ZWYCZAJE I ZABAWY WIELKANOCNE

background image

ZWYCZAJE I ZABAWY WIELKANOCNE

W dzisiejszych czasach, zwłaszcza w miastach, mało kto odróżnia już śmigus
od dyngusa, traktując je łącznie jako przyzwolenie na bezkarne oblewanie się
wodą O ile jednak jest to prawda w przypadku śmigusa (choć polegał on
głównie na smaganiu się cienkimi rózgami), to jeśli chodzi o dyngus, oznaczał
on wielkanocny okup, który stanowiły głównie wielkanocne jaja.

O DYNGUSIE I JAJ MALOWANIU

W drugi dzień świąt, zwany również lanym poniedziałkiem, a także dniem św. Lejka,
grupy mężczyzn, tzw. dyngusiarze, chodziły od chaty do chaty z prośbą o wykup.

Śpiewano przy tym różne zabawne piosenki, takie np. jak ta pochodząca z Pomorza:

Przyszedłem po dyngusie,
Leży placek na obrusie,
Tata kraje, mama daje,
Proszę o malowane jaje.

Albo też:

Gospodarzu z krótką bródką
poczęstuj nas słodką wódką!
Jak nie wódką to arakiem,
gospodarzu, nie bądź takim!
Gospodyni, nie bądź taka,
przynieś jajek z pół przetaka!
Z pół przetaka i z pół plaka!
Alleluja! Alleluja!

Karą za skąpstwo było oczywiście przymusowe oblanie wodą, ale także śpiewana
reprymenda:

Ta chałupka, ta pod papą,
W niej dziewczyna z dużą japą!
Z wielką japą z wielką szyją,
Wszystkie psiska za nią wyją!
Alleluja! Alleluja!

1

background image

Wszyscy oczywiście bawili się przy tym wyśmienicie, oblewając się obficie wodą,
której używano bez żadnych ograniczeń, a gdy jej akurat zabrakło, wrzucano po
prostu oporne dziewczyny wprost do pobliskiej rzeczki lub stawu.

Panującą w tym dniu atmosferę trafnie opisał Jędrzej Kitowicz w Opisie obyczajów...:

Była to swawola powszechna w całym kraju tak między pospólstwem, jako też
między dystyngowanym: w poniedziałek wielkanocny mężczyźni oblewali wodą
kobiety, a we wtorek i w inne następujące dni kobiety mężczyzn, uzurpując sobie
tego prawa aż do Zielonych Świątek, ale nie praktykując dłużej jak do kilku dni.

W czasie Świąt Wielkanocnych nie mogło oczywiście zabraknąć kolorowych jaj
zwanych pisankami lub kraszankami. Zaczynano je przyozdabiać w Wielki Czwartek.
W zależności od regionu jaja były kraszone, pisane, malowane, oklejane lub
skrobane. Rozdawano je potem rodzinie i bliskim osobom. Młodzież stanu wolnego
obdarowywała się nimi w dowód sympatii.

Jaja były dawniej zdobione wyłącznie przez kobiety. W niektórych wsiach mężczyźni
mieli nawet zakaz wstępu do izby, w której jaja były malowane. We wschodnich
regionach dawnej Polski, gdy zakaz został złamany, odczyniano uroki, by oczyścić
kraszone jajka. Anna Zadrożyńska przytacza w jednej ze swoich prac służącą do
tego formułę:

Sól tobie w oczach, kamień w zębach! Jak ziemia woskowi nie szkodzi, tak twoje
oczy niech nie szkodzą pisankom!

Obecnie zwyczaje związane z pisankami zanikają, a same jaja, te malowane, jak i te
zwykłe, służą głównie do jedzenia. Dawniej jednak, oprócz wspomnianych już funkcji,
służyły również ku rozrywce.

NA WYBITKI CZYLI JAJO O JAJO

Zapewne większość z Czytelników oglądało i doskonale pamięta znakomity polski
film "Seksmisja" i scenę, w której bohaterowie dowiadują się, że kobiety w
otaczającym ich świecie rozmnażają się za pomocą partenogenezy.

- Żeby (...) mechanicznie ... jajo o jajo - przeżywał Albercik, na co Maksiu jedząc
sztuczne jajko zareagował z nieukrywanym obrzydzeniem - No nie przy jedzeniu.

O potrawach jednak, mimo że to bardzo smakowity temat, tym razem pisał nie będę,
chociaż będzie o jajkach, a dokładniej o pisankach.

2

background image

Jedną z bardziej znanych zabaw "pisankowych" była walatka znana również pod
nazwą na wybitki. Toczyło się jajka po stole lub ławie naprzeciw siebie. Czyja
pisanka wytrzymała zderzenie ten wygrywał i w nagrodę zabierał stłuczone jajko
przeciwnika. Zabawa ta - jak większość zwyczajów wielkanocnych tego typu - wzięła
swój początek z dawnego obyczaju zaduszkowego.

Na mogiłkach taczano jaja na grobach i oddawano dziadom i babom. Walatką
nazywano w XV w. już nie pierwotne taczanie, lecz uderzanie wzajemne jaj;
stłuczone zabierał, czyje cale jaje zostało.
(Aleksander Brückner - Encyklopedia
staropolska)

Zwyczaj ten opisywał również Łukasz Gołębiowski w wydanej w 1830 r. książce "Lud
polski, jego zwyczaje i zabobony".

We wtorek po niedzieli przewodniej, między 2 a 3 po południu, zbierają się wieśniaki
i wieśniaczki białoruskie na mogiłki, czyli cmentarze w polu, zasiadają koło grobowca
krewnych. (...) Płacząc jaja taczają (czerwone farbowane, czy kraszanki), które
potem żebrakom gromadzącym się wtenczas i nabożnie śpiewającym pieśni oddają.

Inną zabawą "wielkanocno-jajeczną", mającą również swoje korzenie w dawnych
obrzędach zaduszkowych jest tak zwana rękawka. Zwyczaj ten pochodzi z Krakowa.

We wtorek powielkanocny zbierała się biedota na wzgórzu krzemienieckim.
Przynoszono ze sobą jedzenie - w miarę możliwości oczywiście - i dzielono się nim z
innymi.

Same pisanki natomiast zrzucano z góry ku zgromadzonym poniżej ludziom, którzy
nierzadko musieli o nie walczyć. Tym większa jednak była radość ze zdobyczy,
chyba że... pisanka pękła (o co w tłoku było nietrudno), a przez "przypadek"
pochodziła z zeszłego roku.

Ale to już całkiem inna historia.

Tymczasem życzę wszystkim Czytelnikom radosnych Świąt i przede wszystkim
świeżych pisanek.

Na wybitki Panowie i Panie. Na wybitki.

Dariusz Wojtczak

3


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron