową nad jej ogniskami.
Droga ta wiedzie przez wielką gorycz i wiele rozczarowań. I nie było jeszcze żadnego sługi, który nie
doświadczyłby tego zwiastowania Chrystusa, pod wewnętrznym naporem sumienia. Jednakże - po wielu
próbach - każdy uczeń kiedyś zwycięży.
Jeśli staracie się odpowiedzieć na to boskie prawo Miłości, to nie potrzebujecie się niczego obawiać,
ponieważ zostaniecie uznani za godnych tego, by wypełnić wasze najwyższe ludzkie powołanie w służbie dla
świata i ludzkości. Tylko w ten sposób i nie inaczej otrzymacie zrozumienie, które poprowadzi was do wnętrza
duchowego Światła.
Cóż powiedzieli dwaj władcy świata, Festus i Agryppa, do Pawła, gdy stał on przed nimi i świadczył o
Ewangelii Światła? Powiedzieli, że musi być szalony, by głosić taką gmatwaninę.
Ale
wyraził się tak nie tylko porażony ślepotą władca Festus; tak samo mówi się dzisiaj. Gdyby słudzy
prawdziwej Szkoły Duchowej nie mówili z wewnętrznego przekonania, już dawno wydano by ich „Bogu tego
stulecia”.
Wielu pozornych apostołów i oszukańczych sług do dzisiaj poleca się jako współpracownicy stojący w
służbie w imieniu Chrystusa. Sam Chrystus powiedział do takich: Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać
pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. (...) A
ponieważ ja mówię prawdę, nie wierzycie mi (Jan 8/44-45).
W Piśmie Świętym możemy też przeczytać, że szatan może się podawać za anioła Światła (2.Kor. II/14).
Czegóż więc mamy oczekiwać od jego pomocników?
Jeśli więc odważycie się wystąpić tak jak Paweł, to jako plon zbierzecie tylko drwiny i szyderstwa. Ale
powiedzcie sobie na pocieszenie: Nie ten jest sumienny, kto się sam chwali, lecz kogo Pan chwali (2. Kor.
10/18).
Prawda ta znajduje potwierdzenie również wtedy, gdy Paweł ze związanymi rękoma – gdyż jego dzieła nie
były z tego świata – z promieniującym, oświeconym, miłującym sercem stał przed Agryppą, który prezentował
się zupełnie inaczej: Agryppa, książę świata z sercem w kajdanach, jednakże wolny w swoich czynach, gdyż
jego dzieła równe były temu, co ofiarowuje świat. A na przeciwko niego Paweł, wolny duch, w pełni
świadomy, że stoi przed jednym ze zniewolonych tego świata.
Mimo to Agryppa ze swoją świecką potęgą był w stanie związać ręce Pawłowi, aby zapobiec
urzeczywistnieniu dzieł Boga. Ale nic i nikt nie mógł się przeciwstawić Pawłowi. I nie mogłoby być inaczej,
gdyż ten, komu dano rozpalić w sobie prawdziwe duchowe Światło, ma odwagę pokazywać się publicznie. I
kto czuje się do tego zdolny w Sile Boga, temu w nagrodę kajdany z rąk opadną.
Również młode gnostyczne Braterstwo nie zaniedbuje żadnego momentu, aby swoim uczniom zapewnić
wgląd w boski plan dla świata i ludzkości. I wskazuje drogę,
w jaki sposób można się uwolnić od władców, mocy astralnych i sił natury śmierci, obdarzających swoją duszą.
Musicie przede wszystkim zrozumieć, że żyjecie w świecie, w którym każda aktywność wywołuje refleks,
efekt uboczny. Ten refleks jest lustrzanym odbiciem, jest karykaturą, jest nienaturalny. Do świata astralnego
rzutowany jest wielki cel całego życia. Jest tam zobrazowana wielka rzeczywistość życia boskiej duszy, a także
aspekty i następstwa całego tak kolorowo wycieniowanego niższego życia.
Każde objawienie się Logosu w jego Trójni powoduje powstanie w naszym polu bytu potrójnej karykatury,
lustrzanego odbicia. Stąd po Ojcu, Synu i Duchu Świętym objawiają się moce, siły i władcy tego świata. Jak
można to wytłumaczyć?
Najważniejszym z czterech ciał osobowości jest ciało astralne, gdyż jest ono ciałem fundamentalnym. Za
pośrednictwem tego ciała człowiek związany jest z otaczającym go ciałem magnetycznym, jego siłami i
przeróżnymi prądami astralnymi.
Przez wydech astralny człowiek oddaje do otoczenia to, co wcześniej przyjął. Dotyczy to także uczniów
naszej Szkoły. I Szkoła Duchowa liczy się z tym. Musi to czynić, gdyż od czasu do czasu wstępują do Szkoły
ludzie, którzy stanowią dla niej w pewnym stopniu niebezpieczeństwo
i przez to mogliby utrudniać jej pracę. Wnoszą oni fatalne astralne wpływy do naszej Szkoły Duchowej.
Dotyczy to w szczególności naszych czasów.
W
związku z tym nasza opinia musi się opierać na stanie fundamentalnego ciała tych osób, na stanie ich ciała
astralnego, a nie na tym, czy są oni zewnętrznie uprzejmi, sympatyczni i mili. Humanistyczne uczucia nie są w
tej sprawie ważne; współpracownicy muszą się kierować czystym wglądem. Jeśli komuś brak jeszcze tego
czystego wglądu, to musi się on trzymać ustalonych zasad Szkoły, od których nie wolno odstąpić.
Bogu
dzięki, wielu naszych uczniów jest już zajętych pracą nad osiągnięciem stanu nowonarodzonej duszy,
po czym będzie można przejść do budowy ciała nowego stanu duszy duchowej.
Szkoła Duchowa pragnie uświadomić każdemu uczniowi, że jest on powołany do tego, by pracować nad
wykonaniem wielkiego planu, planu uzdrowienia, który obejmuje świat i ludzkość. Musicie dobrze zrozumieć
to „uświadomienie”. Nie chodzi tu tylko o zapoznanie was z nadchodzącymi wydarzeniami i ich rozwojem,
gdyż samo to miałoby niewiele sensu. Lecz jeśli staniecie się na przykład świadomi tego, że pomogliście
ożywić świecącą, promieniującą linię siły, która opasuje cały świat, to zrozumcie też rzecz następującą: idąc
ścieżką wyzwolenia duszy każdy uczeń naszej Szkoły Duchowej może wnieść nadzwyczajny i niezbędny
wkład do ożywienia i ukoronowania wielkiego, świętego dzieła Braterstwa w Chrystusie.
„Czy jestem do tego zdolny?” zapytacie być może. Tak, jako uczniowie jesteście do tego zdolni, ponieważ
jako uczniowie macie udział w Żywym Ciele Szkoły Duchowej. Gdyż jesteście objęci promieniowaniami jego
Miłości, jego magiczno-gnostyczną Siłą. I Siła ta czyni was zdolnymi do przeniknięcia do najgłębszej głębi
samopoznania i mądrości.
Atom serca posiada astralno-eteryczne połączenie z waszym mikrokosmosem. Do waszej krwi i waszego
fluidu nerwowego wnika ognista siła, promieniująca moc.
W
świątyni serca, w miejscu, gdzie znajduje się praatom, leży źródło oczyszczającej i urzeczywistniającej
duszę kundalini. Mianem „kundalini” określamy w naszej filozofii elektromagnetyczną siłę trwania, siłę
wieczności, siłę, przy pomocy której uczeń może przejść przez sferę astralną i wznieść się ponad nią. Siłę
ognistą, która powstaje z plexus sacralis i transfiguruje system osobowości, siłę kundalini.
W tej różanej sile uczeń może urzeczywistnić wszystko.
W tej różanej sile uczeń może kiedyś przyjąć nowe imię.
W tej różanej sile zostaje on nazwany według Chrystusa Pana, jego imieniem będzie Chrystian Różokrzyż.
Jeśli wy, uczniowie Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża, chcecie wykuwać tę złotą koronę spełnienia, to
spłynie na was dziękczynienie, miłość i siła całego światowego Braterstwa.
29
Inteligencja a intelekt
Prawdopodobnie nie ma wśród naszych uczniów nikogo, kto by nie zauważył przeciągającej nad ziemią tak
niewypowiedzianie ciemnej chmury bólu, że mogłoby się wydawać, że już nigdy nie będziemy się mogli z tego
podźwignąć. Wprawdzie słońce świeci, jego promienie próbują przebić czarne warstwy chmur, ale samolubne
popędy ludzkości sprawiają, że dają się słyszeć coraz to nowe jęki bólu, dostarczając chmurze nowego
pokarmu. A ludzkość na ogół milczy i pozwala, by tak się działo; milczy z tego prostego powodu, że nie może
temu niczego pozytywnego przeciwstawić.
Jednakże uczniowie Szkoły Duchowej nie zasługiwaliby na miano nosicieli Światła, gdyby także i oni
zmuszali do milczenia wewnętrzny, wołający głos i pozostawiali ludzkość w stanie nieświadomości, tak jak to
ma miejsce dzisiaj.
Ludzie bardziej wrażliwi mogą pozwolić na to, by ich serce przemówiło wielkim głosem, czy jednak
jakakolwiek dusza zostanie przez to wyzwolona? Z pewnością nie, gdyż jeśli poza wrażliwością nie zadziała
bezpośrednio żadna inna dynamiczna energia, to będzie to wtedy oznaczało tylko pofolgowanie pewnym
nieokreślonym pragnieniom.
Istnieje
morze
Światła, ale ludzkość nie widzi go, gdyż jej świadomość jest zaciemniona. Od tego Światła
płyną do całej ludzkości impulsy, ludzkość jednak reaguje na nie negatywnie. Na wszystkie możliwe sposoby
rozmaitymi niepotrzebnymi sprawami próbuje się rozproszyć ludzkie myśli, by odgrodzić ludzkość od prądu
impulsów wyzwalających dusze, impulsów, które są do niej wysyłane nieustannie.
Aby
rozpoznać te ataki ciemności, które w mgnieniu oka mącą przejrzyste sfery waszego otoczenia, tak że
stają się one ciemną, niespokojną, dławiącą dech w piersiach atmosferą, niezbędna jest inteligencja. Czy
wiecie, że wasze czyste, dobre serce stanowi spore zagrożenie, ponieważ jak długo nie jest ono jeszcze
prześwietlone Światłem i prawdziwym rozsądkiem, tak długo stanowi dla mocy ciemności wymarzony
przedmiot spekulacji? Jeśli chcecie stać się wartościowymi sługami Chrystusa, to musicie ominąć niezliczone
rafy i przebrnąć przez wiele trzęsawisk.
A także musicie uważniej niż zazwyczaj zastanawiać się nad wszystkimi uczynkami, przede wszystkim zaś
tymi, przy których ktoś powołuje się na wasze dobre serce. Innymi słowy, jeśli naprawdę chcecie stać się
sługami Chry-stusa, musicie być inteligentni.
Wyraźnie widać, że w rozumieniu Chrystocentrycznym wszystko to, co nie jest inteligentne, skazane jest na
upadek, ponieważ relacja potrójnego boskiego objawienia nie jest w tym wypadku harmonijna. Jeśli jesteście w
stanie doprowadzić trzykrotne objawienie Boga w was samych do harmonijnego rozwoju, niezależnie od tego,
jak dalece niedostateczne było ono na początku, to wtedy każda próba zaatakowania was przez siły ciemności
musi zawieść, gdyż brak jej jednego z trzech aspektów, a mianowicie Światła Miłości.
Potrójna istota musi być wyczulona i - pobudzana przez Miłość Boga - musi być w pełni gotowa do
rzeczywistego czynu. Każdy czyn, jeśli ma to być czyn inteligentny, musi być zrodzony z Boga, rozpalony w
Mądrości Chrystusa
i oczyszczony przez Ducha Świętego. Niewidzialna siła ojcowskiego Ognia musi się zatopić w Miłości
Chrystusa, by zostać ożywioną jako promieniujące Światło przez formującą siłę Ducha Świętego.
Egzystująca w rejonach abstrakcyjnych myśli idea musi zostać sprowadzona z planu Boga do tego
materialnego świata. Dlatego idea ta musi zostać oświecona przez mądrość urzeczywistnionej przez człowieka
miłości i dopasowana do warunków panującego czasu, tak aby - zapłodniona przez twórcze siły Ducha
Świętego - mogła zostać wpisana do Księgi Życia jako czyn wyzwalający.
Człowiek inteligentny nie potrzebuje żadnego nadzwyczajnie rozwiniętego intelektu. Nigdy nie pomylcie
inteligencji z intelektem. Najczęściej pod pojęciem inteligencji rozumie się „intelektualność”. Według tej
definicji każdy profesor musiałby być inteligentny, którego to przekonania Szkoła Duchowa nie podziela.
Intelektualność nie jest niczym innym, jak tylko dobrze wytrenowanym mózgiem. W przeciwieństwie do
tego inteligencja wymaga wyszkolonej zdolności myślenia, oświecającego rozum lustra ludzkiego ducha,
rozjaśnionego przez prawidłowe reagowanie na boskie impulsy.
Jeśli intelektualność mogłaby zbawić świat, to byłoby już wielu uwolnionych. Tymczasem ludzkość tkwi w
beznadziejnej czeluści, głębiej niż kiedykolwiek przedtem.
Wszystko to, co nie jest inteligentne, wcześniej czy później musi ulec zagładzie. Wszystko to, co nie chce
pozostawać w harmonii w stosunku do trzykrotnego boskiego objawienia, zostanie zniszczone. Człowiek tak
szybko daje się uwięzić maskaradzie stanu rzeczy, że jest ślepy dla radości, która mogłaby go wypełnić. Im
jaśniej świeci słońce, tym ostrzej zarysowują się cienie. Oczy człowieka są jak oczy kreta: przez ciemność tak
ślepe, że mogą wprawdzie widzieć dające o sobie znać manifestacje ciemności, ale nie wiedzą, że ich
przyczyna leży w nasilających się objawieniach sług Światła.
Jeśli chcecie być naprawdę inteligentni, to nigdy nie wolno wam przymykać oczu na wyraźną rzeczywistość.
Musicie tropić przyczyny leżące u jej podstaw. Tym, co określa waszą inteligencję, nie jest stopień wiedzy i
zrozumienia, lecz sposób, w jaki jej używacie. Wasza inteligencja wymaga od was systematyczności i
zręcznego działania, silnej świadomości celu i wglądu w plan Boga, którego przykład dał nam swoim życiem
Jezus Chrystus.
Ale czym właściwie jest inteligencja? Inteligencja jest oczyszczoną siłą Ducha Świętego, epigenezą. Jest to
boski napór ku temu, by rozumu i uczucia, woli i miłości używać dla planu zbawienia ludzkości. Jest to
magiczna laska Mojżesza, wyzwalająca siła Merkurego, która przenosi świadomość w rejony duchowe.
„Ale w jaki sposób mogą być inteligentne moce ciemności?”, zapytacie być może.
Mogą być inteligentne tylko dzięki temu, że niezbędną po temu siłę Miłości odbierają one krwi duszy,
złożonej
w ofierze przez Chrystusa, jak również zastępom tych, którzy tym mocom świadomie czy też nieświadomie
służą. Jednakże kiedyś zalśni nad ziemią dzień, w którym uwolniony Chrystus i uwolnione dusze ludzkie
przepędzą te moce na zawsze.
Spróbujcie
więc z godziny na godzinę żyć coraz bardziej świadomie. Nigdy nie zapominajcie o waszym
boskim pochodzeniu. Uwolnijcie się - przy pomocy zbawiennej siły Chrystusa - od widma śmierci. I
promiennym blaskiem waszego uświęconego ducha wywyższajcie chwałę majestatu Boga. To jest inteligencja.
Oby blask promieni waszego uświęconego życia rozjaśnił ciemności ziemi.
30
Nowa Shamballa
W Ewangelii Mateusza, r.24, wiersze 3-14 i 23-31, czytamy:
Agdy siedział na Górze Oliwnej, podeszli do Niego
uczniowie i pytali na osobności: „Powiedz nam,
kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?”
Na to Jezus im odpowiedział: ”Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Wielu bowiem przyjdzie pod moim
imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem. I wielu w błąd wprowadzą. Będziecie słyszeć o wojnach i o
pogłoskach wojennych; uważajcie, nie trwóżcie się tym. To musi się stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie
bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będzie głód i zaraza, a miejscami trzęsienia
ziemi. Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści.
Wtedy
wydadzą was na udrękę i będą was zabijać,
i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia. Wówczas wielu zachwieje się w
wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu
w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten
będzie zbawiony. A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim
narodom.
Wtedy jeśliby wam kto powiedział: „Oto tu jest Mesjasz” albo „tam”, nie wierzcie. Powstaną bowiem
fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i uczynią wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe,
także wybranych. Oto wam przepowiedziałem. Jeśli więc wam powiedzą: „Oto jest na pustyni”, nie idźcie tam;
„Oto wewnątrz domu”, nie wierzcie. Albowiem jak błyskawica zabłyśnie na wschodzie, a świeci aż na
zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Gdzie jest padlina, tam się i sępy zgromadzą.
Zaraz
też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba
i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego i wtedy będą
narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką
mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym i zgromadzą Jego wybranych z czterech
stron świata, od jednego krańca nieba aż do drugiego.
Z pewnością znacie zacytowane tu słowa, o których świadczy nie tylko Ewangelia, ale także i listy Pawła oraz
Księga Objawienia: W owych dniach słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy zaczną padać z
niebios i moce zostaną wstrząśnięte... I wtedy ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach
niebieskich z wielką mocą
i chwałą.
W
przełomowych czasach, w których obecnie żyjemy, trzeba, byście przyjrzeli się tym słowom z najwyższą
uwagą.
Gdy system hormonalny danego człowieka jest forsowany, wówczas jednym z najbardziej widocznych tego
skutków jest wzrost wrażliwości zmysłowej. A wiadomo wam, co taka wrażliwość może ze sobą przynieść i
jakie są często jej skutki.
Człowiek może być sensytywny z bardzo wielu powodów. Najczęściej dużą rolę grają w tym czynniki
dziedziczne oraz karman. Zdarza się również, że ludzie doprowadzają swój system hormonalny do
niepożądanego stanu dysharmonii za sprawą ćwiczeń okultystycznych. Dlatego jest bardzo wielu ludzi, których
w pewnych punktach ich organizmu zmysłowego można uznać za mniej lub bardziej sensytywnych.
Ogólnie
można stwierdzić sensytywność lokującą się
w sferze
-
odczuwania,
-
słuchu,
-
zdolności widzenia,
- lub w sferze organu rozumu.
Odpowiednie działania zmysłowe można wtedy uznać za pogłębione. Ich wrażliwość i zasięg działania jest
większy i może w pewnym stopniu wychodzić naprzeciw wyższemu czynnikowi promieniowania.
Ta nadnaturalna wrażliwość w którymś z kierunków nie musi być jeszcze, albo nie musi się stać
niebezpieczna, pod warunkiem że nie stoi się za nią całą swoją istotą-ja i nie myśli się, że jest się
błogosławionym, wybranym i bogatym w nadzwyczajne dary. Albowiem ta nadnaturalna wrażliwość jest
oczywiście zawsze wrażliwością na astralną sferę natury śmierci, ponieważ to ta sfera astralna jest sferą życia
człowieka.
Zrozumiecie teraz doskonale, że prawie wszystkie choroby związane z systemem nerwowym i prowadzące
do wysoce nienormalnych zachowań wywołane są przez sensytywność, która, napędzana przez „ja”, całkowicie
rozstraja system hormonalny. I wtedy drzwi dla sił z tamtej strony stają otworem, z wszystkimi tego
konsekwencjami. Fakty te, znane od zawsze, mogą posłużyć wam za wprowadzenie do tego, co następuje:
Już od wielu lat uwagę lekarzy i psychiatrów zaprząta fakt, że w całym świecie znacznie wzrasta liczba osób
anormalnych i paranormalnych. Zjawisku temu dotrzymuje też kroku wyraźny wzrost nadwrażliwości.
Przyczyny tego są dla was całkowicie jasne. Astralna zmiana w atmosferze życiowej ludzkości, zmiana
przeprowadzona forsownie, zaatakowała początkowo to, co negatywnie sensytywne, w całej swej barwnej
wielorakości. Jest to wytłumaczenie tego, że wszędzie w świecie wszystkie oddziały leczące tego rodzaju
chorych są teraz przepełnione.
Jednakże to dopiero początek cierpień. Albowiem w okresie, w który wkroczyliśmy, stoimy wobec faktu, że
wszyscy ludzie z racji coraz bardziej nienormalnych warunków astralnego pola życiowego stają się sensytywni.
Prawie wszyscy ludzie będą wykazywać anormalne objawy psychiczne, leżące całkowicie w sektorze
przysadki.
Znaczy to z jednej strony rozszerzenie zasięgu widzenia, słyszenia i czucia, a z drugiej strony popadnięcie
w niewolę różnych niższych popędów, wraz z ich skutkami dla ciała i duszy.
Krótko
mówiąc, wielka ilość ludzi staje się „mimowolnie” jasnowidząca, jak to nazywamy w Szkole
Duchowej, co znaczy, że zjawiska te dają o sobie znać poza autonomicznym systemem nerwowym. Powstaje
wtedy sytuacja, w której absolutna większość ludzi może postrzegać wiele wpływów w sferze astralnej i będzie
tego doświadczała w niezbyt miły sposób.
Następnie zacznie się okres fałszywych chrześcijan, którzy wystąpią tak samo jak fałszywi prorocy. Będą
czynili znaki i cuda, by - tam gdzie to możliwe - zwieść wybranych.
Rozumiecie,
że tak bardzo odrażające paranormalne życie, wywołane w sztuczny sposób, nie dopuszcza
żadnej rozumowej zdolności rozróżnienia, żadnej możliwości ustrzeżenia się, i dlatego dostarczy znakomitej
podstawy dla wielkiej imitacji.
Fałszywi prorocy będą wysławiać postęp ludzkości, a przede wszystkim zdobycze fizyki jądrowej.
Wszelki rozwój ma jednak dwie strony i dostarcza dwojakiego rezultatu. Albowiem forsowanie astralnej
sfery życiowej w danym momencie nieodwołalnie doprowadza do potężnego wpłynięcia fal astralnych z
astralnego pola Świętej Ziemi.
Powstająca stąd Siła Światła przyćmi nawet najjaśniejsze i najczystsze światło słońca i księżyca. Potężny
ogień, który ukaże się z wielką siłą, a więc z niezmierną wibracją, sprawi, że wszyscy fałszywi chrześcijanie i
fałszywi prorocy nagle ucichną. I skonfundowana, paranormalna zdolność widzenia mas, tak długo jak długo
będzie to możliwe, choćby nawet przez krótką godzinę, dostrzeże wiele z tych nowych objawień.
Przez
krótką godzinę, powiadamy, ponieważ w tym naporze ognia jako ostatnia odpowiedź z wielką siłą
nastąpi reakcja geologiczna.
I w tej potężnej zawierusze zbłąkani ujrzą coś z Synów Boga, z Powszechnego Łańcucha Braterstwa
Chrystusowego, które uratuje i zachowa swoje ostatnie ogniwo, młode Braterstwo Gnostyczne, dla założenia
nowej Shamballi.
31
Postawa życiowa
Jak najprawdopodobniej wiecie, osobowość zrodzona z tej natury jest tylko trzecią częścią boskiego stworze-
nia. Jest narzędziem stworzonym dla człowieka doskonałego. Człowiek ten dopiero wtedy będzie mógł być
naprawdę nazwany „człowiekiem”, kiedy z narzędziem tym, czyli z postacią cielesną połączą się dwa pozostałe
aspekty prawdziwego człowieka, tak że objawi się potrójny człowiek, mianowicie Duch, dusza i ciało.
Dlatego ów narodzony z tej natury, świadom swego powołania, musi w samooddaniu szukać świętego
zjednoczenia z dwoma pozostałymi – Duchem i duszą, musi to zjednoczenie znaleźć i umożliwić. Iść tą drogą,
wprowadzić w życie ten proces - oto zadanie Powszechnej Gnozy.
Podstawa uwolnienia leży w posiadaniu ciała duszy. Ciało duszy powstaje, rodzi się, gdy tylko nowy stan
duszy połączy się z Siedmioduchem, gdy tylko może się z nim połączyć. Wówczas dochodzi mianowicie do
rozwoju ognistego, promiennego, a więc jaśniejącego pola, rozprzestrzeniającego się wokół ucznia niby kulista
szata. To lśniące, promienne pole jest wielką zasadą odnowy.
Kiedy
zaś można oczekiwać połączenia duszy i Ducha, i wszystkich jego wspaniałych następstw? Z chwilą
gdy tylko dusza zajmie swoje miejsce. A gdzie znajduje się owa siedziba duszy? W wolnej przestrzeni za
kością czołową.
Dusza nie może jednak zająć tego miejsca automatycznie. Miejsce to musi zostać zdobyte, ponieważ w ciele
zrodzonym z tej natury przestrzeń za kością czołową jest siedzibą ego, świadomości zrodzonej z tej natury.
Jeśli uczniowi nie udaje się umieścić duszy na miejscu ego, wówczas Duch urzeczywistniający nie może
zstąpić i szata godowa, dusza, nie może się objawić.
Po pierwsze niezbędne jest więc pragnienie wyzwolenia, które musi się wiązać z wewnętrznym uwolnieniem
się od oszukańczego świata. Następnie, po drugie, dusza wstępuje do przybytku serca. Trzecim zadaniem jest
wzbicie się duszy, możliwe wyłącznie dzięki wyzbyciu się ego. Czwartym krokiem jest połączenie Ducha i
duszy w przybytku. W następstwie tego objawi się nowa szata duszy. Piątym zadaniem musi być przeniesienie
nowej świadomości do nowej szaty, tak że obudzi się Pymander, jak zwany jest ten nowy stan świadomości
duszy przez Hermesa.
Uczeń, który przeszedł tych pięć szczebli, panuje i sprawuje kontrolę nad całym swoim systemem z pewnego
całkiem nowego życiowego punktu. Hermes mówi w tym stanie życia: „Wyszedłem z samego siebie i
zmartwychwstałem w nieśmiertelnym ciele. Nie jestem już tym, którym byłem, lecz odrodziłem się z czystego
przybytku serca”.
Oto
zwięzły szkic narodzin pięciokrotnego ciała duszy, pięciokrotnej, promiennej gwiazdy narodzin z
Betlejem, wyjście z siebie - do Życia. Czy widzicie przed sobą wielkie możliwości uwolnienia, obecne w
ludzkim systemie? Kto żyje w ciele duszy, ten odrodził się do dziecięctwa bożego, wstąpił do Wieczności.
Kto wyznacza sobie tego rodzaju cel, ten rozumie, dlaczego mówi się o Trójprzymierzu Światła, mianowicie
o Braterstwie Różokrzyża, Braterstwie Katarów oraz Braterstwie Świętego Graala.
Trójprzymierze to jest nierozdzielnie złączone w dziewięciokrotny związek, aspekt tego, co prawdziwie
człowiecze. A tym, co prawdziwie człowiecze w rozumieniu Boga, jest fakt, że wciela się w życie to, czego się
dowiedziało i nauczyło, a następnie odpowiadającymi temu owocami służy się światu i ludzkości. Mamy tu na
uwadze fakt, że od młodej Gnozy dobiega donośne wołanie o to, by:
-
otrzymać naukę,
- jasno dowieść postawy życiowej
- i przy pomocy jej rezultatu pracować w sposób
uwalniający.
Fizyka jądrowa stała się obecnie nauką powszechnie stosowaną. W wielu krajach znajdują się reaktory jądrowe,
służące rozmaitym celom. Z tego powodu świat i ludzkość w szybkim tempie zmierzają ku odmaterializowaniu.
I tak powtarzają się wydarzenia z czasów pradawnej Atlantydy.
Nie ma niczego nowego pod słońcem. Starożytne legendy opowiadają o dwóch wyspach kultury atlantyckiej:
Czarnej Wyspie i Białej Wyspie. Obecnie, w kulturze aryjskiej, wyraźnie daje o sobie znać Czarna Wyspa.
Ale czy zauważacie także Białą Wyspę? Czy istnieje także Biała Wyspa? Czy istnieje sfera, przestrzeń, prąd
życia, do którego z pewnością przyjęci zostaną wszyscy ludzie dobrej woli, dla innego rozwoju?
Czy jest dla was oczywiste, że tego rodzaju twierdza pewności i bezpieczeństwa wkrótce musi się objawić?
Czy czujecie, że czas nastał?
Co wobec tego musi się stać? Musimy zbudować możliwie największą grupę żywych dusz.
Żywą duszą jest człowiek posiadający szatę godową. Dusza taka staje się w prawdziwym sensie dzieckiem
Boga, jest wszechobecna, stoi w wieczności i jest poza zasięgiem jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Ponadto
tego rodzaju żywa dusza dysponuje ciałem zrodzonym z tej natury, jako narzędziem służącym zbiórce żniw.
W jaki sposób, jako uczniowie gnostycznej Szkoły Duchowej, zdobędziecie tego rodzaju żywy stan duszy?
Dostosujcie
się do norm Trójprzymierza Światła. Naukę tę posiadacie. Stosujcie ją bezpośrednio w waszym
życiu codziennym, w każdej godzinie. Chodzi więc o postawę życiową. Wówczas owoce objawią się
niebawem. Wówczas wielu odczuwających głód będzie mogło owe owoce spożywać. Punktem, wokół którego
wszystko się obraca, jest postawa życiowa.
32
Nauka, życie
i droga krzyżowa Chrystusa
Przemowa do współpracowników Szkoły
Wszyscy wiemy, jak bardzo zmienia się ludzka psychika i jak bardzo popada w stan kryzysu;
jak bardzo lękliwi, nerwowi i chorzy stają się ludzie; jak gorączkowo państwo i kościół szukają metod, by tak
jak dawniej utrzymywać swój wpływ na ludzkość. Wiemy też, w jak szalonym tempie ludzkość odwraca się od
kościoła i religii. Państwo popada w degenerację,
a ludzkość stoi przed problemem „I co teraz”?
Przyczyny tego są nam znane. Ludzkość zbliżyła się do granicy, granicy upadku albo zmartwychwstania.
Widać znak na ścianie, znak, który musicie zrozumieć. Musicie pojąć, że także wy jesteście tym bardzo
osobiście dotknięci.
Procesy wielkiej przemiany wszystkich ludzi przebiegają dziś dużo szybciej niż kiedykolwiek przedtem. A
my, wspólnie z wielkim światowym Braterstwem, musimy doprowadzić do przełomu. Czy dostrzegacie
nerwowość ludzi? Jest to stan, w którym bardzo trudno jest się do nich zbliżyć. Pozostają oni w stanie silnego
wstrząsu psychicznego, są po części tak chorzy, jak nigdy przedtem. Jeśli to kiedykolwiek miało miejsce, to
właśnie teraz światowe Braterstwo potrzebuje nas najbardziej, aby w ogóle nawiązać kontakt z ludzkością.
Ludzkość, nie zdając sobie z tego sprawy, znajduje się w procesie fermentacji wielkiej przemiany. Dlatego
Braterstwo tak bardzo potrzebuje teraz wspólnoty, która to dobrze rozumie, według tego żyje
i odpowiednio do tego działa. Do tego zostaliśmy powołani. I do tego powołany jest każdy z was.
Czy odniesiemy sukces? Czy wiecie, w jaki sposób, jako współpracownicy Szkoły Duchowej Złotego
Różokrzyża, macie pracować?
W ostatnich latach uczyniono wszystko, co tylko możliwe, by zarówno z zewnątrz, jak i od środka zniszczyć
naszą pracę i współpracowników. Ataki z zewnątrz zapewne znacie. Ale czy wiecie także o procesach
wewnętrznych, które są powodem wielu trudności?
Stoimy bowiem wobec zderzenia wzrastającej świadomości duszy z człowiekiem natury. Wiara, siła wiary
pochodzi od duszy. Natura natomiast nie jest niczym innym, jak zwierzęciem. Dlatego sytuacja ta jest tak
skomplikowana. Człowiek może posiadać tyle wiary, na ile mu wystarcza siły duszy. Poza jej zasięgiem jest w
ciągłym zamęcie. Apelujemy więc do was, abyście w tej godzinie szli z nami w służbie Braterstwa Życia – tak
daleko, na ile wystarcza wam siły duszy. A tego już dowiedliście!
Stoimy znowu przed nowym okresem pracy. I chodzi teraz o udowodnienie słów: „Gdyby wasza wiara była
jak ziarno gorczycy, to moglibyście przenosić góry”. Mamy tu na myśli magię, która opiera się na tej sile
wiary. Dlatego też musicie sobie nieustannie stawiać pytanie: „Jaką bronią, opierającą się na wierze,
dysponuję?”
Wypowiedziane do was słowa pozwoliły wam z pewnością rozpoznać, że wszyscy stoicie przed interwencją
przełomu czasów. Jest pewne, że z wszystkich was może promieniować bezosobowa, niepokonalna miłość,
jeśli tylko pozwolicie na to służąc wszystkim, którzy zostali powierzeni waszej opiece.
Dlatego
też musicie wznieść się ponad wszystko, co próbuje się wam wyrządzić. Będziecie wtedy może
zmęczeni i zatroskani, jednakże dzięki przemyślanemu i inteligentnemu spożytkowywaniu waszych sił i
magicznemu odrzuceniu ewentualnie rzuconego na was nieszczęścia, przezwyciężycie wszystko. Taka ofiara
miłości jest dla was wówczas nie upadkiem, lecz przezwyciężeniem. Przede wszystkim musicie być czujni, by
nikt wam nie wyrządził szkody. A to jest możliwe.
Możecie otrzymać udział w życiu Jezusa Pana na trzy sposoby:
po pierwsze, przez jego naukę - jeśli uznacie ją za coś najwyższego;
po drugie, przez jego życie - jeśli urzeczywistnicie je w waszym własnym życiu;
po trzecie, przez jego drogę krzyżową - jeśli świadoma droga ofiary według ciała stanie się w waszym życiu
rzeczywistością.
Tak
więc wielka liczba przyjaciół i przyjaciółek przyłączy się wkrótce, jeśli Bóg nam pozwoli, aby
rozpocząć nowy okres pracy.
Pisząca te słowa prosi was, byście wzajemnie podnosili się na duchu przy pomocy najczystszych myśli,
modlitw i czynów. Pokażcie jasne zrozumienie dla wszystkiego, co konieczne, by wielki plan Szkoły Duchowej
powiódł się. Nie bądźcie ani jedną sekundę rozczarowani, gdyż Braterstwo nieśmiertelnych dusz i jego święta
praca powołają was w odpowiednim czasie, podług waszych możliwości
i zasług, na odpowiednie miejsce. Dlatego też: Nie ja, Panie, lecz Ty jesteś celem mojego dzieła.
Pisząca te słowa życzy wam wszystkim z całego serca, żebyście znaleźli w waszej pracy duchowy spokój,
harmonię duszy i rozwój waszego ciała, i żebyście jako pracownicy umieli stworzyć w winnicy Boga zdrową,
uczciwą i czystą atmosferę, w pełni zgodną z naszymi duchowymi ideałami. Jeśli będziecie mogli to
urzeczywistnić, to wtedy na waszej pracy spocznie błogosławieństwo Boga.
Poza tym naszą prośbą jest, aby nasza Praca z Młodzieżą, a w szczególności jej Kierownictwo umiało
powierzoną mu młodzież osłonić i poprowadzić w sile promieniowania prawdziwego Życia, i na tej podstawie
przygotować ją do przyszłej współpracy.
Chciałabym ponadto zwrócić waszą uwagę na zadanie członków Międzynarodowego Kierownictwa
Duchowego, którzy muszą niesłychanie uważnie czuwać nad tym, by we wszystkich polach pracy Szkoły
Duchowej nieść poszukującej ludzkości naukę naszej Szkoły w całej jej pełni i żeby fundamentalna praca
Szkoły przez żadnego z jej pracowników nie została wypaczona. Poza tym trzeba niezmiernie uważać na to, by
wyzwalające wytyczne Szkoły Duchowej, a mianowicie proces uwalniania duszy duchowej w człowieku,
pozostał w swym rozwoju nieskalany
i aby ewentualne opracowania tekstów naszej szkolnej literatury, używanych w przemowach, nie zeszły na
płaszczyznę horyzontalną.
Jako
słudzy młodego gnostycznego Braterstwa, cóż innego możecie przynieść ludzkości i uczniom, jeśli nie
to, co otrzymało już w Szkole Duchowej formę i postać? Przecież nie naukę, która stałaby poza Szkołą?
W trakcie wykonywania w służbie Szkoły wszelkich prac myślcie o nauce Chrystusa, o jego życiu i jego
drodze krzyżowej, ażeby poprzez wasze dzieła w sile Chrystusa urzeczywistniło się w was jego Życie: Nic nie
mam z siebie samego. Wszystko, co wam przekazuję, pochodzi od mego Ojca - powiada Jezus Chrystus, nasz
Pan. Czy mielibyście uważać się za ważniejszych od Niego?
Tak
więc z pokorą, cichą wdzięcznością w sercu i pełnym zdecydowaniem zamknęliśmy leżący za nami
okres, aby jako grupa współpracowników wspólnie znowu otworzyć zewnętrzną pracę, to jest pracę otwartą
Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża. I wszelką połowiczność i prymitywizm postanowiliśmy pozostawić za
sobą.
33
Odpowiedzialność
współpracowników
Do przemyślenia
Organ, który zaczyna chorować lub jest chory, nie może być ożywiany przez centralny system nerwowy.
Reakcja chorego organu wywiera mianowicie fatalny wpływ na centralny system nerwowy.
Dlatego każdy współpracownik Szkoły Duchowej musi zrozumieć swoją wielką odpowiedzialność. Chory
organ może doprowadzić do choroby całego ciała, a nawet okaleczyć je.
Tak więc w tym duchu i z tą świadomością wciąż na nowo stajemy razem wobec początku zadania, które ma
być wykonane.
Także ospały lub nierozumiejący współpracownik może zniszczyć cały trud.
Szkoła Duchowa jest jako ciało narzędziem niezwykle precyzyjnym. Nawet drobiazg może wywołać wielkie
zakłócenia.
Oby współpracownicy w winnicy Boga mieli to stale na uwadze i oby mogły zostać wyciągnięte odpowiednie
wnioski.
34
Tajemnica Sfinksa i Piramidy
Przedstawienie obrazu wiecznej rzeczywistości Nieruchomego Królestwa jest rzeczą niemożliwą.
W
świecie dialektyki nie ma ani porównywalnej
z nim formy, ani dźwięku, ani barwy, ani pojęcia, ani żadnego wyobrażenia.
Odwieczna prawda nigdy więc nie może być wyrażona w sposób doskonały. Niemożliwe jest przekazanie jej
z ust do ust. I żadne pióro nie jest w stanie jej opisać. Jest to absolutnie niemożliwe, nawet dla
najwznioślejszych wtajemniczonych. Zachodzi tylko jedna możliwość, ta mianowicie, że człowiek znajdzie
odpowiedź na niepokojące go i naglące pytania o sens życia w sanktuarium własnego serca, w wewnętrznych
głębiach boskiego dotknięcia, kiedy iluzja własnego „ja” kompletnie się rozwieje.
Prawda i rzeczywistość utraconej ojczyzny zawsze były ukrywane w cieniu tego, co zwie się siódmą
pieczęcią. Kiedy człowiek stara się na swój sposób przedstawić wieczną tajemnicę i kiedy usiłuje ją uwięzić w
więzach natury dialektycznej, wówczas zadaje jej gwałt, a ona wymyka się mu. To, co mu wtedy pozostaje, nie
posiada żadnej mocy. Może człowieka co najwyżej przykuć do koła wielkiej iluzji.
Możemy w pewnej mierze dać świadectwo prawdzie naszym własnym życiem. Kto pragnie poznać prawdę,
ten winien do niej dążyć swoim własnym życiem. Nie jest możliwe, by ktoś powiedział: „Proszę opowiedzieć
mi o prawdzie. Wtedy będę mógł podjąć decyzję, czy chcę się do niej zbliżyć, czy nie”. Kto pragnie poznać
prawdę, ten musi natychmiast sam przejść do działania.
Przyjęcie mądrości jest od pierwszej sekundy kwestią pielgrzymowania. Kiedy w pielgrzymie zaczyna się
objawiać promień powszechnej mądrości, to dzieje się to wyłącznie w tym celu, by poruszony przez nią
człowiek działał w sposób przywołujący, wyzwalający i pomocny. Na tym polega tajemnica ścieżki. Bóg jest
Miłością.
W pewnym momencie uczeń taki znajduje się w sytuacji prawie niemożliwej, gdyż rodzi się w nim coś w
rodzaju rozszczepienia. Z jednej strony absolutnie nie jest
w stanie poznać Światła, a z drugiej ma obowiązek i czuje w sobie napór, by o nim świadczyć. Oba te aspekty
są ze sobą niemal całkowicie sprzeczne.
Dawna symbolika, absolutnie uniwersalna, przedstawiała tę sytuację pod postacią człowieka-zwierzęcia, na
przykład Sfinksa, istoty częściowo o aspekcie boskim, ze wzrokiem utkwionym w nieskończenie odległych
horyzontach jutrzenki. Poza tym jest on jednak zwierzęciem, z pazurami wbitymi w obezwładniające piaski
pustyni.
Dlatego nie powinniśmy rozważać Sfinksa w oderwaniu od Wielkiej Piramidy i jej tajemnicy. W
starożytnym Egipcie postaciom królewskim nadawano przydomek ”Żywego obrazu Sfinksa Władcy
Wszechświata”. Innymi słowy, boga Słońca zstępującego w materię.
Z
pewnością rozumiecie ten symbol. Człowiek jest upadłym aniołem, doprowadzonym w swym istnieniu do
dwoistości: część mikrokosmosu pozostaje w polu pierworodnego życia, niezdolna do najmniejszej aktywności;
druga część rzucona jest w szaleństwo życia dialektycznego. Sfinks, to człowiek!
Wiedza o tym wielokrotnie ginęła. I nawet w Piśmie Świętym nie czyni się do niej żadnej aluzji. Ginęła tak
jak Sfinks, który parokrotnie był już całkowicie zasypany
w piaskach pustyni. Ten znak wyciosany w kamieniu, stawiający czoła wiekom, przyciąga wzrok turystów.
Odczuwają oni podobno szacunek, ale nic z niego nie rozumieją.
Prawdopodobnie wielu zacznie sobie zdawać z tego sprawę, gdy w ciągu przyszłego rozwoju świata iluzja
ich życia rozerwie się na strzępy. Przypomną sobie może wówczas kolumnę, która wznosi się między łapami
Sfinksa. Wyryta na niej opowieść jest w skrócie następująca:
Książę Thotmes, syn króla Egiptu, polecił wydobyć Sfinksa z piasku. Miał zwyczaj przebywać na pustyni i
polować na zamieszkujące pustynię dzikie zwierzęta. Pewnego dnia, około południa, odpoczywając w cieniu
Sfinksa usnął i zaczął śnić. Śniło mu się, że Sfinks przemawia do niego następującymi słowy:
”Spójrz na mnie, mój synu Thotmesie, jestem twoim Ojcem. Moje oblicze i moje serce zwracają się ku tobie,
gdyż należysz do mnie. Oceń moje położenie: jestem jak więzień. Piasek pustynny, na którym spoczywam,
grozi pochłonięciem mnie.
Czekałem tej chwili, byś uczynił to, co jest w moim sercu, gdyż wiedziałem, że jesteś moim synem, moim
obrońcą”.
Jako uczniowie Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża rozumiecie zapewne tę opowieść. Wy również
wydobyliście Sfinksa z piasków i istota ta również zwraca się do was, w tym coraz klarowniejszym języku.
Dawna, zaginiona wiedza o transfiguryźmie ponownie ukazała się w tych przełomowych czasach. Stało się to
nie dzięki przestudiowaniu i przeczytaniu książek, ale poprzez pielgrzymowanie, życie, trud prawdziwego
podążania ścieżką, przez wysiłek i przez promieniowanie pola siły magnetycznej.
Także i wy wyraźnie odkrywacie stan człowieka dialektycznego jako stan istoty uwikłanej. Wpływ tej natury
stale zagraża mu zasypaniem. Człowiek jest bogiem, który upadł do ludzkiego stanu dialektycznego. Człowiek
jest bogiem, który - według natury - stał się człowiekiem.
Postawmy
więc obecnie zupełnie zrozumiałe, logiczne pytanie: „W jaki sposób upadły człowiek ponownie
staje się bogiem? W jaki sposób Thotmes, syn zagubiony, powraca do Domu Ojca?”
Oto problem, którego rozwiązanie jest przedmiotem rozważań każdej filozofii będącej filozofią powszechną:
my, istoty ludzkie, winniśmy się ponownie stać bogami. Wielcy wysłannicy ludzkości byli bogami, którzy stali
się ludźmi, by na przykładzie własnego życia nauczyć nas, jak ludzie mogą się ponownie stać bogami.
Kiedy problem ten pojawia się w waszym życiu, to wtedy wiecie, że powstał on „w walce”, że droga do
niego była pełna trudności i trosk. Tak jak książę Thotmes, musicie wydobyć z piasków pustynnych waszego
Sfinksa, wasze szczególne pytanie. Jeżeli uchylicie się od tej pracy choćby na sekundę, to znowu pogrążycie się
w bezdennej otchłani tej natury. I znowu poczujecie się jednią z tym światem i ponownie przyzwyczaicie się do
niego. Musicie zrozumieć, że w chwili gdy w zgnębionej duszy pojawia się pytanie: ”W jaki sposób upadły
człowiek ponownie staje się bogiem?”, fakt postawienia sobie tego pytania daje wystarczająco dużo sił do
działania, do podjęcia znowu drogi jako pielgrzym i do poszukiwania odpowiedzi.
Można wiec powiedzieć: Kto zobaczył Sfinksa, ten wstępuje do Piramidy.
Piramida jest Świątynią Zmartwychwstania. Nie jest ona świątynią - miejscem adoracji, kultu lub aktów
symbolicznych. Służy do nauczania i jest również grobowcem. Jest to świątynia, o której egzoterycznie głosić
można wiele mistyfikacji. Z racji tego jednak, że Piramida zbudowana jest z kamienia, zniszczenie jej
głównego posłannictwa jest niemożliwe.
Naszym zdaniem ci wszyscy, którzy odkryli wewnętrznie Sfinksa i do których, tak jak do księcia Thotmesa,
Sfinks przemówił, są absolutnie zdolni zrozumieć kamienną mowę Piramidy. Postarajmy się wniknąć w tę
mowę trochę głębiej.
Piramida jest budowlą wspaniałą i imponującą. Możecie ją sobie wyobrazić, wiedząc, że jej wysokość
sięgała początkowo prawie 147 m, a długość jednego boku wynosiła 230 m, co przedstawia powierzchnię
olbrzymią. Wnętrze, jak zdołano do tej pory ustalić, jest bardzo dziwne.
Są partie zupełnie nieznane, w całości odkrywamy jednak doskonały obraz mikrokosmosu, który winien
dokonać transfiguracji. Ponadto są w niej nakreślone drogi, którymi proces ten, w doskonałym
samowolnomularstwie, winien się kierować i przebiegać.
Pierwotnie Wielka Piramida zwała się ”Horyzontem Chufu”; miano to można przetłumaczyć jako: pełną
perspektywę ścieżki, wskazywaną przez Piramidę.
Aby to zrozumieć, należy przyjrzeć się dokładniej egipskiemu słowu ”Chufu”. Pojęcie to określa naturę
dialektyczną oraz fakt, że między tym światem a Królestwem Pierwotnym istnieje fundamentalne oddzielenie,
przepaść nie do przebycia. ”Chufu” wskazuje na ścieżkę wyzwolenia. Wznosi kandydata do życia duszy.
Moglibyśmy tu mówić o promieniowaniu Ducha Świętego, które wnika w istotę mikrokosmiczną nie tylko po
to, by wskazać kandydatowi ścieżkę, ale również po to, by mu towarzyszyć.
Świat myśli antycznej uważał, że Chufu działał na wschodzie, w krainie Zorzy Porannej. Kandydat był ”Synem
Słońca, który szedł na spotkanie Zorzy”. Z pomocą Chufu wznosił się w polach aloesów Ra, boga Słońca,
Chrystusa. Symbol aloesu jest zrozumiały. Esencja tego drewna jest szczególnie wonna. Jest to zapach bardzo
ceniony na wschodzie. Kandydat był więc prowadzony do nieśmiertelnej krainy karmicielki, o której mówi
Księga Umarłych. Słyszeliście zapewne o egipskiej Księdze Umarłych. Taka jest obecnie jej nazwa. Ale w
zamierzchłych czasach tę zagadkową księgę zwano Rytuałem; a można by ją również nazwać Procesem.
Dzisiaj mówi się o Księdze Umarłych, gdyż opisuje ona, jak się wydaje, wędrówkę zmarłych poprzez
domeny przejściowe i ich wejście w niebiańskie domeny zaświatów. Gdybyście jednak podzielali tę opinię, jak
czyni to wielu egiptologów, to popełnilibyście wielki błąd.
Tak jak osoby religijne, które przypuszczają, że Królestwo Niebios znajduje się w sferach zaświatów, tak
samo myśleli również wyznawcy kultu egipskiego. Podobnie jak obecnie brak jest znajomości Nauki
Powszechnej, tak samo było i w tamtych czasach. I podobnie jak u nas istnieją niezatarte ślady Nauki
Powszechnej, a świadkowie transfigurystyczni przemawiają do nas, jeżeli dobrze posłuchać, poprzez wszystko,
co istnieje, podobnie było w kraju nad Nilem, w kraju antycznej i pełnej chwały cywilizacji przeszłości. A
jednym z wiecznych, dawnych i dzisiejszych świadectw, był i jest Rytuał, Proces, Księga Umarłych.
Źródeł tej księgi nie należy szukać w Egipcie. Istniała ona na długo jeszcze przed Egipcjanami. Ciekawe, że
jest to nieuszkodzony zabytek Nauki Powszechnej, ale tak ukryty za swymi hieroglifami, że jest zrozumiały
tylko dla tych, którzy mają oczy do patrzenia i uszy do słyszenia, zaś kapłani świata dialektycznego nie uważali
za konieczne jej okaleczyć. Niemniej wykorzystano ją do stworzenia różnego rodzaju kultów naturalnych,
wytłumaczonych w innych pismach. Dlatego możemy powiedzieć, że z dawnej kultury egipskiej wyłania się
trzech potężnych świadków:
1. Sfinks,
2. Piramida czyli Horyzont Chufu,
3. Rytuał czyli Proces.
I oto, rzecz nadzwyczajna, tych trzech świadków tworzy jedność. Uzupełniają się nawzajem.
Widzieliśmy już, że Sfinks ogłasza apel, a Piramida wskazuje ścieżkę. Rytuał zaś naucza procesu, sposobu
podążania ścieżką.
Tak wiec można by powiedzieć, że Piramida jest kamienną budowlą procesu. Wszystko, o czym świadczy
Rytuał, jest przedstawione w Piramidzie. Wszystko, co zostało wykute w Piramidzie, jest wytłumaczone przez
Rytuał. Wszystko, do czego nas Sfinks zaprasza: to znaczy wyzwolenie człowieka boskiego (niebiańskiego),
jest wyjaśnione przez Rytuał i Piramidę, i szczegółowo opisane, krok po kroku, od początku do końca.
Powiedzieliśmy wam już, że Sfinks spogląda na wschód, jest zwrócony w kierunku horyzontu wschodniego,
horyzontu Chufu, w kierunku pola aloesów Ra. Otóż komnata króla, będąca w Piramidzie ostatecznym celem
ścieżki, powrotem kandydata do Ojczyzny, zwana jest w Rytuale: „komnatą Wielkiego Wschodu”. To, do
czego Sfinks pobudza, realizuje się w Wielkim Wschodzie.
Pewne
jest,
że jeżeli macie znajomość dawnego, klasycznego Rytuału i jeżeli kierowani nim wejdziecie do
Piramidy, to wszystko wyda się wam, jako uczniom Szkoły Duchowej, bardzo znane, tak jakby wszystko było
wam od dawna bliskie. I zobaczycie jasno, że Szkoła Duchowa od początku chce wam towarzyszyć na tej
właśnie ścieżce, na ścieżce zawsze tej samej, tak wczoraj, jak i dzisiaj. Ścieżka ta, od tysiącleci przemierzana
przez naszych poprzedników, którą wyciosali oni w kamieniu, opisali w Rytuale i której dziedzictwo zostało
zabezpieczone dla nas aż do dnia dzisiejszego, pozwala nam oddać się
w służbę innych, w międzynarodowej pracy naszej Szkoły Duchowej.
Zrozumcie teraz dobrze, że nadeszła pora osiągnięcia jasnej świadomości i wyraźnej pewności co do całego
zadania do spełnienia; rezultat tego będzie o wiele mocniejszy i potężniejszy. I również waszą misją, uczniów
Szkoły, będzie przystosowanie się do tej świadomości i do tej pewności.
Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża naucza, że chronologia Wielkiej Piramidy dotyczy interwencji, na
ziemi, Braterstwa, które przybywa na ratunek. Z regularnością zegarka Braterstwo realizuje swoją pracę według
dokładnego planu, z ery na erę, bez przeszkód. I jakby w jakimś odbiciu widzimy, jak - poprzez ery - dokonuje
się marsz ludzkości dialektycznej.
Rozwój nowego okresu rozpoczął się w sierpniu 1953 r. i zamanifestuje się wyraźnie mniej więcej w roku
2000. Wątpimy jednak bardzo, by okres ten był tym, co sobie dzisiaj wyobrażamy, mimo że wiele okrzyków
radości wypełni niebo.
Przygotujmy
się do tego, by nasza Szkoła Duchowa sprostała wymaganiom najważniejszej pracy, która
nadchodzi.
35
Błogosławieni ubodzy duchem
Stwierdzamy z radością, że pod wpływem apelu Ducha Boga duża liczba uczniów Szkoły Duchowej pracuje
nad wzniesieniem swojej duszy do Ojca Świateł, nad oderwaniem się od eonów tej natury, tak że zakres
działania mocy ich duszy wzrasta i nie snują oni tylko przypuszczeń na temat Ducha Boga, ale zaczynają go
poznawać.
Jednakże poznanie Boga, mimo że bardzo ważne, winno być oczywiście tylko środkiem, a nie celem
końcowym. Gdyż tym, o co tu chodzi, jest zdobycie duszy duchowej. Jedynie posiadanie duszy duchowej czyni
z was prawdziwego człowieka, człowieka prawdziwie duchowego. Nawet odnowienie stanu waszej duszy
nigdy nie zapewni wam prawdziwego szczęścia. Nawet nowa dusza nadal poszukuje, pragnie, dopóki nie
rozpłomieni się w Duchu Bożym i przez Ducha Bożego. Jeżeli szukacie Ducha Boga – a czynicie to według
waszej duszy – to stajecie się prawdziwie szczęśliwi dopiero wtedy, gdy tego Ducha spotykacie, przyjmujecie
go i kiedy staje się on w was i przez was jawny.
Błogosławieni, którzy łakną Ducha, tym wzniosłymi słowami zaczyna się Kazanie na Górze. Znacie te słowa
i jesteście z nimi związani w bardzo szczególny sposób, gdyż o każdym uczniu gnostycznej Szkoły Duchowej
można bez przesady powiedzieć, że był już, wcale tego nie wiedząc, „spragniony Ducha” na długo zanim do tej
Szkoły przystąpił. Większość uczniów, którzy przystąpili do Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża, nie
wiedziała, że była duchowo spragniona; co najwyżej uważała się za poszukujących, poszukujących z urodzenia,
poszukujących poprzez własną krew.
Dlatego to przemawia do nich wypowiedź Jezusa: Kto szuka, ten znajdzie. Rozumieją ją. Szukają, aby
znaleźć. Szukają stanu życia, który bardziej odpowiada ich stanowi bytu, który przynosi im satysfakcję.
Początkowo nie interesują się zbytnio tym, czym ten stan życia być powinien. Nie mogliby go zresztą opisać,
ponieważ gdyby mieli tę wiedzę wcześniej, zapewne już by go znaleźli!
Być poszukującym jest w istocie pewnym stanem psychicznym, jest pewnym defektem psychicznym,
porównywalnym z melancholią. Otóż wszyscy nasi uczniowie,
z wyjątkiem może kilku, są poszukującymi, poszukującymi zaginionej świątyni. Tak to się zaczyna. I mówimy
wam: w istocie szukacie Ducha Boga, dążycie do Ducha. Dlatego właśnie rozpoczęliście własną pielgrzymkę.
W naszej Szkole jesteście od dawna konfrontowani
z apelem Ducha Świętego. Jest to apel, który w naszej Szkole rozbrzmiewa stale, coraz głośniej. Niepokoi to
również wielu uczniów, którzy zastanawiają się: „Co począć z tym apelem? Jesteśmy dopiero na ścieżce. Wiele
mroków zaciemnia jeszcze nasze widzenie i wielka jest nasza bezwładność wobec wszystkich tych perspektyw,
które otwiera przed nami filozofia gnostyczna. Jak odpowiedzieć na apel Najwyższego?”
A jednak faktem jest, że wielu uczniów od bardzo dawna pragnie Ducha. Różnica między tym, co było
wczoraj, a tym, co jest dzisiaj, polega na tym, że ich aspiracja i apel Ducha zbliżyły się do siebie. Duch stara się
nawiązać z nimi kontakt. Nie mają więc żadnego powodu do niepokoju, wprost przeciwnie, mają powód do
wielkiej radości i wdzięczności.
Albowiem w takiej szkole, jak nasza, objawienie Najwyższego może tylko ułatwić odkrycie, pogłębić
zrozumienie i przyśpieszyć rozwój. Ponadto żaden uczeń nie może być zmuszony ani choćby przez chwilę
zaskoczony przez siłę, na którą nie mógłby jeszcze odpowiedzieć.
Żebyście to dobrze pojęli, przedstawimy wam magnetyczne Żywe Ciało w jego rozwoju. Wprawdzie często
się o nim mówi, ale w jego zrozumieniu kryje się jeszcze, naszym zdaniem, sporo błędów.
Jak wiecie, mówimy o pięciokrotnym Żywym Ciele, które bardzo wyraźnie objawia się w materii. Tak jak
jest w ciele, gdzie każdy narząd, każda jego część odpowiada własnemu celowi, tak samo jest z pięcioma
aspektami Żywego Ciała Szkoły, działającymi w materii.
Pole Pracy z Dziećmi i Przedsionek są w Szkole centrami przyjmującymi tych wszystkich, którzy poszukują,
a więc którzy w głębi swojego jestestwa pragną Ducha. Nie chodzi oczywiście o to, by w miejscach tych
spotkań obarczać poszukującego najtrudniejszymi, niezbędnymi wymaganiami, przytraczając mu jakby koło
młyńskie do szyi. Na tych placach budowy winno dominować godne przyjęcie, kiedy to tchnienie Ducha szerzy
ciszę, pokój, miłość oraz pogodę ducha, istniejące tylko na placach budowy prawdziwego Braterstwa.
Na samym początku Duch odpowiada w tym miejscu na słowa Chrystusa: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy
jesteście zmęczeni i obarczeni, a Ja dam wam odpoczynek. Odpoczynek jest sygnaturą prawdziwego początku.
Odpoczynek dla poszukujących, zmęczonych i prześladowanych. Ten spokój ducha, sygnatura naszego
przyjęcia, winien spływać ze szczytu góry, ze szczytu Żywego Ciała.
Spokój ten jest jednocześnie ochronną wibracją, oddalającą tych wszystkich poszukujących, którzy muszą
jeszcze być oczyszczeni przez wpływ natury. Wibracja spokoju ducha nie przymusza żadnej istoty ludzkiej, ale
jednak doprowadza do konfrontacji z samym Duchem. A więc ten, kto uczynił ten pierwszy krok, już spotkał
Ducha.
Kto
zakosztował wibracji duchowego spokoju, a więc kto potrzebował go i dotarł do tego miejsca, ten
wkracza oczywiście do drugiego aspektu Szkoły Duchowej. Albowiem dzięki spokojowi ducha, działającemu
jak stymulacja wyczuwana przez podrażniony często system nerwowy, aspiracja rozwija się mocniej niż
kiedykolwiek. Odkryto ścieżkę i obecnie pragnie się wiedzieć, zdobyć głęboką wiedzę. I wtedy stawia się stopę
na ziemi Lectorium Rosicrucianum, w drugim aspekcie Szkoły Duchowej.
Otóż nie można powiedzieć, że sygnaturą Lectorium Rosicrucianum jest „spokój”, wprost przeciwnie. Po
odpoczynku zrywa się burza, burza wiedzy i poznawania Boga. Ta burza, ten prąd o intensywnej mocy winien
nie tylko ukazać ścieżkę, ale także pozwolić ją poznać. Celowo mówimy o „burzy”, ponieważ Lectorium
Rosicrucianum podtrzymuje pole wibracji, zdolne do tego, by trzymać z dala wszelki naturalny wpływ astralny,
emanujący od eonów.
Z
doświadczenia wiecie, że nie znajdziecie w Lectorium Rosicrucianum spokoju ani czasu na uśnięcie w
sennym mistycyzmie. Z regularnością ustalonego planu na wasze serce i waszą świadomość spadają ciosy.
Jesteście regularnie chwytani i stawiani wobec konsekwencji waszego uczniostwa. Na waszą ścieżkę
skierowane jest światło pełnego dnia. Taka jest więc druga konfrontacja z Duchem.
Po czym realizuje się trzecia konfrontacja, ale już w Szkole Wyższej Świadomości. Ten aspekt Żywego Ciała
przeznaczony jest wyłącznie dla tych, którzy po przebyciu burzy decydują się pójść ścieżką, wspiąć się na
górę. Muszą oni bezzwłocznie dojść do najważniejszego dzieła, do endury, do wielkiej kapitulacji naszego „ja”,
o której mówią słowa Jezusa: Ten, kto będzie chciał stracić swoje życie dla mnie, ten je zachowa.
Jasne
jest,
że ci wszyscy, którzy są zdolni do wejścia do sanktuarium Szkoły Wyższej Świadomości, są
złączeni z trzecim promieniowaniem Ducha, skierowanym na te centra całej istoty, które dają możliwość
odrodzenia duszy.
Kiedy proces ten spełnia się u ucznia, natura całej ścieżki ulega głębokiej zmianie. Do tej pory był on tylko
podatnym umysłem, obiektem konfrontacji; cała jego działalność mieściła się w sferze kapitulacji „ja”, a więc
w fundamentalnym porzuceniu stanu życia eonów.
Teraz jednak, na tym następnym, czwartym kroku na ścieżce uczeń Misteriów otrzymuje zadanie,
mianowicie zadanie uwalniania Światła dla wszystkich, którzy znajdują się w Żywym Ciele. Uczeń tego
szczebla musi wstąpić w jedność grupową i w służbę duszy. Jest to zaiste służba kapłańska!
I teraz musi się okazać, czy rzeczywiście może być mowa o odrodzeniu duszy. Jeśli nie, to uczeń musi
wrócić do trzeciego aspektu Szkoły, ponieważ - jak wiecie - nikt nie może być forsowany.
Ten czwarty stan odnosi się do promieniowania Ducha, skierowanego wyłącznie na to, by umożliwiać wzrost
nowej duszy i by tego, kogo to dotyczy, czynić zdolnym do wytrwania w obliczu ataków przeciwnika.
Sygnaturą czwartego promienia Ducha jest Siła, Siła dla prawdziwego dziecięctwa bożego. Siła ta jako
błogosławieństwo uwalniana jest w magnetycznym polu Szkoły w służbie całego Ciała.
Dopiero wtedy otwierają się bramy dla wstąpienia do piątego aspektu: osiągnięty zostaje szczyt Żywego
Ciała działającego w materii. W tym aspekcie Żywego Ciała ten, kto pragnie, wstępuje na - od początku
upragnioną - odżywczą glebę. W piątym aspekcie Szkoły siła i promieniowanie Ducha Świętego zostają
świadomie odnalezione; doświadcza się ich.
Zbiegają się tam wszystkie drogi i powstaje świadome połączenie z gnostycznym polem astralnym.
Praca braci i sióstr piątego pola pracy w służbie wszystkich obecnych w Żywym Ciele ma sygnaturę
działania z samych siedmiu płomieni Siedmioducha i za ich pomocą.
Proces ten może przebiegać tylko na podstawie jądrowej zasady Jezusa Chrystusa. Szkoła Duchowa w czasie
swego istnienia zawsze bardzo świadomie trwała przy tej jądrowej zasadzie; na tej wyzwalającej jądrowej
zasadzie zbudowana jest cała objawiona nauka Szkoły Duchowej.
36
Nieprzemijalne Dobro
Słowo do młodzieży
Często słyszymy słowa: „Nieprzemijalne Dobro”. Chcielibyśmy spróbować objaśnić to wyrażenie, by analiza ta
przyczyniła się do poszerzenia i pogłębienia świadomości. Albowiem zmiany w życiu zachodzą wprawdzie
stopniowo, ale człowiek może je sobie nagle uświadomić.
Nie jest to jednak takie proste, rozmyślać o duchowych dobrach, kiedy całą swoją osobowością, całą swoją
istotą tkwi się jeszcze w sprawach tej ziemi. Samo w sobie nie byłoby to może jeszcze takie trudne, gdyby
człowiek nie popełniał przy tym pewnego wielkiego błędu. Jakiego błędu? Błędu polegającego na tym, że
wychodzi on z założenia, że szczególnie w odniesieniu do człowieka wysoce rozwiniętego byłoby czymś
śmiesznym, gdyby przyznawał on uczciwie, że nie może myśleć dostatecznie szeroko. I kiedy w takim stanie
wykazuje się zainteresowanie sprawami Ducha, to pielęgnuje się pozorną pobożność, pozorną świętość,
nieprawdziwość, która sprawia, że szuka się Królestwa Bożego słowami tylko, faktycznie poszukując królestwa
ziemskiego.
W tych kilku słowach zawiera się tajemnica umożliwiająca zrozumienie wszystkich trudności, pod którymi
pogrzebany jest współczesny świat. Słownie Królestwo Boże jest znane, „ale nie mogę, a nawet nie wolno mi
tracić z oczu tego, że koniec końców żyję na ziemi. Muszą więc zostać stworzone pewne zabezpieczenia,
jestem do tego zobowiązany, w każdym razie jeśli idzie o moich najbliższych”.
Jeśli tak myślicie, to jaki jest tego koniec? Czy ziemskie dobra są tym, co daje wam pełnię bezpieczeństwa,
że wasze ciało fizyczne uchroni się przed wszystkimi nieprzewidzianymi wydarzeniami? Czujecie oczywiście,
że słowa: „Dobro, które nie przemija”, dotyczą czegoś innego. Czego? Spróbujemy to wyjaśnić.
Biblia uczy nas: Idźcie i głoście Ewangelię wszystkim ludom na ziemi. Ale żeby móc nieść Ewangelię, trzeba
ją najpierw samemu zrozumieć i przeżyć. Albo, innymi słowy: Nikt nie jest w stanie spełniać dzieła budowy,
jeśli nie rozpoczął go we własnej istocie.
Jako uczestnicy Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża mamy pewność, że stwórcze hierarchie kierując się
wiedzą i rozwagą sprawiają, że dany człowiek rodzi się w jakimś środowisku, rasie i kraju, do których należy
na mocy swojej duchowej jakości. Każdy ruch, którego przywódcy
i członkowie nie spełniają tego warunku, skazany jest na to, by rozpaść się jak domek z kart, i może być
utrzymywany tylko siłą fizyczną albo czarną magią.
Jeśli chcemy wznieść nieśmiertelny gmach duszy, a więc Dobro, które nie przeminie, to musimy spełnić
następujące trzy warunki:
W Starym Testamencie Bóg obdarza nas ideą, która została nam oznajmiona ustami proroków i według
której musimy żyć.
W Chrystusie ofiarowuje nam przykład do naśladowania.
W
Duchu
Świętym poprzez swoją siłę stwórczą ofiarowuje nam możliwość naśladowania.
Co to znaczy? Że po pierwsze musimy się otworzyć na boską ideę, ażeby dzieło zgodne było z planem
stworzenia. Po drugie musimy bezwarunkowo i całkowicie ofiarować naszą miłość urzeczywistnieniu tej idei. I
po trzecie musimy przeprowadzić dzieło i nieść je z całą energią, do której uzdatnia nas przebudzona święta siła
Ducha.
Ażeby budowa duszy powiodła się, musimy znać tajemnicę jej struktury. Wszystkie widzialne budowle Boga
mają plan, wokół którego budowane jest ciało. Tak samo i niewidzialne budowle - myślimy teraz o
niewidzialnej budowli duszy duchowej - muszą posiadać plan. Ponieważ także i substancja duszy duchowej
może zostać uformowana tylko wokół pewnego planu. Jakiego planu? Oczywiście krzyża, wokół którego w
pełni rozwija się siedem nowych centrów siły, siedem czakramów w nowym ciele ognia wężowego.
Zważcie jednak, że żaden gmach duszy nie może być wzniesiony, jeśli nie zostaje przyjęty krzyż Chrystusa,
ponieważ brakowałoby wtedy strukturalnego planu. By móc budować duszę, musimy więc ponieść ofiarę
naszej osobowości, i to - co jest ważne - z miłością.
Jeśli ma się to nam udać, to musi być do tego dopuszczona wszelka uprzednio zdobyta siła duszy. Musimy
przeznaczyć na to czyste siły, siły czystego astralno-eterycznego Światła, ponieważ przez to ofiarowujemy
budowli nowe ciało, nowe ciało eteryczne, które jest w stanie żyć i wydawać owoce. Taka jest budowla duszy.
Takie jest Dobro, które nie przemija.
Czy odczuwacie, starsi Czytelnicy, jak ważna jest poszerzona wiedza? Nasza młodzież w pierwszych latach
swego życia uczy się z doświadczenia, zbieranego przez starszych podczas całego ich życia. Przez to osiągnięte
zostaje to, że młodzi ludzie mając osiemnaście lat są już duchowo tak dojrzali, jak wielu dorosłych. Dlatego tak
ważne jest, by miał miejsce ścisły kontakt między „wielkim dziełem”
a młodzieżą i jej wychowawcami, ażeby zebrane tam doświadczenie mogło być dalej przekazywane. Jeśli
okazuje się, że wśród naszych dzieci są też jednostki dojrzałe duchowo, to wtedy w bardzo młodym wieku
możemy dokonać ważnego dzieła. Zapobiega to, w pewnym stopniu, niebezpieczeństwu krystalizacji.
Naprawdę tragiczną sprawą u dorosłych jest to, że często otrzymują oni tę wiedzę za późno jak na to, by
w drodze poważnego postępowania za nią stać się pionierami. Zwróćcie uwagę na to, że bez
współpracowników, którzy wywodzą się z naszej grupy młodzieży, prawdopodobnie nie będzie możliwe
utrzymanie „Wielkiego Dzieła” na osiągniętym już poziomie, ani wznoszenie go na poziom wyższy. Takie
dzieło, jak nasze, musi mieć za sobą rozkwitającą pracę z młodzieżą, w przeciwnym razie staje się ono zbyt
ociężałe.
Dlatego, nasi chłopcy i nasze dziewczęta, to wasza aktywność, wasza skuteczność i wasz przykład dowiedzie
wartości naszego dzieła. Odważcie się żyć. Kto świadomie przyjmuje życie, by wyciągać z niego lekcje dla
siebie, nawet jeśli byłyby one gorzkie, temu wszystkie rzeczy będą sprzyjać.
Musicie bezwarunkowo i w pełni ofiarować urzeczywistnieniu tej idei waszą miłość. Musicie spełniać to
dzieło i nieść je z całą energią, do której uzdatnia was otrzymywana moc uświęcającego Ducha. Ponieważ
młodzież ma tylko jedno zadanie, by wyrazić się słowami jednego
z młodych poetów: „Z największą odwagą swej wielkiej miłości odważyć się na wszystko, ażeby wszystko
osiągnąć”.
37
Transfiguracja w czasach końca
Od milionów już lat ludzkość zrodzona z materii krąży w polu ziemskim. Od milionów lat upadła ludzkość
pracuje nad utorowaniem sobie przejś-cia przez nadir materii i zmianą biegu inwolucji w ewolucję, tak by
kontynuować swoją podróż aż do domu Ojca. Od milionów lat istoty niebiańskie starają się doprowadzić
mentalną świadomość organiczną ludzkości do pełnego rozwoju, aby wypełniła ona swoje wysokie powołanie:
realizację transfiguracji.
Ileż klęsk ludzkość ziemska, która nie tylko że nie przebyła jeszcze ścieżki transfiguracji, ale przeciwnie,
trzyma się kurczowo swego skrawka ziemi, ileż więc klęsk poniosła, które miały ją uchronić przed
krystalizacją!
Lemuria, olbrzymi kontynent rozpościerający się od południowej części Oceanu Spokojnego aż po Afrykę na
zachodzie (pozostałościami jej są Madagaskar, Himalaje, Sumatra, Australia i Wyspa Wielkanocna), została
zniszczona przez ogień i erupcje wulkaniczne. W swoim upadku pociągnęła za sobą większość
Lemuryjczykow, znanych jako synów ciemności, którzy pragnąc w swoim egocentryzmie uratować się,
dopuszczali się czynów strasznych. Natomiast pozostała cześć mieszkańców Lemurii, znana jako Synowie
Światła i Mądrości, uniknęła ich losu.
Polem rozwoju upadłej ludzkości stała się Atlantyda, usytuowana w miejscu, gdzie obecnie znajduje się
Ocean Atlantycki. Jej pozostałościami są Irlandia, Anglia, Szkocja i Azory. Atlantyda stworzyła siedem ras, z
których jedna dała początek rasie-matce siedmiu ras aktualnego okresu aryjskiego. Była to piąta pod-rasa
pierwotnych Semitów, którzy w tym celu zostali wybrani. Posiadali oni bowiem zarodek inteligencji,
inteligencji, z której zrodziła się atlantycka przebiegłość i która przerodziła się w zło.
Na
długo przed upadkiem Atlantydy i w jego przewidywaniu rasa semicka została poprowadzona na wschód,
początkowo na aktualne terytorium między innymi Izraela. Następnie mała grupka skierowana została dalej na
wschód, na pustynię Gobi. Po czym Atlantyda znikła z po-wierzchni ziemi, pochłonięta przez wody. Ale
wydarzyła się ta sama historia, co przy unicestwieniu Lemurii, zginęli jedynie bezbożni mieszkańcy Atlantydy,
ci z Czarnej Wyspy, natomiast mieszkańcy Białej Wyspy uniknęli potopu.
Ażeby w końcu pojawiła się możliwie najczystsza podstawowa rasa aryjska, obwarowano ją bardzo
surowymi prawami, zabraniając zawierania małżeństw z innymi rasami. Wielu jednak nie usłuchało tych praw,
co spowodowało, jak wyżej nadmieniono, odejście z okolic dzisiejszego Izraela małej, wyselekcjonowanej
grupy na pustynię Gobi.
Tam,
około miliona lat później powstała podstawowa rasa aryjska. Po czym ta nowa rasa stworzyła wielki
naród, ponieważ inkarnowało w niej coraz więcej istot. Spowodowało to dwieście tysięcy lat później pierwszą
migrację ludów.
Rasa aryjska skierowała się na południe i zmieszała się z mieszkańcami Indii, dając pierwszą pod-rasę, rasę
indoaryjską. Potem utworzyły się kolejno:
po drugie: pod-rasa babilońsko-asyryjsko-chaldejska;
po trzecie: pod-rasa persko-grecko-łacińska;
po czwarte: pod-rasa celtycka;
po piąte: pod-rasa germańsko-anglosaska.
Cztery pierwsze, wyżej wymienione pod-rasy zaznały już godziny chwały swej kultury. Możemy o nich
czytać w podręcznikach i zachwycać się rozkwitem tych cywilizacji. Niemniej jednak, z biegiem czasu słuch o
nich zaginął.
A jaka jest sytuacja Europejczyka należącego do piątej pod-rasy? Zarodek rozumowania rozwinął się u niego
całkowicie.
Ale na co zużytkowuje on swoją inteligencję? Na rozwój tak wysoce cenionej kultury europejskiej! Na
prowadzenie wojen jak najbardziej wyrafinowanymi środkami. Na wynalezienie bomby atomowej i bomby
wodorowej! Na tworzenie owych złowieszczych pojazdów wysyłanych w przestrzeń w celu lądowania na
księżycu lub na innych planetach! Na szkodzenie w ten sposób pierścieniowi Van Allena i zaburzanie
jednocześnie harmonii wszechświata! Do tej pory Europejczyk używał swej inteligencji tylko do utrzymywania
bezbożnego, nieświętego życia.
Nic
więc dziwnego, że świętokradczy ogień w najwyższych sferach żaru stał się płomiennym zarzewiem,
które grozi rozlaniem się na ludzkość. Czy można więc dziwić się temu, ze filozofowie przepowiedzieli upadek
Zachodu? Czy dziwne jest, że od dawna już przepowiedziano, że Wielka Brytania i Europa zostaną
zniszczone przez ogień? Otóż, nie!
W naszej Szkole Duchowej przeprowadzamy podstawowe rozróżnienie między wtajemniczeniem dawnym a
obecnym, między wtajemniczeniem poprzedzającym erę chrześcijańską a okresem późniejszym. Człowiek
urodzony przed początkiem ery chrześcijańskiej miał możliwość zrealizowania odrodzenia duszy. Człowiek
urodzony w trakcie okresu chrześcijańskiego miał i zawsze ma możliwość zrealizowania transfiguracji, to
znaczy zrodzenia w sobie człowieka o duszy duchowej. Każdemu dane jest dokonać transfiguracji, pod
warunkiem dysponowania inteligencją, która pozwala mu stać się gnostykiem, to znaczy: człowiekiem
mającym wiedzę o swoim prawdziwym powołaniu, kimś, kto wie. Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża dzięki
magnetycznemu Żywemu Ciału, arce, zbudowanej
w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat, daje swoim uczniom możliwość rzeczywistego podążania ścieżką
transfiguracji i uniknięcia w ten sposób bliskiej katastrofy.
Czy dobrze zastanowiliście się nad przyczyną, dla której Szkoła Duchowa została założona właśnie w
Holandii?
Mówi
się, że dlatego, jakoby Holendrzy byli narodem najbardziej zindywidualizowanym, a więc najbardziej
skrystalizowanym. Sądzimy jednak, że o wyborze tym zadecydował inny powód. Wiecie zapewne, że Holandia
jest umieszczona pod znakiem Raka. W słynnym zodiaku Świątyni Denderah w Egipcie rak przedstawiony jest
w postaci chrząszcza, skarabeusza. Był on symbolem duszy i tak
w dawnych, jak i nowożytnych czasach uważano go za przedstawiciela sfery duszy, bramy życia w zodiaku.
Rak jest również znakiem nadiru, podstawy krzyża, który winien być wzniesiony w waszym życiu. Jest to ten
znak, w którym musicie zwyciężyć. Dlatego w książce Christianopolis, której autorem jest Johannes Valentinus
Andreae, możemy przeczytać, że kandydat wypływa na morze akademickie na statku „Fantazja”, wciągając na
maszt sztandar Raka.
Czy
również wy, jako uczniowie lub przyszli uczniowie, nie powinniście, poczynając od nadiru, wznieść
w waszym życiu krzyża i - przechodząc przez Szkołę Duchową - wkroczyć do nowego pola Życia, przez bramę
Życia? Taki jest decydujący wybór, przed którym stoicie.
Wiecie
zapewne,
że znak Raka znajduje się pod wpływem Księżyca. Jeżeli wybór wasz skieruje się teraz na
życie ziemskie, to zostaniecie zdominowani przez siły śmiertelnego ciała niebieskiego, które postrzegacie
waszymi oczyma materialnymi; ale jeżeli wybór wasz padnie na ścieżkę Życia, wówczas będziecie
zdominowani przez aniołów Księżyca, siły Ducha Świętego.
Przypuśćmy, że wybór wasz skierował się na pole życia duszy. Ale czyż jednak nie padacie codziennie ofiarą
zwykłej rutyny, zwykłego biegu życia? Jeśli o to idzie, to możecie powiedzieć z westchnieniem, jak Paweł: Nie
czynię dobra, które pragnę czynić, natomiast czynię zło, którego nie chcę.
Jesteście przyjęci do Żywego Ciała w charakterze uczniów Szkoły Duchowej. Należy więc przypuszczać, że
jesteście napromieniowani czystymi siłami astralnymi i eterycznymi. Z tego powodu również i dla was
potwierdza się inny cytat wtajemniczonego Pawła: Wszystko mogę przez Chrystusa, który daje mi moc. Tak
więc, w sile Chrystusowej, poprzez samowolnomularstwo, powinniście oprzeć się atakom fantomów, które
ewentualnie was zaatakują.
Jest
już najwyższy czas, by głęboko przemyśleć i wcielić w czyn nową postawę życiową, którą tyle razy i od
tylu już lat przedstawialiśmy naszym uczniom. Żyjemy w bardzo ważnym okresie: era Wodnika rozpoczęła
swój bieg i nosiciel wody wylewa na ludzkość swój dzban Żywej Wody. Kto mógłby jeszcze powiedzieć: ”Nie
mogę iść ścieżką Życia”?
Na co mielibyście jeszcze czekać? Czasy końca są tuż. Poznajecie to po wydarzeniach i po degeneracji, która
szerzy się w świecie. Poznajecie to po licznych tajemnicach, które nasza Szkoła ujawnia swoim uczniom po to,
by spełniły się słowa Confessio Fraternitatis R.C. „Dlatego, o śmiertelni, winniśmy oznajmić, co następuje:
Bóg zdecydował zwrócić światu, który wkrótce potem zniknie, prawdę, światło i godność, którym rozkazał
opuścić Raj wraz z Adamem, dla złagodzenia ludzkiej biedy”.
Co uczynicie więc teraz? Czy pozwolicie, by porwała was fala nadchodzącego potopu? Czy wasz
mikrokosmos, przykuty do tej ziemi od milionów lat, będzie musiał zacząć swój rozwój od początku,
począwszy od nowego okresu lemuryjskiego, by znowu być uwięzionym przez kilka milionów lat w nadirze
materialności?
Czy
też unikniecie fal, dzięki barce niebiańskiej, arce, Żywemu Ciału Szkoły Duchowej, ponieważ w końcu
wprowadzicie w czyn przekazane wam zasady, spełniając je wreszcie?
W tym drugim wypadku jesteście wtedy mistrzami-budowniczymi, realizujecie jedność między wodą a
ogniem. Istotnie, zasady porównywalne są do elementu wody, a ich wykonanie do elementu ognia. Od tej
chwili żyjecie prawdziwym Chrześcijaństwem i wtedy dopiero prawdziwie przebywacie ścieżkę Życia.
Podobnie jak Jan Chrzciciel, prostujecie w sobie ścieżki Boga. Budzicie w sobie do życia różę, Chrystusa.
Idziecie drogą. Spełniacie waszą ścieżkę krzyżową, ścieżkę krzyżową róż. Nowa dusza wzrasta w was. I choć
przeżywacie wasze ukrzyżowanie, to postępujecie i celebrujecie święto waszego zmartwychwstania. I rodzi się
dusza duchowa.
I wreszcie ma miejsce zesłanie Ducha Świętego, połączenie duszy i Ducha. Wtedy celebrujecie alchemiczne
gody Chrystiana Różokrzyża.
Ostatecznie
człowiek, który tak długo błądził po ziemi, tak długo był na ziemi więźniem, uwalnia się. Jako
prawdziwy człowiek-dusza, Manas – Myśliciel, jako istota myśląca w najwyższym tego słowa znaczeniu ma
obecnie możliwość kontynuowania swojej podróży do wieczności.
Transfiguracja nie jest dla was wtedy tylko możliwością, lecz staje się rzeczywistością i możecie wtedy jak
Paweł zawołać: Śmierć została pochłonięta w zwycięstwie, o śmierci, gdzież jest twoje żądło?
Zwyciężyliście śmierć i wstępujecie w Wieczność. Oby stało się to wkrótce waszym udziałem!
38
Ogień Ducha Świętego
Każda aktywność w życiu istoty ludzkiej zdeterminowana jest przez naturę sfery astralnej, siły astralnej, która
pozwala jej na wykonanie danego czynu. Gdyby bowiem wśród wszystkich ludzi panowała idealna harmonia i
gdyby była ona obecna w ich systemach magnetycznych, to wszyscy oni emitowaliby podobne prądy
magnetyczne i utrzymywaliby się nawzajem w stanie równowagi. Systemy magnetyczne są jednak zaburzone,
a odżywiający je makrokosmos jest bezbożny. Dlatego potrzeby życiowe ludzi są różne i sprzeczne ze sobą.
Skutkiem tego ludzie występują przeciwko sobie w fundamentalnej, biologicznej, a więc strukturalnej
wrogości, co powoduje niezamierzone przeszkody nawet tu, w naszej Szkole Duchowej, gdzie istoty ludzkie
spotykają się jako uczniowie.
Wszyscy
rozumieją, że każdy dzień uczniostwa wymaga czystej orientacji, koncentracji oraz stosowania
czystych i pogodnych sił, dla zniszczenia, złamania przeszkód i utorowania ścieżki przez życie. Nawet
gdybyście byli najskromniejszymi ludźmi i postępowali waszą ścieżką z największą ostrożnością, to i tak
bylibyście winnymi stosowania magii tej natury, ponieważ stale zachodzą sytuacje, które zmuszają was do
działania. Zrozumcie więc, że wszelkie wymuszone lub skoncentrowane użycie siły astralnej, jakąkolwiek by
była, wiąże z ziemią i działa w sposób destrukcyjny.
Czujecie
sami,
że w podobnej sytuacji nie można mówić o Dobru. Dobro społeczne lub moralne jest zawsze
związane ze złem. Jakże słuszne okazują się słowa Chrystusa: Nikt nie jest dobry, ani jeden. Rzeczywiście!
Możecie sobie wyobrazić westchnienie Nikodema: Panie, kto zatem może stać się błogosławionym?
Doprawdy, chodzi o niepokojący problem!
Jest
więc naglącą koniecznością przekazanie tego przytłaczającego problemu waszym duszom, gdyż musimy
tu jak najszybciej znaleźć rozwiązanie. Przypominamy wam jeszcze raz, że czas nagli po temu, by w sposób
dogłębny i radykalny zmienić cały wasz sposób życia. Jeśli więc Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża ma
rzeczywiście nadać sens waszemu życiu, jeśli wasze wysiłki jako uczniów na ścieżce mają mieć aspekt
wyzwalający, to nadszedł czas, byście postawili sobie pytanie: Panie, kto może stać się błogosławionym?
Nikt nie jest dobry, ani jeden. Nikt nie jest dobry, jeżeli jest sądzony według istoty natury śmierci. Dobro
zrodzone z tej istoty nigdy nie może zbudować ani zrealizować niczego ostatecznego. Dzieła tego dobra są
trójwymiarowe, a więc ograniczone. Choćby wasza dobroć była niezwykle kultywowana i niebywale
rozgrzewała głowę i ziemską duszę, pozostaje ona związana z ziemią, z samym pierwiastkiem śmierci.
Miara waszej dobroci waha się w zależności od osoby. Biorąc pod uwagę tę właściwość, w każdej chwili
doświadczacie ograniczenia, dochodzicie do kryzysu. Braterstwo Życia jednak wciąż na nowo zaprasza was i
wznosi do tego „Drugiego”, który obejmuje wszystko. Bracia i siostry, którzy chcą przebyć ścieżkę
wyzwolenia, muszą się więc przygotować do tej podróży do niebios.
Rozumiecie
przecież, że rozwiązanie problemu życia istnieje. Gdyby tego rozwiązania nie było, to czy
Łańcuch Braterstwa zbliżyłby się do pól pracy młodej Gnozy?
Rozwiązanie problemu życia nie jest wyłącznie natury filozoficznej, ale w pierwszym rzędzie wymaga
poważnego ukierunkowania postawy życiowej i faktycznie zgodnego z nią postępowania.
Braterstwo
Życia zstępuje do każdego ucznia, ten zaś -poprzez proces oczyszczenia - winien się zwrócić ku
gnostycznemu polu astralnemu poprzez proces oczyszczenia. Jeżeli dzieje się to z głęboką aspiracją, to wtedy
człowiek miotany uczuciami staje się wewnętrznie spokojny, a choleryk - powściągliwy. W czystym
ukierunkowaniu uczą się, jak stać się cichymi i słuchającymi; i to tak dobrze słuchającymi, że rozumieją to,
czego nie rozumiał Nikodem, chociaż uważał, że wszystko jest już dla niego jasne.
Podczas
świąt Zesłania Ducha Świętego myśli nasze kierują się do ognia Ducha Świętego. W jaki sposób
ogień ten pracuje? W pierwszym rzędzie zstępuje on świętym tchnieniem na człowieka. Siły Ducha Świętego
przenikając ogniem łaski do pola oddechu człowieka wypełniają komory układu oddechowego. Następnie
docierają do krwi, a kiedy ta osiągnie już wystarczający poziom świadomości, powodują, że tak obdarzona
krew budzi w sanktuarium głowy nową wiedzę, nowe, sześciokrotne postrzeganie zmysłowe, które bije z
człowieka na kształt płomieni, języków płomieni.
Kiedy
Paweł w swoim I Liście do Koryntian mówi
w rozdziale 3: Nadejdzie dzień, kiedy wszystko stanie się jawne, to chce przez to powiedzieć, że objawi się
dzień ognia. Otóż ten dzień zawsze wyjawia, czy żyjemy z sił gnostycznego pola astralnego, czy też jesteśmy
ożywiani i pochwyceni przez ogień, który określa dialektyczną drogę świata.
W dzisiejszych czasach ludzkość bierze udział w piekielnym marszu tego świata i jest torturowana
piekielnym ogniem. Widzicie jasno, że biorąc pod uwagę charakterystykę i przeciwstawne siły tej natury,
tortura będzie trwała tak długo, jak długo człowiek będzie błądził w świecie dialektycznym. Wszelkie
cierpienie może stać się wstępem do cierpień jeszcze większych.
W tym pochodzie świata zawsze dają się zauważyć wzloty i upadki. Istnieją wzloty, które przysparzają
radości i powodów do wdzięczności; ale czy w trakcie waszej tułaczki po tym padole materii zakosztowaliście
kiedyś radości i doznaliście wdzięczności, które nie byłyby połowiczne, po których nie byłoby nieuchronnego
upadku?
W jaki więc sposób doznajemy tych cierpień i tych licznych, różnorodnych doświadczeń? Dlaczego musimy
je znosić i cierpieć? Dlaczego zapadają one tak głęboko w ludzką istotę?
Przyczyną tego jest ogień. Każde doświadczenie, tak, wszystkie wasze doświadczenia wywoływane są
ogniem astralnym. Albowiem człowiek żyje z astralnego ognia, z astralnego ognia żyje również śmiertelna
dusza. Ten ogień astralny podtrzymuje nasze „ja”. I kiedy człowiek gloryfikuje swoje „ja” i wszystkie jego
uczynki skoncentrowane są na jego „ja”, to wtedy wykazuje, że żyje z ognia piekielnego i przez ogień
piekielny. I dzień zawsze to objawi!
Czy
człowiek może sam to stwierdzić? Tak, może! Każdy śmiertelnik może to zawsze uczynić. Albowiem
wszystko to, co ogień tego marszu świata objawia, wcześniej czy później powoduje cierpienie, budzi ból, nie
dostarcza żadnej satysfakcji, czyni głód jeszcze większym, a pragnienie jeszcze gorętszym.
Mity i legendy mówią o tym, jak w kręgach piekielnych oprócz bezgranicznych cierpień panuje ciągła wojna,
tak okrutna, tak okropna, że jej grozy nie byłoby w stanie opisać nawet pióro Dantego. Walka rodzi cierpienia,
głód i pragnienie. Cierpienia, troski i niedosyt wytrącają człowieka z równowagi i w tym szale rzuca się on na
innych, by w ten lub inny sposób wyrządzić im krzywdę.
Dobrze jest wiedzieć, że istnieją przywódcy, którzy znając społeczną nędzę ludzkości starają się ją
zlikwidować i w ten sposób zapobiec walce. Myśl ta jest bardzo dobra i zasługuje, w miarę możliwości, na
realizację w naturze, jednakże dogłębnej przyczyny nędzy, głodu i pragnienia nigdy nie będzie można w tym
świecie usunąć. Ogień będzie nadal płonąć. Wyraża to Syzyf i beczka Danaid. Ogień będzie płonąć aż do dnia,
kiedy człowiek zacznie żyć, działać i dążyć z ognia boskiej łaski.
Kiedy
dążenie to, ta droga krzyżowa doprowadzi do wystarczającego oczyszczenia terenu budowy, wtedy
pierwszym owocem odnowy będzie odrodzenie nieśmiertelnej duszy.
Duszę taką przypomina Psalm 16 w wierszu 10: Nie wydasz duszy mojej na pobyt wśród zmarłych. Nie
pozwolisz, by ulubieniec twój widział zepsucie, oraz Psalm 18,
w wierszach 6 i 4: Więzy grobowe mnie opętały, zaskoczyły mnie sidła śmierci. Wzywam Pana godnego chwały
i oto jestem wolny od moich nieprzyjaciół.
Kto potrafi tchnieniem świętego ognia przebudzić nowy stan duszy, ten jest wyzwolony od piekieł, ten
wspina się na górę oczyszczenia i zaprawdę może zaśpiewać:
Na dziedzińcu przed Domem Pana,
pośrodku ciebie, o nowa Ojczyzno,
o Jerozolimo! Alleluja. Tak, Amen.
39
Przygotujcie się na wielki
Dzień Pana
Nauka uczy nas, że miejsce ziemi w przestrzeni niebieskiej określone jest zarówno przez siłę przyciągania
słońca, jak i przez wypromieniowującą świat-ło siłę odpychania.
Podobne
przyciąga podobne. Człowiek pragnąłby wprawdzie uniknąć siły ciężkości, jest to jednak
wykluczone tak długo, jak długo pozostaje on człowiekiem z materii dialektycznej, gdyż bez grawitacji nie
mógłby się na ziemi utrzymać.
Siła przyciągania jest tak potężna, że wibruje we wszystkich włóknach jego ciała. Na nic mu się nie zda
wyciągać z tęsknotą ramiona do światła. Przygniata go ona nieuchronnie i utrzymuje jego nicość.
Prosty
przykład doskonale to ilustruje. Rozważcie dwie rośliny tego samego gatunku: jedna posadzona jest w
ogrodzie skąpanym słońcem, a druga umieszczona za oknem. Po krótkim czasie zauważycie, że pod wpływem
bezpośredniego promieniowania słonecznego roślina ogrodowa jest niska i rozłożysta, natomiast roślina
pokojowa jest smukła i rośnie w górę.
Kiedy w swoim czasie Bóg Ojciec stworzył z samego siebie człowieka jako iskrę bożą i umieścił go w
niezmierzonej przestrzeni, by mógł on przedsięwziąć swoją pielgrzymkę, która przeprowadziłaby go od
nieświadomości do wszechświadomości, wówczas miejsce człowieka w przestrzeni zdeterminowane zostało
przez sposób, w jaki identyfikował się on przy pomocy swoich zmysłów z materią obszarów, w których się
znalazł. Im bardziej wiązał się z ziemią, tym bardziej Światło oddalało się od niego. Jak długo człowiek
pozostaje w ciemnościach, zdolny do absorbowania tylko światła i ciepła, tak długo ziemia więzi go siłą
swojego pola działania.
Ale
człowiek jest pierworodną iskrą Boga, dzieckiem Światła, i dlatego pozostając pod wpływem ziemi
popada w chorobę, lub mówiąc dosadniej: pod urokiem ziemi karmi się śmiercią. Chcąc nie chcąc, będzie
jednak musiał wrócić do Światła.
W Szkole Duchowej Złotego Różokrzyża wielokrotnie mówiliśmy o wpływie aniołów Księżyca na plan
ratunkowy ludzkości w odległych czasach rozwoju ziemi. Wartoś-ci duchowe, które człowiek zdobywa w
swoim życiu, emanują ze światła słonecznego, zbudzonego w głębiach jego istoty wewnętrznej przez siły
Księżyca. Pojawiają się one na kształt złotej obręczy wokół ciemnej siły ognia: jest to aspekt Ojca, boskie
dziedzictwo w jego istocie. Dziedzictwa tego syn marnotrawny używa wyłącznie dla swojej egoistycznej
ochrony, aż do momentu, gdy zrozumiawszy swoją zgubę, pozbawiony złudzeń, podźwignie się mówiąc:
Wstanę i pójdę do Ojca mojego.
Im bardziej się rozwijacie, tym lepiej uświadamiacie sobie groźną potęgę iluzji. Tak jak Judasz zdradził
Jezusa, tak iluzja jest jedną z dwunastu sił na waszej życiowej ścieżce, która bez przerwy będzie was zdradzać,
dopóki nie zgłębicie do końca jej istoty. A wtedy siła ta umknie jak Judasz, wy zaś, wyzwoleni spod jej
zgubnego wpływu, ponownie zwiążecie się z iluzją, by współpracować w wyzwoleniu ludzkości, której
jesteście nieodłączną częścią.
Jeżeli nie możecie się rozstać z Judaszem, jeżeli nie możecie się odłączyć od iluzji, to będziecie krążyć w
błędnym kręgu dwunastu możliwości życia. Jeżeli jednak zdołacie się wyzwolić, wtedy brakujące ogniwo da
wam możliwość osiągnięcia spirali wyższego życia.
W relacji o ukrzyżowaniu czytamy między innymi: Było już około szóstej godziny i mrok ogarnął całą
ziemię, aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona świątyni rozerwała się w połowie (Łukasz 23, 44-
45).
Oto
największe ze zwycięstw, obok największego rozczarowania. Taką walkę musi przeżyć każde
człowiecze dziecię, jeżeli naprawdę chce urzeczywistnić Jezusa Chrys-tusa w głębi swojego jestestwa.
Człowiek jeszcze prymitywny, usadowiony w materii, szuka przyjemności w swoich zmysłach, aż do dnia,
kiedy głęboko rozczarowany odwróci się od nich, by z jeszcze większym zapałem znów rzucić się w ramiona
nowej chimery. Wszelkimi środkami, dozwolonymi lub nie, będzie się starał na przykład gromadzić dobra
materialne, dopóki, głęboko rozczarowany, nie zrezygnuje z nich.
Człowiek taki wzniesie się, być może pod wpływem twardych ciosów życia, aż do wspaniałej postawy
życiowej, by potem - również na skutek rozczarowania - z wszyst-kiego zrezygnować. Być może zagłębi się
wtedy w chrześcijaństwie kościelnym, ażeby po tym wszystkim wreszcie zrozumieć, czego wymaga od niego
ofiara Kalwarii.
I
dotarłszy do szczytu miłości do ludzi, zawieszony na krzyżu samozaprzeczenia, odkryje, że nawet
promieniujące światło słoneczne jest iluzją. Albowiem potężny anioł ognia, który ongiś cieszył się najwyższym
boskim uznaniem, jest istotą o niezmiernym wpływie. Jego wpływ jest tak rozległy, że gorejąc od pychy
wygnał on słońce z jego orbity i wyrzucił je z centrum naszego układu, tak że jego promienie nasycone są
jadem jego ognistego oddechu.
Tak
więc wszystkie stworzenia żyjące dzięki łasce światła słonecznego są więźniami iluzji, sztucznego
światła, na które otworzył nam oczy Lucyfer, by móc nas jeszcze silniej związać z ociemniałym światem.
Albowiem słońce materialne, w porównaniu z promieniującym i wyzwalającym Światłem Chrystusa, jest
bardziej nikłe niż płomień świecy w olbrzymiej jaskini.
Jednakże, niestety, oczy ludzkie są ślepe na Światło promieniującego Chrystusa, podobnie jak oczy kreta na
światło słoneczne.
Ale,
jeżeli będziecie trwać na waszej drodze krzyżowej i dalej wspinać się na górę Kalwarii, jeżeli będziecie
nadal wznosić się do tego, co w życiu najwznioślejsze, aby po spełnieniu całkowitej ofiary w doskonałej
bezosobowości wejść do Wodnika i ofiarować Wodę Życia tym wszystkim, którzy jej potrzebują, to wtedy
zasłona świątyni rozerwie się pośrodku. I po raz pierwszy, uwolnieni od wszelkich iluzji, będziecie nie tylko
kontemplować pełną wspaniałość powszechnego Światła Chrystusa, lecz będziecie wiedzieli, że jesteście z nim
na zawsze złączeni.
Dzięki mocy Ducha Świętego, który się w was rozwinął, nauczycie się odrzucać z otrzymanego światła
słonecznego zdradzieckie wyziewy demona. A Ojciec-w-was, nieskalany ogień Saturnowy rozjarzy się
promieniującym blaskiem Urana, innymi słowy: promienistą miłością powszechną.
Nie zapomnijcie jednak nigdy o tym, co pozwala wam na ten rozwój: o żywej mocy Chrystusa, która
przenika całą ziemię. Jest to ogień Ojca, wieczny, prawdziwy, niegasnący, manifestowany przez jego Syna w
pełnej miłości, ale niestety niewidoczny dla człowieka usidlonego w iluzji. Ojciec stworzył to Światło z siebie
samego. Syn objaśnił je nam i powiedział: „Bądźcie moimi naśladowcami”.
Zadanie to możecie spełnić wyłącznie w sile Ducha Świętego. Duch Święty ofiarowuje się ludzkości w
aktywnych siłach aniołów Księżyca i przez nie. Ale i aniołowie nie ustrzegli się przed zdradzieckim wpływem
gorejącego i wysuszającego ognia Lucyfera, anioła zguby. W ten więc sposób, za cenę miłości Chrystusa, duch
ludzki może się rozwinąć w dwojaki sposób:
- albo zamanifestuje się pod wpływem lucyferycznego anioła zguby, poddany bezdusznym kalkulacjom,
palącemu instynktowi posiadania, oziębłości pozbawionej miłości, frenetycznym uderzeniom krwi oraz
okaleczonej religii, w której Chrystus jest negowany albo przedstawiany jako człowiek dobrej woli, którego
nieopisane cierpienia omawiane są w pełnych emocji kazaniach o „słodkim Jezusie”, który tyle wycierpiał na
krzyżu Golgoty, a zwłaszcza w obfitym nurcie przejętych idei i hałaśliwym miłosierdziu;
- albo - pchany siłą Powszechnego Ducha Chrystusowego - będzie się w całej prostocie wyrażał tam, gdzie
objawia się Duch uświęcony. Nie będzie się rozpraszał w rozważaniach na temat Chrystusa, lecz będzie o Nim
świadczył swoim postępowaniem. Zastosuje magicznie siłę Światła, którą dysponuje, do realizacji boskiego
planu ratunkowego, by – wzorem Samsona - zniszczyć bastiony bezbożności.
Czy
może on jednak tego dokonać, i w jaki sposób?
Tak,
może, dzięki Szkole Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego, która służy Chrystusowi, by
przekształcać Światło otrzymywane w polu magnetycznym Szkoły Duchowej i by promieniować nim na
wymaganym poziomie wibracyjnym. Szkoła Misteriów pomaga poszukującej ludzkości w stosowaniu świętej
mocy stwórczej, bijącej z pola oczyszczonej natury dla wewnętrznego rozkwitu duszy, dla iluminacji serca i
głowy, i dla wyzwalającej pracy rąk.
Jeżeli uważamy serce za słoneczne jądro własnej istoty, to wtedy także i tu widzimy, że według natury serce
umiera i że przez dotknięcie uświęconego Ducha coraz bardziej budzi się sanktuarium serca, skąpane w
promieniowaniu Chrystusowym.
Jeżeli materialne serce jest w pełni wrażliwe na wolę jądra serca dotkniętego przez Gnozę, wówczas wpływ
zła zostanie całkowicie zwalczony. Człowiek będzie mógł wtedy wypełnić zadanie otrzymane od Boga. Będzie
mógł „spożyć baranka wielkanocnego”, by pomóc ludzkości, w drodze przyjaźni nie oczekującej w zamian
niczego, w jej powrocie do domu Ojca. I wtedy słowa Ewangelii Marka (14, 12-16) staną się w jego życiu
rzeczywistością:
A w pierwszy dzień Przaśników, kiedy zabijali baranka wielkanocnego, zapytali go uczniowie jego: Gdzie
chcesz, abyśmy poszli i przygotowali ci wieczerzę paschalną?
I posłał dwóch uczniów swoich, i rzekł im: Idźcie do miasta, a tam spotka się z wami człowiek niosący dzban
wody; za nim idźcie. A gdziekolwiek by poszedł, powiedzcie gospodarzowi: Nauczyciel mówi: Gdzie jest moja
izba,
w której mógłbym spożyć wieczerzę paschalną z uczniami moimi? A on pokaże wam przestronną jadalnię,
przygotowaną i przystrojoną; tam nam przygotujcie.
I odeszli uczniowie, i przyszli do miasta, jak im powiedział, i przygotowali wieczerzę paschalną.
Lectorium Rosicrucianum, jako pośrednik Szkoły Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego, może
poszczycić się spełnianiem w życiu ludzkości funkcji księżyca. Lectorium Rosicrucianum nie przynosi wam
pocieszenia, ale uczy was, jak brać udział w wyzwalaniu duszy duchowej. Uczy was, jakim działaniem
zwyciężyć dualizm sił przyciągania i odpychania; w jaki sposób, mieszkając na ziemi, możecie być
jednocześnie przyciągani przez Światło Chrystusa, które daje wam możność uczynienia pierwszego kroku na
ścieżce powrotu do pierwotnego boskiego planu stworzenia.
W tym celu trzeba jednak osiągnąć bezwzględne zrozumienie, trzeba być w tym świecie, ale nie z tego
świata. Trzeba być zdolnym do zdystansowania się z całą otwartością od tego, co ofiarowuje wam ziemia, aby
móc używać otrzymanej mocy Światła i przekazywać ją tym, którzy chcą z nami przebyć drogę rozwoju duszy
duchowej.
W
łasce będziecie wyzwoleni w Chrystusie, przez moc Ducha Świętego, aby obudzić prawdziwego
Człowieka
i ostatecznie przyczynić się do pomnożenia chwały Ojca Świateł.
I kiedy, poprzez życie oddane i oczyszczone, połączycie w ten sposób w was Światło Ojca i Światło Miłości
Syna, to otrzymacie wewnętrzną siłę do odrzucenia księcia tego świata w mroki zewnętrzne. Będziecie wtedy
zdolni do ofiarowania Żywej Wody tym wszystkim, którzy jej pragną.
Użyjcie sprzyjającego wiatru, który Szkoła Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego z pomocą Boga
zsyła na ziemię za pośrednictwem Lectorium Rosicrucianum. Być może walka będzie trudna, ale zwycięstwo
jest pewne, ponieważ:
Słońce zmieni się w ciemności,
a księżyc w krew,
zanim
nastąpi dzień Wiekuistego,
ten
dzień wielki i straszny.
Ktokolwiek wezwie wtedy Imienia Wiekuistego,
ten
będzie zbawiony. (Joel 2, 31-32)
40
Czego mam zaniechać?
Poniższe uwagi poczynione zostały podczas pewnego wieczoru w Centrum, w którym pisząca te słowa miała
przyjemnośc uczestniczyć. Po zwyczajowym wstępie kierownika Centrum, obecni mieli okazję stawiania pytań
dotyczących przede wszystkim tematu spotkania.
Wśród obecnych była też uczennica w podeszłym wieku, którą dręczył pewien problem, i zabrała ona głos
w imieniu, jak powiedziała, większości słuchaczy. Pytanie jej brzmiało: „Czego mam zaniechać? Dobrze wiem,
co mam czynić, ponieważ jest o tym mowa we wszystkich książkach Szkoły. Ale ja chciałabym wiedzieć, co
mam porzucić”.
Byłoby oczywiście najłatwiej odpowiedzieć jej następującym zdaniem: „Musi Pani porzucić wszystko, co
zakłóca Pani postępowanie”. Tak szybko jednak uczennica ta nie poddałaby się. Nie znajdowała się jeszcze na
poziomie Pawłowego samopoznania, który miał z tym problemem do czynienia na innej płaszczyźnie, kiedy
mówił: „Nie czynię tego, co chcę, a czynię to, czego nie chcę”. Na te słowa Pawła nasza sędziwa przyjaciółka
odpowiedziała jednak zdecydowanie, że dobrze wie, co ma robić, ale nie wie, czego ma zaniechać.
Sprawa nie była łatwa, ponieważ oczekiwała ona pozytywnej odpowiedzi. Gdyby rzeczywiście wiedziała, co
- w ukierunkowaniu na Gnozę - ma czynić, to z pewnością wiedziałaby również, czego ma zaniechać, by nie
zakłócić swego postępowania. Dlatego można powiedzieć: „Musicie zaniechać wszystkiego, co odciąga was od
Gnozy”.
W tym dialektycznym świecie czynimy to, co jest naszym obowiązkiem, i to tak harmonijnie, jak to tylko
możliwe, nie popadając przy tym w fanatyzm i egzaltację! Na przykład: nasze ośrodki konferencyjne wymagają
wielkiej pieczy i troski, także i dialektycznego rodzaju, jakkolwiek zostały one zbudowane tylko po to, by
służyły grupie uczniowskiej oraz by ewentualnie można było też przyjąć gnostycznie poszukujących i także im
służyć. Jako służebnicy i służebnice dzieła podporządkowujemy się temu celowi. Z tego punktu widzenia
wszelka praca w centrach konferencyjnych i w każdym innym aspekcie Szkoły Duchowej jest pracą
ukierunkowaną na Gnozę, także i wtedy, gdybyśmy pracowali zmiotką i szufelką.
Ale liczy się także i następujący przykład: kiedy mam przygotować przemowę, to nie pójdę przedtem do
kina, by obejrzeć jakiś film albo wtopić się w rozbawiony tłum. Zaniecham tego, ponieważ obejrzany film
dostarczyłby mi tylko dialektycznej rozrywki, podczas gdy przygotowanie przemowy wymaga absolutnego,
jednoznacznego ukierunkowania w służbie Gnozy. A więc by móc spełnić jedno, to, co jest ukierunkowane
gnostycznie, muszę zaniechać czegoś innego. Chciałabym jednak dodać tutaj jako prywatną uwagę, że
oczywiście nie chadzam do kina, chyba że wyjątkowo, co miało już miejsce.
Podsumowując trzeba więc powiedzieć: poważny uczeń zaniecha wszystkiego, co w jakimkolwiek stopniu
miałoby przeszkodzić w koniecznych, gnostycznie ukierunkowanych działaniach i czynnościach.
Nasza leciwa przyjaciółka chciała ponadto wiedzieć, jak jest w nowym polu Życia. Co można by na to
odpowiedzieć? Zdawała się być bardzo bojowo nastawioną i oczekiwała na to konkretnej odpowiedzi.
Najpierw zaserwowano jej w odpowiedzi filozoficzny wykład o boskim Duchu i jego ognisku, o boskim
Słońcu i planie Logosu w stosunku do ludzkości. Przeprowadzono porównanie pomiędzy boskim Słońcem z
jednej strony a płomieniem świadomości człowieka dialektycznego z drugiej strony, wspólnie budującymi
wokół niego eteryczne pole oddechu. Pole oddechu boskiego Słońca jest czyste i boskie. Pole oddechu
dialektycznego człowieka osobowościowego musi dopiero zostać oczyszczone w procesie przemiany. Dopiero
wtedy z obu stron następuje zbliżenie dla dotknięcia. Siedmiokrotnie objawiona Szkoła Duchowa Złotego
Różokrzyża pojawiła się wśród nas po to, by w tym pośredniczyć.
Uczennica, która postawiła nam pytanie, nie pytała jednak po to, by usłyszeć teoretyczny wykład o
powstaniu nowego pola życiowego. Chciała tylko wiedzieć: „Jak jest w nowym polu Życia?”
Dlatego
byłoby prościej, gdyby odpowiedź została sformułowana następująco:
Nowe
pole
Życia można atmosferycznie porównać z jasnym obłoczkiem na równie jasnym, rozświetlonym
słońcem niebie. Tego rodzaju jasne, lśniące obłoki są całkowicie pozbawione cienia, jakiejkolwiek ciemności,
tak samo jak gnostyczne pole życiowe nie zna ciemności ani cienia. To atmosferyczne pole może być
postrzegane bardzo subtelną, ukierunkowaną zdolnością widzenia, jako delikatna, przepromieniowana
Światłem substancja eteryczna.
Być może przykład ten dostarcza materiału do zastanowienia się. A to jest konieczne, by być w ciągłej
gotowości otwarcia się na siedmiokrotną siłę promieniowania Powszechnej Gnozy, tak by mogła ona służyć
wam dla wiecznego zbawienia.
Epilog
Trzeba nam ludzi silnych i odważnych,
i oczyszczonych w świętym żarze,
mężnych jak w walce bohaterowie,
cichych, cierpliwych w bólu i trudzie.
Trzeba nam ludzi kryształowo czystych,
jak tchnienie wiatru w górach, i oddanych,
wiernych, u których blask otwartych niebios
stale się w oczach odbija, świetlany.
Trzeba nam ludzi zjednoczonych z Bogiem,
co u stóp krzyża zwyciężyli siebie.
Ludzi słonecznych, co nam błogosławią
bez słów, w milczeniu, a my w ich istocie
widzimy Boga. I trzeba nam ludzi,
których do służby w pokorze przywodzi
Miłość. I ludzi, którzy w pełni wiary
modląc się, mogą na wszystko się ważyć,
bowiem na ścieżkach sam Bóg ich prowadzi.
Gdzież są ci ludzie? - słyszę twe pytanie.
Pozwól, o Duszo, że dam ci odpowiedź:
Jeden był tylko w świecie Doskonały -
zaś wszyscy inni ... są dopiero w drodze.
Nie patrz dokoła siebie, lecz w głąb siebie.
Tyś winien stać się jednym z ludzi, którzy
w Krynicach Życia zanurzają serca,
jednym z tych ludzi, których nam potrzeba.
(wiersz nieznanego poety)
41
Pojawienie się ludu bożego
na ziemi
Wszystkie istoty ludzkie przebywające w tym ziemskim polu życia muszą wrócić do punktu wyjścia: do stanu
duszy nieśmiertelnej. Mają one do wyboru dwie drogi:
- albo jako „dusze śmierci” powrócić do iluzji, do punktu wyjścia natury dialektycznej;
- albo jako żywe dusze duchowe powrócić do Adamowego punktu wyjścia.
Jeżeli wybiorą pierwszą drogę, to zwiążą się całkowicie z tym polem istnienia.
Jeżeli wybiorą powrót do Adamowego punktu wyjścia, to będą musiały przebyć drogę, która doprowadzi je
do zupełnie innego pola życia.
Jest nim pole promieniowania, które pozwoli im ponownie stać się dziećmi Boga. Aby należeć do tego pola
życia i powrócić do punktu wyjścia wskazywanego nam przez Braterstwo Światła, konieczne jest być
chrześcijaninem.
Słowo Chrystus znaczy „namaszczony”. A więc być chrześcijaninem znaczy być namaszczonym. By przebyć
ścieżkę wyzwalającą duszę, trzeba więc być namaszczonym, konsekrowanym, wtajemniczonym. Ale do tego
niezbędna jest siła wewnętrzna.
Stać się wtajemniczonym, być wtajemniczonym oznacza wzniesienie się, jeśli rozumiałoby się to w obrębie
praw natury śmiertelnej. Otrzymać to namaszczenie, to osiągnąć promieniowanie duszy przy pomocy nowej
istoty ognia wężowego.
Tego rodzaju namaszczenie może być osiągnięte również przy pomocy Słowa Bożego. Abstrakcyjnie: przez
Słowo Boże. Konkretnie zaś: w sposób bezosobowy, za pośrednictwem służebników przyjętych przez
Braterstwo Światła.
Czym jest Słowo Boże? Słowo Boże oznacza pierwotnie siłę promieniowania Gnozy. Jest to
promieniowanie, które emanuje z Braterstwa Światła.
W prologu do Ewangelii Jana czytamy: Na początku było Słowo, i Słowo było u Boga, i Słowo było Bogiem.
Było ono na początku u Boga.
Kompendium
Słowa Bożego jest boskim tchnieniem emanującym z Gnozy, z Królestwa Światła, z
Braterstwa Życia. Słowo Boże jest więc promieniowaniem. Słowo to jest i będzie „na początku” każdej nowej
ery. Promieniowanie to zawiera w sobie absolutne życie i to życie jest absolutnym Światłem dla wszystkich
ludzi. Tym Światłem, które prowadzi do wyzwolenia duszy duchowej. I Światło to świeci w ciemnościach.
Choć Światło przybywa do każdego, choć słońce gnos-tyczne błyszczy nad wszystkim i wszystkimi,
„ciemności” nie mogą tego Światła dostrzec. Dlatego Słowo w inny sposób zwraca się do tego, kto do niego
należy, by to, co dla człowieka dialektycznego nieznane i abstrakcyjne, uczynić konkretnym.
Pracują nad tym służebnicy Słowa. Innymi słowy: Braterstwo przybywa do ludzkości. Skoro ludzkość nie
jest zdolna do spontanicznego zwrócenia się do Braterstwa, to Braterstwo zwraca się do ludzkości. Podobnie
służebnicy Szkoły Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego przychodzą, by objawić się ludzkości.
Kim jest służebnik Słowa? Służebnik Słowa jest wysłannikiem Braterstwa, oświeconym w Misteriach
Światła. Służebnik taki idąc do ludzi przynosi im Słowo, Światło. Rozpowszechnia świetlne promieniowanie
Gnozy pośród świata ciemności i w miarę możności wiąże je z sercem ludzkości.
Służebnik promieniuje w linii poziomej transmutowanym Światłem Braterstwa. Ludzkość zostaje tym
poziomym promieniowaniem zaatakowana. I ci, którzy są wrażliwi
i zdolni do reakcji, zostają przez to poziome promieniowanie Światła przełamani, o ile można się tak wyrazić.
Człowiek otwiera się wówczas na Światło pionowe, na abstrakcyjne Słowo Boga.
Temu, kto został dotknięty przez służebnika Gnozy, aktywność Braterstwa pozwala na otwarcie oczu, uczy
go, jak widzieć. I kiedy Światło pionowe zstąpi do przekształconego promieniowania poziomego, wówczas w
człowieku zostaje ustawiony krzyż. Dzięki interwencji Braterstwa w ciemności ziemskiej egzystencji, w uczniu
zostaje dosłownie ustawiony krzyż. Ścieżka transfiguracji, pionowa ścieżka wzwyż jest przez to dla każdego
poważnego ucznia otwarta.
W
liście do Hebrajczyków (rozdz. 4, w. 12) czytamy: Żywe bowiem jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze
niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić
pragnienia i myśli serca.
Celem jest rozbicie naturalnej duszy dialektycznej. Dusza naturalna zostaje jakby przebita mieczem i w ten
sposób w ogniu wężowym powstaje przestrzeń dla prowadzącej wzwyż ścieżki życia. Cios miecza unicestwia
dawny stan duszy i w uzyskanej w ten sposób przestrzeni może się narodzić nowa dusza. Gorejący miecz
obosieczny, wychodzący z ust Boga, może być uważany za podwójną działalność Braterstwa: poziome i
pionowe rozprowadzanie siły Światła.
Słowo Boże jest rzeczywistością żywą, wibrującą, nienaruszalną. Jeżeli jesteście zdolni do wyznawania tej
niezbitej rzeczywistości, to rozumiecie sedno Prawdy. Poznać Prawdę znaczy więc: poznać proces
transfiguracji.
Wkroczyć w Prawdę, połączyć Prawdę z krwią serca oznacza, że ten, kto zna sedno Prawdy, staje się jej
wykonawcą. Sprawy przedstawiają się dla niego następująco:
po pierwsze: zna on istotę Prawdy,
po drugie: otwarcie wprowadza konkretną Prawdę w czyn,
po trzecie: doświadcza Prawdy.
Jeżeli rozumiecie tę potrójność, to odnaleźliście potrójne Słowo. Błogosławieństwo boże spocznie na was i
moc potęgi Wspólnoty Ducha stanie się waszą nagrodą.
Służebnicy Boga tworzą razem lud boży na ziemi.
O ludzie bożym mówi się we wszystkich pismach świętych. Pozostawmy na boku pytanie, czy Jezus Pan był
w zwykłym znaczeniu zrodzonym z krwi służebnikiem Gnozy. Pismo Święte mówi jednak, że był On wielkim
kapłanem Zakonu Melchizedecha. Jest to stan bytu znacznie przewyższający krew, narodowość, rasę. Lud boży
jest więc wspólnotą służebników, którzy przebywają we wszystkich krajach świata i należą do wszystkich ras i
narodów.
To
służebne Braterstwo może być uznane za awangardę Powszechnego Łańcucha Braterstwa
Chrystusowego. Wszyscy ci służebnicy zajęci są wyłącznie jedną pracą. Możecie ich poznać po fakcie, że
żaden z nich nie stara się zaprowadzić Królestwa Bożego w tej naturze. Odsyłają was oni bez wyjątku do
Adamowego punktu wyjścia żywej duszy duchowej.
Jest to bardzo realistyczna wypowiedź, bo przecież żyje w was iskra odwiecznego Ducha. Z tego powodu
bardzo wielu czyni wyraźne rozgraniczenie między materią
a Duchem.
Nie trzeba jednak, by słowo „materia” sprowadzało wasze myśli na to wszystko, z czego zrezygnowaliście
jako ze zwykłej, grubej materii. Należy uznać, że materią jest wszystko, co stanowi waszą istotę. Dojdziecie
wtedy do wniosku, że materia nie jest niczym innym, jak przeciwieństwem Ducha.
Także w materii panują pozytywne i negatywne siły molekularne. Ale ponieważ materia ta ma kompozycję
całkowicie dialektyczną, jest więc stale niszczona i to w ym ciele. Istotnie, materia jest zamieszkiwana przez
życie, które bezustannie buduje i niszczy.
W Duchu natomiast siły pozytywne i negatywne zgodnie współpracują dla stworzenia jednostki nieznanej, z
której zrodzi się z kolei całkowicie nowe ciało. A że Duch jest wieczny, to wobec tego zniszczenie jest
nieznane. Istnieje nieustanny rozwój, tworzenie pozostające stale w ruchu.
Taki jest proces, w którym każdy poważny uczeń Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża powinien zacząć
uczestniczyć. W każdym uczniu mieszka iskra wiecznego Ducha, w której znajduje się życie doskonałe, to
znaczy życie bez destrukcji.
Mówiliśmy wam, że macie obecnie do wyboru: albo wziąć efektywny udział w niezniszczalnym życiu duszy,
albo też ewoluować w więzieniu materii, a więc wciąż zaczynać budować to, co zostanie za każdym razem
nieuchronnie zniszczone.
Czyż nie jest tak, że ktokolwiek żyje jeszcze w osobowości i myśli za pośrednictwem tej osobowości, ten
nadal nieświadomie uczestniczy w materii? Gdybyście naprawdę dokonali właściwego wyboru, to
uniknęlibyście wszelkich zmartwień i trudności, które niekiedy tak bardzo ciążą.
Stwierdzamy: uczniostwo jest przez was przeżywane. Aspiracja do wyzwolenia duszy jest poważna.
Jednakże głos, który - tak wewnętrznie jak i zewnętrznie – nalega, byście dokonali wyboru i porzucili wasze
ostatnie opory, najczęściej jest negowany.
Wiedzcie,
że Szkoła Duchowa nie chce was do niczego przymuszać, jak długo oczekujecie jeszcze czegoś od
tego świata, jak długo sami nie uporządkujecie waszych spraw, jak długo biegniecie jeszcze za wszelkiego
rodzaju celami dialektycznymi. Nie miałoby to zresztą żadnego sensu, gdyż to wy sami kierujecie waszą
ścieżką, aż do jej logicznego końca.
W
Liście do Hebrajczyków (rozdz. 13, w. 7 i 8) czytamy: Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili
wam Słowo Boże i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. Jezus-Chrystus jest ten sam wczoraj,
dzisiaj i na wieki.
Zrozumcie
więc, że nadszedł czas, by świadomie rozważyć wasze uczestnictwo w Siedzibie Sancti Spiritus i
za-akceptować je.
Czy
ośmielicie się - w takim stanie, w jakim teraz jesteś-cie - znieść, wytrzymać w sercu ogień tej naszej
Siedziby?
Jeżeli odpowiecie twierdząco, to wtedy nadchodzące dni i godziny udowodnią to. I cała grupa uczniów
zadeklaruje się jako silna jedność, a rezultaty pojawią się wkrótce. Zbliży się oczyszczające i uzdrawiające pole
eteryczne duszy i będzie świadomie powitane okrzykiem radości. Rozpoznacie „tego, który nadchodzi”, jako
pochodzącego z tego samego pola duchowego, do którego się przygotowaliście i ze strony którego odczuliście
wewnętrzne dotknięcie. Wszelki ból wewnętrzny zniknie w tym, co jest zupełnie nowe i pełne radości. I
będziecie mogli świadomie celebrować to spotkanie.
Dla tych, którzy wewnętrznie tego pragną, wybór nie jest trudny. Gnoza daje duszy odwagę dla dokonania
wyboru. Jeżeli życzycie sobie świadomie umrzeć dla natury, by wznieść się do życia duszy duchowej, to
wiedzcie, że Światło Świateł jest z wami.
I
jeśli niewzruszenie pozostaniecie w Świetle, wówczas spełni się wielki cud. Przebije was miecz, miecz
gorejący, obosieczny, i usłyszycie głos:
Ja ciebie chrzczę w imię Ojca,
i Syna,
i
Ducha
Świętego.
Jesteście wtedy przyjęci jako aktywni uczestnicy Świętego Graala, który przybrał kształt w Szkole Misteriów
młodego Braterstwa Gnostycznego, najmłodszego ogniwa Łańcucha Powszechnego Braterstwa
Chrystusowego.
42
Pierwsza i druga ścieżka
Wiecie, czego się oczekuje od ucznia: zdecydowanego wcielenia w życie procesu transfiguracji oraz zdobycia
słusznego i jasnego zrozumienia dotyczącego stanu odrodzonej duszy duchowej. Stan duszy duchowej jest
samym fundamentem prawdziwego człowieka, przewidzianego w boskim planie. Dlatego zaawansowany w
boskich misteriach uczeń musi być w pełni świadomy boskiej wiedzy o uświęceniu.
W tym celu cofnijmy się aż do stanu przedadamowego, do tego, co Pismo Święte nazywa rajem. Pragniemy
was cofnąć na chwilę do sytuacji, w której praczłowiek mógł jeszcze swobodnie wybierać miedzy dwiema
drogami. Mógł wybrać Drzewo Życia albo drzewo znajomości dobra i zła.
Wiecie
również, że pierwszą drogą jest ta, na której człowiek według ciała, duszy i ducha łączy się w pełni z
jedynym planem Boga, w całkowitej harmonii i łączności z odpowiadającym temu porządkiem rzeczy.
Skądinąd, czło-wiek zna przebieg i koniec tej drogi tylko teoretycznie.
Zdajecie sobie prawdopodobnie sprawę z tego, że ta pierwsza ścieżka przedstawia dwa aspekty: pozytywny
i negatywny. Aspektem pozytywnym jest: w pełnym wyznawaniu wiary aktywnie połączyć się z planem Boga
i bardzo pozytywnie współdziałać w nim, w polu Ducha, a więc całkowicie w Duchu. Aspekt negatywny
polega zaś na poddaniu się pewnemu stanowi szczęśliwości i zagłębieniu się w negatywnym, kontemplującym
mistycyzmie. Te dwa typy ludzi podążających pierwszą ścieżką mogą być określone jako należące do duchów
dziewiczych.
Druga droga odpowiada również dwom typom ludzi: pierwszy to typ pozytywny, który, forsując siebie i
naturę, idzie własną ścieżką na zewnątrz planu boskiego, a więc na zewnątrz Ducha, ale na podstawie duszy,
nie w celu służenia własnej osobie, ale dla największej chwały Boga, jego stworzenia i jego stworzeń. Niemniej
brakuje mu związku z Duchem, mimo że zna on Ducha.
Drugi typ człowieka, który postępuje drugą ścieżką, uważa się za niezależnego. Żyje swobodnie, poruszając
się całkowicie w kręgu własnej działalności, a więc w poszukiwaniu jednego celu: swojego powodzenia i
swojej własnej chwały. Nie zna on Ducha i w jeszcze mniejszym stopniu go posiada. Dlatego jest określany
mianem negatywnego typu drugiej ścieżki.
Zauważcie teraz dobrze, że obydwa typy ludzi podążających drugą ścieżką doznają wielu cierpień. Znacie
zapewne te słowa: W dniu, w którym skosztujecie owoców z drzewa znajomości dobra i zła, umrzecie. Nie ma
potrzeby przypominania wam tutaj wszystkich dobrze znanych cech natury śmierci, nie warto się przy tym
zatrzymywać, choć prawdą jest, i musicie wiedzieć, że wielu uczniów naszej Szkoły Duchowej nadal posiada
świadomość i egocentryzm natury śmierci. Musimy to brać pod uwagę.
Jako uczniowie postanowiliście świadomie powrócić do pierwotnej ojczyzny Ojca. Po tysiącleciach
błądzenia, gdy wasza dusza została już uformowana, a wy sami ponownie znacie Ducha, wyrażacie obecnie
gorące pragnienie należenia do pierwszego typu człowieka, który podąża drugą ścieżką, przekształca samego
siebie i odnawia swoje życie, ale czyni to w pełnej autonomii i według własnych wytycznych. Jako człowiek-ja
jesteście gotowi wziąć pod uwagę naukę Szkoły Misteriów młodego Braterstwa Gnostycznego, jako podstawę,
na której będziecie się starali zharmonizować naukę i życie. Jeżeli jednak zdołacie wcielić w życie podobny typ
człowieka, to pozostaniecie niestety podobni do siebie samych. Nie unikniecie cierpień, trosk i śmierci.
Wkroczyliśmy w okres, w którym promienie Siedmioducha ogarniają ludzkość. Pierwszym promieniem jest
promień woli i siły, i musicie dogłębnie pojąć to, że jego wpływ mocno was stymuluje do pozytywnej
aktywności drugiej ścieżki. Jednakże na obecnym etapie rozwoju znacie Ducha, ale jeszcze Go nie posiadacie,
idziecie więc w kierunku wielkich cierpień.
Oto dlaczego sądzimy, że konieczne jest mentalne wpromieniowanie tego ostrzeżenia do Żywego Ciała
Szkoły Duchowej. Tchnienie Boga, Gnozy, młodego Braterstwa Gnostycznego chce, byście powrócili do
boskiej ojczyzny Ojca, jako pozytywne istoty ludzkie, będące w posiadaniu Ducha. Wasze zachowanie, wasza
postawa życiowa musi więc świadczyć o absolutnym zwrocie.
Jak to już stwierdziliśmy, macie tendencję do oddawania się pozytywnej działalności drugiej ścieżki,
działalnoś-ci nacechowanej wiedzą o Duchu, ale jeszcze nie posiadaniem Ducha. Ta pozytywna aktywność jest
więc jeszcze tylko aktywnością duszy materialnej i nie pozwoli wam wejść do świata żywej duszy duchowej,
do świętego pola wibracyjnego Drzewa Życia, pola życia duszy.
W tym misterium, jakim jest człowiek, istnieją w istocie dwa życia, z których jedno musi wyniknąć z
drugiego. Człowiek o duszy duchowej jest istotą, która wydźwignęła się z materii. Człowiek-dusza jest głównie
istotą o aspekcie eterycznym. Człowiek materialny jest istotą związaną z materią, chyba że transfigurował.
Człowiek o duszy duchowej jest nietykalnym „krzyżem ze Światła”. Człowiek zrodzony z materii jest istotą
wyizolowaną, która żyje i istnieje dla samej siebie i przez samą siebie. Dla człowieka o duszy duchowej nie ma
żadnego oddzielenia, gdyż żyje on w absolutnej jedności.
Z
pewnością możecie sobie wyobrazić rzecz następującą: pewna grupa istot, które świadomie żyją w naturze
dusz, będącej nie z tego świata, dokonała połączenia duszy z Duchem. Albowiem tam, gdzie istnieje dusza
nieskalana, tam jest również Duch. Tak więc z tego połączenia Ducha i duszy, którego uczestnicy myślą, żyją i
działają w siedmiu promieniach, rozwija się oczywiście potężna astralna koncentracja, która przyjmuje pewną
formę, pewien kształt. Koncentracja taka, proporcjonalnie do jakoś-ci całej grupy, doskonale wyraża to, czym
Bóg jest, czego Bóg chce i co czyni.
Okazuje
się jednak, że człowiekowi zrodzonemu z materii nie tak łatwo się żyje w tej jedynej i uniwersalnej
Prawdzie i w tym jedynym Świetle. Gdyż jedyna Prawda powoduje w niższej lub materialnej naturze coś w
rodzaju działania cienia.
Po uznaniu powyższego, z ucznia zaawansowanego na ścieżce winno emanować całkowicie nowe
zachowanie się, zachowanie zgodne z postawą człowieka pozytywnego pierwszej ścieżki, który nie tylko zna
doskonale Ducha, ale zwłaszcza posiada Go. Jest to postawa prawdziwej religii, religii Ducha, religii myśli, do
której ma wejść uczeń w tym stadium rozwoju.
Niestety,
istniejące w tym świecie religie pominęły w swoich praktykach właśnie ten absolutny i jedyny
wymóg. Jest oczywiste, że należy podjąć olbrzymi wysiłek, by służyć światu i ludzkości. Wykonano wspaniałą
pracę moralną, ale cierpienia ludzkości pozostały, a nawet zwiększają się. Wiecie o tym na podstawie tego, co
się codziennie dzieje w świecie.
Co jest tego przyczyną? Nieobecność Ducha, na skutek porzucenia religii Ducha. Dlatego religia Ducha
przedstawia powrót do pierworodnego planu, do absolutnego Życia. Innej drogi nie ma.
Musicie
doprowadzić do świętowania waszego absolutnego poświęcenia się Duchowi, dynamizując i
ożywiając wasze życie według Zakonu Ducha. Ni mniej ni więcej, chodzi o utworzenie Świętego Graala, pola
zmartwychwstania. Codziennie przypominajcie sobie słowa ze zbioru Rosa Mystica 190:
Czystość waszego mentalnego ognia
udzieli waszej duszy silnego impulsu.
I
sprawi,
że zacznie ona żyć wiecznie
w nowym polu astralnym.
43
Czas nadszedł
Przemowa do członków Szkoły Wewnętrznej
Jest wielkim przywilejem dla Szkoły Duchowej, że z niezastąpioną pomocą siły promieniowania Chrystusa
mogła zbudować prawdziwie gnostyczne pole mag-netyczne, które coraz bardziej wydobywa się ze sfery
ziems-kiej i w którym oprócz wzniosłego ukierunkowania na cel panuje także prawdziwy pokój.
Stan taki może być urzeczywistniony tylko wtedy, gdy każdy uczestnik takiego magnetycznego pola coraz
doskonalej i w całkowitym samooddaniu postępuje ścieżką i bardzo poważnie czuwa nad tym, by własne
trudności i napięcia, własna, często tak ciężka walka nie była odreagowywana na kolektywie.
Niewątpliwie jako członkowie jądrowej grupy wszyscy z wdzięcznością doświadczacie takiego
gnostycznego pola magnetycznego, my zaś przyznajemy tej rozszerzającej się mocy magnetycznego pola
promieniowania światowe znaczenie.
Pole astralne tego rodzaju, co pole Szkoły Duchowej, zbliża się coraz bardziej do promieniowań
gnostycznych i faktem jest uczestnictwo młodego Braterstwa gnostycznego w Powszechnym Łańcuchu
Braterstwa Chrystusa, tak więc urzeczywistnienie stania-się-gnostycznie-świadomym okazało się dla was
możliwe. Na tej podstawie możemy więc powiedzieć, że wraz z członkami Szkoły Wewnętrznej osiągnęliśmy
nową, duchową fazę czasu i że razem do niej wstąpiliśmy.
Człowiek tęskniący za Światłem może zostać wyzwolony tylko przez stwórczą syntezę pierwotnego ładu
boskiego albo przez Ducha Świętego, który jest wylewany na wszystkich. Dopiero wtedy może człowiek
odzwierciedlać wszechobecne, duchowe Światło.
Musicie
być przeniknięci tym, że stworzenie może być utrzymywane tak długo, jak długo istnieją jeszcze
jednostki zdolne do przetwarzania swoich możliwości w pozytywny rezultat. Ale czasy przyspieszają!
Ponieważ jednak rozwój świata i ludzkości przebiega znacznie szybciej niż człowiek mógł przypuszczać, to
tego rodzaju procesy można wprawdzie nazywać „nadchodzącymi” albo „rozwijającymi się”, jednakże ich
wibracja i ich tempo zależą od wielu czynników, znajdujących się daleko poza statusem naszego świata. W
każdym razie nie możemy tego tempa przewidzieć ani skonstatować. Pewne jest jednak, że objawienie nowego
czasu zaczęło się. I w tym nowym czasie promieniowanie Chrystusa znowu połączy człowieka z tą stwórczą
syntezą.
Niezwiązany z trójwymiarowością, ów boski Duch prowadzi człowieka-duszę do życia w najwyższym
duchowym sensie.
Z tego Ducha Świętego, w Świetle i Sile Chrystusa staramy się żyć w naszej Szkole Wewnętrznej, „w
codziennym obcowaniu z Bogiem”, jak to nazywa Biblia. Jeśli wasze życie byłoby rzeczywiście nastawione na
boskie Światło, to wasza istota byłaby dotknięta siłą anty-proteinową, albo innymi słowy - całkowicie nową,
pierwszą spójną materią, która ostatecznie musi przemawiać z waszej rzeczywistoś-ci życiowej. Dla rozwoju i
procesów cyrkulacji pierwotnie potrzebnych sił życiowych członkowie Szkoły Wewnętrznej są proszeni o to,
by działali przy pomocy nowej eterycznej materii budowlanej, odpowiednio do uporządkowanego i uprzednio
zaprojektowanego planu.
Jako
członkowie Szkoły Wewnętrznej zajmujecie ekskluzywne miejsce w różnych aspektach naszej pracy
i w polu pracy, z którego codziennie żyje się i pracuje. Dokłada się przy tym starań, by pracować bez wielu
bolesnych okoliczności ubocznych, które niesie ze sobą praca w materii. Nietykalność ciała magnetycznego,
wpływające na tej podstawie siły Ducha oraz błogosławieństwa Pow-szechnego Braterstwa gnostycznego mogą
być jednak zapewnione tylko wtedy, gdy pole astralne każdego z was w szczególności, a także Żywego Ciała
Szkoły Duchowej jest i pozostaje całkowicie nienaruszone przez wpływy tej natury i kiedy wasze wysokie,
boskie powołanie jest na nie nastawione.
Wszelkie astralne poruszenie w was, które najczęściej wywołane jest poruszeniem w jakości waszego umysłu
i przez waszą aktywność mentalną, powoduje zgodne
z tym poruszenie w astralnej sferze Żywego Ciała Szkoły. Następstwem jest wtedy dysharmonijne stopienie tej
sfery ze zwykłym polem astralnym natury śmierci. I możecie ujrzeć przed sobą odpowiednie tego skutki:
oddalenie ciała magnetycznego i wszystkich jego mieszkańców od Powszechnego Łańcucha Braterstwa
Chrystusowego i od Ducha. Z jakim skutkiem? Z takim skutkiem, że w tym samym momencie Żywe Ciało
wraz z wszystkimi jego uczestnikami zostałoby wydane na łup eonom natury śmierci i wszystkich ich sił.
Zrozumcie, dlaczego wciąż wywiera się na was nacisk, byście, znajdując się w grupie wybranych, powzięli
ostateczną i pozytywną decyzję i sprawili, że wasze życie odpowiadać będzie minimalnym wymaganiom
stawianym ludziom obdarzonym nową duszą, prawdziwie spragnionym zstąpienia Ducha.
Naszym zadaniem jest ugruntowanie Szkoły Misteriów Złotego Różokrzyża w czasie, musimy jednak brać
pod uwagę to, że wszelka praca ma jednak, co zrozumiałe, charakter czasowy. Musicie być tego w pełni
świadomi.
Służebnicy Gnozy przychodzą i odchodzą, by w danym czasie znowu powrócić. Dlatego ma miejsce
początek oraz zawsze, z punktu widzenia czasu i przestrzeni, koniec. Istnieje na przykład czas, kiedy są
poszukujący i kiedy słuch otwiera się na głos Gnozy. Ale istnieje także czas, kiedy uszy zamykają się. Istnieje
więc czas, kiedy trzeba wziąć pracę w swoje ręce, kiedy zadanie musi być wykonywane z siłą i oddaniem, i
kiedy trzeba uczynić wszystko, co możliwe, ponieważ zbliża się koniec.
Nadchodzi czas, kiedy Siła nie będzie już mogła oddziaływać i kiedy nie będzie można zarzucić sieci do
morza ludzkiego życia. Czas ten jest już bardzo bliski.
W tym psychologicznym momencie wszyscy, którzy są przyjęci do elektromagnetycznego pola Szkoły
Misteriów
i idą razem ścieżką, poświęcą się całkiem innej pracy, nie mającej nic wspólnego z pracą tutaj, we wrogich
obszarach. Wiedza o tylko okresowej możliwości pracy w tej dolinie łez i smutku była wiedzą posiadaną we
wszystkich epokach, ponieważ odnosi się ona do zawsze tego samego zjawiska we wszystkich epokach.
Posłuchajcie, co napisał o tym Paweł w swoim II Liście do Tymoteusza, rozdział 4, wiersze 1-7:
Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się,
i na Jego Królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę i nie
w porę, wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz.
Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich
uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku
zmyślonym opowiadaniom.
Ty jednak czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie.
Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę,
a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem.
Tak brzmią słowa Pawła. Zważcie jednak, że słowa te stają się znowu aktualne w dzisiejszej fazie Szkoły
Duchowej. Dlatego zwracamy na nie waszą uwagę.
Wszyscy
bezpośrednio, a więc z bliska i we wszystkich aspektach poznaliście pracę Szkoły Duchowej.
Odkryliś-cie, że dzieło jej naznaczone jest stwierdzeniem: „To musi się wydarzyć teraz, ponieważ czas
nadszedł”.
Dlatego praca Szkoły Duchowej Złotego Różokrzyża charakteryzuje się ciągłą, intensywną aktywnością,
wciąż powracającym „teraz”. Dla każdego z was w każdej chwili może nastać „czas”. Mimo to jednak
zachodzą indywidualne różnice, ponieważ w dobroci Chrystusa indywidualny rozwój również ma swoje
miejsce.
W naszej wspólnocie magnetycznego promieniowania już od dawna doszliśmy do kryzysu. Wiecie o tym. A
ponieważ nasza magnetyczna wspólnota promieniowania stanowi jedność, przy zachowaniu indywidualności,
to musicie dojść w niej do świadomie ukierunkowanej decyzji. Chodzi więc o to, czy żyjecie i jesteście z
Chrystusem
w polu dusz duchowych, w absolutnie nowej esencji, czy też z imieniem Chrystusa na ustach obracacie jego
siłę na użytek dialektyki.
W jasnym zrozumieniu tego naszego czasu przyjmijcie na siebie zadanie Braterstwa Nieśmiertelnych Dusz i
poświęćcie waszą służebność celowi Szkoły Wewnętrznej
i jej uczestników.
Wiecie,
że przybytek serca, przybytek głowy i przybytek życia – to znaczy jądrowa siła rozwijającej się
duszy – mają ogromne znaczenie w życiu pracownika w winnicy Boga. Serce z powodu obecności atomu serca
oraz koncentrującej się wokół niego siły kundalini. Przybytek głowy, ponieważ zbiegają się w nim wszystkie
nici samourzeczywistnienia, a także dlatego że nowy rozwój zależy od otwarcia wolnej przestrzeni za kością
czołową, ołtarza, dla złotego, cudownego kwiatu, dla promieniowania duszy. Oraz po trzecie jest dla was jasne,
że także rozwijający się stan duszy wymaga waszej absolutnej i ciągłej uwagi.
Podczas waszego powszedniego, zwykłego trybu życia, niezależnie od wykonywanych zajęć z całą
pewnością możecie utrzymywać tę jądrową siłę i jej zasadę w tle waszej istoty oraz sprawiać, by
promieniowała przez wszystko, w waszym sercu, głowie i duszy.
Czy zechcecie, z pomocą wskazówek przekazanych podczas obecnej Służby oraz z całym naporem stojącego
za nimi Powszechnego Łańcucha Braterstwa Chrystusowego, dążyć wytrwale do doprowadzenia do dobrego
końca przyświecającego wam gnostycznego celu życiowego?
Jeśli jesteście do tego wewnętrznie przygotowani, a więc podjęliście decyzję przed waszym wewnętrznym
trybunałem, to otrzymacie także błogosławieństwo, gotowe służyć temu nowemu sensowi życia. Uczyńcie z
otrzymanego złotego cudownego kwiatu promienną różę gnostycznych misteriów. Bądźcie wierni, tak jak aż po
wieczność wierne będzie Braterstwo Nieśmiertelnych Dusz, a wśród nich przewodnik młodego gnostycznego
Braterstwa, Pan J. van Rijckenborgh, który jest nam najbliższy.
Kto ma uszy do słuchania, ten usłyszał dzisiaj, co zdarzy się wkrótce.
44
Wewnętrzne oświecenie
Przemowa do członków Szkoły Wewnętrznej
Postawa życiowa, której wymaga się od uczniów w czasach obecnych, to postawa oświecenia. Sama Szkoła
Misteriów zawsze była tego rodzaju oświeconym ciałem eterycznym w formie Świętego Graala. Nasza Szkoła
Zewnętrzna posiadała dotychczas bardziej dialektyczną strukturę. Wyjaśnia to wiele niebezpieczeństw drogi w
górę i w dół, przeżywanych przez Szkołę.
W naszej Szkole Wewnętrznej chodzi o to, by Światło
i Siła pochodzące z gnostycznego pola astralnego, poprzez magnetyczny system kolumny ognia wężowego i
jądro całego systemu nerwowego, jądro systemu 144 000, nabrały znaczenia we wszystkich aspektach Szkoły
Duchowej.
Dla transfigurysty stan oświecenia osiągalny jest tylko w świadomej łączności z braterskim polem
nieśmiertelnych dusz, lub - innymi słowy - z polem zmartwychwstania duszy. Szkoła Wewnętrzna służy temu,
by dla wszystkich swych członków proces ten przyspieszyć, zdynamizować, a ponadto zyskać dostateczną moc
i zdolność po temu, by sprostać przeciwnikowi. Szkole Wewnętrznej dane jest świadomie uczynić stan
dotknięcia przez Światło i stan związania ze Światłem jednością z gnostycznym polem astralnym, i to w
pierwotnym znaczeniu tego słowa.
Pierwszym krokiem ku temu musi być magnetyczne związanie z gnostyczno-magicznym życiem, z
powszechną Istotą Chrystusową, z Duchem Świętym. Jest to więc związanie ze Światłem, które musi być
całkiem wolne od dialektycznych skaz. Dopiero wtedy, kiedy związanie to nastąpi, znów stanie się możliwy
absolutny rozwój człowieka o duszy duchowej.
Napawa
wielką radością to, że można Wam powiedzieć, iż pierwsze oznaki tego wzniosłego rozwoju stają
się pośród nas widoczne. Jako widomy tego znak mogliśmy otrzymać pewien dowód z kręgu uczniów.
Chcielibyśmy umożliwić Wam uczestniczenie w tym:
„W sercu Świątyni dusz duchowych Świętego Graala znajduje się źródło Żywej Wody. Jest to płynny kryształ,
powstający przez wpływanie pierwotnego, boskiego Światła, które jako potężny ogień Ducha rzuca się w wody
prawdziwego rozwoju dusz.
Jest
to
źródło, które aż do chwili obecnej wprowadza wszystkie człony Powszechnego Łańcucha w wieczne
Teraz; wieczne Teraz, Słowo Początku, Świetło, które świeci w ciemnościach.
Jest to Misterium Światła, objawiające się poprzez potężny ogień Ducha. Jest to przemożne fiat,
wypowiedziane w świętym przestworzu. Jest to woda dusz, nad którą unosi się Duch. Jest to Święta Ziemia
prawdziwego stawania się człowiekiem.
W ten sposób żywe, wibrujące Światło Graala rozpoczęło swój zwycięski pochód przez magnetyczne pole
Żywego Ciała Szkoły Duchowej. Jest to znak, ukazujący się w zorzy poranka zmartwychwstania.
Jest to grupa będąca jądrem, grupa, która od dzisiaj zaczyna boską pracę, pracę magii gnostycznej. Jest to
grupa, która ugruntowuje Żywe Ciało w sercu Świątyni dusz duchowych Świętego Graala.
Jest to poranek zmartwychwstania w Świętym Graalu. Jest to wejście do pierwszej Świątyni Świętej Trójni.
Jest to Świątynia eteru ognia. Jest to Świątynia kwintesencji: piątego elementu podstawowego. Jest to dostęp do
pola życia dusz nieśmiertelnych.
Żywy zasiew, zasiany w polu magnetycznego ciała, będzie rzeczywiście dowodził swych znów
osiągniętych narodzin duszy. Albowiem poprzez hermetyczne zastosowanie procesu odwrócenia się z
pewnością poszukuje się dostępu do drugiej i trzeciej Świątyni, i znajduje się go.
I na pytanie ucznia na ścieżce: «Ojcze, czy każde stworzenie zostanie uratowane?», pada pewna odpowiedź:
«Tak, każde». Odpowiedź ta brzmi jak głos trąby o świcie zmartwychwstania, która wzywa nas do rozpoczęcia
boskiego dzieła”.
Dzięki temu świadectwu rozumiemy lepiej niż kiedykolwiek przedtem, że zawiśliśmy na ognistym krzyżu, że
musimy na nowo ożywić każdy dzień, ponieważ tym ożywieniem wzmagamy doświadczenie.
Dlatego przede wszystkim trzeba: pozytywnej postawy życiowej, poprzez pracę, pełną wiary i ufności, w
służbie dla ludzkości, jako prawdziwi odźwierni. Jeśli aż do końca przejdziemy naszą via dolorosa, naszą drogę
róży i krzyża, to w końcu nadejdzie świt zmartwychwstania.
W
ślad za tym musi nastąpić zdjęcie z krzyża. Ciało ogniowe, ciało duszy duchowej uwalnia się, jakkolwiek
jest w bardzo szczególny sposób związane z oczyszczonym człowiekiem-osobowością. I doświadczamy tego
zdjęcia z krzyża, tego wtajemniczenia, jako cudownego doznania, albowiem wtedy Wieczność zostaje bardzo
pozytywnie związana z czasem.
Oby wasze ogniowe ciało, wasze ciało duszy, dzięki czystemu ukierunkowaniu na jedyny cel, w doskonałej
jedności, wolności i sile miłości Boga było stale wypełnione świętymi wibracjami Ducha Świętego. Niech Bóg
będzie z wami i błogosławi was.
45
Jedność - Odpowiedzialność -
Ukierunkowanie
Przemowa do Wspólnoty Złotej Głowy
Wewnątrz pola promieniowania magnetycznego Szkoły Duchowej istnieje Szkoła Zewnętrzna i Wewnętrzna.
Do pierwszego aspektu Szkoły Zewnętrznej należy praca z młodzieżą, uczniostwo przygotowawcze i
uczniostwo próbne. Drugim aspektem Szkoły Zewnętrznej jest uczniostwo wyznające.
W Szkole Wewnętrznej znajduje się Szkoła Wyższej Świadomości - trzeci aspekt - oraz praca Eklezji -
czwarty aspekt. Z czwartego aspektu rozwija się Wspólnota Graala. Proces rozwoju we wspólnocie Graala
prowadzi kandydata do pierwszego wewnętrznego szczebla piątego aspektu siedmiokrotnej Szkoły Duchowej,
do Wspólnoty Złotej Głowy. W końcu następuje szósty i siódmy aspekt Szkoły Duchowej.
Jeśli ta hierarchiczna budowa naszej Szkoły Duchowej ma się powieść, to jako pełni zrozumienia służebnicy
musicie z nią współpracować i doskonale, dogłębnie rozumieć waszą odpowiedzialność. W tych wstępujących
liniach Hierarchii Chrystusowej dla tego, kto pragnie iść ścieżką wyzwolenia duszy, zawiera się cały proces
transfiguracji. Chrystian Różokrzyż okazał się na przykład istotą, która z całkowicie przebudzoną siłą Szkoły
Duchowej przechodzi przez wszystkie próby życia materialnego, życia duszy oraz życia Ducha, o czym
świadczy z całą skromnością.
W
związku z tym stanie się dla was jasne, że tym, co określa aktywność promieniowania duszy duchowej,
jest stopień dojrzałości. Jeśli jednak jest dobrze, to każdy prawdziwy Różokrzyżowiec - niezależnie od tego, w
jakiej sytuacji życiowej się znajduje - będzie czuł i wiedział, że jest przyzywany do pracy. Czystość Żywego
magnetycznego Ciała, wpływających na tej podstawie duchowych radiacji oraz błogosławieństwa
Powszechnego Łańcucha Braterstwa Chrystusowego mogą być zapewnione tylko wtedy, gdy zarówno
Międzynarodowe Kierownictwo Duchowe jak i Wspólnota Złotej Głowy dostrojone są jako absolutna jedność
do planu Boga i do swojego boskiego powołania. Od was zależy, czy wymóg ten spotka się z należną
odpowiedzią.
W istocie nasza Szkoła Duchowa, a wraz z nią i przez nią jej bezpośredni współpracownicy, znajduje się w
ciągłym napięciu i ciągłej próbie. Jest to logiczne, ponieważ wszyscy wciąż na nowo poddawani są osobistej
próbie. W świetle postawionego wam życiowego zadania i w ramach Szkoły Duchowej sprawy te przychodzą
do was, abyście dowiedli czynem waszej wierności Gnozie. Od każdego z was oczekuje się, że w
najważniejszym momencie w Szkole nie zostaniecie zaskoczeni w uśpieniu, tak jak uczniowie w Gethsemani.
Dlatego wciąż na nowo bardzo pozytywnie i bezpośrednio muszą być stawiane pewne palące wymagania.
Musicie na przykład dogłębnie rozumieć waszą jedność jako Wspólnoty Złotej Głowy i z niej żyć. Tej
jedności musicie podporządkować wszystko. Musicie się zachowywać jak prawdziwi bracia i siostry, z
wszystkimi odpowiadającymi temu, daleko idącymi skutkami.
Na podstawie doskonałej jedności i według miar wzniosłej, czystej, prawdziwej przyjaźni zostaliście w
Świątyni piątego pola pracy sakramentalnie połączeni z braterskim polem nieśmiertelnych dusz. Przez to
połączenie macie równocześnie udział w cierpieniu Chrystusa, ponieważ udział ten zawiera również
dobrowolne połączenie z ludzkością, z powodu wiary i jej zachowania.
Dlatego jest wam przydzielone zadanie, by niezależnie od wszystkiego pozostawać sobie wzajemnie
wiernym w jedności. Oto wasza droga krzyżowa. Oto wasza Góra Kalwaria, na której cieleśnie całkowicie
giniecie i przez to wasze życie całkowicie splata się z cierpieniem Chrystusa. Jedynie przez tę ofiarę
sprawiacie, że ofiara Chrystusowa staje się lżejsza, pomagacie Chrystusowi, pomagacie Hierarchii
Chrystusowej i pomagacie oświeceniu duszy duchowej, zarówno dla siebie samych jak i dla waszych bliźnich.
Wspólnota
Złotej Głowy wyróżnia członków pierwszego, drugiego i trzeciego szczebla wewnętrznego. Poza
tym ten ostatni szczebel posiada jeszcze cztery stopnie. W całości jest więc siedem faz albo siedem szczebli
rozwoju, prowadzących do Pola Zmartwychwstania.
Przede wszystkim chodzi jednak o to, byście zrozumieli waszą odpowiedzialność za wszystko, co się dzieje
w Szkole Duchowej. Wasza ewentualna interwencja w wydarzeniu mającym miejsce w Szkole nie ma nic
wspólnego z zasadą: „Nie wkraczać w mandat kogoś innego”, nie ma nic wspólnego z wkraczaniem w czyjeś
prywatne życie.
Tym natomiast, o co tu chodzi, jest to, że wy sami przede wszystkim staracie się o to, byście zarówno w
waszym prywatnym życiu jak i w waszym statusie jako służebników Szkoły Duchowej stosowali prawo ładu
duchowego w pełnym znaczeniu tego słowa.
Kiedy
sługa Gnozy trzyma się naśladowania Chrystusa i dąży usilnie do tego, by żyć zgodnie z prawem ładu
duchowego, i kiedy składa tego dowody, to wtedy jest on żywym przykładem dla innych, niezależnie od
sytuacji życiowej, w jakiej się znalazł. Wtedy we wszystkim, co taki sługa czyni lub mówi, promieniuje zeń
czyste, duchowe życie.
Za prawem duchowego porządku można iść tylko wtedy, gdy z całą wiarą stoi się w tym prawie duchowego
porządku, tak samo jak w czystym procesie rozwojowym endury. Harmonijne wzajemne oddziaływanie z
magnetycznym polem promieniowania Szkoły Duchowej może mieć miejsce tylko wtedy, gdy obecna jest
trójjednia: jedność, odpowiedzialność i czyste ukierunkowanie na wyzwalający cel. Tylko po wypełnieniu tego
prawa: jedności, odpowiedzialności i ukierunkowania, siedmiokrotne objawienie Szkoły Duchowej może się
gnostyczno-filozoficznie, organizacyjnie i materialnie powieść. Prawo duchowego porządku dostosowuje się do
tego, by kandydata, który pobiera nauki w gnostycznych misteriach lub w wyż-szych stopniach wewnętrznych,
ustrzec przed ewentualnymi przeszkodami, kiedy na przykład przyjmując określoną postawę życiową nie
doprowadza nauki i życia do równowagi.
Jesteście coraz pilniej wzywani i z coraz większą siłą skłaniani ku nowemu tworzeniu i ku świadomemu
objawieniu nowego stworzenia, za pomocą świadomej postawy życiowej duszy w gnostyczno-magicznym
przeżyciu. Zaczyna się to w nowej aktywności serca w ciele materialnym, a kończy zgaśnięciem ostatnich
płonących resztek starego życia astralnego w ciele astralnym. Dlatego każdy uczeń i zwłaszcza sługa Boga
musi uwolnić swoje własne ciało astralne od astralnej sfery życiowej natury śmierci.
W
najgłębszej ludzkiej jaźni leży pogrzebana zaginiona, boska wiedza. Leży ona pogrzebana za siedmioma
bramami mikrokosmicznej boskiej tajemnicy. Dopiero wtedy, gdy owa boska wiedza zostaje ponownie
uwolniona, dostępne staje się Najświętsze, i człowiek, który w międzyczasie staje się obcym według tej natury,
może wejść do Świątyni Osiągnięcia.
Musicie
być świadomi tego, że jako wspólnota razem tworzycie ognisko naszej Szkoły Duchowej. W ten
sposób możecie widzieć samych siebie oraz wspólnotę jako zwierciadło. Zwierciadło to w momencie, gdy
przeglądacie się, ukazuje wam, jacy jesteście. Zwierciadło Wspólnoty Złotej Głowy ukazuje wam, czym jest i
jaka jest wspólnota, ale także czym jesteście i jacy jesteście wy sami.
Jaka jest Wspólnota Złotej Głowy, taka jest Szkoła Duchowa. Ponieważ Wspólnota Złotej Głowy jest
rezultatem Szkoły Duchowej, pięciokrotnie objawionej w materii. To, czym jesteście jako Wspólnota Piątego
Pola Pracy, jest nie dającą się zafałszować otwartą księgą Szkoły Duchowej. W ten sposób Wspólnota Złotej
Głowy wykazuje cały jakościowy stan bytu całej Szkoły. Dlatego Wspólnota Złotej Głowy niesie jarzmo naszej
wspólnej jakości, zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym sensie.
Jest pewne, że wyzwolenie człowieka poszukującego Świat-ła może nastąpić wyłącznie poprzez stwórczą
syntezę pierwotnego boskiego porządku albo Ducha Świętego, który wylany jest na wszystkich. Dopiero wtedy
człowiek może w pełni odbijać duchowe, wszechobecne Światło. Człowiek, który naprawdę żyje w sile
promieniowania Chrys-tusa, dzięki stwórczej esencji boskiego porządku odzyska swoją dawną boską chwałę, to
znaczy stanie się doskonałym według nowej, siedmiokrotnej cielesności. Kto może te słowa Gnozy zrozumieć,
niech je zrozumie!
Jeśli to jednak jeszcze nie jest możliwe, to wtedy żadne wysiłki służebnika, mające na celu trzymanie się
zasad boskiego porządku, nie będą zbyt wielkie. Nikt, kto trzyma się ich, a jest uczniem lub sługą Szkoły
Duchowej, nie może doznać ze strony prawa Ducha żadnej szkody. Wręcz przeciwnie, jest przez to zapewnione
wszystko to, co zawiera się w wyższym życiu duszy, a równocześnie także wejście do wyższej, czystej sfery
Życia.
Jedynym
zamysłem Szkoły Duchowej jest przygotowanie jej uczniów do wejścia duszy duchowej do piątego
eteru, elektrycznego eteru ognia, który uwalniany jest z Ducha Świętego i przez Ducha Świętego, ażeby
przebudzona dusza duchowa mogła w nim oddychać, żyć i pracować. Dlatego konieczne jest, by zewnętrzny
człowiek całkowicie przemienił się w człowieka wewnętrznego.
A ponieważ może się to dokonać jedynie dzięki elektrycznemu eterowi ognia, musicie być bardzo uważni,
byście się nie spalili lub nie zostali spaleni.
Jeśli chcecie prawdziwie podążać za Chrystusem na jego drodze krzyżowej i być przyjęci do świętego
porządku dusz świetlnych, to wtedy wasze ukierunkowanie na wyzwalający cel musi być pozytywne.
46
Powołanie kobiety
W Szkole Duchowej Złotego Różokrzyża systematycznie odbiera się wam idee, sprawy i pojęcia, z którymi w
ziemskim życiu jesteście bardzo dobrze zaznajomieni. Często słyszymy więc westchnienie: „Ledwie się
zapoznam z jakimś określonym pojęciem lub ideą, a już pojawia się nowy obraz myślowy albo nowa wiedza i
wypiera to, co miało miejsce przedtem”.
Oczywiście nie jest miłą rzeczą być wciąż i wciąż zmuszanym do zmiany stanowiska, zrywać się, i to
właśnie w chwili, kiedy ma się wrażenie, że się bezpiecznie dobiło do celu. Wiemy, że wielu z was czuje się z
tym nieswojo. Ale musicie zrozumieć, że Szkoła Duchowa nie ma żadnego innego celu przed oczyma, jak tylko
otwarcie waszego serca na całkiem nową astralną siłę promieniowania. Musicie mianowicie otrzymać czysty
wgląd w nowy wymiar, w którym ma miejsce całkowicie nowe życie duszy.
W waszym obecnym życiu są aspekty, o których sądzicie: „Ależ to jest przecież rzeczą podstawową! To jest
podstawa wszelkiego bytu!” Ale wciąż na nowo okazuje się, że jednak musicie te aspekty zarzucić lub zmienić.
Tak więc wielka część ludzi żywi przekonanie, że chwała, zadanie i powołanie kobiety polega prawie
wyłącznie na takim macierzyństwie, jakie znamy w tej ziemskiej naturze.
Macierzyństwo to było i jest opiewane przez wielu poetów, tkwi w świadomości niezliczonych myślicieli,
jest też gloryfikowane przez instytucje kościelne. Państwo i kościół czynią wszystko, co tylko możliwe, by
przede wszystkim zabezpieczyć naturalne macierzyństwo.
Także w czasach romantyzmu wysoce sławiono macierzyństwo. Właściwie cały romantyzm obraca się
wokół niego. Szczęśliwe, a także nieszczęśliwe macierzyństwo rozpatrywane było z wielu stron.
Młode kobiety żywią nieuświadomione pragnienie macierzyństwa. U mężczyzn, być może mniej wyraźnie,
ale również występuje pragnienie ojcostwa. Dlatego u wielu ludzi chęć założenia rodziny wysuwa się
zdecydowanie na pierwszy plan.
U
Żydów na przykład bezdzietna rodzina uchodziła za przeklętą. Bezdzietność była też podstawą rozwodu. I
czyż wiele kobiet nie posuwa się, z powodu bezdzietności, do różnych ekscesów, tylko dlatego, by dać wyraz
naporowi miłości?
Ponadto
istnieją pary małżeńskie całkowicie ukierunkowane na własne dzieci. Jest to absolutnie logiczne,
przemawia tu mianowicie własne ciało i krew. Biorąc za podstawę utworzenie rodziny według tej natury myślą
oni o wychowaniu swoich dzieci i o normach kulturowych całkowicie zgodnych z prądami panującej mody:
„Czym ma być mój syn albo moja córka?” Wszystko jedno, czy jest to dobre czy złe, obyczajne czy
nieobyczajne, byleby tylko mogło być uznane za „kulturalne”.
Zdajecie sobie oczywiście sprawę z tego, że utrzymanie ludzkości jest prawem natury. I w tym prawie natury
macierzyństwo i ojcostwo jest radością i obowiązkiem. Ponadto rodzina może się odznaczać bardzo wysoką
duchowością. W zaślubinach według tej natury, wskutek bezgranicznej boskiej łaski rzeczywiście zstępuje do
ludzkości Braterstwo Światła. I dziecko jest uświęcone w promieniowaniu miłości dwojga ludzi.
Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża raz po raz dowodzi tego, jak bardzo istotny jest dla niej fakt, że w
obrębie dającego się przewidzieć czasu nowa generacja będzie musiała przejąć zadanie starej. W naszej Szkole
Duchowej widzimy również małżeństwo jako sakrament, i znamy także sakrament chrztu.
A jednak wszystkie te sprawy - jeśli tylko pragniecie stać się ludźmi obdarzonymi nową duszą - winny być
przez was starannie rozważone. Albowiem czyż nie odczuliście już kiedyś w sobie parcia do innego
macierzyństwa, do innego ojcostwa niż ziemskie?
Macierzyństwo w tej naturze jest wynikiem grzechu, upadku w ten stan ładu-z-konieczności. Jeśli naprawdę
chcecie iść ścieżką transfiguracji, wówczas problem ten nieodwołalnie wysuwa się w was na pierwszy plan.
W istocie-duszy człowieka wyzwolonego według miar ziemskich powstaje mianowicie nowe macierzyństwo.
I każda uczennica prawdziwej Szkoły Duchowej musi dążyć do tego nowego, do tego niebiańskiego
macierzyństwa.
Konieczne jest wiedzieć, co owo niebiańskie macierzyństwo znaczy. Dopiero wtedy, gdy będziecie się w tym
orientować wewnętrznie, będziecie mogli także według tego żyć, nie forsując się.
Pierwsza kobieta wymieniana w Biblii, to Ewa. Jest ona dla nas prototypem pierwotnego człowieka-duszy w
żeńskim objawieniu.
Kim
jest
Ewa ? Imię „Ewa” znaczy: „matka żywych dusz”. Jest ona nosicielką ludzkiej fali życiowej we
wszechobjawieniu. Tak jak Adam może być kabalistycznie wyrażony cyfrą dziewięć, cyfrą ludzkości, tak samo
Ewa może być kabalistycznie wyrażona cyfrą siedem, cyfrą Ducha Świętego.
Jeśli zechcecie teraz sprawić, by obrazy słowne Adam i Ewa oddziaływały na was w sensie biblijnym, to
otworzy się dla was świat wiedzy. Rozpoznacie wtedy człowieka-duszę w dwóch objawieniach, w jego męskim
i żeńskim aspekcie w mikrokosmosie.
Jeśli pozwalacie, by oddziaływał na was obraz słowny Adam, to widzicie, że jest w nim boska wiedza, boski
plan, który z pomocą właściwego klucza musi zostać doprowadzony do wykonania. Wykonanie to może się
objawić dopiero wtedy, gdy ma miejsce po pierwsze czysta inteligencja, a po drugie Święty Ogień, rozpalający
boską ideę w wielkiej domenie życiowej.
Oto człowiek w jego niebiańskiej egzystencji, w jego niebiańskim objawieniu.
Ale ten niebiański Adam nie może się w pełni objawić, jeśli nieobecny jest żeński biegun, Ewa, matka
żywych dusz.
Tam
więc, gdzie jest wolność i potężny dynamizm, tam istota musi zostać wymodelowana według wymogów
wszechobjawienia, które brzmią: objawienie przez wszechmiłość i we wszechmiłości. Dynamizm, arcykapłan,
wola musi podporządkować się wielkiemu planowi Boga.
A klucz, którym dysponuje Adam prapoczątku, pasuje tylko w ramach niewypowiedzialnej wszechmiłości.
Tam, gdzie oba promieniowania naszej fali życiowej, biegun męski i biegun żeński, są złączone we
wszechobjawieniu Boga, by rozpłomienić święty ogień najczystszej inteligencji i by nim promieniować, tam
Ewa świętuje swoje wielkie macierzyństwo. Swoją ofiarą miłości chroni ona święty ogień przed wszelkimi
ciosami. W ten sposób staje się kapłanką świętego ognia.
Taka jest praca żeńskiego aspektu człowieka-duszy
w królestwie niebios. W ten sposób niesie ona świat, ład światowy, bieg świata.
Męskim aspektem człowieka-duszy jest ten, kto jest posłuszny, ponieważ wie o boskim planie, ponieważ zna
boski plan. Wie, że jego dynamizm, jego wyższa wola jest podstawowym kluczem, przy pomocy którego i
przez który można otworzyć niewypowiedzialną wszechmiłość, przez co może dojść do jej objawienia.
W
świecie jest wiele kobiet, odczuwających macierzyństwo świata. Ale z braku właściwego wglądu w boski
plan aż do dziś uzewnętrzniają one swoje uczucia na sposób humanistyczny, przez co ich pełne najlepszych
zamiarów dążenie wciąż pali na panewce.
Czym
więc jest wielkie powołanie kobiety, która pragnie iść wyzwalającą ścieżką? Jej powołaniem jest
świadome uwolnienie niebiańskiej duszy na podstawie powszechnego prawa Miłości.
W procesie wzrastania
nie dojdzie do żniw dusz wyzwolonych,
jeśli nie będzie kapłanek.
Można uznać za rzecz wiadomą, że wielkie powodzenie Esseńczyków, Manichejczyków, Katarów i Siddhów
jest zasługą żeńskich przywódczyń tych zakonów. Z wewnętrzną wdzięcznością składamy ten hołd świętym
niewiastom wszystkich minionych wieków.
I jest teraz naszą wewnętrzną prośbą, by w gnostycznym polu pracy, dzisiaj, wzniesiona została
nieprzemijalna Świątynia Świętego Ognia, w podzięce kobietom, które rozpoznały swoje święte powołanie,
wzięły na siebie macierzyństwo świata i przez to umożliwiły wyzwolenie na wieczność.
Jeśli więc mężczyzna doznaje naporu ku objawieniu w powszechnym sensie, to może ono zostać
przeprowadzone tylko dzięki wszechmiłości kobiety.
Obyście wszyscy, wcześniej czy później,
mogli doświadczyć oświecenia tego boskiego zadania.
Gnoza niech będzie na waszej dalszej drodze życiowej
zawsze z wami. Amen.