Encyklopedia czarów i demonologii cz 1

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

1/17

Rossell Hope Robbins

Encyklopedia czarów i
demonologii - cz. 1

Aix-en-Provence, zakonnice z Aix-en-Provence

"Prawdą jest, Madeleine, że jesteś czarownicą i z całą powagą uprawiałaś wszystko, co wiąże się z tym
procederem; wyrzekłaś się Boga podczas trzech kolejnych mszy - jutrzni, prymy i sumy".

Oskarżenie to, wyrażone wobec siostry Madeleine de Demandolx de la Palud ustami Belzebuba - diabła,
który w nią wstąpił - było szczytowym momentem egzorcyzmów, jakie odprawiał nad nią Wielki Inkwizytor
Sebastian Michaelis. Sprawa zakonnic zauroczonych przez brata Louisa Gaufridi nie obfituje co prawda w
tak drastyczne szczegóły jak zarzuty wysunięte wobec brata Urbaina Grandiera w roku 1634, brata Thomasa
Boulle w roku 1647 czy brata Jeana-Baptiste Girarda w sto lat później (1731), niemniej proces Gaufridiego
w roku 1611 (wkrótce po panice w Labourd) przyciągnął uwagę nie tylko Aix-en-Provence i pobliskiej
Marsylii, lecz niemal całej Europy Zachodniej. Sprawozdania z niego publikowano błyskawicznie, szybko też
tłumaczono je na języki obce. Zawodowej dumie Inkwizytora Michaelisa zawdzięczamy ponadto jeden z
najbardziej szczegółowych opisów trwających całymi dniami egzorcyzmów dwóch umęczonych dziewcząt,
jaki kiedykolwiek ukazał się drukiem. Napisana przez niego Admirable History of the Possession and
Conversion of a Penitent Woman who was seduced bv a magician in the country of Provence in France,
and the end of the said magician
miała być widomym dowodem zręczności autora w kwestii oskarżenia
czarownika, który nasłał diabła na zakonnice, aczkolwiek autor jej przekładu na język angielski (London
1613) widział w niej przykład "degeneracji papizmu". Szczęśliwym zbiegiem okoliczności relację Michaelisa
możemy zweryfikować porównując ja z liczącym tysiąc stronic protokołem tego procesu, znajdującym się
dziś w Bibliotheque Nationale w Paryżu.

Madeleine de Demandolx wywodziła się z arystokratycznej, zamożnej rodziny prowansalskiej. Była
dzieckiem nerwowym, nieco próżnym i skłonnym do afektacji, a zarazem głęboko religijnym. W roku 1605,
mając lat dwanaście, została wysłana na wychowanie do nowo powstałego konwentu urszulanek w Aix-en-
Provence - niewielkiego podówczas, bo sześcioosobowego jedynie zgromadzenia szlachetnie urodzonych

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

2/17

panien. Jej opiekunem duchowym został założyciel konwentu, brat Jean-Baptiste Romillon, S.J., piastujący
zarazem godność superintendenta zgromadzenia urszulanek w Marsylii. Po dwuletniej nauce w szkole
zakonnej Madeleine popadła w głęboka depresję, odesłano ja zatem do jej domu rodzinnego, gdzie wkrótce
odzyskała równowagę duchową dzięki kontaktom z przyjacielem rodziny. Louisem Gaufridi, proboszczem
Accoules w Marsylii. Mimo niskiego urodzenia i skąpej edukacji Gaufridi był mile widzianym gościem w
wielu zamożnych domach marsylskich. Odznaczał się pogodnym usposobieniem, niekiedy nawet bywał
wręcz niesforny - w chwilach takich zwykł ciskać w ucztujących gości kulkami miękkiego sera brousse.
Dobre dwa tuziny kobiet - wolnych i zamężnych - wybrało go sobie za spowiednika i chętnie przebywało w
jego towarzystwie; sześć z nich wedle wszelkiego prawdopodobieństwa kochało się w nim.

Dobiegająca właśnie czternastu lat Madeleine także zapałała miłością do trzydziestoczteroletniego ojca
Gaufridi, który często bawił u niej w gościnie. Kiedy po mieście zaczęły krążyć plotki i komentarze,
dotyczące półtoragodzinnej wizyty księdza u Madeleine, w czasie gdy nikogo poza nimi nie było w domu,
przełożona konwentu urszulanek w Marsylii, matka Catherine de Gaumer, uznała za stosowne zwrócić
uwagę pani Demandolx na zachowanie córki. Madeleine ze swej strony wyznała matce, że ksiądz skradł jej
"najpiękniejszą różę". Matka Catherine zwróciła się także do ojca Gaufridiego, ostrzegając go przed
następstwami tego romansu.

Rozluźnienie norm moralnych wśród kleru traktowano w wieku XVII daleko pobłażliwiej niż dziś. Na przykład
w biografii [Vie ] ojca Romillon, pióra Bourguignona (Marseilles 1669), znajdujemy opis tradycyjnego
przyjęcia na cześć mnicha, który odprawił pierwszą w swym życiu mszę. Zaprzyjaźniona rodzina pokryła
wszelkie koszta z owym przyjęciem związane, a córka pana domu odgrywała rolę "Maraine", czyli
towarzyszki, nowo wyświęconego księdza podczas całej zabawy, w trakcie której tańczono, całowano się i
dopuszczano "innych swawoli". Wszyscy mnisi ubrani byli w świeckie, przystrojone wstążkami stroje. Kiedy
ojciec Romillon usiłował nie dopuścić do organizowania podobnych przyjęć w swoim własnym mieście,
mnisi urządzili nań zasadzkę i obili go pałkami, które mieli ukryte pod habitami. Najwyraźniej tylko nieliczni
uważali tego rodzaju zwyczaje za naganne. W takiej atmosferze rozwiązłość przystojnego proboszcza nie
wzbudziłaby specjalnego zainteresowania, gdyby całej sprawy nie skomplikowało oskarżenie o czary.

W następnym (1607) roku Madeleine wstąpiła do konwentu jako nowicjuszka i wyznała tajemnicę łączącej ją
z ojcem Gaufridi zażyłości matce Catherine. Nie miało to żadnych następstw poza tym, że Madeleine
przeniesiono do klasztoru bardziej oddalonego od Aix, gdzie ojciec Gaufridi nie mógł jej odwiedzać. Tam po
upływie roku lub dwóch lat Madeleine, liczącą wówczas szesnaście lub siedemnaście lat, zaczęły trapić
ataki silnych konwulsji, dręczyły ją też wizje diabłów. Tuż przed Bożym Narodzeniem 1609 roku podczas
spowiedzi podeptała krucyfiks.

Stary ojciec Romillon zdecydował się na egzorcyzmy; nie przyniosły one jednak spodziewanych efektów. Co
więcej, dolegliwości Madeleine przeniosły się na trzy inne zakonnice, które dostawały drgawek, traciły mowę
i nie mogły nic przełknąć. W czasie Wielkanocy 1610 roku ojciec Romillon wraz z innym księdzem
poinformowali ojca Gaufridi o kłopotach, jakich przysparza im Madeleine, a w czerwcu indagowali go na
temat rodzaju związku, jaki go z nią łączył. Gaufridi zaprzeczał stanowczo, by doszło między nimi do
kontaktów cielesnych. Madeleine tymczasem, pod wpływem egzorcyzmów, kontynuowała oskarżenia pod
jego adresem: wyrzekł się on Boga, podarował jej "zielonego diabełka" jako służkę, utrzymywał z nią
stosunki płciowe od czasu, gdy skończyła lat trzynaście (później zeznała, że od dziewiątego roku życia). Miał
też jej oświadczyć: "Ponieważ zamierzam cieszyć się twoimi względami, dam ci napój sporządzony ze
specjalnego proszku, który sprawi, że dziecko, które ze mnie poczniesz, nie będzie do mnie podobne; w ten
sposób nikt nie oskarży mnie o niemoralność".

Ojciec Romillon wytrwał w egzorcyzmowaniu tej wygłodzonej seksualnie dziewczyny okrągły rok. Tymczasem
jej histeria udzieliła się pięciu innym zakonnicom. Jedna z nich, siostra Louise Capeau (lub Capelle),
najwyraźniej zazdroszcząc bogatszej i bardziej znanej w świecie Madeleine, starała się prześcignąć ją w
demonstrowaniu symptomów demonicznego opętania. W końcu zdesperowany ojciec Romillon zabrał obie
panny do podeszłego już w latach Sebastiana Michaelisa, Wielkiego Inkwizytora z Awinionu. Ojciec
Michaelis miał niekwestionowane doświadczenie w materii czarów, jako że w roku 1582 spalił na stosie w
Awinionie osiemnaścioro czarowników i czarownic. Mimo iż zastosował on publiczne egzorcyzmy w
otoczonym powszechnym szacunkiem sanktuarium Świętej Marii Magdaleny w jaskini w Ste-Baume,
powiodło mu się nic lepiej niż uprzednio ojcu Romillon.

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

3/17

Obie dziewczyny przewieziono następnie do Królewskiego Konwentu Św. Maksymina, gdzie zajął się nimi
inny wybitny egzorcysta, dominikanin flamandzki Francois Domptius. Główną atrakcją stała się tutaj Louise,
która wobec licznie zgromadzonej publiczności głębokim basem wyjawiła imiona trzech diabłów, jacy w nią
wstąpili - Verin, Gresil i Sonnillon. Zarzuciła też siostrze Madeleine, że opętana jest przez Belzebuba,
Lewiatana, Baalberita, Asmodeusza, Astarota oraz 6661 innych diabłów. Ze swojej strony Madeleine
bluźniła "wyjąc i jęcząc wniebogłosy". 15 grudnia diabeł Verin, w osobie Louise, obwieścił publicznie, że
przyczyną opętania Madeleine jest ojciec Gaufridi: "Ty (Madeleine) zostałaś zwiedziona przez księdza,
twojego spowiednika. [...] Pochodzi on z Marsylii i ma na imię Louis". Egzorcyści byli "całkowicie
przekonani, że obie dziewczyny są rzeczywiście opętane".

Inkwizytor postanowił wezwać rzekomego sprawcę opętania, ojca Louisa Gaufridi, by ten spróbował swych
sił w egzorcyzmach i uzdrowił obydwie zakonnice. 30 grudnia 1610 roku Gaufridi, w towarzystwie trzech
innych księży, pojawił się w Ste-Baume w czasie szalejącej burzy śnieżnej. O egzorcyzmach nie miał
najmniejszego pojęcia, a obie dziewczyny otwarcie kpiły z jego nieudolności. Louise wysunęła wobec niego
zarzut czarnoksięstwa, zmuszając go do riposty: "Gdybym był czarownikiem, z pewnością oddałbym duszę
tysiącu diabłów!" Na podstawie takiego dowodu Gaufridiego ulokowano w okratowanej celce, znajdującej
się w jednym z rogów groty, pełnym "obrzydliwych i wstrętnych wyziewów".

Siostra Madeleine stawiała Gaufridiemu coraz to nowe zarzuty, obwiniając go praktycznie o wszelkie
możliwe plugastwa znane demonologom. Wystawiała go na pośmiewisko nawet wtedy, gdy odprawiał
mszę. "Tu non lou dises pas de bon cor" ("Nie modlisz się z czystym sercem"], krzyczała. Jednocześnie
poddano rewizji marsylskie mieszkanie proboszcza szukając tam "pism i traktatów magicznych"; niczego
jednak nie odkryto. Najwyraźniej Gaufridi miał wystarczająco potężnych przyjaciół, zwłaszcza wśród
kapucynów, którym udało się uprzedzić pułapkę. W istocie rzeczy cały zgromadzony przez inkwizytora
materiał dowodowy przemawiał na korzyść Gaufridiego, którego w związku z tym dyskretnie wyprawiono do
jego własnej parafii.

Ojciec Gaufridi zdecydowany był definitywnie oczyścić się z rzucanych nań, a nie udowodnionych potwarzy.
Znaczna część kleru zgadzała się, że skierowane przeciwko niemu zarzuty były "zwykłą mistyfikacją,
pozbawioną większego znaczenia". Gaufridi apelował do biskupa Marsylii i papieża; później domagał się
także rozwiązania zgromadzenia urszulanek i uwięzienia zakonnic z Ste-Baume.

Madeleine została zamknięta w klasztorze w Ste-Baume i wówczas nasiliły się objawy nerwicy maniakalno-
depresyjnej; miewała wizje, tańczyła i wybuchała śmiechem, śpiewała piosenki miłosne, rżała jak koń,
przeszkadzała w odprawianiu mszy (darła ornaty na strzępy), opowiadała niestworzone historie o sabatach
(na których dochodzić miało do aktów sodomii i pożerania małych dzieci). Pluła grudkami pienistej flegmy,
wyglądającej jak "mieszanina miodu i smoły". Belzebub sprawił, że "jej kości grzechotały, uderzając jedna o
drugą". W czasie takich ataków wnętrzności dziewczyny "przewracały się do góry nogami [...], a odgłosy tych
nienaturalnych ruchów dawały się słyszeć bardzo dobrze. Kiedy cierpienie to dobiegło końca, pogrążyły ją
one [diabły] w stan głębokiego letargu, tak że wydawała się zupełnie bez życia".

Następna część historii opętanych zakonnic z Aix-en-Provence przenosi nas do trybunałów sądowych,
dokąd przywiódł ją rosnący rozgłos wokół całej spraw) - oraz starania ojca Gaufridiego o oczyszczenie się z
ciążących na nim zarzutów z jednej strony, a nacisk, jaki wywierał na władze polityczne inkwizytor Michaelis,
domagający się ukarania domniemanego czarownika, z drugiej. W lutym 1611 roku parlament z Aix-en-
Provence, z zabobonnym przewodniczącym Guillaume de Vair, jakkolwiek nie dysponował żadnymi innymi
dowodami poza "świadectwem duchowym", otworzył proces verbal w tej sprawie.

Protokoły sądowe są, w przeważającej części, bliźniaczo podobne do relacji z wcześniejszych
egzorcyzmów; podczas procesu Madeleine i Louise często miewały ataki konwulsji. Obydwie zeznawały po
prowansalsku, co stwarzało konieczność tłumaczenia ich oświadczeń przed zaprotokołowaniem na
francuski. Siostra Madeleine znajdowała się na przemian w stanie nienaturalnego podniecenia lub głębokiej
depresji. Jej zuchwałość wobec księży przywodzi na myśl późniejsze zachowanie się oskarżonych kobiet w
Salem; Madeleine wezwała na przykład jednego z nich, by pokazał swoją tonsurę na dowód, iż rzeczywiście
został wyświecony. Następnie uspokoiła się i zeznała, że wszystkie wysunięte przez nią oskarżenia "były
czczymi wymysłami i nie ma w nich ani jednego słowa prawdy" - Proces verbal , 21 lutego 1611. Omdlewała
wręcz z miłości do Gaufridiego: "O! que si aqueste lengo li poudie pourta uno bonero paraulo a l'aureillo,
que contentamen!" ["Och! gdyby jego język zachował dla jej ucha choćby jedno przyjazne słowo, cóż to by

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

4/17

było za szczęście!"]. Zaraz potem dostała napadu lubieżnych drgawek "naśladujących akt płciowy ze
spazmatycznymi ruchami podbrzusza". Pokazała też stygmaty diabelskie na stopie i pod lewą piersią.
Lekarz nakłuł je igłą, mimo to dziewczyna nie odczuwała bólu; zabieg ten nie spowodował także upływu krwi.
Później piętna te zniknęły bez śladu. Madeleine co dzień przeczyła sama sobie, oskarżała i natychmiast
odwoływała swoje zarzuty. W miarę upływu czasu ogarniało ją narastające przygnębienie, dwukrotnie też
usiłowała targnąć się na życie.

W marcu przesłuchano ojca Gaufridiego. Inkwizycja nękała go już od roku. Jego zdrowie było całkowicie
zrujnowane - trzymano go skutego łańcuchami w podziemnym lochu pełnym szczurów i robactwa. Po
dokładnym wygoleniu całego ciała u księdza odkryto trzy stygmaty diabelskie. Pod koniec miesiąca Gaufridi
wyznał, że jest "Księciem Synagogi". Podpisał pakt z diabłem swoją własną krwią, a szatan przyrzekł, że
wszystkie kobiety "będą mu uległe i powolne" (Michaelis). Podał też drobiazgowy opis sabatu, bardziej
jednak przypominał on oficjalną audiencję kościelną niźli wyuzdaną orgię. Inkwizytor Michaelis był
wniebowzięty i wydał drukiem fałszywą wersję zeznań przypisywanych Gaufridiemu, ujętą w pięćdziesiąt
dwa punkty. Kiedy Gaufridi przyszedł nieco do siebie, odwołał poprzednie zeznania, stwierdzając, że
wymuszono je na nim za pomocą tortur. "Wszystkie one niezgodne są z prawdą i zostały przez niego
zmyślone, by ubarwić i nadać pozory prawdopodobieństwa temu, co mówił".

Sąd przeszedł nad tym oświadczeniem do porządku dziennego i 18 kwietnia 1611 roku na podstawie
wcześniejszych zeznań uznał oskarżonego winnym wszelkich postawionych mu zarzutów: magii,
wróżbiarstwa, bałwochwalstwa i cudzołóstwa, lekarze bowiem orzekli, iż siostra Madeleine nie była
dziewicą. Ojciec Gaufridi został skazany na spalenie żywcem "sur en feu cle busches" - na stosie ze
świeżych gałęzi, gdyż płoną one wolniej niż chrust. Po zapadnięciu wyroku nadal jednak trwały
przesłuchania, podczas których Gaufridi nierzadko odchodził od zmysłów. Podczas ostatniej konfrontacji z
sędziami, 28 kwietnia, zaprzeczył jakoby utrzymywał stosunki płciowe z Madeleine, chociaż przyznał, że był
dobrym przyjacielem jej rodziny. Uskarżał się, że nikt nie daje wiary jego słowom i że wyznał już wszystko,
czego domagali się odeń sędziowie. Tak, jadał pieczone niemowlęta podczas sabatu - kwestia
wiarygodności przestała już odgrywać jakąkolwiek rolę.

Wyrok śmierci wydano 29 kwietnia 1611 roku, a następnego dnia odbyła się egzekucja. Władze kościelne
pozbawiły Gaufridiego święceń kapłańskich, a następnie przekazano go parlamentowi w Aix. By uczynić
śmierć Gaufridiego jeszcze bardziej okrutną, poddano go torturom, co uzasadniono koniecznością
zmuszenia go do wydania współwinnych. Trzykrotnie poddano go torturze "strappado": ze związanymi na
plecach rękami podciągany był na linie do góry i opuszczany na ziemię. "Mon Dieu - jęczał - je ne scay point
de complices. Ay laisso siou mouert" ["O Boże, nic nie wiem o żadnych wspólnikach. Dajcie mi spokój,
umieram"]. Za trzecim razem zawołał po prowansalsku "Yo diriou, Messies, non siou pas christian; si noun
lou disiot, ay conegut Magdalens a la sinagogo, parce que la conession de deca". ["Powiadam wam,
Panowie, nie jestem chrześcijaninem. Jeśli zeznałem, że nie poznałem Madeleine na sabacie, to uczyniłem
tak dlatego, iż znałem ją już wcześniej"].

Po torturze strappado przyszła kolej na question extraodinaire, okrutną torturę rozciągania. Kat, monsieur
Ollivier, przymocował do stóp Giaufridiego ciężary, po czym czterokrotnie podciągał go kilkanaście
centymetrów w górę i opuszczał z powrotem na ziemię. Ojciec Gaufridi w dalszym ciągu nie wskazał nikogo.

Eskortowany przez dziesięciu łuczników Gaufridi odbył procedurę amende honorable - aktu błagania Boga
i sądu o okazanie miłosierdzia. Następnie przywiązanego do wózka dla skazańców przeciągnięto go
zatłoczonymi ulicami Aix. Po pięciu godzinach orszak dotarł na Place des Precheurs. Dzięki specjalnej
dyspensie (wydanej zapewne przez biskupa Marsylii) Gaufridi został przed spaleniem uduszony.
Następnego dnia, jeśli wierzyć Chronique de l'Ordre des Ursulines (1673), Madeleine de Demandolx de la
Palud została uleczona z opętania.

Nie uleczono natomiast Louise Capeau, która nadal widywała czarownice. Ponosi ona bezpośrednią
odpowiedzialność za spalenie na stosie niewidomej dziewczyny, Honoraty, oskarżonej o czary 19 lipca
1611 roku. Zaraza ta przeniosła się także i na zakonnice z innych klasztorów (klarysek z Aix i brygidek z
Lilie). Ojcowie Michaelis i Domptius wyruszyli do Flandrii, by poddać egzorcyzmom siostrę Marie de Sains,
która po niedawnej wizycie w Aix zawlokła ją do Lilie. Na szczęście interweniował arcybiskup Malines i
siostra Marie została osadzona w więzieniu w Tournai.

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

5/17

Ostatnie lata życia Madeleine były równie niespokojne jak jej młodość. W roku 1642, w wieku czterdziestu
dziewięciu lat, została oskarżona o uprawianie czarów. Krewni odsunęli się od niej, broniła się zatem sama,
w czym niewątpliwie pomogła jej otrzymana w spadku pewna suma pieniędzy. Ponownie oskarżono ją w
roku 1652 i, pomimo że wsparła finansowo zakon trynitarzy, cały ten rok spędziła w więzieniu. Liczni
świadkowie złożyli obciążające zeznania, na ciele jej odkryto diabelskie piętna i 12 grudnia 1652 roku
Madeleine de Demandolx skazana została na wysoką grzywnę i dożywotnie zamknięcie w więzieniu. Po
upływie dziesięciu lat oddano ją pod opiekę krewnych z Chateauvieux, gdzie 20 grudnia 1670 roku zmarła w
wieku siedemdziesięciu siedmiu lat.

Auxonne, zakonnice z Auxonne

O zakonnicach z konwentu urszulanek w Auxonne, opętanych rzekomo przez diabły w latach 1658-1663,
słyszy się rzadziej niż o ich siostrach z Aix-en-Provence (1611), Loudun (1634) czy Louviers (1647),
niemniej historia ich jest podobna i niemal tak samo sensacyjna. Wyróżnia ją jedynie fakt, że wygłodniałe
seksualnie siostry zakonne oskarżyły o nieprzystojne zachowanie nie swego ojca spowiednika, lecz
czterdziestosiedmioletnią przeoryszę, siostrę St. Colombe (Barbara Buvee). Zarzuty o uprawianie miłości
lesbijskiej w klasztorach nie były zbyt często podawane do wiadomości publicznej, ale w tym konkretnym
wypadku wykroczyły one znacznie poza to, co uważano za typowe objawy opętania, toteż sprawę z Auixonne
poddano bardziej wnikliwej ocenie. Ostatecznie matka przełożona uznana została za niewinną, a lekarze
orzekli, że mniemane opętanie było zwykłą mistyfikacją.

Sprawa narastała przez pięć lat, światło dzienne ujrzała jednak dopiero w roku 1660, kiedy Barbarę Buvee
oskarżono o czary. Pożądanie u ośmiu zakonnic rozbudził jeden z dwóch spowiedników konwentu - szpetny,
ale młody - ojciec Nouvelet. Jedna z sióstr, Marie Borthon, "doznawała z jego powodu nader silnych pokus
cielesnych". Inne, zwłaszcza w czasie miesiączki, miały lubieżne sny. Przyczyną tego stanu rzeczy mogły być
jedynie czary. Obiekt erotycznych fantazji sióstr, ojciec Nouvelet, dawał do zrozumienia, że i on padł ofiarą
tych praktyk. Pojmano przeto dwóch wieśniaków i oskarżono ich o czary, jednak wobec braku dowodów sąd
skazał ich jedynie na banicję. Co prawda, kiedy opuścili gmach sądu, motłoch dokonał na nich linczu.
Kolejnym posunięciem były egzorcyzmy. Ojciec Nouvelet odprawił kilka mszy w kaplicy klasztornej, podczas
których doszło do zadziwiających scen. Siostra Denise w dwóch palcach uniosła ciężką chrzcielnicę, którą z
trudem mogło poruszyć dwóch silnych mężczyzn, a inne zakonnice wielbiły Najświętszy Sakrament leżąc na
brzuchach, z uniesionymi głowami i rękoma, podczas gdy ich nogi wygięte były do tyłu na kształt łuku. Dalsze
egzorcyzmy ojciec Nouvelet odprawiał kładąc się z dziewczętami do łóżka, tak "że jedynie welon zakonny
oddzielał je od twarzy księdza". Spowiednik spędził też wiele czasu podróżując z siostrą Claudine Bourgeot:
nocowali w tej samej sypialni, aczkolwiek, jak utrzymywali, w osobnych łożach.

Barbara Buvee, przeorysza od roku 1651, popadła wcześniej w konflikt z poprzednikiem ojca Nouvelet,
ojcem Borthonem, którego trzy siostry były członkiniami tegoż konwentu, i została skazana na post i
biczowanie z powodu niesubordynacji. Skoro zatem wystąpiła również przeciwko egzorcyzmom
odprawianym przez ojca Nouveleta, oskarżono ją o spowodowanie opętania zakonnic. 28 października
1660 roku siostra St. Colombe została formalnie oskarżona o uprawianie czarów. 13 listopada, zakutą w
ciężkie kajdany, osadzono w izolatce, zaś 5 stycznia 1661 roku doprowadzono przed oblicze parlamentu w
Dijon.

Zakonnice wykazały całkowitą jednomyślność w swych oskarżeniach skierowanych przeciwko siostrze St.
Colombe. Siostra Henriette Cousin zeznała, że Barbara Buvee położyła rękę na jej piersiach [gorge] i
całowała ją namiętnie, a kiedy ona się wzbraniała, wyjaśniła, iż była przekonana, że całuje świętą figurę.
Siostra Humberte Borthon miała wizję piekła, w której matka przełożona włożyła sobie "un serpent dans les

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

6/17

parties ", po czym wziąwszy ją w objęcia "zległa na niej tak jak mąż na żonie". Siostra Charlotte Joly
widziała, jak matka przełożona całowała z języczkiem siostrę Gabrielle de Malo i włożyła jej rękę pod habit,
przy czym obie "ocierały się o siebie". Siostra Francoise Borthon, gwałcona często przez diabła
Asmodeusza, przysięgała, że Barbara Buvee "pewnego razu kazała jej usiąść sobie okrakiem na kolanach i
włożyła palec w jej miejsce wstydliwe w taki sposób, w jaki zwykli to czynić mężczyźni". Co więcej, Barbara
Buvee orzekła, ze siostra owa jest brzemienna, po czym "zanurzyła w nią rękę, rozwierając jej miejsce
wstydliwe, co spowodowało silny upływ krwi zarówno czystej, jak i zakrzepłej". Innej z sióstr Barbara Buvee
objawiła się, trzymając w jednej ręce skradziony Przenajświętszy Sakrament, na którym leżały "la partie
honteuse" mężczyzny, w drugiej zaś fallusa z płótna, za pomocą którego "dokonała na sobie sprośnego
uczynku". Dalsze zeznania utrzymane były w tym samym duchu. Mimo to 18 marca 1661 roku parlament
Dijon nakazał dalsze śledztwo, po czym w sierpniu 1662 roku ostatecznie oddalił oskarżenie. Siostra St.
Colombe przeniosła się do innego klasztoru, a histeria wśród zakonnic stopniowo wygasła.

Przez cały ten czas zakonnice badane były przez kilku lekarzy. Po jednej z obdukcji pierwszy z medyków
orzekł, iż wszystkie są oszustkami, chociaż nie da się wykluczyć, że kilka z nich to chore; drugi był
przekonany, iż rzeczywiście opętane zostały przez diabła, podczas gdy trzeci stwierdził, że nie da się
udowodnić, by cała sprawa miała jakikolwiek związek z szatanem. 15 czerwca 1662 roku dr Bachet
sporządził ostateczny raport w tej sprawie, w którym stwierdził:

Mogę zapewnić Waszą Miłość, że we wszystkich tych czynach, zarówno dokonanych cieleśnie, jak i w
wyobraźni, rzeczone zakonnice nigdy nie przejawiały rzetelnych i przekonywających oznak opętania przez
demony; nie rozumiały obcych języków, nie wyjawiały ukrytych tajemnic, nie zauważono, by ciała ich
lewitowały w powietrzu czy też przenosiły się z miejsca na miejsce, nie dostrzeżono też niczego
nadzwyczajnego, niczego, co wykraczałoby poza to, z czym można spotkać się na co dzień.

Catherine Cadiere

Batalia prawna między ojcem Jeanem-Baptiste Girardem S.J. a młodą Catherine Cadiere, stoczona przed
parlamentem Aix-en-Provence w roku 1731, skupiła uwagę całej Europy Zachodniej; jak grzyby po deszczu
mnożyły się broszury, których autorzy opowiadali się za jedną bądź drugą stroną sporu. Ten niebywały
rozgłos proces zawdzięczał nader pikantnym szczegółom sprawy, dotyczącej księdza uprawiającego
perwersyjne praktyki seksualne z młodą dziewczyną, która ze swej strony dopuszczała się grubymi nićmi
szytych oszustw (np. obscenicznych praktyk z własną krwią miesięczną), by uchodzić za świętą. Z tego
właśnie względu znaczenie tej sprawy w historii procesów o czary zdaje się schodzić na plan dalszy,
ustępując miejsca wzbudzającej dreszczyk podniecenia sprawie o uwiedzenie; w rzeczy samej adwokat
ojca Girarda odpierał zarzuty praktyk czarnoksięskich jedynie dlatego, że ich rzekomym wynikiem miało być
cudzołóstwo. "Z drugiej strony wyznajemy szczerze, że zbijanie zarzutów w rodzaju oskarżenia o czary
uznaliśmy za stratę naszego cennego czasu". W rezultacie jednak sprawa Girarda i Catherine Cadiere
oznaczała koniec epoki formalnych procesów o czary we Francji.

Dwójka naszych protagonistów przywodzi na myśl bohaterów wcześniejszych procesów francuskich, w
trakcie których miotane konwulsjami zakonnice oskarżały swych spowiedników o diabelską niemoralność:
sprawę siostry Madeleine Demandolx de la Palud występującej przeciwko ojcu Louisowi Gaufridiemu w
roku 1611 (w tymże samym Aix-en-Provence), siostry Jeanne des Agnes i ojca Urbaina Grandiera w roku
1634 w Loudun oraz siostry Madeleine Bavent i ojca Thomasa Boulle w Louviers w roku 1647. Podczas
tego procesu nie wysunięto żadnych fantastycznych zarzutów o odprawianie czarnej mszy, co, jak wolno
przypuszczać, było efektem słynnego edyktu Ludwika XIV z 1682 roku. Rzekomą zbrodnią ojca Girarda było,
generalnie rzecz biorąc, rzucenie uroku (lub też zahipnotyzowanie dziewczyny) w celach nierządnych,
chociaż w akcie oskarżenia znalazły się także zarzuty o czary, kwietyzm (groźną podówczas herezję),
duchowe kazirodztwo, aborcję i krzywoprzysięstwo. A zatem albo ojciec Girard dopuścił się czynów

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

7/17

niemoralnych, albo Catherine Cadiere - krzywoprzysięstwa. Ten zasadniczy z punktu widzenia całej sprawy
problem zszedł jednak wyraźnie na plan dalszy, usunięty w cień przez graniczącą wprost z obsesją
pobożność Catherine i działania jej brata, który starał się wzbudzić powszechne przekonanie o jej świętości,
oraz narastającą gwałtownie wrogość wobec jezuitów, podsycaną zresztą przez mnichów należących do
innych zakonów. Bez względu na to, czy ojciec Girard molestował seksualnie Catherine, czy nie, było
oczywiste, że miał po temu więcej niż dosyć okazji; słał jej listy miłosne, przyznał się też do wielu czynów,
które (jeśli nie był bez winy) dawały podstawy do zgoła niedwuznacznych posądzeń.

Marie-Catherine Cadiere, urodzona w Tulonie w roku 1709, wychowywana była przez owdowiałą matkę w
domu przesyconym atmosferą głębokiej religijności; z jej trzech braci drugi, Etienne Thomas Cadiere,
wstąpił do zakonu dominikanów, a najmłodszy został proboszczem. Już jako kilkunastoletnia dziewczynka
Catherine wykazywała "niebywałą skłonność do modlitwy" i miała zwyczaj popadać w omdlenie w kościele.
W wieku lat osiemnastu, jako zachwycająco piękna młoda panna, wstąpiła do luźno zorganizowanej
wspólnoty kobiet, które, nie porzucając formalnie życia świeckiego, oddawały się całkowicie modłom i
medytacjom. Opiekunem duchowym pobożnych tercjarek był znany powszechnie i wysoko ceniony jezuita,
ojciec Girard, były nauczyciel, a od roku 1728 rektor Królewskiego Seminarium Kapelanów Marynarki w
Tulonie.

Catherine, która gorąco pragnęła, by zaliczono ją w poczet świętych, starała się zdobyć uprzywilejowaną
pozycję protegowanej ojca Girarda. Wyznała mu, że doznała wizji, podczas której Bóg zalecił go jej jako
osobistego opiekuna. Nie ulega wątpliwości, że uległa ona nierzadkiej wśród młodych dziewcząt fascynacji
znacznie starszym od siebie, dobiegającym bowiem pięćdziesiątki, mężczyzną (już tego rodzaju fascynacja
była wystarczającym dowodem, że w grę wchodziły czary). Jego obecność, rzeczywista czy nawet tylko
wyimaginowana, sprawiała jej ogromną satysfakcję emocjonalną, doświadczała wtedy "uczucia podobnego
wrażeniu, jakby ktoś poruszał palcem w moich wnętrznościach, co sprawiało, że cała wilgotniałam, i było tak
za każdym razem, gdy tylko ojciec Girard wchodził do naszego domu".

Po dobrym roku dodawania dziewczynie otuchy w jej poszukiwaniach duchowych ojciec Girard
zawyrokował, że przejawiane przez nią oznaki świętości mają wartość dość wątpliwą. Widząc, że osobisty
spowiednik nie traktuje poważnie jej aspiracji, Catherine popadła w depresję, po czym, idąc za radą ojca
Girarda, wiosną roku 1730 usunęła się do konwentu Ste-Claire-d'Ollioules. Tam zaczęła zachowywać się
jak opętana: popadła w całkowity rozstrój nerwowy, ulegała atakom histerii epileptycznej, miewała
halucynacje i zdradzała objawy zupełnego pomieszania zmysłów. Biskup Tulonu odesłał ją z powrotem w
domowe zacisze, pod opiekę matki, a we wrześniu wyznaczył jej nowego spowiednika,
trzydziestoośmioletniego ojca Mikołaja od Św. Józefa, przeora tulońskich karmelitów bosych. Ojciec Mikołaj
uciekł się do egzorcyzmów, a Catherine przekonała się ostatecznie, że wszystkie nadzieje na zostanie
świętą obracają się wniwecz. Namówiona przez brata wyjawiła, że ojciec Girard rzucił na nią urok, co
pozwoliło mu ją uwieść; czynione przez nią "cuda" nie wynikały przeto z inspiracji bożej, lecz były dziełem
szatana. Ojciec Etienne Cadiere namówił także dwie inne wielbicielki ojca Girarda, jakąś
sześćdziesięciopięcioletnią kobietę oraz dwudziestotrzyletnią la Baratille (dziewczynę o słabym umyśle, ale
niezwykle bujnej wyobraźni), by przyłączyły się do oskarżeń Catherine o uwiedzenie przez jezuitę. Adwokaci
Cadiere przedstawili później jeszcze cztery inne tercjarki i cztery zakonnice, które przysięgały, że ojciec
Girard pozostawał z nimi w intymnych stosunkach.

Ojciec Girard odwołał się od tych zarzutów do biskupa, natomiast grono przyjaciół rodziny Cadiere udało się
do szefa policji w Tulonie. Biskup stwierdził, że sprawa nie leży w zakresie jego kompetencji, przekazano ją
zatem sądowi świeckiemu. Skandal wybuchł z całą mocą, w związku z czym na mocy rozkazu królewskiego
10 stycznia 1731 roku spór trafił przed parlament w Aix. Emocje wywołane procesem porównać można
jedynie do podniecenia, jakie dwa stulecia później spowodowała afera Dreyfusa.

Tuż przed rozpoczęciem procesu Catherine i jej brat, chcąc uzyskać poparcie opinii publicznej dla
wysuwanych przez nich zarzutów o rzucenie uroku, ściągnęli tłumy ludzi na odprawiane o północy
egzorcyzmy. Catherine ukazała się "nieruchoma i pozbawiona zmysłów, z opuchniętą szyją i częścią twarzy,
aż do ust". Etienne egzorcyzmował siostrę "rozebrany do samej koszuli, a szyję owinięta miał fioletową
stułą; w jednej ręce trzymał wodę święconą, w drugiej modlitewnik, który przyniósł mu ojciec Mikołaj". Inni
księża, którzy przybyli chwilę później, stwierdzili, że nie ma mowy o żadnym opętaniu, a Catherine zadbała o
to, by powrócić do zdrowych zmysłów, zanim pojawił się mający ją przebadać lekarz. Tej nocy, aż do godziny
czwartej nad ranem, Etienne Cadiere "tłukł się po pokoju, wykrzykując tak przeraźliwie, że słychać go było

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

8/17

po drugiej stronie ulicy". Catherine zaś utrzymywała, że jezuici usiłowali nie dopuścić, by wynajęła adwokata,
a w czasie kiedy oczekiwała w klasztorze na proces, obchodzono się z nią podle.

Ojciec Girard miał z Catherine Cadiere poważne problemy. W nieugiętym postanowieniu zostania świętą
przestudiowała ona żywoty tak sławnych mistyczek jak św Teresa i św. Katarzyna ze Sieny; na nich też
wzorowała swoje postępowanie. W czerwcu 1729 roku stwierdziła, iż doznała "najbardziej zażyłej wspólnoty
z Bogiem". W listopadzie Bóg oznajmił jej, że ma ona cierpieć za dusze tych, którzy zgrzeszyli śmiertelnie;
następnie popadła w konwulsje, powodujące trwałe zniekształcenie członków i utratę mowy, i w stanie tym
trwała aż do lutego 1730 roku. Przekonawszy się, że na ojcu Girard nie wywarło to żadnego wrażenia,
ozdrowiała cudownie dzięki wstawiennictwu zmarłej niedawno zakonnicy! Tymczasem jej brat Etienne
prowadził szczegółowy diariusz wszystkich transów, stygmatów i wizji (w tym wizji krwawiącego serca oraz
nagich kobiety i mężczyzny) siostry, zapewne w nadziei jej rychłej beatyfikacji.

Nie ulega wątpliwości, że w tym okresie ojciec Girard spędzał wiele czasu sam na sam z Catherine. Uzyskał
on specjalną dyspensę przeora, pozwalającą mu na listowne porozumiewanie się z nią bez cenzury i na
składanie jej wizyt prywatnych. W tym momencie trudno oddzielić fakty od czystych wymysłów, jako że
niemal wszystkie przytaczane przez obie strony dowody trącą krzywoprzysięstwem, a zarzuty stają się coraz
gwałtowniejsze i coraz mniej parlamentarne - niekiedy wydają się być dosłownymi niemal powtórzeniami
okropieństw ujawnionych podczas procesu w Louviers w roku 1647. Jest rzeczą wielce prawdopodobną, że
aczkolwiek obie ścierające się ze sobą strony zdradzały symptomy ostrej neurozy, w oskarżeniach, którymi
wzajemnie się obrzucały, mogło tkwić ziarno prawdy.

Justification de demoiselle Catherine Cadiere (1731), którego fragmenty przytaczamy tu w tłumaczeniu,
napisane zostało po to, by "napomnieć osoby mojej płci, aby wystrzegały się manifestowania swej
pobożności". Zdając sobie sprawę, że przychylność, jaką okazywała lubieżnym poczynaniom ojca Girarda,
może okazać się dla niej kompromitująca, Catherine podkreślała, iż rzucił on na nią urok. Wydana w języku
angielskim broszura Case of Mistress Mary Catherine Cadiere (1732) wyjaśnia nam szczegółowo, w jaki
sposób to nastąpiło:

Następnie, schyliwszy się ku niej i zbliżywszy swe usta ku jej wargom, wionął oddechem, co wywarło tak
potężny wpływ na duszę młodej panny, że z miejsca przepełniła ją miłość ku niemu i gotowość oddania
mu się bez reszty. Tak oto opętał on umysł i skierował ku sobie skłonności swej nieszczęsnej penitentki.

Właśnie owa namiętność, którą w niej wzbudził, stała się zarówno podstawą do oskarżenia go o czary, jak i
obrony "czci niewieściej młodej damy". Catherine mogła teraz zwracać się z wyciskającymi łzy z oczu
apelami do sądu: "Widzicie przed sobą młodą, dwudziestoletnią dziewczynę, zepchniętą w otchłań zła,
serce której wszelako pozostało bez skazy".

Catherine opisywała krok po kroku, w jaki sposób ojciec Girard ją uwiódł, tłumacząc, że wszystko, co czyni,
czyni z woli boskiej. Świadkowie zeznali, że widzieli, jak ksiądz pieścił i całował Catherine, a także wkładał
jej ręce pod habit. "Drogie dziecko - miał jakoby mawiać. - Pragnę przywieść cię do doskonałości; nie
troszcz się o to, co stanie się z twoim ciałem; porzuć skrupuły i lęki, pozbądź się wątpliwości. Dzięki tym
krokom dusza twa stanie się silniejsza, czystsza i bliższa objawieniu. W ten sposób osiągniesz niebiańską
wolność".

"Między innymi pamiętam i to - pisała Catherine - że pewnego dnia, gdy ocknęłam się z głębokiego
omdlenia, uświadomiłam sobie, że leżę rozciągnięta na podłodze obok ojca Girard, który gładził dłońmi
moje piersi, które wcześniej obnażył''. Kiedy Catherine spytała go, co czyni, odrzekł, że jest wolą bożą, by
doświadczyła poniżenia, co pozwoli jej osiągnąć wyższy stopień doskonałości. "Innym razem oświadczył mi,
że Bóg życzy sobie, by przytknął on swój brzuch do mego''. Przy innej okazji Catherine Cadiere opowiadała:

Ojciec Girard zastał mnie w łóżku i, zamknąwszy uprzednio drzwi na klucz, położył się obok. Przyciągnął
mnie do skraju łoża, kładąc jedną rękę pod moje pośladki, drugą zaś u góry, po czym rozebrał mnie i
zaczął całować. Często kazał mi się obnażać, a jego dłonie błądziły po wszystkich zakątkach mego ciała.
Jako że często traciłam przytomność, nie mogę z całą pewnością stwierdzić, co robił on ze mną, kiedy
znajdowałam się w omdleniu. Przypominam sobie jedynie, że kiedy wracałam do świadomości,
znajdowałam się w takim stanie, iż wiem nadto dobrze, że ojciec Girard nie kontentował się jedynie
patrzeniem na mnie.

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

9/17

Odwiedzał ją niemal codziennie, czasami kochali się dwie lub trzy godziny bez przerwy.

Ze zdumiewającą znajomością psychiki pięćdziesięcioletniego mężczyzny Catherine niezwykle obrazowo
opisuje, w jaki sposób ojciec Girard pobudzał się seksualnie poprzez praktyki flagelacyjne:

Czasami bił mnie trzciną, po czym natychmiast całował miejsca, na które spadły razy. Pewnego dnia
przybył, by ukarać mnie za odrzucenie łaski bożej. Zamknąwszy drzwi na klucz, kazał mi uklęknąć przed
sobą. W ręce trzymał trzcinę i rzekł mi, iż zasłużyłam na to, by cały świat ujrzał, co ma zamiar mi zrobić;
niemniej kazał mi przysiąc i obiecać mu, że nikomu o tym nie wspomnę. Złożyłam tę obietnicę, nie
wiedząc, czego ona dotyczy. Uspokojony najwyraźniej moją przysięgą, oznajmił mi, że wolą bożą i bożym
wyrokiem jest, bym za to, że nie chciałam przyjąć łaski Boga, zdjęła szaty i stanęła obnażona przed nim.
Na te słowa wszystko we mnie zadrżało, zgasło światło mego umysłu i padłam bez czucia na podłogę.
Ojciec Girard podniósł mnie, a ja, ku swemu zdziwieniu, byłam tak oszołomiona, że uległam mu bez
oporu i pozwoliłam mu, by czynił ze mną, co zechce. Najpierw kazał mi zdjąć welon, potem kornet i
przepaskę, na koniec wreszcie resztę odzienia; prawdę rzekłszy zostałam w samej tylko koszuli. Stojąc tak
obnażona, poczułam, że całuje on moje pośladki. Nie mam pewności, co działo się dalej, ale ogarnęło
mnie uczucie nieznanego mi do tej pory smutku. Pomógł mi się potem ubrać. Nieraz kazał mi się kłaść
na łóżko, po czym bił mnie, a następnie całował bez żadnej miary i skrępowania, powtarzając zawsze, iż
jest to nowa metoda osiągnięcia wyższego stopnia doskonałości.

Innym razem rzeczony ojciec Girard zmusił ją, by zdjęła także i koszulę, a następnie położyła się na łóżku;
oznajmił jej, że musi zostać ukarana za grzech, jaki popełniła, nie pozbywając się wszelkich skrupułów.
Poczuła ona wtedy wilgotność [mouille] i mrowienie [chatouille] w jej częściach intymnych. Również i wtedy
bił ją w obydwa pośladki, po czym natychmiast je całował, a następnie pieścił ją delikatnie, póki nie poczuła
się cała wilgotna.

W innym miejscu Catherine opisuje pozycję, jaką przyjmowała dla odbycia tego rytuału: ojciec Girard "kazał
jej unosić się na łożu i podsuwał jej pod łokcie klęcznik, aby łatwiej było jej się utrzymać w tej pozie". "Nie
jest rzeczą właściwą opowiadać, co nastąpiło potem, nietrudno jednak sobie to wyobrazić", dodaje
skromnie wspomniana już tu broszurka Case of Mistress Mary Catherine Cadiere. Kiedy przeorysza
zakazała tych przedłużających się odwiedzin, ojciec Girard znalazł jakieś okienko, z którego udało mu się
wyłamać kratę. Przez powstały w ten sposób otwór mógł nie tylko całować Catherine, ale i od czasu do
czasu ją biczować.

Ojciec Girard nie zlekceważył stawianych mu zarzutów. Na niektóre z nich odpowiedział od razu. Przyznał, że
podczas swoich wizyt u Catherine zdarzało mu się zamykać drzwi na klucz nawet na trzy godziny, ponieważ
chciał zachować w tajemnicy fakt nawiedzania jej przez anioły. Kiedy ojciec Etienne zaczął rozgłaszać
publicznie jej "cuda", ojciec Girard przekonał Catherine, by udała się do klasztoru, aby jej świętość nie
została wyjawiona przedwcześnie. Jako że jest osobą nieco przygłuchą, musiał schylić głowę, by słyszeć, co
do niego mówi - nie całował jej jednak. Kiedy zachciało się jej pić, podał jej kubek wody, a nie, jak
utrzymywała Carherine, napoju, który miał wywołać poronienie. Jego listy należy interpretować jedynie w
kategoriach miłości niebiańskiej: "Nie przejawiaj w ogóle własnej woli, nie odczuwaj najmniejszej odrazy.
Czyń wszystko to, co ci mówię, jak grzeczna mała dziewczynka, która bez trudu spełnia wszystko, o co prosi
ją ojciec".

Dopiero później ojciec Girard zorientował się, że ma do czynienia z oszustką, na co przedstawił miażdżące
dowody. Catherine przekupiła trzy służące - jednej z nich obiecała dożywotnią rentę w zamian za przychylne
dla niej zeznania. [Były one zresztą wyjątkowo dziwne: dziewczyna ta, zastawszy rzekomo ojca Girard i
Catherine in flagrante delicto, spytała go jedynie, jakiego koloru szat życzy sobie do odprawienia następnej
mszy.]

7 maja 1730 roku Catherine przeszła jakoby "transfigurację", doznając czegoś w rodzaju mistycznej śmierci
na cześć męki Chrystusa, w czasie której jej twarz pokryła się krwią. "Cud" ten powtórzył się 6 czerwca i raz
jeszcze 7 lipca, z czego ojciec Girard wywnioskował, że Catherine wysmarowała sobie po prostu twarz
upławami miesięcznymi. Adwokat dziewczyny dowodził, że doznała ona jeszcze jednej "transfiguracji" 20
czerwca, a żadna kobieta nie cierpi na dwie "niedyspozycje" w ciągu miesiąca. Słabości miesięczne
Catherine obalały jednak wysuwane przez nią zarzuty, że ojciec Girard wywołał u niej poronienie. Jako

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

10/17

dowód posłużył jej dziennik osobisty, w którym zaznaczała daty kolejnych miesiączek: 8 marca, 4 kwietnia, 8
maja, 11 czerwca, 4 lipca, 8 sierpnia i 9 września. "Co za tym idzie, w czasie kiedy wedle oskarżeń Cadiere
wywołano u niej poronienie [około św. Jana], nie mogła ona mieć żadnych podstaw, by podejrzewać, że jest
w ciąży".

Catherine utrzymywała, że pości przez kilka dni z rzędu, w nocy jednak zakradała się do ogrodu
klasztornego i objadała brzoskwiniami. Pewnego razu przydybały ją tam rozwścieczone zakonnice.
Wymknęła się jednak z ich rąk, utrzymując, że Bóg zesłał na nią obżarstwo, aby ją upokorzyć, a poza tym
oczyszczając drzewo z owoców sprawia, że rodzić ono będzie jeszcze piękniejsze brzoskwinie! Adwokat
ojca Girard określił Catherine mianem "chytrej, przewrotnej panny", a ponadto, dążąc do zdyskredytowania
oponentów, przedstawił sądowi jakąś prostytutkę, która oskarżyła przeora Mikołaja o niemoralny tryb życia.

Proces toczył się w atmosferze wzajemnych oskarżeń. Catherine cierpiała na otwarte wrzody, twierdziła
jednak, że są to stygmaty. Na znak szczególnej pobożności ojciec Girard zwykł odchylać jej welon i wysysać
jeden z nich, znajdujący się na szyi. Czynił tak codziennie przez trzy miesiące. Przyznał też, że całował
podobny wrzód czy też stygmat tuż obok lewej piersi Catherine (interesujące, że Madeleine de Demandolx i
Madeleine Bavent również miały stygmaty w tym samym miejscu). Ze swej strony Catherine dodała, że "ten
właśnie wrzód całował on nad wyraz zmysłowo". Adwokat Catherine Cadiere skwapliwie wykorzystał ten
fakt, by ośmieszyć ojca Girard: "Patrzcie, oto prawdziwy anioł niewinności - zwrócił się do sądu. - Uczy nas,
jak przypatrywać się obnażonemu ciału gorąco uwielbianej dziewczyny, a nawet biczować ją, nie zdradzając
nawet cienia podniecenia seksualnego, nie narażając swej duszy na najmniejsze niebezpieczeństwo. Oto
prawdziwy cud cnoty!" Prawnik ojca Girard replikował: "Czy ktoś może rzeczywiście przypuszczać, że tego
rodzaju obiekty [jak wrzody] mogą być zarzewiem płomienia pożądliwości?"

Parlament Aix rozpatrywał sprawę bez mała rok - wyrok zapadł dopiero 11 października 1731 roku. Opinie
sędziów były podzielone - dwunastu utrzymywało, że ojciec Girard winien zostać spalony na stosie,
pozostałych dwunastu było zdania, że to Catherine Cadiere jest winna i zasługuje na śmierć przez
powieszenie. Głos rozstrzygający przypadł przewodniczącemu Lebretowi, który zadecydował, że ojciec
Girard zostanie przekazany do dyspozycji władz kościelnych, jako winien niemoralnego prowadzenia się w
stanie kapłańskim, Catherine zaś nakazał odesłać do matki. Tym samym uznał, że oskarżenie o czary nie
zostało dowiedzione. Decyzja Lebreta spotkała się z głęboką dezaprobatą tłumu, który dopuścił się czynnej
zniewagi Girarda, a obrońcę Catherine wyniósł z gmachu sądu na ramionach w triumfalnym pochodzie.
Catherine żyła od tej poty w zaciszu domowego ogniska, ojciec Girard natomiast, po oczyszczeniu go od
zarzutów przez władze duchowne, powrócił do Dole, gdzie zmarł w roku 1733.

Chambre Ardente, sprawa Chambre Ardente

Niewiarygodne! - to jedyne słowo, jakim można określić misteria czarnych mszy, w czasie których katoliccy
księża zabijali noworodki nad piersiami leżących na ołtarzach nagich kobiet, opisywane przez świadków
przesłuchiwanych przez Chambre Ardente, specjalny trybunał powołany do życia przez Ludwika XIV do
prowadzenia śledztwa w sprawie zbrodni trucicielstwa zataczającej coraz szersze kręgi w środowisku
arystokracji francuskiej. Trwające od stycznia 1679 do czerwca 1682 roku postępowanie sądowe było
chyba jedynym procesem o czary przynajmniej w części prowadzonym na podstawie rzeczywistych faktów, w
którym nie wchodziły w grę płody chorej wyobraźni nieletnich neurotyków czy pokrętna logika zwyrodniałych
inkwizytorów i łowców czarownic. Gorliwy komisarz policji, odpowiedzialny bezpośrednio przed królem, w
taki oto sposób wyraził się o zebranym materiale dowodowym: "Przestudiowałem to wielokrotnie, w nadziei
znalezienia czegoś, co zdołałoby mnie przekonać, że oskarżenia te są fałszywe; nie sposób jednak dojść do
takiego wniosku". Z drugiej strony jednak trzeba wziąć pod uwagę, że oskarżenia wysunięte pod adresem

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

11/17

kwiatu arystokracji francuskiej formułowane były w przeważającej mierze na podstawie zeznań złożonych
przez kobiety, którym po osiem razy miażdżono nogi butem hiszpańskim.

Dochodzenie rozpoczęło się od afery trucicielskiej. Jeszcze w roku 1673 dwóch powszechnie znanych
księży z Notre-Dame-de-Paris doniosło policji, nie ujawniając wszelako nazwisk, że wielu z ich penitentów
wyznało na spowiedzi, iż dopuściło się morderstwa w celu rozwiązania problemu trójkąta małżeńskiego
bądź ma zamiar popełnić takowe. W roku 1677 komisarz policji paryskiej, Nicholas de la Reynie, wykrył
znakomicie zorganizowaną międzynarodową organizację trucicielską, utrzymującą stałe kontakty z
Portugalią, Włochami i Anglią. Kierowana przez kilku szlachciców, prawnika i bankiera trudniła się ona
sprzedażą trucizn we Francji. Jej arystokratyczny przywódca, Francois Galaup de Chasteuil, zdołał zbiec z
kraju. (Życiorys tego człowieka może uchodzić za najbarwniejszy nawet w tym malowniczym kraju - był on
synem prokuratora generalnego Aix, doktorem praw, kawalerem maltańskim, piratem algierskim, wreszcie
przeorem karmelitów, który w swej celi ukrywał kochankę.) Pozostałych członków gangu przesłuchiwano
przez ponad rok, nie udało się jednak natrafić na jakiś bardziej konkretny ślad, aczkolwiek jeden z
podejrzanych, Vanens, okazał się później łącznikiem organizacji z drobnymi dystrybutorami, rozmaitymi
znachorami i guślarzami, którzy pełnili podwójną rolę - stręczycieli i specjalistów od przerywania ciąży.

Przełomem w sprawie okazała się przypadkowo podsłuchana rozmowa Marie Bosse, wróżbiarki: "Ach,
jakie mam wspaniałe zajęcie! Co za klientela! Nikogo poniżej księżnej, markizy, diuka lub para. Jeszcze ze
trzy otrucia i wycofuję się z tego. Zdobyłam już majątek". Agentka policji, która słyszała te słowa, postanowiła
wykorzystać sytuację. Podała się za kobietę pragnącą pozbyć się męża. Wyszła z butelką trucizny. Do akcji
wkroczyła policja, która znalazła w domu madame Bosse skrytkę pełną trujących mikstur.

4 stycznia 1679 roku komisarz Reynie rozpoczął przesłuchania wdowy Bosse, jej dwóch córek i dwóch
synów oraz jeszcze jednej wróżki, Vigoreux, która wcześniej była oficjalną kochanką dwóch poprzednich
mężów pani Bosse. Była to dobrana kompania; cała piątka zwykła sypiać w jednym łóżku. By zapobiec
użyciu sprzedanych trucizn, komisarz Reynie musiał wydobyć z aresztowanych nazwiska tych, którzy je
kupowali. Pierwszą oskarżoną z kręgu femmes de qualite była madame de Poulaillon; w ciągu następnych
miesięcy okazało się, że w aferę wplątanych jest kilkaset osób z najwyższych sfer dworskich. Wszystkie
wypadki były bliźniaczo do siebie podobne. Madame de Poulaillon, na przykład, miała kochanka, a
podstarzały małżonek mocno trzymał rękę na sakiewce. Zaopatrzyła się przeto w poudres de succession
(proszek spadkowy, truciznę), mąż jednak nabrał jakichś podejrzeń i schronił się w klasztorze. Najczęściej
stosowaną metodą otrucia było nasycenie koszuli męża w kwasie arsenowym, co powodowało stan zapalny
skóry o objawach zbliżonych do syfilisu. Wtedy żona przynosiła rzekome balsamy lecznicze (w
rzeczywistości trujące), którymi nacierała troskliwie chorego małżonka. Zabieg ten gwarantował mu śmierć
w ciągu kilku miesięcy.

Dysponując tego rodzaju dowodami, 8 marca 1679 roku król Ludwik XIV zezwolił na powołanie specjalnej
commision de l'Arsenal, tajnego trybunału dworskiego, obradującego przy drzwiach zamkniętych, którego
wyroki nie podlegały apelacji (salę obrad obito czarnym suknem, a sesje odbywały się przy blasku świec,
stąd popularna nazwa Chambre Ardente) i nakazał uwięzienie jeszcze jednej słynnej guślarki - Catherine
Deshayes, wdowy Montvoisin, znanej powszechnie jako La Voisin. Utrzymywała ona, że zajmuje się
wyłącznie chiromancją i wróżeniem z twarzy, oskarżając zarazem Marie Bosse. W krzyżowym ogniu pytań
padły nazwiska dwóch wdów po wysokich urzędnikach magistratu paryskiego jako klientek La Voisin.
Aresztowano je również. Trzecia sage femme,Lepere, uwięziona została jako wspólniczka La Voisin; jej
specjalnością było spędzanie płodu. Tłumaczyła się, że udzielała ona wyłącznie pomocy kobietom, którym
opóźniała się miesiączka, nigdy zaś ciężarnym. Nigdy też nie przyjęłaby pieniędzy od panien, które były
przekonane, że popadły w tarapaty, gdyby La Voisin nie przełamała jej oporów, mówiąc, że skoro
dziewczęta te same uważają się za dziwki [putains], to powinna dać im wiarę! Tak czy inaczej chodziły
słuchy, że mnóstwo noworodków i nie donoszonych płodów zostało pochowanych w ogrodach Villeneuve-
sur-Gravois, na przedmieściach Paryża. Jeden ze świadków zarzucał La Voisin pozbycie się dwu i pół
tysiąca niechcianych dzieci.

Pragnąc jak najszybciej położyć kres śledztwu, 6 maja 1678 roku Chambre Ardente skazał Vigoreux i
Bosse na spalenie żywcem, a syna tej ostatniej, Francois Bosse, na śmierć przez powieszenie. Madame de
Poulaillon zwolniono, skazując ją jedynie na wygnanie. Trybunał odłożył wydanie wyroku na La Voisin i La
Lepere, a także na pośrednika, Vanensa.

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

12/17

Aż do tego momentu nie padały zarzuty o uprawianie czarów. Praktyki magiczne, owszem - wróżki trudniły
się bowiem sprzedażą dekoktów miłosnych [poudres pour l'amour], które wyrabiały mieszając arszenik,
siarkę i witriol z suszonymi nietoperzami i ropuchami, nasieniem i krwią miesięczną. Zarzut czarnoksięstwa
nie pojawia się także w materiałach z sesji letniej i jesiennej, podczas których gromadzono dowody mające
wyjaśnić rolę dwórek kilku metres królewskich jako potencjalnych handlarek trucizną. Jedną z wybitniejszych
osób, wplątanych w tę aferę, był znakomity dramaturg, Jean Racine; pozew oskarżający go o otrucie
kochanki został już nawet podpisany, nigdy jednak się nim nie posłużono.

Po trwających rok przesłuchaniach, w trakcie których jako trucicieli wymieniano coraz to więcej osób z
najbliższego otoczenia króla, 23 stycznia 1680 roku Chambre Ardente nakazał aresztowanie księżnej de
Soissons, markizy d'Alluye, pani de Polignac (faworyty królewskiej), pani de Tingry, księżnej de Bouillon,
markizy du Roure, księcia de Luxembourg (kapitana gwardii królewskiej) oraz markizy de Feuquieres.
Osadzono ich w Bastylii i pałacu w Vincennes. W najwyższych sferach Francji zakotłowało się, kilku
podejrzanych zbiegło z kraju. Wystawiana właśnie w Paryżu La Devineresse Corneilla nabrała dodatkowej
pikanterii.

Księżna de Bouillon pojawiła się w sądzie w towarzystwie swego męża (o próbę otrucia którego ją
oskarżano) oraz kochanka. Jej występ był niezwykle krótki:

P. Czy znasz Vigoreux?

O. Nie.

P. Czy znasz La Voisin?

O. Tak.

P. Dlaczego chciałaś pozbyć się swego męża?

O. Ja, pozbyć się go? Lepiej spytajcie mojego małżonka, co on sam o tym myśli. Odprowadził mnie do
drzwi sądu.

P. Zatem dlaczego spotykałaś się tak często z La Voisin?

O. Pragnęłam dowiedzieć się, co przygotowały dla mnie wyrocznie; trzeba było się dowiedzieć, jak należy
postępować w tych dniach.

P. Czy obiecałaś tej kobiecie worek złota?

O. Nie, nie więcej, niż wymagał tego zdrowy rozsądek. Czy to wszystko, panowie, o co chcieliście mnie
zapytać?

Po czym księżna opuściła trybunał, co pani de Sevigne komentuje w sposób następujący: "Doprawdy, nigdy
bym nie uwierzyła, że rozsądni ludzie mogą zadawać aż tak głupie pytania". Takie i podobne odpowiedzi
były zresztą usuwane z protokołów oficjalnych. Słowa markiza de Pas oddają wiernie nastroje panujące
wśród szlachty: "Garstka zawodowych trucicieli, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, znalazła sposób na to, by
przedłużyć swe pożałowania godne życie, denuncjując coraz to nowych arystokratów, których aresztowanie i
przesłuchania gwarantowały im jeszcze trochę czasu".

Świadom rosnącej wobec niego wrogości komisarz Reynie poddawał niewielkie grono aresztowanych
guślarzy coraz to większym naciskom, koncentrując się zwłaszcza na Lesage'u, byłym galerniku, obecnie
odgrywającym rolę zawodowego niemal świadka. Monsieur Reynie uciekł się do rozmaitych tortur,
poczynając od sellette, fotela tortur, a kończąc na brodequins, polegającej na wbijaniu w specjalny but
klinów miażdżących golenie. Po trzech dniach niewyobrażalnych męczarni La Voisin wciąż odrzucała
wszelkie zarzuty trucicielstwa. Dokładny protokół przesłuchania zawiera wszystkie krzyki i jęki, jakie
wydawała, kiedy miażdżono jej kości. Po drugim uderzeniu krzyknęła: "O mój Boże, Dziewico święta! Nie
mam nic do powiedzenia". Po trzecim wydała głośny okrzyk i stwierdziła, że zeznała prawdę. Po czwartym,
jak to ujął skryba: "wrzasnęła wręcz nieprawdopodobnie", nie powiedziała jednak niczego. Tortury

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

13/17

kontynuowano zatem. Komisarz policji tłumaczył jej małomówność zbyt łagodnym traktowaniem. Prokurator
generalny chciał, by wyrwano jej język i obcięto dłonie, sąd wszakże zadowolił się karą spalenia żywcem.
Śmierć miała ciężką. 22 lutego 1680 roku, związaną i skutą, przemocą zawleczono ją na stos. Nie
przestawała wyklinać i "kilkakroć przykrywano ją warstwą słomy, którą za każdym razem udawało jej się z
siebie zrzucić; w końcu jednak płomienie wzmogły się i znikła nam z oczu". (Madame de Sevigne, Listy).

Czarnoksięstwo stało się przedmiotem rozprawy, z chwilą gdy Lesage oskarżył dwóch księży, ojców Davota
i Mariette'a o odprawianie czarnych mszy nad obnażonymi brzuchami młodych dziewcząt. Ojca Gerarda,
proboszcza St.-Sauveur, oskarżono o celebrowanie podobnej mszy, w trakcie której dopuścił się on czynów
rozpustnych ze służącą za ołtarz dziewką. Należy jednak zauważyć, że oskarżenia o czary pojawiały się
jedynie w następstwie wytrwałego stosowania tortur. Aby zdobyć potrzebne mu zeznania, Reynie uciekł się
do tortur tak okrutnych, jak łamanie kołem i question de l'eau (przesłuchiwanemu wlewano do gardła osiem
dzbanów wody). Wpadł on nawet na pomysł pozwania przed trybunał Madeleine Bavent [patrz: Louviers,
zakonnice z Louviers], która rzekomo utrzymywała kontakty z niektórymi spośród oskarżonych.
Pozbawiono go jednak stanowiska i Madeleine pozostała w swoim konwencie w Normandii. 24 lutego 1680
roku Chambre Ardente poszerzył akt oskarżenia o "świętokradztwo, bezbożność i profanację".

Aresztowano w Tulonie i przewieziono do Paryża ojca Mariette'a, gdyż dwudziestojednoletnia córka La
Voisin oraz Lesage zeznali, że składał on ofiary z białych gołębi i sporządzał figurki z wosku. Wróżka
Filastre przyznała się do złożenia ofiary z dziecka, dokonanej w kręgu z czarnych świec, a także do tego, iż
odrzuciła sakramenty święte. Zeznała też, że podczas jednej z czarnych mszy, odprawianej przez ojców
Deshayesa i Cottona, poświęciła na ofiarę swoje własne nowo narodzone dziecię, ksiądz zaś odmawiał
słowa mszy nad świeżym jeszcze łożyskiem. Chrzcił też małe figurki, wybierając im rodziców chrzestnych,
wszystko to zaś w celu wzbudzenia czyichś uczuć miłosnych lub spowodowania śmierci.

Bluźnierczymi praktykami parało się też wielu innych księży. Ojciec Davot, na przykład, odprawił mszę
miłosną nad obnażoną dziewczyną, którą w trakcie celebracji całował ceremonialnie w jej parties
bonteuses.
Madame de Lusignan i jej spowiednik z kolei, rozdziawszy się do naga w ogrodach
Fontainebleau, dopuszczali się czynów występnych, używając do tego celu pokaźnych rozmiarów gromnicy
wielkanocnej. Ojciec Tournet odprawiał msze miłosne i w trakcie jednej z nich, na oczach zgromadzonych,
legi z pewną dziewczyną na ołtarzu.

Jako wspólnik La Voisin przed trybunał trafił sześćdziesięciosześcioletni garbus, ojciec Guibourg, nieprawy
syn Henryka de Montmorency, zakrystian St.-Marcel w Saint-Denis. Także i on oskarżony został o celebrację
mszy nad łożyskiem płodowym dla mademoiselle Coudraye (dla której podrobił także świadectwo ślubu), a
także innych mszy nad ciałami nagich kobiet. W czasie Podniesienia Najświętszego Sakramentu
wypowiadał niekiedy zaklęcia mające umożliwić odnalezienie ukrytych skarbów bądź zapewnić wzajemność
w miłości, jedna z takich mszy skierowana była do pary diabłów, którym tradycyjnie przypisywano
możliwości wzbudzania żądz:

Astarocie i Asmodeuszu, książęta współuczestnictwa, błagam was, byście przyjęli tę ofiarę z dziecka,
przez którą upraszam [w imieniu osoby, która zamówiła tę mszę], aby Król i Delfin nie ustawali w swojej
wobec niej przyjaźni, aby cieszyła się ona poważaniem książąt i księżniczek rodziny królewskiej i aby Król
nie odmówił jej niczego, o co poprosi dla swych krewnych lub swego domu.

Córka La Voisin podała też bardzo szczegółówy opis takiej, celebrowanej o północy, mszy: "Widziała
rozciągniętą na materacu kobietę, której głowa wystawała poza jego krawędź, a ciało wspierało się na
wymoszczonym poduszką krześle, tak że nogi swobodnie opadały w dół. Piersi przykryte miała chustką, na
której widniał znak krzyża, a na jej brzuchu stała monstrancja". Lesage, zbiegły kryminalista, dodał, że w obu
rękach trzymała świece.

Ojciec Guibourg opisał inną mszę, podczas której, jak utrzymywał, zamordować miał dziecko. Jego
zeznanie potwierdziła córka La Voisin (podówczas mająca szesnaście lat) oraz jedna z jego trzech
kochanek. Jeanne Chaufrain (z którą miał siedmioro dzieci).

Kupił był jakieś dziecko, by złożyć je w ofierze w czasie mszy odprawianej w intencji pewnej wielkiej damy.
Podciął mu gardło nożem, tak by wykrwawiło się do kielicha; następnie kazał umieścić zwłoki w innym

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

14/17

miejscu, aby później mógł jeszcze użyć serca i wnętrzności w czasie innej mszy.[...] Tę drugą mszę
odprawił w szopie na wałach obronnych Saint-Denis nad ciałem tej samej kobiety, z zachowaniem tego
samego rytuału.[...] Jak mu powiedziano, zwłoki dziecka miały zostać użyte do sfabrykowania jakiegoś
magicznego proszku.

Jeszcze inny rodzaj mszy miłosnej odprawiony został dla metresy króla:

Odziany w albę i stułę [Guibourg] odczytał tekst zaklęcia w obecności mademoiselle des Oeillets, która
pragnęła rzucić czar na króla. Towarzyszył jej mężczyzna, który podał mu słowa zaklęcia. Do odprawienia
tej ceremonii należało mieć nasienie obojga płci, mademoiselle des Oeillets była jednak w trakcie swojej
mois, toteż zamiast niego umieściła w kielichu nieco swej krwi miesięcznej. Szlachcic, który jej
towarzyszył, oddalił się w kat między łożem a ścianą, a Guibourg skierował strumień jego nasienia do
tegoż kielicha. Każde z nich dodało potem do owej mieszaniny trochę wysuszonej na proszek krwi
nietoperza i nieco mąki, aby mikstura nabrała gęstości. Następnie [ojciec Guibourg] wymówił słowa
zaklęcia i przelał zawartość kielicha do niewielkiej buteleczki, którą mademoiselle Oeillets i towarzyszący
jej szlachcic zabrali ze sobą.

Tego rodzaju ceremonie były niczym więcej jak logicznym następstwem trwającej od ponad dwóch stuleci
wiary w realność czarnej magii, ta zaś z kolei rozwinęła się ze znacznie wcześniejszych teorii przypisujących
nadzwyczajną moc szatanowi. Jeśli teologowie mogli sobie dowodzić, że szatan nie może uczynić nic bez
zgody Boga, masy ludzi prostych nie były w stanie uporać się z wewnętrzna sprzecznością koncepcji
wszechmocnego i nieskończenie dobrego Boga, który toleruje zło. Znacznie łatwiejsze do przyjęcia okazały
się nigdy do końca nie wygasłe doktryny herezji manichejskiej, zakładające istnienie dobrego Boga i złego
Szatana; jeśli Bóg, nie był w stanie udzielić pomocy, należało uciec się po nią do diabła. Cechą
charakterystyczną tych dualistycznych obrzędów jest wzajemne przemieszanie bluźnierstwa i ortodoksji. La
Voisin aresztowano, gdy wracała z niedzielnej mszy porannej; La Lepere z całą skrupulatnością
przestrzegała tego, by przeznaczone na ofiarę niemowlęta zostały ochrzczone. Szlachta francuska, szukając
pomocy u sprzymierzeńców diabła, zachowywała się tak samo jak francuscy wieśniacy, z tą może jedyną
różnicą, że odprawiane przez nią ceremonie były bardziej wyrafinowane i wymyślne. Co więcej, zważywszy,
że powszechnym zjawiskiem było odprawianie mszy w jakiejś intencji - sprowadzenia deszczu, zapewnienia
sobie zdrowia czy zwycięstwa - rozciągnięcie ich na sferę miłosną wydaje się jak najbardziej logiczne.

Pomimo przekonania komisarza policji o całkowitej zgodności oskarżeń z prawdą, zarzuty te były dość
słabo potwierdzone. Wszyscy świadkowie należeli do osób o wątpliwej reputacji i w każdym innym procesie
ich słowa traktowano by z najwyższą rezerwą. Poza tym najbardziej sensacyjne zeznania wydobyto dopiero
po długotrwałych torturach, a jeśli chodzi o La Voisin, konsekwentnie zaprzeczała ona wszelkim zarzutom o
czary. Sensacyjne zeznania jej córki w dwóch przypadkach stoją ze sobą w jaskrawej sprzeczności. La
Filastre, zanim spalono ją żywcem, odwołała wszystkie zeznania, jakie złożyła na torturach, informując
komisarza policji, że: "wszystko, co powiedziała na ten temat, powiedziała tylko dlatego, by uwolnić się od
bólu i cierpień, jakie sprawiały jej tortury, a także z obawy, by nie ciągnęły się one dłużej". Z drugiej jednak
strony za bardzo przekonujące uznać można całe wyposażenie czarnoksięskie, jakie znaleziono u
oskarżonych guślarzy - nie tylko trucizny, ale także figurki woskowe, zaklęcia mające powodować
poronienie, księgi magiczne i czarne świece, które wbrew temu, co utrzymywała kolejna oskarżona, Trianon,
nie służyły bynajmniej do glansowania butów. Odkryto także pokwitowania na znaczne sumy pieniędzy
wypłacone ojcu Guibourgowi - kolejny istotny dowód obciążający. Nie można wykluczyć, że gdy zawodziły
dekokty miłosne, damy francuskie uciekały się do czarnych mszy. Opis jednej z nich, odprawionej w roku
1668 (za udział w niej Lesage skazany został na galery), wskazuje, że była to normalna msza celebrowana w
intencji zapewnienia sobie czyichś uczuć, pisemna prośba o powodzenie w amorach zaniesiona przed
ołtarz. W roku 1680 podobne msze zaczęły już jednak obfitować w takie rekwizyty jak zabijane niemowlęta i
obnażone brzuchy.

Tak czy inaczej, francuska socjeta przyjęła te oskarżenia za dobrą monetę, król zaś musiał rozstrzygnąć
problem, jak zatuszować największy skandal stulecia. W sierpniu 1680 roku zawiesił działalność Chambre
Ardente,
ponieważ jednak zgromadzone dowody wskazywały, że była metresa królewska, madame de
Montespan, próbowała otruć zarówno samego Ludwika, jak i jego nową kochankę (mademoiselle de
Fontanges), polecił, by Reynie w najgłębszej tajemnicy kontynuował śledztwo. Mnożyły się dowody,
wskazujące, że madame de Montespan była najważniejszą postacią wśród uprawiających praktyki

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

15/17

satanistyczne. Ukrycie tej kompromitacji stało się problemem bodaj czy nie jeszcze pilniejszym. Komisarz
Reynie prowadził dochodzenie do czerwca 1682 roku, torturując i posyłając na stos pokaźną liczbę osób
wywodzących się z niższych warstw społecznych, osób oskarżonych o handel truciznami i udział w
praktykach czarnoksięskich. Przez całe cztery lata nie poddano jednak torturom ani nie skazano na śmierć
nikogo ze szlachty. Zaiste, sprawiedliwość była ślepa.

W czasie śledztwa aresztowano 319 osób i wydano 104 wyroki: 36 osób skazano na śmierć, 4 na galery,
34 na banicję; 30 osób uniewinniono. Konsekwencją procesu było też wprowadzenie praw zakazujących
przepowiadania przyszłości, poddających kontroli handel truciznami i uznających czarnoksięstwo za
przesąd. W roku 1709 siedemdziesięcioletni Ludwik XIV postanowił zniszczyć protokoły z procesu; spalono
je 13 lipca. Zachowało się jednak nieco ich kopii, zniszczenia uniknęły też notatki komisarza policji, tak że
podjęta przez króla próba wyrwania tej stronicy z księgi historii spełzła na niczym.

Francoise Fontaine

Szaleństwo, jakie dotknęło Francoise Fontaine, niewiele odbiegało od innych przypadków opętania, które
często przytrafiały się zakonnicom u schyłku szesnastego i w pierwszych latach siedemnastego stulecia.
Cierpiała ona na takie same konwulsje jak większość opętanych, z których dla przykładu można wymienić
chociażby Elizabeth Allier (1639), Jeanne Fery (1585), chłopca z Burton (1596) czy Margaret Rule (1693).
Być może z tej właśnie przyczyny, pomimo iż o jej przypadku wspomina w swoich pamiętnikach Pierre-
Victor Palma Cayet, oficjalna relacja z jej procesu, podyktowana w roku 1591 przez sędziego generalnego
Normandii, Louisa Morela, doczekała się wydania drukiem dopiero w roku 1833. Jest ona w każdym calu
drobiazgowa, rejestruje nawet zdarzenia tak mało ważne, jak polecenie, by przyniesiono świece i pochodnie
"pour nous esclairer", co umożliwiło kontynuowanie przesłuchania po zapadnięciu zmroku.

Wydawca rękopisu, z pewną przesadą, utrzymywał, że zawiera on dokładny opis klasycznych objawów
histerii i epilepsji: drżączki, omdleń, zapaści, drgawek, analgezji, paraliżu, stężenia mięśni, nadpobudliwości
ruchowej, katalepsji, zaników pamięci etc., etc.

Z tego też względu dokument ten cenny jest niewątpliwie dla badacza dziejów chorób psychicznych, uwagę
historyka procesów o czary przyciąga jednak z kilku innych powodów. Po pierwsze, zadziwiające jest to, że
Francoise, mimo iż przyznała się do zawarcia przymierza z Szatanem i cielesnego z nim obcowania, została
puszczona wolno przez sąd świecki. Po drugie, nie podjęto żadnych starań, by odszukać winnych rzuconego
na nią rzekomo uroku, co zazwyczaj czyniono. Po trzecie, Francoise miewała zarówno konwulsje, jak i
fantazje erotyczne, a w większości podobnych wypadków zdarzało się bądź jedno, bądź drugie. Po czwarte,
nie zastosowano wobec niej żadnych (poza nakłuwaniem) tortur, co więcej, zarówno prewot, jak i lekarz oraz
ksiądz, który odprawiał nad nią egzorcyzmy, okazywali jej wiele względów. Po piąte wreszcie, została
wyleczona, wyszła za mąż i wiodła potem normalne życie.

W kwietniu 1591 roku ogarnięte wojną domową Louviers spodziewało się rychłego wkroczenia wojsk
wiernych królowi, jego mieszkańcy żyli więc w stanie napięcia i gorączkowego podniecenia. Toteż kiedy do
powszechnego zamieszania dołączyła się jeszcze Francoise Fontaine, utrzymując, że diabeł wtargnął do jej
domu przez komin, aby uprawiać z nią (i jeszcze jakąś inną dziewczyną) rozpustę, a na domiar wszystkiego
w najbliższym otoczeniu Francoise zaczęły dziać się różne dziwne rzeczy, typowe dla sposobów, w jakie
dawał znać o sobie poltergeist, wtrącono ją do więzienia. Po pewnym czasie inni więźniowie zaczęli się
uskarżać, że od chwili jej aresztowania w więzieniu zaczęły występować jakieś nieprawdopodobne zjawiska.
To przesądziło o uznaniu Francoise za czarownicę. W trakcie jej procesu dwóch księży próbowało ją
wyegzorcyzmować, a 2 września 1591 roku, w obecności 1200 zgromadzonych gapiów, została publicznie
rozebrana do naga, po czym zgolono jej wszystkie włosy, w których mógłby szukać schronienia diabeł;
utrudniały one ponadto przeprowadzenie próby nakłuwania.

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

16/17

Sam proces rozpoczął się 17 sierpnia 1591 roku. Tuż po rozpoczęciu przesłuchania Francoise "upadła na
wznak z rozpostartymi sztywno ramionami, zupełnie jak ktoś ukrzyżowany. [...] Zauważyliśmy, że spuchła jej
szyja, oczy niemal wyszły z orbit, a twarz pokryła się gęstymi kroplami potu". Sędzia zauważył też, że
zupełnie przestała oddychać, przy czym zarówno tętno, jak i temperatura ciała pozostały normalne. Kiedy
próbowano zmienić położenie jej rąk, okazało się, że "nie dało się tego zrobić w żaden inny sposób, jak
tylko przydeptując je nogą i przyciągając ku sobie ze wszystkich sił".

Francoise, z wdziękiem właściwym młodym dziewczętom, złożyła zeznanie, stanowiące upiększoną może
nieco wersję typowych opowieści czarownic o swoich piekielnych kochankach. Opis tych amorów, które, jak
sama zeznała, trwały nawet w więzieniu, do tego stopnia poruszył sędziego, że wdrapał się na dach i poddał
dokładnym oględzinom komin, by przekonać się, czy ktoś rzeczywiście tamtędy wchodził. Odkrył w nim
liczne, drobne ślady, które mogły być, według niego, "zupełnie świeże".

Diabeł nawiedzał Francoise w postaci odzianego w czerń grand homme o smolistoczarnej brodzie i
płomiennym wzroku. Oddała mu się chętnie, de bon coeur, jak sama wyznała; na sali sądowej obnażyła
nawet piersi, by pokazać miejsca, w które diabeł kąsał ją miłośnie. W czasie swych pierwszych odwiedzin
"kazał się jej rozebrać, a kiedy to uczyniła, przewrócił ja na łoże i spal z nią, leżąc na jej brzuchu, i poznał ją
cieleśnie dwa razy - za każdym razem trwało to pół godziny".

Dalsze zeznania Francoise również nie odbiegają raczej od panujących wówczas norm:

Jego czarny membre viril był bardzo twardy i tak gruby, że współżyjąc z nim cieleśnie doznawała silnego
bólu, tym bardziej że rzeczony
membre był twardy jak skała [dur comme un caillou] i nadzwyczaj zimny. [...]
Wychodząc od niej rzeczony mężczyzna całował ją po wielekroć i pieścił jej piersi i miejsce wstydliwe.

Poza niewątpliwie schematycznymi stwierdzeniami przytacza ona niekiedy szczegóły, jakich nie sposób
doszukać się w innych tego rodzaju wyznaniach.

Zeznała też, że pewnego razu, kiedy wspomniany wyżej grand homme sycił się jej wdziękami, miał on
wielkie kłopoty z wyjęciem swego
membre viril z jej przyrodzenia, którego w żaden sposób nie mogła
rozluźnić, tak że pozostali sczepieni ze sobą jak pies z suką, kiedy zwierzęta cieszą się wzajemnie swoimi
względami.

Podczas kolejnych odwiedzin diabeł zastosował nową technikę:

Przyciągnął ją ku sobie, objął nogami, zaczął całować i odbył z nią stosunek, w ogóle jej nie rozbierając.
Zdarzyło się to tylko jeden jedyny raz, ale trwało prawie pół godziny, a diabeł zakończył swe dzieło
wtryskując coś bardzo zimnego w jej trzewia. Od tej pory wspomniany
grand homme odwiedzał ją regularnie
każdej nocy, folgując z nią sobie do woli, ale za każdym razem tylko jednokrotnie.

Wprost trudno uwierzyć, że po złożeniu, z własnej woli, tego rodzaju zeznań, Francoise nie powędrowała na
stos. Godny uwagi jest również fakt, że uleczono ją z opętania i odtąd pędziła żywot spokojny i szczęśliwy.

Gilles Garnier

W roku 1573 w okolicach miasta Dole w Burgundii napady na małe dzieci przybrały rozmiary wręcz
epidemiczne. Stały się one plagą tak dotkliwą, że lokalny parlament uznał za stosowne wydać proklamację
następującej treści:

Wedle doniesień, jakie napłynęły do królewskiego sądu w Dole, w okolicach Espagny, Salvange,

background image

3.05.2015

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1

http://niniwa22.cba.pl/demonologia_1.htm

17/17

Courchapon oraz sąsiednich wiosek od pewnego już czasu widuje się i spotyka wilkołaka, o którym
powiada się, że pochwycił i uprowadził kilkoro małych dzieci. Napadł on też i zranił kilku konnych, którym
jedynie z największym trudem i narażeniem swego życia udało się go odpędzić. Rzeczony sąd przeto,
pragnąc zażegnać dalsze niebezpieczeństwo, zezwolił i wyraża swą zgodę na to, aby ci, którzy przebywają
lub zamieszkują we wspomnianych okolicach, nie bacząc na wszystkie edykty dotyczące prawa polowań,
gromadzili się z pikami, halabardami, arkebuzami i kijami, by tropić rzeczonego wilkołaka i podążać jego
śladem wszędzie tam, gdzie można go znaleźć i pojmać, a pojmawszy zabić, nie ponosząc za to żadnej
szkody i kary. [...] Dan na posiedzeniu rzeczonego sądu w miesiącu wrześniu 1573.

W opuszczonym szałasie opodal Armanges mieszkali Gilles Garnier i jego małżonka Appoline, para
ubogich i ponurych odludków. 9 listopada, dwa miesiące po wydaniu wspomnianej proklamacji, kilku
chłopów uratowało ciężko poranioną dziewczynkę z łap olbrzymiego wilka; na ich widok zwierzę umknęło i
rozpłynęło się w mroku, niektórzy jednak twierdzili, że dostrzegli w nim pewne podobieństwo do Garniera.
15 listopada zaginął dziesięcioletni chłopiec. Natychmiast zaczęty się rozchodzić najrozmaitsze plotki i
podejrzenia, w wyniku których Garnier i jego żona zostali aresztowani i postawieni przed sądem w Dole poci
zarzutem wilkołactwa.

Gilles Garnier złożył zeznania, potwierdzające wysunięte przeciwko niemu zarzuty.

24 sierpnia 1573 roku albo około tego dnia w sadzie w pobliżu wsi Perrouze Garnier zabił dwunastoletniego
chłopca. "Pomimo że był to piątek", zabierał się do zjedzenia jego mięsa, przeszkodziło mu jednak
nadejście kilku ludzi. Ludzie ci zeznali, a Garnier potwierdził ich słowa, że był on podówczas w ludzkiej, a nie
wilczej postaci.

6 października, w winnicy położonej niedaleko od lasu La Serre, o milę od Dole, Garnier w postaci wilka
napadł na dziesięcioletnią dziewczynkę. Zabił ją swymi kłami i pazurami, rozebrał do naga, po czym pożarł -
znakomity przykład partenofagii, występku właściwego wyłącznie wilkołakom. Jej mięso tak mu
posmakowało, że wziął go trochę do domu dla żony.

9 listopada Garnier przybrawszy postać wilka napadł na pewną dziewczynkę na pastwisku La Poupee,
między Authune a Chastenoy, został jednak zaskoczony przez trójkę przechodniów i zmuszony do ucieczki.

15 listopada między wsiami Gredisans a Menote, o milę od Dole, Garnier przybrawszy postać wilka udusił
dziesięcioletniego chłopca. Odgryzł mu nogę i pożarł cale mięso z uda oraz większą część brzucha.

Na podstawie tych zeznań Garnier został stracony w Dole 18 stycznia 1574 roku. Spalono go żywcem na
stosie odmówiwszy łaski uprzedniego uduszenia.

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2

Darmow y Hosting

CBA.PL


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Encyklopedia czarów i demonologii cz 2
Encyklopedia czarow i demonolog cz 3 id 161291
L Lozinski Demonologia Cz Milosza Dolina
O czarownicach, Demonologia, Satanim, Religia
Gdzie Nauczyc Sie Uwalniania Od Demonow Cz 1
15 11 2011 bibliografia cz II I słowniki i encyklopedieid 16088 ppt
Encyklopedia Wizjonerów cz, =- CZYTADLA -=, JASNOWIDZENIE
Mały Słownik Demonów, Magia, leksykony & encyklopedie
Ściąga I koło cz.1, do Szkoły, matura, praca mgr i podyplom., encyklopedie, ściągi, Odwodnienia
Encyklopedia prawa cz I
Czarownica cz 1 Alternatywa
Powszechna Encyklopedia Filozofiii pełne hasła cz 1

więcej podobnych podstron