Trudna droga do zniesienia wiz
Tomasz Deptuła
Podczas niedawnej wizyty w USA premier Jarosław Kaczyński znalazł chwilę
czasu na rozmowę z przedstawicielami Kongresu o zniesieniu wiz dla obywateli
RP. Nie był to jednak temat nr 1 wizyty szefa polskiego rządu.
Postulat zniesienia wiz najwyraźniej przestał być priorytetem polskiej dyplomacji w
kontaktach z Waszyngtonem. Z drugiej strony szanse na to, aby w najbliższym czasie
mogło dojść do objęcia Polaków programem ruchu bezwizowego, zmalały do zera. Na
Kapitolu nikt już nie myśli o przyjęciu ustawy, w której znalazł się przychylny dla Polaków
zapis.
BEZ KONGRESU ANI RUSZ
Zgodnie z amerykańskim prawem zniesienie wiz dla Polaków nie może odbyć się bez
decyzji Kongresu. W maju br. polskie lobby w Waszyngtonie odniosło poważny sukces:
poprawka dotycząca włączenia Polaków (w ograniczonym zakresie) do programu ruchu
bezwizowego (tzw. Visa Waiver Program Đ VWP) została włączona do senackiej wersji
ustawy o reformie imigracyjnej. Ta ostatnia jednak, aby zaczęła obowiązywać, musi być
jeszcze uzgodniona z ustawą przyjętą przez Izbę Reprezentantów oraz podpisana przez
prezydenta.
Ponieważ Polska nie spełniała wymogów formalnych, aby znaleźć się w programie
bezwizowym (tylko 3% odmów wiz w konsulatach amerykańskich), przyjęta poprawka nie
przewidywała pełnego uczestnictwa obywateli RP w Visa Waiver Program. Zamiast
maksymalnego pobytu do 90 dni, na które mogą liczyć obywatele 27 państw
uczestniczących w VWP, obywatele RP mogliby przebywać bez wizy w USA do dwóch
miesięcy. Co więcej, poprawka przewiduje także dwuletni okres próbny, aby
zabezpieczyć granice Stanów Zjednoczonych przed potencjalnym "zalewem" Polaków.
Już teraz wiadomo, że projekty nie wejdą pod obrady Kongresu przed listopadowymi
wyborami. Reforma systemu imigracyjnego okazała się tematem zbyt ryzykownym
politycznie, aby podejmować debatę w ciągu zaledwie kilkunastu dni sesji, jakie dzielą
Kongres od rozpoczęcia ostatniego etapu kampanii wyborczej. Zarówno przewodniczący
Izby Reprezentantów Dennis Hastert, jak i przywódca republikańskiej większości w
Senacie Bill Frist przyznali, że zakończenie prac nad wspólną wersją ustawy stało się
niemożliwe. "To nie jest problem, który należałoby rozwiązać w sztucznie wyznaczanych
terminach, przed wyborami lub innymi wydarzeniami" Đ powiedziała o ustawie
imigracyjnej wpływowa republikańska kongresmanka z Ohio Deborah Pryce. Jeszcze
1
bardziej bezpośredni był kongresman George Radanovich z Kalifornii, który oświadczył
wprost, że zarówno senacki projekt, jak i projekt Izby Reprezentantów pozostaną martwą
literą prawa. W praktyce oznacza to także wyrok śmierci wobec "polskiej" poprawki w
projekcie izby wyższej. A w nowym Kongresie, który rozpocznie dwuletnią kadencję w
styczniu, prace legislacyjne trzeba będzie zacząć od nowa.
GODZENIE OGNIA Z WODĄ
W normalnym trybie, gdy obie izby Kongresu USA uchwalają różne wersje ustawy,
tworzy się komisję, która szuka kompromisu. Tym razem jednak projekty dzieli tak wiele,
że szukanie konsensusu przypominałoby godzenie ognia z wodą. Wersja Izby
Reprezentantów mówi przede wszystkim o wzmocnieniu kontroli granic oraz penalizuje
nielegalną imigrację, otwierając drogę do wsadzania do więzień ludzi bez ważnych wiz.
To przede wszystkim przeciw temu projektowi przetoczyła się w ostatnich tygodniach Đ
słabnąca już Đ fala demonstracji 12 milionów nielegalnych imigrantów żyjących w USA.
Wersja senacka (ta z "polską" poprawką) otwiera drogę do legalizacji tym, którzy
przebywają w USA dłużej niż pięć lat. Ci, którzy mieszkają w Stanach nielegalnie co
najmniej dwa lata, musieliby wrócić do swoich domów przed otrzymaniem prawa pobytu,
pozostałych program legalizacyjny zupełnie pomija. "Nawet senacka wersja wymaga
szerszego uwzględnienia interesów imigrantów Đ mówi "Nowemu Dziennikowi" Norman
Eng z Nowojorskiej Koalicji Imigracyjnej (NYIC), organizacji reprezentującej interesy
imigrantów na wschodnim wybrzeżu USA. Đ Ewentualne uzgadnianie ustawy z Izbą
Reprezentantów pogorszyłoby jeszcze sytuację". W NYIC nie ukrywają, że skoro szanse
na przychylną imigrantom ustawę zmalały w tej kadencji do zera, należałoby powalczyć o
to już w nowym Kongresie, zwłaszcza gdyby większość w izbie niższej uzyskali
demokraci. Tylko że nie daje to żadnych gwarancji, iż w nowej ustawie znajdzie się znów
"polska" poprawka.
W ostatnich miesiącach na Kapitolu można było usłyszeć głosy krytykujące cały program
ruchu bezwizowego, co jeszcze bardziej zmniejszyło szanse włączenia do niego
Polaków. "Visa Waiver Program stanowi ogromne ryzyko dla bezpieczeństwa
Amerykanów" Đ mówi "Nowemu Dziennikowi" Ira Mehlman, jeden z dyrektorów
Federation for American Immigration Reform (FAIR), organizacji lobbystycznej,
opowiadającej się za zaostrzeniem kontroli granic i kursu wobec nielegalnych
imigrantów. Przypomina, że wielu terrorystów posiada obywatelstwo krajów włączonych
do programu bezwizowego i może bez problemu przekroczyć granice Stanów
Zjednoczonych. Organizacje takie jak FAIR wręcz domagają się wprowadzenia wiz dla
wszystkich odwiedzających USA. Ich głosy są uważnie wysłuchiwane na Kapitolu przez
konserwatywnie nastawionych republikanów, którzy kładą nacisk przede wszystkim na
2
kwestie bezpieczeństwa.
POPRAWKA ZA MIĘKKA?
Istnieje jeszcze cień szansy, że Kongres podejmie debatę imigracyjną w martwym
okresie (tzw. lame-duck sessions) między wyborami a końcem kadencji Đ przypomina w
rozmowie z "Nowym Dziennikiem" Piotr Erenfeicht, pierwszy sekretarz Ambasady RP w
Waszyngtonie, odpowiedzialny za kontakty z Senatem. Jednak i jego zdaniem szanse,
że "jałowe" sesje między wyborami a zaprzysiężeniem Kongresu przyniosą jakiś przełom
w sprawie, są raczej nieduże. Poza tym, z formalnego punktu widzenia, poprawka
sponsorowana przez republikańskiego senatora Ricka Santoruma i demokratkę Barbarę
Mikulski należy do tak zwanych miękkich. "Przyjmowane są one nie w drodze głosowania
imiennego, ale przez aklamację, w związku z tym nikt nie czuje się odpowiedzialny
wobec wyborców za ich odrzucenie" Đ przypomina Erenfeicht. Z takich to zapisów
senatorzy i kongresmani rezygnują najczęściej przy uzgadnianiu tej wersji ustawy, która
ostatecznie ląduje na biurku prezydenta. Słowo "jednogłośnie" może brzmieć dumnie
przy komunikacie o przyjmowaniu poprawki, ale tak naprawdę Đ przy głosowaniu na sali
obrad obecnych jest często tylko kilku senatorów.
Senator Barbara Mikulski po telefonach z "Nowego Dziennika" rozesłała w minionym
tygodniu do dziennikarzy oświadczenie podtrzymujące jej poparcie dla inicjatywy
włączenia Polaków do programu ruchu bezwizowego. "Polonia może liczyć na mnie w
walce o rozszerzenie Visa Waiver Program. Wiemy dobrze, że nasze granice nie staną
się bardziej niebezpieczne z powodu Polaków odwiedzających USA" Đ mówi Mikulski,
ale jednocześnie otwarcie przyznaje, że ustawa imigracyjna praktycznie pozostanie
jedynie martwą literą. Być może więc już w kolejnej kadencji poprawka zostanie
doczepiona do innej ustawy, ale prace legislacyjne nad nią trzeba będzie podjąć od
nowa, prawdopodobnie już w zupełnie innym politycznym klimacie.
Biura senatora Santoruma, głównego sponsora i inicjatora włączenia Polski do programu
Visa Waiver, na razie unika komentarzy, ale jeśli wierzyć wpływowemu senatorowi
Jeffowi Flake'owi z Arizony, już tylko cud może uratować ustawę z "polską" poprawką.
3