DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do ko
ń
ca staro
ż
ytno
ś
ci
│
ś
redniowiecze i odrodzenie
│
barok i o
ś
wiecenie
│
1815-1914
│
1914-1989
jak i z czego studiowa
ć
filozofi
ę
│
moje wykłady
│
Wittgenstein
│
filozofowie i socjologowie nauki
George BERKELEY
TRAKTAT O ZASADACH POZNANIA LUDZKIEGO
przeło
ż
ył Jan Leszczy
ń
ski
Cz
ęść
I, §§ 1-36
1. Dla ka
ż
dego, kto dokonuje przegl
ą
du przedmiotów poznania ludzkiego, jest oczywiste,
ż
e s
ą
to idee albo aktualnie wyryte w zmysłach, albo takie, jakie postrzegamy, gdy
zatrzymujemy uwag
ę
na uczuciach i czynno
ś
ciach umysłu, albo wreszcie idee
ukształtowane z pomoc
ą
pami
ę
ci i wyobra
ź
ni, gdy ona ł
ą
czy, rozdziela, albo te
ż
przedstawia obrazowo te idee, jakie zostały postrze
ż
one pierwotnie na drogach, o
których była mowa powy
ż
ej. Wzrokowi zawdzi
ę
czam idee
ś
wiatła i barw w ich licznych
stopniach i odmianach. Dotykiem postrzegam na przykład twardo
ść
i mi
ę
kko
ść
, gor
ą
co i
zimno, ruch i opór oraz wszystko, czego pod wzgl
ę
dem ilo
ś
ci lub stopnia jest mniej lub
wi
ę
cej. Powonienie dostarcza mi zapachów, podniebienie smaków, a słuch doprowadza
do umysłu d
ź
wi
ę
ki w całej ró
ż
norodno
ś
ci ich tonów i zestawie
ń
. Poniewa
ż
za
ś
zauwa
ż
ono, i
ż
niektóre idee towarzysz
ą
sobie wzajemnie, doszło do tego, i
ż
oznaczono
je jedn
ą
nazw
ą
, a tym samym uznano je za jedn
ą
rzecz. Tak na przykład
zaobserwowawszy,
ż
e pewna barwa, smak, zapach, kształt i spoisto
ść
wyst
ę
puj
ą
razem,
uznano je za jedn
ą
oddzieln
ą
rzecz i oznaczono nazw
ą
jabłko. Inne zespoły idei tworz
ą
kamie
ń
, drzewo, ksi
ąż
k
ę
i im podobne rzeczy zmysłowe; rzeczy te, w zale
ż
no
ś
ci od tego
czy si
ę
podobaj
ą
, czy s
ą
nieprzyjemne, wzbudzaj
ą
uczucia miło
ś
ci, nienawi
ś
ci, rado
ś
ci,
smutku i tak dalej.
2. Lecz obok całej tej niesko
ń
czonej rozmaito
ś
ci idei, czyli przedmiotów poznania,
istnieje równie
ż
co
ś
, co je poznaje lub postrzega i w zwi
ą
zku z nimi dokonuje ró
ż
nych
czynno
ś
ci, takich jak chcenia, wyobra
ż
ania sobie, przypominania. Ten oto postrzegaj
ą
cy,
czynny byt nazywam umysłem, duchem, dusz
ą
lub mn
ą
samym. Słowami tymi nie
oznaczam
ż
adnej z moich idei, lecz rzecz całkowicie od nich ró
ż
n
ą
, w której one istniej
ą
lub, co na jedno wychodzi, która je postrzega: bo istnienie idei polega na tym,
ż
e jest ona
postrzegana.
3. Ka
ż
dy przyzna,
ż
e ani nasze my
ś
li, ani uczucia, ani idee ukształtowane przez
wyobra
ź
ni
ę
nie istniej
ą
poza umysłem. Otó
ż
wydaje si
ę
nie mniej oczywiste,
ż
e ró
ż
ne
wra
ż
enia zmysłowe, to znaczy idee wyryte na zmysłach, jakkolwiek byłyby zmieszane i
poł
ą
czone ze sob
ą
(to znaczy bez wzgl
ę
du na to, na jakie składałyby si
ę
przedmioty) nie
mog
ą
istnie
ć
inaczej, jak tylko w umy
ś
le, który je postrzega. My
ś
l
ę
,
ż
e ka
ż
dy mo
ż
e si
ę
o
tym przekona
ć
naocznie, kto tylko zwa
ż
y, co si
ę
rozumie przez termin istnie
ć
wówczas,
gdy stosuje si
ę
on do rzeczy zmysłowych. Mówi
ę
,
ż
e stół, na którym pisz
ę
, istnieje;
znaczy to,
ż
e go widz
ę
i odczuwam dotykiem; je
ś
libym za
ś
był poza sw
ą
pracowni
ą
,
powiedziałbym,
ż
e istniał - rozumiej
ą
c przez to,
ż
e gdybym si
ę
w swej pracowni
znajdował, mógłbym go postrzega
ć
; lub
ż
e jaki
ś
inny duch teraz wła
ś
nie go postrzega.
Był tu zapach, to znaczy,
ż
e go odczuto w
ę
chem; był d
ź
wi
ę
k, to znaczy,
ż
e go słyszano;
była barwa czy kształt, a wi
ę
c postrze
ż
ono je wzrokiem albo dotykiem. To jest wszystko,
co mog
ę
rozumie
ć
przez te i tym podobne wyra
ż
enia. Bo to, co si
ę
mówi o absolutnym
istnieniu rzeczy niemy
ś
l
ą
cych, bez
ż
adnego zwi
ą
zku z tym,
ż
e s
ą
postrzegane, wydaje
mi si
ę
całkowicie niezrozumiałe. Ich esse to percipi - i nie jest mo
ż
liwe, aby miały
jakiekolwiek istnienie poza umysłami, czyli rzeczami my
ś
l
ą
cymi, które je postrzegaj
ą
.
4. Doprawdy dziwnie jest rozpowszechnione w
ś
ród ludzi mniemanie, jakoby domy, góry,
rzeki, słowem wszelkie przedmioty zmysłowe, miały przyrodzone, czyli realne istnienie,
Strona 1 z 9
Bez tytułu 1
2009-10-20
odmienne od tego,
ż
e umysł je postrzega. Ale bez wzgl
ę
du na to, z jakim zaufaniem
ś
wiat t
ę
zasad
ę
przyjmuje i udziela na ni
ą
zgody, to przecie
ż
ka
ż
dy, kto si
ę
zdob
ę
dzie na
podanie jej w w
ą
tpliwo
ść
, mo
ż
e, je
ś
li si
ę
nie myl
ę
, dostrzec, i
ż
zawiera w sobie jawn
ą
sprzeczno
ść
. Czym
ż
e bowiem s
ą
wy
ż
ej wymienione przedmioty, je
ś
li nie rzeczami, które
postrzegamy przez zmysły? A czy
ż
postrzegamy co
ś
innego oprócz własnych swych idei,
czy wra
ż
e
ń
zmysłowych? Czy
ż
nie jest wi
ę
c jawn
ą
sprzeczno
ś
ci
ą
,
ż
eby którekolwiek z
nich lub dowolne ich poł
ą
czenie miało istnie
ć
niepostrze
ż
one?
5. Je
ś
li poddamy to prze
ś
wiadczenie gruntownemu badaniu, wykryjemy mo
ż
e u jego
podstaw zale
ż
no
ść
od doktryny dotycz
ą
cej idei abstrakcyjnych. Bo czy
ż
mo
ż
na dalej
posun
ąć
si
ę
w abstrakcji ni
ż
wówczas, gdy si
ę
rozró
ż
nia istnienie rzeczy zmysłowych od
tego,
ż
e s
ą
postrzegane, tak i
ż
pojmuje si
ę
je jako istniej
ą
ce, chocia
ż
nie s
ą
postrze
ż
one? Czym
ż
e jest
ś
wiatło i barwy, ciepło i zimno, rozci
ą
gło
ść
i kształty, słowem
wszystko, co widzimy i czujemy, je
ś
li nie ró
ż
norodnymi wra
ż
eniami zmysłowymi,
poj
ę
ciami, ideami czy impresjami wywartymi na zmysły? I czy mo
ż
na, cho
ć
by w my
ś
li,
oddzieli
ć
którekolwiek z nich od postrze
ż
enia? Ze swojej strony mógłbym łatwo oddzieli
ć
jak
ąś
rzecz od niej samej. Mog
ę
bowiem istotnie oddzieli
ć
w my
ś
li, to znaczy poj
ąć
z
osobna ka
ż
d
ą
z tych rzeczy, których mo
ż
e nigdy zmysłami nie postrzegałem tak
rozdzielonych. Tak wyobra
ż
am sobie kadłub ludzki pozbawiony ko
ń
czyn lub pojmuj
ę
zapach ró
ż
y nie my
ś
l
ą
c o samej ró
ż
y. Nie b
ę
d
ę
przeczył,
ż
e w tych granicach mog
ę
abstrahowa
ć
, je
ś
li mo
ż
na w sposób wła
ś
ciwy nazwa
ć
abstrakcj
ą
samo oddzielne
pojmowanie takich przedmiotów, które mog
ą
istnie
ć
w rzeczywisto
ś
ci oddzielnie lub by
ć
aktualnie z osobna postrzegane. Lecz moja zdolno
ść
pojmowania lub wyobra
ż
ania nie
si
ę
ga dalej ni
ż
mo
ż
liwo
ść
realnego istnienia lub postrzegania. Podobnie wi
ę
c, jak nie
jestem w stanie widzie
ć
ani czu
ć
niczego, czego bym aktualnie zmysłowo nie doznawał,
tak te
ż
nie mog
ę
przedstawi
ć
sobie w my
ś
li
ż
adnej zmysłowej rzeczy lub przedmiotu,
ró
ż
nego od jego wra
ż
enia zmysłowego lub postrze
ż
enia.
6. Niektóre prawdy s
ą
dla naszego umysłu tak bliskie i tak oczywiste,
ż
e wystarczy nam
oczy otworzy
ć
, aby je dojrze
ć
. Za tak
ą
uwa
ż
am t
ę
wa
ż
n
ą
prawd
ę
,
ż
e cały chór niebieski i
wszystko, co si
ę
znajduje na Ziemi, słowem wszelkie ciała, które składaj
ą
si
ę
na pot
ęż
n
ą
budow
ę
ś
wiata, nie maj
ą
ż
adnego samodzielnego istnienia poza umysłem, a ich byt
polega na tym,
ż
e s
ą
postrzegane lub poznawane; a zatem dopóki te rzeczy nie s
ą
aktualnie przeze mnie postrze
ż
one, czyli nie istniej
ą
w moim umy
ś
le lub w umy
ś
le
jakiego
ś
innego ducha stworzonego, to albo musz
ą
by
ć
pozbawione wszelkiego istnienia,
albo te
ż
musz
ą
istnie
ć
w umy
ś
le jakiego
ś
Ducha wiecznego; przypisywa
ć
bowiem
jakiejkolwiek poszczególnej ich cz
ęś
ci istnienie od ducha niezale
ż
ne, byłoby czym
ś
zupełnie niezrozumiałym i zawieraj
ą
cym cał
ą
niedorzeczno
ść
abstrakcji. W celu
przekonania si
ę
o tym potrzeba, aby czytelnik zastanowił si
ę
tylko i spróbował oddzieli
ć
w
swych my
ś
lach byt rzeczy zmysłowej od tego,
ż
e jest ona postrzegana.
7. Z tego, co powiedziałem, wynika,
ż
e nie ma
ż
adnej innej substancji oprócz ducha, czyli
tego, co postrzega. Lecz aby to w pełni udowodni
ć
zwa
ż
my,
ż
e jako
ś
ciami zmysłowymi
s
ą
: barwa, kształt, ruch, zapach, smak i tym podobne, to znaczy idee postrzegane przez
zmysły. Otó
ż
jawn
ą
jest sprzeczno
ś
ci
ą
, aby idea istniała w rzeczy niepostrzegaj
ą
cej;
mie
ć
bowiem ide
ę
to tyle, co postrzega
ć
: zatem to, w czym istnieje barwa, kształt i tym
podobne jako
ś
ci, musi je postrzega
ć
. St
ą
d jest jasne,
ż
e nie mo
ż
e by
ć
niemy
ś
l
ą
cej
substancji, czyli substratum tych idei.
8. Mówicie jednak,
ż
e chocia
ż
same idee nie istniej
ą
poza umysłem, to przecie
ż
mog
ą
by
ć
rzeczy do nich podobne, b
ę
d
ą
ce ich kopiami lub podobiznami, i
ż
e rzeczy te istniej
ą
poza umysłem w niemy
ś
l
ą
cej substancji. Odpowiadam na to: idea mo
ż
e by
ć
podobna
tylko do idei i do niczego wi
ę
cej; barwa lub kształt mo
ż
e by
ć
podobna wył
ą
cznie do innej
barwy i kształtu. Je
ś
li bodaj troch
ę
wejrzymy w swe my
ś
li, to stwierdzimy, i
ż
jest
niemo
ż
liwe, aby
ś
my podobie
ń
stwo pojmowali inaczej ni
ż
jako podobie
ń
stwo pomi
ę
dzy
Strona 2 z 9
Bez tytułu 1
2009-10-20
naszymi ideami. I pytam znowu, czy te domniemane oryginały, czyli rzeczy zewn
ę
trzne,
których obrazami lub przedstawieniami maj
ą
by
ć
nasze idee, same s
ą
dost
ę
pne
postrze
ż
eniu, czy nie? Je
ś
li tak, to s
ą
one ideami i jeste
ś
my u celu, lecz je
ś
li powiecie,
ż
e
nie s
ą
, odwołuj
ę
si
ę
do kogokolwiek, by rozstrzygn
ą
ł, czy mo
ż
na twierdzi
ć
z sensem, i
ż
barwa jest podobna do czego
ś
, co jest niewidzialne,
ż
e to, co twarde lub mi
ę
kkie, jest
podobne do czego
ś
, czego nie mo
ż
na dotkn
ąć
itd.
9. S
ą
ludzie, którzy rozró
ż
niaj
ą
jako
ś
ci pierwotne i wtórne: przez pierwsze rozumiej
ą
rozci
ą
gło
ść
, kształt, ruch, spoczynek, masywno
ść
, czyli nieprzenikliwo
ść
i liczb
ę
, drug
ą
nazw
ą
oznaczaj
ą
wszelkie pozostałe jako
ś
ci zmysłowe, jak barwy, d
ź
wi
ę
ki, smaki i tak
dalej. Przyznaj
ą
oni,
ż
e idee jako
ś
ci wtórnych nie s
ą
podobiznami czegokolwiek, co
istnieje poza umysłem, czyli istnieje niepostrzegane; natomiast nasze idee jako
ś
ci
pierwotnych chc
ą
uwa
ż
a
ć
za wzory czy obrazy rzeczy istniej
ą
cych poza umysłem w
substancji niemy
ś
l
ą
cej, któr
ą
nazywaj
ą
materi
ą
. Przez materi
ę
mamy tedy rozumie
ć
bezwładn
ą
substancj
ę
, która nie ma czucia i w której aktualnie jest rozci
ą
gło
ść
, kształt i
ruch. Lecz na podstawie tego, co ju
ż
okazali
ś
my, jest widoczne,
ż
e rozci
ą
gło
ść
, kształt i
ruch s
ą
tylko ideami istniej
ą
cymi w umy
ś
le i
ż
e idea mo
ż
e by
ć
podobna tylko do innej
idei,
ż
e zatem ani one same, ani ich pierwowzory nie mog
ą
istnie
ć
w substancji
niepostrzegaj
ą
cej. St
ą
d jest jasne,
ż
e ju
ż
poj
ę
cie tego, co ludzie nazywaj
ą
materi
ą
, czyli
substancj
ą
cielesn
ą
, zawiera w sobie sprzeczno
ść
10. Ci, którzy twierdz
ą
,
ż
e kształt, ruch i pozostałe jako
ś
ci pierwotne, czyli pocz
ą
tkowe,
istniej
ą
poza umysłem w niemy
ś
l
ą
cych substancjach, jednocze
ś
nie przyznaj
ą
,
ż
e nie
dotyczy to barwy, d
ź
wi
ę
ków, ciepła, zimna i tym podobnych jako
ś
ci wtórnych. Mówi
ą
nam
o nich,
ż
e s
ą
wra
ż
eniami zmysłowymi istniej
ą
cymi tylko w umy
ś
le,
ż
e s
ą
uzale
ż
nione i
wywołane przez ró
ż
n
ą
wielko
ść
, powi
ą
zania i ruch drobnych cz
ą
stek materii. Uwa
ż
aj
ą
to
za prawd
ę
niew
ą
tpliw
ą
, która daje si
ę
udowodni
ć
niezbicie i opiera si
ę
wszelkim
zarzutom. Otó
ż
, je
ś
li to pewne,
ż
e te jako
ś
ci pierwotne s
ą
nierozerwalnie zł
ą
czone z
innymi jako
ś
ciami zmysłowymi i nawet w my
ś
li nie podobna ich od nich oderwa
ć
, to
wynika st
ą
d z cał
ą
jasno
ś
ci
ą
,
ż
e istniej
ą
one tylko w umy
ś
le. Chciałbym jednak, by ka
ż
dy
zastanowił si
ę
i spróbował, czy dzi
ę
ki jakiejkolwiek abstrakcji my
ś
lowej zdoła przedstawi
ć
sobie rozci
ą
gło
ść
i ruch ciała bez wszelkich innych jako
ś
ci zmysłowych. Go do mnie,
widz
ę
wyra
ź
nie,
ż
e nie potrafiłbym utworzy
ć
idei ciała rozci
ą
głego i poruszaj
ą
cego si
ę
,
któremu bym nie musiał zarazem przypisa
ć
jakiej
ś
barwy lub innej jako
ś
ci zmysłowej,
która, jak si
ę
przyznaje, istnieje tylko w umy
ś
le. Krótko mówi
ą
c, rozci
ą
gło
ść
, kształt i ruch
s
ą
nie do poj
ę
cia w oderwaniu od wszystkich pozostałych jako
ś
ci. A wi
ę
c tam, gdzie
znajduj
ą
si
ę
inne jako
ś
ci zmysłowe, tam równie
ż
i te musz
ą
si
ę
znajdowa
ć
, to znaczy w
umy
ś
le i nigdzie indziej.
11. Uznaje si
ę
dalej,
ż
e wielki, mały, szybki i powolny, jako cechy całkowicie wzgl
ę
dne i
zmieniaj
ą
ce si
ę
wraz ze zmianami budowy lub poło
ż
enia organów zmysłowych, nigdzie
poza umysłem nie istniej
ą
. Rozci
ą
gło
ść
wi
ę
c, która istnieje poza umysłem, nie jest ani
wielka, ani mała, ruch ani szybki, ani powolny; co znaczy,
ż
e rozci
ą
gło
ść
i ruch nie s
ą
zgoła niczym. Ale powiadacie,
ż
e jest to rozci
ą
gło
ść
w ogóle i ruch w ogóle: widzimy
st
ą
d, jak bardzo przekonanie o istnieniu rozci
ą
głych i ruchomych substancji poza
umysłem jest uzale
ż
nione od owej dziwacznej doktryny o ideach abstrakcyjnych. Nie
mog
ę
tu pomin
ąć
uwagi, jak dalece ten m
ę
tny i nieokre
ś
lony opis materii, czyli substancji
cielesnej, do jakiego nowszych filozofów doprowadziły własne ich zasady, przypomina
przestarzałe i tak bardzo wy
ś
miane poj
ę
cia materia prima, które mo
ż
na spotka
ć
u
Arystotelesa i jego zwolenników. Nie sposób poj
ąć
masywno
ś
ci bez rozci
ą
gło
ś
ci; skoro
wi
ę
c okazali
ś
my,
ż
e rozci
ą
gło
ść
nie istnieje w substancji niemy
ś
l
ą
cej, to to samo musi
by
ć
prawdziwe w odniesieniu do masywno
ś
ci.
12. Gdyby
ś
my nawet przyznali istnienie poza umysłem innym jako
ś
ciom, to dla ka
ż
dego,
kto zwa
ż
y,
ż
e ta sama rzecz, gdy j
ą
umysł pod ró
ż
nymi wzgl
ę
dami rozpatruje, nosi ró
ż
ne
Strona 3 z 9
Bez tytułu 1
2009-10-20
liczbowe okre
ś
lenia, stanie si
ę
oczywiste,
ż
e liczba jest całkowicie tworem umysłu. Tak
wi
ę
c jedn
ą
i t
ę
sam
ą
rozci
ą
gło
ść
oznacza słowo jeden, trzy, albo trzydzie
ś
ci sze
ść
,
zale
ż
nie do tego, czy umysł rozwa
ż
a j
ą
w stosunku do jarda, stopy, czy cala. Liczba jest
tak jawnie wzgl
ę
dna i zale
ż
na od umysłu ludzkiego,
ż
e dziwne byłoby przypuszczenie,
aby ktokolwiek miał jej przyznawa
ć
istnienie absolutne poza umysłem. Mówimy: jedna
ksi
ąż
ka, jedna stronica, jeden wiersz; wszystko to w równej mierze s
ą
jedno
ś
ci, chocia
ż
jedne z nich zawieraj
ą
wiele innych. I w ka
ż
dym przypadku jest jasne,
ż
e jedno
ść
odpowiada pewnej szczególnej kombinacji idei dowolnie zestawionych przez umysł.
13. Wiem,
ż
e niektórzy chcieliby widzie
ć
w jedno
ś
ci ide
ę
prost
ą
lub niezło
ż
on
ą
,
towarzysz
ą
c
ą
w umy
ś
le wszystkim innym ideom. Nie dostrzegam,
ż
ebym miał jak
ąś
ide
ę
odpowiadaj
ą
c
ą
słowu jedno
ść
; my
ś
l
ę
za
ś
,
ż
e gdybym j
ą
miał i chciał j
ą
znale
źć
, to nie
mógłbym jej nie znale
źć
; przeciwnie, mój umysł powinien zna
ć
j
ą
najlepiej, skoro si
ę
twierdzi,
ż
e idea ta towarzyszy wszystkim innym ideom i mo
ż
e by
ć
postrzegana
wszelkimi sposobami doznania zmysłowego i refleksji. Mówi
ą
c zwi
ęź
le, jest to idea
abstrakcyjna.
14. Dodam jeszcze,
ż
e podobnie jak nowocze
ś
ni filozofowie dowodz
ą
, i
ż
pewne jako
ś
ci
zmysłowe nie istniej
ą
w materii, czyli poza umysłem, tak te
ż
mo
ż
na dowie
ść
tego
samego dla wszystkich innych jako
ś
ci zmysłowych. Tak na przykład mówi si
ę
,
ż
e gor
ą
co
i zimno to tylko doznania naszego umysłu, a wcale nie wzorce cech bytów rzeczywistych,
które by istniały w substancjach cielesnych i doznania te wywoływały: to samo ciało
bowiem, które jest zimne dla jednej r
ę
ki, drugiej wydaje si
ę
ciepłe. Dlaczegó
ż
tedy nie
mogliby
ś
my równie dobrze argumentowa
ć
,
ż
e kształt i rozci
ą
gło
ść
tak
ż
e nie s
ą
wzorcami
lub podobiznami cech, jakie istniej
ą
w materii, na tej podstawie,
ż
e temu samemu oku z
ró
ż
nych stanowisk lub oczom odmiennej budowy z tego samego stanowiska ukazuj
ą
si
ę
ró
ż
ne i wobec tego nie mog
ą
by
ć
obrazami czego
ś
ustalonego i okre
ś
lonego poza
umysłem? Dowodzi si
ę
dalej,
ż
e słodycz nie znajduje si
ę
naprawd
ę
w smacznej rzeczy,
poniewa
ż
bez zmiany tej rzeczy mo
ż
e przej
ść
w gorycz, jak to bywa w przypadku
gor
ą
czki lub inaczej jako
ś
schorzałego podniebienia. Czy
ż
nie nale
ż
y zatem powiedzie
ć
z
równ
ą
słuszno
ś
ci
ą
,
ż
e nie ma ruchu poza umysłem, skoro, jak wiadomo w przypadku
szybkiego nast
ę
pstwa idei w umy
ś
le, ruch bez jakiejkolwiek zmiany w przedmiotach
zewn
ę
trznych wydaje si
ę
powolniejszy?
15. Krótko mówi
ą
c, pozwólcie komukolwiek rozwa
ż
y
ć
te argumenty, o których si
ę
s
ą
dzi,
ż
e jawnie dowodz
ą
, i
ż
barwy i smaki istniej
ą
tylko w umy
ś
le, a stwierdzi on,
ż
e argumenty
te mog
ą
równie dobrze słu
ż
y
ć
jako dowód tego samego dla rozci
ą
gło
ś
ci, kształtu i ruchu.
Aczkolwiek trzeba przyzna
ć
,
ż
e ten sposób rozumowania dowodzi nie tyle tego, i
ż
w
przedmiocie zewn
ę
trznym nie ma wcale rozci
ą
gło
ś
ci czy barwy, ile tego,
ż
e posługuj
ą
c
si
ę
zmysłami nie wiemy, jaka jest prawdziwa rozci
ą
gło
ść
czy barwa przedmiotu. Lecz
poprzednie argumenty pokazuj
ą
wyra
ź
nie, i
ż
ż
adna barwa czy rozci
ą
gło
ść
ani
jakakolwiek inna jako
ść
zmysłowa w niemy
ś
l
ą
cym substracie poza umysłem istnie
ć
nie
mo
ż
e, albo raczej,
ż
e nie mo
ż
e istnie
ć
co
ś
takiego jak przedmiot zewn
ę
trzny.
16. Ale przyjrzymy si
ę
jeszcze nieco bli
ż
ej pogl
ą
dowi tradycyjnemu. Mówi si
ę
,
ż
e
rozci
ą
gło
ść
to modus lub akcydens materii, a materia to podło
ż
e, czyli substratum, które
j
ą
podtrzymuje. Otó
ż
pragn
ą
łbym, aby mi kto
ś
zechciał wyja
ś
ni
ć
, co nale
ż
y rozumie
ć
przez podtrzymywanie rozci
ą
gło
ś
ci przez materi
ę
. Powiecie,
ż
e nie mog
ę
tego wyja
ś
ni
ć
,
bo brak mi jakiejkolwiek idei materii. Odpowiem na to,
ż
e cho
ć
by
ś
cie równie
ż
pozytywnej
idei materii nie mieli, to przecie
ż
je
ś
li w ogóle wi
ąż
ecie z tym słowem jaki
ś
sens, musicie
przynajmniej mie
ć
wzgl
ę
dn
ą
ide
ę
materii; chocia
ż
nie wiecie, czym ona jest, to nale
ż
y
chyba przypu
ś
ci
ć
,
ż
e wiecie, w jakim stosunku pozostaje do akcydensów i co si
ę
rozumie
przez podtrzymywanie ich przez ni
ą
. Podtrzymywanie nie mo
ż
e tu oczywi
ś
cie by
ć
brane
w zwykłym lub dosłownym znaczeniu, jak wtedy gdy mówimy,
ż
e filary podtrzymuj
ą
budynek; w jakim wi
ę
c mamy je wzi
ąć
znaczeniu.
Strona 4 z 9
Bez tytułu 1
2009-10-20
17. Je
ś
li zbadamy, co filozofowie, przestrzegaj
ą
cy najwi
ę
kszej
ś
cisło
ś
ci, sami
o
ś
wiadczaj
ą
,
ż
e rozumiej
ą
przez substancj
ę
materialn
ą
, to napotkamy na ich twierdzenie,
ż
e nie przywi
ą
zuj
ą
do tych d
ź
wi
ę
ków
ż
adnego innego znaczenia poza ide
ą
bytu w ogóle,
w poł
ą
czeniu ze wzgl
ę
dnym poj
ę
ciem podtrzymywania przeze
ń
akcydensów. Ogólna
idea bytu wydaje mi si
ę
najbardziej abstrakcyjna i niezrozumiała ze wszystkich; co si
ę
za
ś
tyczy podtrzymywania akcydensów, to, jake
ś
my wła
ś
nie zauwa
ż
yli, nie mo
ż
na tego
rozumie
ć
w pospolitym znaczeniu owych słów; musimy je wi
ę
c bra
ć
w jakim
ś
innym
znaczeniu, ale w jakim, tego si
ę
nie wyja
ś
nia. Gdy przeto rozwa
ż
am obie cz
ęś
ci czy
strony, które si
ę
składaj
ą
na znaczenie zwrotu substancja materialna, dochodz
ę
do
przekonania, i
ż
ż
adne wyra
ź
ne znaczenie z nimi si
ę
nie wi
ąż
e. Lecz po có
ż
mieliby
ś
my
si
ę
jeszcze dalej kłopota
ć
rozwa
ż
aniem tego materialnego substratum, czyli podło
ż
a dla
kształtu i ruchu oraz innych jako
ś
ci zmysłowych? Czy
ż
nie tkwi w tym przypuszczenie,
ż
e
istniej
ą
one poza umysłem? A czy
ż
twierdzenie takie nie jest czym
ś
po prostu
sprzecznym i całkowicie niepoj
ę
tym?
18. Lecz gdyby to nawet było mo
ż
liwe,
ż
eby istniały poza umysłem masywne, w pewien
sposób ukształtowane, ruchome substancje, które odpowiadałyby ideom, jakie mamy o
ciałach, to jak mogliby
ś
my o tym wiedzie
ć
? Musieliby
ś
my to pozna
ć
albo przez zmysły,
albo za pomoc
ą
rozumu. Je
ś
li chodzi o nasze zmysły, to dostarczaj
ą
nam one wiedzy
jedynie o naszych wra
ż
eniach zmysłowych, ideach lub tych rzeczach, nazwijcie je, jak
chcecie, które przez zmysły bywaj
ą
postrzegane bezpo
ś
rednio; zmysły wszak
ż
e nie
informuj
ą
nas,
ż
e rzeczy istniej
ą
poza umysłem, czyli niepostrze
ż
one, podobne do tych,
które si
ę
postrzega. Sami materiali
ś
ci to przyznaj
ą
. Pozostaje wi
ę
c przyj
ąć
,
ż
e je
ż
eli w
ogóle jako
ś
poznajemy rzeczy zewn
ę
trzne, to tylko dzi
ę
ki rozumowi, który wnioskuje o
ich istnieniu z tego, co bezpo
ś
rednio postrze
ż
one przez zmysły. Lecz jaka
ż
racja mo
ż
e
nas skłoni
ć
do wiary w istnienie ciał poza umysłem na podstawie tego, co postrzegamy,
kiedy nawet sami obro
ń
cy materii nie twierdz
ą
,
ż
eby istniał jaki
ś
konieczny zwi
ą
zek
mi
ę
dzy ciałami a naszymi ideami? S
ą
dz
ę
,
ż
e panuje powszechne mniemanie (a czyni je
bezspornym to, co zdarza si
ę
w snach, w obł
ę
dzie i tym podobnych stanach), i
ż
jest
mo
ż
liwe, by
ś
my wszystkich tych idei, które mamy teraz, doznawali tak
ż
e wówczas, gdyby
nie istniały na zewn
ą
trz
ż
adne ciała do nich podobne. St
ą
d jest rzecz
ą
oczywist
ą
,
ż
e aby
idee nasze mogły si
ę
wytworzy
ć
, nie trzeba zakłada
ć
, jakoby ciała zewn
ę
trzne istniały,
skoro si
ę
przyznaje,
ż
e bez ich współdziałania idee s
ą
czasami wytwarzane i
prawdopodobnie mog
ą
by
ć
zawsze wytworzone w tym samym porz
ą
dku, w jakim je
widzimy obecnie.
19. Ale cho
ć
by
ś
my nawet mogli posiada
ć
wszystkie nasze wra
ż
enia zmysłowe bez
zewn
ę
trznych ciał do nich podobnych, to przecie
ż
mo
ż
na by s
ą
dzi
ć
,
ż
e raczej przez ich
przyj
ę
cie, ni
ż
w inny sposób, łatwiej poj
ąć
i wyja
ś
ni
ć
tworzenie si
ę
wra
ż
e
ń
; mogłoby
zatem przynajmniej uchodzi
ć
za prawdopodobne,
ż
e s
ą
takie rzeczy jak ciała, które
wzbudzaj
ą
w naszych umysłach swe idee. Ale i tego nie mo
ż
na powiedzie
ć
. Bo je
ś
li
nawet zgodzimy si
ę
z materialistami na ich ciała zewn
ę
trzne, to podług własnego ich
wyznania nie maj
ą
oni wcale dokładniejszej wiedzy o tym, jak idee nasze zostaj
ą
wytworzone, skoro przyznaj
ą
, i
ż
nie s
ą
zdolni zrozumie
ć
, jak ciało mo
ż
e działa
ć
na
ducha, lub jak to jest mo
ż
liwe, by miało jak
ąś
ide
ę
wra
ż
a
ć
w umysł. St
ą
d wida
ć
jasno,
ż
e
tworzenie si
ę
w naszych umysłach idei lub wra
ż
e
ń
zmysłowych nie mo
ż
e by
ć
racj
ą
, by
przypuszcza
ć
,
ż
e istnieje materia lub substancje cielesne, skoro si
ę
uznało,
ż
e ich
tworzenie si
ę
pozostaje równie niewytłumaczone po wprowadzeniu tego zało
ż
enia, jak i
bez niego. Gdyby zatem było nawet mo
ż
liwe, by ciała istniały poza umysłem, to pogl
ą
d,
ż
e one tak wła
ś
nie istniej
ą
, musiałby by
ć
bardzo niepewny, poniewa
ż
twierdzi
ć
tak,
znaczyłoby przyj
ąć
bez
ż
adnej zgoła racji,
ż
e Bóg stworzył niezliczone byty całkowicie
bezu
ż
yteczne i
ż
adnemu celowi nie słu
żą
ce.
20. Krótko mówi
ą
c, gdyby ciała zewn
ę
trzne istniały, to nie mogliby
ś
my nigdy si
ę
o tym
przekona
ć
; gdyby za
ś
ich nie było, mogliby
ś
my mie
ć
zupełnie te same racje, jakie mamy
Strona 5 z 9
Bez tytułu 1
2009-10-20
teraz, by my
ś
le
ć
,
ż
e istniej
ą
. Przypu
ść
my, czego mo
ż
liwo
ś
ci nikt nie zaprzeczy,
ż
e jaka
ś
istota rozumna bez współdziałania ciał zewn
ę
trznych doznaje tego samego, co ty, ci
ą
gu
wra
ż
e
ń
zmysłowych lub idei, które zostaj
ą
wra
ż
one w jej umysł w tym samym porz
ą
dku i
z podobn
ą
ż
ywo
ś
ci
ą
. Pytam, czy istota ta nie miałaby wszelkich powodów, by wierzy
ć
w
istnienie substancji cielesnych, reprezentowanych przez jej idee i wzbudzaj
ą
cych je w jej
umy
ś
le, jakie ty masz mo
ż
e, wierz
ą
c w to samo? Nie mo
ż
e by
ć
co do tego w
ą
tpliwo
ś
ci; a
ju
ż
to jedno rozwa
ż
anie wystarcza, aby ka
ż
demu rozs
ą
dnemu człowiekowi nasun
ąć
podejrzenie co do siły jakichkolwiek argumentów za istnieniem ciał poza umysłem, nawet
gdyby s
ą
dził,
ż
e argumenty takie posiada.
21. Gdyby po tym, co powiedziałem, niezb
ę
dny był jeszcze jaki
ś
dalszy dowód przeciw
istnieniu materii, mógłbym si
ę
powoła
ć
na niektóre spo
ś
ród tych bł
ę
dów i trudno
ś
ci (
ż
eby
nie wspomnie
ć
bezbo
ż
no
ś
ci), które z tego pogl
ą
du wzi
ę
ły pocz
ą
tek. Wywołał on
niezliczone kwestie sporne i dysputy w filozofii oraz niemało sporów o daleko wi
ę
kszej
doniosło
ś
ci w religii. Ale nie b
ę
d
ę
wdawał si
ę
tu w szczegóły zarówno dlatego,
ż
e s
ą
dz
ę
,
i
ż
argumenty a posteriori s
ą
zb
ę
dne dla wzmocnienia tego, co, je
ś
li si
ę
nie myl
ę
, zostało
wystarczaj
ą
co udowodnione a priori, jak i dlatego,
ż
e pó
ź
niej znajd
ę
sposobno
ść
, aby
co
ś
nieco
ś
o nich powiedzie
ć
.
22. Obawiam si
ę
,
ż
e dałem powód do mniemania, i
ż
bez potrzeby rozwlekle traktuj
ę
ten
przedmiot. Po có
ż
bowiem szeroko si
ę
rozwodzi
ć
nad tym, co mo
ż
na udowodni
ć
w
jednym czy dwu wierszach w sposób najbardziej oczywisty ka
ż
demu, kto potrafi zdoby
ć
si
ę
cho
ć
by na odrobin
ę
zastanowienia? Trzeba tylko, aby
ś
cie zajrzeli do własnych my
ś
li i
spróbowali, czy zdołacie poj
ąć
, aby d
ź
wi
ę
k czy kształt, ruch czy barwa mogły istnie
ć
poza umysłem, czyli niepostrze
ż
one. Ta łatwa próba zapewne przekona was,
ż
e to, co
twierdzicie, jawn
ą
jest sprzeczno
ś
ci
ą
; tak dalece,
ż
e od wyniku tej próby godz
ę
si
ę
uzale
ż
ni
ć
rozstrzygni
ę
cie całej sprawy. Je
ż
eli uznacie za cho
ć
by mo
ż
liwe, by jaka
ś
rozci
ą
gła, poruszaj
ą
ca si
ę
substancja lub w ogóle jakakolwiek idea, lub cokolwiek do idei
podobnego istniało inaczej ni
ż
w postrzegaj
ą
cym je umy
ś
le, jestem gotów odst
ą
pi
ć
od
swego zdania i zgodzi
ć
si
ę
z wami,
ż
e istnieje cały ten zespół ciał zewn
ę
trznych, jak tego
chcecie, mimo i
ż
nie potraficie ani poda
ć
mi
ż
adnej racji, dla której wierzycie w jego
istnienie, ani wskaza
ć
, czemu ma on słu
ż
y
ć
, je
ś
li si
ę
zało
ż
y,
ż
e istnieje. Powtarzam,
ż
e
sam
ą
mo
ż
liwo
ść
, i
ż
pogl
ą
d wasz mógłby by
ć
słuszny, uwa
ż
a
ć
b
ę
d
ę
za argument,
ż
e jest
słuszny.
23. Ale
ż
- powiecie - na pewno nie ma nic łatwiejszego, ni
ż
na przykład wyobrazi
ć
sobie
drzewa istniej
ą
ce w parku lub ksi
ąż
ki w gabinecie, przy tym za
ś
nikogo, kto by je
postrzegał. Odpowiem,
ż
e tak mo
ż
na pomy
ś
le
ć
i
ż
e nie ma w tym nic trudnego, lecz
raczcie mi powiedzie
ć
, czym
ż
e wi
ę
cej jest to wszystko ni
ż
tworzeniem w waszym umy
ś
le
pewnych idei, które nazywacie ksi
ąż
kami i drzewami, przy jednoczesnym zaniedbaniu
utworzenia idei kogo
ś
, kto by je postrzegał? Czy
ż
jednak wy sami ich nie postrzegacie
lub nie my
ś
licie o nich przez cały ten czas? Ta droga nie wiedzie do celu; okazuje si
ę
tu
tylko,
ż
e potraficie wyobra
ż
a
ć
sobie czy kształtowa
ć
idee w swym umy
ś
le, ale st
ą
d wcale
nie wynika, aby
ś
cie mogli sobie przedstawi
ć
, i
ż
jest mo
ż
liwe, by przedmioty waszych
my
ś
li istniały poza umysłem. Aby tego dowie
ść
, musieliby
ś
cie wyobrazi
ć
sobie,
ż
e
istniej
ą
przez nikogo nie przedstawione ani nie pomy
ś
lane, co jest jawn
ą
sprzeczno
ś
ci
ą
.
Gdy czynimy wszystko, co w naszej mocy, aby poj
ąć
istnienie ciał zewn
ę
trznych, przez
cały czas oddajemy si
ę
tylko rozwa
ż
aniu własnych swych idei. Lecz umysł, nie bior
ą
c
samego siebie pod uwag
ę
, łudzi si
ę
my
ś
l
ą
, i
ż
mo
ż
e wyobra
ż
a
ć
sobie i
ż
e sobie wyobra
ż
a
ciała, które istniej
ą
przeze
ń
nie pomy
ś
lane, czyli
ż
e znajduj
ą
si
ę
poza nim, mimo
ż
e s
ą
one jednocze
ś
nie przeze
ń
pomy
ś
lane lub w nim obecne. Odrobina uwagi ujawni
ka
ż
demu prawd
ę
i oczywisto
ść
tego, co tu powiedziałem, czyni
ą
c zb
ę
dnym domaganie
si
ę
jakichkolwiek innych dowodów przeciw istnieniu substancji materialnej.
Strona 6 z 9
Bez tytułu 1
2009-10-20
24. Wystarczy cho
ć
troch
ę
zbada
ć
własne my
ś
li, by zupełnie jasno wiedzie
ć
, czy
mo
ż
emy poj
ąć
, co rozumie si
ę
przez absolutne istnienie przedmiotów zmysłowych
samych w sobie, czyli poza umysłem. Dla mnie jest oczywiste,
ż
e za tymi słowami albo
kryje si
ę
wyra
ź
na sprzeczno
ść
, albo słowa te zgoła nic nie znacz
ą
. Natomiast w celu
przekonania o tym równie
ż
innych, najpro
ś
ciej i najwła
ś
ciwiej b
ę
dzie poprosi
ć
ich, by
zechcieli spokojnie skierowa
ć
uwag
ę
na własne swe my
ś
li; a je
ś
li dzi
ę
ki temu wyjdzie na
jaw,
ż
e wyra
ż
enia te s
ą
puste i sprzeczne, to z pewno
ś
ci
ą
nie trzeba b
ę
dzie niczego
wi
ę
cej, aby ich przekona
ć
. Oto na co nastaj
ę
: na to mianowicie,
ż
e słowa absolutne
istnienie rzeczy niemy
ś
l
ą
cych b
ą
d
ź
nie maj
ą
znaczenia, b
ą
d
ź
zawieraj
ą
sprzeczno
ść
. To
wła
ś
nie powtarzam, to wpajam w umysły i usilnie zalecam my
ś
li i uwadze czytelnika.
25. Wszystkie nasze idee, wra
ż
enia zmysłowe lub rzeczy, które postrzegamy,
jakichkolwiek nazw u
ż
yliby
ś
my, by je rozró
ż
ni
ć
, s
ą
wyra
ź
nie nieaktywne, nie zawieraj
ą
w
sobie nic, co byłoby sił
ą
czy działaniem;
ż
adna idea, czyli przedmiot my
ś
li nie mo
ż
e wi
ę
c
wytworzy
ć
ani spowodowa
ć
ż
adnej zmiany w innej idei. Aby si
ę
upewni
ć
,
ż
e tak jest
istotnie, potrzeba tylko prostej obserwacji własnych idei. Skoro bowiem idee, jak te
ż
ka
ż
da ich cz
ęść
, istniej
ą
jedynie w umy
ś
le, to nie ma w nich nic innego, jak tylko to, co
jest postrzegane; ktokolwiek tylko skieruje uwag
ę
na swe idee, pochodz
ą
ce czy to od
zmysłów, czy to z refleksji, nie postrze
ż
e w nich wcale siły ani aktywno
ś
ci, a zatem nic
takiego w nich si
ę
nie zawiera. Odrobina uwagi oka
ż
e nam,
ż
e prawdziwy byt idei
obejmuje bierno
ść
i bezwładno
ść
tak dalece,
ż
e jest rzecz
ą
niemo
ż
liw
ą
, aby idea co
ś
sprawiła lub, mówi
ą
c
ś
ci
ś
le, była przyczyn
ą
czegokolwiek; nie mo
ż
e te
ż
by
ć
podobizn
ą
ani wzorcem cech jakiego
ś
bytu aktywnego, co jest oczywiste z art. 8. St
ą
d jasno wynika,
ż
e rozci
ą
gło
ść
, kształt i ruch nie mog
ą
stanowi
ć
przyczyny naszych wra
ż
e
ń
zmysłowych.
Twierdzi
ć
wi
ę
c,
ż
e s
ą
one skutkami sił wypływaj
ą
cych z układu, liczby, ruchu i wielko
ś
ci
drobnych cz
ą
stek, to na pewno bł
ą
d.
26. Postrzegamy ci
ą
głe nast
ę
pstwo idei: jedne wywoływane s
ą
na nowo, inne ulegaj
ą
zmianom lub całkowicie znikaj
ą
. Istnieje zatem jaka
ś
przyczyn
ą
tych idei, od której one
zale
żą
, a która je wytwarza i zmienia. Z poprzedniego artykułu jasno wynika,
ż
e
przyczyn
ą
t
ą
nie mo
ż
e by
ć
ż
adna jako
ść
ani idea, ani kombinacja idei. Musi to wi
ę
c by
ć
jaka
ś
substancja. Ale wykazałem,
ż
e nie ma substancji cielesnej czy materialnej;
pozostaje wi
ę
c jedno tylko,
ż
e przyczyn
ą
idei jest niecielesna aktywna substancja, czyli
duch.
27. Duch jest to byt prosty, niepodzielny, czynny; nazywamy go rozumem, gdy postrzega
idee, wol
ą
za
ś
, gdy je wytwarza lub w pewien inny sposób na nie wpływa. Nie mo
ż
na
wi
ę
c utworzy
ć
idei duszy lub ducha, ka
ż
da bowiem idea jest bierna i bezwładna (zob. art.
25), a wobec tego nie mo
ż
e poprzez obraz lub podobie
ń
stwo przedstawia
ć
nam czego
ś
,
co czynne. Przy odrobinie uwagi stanie si
ę
jasne dla ka
ż
dego,
ż
e jest absolutnie
niemo
ż
liwe mie
ć
ide
ę
podobn
ą
do tej aktywnej zasady ruchu idei i ich zmiany. Le
ż
y w
naturze ducha, czyli tego, co działa,
ż
e nie mo
ż
e by
ć
postrzegany sam przez si
ę
, lecz
tylko za po
ś
rednictwem skutków, które wytwarza. Je
ż
eli kto
ś
b
ę
dzie pow
ą
tpiewał o
prawdzie tego, co tu stwierdziłem, niech
ż
e si
ę
sam zastanowi i zbada, czy zdoła
utworzy
ć
ide
ę
jakiejkolwiek siły lub bytu aktywnego i czy posiada idee dwu naczelnych
władz oznaczonych przez nazwy wola i rozum, odmiennych zarówno od siebie, jak i od
trzeciej idei, to jest idei substancji, czyli bytu w ogóle, która wi
ąż
e si
ę
ze wzgl
ę
dnym
poj
ę
ciem tego,
ż
e co
ś
podtrzymuje lub jest podło
ż
em wy
ż
ej wymienionych władz i nosi
miano duszy lub ducha. Niektórzy ludzie tak twierdz
ą
, lecz, o ile ja to mog
ę
zrozumie
ć
,
słowa: wola, dusza, duch nie oznaczaj
ą
odmiennych idei, ani naprawd
ę
w ogóle jakiej
ś
idei, lecz co
ś
, co od idei bardzo si
ę
ró
ż
ni, a co b
ę
d
ą
c czynne, nie mo
ż
e by
ć
podobne do
ż
adnej idei ani przez jak
ą
kolwiek z nich reprezentowane. Jednak
ż
e trzeba zarazem
przyzna
ć
,
ż
e mamy jakie
ś
poj
ę
cie duszy, ducha i działa
ń
umysłu, takich jak chcenie,
kochanie, nienawidzenie, o ile znamy lub rozumiemy znaczenie tych słów.
Strona 7 z 9
Bez tytułu 1
2009-10-20
28. Stwierdzam,
ż
e mog
ę
dowolnie wzbudza
ć
idee w swym umy
ś
le oraz zmienia
ć
i
przesuwa
ć
obrazy, ilekro
ć
uznam to za stosowne. Wystarczy tylko chcie
ć
, by natychmiast
powstała w mej wyobra
ź
ni ta czy inna idea; dzi
ę
ki tej samej władzy idea zostaje
wymazana i ust
ę
puje miejsca innej. To,
ż
e umysł tworzy i rozkłada na cz
ęś
ci idee,
pozwala nam zupełnie zasadnie nazwa
ć
go aktywnym. To jest pewne i oparte na
do
ś
wiadczeniu; gdy natomiast mówimy o rzeczach, które działaj
ą
, cho
ć
nie my
ś
l
ą
albo o
tym,
ż
e co
ś
wywołuje idee bez udziału woli, wtedy zabawiamy si
ę
tylko słowami.
29. Ale jak
ą
kolwiek miałbym władz
ę
nad własnymi my
ś
lami, to jednak si
ę
przekonuj
ę
,
ż
e
idee aktualnie postrzegane zmysłami nie pozostaj
ą
w podobnej zale
ż
no
ś
ci od mojej woli.
Kiedy w biały dzie
ń
otwieram oczy, nie jest w mej mocy wybiera
ć
, czy b
ę
d
ę
widział, czy
nie, lub wyznacza
ć
, jakie poszczególne przedmioty b
ę
d
ą
si
ę
ukazywa
ć
memu wzrokowi;
podobnie te
ż
idee wyryte na słuchu i innych zmysłach nie s
ą
wytworami mojej woli.
Istnieje zatem jaka
ś
inna wola lub duch, który je wytwarza.
30. Idee zmysłowe s
ą
silniejsze,
ż
ywsze i wyra
ź
niejsze od idei wyobra
ź
ni; przysługuje im
równie
ż
pewna stało
ść
, uporz
ą
dkowanie oraz spoisto
ść
; s
ą
one wzbudzane nie
przypadkowo, jak bywa cz
ę
sto z tymi, które powstaj
ą
jako skutki ludzkich aktów woli, lecz
w prawidłowej kolejno
ś
ci lub szeregu, którego przedziwne powi
ą
zanie dostatecznie
ś
wiadczy o m
ą
dro
ś
ci i łaskawo
ś
ci ich Twórcy. Otó
ż
stałe reguły, czyli ustalone metody,
według których umysł, od którego zale
ż
ymy, wzbudza w nas idee zmysłowe, nazywamy
prawami przyrody, a zaznajamiamy si
ę
z nimi poprzez do
ś
wiadczenie, które uczy nas,
ż
e
w zwyczajnym biegu rzeczy takim to a takim ideom towarzysz
ą
takie to a takie inne idee.
31. St
ą
d mamy dar pewnego rodzaju przewidywania, uzdolniaj
ą
cego nas do kierowania
naszymi czynno
ś
ciami z po
ż
ytkiem dla
ż
ycia. Bez tego daru byliby
ś
my w nieustannym
kłopocie; nie mogliby
ś
my wiedzie
ć
, jak zdziała
ć
cokolwiek, co by nam pozwoliło osi
ą
gn
ąć
troch
ę
przyjemno
ś
ci lub usun
ąć
najdrobniejsz
ą
zmysłow
ą
przykro
ść
.
ś
e pokarm nas
ż
ywi, sen pokrzepia, a ogie
ń
grzeje,
ż
e aby zebra
ć
plony w czasie
ż
niw nale
ż
y zasia
ć
w
porze zasiewów i w ogóle,
ż
e do osi
ą
gni
ę
cia takich czy innych celów wiod
ą
takie czy inne
ś
rodki - wszystko to wiemy nie dzi
ę
ki odkryciu jakiego
ś
koniecznego zwi
ą
zku mi
ę
dzy
naszymi ideami, lecz tylko dzi
ę
ki obserwacji ustalonych praw przyrody; bez czego
wszyscy znajdowaliby
ś
my si
ę
w stanie niepewno
ś
ci i zamieszania, a człowiek dorosły
wiedziałby nie wi
ę
cej ni
ż
nowonarodzone dzieci
ę
, jak sob
ą
pokierowa
ć
w sprawach
ż
yciowych.
32. A jednak to stałe, jednostajne działanie, objawiaj
ą
ce tak oczywi
ś
cie dobro
ć
i m
ą
dro
ść
rz
ą
dz
ą
cego wszystkim Ducha, którego wola ustanawia prawa przyrody, tak jest dalekie
od kierowania naszych my
ś
li ku niemu,
ż
e
ś
le je raczej na poszukiwania przyczyn
wtórnych. Skoro bowiem postrze
ż
emy,
ż
e po pewnych ideach zmysłowych stale
nast
ę
puj
ą
inne idee, a wiemy,
ż
e nie sprawili
ś
my tego sami - natychmiast przypisujemy
sił
ę
i działanie samym ideom, jedn
ą
z nich czyni
ą
c przyczyn
ą
drugiej, chocia
ż
nic nie
mo
ż
e by
ć
bardziej od tego niedorzeczne i niezrozumiałe. Tak na przykład, gdy
zauwa
ż
yli
ś
my,
ż
e postrzegaj
ą
c wzrokiem pewien okr
ą
gły,
ś
wietlisty kształt, jednocze
ś
nie
postrzegamy dotykiem ide
ę
czy wra
ż
enie zmysłowe, zwane gor
ą
cem, wnioskujemy st
ą
d,
ż
e Sło
ń
ce jest przyczyn
ą
gor
ą
ca. Podobnie te
ż
postrzegaj
ą
c,
ż
e ruchowi i zderzeniu si
ę
ciał towarzyszy głos, jeste
ś
my skłonni mniema
ć
,
ż
e ten głos jest skutkiem owego
zjawiska.
33. Idee wyryte na zmysłach przez Twórc
ę
przyrody nazywaj
ą
si
ę
rzeczami realnymi,
wzbudzone za
ś
w wyobra
ź
ni, jako mniej prawidłowe, mniej
ż
ywe i mniej stałe, nosz
ą
wła
ś
ciwsz
ą
nazw
ę
idei lub obrazów rzeczy, których s
ą
kopiami i które reprezentuj
ą
. Mimo
to nasze wra
ż
enia zmysłowe, cho
ć
by były nie wiadomo jak
ż
ywe i wyra
ź
ne, s
ą
jednak
ideami, to znaczy,
ż
e istniej
ą
w umy
ś
le, czyli s
ą
przeze
ń
postrzegane z tak
ą
sam
ą
pewno
ś
ci
ą
jak idee, które on sam wytworzył. Przyznaje si
ę
, i
ż
idee zmysłowe maj
ą
w
Strona 8 z 9
Bez tytułu 1
2009-10-20
sobie wi
ę
cej rzeczywisto
ś
ci, to znaczy s
ą
silniejsze, bardziej uporz
ą
dkowane i
spójniejsze ni
ż
wytwory umysłu, lecz to wcale nie
ś
wiadczy,
ż
e istniej
ą
one poza
umysłem. S
ą
one równie
ż
mniej zale
ż
ne od ducha, czyli my
ś
l
ą
cej substancji, która je
postrzega, skoro wzbudza je wola innego i pot
ęż
niejszego Ducha; mimo to s
ą
wci
ąż
ideami, a na pewno
ż
adna idea, słaba czy silna, nie mo
ż
e istnie
ć
inaczej, ni
ż
w
postrzegaj
ą
cym j
ą
umy
ś
le.
34. Zanim posuniemy si
ę
dalej, nale
ż
y po
ś
wi
ę
ci
ć
nieco czasu na odparcie zarzutów,
które prawdopodobnie b
ę
d
ą
wysuni
ę
te przeciwko zasadom, wyło
ż
onym dotychczas. Je
ś
li
przez to wydam si
ę
zbyt rozwlekły tym, którzy bystro rzecz pojmuj
ą
, mam nadziej
ę
,
ż
e mi
to wybacz
ą
, jako
ż
e nie ka
ż
dy człowiek równie łatwo chwyta rzeczy tego rodzaju, ja za
ś
pragn
ę
, by mnie ka
ż
dy rozumiał. Otó
ż
, po pierwsze, zarzuc
ą
mi,
ż
e przyjmuj
ą
c powy
ż
sze
zasady skazujemy na wygnanie ze
ś
wiata wszystko, co w przyrodzie realne i
substancjalne, aby na to miejsce wprowadzi
ć
chimeryczn
ą
struktur
ę
idei. Wszystkie
rzeczy, jakie istniej
ą
, istniej
ą
tylko w umy
ś
le, to znaczy,
ż
e s
ą
to twory czysto poj
ę
ciowe.
Có
ż
tedy stanie si
ę
ze Sło
ń
cem, Ksi
ęż
ycem i gwiazdami? Có
ż
mamy my
ś
le
ć
o domach,
rzekach, górach, drzewach, kamieniach, ba, nawet o własnych swych ciałach? Czy to
wszystko jest urojeniem i złudzeniem fantazji? Na wszystkie te i wszystkie inne tego
rodzaju mo
ż
liwe zarzuty odpowiadam,
ż
e przyj
ę
te tu zasady nie pozbawiaj
ą
nas
ż
adnej z
rzeczy istniej
ą
cych w przyrodzie. Cokolwiek widzimy, czego dotykamy, co słyszymy lub w
jaki
ś
sposób pojmujemy, czy rozumiemy, pozostaje tak samo pewne, jak zawsze, i tak
samo rzeczywiste. Istnieje rerum natura, a ró
ż
nica mi
ę
dzy tym, co rzeczywiste, a tym, co
urojone zachowuje w pełni swoj
ą
moc. Jest to oczywiste na podstawie art. 29, 30 i 33,
gdzie wskazałem, co rozumiem przez rzeczy realne w przeciwstawieniu do uroje
ń
lub idei
utworzonych przez nas samych, wszelako zarówno jedne jak i drugie istniej
ą
w umy
ś
le i
w tym znaczeniu w równej mierze s
ą
ideami.
35. Moje argumenty nie zwracaj
ą
si
ę
przeciwko istnieniu niczego, co mo
ż
na uj
ąć
czy to
za pomoc
ą
zmysłów, czy refleksji. Nie podaj
ę
bynajmniej w w
ą
tpliwo
ść
tego, i
ż
rzeczy,
które na własne oczy widz
ę
i dotykam własn
ą
r
ę
k
ą
, istniej
ą
i to istniej
ą
realnie. Jedyn
ą
rzecz
ą
, której odmawiam istnienia, jest to, co filozofowie nazywaj
ą
materi
ą
lub substancj
ą
cielesn
ą
. A czyni
ą
c tak, nie wyrz
ą
dzam
ż
adnej szkody pozostałej cz
ęś
ci ludzko
ś
ci, która,
jak
ś
miem twierdzi
ć
, braku tej substancji nigdy nie odczuje. Atei
ś
cie istotnie brak b
ę
dzie
pozoru czczej nazwy dla poparcia swojej bezbo
ż
no
ś
ci, filozofowie za
ś
stwierdz
ą
, by
ć
mo
ż
e, i
ż
utracili pot
ęż
n
ą
d
ź
wigni
ę
igraszek słownych i dysput. [W wyd. I art. 35 ko
ń
czył
si
ę
zdaniem: Lecz nie dostrzegam szkody, jak
ą
poza tym mogłoby to spowodowa
ć
.]
36. Je
ś
li kto
ś
s
ą
dzi,
ż
e jest to zachwianie istnienia lub realno
ś
ci rzeczy, to bardzo jest
daleki od zrozumienia tego, co wyja
ś
niłem powy
ż
ej w słowach najbardziej jasnych, na
jakie tylko było mnie sta
ć
. Stre
ść
my tu, co było dot
ą
d powiedziane. Istniej
ą
substancje
duchowe, umysły lub dusze ludzkie, które dokonuj
ą
aktu woli czy te
ż
budz
ą
w sobie idee,
jak im si
ę
podoba, lecz idee te s
ą
nikłe, słabe i niestałe w porównaniu z innymi,
postrzeganymi przez zmysły; te idee, jako wyryte na zmysłach zgodnie z pewnymi
regułami, czyli prawami przyrody, wyst
ę
puj
ą
jako skutki działania umysłu pot
ęż
niejszego i
m
ą
drzejszego ni
ż
duchy ludzkie. O nich mówi si
ę
,
ż
e zawieraj
ą
w sobie wi
ę
cej realno
ś
ci
ni
ż
tamte, przez co si
ę
rozumie,
ż
e silniej pobudzaj
ą
, s
ą
bardziej uporz
ą
dkowane i
wyra
ź
ne, oraz to,
ż
e nie s
ą
fikcjami postrzegaj
ą
cego je umysłu. W tym rozumieniu
Sło
ń
ce, które widz
ę
za dnia, jest Sło
ń
cem rzeczywistym, to za
ś
, które sobie wyobra
ż
am
noc
ą
, jest ide
ą
tamtego. Przy podanym tu rozumieniu realno
ś
ci jest oczywiste,
ż
e ka
ż
da
ro
ś
lina, gwiazda, minerał i w ogóle ka
ż
da cz
ęść
systemu
ś
wiata jest w równej mierze
bytem realnym na podstawie naszych zasad, jak i wszelkich zasad odmiennych.
Proponuj
ę
innym ludziom, aby wejrzeli we własne my
ś
li i przekonali si
ę
, czy ich
rozumienie terminu realno
ść
ró
ż
ni si
ę
czym
ś
od mojego.
Strona 9 z 9
Bez tytułu 1
2009-10-20