background image

Piwo jak probiotyk 

 

fot. Shutterstock  

Piwo niepasteryzowane działa jak probiotyk i może być pomocne w dolegliwościach 
trawiennych, wzdęciach i zatwardzeniach. 
 

Organizm człowieka potrzebuje dobrych, współpracujących bakterii, które wspomogą 
trawienie, przetworzą część zjedzonych przez nas substancji i wyprodukują z nich potrzebne 
człowiekowi składniki. Właściwa flora bakteryjna podnosi też naszą odporność i pomaga 
walczyć z wrogimi nam szczepami bakterii i grzybami. Te "zdrowe" bakterie można znaleźć 
w fermentowanych i kiszonych produktach np. ogórkach, mleku czy niektórych napojach 
alkoholowych. 

Do łykania po kuracjach antybiotykowych kapsułek zawierających probiotyk (czyli 
zbiorniczków, w których umieszczono co najmniej 10 milionów "dobrych" bakterii) już się 
przyzwyczailiśmy. Część osób zapewne pamięta, że kilkanaście lat temu w takiej sytuacji 
zalecano picie kefiru, a jeszcze lepiej - zsiadłego mleka. Ale wspomagać prace jelit warto 
systematycznie, nie tylko wówczas, gdy antybiotyki wytłuką te marne resztki dobrych 
mikroorganizmów, które nie obroniły nas przed wrogimi bakteriami. 

background image

Oczywiście można regularnie kupować odpowiednie preparaty w 

aptekach

, ale to nie do 

końca to samo co produkty naturalne. Poza tym to dodatkowy wydatek, którego można łatwo 
uniknąć. 

Coraz trudniej w naszej codziennej diecie o te pożyteczne, ale naturalne szczepy bakterii. 
Mleko UHT się nie zsiada, kapusta kiszona i takież ogórki są tak pakowane, aby nie 
namnażały się nieznane producentom szczepy bakterii. Większość produktów spożywczych 
jest sterylizowana, konserwowana itp. Wprawdzie można kupić np. jogurt z "żywymi 

kulturami

 bakterii", ale są one dodawane w przemysłowym procesie produkcji i niestety nie 

zawsze jest to dodatek dla organizmu wystarczający. 

Jest jednak jeden produkt, który ostatnio coraz częściej pojawia się na sklepowych półkach i 
te pożyteczne, naturalne bakterie zawiera. To niepasteryzowane piwo. Nie należy mylić z 
piwem niefiltrowanym! Piwo, zanim trafi do konsumenta, przejść musi kilka etapów 
produkcyjnych: słodowanie, warzenie brzeczki słodowej, fermentację, leżakowanie, filtrację i 
stabilizację. Dopiero po tym może być lub nie być pasteryzowane. To krótkotrwały proces 
ogrzania piwa do temperatury 70°C, podczas którego giną wszystkie bakterie. Oczywiście 
służy wydłużeniu trwałości napitku i umożliwia jego przechowywanie. Tymczasem piwo 
niepasteryzowane, oprócz typowego wpływu napojów z alkoholem na ciało, ma też 
właściwości podobne do probiotyku. Wiele osób nie 

odżywiających

 się na co dzień zdrowo 

może jego działanie zaobserwować szybko na własnym ciele. 

Po spożyciu produktu niepasteryzowanego "zasiewamy" w jelitach naszych bakteryjnych 
pomocników. Trzeba im co jakiś czas dostarczać nowych kolegów i dbać o ich rozwój. 

Nie, nie namawiamy tu i teraz do nieumiarkowanego spożywania piwa, ale jeśli możemy 
wybierać, to używajmy produktów z żywymi kulturami bakterii i jakby od niechcenia 
poprawiajmy stan naszego przewodu pokarmowego.