MIRCEA ELIADE
OBRAZY l SYMBOLE
Szkice o symbolizmie magiczno-religijnym
Przełożyli: MasdaiPawetRodabwie
Wydawnictwo KR Warszawa 1998
Podstawa przekładu: Images et symboles.
Essais sur le symbolisme magico-religieux, Editions Gallimard, Paris
1980
© Copyright by Editions Gallimard, 1952,
renouvele en 1980
© Copyright for the Polish edition
by Wydawnictwo KR,
Warszawa 1998
© Copyright for the Polish translation
by Magda & Paweł Rodakowie,
Warszawa 1998
Tytuł wydany dzięki pomocy Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Francji, Ambasady Francji w Polsce oraz Instytutu Francuskiego w
Warszawie
Cet ouvrage, publie dans le cadre du programme
de participation a la publication, beneficie du soutien du
Ministere des Affaires Etrangeres, de l'Ambassade de France en
Pologne et de l'lnstitut Francais de Varsovie
ISBN 83-86989-27-0
Druk i oprawa:
SŁOWO WSTĘPNE
Aby wydać tę książkę, Mircea Eliade musiał po prostu dokonać wyboru
spośród swych licznych prac, niekiedy już opublikowanych, niekiedy
jeszcze nie, jako że symbolizm jest wszechobecny w myśli religijnej, w
każdej dziedzinie myśli. Na początku tego wieku, kiedy mistrzowie badań
porównawczych uznali, że bardziej rozsądne będzie raczej naprawianie
żagli niż wyruszanie na nowe wyprawy, już samo pojęcie symbolu nie było
najlepiej widziane. Cóż, że starożytni Kreteńczycy umieszczali na
murach wizerunki tarczy w kształcie ósemki i siekiery o dwu ostrzach,
zdające się płynąć w przestrzeni? Cóż, że Rzymianie przechowywali
włócznię, która w Regii wibrowała sama z siebie? Wszak to tylko tarcza,
siekiera, włócznia; nie ma w tym nic nadzwyczajnego, to najzwyklejsza
„hoplolatria". Cóż, że Spartanie określali mianem Dioskurów dwie
równoległe belki? Przedmiotem „prawdziwego" kultu były zatem pierwotnie
po prostu belki, co zostało później przejęte i wypaczone przez
antropomorficzną koncepcję „sacrum". Dziś wiele już się zmieniło, a
jeśli zdarza się nam przesada, to w drugą stronę: skłonni jesteśmy
raczej ograniczać budżet racjonalizmu religii na rzecz wydatków
związanych z symbolizmem. Eliade zachowuje równowagę między tymi dwiema
skrajnymi postawami, a to dzięki swemu doskonałemu warsztatowi
filologicznemu. Jego rozprawy nie są teoretyczne, lecz oparte na
obserwacji.
Dwa z publikowanych tu tekstów monograficznych dotyczą wyobrażeń
podstawowych, których nie może pominąć żadna ideologia: środka, z jego
różnorodnością
6
Obrazy i symbole
w wymiarze wertykalnym, czyli inaczej mówiąc zenitu, porządkującego i
ustanawiającego hierarchię wszystkich podziałów i wszystkich wartości
istotnych dla społeczeństwa; oraz więzów, które przede wszystkim mówią
o tym, że każde życie — fizjologiczne, społeczne, intelektualne
— jest plątaniną więzi. Na niewielu stronach, a mimo to posługując się
licznymi przykładami dobrze osadzonymi w kontekście, Eliade oddaje
bogactwo wariantów, jakimi obrosły te dwa tematy, i ich uderzającą
spójność. Esej o czasie, ograniczający się — jeśli jest to właściwe
określenie — do ogromnego obszaru Indii, to filologia najprzedniejszego
gatunku: słowo kala wyraża jednocześnie ulotną chwilę, nieskończone czy
cykliczne trwanie, przeznaczenie, śmierć. Czas — zarazem treść i forma,
idea i osoba boska, utożsamiana z kolei z innymi bóstwami
— jest niczym papierek lakmusowy pokazujący główne założenia
najważniejszych prądów umysłowych Indii. Pojawiające się w ich obrębie
problemy są przez Eliadego badane i wyjaśniane w kolejnych — zwięzłych,
choć świetnie udokumentowanych — partiach rozważań. Pozornie bardziej
specjalistyczna wydaje się rozprawa o symbolach związanych zmięczakami,
ukazująca wyobraźnię religijną w działaniu; wyobraźnię, która za punkt
wyjścia obiera sobie tym razem nie pojęcie, w rozmaity sposób
obudowywane konkretem, lecz element rzeczywistości materialnej
kojarzony z różnymi pojęciami; tak zatem wiązka analogii zdaje się
tutaj wybiegać z punktu określonego przez zewnętrzne podobieństwo
symboli — oto postaci sceniczne w poszukiwaniu swych ról. Wreszcie
szkic Symbolizm i historia, z wyraźniejszymi odniesieniami do wielkich
współczesnych religii Zachodu, w zwięzły sposób tłumaczy, dlaczego
analizy Eliadego — zawarte i w tej, i w innych jego książkach — nie są
czystą gimnastyką myślową, lecz ujawniają punkty zaczepienia
pozwalające zarówno człowiekowi jako jednostce, jak i grupom społecznym
zachować równowagę umysłową niezależnie od zmiennych kolei losu.
Słowo wstępne
?
Dobrze się stało, że szersze grono czytelników będzie miało okazję
zapoznać się z tym wprowadzeniem do dzieła jednego z najbardziej
oryginalnych badaczy naszych czasów; dzieła, które nie pozwala nigdy
zapomnieć, że jego autor był najpierw — i wciąż pozostaje — pisarzem i
poetą.
Georges Dumez.il
Pamięci mego ojca GHEORGHE ELIADEGO
1870-1951
PRZEDMOWA
Symbolizm powtórnie odkryty
Dzięki zdumiewającej popularności psychoanalizy karierę zrobiły
pewne słowa-klucze: obraz, symbol, symbolizm stały się monetą obiegową.
Jednocześnie systematyczne badania nad mechanizmami „umysłowości
pierwotnej" ujawniły doniosłe znaczenie symbolizmu dla archaicznego
sposobu myślenia oraz fundamentalną rolę, jaką odgrywa on w życiu
każdej społeczności tradycyjnej. Wyjście poza „scjentyzm" w filozofii,
odrodzenie zainteresowania religią po pierwszej wojnie światowej,
rozliczne eksperymenty poetyckie, zwłaszcza zaś poszukiwania podjęte
przez surrealizm (które przyniosły ponowne odkrycie okultyzmu,
literatury sensacyjnej, absurdu itd.), na rozmaitych płaszczyznach i z
różnymi skutkami obudziły zainteresowanie szerszej publiczności
symbolem rozumianym jako autonomiczny sposób poznania. Ewolucja, o
której mowa, jest częścią reakcji na dziewiętnastowieczny racjonalizm,
pozytywizm i scjentyzm, i najpełniej charakteryzuje drugie ćwierćwiecze
XX wieku. Ale ten wzrost zainteresowania rozmaitymi symbolizmami nie
jest bynajmniej „odkryciem" ani też zasługą świata współczesnego:
współczesność, przywracając symbolowi godność narzędzia poznania, tylko
nawiązała do tendencji szeroko rozpowszechnionej w Europie aż P° wiek
XVIII — tendencji, która zresztą w podobny sposób funkcjonuje w
kulturach pozaeuropejskich, zarówno ^historycznych" (na przykład w Azji
czy w Ameryce kredkowej), jak i archaicznych czy „prymitywnych".
12
Obrazy i wmbołe
^auważmy, że inwazji symbolizmu w Europie Zachodniej to^rzyszy
pojawienie się Azji na arenie historii. Zapoczątko-wą? przez rewolucję
Sun Yat-Sena, w pełni uwidoczniło się oniprzede wszystkim w ciągu
ostatnich lat. Jednocześnie te giljy etniczne, które dotychczas
uczestniczyły w Historii Pogzechnej tylko sporadycznie i pośrednio (jak
mieszkańcy Odinii, Afryki itd.), z niecierpliwością oczekują na moment
wrzenia się w wielkie prądy historii współczesnej. Nie chjjzi o to, że
istnieje jakikolwiek związek przyczyno-wciikutkowy między wkroczeniem
świata „egzotycznego" czj,pierwotnego" na arenę historii a stwierdzonym
w Euro-pie^rzychylnym zainteresowaniem dla poznania symbolicznej). Ale
równoczesność tych procesów stanowi wyjątkowo spajającą okoliczność;
można sobie zadać pytanie, w jaki spopb pozytywistyczna i
materialistyczna Europa XIX wieku mcjtaby nawiązać duchowy dialog z
kulturami „egzotycznymi które — wszystkie bez wyjątku — odwołują się do
sp^obów myślenia dalekich od empiryzmu czy pozytywiz-mnOkoliczność ta
pozwala przynajmniej żywić nadzieję, że dzijejsza Europa nie stanie
bezradna wobec obrazów i Sifnboli, które w świecie egzotycznym pełnią
funkcję naych pojęć, przekazują je lub precyzują. Zastanawiające, że j
całej kultury duchowej nowożytnej Europy tylko dwa pr^łania
rzeczywiście interesują światy pozaeuropejskie chrześcijaństwo i
komunizm. Obydwa, niewątpliwie ka^je na swój sposób i w całkiem
odmiennej perspektywie, są s(teriologiami, doktrynami zbawienia,
posługują się przeto „syibolami" i „mitami" na skalę, która nie ma
sobie równej w ttlturze pozaeuropejskiej1.
13
Przedmowa
Jak zatem już stwierdziliśmy, Europa Zachodnia, dzięki szczęśliwemu
zbiegowi okoliczności, na nowo odkrywa wartość poznawczą symbolu w
chwili, kiedy przestaje jako jedyna „tworzyć historię"; kiedy kultura
europejska — aby nie zamknąć się w jałowej zaściankowości — staje przed
koniecznością dostrzeżenia odmiennych dróg poznania i hierarchii
wartości. Pod tym względem wszystkie odkrycia i kolejne mody
nawiązujące do tego, co irracjonalne — do nieświadomości, symbolizmu,
doświadczeń poetyckich, do sztuki egzotycznej, niefiguratywnej itd. —
pośrednio oddały przysługę Zachodowi, przygotowując go do żywszego, a
zatem głębszego zrozumienia wartości kultur pozaeuropejskich i, w
ostatecznym rozrachunku, do dialogu z ludźmi tych kultur. Wystarczy
pomyśleć o stosunku dziewiętnastowiecznych etnografów do „przedmiotu"
swych badań, a przede wszystkim o wynikach ich prac terenowych, by
uzmysłowić sobie gigantyczny postęp, jaki dokonał się w etnologii w
ciągu ostatnich trzydziestu lat. Etnolog naszych czasów zrozumiał wagę
symbolizmu w myśli pierwotnej, przeniknął także jej wewnętrzną
spójność, doniosłość, jej śmiałość spekulatywną i jej „szlachetność".
Więcej nawet. Zaczynamy dziś rozumieć coś, czego wiek XIX nawet nie
przeczuwał: że symbol, mit, obraz należą do substancji życia duchowego,
że można je ukryć, okaleczyć, zdegradować, ale że nigdy ich się nie
wykorze-ni. Warto by było prześledzić dzieje wielkich mitów na
przestrzeni XIX wieku. Zobaczylibyśmy wówczas, jak — pokorne,
zepchnięte na bok, pod coraz to innym szyldem — żyły nadal w stanie
hibernacji, przede wszystkim dzięki literaturze2. W ten właśnie sposób
do naszych
1 est to bardzo daleko idące uproszczenie, gdyż chodzi o pe-wi^
aspekt tych spraw, którego nie możemy tutaj poruszyć. Co do
pmunistycznych mitów i symboli soteriologicznych, jest oc?iviste, że —
abstrahując od marksistowskiej elity sprawującej włącę i jej ideologii
— na masy sympatyzujące z komunizmem odżałuje się i wpływa, używając
takich sloganów, jak: wy-zw«nie, wolność, pokój, zniesienie konfliktów
społecznych,
obalenie wyzysku przez Państwo i klasy uprzywilejowane itd. Mityczna
struktura i funkcja tych sloganów jest oczywista.
Jakże porywające byłoby ukazanie prawdziwego duchowego znaczenia
dziewiętnastowiecznej powieści, która — mimo wszys-kich naukowych,
realistycznych, społecznych sloganów — stano-w»a jeden wielki zbiornik
zdegradowanych mitów!
Przedmowa
15
Obrazy i symbole
14
czasćnprzetrwał mit Ziemskiego Raju, w zmienionej formie „rajskifj
Oceanii"; od stu pięćdziesięciu lat wszystkie wielkij literatury
europejskie wylewnie rozpisywały się o rajskich wyspach Oceanu
Spokojnego, o przybytkach wiecznej szczęśliwości, podczas gdy
rzeczywistość jest zupełnie inna: „płaski, monotonny krajobraz,
niezdrowy klimatbrzydkie i grube kobiety itd.". Okazuje się, że obraz
tej „rajskiej Oceanii" był odporny na wszelkie „fakty" geograficzne czy
inne. Obiektywna rzeczywistość nie miała tu nicjo rzeczy: „rajska
Oceania" należała do porządku teologenego; złożyły się nań wszystkie
obrazy raju wyparte przez pozytywizm i scjentyzm, przyswojone i
odpowiednio przykrjjone. Raj Ziemski, w który wierzył jeszcze Krzysztof
Kolurnl (czyż nie był przekonany, że go odkrył!), stał się w XD(\vieku
wyspą Oceanii, ale jego funkcja w ekonomii ludzkńjpsychiki pozostała
nie zmieniona: tam, na „wyspie", w „rajif, życie toczyło się poza
Czasem i poza Historią; człowitic był szczęśliwy, wolny, nie
uwarunkowany, nie musiał zarabiać na chleb; kobiety były piękne,
wiecznie młode,/adne „prawo" nie ciążyło na ich związkach. Nawet nagość
»a odległej wyspie odzyskiwała swój metafizyczny sens: kondycji
człowieka doskonałego, Adama przed upadkiem3. „Rzeczywistość"
geograficzna mogła zaprzeczać temu rajskiemu krajobrazowi, brzydkie i
otyłe kobiety mogły paradować podróżnikom przed nosem; oni tego nie
widzieli; widzieli tylko obraz, który przywieźli ze sobą.
;
Symbolizm i psychoanaliza
Myślenie symboliczne nie jest wyłącznie domeną dziecka, potty czy
osoby niezrównoważonej psychicznie: jest
Symolizmowi wyspy i nagości w twórczości jednego z naj-wybitni^zych
poetów XIX wieku, Mihaila Eminescu, poświęciliśmy pt,cę opublikowaną w
1938 roku (zob. Eliade, Insula liii Eiithanąms, Bucuresti 1943, s. 5-
18).
ono nieodłącznie związane z ludzkim istnieniem, poprzedza mowę i myśl
dyskursywną. Symbol odsłania pewne aspekty rzeczywistości — te
najgłębsze — które wymykają się wszelkim innym sposobom poznania.
Obrazy, symbole, mity nie są przypadkowymi wytworami psychiki;
odpowiadają one pewnej potrzebie i spełniają określoną funkcję,
polegającą na obnażeniu najskrytszych form istnienia. Z tego też
względu badanie ich pozwala nam lepiej poznać człowieka, „po prostu
człowieka", który nie wszedł jeszcze w układy z warunkami
historycznymi. Każda istota historyczna nosi w sobie dużą część
człowieczeństwa sprzed Historii. Jest to fakt, o którym niewątpliwie
nie zapomniano nigdy, nawet w najbardziej bezlitosnych czasach
pozytywizmu: któż lepiej od pozytywisty wiedział, że człowiek to
„zwierzę", uwarunkowane i rządzone tymi samymi instynktami co jego
bracia zwierzęta? Było to stwierdzenie tylko na poły słuszne, gdyż
brało pod uwagę zaledwie jeden punkt odniesienia. Dziś zaczyna się
dostrzegać, iż ahistoryczna cząstka każdej istoty ludzkiej nie ginie,
jak mniemał wiek XIX, w otchłani królestwa zwierząt i — w ostatecznym
rozrachunku — w „Życiu", ale wręcz przeciwnie, zmienia kierunek i w z n
o s i się zdecydowanie ponad nie; ta ahistoryczna cząstka istoty
ludzkiej nosi w sobie odbity, jak w medalu, ślad wspomnienia o
istnieniu bogatszym, pełniejszym, niemal błogosławionym. Kiedy
historycznie uwarunkowana istota, na przykład mieszkaniec dzisiejszego
Zachodu, pozwala zawładnąć sobą ahistorycznej cząstce samego siebie (co
zdarza mu się o wiele częściej i w sposób znacznie bardziej radykalny,
niż mu się wydaje), to wcale niekoniecznie po to, by cofnąć się do
animalnego stadium człowieczeństwa czy zstąpić do najgłębszych źródeł
życia organicznego. Obrazy i symbole, którymi się posługuje,
umożliwiają mu wielokrotne powracanie do rajskiego stadium praczłowieka
(bez względu na konkretny kształt egzystencji owego „praczłowieka",
który wydaje się przede wszystkim archetypem, niemożliwym do pełnego
„urzeczywistnienia" w jakimkol-
n
Przedmowa
16
Obrazy i .wmbole
wiek lujkim istnieniu). Uciekając od własnej historyczno-ści, czfyiek
nie wyrzeka się swego człowieczeństwa, by rozpłyń^ się w
„zwierzęcości", ale odnajduje język, a niekiedy rvet samo doświadczenie
„raju utraconego". Sny, marzeni obrazy tęsknot, pragnień, zachwytów
itd. — oto siły, ktip przenoszą historycznie uwarunkowaną istotę ludzką
t świata duchowego nieskończenie bogatszego niż ograniczy świat jej
„momentu historycznego".
We4(jg surrealistów każdy człowiek może stać się poetą: \tgtarczy,
by umiał oddać się ecriture automatiąue. Ta teczka poetycka znajduje
całkowite uzasadnienie w klasjjjnej psychologii. To, co określa się
mianem „nieświijomości", jest o wiele bardziej „poetyckie" — i,
chciałot, się dodać, bardziej „filozoficzne", „mityczne" — niż żjjie
świadome. Do przeżywania wielkich tematów mitycznjh nie zawsze
konieczna jest znajomość mitologii. Dj^rze wiedzą o tym psychologowie,
którzy od-krywająąjpjękniejsze mitologie w „marzeniach na jawie" czy
matniach sennych swych pacjentów. Nieświadomość nie jest |owiem
nawiedzana jedynie przez potwory; jest ona tak?( siedliskiem bogów,
bogiń, bohaterów i wróżek. Zresztą ptwory nieświadomości także są
mitologiczne, gdyż najl spełniają te same funkcje, jakie niegdyś
pełniły we wszjjtkich mitologiach: ostatecznie pomagają człowiekowi w
wyzwoleniu, w pełniejszym doświadczeniu inicjacji,
Bru%y język Freuda i jego najbardziej ortodoksyjnych liceów często
irytował dobrze wychowanych czytelników. % naprawdę brutalność ta
wynikała z nieporozumienia: iftowała nie tyle seksualność jako taka,
ile ideologia zbywana przez Freuda wokół jego rozumienia „czystej
fksualności". Zafascynowany swą misją — uważał się \zak za Wielkiego
Wtajemniczonego, gdy tymczasem dl tylko Ostatnim Pozytywistą — Freud
nie mógł zrozumiej że seksualność nigdy nie była „czysta"; że zawsze
i/szędzie spełniała wielorakie funkcje, z których pierwszojędną, i być
może najważniejszą, jest funkcja
kosmologiczna; że tłumaczenie sytuacji psychicznej na język seksualizmu
nie stanowi dla niej bynajmniej upokorzenia, gdyż seksualność zawsze i
wszędzie, poza światem współczesnym, była hierofanią, zaś akt seksualny
— aktem całkowitym (a zatem także narzędziem poznania).
Pociąg, jaki mały chłopiec odczuwa w stosunku do matki, i jego
konsekwencje w formie kompleksu Edypa „szokują" tylko wtedy, kiedy
tłumaczy się je d o s ł o w -n i e, zamiast raczej przedstawiać je tak,
jak to należy robić — jako Obrazy. Albowiem to Obraz Matki jest
prawdziwy, a nie taka czy inna matka, Mc et nunc, jak chciał tego
Freud. To Obraz Matki ukazuje — i tylko on może ukazać — swą realność i
swe funkcje zarazem kosmologiczne, antropologiczne i psychologiczne4.
„Objaśnianie" Obrazów i przekładanie ich na konkretne terminy nie ma
sensu: Obrazy zawierają niewątpliwie wszystkie aluzje do „konkretu"
ukazane przez Freuda, lecz rzeczywistość, do której odsyłają, nie daje
się sprowadzić do takich tylko odniesień. Pytanie o „genezę" Obrazów
jest również bezprzedmiotowe: to tak, jak byśmy podważali „prawdę"
matematyczną ze względu na to, że „historyczne odkrycie" geometrii było
następstwem prac podjętych przez Egipcjan w celu skanalizowania delty
Nilu.
Z punktu widzenia filozofii te problemy dotyczące „genezy" i
„właściwego objaśniania" Obrazów są nieistotne. Wystarczy przypomnieć,
że pociąg odczuwany w stosunku do matki, który interpretuje się
dosłownie i „konkretnie" — jako pożądanie własnej matki — ma tylko to
jedno znaczenie. Natomiast jeśli pamiętamy o tym, że chodzi o Obraz
Matki, pragnienie to nabiera wielu znaczeń: wyraża chęć powrotu do
błogostanu żywej, jeszcze „nie ukształtowanej" Materii, z wszystkimi jej
Największa zasługa Carla Gustava Junga polega na tym, iż Przyjmując
za punkt wyjścia psychologię jako taką, przekroczył 11 Psychoanalizę
Freudowską i tym samym przywrócił Obrazowi znaczenie duchowe.
Przedmowa
19
Obrazy i symbole
18
możliwymi płaszczyznami (kosmologiczną, antropologiczną itd.); objawia
fascynację „Ducha" „Materią"; odsłania tęsknotę za pierwotną jednością,
a zatem pragnienie zniesienia przeciwieństw, polaryzacji itd. Tak więc,
jak to już zostało powiedziane i jak pokażą następne strony, Obrazy ze
względu na samą swą strukturę są wielowartoś-c i o w e. Jeśli umysł,
aby dotrzeć do ostatecznej rzeczywistości świata, posługuje się
Obrazami, to właśnie dlatego, że rzeczywistość ta przejawia się w
sposób pełen sprzeczności, a zatem nie jest możliwe wyrażenie jej w
języku dyskursywnym. (Znane są nam daremne wysiłki rozmaitych teologii
i metafizyk, tak wschodnich, jak i zachodnich, aby za pomocą pojęć
coincidentia oppositorum wyrazić sposób istnienia, który z łatwością i
nader często wyrażany jest poprzez Obrazy i symbole.) Zatem to sam
Obraz, będący wiązką znaczeń, jest prawdziwy, a nie takie czy inne
znaczenie bądź plan odniesienia. Tłumaczenie Obrazu na język konkretu,
sprowadzające go .., do jednej jedynej płaszczyzny interpretacji, to
coś znacznie gorszego niż zniekształcenie — to unicestwienie go,
odrzucenie jako narzędzia poznania.
Nie lekceważymy faktu, że w niektórych przypadkach psychika odbiera
Obraz tylko w jednym planie odniesienia — planie „konkretu"; świadczy
to już jednak o pewnym braku równowagi psychicznej. Niewątpliwie
czasami zdarza się tak, że Obraz Matki zostaje sprowadzony do
kazirodczego pożądania własnej matki, ale w takiej cielesnej
interpretacji tego symbolu psychologowie zgodnie upatrują znak kryzysu
psychicznego. Z punktu widzenia diale-ktyki Obrazu wszelka redukcja
pozbawiająca ten Obraz części znaczeń jest wypaczeniem. Historia
religii pełna jest jednostronnych, a co za tym idzie wypaczonych
interpretacji symboli. Nie znajdziemy żadnego istotnego symbolu
religijnego, którego historia nie byłaby jednym tragicznym pasmem
niezliczonych „upadków". Nie ma tak straszliwej herezji, piekielnej
orgii, religijnego okrucieństwa, szaleństwa, absurdu czy obłędu
magiczno-religijnego,
który nie byłby „uzasadniony" w samej swej istocie przez fałszywą — bo
częściową, niepełną — interpretację jakiegoś wielkiego symbolizmu5.
Odwieczność Obrazów :
Nie trzeba zresztą posiłkować się odkryciami psychologii głębi czy
wynalezioną przez surrealistów techniką ecriture automatiąue, by
udowodnić, że w nieświadomości człowieka współczesnego przetrwała
mitologia bogata i, naszym zdaniem, swą wartością duchową
przewyższająca jego życie „świadome". Można się obejść bez poetów czy
ludzi przeżywających kryzys psychiczny, by udowodnić aktualność oraz
siłę Obrazów i symboli. Nawet najnędz-niejsze istnienie pełne jest
symboli, nawet człowiek najmocniej stojący na ziemi żyje obrazami.
Powiedzmy raz jeszcze to, co obszernie zilustrujemy dalej: symbole
nigdy nie tracą psychicznej aktualności; mogą one ulegać powierzchownym
zmianom, lecz ich funkcja jest niezmienna. Aby to zobaczyć, wystarczy
tylko zdjąć ich nowe maski.
Nawet najbardziej prymitywna „tęsknota" kryje w sobie „tęsknotę za
rajem". Wspominaliśmy już o obrazach „rajskiej Oceanii", obsesyjnie
pojawiających się zarówno w literaturze, jak i w filmie. (Któż to
powiedział, że kino to „fabryka snów"?) W podobny sposób analizować
można obrazy wywołane nagle przez jakąś melodię, nieraz najbardziej
banalną. Stwierdzimy wtedy, że obrazy te wyrażają tęsknotę za
przekształconą w archetyp, zmitologizowaną przeszłością; że
„przeszłość" ta zawiera w sobie — poza żalem za czasem minionym —
tysiąc innych znaczeń: oznacza ona wszystko to, co mogło było się
zdarzyć, lecz S1? nie zdarzyło; smutek wszelkiego stworzenia, które
Zob. Eliade, Traktat o historii religii, przełożył Jan Wie-rusz-
Kowalski, Wydawnictwo Opus, Łódź 1993, s. 332 i nast.
21
20
Przedmowa
Obrazv i svmbole
może b y t c z y m ś tylko wtedy, gdy przestanie być czymś innym; za],
że nie żyje się w miejscu i czasie, o których mówi pionka (niezależnie
od tego, jakie miałyby one być: „dawne dijre czasy", Rosja bałałajek,
romantyczny Orient, filmowe Jjiti, amerykański milioner, egzotyczny
książę itd.); wrębie oznacza ona marzenie o czymś całkiem innym ijj
chwila obecna, o czymś nieosiągalnym czy nieodwołalnie utraconym —
marzenie o „Raju".
W takitli obrazach „tęsknoty za rajem" ważne jest to, że wyrażajone
zawsze więcej, niż mógłby wyrazić słowami podmij, który ich doświadcza.
Większość ludzi nie byłaby zrtatą zdolna do opowiedzenia tych obrazów:
nie dlatego, ż«są mniej inteligentni od innych, lecz dlatego, że nie
przywita zbytniej wagi do naszego języka analitycznego. Jedmtże obrazy
takie zbliżają ludzi w sposób skuteczniejszy i bardziej rzeczywisty niż
język analityczny. W istocie;jeśli istnieje pełna solidarność rodzaju
ludzkiego, moja jej doświadczyć, można ją „urealnić" tylko na poziomie
Obrazów (nie mówimy: na poziomie pod-świadomoiti, gdyż nie ma dowodów
na to, że nie istnieje też nadświjjomość).
„Tęskjijom" takim nie poświęcano dostatecznej uwagi. Widzia» w nich
tylko okruchy psychiczne bez znaczenia i przyzywano najwyżej, że mogą
one stanowić przedmiot zaint«sowania niektórych badań nad formami
ucieczki od rztjzywistości. Tymczasem tęsknoty te wyrażają niekiedy
zoczenia, które związane są bezpośrednio z kondycją ludzi) i dlatego
powinny interesować zarówno filozofa, jak i itologa. Po prostu nie
traktowano ich poważnie, uważano 2j„błahostki": obraz „Raju Utraconego"
wywołany niespoJzianie przez dźwięk akordeonu — cóż to za
kompromitujący przedmiot badań! Przyjąć taką postawę to nie dostrzec,
że życie człowieka współczesnego aż roi się od na ply zapomnianych
mitów, upadłych hierofanii i znieksztaltonych symboli. Proces
nieustannej desakrali-zacji, jaki^jpodlega człowiek współczesny,
zniekształcił treść jego idą duchowego, nie zniszczył jednakże matryc
wyobraźni; resztki mitologii przetrwały w sferach, które niełatwo
poddają się kontroli.
Skądinąd „najszlachetniejsza" sfera świadomości człowieka
współczesnego jest w mniejszym stopniu „uduchowiona", niż zwykło się
uważać. Już powierzchowna analiza pozwoliłaby w tej „szlachetnej" i
„wysokiej" sferze wyśledzić parę reminiscencji literackich, wiele
rozmaitej maści przesądów (religijnych, moralnych, społecznych,
estetycznych itd.), kilka komunałów o „sensie życia", o „o-statecznej
rzeczywistości" itd. Nie należy tu szukać tego, w co przekształcił się
na przykład mit Raju Utraconego, obraz Człowieka Doskonałego, tajemnica
Kobiety i Miłości, itd. Wszystko to, obok wielu innych rzeczy, znajduje
się — ale jakżeż zeświecczone, zdegradowane i ucharak-teryzowane!... —
w na poły świadomym strumieniu myśli najbardziej nawet przeciętnych
ludzi: w marzeniach, w zamyśleniach, w swobodnej grze wyobraźni, kiedy
świadomość pracuje „na zwolnionych obrotach" (na ulicy, w metrze itd.),
we wszelkich zabawach czy rozrywkach. Tyle że, powtórzmy to raz
jeszcze, ten mityczny skarb spoczywa tu „zeświecczony" i
„uwspółcześniony". Z Obrazami tymi stało się to, co — jak to pokazał
Freud — przypadło w udziale zbyt jednoznacznym aluzjom odnoszącym się
do sfery seksu: zmieniły one „formę". Aby przetrwać, Obrazy musiały
„spowszednieć".
Mimo to nie straciły na znaczeniu. Te zdegradowane obrazy mogą
jeszcze stanowić źródło duchowej odnowy człowieka współczesnego. Za
sprawę najwyższej wagi uważamy odnalezienie całej mitologii — jeśli nie
teologii
ukrytej dziś w najbardziej nawet przeciętnym człowieku: to od niego
samego zależy, czy odwróci bieg zdarzeń 1 na nowo odkryje głębokie
znaczenie wszystkich tych wyblakłych obrazów i zdegradowanych mitów.
Niech wreszcie przestaną nam powtarzać, że ta mitologiczna warstwa nie
obchodzi współczesnego człowieka, że należy ona do ^pełnej zabobonów
przeszłości", z którą szczęśliwie roz-prawił się wiek XIX; że poeci,
dzieci i pasażerowie metra
22
23
Obrazy i symbole
Przedmowa
mogą się żywić obrazami i tęsknotami, ale ludziom poważnym trzeba wszak
pozwolić dalej myśleć i „tworzyć historię" — takie przeciwstawianie
„powagi życia" i „marzeń" straciło rację bytu. Człowiek współczesny ma
prawo pogardzać mitologiami i teologiami, co nie przeszkadza mu wciąż
żywić się upadłymi mitami i zdegradowanymi obrazami. Najpotworniejszy
kryzys historyczny świata współczesnego — druga wojna światowa oraz
wszystko to, co ona ze sobą przyniosła i co nastąpiło po niej — w
wystarczającym stopniu pokazał, że wykorzenienie mitów i symboli jest
niemożliwe. Nawet w najbardziej beznadziejnych „sytuacjach
historycznych" (w okopach Stalingradu, w hitlerowskich obozach
koncentracyjnych i w sowieckich łagrach) kobiety i mężczyźni śpiewali
pieśni, słuchali opowieści (gotowi oddać za nie część swych głodowych
racji żywnościowych); opowieści te po prostu zastępowały im mity,
pieśni zaś nasycone były „tęsknotami". Ta niezwykle istotna i
ponadczasowa część istoty ludzkiej, zwana wyobraźnią, skąpana jest w
symbolizmie, wciąż karmiąc się mitami i archaicznymi teologiami6.
Jak już powiedzieliśmy, tylko od człowieka współczesnego zależy,
czy „ożywi" ten bezcenny skarb, który nosi
6 Zob. bogate i przenikliwe analizy Gastona Bachelarda w jego
pracach o „wyobraźni materialnej": La Psychanalyse du Feu, L 'Eau et
les Reves, L 'Air et les Songes, La Terre et les Reveries, 1 t., Paris
1939-1948. Bachelard opiera się przede wszystkim na poezji i marzeniach
sennych, tylko sporadycznie zaś na folklorze, z łatwością moglibyśmy
jednak pokazać, w jaki sposób marzenia senne i obrazy poetyckie
stanowią kontynuację świętych sym-bolizmów i mitologii archaicznych. A
propos Obrazów Wody i Ziemi — takich, jakie powracają w snach i w
literaturze — zob. rozdziały o hierofaniach i symbolizmach akwatycznych
i tel-lurycznych w: Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 185 i nast, s. 235
i nast. [Fragmenty prac Bachelarda, na które powołuje się tu Eliade,
ukazały się w tłumaczeniu polskim w: Bachelard, Wyobraźnia poetycka.
Wybór pism, wybór H. Chudak, przełożyły H. Chudak i Anna Tatarkiewicz,
Warszawa 1975 — przyp. tłum.]
w sobie; czy obudzi obrazy, by kontemplować je w ich nieskazitelności i
by zaakceptować ich przesłanie. Mądrość ludowa wielokrotnie zwracała
uwagę na znaczenie wyobraźni dla samego zdrowia człowieka, a także dla
równowagi i bogactwa jego życia wewnętrznego. W niektórych językach
nowożytnych po dziś dzień przetrwały określenia wyrażające współczucie
dla osobnika „bez wyobraźni" jako dla kogoś ograniczonego,
przeciętnego, smutnego, nieszczęśliwego. Psychologowie z Carlem
Gustavem Jungiem na czele udowodnili, do jakiego stopnia dramaty świata
współczesnego mają swe źródło w głębokim braku równowagi psychicznej —
tak indywidualnej, jak i zbiorowej — który wynika w znacznej mierze z
rosnącej sterylizacji wyobraźni. „Mieć wyobraźnię" to cieszyć się
bogactwem wewnętrznym — nieprzerwanym, spontanicznym strumieniem
obrazów. Ale spontaniczność nie oznacza indywidualnej inwencji. Z
punktu widzenia etymologii słowo ,,1'imagination" [wyobraźnia] wiąże
się ze słowami: „imago" — „obraz", „naśladowanie" oraz „imitor" —
„naśladować", „odtwarzać"7. W tym akurat przypadku etymologia
odzwierciedla zarówno fakty psychologiczne, jak i prawdę duchową.
Wyobraźnia [/'imagination] imituje wzorce — Obrazy: odtwarza je,
reaktualizuje, powtarza bez końca. Mieć wyobraźnię to widzieć świat w
całej jego pełni, gdyż mocą i posłannictwem Obrazów jest ukazywać
wszystko to, co opiera się konceptualizacji. Teraz rozumiemy nędzę i
upadek człowieka „bez wyobraźni": jest on odcięty od głębi swego życia
i własnej duszy.
Przypominając o tych podstawowych sprawach, chcieliśmy pokazać, że
badanie symbolizmów nie jest zajęciem
Ściślej, według Słownika tacińsko-polskiego w opracowaniu
Kazimierza Kumanieckiego, PWN, Warszawa 1984: „imago ob-
az- a) wizerunek...; b) sylwetka, widziadło, marzenie senne...;
' 2Jawienie, widok; d) obrazowe przedstawienie, porównanie;
> wyobrażenie, idea, myśl. Imitor naśladować: a) odtworzyć,
ac; b) być podobnym, równać się". [Przyp. tłum.]
Przedmowa
Obrazy i symbole
czysto enifycyjnym; że — przynajmniej pośrednio — ma ono zwiąslc z
poznaniem prawdy o człowieku; krótko mówiąc, itinoże ono odegrać pewną
rolę w koncepcjach nowego hganizmu czy nowej antropologii. Bez
wątpienia takie bad«e symbolizmów może przynieść prawdziwy pożytek t)|o
pod warunkiem współpracy z literaturoznaw-stwem, psjttiologią,
antropologią filozoficzną, które z kolei winny \f pod uwagę ustalenia
historii religii, etnologii i etnografii, Z tego też względu książkę tę
publikujemy przede wszystkim z myślą o psychologach i krytykach
literackich Historyk religii lepiej niż ktokolwiek inny przygotowuj
jest do pogłębiania wiedzy o symbolach: materiały, ja których pracuje,
są pełniejsze i zarazem bardziej S|ójne niż te, którymi dysponuje
psychologia i krytyka literacka; są one zaczerpnięte u samych źródeł
myśli syrrblicznej. To właśnie w historii religii odnaleźć można
„aittietypy"; psychologowie i krytycy literaccy obcują tył z ich
odległymi wariantami.
: ?,, •. .,;•(..: ' Plan książki ' .. '-"/.•
Cztery lierwsze rozdziały tej książki napisane zostały! w
różnycliokresach i dla różnego typu odbiorców8. Roz-l działy I i
[opatrzone są możliwie jak najmniejszą liczbą przypisów.cdyż nawiązują
one do materiałów już opracowanych p«z innych badaczy lub przez nas
samych we wcześniej sjfch pracach. Natomiast rozdziały III i IV mają
sporo przjjjsów i odnośników. Prezentują one taki mate-i riał, że rrw
być monografiami użytecznymi niezależnie!
8 Rozdział IV pochodzi z 1938 roku (zob. „Zalmoxis", t. II, s. 131 i
nut); rozdział III — z 1946 roku (zob. „Revue de 1'Histoire
deReligions", t. CXXXIV, lipiec-grudzień 1947-1948, s. 5 i nast.j.
Treść rozdziałów I i II była przedmiotem naszych wykładów (Asconie w
latach 1950-1951 (zob. „Eranos-Jahr-buch", t. X|$i XX) oraz artykułu w
„Journal de Psychologie".
nawet od proponowanej przez nas interpretacji. Wreszcie ostatni
rozdział, stanowiący jednocześnie konkluzję książki, zawiera
ograniczony aparat bibliograficzny: temat podjęty w nim, nazbyt
obszerny, nie pozwalał, aby wywód był zarazem szczegółowo
udokumentowany i nadzwyczaj zwięzły.
Żaden z tekstów, z wyjątkiem tego właśnie ostatniego rozdziału, nie
był pisany z myślą o stworzeniu z nich książki: pragnęliśmy jednak, by
każdy odnosił się do jednego i tego samego zagadnienia — do problemu
struktury symbolizmu religijnego. Każdy rozdział przedstawia pewien typ
symbolizmu bądź rodzinę symboli, nawet jeśli nasza perspektywa nie
zawsze jest taka sama. Analizowany w pierwszym rozdziale symbolizm
„Środka", stanowiący kontynuację rezultatów naszych wcześniejszych
badań, przedstawiony jest w sposób syntetyczny, bez brania pod uwagę
meandrów „historii". W pierwszej części tego rozdziału stawiamy problem
zasadności takiej właśnie całościowej prezentacji symbolu i szkicujemy
pobieżnie związki między psychologią a historią religii.
Rozdział drugi poświęcony jest analizie symbolizmu Czasu i „wyjścia
poza Czas" w obrębie jednego obszaru kulturowego: starożytnych Indii.
Rozdział trzeci podejmuje problematykę symbolizmu węzłów w dwóch
dopełniających się nawzajem perspektywach: najpierw analizuję go u
Indoeuropejczyków, opierając się przede wszystkim na badaniach
Georges'a Dumezila, a następnie próbuję porównać te dane z
analogicznymi symbolizmami w innych kulturach archaicznych. To przede
wszystkim w tym rozdziale można będzie zdać sobie sprawę z zalet i
ograniczeń zarówno metody badań historycznych, jak i analizy morfo-
ogicznej, oraz lepiej zrozumieć potrzebę posługiwania się olejno tymi
dwiema komplementarnymi metodami, zwarty rozdział, poświęcony pewnej
grupie współzależnych symboli (Księżyc-Wody-Płodność itd.), to opis
typu lo°rtol°gicznego, stawiający sobie za cel pokazanie okreś-
ycn struktur. Wreszcie ostatni rozdział podsumowuje
26
Ohrazi1 i symbole
Przedmowa
27
wyniki wszystkich naszych badań, podejmowanych z różnych punktów
widzenia, w celu uporządkowania problematyki symbolizmu magiczno-
religijnego.
Psychologa zainteresują najprawdopodobniej dwa pierwsze rozdziały
tej książki oraz rozdział ostatni. Czytelnik: nie mający zbyt wiele
czasu mógłby ostatecznie pominąć? wszystkie analizy i odnośniki do
rozdziałów III i IV. Nie; uznaliśmy jednak za właściwe usunięcie tych
przypisów.] Pośpieszne uogólnienia to prawdziwa pułapka w badaniach;
nad symbolizmami. Amatorzy skłonni są poprzestawać na pierwszych
napotkanych dokumentach i budować śmiałe „ogólne" interpretacje
symboli. Nam natomiast zależało na przedstawieniu przynajmniej dwu
konkretnych próbek analizy symboli, aby udowodnić, jak bardzo materia
ta jest w rzeczywistości delikatna i złożona. Z drugiej strony,
chcieliśmy udostępnić psychologom, krytykom literackim czy nawet
filozofom kilka przyczynków na tyle wyczerpujących, by w razie potrzeby
mogli posługiwać się nimi dla własnych celów. W książkach psychologów i
krytyków literackich natrafia się nierzadko na dokumentację histo-
ryczno-religijną gorzej niż niedostateczną, wręcz błędną: książki,
które im służą za źródła, to najczęściej płody amatorów pozbawionych
jakiegokolwiek zmysłu krytycznego lub też „teoretyków" zamkniętych w
kręgu własnych: badań9. Nie-specjaliści odpowiadają, i słusznie, że nie
jest
9 Freud uważał, że odkrył „źródło" religii w kompleksie Edypa
rodzącym się z pierwotnego ojcobójstwa, rytualnie powtarzanego w
„ofiarach totemicznych". Opracował on swą teorię — którą
psychoanalitycy zdają się wciąż jeszcze uznawać — w latach 1911—1912,
wykorzystując hipotezę „hordy pierwotnej" Atkin-sona i „ofiary-
sakramentu totemicznego" Robertsona Smitha. W czasie gdy Freud pracował
nad swym wyjaśnieniem religijności i wyobrażał sobie, że znalazł
„źródło" religii, obie wspomniane hipotezy nie były już w najmniejszym
nawet stopniu uznawane przez kompetentnych etnologów i historyków
religii-Chociaż Freud czytał Frazera i znał wnioski, do jakich on
doszedł: iż totemizm jako fenomen społeczno-religijny n ie
ich rolą wyręczać etnologów ani historyków religii; że nie mają ani
możliwości, ani potrzeby, by podejmować długotrwałe badania, i że
zmuszeni są poprzestać na opracowaniach „ogólnych", które mają pod
ręką. Niestety najczęściej trafiają im w ręce „opracowania ogólne"
najpośledniej-szego gatunku, a jeśli mieli więcej szczęścia,
niejednokrotnie rozumieją je opacznie lub czytają nazbyt pobieżnie.
Oto dlaczego oparliśmy się pokusie usunięcia aparatu krytycznego:
być może niektórzy nie-specjaliści będą czuli potrzebę nawiązania
bliższego kontaktu z całością literatury przedmiotu w dziedzinie
etnologii i historii religii, zamiast żywić się pożałowania godnymi,
tracącymi myszką elukubracjami dyletantów i „teoretyków", którym
chodziło
jest uniwersalny (liczne plemiona „prymitywne" w ogóle go nie znają) i
że „ofiara"-„sakrament totemiczny" występuje niezwykle rzadko (znamy
zaledwie cztery takie przypadki — i to na dodatek w nierównym stopniu
zbadane — na wiele setek plemion totemicznych!) — niemniej jednak Totem
i tabu ukazało się w formie książkowej w 1913 roku i od tego czasu jest
stale wznawiane i tłumaczone na wiele języków... [Zob. Totem i tabu.
Kilka zgodności w życiu psychicznym dzikich i neurotyków, przełożyli
Robert Reszke i Marcin Poręba, Wydawnictwo KR, Warszawa 1997 — przyp.
tłum.] (Na usprawiedliwienie Freuda można by przypomnieć, że w 1912
roku ukazała się słynna praca Emile'a Durkheima Elementarne formy życia
religijnego [przełożyła Bella Szwarcman-Czarnota, opracowała Elżbieta
Tarkowska, PWN, Warszawa 1992 — przyp. tłum.], książka cenna pod
wieloma względami, momentami wręcz genialna, jednak w nieznośny sposób
oparta na bezpodstawnych przesłankach. Durk-neim, znacznie lepiej
poinformowany niż Freud, popełnił ten sam błąd metodologiczny,
upatrując w totemizmie „źródło" religii. en wybitny uczony lepiej by na
tym wyszedł, gdyby wziął pod Wagę prace swych kolegów etnologów i
antropologów, którzy czas już w wystarczającym stopniu pokazali, że
totemizm k^ejest najstarszą warstwą religii australijs-nłch; w|?ceJ
nawet: że w wielu kulturach archaicz-^y na
całym świecie nie występuje on
29
28
Przedmowa
Obrazy i symbole
przedi wszystkim o to, by zilustrować własne wywody! ogóhitjszej
natury. Piśmiennictwo psychologiczne, zwłasea psychoanalityczne,
oswoiło czytelnika z przj długiinitiistoriami indywidualnych
„przypadków". Niejed nokrome szczegółowym opisom marzeń sennych czy s
na jatjt niektórych pacjentów poświęca się całe stronice. W Wielkiej
Brytanii opublikowany został siedmiusetstro-nicowm traktujący o
„mitologii snów" jednego tylko osobni). Psychologowie zgodnie twierdzą,
że niezbędne jest obywanie in extenso wszystkich szczególnych „przy-
padkót", a kiedy zmuszeni są je skracać, czynią to niemal zawswbrew
sobie: ideałem byłoby publikowanie całości materiłw. Tym bardziej zatem
postępować należy w ten sposóliv badaniach nad danym symbolizmem:
trzeba przedj»dć jego zasadnicze rysy, ale też jego niuanse, wariant);
związane z nim wątpliwości.
Otąwiście kwestią kluczową i najtrudniejszą do rozwikłaj jest
problem interpretacji. W zasadzie zawsze możnapstawić kwestię
prawomocności danej hermeneu-tyki. Poprzez liczne zestawienia, za
pomocą zarówno zro-zumialycti stwierdzeń (tekstów, rytuałów,
konstrukcji sym-boliczijch), jak i na poły zrozumiałych aluzji, można
pokazana przykładach, co „oznacza" taki czy inny symbol. Altmożna także
postawić pytanie w inny sposób: czy ci, ktÓR)' posługują się symbolami,
uświadamiają sobie ich wszystkie implikacje teoretyczne? Przykładowo,
kiedy analizie symbolizm Drzewa Kosmicznego mówimy, że Drzewoio
znajduje się w „Środku Świata", czy oznacza to, że wsący członkowie
społeczności znających tego typu DrzewilCosmiczne są również świadomi
całej złożoności symbolami „Środka"? Otóż skuteczność symbolu jako
narzędzia poznania nie zależy od stopnia zrozumienia go przez tjldego
czy innego osobnika. Teksty i budowle symbobne dostarczają licznych
dowodów na to, że przy- -\ najmnitjdla niektórych członków społeczności
archaicz-', nych Sjfbolizm „Środka" jako całość był w pełni zro-j
zumialj; reszta społeczności zadowalała się „uczestnicze-l
niem" w tym symbolizmie. Trudno zresztą określić granice tego
uczestnictwa, zmieniającego się w zależności od nieokreślonej liczby
czynników. Jedyne, co można powiedzieć, to to, że aktualizacja symbolu
nie następuje w sposób automatyczny: związana jest ona z tempem i z
napięciami życia społecznego, zaś w ostatecznym rozrachunku — z rytmami
kosmicznymi.
Ale wszelkie upadki czy aberracje, którym symbolizm podlega ze
względu na to, że jest on p r z e ż y w a n y, nie podważają
sensowności prób jego wyjaśniania. Odwołajmy się tu do przykładu
należącego do nieco innego porządku: czy aby właściwie ocenić symbolizm
Boskiej komedii należy pytać o to, co miliony czytelników na całym
świecie rozumieją, czytając to trudne dzieło, czy raczej o to, co sam
Dante czuł i myślał, pisząc je? Jeśli chodzi o swobodniejsze, to znaczy
powstające w większym stopniu pod wpływem natchnienia utwory poetyckie,
na przykład dzieła romantyzmu niemieckiego, to interpretując ich
symbolizm, nie mamy wręcz prawa poprzestać na tym, co autorzy sądzili o
swych utworach. Faktem jest, że najczęściej autor nie obejmuje w pełni
znaczenia swego dzieła. Archaiczne symbolizmy pojawiają się
spontanicznie nawet w dziełach „realistów", którzy nic o nich nie
wiedzą.
Zresztą ten spór o usankcjonowanie granic objaśniania symbolizmów
jest zupełnie daremny. Jak widzieliśmy, mity niszczeją, symbole ulegają
zeświecczeniu, ale nigdy nie giną one całkowicie, nawet w skrajnie
pozytywistycznej cywilizacji XIX wieku. Symbole i mity przychodzą z
zbyt daleka: stanowią one cząstkę istoty ludzkiej i muszą ujawnić się w
każdej sytuacji egzystencjalnej człowieka w Kosmosie.
Pragnąłbym w tym miejscu podziękować jeszcze memu
mistrzowi i przyjacielowi Georges'owi Dumezilowi, profe-
rowi College de France, który zechciał przeczytać i po-
30
Obrazy i symbole
Rozdział I SYMBOLIZM „ŚRODKA''
prawić pierwszą wersję rozdziału trzeciego, a także w spo- i sób
szczególny mojemu drogiemu przyjacielowi, doktorowi Jeanowi
Gouilłardowi, który łaskaw był wnieść poprą- j| wki do pozostałych
części tego rękopisu.
••••- Paryż, w maju 1952 roku"
Psychologia a historia religii • • :
Wielu dyletantów zazdrości powołania historykowi religii. Czy jest
jakieś zajęcie szlachetniejsze i bardziej wzbogacające niż obcowanie z
wielkimi mistykami rozmaitych religii, otaczanie się symbolami i
tajemnicami, odczytywanie i poznawanie mitów wszystkich narodów? Laicy
wyobrażają sobie, że historyk religii jest równie dobrze zorientowany w
mitach greckich i egipskich, w autentycznym przesłaniu Buddy i w
misteriach taoistycznych, co w sekretnych rytuałach inicjacyjnych
społeczności archaicznych. Być może laicy nie całkiem się mylą,
wyobrażając sobie historyka religii pochłoniętego wielkimi, prawdziwymi
problemami, zajmującego się odczytywaniem najdonioślejszych symboli,
mitów najbardziej złożonych i wzniosłych z całej dostępnej mu masy
faktów. W rzeczywistości jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Wielu historyków religii jest tak zaabsorbowanych swoją specja-
izacją, że o mitach greckich czy egipskich, o przesłaniu Buddy, o
technikach taoistycznych i szamanistycznych wie niewiele więcej niż
amator umiejętnie dobierający swoje
ektury. Większość z nich zorientowana jest tak naprawdę
Y ko w niewielkim wycinku ogromnej dziedziny historii 'gil. Niestety,
nawet ten skromny wycinek jest najczęś-
>eJ badany tylko powierzchownie: odczytanie, edycja i tłu-aczenie
tekstów, próby ustalenia chronologii i badanie
32
Symbolizm „Środka "
33
Obrazy i symbole
wfVów, monografia historyczna lub katalog zabytków, i Mjalej. Zamknięty
w tematyce z konieczności ogranicz^, historyk religii często ma
poczucie, że wyśnioną! w Ibdości piękną karierę duchową złożył na
ołtarzu
;j rzetelności.
Ile przesadna dbałość o naukową rzetelność spowodo-historią religii
przestali się interesować oczytani
</. Poza nielicznymi wyjątkami, historycy religii są Cz5i tylko w
wąskim kręgu swych kolegów i uczniów. In%adko sięgają po ich książki:
albo dlatego, że są one zbjpecjalistyczne, albo — że są zbyt nudne i że
w osta-tec%m rozrachunku nie przyczyniają się do rozwoju dużego.
Czytelnikom powtarzano aż do znudzenia —'i właśnie uczynił sir James
Frazer na około dwudziestu 'iiiącach stron — że wszystko, o czym
myślał, marzył i ś 'Jczłowiek społeczności pierwotnych, wszystkie jego
mi1rytuały i doświadczenia religijne, wszyscy jego bogowi*! tylko stek
bzdur, potworności i zabobonów, szczęś-Hwiipogrzebanych dzięki postępom
racjonalizmu. Czytel-n'k!i powtarzano to tak długo, aż wreszcie dali
się Przlnać i przestali przejawiać zainteresowanie dla obiek-badań
historii religii. Przynajmniej część odbior-się teraz zaspokoić swoją
uzasadnioną cieka-wo>{ czytając bardzo niedobre książki o tajemnicach
Pirld, o cudach Jogi, o „praobjawieniach" czy Atlantydy— krótko mówiąc,
interesuje się zatrważająco słaby-mi Ustami dyletantów, neospirytystów
czy pseudookul-
» pewnego stopnia my sami, historycy religii, ponosi-to
odpowiedzialność. Chcieliśmy za wszelką cen? ć obiektywną historię
religii, nie zawsze zda-ja_c sbie sprawę, że to, co określaliśmy mianem
o b i e k -t Y Iz m u, było funkcją sposobu myślenia danej epoki-Od |
sko stu lat bezskutecznie dążymy do tego, by historia reliUi zaistniała
jako samodzielna dyscyplina, a mimo to, Jak nadomo, historia religii
wciąż mylona jest z antro-połoią, etnologią, socjologią, psychologią
religii, a nawet
z orientalistyką. Pragnąc za wszelką cenę zyskać prestiż „dyscypliny
naukowej", historia religii również doświadczyła na sobie wszystkich
kryzysów współczesnej nauki: historycy religii byli kolejno — a
niektórzy z nich są nadal _ pozytywistami, empirystami, racjonalistami
i historys-tami. Co więcej: żadna z „mód", które kolejno odcisnęły
piętno na historii religii, żadna z całościowych interpretacji fenomenu
doświadczenia religijnego nie była dziełem historyka religii. Wszystkie
one mają swe źródła w hipotezach postawionych przez wybitnych
językoznawców, antropologów, socjologów czy etnologów i przyjętych
następnie przez pozostałych badaczy, w tym także przez historyków
religii.
Obecnie sytuacja przedstawia się w sposób następujący: doszło do
znaczącego przyrostu stanu wiedzy, okupione to jednak zostało przesadną
specjalizacją, a nawet częściową rezygnacją z naszego powołania
(większość historyków religii przeobraziło się w orientalistów,
filologów klasycznych, etnologów itd.). Ponadto historia religii
uzależniona jest dziś od metod wypracowanych przez współczesną
historiografię i socjologię (jak gdyby historyczne studium rytuału czy
mitu było dokładnie tym samym, co historia takiego czy innego kraju
bądź monografia ludu pierwotnego). Krótko mówiąc, zapomniano o tym
podstawowym fakcie, że w wyrażeniu „historia religii" akcent powinien
zostać położony nie tyle na słowo h i s t o r i a, ile na słowo
religia. Jeśli bowiem jest wiele metod uprawiania historii — od
historii technik po historię idei to jest tylko jedna metoda badania
religii: skupienie się na taktach religijnych. Zanim zacznie się
uprawiać h i s -° r i ę czegoś, najpierw należy zrozumieć to coś samo
sobie i dla niego samego. Oto dlaczego należy w tym lejscu zaznaczyć
doniosłość dzieła profesora van der eeuwa, który tyle zrobił dla
fenomenologii religii i które-W 1CZne'.kfyskotliwe publikacje
przyczyniły się do pono-° 2a'nteresowama czytelników-niespecjalistów
samą
34
Obrazv i svtnbole
Svmboiizm „ Środku "
fośrednio zainteresowanie to rozbudziły także odkrycia! psjtfoanalizy i
psychologii głębi, w pierwszym rzędzie! profesora Junga. Wkrótce
okazało się, że ogromna! a historii religii stanowi niewyczerpalną
kopalnię! porównywalnych z zachowaniami psychiki indy-i walnej i
zbiorowej, które są przedmiotem badań psy-J chligów i psychoanalityków.
Wiadomo powszechnie, że| użjik, jaki psychologowie czynili z obserwacji
faktów| spfezno-religijnych, nie zawsze zyskiwał aprobatę histo-J ry'»
religii. Przeanalizujemy niebawem zastrzeżenia! zgtane wobec niektórych
takich analogii, często istotniej na|t śmiałych. Ale już teraz możemy
powiedzieć, żel gdtlf historycy religii widzieli przedmiot swych badani
w pfspektywie bardziej duchowej, gdyby starali się po-1 głS swe analizy
archaicznego symbolizmu religijnego,! wij psychologicznych czy
psychoanalitycznych interpre-tacjivv oczach specjalistów uchodzących za
zbyt powierz-1 chune, nie miałoby racji bytu. Psychologowie znaleźli j
w ezych książkach frapujące dane, rzadko natomiast; —ligłębne
wyjaśnienia. Zmusiło ich to do nadrobienia! istijących braków: zaczęli
wyręczać historyków religii i lansować hipotezy ogólne, często nazbyt
pochopne.
Srótko mówiąc, trzeba dziś pokonać trudności dwoja-1 kiejnatury: a) z
jednej strony, opowiedziawszy się za| prejżem, jaki daje obiektywna
historiografia, „naukowa",! historia religii zmuszona jest odpierać
zarzuty stawiane! hisiiyzmowi jako takiemu; b) z drugiej strony,
historial reliji musi także odpowiedzieć na wyzwanie rzucone jej! pni;
psychologię, a przede wszystkim przez psychologie j tóra— operując
bezpośrednio na danych historycz-| — proponuje hipotezy robocze
trafniejsze,; barfej płodne, a w każdym razie znajdujące większy|
oddjyięk niż tezy historyków religii.
łby lepiej zrozumieć te dylematy, przejdźmy do głów-1 ne^tematu
niniejszego rozdziału — symbolizmu „Srod-J ka",Historyk religii ma
prawo zapytać: jak rozumie pan| ten termin? O jakie symbole tu chodzi?
O jakie
i kultury? Może on następnie powiedzieć: wiadomo przecież, że czasy
Tylora, Mannhardta i Frazera dawno minęły; nie mamy już dziś prawa
mówić o mitach i rytuałach „w ogóle", o jednolitości reakcji człowieka
pierwotnego wobec Natury. Te uogólnienia, podobnie jak samo pojęcie
„człowieka pierwotnego", to abstrakcje. Konkretem są zaś zjawiska
religijne objawiające się w historii i poprzez historię, a zatem przez
tę historię uwarunkowane i zarazem ograniczone. Jaki sens może mieć
więc w historii religii formuła określająca na przykład rytualne
doznanie nieśmiertelności? Trzeba od razu określić, o jakiej
nieśmiertelności mówimy, gdyż a priori nie można zakładać, że cała
ludzkość posiadała spontanicznie intuicję lub nawet pragnienie
nieśmiertelności. Czy zatem pan, jako historyk religii, ma prawo mówić
o „symbolizmie Środka"? Czy wolno panu dokonywać tak lekkomyślnych
uogólnień? Czyż nie należałoby raczej zacząć od pytania: w jakiej
kulturze i w następstwie jakich wydarzeń historycznych wykrystalizowało
się religijne pojęcie „Środka" czy też pojęcie nieśmiertelności? Na ile
pojęcia te są uzasadnione przez organiczny system takiej lub innej
kultury i na ile stanowią jego integralną część? Jak się one
rozprzestrzeniły ł dzięki jakim ludom? Czyż nie trzeba najpierw
udzielić odpowiedzi na wszystkie te wstępne pytania, by móc uogólniać i
tworzyć systemy, wypowiadać się na temat rytuałów nieśmiertelności w
ogóle czy symboli „Środka"? W przeciwnym wypadku można wprawdzie mówić
o uprawianiu psychologii, filozofii czy nawet teologii — lecz nie
historii religii.
Wszystkie te zastrzeżenia uznaję za zasadne i —jako
istoryk religii — muszę brać je pod uwagę. Ale nie sądzę,
Y stanowiły one trudność nie do przezwyciężenia. Wiem
onale, ze mamy tu do czynienia ze zjawiskami religij-
^11,. które — z tego po prostu względu, że są z j a w i s -
na mi> t0 znaczy ze występują, że objawiają się nam — są
aczone przez moment historyczny swego powstania.
ma "czystych" faktów religijnych: poza historią, poza
17
Symbolizm „Środka"
36
Obrazy i symbole
czasem. Nawet najszlachetniejsze przesłanie religijne, najbardziej
uniwersalne doświadczenie mistyczne, najbardziej powszechne doznanie
czy zachowanie ludzkie — jak na przykład trwoga religijna, rytuał,
modlitwa — urzeczywistniając się, nabiera cech indywidualnych i zaczyna
podlegać ograniczeniom. Kiedy Syn Boży wcielił się i stał się
Chrystusem, mógł mówić tylko po aramejsku i zachowywać się tak, jak
Hebrajczyk żyjący w tamtej epoce — a nie jak jogin, taoista lub szaman.
Jego przesłanie religijne, mimo swego uniwersalizmu, było uwarunkowane
przez przeszłą i ówczesną historię narodu hebrajskiego. Gdyby Syn Boży
narodził się w Indiach, jego nauczanie musiałoby być zgodne ze
strukturą języków indyjskich oraz z tradycją historyczną i
prehistoryczną tej wielo-kulturowej społeczności.
Takie stanowisko pozwala zobaczyć ogrom postępu myślowego, jaki
dokonał się od czasów Kanta — którego uważać należy za prekursora
historyzmu — aż po ostatnich filozofów historystów czy
egzystencjalistów. Człowiek jako istota historyczna, konkretna,
autentyczna jest „w sytuacji". Jego autentyczna egzystencja przebiega w
historii, w czasie, w j e g o czasach, które są inne niż czasy jego
ojca. Nie są to również czasy ludzi współczesnych mu, lecz żyjących na
innym kontynencie czy choćby tylko w innym kraju. A zatem w imię czego
mówi się o zachowaniach „człowieka w ogóle"? Ów „człowiek w ogóle" to
przecież tylko abstrakcja; istnieje on dzięki nieporozumieniu, które
wynika z niedoskonałości naszego języka.
Nie miejsce tu, by podejmować filozoficzną krytyk? historyzmu i
egzystencjalizmu historystycznego. Krytyka ta została już
przeprowadzona, i to przez autorów bardziej kompetentnych ode mnie.
Zauważmy tylko przy okazji, że teza dotycząca historycznych uwarunkowań
duchowego życia człowieka nawiązuje — na innym poziomie i za pomocą
innych narzędzi dialektycznych — do dziś już nieco przebrzmiałych
teorii determinizmów geograficznych, ekonomicznych, społecznych, a
nawet fizjologicz-
nych. Oczywiście nikt nie zaprzeczy, że fakt duchowy, jako fakt ludzki,
musi być uwarunkowany przez wszystko to, co wywiera wpływ na
kształtowanie się człowieka: od anatomii i fizjologii po język. Innymi
słowy, można mówić o faktach duchowych tylko przy założeniu
całkowitości istoty ludzkiej, zawierającej w sobie i organizm
fizjologiczny, i byt społeczny, i człowieka ekonomicznego, itd. Ale
wszystkie te uwarunkowania nie wystarczają do określenia istoty życia
duchowego.
Historyk religii tym różni się od historyka tout court, że obcuje z
faktami, które — będąc faktami historycznymi
— dają świadectwo postaw znacznie przekraczających historyczny wymiar
zachowań ludzkich. O ile prawdą jest, że człowiek znajduje się zawsze
„w sytuacji", to sytuacja ta nie zawsze jest historyczna, to znaczy
uwarunkowana wyłącznie przez aktualny moment historyczny. Człowiek
całkowity poza swą kondycją historyczną zna również inne sytuacje: na
przykład stany snu, marzenia, melancholii i nieobecności duchem,
zachwytu estetycznego, ucieczki od rzeczywistości itd. — i wszystkie te
stany wcale nie są „historyczne", choć są równie autentyczne i ważne
dla ludzkiej egzystencji, co jej sytuacja historyczna. Człowiek
doświadcza zresztą wielu rytmów czasowych, a nie tylko czasu
historycznego, to znaczy własnej, historycznej współczesności.
Wystarczy posłuchać dobrej muzyki, zakochać się bądź zatopić w
modlitwie, by wyjść poza historyczną teraźniejszość, osiągając „wieczne
teraz" miłości i religii. Wystarczy nawet otworzyć książkę lub obejrzeć
spektakl teatralny, by odnaleźć inny rytm czasowy
• można by go określić mianem czasu skondensowanego
który z pewnością nie jest czasem historycznym. Zbyt
zybko przesądzono o tym, że autentyczność egzystencji
jL ezy wyłącznie od świadomości własnej historyczności.
a świadomość historyczna odgrywa raczej niewielką
v w świadomości człowieka, nie mówiąc o obszarach
lujS*ladom°ści, które także współtworzą całkowitą istotę
3- im bardziej dana świadomość jest rozbudzona, tym
Svmbolizm ..Środka"
Obmzv i svmbole
39
38
bardziej przekracza ona własną historyczność. Świadczą; o tym choćby
przykłady mistyków i mędrców wszystkich epok, w pierwszym rzędzie tych
pochodzących ze Wschodu.
Historia i archetypy
Odłóżmy jednak na bok zarzuty, jakie można by postawić historyzmowi
i egzystencjalizmowi historystyczne-mu, i powróćmy do zasadniczego
tematu naszych rozważań, którym są dylematy historyka religii. Jak
powiedzieliśmy, zbyt często zapomina on, iż ma do czynienia z
pierwotnym i całościowym zachowaniem ludzkim, a zatem, że jego rola nie
powinna sprowadzać się do r e j e s t -racji historycznych przejawów
tego zachowania; powinien on postarać się zgłębić jego znaczenia i
artykulacje. Zwróćmy uwagę na jeden tylko przykład. Wiadomo dziś, że
niektóre mity i symbole zostały szeroko rozpowszechnione przez pewne
typy kultur. Oznacza to, że te mity i symbole są nie tyle
spontanicznymi odkryciami człowieka pierwotnego, ile wytworami ściśle
określonego kompleksu kulturowego, wykreowanego i upowszechnionego
przez pewne społeczności. Wytwory ; te rozprzestrzeniły się bardzo
daleko od swego źródła i zostały przejęte przez ludy i grupy społeczne,
które inaczej by ich nie poznały.
Uważam, że e t n o l o g, badający w sposób jak najbardziej
wnikliwy relacje pomiędzy danymi kompleksami religijnymi a pewnymi
typami kultur i określający etapy rozprzestrzeniania się tych
kompleksów, może uznać rezultaty swych badań za satysfakcjonujące.
Inaczej rzecz się ma zhistorykiem religii. Kiedy odkrycia etnologu!
zostaną już zaakceptowane i przyswojone, musi on p°'; stawić kolejne
pytania: dlaczego owe mity i symbole tak się rozprzestrzeniły? Cóż
nowego przynoszą? Dlaczego w procesie rozprzestrzeniania się pewne
szczegóły — na'
wet bardzo ważne — zanikają, podczas gdy inne nie? Jednym słowem: na
jaką potrzebę odpowiadają te mity i symbole, że tak się
rozpowszechniły? Pytań tego rodzaju nie należy pozostawiać do
rozstrzygnięcia psychologom, socjologom ani filozofom, gdyż nikt nie
jest przygotowany lepiej niż historyk religii do udzielenia na nie
odpowiedzi.
Wystarczy zadać sobie trud zbadania tego problemu, by stwierdzić, że
symbole, mity i rytuały — zarówno te przejmowane, jak i te odkrywane
spontanicznie — mówią zawsze o sytuacji ostatecznej człowieka, a nie
tylko o jego sytuacji historycznej; sytuacji ostatecznej, to znaczy
tej, którą człowiek odkrywa, uświadamiając sobie swe miejsce we
Wszechświecie. Misja historyka religii polega przede wszystkim na
rzucaniu światła na owe sytuacje ostateczne, w czym praca jego bliska
jest poszukiwaniom psychologii głębi czy nawet filozofii. Badania takie
są możliwe i już nawet zostały podjęte. Zwracając uwagę na to, że w
psychice człowieka współczesnego przetrwały symbole i motywy mityczne,
pokazując, że spontaniczne odkrywanie na nowo archetypów pierwotnego
symbolizmu jest wspólne wszystkim istotom ludzkim, bez względu na ich
rasę i środowisko historyczne, psychologia głębi uwolniła historyka
religii od jego ostatnich wahań. Nieco dalej przytoczymy kilka
przykładów spontanicznego odkrywania na nowo pierwotnego symbolizmu i
zobaczymy, czego mogą one nauczyć historyka religii.
Teraz już widzimy, jakie perspektywy mogłyby się
otworzyć przed historią religii, gdyby umiała ona wykorzy-
ac wszystkie te odkrycia, zarówno własne, jak i będące
zasługą etnologii, socjologii i psychologii głębi. Gdyby
c^ ona religii uznała za przedmiot swych badań nie tylko
owieka jako istotę historyczną, ale także jako symbol
śmi ^' Wtec*y m°głaby stać się — proszę wybaczyć nam to
pro^e sformułowanie — metapsychoanalizą. Do-
2ro Zl'aby ona bowiem do przebudzenia i ponownego
lenia pierwotnych symboli i archetypów, żywych
Obrazv i symbole
40
Symbolizm „Środka"
41
bądź zastygłych w tradycjach religijnych całej ludzkości! Odważyliśmy
się użyć terminu „metapsychoanaliza", gdyżj chodzi nam o technikę
bardziej duchową, która możel służyć przede wszystkim wyjaśnianiu
teoretycznej treści! symboli i archetypów oraz uczynić przejrzystym i
spójnyrrj to, co „aluzyjne", ukryte bądź fragmentaryczne. Równiej
dobrze moglibyśmy określić tę technikę mianem nowej! maieutyki: tak jak
Sokrates, według Teajteta\ wydobywał! z umysłu myśli, których obecności
umysł ten nie byłl świadom, tak i historia religii mogłaby pomóc w
narodziJ nach nowego człowieka, bardziej autentycznego i pełniej-!
szego, gdyż przez badanie tradycji religijnych człowiek! współczesny
nie tylko mógłby odkryć na nowo zachowania! archaiczne, ale i
uświadomić sobie związane z nimi bogac-J two duchowe.
Maieutyka ta, oparta na symbolizmie religijnym, po-J zwoliłaby
również człowiekowi współczesnemu uwolnić! się od prowincjonalizmu
kulturowego, a przede wszystkimi od historycznego i
egzystencjalistycznego relatywizmu. Jak! zobaczymy bowiem, człowiek
przeciwstawia się historii! nawet wówczas, gdy stara się ją tworzyć,
kiedy sądzi, żel sam jest tylko i wyłącznie „historią". A w tej samej
mierze/ w jakiej przekracza on swój moment historyczny i ulegał
pragnieniu przeżywania na nowo archetypów, realizuje się! jako istota
całkowita i uniwersalna. Swe archetypowej zachowania człowiek
współczesny odkrywa o tyle, o ilej przeciwstawia się historii. Nawet
jego sen czy skłonności! orgiastyczne mają swój wymiar duchowy. Już
choćby przez! to, że w głębi swego istnienia odnajduje rytmy kosmiczne!
— na przykład następstwo dni i nocy czy pór roku — zdo-l bywa on
pełniejszą świadomość swego losu i znaczenia.
Za pośrednictwem historii religii człowiek współczesny! mógłby też
zrozumieć na nowo symbolizm swego ciała>r
1 Zob. Platon, Teajtet, 149a i nast, 161e, przełożył Władysła*|
Witwicki, PWN, Warszawa 1959, s. 26 i nast., s. 51 i nast. [PrzyP;J
tłum.]
będącego antropokosmosem. Możliwości, jakie w tym względzie dają
rozmaite techniki wyobraźni, szczególnie zaś techniki poetyckie, są
niczym wobec obietnic historii religii- Cały jej potencjał przetrwał
uśpiony w człowieku współczesnym — rzecz w tym, by go rozbudzić i
dopuścić do progu świadomości. Uświadamiając sobie na nowo swój
symbolizm antropokosmiczny — który jest po prostu wariantem
archaicznego symbolizmu — człowiek współczesny wzbogaci swą egzystencję
o nowy wymiar, całkowicie nie znany egzystencjalizmowi i dzisiejszemu
historyzmowi: autentyczny i bardziej wartościowy sposób istnienia,
który ochroni go przed nihilizmem i relatywizmem historycznym, nie
wykluczając go jednocześnie z historii. Historia sama mogłaby bowiem
pewnego dnia odnaleźć swój właściwy sens, stając się epifanią
błogosławionej i absolutnej kondycji ludzkiej. Wystarczy przypomnieć
sobie, jakie znaczenie judeochrześcijaństwo przypisywało egzystencji
historycznej, by zrozumieć, w jaki sposób i w jakim sensie historia
może stać się „błogosławiona" i „absolutna".
Nie oznacza to oczywiście, że racjonalistyczna analiza historii religii
może lub powinna zastąpić samo doznanie religijne, a tym bardziej
doświadczenie wiary. Ale nawet dla świadomości chrześcijańskiej
maieutyka posługująca si? archaicznym symbolizmem może okazać się
przydatna. Chrześcijaństwo odziedziczyło niezwykle starą i złożoną
tradycję religijną, której struktury — mimo przewartościowań, jakie
nastąpiły w obrębie koncepcji teologicznych ^wzorów wartości duchowych
— przetrwały w Kościele, ażdym razie człowiek wierzący nie może przejść
jętme wobec tego, co we Wszechświecie jest — uży-0 terminol°gii
chrześcijańskiej — znakiem Chwały
na ś^Jt?nallstyczna analiza religii wydobędzie wreszcie nieje °
dzienne fakt dotychczas niedoceniany: że ist-
gnipy sył -108ika symbolu> że przynajmniej niektóre ymb okazują
się spójne, logicznie powiązane ze
42
Symbolizm „Środka"
Obrazv i s\'inbole
43
sobą2; żadnym słowem, można je systematyzować,! tłumaczyli pojęcia
racjonalne. Z tą wewnętrzną logiką! symboli ijje się istotny,
pociągający za sobą licznej konsekw«t|t, problem: czy także pewne sfery
nieświado-I mości intjijdualnej i zbiorowej są zdominowane przez logos,
czitj mamy tu do czynienia z przejawami nad-J świadorrujji Problemu
tego nie da się rozwikłać żal pomocą HEJ tylko psychologii głębi,
zajmuje się onal bowiem iubolizmami utworzonymi najczęściej z okru-J
chów, z jijustkowych przejawów psychiki przeżywającej! kryzys lulgwet
znajdującej się w stanie patologicznego! regresu. 4, odkryć prawdziwe
struktury i funkcje sym-J boli, naltj skierować się ku przeogromnym
zasobom! historii relj. Trzeba jednak umieć w nich wybierać, gdyżl nasz
matul badawczy stanowią niejednokrotnie formy! schyłkowfiypaczone lub
po prostu nieciekawe. Jeśli chce! się zdobjdpowiednie zrozumienie
archaicznego sym-J bolizmu rii|ijnego, należy przeprowadzić pewną
selekcję,] podobnie |i żeby wyrobić sobie zdanie o jakiejś obcej]
literaturz** wystarczy wypożyczyć pierwszych lepszych] dziesięciujy stu
książek z najbliższej biblioteki publicz-J nej. Naleiimieć nadzieję, że
historycy religii, wzorem] swych koliśw — historyków literatury,
dokonają kiedyś] hierarchią zebranych materiałów, biorąc pod uwagę ich]
wartość i». Ale i tu znajdujemy się dopiero u początku] drogi.
-,- . Obraz świata
SpołeciDŚci archaiczne i tradycyjne otaczający Jel świat poslugają
jako mikrokosmos. Poza granicami ich] świata wyuczającymi jego
odrębność rozciągają się ob-| szary tego, co nieznane i pozbawione
formy. Po jednej l
2 Zob. ijfejał III: „Bóg związujący" i symbolizm [s. 105 i rui
niniejszego tomu — przyp. wyd. poi.].
stronie istnieje przestrzeń kosmiczna — zamieszkana i zorganizowana, po
drugiej zaś, za granicami tej oswojonej przestrzeni, rozciąga się
nieznana i przerażająca kraina demonów, upiorów, umarłych, obcych;
jednym słowem: chaos, śmierć, noc. Ten obraz zamieszkanego mikrokos-
mosu, otoczonego pustkowiem utożsamianym z chaosem bądź z krainą
umarłych, przetrwał nawet w wysoko rozwiniętych cywilizacjach, takich
jak Chiny, Mezopotamia czy Egipt. Istotnie, wiele tekstów powstałych na
ich obszarze mówi o szturmujących granice wrogach jako o upiorach,
demonach czy mocach chaosu. I tak przeciwnicy Faraona uważani są za
„synów zniszczenia", „wilki", „psy" itd. Sam Faraon utożsamiany jest z
bogiem Ra, pogromcą smoka Apofisa, jego wrogowie zaś — z tym mitycznym
smokiem3. Wrogowie jako ci, którzy atakują i zagrażają bezpieczeństwu
bądź nawet przetrwaniu miasta (czy jakiegokolwiek innego zamieszkanego
i zorganizowanego obszaru), utożsamiani są z mocami demonicznymi, gdyż
próbują na powrót sprowadzić mikrokosmos do stanu chaosu, to znaczy —
zniweczyć go. Destrukcja ustalonego porządku, rozbicie archetypowego
obrazu równoważne było z powrotem do chaosu, do poprzedzającego
kosmogonię stanu bezkształtu i niezróżnicowania. Zwróćmy uwagę na to,
że po dziś dzień posługujemy się tymi samymi obrazami dla wyrażenia
niebezpieczeństw grożących pewnego rodzaju cywilizacjom: mówi się
zwłaszcza o „chaosie", 0 „bezładzie", o „ciemnościach", w których
pogrąży się „nasz świat". Wszystkie te wyrażenia — wyraźnie to o
czuwamy — oznaczają zniesienie pewnego porządku, osmosu, określonej
struktury, i pogrążenie się na nowo
Rei Z°b' Eliade' Le Myffte de 1'Eternel Retour: Archetypem et opubTk0"'
Gallimard' Paris 1949< s- 68 i nast. [Fragmenty esejów W&h° P° P°lskli
W: Eliade' Sacrum- mit, historia. Wybór Przeło •' j 0rU dokonał i
wstępem opatrzył Marcin Czerwiński, --. nr. Y Anna Tatarkiewicz,
wydanie III: PIW, Warszawa 1993 "p. tłum.]
Symbolizm „Środka"
45
Obruzv i svmbole
44
w stanie płynnym, pozbawionym formy, inaczej mówiąc! — chaotycznym.
Koncepcja wroga przybierającego postać istoty demonicznej, będącego
prawdziwym wcieleniem sił zła, również' przetrwała do naszych czasów.
Psychoanaliza tych wciąż żywych obrazów mitologicznych pokaże nam być
możej do jakiego stopnia rzutujemy na „wrogów" własne czycielskie
popędy. Ale ten problem przekracza nasze kompetencje. My chcielibyśmy
pokazać, że dla świata archaicznego wrogowie zagrażający
mikrokosmosowi byl| zwykle niebezpieczni nie jako istoty ludzkie po
prostu, ale jako wcielenie nieprzychylnych i niszczycielskich mocy!
Bardzo możliwe, że umocnienia, które miały zapewniaj bezpieczeństwo
okolicom zamieszkanym przez ludzi, były zrazu konstrukcjami magicznymi;
wszystkie te fosy, labi| rynty, mury obronne itd. bardziej nadawały się
do tego, by odpierać ataki złych duchów niż najazdy istot ludzkich4
Jeszcze w nie tak znowu odległej przeszłości, na przykład w okresie
średniowiecza, mury miast rytualnie poświęcano! by stanowiły obronę
przed Szatanem, chorobą i śmiercią Zresztą archaiczny symbolizm także^
nie wahał się utożl samiać najeźdźcy z Szatanem czy ze Śmiercią. W
ostateczl nym rozrachunku bowiem rezultat ich ataków — diabelskich,
jak i militarnych — jest zawsze taki sam zniszczenie, rozkład, śmierć.
Każdy mikrokosmos, każdy zamieszkany obszar posia da coś, co nazwać
by można „Środkiem" — miej scen świętym par excellence. Tu właśnie, w
tym Środku, sac rum objawia się najpełniej: albo w formie elementarnyc
hierofanii, znanych ludom „prymitywnym" jako miejsc! totemiczne, groty,
w których grzebie się czuringi, itd., alb w bardziej rozwiniętej formie
bezpośrednich epifanii boi gów, jak to ma miejsce w kulturach
tradycyjnych. Ali
4 Zob. W.J. Knight, Cumaean Gates, Oxford 1936; K. Kerenyl
Labyrinth-Studien, „Albae Yigilae", z. XV Amsterdam-Leipzif 1941.
symbolizmu Środka i jego przestrzennych realizacji nie należy
postrzegać z punktu widzenia zachodniego racjonalizmu. Każdy z
mikrokosmosów może mieć bowiem wiele „środków". Jak wkrótce zobaczymy,
wszystkie cywilizacje Wschodu — Mezopotamia^ Indie, Chiny itd. — znają
nieograniczoną liczbę takich „Środków". Więcej nawet: każdy taki
„Środek" uznawany jest za „Środek Świata", i nawet taką dosłownie nosi
nazwę. Ponieważ chodzi o przestrzeń świętą, objawioną poprzez
hierofanię lub stworzoną za pośrednictwem rytuału, a nie o przestrzeń
świecką, jednolitą i geometryczną, wielość „Środków Ziemi" w obrębie
danego obszaru zamieszkania nie stanowi żadnej przeszkody5. Stoimy
wobec geografii sakralnej i mitologicznej, jedynej naprawdę
rzeczywistej, a nie geografii świeckiej, „obiektywnej", w pewnym sensie
abstrakcyjnej i mało istotnej, będącej teoretyczną kombinacją jakiejś
przestrzeni i jakiegoś świata, w którym się nie mieszka, więcej nawet —
którego się nie zna.
W geografii mitologicznej przestrzeń święta jest przestrzenią
rzeczywistą par excellence, albowiem — jak to niedawno zostało
pokazane6 — w świecie społeczności pierwotnych mit jest rzeczywisty,
opowiada bowiem o przejawach prawdziwej rzeczywistości: o sacrum. W
takiej przestrzeni właśnie nawiązuje się bezpośrednia łączność z
sacrum, które może się zmaterializować w postaci pewnych przedmiotów
(czuringi, wizerunki bóstwa itd.) lub przejawiać w symbolach
hierokosmicznych (Słup Świata, Drzewo Kosmiczne itd.). W kulturach,
które ^nają koncepcję trzech obszarów kosmicznych — Nieba, bierni i
Piekła — „środek" to punkt ich styku. To właśnie
6 Zob. Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 354 i nast. ten' R'
Pettazzoni> Miti e Leggende, /, Torino 1948, s. V; Z6', verita del
M/to, „Studi e Materiale di Storia delie Reli-' l' XXI/1947-l 948, s.
104-116; G. van der Leeuw, Die der M-vthe"' Festschrift Jur Alfred
Bertholet, Tiibingen 287-293; Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 394 i
nast.
47
Svmbolizm „ Środka "
46
Obrazy i symbole
w nim możliwy jsprzeskok na inny poziom ontologiczny [une rupture
deuau] i zarazem łączność między tymi trzema obszaranjlamy powody
sądzić, że obraz trzech poziomów kośnych jest stosunkowo dawny.
Występuje on przykładowiiPigmejów Semang z półwyspu Malak-ka: w środku
śwhwznosi się ogromna skała Batu-Ribn, pod którą znajduje Piekło.
Niegdyś z Batu-Ribn wyrastało drzewo, klap pień sięgał nieba7. Piekło,
środek ziemi i „brama" tia znajdowały się zatem na jednej osi, po
której możnajj było przedostać do innego obszaru kosmicznego. MU by
wątpić w autentyczność tej teorii kosmologicznej ńnangów, gdybyśmy nie
mieli podstaw do twierdzenia, aisama teoria funkcjonowała już w epoce
prehistoryczną1 Semangowie mawiają, że niegdyś pień drzewa
łączilfierzchołek Góry Kosmicznej — Środek Świata — iUiebem. Jest to
aluzja do pewnego niezwykle rozposechnionego motywu mitologicznego:
niegdyś komunii^ z Niebem i kontakty z bóstwem były proste i
„naturafe'; w następstwie rytualnej przewiny łączność ta zostalarwana i
bogowie schronili się jeszcze wyżej w niebiosa. Tylko znachorom,
szamanom, kapłanom, herosom (lź władcom udaje się odnowić, na krótką
chwilę i tjio na własny użytek, kontakty z Niebem9. Mit pierwtgo raju,
utraconego w konsekwencji jakiejś przewinyia doniosłe znaczenie, ale —
choć w pewnym stopnftczy się z przedmiotem naszych rozważań — nie mosty
go teraz podjąć.
7 P. Schebesta, lj Pygmees (przekład na francuski: Pa"s 1940), s.
156 i nasi
8 Zob. na przykliW. Gaerte, Kosmische Yorstellungen /"' Bilde
prahistorischtleit: Erdberg, Himmelsberg, Erdnabel und Weltenstróme,
„Anibpos", t. IX/1914, s. 956-979.
Zob. Eliade, Sz&iizm i archaiczne techniki ekstazy, przeł°' żył
Krzysztof Kocjai(pracował naukowo Jerzy Tulisow, Wydawnictwo Naukowe
BN, Warszawa 1994.
Symbolizm „Środka"
Powróćmy zatem do obrazu trzech poziomów kosmicznych, połączonych
osią przechodzącą przez „Środek". Ten archetypowy obraz występuje
przede wszystkim w najstarszych cywilizacjach Bliskiego Wschodu. Nazwa
świątyń w Nippur, w Larsa i Sippar brzmiała Dur-an-ki — „miejsce między
niebem a ziemią". W Babilonie rozpowszechnione były nazwy w rodzaju
„Dom u podstaw Nieba i Ziemi", „Więź między Niebem a Ziemią". Tam też
możliwa była łączność Ziemi z niższymi poziomami, gdyż miasto to
zbudowane zostało na bap-apsi, „Wrotach apsu"; apsu zaś oznacza wody
Chaosu, które istniały przed Stworzeniem. Podobną tradycję spotykamy u
Hebrajczyków. Skała Jerozolimy wrzynała się głęboko w wody podziemne
(tehom). Powiedziane jest w Misznie, że Świątynia znajduje się właśnie
nad tehom (hebrajskim równoważnikiem apsu}. l podobnie jak w Babilonie
istniały „wrota apsu", tak skała świątyni jerozolimskiej zawierała
„gardziel tehom". Podobne tradycje istnieją w świecie indoeuropejskim.
U Rzymian na przykład punkt, w którym świat ziemski styka się z
obszarami podziemnymi, to mundus. Świątynia rzymska również stanowiła
strefę przecięcia się świata wyższego (boskiego), ziemskiego i
podziemnego (piekielnego)10.
W istocie każde wschodnie miasto znajdowało się w środku świata.
Babilon był Bab-ilani, „wrotami bogów", Edyż to tamtędy bogowie
zstępowali na ziemię. Stolica absolutnego władcy chińskiego znajdowała
się w pobliżu synącego cudami „Wznoszącego się Drzewa", Jianmu, gdzie
przecinają się trzy kosmiczne płaszczyzny: Niebo, letnia i Piekło.
Przykłady takie można by wyliczać w nie-
nczoność. Wszystkie miasta, świątynie czy pałace uwa-
e ^ Środki Świata są tylko mnożonymi w nieskoń-osc repHkami pierwotnego
obrazu: Kosmicznej Góry,
nast.
2°b. Eliade, Le Mythe de l'Eternel Retour, dz. cyt., s. 32
Symbolizm ,,Środka'
Obrazv i svmbole
49
48
Drzewa Świata czy centralnie położonego Słupa, dźwigającego sfery
kosmiczne.
Symbol Góry, Drzewa czy Słupa wzniesionego w Środku Świata jest
niezwykle rozpowszechniony. Przypomnijmy o Górze Meru w tradycji
indyjskiej, o Hara Berezati Irańczyków, o Himingbjór Germanów, o „Górze
Krajów" z tradycji mezopotamskiej, o Górze Tabor w Palestynie (co może
oznaczać tabbur, to jest „pępek", omfalos), o Górze Gerizim, także
znajdującej się w Palestynie, która nazywana jest dosłownie „pępkiem
świata", o Golgocie, która dla chrześcijan znajdowała się w środku
świata, itd." Ze względu na to, że pewne terytorium? miasto? świątynia
lub pałac królewski znajdowały się w „Środku Świata", to jest na
szczycie Góry Kosmicznej, uznawano je za miejsca najwyżej położone, za
jedyne, których nie zalałby Potop. „Potop nie dotknął ziemi Izraela" —
mówi jeden z tekstów rabinicznych. Wedle tradycji islamu najwyższym
miejscem ziemi jest Kaaba, gdyż „gwiazda polarna dowodzi, że znajduje
się ona naprzeciw środka Nieba"12. Nazwy świętych wież i świątyń
babilońskich świadczą o tym, że wiązano je z Górą Kosmiczną, to znaczy
Środkiem Świata: „Góra Domowa", „Dom Góry wszelkich ziem", „Góra
nawałnic", „Połączenie Nieba z Ziemią" itd. Zikkurat to dokładnie rzecz
biorąc góra kosmiczna, to znaczy symboliczny obraz Kosmosu: siedem
pięter wyobrażało siedem planetarnych niebios; wspinając się na nie,
kapłan dochodził do szczytu Wszechświata. Ten sam symbolizm legi u
podstaw ogromnej konstrukcji, jaką jest świątynia Boro-budur, zbudowana
na kształt sztucznej góry. Wejście na nią równoznaczne jest z
ekstatyczną podróżą do Środka Świata; wspinając się na najwyższy
poziom, pątnik przechodzi ze sfery niższej do wyższej, przekracza
przestrzeń świecka
;' Zob. Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 361; tenże, Le Mythe de
1'Eternel Retour, dz. cyt., s. 30 i nast.
12 Teksty cytowane w: Eliade, Le Mythe de l'Eternel Ret°ll>' dz.
cyt., s. 30 i nast.
i wkracza w „obszar czystości". Oto jeden z „rytuałów środka"13.
Szczyt Góry Kosmicznej to nie tylko najwyżej wzniesiony punkt
Ziemi, ale także pępek Ziemi, miejsce, w którym zaczęło się stwarzanie
świata. „Najświętszy stworzył świat niczym embriona"—czytamy w jednym z
tekstów rabinicznych. „Tak jak embrion rozwija się od pępka, tak i Bóg
rozpoczął stwarzanie świata od pępka, skąd świat rozprzestrzenił się we
wszystkich kierunkach". „Świat został stworzony począwszy od Syjonu"—
głosi inny tekst. Podobny symbolizm występuje w starożytnych Indiach:
wedle Rygwedy Wszechświat rozwija się, wychodząc od pewnego punktu
centralnego14.
Stworzenie człowieka, będące powtórzeniem kosmogonii, również dokonało
się w miejscu centralnym, w Środku Świata. Wedle tradycji
mezopotamskiej człowiek został ukształtowany „w pępku ziemi", tam gdzie
znajduje się także Dur-an-ki, „Połączenie Nieba z Ziemią". Ormuzd
stwarza praczłowieka, Gajomarda, w centrum świata. Raj, w którym Adam
stworzony został z prochu ziemi, znajduje się oczywiście w Centrum
Kosmosu. Raj był „pępkiem Ziemi" i—wedle pewnej tradycji syryjskiej—
znajdował się „na górze wyższej od wszystkich". Według syryjskiej
księgi Jaskinia skarbów Adam stworzony został w środku ziemi, w
miejscu, na którym później miał się wznosić krzyż Jezusa. Te same
tradycje zachowały się w judaizmie. Apokalipsa judaistyczna i midrasz
dodają, że Adam stworzony został w Jerozolimie. Ponieważ zaś został on
pochowany dokładnie w tym samym miejscu, czyli w środku świata, na
Golgocie, i jego także odkupi krew Chrystusa15. Ś ^rjkardziej
rozpowszechniony wariant symbolizmu ro ka to Drzewo Kosmiczne,
znajdujące się w centrum szechświata i stanowiące oś podtrzymującą
omawiane
cytowane w: Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 363 i nast.
/•?,„, , Ehade, Traktat..., dz. cyt., s. 364; tenże, Le Mythe de
15 Zob "'' dZ' Cyt' S' 36'
rllade' Traktat~' dz- cyt., s. 363 i nast.; tenże, Le ' Efernel Retour,
dz. cyt., s. 32 i nast.
Symbolizm „Środka"
Obrazy i symbole
51
przez nas wcześniej sfery. I Indie wedyjskie, i starożytne Chiny, i
mitologia germańska, a także religie „prymitywne' znają — wprawdzie pod
różnymi postaciami — to Drzewo Kosmiczne, które korzeniami dotyka
Piekieł, konarami za sięga Nieba. W mitologiach środkowej i północnej
Azji sieden bądź dziewięć gałęzi tego Drzewa symbolizuje odpowiedni^
siedem lub dziewięć sfer niebieskich, to jest siedem niebie
planetarnych. Nie mamy tu możliwości zatrzymać się dłużę przy złożonym
symbolizmie Drzewa Świata16. Skupimy si$ natomiast nad rolą, jaką
odgrywa on w „rytuałach środka'| Ogólnie rzecz biorąc, można
powiedzieć, że większośl świętych drzew i związanych z nimi rytuałów,
jakie spotykam| w historii religii, to zaledwie blade odbicia,
niedoskonałe kopii archetypu wzorcowego: Drzewa Świata. Wiąże się to z
przeko naniem, iż wszystkie święte drzewa znajdują się w Środk Świata,
a wszystkie drzewa rytualne czy słupy, które poświęć się przed
uroczystością religijną bądź w trakcie jej trwania,: jakby przeniesione
w sposób magiczny do Środka Świata Zadowólmy się kilkoma przykładami.
/
W Indiach wedyjskich słup ofiarny (JuPa) wykonan|
} jest z drzewa utożsamianego z Drzewem Kosmicznyn
Kiedy się je ścina, kapłan-ofiarnik zwraca się doń tyn
słowami: „Nie rozdzieraj Niebios swym wierzchołkien
nie rań powietrza swym pniem...". Widzimy jasno,
mamy tu do czynienia z samym Drzewem Świata. Z je
drewna wykonuje się słup ofiarny, który tym samyri
nabiera mocy słupa kosmicznego: „Wznieś się, Panie lasU
na szczyt ziemi" — głosi inwokacja Rygwedy (III, 8, 3) j
16 Zob. Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 261; tenże Szamanie dz.
cyt., s. 270 i nast. O chrześcijańskim symbolizmie^ Krzyż jako Drzewa
Kosmicznego, zob. H. de Lubac, Aspekty buddyz»11* przekład Ireneusz
Kania, wstęp Hans Waldenfels SJ, Wydawnic|| wo Znak, Kraków 1994, s. 96
i nast.
17 Zob. Hymny Rigwedy, przełożył z sanskrytu, wstępem i mentarzem
opatrzył Franciszek Michalski-Iweński, Ossolineun Wrocław-Warszawa-
Kraków 1971.
Wierzchołkiem podtrzymujesz Niebo, pniem swym wypełniasz przestworza,
podstawą swą umacniasz Ziemię" _ głosi Satapatha-brahmana (III, 7, l,
4).
Postawienie i poświęcenie słupa ofiarnego tworzy rytuał Środka.
Traktowany jak Drzewo Świata, słup przeobraża się w oś spinającą trzy
sfery kosmiczne. Za jego pośrednictwem możliwa staje się łączność
między Niebem a Ziemią. I rzeczywiście po tym słupie — przemienionym
poprzez rytuał w samą Oś Świata — ofiarnik wspina się do nieba, sam lub
z żoną. Mocując drabinę, zwraca się do żony: „Chodź, wespnijmy się do
Nieba!". Kobieta odpowiada: „Chodźmy!" (Satapatha-brahmana V, 2, l, 9).
Wtedy zaczynają się wspinać po drabinie. Na szczycie, dotykając końca
drabiny, ofiarnik wznosi okrzyk: „Doszliśmy do Nieba!" (Tajttirija-
sanhita, Satapatha-brahmana itd.). Albo też, wspinając się po
szczeblach słupa, rozkłada ramiona (niczym ptak skrzydła!) i, dochodząc
do wierzchołka, krzyczy: „Doszedłem do Nieba, bogowie — stałem się
nieśmiertelny!" (Tajttirija-sanhita I, 7, 9). „W rzeczywistości — mówi
dalej (Tajttirija-sanhita VI, 6, 4, 2) — ofiarnik buduje sobie drabinę
i most, by dotrzeć do świata niebiańskiego".
Most czy drabina pomiędzy Ziemią a Niebem były możliwe dlatego, iż
wznosiły się w Środku Świata. Tak właśnie było z drabiną Jakubową: „We
śnie ujrzał drabinę °partą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem
nieba, oraz aniołów Bożych18. Indyjski rytuał zawiera także aluzję do
^śmiertelności, czekającej tych, którzy wspięli się do
ieba. Jak zobaczymy za chwilę, wiele innych rytuałów, Polegających na
zbliżaniu się do Środka, służy również
w
nieśmiertelności.
Pisn,o1jwXXVl11' U ' "ast [P^oży' ks- Czesław Jakubiec. kó\v 0 l-^te
tareS° > Nowego Testamentu w przekładzie zjęzy-tó\v poi f^u C^ (B'bl'a
Tysiąclecia), opracował zespół biblis-Poznań «! Z 'nicJatywy
benedyktynów tynieckich, Pallottinum, 2nan-Wa--szawa 1971 - przyp.
tłum.]
52
Obrazv i srmbole
To utożsamienie drzewa rytualnego z Drzewem Kosmicznym jest jeszcze
bardziej widoczne w szamanizmie środkowo- i północnoazjatyckim.
Tatarski rytuał wspinania się po drzewie symbolizuje wniebowstąpienie
szamana. Drzewo nacina się w siedmiu bądź dziewięciu miejscach;
wspinając się po tak sporządzonych stopniach, szaman pewnym siebie
głosem oświadcza, iż wstępuje do nieba. Opisuje też zgromadzonym
wszystko, co widzi w każdym z niebios, które przemierza. W szóstym
niebie oddaje cześć księżycowi, w siódmym — słońcu. Wreszcie w
dziewiątym oddaje pokłon Bai Ulgenowi, Istocie Najwyższej, i daje mu
duszę konia złożonego w ofierze19.
Drzewo szamana jest tylko repliką wznoszącego się w centrum
Wszechświata Drzewa Świata, na którego szczycie znajduje się Bóg
Najwyższy czy bóg solarny. Nacięcia na tym drzewie (w liczbie siedmiu
lub dziewięciu) symbolizują siedem lub dziewięć konarów Drzewa
Kosmicznego, to znaczy siedem lub dziewięć nieb. Mistyczna więź szamana
z drzewem nie sprowadza się zresztą tylko do tego. Uważa się, że w
snach inicjacyjnych przyszły szaman zbliża się do Drzewa Kosmicznego i
otrzymuje zeń, z rąk samego Boga, trzy konary, które mają mu posłużyć
za pudła rezonansowe jego bębnów20. Znana jest nam doniosła rola, jaką
w obrzędach szamańskich odgrywają bębny; to przede wszystkim dzięki nim
szamani wpadają w trans. Tymczasem, jeśli pamiętamy, że b ę b e n
szamana wykonany jest z samego Drzewa Świata, możemy zrozumieć
symbolizm i religijne znaczenie dźwięków szamańskiego bębna: otóż
uderzają0 weń, szaman w ekstazie czuje się prze-
19 Zob. dokumentacja i bibliografia w: Eliade, Szamanizni-<
dz. cyt., s. 188 i nast.
,
20 A.A. Popów, Tawgijcy. Matierialy po etnografii awamsku i
wiediejewskich tawgijcew, Moskwa-Leningrad 1936, s. i nast.;
zob. także: Eliade, Szamanizm..., dz. cyt., s. 174 i nast'
Symbolizm „Środku"
53
niesiony w pobliże Drzewa Świata21. Mamy tu zatem do czynienia z
mistyczną podróżą do „Środka", i dalej, aż do najwyższego Nieba. Tym
samym, wspinając się na rytualną brzozę o siedmiu bądź dziewięciu
nacięciach lub bijąc w bęben, szaman wyprawia się do Nieba. Ale ten
przeskok na inny poziom kosmiczny, umożliwiający wniebowstąpienie lub
ekstatyczny lot, dokonuje się tylko dlatego, że szaman znajduje się w
samym Środku Świata; gdyż, jak już widzieliśmy, tylko w tym punkcie
możliwe jest nawiązanie łączności między Ziemią, Niebem i Piekłem22.
Symbolizm wstępowania ; " ;
Jest wielce prawdopodobne, że — przynajmniej w wypadku religii
środkowoazjatyckich i syberyjskich — symbolizm Środka ukształtował się
pod wpływem indoirańs-kich, a w ostatecznym rozrachunku mezopotamskich
paradygmatów kosmologicznych. Między innymi znaczenie cyfry siedem
zdaje się to potwierdzać. Ale należy dobrze rozróżnić zapożyczenie
teorii kosmologicznej wykrystalizowanej wokół symbolizmu Środka — jak
na Przykład koncepcja siedmiu sfer niebieskich — od symbolizmu środka
jako takiego. Mieliśmy już możność przekonać się, że symbolizm ten jest
niezwykle stary, że znany jest on na przykład Pigmejom z półwyspu
Malakka. I na-
e jeśliby przypuszczać, że na Semangów pewien wpływ wywarły Indie,
należałoby jeszcze wytłumaczyć, skąd
Zla-ł się symbolizm Środka w budowlach prehistorycz-
Frt, °»' E' Ernsneimer, Schamanentrommel und Trommelbaum, ag : Ł
IV/1946, s. 166-181.
równie 1°JaCy''ne wsP'nan'e s"? na rytualne drzewo występuje
kim (Ą w szamanizmie indonezyjskim, południowoamerykańs-
E°b- Eli d e) ' północnoamerykańskim (Indianie Porno);
e' Sza>nanizm..., dz. cyt., s. 132 i nast., 134 i nast.
Svmbolizm ,,Środka"
55
Obrazv i svmbole
54
*%'% •
nych (Góry Kosmiczne, cztery rzeki, Drzewo i spirala itd.)i Co więcej,
dowiedzione zostało, że symbolizm osi kosmicznej znany był już kulturom
pierwotnym (Urkulturen w terminologii szkoły Graebnera-Schmidta),
przede wszystkim zaś ludom Arktyki i Ameryki Północnej: umiejscowiony
centralnie słup ich domostw utożsamiany jest z Osią Kosmiczną. To
właśnie u podstawy tego słupa składa się ofiary bóstwom niebiańskim,
gdyż tylko po nim ofiary te mogą dostać się do nieba23. Kiedy kształt
domostwa ulega zmianie i chata zastąpiona zostaje przez jurtę (jak
przykładowo u ludów pasterskich Azji Środkowej), mityczno-rytualną
funkcję słupa centralnego spełniać zaczyna umieszczony wysoko otwór
stanowiący ujście dla dymu. Podczas składania ofiar do jurty wnosi się
drzewo ofiarne, którego wierzchołek wychodzi przez ten właśnie otwór.
Jego siedem konarów symbolizuje siedem sfer niebieskich. Tym samym, z
jednej strony zostaje podkreślony związek domu z Wszechświatem, z
drugiej zaś fakt, że dom ten usytuowany jest w Środku Świata, jako że
otwór przeznaczony do odprowadzania dymu znajduje się na wprost Gwiazdy
Polarnej.
Powrócimy jeszcze do tego symbolicznego utożsamiania domostwa ze
„Środkiem Świata", gdyż odsłania ono jedno z najbardziej pouczających
zachowań religijnych archaicznego homo religiosus. Teraz zatrzymajmy
sif przez chwilę nad rytuałami wstępowania, jakie odbywają się w
„środku". Widzieliśmy, że szaman syberyjski czy tatarski wdrapuje się
na drzewo, zaś ofiarni k wedyjski wspina się po drabinie. Oba te
obrzędowe zachowania maja ten sam cel: wstąpienie do nieba. Wiele mitów
mówi o drzewie, lianie, sznurze, pajęczej nitce czy drabinie, łączących
Ziemię z Niebem, za pośrednictwem których pewne uprzywilejowane istoty
rzeczywiście wstępują d° nieba. Obrzędy związane z tymi mitami
charakteryzują sl* pewnymi wspólnymi elementami, takimi jak drzewo sza-
Tamże, s. 262 i nast.
mańskie czy słup wedyjskiego ofiarnika. Obrzędowe schody również
odgrywają doniosłą rolę. Poprzestańmy na kilku przykładach: Polyajnos
(Stratagemata VII, 22) opowiada nam o Kosingasie, królu-kapłanie
panującym nad kilkoma ludami w Tracji, który groził swym poddanym, że
opuści ich, wspinając się po drewnianej drabinie aż do bogini Hery.
Dowodzi to, iż taka obrzędowa drabina istniała rzeczywiście i że
wierzono w jej moc doprowadzenia króla-kapłana do samego Nieba.
Wniebowstąpienie poprzez rytualne wspinanie się po drabinie było
prawdopodobnie częścią inicjacji orfickiej. W każdym razie odnajdujemy
je w inicjacji mitraistycznej. W misteriach Mitry rytualna drabina
(climax) miała siedem szczebli, każdy z innego metalu. Według Celsusa
pierwszy szczebel był z ołowiu i odpowiadał „niebu" Saturna, drugi — z
cyny (Wenus), trzeci — ze spiżu (Jowisz), czwarty — z żelaza (Merkury),
piąty — ze „stopu pieniężnego" (Mars), szósty — ze srebra (Księżyc),
siódmy — ze złota (Słońce). Ósmy stopień — twierdzi Celsus — odpowiada
sferze gwiazd stałych24. Wspinając się po tej drabinie obrzędowej,
wtajemniczony mijał kolejno siedem niebios, wznosząc się aż do
empireum. Podobnie po siedmiu piętrach babilońskich zik-kuratów
dochodzi się do ostatniego nieba, zaś rozmaite stery kosmiczne
przemierzyć można, wspinając się na tarasy świątyni Borobudur, która
sama w sobie stanowi, jak wdzieliśmy, Górę Kosmiczną i imago mundi.
Łatwo zrozumieć, że schody w inicjacji mitraistycznej 0
znajdująca się w samym Środku — Oś Świata;
pem Z<iy' Ory?enes' Przeciw Celsusowi VI, 22 [przełożył, wstę-ATK
°^a^nieniami i indeksami opatrzył Stanisław Kalinkowski,
mentac Z3Wa 1986' S' 30K302 — PrzyP- tłum-]- Por- doku-ana W!
EIiade' Szamanizm..., dz. cyt., s. 274 i nast.
p U
J .
-- „ __ , ———————— .....«.,»,——— ,,...., Wij.
*-T»., U. ŁJI l i
UŁłiJl.
2ob- L B 21 ° c^rze^c'Jański symbolizm wstępowania do nieba,
;„
eirnaeit, Le Symbolisme ascensionnel dans la liturgie et
' wetiennes, „Eranos-Jahrbuch", t. XIX, Rhein-Ver-
1951, s. 4M3.
Symbolizm „Środka"
57
Obrazr i svmbule
56
inaczej przeskok na inny poziom nie byłby możliwy. „Inicjacja", jak
wiadomo, oznacza śmierć bądź zmartwychwstanie neofity lub — w innych
kontekstach — zstąpienie do Piekieł, po którym ma miejsce wstąpienie do
Niebios. Śmierć — inicjacyjna lub nie — to przeskok na inny poziom
ontologiczny par excellence. Dlatego właśnie symbolizuje ją wspinanie
się, zaś drabiny czy schody pojawiają się w wielu rytuałach
pogrzebowych. Dusza zmarłego wspina się na górę, wdrapuje na drzewo lub
pnie po linie do niebios. Koncepcja ta rozpowszechniona jest na całym
świecie: od starożytnego Egiptu po Australię. W języku asyryjskim
zamiast czasownika „umrzeć" używa się zwykle zwrotu „przylgnąć do
góry". Podobnie po egipsku myny
— „przylgnąć" — to eufemizm zastępujący słowo „u-mrzeć". W indyjskiej
tradycji mitologicznej Jama, pierwszy zmarły, wspiął się na wierzchołek
góry i przebył „wysokie przełęcze", by „drogę dla wielu otworzyć",
wedle słów Rygwedy (X, 14, l)25. W uralsko-ałtajskich wierzeniach
ludowych „ścieżka zmarłych" wiedzie zboczami gór; Bołot Chan, heros
kara-kirgiski, podobnie jak Kesar, legendarny król Mongołów, w ramach
próby inicjacyjnej przedostają się do tamtego świata przez grotę
znajdującą się na górskim szczycie; droga zstąpienia szamana do Piekieł
również wiedzie przez grotę. Egipcjanie zachowali w tekstach
pogrzebowych wyrażenie asket pet (asket
- „stopień"), by zaznaczyć, że drabina, którą posługuje się bóg Ra, to
drabina rzeczywista, łącząca Ziemię z Niebem' „Ustawiono dla mnie
drabinę, bym mógł ujrzeć bogów.-Bogowie stawiają mu drabinę, by za jej
pomocą wspiął si? do Nieba" — mówi Księga Zmarłych. W wielu grobowcach
egipskich z okresów dynastii starożytnych i średniowiecznych
odnaleziono amulety w formie drabiny wacle i schodów. Zastosowanie
drabiny w obrzędach pogrzej wych przetrwało zresztą do dziś: liczne
pierwotne lu™ azjatyckie — na przykład Lolowie, Karenowie itd. -—'s
Hymny Rigwedy, dz. cyt., s. 85.
wiają na grobach rytualne drabiny, które pomagają zmarłym dostać się do
Nieba26.
Jak przed chwilą widzieliśmy, schody są nośnikiem niezwykle
bogatego, a zarazem doskonale spójnego symbolizmu: mówią one w sposób
obrazowy o szczelinie umożliwiającej „przejście na tamtą stronę", do
innego sposobu bytowania; lub, mówiąc z perspektywy kosmologicznej,
nawiązanie łączności między Niebem, Ziemią a Piekłem. Dlatego właśnie
schody i wspinanie się odgrywają tak doniosłą rolę zarówno w rytuałach
i mitach inicjacyjnych, jak i w obrzędach pogrzebowych, nie mówiąc o
rytuałach koronacji królewskiej, o święceniach kapłańskich czy
obrzędach weselnych. Tymczasem wiadomo powszechnie, że symbolizm stopni
i wspinania się często występuje w literaturze psychoanalitycznej, co
dowodzi tego, iż mamy tu do czynienia z pewnym pierwotnym zachowaniem
ludzkiej psychiki, a nie z wytworem „historycznym", ze zjawiskiem
wywołanym przez taką, a nie inną sytuację historyczną (powiedzmy:
starożytnego Egiptu, Indii wedyjskich itd.). Przytoczymy tu tylko jeden
przykład spontanicznego odkrycia tego pierwotnego symbolizmu27.
Julien Green w Dzienniku pod datą 4 kwietnia 1933 roku notuje: „We
wszystkich moich książkach pojęcie strachu albo każdej innej dość
silnej emocji wydaje się wiązać w sposób niewytłumaczony ze schodami.
[Zdałem
0 z tego jasno sprawę, kiedy przeglądałem wszystkie "^je powieści]"
(tu Green lokalizuje odnośne fragmenty). » lekawe, jak mogłem tak
często powtarzać ten efekt, nie
Postrzegłszy się nawet. W dzieciństwie śniło mi się, że
nizm °j' Eliade> Traktat..., dz. cyt., s. 99 i nast.; tenże, Szama-
" Zob C^'' S" 48° ' naSt
ht A
' Duwhana and the „ wahing dream ", Art and
r Volume ir> honour ofthe lute Dr Ananda K. Coomaras-L°ndon 1947,
s. 209 i nast.
Symbolizm „Środka"
59
Obrazv i wmbole
58
ktoś mnie goni po schodach. Moja matka miała w młodości ten sam rodzaj
lęków; może coś mi z nich przekazała..."28 Zaczynamy teraz rozumieć,
dlaczego u tego francuskiego pisarza uczucie strachu wiązało się z
obrazem schodów, i dlaczego wszystkie te dramatyczne wydarzenia, które
opisywał w swych utworach — miłość, śmierć, zbrodnia
— dokonywały się na schodach. Wspinanie się czy wstępowanie do góry
symbolizuje drogę ku rzeczywistości absolutnej, a w świeckiej
świadomości zbliżenie się do tej rzeczywistości wywołuje uczucie
strachu pomieszanego z radością, ciekawości połączonej z odrazą itd. W
symbolizmie schodów mieści się idea uświęcenia, śmierci, miłości i
wyzwolenia. W gruncie rzeczy każdy z tych sposobów bytowania oznacza
uchylenie świeckiej kondycji ludzkiej, czyli powstanie uskoku
ontologicznego: poprzez miłość, śmierć, świętość czy poznanie
metafizyczne człowiek przechodzi — jak mówi Brihctdamnjaka
— „od tego, co nierzeczywiste, do tego, co rzeczywiste". Nie należy
jednak zapominać, że schody mogą symbolizować to wszystko, ponieważ w
powszechnym pojęciu znajdują się w „środku", ponieważ umożliwiają
łączność pomiędzy poszczególnymi poziomami istnienia i wreszcie,
ponieważ są one tylko ukonkretnieniem mitycznej drabiny, liany czy
pajęczej nitki, Drzewa Kosmicznego lub Słupa Wszechświata, spinających
trzy sfery kosmiczne.
Ustanawianie „Środka"
Jak widzieliśmy, nie tylko świątynie miały znajdować się w „Środku
Świata", ale każde miejsce święte, każ* miejsce będące przejawem
obecności sacrum w przestrze11
28 J. Green, Dziennik [wybrał i przełożył Julian o Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 1972, t. I, s. 13°", ie (fragment w nawiasie
kwadratowym nie figuruje w przekla" nnlskim^ — niwn. tłum.l
świeckiej również uważane było za „środek". Świętą przestrzeń można
było także konstruować, co stanowiło swego rodzaju kosmogonię,
stwarzanie świata; nic w tym dziwnego, gdyż, jak widzieliśmy, świat
stworzony został z embriona, ze „środka". Tak na przykład wzniesienie
wedyjs-kiego ołtarza ofiarnego to powtórzenie aktu kreacji, a ołtarz
sam w sobie — to mikrokosmos, imago mundi. Woda, w której urabiano
glinę — mówi nam Satapatha-brahmana (I, 9, 2, 29; VI, 5, l itd.) — to
Pierwotna Woda; glina, z której utworzono podstawę ołtarza — to Ziemia,
jego boki — to obraz Powietrza itd. (Należałoby tu być może dodać, że
takie kreowanie przestrzeni pociąga za sobą również określoną
konstrukcję Czasu kosmicznego, ale nie będziemy tu zajmować się tym
problemem29.)
Nie trzeba zatem się nad tym rozwodzić: historia religii zna niemało
obrzędowych struktur „Środka". Zwróćmy uwagę tylko na jedną, istotną
naszym zdaniem sprawę: w miarę, jak tradycyjne miejsca święte —
świątynie czy ołtarze — tracą swą skuteczność religijną, zaczyna się
wymyślać i stosować inne wzory geomantyczne, architektoniczne bądź
ikonograficzne, które w ostatecznym rozrachunku są odzwierciedleniem,
nieraz w sposób dość zdumiewający, tego samego symbolizmu „Środka".
Podajmy jeden tylko przykład: struktura i funkcja mandali30. Wyraz ten
oznacza „krąg"; tłumaczenia tybetańskie oddają go niekiedy jako
„środek", innym razem zaś jako „to, co otacza". W rzeczywistości
mandala składa się z szeregu okręgów, koncentrycznych lub nie,
wpisanych w kwadrat;
" Zob. Eliade, Le Mythe de l'Eternel Retow; dz. cyt, s. 122 i nast.
30 7
s 185 Eliade' Techniąues du Yoga, Gallimard, Paris 1948,
1949. ' nast'' *"*• Tucci, Teoria e pratica del mandala, Roma
' ° Symbolizmie mandali, zob. C.G. Jung, Psychologie und
Rascher-verlag, Zurich 1944, s. 139 i nast.; tegoż,
unsen des Unbewuftten, Rascher-Yerlag, Zurich 1950,
i nast.
' - ... . ...
Obrazy i symbole
Symbolizm „Srotlku"
61
60
w tym naszkicMjm na ziemi za pomocą kolorowej nitl< bądź barwioną mgld
ryżowej diagramie znajdują sv miejsce rozmaifctwa tantrycznego
panteonu. Mandala to zatem ima$uidi i zarazem symboliczny panteon^
Inicjacja polegiijdzy innymi na tym, że neofita poznaje poszczególne
sufti wstępuje na kolejne poziomy marn dali. Ów ry tul unikani a w
mandalę można uznać 23 odpowiednik doznanego obrzędu obchodzenia
światy. ni dookoła (pnłbina) czy powolnego wspinania sig z jednego
tarasu ii drugi, by dotrzeć do „czystych sfer" górnej części śiijyni.
Wprowadzenie neofity do mandal| utożsamiać moi również z inicjacją
poprzez wejście labiryntu; niekfe mandalę samym swym kształtem pr
pominają labirjtlak jak w przypadku labiryntu, funkcji mandali jest
cofiniej dwojaka: z jednej strony, wprowa*< dzenie do narpnej na ziemi
mandali równoznaczne jest z rytuałemtijemniczenia; z drugiej zaś
mandali „chroni" neofitjped wszelkimi szkodliwymi siłami zewnętrznymi i
jeioc/eśnie pomaga mu w skoncentrowaniu się, w znalezieni łlasnego
„centrum".
Ale przecieka świątynia indyjska, oglądana z góry lub w
przekrojwnandala. Każda —jak mandala — tą zarazem mikrcbsmos i panteon.
Po co zatem układać mandalę? Skądtpagnienie nowego „Środka Świata"? Pas
prostu stąd, że In części wierzących, którzy odczuwali potrzebę
bardzisjiuentycznego i głębszego doświadczenia religijnego, traikyjny
ceremoniał okazał się skostniały: zbudowanie ołta ofiarnego czy
wspinanie się po tarasach świątyni i pomagało im już w odnalezieniu
„Centrum". W ognieniu od człowieka archaicznego czy wedyjskiego,
czteiek tantryczny potrzebował osób i s* tego doświiiczenia, by w jego
świadomości och żyły najpierwotijsze symbole. Oto dlaczego pewne szKo-
ły tantryczne wtkły się mandali zewnętrznych < sługiwały się tjto
mandatami uwewnętrznionymi. one być dwójakf rodzaju: pierwszy to
konstrukcja to umysłowa, oddająca rolę „osnowy" medytacji,
zaś to odkrycie mandali we własnym ciele. W pierwszym przypadku jogin w
myślach wnika do wnętrza mandali, przez co urzeczywistnia zarazem akt
koncentracji oraz obrony" przed niemożnością skupienia uwagi i przed
pokusami. Mandala „koncentruje": chroni przed rozproszeniem i
roztargnieniem. Odkrywanie mandali we własnym ciele świadczy zaś o
pragnieniu identyfikacji własnej mistycznej fizjologii z jakimś
mikrokosmosem. Bardziej szczegółowy wywód na temat tego, co nazwać by
można przenikaniem do wnętrza własnego „ciała mistycznego" przy użyciu
technik jogicznych, zaprowadziłby nas zbyt daleko. Poprzestaniemy na
stwierdzeniu, że ożywianie kolejnych ćakr — tych „kół" (okręgów), które
uważane są zarazem za punkty przecięcia życia kosmicznego i umysłowego
— uznawane jest za odpowiednik inicjacyjnego wejścia do mandali.
Przebudzenie Kundalini równoznaczne jest z przeskokiem na inny poziom
ontologiczny, to znaczy z zupełnym i świadomym urzeczywistnieniem
symbolizmu „Środka".
Jak widzieliśmy przed chwilą, mandala może być — jednocześnie bądź
kolejno — osnową konkretnego obrzędu, aktu duchowej koncentracji czy
wreszcie techniki mistycznej fizjologii. Ta wielowartościowość,
zdolność do funkcjonowania na wielu poziomach, różniących się między
sobą, choć zarazem homologicznych, charakterystyczna Jest dla
symbolizmu Środka w ogóle. Łatwo to zresztą zrozumieć, gdyż każda
istota ludzka dąży, choćby nieświadomie., do odnalezienia Środka, w tym
także i swego asnego Środka, dającego jej udział w pełni rzeczywisto-'>
w „sacrum". To głęboko zakorzenione w człowieku V gnienie, by znajdować
się w sercu rzeczywistości, Świata, tam gdzie możliwe staje się
nawiązanie Z"C' Z ^'e'3ern' tłumaczy fakt nadużywania „Środków
'^z'euśmy wcześniej, że ludzkie siedziby utoż-któr ą Z ^rszechświatem,
a ognisko lub otwór, przez zi dym — ze Środkiem Świata. W ten sposób
wszystkie domy — jak wszystkie świątynie,
Obrazy i wtnbole
Symbolizm ,, Środka "
63
pjjiniasta — położone są w jednym i tym samym W(jp punkcie — w Środku
Wszechświata.
(| jednak nie ma w tym jakiejś sprzeczności? Cały s%(iitów, symboli i
rytuałów zgodnie podkreśla, że nijjwo dotrzeć do „ S r o d k a ", a
jednocześnie \%ich zwraca uwagę na to, że Środek ten leży Wjjję g u r ę
k i. I tak, pielgrzymka do miejsca święte-gtjs trudna, lecz każde
pójście do kościoła stanowi pielgrzymki. Drzewo Kosmiczne, z jednej
jest niedosiężne, z drugiej zaś — może się ć w pierwszej z brzegu
jurcie. Szlak wiodący do „ najeżony jest przeszkodami, a mimo to każde
rnjj każda świątynia, każde domostwo znajduje się wyn Świata.
Cierpienia i „próby", na jakie wystawio-n-ojesa, są zdumiewające, a
mimo to najzwyklejszy p ((t do domu „wart jest" powrotu Ulissesa do
Itaki.
Ustko to zdaje się dowodzić, że człowiek może ż iii ko w przestrzeni
uświęconej, w „Środ-knf)5 się tu wszakże wyodrębnić dwie grupy
tradycji: z nich znajduje swe odbicie pragnienie człowie-z wysiłku
znaleźć się w „Środku Świata", gdy ty%!tn w drugiej nacisk położony
zostaje na t r u d n o -ś <ctw rezultacie — zasługi związane z
dotarciem do nitjjie interesuje nas teraz rekonstruowanie historii obu
tytjjlycji. Prawdą jest, że pierwsza z^nich, tradycja „%" — pozwalająca
na stworzenie „Środka" w kaz-djijiu — jako niezwykle rozpowszechniona,
uchodzić rri|jbardziej znaczącą. Pozwala ona uwydatnić pewna
sytjjudzką, którą moglibyśmy nazwać tęsknotą za r aijPrzez pojęcie to
rozumiemy pragnienie bycia, stale-i IjjfSiłku, w Środku Świata, w sercu
rzeczywistości. i gnie naturalnego przekraczania kondycji ludzkiej-a
powrotu do kondycji boskiej, czyli — jak dgjjihrześcijanin — do stanu
przed upadkiem31.
"jEliade, Traktat..., dz. cyt., s. 406 i nast; tenże, «/-?,) cyt.,
s. 473, 486 i nast. -
Zanim zakończymy ten wywód, chcielibyśmy odwołać się do pewnego
europejskiego mitu, który — choć nie dotyczy bezpośrednio symbolizmu i
rytuałów Środka _ pozwala usytuować go w ramach szerszego jeszcze
symbolizmu. Chodzi o pewien wątek legendy o Parsifalu i Królu-Rybaku32.
Jak pamiętamy, stary Król, znający sekret Graala, złożony był ciężką,
tajemniczą niemocą. Cierpiał zresztą nie tylko on — wszystko wokół
niego rozkładało się i niszczało: zamek, wieże, ogrody; zwierzęta
przestały się rozmnażać, drzewa nie wydawały owocu, źródła wyschły.
Wielu lekarzy próbowało leczyć Kró-la-Rybaka, nie przynosiło to jednak
najmniejszego skutku. Dzień i noc przybywali rycerze, a wszyscy
zaczynali swe odwiedziny od pytania o zdrowie Króla. Tylko jeden z nich
— ubogi, nieznany, trochę nawet śmieszny — pozwolił sobie zlekceważyć
ceremoniał i reguły dobrego wychowania. Był to Parsifal. Nie dbając o
dworskie zwyczaje, podążył śmiało w stronę Króla i, podchodząc do
niego, bez ogródek zapytał: „Gdzie jest Graal?". Ledwie wybrzmiały te
słowa, wszystko się zmienia: Król podnosi się z łoża. boleści, rzeki i
fontanny zaczynają płynąć na nowo, odradza się roślinność, zamek cudem
odzyskuje dawną świetność. Kilka zaledwie słów Parsifala wystarczyło,
by odrodziła się cała Natura. Ale tych kilka słów to podstawowe
Pytanie, jedyny problem naprawdę godny wart uwagi, i to nie tylko z
punktu widzenia Króla, ale i całego Kosmosu: gdzie znajduje się to, co
rzeczywiste par excellence, sac-ljlm' Środek życia i źródło
nieśmiertelności? Gdzie znajdował się Święty Graal? Nikomu przed
Parsifalem nie Przyszło do głowy, by zadać to zasadnicze pytanie, świat
Kom Perceval' Hucher ed., s. 466; J.L. Weston, From Ritual to Esch °h'
Cambrid8e 192°. s. 12 i nast. [Zob. Wolfram von "veru "Ch' Parsifal'
przełożył Andrzej Lam, Unia Wydawnicza Warszawa 1996 — PrzYP- tfum-l
Ten sam motyw
ny P°Jawia się w cyklu opowieści o sir Gawanie
tamże).
64
Obrazy i symbole
chylił się więc ku upadkowi z powodu tej metafizyczne i religijnej
obojętności, z powodu braku wyobraźni i tęskl noty za rzeczywistością.
Ten niewielki fragment ważkiego europejskiego mit] pokazuje nam
przynajmniej jedną nieznaną stronę synJ bolizmu Środka: nie tylko
istnieje głęboki związek miedz życiem wszechświata a zbawieniem
człowieka, ale wy J starczy postawić problem zbawienia, te
problem centralny, jedyny, by życie kosmiczne uległd odnowieniu.
Albowiem jakże często śmierć — co zdaje sig pokazywać ten okruch mitu —
to po prostu skutek naszeg zobojętnienia wobec nieśmiertelności.
Rozdział II :
INDYJSKIE SYMBOLIZMY CZASU i WIECZNOŚCI
Rola mitów
Mity indyjskie są przede wszystkim „mitami", a dopiero w drugiej
kolejności są „indyjskie". Oznacza to, że należą do pewnej szczególnej
kategorii duchowych wytworów człowieka pierwotnego, a zatem można je
porównywać z każdą inną grupą mitów tradycyjnych. Zależy nam, by —
zanim przedstawimy indyjską mitologię Czasu — przypomnieć pokrótce o
bliskich związkach pomiędzy Mitem jako takim, będącym pierwotną formą
ducha, a Czasem. Albowiem poza specyficznymi funkcjami, jakie mit pełni
w społecznościach archaicznych, przy których nie będziemy się tu
zatrzymywać, jego doniosłość wynika 2 faktu, iż rzuca on światło na
strukturę Czasu. Dziś wszyscy zgodni są już co do tego, że mit opowiada
0 wydarzeniach, które miały miejsce in principio, to zna-czy „u
początków", w chwili pierwotnej i pozaczasowej,
c z asie świętym. Ten czas mityczny — czas święty
7~.Jest jakościowo różny od czasu świeckiego, ciągłego
nieodwracalnego, w który wpisana jest nasza codzienna,
Wa z sacrum egzystencja. Opowiadając mit, w pewnym
.'e na nowo aktualizuje się święty czas, w jakim miały
w ejsce opowiadane wydarzenia. (Z tego też względu
daćPK tra<tycyjnych nie można mitów opowia-
w u- . kiedy i byle jak: wolno je recytować tylko
Wl?conych okresach roku, w buszu pod osłoną nocy
Indyjskie symholizmy czasu i wieczności
67
ObruzY i symbole
66
lub wokół ognia, przed albo po obrzędach itd.) Jednym słowem, mit ma
się dziać w czasie — rzec by można — „niedoczesnym", w chwili nie
podlegającej upływowi czasu, jak niektórzy mistycy i filozofowie
wyobrażają sobie wieczność.
Stwierdzenie to jest istotne, gdyż wynika z niego, że recytowanie
mitów nie pozostaje bez konsekwencji dla tego, kto je recytuje, i dla
jego słuchaczy. Przez zwykły fakt opowiadania mitu czas świecki zostaje
— przynajmniej symbolicznie — unieważniony: narrator i słuchacze
przeniesieni zostają w czas święty i mityczny. Gdzie indziej staraliśmy
się pokazać1, że unieważnienie czasu świeckiego poprzez naśladowanie
określonych wzorców zachowań i reaktualizację mitycznych wydarzeń
stanowi niejako wyróżnik społeczności tradycyjnych, pozwalający sam w
sobie odróżnić je od naszych społeczeństw współczesnych. W kulturach
tradycyjnych stale i świadomie dążono do tego, by okresowo dokonywać
wymazania przeszłości, unieważnienia Czasu i jego odnowienia poprzez
serię rytuałów, które w pewnym sensie reaktualizowaly kosmogonię. Nie
ma tu potrzeby zagłębiać się w dygresje, nazbyt bowiem oddaliłyby nas
one od głównego tematu naszych rozważań. Poprzestańmy na przypomnieniu,
że mit wyrywa człowieka z jego czasu, czasu indywidualnego,
chronologicznego, „historycznego", i przenosi go — przy' najmniej
symbolicznie — w Wielki Czas, w niepojęta chwilę, której nie sposób
zmierzyć, gdyż jest poza wszelkim początkiem i końcem. Co oznaczałoby,
że mit powoduje zerwanie z Czasem i światem najbliższym i zarażeni
dokonuje otwarcia na Czas Wielki, Czas Święty.
Poprzez prosty fakt słuchania mitu człowiek zaponi"1,, o swej
świeckiej kondycji, o własnej, jak to się zwykło dzj mówić, „sytuacji
historycznej". Nie trzeba jednak wca„ żyć w kulturze historycznej, by
znaleźć się w „sytua J
1 Zob. Eliade, Le Mythe de l'Eternel Retour, dz. cyt, s-i nast.
historycznej". Żywiący się owadami i korzonkami Australijczyk także
znajduje się w „sytuacji historycznej", to znaczy w sytuacji ściśle
zdefiniowanej, wyrażonej w pewnym języku, wyznaczonej przez pewien typ
organizacji społecznej i ekonomicznej. W tym wypadku egzystencja owego
Australijczyka to najprawdopodobniej wariant sytuacji historycznej
człowieka paleolitu. Określenie „sytuacja historyczna" niekoniecznie
musi bowiem oznaczać sytuację związaną z „historią" w ścisłym tego
słowa znaczeniu. Wiąże się ono raczej z kondycją ludzką jako taką, to
znaczy z kondycją uwarunkowaną przez pewien system zachowań. Tymczasem
zarówno Australijczyk, jak i człowiek żyjący w kulturze znacznie
bardziej rozwiniętej — na przykład Chińczyk, Hindus czy chłop
mieszkający w jednym z krajów europejskich — słuchając mitu, w pewnym
sensie zapomina o swej indywidualnej sytuacji i przeniesiony zostaje do
innego świata; Świata, który przestaje być jego małym, powszednim
Światkiem.
mi
da
cia '
'
est
Przypomnijmy, że dla każdego z tych osobników — tak dla Australijczyka,
jak dla Chińczyka, Hindusa i europejskiego chłopa — mity są prawdziwe
dlatego, że są święte; że opowiadają o świętych Istotach i
wydarzeniach. W związku z tym, recytując czy słuchając mitu, na nowo
nawiązuje się kontakt z sacrum i rzeczywistością, a czyniąc to,
przekracza się kondycję świecką, „sytuację istoryczną". Innymi słowy:
przekracza się kondycję czasową, a wraz z nią właściwą człowiekowi
pyszałkowatość, wynikającą stąd, iż każda istota ludzka jest „pogrążona
. niewiedzy", to znaczy, że utożsamia to, kim sama jest 2ym jest
Rzeczywistość, z sytuacją, w której się znaj-saJ6' ^'ewiedza zatem to
przede wszystkim błędne utoż-n • lame Rzeczywistości z naszymi
wyobraże-°.tym> kim jesteśmy lub co posia-wierzy, że jedyną prawdziwą
rzeczywistoś-polityczna, dla milionera tylko bogactwo
i
C' d'a intelektuansty — Je§° praca, książki, labo-lt?i. Podobną
skłonność odnajdujemy u ludów
68
Obrazv i symbole
w mniejszym stopniu ucywilizowanych, wśród „prymitywnych" i „dzikich".
Z tą różnicą, że u nich mity są jeszcze żywe, a zatem nie pozwalają im
całkowicie i stale utożsamiać się z tym, co nie jest prawdziwą
rzeczywistością. Regularne recytowanie mitów burzy mury wzniesione
przez złudzenia zdesakralizowanej egzystencji. Mit stale reaktualizuje
Wielki Czas, a czyniąc to, przenosi słuchaczy w wymiar ponadludzki i
ponadhistoryczny, który między innymi pozwala im zbliżyć się do
Rzeczywistości niedostępnej w wymiarze indywidualnej, świeckiej
egzystencji.
, Indyjskie mity czasu
Niektóre indyjskie mity szczególnie udatnie oddają t? fundamentalną
funkcję „burzenia" czasu indywidualnego i historycznego oraz
aktualizowania Wielkiego Czasu mitycznego. Na poparcie tych słów
przytoczymy jeden słynny przykład pochodzący z purany Brahmawajwarta,
streszczony i opatrzony komentarzem przez nieodżałowanego Heinricha
Zimmera w książce Myths and Symbols in Indian Art and Civilization2 .
Tekst ten zasługuje na baczniejszą uwagę, gdyż od razu wprowadza Wielki
Czas jako narzędzie poznania, a zatem — wyzwolenia z więzów Mai.
Indra po zwycięstwie nad smokiem Wrytrą postanawia przebudować i
ozdobić siedzibę bogów. WiśwakarmanoWi, niebiańskiemu rzemieślnikowi,
po roku pracy udaje si? postawić wspaniały pałac. Ale Indra nie jest
zadowolony' chce powiększać budowlę, uczynić ją efektowniejszą, mającą
sobie równej na całym świecie. Wyczerpany Wiśwakarman skarży się
Brahmie, Bogu stwórcy. obiecuje mu pomóc i interweniuje u Wisznu,
Najwyżsi J Istoty, której sam Brahma jest zaledwie narzędziem. nu
obiecuje przywołać Indrę do rozsądku.
———————————————— . „
2 Edited by Joseph Campbell, The Bollingen Series, t. Vi, York 1946,
s. 3 i nast.
Indyjski? svmbolizmy czasu i wieczności
^
Pewnego pięknego dnia Indrę odwiedza w jego pałacu obdarty chłopiec.
Jest to sam Wisznu, który przybrał taką postać, by upokorzyć Króla
Bogów. Nie zdradzając mii zrazu, kim jest, nazywa go „swoim dzieckiem"
i zaczyna mu opowiadać o niezliczonych Indrach, którzy wcześniej
zaludniali niezliczone Światy. „Życie i panowanie jednego jn(jry —
rzecze Wisznu — trwa siedemdziesiąt jeden eonów (jeden cykl, mahajuga,
liczy dwanaście tysięcy lat boskich, to znaczy cztery miliony trzysta
dwadzieścia tysięcy lat); jeden dzień i jedna noc Brahmy odpowiada
dwudziestu ośmiu istnieniom Indry. Ale istnienie Brahmy, liczone w
takich dniach i nocach Brahmy, trwa tylko sto osiem lat. Jeden Brahma
przychodzi po drugim; jeden się kładzie, następny wstaje. Nie można ich
zliczyć. Ich liczba jest nieskończona — a cóż dopiero, jeśli pomyśleć o
Indrach!... Któż zliczy Światy, z których każdy ma swego Brahmę i swego
Indrę? Za najdalszym horyzontem, za wszelką wyobrażalną przestrzenią,
bez końca rodzą się i umierają Światy. Niczym zwrotne statki Światy te
unoszą się na wodzie czystej i bez dna, tworzącej ciało Wisznu. Z
każdego pora tego ciała jeden Świat na mgnienie oka wynurza się i
wybucha. Czy jesteś tak zuchwały, by je policzyć? Czy sądzisz^że możesz
zliczyć bogów wszystkich tych Światów — Światów obecnych i
przeszłych?..." W czasie przemowy chłopca do wielkiej pałacowej
omnaty kolumną szeroką na dwa metry wkracza i paraduje po podłodze
procesja mrówek. Chłopiec zauważa je, me, wreszcie zadziwiony wybucha
niespodziewanym
Od)0 "Dlacze8° si? śmiejesz?" — pyta go Indra, koi ' • ' ^działem
mrówki maszerujące w długiej jak"mnie- Każda z nich była niegdyś Indrą.
Każda z nici, do g ,fC wzg'?du na swą pobożność, podniesiona została
Irański °' KnMa Bo§ów- Ale teraz> P° rozlicznych Ta arm^raCJa°'1' ^ażda
z nich na nowo stała się mrówką
Dmia mrówek to armia dawnych Indrów...". Pychy j ' temu °^Jawieniu
Indra pojmuje próżność swej swych ambicji. Wzywa doskonałego architekta
Obrazy i symbole
Indyjskie symbolizmy cza.iu i wieczności
71
70
Wiśwakarmana, wynagradza go po królewsku i na zawsze porzuca myśl o
rozbudowie pałacu bogów.
Zamysł tego mitu jest przejrzysty. Przyprawiająca o za
wrót głowy opowieść o niezliczonych Światach wyłaniają
cych się z ciała Wisznu i znikających w nim na powrót
sama w sobie wystarczy, by obudzić Indrę, to znaczy
zmusić go, by przekroczył ograniczony i ściśle uwarun
kowany horyzont swej „sytuacji" Króla Bogów. Chciałoby
się wręcz rzec: swej „sytuacji historycznej", gdyż tak się
składa, że w określonym momencie historycznym, na pew
nym etapie długiego kosmicznego dramatu Indra jest wojo
wniczym Wielkim Wodzem bogów. Indra wysłuchuje z ust
samego Wisznu prawdziwej historii: najprawdziw
szej historii wiecznego tworzenia i destrukcji światów,
wobec której jego własna historia, jego niezliczone boha
terskie wyczyny, których ukoronowaniem było zwycięstwo
nad Wrytrą, wydają się rzeczywiście „nieprawdziwymi
historiami", czyli wydarzeniami pozbawionymi znaczenia
transcendentnego. Prawdziwa historia objawia mu
Wielki Czas, czas mityczny, który jest prawdziwym źród
łem wszelkiego istnienia i wszystkich wydarzeń kosmicz
nych. Dzięki temu, że Indra zdolny jest przekroczyć swa
historycznie uwarunkowaną „sytuację" i że udaje mu si?
rozedrzeć złudną zasłonę stworzoną przez czas świecki, to
znaczy przez jego „historię", doznaje on uleczenia ze swej
pychy i niewiedzy; w terminologii chrześcijańskiej: zostaj6
on „zbawiony". I ta ocalająca funkcja mitu ważna jest nie
tylko dla Indry, ale również dla każdego śmiertelnik3'
który słucha opowieści o jego przygodzie. Wyjście p°za
czas świecki, dotarcie do Wielkiego Czasu mityczni
równoznaczne jest z objawieniem rzeczywistości ostatec
nej, rzeczywistości stricte metafizycznej, do której zbliZ;
się można jedynie poprzez mity i symbole. •.
Mit ten ma ciąg dalszy, do którego wrócimy. ^a.r3je.
wyjaśnijmy tylko, że koncepcja Czasu cyklicznego i
skończonego, tak przejmująco przedstawiona przez V/
nu, to panindyjska koncepcja cyklów kosmicznych.
w
powtarzające się stworzenie i destrukcję Świata odnajdujemy już w
Atharwawedzie (X, 8, 39-40). Należy ona zresztą do Weltanschauung
[światopoglądu] wszystkich społeczności pierwotnych.
Doktryna „Jug"
Koncepcja indyjska jest wszelako wyjątkowa: mnoży ona niemal w
nieskończoność liczbę kolejnych kreacji i destrukcji Świata.
Najmniejsza jednostka cyklu to juga, „wiek". Jugę poprzedza „brzask",
po niej zaś następuje „zmierzch"; „brzask" i „zmierzch" stanowią
przejście z jednego wieku do następnego. Na pełny cykl, mahajugę,
składają się cztery wieki różnej długości: najdłuższy występuje na
początku cyklu, zaś najkrótszy — u jego schyłku. Nazwy jug zapożyczone
są od określeń rzutów w grze w kości. Nazwa „krytajuga" (od czasownika
kry, „zrobić", dokonać") oznacza „erę doskonałą", czyli rzut
wygrywający, który polega na wyrzuceniu czterech oczek. Bierze się to
stąd, iż w tradycji indyjskiej cyfra cztery oznacza całość, pełnię i
doskonałość. Krytajuga to wiek doskonałości, dlatego zwany jest on
także „satjajuga", co znaczy „rzeczywisty", czyli prawdziwy,
autentyczny, doskonały, •test to pod każdym względem Wiek Złoty, era
błogo-s awiona, w której królują sprawiedliwość, szczęście i dob-T° yt-
W teJ judzę porządek moralny Świata, dharma, jest ^ całości uszanowany.
Co więcej, jest on uszanowany V anicznie, bez przymusu, przez wszystkie
istoty, gdyż lud?!/™ Czas'e dharma niejako utożsamia się z egzystencją
kosn?' ow'ek idealny krytąjugi to wcielenie norm egz 2nych, a w
konsekwencji — prawa moralnego. Jego indyjskn°ua Jest wzorcowa,
archetypowa. W innych, poza-Pierw t tradycjach temu złotemu wiekowi
odpowiada
*otna, rajska epoka.
WlekU nast?Pnym> tretajudze, od kostki z trzema zwanym „triadą",
zaznacza się już pewien regres.
Obrazy i symbole
72
Indyjskie symbolizm)' czasu i wieczności
73
Istoty ludzkie wypełniają tylko trzy czwarte dharrnv Udziałem człowieka
stają się teraz praca, cierpienie i śmierć. Spełnianie obowiązków
przestaje być spontanicz-nym odruchem; ludzie muszą się uczyć swych
powinności Zaczynają się odstępstwa od norm zachowań właściwych dla
każdej z czterech kast. Wraz z nadejściem dwaparajugi („wieku", który
charakteryzuje cyfra dwa) już tylko połowa dharmy trwa na ziemi.
Przywary i nieszczęścia stają się coraz powszechniejsze, życie ludzkie
ulega dalszemu skróceniu. W kalijudze — „wieku mrocznym" — pozostaje
już tylko jedna czwarta dharmy. Termin kali oznacza ściankę kostki z
jednym oczkiem, czyli rzut przegrywający (uosobiony zresztą przez złego
ducha), a także „kłótnię", „niezgodę", czy ogólniej rzecz biorąc
najgorszą z grupy istot bądź rzeczy. W kalijudze człowiek i
społeczeństwo doświadczają skrajnej dezintegracji. Wedle Wisznu-purany
(IV, 24) kalijugę charakteryzuje to, że w epoce tej miejsce zajmowane w
hierarchii społecznej wyznacza majątek, bogactwo uważane jest za jedyne
źródło cnót, namiętność i pożądliwość stają się jedynymi więzami
łączącymi małżonków, fałsz i kłamstwo —jedynym warunkiem sukcesu
życiowego, seks jedynym źródłem przyjemności, zaś powierzchowna
religijność, sprowadzona do swej strony obrzędowej, mylona jest z
duchowością. Od wielu tysiącleci żyjemy oczywiście w kalijudze.
Cyfry cztery, trzy, dwa i jeden informują nas
zatem, że każda następna juga jest krótsza od poprzedniej,
a także wskazują na powolne zmniejszanie się dharmy.c
wiąże się zresztą ze skróceniem ludzkiego życia, cze
towarzyszy — jak widzieliśmy — stopniowy upadek oj
czajów i intelektu. Niektóre szkoły indyjskie, jak se
pańćaratrów, wiążą zresztą z teorią cyklów doktryn? >.u"
dku wiedzy" (dźńana bhranśa). . u,
Rozmaicie można mierzyć względną długość Ka z tych czterech jug:
wszystko zależy od tego, jak potra • się ich lata: czy uznamy, że
mamy tu do czynienia z^la
ludzkimi, czy „boskimi" — trwającymi trzysta szes
. 'ij&i^
• t lat. Poprzestaniemy w tym miejscu na kilku przykła-j ch Wedle
niektórych źródeł (Manu I, 69 i nast.; Mahab-harata, III, 12, 826)
krytajuga trwa cztery tysiące lat, do czego dochodzi czterysta lat
„brzasku" i tyleż „zmierzchu"; następnie przychodzi tretajuga, trwająca
trzy tysiące lat, dwapara mająca dwa tysiące lat i tysiącletnia
kalijuga (do czego dodać należy oczywiście odpowiednie „brzaski" i
zmierzchy"). Pełny cykl, mahajuga, trwa zatem dwanaście tysięcy lat.
Przejście jednej jugi w drugą odbywa się podczas „zmierzchu", który
świadczy o istnieniu pewnego decrescendo także w obrębie pojedynczej
jugi, gdyż każda z nich kończy się okresem ciemności. W miarę zbliżania
się końca cyklu, to znaczy czwartej i ostatniej jugi, „ciemności"
pogłębiają się. Ostatnia juga — ta, w której znajdujemy się obecnie —
uważana jest zresztą za „wiek ciemności" par excellence, gdyż ze
względu na grę słów wiąże się ją z boginią Kali, której imię oznacza
„Czarna". Kali to jedno z wielu imion Wielkiej Bogini, Sakti, małżonki
boga Siwy. Nie omieszkano łączyć tego imienia Wielkiej Bogini z
sanskryckim terminem kala, „czas": Kali byłaby więc nie tylko „Czarną",
ale i „Czasem"3. Niezależnie od tego, czy etymologia ta jest słuszna,
można doszukiwać się strukturalnych związków między kala, „Czasem",
boginią Kali i kalijuga: Czas jest „ciemny", gdyż jest irracjonalny,
twardy, nieubłagany, a Kali, jak wszystkie mnę Wielkie Boginie, jest
panią Czasu i losów, które sama kształtuje i wypełnia.
Pełny cykl, mahajuga, kończy się „rozpadem" (pralaja),
ry w sposób pełniejszy powtarza się pod koniec tysięcz-
stąd° °yklU fmahaPralaJa> „Wielki Rozpad"). Bierze się to
^ ' ze późniejsza spekulacja zwielokrotniła i powieliła
cja-kr °^ZOność Pierwotny rytm „kreacja-destruk-
r0zje ,ac-'a ' wpisując jednostkę miary, jugę, w coraz to
Jsze cykle. Dwanaście tysięcy lat mahajugi uznano
„ Quarter!y
to Kala, „Indian
orirai „Przyluski, From (hę Great Goddess
1938, s. 267 i nast.
Obrazy i symbole
74
Indyjskie symholizmy czasu i wieczności
75
za „lata boskie", z których każdy rok trwa trzysta sześćdziesiąt lat,
co daje w rezultacie cykl kosmiczny długości cztery miliony trzysta
dwadzieścia tysięcy lat. Tysiąc takich mahajug tworzy jedną kalpę,
„formę"; czternaście kalp składa się na jedną manwantarę (zwaną tak
dlatego, iż przypuszcza się, że każdą z nich rządzi jeden Manu,
mityczny Praojciec ludzkości). Jedna kalpa równoważna jest jednemu
dniowi lub jednej nocy z życia Brahmy. Życie boga trwa sto takich „lat"
Brahmy, czyli trzysta jedenaście bilionów lat ludzkich. Ale nawet to
długie życie Brahmy nie może wyczerpać Czasu, gdyż bogowie nie są
nieśmiertelni. Kosmiczne kreacje i destrukcje dokonują się ad infinitum.
Z tej powodzi liczb warto zachować w pamięci cyklicz
ny charakter czasu kosmicznego. W istocie rzeczy mamy tu
do czynienia z powtarzaniem w nieskończoność tego same
go fenomenu (kreacja— destrukcja—ponowna kreacja), po
wtarzaniem już zarysowanym w obrębie jednej jugi, ale
w pełni urzeczywistnionym dopiero poprzez mahajug?.
Życie Brahmy liczy zatem dwa miliony pięćset sześć
dziesiąt tysięcy owych mahajug, z których każda powtarza
te same etapy — kryta, treta, dwapara, kali — i kończy się
pralają, ragnarók. Natomiast mahapralaja, zniszczenie „o-
stateczne" w znaczeniu zupełnego rozpadu Kosmicznego
Jaja, dokonuje się pod koniec każdej kalpy. Dodajmy, że
mahapralaja pociąga za sobą regres wszystkich „torni
i sposobów istnienia aż do pierwotnej, nieróżnicowanej
prakryti. W perspektywie mitycznej nie pozostaje nic,
prócz pierwotnego Oceanu, na którego powierzchni sp
Wielki Bóg, Wisznu.
.
Prócz metafizycznej deprecjacji życia ludzkie g jako historii4 —
które w miarę jak upływa ł P°P^ ^ sam fakt czasowego trwania wywołuje
erozję wszys form, wyczerpując ich substancję ontologiczną — °
———————————————— 1'
4 Na ten temat, zob. także: Eliade, Le Mythe de t Retour. dz. cvt..
s. 170 i nast.
rócz mitu doskonałości początków, uniwersalnej tradycji, którą tu także
odnajdujemy (mit raju, który stopniowo zostaje utracony po prostu
dlatego, że się urzeczywistnia, otrzymuje formę i trwa), w tej orgii
liczb na naszą uwagę zasługuje wieczne powtarzanie fundamentalnego
rytmu Kosmosu: jego powracająca cyklicznie destrukcja i ponowna
kreacja. Z tego cyklu bez początku ani końca, będącego przejawem mai w
kosmosie, człowiek może się wyrwać tylko poprzez akt duchowego
uwolnienia (gdyż wszystkie indyjskie rozwiązania soteriologiczne
zakładają wcześniejsze wyzwolenie z kosmicznej ułudy i wolność duchową).
Dwie wielkie heterodoksje, buddyzm i dźinizm, przyjmują główne zarysy
tej panindyjskiej doktryny cykliczno-ści czasu, porównując go do koła o
dwunastu promieniach (obraz ten został już użyty w tekstach wedyjskich;
zob. Atharwaweda X, 8, 4; Rygweda I, 164, 115 itd.). Buddyzm za
jednostkę miary cyklów kosmicznych przyjmuje kalpę (w jeżyku palijskim:
kappa), podzieloną na zmienną liczbę jednostek, nazywanych przez pisma
„nieprzeliczalnymi" (asankhjeja; palijskie asankhejja). Źródła
palijskie mówią z reguły o czterech asankhejja i o stu tysiącach kapp
(zob. 1! Przykład Jalaka I, 2). W literaturze mahajanistycznej
nieprzeliczalnych" waha się od trzech, przez sie-trzydziestu trzech, i
wiąże się z wędrówkami >vy po różnych Światach. Stałe skracanie się
:.la mdzkiego jest w tradycji buddyjskiej odzwiercied-nem stopniowego
upadku człowieka. Tak więc, według ^®,Dighanikaja (II, 2-7) w okresie
pierwszego Buddy 'Passina, który pojawił się dziewięćdziesiąt jeden w e
emu> życie ludzkie trwało osiemdziesiąt tysięcy lat; kapp t°ee dru8iego
Buddy — Sikhina (trzydzieści jeden Siódmei!!u) — siedemdziesiąt tysięcy
lat, i tak dalej, ma ju| Vdda' Gautama, pojawia się, kiedy życie ludzkie
m°tliwo St° 'at' to znaczy Jest skrócone do granic IC,S,C1 (ten
sam motyw odnajdujemy w apokalipsach )• Mimo to, zarówno dla buddyzmu.
iak i dla całei
Indyjskie .symbołizmy czasu i wieczności
Obrazy i symbole
77
l
lyśli indyjskiej, czas jest nieograniczony, Bodhisattv ifś, aby
obwieścić wszystkim istotom Dobrą Nowin jzbawieniu, wcielać się
będzie in aeternum. Jedyna moź |vość wyjścia poza czas, rozerwania
żelaznego kręg istnień, to obalenie kondycji ludzkiej i osiągnięcie
NirJ ,any. Zresztą wszystkie te niezliczone eony i „nieprzeliJ iialne"
pełnią także pewną funkcję soteriologiczną: zwykJ li kontemplacja ich
bogactwa paraliżuje człowieka, zmu jąjąc go do zrozumienia, że ma
miliardy razy rozp iiynać na nowo tę samą ulotną egzystencję i znosić
bezl Ipńca te same cierpienia, co z kolei ożywia jego pragnieniel
jtieczki, to znaczy daje mu impuls do ostatecznego prze-| [toczenia
swej kondycji „istniejącego".
,: •••. , Czas kosmiczny i Historia
Zatrzymajmy się chwilę nad tym zagadnieniem: nadl jizją Czasu
nieskończonego, nie kończącego się cyklul Keacji i destrukcji Światów,
a w ostatecznym rozrachunku! iłd rolą mitu wiecznego powrotu jako
„narzędzia po« l jiania" i drogi wyzwolenia. W perspektywie Wielkiegol
[zasu wszelka egzystencja jest tymczasowa, ulotna, iluzo-l 1'czna.
Widziane poprzez pryzmat wielkich rytmów kos-l jicznych (to znaczy
mahajug, kalp, manwantar) nie tylkol tjzystencja ludzka i historia — z
wszystkimi swymi Cesaf-l jwami, Dynastiami, niezliczonymi rewolucjami i
kontr-1 jwolucjami — okazują się efemeryczne, w pewnym sen-l je
nierealne; sam Świat jawi się jako pozbawiony real"°'l ii, gdyż — jak
widzieliśmy — Światy nieustannie rodź l ii? z niezliczonych porów ciała
Wisznu i znikają r°*n' lybko, jak bańka powietrza rozpryskująca się na
PoWie. w i>ni wody. Egzystencja wewnątrz Czasu jest, z Pun 1 ,idzenia
ontologii, brakiem egzystencji, nierzeczyW'S . l ją. Tak właśnie należy
rozumieć tezę idealizmu '" ^J J [jego, a w pierwszym rzędzie idealizmu
Wedanty, g J ił, że świat jest ułudą, że brak mu realności: bra
realności, gdyż jego trwanie jest ograniczone; z perspektywy wiecznego
powrotu jest on nie-trwaniem. Ten oto stół jest nierealny nie dlatego,
że nie istnieje w dosłownym tego słowa znaczeniu, że jest tylko ułudą
naszych zmysłów; przecież nie jest on ułudą — w tej konkretnej chwili
istnieje. Ów stół jest iluzoryczny dlatego, że nie będzie istniał za
dziesięć czy sto tysięcy lat. Świat historyczny, społeczeństwa i
cywilizacje z trudem wznoszone wysiłkiem tysięcy pokoleń, wszystko to
jest iluzoryczne, gdyż w perspektywie rytmów kosmicznych trwa zaledwie
chwilę. Wedantysta, buddysta, wieszcz ryszi, jogin, sadhu itd.,
wysnuwając logiczne wnioski z lekcji nieskończonego Czasu i Wiecznego
Powrotu, wyrzekają się świata i oddają szukaniu Rzeczywistości
absolutnej, albowiem tylko poznanie Absolutu pomaga im uwolnić się od
ułudy, roze-drzeć zasłonę Mai.
Ale wyrzeczenie się świata nie jest jedyną konsekwencją, którą
Hindus może wyciągnąć z odkrycia nieskończonego Czasu cyklicznego.
Dzisiaj zaczynamy rozumieć, że Indie znały nie tylko negację i totalne
odrzucenie świata. Wychodząc tradycyjnie od dogmatu całkowitej
nierealności Kosmosu, duchowość indyjska wypracowała również drogę,
która nie musi wcale prowadzić do ascezy i do wyrzeczenia się świata.
Taką na przykład drogę ukazuje Kryszna w Bhagawadgicie^:
phalatrysznawajragja oznacza „wyrzeczenie się [pragnienia] owoców swych
działań", czerpanych z nich korzyści, ale nie — samego działania. Droga
ta Pozwala zrozumieć ciąg dalszy mitu Wisznu i Indry,
rego jeden z epizodów przytoczyliśmy wcześniej, nu &H S^ °'cazuJe'
Indra, upokorzony objawieniem Wisz-rzuca swe powołanie boga-wojownika i
chroni się
———_
Przykład: Bhagawadgita IV, 20. [Bhagawadgita, czyli z sanskrytu i
przypisy Joanna Sachse, wstęp Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków-•ev
H v 1988 — przyp. tłum.]; zob. także: Eliade, Tech-clu Yoga, dz.
cyt., s. 141 i nast.
Indyjskie symholizmy czasu i wieczności
79
Obrazv i symbole
78
w górach, by żyć tam w najściślejszej ascezie. Inaczej mówiąc, sposobi
się do wyciągnięcia jedynej możliwej
— jak mu się zdaje — konkluzji z uświadomienia sobie nierealności i
marności świata. Sytuacja Indry przypomina decyzję księcia Siddharthy,
który opuścił swe żony i pałac w Kapilawastu, by oddać się straszliwym
umartwieniom. Ale można się zastanawiać, czy Król Bogów i małżonek miał
prawo wysnuć takie właśnie wnioski z objawienia o charakterze
metafizycznym; czy jego wyrzeczenia i as-ceza nie zagrażały równowadze
świata? Istotnie, wkrótce jego żona, królowa Saći, rozpaczając, że
została porzucona, zwraca się z błaganiem o pomoc do kapłana-doradcy
imieniem Bryhaspati. Wziąwszy ją za rękę, Bryhaspati zbliża się do
Indry i długo z nim rozmawia, nie tylko o zaletach życia
kontemplacyjnego, ale także o doniosłości życia czynnego; życia, które
osiąga swą pełnię na tym świecie. Indra otrzymuje w ten sposób drugie
pouczenie: zaczyna rozumieć, że każdy musi podążać własną drogą i
wypełnić swoje powołanie, co znaczy — ostatecznie
— spełnić swój obowiązek. A ponieważ jego posłannictwem i jego
obowiązkiem jest pozostać Indrą, wraca do swej dawnej skóry i —
przekonany teraz o marności wszelkiej „sytuacji", choćby dotyczyła ona
Króla Bogów
— odrzuciwszy pychę i zarozumialstwo, kontynuuje swe bohaterskie czyny.
Ten ciąg dalszy mitu przywraca stan równowagi: istotne jest nie tyle
to, by w daremnej próbie dosięgnięcia Bytu Absolutnego wyrzec się swej
sytuacji historycznej, lecz by stale mieć na uwadze horyzont Wielkiego
Czasu, speł" niając zarazem swe powinności w czasie historycznym'
Dokładnie taką samą lekcję w Bhagawadgicie Kryszn przekazuje Ardźunie.
W Indiach, jak w wielu innyc zakątkach archaicznego świata,
regularne powtarzanie tów umożliwia otwarcie na Wielki Czas, co
podtrzym J w nieskończoność pewien porządek — zarazem roeta zyczny,
etyczny i społeczny — porządek, który bynajrn nie prowadzi do idolatrii
Historii, jako że perspek;
Czasu mitycznego czyni nierealnym każdy fragment czasu
historycznego.
. . . .
Widzimy zatem, ze mit Czasu cyklicznego i nieskończonego,
rozwiewając iluzje stworzone przez pośledniejsze rytmy Czasu, to znaczy
przez czas historyczny, objawia nam zarazem tymczasowość i wręcz
ontologiczną nierealność Świata oraz drogę naszego wyzwolenia. Okazuje
się, że można uniknąć więzów Mai albo na drodze kontemplacyjnej —
wyrzekając się świata, uprawiając ascezę oraz odpowiednie techniki
mistyczne — albo na drodze aktywnej, pozostając w świecie, ale
wyrzekając się „[pragnienia] owoców swych czynów" phalatrysznawajragja.
Tak w jednym, jak i w drugim przypadku chodzi o to, by nie poprzestać
na wierze w realność form, które rodzą się i rozwijają w Czasie: nie
należy nigdy zapominać, że formy takowe są „prawdziwe" tylko w ich
własnym systemie odniesień, lecz z punktu widzenia ontologii są one
pozbawione substancji. Jak już powiedzieliśmy, Czas może stać się
narzędziem poznania w tym znaczeniu, że wystarczy daną rzecz czy istotę
zobaczyć w perspektywie Czasu kosmicznego, by uprzytomnić sobie
natychmiast jej nierealność. Epistemologiczną i soteriologiczną funkcję
takiej zmiany optyki, będącej skutkiem otwarcia się na donioślejsze
rytmy czasu, doskonale ukazują pewne mity odnoszące S'S do Mai Wisznu.
Oto jeden z tych mitów, w wersji współczesnej i popu-
a"iej opowiedziany przez Śri Ramakrysznę6. Oświecone-
u ascecie imieniem Narada, który poprzez niezliczone
^martwienia zaskarbił sobie łaskę Wisznu, bóg ten ukazuje
mę' 0°'ecując mu spełnić każde jego życzenie. „Ukaż mi
staje'CZną mOC tW6J mai" — prosi Narada- wisznu PrzY-
Pote ^ t°-i da^e mu znak' by poszedł za nim. Wkrótce
i Ramakrishna, Madras 1938, ks. IV, rozdz. tego mitu w: Matsva
Purana, zob. Zimmer, Myths dz. cyt., s. 21 i nast.
znajdują się na opustoszałej drodze w pełnym
(W
Obrazy i symbole
słońcu. Czując pragnienie, Wisznu prosi Naradę, by udał się do
oddalonej o kilkaset metrów wioski i przyniósł mu wody. Narada
przyśpiesza kroku i puka do drzwi pierwszego napotkanego po drodze
domu. Otwiera mu przepiękna dziewczyna. Asceta długo patrzy na nią,
za. pominając, po co przyszedł. Potem wchodzi do domu' rodzice
dziewczyny podejmują go z szacunkiem należnym świętym. Czas płynie.
Narada w końcu żeni się z dziewczyną, poznaje rozkosze małżeństwa i
trud pracy na roli. Mija dwanaście lat. Narada ma teraz trójkę dzieci i
— po śmierci teścia — zostaje właścicielem gospodarstwa. Jednakże
dwunastego roku niezwykle ulewne deszcze powodują powódź w całej
okolicy. W ciągu jednej nocy stada toną, a dom zostaje obrócony w
perzyn?. Jedną ręką podtrzymując żonę, drugą dwoje dzieci, najmłodsze
zaś niosąc na ramieniu, Narada z trudem toruje sobie drogę przez wodę.
Jest mu jednak za ciężko. Nagle potyka się — i najmłodsze dziecko
wpada do wody. Narada puszcza dwoje pozostałych dzieci i rzuca się
w poszukiwaniu tamtego; daremnie — prąd już poniósł je daleko. Kiedy
Narada szuka maleństwa, fale porywają dwójkę pozostałych dzieci, a
wkrótce potem — jeg° żonę. Sam Narada traci przytomność i fala
unosi go jak kłodę drewna. Kiedy, wyrzucony na skałę, buda się i
przypomina sobie o swej udręce, wybucha płaczem. Nagle słyszy znajomy
głos: „Dziecko moje! Gdzież jest ta woda, którą mi obiecałeś? Czekam na
ciebie już ponad pół godziny!". Narada odwraca głowę i rozgląda się
woko. W miejscu potoku, który wszystko zniszczył, widzi pus pola
lśniące w słońcu. „Czy teraz rozumiesz tajenin' mojej mai?" — pyta go
bóg.
Oczywiście, Narada nie mógł odpowiedzieć, iż *s™. stko zrozumiał.
Ale nauczył się rzeczy naj istotniej5 — kosmiczna Maja Wisznu objawia
się za pośrednict Czasu.
81
Indyjskie symboHzmy czasu i wieczności
„Groza Czasu"
, . <
Mit Czasu cyklicznego, to znaczy powtarzających się nieskończoność
kosmicznych cykli, nie jest wynalazkiem myśli indyjskiej. Jak
pokazaliśmy w innym miejscu7, społeczności tradycyjne — których
wyobrażenia o Czasie są tak nieuchwytne dlatego właśnie, iż wyrażane za
pośrednictwem rytuałów i symboli, których najgłębszego sensu niekiedy
nie sposób nam zgłębić — otóż w wyobrażeniach tych społeczności
egzystencja doczesna człowieka to nie tylko powtarzanie ad infinitum
pewnych modelowych archetypów i zachowań, ale także wieczne
rozpoczynanie na nowo. Istotnie, w sposób symboliczny i rytualny świat
jest tu wciąż na nowo stwarzany. Przynajmniej raz do roku powtarza się
kosmogonię, przy czym mit kosmogoniczny służy również za wzorzec dla
licznych działań, jak zaślubiny czy uzdrawianie.
Jaki jest sens wszystkich tych mitów i rytuałów? Chodzi o to, że
świat rodzi się i ulega rozpadowi, niszczeje i odradza się w bardzo
szybkim tempie. Chaos i akt kosmogoniczny, który kładzie mu kres, są
reaktualizowane w sposób cykliczny. Rok — lub to, co się rozumie przez
to pojęcie — równoznaczny jest ze stworzeniem, trwaniem | rozpadem
świata, Kosmosu. Jest wielce prawdopodobne, ]z owa koncepcja cyklicznie
powtarzających się narodzin 1 końców świata, choć z pewnością utrwalona
przez powracający nieustannie spektakl śmierci i odrodzenia roślin-
osci, nie jest mimo to wytworem społeczności agrarnych.
oznają odnaleźć w mitach społeczności przedrolniczych p s Pai'dzo
prawdopodobne, że ma ona strukturę lunarną. ba H0'62 t0 w*a™'e księżyc
odmierza czas w sposób naj-ksi • '^ sPektakularny, i to terminy
odnoszące się do czas ^Ca Pos^l'żyły jako pierwsze do wyrażania miary
(ksi ' Rytmy lunarne oznaczają zawsze „stworzenie" "c w nowiu), po
którym następuje okres wzrostu
de l 'Eternel Retour, dz. cyt.
82
Obrazy i svmbole
(pełnia), okres zanikania i śmierć (trzy bezksiężycowe noce). To
prawdopodobnie właśnie obraz tych wiecznych narodzin i śmierci księżyca
wpłynął na wykrystalizowanie się intuicji pierwszych ludzi dotyczących
cykliczności Życia i Śmierci; stąd również wziął się mit cyklicznych
narodzin i rozpadu świata. Najstarsze mity potopu charakteryzuje
lunarna struktura i takież pochodzenie. Po każdym potopie mityczny
Przodek daje początek nowej ludzkości. Okazuje się, że Przodek ten
najczęściej przybiera postać zwierzęcia lunarnego. (W etnologii termin
ten odnosi się do tych zwierząt, których życie charakteryzuje się pewną
przemiennością, przede wszystkim okresowym pojawianiem się i znikaniem.)
Zatem dla „człowieka prymitywnego" Czas jest cykliczny, świat —
regularnie stwarzany i niszczony, zaś lunarny symbolizm „narodzin—
śmierci-odrodzenia" objawia się w wielu mitach i rytuałach. Na
podwalinie tego właśnie prastarego dziedzictwa zrodziła się panindyjska
doktryna wieków świata i cyklów kosmicznych. Oczywiście, archetypowy
obraz wiecznych księżycowych narodzin, śmierci i zmartwychwstania uległ
w myśli indyjskiej istotnym przeobrażeniom. Być może astronomiczny
aspekt jug związany jest z oddziaływaniem kosmologicznych i
astrologicznych spekulacji Babilończyków. Ale nie będziemy się tu
zastanawiać nad ewentualnymi wpływami historycznymi Mezopotamii na
Indie. Zależy nam na podkreśleniu następującego faktu: Hindus, mnożąc
coraz śmielej liczw cyklów kosmicznych i wydłużając je, miał na
względzie cel soteriolpgiczny. Przerażony niezliczoną liczbą narodzin
kolejnych Światów, którym — zgodnie z prawem karma1^ — towarzyszyła
równie znacząca liczba kolejnych nar dzin człowieka, Hindus był w
pewnym sensie zmuszony poszukiwania wyjścia z tego kosmicznego koła i z
^ procesu nieskończonych transmigracji. Doktryny i tec mistyczne,
mające na celu wyzwolenia człowieka o d pienia i od piekielnego
cyklu „życie-śmierć-po^ ° narodziny", przyswajają sobie mityczne
obrazy cyk'
Indyjskie symbolizmy cza.fit i wieczności 83
micznych i posługują się nimi, aby pozyskać zwolenników. Dla Hindusów
epoki postwedyjskiej, to znaczy dla Hindusów, którzy odkryli „ból
istnienia", wieczny powrót równoznaczny jest z nieskończonym cyklem
transmigracji rządzonych przez karmana. Doczesny świat, ulotny i
iluzoryczny, świat sansary, cierpienia i niewiedzy — to świat żyjący
P°d znakiem Czasu. Wyzwolenie z tego świata i otrzymanie Zbawienia
równoznaczne są z wyzwoleniem z Czasu kosmicznego.
Indyjski symbolizm unieważnienia Czasu
W sanskrycie termin „kala" używany jest zarówno w znaczeniu okresu
nieskończonej długości, jak i w znaczeniu określonej chwili — dokładnie
tak samo, jak to się dzieje w niektórych językach europejskich (np.
„What time is nów?"). W najstarszych tekstach podkreśla się doczesny
charakter wszystkich Światów i wszystkich możliwych bytów: „Czas
spłodził wszystko to, co było i co będzie" (Atharwaweda XIX, 54, 3). W
upaniszadach Brahman, Zasada Wszechświata, Byt Absolutny, ukazany jest
jako transcendentny wobec czasu i zarazem jako źródło oraz podstawa
wszystkiego, co przejawia się za pośrednictwem
zasu: „Pan tego, co było i co będzie; ten, który jest zarazem dziś i
nazajutrz" (Kena IV, 13). Kryszna, ukazują-
y s'ę Ardźunie jako Bóg kosmiczny, oświadcza:
Jestem Czasem sędziwym,
niosę zagładę światu.
"zybylem tu, by [temu] światu położyć kres!"8.
htnana *ladomo, upaniszady rozróżniają dwie postaci Bra-telną :' ^tu
Absolutnego: „cielesną i bezcielesną, śmier-n'eśmiertelną, ruchomą i
nieruchomą (sthita) itd."
XI, 32, s. 120.
Indyjskie symbolizmy czasu i wieczności
85
Obrazy i symbole
84
(Brihadaranjaka II, 3, 1). Oznacza to, iż zarówno Wszechświat w swych
aspektach widzialnych i niewidzialnych, jak i Duch w swych
modalnościach uwarunkowanych i nie uwarunkowanych, spoczywają w
Jedynym, w Brahmanie który łączy w sobie wszystkie dwoistości i
opozycje' Tymczasem Majtri (VII, 11,8), precyzując tę dwubieguno-wość
Bytu całkowitego w perspektywie Czasu, rozróżnia „dwie formy" (dwe
rupe) Brahmana (mówi o „dwoistej naturze" [dwajtibhawa] jednego bytu
[ład ekam]), tak jak „Czas i Bezczas" (kalaś-ćakalaś-ća). Innymi słowy,
tak Czas, jak i Wieczność to dwie postaci jednej Zasady: w Brahmanie
zbiegają się nunc fluens i nunc stans. Majtri ciągnie dalej: „Tym, co
poprzedza słońce, jest Bezczas (akala) i niepodzielność (akala); ale
tym, co zaczyna się wraz ze Słońcem, jest Czas, który składa się z
części (sakala), zaś jego formą jest Rok...".
Wyrażenie „poprzedzać Słońce" można rozumieć rów
nież w sensie kosmologicznym, jako odnoszące się do
epoki poprzedzającej Stworzenie — gdyż w interwalach
między mahajugami czy kalpami, podczas Wielkich Nocy
Kosmicznych, przemijanie czasu już nie istnieje — ale
przede wszystkim odnosi się ono do metafizyki i soteriolo-
gii, to znaczy określa paradoksalną sytuację kogoś, kto
dostępuje objawienia, kto staje się dźiwanmukta, „wy"
zwolonym za życia", i przez sam ten fakt przezwycięża
Czas w tym sensie, że nie podlega już przemijaniu. Rze'
czywiście, Chandogja (III, 11) potwierdza, że dla Mędrca,
dla oświeconego, Słońce trwa nieruchome. „Ale po dojść1
do zenitu [Słońce] już nie będzie wschodzić ani zachodzie-
Samo z siebie trwać będzie pośrodku (ekala ewa rna" -l
sthata). Dlatego mówi się: «Tutaj (czyli w transcendent^
nym świecie brahmana) ono nigdy nie wstało, nigdy
zaszło...». Nie wschodzi ono ani nie zachodzi; raz 3
zawsze (sakryt) jest ono na niebie dla tego, kto
doktrynę brahmana".
^.
Oczywiście chodzi tu o obrazowe oddanie istoty ,(
cendencji: w zenicie — to znaczy w najwyższym Pu
.
'eboskłonu, w „Środku Świata", tam gdzie możliwe jest "rzejście na
tamtą stronę i nawiązanie łączności między trzema sferami kosmicznymi —
Słońce (= Czas) pozostaje nieruchome dla „tego, który wie"; nunc fluens
paradoksalnie przemienia się w nunc stans. Iluminacja, zrozumienie,
dokonują cudu wyjścia z czasu. Paradoksalna chwila iluminacji
porównywana jest w tekstach wedyjskich i w upani-szadach do błyskawicy.
Zrozumienie Brahmana przychodzi nagle, jak błyskawica (Kena IV, 4, 4)9.
„W błyskawicy prawda" (Kauszitaki IV, 2). Jak wiadomo, to samo wizualne
skojarzenie błyskawicy z oświeceniem duchowym pojawia się w metafizyce
greckiej i w mistyce chrześcijańskiej. Zatrzymajmy się na chwilę przy
tym mitycznym obrazie, przy owym zenicie, który jest zarazem
Wierzchołkiem Świata i „Środkiem" par excellence, nieskończenie małym
punktem, przez który przechodzi Oś Świata (Axis Mundi). W poprzednim
rozdziale pisaliśmy o tym, jakże doniosłą rolę symbolizm ten odgrywa w
archaicznym sposobie myślenia10. „Środek" to punkt idealny, należący
nie do przestrzeni świeckiej, geometrycznej, lecz do przestrzeni
świętej, która umożliwia łączność z Niebem bądź z Piekłem. Innymi
słowy, „Środek" to paradoksalne miejsce umożliwiające przeskok na inny
poziom, opuszczenie świata zmysłowego. Ale przez sam fakt, że
przekracza się Wszechświat, świat stworzony, przekracza się czas, prze-
mijanie, osiągając stasis, wieczną pozaczasową teraźniejszość.
Jeden z mitów związanych z Narodzinami Buddy dob-e oddaje wzajemną
zależność, jaka istnieje pomiędzy u . m Przekraczania przestrzeni a
aktem przekraczania fywu czasu. Madźdżhimanikaja (III) opowiada, że
„zaraz vie„„. na ?wjat Bodhisattwa stawia stopy płasko na
1IV, 28-30. W: Upaniszady, z sanskrytu przełożył Franciszek
Michalski-Iweński, Wydawnictwo Ultima arszawa-Kraków 1924, s. 30. fP
Q /n •
. . Ł
nast. ninieiszeon tomu.
symbolizmv czasu i wieczności
87
Obrazy i symbole
86
ziemi i, zwrócony ku Północy, robi siedem susów, chr niąc się pod
białym parasolem. Rozejrzawszy się wszystkie strony, ryczy jak lew:
«Jam jest najwyżsn w świecie, jam jest najlepszy na świecie, jam jest
piervj. rodnym tego świata; to me ostatnie narodziny; poza nimi nie
będzie mego nowego istnienia»"u. Późniejsza litera. tura, jak Nikaja-
agama, Winaja czy biografie Buddy podejmują z niewielkimi
zmianami ten mityczny rys jego narodzin12. Motyw sapta padani, siedmiu
kroków, które zanoszą Buddę na wierzchołek świata, przeniknął nawet do
sztuki i do ikonografii buddyjskiej. Symbolizm „Siedmiu Kroków" jest
dość przejrzysty13. Zwrot „Jam jest najwyższy w świecie" (aggo'ham
asmi lokassa) oznacza przestrzenną transcendencję Buddy. W rzeczy
samej zdobył on „wierzchołek świata" (lokkagge), pokonując siedem
kosmicznych poziomów, którym odpowiada — jak wiemy — siedem niebios
planetarnych. Ale przez sam ten fakt transcenduje on również czas, gdyż
w kosmologii indyjskiej to właśnie szczyt jest punktem, w
którym zaczęło się stwarzanie świata, a W stanowi on także miejsce
„najstarsze". Oto dlaczego Budda wykrzykuje: „Jam jest pierworodnym
tego świata (dźettho'ham asmi lokassa). Zdobywając kosmiczny
szczyt, Budda staje się współczesny poezji' kowi świata. W sposób
magiczny obala on cz# i stwarzanie, i przenosi się do punktu czasowego
poprze dząjącego kosmogonię. Nieodwracalność czasu kosn^
1' Cyt. za: Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, prz<j '
Stanisław Tokarski, IW PAX, Warszawa 1994, t. II, s. 53. F'1
tłum.]
iift
12 W obszernej nocie do swego tłumaczenia Mahapra" Vj. ramita-sutry
Nagardźuny Etienne Lamotte zgromadził i UP ^ kowal najważniejsze
teksty, zob. Le Traite de la Grandę * Sagesse de Nagdrjuna, Louyain
1944, t. I, s. 6 i nast. ^
13 Zob. Eliade, Les Sept Pas du Bouddha, w: Pro &&$. Snnrtuario.
Hommage Van der Leeuw, Nijkerk 1950, s.
prawo straszliwe dla wszystkich tych, którzy żyją l ułudzie, przestaje
się dla Buddy liczyć. Dla niego czas jest odwracalny i może być poznany
nawet poprzez antycypację: gdyż Budda zna nie tylko przeszłość, ale i
przyszłość. Zależy nam na uwypukleniu tego, że Budda nie tylko staje
się zdolny do unicestwienia czasu, ale nawet do przebycia go wstecz
(patiloman, sanskryckie pratiloma — „pod włos"), a będzie to prawdą
także w przypadku buddyjskich mnichów i joginów, którzy, zanim nie
dostąpią swej Nirwany czy samadhi, podejmują „cofanie biegu dni
pamięcią"14, co pozwała im poznać ich poprzednie egzystencje.
„ Rozbita Skorupka "
jaj, '
Prócz tego obrazu transcendowania przestrzeni i czasu przez pokonanie
siedmiu poziomów kosmicznych, które przenosi Buddę do Środka Świata i
jednocześnie pozwala mu powrócić do pozaczasowej chwili poprzedzającej
jego stworzenie, istnieje inny obraz, dość szczęśliwie łączący
symbolizm czasu i przestrzeni. Paul Mus w swej znakomitej pracy
poświęca szczególną uwagę ^stepującemu fragmentowi Suttawibhangi „Kiedy
kura lesie Jajka — mówi Budda — osiem, dziesięć czy Z1"' sadowi się na
nich i ogrzewa je. A gdy już ków °Stateczn'e długim wysiadywaniu jeden
z kurcza-bkie' ° P'erwszY> końcem swego pazurka czy dzió-stłucze
skorupkę
i szczęśliwie wydostanie się _ nazwiemy:
pierworodnym czy najmłod-'' fid - zw'emy 8° pierworodnym, czcigodny
Go-0lWinje Jest,on najstarszy z nich. — Podobnie też, ^- spośród
istot, które żyją pogrążone w nie-
°'esła\v Bara J°8a' Nieśfniertelność i wolność, przełożył *a
1984 r?^ski' 0Pracował Tomasz Ruciński, PWN, War-4.s. 198-199. [Przyp.
thim.]
Obrazv i symbole
wiedzy, zamknięte jeszcze i uwięzione w skorupkach swoich jajek —
tylko ja rozbiłem skorupę niewiedzy i, jaL jedyny na świecie,
podniesiony zostałem do błogosła\vj0 nej, uniwersalnej godności
Buddy. Tak zatem jestem o braminie, najstarszą, najszlachetniejszą z
istot"15.
Jak pisze Paul Mus, „prostota tego obrazowania jest myląca. Aby
zrozumieć je właściwie, należy uświadomić sobie, że inicjacja bramińska
uważana była za powtórne narodziny. Najczęściej wtajemniczonych
określano mianem dwidźa: „dwukrotnie narodzeni, twice bom". Tymczasem
słowem tym określano także ptaki, węże itd., jako stworzenia
wykluwające się z jajek. Zniesienie jaja kojarzone było z „pierwszymi
narodzinami", czyli naturalnymi narodzinami człowieka. Wyklucie się
odpowiadało nadnaturalnym narodzinom podczas inicjacji. Zresztą kodeksy
bramińskie nie omieszkały ustanowić zasady, zgodnie z którą
wtajemniczony zajmuje na drabinie społecznej miejsce wyższe niż nie
wtajemniczony, niezależnie od różnicy wieku między nimi czy od
łączących ich więzów rodzinnych"16.
Więcej nawet. „Jakże słuchając opisu — choćby tylko metaforycznego —
nadnaturalnych narodzin Buddy, porównywanych do wyklucia się z jaja,
gdzie zamknięty jest potencjalny «Pierworodny» (dźjesztha)
Wszechświata, nie pomyśleć zaraz o «kosmicznym jaju» tradycji
bramińskie, z którego wykluwa się u zarania dziejów pierwotny «J»
stworzenia, nazywany rozmaicie: Złotym Zarodkiem ( ranjagarbha), Ojcem
lub też Panem Stworzeń (Pradżapw Agnim (Bogiem Ognia i rytualnym
Ogniem) czy w
___________ lf
15 Suttavibhanga, Pdrajika I, I, 4; zob. H. Oldenbe«?> Bouddha
(przekład na francuski), s. 364-365; P. Mus, La ^ de temps reversible
dans la mythologie bouddhigue, „Ann ^ l'Ecole pratiąue des Hautes
Etudes", Section des Science gieuses, 1938-1939, Melun 1939, s. 13.
16 Mus, La Notion de temps reversible dans la '"-v bouddhiąue, dz.
cyt., s. 13—14.
Indyjskie symbołizmv czasu i wieczności
89
anetn (ubóstwionym źródłem ofiary utrzymującej szechświat,
«modlitwą», tekstem hymnów itd.)?17 Tym-zasem, jak wiemy, „kosmiczne
jajo [jest] formalnie utożsamiane z Rokiem, symbolicznym wyobrażeniem
Czasu kosmicznego; sansara, inny obraz cyklicznego trwania
sprowadzonego do swych przyczyn, jest zatem dokładnym odpowiednikiem
mitycznego Jaja"18.
W ten sposób działanie związane z unieważnieniem Czasu zostaje
opisane za pomocą symbolizmu zarazem kosmologicznego i przestrzennego.
W przypowieści Buddy stłuczenie skorupki jaja równoznaczne jest z
rozbiciem sansary, koła egzystencji, to znaczy z przekroczeniem tak
kosmicznej Przestrzeni, jak i cyklicznego Czasu. Również w tym wypadku
Budda posługuje się obrazami, do których przyzwyczaiły nas już wedy i
upaniszady. Znieruchomiałe w zenicie słońce z Ćandogji jest symbolem
przestrzennym, który, z podobną siłą jak buddyjski obraz rozbitej
skorupki, wyraża paradoksalny akt wyjścia poza Kosmos. Opisując pewne
aspekty praktyk jogiczno-tantrycznych, będziemy jeszcze mieli okazję
spotkać się z takimi archetypowymi obrazami stosowanymi do wyrażania
transcendencji.
Filozofia czasu w buddyzmie
:
T
salnego "am Jeszcze b?dzie powrócić do tego paradok-ne8o i SPH°CeSU' W
którym z symbolizmu Jaja Kosmicz-czasu ^miu Kroków Buddy wynika o d
wracalność filozofii c najplerw musimy przedstawić główne zarysy asu
wypracowanej przez buddyzm, w szczegól-
reversible dans la mythologie Mus / ~
~J"'' s' lą-
ld(lliiql,e H N°tion de temPs reversible dans la mythologie ' uz- cyt.,
przypis l na s. 14.
Obrazv i svmhole
Indyjskie synibolizmy czasu i wieczności
91
ności zaś przez buddyzm mahajanicznyl9. Także dla buddv to w czas to
stały przepływ (santana); przez sam fakt upływ, czasu wszelka „forma",
która w nim się ujawnia, jest ni tylko nietrwała, ale wręcz
nierzeczywista z punktu widzenia ontologii. Filozofowie Mahajany
szeroko rozwodzili się nad tym, co można by nazwać przelotnością czasu,
to jest nad jego płynnością i — w ostatecznym rozrachunku —-1
nierealnością chwili teraźniejszej, która nieustannie pi kształcą się w
przeszłość, w niebyt. Dla filozofa buddyjski! — pisze Szczerbackoj —
„egzystencja i brak egzystencji nie różne wyglądy zewnętrzne danej
rzeczy, ale r z e c z sam w sobie". Jak mówi Santarakszita, „naturą
wszystkiego, co istnieje, jest chwilowość [na którą składają się
liczne] stasis i rozpady"20. Rozpad, do którego nawiązuje
Santarakszita,^ nie destrukcj a empiryczna, polegająca na przykład na
tym, iż waza, spadając na ziemię, tłucze się, ale stałe i nieodłącznie
z tym rozpadem związane unicestwienie wszelkiego istnienia uwikłanego w
Czas. Dlatego właśnie Wasubandhu pisze: „Ponieważ unicestwienie jest
natychmiastowe i nieprzerwane, nie istnieje (rzeczywisty) ruch"21.
Ruch, a w konsekwencji również sam czas, trwanie, to postulat
pragmatyczny, podobnie jak takim postulatem jest dla buddyzmu
indywidualne
19 Elementy tego znajdziemy w dwu tomach F. Szczerbackoj
Buddhist Logic, Bibliotheca Buddhica, Leningrad 1930-1932.
oraz w obszernej rozprawie Louisa de la Yallee-Poussin, DOM
ments d'Abhidharma: la Controverse du Temps, „Melangesc
nois et bouddhiąues", Bruxelles 1937, t. V, s. 1-158). Z*
również: S. Schayer, Contributions to the problem oj Tin>e
Indian Philosophy. Przyczynki do zagadnienia czasu w /*•w '
indyjskiej, Kraków 1938 i A.K. Coomaraswamy, Time and c
nity, Ascona 1947, s. 30 i nast.
. ^
20 Tattwasangraha, s. 137; Szczerbackoj, Buddhist Logic<
cyt, t. I, s. 94 i nast.
f jj.
21 Abhidharmakośa IV, l, cyt. przez Coomaraswamy'e' me and Eternity,
dz. cyt., s. 58. Zob. przekład i komentarz de la Yallee-Poussin,
L'Abhidharmakośa de Paris 1923-1931.
ale ruch jako koncept nie ma odpowiednika w żadnej rzeczywistości
zewnętrznej, gdyż jest „czymś" zbudowanym zez nas samych. Płynność i
przelotność świata zmysłowe-jego stałe unicestwianie, to formuła
mahajaniczna, \uzacapar excellence wyrażaniu nierealności świata
doczesnego. Z tej mahajanicznej koncepcji czasu wysnuwano niekiedy
wniosek, że dla filozofów Wielkiego Wozu ruch jest nieciągły, że „ruch
to seria bezruchów" (Szczerbackoj). Ale, jak słusznie zauważa
Coomaraswamy22, choć linia nie jest zrobiona z nieskończonej liczby
punktów, ma wszak przecież postać continuum. Potwierdza to sam
Wasubandhu: „nieprze-rwanyjest rozkwit chwil" (nirantara-kszana-
utpada). Termin santana, który Szczerbackoj tłumaczy jako „seria",
etymologicznie oznacza „continuum".
Nie ma w tym nic nowego. Logicy i metafizycy Wielkiego Wozu rozwinęli
tylko do granic możliwości panindyjskie intuicje na temat ontologicznej
nierealności wszystkiego, co istnieje w Czasie. Płynność to maska
nierzeczywistości. Jedyną nadzieją i jedyną drogą ocalenia jest Budda,
który objawił Dharmę (rzeczywistość absolutną) i wskazał drogę do
Nirwany. Wypowiedzi Buddy nieodmiennie powracają do centralnego tematu
jego przesłania: wszystko, co uwarunkowane, jest nierzeczywiste; n'gdy
nie omieszkuje on jednak dodać: „mnie to nie dotyczy" (na me so atta).
Gdyż on, Budda, jest równoznaczny z Dhammą, a zatem jest „prosty, nie
złożony" lasankhata) i „pozaczasowy, bezczasowy" (akaliko, jak
•nguttara-nikaja, IV, 359-406). Wielokrotnie Budda
•ornina, że „przekracza eony" (kappatito... wipumat-
że
• "Hie jest człowiekiem eonów" (akkapijo), to znaczy, 1 naprawdę nie
jest uwikłany w cykliczny strumień
• że przekroczył Czas kosmiczny23. Dla niego — po-Samjutta-nikaja (I,
141) — „nie istnieje ani przeje and Eternity, dz. cyt., s. 60.
iw ' ~^' ^® 'tc^ oraz mne teksty zebrane przez Coo-arny'eg0, Time
and Eternity, dz. cyt., s. 40 i nast.
Indyjski? symbolizmy czasu i wieczności
93
Ohrazv i symbole
92
szłość, ani przyszłość" (na tassa paććha na purattham atthi). Dla Buddy
wszystkie czasy stają się teraźniejsze (Wisuddhi Magga, 411), co
oznacza, iż zniósł on nieodwracalność czasu.
Teraźniejszość totalna, wieczne „teraz" mistyków to stasis —
zniesienie przemijania. Brak przemijania, wieczny czas teraźniejszy
przełożony na kategorie symbolizmu przestrzennego to bezruch. I
rzeczywiście, aby zaznaczyć, że Budda czy „wyzwoleni" nie podlegają
uwarunkowaniom, buddyzm — podobnie zresztą jak joga — stosuje
określenia odnoszące się do bezruchu, do stasis. „Ten, którego myśl
jest stała" (thłla-citto; Digha-nikaja II, 157), „ten, którego umysł
jest stały" (thit'atta; tamże, I, 57 itd.), „stały, nieruchomy" itd.
Nie zapominajmy o tym, że pierwszą i najprostszą definicję Jogi podaje
na początku Joga-sutr sam Patańdżali (I, 2): jogah ćittawryttinirodah,
czyli „Joga jest to powściągnięcie zjawisk świadomości"24. Ale to
powściągnięcie to tylko cel ostateczny. Jogin zaczyna od „ujarzmienia",
„unieruchomienia" stanów świadomości, swego strumienia
psychomentalnego. (Słowo nirodha jest zresztą najczęściej używane w
znaczeniu „ograniczenie , „zatkanie"; chodzi o czynność zamykania,
ogradzania itd.) Powrócimy jeszcze do konsekwencji, jakie może mieć to
„ujarzmienie", „unieruchomienie" stanów świadomości dla sposobu, w jaki
jogini doświadczają czasu.
Ten, „którego myśl jest stała" i dla którego czas nie płynie, żyje w
wiecznej teraźniejszości, w nunc stan Moment, chwila obecna, to w
sanskrycie kszana, a wjw ku palijskim — khana25. To za pomocą kszan,
„chwi
———————————————————————————————————————————————————————————
.
?7)1/1
24 Jogasutty przypisywane Patańdżalemu i Jogabszajo, --
komentarz do Jogasutr przypisywany Wjasie, w: Klasyczn y ,
indyjska, przełożył Leon Ćy boran, PWN, Warszawa 19»°>
[Przyp. tłum.]
„ a
, , j flast.
-
25 Zob. de la Yallee-Poussin, Notes sur le „moment des
bouddhistes, „Rocznik Orientalistyczny", t-s. 1—13; Coomaraswamy,
Time and Eternity, dz. cyt., s-
.y sję czas. Ale termin ten ma również znaczenie dogodnego momentu",
opportunity, i według Buddy to właśnie za pośrednictwem takiej
„sprzyjającej chwili" można wyjść z czasu. Istotnie, Budda radzi, by
„nie przeoczyć chwili", gdyż „lamentować będą ci, którzy przeoczą
chwile" Chwali mnichów, „którzy wykorzystali swoją chwilę" (khano wo
patiladdho), i lituje się nad tymi, „których chwila minęła" (khanatita;
Samjuta-nikaja IV, 126). To znaczy, że po długiej drodze przebytej w
czasie kosmicznym, poprzez nieskończoną liczbę egzystencji, iluminacja
trwa chwilę (eka-kszana). „Błyskawiczne objawienie" (eka-kszanabhi-
sambodhi), jak iluminację tę nazywali autorzy mahajanicz-ni, oznacza,
iż zrozumienie Rzeczywistości przychodzi nagle, jak błyskawica. Jest to
ten typ metaforyki, którego podstawę stanowi symbolizm błyskawicy, z
jakim zetknęliśmy się już w tekstach upaniszad. Jakakolwiek chwila,
kszana, może stać się „sprzyjającą chwilą", paradoksalnym momentem,
który przerywa czas i przenosi mnicha buddyjskiego w nunc stans, w
wieczną teraźniejszość. Ta wieczna teraźniejszość nie jest już częścią
czasu, trwania; jest ona jakościowo różna od naszej świeckiej
„teraźniejszości", od tej prowizorycznej teraźniejszości, która ledwie
pojawia się między dwiema innymi ułudami—przeszłością 1 przyszłością —
j która ustanie wraz z naszą śmiercią. "Sprzyjająca chwila" iluminacji
podobna jest do błyskawi-y zwiastującej objawienie, czy do mistycznej
ekstazy, ora w Paradoksalny sposób pozwala na wyjście z czasu.
Obrazy i paradoksy
y, że wszystkie obrazy, za pośrednictwem zC2 „Pakuje się wyrazić
paradoksalny akt „wyjścia ś c j ' llzywane są również dla wytłumaczenia
prze j -słowyn ',e w i e d z y do oświecenia (czy, innymi braku'
"śmierci" do „życia", od uwarunkowania do arunkowań itd.). Grosso modo
można je podzielić na
95
Indyjskie symbolizmy czasu i wieczności
Obrazy i symbole
94
trzy kategorie: pierwsza to obrazy, które wskazują zniesienie czasu,
a zatem — oświecenie, poprzez prz a skok na inny poziom (Rozbita
Skorupka, Btyskawjc Siedem Kroków Buddy itd.). Drugą kategorię stanowią
obra™ wyrażające pewną niewyobrażalną sytuację (sy ce zatrzymujące się
w zenicie, ujarzmienie strumienia stanów świadomości, całkowite ustanie
oddechu przy uprawianiu mm itd.). Trzecią wreszcie kategorię stanowi
paradoksalny obraz „sprzyjającej chwili", skrawka doczesności
przekształconego w „chwilę objawienia". Dwie ostatnie kategorie również
wskazują na przeskok między poziomami, gdyż pokazują one paradoksalne
przejście od stanu „normalnego" w świecie profanum (obieg słońca,
strumień świadomości itd.) do stanu „paradoksalnego" (nieruchomość
słońca itd.) lub pociągają za sobą przeistoczenie, dokonujące się w
obrębie tej świeckiej chwili. (Jak wiadomo, przejście od trwania
świeckiego do czasu sakralnego, możliwe dzięki rytuałowi, dokonuje
si{ również poprzez „przeskok między poziomami": czas liturgiczny nie
stanowi przedłużenia trwania świeckiego, w które si? wpisuje, ale —
paradoksalnie — jest kontynuacją czasu ostatniego z odprawianych
rytuałów26.)
Struktura tych obrazów nie powinna nas dziwić. Wszelki symbolizm
transcendencji opiera się na paradoksach,* konceptach trudnych do
przyjęcia w perspektywie świeckiej. Symbolem najpowszechniej używanym
dla wyrazefl przeskoku między poziomami i przejścia „na tamtą stronę >
do świata pozazmysłowego (choćby nawet świata zwarty czy bogów), jest
„trudne przejście" — ostrze brzytw
Trudne do przejścia cienkie ostrze brzytwy Mędrcy przeszkodą je zowią
na drodze
• _-rnó*1
— drodze wiodącej do najwyższego poznania ^ Katha21'.
Przypominamy sobie słowa Ewangelia "
26 Zob. Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 362.
27 Katha III, 14. [Upaniszady, dz. cyt., s. 42
. a jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, C'mało jest
takich, którzy ją znajdują"28. „Ciasna brama", 3 trze brzytwy, wąski i
niebezpieczny most nie wyczerpują °Sesztą bogactwa tego symbolizmu.
Inne obrazy z kolei ukazują "am sytuację pozornie bez wyjścia. Bohater
jednej z opowieści inicjacyjnych musi przejść, „kędy noc i dzień się
spotykają", znaleźć niewidoczne przejście w murze, albo też dostać się
do Nieba przez przesmyk, ukazujący się zaledwie na moment, prześliznąć
się między dwoma nieustannie obracającymi się kamieniami młyńskimi,
pomiędzy dwiema skałami, gdzie nie ma nawet szparki, czy wreszcie
między szczękami potwora itd.29 Wszystkie te mityczne obrazy wyrażają
konieczność przekraczania przeciwieństw, znoszenia dwoistości właściwej
kondycji ludzkiej, po to aby przenieść się do rzeczywistości
absolutnej. Jak mówi Ananda Coomaraswamy: „kto chciałby się przemieścić
z tego świata na tamten lub stamtąd powrócić, musi to uczynić w
jednowymiarowym i pozaczasowym interwale, dostępnym jedynie przez
mgnienie oka, który oddziela siły pokrewne, lecz przeciwstawne"30.
Rzeczywiście, jeśli w myśli indyjskiej kondycja ludzka
zdefiniowana jest poprzez istnienie przeciwieństw, wyzwo-
. nie (to jest zniesienie kondycji ludzkiej) równoznaczne
ze stanem nieuwarunkowania, przekraczającym przeci-
stwa, lub — co wychodzi na to samo — ze stanem,
VII> R [przelożył o. Walenty Prokulski TJ. Biblia
tych motywów, zob. A.B. Cook, Zeus, III, 2,
Co
I0tnaraf '^ ApPendix P: floating Islands, s. 975-1016; ston, T~my'
Symplegades, w: Studies and Essays in the non M Clence and Learning
offered in Homage to George t.>s'4J!w Y°rk 1947, s. 463-488; Eliade,
Szamanizm..., dz. w o4'9 i nast.
^Pkgades, dz. cyt., s. 486.
kie symholizmy czasu i wieczności
97
Obrazy i svmbole
96
w którym przeciwieństwa się spotykają. Przypominamy SOK' że Majtri,
odwołując się do widzialnych i niewidzialny t aspektów Bytu, rozróżnia
„dwie formy" Brahmana _ Q,» i „Bezczas". Dla Mędrca Brahman odgrywa
rolę wzorca d naśladowania: wyzwolenie to „naśladowanie Brahmana"
Oznacza to, że dla „tego, kto wie", między „Czasem* a „Bezczasem" nie
ma już tego napięcia właściwego parze przeciwieństw; przestają się one
różnić między sobą. Aby zilustrować tę paradoksalną sytuację wynikającą
ze zniesienia „par przeciwieństw", myśl indyjska, jak wszelka myśl
archaiczna, posługuje się obrazami, których sama struktura zasadza się
na sprzeczności (obrazy w rodzaju: znaleźć furtką w murze, w którym nie
widać żadnego przejścia).
Jedność przeciwieństw jest jeszcze bardziej uwypuklona w obrazie
„chwili" (kszana), która przemienia się w „sprzyjający moment".
Pozornie nic nie różni jakiegokolwiek fragmentu Czasu świeckiego od
wiecznego momentu, jaki daje iluminacja. Aby dobrze zrozumieć strukturę
i funkcje takiego obrazu, należy sobie przypomnieć dialektykę sacrum:
zwyczajny przedmiot staje się — paradoksalnie — hierofanią, zbiornikiem
sacrum, jednocześnie uczestnicząc nadal w swym kosmicznym otoczeniu
(święty kamień mimo swej swif-tości wciąż jest zwykłym kamieniem
itd.31). Z tego punW widzenia obraz „sprzyjającego momentu" wyraża
paraa° -jedności przeciwieństw z jeszcze większą siłą niż °"®' sytuacji
niemożliwych (typu nieruchomość Słońca it&f
Techniki „wyjścia z Czasu"
Do nagłej iluminacji, do paradoksalnego skoku ^ Czas dochodzi się
poprzez długotrwałą dyscyp" ' jj którą składa się zarówno refleksja
filozoficzna, jak ite
11 O dialektyce sacrum, zob. Eliade, Traktat..., <&• c^ i nast.
• tvczna. Przypomnijmy kilka technik mających na celu "Trzymanie
strumienia czasu, z których najbardziej rozpo-^zechniona i prawdziwie
panindyjska jest pranajama, W tmjzowanie oddechu. Przedtem jednak
poczynić należy ' zcze jedną uwagę, która wydaje się nam istotna: choć
celem ''adrzędnymjest przekroczenie kondycji ludzkiej, praktykowanie
jogi zaczyna się od zmiany postrzegania tej kondycji, noprzez
uwypuklenie jej głębi i dostojeństwa, które wydają się nieosiągalne dla
profanów. Nie mamy tu na myśli od razu hathajogi, której oczywistym
celem jest całkowite zapanowanie nad ciałem i psychiką ludzką.
Wszystkie formy jogi wiążą się z wcześniejszą przemianą człowieka
świeckiego — słabego, rozkojarzonego niewolnika własnego ciała,
niezdolnego do prawdziwego wysiłku umysłowego — w Człowieka
Błogosławionego, cieszącego się doskonałym zdrowiem fizycznym,
panującego w pełni nad swym ciałem i życiem psychomentalnym,
posiadającego samoświadomość i umiejętność koncentracji. To właśnie
takiego człowieka doskonałego joga stara się ostatecznie przekroczyć, a
nie tylko człowieka świeckiego, człowieka dnia powszedniego.
Posługując się terminami kosmologicznymi (a po to, by
dogłębnie zrozumieć myśl indyjską, zawsze trzeba używać
e§o klucza), można powiedzieć, że właśnie wychodząc
0(1 doskonałego Kosmosu — nie zaś od Chaosu
J°ga stara się przekroczyć kondycję
s rn i c z n ą jako taką. Tymczasem fizjologia i życie
nj^c °mer>talne człowieka świeckiego w znacznym stop-
od pr2yp°minają chaos. Praktykowanie jogi zaczyna się
otwarPOrZądkowama tego cliaosu' od — powiedzmy to zryt . e nadania
mu wymiaru kosmicznego. Pranajama,
idian §Q . llade> Cosmical Homology and Yoga, „Journal of the tematpr
ty of Oriental Art", Calcutta 1937, s. 188-203. Na i „ast ajamy, zob.
tegoż; Techniques ^ Yoga, dz. cyt., s. 75
J°ginaZ°Wan'e oddycnania> krok po kroku przekształca °srn°s32: oddech
staje się miarowy, uwaga już
98
Obniży i symbole
się nie rozprasza, krążenie sił psychomentalnych przestaje być
bezładne. Jednakże pracując w ten sposób nad oddechem jogin pracuje
bezpośrednio nad sposobem przeżywania czasu' Nie ma adepta Jogi, który
podczas tych ćwiczeń oddechowych nie doświadczyłby zupełnie innej
jakości czasu. Daremnie starano się opisać ten rodzaj doświadczania
czasu, przeżywany podczas pranajamy: porównywano go do błogosławionego
czasu słuchania dobrej muzyki, do zauroczenia miłosnego, do stanu
pogody ducha lub do zatopienia się w modlitwie. Jedno jest pewne:
stopniowo zwalniając rytm oddechowy, wydłużając coraz bardziej wdechy i
wydechy oraz pozostawiając możliwie jak najdłuższą przerwę między tymi
dwiema fazami oddechowymi — jogin przeżywa czas inny od naszego33.
życie uiKny siig II^ŁU/CJ. v,u^^„„,. . .._,_._. ograniczał on tę
liczbę do jednej dziesiątej, tym samym P1; dziesięć godzin naszego
czasu żył on zaledwie jedną ^zie^ią,a tego, to jest godzinę. Licząc w
godzinach oddychania, o dwudziestu czterech godzinach słonecznych miała
dla n zaledwie dwanaście do trzynastu godzin oddychania, to zn -że
jego ciało zużywało się i starzało wolniej niż nasze c^ dlategojadł on
garstkę ryżu nie co dwadzi68^, cztery godziny, ale co dwanaście lub
trzy _ cię g o d z i n. To tylko hipoteza, przy której się ni? UP
Ale, o ile wiem, nie znaleziono jeszcze zH""""111111061 nienia
zadziwiającej młodości joginów.
33 Możliwe, że rytmizacja oddychania znacząco wpływa na fizjologię
jogina. Nie jestem kompetentny w tej dziedzinie, ale w Ryszikeś i w
innych miejscach w Himalajach wielkie wrażenie wywarł na mnie podziwu
godny stan fizyczny joginów, którzy wszak niemal nic nie jedli. Jeden z
sąsiadów mojego kutiaru w Ryśikeś był nagim ascetą (nagna) spędzającym
niemal całą noc na uprawianiu pranajamy — za całe pożywienie
wystarczyła mu garstka ryżu. Był zbudowany jak atleta, nie wykazywał
żadnych oznak niedożywienia czy zmęczenia. Zastanawiałem się, jak to
możliwe, że nigdy nie odczuwa głodu. „Żyję tylko za dnia — odparł. —
Nocą ograniczam liczbę oddechów do jednej dziesiątej". Nie jestem do
końca pewien, co chciał przez powiedzieć, lecz być może oznaczało to po
prostu, że poniewa życie mierzy się liczbą wdechów i wydechów, to jeśli
w no y
- • .... ,:__;_»„: t,,m carnvm PB
Indyjskie symbolizm? czasu i wieczności
99
Dwie sprawy wydają się nam istotne, jeśli mowa o uprawianiu
pranajamy: po pierwsze, jogin zaczyna od kosmizacji" swego ciała i
swego życia psychomentalnego; po wtóre, poprzez paranajamę jogin może
dowolnie wpisywać się w rozmaite rytmy przeżywanego czasu. Patańdźali,
w charakterystyczny dla siebie, niezwykle oszczędny sposób, zaleca
„kontrolę chwil i ich kontynuacji"34. Późniejsze traktaty jogiczno-
tantryczne zawierają więcej szczegółów na temat tej „kontroli" czasu.
Na przykład Kalaćakratantra posuwa się dość daleko: wiąże wdech i
wydech z dniem i nocą, następnie z okresami piętnastodniowymi,
miesiącami, latami, stopniowo dochodząc aż do wielkich cyklów
kosmicznych35. Oznacza to tyle, że w swych rytmach oddechowych jogin
powtarza i niejako na nowo przeżywa Wielki Czas kosmiczny, kolejne
stwarzania i destrukcje Wszechświatów. Cel tego ćwiczenia jest dwojaki:
z jednej strony jogin zmuszony jest do utożsamiania własnych faz
oddechowych z rytmami Wielkiego Czasu kosmicznego, a czyniąc to,
uświadamia sobie relatywizm czasu i wręcz jego nierealność. Ale, z
drugiej strony, uzyskuje on od-wracalność strumienia czasowego (sara) w
tym sensie, że cofa się, przeżywa na nowo swe wcześniejsze egzystencje
1 "Pali", jak mówią pisma, konsekwencje swych wcześniejszych czynów,
unieważnia je, aby uniknąć ich karmicznych skutków.
. W takim ćwiczeniu pranajamy odgadujemy chęć prze-
^ycia na nowo rytmów kosmicznego Wielkiego Czasu:
^Pewnym sensie chodzi tu o takie doświadczenie, jak to,
HI, 52. [Zob. Jogasutry..., dz. cyt., s. 194
.,. um.
' aC'jlcratantra> cyt- Przez Mario E. Carelliego we wstępie ia
Se^oddeśatiki, s. 16 i nast, zob. Sekoddesatika of
tłum.]
Jec''o« Of i, r°PÓ)- being a commentaty of the Sekoddesa
Bar°da 194, K&lacakra Tantra, Gaekwad Oriental Series, t. XC,
e stało się udziałem Narady, a o którym opowiedzieliś-
Indyjskie symholizmy czasu i wieczności
101
Obrazy i symbole
ino
my wcześniej; doświadczenie tym razem przeżyte świado mię i wywołane w
sposób zamierzony. Dowodem na to jest utożsamienie dwóch „mistycznych
żył", idy i pingaij z Księżycem i Słońcem36. Jak wiemy, w mistycznej
fi2;0' logii Jogi idą i pingala to dwa kanały, którymi psychicz-no-
witalna energia krąży w ciele ludzkim. Utożsamienie tych mistycznych
żył ze Słońcem i Księżycem stanowi zwieńczenie tego, co nazwaliśmy
„kosmizacją" jogina. Jego mistyczne ciało staje się mikrokosmosem. Jego
wdech odpowiada obiegowi Słońca — czyli Dniowi; jego wydech —
Księżycowi, to znaczy Nocy. Dzięki temu joginowi udaje się doskonale
włączyć swój rytm oddechowy w rytm kosmicznego Wielkiego Czasu.
Jednakże to włączenie w kosmiczny Wielki Czas nie unicestwia Czasu
jako takiego; to tylko rytmy się zmieniają: jogin przeżywa Czas
kosmiczny, lecz mimo to nadal żyje w Czasie, A przecież nadrzędny cel
to wyjście poza czas. To następuje właśnie wtedy, kiedy joginowi udaje
się połączyć dwa obiegi energii psychiczno-witalnej krążące w idzie i w
pingali. Dzięki pewnej technice, którą trudno objaśnić w kilku słowach,
jogin zatrzymuje oddech i—&• cząc oba obiegi — powoduje, że nakładają
się one na siebie i zaczynają krążyć w trzeciej „żyle", suszumnie,
znajdującej się „w centrum". Tymczasem — P°wia Hathajogapradipika
(IV, 16-17) — „suszumna poze« Czas". To paradoksalne połączenie dwóch
mistyczny^ żył: idy i pingali, dwóch przeciwstawnych obiegów, ro
noważne jest z połączeniem się Słońca i Księżyca, a *^. z
unicestwieniem Kosmosu, ze zjednoczeniem P wieństw, co oznacza tyle,
że jogin przekracza tym są zarazem Wszechświat stworzony i Czas, który
mm f
36 Zob. teksty zebrane przez P.C. Bagchiego Sonie tec « 2 terms of
the Tantras, „The Calcutta Oriental J°urnas^aShi^ listopad 1934, s.
75-88, zwłaszcza s. 82 i nast.; oraz>^ ^ husan Dasgupta, Obscure
religious cults, Calcutta l' i nast.
Przypomnijmy sobie mityczny obraz jaja, którego skorupkę ozbija Budda.
To właśnie przydarza się joginowi, który koncentruje" swe oddechy w
suszumnie: rozbija powłokę swego mikrokosmosu, transcenduje świat
uwarunkowany, który istnieje w czasie. Wiele tekstów jogicznych i tant-
rycznych czyni aluzję do tego nie uwarunkowanego i wiecznotrwałego
stanu, gdzie „nie istnieje dzień ani noc", gdzie „nie ma już chorób ani
starości" — wedle formuł w sposób naiwny i przybliżony usiłujących
oddać „wyjście z Czasu". Transcendować „dzień i noc" oznacza trans-
cendować przeciwieństwa; jest to w porządku życia doczesnego tyle, co
przejście przez „wąską bramę" w porządku przestrzeni. To jogiczno-
tantryczne doświadczenie przygotowuje i przyspiesza nadejście samadhi,
stanu tłumaczonego zazwyczaj jako „ekstaza", lecz który my wolimy
nazywać „enstazą". Jogin staje się w końcu dźi-wanmuktą, „wyzwolonym za
życia". Nie możemy wyobrazić sobie jego egzystencji, gdyż jest ona
paradoksalna. Jeśli mamy mu wierzyć, dźiwanmukta nie żyje już w Czasie,
w naszym czasie — ale w wiecznym teraz, w nunc stans, wedle terminu,
jakim Boecjusz określał wieczność. Jednakże ów proces jogiczno-
tantryczny, o którym niedawno wspominaliśmy, nie wyczerpuje indyjskiej
tech-"'ki „wyjścia z czasu". Z pewnego punktu widzenia rzec y nawet
można, że joga jako taka stawia sobie za cel yzwolenie ze zniewolenia
doczesnością. Wszelkie ćwi-e koncentracji czy medytacji jogicznych
„izoluje
„
nje a Praktykującego jogę, chroni go przed strumie-pr . zycia
Psychiczno-mentalnego i w efekcie zmniejsza
SU,', ^est tu c°ś w'?ceJ nawet: „destrukcja pod-"
,, mosci"
em
Wj
„spalanie" wasan, do którego dąży jogin.
pr°gow
Ze znaczenie przypisuje Joga życiu pod-
jestpa em"; określanemu jako wasany. „Źródłem wasan
nie chód ^ ~~ P'sze Wjasa (komentarz do Jogasutr37), ale
Zl tu wyłącznie o pamięć indywidualną, która dla
?asutry..., dz. cyt., s. 209-211 — przyp. tłum.]
Ohrazv i symbole
102
Indyjskie svmbolizmv czasu / wieczności
103
Poi
Hindusa zawiera zarówno wspomnienia aktualnej eezv tencji, jak i
karmiczne pozostałości niezliczonych egzys tencji wcześniejszych.
Wasany to także cała pamięć zbio rowa przekazywana przez język i
obyczaje: to poniekąd zbiorowa nieświadomość profesora Junga.
Dążąc do przemiany nieświadomości, a ostatecznie do jej
„oczyszczenia", „spalenia" i „zniszczenia"38, jogin stara się uwolnić
od pamięć i, to znaczy unicestwić dzieło Czasu. Nie jest to zresztą
bynajmniej specyfika technik indyjskich — mistyk takiego formatu jak
Mistrz Eckhart nie przestaje powtarzać, że „nie ma większej przeszkody
w Zjednoczeniu z Bogiem niż Czas", że to Czas nie pozwala człowiekowi
poznać Boga itd. Nawiązując do tego, warto byłoby przypomnieć, że
społeczności pierwotne regularnie „unicestwiają" świat, aby go
„stworzyć na nowo" i, w rezultacie, żyć w nowym Wszechświecie,
„bezgrzesznym", to znaczy pozbawionym „historii", pozbawionym pamięci.
Znaczna część regularnie odprawianych rytuałów ma na celu również
zbiorowe „oczyszczenie" z „grzechów" (publiczne wyznawanie win, kozioł
ofiarny itd.), czy też — w ostatecznym rozrachunku — unicestwienie
przeszłości. Wszystko to dowodzi, jak nam się wydaje, że ciągłość
między człowiekiem społeczności pierwotnych i mistykiem należącym d°
wielkich religii historycznych nie została zerwana: zarówno jeden, jak
i drugi, z podobną siłą, choć innymi sro karni, walczą zpamięciąiz
Czasem.
Jednakże ta metafizyczna deprecjacja Czasu i zmaga"1, się z
„pamięcią" nie wyczerpują stosunku duchowo
38 Takie przypuszczenie wyda się psychologom zacn
najprawdopodobniej bezpodstawne, jeśli nie zgoła niebezpi
Nie uzurpując sobie prawa do zabierania głosu w tej o ^
pragniemy przypomnieć z jednej strony o nadzwyczajnej ^
psychologicznej joginów i duchownych hinduskich, z drug ^
— o niewiedzy uczonych zachodnich na temat psycholog
rzeczywistości doświadczeń joginów. -;t
• dviskiej do Czasu i Historii. Przypomnijmy sobie lekcję ' 'tów Indry
i Narady: Maja manifestuje się za pośrednict-mern czasu, ale sama Maja
jest tylko siłą twórczą — zwłaszcza zaś siłą kosmogoniczną — Bytu
absolutnego (Siwy, Wisznu). Oznacza to, iż ostatecznie Wielka Ułuda
Kosmiczna stanowi hierofanię. Ta Prawda, objawiona w mitach za
pośrednictwem serii obrazów i „o-powieści", w sposób bardziej
systematyczny wyłożona jest w upaniszadach39, a także u późniejszych
filozofów. Chodzi o to, że na prapodstawę rzeczy, Grund, składa się
zarazem Maja i Duch Absol utny, Ułuda i Rzeczywistość, Czas i
Wieczność. Utożsamiając ze sobą wszystkie „przeciwieństwa" w jednej,
jedynej Pustce uniwersalnej (śunja), niektórzy filozofowie Mahajany (na
przykład Nagardźuna), a przede wszystkim rozmaite szkoły tant-ryczne,
zarówno buddyjskie (Wadźrajana), jak i hinduis-tyczne, doszły do
podobnych wniosków. Wszystko to nie powinno wydawać się zaskakujące,
jeśli zna się pragnienie duchowości indyjskiej, by przekroczyć
przeciwieństwa i dwoistości, scalić Rzeczywistość, przywrócić pierwotną
Wnię. Jeśli Czas, jako Maja, jest także przejawem Bosko-sc', życie w
Czasie nie jest, samo w sobie, złym uczyn-klem: „zły uczynek" to
myśleć, że nie i s t -1 e J e n i c poza Czasem. Czas pożera nas nie
dlatego, że żyjemy w Czasie, lecz dlatego, że wierzymy w r e -no s ć
Czasu i przeto zapominamy o Wieczności lub Pogardzamy nią.
[ s. 83 i nast. niniejszego tomu — przyp. wyd.
wi onkluzJa ta nie jest bez znaczenia; zbyt często bo-stano S^!owa^za
s'e duchowość indyjską do jej skrajnych tyii(0 ,', ' d°ść
„specjalistycznych", a zarazem dostępnych Panind ^ ,/ęc'rcow l
mistyków, zapominając o postawach kim mit i ^' których 'lustrację
stanowią przede wszyst-ta ^ stomie, „wyjście z czasu", jakie osiąga
dźiwan-' °2nacza enstazę czy ekstazę niedostępną dla więk-
Obrazy i symbole
104
szóści śmiertelników. Ale choć „wyjście z czasu" je uprzywilejowaną
drogą wyzwolenia (przypomnijmy sobi tylko symbole błyskawicznego
objawienia itd.), nie ozna cza to jeszcze, że wszyscy ci, którzy go nie
osiągnęli są nieodwołalnie skazani na niewiedzę i niewolę. Jak pokazują
mity Indry i Narady, wystarczy zdać sobie sprawę z ontologicznej
nierealności Czasu, a także uświadomić sobie rytmy Wielkiego Czasu
Kosmicznego, by wyzwolić się z ułudy. Podsumujmy zatem: Indie znają nie
tylko dwie możliwe postawy w stosunku do Czasu — postawę człowieka
pogrążonego w niewiedzy, który żyje wyłącznie w doczesności i w
ułudzie, oraz postawę Mędrca czy jogina, który usiłuje „wyjść z
czasu"; ale także trzecią postawę, pośrednią: postawę tego, kto żyjąc
jednocześnie w czasie, przypadającym mu w udziale (w czasie
historycznym), nie zamyka się przed Wielkim Czasem ani nie traci nigdy
świadomości nierealności czasu historycznego. Sytuacja ta, którą Indra
opisuje po swoim drugim objawieniu, została obszernie wyłożona w
Bhagawadgicie. Została ona przede wszystkim ukazana w indyjskiej
literaturze metafizycznej oraz w dziełach mistrzów nowożytnych Indu.
Warto podkreślić przy okazji, że to ostatnie stanowisko stanowi niejako
kontynuację postawy „człowieka pry"11' tywnego" wobec Czasu.
x1
Rozdział III ••••.•- - (
„BÓG ZWIĄZUJĄCY" i SYMBOLIZM WĘZŁÓW -i • ; •. .
Srogi Macica
., • <; - >•
Wiemy, jaką rolę Georges Dumezil przypisuje Sro
giemu Władcy [le Soiwerain Terrible] z mitologii in-
doeuropejskich. Z jednej strony, w obrębie kategorii Wład
ców Najwyższych znajduje się on w opozycji do Władcy
Wymierzającego Sprawiedliwość [le Souverain Juriste].
Tak na przykład Waruna przeciwstawia się Mitrze, Jupiter
— Fides. Z drugiej zaś strony, w porównaniu z boga-
mi-wojownikami, zawsze posługującymi się w walce środ
kami militarnymi, Srogi Władca ma swego rodzaju mo-
n°pol na inną broń — magię. „Wokół Waruny — który
J?st wszak najbardziej niezwyciężonym z bogów — nie
^tworzył się mimo to mit walk. Jego potężny oręż,
Wł H° ' czarów, to «maja Asury», magiczna siła
świ fC^' ,^z'ęki której sprawuje on rządy i utrzymuje
w równowadze. Najczęściej przedstawia się ją w for-
hb w1111^' w?z^a b^dź więzów (pasa) — rzeczywistych
bóg-wo Ż0nych" W opozycji do Waruny stoi Indra,
czny •'°Wnik, bohater niezliczonych pojedynków, wale-
śtiiaj
piorunem, chętnie podejmujący ryzyko Za°bs SI?gający pO
zwycięstwo". Podobną opozycję 2eus wai°WaĆ można w odniesieniu do
Grecji. O ile tyle 1 12^ ! Jest sprzymierzeńcem w trudnych
wojnach, ie" .anos n'e bierze udziału w walce; w jego le-e ^ śladu
walk, choć jest on zarazem nąj-
106
Ohrazv i symbole
sroższym i najtrudniejszym do obalenia królem: s\vv h ewentualnych
rywali, w końcu nie ułomków, zarnvk w obezwładniającym uścisku,
dokładnie rzecz biorą — «związuje», krępuje łańcuchami w piekle". W
mitolo giach nordyckich „Odyn jest wprawdzie wodzem, przv. wódcą
wojowników na tym i na tamtym świecie, ale ani w Eddzie pisanej prozą,
ani w Eddzie poetyckiej nie ma wzmianki o tym, by sam walczył... Ma on
wiele magicznych „darów": dar wszechobecności (albo przynajmniej
natychmiastowego przemieszczania się), umiejętność zmieniania postaci i
dar nieograniczonej metamorfozy; wreszcie i przede wszystkim — moc
odbierania wzroku, słuchu, paraliżowania przeciwników oraz czynienia
ich broni bezużyteczną..."1. Wreszcie, w tradycji rzymskiej, magicznym
siłom, jakich używa Jupiter, włączając się do walki jako wszechmocny
czarnoksiężnik, przeciwstawiają się zwyczajne, czysto militarne środki
Marsa2. W Indiach opozycja ta jest jeszcze bardziej wyrazista: na
przykład Indra ocala. „rozwiązując" ofiary „związane" przez Warunę3.
Jak można było tego oczekiwać, Georges Dumezil próbuje także
zweryfikować tezę o istnieniu opozycji „spe-tywanie" — „uwalnianie z
więzów" w odniesieniu do konkretnych obrzędów i zwyczajów. W
„historystycznej optyce mitologii rzymskiej Romulus, „tyran równie
srogi. co czcigodny, nakładający więzy o niebywałej mocy, "au" czyciel
dzikich Luperków i gwałtownych Celerów" ,stan wi odpowiednik Warany,
Uranosa i Jupitera. Cała ft „historia" i instytucje społeczno-
religijne, których usta
1 Dumezil, Mythes et Dienx des Germains, Paris ł"-* ' ^\ i nast.,
s. 27 i nast.; tenże, Jupiter, Mars, Quirinus, Paos s. 79 i nast.; por.
tenże, Ouranos-Vamna, Paris 1934. ..,•.
2 Tenże, Mitra-Vanma, Paris 1940, s. 33; Jupiter, Mars, u
nus, dz. cyt., s. 81 i nast. . _ ( j|//''
3 Tenże, Flamen-Brahman, Paris 1935, s. 34 i na "
ra-Varuna, dz. cyt., s. 79 i nast. ,„
4 Dumezil, Horace et les Curiaces, Paris 1942, s.
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów 107
wienie jest mu przypisywane, tłumaczą się poprzez ar-hetyp,
ucieleśniany w pewnym sensie przez tegoż właśnie króla' archetyp
indoeuropejskiego Magicznego Władcy [le Souverain Magigue], szafarza
„więzów". Georges Dumezil orzytacza tekst Plutarcha (Romulus 26)
mówiący o tym, iż Rornulusa poprzedzali zawsze „mężczyźni, torujący mu
drogę poprzez tłum, uzbrojeni w pałki i opasani rzemieniami, gotowi
natychmiast spętać tych, których by im wskazał'"5. Luperkowie,
magiczno-religijne bractwo ustanowione przez Rornulusa, należą do stanu
ekwitów i, jako tacy, noszą na palcu pierścień6. Natomiast flamen
dialis, reprezentant religii oficjalnej, poważnej i niezmiennej, nie
może ani dosiadać konia (equo dialem flaminem vehi religio est, Aulus
Gelliusz, X, 15), ani „nosić pierścienia, chyba że pierścień ten jest
pozbawiony oczka i pusty w środku" (item annulo uti, nisi pervio
cassoąue, fas non est). „Jeśli wejdzie doń [do głównego flamina]
człowiek spętany, należy go uwolnić, zaś pęta wynieść na dach przez
impluvium i wyrzucić na drogę. Nie nosi on [flamin] węzła przy nakryciu
głowy, ani przy pasku, ani nigdzie indziej (nodum in apice neąue in
cinctu neąue in alia parte ullum habet). Jeśli prowadzi się człowieka,
by wymierzyć mu karę chłosty, ten zaś rzuci się z błaganiem do stóp
flamina, świętokradztwem byłoby bić go tego dnia"7.
Dumezil, Mitra-Vanma, dz. cyt., s. 72; por. obserwacje Jeana sT^f- W;
"Revue de l'Histoire des Religions", t. CXXIV/1941, lict ' naSt'
^e^uS Plutarcha (Rzeczy rzymskie, 67) sama nazwa S
ct
,
po SS P°c^0(lzi od ligare i Georges Dumezil nie widzi podstaw
mjpj "> "Y „odrzucić związek, jaki starożytni przeczuwali
wnika *i'-Ct°r ' l'8are: Hctor może pochodzić od rdzenia czaso-
do ii„a '^ere — n'e zaświadczonego — który byłby w stosunku
* etym' CZym dicere Jest dla dicare" (tamże, s. 72).
Auł ll> Mitra-Varuna, dz. cyt., s. 16. V serwS Gelliusz> Noctes
Atticae, X, 15, przełożył M. Mignon. Sacr'squ 'USZ> !" Aen'> ni> 607;
J- Heckenbach, De nuditate sacra i, Vp"culis- »R-V.V.", IX, 3, Giessen
1911, s. 69 i nast; ' tamen-Brahman, dz. cyt., s. 66 i nast.
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów
109
Obnizv i symbole
108
Nie chodzi bynajmniej o powtórną analizę materiał] zebranego i tak
doskonale zinterpretowanego przez Geor ges'a Dumezila. Nasz zamiar
polega na czym innym-chcielibyśmy w jeszcze szerszej perspektywie
porównawczej prześledzić motyw „boga związującego" i magii
„związywania", próbując odkryć jego znaczenia, a także dokładniej
określić jego funkcje w innych zespołach religijnych niż te, w których
mamy do czynienia z in-doeuropejską władzą opartą na magii. Nie sposób
wyczerpać tego olbrzymiego materiału, będącego przedmiotem niejednej
już monografii8. Nasz zamiar wiąże się jednak z pewnym podejściem
metodologicznym: korzystając, z jednej strony, z bogatego materiału
faktograficznego zebranego przez etnologów i historyków religii, z
drugiej zaś strony, z rezultatów badań Georges'a Dumezila nad
specyficzną problematyką związaną z in-doeuropejską koncepcją „władzy
najwyższej", będziemy zastanawiać się nad następującymi kwestiami: 1. w
jakim sensie termin „władca związujący" jest specyficzny,
charakterystyczny dla indoeuropejskiego systemu religijnego; 2. jaka
jest magiczno-religijna istota wszystkich mitów, rytuałów i przesądów
zbudowanych na motywie
s Warto tu wymienić — po raczej rozczarowującej Heckenbacha —
następujące pozycje: J.G. Frazer, Tabooanati perils of the soul [London
1911], s. 296 i nast. [Studium^ ukazało się jako tom drugi pierwszej
redakcji dzieła Frazera ^ Golden Bough. A Study in Magie and Religion;
we frag"161"^. w: Frazer Zlota Gałąź, przełożył Henryk Krzeczkowski, p
mowa Jan Lutyński, Warszawa, PIW 1996, s. 161-217 — F ' ^ tłum.]; I.
Scheftelowitz, Das Schlingen- und Netzmotiv im hen und Brauch der
Vólket; „R.V.V.", XII, 2, Giessen ^ tenże, Die altpersische Religion
und das Judentum, G'6836" od-s. 92 i nast., oraz prace
etnograficzne i folklorysty ^ ^. notowane przez Dumezila:
Ouranos-Yanma, dz. CY 7 avfje przypis 1. O rzymskim nexum,
magicznych węzłach ^ karnym, zob. H. Decugis, Les Etapes du droit,
wydam6 1916, t. I, s. 157-178.
wiązywania". Jesteśmy świadomi niebezpieczeństw, !akie niesie ze sobą
podobny program; w pierwszym J gdzie „konfuzjonizmu", w tak błyskotliwy
sposób zdemaskowanego przez Georges'a Dumezila9. Ale chodzi nam nie
tyle o wyjaśnianie faktów indoeuropejskich
zez paralele czerpane z rozmaitych kultur, ile o naszkicowanie mapy
„kompleksów" magiczno-religijnych podobnego typu i o określenie, w
miarę możliwości, związków między indoeuropejskim symbolizmem
„związywania" a systemami pokrewnymi mu pod względem morfologii.
Pozwoli nam to ocenić, czy tego typu zestawienie może być użyteczne z
punktu widzenia historii religii w ogóle, a w szczególności -— religii
indoeuropejskich.
Symbolizm Wamny
Za Bergaigne'em i Guntertem Georges Dumezil przypomina o magicznej mocy
Warany. Bóg ten jest prawdziwym „szafarzem więzów", a liczne hymny i
rytuały raają za wyłączny cel ochronę człowieka przed „sidłami Waruny"
bądź uwolnienie od nich (np. Rygweda I, 24, 15; VI- 74, 4; VII, 65, 3;
X, 85, 24 itd.). Sajana, komentując erset I, 89, 3 Rygwedy, tłumaczy
imię Warany tym, że i' n"^!11-'6 on' to ZIlaczY krępuje swymi sznurami
złych Zl (wrynoti, papakrytah swakijaih paśajr awrynoti). " cz
uwolnić z pęt tych, co są związani!" (bandhan baddhakam; Atharwaweda
VI, 121, 4). Sidła -S^ rt->Wn'ez przypisywane Mitrze i Waranie,
kiedy °ni razem (Ry§weda VII, 65, 3: „mają wiele ( . ltd-)' a nawet
wszystkim Aditjom (np. Rygweda II, °szust "*asze sznury przygotowane
dla wiarołomcy, dla '
magjc '" '• e to przede wszystkim Waruna posiada ^^^ ą m°c
pozwalającą związywać i oswobadzać ludzi
• tggoz, Naissance de Rome, Paris 1944, s. 12 i nast.
lll
Obmzv i svmbole
liegłość10, do tego stopnia, że jego imię wyjaśnia sje li poprzez tę
zdolność do związywania. Rezygnują nłcyjnej etymologii (wawrynoti,
„zakrywać", „zamv lii uwydatniającej uraniczny charakter tego bóstwa
ijilamy się dziś raczej z interpretacją zaproponowaną HiHL Peterssona i
przyjętą przez Giinterta" oraz przez lizila12, odwołującą się do innego
indoeuropejskiego iia *uer — „wiązać" (sanskr. waratra — „pas", „lina",
kiru, wert — „nawlec", „haftować", rosyjskie werenica
-,jznur", „łańcuch")13. Waruna przedstawiany jest ze aittn w ręku14, a
w obrzędach wszystko to, co łączy
-pczynając od węzłów — określa się jako warunowe15. (kjes Dumezil
uzasadnia ową magiczną moc szafarza tpv tym, że jest on władcą. „Więzy
Warany są równie tiitzne, jak magiczna jest sama Najwyższa Władza; są
(isymbolem mocy mistycznych będących przywilejem tf, a które nazywają
się: sprawiedliwość, umiejętność mtcnia, bezpieczeństwo królewskie i
publiczne, wszystkie tłlze». Berło i więzy, danda i pasa, posiadają w
Indiach ip nimi przywilej wyrażania tego wszystkiego" .
'l Bergaigne, La religion vedique d'apres les Hymnes du łtf«/a, Paris
1883, t. III, s. 114, 157 i nast; H. Guntert, Der * Weltkónig und
Heiland, Halle 1923, s. 120 i nast, liizil, Ouranos-Yaruna, dz. cyt.,
s. 50. O tym samym at-tie w brahmanach pisze S. Levi, La Doctrine du
Sacnp Mis Brahmanas, Paris 1898, s. 153 i nast. I9er arische Weltkónig
und Heiland, dz. cyt., s. 144.
{mranos-Varuna, dz. cyt., s. 49.
. jg.
lab. Walde- Pokorny, Yergleichendes Wórterbuch der u
ftuschen Sprachen, 1930, t. I, s. 263.
^/
jc cyt,
;Bergaigne, La religion vedique d'apres les Hyn'n .^
,
frfa, dz. cyt., t. III, s. 114; Levi, La Doctrine du
kies Brahmanas, dz. cyt., s. 153; E. W. Hopkms,
tiilogy, Strasbourg 1920, s. 116 i nast. ^
jlevi, La Doctrine du Sacrifice dam les Brahmanas, ^ 0; Dumezil,
Ouranos-Yanma, dz. cyt., przypis l na
'Dumezil, Ouranos-Yaruna, dz. cyt., s. 53.
111
„ Bóg związu/ąc}'" i svmbolizm węzłów
Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak aspekt „najwyższego władcy", a
nawet „władcy-czarownika" nie wyczerpuje złożonej natury, która
charakteryzuje Warunę już w najstarszych tekstach wedyjskich. Choć nie
można go zaklasyfikować wyłącznie jako „boga Niebios", niemniej jednak
posiada on cechy właściwe bóstwom uranicznym. Jest on wiśwa-darśata,
„dostrzegalny wszędzie" (Rygweda VIII, 41) 3), on to „ugruntował dwa
szerokie światy" (Rygweda VII, 86, l)17, wicher to jego oddech (Rygweda
VII, 87, 2). Mitra i on sam doznają czci jako „wielcy królowie", którzy
władają tym światem:
W błyszczących chmurach idziecie ku grzmotom Przez swą moc boską deszcz
spuszczacie z nieba! •>; Do nieba sięga wasza moc czarowna: Słońce
się zjawia, światło, oręż barwny! Wy go kryjecie chmurami i deszczem
Pardżanji krople miodowe spadają!18
Ta struktura kosmiczna pozwoliła Warunie wcześnie przyjąć cechy
lunarne19 i pluwialne, do tego stopnia, że z czasem stał się on bóstwem
Oceanu20. Ta sama kosmicz-no-uraniczna struktura tłumaczy inne funkcje
i atrybuty Waruny: na przykład jego wszechwiedzę (Atharwaweda
> 16, 2-7 itd.), czy nieomylność (Ryg\veda I, 35, J'nast.). Jest on
sahasrakza, „tysiącoki" (Rygweda VII, 34,
;, wedle mitycznej formuły czyniącej aluzję do gwiazd,
przynajmniej początkowo — mogła określać
Rigwedy, dz. cyt., s. 66. [Przyp. tłum.] veda V, 63, 2-5. [Hymny
Rigwedy, dz. cyt., s. 55 if^yp. tłum.]
s- l i n| and' vedische Mythologie, Breslau 1902, t.
III,
20 T
s. i5g j ' La Doctrine du Sacrifice dans les Brahmanas, dz. cyt., ^er
Veo ' ^leyer, Trilogie altindischer Mdchte und Feste 'nast. Setation-
Zurich-Leipzig 1937, t. III, s. 206 i nast., 269
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów
113
Obruzv i symbole
112
jedynie bóstwo uraniczne21. Atrybuty najwyższej władzy uległy
rozszerzeniu i wzmocniły atrybuty niebiańskie: Wa runa widzi i wie
wszystko, góruje bowiem nad światem ze swej gwiezdnej siedziby; a
jednocześnie może wszystko, gdyż jest kosmokratą — jako strażnik
uniwersalnego porządku karze poprzez „nałożenie więzów" (to znaczy
przez chorobę, niemoc) tych, którzy naruszają prawo. Mamy tu zatem do
czynienia z godną uwagi symetrią między tym, co moglibyśmy nazwać
„warstwą niebiańską" i „warstwą królewską" Waruny. Warstwy te są
symetryczne i dopełniają się wzajemnie: Niebo jest transcendentne i
jedyne, dokładnie tak, jak Władca Wszechświata; skłonność do bierności,
tak wyraźna u wszystkich najwyższych bogów Nieba22, ma związek z
atrybutami „magicznymi" bogów-władców, którzy „działają, nie
działając", inaczej mówiąc, oddziałują bezpośrednio „mocą duchową".
Struktura Waruny jest złożona, ale zawsze posiada on pewną
strukturę: jego rozmaite formy są głęboko spójne. I jako kosmokratą, i
jako bóstwo uraniczne, zawsze widzi wszystko, jest wszechmocny, a
także, w razie potrzeby, „związuje" dzięki swej „duchowej mocy" —
magii. Ale jego charakter kosmiczny jest jeszcze bardziej złożony: nie
tylko jest on, jak widzieliśmy, bogiem niebiańskim, ae także lunarnym i
akwatycznym. W Warunie była; ' prawdopodobnie już bardzo wcześnie,
pewna domina", „nocna", której nie omieszkali podkreślić Bergaigne •
niedawno, Ananda Coomaraswamy23. Bergaigne zau
smjtli "' '
21 Pettazzoni, Le Corps parseme d'yeux, „Zalmoxis s. l i nast.
22 Zob. Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 50 i nast.
23 Przede wszystkim w: The darker side oj the sonian Miscellaneous
Collections", t. XCIV, nr l 1935, oraz w: Spiritual Authority and
Temporal Indian Theory of Government, American Oriental Haven 1942.
• P4 że wedle komentatora Tajttirija-sanhity (I, 8, 16, 1) Waruna
oznacza „tego, który otacza niczym ciemność". Asoekt „nocny" Waruny nie
pozwala jednak interpretować się wyłącznie w uranicznym znaczeniu
„nocnego nieba", ale raczej w szerszym sensie, naprawdę kosmologicznym,
nawet — metafizycznym. Noc jest także wirtualnością, zarodkami, tym, co
ukryte [non-manifestation]25, i to właśnie ta „nocna" strona Waruny
pozwoliła mu stać się bogiem Wód26 oraz umożliwiła jego identyfikację z
„demonem" Wrytrą. Nie będziemy zajmować się tu problemem „Wrytry-
Waruny"; powiemy tylko, że te dwie postacie mają niejedną cechę
wspólną. Nawet jeśli nie bierze się pod uwagę możliwego pokrewieństwa
etymologicznego między ich imionami27, należy podkreślić, iż obaj oni
są związani z wodami, przede wszystkim z „Wodami Uwięzionymi" („wielki
Warana ukrył morze...", Rygweda IX, 73, 3) i że Wrytrą, tak jak Warana,
nazywany jest niekiedy „majin", „czarownikiem" (np. II, 11, l O)28. W
pewnym sensie te rozmaite utożsamienia Wrytry i Waruny, jak zresztą
wszystkie inne formy i funkcje Waruny, wzajemnie sobie odpowiadają i
tłumaczą się. Noc (to, co ukryte), Wody (to, co wirtualne, zarodki),
„transcendencję" i „bier-
religion vedique d'apres les Hymnes du Rig-Veda, dz.
cyt,-' t- n, s. 213.
Co°maraswamy, Spiritual Authority..., dz. cyt., zwłasz-^-
29 i nast.
cvt tanreliS'on vedique d'apres les Hymnes du Rig-Veda, dz.
27 ^ HI' s- !28. 4uthor-h' tafflże' l- MI> s. 115 i nast.;
Coomaraswamy, Spiritual
28 Zob ' d2' Cyt'' S' 29 [ nast'
'9H s i Benveniste> L. Renem, Yrtra et Yrthragna, Paris niiejsc ^141,
gdzie mylnie twierdzi się, że w większości chodzi""/gla Wrytry
odpowiada magii Indry i od niej po-"*?żow'vm» r'°ri mag'a Jest raczej
atiybutem istot o charakterze "^utem h ^~ a ^rytra Jest n'^ Par
excellence — niźli at-W dalsze; Og0w-herosów. Powrócimy jeszcze do
magii Indry J Cz?sci naszego wywodu.
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów
115
Obrazy i symbole
114
ność" (cechy bogów niebiańskich i najwyższych) cechuje współzależność
zarazem mityczna i metafizyczna prze2 z jednej strony, wszelkiego
rodzaju „więzy" oraz, z drugiej strony, motyw Wrytry, który
„wstrzymał", „unieruchomił" lub „uwięził" wody29. W perspektywie
Kosmosu Wrytra również „związuje". Jak wszystkie wielkie mity, także i
mit Wrytry jest wielowartościowy — żadna jednokierunkowa interpretacja
nie wyczerpuje jego znaczeń. Można nawet powiedzieć, że jedną z
głównych funkcji tego mitu jest połączenie rozmaitych poziomów
rzeczywistości, które okazują się — zarówno w codziennym doświadczeniu,
jak i w refleksji — wielorakie i różnorodne. Na przykład w micie
Warany, obok innych znaczeń, zauważamy znaczenie powrotu do tego, co
ukryte, do „unieruchomienia" czy „więzi", które są przeszkodą dla
rozkwitu „form", to znaczy życia kosmicznego. Oczywiście nie mamy prawa
posuwać zbyt daleko utożsamiania Wrytry z Waruną. Ale nie można
zaprzeczyć, iż istnieje pewne strukturalne pokrewieństwo pomiędzy
Waruną: „nocnym", „biernym", „czarownikiem" z daleka usidlającym
winnych30, a Wrytra, który „unieruchamia" Wody. Działanie zarówno
jednego, jak i drugiego powoduje „zatrzymanie" życia, przynosi śmierć;
w pierwszym przypadku w wymiarze indywidualnym, w drugim zaś — w
wymiarze kosmicznym.
„Bogowie związujący" w starożytnych Indiach
W Indiach wedyjskich Warana nie jest jedynym bogiem „związującym".
Tego magicznego oręża używa ro nież Indra, Jama czy Nirryti. Na
przykład o Indrze po
29 Zob. analiza motywu Wód u Renou, Yrtra et Yrthragna,
cyt., s. 141 i nast.
dzaju
3(1 Bylibyśmy nawet skłonni widzieć w karze tego rozwinięcie,
pogłębienie typu Waruny, jako że zmusza o wajcę do pewnej „regresji do
wirtualności, do bezruchu stanu, który sam w pewnym sensie uosabia.
dziane jest, że przyniósł wiązadło (sina) dla Wrytry (Ryg-da II, 30,2)
i że związał go, nie posługując się powrozami \Ry&veda II, 13, 9). Ale
Bergaigne, który nawiązuje do tych tekstów, zauważa, iż „chodzi
oczywiście tylko o poboczny wątek mitu, którego sens kryje się w
obróceniu przez Indrę przeciwko demonowi jego własnych sztuczek"31.
Gdyż nie tylko Waruną i Wrytra posiadają własne „maje", ale także inne
istoty boskie: na przykład Marutowie (Rygweda V, 53, 6), Twasztar (X,
53, 9), Agni (I, 144, l itd.), Soma (IX, 73, 5 itd.), a nawet Aświnowie
(V, 78, 6; itd.)32. Z jednej strony mamy tutaj często do czynienia z
niedookreślonymi bytami religijnymi, w których element demoniczny
współistnieje z elementami boskimi (Twasztar, Marutowie), z drugiej zaś
tytuł „czarownika" nie jest zarezerwowany dla bogów i przypisywanie go
istotom boskim to tylko wyraz szczególnego hołdu: prestiż mąjina jest
tak duży, że odczuwa się potrzebę uczczenia nim każdego bóstwa, które
pragnie się uczcić. Historii religii, a szczególnie religii indyjskich,
dobrze znany jest ten „imperializm", sprawiający, że zwycięska forma
religijna przyswaja sobie atrybuty boskie wszelkiego typu i rozciąga
swą dominację na rozmaite sfery sacrum. W przypadku, który rozważamy,
ta skłonność do przyswajania sobie przez boga czarów i mocy obcych jego
naturze jest tym bardziej interesująca, że chodzi o pierwotną strukturę
religijną, jaką jest moc „czarownika". Najbardziej skorzystał na ty111
Indra. „Posługując się majami, zatryumfował nad ajmarni" — to leitmotiv
wielu tekstów33. Wśród „magicz-niocy" Indry pierwsze miejsce zajmuje
zdolność amorfozy34, przy czym należy odróżnić jego mnogie,
cyt ta,.reli8'on vedique d'apres les Hymnes du Rig-Yeda, dz. 3'2' 17
W, przypis l nas. 115.
33 f;°D- tamże, t. III, s. 80 i nast.
34 2°°- tamże, t. III, s. 82.
Ii "arPentier, Kleine Beitrage żur indoiranischen Myt-
, Ppsala 1911, s. 34 i nast.; tenże, Brahman, Uppsala 1932,
na s- 49; Renou, Yrtra et Yrthragna, dz. cyt., s. 141.
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów
117
Obrazy i symbole
116
specyficzne i rozpoznane epifanie (byk itd.) od magicznej nieokreślonej
mocy, która pozwala jakiejkolwiek istoti' (boskiej, demonicznej,
ludzkiej) przybrać postać zwierzęcja Oczywiście, pomiędzy sferą
epifanii mityczno-religijnyd, i sferą metamorfozy istnieją wzajemne
wpływy, zapożyczenia, podobieństwa, a w dziedzinie równie niestałej jak
mitologia wedyjska nie zawsze łatwo je rozróżnić Ale to właśnie ta
płynność i brak precyzji są pouczające z fenomenologicznego punktu
widzenia, gdyż dobrze pokazują tendencję „form" religijnych do
wzajemnego przenikania się i mieszania, a owa dialektyczna perspektywa
może jedynie pomóc w zrozumieniu archaicznych zjawisk
religijnych.
Wróćmy do Indry. W pewnych przypadkach jest on
nie tylko „czarownikiem", ale także „związuje" niczym
Waruna i Wrytra. Jego sidła to powietrze, którym otacza
swych przeciwników (Atharwaweda VIII, 8, 5—8 itd.).
Irański odpowiednik Waruny, Werethragna, związuje ręce
przeciwnika (Jaszt 14, 63). Ale w tym wypadku chodzi
o cechy drugorzędne, które pojawiają się być może ze
względu na autentyczne, prehistoryczne zastosowanie sideł
jako broni35. To prawda, że według archaicznego sposobu
myślenia broń jest zawsze środkiem magicznym.
nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by taki prawdziwy
bóg-wojownik jak Indra używał tego magicznego środka
w prawdziwych walkach, podczas gdy Waruna posługuj6
się swymi „więzami" nie walcząc, nie działając — ty
w sposób magiczny36.
.
Więcej możemy wywnioskować z przykładów ^
bogów związujących, jak bóstwa śmierci Nirryti i •>*
Więzy Jamy (jamasja padbiśa, Atharwaweda VI, "'
35 Zob. K. Lindner, La Chasse prehistońąue, przekta
francuski: Paris 1940, s. 53 i nast.
. /jj-
36 O rajanja związanym przez bogów już w łonie mat '^
janja urodził się związany", Tajtlirija II, 4, 13, 1), zob. "
Flamen-Bmhman, dz. cyt. s. 27 i nast.
,,
:m
VIII 7, 28) są z reguły zwane „więzami śmierci" (mryt-
jupasa,
'Atharwaweda VII, 112, 2; VIII, 2, 2, itd.)37. Z kolei
Nirryti usidla tych, których pragnie zgubić (Atharwaweda VI 63, 1-2;
Tajttirija V, 2, 4, 3; Śatapatha VII, 2, l, 15); orosi się bogów, by
oddalili „więzy Nirryti" (Atharwaweda ] 31,2), podobnie jak człowiek
błaga Warunę, by ocalił go o'd swych „więzów". W niektórych przypadkach
wzywa się Agni, Somę czy Rudrę38, by uwolnić się z „więzów Waruny", ale
także z „pęt" demonów śmierci (np. Atharwaweda IX, 3, 2-3, gdzie chodzi
o przecięcie — z pomocą Indry — więzów demona Wiśwawary itd.). Choroby
są „sidłami", zaś śmierć to najpotężniejsze „wiązadło". Widzimy zatem,
że u Jamy i u Nirryti atrybuty te są nie tyle istotne, co wręcz
podstawowe.
Choroba i śmierć: niemal na całym świecie właśnie te dwa elementy
magiczno-religijnego kompleksu „związywania" cieszyły się największą
popularnością, warto więc byłoby zbadać, czy ich rozpowszechnienie się
nie mogłoby rzucić nowego światła na niektóre aspekty zajmującej nas
problematyki. Ale nim opuścimy obszar Indii, spróbujmy usystematyzować
najistotniejsze zaobserwowane tu przez nas zespoły: 1. Waruna, Wielki
Asura, za pomocą magii spętuje winnych; wyprasza się u niego, by nie
nakładał pęt, bądź by je zdjął; 2. Wrytra unieruchamia Wody, zaś
niektóre aspekty jego mitu są odpowiednikami nocnej, ^narnej,
akwatycznej strony Waruny — form wyrażaj ą-^ych „to, co ukryte" i
„zatrzymane"; 3. Indra, podobnie jak ^&n i Soma, uwalnia ludzi z więzów
Waruny i z okowów do^,w funeralnych: „rozcina" on lub „targa" te
„więzy" kawat7?'e tak samo, jak — wedle mitu — tnie, kroi na On j *•••
ciało Wrytry; obok atrybutów wojownika, które y KO on posiada,
posługuje się więc także „środkami
6e„ i,„rf',cleelowitz7 Das Schlingen- und Netzmotiv im Glau-
38 Zob ch der Yolker, dz. cyt., s. 6. s. 122 GUntert, Der
arische Weltkonlg und Heiland, dz. cyt.,
Obrazy i symbole
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów
119
118
magicznymi", aby odnieść zwycięstwo w walce z czaro dziejem Wrytrą; w
każdym razie motyw „związywania" nie stanowi jego rysu podstawowego,
nawet jeśli sidła traktować należy jako jedną z jego broni; 4. sznury,
ljnv węzły są natomiast charakterystyczne dla bóstw śmierci (Jama,
Nirryti) i demonów rozmaitych chorób; 5. wreszcie w „popularnych"
partiach ksiąg wedyjskich czary mające przeciwdziałać więzom tych
demonów są równie liczne, jak zaklęcia „związujące", skierowane przeciw
ludziom.
Widzimy zatem, że nawet w takim streszczeniu sprawy nie
przedstawiają się prosto, Niemniej jednak wyróżnić już tu można pewne
linie podziału. Jeśli chodzi o mityczne, boskie zachowanie, z jednej
strony mamy bierność Waruny i Wrytry, z drugiej zaś — aktywność Indry.
W odniesieniu do ludzkich chorób i śmierci po jednej stronie sytuuje
się znaczenie sznurów i węzłów dla bóstw funeralnych i demonów, po
drugiej zaś — magiczne zastosowanie „związywania", zarówno w medycynie
ludowej, jak i w czarach. W ten sposób od czasów wedyjskich kompleks
„związywania", choć pozostaje charakterystyczny i podstawowy dla sfery
władzy magicznej, zarazem przekracza ją, zarówno „od góry (poziom
kosmologiczny — Wrytrą), jak i od doju (poziom funeralny — Jama,
Nirryti; poziom „czarów )• Zobaczmy teraz, jakie nowe elementy do tego
obraz może wnieść porównanie z innymi obszarami m europejskimi.
Trakowie, Germanowie, ludy Kaukazu
Wedle ustaleń Giinterta39, zaświadczone w mSM^ cjach imię trackiego
boga Darzalesa wyjaśniać n Oię-może przez odwołanie się do rdzenia
zawierająceg
Tamże, s. 154.
związywania" (awest. dardzeiti, „związywać", "s,-3z', „sznur",
„sidła"), choć o samym tym bogu nie wiewy niemal niczego40. Podobną
etymologię ma nie-wątpliwie imię geto-trackiego boga Derzelatesa —
dobrze znane w Odessos4', gdzie obchodzono darzeleia mające na celu
zapewnienie dobrych zbiorów42, oraz zaświadczone w Tomi na obrączkach
noszących inskrypcje Derzo43 — jak również imiona tracko-frygijskiej
bogini Bendis44, litewskiego Bentisa45 i iliryjskiego Bin-dusa46.
Niestety, o tych dwu ostatnich wiemy naprawdę niewiele; być może to
właśnie ku czci Bindusa składane były ofiary z ludzi, obecne w
praktykach religijnych Ilirów.
Więcej mówią nam pewne rytuały, które przetrwały zarówno w świecie
germańskim, jak i tracko-frygijskim
40 Na ślady kultu Darzalesa natrafiono w regionie pontyjskim
(Sinope), w Sarapis; zob. podsumowanie badań Rostovtzeffa w: 0.
Weinreich, Neue Urkunden żur Sarapis-Religion, Tiibingen '919, s. 7.
Zob. też S. Wikander, Vayu, Lund-Leipzig 1941, t. I, s- 43 i nast.
Monety i inskrypcje odkryte przez Vasile'a Paryana, Geru-"">
„Memoires de 1'Academie Roumaine, Section litteraire, W9-1920, Bucarest
1924, s. 9, 23 itd.
Dokumentacja w czasopiśmie „Istros" (wydawanym po francuskui w
Bukareszcie), t. 1/1934, s. 118 i nast. t . "ulpe, Histoire ancienne de
la Dobroudja (w zbiorowym cure Dobroudja wydanym przez Akademię
Rumuńską, Bu-Pa„i ' 1938' «- 35-454), s. 233 i 237. Por. także Kazaroy,
w: a5-Wissowa, XV, s. 227 i nast.
l ^ utożsamiana z Artemidą (Herodot, IV, 33), z Kybele arische hymnach
orfickich — z Persefoną: zob. Giintert, Der Uważan eltlcdniS und
Heiland, dz. cyt., przypis l na s. 115;
45 i/if Or8iastyczną przez Strabona, X, s. 470.
46 Ą' Q**' Gótternamen, Bonn 1929, s. 80. Beitra-ge °SS' ®'e
Religion des Semnonenstammes, „Wiener bur8-Lpi ZUr Kulturgeschichte
und Linguistik", t. IV, Salz-8LeiPz>gl936,s.549^73,s.619.
„ Bóg związujący " i symbolizm węzłów
Obniży i svmbole
121
120
czy kaukaskim. Pisząc o wielkim dorocznym religijm, święcie Semnonów,
Tacyt podaje, że warunkiem uczę stniczenia w nim była zgoda na
nałożenie sobie wie zów („nemo nisi vinculo ligatus ingreditur")Ą1.
Closs48 który obrzęd ten opatrzył bogatym komentarzem i n0 dał wiele
jego odpowiedników, upatruje w nim świadectwo uległości wobec
narodowego bóstwa49, zaś Pet-tazzoni50 zalicza go raczej do ordaliów51.
W każdym razie uzasadnione jest porównywanie tego obrzędu z
mitraistycznymi ceremoniami wtajemniczenia, w których mysta miał ręce
związane sznurem na plecach52. Inne analogie to żelazny pierścień,
który Chattowie nosili „niby więzy", dopóki nie zabili swego pierwszego
przeciwnika53, rytualne zakucie w kajdany u Al-
47 Zob. Tacyt, Germania 39 [w: tegoż, Dzielą, przełożył Seweryn
Hammer, Czytelnik, Warszawa 1957, t. II, s. 285: „W oznaczonym czasie
wszystkie ludy tej samej krwi, reprezentowane przez poselstwa, gromadzą
się w lesie uświęconym wróżbami ich przodków i odwieczną grozą religii,
aby ofiarą ludzką w imieniu państwa złożoną obchodzić okropną prymicję
barbarzyńskiego obrządku. Gaj ten jeszcze innej czci zażywa: nikt tam
nie wchodzi inaczej, jak więzami skrępowany, aby w te" sposób własną
niższość a potęgę bóstwa okazać" — przyp.tłu -J
48 Die Religion des Semnonenstammes, dz. cyt, s. 564 i nas-s. 609 i
nast., s. 643, 668.
49 Tamże, s. 566. . ,^t
50 „Regnator omnium deits", „Studi e materiali di Storia
Religioni", t. XIX-XX/1943-1946 (s. 142-156), s. 155.
51 Ordalia — sąd boży, odwołanie się do instancji ^^
ziemska, takiej jak Bóg, bogowie lub siły nadprzyr°
[Przyp. tłum.]
nismt
52 F. Cumont, Len Religions orientales dans le,f>^liniei-
romain, wydanie IV: Paris 1929, rys. XIII; sznur zrob^n(ycuinon''
tinis pullinis według Pseudo-Augustyna, Quaest., g^eW
Textes et Monuments relatifs aux mysteres de Mith>a>
1894-1900, t. II, s. 7-8). ' ie ,sk<*°
53 Zob. Tacyt, Germania, dz. cyt., s. 281: Chattow tv1kn dnida do
dojrzałości, zapuszczają włosy i brodę
bańczyków (Strabon Xl, 503), jak również łańcuchy noszone przez
Gruzinów czczących „Białego Jerzego"54, rytuały „związywania" królów
ormiańskich55, i niektóre współczesne zwyczaje albańskie56. Wszystkie
te rytuały związane są z postawą uniżoności, gdyż wierzący zachowuje
się w nich wobec swego pana jak niewolnik lub zakładnik. Tym samym
„związanie" staje się ro-
zabiciu nieprzyjaciela pozbywają się tego wyglądu oblicza, z którym
łączą go śluby i zobowiązanie do męstwa. Nad okrwawioną i zdartą z
wroga zbroją odsłaniają swe czoło, i wtedy dopiero mają poczucie, że
uiścili cenę za swe istnienie i okazali się godni ojczyzny i rodziców;
tchórzom i niewojowniczym pozostaje nadal niechlujny ich wygląd.
Najdzielniejsi noszą prócz tego żelazny pierścień (uchodzi to za piętno
hańby u tego ludu) niby więzy, aż zabójstwem nieprzyjaciela od niego
się uwolnią". [Przyp. tłum.]
54 Closs, Die Religion des Semnonenstammes, dz. cyt., s. 566; tamże,
s. 643, cytując O.G. Wesendonka, Uber georgisches Heidentum,
„Caucasica", z. I, Leipzig 1924, s. 54 i nast., 99, 101. Dumezil
(Tnvóg, „Revue de l' Histoire des Religions", t. CXI/1935, s. 66-89, s.
69 i nast.) bada posługując się źródłami gruzińskimi „niewolników
Białego Jerzego": „kto zaś pragnie wdać cześć Białemu Jerzemu lub
przebłagać go stając się jego mewolnikiem, bierze jedno ogniwo jego
kajdan, wkłada je na p2yję' tak obchodzi kościół zwykłym krokiem bądź
na kolanach". p '. n ^' Makalathia, Einige ethnographisch-
archaologisc/ie
' "'wen aus Georgien, „Mitteilungen Anthropologischer Ge-
^aftWien",t.LX/1930,s.361-365. s. 34g.ac|'t' R°ezniki XII, 45. [W:
tegoż, Dzielą, dz. cyt., t. I, mają ' '.' ekroć królowie zejdą się w
celu zawarcia przymierza, węzej zwyczaj prawicę splatać, kciuki razem
wiązać i na nich nabiegj.- Zler8ac; skoro potem krew w kończyny
członków ^kie n ' UP.USZczaJ^ J3 lekkim draśnięciem i wzajemnie ją
liżą. u**'?con " 'erZe ucn°dzi za mistyczne, niby obustronną krwią
'"""Ne? A ~~ Przyp. tłum.] Closs, Die Religion des Semnonens-
Si, ' UZ. r\it - f, -
2a nalen\" 2e S s?c'u wendety winowajca musi stanąć przez
„trybu-
"°"e'!«amJWlązan>'mi rękami (Closs, Die Religion des Sem-
mes, dz. cyt., s. 600). '
122
Obrazy i symbole
dzajem znaku poddaństwa57. Closs58 ma być może rac' dopatrując się w
rytuale Semnonów wpływów iliryjskicii i uważając go za element lunarno-
chtonicznego poziom kultury, którego centrum znajdowało się w regionach
południowych59. Ale poza tym rytuałem spotykamy u Germanów także inne
elementy należące do tego samego kompleksu „związywania": na przykład
rytualna śmierć przez powieszenie tłumaczy, dlaczego Odyna określano
mianem „boga sznura" (Haptagucf''0); podobnie germańskie boginie
śmierci ciągną zmarłych na sznurze61, a bogi-nie-wojowniczki (w języku
staroskandynawskim Disir, w starogórnoniemieckim Idisi) oplątują
sznurkami tych, których chcą powalić na ziemię62. Cechy te warto
zapamie-
57 Wystarczy porównać z tym kompleksem germańsko-iliryjs-ko-
kaukaskim ceremonie „związywania krwią" (blood-brotherhood),
praktykowane niemal wszędzie w Europie, by zrozumieć, jaka przepaść
dzieli więzy „pan"—„niewolnik" i więzy łączące „braci krzyżowych"
(chodzi o rumuńskie określenie fratia de cruce); na temat braterstwa
krwi zob.: A. Dieterich, Mutter Erde, wydanie III: tóp-zig-Berlin 1925,
s. 130 i nast; klasyczna praca H.C. Trmnbulla, ft Blood Covenant,
London 1887; także S. Thompson, Motflndexo] Folk Literaturę, Helsinki
1935, t. II, s. 125. Skłaniamy się, by łączyć te formy braterstwa z
religijnymi związkami istniejącymi pomw ludźmi a Mitrą — w
przeciwieństwie do trudnych związków mw Warana a jego wyznawcami. Co
nie oznacza bynajmniej, że religii wartość Waruny jest „uboga" — raczej
przeciwnie!
58 Die Religion des Semnonenstammes, dz. cyt., s. 6/u.
59 Tamże, s. 643, 668. Wedle tego samego autora (® ^ s. 567)
związywanie rytualnych ofiar byłoby stałym elem kultur megalitycznych i
kultur Azji Południowo-Wschodni j-
60 Tamże, s. 609. s 2f4:
61 J. Grimm, Deutsche Mythologie, t. II, s. 705, t. Iv> _ ^
Scheftelowitz, Die altpersische Religion und das Juden'
cyt., s. 7. . i9l"-
62 R.H. Meyer, Altgermanische ReligionsgeschicM - ^ s. 158, 160.
Ale osobowości tych bogiń są bardziej złoz^ '^7. J. de Yries,
Altgermanische Religionsgeschichte, °
t FI c 37S i nast '•
., Bóg związujący " i symbolizm węztów
\2\
tac: przypominają one technikę Jamy i Nirryti; zresztą staną się
bardziej zrozumiałe dzięki faktom, które wkrótce przytoczymy.
Iran
;
Przykłady irańskie są dwojakiego rodzaju: 1. istnieje kilka aluzji do
demona Asztowidatu, który oplątuje sznurkami człowieka mającego
umrzeć63; 2. podobne motywy odnajdujemy w gestach irańskich bogów-
wojowników i herosów: na przykład Feridun związuje demona Ażdaha i
przykuwa go do góry Dimawand (Dinkard IX, 21, 103), bóg Tisztrja
związuje wiedźmy Pairika za pomocą dwóch lub trzech sznurów (Jaszt 8,
55), Werethragna, jak widzieliśmy, krępuje ramiona przeciwników (Jaszt
14, 63); w niektórych epizodach Szahname, co odnotowuje
Scheftelowitz64, Aryman trzyma sidła i jest tam również mowa o więzach
boga przeznaczenia. Nieobecność „władcy związującego", irańskiego
odpowiednika Waruny, daje S1? wyjaśnić, niezależnie od tego, czy — jak
to się powszechnie sądzi — miejsce Waruny zajmuje najwyższy bo§ Ahura
Mazda czy też —jak sugeruje Georges Du-mezil5 — Amesza Spenta Asza. W
obu przypadkach arny do czynienia z postaciami, które przeszły proces
2« m WlązuJe on umierających swymi „więzami śmierci" (dere-
R,j*rsi'tiyaosh, Jasna 53, 8; Scheftelowitz, Die altpersische
nellgion s oo T A 'j • • •
zabje, ','' ;y/- "' o Asztowidatu związuje go, a związanego
c«s«o o •""' Vendidad> 5< 8; H.S. Nyberg, Questions de que" p !"e et de
cosmologie mazdeennes, II, w: „Journal Asiati-TarPeia Z pleniik-
8rudzień 1931 (s. 193-244), s. 205; Dumezil,
G-Wi' 1947' s' 73' Por Mćnoke Khrat- 2> 115;
' Hoch8ottglaube im Alten Iran, Uppsala 1938, s. 196.
ice
'ingen- und Netzmotiv, dz. cyt., s. 9; Die altpersischt •' dz'
cyt., s. 92.
a'Archanses. Paris 1945. s S? i
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów
125
Obrazv i symbole
124
oczyszczenia i „umoralnienia" w toku reformy zoroastry' kiej, a zatem w
ich naturze zupełnie nie leży „magia" Waruny. Pozostałości atrybutów
„najwyższej władzy" \M re przetrwały u Ahury Mazdy66, nie pozwalają
upatrywać w nim „srogiego władcy"; a chociaż jest on niekiedy bogiem
przeznaczenia67, rys ten nazbyt często występuje u bóstw naczelnych i
uranicznych, by wyciągać z tego jakiekolwiek konkluzje. Jednak ze
względu na brak informacji o bogu, który był irańskim odpowiednikiem
wedyjs-kiego Waruny przed reformą zoroastryjską, zbyt pochopne i błędne
byłoby wyciąganie stąd wniosku, że aspekt „boga związującego" u Waruny
ukształtował się w Indiach pod wpływem religii pozaaryjskich.
Istotnie, grecki Uranos również wiąże swych rywali i — jak pokazał
Georges Dumezil68 — szukanie śladów schematu już indoeuropejs-kiego w
micie Uranosa i Uranidów jest jak najbardziej uzasadnione. Niezależnie
od tego, zaświadczone fakty irańskie wiążą się tylko z dwoma spośród
tych motywów, jakie wyodrębniliśmy w zespole indyjskim: 1. bóg lub
heros związujący demony; 2. demon śmierci, który omotuje
człowieka, zanim zabierze go w stronę mostu Czinwat. Dwa inne ważne
motywy zespołu indyjskiego — „magia" Waruny i kosmologiczne
„związywanie" —już tu nie występują, być może w następstwie reformy
zoroastryjskiej.
Paralele etnograficzne
Przed sformułowaniem jakichkolwiek ogólniejszy konkluzji na temat
zjawisk indoeuropejskich na^e^°ff? rozszerzyć —jak to zapowiadaliśmy —
naszą perspek y historyczno-kulturową ł pokazać kompleks iz*
259
66 Widengren, Hochgottglaube im Alten Iran, dz. c -
67 Jasna 1,1. Przełożył z języka pahlawi Widengren.
68 Ouranos-Yaruna, dz. cyt.
tle szerszej grupy symbolizmów analogicznych bądź odobnych. Ale już
teraz można zasygnalizować kilka ''araleli etnograficznych w stosunku
do indoeuropejskiej erupy bogów i demonów śmierci „związujących"
zmarłych. Postacią najbliższą irańskiej pary Waju-Asztowidatu jest nikt
inny, jak sam chiński bóg wiatru i sieci, Pauhi, ściśle powiązany z
boginią-wężem Nakurą, co świadczy o tym, że należy on do chtoniczno-
lunarnego poziomu kultury6''. Jeśli chodzi o sznury Jamy, Nirryti,
Asztowidatu i bogiń germańskich, ich najdoskonalsze odpowiedniki
spotyka się w rejonie Pacyfiku. U australijskiego plemienia Aranda
demony rodzaju żeńskiego tjimbarkna nocą omotu-ją dusze istot ludzkich
i mocno zaciskając sznur, zabijają je70. Na wyspach Danger bóg śmierci,
Yaerua, krępuje zmarłych linami i wlecze ich do krainy umarłych71. Na
wyspach Hervey dusza zmarłego, spuszczająca się po cudownym drzewie do
piekła, spostrzega sieć czatującego nań boga Akaanga, któremu nie
sposób się wymknąć i który pojmawszy taką duszę, prowadzi ją do krainy
zmarłych72. W San Cristobal dusze łowi siedzący na kamieniu Fisher
ofSouP. Na Wyspach Salomona z kolei sami
Inone, cyt. przez Clossa, Die Religion des Semnonenstam-wes, dz.
cyt., przypis 44 na s. 643. Por. legenda o dwóch ostwach, Shenshu i
Yulii, które związują dusze zmarłych w głębi Jaskini; C. Hentze, Die
Sakralbronzen und ihre Bedeutung in den whchinesischen Kulturen,
Anrwerpen 1941, s. 23. t. l Strehlow, Die Aranda- und Loritja-
Stamme in Zen-''ol-Australien, Frankfurt am Main 1907, t. I, s. 11.
W. Wyatt Gili, Life in the Southern Mes, London 1876, '81 i nast.
'87fi ^e' Myths and Songs from the South Pacific, London g/o 'H 161 '
nast; zob- takze E-s-c- Handy, Polynesian Reli-cAaJn„0lulu 1927' s- 73-
Zob- M- Walleser' Religiose Ans-
l Gerbrduche der Bewohnei" von Jap, „Anthropos",
C-E. FÓX,
(s. 607-629), s. 612-613.
' "ast.
The Threshold ofthe Pacific, London 1924, s. 234
126
Obrazv i symbole
,, Bóg związitjącv " i symbolizm węzłów
127
krewni łowią duszę zmarłego, by umieścić ją nastęnn' < w pudełku, razem
z jakąś relikwią cielesną (czaszk ''• szczęką, zębem itd.)74.
Czarownicy z wysp Hervey posja' dają magiczne pułapki, w które łowią
dusze tych, których chcą wydać na zatracenie75. Podobny zwyczaj spotyka
się również w innych obszarach kulturowych76; warto jednak zwrócić
uwagę na to, do jakiego stopnia sposób, w jaki w Melanezji bóg śmierci
„łowi" i „związuje" dusze, przypomina technikę zabijania stosowaną
przez czarowników Ta współzależność dwóch typów magii rzuca nowe
światło na problem „związywania".
Jak widzieliśmy, u Indoeuropejczyków motywy sideł, węzłów i
sznurów, w połączeniu z postaciami niektórych bogów, herosów lub
demonów oraz z pewnymi rytuałami i zwyczajami, tworzą kilka odrębnych
zespołów. Zupełnie inaczej problem ten przedstawia się w świecie
semickim: tutaj wszelkiego rodzaju magiczne więzy są niemal powszechnym
atrybutem bogów (i demonów). Są tacy bogo-wie-nąjwyżsi władcy, jak
Enlil i jego żona Ninhursang (= Ninlil), lub też bogowie lunami, jak
En-zu (= Sin). którzy łapią w swe sidła tych, którzy splamili się
krzywoprzysięstwem77. Ale również Szamasz, bóg solarny, jest
74 W.G. Ivens, The Melanesians of the S. E. Salomon London 1927, s.
178; ten sam zwyczaj na Hawajach, zob. b. Craighill Handy, Polvnesian
Religion, dz. cyt., s. 92.
75 W. Wyatt Gili Life..., dz. cyt., s. 180 i nast;
dz. cyt., s. 171. , . i^.
76 Szaman tunguski posługuje się lassem, by zatrzymać ud jącą duszę
chorego; S. Szyrokogorow, The psychomental co
ofthe Tungus, Shanghai-London 1935, s. 290. Szaman na także technikę
duchów; tamże, s. 178. Ten sam kompleks " wy występuje u Czukczów. Na
ten temat zob. S nizm..., dz. cyt.
11 L.W. King, History of Sumer and Akkad, s. 128 i nast.; G.
Furlani, La religione babilonese-assira, ^ 1928, t. I, s. 159; E.
Dhorme, Les religions de BaW d'Assvrie, seria „Mana", II, Paris 1945,
s. 28 i 49; E.
uzbrojony w sidła i sznury; jego także błaga się o to, by uwolnił tego,
kto jest związany. Bogini Nisaba omotuje demony chorób; z kolei same
demony — szczególnie zaś właśnie demony chorób — posługują się sznurami
(demona dżumy wzywa się tymi słowy: „omotaj siecią Babiloń-czyków i
doprowadź do ich zagłady!"78). Do Bela (= Enlila) mówi się: „Ojcze
Belu, zastawiasz sidła, a wszystkie one złowrogie"79. Tammuza nazywa
się „Szafarzem sideł"80, ale według mitu on sam zostaje „związany" i
błaga o uwolnienie z więzów81. Marduka prosi się o oswobodzenie z
kajdan i z sideł, gdyż i on jest ich szafarzem więzów. Tak jak Indra,
posługuje się on sidłami i sznurami w sposób mistrzowski, godny herosa.
W poemacie o Stworzeniu Świata, Enuma elisz, rozróżnia się dwa typy
„więzów", które przypominają wedyjski dyptyk Waruna-Indra. Ea, bóg Wód
i mądrości, nie walczy z pierwotnymi potworami, Apsu i Mummu, jak
heros, lecz za pomocą magicznych inkantacji „związuje" je, a następnie
uśmierca82. Kiedy zgromadzenie bogów przyznaje Mardukowi prerogatywy
władzy najwyższej (którą dotąd posiadał bóg niebios Anu
Buren, Symbols ofthe Gods in mesopotamian Art, Roma 1945, -Analecta
Orientalia", t. XXIII, s. 11-12.
Scheftelowitz, Das Schlingen- und Netzmotiv..., dz. cyt., s' 4 i
nast.
M. Jastrow, Die Religion Babyloniens und Assyriens, Gie-l!?'9'2' l-
U, s. 15.
owitz, Das Schlingen- undNetzmotiv..., dz. cyt., s. 4. ze'' Tammuz-
Liturgien und Yerwandtes, Roma 1937, Orientalia". t. X, s. 140;
Widengren, Mesopotamian 2 ? ln Manichaeism, Uppsala 1946, s. 80. l>
69^74 la "sz> czyli opowieść babilońska o powstaniu świata bóg Ea
^pracował ks. dr Józef Bromski, Warszawa 1925, s. 27: °Zaszkę / M SU
spęta* i zabił/ Boga Mummu związał i rozbił mu ch\vycjj' . ° Apsu
ustanowił swą stolicę./ Boga Mummu po-Pr*yiació{ ęlci mu powiększył./
Potem powiązał swych nie-^" P°zabijał./ Bóg Ea tryumf swój oparł na
swych Przyp. tłum.l
..Bóg związujący" i symbolizm węzłów
Obrazy i svmbole
129
128
— IV, 4 i 7) i powierza mu berło, tron i pal (IV, 29) podejmuje się on
walczyć z potworem morskim Tiamat. Tym razem mamy do czynienia z walką
naprawdę „heroiczną" a mimo to główną bronią Marduka pozostaje sieć,
„dar jego ojca Anu"83. Marduk „związuje" Tiamat (IV, 95), „zakuwają w
łańcuchy" i odbiera jej życie (IV, 104). Podobnie spętuje wszystkich
bogów i demony, które pomagały Tiamat; jak powiada poemat: zostali oni
„rzuceni w sieci, zamknięci w więcierze, wtrąceni do lochów" (IV, 111—
114, 117, 120)84. Marduk staje się najwyższym władcą dzięki swej
heroicznej walce, ale zachowuje również prerogatywy władzy magicznej.
Jeśli w tej pobieżnej analizie zjawisk z obszaru mezopotams-kiego
weźmiemy jeszcze pod uwagę magiczne znaczenie sznurów, węzłów i sideł w
czarach i w medycynie ludowej (patrz poniżej), odniesiemy wrażenie
niemal całkowitego chaosu. „Związywanie" wydaje się magiczno-religijną
mocą, w równym stopniu właściwą wszystkim „formom" religijnym. Dobrze
by było, gdyby jakiś specjalista od religii mezopotam-skich podjął ten
problem, by określić, czy na podstawie tego chaosu można zrekonstruować
jakąś „historię".
w można by podzielić na dwie podstawowe kategorie: ] ,więzy" magiczne,
stosowane przeciw wrogom ludzkim (podczas wojny, w czarnej magii), wraz
z działaniem odwrotnym polegającym na „rozcinaniu więzów"; 2.
dobroczynne węzły i więzy, stosowane jako obrona przeciwko dzikim
zwierzętom, chorobom, urokom, demonom i śmierci. Zadowolimy się tu
przytoczeniem kilku zaledwie przykładów. Jako należące do pierwszej
kategorii możemy potraktować magiczne sidła zastawiane na przeciwników
(Atharwaweda II, 12, 2; VI, 104; VII, 8, 6) sznury przeciągane przez
księcia w poprzek dróg wrogich armii (Kauszitaki XVI, 6), sznur
zakopany w pobliżu domu wroga czy też ukryty na barce po to, aby
spowodować jej wywrotkę85; wreszcie węzły, które sprowadzają wszelkiego
rodzaju nieszczęścia, zarówno w magii starożytnej86, jak i we
współczesnych przesądach87. Jeśli chodzi o „rozcinanie więzów",
wzmianki o nim znajdujemy już w Art-harwawedzie (np. VI, 14, 2 i
dalej). W podobnym duchu utrzymane jest zalecenie obficie cytowane w
literaturze etnograficznej, a mówiące o tym, że w pewnych decydują-
Magia węzłów
Spróbujmy teraz przyjrzeć się zagadnieniu morfo°^_ pęt i węzłów w
praktykowaniu magii. Najistotniejsze
K Tamże, IV, 49. Według tablicy I, 83 Marduk J6
boga Ea, ale niezależnie od tego, jaki sens ma ten zwio
istota związana jest z magiczną władzą najwyższą. ^°^ ^ /fl
z francuskiego tłumaczenia R. Labat Le Poeme babylo11'
Creation, Paris 1935.
. . jnaczej;
84 W tłumaczeniach polskich cytat ten brzmi niec,jei po&i'
por. Enuma Elisz..., dz. cyt., s. 75 i Epos. Zbiór arcya^ , ^
epickiej wszystkich czasów i narodów w streszczeń1
$$,.
gach ulożyi Antoni Lange, t. I: Epos babilońskie. ^n
Brody 1909. s. 30.
Kauszitaki-sanhita, XLVIII, 4-5: Caland, Altindische Za-l, Amsterdam
1900, s. 167; V. Henry, La Magie dans ' Paris 1903> s- 229;
Scheftelowitz, Das Schlingen--> dz. cyt., s. 12.
s 83. ,> 18~2l; C. Fossey, La Magie assyrienne, Paris 1902, 1898 '
strow' The religion of Babylonia and Assyria, Boston
87
' nast; itd-
°ke' The popular religion and folklore of Northern
1896'
s' 46 ' nast';
' '
>
AberSla,h md Venvmdtes- Ei" Beitrag żur Geschichte des . ^s uoens aller
Zeiten und Yólker, Berlin 1910, t. I, 262, 328 s- l4.''Fcnettel°witz,
Das Schlingen- und Netzmotiv..., dz. cyt., ^'c/-QftZer' Tabo°> dz.
cyt., s. 301 i nast.; G.L. Kittredge, h201 'nast" °ld a"d NeW E"Sland'
Cambridge, Mass. 1929, ^ Schif '' P01' Handwdrterbuch des deutschen
Aberglaubens,
cVt, t n\f' Netz itd-' w folklorze: Thompson, Motif-Index..., l> s- 313.
., Bóg związujący " i symbolizm węzłów
Obruzv i symbole
131
130
cych momentach życia (poczęcie dziecka, zaślubin śmierć)88
ludzie nie powinni mieć na sobie nic zasuń łanego.
Do drugiej kategorii zaliczyć można wszystkie te praktyki, w których
przypisuje się węzłom i pętom moc uzdrawiania, obrony przez demonami,
zachowania siły magiczno-witalnej. Już w starożytności89 chorą część
ciała obwiązywano, by ją uzdrowić, i ta sama technika jest po dziś
dzień często stosowana w medycynie ludowej90. Jeszcze bardziej
powszechny jest zwyczaj używania węzłów, sznurków i lin91 jako ochrony
przed chorobami i demonami, szczególnie w okresie poro-
88 Trzeba wszystko otworzyć i rozwiązać, aby ułatwić poród
— Frazer, Taboo, dz. cyt., s. 296 i nast.; ale por. u Kałmuków sieć
jako ochrona przed demonami w czasie porodu — Frazer, Folk-
lore m the Old Testament. Studies in Comparative Religion,
Legend and Law, London 1919, t. III, s. 473. Magia sznurów
i węzłów może przeszkodzić w skonsumowaniu małżeństwa,
Frazer, Taboo, dz. cyt., s. 299 i nast. Nie można umrzeć dopóty,
dopóki jakieś zamki i zasuwy w domu są zamknięte (tamże,
s. 309) i gdzieniegdzie rozwiązuje się troki całunu, by zapewnić
spokój duszy (tamże, s. 310). Natomiast w Nowej Gwinei wdowy
noszą siateczki po to, by bronić się przed duszami zraar^c
(Frazer, The Beliefin Immortality, London 1913, t. I, s. 241,24V,
260, 274, 293). Ciała nieboszczyków związuje się zawsze po »,
by bronić się przed duchami zmarłych (Frazer, La Crainte
morts, przekład na francuski: 2 seria, Paris 1935, s. 53 i n
mimo że sens tego zwyczaju jest bardziej złożony.
>
89 Kauszitaki XXXII, 3; Caland, Altindische Zaubern'^
dz. cyt., s. 104; R.C. Thompson, Semitic magie, its ongi"
development, London 1908, s. 165 i nast. riaube"
90 Scheftelowitz, Das Schlingen- und Netzmotiv im "
undBrauch der Yólker, dz. cyt., przypis l na s. 29; Frazer,
dz. cyt., s. 301 i nast.
, j
91 Asyria: Thompson, Semitic magie, its origins a" ^assr-ment, dz.
cyt., s. 171; Furlani, La Religiom babilonege„-dz. cyt., t. II, s. 166;
Chiny, Indie: Scheftelowitz, Das ^ und Netzmotiv im Glauben und Brauch
der Yólker, s-
j n Niemal wszędzie na świecie węzły noszone są jako mulety93-
Znamienne, że węzły i sznurki stosuje się w ob-edach weselnych, aby
zapewnić ochronę młodej parze94, nodczas gdy to one właśnie — jak
wiadomo — mogą przeszkodzić w skonsumowaniu małżeństwa. Ale tego
rodzaju ambiwalencja obecna jest we wszystkich magiczno-religijnych
zastosowaniach węzłów i w i ą z a d e ł. Węzły wywołują chorobę, ale
także chronią przed nią, bądź z niej leczą; sznurki i węzełki rzucają
czary, ale równocześnie pomagają ich uniknąć; utrudniają poród, ale
mogą też go ułatwić; chronią noworodki i sprowadzają na nie chorobę;
przynoszą śmierć i ją oddalają. Jednym słowem, we wszystkich tych
magiczno-religijnych obrzędach najistotniejszy jest kierunek nadawany
sile, jaka kryje się za każdym „wiązadłem", za wszelkimi działaniami
polegającymi na „związywaniu". Zaś ów kierunek może być pozytywny lub
negatywny, niezależnie od tego, czy opozycję tę rozumiemy jako
przeciwstawienie tego, co „dobroczynne" i „szkodliwe", czy też tego, co
sprzyja „obronie" bądź „atakowi".
Magia i religia
. wszystkie te wierzenia i rytuały wprowadzają nas 'Wątpliwie w obszar
umysłowości magicznej. Czy naczy to jednak, że — ze względu na związek
tych
Indi
Crooke, The popular religion andfołkhre of Northern
Schlin Cyt' !I' s' 36; lud Toda itd'; Scheftelowitz, Das dz,
^en~ u"d Netzmotiv im Glauben und Brauch der Yólker,
93 ^ s- 39; Afryka: tamże, s. 41.
Schiif, ^Z6r' Tabo°, dz. cyt., s. 308 i nast.; Scheftelowitz, Das cyt s
4"~ ""^ Netzmotiv im Glauben und Brauch der Vólker, dz.
94 Sch '
««</ # 6 'e'°witz, Das Schlingen- und Netzmotiv im Glauben Uch der
Vólker, dz. cyt., s. 52 i nast.
Obraz v i symbole
132
„ łlóg związujący " i symbolizm węzłów
133
ludowych praktyk z magią — mamy prawo cały sym f bolizm „związywania"
traktować jak wytwór li tylko urny- ' słowości magicznej? Naszym
zdaniem — nie. Nawet jeśli rytuały i symbole „związywania" u
Indoeuropejczyków zawierają elementy chtoniczno-lunarne, a zatem
zdradzają silne wpływy magiczne — co nie jest pewne — pozostają do
wyjaśnienia inne dokumenty, które wyrażają nie tylko pojedyncze,
autentyczne doświadczenie religijne, ale także koncepcję człowieka i
świata w ogóle; koncepcję, która jest w pełnym tego słowa znaczeniu r e
l i g i j n a, a nie magiczna. Przytoczone wcześniej przykłady,
zaczerpnięte z Mezopotamii, nie dają się w całości wyjaśnić przy użyciu
interpretacji magicznej. U Hebrajczyków rzecz jest jeszcze prostsza: to
prawda, że Biblia mówi o „sidłach śmierci" (np.: 2 Sm XXII, 6:
„Oplatały mnie pęta Szeolu, zaskoczyły mnie sidła śmierci"95; por. Ps.
XVIII 2; Ps. CXVI 3-4: „Oplotły mnie więzy śmierci, dosięgły mnie pęta
Szeolu, popadłem w ucisk i udrękę. Ale wezwałem imienia Jahwe: «O
Jahwe, ratuj me życie!»"%). Srogi szafarz tych więzów to przecież sam
Jahwe; prorocy przedstawiają go z sieciami w ręku, służącymi do
wymierzania kary winnym: „Nad idącymi rozciągnę sieć moją i schwytam
wszystkich jak ptaki powietrzne" (Oz VII, 12)97; „Zarzucę sieć moja na
niego i wpadnie w mój niewód. Każę go przyprowadzić do Babilonu" (Ez
XII, 13)9S; por. także VII, 20); „Rozciągnę moje sidła nad tobą" (Ez
XXXII, 3)". Także w głębokim i autentycznym doświadczeniu religijnym,
jakie stało s udziałem Hioba, wszechmoc Boga wyrażona zostajenje pomocą
tego samego obrazu: „Wiedzcie, że Bóg
95 Przełożył ks. Jan Łach. Biblia Tysiąclecia. [PrzyP- t^jak
% Przełożyli o. Augustyn Jankowski, ks. Lech Stacn
Biblia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.] . rprzyp.
97 Przełożył o. Stanisław Stańczyk. Biblia Tysiąclecia- L
tłum.]
tjujnJ
98 Przełożył ks. Jan Drozd. Biblia Tysiąclecia. [PrzyP- ^} >>g
Przełożył ks. Jan Drozd. Biblia Tysiąclecia. [P«yP-
pognębił, swe sieci rozstawił wokoło" (Job XIX, 6)'°°.
jfudeochrześcijanie, którzy również wiedzieli, że to szatan łtrzyma na
uwięzi" chorych (np. Łk XIII, 16), mimo to mówili o Bogu Najwyższym
jako o „szafarzu więzów". Oznacza to, iż u jednego ludu stykamy się z
magicz-no-religijną wielowartościowością „więzów", będących sidłami
śmierci, choroby, uroków — ale także więzami Boga101. „Nad wszystkimi
istotami żywymi rozciągnięta jest sieć" — pisał Rabbi Akiba102.
Sformułowanie to jest trafne, gdyż nie oddaje ono wyłącznie „magicznej"
bądź „religijnej" wizji życia, ale wyraża sytuację człowieka w świecie
w całej jej złożoności; używając modnej terminologii, samą istotę
kondycji istniejącego.
Rzeczywiście, „nić życia" w wielu krajach oznacza ludzkie
przeznaczenie. „Czy ich mieszkanie (dosłownie: «lina od ich namiotu»)
nie runie?" — wykrzykuje Hiob103. Achillesa, jak wszystkich
śmiertelników,
to nie chybi, co wyrok przeznaczył
co mu Parki uprzędły, gdy światło zobaczył104.
Boginie przeznaczenia przędą nić ludzkiego żywota:
Aż gdy stanie na miejscu, niech się tam rozlicza
Z wyrokami przeznaczeń, jakie tajemnicza
Nić mu snuje przez twarde Prządki uprzędziona105.
100
101
,„, ?rzeł°żył ks. Jan Drozd. Biblia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.] skie
ym samym mamY prawo przypuszczać, że niektóre wedyj-blj,a uje do P?t
Waruny także wyrażają doświadczenie religijne
„^doświadczeniu Hioba. Hetzm -Ue Abot IH' 20; Scheftelowitz, Das
Schlingen- und
103 j m Glauben und Brauch der Yólker, dz. cyt., s. 11. Borows°k
IV> 21; Por. Job VII, 6. [Przełożył ks. Władysław
104 ^ '• Biblia Tysiąclecia — przyp. tłum.] Francis2°e"ler' Mada XX,
129-130; por. XXIV, 210. [Przełożył ^'W \v K-sawery Dmochowski,
opracował Zygmunt Kubiak,
105' ^i-szawa 1990, s. 424 i 496 — przyp. tłum.] Ski< opra°mer'
0dyseJ'a VI 207-209, przełożył Lucjan Siemień-cował Zygmunt Kubiak,
PIW, Warszawa 1990, s. 105
Obrazv i svmbole
134
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów
135
Więcej nawet: sam Wszechświat stworzony jest kształt tkaniny,
ogromnej „siatki". Na przykład wec/ spekulacji indyjskiej powietrze
(waju) „utkało" wszechświat nanizując jak na nić ten świat i drugi oraz
wszelkie istoty106' tak jak tchnienie (prana) „utkało" życie ludzkie
(„Któż w nini utkał tchnienie?", Atharwaweda X, 2, 13). Wynika stąd że
ów dość rozbudowany symbolizm wyraża dwie podstawowe rzeczy: że zarówno
we Wszechświecie, jak i w życiu ludzkim wszystko jest wzajemnie
powiązane za pośrednictwem niewidzialnej osnowy, i że pewne bóstwa1"7
władają tymi „nićmi", które ostatecznie tworzą rozległe, kosmiczne
więzy.
Etymologia rzadko dostarcza rozstrzygającego argumentu przy
problemach równie delikatnych jak te, które dotyczą „pochodzenia"
religii i magii, ale niejednokrotnie jest ona pouczająca. Scheftelowitz
i Giintert przypomnieli, że w wielu rodzinach językowych słowa
oznaczające czynność „związywania" służą również do wyrażania czarów:
na przykład w językach turecko-tatarskich „bag", „baf, bój oznacza
zarazem „czarnoksięstwo" i „wiązadło", „sznur"108; greckie „katadeo"
oznacza „mocno związać", a także „związać przez rzucenie uroku,
zasupłując węzeł (skąd „katadesmos" — „sznur", „rzucić urok"109;
łacińskie
— przyp. tłum.] Por. vitae fila, Owidiusz, Heroidy 15, 82. Zo .
rozdział o rytuałach i mitologiach lunarnych w: Eliade, Traktat-*
dz. cyt, s. 155 i nast. o/O
106 Brihadaranjaka III, 7, 2. [Zob. Upaniszaefy, dz. cyt., s. 5^
- przyp. tłum.] 107 Przeważnie-
- bóstwa lunarne, niekie*
- choć nie zawsze -
chtoniczno-lunarne.
.^
108 H. Yambery, Die primitive Kultur des turko-tatan
Yolkes, Leipzig 1879, s. 246. Pojęcie „odczarowywania^ ^ ne jest za
pomocą takich zwrotów, jak „uwalniać z pet ' ^^ bów słowo edi,
„związywanie", ma także znaczenie „mag ' ^ słowo z jęz. Ewę vósesa =
„amulet" oznacza „r°z ^^ (A.B. Ellis, Yoruba-speaking peoples, London,
1894, s. ^\-109 Ima: Gnieć., III, 3, s. V; Scheftelowitz, Da* ^ \l und
Netzmotiv im Glauben und Brauch der Yolker, dz.
fascinum" — „uroki", „czary", spokrewnione jest z Jasia" —~
„PrzePaska"> "wst?§a" i z ,/ascis" — „wiązka". 1"ugare" — „związywać",
„HgaturcT — „czynność zwią-'ywania" to także „zaczarować" i „czary"
(por. rumuńskie leeaturd" — „czynność wiązania" i „rzucania czarów");
sanskryckie Jukti" [od Judź"] — dosłownie „zaprzęgać", wiązać" — ma
także znaczenie „środków magicznych", zaś moce jogi są niekiedy
rozumiane jako zaczarowanie przez „związanie"110. Wszystkie te
etymologie potwierdzają, że czynność związywania jest przede wszystkim
magicznej natury. Mamy tu do czynienia z krańcową „specjalizacją":
zaczarować, wiązać za pomocą magii, rzucić urok itd. Z punktu widzenia
etymologii „religio'" oznacza również rodzaj „przywiązania" do istoty
boskiej, lecz nieostrożnością byłoby (jak to czyni Guntert"1) rozumieć
„religio" w znaczeniu „czarnoksięstwa". Gdyż, jak powiedzieliśmy, tak
religia, jak i magia w samej swej esencji zawierają element
„związywania", choć oczywiście z inną intensywnością i przede wszystkim
odmiennie ukierunkowany.
Symbolizm „sytuacji granicznych"
. Wiele innych kompleksów symbolicznych za pomocą
,'emal tych samych formuł oddaje strukturę Kosmosu
^sytuację" człowieka w świecie. Babilońskie słowo „mar-
(„więź", „sznur") określa w mitologii „kosmiczny
Mahabharata, XIII, 41, 3 i nast., gdzie Wipula
-ući] posługując się pętami Jogi" (baband-
ća tasjah sarwendrijani sah, zob. Eliade, Yoga.
origines de la mystiąue indienne, Paris-Bucarest
"•y and tt'
również: Coomaraswamy, „Spiritual Pater-
P'^ 1945 * ^uPPet-ComPtex", „Psychiatry", VIII, nr 3, sier-
1 Oe,.' 35> zwłaszcza s. 29 i nast.
lfiche Weltkonig und Heiland, dz. cyt., s 130
137
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów
Obniży i symbole
136
pierwiastek, który łączy wszystkie rzeczy", a także stawę, moc i boskie
prawo, które wspólnie podtrzymn1 Wszechświat""2. Zhuangzi (rozdz. VI)
mówi o Dao i J
i ' i
i • ,->] n
. JdKO
o „łańcuchu całego stworzenia " , co przypomina tennino logię
kosmologii indyjskiej. Z drugiej strony, labirynt jest niekiedy
zbudowany jak „węzeł", który trzeba „rozsupłać" i samo pojęcie
labiryntu należy do tego samego metafizy-czno-rytualnego zespołu, co
pojęcia trudności, niebezpieczeństwa, śmierci i inicjacji"4. W innym
polu znaczenio-
112 S. Langdon, Semitic Mythology, Boston 1931, s. 109. Wiele
świątyń babilońskich nosi nazwę markas shame u irshiti, „Połączenia
Nieba z Ziemią", zob. E. Burrows, Some cosmological patterns in
babylonian religion (w tomie Labiiynth wydanym przez S.H. Hooka, London
1935, s. 45-70), przypis 2 na s. 47-48. Dawna sumeryjska nazwa świątyni
to „dimgal regionu". Burrows (przypis 7 na s. 47) proponuje tłumaczenie
„Great binding post"; dim =post itd., a także ropę; prawdopodobnie dim
- to bind, thing to bind to, thing to bind with. Symbolizm
„związywania" jest tu składową częścią obszerniejszego zespołu, który
można by określić mianem „symbolizmu Środka" zob. wyżej [s. 47 i nast.
i 85 i nast. niniejszego tomu — przyp. wyd. poi.]
Laya
113 „The link of all Creation", przekład Hughesa (w Every-
man's Library, s. 193). Znak tłumaczony jako link to hsi (Gile5
4062), który oznacza dependence, fastening, tie, link, nexus,
chain, lineage itd.; por. Coomaraswamy, The iconography tf
Diirer's „Knots" and Leonardo's „concatenation", „Tnę
Quarterly", wiosna 1944 (s. 109-128), przypis 19 na s. 127-
114 Por. labirynty w kształcie węzłów w rytuałach i wierzenia
pogrzebowych na Malekuli; A.B. Deacon, Geometrical
nings from Malekula and other Islands of the New W;
„Journal of the Anthropological Institute", t. L>
s. 129-175; tamże, Malekula. A vanishing people oj
Hebrides, London 1934, szczególnie s. 552 i nast.; J
Totenfahrt auf Malekula, „Eranos-Jahrbuch" 1937, Rhei
Ztirich 1938, s. 242-291; tegoż, Stone Men of Malekula,
1942, s. 340 i nast., 649 i nast. Interpretacje porównawc •
Jackson Knight, Cumaean Gates, Oxford 1936; Kereny.
rinth-Studien, dz. cyt. „„
vffl polu wiedzy i mądrości, napotykamy podobne wyra->nia' mówi się o
„wyzwoleniu" z ułudy (która w Indiach azywana jest tym samym słowem, co
magia Waruny _~ maja"), dąży się do „rozdarcia" zasłony nierzeczywis-
tości, do „rozplatania" węzłów egzystencji itd. Sprawia to wrażenie,
jakby sytuacja człowieka w świecie, niezależnie od tego, z jakiej
perspektywy ją oglądamy, wyrażała się zawsze poprzez słowa-klucze
zawierające ideę „nakładania pęt", „zakuwania w kajdany", „związywania"
itd. W sferze magii człowiek posługuje się amuletami w kształcie węz-
tów, mającymi bronić go przez więzami demonów i czarowników; w sferze
religii czuje się on „związany" przez Boga, omotany jego „sidłami";
śmierć także go „związuje", w sposób konkretny (zmarły jest „związywany
sznurem") bądź metaforyczny (demony „związują" duszę zmarłego). Więcej
nawet: samo życie jest „tkaniną" (czasem — magiczną materią o
niebotycznych rozmiarach, mają) lub też „nicią" życia każdego
śmiertelnika. Te rozmaite perspektywy mają pewne punkty wspólne:
wszędzie ostateczny cel człowieka to uwolnienie się z „pęt".
Mistycznemu wtajemniczeniu w labirynt — kiedy to uczy się rozplątywania
węzła labiryntu, aby dusza, natykająca się nań po śmierci, sama zdołała
go rozsupłać — odpowiada inicjacja Wozoficzna, metafizyczna, której
intencją jest „rozdarcie" zasłony niewiedzy i uwolnienie duszy z kajdan
egzystencji. . wiemy, myśl indyjską zdominowana jest przez prag-enie
wyzwolenia, zaś jej najbardziej charakterystyczna ^rminologia daje się
sprowadzić do kilku lapidarnych nv»Z^cJ1' takich jak „spętany" —
„wyzwolony", „związa-kó "~ rozw^zany", „przywiązany" — „wolny od
związ-"d- Podobnymi pojęciami posługuje się filozofia
w artvk
> Techniąues du Yoga, dz. cyt. Coomaraswamy
Podejm U Tfle ''conography of Dilrer's „Knots"..., dz. cyt.,
W s?.tuc Je kwestię metafizycznych znaczeń węzłów i ich reliktów
' ^eiesa U J' a także u niektórych artystów Średniowiecza
138
Obniży i symbole
„Bóg związujący" i .fvmboliziu węzlów
139
grecka: w jaskini Platona ludzie skuci są okowami, kto
nie pozwalają im obracać głów"6. Dusza „teraz jest n\?
wolnicą skutkiem swojego upadku, baczną na pęta..., j w,
wi się o niej, że leży w grobie i przebywa w jaskini, a kiedy
zacznie się zwracać do czystego myślenia, że się uwalnia
z pęt...""7 (por. IV, 8, 1: „...wyzwoleniem z więzów
i wyjściem z jaskini dla duszy jest wzlot do umysłoweeo
świata"118).
S
Ta wielowartościowość kompleksu „związywania"
— który odnaleźliśmy na poziomie kosmologicznym, ma
gicznym, religijnym, inicjacyjnym, metafizycznym, sote-
riologicznym — wynika prawdopodobnie z faktu, że
człowiek rozpoznaje w nim rodzaj arche
typu własnej sytuacji w świecie. Tym samym
kompleks ten ma swój wkład w sformułowanie pewnego
postulatu wobec antropologii filozoficznej; postulatu gło
szącego, że refleksja filozoficzna w ścisłym tego słowa
znaczeniu wiele zyskałaby, gdyby nie pomijała świadectw
dotyczących pewnych „sytuacji granicznych" człowieka
pierwotnego. Bowiem, choć współczesna myśl filozoficzna
poczytuje sobie za zasługę, iż na nowo odkryła człowieka
z krwi i kości, jest mimo to prawdą, że jej analizy odnoszą
się przede wszystkim do kondycji człowieka współczes
nego Zachodu i że tym samym grzeszy ona brakiem
uniwersalizmu, pewnym rodzajem „prowincjonalizniu,
monotonnym w końcu i bezpłodnym.
.
Ponadto kompleks „związywania" stawia czy raczej ustanawia problem,
który w najwyższym stopniu intere historię religii. Nie tylko dzięki
temu, iż ujawnia zwli^m istniejące między magią a religią, ale przede
wsz^-/-era-dlatego, że objawia nam to, co nazwać by można pr°
116 Państwo, VII, 514A i nast.
zedził
117 Plotyn, Enneady IV, 8, 4. [Przełożył i wstępem P^ . Adam
Krokiewicz, PWN, Warszawa 1959, t. II, s. '" — p rży p. tłum.]
118 S. 188. [Przyp. tłum.]
•a j „fizjologią" form magiczno-religijnych. Odnosimy wrażenie, że
asystujemy przy „wiązaniu"-archetypie, które nróbuje urzeczywistnić się
zarówno na rozmaitych poziomach życia magiczno-religijnego (kosmologia,
mitologia, czarnoksięstwo itd.), jak i na różnych piętrach każdego z
tych poziomów (na przykład magia wielka i mała, czarna j biała itd.). W
pewnym sensie rzec by nawet można, ż e tak, jak „srogi władca" —
historyczny bądź uh is toryczniony — stara się naśladować boski wzór
boga związującego, tak też każdy czarownik naśladuje srogiego władcę i
jego transcendentny wzorzec. Z punktu widzenia morfologii nie ma
związku pomiędzy Wrytrą „zatrzymującym" wody, Waruną „związującym"
winnych, demonami omotującymi „sieciami" zmarłych i czarownikami,
którzy, posługując się magią, związują swych przeciwników bądź
uwalniają ofiary innych czarowników. Mimo to struktura wszystkich tych
działań jest identyczna. Przy aktualnym stanie naszej wiedzy trudno
rozstrzygnąć, czy podobieństwo to bierze się z imitacji, z zapożyczeń
„historycznych "(w takim tego słowa znaczeniu, jakie daje mu szkoła
kulturo-wo-historyczna), czy też tłumaczy ją fakt, że wszystkie te
działania mają za swe źródło sytuację człowieka * świecie, to znaczy są
wariantami tego samego archetypu, który urzeczywistnia się na coraz to
innych poziomach i w rozmaitych obszarach kulturowych. Wydaje się
, ne> że przynajmniej w przypadku niektórych komplek-(np.
indoeuropejskiej „władzy najwyższej") mamy do t enia z zespołami
mityczno-religijnymi, które są h i s -ind^°Zn'e wsPÓłza'ezne- Ale
faktyczna historyczność je eilroPeJskiego kompleksu „związywania" nie
oznacza no 2e'.Ze wszystkie inne zwyczaje i wierzenia magicz-c2gc
'§yne, rozpowszechnione na całym świecie i doty-P°ch j3 °^nego zespołu,
także są „historyczne" (czyli .-Z^ z tego samego starodawnego źródła,
albo są etri bezpośrednich bądź pośrednich wpływów, zapo-
„Bóg związujący" i symbolizm węzhhr
141
140
Obnizr i smibole
życzeń itd.). Mówiąc precyzyjniej, dodajmy, że choć 7 szczególnego
przypadku indoeuropejskiego nie musi wyn' kac taka właśnie konkluzja,
to zarazem przypadek ten je~ nie wyklucza. Bezpieczniej będzie zatem
pozostawić te kwestię otwartą.
Symbolizm i Historia
323
flW
Tytułem porównania moglibyśmy przytoczyć analogiczny przypadek:
kompleks obrzędowego wniebowstąpienia i magicznego lotu. Chociaż można
prześledzić pewne historyczne związki (filiacje, zapożyczenia) między
rozmaitymi wierzeniami i systemami (obrzędowymi, mistycznymi itd.), w
których wniebowstąpienie stanowi jeden z najistotniejszych elementów"9,
to jednak morfologia wniebowstąpienia i symbolizmu lotu znacznie
przekracza te historyczne związki. Nawet jeśli pewnego dnia uda nam się
zidentyfikować właściwe źródło historyczne wszystkich tych rytuałów i
symbolizmów społecznych wniebowstąpienia, nawet jeśli dzięki temu
będziemy w stanie dokładnie określić mechanizmy i etapy ich
rozprzestrzeniania się, trzeba będzie jeszcze wytłumaczyć symbolizm
snów o wniebowstąpieniu, marzeń i wizji estetycznych, które nie tylko
wiążą się z kompleksem lotu i wniebowstąpienia, ale gdzie kompleks ten
występuje jako zor ganizowany i niosący te same wartości, co obrzędy,
n"' i philosophoumena wniebowstąpienia. W innym miejs ^ przetarliśmy
ścieżki dla takiego właśnie studium poro nawczego120. Poprzestańmy na
konkluzji, iż mamy czynienia z niehistorycznymi przejawami tego są
nast
v Art
119 Zob. Eliade, Szamanizm..., dz. cyt, s. 148 i i nast, 415 i
nast, 480 i nast.
120 Tenże, Durohana and the „waking dream", ^'- ^ Thought. A
volume in honour of the late Dr. Ananda omaraswamy, dz. cyt., s. 209—
213.
hetypowego symbolizmu, który ujawnia się w sposób 8 ńiny i
systematyczny zarówno w sferze „nieświadomo-vj" (jako marzenie senne,
halucynacje, sen na jawie), jak . sferze „nadświadomości" i świadomości
(jako wizja estetyczna, obrzędy, mitologia, philosophoumena). Przy
okazji podkreślmy, że przejawy nieświadomości i podświadomości
charakteryzują się podobną strukturą i wartościami, co przejawy
świadome. Ponieważ zaś te przejawy świadome są „racjonalne" w tym
sensie, że ich wartości można logicznie uzasadnić, można mówić o
„logice" pod-czy nadświadomej, która nie zawsze byłaby różna od logiki
„normalnej" (przez co rozumiemy logikę klasyczną czy logikę zdrowego
rozsądku). Przyjmijmy zatem roboczą hipotezę, że przynajmniej pewien
obszar podświadomości zdominowany jest przez te same archetypy, które
rządzą doświadczeniami świadomymi i nadświadomymi, a także nadają im
strukturę. Z tego względu będziemy mieli prawo rozważać liczne warianty
kompleksu symbolicznego (w naszych przykładach: kompleksu
„wniebowstąpienia" czy też „związywania") jako nieskończony ciąg
„form", które na poszczególnych poziomach: snu, mitu, rytuału,
teologii, mistyki, metafizyki itd. próbują „urzeczywistnić" archetyp.
Oczywiście, nie wszystkie te „formy" są spontaniczne,
nie wszystkie zależą bezpośrednio od archetypu idealnego;
znaczna ich liczba to formy „historyczne" w tym sensie, że
edące wynikiem ewolucji bądź naśladowania formy już
sniejącej. Niektóre warianty czarów zasadzających się na
'^wiązywaniu" mają charakter zdumiewająco naśladow-
y> odnosi się wrażanie, że małpują one, na swym ograni-
nyrn poletku, już istniejące „formy historyczne" magi-
,e-| władzy najwyższej czy mitologii funeralnej. Ale nie Waezy ferować
tu pochopnych sądów, gdyż patologiczne czy ^ł!^ kompleksów religijnych
z reguły mają naśladow-mó c, rakter. Z większą pewnością można
natomiast li\vj ° ° tendencji każdej „formy historycznej" do moż-naw *
• • naJw'?kszego zbliżenia się do swego archetypu, jeśli zrealizowana
została ona w sferze drugorzęd-
143
„Bóg związujący" i wmbolizm węzlów
142
Obi'azv
nej, pozbawionej znaczenia. Fenomen ten potwierdza się w historii
religii całego świata. Każda lokalna bogini dąży do tego, by stać się
tą jedyna., Wielką Boginią, każda wioska jest „Środkiem Świata", każdy
czarownik — w kulminacyjnym momencie swych obrzędów — za_ chowuje się
jak Władca Świata. Ujawnia się tu to samo dążenie do archetypu, do
odtworzenia formy doskonałej, której rytuał, mit czy jakiekolwiek
bóstwo są zaledwie bladymi odbiciami; dążenie umożliwiające historię
religii. Bez niego doświadczenie magiczno-religijne tworzyłoby stale
rozkwitające bądź zanikające postaci bogów, formy mitów, dogmatów itd.,
a obserwator stanąłby wobec mnogości coraz to nowych ich rodzajów, co
uniemożliwiłoby jakiekolwiek uporządkowanie. Ale forma religijna, raz
„urzeczywistniona", „uhistoryczniona", dąży do wyzwolenia się z
uwarunkowań czasu i miejsca, do uni-wersalizacji, do powrotu ku
archetypowi. Wreszcie „imperializm" zwycięskich form religijnych także
tłumaczy się tym dążeniem, które pcha każdą hierofanie czy teofanię do
tego, by stać się „Wszystkim", to znaczy do samodzielnego wyczerpania
wszelkich przejawów sacrum i do wchłonięcia całej jego bezkresnej
morfologii121.
Niezależnie od tych rozważań ogólnych, magiczno-reli-gijny kompleks
„związywania" istotnie może odpowiadać pewnemu archetypowi bądź
konstelacji archetypów (odnotowaliśmy kilka z nich: tkanie Kosmosu, nić
ludzkiego przeznaczenia, labirynt, okowy egzystencji itd.).
Ambiwalentny charakter i różnorodność motywów „związywania", węzłów i
„uwolnienia z pęt" potwierdza, jak wielorakie i zróżnicowane są
obszary, w których „urzeczywistniają się" te archetypy. Oczywiście nie
oznacza to, że w tej ogromnej masie faktów, odnoszących się do
rozważanych kompleksów magiczno-religijnych, nie dałoby się wyróżnić
pewnych zespołów historycznie współzależnych, ' ze nie można by ich
uważać za wzajemnie uwarunkowane czy
Zob. Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 441 i nast.
pochodzące z tego samego źródła. Tak w odniesieniu do kultur
indoeuropejskich postąpili — różniąc się od siebie przyjętą perspektywą
— Giintert, Dumezil i Closs. Trudno zgodzić się z Clossem, gdy uczony
ten, wierny zasadom wiedeńskiej szkoły kulturowo-historycznej122,
uważa, iż wyjaśnia amerykański czy melanezyjski rytuał lub mit
związywania", pokazując historyczne związki ze źródłem, z którego
pochodzą formy indoeuropejskie. Bardziej już prawdopodobna jest jego
hipoteza o kaukaskim pochodzeniu123 rytualnego indoeuropejskiego
zespołu „związywania": tak Ugrofinowie, jak i Turko-Tatarzy nie znają
ani rytuałów, ani mitów „związywania", co wydaje się sugerować, iż
źródeł tego kompleksu szukać należy w krajach Południa. Istotnie,
paralele najbliższe gruzińskiemu obrzędowi kajdan „Białego Jerzego"124
znaleźć można w Indiach. Mamy tu na myśli żelazną obręcz, którą
czarownik ludu Gondów125 (Panda) nosił na szyi podczas
dziewięciodniowego święta bogini Kali-Durgi (święta zwanego przez nich
zwara, którego źródłosłowem jest dźawara z jęz. hindi, oznaczające
„proso, jęczmień", co świadczy o jego pochodzeniu agrarnym); a także
żelazne obręcze, jakie
122 Kulturowo-historyczna szkoła Wilhelma Schmidta i Wilhelma
Koppersa położyła jak dotychczas wielkie zasługi dla rozwoju historii
religii, ale jej radykalne tezy prowadzą do takiego „uhis-torycznienia"
człowieka, że praktycznie wyklucza się tym samym wszelką spontaniczność
duchową. Choć nie można myśleć o człowieku inaczej, jak tylko o istocie
historycznej, jest jednak prawdą, ze z samej swej natury człowiek
przeciwstawia się historii, usiłuje k znieść i odnaleźć, za wszelką
cenę, „raj" poza czasem, w którym jego sytuacja byłaby nie tyle
„sytuacją historyczną", ile rac!zej „sytuacją antropologiczną" (zob.
Eliade, Le Mythe de l'Eternel Retour, dz. cyt.).
Zob. Closs, Die Religion des Semnonenstammes, s. 643. ~ Zob. wyżej
[s. 121 niniejszego tomu — przyp. wyd. poi.] Zob. W. Koppers,
Zentralindische Fruchtbarkeitsriten und i">'e Beziehungen żur
Induskultur, „Geographica Helvetica", l- 1/1946, z. 2, (s. 165-
177), s. 168 i nast.
145
„Bóg związujący" i symbolizm węzłów
Obrazy i symbole
1 „Pro-na
dialeziono na szyi jednego z żeńskich bóstw
ii i wy" w Mohendżo Daro126. Oczywiście zbyt pocrion
Ilaby teza o bezpośrednim zapożyczeniu ówczesne'"
jiiiału Gondów z protohistorycznej kultury Indusu a|
«zek między tymi faktami, pokazany przez Koppersa
jluguje na uwagę127.
'
Niemniej jednak pozostaje jeszcze do wyjaśnienia, dla-
jgo motywy „związywania", „węzłów" itd. tak są p0.
gechne w archaicznych warstwach religii mezopotams-
li Czyżby był to wariant poboczny, który — w przeci-
iństwie do tego, co nastąpiło u Indoeuropejczyków
-»ie zdołał przekształcić się w system teologiczny i ob-
(jowy, toteż uległ dalszemu rozczłonkowaniu, przera-
jjąc się w czary zarówno boskie, jak i demoniczne,
iitrybut każdego bóstwa i narzędzie każdego czarow-
ili? Jedno jest pewne: tylko u Indoeuropejczyków kom-
jis „związywania" stanowi organiczną część samej stru
ły „srogiej władzy najwyższej" boskiej lub ludzkiej
illko u Indoeuropejczyków —jak to niedawno pokazały
itaszcza badania Georges'a Dumeziła — tworzy on
Bij n y system, i obecny jest zarówno w sferze ob-
ijlowości, jak i w mitologii, teologii itd. Ale na poprzed-
13 stronach staraliśmy się pokazać, że nawet u Indo-
(jpejczyków ten system, którego oś stanowi koncep-
ijSrogiego Władcy, nie wyczerpał tendencji do tworzenia
magiczno-religijnych i symboli związanych z moty-m ,związywania".
Próbowaliśmy nawet znaleźć wy-*umaczenie tego faktu w sferze magii,
mitologii i samej religii- Może on wynikać po prostu z samej kondycji
ludzkiej („spontaniczny wytwór"), lub z mniej lub bardziej
niewolniczego naśladowania form już istniejących („geneza"
historyczna). Niezależnie od tego, jakie wyjaśnienie jest nam bliższe,
złożoność indoeuropejskiej koncepcji boga-Srogiego Władcy nie
pozostawia wątpliwości. Jego prehistoria zaczyna się powoli zarysowywać
i jesteśmy przygotowani na prześledzenie ewentualnych zapożyczeń z
innych tradycji religijnych. Jak się też wydaje, błędem byłoby
definiowanie tej koncepcji jako czysto magicznej, choć jej struktura
często sprzyja takiemu podejściu. Przypomnijmy zatem, że mówiąc o
Indiach, podkreśliliśmy kosmogoniczne i metafizyczne znaczenia „więzów"
Waru-ny i Wrytry oraz że związane z tym kompleksem doświadczenia
religijne Hebrajczyków świadczą o tym, iż nawet koncepcja „sideł" Boga
pozornie srogiego i „związującego" może stać się źródłem życia
religijnego bardzo czystego i głębokiego.
'' Zob. J. Marshall, Mohenjo-Daro and the Indus Civilization,
lidon 1931, t. I, tablica Xli, 8, 17.
.
!: Jeśli chodzi o rytualną funkcję węzłów w religia0'1 pg J
H (A. Evans, The Palące ofMinos, t. I, s. 430 i nast.), me^
(jeszcze przesądzona. Zaprzecza jej M.P. Nilsson,
j»vadza ją do funkcji czysto dekoracyjnej (Minoan-Myce ^
tleligion, Lund 1927, s. 137 i nast., s. 349 i nast.), nat° ^
liiiwno potwierdził ją Axel W. Persson, (The Relig' ^ ^
[gce in prehistorie times, Berkeley-Los Angeles l" '^eet
ii Por. także Ch. Picard, Les Religions prehelleniąues-
tmes, Paris 1948, s. 194-195.
Rozdział IV UWAGI NA TEMAT SYMBOLIZMU MIĘCZAKÓW
Księżyc i Wody
'
Ostrygi, muszle morskie, ślimaki, perły należą zarówno do kosmologii
akwatycznych, jak i do symbolizmu seksualnego. Wszystkie one mają wszak
swój udział w uświęconych mocach skupionych w Wodach, w Księżycu, w
Kobiecie; są emblematami tych sił z rozmaitych przyczyn, takich jak:
podobieństwo między morską muszlą a organami płciowymi kobiety; związki
łączące ostrygi, wody i księżyc; wreszcie, ginekologiczny i
embriologiczny symbolizm perły formującej się w perłopławie. Wiara w
magiczne moce ostryg i muszli rozpowszechniona jest na całym świecie,
od prehistorii po czasy nowożytne1. Symbolizm
i
. Kunz i Ch.H. Stevenson (The Book of the Pean, London ) zebrali
imponującą dokumentację na temat wykorzystywania Q,.e' •'•W- Jackson w
pracy The geographical distribution ofthe use SheU1S md Pearl-shells
(Manchester 1916, wydanie II w: '917^ QS Evidence ofthe migration of
Early Culture, Manchester poz '.Uzupełnia informacje Kunza i
Stevensona. Najistotniejsze s?li 7 10?romneJ bibliografii dotyczącej
magicznej funkcji mu-<"nul f można w artykule W.L. Hildburgha, Cowrie-
shells as s ]y^ in Europę („Folk-Lore", t. LIII-LIV/1942-1943,
Publjk„ '• P°r. także rozmaite przyczynki do tego problemu (M.Ą ^ane w
Piśmie „Mań", październik 1939, nr 165, s. 167 2 Urray w The meaning of
Cowrie-shell stawia tezę, że " walor muszelki kauri bierze się stąd, że
jest ona
149
148
Uwagi na temat symbolizmu mięczaków
Obrazy i svmbolc
leżący u źródeł takich koncepcji przynależy najprawdn dobniej do
najgłębszych pokładów myśli „prymitywnej" Ulegał on jednak kolejnym
„uwspółcześnieniem" j ro ' maitym interpretacjom: ostrygi i mięczaki
obecne s w obrzędach agrarnych, weselnych lub pogrzebowych w ozdobach
ubiorów i w niektórych motywach dekora' cyjnych, nawet jeśli nieraz
wydaje się, że ich magicz-no-religijne znaczenie na poły zatarło się
czy uległo wypaczeniu. U niektórych ludów muszle nadal funkcjonują jako
motyw zdobniczy, choć ich funkcja magiczna znikła bez śladu. Perła,
niegdyś emblemat siły zapładniającej lub symbol rzeczywistości
transcendentalnej, na Zachodzie zachowała już tylko znaczenie „kamienia
szlachetnego". Powolna i nieprzerwana degradacja tego symbolizmu stanie
się bardziej zrozumiała pod koniec naszego wywodu.
Ikonograficzny zespół Wody-Ostrygi jest dobrze zaświadczony w
Ameryce prekolumbijskiej. Relief z Malin-che Hill w Tuli przedstawia
boginię otoczoną Wodami, w których pływają ostrygi, spirale,
pierścienie2. W Coda Nuttall dominuje zespół ikonograficzny Woda-Ryba-
Wąż--Krab-Ostryga3. Codex Dresdensis przedstawia Wodę, któ-
niekiedy wypływa z muszli ostryg, niekiedy zaś wypeł-^a wazy utworzone
przez zwinięte w kłębek węże4. Mek-"'kański bóg burzy nosił złoty
łańcuch, z którego zwisały ^orskie muszelki5, zaś symbolem boga
księżyca był wielki
ślimak morski6.
W starożytnych Chinach symbolizm ostrygi zachował sie w jeszcze
znaczniejszym stopniu: mięczaki związane są tu z sakralnym charakterem
Księżyca i jednocześnie są nośnikiem mocy akwatycznych. W traktacie
Ltishi chunąiu (111 w. przed Chr.) można wyczytać: „Księżyc to korzeń
wszystkiego, co posiada yin; w czasie pełni księżyca małże bang i ke
napełniają się i wszystkie rzeczy posiadające yin stają się obfite;
kiedy księżyc ciemnieje (ostatnia noc cyklu księżycowego), ostrygi są
puste i zaczyna brakować wszystkich rzeczy posiadających yin"1. Mozi (V
w. przed Chr.) po napisaniu, że perłoródka bang powstaje bez udziału
samca, dodaje: „W rezultacie bang może wydać owoc w postaci perły
dlatego, że skupia ona całą siłę yin"*. „Księżyc — pisze Liu Ań (II w.
przed Chr.) jest przodkiem yin. To dlatego mózg ryb zmniejsza się w
czasie nowiu, zaś mięsiste wnętrza skorupy ślimaków spiralnych nie są
Pełne, kiedy księżyc jest martwy". W innym rozdziale
podobna do przymkniętego oka); styczeń 1940, nr 20 (Murray,
odpowiadając Sheppardowi), nr 61, s. 50-53 (K. Singer, Cowne
and Baubo in early Japan, prezentuje neolityczną japonsM
figurkę, która ujawnia podobieństwo między muszlą a pochwą),
nr 78 (C.K. Meek, Cowrie in Nigeria), nr 79 (M.D.W.
Cowrie shells in British Cameroun: polemizuje z hipotezą P3"1
Murray), nr 101 (Bałkany), nr 102 (J.H. Huttons; Naga Hil
nr 187 (Grigson; prowincje centralne, Indie) 1941, r>r
(C.K. Meek; Nigeria); nr 37 (Fidżi, Egipt, Sasowie) 1942, nr
(Jeffreys: Cowry, Vulva, Eye).
-^
2 Zob. L. Wiener, Mayan and Mexican Origins, Cam
1926, tab. IV, fig. 8., za: Penafiel, Monumentos des arte meflC
antiguo, s. 154. lV> fig.
3 Wiener, Mayan and Me.ńcan Origins, dz. cyt, tan. ' ^ 13; tab.
VII, fig. 14, na podstawie Codex Nuttall, s. 16, 36,4 '
Codex Dresdensis, s. 34 i nast, w: Wiener, Mayan and Mexican Origins,
dz. cyt., fig. 112-116.
B- de Sahagiin, Historia generał de las cosas de Nueva sPa«a, Mexico
1896, t. I, rozdz. 5; Wiener, Mayan and Mexican Origins, dz. cyt., s.
68, por. fig. 75.
-lackson, The Aztec Moon-cult and its relation to the
lank-cult of India, „Manchester Memoirs", Manchester 1916, ' ,*> nr 5,
s. 2.
OT e^°żył Bruno Karlgren: Some fecundity symbols in ancient nr',"a'"The
Bulletin of the Museum of Far Eastern Antiąuities", A Stockholm 1930,
(s. 1-54), s. 36.
-mnę
Karlgren tamże. Na temat związków między perłami (mię-ami) a Księżycem
zob. M. Granet, Danses et Legendes de la
""denne, Paris 1926, t. II, s. 480, 514, itd.
150
Obrazy i symbole
ten sam autor dodaje: „Małże, kraby, perły i żółwie rosną i maleją wraz
z księżycem"9.
Yin symbolizuje między innymi kosmiczną energię kobiecą,
księżycową, „wilgotną". Tym samym nadmiaru/j na określonym obszarze
rozpala kobiece pożądanie i sprawia, że „lubieżne kobiety deprawują
mężczyzn"10. Istnieje rzeczywiście pewien mistyczny związek między
pierwiastkami yin i yang a społeczeństwem ludzkim. Ciało króla
ozdobione było nefrytem (bogatym w yang), zaś królowej
— pawimi piórami i muszlami, symbolami yin. Rytmy życia kosmicznego
przebiegają normalnie tak długo, jak długo bez przeszkód trwa obieg
dwóch przeciwstawnych pierwiastków. Xunzi pisze: „Jeśli w górach
występuje nefryt, drzewa górskie wydadzą owoc; jeśli w głębokich wodach
rodzą się perły, roślinność nadbrzeżna nie wyschnie"". Zobaczymy dalej,
że podobna polaryzacja symboliczna nefryt-perła występuje także w
chińskich zwyczajach pogrzebowych.
W starożytności znane były analogiczne koncepcje związane z wpływem
kwadr księżyca na małże. „Luna alit ostrea et implet echinos, muribus
fibras et iecur addif
— mawiał Lucyliusz: „Księżyc żywi ostrygi, napełnia jeżówce, daje
małżom siłę i wigor". Pliniusz (Historia naturalis II, 41, 3)12, Aulus
Gelliusz (Noctes Atticae, XX, 8) i wielu innych pisarzy twierdziło, że
zaobserwowali
9 J.-J. De Groot, Les Fetes annuellement celebrees d Emoul Etude
concernant la religion populaire des Chinois, Paris J 8 86, t. II, s.
491. O związkach między Księżycem a wodą — zob. tamże, s. 488 i nast. O
wpływie Księżyca na perły — s. 490 i nast.
10 Yizhoushu, rozdział LIV; cyt. w: Karlgren, Some fecundity
symbols in ancient China, dz. cyt., s. 38.
11 Karlgren, Some fecundity symbols in ancient China, dz. cyt., s.
40.
12 Zob. Pliniusz, Historia naturalna. Wybór, przekład i komentarz
Ireny i Tadeusza Zawadzkich, Ossolineum, Wrocław-Kraków 1961, s. 17-19.
[Przyp. tłum.]
Uwagi na temat symbolizmu mięczaków
podobne zjawiska. Ta paranaukowa tradycja odziedziczona po dawnym
symbolizmie, którego funkcji już nie rozumiano, miała przetrwać w
Europie aż po wiek XVIII'3.
Symbolizm płodności
Najprawdopodobniej do tak szerokiego rozpowszechnienia się wiary w
magiczne właściwości ostryg i mięczaków morskich bardziej jeszcze niż
akwatyczne pochodzenie i symbolizm lunarny przyczyniło się ich
podobieństwo do kobiecej pochwy14. Analogia ta jest zresztą niekiedy
zapisana w samych terminach oznaczających niektóre małże: świadczyć o
tym może stara duńska nazwa ostrygi, kudefisk (kude = srom15).
Skojarzenie muszli z kobiecymi organami płciowymi jest zaświadczone
również w Japonii16. Muszle morskie i ostrygi uczestniczą w ten sposób
13 P. Saintyves, L 'Astrologie populaire, etudiee specialement dans
les doctrines et les traditions relatives d l'influence de la lunę,
Paris 1937, s. 231 i nast.
14 Zob. Aigremont, Muschel und Schnecke als Symbol der Vulva einst
und jetzt, „Anthropophyteia" t. YI/1909, s. 35-40; Meyer, Trilogie
altindischer Machte und Feste der Yegetation, dz. cyt., t. I, s. 233.
Por. także roczniki pisma „Mań" z lat 1939-1942.
15 Zob. Karlgren, Some fecundity symbols in ancient China, przypis
na s. 34.
16 Zob. J.G. Andersson, Children oftheyellow earth. Studies in
prehistorie China, London 1934, s. 305. Wizerunek neolitycznego bóstwa
płci żeńskiej opublikowany przez drą Kurta Singera (Cowrie and Baubo in
early Japan, dz. cyt., s. 51) przedstawia monstrualną pochwę, która
jest ni mniej, ni więcej, tylko olbrzymią muszlą zawieszoną na sznurku.
Muszla dwuskorupowa odgrywa pewną rolę w micie odrodzenia boga
Okuninushi. Wedle Kurta Singera bóstwem tym może być Ama-no-Uzume-no-
Miko-'o, „Straszliwa Niebiańska Kobieta", która tańczy podkasawszy
suknię usąue ad partes privatas (wedle powiedzenia Chamber-
Obrazy i svmbole
752
Uwagi na temat svinbolizniu mięczaków
153
w magicznych mocach macicy. W nich są obecne i działa' twórcze siły
tryskające, jak z niewyczerpanego źródła z emblematów pierwiastka
żeńskiego. Ponadto — noszone na skórze jako amulet lub ozdoba —
perłopławy, muszle morskie i perły napełniają kobietę energią
sprzyjająca płodności, chroniąc ją jednocześnie przed urokiem i przed
szkodliwymi siłami. Kobiety Akamba do czasu urodzenia pierwszego
dziecka noszą zdobione muszlami ostryg paski17. Gdzie indziej ostrygi
to najstosowniejszy prezent weselny. W południowych Indiach panny noszą
naszyjniki z morskich muszli18, zaś medycyna hinduska stosuje
sproszkowane perły jako afrodyzjak i środek wzmacniający19. Oto
kolejne, „naukowe", konkretne i bezpośrednie zastosowanie na poły już
tylko zrozumiałego, archaicznego symbolizmu. Kosmologiczna i magiczna
funkcja perły znana była od czasów wedyjskich. Jeden z hymnów
Atharwawedy (IV, 10) opiewają w ten sposób: „Oby perła, zrodzona z
wiatru, powietrza, gromu, światła, oby ta muszla, zrodzona ze złota,
chroniła nas od lęku! Dzięki muszli, zrodzonej przez ocean,
najpierwszej ze wszystkich rzeczy świetlistych,
laina). Tym podstępem rozśmieszywszy Boginię Słońca Amatera-
su, nakłania ją do opuszczenia swej kryjówki w grocie. Osiemnas-
towieczni naturaliści brali zresztą za podstawę swych klasyfikacji
muszli ich podobieństwo do pochwy. G.E. Smith w The evolution
of the Dragon (Manchester 1919) cytuje następujący wyj#ek
z książki Histoire naturelle du Senegal (XVIII w.) Adamsona.
„Concha Yenerea sic dicta ąuia partem foemineam ąuodam mo ^
repraesentat: externe ąuidem per labiorum fissuram, internę
propter cavitatem itterum mentientem".
^
17 Andersson, Children of the yellow earth..., dz. cyt., s-
Zob. także C.K. Meek, „Mań", 1940, nr 78. 304.
18 Andersson, Children of the yellow earth..., dz. cyt., s-^bfl|
Dziewczęta Tiagy noszą muszlę pewnego mięczaka jako y
dziewictwa; tracąc je, muszą się tego wyrzec.
.p. cyt,
19 Kunz, Stevenson, The Book ofthe Pearl, dz. cyt., s. za: S.M.
Tagore, Mani-Mala or a treatise on Gems, 1881.
zabijamy demony (rakszas) i odnosimy zwycięstwo nad żarłocznymi
[demonami]. Dzięki muszli [odnosimy zwycięstwo] nad chorobą, nad
biedą... Muszla jest naszym lekarstwem na wszystko; perła chroni nas od
lęku. Zrodzona przez niebo, zrodzona przez morze, przyniesiona przez
Sindhu, muszla ta, zrodzona ze złota, to dla nas klejnot (mani), który
przedłuża życie. Klejnocie zrodzony przez morze, słońce zrodzone przez
obłok, chroń nas zewsząd przez strzałami Bogów i Asurów. Jesteś odmianą
złota («perła» to jedna z nazw złota), narodziłaś się z księżyca
(Somy), ozdabiasz ciało, błyszczysz na kołczanie. Pozwól nam żyć długo!
Kość bogów stała się perłą: rodzi się i porusza w łonie wód. Zakładam
cię na całe życie, dla wigoru i siły, dla długiego życia, życia
stujesiennego. Niech perła ma cię w swojej opiece!"
Z kolei w medycynie chińskiej perła uchodzi za najlepsze lekarstwo ze
względu na swe właściwości ginekologiczne i korzystny wpływ na
płodność20. Wedle pewnego japońskiego wierzenia niektóre małże
ułatwiają poród; stąd ich nazwa — „małże «łatwy poród»"21. W Chinach
zabrania się kobietom ciężarnym jedzenia pewnego gatunku ostryg, który
ma właściwości wywoływania porodu22. Ostrygi, ze względu na to, że
zawierają wyłącznie pierwiastek yw, sprzyjają bowiem porodowi i
niekiedy go przyśpiesza-W- Chińscy pisarze pokazują zresztą
podobieństwo między Perłą, która rozwija się w perłopławie, a płodem. W
Beiya . wiek) mówi się o ostrydze bang, że „brzemienna perłą, st Jak
(kobieta) nosząca w łonie płód, oto dlaczego bang nazywa się «łonem
perły»"23.
Cni ~""' JacKson' Shells as Evidence of the migration of Early
Krę, dz. cyt., s. 101; De Groot, The re/igious svstem ofChina,
Te" 1898, t. I, s. 217, 277. '
Tani
22 ^ndersson, Children of the yellow earth..., dz. cyt., s. 304. s,
-u ar'gren, Some fecundity symbols in ancient China, dz. cyt.,
'że, s. 36.
Uwagi na temat symbolizmu mięczaków
Obrazy i symbole
155
154
m
Dla Greków perła była emblematem miłości i zaślubi 24 Zresztą od
czasów prehelleńskich istniał ścisły związek pom' dzy muszlami a
Wielkimi Boginiami25. Na Cyprze dok H Afrodyta została zaprowadzona po
narodzinach z morski ' piany, poświęcano tej bogini mięczaki26. Mit
Afrodyty zrodzo nej z konchy morskiej muszli znany był prawdopodobnie w
całym świecie śródziemnomorskim. Tradycja ta nieobca jest Plautowi,
który tłumaczy jeden z wersów Difilosa: „Te ex concha natam esse
autumnant"21. W Syrii bogini ta nosiła miano „Damy w perłach", w
Antiochii — Margarito28. Kompleks Afrodyta-Mięczaki zaświadczony jest
ponadto na licznych rysunkach zdobiących muszle29. Skojarzenie między
morską muszlą a kobiecymi narządami płciowymi niewątpliwie było również
nieobce Grekom. Narodziny Afrodyty w muszli stanowią ilustrację tego
mistycznego związku istniejącego między boginią a jej atrybutem. Z tego
właśnie symbolizmu narodzin i odrodzenia wzięła się rytualna funkcja
muszli30.
24 Kunz, Stevenson, The Book of the Pean, dz. cyt, s. 307
i nast.
25 Zob. Picard, Les Religiom prehelleniąues..., dz. cyt., s. 60,
80 itd.
26 Pliniusz, Historia natumlis IX, 30; XXXII, 5. [Fragmenty te
nie figurują w wyborze pism Pliniusza Historia naturalna. Wyoo>-.
dz. cyt. — przyp. tłum.]
, :
27 W. Deonna, Aphrodite d la coąuille, „Revue Archeolog -
que", listopad-grudzień 1917 (s. 312-416), s. 399.
.
28 Tamże, s. 400. Hugo Winckler podtrzymuje tezę o babU ^ | kim
pochodzeniu greckiego słowa margarites, które Je§° z . |
pochodzi od mar-gallittu, przez przejście „l" w "r "a . lat-Tigris;
por. H. Winckler, Himmels- und Weltenbild del
-
. . ,
lonier, wydanie II: Leipzig 1903, s. 58, przyp. 1. P°r- ^
hipotez na temat pochodzenia słowa margarites w T"e° g^gl Wórterbuch
zum Neuen Testament, herausgegeben von
t. IV, s. 476.
. w
, . .
29 Deonna, Aphrodite a la coąuille, dz. cyt., s.
30 Zob. Dictionnaire des antiauites, hasło Buci""'^s\o <
Reallexicon, hasło Muschelschmuck; Pauly-Wissova,
n/ieki swej twórczej mocy—jako emblematy uniwersalnej macicy-—muszle
znalazły miejsce w obrzędach pogrzebowych. Ten symbolizm odrodzenia
jest stosunkowo trwały: muszle, które symbolizują zmartwychwstanie w
wielu rzymskich budowlach pogrzebowych, przeniknęły do sztuki
chrześcijańskiej31. Często zresztą zmarła kobieta utożsamiana jest z
Wenus: na sarkofagu przedstawia sieją z nagimi piersiami i z gołębicą u
stóp32. Poprzez identyfikację z archetypem stale odradzającego się
życia zmarła zapewnia sobie zmartwychwstanie.
Saritai; Deonna, s. 406; G. Bellucci, Paralleles ethnographiąues,
rfieru8§ia 1915, s. 25-27; U. Pestallozza, Sulla rappresentazione '
unpithos arcaico-beotico, „Studi e Materiał! di Storia delie
"
Muszla morska, perła, ślimak figurują zawsze pośród emblematów
miłości i zaślubin. Posąg Kamadewy ozdobiony jest muszlami33. W Indiach
ceremonię ślubną zapowiada się, dmąc w wielką morską muszlę34. Ta sama
muszla (Turbinella pyrum) jest zresztą jednym z dwu podstawowych
symboli Wisznu. Jej religijne znaczenie oddaje pewna modlitwa: „Przy
otworze tej muszli znajduje się bóg Księżyca, przy jej boku trwa
Waruna, na jej tyle — Pradźapati, u jej szczytu — Ganges, Saraswati i
wszystkie pozostałe święte rzeki trzech światów, gdzie, jak to nakazał
Wasudewa, dokonuje się ablucji. W tej muszli znajduje się przywódca
braminów. Zatem składamy hołd tej świętej muszli. Chwała tobie,
uświęcona muszlo, niech rogosławią cię wszyscy bogowie, ciebie —
zrodzoną
t. XIV/1938, (s. 12-32), s. 14 i nast.; Hoe-
Wie fng^'n> Urgeschichte der bildenden Kunst in Europa,
chnH 5' s- 319, fig. 1-^ł (figurki w kształcie muszli po-*«ące
z Tracji).
32 e°nna, Aphrodite d la coąuille, dz. cyt., s. 408.
33 ,!?mże' s. 409. tion H 6^er' Tnlogie altindischer Mcichte und
Feste der Vegeta-
3Vfwcyt.,t.i,s. 29.
0/rf ' Jackson, Shell-Trumpets and their distribution in the New
World, „Manchester Memoirs", 1916, nr 8, s. 7.
Obrazy i svmbole
Uwagi na temat symbolizmu mięczaków
156
157
red L'
iviuney-\~owry (^ypraea moneta, L.; as a sao
ig48. t LV/nC' amonS American Indians, „Manchester Memoins",
'^''y16, nr 4, s. 5 i nast.
45 ?°b. Jackson, Shell-Tmmpets..., dz. cyt, s. 17 i nast.
46 J L' Eliade' Szamanizm..., dz. cyt., s. 316 i nast. ^ersrf0"'
Shell-TrumPets-> dz- cyt-. «. 8, 11, 90; W.H.R. s' 69 QO history
ofMelanesian Society, Cambridge 1914, t. I. 'y*> 186; t. II, s. 459,
535.
przez morze, ciebie — którą Wisznu trzyma w swej dłoń1 Uwielbiamy
uświęconą muszlę, rozmyślamy o niej. Oddaj my się w uniesieniu
radości!"35.
U Azteków ślimak symbolizował poczęcie, ciążę, po_ ród36. Nawiązując
do XXVI tablicy Codex Yaticanus, Kings. borough przytacza wyjaśnienie
tubylców dotyczące zwiąż-ku pomiędzy mięczakiem (sea-snail) a porodem:
„...jak to żyjątko morskie wyłania się z muszli, tak też i człowiek
wychodzi z łona swej matki"37. W podobny sposób tubylcy interpretują XI
planszę Codex Telleriano-Remensis^.
Rytualne funkcje muszli
Lepiej rozumiemy teraz wynikającą z tego samego symbolizmu obecność
muszli morskiej, ostryg i pereł w licznych ceremoniach agrarnych i
inicjacyjnych. Ostrygi i perły, sprzyjające zapłodnieniu i porodowi,
wywierają również dobroczynny wpływ na zbiory. Siła, której znakiem są
te symbole płodności, objawia się na wszystkich poziomach kosmicznych.
W Indiach dęto w konchy podczas ceremonii świątynnych, ale także z
okazji obrzędów rolniczych, weselnych i pogrzebowych39. Na Syjamie
kapłani dęli w muszle, inaugurując w ten sposób siewy40. Na Wybrzeżu
Malabars-
35 Hornell, The sacred Chank of India, Madras Fisheries Pu '
lications 1914, cytowane przez Jacksona, The Aztec Moon'cv," dz. cyt.,
s. 2-3. Por. także A. Locard, Les Coąuilles sacrees «^ les religions
indiennes, „Annales du Musee Guimef, *•-s. 292-306.
36 Jackson, The Aztec Moon-cult..., dz. cyt.
37 Kingsborough, Antiąuities of Mexico, London 183 t. VI, s. 203.
38 Tamże, VI, s. 122.
ets..,
39 Zob. liczne odnośniki zebrane w: Jackson, Shell-ln1 P dz. cyt.,
s. 3.
40 Jackson, The Aztec Moon-cult..,, dz. cyt., s. 3.
Icini, z okazji zbioru pierwszych owoców, kapłana wychodzącego ze
świątyni poprzedzał mężczyzna dmący w konchę4'- Podobną funkcję
rytualną spełniała muszla u Azteków: niektóre manuskrypty ukazują Boga
Kwiatów i pożywienia, niesionego w procesji, na czele której kroczył
kapłan dmący w muszlę42.
Widzieliśmy, z jaką precyzją muszle morskie i ostrygi pozwalają
wyrazić symbolizm narodzin i odrodzenia. Obrzędy inicjacyjne polegają
na symbolicznej śmierci i zmartwychwstaniu; muszla może oznaczać akt
duchowego odrodzenia (zmartwychwstania), ale też z równą skutecznością
umożliwia i ułatwia cielesne narodziny. Stąd pochodzi rytuał
występujący u niektórych plemion Algonkinów, który polega na uderzaniu
neofity muszlą podczas ceremonii wtajemniczenia i na pokazywaniu mu
jednej z nich, kiedy opowiadane mu są kosmologiczne mity i tradycje
plemienne43. Muszle odgrywają zresztą istotną rolę w życiu religijnym i
w praktykach magicznych wielu plemion Ameryki44. Na przykład stanowią
niezbędny element obrzędów inicjacyjnych „Wielkiego Stowarzyszenia
Leczniczego" Indian Ojibwa i Winne-bago, w których rytualna śmierć i
zmartwychwstanie kandydata wywołane zostają przez dotknięcie magicznymi
muszla-rai przechowywanymi w sakwach z wydrowej skóry45.
Takie same mistyczne związki między muszlami a obrzędami
inicjacyjnymi czy, ogólniej rzecz biorąc, rytuałami rellgijnymi
występują w Indonezji, Melanezji i Oceanii46.
II r,.
———————————————————————
.'••• •
n lamze.
43 Tamże, s. 4.
ackson, The Money-Cowry (Cypraea moneta, L.) as a sac-
Obrazy i symbole
Uwagi na lemat symbolizmu mięczaków
159
158
Bramy wiosek w Togo dekoruje się idolami, których oczy zrobione są z
muszli; układa się przed nimi w stos ofiary z muszli47. Gdzie indziej
muszle składa się w ofierze rzekom, źródłom czy drzewom48. Ze względu
na swe magiczno-religijne właściwości muszle pojawiają się również w
sferze związanej z wymiarem sprawiedliwości4*, Podobnie jak w
społeczeństwie chińskim, tak i w społecznościach „prymitywnych"
emblemat przedstawiający jeden z kosmicznych pierwiastków zapewnia
sprawiedliwe stosowanie prawa: muszla jako symbol życia kosmicznego ma
moc ujawniania wszelkich wykroczeń i zbrodni przeciw normom, rytmom i —
implicite — przeciw porządkowi społecznemu.
Muszla morska i inne liczne gatunki mięczaków, ze względu
na swe podobieństwo do organów płciowych kobiety, uznawane są za
ochronę przed wszelką magią, przed jettatura czy mal'occhio.
Naszyjniki z muszli, bransolety, amulety zdobione morskimi
muszlami, czy nawet tylko ich wizerunkami, chronią kobiety,
dzieci i zwierzęta domowe przed urokiem, chorobami,
bezpłodnością itd.50 Jeden i ten sam symbolizm — utoz' samiający
muszlę z samym źródłem wszelkiego Życia — stanowi podstawę
różnorakiej skuteczności muszi, tak w podtrzymywaniu ładu
życia kosmicznego czy społecznego, jak w ułatwianiu porodu
kobiecie n miennej, w zapewnianiu dobrego samopoczucia czy P dności
i w duchowym „odrodzeniu" neofity P° obrzędu wtajemniczenia.
s. 306-
47 Andersson, Childreń of the yellow earth..., dz. cy •'
48 Tamże, s. 312.
49 Tamże, s. 307.
50 Zob. liczne przykłady u Seligmanna, Der ou dz. cyt., t. II, s.
126 i nast., 204 i nast.
Rola mięczaków w wierzeniach związanych ze śmiercią
Seksualny i ginekologiczny symbolizm muszli morskich i ostryg wiąże
się —jak pamiętamy — z ich znaczeniem duchowym; to samo niewyczerpane
źródło zasilające życie kosmiczne umożliwia „powtórne narodziny", które
dokonują się poprzez inicjację. Z tej racji mięczaki i perły znajdują
zastosowanie również w zwyczajach pogrzebowych: siła kosmiczna dająca
życie i kierująca nim nie opuszcza człowieka po jego śmierci. Na
przykład w chińskich grobowcach natrafić można na nefryty. Kamienie te,
nasycone yang — pierwiastkiem męskim, solarnym, „suchym" —z natury
przeciwdziałają gniciu. „Jeśli złotem i nefrytem zatka się dziewięć
otworów ciała zmarłego, nie ulegnie ono rozkładowi" — pisał alchemik Ge
Hong51. A Tao Hongjing (V wiek) w traktacie swym przytacza następujące
szczegóły: „Jeśli po otwarciu starego grobowca znajdujący się w jego
wnętrzu nieboszczyk zdaje się żywy, wiedzcie, iż w jego ciele i wokół
niego znajduje się znaczna ilość złota i nefrytu. Wedle reguł dynastii
Hań, książęta i dostojników grzebano w szatach zdobionych perłami i
zaopatrywano ich w puzderka z nefrytu, które miały chronić ich ciała
przed rozkładem"52. Niedawne wykopaliska potwierdziły słowa e Honga o
nefrycie, którym miano „zatykać dziewięć otworów nieboszczyka".
Wcześniej przez niejednego badana słowa te traktowane były z rezerwą53.
<%o
Laufer, Jadę, a study in Chinese Archaeology and &on,
FielH Museum, Chicago 1912, przypis na s. 299.
229. Zob. także Karlgren, Some fecundity sym-z- cyt-, s. 22 i
nast.; Giseler, Les Symboles de jadę dans le s. ijj^j "Revue
d'Histoire des Refigions", t. CY/1932,
1928
\
i A * Asiae
et i
es
Figurines de la ceramiąue funeraire, Dresden także Hentze, Les Jades
archaiąues en Chine, , t. [H/ 1928-1929, s. 96-1 10; tamże, Les Jades
Pi solaires, tamże, s. 199-216; t. IV, s. 35-41.
Uwagi na temat svmholizmit mięczaków
161
160
Obrazy i symbole
Nefryt i muszle zapewniają wspaniały los na tamtv świecie: nefryt
chroni ciało przed rozkładem, perły j my le przygotowują powtórne
narodziny zmarłego. Wedłu Liji, trumny zdobiono „pięcioma rządkami
drogocennych muszli" i „płytek nefrytu"54. W chińskich ceremoniach
żałobnych, poza ostrygą bei, używano również największego i
najdelikatniejszego w smaku małża shen. Małże i muszle dwuskorupowe
kładło się na dnie grobu55. Zheng Xuan komentuje ten zwyczaj w
następujący sposób: „Przed spuszczeniem trumny do grobowca jego dno
należy pokryć muszelkami shen, co chroni przed wilgocią"56. Zmarłym
wkładano perły do ust; opis rytuału pochówku władców z dynastii Hań
precyzuje: „ich usta wypełnione są ryżem, perłami i nefrytem, jak
nakazuje starodawny obyczaj"57. Muszelki kauri znaleziono w
prehistorycznych siedliskach Buzhao58. Jak zobaczymy dalej,
protohistoryczna ceramika chińska także pozostawała pod silnym wpływem
symbolizmu muszli.
Nie mniej istotną rolę odgrywają mięczaki w indyjskich ceremoniach
pogrzebowych. Dmie się podczas nich w muszle, a małymi muszelkami
wysypuje drogę wiodącą z domu zmarłego na miejsce kremacji. W
niektórych prowincjach muszlami napełnia się usta zmarłego59. Podobny
zwyczaj panuje na Borneo, gdzie wpływy indyjskie nałożyły się
najprawdopodobniej na lokalny rytuał60. W Afryce
1913)>
54 S. Couvreur, Li Ki, t. II, (Hejian Fu, wydanie II: s. 252. Por.
także Couvreur, Tso tchouan, t. I, s. 259.
55 Karlgren, Some fecundity symbols..., dz. cyt., s. 41.
277 s- ;
P'
56 Tamże.
57 De Groot, The religiom System of China, dz. cyt., t-1,
prelti*' 310.
58 Andersson, Children of the yellow earth. Studies m toric China,
dz. cyt., s. 323. Muszelki kauri spotyka w grobowcach z końca
paleolitu; zob. Singer, Cowrie a> in early Japan, dz. cyt., s. 50.
59 Andersson, Children of the yellow earth. Studies m toric China,
dz. cyt., s. 299.
60 Kunz, Stevenson, The Book of the Pean, dz. cyt-,
„,-obu przykrywa się warstewką muszli61. Zwyczaj ten h ł także bardzo
rozpowszechniony wśród wielu ludów dawnej Ameryki (zob. niżej). Znaczne
ilości mięczaków, muszli morskich i słodkowodnych, pereł prawdziwych •
sztucznych odnaleziono w siedliskach prehistorycznych, przede wszystkim
w grobach. Wykopaliska prowadzone w paleolitycznej jaskini w Laugerie
(dolina rzeki Yezere w Dordonii) ujawniły liczne muszle należące do
śródziemnomorskich gatunków Cypraea pyrum i Cypraea lurida, ułożone na
szkielecie parami i symetrycznie: cztery na czole, po jednej na każdej
ręce, po dwie na każdej stopie, cztery w okolicy kolan i kostki. Grota
w Cavillon zawierała blisko osiem tysięcy morskich muszli, w większości
pomalowanych na czerwono; około jedna dziesiąta z nich była
przedziurawiona62. Z kolei w Cro-Magnon odkryto ponad trzysta
perforowanych muszli Littorina littorea63. W innym miejscu pokryty
muszlami szkielet kobiecy znaleziony został w pobliżu szkieletu
mężczyzny noszącego ozdoby i koronę z przedziurawionych muszli.
Człowiek z Com-be-Capelle również miał na sobie naszyjnik z muszli64. W
związku z tymi wszystkimi znaleziskami Mainage stawia następujące
pytanie: „Dlaczego szkielet z Laugerie-Basse (Dordonia) nosił naszyjnik
wykonany z muszli śródziemnomorskich, zaś szkielet z Cro-Magnon —
ozdoby z muszli oceanicznych? Dlaczego w Grimaldi (Lazurowe Wybrzeże)
znaleziono pokłady muszli łowionych u wybrzeży Atlanty-u' I jak to się
dzieje, że w Pont-a-Lesse w Belgii Wieziono trzeciorzędowe muszelki z
okolic Reims?"65.
in ^- Hertz, Melanges de sociologie religieuse et de iarę,
Paris 1928, s. 10.
Sali -r
6C e^e, Manuel d 'archeologie prehistorique celtiąue et -
, wydanie II: Paris 1924, t. I, s. 208.
/?„/, lltn
Osborn, Men ofthe Old Stone agę, dz. cyt., s. 304-305. /, ^a'nage,
Les Religiom de la prehistoire, t. I: L 'Agę l
ique, Paris 1921, s. 96-97.
162
Obrazy i symbole
Uwagi na temat symbolizmu mięczaków
163
Prawdopodobnie już sam koczowniczy tryb życia l czwartorzędu
dostatecznie wyjaśnia te zjawiska; ale to ies 2' jeden dowód na to,
jak istotną rolę odgrywały miecz0? w magicznych i religijnych obrzędach
ludów prehistorycznych' Muszle znaleziono również w grobowcach
egipskich okresu przeddynastycznego. Muszle z Morza Czerwonce długi
czas służyły Egipcjanom jako amulety66. Wykopaliska prowadzone na
Krecie pokazały, że muszle i mięczaki były tam w powszechnym użytku. W
Faestos, obok wykonanego z gliny wizerunku kobiety, znaleziono
pochodzące z neolitu złoże muszelek pelunculus, których znaczenie
religijne jest bezsporne67. Wykopaliska sir Arthura Evansa pozwoliły
bardziej precyzyjnie zdefiniować znaczenie mięczaków w magii i ich
funkcję obrzędową68. Rysunek muszli był zresztą powszechnie stosowany
także jako motyw dekoracyjny, przy czym jego popularność wynikała nie
tyle z walorów zdobniczych, ile z jego symbolizmu69. Bardzo znaczącego
z tego punktu widzenia odkrycia dokonał Pumpelły w Anu70. Andersson z
kolei natrafił na muszle w wiosce Yangshaocun w Shijing (na pustyni w
Zhenfu), to znaczy w prehistorycznych siedliskach, gdzie urny
pogrzebowe zdobione są w sposób tak charakterystyczny, że nadano im
miano death pattern i cowrie pattern; ich związek z symbolizmem
śmierć-odrodzenie nie budzi już najmniejszych wątpliwości71. Podobne
wierzenia tłumaczą pewien bardzo stary zwyczaj japoński, zgodnie z
którym nacierając ciało sproszkowanymi muszlami zapewnia mu się
odrodzenie .
66 E. Wallis Budge, Amulets and Superstitions, Oxford 19 ' s. 73.
67 Evans, The Palące of Minos, dz. cyt., t. I, s. 37.
68 Zob. tamże, t. I, s. 517 i nast.
69 Zob. tamże, t. I, s. 519, tab. 377, 378.
. his.
70 Andersson, Children oftheyellow earth. Studies m P toric China,
dz. cyt., s. 298.
71 Tamże, s. 322 i nast.
{ s jl,\
72 Singer, Cowrie and Baubo in early Japan, dz. cy •>
Jak się wydaje, perły i muszle odgrywały również , njosłą rolę u ludów
autochtonicznych zamieszkujących hie Ameryki. Dostatecznie wymowna jest
tu dokumen-cia zgromadzona przez Jacksona73. O Indianach
zamieszkujących Florydę Streeter pisze, że Jak w Egipcie za czasów
Kleopatry, tak i na Florydzie grobowce królewskie zdobiono perłami.
Żołnierze Soto74 w jednej z wielkich świątyń znaleźli drewniane trumny,
w których spoczywały zabalsamowane zwłoki; obok nich stały koszyczki
napełnione perłami. Najwięcej pereł znajdowało się w świątyni w
Tolomecco: wysokie ściany i strop wyłożone były masą perłową, sznury
pereł i piór wisiały na ścianach, na grobowcach królów spoczywały ich
zdobione perłami puklerze, zaś pośrodku świątyni znajdowały się misy
wypełnione drogocennymi perłami"75. Opisując uroczystości związane z
mumifikowaniem zwłok indiańskich królów z Wirginii, Willoughby
pokazuje, jak istotną rolę odgrywały perły w ceremoniach
pogrzebowych76. Zelia Nuttall z kolei odkrywa na szczycie jednej z
piramid w Meksyku grubą warstwę muszli, na której umieszczono
grobowce77. Oto zaledwie kilka faktów zaczerpniętych z kultury Indian
amerykańskich78.
Jackson, The geographical distribution of the use of Pearls
"id^Pearl-Shells, dz. cyt., s. 72 i nast.; zob. także s. 122 i nast.
Hernando de Soto — ok. 1500-1542, hiszpański konkwis-tador i
podróżnik. [Przyp. tłum.] 16 Jackson, Shells..., dz. cyt., s. 116-117.
C.C. Willoughby, The Yirginia Indians in the seventeenth entitry,
5jne American Anthropologist", t. IX, nr l, styczeń 1907 (S„57-86), s.
61 i 62.
Zob. W.J. Perry, The Children of the Sun, s. 66. Indianie 2w kf nat'
^toką Kalifornijską, których kultura pozostała nie-(tai •C Prym'tywna>
przykrywają swych zmarłych żółwią skorupą tyQ, e' s- 250). W rzeczy
samej żółw jako zwierzę z natury 7$ y Pozostaje w bliskich związkach z
wodami i z księżycem, i nast b' Kunz, Stevenson, The Book ofthe Pearl,
dz. cyt., s. 485
Obrazy i symbole
164
Uwagi na temat symbolizmu mięczakóu
165
Obecność kawałków żelaza79, obok pereł i muszli, vv n-których regionach
(jak np. Jukatan) dowodzi, iż chodzi)6' o to, by zbliżyć zmarłego do
wszelkich możliwych źród t energii magicznej, jako że żelazo odgrywa na
przykład na Krecie podobną rolę, jak nefryt i złoto w Chinach80.
W jaskini w Mahaxay (Laos) Madeleine Colani natrafiła na siekiery,
kryształy górskie i liczne muszle Cyn. raeaHl. Udało jej się zarazem
udowodnić funeralny charakter i magiczną funkcję siekier82. Wszystkie
te przedmioty umieszczono w grobie, aby zapewnić zmarłemu jak najlepsze
warunki życia na tamtym świecie.
Spore zbiorowisko muszli, ostryg i mięczaków morskich odkryto w
licznych prehistorycznych siedliskach znacznie od siebie oddalonych.
Przykładowo, na sławnej nekropoli Kubania w północnej części Kaukazu
(XIV w. przed Chr.) natrafiono na Cypraea moneta; zaś na muszle innych
mięczaków w grobach scytyjskich w okolicach Kijowa, należących do
kultury Ananino zachodniego Uralu. Istnienie analogicznych zbiorowisk
stwierdzono również w Bośni, we Francji, w Anglii i w Niemczech,
szczególnie na wybrzeżu Bałtyku, gdzie już starożytni szukali bursztynu
.
O doniosłej roli pereł w kształtowaniu się rozmaitych rytuałów
pogrzebowych świadczy również rozpowszecn-
79 Stephens, Incidents of travel in Yucatan, t. II, s- .'
cytowany przez Andree, Die Metalle bei den Naturvólkers, te p-
zig 1884, s. 136. Za.
80 Zob. Eliade, Metallurgy, Magie and Alchemy, s. u, ,-
lmoxis", l, s. 94.
, . #,.
81 M. Colani, Haches et bijoia. Republiąue de l'Equateui,' de,
Eurasie, „B.E.F.E.O.", t. XXXV/1935, z. 2, (s.
s- 347-
, ce
82 Zob. także H. Rydh, On symbolizm in mortuary ^ ^
„Bulletin of the Museum of Far Eastern Antiąuities ,
Stockholm 1929 (s. 71-121), s. 114 i nast.
rehis-
83 Andersson, Children of the yellow earth. Studies h;cal
toric China, dz. cyt., s. 299 i nast.; Jackson, The geot,
distribiition..., dz. cyt.
„jenie się ich sztucznych odpowiedników. Nieuwenhuis zajmował się
perłami z kamienia lub porcelany, którymi często posługują się
mieszkańcy Borneo. Pochodzenie najstarszych z nich nie jest znane;
najmłodsze pochodzą z Singapuru, ale najczęściej wytwarzane są w
Europie: w Jabloncu (Czechy), w Birmingham, w Murano84. Madeleine
Colani tak tłumaczy rolę pereł w obrzędach rolniczych, przy składaniu
ofiar czy w ceremoniach pogrzebowych w Laosie: „Zmarłych zaopatruje się
w perły na życie pozagrobowe, wtykając je w naturalne otwory ich ciał.
Dziś jeszcze zmarłych grzebie się w pasach, czepkach i ubraniach
wyszywanych perłami. Kiedy ciało ulegnie rozkładowi, perły odrywają
się..."85. Ta sama autorka odkryła zakopane w pobliżu megalitu z Tran
Ninh spore ilości, niekiedy setki, tych szklanych paciorków: „Te dawne
perły odgrywały wedle wszelkiego prawdopodobieństwa doniosłą rolę w
życiu ludu amfor. Odkryte przez nas były zakopane w ziemi, by służyć
zmarłym. Ich forma jest znacznie prostsza niż tych, które przedstawił
Nieuwenhuis. Czy spełniały one funkcję wyłącznie pogrzebową? Tego nie
wiemy"86. Nieopodal tych archaicznych pereł Górnego Laosu znajdowały
się grzechotki z brązu. Połączenie me-tal-perły (muszle itd.) jest
zresztą nad wyraz częste: przepale ono do dziś w niektórych regionach
Pacyfiku. Madeleine Colani przypomina, że „na Borneo po dziś dzień ,
.ety 2 'udu Dajaków stroją się w naszyjniki ozdobione "cznymi
grzechotkami"87.
^ LJzieje sztucznych pereł to doskonały przykład degra-J1 Pierwotnego,
metafizycznego znaczenia i wyparcia Przez znaczenie wtórne, wyłącznie
magiczne. Święta
,,nterns' KunstPerlen mci >hre kulturelle Bedeutung, ss ™atl°nales
Archiy fur Ethnographie", t. XVI, s. 135-153.
t. yyv°'ani' Essai d'ethnographie comparee, „B.E.F.E.O.",
86AAVI/1936 (s. 197-280), s. 198 i nast.
s? |amze, s. 199 ,,,
ramże, s. 199^ tab. 24.
167
Uwagi na temat symbolizmu mięczaków
166
Obrazy i symbole
li1!
* g|^J|
moc pereł miała źródło w ich morskim pochodzeniu i w ich
ginekologicznym symbolizmie. Jest mało praw dopodobne, by wszystkie
ludy używające pereł i muszli w obrzędach magicznych i pogrzebowych
miały świadomość tego symbolizmu. Jeśliby nawet założyć, że istniała
pewna świadomość tych związków, miało ją z pewnością tylko kilku
członków społeczności i, co więcej, wiedza ta nie zawsze przetrwała w
stanie nienaruszonym. Niezależnie od tego, czy ludy te zapożyczyły
wyobrażenie o magicznej mocy pereł od ludów o wyższej kulturze, z
którymi się zetknęły, czy też ich własne wyobrażenia pod wpływem
obcych elementów z czasem uległy deforma-| cjom — pozostaje faktem,
że niektóre ludy zaczęłyl posługiwać się w swych obrzędach
sztucznymi przed-l miotami tylko dlatego, że były one podobne do
„świętychl wzorów". Nie jest to przypadek odosobniony. Znane jestl
kosmologiczne znaczenie lapis-lazuli w Mezopotamii.! Lazur tego
kamienia to kolor rozgwieżdżonego nieba,! w którego sile on
uczestniczy88. Podobna koncepcjal występuje także w Ameryce
prekolumbijskiej. W kilkul dawnych grobowcach jednej z wysp Ekwadoru
znaleziono! dwadzieścia osiem pięknie wypolerowanych kawałków!
lapis-lazuli w kształcie walca. Ale później udowodnione! zostało, że
kamienie te nie należą do tubylczej ludności l wyspy; wedle wszelkiego
prawdopodobieństwa pozostawi-1 li je jacyś obcy przybysze
odprawiający swe świętej ceremonie czy obrzędy89.
Należy przypomnieć, że w zachodniej Afryce sztucznym kamieniom
koloru niebieskiego również przyp'sUJ się wyjątkową wartość. Bogatą
dokumentację na ten tern
88 E. Darmstaedter, Der babylonisch-assyrische Lasurstein, ^
Studien fur Geschichte der Chemie, Festgabe Ed. von LipP
Berlin i 927, s. 1-8. Por. także Eliade, Cosmologie si "leni
babiloniana, dz. cyt., s. 51 i nast.
. ,0„.
89 Kunz, The Magie ofJewels and Charms, Philadelph'3-don 1915, s.
308.
zebrał Wiener90. Pewne jest, że symbolizm i wartość religijna tych
kamieni tłumaczy się przekonaniem, iż ze względu na swój niebiański
kolor mają one udział w świętej sile. Przekonanie to jest często
nieuświadomione, opacznie rozumiane lub „zdegradowane", gdyż
niejednokrotnie symbol czy przedmiot kultu zapożycza się z kultury
bardziej rozwiniętej, nie przejmując jednak ich właściwego znaczenia,
najczęściej okrytego tajemnicą. Można zatem przypuszczać, że słynne
fałszywe i barwione kamienie szlachetne, które z Egiptu, Mezopotamii
czy rzymskiego Orientu dotarły aż na Daleki Wschód, miały w pewnym
momencie jakieś znaczenie magiczne, odziedziczone po swych
„prawdziwych" wzorcach lub wynikające z ich symbolizmu
geometrycznego91. Święta moc muszli przechodzi zarówno na ich w i z e
-run e k, jak i na te motywy zdobnicze, których najistotniejszym
elementem jest spirala. W prowincji Gansu (okres Mazhang) odnaleziono
liczne urny żałobne zdobione cow-rie-pattem92. Z kolei Andersson
upatruje w figurze, która dominuje na urnach z Panshan, kombinację
czterech wspaniałych spirali93. Na podkreślenie zasługuje fakt, że
motyw ten zarezerwowany jest niemal wyłącznie dla urn żałobnych i
prawie nigdy nie występuje na ceramice codziennego użytku94. Dowodzi to
metafizycznego i rytualnego
Wiener, Africa and the discovery of America, Philadelphia 1920-
1922, t. II, s. 237-248; por. także Eliade, Cosmologie si alchimie
babiloniana, dz. cyt., s. 56 i nast.
C. G. Seligman, H. C. Beck, Far eastern glass: some western °"gins,
„Bulletin of the Museum of Far Eastern Antiąuities", nr9]°> Stockholm
1938, s. 1-64.
Andersson, Children of the yellow earth..., dz. cyt., s. 323; "
tymbolism in the prehistorie painted ceramics oj' China, „Bulletin 'me
Museum of Far Eastern Antiąuities", t. 1/1929, s. 66 i nast. ,4
Children of the yellow earth..., dz. cyt., s. 324. Andersson, On
symbolism in the prehistorie painted cera-
''
dz ' cyt-, s. 81 i nast. Zob. Hentze, Mythes et symboles lunaires,
1932, s. 1 18 i nast.
symbolism in mortuary ceramics,
Obrazy i symbole
Uwagi na temat svtnholizmii mięczaków
169
168
znaczenia cowrie$ern (death-pattern). Ten motyw zdobniczy, właściwy
*mice chińskiej, odgrywa doniosłą rok w kulcie zmarłycli»fizerunek
muszli CZY wz°ry geometry. czne pochodzące «ischematycznego obrazu
muszli umożliwiają zmarłemu tontakt z kosmicznymi siłami, które rządzą
płodności*narodzinami, życiem. Dzieje się tak dlatego, iż to s y r* l i
z m muszli ma znaczenie religijne: w kulcie zmarłydej wizerunek jest
skuteczny sam przez się, niezależni od tego, czy jest on obecny w
postaci muszli czy też fijikjonuje po prostu jako motyw dekoracyjny w
formie spli czy cowrie-pattern. Wyjaśnia to obecność zarównoiuszli, jak
i zdobionych cowrie-pattern urn żałobnych w peliistorycznych
siedliskach chińskich'5. Magiczna funty tego motywu dekoracyjnego
potwierdza się zresztą nitiflko w Chinach. Hanna Rydh zwróciła uwagę na
podobiiwa między death-pattern prehistorycznej ceramiki ctitiej a
rysunkami wyrytymi na urnach należących do nsilitycznej kultury
skandynawskiej96. Z drugiej strony, idersson zauważa pewne analogie
pomiędzy urnami zpwincji Gansu a malowaną ceramiką południowej
Rosjifripolje). Analogie te badał także profesor Bogażewskij Motyw
spirali pojawia si| również w licznych miejsh Europy, Ameryki, Azji97.
Trzeba jednak dodać, iż ąbolizm spirali jest stosunkowo złożony, zaś
jego „poclitJzenie" wciąż niepewne98. Tymczasem
95 Andersson, CHien of the yellow earth..., dz. cyt.,
i nast.
96 On symbolistn < mortuary ceramics, dz. cyt.,
s. 72 i nast.
97 Colani, Hachel;,bijom..., dz. cyt., s. 351 i nast. ^
98 Zob. prace Aessona i Hentzego. Zob. także L- ^ Origine et
significtyi du decor spirale, XVe Congre ,_ national d'Anthrop)|ąe,
Portugal 1930, s. 465-4»l-^ ^ nienie racjonalistycai. O symbolizmie
muszli morskiej Of gii i w sztuce niskiej, zob. Coomaraswamy, ^ ftgv,
af buddhist Iconogran Cambridge 1935, s. 77-78; A proach to the
FeA^ondon 1933, przypis 67 na s.
warto jednak pamiętać o wielowartościowości spirali, o jej bliskich
związkach z Księżycem, piorunem, wodami, płodnością, narodzinami i
życiem pozagrobowym. Zresztą j muszla, jak pamiętamy, nie wiąże się
wyłącznie z kultem zmarłych. Obecna jest ona we wszystkich istotnych
aktach życia ludzkiego i społecznego, takich jak narodziny, inicjacja,
małżeństwo, śmierć, obrzędy rolnicze i religijne itd.
Perła w magii i w medycynie
cię '
Dzieje perły są jeszcze jednym świadectwem procesu degradacji
pierwotnego znaczenia metafizycznego. Symbol kosmologiczny, przedmiot
napełniony dobroczynnymi, świętymi siłami, z biegiem czasu staje się
motywem zdobniczym, cenionym ze względu na swe walory estetyczne i
wartość ekonomiczną. Ale przejście od perły-emblematu rzeczywistości
absolutnej do dzisiejszej perły-„cen-nego przedmiotu" dokonało się w
kilku etapach. Perła odegrała na przykład znaczącą rolę w medycynie, i
to zarówno orientalnej, jak i zachodniej. Właściwości Perfy, używanej
do leczenia krwotoków i żółtaczki oraz stosowanej jako lek uzdrawiający
opętanych i szaleńców, analizuje szczegółowo Takkur99. Ten indyjski
autor kon-ynuuje zresztą po prostu pewną^długą tradycję medyczną: J.uz
tacy światli lekarze, jak Ćaraka i Suśruta, zalecają, stosowanie
perły100. Narahari, lekarz z Kaszmiru (około iż 40 r-), w traktacie
Radźanigantu (warga XIII) napisał, an/w Przeciwdziała bólom oczu, jest
skutecznym cif, °tllm w przypadkach otrucia, leczy gruźlicę i, wresz-
' zapewnia siłę oraz zdrowie101. W Kathasaritsaga-
Book of the Pearl, dz. cyt., s. 209; ofthe migration ofEarly Culture,
dz.
Jack1Kunz'Stevenson, ^^Shelkas
v/l. c (\-
1110 \ •
ioi '^"t, The Magie of Jewels and Charms, dz. cyt., s. 308.
^unz T P
• ^arbe, Die Indische Mineralien, Leipzig. 1882. s. 74.
Uwagi na temat symbolizmu mięczaków
171
nbole
Obmzv
770
rze102 napisane jest, że perła — niczym alchemiczne elik siry —
„odstrasza truciznę, demony, starość i chorobę" Harszaćarita
przypomina, iż perła zrodziła się z łez boa Księżyca i — jako że
księżyc jest „źródłem wiecznie uzdrowicielskiej ambrozji" — jej lunarne
pochodzenie czyni ją antidotum na wszelkie trucizny103. W Chinach
medycyna wykorzystywała jedynie „perłę dziewiczą", nie przewierconą,
która — jak uważano — skutecznie pomagała na wszystkie choroby oczu.
Identyczne właściwości przypisuje symbolicznej perle medycyna
arabska"14.
Od VIII wieku również medycyna europejska zaczyna stosować perły
jako lekarstwo i wkrótce ten kamień szlachetny zaczyna być coraz
bardziej poszukiwany105. Stosowanie jej poleca Albert Wielki'06.
Malachiasz Geiger w swym dziele Margaritologia (1637), zajmując się
wyłącznie medycznymi zastosowaniami perły, twierdzi, że wie-lekroć
podawał ją z powodzeniem w leczeniu epilepsji, szaleństwa i
melancholii107. Inny autor podkreśla skuteczność perły jako leku
wzmacniającego serce i przeciwdziałającego melancholii108. Francis
Bacon zalicza perły do środków zapewniających długowieczność109.
102 Kathasaritsagam — dzieło Somadewy (ok. XI w.), poe _
kaszmirskiego, będące poetycką przeróbką Bryhatkathy — sanskj ryckiego
zbioru opowieści obyczajowych. [Przyp. tłum.]
103 Przełożyli Cowell i Thomas, s. 251 i nast. . .
104 Leclerc, Traite des simples, t. III, s. 248 (Ibn el:Belt"l
cytuje Ibn Massę i Ishaka Ibn Amrana, jednakże °granic
wyłącznie do zastosowania medycznego; J. Ruska, Dasjtei ^
des Aristoteles (Heidelberg 1912), s. 133: w wierzeniach
wych Indii i Arabii; zob. Penzer, Ocean of Story (London l
t. I, s. 212 i 213 (sproszkowane perły jako środek prze
bólom oczu itd.). j g.
105 Kunz, Stevenson, The Book of the Pearl, dz. cyt.,
106 Tamże, s. 311.
107 Tamże, s. 312.
108 Tamże.
109 Tamże, s. 313.
•* v
Bezsprzecznie rola perły w medycynie tak wielu różnych kultur jest
konsekwencją znaczenia, jakie miała ona wcześniej w religii i w magii.
Perła, początkowo emblemat siły akwatycznej i stworzycielskiej,
upowszechnia się później jako środek ogólnie wzmacniający, afrodyzjak,
a zarazem lek na szaleństwo i melancholię — dwie choroby związane z
wpływem Księżyca110, a zatem podatne na działanie wszelakich emblematów
Kobiety, Wody, Erotyzmu. Rola perły jako leku w chorobach oczu i
antidotum na trucizny to dziedzictwo jej mitycznych związków z wężami.
W wielu rejonach wierzono, że kamienie szlachetne spadają z głów wężów
lub znajdują się w ich gardzielach1". W Chinach uważa się, że w głowie
smoka znajduje się zawsze perła lub jakiś kamień szlachetny112, i
niejedno tamtejsze dzieło sztuki przedstawia smoka z perłą w paszczy"3.
Ten motyw ikonograficzny pochodzi od pradawnego i dość złożonego
symbolizmu, którego analiza zawiodłaby nas zbyt daleko"4.
P. Saintyves, L 'Astrologie populaire..., dz. cyt, s. 181 i nast.
'" Zob. Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 424 i 438 (bibliografia).
Najistotniejsze rzeczy znajdują się w pracy W. R. Hallidaya, Of
snakestones, przedruk w: Folklor e Studies, London 1924,
s. 132-155). Zob. także Jeffreys, Snake Stones, „Journal of the R»yal
African Society", t. LXI/1942, nr 165.
Zob. na przykład De Groot, Les Fetes annuellement celeb-r^ d
Emoui..., dz. cyt., t. II, s. 369, 385; Gieseler, Le Mythe du ara§on en
Chine, „Revue Archeologiaue", seria 5, t. YI/1917,
104-170.
t Vi k' J' Zykan, Drache itnd Perle, „Artibus Asiae",
• 'W 936, 1-2, (s. 5-16), s. 9, rys. l itd.
Ch'
^" Salmony, The magie bal! and the golden fhiit in ancient
\t)ą~. Se arti w: Art and Tought. Hommage a Coomaraswatny, London
l„e b' j' ł 05-1 09; zob. także Eliade, Traktat..., s. 279 i nast.
Ńieosiąga-
"ail ^'a nas studium M-R- Sautera Essai sur 1'histoire de la perle
te" eftf ("Jahrbuch der Schweitzerischen Gesellschaft fur Urgeschich-
, Frauenfeld 1945).
Uwagi na temat svnibolizmti mięczaków
Obruzv i svmhole
173
172
Znacząca jest wreszcie zdolność zapewniania d}u.l gowieczności,
przypisywana perle przez Francisa Ba-1 cona, stanowiąca jedną z
najistotniejszych właściwości! tego klejnotu. Obecność perły na ciele
człowieka — taki zresztą, jak obecność muszli — przenosi go ku samymi
źródłom uniwersalnej energii, płodności i żyzności. Kiedyl ten
uduchowiony obraz przestał odpowiadać nowemu Koi smosowi odkrytemu
przez człowieka, lub kiedy z innych [ przyczyn pamięć o nim
zdegenerowała się, przedmiot l — niegdyś święty — zachował swą wartość,
jednakże| uwidoczniła się ona na innym poziomie.
Na pograniczu magii i medycyny perła odgrywał dwuznaczną rolę
talizmanu"5: to, co niegdyś za-l pewniało żyzność i wspaniały los post
mortem, powolil staje się źródłem nieustannej pomyślności116. W
Indiach! koncepcja ta przetrwała dość długo. „Ci, którzy chcąl sobie
zapewnić pomyślność, powinni stale nosić perłę l jako amulet" — powiada
Buddhabatta"7. Dowodem na l to, że perła weszła do medycyny z powodu
znaczenia,! jakie miała w magii i w symbolizmie erotycznym orazl
funeralnym, jest fakt, że w pewnych rejonach muszlel mają właściwości
lecznicze. W Chinach są one równiej dobrze znane lekarzowi, jak
użyteczne dla czarnoksie-l znika"8. Podobnie rzecz się ma u niektórych
plemion| Ameryki"9.
Muszle i mięczaki morskie, poza właściwościami, jakie przypisuJe im
magia i medycyna, często służyły jako monety. Informacje, jakich na ten
temat dostarcza Jackson i kilku innych autorów, potwierdzają to w
dostatecznym stopniu'20. Karlgren, który udowodnił, że w Chinach muszle
stosowane były jako środek płatniczy, uważa, iż zwyczaj kładzenia
monety na twarzy jest tylko reminiscencją czasów, kiedy to muszla była
jeszcze powszechnie stosowana jako amulet'21. Symboliczne, święte
znaczenie muszli morskiej i perły stopniowo ulegało zeświecczeniu.
Jednak drogocenność przedmiotu wcale na tym nie ucierpiała. Jest on
wciąż zbiornikiem mocy, siłą i substancją, a także nadal pozostaje w
ścisłym związku z „rzeczywistością", życiem i płodnością.
Mit perły • < ?,:
Mimo rozmaitych możliwych „konkretyzacji" archetypowe obrazy
zachowują bez żadnych zmian swe znaczenie metafizyczne: ekonomiczna
wartość perły bynajmniej nie podważa jej symbolizmu religijnego, który
jest wciąż odkrywany na nowo, przyswajany i wzbogacany. Przypomnijmy
chociażby doniosłą rolę, jaką perła odgrywa w myśli irańskiej, w
chrześcijaństwie i w gnozie. Pewna tradycja
**• "J
s , „, .
, . - -,
l n 3 i nast., 509 i nast. (kauri jako środek płatniczy), s. 208
jy st' (Peria jako środek płatniczy). Studium M.J.M. Faddegona,
van'c,e SUr ks cauris, nie mogło być wykorzystane („Tijdschrift
l9Q<- et Koń. Ned. Genootschap voor Munt-en Penningkunde",
; zob lsis"5 t XIX/1933, s. 603.
en, Some fecundity symbols..., dz. cyt., s. 34.
115 Seligmann, Der bose Blick..., dz. cyt., t. II, s. 126, 209,|
tenże, Die magische Heil- imd Schiitzmittel, s. 199.
116 Perła chroni przed zarazą, dodaje odwagi temu, kto ja etc.;
zob. M. Gaster, The hebrew version of the Secretum ^ retorum, przedruk
w: Studies and Texts, London 1925— l? ' |
117 L. Finot, Les Lapidaires indiens, s. 16, Kunz, The Mag>c
Jewels and Charms, dz. cyt., s. 316.
.,
118 Karlgren, Some fecundity symbols..., dz. cyt., s. 3 •^ ^
119 Jackson, The Money Cowry (Cypraea moneta, L.)^ red object among
American Indians, dz. cyt., s. 3 i n
b. The use of Cowry-shells for the purposes ofcurrency, and Charms,
„Manchester Memoirs", 1916, nr 13; dz. cyt., s. 123-194; Wiener,
Africa and the discovery of , dz. cyt., s. 203 i nast.; H. Petri, Die
Geldformen der „Anthropos", t. XXX1/1936, (s. 187-212; 509-554),
Obrazy i symbole
174
Uwagi na temat symbolizmu mięczaków
175
o orientalnych korzeniach wyjaśnia narodziny perły nięciem błyskawicy
do perłopławu122: perła byłaby zate owocem połączenia ognia i wody.
Święty Efrem posługu się tym starodawnym mitem, przedstawiając zarówno
Nie pokalane Poczęcie, jak i duchowe narodziny Chrystus; jako chrzest z
ognia123.
Z drugiej strony Stig Wikander pokazał, że perła byłj par
excellence irańskim symbolem Zbawiciela124. Utoż-| samienie perły ze
„Zbawionym Zbawcą" umożliwiało po dwójny symbolizm: perła mogła
przedstawiać zarówno Chrystusa, jak i ludzką duszę. Do tej metafory
nawiązuje również Orygenes, w czym potem naśladuje go wielu autorów125.
W jednym z tekstów Pseudo-Makarego perła z jednej strony symbolizuje
Chrystusa Króla, z drugiej zaś jego potomka — chrześcijanina: „Perła,
wielka, drogocenna i królewska, należąca do królewskiego diademu,
przystoi tylko królowi. Tylko król może nosić tę perłę. Nikomu innemu
takiej perły nosić nie wolno. Tak człowiek, który nie zrodził się z
ducha królewskiego i boskiego, który nie stał się członkiem
niebieskiego i królewskiego rodu, i który nie jest dzieckiem Boga —
wedle tego, jak napisano: «Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi» (J I, 12)126 — nie może nosić
drogocennej perły niebiańskiej, obrazu niewypowiedzianego Światła,
które jest Bogiem. To dlatego, że nie stał się on j
synem królewskim. Ci, którzy noszą i posiadają perłę, żyją j sprawują
władzę z Chrystusem na wieki"127. W Ewangelii Tomasza, słynnym
apokryfie gnostyckim, poszukiwanie perły symbolizuje duchowy dramat
upadku człowieka i jego zbawienia. Pewien Książę ze Wschodu przybywa do
Egiptu, by tam szukać Perły strzeżonej przez straszliwego węża. Aby ją
otrzymać, Książę musi wyjść zwycięsko / kilku prób inicjacyjnych. Udaje
mu się to tylko dzięki pomocy ojca, Króla Królów, będącego gnostyckim
wyobrażeniem Ojca niebieskiego128. Symbolika tego tekstu jest dość
złożona: perła wyobraża z jednej strony duszę ludzką, strąconą do
świata ciemności, z drugiej zaś — samego „Zbawionego Zbawcę".
Utożsamienie człowieka z perłą pojawia się w licznych tekstach
manichejskich i mandejs-kich. Żyjący Duch „bez walki owładnął Pierwszym
Człowiekiem jak perłą wydobytą z morza"129. Święty Efrem porównuje
tajemnicę chrztu z perłą, w której posiadanie nie można nigdy wejść
ponownie: „także poławiacz pereł wydobywa perłę z morza. Zanurzcie się
(przyjmijcie chrzest), wydobądźcie z wody tę czystość, która tam się
kryje, perłę... koronę boskości"130.
Przy innej okazji, rozprawiając na temat ascetów ' mnichów,
święty Efrem porównuje ascezę do „powtórnego chrztu": tak jak poławiacz
pereł musi nago wskoczyć do oceanu i znaleźć drogę pomiędzy potworami
morskimi,
122 Zob. Pauly-Wissowa, hasło Margaritai, col. 1692.
123 H. Usener, Die Perle. Ans der Geschichte eines Bildes, w-
Theologische Abhandlungen C. von Weizsacker... gewidmet, ^
burg im Breisgau 1892, s. 201-213; C.-M. Edsman, Le Bapte'
de feu, Leipzig-Uppsala 1940, s. 190 i nast.
ls.
f24 Relacja z książki Edsmana w: „Svensk Teologisk Kvan. krift", t.
XVII/1945, s. 228-233; zob. Widengren, Mes°Pot""isChe elements in
manicheism, dz. cyt, s. 119; tenże, Der i s_ Hintergrund der
Gnosis, „Zeitschrift fur Religion- und ue geschichte", t. IY/1952, (s.
97-114), s. 113.
125 Edsman, Le Bapteme de feu, dz. cyt., s. 192 i nast-
126 Przełożył ks. Jan Drozd. Biblia Tysiąclecia.
Homilie XXIII, 1; tekst cytowany i przetłumaczony przez ^mana, Le
Bapteme de feu, dz. cyt., s. 192-193.
- A. Hilgenfeld, Der Kónigssohn und die Perle, „Zeitschrift
™r wissenschaftliche Theologie", t. XLVII/1904, s. 219-249;
s 'J5eitzenstein, Das iranische Erlósungsmysterium, Bonn 1921,
c' *•' nast. (dzieło podstawowe); Edsman, Le Bapteme de feu, dz.
] •' Przypis 4 na s. 193; Widengren, Der iranische Hintergrund
e''29G"<««, dz. cyt., s. 105 i nast.
fet . Ph°laia, s. 85, cytowane przez Edsmana, Le Bapteme de "Ą W, s.
195.
cyt rnze' cytowane przez Edsmana, Le Bapteme de feu, dz.
Obrazy i symbole
176
i
Z°b. Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 185-211.
i na§° wchodzą pomiędzy ludzi tego świata"131. tea
symbolizmem nagości można w tym tekście odczytit3luzJe do potworów
morskich, które czyhają na katech*na podczas zanurzenia w wodzie
chrztu132. Gno-za jest .ukryta" i trudno osiągalna; droga zbawienia
jest najeżoii trudnościami. Perła symbolizuje to wszystko, a
nawtljeszcze więcej; jej pojawienie się w świecie doczesf1 Jest
cudowne, jej obecność pośród istot upadłych jei paradoksalna. Perła to
poznawalna zmysłowo tajemnntranscendencji, przejaw obecności Boga w
Kosmosie, feieki gnostycyzmowi i teologii chrześcijańskiej ten pralny
symbol rzeczywistości i Życia-bez-Śmierci nabywiwwych znaczeń, którymi
są: nieśmiertelna dusza, „Zbawiny Zbawca", Chrystus-Król. Podkreślmy
raz jeszcze ciętość istniejącą pomiędzy poszczególnymi znaczeniami
perły, od tych najdawniejszych i najbardziej podstanwych, po bardziej
złożone symbolizmy, wypracowane arówno przez myśl gnostycką, jak i
ortodoksyjną.
feu<
131 T«e, cytowane przez Edsmana, Le Baptćme dz. cyt.,s!98.
132 Zd, następny rozdział, s. 181 niniejszego tomu.
Rozdział V
SYMBOLIZM i HISTORIA
Chrzest, potop i symbolizmy akwatyczne
Spośród kilku przedstawionych przez nas wcześniej grup symboli
związanych z symbolizmem akwatycznym ostatnia jest niewątpliwie
najszersza i najbardziej złożona. Jej strukturę próbowaliśmy opisać w
jednej z naszych wcześniejszych prac, do której pozwalamy sobie odesłać
czytelnika1. Znajdzie on tam najistotniejsze elementy opisu hierofanii
akwatycznych, jak również analizę symbolizmu, któremu są one
przyporządkowane. Tutaj ograniczymy się do przytoczenia tylko kilku
najistotniejszych cech tej grupy symboli.
Wody symbolizują wszelką potencjalność. Są onefons et origo —
rezerwuarem wszystkich możliwych postaci 'sinienia: poprzedzają każdą
formę i stanowią p o d -*alinę jakiegokolwiek procesu stwarzania
świata. Najdoskonalszym obrazem dzieła stworzenia jest Wyspa, na-§le
„wyłaniająca się" pośród wód. Natomiast zanurzenie Wodzie oznacza
regres do pierwotnego stanu bezforem-°sci, powrót do stanu
preegzystencji pozbawionej kształ-.*• Wynurzenie powtarza kosmogoniczny
akt wyłonienia ? rorrn; zanurzenie równoznaczne jest z ich zniwecze-to-
Stąd symbolizm Wód wiąże się zarówno ze Śmier-**> Jak i z Odrodzeniem.
Kontakt z wodą daje zawsze
Symbolizm i historia
179
178
Obrazy i symbole
możliwość regeneracji: z jednej strony dlatego, że rozpuszczeniu
następują „ponowne narodziny", z drugiej zaś dlatego, że zanurzenie
pomnaża potencjał życiowy i zapładnia. Kosmogonii akwatycznej — na
poziomie antropologii — odpowiadają hylogenie, wierzenia, zgodnie z
którymi rodzaj ludzki powstał z Wód. Potopowi czy okresowym zalaniom
kontynentów (mity typu „Atlantyda") odpowiada — w odniesieniu do
indywidualnego człowieka
— „powtórna śmierć" duszy („wilgotność" i leimon Piekieł itd.) oraz
śmierć inicjacyjna poprzez chrzest. Ale zarówno na poziomie kosmologii,
jak i antropologii zanurzenie w Wodzie wiąże się nie tyle z ostatecznym
zniszczeniem, ile z chwilowym powrotem do nieokreśloności, po którym
następuje ponowne stworzenie, rodzi się nowe życie lub nowy człowiek, w
zależności od tego, czy chodzi o aspekt kosmiczny, biologiczny czy
soteriologiczny. Z punktu widzenia struktury „potop" może być
przyrównywany do „chrztu", a libacja pogrzebowa — do obrzędów obmywania
noworodków lub do wiosennych kąpieli rytualnych, które zapewniają
zdrowie i płodność.
Wszędzie tam, gdzie występują w kontekście religijnym, Wody —
zarazem oczyszczające i odradzające
— mają niezmienną funkcję: dezintegrują, niweczą formy, „obmywają z
grzechów". Niezdolne do przekroczenia własnych uwarunkowań, to znaczy
do zaistnienia w formach, mają poprzedzać Dzieło Stworzenia i wchłaniać
je. Wody nie mogą wyjść poza stadium potencjalności, zarodków,
utajenia. Wszystko, co jest formą, przejawia się ponad Wodami,
oddzielając się od nich. Za to po owy oddzieleniu, po wyjściu ze
stadium potencjalności, wsze „forma" zaczyna podlegać prawom Czasu i
Życia: zaczy mieć granice, uczestniczy w powszechnym przeznaczeń >
podlega historii, wreszcie podupada i na koniec traci substancję, chyba
że dostąpi regeneracji przez okreso
J
zanurzanie się w Wodach, powtarzające „potop
kosmogoniczne następstwa. Rytualne obmywania
. czenia z użyciem wody mają na celu
gwałtowny p°w
i o°
pozaczasowego momentu (in illo tempore) stworzenia świata; są one
symbolicznym powtórzeniem narodzin świata lub „nowego człowieka".
Pewien rys jest tu szczególnie istotny: sakralność Wód, a także
struktura kosmologii i apokalips akwatycznych objawia się w całej pełni
tylko poprzez symbolizm akwatyczny, będący jedynym „systemem" zdolnym
scalić wszystkie cząstkowe objawienia niezliczonych hierofanii2. Zasada
ta odnosi się zresztą do symbolizmu w ogóle: to całokształt symboli
nadaje wartość rozmaitym znaczeniom hierofanii (i je modyfikuje!). Na
przykład głęboki sens „Wód Śmierci" daje się odczytać tylko o tyle, o
ile poznamy strukturę symbolizmu akwatycznego. Ta szczególna cecha
symbolizmu nie pozostaje bez skutków dla „doświadczenia" czy „historii"
jakiegokolwiek konkretnego symbolu.
Przypominając zasadnicze rysy symbolizmu akwatycznego, mieliśmy
właśnie na uwadze pewne szczególne zagadnienie: nowe znaczenie
religijne Wód, jakie pojawia się wraz z chrześcijaństwem. Ojcowie
Kościoła nie omieszkali posłużyć się pewnymi powszechnymi wartościami
przedchrześcijańskimi z dziedziny symbolizmu akwatycznego, wzbogacając
je o nowe znaczenia związane z historycznym dramatem Chrystusa. W innej
naszej pracy3 przytoczyliśmy dwa teksty patrystyczne, z których jeden
dotyczy soteriologicznych wartości wody, drugi zaś — chrzcie-'nego
symbolizmu „śmierć"-„odrodzenie". Dla Tertuliana v^e baptismo, III—V)
woda Jest jednym z elementów, Wory istniał u Boga jeszcze przed
całkowitym wykoń-czeniem świata, kiedy ten był jeszcze w niedoskonałej
Postaci... Najpierw woda otrzymała polecenie, aby zrodziła lstoty
żyjące... Nic w tym również dziwnego, że i w chrzcie °da posiada moc
ożywiania duszy ludzkiej. A czyż samo korzenie człowieka nie dokonało
się przy współudziale
3 Zob. tamże, s. 431. , "' •
• :,
2«b. tamże, s. 193.
Svniboliztn i historia
181
Obraz}' i .wmhole
ISO
wód?... Wszystkie przeto wody z przywileju pierwotnego' pochodzenia, po
wezwaniu Boga, osiągają tajemniczą moc uświęcania. Natychmiast bowiem
zstępuje Duch z nieba i przebywa nad wodami, i uświęca je sobą samym, a
w ten sposób uświęcone wchłaniają w siebie moc uświęcania Co wcześniej
leczyło ułomności ciała, to teraz przynosi zdrowie ducha. Co sprawiało
czasowe zdrowie, to teraz przywraca wieczne"4.
„Stary człowiek" umiera przez zanurzenie w wodzie i ustępuje przed
nową, odrodzoną istotą. Tę symbolikę pięknie opisuje św. Jan Chryzostom
(Homil. in Joh., XXV, 2), który nawiązując do wielowartościowej
symboliki chrztu pisze: „Chrzest uprzytamnia nam śmierć, pogrzebanie,
życie i zmartwychwstanie... Gdy zanurzamy głowę w wodzie jakby w
grobie, stary człowiek zostaje zanurzony i cały pogrzebany; gdy
wychodzimy z wody, jednocześnie ukazuje się nowy człowiek"5.
Jak zatem widzimy, interpretacje Tertułiana i św. Jana Chryzostoma
doskonale harmonizują ze strukturą symbolizmu akwatycznego. Mimo to w
chrześcijańskiej symbolice Wód pojawiają się pewne nowe elementy,
związane z „historią", to znaczy — z Historią zbawienia. Niedawno
opublikowane prace Per-Olofa Lundberga, Jeana Danielou i Louisa
Beirnaerta pokazały doskonale, do jakiego stopnia symbolizm chrztu jest
przeładowany nadmiarem aluzj biblijnych6. Przede wszystkim mamy do
czynienia z walo-
^
>n ]993
4 Kwintus Septymiusz Florens Tertulian, O ch
o. Emil Stanula, w: tegoż, Wybór pism, wstęp o.
opracował ks. Wincenty Myszor, ATK, Warszawa
s. 135-139. [Przyp. tłum.]
,
5 Cyt. za: Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 193. [Zob. ta
Chryzostom, Katechezy chrzcielne, przełożył ks. ^°icie (jn
wstęp i opracowanie ks. Marek Starowłeyski, Lu
— przyp. tłum.]
rancie
6 P. Lundberg, La Typologie baptismale dans / «"<• lise, Uppsala-
Leipzig 'l 942; J. Danielou, Sacrament
ryzacją chrztu jako zstąpienia w odmęty Wód, mającego za cel stoczenie
pojedynku z potworem morskim. To zstąpienie ma swój pierwowzór: jest
nim chrzest Chrystusa w Jordanie, który był jednocześnie zanurzeniem w
Wodach Śmierci. Św. Cyryl Jerozolimski ukazuje zanurzenie w
chrzcielnicy jako zstąpienie do wód śmierci, które są mieszkaniem smoka
morskiego, na wzór Chrystusa wchodzącego do Jordanu w czasie chrztu,
aby zniszczyć moc ukrytego tam smoka. „Według Joba — pisze Cyryl — był
w wodach smok, który swym pyskiem chłonął Jordan. Ponieważ głowy smoka
miały zostać zmiażdżone, wstąpił Jezus do wody i związał mocnego, byśmy
otrzymali moc «deptać po wężach i skorpionach»" itd.7 Dalej Cyryl
ostrzega katechumena: „w drodze czyha smok na wędrowca. Strzeż się, by
cię przez niewiarę nie ukąsił! Widzi on, że wielu osiąga zbawienie,
dlatego «szuka, kogo by pożarte. Idziesz do Ojca duchów, lecz droga
wiedzie przez tego właśnie smoka. Jak zdołasz go minąć?"8. Jak wkrótce
zobaczymy, zstąpienie w odmęty i walka z potworem morskim to próba
inicjacyjna, która występuje również w innych religiach.
Etudes sur les origines de la typologie bibliąue, Paris 1950, s- 13-20,
55-85 i nast; tenże, Bibie et Liturgie, Paris 1951, s. 29-173; L.
Beirnaert, La Dimension mythiąue dans le sacra-nentalisme chretien,
„Eranos-Jahrbuch", t. XVII/1949, Rhein-jYerlag, Ziirich 1950, s. 255-
286. Piękne książki Lundberga i • panielou zawierają ponadto obfite
wskazówki bibliograficzne. Danielou, Bibie et Liturgie, dz. cyt., s.
58-59; zob. także: ^nze, Sacramentum futuri..., dz. cyt., s. 58 i
nast.; Lundberg, La .ypologig baptismale dans l'ancienne Eglise, dz.
cyt., s. 148 te .' [Sw. Cyryl Jerozolimski, Katecheza trzecia: O
chrzcie, w: rzv(2' tecnezy, przełożył ks. Wojciech Kania, wstępem opat-
ckj ?'Jacek St. Bojarski, opracował o. Mateusz Andrzej Bogu-
8> ATK, Warszawa 1973, s. 54 — przyp. tłum.] cftre(-eirnaert' La
Dimension mythiąue dans le sacramentalisme iv«Je"' dz- cyt-, s. 272.
[Zob. św. Cyryl Jerozolimski, Katecheza na' W: tegoż: Katechezy, dz.
cyt., s. 31 — przyp. tłum.]
182
Obrazv i symbole
Symbolizm i historia
183
Następnie mamy do czynienia z waloryzacją chrztu jako antitypos
potopu. Chrystus, nowy Noe, zwycięsko wyłoniwszy się z Wód, staje się
wodzem nowej rasy9 Tym samym potop przedstawia zarówno zstąpienie do
głębin morskich, jak i chrzest. Według św. Ireneusza jest on obrazem
odkupienia przez Chrystusa i sądu nad grzesznikami10. „Potop to obraz,
którego dopełnieniem był chrzest... Tak jak Noe zmierzył się z «morzem
śmierci», w którym unicestwiona została grzeszna ludzkość, i wynurzył
się z niego, podobnie nowo ochrzczony zanurza się w chrzcielnicy, aby w
ostatecznej walce zmierzyć się ze smokiem morskim i wyjść z niej
zwycięsko..."11.
Ale w ceremonii chrztu Chrystus jest także zestawiany z Adamem.
Paralela ta nabiera istotnego znaczenia już w teologii św. Pawła. „W
ten sposób [przez chrzest] — twierdzi Tertulian — człowiek powraca do
Boga, do podobieństwa tego człowieka, który poprzednio był stworzony na
obraz Boży"12. Dla św. Cyryla „chrzest to nie tylko oczyszczenie z
grzechów i łaska dziecięctwa bożego, ale także antytyp Męki
Chrystusowej"13. Nagość katechumena również ma znaczenie zarazem
rytualne i metafizyczne: to odrzucenie „starej szaty zepsucia i
grzechu, którą chrzczony zdejmuje za Chrystusem; szaty, którą Adam
przywdział po tym, jak zgrzeszył"14; a jednocześnie powrót do
pierwotnej niewinności, do kondycji Adama prze upadkiem. „Przedziwna
rzecz! — pisze św. Cyryl —- Był'8' cię nadzy na oczach wszystkich i nie
wstydziliście się-
9 Św. Justyn, cytowany przez Danielou, Sacramentumfotun-> dz.
cyt., s. 74.
t> <&•
Danielou, Sacramentum futuri..., dz. cyt., s. 72. " Tamże, s. 65.
12 Tertulian, De baptismo, dz. cyt., V. [O chrzcie,
s. 139 — przyp. tłum.] g 6|.
13 Cytowane przez Danielou, Bibie et Liturgie, dz. cy -
14 Tamże, s. 55.
prawdziwie bowiem nieśliście obraz pierwszego ojca Adama, który w raju
był nagi, i nie wstydził się"15.
Przykłady te — choć nie wyczerpują bogactwa biblijnych odniesień
obecnych w symbolice chrztu, a zwłaszcza reminiscencji związanych z
rajem — wystarczą jednak w zupełności dla naszych rozważań. Nie tyle
bowiem chodzi nam o przedstawienie symbolizmu chrztu, ile o pokazanie
nowych elementów, jakie wnosi doń chrześcijaństwo. Ojcowie Kościoła
starożytnego widzieli w tym symbolizmie niemal wyłącznie rodzaj
typologii: zajmowali się badaniem związków między Starym a Nowym
Testamentem^. Autorzy współcześni skłonni są ich naśladować:
15 Tamże, s. 56. [Św. Cyryl Jerozolimski, Katecheza dwudziesta:
Chrzest, w: tegoż, Katechezy, dz. cyt., s. 306 — przyp. tłum.] "'
Przypomnijmy znaczenie i podstawy lektury typologicznej. Jej punkt
wyjścia znajduje się w samym Starym Testamencie. Otóż prorocy w okresie
niewoli zapowiedzieli ludowi Izraela, że Bóg uczyni dla nich w
przyszłości dzieła podobne, a nawet większe niż te, które wypełnił w
przeszłości. Tak na przykład nastąpi nowy Potop, który unicestwi
grzeszny świat, a z którego garstka ludzi ocaleje, by dać początek
nowej ludzkości; będzie miał miejsce nowy Exodus, poprzez który Bóg
uwolni swą mocą ludzkość z niewoli pogańskich bożków; nastanie nowy
Raj, do którego Bóg wprowadzi swój wyzwolony lud. Stanowi to pierwsza,
typologię, rzec by można, eschatologiczną, gdyż te przyszłe wydarzenia
są dla proroków zdarzeniami końca czasu. Nowy 'estament nie wymyślił
zatem typologii — pokazał on tylko, że ypełniła się ona w osobie Jezusa
z Nazaretu. W rzeczy samej Przyjściem Jezusa wydarzenia końca,
pełni czasu, zostają ypełnione. Jest on Nowym Adamem, przez którego
nadchodzi as przyszłego Raju. W nim urzeczywistniło się już zniszczenie
e zesznego świata, którego prefiguracją był potop. W nim doko-Sl?
prawdziwy Exodus, który uwalnia Lud Boży z tyranii w ana- Nauczanie
apostolskie posłużyło się typologią jako do-^ er)i na prawdę swego
przekazu, pokazując, że Chrystus rzvj ynuuJe i przekracza Stary
Testament: „A wszystko to przyda-2°st Sl? 'm -Jak° zaPowiedź rzeczy
przyszłych, spisane zaś 0 ku pouczeniu nas, których dosięga kres
czasów", (l Kor
Symbolizm i historia
Obrazy i symbole
185
184
zamiast oglądać symbolizm chrześcijański w perspektywie symbolizmu
„uniwersalnego", zaświadczonego powszechnie przez religie świata
niechrześcijańskiego, upierają się przy tym, by odnosić go tylko do
Starego Testamentu Według nich to nie ogólny i bezpośredni sens symbolu
lecz jego biblijna waloryzacja może rzucić nowe światło i ' symbolizm
chrześcijański.
Ta postawa ma uzasadnienie. Wzrost zainteresowania! studiami
biblijnymi i typologicznymi w ciągu ostatniego ćwierćwiecza to rodzaj
reakcji na dążenie do wyjaśniania chrześcijaństwa przez misteria i
gnozy synkretyczne, a także na „konfuzjonizm" niektórych szkół
komparatystycz-nych. Chrześcijańska liturgia i symbolika są
bezpośrednio związane z judaizmem. Chrześcijaństwo to religia
historyczna mająca swe głębokie korzenie w innej religii historycznej,
religii żydowskiej. Dlatego też, chcąc wyjaśnić! bądź lepiej zrozumieć
niektóre sakramenty czy symbole,! najprościej jest szukać ich
odpowiedników w Starym Tes\ lamencie. W historystycznej perspektywie
chrześcijaństwa1 jest to jak najbardziej naturalne: objawienie miało
swą historię; pierwotne objawienie, które nastąpiło u zara-j nią
dziejów, przetrwało jeszcze częściowo, ale na poły zapomniane,
okaleczone, zdegenerowane; można do niego dotrzeć jedynie poprzez
historię Izraela: objawienie zachowało się w pełni tylko w świętych
księgach Stareg( Testamentu. Jak zobaczymy wyraźniej w dalszej część
wywodu, judeochrześcijaństwo stara się zachować koń z historią
zbawienia, która — w przeciwieństwie do „nis ° rii" wszystkich innych
narodów — jest ową jedyną r z c z y w i s t ą i znaczącą historią:
gdyż to sam Ł5°&
A „sTYS
Ojcowie Kościoła — troszcząc się przede w^j ^ o zacieśnienie więzów
z historią, będącą jedno
X, 11) [przełożył ks. Kazimierz Romaniuk. Biblia — przyp. tłum.] To
właśnie święty Paweł nazywa Scripturarum (Danielou, Biblie et Liturgie,
dz. cyt, s
UCZyniŁ
objawieniem, o zaznaczenie swej odrębności od „wtajemniczonych" w
rozmaite religie misteryjne i od rozlicznych gnoz, w które obfitował
schyłek starożytności _ zmuszeni byli do zajęcia sztywnego stanowiska:
odrzucenie wszelkiego „pogaństwa" było niezbędne, aby zatryumfowało
przesłanie Chrystusa. Można się zastanawiać, czy dziś to polemiczne
stanowisko jest w dalszym ciągu uzasadnione. Nie wypowiadamy się tu z
punktu widzenia teologa: nie jest to nasze zadanie ani nie mamy takich
kompetencji. Ale dla kogoś, kto nie czuje się odpowiedzialny za wiarę
swych bliźnich, oczywiste jest, że Judeo-chrześcijański symbolizm
chrztu w niczym nie jest sprzeczny z rozpowszechnionym na całej ziemi
symbolizmem akwatycznym. Wszystko tu znajdziemy: odpowiednikiem potopu
i Noego jest w niezliczonych tradycjach kataklizm unicestwiający całą
„ludzkość" („społeczność") poza jednym człowiekiem, który staje się
mitycznym Przodkiem nowej ludzkości. „Wody Śmierci" to leitmotiv
mitologii paleo-orientalnych, azjatyckich i oceanicznych. Woda „zabija"
par excellence: rozmywa, niweczy wszelką formę. Z tej właśnie przyczyny
jest ona twórcza, bogata w „zarodki". Także nagość katechumenów podczas
chrztu nie występuje wyłącznie w tradycji judeochrześcijańskiej.
Rytualna nagość to znak integralności i pełni; „Raj" to zbyteczność
ubrań, które wiążą się ze „zużyciem" (archetypowy obraz Czasu).
Tęsknota za Rajem jest uniwersalna, choć jej przejawy można by wyliczać
niemal w nieskończoność17. Wszelka rytualna nagość jest nawiązaniem 0
tego, co ponadczasowe, do obrazu raju.
Monstra mieszkające w głębinach spotyka się w wielu . ycjach: Herosi,
Wtajemniczeni zstępują w głąb otchła-' by zmierzyć się z potworami
morskimi; jest to typowa °°a inicjacyjna. Oczywiście, ma ona liczne
odmiany: -6^ sm°ki strzegą „skarbu", który jest materialnym leni
sacrum, rzeczywistości absolutnej; w tym przypa-
—_______
Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 368 i nast.
Obrazi' i symbole
Svmbolizm i historia
187
186
dku rytualne (= inicjacyjne) zwycięstwo nad potwo-' rem-strażnikiem
jest równoznaczne z zapewnieniem sobie nieśmiertelności18. Dla
chrześcijanina chrzest jest sakramentem, ponieważ został ustanowiony
przez Chrystusa Niemniej jednak chrzest nawiązuje zarazem do inicjacyj-
nego rytuału próby (= walka z potworem), do symbolicznej śmierci i
zmartwychwstania (= narodziny nowego człowieka). Nie twierdzimy, że
judaizm czy chrześcijaństwo „zapożyczyły" takie czy inne mity i symbole
z religii ludów sąsiednich; nie było to potrzebne: judaizm odziedziczył
prehistorię i długą historię religijną, w których wszystkie te elementy
już istniały. Nawet nie było konieczne, by taki czy inny symbol został
w pełni przechowany przez judaizm „w stanie czynnym"; wystarczyło, by
grupa obrazów prze-| trwała z czasów przedmozaistycznych choćby w
ukryciu — w określonym momencie obrazy te zdolne były odżyćl na nowo z
całą swą potężną religijną aktualnością.
Niektórzy Ojcowie Kościoła starożytnego potrafili do-l cenić wagę
związku archetypowych obrazów, jakimi posługiwało się chrześcijaństwo,
z Obrazami, które stanowią wspólne dziedzictwo całej ludzkości. Przez
ich pisma stale przeziera troska o ukazanie niewierzącym związków
między wielkimi symbolami, łatwo przemawiającymi i trafiającymi do
psyche, a dogmatami nowej religii. Tym, którzy zaprzeczają
zmartwychwstaniu ciał, św. Teofil z Antiochn przypomina o wskazówkach
(techmeria), jakie sam Bóg zawarł w wielkich zjawiskach przyrody:
cyklicznosci p roku, dnia i nocy. Posuwa się nawet do takiego stwie
dzenia: „Czy nasiona i płody ziemi nie zmartwychwstaj^ w pewnej mierze
i to na użytek ludzi?"19. U św. Kl6"16" l Rzymskiego „dzień i noc
pokazują nam zmartwycnw l nie: kończy się noc, wstaje dzień; dzień
odchodzi, n l
noc"20. Dla apologetów chrześcijaństwa Obrazy kryły w sobie znaki i
przesłania; poprzez rytmy kosmiczne ukazywały sacrum. Objawienie
przyniesione przez wiarę nie przekreślało „pierwotnych" znaczeń
Obrazów: po prostu dorzucało do nich nową wartość. Oczywiście dla
wierzącego to nowe znaczenie unieważniało pozostałe: teraz już tylko
ono nadawało wartość Obrazowi, przemieniało go w objawienie. Liczyło
się zmartwychwstanie Chrystusa, a nie „wskazówki" możliwe do odczytania
w przyrodzie; „znaki" rozumiało się zazwyczaj dopiero po odnalezieniu w
sobie wiary. Ale tajemnica wiary — przedmiot zainteresowania
doświadczenia chrześcijańskiego, teologii i psychologii religijnej —
nie mieści się w naszych poszukiwaniach. W przyjętej przez nas
perspektywie liczy się jedno: że każda nowa waloryzacja uwarunkowana
była zawsze przez samą strukturę Obrazu; do tego stopnia, że można
powiedzieć o Obrazie, iż czeka on, by jego sens się dopełnił.
'ąze
Analizując Obrazy związane z chrztem, ojciec Beir-naert przyznaje, że
istnieje „związek między ikonografią dogmatów, sposobami obrazowania w
religii chrześcijańskiej oraz archetypami zawierającymi naturalne
symbole. Jakże zresztą inaczej osoby zamierzające się ochrzcić mogłyby
zrozumieć przekazywane im symboliczne obrazy, gdyby nie odpowiadały one
ich nieświadomym oczekiwaniom?"21. Autor nie dostrzega niczego dziwnego
w tym, że "Wielu katolików odnalazło drogę wiary właśnie dzięki akim
doświadczeniom"22. Oczywiście — ciągnie ojciec einiaert — doświadczenie
archetypów nie przeszkadza "oświadczeniu wiary: „Ludzie, którzy uznają,
że istnieje między symbolami religijnymi a psyche, mogą to dzielić się
na wierzących i niewierzących. Ozna-
18 Zob. tamże, s. 202, 284 i nast. . c,, Ą
19 Św. Teofil, Do Autolyka. Księgi III, w: Apologeci g'^ Ja„| wieku,
przełożył, wstępem i komentarzem opatrzył Czuj, Poznań 1935, s. 45.
[Przyp. tłum.]
w t> -~———•—————
, ceirnaert, La Dimension mythiaue dans le sacramentalisme
Ti5«, dz. Cyt., s. 275.
22 Tamże, s. 276. -•.
Tamże.
. - . >
18S
Obrazy i symbole
189
Svmbolizm i historia
cza to zatem, iż wiara jest różna od tego przekonania. A^t wiary
dokonuje podziału w świecie obrazowania archetypowego. Odtąd wąż, smok,
ciemności, Szatan oznaczają to czego się wyrzekamy. Za jedyne obrazy
mogące pośredniczyć w dziele zbawienia uznajemy te, które uznane są za
takowe od wieków przez wspólnotę"23.
Obrazy archetypowe a symbolizm chrześcijański
Ojciec Beirnaert przyznaje jednak, że nawet jeśli w
chrześcijaństwie obrazy i symbolika sakramentów nie odsyłają wierzącego
„w pierwszym rzędzie do mitów i archetypów immanentnych, ale do
działania Opatrzności Boskiej w historii, to ten nowy sens nie może
przesłonić sensu dawnego. Podejmując na nowo najważniejsze figury i
obrazowanie właściwe pierwotnie religijnej naturze człowieka,
chrześcijaństwo przejęło również ich potencjał i władzę nad głęboką
psyche. Wymiar mityczny i archetypowy, choć podporządkowany teraz
innemu jeszcze, wcale przez to nie staje się mniej realny.
Chrześcijanin może wyrzec się szukania duchowego zbawienia w mitach i w
samym tylko doświadczeniu immanentnych archetypów, mimo to nie może on
wyrzec się wszystkiego tego, co oznaczają mity i symbole dla ludzkiej
psyche, dla mikrokosmosu... Podjęcie na nowo przez Chrystusa i przez
Kościół tak znaczących obrazów, jak słońce, księżyc, drzewo, woda,
morze itd. oznacza ewangelizację sił uczuciowych, do których się one
odnoszą. Wcielenia nie można sprowadzić do samego tylko przyjęcia
ciała. Bóg oddziałał także na samą zbiorowa nieświadomość, aby ją
zbawić i aby się ona wypełniła. Chrystus zstąpił do piekieł. Jakże to
zbawienie mogłoby objąć naszą nieświadomość, jeśli nie przemawiałoby do
niej w jej własnym języku, jeśli nie przejęłoby jej kategorii?
Tekst ten przynosi ważkie spostrzeżenia na temat związku symbolłzmów
„immanentnych" z wiarą. Jak już powiedzieliśmy, w naszych rozważaniach
nie bierzemy pod uwagę problemu wiary. Niemniej jednak interesuje nas
jeden z jego aspektów: wiara chrześcijańska wiąże się z objawieniem
historycznym — wszak to działanie Boga w Czasie nadaje w oczach
chrześcijanina wartość Obrazom i symbolom. Mówiliśmy już o tym, że „im-
manentny" i uniwersalny symbolizm akwatyczny nie został obalony ani
unieważniony w wyniku lokalnych, historycznych, judeochrześcijańskich
interpretacji symbolizmu chrzcielnego. Upraszczając, można powiedzieć,
że historia nie jest w stanie radykalnie zmodyfikować struktury „im-
manentnego" symbolizmu. Historia wciąż dorzuca nowe znaczenia, które
jednakowoż nie niszczą właściwej struktury symbolu. Zobaczymy dalej,
jakie z tego wynikają konsekwencje dla zagadnienia filozofii historii i
morfologii kultury. Tymczasem zatrzymajmy się nad kilkoma przykładami.
Mówiliśmy już o symbolizmie Drzewa Świata2'. Chrześcijaństwo
posłużyło się tym symbolem, zinterpretowało go na nowo i rozszerzyło.
Drzewo Kosmiczne zastąpione zostaje przez Krzyż zrobiony z Drzewa
Wiadomości Dobrego i Złego; nawet sam Chrystus opisywany jest jako
Drzewo (Orygenes). Pseudo-Chryzostom w jednym ze swych kazań nawiązuje
do drzewa, które „wznosi się z ziemi do niebios. To roślina
nieśmiertelna, tkwiąca pośrodku nieba i ziemi, mocna podpora
Wszechświata, więź spajająca wszystko, oparcie dla całej zamieszkanej
ziemi, spoiwo kosmiczne, mieszczące w sobie wszelką pstrokatą
różnorodność ludzkiej natury..."26. A w liturgii bizantyjskiej po dziś
dzień w święto Podniesienia Krzyża śpiewa się o „drzewie życia
wznoszącym się na Kalwarii, drzewie, na którym Król Wieków dokonał
dzieła naszego
23 Tamże, s. 277.
24 Tamże, s. 284-285.
25 Zob. s. 49 i nast. niniejszego tomu.
26 Cyt. za: de Lubac, Aspekty buddyzmu, dz. cyt., s. 91—92.
191
Symbolizm i historia
190
Obrazv i .
ih i
zbawienia", o drzewie, które „wyrastając z otchłani ziem' uświęca
wszechświat aż po jego krańce"27. Obraz Drzew' Kosmicznego zachował się
w stanie zdumiewająco nieskażonym. Najprawdopodobniej jego prototypu
należałoby szukać w Mądrości, która — wedle Księgi Przysłów Hj 18 —
„Dla tego, co strzeże jej, drzewem jest życia"28' Mądrość tę komentuje
ojciec de Lubac29: „Dla Żydów ową Mądrością będzie Prawo, dla
chrześcijan — Syn Boży". Inny możliwy prototyp to drzewo, które ujrzał
we śnie Nabuchodonozor (Księga Daniela IV, 7-15): „Widziadła mojej
głowy na moim łożu były takie: Patrzałem, a oto — drzewo w środku
ziemi, a jego wysokość ogromna"30 itd.
Ojciec de Lubac przyznaje, że tak jak symbol Drzewa Kosmicznego w
tradycji indyjskiej, tak obraz Krzyża jako Drzewa Świata jest
chrześcijańską kontynuacją pewnego „prastarego, uniwersalnego mitu"31.
Ale czuje się on w obowiązku położyć nacisk na nowe elementy, jakie
wniosło chrześcijaństwo. I tak w cyklu kazań Pseu-do-Chryzostoma
widzimy, że Kościół jest Światem, „nowym makrokosmosem, którego
miniaturowym odpowiednikiem jest dusza"32. Równie uderzające są inne
różnice pomiędzy Buddą a Chrystusem, pomiędzy filarem Sańczi a
Krzyżem33. Przekonany, że wykorzystanie tego Obrazu i przez buddyzm, i
przez chrześcijaństwo jest „ostatecznie
27 Tamże, s. 107. Na ten temat, zob. R. Bauerreiss, Arbor Yitae,
„Lebensbaum" und seine Verwendung in Liturgie, Kunst und Brauchtum des
Abendlandes, „Abhandlungen der Bayens-chen Benediktiner-Akademie",
Munchen 1938, t. III.
28 Przełożył ks. Władysław Borowski. Biblia Tysiąclecia-[Przyp.
tłum.]
29 Aspekty buddyzmu, dz. cyt, s. 113.
30 Przełożył ks/Lech Stachowiak. Biblia Tysiąclecia. tłum.]
31 Aspekty buddyzmu, dz. cyt., s. 119.
32 Tamże, s. 122 i nast.
33 Tamże, s. 89.
być może tylko kwestią język a" , ten doskonały teolog zdaje się
przywiązywać zbyt wielką wagę do specyfiki związanej z historią:
„Istota kwestii polega jednak na ustaleniu w każdym przypadku rodzaju i
stopnia oryginalności tego «uszczegółowienia»"35.
Czy faktycznie tylko o to chodzi? Czy rzeczywiście jesteśmy skazani
na to, by poprzestać na wyczerpującej analizie „wersji
uszczegółowionych", które związane są wszak z historią lokalną? Czy nie
mamy żadnej możliwości dotarcia do sedna struktury Obrazu, symbolu,
archetypu; ujęcia ich w sposób całościowy, obejmujący wszystkie
„historie", ale nie mieszający ich? W rozlicznych tekstach
patrystycznych i liturgicznych „drzewo krzyża" porównywane jest do
drabiny, słupa lub góry36. Obrazy te —jak sobie przypominamy — to
występujące na całym świecie formuły „środka świata". Krzyż — właśnie
ze względu na to, że jest symbolem środka świata — utożsamiany był z
Drzewem Kosmicznym. Dowodzi to, iż Obraz Środka narzucał się
chrześcijaninowi w sposób naturalny. To przez Krzyż (= Środek) możliwe
jest nawiązanie kontaktu z niebem i dzięki temu Świat cały zostaje
„odkupiony"37. Tymczasem termin „odkupienie" Podejmuje tylko i
uzupełnia idee okresowego odnowienia i kosmicznej regeneracji,
niewyczerpanej płodności i świętości, rzeczywistości absolutnej i
wreszcie nieśmiertelności — idęe^ współistniejące w symbolizmie Drzewa
Ś w i a t a38. Nie chcielibyśmy zostać zrozumiani opacznie: nie
podważamy znaczenia historii ani wiary (w tym przypadku judeochrześ-
ClJaństwa) dla właściwej oceny danego symbolu takim,
Tamże, s. 121.
Tamże, przypis 101 na s. 120.
Tamże, s. 103-108.
J8 Zob. s. 51 i nast. niniejszego tomu.
Zob. Eliade, Traktat..., dz. cyt., s. 259 i nast.
Svnibolizm i historia
193
192
Obrazv i svmbole
jakim był on rozumiany i przeżywany! w określonej
kulturze; do zagadnienia tego be.| dziemy jeszcze powracać. Jednakże
uwzględniając nawetl historyczny kontekst danego symbolu, nie
rozwiązujemy l jeszcze najistotniejszego problemu; nie wiemy, co mówił
nam nie tyle „dana wersja" jakiegoś symbolu, ile c a l ości jego
symbolizmu. Rozumiemy już, że rozmaite znaczenia! danego symbolu łączą
się ze sobą, są wzajemnie zależne, l jak gdyby tworzyły pewien system;
sprzeczności, jakiej można dostrzec między ich poszczególnymi wersjami,
sal najczęściej tylko pozorne: znikają one, gdy tylko spojrzy! się na
symbolizm jako całość, gdy odkryje się jego strukturę. Każda nowa
waloryzacja archetypowego Obrazu jest l ukoronowaniem i spełnieniem
poprzednich: „odkupienie", l objawione poprzez Krzyż, nie unieważnia
przedchrześcijańskich znaczeń drzewa kosmicznego, par excellence
symbolu pełnej renovatio\ wprost przeciwnie, Krzyż jest ukoronowaniem
wszystkich jego poprzednich wartości i znaczeń39. Zauważmy raz
jeszcze, że ta nowa waloryza-
, . .
a e
zjadając węże i popijając je źródlaną wodą: wieniec sp 0(jn0ś-
zostaje odmłodzony na pięćdziesiąt albo pięćset 'at^z je|eniem
niki u Peucha, dz. cyt., s. 29). Nieprzyjaźń pomiędzy^ ^ og.
związany J
39 Symbolizm ten wzmocniony jest przez fakt, że w ornamentyce
baptysteriów Drzewo Życia sąsiaduje z Jeleniem, kolejnym pierwotnym
obrazem cyklicznej odnowy (zob. Puech, Le Cer) e le Serpent, „Cahiers
archeologiąues", t. IY/1949, s. 17-60, zwłaszcza s. 29 i nast.). W
Chinach protohistorycznych, na Ałtaju, w niektórych kulturach Ameryki
Środkowej i Północnej (prze wszystkim u Majów i u Indian Pueblo) jeleń
— względu na powtarzające się okresowo odnawianie Poroza"T')/-J. jednym
z symboli wiecznego procesu stwarzania i renova ^ por. Hentze, Comment
ii f aut lirę l ' iconographie d'un ' vas ^ ^ bronze chinois de la
periode Chang, Conferenze I.S.M.z- ••> ^ Roma 1951 (s. 1-60), s. 24 i
nast.; tenże, Bronzege!' 'erpen bauten, Religion im altesten China der
Shang-Zeit, Ań ^ 1951, s. 210 i nast. W tradycjach greckich jeleń
zmien^a j jeleń
ec sp
z
, .
. . zy
a wężem jest natury kosmologicznej: jeleń związany
cja, polegająca na identyfikacji Drzewa kosmicznego z Krzyżem, dokonała
się w historii i poprzez pewne zdarzenie historyczne — Mękę Chrystusa.
Zobaczymy wkrótce, iż głęboka oryginalność judeochrześcijaństwa
polegała właśnie na takim przeobrażeniu Historii w teofanię. A oto inny
przykład. Jak wiadomo, szaman zstępuje do Piekieł, by odszukać i
przyprowadzić z powrotem duszę chorego, która została porwana przez
demony40. Orfeusz także wyprawia się do Piekieł, aby odnaleźć swą
zmarłą żonę, Eurydykę. Analogiczne mity występują w innych kulturach: w
Polinezji, w Ameryce Północnej, w Azji Środkowej (gdzie mit ten stanowi
podstawę literatury oralnej o strukturze szamanistycznej) opowiada się
o herosie, który zstępuje do Piekieł, aby odzyskać duszę swej zmarłej
żony; udaje mu się to w mitach polinezyjskich i środkowoazjatyckich,
natomiast w mitach północnoamerykańskich ponosi on—jak Orfeusz —
porażkę. Nie wyciągajmy z tego zbyt pochopnych wniosków. Zwróćmy tylko
uwagę na jeden szczegół: Orfeusz, śpiewak poskramiający dzikie
zwierzęta, lekarz, poeta i cywilizator, spełnia — najkrócej ujmując —
dokładnie wszystkie funkcje przypadające w „społecznościach
prymitywnych" szamanowi. Szaman to więcej niż uzdrowiciel 1 specjalista
od technik ekstazy: to także przyjaciel i władca dzikich zwierząt,
który naśladuje ich głosy i sam przemienia S1§ w zwierzę; to zarazem
pieśniarz, poeta, cywilizator. Zauważmy na koniec, że również Jezus
zstępuje do piekieł, a°Y ocalić Adama, by przywrócić nieskazitelność
człowieko-Wl upadłemu przez grzech (zaś jednym z następstw upadku
c«owieka była właśnie utrata władzy nad zwierzętami).
1 porankiem (Chiny, Ałtaj, Ameryka etc.), wąż natomiast st Jednym z
obrazów Nocy i życia w stadium larwalnym, życia ziemnego. Lecz także i
wąż jest symbolem okresowo po-arzającego się odnowienia, choć na innym
poziomie. W istocie C2y opozycja jeleń (lub orzeł)-wąż jest raczej
dynamicznym 4„Zern „pary przeciwieństw", które trzeba na nowo połączyć.
" tej kwestii, zob. Eliade, Szamanizm..., dz. cyt.
Obrazy i symbole
Svmbolizm i historia
195
Czy mamy prawo Orfeusza uznać za „szamana" zst
pienie Chrystusa do Piekieł porównywać z podobnymi
wędrówkami szamanów pogrążonych w ekstazie? Wszyst-
lo się temu przeciwstawia. W rozmaitych kulturach i reli
giach— syberyjskiej, północnoamerykańskiej, greckiej czy
jideochrześcijańskiej — zstąpienie do piekieł jest walory-
iowane w bardzo różny sposób. Nie ma potrzeby, by dłużej
utrzymywać się przy tych różnicach, widocznych wszak
B pierwszy rzut oka. Ale jeden element pozostaje nie-
gienny i nie należy o nim zapominać: chodzi o motyw
stąpienia do piekieł dla ocalenia czyjejś duszy: duszy
dorego (szamanizm sensu stricto), małżonki (mity grec-
fc, północnoamerykańskie, polinezyjskie, środkowoazja-
jckie), całej ludzkości (Chrystus); w tym miejscu różnice
niedzy nimi nie są dla nas istotne. W każdym przypadku
ifdrówka ma cel istotniejszy niż inicjacja czy osobista
torzyść — cel „zbawczy": „umiera się" i „zmartwych-
tstaje" nie po to, by dokończyć spełnioną już inicjację,
tez by ocalić czyjąś duszę. Pewien nowy rys charak-
tjyzuje ten archetyp inicjacji: śmierć symboliczna nie
służy tylko osobistemu doskonaleniu się duchowemu (czyli
^statecznym rozrachunku zapewnieniu sobie nieśmiertel-
iści), ale dokonuje się dla ocalenia innych. Nie chodzi
BJI o to, by pokazać, że szaman społeczności pierwotnej
l północnoamerykański czy polinezyjski Orfeusz to pre-
fjuracja Chrystusa. Stwierdzamy tylko, że archetyp ini
cjuj i zawiera w sobie również element znaczeniowy
„jiierci" (równoważnej zstąpieniu do Piekieł) dla drugiej
osoby. (Przy okazji zwróćmy uwagę, że seans szamański,
pjczas którego dokonuje się „zstąpienie do piekieł , ^
^świadczenie mistyczne; szaman jest „nieobecny
ckm", jego dusza opuszcza ciało).
. t
Innym fundamentalnym doświadczeniem szamana j yiiebowstąpienie: za
pośrednictwem rosnącego w """j.^ Śiiata" Drzewa Kosmicznego szaman
dociera do ' gizie spotyka najwyższego boga. Wiadomo, iż w ^
nstycy posługują się symbolizmem wstępowania,
wyrazić uniesienie duszy ludzkiej i jej zjednoczenie z Bogiem.
Wstąpienia szamana do niebios nie można utożsamiać z wniebowstąpieniem
Buddy, Mahometa czy Chrystusa: treści poszczególnych doświadczeń
ekstatycznych różnią się pomiędzy sobą. Niemniej jednak pojęcie
transcendencji powszechnie wyrażane jest przez Obraz uniesienia, zaś
przeżycie mistyczne — niezależnie od tego, jaka religia jest jego
kolebką — zawsze wiąże się z wniebowstąpieniem. Więcej nawet: niektóre
szamańskie stany ekstazy wywołują wizje świetlne do złudzenia
przypominające pewne doświadczenia wielkich mistyk historycznych
(Indie, Daleki Wschód, kultury śródziemnomorskie, chrześcijaństwo).
Według Ojców Kościoła życie mistyczne polega na powrocie do Raju41.
Jednym z charakterystycznych rysów przywrócenia raju będzie zaś władza
nad zwierzętami, która stanowi wszak przywilej szamanów i Orfeusza.
Tymczasem w archaicznych religiach mistycznych i w religiach
pierwotnych, które określa się zazwyczaj wspólnym mianem szamanizmu,
również występuje motyw powrotu do raju. W innym miejscu pokazaliśmy,
że trans szamański pozwala na powrót do sytuacji praczłowieka: podczas
transu szaman powraca do rajskiej egzystencji Pierwszych Ludzi, którzy
nie byli oddzieleni od Boga. Istotnie, wiele tradycji mówi nam o
mitycznym czasie, kiedy to człowiek żył w bezpośredniej łączności z
bogami niebieskimi; wchodząc na jakąś górę czy drzewo, wspinając się po
lianie itd. "'erwsi Ludzie mogli rzeczywiście i bez wysiłku dotrzeć do
Nieba. Z drugiej strony, również Bogowie regularnie scnodzili na
ziemię, by wmieszać się między ludzi. W na-st?pstwie jakiegoś
mitycznego wydarzenia (najczęściej ~~~ rytualnej przewiny) kontakty
między Niebem a Ziemią
D. Stolz, Theologie de la mystiąue; Danielou, Sac-' futuri..., dz.
cyt. Chodzi raczej o rodzaj antycypacji, j. Powrót do Raju w pełnym
tego słowa znaczeniu dokona się Piero po śmierci.
196
Obrazy i svmhole
Symbolizm i historia
197
zostały przerwane (drzewo bądź liana zostały ścięte itd J zaś Bóg
schronił się w głębi niebios. (W licznych trady-f cjach to wycofanie
się boga niebieskiego zaowocowałńf jego późniejszą przemianą w deus
otiosus). Ale szamanowi, za pośrednictwem techniki, której sekret
posiadł, udaje się — prowizorycznie i tylko na własny użytek — wznowić
połączenie między Niebem a Ziemią i podjąć na nowo dialog z Bogiem.
Innymi słowy udaje mu się unicestwićl historię (czas, który upłynął od
„upadku", a potem odl przerwania bezpośredniej łączności pomiędzy
Niebeml a Ziemią); szaman cofa się, powraca do pierwotnego! stanu
życia rajskiego. Ten powrót do mitycznego Ulu tempus dokonuje się w
ekstazie: ekstaza szamańska może być uważana za warunek, bądź za
konsekwencję odzyskania rajskiej kondycji. W każdym razie jasne jest,
iż także w przypadku „ludów prymitywnych" doświadczenie mistyczne
związane jest z powrotem do „Raju", który to powrót dokonuje się za
pośrednictwem ekstazy42.
Nie chodzi o to, by za pomocą szamanizmu wyjaśniać mistykę
judeochrześcijańską, ani o to, by tropić w chrześcijaństwie „elementy
szamanistyczne". Ale jest jedno istotne zagadnienie, którego nie wolno
przeoczyć: doświadczenie mistyczne „ludów prymitywnych", podobnie jak
życie mistyczne chrześcijan, wiąże się z powrotem do pierwotnego stanu
życia rajskiego. Równoważność „życie mistyczne" — „powrót do raju nie
pojawia się zatem w obrębie judeo-
42 Oczywiście ekstatycznego doświadczenia szamanizmu ^ można
sprowadzić do tego „powrotu do Raju": występuj mnogość innych
elementów. Ponieważ temu niesłychanie z ^ netnu problemowi
poświęciliśmy wcześniej całą ksia.z (?i uważamy za konieczne
podejmowanie na nowo tej y. z_ Zauważmy wszakże, iż inicjacja
szamańska polega na e zeniu nym doświadczeniu śmierci i
zmartwychwstania, doswi c(, decydującym, które odnaleźć można
we wszystkich ml historycznych, w tym także i w mistyce
chrześcijańskiej.
chrześcijaństwa wyłącznie w następst-wie działania Boga w historii;
jest to uniwersalna ludzka „jakość" o niepodważalnym, starożytnym
rodowodzie.
Zauważmy raz jeszcze, że „działanie Boga w historii"
— to znaczy boskie objawienie dokonujące się w czasie
— podejmuje i wzmacnia „sytuację pozaczasowości". Owo objawienie, które
w judeochrześcijaństwie jest wydarzeniem jednorazowym, historycznym,
określającym jednokierunkowy bieg historii — człowiek pierwotny
przechował w swych mitach. Mimo to zarówno doświadczenie mistyczne
„ludów prymitywnych", jak i życie mistyczne chrześcijan tłumaczy się
poprzez ten sam archetyp: powrót do pierwotnego Raju. Dostrzegamy zatem
jasno, że historia — w tym przypadku Historia Święta — niczego nie
wymyśliła: tak u ludów prymitywnych, jak i u chrześcijan mistyczny
powrót do raju to zawsze paradoksalny powrót in illud tempus; to
unicestwiający czas i historię „skok wstecz".
Tym sposobem symbolizm biblijny i chrześcijański, choć przecież
obciążony w końcu „prowincjonalną", historyczną treścią — gdyż w
porównaniu z historią powszechną, postrzeganą jako całość, wszelka
historia lokalna jest prowincjonalna — mimo wszystko pozostaje
uniwersalny, jak każdy spójny symbolizm. Można się nawet zastanawiać,
czy chrześcijaństwo nie jest tak „przystępne" właśnie ze względu na
swój symbolizm; czy uniwersalne obrazy, które ono przejęło, nie
ułatwiły w znacznym stopniu głoszenia Dobrej Nowiny. Nie-chrześcijanina
przede wszystkim nurtuje bowiem jedno pytanie: jakżeż pewna historia
'°kalna — historia ludu żydowskiego i pierwszych wspól-n°t
judeochrześcijańskich — może pretendować do miana JJtodelu wszelkiej
boskiej obecności w czasie konkretnym, 'storycznym? Wydaje nam się, że
częściowo odpowie-2leliśmy na to pytanie: historia święta, choć przez
zewnęt-rznego obserwatora postrzegana jest jako historia lokalna, st
zarazem historią wzorcową, gdyż nawiązuje do pew-ponadczasowych obrazów
i udoskonala je.
199
Svmbolizm i historia
198
Obrazy i svmbole
Skąd zatem owo nieodparte wrażenie, które odnoszą przede wszystkim
nie-chrześcijanie, że chrześcijaństwo w porównaniu z wcześniejszą
religijnością, wprowadziło pewne istotne zmiany? Dla przychylnego
chrześcijaństwu Hindusa najbardziej uderzająca innowacja (pomijając
przesłanie czy boskość Chrystusa) polega na waloryzacji Czasu, zaś w
ostatecznym rozrachunku _ na odkupieniu Czasu i Historii43.
Chrześcijaństwo rezygnuje z odwracalności Czasu cyklicznego, narzuca
nieodwracalność Czasu. Tym razem hierofanie dokonujące się w Czasie nie
są już powtarzalne: Chrystus żył, został ukrzyżowany, zmartwychwstał
tylko raz. Stąd doniosłość chwili, ontologizacja Czasu: Czasowi udaje
się być, co oznacza, że już się nie staje, ale przemienia się w
wieczność. Zauważmy od razu, że to nie pierwszy lepszy punkt czasowy
zazębia się z wiecznością, lecz tylko „sprzyjający moment", chwila
przemieniona przez objawienie (niezależnie od tego, czy nazywamy ją
kairos czy też nie). Czas staje się wartością o tyle, o ile poprzez
niego Bóg się objawia, nadając mu tym samym ponadhistoryczne znaczenie
i soteriologiczną intencję. Czyż w każdej nowej interwencji Boga w
historii nie chodziło zawsze o zbawienie człowieka, czyli o coś, co nie
ma nic wspólnego z historią? Czas staje się pełnią przez sam fakt
wcielenia się boskiego Słowa, ale zarazem fakt ten przemienia historię.
Jakże mógłby być daremny i próżny ów czas, który był świadkiem
narodzin, cierpień, śmierci i zmartwychwstania Jezusa? Jakże mógłby być
on odwracalny i powtarzalny a infinituml
Z punktu widzenia historii religii judeochrześcijaństwo przedstawia
się nam jako najwyższa forma hierofann, J
43 Zob. Puech, Temps, Histoire et Mythe dans le ch des premiera
siecles, w: Proceedlngs ofthe Yllth Congtessj History of Religiom,
Amsterdam 1951, s. 33-52; P°r-Eliade, Le Mythe de 1'Eternel Retour,
dz. cyt, s. 152 i nas . K. Lówith, Meaning in History, Chicago 1949.
przemienienie zdarzenia historycznego w hierofanie. Chodzi o coś więcej
niż hierofaniza-cja czasu, gdyż czas święty znany jest wszystkim
religiom. Tym razem to właśnie wydarzenie historyczne jako takie
objawia najwięcej z tego, co ponadhistoryczne: Bóg nie tylko bierze
czynny udział w historii, jak to miało miejsce w przypadku judaizmu,
ale wciela się w historyczny byt, aby doświadczyć egzystencji
uwarunkowanej historycznie; na pierwszy rzut oka Jezus z Nazaretu
niczym nie różni się od swych ziomków z Palestyny. Na pozór to, co
boskie, całkowicie ukrywa się w historii: nic w fizjologii, psychologii
czy „kulturze" Jezusa nie pozwala się domyślać samego Boga Ojca; Jezus
je, trawi, odczuwa pragnienie i cierpi z powodu upałów jak każdy inny
Żyd z Palestyny. Ale w rzeczywistości „wydarzenie historyczne", jakim
jest życie Jezusa, to całkowita teofania; to jakby śmiała próba
odkupienia zdarzenia historycznego poprzez nie samo, poprzez przydanie
mu maksymalnej intensywności bytu.
Mimo że judeochrześcijaństwo przywiązuje tak dużą wagę do Czasu i do
Historii, nie prowadzi ono do historyz-mu, ale do teologii Historii.
Wydarzenie nie zasługuje w nim na uwagę samo w sobie, ale ze względu na
objawienie, jakie ze sobą niesie; objawienie, które poprze-"ka je i
przekracza. Historyzm jako taki jest efektem ^zkladu chrześcijaństwa;
dochodził on do głosu, w miarę Jak tracono wiarę w ponadhistoryczne
znaczenie wydarze-nia historycznego.
A jednak nie ulega wątpliwości, że chrześcijaństwo ara się odkup i ć
historię; najpierw dlatego, że uznaje | .j10 czas historyczny za
wartość, następnie zaś dlatego, że a chrześcijanina wydarzenie
historyczne — pozostając
słani odc;
> czym jest — uzyskuje zdolność przekazywania prze-
la ponadhistorycznego: cały problem w tym, by je
czytać. Po Wcieleniu Chrystusa chrześcijanin ma śledzić Ia'anie Boga
nie tylko w kosmosie (posługując się hiero-
Obrazv i svmhole
200
Symbolizm i historia
faniami kosmicznymi, obrazami i symbolami), ale również' w wydarzeniach
historycznych. Przedsięwzięcie to nie zawsze jest łatwe: bez większych
trudności odszyfrowujemy „znaki" obecności bożej we Wszechświecie, lecz
podobne „znaki" są ukryte także w Historii.
Istotnie, chrześcijanin przyjmuje, że po Wcieleniu trudniej
rozpoznać cud, ponieważ samo Wcielenie było największym „cudem".
Wszystko to, co miało oczywisty charakter cudu przed narodzeniem
Chrystusa, z jego przyjściem traci sens i staje się bezużyteczne.
Oczywiście, istnieje cała seria cudów zaakceptowanych przez Kościół,
ale wszystkie one uznane zostały za takowe ze względu na swój związek z
Chrystusem, a nie — na swą przyrodzoną „cudowność". (Jak wiadomo,
Kościół starannie odróżnia cuda dokonane za sprawą „magii" i „demona"
od cudów, które zawdzięczamy łasce.) Mimo że Kościół uznał wiele cudów
i docenił ich doniosłość, nadal pozostaje otwarty wielki problem
rozpoznawania cudów w świecie chrześcijańskim; można bowiem znajdować
się bardzo blisko Chrystusa, naśladować go, nie obnosząc się z tym:
można naśladować Chrystusa, żyjąc własnym życiem historycznym, życiem
pozornie podobnym do życia innych ludzi. Krótko mówiąc, chrześcijanin
podchodzi do każdego wydarzenia historycznego „z bojaźnią i drżeniem ,
gdyż w jego oczach najbardziej błahe wydarzenie historyczne, pozostając
realne (to znaczy: historyczni uwarunkowane), może ukrywać nową
interwencję Ł>°& w historię; a w każdym razie wydarzenie to rno ^ mieć
jakieś znaczenie pozahistoryczne, może nieść j kies przesłanie. W
konsekwencji, dla chrzescija życie historyczne samo w sobie może stać
się c"^a •_ ne, na wzór życia Chrystusa i świętych. Wraz z c cijaństwem
już nie tylko Kosmos i Obrazy mają zn j nie symboliczne bądź niosą
objawienie -— Poz jest jeszcze Historia, przede wszystkim „histon
codziennego", utkana ze zdarzeń pozornie pozbawionych znaczenia44.
Niewątpliwie tak właśnie jest, ale nie należy zapominać, że
chrześcijaństwo zaistniało w historii po to, aby samą historię
unicestwić; największą nadzieją chrześcijanina jest powtórne przyjście
Chrystusa, które położy kres wszelkiej Historii. Z pewnego punktu
widzenia, dla każdego chrześcijanina z osobna ten koniec i wieczność,
która po nim nastąpi, raj odzyskany, mogą mieć miejsce natychmiast. Ów
czas zapowiedziany przez Chrystusa jest już osiągalny i dla tego, kto
go dostąpił, historia przestaje istnieć. Przemiana Czasu w Wieczność
zaczęła się wraz z pierwszymi wierzącymi. Ta paradoksalna przemiana nie
jest jednak wyłączną domeną chrześcijaństwa. Taką samą koncepcję
spotkaliśmy w Indiach45. Kairos odpowiada kszana: oba mogą stać się
„sprzyjającym mo-
44 Terminy „historia" i „historyczny" prowadzić mogą do wielu
nieporozumień: z jednej strony odsyłają one do tego, co konkretne i
autentycznew ludzkim bytowaniu, w przeciwieństwie do egzystencji
nieautentycznej, opartej na rozmaitych unikach i automatyzmach. Z
drugiej strony, w wielu szkołach historystycznych i
egzystencjalistycznych, terminy „historia" 1 „historyczny" zdają się
sugerować, iż egzystencja ludzka jest autentyczna tylko w tej mierze, w
jakiej wiąże sięzuświado-wieniem sobie swego momentu historycznego. To
do tego właśnie „totalitarnego" rozumienia historii odnosimy S1?>
oponując przeciw „historycyzmom". W istocie rzeczy wydaje nam się, że
autentyczność danej egzystencji nie może ograniczać 81e do
uświadomienia sobie własnej historyczności: nie można Uważać za
„ucieczkę" i „nieautentyczność" fundamentalnych ^świadczeń miłości,
lęku, sacrum, wzruszenia estetycznego, Kontemplacji, radości,
melancholii itd., gdyż każde z nich po-
tuguje się właściwym sobie rytmem czasowym, a wszystkie ,azern
współtworzą to, co nazwać by można „człowiekiem cało-
Clowyrn", który nie odrzuca swego momentu historycznego, ale
•arazern nie pozwala się z nim utożsamić. Zob. s. 92 niniejszego tomu.
Obrazy i symbole
203
Symbolizm i historia
mentem", dzięki któremu „opuszcza się czas", by dotrze do wieczności...
W ostatecznym rozrachunku od chrześ cijanina wymaga się, by stał się
współczesny Chrystusowi] pociąga to za sobą zgodę na egzystencję
konkretną i histoj ryczną, a zarazem współczesną nauczaniu, agonii i
zmart] wychwstaniu Chrystusa.
•
Symbole i kultury
der
von LH '
Badanie historii symbolizmu jest pasjonujące, a takżel w pełni
uzasadnione jako najlepsze wprowadzenie w dzie-l dzinę, która nosi
miano filozofii kultury. Obrazy, archety-l py, symbole przeżywa się i
waloryzuje na różne sposoby:! tak zwane „style kulturowe" są w dużej
mierze owocem l tych rozlicznych aktualizacji. W Ceramie, na Molukachl
i w Eleusis istnieją mity opowiadające przygody archetypo-1 wej młodej
dziewczyny: Hainuwele i Kory Persefony46. Mity te pod względem
struktury są podobne, a przecież kultury, w obrębie których
funkcjonują, znacznie różnią się od siebie! Morfologia kultury czy
filozofia stylów zajmować się będzie przede wszystkim specyficznymi
formami, jakie przybiera obraz młodej dziewczyny w Grecji i na
Molukach. Ale o ile jako formacje historyczne kultury te nie są
równoważne, gdyż każda z nich wytworzyła już własny styl, o tyle są one
porównywalne na poziomie obrazów i symboli. Właśnie owa trwałość i
uniwersalność archetypów w ostatecznym rozrachunku „ocala" kultury,
umożliwiając jednocześnie taką filozofię kultury, która byłaby czymś
więcej niż morfologią czy historią stylów-Każda kultura jest rodzajem
„skoku w historię", a &e jest też ograniczona. Nie dajmy się zwieść
przez niezro
Zob. Ad.E. Jensen, Hainuwele. Yolkserzahlungen
Molukken-lnsel Ceram, Frankfurt am Main 1939; tegoż, Ul^.^ Strome,
Leipzig 1948, s. 277 i nast, Jung, Kerenyi, Pas 8 Mddchen, „Albae
Yigilae", z. 8-9, Amsterdam 1941-
naną piękność, szlachetność i doskonałość kultury greckiej; ona także
jako fenomen historyczny nie jest wartościowa w sposób uniwersalny.
Spróbujcie na przykład przybliżyć kulturę grecką Afrykaninowi czy
Indonezyjczykowi. Okaże się, że to nie godny podziwu „styl" grecki
przemówi do nich, ale obrazy, które Afrykanin czy Indonezyjczyk odkryje
na nowo w posągach lub dziełach literatury klasycznej. To, co
człowiekowi Zachodu wydaje się piękne i prawdziwe w historycznych
przejawach kultury antycznej, jest bezwartościowe dla mieszkańca
Oceanii, gdyż objawiając się w strukturach i stylach uwarunkowanych
przez historię, kultury narzuciły sobie ograniczenia. Natomiast Obrazy,
które je poprzedzają i inspirują, są wciąż żywe i powszechnie
zrozumiałe. Europejczykowi trudno będzie się zgodzić z tym, że duchowa,
ogólnoludzka wartość i głębokie przesłanie jakiegoś greckiego
arcydzieła, dajmy na to Wenus z Milo, dla trzech czwartych ludzkości
nie polega na formalnej doskonałości posągu, lecz na Obrazie Kobiety,
jaki on objawia. Mimo to, jeśli nie zdołamy zrozumieć tej prostej
prawdy faktów, nie możemy mieć żadnej nadziei na to, by nawiązać
skuteczny dialog z nie-Europejczykiem.
To właśnie obecność Obrazów i symboli sprawia, że kultury pozostają
otwarte: w każdej kulturze — czy to australijskiej, czy ateńskiej —
sytuacje graniczne, jakich człowiek doświadcza, w sposób najpełniejszy
ukazane zo-stają poprzez symbole stanowiące podwalinę tych kultur. J?
śli zlekceważy się tę duchową podstawę, wspólną roz-toaitym stylom
kulturowym, filozofia kultury skazana zostanie na to, by pozostać
badaniem morfologicznym i histo-tycznym, bezwartościowym dla kondycji
ludzkiej jako takiej. Gdyby Obrazy nie były zarazem „oknem" transcen-
encji, człowiek w końcu zacząłby się dusić w kulturze, pojętnie jakiej,
choćby największej i najwspanialszej. ^'ezależnie od tego, jakie
duchowe dzieło — uwarun-°Wane z punktu widzenia stylistyki i historii —
obierze '? za punkt wyjścia, dociera się do archetypu: zarówno
i liisto
Svtnholiz.
205
204
Ohrazv i symbole
Kora Persefia, jak i Hainuwele objawiają nam patetyczne lecz obdaraie
wieloma sensami przeznaczenie Młodej Dziewczyny
Obrazy s; zatem „oknem" świata pozahistorycznego, Niebłaha to
aleta: dzięki nim mogą porozumiewać się różne „historie". Dużo mówiło
się o jedności średniowiecznej Europy, będicej dziełem chrześcijaństwa.
Jest to słuszne przede wszystim w odniesieniu do podobieństw w obrębie
ludowych tradycji religijnych. Za pośrednictwem hagiografii
chrześcijańskiej kulty lokalne — od Tracji po Skandynawię i od Tagu
poDniepr — sprowadzone zostały do „wspólnego mianownika11, W wyniku
chrystianizacji bogom i związanym z nimi niejscom kultu w całej Europie
nadano nie tylko wspólne imina, ale w pewnym sensie umożliwiono
odnalezienie ich wlisnych archetypów i w efekcie — uniwersalnych
znaczą:galijska fontanna, od prehistorii uznawana za świętą, ale
iświęcona przez obecność boskiej postaci l o -kał n ej luitegionalnej,
po powierzeniu jej Maryi Pannie stawała się irięta dla całego
chrześcijaństwa. Wszyscy pojpmcy smoków utożsamieni zostali ze świętym
Jerzym lub i innym bohaterem chrześcijańskim, wszyscy bogowie bwij — ze
świętym Eliaszem. Mitologia popularna z regionalnej i prowincjonalnej
stała się ekumeniczna. Chrześcijańsko odegrało doniosłą cywilizacyjną
rolę w tworzeniu nowego języka mitologicznego, wspólnego ludom, któtt
przywiązane do swych ziem ryzykowały izolację w tndycjach
odziedziczonych po przodkach. Chrys-tianizując stjrodawne europejskie
dziedzictwo religyne> chrześcijańsko nie tylko oczyściło, ale także
przeniosło do nowej ery dichowych dziejów wszystko to, co godne było
„ocalenia" % starożytnych zwyczajów, wierzeń i nadziei człowieka
pcedchrześcijańskiego. W dzisiejszym ludowy chrześcijańskie przetrwały
ryty i wierzenia z okresu neo tu: na przyiad potrawa z gotowanego zboża
ku czc zmarłych (_c<iliva w Europie Wschodniej i na Morza Egejskiego).
Chrystianizacja całej Europy się przede Wszystkim dzięki Obrazom:
ponieważ były
wszechobecne, wystarczyło odświeżyć je, wchłonąć i nadać im nowe imiona.
Ale nie spodziewajmy się w najbliższym czasie, że podobne zjawisko
powtórzy się ponownie w skali całego globu. Wprost przeciwnie:
następstwem wkroczenia ludów egzotycznych na arenę historii będzie
powszechny wzrost prestiżu religii rodzimych. Jak powiedzieliśmy,
Zachód jest obecnie zmuszony do dialogu z innymi kulturami —
„egzotycznymi" i „prymitywnymi". Szkoda by było, gdyby przystąpił do
niego, nie wyciągnąwszy wcześniej żadnej nauki z licznych wniosków
płynących z badania symbolizmów.
j, ,. , Uwagi o metodzie
-.-••-•.••
Widzimy teraz, w jakim sensie przekroczone zostało
„konfuzjonistyczne" stanowisko takiego Tylora czy Fraze-ra, którzy w
swoich antropologicznych i etnograficznych badaniach posługiwali się
przykładami pozbawionymi jakiegokolwiek wspólnego mianownika — czy to
geograficznego, czy historycznego — cytując mit australijski obok mitu
syberyjskiego, afrykańskiego, północnoamerykańskiego, przekonani, że
zawsze i wszędzie chodzi o jedną i tę samą „reakcję ludzkiego umysłu na
zjawiska Natury". W porównaniu z tym stanowiskiem, tak bliskim postawie
badawczej naturalisty z epoki darwinizmu, kulturowo-his-toryczna szkoła
Graebnera i Schmidta, jak też i inne szkoły historystyczne, uczyniły
znaczący krok naprzód. Chodziło jednakże o to, by nie zamykać się w tej
kulturowo-histo-tycznej perspektywie i postawić pytanie, czy symbol,
mit, rytuał poza swą własną historią mogą objawić nam kondy-^e ludzką
jako odrębny sposób bytowania we Wszechświecie. To właśnie próbowaliśmy
uczynić zarówno tu, jak 1 w wielu innych naszych ostatnich
publikacjach47.
Problem ten zostanie obszerniej omówiony w drugim tomie
"aszego Traktatu..., dz. cyt. , .
Ohrazv i svmhole
Svmbolizm i historia
206
207
Tylor czy Frazer, zagorzali pozytywiści, uważali życie magiczno-
religijne człowieka archaicznego za zlepek dziecinnych „przesądów":
owoc lęków odziedziczonych po przodkach czy głupoty właściwej „ludom
prymitywnym". Ale ocena taka jest sprzeczna z faktami. Magiczno-
religijne zachowania człowieka archaicznego kryją w sobie
egzystencjalną świadomość tego, czym jest człowiek wobec Kosmosu i
wobec samego siebie. Tam, gdzie na przykład Frazer widział zaledwie
„przesąd", już kryła się pewna metafizyka, nawet jeśli wyrażała się ona
raczej poprzez symbole niż gmatwaninę idei. Była to w istocie rzeczy
metafizyka, to znaczy całościowa i spójna koncepcja Rzeczywistości — a
nie seria instynktownych gestów wynikających z jedynej, podstawowej
„reakcji zwierzęcia ludzkiego wobec Natury". W związku z tym, kiedy my
porównujemy dany symbol rozpowszechniony w Oceanii z innym,
występującym w Azji Północnej — abstrahując od dzielącej je „historii"
— uważamy, że mamy do tego prawo nie dlatego, żeby oba one miały być
owocem tej samej „dziecięcej umysłowości", lecz dlatego, iż symbol sam
w sobie wyraża zrozumienie pewnej sytuacji granicznej.
„Pochodzenie" symboli próbowano już wyjaśniać poprzez namacalne,
bezpośrednie oddziaływanie wielkich rytmów kosmicznych (na przykład
obiegu słońca) na korę mózgową. Nie zamierzamy tu rozważać tej
hipotezy. Problem „pochodzenia" sam w sobie wydaje nam się ze
postawiony48. Symbol nie może być odbiciem rytmów kosmicznych jako
zjawisk naturalnych, gdyz objawia on zawsze coś więcej niż tylko ów
aspekt zyc kosmicznego, który ma przedstawiać. Na przykład sy ^ bolizmy
i mity solarne ukazują także „nocną", „zł°f ^ i „żałobną" stronę
Słońca, która na pierwszy rzut oka jest bynajmniej oczywista w samym
zjawisku słonecz y^ jako takim. Ten do pewnego stopnia negatywny asp
Zob. s. 11 niniejszego tomu.
niedostrzegalny w Słońcu jako zjawisku kosmicznym, stanowi element
konstytutywny symbolizmu solarnego, co jest dowodem na to, iż od
zarania symbol jawi się jako kreacja psyche. Staje się to jeszcze
bardziej oczywiste, kiedy uprzytomnimy sobie, że symbol służy właśnie
temu, by objawiać rzeczywistość całościową, niedostępną dla innych
narzędzi poznania: na przykład jedność przeciwieństw, którą tak obficie
i tak p r o s t o wyrażają symbole, nie jest nigdzie w Kosmosie dana;
nie jest też dostępna ani w bezpośrednim doświadczeniu, ani w wysiłku
dyskur-sywnego myślenia.
Nie należy jednak sądzić, że symbolizm odwołuje się wyłącznie do
faktów „duchowych". Dla myśli archaicznej takie rozdzielenie
„duchowości" i „materialności" nie ma sensu: oba te plany uzupełniają
się wzajemnie. Chociaż domostwo musi znaleźć się w „Środku Świata",
niemniej jednak jest zarazem konstrukcją, która odpowiada określonym
potrzebom, uwarunkowaną przez klimat, ekonomiczną strukturę
społeczeństwa i jego tradycję architektoniczną. Odwieczny spór między
„symbolistami" a „realistami" odżył jeszcze całkiem niedawno w
odniesieniu do architektury sakralnej starożytnego Egiptu. Te dwa
punkty widzenia tylko pozornie są sprzeczne: dla umysłowości
archaicznej to, że uwzględnia się „konkretne fakty", nie oznacza
bynajmniej pomijania ich implikacji symbolicznych bądź też pogardy dla
nich, i vice versa. Nie należy myśleć, iż związek z symbolizmem
unieważnia konkretną i specyficzną wartość danego przedmiotu lub
czynności: z faktu, że rydel nosi miano fallusa (jak w niektórych
językach austro-azjatyckich), zaś siew utożsamiany jest z aktem
seksual-nym (jak to się dzieje niemal we wszystkich zakątkach s\viata),
nie wynika jeszcze, że „prymitywny" rolnik nie "tył świadom
specyficznej roli swej pracy i konkretnej, Uzytkowej wartości swego
narzędzia. Symbolizm przy-'łaj e czynności lub przedmiotowi nowej
wartości, nie naruszając jednakże właściwych im wartości bezpośred-
nich. Symbolizm czyni je „otwartymi". Myśl symboliczna
208
„wdziera się" w bezpośrednia rzer, -
szając jej jednak ani nie denre,,^ ZyWlstość,
wszechświat nie jest ;
— izolowany w swym
jedną całość dziel
wiązań i podobieństw45 ^
nych posiadał świadomość
49 Żeby dobrze zrozumieć przemianę świata, jaką P°w°... symbol,
wystarczy uprzytomnić sobie dialektykę tu#° b przedmiot staje
się ś w i ę t y, jednocześnie pozostając soD4 wyżej [s. 207 niniejszego
tomu — przyp. wyd. poi.])-
AERT
chr' • lmens'on mvthique dans le sacramentalisme rlaf^'
"Eranos-Jahrbuch", t. XVII/1949, Rhein-Ve-"§' Zurich 1950.
211
2/n
Bibliografia
Obrazy i svm(,o/e
2. Le Symbolisme ascensionnel dam In ,•
^XcS°SrEranos-*b«^j,^
BELLUCCI G. Paralleles 1915.
E., RENOU L.
BERGAIGNE A. La religion vedique d'apres les //vm„
du Rig-Veda, Paris 1883.
' m"
BHAGAWADGITA, CZYLI PIEŚŃ PANA, przekład z sań skrytu i przypisy Joanna
Sachse, wstęp Hanna Wał-kówska, Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków
-Gdańsk-Łódź 1988.
BURROWS E. Some cosmological patterns in babylonian
religion, w: Labirynth, edited by S.H. Hook, London
1935.
CALAND Altindische Zauberritual, Amsterdam 1900. CARELLI MARIO E.
(wyd.) Sekoddesatika ofNadapada
(Naropd), being a commentary ofthe Sekoddesa Seclion
of the Kalacakra Tantra, Gaekwad Oriental Series,
t. XC, Baroda 1941. CHARPENTIER JARL Kleine Beitrage żur
indoiranischen
Mythologie, Uppsala 1911. CLOSS A. Die Religion des Semnonenstammes,
^KIM
Beitrage żur Kulturgeschichte und Linguistik", t.
Salzburg-Leipzig 1936.
COLANI MADELEINE , ,. ,
1. Haches et bijoux. Republiąue de 1'Eąuateur, Insulin .
Eurasie, „B.E.F.E.O.", XXXV, 1935, z. 2. 0-
2. Essai d'ethnographie comparee, ,&.*••
t. XXXVI/1936.
COOK A.B. Zeus, Cambridge 1940. COOMARASWAMY ANANDA KENTlbl?Q33
1.Anew approach to the Yedas, London l • ^
2. Elements of buddhist Iconography, Camo> b MJscel.
3. The darker side of the Dawn, "Sra'^Schington 1935-laneous
Collections", t. XCIV, nr l, Washing
• / Authority and Temporal Power in the Indian i $P'n l; f
(}overnment, American Oriental Society, New
Haven 1942.
The iconography of Dur er's „Knots" and Leonardo's 5' concatenation",
„The Art Quarterly", wiosna 1944. "Spiritual Paternity" and the
„Puppet-Complex", „Psy-itry", VIII, nr 3, sierpień 1945.
7 Svmplegades, w: Studies and Essays in the History oj ' Science and
Learning offered in Homage to George Sarton, New York 1947.
8 Time and Eternity, Ascona 1947. COUYREURS. \.LiKL
1. Tso tchouan.
„
CROOKE W. The popular religion and folklore of Nor
thern India, Westminster 1896. •..':•
CUMONTFRANZ
1. Textes et Monuments relatifs aux mysteres de Mithra,
Bruxelles 1894-1900.
2. Les Religions orientales dans le paganisme romain,
wydanie IV: Paris 1929.
CYRYL JEROZOLIMSKI ŚW. Katecheza trzecia: O chrzcie, w:
tegoż, Katechezy, przełożył ks. Wojciech Kania, wstępem opatrzył o.
Jacek St. Bojarski, opracowało. Mateusz Andrzej Bogucki, ATK, Warszawa
1973. DANIELOU JEAN • wcramentum futuri. Etudes sur les origines
de la
typologie bibliąue, Paris 1950. <• KMa "' Liturgie, Paris 1951.
^EDTER ERNST Der babylonisch-assyrische uiein, w: Studienfiir
Geschichte der Chemie, Fest-•Ed. von Lippmann, Berlin 1927. "A
SHASHIBHUSAN Obscure religious cults,
1946.
rna -UN A BERNARD Geometrical Drawnings from
rn°, /a and other Islands ofthe New Hebrides, „Jou-of the
Anthropological Institute", t. LXVI/1934.
212
213
Bibliografia
Obrazy i symho/e
DECHELETTE Manuel d archeologie prżhi.t
cel.
tiąue et gallo-romaine, wydanie II- PJ'
DECUGIS H. Les Etapes du droit, wyd .a
DE GROOT J.-J. y "' Pans I916.
1. Les Fetes annuellement celebrees d Emoui Etude , cernant la religion
populaire des Chinois Paris i»»T
2. The religtous system of China, Leiden 1898 DE LA YALLEE-POUSSIN LOUIS
1. Notes sur le „moment" ou ksana des bouddhistea „Rocznik
Orientalistyczny", t. VIII/1931.
2. L'Abhidharmakośa de Yasubandhu, 5 t Paris 1923-1931.
3. Documents d'Abhidharma: la Controverse du Temps, „Melanges
chinois et bouddhiques", Bruxelles 1937.
DE LUBAC HENRI Aspekty buddyzmu, przekład Ireneusz Kania, wstęp Hans
Waldenfels SJ, Wydawnictwo Znak, Kraków 1994.
DEONNA W. Aphrodite d la coąuille, „Revue Archeo-logiąue", listopad-
grudzień 1917.
DE SAHAGUN BERNARDINO Historia general de las cosas de Nueva Espańa,
Mexico 1896.
DE YRIES JEAN Altgermanische Religionsgeschichte, Be
rlin 1937. . .
DHORME E. Les religions de Babylonie et d'Assyrie, sen „Mana", II,
Paris 1945.
DICTIONNAIRE DES ANTIQUITES. .
DIETERICH ALBRECHT Mutter Erde, wydanie lll. zig-Berlin 1925.
DUMEZIL GEORGES
1. Oumnos-Varuna, Paris 1934.
2. Tnvóg, „Revue de l' Histoire des Religions , t.
3. Flamen-Brahman, Paris 1935.
4. Mythes et Dieux des Germains, Paris
5. Mitra-Yamna, Paris 1940.
6. Jupiter, Mars, Quirinus, Paris 1941.
7. Tarpeia, Paris 1947.
K11V EMILE Elementarne formy życia religijnego, żyła Bella Szwarcman-
Czarnota, opracowała Elż-a Tarkowska, PWN, Warszawa 1992. JsMAN CARL-
MART1N Le Bapteme de feu, Leip-
zig-Uppsala 1940. FLIADE MIRCEA
Cosmical Homology and Yoga, „Journal of the Indian Society of Oriental
Art", Calcutta 1937. l Ourohana and the „waking dream", Art and
Thought. K volume in honour of the late Dr Ananda K. Cooma-raswamy,
London 1947. 3 Historia wierzeń i idei religijnych, przełożył Stanisław
Tokarski, IW PAX, Warszawa' 1994, t. II. H.Insula lui Euthanasius,
Bucuresti 1943.
5. Joga. Nieśmiertelność i wolność, przełożył Bolesław Baranowski,
opracował Tomasz Ruciński, PWN, Warszawa 1984.
6. Le Mythe de 1'Eternel Retour: Archetypes et Repeti-tion, Gallimard,
Paris 1949. Fragmenty w: Eliade, Sacrum, mit, historia. Wybór esejów,
wyboru dokonał i wstępem opatrzył Marcin Czerwiński, przełożyła Anna
Tatarkiewicz, wydanie III: PIW, Warszawa 1993.
• Les Sept Pas du Bouddha, w: Pro Regno pro Sanctuario. Hommage Van der
Leeuw, Nijkerk 1950. jj- Metallurgy, Magie and Alchemy, „Załmoxis", t.
I.
• 'Zamanizm i archaiczne techniki ekstazy, przełożył rzysztof
Kocjan, opracował naukowo Jerzy Tulisow, Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa 1994. \\tehniques du Yoga, Gallimard, Paris 1948.
sk'a\ ' ° nisto™ religii, przełożył Jan Wierusz-Kowal-12 Y
Wydawnictwo Opus, Łódź 1993.
°a-
;
peoples, London 1894.
^^ E. Schamanentrommel und Trommelbaum,
, t. iy/1946.
i sur les origines de la mystiąue indienne,
214
Bibliografia
215
Obniży i svmbole
ENUMA ELISZ, czyli opowieść babilońska o powstaniu
świata, opracował ks. dr Józef Bromski, Warszawa
1925.
EYANS ARTHUR The Palące ofMinos, London 1921. FADDEGON M.J.M. Notice
sur les cauris, „Tijdschrift
van het Koń. Ned. Genootschap voor Munt-en Penning-
kunde", 1905; zob. „Isis", t. XIX/1933. FINOT LOUIS Les Lapidaires
indiens. FOSSEY C. La Magie assyrienne, Paris 1902. FOX C.E. The
Threshold of the Pacific, London 1924. FRAZER JAMES GEORGE
1. The Belief in Immortality, London 1913.
2. Folklore in the Old Testament. Studies in Comparative Religion,
Legend and Law, London 1919.
3. The Golden Bough. A Study in Magie and Religion; we fragmentach w:
Frazer Złota Gałąź, przełożył Henryk Krzeczkowski, przedmowa Jan
Lutyński, PIW, Warszawa 1996.
4. La Crainte des morts, przekład na francuski: 2 seria,
Paris 1935. FREUD SIGMUND Totem i tabu. Kilka zgodności
w życiu psychicznym dzikich i neurotyków, przełożyli
Robert Reszke i Marcin Poręba, Wydawnictwo KR,
Warszawa 1997. FURLANI G. La religione babilonese-assira,
Bologna
1928. GAERTE W. Kosmische Vorstellungen im Bilde prahis-
torisher Zeit: Erdberg, Himmelsberg, Erdnabel und
Weltenstróme, „Anthropos", t. IX/1914. GARBE R. Die Indische
Mineralien, Leipzig 1882. GASTER M. The hebrew version of the Secretum
Secreto^
rum, przedruk w: Studies and Texts, London 1925-192
GIESELER
. „
1. Le Mythe du dragon en Chine, „Revue Archeolog^6 >
seria 5, t. YI/1917.
. .
2. Les Symboles de jadę dam le taoisme, „Revue d'Histo des Religions",
t. CVI1932.
GRANET MARCEL Danses et Legendes de la Chine
ancienne, Paris 1926. GREEN JULIEN Dziennik, wybrał i przełożył
Julian Rogo-
ziński, łnstytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1972. GRIMM JAKOB Deutsche
Mythologie. GUNTERT H. Der arische Weltkónig und Heiland,
Halle 1923. HALLIDAY W.R. Of snakestones, przedruk w: Folklore
Studies, London 1924. HANDY E.S. CRAIGHILL Polynesian Religion,
Honolulu
1927. HECKENBACH J. De nuditate sacra sacrisąue vinculis,
„R. V. V.", IX, 3, Giessen 1911. HENRY V. La Magie dans l'lnde
antiąue, Paris 1903. HENTZE CARL
1. Les Figurines de la ceramiąue funeraire, Dresden 1928. 1. Les
Jades archaiąues en Chine, „Artibus Asiae",
t. III/l928-1929.
3. Les Jades Pi et les symboles solaires, „Artibus Asiae", t. III/l928-
1929.
4. Mythes et symboles lunaires, Anvers 1932.
5. Die Sakralbronzen und ihre Bedeutung in den fruh-chinesischen
Kulturen, Antwerpen 1941.
6. Bronzegerdt, Kultbauten, Religion im dltesten China der Shang-Zeit,
Antwerpen 1951.
7. Comment ii f aut lirę l'iconographie d'un vase en bronze
chinois de laperiode Chang, Conferenze I.S.M.E.O., 1.1,
Ronią 1951 HERTZ R. Melanges de sociologie religieuse et de folk-
lore, Paris 1928. HILDBLJRGH W.L. Cowrie-shells as amulets in Europę,
„Folk-Lore", t. LIII-LIV/1942-1943. HILGENFELD A. Der Kónigssohn und
die Perle, „Zeits-
chrift fur wissenschaftliche Theologie", t. XLVII/1904. HlLLEBRAND
Yedische Mythologie, Breslau 1902. HOERNES-MENGHIN Urgeschichte der
bildenden Kunst
in Europa, Wien 1925.
216
Obrtuy i symbole
Bibliografia
217
HOMER
1. Iliada, przełożył Franciszek Ksawery Dmochowski opracował Zygmunt
Kubiak, PIW, Warszawa 1990.
2. Odyseja, przełożył Lucjan Siemieński, opracował Zygmunt Kubiak, PIW,
Warszawa 1990.
HOPKINS E. W. Epic Mythology, Strasbourg 1920.
HORNELL The sacred Chank of India, Madras Fisheries Publications 1914.
HYMNY RIGWEDY, przełożył z sanskrytu, wstępem i komentarzem opatrzył
Franciszek Michalski-Iweński, Ossolineum, Wrocław- Warszawa-Kraków 1971.
IVENS W.G. The Melanesians of the S. E. Salomon hlands, London 1927.
JACKSON J.W.
1. The Money-Cowry (Cypraea moneta, L.) as a sacred object among
American Indians, „Manchester Memo-irs", t. LX/1916.
2. The nse of Cowry-shells for the purposes of currency, Amulets and
Charms, „Manchester Memoirs", 1916, nr 13.
3. The geographical distribution of the use of Pearls and Pearl-
shells, Manchester 1916, wydanie II w: Shells as Evidence of the
migration of Early Culture, Manchester 1917.
4. The Aztec Moon-cult and its relation to the Chank-cult of
India, „Manchester Memoirs", Manchester 1916, t. LX. 5. Shell-
Trumpets and their distribution in the OldandNew
World, „Manchester Memoirs", 1916, nr 8. JACKSON KNIGHT W.F. Cumaean
Gates, Oxford 1936. JAN CHRYZOSTOM ŚW. Katechezy chrzcielne, przełożył
ks. Wojciech Kania, wstęp i opracowanie ks. Marek
Starowieyski, Lublin 1993. JASTROW M.
1. The religion of Babylonia and Assyria, Boston n
2. Die Religion Babyloniens und Assyriens, Giessen JEFFREYS M.D.W.
l. Snake Stones, „Journal of the Royal African Socie y , t. LXI/'1942,
nr 165.
2. Cowrie shells in British Cameroun, „Mań" nr 79. JENSEN AD.E.
Hainuwele. Yolkserzahlungen von der
Molukken-Insel Ceram, Frankfurt am Main 1939. JUNG CARL GUSTAY
1. Psychologie und Alchemie, Rascher-Yerlag, Ziirich 1944.
2. Gestaltungen des Unbewufiten, Rascher-Yerlag, Ziirich
1950. JUNG CARL GUSTAY, KERENYI KARL Das gótliche
Mddchen, „Albae Yigilae", z. 8-9, Amsterdam 1941. KARLGREN Some
fecundity symbols in ancient China. KATHA Zob. Upaniszady. KENA Zob.
Upaniszady. KERENYI KARL Labyrinth-Studien, „Albae Yigilae",
z. XV Amsterdam-Leipzig 1941.
KING L. W. History of Sumer and Akkad, London 1910. KINGSBOROUGH
Antiąuities of Mexico, London
1831-1848. KITTREDGE G.L. Witchcraft in Old and New England,
Cambridge, Mass. 1929. KOPPERS WILHELM Zentralindische
Fruchtbarkeitsriten
und ihre Beziehungen żur Induskultur, „Geographica
Helvetica", t. 1/1946, z. 2. KUNZ GEORGE F. The Magie of Jewels and
Charms,
Philadelphia-London 1915. KUNZ GEORGE.F., STEYENSON CHARLES HUGH
The Book of the Pearl, London 1908. LAMOTTE ETIENNE Le Traite de la
Grandę Yertu de
Sagesse de Nagdrjuna, Louvain 1944. LANGDON S. Semitic Mythology,
Boston 1931. LAUFER BRUNO Jadę, a study in Chinese Archaeology
and Religion, Field Museum, Chicago 1912. LA YARD JOHN L Totenfarht
auf Malekula, „Eranos-Jahrbuch" 1937, Rhe-
in-Verlag, Zurich 1938. 2- Stone Men of Malekula, London 1942.
LECLERC Traite des simples.