N
a przełomie XIX i XX wieku
zasadniczymi osiągnięciami
technicznymi stały się pier-
wsze próby strojenia aparatury
na sprecyzowaną długość fali oraz
odseparowanie anteny od reszty
urządzeń w nadajniku i odbiorniku
. Dzięki temu można było skoko-
wo zwiększyć zasięg przesyłania
fal radiowych z kilkudziesięciu
kilometrów do kilkuset, a nawet
kilku tysięcy kilometrów. W obu
tych osiągnięciach bardzo istotne
zasługi miał Karl Ferdinand Braun
(1850–1918)
– współlaureat,
wraz z Marconim, Nagrody Nobla,
sto lat temu, z fizyki, za zasługi
w rozwoju telegrafu bez drutu.
S T A C J A W P O L D H U –
„ F A B R Y K A P I O R U N Ó W ”
W lecie 1900 roku wybrano
lokalizację i rozpoczęto zakładanie
radiostacji w Poldhu Cove w Kor-
nwalii. Działalność firm Marconie-
go nie przynosiła jeszcze dochodu,
ich funkcjonowanie finansowano
z kapitału, który szybko topniał.
2
1
U progu XX stulecia przesłanie fali radiowej przez Atlantyk
znajdowało się już nie w sferze marzeń, ale w granicach
ambitnych planów. Wkrótce dzięki osiągnięciu tego celu
nie tylko udało się zapewnić łączność pomiędzy stacjami
naziemnymi, ale również znacznie poprawiono bezpieczeństwo
podróży transatlantyckich. Wystarczyło do tego wyposażyć statki
w aparaturę radiotelegraficzną nawet o niewielkim zasięgu.
W pierwszych latach utrzymywania kontaktu radiowego
pomiędzy parowcami kilka katastrof zakończyło się
dla wielu rozbitków szczęśliwie.
Karl Ferdinand Braun.
Guglielmo Marconi.
h i t n u m e r u
Atlantyckie wyzwanie,
czyli
Marconi triumfujący
Z okazji zbliżającej się 100. rocznicy przyznania Nagrody Nobla za zasługi w rozwoju telegrafii bez drutu
B r o n i s ł a w a Ś r e d n i a w a
2
3
I
II
1
16
6
do
generatora
drgań
do
generatora
drgań
antena
antena
Innowacja Karla Ferdinanda Brauna, polegająca na wydzieleniu obwodu an-
teny z obwodów generującego drgania w nadajniku i z detekcyjnego w od-
biorniku:
– Schemat nadajnika przed modyfikacją,
– po modyfikacji.
II
I
1
W takiej sytuacji zdobycie fundu-
szy na nowe przedsięwzięcie łat-
we nie było.
Guglielmo Marconi
(1874–1937)
, pytany o przezna-
czenie urządzeń nadawczo-odbior-
czych po obu stronach oceanu,
udzielał odpowiedzi, że będzie nim
kontakt z parowcami znajdującymi
się w rejonie przybrzeżnym. Kon-
sekwentnie trzymał w tajemnicy
swój znacznie ambitniejszy cel.
Zrobił tak z obawy przed konku-
rentami, wśród których niebagatel-
ne osiągnięcia mieli między inny-
mi: Karl Ferdinand Braun i Adolf
Slaby (1849–1913) w Niemczech,
Reginald Fessenden (1866–1932)
w Kanadzie, Lee de Forest (1873–
1961) w Stanach Zjednoczonych,
Aleksander Popow (1859–1906)
w Rosji i Eugène Ducretet (1844–
1915) we Francji. Marconi działał
tak, jakby jeszcze jednym jego
rywalem był czas.
Na początku elementy ob-
wodów elektrycznych cewki, tran-
sformatory, butelki lejdejskie, wy-
glądały, jakby były wzięte bezpoś-
rednio z laboratorium fizycznego
. Potem wraz z rosnącymi odleg-
łościami, na które udawało się pro-
wadzić kontakt radiowy, rozmiary
aparatury znacznie wzrosły. Nie
budziło wątpliwości, że radiosta-
cja w Poldhu to prawdziwa „fabry-
ka piorunów” przeznaczonych do
przesyłania wiadomości na inny
kontynent, a nie zwyczajna pra-
cownia doświadczalna.
W Poldhu stroną zapewnie-
nia zasilania elektrycznego zajął
się John Ambrose Flaming
(1849–1945), wybitny znawca elek-
tryczności, profesor University Col-
lege London, który w kilka lat póź-
niej wynalazł diodę. Jednak tym-
czasem zbudował wielki generator,
jak na tamtą epokę, uruchomił go
i czuwał nad jego pracą. Napędzał
go silnik wysokoprężny. Otrzymy-
wano prąd elektryczny o mocy 25
kW, o napięciu 2 kV i częstotliwoś-
ci 50 Hz. Dalej, dwa transformatory
podwyższały napięcie do 20 kV,
które trafiało do obwodu produku-
jącego falę radiową na tej samej
zasadzie co dotychczas, czyli pop-
rzez drgania wysokiej częstotli-
wości prądu elektrycznego. Obwo-
dy wytwarzające fale projektował
sam Marconi
. Radiostacja nada-
wała fale mniej więcej o długości
366 m. Iskra miała 30 cm długości
i grubość męskiego nadgarstka.
Na etapie budowy stacji
poważną trudnością okazało się
wzniesienie drewnianych masz-
tów do anteny. Pierwsza antena
wspierała się na dwudziestu 61-
-metrowych masztach, wbitych
w ziemię na obwodzie koła o śred-
nicy 61 m. Miała kształt stożka
zbudowanego z wielu drutów, od-
wróconego wierzchołkiem do dołu.
Przewody anteny prowadziły z ob-
wodu koła na szczycie masztów
do środka koła nisko nad ziemią.
Siedemnastego września 1901 ro-
ku konstrukcję powaliła wichura.
Katastrofa pogłębiła kłopoty finan-
sowe Marconiego. W ciągu tygod-
nia jednak udało się wznieść
znacznie prostszą, tymczasową
antenę na dwóch masztach. Nas-
tępna solidna już antena, budowa-
na w listopadzie, zawieszona była
na 4 masztach o wysokości 61 m,
przypominających słupy triangula-
cyjne, które jeszcze można czasem
spotkać na niektórych szlakach
beskidzkich. Wieże wzniesiono
w wierzchołkach kwadratu o boku
61 m. Druty, przebiegające wzdłuż
ścian ostrosłupa o takiej odwróco-
nej do góry podstawie, podobnie
jak w pierwszej konstrukcji zbie-
gały się prawie na poziomie ziemi
do środka kwadratu
.
6
5
4
3
Obwody: nadawczy
i odbiorczy
, z czasów transmisji sygnałów „S“
przez Atlantyk (rys. na podstawie wykładu noblowskiego Marconiego, 1909 r.).
Widoczne jest zastosowanie innowacji K.F. Brauna: a – antena, S – iskiernik,
K – klucz Morse’a, C – koherer.
II
I
S
a
K
a
C
5
Antena w Poldhu.
6
1
17
7
1
17
7
Laboratorium Marconiego.
4
I
II
W Poldhu szybko urucho-
miono łączność bezprzewodową,
porozumiewano się ze stacjami na
Isle of Wight na odległość 300 km
i w Crookhaven koło Cork w Irlan-
dii na odległość 362 km oraz z in-
nymi stacjami na angielskim i fran-
cuskim brzegu kanału La Manche.
· · · C Z Y L I „ S ”
P R Z E Z A T L A N T Y K
Następnym krokiem powin-
no być wzniesienie daleko zasię-
gowej radiostacji po stronie ame-
rykańskiej. Wybór padł na Cape
Cod położony na południe od Bos-
tonu
. Choć nieco później po-
wstała tam radiostacja, w celu
przeprowadzenia pierwszych tes-
tów łączności przez ocean szybko
przeniesiono się do St. John’s, na
Nowej Funlandii. Nie bez przyczy-
ny, gdyż jest to miejsce na konty-
nencie amerykańskim, które od
Kornwalii dzieli najmniejsza odleg-
łość, wynosząca około 3 tys. kilo-
metrów. Właśnie tu, wówczas od
35 lat, wynurzał się z oceanu pier-
wszy podwodny kabel łączący Eu-
ropę i Amerykę.
Szóstego grudnia 1901 roku
Marconi dotarł do St. John’s. Spo-
łeczność miejscowa witała go en-
tuzjastycznie. Z Anglii Marconi
zabrał, oprócz aparatury elektrycz-
nej, także dwa balony bawełniano-
-jedwabne, butle z wodorem i 6 la-
tawców. Wraz ze swoimi dwoma
współpracownikami od razu zabrał
się do ustawiania aparatury. Ante-
na w tych eksperymentach była
zawieszona na kablu o długości
około 150 m unoszonym przez ba-
lon o średnicy 4,3 m, wypełniony
wodorem lub przez latawiec o roz-
miarach około 2,8 m × 2,1 m
.
Silny wiatr szybko stał się przyczy-
ną utraty jednego z balonów i jed-
nego z latawców. Kabel balonu lub
latawca zamocowany był do po-
bliskiego słupa telefonicznego,
a drut anteny przez okno wchodził
do pomieszczenia z aparaturą
odbierającą sygnały radiowe
.
Marconi narzekał na złe uziemie-
nie z powodu skalistej budowy
wyspy, dlatego zakopano w podło-
żu cynkową blachę, by podłączyć
do niej uziemienie. Pracowano
w najwyższym podnieceniu, go-
rączkowo i w obawie porażki. Jed-
nak już w pierwszy dzień nadawa-
nia sygnałów z Kornwalii usłysza-
no w słuchawkach słabiuteńkie
„pikanie”, a dzień później, 12 gru-
dnia o godzinie 12.30 Marconi bez
wątpienia usłyszał w słuchawkach
sygnał nadawany z Poldhu. Były to
serie trzech kropek, czyli litery „S”
w alfabecie Morse’a. Zaraz potem
konstruktor przekazał słuchawkę
swojemu współpracownikowi Ge-
orge’owi Kempowi, który wsłuchi-
wał się przez chwilę i potwierdził
odbiór impulsów. Sygnał usłysza-
no jeszcze 13 grudnia. Dalsze pró-
by zostały przerwane z powodu
fatalnych zimowych warunków at-
mosferycznych. Marconi nie zapro-
sił nikogo, kto wraz z jego ekipą
mógłby być świadkiem przekazu
pierwszej transmisji radiowej
przez Atlantyk. Nie będąc wcześ-
niej pewny sukcesu, wybrał ryzy-
ko, że opinia publiczna może nie
uwierzyć mu na słowo.
P R Z Y J Ę C I E W I A D O M O Ś C I
Wiadomość o przekazie pier-
wszych fal radiowych przez ocean
ukazała się w gazetach w połowie
grudnia. Prasa, nie bez zastrzeżeń,
ale raczej dawała wiarę oświad-
czeniu Marconiego, natomiast
świat naukowo-techniczny był po-
dzielony. Na początku Oliver Lodge
i Thomas Edison powątpiewali
w fakt przesłania fal radiowych
przez ocean. Szesnastego grudnia
nastąpiło jednak zdarzenie, które,
jak żadne inne, potwierdziło wagę
tego dokonania, nie tylko jako
osiągnięcia techniki, ale także jako
realnej konkurencji dla tradycyjne-
go kablowego telegrafu transatlan-
tyckiego. Otóż Anglo-American
Cable Company, będąca monopo-
listą w tej dziedzinie, zapowie-
działa, że jeśli nie zaniecha on
swoich doświadczeń z telegrafem
iskrowym na Nowej Funlandii,
to wystąpi do sądu. Takie prawo
obowiązywało w Wielkiej Brytanii,
9
8
7
h i t n u m e r u
Półwysep
Labradorski
Zatoka św. Wawrzyńca
St. John's
Boston
Nowa
Funlandia
Glace Bay
Wyspa
Cape Breton
Nowy Jork
Cape Cod
Nowa Szkocja
Mapka północno-wschodniego
wybrzeża Ameryki Północnej.
7
Testy Marconiego na Nowej Funlandii. Na zdjęciu widoczny latawiec
do unoszenia anteny.
1
18
8
8
do której Nowa Funlandia należała
jeszcze z początkiem XX wieku,
ale w innych krajach, w szczegól-
ności w Kanadzie i Stanach Zjed-
noczonych, już nie. To zdarzenie
popchnęło włoskiego wynalazcę
w otwarte ramiona Kanadyjczy-
ków. Rząd w Ottawie zaoferował
mu potrzebne wsparcie finansowe
oraz grunt pod radiostację na są-
siedniej, ale należącej już do tego
państwa wyspie Cape Breton. Tak
powstała w kilka miesięcy potem
stacja Glace Bay. W zamian, wstę-
pnie Marconi zapewnił, że ceny
depesz będą znacznie niższe niż
przesyłanych kablem. Po tych krót-
kich, ale ważnych ustaleniach roz-
poczęła się triumfalna podróż Mar-
coniego po Ameryce.
Trzynastego stycznia 1902
roku, czyli w miesiąc po udanej
próbie na Nowej Funlandii,
w Nowym Jorku American Institu-
te of Electrical Engineers wydał na
cześć wynalazcy uroczysty obiad.
Zaproszono ponad trzystu gości.
Zaaranżowano za pomocą żarówek
napisy MARCONI, POLDHU, ST.
JOHN’S i literę „S” w alfabecie
Morse’a. Ozdobne menu z podo-
bizną Marconiego opatrywał au-
tografami sam gość honorowy.
Odczytano depesze gratulacyjne
między innymi od Edisona i Tesli.
Marconi zachowywał się skromnie,
zabierając głos, zaznaczył, że syg-
nał odebrał za pomocą słuchawki
telefonicznej aparatu Aleksandra
Grahama Bella, który zresztą oso-
biście przybył na uroczystość. Da-
lej w swym wystąpieniu wspom-
niał, że wtedy w aparaturę radio-
telegraficzną było wyposażonych
70 statków i istniało 20 stacji ko-
munikacji radiowej na wybrze-
żach. Wyraził nadzieję, że z usług
telegrafu bez drutu będą mogli
korzystać również
ludzie o skromniej-
szych dochodach.
T R Z Y K I L O M E −
T R O W Y D O W Ó D
Wkrótce Mar-
coni przedsięwziął
działania w celu
udowodnienia, że
naprawdę udało mu
się przesłać falę ra-
diową przez Atlan-
tyk. Na parowcu
„Philadelphia” pod-
niesiono maszty
w celu zamocowania
anten o wysokości
46 metrów i zamon-
towano aparaturę
odbiorczą. Zabrano
w podróż również
nadajnik o zasięgu
około 240 km. Rejs
rozpoczął się w An-
glii 22 lutego 1902 roku. Odbiór
sygnałów nadawanych w Poldhu
odbywał się z idealną regularnoś-
cią. Po raz ostatni odebrano krótką
depeszę nadaną w Kornwalii
w odległości 2500 km, a potem
jeszcze słyszalne były znaki „S” do
odległości 3377 km. W trakcie pod-
róży sceptycznie nastawiony na
początku kapitan i załoga uwierzy-
li w rzeczywisty odbiór sygnałów
aż z Kornwalii. Na statku do od-
biornika podłączona była drukarka
telegraficzna. Dowód w postaci jej
wydruku miał ponad 3 km długoś-
ci. Czyli przesłanie fal radiowych
przez Atlantyk zostało potwierdzo-
ne ponad wszelką wątpliwość już
w 3 miesiące po pierwszych tes-
tach na Nowej Funlandii. Bezpo-
średnio potem na giełdzie w Lon-
dynie spadła wartość akcji spółek
posiadających kablowe połączenia
telegraficzne przez Atlantyk.
Przez całe dotychczasowe
dzieje żeglugi po morzach i ocea-
nach statek, opuszczając port, tra-
cił kontakt z całym światem, za-
tem nawiązywana łączność bez-
przewodowa z wybrzeżem lub in-
nymi parowcami musiała być kolo-
salną zmianą dla marynarzy.
S P Ę D Z A J Ą C A S E N Z O C Z U
W Ł A Ś C I W O Ś Ć A T M O S F E R Y
W czasie tego rejsu zaobser-
wowano pewną zadziwiającą
i niepokojącą prawidłowość, mia-
nowicie odległość, na którą sygna-
ły dochodziły w dzień, była po-
naddwukrotnie mniejsza niż w
nocy. Po oddaleniu się od Poldhu
o około 1130 km sygnał radiowy
stał się nieczytelny w dzień, dalej
odbierano go jeszcze po zmroku.
Nawet najtęższe głowy nie mogły
tego zrozumieć. Nie wszystkie,
Oliver Heaviside (1850–1925)
od razu napisał tekst z wywodem,
że w wyższych partiach atmosfery
może znajdować się warstwa
przewodząca elektryczność, która
odbija fale elektromagnetyczne.
Był to błysk genialnej intuicji tego
głębokiego znawcy teorii elektro-
magnetyzmu. Podobny wywód
przedstawił Arthur Kennelly po
drugiej stronie Atlantyku. Ale
wśród wielu innych, zwykle pseu-
donaukowych, pomysłów próbują-
cych znaleźć przyczynę tej właści-
wości prawidłowe wytłumaczenie
przeszło na razie bez echa. Potwier-
dzone później istnienie jonosfery
wyjaśniło również inne zjawiska,
między nimi dlaczego udało się
Marconiemu usłyszeć sygnał z Pol-
dhu na jachcie u samego podnóża
skał Gibraltaru albo że czasem
można się połączyć z daleką sta-
cją, a równocześnie nie można
z bliższą.
Od tej pory Marconi prowa-
dził swoje nieustanne ekspery-
menty głównie w nocy. Na objawy
przemęczenia nie trzeba było dłu-
go czekać.
10
Oliver Heaviside.
Zamocowanie latawca w czasie prób na Nowej Fun-
landii.
1
19
9
9
10
MINI QUIZ MT
CZYT
AM, WI
ĘC WIEM
W zderzeniu statków
„Republic” i „Florida”
zginęło:
a) kilka osób
b) wszyscy pasażerowie
c) nikt nie zginął
R E G U L A R N A R A D I O W A
Ł Ą C Z N O Ś Ć T R A N S A T L A N T Y C K A
W ciągu pozostałych miesię-
cy 1902 roku zbudowano radiosta-
cję w Glace Bay na wyspie Cape
Breton, skąd pierwsze depesze
przesłane za pomocą fal radiowych
pomknęły do Europy jeszcze
w tym samym roku. Uroczyście
zainaugurowano działalność, gdy
gubernator Kanady wysłał pozdro-
wienia do angielskiego króla
Edwarda VII, a Marconi również
do króla Włoch Wiktora Emanuela.
Już wkrótce rozpoczęła pracę pier-
wsza stacja w Stanach Zjednoczo-
nych, na Cape Cod. Osiemnastego
stycznia 1903 roku prezydent Theo-
dore Roosevelt (nie mylić z Frankli-
nem D. Rooseveltem) wysłał pier-
wszy bezpośredni radiogram
z USA do Europy, do króla Edwar-
da VII.
Regularną łączność telegrafu
bezprzewodowego przez Atlantyk
udało się Marconiemu ustanowić
jednak dopiero 5 lat później, po-
między radiostacjami w Glace Bay
na wyspie Cape Breton a Clifden
w Irlandii. Działalność komercyjna
tego połączenia nigdy nie stała się
źródłem większego zysku. Pomimo
tego Marconi był bajecznie bogaty.
Dzięki zadziwiającym sukcesom
telegrafu iskrowego oraz mis-
trzowskiemu zarządzaniu firmami,
w którym istotnym elementem by-
ło konsekwentne i skutecznie zwal-
czanie konkurencji, jego przedsię-
biorstwa produkujące sprzęt radio-
wy prosperowały świetnie do po-
łowy lat 20. XX wieku.
K I L K A T Y S I Ę C Y U R A T O W A −
N Y C H I S T N I E Ń L U D Z K I C H
W K A T A S T R O F A C H M O R S K I C H
Marconi, prowadząc prace
nad powiększeniem odległości
możliwego kontaktu radio-
wego, miał między
innymi na uwadze
poprawę bezpie-
czeństwa żeg-
lugi transoce-
anicznej.
W tam-
tych cza-
sach, w wyniku katastrofy i zato-
nięcia statku na pełnym morzu,
ginęli wszyscy pasażerowie i zało-
ga. Ludziom czekającym na statek
w porcie myśl o możliwej tragedii
kiełkowała i rosła wraz z mijający-
mi dniami i tygodniami opóźnie-
nia. Gdyby łączność radiowa mię-
dzy statkami istniała, marynarze
będący w niebezpieczeństwie
mogliby wołać o ratunek i w taki
sposób pojawiłyby się szanse na
ocalenie wielu istnień ludzkich.
Pod sam koniec XIX wieku rozpo-
częto wyposażanie statków w zes-
tawy telegrafu iskrowego. Około
1910 roku urządzenia nadawczo-
-odbiorcze zwykle miały zasięg
zaledwie do 320 km. W praktyce,
przy całkiem sporym zagęszczeniu
liniowców i jednostek towarowych
na uczęszczanych szlakach komu-
nikacyjnych na Atlantyku, okazało
się to zupełnie wystarczające.
Standardowo jako detektor fal
radiowych zamontowany był wów-
czas odbiornik magnetyczny.
2
20
0
RMS „Titanic”.
11
Mapka rejsu dziewiczego RMS „Titanic”, krzyżyk wskazuje przybliżone miej-
sce katastrofy, linią przerywaną oznaczono resztę drogi w kierunku portu
przeznaczenia.
12
JONOSFERA
Przyczyną powstawania jonosfery jest promie-
niowanie ultrafioletowe, rentgenowskie oraz kor-
puskularne pochodzące ze Słońca, jak również
promieniowanie kosmiczne, choć w znacznie
mniejszym stopniu. Wszystkie te rodzaje pro-
mieniowania, oddziałując z atomami, wybijają elektrony. W wyniku tego pro-
cesu powstają jony i swobodne elektrony, tworzące jonosferę. Ze względu
na ten mechanizm ulega ona znacznym zmianom w ciągu doby.
Fale elektromagnetyczne oddziałują z jonosferą. Odbijanie się krótkich i śred-
nich fal radiowych od warstw jonosfery pozwala na łączność radiową daleko
poza linię horyzontu. Nie można jednak wyobrażać sobie jonosfery jako „gład-
kiego zwierciadła” dla fal radiowych, gdyż rozpraszają się one tam w różnych
kierunkach, mogą stracić przy tym niebagatelną część swojej energii
.
13
h i t n u m e r u
Ziemia
70 km
l
I
l
II
l
III
jonosfera
1000 km
Szkic poglądowy, jak mogą biec fa-
le radiowe w jonosferze, λ – dłu-
gość fali radiowej, λ
I
>λ
II
>λ
III
. Pro-
mieniowanie elektromagnetyczne
o odpowiednio krótkiej długości
fali (czyli odpowiednio dużej częs-
totliwości) może wydostać się po-
za jonosferę.
13
Zderzenie statków na Atlantyku
W styczniu 1909 roku, w wa-
runkach gęstej mgły zderzyły się
dwa statki pasażerskie, luksusowy
transatlantyk „Republic” z 1,6 tys.
ludzi na pokładzie i „Florida” z 2
tys. emigrantów z Sycylii. Sygnał
wołania o pomoc usłyszał radiote-
legrafista z „Baltic”. W ciągu kilku
godzin statek przyjął ludzi z obu
poważnie uszkodzonych jednos-
tek. Dzięki tej akcji udało się urato-
wać wszystkich, oprócz trzech
osób, które zginęły w zmiażdżo-
nych w czasie zderzenia kajutach.
Radiotelegrafista z „Republic” zo-
stał okrzyknięty wielkim bohate-
rem, jednak do okazywanego mu
przez tłumy zachwytu miał dys-
tans. Twierdził skromnie, że zrobił
tylko to, co do niego należało. Bez-
pieczne odprowadzenie do portu
około 3,6 tys. rozbitków stało się
wielkim triumfem Marconiego.
Żaden z jego rywali nie mógł po-
chwalić się takim dokonaniem.
Słynna tragedia „Titanica”
Dziesiątego kwietnia 1912
roku RMS „Titanic”
wypłynął
w swój dziewiczy rejs. W czwar-
tym dniu podróży zderzył się z gó-
rą lodową
. W chwilę po katas-
trofie operator telegrafu iskrowego
na „Carpathii” usłyszał wołanie
o ratunek i jego statek bezzwłocz-
nie wziął kurs na miejsce tragedii.
Rozbitków zlokalizował w półtorej
godziny po zatonięciu kadłuba „Ti-
tanica”. Sześć godzin trwało przyj-
mowanie ludzi z szalup ratunko-
wych na pokład. Według najbar-
dziej prawdopodobnych danych
z 2229 ludzi na pokładzie „Titani-
ca”, dzięki możliwości kontaktu ra-
diowego, przeżyło 713 osób. Oka-
zało się, że nie ma statków całko-
wicie bezpiecznych, dlatego prze-
konano się, że każda jednostka
pływająca musi być wyposażona
w sprzęt ratunkowy i łodzie o od-
powiedniej liczbie miejsc oraz
o konieczności właściwej
reakcji kapitana na wszelkie
ostrzeżenia o niebezpieczeń-
stwie.
Pożar na „Volturno”
Na początku paździer-
nika 1913 roku, na oceanie,
w ładowni statku pasażer-
skiego „Volturno”, wybuchł
pożar. Statki zawiadomione
o tym za pomocą telegrafu
bez drutu przybyły na ratu-
nek. Sztormowa pogoda unie-
możliwiała ewakuację ludzi
z zagrożonej jednostki. Z dzie-
więciu znajdujących się
w pobliżu statków bezsilnie
obserwowano przerażonych
ludzi w śmiertelnym niebez-
pieczeństwie. Drogą radiową
udało się przywołać tanko-
wiec, który rozlawszy ropę,
uspokoił trochę fale. Uratowa-
no rozbitków, którzy jednak
jeszcze długie tygodnie szu-
kali swoich bliskich po obu
stronach Atlantyku, gdyż
w czasie ewakuacji, wiele ro-
dzin się rozdzieliło, a potem każdy
statek wziął kurs na wcześniej
zaplanowany port.
z
Literatura do obu artykułów o tele-
grafie bez drutu:
1. G. Weightman, Signor Marconi’s
Magic Box, Harper Collins Publi-
shers, London 2003.
2. G. R. M. Garrat, The Early History
of Radio, from Faraday to Marco-
ni, wyd. Institution of Electrical
Engineers, London 1994.
3. G. Bussey, Marconi’s Atlantic
Leap, wyd. Marconi Communica-
tions, Coventry 2000.
4. G. Marconi, Nobel Lecture, 1909.
12
11
2
21
1
S
N
S
N
M
M
K
C
1
C
2
T
t
a
K
Marconi w 1902 roku zbudował detektor magnetyczny, który okazał się lepszy
od odbiornika z kohererem
. Tym razem wykorzystał pomysł Ernesta Ru-
therforda. Odbiornik magnetyczny składał się z dwóch magnesów stałych (M)
w kształcie podków. Na dwóch krążkach (K) poruszała się taśma żelazna (t).
Na dole, w połowie odległości między krążkami, taśma przechodziła wewnątrz
cewki (C
1
) nawiniętej z drutu łączącego antenę (a) z uziemieniem. Druga cew-
ka (C
2
), umieszczona koncentrycznie do pierwszej (C
1
), łączyła się ze słuchaw-
ką telefoniczną (T).
Żelazna taśma (t) przesuwała się w polu magnetycznym magnesów trwałych
(M) i wtedy znajdujące się w niej domeny magnetyczne przeorientowywały
się. W ten sposób przesuwająca się wewnątrz cewki „taśma-rdzeń” wytwarza-
ła słabe, wolnozmienne pole magnetyczne. Gdy do anteny (a) dotarł impuls
fali radiowej, sygnał częstotliwości radiowej powodował zaburzenie tego sła-
bego pola magnetycznego w cewkach. Druga cewka dawała wzmocnienie za-
burzenia. W konsekwencji słychać było kliknięcie w słuchawce.
Całe urządzenie zbudowane przez Marconiego mieściło się w pudełku od cy-
gar hawańskich. Motorki do obracania krążków wymontowywano z patefonów
Edisona, zakupionych w sklepach z używanym sprzętem.
14
Detektor magnetyczny Marconi-
ego: M – magnesy trwałe w
kształcie podków, K – krążki,
t – taśma metalowa, C
1
– cewka
pierwsza, C
2
– cewka druga,
a – antena, T – słuchawka tele-
foniczna.
14