background image

1

 

 

KAZUSY Z OKOLICZNOŚCI WYŁĄCZAJĄCYCH BYT PRZESTĘPSTWA 
 

Kazus 1 

Joanna J.  mieszkała  w podwarszawskiej miejscowości, w dzielnicy domów jednorodzinnych. Niestety 

pobliski posterunek policji zamykany był o godzinie 16:00, co powodowało, że dzielnica ta od dłuższego czasu, 

nękana była napadami, włamaniami i rozbojami. Niekiedy dochodziło do nich, po uprzednim wyłączeniu prądu 

(co znakomicie ułatwiało sprawcom działanie).  

Dnia 18.XII.2010r. o godzinie 21:00, Joanna J., usłyszała (będąc z dzieckiem w domu) dziwne odgłosy 

dochodzące z sąsiedniej posesji. Po wyjściu na balkon, zorientowała się, z rozmów jakie dobiegały z ciemności 
(gdyż właśnie zostało wyłączone światło), że okradana jest stacja transformatorowa.  

Kobieta  słusznie  wywnioskowała,  że  planowana  jest  tam  kradzież  –  ogołocenie  tej  stacji 

transformatorowej ze wszystkiego, z czego okraść ją można. W związku z tym, cofnęła się do domu, wzięła broń 

myśliwską męża, wyszła z powrotem na balkon i krzyknęła w kierunku sprawców, że jeżeli oni nie poprzestaną, 

to ona użyje broni palnej. Na jej zachowanie – sprawcy odpowiedzieli jej grubym słowem. A ona użytek z broni 

palnej zrobiła. 

 Efekt  tego  był  taki,  że  dwóch  złodziei  umknęło,  a  jeden  z  nich  został  niefortunnie  postrzelony  ze 

skutkiem śmiertelnym.  

Czy Joanna J. przekroczyła granicę obrony koniecznej? 

 

Kazus 2 

Walenty  W.  był  38  –  letnim  mieszkańcem  warszawskiego  Ursynowa.  Pewnego  lipcowego  wieczora, 

około godziny 19:30, usnął zostawiwszy otwarte na oścież drzwi balkonowe (mieszkał na parterze, w bloku z 

tzw.  wielkiej  płyty).  Chciał  w  ten  sposób  obniżyć  temperaturę  w  mieszkaniu,  które  z  powodu 

przedpołudniowych upałów, nagrzało się niemiłosiernie.  

Kiedy się obudził, (a była to już godzina 21:15), zobaczył że w jego pokoju znajduje się obcy człowiek. 

Walenty  W.  dyskretnie  sięgnął  po  nóż,  który  miał  na  stoliku  nocnym  i  zadał  cios  powodujący  śmierć 

niechcianego intruza – pech chciał, że trafił prosto w komorę serca. 

Jak  się  potem  okazało  –  owym  intruzem  był  Bożydar  W.  –  miejscowy  pijak,  którego  „suszyło”  i  w 

związku  z  tym  postanowił  zdobyć  jakieś  przedmioty  lub  pieniądze,  żeby  sobie  kupić  w  sklepie  nocnym  co 

potrzeba.  Kiedy  o  godzinie  21:10,  dostrzegł  uchylone  drzwi  balkonowe  na  parterze,  ani  przez  chwilę  się  nie 

zawahał – od razu wszedł do lokalu, z intencją zdobycia pieniędzy na alkohol. 

Czy Walenty W. przekroczył granice obrony koniecznej? 

 
Kazus 3 

Dnia  25.VI.2010r.,  po  maturze,  dwóch  chłopców  –  Kacper  P.  i  Jan.  J.,  szczęśliwych  z  powodu 

pomyślnego  przebiegu  egzaminu  wybrało  się  na  wycieczkę  w  góry.  O  godzinie  19:00  wysiedli  z  pełnymi 

plecakami na dworcu kolejowym w miejscowości X., ale ze względu na późną porę doszli do wniosku, że nie 

będą wchodzili na szlak, tylko rozbijają nad brzegiem rzeki namiot. Tak też uczynili i o godzinie 23:30 udali się na 

spoczynek.  

Jednakże  w  środku  nocy  (godzina  03:15),  o  ich  namiot  zaczęli  się  potykać  jacyś  ludzie,  na  płótno 

namiotu zaczęły spadać kamienie, ktoś znajdujący się na zewnątrz namiotu, coraz śmielej używał agresywnych 
sformułowań pod adresem osób znajdujących się w środku.  

Kacper P. postanowił zakończyć to nierówne oblężenie namiotu - rozsznurował wejście i nożem typu 

finka, na oślep zadał cios tak niefortunnie, że przebił tętnicę szyjną jednego z agresorów – co skutkowało jego 

natychmiastowym zgonem.  

Jak się potem okazało, agresorem który poniósł śmierć, był Filip P. mieszkaniec miejscowości X., znany 

ze skłonności do alkoholu, awanturnictwa oraz tego co określilibyśmy mianem chuligaństwa. Owego feralnego 

dnia,  wraz  z  4  innymi  kompanami,  Filip  P.  spożywał  nad  rzeką  wyprodukowany  przez  siebie  bimber. 

Spostrzegłszy  rozbity  namiot  nakłonił  swoich  towarzyszy,  do  przepędzenia  intruzów  z  „jego  rewiru”,  na  co 
tamci skwapliwie przystali. 

Czy Kacper P. przekroczył granice obrony koniecznej? 

 

Kazus 4 (na podstawie osnowy wyroku SA w Poznaniu z dnia 30.05.1995r. II AKr 153/95) 

Dariusz  Ż.  i  Ryszard  Ż.,  byli  rodzeństwem.  Ryszard  od  dzieciństwa  znęcał  się  nad  swoim  młodszym 

bratem.  Niejednokrotnie  dochodziło  pomiędzy  nimi  do  kłótni  i  awantur.  Pewnego  dnia  Ryszard  wszedł  do 

pokoju w którym przebywał jego brat – Dariusz. Ryszard miał do niego pretensje, że nie oddał mu do tej pory 

reszty pożyczonych wcześniej pieniędzy. Początkowo Dariusz nie reagował na wzburzenie brata. Kiedy jednak 
Ryszard zaczął, (jak to miał w zwyczaju) go bić, Dariusz zwrócił się do niego słowami: „Rysiu nie bij!”. 

background image

2

 

 

Kiedy  jednak  ten  nie  przestawał  okładać  Dariusza  pięściami,  ten  ostatni  uderzył  Ryszarda  nożem  o 

długości ostrza 18 cm, szerokości przy nasadzie 4 cm, o grubości ostrza 0,5 mm ostro zakończonym, z dużą siłą, 

czym  spowodował  u  niego  powstanie  rany  kłutej,  przecięcie  IV  żebra,  uszkodzenie  prawego  płuca,  worka 

osierdziowego i mięśnia sercowego, w wyniku których to urazów poniósł on natychmiastową śmierć. Ostatnie 

słowa Dariusza do brata brzmiały: „Rysiu nie umieraj!”.  

Prokurator postawił Dariuszowi Ż. zarzut popełnienia przestępstwa z art. 148 §1 k.k. w zamiarze ewentualnym, czy 

słusznie? 

  

Kazus 5 

Dnia 05.III.2010r. doszło do kolizji drogowej, w miejscowości P. Dwa samochody osobowe zderzyły się 

na  głównym  skrzyżowaniu.  Na  szczęście  nikomu  nic  się  nie  stało,  ale  z  jednego  z  samochodów  wyskoczył 

naładowany furią kierowca – Mateusz P.  

W pewnym momencie, podczas ostrej wymiany słownej, z drugim z kierowców – Florianem Z., Mateusz 

P.  sięgnął  do  kieszeni,  co  z  kolei  Florian  Z.  postrzegł  jako  możliwość  użycia  noża,  broni  palnej,  albo  innego 

niebezpiecznego narzędzia, a ponieważ był szkolony w sztukach walki, skorzystał ze swoich umiejętności i (nim 

Mateusz  P. rękę  z  kieszeni  wyjął)  –  przyłożył  mu tak,  że  kierowca  -  furiat  w  charakterze  „naleśnika”  padł  na 

ziemię.  

Jak  się  później  okazało,  Mateusz  P.  nie  miał  żadnego  niebezpiecznego  przedmiotu.  Włożył  rękę  do 

kieszeni, bo miał taki zwyczaj.  

Czy po stronie Floriana Z. powstało prawo do obrony koniecznej? 

 

Kazus 6 

Dnia  22.XII.2011r.  Lucjan  S.  wraz  ze  swoją  małżonką  –  Ludmiłą  S.  oraz  5  –  letnią  córką  Natalią  S. 

sposobili  się  do  postawienia  choinki  w  swoim  domu.  O  godzinie  21:45  Lucjan  S.  dostrzegł  chodzących  po 

ogrodzie jego posesji – 3 mężczyzn, w średnim wieku. Przestraszywszy się takim stanem rzeczy, wziął ze sobą 
nóż do filetowania ryb i pospiesznie wybiegł do ogrodu.  

Na jego widok dwóch mężczyzn skutecznie zdecydowało się na ucieczkę, a trzeciemu się nie udało – i 

zawisł na płocie. Lucjan S. użył noża, trafiając wiszącego sprawcę w pośladek tak niefortunnie, że przebił tętnicę 

udową co skutkowało wykrwawieniem się na śmierć niedoszłego zamachowca. 

Jak  się później  okazało, tych  trzech mężczyzn  miało świetny  pomysł, ścięcia  sobie  choinki  w  cudzym 

ogródku – przybyli na posesję Lucjana S. po to by ściąć upatrzoną wcześniej choinkę.  

 

Czy Lucjan S. przekroczył granice obrony koniecznej? 

 

Kazus 7 

Dnia  16.V.2011r.,  radni  miasta  P.  debatowali  na  temat  tego,  czy  w  ich  mieście  może  mieć  miejsce 

przemarsz  osób,  które  jawnie  deklarują  swoje  preferencje  seksualne.  Do  magistratu  wpłynął  bowiem  wniosek 

stowarzyszenia „Równi w miłości”, o wyrażenie zgody na przeprowadzenie, główną ulicą miasta P. tzw. parady 

równości.  

Jeden z radnych – Ksenofont W., powstał i obwieścił, że dla niego homoseksualizm to tyle co pedofilia, 

zoofilia i nekrofilia.  

W rezultacie tej wypowiedzi, grupa osób będących homoseksualistami, wniosła do sądu akt oskarżenia 

przeciwko Ksenofontowi W., o zniesławienie. 

Czy wniesiony prywatny akt oskarżenia jest zasadny? 

 

Kazus 8 (wyrok SA we Wrocławiu z 22.XI.2002r. II AKa 331/02 i wyrok SN z 13.V.2002r. V KKN 141/01) 

Zbigniew  S.  oraz  Grażyna  S.  byli  rozwodzącym  się  małżeństwem.  Owocem  ich  dawnej  miłości  było 

dziecko tj. 7 – letnia córka – Karmen S., kochana bardzo przez obydwoje rodziców, a zwłaszcza ojca, dla którego 

była „oczkiem w głowie”.  

W wyniku rozwodu i zaostrzającego się konfliktu pomiędzy małżonkami Zbigniew S. wyprowadził się z 

domu. Na jego miejsce natychmiast wprowadził się Jacek Ł. – kochanek Grażyny S. To zdarzenie doprowadziło 

Zbigniewa S. do furii, gdyż Jacek Ł. wchodził w rolę ojczyma, w stosunku do jego córki.  

W związku z tym, dnia 18.V.2002r., przybył do swojego dawnego mieszkania z bronią palną, z intencją 

zabicia byłej żony i jej konkubenta. Sytuacja działa się w przedpokoju – Zbigniew S. mierzy w kierunku Grażyny 

S., która mu otworzyła, ale w momencie gdy oddawał strzał, z pokoju dziecięcego wyszła córka – Karmen S., 

która znalazłszy się na linii strzału – zginęła na miejscu.  

Oceń odpowiedzialność karną Zbigniewa S. 

 

 

background image

3

 

 

Kazus 9

 

Miejsce akcji: szpital powiatowy w S. - oddział położniczy. Czas akcji: 27.XI.2009r. Zarówno w szpitalu, 

jak i w miejscowości S, panuje grypa. W związku z tym na oddziale noworodkowym, ordynator – Krzesimir D. 

zaleca  podanie  dzieciom  preparatu  podnoszącego  odporność  organizmu.  Ten  preparat  dla  oszczędności 

kupowany  był  w  dużych  pojemnikach,  z  których  pobierało  się  porcję  potrzebną  dla  iniekcji  pojedynczym 

dzieciom, przy czym ma on tę właściwość, że po pewnym czasokresie od otwarcia, z uwagi na proces utleniania 

przekształca się w toksynę. A zatem rzeczą bardzo ważną jest oznaczenie momentu otwarcia tego pojemnika, 

bowiem tylko przez stosunkowo krótki okres czasu może być z niego pobierany preparat do podania.  

Zlecenie  ordynatora  zostało  późnym  popołudniem,  na  oddziale  noworodkowym  wykonane  przez 

pielęgniarkę – Gryzeldę Z. Po czym wieczorem (22:00)  – wszystkie noworodki zginęły  – cały oddział szpitala 

położniczego w mieście S. stracił noworodki. Okazało się bowiem, że podano ten preparat już po terminie jego 

przydatności. 

Oceń odpowiedzialność karną uczestników zdarzenia. 

 

Kazus 10 

Miejsce  akcji:  klinika  położnicza  miasta  stołecznego  Warszawy  –  szpital  kliniczny.  Na  sali  operacyjnej 

leży kobieta – Maria Z., przygotowana do cesarskiego cięcia, a więc w grę wchodzi ochrona jej życia  zdrowia, jak 
i życia i zdrowia dziecka znajdującego się w jej łonie, ponieważ zabieg cesarskiego cięcia wykonuje się po to, aby 

wydobyć dziecko na świat.  

Chirurg  –  Paweł  Ł.  daje  sygnał,  że  jest  gotowy  do  zabiegu.  Anestezjolog  –  Grzegorz  G.  dokonuje 

wkłucia w żyły pacjentki, wprowadza sól fizjologiczną, co jest mu potrzebne dla podania dalszych preparatów.  

W kilkanaście sekund od rozpoczęcia zabiegu – umiera kobieta, a w dalszych kilkanaście sekund umiera 

dziecko w jej łonie. Okazało się bowiem, że zamiast soli fizjologiczne, w wżyły tej pacjentki wtłoczony został 

czysty spirytus. A wzięło się to stąd, że w ramach „oszczędności” w tej klinice, odzyskiwano spirytus,

 

w którym 

zanurzone były nici chirurgiczne. Nici chirurgiczne producent sprzedaje w postaci szpuli, zanurzonej w butelce, 
wypełnionej czystym spirytusem i tylko przez gumowy koreczek nić wyprowadzana jest na zewnątrz. A zatem po 

zużyciu nici zostaje cały słoik czystego spirytusu, który może być jeszcze użytkowany do celów dezynfekowania i 

innych zabiegów wykonywanych przy pacjencie.  

I  przełożona  pielęgniarek  sali  operacyjnej  –  Gryzelda  Z.,  zleciła  odzyskiwanie  (gromadzenie)  tego 

spirytusu.  Niestety  pech  chciał,  że  trzymano  go  w  butelkach  po  soli  fizjologicznej.  Obydwa  płyny  (zarówno 

spirytus, jak i sól fizjologiczna) mają ten sam wygląd. 

Oceń odpowiedzialność karną anestezjologa – Grzegorza G. 

 
Kazus 11 

15 lipca 2012r. właściciel ubojni „Tuczona świnka S.K.A.” – Remigiusz S., chcąc zaoszczędzić pieniądze 

na wywozie odpadów z zakładu, postanowił samemu, na własną rękę pozbyć się resztek masarskich ze swojego 

przedsiębiorstwa (nie płacąc tym samym spółce X., która specjalizowała się w obrocie odpadami).  

W  tym  celu  udał  się  samochodem  ciężarowym,  wypełnionym  odpadami  nad  pobliską  rzekę.  Tam 

opróżnił ciężarówkę z nieczystościami, w których oprócz części ciał zwierząt, znajdowały się również toksyczne 

substancje różnego pochodzenia. 

Remigiusz S. wiedział, że kilka kilometrów dalej znajduje się plaża, nad którą często przychodzą dzieci z 

tzw. letnich kolonii wraz z opiekunem i ratownikiem pływackim, aby bawić się i pływać w rzece. Uzyskawszy 

jednak  zapewnienie  od  miejscowego  kloszarda  –  Bożydara  W.,  że  tego  dnia  dzieci  udadzą  się  na  zwiedzanie 

pobliskiego zamku i nie będą przebywały nad rzeką, zdecydował się na spuszczenie odpadów do rzeki. Bożydar 

W. zapewnił Remigiusza S. o tym, iż jego informacje są w 100% pewne, sam bowiem chciał „poszperać nieco” w 

rzeczach pozostawionych przez dzieci i opiekunów, w ośrodku wypoczynkowym.  

Niestety, z powodu awarii autobusu, który miał dowieźć kolonistów na zamek – wycieczka nie doszła do 

skutku i w konsekwencji tego, dzieci wraz z opiekunem udały się nad wodę.  

W  czasie  kiedy  uczestnicy  kolonii  kąpali  się  w  rzece  –  Remigiusz  S.  spuszczał  właśnie  zawartość 

ciężarówki do rzeki. Stężenie toksyn zarówno przy brzegu, jak i w zaroślach w pobliżu kąpieliska było na tyle 

wysokie, że 10 pływających w tym czasie osób, doznało poważnych poparzeń ciała, skutkujących – albo trwałym 

zeszpeceniem albo zniekształceniem ich ciał.  

Oceń odpowiedzialność karną Remigiusza S. 

 

Kazus 12 

Zenon P. był bezdomnym alkoholikiem, pomieszkującym w jednej z biednych dzielnic miasta B. W dniu 

19.VI.2010r. skończyły mu się pieniądze, zebrane podczas żebrania przed jednym z hipermarketów. Na dodatek 
strasznie go „suszyło”. Właśnie teraz, koniecznie potrzebował pieniędzy na wódkę. Zdesperowany – idąc jedną z 

background image

4

 

 

ulic w B. zauważył, iż drzwi do pobliskiego kościoła są otwarte na oścież. Zainteresowany zajrzał do środka. W 
kruchcie  spostrzegł  nieduży  obrazek  olejny.  „To  powinno  wystarczyć!”  –  pomyślał  Zenon  P.  „W  lombardzie 

powinienem za niego dostać trochę grosza. Na 6 flaszek na pewno mi styknie.” – powiedział do siebie kloszard, 

po czym wdrapawszy się na kropielnicę, natychmiast zdjął obraz ze ściany.  

Funkcjonariusze Policji, którzy zatrzymali Zenona Z. z obrazem ustalili, że skradziona rzecz ma status 

dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury, ponieważ jest to unikatowy w skali światowej, obraz - autorstwa Fra 

Angelico – wybitnego malarza wczesnego renesansu. 

Oceń odpowiedzialność karną Zenona Z. 

 

Kazus 13 

Dnia  17.VI.  2011r.,  o  godzinie  23:15,  Franciszek  K.  włamał  się  do  sklepu  jubilerskiego  w  nadziei,  że 

obłowi się tęgo, dokonując zaboru biżuterii znajdującej się w gablotach. Szacował, że przy odrobinie szczęścia 

„zarobi” na tym interesie co najmniej 500 000zł.  

W  rzeczywistości  jednak,  z  uwagi  na  to,  że  zaradny  jubiler  pozostawił  w  gablotach  wyłącznie  tzw. 

sztuczną biżuterię (czyli taką która z kruszcami nie ma nic wspólnego) – Franciszek K. nie wiedząc o tym, zabrał 

jedynie  atrapy  o  wartości  500  zł.  Fakty  te  ustalili  funkcjonariusze  Policji,  którzy  o  godzinie  00:20  ujęli  go  na 

gorącym uczynku popełnienia przestępstwa.  

Oceń odpowiedzialność karną Franciszka K. 

 

Kazus 14 

W  dniu  28.III.2007r.  doszło  w  miejscowości  P.  do  obławy  policyjnej,  na  uciekających  samochodem 

gangsterów, którzy właśnie obrabowali bank. Uczestnikami pościgu byli dwaj funkcjonariusze Policji Wojciech 

M.  i  Mirosław  P.  wystosowali  oni  przez  megafon  żądanie  do  samochodu,  przypominającego  auto,  którym 

uciekali złodzieje, komendę – zjechania na pobocze i zatrzymania pojazdu. 

Auto jednak się nie zatrzymało, wręcz przeciwnie – kierowca prowadzący pojazd przycisnął pedał gazu i 

odjechał.  Wojciech  M.  i  Mirosław  P.  nie  mieli  wątpliwości  –  to  byli  poszukiwani  bandyci.  Podczas  pościgu 

doszło do ostrzału, w wyniku którego  jedna z osób znajdujących się w samochodzie – zginęła, a druga zraniona  

została ze skutkiem, w postaci kalectwa (paraliż od pasa w dół).  

Jak się później okazało, pojazd prowadziło dwóch młodych kierowców – Patryk D. i Michał P., którzy w 

ogóle nie mieli żadnego związku z napadem. Jedynym błędem jaki popełnił nieżyjący kierowca Michał P., było 

to, że nie zatrzymał się na żądanie Policji.  

 

Oceń odpowiedzialność karną Wojciecha M. i Mirosława P. 

 

Kazus 15 

 

Dobromir  W.  –  chirurg  naczyniowy,  przez  kilka  lat,  przyjmował  od  swoich  wdzięcznych  pacjentów, 

różne „podarunki”, stanowiące wyraz ich wdzięczności za pomyślny przebieg wykonanego przez niego zabiegu. 

Czasami były to dzieła sztuki, czasami drogie alkohole, a niekiedy nawet pewne sumy pieniężne.  

 

Funkcjonariusze CBA zatrzymali Dobromira D. pod zarzutem popełnienia przestępstwa z art. 228 §1 

k.k.  Lekarz  –  odpierając  tę  argumentację,  powiedział  że  on  nigdy  nie  przyjmował  tych  podarunków  przed 

dokonaniem  stosownej  interwencji  chirurgicznej.  Zatem,  nie  uzależniał  on  wykonania  zabiegu,  od  uzyskania 

jakiejkolwiek  „gratyfikacji”,  a  pacjenci  dobrowolnie  i  bez  jakiegokolwiek  przymusu  lub  groźby,  w  ramach 
podziękowania, obdarowywali go tymi prezentami.  

 

Czy argumentacja Dobromira W. jest zasadna? 

 

Kazus 16 

 

Toni P., Weszo P., Raszaj P. oraz Mirela C. – byli mieszkającymi w Polsce od urodzenia – Romami. W 

dniu 31.X.2011r. spotkali się jak co roku, na cmentarzu parafialnym, w miejscowości D., aby wspólnie, zgodnie z 

wiekową  tradycją  romską,  oddać  hołd  ich  zmarłym  rodzicom.  Jak  nakazywał  obyczaj  –  rodzeństwo  na  grobie 

matki i ojca, spożywało posiłek, piło alkohol, śpiewało tradycyjne romskie pieśni oraz głośno rozmawiało. 

Całej sytuacji przyglądała się 78 – letnia Bogumiła W., która w tym samym czasie czyściła grób swojego 

męża,  z  powodu  zbliżającej  się  uroczystości  Wszystkich  Świętych.  Pomimo  licznych,  lecz  nie  przynoszących 

rezultatu interwencji słownych ze strony Bogumiły W., która próbowała wymusić spokój i ciszę – właściwą dla 

miejsca jakim jest cmentarz, Romowie nadal „świętowali” na grobach swoich bliskich, przenosząc się w pewnym 

momencie  także  na  inne  cygańskie  groby,  gdzie  również  spożywali  alkohol.  Kobieta  nie  mogąc  skupić  się  na 

modlitwie, postanowiła co rychlej opuścić cmentarz.  

Zbulwersowana  do  granic  takim  zachowaniem,  Bogumiła  W.  zdecydowała  się  zawiadomić 

funkcjonariuszy Policji, o zaistniałej sytuacji.  

background image

5

 

 

Prokurator w D. jest w trakcie formułowania aktu oskarżenia przeciwko romskiemu rodzeństwu. Nie wie jednak jaką 

kwalifikację  prawną  z  rozdziału  XXIV  k.k.  zastosować  w  tym  przypadku.  Oceń  kierunek  rozumowania  prokuratora.  Czy 

rodzeństwo rzeczywiście popełniło jakiekolwiek przestępstwo? 

 

Kazus 17 

 

Laars  P.  był  23  –  letnim  obywatelem  Holandii,  który  od  dawna  bardzo  pragnął  zwiedzić  południowe 

regiony Polski. W tym celu wykupił za pośrednictwem biura podróży N., nocleg w jednym z luksusowych hoteli 

w Krakowie oraz pakiet wycieczek fakultatywnych po Małopolsce. Oprócz samej umowy oraz vouchera – Laars 

P. otrzymał także ulotkę, zawierającą kilka podstawowych i istotnych informacji na temat Polski. Dane zawarte w 
broszurce, zgodne były z wymogami stawianymi tego typu publikacjom. 

 

Dnia  01.V.2010r.  Laars  P.  wylądował  na  lotnisku  w  Krakowie  –  Balicach  –  około  godziny  16:00.  Po 

przybyciu do hotelu i rozpakowaniu ekwipażu udał się, na spacer po Plantach. Jakież było jego zdziwienie, kiedy 

o  godzinie  21:30  został  zatrzymany  przez  funkcjonariuszy  Policji,  w  momencie  kiedy  w  sposób  niczym 

nieskrępowany zaciągał się jointem z marihuaną, który zabrał ze sobą z Holandii.  

 

W  trakcie  przesłuchania,  Laars  P.  tłumaczył  swoje  zachowanie  tym,  iż  w  jego  ojczyźnie  posiadanie  i 

konsumowanie tzw. miękkich narkotyków nie jest zakazane i znajduje się poza zainteresowaniem prawa karnego. 

Poza  tym  Holender  utrzymywał,  że  nie  miał  realnej  możliwości  zapoznania  się  z  polskim  prawem  przed 
przylotem  do  Krakowa.  Dodatkowo  w  jego  przekonaniu,  nie  zachodziły  zasadnicze  różnice  obyczajowe 

pomiędzy  Polską,  a  Holandią,  które  uzasadniałyby  konieczność  zapoznania  się  z  jakimikolwiek  regulacjami 

prawnymi. 

 

Oceń zasadność argumentacji Laarsa P. Czy będzie można postawić mu jakikolwiek zarzut? 

 

Kazus 18 

 

Marianna B. od dawna miała problem ze swoim 25 – letnim synem Mikołajem B., który od 5 lat borykał 

się z uzależnieniem od opiatów (znajdujących się w opium i heroinie). Syn Marianny B. był trzy razy w zakładzie 
lecznictwa odwykowego. Dwa razy kończył terapię planowo i wtedy pojawiła się chwilowa poprawa, jednakże po 

pewnym czasie, Mikołaj B. wracał do dawnego nałogu. Trzecia z kolei terapia, została przerwana na jego żądanie, 

gdyż nie widział on w niej większego sensu. 25 – latek poddał się, definitywnie zrezygnował z walki z nałogiem.  

Na  domiar  złego  syn  Marianny  B.  miał  „na  swoim  koncie”  dwa  wyroki  za  posiadanie  środków 

odurzających.  Zrozpaczona  matka  jedynaka,  w  obawie  o  to,  że  syn  znowu  trafi  do  więzienia  za  posiadanie 

nielegalnych  substancji,  co  spowoduje  jego  dalszą  degradację  i  brak  możliwości  właściwego  leczenia  choroby 

nowotworowej, którą właśnie u niego wykryto, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Zwróciła się o pomoc 

do  kolegi  Mikołaja  B.,  o  którym  wiedziała  tylko  tyle,  że  jest  on  dilerem  narkotyków  i  że  wołają  na  niego 
„Zielony”. Kobieta chciała sama przyrządzać synowi porcję narkotyku (uznała to za formę indywidualnej terapii 

o charakterze reglamentacyjnym), mając tym samym pewność co do jego jakości oraz co do tego, że jej ukochany 

syn nie wpakuje się w kłopoty.  

Zielony  zaznajomił  Mariannę  B.  z  techniką  produkcji  kompotu.  Matka  Mikołaja  B.  zakupiła 

odpowiednie garnki i menzurki do produkcji narkotyku. W dniu 28.VII.2007r. umówiła się z Zielonym, że ten 

dostarczy jej, za stosowną odpłatnością, najważniejszy składnik – słomę makową. O godzinie 12:00 rzeczonego 

dnia, na dworcu w P. Marianna B. czekała na Zielonego. O 12:10 mężczyzna zjawił się, dostarczając kobiecie 5 

kg słomy  makowej.  

Kiedy Marianna B. opuszczała budynek dworca, została zatrzymana przez funkcjonariuszy Policji. Jak 

się  później  okazało,  donosicielem  okazał  się  Zielony,  który  chciał  w  ten  sposób  wyrównać  nierozliczone 

porachunki i urazy jakie żywił do Mikołaja B. 

Oceń odpowiedzialność karną Marianny B. 

 

Kazus 19 (UJ) 

 

Bonifacy B. martwił się, że jego syn – Rumcajs B. ma problemy nawiązywania kontaktów intymnych z 

kobietami.  Dlatego  w  ramach  prezentu  na  17  urodziny,  postanowił  dostarczyć  mu  rozrywki.  Zwrócił  się  do 
Petroneli P., studentki II roku, której wynajmował kawalerkę, żeby w zamian za umorzenie jej trzymiesięcznych 

zaległości  czynszowych,  zgodziła  się  uwieść  jego  syna.  W  razie  odmowy  przyjęcia  tej  propozycji,  Bonifacy  B. 

zagroził jej natychmiastową eksmisją. Zrozpaczona dziewczyna, zgodziła się na jego warunki. 

 

W  czasie  zaaranżowanej  przez  Bonifacego  B.  randki,  Petronela  P.  zainicjowała  kontakty  intymne  z 

Rumcajsem B., który w czasie aktu seksualnego, dając upust swoim sadystycznym popędom, wykorzystując siłę 

wobec dziewczyny wprowadził do jej odbytu, wbrew jej wyraźnemu sprzeciwowi – szyjkę od butelki po piwie.  

 

Oceń odpowiedzialność karną Bonifacego B. i Rumcajsa B.  

 

 

background image

6

 

 

Kazus 20 (UJ) 
 

24  –  letni  Rościsław  C.  uległ  wypadkowi,  w  którym  między  innymi  zdarł  skórę  z  kciuka.  Zgłosił  się 

zatem do miejscowego szpitala. Tam został opatrzony i poddany wszechstronnym badaniom. Zbigniew P. oraz 

Strzeżymir L., dwaj chirurdzy, którzy dokonali oględzin stanu uszkodzonego kciuka, uznali po naradzie, że palca 

nie da się uratować i konieczna jest amputacja. Zbigniew P udał się do pacjenta, aby poinformować go o całej 

sytuacji i poprosić o zgodę na zabieg amputowania kciuka. 

 

Nim  jednak  zdążył  cokolwiek  powiedzieć  Rościsław  C.,  ze  łzami  w  oczach,  zapytał  go  czy  z  palcem 

będzie wszystko w porządku. Lekarzowi zrobiło się żal pacjenta i postanowił oszczędzić mu bolesnej informacji. 

Oświadczył, że palec da się uratować, ale musi być wykonany przeszczep skóry. Rościsław C., przekonany, że 
chodzi o przeszczep – wyraził zgodę na operację. Zbigniew P. poinformował Strzeżymira L., że uzyskał zgodę 

pacjenta. Lekarze wspólnie dokonali zabiegu operacyjnego, podczas którego został amputowany palec.  

 

W toku postępowania karnego, toczącego się przeciwko Zbigniewowi P. i Strzeżymirowi L., ustalono że 

z  punktu  widzenia  zasad  sztuki  lekarskiej,  decyzja  o  amputacji  palca,  była  właściwa,  a  sam  zabieg 

przeprowadzono prawidłowo. 

 

Oceń odpowiedzialność karną lekarzy.  

 

Kazus 21 (UJ) 
 

Ginekolog  Henryk  J.  prowadził  prywatny  gabinet.  Pewnego  dnia  przyszedł  do  niego  jego  długoletni 

przyjaciel – Grzegorz T. i oświadczył, że potrzebuje pomocy. Wyjaśnił, że miał romans z koleżanką z pracy – 

Renatą D., która jest w 2 miesiącu ciąży i żąda od niego, żeby się z nią ożenił. Tymczasem Grzegorz T., w ogóle, 

jako zatwardziały kawaler, nie miał na to ochoty.  

 

Nakłonił on więc Henryka J. oferując mu 15 tysięcy złotych, żeby ten pod pozorem przeprowadzenia 

rutynowych  badań  mających  potwierdzić,  czy  w  rzeczywistości  Renata  D.  jest  w  ciąży,  przeprowadzi  zabieg 

aborcyjny,  a  następnie  oświadczy  kobiecie,  że  była  to  tzw.  „ciąża  urojona”.  Henryk  J.  zachęcony  sporą  sumą 

pieniędzy  zgodził  się  na  plan  zaproponowany  przez  Grzegorza  T.,  oświadczając  mu,  że  do  zabiegu  będzie 
potrzebował jeszcze anestezjologa, więc będzie to kosztowało 5 tysięcy złotych więcej. Grzegorz T. zgodził się 

na to. 

 

Henryk J. zadzwonił do swojego kolegi Piotra W., któremu oświadczył, że ma „skrobankę” na boku i 

potrzebuje  pomocy  za  5  tysięcy  złotych.  Piotr  W.  usłyszawszy,  że  to  standardowa  „wpadka”  i  kobieta  chce 

usunąć ciążę, zgodził się na udział w zabiegu. 

 

W umówionym dniu Grzegorz T. przywiózł do gabinetu Henryka J. Renatę D., która przekonana, że ma 

zostać  jedynie  zbadana,  bez  oporów  poddała  się  czynnościom  przeprowadzonym  przez  lekarzy.  W  wyniku 

zaaplikowanej  narkozy  –  usnęła.  Jednak  zabieg  na  skutek  niestaranności  Henryka  J.  zakończył  się  co  prawda 
spędzeniem  płodu,  ale  w  wyniku  sprzecznego  z  zasadami  sztuki  lekarskiej  jego  przeprowadzenia,  doszło  do 

uszkodzenia macicy u Renaty D. , które wykluczyło możliwość jej ponownego zajścia w ciążę.  

 

Oceń odpowiedzialność karną uczestników zdarzenia.  

 

Kazus 22 (J. Bryk i inni, 

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 23) 

 

Jan  M.  był  ratownikiem  wodnym.  Pełniąc  służbę  w  jednoosobowym  patrolu,  11  sierpnia  2008r. 

obserwował z łodzi wiosłowej okolicę kąpieliska miejskiego w G. Około godziny 12:00 zauważył znajomą Martę 

B., która wraz z koleżanką pływała w kajaku po jeziorze. Chwilę później przepływająca szybko łódź motorowa, 
spowodowała wysoką falę, która przewróciła kajak Jan M. widząc, iż kobiety topią się, ruszył im na pomoc. Jako 

pierwszą postanowił ratować znajomą Martę B. Drugiej kobiety nie udało mu się już jednak uratować – utonęła. 

 

Oceń odpowiedzialność karną Jana M.  

 

Kazus 23 (J. Bryk i inni, 

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 24) 

 

Norbert P. 18 czerwca 2009r., wsiadł do pociągu relacji Warszawa – Berlin. W Poznaniu dosiadło się do 

jego  przedziału  dwóch  czarnoskórych  obcokrajowców.  Po  paru  minutach  obcokrajowcy  udali  się  do  wagonu 

restauracyjnego. Norbert P. mający uprzedzenia rasowe postanowił wykorzystać ich nieobecność i wyrzucić ich 
bagaże przez okno, po czym przesiąść się do innego przedziału. Chwilę po tym jak Norbert P. wyrzucił bagaże 

przez okno, nastąpił wybuch – okazało się, że w jednej z walizek był ładunek wybuchowy. 

 

Czy działanie Norberta P. można zakwalifikować jako działanie w stanie wyższej konieczności? 

 

Kazus 24 (J. Bryk i inni, 

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 25) 

 

Cezary J. mieszkał wspólnie ze swoją żoną Bożeną J. Małżonkowie często się kłócili, przeważnie na tle 

nadużywania alkoholu przez Cezarego J. Czasami sprzeczki małżonków kończy się wzajemnymi rękoczynami, ale 

nigdy nie była wzywana policja. Pewnego dnia Cezary J. przyszedł do domu pijany. Doszło po raz kolejny do 
awantury, w trakcie której Bożena J. mocno uderzyła męża patelnią w głowę. Wskutek uderzenia Cezary J. upadł 

background image

7

 

 

i stracił przytomność. Świadkiem całego zajścia był 18  – letni syn małżonków J., który wpadł na pomysł, aby 
upozorować samobójstwo ojca. Matka wspólnie z synem powiesili ciało Cezarego J. używając do tego sznura, a 

następnie  zawiadomili  policję.  Przeprowadzona  sekcja  zwłok  wykazała,  iż  przyczyną  śmierci  Cezarego  J.  było 

powieszenie, a nie uderzenie w głowę. 

 

Oceń odpowiedzialność karną uczestników zdarzenia.  

 

Kazus 25 (J. Bryk i inni, 

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 26) 

 

Roman  E.  poznał  na  studiach  Karolinę  D.,  która  była  jego  koleżanką  z  grupy  ćwiczeniowej.  Oboje 

przypadli  sobie  do  gustu,  często  się  spotykali.  Dzień  przed  egzaminem  spędzili  razem  wieczór,  odbywając  za 
obopólną zgodą stosunek płciowy. Następnego dnia w trakcie egzaminu Roman E., pomimo próśb Karoliny D. 

nie  pomógł  jej.  Karolina  D.  poczuła  się  urażona  i  zawiadomiła  organy  ścigania,  iż  została  zgwałcona  przez 

Romana E. w dniu poprzedzającym egzamin. 

 

Oceń odpowiedzialność karną Romana E. 

 

Kazus 26 (J. Bryk i inni, 

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 26) 

 

Bartosz K. zawodnik jednego z klubów piłkarskich, był kandydatem do transferu do niemieckiej drużyny 

piłkarskiej. Na testy sprawnościowe pojechał wspólnie z Mariuszem C., którym także interesował się niemiecki 
klub.  Transfer  Bartosza  K.  nie  doszedł  do  skutku  ze  względu  na  jego  słabszą  formę  w  ostatnich  spotkaniach 

ligowych.  Bartosz  K.  był  przekonany,  iż  do  transferu  nie  doszło  z  winy  Mariusza  C.,  który  właśnie  został 

„kupiony” do niemieckiego klubu. W trakcie meczu sparingowego pomiędzy klubami Bartosza K. i Mariusza C., 

Bartosz  K.  sfaulował  Mariusza  C.,  a  następnie  leżącego  już  bez  piłki  kopnął  w  twarz.  W  wyniku  uderzenia 

Mariusz C. doznał złamania kości policzkowej. 

 

Oceń odpowiedzialność karną Bartosza K. Czy zachodzi tu sytuacja kontratypu ryzyka sportowego?