Literka.pl - Othello i Julia
Othello i Julia
Data dodania: 2009-05-29 10:16:17
Scenariusz teatralny przygotowany na Przegląd Małych Form Teatralnych we Wrocławiu.
OBSADA:
Re?yserka
(ubrana a la krakowska bohema: kapelusz, bia?y szalik, w r?ku laska, lub m?ski parasol)
Aktorka
(...)
Sprz?taczka
(fartuch, jakie? klapki na nogach, na g?owie chustka zawi?zana „na Niemr?”, w r?kach wiadro i mop)
Robotnik
(kombinezon roboczy bejzbolówka daszkiem do ty?u)
Asystentka
(portki bojówki, okulary, na g?owie albo opaska, albo opaskodaszek, w r?kach plik papierów, w z?bach d?ugopis)
Bronek
(ubrano a la macho w podwórka)
Scena, a na niej kompletny ba?agan: porozwalane le?a jakie? kostiumy. Wywrócone krzes?o z napisem „re?yser”. Na
?rodku siedzi robotnik w roboczym kombinezonie i g?o?no wali m?otkiem w desk?. Wchodzi aktorka. W jednej r?ce
trzyma plik kartek papieru, w drugiej ma komórk?.
D?wi?k nadchodz?cego smsa.
AKTORKA:
O, kurcz?.
(czyta smsa, denerwuje si?, tupie nog? i wybiera numer. Czeka kilkana?cie sekund na po??czenie)
AKTORKA:
Misiaczku? Czemu si? tak pieklisz? O co biega?
(milczy i s?ucha)
AKTORKA:
Nie! Z nikim nie jestem! Spoko. W teatrze jestem...
(gwa?townym ruchem odsuwa s?uchawk? od ucha, po chwili przytyka ja znowu i ze z?o?ci? cedzi podniesionym
g?osem) (na scen? dostojnym krokiem wkracza re?yser, a wokó? niego biega asystentka. Zatrzymuj? si? na ?rodku
sceny. Aktorka ich nie zauwa?a)
AKTORKA:
A daj?e ty spokój z tymi swoimi wymys?ami. Z nikim si? nie spotykam. Prób? mam a ty si? wreszcie ode mnie... Nie
roz??czaj si?! No! Co ty sobie wyobra?asz?!
(patrzy na telefon ze z?o?ci?. Robi gest, jakby chcia?a wyrzuci? telefon, ale w ko?cu chowa go do kieszeni. Odwraca si?
do re?yserki)
RE?YSERKA:
Ju?? Mo?na?
AKTORKA:
Co?
RE?YSERKA:(wznosi oczy do nieba, po czym wyja?nia): Pytam, czy jest ju? pani gotowa do próby, czy te? mo?e musi
pani zadzwoni? do pi?tnastu osób?
AKTORKA:
Co te? Pani? Mia?am przyj?? na prób?, to przysz?am.
RE?YSERKA:
Na prób? si? nie przychodzi, ale si? w niej uczestniczy. Uczestniczy z pe?nym zaanga?owaniem, poniewa?...
(robotnik szczególnie g?o?no wali m?otkiem)
RE?YSERKA: Co to ma znaczy??! Co si? tu dzieje?!
(robotnik odwraca si? do re?yserki i patrzy zdziwiony)
RE?YSERKA: No, co pan wyprawia?!
(robotnik nadal patrzy pytaj?cych wzrokiem i wskazuje pytaj?co na siebie)
RE?YSERKA: Do pana mówi?! Czemu pan mi si? tu t?ucze?
ROBOTNIK: No... Ja... Tego... Dekoracj?, tego... Robi?.
RE?YSERKA (zwracaj?c si? do asystentki):
Natychmiast mi przesta?... No, prosz? pani... Prosz? co? z tym zrobi?...
(asystentka podbiega do robotnika, gwa?townie gestykuluj?c pochyla si? nad nim. Macha r?kami i co? niezrozumiale do
niego mówi. Robotnik siada na deskach i gapi si? na re?yserk?. Asystentka podbiega do re?yserki i staje za jej plecami)
RE?YSERKA:(z ulg?):
Nareszcie. No to zaczynamy!
(rozgl?da si?)
Mam tu stercze?? Gdzie moje krzes?o?
(asystentka w panice szuka na scenie krzes?a. Znajduje je, rozk?ada i ustawia je. Re?yserka kiwa g?owa z
wdzi?czno?ci? i majestatycznie zasiada na krze?le)
(s?ycha? d?wi?k sms)
AKTORKA:(odczytuje tre?? i mamrocze):
Kurcz?, co za wariat...
RE?YSERKA:(znacz?co patrz?c na aktork?):
No, to mo?e wreszcie zaczniemy. Na czym wczoraj stan?li?my?
ASYSTENTKA(podtyka re?yserce plik papierów i pokazuje palcem stosowne miejsce):
Tutaj...
RE?YSERKA:
Dzi?kuj?, moja droga.
(do aktorki): Pani gotowa?
AKTORKA:
No, prawie...
(po?piesznie wertuje trzymane kartki i udaje, ?e nie s?yszy kolejnego smsa. Asystentka podbiega do aktorki, wyrywa jej
papiery, chwile szuka, gwa?townym gestem wr?cza aktorce plik i stuka palcem w stosowne miejsce tekstu)
RE?YSERKA:
Czy ju?? (z?o?liwym tonem)
AKTORKA:
No!
RE?YSERKA:
No? Pani na scenie teatralnej... Podczas próby najpi?kniejszej sztuki wielkiej mi?o?ci mówi: „no”?
(wznosz?c oczy do nieba, mówi pó?g?osem):
O, Bo?e, z kim ja pracuj??!
(pauza)
Bien. Prosz?, niech pani czyta od s?ów „a?ebym mog?a”
AKTORKA:
(czyta tak beznami?tnie, ?e re?yserka chowa twarz w d?oniach, asystentka w miejscu przebiera nogami, gestykuluj?c
zamaszy?cie, a robotnik odwraca si? ty?em do aktorki.)
A?ebym mog?a odda? ci je znowu.
A przecie? jest to ??danie zbyteczne;
Bo moja mi?o?? równie jest g??boka...
RE?YSERKA:
Stop! Czy pani dobrze si? czuje?
AKTORKA:
Ja?!
RE?YSERKA:
Nie, Sarah Bernard. Oczywi?cie, ?e pani.
AKTORKA:
Nie rozumiem.
RE?YSERKA:
To ja nie rozumiem. „Romeo i Julia” to sztuka o mi?o?ci. Pani natomiast mamrocze, jakby czyta?a przepis na placki
ziemniaczane. Czy pani kiedykolwiek w ?yciu zetkn??a si? z mi?o?ci??
AKTORKA:
Ja? Jasne... (d?wi?k smsa)
RE?YSERKA:
Ja mam na my?li mi?o?? przez wielkie M, a nie przez telefon komórkowy. Ech...
(wzdycha i macha r?k? z rezygnacj?).
Jeszcze raz to samo. Od „a?ebym mog?a”
AKTORKA: (robi ruch, jakby chcia?a wychodzi?, ale zostaje i znów duka tekst)
... A?ebym mog?a odda? ci je znowu.
A przecie? jest to ??danie zbyteczne;
Bo moja mi?o?? równie jest g??boka jako morze;
Równie jak ono bez ko?ca;
Im wi?cej ci jej udzielam
Tym wi?cej czuj? jej w sercu...
(na scen? wchodzi sprz?taczka i szcz?kaj?c wiadrem, zaczyna sprz?ta?. Asystentka kl?ka za?amuj?c r?ce. Re?yserka
zrywa si? z krzes?a i krzyczy):
RE?YSERKA:
Co to jest?! Kto to jest?!
SPRZ?TACZKA:
Sprz?taj?ca jestem, a co?
RE?YSERKA:
Co pani wyprawia?!
SPRZ?TACZKA:
Sprz?tam. Straszny tu ba?agan.
RE?YSERKA:
Teraz jest próba!!! Prosz? zej?? ze sceny!!!
SPRZ?TACZKA:
Nie! Musze sprz?tn??. Wczoraj si? mnie dyrektor czepi?, ?e brudno. No to sprz?tam.
RE?YSERKA:
Teraz?!
SPRZ?TACZKA:
A kiedy?
RE?YSERKA:
(zdejmuje kapelusz i zaczyna si? nim wachlowa?):
Cho?by przed prób?...
SPRZ?TACZKA:
Nic z tego. Deski r?n?, dykt? maluj?, pe?no ludzi si? szlaja. Teraz jest was tu mniej, to ja se sprz?tn?.
RE?YSERKA:
Niech pani sprz?ta po próbie.
SPRZ?TACZKA:
Co takiego? W nocy? Zap?acicie nadgodziny, to bardzo prosz?. Inaczej - nic z tego.
RE?YSERKA:
Nie wytrzymam...
(asystentka podbiega do sprz?taczki, po krótkiej szamotaninie wyrywa jej sprz?t i odstawia na bok. Sprz?taczka wychodzi
ze sceny. Odwracaj?c si? rzuca do re?yserki):
SPRZ?TACZKA: Do derektora ide! ?eby pani wiedzia?a...
(re?yserka stuka parasolem trzymanym w jednej r?ce w drug?)
RE?YSERKA:
Id?my dalej, o ile w tym teatrze jest to w ogóle mo?liwe. Prosz?... Od s?ów „czucie bogatsze”
AKTORKA:
(czyta beznami?tnie)
czucie bogatsze w osnow? pyszni si? ze swojej warto?ci, nie z ozdób;
?ebracy tylko rachuj? swe mienie.
Mojej mi?o?ci skarb jest...
(przychodzi sms - urywa i cicho mówi):
Ja bardzo przepraszam.
RE?YSERKA:
najlepiej b?dzie (cedzi), je?li ja pani pomog? w koncentracji. Prosz? odda? telefon!
AKTORKA:
Nie!
RE?YSERKA:
Tak!
AKTORKA:
Nie!
(asystentka podbiega do aktorki i wyrywa jej telefon. K?adzie go na scenie u stóp re?yserki).
RE?YSERKA:
Mo?emy kontynuowa?. Prosz?: „...mojej mi?o?ci skarb...”
AKTORKA:
(W?ciek?ym g?osem duka):
Mojej mi?o?ci...
(zza kurtyny wychyla si? sprz?taczka i mówi):
SPRZ?TACZKA:
Dyrektora nie ma, ale ja nie odpuszcz?!
RE?YSERKA:
Nie wytrzymam!
(zrywa si? z krzes?a i odrzuca parasol)
Trzymajcie mnie!
(asystentka podbiega do re?yserki i ?apie j? w pó?. Re?yserka szamocze si? i krzyczy):
RE?YSERKA:
Niech mnie pani pu?ci! To przeno?nia by?a!
(asystentka puszcza)
Z kim ja pracuj?...
(re?yserka siada na krze?le)
AKTORKA:
Czy ja mog? kontynuowa?? ?piesz? si?. Jestem umówiona...
RE?YSERKA:
Milcze?!
(przychodzi sms, aktorka robi krok ku niemu, ale wrzask re?yserki j? powstrzymuje):
RE?YSERKA:
Ani kroku! Czyta? dalej!
AKTORKA (czyta obra?onym tonem):
...mojej mi?o?ci skarb jest tak niezmierny,
?e i pó? sumy tej nie zdo?am zliczy?...
(dzwoni komórka. Aktorka znów robi krok, re?yserka gestem nakazuje jej zatrzymanie. Asystentka wyskakuje pomi?dzy
re?yserk? a aktork? i macha r?kami jak przy ciosach karate. Aktorka si? cofa, re?yserka podnosi dzwoni?cy telefon,
rozpiera si? na krze?le, zak?ada nog? na nog? i mówi):
RE?YSERKA:
Haloooo?... Ja.... Halina Wrzecionowicz. ... Moje nazwisko panu nic nie mówi? To smutne. Widocznie nie styka pan si? z
kultur? przez wielkie „K”... Có?, bior?c pod uwag? pa?skie s?ownictwo jakie w?a?nie s?ysz? - wcale mnie to nie dziwi.
Jak pan si? nazywa? Ha ha ha! Czy to ty, Romeo? ... Niech mnie pan nie roz?miesza: Bronek? Nie, teraz ja mówi?, a pan
s?ucha! Pa?ska narzeczona, o ile to s?owo jest na miejscu...
(w tym momencie aktorka rzuca papiery na scen? i rozz?oszczona tupie nog?)
...ma obecnie prób?. Prób? w teatrze. [pauza] Prosz?? Nie, nie wiem co j? wi??e z dyrektorem, ale gra Juli? w sztuce
Szekspira. [pauza] Nie zna pan? Jako? mnie to nie dziwi. Niech pan spokojnie na narzeczon? czeka. Sko?czy, to
przyjdzie. [pauza] B?d? cierpliwy, mój Romeo czy tam Bronku.
(z emfaz?):
Jeszcze ranek nie tak bliski, s?owik to a nie skowronek si? zrywa!
Prosz?? [pauza] Tylko cytowa?am. A teraz wie pan co zrobi?? ... Wy??cz? telefon!
(robi to i siada z triumfaln? min?)
RE?YSERKA:
(do aktorki, która nerwowo drobi po scenie w t? i z powrotem)
Sta?!
(aktorka staje)
Tekst podnie??!
(aktorka podnosi)
Czyta?! Jeszcze raz od „mojej mi?o?ci”!
AKTORKA:
Mojej mi?o?ci skarb jest...
(tekst urywa si?, gdy? m?otek robotnika wpada do wiadra sprz?taczki)
zza kurtyny wychyla si? sprz?taczka)
SPRZ?TACZKA:
?e mi tu niszcz? narz?dzi pracy, te? dyrektorowi powiem, jak wróci...
RE?YSERKA
(zrywa si? z krzes?a, rzuca kapelusz na scen? i skacze po nim, wrzeszcz?c):
Mon dieu! Czy wy tu wszyscy jeste?cie nienormalni!!!? Wynocha mi st?d! Wynocha! To ?wi?tynia sztuki! I dramat
genialnego Szekspira o mi?o?ci! Czy wy wiecie co to mi?o???! No, co?! Wy... Wy... Profani! Wy, os?y dardanelskie?
(wszyscy: sprz?taczka, aktorka, robotnik i asystentka przestraszeni chy?kiem i ty?em wycofuj? si? ze sceny)
RE?YSERKA:
Sta?!
(lekko si? uspokaja rozlu?niaj?c szal na szyi)
Panie zostaj?.
(wskazuje na aktork? i asystentk?)
...a reszta wynocha!
(wykonuj? polecenie: wyrzuceni truchtem wybiegaj?, zawezwane wracaj? na ?rodek sceny)
RE?YSERKA:
Czyta?! Akt pi?ty, scena druga, od s?ów „Gdzie mój kochanek”
AKTORKA:
Gdzie mój kochanek? Wiem, gdzie by? powinnam i tam tez jestem; lecz gdzie mój Romeo?
(przerywa jej ha?as zza kurtyny - re?yserka zrywa si? i ?apie za g?ow?; na scen? wpada rozw?cieczony m??czyzna)
AKTORKA
(papiery wypadaj? aktorce z r?k, mówi s?abym g?osem):
Romeo? Czy to ty Rome... Bro... Bronek? Czemu ty jeste? Bronek? Wyrzec si? swego gniewu. Rzu? to lub je?li tego nie
mo?esz, to wiernym b?d? mojej mi?o?ci...
BRONEK:
(kieruje si? sztywnym krokiem ku aktorce)
UDUSZ?!!! UDUSZ?!!!
(Z kulis wychylaj? si? zaciekawieni sprz?taczka i robotnik)
RE?YSERKA:
Stop!!! Jakie udusz?? To nie Otello! To Romeo i Julia! Szekspirze! Ty to widzisz i nie grzmisz?!
(m??czyzna zatrzymuje si? z wyci?gni?tymi do duszenia r?koma i odwraca si? do re?yserki)
RE?YSERKA:
Co wy wiecie o mi?o?ci?! O prawdziwej! O wielkiej! Romeo i Julia gin? z mi?o?ci prawdziwej, a nie esemesowej atrapy! I
co pan tu z tym duszeniem? Oszala? pan? Co za profan, Bo?e drogi! To? to Otello dusi Desdemon? i to w zupe?nie
innym dramacie!
(m??czyzna rusza ku re?yserce, chwyta j? za gard?o)
RE?YSERKA (charczy):
Co wy wiecie o duszeniu?! Co wy wiecie o sztuce, o wielkim teatrze!
ASYSTENTKA:
Panie Bronku! Prosz? twarz? do widowni! Twarz? do widowni! Prosz? dusi? z uczuciem!
Opracowa?a: Anna Kolasi?ska
Literka.pl - Othello i Julia Literka.pl - Othello i Julia