GARŚĆ INFORMACJI W SPRAWIE UFO Z KRĘGU WTAJEMNICZONYCH
LINDA MOULTON HOWE
Wroku 1985 poznałem dwóch ludzi, którzy utrzymywali, że posiadają pochodzącą z kół rządowych wiedzę na temat
pozaziemskiej cywilizacji z podwójnego układu gwiezdnego Dzeta Sieci (Zeta Reticulum) położonego w odległości
35,7 lat świetlnych od Ziemi. Jeden z nich był emerytem osiadłym w Waszyngtonie, zaś drugi nadal pracował dla
rządu na południowym wschodzie. Obaj twierdzili, że pracowali w tajnym zespole będącym kontynuacją MJ-12
(Majestic Twelve) z czasów administracji Trumana. Twierdzili także, że wiedzą o innych obcych istotach, określanych
się mianem „szaraków" lub „małych ludzików", które nie cieszyły się ich zaufaniem. Inne obce formy życia, które
jeszcze bardziej zaciemniały ich zdaniem sytuację, to biologiczne androidy charakteryzujące się zróżnicowanym
wyglądem - od form insektoidalnych do humanoidalnych - który ich twórcy nadawali im stosownie do zadań, które
miały wykonać. Obaj dostarczali mi od czasu do czasu na przestrzeni minionych lat informacji, które mogłam
sprawdzić jedynie zestawiając je z wypowiedziami innych wojskowych. Chcąc uczynić zadość ich prośbie o nie
podawanie ich nazwisk, uzyskane od nich informacje włożyłam w usta jednej osoby, którą będę nazywała umownie
Shermanem.
Sherman potwierdza, że grupę MJ-12 utworzono w roku 1947 na mocy dyrektywy Harry'ego S. Trumana.
1
Twierdzi, że jednym z zadań MJ-12 zapisanym w jej statucie jest badanie zjawiska UFO, nadzorowanie akcji
przejmowania rozbitych latających spodków oraz ciał obcych istot, kopiowanie pozaziemskich technologii oraz
badanie pojmanych istot, które określa się mianem „pozaziemskich jednostek biologicznych (Extraterrestrial Biological
Entity; w skrócie EBE). Grupę MJ-12 stworzono również po to, aby, jak twierdzi, utrzymywać społeczeństwo w
nieświadomości obecności obcych istot i nie dopuścić do paniki oraz przeciekania w czasie Zimnej Wojny
zaawansowanych technologii pozaziemskiego pochodzenia za Żelazną Kurtynę. W latach dziewięćdziesiątych MJ-12
zmieniło według Shermana swoją nazwę kodową na rozpoczynającą się od symbolu „E2"
2
.
Zapytałam Shermana, czy widział na własne oczy coś, co było wytworem technologii nie będącej dziełem
człowieka.
— Trzymałem w rękach komunikator EBE-ów, który zwany jest Żółtą Księgą, prawdopodobnie dlatego, że ukazujące
się na niej słowa wyglądają, jak gdyby były utworzone z żółtego światła. Księga ta nie ma żadnych stron. Jest to
prostokąt o wymiarach 38 na 48 centymetrów. Gdyby ktoś widział ją leżącą na stole, myślałby, że to płaski kawałek
plastyku o szarawym, metalicznym połysku. Kiedy jednak weźmie się ją w ręce, z miejsca pojawiają się na niej żółte
słowa. Czytający przesuwa oczami po ukazujących się słowach, które pojawiają się dopóty, dopóki trzymający ją
czyta. Kiedy doczyta się stronę do końca, na tej samej powierzchni ukazuje się następna, potem następna i tak dalej.
Nie mam pojęcia, jak to działa.
3
Kiedy księgę odwróci się na drugą stronę, pojawiaj się trójwymiarowe, holograficzne
obrazy, które zdają się unosić w powietrzu. Podobno można kontrolować wyświetlaną sekwencję, jeśli wie się, pod
jakim kątem pochylać księgę. Powiedziano mi, że EBE-y wiedzą, jak chwytać czas i wyświetlać go w postaci
trójwymiarowych obrazów
\podkreślenie moje - LMH]. Istnieją instrukcje mówiące, jak ją trzymać i czytać oraz
jak oglądać obrazy. Niestety, nie miałem żadnej z nich, przeto w ciągu jednej godziny, w czasie której miałem ją w
rękach, dowiedziałem się tylko kilku rzeczy. Żółta Księga opisywała historię Ziemi, włącznie z Chrystusem, który
został według niej przysłany tu przez EBE-ów
?
Aby nauczać ludzi miłości i nieagresywnych zachowań, lecz ludzie
zabili go. Żółta Księga pokazywała nawet, jak różne rzeczy są budowane, od fundamentów wyłaniających się z ziemi,
po kolumny, a następnie gotowy, ukończony budynek.
— W jaki sposób EBE-y komunikują się w języku angielskim lub innych ziemskich językach?
— Nie wiem. Nie mam pojęcia, w jaki sposób odbywa się tłumaczenie. Kiedy czytałem Żółtą Księgę, wszystko było
po angielsku. Być może przechwytuje ona fale mózgowe lub coś innego i przetwarza wszystko interaktywnie na
język jej użytkownika. .
— Podniesienie Żółtej Księgi uaktywnia ją?
— Tak.
— Kiedy odwróci się ją na drugą stronę, ukazują się podobne do holograficznych projekcje, które wiszą, jakby w
powietrzu, i dotyczą tego, o czym się czytało na poprzedniej stronie, czy tak?
— Nie, kiedy się ją odwróci, należy trzymać ją za bok i pochylać pod różnymi kątami. Lekkie przesunięcie sprawia,
że pojawiają się różne obrazy.
— Czy obrazy są związane z tym, co się w danym momencie czyta?
— Niekoniecznie. Trzeba mieć instrukcje. Nie wiedziałem, pod jakim kątem ją trzymać. Bawiłem się nią i widziałem
różne obrazy, nie zawsze związane tematycznie z tym, co czytałem. Gdyby pozwolono mi teraz jeszcze raz ją
poczytać... Wiem, że istnieje początkowy wzór i że odpowiednio się posuwając można wyświetlać obrazy dotyczące
tego, o czym się czyta.
— Czy właśnie wtedy widziałeś Chrystusa?
— Tak.
— Czy obrazom towarzyszył dźwięk?
UFO, nr 48 (4/2001)
1
— Nie, nie było żadnego dźwięku. Wiele lat później, po tym jak widziałem Żółtą Księgę, ktoś powiedział mi, że są
dźwięki związane z obrazami, ale ja ich wtedy nie słyszałem. Być może robiłem coś nie tak, jak należy, nie
poruszałem nią właściwie.
— Czy widziałeś Chrystusa, jak przemawia na Górze Oliwnej? A może w chwili ukrzyżowania? Albo w jeszcze
innych okolicznościach?
— Obraz, który widziałem, dotyczył chwili już po ukrzyżowaniu Chrystusa, kiedy umarł i wstępował do nieba. To
było piękne. Miał rodzaj poświaty wokół głowy. Ten obraz był ruchomy.
— Widziałeś zatem Chrystusa wznoszącego się w świetlistej aureoli?
— Tak. Byli tam też ludzie na ziemi, oni również się poruszali. To coś podobnego do tego, co pamiętam z
dzieciństwa, takiego koła, do którego wstawiało się zdjęcia, pstrykało i widać było różne obrazy
[chodzi o aparat do
oglądania zdjęć stroboskopowych - przyp. tłum.], w tym przypadku jednak widać było wymiary i ruch. Obrazy
poruszały się tylko w granicach zdjęcia, na które się patrzyło. To naprawdę trudno wytłumaczyć. Widziałem
Chrystusa, a potem poruszyłem Księgą i jego wizerunek zniknął, i na jego miejscu pojawiły się inne obrazy. Były tam
ogromne słupy wyłaniające się z ziemi, jak podczas trzęsienia ziemi. Potem pokazała się Ziemia i pojazd kosmiczny.
— Czy to był srebrzysty dysk?
— Tak, typowy latający spodek. Widać też było inny obiekt, w kształcie cygara, unoszący się w przestrzeni
kosmicznej statek-matkę. Obracasz księgę i widzisz coś w rodzaju wielkiej cieplarni wewnątrz zamkniętej hali
sportowej, pola pszenicy i rośliny.
— W jaki sposób MJ-12 zdobyła Żółtą Księgę?
— EBE-y dały ją nam 25 kwietnia 1964 roku, kiedy wylądowały w White Sands
[poligon doświadczalny w Nowym
Meksyku - przyp. tłum.] w ramach wcześniej uzgodnionej wizyty, gdzie przebywały przez pewien czas. Dzień
wcześniej Lonnie Zamora widział pojazd i obce istoty w pobliżu Socorro. Było to skutkiem nieporozumienia, błędu w
koordynacji. EBE-y wylądowały dwanaście godzin za wcześnie i za daleko na zachód. Po wyjaśnieniu tego
nieporozumienia wróciły nazajutrz o 6 rano i wylądowały we właściwym miejscu. Nawiasem mówiąc, Zamora
precyzyjnie odtworzył widniejący na ich statku symbol
[patrz rysunek poniżej].
— Kiedy ty i twój zespół jesteście w bezpośrednim kontakcie z EBE-ami, twarzą w twarz., jak to wygląda?
— To spotkanie w roku 1964 odbyło się w Red Canyon, jakieś 30 kilometrów na wschód od rejonu Trinity
[chodzi o
miejsce pierwszej próby z bombą atomową przeprowadzonej w roku 1945] położonego na północnym skraju White
Sands. Mieliśmy również specjalny hangar ustawiony w bazie sił powietrznych Holloman na wypadek przecieku. Mieli
odpowiednio przygotowany plan działania mający na celu przyciągnięcie uwagi ludzi na bazę Hollman i tym samym
odciągnięcie jej od rzeczywistego miejsca lądowania, które położone było dalej na północ. Po wylądowaniu jednego z
jajokształtnych statków EBE-ów okazało się, że mają one urządzenia podobne do różdżek. Jedną z nich otrzymał
nasz dowódca. Kiedy do niej mówił, inna różdżka wydawała dźwięki w języku EBE-ów. Kiedy EBE mówił do swojej
różdżki, z tej, którą trzymał komendant, wydobywały się słowa w języku angielskim, tak jak z głośnika.
— Sherman, to, co mówisz, wygląda jak pręt komunikacyjny przedstawiony na szkicu, który opublikowali Allan
Sandler i Robert Emenegger. Sporządzono go na podstawie fotografii i filmu nakręconego podczas spotkania z
obcymi istotami, które miało miejsce w pobliżu bazy sił powietrznych Holloman
4
. Czy EBE-y mają duże, dziobowate
nosy, tak jak to przedstawia ten szkic?
— W żadnym wypadku. EBE-y należą do jednego z gatunków, które uległy katastrofie w roku 1947. Mają od 1,4 do
1,5 metra wzrostu, szarą skórę, cztery długie, wysmukłe palce, płaską twarz, bardzo mały nos, małe otwory zamiast
uszu i szczelinę zamiast ust. Mają wielkie oczy z czarną powieką skrywającą „kocie oczy". Oczy te mają złotą
tęczówkę otaczającą ciemną, pionową źrenicę w kształcie szczeliny. Noszą obcisłe, szarobiałe kombinezony.
— Czy to znaczy, że szkic przedstawiający istotę o wielkim nosie jest tworem fantazji?
— Nie, widziałem ten film ze spotkania w Red Canyon i była na nim wysoka, podobna do człowieka, obca istota,
która stała za EBE-ami. Wyglądało na to, że ma duży nos. Nosiła coś w rodzaju zbroi, która przypominała stroje
egipskie, a na głowie miała wysoki hełm. Istota ta ani razu nie odezwała się, niemniej była jednym z uczestników
tego spotkania. Właśnie ona była podobna do istoty ze szkicu.
— Jaki jest związek EBE-ów z tym facetem z wielkim nosem?
— Nie wiem. Przypominał mi żołnierza lub strażnika.
— Czy można dopatrywać się tu jakichś związków z Egiptem i Sumerem?
— Myślę, że tak. Pamiętam, że czytałem, iż EBE-y spędziły prawie dwadzieścia lat również wśród Majów, którzy
budowali piramidy podobne od sumeryjskich ziguratów. Raport mówił, że Majowie czcili EBE-y. Często zastanawiałem
się, czy rytuał składania ofiar z ludzi, kobiet i żołnierzy, był zainspirowany przez EBE-y.
— Chodzi ci o „pożywienie dla bogów"?
— Tak. Nie wiem, czy EBE-y składały im regularne wizyty w cićjgu tych dwudziestu lat, czy też mieszkały przez
dwadzieścia lat na terenie Jukatanu i Gwatemali. Nie ulega wątpliwości, że EBE-y miały pewien wpływ na Majów.
5
Co
ciekawe, dzieci Majów i Mongołów rodzą się czasami z niebieskim znamionami w dolnej części kręgosłupa. Mówiono
mi, że EBE-y prowadziły genetyczne eksperymenty w Bhutanie, Tybecie i Nepalu, po czym przeniosły część
zmienionych przez siebie ludzi do regionu, który nazywamy dziś Ameryką Środkową.
UFO, nr 48 (4/2001)
2
— Czy jest zatem prawdą, że EBE-y, a także być może inne istoty pozaziemskie, dokonały manipulacji na DNA
rozwijających się naczelnych w celu stworzenia Homo sapiens, jak to podają sprawozdania, które pokazano mi w
bazie sil powietrznych Kirtland w roku 1983?
6
— Tak, ale to trudny temat. Mogę powiedzieć tylko to, co powiedział EBE Pierwszy: „To my was stworzyliśmy i my
was tu umieściliśmy, zaś wy musicie to przeżyć". I obserwują, jak dorastamy. Są tutaj co najmniej od czasu
dinozaurów. Według pewnego raportu, który czytałem, EBE-y zgromadziły przedstawicieli wszystkich gatunków
dinozaurów i umieściły ich w ogromnym planetarnym ogrodzie zoologicznym lub na różnych planetach. Było to
sześćdziesiąt osiem milionów lat temu.
— Jeśli EBE-y zgromadziły wszystkie gatunki dinozaurów i dbają o to, aby one nie wyginęły, to może wiesz, co
spowodowało niemal całkowitą zagładę życia na Ziemi w tym okresie jej dziejów?
7
— Czytałem w Żółtej Księdze, że EBE-y wiedziały już wtedy, że w Ziemię uderzy bardzo duża asteroida. Podają, że
ocaliły przedstawicieli wszystkich gatunków, jakie żyły na Ziemi, nie tylko dinozaury, ale również mrówki, muchy,
węże, ryby etc. EBE-y mówią, że zabrały przedstawicieli wszystkich gatunków, aby je ocalić, zanim jeszcze uderzyła
asteroida.
— Ta historia jest niemal jak opowieść o Arce Noego?
— Zgadza się. Już od tamtych czasów eksperymentują z różnymi formami ziemskiego życia.
— Czy jest jakiś związek między buddyzmem i filozofią EBE-ów na temat kosmosu ?
— Oczywiście. Jeśli sięgnie się wstecz i przestudiuje starożytne zwoje tybetańskie spisane w najwcześniejszym
sanskrycie, zauważy się, że to pismo EBE-ów. Ich oryginalne przekazy. Któregoś razu znalazłem się w zespole, który
udał się do pewnego regionu Bhutanu, aby sprawdzić, czy zwoje EBE-ów są bezpieczne. Zwoje, na których pisały
EBE-y, są niezniszczalne, natomiast te, na którym pisali mnisi, są bardzo kruche i rozpadają się. Mnisi zdają sobie
sprawę z tej różnicy. Niektóre zwoje nigdy nie ulegną zniszczeniu.
— Jaki był główny cel przybycia tu EBE-ów?
— Nie znam całej historii, ale mówiono mi, że EBE-y przybyły tu z Dzeta Sieci 1 i 2, podwójnego układu
gwiezdnego położonego w odległości 36 lat świetlnych od nas.
Jak podaje grudniowy numer magazynu
Astronomy {Astronomia) z roku 1974, „dwie gwiazdy tworzące system
Dzeta Sieci są niemal identyczne z naszym słońcem. Tak jak ono każda z nich należy do klasy G2. Jest to jedyny
znany podwójny układ gwiazd typu słonecznego znacznie od siebie oddalonych. Dzeta 1 jest położona w odległości
około 550 miliardów kilometrów od Dzety 2, czyli prawie sto razy dalej niż Pluton od Słońca. Oba słońca potrzebują
prawdopodobnie 100000 lat na okrążenie wspólnego środka ciężkości. Ten podwójny system gwiazd leży w
odległości 37,5 lat świetlnych od nas i znajduje się w gwiazdozbiorze Sieci (Reticulum). Sieć jest widoczna z
południowej półkuli. Zarówno Dzeta 1, jak i Dzeta 2
są głównymi kandydatkami do poszukiwań życia poza Ziemią.
Zgodnie z obecnymi teoriami obie gwiazdy mają świtę w postaci planet, tak jak to ma miejsce w naszym układzie
planetarnym".
W czasie badania słynnego już dziś przypadku Betty i Barneya Hillów, którzy zostali wzięci z drogi w rejonie White
Mountains w stanie New Hampshire we wrześniu 1961 roku przez szare istoty ubrane w czarne obcisłe stroje,
poddana hipnozie Betty narysowała gwiezdną mapę, którą jej te istoty wówczas pokazały. Wiele lat później
amerykańska astronom-amator Marjorie Fish zaczęła porównywać szkic wykonany przez Betty Hill z układami gwiazd
znajdujących się w bliskim sąsiedztwie Ziemi i odkryła, że widniejące na nim gwiazdy przypominają układ Dzety 1 i 2
gwiazdozbioru Sieci. Betty Hill powiedziała, że z tych dwóch gwiazd prowadziły regularne trasy handlowe i że nasze
słońce stanowiło punkt docelowy jednej z nich.
8
Sherman miał również informacje dotyczące działań EBE-ów w naszym układzie planetarnym poza Ziemią.
— EBE Pierwszy, którego uratowaliśmy z katastrofy w pobliżu Roswell, przekazał nam wiele informacji na temat
naszego systemu słonecznego i wszechświata. Powiedział, że posiadają potężną stację na Saturnie i prawdopodobnie
jeszcze jedną na jego księżycu Tytanie. Twierdzi, że na Marsie istniało kiedyś życie i że wiele ras obcych istot
wykorzystuje Księżyca jako bazę wypadową do badania Ziemi. Wyjawił, że na początku XX wieku jeden z ich
pojemników z antymaterią stosowanych w układach napędowych ich statków dostał się przypadkowo do naszej
atmosfery w pobliżu rzeki Tunguska w środkowej Syberii w Rosji i eksplodował z siłą kilku megaton TNT powalając na
ziemię drzewa w promieniu kilku kilometrów.
Bez względu na to, czy był to statek EBE-ów, czy nie, tunguska kula ognista jest faktem historycznym. Około
godziny 7.40 rano 30 czerwca 1908 roku pięćset tysięcy akrów (2025 km
2
) sosnowego lasu zostało powalonych na
ziemię w rejonie rzeki Podkamiennaja Tunguska w Środkowej Syberii w Rosji pod wpływem eksplozji o sile tysiąca
bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę, która nastąpiła na wysokości 6,5 kilometra nad ziemią. Ustalenie miejsca
epicentrum było łatwe dzięki tysiącom wypalonych drzew leżących pokotem na obszarze dziesiątków tysięcy
hektarów. W środku nie było jednak żadnego krateru, a jedynie bagnisty teren. Naoczni świadkowie, którzy
obserwowali to zdarzenie z odległości 800 kilometrów podają, że była to ognista kula, która rozświetliła horyzont, po
UFO, nr 48 (4/2001)
3
czym zatrzęsła się ziemia i powiał gorący wiatr, który był tak silny, że zwalał ludzi z nóg i trząsł domami. Ponieważ nie
zidentyfikowany obiekt wyparował w atmosferze, rozproszone gazy wywołały nienormalne, jasno-pomarańczowe
zabarwienie wieczornego nieba na Syberii i w Europie. W zwalonym lesie przez kilkadziesiąt lat po katastrofie nic nie
rosło.
Jak podał wrześniowy numer magazynu
Discover z 1996 roku, „badacze odkryli w drzewach w rejonie katastrofy
malutkie cząsteczki o pozaziemskich cechach".
9
Naukowcy wydłubali próbki z rdzeni drzew znajdujących się w pobliżu
epicentrum i odkryli, że „znaczna liczba cząsteczek (żywicy) zawierała niezwykle wysoki poziom takich pierwiastków,
jak miedź, złoto i nikiel. Ponieważ wiele z nich posiada stosunkowo dużą liczbę protonów (określanych przez fizyków
jako cząstki Z), badacze ochrzcili zawierające je cząstki mianem „cząstek wysokozetowych".
W okresie wystąpienia kuli ognistej było dziesięć razy więcej cząstek wysokozetowych niż przed i po katastrofie, co
doprowadziło włoskich uczonych do wysunięcia przypuszczenia, że są one pozaziemskiego pochodzenia".
Zapytałam Shermana,
czy EBE-y przebywają na Ziemi w swoich podziemnych bazach przez cały czas, czy też w
chwilach ich nieobecności odpowiednie prace na naszej planecie wykonują za nie odpowiednio zaprogramowane
roboty i androidy?.
— W jednym z naszych raportów przeczytałem, że obce istoty drążyły tunele pod ziemią, co wywołało niepokój, że
mogą one stać się powodem trzęsień ziemi, jednak EBE-y oświadczyły: „Wiemy, gdzie można drążyć tunele. Wiemy
na temat tej planety znacznie więcej od was, więc nie martwcie się tym, gdzie kopiemy, ponieważ wiemy, że to, co
robimy, nie powoduje trzęsień ziemi". Mają również mnóstwo robotów. W czasie II wojny światowej przeprowadzili
tysiące lotów zwiadowczych nad Europą i Dalekim Wschodem. „Foo Fightery"
[nie zidentyfikowane obiekty
obserwowane w czasie II wojny światowej pizez pilotów obu walczących stron - przyp. tłum.} były ich dziełem.
Stworzyli także biologicznego androida mającego od 0,9 do 1,2 m wzrostu do pracy tutaj, który często mylony jest z
samymi EBE-ami
[patrz, rysunek poniżej].
— A co z katastrofami, w których znajdowano również ciała, jak ta, z której ocalono tego EBE-a?
— Z wielu ich pojazdów załogowych, które uległy katastrofom, udało się nam odnaleźć co najmniej trzy. Latające
dyski, które znajdowały się w Strefie 51 w Nevadzie, były wypożyczonymi nam przez EBE-ów w pełni sprawnymi
pojazdami lub odnalezionymi przez nas wrakami. Lataliśmy na niektórych z nich z ich pomocą, ale nie rozumiemy
zasady działania wszystkich przyrządów znajdujących się na ich pokładzie.
— To brzmi, jakby nasz rząd zawarł z EBE-ami jakieś porozumienie.
— Wszystko, co EBE-y robią na Ziemi, jest sankcjonowane, formalnie lub nieformalnie, przez nasz rząd. Nie
upoważniliśmy ich jednak do czynienia szkód lub zabijania ludzi. Nie sądzę, aby EBE-y zabiły kogokolwiek rozmyślnie,
niemniej nie ma co do tego całkowitej pewności.
— A co z okaleczeniami zwierząt?
— Okaleczenia zwierząt rzeczywiście miały miejsce i były dziełem obcych istot. Pozwalamy im na prowadzenie
eksperymentów na zwierzętach. Nie tylko na bydle. Nie wiem, czy ci wiadomo, ale w Arktyce i na Alasce znaleziono
dużą liczbę łosi amerykańskich oraz karibu pozbawionych w tajemniczy sposób życia. Sądzimy, że był to skutek ich
eksperymentów, lecz nie potrafimy ustalić, co się naprawdę stało. Chcieli prowadzić eksperymenty. Lepiej że
prowadzą je na zwierzętach niż na ludziach. Co ciekawe, żeby jeszcze bardziej zagmatwać sytuację i stworzyć zasłonę
dla okaleczeń zwierząt, nasz rząd wdrożył wojskowy program, którego celem jest testowanie na zwierzętach pewnych
leków. Posłużyło to jako zasłona dymna dla działań EBE-ów, których następstwem są okaleczenia zwierząt.
— Czy EBE-y osobiście pobierają tkanki z ciał zwierząt?
— W rezultacie nawiązania głębszego kontaktu z EBE-ami usłyszeliśmy od nich: „Musicie zrozumieć, że w wysoko
rozwiniętych cywilizacjach tego rodzaju prace wykonują roboty i androidy". Wtedy zrozumieliśmy, że androidy EBE-ów
mogą być wszystkim! Androidom można nadać dowolny kształt, stosownie do wykonywanej pracy. EBE-y kontrolują
ogromną część operacji dotyczących Ziemi, z kolei my nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkiego, co robią oni.
EBE-y to zwolennicy ochrony środowiska. Nieprzejednani! Nasz Sierra Club
[wpływowa amerykańska grupa
zwolenników ochrony środowiska - przyp. tłum.] to przy nich skauci. Bardzo niepokoją ich nasze próby z bronią
jądrową i materiałami rozszczepialnymi, które zanieczyszczają nie tylko Ziemię, ale i otaczający nas wszechświat.
— Czy chcesz przez to powiedzieć, że nasze bomby atomowe miały wpływ na inne formy życia a nawet wymiary?
— Zgadza się. To jedna ze spraw, co do której EBE-y były bardzo stanowcze, żądając zaprzestania napowietrznych
prób z bronią jądrową. Czytałem o pewnym zdarzeniu, do którego doszło na poligonie atomowym w Nevadzie. To
była napowietrzna próba. Ustawiono zapalnik czasowy i wszyscy udali się w bezpieczne miejsce. W próbie tej
uczestniczyły także specjalne oddziały. W pewnym momencie nadleciało UFO i wylądowało obok dwudziesto-
kilotonowej bomby. Wysunięci do przodu obserwatorzy nie mogli uwierzyć własnym oczom, widząc przez przyrządy
optyczne, jak wyszły z niego obce istoty i położyły się pod wieżą z bombą. Nasi ludzie nie wiedzieli, czy mogą
zatrzymać detonator, w związku z czym bezwiednie przyglądali się całemu zajściu.
— Czy bomba wybuchła, czy też została w jakiś sposób zneutralizowana?
— Wybuchła, tak jak zostało zaplanowane, w następstwie czego ich pojazd został mocno uszkodzony, niemniej
wytrzymał wybuch znacznie lepiej, niż sądzono. Snuto wiele przypuszczeń na temat tego, co stało się z istotami.
UFO, nr 48 (4/2001)
4
Jedni twierdzili, że wyparowały, jako że przebywały w epicentrum wybuchu, inni zaś utrzymywali, że widzieli, jak
odlatują, wręcz wystrzeliwują w górę, być może w kierunku innego, czekającego na nich na niebie, statku.
— Jeśli obce istoty, które nazywasz EBE-ami, niepokoją się próbami z bronią jądrową i to one dokonały eony
temu manipulacji na DNA naczelnych, i „wyprodukowały" Homo sapiens, kto w takim razie zainspirował Einsteina
do wystąpienia z jego E = mc
2
, które może doprowadzić do zagłady nas i całej Ziemi?
— Nie wiem. Powiedziano mi, że są cykle czasu. EBE-y wiedzą, co stało się w przeszłości, i wiedzą, co stanie się
w przyszłości, ponieważ rozumieją, że spirala czasu stale się kręci i że tego samego typu wydarzenia powtarzają się
w określonych miejscach zwojów tej spirali. Chcą zapobiec katastrofom, które nas czekają. Właśnie dlatego starają się
na nas wpłynąć i przekonać nas, żebyśmy się zmienili. Wiedzą, co nas czeka i że jest to coś, czego wolelibyśmy
uniknąć. Nie chcą, abyśmy kontynuowali swój marsz ku zagładzie. Nie wtrącają się bezpośrednio, starają się jedynie
przekonać nas, abyśmy zmienili swoje postępowanie i tym samym swój los.
— Skoro zrobili nas, umieścili tu, i musimy przeżyć to, dlaczego nadal jesteśmy na destruktywnej spirali?
— To, co wydarzyło się poprzednio, nie spodobało się im. Nie chcą, aby ponownie doszło do takiej samej
katastrofy, jak na przykład ta, która miała miejsce, kiedy w Jukatan uderzyła asteroida, następstwem czego było
wyginięcie dinozaurów. Tym razem ludzie będą dominującym gatunkiem na Ziemi, który zostanie zmieciony z jej
powierzchni przez uderzenie wielkiej asteroidy. EBE-y zdają sobie sprawę z tego, że nasze społeczeństwo jest
znacznie bardziej złożone od ich społeczności za sprawą istnienia wśród nas wielu ras. Utrzymanie ich cywilizacji na
właściwej ścieżce jest łatwiejsze, ponieważ składa się ona z jednej rasy, podczas gdy nasza z wielu. Zorientowali się,
że popełnili błąd, i teraz starają się skierować nas na właściwą drogę, aby nie dopuścić do skażenia przez nas Ziemi i
wszechświata.
— Czy EBE-y są według ciebie jedynymi istotami, które prowadziły na Ziemi genetyczne eksperymenty?
— Wiem tylko, że to one zaczęły eksperyment, lecz nie mogły utrzymać z dala od naszej planety innych
kosmicznych wędrowców. Rozeszła się wieść, że ta planeta to dziwne miejsce i że prowadzone na niej eksperymenty
nie przebiegają tak, jak chciałyby EBE-y. Część problemów EBE-ów wynika zapewne stąd, że są jeszcze „źli faceci",
którzy również prowadzą eksperymenty, które mogą nam zaszkodzić, co wprowadza zamęt, kiedy pojawia się
pytanie, kto z nich nam pomaga, a kto nie.
— W swoich relacjach z wzięć ludzie opisują istoty, które wyglądają jak „modlące się modliszki". Kim one są?
— Z tego, co słyszałem, mogą to być bardzo zaawansowane androidy, które są zdolne do prowadzenia
długoterminowych prac, trwających nawet tysiące lat. Nie jestem jednak pewien, dla kogo pracują.
— Czy są one związane z EBE-ami?
— Owszem, były przynajmniej w jednym przypadku, do którego doszło w roku 1980 w bazie lotniczej Bentwaters
w Anglii. Jest tu jednak wiele niejasności. Przedtem łączyłem „modlące się modliszki" z szarakami. Mógł to być typ
robota, którego stworzyły EBE-y i który różnił się od „modlących się modliszek". Widziałem jednak zdjęcia i nagranie
wideo z lądowania w bazie Bentwaters, na których widać przerażającą istotę, która przypominała stojącego na
tylnych odnóżach owada z dwoma innymi odnóżami skierowanymi do przodu. Dołączony raport opisywał wielkie jak u
owadów oczy i chwytne odnóża.
— Czy te zdjęcia były kolorowe?
— Było ciemno. Istotę otaczała aura, w świetle której widać było wyrostki w okolicach szczęk, które przywodziły
na myśl kły lub coś w tym rodzaju.
— Skoro to było na zdjęciach, to co było na nagraniu wideo?
— Były to dwie sekwencje, które nakręcono drugiej i trzeciej nocy. Sekwencja nakręcona drugiej nocy ukazywała
statek w całej jego okazałości.
— Co widziałeś?
— Typowy spodek z czterema podporami wystającymi z dna, które spoczywały na gruncie.
— Czy wyglądały jak wysięgniki podnośnika?
— Tak, miały otwory. Z boku wystawała opuszczona rampa skierowana w stronę kamerzysty, który do niej
podchodził. Kamerzysta zogniskował obiektyw kamery na czymś, co wyglądało jak rampa i wystawało z dysku.
Wyglądała na przezroczystą, ponieważ można było przez nią patrzeć.
— Czy wyjaśniono, dlaczego rampa jest przezroczysta?
— Nie.
— Czy na powierzchni dysku, który widziałeś na wideo, były jakieś symbole?
— Tak, na jednym segmencie były symbole. Sekwencja, na której było widać na powierzchni dysku wypukłe
symbole, trwała aż piętnaście minut.
— Czy widziałeś coś, co przypominało greckie litery?
— Nie. Znam ten alfabet. Te symbole przypominały bardziej hieroglify, które widuje się na ścianach jaskiń. Miały
bardziej charakter obrazkowy, przynajmniej takie odniosłem wrażenie.
— I to wszystko wiązało się z istotą podobną do „modlącej się modliszki"?
— Nie. Jedno z ujęć pokazywało normalnego EBE-a stojącego u podnóża statku obok komendanta bazy.
— Pułkownika Gordona Williamsa?
— Tak. Wyglądało to jak portret. Facet stoi obok EBE-a szczerząc zęby do kamery.
UFO, nr 48 (4/2001)
5
— Czy pułkownik Gordon był również na zdjęciu?
— Tak.
— Czy EBE miał na sobie srebrzysty strój?
— Ubrany był w metalizowany, lśniący stój.
— Czy czytałeś kiedykolwiek o tym, co wydarzyło się w Bentwaters?
— W roku 1988 byłem na piwie z majorem, który powiedział mi, że w Bentwaters udzieliliśmy pomocy. Statek
obcych istot miał uszkodzenie i wymagał naprawy. Mieliśmy tam mechaników z sił powietrznych, którzy próbowali
razem z EBE-ami ustalić, co się stało, i w końcu coś tam zmajstrowali.
— Czy słyszałeś kiedykolwiek o pobycie w Bentwaters podróżników w czasie?
— To znaczy, poza tymi EBE-ami?
— Chodzi mi raczej o inne istoty, chyba że EBE-y są podróżnikami w czasie z przyszłości?
— EBE-y potrafią podróżować w czasie w dowolnym kierunku. Właśnie dlatego znają przyszłość, to, co się stanie.
Wiedzą nawet, jak manipulować liniami czasu, aby zmienić bieg wydarzeń.
— Co wiesz o wysokich blondynach, podobnych do ludzi obcych istot mierzących około 1,8 metra wzrostu?
— To, że mają blond lub bardzo jasne włosy. U kobiet są one dłuższe. Są bardzo szczupli. Ich nos i oczy są
podobne do ludzkich, przy czym mają niewidzialne drugie powieki, które służą im prawdopodobnie do filtrowania
światła lub do czegoś innego. To wszystko jest jednak bardzo mylące, ponieważ EBE-y stworzyły humanoidy
wyglądające dokładnie tak jak ludzie, będące wierną kopią człowieka o skandynawskiej aparycji i ostrych rysach
twarzy. To samo zrobili „źli faceci".
— Kim są „źli faceci"?
— To szaraki.
— Dlaczego są złe?
— Bo kłamią i przysparzają nam problemów.
— Masz. na myśli wzięcia ludzi i okaleczenia zwierząt?
— Wiesz, rząd nigdy oficjalnie nie przyznał, że obce istoty kogokolwiek wzięły.
— Ale my wiemy, że nieludzie biorą ludzi.
— Tak
[śmieje się] można przytoczyć dużo faktów na poparcie tego twierdzenia, tyle że nigdy nie trafiłem na
jakiekolwiek oficjalne pismo, w którym MJ-12 potwierdzałoby to. Wszystko, co czytałem zarówno w Czerwonej, jak i
Żółtej Księdze mówiło o współpracy EBE-ów z ludźmi. Jest tam mowa o EBE-ach i ani słowa o szarakach. Jedynie
Żółta Księga wspomina o szarakach i to tylko w kontekście innych ras, na które EBE-y natknęły się w czasie
eksploracji kosmosu, oraz tego, jak je postrzegają.
— Co to jest Czerwona Księga?
— Czerwona Księga jest naszym dziełem i traktuje o EBE-ach. Powstała na podstawie materiałów, które sami
zgromadziliśmy na ich temat.
— Jaka jest różnica między EBE-ami i szarakami?
— Szaraki wyglądają podobnie, lecz noszą inne stroje, z innymi insygniami i w innych kolorach. Nie pamiętam
dokładnie jakich. Szaraki posiadają prymitywne zdolności telepatyczne w porównaniu z EBE-ami i są bardziej
bezwzględne. Nie są tak współczujące jak EBE-y. Nawiasem mówiąc, nie przypominam sobie, aby EBE-y kiedykolwiek
wyjaśniły nam, co one takiego robią, czego nie powinny.
— W Instrukcji Szkoleniowej SOM1-01 Majestic-12 pozaziemskie jednostki biologiczne są podzielone na dwie
grupy: EBE-I i EBE-II. Mówi się, że te z grupy EBE-II są mniejsze. Czy to androidy, czy też odrębna grupa?
— EBE-I i EBE-II są ze sobą związane. Te z grupy EBE-II są albo androidami EBE-ów, albo związane z szarakami,
albo z jednymi i drugimi. Badanie tych typów nigdy nie należało do moich zadań.
— Jaki jest w końcu związek między EBE-ami i szarakami?
— Kiedyś byli wrogami. Uważa się, że obecnie łączą ich stosunki pokojowe, lecz EBE-y nie mają kontroli nad
szarakami. Szaraki robią swoje, a EBE-y swoje.
— Czy istnieje jakaś hierarchia wśród tych ras obcych istot?
—O ile nam wiadomo, nie ma żadnej współpracy między tymi rasami. Wydaje mi się, że około 6 000 lat temu EBE-y
toczyły wojnę z Blondynami o prawo do jakiejś planety. Nie wiem, czy to było w układzie Dżety Sieci, czy gdzieś w
pobliżu, czy też gdzie indziej.
— Zatem EBE-y i ludziopodobni Blondyni produkują androidy, które wykonują dla nich prace na różnych planetach?
— Tak to rozumiem. Spotykamy androidy różnego typu i kształtu, na przykład o wyglądzie owadów lub
humanoidalnych Ludzi w Czerni. Wszystkie mają wszczepiony rozwinięty mózg, który może działać samodzielnie lub
pod zdalną kontrolą.
10
Aby było zabawniej, czasami można odnieść wrażenie, że niektóre z tych stworzonych dzięki
inżynierii genetycznej organizmów cechuje wyższa inteligencja od ich twórców.
— Czy Wielka Stopa [Bigfoot] należy do którejś z tych grup?
— Nie wiem.
— Tak więc są EBE-y, szaraki i ludziopodobni Blondyni. Czy to główne grupy, jakie znasz?
— Tak.
UFO, nr 48 (4/2001)
6
— Więc niżej w hierarchii od EBE-ów stoją Wielkonosi, badacze typu EBE-owskiego, Ludzie w Czerni, Reptoidy
[istoty gadopodobne -przyp. red.] i mali szarzy robotnicy?
— Tak. Czasami wydaje mi się, że EBE-y stworzyły lub współpracują z małymi blond humanoidami, co w rzeczy
samej wprowadza zamęt w całym tym obrazie.
— A gadopodobne humanoidy?
— Androidy mogą mieć gadzi wygląd. Obie grupy - EBE-y i ludziopodobni Blondyni - potrafią produkować roboty i
androidy, które mogą mieć dowolny kształt w zależności od woli ich twórców. Obie grupy wiedzą też, jak mieszać
i zestawiać ze sobą genomy w DNA. Pamiętaj, że wyprzedzają nas pod względem rozwoju o miliony lat.
— A genetyczne eksperymenty EBE-ów w Tybecie? Czy łączy je coś z Dalaj Lamą?
11
Chodzi mi o reinkarnację
poprzez różne formy życia w różnych cyklach. Czy ta koncepcja ma coś wspólnego z tym, co EBE-y oświadczyły
rzekomo pewnemu kapitanowi lotnictwa w roku 1949, stwierdzając, że powrót dusz jest mechanizmem
funkcjonującym w Całym Wszechświecie?
— Zgadza się. Jest tylko tyle dusz, ile bierze udział w ciągłej ich wędrówce i powrotach.
— Poprzez ciała różnych form życia, które są dla nich pojemnikami?
— Dokładnie tak.
— My jesteśmy bazującą na węglu formą życia ziemskiego. Zastanawiam się, czy istnieją inne humanoidalne formy
życia, których podstawą jest inny pierwiastek?
— Nie wiem.
— A co się dzieje, jeśli jest więcej pojemników [ciał] niż dusz?
— Nie wiem. Dusze są ze sobą w jakiś sposób połączone. EBE-y powiedziały nam o tym, ponieważ istnieją już tak
długo, że zdążyły dowiedzieć się, iż w całym wszechświecie jest ograniczona liczba dusz, które muszą się odradzać.
—Jeśli we wszechświecie istnieje skończona liczba dusz i EBE-y o tym wiedzą, czy nie oznacza to, że nie wszystkie
ciała na naszej planecie, których liczba rośnie wykładniczo, są wyposażone w dusze?
— To ciekawe spostrzeżenie i warte zastanowienia.
— Jeśli nie wszystkie ciała-pojemniki posiadają dusze, czy EBE-y i ludziopodobni Blondyni nie inwestują w jakiś
sposób w dusze? Chodzi mi o to, czy dusze nie są swego rodzaju monetą tej rzeczywistości, że się tak wyrażę?
— Sądzę, że to możliwe. Przyznaję, że nigdy nie przyszło mi to do głowy.
— Niektórzy badacze wzięć, tacy jak psycholog z Wyoming dr Leo Sprinkle i psychiatra z Uniwersytetu Hatyarda
dr John Mack, natknęli się w swoich badaniach na coś, co zdaje się stanowić kontynuację obecności pewnych EBE-ów
lub szaraków w życiu kilku ludzi na przestrzeni ich kolejnych żyć, ponieważ ta sama obca istota pojawia się w sesjach
regresji dotyczących ich kolejnych narodzin i śmierci.
—Nie wiem. Wiem natomiast, że kiedy cielesny pojemnik zamiera, dusza zachowuje, zatrzymuje pewne myśli,
wspomnienia i inne rzeczy z życia, które właśnie zakończyła.
— Jaka rolę odegrał według ciebie w tym wszystkim Chrystus, jeśli EBE-y mają rzeczywiście jakiś związek z jego
narodzinami na naszej planecie i są w jakiś sposób zaangażowanie w odradzanie dusz?
— Myślę, że jest to coś, co leży poza ludzką zdolnością pojmowania. Być może nie bylibyśmy w stanie tego
zrozumieć lub uporać się z tym, gdyby EBE-y powiedziały nam to wprost.
— Czego jeszcze dowiedziałeś się o duszach i ich pojemnikach?
— W Żółtej Księdze jest mowa, że EBE-y martwią się o ludzkie dusze. Boją się, że jeśli nadal będziemy kroczyli
dotychczasową drogą, zniszczymy ciała-pojemniki, i że może to również doprowadzić do zniszczenia naszych dusz.
— Nasze cielesne pojemniki mogą zniszczyć nasze dusze?
— Tak.
— W jaki sposób?
— Nie wiem. Wiem, że pojemnikami są ludzkie ciała. I dlatego martwią się tym, co robimy, wojnami itp. Boją się,
że pojemniki zniszczą dusze.
Jeden z członków MJ-12, który również czytał Żółtą Księgę, przytoczył mi swego czasu pewną analogię. Powiedział,
że jeśli wleje się coś do pojemnika, a następne go opróżni, zawsze coś w nim zostanie, jakiś osad. Kiedy więc dusza
przechodzi do różnych pojemników, wchłania znajdujące się w nich osady, których drobiny pozostają
w niej na zawsze. To ciągły, nie mający końca proces. Zapytałam go, czy w wyniku tak dużej liczby wcieleń dusza w
jakiś sposób się zużywa. „Nie, nie" - odrzekł. - „Ona nigdy się nie zużywa. Istota Najwyższa zapewnia jej
niezniszczalność".
Czytając ten fragment, zaprzyjaźniony ze mną badacz i zarazem prawnik Michael Pili z Shutesbury w stanie
Massachusetts dodał od siebie:
„Pogląd, że dusza „przechwytuje osady” może tłumaczyć, dlaczego zachowujemy pamięć dawnych żyć. Może
również tłumaczyć, dlaczego po spędzeniu tysięcy lat w różnych ciałach i po przeżyciu wielu nieszczęsnych
żywotów, próbując odpracować karmę z jednej lub więcej złych inkarnacji, niektórzy nadal odczuwają kuszący urok
«ciemnej strony». Siedem grzechów głównych niczym sępy chwyta cię, zanim zdołasz zorientować się, że już cię
ma".
Kontynuując naszą rozmowę zapytałam Shermana:-
czy istnieje Szatan?
UFO, nr 48 (4/2001)
7
— Istnieje siła zła. Nawet EBE-y mówią o niej. Jest Istota Najwyższa i jest również zło. Istota Zła. EBE-y boją się
jej. Boją się jej tak samo, jak my Diabła. Diabła lub Szatana. To, to samo.
— Gdzie jest Diabeł?
— Nie wiem. Tym, co mnie najbardziej martwi, jest jednak to, że boją się go EBE-y, ci, którzy potrafią wszystko
kontrolować! Zwiedzili cały wszechświat i robili, co tylko można, i jeśli wierzą w tę samą Istotę Najwyższą, którą
zwiemy Bogiem, i jednocześnie twierdzą, że istnieje Istota Zła, to znaczy, że Diabeł istnieje naprawdę.
— Czy Diabeł jest równoważny i zarazem przeciwieństwem pozytywnego Boga?
Czyżby było dwóch Bogów?
— Nie wiem. To temat na długie dysputy. Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie zastanawia. EBE-y twierdzą, że
wszystko, co dzieje się w naszym przedziale czasu, już miało kiedyś miejsce.
— Wszystko, co dzieje się w naszym przedziale czasu, miało już kiedyś miejsce?
— Tak. Przypuszczam, że jesteśmy w środku ogromnego koła, które wiruje bez końca. Rozumiem to tak, że kiedyś
powstała Ziemia i że za jakieś pięć miliardów lat Słońce rozszerzy się i wchłonie ją, i wszystko cofnie się do początku,
do Wielkiego Wybuchu, i wszystko zacznie się od nowa.
— Czy Żółta Księga mówiąc o Istocie Najwyższej, która stworzyła wszechświat, wspomina również o równoległych
wymiarach, równoległych liniach czasu lub czymś w tym rodzaju?
— Nie, ani słowem. Obcy mówią o ogromie wszechświata, w którym jest mnóstwo form życia. Jest tam mowa o
Istocie Najwyższej tworzącej dusze i pojemniki, w których je umieszcza. Dla EBE-ów to podstawowe prawdy.
— Skoro ty wiesz to wszystko, czy wie o tym również prezydent?
— Nie. Najistotniejsze informacje dotyczące zasadniczych problemów mogą być trzymane w tajemnicy nawet przed
prezydentem. Traktuje się go na zasadzie „need-to-know" [„dowiesz się, jeśli zajdzie potrzeba" - przyp. tłum.].
Prawda bywa czasami ukryta między wierszami.
— Masz jakieś informacje o katastrofach, które zdarzą się do roku 2000?
— Nie, nie mamy żadnych informacji dotyczących katastrof, które miałyby wystąpić na Ziemi w okresie kilku
najbliższych lat, ale przygotowujemy się do szybkiego powrotu naszych przyjaciół EBE-ów na Ziemię.
— Czy wiecie, kiedy to nastąpi?
— Spodziewamy się, że przybędą w roku 1997 na spotkanie z MJ-12. Nie wiem, czy będzie to publicznie ogłoszone,
czy nie.
— Czy macie jakiekolwiek pojęcie o tym, na czym zależy EBE-om po milionach lat oddziaływania na naszą planetę?
— Wiemy tylko tyle, że nas stworzyli i obserwują, jak dorastamy, tak jak
obserwuje się dorastanie dzieci, przynajmniej tak mi to przestawiono.
— To muszą mieć ręce pełne roboty, jeśli stanowiąca powód do niepokoju ludzkość jest rzeczywiście ich dziełem.
— Trudno powiedzieć. W tym wszystkim jest mnóstwo spraw, których nie rozumiemy.
— Skoro istnieje skończona liczba dusz i EBE-y martwią się ich niszczeniem przez nas poprzez niszczenie naszych
ciał, ich pojemników, to dlaczego Watykan obstaje przy opcji zakazującej kontroli urodzin i aborcji? To prawie tak,
jakby Kościół Katolicki promował produkcję pojemników. Biorąc pod uwagę skończoną liczbę dusz we wszechświecie,
to dość dziwna postawa, nieprawdaż?
— To dobre pytanie, ale nie znam na nie odpowiedzi.
— Czy ktokolwiek wspominał, że EBE-y „przeglądają" dusze, tak jak my informacje w książkach?
— Nie. Nigdy nie słyszałem o czymś takim.
— Niektórzy wzięci uważają, że nasze ciała i dusze są sprawdzane, tak jak zawartość CD-ROM-ów, że wszystkie
zawarte w nich przeżycia i wiedzę można „odtworzyć". Jeśli tak jest, obce istoty nie muszą w rzeczy samej tu
przebywać, aby poznać i doświadczyć wszystkiego, co się tu działo i dzieje.
— To interesująca możliwość, ale nic mi o tym nie wiadomo.
— Skoro EBE-y stworzyły nas i umieściły tutaj, musiał być po temu jakiś powód. Czyżbyśmy byli ogrodem, w
którym hoduje się pojemniki na dusze, które mają być potem z. jakiegoś powodu zabierane?
— To też dobre pytanie. Mogę ci tylko powiedzieć, że kiedy zapytałem pewnego wiekowego członka MJ-12 o dusze
i powód, dla którego EBE-y nas stworzyły, stwierdził: - „ Nie chciałbyś tego wiedzieć ".
— Niektórzy wzięci twierdzą, że główny powód okaleczeń zwierząt i wzięć ludzi ma coś wspólnego z tworzeniem
hybrydowej rasy, jednak nikt nie wie, czy te hybrydy mają zastąpić obecny model pojemnika w postaci Homo sapiens.
Istnieje podejrzenie, że jakiekolwiek są zamiary nieludzi, ma to coś wspólnego z przeżyciem, przetrwaniem
zarówno ich, jak i nas.
— To możliwe. Wiem tylko, że EBE-y dokonały manipulacji na DNA naczelnych na długo przed stworzeniem ludzi.
Musiała więc być cała seria eksperymentów, takich jak neandertalczyk lub człowiek z Cro-Magnon. Jak wiesz,
Neandertalczyk wyginął. Kto wie, co czeka człowieka?
Przełomowe odkrycie opublikowane w lipcowym numerze magazynu
Cell z roku 1997 mówi, że DNA
Neandertalczyka nie jest pokrewne z ludzkim.
12
Uczonym z Niemiec i USA udało się wyekstrahować około 0,28 grama materiału z górnej części kości ramienia
pierwszego skamieniałego szkieletu Neandertalczyka znalezionego w dolinie Neander w Niemczech. Macierzyste DNA
UFO, nr 48 (4/2001)
8
ze sproszkowanej kości, datowane na około 100000 lat, porównano z genetycznymmateriałem pobranym od setek
współczesnych ludzi na całym świecie.
Svante Paabo, ekspert w dziedzinie genetyki Uniwersytetu Monachijskiego, który kierował trwającymi 16 lat
badaniami, oświadczył:
„To pierwsza genetyczna informacja, jaką uzyskaliśmy od neandertalczyków, i, co ciekawe, wynika z niej, że brak
jakiegokolwiek związku między tymi dwiema grupami (neandertalczykami i ludźmi z Cro-Magnon)".
Rezultaty tych badań wskazują, że ostatnim wspólnym przodkiem obu gatunków był najprawdopodobniej
Homo
erectus, który żył około 600000 lat temu. Panuje pogląd, że przodek współczesnego człowieka pojawił się w Afryce
około 100 000 lat temu. Jeśli Sherman ma rację w sprawie eksperymentów, jakie EBE-y prowadziły z naczelnymi na
Ziemi, wyjaśniałoby to, dlaczego pozwolono wymrzeć neandertalczykom i zachowano nowszy model, człowieka z
Cro-Magnon, czyli
Homo sapiens sapiens, który wyparł neandertalczyka i ma się dobrze do dzisiaj.
Którego z naczelnych EBE-y wybrały do stworzenia człowieka z Cro-Magnon? I dlaczego? A może jesteśmy dla
EBE-ów nowszym modelem androidów zaprojektowanym do wykonywania na Ziemi określonych prac bez
świadomości tego, co robimy i dostarczamy. Możemy być również eksperymentem łączącym biologię i duszę.
Przetrwanie może być bezpośrednio związane z rozwojem duchowym i lepszym postrzeganiem tego, co niewidzialne,
nie związane z materialnymi zdobyczami i technologiami.
Przetrwanie ludzi oraz obcych istot jest często przewijającym się tematem wzięć. Wielu wziętych twierdzi, że bez
względu na to, kim są obce istoty - pozaziemskimi jednostkami biologicznymi, podróżnikami w czasie, mieszkańcami
innych wymiarów, aniołami czy też mieszaniną tego wszystkiego po trochu - i czego chcą, my również mamy na nie
wpływ. Być może prawdą jest to, co przekazał nam Jim Penniston,
13
mówiąc, że istoty z Bentwaters były
podróżnikami w czasie wykonującymi misję mającą na celu zapobieżenie wyginięciu człowieka w odległej przyszłości.
Gdyby było to rzeczywiście jedną z ukrytych prawd, moglibyśmy zapewne zrozumieć i współczuć tym z rządu,
którzy muszą parać się z tak trudnymi i wprawiającymi w zakłopotanie odkryciami.
Jak długo jednak rząd, który ma kierować obywatelami i chronić ich, może ukrywać to, co wie, przed nimi, nie
rujnując swojego związku z nimi?
16 sierpnia 1958 roku major Donald Keyhoe otrzymał ze Szwajcarii list napisany przez wybitnego psychologa
Carla Gustava Junga, autora książki
Flying Saucers: A Modern Myth of Things Seen in the Sky
14
, który wysunął w niej
przypuszczenie, że zjawisko UFO może być psychiczną projekcją wywołaną lękami ludzkości przed nuklearną zagładą.
Niedługo przed swoją śmiercią, w roku 1961, Jung zmienił jednak zdanie i opowiedział się po stronie tych, którzy
uważają UFO za rzeczywiste, fizyczne pojazdy.
W liście tym Jung napisał: „Jeśli prawdą jest, że A.A.F. [American Air Force - amerykańskie siły powietrzne] lub rząd
powstrzymują się od ujawnienia prawdziwych faktów, to można tylko stwierdzić, że jest to najbardziej
antypsychologiczna i głupia postawa, jaką można sobie wyobrazić. Nic nie sprzyja bardziej plotkom i panice jak
ignorancja. Jest sprawą oczywistą, że społeczeństwo winno znać prawdę, ponieważ wcześniej czy później i tak
wyjdzie ona na jaw. Trudno sobie wyobrazić większy szok od tego, jaki wynika z faktu istnienia bomby wodorowej,
i jakoś nikt nie mdleje z tego powodu".
15
Być może rząd trzyma fakty dotyczące obecności obcych istot w tajemnicy ze względu na ich bardzo
zaawansowane technologie, które stara się skopiować. Tak czy inaczej, bez względu na powody nie jest to właściwa
postawa.
Przełożył
Jerzy Florczykowski
Przypisy:
1. Linda Moulton Howe,
An Alien Harvest (Żniwa Obcych), rozdział 7 i suplementy, LMH Productions, 1989; oraz
Stanton T. Friedman,
Top Secret/MAIIC (Ściśle Tajne l Majestic), Marlowe & Co, Nowy Jork, 1996 (polskie wydanie:
przekład Sławomir Studniarz, Wydawnictwo Limbus, Bydgoszcz, 2000; książkę tę można zakupić z naszej
redakcji za pomocą przekazu zamieszczonego w środku numeru).
2. W grudniu 1997 roku Jack Shulman, prezes American Computer Company z Cranford w stanie New Yersey,
oznajmił o odkryciu wewnątrz Departamentu Obrony „wojskowej organizacji finansowanej z «Czarnego Budżetu»" o
kodowej nazwie E2SCD (Extraterrestrial Space Command Directorate - Dyrektoriat Kosmicznego Dowództwa ds.
Pozaziemskich).
3. Do roku 1996 Laboratorium Mediów Instytutu Technologii Massachusetts (Massachusetts Institute of
Technology Media Laboratory) pracowało nad budową książki elektronicznej. Badania finansowało konsorcjum
czterdziestu czołowych spółek o nazwie Things That Think (Rzeczy, które myślą).
4. Linda Moulton Howe,
Glimpses of Other Realities (Przebłyski innych rzeczywistości), vol. 1, LMH Productions,
1994, str. 276-278.
5. Cywilizacja Majów na lukatanie, w Gwatemali i Belize zaczęła rozwijać się nagle około roku 250 n.c.
6. Linda Moulton Howe,
An Alien...
7. Gady, w tym dinozaury, stanowiły dominującą formę życia na Ziemi w erze mezozoicznej, czyli w okresie od
245 do 66,4 milionów lat temu. Mezozoik zakończył się jedną z największych zagadek paleontologicznych, kiedy to
jakieś katastroficzne wydarzenie zmiotło z powierzchni Ziemi wiele form życia i spowodowało wyginięcie
dinozaurów. (Źródło:
Encyclopedia Britannica, wydanie XV, Encyclopedia Britannica Inc., 1993.
UFO, nr 48 (4/2001)
9
8. „The Zeta Reticuli Incident" („Zdarzenie z Dzeta Sieci"),
Astronomy (Astronomia), vol. 2, nr 12, grudzień 1974.
Artykuł opisujący konstrukcję wykonaną z paciorków i drutu przez astronoma-amatora Marjorie Fish przedstawiającą
trójwymiarowy model gwiazd położonych w sąsiedztwie naszego słońca będący odwzorowaniem gwiezdnej mapy
naszkicowanej przez Betty Ilill.
9. „The World of Science" („Świat Nauki"),
Discover, wrzesień 1996, vol. 17, nr 9.
10. Zależność między „Starszymi" („Elders") i małymi szarymi istotami dość dokładnie opisała Betty (Andreasson)
Luca w swoim artykule „Strażnicy i ich przesłania" zamieszczonym w 44 (4/2000) numerze
UFO.
II. Dalaj Lama jest tradycyjnym władcą i-najwyższym kapłanem religii buddyjskiej w Tybecie i Mongolii
wprowadzonej do środkowego Tybetu w roku 1391. Buddyzm jest religią i filozofią stworzoną przez Siddharthę
Gautamę w Indiach między 6 i 4 wiekiem p.n.e. Po stopieniu się z Bon, rdzennie tybetańską religią, która traktowała
królów jako niebiańskich bogów, tybetański buddyzm wytworzył wiarę w reinkarnowanych łamów, z których każdy
jest odrodzeniem oryginalnego ducha boskiego Dalaj Lamy.
12. M. Krings, A. Stone, R.W. Schitz, H. Krainitzki, M. Stoneking i S. Paabo, „Neanderhtal DNA Sequences and the
Origin of Modern Humans" („Sekwencje DNA Neandertalczyka i pochodzenie współczesnego człowieka"),
Cell,
Cell Press, Cambridge, Massachusetts, 1997.
13. Patrz artykuł Lindy Moulton Howe „Bliskie spotkanie z UFO w bazie lotniczej Bentwaters" zamieszczony w
poprzednim (3/2001) numerze
UFO (str. 27-35). - Przyp. red.
14. Carl G. Jung,
Flying Saucers: A Modern Myth of Things Seen in the Sky. Polskie wydanie: Nowoczesny
mit, przekład Jerzy Prokopiuk, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1982.
15. Donald E. Keyhoe,
Flying Saucers: Top Secret (Latające spodki - ściśle tajne), G.P. Putnanfs Sons, Nowy Jork,
1960.
UFO, nr 48 (4/2001)
10