NORMY MORALNE: LUKSUS CZY KONIECZNOŚĆ? - KONRAD ...
http://archiwum.wiz.pl/2000/00010100.asp
1 z 6
08-12-2007 12:40
ARCHIWUM
Strona główna
Spis tematów
Spis autorów
Spis numerów
Drukuj
www.wiz.pl
Artykuł pochodzi
z "Wiedzy i śycia"
nr 1/2000
Szukaj
Jak pytać?
n
m
l
k
j
Polska
n
m
l
k
j
i
Archiwum "Wiedzy i śycia"
KONRAD R. FIAŁKOWSKI
NORMY MORALNE: LUKSUS CZY KONIECZNOŚĆ?
Normy moralne nie zostały człowiekowi przekazane z
góry. Ukształtowały się w drodze jego ewolucji i trzeba je
respektować, by przeżyć.
To, że człowiek broni swego potomstwa i swoich krewnych, jest
oczywiste. Tak czyni wiele zwierząt. Bronią one po prostu części
swoich genów, wspólnych sobie i krewnym. Zachowania takie noszą
nazwę altruizmu krewniaczego. Inny rodzaj altruizmu, identyczny
człowiekowi i wielu zwierzętom, to altruizm odwzajemniony. Zasada
jest prosta i znana z życia codziennego: ja tobie wyświadczę
przysługę w oczekiwaniu, że ją odwzajemnisz, gdy będę w potrzebie. Jest to zachowanie
na ogół obserwowane wśród zwierząt żyjących w grupach, a przenikające niemal
wszystkie wątki życia ludzkiego.
MIĘDZY DWOMA BIEGUNAMI
Człowiek przejawia jednak jeszcze inny typ zachowania: altruizm bezinteresowny. W
takim zachowaniu jest jedyny wśród wszystkich gatunków tej planety (być może z
wyjątkiem delfinów, jednakże tego rodzaju zachowania delfinów nie znalazły dotąd
naukowego potwierdzenia). Tylko człowiek z narażeniem życia ratuje innego człowieka
tonącego w rzece, mimo że nigdy go wcześniej nie spotkał i może więcej nie spotka.
Biologicznie uzasadnionym zachowaniem byłoby w tej sytuacji stosowanie się do
stwierdzenia umieszczonego na tablicy kąpieliska, opisywanego przez Ilfa i Pietrowa:
Ratowanie tonących to sprawa samych tonących. Człowiek jest jednak biologicznie
dziwnym gatunkiem; na ogół postępuje inaczej.
Abyśmy jednak nie popadali w zachwyt nad własnym gatunkiem jedynie człowiek zdolny
jest również do zachowań nazywanych potocznie "bezinteresowną złośliwością".
Najlepiej zilustrować je bajką o żabie i skorpionie. Skorpion prosi żabę, by przewiozła go
na swym grzbiecie przez rzekę. Gdy są już pośrodku rzeki, skorpion niespodziewanie
kąsa żabę i toną oboje. W tej sytuacji nikt nie odnosi korzyści, oboje tracą. Również
samobójstwo wydaje się specyficznie ludzkim zachowaniem.
Należymy do gatunku, którego osobnicy są zdolni do wszystkiego, i różnimy się od
zwierząt, w zasadzie zachowujących się tak, jak przewiduje socjobiologia. Co więcej,
człowiek jest istotą wewnętrznie niespójną i potrafi brak tej spójności ocenić. Pojęcie
"dobra" i "zła", bo taka jest jedna z ocen człowieczej niespójności, jest obce innym
gatunkom. Dla zwierząt "dobre" jest to, co zwiększa udział zestawu genów najbardziej
podobnego do własnych w następnych pokoleniach (tzn. wszystko to, co maksymalizuje
jedyną miarę sukcesu biologicznego zwaną fitness). Kryterium jest jednoznaczne,
socjobiologiczne. Nie ma zachowań złych, tylko mniej lub bardziej skuteczne
przekazywanie własnych genów.
U człowieka nie ma jednego kryterium oceny zachowań. Zabicie rywala (co zdarza się i u
zwierząt) i spłodzenie potomstwa z samicą dotąd związaną z rywalem tylko u człowieka
wzbudza, na ogół, wątpliwości zwane moralnymi. Zjedzenie samca przez samicę pająka
zaraz po kopulacji zwiększa szansę przeżycia matki i przyszłego potomstwa dzięki
R E K L A M Y
NORMY MORALNE: LUKSUS CZY KONIECZNOŚĆ? - KONRAD ...
http://archiwum.wiz.pl/2000/00010100.asp
2 z 6
08-12-2007 12:40
dodatkowej porcji białek.
W wykonaniu ludzkim, gdy białka zastępuje odziedziczony spadek, zabicie partnera,
aczkolwiek nadzwyczaj rzadkie, prawie zawsze związane jest z wyrzutami sumienia.
Przyczyną tego nie jest fakt, że pająk akceptuje swój los i nawet nie ucieka, a ludzki
samiec daleki jest pogodzenia się z losem. Stan określany wyrzutami sumienia jest w
nas samych, tych, którzy czyny popełniają, i żadne działania poprawiające szansę
naszych genów nie są w stanie odczuciom takim zapobiec. Wynika to z faktu, że
hamulce nie dopuszczające do pozbawiania życia innego człowieka wbudowane są w nas
(przynajmniej w przeważającej części populacji) kulturowo, a być może po części i
genetycznie.
Takie i inne zahamowania czy też działania altruistyczne stanowią drugi biegun
człowieczej istoty, biegun nie istniejący u zwierząt. Co ciekawsze, pierwszy biegun,
wspólny nam i zwierzętom, zachowany jest u człowieka. Człowiek dba o swoje geny, a
najlepszym tego przykładem jest nepotyzm.
Nepotyzm jest tu dobrym przykładem, bowiem jego kulturowa ocena jest w wielu
kulturach negatywna. Tak więc dwa bieguny motywacyjne zachowań człowieka nie
pozostają ze sobą w zgodzie i harmonii. Wręcz przeciwnie, w wielu przypadkach są w
ostrym konflikcie, powodując napięcia psychiczne i wewnętrzne konflikty. Niekiedy
bieguny te określa się jako "zwierzęcy" i "moralny" składnik natury ludzkiej. Który z tych
składników zwycięża w sytuacjach konfliktu wewnętrznego, zależy od wolnej woli innego
typowo człowieczego składnika naszej istoty.
Niezwykle literacko udane sformułowanie tego problemu zawdzięczamy prof. Tadeuszowi
Bielickiemu z Instytutu Antropologii PAN, który w latach osiemdziesiątych, pracując nad
problemem norm moralnych, napisał: ...gdzieś pomiędzy tymi dwoma przeciwstawnymi
siłami leży wąska strefa ziemi niczyjej: tajemnicza strefa indywidualnego, wolnego
wyboru.
Jednym z najbardziej drastycznych przykładów omawianego konfliktu jest celibat.
Celibat zaprzecza najbardziej podstawowemu zachowaniu osobników wszelkich
gatunków: aktywności, będącej warunkiem koniecznym przekazania swego zestawu
genów następnemu pokoleniu. U wszystkich gatunków jakiekolwiek mutacje powodujące
zakłócenia w procesie rozmnażania eliminowane są w pierwszym rzędzie. Jest to
oczywiste, bowiem mutacje takie zagrażają samej istocie biologicznego mechanizmu
przetrwania gatunku.
Jak ogromne napięcie psychiczne towarzyszyć musi konsekwentnie realizowanemu
celibatowi, trudno zapewne wyobrazić sobie tym, którzy celibatu nie realizowali. Ludzie
żyjący w celibacie wychodzą poza ramy pradygmatu socjobiologicznego, który w swym
najbardziej krańcowym brzmieniu, sformułowanym przez Huberta Markla, brzmi, że
wszelkie nasze poczynania są zręcznym sposobem naszych genów powodowania nami
tak, byśmy robili to, co one chcą (tłum. autora).
Rozdarcie natury człowieczej pomiędzy dwa nierzadko przeciwstawne bieguny
motywacyjne widoczne jest w wielu religiach i systemach filozoficznych;
przeciwstawienia Naturalnego i Moralnego Ładu, Dobra i Zła, Egoizmu i Altruizmu są
tego przykładami. Odzwierciedlają one wewnętrzny konflikt obecny w każdym człowieku,
aczkolwiek mniej lub bardziej intensywny u różnych jednostek.
Zwierzęcy przodkowie człowieka, jako tacy, wyłącznie maksymalizowali fitness. Jeśli w
przeszłości u jednego lub kilku z nich pojawiła się w genotypie losowa zmiana
powodująca imperatyw ratowania tonących nieznajomych, powinna być natychmiast
wyeliminowana. Zachowanie takie bowiem naraża życie osobnika, czyli zmniejsza szansę
przekazania swego zestawu genów w następne pokolenie, a to potencjalne zmniejszenie
nie może być rekompensowane zyskiem wynikającym z takiego przekazu genów
ratowanego, bowiem, jako obcy, ma on inny zestaw.
Wszystko wskazuje więc na to, że zmiana pomniejszająca fitness została utrwalona w
NORMY MORALNE: LUKSUS CZY KONIECZNOŚĆ? - KONRAD ...
http://archiwum.wiz.pl/2000/00010100.asp
3 z 6
08-12-2007 12:40
genomie, a to jest sprzeczne z podstawowym mechanizmem ewolucji.
Można wprawdzie powiedzieć, i wielu antropologów tak sądzi, że altruizm przejawiany w
stosunku do tonącego nie ma podłoża genetycznego, a tylko kulturowy, czyli wyuczony i
przekazany dzieciom przez rodziców. Paradoksalnie, nie zmienia to zbyt wiele, bowiem w
takim razie, w jakiś sposób, istniejący genom nagminnie dopuszcza zachowania
zmniejszające fitness, a to jest również sprzeczne z podstawowym mechanizmem
ewolucji.
NIE TYLKO DLA DOBRA GRUPY
Ponieważ altruizm jest specyficznie ludzki, dla ustalenia przyczyn jego podtrzymywania
w populacji należy poszukiwać innych cech, specyficznych dla ludzkiej zbiorowości.
Człowiek jest istotą społeczną, a altruizm może mieć sens tylko w jakiejś grupie
społecznej. Jednakże wiele gatunków żyje w grupach. Wobec tego należałoby rozpocząć
poszukiwania od postawienia pytania: czym, w rozumieniu biologii ewolucyjnej, grupa
ludzka różni się od wszelkich innych grup. Odmienności takich jest wiele, na czele z
mową, ale chodziłoby raczej o kontrast na poziomie organizacyjno-genetycznym.
W biologii ewolucyjnej grupą jest każdy zbiór organizmów należących do tego samego
gatunku, pozostający razem przez pewien okres. Osobniki należące do grupy
oddziaływają między sobą w stopniu wyraźnie większym niż z innymi osobnikami tego
samego gatunku. Według tej definicji pluton żołnierzy jest grupą, ale pchły na psie
grupą nie są (brak oddziaływania między sobą). Z drugiej strony, zarówno horda wilków,
jak i rój pszczół są grupami organizmów, a grupy te są różne w swej organizacji.
W literaturze, szczególnie w przeszłości, organizację ula traktowano jako wzór
społeczeństwa idealnego, stabilnego, pozbawionego konfliktów, w którym każda
jednostka zna swoje miejsce w strukturze społecznej, rządzonego przez królową i
wysoce efektywnego. Dzisiaj, w czasach demokracji, ul stracił wiele z powabu
społecznego wzorca, ale w dalszym ciągu jest symbolem ładu i efektywności. Pszczoła
miodna, z którą utożsamiamy wysoko zorganizowane społeczeństwa owadzie, tworzy
rzeczywiście jedno z najbardziej bezkonfliktowych społeczeństw, i to wskutek
bezpłodności większej części swego społeczeństwa. Jedną z sytuacji, która powoduje
najpoważniejszy konflikt w tej grupie, jest obecność w gnieździe innej królowej niż
matka.
Jedno jest pewne. Im większa genetyczna jednolitość społeczności, tym lepsza
współpraca. Zacytujmy Brockmann, znaną badaczkę społeczności owadzich: Całkowicie
bezpłodne robotnice są z reguły bardziej kooperatywne. Przyczyną tego jest zapewne
fakt, że płodne robotnice posiadają inne możliwości rozrodu. Bezpłodne robotnice są w
potrzasku. Współpraca z innymi robotnicami i królową jest ich jedynym źródłem fitness.
Tak więc pod względem jednolitości genetycznej bardzo uspołecznione owady różnią się
zasadniczo od społeczeństwa ludzkiego, mimo że obie społeczności systemowo są
podobne, bowiem w obu istnieje podział zadań między ich osobnikami. By w pełni sobie
to uzmysłowić, można wyobrazić sobie grupę ludzką zorganizowaną na wzór owadzi.
Na czele grupy stoi królowa. Nie król, bowiem należy przypomnieć sobie fraszkę Jana
Sztaudyngera: Mamo i tato różne to wołanie, bo w pierwszym brzmi pewność, w drugim
zapytanie. Królowa ma bardzo liczne potomstwo z jednym mężczyzną, o ile klonowanie
królowej nie jest możliwe. Potomstwem tym obsadza wszelkie stanowiska istniejące w
społeczności. Na pierwszy rzut oka widać, że to marzenie nepoty nie jest możliwe.
Ludzie są za mało płodni. Osiągnięcie wysokiej jednolitości genetycznej w grupie
ludzkiej, w odróżnieniu od owadziej, nie jest możliwe. Musi to prowadzić do większej
liczby konfliktów niż w społeczności owadów.
W odróżnieniu od późniejszych społeczeństw ludzka grupa myśliwsko-zbieracka składała
się z elementów w pełni funkcjonalnie wymiennych, tak jak u wilków. Potem, gdzieś 40,
50 tys. lat temu, rozpoczęła się kulturowa rewolucja w gatunku Homo sapiens sapiens,
NORMY MORALNE: LUKSUS CZY KONIECZNOŚĆ? - KONRAD ...
http://archiwum.wiz.pl/2000/00010100.asp
4 z 6
08-12-2007 12:40
która postępując, przyniosła podział ról. Garncarz nie mógł stać się natychmiast
kowalem, a kowal garncarzem. Oczywiście, człowiek wszystkiego może się nauczyć, ale
nie od razu, to trwa. A im bardziej w jakiś sposób elementy systemu są
wyspecjalizowane, tym trudniej są zastępowalne. Gdyby na przykład w samczej
konfrontacji o stałą towarzyszkę garncarza kowal zabił garncarza, a potem sam zmarł od
ran odniesionych w bójce, grupa pozostałaby bez kowala i bez garncarza, co mogłoby po
dalszych podobnych konfrontacjach prowadzić do załamania się całego systemu, tzn.
ludzkiej grupy.
Ale w Dekalogu mamy przykazanie: Nie zabijaj! A także: Nie będziesz pożądał żony
bliźniego swego ani żadnej rzeczy, która jego jest.
Kooperacja, która jest naturalna i wynika, przy istniejącej jednolitości genetycznej grupy
socjalnych owadów, z motywów biologicznych, w niejednolitej genetycznie grupie
ludzkiej wymagała substytucji. Taką substytucją są normy moralne przeciwstawiające
się biologicznemu dyktatowi genów. One to, zmieniając repertuar zachowań osobników
należących do grupy, umożliwiają grupie istnienie i trwanie. W przeciwnym przypadku
konflikty wynikające z maksymalizacji fitness poszczególnych osobników zniszczyłyby
grupę.
Gdy zachowania "moralne" drugiego bieguna ludzkiej natury już raz zaistnieją, sytuacja
w grupie staje się podobna do tej, jaka istnieje w grupie wysoce spolecznych owadów.
Pozornie może się wydawać, że w obu przypadkach chodzi o dobro grupy. Ale tylko
pozornie. Fundamentalną zasadą biologii ewolucyjnej jest przystosowanie powstające
wskutek doboru naturalnego, a dobór naturalny, w zasadzie, nie dotyczy obiektów
większych niż organizm biologiczny.
NIEALTRUIŚCI NIEMILE WIDZIANI
Dobor naturalny stanowi nadzwyczaj kontrowersyjny temat biologii ewolucyjnej. Grupa
stwarza swoim osobnikom specyficzne warunki, które bez niej nie istnieją. To tak jakby
grupa tworzyła specyficzne środowisko, w którym warunki i naciski selekcyjne są inne
niż poza nią. Przy zmianie warunków, na przykład rozpadzie grupy, dotychczasowe
zachowania maksymalizujące fitness mogą przynosić wręcz odwrotny skutek.
Altruista-samarytanin, cieszący się poważaniem i wysokim fitness w grupie, po jej
rozpadzie, w hordzie bezwzględnych łowców nie może oczekiwać wysokiego fitness.
Rozpad grupy może być porównywalny dla jej osobników z taką zmianą warunków
ekologicznych, jak nagłe nadejście lodowca w krainie wiecznie zielonych łąk.
Gdy w grupie pojawią się osobnicy, nosiciele genów altruizmu bezinteresownego, różni z
tych osobników w rozmaitym stopniu będą ulegać "nowemu dyktatowi". Tak naprawdę
osobnik w grupie ludzkiej postępuje raz tak, a raz inaczej; to działa według starego
"zwierzęcego" dyktatu, to według nowego "moralnego". Praktycznie stosuje strategię
mieszaną, w której z różnym prawdopo- dobieństwem występują zachowania wynikające
ze starego i nowego dyktatu. Rzecz w tym, by zwiększone prawdopodobieństwa
zachowań wynikających z nowego dyktatu przynosiły zysk na fitness, a zwiększone
prawdopodobieństwa działań według starego dyktatu zysku takiego nie przynosiły.
Wtedy i tylko wtedy "ład moralny" jest selekcjonowany pozytywnie w ramach grupy.
Cóż się jednak stanie, gdy w wyniku długotrwałej selekcji członkowie grupy osiągnęli
genetyczną tendencję do przewagi zachowań z repertuaru moralnego, a nagle pojawi się
przybysz z nie wyselekcjonowanym genotypem pełnym "zwierzęcych" zachowań starego
dyktatu. Gangster wśród aniołów może wówczas osiągnąć wysoki fitness i, rozrzutnie
siejąc swój zestaw genów w grupie, w konsekwencji obniżyć statystycznie genetyczną
tendencję grupy do zachowań moralnych. Prace znanego biologa ewolucyjnego
Hamiltona z lat siedemdziesiątych wskazują, że jest to poważne zagrożenie dla
wyselekcjonowanego altruizmu. Sądzi on, iż genetyczną adaptacją do takiego nacisku
selekcyjnego, obniżającego fitness przez przybyszów z zewnątrz, jest ksenofobia
genetycznie ugruntowana niechęć do obcych.
NORMY MORALNE: LUKSUS CZY KONIECZNOŚĆ? - KONRAD ...
http://archiwum.wiz.pl/2000/00010100.asp
5 z 6
08-12-2007 12:40
Obcy, przybywając do grupy, winien wiedzieć, jakie reguły postępowania w grupie
obowiązują, i świadomie stłumić podszepty swej niedoskonałej jaźni ku innym
zachowaniom, nie mieszczącym się w tych regułach. Również członkom grupy warto
przypominać, jak należy postępować, gdyby roiły się im jakieś nieodpowiednie
zachowania. Tym bardziej że w mieszadle mniej lub bardziej przypadkowych genów
obojga rodziców może przypadkowo powstać zestaw genetyczny potomka, w którym nie
znajdą się ich altruistyczne geny. Wtedy, mimo że poczęty w grupie, osobnik taki nie
będzie się różnił od nieselekcjonowanego w kierunku altruizmu przybysza. Jeśli brak
genów altruistycznych jest tak silny, że osobnik nie wie w ogóle, "o co chodzi" w
altruistycznych zachowaniach, musi zostać z grupy wyeliminowany. Fizyczna eliminacja
bądź banicja przynoszą genetycznie taki sam efekt nie może w przyszłości przekazywać
swego niealtruistycznego zestawu genów następnym pokoleniom. Egzekwowanie norm
moralnych przez grupę w ten sposób przyspiesza sito ewolucyjnej selekcji, filtrując
osobników ze względu na altruizm, i podnosi średni poziom altruizmu w grupie.
Równocześnie trzeba dodać, że w tym samym mieszadle genów może powstać osobnik o
zestawie genów bardziej altruistycznym niż u każdego z jego rodziców.
Banicja czy fizyczna eliminacja są ostatecznością. Nikt prawie nie jest w pełni
altruistyczny lub niealtruistyczny. Jeśli człowiek się dowie, czyli świadomie zarejestruje
repertuar zachowań uznawanych za właściwe, a jego genotyp nie jest skrajnie
pozbawiony genów altruistycznych, może się zachowywać bardziej altruistycznie, niżby
to wynikało z jego zestawu genetycznego. A jeśli tak, to wykazuje, że jego zestaw
genów jest na tyle altruistyczny, iż eliminacja tego zestawu nie jest wymogiem selekcji.
Dla tych osobników, którzy mają szczególnie altruistyczne zestawy genów, normy są
odczuwaną przez nich oczywistością. Dla tych, którzy tak altruistycznego zestawu nie
posiadają, normy moralne stanowią wzmacniacz zachowań altruistycznych. Kosztem
wewnętrznych konfliktów osobnik taki przejawia zachowania altruistyczne. Większość z
nas znajduje się w tej sytuacji. Oba przypadki krańcowe: pełny altruizm i jego zupełny
brak, są zapewne nadzwyczaj rzadkie.
Aby taki wzmacniacz altruizmu mógł jednak działać, normy muszą się znaleźć w polu
świadomości osobnika. Świadomość jednakże to tylko mały fragment naszego ja. W
introspekcji nie odnosimy takiego wrażenia, bo wszystko, do czego mamy wgląd, to
nasza świadomość. Ze względu na świadomość werbalizacja jest dla człowieka aktem o
zasadniczym znaczeniu. Stanowi gwarancję pojawienia się nazwanych obiektów w polu
świadomości. Stąd werbalizacja norm moralnych.
Wspomniany wcześniej profesor Bielicki w latach osiemdziesiątych badał treści norm
moralnych w kontekście głównego twierdzenia socjobiologii, sformułowanego w latach
siedemdziesiątych przez Barasa, zwanego "zasadą MF" (maksymalizacji fitness), a
stwierdzającego, że gdy jakiekolwiek badane zachowanie odzwierciedla jakikolwiek
składnik genotypu, zwierzęta winny zachowywać się tak, by maksymalizować przekaz
podobnych swojemu zestawów genów w przyszłe pokolenia.
Analizując normy moralne, Bielicki doszedł do wniosku, że można je podzielić na trzy
grupy:
Normy zgodne z zasadą MF, na przykład nakazujące troskę o swoje dzieci.
1.
Normy nie mające związku z MF, na przykład zakazujące okrutnego traktowania
zwierząt.
2.
Normy sprzeczne z MF, których znakomitym przykładem jest norma: Kochaj
bliźniego jak siebie samego.
3.
Właśnie ta trzecia grupa norm stanowi substytucję jednolitości genetycznej, która w
społeczeństwach owadzich nie dopuszcza do większych konfliktów.
Jeśli na chwilę zapomnimy o biologii i zajmiemy się systemami oraz rozważaniami
analogii między nimi, to człowiek w grupie ludzkiej występuje w podwójnej roli: jako
NORMY MORALNE: LUKSUS CZY KONIECZNOŚĆ? - KONRAD ...
http://archiwum.wiz.pl/2000/00010100.asp
6 z 6
08-12-2007 12:40
osobnik biologiczny i jako element, czyli część systemu. W każdej z tych ról ma swój
program, jako osobnik - program biologiczny jak wszystkie inne zwierzęta, a jako
element systemu moralny, specyficznie ludzki, tę substytucję jednolitości genetycznej,
która wysoko zorganizowanym owadom pozwala podtrzymywać system. Nie
przypadkiem najbardziej stabilne społeczności owadzie są tymi, w których część
osobników jest bezpłodna. Wtedy ich program indywidualny praktycznie przestaje
istnieć i jedyną forma maksymalizacji fitness jest podtrzymywanie systemu.
Człowiek ma niemal pełną swobodę wyboru elementów z każdego z tych programów, a
w związku z tym rozterki wewnętrzne, bowiem programy te w wielu zakresach
proponują działania przeciwstawne, wzajemnie się wykluczające.
Artykuł stanowi popularyzację części pracy An Evolutionary Mechanism for the Origin of
Moral Norms; Towards the Meta-Trait of Culture, opublikowanej w "Human Evolution"
(vol. 5, n. 2. (153-166), 1990), przedstawionej również na konferencji Człowiek -
przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, zorganizowanej przez Komitet Biologii
Ewolucyjnej i Teoretycznej PAN.
Autor jest wybitnym informatykiem i pisarzem science-fiction. Jest profesorem
Uniwersytetu Warszawskiego i Rensselaer Polytechnic Institute w Troy w stanie Nowy
Jork w USA
Strona główna archiwum • Spis tematów • Spis autorów • Spis numerów
Strona główna witryny www.wiz.pl
E-mail: wiz@proszynskimedia.pl
Copyright © Prószyński Media sp. z o.o. 1996–2007