Przypisy
11
pozwalalo ono na nowe doswiadczenie przestrzeni muzycznej i diwi~kowej. Poja
nie si~ walkmana wzbudzito podobne reakcje. Krytycy uskariali si~ na jego aspe
antyspoleczne. Ajednak teoretycy tacy jak lain Chambers dostrzegli w nim moiliw
aktywnego tworzenia scieiki diwi~kowej do codziennych peregrynacji.
Pojawienie si~ nagrywania wplyn~lo nie tylko na sposoby sluchania, ale row .
na to, jakie diwi~ki postrzegano jako muzyk~. Sprz~t nagraniowy pozwolit na wzm
nienie diwi~ku i skupienie uwagi na diwi~kach dotqd nieslyszalnych lub pomijany
Co wi~cej, moina bylo nagrane diwi~ki na przyklad pociqgow lub iab umiescic
0
diwi~kow wydawanych przez skrzypce bqdi trqbki. Stqd jui tylko krok do este
nego postrzegania diwi~kow otoczenia, co radykalnie przeobrazito natur~ diwi
muzycznego i kompozycji. "To zatarcie granicy mi~dzy muzykq a diwi~kami poc
dzqcymi z otaczajqcego nas srodowiska - pisal w 1973 roku R. Murray Schafer _ j
najbardziej uderzajqCq cechq dwudziestowiecznej muzyki"3.
W ramach tego nowego kontekstu - otwartego przez Johna Cage'a- Pauline Oli
ros, J.K. Randall i inni zacz~li rozszerzac nie tylko kompozycyjne pomysly Cage'a,
rowniei jego idiomatyczny styl, ktory mimo swojego luzu pozwolil wprowadzic
dyskursu muzycznego rozlegle obszary doswiadczenia wykluczone przez tradycy'
podejscia muzyczne i muzykologiczne. Fenomenologia muzyczna Oliveros iq
uznania rozszerzonej gl~bi pola diwi~kowego - ktorq tradycyjnie zwyklo si~ uzna
za zaklocenia (buldoier pracujqcy na zewnqtrz, radio grajqce w pokoju obok)
wainq cz~sc doswiadczenia sluchania, komponowania
i pisania. Dla Randalia
skonsumowania "cieplej pepsi z kanapkq bolonskq" nie pozostawal na zewnqtrz,
wchodzit w obr~b calosci doswiadczenia zWiqzanego ze sluchaniem Wagnerowski
Zmierzchu bog6w.
Pojawienie si~ moiliwosci
nagrywania i transmitowania
na zawsze zmienito
swiadczenie sluchania i przykulo uwag~ do samego aktu sluchania. Wspotczesna
zyka odzwierciedla te fenomenologiczne przemiany i nieustannie przepracowuje pr
lemy i moiliwosci zawarte w tych nowych sposobach sluchania.
Przestrzen wizualna i akustyczna
MARSHAll
MclUHAN
rshall McLuhan (1911-1980), nieslychanie wplywowy w drugiej polowie XXwieku
retyk mediow, badal, w jaki sposob komunikacja i technologie informacyjne prze-
aiajq ludzkq podmiotowosc i wspolnotowosc. Jego koncepcja "globalnej wioski"
wrotu rasy ludzkiej do czasow plemiennych za pomOCqswiatowej sieci mediow
ktronicznych - wyprzedzila
0
jakies dwie dekady powstanie internetu. McLuhan
odzit,
ie
radio, telewizja, komputery oraz inne technologie elektroniczne Sq na-
ziami rozszerzajqcymi moiliwosci ludzkiego ukladu nerwowego.
cLuhan interesowal si~ ludzkim aparatem percepcyjnym, czyli tym, jak nasze
tv (oraz ich techniczne rozszerzenia) ksztaltujq srodowisko i Sqprzez nie ksztalto-
e. W poniiszym szkicu, napisanym pod koniec lat siedemdziesiqtych XX wieku,
uhan przeciwstawia swiat widzenia swiatu slyszenia. Dowodzi,
ie
kultura wizual-
kt6ra od czas6w staroiytnych Grek6w zdominowala myslenie, wyobraini~ i per-
.~ Zachodu, pod koniec XXwieku ust~puje innemu sposobowi postrzegania - po-
ganiu akustycznemu lub sluchowemu.
1
Poj~cia
art music
oraz
classical music
pojawiajq si~ w ksiqice w r6inych kontekstach. Z wyjqtkiem
w kt6rych zaznaczamy odejscie od p'rzyj~tej terminologii,
ttumaczymy
nast~pujqCO -
art music
jako
powainq
(poniewai
w j~zyku polski'm i angielskim Sq one oparte na odrOinieniu
od muzyki rozry
a takie dlatego, ii poj~cie
serious music-
doslownie: "muzyka powaina"
- nie opisuje iadnej trady
zycznej, ale jest w j~zyku angielskim uiywane
zazwyczaj ztosliwie).
Classical music
jako muzyk~ klaS1
(czyli powstajqcq w zgodzie z fundamentami
zachodniej muzyki tonalnej).
2
Erik Satie cytowany przez Fernanda Legera w: Alan M. Gillmor, Erik Sane, Boston 1988, s. 232.
3
Zob. tekst Schafera w niniejszym tomie (rozdzial 7).
uczniem szkoly podstawowej,
Jacques Lusseyran nagle stracil wzrok. Zna-
i~ w swiecie dotyku i wpadania na przedmioty.
Nie m6g1 jui po prostu isc
"neutralny"
swiat odbitego swiatta. To samo otoczenie, w ktorym rodzimy
zyscy, stato si~ dla niego nagle trudnym terenem do eksploracji: "Diwi~ki
tak samo niepowtarzalne
jak swiatto. Nie znajdowaty si~ we mnie czy na ze-
Z,
ale jakby przechodzity przeze mnie. Pozwalaly mi funkcjonowac
w prze-
i i nawiqzywac kontakt z przedmiotami.
Byty nie tyle sygnatami, ile odpowie-
. [... J.
ardziej zaskakujqce byto jednak odkrycie,
ie
diwi~ki hie ptynq nigdy z jednego
w przestrzeni i nigdy nie oddzielajq si~ od siebie. Po diwi~ku nast~powato
potem nast~pny diwi~k, zrodzony z pierwszego i z nim si~ zlewajqcy, tworzyto
konczony korow6d diwi~k6w [...
J.
Slepota dziala jak narkotyk, musimy powiedziec to sobie jasno. Nie wierz~,
ie
jest
jakis slepiec, ktory nie poczul tego zagroienia. Tak samo jak narkotyk slepota wzmac-
nia okreslone doznania, nadaje naglq i cz~sto denerwujqCq ostrosc zmyslom sluchu
i dotyku. Przede wszystkim jednak, dokladnie jak narkotyk, rozwija doswiadczenie
wewn~trzne kosztem zewn~trznego, czasem ai do przesady [ ...]"1.
a nas, iyjqcych w swiecie Odb~g~j~.1.DJo.ina
p.Qw~e-
dziec,
ie
iyjemy w stanie hipn~ad
momentu upadku w dawnej Grecji (jeszcz'
przed Parmenidesem) tradycji przekazu ustnego cywilizacja zachodnia zostala om a-
miona obrazem wszechswiata jako ograniczonego pojemnika, w ktorym wszystko
uloiono w linearnym porzqdku geometrycznym wyznaczonym przez niewidoczny
punkt perspektywy. Koncepcja ta jest na tyle przemoina,
ie
prowadzi u niektorych
jednostek do nadzwyczajnego przyt~pie~iaZmY:lov"
slu~~u i dotyku (zwyklisnw na-
zywac ich molami ksiqikowymi). ~i~~~Z@i~CiJ1fli)rR'l<l¢jil;lzYSKLijemYZapomocq.'l:l;!j
1'!i'!*~~;f~ehr\PIQgral'l'l<lnamWtym.jeSZC4.~pgltl<lg~~
Moc tej przestrzeni euklidesowej
(czy wizualnej) jest tak wielka,
ie
nawet kola nie 'potrafimy sobie wyobrazic, jesli nie
/~mjemy
si~ jego kwadraturq
2.
~f'
:.gj'l3~~ak'J1ie~a'Wsietakbyto.pr:zez setki tysi~cy lat I~dz~o~cradzila so~ie bez.linii
'~
~, prostej. Przedmioty wchodzily ze sobq w.rezonans. Dla JaS~lnlo,,:,C~,
gre~kle~o gorala
X '
czy indianskiego lowcy (a nawet dla wspolczesnego Mandzura) sWiat mlal wiele cen7.
(:
1.'
trow i rozbrzmiewal wieloma glosami. Byl jak iyroskop. tycie przypominalo zamkni~-
Y
cie w kuli, 360 stopni bez iadnych marginesow; plywanie pod wodq albo balansowa-
~(
I
nie na rowerze. tycie plemienne bylo, i wciqi jest, rozgrywane niczym trojwymiarowa
,~,~~'
.
partia szachow. Bez piramidalnej struktury priorytetow. Czasstaroiytny lub prehisto-
;- ....""l
'
•
;\"
ryczny mial charakter kolisty, a nie liniowy. Wyobrainia akustyczna byla przestrzenlq
V
przyplYwow i odplywow, przestrzeniq 10gosl1l'.
Codzienny wschod slonca kaidorazowo
odbierano jako dar niebios. W miar~ jak ten swiat stawal si~ dla czlowieka pierwot-
nego coraz bardziej kompletny, ~~~~~.;l1L?~~i@\t<.I0za'q~YIii!to
domin;OWi3c'J1<ld
okieffio/
~!
przed Platonem mowa byla powaianq skarbnicq pami~ci.
przestrzen;rC~y~zn~
jest miejscem dla kaidego, nad kim nie zapanowal unifor-
.
. cy etos alfabetu nakazujqcy istnienie jednej-rzeczy-naraz. Istnieje ona w Trze-
cim Swiecie i na rozleglych terenach Bliskie 0 Wschodu, Rosji czy poludniowego P
cyfiku. Ta przestrzen akustyczna to takie Indie, do ktorych po dwudziestu lat
~e
Poludniowej wrocil Gandhi, wiediq'C,
ie
zqdzafragmentacji czlowieka Zac
du sprowadzi na niego nieszcz~scie. DZwi~k nie zna granic. Slyszymy wszystko na
ze wszystkich stron. Da si~ jednak oddzielic doswiadczenie zewn~trzne i wewn~trz
Gdyby nieco podstroic nasze b~benki, slyszelibysmy zderzajqce si~ cZqsteczki
wietrza czy szum naszej krwi. Diwi~ki przychodzq z gory, z dolu i z boku. Jak
Lusseyran, przechodzq przez nas i rzadko przeszkadza im w tym g~stosc fizycz
przedmiotow. Wi~kszosc naturalnych materialow zachowuje si~ jak kamerton. L
kie dziecko nie jest w stanie wyjsc do otoczenia, dopoki nie nauczy si~ za po
i~ku ro.zroin.iacgt~bi - dopiero p6Zniej dopasowuje t~ umiej~tnosc do wymogow
przestrzenl euklldesowej, czyli wizualnej.
Kaida ~tych modalnosci oznacza uprzywilejowanie w kulturze danego zmystu. Dla
spolec~e~st~a t.aka mod~lnosc, niewaine akustyczna czy wizualna, stanowi podsta-
'W~,
dZI~,klktoreJ ksztal~uJeSl~ postrzeganie tego, co normalne. Chcielibysmy jednak
wysunqc tu pomysl, ktory najprawdopodobniej
poczqtkowo nie zyska twojej, czytel-
, apro~~ty. Polega ~n na tym,
ie
od kilku tysi~cy lat (przynajmniej) zmysly czlo-
ka, c.zyhInstrument Jego postrzeieniowej rownowagi, nie trzymaly pionu.
ermln
sensus commun~s
w czasach Cycerona oznaczal tyle,
ie
wszystkie zmysly
rok, sluc.~,smak, w~ch
I
dotyk) byly wzajemnie przekladalne. BY.f~>f0,la'diffisk~8e'~fii
. cz!oWlek~ w ~drowy~ stanie natury, gdzie energia psychiczna i fizyczna byly
I
rownomlernle
r9zloz~ne>n~ wszystkie zmysly3. W takich warunkach racze'
o 0 ~aIUCynaCje.~id~~~~~~~,~~~~E)i •.~l:l.ltLJ.rOWE!jkloPoty
pojawiaj~ si~ wow~
g~y Je~en z,e~my~~~wpoddany zostaje zmasowanemu atakowi energii i otrzy-
wl~ceJ bOdZCr nlZ Inne.
Ira
wlaSnie spotkato zmysl wzwklJ
OOlAloczfsoego
cilil.;,
a Zachodu.
==- •
Zd~niem ~syc~olo.gow ~~z~bod~cowanie i
&l.wrywa~
sensoryczna mogq powo-
ac ,odd~I~lanle Sl~ ~ysll
I
czucla. Sen moina uznawac za wytlumienie
jednego
woc~ zrodel bodzco~. Z kole~!.!:'~~~l~tLednosta~l'!.kie~J~,cl~n
:illlysl
~omlna
"!
t m ,pl:.mlenne blCle w b~bny).lN'spofCzesni oprawcy w Chilelamiq
OI~W,umleszczaJqclchw celach, gdzie wszystko - sciany, meble, przyrzqdy i okien-
- J~st po~alowane na biato. W Wietnamie przeprowadzajqcy przesluchania ko-
Clod~ryll (0 czym wiedzq wszyscy policjanci), ie niespodziewane bicie i okazyj-
pora~enla prqdem mogq powodowac ostre stany I~kowe, a w rezultacie sklaniajq
wspolpracy.
'wiadomi tego ~.meryk.aniesami zaordynowali sobie podobny rodzaj przemocy.
k zach~du.mysll tylko Jednq cz~sciqswego mozgu, glodzqc inne. Lekcewaiqc kul-
ucha - .k~J~st
~
rozgroszona, by mogla sie zmieScj¢w kategorycznych hierar-
leweJ.polkuli mozgu
zamknql si~ on w jedynie slusznej konce c'i Iinearne·.
I
es I New on umieSCI
I
cia 0
wle
0
u w sztywnej przestrzeni i zwro-
wzrok.w stron~ horyzontu
4•
Jak ujmuje to neurochirurg Joseph Bogen, Iinear-
enc,YJnytryb lewej polkuli leiy u podstaw j~zyka oraz myslenia analityczne-
wa polkula, ge~er~lnie zwiqzana z rozpoznawaniem motywow artystycznych
cznym nastawlenlem poznawczym, ujmuje relacje mi~dzy cz~sciami w spo-
kr~powany sztywnq sekwencjq dedukcji. Intelektualne dziedzictwo Euklidesa
a zastqpllo zatem myslenie jakosciowe, na ktore zawszeskladajq si~ elemen-
zmyslowe.
. •.
.
",$,r¥,nE1,\i\radzlD'IIOdozuniforrtrizowanej
i jednorodnej
wyspy
powiesci ~wlfta.Mysl musiala miec poczqtek, rozwini~cie i zakonczenie. Kai-
wa muslala skladac si~ z idei polqczonych w ten sposob, by naswietlic
~~~l,-
~vwA-
~~
_I
i
'-.~-~~,~
p-o-s-z-e-r-z-o-n-y punkt widzenia, dodajmy, ie tak tei powinna wyglqdae struktura
eseju.
Jesli przyjmiemy,
ie
kaidy zmyst cztowieka tworzy swojq wtasnq przestrzen, to oko
tworzy przestrzen, w ktorej moie wyst~powae tylko jedna rzecz naraz. oko dziata ni-
czym maszyna - jak kamera. Swiatto skupia si~ na tylnej sciance oka i nie pozwala, by
dwa przedmioty zajmowaty jednoczesnie t~ samq przestrzen. Umyst uczy oko wtas-
ciwego postrzegania przedmiotu, na ptaszczyinie i w perspektywie. Gdy jestesmy
dzieemi, wraz z perspektywq (i jej niewidocznym punktem) - to znaczy,gdy nauczymy
siE;skupiae wzrok kilka centymetr6w przed samq kartkq - uczymy siE;czytae i pisae.
Alfabet fonetyczny ofiarowuje
nam perspektywE;, poniewai sugeruje i1uzj~ naszej
nieobecnosci w przedmiocie.
Wydaje si~ niemal,
ie
to sama fizjologia oka odpowiada za ide~, zgodnie z ktorq
wszystko odbywa si~ sekwencyjnie, czyli we wtasciwym porzqdku, czasie i w sposob
linearny. Ten rodzaj umystowosci popchnqt Szekspirowskiego krola Leara do podziatu
krolestwa mi~dzy corki. Takaproba odciE;ciasiE;od sredniowiecznego poglqdu,
ie
Ang-
lia to wtasciwie on, jest bardziej nowoczesna niz plemienna. Mowimy tyle, ze ludzkie
oko jaw; si~ jako ojciec logiki Iinearnej. Sama jego natura zachE;cado rozumowania
przez wykluczenie: cos znajduje siE;w danej przestrzeni albo nie.
ograniczenia zachodniej logiki wiqiq siE;z naszym poczuciem ZWiqzkow sekweric
c.yjnych ....tq!ogika wizualna. C,hoena poczqtku to, co posrodku, jeszcze branD pod
rozwagE;,to teraz juz mamy
tyiko
albo-albo. Jesli twoja kultura kaze ci faworyzowae
oko, twoj m6zg ma problem z utrzymaniem rownowagi miE;dzyzmystami. Wpadasz
w putapk~ czystej wizualnosci. Przez stulecia Japonczycy (w odroznieniu od miesz-
kancow Zachodu) hotubili przestrzen znajdujqcq siE;miE;dzyprzedstawionymi na ob-
razie obiektami. Nazywali jq
ma
i postrzegali jako wazniejszq od wszystkich nama-
lowanych obiektow. Podobnie dziata komplementarnose jin i jang czy fali i cZqstki
w fizyce atomowej.
Kazdy kto zajmowat siE;gestalf
albo badat spoteczenstwa pierwotne - jesli tylko
nie ulegt pokusie mierzenia ich zachodniq miarq - wie, ze to wspomniane albo-albo
nie jest jedynq mozliwosciq. Istnieje tei logika "jedno-i-drugie"
[both-and]. Ludy, kto-
re nie zaznaty alfabetu fonetycznego (czyli "niecywilizowane"),
Z.tatwosciq radzq
sobie z dwiema sprzecznymi mozliwosciami naraz. Edmund Carpenter zauwazyt, ze
Innuici czy Eskimosi nie Sqw stanie widziec dwuwymiarowo.
Kiedy prosimy ich
0
na-
malowanie zwierzqt, na ktore po/ujq, na ptaskiej powierzchni, efekt jest - w naszych
oczach - cZE;stogroteskowy. Jesli jednak przedstawiq tE;samq postae na zaokrqglonej
powierzchni kta morsa, wyryty wizerunek nabiera trajwymiarowego
zycia - wystar-
czy obracie kiet w palcach.
[...] Przyktad ten naprowadza nas na trop mentalnosci przedpismiennej, swiata
tradycji ora/nej, ktary ostatecznie zostawiHsn
w.
za sobqgdzies pod koniec okresu hel-
lenskiego:~I~;~J'l~~1!I~;;~~~}.S¥I.·.e.iI8sGiIUb":j~.kUjqHOYeats
-wszystkotu
dZieje siE;jed-
,
, ,'.,;" , ;.,., .'
....•..
<
'.
qje's!~w stanie nieust<tnnego prze1fl11i(\\I,~~¢Dla
prawdziwego cztowieRa
I{li~i)heg() nie istnieje przyczynowose, nic nie dzieje si~ wzdtuz linii prostej. odwra-
siE;on plecami do zwyczaju uktadania rzeczy w porzqdku chronologicznym - nie
dlatego,
ie
nie potrafi, ale - jak mowi Edmund Carpenter -;j;HCltElg9,zerHechc~
Carpenter wskazuje nam, ze Trobriandczycy uznawali tylko "teraz", wiecznq terai-
niejszosb~~~~j~~.¥¥t\~~liBbWSkiiDorothy
Lee, Rtorzy badali ten Iud, odkryli,
ie po-
~f;<;jza6n pytaniem "dlaczego
1".
Europejczyk jest, ich zdaniem, przywiqzany do usta-
nawiania priorytetow,
odroiniania
przesztosci od przysztosci. "Dla Trobriandczyka,
inaczej niz dla nas, wydarzenia nie uktadajq si~ same z siebie w formE; przyczyny
i
skutku. W naszej kulturze automatycznie szukamy relacji, a nie istoty i wyrazamy te
relacje w terminach przyczyny i ce/u [...]"6. Trobriandczyka interesuje tylko doswiad-
cranie aktualnej istoty danej osoby czy przedmiotu. Interesujq go jego stodkie ziem-
oiaki, kamienny noi, todi w jej dzisiejszej postaci. Nie ma czegos takiego, jak "nowa"
cry "stara" tadi, dorodne czy gnijqce bulwy stodkiego ziemniaka. Nie ma przesztosci
i przysztosci, tylRo istota tego, co teraz. Trobriandczyk, podobnie jak Innuita, bezpo-
srednio doznaje poczucia bezczasu, a zatem nie martwiq go pytania w rodzaju "kto
stworzyt Stwarc~?". JE;zykangielski, a dotyczy to w zasadzie wszystkich jE;zykow za-
chodnich, za pomOCq swojej struktury czasowej sugeruje, ze rzeczywistose mozna
ujqe tylko w kategoriach przesztosci, terainiejszosci i przysztosci, co dose bezpod-
stawnie zaktada,
ie
cztowiek jest w stanie stanqe obok kontinuum czasu niczym bag.
Pycha cztowieka Zachodu moze brae siE;wtasnie z tej ustalajqcej priorytety sktonnosci
do myslenia w kategoriach ilosciowych [...].
PodsumowujqC,~r~~glJJ.~~I?Fz~s!rzenilNizualnejjestartefaktem c Wiliz~£JL~Clc:bg
-
nie's!worzOn
.
. .recki· ..
stra owanYmi)od
wsz..·~h~.gf6W.
lako konstrukt umystu ma charakter ciqgty, czyli nieskonczony, podzielny, rozciqgliwy
i pozbawiony wtasciwosci - staroiytni greccy geometrzy nazwali jq physis. Jest r6w-
\
oiez zintegrowana (abstrakcyjne figury
0
okreslonych ksztahach, powiqzane logicznie
i sekwencyjnie, ale bez widocznych podstaw), jednorodna (WszE;dzietaka sama) i sta-
tyczna (jakosciowo niezmienna). Przypomina "obraz mentalny", czyli wyobrainiE; wi-
walnq, ktora zdominowata myslenie pismiennych ludzi Zachodu, z ktorych niektorzy
potrzebujq naocznego dowodu samego nawet istnienia.
Z kolei struktura przestrzeni akustycznej jest naturalnq przestrzeniq surowej natu-
ry zamieszkatej przez ludzi niepismiennych. Przypomina "stuch mentalny", czyli wy-
obrainiE; akustycznq, ktora dominuje
w mysleniu ludzi zarawno przedpismiennych,
jak i popismiennych (rockowy teledysk ma tyle samo akustycznej mocy, co taniec
godowy Watusi). Jest nieciqgta i niejednorodna. Jej rezonujqce i wzajemnie si~ prze-
nikajqce procesy Sq symultanicznie odniesione do istniejqcych WszE;dzieosrodkaw
i
nieistniejqcych nigdzie granic. Niczym muzyka, jak ujmuje to zajmujqcy siE;komuni-
Racjqiniynier Barrington Nevitt, przestrzen akustyczna nie potrzebuje ani dowodu,
-------_----=mr.;:
ladlo,
film
(telewizj~J
i
nagrania
ptytowe.
Z tatwasc'
'"
swaimi
gtosnikami
radiawyml'
b t
lij
dostrzegJby,
ll'
(;("'/'/11"'.
,,,
y nowym
echem
plemie
s'
M
.
.
powstajqce
media, takie jak satelita
kom
nno CI.
ozecle bye pl'wnl,
waz
mi~dzynarodowe
korporacje
tel~kom~~~er,
~aza danych,.teletekst,
wideotekst
'llnmogq
'.
aCYj,ne
v:
:odzaJu ITT, GTE czy AT&T,
iK2yWiscie
nieswiadomie
W XXI wI'ek
:,JkedY?~
nosmk
mentalnosci
pubticznej,
.
u WI~ szosc drukow
t·
"
w rodzaju
ideograficznych
mikrofiszek
i
stanie
sj~ tYlkOz~: a,n~e przenleslona
na
~pnych w formie
akustycznej
i
wizualne'
li
.
~SClq ogromu
danych
mozna pojqe, jesli zdamy soble s ra
j .. ~
nowq relaCJ~ ml~dzy stowem
a obra-
mozgi, ktore dqiq do PSYChjCZne~o z7e~~:c~:~~:
~~~~Zkl tak naprawd~
zawierajq
ani wyjasnienia,
ale broni si~ po prostu swojq tresciq
kulturowq.,e.kystyczne
i
wlzualf,i
Q~p.~.tf~l<turyprzestrzeflfl~rry9zrW\lZ.fl;;l~~C
za nieporow~y",,~I?~ljClkbi.stori~
i
wiecz-
oQcsc,ale takze zadopetniajqce
si~, jak situk~
i nauk~, czy dwukulturowose.
Czasem trafiaty
sifi w historii
asaby,
ktore
znalady
sifi w odpowiednim
miejscu
I czasle, by stae slfi dwukulturowe.
Mowiqc
0
dwukulturowosci,
mam
na
mysli
to
szcz<:scie, ze ktos znalazt si<: jednq nogq w przestrzeni
wizualnej,
a drugq wakustycz-
nej, jak Hemingway
w swojej
kubanskiej
wiejskiej
samotnl
czy Tocqueville
w Amery-
ceo Do takich osob nalezat rowniez
Marco Polo. Fenicjanie,
najwczesniejsi
posrednicy
kulturowi
mi<:dzy Wschodem
a Zachodem,
przyniesli
klinowq
metod~
ksl<:gowosci
Egipcjanom,
a a/fa bet fonetyczny
Grekom,
btogostawiono
ich doktadnie
tak samo.
Alfabet
fonetyczny
lezy u podstaw
wszystkich
j~zykowych
osiqgni~c
Zachodu
7•
W czasie gdy
zdqiyl
on przezyc Grekow
i Rzymian oraz ponownie
potwierdzie
swoje
panowanie
w drukowanej
literaturze
renesansu,
proporcje
mi~dzy zmystaml
zachod-
niego cztowieka
ulegty radykalnej
zmianie.
Grecy dati poczqtek
a~betowi
jako spo-
sobowi
przedstawiania
pozbawionego
zarowno
znaczenia
wizualnego,
jak i seman-
tycznego.
Na przyktad
egipskie
ideogramy
odnosity
si~ bezposrednio
za pomocq-
osobnych
znaKtM graficznych
do poszczegolnych
obdarzonych
znaczeniem
diwilikow
I dZiatanlZ
kolel matrycy
alfabetu
greckiego
moina
by to uiywae
do Uumaczenia
z in-
nych jlizykow
i na inne jlizyki bez zmiany formy
i Iiczby (dwudziestu
czterech)
pierwot-
nych liter. S~~Elli1-~¥W.at\liL~~>9-z.y..z.~j,ednejJq.jJtury
dp~
Czytelnik zostaje tu oddzielony
od pierwotnego
mowcy i danego wydarze-
nia postrzeganego
zmystami.
Ustna tradycja
wczesnych
greckich
dramatopisarzy,
pre-
sokratyk6w
i
Sofok/esa powoli
ustlipowata
pisanej tradycji
paneuropejskiej
i osadzata
intelektualnq
I emocjonalnq
postaw~
Zachodu
w konkrecie.
Na zawsze "uwolnilismy
si<:" od rozbrzmiewajqcej
magii swiata plemiennego
i sleci pokrewienstwa.
Historia
swiata zachodniego
od czasow Arystotelesa
to historia
rosnqcej
specjali-
zacji j<:zykowej
b~dqcej
produktem
ptaskiej,
ujednoliconej
I jednorodnej
prezentacji
pisma.
Ora/nose
powoli
zWijala zagle. Sredniowieczna
kultura
skrybow
(czy r~kopj-
sow) byta ze swej natury
oralna/sluchowa.
Manuskrypty
byty przeznaczone
do czyta-
nia na gtos. Koscielne
szkoty choralne
zatoiono
po to, by zapewnie
oralnq
wiernose
przekazu. Technologia
Gutenberga
wyparta
stuchowy
charakter
kultury
starozytnych,
usystematyzowata
j~zyk i ustanowita
nieznane
dotqd
standardy
wymowy
oraz zna-
czenia. Zanim nastala typografia,
nie dato si~ pisae niegramatycznie.
Po tym jak publicznose
zacz~ta powszechnie
akceptowae
ksiqZkli w XIV i XV wieku
- skala tego zjawiska zaleiata
od umiej~tnosci
czytania
i pisania - cata wiedza,
ktorej
nie dato si~ zaklasyfikowae
w ten sposob, zostata upchni<:ta w swego rodzaju
nowej
"nieswiadomosci"
ludowej
opowiesci
i mitu. Wskrzesit to pozniej
romantyzm.
Jednak od I wojny
swiatowej
i pojawienia
si~ technicznych
"surferow",
czyll Mar
coniego
i
Edisona, dato si~ jui
styszee moc stowa mowionego,
zapowiedi
stuchow
namacalnosci.
James Joyce w Finnegans
Wake wychwalat
rozdarcie
etosu druku prze~
Przypisy
ues Lusseyran, And There Was Light, transl. Elizabeth C
is McDonald Cornford,
The Invention
"5
.
ameron, Boston
1963,
S.
23-24,48-49.
aJ pace,
w.
Essays In Honour
0'
G'lb
M
ee, J. A. K. Thompson,
London
1936,
s.
215-236
J
I
ert
urray, ed. Arnold
koncepcj~ Cycerona wplynlllo
(za posrednictwe~
latonik'
•..
otne uiycie slowa) nadaje ksztalt kosmo
.,
bdP
OW).
wCZeSnlejSZeprzekonanie,
ie
logos
sow
I I 0
arza Czlowlek
..
ijdku. Por. Heraclitus:
The Cosmic Frag
t
d
a pONClem porzijdku
czy zdrowe-
Innis w ksiijice Empire and communic::::'{~
'dGeOffrey S. Kirk, london
1954,
s. 70,
396,403.
ieniem struktury
swiata"
Zap
on on
1951)
plsze: "Struktura
IUdzkiej mowy byla
,
roponowana
przez Cycer
t·
..
clUciem (inventla, dispositio
elocution
m
..
ona
eorra retorykl jako wymiany
milldzy
,
,emona
I
pronuntla)
stala'
d
m. Por, tei Cyceron
0 mdwcy
przel J'
f K
sill po stawil sredniowieczne_
,
,.
oze
orpanty, w· Rzym k
k
k'
..
W
Stabryla, Wroclaw
1983
(BN II,
207).
.
s a
ryty a
I
teona literatury,
red.
McDonald Cornford, op.
cit.,
S.
219.
ft- nurt w psychologii postulujilcy
holistycznij
wizjll umyslu ludzkie
ent
0
wiecznej terainiejszosci
jest streszczeniem d skus'"
go (przyp. red.).
McLuhanem,
przeprowadzonej'
podczas
.:-
jJ mJlldzy Edmundem Carpenterem
a Mar-
omawlanra ze student
"
ugh Language w Centre for Culture and Technolo
.
. ami plerwszego szkicu tekstu Thin-
and Nonlineal
Codifications
0'
Reai't
. E
/
gy University of Toronto. Por. tei: Dorothy Lee,
J
I
y,
W.
xp orations In Camm
.
.
Carpenter, Marshall McLuhan. Boston
1960,
S.
136-154.
Uflfcatlon: An Anthology,
ed. Ed-
Havelock, Onglns af Western Literacy Toronto 1971
M
h'
,
,..
onograp
Series", No. 14, s. 43.