CW Leadbeater Człowiek we Wszechświecie

background image
background image

www.teozofia.org










Człowiek we Wszechświecie

C.W. Leadbeater




Przekład z angielskiego Z.W.

































background image

www.teozofia.org




ROZDZIAŁ I

CO TO JEST TEOZOFIA ?


"Istnieje dotąd szkoła filozoficzna, o której zapomniała kultura współczesna", - tymi

słowy A.P.Sinnett rozpoczyna książkę swą p.t. "The Occult World" , będącą pierwszym popu-
larnym wkładem teorii, a wydaną trzydzieści lat temu. Od tego czasu mądrość z tej szkoły
czerpały tysiące ludzi, jednakże nauka owa pozostała dla większości nieznaną i na zapytanie,
co to jest teozofia? otrzymalibyśmy odpowiedzi bardzo mgliste.

Dwie istnieją książki, dające na to zapytanie odpowiedź: "Buddyzm ezoteryczny"

Sinnetta i "Mądrość Odwieczna" Annie Besant. Nie pragnę bynajmniej współzawodniczyć z
tymi doskonałymi dziełami, pragnę tylko jedynie dać możliwie krótki i jasny wykład teozofii,
mogący posłużyć jako wstęp do dzieł tamtych.

Często mówimy o teozofii nie jak o religii samej w sobie, lecz o prawdzie, jednako we

wszystkich religiach zawartej. Tak jest istotnie, lecz jeszcze i z innego punktu widzenia
twierdzić można, że teozofia jest jednocześnie filozofią, religią i nauką. Jest filozofią, gdyż
daje nam jasne wytłumaczenie planu ewolucji dusz i ciał naszego systemu słonecznego. Jest
religią o tyle, że, wykazawszy zwykły bieg ewolucji, podaje nam i zaleca krótszą drogę
rozwoju, po której, dzięki świadomym usiłowaniom, możemy iść ku celowi prędzej. Jest
nauką, ponieważ zagadnień ewolucji i przyśpieszonej ku niej drogi nie traktuje jako
przedmiotu wiary teologicznej, lecz jako wiedzę pozytywną. Teozofia utrzymuje, iż człowiek,
nie powinien polegać tylko na ślepej wierze, gdyż posiada w sobie moce ukryte, po
rozbudzeniu których sam może widzieć i badać; teozofia dowodzi swojej tezy, wskazując, i
jaki sposób mogą być owe moce rozbudzone. Sama teozofia, jako taka, jest wynikiem wiedzy,
zdobytej przez ludzi w przeszłości, dzięki rozbudzeniu i rozwinięciu tych władz, a nauki,
które podaje, są oparte na bezpośredniej obserwacji, możliwej również dzięki tym
rozwiniętym władzom.

Filozofia teozofii wyjaśnia, że system słoneczny jest doskonałym "mechanizmem, jest

manifestacją potężnego życia, którego zaledwie cząstkę maleńką stanowi człowiek; jednak
zajmuje się i tą maleńką cząstką, bezpośrednio nas obchodzącą i traktuje o niej wyczerpująco
pod trzema postaciami: teraźniejszą, przeszłą i przyszłą.

traktuje o teraźniejszości, opisując, Czym naprawdę jest człowiek, badany przy

pomocy rozwiniętych władz. Mówi się zazwyczaj: człowiek ma duszę; teozofia w rezultacie
swych badań bezpośrednich utrzymuje, że człowiek jest duszą, która ma ciało, a raczej ciała,
będące w różnych sferach naczyniami i narzędziami tej duszy, sfery te nie istnieją w
przestrzeni oddzielnie, lecz trwają tu razem jednocześnie i mogą być badane; stanowią one
podziały materialnej strony natury i w skupieniu materii mają rozmaite stopnie gęstości.
Człowiek istnieje w różnych sferach, lecz normalnie świadomym jest egzystencji swej tylko
w najniższej z nich, aczkolwiek we śnie lub transie miewa przebłyski poczucia tamtych. To,
co nazywamy śmiercią, jest tylko rozstaniem się z formą w sferze najniższej, a dusza, czyli
człowiek rzeczywisty, w świecie wyższym nie zmienia się, podobnie jak nie zmienia się
człowiek fizyczny, choć zdejmie ubranie. Wszystko to jest przedmiotem nie tylko teorii, lecz
obserwacji i doświadczeń.

Teozofia ma wiele do powiedzenia o przeszłej historii człowieka w znaczeniu biegu

jego ewolucji, aż do chwili dojścia do tego, czym jest. Jest to również przedmiotem badań.
Istnieje bowiem niezatarte upamiętnienie wszystkiego, cokolwiek się stało, rodzaj
pamiętników przyrody, które mogą być odczytane przez badacza, jak gdyby wszystko działo

background image

www.teozofia.org


się teraz, w jego oczach. Badając w ten sposób przeszłość, dowiadujemy się, że człowiek jest
pochodzenia boskiego, że ma już poza sobą długą ewolucję, a właściwie ewolucję podwójną:
ewolucję wewnętrzną - życia czyli duszy i ewolucję zewnętrzną -formy. Dowiadujemy się, że
trwanie człowieka, jako ducha, jest długości wydającej się nam niepomierną, a to, co przy-
wykliśmy nazywać jego życiem, jest zaledwie jednym dniem egzystencji, wiele z takich dni
przeżył już człowiek i wiele ma ich jeszcze przed sobą. A jeśli chcemy zrozumieć jego życie
rzeczywiste i cel tegoż, musimy je rozpatrywać nie jako jeden dzień tylko, zaczynający się
urodzeniem, a kończący śmiercią, lecz w związku z dniami, które ten obecny poprzedzały i
które po nim przyjdą.

O tych, które przyjdą, jest wiele do powiedzenia i mamy co do nich wskazówki

dokładne. Wskazówki takie można mieć po pierwsze od ludzi, posuniętych dalej od nas na
drodze ewolucji i mających dzięki temu bezpośrednie doświadczenie, po drugie, można je
wyciągnąć z kierunku dróg, przebytych w przeszłości. Cel cyklu tej ewolucji jest widoczny,
choć bardzo jeszcze daleki, lecz zdaje się, że nawet wtedy, gdy zostanie już osiągnięty,
nieskończoność postępu rozciągnie się znów przed tymi, którzy zapragną iść dalej.

Jedną z najcenniejszych właściwości teorii jest ta, że światło, które nam przynosi,

rozwiązuje wiele zagadnień, usuwa wiele trudności, wyjaśnia wiele pozornych niesprawie-
dliwości życiowych i wykazuje istnienie powszechnego ładu w mniemanym chaosie. A
chociaż część nauczań teozoficznych oparta jest na badaniu sił, których działanie znajduje się
poza obrębem świadomości człowieka zwykłego, jednak jeśli tenże zechce przyjąć je jako
hipotezę, szybko dojdzie do pojęcia prawdy, gdyż ta jedynie stanowi konsekwentne i rozumne
wytłumaczenie dramatu życia.

Istnienie Ludzi Doskonałych, możliwość komunikowania się z nimi i otrzymywania

od nich nauk jest jedną z wielkich nowych prawd, jakie teozofia niesie zachodniemu światu.
Inną znów wielką prawdą jest cudowna pewność, że świat nie biegnie na ślepo ku anarchii,
lecz że jego postęp zostaje pod kierunkiem zorganizowanej Hierarchii, jest tedy rzeczą zu-
pełnie niemożliwą, aby w ostatecznym obrachunku poniosła klęskę całkowitą nawet
najdrobniejsza jednostka. W każdym, kto ujrzał choćby najsłabszy tylko odblask pracy tej
Hierarchii, budzi się nieuniknione pragnienie współpracy z nią, służenia pod jej rozkazami
najskromniejszymi nawet zdolnościami i stania się godnym, aby w dalekiej przyszłości stanąć
choćby w najdalszych jej szeregach.

Prowadzi to ku tej postaci teozofii, którą nazwaliśmy religijną. Ci, którzy dochodzą do

poznania i zrozumienia tych rzeczy, nie zadawalają się już powolną drogą ewolucji i pragną
stać się użytecznymi prędzej. Wtedy proszą i otrzymują możność wejścia na ścieżkę krótszą,
lecz bardziej stromą. Nie można wtedy uniknąć nagromadzenia pracy, która powinna być
wykonaną. Jest to jakby dźwiganie ciężaru w górach: można go nieść wprost ku szczytowi
przez stromą ścieżynę, albo iść z nim powoli drogą, z lekka pochyłą. I jedno i drugie
potrzebuje siły, lecz wypełnienie jednej i tej samej pracy w daleko krótszym czasie, wymaga
już zdecydowanego wysiłku. Wysiłek ten może być uczynionym, gdyż go czynili inni, a ci,
którzy dokonali już takiego przedsięwzięcia, twierdzą, że w pełni wynagradza ono poniesione
trudy. Ograniczoność rozwoju naszych ciał przemija wtedy powoli, i wyswobodzony czło-
wiek staje się twórczym współpracownikiem w olbrzymim dziele ewolucji wszystkich
stworzeń.

Pojęta jako religia, również daje teozofia swoim zwolennikom zasady życia, oparte nie

tylko na bezwzględnych nakazach, danych w odległej przeszłości, lecz na zdrowym, prostym
zrozumieniu faktów, wynikających z obserwacji. Stosunek studiującego teozofię ku jej
wskazaniom nie jest ślepym posłuszeństwem, jakie się ma dla przykazań religii, lecz raczej
podobnym jest do zachowywania wskazań higieny. Moglibyśmy powiedzieć, że ta lub owa
rzecz zgodna jest z Wolą Boga, gdyż Wola Boga wyraża się w tym, co nazywamy prawami
natury. Ponieważ Wola owa rozrządza mądrze wszystkim, przekroczenie jej praw narusza

background image

www.teozofia.org


sprawność zakreślonego działania, opóźnia na chwilę jakiś fragment lub drobną część
ewolucji i, dzięki temu, przynosi szkodę nam lub innym. Dlatego to człowiek mądry nie
przekracza prawa z tych względów, a nie dla uniknięcia wyimaginowanego gniewu jakiegoś
obrażonego bóstwa.

Z

pewnego punktu widzenia możemy nazwać teozofię religią, zaznaczając pod

dwoma względami wielką różnicę między nią i tym, co zwykle na zachodzie nazywa się
religią. Po pierwsze teozofia nie wymaga od swoich wyznawców wiary i nie mówi o wierze w
sensie zwykle używanym. Studiujący wiedzę tajemną, albo wie, albo powstrzymuje się od
sądu, nie dając miejsca ślepemu zaufaniu. Oczywista, początkujący nie mogą jeszcze
wiedzieć sami, powołani są tedy do zapoznania się z wynikami różnych badań, do uważania
ich za hipotezy możliwe do przyjęcia tymczasowo, do postępowania według nich aż do chwili,
gdy sami przekonają się o ich słuszności.

Po drugie teozofia nie stara się nikogo przekonywać, ani odrywać od jego religii, a

przeciwnie wyjaśnia mu ją, odkrywając głębsze jej znaczenie, którego może nigdy nie po-
dejrzewał. Naucza rozumieć religię i żyć według niej lepiej niż przedtem, a w wielu razach
powraca utraconą wiarę, lecz już na poziomie wyższym i szerszym.

Teozofia jest również nauką, jest prawdziwą nauką życia i nauką duszy. Stosuje

zawsze naukową metodę usilnych badań, powtarzanych wiele razy, klasyfikując później
rezultaty i wyciągając z nich dedukcje.W ten sposób bada różne stany przyrody, warunki
ś

wiadomości człowieka w ciągu życia i po tak zwanej pospolicie śmierci. Nigdy nie będzie ze

wiele powtarzali, że jej twierdzenia w tej dziedzinie nie są mglistym domysłem lub
przedmiotem wiary, lecz oparte są na bezpośredniej i często powtarzanej obserwacji. Badacze
teorii pracowali również w dziedzinie bardziej pokrewnej zwykłej nauce, o czym może c
przekonać każdy, kto przeczyta dzieło, traktujące o chemii okultystycznej.

Widzimy wtedy, że teozofia łączy w sobie charaktery styczne cechy filozofii, religii i

nauki. - "Jakąż tedy dobrą nowinę niesie znużonemu światu? - zapytać by można. - Jakie
twierdzenia zasadnicze wypływają z jej badań? Jakie wielkie sprawy ma do przedłożenia
ludzkości?"
Odpowiedzi mieszczą się w trzech zasadniczych twierdzeniach:
"Są trzy prawdy absolutne, które nigdy zaginąć nie mogą, ale mogą być pokryte milczeniem
dla braku słów.
"Nieśmiertelną jest dusza człowieka, a przyszłość jego jest przyszłością, której wzrost i blask
nie zna granic.
"Źródło życia przebywa w nas i poza nami, jest nieś miertelne i wiecznie dobro czyniące; jest
niesłyszalne, niewidzialne i bezwonne, lecz dostrzegalne dla tego, który je dostrzec pragnie.

"Każdy człowiek jest swoim własnym prawodawcą i twórcą własnej chwały lub

mroku; sędzią własnego życia, decydującym o własnej nagrodzie, o własnej karze.

"Prawdy te wielkie, jak życie samo, proste są jak najprostszy umysł ludzki".

Mówiąc krótko i językiem zwykłym, znaczy to, że Bóg jest dobry, że człowiek jest

nieśmiertelny i, że zbierać będziemy to, co posiejemy. Istnieje określony plan wszelkich
rzeczy, pozostający pod rozumnym kierownictwem i wypełniający się według praw
niezmiennych. Człowiek ma własne miejsce w tym planie i żyje według jego praw. Jeśli je
rozumie i współdziała z niemi, posuwa się szybko naprzód i jest szczęśliwy; jeśli ich nie
rozumie, jeśli je łamie świadomie lub nieświadomie, opóźnia swój postęp i jest nieszczęśliwy.
Są to nie teorie, lecz fakty dowiedzione. Kto wątpi, niech bada, a przekona się.




background image

www.teozofia.org



ROZDZIAŁ II

OD ABSOLUTU DO CZŁOWIEKA.


O Absolucie, o Nieskończoności, o Wszechogarniającym, możemy, na naszym

poziomie myślenia, powiedzieć tylko, że jest, gdyż cokolwiek się powie, będzie zawsze
ograniczeniem, a więc niedokładnością.

Nieskończoność wszechświatów - w Nim, a w każdym wszechświecie - niezliczona

ilość systemów słonecznych. Każdy system słoneczny jest wyrazem potężnej Istoty, którą
nazywamy Logosem, Słowem Boga, Bogiem Słonecznym, - jest tym wszystkim, co człowiek
sądzi być Bogiem. On przenika cały system słoneczny i niema nic, co by nie było Nim.
system słoneczny jest Jego manifestacją w tej materii, jaką jesteśmy zdolni widzieć, lecz On
trwa ponad wszystkim i poza wszystkim, wiodąc zadziwiające życie pośród Równych
Sobie.W jednym z pism wschodu czytamy: "Przeniknąwszy wszechświat cały cząstką siebie -
Ja trwam".

O tym najwyższym życiu nie wiemy nic. Lecz o cząstce Jego życia, będącej energią

Jego systemu, możemy powiedzieć nieco na niższych planach Jego manifestacji. Nie możemy
widzieć Logosu, lecz możemy widzieć Jego siłę i działanie. Żaden jasnowidzący nie może
być ateistą - oczywistość istnienia Boga jest zbyt wielką.

Z Siebie samego powołał On do życia ten potężny system słoneczny. My, żyjący w

Nim, jesteśmy ewoluującymi cząstkami Jego życia, iskrami Jego boskiego ognia wszyscy
powstaliśmy z Niego i do Niego wszyscy powrócimy.

Wielu pytało, czemu On tak uczynił? czemu emanował z siebie cały ten świat, czemu

nas posłał naprzeciw huraganów życia?... Ani wiedzieć tego możemy, ani pytanie jest na
miejscu, wystarczy, że tu jesteśmy, i powinniśmy się starać czynić jak najlepiej. Jednakże
wielu filozofów spekulowało na ten temat, i wiele powstało hipotez. Najpiękniejsza z tych,
jakie znam, należy do pewnego filozofa Gnostyka.

"Bóg jest miłością, lecz miłość nie może być doskonałą, jeśli nie ma na kogo spływać

i nie ma przez kogo być odwzajemnianą. Dlatego On zamknął cząstkę Siebie samego w ma-
terii, ograniczył własną chwałę, abyśmy dzięki wolnemu i naturalnemu procesowi ewolucji,
stać się mogli, A my znów, stosownie do Jego woli, musimy iść drogą ewolucji, aż do osią-
gnięcia Jego poziomu, a wtedy ta sama Miłość Boża stanie się o wiele doskonalszą, gdyż
spłynie na Jego własne dzieci, które ją pojmą całkowicie i odwzajemnią, a wtedy wielki plan
Jego zostanie wykonany i wola Jego się stanie".

Na jakiej nieopowiedzianej wyżynie znajduje się Jego świadomość - nie wiemy, ani

też poznać możemy Jego -prawdziwą naturę. Lecz kiedy On zstępuje w materię i ogranicza
się warunkami, dostępnymi dla naszego pojmowania, manifestacja Jego jest zawsze potrójną,
stąd wszystkie religie wyobrażają Go jako Trójcę. Trojaki, lecz u źródeł Jeden; trzy osoby
gdyż osoba znaczy postać, a więc Bóg, przejawiający siebie pod trzema postaciami. Trojaki
dla nas, patrzących z dołu, gdyż czynności Jego są różnorodne, jeden dla Niego, gdyż On je
rozumie, jako swoje własne odbicia.

Wszystkie trzy postacie biorą udział w ewolucji systemu słonecznego; wszystkie trzy

biorą udział w ewolucji człowieka. Ewolucja jest Jego wolą, metodę ewolucji stanowi Jego
plan.

Od owego Logosu Słonecznego, w sposób tajemniczy część jego stanowiąc, pochodzi

siedmiu jego służebników, nazywanych czasami Duchami Planetarnymi. Używając
porównania, wziętego z fizjologii naszego ciała, Duchy Planetarne są w takim stosunku do

background image

www.teozofia.org


Niego, jak centra nerwowe czyli gangljony w stosunku do mózgu. Wszelka ewolucja,
emanująca z Niego, przechodzi przez którykolwiek z Nich.

Dalej z kolei idą wielkie zastępy istot duchowych, zwanych Aniołami albo Dewami.

Nie znamy jeszcze wszystkich czynności pełnionych przez nie w różnych zakresach
przedziwnego planu, lecz wiemy, że niektóre z nich są wewnętrznie związane z budową
systemu i rozwojem jego życia.

Na naszej ziemi istnieje Potężna Istota, reprezentująca Boga Słonecznego, panująca

absolutnie nad ewolucją naszej planety. Możemy Ją sobie wyobrazić jako istotnego Króla
tego świata, mającego na swoich usługach ministrów, pełniących różne funkcje. Jedną z tych
funkcji jest współdziałanie z ewolucją różnych ras ludzkich w ten sposób, że każda wielka
rasa ma Kierownika, który ją tworzy, różniczkuje i czuwa nad jej rozwojem. Inną znów
funkcją jest czuwanie nad religią i wychowaniem,- stąd powstali wszyscy wielcy nauczyciele
i wszystkie religie. Gdy wielka Istota, stojąca na czele tego działu, widzi potrzebę utworzenia
nowej religii, przychodzi albo sama, albo przysyła jednego ze swych uczniów.

Wszystkie tedy religie w pierwszej chwili powstania ich na ziemi, zawierały ścisły

wykład Prawdy i u podstaw prawda owa była zawsze jedna i ta sama. Uzewnętrznienie jej
było różne, dzięki różnicą między rasami, jakim była objawiona.

Warunki cywilizacji i stopień rozwoju różnych ras, wywołały konieczność podawania

tej jedynej prawdy w formach różnych. Lecz prawda wewnętrzna, podobnie jak źródło, z
którego pochodzi, jest zawsze ta sama, nawet wtedy, jeśli jej fazy zewnętrzne wydają się
różnorakie, a nawet sprzeczne. Nierozsądkiem jest kłócić się o wyższość tego lub owego
nauczyciela, albo tej lub owej formy nauczania, gdyż nauczyciel zawsze przysłanym bywa
przez Wielkie Braterstwo, a nauczanie w punktach najważniejszych, w zasadach etycznych i
moralnych było zawsze to samo.

Jest pewna całość prawdy, tkwiąca we wszystkich religiach na ziemi i tłumacząca

zjawiska natury, w danej chwili znane człowiekowi. W świecie

zewnętrznym ludzie, dzięki

niewiedzy, dyskutują często nad zagadnieniem egzystencji Boga, życia po śmierci,
możliwości celowej ewolucji i stosunku człowieka do wszechświata. Zagadnienia owe
powstają w umyśle ludzkim zaraz po zbudzeniu się inteligencji. Odpowiedź na nie nie jest
niemożliwą, jak się to często przypuszcza, przeciwnie, odpowiedź może znaleźć każdy, kto
uczyni wysiłek, by jej szukać. Prawda jest osiągalną, a warunki jej osiągnięcia dostępne dla
każdego, kto usiłuje.

W pierwszych stadiach rozwoju ludzkości Wielcy Pracownicy w Hierarchii

naznaczani byli z zewnątrznych światów bardziej posuniętych na drodze rozwoju, lecz
zaledwie ludzie doszli do niezbędnego poziomu siły i mądrości, poczęto wybierać
pracowników z pomiędzy nich. Aby stać się zdolnym do takiej pracy, człowiek wznieść się
musi do poziomu bardzo wysokiego, musi stać się tym, którego nazywamy Mistrzem - istotą,
która dobrocią, siłą i mądrością góruje nad resztą ludzi, gdyż doszła już do szczytu zwykłej
ewolucji ludzkiej i wypełniła już to, co wyznaczone w wielkim planie Logosu, w ciągu
danego okresu. Ewolucja Mistrza trwać będzie i dalej, poza ten poziom, trwać będzie aż do
osiągnięcia boskości.

Wielu ludzi osiągnęło już poziom Mistrza; ludzie ci nie należą do jakiejś jednej

narodowości, lecz do wszystkich narodowości ziemi. Są to dusze wybrane, które z
nieustraszoną odwagą zdobyły szturmem twierdzę natury, stając się panami jej najgłębszych
tajemnic i zyskując w ten sposób prawo do nazwy Mistrza. Między Nimi wiele jest stopni i
wiele linii działalności. Niektórzy z Nich pozostają zawsze w kontakcie z naszą ziemią,
należąc do Hierarchii, której powierzone zostało kierownictwo sprawami naszego świata i
ewolucją duchową naszej ludzkości.

Ten godzien czci, zespół bywa często nazywany Wielkim Białym Braterstwem, lecz

jego członkowie nie zamieszkują wszyscy razem. Każdy z nich przebywa z dala od świata, a

background image

www.teozofia.org


wszyscy znajdują się w ciągłym porozumieniu ze sobą i ze swym Zwierzchnikiem, lecz ich
znajomość sił wyższych jest tak wielka, że czynią to bez konieczności spotykania się w świe-
cie fizycznym. W wielu rasach żyją nadal we własnym kraju, a ci którzy są blisko Nich, nie
podejrzewają Ich potęgi. Każdy, kto pragnie, może zwrócić na siebie Ich uwagę, lecz musi się
okazać godnym tego. Więc nie powinien obawiać się, że wysiłki jego zostaną niedostrzeżone;
takie przeoczenie jest niemożliwe, gdyż ten, który poświęca się służbie, widnieje wśród reszty
ludzkości jak wielki płomień wśród ciemnej nocy. Niektórzy z Wielkich : Mistrzów,
pracujących dla dobra świata, przyjmują jako uczniów ludzi, zdecydowanych oddać się
całkowicie na służbę ludności.

Jednym z uczniów była Helena Petronow Bławatska - duch wielki, pół wieku temu

wysłany, aby niósł światu wiedzę prawd odwiecznych. Razem z pułkownikiem Henrykiem
Steele Olcott'em założyła Towarzystwo Teozoficzne dla szerzenia tej wiedzy, którą miała
głosić. Pomiędzy tymi, którzy weszli z nią w kontakt w tych pierwszych czasach pracy, był
A.P.Sinnett, wydawca pisma

"

The Pioneer". Sinnett uświadomił sobie szybko wielkość i

konieczność niesionej nauki. Aczkolwiek Bławatska przedtem jeszcze napisała "Isis
Unveiled" ' , dzieło to ściągnęło uwagę nielicznych, i dopiero Sinnett umożliwił czerpanie z
tej wiedzy zachodnim czytelnikom przez wydanie dwóch książek: "The Occult World" i
"Esoteric Buddhism".

I ja dzięki tym dziełom poznałem najpierw ich autora a później panią Bławatską i od

obojga nauczyłem się wiele. Kiedy spytałem pani Bławatskiej, w jaki sposób można nauczyć
się najwięcej i uczynić istotne postępy na ścieżce przez nią wskazanej, powiedziała mi, że dla
każdego, podobnie jak dla niej, istnieje możliwość stania się uczniem Wielkich Mistrzów, a
jedynym środkiem zdobycia tego przywileju jest stać się godnym tego, przez pracę żarliwą i
altruistyczną. Powiedziała mi, że, aby ten cel osiągnąć, trzeba mieć bezwzględnie tylko ten
jeden jedyny cel, że nikt tego celu nie dopiął, kto służył jednocześnie Bogu i Mamonie. Jeden
z Mistrzów powiedział: "Aby dopiąć celu, uczeń musi opuścić swój świat i wejść w nasz".

Znaczy to, że musi opuścić większość, żyjącą dla bogactw i potęgi, a przyłączyć się do

drobnej mniejszości, która o te rzeczy nie dba i żyje tylko po to, aby bezinteresownie
poświęcić się dla dobra świata. Pani Bławatka uprzedziła nas wyraźnie, że droga będzie
trudną, że będziemy źle zrozumiani i wyszydzeni przez tych, którzy jeszcze żyją w świecie,
ż

e jedyną naszą perspektywą będzie praca najcięższa, i chociaż rezultaty są pewne, nikt

przepowiedzieć nie zdoła, jakiego trzeba czasu, aby je osiągnąć. Niektórzy z nas z radością
zgodzili się na te warunki i nawet przez jedną chwilę nie żałowali powziętego postanowienia.
Po kilku latach pracy osiągnąłem szczęście obcowania z Wielkimi Mistrzami Wiedzy.
Nauczyłem się od nich rzeczy wielu, a między innymi sposobu sprawdzania większej części
nauk, danych przez Nich. Piszę tedy to, co wiem i to, co sam widziałem. Pewne rzeczy, o któ-
rych traktuje nauczanie, wymagają dla sprawdzenia ich o wiele wyższych możliwości od tych,
jakie zdołałem zdobyć dotąd. O tych powiedzieć mogę tylko, że są zgodne z tym, co wiem, i
w wielu razach konieczne, jako hipotezy dla wyjaśnienia tego, co widziałem. Przyszły ku
mnie razem z pozostałymi wiadomościami o systemie Teozoficznym, o autorytecie wielkich
Nauczycieli. Od tej pory nauczyłem się sam sprawdzać większość tego, co mi było
powiedziane i przekonałem się, że dane mi informacje były dokładne w każdym szczególe.
Mogę tedy słusznie utrzymywać, że możliwością jest, iż to, czego nie sprawdziłem jeszcze,
okaże się również słusznym, gdy stanę na poziomie koniecznym dla sprawdzenia.

Celem każdego gorliwego teozofa jest być przyjętym za ucznia przez jednego z

Mistrzów Mądrości. Lecz wymaga to wysiłku zdecydowanego. Zawsze byli ludzie, gotowi
uczynić wysiłek konieczny, zawsze tedy byli ludzie, którzy wiedzieli. Wiedza jest tak
transcendentalną, że człowiek, który ją całkowicie przyswoi, staje się więcej niż człowiekiem
i przekracza pole naszego widzenia.

background image

www.teozofia.org


Lecz są stadia w zdobywaniu tej wiedzy i, jeśli chcemy, możemy się nauczyć wiele od

tych, którzy obecnie przechodzą okres nauczania, albowiem wszystkie istoty ludzkie są na
tym lub innym stopniu drabiny ewolucji. Ludzie pierwotni znajdują się u podnóża, a my,
istoty cywilizowane, przeszliśmy już z trudem jedną jej część. Lecz jeśli możemy spojrzeć w
dół i ujrzeć szczeble, któreśmy już przebyli, możemy również zwrócić wzrok ku górze i
zobaczyć wiele stopni ponad nami, których nie dosięgliśmy jeszcze, widzimy ludzi na
każdym stopniu poniżej nas i możemy stąd wnioskować o stadiach, jakie człowiek
przechodził - widzimy również ludzi na każdym stopniu ponad nami i, przypatrując się im,
możemy widzieć, jak wzniesie się człowiek przyszłości. A ponieważ oglądamy ludzi na
każdym stopniu drabiny, wiodącej ku chwale, nieopowiedzianej słowami, wiemy, że dojście
do tej chwały jest możliwym. Ci, którzy stoją tak wysoko ponad nami, że wydają się jako
bogowie w ich cudownej wiedzy i sile potężnej mówią, nam, że niedawno znajdowali się tu,
gdzie my jesteśmy teraz i wskazują nam wyraźnie na kroki pośrednie, które uczynić musimy,
jeśli stać się chcemy takimi, jak Oni.



ROZDZIAŁ III

TWORZENIE SIE SYSTEMU SŁONECZNEGO.





Początek wszechświata, jeśli nawet miał miejsce, kiedykolwiek przechodzi granice

naszego pola widzenia. W najdawniejszym okresie historii, ku jakiemu tylko sięgnąć możemy,
działały zawsze w pełni dwie odrębne siły, dopełniające się - Duch i Materia, albo życie i
forma. Zwykłe pojęcie materii powinno być zmodyfikowane, gdyż, to, co zwykle nazywa się
siłą i to, co nazywa się materią jest w rzeczywistości dwoma odmianami Ducha, na różnych
stopniach ewolucji, i istotna materia albo podstawa wszystkiego stanowi wymykającą się
postrzeganiu osnowę. Pewien francuski uczony powiedział: "Niema materii - są tylko dziury
w eterze".

Zgadza się to ze słynną teorią profesora Osborne Reynolds'a. Badania okultystyczne

wykazują, że pogląd ten jest słusznym i wyjaśniają, co rozumieją święte księgi Wschodu,
mówiąc, że materia jest złudzeniem.

Ostateczną materię zasadnicza, znaną w naszej sferze, nazywają uczeni eterem

kosmicznym. Dla zmysłów fizycznych przestrzeń, zajęta przez ów eter wydaje się pustą a
jednak eter ten ma gęstość o wiele większą, niż możemy to sobie wyobrazić. Opisał ją
profesor Reynolds jako dziesięć tysięcy razy większą od gęstości wody, a średnie ciśnienie
zostało obliczone na siedemset pięćdziesiąt tysięcy ton na jeden cal kwadratowy.

Substancja owa jest widzialną tylko dla bardzo rozwiniętego jasnowidza. Musimy

przypuścić, że był czas aczkolwiek nie mamy o tym dokładnych wiadomości, że substancja ta
napełniała przestrzeń. Musimy przypuścić dalej, że jakaś Wielka Istota, nie Bóg systemu
słonecznego, lecz Istota nieskończenie wyższa, zmieniła ten stan spokoju, wlewając Ducha
swego, czyli Siłę swoją w materię, zajmującą obszar jednego Wszechświata. Wprowadzenie
tej siły spowodowało efekt podobny do
powiewu potężnego tchu i utworzyło w eterze niezliczoną ilość maleńkich pęcherzy, które to
stanowią owe ostatnie atomy, tworzące według nas materię. Nie są to atomy chemiczne, ani
też ostatnie atomy świata fizycznego. Znajdują się one na poziomie o wiele wyższym, a to, co

background image

www.teozofia.org


zwykle nazywamy atomem składa się z dużego skupienia tych pęcherzyków, jak to
zobaczymy później. Kiedy Logos Słoneczny poczyna tworzyć swój system, znajduje tuż zaraz
ów materiał, ową niezliczoną masę maleńkich pęcherzyków, zdatnych do skupiania się w
najróżniejsze rodzaje znanej nam materii, tedy nakreśla sobie pole działania, zakreśla sferę
szeroką, której obwód jest o, wiele większy od orbity jednej z najbardziej oddalonych
przyszłych planet. W granicach tej sfery wywołuje gigantyczny wir, skupiający w jedną
centralną masę wszystkie pęcherzyki, mające stanowić materiał przyszłej mgławicy.

W tę wirującą sferę olbrzymią wpływają, jeden za drugim, rzuty siły, gromadzącej

pęcherzyki w coraz to bardziej złożone skupienia, tworząc w ten sposób siedem
gigantycznych światów koncentrycznych, przenikających się wzajemnie, złożonych z materii
o rozmaitym stopniu gęstości i zajmujących jedną i tą samą przestrzeń.

Działając za pośrednictwem swej trzeciej postaci, wysyła Logos w tę olbrzymią sferę

pierwszy z tych rzutów. Następnie w każdej części sfery wywołuje olbrzymią ilość maleńkich
wirów, z których każdy skupia koło siebie czterdzieści dziewięć pęcherzyków,
przybierających pewną formę. Te maleńkie, ugrupowane już, skupienia pęcherzyków są
atomami drugiego z siedmiu wzajemnie przenikających się światów. Nie wszystkie
pęcherzyki użyte są w ten sposób; duża ich liczba pozostaje w stanie swobodnym, stanowiąc
atomy pierwszego, najwyższego ze światów. W czasie właściwym przychodzi druga fala
rzutu, która owłada prawie wszystkimi atomami, złożonymi z czterdziestu dziewięciu
pęcherzyków,pozostawiając tylko liczbę niezbędną na atomy drugiego świata, wciąga je w
siebie, a potem wyrzuca znowu, tworząc w nich wiry, z których każdy grupuje 2.401 czyli 49
pęcherzyków. Te tworzą atomy trzeciego świata. Znowu po pewnym czasie, ma miejsce
trzecie fala, która w ten sam sposób owłada prawie wszystkimi atoniami 2,401 pęcherzyków,
wciąga je w siebie doprowadzając do formy pierwotnej i wyrzuca raz jeszcze jako atomy
czwartego świata, a każdy atom zawiera tym razem 49 pęcherzyków. Proces ten powtarza się
aż dotąd, dopóki szósta, z następujących po sobie fal, nie zbuduje atomu siódmego i
najniższego ze światów, atomu, który zawiera 49 pęcherzyków pierwotnych.

Ten atom siódmego świata jest ostatnim atomem świata fizycznego, nie tym atomem,

o którym mówi chemia, lecz jednak tym ostatnim, z którego są złożone wszystkie atomy
chemiczne. I tym stadium dochodzimy do tego stanu rzeczy, kiedy olbrzymia, wirująca sfera
zawiera w sobie siedem typów materii, jednakiej w swej istocie, gdyż zbudowanej z tego
samego rodzaju pęcherzyków, różniących się tylko stopniem gęstości. Wszystkie typy materii
zmieszane są swobodnie między sobą w ten sposób, że w każdej małej cząstce sfery znajdują
się wzory każdego z nich, lecz atomy cięższe wykazują tendencję do grawitowania bardziej
ku centrowi.

Siódma fala wysłana przez Trzecią Postać Bóstwa, nie wciąga jak poprzednio atomów

fizycznych, utworzonych z pierwotnych niepołączonych, luźnych pęcherzyków, lecz kojarzy
je w pewne skupienia, tworząc w ten sposób wiele różnych gatunków tego, co moglibyśmy
nazwać prapierwiastkami, które później łączą się razem, tworząc różne formy, znane w
chemii pod nazwą pierwiastków. Tworzenie się ich trwa długie wieki i odbywa się w pewnym
określonym porządku, przez wzajemne oddziaływanie różnych sił, jak to słusznie udowodnił
William Crookes w dziele swym "The Genesis of the Elements". Właściwie proces tworzenia
się elementów nie jest jeszcze ukończony uranium, o ile wiemy, jest ostatnim pierwiastkiem
najcięższym, lecz w przyszłości być może, powstaną jeszcze inne bardziej złożone.

Z biegiem czasu zgęszczanie zwiększa się i wchodzi w stadium olbrzymiej

rozżarzonej mgławicy. W miarę jak ta oziębia się, szybko wirujące bezustanku, spłaszcza się i
przybiera formę olbrzymiego dysku, a później stopniowo dzieli się na pierścienie, okrążające
ciało centralne, tworząc system podobny do obecnego Saturna, lecz na wiele większą skalę,
kiedy zgodnie z planem ewolucji, zbliża się czas powstawania planet, tworzy Bóstwo wir
pomocniczy w zgrubieniu każdego z pierścieni, w którym to wirze powoli gromadzi większa

background image

www.teozofia.org


część materii pierścienia. Zderzenie między skupiającymi się cząsteczkami powoduje
wzmożenie się ciepła, i powstająca planeta jest przez pewien czas masą rozpalonego gazu.
Powoli ochładza się znów aż do stanu, w którym może stać się terenem życia takiego jak
nasze. W ten sposób powstały wszystkie planety.

Prawie wszystka materia przenikających się wzajemnie światów była skoncentrowana

w tworzących się planetach. Każda z planet była i jest stworzona ze wszystkich
najróżnorodniejszych rodzajów materii, Ziemia, na której żyjemy teraz, nie jest jedynie
wielką sferą materii fizycznej, złożonej z atomów świata najniższego, lecz łączy w sobie
olbrzymi zapas materii świata szóstego, piątego, czwartego i innych. Każdy uczony wie
dobrze, że cząsteczki materii nie stykają się z sobą nigdy, nawet w ciałach najtwardszych.
Przestrzeń rozdzielająca je, jest zawsze o wiele większa od samych cząsteczek. Wszystkie
więc rodzaje atomów innych światów nie tylko znajdują dla siebie dość miejsca w tych
przestrzeniach między atomami materii fizycznej, lecz mogą swobodnie poruszać się między
nimi i wokoło nich. Wynika stąd, że glob, na którym żyjemy, nie jest światem jednym, lecz
siedmioma przenikającymi się wzajemnie światami i zajmującymi jedną i tą samą przestrzeń,
tylko rodzaje materii subtelniejszej rozciągają się od centrum dalej niźli materia gęściejsza.

Dla ułatwienia daliśmy nazwy wszystkim przenikającym się wzajemnie

ś

wiatom ,prócz pierwszego, z którym człowiek nie jest w łączności bezpośredniej gdy

zachodzi konieczność mówienia o nim, nazywamy go zwykle światem boskim. Drugi świat
nazywamy monadycznym, gdyż w nim znajdują się iskry Życia Boskiego, które nazywamy
Monadami ludzkimi; ani pierwszy świat, ani drugi nie jest dostępny dla najwyższych nawet
jasnowidzeń. Świat trzeci, którego atomy zawierają 2,401 pęcherzy, nazywa się światem
duchowym, gdyż działa w nim najwyższy Duch ludzki, w człowieku takim, jaki jest obecnie.
Czwarty świat intuicyjny ' , gdyż odeń pochodzi intuicja najwyższa. Piąty jest światem
mentalnym, gdyż z jego materii tworzy się mental, czyli ciało myślowe człowieka. Szósty
nazywa się światem emocjonalnym, gdyż uczucia ludzkie wywołują falowanie jego materii;
nazywa się również światem astralnym, którą to nazwę otrzymał od alchemików w
ś

redniowieczu, a to dzięki temu, że materia jego jest gwiaździstą i błyszczącą w porównaniu z

materią świata gęstszego. Siódmy, złożony z materii, którą widzimy wkoło nas, nazywa się
ś

wiatem fizycznym.

Materia, z której tworzą się wszystkie te przenikające się wzajem światy, jest

zasadniczo jedna i ta sama, lecz różnie ugrupowana i mająca różne stopnie gęstości. Dlatego
szybkość wibracji tych różnych typów materii jest bardzo rozmaitą. Możemy ją traktować
niby skalę falowań, składających się z wielu oktaw. Materia fizyczna posługuje się pewną
ilością oktaw niższych, astralna - inną grupą oktaw bezpośrednio wyższych, materia mentalna
grupą jeszcze wyższą i tak dalej.

Każdy z tych światów posiada nie tylko własny typ materii, lecz własne specjalne

skupienie tej materii, to znaczy ,własne substancje. W każdym ze światów dzielimy te
substancje na siedem klas, zależnie od szybkości drgań ich cząstek. Zwykle, lecz nie
niezmiennie drganie wolniejsze pociąga za sobą utworzenie się cząsteczki bardziej złożonej,
powstałej ze specjalnego ugrupowania cząsteczek mniej złożonych, należących do
bezpośrednio wyższego poddziału. Działanie ciepła zwiększa objętość cząsteczek,
przyśpiesza i wzmaga ich drganie tak, że zajmują większą przestrzeń, a wszystko rozszerza
się, dopóki nie zostanie osiągnięta chwila, w której skupienie cząsteczek przestaje istnieć i
cząsteczki przechodzą w klasę bezpośrednio wyższą, materia świata fizycznego dzieli się na
siedem stopni gęstości, które licząc od dołu ku górze noszą nazwy materii stałej, płynnej,
gazowej eterycznej, nadeterycznej, podatomowej i atomowej.

Na stopniu materii atomowej wszystkie kształty zbudowane są ze skupień atomów

fizycznych, bez poprzedniego skupienia się tych atomów i grupy, ewentualnie cząsteczki.
Gdybyśmy porównali na chwilę ostatni atom fizyczny do cegiełki, to różne kształty w

background image

www.teozofia.org


podziale atomowym powstawałyby z tych cegiełek, układając się według pewnych figur. Aby
stworzyć materię poddziału bezpośrednio niższego, trzeba by zebrać pewną ilość cegiełek
/atomów/ i spoić je w małe bloki z czterech, pięciu, sześciu lub siedmiu cegiełek każdy; bloki
te służyły by później jako kamienie budownicze. Dla poddziału następnego kamienie
budownicze powstawały by z różnych bloków drugiego poddziału, spojonych w pewne
kształty i tak dalej aż do poddziału ostatniego.

Wprowadzić jakąś substancję ze stanu stałego w płynny czyli roztopić ją, znaczy

wzmocnić wibracje jej bardziej złożonych cząsteczek aż do ostatecznego rozbicia się ich w
cząsteczki prostsze, z których powstały. Proces ten może być powtórzony wiele razy aż do
chwili, gdy każda substancja fizyczna sprowadzona zostanie do ostatnich atomów świata fizy-
cznego.

Każdy z tych światów ma własnych mieszkańców, których zmysły normalnie zdolne

są do odpowiadania na wibracje tylko własnego świata. Ktoś, żyjący jak my wszyscy w
ś

wiecie fizycznym, widzi, słyszy, czuje za pomocą wibracji, związanych z otaczającą go

materią fizyczną. Podobnie jak fizyczną, otoczony jest materią świata astralnego, mentalnego
i innych, przenikających świat jego Materii gęstszej, lecz normalnie nie jest świadomym tego,
gdyż jego zmysły nie są w stanie odpowiedzieć na oscylacje materii tamtych światów.
Podobnie oczy nasze nie mogą widzieć za pomocą wibracji promieni ultrafioletowych,
chociaż eksperymenty naukowe wykazują ich egzystencję, a są świadomości inne, z organami
inaczej zbudowanymi, mogące widzieć za pomoc : takich wibracji.

Istota żyjąca w świecie astralnym, może zajmować tę samą przestrzeń, w której żyje

inna ze świata fizycznego, a każda z nich może zupełnie nie wiedzieć jedna o drugiej i nie
przeszkadzać sobie wzajemnie w swobodzie ruchów. To samo stosuje się do wszystkich
ś

wiatów. Jesteśmy w tej chwili okrążeni światami materii subtelniejszej, tak bliskimi nam, jak

to, na co patrzymy, a mieszkańcy tych światów przesuwają się obok nas i przez nas bez
najmniejszego udziału w tym naszej świadomości.

Ponieważ ewolucja nasza, skoncentrowana jest obecnie na tym globie, który

nazywamy ziemią, rozpatrywać będziemy światy wyższe tylko w związku z nią, dlatego jeśli
użyję terminu "świat astralny" oznaczać to będzie tylko astralną część naszego globu, a nie
jak dotąd astralną część całego systemu słonecznego. Astralna część naszego świata jest
również globem, lecz z materii astralnej i zajmuje to samo miejsce globu, które my widzimy,
z tą tylko różnicą, że materia astralna, będąc o wiele lżejszą, rozciąga się we wszystkie strony
przestrzeni o wiele dalej od atmosfery ziemskiej.

Rozciąga się ona na przestrzeni nieco mniejszej od średniej odległości księżyca, w ten

sposób, że podczas gdy globy fizyczne księżyca i ziemi znajdują się od siebie w odległości
240,000 mil, astralne ich ciała stykają się, kiedy księżyc jest w perigeum i nie stykają się,
kiedy księżyc jest w apogeum. Zastosuję termin "świat mentalny" do jeszcze większego globu
z materii mentalnej, w środku którego znajduje się nasza ziemia fizyczna. Kiedy dojdziemy
do globów z materii jeszcze subtelniejszej, znajdziemy, że ich sfery są tak duże, że stykają się
ze sferami sąsiednimi innych planet tego systemu, choć jednocześnie materia, tworząca je,
znajduje się naokoło nas, na powierzchni ziemi stałej.

Wszystkie te globy z materii subtelniejszej są częścią naszej ziemi i wszystkie w

części swojej widocznej krążą koło słońca.

Studiujący uczyni dobrze, jeśli przyzwyczai się myśleć o naszej ziemi jako o jedności

tych wszystkich przenikających się światów, a nie tylko o stosunkowo małej fizycznej kuli,
tkwiącej we środku.




background image

www.teozofia.org




ROZDZIAŁ IV

EWOLUCJA ŻYCIA.



Wszystkie impulsy życia, tworzące różne światy, o których mówiłem, emanuje

Trzecia Postać Bóstwa. W chrześcijańskiej nauce postać ta nazwana jest Dawcą Życia,
Duchem, który wionął nad powierzchnią wód przestrzeni. W literaturze teozoficznej
wszystkie te impulsy życia brane są jako całość i nazwane są pierwszym życia wylewem.

Kiedy światy doszły do stanu opisanego powyżej i istniała już większa część

elementów chemicznych, nadszedł drugi wylew życia, idący od Drugiej Postaci Bóstwa.
Przyniósł on ze sobą siłę łączenia i we wszystkich światach znalazł już wtedy to, co można
uważać jako pierwiastki właściwe tym światom; począł je spajać, ożywił je i w ten sposób
stworzył siedem królestw przyrody. Teozofia uznaje siedem królestw, wydziela człowieka z
królestwa zwierzęcego i bierze w rachubę stadia ewolucji, niedostrzegalne dla fizycznego oka,
dając im średniowieczną nazwę "królestw elementarnych".

Ż

ycie boskie spływa w materię z góry, a. całe to działanie składa się z dwóch stadiów:

pierwsze to stopniowe opowijanie w materię coraz grubszą, drugie - stopniowe wyzbywanie
się przyjętych osłon.

Pierwszy poziom, na którym można badać naukowo te osłony, będące przewodnikami

boskiego życia to – mental /piąty licząc od najsubtelniejszego do najgrubszego/, pierwszy, na
którym znajdują się globy oddzielne. Dla studiów praktycznych dzieli się świat mentalny na
niższy i wyższy, zależnie od stopnia gęstości materii. Wyższy składa się z trzech
najsubtelniejszych poddziałów materii mentalnej, niższy z pozostałych czterech.

Kiedy fala życia dosięga wyższego świata mentalnego, przyciąga znajdujące się tam

elementy, eteryczne, kombinuje je w substancje, odpowiadające temu planowi i buduje z nich
formy, w których przebywa. Nazywamy to pierwszym królestwem elementarnym.

Po długim okresie rozwoju w różnych formach na tym poziomie, fala życia, ciągle

dążąca ku zstępowaniu niżej, tak całkowicie identyfikuje się z tymi formami, że zamiast
periodycznie wypełniać je i cofać się, zdolna jest utrzymywać je ciągle, czyniąc z nich część
siebie w ten sposób, że z tego poziomu może posunąć się do chwilowego zajęcia form na
poziomie jeszcze niższym. W tym stadium nazywamy ją drugim państwem elementalnym,
którego ożywiające tchnienie znajduje się w sferach wyższych święta mentalnego, podczas
gdy narzędzia, przez które się przejawia, znajdują się na planach niższych.

Po drugim wielkim okresie czasu, tak długim jak pierwszy, ciążenie w dół powoduje

powtórzenie tegoż procesu, życie raz jeszcze identyfikuje się z własnymi formami, przebywa
w sferach mentalnych niższych i zdolne jest do ożywienia ciał świata astralnego. W tym
stadium nazywamy je trzecim królestwem elementalnym.

Formy te są mniej lub więcej subtelne w stosunku do siebie samych, lecz wszystkie są

nieskończenie subtelniejsze od form znanych w świecie fizycznym. Każda z tych trzech form
stanowi jedno królestwo natury i jest tak rozmaitą w przejawianiu życia, jak królestwo
zwierzęce i roślinne, które znamy. Po długim okresie ożywiania form trzeciego z królestw
elementalnych identyfikuje się z nimi, i w ten sposób jest w możności ożywienia eterycznej
części królestwa mineralnego, stając się ożywiającym je życiem, gdyż w królestwie
mineralnym jest życie, podobnie jak w roślinnym i zwierzęcym, choć nie ma tak dogodnych
warunków do przejawiania się. W czasie ewolucji minerałów, ciążenie ku materii działa w ten

background image

www.teozofia.org


sposób, że życie identyfikuje się z materią eteryczną świata fizycznego i stąd przechodzi do
ożywienia gęstszej materii tych minerałów, które są dostrzegalne dla naszych zmysłów.

Do królestwa mineralnego zaliczamy nie tylko t.zw. minerały, lecz również płyny,

gazy i wiele substancji eterycznych, o których nie wie nic nauka zachodu. Wszelka materia,
jaką znamy, jest materią żywą, a życie jej jest zawsze na drodze ewolucji. Gdy materia ta
dojdzie do kulminacyjnego punktu rozwoju mineralnego, ciążenie ku biegunowi ustaje i
zamienia się w dążność wzwyż; wydech się kończy i zaczyna się wdech.

Po skończeniu ewolucji minerałów, życie powraca w świat astralny, lecz zabiera ze

sobą wszystkie rezultaty, osiągnięte przez doświadczenie w świecie fizycznym. I tym stadium
ożywia formy roślinne i poczyna przejawiać te cechy charakterystyczne, którym dajemy
nazwę życia, - życia roślin wszelkiego rodzaju, a w jeszcze późniejszym stadium rozwoju
opuszcza królestwo roślinne i ożywia królestwo zwierzęce. Osiągnięcie tego poziomu jest
znakiem, że fala życia cofnęła się jeszcze bardziej i pracuje teraz w świecie mentalnym
niższym. Aby ze świata mentalnego oddziaływać na materię fizyczną, musi działać przez
materię astralną, a ta nie stanowi już wtedy opony "duszy - grupy", lesz tworzy indywidualne
ciała astralne zwierząt, jak to wytłumaczymy później.

W każdym z tych królestw fala życia nie tylko biegnie przez pewien okres czasu,

wydający się nam nieprawdopodobnie długim, lecz trwa przez zupełnie określony czas
ewolucji, poczynając od najniższych manifestacji w królestwie przez które przechodzi
kończąc na najwyższych. Na przykład w królestwie roślinnym siła życiowa może rozpocząć
swoje działanie od ożywienia traw i mchów i kończyć je na wspaniałych drzewach lasu. W
królestwie zwierzęcym rozpocząć od moskitów i wymoczków, a skończyć na
najpiękniejszych okazach zwierząt ssących.

Proces całkowity jest ciągłą ewolucją od form niższych ku wyższym, od prostych ku

bardziej złożonym.. Lecz to, co się rozwija, nie jest przede wszystkim formą, lecz życiem
znajdującym się wewnątrz. Lecz i formy również podlegają ewolucji i doskonalą się z czasem,
aby stać się naczyniami dla fal życia coraz bardziej doskonałych. Gdy życie dosięgnie
najmożliwiej wysokiego poziomu w państwie zwierzęcym, może wtedy przejść do państwa
ludzkiego w warunkach jakie zaraz wyjaśnimy.

Wlew życia opuszcza jedno królestwo, aby przejść w drugie, gdyby więc była tylko

jedna fala, istniało by naraz tylko jedno królestwo. Lecz bóstwo wysyła fale bez ustanku i
widzimy je pracujące jednocześnie. My sami jesteśmy jedną z fal życia, obok widzimy drugą,
ożywiającą królestwo zwierzęce, którą Bóstwo emanowało natychmiast po naszej. Widzimy
również królestwo roślinne, będące falą trzecią i królestwo mineralne - czwartą. Okultyści
wiedzą jeszcze o istnieniu trzech królestw elementalnych, otaczających nas i będących falą
piątą, szóstą i siódmą. Zaś wszystkie te fale są kolejno wielkimi wylewami życia Drugiej
Postaci Bóstwa.

Mamy więc plan ewolucji, według którego życie boskie zstępuje coraz głębiej w

materię, aby przez nią otrzymywać wibracje, które by go w inny sposób nie dosięgły, -
uderzenia z zewnątrz, które stopniowo rozbudzają w nim odpowiednie wibracje i powodują
odpowiedź. Z czasem tworzy ono podobne wibracje same z siebie i staje się istnością, posia-
dającą moce duchowe.

Można przypuszczać, że kiedy ten wylew życia emanował z Bóstwa na poziomie,

przechodzącym wszelką zdolność naszego pojmowania, był być może niezróżniczkowany.
Ale zaledwie wchodzi w granice świadomości jako takiej, to znaczy, zaledwie znajdzie się w
ś

wiecie intuicji, ożywiając ciała, utworzone z materii świata mentalnego wyższego, przestaje

być jedną olbrzymią duszą świata i staje się wieloma duszami. Wyobraźmy sobie wielki
wylew niezróżniczkowany jako jedną wielką duszę na jednym końcu drabiny ewolucji, na
drugim zaś, z chwilą dojścia do królestwa ludzkiego, jedną wielką duszę zróżniczkowaną na
miliony względnie małych dusz ludzkich indywidualnych, powstałych z jednej wielkiej duszy.

background image

www.teozofia.org


W stadiach pośrednich między tymi dwoma ostatecznościami widzimy wielką duszę świata
podzieloną już, lecz nie do ostatnich możliwości.

Każdy człowiek jest duszą, lecz nie każde zwierzę i nie każda roślina. Człowiek jako

dusza przejawia się w świecie fizycznym jako jedno ciało naraz, a dusza zwierzęcia przejawia
się jednocześnie przez liczne zwierzęta oddzielnie. Lew na przykład nie jest istotą całkowicie
oddzielną tak jak człowiek. Kiedy umiera człowiek, to znaczy, kiedy jako dusza porzuca ciało
fizyczne, pozostaje, tak samo jak pierwej, istotą oddzielną od innych istot. Kiedy umiera lew,
wtedy to, co było w nim duszą, powraca do całości masy, z której się wydzieliło - masy, która
wciąż jednocześnie obdziela duszami wielu innych lwów. Podobnej masie dajemy nazwę
"duszy-grupy".
Z taką "duszą-grupą" związana jest duża ilość ciał lwów - powiedzmy setka. Każde z tych ciał
fizycznych, dopóki żyje, ma w sobie setną część duszy-grupy, część, która chwilowo
oddzielną jest od całości, stąd lew jest indywiduum oddzielnym w ciągu trwania swego życia
fizycznego, lecz nie jest indywiduum oddzielnym stale. Z chwilą śmierci dusza jego wlewa
się w duszę-grupę, do której należy i nie może się już wydzielić jako dusza tego samego lwa.

Pewna analogia wyjaśni to lepiej. Wyobraźmy sobie, że dusza-grupa to woda w

wiadrze, a sto ciał lwich, to sto szklanek. Kiedy zanurzymy szklankę w wiadrze, nabierzemy
szklankę wody - dusza oddzielna. Prowizorycznie woda przyjmie kształt naczynia i przez
chwilę będzie oddzielona od wody, znajdującej się w wiadrze i w innych szklankach.

Teraz dolejcie do każdej ze szklanek jakiegoś płynu kolorowego lub aromatycznego,

co wyobrazi przymioty rozwinięte przez doświadczenia dusz w czasie życia w oddzielnych
ciałach lwów. Dolejcie wodę ze szklanki do wiadra, wyobrazi to śmierć lwa. Płyn kolorowy
lub aromatyczny rozejdzie się po całej zawartości wody w wiadrze, lecz barwa będzie bledszą
i aromat słabszy, niżeli wtedy, gdy znajdował się w jednej tylko szklance. Zdolności więc,
rozwinięte przez doświadczenie jednego lwa, należącego do tej duszy-grupy, zostały przyjęte
przez całą duszę-grupę, ale w stopniu o wiele słabszym.

Możemy wziąć nową szklankę wody z wiadra, lecz nie zdołamy nigdy wziąć tej samej,

która była zmieszana z resztą. Każda nowa szklanka zaczerpnięta będzie zawierać ślady płynu
kolorowego lub aromatycznego, wlanego do każdej ze szklanek, których zawartość zmieszana
była z wodą w wiadrze. W ten sposób właściwości, zdobyte przez doświadczenie jednego lwa,
stają się wspólną własnością wszystkich, mających się urodzić, lwów z tej duszy-grupy, lecz
w stopniu mniejszym niźli istniały w indywidualnym lwie, który je rozwinął.

Oto wytłumaczenie instynktów dziedzicznych; oto dlaczego kaczę, które wysiedziała

kura, rzuca się do wody i nie potrzebuje nauki pływania; dlaczego kurczę po wykluciu ze
skorupy chroni się na widok cienia jastrzębia; dlaczego ptak, wykluty sztucznie, który nigdy
nie widział gniazda, wie jak je budować i buduje według zwyczajów swego gatunku.

Im niżej na drabinie życia zwierzęcego, tym większa ilość ciał związana jest z jedną

duszą-grupą; na przykład u niektórych drobnych owadów należą do duszy-grupy nieprzeli-
czone miliony. Lecz w miarę jak skala życia królestwa zwierzęcego wznosi się do góry, ilość
ciał związanych z jedną duszą-grupą, staje się coraz mniejsza, a przez to zwiększają się
różnice między każdym indywiduum.

W ten sposób powoli rozdzielają się dusze-grupy. Powracając do porównania z

wiadrem, w miarę jak woda kilkakrotnie przelewa się zeń do szklanek, a potem wlewa z
powrotem zabarwiona, to wreszcie całe wiadro wody za koloruje się silniej. Przypuśćmy teraz,
ż

e powoli w środku wiadra tworzy się przegroda pionowa, grubiejąca powoli i dzieląc wiadro

na połowę prawą i lewą i, że teraz każda szklanka wody wlewana jest z powrotem do tej
połowy, z której została nabraną. Wtedy powstanie różnica między płynem z każdej strony.
Właściwie będziemy mieć wtedy jakby dwa wiadra; doszedłszy do takiego momentu dusza—
grupa niby komórka dzieli się na dwie części. I w ten sposób, w miarę zdobywanych

background image

www.teozofia.org


doświadczeń, dusze-grupy stają się mniejsze lecz liczniejsze, aż do dojścia do człowieka,
mającego duszę indywidualną, nie powracającą do grupy i stanowiącą oddzielną całość.

Jedna z fal życia ożywia całe królestwo, lecz nie wszystkie dusze-grupy w tej fali

ż

ycia przechodzą przez całe królestwo od początku do końca. Jeżeli w państwie roślinnym

pewna dusza-grupa ożywiała drzewa w lesie, to kiedy przejdzie później do królestwa
zwierzęcego, pominie wszystkie stadia niższe, to znaczy insekty i gady, a zacznie od niższego
gatunku ssących.

Owady i gady ożywione będą przez dusze zbiorowe, ożywiające w państwie

roślinnym rośliny, znajdujące się na stopniu rozwoju o wiele niższym od drzew w lesie. Tak
samo dusza zbiorowa, która osiągnęła poziom wyższy w królestwie zwierzęcym, nie
zindywidualizuje się w ludzi całkowicie dzikich, lecz w typ o wiele wyższy; pierwotni dzicy
indywidualizują się z dusz zbiorowych, które na poziomie o wiele niższym opuściły państwo
zwierzęce.

Dusze zbiorowe, na jakimkolwiek były by poziomie, dzielą się na siedem wielkich

typów pod kierownictwem Bóstwa, z którego wyemanowało ich życie.
Typy owe znaczą się wyraźnie we wszystkich królestwach i następujące po sobie formy
każdego z nich tworzą ciągłość w ten sposób, że zwierzęta, rośliny, minerały i najrozmaitsze
istoty elementalne tworzą siedem wielkich grup i życie, przebiegające jedną z tych linii, nie
rozohodzi się na żadną z innych.

Nie mamy dotąd żadnej klasyfikacji zwierząt, roślin i minerałów z tego punktu

widzenia, lecz jest pewnikiem, że życie, ożywiające minerał pewnego typu, nie ożywi
minerała innego typu, choć mogą być w typie pewne odmiany, a kiedy przejdzie przez
królestwa roślinne i zwierzęce, ożywi rośliny i zwierzęta tego typu a nie innego, a kiedy
ostatecznie dosięgnie stopnia ludzkości zindywidualizuje się w ludziach tego typu a nie
innego.

Indywidualizacja poszczególnego zwierzęcia jest wzniesieniem się duszy na poziom o

tyle wyższy od duszy zbiorowej, że nie może już do niej powrócić. Stać się może to nie z
jakimkolwiek zwierzęciem, lecz z takim, którego mózg jest już do pewnego stopnia
rozwinięty; osiąga zwierzę ten stopień rozwoju mentalnego przez ścisłe obcowanie z
człowiekiem. Indywidualizacja tedy możliwą jest tylko dla zwierząt domowych i to dla
pewnego ich gatunku. Na czele każdego z siedmiu typów znajduje się jakiś gatunek
zwierzęcia domowego, pies, kot, słoń, małpa, lub inne zwierzęta. Wszystkie dzikie zwierzęta
można podzielić na siedem typów, prowadzących do zwierząt domowych. Na przykład lis i
wilk są z linii psa, podczas gdy lew, tygrys i lampart, są z linii kota domowego. Tedy dusza-
zborowa, o której mówiliśmy, ożywiająca sto lwów, może w późniejszym stadium ewolucji
podzieloną być na pięć dusz zbiorowych, z których każda ożywiać będzie dwudziestu kotów.

Fala życia przechodzi przez każde królestwo w ciągu długiego okresu czasu. My

znajdujemy się obecnie w połowie takiego eonu i dlatego warunki dla indywidualizacji nie są
przychylne, gdyż ta ma zazwyczaj miejsce przy końcu całego okresu. Od czasu do czasu
można zauważyć indywidualizację jakiegoś zwierzęcia bardziej rozwiniętego niźli zazwyczaj
zwierzęta tego gatunku.

Ś

cisły kontakt zwierzęcia z człowiekiem jest koniecznym dla osiągnięcia tego

rezultatu. Zwierzę dobrze traktowane odczuwa wierne przywiązanie dla swego przyjaciela
człowieka i rozwija swe zdolności umysłowe, usiłując zrozumieć tego przyjaciela i uprzedzić
jego żądania. Prócz tego uczucia i myśli człowieka wywierają ciągły wpływ na uczucia i
myśli zwierzęcia i podnoszą go na wyższy poziom uczuciowy i myślowy. W warunkach
sprzyjających rozwój ten może posunąć się do podniesienia zwierzęcia ponad kontakt z grupą,
do której należy, w ten sposób, że ożywiający je fragment duszy zbiorowej staje się zdolnym
do reagowania na fale życia, płynące z Pierwszej Postaci Bóstwa.

background image

www.teozofia.org


Ostatnia fala nie jest podobną do innych, rozlewających się jak rzeki potężne na

tysiące i miliony istot jednocześnie, lecz dosięga oddzielnie każdego indywiduum, kiedy to
gotowe jest ono na jej przyjęcie. Fala ta zstępuje w świat intuicji, lecz nie posuwa się dalej,
dopóki ze strony duszy zwierzęcia nie nastąpi poryw ku górze, .tedy trzecia fala życia
zstępuje, aby zlać się z tym porywem i w świecie mentalnym wyższym tworzy się Ego,
indywidualność stała, trwała, to znaczy trwająca aż dotąd, dopóki o wiele później, w ciągu
swej ewolucji człowiek nie przekroczy jej i nie powróci do połączenia się z boską jednością,
od której pochodzi. Aby to ego stworzyć, cząstka duszy-grupy, która dotychczas była siłą
ożywiającą, staje się z kolei narzędziem, ożywionym Iskrą boską, która weń zstępuje z góry.
Można by powiedzieć, że ta Iskra unosiła się w sferze monadycznej ponad duszą zbiorową w
ciągu całego trwania poprzedniej swej ewolucji, nie mogąc połączyć się, dopóki odpowiednia
część duszy zbiorowej nie rozwinęła się dostatecznie, oddzielenie się od reszty duszy
zbiorowej i tworzenie się ego oddzielnego znaczy różnicę między bardziej rozwiniętym
zwierzęciem i człowiekiem na najniższym stopniu rozwoju.



ROZDZIAL V

BUDOWA CZŁOWIEKA.



Aby ułatwić studiowanie, Prezeska Tow. Teoz. ustaliła następujące nazwy dla

oznaczenia planów. Podajemy tablicę nazw dawnych, dotąd używanych i tablicę nazw
nowych.

Nazwy nowe: Nazwy dawne:

1.

Świat Boski Plan Adi

2.

Monadyczny Anupadaka

3.

Duchowy Atmiczny/Nirwany

4.

Intuicyjny Buddhiczny

5.

Mentalny Mentalny

6.

Uczuciowy/astralny Astralny

7.

Fizyczny Fizyczny

Człowiek zasadniczo jest Iskrą Ognia Boskiego, należącą do świata Monadycznego.

Iskrze takiej, pozostającej, na ziemi, dajemy nazwę "monady" w celach ewolucji ludzkiej
monada przejawią się w światach niższych. Kiedy, "wychodzi z jednego stadium i wchodzi w
ś

wiat duchowy przejawia się jako duch potrójny, mający trzy postacie podobnie w światach

nieskończenie wyższych Bóg ma również trzy postacie. Jedna z tych trzech pozostaje zawsze
na tym Świecie i nazywamy ją Duchem człowieka; druga przejawia się w świecie intuicyjnym
i nazywamy ją intuicją; trzecia przejawia się w świecie mentalnym wyższym i dajemy jej
nazwę inteligencji. Te trzy postacie razem tworzą Ego, ożywiające cząstkę odłączoną od
duszy zbiorowej. Człowiek tedy, jakiego znamy, choć jest w rzeczywistości monadą,
przebywającą w świecie monadycznym, przejawia się jako ego w świecie mentalnym
wyższym pod trzema postaciami duch, intuicja, inteligencja, a jako ciało - przez które się
przejawia, służy mu materia mentalna wyższa, zwana ciałem przyczynowym.

background image

www.teozofia.org


Ego owo jest człowiekiem w ciągu całego stadium ludzkiej ewolucji; w rzeczywistości

jest tym, co bliżej odpowiada zwykłemu i mało naukowemu pojęciu duszy, nie zachodzą w
nim żadne zmiany prócz wzrostu od chwili indywidualizacji, aż do czasu, kiedy przekroczy
ludzkość i roztopi się w boskości. Nie rodzi się i nie umiera, a to, co zazwyczaj uważamy za
całe życie jest tylko jednym dniem jego życia. Ciał widzialne, to które się rodzi i umiera, jest
tylko szatą przywdzianą przez ego dla celów swojej ewolucji.

Ciało fizyczne nie jest jedynym, które ego przywdziewa. Zanim Ego, przebywające w

ś

wiecie mentalnym wyższym, zdobędzie sobie ciało w świecie fizycznym, musi ustanowić

związek, między nim a sobą przez świat mentalny niższy i astralny. Kiedy ma zestąpić w
ciało fizyczne, tworzy naokół siebie, jakby osłonę z materii świata mentalnego niższego,
osłonę, którą nazywamy ciałem mentalnym. Jest to narzędzie za pomocą którego tworzy
wszystkie myśli konkretne, - myśl abstrakcyjna jest bowiem tylko właściwością w świecie
mentalnym wyższym.

Następnie ego tworzy naokół siebie osłonę z materii astralnej, co nazywamy ciałem

astralnym, stanowiącym narzędzie jego żądz i uczuć, a także w związku z niższą częścią ciała
mentalnego każdej myśli zabarwionej egoizmem, albo uczuciem osobistym. Dopiero po
utworzeniu tych ciał pośrednich, może wejść w kontakt z tworzącym się ciałem fizycznym,
zdobywając pewne przymioty, będące rezultatem doświadczeń, a kiedy się życie na ziemi
skończy, kiedy ciało fizyczne jest zużyte, zrzuca odwrotnie jedno po drugim ciała
przyswojone. Najpierw uwalnia się od ciała fizycznego, a wtedy życie ego koncentruje się w
ś

wiecie astralnym, gdzie w ciele astralnym przebywa.

Czas przebywania w tym świecie zależy od ilości pragnień i uczuć, rozwiniętych w

czasie życia fizycznego. Jeśli ilość ta jest dużą, ciało astralne ma w sobie wiele żywotności i
utrzyma się przez długi czas, - jeśli jest małą, ego będzie mogło dość szybko pozbyć się tego
ciała. Po czym znajduje się już tylko w ciele mentalnym. Żywotność tego ciała zależy od
gatunku myśli, do jakich było przyzwyczajone i trwanie tego ciała jest długie. Lecz wreszcie i
ono dobiega końca, ego uwalnia się z ciała mentalnego i raz jeszcze przebywa w świecie
własnym.

Tutaj ego ma tylko częściową świadomość: dzięki niezupełnemu rozwojowi, zbyt

szybkie wibracje tego świata nie wywierają nań żadnego wrażenia, podobnie jak zbyt szybkie
wibracje promieni ultrafioletowych nie mogą oddziałać na nasze oczy. Po wypoczynku w
ś

wiecie mentalnym wyższym, odczuwa ego pragnienie zejścia na plan, na którym mogło by

być bardziej świadome życia, odczuwając żywiej wibracje. Wtedy powtarza się proces
zestąpienia w materię gęstszą; ego przywdziewa znowu ciało mentalne, astralne i fizyczne.
Ponieważ ciała poprzednie rozłożyły się już, nowe ciała są zupełnie inne i, zdarza się, że w
nowym życiu fizycznym, człowiek nie przypomina sobie zupełnie podobnych żyć
poprzednich.

Działając w świecie fizycznym, ego pamięta dzięki ciału mentalnemu, a ponieważ jest

ono nowym, stworzonym tylko dla jednej inkarnacji, nie może pamiętać żyć poprzednich, w
których nie brało udziału. Człowiek istotny, czyli ego, pozostaje w świecie własnym, a
czasem jakieś wspomnienie, czy wpływ tamtych żyć przesącza się przez ciała niższe.
Zazwyczaj w życiu fizycznym nie pamięta ego przeżyć, doświadczonych w życiach innych,
lecz przejawia właściwości, jakie te doświadczenia w nim rozwinęły. Każdy człowiek jest
tedy ściśle tym, co sam z siebie uczynił w przeciągu żyć minionych: jeżeli rozwinął w sobie
właściwości dodatnie, posiada je teraz; jeżeli nie umiał kierować sobą, dzięki czemu pozostał
słabym i złym i teraz również znajduje się w tych warunkach. Właściwości dobre lub złe, z
którymi przychodzi na świat, są właśnie tymi, które sam wypracował.

Rozwój ego jest celem całego procesu zejścia w materię. Ego odziewa się w osłony z

materii, aby przez nie odbierać wibracje, na które odpowiedzieć może w ten sposób, że rozwi-
nie swoje ukryte zdolności. A chociaż człowiek schodzi w te światy niższe z wyżyn, to tylko

background image

www.teozofia.org


przez to zejście rozwija się w nim całkowita świadomość światów wyższych. Pełna
ś

wiadomość na jakimś planie zawiera w sobie zdolność postrzegania wszystkich wibracji tego

planu i możność odpowiadania na nie. Człowiek tedy zwykły nie ma jeszcze całkowitej
ś

wiadomości na żadnym z planów, nawet i na planie fizycznym, choć zdaje mu się, że plan

ten zna dobrze. Postrzeganie we wszystkich światach może rozwinąć dzięki tak rozwiniętej
ś

wiadomości, że postrzega fakty, które teraz opisuję.

Ciało przyczynowe jest stałym narzędziem ego w świecie mentalnym wyższym. Składa się z
pierwszego, drugiego i trzeciego poddziału materii tego świata. U ludzi przeciętnych nie jest
jeszcze czynnym całkowicie, ożywiając tylko materię trzeciego poddziału. W miarę, jak ego
w ciągu własnej długiej ewolucji rozwija swe właściwości ukryte, poczyna być czynna
materia wyższa, lecz całkowitego rozwoju dosięga dopiero u człowieka doskonałego,
zwanego Mistrzem. Jasnowidzący może taką materię widzieć, ale musi umieć posługiwać się
widzeniowymi zdolnościami ego.

Trudno jest opisać ciało przyczynowe, gdyż zmysły owego świata są wyższe od

naszych i różne od nich.

To, co jasnowidzący może zapamiętać swoim mózgiem fizycznym, ma kształt owoidu,

otaczającego ciało fizyczne człowieka i ciągnącego się poza nie na jakieś 45 centymetrów od
zwykłej powierzchni ciała. Ciało przyczynowe człowieka pierwotnego podobne jest do
podłużnej bani i wydaje się być pustym, w rzeczywistości napełnione jest wyższą materią
mentalną, lecz nie czynną jeszcze, a stąd bezbarwną i przeźroczystą. W miarę ewolucji,
rozbudza się powoli dzięki wibracjom, dochodzącym doń od ciał niższych. Dzieje się to
powoli, gdyż w pierwszych stadiach rozwoju działalność człowieka nie jest zdolną wyrażać
się w materii tak subtelnej, jak materia ciała mentalnego wyższego. Lecz kiedy człowiek
dochodzi do stadium, w którym może myśleć abstrakcyjnie lub doświadczać uczuć bezintere-
sownych, materia ciała przyczynowego rozbudza się, aby oddzwięknąć.

Kiedy rozwiną się w człowieku wibracje tego rodzaju, wyrażają się one w ciele

przyczynowym jak barwy w ten sposób, że ze zwyczajnego przejrzystego owalu, staje się ono
zwolna owalną sferą, napełnioną materią kolorową o barwach bardzo pięknych i subtelnych,
staje się czymś pięknym ponad wszelki wyraz. Doświadczenie wykazało, że barwy te mają
specjalne znaczenie, wibracje, odpowiadające bezinteresownemu uczuciu miłości, pojawiają
się w kolorze bladoróżowym te które oznaczają wielką siłę intelektualną - w kolorze żółtym;
wyrażające sympatię są zielone, niebieskie oznaczają uczucia nabożności, a błyszczący
ś

wietlisty kolor lila oznacza wyższą duchowość. Ten sam stosunek między barwami i

wibracjami spotykamy w ciałach z materii gęstszej, lecz w miarę zbliżania się do świata
fizycznego barwy stają się stosunkowo pospolitsze i nie tylko mniej subtelne, lecz i raniej
ż

ywe.

Człowiek w ciągu trwania swej ewolucji w światach niższych, wprowadza do swych

ciał właściwości niepożądane i nie odpowiadające życiu ego, np. dumę, gniewliwość i
zmysłowość, właściwości te, podobnie jak inne, wyrażają się w wibracjach, lecz są zawsze
wibracjami niższych poddziałów odpowiednich im światów; dlatego nie mogą wyrazić się w
ciele przyczynowym, zbudowanym z materii tylko trzech wyższych poddziałów, własnego
ś

wiata. Każda część ciała astralnego działa silnie na odpowiadającą jej część ciała mentalnego

i tylko wyjątkowo na nią. W ten sposób na ciało przyczynowe mogą oddziaływać tylko trzy
wyższe części ciała astralnego, zawierające tylko właściwości dodatnie.

Praktycznym tego wynikiem jest, że ego ludzkie czyli właściwe ja człowieka może

gromadzić tylko właściwości dobre, zaś rozwijające się w człowieku właściwości złe, są z
natury swej przemijające i muszą być usuwane w miarę, jak człowiek posuwa się w ewolucji,
gdyż nie posiada już wtedy materii na ich wyrażenie. Różnica między ciałem przyczynowym
człowieka dzikiego i świętego polega na tym, że ciało przyczynowe pierwszego jest puste i
niezabarwione, podczas gdy ciało drugiego pełne jest barw żywych i iskrzących się. Kiedy

background image

www.teozofia.org


człowiek przekracza nawet świętość i staje się wielką siłą duchową, jego ciało przyczynowe
rozszerza się, gdyż wiele w sobie zawrzeć musi i poczyna we wszystkich kierunkach wysyłać
z siebie potężne promienie żywego światła. Ten, kto dosięgnął stopnia Mistrza, posiada ciało
przyczynowe rozmiarów olbrzymich.

Ciało mentalne zbudowane jest z czterech poddziałów materii niższej świata

mentalnego i wyraża konkretne myśli indywiduum. I tu, podobnie jak w ciele przyczynowym,
znajdujemy ten sam schemat kolorów, barwy są. mniej delikatne i może ich być o jedną lub
dwie więcej. Na przykład duma wyraża się przez kolor pomarańczowy, podczas gdy gniew
występuje jako żywy szkarłat. W ciele takim można nieraz ujrzeć intensywną jasno brązową
barwę skąpstwa, szaro brązową - egoizmu, szaro zieloną - fałszu. Tu spotykamy się z
możliwością mieszania kolorów. Miłość, duchowość, pobożność mogą być zabarwione
egoizmem i wtedy ich właściwe kolory zmieszane są z kolorem brązowym i mają wygląd
zmącony i nieczysty.

Chociaż cząsteczki tego ciała są zawsze w bardzo szybkim ruchu, ma ono jednak

pewien rodzaj budowy.

Wielkość i kształt ciała mentalnego zależą od wielkości i kształtu ciała

przyczynowego. Zawiera ono pewne pręgi, dzielące go na mniej lub więcej regularne
pierścienie, z których każdy odpowiada pewnemu określonemu zwojowi powierzchni mózgu
fizycznego w ten sposób, że każdy typ myśli działa za pośrednictwem tej części, która mu
odpowiada. Ciało mentalne jest jeszcze w człowieku zwykłym rozwinięte tak mało, że w
wielu razach duża liczba części specjalnych nie jest jeszcze czynną i każda próba myśli,
należącej do nich zmuszoną jest krążyć po jakimkolwiek, nieprzystosowanym kanale
przypadkowo zupełnie otwartym. Wynika z tego, że dla tych ludzi myśl, idąca w pewnych
kierunkach, jest jeszcze powolną i utrudnioną. Stąd wiele osób ma zdolności do matematyki,
podczas gdy inne nie potrafią dokładnie zrobić dodawania, stąd również jedni instynktownie
rozumieją, cenią i kochają muzykę, podczas gdy inni nie potrafią odróżnić jednego tonu od
drugiego.

Materia ciała mentalnego powinna krążyć swobodnie, lecz zdarza się, że ktoś

zatrzymuje i utwierdza myśl przy jakimś temacie, wtedy krążenie napotyka przeszkody,
tworzy się przypływ i formuje w ciele mentalnym stwardnienie, podobne do skrzepu. Taki
rodzaj stwardnienia jest zaporą i dopóki nie zostanie wessany, dopóki nie zostanie
przywrócona swobodna cyrkulacja, dopóty dana jednostka nie może tą częścią umysłu
widzieć jasno i sądzić sprawiedliwie, gdyż stwardnienie zatrzymuje swobodny przepływ
wibracji tak z zewnątrz, jak z wewnątrz.

Kiedy człowiek używa jakiejś części ciała mentalnego, wtedy ciało w tym momencie

nie tylko wibruje szybciej, lecz nabrzmiewa i zwiększa swą objętość. Utrzymywanie myśli
przy danym temacie czyni zwiększenie się ciała mentalnego stałym i w ten sposób można
zwiększać jego objętość w kierunku pożądanym lub nie.

Myśli dobre tworzą wibracje w subtelniejszej części ciała mentalnego, która dzięki

specjalnej grawitacji dąży do wypłynięcia w górnej części owalu, zaś myśli złe, jak egoizm i
skąpstwo są zawsze wibracjami materii grubszej, ciążącej ku niższej części formy owalnej.
Dlatego człowiek przeciętny, który nieraz oddaje się egoistycznym myślom różnego rodzaju,
rozszerza zazwyczaj część niższą swego ciała mentalnego, które na ogół ma wygląd jaja o
wiele szerszego u dołu niż u góry. Człowiek, który ujarzmił myśli bardziej poziome i oddał
się myślom wyższym, rozszerza część górną swego ciała mentalnego, które ma wtedy wygląd
jaja, opierającego się na końcu węższym. Jasnowidzący przez badanie barw i pręg ciała
mentalnego danej jednostki może wnioskować o jej charakterze i postępie, uczynionym w
ż

yciu obecnym. Z podobnych cech charakterystycznych w ciele przyczynowym, może sądzić

o rozwoju ego od stadium pierwotnego, kiedy indywiduum odłączyło się od królestwa
zwierząt.

background image

www.teozofia.org


Myśląc o jakiejkolwiek rzeczy konkretnej - książce, domu, pejzażu człowiek z materii

swego ciała mentalnego buduje maleńkie wyobrażenie tego przedmiotu. Wyobrażenie to
faluje w górnej części ciała mentalnego, zwykle przed twarzą indywiduum, mniej więcej na
poziomie oczu. Pozostaje tam przez czas myślenia o przedmiocie, i jeszcze cokolwiek dłużej,
co zależy od intensywności i jasności myśli. Forma taka jest całkowicie konkretna i może być
widzianą przez inną osobę o rozwiniętym wzroku jej własnego ciała mentalnego. Jeśli tedy
ktoś myśli o innym, tworzy jego maleńką podobiznę, lecz jeśli myśl ta jest czysto
kontemplacyjną i nie zawiera w sobie żadnego uczucia jak miłość lub sympatia ani żadnego
pragnienia np. widzenia danej osoby nie wywiera zazwyczaj żadnego widocznego wpływu na
togo, ku komu jest skierowaną.

Jeśli zaś z myślą o danej osobie łączy się uczucie np. miłości, to prócz utworzenia się

podobizny tej osoby, zachodzi jeszcze jedno zjawisko. Myśl miłości przyjmuje zdecydowaną
formę, zbudowaną z materii mentalnego ciała tego człowieka, który myśl tę tworzy. Dzięki
emocji myśl przyciąga do siebie materię ciała astralnego i w ten sposób powstaje forma astro-
mentalna, która opuszcza ciało tworzące ją i kieruje się ku osobie kochanej. Dla myśli dość
silnej przestrzeń nie odgrywa roli, lecz myśl człowieka przeciętnego jest przeważnie słabą i
mętną, dlatego nie wywiera wpływu, idącego dalej pewnych określonych granic.

Gdy taka forma myśli dosięgnie tego, ku komu jest skierowaną, rozchodzi się po jego

ciele astralnym i mentalnym, udzielają im rodzaju tempa własnych wibracji. Mówiąc innymi
słowy myśl miłości, skierowana ku jakiejś osobie, jest istotnie przesłaniem pewnej ilości siły,
czy materii, która w otrzymującym budzi uczucie miłości, powiększając nieznacznie lecz stale
jego zdolność kochania. Myśl taka wzmacnia również uczucie miłości w wysyłającym ją, jest
tedy pożyteczną dla obu.

Każda myśl tworzy pewien kształt, czyli myślokształt. Myślokształt taki, skierowany

ku jakiejś osobie, dosięga jej, jeśli zaś jest wybitnie egoistycznym, pozostaje w bliskości
myślącego, a jeśli nie należy do żadnej z tych dwóch kategorii, faluje przez pewien czas w
przestrzeni, a potem się rozpada. Każdy tedy, gdziekolwiek jest, pozostawia za sobą smugę
myślokształtów. Gdy idziemy ulicą, przebywamy całe morze myśli innych ludzi; jeśli umysł
nasz przez chwilę pozostaje wolnym, to owe resztki myśli przepływają przezeń, nie
wywierając nań w większości wypadków silnego wrażenia; lecz czasem dosięga nas myśl,
zwracająca naszą uwagę, wtedy umysł nasz chwyta ją, przyswaja, wzmacnia własną siłą,
odrzuca na zewnątrz, i myśl czepia się kogoś innego. Człowiek tedy nie jest winnym myśli,
która opanowywał jego umysł, gdyż ta może nie być jego własną, lecz jest winnym jeśli ją
przywłaszcza sobie i wysyła na zewnątrz wzmocnioną.

Myśli egoistyczne wszelkiego rodzaju trzymają się ludzi, i większość otacza własne

ciała mentalne skorupą takich myśli. Skorupa tego rodzaju zaciemnia widzenie mentalne i
ułatwia tworzenie się przesądów.

Każdy myślokształt jest istotą tymczasową, podobną do naładowanej baterii

elektrycznej, czekającej na moment wyładowania. Myślokształt dąży zawsze do odtworzenia
stopnia własnych wibracji w ciele mentalnym, do którego się przyłącza, pobudzając to
ostatnie do myśli podobnej. Jeśli osoba, ku której skierowany jest myślokształt, jest na razie
zajętą, albo myśli w określonym kierunku, cząsteczki jej ciała mentalnego, oscylując już z
pewną określoną szybkością, nie mogą reagować na bodziec z zewnątrz. W takim razie
myślokształt czeka odpowiedniej pory, krążąc przy obiekcie dotąd, dopóki ten nie stanie się
tak spokojnym, aby mieć doń dostęp; wtedy myślokształt wyładowuje się i jednocześnie
przestaje istnieć.

Myśl egoistyczna w ten sam sposób odnosi się do swego twórcy, wyładowując się nad

nim przy lada okazji. Jeśli myśl jest złą, uważa ją myślący za "pokusę złego ducha", a w rze-
czywistości kusi sam siebie. Każda myśl wyraźna tworzy nowy myślokształt

,

lecz jeśli

podobny myślokształt krąży już naokoło myślącego, wtedy w pewnych warunkach nowa myśl

background image

www.teozofia.org


na ten sam temat, zamiast tworzyć" formę nową, przyłącza się do starej, wzmacniając ją; stąd
rozmyślając długo na jeden i ten sam temat można stworzyć myślokształt olbrzymiej potęgi.
Jeśli myśl jest złą, myślokształt może mieć wpływ przyczyniający zło, trwając przez lat wiele
i posiadając przez pewien czas wygląd i właściwości istoty żywej.

Wszystkie myśli, powyżej opisane, są zwykłe i przygodne. Lecz można stworzyć myśl

celową i skierować ją ku drugiej osobie z chęcią dopomożenia jej. Jest to jedna z wielu linii
pracy, podjętej przez tych, którzy pragną służyć ludzkości. Ciągły strumień myśli mocnej,
skierowanej ku komuś umiejętnie, może mu być wielką pomocą. Silny myślokształt może
stać się prawdziwym Aniołem Stróżem i ochronić od nieczystości, gniewu, lub strachu.
Ciekawą gałąź tego przedmiotu stanowi studiowanie form i kolorów, przybieranych przez
myślokształty różnego rodzaju, kolory wskazują na rodzaj myśli i zgadzają się z tymi, jakie
już opisaliśmy jako istniejące w ciałach subtelniejszych. Formy posiadają nieskończoną
rozmaitość, lecz często symbolizują w pewien sposób rodzaj myśli wyraźnej.

Każda myśl o charakterze określonym np. miłość, nienawiść, pobożność, podejrzenie,

gniew, strach, duma, zazdrość nie tylko tworzy kształt, lecz wibruje. Fakt, że każda z tych
myśli wyraża się przez jakąś barwę, wskazuje, że myśli są wibracjami jakiejś części ciała
mentalnego. Stopień wibracji udziela się materii mentalnej, podobnie jak wibracje dzwonu
rozchodzą się w powietrzu.
Wibracja taka promieniuje we wszystkich kierunkach, za każdym razem spotyka się z innym
ciałem mentalnym, w stanie biernym albo podatnym do przyjmowania i doprowadza je

do

wi-

bracji podobnych sobie. Wibracja taka nie zawiera idei całkowitej i określonej, jak to bywa z
myślokształtem, lecz dąży do stworzenia myśli o charakterze podobnym do niej. Jeśli na
przykład myśl jest pobożną, to jej falowanie wzbudza pobożność, lecz przedmiot pobożności
może być różny u każdej z osób, których ciało mentalne zostało pobudzone. Natomiast
myśłokształt może dosięgnąć jednej tylko osoby i jeśli ta jest wrażliwą, nie tylko wzbudzi w
niej ogólne uczucie pobożności, lecz również dokładne wyobrażenie istoty, ku której adoracja
była początkowo skierowaną.

Kto ma zazwyczaj myśli czyste, dobre i silne, użytkuje w ten sposób wyższą część

ciała mentalnego, którą człowiek zwykły nie posługuje się wcale i dzięki temu wcale nie
rozwija. Człowiek taki tworzy siłę dobroczynną i jest wielką pomocą tym, którzy zdolni są
odpowiedzieć w jakiś sposób na jego wibracje, dążące do rozbudzenia w ich ciałach
mentalnych części wyższej, czyli otworzenia przed nimi horyzontów myśli zupełnie nowych.

Myśl rozbudzona nie jest całkowicie taką, jak myśl wywołująca, lecz jest tego samego

rodzaju. Na przykład wibracje człowieka, myślącego o teozofii, nie zaszczepiają otoczeniu
idei teozoficznych, lecz rozbudzą w nim myśli postępowe i wznioślejsze. Z drugiej znów
strony, myślokształty, powstałe w tych warunkach, aczkolwiek skrępowane w działaniu, gdyż
mogące działać tylko na tych, którzy w jakikolwiek sposób zdolni są na nie reagować, są
dokładniejsze i mogą komunikować określone ideie teozoficzne.
Barwy ciała astralnego mają te same znaczenia, co barwy ciał wyższych, lecz są o parę oktaw
niższe i bardzo zbliżają się do kolorów świata fizycznego. Ciało astralne jest wyrazicielem
namiętności i emocji, może więc wykazywać barwy inne, odpowiadające niższym uczuciom i
odczuciom człowieka, nie mogącym wyrazić się na planach wyższych. Tedy kolor brudno
czerwony, zbliżony do bronzowego, wykazuje zmysłowość, a czarne obłoki są oznaką
złośliwości i nienawiści; dziwna barwa sino-szara zdradza obecność strachu, a kolor mocno
szary, owijający owal jakby pierścieniami, wskazuje na przygnębienie. Gniewli-wość znaczy
się w ciele astralnym mnóstwem punkcików szkarłatnych, z których każdy jest małym
wybuchem złości. Zazdrość wypowiada się w specjalnym odcieniu koloru zielonego, zbliżo-
nym do bronzowego, na którym widzimy również punkciki szkarłatne. Ciało astralne pod
względem wielkości i formy podobne jest do ciał, opisanych powyżej i u człowieka zwykłego

background image

www.teozofia.org


jest zazwyczaj zarysowane wyraźnie, lecz u człowieka pierwotnego ma często kształt
nieregularny, podobny do toczącej się chmury, złożonej z bardzo niemiłych kolorów.

Gdy ciało astralne jest względnie spokojne, w zupełnym spoczynku nie bywa nigdy,

barwy widziane wtedy, wskazują na uczucia, którym przeważnie zwykł oddawać się dany
człowiek. Gdy przeżywa wybuch jakiegoś jednego uczucia, wibracje, wyrażające owo
uczucie, panują przez chwilę nad całym ciałem astralnym. Na przykład uczucie pobożności
zabarwia całe ciało astralne na lazurowo i dopóki trwa w całej sile, wszystkie inne odcienie
zabarwiają tylko nieco kolor lazurowy lub przebijają się słabo przez zasłonę tej barwy; lecz
kiedy żar uczucia zblednie, powracają barwy zwykłe, zaś część ciała astralnego zawsze
lazurowa pozostaje już teraz zwiększoną. Kto więc często doznaje uczucia wzniosłej
pobożności ma z czasem na ciele astralnym nie niknący pas lazurowy.

Porywowi uczucia pobożności towarzyszą zawsze myśli pobożne. Chociaż poprzednio

powstały one w ciele mentalnym, gromadzą koło siebie wiele materii astralnej, a stąd
działanie ich odbywa się na obu planach. Również na obu planach odbywa się
promieniowanie, opisane powyżej, przez które dany człowiek staje się centrum pobożności i
wpływa na innych w ten sposób, że podzielają jego myśli i uczucia. To samo dzieje się w
razie miłości, gniewu, przygnębienia lub jakiegokolwiek uczucia.

Wybuch jakiegoś uczucia niema zbyt wielkiego wpływu na ciało mentalne, choć może

przez pewien czas uniemożliwić działanie ciała mentalnego na mózg fizyczny. A dzieje się
tego, że ciało mentalne jest poruszone, lecz że ciało astralne, będące mostem między nim i
mózgiem, jest tak zajęte jednym rodzajem wibracji, iż nie jest w możności przyjąć jakiego-
kolwiek innego falowania.

Stałe barwy ciała astralnego działają na ciało mentalne i wywołują w nim barwy

odpowiednie, lecz o kilka oktaw wyżej. W ten sposób działa ciało mentalne na ciało
przyczynowe i w ten sposób właściwości dodatnie wyrażone w ciałach niższych, powoli
gromadzą się w ego. Zaś właściwości złe nie dosięgają go, gdyż skala szybkości
wyrażających się wibracji nie odpowiada wyższej materii mentalnej, z której zbudowane jest
ciało przyczynowe.

Do tej pory mówiliśmy o ciałach, wyrażających ego na odpowiednich planach, o

ciałach tworzonych przez ego, lecz w świecie fizycznym dochodzimy do ciała, stworzonego
przez naturę według praw, które zostaną wyjaśnione później; ciało to do pewnego stopnia
wyraża ego, lecz nie jest jego manifestacją doskonałą. W życiu codziennym widzimy
zaledwie niewielką część ciała fizycznego, mianowicie część składającą się z poddziałów
stałych i płynnych materii fizycznej. Ciało fizyczne zawiera materię wszystkich siedmiu
poddziałów, z których każdy stanowi część życia i każdy ma swoje znaczenie. Niewidzialną
część ciała fizycznego nazywamy zazwyczaj sobowtórem eterycznym, - sobowtórem, gdyż
jest wiernym powtórzeniem widzialnej części ciała fizycznego, - eterycznym, gdyż budowane
jest z tej najsubtelniejszej materii, dzięki drganiom której światło dosięga siatkówki oka.
Eteru tego nie należy utożsamiać z eterem kosmicznym, który nie jest materią. Owa
niewidzialna część ciała fizycznego jest niezmiernej wagi, gdyż stanowi przewodnik, przez
który płyną strumienie energii życiotwórczej, utrzymującej ciało przy życiu; bez ciała
eterycznego, przekazującego grubszej i widzialnej materii fizycznej wibracje myśli i uczuć,
idących przez ciało astralne, ego nie mogłoby użytkować komórek mózgowych.

Ż

ycie ciała fizycznego jest nieustanną zmianą i potrzebuje ciągłego zasiłku z trzech

różnych źródeł. Potrzebne mu są jest pożywienie, powietrze i energia życiotwórcza czyli
prana. Energia życiotwórcza jest zasadniczo siłą, ale gdy działa w materii, jawi się nam jako
określony składnik, istniejący we wszystkich światach, o których mówiliśmy. Na razie intere-
suje nas jego przejawienie się w wyższym poddziale świata fizycznego. Prana krąży wzdłuż
nerwów zupełnie tak samo jak krew w żyłach i podobnie, jak najmniejsza anormalność w

background image

www.teozofia.org


obiegu krwi daje się odczuć natychmiast w całym ciele, tak samo ważniejsza nie regularność
w przyswajaniu lub obiegu prany, wywiera wpływ na tę subtelniejszą część ciała fizycznego.
Prana jest siłą biorącą początek w słońcu. Kiedy ostatni atom fizyczny jest nią naładowany,
skupia wokół siebie sześć innych atomów i staje się składnikiem eterycznym. Wtedy siła
początkowa dzieli się między siedmioma atomami, naładowując każdy. Ciało ludzkie
pochłania tak utworzony składnik za pomocą eterycznej części śledziony. Tam dzieli się on
na części składowe, które natychmiast płyną ku różnym, wyznaczonym im częścią ciała
fizycznego, śledziona jest jednym z siedmiu centrów sił w eterycznej części ciała fizycznego.
W każdym z naszych ciał winno być czynnymi siedem takich centrów, widocznych dla
jasnowidzącego, podczas ich działania. Wydają się być płytkimi wirami, gdyż są punktami, w
których siła ciał wyższych przenika w niższe. Centra te w ciele fizycznym znajdują się: 1/ u
podstawy kręgosłupa, 2/ w splocie słonecznym, 5/ w śledzionie, 4/ nad sercem, 5/ w gardle, 6/
między brwiami, 7/ na wierzchu głowy, są jeszcze inne centra śpiące, lecz nie jest rzeczą
wskazaną rozbudzać je.

Jasnowidzący widzi wszystkie ciała wyższe jako owalne, lecz materia składająca je,

nie jest w całym obwodzie rozłożona równomiernie, w środku owalu znajduje się ciało
fizyczne. Przyciąga ono silnie materię astralną, a ta znów mentalną, dlatego większa część
materii astralnej zbiera się w ciele fizycznym, a większa część materii mentalnej w ciele
astralnym. Obserwując astralne ciało człowieka w świecie astralnym, oddzielnie od ciała
fizycznego, widzimy nadal materię astralną skupioną w dokładny kształt ciała fizycznego,
chociaż z natury swej materia astralna lotniejszą jest od fizycznej; widzimy ciało jakoby z
gęstej mgły, znajdujące się w środku owoidu z mgły o wiele subtelniejszej. To samo dotyczy
ciała mentalnego. Jeśli tedy spotkamy się z przyjacielem w świecie astralnym lub mentalnym,
poznamy go z wyglądu tak samo jak w świecie fizycznym.

Taka jest budowa człowieka. Początkowo jest on Monadą, Iskrą Boską. Ego stanowi

część jego Monady, mogące zstąpić w ewolucję i radośnie wrócić ku Monadzie, przynosząc
własny plon władz, zdobytych dzięki zebranym doświadczeniom. W tymże celu, ego również
wysyła część siebie w światy niższe, której to części dajemy miano osobowości, gdyż
osobowość albo osoba, jest maską przywdzianą przez ego, przejawiające się w światach
niższych. A tak samo jak ego jest maleńką i niedoskonałą częścią, wyrażającą Monadę,
podobnie osobowość jest małą i niedoskonałą częścią, wyrażającą ego. Tedy to, co my
zwykle poczytujemy za człowieka jest tylko fragmentem fragmentu.

Osobowość ma trzy ciała: mentalne, astralne i fizyczne. Dopóki człowiek przebywa na

ziemi, żywy i przytomny, ograniczony jest przez własne ciało fizyczne, gdyż ciałem
astralnym i mentalnym posługuje się tylko niby mostami, łączącymi go z jego powłoką
najniższą. Jednym z ograniczeń ciała fizycznego jest łatwe zmęczenie i potrzeba
periodycznego wypoczynku. Co noc człowiek pozostawia w śnie ciało fizyczne i chroni się
do ciała astralnego, które się nie męczy i snu nie wymaga. Podczas snu człowiek może krążyć
w świecie astralnym, lecz swoboda jego ruchów zależy od stopnia rozwoju. Człowiek dziki
zaledwie parę mil oddala się od swej śpiącej formy fizycznej, a często jeszcze mniej i ma
bardzo słabą świadomość w świecie astralnym.

Człowiek cywilizowany może w swym ciele astralnym podróżować, gdziekolwiek

zechce, i jest w nim bardziej świadomym, choć zazwyczaj nie posiada zdolności zapamiętania
tego, co widział, gdy ciało fizyczne spało. Czasem pamięta jakiś fakt widziany, jakieś
przeżyte doświadczenie i nazywa to snem wyraźnym. Często pamięć jego jest ściśle spowita
niewyraźnymi wspomnieniami przeżyć z dnia poprzedniego i wrażeniami otrzymanymi z
zewnątrz przez eteryczną część mózgu. W ten sposób tłumaczą się sny niewyraźne i często
niedorzeczne sny powszedniego

ż

ycia.

Człowiek o pewnej ewolucji jest tak samo świadomym i czynnym w świecie

astralnym jak i w świecie fizycznym i zachowuje całkowitą pamięć tego, co czyni w świecie

background image

www.teozofia.org


astralnym; w ten sposób żyje życiem ciągłym, nie tracąc świadomości przez całe dwadzieścia
cztery godziny, a więc i przez całe życie fizyczne, a nawet i po śmierci.




R O Z D I A Ł VI.

PO ŚMIERCI.


Ś

mierć jest zrzuceniem ciała fizycznego, lecz dla ego znaczy to tyle, co dla człowieka

zdjęcie ubrania. Oswobodzone z ciała fizycznego, ego żyje dalej w ciele astralnym, dopóki
nie wyczerpie się siła zrodzona przez uczucia i namiętności, na które zezwoliło w życiu
ziemskim. Poczym następuje śmierć powtórna, ciało astralne rozpada się i ego pozostaje w
ciele mentalnym w świecie mentalnym niższym. W tym stanie trwa, dopóki nie zużyją się siły,
powstałe dzięki myślom podczas życia fizycznego i astralnego. Następnie uwalnia się od ciała
mentalnego i pozostaje w ciele przyczynowym, czyli w swym świecie właściwym.

Tedy śmierć, w zwykłym jej rozumieniu nie egzystuje. Jest tylko następstwo stadiów

w życiu ciągłym - stadiów w trzech światach jeden po drugim. Długość pobytu w tych
ś

wiatach zmienia się w miarę postępu człowieka. Człowiek pierwotny żyje prawie wyłącznie

w świecie fizycznym i stosunkowo niewiele czasu spędza w świecie astralnym w końcu swej
inkarnacji. W miarę ewolucji, życie astralne człowieka staje się dłuższym, a z rozwojem
intelektu i zdolności myślenia poczyna on spędzać nieco czasu i w świecie mentalnym.
Człowiek należący do ras cywilizowanych, dłużej pozostaje w świecie mentalnym, niźli w
astralnym i fizycznym. Im bardziej jest ktoś posuniętym na drodze rozwoju, tym dłuższym
staje się jego życie mentalne, a krótszym astralne.

Ż

ycie astralne jest rezultatem wszystkich uczuć, zawierających w sobie pierwiastek

osobisty. Jeśli są zdecydowanie egoistyczne, tworzą dla danej jednostki życie astralne bardzo
ciężkie i odwrotnie, jeśli są tylko lekko zabarwione egoizmem, będąc w istocie dobrymi i
ż

yczliwymi, czynią życie astralne względnie miłym, jakkolwiek w pewnych jeszcze granicach.

Myśli i uczucia całkowicie bezinteresowne, wywierają swój wpływ na życie mentalne,
czyniąc je błogim.
Ż

ycie astralne, które człowiek sam sobie tworzy, złe lub względnie radosne, odpowiada

chrześcijańskiemu czyścowi; życie mentalne niższe, zawsze całkowicie szczęśliwe, odpowia-
da niebu.

Człowiek stwarza sam sobie własny czyściec i własne niebo; nie są to miejsca, lecz

stany świadomości. Piekło nie istnieje, jest wytworem imaginacji teologicznej, lecz człowiek
ż

yjący bezrozumnie, może stworzyć sobie bardzo niemiły i długi okres czyśca. Ani czyściec,

ani też niebo, nie mogą trwać wiecznie, gdyż przyczyna skończona nie może wywołać
nieskończonych skutków. Czas ich trwania jest tak różnym, zależnie od wypadków
indywidualnych, że podanie cyfr mogło by czytelników wprowadzić w błąd. Jeśli jako
przykład weźmiemy człowieka zwykłego z klasy średniej, powiedzmy typ właściciela małego
sklepu, lub pomocnika sklepowego, życie ich w świecie astralnym trwa przeciętnie około
czterdziestu lat, a życie w świecie mentalnym około dwustu. A znów człowiek uduchowiony
o wysokiej kulturze, może przebywać w świecie astralnym około dwudziestu lat i około
tysiąca w niebie. Człowiek, o zupełnie specjalnym rozwoju, może byś w świecie astralnym
zaledwie parę dni lub parę godzin, a około tysiąca pięciuset lat w stanie szczęśliwości.

Nie tylko czas przebywania w obu tych światach bywa różnej długości, lecz również i

warunki bywają różne. Trzeba pamiętać, że materia, z której tworzą się ciała, nie jest martwą,

background image

www.teozofia.org


lecz żywą. Ciało fizyczne składa się z komórek, z których każda stanowi maleńkie życie
oddzielne, ożywione drugą Falą Życia, płynącą z Drugiej Postaci Boskiej. Te różnych
rodzajów komórki pełnią przeróżne funkcje, i kto chce zrozumieć działanie własnego ciała
fizycznego i utrzymywać je w zdrowiu, musi sobie z tych rzeczy zdawać sprawę.

Jedno i to samo istotne jest dla astralnego i mentalnego ciała. Przenikające je życie

komórkowe nie jest jeszcze inteligencją, lecz posiada silny instynkt, pchający je w kierunku
rozwoju. Życie ożywiające materię tych ciał, znajduje się na zstępującym łuku ewolucji, to
znaczy, że jego rozwój jest zstępowaniem w coraz grubsze formy materii i wyrażaniem się
przez nie. Rozwój człowieka idzie drogą odwrotną. Człowiek pogrążył się już głęboko w
materię a teraz powraca do właściwego źródła. Dlatego jest ciągły konflikt między dążeniami
człowieka wewnętrznego i życiem materii jego ciał: człowiek wewnętrzny dąży ku górze, a
materia dąży ku dołowi.

Materia ciała astralnego /a raczej życie, ożywiające jego molekuły/ pragnie dla

własnej ewolucji największej ilości wibracji najróżnorodniejszych i najgrubszych. Następny
stopień ewolucji polega na ożywieniu materii fizycznej i przyzwyczajeniu się do jej jeszcze
bardziej powolnych wibracji; krokiem w tym kierunku jest tymczasowe pożądanie
pospolitszych wibracji astralnych. Materia ciała astralnego, nie obdarzona inteligencją
instynktownie szuka najlepszego sposobu dla dostarczenia ich sobie.

Molekuły ciała astralnego zmieniają się ciągle, podobnie jak molekuły ciała

fizycznego, jednak życie, ożywiające masę tych molekuł astralnych ma pewne bardzo słabe
poczucie siebie i jest jakby rodzajem czasowej istoty. Nie może ona być częścią astralną ciała
ludzkiego, będąc niezdolną do zrozumienia, co to jest człowiek, lecz zdaje sobie niejasno
sprawę, że w tych warunkach otrzymuje o wiele więcej wibracji i silniejszych, niż, gdyby
błąkała się bez celu w atmosferze. Wtedy promieniowanie namiętności i wzruszeń ludzkich
otrzymywała by tylko z daleka, od czasu do czasu, podczas, gdy teraz znajduje się w samych
ich centrze i otrzymuje całą ich siłę. Usiłuje zatrzymać warunki sprzyjające. Będąc w
kontakcie z materią bardziej subtelną, z mentalnym ciałem człowieka, czuje, że kiedy zdoła
wciągnąć materię mentalną we własne wibracje, te ostatecznie wzmacniają się i trwają o
wiele dłużej.

Ponieważ materia astralna jest ciałem pożądań, a materia mentalna ciałem myśli, to

instynkt ów w tłumaczeniu na nasz język znaczy, że kiedy ciało astralne zdoła doprowadzić
nas do myślenia, że to my czegoś pożądamy, ma daleko większą możliwość zaspokojenia
własnych pragnień. W ten sposób wywiera na człowieka powolny nacisk, pewien rodzaj
pragnienia ze swej strony, które dla człowieka jest pokusą, pożądaniem tego, co brutalne i
szkodliwe. Człowiek gniewliwy będzie odczuwać lekką, lecz nieustanną podnietę do gniewu,
człowiek zmysłowy podobną podnietę ku nieczystości. Człowiek nie zdający sobie z tego
sprawy, zazwyczaj rozumuje błędnie: albo sądzi, że idzie o instynkty natury i uważa, że zło
jest od nich nieodłączne, albo sądzi, że podnieta przychodzi z zewnątrz i że jest pokusą
wyimaginowanego diabła. Prawda leży pośrodku. Nacisk podniecający wypływa z natury,
lecz nie człowieka, tylko ciała, którym się ten posługuje; pożądanie słusznym jest i
naturalnym dla danego ciała, lecz szkodliwym dla człowieka i dlatego powinien mu się
oprzeć. Jeśli czyni tak i nie ustępuje pragnieniom sugerowanym, cząsteczki materii, pragnącej
w nim takich wibracji, obojętnieją z powodu braku pokarmu, wreszcie podlegają atrofii,
porzucają ciało astralne i są zamienione przez cząsteczki inne, bardziej zgodne z tym, na co
człowiek swemu ciału astralnemu pozwala.

Oto wytłumaczenie tak zwanych skłonności natury niższej w ciągu życia. Jeśli

człowiek ustępuje, skłonności owe stają się coraz silniejsze, aż wreszcie nie może już
przeciwstawić się im i identyfikuje się z nimi, co jest właśnie tym, czego pożąda dziwne
podświadome życie cząsteczek ciała astralnego.

background image

www.teozofia.org


W chwili śmierci ciała fizycznego ta mętna świadomość astralna niepokoi się. Zdaje

sobie sprawę, że istnienie jej, jako oddzielnej masy, jest zagrożone i instynktownie czyni
wszystko, co może, aby obronić i zachować swoją pozycję jak-najdłużej. Materia astralna jest
płynniejszą od fizycznej, a jej świadomość grupuje cząsteczki tak, aby wytrzymać każdy atak.
Formuje je wtedy w ten sposób, że grubsze i gęściejsze znajdują się na zewnątrz, tworząc
rodzaj skorupy, a reszta układa się w warstwy koncentryczne tak, aby ciało astralne mogło
zdobyć wytrzymałość na tarcie tak wielką, na jaką tylko pozwala jego budowa i zachować
kształt własny możliwie jak-najdłużej.

Powoduje to wiele skutków niemiłych dla człowieka. Fizjologia ciała astralnego jest

zupełnie różną od fizjologii ciała fizycznego. To ostatnie czerpie wiadomości z zewnątrz
dzięki specjalnym organom, będącym narzędziami zmysłów, lecz ciało astralne, w myśl
naszego pojmowania nie ma. zmysłów oddzielnych. To, co w ciele astralnym odpowiada
wzrokowi, jest zdolnością jego molekuł odpowiadania na bodźce zewnętrzne, dochodzące go
od molekuł podobnych. Na przykład, jeśli człowiek w swym ciele astralnym posiada materię,
należącą do wszystkich poddziałów świata astralnego, może dzięki temu "widzieć" rzeczy
utworzone z materii jakiegokolwiek z tych poddziałów.

Przypuśćmy, że jakaś rzecz astralna składa się materii mieszanej drugiego i trzeciego

poddziału, człowiek żyjący w świecie astralnym, mógłby postrzegać ten przedmiot tylko
wtedy, gdyby na jego ciele astralnym, znajdowały się cząsteczki drugiego i trzeciego
poddziału tego świata, zdolne do odbierania i porządkowania wibracji, powodowanych przez
dany przedmiot. Człowiek, który, dzięki słabej świadomości, a ma w układzie swego ciała
astralnego tylko gęstą materię niższego poddziału, nie mógłby być świadomym tego
przedmiotu bardziej, niż my w ciele fizycznym jesteśmy świadomi gazów, poruszających się
dokoła nas w powietrzu, albo przedmiotów, tylko z materii eterycznej.

W ciągu fizycznego życia człowieka, materia ciała astralnego jest w nieustannym

ruchu, podobnie wrzącej wodzie. Dlatego w każdym momencie cząsteczki wszystkich
znajdują się rodzajów na powierzchni ciała astralnego i, kiedy w czasie snu człowiek
posługuje się nim, może dzięki temu widzieć każdy astralny przedmiot, który się doń zbliża.

Po śmierci jeśli /jak to przez nieświadomość czynią wszyscy ludzie zwykli/ pozwoli

na przeformowanie swego ciała astralnego, sytuacja jego stanie się inną. Mając na
powierzchni ciała astralnego tylko cząsteczki najgrubsze i najniższe, może otrzymywać z
zewnątrz tylko odpowiadające im wrażenia, nie widzi więc całego świata astralnego, lecz
zaledwie siódmą jego część i to najgęstszą i najmniej czystą, /wibracje tej najcięższej materii
wyrażają tylko uczucia i emocje przedmiotowe i z najmniej wysubtelnionej klasy istot
astralnych. Stąd wynika, że człowiek, znajdujący się w tych warunkach, może widzieć tylko
niepożądanych mieszkańców świata astralnego i odczuwać tylko wpływy niemiłe i brutalne.

Otoczony jest innymi ludźmi, których ciała astralne są prawdopodobnie typu

zwykłego, lecz ponieważ może widzieć i odczuwać tylko to, co jest w nich najniższe i
najordynarniejsze, wydają mu się być potwornie występni i pozbawieni wszelkich zalet.
Niemniej przyjaciele wydają mu się być takimi, jak byli, gdyż nie umie teraz ocenić ich stron
dobrych. Nic dziwnego, jeżeli w takich warunkach uważa świat astralny za piekło, a przecież
wina nie leży w świecie astralnym, lecz w nim samym: po pierwsze dlatego, że nagromadził
w sobie tak wiele materii niższego typu, po drugie, że pozwolił się opanować tej niewyraźnej
ś

wiadomości astralnej i ugrupować materię w sposób specjalny.

Człowiek studiujący te rzeczy, nie ustępuje w ciągu życia naporowi materii astralnej,

nie pozwala na przegrupowanie jej po śmierci i zachowuje dzięki temu, możność widzenia ca-
łego świata, a nie najordynarniejszej i najgorszej jego części.

Ś

wiat astralny ma wiele punktów stycznych z światem fizycznym i podobnie jak on

przedstawia się różnie różnym ludziom, a nawet jednej i tej samej osobie w różnych
momentach. Świat astralny jest siedliskiem emocji i myśli bardziej poziomych, a emocje te są

background image

www.teozofia.org


o wiele silniejsze, niźli w świecie fizycznym. Gdy dany osobnik znajduje się w stanie
czuwania, widzimy zaledwie maleńką część jego wzruszeń większa część siły wzruszeniowej
idzie na wprawienie w ruch grubej fizycznej materii mózgu, ody widzimy człowieka,
okazującego wzruszenie, widzimy tylko część, pozostałą po wypełnieniu tamtej pracy.
Dlatego w życiu astralnym wzruszenia wzmagają się o wiele więcej, niźli w życiu fizycznym.
Kierowane odpowiednio, nie wykluczają one myśli wyższych: w świecie astralnym, tak samo
jak w fizycznym, można poświęcić się pomaganiu bliźnim, lub tracić czas na błąkaniu się bez
celu.

Ś

wiat astralny rozciąga się prawie do środka promienia orbity księżyca i ci jego

mieszkańcy, którzy nie zezwolili na przegrupowanie materii własnego ciała astralnego, mają
wolny dostęp wszędzie, jednakże większość pozostaje blisko powierzchni ziemi. Różne
właściwości materii, tworzącej poddziały świata astralnego, przenikają się wzajemnie, lecz
ogólnie mówiąc, materia gęstsza dąży do grupowania się w centrze.

Podobne to jest bardzo do zjawisk, jakie zaobserwować możemy, tworząc zawiesinę

paru gatunków materii o różnej gęstości w wiadrze wody. Jeśli woda znajduje się w ciągłym
ruchu, różne gatunki materii mieszają się w niej, lecz jednocześnie materia cięższa znajduje
się bliżej dna. I jeśli rozmieszczenia poddziałów sfery astralnej nie należy wyobrażać sobie
jako leżących koncentrycznie jak w cebuli, to jednak ogólne rozłożenie materii tych
poddziałów przypomina nieco taką konstrukcję.

Materia astralna przenika swobodnie materię fizyczną, lecz każdy poddział materii

fizycznej ma silny pociąg ku materii astralnej, odpowiadającego jej poddziału. Każde przeto
ciało fizyczne ma swój odpowiednik astralny. Stół i szklanka, na nim stojąca, będące z materii
fizycznej stałej, przeniknięte są materią astralną najniższego poddziału, .Woda w karafce,
przeniknięta jest jakby płynem astralnym, będącym materią astralną szóstego poddziału, a
powietrze, będące materią fizyczną w stanie gazowym, przeniknięte jest materią gazową
astralną piątego poddziału.

W taki sam sposób jak powietrze, woda, szklanka i stół przeniknięte są materią

eteryczną, tak samo wszystkie, odpowiadające im części astralne, przeniknięte są
subtelniejszą - materią astralną, odpowiadającą fizycznej eterycznej. Ale nawet
najsubtelniejszy eter fizyczny jest gęstszy od stałej materii.

Jeśli po śmierci człowiek nie poddał się przegrupowaniu materii swego ciała

astralnego, małą odczuje różnicę z życiem fizycznym. Może poruszać się w każdym kierunku,
lecz zwykle pozostaje w pobliżu miejsc, do których był przyzwyczajony. Ma jeszcze możność
widzenia swego domu, pokoju, mebli, rodziny i przyjaciół. Żywi, nieświadomi światów
wyższych, sądzą że stracili tych, którzy zrzucili ciało fizyczne, lecz umarli nawet przez jedną
chwilę nie mają wrażenia, iż utracili żywych.
Umarli, żyjąc w ciele astralnym, nie mogą widzieć fizycznych ciał tych, których pozostawili,
lecz widzą ich ciała astralne, mające ten sam kształt, co fizyczne i są całkowicie świadomi
obecności osób drogich. Widzą ich w otoczeniu delikatnego owalu z błyszczącej mgły i, jeśli
potrafią obserwować, mogą zauważyć w nich różne małe zmiany i zawsze widzą jasno, że nie
odeszli do jakiegoś dalekiego raju lub piekła, lecz pozostają w kontakcie ze światem znanym
choć widzą go pod nieco innym kątem.

Umarły widzi ciało astralne żyjącego przyjaciela, nie może więc uważać, iż go stracił,

lecz dopóki przyjaciel jest w stanie czuwania, umarły nie może mieć nań żadnego wpływu,
gdyż wtedy świadomość przyjaciela jest w świecie fizycznym, a jego ciało astralne jest tylko
mostem między świadomością wyższą i świadomością fizyczną. Dlatego umarły nie może
komunikować się z przyjacielem, ani znać jego wyższych, wzniośiejszych myśli i tylko przy
zmianie uczuć przyjaciela widzi zmianę barw w jego ciele astralnym i przy pewnej wprawie
w obserwacji może łatwo nauczyć' się czytać wszystkie myśli przyjaciela, zabarwione
egoizmem i pożądaniem.

background image

www.teozofia.org


Kiedy przyjaciel zasypia, cała sytuacja się zmienia, tedy i on staje się świadomym

ś

wiata astralnego, jest przy zmarłym i może porozumiewać się z nim swobodnie, jak w życiu

fizycznym. Uczucia żywych działają potężnie na umarłych, którzy ich kochają i, jeśli żywi
oddają się rozpaczy, umarli cierpią istotnie.

Warunki życia po śmierci są nieskończenie rozmaite, lecz mogą być badane łatwo,

przez kogoś pragnącego podjąć trud poznania świata astralnego i obserwowania charakteru
jakiejś drogiej osoby.

Charakter nie zmienia się przez śmierć. Myśli człowieka, uczucia i pragnienia są te

same co i przedtem. Pod każdym względem jest człowiek tym samym co dawniej, prócz ciała
fizycznego; jego szczęście lub nieszczęście zależy od tego, w jaki sposób przyjął utratę tego
ciała.
Jeśli pragnienia jego są tego rodzaju, że uczuwają brak ciała fizycznego, to prawdopodobnie
cierpi znacznie. Pożądanie przejawia się w ciele astralnym jako wibracja i dopóki jeszcze
znajdujemy się tutaj, większa jej część zajęta jest wprawianiem w ruch ciężkich cząsteczek
fizycznych. Stąd wynika, że pragnienie większą jest siłą w życiu astralnym niż fizycznym, i
jeśli dana jednostka nie nauczyła się opanować pragnień w tym życiu, a w nowym nie ma
sposobu zaspokojenia ich, może to spowodować wiele trudności przez czas dłuższy.

Weźmy jako ilustrację krańcowy przykład pijaka albo rozpustnika. Mamy tu przykład

żą

dzy tak silnej w ciągu życia fizycznego, że przezwycięża rozum, zdrowy rozsądek, wszelkie

poczucie przyzwoitości i uczuć rodzinnych. Po śmierci człowiek ten będąc w świecie
astralnym, czuje owo pożądanie stokroć silniej, gdyż nie może go zaspokoić, nie posiadając
ciała fizycznego. Stan taki jest prawdziwym piekłem - jedynym, jakie egzystuje. A jednak nie
ma tu mowy o karze. Człowiek zbiera tylko zupełnie słuszny rezultat własnych czynów.
Powoli, z czasem ta siła pragnień wyczerpuje się, lecz kosztem strasznych cierpień, gdyż
dzień jeden wydaje się tysiącem lat. Nieszczęśliwy nie ma tam miary czasu, jak w świecie
fizycznym i może go mierzyć tylko własnymi odczuciami. Ze spaczenia tego faktu powstało
fałszywe pojęcie wiecznego potępienia.

Łatwo sobie uprzytomnić wiele innych faktów, kiedy niezaspokojone pragnienie, staje

się torturą. Najzwyklejszym jest nie pijaństwo i rozpusta, lecz silne przywiązanie do świata
fizycznego, w życiu poświęconym interesom i bezcelowym czynnością towarzyskim. Dla
takiego człowieka świat astralny jest miejscem nudy: rzeczy, których pożąda, nie są dlań
dostępne, gdyż w świecie astralnym niema interesów do załatwiania, a jeśli nawet zdoła mieć
towarzystwo, którego pragnie, nie zadawala go ono, gdyż wszystkie pozory, na których opiera
się ono w świecie fizycznym są teraz niemożliwe.

Wpadki takie jednak są rzadkie, i przeważnie stan po śmierci jest szczęśliwszy od

ż

ycia na ziemi. Pierwszym uczuciem, jakiego zmarły zwykle doznaje, jest uświadomienie

sobie cudownej, rozkosznej swobody. Niema nic, o co mógłby się troszczyć i nie zna innych
obowiązków prócz tych, które sobie nałoży, życie fizyczne dla wszystkich, z małymi
wyjątkami, przechodzi na czynieniu tego, czego woleliby nie czynić, a są zmuszeni dla
utrzymania siebie lub rodziny. W świecie astralnym nie ma mowy o utrzymaniu, pożywienie
jest zbyteczne, odzież także, gdyż nie odczuwa się zimna ani ciepła, a każdy może się ubrać,
jak zechce, dzięki własnym myślom. Pierwszy raz od dzieciństwa człowiek ma całkowitą
możność przepędzania czasu, jak mu się podoba.

W świecie astralnym wzrasta bardzo zdolność radowania się, gdyż nie potrzeba na to

ciała fizycznego. Jeśli ktoś lubi piękno natury, może teraz podróżować po całym świecie z
nadzwyczajną szybkością i bez zmęczenia, podziwiając krainy najpiękniejsze i zwiedzając
najtajniejsze zakątki. Jeśli rozkoszuje się sztuką, wszystkie arcydzieła świata są do jego
dyspozycji, jeśli kocha muzykę, może iść i słuchać jej, gdziekolwiek zechce, rozumiejąc ją
głębiej niż dawniej, bo chociaż nie zdoła posłyszeć dźwięków fizycznych, odczuje w sobie
całe wrażenie muzyki w sposób o wiele głębszy, niźli w świecie fizycznym. Jeśli jest

background image

www.teozofia.org


uczonym, nie tylko może odwiedzać wielkich uczonych całego świata i brać od nich myśli i te
idee, które wchodzą w zakres jego pojmowania, lecz również przedsięwziąć naukowe badania
własne w tym świecie wyższym, z tą różnicą, że teraz o wiele lepiej widzi to, co czyni.
Najlepiej czują się ci, którzy na ziemi pomagali bliźnim, gdyż w świecie astralnym znajdą
szerokie pole działania.

Nie ma głodu, chłodu ni chorób, lecz jest olbrzymia ilość ludzi, pozostających w

nieświadomości i pragnących wiedzy; są oni jeszcze we władzy pragnień ziemskich i
potrzebują wyjaśnień, które skierują ich myśl ku rzeczom wyższym. Niektórzy pochwyceni w
sieć własnych wyobrażeń, mogą być uwolnieni tylko przez kogoś, znającego nowe
ś

rodowisko, który w możności jest pomóc im rozróżnić rzeczy świata astralnego od

fałszywych koncepcji, które utworzyli sobie dzięki niewiedzy, wszystkim tym ludziom można
pomóc przy inteligencji i dobrym sercu, wielu dostaje się do świata astralnego w zupełnej
nieświadomości warunków, nie zdając sobie na razie sprawy z tego, że nie żyją, a gdy
opamiętawszy się, zdadzą sobie sprawę, pełni są lęku przed oczekującą ich przyszłością,
dzięki fałszywym i złym nauką teologicznym, wszyscy ci potrzebują pociechy i
podtrzymania, a mogą to otrzymać tylko od kogoś rozumnego, posiadającego znajomość
działań natury.

Nie zabraknie tedy zajęć użytecznych komuś, co w życiu fizycznym interesował się

rzeczami istotnymi, nie zabraknie mu też towarzystwa. Ci, których praca taka zajmuje, mają
pokrewne cele i zamiłowania, czują wzajemny pociąg i skupiają się razem, tak jak czynią to
tutaj i wiele królestw natury, zakrytych w życiu fizycznym gęstą zasłoną materii, stoi teraz
otworem dla badań tych, którzy się tym interesują.

Większość tworzy własne środowisko. Mówiliśmy już o siedmiu poddziałach świata

astralnego. Licząc je od najwyższej i najmniej materialnej, widzimy, że grupują się w trzy
klasy: poddziały pierwszy, drugi i trzeci tworzą jedną klasę czwarty, piąty i szósty - drugą, a
poddział siódmy - najniższy, stanowi sam w sobie trzecią. Choć wszystkie przenikają się
wzajem, mają ogólną tendencję do układania się według specjalnej ciężkości swych ciężarów
właściwych w ten sposób, że większa część materii poddziałów wyższych znajduje się dalej
od ziemi, niźli materia poddziałów niższych. -

Każdy więc, kto zamieszkuje świat astralny, może przenieść się wszędzie, lecz

naturalną jego tendencją będzie utrzymanie się na tyra poziomie, jaki odpowiada specjalnemu
ciążeniu materii najcięższej w jego ciele astralnym.

Kto po śmierci nie zezwolił na przegrupowanie materii swego ciała astralnego ma

całkowitą swobodę przebiegania całego świata astralnego, kto zaś zezwolił, nie posiądę jej,
nie dlatego, aby cośkolwiek przeszkadzało mu na wzniesienie się na poziom wyższy, lub
zestąpienie niżej, lecz dlatego, że a całkowicie świadomym bywa tylko w jednej części tego
ś

wiata.

Opisałem już częściowo los człowieka, znajdującego się na ostatnim poziomie,

zamkniętego całkowicie w skorupie materii najgrubszej. Po osiągnięciu najwyższej,
względnej gęstości materii, jest mniej świadomym wydarzeń poza swoim poddziałem, niż
ktokolwiek, znajdujący się na innym poziomie. Specjalne ogólne ciążenie jego ciała
astralnego usiłuje zatrzymać go pod powierzchnią ziemi. Dla jego zmysłów astralnych
fizyczna materia ziemi zupełnie nie istnieje, a jego pociąg naturalny dąży ku tej mniej
subtelnej formie materii astralnej, która odpowiada ziemi stałej. Kto więc ograniczył się do
tego ostatecznego poddziału, będzie błądzić w ciemności, zdała od innych światów istot
umarłych, których życie znajduje się na poziomie wyższym.

Czwarty, piąty i szósty poddziały świata astralnego, ku którym przyciąganą jest

większość ludzi, mają jako odpowiednik tę część świata fizycznego, w której żyjemy wraz ze
zwykłym otoczeniem.

background image

www.teozofia.org


Ż

ycie w szóstym poddziale jest zupełnie podobne do zwykłego życia na ziemi, poza

ciałem fizycznym i jego potrzebami, a w miarę jak się dochodzi do poddziału piątego i
czwartego, staje się mniej materialnym i jest bardziej oderwane od spraw i zainteresowań
naszego świata niższego.

Poddziały pierwszy, drugi i trzeci, aczkolwiek zajmują tę samą przestrzeń, zdają się

być bardziej oddalonymi od świata fizycznego i są stosunkowo mniej materialne. Ludzie
będący na tym poziomie, tracą z widoku ziemię i to, co się na niej znajduje.

Są oni przeważnie bardzo zagłębieni w sobie i w znacznej mierze tworzą własne

otoczenie, będące jednak widzialne dla innych, znajdujących się na tym poziomie, jak
również dla jasnowidzących.

Kraina tych poddziałów, to ów "eden", o którym mówi się w kołach spirytystycznych -

ś

wiat, w którym przy pewnym ćwiczeniu myśli, umarli mogą tworzyć na pewien czas domy,

szkoły i miasta. Otoczenie to, fantastyczne z naszego punktu widzenia, jest dla umarłych tak
realnym, jak dla nas domy i świątynie, zbudowane z kamienia, i wielka ilość ludzi przez lat
wiele, żyje szczęśliwie wśród tych tworów myśli.

Krajobraz tak stworzony jest bardzo piękny: zawiera śliczne jeziora, wspaniałe góry,

przyjemne ogrody, przewyższające wszystko, cokolwiek się znajduje w świecie fizycznym,
choć zawiera nieraz dla oczu doświadczonego jasnowidzącego /który nauczył się widzieć
rzeczy takimi, jakie są/ wiele rzeczy zabawnych, na przykład usiłowania ludzi
niewykształconych stworzyć myślokształt niezwykłych opisów symbolicznych, znajdujących
się w różnych pismach. Na przykład myślokształt analfabety o bestii, pełnej oczu wewnątrzj
albo o szklanym morzu zmieszanym z ogniem, czyni wrażenie groteskowości, choć ich
twórcy są z nich zadowoleni. Taki świat astralny pełny jest postaci i krajobrazów,
utworzonych myślą, wyznawcy różnych religii wyobrażają sobie swoje bóstwa, tworzą raj
według swej koncepcji i rozkoszują się tymi formami snu, dopóki nie przejdą w świat
mentalny i nie wejdą w kontakt z rzeczami realniejszymi.

Wszyscy ci, którzy po śmierci zezwolili na przegrupowanie swego ciała astralnego

muszą stopniowo przebywać wszystkie poddziały. Nie znaczy to, aby każdy był świadomym
we wszystkich. Zwykły uczciwy człowiek ma w swym ciele astralnym bardzo niewielką ilość
materii najniższego poddziału i niewystarczającą na utworzenie ciężkiej skorupy.
Przegrupowanie umieszcza na zewnątrz ciała materię grubszą, przeważnie materię szóstego
poddziału, zmieszaną z niewielką ilością materii poddziału siódmego, w ten sposób, że
widzianym jest dlań odpowiednik świata fizycznego.

Ego w dalszym ciągu cofa się w siebie i na każdym porzuconym poziomie wyzbywa

się materii tego poziomu. Tak więc długość zamknięcia w jakimś poddziale astralnym
proporcjonalną jest do ilości materii tego poddziału, znajdującej się w ciele, a ta znów zależy
od życia, jakie człowiek prowadził, od pragnień, które zadowalał, od rodzaju materii, którą
wprowadził i wcielił w siebie. Znajdując się w szóstym poddziale, błądzi człowiek koło
miejsc i osób, z którymi był związany na ziemi z czasem otoczenie ziemskie mniej go pociąga,
staje się mglistym, a wtedy w harmonii z najuporczywszymi myślami tworzy własne
ś

rodowisko. Do sięgnąwszy trzeciego podziału, znajduje, że to stworzone przezeń otoczenie,

zastępuje całkowicie widzenie rzeczywistości planu astralnego.

Drugi poddział jest nieco mniej materialnym od trzeciego, i jeśli ten jest "edenem"

spirytystów, to tamten stanowi materialne niebo najciemniejszych ortodoksów, zaś pierwszy
najwyższy, zdaje się być bramą specjalnie tych, którzy w ciągu życia oddawali się
dociekaniom umysłowym, lecz materialistycznym, nie mając na celu szczęścia bliźnich, a
tylko dla ambicji egoistycznych lub po prostu przez upodobanie w ćwiczeniach intele-
ktualnych. Wszyscy ci ludzie są całkowicie szczęśliwi. Później dochodzą do stadium
oceniania rzeczy wznioślejszych, a wtedy znajdują to, co jest wzniosłe.

background image

www.teozofia.org


W życiu astralnym ludzie jednej i tej samej narodowości i podobnych zainteresowań,

starają się, tak jak tu, pozostawać razem. Na przykład osoby religijne, wyobrażające sobie, że
znajdują się w niebie materialnym, nie zajmują się wcale wyznawcami innych religii, którzy
mają zupełnie odmienne pojęcie o uciechach niebiańskich. Chrześcijanin może bez
przeszkody wejść do raju mahometanina lub hindusa, lecz mało prawdopodobnym jest, aby to
uczynił, gdyż jego zainteresowania ciągną go całkowicie ku niebu jego wierzeń i ku
ś

rodowisku przyjaciół, dzielących je z nim. Nie jest to niebo istotne, opisywane przez religie,

lecz błędne, materialne wyobrażenie nieba; niebo prawdziwe znajdujemy w świecie
mentalnym.

Umarły, który nie pozwolił na przegrupowanie swego ciała astralnego, ma otwarty

przed sobą cały świat astralny i może iść, gdziekolwiek zechce, i widzieć całość tego, co
obserwuje. Nie znajduje go zbyt zaludnionym, gdyż świat astralny rozciąga się dalej
powierzchni ziemi, a ludności astralnej jest mniej, bo przeciętna długość życia ludzkiego w
astralu krótszą jest od przeciętnej długości w świecie fizycznym.

Lecz nie tylko umarli zamieszkują świat astralny: znajduje się tam mniej więcej jedna

trzecia żywych, którzy podczas snu czasowo opuścili swoje ciała. Świat astralny ma również
dużą ilość mieszkańców, nie będących ludźmi, z których niektórzy znajdują się na poziomie
niższym od ludzi, a inni o wiele wyżej. Duchy natury tworzą wielkie królestwo, a duża ich
część przebywa w świecie astralnym. Olbrzymie to królestwo istnieje również w świecie
fizycznym, gdyż wiele z ich rodzajów ma ciało eteryczne i znajduje się bardzo blisko
fizycznego kręgu widzenia. Bywają warunki, w których mogą być widzialni i w wielu
samotnych miejscowościach górskich mieszkańcy wierzą w te zjawiska i nazywają istoty
takie rusałkami, wróżkami albo krasnoludkami .

Duchy mają kształty nieustalone, lecz najczęściej przyjmują na siebie małą postać

ludzką. Ponieważ nie są jeszcze zindywidualizowane, możemy je wyobrażać sobie jako
zwierzęta eteryczne lub astralnej wielu z nich intelektualnie stoi na równi z średnim rozwojem
ludzkim. Duchy natury, podobnie nam, mają swoje nacje i typy i dzielą się na cztery wielkie
klasy: duchy ziemi, wody, ognia i powietrza. Ze wszystkich tylko ci przebywają zazwyczaj w
ś

wieżcie astralnym, lecz liczba ich jest tak olbrzymia, że znajdują się w każdym jego miejscu.

Inne wielkie królestwo ma tu również swoich przedstawicieli, królestwo -Aniołów,

zwanych w Indiach Dewami. Są oni istotami, posuniętymi w ewolucji o wiele dalej od
człowieka i tylko najniższe ich regiony stykają się z światem astralnym, regiony, których
członkowie są mniej więcej na poziomie człowieka, co do którego nie mamy wątpliwości, iż
jest dobrym.

Ludzie nie są jedynymi, ani też najważniejszymi mieszkańcami systemu słonecznego.

Są inne jeszcze ewolucje, równoległe z naszą, które, nie stając się nigdy ludzkością, muszą
przejść na poziom ludzkości odpowiadający. Na jednej z takich linii ewolucji znajdują się
duchy natury, powyżej opisane, a na poziomie wyższym jeszcze znajduje się wielkie
królestwo Aniołów. W obecnym stadium naszej ewolucji rzadko bywają oni w widocznym
kontakcie z nami ,lecz w miarę rozwoju możliwe jest, że widywać ich będziemy częściej.

Kiedy wyczerpią się w człowieku wszystkie emocje niższe, to znaczy, zawierające

myśli egoistyczne, wtedy kończy się życie astralne, i ego przechodzi w świat mentalny. Nie
znaczy to w żadnym razie ruchu w przestrzeni, lecz po prostu w ciągłym cofaniu się, ego
dochodzi teraz do najsubtelniejszej materii astralnej i świadomość jego ześrodkowuje się w
ś

wiecie mentalnym. Jego ciało astralne nie rozpadło się jeszcze całkowicie, chociaż proces

ten już się rozpoczął, pozostawia tedy za sobą trupa astralnego, zupełnie tak samo jak w
stadium poprzednim zostawił powłokę zewnętrzną fizyczną. Między obu wypadkami jest
pewna różnica, którą trzeba zanotować ze względu na konsekwencje późniejsze.

Kiedy człowiek opuszcza swoje ciało fizyczne, rozłąka z ciałem powinna być

całkowitą i przeważnie tak jest, lecz inaczej dzieje się z wiele subtelniejszą materią ciała

background image

www.teozofia.org


astralnego. Człowiek przeciętny w życiu fizycznym, tak bardzo opowija się w materię
astralną albo, biorąc to z innego punktu widzenia, tak ściśle identyfikuje się ze swoimi
najniższymi pożądaniami/, że siła ego w momencie cofania się nie może oswobodzić się
całkowicie. I kiedy ostatecznie odrywa się od ciała astralnego i przenosi swoje działanie w
mental, traci część siebie, pozostawiając ją w niewoli ciała astralnego.

Ta reszta witalności w powłoce astralnej, porusza się w dalszym ciągu swobodnie i

może być przez niedoświadczonych uważana za człowieka właściwego, tym bardziej, że
pozostały fragment świadomości jest częścią ego, uważa się zań i mówi, jak gdyby nim był.
Zachowuje wspomnienia, lecz jest tylko częściowym i niedostatecznym wyobrażeniem
człowieka. Nieraz na seansach spirytystycznych spotka się ktoś z istotą tego rodzaju i
zastanawia się ze zdziwieniem, w jaki sposób przyjaciel jego tak się zmienił na gorsze po
ś

mierci? Takiej istocie fragmentarycznej dajemy nazwę "cienia".

W następnym stadium gaśnie ten-fragment świadomości ciała astralnego i nie powraca

do ego, do którego pierwotnie należał, jeszcze i wtedy pozostaje trup astralny, lecz kiedy nie
ma już w nim śladu życia, nazywamy je „skorupą". Skorupa nie może działać na seansie
spirytystycznym, ani podejmować jakiegokolwiek działania, lecz często żartujące duchy
natury zamieszkują na pewien czas takie skorupy. Taka nawiedzona skorupa może brać udział
w seansach spirytystycznych i podawać się za pierwotnego jej właściciela, gdyż pewne
charakterystyczne cechy i wspomnienia mogą być przez ducha natury wywołane w umarłym
ciele astralnym.

W czasie snu człowiek pozostawia ciało fizyczne i

chroni się w ciele astralnym. Umierając pociąga za sobą część ciała eterycznego i, zanim się
od niej uwolni, znajduje się chociażby przez moment w stanie nieświadomości. Ciało eterycz-
ne nie jest narzędziem i nie może nim być; dlatego otoczony ciałem eterycznym człowiek, czy
to w świecie astralnym, czy w fizycznym, niezdolnym jest do działania. Niektórzy momental-
nie uwalniają się z tego owinięcia eterycznego, inni w ciągu paru godzin, dni, a nawet tygodni.

Nie mamy pewności, czy człowiek po uwolnieniu się z owinięcia eterycznego stanie

się w tej chwili świadomym świata astralnego, gdyż może wytworzyć się koło niego skorupa
z materii astralnej najniższej i może zupełnie nie umieć posługiwać się tą materią. Jeśli żył
ż

yciem przeciętnym, nie będzie umiał posługiwać się nią i odpowiadać na jej wibracje i

nieprędko zdoła to uczynić. Przeto może pozostać nieświadomym, dopóki ta grubsza materia
nie zużyje się i nie pojawi się na powierzchni inna, do której używania jest przyzwyczajony.
Jednak takie ugrupowanie prawie nigdy nie jest całkowicie dokładnym i od czasu do czasu,
nawet w skorupie najściślejszej, cząsteczki materii subtelniejszej, znajdują drogę do
powierzchni, dając człowiekowi jakiś błysk tego, co go otacza.

Bywają ludzie tak desperacko przywiązani do swoich powłok fizycznych, że nie

pozwalają odejść ciału eterycznemu i chcą je koniecznie zatrzymać. Mogą to przez pewien
czas uczynić, lecz ceną wielu przykrości. Są odcięci od obu światów, otoczeni gęstą szarą
mgłą, przez którą bardzo niewyraźnie widzą świat fizyczny, lecz pozbawiony wszelkich
kolorów. Utrzymują się w tych okropnych warunkach kosztem straszliwej walki, a jednak nie
chcą porzucić ciała eterycznego, czując w nim rodzaj ogniwa, łączącego ich z jedynym
ś

więtem znanym, błądzą tak samotni i nieszczęśliwi, dopóki zmęczenie nie zmusi ich do

opuszczenia ciała eterycznego, wtedy przechodzą do względnej szczęśliwości życia
astralnego. Czasem w rozpaczy usiłują na ślepo zawładnąć innymi ciałami i nieraz im się to
udaje. Mogą zawładnąć ciałem dziecka, wypędzając zeń słabą osobowość, dla której było
przeznaczone, albo mogą opanować ciało zwierzęcia. Pochodzi to całkowicie z niewiedzy .i
nie może zdarzyć się temu, kto rozumie prawa życia i śmierci.

Z końcem życia astralnego człowiek umiera dla astralu

i budzi się w życiu mentalnym. Nie jest to dla niego tym samym, co dla jasnowidzącego,
który czyni to z zadowoleniem i żyje w nowych warunkach tak samo, jak czynił to w świecie

background image

www.teozofia.org


fizycznym i astralnym. Człowiek zwykły, w ciągu całego swego życia, otoczony jest
mnóstwem myśłokształtów. Te, na które zwraca mało uwagi, przemijają szybko, inne
związane z głównymi jego zainteresowaniami w życiu, nie opuszczają go i stają się coraz
silniejszymi. Myślokształty egoistyczne przerzucają siłę swą w materię astralną i wyczerpują
się w świecie astralnym. Myślokształty całkowicie bezinteresowne należą całkowicie do
ś

wiata mentalnego i kiedy człowiek znajdzie się tam, to właśnie dzięki tym specjalnym

myślom jest w możności poznać ten świat. Ciało mentalne nie jest jeszcze zupełnie rozwinięte
i tylko te jego części są dobrze wyćwiczone, które służyły myślom altruistycznym. Gdy
człowiek budzi się po drugiej śmierci, odczuwa tak wielki stan błogości i żywotności, że
przez chwilę nic więcej nie pragnie tylko żyć. Błogość ta wypływa z samej natury życia we
wszystkich wyższych światach systemu. życie astralne posiada możliwości o wiele większego
szczęścia, niźli życie w ciele stałym, lecz niebiańskie życie w ciele mentalnym jest bez
porównania szczęśliwsze od życia astralnego. W każdym z światów wyższych powtarza się to
doświadczenie. Samo przebywanie w którymkolwiek z nich zdaje się być największą
błogością, a jednak osiągnąwszy świat wyższy, czuje się, iż o wiele przewyższa on świat
poprzedni.

Podobnie jak wzrasta błogość, zwiększa się mądrość i szerokość pola widzenia.

Człowiek w świecie fizycznym kłopocze się i zdaje się być bardzo zajętym i bardzo mądrym,
lecz już w astralu spostrzega szybko, że był podobnym do gąsienicy, pełzającej po jednym
liściu i nie widzącej nic więcej, a teraz jak motyl rozpostarł skrzydła i poleciał ku słońcu w
ś

wiat szerszy. A jednak, choć to wydaje się niemożliwe, to samo doświadczenie powtarza się

przy wejściu w świat mentalny, gdyż życie mentalne znów jest tak szersze, rozciąglejsze oraz
intensywniejsze od życia astralnego, że żadne porównanie z nim nie jest możliwe. A przecież
tam poza tymi wszystkimi życiami jest inne jeszcze - życie świata intuicji, przy którym nawet
ż

ycie mentalne jest jak poświata księżyca przy blasku słonecznym.

Przebywanie człowieka w świecie mentalnym różni się od przebywania w świecie

astralnym. Tam używał ciała, do którego był całkowicie przyzwyczajonym i którym
posługiwał się całe życie podczas snu. Tu żyje w ciele, którego pierwej nie używał, które
dalekie jest od całkowitego rozwoju i oddziela go do pewnego stopnia od świata
otaczającego, zamiast pozwolić mu na widzenie go. Część niższa natury wypaliła się w ciągu
przebywania w czyścu, pozostały tylko myśli wyższe i subtelniejsze, dążenia szlachetniejsze i
bezinteresowniejsze, które miał w ciągu życia na ziemi. Te grupują się wkoło niego, otaczając
go rodzajem powłoki pośredniczącej, za pomocą której może odpowiedzieć na pewne rodzaje
wibracji w tej materii subtelniejszej.

Myśli okrążające go, pomagają mu do osiągnięcia skarbu Świata Niebiańskiego.

Dzięki nim człowiek rozumie, że świat ten jest nieskończenie wielką skarbnicą, z której
można czerpać w wiarę potęgi myśli tych i tych dążeń, gdyż w świecie mentalnym istnieje
nieskończona pełnia Myśli Boskiej, z całym Jej nieograniczonym bogactwem, będącym na
usługi każdej duszy w takiej ilości, w jakiej dusza ta stała się zdolną na jej przyjęcie. Kto
skończył ewolucję ludzką i rozwinął w sobie boskość, której ziarno jest w nim, może w
każdej chwili osiągnąć całą tę chwalebność, lecz ponieważ nikt z nas nie doszedł jeszcze i
tylko stopniowo wznosimy się ku

promiennemu celowi, nikt z nas również nie może jeszcze

ogarnąć całej tej chwały.

Każdy jednak bierze i zna tyle, ile, dzięki poprzednim wysiłkom, uczynił siebie

zdolnym do wzięcia. Każdy ma zdolności inne. Na wschodzie mówią, że każdy niesie własną
krużę, że jedne są wielkie, inne małe, lecz mała czy wielka, każda jest napełniona aż po
brzegi: morze szczęśliwości zawiera o wiele więcej, niźli trzeba dla wszystkich.

Tę chwałę i piękno oglądać może człowiek tylko przez okna, które sam sobie otworzy.

Każdy myślokształt jest oknem, przez które można otrzymać odpowiedź sił z zewnątrz. Jeśli
w ciągu życia ziemskiego skierowywał swoją uwagę tylko ku rzeczom fizycznym, mało

background image

www.teozofia.org


otworzył okien, przez które ta chwała najwyższa może rozbłysnąć ku niemu. Lecz każdy, nie
będący już na najniższym stopniu człowieka dzikiego, choćby raz w życiu miał uczucie
całkowicie bezinteresowne i takie uczucie będzie dlań teraz oknem.

Człowiek zwyczajny nie zdolnym jest do wielkiej działalności w świecie mentalnym.

Jest raczej w stanie odbierania i widzenie jego na zewnątrz otoki myśli jest bardzo
ograniczone. Otoczony jest żywymi siłami i potężnymi aniołami, zamieszkującymi ten świat
chwały; wielu takich aniołów jest bardzo wrażliwych na niektóre dążenia ludzi i odpowiadają
na nie natychmiast. Lecz dany człowiek może tu czerpać tylko w tej mierze, w jakiej
przygotował się do korzystania, gdyż myśli jego i dążenia idą w pewnych kierunkach i nie
mogą od razu stworzyć nowych, wiele jest kierunków, w których iść może myśl wyższa -
jedne są osobowe, inne bezosobowe. Do ostatnich należy sztuka, muzyka, filozofia. Kto
interesuje się nimi, czeka go radość wielka, nieopowiedziana i nieograniczone w ich zakresie
nauczanie, rzec można, że ta radość i to nauczanie ogranicza się tylko stopniem możności
przyjmowania.

Jest duża ilość osób, których myśli wyższe spowodowane są miłością albo samo

oddaniem . Jeśli ktoś kocha głęboko, albo czuje głębokie uwielbienie dla boskości uosobionej,
tworzy silny obraz mentalny owej istoty, czy owego przyjaciela i przedmiot jego uczuć często
znajduje się obecnym w jego umyśle. Obraz ten na pewno zabiera ze sobą do nieba, gdyż na
tym poziomie właśnie do tego rodzaju materii należy ten obraz.

Rozpatrzmy najpierw uczucie miłości. Miłość, tworząca i zatrzymująca taki obraz jest

siłą potężną, może dosięgnąć ego przyjaciela w wyższej części świata mentalnego i może na
nie oddziaływać. Owo ego jest tą istotą kochaną, a nie ciało fizyczne, które jest częściowym
jego wyobrażeniem. Czując te wibracje, ego przyjaciela odpowiada zaraz skwapliwie,
napełniając stworzony myślokształt, i przyjaciel danego człowieka jest teraz istotnie daleko
bardziej z nim niźli kiedykolwiek przedtem. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy przyjaciel
jest żywym czy umarłym; wezwanie skierowane jest nie do fragmentarycznej części
przyjaciela, mogącej być czasowo uwięzioną w ciele fizycznym, lecz do człowieka
właściwego na jego właściwym i istotnym planie, a ten odpowiada zawsze. Człowiek, mający
stu przyjaciół, może jednocześnie i całkowicie odpowiedzieć na uczucie każdego z nich, gdyż
na wyższym poziomie nie ma liczby wyobrażeń, która by mogła wyczerpać nieskończoność
ego.

Każdy w swym życiu niebiańskim ma wokół siebie wszystkich przyjaciół, których

mieć pragnie i są oni zawsze pod postacią najdoskonalszą, gdyż on sam tworzy myślokształt,
przez który się przejawiają. W naszym ograniczonym świecie fizycznym jesteśmy tak
przyzwyczajeni sądzić, iż przyjaciel nasz jest to jedynie to przejawienie, które znamy, że
początkowo trudno nam jest zdać sobie sprawę z innej koncepcji, a kiedy uda się nam
zrozumieć to, ujrzymy wtedy, o ile w rzeczywistości bliżej naszych ukochanych znajdujemy
się w życiu niebiańskim niźli na ziemi. To samo dotyczy uwielbienia, u niebie znajduje się
człowiek o dwa światy bliżej prawdziwej osoby uwielbianej, niźli to było w życiu fizycznym,
i dlatego doświadczenia jego mają charakter o wiele bardziej rzeczywisty.

W świecie mentalnym, podobnie jak w astralnym, jest siedem poddziałów. Pierwszy,

drugi i trzeci są miejscem zamieszkania ego w ciele przyczynowym, a ciało mentalne zawiera
tylko materię pozostałych czterech poddziałów; w nich przemija jego życie niebiańskie.
Człowiek nie przechodzi kolejno do każdego z tych poddziałów, jak to ma to miejsce w
ś

wiecie astralnym, gdyż w świecie mentalnym nie ma, nic, co by odpowiadało przegru-

powaniu ciała astralnego. Człowiek jest tu raczej pociągnięty do poziomu, który lepiej
odpowiada stopniowi jego rozwoju i tam odbywa się całe życie ciała mentalnego. Każdy
tworzy własne warunki, tedy rozmaitość ich jest nieskończona.

Mówiąc ogólnie, możemy powiedzieć, że w niższej sferze świata niebiańskiego

charakterystyczną cechą dominującą jest uczucie nie samolubnej miłości rodzinnej. Musi być

background image

www.teozofia.org


niesamolubnym, gdyż inaczej nie mogłoby się tu znaleźć, a jeśli było jakieś zabarwienie
egoistyczne, wyczerpało się w świecie astralnym. Jako charakterystyczną, przeważającą
cechę szóstego poddziału mentalnego uważać można antropomorficzną religijną pobożność,
podczas gdy poddział piąty jest pobożnością wyrażającą się w jakiejkolwiek pracy czynnej.
Poddziały piąty, szósty i siódmy mają związek z oddaniem się osobom/czy to rodzinie, czy
przyjaciołom, czy bóstwu uosobionemu/, nie zaś szerokie oddanie ludzkości całej dla niej
samej, znajdujące wyraz w następnym poddziale. Działalności czwartego stadium bywają
rozmaite. można je rozklasyfikować na cztery działy główne: bezinteresowne poszukiwanie
ś

wiadomości duchowej; filozofia i wiedza wysokiego stopnia, zdolności literackie i

artystyczne z celem bez-osobistym, służenie ludzkości przez miłość i przez wewnętrzną
konieczność służenia.

Lecz i to chwalebne życie niebiańskie kończy się, ciało mentalne oddziela się,

podobnie innym i zaczyna się życie w ciele przyczynowym. Tu nie potrzebuje już człowiek
okien, gdyż tu jest jego prawdziwy dom, a wszystkie, odgradzające ściany runęły. Większość
ludzi posiada jeszcze bardzo mało świadomości na tym stopniu wzniesienia. Odpoczywają
sami, bierni ledwie zbudzeni, lecz to, co widzą, jest rzeczywiste, jakkolwiek brak rozwoju
ograniczałby ich widzenie. Jednak za każdym powrotem ograniczenie to zmniejsza się, zaś
oni rosną, i to najprawdziwsze życie staje się dla nich coraz szerszym i coraz pełniejszym.

W miarę tego doskonalenia się, życie w ciele przyczynowym staje się coraz dłuższym,

dochodząc do proporcji coraz większej w porównaniu z egzystencją na planach niższych. A w
miarę wzrostu, człowiek staje się zdolnym nie tylko otrzymywać, lecz i dawać, wtedy istotnie
rozpoczyna się jego tryumf, gdyż uczy się od Chrystusa najwyższej chwalebności
poświęcenia, najwyższej rozkoszy oddania życia dla pomocy bliźnim, oddania siebie całości,
uczy się niebiańskiej siły służenia rodzajowi ludzkiemu, uczy się tych wszystkich
wspaniałych mocy duchowych, aby pomagać walczącym synom ziemi. Oto część
oczekującego nas życia, oto parę stopni, które stojąc na dole ujrzeć możemy na wznoszącej
się nad nami wzwyż promiennej drabinie. Mówmy tedy o nich tym, którzy nie ujrzeli jeszcze,
aby i oni otworzyć mogli oczy na nieopowiedziany blask, okrążający ich nawet tutaj, w tym
ciężkim życiu codziennym. Częścią Ewangelii Teozoficznej jest pewność, że tę chwalebną
przyszłość osiągną wszyscy.

A jest ta przyszłość niewątpliwą, gdyż tutaj już obecną i aby ją odziedziczyć nic

innego czynić nie należy, tylko być jej godnym.




ROZDZIAŁ VII

REINKARNACJA.



Tak promienne życie ego, w jego właściwym świecie, tak całkowicie wystarczające

człowiekowi rozwiniętemu, stanowi u człowieka zwykłego zaledwie maleńką część życia,
gdyż w nim ego nie osiągło jeszcze dostatecznego stopnia rozwoju, aby się rozbudzić w ciele
przyczynowym. Zgodnie z prawem natury człowiek zstępuje w nie, lecz wtedy traci poczucie
ż

ycia i niespokojne pragnienie spróbowania go na nowo znów popycha człowieka ku

zstąpieniu w materię.

background image

www.teozofia.org


Plan ewolucji dla człowieka obecnego polega na zstępowaniu w materię najgrubszą i

na wstępowaniu później w światy wyższe, unosząc z sobą rezultat osiągniętych doświadczeń.
Tedy prawdziwe życie człowieka trwa miliony lat, a to, co my przywykliśmy nazywać
ż

yciem, jest tylko jednym dniem stokroć dłuższej egzystencji. A właściwie jest tylko maleńką

częścią dnia, gdyż po sześć- dziesięcioletnim życiu w świecie fizycznym następuje
dwadzieścia razy dłuższy okres trwania w sferach wyższych. Każdy z nas ma poza sobą długi
korowód tych żyć fizycznych, a człowiek zwykły ma ich jeszcze wiele przed sobą. Każde z
takich żyć jest jednym dniem w szkole. Ego przywdziewa szatę ciała i idzie do szkoły świata
fizycznego, aby nauczyć się pewnych lekcji. I w ciągu jednego dnia szkoły życia na ziemi
uczy się, nie uczy lub uczy częściowo, a potem zdejmuje odzież cielesną i wraca do własnego
domu dla odpoczynku i nabrania sił. O poranku każdego nowego życia podejmuje naukę w
tym miejscu, w jakim zostawił ją z wieczora. Niektórych lekcji uczy się w ciągu dnia jednego,
innych przez dni wiele.

Jeśli jako uczeń jest zdolnym, uczy się szybko tego, co należy, jeśli dochodzi do

inteligentnego pojmowania regulaminu szkoły i dba o dostosowanie do niej swego
postępowania, jego życie szkolne będzie stosunkowo krótkim i po skończeniu go przejdzie z
całym zasobem wiedzy do istotnego życia w światach wyższych, do którego przygotowaniem
tylko jest życie w trzech niższych światach, niektóre ego są jak tępi chłopcy, albo nie
uczą się łatwo, albo nie rozumieją regulaminu szkoły i przez to niezrozumienie postępują im
ciągle na przekór, albo są samowolni i nawet, gdy znają regulamin, nie mogą zdecydować się
łatwo na zgodne z nim postępowanie, tacy przebywają w szkole dłużej i przez czyny swoje
opóźniają wejście w realne życie światów wyższych.

Ponieważ jest to szkoła, gdzie żaden z uczniów nie może odpaść, przeto każdy musi

przejść swój kurs. Niema tu uczeń żadnego wyboru, jednak czas nauki, aby stać się zdolnym
do wyższych egzaminów w zupełności zależy od niego, Uczeń mądry, zdając sobie sprawę,
ż

e szkoła jest jedyna drogą wiodąca do celu, że jest przygotowaniem do życia

chwalebniejszego i szerszego, stara się, o ile tylko może, zrozumieć regulamin szkolny i, jak
tylko może najściślej, dostosować doń swoje życie, aby ucząc się nie tracić czasu. Stara się
współpracować z nauczycielami, szuka pracy najtrudniejszej i najlepszego jej wypełnień i a,
aby jako ego w blasku wejść do swego królestwa.

Teozofia tłumaczy prawa, według których należy żyć, jest tedy wielkim ułatwieniem

dla tych, którzy ją studiują. Pierwszym wielkim prawem jest prawo ewolucji. Człowiek każdy
stać się musi człowiekiem doskonałym, rozwijając w stopniu najwyższym boskie możliwości,
będące w nim w stanie ukrytym, gdyż rozwój taki jest celem całego planu. Prawo ewolucji
pcha człowieka ciągle ku czynom coraz wyższym. Człowiek mądry stara się przewidzieć
wymogi praw ewolucji, stara się przyśpieszyć czas studiów koniecznych, gdyż w ten sposób
nie tylko unika konfliktów z prawem życia, lecz osiąga jego najwyższe współdziałanie.

Kto opóźnia się na drodze życia, popycha go ciągle nacisk tego prawa, a jeśli się mu

przeciwstawia, nacisk zamienia się w cierpienie. I tak na ścieżce ewolucji leniwy jest zawsze
prześladowany i poganiany przez los, a człowiek, działający rozumnie nie, ma całkowitą
swobodę wybrania własnego kierunku, sprzyjanego posuwaniu się naprzód i rozwojowi.

Drugim wielkim prawem, według którego ewolucja się odbywa, jest prawo przyczyny

i skutku. Niema skutku bez przyczyny, i każda przyczyna sprowadza następstwa. Przyczyna i
skutek stanowią jedno, gdyż skutek jest w rzeczywistości częścią przyczyny i, wprawiając w
ruch jedno, porusza się również i drugie. I w naturze nie ma nagrody ani kary, jest tylko
przyczyna i skutek.
Prawo przyczyny i skutku obserwuje się w fizyce i chemii, jasnowidzący równie wyraźnie je
widzi odnośnie do zagadnień ewolucji. To samo prawo istnieje w światach wyższych, kąt
odbicia równa się kątowi padania. Prawem mechaniki jest, że działanie i oddziaływanie są
równe i przeciwstawne. W prawie nieskończenie subtelniejszej materii światów wyższych

background image

www.teozofia.org


reakcja nie jest zawsze natychmiastowa, nieraz może mieć miejsce dopiero po długich
okresach czasu, lecz przychodzi nieuniknienie i zachodzi z największą dokładnością.

Prawo światów wyższych jest tak samo dokładne, jak mechaniczne prawo w świecie

fizycznym. Kto tworzy myśli dobre lub czyn dobry spełnia, otrzymuje w zamian dobro; kto
tworzy myśli złe lub spełnia czyn zły, z taką samą dokładnością otrzymuje zamian zło, a
dzieje się to nie jako nagroda i kara, w zależności od jakiejś woli zewnętrznej, lecz po prostu
jako mechaniczny rezultat naszych własnych czynności. Człowiek nauczył się znać w świecie
fizycznym rezultat mechaniczny, gdyż reakcja jest zwykle natychmiastowa i może być
zauważona. Reakcja w światach wyższych działa szerzej i często ma miejsce dopiero w nas-
tępnym życiu fizycznym, dlatego nie zawsze ją człowiek rozumie.

Działanie tego prawa rozwiązuje wiele problematów zwykłego życia na ziemi.

Tłumaczy różne losy ludzi i różnice między osobami. Jeśli ktoś ma jakieś specjalne zdolności,
a inny nie posiada ich, znaczy, że pierwszy poświęcił na ćwiczenie w danym kierunku wiele
sił w życiu poprzednim, zaś drugi dopiero początkuje. Geniusze i dzieci nad wiek rozwinięte
nie są przykładami łaski jakiegoś bóstwa, lecz rezultatem trudu poprzednich żyć. wszystkie
najrozmaitsze okoliczności, jakie się nam zdarzają, są wynikiem naszych przeszłych czynów,
to samo da się powiedzieć o posiadanych zdolnościach. Jesteśmy tym, czym sami się
uczyniliśmy i żyjemy w warunkach takich, na jakieś my zasłużyli.

Istnieje jednak pewne przystosowanie i miarkowanie tych skutków. Chociaż prawo

jest naturalnym i mechanicznym w działaniu, są jednak wielcy Aniołowie, którzy kierują nim.
Nie mogą oni na jotę zmienić skutków każdej myśli lub czynu, lecz w pewnych granicach
mogą je przyśpieszać lub opóźniać i decydować o ich postaci. Gdyby tak nie było, mogłoby
się zdarzyć, że człowiek na pierwszych stopniach rozwoju, popełniałby błędy tak duże, że
skutki przekraczałyby możność przeniesienia ich. A jest w planie Bóstwa dać człowiekowi
pewną ograniczoną miarę własnej woli jeśli czyni z tego użytek dobry, zdobywa prawo do
większej ilości wolnej woli w życiu przyszłym, jeśli zły, rezultatem tego jest cierpienie i
ograniczenie. W miarę jak człowiek uczy się posługiwać swoją wolną wolą, otrzymuje coraz
większą swobodę działania i może zdobyć sobie nieograniczoną wolność działania w
kierunku dobra, a jednocześnie jego zdolność czynienia źle zostaje ściśle ograniczoną. Może
postępować na drodze rozwoju z jaką zechce szybkością, lecz nie może ginąć przez
niewiedzę. I pierwszych stadiach życia człowieka dzikiego jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że
na ogół zdarza się więcej zła niż dobra, i gdyby skutki swych występków poniósł od razu,
mogłyby one stłumić rodzące się w nim słabe jeszcze zdolności. Prócz tego skutki czynów
mają charakter różny. Jedne z czynów dają rezultat natychmiastowy, inne działają po upływie
dłuższego czasu, dlatego z czasem zwisa nad człowiekiem cała chmura nie wyładowanych
skutków, złych lub dobrych. Z tej masy /którą uważać możemy za długi względem potęg
natury/ pewna ilość skutków wyładowuje się w każdej inkarnacji, a to nagromadzenie tak
wyznaczone, może być uważane jako los człowieka w danym życiu.

Znaczy to, że pewna ilość radości i smutku oczekuje go i nieuniknienie idzie mu

naprzeciw, a jak swój los spotka i jaki użytek zeń uczyni, są to już rzeczy całkowicie od niego
zależne. Idzie o pewną ilość siły, która się musi wyładować i nie może temu przeszkodzić,
lecz działanie tej siły może być zmodyfikowane przez zastosowanie nowej siły idącej w
innym kierunku, tak samo jak w mechanice. Skutek zła popełnionego w przeszłości podobny
jest do długu, który może być spłacony od razu, przez: wielką klęskę lub likwidowany
pomału, mniejszymi troskami i zgryzotami, a czasem drobną monetą małych przeciwieństw.
Lecz tak czy owak dług musi być spłacony.

Warunki obecnego życia są całkowicie wynikiem żyć przeszłych, a nasze czyny

obecne tworzą warunki życia nowego. Człowiek mało zdolny i skrępowany warunkami
zewnętrznymi, nie zawsze może w tym życiu zmienić swoje położenie tak, jakby tego
pragnął, lecz z pewności może zabezpieczyć się na życie przyszłe tak, jak pragnie. Każdy

background image

www.teozofia.org


czyn człowieka nie dotyczy tylko wyłącznie jego, lecz i innych Nieraz wpływ ten bywa
stosunkowo nieznaczny, a czasem ma olbrzymie znaczenie. Nieznaczne skutki, złe lub dobre,
są małymi długami względem natury, lecz skutki wielkie tworzą konto, które należy
likwidować ze współudziałem osoby zainteresowanej.

Człowiek dający żebrakowi kawałek chleba i dobre słowo, ujrzy rezultat swego

działania w ogólnych dobrodziejstwach natury, lecz ten, kto spełniając dobry czyn zmienia
cały kierunek życia drugiego, musi nieodzownie spotkać się z nim raz jeszcze w życiu,
przyszłym, a by ten, który korzystał z otrzymanego dobrodziejstwa mógł za nie odpłacić. Jeśli
ktoś świadczy drugiemu zło, może się już z nim nie spotkać, lecz czyn swój w odpowiedniej
ilości i sposobie odcierpi w życiu przyszłym; kto zaś przyniesie drugiemu zło poważne,
rujnujące mu życie lub opóźniające ewolucję, musi ze swoją ofiarą spotkać się w życiach
przyszłych i usługami miłości i oddania zrównoważyć krzywdę wyrządzoną. Jednym słowem
długi wielkie należy spłacać osobiście, a małe idą do masy ogólnej.

Te czynniki decydują o przyszłym urodzeniu się człowieka. Najpierw działa wielkie

prawo ewolucji, stawiając człowieka w warunkach najdogodniejszych dla rozwoju
właściwości, których najwięcej potrzebuje, W ogólnym planie ludzkość podzielona jest na
wielkie macierzyste rasy, które jedne po drugich zamieszkują świat i rządzą nim. Jedną z nich
jest wielka rasa Aryjska, albo Indokaukaska, zawierająca w chwili obecnej ludzi posuniętych
najdalej na drodze ewolucji. Poprzedzająca ją w biegu ewolucji była rasa Mongolska, w nauce
teozoficznej zwana Atlantycką, gdyż kontynent, z którego panowała światu, znajdował się
tam, gdzie obecnie rozciągają się wody oceanu Atlantyckiego. Przed nią była rasa Murzyńska,
której potomkowie istnieją jeszcze, lecz zmieszani z latoroślami ras późniejszych. Każda z
tych ras ma wiele rozgałęzień, zwanych podrasami, jak na przykład podrasa Romańska i
feutońska; każda podrasa dzieli się na wiele gałęzi mniejszych jak Francuzi, Włosi, Polacy,
Anglicy i Niemcy.

Dzieje się tak, aby każde ego miało jak najszerszy wybór warunków i otoczenia.

Każda rasa jest specjalnie zdolną rozwinąć w swych ludach te lub inne właściwości konieczne
dla ewolucji. W każdym narodzie istnieje nieskończona ilość najrozmaitszych warunków:
bogactwo i nędza, obszerne pole możliwości lub całkowity brak tegoż, łatwość rozwoju lub
warunki, w których jest on trudnym lub niemożliwym. ..śród wszystkich tych możliwości
prawo ewolucji prowadzi człowieka ku tym właśnie, które lepiej odpowiedzą jego potrzebom
w obecnym stadium.

Prawo ewolucji ograniczone jest przez prawo przyczyny i skutku. Przeszłe czyny

człowieka mogą nie zasługiwać jeśli tak rzec można/ na możliwie najlepsze sposobności;
mógł był w przeszłości wprowadzić w działanie pewne siły, czego rezultatem będą
ograniczenia, przeciwdziałające warunkom lepszym. I ogóle działanie prawa ewolucji, które
samo w sobie dąży ku najlepszemu, ograniczone jest poprzednimi czynami danej jednostki.

Ważnym i potężnym czynnikiem w kierunku dobrym lub złym dla danego człowieka

jest wpływ grupy tych ego, z którymi związał się ciasno w przeszłości węzłami miłości lub
nienawiści, pomocy lub krzywdy, z tymi duszami, z którymi spotkać się musi raz jeszcze.
Stosunki z nimi są czynnikiem, który najpierw musi wziąć pod uwagę, zanim zdecyduje,
gdzie i jak ma się urodzić na nowo.

Ewolucja człowieka jest wolą Boga. Natura, będąca wyrazem Bóstwa, usiłuje dać

człowiekowi to, co jest konieczne dla ewolucji, lecz zależnie od przeszłych czynów człowieka
i związków, przezeń poczynionych. Można sądzić, że człowiek mający się inkarnować,
mógłby zdobyć doświadczenie tego życia w jakiejkolwiek ze stu sytuacji. I połowie, lub
więcej może być od nich uwolniony w wyniku niektórych przeszłych czynów. Między
niewielką ilością możliwości, którymi może rozporządzać, wybór szczególnie jednej może
być określony przez bytność w tej rodzinie lub w pobliżu tych ego, które mają względem

background image

www.teozofia.org


niego długi z powodu przysług im wyświadczonych lub którym sam spłacić musi dług
miłości.


ROZDZIAŁ VIII

CEL ŻYCIA.





Aby w planie boskim wypełnić to, co jest nam przeznaczone, należy nie tylko starać

się zrozumieć ów plan ogólny, lecz i udział w nim człowieka. Boski oddech najsilniej pogrąża
się w materię w państwie mineralnym i dosięga ostatniego punktu różniczkowania, lecz nie na
ostatniej płaszczyźnie materii -tylko z wejściem w królestwo ludzkie na wstępującym łuku
ewolucji. I ciągu ewolucji są trzy stadia:

a/ Łuk zstępujący, dążący ku materii i różniczkowaniu. Duch opowija się w materię,

aby przez nią nauczyć się odbierać wrażenia.

b/ Pierwsza część łuku wstępującego, gdzie jest jeszcze tendencja ku różniczkowaniu

jeszcze szerszemu, lecz jednocześnie ku uduchowieniu i wyzwoleniu się z materii. W tym
stadium duch uczy się władać materią i uważać ją za wyraz siebie samego.

c/ Ostatnia część łuku wstępującego, gdy już różniczkowanie dopełniło się całkowicie

i następuje dążenie ku jedności i ku wyższemu uduchowieniu w tym stadium duch
nauczywszy się całkowicie otrzymywać wrażenia przez materię i wyrażać się w niej, a
następnie rozbudziwszy władze uśpione, uczy się posługiwać tymi władzami, bezpośrednio
służąc Bóstwu.

Celem całej poprzedniej ewolucji było stworzenie ego, jako manifestacji monady.

Później znów ego rozwija się, zstępując w światy niższe, w następujących po sobie
osobowościach. Ludzie nie zrozumie jacy tego, uważają osobowość za jaźń samą w sobie,
czego wynikiem jest życie dla niej i urządzanie życia według tego, co chwilowo zdaje się być
korzyścią. Ten, kto rozumie, zdaje sobie sprawę, iż jedyną rzeczą ważną jest życie ego i że
postęp ego jest celem, dla którego należy się posługiwać tymczasową osobowością. Dlatego,
wybierając między dwiema możliwymi drogami, nie myśli, jak człowiek zwykły, "która z
nich da więcej zysku i zadowolenia mnie jako osobowości?" lecz: "która stanie się większym
postępem dla mnie, jako dla ego?" Doświadczenie nauczy go prędko, że nie może być
dobrym dla niego, lub dla kogokolwiek innego to, co nie jest dobrym dla wszystkich i w ten
sposób nauczy się zapominać o sobie, a pragnąć tylko tego, co jest dobre dla całej ludzkości.

Widocznym jest tedy, że w tym stadium ewolucji, cokolwiek dąży ku jedności i

duchowości jest zgodne z planem Boga dla nas, a więc dobrym dla nas i odwrotnie, co dąży
ku rozdzielności i materii, jest z równą pewnością złym. Są myśli i uczucia dążące ku
jedności, jak miłość, przychylność, uwielbienie, przyjaźń, są inne, dążące ku rozdzielności
jak: nienawiść, zazdrość, zawiść, duma, okrucieństwo, strach. Rzecz jasna ,że pierwsze
przynoszą nam dobro, a drugie zło.

We wszystkich złych myślach i uczuciach dominującą nutą jest egoizm, podczas gdy

w dobrych myśl jest zwrócona ku bliźnim z pominięciem naszej osobowości. Egoizm jest
tedy jedynym, wielkim złem, a całkowita bezinteresowność szczytem cnotliwości. Stanowi to
normę życia. Kto pragnie rozumnie współdziałać z wolą Boga, powinien odsunąć każdą myśl

background image

www.teozofia.org


o własnym zysku czy przyjemności i poświęcić się całkowicie zadaniu pełnienia tej woli, aby
pracować dla dobra i szczęścia innych.

Ideał ten jest trudnym do osiągnięcia, gdyż mamy poza sobą długą przeszłość

egoistyczną. Większość nas daleką jest jeszcze od całkowicie altruistycznej postawy, a jak
osiągnąć ją przy braku niezbędnej mocy w dobrem i tylu ułomnościach?

Tu wchodzi w grę wielkie prawo przyczyny i skutku, a podobnie jak: pełni zaufania

odnosimy się do praw fizycznych, z równym zaufaniem odnieść się możemy do praw
ś

wiatów wyższych. Jeżeli mamy w sobie wady, wzrastały one powoli, albo przez niewiedzę,

albo przez pobłażanie sobie. Teraz, gdy wiedza zniweczyła niewiedzę, gdy wiemy, iż mamy
w sobie właściwości złe, sposób uwolnienia się od nich jest jasny.

Każdej wadzie można przeciwstawić cnotę gdy zauważymy w sobie jakąś wadę,

spieszymy rozwinąć cnotę, będącą zaprzeczeniem tej wady. Jeśli ktoś spostrzeże, że
przeszłość jego byłą egoistyczną, to znaczy, że miał zwyczaj myślenia wpierw o własnej
wygodzie i własnej przyjemności bez względu na innych, niech pracuje nad wytworzeniem w
sobie przyzwyczajenia odwrotnego, niech zachowuje prawidło myślenia, zanim
przedsięweźmie cokolwiek, jakie to pociągnie skutki dla jego otoczenia, niech stara się
sprawiać przyjemność innym, nawet kosztem jakiegoś trudu lub wyrzeczenia. Z czasem stanie
się to przyzwyczajeniem i, rozwijając się, zabije nawyk egoistyczny.

Jeśli ktoś jest pełnym podejrzeń, zawsze gotowym do przypisywania złych pobudek

tym, którzy go otaczają, powinien pielęgnować w sobie wiarę w bliźnich, przypisywać im
pobudki możliwie najwyższe. Można by zauważyć, że jest to sposób wystawiania się na
oszukaństwo i w wielu razach złej lokaty zaufania. To nic: lepiej jest czasem zawieść się na
innych, niż chronić się od zawodu, trwając w ciągłej postawie podejrzenie. Prócz tego
zaufanie rodzi wierność. Jednostka, której okazujemy zaufanie, staje się go zwykle godną,
podczas gdy jest rzeczą możliwą, że podejrzewany wkrótce usprawiedliwi podejrzenie.

Jeśli ktoś ma skłonność do skąpstwa, niech stara się specjalnie o hojność, szczodrość,

jeśli łatwo unosi się gniewem, niech rozwija w sobie spokój, jeśli spostrzeże, że jest zanadto
ciekawym, niech zdecydowanie i często wyrzeknie się zadowolenia ciekawości; jeśli popada
w przygnębienie, niech stale rozwija w sobie pogodę, nawet w największych przykrościach.

Istnienie jakiejś przywary, wskazuje zawsze na to, iż ego nie posiada odpowiedniej

cnoty, Najkrótszą drogą pozbycia się wad i nie pozwolenia im na powrót jest wypełnienie
pustki w ego, a tak rozwinięta zaleta przejawiać się będzie jako integralna część charakteru
człowieka we wszystkich jego życiach przyszłych. Ego nie może być złym, lecz może być
niedoskonałym. Właściwości, które się w nim rozwijają, mogą być tylko dobre i gdy są już
dostatecznie zdecydowane, przejawiają się w każdej z jego licznych osobowości, które nie
mogą już mieć wad wręcz przeciwnych tym zaletom. Lecz gdy jest pustka w ego, gdy cnota
jest nierozwinięta, nic nie może powstrzymać w osobowości wzrostu wady odpowiedniej, a
ponieważ dane indywiduum otaczają inni, posiadający już tę wadę i ponieważ człowiek jest
zwierzęciem naśladowniczym, jest rzeczą możliwą, że dana wada przejawi się w nim dość
prędko. Jednak jest ona właściwą tylko ciałom człowieka zewnętrznego i chociaż
wielokrotnie powtarzana, może w tych ciałach powodować porywy trudne do opanowania,
jednakże gdy ego wypracuje odpowiednią cnotę, wada zostaje podciętą u korzenia i nie może
już istnieć ani w tym życiu, ani w przyszłych.

Człowiek, dążący do rozwinięcia w sobie właściwości dodatnich, spotka na swej

drodze wiele przeszkód i musi nauczyć się je usuwać . Jedną z nich jest duch współczesnego
krytycyzmu, usposobienie ku krytyce, ku pomniejszaniu wszystkiego, ku wyszukiwaniu
braków we wszystkim i we wszystkich. A postęp wymaga czegoś wręcz przeciwnego. Ten,
kto szybko zdążać pragnie po ścieżce ewolucji, musi nauczyć się we wszystkim widzieć do-
bro, w każdej rzeczy i w każdym Boskość ukrytą. Tylko w ten sposób zdoła pomagać innym i
wydobywać ze wszystkiego to, co jest najlepsze.

background image

www.teozofia.org


Drugą przeszkodą jest brak wytrwałości. Jesteśmy niecierpliwi; jeśli przedsiębierzemy

coś, pragniemy widzieć rezultaty natychmiast, a jeśli ich nie widzimy, opuszczamy zamiar i
próbujemy czego innego. ten sposób nie czyni się postępów w okultyzmie, wysiłek polega na
zmieszczeniu w jednym lub dwu życiach rozwoju, który normalnie może by zajął żyć sto. Nie
jest to przedsięwzięcie, gdzie należałoby oczekiwać rezultatów natychmiastowych.
Pragniemy wykorzenić złe nawyki i znajdujemy, że praca jest zbyt nużącą. Dlaczegóż—to?
Dlatego, że przez dwadzieścia tysięcy lat oddawaliśmy się temu przyzwyczajeniu, a w ciągu
dnia lub dwóch nie można wyzbyć się dwudziesto tysiąc letnich przyzwyczajeń.
Zezwoliliśmy, aby nawyk nabrał nadzwyczajnego rozpędu i zanim zaczniemy wytwarzać siłę
idącą w kierunku odwrotnym, musimy zwyciężyć ten rozpęd. Nie da się to uczynić w ciągu
jednej chwili, lecz jest rzeczą absolutnie pewną, że ostatecznie uczynionym będzie, jeśli tylko
wytrwamy, gdyż rozpęd, jakkolwiek byłby silny, jest ilością skończoną, ograniczoną podczas
gdy moc, którą mu przeciwstawimy, jest nieskończonością woli ludzkiej, która siły swoje
odnawiać może dzień po dniu, rok po roku, a nawet, gdy zajdzie potrzeba, życie po życiu.

Inną wielką trudnością drogi naszej jest brak jasności myśli. Ludzie Zachodu mało

przyzwyczajeni są do jasnego myślenia w sprawach religijnych; jest ono mgliste i niepewne.
Niepewność i mglistość przeciwdziałają rozwojowi okultystycznemu. Pojęcia musimy mieć
dokładne i myślokształty zdecydowane. Prócz tego potrzebny jest spokój i pogoda, zdarzają
się one rzadko w życiu współczesnym, lecz są zasadnicze dla pracy, którą przedsiębierzemy.

Proces budowy charakteru opiera się na równie naukowych podstawach jak proces

rozwoju muskułów. Wielu, widząc wiotkość i bezsiłę niektórych swych mięśni godzą się z tą
słabością, jako z pewną formą narzuconego im losu, lecz kto zna ciało ludzkie, wie, że dzięki
powtarzaniu ćwiczeń, muskuły mogą odzyskać zdrowie i całe ciało może być doprowadzone
do porządku. Zupełnie v; ten sam sposób wielu trapi gwałtowny charakter, skłonność do
skąpstwa, podejrzliwość lub pobłażanie sobie i kiedy dzięki którejś z tych wad, popełnią jakiś
wielki błąd albo występek, mówią na swoją obronę, iż mają charakter porywczy lub taką, albo
inną wadę, utrzymując w ten sposób, że nie mogli postąpić inaczej.

W tym razie, jak w poprzednim, lekarstwo jest w ich rękach. Regularne i właściwie

zastosowane ćwiczenia, rozwiną pewne muskuły, a regularne i właściwie zastosowane
ć

wiczenie mentalne rozwinie właściwości, których brakuje charakterowi danego człowieka.

Człowiek zwykły nie zdaje sobie sprawy, że można to uczcić, lub nawet, zdając ją sobie, nie
widzi potrzeby czynienia tego, gdyż wymaga to wielkiego wysiłku i opanowania się. Nie zna
motywu, który by powodował przedsięwzięcie spełnienia tak uciążliwego i trudnego zadania.
Motyw wypływa z poznania prawdy. Kto zdobędzie rozumne pojęcie o kierunku ewolucji,
czuje, że nie tylko jest zainteresowany we współpracy z nią, lecz jest to jego przywilejem i
szczęściem. Kto pragnie celu, pragnie i środków, tedy, aby sprawować dla świata pracę dobrą,
trzeba rozwinąć w sobie siłę i właściwości do tego konieczne. Kto pragnie zreformować
ś

wiat, musi przede wszystkim zreformować siebie samego. Porzucić musi zwyczaj obs-

tawania przy swoich prawach i musi poświęcić się całkowicie jak najsumienniejszemu
wypełnianiu swych obowiązków. Musi nauczyć się uważać wszelki stosunek z bliźnimi jako
konieczność niesienia im pomocy, albo świadczenia im dobra w jakikolwiek sposób.

Kto bada te sprawy sumiennie nie może nie uświadomić sobie ogromnej potęgi myśli i

konieczności kierowania nią. wszystkie czyny biorą początek w myślach, nawet tak zwane
bezmyślne, gdyż i te są instynktownym wyrażeniem myśli, pragnień i uczuć, którym człowiek
zezwolił rozrosnąć się w sobie w czasach minionych.

Tedy człowiek mądry pielęgnować będzie myśl z największym staraniem, gdyż w

myśli swej posiada potężne narzędzie, za którego właściwe użycie jest odpowiedzialny.
Obowiązkiem jest każdego panować nad myślą, i nie pozwalać jej biegnąć niepohamowanie,
przynosząc szkodę sobie i innym; obowiązkiem jego jest rozminąć potęgę swej myśli, gdyż w
ten sposób spełnić może wiele istotnego i czynnego dobra. Panując nad myślą swą i nad

background image

www.teozofia.org


swymi czynami, wykorzeniając wszelkie złe właściwości, a rozwijając dobre, szybko się
człowiek wzniesie ponad poziom swych bliźnich i zajaśnieje pomiędzy nimi, jako ten, który
po stronie dobra pracuje przeciwko złu, po stronie rozwoju ewolucji przeciwko zastojowi.

Członkowie Wielkiej Hierarchii, dzierżący w swych rękach ewolucję świata, zauważą

takich ludzi zawsze i wytworzą z nich pomocników wielkiego dzieła. Człowiek taki
niechybnie zwraca Ich uwagę i staje się narzędziem Ich pracy. Jeśli okaże się narzędziem
dobrym, przyjmą do nauki, dadzą mu sposobność wyćwiczenia się dostatecznego, by
pomagając Im w sprawach świata, które są im powierzone, stał się kiedyś Im równy i
przyłączył się do Wielkiego Braterstwa, do którego Oni należą.

Lecz dla tak wielkiej godności nie wystarczy zwykłej dobroci. To prawda, że przede

wszystkim człowiek musi być dobrym, gdyż inaczej nie dało by się pomyśleć o zużytkowaniu
go w pracy, lecz prócz dobroci musi posiadać jeszcze mądrość i siłę. To więc, czego trzeba,
nie jest tylko dobrocią, lecz wielką potęgą duchową. Kandydat, zanim ofiaruje się Im w na-
dziei przyjęcia, nie tylko musi się wyzbyć wszelkich zwykłych słabości, lecz musi zdobyć
zalety pozytywne i mocne. Nie może żyć już jako niemądra i egoistyczna osobowość, lecz
jako ego inteligentne, rozumiejące udział swój w wielkim planie Wszechświata. O sobie
zapomnieć musi całkowicie. Musi wyrzec się wszelkiej myśli o zysku, o przyjemności, o
zaszczytach światowych. Musi być przygotowanym na poświęcenie wszystkiego, nawet
siebie samego dla mającej wypełnić się pracy. Musi być na świecie, lecz nie dla świata,
którego opinia powinna być dlań całkowicie obojętną. Aby pomagać ludziom stać się winien
czymś więcej niż człowiek. Promieniejący, radosny, silny żyć ma tylko dla innych i jako
uosobienie miłości Boga w świecie. Ideał to bardzo wysoki, jednak nie nieosiągalny, gdyż są
ludzie, którzy go osiągnęli.

Gdy człowiek doszedł już do rozwinięcia swych ukrytych możliwości, że zwrócił na

siebie uwagę Mistrzów Mądrości, wtedy prawdopodobnie jeden z nich przyjmie go na próbę
jako nowicjusza. Okres próby trwa zwykle lat siedem, a może być skrócony lub przedłużony
według uznania Mistrza.

Po upływie tego czasu, jeśli praca próbna była zadawalająca, zostaje przyjętym jako

uczeń. Stawia go to w ścisłym związku z Mistrzem, którego wibracje działają nań nieustannie
i uczy się stopniowo widzieć rzecz każdą tak, jak ją widzi i Mistrz. Po pewnym czasie, jeśli
się okaże całkowicie godnym, staje się związanym z Mistrzem jeszcze ściślej i wtedy nazywa
się Jego synem.

Te trzy stadia dotyczą związków tylko z Mistrzem, a nie z Braterstwem jako całością.

Wielka Hierarchia przyjmuje między siebie danego człowieka tylko wtedy, gdy stał

się godnym przejść pierwsze z wielkich wtajemniczeń. Wstąpienie do Wielkiego Braterstwa
Tych, Którzy rządzą światem, jest to trzeci, wielki, decydujący moment w ewolucji
człowieka. Pierwszym z tych momentów jest ten, w którym staje się człowiekiem, to znaczy
opuszcza królestwo zwierzęce i, indywidualizując się, otrzymuje ciało przyczynowe. Drugim
jest ten, który chrześcijanin nazywa "Przemienieniem", Hindus "zdobyciem rozpoznawania",
a Buddysta "otwarciem wrót Rozumu". Jest to moment, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę z
wielkich wydarzeń życia, przestaje dążyć ku celom egoistycznym, aby świadomie iść z
wielkim prądem ewolucji, posłuszny woli boskiej.

Moment trzeci, najważniejszy jest ze wszystkich, gdyż wtajemniczenie, stawiające

człowieka w rzędach wielkich Braci, zabezpiecza go przeciwko możliwości niewypełnienia w
czasie oznaczonym boskiego zadania. Tych, którzy osiągnęli ten stopień nazywają w religii
chrześcijańskiej "wybranymi", "zbawionymi" lub, będącymi "poza pokusą", w religii
buddyjskiej "tymi, którzy weszli w potok". Ci, którzy osiągnęli to stadium, zdobyli wszelką
pewność osiągnięcia jeszcze wyższego stadium, poczym dochodzą już do stadium ewolucji
istotnie nadludzkiej.

background image

www.teozofia.org


Ten, który stał się Mistrzem, wypełnił wolę Boga, dotyczącą tego łańcucha światów.

Osiągnął średni punkt eonu ewolucji - czyli stadium wyznaczone do osiągnięcia człowiekowi
w pewnym czasie określonym. Dlatego resztę tego czasu może zużyć na pomaganie swym
bliźnim, lub na jeszcze wznioślejszą pracę, związaną z jeszcze większymi zakresami
ewolucji.

Ten, który nie jest jeszcze wtajemniczonym, jest w niebezpieczeństwie odrzucenia go

przez bieżącą falę ewolucji i popadnięcia dopiero w następną, jest to potępienie eoniczne, o
którym mówił Chrystus, to błędnie wytłumaczonym zostało jako "potępienie wieczne". Od
tego rodzaju możliwości upadku eonioznego, to znaczy pominięcia obecnie przez falę życia
"zbawionym" jest człowiek, który osiągnął wtajemniczenie. Wszedł on już w prąd, który musi
doprowadzić go do stopnia Mistrza w obecnej erze, chociaż czyny jego mogą jeszcze
przyśpieszać lub opóźniać postęp na ścieżce, którą kroczy.

Pierwsze wtajemniczenie odpowiada jakby egzaminowi na uniwersytet, a osiągnięcie

stopnia Mistrza jest stopniem uniwersyteckim po skończeniu kursu.

Porównywując dalej, są trzy egzaminy pośrednie, zwane zwykle wtajemniczeniem

drugim, trzecim i czwartym, z których piątym jest stopień Mistrza. Ogólne pojęcie o linii
ewolucji wyższej można osiągnąć, czytając spis tego, co księgi buddyjskie nazywają
"okowami", od których trzeba się uwolnić, czyli błędami, których wyzbyć się musi człowiek,
wstępując na ścieżkę. Są one: złudzenie, rozdzielności, zwątpienie, przesady, umiłowanie
uciech, zdolność nienawidzenia, żądza życia, bądź tu, bądź w światach wyższych, pycha,
pobudliwość albo gniewliwość, niewiedza. Ten, kto osiągnął poziom Mistrza, wyczerpał
wszystkie możliwości rozwoju wewnętrznego i ewolucja, którą ma przed sobą, może
oznaczać wiedzę tylko jeszcze szerszą i moce duchowe jeszcze cudowniejsze.





ROZDZIAŁ IX

ŁAŃCUCHY PLANETARNE.



Plan ewolucji, którego część stanowi nasza ziemia, nie obejmuje tylko naszego

systemu słonecznego, gdyż w tym systemie jest dziesięć oddzielnych łańcuchów globów, a
wszystkie są widownią ewolucji mniej więcej podobnej. Każdy z tych planów ewolucji
obejmuje łańcuch globów, które w ciągu wypełniania się planu, przechodzą siedem
inkarnacji. I każdym poszczególnym planie, jak i we wszystkich, oraz w każdej po sobie
następującej inkarnacji łańcucha globów, idzie o stopniowe zanurzanie się coraz głębiej w
materię, a później o stopniowe wyłanianie się z niej.

Każdy łańcuch składa się z siedmiu globów, a i łańcuchy i globy podlegają prawu

pogrążania się w materię i wydobywania się z niej. Dla łatwiejszego zrozumienia,
zastanówmy się nad łańcuchem, do którego należy nasza ziemia. W chwili obecnej znajduje
się on w czwartej, czyli najbardziej materialnej inkarnacji, stąd trzy jego globy należą do
ś

wiata fizycznego, dwa do świata astralnego, a dwa do niższej sfery świata mentalnego. Fala

Ż

ycia Boskiego przechodzi w tym łańcuchu stopniowo z jednego globu na drugi, zstępując aż

do ostatniego, a potem wracając do tego samego poziomu, skąd wzięła początek.

Dla ułatwienia oznaczmy globy pierwszymi literami alfabetu i ponumerujmy w

porządku inkarnacji. Ponieważ jest to czwarta inkarnacja naszego łańcucha, pierwszym

background image

www.teozofia.org


globem tej inkarnacji będzie 4A, drugim 4B, trzecim 4C, czwartym /będącym naszą ziemią/
4D itd.

Nie wszystkie te globy składają się z materii fizycznej. 4A nie zawiera żadnej materii

niższej od materii mentalnej; ma odpowiedniki we wszystkich światach wyższych, lecz w
ż

adnym z niższych. 4B istnieje w świecie astralnym, a 4C jest globem fizycznym, widzialnym

dla teleskopów, jest planetą, którą znamy pod nazwą Marsa. Glob 4D jest naszą 2iemią, na
której fala życia łańcuchowego jest obecnie czynną. Glob 4E jest planetą, którą nazywamy
Merkurym, będącym również z materii fizycznej. Glob 4F jest w świecie astralnym i na łuku
wstępnym odpowiada globowi 4B z łuku zstępnego. Glob 4G odpowiada globowi 4A i jak on
jest najniższą manifestacją niższej sfery świata mentalnego. Jak widzimy, mamy pewien
schemat globów, które wychodząc z świata mentalnego niższego, pogrążają się w świecie
astralnym i fizycznym, a potem znów przez astral wznoszą się do mentalu niższego.

Tak samo, jak następstwo globów jednego łańcucha polega na zestąpieniu w materię i

na wydobyciu się z niej, podobnie dzieje się z inkarnacjami łańcucha. Opisaliśmy warunki
czwartej inkarnacji. -wracając ku trzeciej znajdujemy, że jest już nie na niższym poziomie
ś

wiata mentalnego, lecz na wyższym. Globy 5A i 3G są z materii mentalnej wyższej, podczas,

gdy globy 5B i 3F są na poziomie mentalnym niższym. Globy 3C i 3E należą do świata
astralnego i tylko glob 5D jest widzialnym w świecie fizycznym. Chociaż ta trzecia
inkarnacja naszego łańcucha dawno już minęła, trup globu fizycznego 3D jest jeszcze
widzialnym pod postacią umarłej planety księżyca, stąd ta trzecia inkarnacja zwie się zwykle
Łańcuchem Księżycowym.

Piąta inkarnacja naszego łańcucha, będąca jeszcze w dalekiej przyszłości, odpowie

trzeciej. W niej globy 5A i 5G składać się będą z materii mentalnej wyższej, globy 5B i 5F z
materii mentalnej niższej, a globy 5C i 5E z materii astralnej i tylko glob 5D stanowić będzie
ś

wiat fizyczny. Naturalnie planeta 5D nie istnieje jeszcze wcale.

Inne inkarnacje Łańcucha podlegają temu samemu ogólnemu prawidłu, ciągle

zmniejszającej się materialności: 2A, 2G, 6A i 6G są w świecie intuicji; 2B, 2F, 6B, 6F są w
wyższej sferze świata mentalnego; 2C, 2E, 6C, 6E są w niższej sferze świata mentalnego, 2D
i 6D są w świecie astralnym. Tak samo 1A, 1G, 7A, 7G należą do świata duchowego; 1B, 1F,
7B, 7F są w świecie intuicji; 1C, 1E, 7C i 7E są w wyższej sferze świata mentalnego; 1D i 7D
w niższej sferze świata mentalnego. Widzimy więc, że fala życia, nie tylko przebiegając
łańcuch globów, pogrąża się w materię, aby z niej wyjść na nowo, lecz że sam łańcuch, w
następujących jedna po drugiej inkarnacjach czyni to samo.

Istnieje dziesięć planów ewolucji, czynnej obecnie w naszym systemie słonecznym,

lecz tylko siedem z nich jest w stadium posiadania planet w świecie fizycznym. Są one: 1/
Łańcuch nieznanej planety Wulkana, bardzo blisko słońca, będący w stadium trzeciej
inkarnacji i posiadający tylko jeden glob widzialny 2/ Wenus, znajdujący się w piątej
inkarnacji i również posiadający przez to tylko jeden glob widzialny; 3/ Ziemia, Mars, i
Merkury trzy planety widzialne - łańcuch znajdujący się w czwartej inkarnacji; 4/ łańcuch
Jowisza; 5/ Saturna, 6/ Uranusa wszystkie w trzeciej inkarnacji i 7/ Neptuna i dwóch poza
jego orbitą nie mających jeszcze nazwy planet, łańcuch, znajdujący się w czwartej inkarnacji,
a więc mający, tak jak my trzy planety fizyczne.

W każdej inkarnacji łańcucha zwanej zwykle cyklem łańcuchowym, fala Boskiego

ż

ycia siedem razy obiega naokół łańcuch siedmiu planet i każdy z takich obiegów nazywa się

kręgiem. Czas, w ciągu którego fala życia zatrzymuje się na każdej planecie, znany jest pod
nazwą okresu życia świata i w ciągu takiego okresu tworzy się siedem wielkich ras głównych.
Są one, jak to już wyjaśniliśmy, podzielone na podrasy, a te na jeszcze mniejsze
rozgałęzienia.
Dla ułatwienia podajemy to, co następuje:

7 Rozgałęzień tworzy 1 Podrasę,

background image

www.teozofia.org


7 Podras tworzy 1 Wielką Rasę Główną,
7 Wielkich Ras Głównych, tworzy jeden Okres Świata,
7 Okresów świata tworzy jeden Krąg,
7 Okręgów tworzy jeden Okres Łańcuchowy,
7 Okresów Łańcucha tworzy jeden System Ewolucji,
10 Systemów Ewolucji tworzą nasz System Słoneczny.

Jasnym jest, że czwarta główna rasa czwartego globu, czwartego kręgu, czwartego

okresu łańcucha jest punktem środkowym całego planu ewolucji, a my właśnie w obecnym
momencie dopiero co przekroczyliśmy ten punkt.

Rasa Aryjska, do której należymy, jest piątą rasą główną czwartego globu, tak, że

obecny punkt przypadł w czasie ostatniej wielkiej rasy Atlantyckiej. Z tego wynika, że rodzaj
ludzki nie poszedł wiele poza połowę swej ewolucji, a te nieliczne dusze, zbliżające się do
stopnia Mistrza, będącego uwieńczeniem i zenitem ewolucji, o wiele wyprzedziły swych
bliźnich.

Jakże się to staje, że niektórzy posunęli się tak daleko? W części i w niektórych

wypadkach dlatego, że pracowali ciężej, lecz przeważnie dlatego, że są to ega starsze, które
daleko dawniej porzuciły królestwo zwierzęce i miały dzięki temu więcej czasu dla swojej
ewolucji ludzkiej.

Każda fala Życia, wysłana przez 3oga przebiega zwykle okres łańcucha w każdym z

wielkich królestw przyrody. Fala, która w naszym pierwszym łańcuchu ożywiała pierwsze
królestwo elementalne, będzie ożywiać drugie z tych królestw w drugim łańcuchu, trzecie z
nich w łańcuchu Księżycowym, a teraz ożywia królestwo mineralne czwartego łańcucha. W
piątym przyszłym łańcuchu odżywiać będzie królestwo roślinne, w szóstym zwierzęce, a w
siódmym dosięgnie ludzkości.

Wynika stąd, że my w pierwszym łańcuchu stanowiliśmy królestwo mineralne, w

drugim roślinne a w łańcuchu Księżycowym zwierzęce, niektórzy zindywidualizowali się
wtedy i otrzymali możność wejścia w łańcuch ziemi, jako ludzie. Inni nie zdołali osiągnąć
indywidualizacji i na pewien czas musieli w tym łańcuchu urodzić się pierwej Jako zwierzęta,
aby dojść do ludzkości.

Jednak nie wszyscy ludzie weszli w ten Łańcuch razem. Kiedy łańcuch Księżycowy

dobiegał końca, ludzkość jego znajdowała się na rozmaitych poziomach. Celem
wyznaczonym temu łańcuchowi był nie stopień Mistrza, lecz to, co dla nas obecnie stanowi
czwarty stopień ścieżki. Ci, którzy go osiągnęli, zwani w literaturze teozoficznej Władcami
Księżyca mogli, jak zwykle, wybierać między siedmioma rodzajami służenia. Tylko jedna
droga wyborów wiodła niektórych z nich na Łańcuch Ziemi, aby tu działali jako przewodnicy
i nauczyciele ras pierwotnych.

Większość ludzkości księżycowej nie osiągnęła tego poziomu i musiała znów jako

ludzkość pojawić się w Łańcuchu Ziemi. Prócz tego wielka ilość zwierząt Łańcucha
Księżycowego była już u progu indywidualizacji i niektóre z nich osiągnęły już ją, a wiele
innych nie jeszcze. Ci ostatni potrzebowali dalszych inkarnacji zwierzęcych na Łańcuchu
Ziemskim i tymczasem możemy o nich nie mówić.

Było wiele działów nawet pomiędzy ludzkością i sposób w jaki rozmieściły się te

działy na Łańcuchu Ziemskim, wymaga wyjaśnienia. Jest prawidłem ogólnym, że ci, którzy
osiągnęli maksimum, możliwe w jakimś łańcuchu, na jakimś globie lub w jakiejś rasie
macierzystej, nie rodzą się na początku następnego łańcucha, globu lub rasy. Pierwsze stadia
są zawsze dla istot zapóźnionych i dopiero, kiedy te przebiegną dużą część ewolucji i zaczną
zbliżać się do poziomu innych, dalej posuniętych, te ostatnie schodzą, aby się wcielić i znów
przyłączają się do tamtych, To znaczy, że prawie pierwsza połowa jakiegoś okresu ewolucji
rasy, globu lub łańcucha przeznaczona jest na doprowadzenie istot zapóźnionych, mniej

background image

www.teozofia.org


więcej do poziomu tych, które już poszły dalej. Później i ci odpoczywający tymczasem błogo
w świecie mentalnym schodzą, aby się wcielić i idą razem dalej, aż do końca okresu.

Tak więc ega, które z księżyca przeszły pierwsze na Łańcuch Ziemski nie były

najbardziej rozwinięte. Właściwie można by je opisać jako najmniej posunięte z tych, które na
księżycu dosięgły stopnia ludzkości: byli to ludzie-zwierzęta. Wchodząc w łańcuch
nowoutworzonych globów, musiały ustalić formy w rozlicznych królestwach przyrody.

Jest to koniecznym na początku pierwszego obrotu nowego łańcucha, lecz nigdy już

później. Choć fala życia koncentruje się tylko na jednym z siedmiu globów łańcucha w jakimś
danym czasie, jednak życie nie porzuca w zupełności globów innych. Na przykład w
momencie obecnym fala życia naszego łańcucha koncentruje się na ziemi, lecz życie istnieje
również na innych dwóch globach tego łańcucha na Marsie i Merkurym. Znajdują się tam
ludzie, zwierzęta i rośliny i kiedy fala życia, w obrocie swym, wróci na jedną lub drugą z tych
planet, nie będzie już trzeba tworzyć form nowych. Typy dawne będą gotowe i nastąpi tylko
raptownie cudowna płodność, różne królestwa wzrosną, rozmnożą się i stworzą zaludnienie,
zwiększające się raptownie, zamiast zatrzymania się w rozwoju.

Tedy człowiek-zwierzę, najniższy rodzaj istot ludzkich łańcucha planetarnego,

ustanowił formy łańcucha pierwszego kręgu pierwszego Łańcucha Ziemskiego. Wkrótce po
nim pojawiły się ze zwierzęcego królestwa Księżycowego istoty o większym rozwoju,
gotowe do przyjęcia form wtedy przygotowanych. W czasie drugiego obiegu na około
siedmiu planet łańcucha Ziemskiego, ludzie-zwierzęta, najbardziej zapóźnieni w księżycowej
ludzkości stali się przewodnikami jej, a w tym czasie najbardziej rozwinięte ze zwierząt
księżycowych przechodziły stopnie niższe. To samo działo się w trzecim kręgu Łańcucha
Ziemskiego, ciągle wzrastająca liczba zwierząt księżycowych indywidualizowała się i
włączała w rzędy ludzi, aż w połowie kręgu na tenże sam glob D, który nazywamy Ziemią,
zestąpił wyższy rodzaj istot ludzkich, drugi rodzaj ludzi księżycowych i od razu stanął na
czele.

Dochodząc do czwartego obecnego obiegu, znajdujemy, że Łańcuch Ziemski jest

zapełniony przede wszystkim ludźmi księżycowymi, to znaczy lepszymi i wyższymi
jednostkami z pomiędzy ludzkości księżycowej, będącymi blisko szczytu w tamtym Łańcu-
chu. Niektóre z nich, już na Księżycu wstąpiły na ścieżkę, doszły do końca, stały się
Mistrzami i ominęły Ziemię. Niektórzy, nie posunięci tak bardzo, stali się Mistrzami
względnie niedawno, to znaczy w ciągu kilku ostatnich tysięcy lat i są to Mistrzowie obecni.
My, którzy w tej chwili jesteśmy między wyższymi rasami ludzkości, znajdowaliśmy się
wiele stopni niżej, lecz leży przed nami sposobność pójścia w ich ślady, jeśli zechcemy.

Ewolucja, o której mówiliśmy jest ewolucją ego, które można by nazwać duszą

człowieka, lecz jednocześnie odbywa się ewolucja ciała. Formy stworzone w pierwszym
kręgu różniły się bardzo od każdej z form, istniejących obecnie, właściwie mówiąc, formy,
stworzone na naszej ziemi fizycznej, zaledwie nazwać można było formą, gdyż składały się
tylko z materii eterycznej, podobne do niewyraźnych, bezkształtnych, słaniających się obło-
ków. I drugim obiegu stały się one zdecydowanie fizyczne, lecz pozostały jeszcze
bezkształtnymi i tak lekkimi, że wiatr mógł je przeganiać tu i tam.

Dopiero w obiegu trzecim formy te poczęły przybierać pewne podobieństwo do

człowieka, jakiego znamy dzisiaj. Nawet same sposoby rozmnażania się takich form
pierwotnych, różniły się od sposobów rozmnażania się ludzkości dzisiejszej i były podobne
raczej do tych typów, jakie znajdujemy na stadium najniższym. Człowiek w tych czasach
pierwotnych był androgynem i ostateczny podział na płcie miał miejsce w połowie trzeciego
obiegu. Od owego czasu do dziś forma ludzka przybiera wygląd coraz bardziej zdecydowanie
ludzki, stając się mniejszą i bardziej ściślejszą niż pierwej, ucząc się trzymać prosto zamiast
pochyło lub pełzająco i w ogóle różniczkując się z form zwierzęcych, z których się rozwijała.

background image

www.teozofia.org


Zasługuje na uwagę dziwna przerwa w prawidłowości tej ewolucji. Na tym globie, w

tym czwartym obiegu zaszło odchylenie od prawidłowego schematu ewolucji. Ponieważ jest
to glob środkowy średniego obiegu, centralny punkt ewolucji na nim oznaczał ostatni moment
możliwości indywidualizowania się dla istot zwierzęcego królestwa księżycowego. Dzięki
czemu nastąpił potężny wysiłek i utworzony został schemat specjalny, aby dać ostateczną
sposobność indywidualizacji możliwie największej ilości istot. Warunki pierwszego i dru-
giego obiegu znalazły wyraz w rasie pierwszej i drugiej. Były to warunki, z których te ega
spóźnione nie mogły wyciągnąć wszystkich korzyści w obiegach pierwszych. Teraz przez
ewolucję dodatkową, której poddali się w ciągu trzeciego obiegu, niektórzy z nich mogli
osiągnąć tę korzyść i, rzec można, śpiesząc się w ostatnim momencie, przywdziać, zanim się
drzwi zatrzasną, kształt ludzki. Oczywiście nie osiągną oni zbyt wysokiego poziomu rozwoju
ludzkiego, lecz przynajmniej kiedy w nowym łańcuchu będą usiłowali uczynić to, będzie im z
pożytkiem nawet to słabe doświadczenie życia ludzkiego.

Nasza ziemska ewolucja otrzymała bardzo cenną podnietę w pomocy, danej nam przez

siostrę naszą Wenus. Wenus przechodzi obecnie piątą inkarnację łańcucha i jest w szóstym
kręgu tej inkarnacji, stąd mieszkańcy jej są o całe półtora kręgu posunięci dalej w ewolucji.
Ponieważ więc ludzkość jej jest o wiele więcej rozwiniętą od naszej, było pożądanym, aby
niektórzy Mistrzowie z ewolucji Wenus zostali przeniesieni na naszą Ziemię, celem dania
pomocy w okresie specjalnie ciężkim, w przeddzień zamknięcia wrót w połowie czwartej rasy
głównej.

Te dostojne Istoty, zwane władcami Ognia i Synami Chmury Płomiennej, wywarły

wpływ cudowny na bieg naszej ewolucji. Intelekt nasz, którym się tak pysznimy, prawie
całkowicie zawdzięczamy Ich obecności, gdyż naturalnym biegiem wydarzeń następnego
piątego kręgu będzie rozwój intelektualny, a w naszym czwartym kręgu powinniśmy się
poświęcić całkowicie kulturze uczuć. Posunęliśmy się więc sporo na drodze wyznaczonej
nam, a postęp ten zawdzięczamy całkowicie pomocy wielkich Władców Ognia,

Większa Ich część przebywała z nami tylko w ciągu krytycznego okresu naszej

historii, i tylko niewielu pozostanie na najwyższych stanowiskach wielkiego Białego
Braterstwa, aż do czasu, gdy ludzie z naszego kręgu ewolucji wzniosą się do takiej
wysokości, że będą zdolni zamienić swych dostojnych kierowników.

Ewolucja, oczekująca nas, dotyczy zarówno życia, jak i formy, gdyż w kręgach

przyszłych nie tylko ega wzrastać będą stale w mądrość i miłość, lecz i formy fizyczne staną
się piękniejsze i doskonałe, jak nigdy. W obecnym momencie znajdują się na ziemi ludzie w
najróżniejszych stadiach rozwoju i jasnym jest, że wielkie gromady dzikich pozostały jeszcze
bardzo poza wielkimi cywilizowanymi rasami świata, tak daleko, że nie mają możliwości
osiągnięcia ich rozwoju. Później, w toku naszej ewolucji, dojdziemy do momentu, kiedy te
mało rozwinięte dusze nie będą mogły posuwać się obok innych i nastąpi konieczność
rozdziału.

Jest to analogiczne do wyboru uczniów w szkole przez nauczyciela, W ciągu roku

szkolnego musi on przygotować chłopców do egzaminu i prawie w połowie roku wie dobrze,
którzy egzamin wytrzymają. Jeśli ma w szkole uczniów zapóźnionych, musi im w połowie
roku powiedzieć:

„Nadaremnie pozostawalibyście z towarzyszami, gdyż lekcje trudniejsze, które teraz

rozpocznę, będą dla was zupełnie niezrozumiałe. Jest niemożliwością, abyście przygotowali
się do egzaminu, dlatego usiłowania wasze byłyby bezowocne i stalibyście się tylko
przeszkodą innym. Lepiej więc, jeśli zrezygnujecie z niemożliwości i będziecie pracować w
klasie niższej, a na rok przyszły zdacie egzamin razem, gdyż to, co teraz jest niemożliwe,
wyda się wam wtedy łatwym".

To w pewnym okresie powiedziane będzie do ego zapóźnionych. Porzucą one klasę w

ciągu kursu i pójdą naprzód w roku następnym. Jest to owo "potępienie eoniczne", o którym

background image

www.teozofia.org


wspomniałem niedawno. Około dwóch piątych ludzkości zatrzyma się w ten sposób,
pozwalając pozostałym trzem piątym dążyć z daleko większą szybkością ku chwalebnemu
przeznaczeniu, które ich czeka.


ROZDZIAŁ X

CO DAJE STUDIOWANIE TEOZOFII ?





"Członkowie Towarzystwa Teozoficznego studiują te prawdy, a teozofowie pragną

ż

yć według nich”. Jakim tedy człowiekiem jest prawdziwy teozof w konsekwencji wiedzy,

którą posiada? Jaki rezultat cała ta nauka daje w życiu codziennym? Wiedząc, że jest Potęga
najwyższa, kierująca biegiem ewolucji, wiedząc, że Potęga ta jest Wszechmądrą i
Wszechmiłującą, teozof musi zdawać sobie sprawę, że wszystko, cokolwiek istnieje, służy
postępowi. Zdaje sobie sprawę, że słowa Pisma Świętego, utrzymujące, iż wszystko pracuje
razem dla Dobra, nie są fantazją lub pobożnym życzeniem, ale potwierdzają fakt naukowy.
Dla każdego syna ziemi jest pewnością absolutną, że osiągnie w końcu chwałę
niewypowiedzianą, bez względu na to, czym jest obecnie. Oto wszystko. Od tej chwili
człowiek jest na drodze, wiodącej ku chwale i trzeba tylko, aby zrozumiał, iż wszystko, co go
otacza, przeinaczone mu jest ku pomocy, a nie ku przeszkodzie.

Zaiste, jest na świecie wiele zła i wiele cierpienia, lecz teozof z pewnego wyższego

punktu widzi, że jakkolwiek straszne byłoby to zło i to cierpienie, jest ono tylko czasowym i
powierzchownym i zużytkowanym być może całkowicie jako czynnik postępu. W czasie swej
nieświadomości, kiedy patrzył na życie z własnego poziomu, nie mógł tych rzeczy zrozumieć,
bowiem patrzał z dołu i widział tylko jedną stronę. Wzrok jego wpatrywał się ciągle w zło
pozorne, a jego znaczenia istotnego nigdy nie był w stanie objąć.

Teraz, gdy wzniósł się na wyższe poziomy myśli i świadomości, kiedy patrzy z

wyżyny okiem ducha, rozumie życie jako całość i zdaje sobie sprawę, że wszystko w istocie
swej jest dobrem, że nie kiedyś będzie dobrze, lecz że jest teraz, w tej chwili, w toku walki
nieustannej i pod pozorami zła, że potężny pęd ewolucji dąży naprzód i wszystko dzieje się
dobrze, gdyż wszystko w ładzie doskonałym spieszy naprzód ku ostatecznemu celowi.

Tak wznosząc swoją świadomość ponad burze i walki życia ziemskiego, rozumie zło,

czyli to, co kiedyś za zło uważał i obserwuje, jak ono zdaje się przeciwstawiać wielkiemu
pędowi postępu. Lecz widzi również, iż majestatyczne posuwanie się boskiego prawa
ewolucji jest w takim stosunku do owego powierzchownego zła, jak potężny wodospad
Niagary do strzępów piany na jego powierzchni. Współczując tedy głęboko tym, którzy cier-
pią, rozumie ku czemu cierpienie prowadzi, a rozpacz i beznadziejność są mu już
niedostępne. Na własne cierpienia i przykrości patrzy podobnie jak na cierpienia świata i
dzięki temu, pogląd jego teozoficzny daje mu całkowitą pogodę, a nawet więcej, bo całkowitą
radość.

Nie istnieją już dlań troski, gdyż wiedząc, że wszystko jest dobrem, nie ma się

troszczyć o co. Jego wyższa wiedza czyni zeń zdecydowanego optymistę, gdyż uczy go, że
cokolwiek jest złego w kimś lub w jakimś działaniu, jest tylko złem czasowym, gdyż
przeciwstawia się niepowstrzymanemu pędowi ewolucji. Natomiast przejawiające się dobro
musi być trwałym i pożytecznym, gdyż ma za sobą wszechmoc tego pędu, musi tedy trwać i
zwycięż żyć.

background image

www.teozofia.org


Nie trzeba jednak sądzić, że będąc tak pewnym ostatecznego tryumfu dobra, pozostaje

obojętnym i nieczułym na nieszczęścia wokół niego. Wie, że obowiązkiem jego jest zwalczyć
zło, całą swą mocą, gdyż czyniąc tak współpracuje z wielką siłą ewolucyjną i przyśpiesza
czas ostatecznego zwycięstwa. Nikt więcej od niego nie pracuje dla dobra, właśnie dlatego, że
jest całkowicie wolnym od bezsilności i rozpaczy, które tak często dręczą usiłujących
pomagać bliźnim. Innym cennym rezultatem studiów teozoficznych jest brak obawy. Wielu
troszczy się ciągle o to lub o tamto: boją się, że to lub owo może się im wydarzyć lub nie
udać, ciągle są niespokojni, a najstraszniejszą ze wszystkiego jest dla wielu obawa śmierci.
Teozof odpędził od siebie wewnętrznie wszystkie te uczucia, gdyż zdaje sobie sprawę z
wielkiej prawdy o reinkarnacji, wie, iż razy wiele przywdziewa ciało fizyczne i rozumie, że
ś

mierć jest tylko snem wie, że podobnie jak sen przypada między dniami pracy, przynosząc

nam odpoczynek i wzmocnienie, tak samo między tymi dniami pracy na ziemi, które
nazywamy życiem, przychodzi długa noc życia astralnego i nieba, aby dać nam wypoczynek,
wzmocnienie i pomoc w drodze.

Dla teozofa śmierć jest tylko zrzuceniem na czas pewien odzieży cielesnej, wie, iż

obowiązkiem jego jest zachować tę odzież cielesną, dopóki to jest możliwym, aby dzięki niej
zebrać wszystkie możliwe doświadczenia, lecz gdy przychodzi moment złożenia jej, czyni to
chętnie, gdyż wie, że następne stadium trwania jest o wiele radośniejsze od obecnego. Nie boi
się więc śmierci wcale, choć wie, że musi żyć do terminu oznaczonego, gdyż jest tu dla
ewolucji, a jedynie ewolucja jest istotnie ważną. Cała jego koncepcja o życiu jest inną: nie
jest dlań celem zdobywanie pieniędzy lub osiągnięcie tej lub innej pozycji i jedyną rzeczą
ważną jest wypełnienie boskiego planu, gdyż wie, że po to znajduje się tutaj, a wszystko inne
ma wartość drugorzędną.

Wolnym jest całkowicie od jakiejkolwiek troski lub niepokoju religijnego, wszystko

to odrzucił precz, bo widzi jasno, że Wola boska dla nas jest postępem wzwyż, i że nie
możemy od tego postępu się uchylić i że cokolwiek staje na naszej drodze lub zdarza się nam,
służy nam ku pomocy, i tylko my sami mamy możność opóźnienia naszego postępu. Teozof
nie martwi się i nie obawia o siebie, tylko prosto, jak najszybciej i najlepiej wypełnia swój
obowiązek, ufając, że jeśli tak czyni, wszystko pójdzie dobrze i troszczyć się ciągle nie
trzeba. Czuje zadowolenie ze spokojnego wypełniania pracy i stare się pomóc towarzyszom
drogi, wiedząc, że siły boskie ześlą mu ciągły bodziec do postępowania naprzód i pomoc w
rzeczy każdej, jeśli tylko mieć będzie twarz zwróconą we właściwym kierunku i nie
przestania pracować, ile tylko zdoła.

Ponieważ wie, iż wszyscy jesteśmy częścią wielkiej ewolucji i dziećmi jednego ojca,

rozumie, że powszechne braterstwo ludzkości nie jest czczym wymysłem poetyckim, lecz
faktem realnym, nie jest mglistą utopią, lecz rzeczą istotną teraz . i tutaj. Pewność tego
powszechnego braterstwa daje mu szersze pojęcie życia i szerszy, bez osobisty sposób
patrzenia na rzecz każdą. Rozumie, że w interesie wszystkich leży jedno i to samo i że nikt
nie może pragnąć dla siebie dobra kosztem straty i cierpienia innych. I nie jest to dla niego
artykułem wiary, lecz faktem, sprawdzonym dzięki studiom. Ponieważ ludzkość
jest istotnie jednością, pewnym jest, że to, co szkodzi jednemu, nie może innemu przynieść
korzyści, a zło popełnione działa nie tylko na sprawcę, lecz i na tych, którzy go otaczają.

Wie że jedyną istotną korzyścią jest to dobro, które dzieli ze wszystkimi. Spostrzega,

ż

e jeśli mu się uda pośpieszyć na drodze postępu i rozwoju duchowego, jest to dorobkiem nie

tylko jego, lecz i innych. Jeśli zdobywa świadomość i panowanie nad sobą, jest to dlań wielką
korzyścią, lecz w ten sposób nie pozbawia niczego innych, przeciwnie wielu daje siłę i
pomaga. Świadomy absolutnej ludzkiej jedności duchowej, wie, że nawet w tym niższym
ś

wiecie, żaden człowiek nie osiągnie istotnej korzyści jeśli nie będzie działać w imię i przez

miłość ludzkości całej, a kto w walce o światło znosi szlachetnie cierpienie i smutek, pomaga
nieść braciom swoim ciężar smutku i cierpień.

background image

www.teozofia.org


A braterstwo pojmuje nie jako nadzieję, karmiącą smutnych, lecz jako fakt realny,

naukowo wynikający z faktów; widzi to wszystko, jako absolutną pewność i stosunek jego do
otoczenia zmienia się całkowicie, stając się stosunkiem pomocy i głębokiego współczucia,
gdyż wie, że nie może być dobrym i sprawiedliwym dla siebie, czyniąc coś niezgodnego z
wyższym dobrem swych braci.

Staje się tedy pełnym wielkiej tolerancji i miłosierdzia j nie może nie być

nietolerancyjnym, gdyż jego filozofia polega na twierdzeniu, że wszystko jedno jest, w co
człowiek wierzy, byle był dobry i szczery. Nie może nie być miłosiernym, gdyż jego wiedza
szersza uczy go pobłażania w wielu rzeczach, których człowiek, zwykły nie rozumie. Miara
dobra i zła jest u teozofa o wiele wyższa, niż u człowieka, wiedzącego mniej, a jednak teozof
jest bardziej wyrozumiały dla grzesznika, gdyż lepiej rozumie naturę ludzką. Zdaje sobie
sprawę, dlaczego grzech został popełniony i jest bardziej pobłażliwy od człowieka, który tego
wszystkiego nie rozumie.

Idzie dalej poza tolerancję, miłosierdzie i współczucie: czuje ku ludzkości miłość i to

prowadzi go do przyjęcia postawy czujnej pomocy. Czuje, że wszelki kontakt z innymi jest
dlań okazją czynu, a większa wiedza, którą osiągnął dzięki swoim studiom, pozwala mu
dawać rady i nieść pomoc przy każdej okazji. Nie znaczy to, aby narzucał swoje zdanie
innym, przeciwnie wie, że czynienie tego jest wielkim błędem nie wiedzących . Wie, że
dyskusja jest niemądrą stratą energii i wymawia się od dyskusji. Jeśli ktoś żąda od niego
wyjaśnień lub rady, jest bardziej niźli skorym do udzielenia ich, nie pragnąc jednak zniewolić
nikogo do swojego sposobu myślenia.

W każdym jego momencie życia wchodzi w grę pragnienie stania się użytecznym

innym, nie tylko w stosunku do bliźnich, lecz i do wielkiego królestwa zwierząt. Zwierzęta
często bywają bliskie człowiekowi, co jest dlań okazją uczynienia czegoś dla nich. Teozof
wie, że i zwierzęta są jego braćmi, młodszymi braćmi i że ma obowiązek myślenia o nich i
postępowania z nimi w ten sposób, aby to było z ich pożytkiem, a nigdy z krzywdą.

A przede wszystkim teozofia jest dla niego doktryną zdrowego rozsądku. Wyjaśnia

mu, o ile tylko może to on pojąć obecnie, sprawy dotyczące Boga, człowieka i stosunku
między nimi. I teozof zaczyna liczyć się z tymi i faktami i postępować według nich, to znaczy
rozumnie i rozsądnie. Miarkuje życie swoje według praw ewolucji, o której uczy go Teozofia,
co dają mu punkt widzenia całkowicie inny i kamień probierczy dla ocenienia rzeczy każdej,
a przede wszystkim swoich myśli, uczuć i czynów, a potem i rzeczy świata zewnętrznego.

Stosuje zawsze kryterium: czy jest rzecz te słuszną, czy niesłuszną? Czy pomaga

ewolucji, czy też ją zatrzymuje? Jeśli budzą się w nim jakieś myśli lub uczucia, wie dzięki
temu kryterium, czy należy je pielęgnować. Jeśli są one dobrem dla większej ilości, wtedy są
słuszne, jeśli są przeszkodą, lub zatrzymują jakąś istotę w jej ewolucji, są złe i należy ich
unikać. W ten sam sposób powinien w razie zapytania decydować o sprawach cudzych. Jeśli z
takiego punktu widzenia rzecz jest dobrą, może ją popierać świadomie, jeśli nie, powinien ją
porzucić.

Sprawa zainteresowań osobistych nie istnieje dlań i dba tylko o ewolucję całości. Jest

to dlań zasadą, jasnym kryterium i oddala odeń całkowicie udrękę niepewności i chwiejności.
Wola Boga jest ewolucją człowieka, wszystko więc, co sprzyja ewolucji jest dobre, i
wszystko, co jej przeszkadza lub opóźnia jest złem, chociażby miało za sobą opinię publiczną
i odwieczną tradycję.

Wiedząc, że człowiek prawdziwy to nie ciało, lecz ego, widzi, że tylko życie ego jest

ważnym i wszystko, co dotyczy ciała powinno być bez wahania podporządkowane interesom
wyższym. Poznaje, że życie ziemskie dane mu jest dla postępu, który jest jedynie rzeczą
doniosłą. Prawdziwym celem jego życia jest rozwój władz ego i kształcenie charakteru.
Teozof wie, że idzie nie tylko o rozwój ciała fizycznego, lecz również o rozwój umysłu i
postrzegań duchowych, widzi, że oczekuje się po nim doskonałości absolutnej w związku z

background image

www.teozofia.org


takim rozwojem; że wszelka moc osiągnięcia tego celu znajduje się w jego rękach; że ma
przed sobą czas nieskończony dla osiągnięcia tej doskonałości, lecz im prędzej się to stanie,
tym będzie szczęśliwiej i pożyteczniej.

Teozof dowiaduje się, że jego życie jest tylko jednym dniem w szkole i że jego ciało

fizyczne jest tymczasową odzieżą, przywdzianą na czas nauczania. Zdaje sobie sprawę, że cel
uczenia się ma jedyną istotną wartość i że ten, kto pozwala się od tego celu odsunąć,
postępuje z niepojętą i głupotą. Życie jego poświęcone tylko sprawom fizycznym,
zdobywaniu bogactw i sławy podobnym jest do grzechotki dziecinnej, i jest bezmyślnym
poświęceniem wszystkiego, co ma istotną wartość, dla paru momentów zadowolenia jego
niższej natury. Teozof kładzie uczucia w sprawy wyższe, a nie w sprawy poziome, nie tylko
dlatego, że uważa to za słuszny sposób postępowania, lecz dlatego, że zdaje sobie jasno
sprawę ze znikomości rzeczy ziemskich. Stara się zawsze znaleźć najwyższy punkt widzenia,
gdyż wie, że na niższym polegać nie można wcale, że pragnienia i uczucia najniższe zbierają
się wokół niego jak gęsta mgła, uniemożliwiając mu jasne widzenie czegokolwiek.

Za każdym razem, gdy czuje walkę wewnętrzną, przypomina sobie, że jest ja

wyższym i że ja niższe nie jest istotnym, i stanowi zaledwie tylko jedną nieopanowaną część
któregoś z ciał. Wie, że choćby tysiąc razy upadł na drodze, wiodącej do celu, to jeszcze po
tysiącznym upadku powody wędrówki pozostaną tak silne, jak na początku, więc nie tylko
niepotrzebnie, lecz nierozsądnie i źle byłoby poddawać się przygnębieniu i rozpaczy.

Rozpoczyna natychmiast wędrówkę swą na drodze postępu, nie tylko dlatego, iż wie,

ż

e wysiłek będzie o wiele łatwiejszy teraz, niż później, lecz przede wszystkim dlatego, że jeśli

teraz uczyni wysiłek i zdoła osiągnąć pewien postęp, że jeśli wzniesie się na poziom wyższy,
będzie mógł wyciągnąć rękę pomocną tym, którzy nie dosięgli jeszcze tego stopnia drabiny,
na którym on się znajduje. W ten sposób bierze udział, jakkolwiek skromny, w boskim dziele
wielkiej ewolucji.

Wie, że do obecnego stanu doszedł dzięki powolnemu procesowi rozwoju, zatem nie

oczekuje natychmiastowej doskonałości. Widzi, jak nieuniknionym jest wielkie prawo
przyczyny i skutku, i jak, raz zrozumiane, służyć może ku rozwojowi moralnemu i
mentalnemu; widzi, jak w świecie fizycznym możemy znaleźć pomoc w prawach natury ,
których działanie znamy.

Rozumiejąc, co to jest śmierć, wie, że nie trzeba jej się bać ani płakać, jeśli przychodzi

ku niemu lub ku tym, których kocha. Przychodziła już tyle razy dawniej, nie jest więc obcą,
Uważa ją tylko po prostu za przejście z życia, które jest więcej niż w połowie fizycznym, do
innego całkowicie wyższego i dlatego szczerze ją wita, a nawet kiedy zabiera mu tych,
których kocha, uznaje natychmiast korzyść, jaka stąd dla nich wynika, chociaż nie może nie
czuć żalu z powoda czasowego rozłączenia z nimi w świecie fizycznym. Wie, że tak zwani
umarli są zawsze bliscy, że wystarczy zrzucić na pewien czas ciało fizyczne we śnie, aby
znaleźć się obok nich.

Widzi jasno, że świat jest jeden i wie, że te same prawa boskie rządzą wszystkim,

widzialnym i niewidzialnym dla oka fizycznego. Nie doznaje tedy żadnego uczucia
zdziwienia i obcości, w przejściu z jednej jego części do drugiej, ani też niepewności, co
znajdzie tam, poza zasłoną. Wie, że w tym życiu wyższym otworzą się przed nim wspaniałe
możliwości, tak dla zdobycia nowej wiedzy jak i dla spełnienia pracy pożytecznej. Wie, iż
ż

ycie, oddzielone od grubego ciała fizycznego, posiada taką intensywność i świetność, że w

porównaniu z nim wszelka uciecha ziemska jest niczym. I tak, dzięki jasnej świadomości i
pogodnej ufności, potęga życia wiecznego promienieje na wszystkich, którzy go otaczają.

Nie może zwątpić o swej przyszłości, bo podobnie, jak patrząc na dzikiego, zdaje

sobie sprawę z tego, czym był, tak samo, zwracając wzrok ku najwyższym i najmędrszym z
ludzkości, zdaje sobie sprawę z tego, czym się stanie. Widzi ciągły łańcuch rozwoju,

background image

www.teozofia.org


nieskończoną drabinę doskonałości, z istotami ludzkimi na każdym stopniu; stąd wie, że
wejść na te stopnie jest rzeczą możliwą.

Właśnie dzięki niezmienności tego wielkiego prawa przyczyny i skutku, jest w

możności wspinania się na drabinę, a ponieważ działanie prawa jest zawsze jedno, może
polegać na nim i posługiwać się nim, jak posługuje się prawami w świecie fizycznym.
Znajomość tego prawa daje mu poczucie perspektywy i wykazuje, że to, co mu się wydarza,
jest słuszną konsekwencją czynów popełnionych, słów powiedzianych i myśli zebranych w
dniach i życiach poprzednich. Rozumie, że każde cierpienie jest spłaceniem długu i dlatego
cierpienia życiowe uważa za lekcje i wyciąga z nich korzyść, rozumiejąc powód ich pojawie-
nia się i ciesząc się, że dają mu możność zlikwidowania części długów.

Z innego jeszcze powodu uważa przykrości za konieczność, gdyż jeśli rozumie je

właściwie mają one jeszcze inną stronę. Nie traci czasu na przedwczesne noszenie ciężarów,
gdy spotka go przykrość, nie przyjmuje jej z niemądrym użalaniem się, lecz przygotowuje się
do przeniesienia tej konieczności z cierpliwością i siłą ducha. Nie poddaje się im jak fatalista,
lecz przeciwieństwa pomagają mu do rozwoju, pozwalając ich uniknąć i z dawnego zła
dobywa ziarno przyszłego rozwoju. Gdyż przez sam fakt likwidowania długu poprzedniego,
rozwija przymioty odwagi i zdecydowania, które posłużą mu przez wszystkie czasy przyszłe.

Od reszty ludzi otaczających wyróżnia się stałym, pogodnym humorem, nieustraszoną

odwagą w trudnościach, uczuciem sympatii ku innym i gotowością stawania się użytecznym.
Jednocześnie bierze życie poważnie i wie, że wszyscy na ziemi wiele mają pracy, a czasu do
stracenia nie mają. Wie z wszelką pewnością, że nie tylko tworzy własny, lecz wywiera
wpływ ważny na losy innych i zdaje sobie sprawę z wielkiej odpowiedzialności używania
swej siły.

Wie, iż myśli są materią i że można z ich pomocą uczynić wiele złego lub wiele

dobrego. Wie, iż nikt nie żyje dla siebie, gdyż myśl każda działa na innych, że wibracje
emanujące z jego umysłu i z jego mentalu odbijają się w umysłach i mentalach innych, stąd
jest źródłem zdrowia lub chorób mentalnych dla tych, z którymi jest w styczności.

Narzuca mu to kodeks etyki społecznej, o wiele wyższy od znanego w świecie

zewnętrznym, gdyż wie, że musi być panem nie tylko czynów i słów, lecz i myśli, które mogą
wywrzeć wpływ ważniejszy i większy od ich wyrażenia się w świecie fizycznym. Wie, że
nawet wtedy, kiedy się nie myśli o innych, działa się niewidzialnie na ich zło lub dobro. Lecz
nie tylko nieświadomie oddziaływa myślą na innych, ale świadomie używa jej na korzyść ich
dobra.

Wprawia w ruch toki myślowe, aby przynieść pomoc mentalną i podtrzymać wielu

cierpiących przyjaciół, i w ten sposób otwiera przed nim zupełnie nowe pole użytecznej
pracy.

Staje zawsze po stronie myśli najwznioślejszych i najszlachetniejszych, unikając

niskich i nikczemnych. We wszystkich sprawach wybiera punkt widzenia optymistyczny,
zamiast pesymistycznego, ton pomocy zamiast cynizmu, gdyż wie, że w rzeczywistości tylko
ten ton jest prawdziwy, szukając wszędzie dobra, aby je wzmocnić, usiłując zawsze pomóc, a
nie przeszkadzać, staje się coraz bardziej pożytecznym swoim bliźnim, i jest w swej małości
współpracownikiem wspaniałego planu ewolucji. O sobie
zapomina zupełnie i żyje przez miłość ku innym, uważając się za część owego planu. Poznaje
Boga, Który jest w Nim, stara się być coraz wierniejszym Jego wyrazem i tak, pełniąc wolę
Boga, nie tylko sam jest błogosławiony, lecz staje się błogosławieństwem wszystkich.


KONIEC

background image

www.teozofia.org




O CELACH TOWARZYSTWA EEOZOFICZNEGO



Trzy są zasadnicze cele Towarzystwa:


1/ Utworzenie związku wszechludzkiego braterstwa bez różnicy rasy, narodowości,

płci, wyznania itd.

2/ Prowadzenie studiów porównawczych nad religiami, filozofią i nauką.
3/ Badanie nieznanych praw natury i ukrytych sił człowieka.
Towarzystwo nie posiada żadnych dogmatów i niczego nie narzuca swym członkom;

można nie przyjmować żadnej z teorii teozoficznych, oprócz idei wszechludzkiego braterstwa
i zostać członkiem Towarzystwa - więcej być teozofem z Ducha. Wszystkich jednoczy nie
wspólna wiara, a wspólność dążenia do prawdy.

Dewizą Towarzystwa jest: "Niema Religii wyższej nad prawdę".
Towarzystwo składa się z ludzi różnych ras, narodowości, wyznań; z ludzi, którzy

uczą się, studiują, badają głębokie prawa natury rządzące ewolucją jednostek, społeczeństw,
ś

wiatów, oraz prawdy duchowe, ukryte w religijnych systemach. Według teozofii

najpewniejszą drogą do zdobycia Prawdy jest własny wewnętrzny wysiłek, rzetelność i
czystość życia, bezinteresowne służenie ideałowi, najszerszą tolerancję i szacunek dla wszyst-
kich szczerych przekonań ludzkich uważają teozofowie za swój obowiązek, starają się je
stosować zawsze, do wszystkich bez wyjątku. Nie potępiają ciemnoty, ignorancji i ciasnoty
poglądów, lecz starają się wnieść światło wiedzy prawdziwej, rozpraszając mroki przesądów i
fanatyzmu, bezstronność i rozumiejącą wszystko życzliwość.
Pragną wszystkimi siłami służyć ludziom, wnosząc we wszystkie dziedziny myśli i życia
pierwiastek istotnego braterstwa, pogody i wiary w moc ducha ludzkiego.

Każdą religię, filozofię, naukę uważają za przejawienie boskiej, nieskończonej,

niewyczerpanej Mądrości. Mądrości sługą jest całe Towarzystwo Teozoficzne. Aby się stać
teozofem, nikt się nie potrzebuje oddalać od religii, którą wyznaje. Gdy sięgnie w samą głąb
swojej wiary, gdy szerzej zrozumie mistyczne
piękno .jej nauki i wniknie w żywe znaczenie Jej duchowych prawd, chcąc czynem własnego
ż

ycia dać" im świadectwo - stanie się, teozofem.

Można więc być teozofem - a zarazem dobrym Chrześcijaninem, buddystą lub

Mahometaninem. Ale też można Być dobrym teozofem, nie należąc do żadnych z wyznań.

Teozofia przywraca światu zapomnianą Siedzę Ducha, wedle której naszą

indywidualnością najgłębszą jest Duch, zaś umysł i ciało są tylko jego narzędziami.
Odkrywając ezoteryczne znaczenie Ksiąg świętych wszystkich religii godzi je z nauką, a tym
samym usprawiedliwia przed krytycyzm intelektu, z równą siłą, jak czyniła to zawsze
intuicja. Wskazuje i wzmacnia wiarę w moc ducha ludzkiego, dążącego naprzód ku szczytom
ewolucji - ku "nadczłowieczeństwu".

A w życie wnosi spokój, dostojność i pogodę radosną.

Członkowie Towarzystwa Teozoficznego badają te prawdy, teozofowie starają się je w życie
wprowadzić czynem i twórczo.

Każdy, kto chce studiować poważnie, dążyć do wysokiego Ideału, służyć ludzkości,

pracować wytrwale, jest z radością przyjęty w poczet członków, od niego samego zależy czy
zostanie kiedyś teozofem prawdziwym.

background image

www.teozofia.org


Rozumieć i w czyn wprowadzać braterstwo jest obowiązkiem doby obecnej, jest

nieodzownym warunkiem postępu i częścią ludzkości.

Braterstwo to nie tylko tęsknota serca, nie tylko przykazanie religii, to ścisły

obowiązek społeczny. Lecz ani powaga dogmatów, ani nakazy praw nie zdobyły i nie
zdobędą nigdy mocy narzucenia t.j. nakazania z zewnątrz Braterstwa, i oto jesteśmy
ś

wiadkami rozpętania się wszelkich nienawiści, chociaż wszystkie usta powtarzają słowa

braterstwa i solidarności.

Braterstwo jest faktem, a zrealizowanie go koniecznością życia, ale urzeczywistni się

ono prawdziwie i skutecznie tylko przez swobodne uznanie go przez rozum indywidualny,
poparty intuicyjną siłą serca.

Teozofia odwołuje się do jednego i do drugiego wykłada ona podstawowe prawa

ewolucji, wykazujące braterstwo w świetle absolutnej Sprawiedliwości, którą przysłania nam
nieraz rozpaczliwa nierówność warunków życia ludzkiego.

Te wielkie zasadnicze prawa to:

I. Prawo Jedności, wyjaśniające początek i cel wspólny wszystkim istotom. Ciała

nasze złożone są z jednakowych elementów chemicznych, jednakie namiętności nami
wstrząsają, jednakie światło intelektu nas oświeca, a w głębi serc naszych jednakie
znajdujemy uniesienia miłości i współczucia, jakże więc łatwo zrozumieć naukę teozoficzną,
która przedstawia człowieka, jako ziarno zawierające, jak każde ziarno, w potencjalnym
stanie wszystkie możliwości swego Stwórcy, zasiane w świecie po to, by się rozwinęło, by ze
stanu zwierzęcego, nieświadomego, egoistycznego, doszło stopniowo do odległego celu swej
ewolucji: do Boskiej Mądrości.

II. Prawo Przyczynowości, podkreślające zachowanie energii pod wszystkimi jej

postaciami, energii myślowej równie jak fizycznej; uczy człowieka, że on sam jest twórcą
swego przeznaczenia, że przeżywa dosłownie to, co sam sobie zgotował, że nie ma przeto
racji złorzeczyć nierówności w powodzeniu materialnym, w inteligencji i zaletach że gdy
człowiek uczciwy cierpi, spłaca tym długi, zaciągnięte u życiu przeszłym, a złoczyńca,
któremu powodzi się dobrze, poczyna dopiero zaciągać długi, które, zanotowane w jego
księdze życia, dadzą mu kiedyś wiele chwil bolesnych.

III. Prawo Reinkarnacji, które uczy nas, że każde ludzkie życie połączone jesteś

szeregiem dawnych indywidualnych istnień, uwarunkowanych związkiem przyczyn
i skutków i wyjaśnia fakt nieustającego, ciągłego postępu. Każde życie uczy nas tylko kilku
wierszy w wielkiej księdze Natury, potrzeba było niezliczonych istnień by ludzkość mogła się
podnieść ze stanu dzikiego, pierwotnego, do cywilizacji i kultury, tak jak wielu jeszcze będzie
trzeba, by osiągnęła pełnię rozwoju.

Towarzystwo teozoficzne sądzi, że szerzenie się tych prawd przyśpieszy rozwój i

szczęście ludzkości, bardziej niż cokolwiek innego; wierzy, że gdy prawdy te przenikną w
umysłowość i życie większości ludzi - zło, jako skutek niewiedzy, będącej prawdziwym
grzechem pierworodnym, wspólnym wszystkim rozpoczynającym drogę ewolucji, zniknie
szybko ze świata.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron