Rozmowa dotycząca Metody Ho'oponopono
w ujęciu
Aktywnej Pracy z duszą
Odpowiedzi zamieszczone na forum
PK: nie chcę zakładać nowego tematu, więc piszę tutaj.
tak sobie czytam i muszę powiedzieć, że ciekawe rzeczy tutaj robicie. zastanawia
mnie tylko czy słyszeliście kiedyś o procesie hooponopono. wiele rzeczy, z którymi
sobie nie radzicie, lub nie możecie znaleźć rozwiązania, właśnie tym procesem mogą
zostać oczyszczone. zastanawia mnie czy po prostu o tym procesie nie wiecie, czy
macie do niego pewien dystans. hm?
jest metodą operującą białym rodzajem energii
(polecam swój artykuł "
Metody pracy nad sobą w praktyce
"). Plusem jest
przybliżenie wybaczenia, przebaczenia, akceptacji, ale niestety brakuje poszukiwania
pierwotnych przyczyn wystąpienia bólu, choroby. Jak coś wyskakuje to idziesz i
leczysz, ale nie ma pytań: dlaczego, po co, na co, czemu i świadomość nie wzrasta.
Dodatkowo modły idą do Boga/Bogów, duchów, przodków czyli buduje się dużo
zależności.
My w swojej metodzie używamy wybaczenia, rozwiązujemy karmę, wyrównujemy
energie, ale w połączeniu z energią miłości i własną duszą (najlepiej jeszcze swoją
Wyższą Jaźnią). Dodatkowo uruchamiana się podświadomość. Energia przy
uwolnieniu, puszczeniu, zmianie, transformacji leci od dołu do góry i od góry do
dołu. Nie dość, że zwiększa ci się świadomość, to czujesz się pełniejszy o swoje
energie, nie białe substytuty.
Ho'oponopono to metoda bardziej ustawiona na "dzianie się samo","na puszczanie
samo" bez świadomości procesów jakie zachodzą na poziomie przyczynowym i
wyższym. W Ho'oponopono jest po prostu stwierdzenie: To musi puścić, ten proces
musi zajść - a nie wiadomo jak dusza zareaguje na takie sesje osobowości. Metoda
skierowana na załatanie, przykrycie, pobieżne uwolnienie aktywnych wzorców, a
dusza - jak i podświadomość - może ukrywać coś głęboko w sobie. Taka praktyka,
sesja, terapia Ho'oponopono nie uwolni głębi.
PK: hmm w hooponopono też idzie to od dołu do góry i od góry do dołu
robi się ankietę, w nią wpisujesz swoje dane, znajomych, rodzinę, później opisujesz
problemy, traumatyczne przeżycia, przedmioty, miejsca czy nawet uwiązane do ziemi
dusze. w sumie wpisujesz tam wszystko co może być w jakikolwiek sposób związane
ze stresem.
ta ankieta jest kierowana do podświadomości. ona wyszukuje źródła problemów,
odnajduje powiązania i wysyła to wszystko do nadświadomości. nadświadomość
wysubtelnia te prośby o oczyszczenie i kieruje je do boga. bóg oczyszcza te
wszystkie energie, zrywa powiązania i wypełnia "luki" miłością. nie rozumiem w jaki
sposób może to jakkolwiek zaszkodzić duszy (bo tak to zrozumiałem).
domyślałem się właśnie, że nie faworyzujecie tej metody, bo w sumie większość
dzieje się tutaj bez udziału świadomości. czasami jednak może to i lepiej... jednak w
proces angażowana jest podświadomość, świadomość i nadświadomość, więc
wszystkie części "ja",
nie medytowałem z duszą, ale chyba będe się musiał w to zagłębić, bo sprawa
wygląda naprawdę ciekawie. i od razu zapytam. co sądzicie o tarocie? zdania są
bardzo podzielone na ten temat. jedni uważają, że to zło, ciemność i w ogóle
wszystko, co najgorsze. inni natomiast, że to dobry przewodnik i doradca. jakie jest
wasze zdanie?
sory za podwójnego posta, ale to inne tematy zupełnie, więc wypadało jakoś je
oddzielić.
Rozalia: Cytuje
domyślałem się właśnie, że nie faworyzujecie tej metody, bo w sumie
większość dzieje się tutaj bez udziału świadomości. czasami jednak może to
i lepiej... jednak w proces angażowana jest podświadomość, świadomość i
nadświadomość, więc wszystkie części "ja",
dla nas rozszerzanie świadomości jest kluczowym elementem całego rozwoju,
dlatego wszystko, co dzieje się nieświadomie mniej nas ciekawi. jeśli pracuję z
podświadomością czy nadświadomością, zawsze staram się to robić świadomie,
chyba że proces odbywa się we śnie, albo nie w medytacji, ale wtedy zwykle dostaję
jakiś sygnał do świadomości i wiem, że coś się dzieje. a jeśli wiem, to wchodzę w
medytację i staram się to poznać świadomie.
tarot jak wszystko może być używany dobrze lub źle, wszystko jak zawsze zależy od
intencji.
mnie o tyle nie interesuje, że opiera się na energiach magii, a ja z niej nie korzystam.
a jak ktoś chce, albo go do tego ciągnie, to pewnie ma z tym coś karmicznie
wspólnego i tak czy inaczej warto się temu przyglądnąć. osobiście uważam, że jeśli
ciągnie nas do czegoś, co nawet uważamy za "niezdrowe", to trzeba się w to wgłębić,
żeby poznać o co chodzi i to oczyścić. czy to magia czy coś innego, nie uda nam się
zrezygnować i przeskoczyć dalej, jeśli tak naprawdę nie zrozumiemy o co chodzi.
PK: hm ja nie boję się tarota, ani nie uważam go za nic złego. wręcz przeciwnie. dla
mnie to jest coś niesamowitego, bardzo pomocnego. oczyszczałem już sobie moje
zainteresowanie tarotem podczas procesu hooponopono i dalej chcę się tym
zajmować. jakby zaczęło dziać się coś złego, to przestanę oczywiście.
co do świadomego oczyszczania, to już teraz wszystko rozumiem
w sumie w hooponopono nie chodzi o to żeby się rozwijać, ale o to żeby się jakby
"zawijać" z powrotem tak, żeby wrócić do źródła, zostać oczyszczonym z wszelkich
powiązań czy traum. metody są podobne, ale jednak mają inne założenie z tego co
widzę. nie oceniam oczywiście co jest lepsze, a co gorsze, bo to nie o to chodzi. z
resztą kiedy założenia są różne, to ciężko coś porównać.
bardzo podoba mi się w waszej metodzie właśnie ta świadomość procesów,
możliwość kontaktu z innymi duszami. trzeba się zagłębić.
Rozalia: w moim odczuciu każdy powinien korzystać z tej metody, jaka aktualnie do
niego przemawia. jeśli coś do nie przemawia, to nie ma sensu się w to zagłębiać.
trzeba dopiero dokonać pewnego przekroczenia w metodzie najbardziej nam w
danym momencie pasującej i dopiero wtedy, kiedy poczujemy, że już nic tu nie
mamy do roboty, szukać czegoś nowego. dopóki coś jest aktywne i nas pasjonuje, to
trzeba to robić, tyle tylko, że warto przy tym zachować świadomość i przytomność,
pilnie się obserwować, wgłębiać w odczuwanie wewnętrzne i słuchać wewnętrznego
głosu, który mówi nam, że coś jest nie tak, albo że coś tu jeszcze musimy zrozumieć.
po prostu trzeba być otwartym we wszystkim co się robi i nie sądzić, że to jest koniec
drogi. droga zawsze jest gdzieś u początku, niezależnie jaką się metodę obrało i co
się robi, bo rozwój jest nieskończony. najgorzej zaś jest osiąść na laurach i w
zachwytach nad własnym poziomem rozwoju i bliskości do oświecenia. wtedy
bardzo szybko dochodzi do całkowitego skostnienia poglądów i energii, co może się
wlec za nami przez długie wcielenia, doprowadzając do gorzkiego konserwatyzmu.
PK: mi w żadnym wypadku nie chodziło o to, że przy pomocy hooponopono nagle
osiągnę oświecenie.
chciałem tylko w pewien sposób porównać to z waszą metodą uczucie pychy z resztą
też sobie oczyszczam.
Rozalia: wiesz, ja rozumiem, ale odpisuje tak ogólnie, po prostu wyjaśniam mój
stosunek do praktykowania różnych metod czy korzystania z rozmaitych udogodnień
duchowych. odpowiedziałam nie tak ściśle dla ciebie, jak po prostu.
Aquu: Chciałbym żeby ktoś mi coś wyjaśnił.
W metodzie której używa się tu na forum (w większości) z udziałem miłości i
porozumieniem z duszą, żeby coś puścić potrzebne jest zrozumienie przyczyny
problemu, dlaczego coś nasz męczy, coś się nie układa, coś boli, kłuje.
W hopono z kolei takich wglądów nie potrzeba, a też działa.
Dlaczego?
Czy ta różnica wynika z tego, że w hopono pomijana jest dusza, jej reakcje, kody, itd
i skupiamy się głównie na sobie, najniższej jaźni? Czy energii których się do tego
używa - tj. do zadziałania miłości w jakieś sprawie potrzeba pełnego zrozumienia?
Czy może z obu tych rzeczy, albo jeszcze jakiejś innej? Nie rozumiem czym to jest
spowodowane.
Rozalia: aquu, różnic jest pewnie sporo, ale dla mnie zasadniczą jest świadomość.
można żyć w przytomności, a można się codziennie upijać. wszystko jest kwestią
wyboru i pracy jaką się w ten wybór wsadzi.
Anton: Cytuj
dla mnie zasadniczą jest świadomość. można żyć w przytomności, a można
się codziennie upijać
Trzeźwość a świadomość to w/g mnie dwa zupełnie odrębne tematy. Można być
trzeźwym i kompletnie nieprzytomnym. Raczej niemożliwe jest być nietrzeźwym i
przytomnym (świadomym). Chociaż... zdarzyło mi się w czasach gdy imprezowałem
lata temu w technikum, że w czasie, gdy byłem "pod mocnym wpływem" miałem
momenty całkowitej trzeźwości i - mogę się mylić, ale zaryzykuję to stwierdzenie-
przytomności. Wtedy moją pierwszą i jedyną myślą było:"co ja tutaj robię?". Tak
jakbym wewnątrz robił krok wstecz wychodząc poza energię całej imprezy, a po
konstatacji głupoty swojego postępowania z powrotem w nią nurkował. Przytaczam
to tylko jako ciekawostkę, bo czym jest alkohol- wiadomo.
Tak, czy siak nijak to się ma do pytania Aquu i sam jestem ogromnie ciekawy jak
naprawdę kształtują się wzajemne zależności w trójkącie osobowość-
podświadomość-dusza. Próbuję to rozgryźć od tygodni, ale bez najmniejszego
efektu .
Rozalia: nietrzeźwość była tutaj porównaniem, metaforą, a nie wyjaśnieniem.
nie będę objaśniać tej metody, bo jej nie znam. znam tylko swoją, a ona jest raczej
dość szeroko opisana na forum. jeśli mam metodę, która skutkuje i daje mi to, czego
szukam, to raczej nie tracę czasu na inne, podobne lub nie.
może jeśli ktoś stawia za punkt odniesienia życie teraz i swobodę kreacji w nim, to
różne metody mogą być pomocne i skuteczne. dla mnie priorytetem jest jednak
oczyszczenie i takie nauczenie się korzystania z energii miłości, zeby było odruchem
jak oddychanie, a nie wysiłkiem stosowanym podczas sesji i w medytacji. wracając,
anton, do naszej ostatniej rozmowy poza forum, ja widzę sens w działaniu i pracy z
energiami, a nie dam rady pracować z energiami, jeśli nie jestem ich świadoma, albo
ich nie kontroluje i nie oczyszczam. nie jest dla mnie końcowym celem kreacja w
materii, tylko takie podniesienie własnych energii, żeby te niskie nie miały we mnie
punktu zaczepienia. a póki mają, nie bardzo jest co sobie zawracać głowę czym
innym.
PK: o wasza metoda chyba kłóci się trochę z tym, czego uczyłem się na kursie
hooponopono.
nie wiem czy dobrze rozumiem, ale wychodzi tutaj na to, że dusza to to samo co
nadświadomość. w takim razie hooponopono nie powinno działać w każdym
przypadku, bo jak dusza ma jakieś kody, to ta prośba o oczyszczenie nie szła by do
góry w pierwotnej wersji, tylko w przefiltrowanej przez te wsztstkie kody i brudy. a z
tego co mi wiadomo to jest zupełnie inaczej.
chociaż nie... po nazwach mogę dojść do wniosku, że nadświadomość w
hooponopono (AUMAKUA) to jest to samo co WYŻSZA JAŹŃ u was. nie wiem
zbyt wiele o hunie, więc ciężko mi stwierdzić czy o tą samą nadświadomość chodzi
w hunie i hooponopono.
jeśli WJ u was to nadświadomość w hooponopono, to wszystko jest jasne
Niko: PK bezpieczny jesteś zawsze gdy chcesz być bezpieczny. Przeczytałem cały
skrypt pt. "Hooponopono_skrypt_po_polsku.pdf". Już odpowiadam na informacje
tam zawarte (zaznaczone kursywą lub w cytacie).
Cytuj
Źródło Stworzenia, Boskość
– gdzie to jest, jak to wygląda? Bardzo pobieżne stwierdzenie, to jest
liczenie/łudzenie się, że świat duchowy, gęstości subtelne są pełne boskich istot, a nie
Ziemi to sami upadli żyją. Już stwierdzenie "Źródło Stworzenia, Boskość" wskazuje,
że to biała ścieżka wpływów.
Cytuj
Morrnah Simeona przetworzył proces Ho'oponopono w sposób
przystosowany do dzisiejszego języka i stopnia rozwoju człowieka
– jaki jest stopień rozwoju człowieka? Powiedziałbym, że dzisiejszy człowiek jest
gotowy wskoczyć na jeszcze wyższy poziom świadomości i pracy ze sobą np. z
własną duszą i Wyższą Jaźnią. Nie potrzebuje metod białych, przykrywających,
afirmujących.
Cytuj
W starym systemie, który wymagał fizycznej obecności wszystkich osób
związanych z problemem
– ustawienia rodzinne Berta Hellingera mają związek z pierwotnym Ho'oponopono.
W tym krótkim opracowaniu przedstawia się metodę ustawioną na: jednostka - Bóg i
już w tym wypadku nie możemy mówić o Ho'oponopono tylko o nowej metodzie. I
tu autorka się reflektuje, bo używa terminu "Samoi-I-Dentyczność przez
Ho'oponopono".
Cytuj
Stwórca Boski
– jak wypowiadam te słowa to przylatuje anioł. Człowiek oczyszcza się przez
odcięcia nici AKA jakich dokonuje ten anioł (lub jakakolwiek inna dusza
zainicjowana w metodę). Stwórca Boski w metodzie Ho'oponopono służy Bogu
werbując, uzależniając. W metodzie jest siła, wstawiennictwo, brakuje świadomości,
głębi.
Jaźnie
Cytuj
„Każda z trzech części jaźni ma swój cel i swoją ważną rolę. Wszystkie one
muszą współpracować jako Jedność. Tak długo jak pozostają rozdzielone,
albo wypadały z rytmu, są oderwane od Źródła, co powoduje chaos,
chorobę i stres".
Opis jaźni:
Cytuj
1.Aumakua (Ojciec, Wyższa Jaźń, Nadświadomość, Własne Ja) ->
Prowadzi i chroni jednostkę -> Otrzymuje czystą manę od Stwórcy ->
Najwyższa Wibracja -> Najwyższa wibracja, Okazuje miłość i troskę, Daje
prawo wyboru.
2.Uhane (Matka, Środkowa część Jaźni, Świadomość, Własne Ja) ->
Działa jako bank pamięci lub komputer, pamięta, segreguje, odbiera.
Kieruje i dopilnowuje żądań i funkcji ciała fizycznego. Magazynuje Manę
otrzymaną od Boskiego Stwórcy -> Łączy się z Aumakua. Otrzymuje
instrukcje od Uhane (to ważne), Otrzymuję manę od Aumakua -> Powinna
odnośić się z miłością, troską i opieką wobec Unihipili.
3.Unihipili (Dziecko, Niższa Jaźń, Podświadomość, Własne Ja) -> Działa
jako bank pamięci lub komputer, pamięta, zbiera, segreguje. Kieruje i
dopilnowuje żądań i funkcji ciała fizycznego. Magazynuje Manę otrzymaną
od Stwórcy Boskiego do użytku -> Łączy się z Aumakua. Otrzymuje
instrukcje od Uhane do spełnienia swoich obowiązków, Otrzymuje Manę
od Aumakua -> Wysyła czystą energię Many przez myśli, uczucia, postawę,
funkcję
Opis jaźni nie zgadza się z naszą metodologią nawet metodologią teozoficzno -
antropozoficzyną. Załaczam (jeszcze raz) schemat
A kto jest tym Bogiem, Boskim Stwórcą jak wszyscy wydzieliliśmy się ze Źródła
Miłości do poziomu Wyższych Jaźni. Następnie Wyższa Jaźń wydzieliła część energii
i "zrodziła" się dusza, a dusza inkarnuje część energii do np. ciała fizycznego. Nigdy
nie było żadnego Boga, Opiekuna. My sami na poziomie Wyższych Jaźni
stwarzaliśmy wszystko - nadal tworzymy. Inna rzecz dotyczy faktu, że jedna z
Wyższych Jaźni - tych najstarszych - traktowana jest jako Bóg. Jednak trzeba się
troszkę poscalać i oczyścić żeby to zobaczyć.
Wizualizacja
Proces głaszczenia Unihipili:
Cytuj
„Weź dziecko za ramiona i okaż mu bezgraniczną miłość. Zwróć uwagę, by
uczucia były prawdziwe. W przeciwnym wypadku dziecko odkryje to i
przeżyje szok. (...) Pamiętaj: On/Ona obserwują Twoją postawę i
nastawienie”
Cytuj
„Oczyść jaźń na rzecz Unihipili czyli dziecka. Wylecz blizny i rany zebrane
zewsząd. Np. W oceanie, lądzie, powietrzu, królestwie zwierząt, roślin i
całej ludzkości od początku Stworzenia”
Troszkę tu wmawia się ludziom proces ewolucji, że od kamienia po roślinę, od
rośliny w zwierzę, od zwierzaczka w ciało człowieka. Wiele dusz zbiorowych jak
wcielało się w góry, łąki, lasy tak czyni to do teraz. Zapamiętajmy! Wszyscy jesteśmy
inwolucyjni czyli wydzieliliśmy się ze Źródła Miłości i schodziliśmy w poszczególne
- niższe - gęstości.
Cytuj
całej ludzkości od początku Stworzenia
Nadmienię, że nie wszystkie dusze są pochodzenia ludzkiego czyli powołane z ręki
Boga (artykuł "Najstarsze Wyższe Jaźnie, czyli o Powołujących i Powołanych").
Najstarsze Wyższe Jaźnie - starsze od Boga - powoływały bardzo wiele gatunków,
światów, krain. Dopiero gdy najstarsze Wyższe Jaźnie wybrały przedstawiciela z
pośród siebie nadały mu atrybuty władzy czytaj słowo "Bóg". Przypominam o Źródle
Miłości tam na poziomie Nadjaźni (naszej najwyższej Jaźni) jesteśmy równi, tacy
sami, nie ma starszych czy młodszych.
Cytuj
„Załóż dziecku dres o ciepło-niebieskiej barwie od stóp do głów. Załóż mu
buty i rękawiczki w kolorze indygo, elastyczny pas w kolorze indygo –
około 15 cm. Szeroki, z trzema haczykami i trzeba dziurkami po lewej
stronie. To daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, że pas będzie trzymać i
nie odepnie się. To może brzmieć dziwnie, ale ma w sobie potrójny cel:
poczucie zadowolenia,
poczucie bezpieczeństwa,
poczucie pewności, że ochrona działa.
Otocz dziecko płaszczem w kolorze indygo podszytym podszewką o barwie
lodowato-błękitnej, z dodatkiem różu [energia nieprzytomności często jest
różowa] – to da mu poczucie, że jest kochane, że mu się współczuje, i że
jest mu się oddanym.„
Tak właśnie tworzy się to co ja nazywam "całunami" czyli przykryciami (artykuł
"Białe całuny, czyli strach przed sobą"). Po co masz coś zakładać? W rozwoju
duchowym, w całym naszym życiu chodzi o odkrywanie własnego potencjału, nie
przykrywanie, uciekanie, wmawianie sobie czegoś. Energie podświadome
(poprzednich wcieleń) scala się przez zrozumienie. Taka energia transformacje się i
scala z duszą. Rośnie nasza świadomość. Pamiętajmy: Dusza jest przyczyną, a
osobowość skutkiem. Jak osobowość uwalnia tylko skutek, to dusza nadal trzyma
przyczynę, którą znowu odtworzy. Dlaczego dusza tak uczyni? No bo my - jako
osobowość - nie zbadaliśmy dlaczego zrobiliśmy tak, a nie inaczej. Wizualizacja
pobudza poziom astralny, ale gdzie pozostałe gęstości w których mamy energie i
ciała subtelne?
Inicjacja
Potem jest przedstawiony pewien dialog, rozmowa między wyższym i już
wtajemniczonym z czymś niższym. To jest jakby lekka inicjacja – ale trzeba czytać z
uczuciem. (strona 35)
Modlitwa
Cytuj
„Stwórco boski, ojcze, matko, dziecko jako JEDNO, jeśli ja .... moja
rodzina, bliscy i przodkowie obrażali CIĘ w myśli, słowach i czynach od
początku naszego istnienia, po dzień dzisiejszy – prosimy CIĘ o
wybaczenie.
Oczyść, uwolnij, oddziel i przerwij wszystkie niepożądane energie i
wibracje, które stworzyliśmy, zgromadziliśmy i/lub zaakceptowaliśmy od
początku naszego stworzenia do dzisiaj.
Prosimy CIĘ przemień wszystkie negatywne i niepożądane energie w
CZYSTE ŚWIATŁO.
Jesteśmy uwolnienie! I tak się stało!”
Normalna modlitwa - albo raczej magiczna deklinacja - kogoś „upadłego”. Gdyby
istniała metoda co to transformuje wszystko za pstryknięciem palców to by się działo.
W Ho'oponopono jest świadomość czynu, fikumiku i przekierowanie do
"STWÓRCY". Dalszy proces: przebaczam swojemu wyższemu ja, otulam niższe ja –
bo dziecko może się mylić i upadać – zaczynam spowiedź (modlitwa) i zapraszam
światło, które wszystko rozpuszcza. Brzmi fantastycznie.
Aktywna praca z duszą
Po pierwsze świadomość.
Po drugie kontakt ze swoją duszą (i Wyższą Jaźnią).
Po trzecie odcięcie od wszelkich kul, zbiorników, strażników, innych dusz - choćby
nie wiem jak mądrych, starych, boskich, pięknych, dużych. Nie pytamy się innych
dusz co mamy robić, skupiamy się na sobie.
Po czwarte - scalenie jako jaźnie (ja, dusza, WJ) i jako energie z energią miłości.
Ktoś zaraz powie: A skąd wiesz, że energia miłość nie pochodzi z jakiegoś zbiornika?
Moja odpowiedź brzmi: Znajdź mi zbiornik na energię miłości. Energia miłości
otacza nas - choć nas otacza, to nie jest prosta w użyciu, bo zawsze korzystaliśmy z
takich pokręconych metod, białych świateł, fioletów i innych cudów na kiju. Nowa
świadomość wymaga scalenia (otwarcia) na swoją dusze i Wyższą Jaźń, a nie jak
oferuje metoda dusze i Wyższą Jaźń na Boga czy innego zwierzchnika. Chodzi oto,
aby wiedzieć skąd pobieramy energie i jakie: do kogo należą, komu służą. Energia
miłości za darmo, nasza dusza - wbrew pozorom i mitom o upadku - jest bardzo
mądra, trzeba to odkryć, a przeszłe blokujące rzeczy uwolnić.
Po piąte jak coś mnie boli, dochodzę do przyczyny:
a) kiedy po raz pierwszy mnie zabolało?
b) co się wtedy stało: co czułem, co myślałem, co chciałem osiągnąć?
c) wybaczamy temu kto był sprawcą
d) wybaczamy sobie: to przyczynowe myślenie, uczucia, emocje
Po szóste zapraszamy energię miłości do oczyszczeń, puszczeń - transformacji.
Po siódme. Jeśli coś nie działa znaczy, że emocja, uczucie jest dużo głębiej
schowane. Dajemy sobie czas, szukamy, zastanawiamy się i wracamy do sesji
później.
Cytuj
„I tak się stało! - oznacza, że praca człowieka jest zakończona i zaczyna
działać PRACA BOGA”
- fajne modlić się i liczyć, że ktoś coś zrobi za nas, a tu psińco. Wyodrębniliśmy się
ze Źródła Miłości nie po to, aby ktoś coś za nas robił tylko, aby zwiększyć/poszerzyć
swoją świadomość, bez oceny i podziału na "dobre" i "złe". Takie metody "psiku plus
afirmacja plus lekka psychologia" nie bardzo się sprawdzają długoterminowo.
Świadomość wzrasta jak zadajemy pytania i szukamy pierwotnych motywacji:
Dlaczego uderzyłem? Dlaczego się gniewam? Szukasz przyczyny dlaczego zrobiłeś
jak zrobiłeś. Potem wybaczasz sobie i innym (artykuł np. "Aktywna praca z duszą").
Inaczej człowiek ma tendencję do wpadania w skrajność dosłownego odcinania ręki,
nogi, głowy, myśli, emocji bo tyle zrobiła krzywdy. Jeszcze jak podleci do duszy
lśniący anioł i zażąda czegoś od ciebie - bo ma inicjacje w hierarchię białą - to co
zrobisz? Czegoś takiego nie ma jak pracujesz z energią miłości, z duszą i Wyższą
Jaźnią. Uwalniasz się od białych metod i wpływów, podobnie jak od czarnych metod
i wpływów. Miłość, energia miłość nie ocenia, nie wini, nie zmusza.
Czuje również otulające białe światło w Ho'oponopono. Takie światło odcina od
problemu, od własnych ciał subtelnych, ale nasza własna energia to nasza własna
energia ma być oczyszczona - przez zrozumienie, przy użyciu energii miłości i
scalona. W tej metodzie odcina się przyczynę od skutku, boli cię ręka odetniemy
rękę. Ale ręka jest częścią organizmu - pokochaj ją cokolwiek zrobiła - nie bo to
przeniesienie - cokolwiek ty uczyniłeś.
Trenerzy Ho'oponopono mają podczepienia do zbiornika energetycznego. Jak
uruchamia się program u klienta to w pewnym momencie leci znieczulenie, przymuł
lub hiperentuzjazm. Podczas sesji uważać na koronę i trzecie oko - biały muł,
nieprzytomność i splot słoneczny - dziwne i nagłe emocje.
Podsumowanie
Metoda opiera się na energiach boskości, fiolecie, indygo, bieli. Druga sprawa to
samoinicjacja przez modlitwy tzw. "otwierające" i afirmację "kodujące". Myślisz o
czymś, przywołujesz to do siebie i przebaczasz przez odcięcie. Co do skryptu to jest
on jakby pisany językiem: "Hurra optymistycznym, boskość, jedność, jasność,
dobroć". Do kogo jest to skierowane? Metoda jest prosta, szybka, działa natychmiast,
daje fajne odczucie, miłe energię. Człowiek się wyleczył, ale na jak długo i co oddał
w zamian?
Rozalia: przeczytałam tylko podsumowanie nika, więc moja ocena nie będzie
adekwatna, ale to dzielenie na matkę, ojca, dziecko, otulanie swoich jaźni jakimiś
energiami, jakby nie były mną, tylko "dzieckiem" to wciąż nie jest droga do
zjednoczenia jaźni. w zjednoczeniu nie chodzi o takie służalcze
podporządkowywanie się WJ czy duszy, czy podświadomości, ani też nie chodzi o
zagłaskiwanie podświadomości na śmierć - nie, tu chodzi o faktyczne zespolenie się
ze sobą, o zrozumienie, że nie ma żadnego ojca, matki, są tylko kolejne ciała, kolejne
poziomy tej samej istoty. spróbujcie kiedyś podyskutować z własną WJ, jak to
wygląda. i tak co ona uważa jest ważniejsze i to się czuje w sobie, jako własne
przekonanie, a to co jest naleciałością karmiczną, nie ważne na którym poziomie
zawsze można przedyskutować. WJ nie są idealne, dlatego z nimi też warto
rozmawiać i też czasem przyznają rację. nie mówiąc już o duszach (tutaj "ojcem"), z
którymi wykłócać wręcz się należy. to co podawane jest jako mana, energia stwórcy,
wygląda po prostu na energię prawdziwej wyższej jaźni, oczywiście, przez "stwórcę"
podłączona do Boga. świadomość, świadomość i jeszcze raz świadomość, a nie
modlitwy i otulanie się i odcinanie od problemów i chronienie w bezpiecznych
kokonach błękitnych czy białych energii... można się tak błogo przebujać nawet wiele
wcieleń, ale co dalej? co dalej?
oczywiście, jeśli ktoś w ogóle nie czuje siebie, swoich jaźni, zaczyna dopiero tę
zabawę, to jak najbardziej może śmiało wejść w hopono. wszystko, co rozbudza
naszą wrażliwość jest dobre i właściwe. tylko potem warto skoczyć dalej i zamiast
zasłaniać oczy przed duchami, spojrzeć na nie. nie taki w końcu diabeł straszny jak
go malują, a co dopiero nasze własne obciążenia
PK: niko! po stokroć dzięki za ten komentarz. właśnie czegoś takiego
potrzebowałem.
właśnie też się zastanawiałem ciągle gdzie w hoopono podziewa się nasza dusza. co
się z nią dzieje. teraz ma to już pewien sens.
nie wiem tylko jak w takim razie taką metodę określić. wiadomo dobra/zła to za
mało. chciałbym wiedzieć po prostu czy ona w jakikolwiek sposób wpływa na mój
rozwój duchowy? otwiera mnie na światy subtelne? pomaga mi zrozumieć niektóre
rzeczy?
zauważyłem, że odkąd stosuję tą metodę, to mam większe poczucie bezpieczeństwa,
lepiej mi się układa z ludźmi, jakoś spokojniej do wszystkiego podchodzę. pytanie
tylko czy jest to spokój, bo wiem, że jestem bezpieczny, czy jestem jedynie
omamiony sztucznym poczuciem bezpieczeństwa i zamiast naprawdę przebaczać i
"naprawiać" traumy i relacje z ludźmi, jedynie się od nich oddzielam, zamykam oczy
i udaję, że nic złego się nie dzieje.
czy to jest dobre? ta metoda znaczy się. wiem, że nie lubicie narzucać zdania i nawet
nie chcecie tego robić, ale zależy mi bardzo na waszej opinii, bo widzę w was
pewnego rodzaju autorytet.
tak w ogóle to oczyszczałem sobie powiązania z białym i innymi takimi... jak on się o
tym dowiedział, to mógł przecież jakoś negatywnie zareagować. hm?
aquu zwrócił mi właśnie uwagę żebym sprawdził jak czuję miłość, a jak STWÓRCĘ
BOSKIEGO, no i stwórca to zawsze jakaś postać, a miłość świecąca energia.
padło pytanie dlaczego świadomość jest jako kobieta. tam chyba nie bierze się w
ogóle pod uwagę istnienia duszy. są 3 części JA. uhane jest matką, bo matka opiekuje
się swoim dzieckiem. dziecko jest komputerkiem, emocjami, nie myśli, a jedynie
czuje. tak więc zadaniem matki jest tutaj opieka nad dzieckiem. wiadomo, że matka
jakoś tak wyryła się w świadomości ludzi, że zawsze jest tą zajmującą się dziećmi.
jeśli będziecie chcieli, to mam nagrane 2 dniowe szkolenie, to będę mógł ew wrzucić
na serwer.
powiedzcie mi tylko tak podsumowując. czy ta technika jest dobra? czy naprawdę
pomaga mi "uzdrawiać" i oczyszczać się z problemów, czy tylko odcina te
powiązania i mi się wydaje, że problemu nie ma, a on dalej tam jest, tylko go nie
widzę. w końcu jest tam przebaczanie, prośba o wybaczenie i brak potrzeby znania i
rozumienia przyczyn.
Rozalia: pk, ja uważam, że jeśli ci służy na tym etapie na którym obecnie się
znajdujesz, to spokojnie możesz to praktykować. zachowaj tylko czujność, kiedy
poczujesz, że coś jest nie tak, sięgnij głębiej, sprawdź. przypuszczam, że wcześniej
czy później te nieuleczone sprawy znowu wyjdą tylko w innych okolicznościach, na
innym poziomie. wtedy najpewniej będziesz gotów, by się nimi zająć świadomie.
zawsze można stosować wszystko, co służy, byleby tylko nie ulec otumanieniu,
złudzeniom, nie wpaść w fałszywą ułudę, haj. nie chodzić oderwanym od ziemi,
kiedy wszystko się sypie, a my z błogim uśmiechem powtarzamy "jest dobrze, jestem
szczęśliwy"...
PK: no i jeszcze coś.
kim waszym zdaniem jest Bóg? i w końcu podświadomość to tak naprawdę nasza
dusza? czyli kiedy mówię do podświadomości, to kieruję te słowa do duszy?
kolejna sprawa. hoopono używa się też do uwalniania uwiązanych do ziemi dusz,
zmarłych. tak samo do odprawiania egzorcyzmów. oczyszczania "nawiedzonych"
domów. co z tym?
czyli tak podsumowując, przy pomocy hoopono nie oczyszczamy tych wydarzeń, a
jedynie zrywamy nasze powiązania z nimi i znieczulamy się na ich negatywne
działanie?
Cytuj
no i jeszcze coś.
kim waszym zdaniem jest Bóg?
Niko: Bóg to jedna z Wyższych Jaźni (wyjaśnione w opracowaniach, w moich
artykułach, czy choćby kilka postów wyżej w moich odpowiedziach). My używamy
terminu "Biały" ze względu na energie jakimi emanuje (stąd tez wielu miszczów
duchowych ma białe energie, bo zasilają się jego oświeceniem). Przypuszczalnie
większość młodszych dusz (od czwartej fali) uważają Boga za swojego stwórcę (co
nie jest prawdą, bo z tego co wiemy/pamiętamy Bóg powołał pierwotnych ludzi,
replikatory, a ras duchowych jest setki tysięcy). Odwołania w modlitwach
Ho'oponopono lecą do Boga i jego pośredników. Najlepiej jak sprawdzimy jeszcze
twórcę/twórczynię metody.
Cytuj
i w końcu podświadomość to tak naprawdę nasza dusza? czyli kiedy mówię
do podświadomości, to kieruję te słowa do duszy?
Nie, podświadomość to podświadomość, dusza to dusza.
Cytuj
kolejna sprawa. hoopono używa się też do uwalniania uwiązanych do ziemi
dusz, zmarłych. tak samo do odprawiania egzorcyzmów. oczyszczania
"nawiedzonych" domów. co z tym?
Nie tylko honopo. uwalnia od energii zmarłych, zwalnia samych zmarłych, odkleja
przyczepione dusze, oczyszczana nawiedzone domy. Takie rzeczy może wykonać
każda osoba, egzorcysta kościelny, islamski, mnich buddyjski. Chodzi o podejście,
świadomość.
Cytuj
przy pomocy hoopono nie oczyszczamy tych wydarzeń, a jedynie zrywamy
nasze powiązania z nimi i znieczulamy się na ich negatywne działanie?
Dokładnie tak. Jak czegoś nie widzimy lub nie czujemy to tego nie ma.