- 2 -
TRZY PYTANIA
Czy przyjmiesz taką miłość
która jest desperacją
brakiem innego wyjścia
ostatnią deską?
Czy masz gdzie wstawić
moje niedopasowanie
mój brak wyczucia
bezradność?
Czy będziesz mi ciepłym dotykiem
skrzynką z kluczykiem
moim schronieniem
...Panie?
- 3 -
*** [nie dosięgnę...]
Nie dosięgnę cię Boże, zbyt wysoko...
Choćbym ptakiem, choćbym skrzydeł skosztował
Nie dorównam w dyskusjach prorokom
Choćbym słowem jak sztukmistrz żonglował.
Nie uchwycę się Ciebie, zbyt porwisty...
Duch Twój wiatrem swobodnym żegluje.
I nie dotknę się Ciebie Przeczysty,
Bo mnie grzech, gadzi jad dławi, truje.
Lecz zasłucham się Panie w Twej ciszy
Twarz odwrócę od tworu złych rzeczy.
I poproszę cię, abyś się zniżył,
Byś mnie dotknął, uchwycił... uleczył.
- 4 -
ZAUFANIE
Zabierz mi wiarę, ale w moje siły...
Albo mnie doświadcz, bym schyliła głowę.
Ubierz mnie w trwogi, strachu wstrząs niemiły,
Falą swej mocy zerwij grzechu zmowę...
A potem podnieś. Postaw mnie na skale
Nad rwącą tonią w półkroku zawisłą
Iżbym spoległa tylko na Twej chwale
Emanuelu, po wieczności przyszłość.
- 5 -
CHOĆBYŚ
I choćbyś pojednał z wszystkimi świat cały
I sprawił, że serca rytm zgodny by miały
I choćbyś z obłoków deszcz spuścił na ziemię
Lecz sam byłbyś sobie i wrogiem i cieniem
I choćbyś ideom się oddał wyśnionym
I wiedzy odwiecznej uchylił zasłony
Po linie bez lęku nad przepaścią stąpał
Lecz w lustro z pogardą co rano zaglądał
Odejdziesz ze smutkiem
nie czując radości
Bo brak w tobie będzie dla siebie
MIŁOŚCI
- 6 -
A JEŚLI
A jeśli już chcesz naśladować,
to spojrzyj na lasy zielone,
jak ptakom swe ziarno oddają
ku niebu się chyląc pokłonem.
A jeśli już chcesz gdzieś podążać,
to twarz swoją przyłóż do ziemi,
gdzie ci swą wytrwałość pokażą
z gniazd mrówczych piechurzy strudzeni.
A jeśli już pragniesz miłować,
nie szukaj prezentów w szufladzie.
Lecz spojrzyj na wzgórze Golgoty,
gdzie krzyż słodkim cieniem się kładzie.
- 7 -
*** [teraz]
Teraz jest twój czas -
Krew ścieka po drgającym ciele
kolce cierni wplątane we włosy
o szóstej wieczorem
Teraz jest twój czas -
nagie ciało kopnięte
kolbą karabinu
w czeluść krematorium
Teraz jest twój czas -
przez twe ciało przepływa strumień
szeleści piach
nie zagłuszysz go łomotem ciszy
nie uciekniesz...
- teraz jest twój czas.
- 8 -
NAD WODĄ CZASU
(akt I)
Sam na sam
w obecności anioła
przysięga wierności
pieczęć milczenia
Ojcze - biorę ją sobie za żonę
na śmierć
na życie
wbrew cierpieniu
kielich do ust podniesiony
o skały rozbity
(akt II)
Ślepy sędzia żądał cudu
nie widział
przyobleczonego szkarłatem
w koronie rubinowej krwi
na wskroś otwartego
a on był
cudownie pokorny
niezwykle cichy
jedyny w swoim rodzaju
mający tylko nadzieję
że go ujrzysz
- 9 -
(akt III)
Pieszczota bólu
krew łaskocze od karku po lędźwie
zasypia krzepnąc w okolicach kolan
które nie będą złamane
Wszechwieczny kochanek
w miłości po śmierć
oddaje się cały
a my tak małostkowi
rozmieniamy jego dar
na drobne grzechy
(akt IV)
To ziarno zasiane
w glebę grobu
zapieczętowane strachem
wykiełkowało
wbrew wszystkiemu
Gibka łodyga nachylona
nad wodą czasu
rzuca mi cień nadziei
- 10 -
***[czemu]
Gładka powierzchnia wody
wydeptana Jego stopami
Kłosy zmielone żarnem
Jego palców
Tak bliski wszystkiemu
aż do przeniknięcia
Dotykiem chłonący
Poruszający sumienia
Tobie daleki
- Czemu???
- 11 -
OŁTARZ
Mówiłeś, że ogień miłości
że krzyczysz, bo płomień cię pali
a ludzie bez żaru litości
popioły złorzeczeń sypali
A dłonie twe krańcem ołtarza
a głowa w pochyle kamiennym
i tylko twe serce rozżarza
oddania się zamysł niezmienny
I niebo okryło się kirem
owiane kadzidłem ofiary...
spłonęło w miłości twe życie
by zrodzić w niej ziarno mej wiary
- 12 -
WYSTARCZY
Nie o to chodzi
by twierdze burzyć
kolana ścierać
do krwi
a potem jeszcze
od drzwi do drzwi
to nie tak
wystarczy zasiać
ziarno nadziei
by korzeń w twierdze wpuściło
by kwiatem miłości zakwitło
by serce twe otworzyło
na znak
- 13 -
HOREB
Lud, co kark twardy schylił przed bożkiem
w usta ci zasiał piołuny gorzkie.
Stajesz przede mną - jakże odmienny!
Już nie ojcowski, ale - kamienny.
Brew gromowładną chmurzysz z Horebu,
dwie tablic dłonie wznosisz ku niebu...
Drżę. W duchu jęczę. Kolana zginam,
a słów kamiennych pada lawina.
Czemu bezlitość w oczu źrenicach?
Czemu w szczęk ścisku stężałe lica?
Czemuś chmurami gniewu spowity?
Czy twoja skalność ma sens ukryty?
Wołam! ...Ty na mnie zwracasz spojrzenie
I wtedy nagła myśl – zrozumienie!
„Twe słowo twardszą musi być skałą,
by moją hardość rozbić umiało”.
Więc już spokojnie dopełniasz dzieła.
W pokorze mojej, w obliczu nieba
o ziemię rzucasz tablicy bryłą...
by z twardej skały wydobyć - miłość.
- 14 -
JESTEM KIM JESTEM
Jesteś mi Panie zachwytem przestrzeni,
Euforią lotu, głębokością krzyku,
Szumem grzmiwody, szaleństwem zieleni
Tęsknotą wrażeń, pieszczotą dotyku...
Ekstazą światła, tajemnicą cieni
Mistrzem koloru, wirtuozem dźwięku...
Kim wiec ja jestem, żem miłą jest Tobie
I czas poświęcasz mej skromnej osobie
Myślą ogarniasz... kreujesz w Swym Słowie...
Jestem rośliną, którą Ty ochraniasz,
Ekstremą działań w Twoim Boskim planie,
Stanem chaosu, niepewnością trwania,
Troską, zmartwieniem, ciągłym oddalaniem...
Erupcją gniewu, który Ty poskramiasz
Miłością wieczną. Jak cię pojąć, Panie?
- 15 -
KOCHAM JEZUSA
Każdemu dniowi, który jest przede mną
Ochotnie złożę mą ufność niepewną.
Ciężary oddam, zawierzę na słowo,
Huśtawkę uczuć zostawię za sobą,
A potem zasnę szukając spełnienia
Między półcieniem drżącego marzenia...
Jeszcze z zachwytów poranka wyłowię
Echo przedświtów i Twojej Osobie
Złożę swój pokłon, boś godzien jest chwały.
Ukradkiem wnosząc swój dziękczyniec mały
Samą się zdradzam. Serce swe otwieram,
Abyś mnie odgadł w pierwszych słów literach...
- 16 -
PSALM
Wysławiam Cię Panie w błękicie hortensji
w zielonych trawiastych dywanach
w złocistych kaczeńcach, w szczebiocie ptaszęcym
i w chmurze, co skwar dnia osłania
Wysławiam Cię Panie w trzmielowym przelocie
w zadumie, w wybuchu radości...
lecz tego wszystkiego nie miałabym Panie
bez Twojej cudownej Miłości...
- 17 -
WALCZYK
Kto dał mi marzenia, by tęsknić i wołać
by widzieć w przelocie jak w szybie odbicie...
Kto chciał, abym była szczęśliwa, wesoła,
bym snem i fantazją przeplotła swe życie?
Niewinne spełnienia chowane w rękawie
jak kotki się łaszą... a w oczy mi świeci
Syriusza blask srebrny i śni się na jawie,
że Panie powracasz, by zabrać swe dzieci...
- 18 -
WITAJ....
Witaj w zdrowiu i w chorobie
w locie chmurnym w ognia blasku
w niepokornym wirze zdarzeń
gdzie rozbłyska mig tęczowy
Witaj w innych witaj w sobie
gdy w klepsydrze strumień piasku
wstrzyma czas kamyczek marzeń
byś horyzont ujrzał nowy
Witaj w tym co wyśnisz w głowie
co jak snów spełnienia zwiastun
śmiało w przyszłość patrzeć każe
niosąc wieniec, lecz - cierniowy...
Bo nie to, co w łatwym słowie
chwałę niesie ci poklasku
ale wiarę twą okaże
trud... więc witaj! Bądź gotowy...
- 19 -
ZŁOŚCI
Nadąsałem się dzisiaj na Boga
że nierówna jest jego droga
że doliny są ciemne i blisko
szczerzy kły diabelskie wilczysko
A Bóg spojrzał na mnie z uśmiechem
włosy zwichrzył mi w płowej czuprynie
potem szepnął wiatrowym oddechem:
-”przecież ze mną, kochanie nie zginiesz...”
- 20 -
ISKRA
Nie czekasz na gwiazdy, gdy w życiu zbyt ciemno,
Sam iskrę rozniecisz, choć sparzysz swe palce.
A potem zanurzysz się w dziwność tajemną
na przekór, wbrew wszystkim. Na wskroś i po krańce.
A gdy już pokonasz dróg ścieżki zawiłe
a blask cię otoczy jak mgieł falowanie...
Popatrzysz na iskrę i wrócisz gdzie byłeś
Bo cenisz, co stworzysz, a nie co dostaniesz.