background image

PIERWSZY LIST DO KORYNTIAN

Kościół w Koryncie został założony podczas drugiej podróży misyjnej św. Pawła. Długi 

stosunkowo – ponad półtora roku trwający – pierwszy jego pobyt w tym mieście został opisany 
dość dokładnie w 

Dz 18,1–17

.

Po wyjeździe Pawła z Koryntu młoda wspólnota przeżywa pewien kryzys. Jednym z 

czynników powodujących niepokój i zamieszanie było pojawienie się w Koryncie Apollosa 
(

Dz 18,27

19,1

). Jego oratorskie talenty i niezwykły zapał apostolski pociągnęły część 

wiernych, okazujących tym samym pewną niechęć – by nie powiedzieć, wręcz pogardę – 
Pawłowi. Z czasem rozpoczęli swoją działalność na terenie wspólnoty inni nauczyciele, 
zabiegający przede wszystkim o własny rozgłos, i tak dochodziło do tworzenia się coraz to 
nowych stronnictw i ugrupowań.

Na kształtowanie postawy moralnej wspólnoty wywierał z pewnością negatywny wpływ 

również fakt otoczenia tych młodych, jeszcze nie okrzepłych społeczności chrześcijańskich 
przez środowiska pogańskie, które w Koryncie bardziej niż gdzie indziej beztrosko 
podchodziły do tak ważnych dla chrześcijanina spraw szóstego przykazania. Jeśli nawet wierni 
zdołali już sami, we własnym życiu, uporać się z problemami przestrzegania zasad Ewangelii 
w tym zakresie, to należało jeszcze rozwiązać – lub raczej, rozwiązywać każdego dnia na nowo 
– problem współżycia z tymi, co wiedli rozwiązły tryb życia.

Wierni Koryntu chyba nawet zwracali się do Pawła z prośbą o dokładniejsze wskazania 

pod tym względem. W odpowiedzi na ową petycję powstał list, którego dziś nie ma, lecz o jego 
niewątpliwym istnieniu mówi Paweł w 

1 Kor 5,9

. Był to więc chronologicznie pierwszy list 

Pawła do Koryntian, tzw. list przedkanoniczny (epistola praecanonica). Od czasu tego listu 
niewiele jednak zmieniło się na lepsze. Pojawiały się coraz to nowe problemy. Oto np. 
wspólnota nie reagowała jak należy na powszechnie znany grzech kazirodztwa (5,1nn); w 
przypadkach zaistnienia pewnych sporów uciekano się do trybunałów pogańskich (6,1–6); 
dochodziło do pewnych nadużyć podczas uczt eucharystycznych (11,17–34); powstała kwestia 
zachowania się niewiast na zebraniach liturgicznych (11,5; 14,34nn); nadużywano lub źle 
używano daru glosolalii (rozdz. 12) ; rozsiewano błędne poglądy na czas i naturę 
powszechnego zmartwychwstania ciał (rozdz. 15); nie wiedziano, czy wolno spożywać mięso 
żertw składanych bożkom pogańskim (8,1–11,1); zastanawiano się wreszcie, czy godzi się 
wstępować w związki małżeńskie, czy może raczej należałoby trwać w stanie bezżennym 
(rozdz. 7). Sytuacja religijna Kościoła była więc nabrzmiała trudnościami, o czym Paweł miał 
dość dokładne wieści. Nie można było dłużej zwlekać. Pod koniec swego prawie trzyletniego 
pobytu w Efezie, chyba na krótko przed rozruchami wywołanymi przez złotnika Demetriusza, 
pisze Apostoł pierwszy kanoniczny list do Koryntian. Jeśli przyjmie się, że pobyt Pawła w 
Efezie przypada na lata 53–56, to list powstał z pewnością w r. 56 lub 57, przed – lub niedługo 
po świętach Paschy, na co wskazują pewne wyrażenia świadczące o atmosferze paschalnej w 
czasie pisania listu. Paweł mówi o przaśnikach (5,1), o tzw. ofierze pierwocin, składanej 
zazwyczaj w dzień po święcie Paschy; zdaje się nawiązywać do igrzysk sportowych, 
organizowanych w Efezie pod koniec tamtejszej wiosny (9,24–27).

background image

Autentyczność 1 Kor jest zbyt dobrze udokumentowana w najstarszej tradycji 

patrystycznej, by mogła być podawana w wątpliwość. Zastrzeżenia wysuwano ostatnio co do 
tekstów 1,2b i 14,33b–35. Zauważa się, że owe tak bardzo ekumenicznie brzmiące słowa z 
1,2b: wespół ze wszystkimi, co na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa 
Chrystusa, ich i naszego [Pana]
, nie mogły być napisane przez samego Pawła w liście, który 
ma charakter zdecydowanie indywidualny i zajmuje się sprawami specyficznie korynckimi. 
Zdanie to znajdowało się pierwotnie rzekomo na początku całego zbioru Pawłowych listów i 
dopiero z czasem zostało umieszczone we wstępie do 1 Kor. Przypuszczenie to jest mało 
prawdopodobne, a w najlepszym razie niczym nie uzasadnione, głównie z tego względu, że o 
pierwotnej postaci Corpus Paulinum nic nie wiemy. Istnieje natomiast przynajmniej jedna racja 
przemawiająca w sposób dość przekonujący za Pawłową autentycznością tego zdania i co 
więcej, za jego pierwotną przynależnością do 1 Kor. Otóż mówiąc o świętych, co na każdym 
miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa
 tym samym wprowadza Paweł 
czytelnika swego listu w problematykę rozbicia wspólnoty korynckiej, powszechność zaś tego 
samego kultu miała być jednym z powodów uznania rozłamu za zjawisko ze wszech miar 
godne potępienia.

Za późniejszy niepawłowy dodatek uważają też niektórzy tekst 

1 Kor 14,33

b–35, czyli 

polecenie, aby niewiasta milczała w kościele. Tekst ten bowiem pozostaje w rzekomej 
sprzeczności z 

1 Kor 11,5n

, gdzie Apostoł zezwala niewieście przemawiać – dosłownie, 

prorokować – byleby tylko miała nakrytą głowę. Zresztą prorokowanie owo, wspomniane 
bezpośrednio po wskazówkach co do modlitwy, nie musiało mieć charakteru zbyt urzędowego. 
Mogło być jakimś prywatnym monologiem. Pawłowi chodzi jedynie o to, by powiedzieć, iż nie 
może się ono dokonywać bez nakrycia głowy. Sprzeczność jest znów tylko pozorna. Tekst 
14,33b–35 nie zawiera bowiem zakazu przemawiania w ogóle, tylko – jak z kontekstu wynika 
– polecenie, żeby podczas zebrań publicznych niewiasty nie zabierały głosu w charakterze 
przewodniczących.

Najważniejszym problemem introdukcyjnym w związku z Pierwszym Listem do Koryntian 

jest sprawa jedności literackiej tego pisma. Okazją do podjęcia studiów nad tym zagadnieniem 
była wzmianka Pawła (

1 Kor 5,9

) o jego pierwszym, nie istniejącym dziś liście do Koryntian. 

Wynika z tej, mimochodem uczynionej uwagi, że obok naszych dwu kanonicznych listów do 
Koryntian istniały inne pisma skierowane przez Pawła do tej samej korynckiej wspólnoty. 
Śladów tych pism zaczęto się doszukiwać tak w pierwszym, jak i w drugim kanonicznym liście 
do Koryntian. I tak w wyniku dłuższych badań nad 1 Kor niektórzy spośród egzegetów doszli 
do wniosku, że list ten składa się z dwu niezależnych pism Pawła. Ten drugi list miał być 
odpowiedzią na pytania skierowane przez Koryntian do Pawła ustnie lub listem, który zaginął.

A oto rzekome sprzeczności wskazujące, iż 1 Kor należy uważać za kompilację dwu 

pierwotnie niezależnych pism: W 

1 Kor 4,19

 Paweł zapowiada rychłe przybycie do Koryntu, a 

w 16,5nn mówi, że odwiedzi adresatów swego listu dopiero wtedy, kiedy będzie wracał z 
Macedonii. Należy jednak zauważyć, że zwrotu przybędę wkrótce wcale nie musi się 
pojmować w sensie tak ścieśnionym, iżby odrzucał myśl udania się do Koryntu w drodze 
powrotnej z Macedonii. Tak więc sprzeczność pomiędzy 4,19 a 16,3 jest tylko pozorna. W 16,3 
Paweł precyzuje swoje plany, ogólnie tylko naszkicowane w 4,19.

W 10,1–22 zabrania kategorycznie uczestniczenia w ucztach pogańskich, a w rozdz. 8 i 

10,23 – 11,1 zezwala spożywać mięso z ofiar składanych bożkom pogańskim, byleby tylko nie 
gorszyć tym słabszych. Mamy więc chyba do czynienia z fragmentami pism pochodzących 
przynajmniej z różnych okresów chronologicznych, jeśli w ogóle należących do tego samego 

background image

autora. Nietrudno jednak zauważyć, że instrukcje dotyczące spożywania mięsa z ofiar 
składanych bożkom pogańskim (rozdz. 8; 10,23 – 11,1) są tylko pozornie sprzeczne z zakazem 
uczestniczenia w ucztach pogańskich (10,1–22). Ten ostatni wcale nie musiał być odwołany, 
aby można było uzyskać zezwolenie na spożywanie mięsa żertw we własnym domu.

W rozdz. 9 bardzo energicznie broni Paweł swej apostolskiej godności, natomiast w rozdz. 

1–4 zdaje się wcale nie odpierać ataków swoich nieprzyjaciół. Niezupełnie ścisłe jest jednak 
twierdzenie, że w rozdz. 1–4 Paweł wcale nie odpiera ataków nieprzyjaciół na jego apostolską 
godność. Wystarczy odczytać takie teksty, jak 4,9; 3,5nn; 4,1nn, aby się przekonać o słuszności 
powyższego sprostowania. To prawda, że tonacja tej obrony jest inna; inny też nastrój 
towarzyszy Pawłowi w czasie pisania pierwszych rozdziałów, jednakże jest to nie mniej 
stanowcza apologia apostolskiego autorytetu.

Z 11,18nn wynika, że Paweł po raz pierwszy słyszy o sporach w łonie korynckiej gminy, 

tymczasem już w rozdz. 1–4 wiele o nich mówi. Natomiast 

1 Kor 11,18

 wcale nie wskazuje na 

ta, by Paweł słyszał po raz pierwszy o rozłamach w gminie korynckiej. Rozłamy owe, 
prowadzące w rzeczywistości do powstania tzw. partii korynckich, opisane dość dokładnie w 

Kor 1

–4, to zupełnie coś innego niż spory wspomniane w 

1 Kor 11,18

. Te ostatnie zdają się 

mieć charakter partykularnych nieporozumień, ostrych, lecz jednostkowych konfliktów, gdy 
tymczasem do utworzenia się partii korynckich doszło – jak się wydaje – wcale nie na tle 
sporów. Tak więc dane z 

1 Kor 11,18

 zupełnie nie kolidują z treścią 

1 Kor 1

–4. Podstawą do 

połączenia w jeden list dwu pierwotnie niezależnych pism była chęć skomponowania już pod 
koniec I w. takiego Corpus Paulinum które składałoby się z siedmiu listów. Aby osiągnąć tę 
symboliczną liczbę, połączono mniejsze pisma w większe całości.

Hipoteza dzielenia całego Corpus Paulinum. na siedem listów, w wyniku czego krótsze 

pisma scalono w większe całości, nie posiada żadnego historycznego uwarunkowania i nie da 
się niczym udowodnić. Jest czystą, obiektywnie mało prawdopodobną hipotezą. Dochodzimy 
zatem do wniosku, że rzekome sprzeczności między poszczególnymi częściami 1 Kor wcale 
nie świadczą o kompilacyjnym charakterze tego listu. Przechodzenie od jednego tematu do 
drugiego albo podejmowanie tego samego tematu kilka razy, lecz zawsze z innego punktu 
widzenia, jest podyktowane specjalnym charakterem wątpliwości, które Paweł rozprasza 
odpowiadając adresatom swego pisma.

Tak więc hipoteza kompozycji redakcyjnej dwu pierwotnie oddzielnych pism nie znajduje 

wielu zwolenników i stwarza cały szereg nowych, jeszcze trudniejszych do rozwiązania 
problemów. Dość luźne powiązanie tematyczne różnych fragmentów tego pisma znajduje 
swoje wyjaśnienie tak w różnorodności zagadnień, jak i żywym temperamencie Pawła. Należy 
zatem przyjąć, że 1 Kor wyszedł spod pióra Pawła w postaci przekazanej przez kanon ksiąg 
NT.

List zawiera cenny obraz stosunków społeczno-religijnych pierwotnej wspólnoty, żyjącej w 

środowisku greckim. Znajdują się w nim doniosłe pod względem dogmatycznym pouczenia o 
małżeństwie i dziewictwie (rozdz. 7), o Eucharystii (11,23–27), o Kościele jako Ciele 
Chrystusa (12,12–32), o zmartwychwstaniu Chrystusa i Jego wiernych (rozdz. 15). Rozdział 
zaś 13, traktujący o miłości, słusznie nazwano „Pieśnią nad pieśniami NT”.

ADRES, POZDROWIENIE I DZIĘKCZYNIENIE (1,1–9)

background image

1

 

1

 Paweł, z woli Bożej powołany na apostoła Jezusa Chrystusa, i Sostenes, brat, 

2

 do 

Kościoła Bożego w Koryncie, do tych, którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie i powołani do 
świętości wespół ze wszystkimi, co na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego, Jezusa 
Chrystusa, ich i naszego [Pana]. 

3

 Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i Pana Jezusa 

Chrystusa! 

4

 Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. 

5

 W 

Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, 

6

 bo 

świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was. 

7

 Nie doznajecie tedy braku żadnej łaski, oczekując 

objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa. 

8

 On też będzie umacniał was aż do końca, 

abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa. 

9

 Wierny jest Bóg, który powołał 

was do współuczestnictwa z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym.

1.

 Większość swych listów rozpoczyna Paweł od przedstawienia się czytelnikom, przy 

czym powtarza prawie stereotypową formułę: z woli Bożej powołany na apostoła Jezusa 
Chrystusa
. W ten sposób niejeden list zaczyna się od pewnego akcentu polemicznego, bo 
przypominając swoje powołanie przez Boga udziela Paweł ciągle na nowo odpowiedzi tym, 
którzy twierdzili, że nie jest on w pełni apostołem. W owym powołaniu Pawła, podobnie jak w 
całym jego życiu, wszystko jest niezwykłe, ale na szczególną uwagę zasługuje to, że Apostoł 
przed swym nawróceniem był krwawym prześladowcą Chrystusa i Jego wyznawców. Historia 
powołań, zarówno staro – jak i nowotestamentowych, nie zna drugiego podobnego przypadku. 
Prześladowca, ogólnie znany wróg Chrystusa, staje się Jego narzędziem wybranym (por. 

Dz 

9,15

). Jest to powołanie indywidualne, mające dokładnie sprecyzowany cel. Paweł zostaje 

powołany po to, aby głosić Ewangelię wśród pogan. Tak więc rzeczownik apostoł jest 
określeniem nie osoby jako takiej, lecz funkcji. Jest to nazwa posłannictwa danej osobie 
powierzonego. Dopełniacz Jezusa Chrystusa wskazuje na Tego, który uczynił Pawła 
apostołem, lecz z drugiej strony określa także treść całego apostolatu Pawła. Przecież to 
właśnie w 1 Kor oświadczy Paweł: Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego 
więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego
 (2,2). Sostenes, nie znany nam bliżej 
chrześcijanin, towarzysz Pawła, jest nazwany bratem, czego, rzecz jasna, nie należy pojmować 
dosłownie. Jest to brat w Panu. Nie ma też żadnych powodów, by Sostenesa z 1 Kor 
utożsamiać ze wspomnianym w 

Dz 18,17

 przełożonym synagogi.

2.

 Pismo kieruje Paweł do społeczności zwanej Kościołem Bożym w Koryncie. W świecie 

greckim termin εκκλησία, odpowiednik naszego „Kościoła”, był od dawna dobrze znany. 
Określało się nim, zwłaszcza w ustrojach demokratycznych, zwykłe zgromadzenie, zwołanie – 
bo rzeczownik εκκλησία pochodzi od czasownika εκκαλέω, „zwoływać”. Otóż zgromadzeniem, 
jakby zwołaniem swoistym, jest każda wspólnota, z tą jednak bardzo zasadniczą różnicą, że 
tworzy ona zgromadzenie Boże, Kościół Boży. Z czasem – zwłaszcza w okresie redagowania 
listów więziennych – terminem tym będzie Paweł określał Kościół powszechny, początkowo 
jednak posługując się tym wyrazem ma na myśli Kościoły lokalne. Lecz prawdą jest to, że 
każda wspólnota, każdy Kościół lokalny stanowi jakby miniaturę Kościoła powszechnego.

Do wspólnoty Kościoła formalnie wchodziło się zawsze przez sakrament chrztu, i tak jest 

po dzień dzisiejszy. Łaska tego sakramentu sprawia zaś, że wszyscy, którzy należą do Kościoła, 
są nazywani świętymi. Nie jest to świętość w sensie wolności od wszelkiego grzechu, w 
znaczeniu pełnej doskonałości moralnej. To jedynie wyraz uświęcenia chrześcijanina przez 
łaskę chrztu świętego. Świętymi lub uświęconymi są chrześcijanie w Jezusie Chrystusie, 
ponieważ zostali ochrzczeni właśnie w Jego imię.

Powołanie do określonej funkcji, powołanie indywidualne, odróżnia Paweł od powołania 

kolektywnego wszystkich wiernych. To pierwsze jest powołaniem do pewnego stanu, do stanu 

background image

świętości, przy czym świętość owa jest tu synonimem zbawienia wiecznego. Każdy 
chrześcijanin, co więcej, każdy człowiek, jest wzywany do wspólnoty z Chrystusem, czyli do 
świętości. Jeżeli w odpowiedzi na ów apel Boży pocznie wzywać imienia Pana naszego Jezusa 
Chrystusa
, to znaczy, że ustosunkował się pozytywnie do powołania Bożego. Wtedy 
przysługuje mu w pełni tytuł powołanego Bożego. Celem życiowym – można by nawet 
powiedzieć, codziennym zajęciem – powołanych przez Boga jest wzywanie imienia Pana 
naszego Jezusa Chrystusa, tak jak celem całego istnienia narodu wybranego w ST było 
wzywanie imienia Jahwe. Takie samo co do swej istoty powołanie chrześcijan, dokonujące się 
przez tego samego Chrystusa, który jest Panem wszystkich ludzi – Pawła i Sostenesa w takim 
samym stopniu jak Koryntian oraz wszystkich chrześcijan, jacy gdziekolwiek żyją, powinno 
eliminować z życia wiernych wszelkie niesnaski, niepokoje, rozdarcia i gniewy. W tak 
sformułowanym pozdrowieniu Paweł nawiązuje zaraz na wstępie do jednego z głównych 
problemów 1 Kor. Problemem tym, a zarazem głównym powodem napisania całego listu był 
podział wspólnoty korynckiej na różne ugrupowania i stronnictwa. Otóż Koryntianie nie 
powinni zapominać ani na chwilę, że zostali powołani wszyscy tym samym wezwaniem 
Bożym do tej samej świętości, że wszyscy – gdziekolwiek wypadło im żyć – wzywają imienia 
tego samego Jezusa Chrystusa, Pana wszystkich ludzi.

3.

 Łaska i pokój stanowią treść prawie wszystkich pozdrowień zaczynających i 

kończących listy Pawła. Łaska jest tu synonimem dobroci, miłosierdzia, opieki Bożej. Pokój 
zaś – to ta szczególna atmosfera, jaką każdy chrześcijanin może oddychać od momentu 
zbawczej śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Paweł powie wyraźnie na innym 
miejscu: Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia dzięki wierze, zachowajmy pokój z Bogiem przez  
Pana naszego Jezusa Chrystusa
 (

Rz 5,1

). Tak więc możność trwania w pokoju z Bogiem 

usprawiedliwia, co jest zupełnie zrozumiałe, jeśli się zważy, że niepokój był pierwszym 
skutkiem grzechu. Odejście od Boga, ukrycie się przed Nim, to bezpośrednie następstwo 
pierwszego grzechu. Niepokój wkroczył też natychmiast między pierwszą parę ludzką: Adam 
tłumacząc się ze swego grzechu przed Bogiem, całą winą obarcza Ewę i nie chce z nią mieć nic 
wspólnego (por. 

Rdz 3,12

). Grzech poróżnił dwu braci i doprowadził do pierwszego 

bratobójstwa (por. 

Rdz 4,1–16

), grzech dzielił narody i sprawiał, iż coraz trudniej było się im 

porozumieć inaczej, jak tylko za pomocą śmiercionośnego żelaza. Tak więc dzieło naprawiania 
tego, co zostało zniszczone grzechem, wprowadzającym wszędzie niepokój i zamęt, musiało 
być z konieczności jednym wielkim wprowadzeniem pokoju. W rezultacie Paweł będzie mógł 
napisać gdzie indziej: I was, którzy byliście niegdyś obcymi [wobec Bogai [Jegowrogami 
przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów pojednał
 [Bóg]w doczesnym Jego ciele 
przez śmierć, by stawić was przed sobą jako świętych i nieskalanych, i bez zarzutu
 (

Kol 1,21n

). 

Chrystus jest dawcą łaski i pokoju w takim samym stopniu, co Bóg Ojciec. Ojciec jest 
inicjatorem całego dzieła zbawienia, co Paweł podkreśla wiele razy i z wielkim naciskiem. 
Jezus Chrystus współdziała z Nim jak najściślej, wykonując Jego świętą i zbawczą wolę.

4.

 Wiersz ten rozpoczyna modlitwę apostolską Pawła. Treścią jej – jak wszystkich innych 

modlitw Apostoła – są sprawy innych, dokładniej zaś, dobra nadprzyrodzone wiernych 
powierzonych jego pieczy. Swoje modlitwy rozpoczyna Paweł zazwyczaj od dziękczynienia. 
Dziękuje za ludzi, za ich nawrócenie, nazwane tu łaską daną w Chrystusie Jezusie. Od tego 
momentu, tzn. od chwili swego nawrócenia, Koryntianie żyją również, istnieją w Chrystusie 
Jezusie. Jest to nowy sposób ich doczesnej egzystencji.

background image

5.

 Znając naukę o Chrystusowym krzyżu, Koryntianie są bogatsi od wielu greckich 

mędrców. Nadto z chwilą przyjęcia chrztu św. zjednoczyli się z Chrystusem, a Chrystus – jak to 
Paweł sam zaznaczy przy innej okazji (

2 Kor 8,9

) – jest synonimem wszelkiego bogactwa. 

Mieć słowo i poznanie – oznacza najprawdopodobniej tyle, co mieć wiedzę oraz umiejętność 
przekazywania tej wiedzy innym.

6–7.

 Oczywiście Koryntianie są bogaci przede wszystkim dzięki dobroci Bożej, ale poza 

tym również i dlatego, że Paweł i jego towarzysze dołożyli wszelkich starań, by przekonująco 
świadczyć Koryntianom o Chrystusie, by wszczepić głęboko w ich umysły i serca teologię 
krzyża i zmartwychwstania Zbawiciela. Właściwie pojęte życie chrześcijanina jest 
oczekiwaniem – przy ustawicznym trwaniu w łasce – objawienia się, czyli ponownego 
przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa. Świadomość nie dającej się uniknąć konieczności 
rozrachunków z Panem nadaje życiu chrześcijanina charakter ciągłej wspinaczki ku górze. 
Oczekiwanie chrześcijanina nigdy nie może być biernym trwaniem na tym samym miejscu. 
Chrześcijaństwo jest życiem.

8–9.

 Jeżeli życie chrześcijanina będzie trwaniem w łasce, jeżeli będzie wypełnione 

tęsknotą za spotkaniem się z Chrystusem, to Chrystus sam przyjdzie mu z pomocą i sprawi – 
oczywiście przy jego współpracy – że człowiek ów nie zasłuży sobie w dzień sądu na 
odrzucenie. Przy innej okazji tę samą prawdę wyrazi Paweł: Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy 
Go miłują, współdziała we wszystkim
 (

Rz 8,28

). Pojęcie wierności Boga wiąże się ściśle z 

tematem naszego powołania, a dokładniej mówiąc, z obietnicami zwykle towarzyszącymi 
powołaniu. Powołanie całej ludzkości w NT ma za cel wprowadzenie nas do wspólnoty z 
Synem Bożym. Dzięki wejściu do tej wspólnoty człowiek będzie miał prawo do uczestniczenia 
w dobrach, które przysługują Jezusowi jako jedynemu Synowi Ojca Niebieskiego. Chodzi więc 
o rzecz niezwykłej wagi, i dlatego wierność Boga odgrywa tu bardzo zasadniczą rolę.

PROBLEM PARTII KORYNCKICH

ZACHĘTY DO JEDNOŚCI

CHRYSTUS JEST NIEPODZIELNY (1,10–16)

10

 Przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście żyli w 

zgodzie i by nie było wśród was rozłamów; abyście byli jednego ducha i jednej myśli. 

11

 Doniesiono 

mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. 

12

 Myślę o 

tym, co każdy z was mówi: «Ja jestem od Pawła, a ja od Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja 
Chrystusa». 

13

 Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w 

imię Pawła zostaliście ochrzczeni? 

14

 Dziękuję Bogu, że prócz Kryspusa i Gajusa nikogo z was nie 

ochrzciłem. 

15

 Nikt przeto nie może powiedzieć, że w imię moje został ochrzczony. 

16

 Zresztą, 

prawda, ochrzciłem dom Stefanasa. Poza tym nie wiem, czym ochrzcił jeszcze kogoś.

background image

10.

 Wezwania do zgody i jedności powtarzają się w listach św. Pawła najczęściej. Sposób 

formułowania tych napomnień, a zwłaszcza ich motywacja świadczą również o doniosłości, 
jaką Paweł przywiązywał do sprawy wewnętrznego spokoju i harmonii w Kościele. Dlatego nie 
tylko uroczyście upomina, lecz czyni to w imię Pana Jezusa Chrystusa. Motywem, mającym 
zdeterminować postępowanie Koryntian, jest więc autorytet Chrystusa, którego Paweł 
przedstawia tu w pełni Jego władzy: Pan Jezus Chrystus. Tak więc Koryntianie są upominani 
jakby przez samego Chrystusa. Jeśli nie posłuchają głosu Pawła, wymówią posłuszeństwo 
samemu Chrystusowi. Wierni nazywani są przy tym braćmi, co suponuje, że w napomnieniu 
owym nie brakowało także uczuciowego zaangażowania się Apostoła. Samo wezwanie do 
jedności jest powtórzone dwukrotnie, przy czym Pawłowi nie chodzi jedynie o zewnętrzne 
pozory jedności i zgody, Ma on na uwadze jednomyślność, tożsamość i wspólnotę najbardziej 
ukrytych pragnień. Tylko wtedy uniknie się również jawnych rozłamów i rozdarcia.

11–12.

 Tymczasem wieści, jakie dochodziły do Pawła z Koryntu, nie były najlepsze. 

Ludzie zatrudnieni przez nie znaną bliżej chrześcijankę Chloe, a może po prostu jej krewni lub 
niewolnicy – donieśli Pawłowi, że gmina koryncka jest wręcz podzielona na różne 
ugrupowania. Z doniesień owych wynikało, że istniały w łonie korynckiej wspólnoty cztery 
stronnictwa; nazwane z czasem przez komentatorów: pauliniści, czyli zwolennicy Pawła, 
apolloniści, tj. zwolennicy Apollosa, petryniści, czyli ci, co czuli się w pewien sposób związani 
z osobą Piotra, zwanego inaczej Kefasem, oraz tzw. chrystusowcy, czyli szczególni czciciele 
Chrystusa.

Pauliniści byli najprawdopodobniej ściślej związani z osobą Pawła, którego – jak się zdaje 

– bronili przed atakami jego nieprzyjaciół. Możliwe, że to właśnie oni źle zrozumieli naukę 
moralną głoszoną przez Apostoła i wskutek tego hołdowali specyficznemu libertynizmowi 
moralnemu. Pod względem przekonań doktrynalnych przypuszczalnie niewiele różnili się od 
nich tzw. apolloniści, czyli zwolennicy Apollosa, który zaimponował im piękną wymową i 
zapałem przewyższającym, jak im się wydawało, gorliwość Pawła.

Najmniej liczni byli, jak się wydaje, zwolennicy Piotra. Ludzie ci, być może przybyli z 

Palestyny, gdzie prawdopodobnie zostali nawróceni przez Piotra, chełpili się swoim 
pochodzeniem od Abrahama i nadal przypisywali, jak się zdaje, pewną rolę Prawu w dziele 
usprawiedliwienia człowieka. Możliwe, że byli sami obrzezani i innym doradzali fizyczne 
obrzezanie.

Wreszcie ugrupowanie tak zwanych chrystusowców tworzyli ludzie, którzy się 

przechwalali szczególną znajomością Chrystusa. Paweł nie stanowił dla nich ostatecznej 
instancji. Bardzo możliwe, że jego naukę podawali nawet czasem w wątpliwość.

13.

 Otóż jakimikolwiek byłyby owe ugrupowania, ze wszech miar zasługiwały na 

potępienie. Fakt ich istnienia sprzeciwia się przede wszystkim jedności Chrystusowego Ciała. 
Wspólnota podzielona na różne ugrupowania jest obrazem rozdartego Ciała Chrystusa. 
Istnieniu jakichkolwiek podziałów w łonie Kościoła sprzeciwia się fakt śmierci Chrystusa za 
całą ludzkość. Nikt inny: ani Piotr, ani Paweł, ani Apollos – tylko Chrystus umarł za wiernych 
w Koryncie. A więc tylko z Nim powinni się zjednoczyć. Nikogo, żadnego ziemskiego 
przywódcy czy przełożonego nie powinni przekładać nad Chrystusa. Wreszcie jeżeli 
Koryntianie czuli się w sposób szczególniejszy związani z ludźmi, za pośrednictwem których 
otrzymali chrzest, to nie powinni jednak zapominać, że wszyscy zostali ochrzczeni w imię tego 
samego Chrystusa, wchodząc z Nim właśnie w szczególną jedność.

background image

14–16.

 Ten trójwiersz wcale nie świadczy o pomniejszaniu przez Pawła wartości chrztu 

św. jako sakramentu. Przypuszczenie tego rodzaju pozostałoby w prostej sprzeczności z w. 13, 
gdzie chrzest w imię Chrystusa jest uznany wyraźnie za podstawę społeczności 
chrześcijańskiej. Niedbałość, z jaką Paweł wylicza zarówno ochrzczonych, jak i nie 
ochrzczonych przez siebie Koryntian, jest wyraźnie zaplanowana. Paweł chce tym samym dać 
do zrozumienia adresatom swego listu, iż wcale nie jest ważne to, przez kogo zostali 
ochrzczeni. Nikt też, lub dokładniej, prawie nikt, nie może twierdzić, że trwa przy Pawle 
dlatego, iż przez niego został ochrzczony. Wspomnianego tu Kryspusa należy utożsamić z 
Kryspusem z 

Dz 18,8

, jednym z pierwszych nawróconych w Koryncie. Gajus – to 

prawdopodobnie ten sam człowiek, o którym mówi 

Rz 16,23

 – osobistość dość ważna w 

Kościele. Stefanasa wspomina Apostoł w zakończeniu listu (16,15), dom Stefanasa oznacza 
właściciela wraz z całą jego rodziną najbliższą, a może i dalszą oraz ze służbą i z 
niewolnikami.

PRAWDZIWA MĄDROŚĆ ZAPEWNI JEDNOŚĆ (1,17–31)

17

 Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości 

słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. 

18

 Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, 

co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. 

19

 Napisane jest 

bowiem:

Wytracę mądrość mędrców,
a przebiegłość przebiegłych zniweczę
 (

Iz 29,14

 LXX).

20

 Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego świata? Czyż nie uczynił Bóg 

mądrości świata głupstwem?

21

 Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu 

przez głupstwo głoszenia słowa zbawiać wierzących. 

22

 Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a 

Grecy szukają mądrości, 

23

 my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla 

Żydów, a głupstwem dla pogan, 

24

 dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i 

spośród Greków – Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. 

25

 To bowiem, co jest głupstwem u 

Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.

26

 Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej niewielu [tam] 

mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. 

27

 Bóg wybrał właśnie to, co głupie 

w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; 

28

 i to, co 

nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co [w ogóle] nie jest, wyróżnił Bóg, 
by to, co jest, unicestwić, 

29

 tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga.

30

 Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od 

Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, 

31

 aby jak to jest napisane, w Panu się 

chlubił ten, kto się chlubi (

Jr 9,23

 LXX).

17.

 Paweł przypomina przede wszystkim swoim zwolennikom: niech pamiętają, że nie w 

imię Pawła zostali ochrzczeni. Chcąc przy tym zupełnie świadomie zminimalizować rolę 
szafarza chrztu, wypowiada zdanie, które samo w sobie może nawet budzić pewne zdziwienie: 
Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię. Nie znaczy to jednak, że 
Paweł deprecjonuje wartość sakramentu chrztu. Wystarczy przeczytać, nawet pobieżnie, szósty 
rozdział Listu do Rzymian, by rozwiać tego rodzaju przypuszczenia. Chodzi tu o zwrócenie 
uwagi Koryntian na samą naturę i na skutki chrztu, a nie na osobę szafarza tego sakramentu. 
Pod tym względem o wiele wyżej postawić należy osobę głoszącego Ewangelię. Ostatecznie – 
i tak jest po dzień dzisiejszy – chrzcić może każdy, natomiast do głoszenia Chrystusa potrzebny 

background image

jest specjalny mandat. Jeśli Paweł tak uroczyście oświadcza, że głosząc Koryntianom 
Chrystusa świadomie rezygnował z mądrości słowa, to czyni aluzję nie tylko do sofistyki 
retorów pogańskich, lecz być może również do nauczania Apollosa, hołdującego, jak się 
wydaje, tego rodzaju formom ewangelizowania. Paweł obawia się, że takie nauczanie może się 
przyczynić do zniweczenia, do zagubienia w potoku słów i do pozbawienia treści 
Chrystusowego krzyża.

18–19.

 Głoszoną przez Pawła i innych apostołów naukę krzyża można pojmować w 

sposób dwojaki, w zależności od tego, jakie powoduje ona reakcje w ludzkich duszach. Ci, 
którzy odrzucając tę naukę sami sobie gotują wieczne potępienie, uważają Ewangelię za 
zwykłe głupstwo; sens tego określenia sprecyzuje Paweł za chwilę. Natomiast jest prawdziwą 
mocą Bożą dla tych, którzy słuchając jej i wprowadzając ją w życie dostępują zbawienia 
wiecznego. Cytując – według Septuaginty – słowa Izajasza, Paweł stwierdza, że ów podział 
ludzkości na dwie kategorie, spowodowany różną postawą wobec Ewangelii, był przewidziany 
przez Boga przed wiekami. Ludzka ograniczona mądrość mądrych tego świata będzie 
przyczyną ich zguby, podobnie jak przebiegłość, wyrachowanie doczesne wyda tylko zgubne 
skutki.

20.

 Te cztery pytania retoryczne niektórzy uważają również za cytat – dość swobodny co 

prawda – z 

Iz 19,11nn

33,18nn

Ba 3,16

, inni są zdania, że mamy tu do czynienia ze śladem 

pewnego florilegium biblijnego, spisanego już – a może przekazywanego w postaci niepisanej. 
Trzy określenia: mędrzec, uczony, badacz tego świata – wszystkie co prawda wyrażają ideę 
mądrości, wiedzy czysto naturalnej, ale nie są tylko zwykłymi synonimami. Pierwszy termin, 
mędrzec, jest być może aluzją do filozofii pogańskiej; drugi – uczony, bardzo prawdopodobnie 
nawiązuje do żydowskich uczonych w Piśmie; badacze tego świata – to ludzie, zarówno 
poganie jak i Żydzi, zajęci badaniem tylko świata widzialnego, bez jakiegokolwiek odnoszenia 
się do sfery nadprzyrodzonej. Ponieważ z uporem trwali w swym pseudomądrym zaślepieniu, 
pokazał im Bóg, do czego może ich to doprowadzić. Oto musieli w pewnym momencie sami 
stwierdzić, że są bezsilni w swej mądrości, czyli że są po prostu nierozumni. Do takiego 
przekonania nie mogli jednak dojść inaczej, jak tylko po skonfrontowaniu świata z Ewangelią. 
Wyrażenie ten świat pochodzi z języka apokaliptyki i jest przeciwstawieniem – nie 
spotykanego zresztą u Pawła – zwrotu „świat, który ma przyjść”.

21.

 Jest to uzasadnienie stwierdzenia, że Bóg głupstwem uczynił mądrość tego świata

Terminy mądrość i głupstwo przyjmują tu co chwila inne znaczenia. Mądrość Boża – to przede 
wszystkim porządek w stworzonym wszechświecie, to sens dziejów ludzkości, sumienie 
każdego człowieka, to dzieje Izraela oraz mądrość Boga objawiona w Piśmie. Do odkrycia i 
poznania tak rozumianej mądrości Bożej wystarczyłaby zwyczajna ludzką mądrość, tj. 
naturalne zdolności poznawcze, mądrość pozbawiona jeszcze jakiegokolwiek światła z góry. 
Ponieważ świat – tzn. przede wszystkim wspomniani już mędrcy tego świata – choć posiada 
wszystkie konieczne możliwości, jednak nie poznał mądrości Bożej, tedy posłużył się Bóg 
głupstwem głoszenia Słowa, tzn. Ewangelii. Ta decyzja Boga jest wyrazem dobroci. Bóg nie 
chce śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i żył. I znów głoszenie słowa Bożego mogło się 
wydać „głupstwem” – oczywiście jak najbardziej w cudzysłowie – jedynie w świetle tzw. 
mądrości tego świata. Zresztą pojęcie tej głupoty wyjaśni Paweł za chwilę dość dokładnie. 
Uważana przez świat za głupstwo Dobra Nowina staje się źródłem zbawienia tylko dla tych, 
którzy jej słuchają i w nią wierzą, co Apostoł stwierdził już zresztą przed chwilą (1,18).

background image

22–23.

 Ludzkość w Biblii dzieli się zazwyczaj na Greków i Żydów Okazuje się, że 

postawa jednych i drugich była diametralnie różna od tego, czego nauczali głosiciele Dobrej 
Nowiny. Żydzi bowiem żyli w ustawicznej pogoni za znakami; byli ich żądni w czasach 
patriarchów i proroków, ciągle domagali się ich od Jezusa. Grecy szukali mądrości, oczywiście 
tylko mądrości świata, przejawiającej się w chorobliwym niekiedy filozofowaniu. Otóż w 
świecie zamieszkałym przez takich ludzi dzieło Chrystusa traciło swoją wymowę. To, czego 
dokonał Chrystus, to, co z Nim uczyniono, było dla Żydów zgorszeniem, i to z dwojakiego 
powodu. Najpierw gorszyli się stosunkiem Jezusa do grzeszników. Chodził przecież wśród 
nich, kontaktował się z nimi, zasiadał z nimi do wspólnego stołu, poza tym, podając się za 
Mesjasza, dopuścił do tego, że zginął jak zbrodniarz. Otóż to postępowanie urągało 
najprostszym, najbardziej elementarnym wyobrażeniom o Mesjaszu, który w przekonaniu 
Żydów miał pokonać wszystkie uciskające ich moce, sam będąc przy tym niezwyciężonym. 
Dla pogan zaś głupstwem bez znaczenia był Jezus wraz z całym Jego dziełem. Nie mogli 
bowiem zrozumieć tego, że pozwolił się zgładzić haniebnie człowiek, który podawał się za 
Boga i twierdził, że przyniósł zbawienie całemu światu.

24–25.

 O tym, że nauka o Chrystusie ukrzyżowanym dla tych, którzy ją przyjmują, jest 

mocą, była już mowa w w. 18. Teraz dorzuca Paweł nowe określenie: Jest to także prawdziwa 
mądrość Boża, tyle razy podziwiana prze Apostoła przy różnych sposobnościach (zob. zwł. 

Rz 

11,33–36

).

Głupstwo, którym posłużył się Bóg, aby przynieść zbawienie ludzkości, czyli nauka o 

Ukrzyżowanym, znaczy o wiele więcej niż najgłębsze mądrości ludzkie. Tak się też rzecz ma i 
ze sprawą znaczenia, mocy: to, co bezsilne, słabe w oczach Boga, w rzeczywistości przewyższa 
największe moce tego świata. Oto jak odmienna jest logika Boża od ludzkiego sposobu 
myślenia.

26.

 Źle pojęta mądrość była jedną z głównych przyczyn podziału wspólnoty korynckiej na 

różne ugrupowania. Niestosowność postępowania Koryntian polegała na tym, że ludzie ci 
fanatycznie szukali mądrości tego świata, cenili ją sobie wysoko i byli gotowi poświęcić dla 
niej niekiedy Ewangelię. Otóż Paweł wykazuje, że w oczach Boga mądrość tego świata wcale 
nie przedstawia tak wielkiej wartości. To nie mądrość brał Bóg pod uwagę, gdy wybierał sobie 
swoje sługi. Wśród wiernych Koryntu też niewielu było mądrych mądrością tego świata, czyli 
mądrością dosłownie: według ciała. W grupie chrześcijan korynckich brakowało również 
możnych, ludzi o dużych wpływach, potentatów w znaczeniu materialnym. Nie było też wcale 
arystokracji greckiej; przeciwnie, chrześcijanie korynccy – i nie tylko korynccy – rekrutowali 
się przede wszystkim ze społecznych nizin. Właśnie w nich upodobał sobie Chrystus.

27–28.

 Bóg wybierając to, co głupie w oczach świata, miał w tym bardzo wyraźny i 

doniosły cel: chciał w ten sposób zawstydzić mędrców. Ci ostatni stwierdzą bowiem kiedyś 
sami, że to właśnie oni byli rzeczywistymi głupcami. Będą się naprawdę wstydzić swojej 
rzekomej mądrości. Stanie się tak dzięki temu, że Bóg okazał swe upodobanie w maluczkich i 
głupich tego świata. Podobne cele przyświecały Bogu, gdy wyróżniał to, co nieszlachetnie 
urodzone
 i to, czym wzgardził świat, co było tak mało ważne w oczach możnych, że w ogóle 
się nie liczyło, po prostu nie istniało. Otóż właśnie na tych upokorzonych Bóg zwrócił 
szczególną uwagę, ażeby unicestwić to, co się liczy w oczach świata.

29.

 Rezultat osiągnięty takim postępowaniem Boga jest taki, że żadne stworzenie nie może 

się chełpić wobec Niego. Niemocni, maluczcy, nieszlachetnie urodzeni, po ludzku sądząc, 
wcale nie mieli czym się szczycić. Jeżeli zaś nabrali potem znaczenia, to wyłącznie dzięki 

background image

miłosierdziu Bożemu. Ich nadprzyrodzone wybranie mogło być powodem jedynie do 
wdzięczności dla Boga, ale nigdy do wynoszenia się ponad innych. Wielkim, możnym tego 
świata wykazał Bóg, że w rzeczywistości nie są ani wielcy, ani możni, że jako tacy nie liczą się 
dla Boga. Krótko mówiąc, żadne stworzenie nie może się chełpić przed obliczem Boga; musi 
być po prostu tylko stworzeniem, które otrzymało wszystko od swego Stwórcy i jest wskutek 
tego zobowiązane do okazywania Mu ustawicznej wdzięczności (

1 Kor 4,7

).

30–31.

 Dzięki wybraniu przez Boga wszyscy chrześcijanie otrzymali nowy sposób 

istnienia: jesteście w Chrystusie Jezusie. Paweł wyjaśni na innym miejscu, jak należy 
pojmować ten nowy rodzaj życia: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś 
już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne 
życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za 
mnie
 (

Ga 2,19n

). Chrystus Jezus, z którym każdy chrześcijanin łączy się w szczególny sposób 

przez chrzest, jest najwyższą mądrością, ten sam Chrystus, który był głupstwem dla pogan i 
zgorszeniem dla Żydów. Mądrością od Boga jest Chrystus dlatego, że w Nim właśnie 
urzeczywistniły się wszystkie plany Boże względem całej ludzkości; te plany, w których nawet 
upór ludzki został wprzęgnięty do dzieła zbawienia. Nic tedy dziwnego, że Paweł tak oto 
wyraża podziw dla mądrości Bożej: O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże 
niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!
 (

Rz 11,33

).

Chrystus jest sprawiedliwością w tym sensie, że przynosi nam usprawiedliwienie. Wskutek 

usprawiedliwienia zaś lub dokładniej, w samym usprawiedliwieniu, człowiek otrzymuje coś z 
Bożej sprawiedliwości, coś z doskonałości Bożej. Chrystus jest sprawiedliwością także i w tym 
znaczeniu, że w Nim znajduje się pełnia wszelkiej doskonałości.

Dzięki usprawiedliwieniu chrześcijanin może być nazywany – i w rzeczywistości jest – 

uświęcanym. Owo uświęcenie oznacza z jednej strony obecność w nim łaski, z drugiej zaś 
przypomina cokolwiek starotestamentową ideę świętości narodu wybranego. Naród był święty 
dlatego, że stanowił szczególną własność (

Wj 19,5

) Boga, że był poświęcony, oddany Bogu i 

tylko Bożym sprawom. Chrystus jest wreszcie naszym odkupieniem, ponieważ za cenę Jego 
miłości i posłuszeństwa względem Boga Ojca zostaliśmy wykupieni z niewoli grzechu. Oto 
lista dobrodziejstw Bożych. Jeśliby więc jeszcze ktoś chciał się chlubić, to może się chlubić 
jedynie w Panu
. Wszystko bowiem co posiada, otrzymał od Pana.

PAWEŁ APOSTOŁEM MĄDROŚCI KRZYŻA (2,1–16)

2

 

1

 Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością 

głosić wam świadectwo Boże. 

2

 Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, 

jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. 

3

 I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z 

wielkim drżeniem. 

4

 A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących 

przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, 

5

 aby wiara wasza opierała 

się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.

6

 A jednak głosimy mądrość między doskonałymi, ale nie mądrość tego świata ani władców 

tego świata, [zresztą] przemijających. 

7

 Lecz głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, 

którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, 

8

 tę, której nie pojął żaden z władców tego 

świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały; 

9

 lecz właśnie [nauczamy], jak 

zostało napisane:

Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,
ani serce człowieka nie zdołało pojąć,

background image

jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (por. 

Iz 64,3

Jr 3,16

).

10

 Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga 

samego. 

11

 Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i 

tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. 

12

 Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz 

Ducha, który jest z Boga, dla poznania dobra, jakim Bóg nas obdarzył. 

13

 A głosimy to nie za 

pomocą wyszukanych słów ludzkiej mądrości, lecz korzystamy z pouczeń Ducha, przedkładając 
duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. 

14

 Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z 

Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego pojąć, bo tylko Duchem można to 
zrozumieć. 

15

 Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. 

16 

Któż więc poznał zamysł Pana tak, by Go mógł pouczać? (

Iz 40,13

) My właśnie znamy zamysł 

Chrystusowy.

1–2.

 Przybywając po raz pierwszy do Koryntu, Paweł był pod świeżym wrażeniem swego 

nieudanego wystąpienia w Atenach. Wiadomo, że licznie zebrani tam, żądni nowości słuchacze 
Pawła opuścili agorę, okazując lekceważenie i pogardę, skoro tylko Apostoł zaczął mówić o 
przyszłym zmartwychwstaniu tych, co umierają w Panu (por. 

Dz 17,32n

). Paweł wiedział 

dobrze, że powodem jego porażki była nie tylko treść głoszonej nauki, lecz także jej forma. 
Nauka Pawła nie miała nic z błyskotliwej retoryki pogańskiej. Nie wynika z tego jednak wcale, 
że Paweł był nieudolnym mówcą, że nie mógłby współzawodniczyć z retorami pogańskimi. 
Sam przecież podaje racje uzasadniające jego postępowanie: Posłał mnie Chrystus… abym 
głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka 
bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy 
dostępujemy zbawienia
 (

1 Kor 1,17n

). Świadectwo Boże ze względu na swą treść wymaga innej 

formy. Wszystko, co Paweł głosił w Koryncie – i nie tylko w Koryncie – sprowadza się do 
jednej wielkiej prawdy. Jest to prawda o zbawczym cierpieniu Jezusa. W tej prawdzie streszcza 
się cała teologia Pawła. Jest to teologia na wskroś soteriologiczna. Z głoszenia takiej właśnie 
teologii Paweł nie zrezygnuje za żadną cenę, nawet za cenę takiej samej klęski jak ta, jaką 
niedawno poniósł w Atenach.

3.

 Jeśli Apostoł wyznaje, że stanął przed Koryntianami w słabości, w bojaźni i z wielkim 

drżeniem, nie oznacza to, że obawiał się tylko ludzkiej klęski, która odbiera zazwyczaj 
pewność siebie i wpływa niekorzystnie na dobrą sławę nauczającego, zmniejszając znacznie 
jego autorytet. Bojaźń apostolska Pawła ma charakter zdecydowanie religijny. Paweł drży na 
samą myśl, że oto wobec tylu ludzi cierpienia Chrystusa mogą się okazać bezużyteczne, bo 
jeśli nie usłuchają Apostoła, to nie uwierzą Ewangelii, a co za tym idzie, nie nawrócą się i nie 
wejdą do królestwa umiłowanego Syna Bożego (

Kol 1,13

). Powodem bojaźni mogła też być 

wizja ewentualnej kary, jaką Paweł, być może, przewidywał dla siebie za to, że on, apostoł 
pogan, nie zdołał jednak wielu tych ludzi doprowadzić do Chrystusa.

4.

 Wystąpienia Pawła w Koryncie nie miały nic z demagogicznych wywodów i sofistyki, 

która w świecie greckim uchodziła za szczyt sztuki filozofowania i której rysem najbardziej 
charakterystycznym była troska nie o treść, lecz o formę. Ten rodzaj nauczania stwarzał wielkie 
możliwości popisywania się talentami krasomówczymi. Otóż Paweł dołoży wszelkich starań, 
by siebie samego jak najstaranniej ukryć, natomiast ukazać w pełni ducha i moc Bożą. Ludzie 
muszą dojść do przekonania, że słowa wypowiadane przez niego nie są tylko słowami 
ludzkimi, że daje się w nich odczuć tchnienie Ducha Bożego. Nie mówi też o swoich własnych 
sukcesach, nie demonstruje własnej mocy. Głosi magnalia Deiwielkie dzieła Boże (

Dz 2,11

), 

świadczące o cudotwórczej mocy Boga.

background image

5.

 Ludzie, którzy takiemu nauczaniu uwierzą, będą opierali swoją wiarę nie na mądrości 

ludzkiej, lecz na wierze Bożej. Inaczej mówiąc, motywem skłaniającym ich do wiary nie będą 
czysto ludzkie argumenty, lecz tylko i wyłącznie moc Boga, dostrzegana w nauczaniu 
Apostoła. Możliwe, że chodzi tu również o cuda, których mocą Bożą dokonywał Paweł. 
Wiadomo przecież, że taką moc posiadali Apostołowie z woli samego Chrystusa, który 
zapowiada: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą: węże brać 
będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, 
a ci odzyskają zdrowie
 (

Mk 16,17n

).

6.

 Podobnie jak w drugiej części rozdziału pierwszego, tak też w rozdziale drugim 

Pierwszego Listu do Koryntian Paweł posługuje się ciągle dwoma pojęciami mądrości. Mówi 
albo o mądrości tego świata, nie znaczącej nic u Boga, albo o mądrości Bożej, będącej 
przedmiotem pogardy w świecie. Tej ostatniej nie mogą zrozumieć ludzie żyjący według 
Prawa. Głosi ją Apostoł tylko doskonałym, tj. ludziom żyjącym już łaską chrztu świętego i 
duchem Ewangelii. Nie ma ona nic wspólnego z mądrością cieszącą się uznaniem w tym 
świecie, nie jest to mądrość, jaką posiedli i jaką się chlubią władcy tego świata, posiadający 
zresztą tylko iluzoryczną, bo przemijającą władzę.

7–9.

 Jest to mądrość ukryta lub inaczej mówiąc – tajemnica mądrości Bożej. Od wieków 

istniejąca w Bożych planach zbawienia, czyli wyniesienia człowieka do chwały, jego dobro 
zawsze miała na względzie. Gdyby ją pojęli władcy tego świata, inspirowani w swej 
przewrotności przez szatana, gdyby chcieli zrozumieć, że Syn Boży ogołaca się (por. 

Flp 2,7

dla grzesznych ludzi, pewnie nie skazaliby Go na śmierć krzyżową. Zapewne nie dopuściliby 
się też tego czynu, gdyby wiedzieli, że mają do czynienia z Panem chwały, a więc z 
absolutnym Władcą, z kimś, kto posiada boską moc nawet nad śmiercią. Nie zamordowaliby 
też zapewne Jezusa, gdyby mieli choć słabe pojęcie o nagrodzie, jaka czeka człowieka w życiu 
przyszłym za wierne trwanie przy Nim. Choćby zmobilizowali wszystkie władze poznawcze 
swych oczu, uszu i serca, nie mogliby przedstawić sobie ogromu szczęścia przygotowanego dla 
tych, którzy Boga miłują.

10.

 Potrafią natomiast wyobrazić sobie to szczęście ci, w których mieszka Duch Boży. To 

On swą obecnością sprawia, że człowiek może poznawać rzeczy zakryte przed zwykłymi 
śmiertelnikami. Duch Boży, nawet przebywając w człowieku, przenika wszystko, nawet 
głębokości Boga samego
. Posługując się zdaniem nam zaś objawił to Bóg myśli Paweł przede 
wszystkim o sobie, o własnych doświadczeniach pod Damaszkiem. Jednakże nie ulega 
wątpliwości, że czyni również aluzje do wszystkich, w których przez łaskę chrztu przebywa 
Duch Boży. O tym Duchu Bożym powiedział Jezus Chrystus: Paraklet, Duch Święty, którego 
Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja 
wam powiedziałem
 (

J 14,26

).

11–12.

 Możliwości i zakres naszego poznania ilustruje Paweł odwołując się do analogii 

pomiędzy funkcjami poznawczymi Ducha Bożego w Bogu a poznawaniem czysto ludzkim w 
człowieku: to, co Boskie, może poznać tylko Duch Boży. Otóż człowiek, któremu został dany 
Duch Boży, może poznawać to, co jest z Boga. Wynika stąd wyraźna aluzja do sakramentu 
chrztu, dzięki któremu otrzymujemy łaskę uzdalniającą nas do poznania tego, co 
nadprzyrodzone, czyli m.in. do zrozumienia mądrości i dobroci Boga dla człowieka. Takiego 
poznania nie może uprawiać człowiek pozbawiony łaski.

background image

13.

 Nawiązując do w. 6 wyjaśnia z kolei Paweł, na czym polega i jak przebiega proces 

przekazywania innym prawd poznanych w sposób nadprzyrodzony. Głoszenie tych prawd 
odbywa się nie przy pomocy środków, jakimi operują mędrcy tego świata, lecz dzięki 
specjalnej pomocy Ducha Świętego. Ostatni fragment w. 13 można rozumieć co najmniej 
dwojako. Albo chodzi tu o przedstawienie w sposób duchowy rzeczy duchowych, czyli o ideę 
dostosowania głoszenia do natury rzeczy głoszonych, albo też mówi Paweł o tym, że 
apostołowie Chrystusa ludziom, którzy są duchowi, głoszą prawdy Boże w duchowy sposób, 
czyli chodzi o dostosowanie sposobu głoszenia prawd do możliwości poznawczych odbiorców 
Bożego słowa. Ponieważ w kontekście bezpośrednio poprzedzającym jest mowa o ludziach 
obdarzonych specjalnymi zdolnościami poznania, ta druga ewentualność zdaje się dokładniej 
odtwarzać myśl św. Pawła.

14–15.

 Myśl o potrzebie pewnego adaptowania sposobu głoszenia Dobrej Nowiny do 

możliwości poznawczych ludzi wprowadza zapowiadany zresztą wcześniej podział ludzi na 
zmysłowych i duchowychZmysłowymi – jak wynika z dalszego kontekstu – nazywa Paweł 
tych, którzy nie rozumieją tego, co jest z ducha, dla których sprawy ducha są zwykłym 
głupstwem, którzy są pozbawieni wszelkiego związku ze sferą nadprzyrodzoności. Duchowymi 
zaś są nazywani ci, których podstawą istnienia i działania jest Duch otrzymany na chrzcie św. 
Wskutek tego mogą oni rozsądzać wszystkich i wszystko, a zwłaszcza to, co się wymyka spod 
osądu człowiekowi zmysłowemu, sami zaś są osądzani jedynie przez Boga. Dość wyraźnie 
daje Paweł do zrozumienia, że Koryntianie są jeszcze ciągle zmysłowi i że wskutek tego ani nie 
mają prawa, ani nie mogą opiniować o postępowaniu Pawła.

16.

 Paweł posiada Ducha Świętego, o którym mówił przed chwilą. Jest tego w pełni 

świadom i dlatego czuje się upoważniony do udzielania Koryntianom pouczeń.

OBJAWY NIEDOJRZAŁOŚCI KORYNTIAN (3,1–17)

3

 

1

 A ja nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do 

cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie.

2

 Mleko wam dawałem, a nie pokarm stały, boście byli słabi; zresztą i nadal nie jesteście 

mocni. 

3

 Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i 

niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku? 

4

 Skoro jeden mówi: «Ja 

jestem Pawła», a drugi: «Ja jestem Apollosa», to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? 

5

 Kimże 

jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu 
dał Pan. 

6

 Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. 

7

 Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, 

ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg.

8

 Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według własnego trudu otrzyma 

należną mu zapłatę. 

9

 My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś – uprawną rolą Bożą i Bożą 

budowlą. 

10

 Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś 

inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. 

11

 Fundamentu bowiem nikt 

nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. 

12

 I tak jak ktoś 

na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drewna, z trawy lub ze słomy, 

13

 tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, 

który je wypróbuje, jakie jest. 

14

 Ten, którego budowla wzniesiona na fundamencie przetrwa, 

otrzyma zapłatę; 

15

 ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz 

tak jakby przez ogień. 

16

 Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? 

17

 

Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią 
jesteście.

background image

1–2.

 Jeżeli w ostatnich wierszach poprzedniego rozdziału istniały pewne wątpliwości, czy 

do tzw. ludzi zmysłowych zalicza Paweł również Koryntian, to tu już całkiem wyraźnie mówi, 
że Koryntianie są ciągle jeszcze cieleśni. To uniemożliwia Apostołowi traktowanie ich tak, jak 
zwykło się traktować ludzi duchowych. Wyrażenie niemowlęta w Chrystusie jest co prawda 
synonimem określenia ludzie zmysłowi, cieleśni – wyraźnie wskazuje na to w. 3 – ale posiada 
odcień mniej pejoratywny. Z wyrazem niemowlęta kojarzy się natychmiast pojęcie mleka jako 
pokarmu tej kategorii ludzi. Równocześnie pojawia się dobrze znana z Listu do Rzymian 
antyteza: słabi – mocni. Koryntianie należą – rzecz jasna – do słabych.

3–4.

 Duchowe niewyrobienie cielesnych lub słabych przejawia się m.in. w sporach i 

nieporozumieniach, do jakich między nimi dochodzi. Nigdy nie dopuszczą do ich powstania 
ludzie żyjący wedle Ducha. W ten sposób nawiązuje Paweł ponownie do podziału wspólnoty na 
ugrupowania i stronnictwa religijne, ujawniając tym samym jeden z głównych powodów 
napisania listu.

5.

 Wiadomo już, że jednym ze źródeł rozdarcia religijno-społecznego wspólnoty było 

niewłaściwe zrozumienie – lub niezrozumienie w ogóle – roli szafarza sakramentu chrztu. 
Paweł wraca obecnie do tej samej sprawy, rozpatrując ją jednak tym razem na płaszczyźnie 
nieco szerszej. Doszedł bowiem do wniosku, iż Koryntianie w ogóle nie wiedzą, na czym 
polega istota posłannictwa apostolskiego. Otóż apostoł głoszący Chrystusa w niczym nie 
przypomina wędrownego retora-sofisty, zabiegającego swymi trikami o pozyskanie sobie jak 
największego grona słuchaczy. Obalając to błędne przeświadczenie i wyjaśniając istotę 
apostolatu nowotestamentowego, tym samym zostawił nam Paweł piękny zarys teologii 
posługiwania apostolskiego. Apostoł bowiem w przekonaniu Pawła jest przede wszystkim 
sługą. W większości przekładów nowożytnych wyrazem sługa oznacza się aż cztery zbliżone 
co prawda pod względem treści, lecz niejednoznaczne rzeczowniki: διάκoνoς (διακoνία), 
δoυλoς (δoυλoυν), λειτoυργόςυπηρέτης.

I tak, raz mówi Paweł o sobie oraz o innych głosicielach Ewangelii: [Bóg] sprawił, że 

mogliśmy stać się sługami Nowego Przymierza (

2 Kor 3,6

), po czym starotestamentowej 

posłudze śmierci (3,7) i potępienia (3,9) przeciwstawia nowotestamentową posługę Ducha (3,8) 
i sprawiedliwości (3,9). Czasem przedstawia się jako sługa Boga (

2 Kor 6,4

, por. 

Ef 3,7

1 Tes 

3,2

), kiedy indziej jako sługa Chrystusa (

2 Kor 11,23

Kol 1,7

1 Tm 4,6

). Jeszcze innym razem 

mówi, że jest sługą Ewangelii (

Kol 1,23

) albo sługą Nowego Przymierza (

2 Kor 3,6

). Na 

określenie zaś swojej pracy używa Paweł obok wspomnianych już wyrażeń: posługiwanie 
Ducha
 (

2 Kor 3,8

) i posługiwanie sprawiedliwości (3,9), także: posługa jednania (

2 Kor 5,18

), 

posługa na rzecz świętych (

2 Kor 8,4

9,1

), posługa sprawie społecznej świętych (

2 Kor 9,12

lub po prostu posługa (

Rz 11,13

15,31

2 Kor 6,3

9,13

1 Tm 1,12

2 Tm 4,5

).

Czasownik διακoνέω oraz urobione od tego samego źródłosłowu rzeczowniki διάκoνoς

διακoνία wyrażają w pierwszym rzędzie – i to zarówno w grece pozabiblijnej, jak i w Biblii – 
ideę posługiwania przy stole podczas posiłków. W znaczeniu pochodnym określa się nimi 
codzienną troskę o środki do życia i wreszcie najogólniej pojętą wszelką służbę oraz 
okazywanie pomocy potrzebującym.

Zarówno o sobie samym, jak i o towarzyszach swoich podróży misyjnych wiele razy mówi 

Paweł: δoυλoι Iησoυ Xριστoυ (

Rz 1,1

Ga 1,10

Flp 1,1

Kol 4,12

2 Tm 2,24

Tt 1,1

) lub: 

δoυλoι υμων (

2 Kor 4,5

), co zwykle tłumaczy się „słudzy Jezusa Chrystusa”, tzn. „słudzy 

wasi”. Czasownik: δoυλoυν oraz związane z nim rzeczowniki δoυλoς i δoυλεία wyrażają ideę 

background image

spełniania czegoś nie z zamiłowania, lecz z konieczności, z faktu pozostawania pod czyimiś 
rozkazami. W pojęciu Greków człowiek określony mianem δoυλoς był uważany za niemal 
okaleczonego. W rzeczywistości bowiem nie posiadał tego, co decyduje o godności każdego 
człowieka: był pozbawiony wolności. Życiu niewolnika towarzyszył ustawiczny strach. Musiał 
wciąż rezygnować z własnej woli, z własnych zamiłowań, albo – co gorsza – bał się, ponieważ 
w każdej chwili mogła go spotkać z ręki pana kara najzupełniej niezasłużona, z pozbawieniem 
życia włącznie. Zrozumiałe zatem były wśród Greków opory przeciwko wszystkiemu, co 
mogło mieć posmak służenia, wyjąwszy może jedyny wypadek, tzn. gdy chodziło o służenie 
prawom. Tego rodzaju służba była uważana za wyraz prawdziwego patriotyzmu.

W Septuagincie czasownik δoυλoυν i pochodzące od niego terminy odpowiadają w 

oryginale hebrajskim czasownikowi ‘abad i jego pochodnym. Nie tylko zaś w Biblii, lecz także 
w literaturze judaistycznej pozabiblijnej grupa słów utworzonych od rdzenia ‘abad określa 
najczęściej stan poddaństwa wobec króla lub zwycięskiego wodza. Nie brak tu również, 
podobnie jak w użyciu greckiego δoυλoς czy δoυλoυν, czynnika lęku wywołanego 
świadomością despotycznej władzy tego, który ma decydować o losach swoich poddanych.

Natomiast niewielu związków można się dopatrzyć między Biblią a literaturą pozabiblijną, 

jeśli chodzi o religijne użycie terminów wyrażających ideę służenia. Gdy bowiem w religii 
starożytnych Greków nie znana była postawa człowieka jako sługi bogów, to w ST czasownik 
‘abad, podobnie jak w Septuagincie δoυλoυν, często występuje w opisach zależności człowieka 
od Boga. Pomijając już to, że Sługą Jahwe był nazywany sam Mesjasz, sługami Boga nazywają 
się i są nazywani wielcy mężowie Izraela; jak np. Mojżesz (

Joz 14,7

), Jozue, Abraham (

Ps 

105[104],42

), Dawid (

Ps 89[88],4

), Izaak (

Dn 3,35

). Nie ma wątpliwości, że do owych 

biblijnych kategorii myślenia nawiązuje Paweł o wiele bardziej niż do greckich poglądów 
religijnych. Apostoł jest świadom tego, że jego posługa Ewangelii kontynuuje w pewien sposób 
dzieło rozpoczęte przez Mojżesza, Jozuego, Abrahama i Dawida. Swoją posługę zestawia z 
posługą Mojżesza (

2 Kor 3,5nn

). Do wielkich czynów tamtych ludzi zdaje się nawiązywać, 

kiedy mówi, że im, misjonarzom Nowego Przymierza, została powierzona posługa jednania 
wszystkich ludzi z Bogiem (

2 Kor 5,18

). Służenie Chrystusowi uważa za największy zaszczyt i 

za wyraz prawdziwej wolności. Choć wyznaje, że biada mu, gdyby nie głosił Ewangelii, to 
jednak wiele razy również powie, że czuje się przez to szczególnie wyróżniony. Nie ma w jego 
postawie niczego z konieczności ulegania bogom Olimpu. Ponadto czuje się Paweł – podobnie 
jak towarzysze jego prac misyjnych – sługą ludzi, którym jest głoszona Ewangelia. I ta 
koncepcja posługi lub nawet niewolnictwa znana jest tylko z historii Izraela. Patriarchowie i 
Prorocy byli prawdziwymi sługami potrzeb duchowych ludu wybranego.

6–9.

 Posłannictwo apostołów przyrównywał Paweł także do pracy na roli. Nie jest ważne, 

kto siał lub podlewał. Od żadnego z nich ostatecznie nie zależy wykiełkowanie ziarna i rozwój 
całej rośliny. To zawsze daje tylko Bóg. Metafora pracy na roli przekształca się stopniowo w 
alegorię nierzadko spotykaną w literaturze judaistycznej. Rolnicy – czyli apostołowie – są tylko 
skromnymi pomocnikami Boga; rolą uprawną jest lud Boży. Dobro uprawianej roli-ludu 
Bożego wymaga tego, aby między rolnikami, bez względu na działalność każdego z nich – 
panowała doskonała harmonia. Zróżnicowanie zadań jest absolutnie zrozumiałe, a zapłata 
będzie odpowiadać zasługom, jakie każdy na swym odcinku zgromadzi.

10–11.

 Z przenośniami zaczerpniętymi z życia rolników łączono – często czynili to 

autorzy pozabiblijni – metafory z dziedziny budownictwa. Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że 
przenośnie owe, zastosowane do pracy apostolskiej, tkwią swymi korzeniami w 

background image

wypowiedziach proroka Jeremiasza: Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad 
królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził
 (

Jr 1,10

). Druga 

brzmi: Skieruję wzrok na nich dla ich dobra, sprowadzę ich do tego kraju, odbuduję ich, by 
więcej nie rujnować
 (

Jr 24,6

). Należy jednak pamiętać, że zakładanie fundamentów i 

wznoszenie na nich budowli jako alegoria ilustrująca akcję o charakterze religijnym jest 
spotykana także u Filona i Epikteta. Zresztą rolę równorzędnego źródła tego rodzaju metafor 
odgrywały zapewne obserwacje codziennego życia.

12.

 Metafora przybiera coraz bardziej rysy alegorii. Wiadomo już, kto jest budowniczym, 

kto fundamentem, do czego należy przyrównać cały proces budowania. Wielkość zaś wysiłku 
budujących zależy od jakości materiału budowlanego. Apostoł wylicza tu aż sześć odmian 
budulca: trzy bardziej szlachetne i trwałe – złoto, srebro, kamień – i trzy mniej wartościowe, 
łatwo zniszczalne – drzewo, siano, słoma.

13–15.

 Wiersze te w przekonaniu wielu egzegetów, zwłaszcza starszych, uchodzą za 

biblijny dowód na istnienie czyśćca. W rzeczywistości jednak chodzi tu – jak wykazały 
najnowsze badania – nie tyle może o czyściec, ile raczej o ogień sądu przyszłego, na co 
wskazuje nie tylko wyrażenie dzień Pański, lecz także cała biblijna teologia „próbowania w 
ogniu” lub „oczyszczania ogniem”. Tak więc za całkowite oddanie się misji nauczania 
przyobiecana jest słuszna nagroda, natomiast za „półapostolat”, za hipokryzję w stosunku do 
nauczanych czeka „apostoła” nie wieczna zguba co prawda, lecz dotkliwa próba ognia. Nie 
będąc dowodem na istnienie czyśćca, tekst ten rzuca podwaliny pod tę prawdę.

16–17.

 Z przenośnią dotyczącą budowania kojarzy się Apostołowi tematyka świątyni 

Bożej. Otóż świątyniami Boga są wszyscy chrześcijanie. Świątynią Boga jest każdy 
ochrzczony mieszkaniec Koryntu. Miejsce świątyni jerozolimskiej, jedynej dla całego Izraela, 
zajmuje teraz wnętrze każdego człowieka. Nadeszła już bowiem godzina, kiedy to prawdziwi 
czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie… Bóg jest duchem; trzeba więc, by 
czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i w prawdzie
 (

J 4,23n

). W każdym z nich mieszka 

Duch Święty. Ale świątynią Boga jest także cała społeczność koryncka. Jest to dom, rodzina 
Boża, tak jak kiedyś rodziną, domem Jahwe był cały Izrael.

Otóż tworzenie się ugrupowań i stronnictw na terenie Koryntu to nic innego, jak tylko 

burzenie owej świątyni i pozbawianie Ducha Świętego miejsca zamieszkania. Łatwo sobie 
wyobrazić karę, jaką Bóg ześle na tych, co niszczą Jego przybytki: zostaną pozbawieni życia 
nadprzyrodzonego. Kto niszczy świątynię Boga, podnosi rękę na najwyższą świętość. Dlatego 
też kara przewidziana za ten czyn jest taka ciężka.

WNIOSKI PRAKTYCZNE (3,18–23)

18

 Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, 

niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. 

19

 Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u 

Boga. Zresztą jest napisane: On udaremnia zamysły przebiegłych (

Hi 5,12n

20

 lub także: Wie Pan, 

że próżne są zamysły mędrców (

Ps 94[93],1

). 

21

 Niech się przeto nie chełpi nikt z powodu ludzi! 

Wszystko bowiem jest wasze: 

22

 czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy 

śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe, wszystko jest wasze, 

23

 wy zaś Chrystusa, a 

Chrystus – Boga.

background image

18.

 Nie można się tedy łudzić; nie ma co liczyć w takiej sytuacji na pobłażliwość czy 

miłosierdzie Boże. Trzeba się zabrać natychmiast do naprawy swego życia, trzeba się 
wewnętrznie odmienić. Odmiana powinna przede wszystkim polegać na tym, by człowiek 
wyzbył się przeświadczenia, że jest mądry. Niech z całą świadomością i dobrowolnie 
zrezygnuje z mądrości tego świata, niech się stanie dla niego głupim, gdyż to jest jedyny 
sposób na zdobycie mądrości prawdziwej, tej mądrości, która znaczy coś w oczach Boga.

19–20.

 Ideę tych dwu mądrości wyjaśnił Paweł już wcześniej, stwierdzając, że 

niewłaściwe pojmowanie mądrości było jednym z powodów rozdarcia wspólnoty korynckiej. 
Tutaj powtarza te same myśli, przypominając, że mądrość tego świata jest głupstwem u Boga, 
że Bóg może udaremnić zamysły najbardziej przebiegłych i że to już nie raz uczynił. Wie też 
Bóg, że pozornie najgenialniejsze pomysły mędrców tego świata są puste, jeśli się je snuje bez 
współudziału świata nadprzyrodzonego.

21–23.

 Człowiek sam w sobie nie ma żadnych powodów do wynoszenia się ponad 

drugich. Nie mają też żadnych powodów do przechwalania się swymi przywódcami 
członkowie poszczególnych ugrupowań. Paweł już wcześniej wyjaśnił, że wszyscy owi 
przełożeni są jedynie sługami Chrystusa dla dobra wiernych. Tak więc PawełApollos czy 
Kefas – wszyscy w równym stopniu są do dyspozycji Koryntian, stanowią niejako ich 
własność. Zresztą własnością Koryntian jest również cały świat, ich doczesne życie, co więcej, 
nawet śmierć, teraźniejszość i cała przyszłość. Posiadają od Boga prawo dysponowania tym 
wszystkim. To właśnie od nich zależy rodzaj ich życia i śmierci, to oni nadają specjalny kształt 
teraźniejszości i sobie samym będą zawdzięczać zarówno dobrą, jak i złą przyszłość. Nie mogą 
jednak zapominać, że Panem wszystkiego jest Chrystus, a Bóg – Panem Chrystusa.

ISTOTA POSŁANNICTWA APOSTOLSKIEGO (4,1–13)

4

 

1

 Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. 

2

 A od 

szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny.

3

 Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek 

trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. 

4

 Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie 

niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. 

5

 Przeto nie sądźcie 

przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni 
zamysły serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę. 

6

 Mówiąc to, miałem na myśli, bracia, mnie 

samego i Apollosa, ze względu na was, abyście mogli zrozumieć, że nie wolno wykraczać ponad 
to, co zostało napisane, i niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego. 

7

 Któż będzie cię 

wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś 
nie otrzymał? 

8

 Tak więc już jesteście nasyceni, już opływacie w bogactwa. Zaczęliście królować 

bez nas! Otóż tak! Nawet trzeba, żebyście królowali, byśmy mogli współkrólować z wami. 

9

 Wydaje 

mi się bowiem, że Bóg nas, apostołów, wyznaczył jako ostatnich, jakby na śmierć skazanych. 
Staliśmy się bowiem widowiskiem dla świata, aniołów i ludzi; 

10

 my głupi dla Chrystusa, wy mądrzy 

w Chrystusie, my niemocni, wy mocni; wy doznajecie szacunku, a my wzgardy. 

11

 Aż do tej chwili 

łakniemy i cierpimy pragnienie, brak nam odzieży, jesteśmy policzkowani i skazani na tułaczkę, 

12

 i 

utrudzeni pracą rąk własnych. Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują; 

13

 

dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają. Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i 
wzbudzamy odrazę we wszystkich aż do tej chwili.

background image

4,1.

 Termin grecki, υπηρέτης, użyty tu przez Pawła na określenie posługi apostolskiej, 

oznacza niewolnika lub sługę wiosłującego na okręcie (ερέτης – wioślarz). U innych zaś 
autorów NT – u Pawła termin powyższy występuje tylko w 

1 Kor 4,1

 – rzeczownikiem tym 

zwykło się określać służących, którzy przebywają zawsze przy boku pana i są gotowi na 
wszystkie jego skinienia. Nie troszcząc się o przestrzeganie różnic etymologicznych, używa 
Paweł wyrazu υπηρέτης zamiennie z rzeczownikiem oικoνόμoς. I tak np. w 

1 Kor 4,1

 siebie i 

wszystkich apostołów określa Paweł terminem υπηρέτης, ale w następnym wierszu, mówiąc o 
tych samych ludziach, posługuje się terminem oικoνόμoς. W rzeczywistości jednak urząd 
szafarza to coś o wiele bardziej nobliwego niż zwykła posługa. Szafarz bywał obdarzany przez 
swego chlebodawcę pełnią zaufania, dysponował dobrami powierzonymi jego pieczy, 
reprezentował na zewnątrz, zwłaszcza w sprawach dóbr doczesnych, samego właściciela 
majętności – był gospodarzem domu. Trudno rozstrzygnąć, do jakiego środowiska kulturowo-
religijnego nawiązuje Paweł, kiedy przedstawia siebie jako szafarza Bożego. Instytucja 
gospodarza domu lub administratora dóbr pańskich była znana zarówno w świecie semickim, 
jak i u Greków. Oryginalność myśli Pawła można dostrzec przede wszystkim w kompozycji: 
szafarstwo tajemnic Bożych. Jest to niewątpliwie aluzja do specjalnego wprowadzenia 
Apostołów w sedno tajemnic Bożych, bądź przez szczególne objawienie, bądź wskutek 
dłuższego przebywania przy boku Chrystusa. Oto jak św. Marek określił cel powołania grona 
Dwunastu: I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie 
nauki
 (

Mk 3,14

). Zresztą sam Jezus mówił do Apostołów: Wam dano poznać tajemnice 

królestwa niebieskiego… (

Mt 13,11

).

Jeżeli Paweł z takim naciskiem zarówno siebie, jak i pozostałych apostołów czy 

nauczycieli korynckich nazywa szafarzami tajemnic Bożych, to dlatego, by powiedzieć, że 
wszyscy oni pełnią tylko pokorną służbę u jednego, wspólnego dla wszystkich Pana, Jezusa 
Chrystusa. Tajemnica (μυστήριoν) – termin użyty przez Pawła 21 razy – oznacza najczęściej 
całą ekonomię zbawienia lub poszczególne jej etapy. W bliższym sprecyzowaniu są to skarby 
mądrości i życia Bożego niedostępne ludzkości od wieków, lecz w końcu objawiane w życiu i 
działalności Chrystusa (por. 

Rz 16,25

1 Kor 2,7.10

Ef 3,10

Kol 1,26

2,2–3

). Otóż do 

rozdzielania owych skarbów mądrości Bożej są powołani apostołowie.

2.

 W sprawach dotyczących administrowania dobrami materialnymi ten tylko stawał się 

szafarzem, kto dał dowody prawdziwej uczciwości i wiernego przywiązania do swego 
pracodawcy. Skoro tylko okazywało się – Biblia zna taki przypadek – że szafarz nadużył 
zaufania swego Pana, natychmiast tracił zaszczytny urząd na pańskim dworze, a Pan tak oto 
zwracał się do tego, co był mu jeszcze do niedawna najbliższy: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj 
sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać
 (

Łk 16,2

). Wszystkie 

kwalifikacje apostoła jako szafarza tajemnic Bożych sprowadzają się ostatecznie do tego, aby 
był wierny Panu. Apostoł występując w imieniu Chrystusa nie może zniekształcać depozytu 
wiary. Oto dlaczego Paweł powiedział: Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać 
niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego
 (

1 Kor 2,2

). Tymi samymi 

racjami powodowany nakazuje również Tymoteuszowi: O Tymoteuszu, strzeż depozytu [wiary]  
unikając światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń fałszywej wiedzy, jaką 
niektórzy obiecując, odeszli od wiary
 (

1 Tm 6,20

; por. 

2 Tm 1,14

).

Tak więc nie był Paweł w Koryncie żadnym nowatorem, nie głosił innej nauki niż ta, jaką 

opowiadali pozostali apostołowie. Był bowiem szafarzem Boga.

background image

3.

 Paweł nigdy nie pracował dla zdobycia sobie poklasku. Nie troszczył się zbyt o to, co 

mówią o nim ludzie. Niczego więc nie zmieni w swym apostolskim programie, choćby jego 
dotychczasowe i nauczanie, i życie były przedmiotem najbardziej nawet ostrej krytyki i 
potępienia tak ze strony Koryntian, jak i jakichkolwiek innych ludzi. Soli Deo – oto jego 
apostolska dewiza. Paweł wie dobrze, że ludzie nie mogą umniejszyć jego rzeczywistej 
wartości. Bezinteresowność apostolskiego poświęcenia jest posunięta tak daleko, że wyłącza 
nawet możliwość zadowolenia z samego siebie. Paweł nie pracuje po to, aby osiągnąć dobre 
samopoczucie. Nie potrafi zresztą – tak jak nikt tego nie umie – być sędzią we własnej sprawie.

4.

 Paweł jest jednak spokojny we własnym sumieniu co do uczciwości w spełnianiu 

obowiązków apostolskich. Daje ze siebie wszystko. Sam powie na innym miejscu, że pracował 
więcej od wszystkich
 (

1 Kor 15,10

). Jednakże ocenę swoich apostolskich trudów i 

usprawiedliwienie pozostawia Panu, wiedząc zresztą, iż żadne dzieło ludzkie nie jest 
doskonałe.

5.

 Jeżeli Paweł, obdarzony od Boga tyloma szczególnymi łaskami, doznający tylu 

objawień i mający zupełnie czyste sumienie, nie odważy się sądzić nawet siebie samego, przeto 
i Koryntianie winni się wstrzymać, aż do przyjścia Pana, z wydawaniem wyroków na Pawła. 
Już bowiem w ST powiedział Bóg: Moja jest odpłata (

Pwt 32,35

), a Chrystus Pan tę samą 

prawdę wyłożył dosadnie w przypowieściach o chwaście i sieci (

Mt 13,24–30.36–43

 oraz 47–

49).

6–7.

 Paweł zdaje się nie ukrywać faktu, że pewien wpływ na zamieszanie w Koryncie 

miało również pojawienie się tam Apollosa. Równocześnie można się tu dopatrzyć pewnej 
wymówki pod adresem tego ostatniego z powodu jego działalności na nie całkiem swoim 
terenie. Może też, myśląc o Apollosie, czyni Paweł spostrzeżenie, że w głoszeniu Dobrej 
Nowiny powinno się unikać przesady polegającej na podawaniu własnych domysłów 
wykraczających poza to, co zostało napisane bądź w ST, bądź w innej apostolskiej, utrwalonej 
na piśmie katechezie. Do apostołów należy wierne przekazywanie depozytu wiary, bez 
wprowadzania jakichkolwiek zmian. Równocześnie ukazuje Paweł jeszcze jeden powód 
religijnego rozdarcia wspólnoty korynckiej. Obok źle pojętej roli szafarza chrztu św., pogoni za 
fałszywą mądrością i źle zrozumianego posłannictwa apostolskiego, przyczyną rozłamu było 
również wynoszenie się w Koryncie jednych ponad drugich. Wynoszenie się ponad innych jest 
właściwie wykroczeniem przeciwko sprawiedliwości. Przecież wszystko, co człowiek ma, 
otrzymał od Boga. Chlubi się więc bezpodstawnie cudzym kosztem i przywłaszcza sobie prawa 
należne innym.

8.

 Gorzka ironia przeplata się w tym wierszu z irytacją i żalem. Nasyceni – to z pewnością 

aluzja do rzekomej doskonałości Koryntian (por. 

Flp 3,12

). Podobną myśl wyraża tematyka 

bogactwa, potraktowana przez Pawła w sposób szczególny w 

2 Kor 8,9

. Mówiąc o rzekomym 

królowaniu Koryntian czyni Paweł aluzję do udziału wiernych, jeszcze za ich ziemskiego 
życia, w Królestwie niebieskim. Ta rzekoma samowystarczalność i pewność siebie Koryntian 
nie ma nic wspólnego z postawą autentycznego apostoła. Paweł stwierdza, że Koryntianie 
opływają w bogactwa, że „królują” bez niego, bez Pawła. Za chwilę zresztą przedstawi z całą 
dokładnością swoją sytuację społeczną.

9.

 Z racji swego posłannictwa należą apostołowie do kategorii ludzi z góry skazanych na 

śmierć, a wśród owych skazańców znajdują się na ostatnim miejscu. Doznają największych 
upokorzeń i zniewag ze strony złego świata. Aniołowie i ludzie tworzą razem jakby cały 

background image

kosmos, widownię, na oczach której rozgrywa się smutny dramat apostolskiego życia. Ten 
obraz wiąże się ze zwyczajem rzucania ciał najpierw różnych więźniów, a potem szczególnie 
chrześcijan dzikim zwierzętom na pożarcie, co zwykle miało miejsce na teatralnej arenie. 
Doskonałym komentarzem powyższej deklaracji jest to, co Paweł napisze później o sobie 
samym w 

2 Kor 4,7nn.

10.

 Następują trzy antytezy, potęgujące coraz bardziej nastrój dotkliwej ironii. Mądrzy

mocnidoznający szacunku – to określenia typowo ironiczne, ukazujące przy tym znaną już 
ludzką logikę, tak zasadniczo różną od Bożego sposobu myślenia. Mówiąc o mądrości 
Koryntian być może ma Paweł na myśli tzw. gnostyków korynckich, którzy przechwalali się 
tym, że znają Chrystusa, że wobec Niego zajmują roztropną postawę.

11–13.

 Ten krótki katalog apostolskich udręk mógł Paweł z łatwością sporządzić, 

przypatrując się różnym kolejom własnego życia. Apostołowie wobec udręk, jakich im życie 
nie szczędzi na każdym kroku, zachowują się tak, jak nakazał Chrystus w swym wiekopomnym 
Kazaniu na Górze (

Mt 5,10n

). Błogosławieństwem odpowiadają na złorzeczenia, w milczeniu 

znoszą prześladowania, za zniewagi i potwarze odpłacają dobrym słowem. Nie cieszą się 
najmniejszym nawet szacunkiem u ludzi: są uważani za śmieci i odrazę całego świata. Te dwa 
ostatnie, prawie synonimiczne określenia posiadają pewną, głównie soteriologiczną, jak się 
wydaje, wymowę. Być może, kryje się w nich aluzja do przekonań Greków, skazujących na 
śmierć opryszków różnego autoramentu, męty społeczne, uchodzące za uosobienie moralnego 
brudu jakiegoś miasta lub całego narodu. Zabijając ich tym samym oczyszczało się moralnie 
całą społeczność. Możliwe również, że jest to aluzja do starotestamentowej praktyki zrzucenia 
w przepaść kozła ofiarnego, na którego głowę symbolicznie składano wszystkie wykroczenia 
moralne owej społeczności (

Kpł 16,7–10.20–22

). Jakkolwiek by było, śmierć zarówno 

greckich skazańców, jak i ofiarnego kozła z Biblii posiadała wartość ekspiacyjną. O takiej 
funkcji udręczeń apostolskich aż po śmierć włącznie myślał Paweł, gdy cytując opinie 
współczesnych – nazywał siebie i innych apostołów śmieciem i odrazą świata.

NAPOMNIENIA I PRZESTROGI (4,14–21)

14

 Nie piszę tego, żeby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć – jako moje najdroższe 

dzieci. 

15

 Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu 

ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie. 

16

 Proszę was przeto, 

bądźcie naśladowcami moimi! 

17

 Dlatego to posłałem do was Tymoteusza, który jest moim synem 

umiłowanym i wiernym w Panu, aby wam przypomniał drogi moje w Chrystusie i to, czego nauczam 
wszędzie, w każdym Kościele. 

18

 Przechwalali się niektórzy, dumni z tego, że nie przybywam do 

was. 

19

 Otóż właśnie przybędę wkrótce, jeśli taka będzie wola Pana, i będę zważał nie na słowa 

tych, co się unoszą pychą, ale [zobaczę], co mogą uczynić. 

20

 Albowiem nie w słowie, lecz w mocy 

przejawia się królestwo Boże. 

21

 Cóż chcecie? Z rózgą mam do was przybyć czy z miłością i w 

duchu łagodności?

14–15.

 Ton listu znów ulega zmianie. Staje się najpierw pojednawczy, a potem wręcz 

ojcowski. Paweł rozróżnia przy tym wyraźnie nauczyciela od ojca. Nauczyciel nie zawsze 
bowiem przez swoje nauczanie prowadzi do nowego życia. Natomiast ojcostwo nie stanowi w 
przypadku Pawła i Koryntian jedynie obrazu: Paweł jest rzeczywiście ojcem duchowym 
Koryntian, gdyż dzięki jego nauczaniu narodzili się do nowego życia.

background image

16.

 Najczęściej wzywa Paweł do naśladowania Boga Ojca lub Jezusa Chrystusa. Rzadko 

kiedy zachęca do naśladowania siebie samego. Ilekroć to czyni, prawie zawsze dodaje, że 
pozostaje w jedności z Chrystusem albo bierze z Niego przykład. Tę samą ideę szczególnej 
solidarności z Chrystusem odnajdujemy zresztą zaraz w wierszu następnym, gdzie Paweł mówi 
o swoich drogach w Chrystusie Jezusie. W świetle zaś nieco wcześniejszej wypowiedzi 
Apostoła o jego udrękach należy przypuszczać, że chodzi tu o zachętę do naśladowania go w 
przyjmowaniu postawy na wskroś chrześcijańskiej wobec naszych prześladowców i 
nieprzyjaciół.

17.

 Choć 

Dz 16,1nn

 nie mówią wyraźnie o tym, że Tymoteusz był ochrzczony przez 

Pawła, to jednak określenie tego umiłowanego ucznia mianem dziecka wyraźnie wskazuje na 
ojcowskie – oczywiście w sensie duchowym – powiązania z nim św. Pawła. Tymoteusza darzył 
Apostoł całkowitym zaufaniem, i dlatego niejednokrotnie powierzał mu ważne misje. To 
właśnie Tymoteusz miał upewnić Koryntian, że Paweł głosił im i ukazywał na przykładzie 
własnego życia chrześcijaństwo takie samo, jakie głosił w innych Kościołach.

18–21.

 Znów następuje nagła i diametralna zmiana nastroju Autora. Krążyły 

prawdopodobnie wieści, że Paweł po prostu obawia się przybyć do Koryntu. Pojawienie się 
tam Tymoteusza – a nie Pawła – utwierdziło ludzi w tym przekonaniu. Otóż Apostoł oficjalnie 
zapowiada swoje przybycie do Koryntu. Zapowiada wymiar sprawiedliwości tym, którzy 
unoszą się pychą. Jest całkowicie świadom mocy, jaką w sobie nosi od czasu inwestytury 
apostolskiej. Pytanie retoryczne kończące cały rozdział jest również wyrazem tej świadomości.

TRZY „GRZECHY GŁÓWNE” KORYNTIAN

KAZIRODZTWO (5,1–13)

5

 

1

 Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka <się nie 

zdarza> nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. 

2

 A wy unieśliście się 

pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił 
wspomnianego czynu. 

3

 Ja zaś, nieobecny wprawdzie ciałem, ale obecny duchem, już potępiłem, 

tak jakbym był wśród was, sprawcę owego przestępstwa. 

4

 Przeto wy, zebrawszy się razem w imię 

Pana naszego Jezusa, w łączności z duchem moim i z mocą Pana naszego Jezusa, 

5

 wydajcie 

takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana <Jezusa>. 

6

 

Wcale nie macie się czym szczycić! Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? 

7

 

Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, bo przecież przaśni jesteście. 
Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha 

8

 Tak przeto odprawiajmy święto 

nasze, nie przy użyciu starego kwasu złości i przewrotności, lecz na przaśnym chlebie czystości i 
prawdy. 

9

 Napisałem wam w liście, żebyście nie obcowali z rozpustnikami. 

10

 Nie chodzi o 

rozpustników tego świata w ogóle ani o ludzi chciwych albo zdzierców lub bałwochwalców; 
musielibyście bowiem całkowicie opuścić ten świat. 

11

 Dlatego pisałem wam wówczas, byście nie 

przestawali z takim, który nazywając się bratem, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, 
bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku. 

12 

Jakże bowiem mogę sądzić tych, którzy są na zewnątrz? Czyż i wy nie macie sądzić tych, którzy są 
wewnątrz? 

13

 Tych, którzy są na zewnątrz, będzie sądził Bóg. Usuńcie złego spośród was samych 

(

Pwt 13,6

17,7

19,19

22,24

).

background image

1–2.

 Najprawdopodobniej chodzi tu o stosunki seksualne nie z matką, lecz z macochą. W 

przeciwnym razie powiedziałby Paweł, „że ktoś żyje z własną matką”, a nie z żoną swego ojca
Przy sposobności dowiadujemy się, że proceder tego rodzaju budził odrazę nawet wśród pogan, 
co mogło stanowić motyw dość istotny nie tylko zmiany postępowania chrześcijan w ogóle, 
lecz nawet wszystkich Koryntian, którzy żyli często jak poganie, ale nie znosili 
przyrównywania ich do pogan. Bardzo surowo był piętnowany grzech kazirodztwa przez 
Prawo Mojżeszowe (por. 

Kpł 18,7

). Przewrotność moralna Koryntian polegała na tym, że 

chełpili się oni tolerancją względem poszczególnych rozpustników, zamiast ich potępić i 
zdobyć się na zbiorową skruchę i jakby żałobę.

3–5.

 Paweł, czując się odpowiedzialny za moralność wiernych, nie może tolerować 

takiego stanu rzeczy. Zwołuje w myśli koryncką wspólnotę, staje pośrodku i mocą samego 
Chrystusa wydaje wyrok na winnego. Gmina nie bierze więc czynnego udziału w tym akcie 
karno-prawnym; jest tylko jego świadkiem. Ponieważ Paweł jest nieobecny w Koryncie i nie 
może tam na razie przybyć, wydaje Koryntianom polecenie, w jaki sposób mają 
zakomunikować rozpustnikowi jego decyzję. Wyrok jest wprawdzie niezwykle surowy, ale nie 
zmierza do całkowitej zagłady człowieka: ma dotknąć w sposób szczególny tylko ciała 
nieszczęśnika. Owo zatracenie ciała polegało chyba na tym, że skazany został wyłączony z 
Kościoła jako Ciała Chrystusa. Nie mógł się z nim kontaktować; pozbawiony pomocy 
nadprzyrodzonej był jak umarły za życia. Lecz nawet owa surowa kara miała charakter 
leczniczy: ratowała ducha nieszczęsnego grzesznika w dzień Pana. Z pewnością chodziło też o 
to, żeby powstrzymywać innych od dopuszczania się analogicznych wykroczeń.

6.

 Metafora dotycząca odrobiny kwasu zakwaszającego dużą ilość ciasta, spotykana często 

w literaturze judaistycznej, pochodzi najprawdopodobniej z katechezy synoptycznej (por. 

Mt 

13,33

Łk 13,21

). Grzech jednego człowieka – zwłaszcza tak odrażający jak kazirodztwo – 

wpływa na stan moralny całej wspólnoty.

7–8.

 Po nawróceniu chrześcijanin powinien dołożyć wszelkich starań, aby definitywnie 

zerwać ze złem, by wyrzucić ze siebie wszystkie pozostałości dawnych grzechów i złych 
upodobań, zupełnie tak, jak Żydzi przed każdą Paschą bardzo starannie usuwali resztki 
wszelkiego kwasu (

Wj 12,15

). Nowi ludzie są podobni do paschalnych przaśników 

żydowskich, pozbawionych kwasu zepsucia. Stwierdzenie, że Chrystus został złożony w ofierze 
jako nasza Pascha
, stanowi chronologicznie pierwszą w NT wzmiankę o traktowaniu ofiary 
Chrystusa jako chrześcijańskiej Paschy. Obraz Chrystusa jako Baranka paschalnego musiał być 
w Koryncie znany przynajmniej od czasu głoszenia tam Dobrej Nowiny przez św. Pawła. 
Zapoczątkowana z chwilą przyjścia Chrystusa nowa epoka ma być jednym wielkim świętem 
Paschy. Jak bowiem kiedyś Żydzi w uroczystość Paschy składali w ofierze baranka, tak też 
chrześcijanie mają swego Baranka, Jezusa Chrystusa. On to wyprowadza ludzkość z niewoli 
grzechu, jak ongiś Izraelici byli wyprowadzeni z niewoli egipskiej. Tym się mamy chlubić, 
jako przaśnym chlebem, skoro stary kwas jest symbolem złości i przewrotności.

9–11.

 Prawdopodobnie znów zapytywany przez Koryntian w sprawie ich kontaktów z 

poganami, nawiązuje Paweł najpierw do listu, który już Koryntianom przesłał (tzw. list 
przedkanoniczny), a potem daje kilka konkretnych wskazań. Przede wszystkim w instrukcjach 
wspomnianego listu – prawdopodobnie źle zrozumianych – nie chodziło Pawłowi o to, żeby 
chrześcijanie korynccy zerwali wszelką łączność z poganami, którzy są tu nazywani 
rozpustnikami tego światachciwcamibałwochwalcami i zdziercami. Uniknięcie wszelkich 
kontaktów z tymi ludźmi nie jest możliwe; trzeba by w ogóle zrywać chyba z tym światem. W 

background image

pouczeniach, w przestrogach Apostoła chodzi o chrześcijan, którzy podając się za braci, czyli 
za wyznawców Chrystusa, w rzeczywistości żyją jak poganie. I znów powtarza się – nawet 
wzbogacony cokolwiek – katalog występków, jakich dopuszczali się, jak widać, nie tylko 
poganie. Zasiadanie do wspólnego stołu uchodziło za wyraz szczególnej zażyłości. Otóż na 
przynależność do wspólnoty wcale nie zasługiwali chrześcijanie znani z publicznych 
wykroczeń moralnych.

12–13.

 Mianem będących na zewnątrz często są określani w listach Pawła poganie. Ich 

sędzią jest Bóg. Natomiast Paweł troszczy się – z polecenia Bożego – o społeczność już 
nawróconych, których zresztą zobowiązuje do tego, żeby nie tolerowali zła, jakie w postaci 
przewrotnych ludzi panoszy się między nimi.

SZUKANIE SPRAWIEDLIWOŚCI PRZED TRYBUNAŁAMI 

POGAŃSKIMI (6,1–11)

6

 

1

 Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać 

sprawiedliwości u niesprawiedliwych zamiast u świętych? 

2

 Czyż nie wiecie, że święci będą 

sędziami tego świata? A jeśli świat będzie przez was sądzony, to czy nie jesteście godni 
wyrokować w tak błahych sprawach? 

3

 Czyż nie wiecie, że będziemy sądzili także aniołów? O ileż 

przeto więcej sprawy doczesne! 

4

 Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do rozstrzygnięcia, 

zwracacie się do ludzi za nic uważanych w Kościele! 

5

 Mówię to, aby was zawstydzić. Bo czyż nie 

znajdzie się wśród was ktoś na tyle mądry, by mógł rozstrzygać spory między swymi braćmi? 

6

 A 

tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi. 

7

 Już samo to jest godne potępienia, że w 

ogóle zdarzają się wśród was sądowe sprawy. Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? 
Czemuż nie ponosicie raczej szkody? 

8

 Tymczasem wy dopuszczacie się niesprawiedliwości i 

wyrządzacie szkody, i to właśnie braciom. 

9

 Czyż nie wiecie że niesprawiedliwi nie posiądą 

królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani 
rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, 

10

 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, 

ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. 

11

 A takimi byli niektórzy z was. Lecz zostaliście 

obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga 
naszego.

1.

 A oto kolejny powód napisania Pierwszego Listu do Koryntian: chrześcijanie korynccy, 

sprawiedliwi – bo przez chrzest przyswoili sobie łaskę usprawiedliwienia – szukają 
sprawiedliwości
 u pogan, czyli u niesprawiedliwych. A przecież ci ostatni kierują się zupełnie 
innymi zasadami w swym codziennym życiu, inne jest również ich pojęcie sprawiedliwości. Co 
więcej, wtajemniczeni w wewnętrzne sprawy i nieporozumienia chrześcijan, mogliby to 
wykorzystać w celu działania na ich szkodę.

2–3.

 O tym, że święci będą kiedyś z Chrystusem współsędziami świata, mówią niektóre 

teksty zarówno ST (por. np. 

Dn 7,22

Mdr 3,8

) jak i NT (

Mt 19,28

Ap 2,26n

). W kilku 

pytaniach retorycznych tworzących ten dwuwiersz powtarza się ciągle argumentacja w oparciu 
o zasadę Qui potest plus, potest et minus. Jedną z owych doniosłych rzeczy, jakie mogą czynić 
święci, chrześcijanie, jest osądzanie aniołów. To dość zagadkowe wyrażenie oznacza – jak się 
zdaje – że sprawiedliwi, wskutek szczególnego zjednoczenia z Chrystusem, będą wychwalać 
aniołów dobrych, potwierdzając, czyli jakby na nowo wydając, wyroki potępienia na aniołów 
złych, czyli odpadłych (por. 

Jud 6

2 P 2,4

).

background image

4–5.

 Gdyby przyjąć, że mamy tu do czynienia z trybem oznajmującym tego 

sformułowania, to byłaby to aluzja do pogan za nic uważanych w Kościele, a jednak, niestety, 
wzywanych przez chrześcijan do rozstrzygania ich spraw życiowych. Gdyby zaś – co jest 
gramatycznie również dopuszczalne – upatrywać w tym zdaniu tryb rozkazujący, byłoby to 
polecenie zaangażowania do rozstrzygania doczesnych sporów chrześcijan, najprostszych 
nawet, ludzi najmniejszych pod względem wtajemniczenia teologicznego. Dopatrywanie się 
trybu rozkazującego sugeruje także retoryczne pytanie tworzące w. 5. Oczywiście żyje wśród 
wiernych Koryntu wielu chrześcijan zdolnych rozstrzygać doczesne spory korynckiej 
wspólnoty chrześcijańskiej.

6–10.

 Jest to fragment będący nie najlepszym świadectwem moralnej postawy Koryntian. 

Daleko im do doskonałości, jakiej obraz nakreślił Jezus w Kazaniu na Górze. Nieskorzy są do 
nadstawiania policzka lewego, gdy ich ktoś uderzy w prawy (por. 

Mt 5,39–42

). Nie tylko że 

prawie siłą dochodzą swego, ale nawet krzywdę wyrządzają braciom. Następuje lista 
występków obywateli korynckich przynoszących niewielką chlubę zarówno samemu miastu, 
jak zwłaszcza społeczności tamtejszych chrześcijan.

11.

 Aby ktoś nie pomyślał, że Paweł snuje smutne refleksje, nie mające jednak związku z 

wiernymi Koryntu, stwierdzi Apostoł wyraźnie: takimi byli niektórzy z was. Jako wytrawny 
pedagog i znawca ludzkiej duszy, nie mógł Paweł poprzestać na wyliczeniu wcale nie błahych 
występków Koryntian. Przypomni zwięźle – ale jakże głęboko teologicznie – fakt, naturę i 
skutki chrztu św. W chrzcie dokonało się obmycieuświęcenie i usprawiedliwienie dawnych 
grzeszników. Każde z tych określeń ukazuje inny aspekt sakramentu nawiązując do coraz to 
innej koncepcji grzechu. Wszystko dokonało się w imię Jezusa Chrystusa mocą Ducha Bożego. 
Tak więc cała Trójca Święta jest zaangażowana w dzieło zbawienia człowieka.

SWOBODA OBYCZAJÓW (6,12–20)

12

 Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu 

nie oddam się w niewolę. 

13

 pokarm [jest] dla żołądka, a żołądek dla pokarmu. Bóg zaś unicestwi 

jedno i drugie. Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. 

14

 Bóg zaś i Pana 

wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi. 

15

 Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami 

Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa, będę je czynił członkami nierządnicy? Przenigdy! 

16

 

Albo czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem – 
jak jest powiedziane – dwoje jednym ciałem (

Rdz 2,24

). 

17

 Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z 

Nim jednym duchem. 

18

 Strzeżcie się rozpusty! Bo czyż jakikolwiek grzech popełniony przez 

człowieka jest poza ciałem? Lecz [ja wam mówię,] kto grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału 
grzeszy. 

19

 Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest, a 

którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? 

20

 Za [wielką] bowiem cenę 

zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!

12.

 Tematyka wykroczeń przeciwko szóstemu przykazaniu znów wraca. Dochodzi do 

tego, być może, za pomocą skojarzeń przy okazji redagowania katalogu występków Koryntian. 
Zaczyna się od zacytowania pewnych dewiz moralnych, krążących wśród Koryntian. Były one 
najprawdopodobniej wynikiem świadomego zniekształcenia nauki Pawła o wolności 
chrześcijańskiej. Korygując te błędne poglądy tym samym uzupełnia Apostoł w sposób dość 
istotny swoją – znaną skądinąd, zwłaszcza z Listu do Rzymian – teologię wolności. Tak np. 
dowiadujemy się, że autentyczna wolność chrześcijańska posiada swoje bardzo wyraźne 

background image

granice. Jedną z nich jest sprawa korzyści nadprzyrodzonych. Korzystanie z wolności nie może 
przynosić duchowej szkody człowiekowi. Inny, paralelny tematycznie fragment tego samego 
listu (

Rz 10,23nn

), we wspomnianej tu korzyści pozwala dopatrywać się dobra społecznego 

całej wspólnoty. Wolność jednostki nie może kolidować z dobrem całej społeczności. Drugą 
granicą chrześcijańskiej wolności jest poczucie osobistej godności chrześcijanina, jako istoty 
wyzwolonej z więzów grzechu. Wolność nie powinna doprowadzić do tego, żeby człowiek stał 
się niewolnikiem swoich pożądań, z czasem zupełnie nieprzezwyciężalnych.

13.

 A oto inna zasada głoszona przez heroldów korynckiej wolności, odnosząca się tym 

razem do spożywania pokarmów. Do jej sformułowania doszło, być może, również w związku 
z pouczeniem Pawła, dotyczącym nieobowiązujących już przepisów starotestamentowego 
Prawa co do spożywania pokarmów. Pocieszano się, być może, poza tym – prawdopodobnie 
słowami Pawła, iż przyjdzie czas, że Pan unicestwi zarówno same pokarmy, jak i wnętrzności 
ludzkie wchłaniające owe pokarmy. Sądzono oprócz tego – jak się zdaje – że podobnie rzecz 
się ma z ludzkim ciałem, gdy chodzi o pożycie seksualne. Otóż gdy w przypadku spożywania 
pokarmów Paweł nie wprowadza żadnych korekt – należy się domyślać, rzecz jasna, że zalecał 
umiarkowanie – to bardzo stanowczo kwestionuje słuszność wspomnianej przed chwilą 
analogii. Ciało jest przeznaczone nie do rozpustylecz dla Pana. Chrystus przez swoją mękę, 
śmierć i zmartwychwstanie zdobył sobie prawo własności nie tylko co do duszy, lecz także i 
ciała człowieka. Człowiek zaś korzystając z owoców zbawczego dzieła przez chrzest św. i inne 
sakramenty czyni z własnego ciała mieszkanie Boga, oddaje się Bogu cały na własność.

14–15.

 Przy wykroczeniach przeciwko godności ludzkiego ciała zatrzymuje się Paweł 

nieco dłużej. Przyrównanie organizmu ludzkiego do ciała Chrystusa sprawia, że każde 
naruszenie szóstego przykazania jest grzechem przeciwko swoistej sprawiedliwości, jest 
naruszeniem prawa własności Bożej. Jeśli chrześcijanin własne ciało oddaje nierządnicy, tym 
samym wydaje jej ciało Chrystusa, skoro nierząd jest karykaturą małżeństwa ustanowionego 
przez stwórcę.

16–18.

 A oto jeszcze inny powód, który winien skłaniać Koryntian do unikania rozpusty: 

jednocząc się z nierządnicą przestają należeć do Chrystusa. Przy sposobności Paweł wyjaśnia, 
że jedność z Chrystusem ma charakter duchowy. Niemałą trudność sprawia twierdzenie, że 
wszelki grzech popełniany przez człowieka jest poza ciałem. Wiadomo przecież, że większość 
wykroczeń przeciwko piątemu przykazaniu – od rozmaitych okaleczeń poczynając, a na 
samobójstwie kończąc – to grzechy przeciwko ciału, i to nierzadko przeciwko własnemu ciału. 
Być może chodzi tu o sformułowanie myśli, że żaden z grzechów ludzkich nie brudzi ciała w 
tak przykry sposób jak rozpusta. Możliwe też, że przez ciało należy tu rozumieć organizm 
społeczny, wspólnotę pierwotną. Grzechy nieczyste wprowadzały szczególną atmosferę do 
życia tej społeczności, brukały ją w sposób wyjątkowy. Zresztą może Paweł abstrahował w 
danym momencie od wszelkich porównań i chciał jedynie stwierdzić z całym naciskiem, że 
grzechy nieczyste bezczeszczą ludzkie ciało, będące świątynią Boga.

19–20.

 Właśnie o owej świątyni mówi kolejny wiersz listu. To, co w 3,16 było 

powiedziane o całej wspólnocie, teraz stosuje Paweł do poszczególnych jednostek. Przy 
sposobności jeszcze raz przypomina, że nie należymy już do siebie, bo stanowimy własność 
Boga, a dokładniej Chrystusa, gdyż to On nabył nas sobie za cenę własnego życia. Wszystko 
więc czym człowiek jest – także jego ciało – winno służyć pomnażaniu chwały Bożej.

background image

ODPOWIEDZI DOTYCZĄCE POSZCZEGÓLNYCH 

STANÓW

SPRAWY ŚWIĘTEJ SPOŁECZNOŚCI

MAŁŻEŃSTWO (7,1–16)

7

 

1

 Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest mężczyźnie nie łączyć się z kobietą. 

2

 Ze 

względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego 
męża. 

3

 Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. 

4

 Żona nie rozporządza 

własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. 

5

 Nie 

unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; 
potem znów wróćcie do siebie, aby – wskutek niewstrzemięźliwości waszej – nie kusił was szatan. 

To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu.

7

 Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja sam, lecz każdy jest obdarowany przez Boga inaczej: 

jeden tak, a drugi tak. 

8

 Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już 

owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. 

9

 Lecz jeśliby nie potrafili zapanować nad 

sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć. 

10

 

Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie 
odchodzi od swego męża! 

11

 Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna 

ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. 

12

 Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli 

któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala. 

13

 

Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim 
nie rozstaje. 

14

 Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak uświęca się 

niewierząca żona przez „brata”. W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś 
są święte. 

15

 Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany 

ani „brat”, ani „siostra” w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. 

16

 A skądże 

zresztą możesz wiedzieć, żono, że zbawisz twego męża? Albo czy jesteś pewien, mężu, że 
zbawisz twoją żonę?

1.

 Skarciwszy Koryntian za ich różne wykroczenia, z kolei przystępuje Paweł do 

udzielania odpowiedzi na ich wątpliwości i pytania. Niektóre kwestie dotyczyły godziwości 
związku małżeńskiego. Być może zrodziły się one w świadomości ludzi, którzy zaniepokojeni 
pouczeniami Pawła o ohydzie grzechów nieczystych, zaczęli zastanawiać się nad tym, czy w 
ogóle jakiekolwiek kontakty seksualne, nawet małżeńskie, są godziwe. Wynika z tego, że we 
wspólnocie korynckiej obok tendencji zdecydowanie pod względem moralnym liberalnych 
istniały też i dawały o sobie znać prądy i dążenia prawdziwie ascetyczne. Na ożywieniu tych 
ostatnich tendencji Apostołowi wyraźnie zależy. Dlatego stwierdza najpierw, że bezżenność jest 
stanem doskonalszym od małżeństwa. Warto przy okazji przypomnieć, że w oficjalnym 
judaizmie wstępowanie w związki małżeńskie było nakazane przez Prawo. Nie zalecanym 
przez żadne prawo, lecz normalnym stanem każdego dorosłego mężczyzny i każdej niewiasty 
było u Greków małżeństwo. Wiadomo, że nie zawierały związków małżeńskich rzymskie 
westalki, a przez cyników i niektóre neoplatońskie środowiska bezżenność była uważana za 

background image

stan doskonalszy od małżeństwa. Bezżenności przestrzegano również w społeczności 
qumrańskiej.

2.

 Paweł jest jednak świadom tego, że trwanie w bezżennym stanie dla wielu – żeby nie 

powiedzieć, dla większości ludzi – jest prawie niemożliwe. Ludziom tym radzi bez żadnych 
wewnętrznych oporów wstępować w związki małżeńskie, podając równocześnie kilka zasad 
służących za podstawę do rozwijanej z biegiem czasu etyki małżeńskiej. Cel pożycia 
małżeńskiego – uniknięcie grzechów rozpusty – jest więc przedstawiony według tych 
pierwszych wskazań od strony tylko negatywnej, na co Paweł zresztą jeszcze kilkakrotnie 
zwróci uwagę (por. 7,5.9).

3–6.

 We wzajemnym pożyciu małżeńskim obowiązuje zasada absolutnej równości praw i 

obowiązków. Racją jedyną, dla której jedna ze stron uzyskawszy uprzednio zgodę drugiej – 
może na jakiś czas powstrzymać się od pożycia małżeńskiego, jest intencja oddania się 
modlitwie
. Nie wynika z tego, że w przekonaniu Pawła – a zatem z konieczności i według 
nauczania Kościoła – oddawanie się modlitwie wyklucza wspólne pożycie dwojga małżonków. 
Wszystko wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z aluzją do żydowskiego zwyczaju 
powstrzymywania się przez pewien czas od pożycia małżeńskiego po to, by oddawać się tylko 
studiowaniu Prawa i modlitwie, przy czym wcale nie była wymagana zgoda małżonka. 
Wypowiedź Pawła o wstrzemięźliwości czasowej w pożyciu małżeńskim nie jest przedmiotem 
żadnego przykazania. Jest to jego prywatna rada, płynąca ze zrozumienia słabości ludzkiej. 
Wydaje się zresztą, że uwaga o wyrozumiałości rozciąga się także na wszystko, co Paweł 
powiedział o stosunku małżeństwa do dziewictwa.

7–9.

 Wyłożywszy, bardzo ogólnie zresztą, zasady pożycia małżeńskiego, powraca Paweł 

do stwierdzenia wyższości dziewictwa nad małżeństwem, lecz dodaje natychmiast, że do życia 
w stanie bezżennym, podobnie zresztą jak i do małżeństwa, trzeba być specjalnie powołanym. 
Uwaga niniejsza odnosi się zarówno do tych, którzy nie wstąpili w ogóle w związki 
małżeńskie, jak i do tych, którzy już owdowieli. Przy tych ostatnich Paweł zatrzymuje się 
zresztą nieco dłużej, dając wyraźnie do zrozumienia, że jest zwolennikiem małżeństwa 
jednorazowego. Do tej sprawy wróci jeszcze za chwilę, teraz jednak – by być dokładnym – 
zaznacza, że z jego rady nie powinni korzystać ci wdowcy lub wdowy, którzy przez trwanie w 
bezżenności narażaliby się na karę przyszłego ognia – bo i tak można by rozumieć ostatnie 
słowa w. 9 – lub mieliby płonąć jeszcze za życia w ogniu pokus.

10–11.

 Inaczej rzecz się ma z nierozerwalnością związku małżeńskiego. Tu Paweł nie 

udziela rad. Nierozerwalność węzła małżeńskiego jest przedmiotem bardzo wyraźnego nakazu 
Chrystusa. Może się wprawdzie zdarzyć sytuacja – Paweł nie podaje na razie bliższych 
okoliczności – że małżonkowie będą musieli rozstać się z sobą, lecz ta rozłąka powinna mieć 
charakter przejściowy i co za tym idzie, bynajmniej nie upoważnia do zawarcia nowego 
związku małżeńskiego, ponieważ dotychczasowy wcale nie został unieważniony. Tak więc NT 
– podobnie jak prawo greckie i rzymskie – przewiduje również praktykę separacji małżeńskiej.

12–14.

 A oto inny przypadek. Dwoje ludzi nie ochrzczonych – wstępuje w związek 

małżeński, po czym jedna ze stron przyjmuje chrzest. Druga nie chce co prawda przejść na 
chrześcijaństwo, ale też nie zamierza odejść od ochrzczonego współmałżonka lub zrezygnować 
z pożycia małżeńskiego. Według zaleceń Pawła należy na tę sytuację zezwolić. Racje, które 
przemawiają za takim potraktowaniem strony niewierzącej, są następujące: 1) istnieje pewne 
prawdopodobieństwo, lub przynajmniej nadzieja, że strona niewierząca, pociągnięta dobrym 

background image

przykładem świętego życia strony wierzącej, również z czasem przyjmie chrzest święty; 2) w 
grę wchodzi nadprzyrodzone dobro dzieci. Przebywając w atmosferze chrześcijańskiego życia 
przynajmniej jednego z małżonków, dzieci owe uczestniczą niejako w dobrach duchowych 
wierzącego ojca lub matki, zbliżając się w to sposób do Boga. W przeciwnym wypadku 
dostałyby się pod wpływy mocy tego świata, a one są określeniem wszystkiego, co nieświęte. 
Zarówno „nieczystość”, jak i „świętość” dzieci mają charakter zewnętrzny, społeczny, choć nie 
są pozbawione związku z wewnętrznym usposobieniem człowieka.

15–16.

 Może się zdarzyć i tak, że strona nie ochrzczona, nie mogąc się pogodzić z 

nowym stylem życia strony ochrzczonej, zgłosi chęć odejścia. Nie należy jej tego utrudniać. 
Chodzi bowiem o to, by małżonkowie, by ludzie w ogóle, żyli w atmosferze pokoju – taki jest 
cel powołania wszystkich ludzi przez Boga – a nie antagonizmów i sporów. Zresztą nie ma 
żadnej pewności, że uniemożliwienie rozstania stronie pragnącej odejść rzeczywiście 
zagwarantuje jej zbawienie. Przeciwnie, można by nawet przypuszczać, że życie w ustawicznej 
niezgodzie i brak obopólnego zrozumienia mogłyby się stać przyczyną wiecznej zguby. I 
odwrotnie – zezwolenie na rozłąkę w pewnych okolicznościach zdaje się rokować nadzieje 
dojścia do Boga. Dlatego niektórzy proponują odczytać w. 16 w sposób następujący: Zresztą 
nic nie wiadomo, żono, „może właśnie w ten sposób zbawisz twego męża”. To samo odnoszą 
do męża o żonie. Opuszczony współmałżonek, ochrzczony, w tym wypadku staje się wolny i 
może wstąpić w nowy związek małżeński. Przywilej ten, zwany inaczej Pawłowym 
(privilegium Paulinum), ma zastosowanie w kościelnym prawie małżeńskim po dzień 
dzisiejszy.

WIERNOŚĆ POWOŁANIU (7,17–24)

17

 Zresztą niech każdy postępuje tak, jak mu Pan wyznaczył, zgodnie z tym, do czego Bóg go 

powołał. Ja tak właśnie nauczam we wszystkich Kościołach. 

18

 Jeśli ktoś został powołany jako 

obrzezany, niech nie pozbywa się znaku obrzezania; jeśli zaś ktoś został powołany jako 
nieobrzezany, niech się nie poddaje obrzezaniu! 

19

 Niczym jest zarówno obrzezanie, jak i 

nieobrzezanie, a ważne jest tylko zachowywanie przykazań Bożych. 

20

 Każdy przeto niech 

pozostanie w takim stanie, w jakim został powołany. 

21

 Zostałeś powołany jako niewolnik? Nie 

martw się! Owszem, nawet jeśli możesz stać się wolnym, raczej skorzystaj [z twego niewolnictwa]! 

22

 Albowiem ten, kto został powołany w Panu jako niewolnik, jest wyzwoleńcem Pana. Podobnie i 

ten, kto został powołany jako wolny, staje się niewolnikiem Chrystusa. 

23

 Za [wielką] bowiem cenę 

zostaliście nabyci. Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi! 

24

 Bracia, niech przeto każdy trwa u Boga w 

takim stanie, w jakim został powołany.

17.

 Słowa te mogą stanowić zakończenie rozważań nad sprawą małżeństwa, ale mogą też 

uchodzić za wprowadzenie do nowej problematyki. To drugie przypuszczenie zdaje się być 
bardziej prawdopodobne. Każdemu wybrał Bóg i przygotował inną drogę do siebie. Być może 
istniały jakieś szemrania, przypisujące Pawłowi różnicowanie swojego nauczania w zależności 
od jego adresatów. Otóż tak nie jest. Paweł naucza tak samo we wszystkich Kościołach. 
Mówiąc inaczej, różne okoliczności życiowe, towarzyszące człowiekowi w ciągu jego życia, są 
równocześnie oznakami jego powołania.

18.

 W środowiskach zwłaszcza judeochrześcijańskich z problemem powołania życiowego 

wiązała się w sposób dość istotny sprawa obrzezania, co wpływało niekiedy także na obyczaje 
religijne i stwarzało pewne rozterki również wśród chrześcijan nawróconych z pogaństwa. 

background image

Niektórzy, będąc obrzezanymi, przejąwszy się nauką Pawła o bezużyteczności obrzezania, 
usiłowali przy pomocy pewnych zabiegów pozbyć się znaku obrzezania. Inni natomiast, 
ulegając wpływom propagandy „żydujących”, uważali, że mimo przyjęcia chrześcijaństwa 
powinni poddać się obrzezaniu.

19–20.

 Wskazania Pawła, skierowane do jednych i do drugich, są pod tym względem 

zupełnie jasne. Ani obrzezanie, ani jego brak, jedynie przestrzeganie przykazań Boga winno 
być przedmiotem troski każdego człowieka. Jeśli chodzi o następny wiersz, trudno 
rozstrzygnąć, czy jest to konkluzja rozważań kontekstu poprzedzającego, czy też 
wprowadzenie do kwestii niewolnictwa. Treściowo i strukturalnie wiersz może spełniać 
obydwie funkcje.

21–22.

 Położenie społeczne niewolników w świecie starożytnym, pominąwszy pewne 

przypadki odosobnione, z punktu widzenia etyki głoszonej przez Chrystusa było jednym z 
problemów wymagających zasadniczego rozwiązania. Wiadomo, że niewolnicy najczęściej w 
drodze ucieczki (por. Flm) próbowali – przeważnie bezskutecznie – odzyskać wolność. 
Zdarzały się też niekiedy jawne bunty i wystąpienia zbrojne niewolników. Paweł nie zdaje się 
popierać tych metod, chyba głównie ze względu na ich nieskuteczność. Co więcej, udziela 
nawet takiej oto rady: Jeśli ktoś nawraca się na chrześcijaństwo jako niewolnik, a potem 
nadarza mu się sposobność odzyskania wolności, to niech mimo wszystko wykorzysta raczej 
stan swego poniżenia, gdyż dla Pana, dla wieczności, nie ma żadnego znaczenia to, czy ktoś 
jest wolnym, czy niewolnikiem. Wszyscy chrześcijanie są bowiem niewolnikami Chrystusa i 
odwrotnie: będący niewolnikami od wielu nawet pokoleń, nabywają, przyjąwszy sakrament 
chrztu, wszystkich praw wolnych dzieci Bożych. Dopatrywanie się w w. 21 myśli: „Jeśli 
możesz się stać wolnym, skorzystaj z tego”, samej w sobie również możliwej, jest jednak 
pozbawione logicznego związku z kontekstem następnym.

23–24.

 Sens ewentualnych zabiegów odzyskania wolności kojarzy się Pawłowi z wielkim 

dziełem wykupu całej ludzkości z niewoli grzechu. Niewolnikami ludzi staliby się Koryntianie, 
gdyby tylko po ludzku myśleli i do ludzi wyłącznie, a nie do Boga, byli przywiązani. Możliwe, 
że jest to jeszcze jedna aluzja do podziału wspólnoty na różne ugrupowania religijne. 
Rozumowanie kończy się jeszcze jednym, identycznym powtórzeniem myśli wyrażonej w w. 
20. Zarówno stan wolny, jak i niewolnictwo są pewnymi drogami mogącymi zaprowadzić do 
Boga.

WYŻSZOŚĆ DZIEWICTWA NAD MAŁŻEŃSTWEM (7,25–38)

25

 Nie mam zaś nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten, który – wskutek 

doznanego od Pana miłosierdzia – godzien jest, aby mu wierzono. 

26

 Uważam, iż przy obecnych 

utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. 

27

 Jesteś związany z żoną? 

Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! 

28

 Ale jeśli się ożenisz, nie 

grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą 
udręki ciała, a ja chciałbym ich wam oszczędzić. 

29

 Mówię [wam], bracia, czas jest krótki. Trzeba 

więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, 

30

 a ci, którzy płaczą, tak jakby nie 

płakali, ci zaś, którzy się radują, tak jakby się nie radowali; ci zaś, którzy nabywają, jak gdyby nie 
posiadali; 

31

 ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem 

postać tego świata. 

32

 A ja chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy 

się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. 

33

 Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, 

zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. 

34

 I doznaje rozterki. Podobnie i 

background image

kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. 
Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. 

35

 

Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; ale po to, byście godnie i z 
upodobaniem trwali przy Panu. 

36

 Jeżeli ktoś jednak uważa, że nieuczciwość popełnia wobec swej 

dziewicy, jako że przeszły już jej lata, i jest przekonany, że tak powinien postąpić, niech czyni, co 
chce: nie zgrzeszy; niech się pobiorą. 

37

 Lecz jeśli ktoś, bez jakiegokolwiek przymusu, w pełni 

panując nad swoją wolą, postanowił sobie mocno w sercu zachować nietkniętą swoją dziewicę, 
dobrze czyni. 

38

 Tak więc dobrze czyni, kto poślubia swoją dziewicę, a jeszcze lepiej ten, kto jej nie 

poślubia.

25–26.

 Zasygnalizowany dość ogólnie na początku rozdz. 7 problem stosunku 

małżeństwa do dziewictwa podejmuje Paweł na nowo. Oświadcza na wstępie, że to, co 
zamierza powiedzieć o dziewictwie, nie stanowi treści nakazu Chrystusa, lecz ma charakter 
rady, nie pochodzącej jednak od byle kogo, bo od tego, któremu należy wierzyć, ponieważ 
doznał on miłosierdzia od Pana. Jest to aluzja albo do bezżenności Pawła jako stanu 
uważanego przez Apostoła za wyraz miłosierdzia Bożego, albo nawiązanie do owych objawień 
prywatnych, o których na innym miejscu Paweł sam mówił i które czyniły go, przynajmniej 
pod tym względem, człowiekiem szczególnie oświeconym. A oto kilka racji uzasadniających 
twierdzenie Pawła o wyższości dziewictwa nad małżeństwem. Na pierwszym miejscu 
wymienia Apostoł utrapienia, tzn. różne udręki związane z życiem ziemskim w ogóle, a 
cierpienia poprzedzające powtórne przyjście Chrystusa w szczególności. W takiej sytuacji 
możemy wybrać ten stan, który przynajmniej nie będzie źródłem nowych ucisków. Jest to, jak 
widać, motywacja odwołująca się do zdrowego rozsądku chrześcijanina.

27–28.

 Nie oznacza to jednak, że można lub że należy porzucić żonę lub męża, jeśli ktoś 

już wstąpił w związek małżeński, po to, by znaleźć się w sytuacji korzystniejszej, by sobie 
zaoszczędzić kłopotów życiowych. Byłoby to sprzeczne z dopiero co wyłożoną nauką Pawła o 
nierozerwalności związku małżeńskiego. Nie dopuszczają się natomiast żadnego wykroczenia 
ludzie, którzy mimo ostrzeżeń Pawła, będąc dotąd wolnymi, wstępują w związek małżeński. 
Życie w małżeństwie – może nie w ogóle, ale w czasach, które się już rozpoczęły – pociąga za 
sobą wiele kłopotów i udręk, których Paweł chciałby zaoszczędzić wiernym Koryntu.

29–31.

 Druga racja przemawiająca za wyższością dziewictwa nad małżeństwem została 

wyrażona słowami: czas jest krótki. Zdanie to może nie dowodzi przekonania Pawła o bliskości 
paruzji. Raczej jest to bardzo ogólne, ale jakże obfitujące w następstwa stwierdzenie, że 
egzystencja ludzka jest krótka. Pełne uświadomienie sobie tej prawdy zmusza do 
odpowiedniego wykorzystania naszego życia. Trzeba każdego dnia i w każdej chwili 
zmobilizować wszystkie środki, trzeba obrać taki styl życia, żeby w owym krótkim czasie 
zyskać jak najwięcej. Nie jest ważne więc to, czy ktoś ma żonę czy nie, nie jest ważne, czy się 
smuci czy raduje, czy opływa w bogactwa czy jest ubogi… Nie jest ważne to wszystko, bo 
przeminie i co najważniejsze, przeminie niebawem.

32–35.

 Wreszcie motyw najistotniejszy: dziewictwo jest doskonalsze od małżeństwa 

dlatego, że umożliwia całkowite i wyłączne oddanie się Bogu. Człowiek trwający w stanie 
bezżennym nie jest skazany na konieczność ciągłego dzielenia swego serca. Pomijając już to, 
że służba Bogu w takiej sytuacji jest bardzo połowiczna, nie można również zapominać o 
rozterce wewnętrznej jeżeli nie o rozdarciu wręcz – jakie człowiek przeżywa, nie mogąc 
zdobyć się na pełną miłość ani do Boga, ani do współmałżonka. Godne i ochotne trwanie 

background image

Koryntian przy Panu – oto przedmiot pragnień Apostoła w momencie przekazywania owych 
rad co do małżeństwa i dziewictwa.

36–38.

 Istnieją przynajmniej dwie interpretacje tego trudnego tekstu. Według jednej z 

nich chodzi tu o pewnego ojca, stojącego wobec zagadnienia wydania lub niewydania za mąż 
córki, która jest już nie pierwszej młodości. Stwarza to cały szereg różnych problemów: 
rodzina czuje się nieco upokorzona, czystość moralna córki jest zagrożona, z każdym rokiem 
zmniejszają się jej szanse zawarcia związku małżeńskiego. Zdaniem Pawła ojciec takiej 
kobiety jeśli chce, może ją wydać za mąż. Nie będzie w tym nic złego. Jeżeli jednak ona sama 
z całą świadomością godzi się trwać w panieństwie, jeżeli nie ma żadnej konieczności 
zewnętrznej – np. brak środków do życia – zawierania małżeństwa, jeżeli owa dziewczyna 
czuje się dostatecznie panią swej woli i jest przekonana o wyższości dziewictwa nad 
małżeństwem, to jej ojciec – zgodnie z radą Pawła – może podjąć decyzję pozostawienia jej w 
stanie panieńskim. Interpretację tę trudno jednak zaakceptować, głównie dlatego, że postać 
ojca jest tu elementem nowym, nie występującym w kontekście ani poprzedzającym, ani 
następującym. Według innej egzegezy chodzi tu o młodego człowieka, który przeżywa rozterkę 
nie wiedząc, czy ma poślubić młodą kobietę, czy też nie. Otóż człowiek ten jeżeli wyczuwa, że 
dalsze trwanie w stanie bezżennym byłoby dlań zbyt trudne i może trochę krzywdzące dla 
dziewczyny, której lata już przeszły, powinien – według wskazań Pawła – ją poślubić. Jeżeli 
natomiast jest pewny, że nie upadnie i nie ma innych racji przemawiających za koniecznością 
zawarcia związku małżeńskiego – może się nie żenić. Wyraz grecki użyty w tym przypadku w 
celu wyrażenia idei zawierania związku małżeńskiego znaczy najczęściej „wyjść za mąż”, ale 
niekiedy także „ożenić się”. Na zakończenie Paweł nie omieszka zauważyć, że obie brane tu po 
uwagę decyzje będą moralnie dobre, doskonalszą będzie jednak decyzja trwania w stanie 
bezżennym.

WSKAZANIA DLA WDÓW (7,39–40)

39

 Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Kiedy mąż umrze, może poślubić, kogo 

chce, byleby w Panu. 

40

 Szczęśliwsza jednak będzie, jeżeli pozostanie tak, jak jest, zgodnie z moją 

radą. A wydaje mi się, że ja też mam Ducha Bożego.

39–40.

 Stanowisko Pawła w sprawie ponownego małżeństwa wdowców i wdów jest już 

znane: lepiej pozostać we wdowim stanie. Jeżeli jednak ktoś przewiduje, że będzie wskutek 
tego „płonął” (w. 9), niech bez wahania zawiera małżeństwo, byleby w Panu, co oznacza: 
byleby godnie, uczciwie i z osobą ochrzczoną.

SPRAWA SPOŻYWANIA MIĘSA OFIAROWANEGO 

BOŻKOM POGAŃSKIM

ZASADY OGÓLNE – WOLNOŚĆ W CHRYSTUSIE (8,1–13)

background image

8

 

1

 Jeżeli chodzi o pokarmy składane bożkom w ofierze, to oczywiście wszyscy posiadamy 

„wiedzę”. Lecz „wiedza” unosi pychą, miłość zaś buduje. 

2

 Gdyby ktoś mniemał, że coś „wie”, to 

jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy. 

3

 Jeżeli zaś ktoś miłuje Boga, ten jest również uznany przez 

Boga. 

4

 Zatem jeśli chodzi o spożywanie pokarmów, które już były złożone bożkom na ofiarę, 

wiemy dobrze, że nie ma na świecie ani żadnych bożków, ani żadnego boga, prócz Boga jedynego. 

5

 A choćby byli na niebie i na ziemi tak zwani bogowie – jest zresztą mnóstwo takich bogów i panów 

– 

6

 dla nas istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my 

istniejemy, oraz jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także 
my jesteśmy. 

7

 Lecz nie wszystkim dana jest „wiedza”. Niektórzy jeszcze do tej pory spożywają 

pokarmy bożkom złożone, w przekonaniu, że chodzi o bożka, i w ten sposób kala się ich słabe 
sumienie. 

8

 A przecież pokarm nie przybliży nas do Boga. Ani nie będziemy ubożsi, gdy 

przestaniemy jeść, ani też jedząc nie wzrośniemy w znaczenie. 

9

 Baczcie jednak, aby to, iż wiecie, 

[jak należy postępować] nie stało się dla słabych powodem do zgorszenia. 

10

 Gdyby bowiem ujrzał 

ktoś ciebie, oświeconego „wiedzą”, jak zasiadasz do uczty bałwochwalczej, czy to nie skłoni 
również kogoś o słabszym sumieniu do spożywania z ofiar składanych bożkom? 

11

 I tak to właśnie 

„wiedza” twoja sprowadza zgubę na słabego brata, za którego umarł Chrystus. 

12

 W ten sposób 

grzesząc przeciwko braciom i rażąc ich słabe sumienia, grzeszycie przeciwko [samemu] 
Chrystusowi. 

13

 Jeżeli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie 

gorszyć brata.

Usiłując należycie zrozumieć problem tzw. idolotytów, musimy najpierw spróbować 

dostrzec wszystkie okoliczności, w jakich zrodziła się ta specyficzna dla chrześcijan 
korynckich trudność. Otóż gdy składano ze zwierząt – zwłaszcza dużych, jak np. woły – ofiarę, 
to mięso z ofiarowanego zwierzęcia dzielono w sposób następujący: część spalano w świątyni 
na ołtarzu, część była przeznaczona dla kapłanów obsługujących świątynię, resztę 
pozostawiano do dyspozycji temu, kto składał lub finansował ofiarę. Jeżeli na ofiarę składało 
się np. 100 wołów, to ani nie zdołano spożyć ich mięsa w czasie uczty przyświątynnej, zaraz po 
uroczystościach składania ofiary, ani nie wyczerpano wszystkich zapasów po drugim przyjęciu, 
odbywającym się zazwyczaj w domu. Pozostałą resztę przejmowały więc lokalne sklepy z 
mięsem – i tu właśnie powstawał problem: czy chrześcijanom wolno ze spokojnym sumieniem 
kupować mięso, którego część złożono już idolom – stąd nazwa techniczna: idolotyty – w 
ofierze? Kwestia okazywała się tym trudniejsza do rozwiązania, że najprawdopodobniej nie 
istniały inne możliwości zaopatrzenia się w mięso.

1–2.

 Mówiąc o „wiedzy” dotyczącej spożywania pokarmów składanych bożkom, być 

może nawiązywał Paweł do swej wypowiedzi np. w 6,12, ale na pewno przesadzał, gdy 
stwierdzał, że wszyscy są pod tym względem oświeceni. Za chwilę będzie bowiem mówił o 
tych, co takiej wiedzy nie mają – i prawdopodobnie oni to właśnie zgłosili niniejszy problem. 
Ci, którzy posiadali wiedzę, nie odczuwali żadnego niepokoju spożywając idolotyty. Zresztą 
jest również możliwe, że Paweł cytuje tu powiedzenie powtarzane z fanfaronadą przez tzw. 
„mocnych” Koryntian, którzy zdawali się arogancko ignorować obecność słabych we 
wspólnocie. Jedną z cech charakterystycznych w postępowaniu owych mocnych było 
przechwalanie się mądrością, wiedzą, jaką rzekomo posiadali w stopniu wyższym niż zwykli 
śmiertelnicy. W wyjaśnieniach Pawła należy zwrócić uwagę przede wszystkim na bardzo 
ważne rozróżnienie: co innego wiedza, a co innego miłość. Wiedza pozbawiona miłości 
sprawia, że człowiek daje się ponosić coraz groźniejszej pysze; buduje zaś tylko miłość. Może 
się komuś wydawać, że posiada wiedzę, ale to wcale nie oznacza, że zna również sposób, w 
jaki powinno się z tej wiedzy korzystać.

3.

 Prawdziwą wartość nadaje wiedzy miłość do Boga i do bliźnich. Ona to sprawia, że Bóg 

poznaje lub uznaje człowieka. Na zapleczu tego stwierdzenia można się dopatrzyć bez 

background image

trudności, zmodyfikowanej co prawda, lecz rzeczywistej, starotestamentowej idei wybrania 
Bożego. Tak więc ostatecznie liczy się nie mądrość i wiedza ludzka, tylko wiedza Boga o 
człowieku, który miłuje Boga i swoich bliźnich.

4–5.

 Po tych refleksjach nad czystą wiedzą i wiedzą wzbogaconą miłością przystępuje 

Paweł wprost do problemu idolotytów. Jego rozumowanie jest proste: ponieważ nie istnieją w 
rzeczywistości bogowie, którym są składane pogańskie ofiary, żadnego znaczenia nie mają 
również same ofiary. Tę prawdę – choć z innego punktu widzenia – wyrażają słowa jeden Bóg
będące chyba najkrótszym wyznaniem monoteizmu chrześcijańskiego. Tego stanu rzeczy nie 
zmienia przekonanie o istnieniu całego mnóstwa idolów i władców tego świata.

6.

 Pojęcie Boga-Stwórcy i Boga-Ojca są sobie treściowo bliskie i w NT dość często 

występują łącznie. Bóg chrześcijan jest nie tylko początkiem i źródłem, lecz także celem ich 
istnienia. Chronologicznie po raz pierwszy w listach Pawła spotykamy tu wzmiankę o 
współudziale Syna w dziele stworzenia świata (por. 

Kol 1,15–20

Hbr 1,2

J 1,3

). Chrystusowi 

również zawdzięcza każdy chrześcijanin swoje szczególne istnienie, swoją egzystencję w 
Chrystusie. Dotykamy tu tylko bardzo złożonego problemu chrystologii bazującej na pojęciach 
Logosu, obrazu i mądrości.

7–11.

 Następuje praktyczne zastosowanie uwag o potrzebie wiązania wiedzy z miłością. 

Otóż chrześcijanie posiadający wiedzę, czyli mocni, nie powinni zapominać o tym, że są obok 
nich słabi, nie uświadomieni ich bracia w Chrystusie. Ci są przekonani, że rzeczywiście istnieją 
pogańscy bogowie i że spożywanie mięsa z ofiar składanych tym bożkom jest rzeczywistym 
uczestniczeniem w kulcie bałwochwalczym, co jak wiadomo, jest grzechem. Jeżeli jednak owi 
słabi zobaczą, że tzw. mocni, czyli oświeceni, spożywają takie mięso, będą ich naśladować, 
dopuszczając się czynów, które we własnym sumieniu uważają za wykroczenia przeciwko 
Bogu. Pośrednią przyczyną tego wykroczenia staje się więc wiedza mocnych. Przez nią słaby 
gotuje sobie zgubę wieczną, przez nią również marnuje się krew Chrystusa, który umarł dla 
zbawienia wszystkich ludzi.

12–13.

 W ten sposób wina mocnych wobec słabych – brak względu na ich słabość – staje 

się również winą wobec Chrystusa: brakiem należnego szacunku dla Jego zbawczej krwi. W 
takiej sytuacji mocni, jeśli pragną być uczciwymi, jeśli chcą łączyć wiedzę z miłością, powinni 
się powstrzymać od spożywania mięsa z ofiar składanych pogańskim bożkom. Dodatkowym 
uzupełnieniem tej sugestii może być w. 8: pokarm nie przybliży nas do Boga…, ani też jedząc 
nie wzrośniemy w znaczenie
. W wierszach 9–13 suponuje Paweł znajomość zasady, która 
uchodzi za elementarną po dzień dzisiejszy w teologii moralnej: nigdy nie wolno decydować 
się na czyny sprzeczne z głosem sumienia.

PRZYKŁAD BEZINTERESOWNEJ MIŁOŚCI APOSTOŁA (9,1–27)

9

 

1

 Czyż nie jestem wolny? Czy nie jestem apostołem? Czyż nie widziałem Jezusa, Pana 

naszego? Czyż nie jesteście moim dziełem w Panu? 

2

 Jeżeli nawet nie jestem apostołem dla 

innych, dla was na pewno nim jestem. Albowiem wy jesteście pieczęcią mego apostołowania w 
Panu. 

3

 Oto moja obrona wobec tych, którzy mnie potępiają. 

4

 Czyż nie mamy prawa skorzystać z 

jedzenia i picia? 

5

 Czyż nie wolno nam brać ze sobą niewiasty-siostry, podobnie jak to czynią 

pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i Kefas? 

6

 Czy tylko mnie samemu i Barnabie nie wolno 

nie zarobkować? 

7

 Czy ktoś pełni kiedykolwiek służbę żołnierską pozostając na własnym żołdzie? 

background image

Albo czy ktoś uprawia winnicę i nie spożywa z jej owoców? Lub czy pasie ktoś trzodę, a nie posila 
się jej mlekiem? 

8

 Czyż mówię to tylko na zwykły ludzki sposób? Czy nie wspomina o tym także 

Prawo? 

9

 Napisane jest właśnie w Prawie Mojżesza: Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu (

Pwt 

25,4

). Czyż o woły troszczy się Bóg, 

10

 czy też powiedział to przede wszystkim ze względu na nas? 

Bo przecież ze względu na nas zostało napisane, iż oracz ma orać w nadziei, a młocarz – [młócić] 
w nadziei, że będzie miał coś z tego. 

11

 Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż 

wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? 

12

 Jeżeli inni mają udział w 

waszej majętności, to czemuż raczej nie my? Nie korzystaliśmy jednak z tej możliwości, lecz 
znosimy wszystko, byle nie stawiać żadnych przeszkód Ewangelii Chrystusowej. 

13

 Czyż nie wiecie, 

że ci, którzy trudzą się około ofiar, żywią się ze świątyni, a ci, którzy posługują przy ołtarzu, mają 
udział w [ofiarach] ołtarza? 

14

 Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą 

Ewangelię. 

15

 Lecz ja z żadnego z tych praw nie skorzystałem. Piszę zaś to, nie żeby coś osiągnąć 

w ten sposób. Wolałbym raczej umrzeć niż… Nikt mnie nie pozbawi mojej chluby. 

16

 Nie jest dla 

mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. 
Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii! 

17

 Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, 

lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. 

18

 Jakąż przeto mam 

zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi 
daje Ewangelia. 

19

 Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym 

liczniejsi byli ci, których pozyskam. 

20

 Stałem się jak Żyd – dla Żydów, aby pozyskać Żydów. Dla 

tych, co podlegają Prawu, byłem jak ten, który jest pod Prawem – choć w rzeczywistości nie byłem 
pod Prawem – by pozyskać tych, co pozostawali pod Prawem. 

21

 Dla zwolnionych od Prawa byłem 

jako nie podlegający Prawu – nie będąc zresztą wolnym od prawa Bożego, lecz podlegając prawu 
Chrystusowemu – by pozyskać tych, którzy nie są pod Prawem. 

22

 Dla słabych stałem się jak słaby, 

by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych. 

23

 

Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.

24

 Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz 

jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. 

25

 Każdy, kto staje do 

zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś – 
nieprzemijającą. 

26

 Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakby zadając ciosy w 

próżnię – 

27

 lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam 

przypadkiem nie został uznany za niezdatnego.

1.

 W pouczeniach skierowanych do tzw. mocnych korynckich chodzi ostatecznie o to, by 

nie dawać nikomu zgorszenia. Troska o przestrzeganie tej zasady wiąże się z koniecznością 
zdobywania się na pewne wyrzeczenia i ofiary. Aby te nakazy utrwaliły się lepiej w 
świadomości Koryntian, Paweł nie waha się posłużyć przykładem własnego życia, 
wypełnionego najróżniejszymi ofiarami i rezygnacją z rzeczy najgodziwszych, w obawie przed 
zgorszeniem bliźnich. Każde z retorycznych pytań w. 1 każe się domyślać odpowiedzi 
twierdzącej, a wszystkie owe odpowiedzi mają wyrażać ideę absolutnej wolności i autentycznej 
godności apostolskiej Pawła.

2–3.

 Treść tego wiersza nawiązuje dość wyraźnie do kontekstu poprzedniego, ale ma też 

charakter osobistej apologii Pawła jako apostoła. Gdy chodzi o Koryntian, to ich egzystencja 
jako chrześcijańskiej wspólnoty jest argumentem najdosadniej przemawiającym za 
autentycznością apostolskiego posłannictwa Pawła. Faktu istnienia Kościoła korynckiego nikt i 
nic nie może podważyć. Jest to kontrargument przedstawiony tym, co przyszli do Koryntu, by 
konkurować z Pawłem.

4–11.

 Z pytań, jakie znów w sposób retoryczny formułuje Paweł w kilku kolejnych 

wierszach, można wywnioskować, czego dotyczyły zarzuty wysuwane przeciwko Apostołowi. 
Sprowadzały się one właściwie do jednego. Twierdzono mianowicie, że Paweł sam jest 
świadom swej niższości w porównaniu z innymi apostołami i dlatego nie korzysta z praw 

background image

przysługujących każdemu autentycznemu apostołowi. Być może, iż z czasem odmawiano 
Pawłowi tu i ówdzie prawa do korzystania z tego, co przysługiwało innym apostołom. Z owego 
dość długiego łańcucha pytań sformułowanych negatywnie każde sugeruje odpowiedź tylko 
pozytywną. Paweł ma prawo do tego, by Koryntianie zapewnili mu byt materialny, wolno mu 
korzystać z pomocy pobożnych niewiast, tak jak korzystali z niej inni głosiciele Ewangelii i 
krewni Jezusa, również obciążając wspólnotę wydatkami związanymi z utrzymaniem tej 
pomocy. Podobnie jak inni apostołowie tak też Paweł i Barnaba nie mają obowiązku 
zarobkowania fizyczną pracą. Posłannictwo apostolskie głosicieli Ewangelii, a między nimi i 
Pawła; jest przyrównane do służby wojskowej, do pracy wieśniaka na roli i do zajęć pasterza 
pilnującego trzody. Każdy z tych ludzi ma prawo – co jest chyba zupełnie naturalne – do 
korzystania z owoców swej pracy. O słuszności tego prawa mówią już natchnieni autorzy ST. 
Wierni – w tym wypadku Koryntianie – zabezpieczając Pawłowi byt materialny spłacaliby 
jedynie dług zaciągnięty u Apostoła w postaci dóbr duchowych, które wskutek łaski chrztu św. 
stały się ich udziałem.

12–15.

 Mając więc pełne prawo do korzystania z tego wszystkiego, co przysługuje z woli 

Boga każdemu apostołowi, Paweł zupełnie świadomie i dobrowolnie zrezygnował z wszystkich 
tych przywilejów apostolskich. Uczynił tak nie z poczucia swej podrzędności wobec innych 
Apostołów, lecz dlatego, że nie chciał być dla nikogo ciężarem, nie chciał, by ktokolwiek się 
uskarżał, że słuchanie Ewangelii, a potem należenie do Kościoła kosztują zbyt wiele. Mówiąc 
to wszystko Paweł wcale nie zamierza stosować chwytu retorycznego polegającego na 
wzbudzeniu podziwu lub litości, mogących zaowocować z czasem hojnymi datkami. Paweł nie 
przyjmuje żadnego wynagrodzenia – nawet najsłuszniejszego – za swoje apostolskie trudy. 
Ową bezinteresowność uważa za największą siłę swego apostolatu. I tym się właśnie chlubi, 
nie czuje z tego powodu poniżenia.

16–18.

 Idea chlubienia się nasunęła Pawłowi refleksję nad jego stosunkiem do 

apostolskiego posłannictwa. Nie jest ono samo w sobie powodem do wynoszenia się. Paweł 
tylko wypełnia zadania, do jakich został powołany. Czyni to co prawda ochoczo i z całym 
poświęceniem, lecz wie dobrze, co by go spotkało, gdyby nie głosił Ewangelii.

19–23.

 Niniejszy fragment ukazuje dokładnie metody apostolskiej działalności Pawła. 

Cechą istotną jego postępowania jest elastyczność, ustawiczna troska o dostosowanie się – 
oczywiście w granicach ortodoksji doktrynalnej do sposobu bycia i możliwości percepcyjnych 
słuchaczy jego pouczeń. I tak np. jest Żydem dla Żydów, gdy każe obrzezać Tymoteusza (

Dz 

16,3

), gdy składa ślub nazireatu (18,18), gdy w życiu codziennym następuje tak, jak postępują 

Żydzi (21,20–26). Jest poganinem, gdy walczy o uwolnienie chrześcijan nawróconych z 
pogaństwa od ciężaru Prawa Mojżeszowego, gdy nie pozwala obrzezać Tytusa (

Dz 15,2.25.35

Ga 2,1.3

). Jest jednym ze słabych Koryntu czy Rzymu, gdy upomina mocnych, by w 

korzystaniu z wiedzy kierowali się również poczuciem miłości bliźniego (

1 Kor 8,13

Rz 14

 i 

inne). Dopiero teraz uwidaczniają się powody, dla których Paweł tak bardzo ceni 
bezinteresowność swego apostolatu. Nie mógłby prowadzić swobodnej, absolutnie 
nieskrępowanej działalności, gdyby za swoją pracę przyjmował jakieś wynagrodzenie. Owo 
wyzwolenie się od pieniądza zapewniało w pewnej mierze skuteczność pracy Pawła. Opisując 
wspomnianą już giętkość swoich apostolskich metod jest też Paweł ciągle zatroskany o to, żeby 
Koryntianie właściwie go zrozumieli. I dlatego, gdy mówi, że postępował jak zwolniony od 
Prawa
, to zaraz dodaje, że nigdy nie czuł się uwolniony od przestrzegania prawa Bożego i 
prawa Chrystusowego.

background image

24–25.

 Posługiwanie się przenośniami zaczerpniętymi z życia stadionu było szczególnie 

wskazane w liście przeznaczonym dla Koryntian. To przecież w Koryncie odbywały się co dwa 
lata igrzyska istmijskie i nie brak egzegetów, którzy przypuszczają, że Paweł osobiście 
przypatrywał się zapasom sportowym właśnie na stadionie korynckim. Pomysł wykorzystania 
w parenezie chrześcijańskiej idei szlachetnego współzawodnictwa, nawet między poganami, 
uważa się po dzień dzisiejszy za mądre i skuteczne osiągnięcie metody apostołowania. W 
porównaniu ascezy chrześcijańskiej do zawodów sportowych nie wszystkie szczegóły są 
adekwatne. Na stadionie zdobywa nagrodę tylko ten. kto wygrywa zawody, kto okazuje się 
najlepszym. Inni, mniej sprawni, choćby dokładali największych starań, zostaną pokonani. 
Inaczej rzecz się ma, gdy chodzi o wysiłki ascetyczne chrześcijanina. Co prawda są 
przewidziane wśród nagrodzonych w niebie pewne stopnie i rozróżnienia, ale każdy za 
uczciwą, pełną poświęcenia pracę otrzyma zasłużoną nagrodę i będzie niewymownie 
szczęśliwy z tego, co posiądzie, nie zazdroszcząc nikomu większego wyróżnienia. Każdy 
zbawiony będzie się cieszył pełnią własnego szczęścia.

Mimo iż odwołuje się do metafor zaczerpniętych ze świata pogańskiego, Paweł w sposobie 

myślenia okazuje się Żydem. W przyrównaniu wysiłków ascetycznych do zapasów sportowych 
chodzi mu o jedno: żeby wierni zrozumieli, że warto zrezygnować z życiowych przyjemności, 
bo za to czeka wieczna nagroda, a nie tylko szybko więdnący wieniec i krótkotrwała sława. 
Czytelnicy listu Pawła, być może sami już uzupełnili sobie myśl Apostoła rozumując w ten 
sposób: warto pracować nad sobą, tym więcej, że pewność nagrody jest o wiele większa niż na 
stadionie, gdzie zdobycie pierwszego miejsca do końca jest niewiadomą.

26–27.

 Nie pierwszy to już raz stawia Paweł siebie samego za przykład do naśladowania. 

W tym wypadku chce, by w nim widziano wzorowego biegacza i niezwyciężonego pięściarza. 
Dwie dyscypliny sportowe – najbardziej chyba popularne w starożytności – zastały połączone 
w jeden obraz.

Walka dwóch pięściarzy – to jakby zmaganie się chrześcijanina z jego własnym ciałem. 

Pokonane ciało ma się stać posłusznym narzędziem zwycięskiego ducha. Zawodnik liczący na 
zwycięstwo musi walczyć według pewnych wskazań. Nade wszystko jednak powinien bardzo 
umiejętnie posługiwać się zasobami własnej energii. Nie może biec bezmyślnie, jakby na oślep, 
nie może zadawać ciosów w próżnię. Musi przede wszystkim poskromić przeciwnika, musi tak 
skutecznie odpierać jego ataki, by ten zrozumiał, że nie z byle kim ma do czynienia. Mądry 
zawodnik potrafi najpierw osłabić przeciwnika po to, by go następnie zabrać w niewolę, czyli 
pokonać. Paweł nie mówi, do jakich ascetycznych środków się ucieka, by odnosić nad sobą 
każdego dnia nowe zwycięstwa, ale wyjaśnia, że oprócz chęci dawania innym dobrego 
przykładu nie zapomina też ani na chwilę o swoim własnym zbawieniu. Nie odstępuje go 
zbawienna obawa, aby nauczający sam nie był uznany za niezdatnego. Być może jednak, iż 
oświadczenie to nie ma tak eschatologicznego charakteru. Paweł obawia się, by – będąc 
człowiekiem tylko – nie upadł kiedyś wskutek własnych zaniedbań. Wtedy cały jego apostolski 
trud z pewnością poszedłby na marne.

Jakkolwiek pojęłoby się powyższe słowa Pawła, nie ulega wątpliwości, że ich sens 

zasadniczy jest taki: żadne, największe nawet przywileje nie zwalniają człowieka od 
ustawicznej pracy nad sobą i od ciągłego czuwania. Nic dziwnego, że właśnie tekst 

1 Kor 

9,24–27

 znalazł się w dekrecie Soboru Trydenckiego o niewystarczalności samej wiary do 

zbawienia (Denz 804).

background image

PRZYKŁAD Z DZIEJÓW IZRAELA (10,1–13)

10

 

1

 Nie chciałbym, bracia, byście nie wiedzieli, że nasi ojcowie wszyscy co prawda zostawali 

pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze 

2

 i wszyscy byli ochrzczeni w [imię] Mojżesza, w 

obłoku i w morzu; 

3

 wszyscy też spożywali ten sam pokarm duchowy 

4

 i pili ten sam duchowy napój. 

Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a skałą był Chrystus. 

5

 Lecz w większości z nich nie 

upodobał sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni. 

6

 Stało się zaś to wszystko, by mogło posłużyć za 

przykład dla nas, abyśmy nie byli skłonni do złego, tak jak oni zła pragnęli. 

7

 Nie bądźcie też 

bałwochwalcami, jak niektórzy z nich, według tego, co jest napisane: Zasiadł lud, by jeść i pić, i 
powstali, by się oddawać rozkoszom
 (

Wj 32,6

). 

8

 Nie bądźmy też rozpustnikami, jak byli nimi 

niektórzy spośród nich, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące. 

9

 I nie wystawiajmy Pana 

na próbę, jak niektórzy z nich Go wystawiali i poginęli od wężów. 

10

 Nie szemrajcie, jak niektórzy z 

nich szemrali – i zostali wytraceni przez dokonującego zagłady. 

11

 A wszystko to przydarzało się im 

jako zapowiedź rzeczy przyszłych, spisane zaś zostało ku pouczeniu nas, których dosięga kres 
czasów. 

12

 Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. 

13

 Pokusa nie nawiedziła 

was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad 
to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście 
mogli przetrwać.

1–2.

 Nie odstępując zasadniczo od tego samego tematu przechodzi Paweł do innych 

obrazów. Tym razem przypomina nie znaną, być może, jeszcze wiernym Koryntu – inaczej nie 
użyłby chyba słów: Nie chciałbym, żebyście nie wiedzieli – historię wędrówki Izraela po 
pustyni (por. 

Wj 13–17

). Niewola egipska jest w NT symbolem trwania człowieka w grzechu. 

Otóż Bóg tak umiłował Izraela, że wyprowadził go z tej niewoli, i to w sposób, który dawał do 
zrozumienia, że Jahwe jest ciągle z ludem. Obłok towarzyszący Izraelitom – to przecież nic 
innego, jak zewnętrzny znak obecności Boga wśród ludzi. Wszyscy byli w zasięgu tego 
zbawiennego obłoku. Wszyscy też przeszli przez morze. Paweł nie wspomina o szczegółach 
tego przejścia. Dzieje Izraela były już Koryntianom znane albo też Apostoł sądził, że nawet 
sama wzmianka o przeprawieniu się przez morze ludzi, którzy do niedawna byli niewolnikami, 
zrobi na czytelnikach listu pożądane wrażenie.

Co oznacza ten potrójny chrzest Izraelitów? Przejście Izraelitów przez Morze Czerwone 

jest typem chrztu w NT. Według interpretacji św. Tomasza fale Morza Czerwonego – to woda 
chrztu, a obłok prowadzący Izraelitów symbolizuje Ducha Świętego. Mojżesz zaś, pierwszy 
pośrednik, spełnił rolę, Chrystusa ST. Jeśli Paweł mówi, że Izraelici byli ochrzczeni w 
Mojżeszu, to pragnie wyrazić taką mniej więcej myśl: poddając się kierownictwu Mojżesza, 
Żydzi zjednoczyli się jakby ze swym przywódcą. On właśnie reprezentował ich wszystkich, 
brał ich niejako na siebie po to, by w ich imieniu zawrzeć następnie wiekopomne przymierze 
na Synaju. Tak właśnie będą kiedyś brać na siebie drugiego Pośrednika, Chrystusa, i 
przywdziewać się w Niego ci, których obmyje woda chrztu.

3–4.

 Słowa te stanowią wyraźną aluzję do manny, którą Izraelici żywili się na pustyni, 

oraz do cudownego uzyskania przez Mojżesza wody. Manna i woda stały się typem 
prawdziwego chleba i prawdziwego napoju, czyli dwu postaci eucharystycznych w NT. 
Zdaniem niektórych egzegetów wzmianka o Eucharystii została wprowadzona po to, by 
chrześcijańskie zwyczaje przeciwstawić rozpowszechnionym w Koryncie i znanym z 
wyuzdania ucztom pogańskim. Manna zastała nazwana pokarmem duchowym albo dlatego, że 
posiadała sens duchowy – była zapowiedzią Eucharystii – albo dlatego, że została ludziom 
dana w sposób niezwykły, nadziemski. To samo wypada powiedzieć o wyrażeniu duchowy 
napój
: napój niezwykły, cudowny, lub napój o wyższym duchowym znaczeniu.

background image

Sam obraz skały towarzyszącej Izraelitom w ich wędrówce po pustyni jest chyba aluzją do 

pewnej legendy rabinistycznej, według której skała dotknięta laską Mojżesza poruszyła się i 
poszła ślad w ślad za Izraelitami. Skała owa jest znów określona mianem duchowej, a nadto 
Paweł wyjaśnia, że skałą był Chrystus. Łaski wysłużone ludziom i zsyłane na nich przez 
Chrystusa urzeczywistniają w stosunku do wiernych to, co jako typ biblijny zapowiada woda 
cudownie wyprowadzona przez Mojżesza ze skały. Mając to na uwadze, można za Justynem 
powiedzieć, że Chrystus był obecny już wśród Izraelitów, autor zaś Dziejów Apostolskich nie 
bez słuszności mówi o Kościele wędrującym na pustyni (7,38). Nawiązując do wspomnianej 
wyżej legendy rabinistycznej Paweł zdaje się mówić: prawdziwa Skała, która towarzyszyła 
Izraelowi na pustyni, to nie była góra twardych kamieni, jak was o tym błędnie zapewniają 
wasi nauczyciele, to był naprawdę sam Chrystus.

5.

 Paweł nawiązuje do 10,1 kończąc takie oto rozumowanie: nie możecie nie wiedzieć, że 

ojcowie nasi byli przedmiotem szczególnej miłości Bożej. Wyprowadził ich Bóg z niewoli 
egipskiej, pozwolił bezpiecznie przeprawić się przez Morze Czerwone, związał ich w sposób 
szczególny z Mojżeszem, umiłowanym swoim, sprawił nawet, że już wtedy przebywał z 
ludźmi Jego Syn jedyny. A jednak nie wszyscy spośród tych tak uprzywilejowanych ludzi 
dotarli do Ziemi Obiecanej… Konkluzja praktyczna znajduje się w wierszu następnym: Stało 
się zaś to wszystko, by mogło posłużyć za przykład dla nas, abyśmy nie byli skłonni do złego, 
tak jak oni zła pragnęli
.

6.

 Niektórzy spośród pierwszych chrześcijan sądzili, że fakt przyjęcia chrztu św. zapewni 

im całkowicie zbawienie bez jakiegokolwiek wysiłku z ich strony. Paweł przestrzega Koryntian 
przed niebezpieczeństwem podzielania takiego poglądu, odwołując się do przykładu Izraela ST. 
Lud ten obsypany tylu przywilejami, jakże surowo został ukarany właśnie za to, że był 
zadufany w swym wybraniu. Kara zesłana na Izrael Starego Prawa ma głębszy sens. Była nie 
tylko karą, lecz także pouczeniem dla wszystkich pokoleń. Wierni NT otrzymali łaski o wiele 
większe niż możność przeprawienia się przez Morze Czerwone, manna i cudownie otrzymana 
na pustyni woda. Zostali rzeczywiście ochrzczeni, dostali za pokarm prawdziwe Ciało i Krew 
Jezusa. Niech więc uważają, by nie popaść w błędy swych ojców, aby ich nie spotkała podobna 
kara.

7.

 Jako najcięższy upadek Izraela wymienia św. Paweł grzech bałwochwalstwa, 

nawiązując wyraźnie do kultu złotego cielca (

Wj 32,6

). Zacytowanie akurat tego 

sprzeniewierzenia się Bogu prawdziwemu pozwala przypuszczać, że grzechy uczestniczenia w 
orgiastycznych ucztach pogańskich zdarzały się także niektórym chrześcijanom korynckim. 
Wzmianka o jedzeniu i piciu, i o rozkoszach zdaje się wyraźnie na to wskazywać.

8.

 Możliwe, że niektórzy spośród chrześcijan uczestnicząc w ucztach pogańskich 

dopuszczali się nawet grzechów nieczystych. Paweł przypomina im jako ostrzeżenie śmierć 
dwudziestu trzech tysięcy Izraelitów. Księga Liczb wspomina o dwudziestu czterech tysiącach 
Izraelitów ukaranych za grzechy z Moabitkami (

Lb 25,1–9

). Wzmianka Pawła o dwudziestu 

trzech tysiącach tłumaczy się – zdaniem egzegetów – cytowaniem Pisma Świętego z pamięci. 
Wymieniając grzechy nieczyste zaraz po grzechach bałwochwalstwa Paweł wskazuje, za 
przykładem 

Mdr 14,12

, jak te dwa upadki łączą się wzajemnie. Gdy zaistnieje jeden, pociąga 

za sobą drugi.

9.

 Znów nawiązuje Paweł do wydarzenia z czasów wędrówki Izraelitów po pustyni. 

Kuszeniem Pana było wtedy szemranie Izraelitów karmionych manną na brak potraw, jakimi 

background image

żywili się w Egipcie (

Lb 21,5n

). Pana NT, czyli Chrystusa, kusili Koryntianie albo domagając 

się znaków i cudów, albo pragnąc ciągle darów, z których najbardziej cenili sobie glosolalię 
(por. 

1 Kor 14,1–10

).

10–11.

 Wzmianka o szemraniu jest aluzją do wystąpień Koracha, który buntował się 

przeciwko władzy Mojżesza i nie uznawał kapłańskich przywilejów rodu Aarona. Myśląc o 
sytuacji panującej w Koryncie Paweł albo czynił aluzję do rozłamów, jakie miały miejsce w tej 
wspólnocie, albo miał na uwadze niezadowolenie wywołane jego listem przedkanonicznym, 
zawierającym instrukcje regulujące stosunek chrześcijan do pogan. Dokonujący zagłady – to 
wykonujący wyroki Boże anioł, wspomniany kilkakrotnie w ST (por. 

Wj 12,23

2 Sm 24,16

). 

Niektóre pouczenia znajdujące się w Piśmie Świętym dotyczą nas bezpośrednio, inne odnoszą 
się do nas w sposób pośredni. Te ostatnie są zawarte w pewnych wydarzeniach lub uosobione 
w konkretnych postaciach. Mówi się o nich, że obok zwykłego, dosłownego sensu mają także 
sens typologiczny czyli stanowią zapowiedź innych, przyszłych rzeczywistości. Wyrażenie 
kres czasów nie może stanowić podstawy do przypisywania Pawłowi nauki o bliskim 
ponownym przyjściu Pana. W rzeczywistości chodzi tylko o to, że już rozpoczęła się, tak 
często zapowiadana przez proroków, era mesjańska. W spekulacjach historiozoficznych 
autorów natchnionych jest to niewątpliwie ostatnia epoka, kres czasów w ogólnym ujęciu 
dziejów całej ludzkości.

12–13.

 Dotychczas Paweł mówił do ludzi słabych, upadających. Lecz oto następuje 

przestroga dla tzw. mocnych. Niech baczą, żeby nie upadli. Jednakże i oni nie powinni 
podupadać na duchu, choćby im przyszło walczyć z najcięższymi pokusami. Pan Bóg nie 
przestanie być dobrym, miłującym ojcem także wtedy, gdy dopuszcza nawet bardzo przykre 
pokusy. Nie będą one nigdy tak wielkie, aby przekraczały wytrzymałość człowieka, a nadto we 
właściwym czasie otrzyma on wskazanie, w jaki sposób będzie mógł je przezwyciężyć.

BAŁWOCHWALSTWO I UDZIAŁ W UCZTACH 

BAŁWOCHWALCZYCH (10,14–11,1)

14

 Dlatego też, najmilsi moi, strzeżcie się bałwochwalstwa. 

15

 Mówię jak do ludzi rozsądnych. 

Zresztą osądźcie sami to, co mówię: 

16

 Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest 

udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? 

17

 

Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z 
tego samego chleba. 

18

 Przypatrzcie się Izraelowi według ciała! Czyż nie są w jedności z ołtarzem 

ci, którzy spożywają z ofiar na ołtarzu złożonych? 

19

 Lecz cóż to znaczy? Czy może jest czymś 

ofiara złożona bożkom? Albo czy sam bożek jest czymś? 

20

 Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, 

demonom składają w ofierze (

Ps 106[105],7

), a nie Bogu. Nie chciałbym, byście mieli coś 

wspólnego z demonami. 

21

 Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie 

zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów. 

22

 Czyż będziemy pobudzali Pana do zazdrości? 

Czyż jesteśmy mocniejsi od Niego? 

23

 Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. 

Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. 

24

 Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra 

bliźniego. 

25

 Tak więc wszystko, cokolwiek w jatce sprzedają, spożywajcie, niczego nie dociekając – 

dla spokoju sumienia. 

26

 Pańska bowiem jest ziemia i wszystko, co ją napełnia (

Ps 24[23],1

). 

27

 

Jeżeli zaprosi was ktoś z niewierzących, a wy zgodzicie się przyjść, jedzcie wszystko, co wam 
podadzą, nie pytając o nic – dla spokoju sumienia. 

28

 A gdyby ktoś powiedział: «To było złożone na 

ofiarę» – nie jedzcie przez wzgląd na tego, który was ostrzegał, i z uwagi na sumienie. 

29

 Mam na 

myśli sumienie nie twoje, lecz bliźniego. Bo dlaczego by czyjeś sumienie miało wyrokować o mojej 
wolności? 

30

 Jeśli ja coś spożywam dzięki czyniąc, to czemu mam być spotwarzany z powodu tego, 

background image

za co dzięki czynię? 

31

 Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na 

chwałę Bożą czyńcie. 

32

 Nie bądźcie zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków, ani dla Kościoła 

Bożego, 

33

 podobnie jak ja, który się staram przypodobać wszystkim pod każdym względem, 

szukając nie własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni.

11

 

1

 Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa.

14–15.

 Niniejszy dwuwiersz spełnia zarówno funkcję konkluzji kończącej rozumowanie 

kontekstu poprzedzającego, jak i wprowadzenia do dłuższego fragmentu o charakterze czysto 
parenetycznym. Przedmiotem tej parenezy jest sprawa udziału chrześcijan korynckich w 
ucztach pogańskich.

16.

 Wiersze 16–19 stanowią motywację wspomnianych przed chwilą napomnień. Otóż 

chrześcijanin nie może brać udziału w religijnych ucztach pogańskich dlatego, ponieważ 
związał się już w sposób szczególny z Panem i dzięki temu uczestniczy w ucztach, w czasie 
których pije z kielicha prawdziwej Krwi Chrystusa i spożywa Chleb będący prawdziwym 
Ciałem Pańskim. W tekście jest mowa o kielichu błogosławieństwa, co stanowi wyraźną aluzję 
do żydowskiej wieczerzy paschalnej, gdy w sposób szczególnie uroczysty błogosławiono trzeci 
kolejny kielich. Podkreślając z naciskiem, że ten kielich błogosławią chrześcijanie, Paweł tym 
samym odróżnia ucztę ofiarną od kielichów, z których pito i które błogosławiono na ucztach 
pogańskich lub żydowskich. Łamania chleba dokonywano podczas każdego zwykłego posiłku, 
z czasem jednak określenie to zaczęto odnosić przede wszystkim do wydarzeń Ostatniej 
Wieczerzy, gdy łamanie chleba i rozdzielanie go przez Chrystusa obecnym stanowiło moment 
centralny. Po owym łamaniu chleba rozpoznali kiedyś Chrystusa dwaj uczniowie z Emaus (

Łk 

24,35

).

17.

 Chrystus jest jeden; jedno też jest Jego ciało, skutkiem zaś udziału w łamaniu chleba, 

będącego Ciałem Chrystusa, jest organiczna jedność tych, co uczestniczą w tego rodzaju 
ucztach. Nie można – jak powie Paweł nieco dalej – pić z kielicha Pana i z kielicha demonów
nie można zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów (10,21). Oto, jakie są społeczne 
skutki udziału chrześcijan w spożywaniu Ciała i piciu Krwi Jezusa. Eucharystia stanowi 
rzeczywistą więź społeczną chrześcijan. A chrześcijanie to ludzie, którzy się odżywiają tym 
samym Chlebem, tj. Ciałem Chrystusa.

18–21.

 Z kolei ukazuje Paweł skutki uczestniczenia chrześcijan w ucztach pogańskich. 

Skutki te są również potraktowane jako racje, które powinny powstrzymywać chrześcijan od 
udziału w owych ucztach. Rozumowanie opiera się na zasadzie – zilustrowanej nawiązaniem 
do ST (por. 

Kpł 7,6–15

Pwt 18,1–4

) – szczególnej jedności składających ofiarę z tym, komu 

ofiara jest składana. Tak też rzecz się ma z uczestniczeniem w ucztach pogańskich. Wszyscy 
biorący w nich udział, a więc i zaproszeni chrześcijanie, jednoczą się – zwłaszcza przez 
spożywanie darów ofiarnych – z demonami. A przecież chrześcijanie stanowią już intymną 
jedność z Chrystusem. Idole są wprawdzie niczym same w sobie, lecz uprawianie 
bałwochwalstwa to sprawa szatańska. Oddaje się bowiem cześć boską czemuś, co w ogóle w 
rzeczywistości nie istnieje. Dlatego nie wolno pić równocześnie z kielicha Pana i z kielicha 
demonów.

22.

 Wspomniana tu zazdrość Pana jest synonimem miłości. Ten antropomorfizm w 

odniesieniu do Boga zawsze miał takie samo znaczenie. Pan Bóg nigdy nie jest zazdrosny o 
bezbożników, natomiast zależy Mu bardzo na tym, żeby Jego wyznawcy, poza Nim, nic i 
nikogo nie kochali (por. 

Pwt 32,21

). Sam oddał się ludziom bez reszty i nie znosi, by ludzie 

background image

darzyli Go jedynie połową serca. Taka pseudomiłość pobudza Go nie tylko do zazdrości, lecz 
także do gniewu. Narażenie się zaś na gniew Boga jest świadomym działaniem na własną 
szkodę. Tak więc rozumowanie powyższe jest równocześnie odwołaniem się do zdrowego 
rozsądku chrześcijanina.

23–24.

 Powtarza się znana już zasada o wolności moralnej ze znanymi już także 

ograniczeniami. Rozwój duchowy całej wspólnoty przez praktykę odpowiednio pojętej 
wolności osobistej kojarzy się Pawłowi z zasadą najbardziej znamienną całej etyki 
chrześcijańskiej: nigdy nie szukać dobra własnego, lecz myśleć o potrzebach bliźnich. Paweł 
jeszcze niejednokrotnie będzie wracał do tej reguły i nie zawaha się nawet na przykładzie 
własnego życia pokazać, jak powinna wyglądać owa altruistyczna miłość (10,33).

25–26.

 I znów porusza Paweł problem potraw dozwolonych i zakazanych. Znów chodzi 

głównie o mięso kupowane w sklepach, gdzie jak wiadomo, sprzedawano wiele mięsa zwierząt 
składanych bożkom pogańskim w ofierze. Powtarza się ta sama zasada: wszystko wolno 
kupować i spożywać ze spokojnym sumieniem, bez jakiegokolwiek dociekania, skąd to 
pochodzi. Wszystko bowiem, co wyszło z rąk Boga, samo w sobie jest dobre – stwierdził już 
dawno Psalmista (

Ps 24[23],1

).

27–28.

 Z treści wiersza wynika, że choć Paweł nie tolerował uczestnictwa chrześcijan 

korynckich w pogańskich ucztach przy składaniu ofiar, to jednak zezwalał na skorzystanie z 
zaproszenia na wspólny posiłek, odbywający się w domu jakiegoś poganina. Tu obowiązywała 
chrześcijan ta sama zasada: wszystko, co wyszło z rąk Boga, jest dobre. Mogli więc spożywać 
ze spokojnym sumieniem to, co przed nimi postawiono. Gdyby jednak ktoś spośród „słabych”, 
również biorących udział w tym wspólnym posiłku, poczuł się zgorszony takim 
postępowaniem i dałby temu wyraz w napomnieniach skierowanych do „mocnych”, ci ostatni 
powinni sobie jego napomnienia wziąć do serca. Mają zmienić swój dotychczasowy sposób 
postępowania i zaprzestać spożywania pokarmów składanych bożkom pogańskim w ofierze.

29–30.

 Chodzi przy tym znów o sumienie człowieka „słabego”, który wydając sądy o 

„mocnym” w rzeczywistości wyrządza mu krzywdę, obciążając tym samym własne sumienie. 
Tak więc troska o czystość sumienia jest pierwszą racją, dla której należy ograniczyć swobodę 
korzystania ze słusznego skądinąd prawa do wolności. Jednakże jest jeszcze inna racja. Gdy 
ktoś bezwzględnie, na nikogo i na nic nie zważając, chce praktykować wolność, to właśnie owa 
wolność, chluba każdego chrześcijanina, staje się przedmiotem sarkania, jeśli nie wręcz 
potępienia. Wreszcie człowiek prawdziwie uświadomiony, mający autentyczną wiedzę i żyjący 
wedle ducha nie może być ani osądzany, ani potępiany przez tych, którzy takiej wiedzy nie 
posiadają.

31–33; 11,1.

 Celem istnienia człowieka na ziemi jest przysparzanie chwały Bogu. 

Wszystkie jego myśli, słowa i czyny powinny służyć tej jednej sprawie. Nie przysporzy zaś 
człowiek nigdy chwały Bogu, gdy swoim postępowaniem będzie gorszył innych – choćby to 
nie byli członkowie społeczności chrześcijańskiej, lecz Grecy albo Żydzi. Daleki jest Paweł od 
samochwalstwa, a pełen zatroskania o dobro – i to dobro wieczne – wiernych, gdy na koniec 
przedstawia siebie samego jako wzór do naśladowania (por. także: 4,16; 

Flp 3,17

1 Tes 1,6

Tes 3,7–9

). Paweł równocześnie uzasadnia tę propozycję: on jest również naśladowcą 

Chrystusa.

background image

O PORZĄDKU NA ZEBRANIACH LITURGICZNYCH

STRÓJ I NAKRYCIE GŁOWY KOBIET (11,2–16)

2

 Pochwalam was, bracia, za to, że we wszystkim pomni na mnie jesteście i że tak, jak wam 

przekazałem, zachowujecie tradycje. 

3

 Chciałbym, żebyście wiedzieli, iż głową każdego mężczyzny 

jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety, a głową Chrystusa – Bóg. 

4

 Każdy mężczyzna, 

modląc się lub prorokując z nakrytą głową, hańbi swoją głowę. 

5

 Każda zaś kobieta, modląc się lub 

prorokując z odkrytą głową, hańbi swoją głowę; wygląda bowiem tak, jakby była ogolona. 

6

 Jeżeli 

więc jakaś kobieta nie nakrywa głowy, niechże ostrzyże swe włosy! Jeśli natomiast hańbi kobietę 
to, że jest ostrzyżona lub ogolona, niechże nakrywa głowę. 

7

 Mężczyzna zaś nie powinien 

nakrywać głowy, bo jest obrazem i chwałą Boga, a kobieta jest chwałą mężczyzny. 

8

 To nie 

mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. 

9

 Podobnie też mężczyzna nie został 

stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. 

10

 Oto dlaczego kobieta winna mieć na głowie 

znak poddania, ze względu na aniołów. 

11

 Zresztą u Pana ani mężczyzna nie jest bez kobiety, ani 

kobieta nie jest bez mężczyzny. 

12

 Jak bowiem kobieta powstała z mężczyzny, tak mężczyzna rodzi 

się przez kobietę. Wszystko zaś pochodzi od Boga. 

13

 Osądźcie zresztą sami. Czy wypada, aby 

kobieta z odkrytą głową modliła się do Boga? 

14

 Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest 

dla mężczyzny nosić długie włosy, 

15

 podczas gdy dla kobiety jest to właśnie chwałą? Włosy 

bowiem zostały jej dane za okrycie. 

16

 Może ktoś uważa za właściwe spierać się nadal, my jednak 

nie jesteśmy takiego zdania; ani my, ani Kościoły Boże.

2.

 Jak każda captatio benevolentiae, tak i te słowa Pawła zawierają niemało przesady, co 

łatwo stwierdzić, wracając na moment choćby do pierwszych rozdziałów listu. Sprawy, do 
których omówienia Paweł za chwilę przystąpi, dotyczą zachowania się wiernych na zebraniach 
liturgicznych i ucztach eucharystycznych; zdarzały się tam często nieporządki. Tradycja, o 
której tu mowa, to cała nauka Chrystusa przekazana przez Pawła Koryntianom.

3.

 Fragment 11,3–16 poświęcony jest zachowaniu się – a zwłaszcza nakryciu głowy – 

kobiet na ucztach eucharystycznych. Usiłując wprowadzić pod tym względem pewien 
porządek, posługuje się Paweł argumentacją zaczerpniętą z ówczesnej kosmologii, a głównie 
antropologii. Powtarzający się w tym wierszu kilkakrotnie wyraz głowa wyraża ideę pewnej, 
nie określonej bliżej nadrzędności. Chrystus jest głową mężczyzny w tym sensie, że był 
mężczyzną, wzorem i modelem każdego ziemskiego mężczyzny. Mężczyzna natomiast jest 
głową kobiety dlatego, iż według starotestamentowej nauki o początku człowieka – Paweł 
bardzo wyraźnie do tego nawiązuje – mężczyzna został stworzony pierwszy, a potem dopiero 
kobieta, i to w wyraźnej zależności od mężczyzny. Bóg jest głową Chrystusa chyba głównie w 
tym znaczeniu, że właśnie Bóg Ojciec jest Stwórcą wszechrzeczy oraz inicjatorem całego 
dzieła zbawienia. Chrystus jest poza tym poddany Ojcu i niższy od Niego ze względu na swą 
ludzką naturę.

4–5.

 Otóż ten przez Boga ustanowiony porządek rzeczy powinien być respektowany przez 

ludzi, zwłaszcza gdy zbierają się razem, by dokonywać wspólnie pewnych aktów kultu. 
Wspomina tu Paweł o modlitwie i prorokowaniu. Prorokowanie oznacza – jak się to okaże 
jeszcze w dalszych rozdziałach listu – przemawianie inspirowane specjalnym natchnieniem 
Ducha Świętego, który pozwala wnikać głębiej w prawdy Boże i przekazywać innym ich treść, 
a ponadto ujawnia niekiedy rzeczy zakryte z teraźniejszości i przyszłości. Podczas tego rodzaju 
praktyk, dokonywanych wobec wielu członków wspólnoty, mężczyzna nie powinien nakrywać 

background image

głowy, bo jest – jak to Paweł stwierdzi za chwilę – obrazem i chwałą Boga. Tłumienie, 
przygaszanie odblasku chwały Bożej byłoby aktem nieposzanowania Stwórcy. Kobieta zaś 
hańbi swoją głowę, gdy bez jej nakrycia modli się lub publicznie prorokuje. Wydaje się, iż 
Paweł nawiązuje w tym poleceniu głównie do powszechnego wówczas na Bliskim Wschodzie 
zwyczaju noszenia długich włosów przez kobiety.

6–7.

 Zachowanie się sprzeczne z tymi zwyczajami – np. strzyżenie włosów przez 

niewiastę – budziło powszechną dezaprobatę, żeby nie powiedzieć wręcz odrazę. Kobieta jest 
chwałą mężczyzny głównie z tej racji chyba, że została stworzona za jego pośrednictwem i 
jakby na żądanie mężczyzny. Jest więc wtórnym, a nie bezpośrednim odblaskiem Boga.

8–9.

 Wiersze te uwydatniają Pawłową ideę zależności kobiety od mężczyzny, sprawiając 

równocześnie, że Apostoł jest uważany za jednego z największych antyfeministów w dziejach 
ludzkości. Nie należałoby jednak zapominać – pragnąc uściślić tę przestarzałą opinię – o 
licznych jego wypowiedziach domagających się równouprawnienia niewiasty.

10.

 Aniołowie, obecni według żydowskiej tradycji przy przekazywaniu Mojżeszowi Prawa 

(por. 

Dz 7,53

), byli też stróżami tego Prawa wśród ludzi, szczególnie zaś czuwali nad jego 

przestrzeganiem podczas zebrań liturgicznych. O takiej właśnie roli aniołów-stróżów Prawa 
mówią często także teksty qumrańskie. Natomiast nie wiadomo dotychczas, co oznacza 
wyrażenie znak poddania na głowie dosł. „władza na głowie”. W każdym razie jest to chyba 
jakieś nakrycie głowy – być może i twarzy – rodzaj welonu, jaki po dzień dzisiejszy noszą 
kobiety jeszcze niekiedy na Wschodzie. Możliwy jest sens: „znak uprawnienia do udziału w 
kulcie”.

11–15.

 Paweł łagodzi cokolwiek swój dotychczasowy sąd o bezwzględnym poddaniu 

kobiety mężczyźnie i stwierdza, że zarówno przyjście na świat, jak i dalsze istnienie 
mężczyzny są również uwarunkowane egzystencją kobiety. Paweł rozważa z kolei argumenty 
zaczerpnięte z Biblii, dotyczące nakrywania głowy przez kobiety i nienakrywania jej przez 
mężczyznę. I tak motywacja biblijna znajduje swe potwierdzenie i umocnienie zarazem w 
motywacji czysto naturalnej.

16.

 Dyskusja na temat bądź co bądź jednak nie najważniejszy poczęła już Pawła 

wyprowadzać z równowagi. Być może, iż wskazania Pawła nie spotykały się z należytym 
posłuchem, może wysuwano jakieś kontrargumenty. Dlatego Apostoł ucina sprawę. Jeszcze raz 
krótko przypomina, że to, co powiedział, jest wykładnikiem opinii całego Kościoła. Dalsze 
sprzeciwy nie będą brane pod uwagę. Nie wprowadza się tu bowiem żadnych nowości, 
przypomina tylko potrzebę przestrzegania istniejących już obyczajów.

WIECZERZA PAŃSKA (11,17–34)

17

 Udzielając już pouczeń, nie pochwalam was i za to, że schodzicie się razem nie na lepsze, 

ale ku gorszemu. 

18

 Przede wszystkim słyszę – i po części wierzę – że zdarzają się między wami 

spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół. 

19

 Zresztą nawet muszą być wśród was rozdarcia, 

żeby się okazało, którzy są wypróbowani. 

20

 Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania 

Wieczerzy Pańskiej. 

21

 Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się 

zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy. 

22

 Czyż nie macie domów, aby tam jeść 

i pić? Czy chcecie świadomie znieważać Kościół Boży i zawstydzać tych, którzy nic nie mają? Cóż 
wam powiem? Czy będę was chwalił? Nie, za to was nie chwalę!

background image

23

 Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której 

został wydany, wziął chleb 

24

 i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was 

[wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę!» 

25

 Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, 

mówiąc: «Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na 
moją pamiątkę!» 

26

 Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż 

przyjdzie. 

27

 Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winnym staje się Ciała 

i Krwi Pańskiej.

28

 Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. 

29

 Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. 

30

 

Dlatego to właśnie wielu wśród was jest słabych i chorych i wielu też pomarło. 

31

 Jeżeli zaś sami 

siebie osądzimy, nie będziemy sądzeni. 

32

 Lecz gdy jesteśmy sądzeni przez Pana, upomnienie 

otrzymujemy, abyśmy nie byli potępieni ze światem. 

33

 Tak więc, bracia moi, gdy zbieracie się, by 

spożywać [wieczerzę], poczekajcie jedni na drugich! 

34

 Jeżeli ktoś jest głodny, niech zaspokoi głód 

u siebie w domu, abyście się nie zbierali ku potępieniu [waszemu]. Co do spraw pozostałych, 
wydam zarządzenia, gdy do was przybędę.

17.

 Oto sprawy, których Paweł zdawał się nie dostrzegać w schlebiających Koryntianom 

pierwszych wierszach tego rozdziału. Ogólnie rzecz biorąc, sąd Pawła o zebraniach 
liturgicznych chrześcijan korynckich jest następujący: schodzicie się razem nie na lepsze, ale 
ku gorszemu
. Dalsze wywody będą stanowić uzasadnienie tej smutnej opinii.

18–19.

 Spory – to chyba aluzja do religijnych ugrupowań korynckich wspomnianych na 

początku listu. Stroniły one od siebie nawet podczas zebrań liturgicznych. Może to nawet i 
dobrze. Przynajmniej wiadomo, którzy spośród korynckich chrześcijan są już dostatecznie 
urobionymi, konsekwentnymi wyznawcami Chrystusa, a którzy zwykłymi sekciarzami, 
skłóconymi z resztą wspólnoty.

20–22.

 Wśród zasługujących na potępienie wad Koryntian wymienia Paweł przede 

wszystkim egoizm, przejawiający się w trosce o zaspokojenie tylko własnego głodu. W takiej 
sytuacji wspólne posiłki nie tylko że nie mają już nic wspólnego z chrześcijańską communitas
ale wręcz przynoszą hańbę Kościołowi i nikogo nie budują.

23.

 Naukę o Eucharystii otrzymał Paweł nie w formie prywatnego objawienia wprost od 

Pana, lecz za pośrednictwem wcześniejszych przekazów ustnych. Apostoł jest jednym z ogniw 
w łańcuchu tradycji sięgającej czasów Ostatniej Wieczerzy. Na treść owej tradycji składają się 
następujące prawdy: 1. Uczty eucharystyczne zapoczątkował sam Chrystus w czasie Ostatniej 
Wieczerzy, po której nastąpiło pojmanie Jezusa przez Jego oprawców. W ten sposób od samego 
początku uwydatnia się ścisły związek pomiędzy Eucharystią a śmiercią Jezusa. Wyrażenie 
„łamanie chleba” stało się z czasem technicznym określeniem uczt eucharystycznych w życiu 
pierwszych chrześcijan. Uczty eucharystyczne wiernych mają być ponawianiem Ostatniej 
Wieczerzy wraz z jej nawiązaniem do śmierci Jezusa. Następne dwa wiersze jeszcze dokładniej 
sprecyzują powyższe prawdy.

24–25.

 Wspomniany tu kielich – to tzw. trzeci kielich, który wypijano uroczyście podczas 

drugiej części Wielkiego Hallelu. Jest on również nazwany kielichem przymierza, gdyż jak 
ongiś Mojżesz wziąwszy krew z zabitych wołów oświadczył: Oto krew przymierza, które Pan 
zawarł z wami…
 (

Wj 24,8

), tak teraz dokonuje się Nowe Przymierze przypieczętowane 

kielichem Krwi Jezusa. Użyty w tym miejscu grecki termin διαθήκη oznacza zresztą nie tylko 
przymierze, lecz także ostatnią wolę, testament. Jeżeli w odniesieniu do tego, co się dokonało u 
stóp góry Synaj, można mówić jedynie o przymierzu, to w omawianym tekście Pawła – lub 

background image

dokładniej, w zastosowaniu przez Chrystusa – obydwa wymienione znaczenia terminu διαθήκη 
słusznie mogą być brane pod uwagę jak tego mamy dowód w 

Hbr 9,15–28

.

26.

 To, czego dokonał Chrystus na Ostatniej Wieczerzy, odnosiło się do przymierza, lecz 

wypowiedziane przy tym słowa uchodziły równocześnie za ostatnią wolę Chrystusa, czyli były 
również Jego testamentem, zostawionym ludzkości. Wyrażenie „krew Jezusa” jest dla Apostoła 
synonimicznym określeniem ofiary Jezusa na krzyżu. Dlatego właśnie mówi Paweł: Ilekroć 
bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie…

27.

 Spożywać chleb lub pić kielich Pański niegodnie – znaczy to nie uświadamiać sobie 

związku, jaki istnieje między Eucharystią a męką i śmiercią Jezusa, znaczy to przyjmować 
postaci eucharystyczne lekkomyślnie lub bez szacunku, tak jak to czynili karceni przez Pawła 
Koryntianie. Zwrot winnym staje się Ciała i Krwi Pańskiej oznacza tyle, co bezcześci 
Eucharystię. Ta sprawa jest bardzo ważna, dlatego Paweł ponawia przestrogę.

28–29.

 Tak więc każdy, kto ma przystąpić do stołu Pańskiego, niech wpierw uczyni 

dokładny rachunek sumienia: niech zapyta samego siebie, czy wie, co spożywa i co pije. 
Niegodne spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej ściąga bowiem wyrok potępiający.

30.

 Paweł dopatruje się pewnych związków przyczynowych pomiędzy nadużyciami 

zdarzającymi się na zebraniach liturgicznych a chorobami i – najprawdopodobniej nagłymi – 
zgonami. Nieszczęścia te są wyrazem kary Bożej za dopuszczanie się wspomnianych przed 
chwilą wykroczeń.

31–34.

 Osądzanie siebie samego powinno z reguły prowadzić do rozpoznania własnych 

grzechów i do żalu za nie. Zdobycie się we właściwym momencie na ową skruchę i żal uchroni 
człowieka przed wyrokiem potępiającym. Następują konkretne wskazania, pod jakim 
względem powinna nastąpić poprawa. Należy zabiegać o to, żeby zebrania eucharystyczne 
wiodły do zbawienia, a nie do potępienia, aby były pozbawione tendencji egoistycznych. Mają 
być ucztami prawdziwej miłości Boga i bliźniego. Szczegóły omówi Paweł osobiście podczas 
planowanej w niedługim czasie wizyty w Koryncie.

CHARYZMATY DUCHA ŚWIĘTEGO: LICZNE DARY, JEDEN 

DUCH (12,1–11)

12

 

1

 Nie chciałbym, bracia, byście trwali w niewiedzy co do darów duchowych. 

2

 Wiecie, że 

gdyście byli poganami, ciągnęło was nieodparcie ku niemym bożkom. 

3

 Otóż zapewniam was, że 

nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: «[Niech] Jezus [będzie] 
przeklęty». Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus». 

4

 

Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; 

5

 różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; 

6

 

różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. 

7

 Wszystkim 

zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. 

8

 Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości 

słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha 

9

 innemu jeszcze dar wiary 

w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania przez tego samego Ducha, 

10

 innemu dar czynienia 

cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu 
łaska tłumaczenia języków. 

11

 Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, 

jak chce.

background image

1.

 Nowo założony przez Pawła Kościół koryncki żył i rozwijał się w środowisku na 

wskroś pogańskim. Nic tedy dziwnego, że pozostałości pewnych przekonań i zwyczajów 
pogańskich dawały o sobie znać w łonie samej już chrześcijańskiej wspólnoty, stwarzając 
problemy, które Paweł rozwiązywał osobiście albo listownie. Jednym z takich problemów była 
sprawa właściwego posługiwania się tzw. charyzmatami.

2.

 Paweł ciągle musi przypominać Koryntianom, że mimo przyjęcia chrztu zachowują się 

tak, jak za pogańskich czasów. Pod pretekstem praktyk religijnych dopuszczają się 
najrozmaitszych nadużyć i dają upust swoim najniższym skłonnościom. Możliwe – tak 
przynajmniej utrzymuje św. Jan Chryzostom na podstawie tego tekstu – że wielu chrześcijan 
korynckich brało udział w orgiach dionizyjskich, należąc już do społeczności ochrzczonych.

3.

 Z oświadczenia powyższego wynika, że Koryntianie ze szczególnym upodobaniem 

przysłuchiwali się podczas religijnych seansów rzekomo ekstatycznym okrzykom 
wtajemniczonych. Do treści tych wołań przywiązywali wielką wagę i uważali je prawie zawsze 
za głos samego Boga: niejeden pewnie próbował sam wprowadzić się sztucznie w stan 
podniecenia. Jedni przy tym wołali: [Niech] Jezus będzie przeklęty, inni zaś: Panem jest Jezus
Otóż nie ulega wątpliwości, że zwykłymi szarlatanami i uwodzicielami są ci, co rzucają 
bluźnierstwa na Jezusa twierdząc przy tym, że to Duch Święty przez nich przemawia. Z drugiej 
zaś strony jest rzeczą pewną, że do wyznania wiary w boską godność Jezusa nieodzowna jest 
pomoc Ducha Świętego. Oto pierwsze kryterium odróżniania dobrych duchów od złych, 
prawdziwych natchnień od uwodzicielskich inspiracji.

4–5.

 Charyzmaty chrześcijańskie, aczkolwiek są różne i uzdalniają do różnych funkcji w 

społeczności kościelnej, nie są wynikiem działania różnych przyczyn, lecz wszystkie pochodzą 
od tego samego Ducha Świętego. Podobnie różne są sposoby wykorzystania charyzmatów. 
Służą różnym celom, ale celem ostatecznym wszystkich jest Pan.

6.

 W instrukcjach dotychczas omówionych Paweł wymienił charyzmaty, łącząc je 

przyczynowo z Duchem, jako posługiwanie związane z Panem i działanie odniesione do Boga. 
Według wszelkiego prawdopodobieństwa chodzi tu o trzy różne aspekty tego samego daru 
Bożego. W korzystaniu z tego daru ukazuje się szczególny wkład coraz to innej Osoby Trójcy 
Świętej.

7.

 Jest to konkluzja poprzednich wywodów, nawiązująca zresztą dość wyraźnie do 

pierwszych wierszy omawianego fragmentu: Duch Święty jest autorem wszystkich 
charyzmatów, w ich korzystaniu On sam objawia się na zewnątrz. Ponownie podkreślony jest 
społeczny charakter wszystkich charyzmatów: mają one na celu – pomijając już inne korzyści – 
nie tyle uświęcenie samego charyzmatyka, ile raczej dobro i pożytek całej wspólnoty.

8.

 Pierwszy z tych darów, dar mądrości, czyni człowieka zdolnym do poznania i 

wniknięcia w istotę planów Bożych. Pozwala mu również zrozumieć, na czym polega życie 
Boże w Bogu samym i jak powinno ono rozwinąć się w człowieku. Umysłowość Pawła, jako 
autora znanych nam po dzień dzisiejszy listów, jest przykładem tego rodzaju korzystania z daru 
mądrości. Umiejętność poznawania zaś sprawia, że człowiek może przekazywać innym ukryte 
prawdy Boże. Jest to szczególny dar mówienia w sposób przystępny o rzeczach trudnych. 
Wszystkich Apostołów i wczesnochrześcijańskich głosicieli Ewangelii można uważać za ludzi 
obdarzonych darem umiejętności poznawania. Znów podkreśla się, że te dwa dary nie 
pozostają w żadnej między sobą kolizji. Obydwa pochodzą bowiem od tego samego Ducha.

background image

9.

 Tego szczególnego daru wiary nie należy mieszać z teologalną cnotą wiary, która polega 

na uznaniu czegoś za prawdę jedynie na podstawie powagi Boga mówiącego. Wiara, o której 
mówi tu Paweł, to mocne zaufanie Bogu, zwłaszcza Jego wszechmocy i wszechwiedzy, wiara 
w Bożą moc czynienia cudów, wiara mająca za podstawę nie tyle słowa, ile raczej czyny. 
Zdarzali się też ludzie umiejący w sposób innym nie znany sprawiać ulgę chorym i cierpiącym. 
Ta zdolność pochodząca od Ducha Świętego nazywała się łaską uzdrawiania.

10.

 Paweł wyraźnie odróżnia łaskę uzdrawiania od daru czynienia cudów. Mówiąc o tych 

dwu charyzmatach miał być może na myśli siebie samego i Piotra. Łukasz zanotował wiele 
cudów dokonanych przez obu Apostołów dzięki posiadanej przez nich łasce uzdrawiania oraz 
czynienia cudów. Zarówno ST, jak i NT opowiadają o ludziach, którzy przemawiali w imieniu 
Boga, korzystając ze szczególnych natchnień Ducha Świętego. Mówili nie tylko o zakrytej 
przed umysłem ludzkim przyszłości, lecz czytali także w sercach ludzkich (

1 Kor 14,24n

). Ich 

proroctwa zazwyczaj miały na celu podtrzymanie na duchu słuchaczy, umoralnienie ich i 
zmobilizowanie do czynienia dobra. Gdy chodzi o treść pouczeń, prorokujący najczęściej 
wyjaśniali sens Pisma, zwłaszcza przepowiedni prorockich (

1 P 1,11

1 Kor 13,2

). W 

zakładaniu Kościołów prorocy towarzyszyli zawsze apostołom (

Ef 2,20

).

Dar rozpoznawania duchów pozwala odróżniać fałszywe natchnienia od prawdziwych 

charyzmatów Ducha Świętego. Zapewne musiało się czasem zdarzyć, że błędnie tłumiono 
także dobre natchnienia. Dlatego św. Paweł pisał do Tesaloniczan: Ducha nie gaście, 
proroctwa nie lekceważcie
 (

1 Tes 5,19–20

).

Daru języków nie należy utożsamiać z przemawianiem wieloma językami w dzień 

Zielonych Świąt. Z daru języków korzystali – jak się zdaje – Korneliusz i wzmiankowani w 
Dziejach Apostolskich uczniowie z Efezu (

Dz 10,14–47

19,6

). Charyzmat ten, zwany inaczej 

glosolalią, przejawiał się w wychwalaniu Boga słowami niezrozumiałymi dla zwykłych ludzi 
(por. 

1 Kor 14,5.18.39

). Łaska tłumaczenia języków dawała możność rozumienia i 

przekazywania innym tego, co mówili korzystający z daru glosolalii (por. 

1 Kor 14,1–40

).

11.

 Dary Ducha Świętego nie są udzielone temu, kto o nie prosi lub na nie zasługuje. Duch 

Święty udziela ich zgodnie z wolą swoją i potrzebami Kościoła. Jeszcze raz podkreśla się więc 
na zakończenie rolę Ducha Świętego w rozpowszechnionym i drogim pierwotnemu Kościołowi 
zjawisku charyzmatów.

KOŚCIÓŁ JEDNYM NADPRZYRODZONYM CIAŁEM 

CHRYSTUSA: LICZNE CZŁONKI, JEDNO CIAŁO (12,12–31)

12

 Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, 

mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. 

13

 Wszyscyśmy bowiem w 

jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to 
niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem. 

14

 Ciało bowiem to nie 

jeden członek, lecz liczne [członki]. 

15

 Jeśliby noga powiedziała: «Ponieważ nie jestem ręką, nie 

należę do ciała» – czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? 

16

 Lub jeśliby ucho 

powiedziało: «Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała» – czyż nie należałoby do ciała? 

17

 

Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby 
powonienie? 

18

 Lecz Bóg, tak jak chciał, stworzył [różne] członki, rozmieszczając każdy z nich w 

ciele. 

19

 Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? 

20

 Tymczasem są wprawdzie 

liczne członki, ale jedno ciało. 

21

 Nie może więc oko powiedzieć ręce: «Nie jesteś mi potrzebna», 

albo głowa nogom: «Nie potrzebuję was». 

22

 Raczej nawet niezbędne bywają dla ciała te członki, 

background image

które uchodzą za słabsze; 

23

 a te, które uważamy za mało godne szacunku, tym większym 

obdarzamy poszanowaniem. Tak przeto szczególnie się troszczymy o przyzwoitość wstydliwych 
członków ciała, 

24

 gdyż wobec tych, które nie należą do wstydliwych, nie istnieje taka potrzeba. 

Lecz Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne 
czci, 

25

 by nie powstało rozdwojenie w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie 

nawzajem. 

26

 Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy 

jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współradują się wszystkie członki. 

27

 Wy przeto 

jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi [Jego] członkami. 

28

 I tak ustanowił Bóg w Kościele 

naprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają moc 
czynienia cudów, potem tych, którzy uzdrawiają, którzy wspierają pomocą, którzy rządzą, którzy 
przemawiają rozmaitymi językami. 

29

 Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy 

wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają moc czynienia cudów? 

30

 Czy wszyscy posiadają 

łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy mówią językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć? 

31

 Lecz wy 

starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.

12–25.

 Charyzmaty, choć są liczne, służą wspólnemu dobru całej społeczności 

chrześcijańskiej. Ideę tego dobra wyraża metafora ciała ludzkiego, w skład którego wchodzi 
wiele członków o różnych funkcjach – wszystkie one jednak służą wspólnemu dobru całego 
organizmu. Otóż poszczególni wierni pełnią w Kościele różne funkcje. Każda z nich jest 
niezbędna do podtrzymywania przy życiu całego organizmu, i dlatego nie można powiedzieć, 
że pewne członki są grzeszne lub mniej nobliwe, a drugie dostojniejsze, lepsze. Owszem, 
zdarza się niekiedy, że te, uważane przez ludzi za gorsze, mało znaczące lub wstydliwie 
ukrywane części ciała są szczególnie potrzebne całemu organizmowi do jego pełnego życia. 
Tak też i wierni w Kościele. Choć mają różne zadania do spełnienia i cieszą się może 
niejednakowym poważaniem, to jednak wszyscy stanowią jedno Ciało Chrystusa i swoją 
działalnością powinni przyczyniać się do wzrostu tego Ciała. Podstawą owej jedności jest ten 
sam Duch Święty, w którym wszyscy – czy to Grecy, czy Żydzi, niewolnicy czy wolni przyjęli 
chrzest św. stając się przez to sobie równymi. Źródłem jedności jest także moc Ducha 
Świętego, ożywiająca niby cudowny napój wszystkich wiernych.

26.

 Nikt tedy w Kościele nie może się wynosić z powodu posiadanego urzędu ponad 

swoich bliźnich. Bardzo często bowiem wypełnianie owych wielkich zadań jest uwarunkowane 
sprawnością funkcjonowania członków mało godnych czci. Udział wszystkich w radościach i 
smutkach całości – oto atmosfera życia całej wspólnoty.

27.

 Jest to chronologicznie pierwsze w listach Pawła wyraźne nazwanie społeczności 

Ciałem Chrystusa. Dopiero wczesne średniowiecze dorzuci do tego określenia przymiotnik 
„mistyczne”.

28.

 Odpowiednikiem różnych części organizmu ludzkiego są ustanowione z woli samego 

Boga różne urzędy w Kościele. Wśród nich na miejscu pierwszym wymienia Paweł Apostołów
do których należy tu zaliczyć nie tylko kolegium Dwunastu, lecz także wszystkich misjonarzy, 
kładących podwaliny pod coraz to nowe społeczności kościelne, z których każda oddzielnie 
jest również miniaturą Ciała Chrystusa. Do proroków, oprócz wyjaśniania ludziom woli Boga 
względem nich i tego, co ich czeka w przyszłości, należało podtrzymywanie zapału i 
żywotności całej wspólnoty. Nauczyciele – to ludzie obdarzeni specjalnym darem jasnego i 
przekonującego ukazywania prawd Bożych. Zdarzali się też w pierwotnym Kościele 
chrześcijanie cieszący się specjalnym darem sprawiania ulgi cierpiącym i chorym. Byli i tacy, 
który specjalizowali się niejako – znów z woli i przy szczególnym poparciu Boga – w 
przeprowadzaniu akcji charytatywnych, tak bardzo drogich Kościołowi od samego początku 

background image

jego istnienia. Wreszcie specjalny charyzmat posiadali ci, co zarządzali wspólnotą troszcząc się 
być może o jej podstawę materialną, ład administracyjny i ogólną harmonię. Nie bez powodu 
na samym końcu wymienia Paweł wiernych obdarzonych nadprzyrodzonym darem 
posługiwania się rozmaitymi językami. Niezrozumienie istoty tego charyzmatu przez 
Koryntian, szczególne pragnienie posiadania go i złe korzystanie z niego, kazały Apostołowi 
świadomie umniejszyć niejako wartość tego daru.

29–31.

 Poszczególni członkowie wspólnoty mają zazwyczaj tylko jeden charyzmat. 

Każdy z darów jest określoną pełnią i doskonałością samą w sobie. Jednakże istnieje jeden 
charyzmat, którego Paweł dotąd nie wspomina, ponieważ zamierza mu poświęcić oddzielny 
rozdział. Już teraz jednak zachęca do ubiegania się o jego posiadanie. Korzystanie z tego 
charyzmatu czyni z życia chrześcijanina specjalną drogę – przenośnia spotykana często 
zarówno w ST, jak i w dokumentach qumrańskich – drogę najdoskonalszą.

HYMN O MIŁOŚCI (13,1–13)

13

1

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.

2

Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadł wszelką wiedzę,
i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał –
byłbym niczym.

3

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic mi nie pomoże.

4

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;

5

nie jest bezwstydna,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;

6

nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.

7

Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.

8

Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
choć zniknie dar języków
i choć wiedzy [już] nie stanie.

9

Po części bowiem tylko poznajemy
i po części prorokujemy.

background image

10

Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.

11

Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecinne.

12

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz.
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany.

13

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
największa z nich [jednak] jest miłość.

Cały 13 rozdz. uchodzi za hymn najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek w dziejach ludzkości 

wyśpiewano na cześć miłości. Nawet ludzie nie mający nic wspólnego z chrześcijaństwem 
porównują Pawłowy hymn z najpiękniejszymi poematami klasycznymi literatury greckiej. 
Pisząc o miłości niewątpliwie miał Paweł przed oczyma postać umierającego za nas Jezusa. 
Nic też dziwnego, że każde zdanie hymnu zachowa swój sens, gdy na miejsce słowa „miłość” 
wstawi się imię „Jezus”. Hymn można podzielić na trzy następujące części: 1. Wzniosłość i 
konieczność miłości (ww. 1–3). 2. Przymioty miłości (ww. 4–7). 3. Absolutny prymat miłości 
(ww. 8–13).

1.

 Wyrażenie mówić językami ludzi odnosi się do tzw. glosolalii, czyli do daru 

posługiwania się obcymi językami bez potrzeby mozolnego uczenia się ich przedtem. Wydaje 
się, że Koryntianie przekładali ponad wszystkie inne dary Boże właśnie tę łaskę mówienia 
językami. Język aniołów – to tylko zwrot retoryczny, przenośnia, wyrażająca ideę najbardziej 
wzniosłej mowy, jaką człowiek mógłby się posługiwać. Nawet taka umiejętność nie na wiele 
się przyda, jeśli człowiek nie ma miłości. Spośród trzech terminów, używanych w języku 
greckim najczęściej na określenie miłości (έρως

φ

ιλίααγάπη), Paweł wybiera słowo αγάπη). 

Określa się nim zdecydowany, z góry przemyślany sposób życia wolnego od wszelkiego 
egoizmu, pełnego poświęcenia i pragnień najwyższego dobra dla drugich. Bez tak pojętej 
miłości najwznioślejsze przemówienia ludzkie i wprowadzająca otoczenie w podziw zdolność 
posługiwania się obcymi językami – to niczym dźwięk miedzi brzęczącej lub odgłos cymbałów 
brzmiących. Obydwa te instrumenty czynią tyle hałasu, że z trudem można w nim posłyszeć 
jakąś melodię. Oto pożytek z tak cenionego przez Koryntian, ale pozbawionego miłości 
charyzmatu glosolalii.

2.

 Powiedzenie przenieść góry było, jak się wydaje, powszechnie używanym zwrotem, 

mającym wyrażać niemożliwość lub małe prawdopodobieństwo. Zwrot ten odnajdujemy 
również w nauczaniu samego Jezusa (por. 

Mt 17,20

21,21

). Posiadanie tych wielkich darów 

bez udziału miłości daje wynik taki sam, jak korzystanie z glosolalii, nie mających na 
względzie dobra bliźnich: gdybym je miał… a miłości bym nie miał, byłbym niczym.

Z kolei wyjaśnia Paweł istotę innych charyzmatów. Jedne z nich – jak dar prorokowania

znajomość najgłębszych tajemnic oraz wiedza o wszystkim – dają możność udzielania 
najbardziej wzniosłych i najbardziej zrozumiałych pouczeń, drugie – spośród nich wymieniona 
jest tylko wiara – czynią człowieka zdolnym do skutecznego działania w warunkach 
najbardziej trudnych. Są to dary Boże, dzięki którym każda epoka w dziejach ludzkości ma 
swoich wielkich działaczy społecznych.

background image

3.

 Przestroga jest jasna: Może się zdarzyć – choć w praktyce bywa to raczej rzadko – że 

ktoś rozda bliźniemu wszystko, co ma, wcale przy tym ludzi nie miłując. Może się zdarzyć, że 
ktoś całego siebie poświęci społeczności i pozwoli niejako spłonąć swojemu ciału, tak jak to 
uczynił wzmiankowany przez Cycerona (Tuscul. 2,2) i Strabona (XV) bohater grecki Kalanos, 
pozwalając palić się żywcem na cześć Aleksandra w jego obecności. Jeśli nawet tak wielka 
ofiara, czasem arcypożyteczna dla społeczności, jest małowartościowa, gdy chodzi o wieczne 
zbawienie tego, który ją składa, to stąd, że nie było w niej miłości pełnej, miłości, którą się 
ogarnia nie tylko ludzi, lecz także Boga lub mówiąc dokładniej, którą się miłuje wszystko i 
wszystkich, ale w Bogu.

4.

 Paweł, człowiek czynu, nie lubi teoretyzowania. Opisując przymioty miłości posługuje 

się figurą literacką, zwaną personifikacją. Według wszelkiego prawdopodobieństwa ma na 
myśli – jak już zaznaczyliśmy – osobę samego Chrystusa. Wzniosłość Jego przymiotów jako 
ideału miłości przeciwstawia co chwila błędom, jak się wydaje, szczególnie częstym u 
Koryntian.

5–6.

 Człowiek żyjący miłością nie ogranicza się do samego tylko respektowania praw 

bliźniego, lecz potrafi ciągle rezygnować z praw własnych. Nie ubiega się o miejsce, które 
nawet słusznie mu przysługuje; nie reaguje gniewem nawet wtedy, gdy czyjeś postępowanie 
powinno spowodować wybuch złości. Nie tylko nie pamięta złego i nie pielęgnuje w duszy 
chęci dokonania zemsty, ale w ogóle nie rejestruje w pamięci przykrości, jaką mu ktoś 
wyrządził; każda niesprawiedliwość względem bliźniego, nawet wroga, napełnia go smutkiem, 
podobnie jak prawda, gdziekolwiek by była; jest dla niego zawsze źródłem radości.

7.

 W ten sposób kończy się opis przymiotów miłości do Boga. Miłość wszystko znosząca 

sprawia, że człowiek potrafi przejść do porządku dziennego nad sprawami, które innych irytują 
i pozbawiają wewnętrznego spokoju. Miłość „wierzy w człowieka”. Tylko człowiek żyjący 
miłością potrafi przetrzymać ataki oszczerstwa, nienawiści i gniewu ze strony tych, którzy 
nienawidzą miłości.

8.

 Słowa te uważa się za punkt kulminacyjny w strukturze całego hymnu. Mówią one o 

nieprzemijających wartościach miłości. Przyjdzie czas, że nie będzie komu przekazywać 
wzniosłej wiedzy, niepotrzebny stanie się dar języków. Tylko miłość ciągle trwać będzie, mając 
w Bogu swój odwieczny przedmiot. Oto dlaczego przemijają charyzmaty związane z 
nauczaniem innych.

9–10.

 Wszelkie doczesne, ziemskie poznanie ma charakter fragmentaryczny. Możemy 

uchwycić nim zaledwie wycinek, maleńki fragmencik prawdy o świecie i o Bogu. Otóż nasza 
nagroda niebieska będzie m.in. polegać na tym, że uzyskamy możność oglądania Boga wprost. 
Do tej sprawy Paweł zresztą wróci za chwilę (w. 12), zestawiając dokładniej nasze poznanie 
ziemskie z wizją błogosławionych.

11.

 Mimo posługiwania się pierwszą osobą, Paweł mówi nie tyle o sobie samym, ile raczej 

o Koryntianach, pomagając im w ten sposób wysnuć zasadnicze wnioski z przedstawianego 
przed chwilą opisu miłości i jej przymiotów. Oto gdy byli oni jeszcze nie bardzo uświadomieni, 
nie urobieni wewnętrznie, podobni do niemowląt, poszukiwali chciwie glosolalii, proroctw i 
tym podobnych charyzmatów. Teraz jednak, po tylu naukach Pawła, po latach 
chrześcijańskiego życia wkroczyli w „wiek męski”. Czas pomyśleć o tym, co rzeczywiście 
godne jest zabiegów i starania. Wyzbyć się upodobań dziecięcych, tzn. zamiast pragnąć 
przynoszących tylko doczesny rozgłos charyzmatów, starać się usilnie o wzrost w miłości.

background image

12.

 Nasze poznanie Boga, dopóki przebywamy tu na ziemi, jest podobne do oglądania 

jakiegoś przedmiotu lub siebie samego w lustrze. Choćby lustro było najidealniejszej jakości, 
nie dojrzymy w nim realnego przedmiotu, lecz tylko jego odbicie. Jak w lustrze, tak w 
stworzeniach oglądamy tylko odbicie Boga, odbicie zawsze niedoskonałe. Jednakże przyjdzie 
czas, kiedy nasze niedoskonałe poznanie Boga będzie zastąpione oglądaniem Stwórcy twarzą 
w twarz, bez żadnego pośrednictwa. Apostoł określa jeszcze dokładniej naturę przyszłego 
poznania Boga: kiedyś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany. Zwrot ostatni – można 
by lepiej wyrazić, „zostałem uznany” stanowi aluzję do wielkiego aktu uznania, przygarnięcia 
nas przez Boga w zbawczym dziele Chrystusa. Bóg poznał nas, uznał za swoich, okazując nam 
swą wielką miłość. Tak też my kiedyś będziemy oglądali Boga, gdy miłością zapłacimy za 
miłość lub dokładniej, gdy miłość, którą nas Bóg umiłował, wróci do swego źródła, tj. do 
Boga. Rozumiemy coraz lepiej, dlaczego Apostoł tak zdecydowanie przekłada miłość ponad 
wszelkie charyzmaty.

13.

 Miłość większa jest nawet od wiary i nadziei, tj. od tych dwu cnót, których 

przedmiotem jest również Bóg i które Apostoł tak bardzo i tyle razy wiernym swoim zalecał. 
Przyjdzie czas, gdy człowiek przestanie już żyć nadzieją, bo osiągnie to, czego się całe życie 
spodziewał. Zbyteczna okaże się wiara, bo będzie Boga oglądał bezpośrednio. Świadectwo, 
pośrednik, okażą się zbyteczne. Zostanie tylko miłość.

ZASADY KORZYSTANIA Z CHARYZMATÓW (14,1–40)

14

 

1

 Starajcie się posiąść miłość, troszczcie się o dary duchowe, szczególnie zaś o dar 

proroctwa! 

2

 Ten bowiem, kto mówi językami, nie ludziom mówi, lecz Bogu. Nikt go nie słyszy, a on 

pod wpływem Ducha mówi rzeczy tajemne. 

3

 Ten zaś, kto prorokuje, mówi ku zbudowaniu ludzi, ku 

ich pokrzepieniu i pociesze. 

4

 Ten, kto mówi językami, buduje siebie samego, kto zaś prorokuje, 

buduje Kościół. 

5

 Chciałbym, żebyście wszyscy mówili językami, jeszcze bardziej jednak 

pragnąłbym, żebyście prorokowali. Większy jest bowiem ten, kto prorokuje, niż ten, kto mówi 
językami – chyba że jest ktoś, kto tłumaczy, aby wyszło to na zbudowanie Kościołowi. 

6

 Bo 

przypuśćmy, bracia, że przychodząc do was będę mówił językami: jakiż stąd pożytek dla was, jeżeli 
nie przemówię do was albo objawiając coś, albo przekazując jakąś wiedzę, albo prorokując, albo 
pouczając? 

7

 Podobnie jest z martwymi instrumentami, które dźwięki wydają, czy to będzie flet, czy 

cytra: jeżeli nie można odróżnić poszczególnych dźwięków, to któż zdoła rozpoznać, co się gra na 
flecie lub na cytrze? 

8

 Albo jeśli trąba brzmi niepewnie, któż będzie się przygotowywał do bitwy?

9

 Tak też i wy: jeśli pod wpływem daru języków nie wypowiadacie zrozumiałych słów, któż 

pojmie to, co mówicie? Na wiatr będziecie mówili. 

10

 Na świecie jest takie mnóstwo słów, ale żadne 

nie jest bez znaczenia. 

11

 Jeżeli jednak nie będę rozumiał, co jakieś słowo znaczy, będę 

barbarzyńcą dla przemawiającego, a przemawiający – barbarzyńcą dla mnie. 

12

 Tak też i wy, skoro 

jesteście żądni darów duchowych, starajcie się posiąść w obfitości te z nich, które się przyczynią do 
zbudowania Kościoła. 

13

 Jeśli więc ktoś korzysta z daru języków, niech się modli, aby potrafił to 

wytłumaczyć. 

14

 Jeśli bowiem modlę się pod wpływem daru języków, duch mój wprawdzie się modli, 

ale umysł nie odnosi żadnych korzyści. 

15

 Cóż przeto pozostaje? Będę się modlił duchem, ale będę 

się też modlił i umysłem; będę śpiewał duchem, będę też śpiewał i umysłem. 

16

 Bo jeśli będziesz 

błogosławił w duchu, jakże na twoje błogosławienie odpowie «Amen» ktoś nie wtajemniczony, 
skoro nie rozumie tego, co ty mówisz? 

17

 Zapewne piękne jest twoje dziękczynienie, lecz drugi tym 

się nie zbuduje.

18

 Dziękuję Bogu, że mówię językami lepiej od was wszystkich. 

19

 Lecz w Kościele 

wolę powiedzieć pięć słów według mego rozeznania, by pouczyć innych, zamiast dziesięć tysięcy 
wyrazów według daru języków. 

20

 Bracia, nie bądźcie dziećmi w sposobie waszego myślenia, lecz 

bądźcie jak niemowlęta, gdy chodzi o rzeczy złe; w myśleniu zaś waszym bądźcie dojrzali! 

21

 

Napisane jest bowiem w Prawie: Przez ludzi obcych języków i ust obcych będę przemawiał do tego  

background image

ludu, ale i tak Mnie nie usłuchają – mówi Pan (

Iz 28,11n

). 

22

 Tak więc dar języków jest znakiem nie 

dla wierzących, lecz dla pogan, proroctwo zaś nie dla pogan, lecz dla wierzących. 

23

 Kiedy się 

przeto zgromadzi cały Kościół i wszyscy poczną korzystać z daru języków, a wejdą na to ludzie 
prości oraz poganie, czyż nie powiedzą, że szalejecie? 

24

 Gdy zaś wszyscy prorokują, a wejdzie [na 

to] jakiś poganin lub człowiek prosty, będzie pouczony przez wszystkich, osądzony 

25

 i jawne staną 

się tajniki jego serca; a tak, upadłszy na twarz, pokłoni się Bogu, oznajmiając, że prawdziwie Bóg 
jest między wami
 (

Iz 45,14

Za 8,23

). 

26

 Cóż więc pozostaje, bracia? Kiedy się razem zbieracie, ma 

każdy z was już to dar śpiewania hymnów, już to łaskę nauczania albo objawiania rzeczy skrytych, 
lub dar języków, albo wyjaśniania: wszystko niech służy zbudowaniu. 

27

 Jeżeli korzysta ktoś z daru 

języków, to niech mówią kolejno dwaj, najwyżej trzej, a jeden niech tłumaczy. 

28

 Gdyby nie było 

tłumacza, powinien zamilknąć na zgromadzeniu; niech zaś mówi sobie samemu i Bogu. 

29

 Prorocy 

niech przemawiają po dwóch albo po trzech, a inni niech to roztrząsają. 

30

 Gdy zaś komuś innemu z 

siedzących dane będzie objawienie, pierwszy niech zamilknie. 

31

 Możecie bowiem w ten sposób 

prorokować wszyscy, jeden po drugim, aby wszyscy byli pouczeni i podniesieni na duchu. 

32

 A dary 

duchowe proroków [niechaj] zależą od proroków. 

33

 Bóg bowiem nie jest Bogiem nieładu, lecz 

pokoju. Tak jak to jest we wszystkich zgromadzeniach świętych, 

34

 kobiety mają na tych 

zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo 
nakazuje. 

35

 A jeśli pragną się czegoś nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów. Nie wypada 

bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu. 

36

 Czyż od was wyszło słowo Boże? Albo czy tylko 

do was [mężczyzn] przyszło? 

37

 Jeżeli komuś wydaje się, że jest prorokiem albo że posiada 

duchowe dary, niech zrozumie, że to, co wam piszę, jest nakazem Pańskim. 

38

 A gdyby ktoś tego 

nie uznał, sam nie będzie uznany [przez Boga]. 

39

 Tak więc, bracia moi, troszczcie się o łaskę 

prorokowania i nie przeszkadzajcie w korzystaniu z daru języków. 

40

 Lecz wszystko niech się 

odbywa godnie i w należytym porządku.

1–3.

 Obok charyzmatu miłości, o której praktykę każe Paweł zabiegać najbardziej, na 

szczególne pożądanie zasługuje nie tyle dar mówienia różnymi językami, ile raczej charyzmat 
proroctwa. O wyższości daru tego decyduje to, że właśnie on, a nie charyzmat glosolalii, 
przyczynia się skutecznie do umocnienia całej społeczności. Ludzie obdarzeni charyzmatem 
prorokowania przez swoją działalność mieli się przyczyniać do utrwalenia w całej wspólnocie 
żywotności religijnej, zapału i mocy ducha. Jednym bowiem z zadań proroków – podobnie 
zresztą jak w ST – było podnoszenie na duchu upadających, pocieszanie strapionych.

4–5.

 Okazuje się, że Koryntianie pragnęli najbardziej tych darów, którymi mogli 

zaimponować otoczeniu i zaspokoić w pewnym sensie własną próżność. Cała społeczność 
miała zaś z tego pożytek niewielki lub żaden. Charyzmat glosolalii ma wartość, i to wielką, ale 
jedynie wtedy, kiedy słowa przemawiających obcymi językami ktoś tłumaczy na język 
zrozumiały dla wszystkich. Znów zatem czynnikiem decydującym o wartości charyzmatu jest 
dobro społeczne, dokładniej, duchowe umocnienie wspólnoty.

6–9.

 Tę samą myśl wyraża całkiem zrozumiałe samo w sobie, choć może nie 

najszczęśliwiej dobrane porównanie z instrumentami muzycznymi. Jeśli dźwięki nie ułożą się 
w akordy, jeśli będzie się mieć do czynienia z przykrą dla słuchu kakofonią – na nic zda się 
cały trud muzykowania.

10–12.

 Podobnie rzecz się ma z różnorodnością języków. Każdy z nich przedstawia 

wartość tylko wtedy, gdy jest rozumiany przez człowieka, do którego się nim przemawia. W 
przeciwnym razie słuchacz i mówiący będą się sobie wydawali nawzajem zwykłymi 
barbarzyńcami. Znów przypomina Paweł, że z takiego posługiwania się obcymi językami 
wspólnota nie odnosi żadnego pożytku, i dlatego charyzmat ów nie przedstawia prawie żadnej 
wartości.

background image

13.

 Co więc należy zrobić, żeby ów dar przemawiania językami służył dobru całej 

wspólnoty? Paweł odpowiada: Ten, kto go posiada, powinien się modlić o umiejętność 
wytłumaczenia wszystkiego, co mówi, językiem zrozumiałym dla wszystkich, którzy go 
słuchają.

14–17.

 Jeszcze raz wraca Paweł do społecznego pożytku daru glosolalii, jako jedynego 

kryterium wartości tego charyzmatu. Tym razem nie chodzi o nauczanie skierowane – w mowie 
niezrozumiałej – wprost do całej społeczności, lecz o modlitwę publiczną ekstatyka. 
Przysłuchującym się tej modlitwie może się udzielić religijny zapał, ale będzie to modlitwa 
trochę niegodna istot rozumnych. Nie będzie w niej bowiem uczestniczył umysł ludzi 
wypowiadających tylko wargami niezrozumiałe słowa modlitwy. Nie będą potrafili 
odpowiadać na modlitewne wezwania ekstatyka, nie odniosą ostatecznie z tej modlitwy żadnej 
korzyści. Krótko mówiąc, nie będą taką modlitwą zbudowani.

18–20.

 Znów odwołuje się Paweł do przykładu własnego życia. Wyznaje – i to z 

prawdziwą wdzięcznością dla Boga – że korzysta również z daru języków, ale tylko w taki 
sposób, żeby odniosła z tego korzyść cała wspólnota. Paweł upomina Koryntian, aby byli jak 
dzieci, lecz ma jedynie na myśli niewinność, czystość duszy; nie mogą natomiast myśleć i 
wydawać swoich sądów tak jak naiwne dzieci. Widać z tego, że pogoń Koryntian za darem 
przemawiania różnymi językami uważa Paweł za zwykłą dziecinadę.

21–22.

 Odwołując się do słów Proroka, Paweł, choć pozostaje przy temacie glosolalii, 

wprowadza jednak myśl nową. Oto Prorok zapowiada, że ludzie nie zechcą słuchać – a nie, że 
będą mogli zrozumieć – pouczeń do nich skierowanych. Paweł zdaje się pojmować słowa 
Proroka w sposób następujący: Bóg podejmował w ST różne próby dotarcia do swego narodu. 
Między innymi przemawiał do niego ustami obcych proroków. Lecz wszystkie Boże inicjatywy 
spotkały się z niewiarą ludzi. Stąd pochodzi skojarzenie: charyzmat obcych języków został 
dany po to, by przy jego pomocy zwerbować dla Chrystusa pogan, ludzi dotąd niewierzących. 
Nie ma potrzeby posługiwania się tym darem w środowiskach wierzących, dla których istnieje 
dar prorokowania.

23–26.

 Zebranie liturgiczne chrześcijan posługujących się spontanicznie darem języków 

będzie się wydawać ludziom nie rozumiejącym ich mowy lub poganom aktem zbiorowego 
szaleństwa. Takie zachowanie się chrześcijan nie przyciągnie poganina ani nie umocni 
duchowo człowieka prostego. Wynik akurat odwrotny osiągną korzystający z daru 
prorokowania. Prosty, nieuświadomiony chrześcijanin znalazłszy się w takim otoczeniu wiele 
skorzysta. Dowie się rzeczy nowych, zostanie pouczony, otrzyma wyjaśnienia. Jeszcze większy 
pożytek odniesie poganin, gdy przybędzie na takie zebranie. Być może, iż tam właśnie owi 
prorokujący ujawnią, co dręczy jego serce, może atmosferą tego rozmodlenia wzruszą go i 
trafią do przekonania. W każdym razie przybysz ów stwierdzi – lub dokładniej, może 
stwierdzić – iż wszystko, co słyszy, jest skierowane jakby wprost do niego. Dokona się akt 
publicznego wprowadzenia wiary w Boga Prawdziwego. Oto zilustrowana konkretnymi 
przykładami wyższość charyzmatu proroctwa nad glosolalią.

27–33.

 A oto jeszcze kilka konkretnych wskazań co do sposobu korzystania z daru 

języków i charyzmatu prorokowania. Wskazania są proste i jasne. Niech charyzmatycy mówią 
pojedynczo – a nie wszyscy na raz – i niech zawsze ktoś ich wystąpienie tłumaczy na język 
zrozumiały dla wszystkich. Podobnie mogą postępować prorocy, z tym że w ich przypadku nie 
jest konieczny tłumacz, lecz ktoś, kto będzie pomagał ludziom prostym wniknąć głębiej w treść 

background image

głoszonych prawd. Niech przemawiają po kolei, a nie wszyscy na raz. Nie wolno im 
impulsywnie poddawać się pasji prorokowania, mogłoby bowiem dojść do zamieszania i 
niepokoju. A to byłoby sprzeczne z naturą samego Boga-Pokoju, od którego pochodzą 
wszystkie charyzmaty.

34–35.

 Polecenie to nie pozostaje w sprzeczności z 11,5, gdzie Apostoł zezwolił zabierać 

głos kobietom na zebraniach liturgicznych, byleby tylko miały przy tym nakryte głowy (zob. 
Wstęp). Znów dochodzi tu do głosu idea podporządkowania niewiasty mężczyźnie, zgodnie z 
nakazami starotestamentowego Prawa (zob. 

Rdz 3,16

). Obok tej motywacji biblijnej istnieje też 

druga, polegająca na odwołaniu się do ogólnoludzkiego – przynajmniej w tamtym środowisku 
– wyczucia tego co wypada i tego co nie wypada.

36.

 Pytania znajdujące się w tym wierszu pozwalają przypuszczać, że do Kościoła 

korynckiego zaczęły się wkradać inne obyczaje. A nikt przecież nie może powiedzieć, że 
właśnie z Koryntu wyszło Słowo Boże, że ta właśnie wspólnota może służyć za model dla 
innych. I nie tylko Koryntianie przyjęli słowo Boże. Muszą się wobec tego zachowywać tak jak 
wierni innych Kościołów.

37–38.

 Wiersz dość enigmatyczny. Zdaje się, że należy go rozumieć tak: przynajmniej 

ludzie, którzy otrzymali duchowe dary, powinni wiedzieć, że to, co Paweł powiedział o 
korzystaniu z charyzmatów, jest wyrazem woli samego Chrystusa. Niezastosowanie się do tych 
wskazań może ściągnąć na opornych karę odrzucenia przez Boga (por. 3,17; 8,3).

39–40.

 Konkluzja jest powtórzeniem treści w. 1. Korzystaniu z charyzmatów musi 

towarzyszyć troska o dobro całej społeczności, natomiast porządek, powaga, wzgląd na 
bliźniego – to czynniki dominujące w atmosferze wystąpień charyzmatyków.

WOKÓŁ PRAWDY O ZMARTWYCHWSTANIU

ZMARTWYCHWSTANIE CHRYSTUSA I ŚWIADECTWO 

APOSTOŁÓW (15,1–11)

15

 

1

 Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem którąście przyjęli i w której też 

trwacie. 

2

 Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam głosiłem… Bo 

inaczej na próżno byście uwierzyli. 

3

 Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus 

umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, 

4

 że został pogrzebany, że zmartwychwstał 

trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; 

5

 i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, 

6

 później zjawił 

się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. 

Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. 

8

 W końcu, już po wszystkich, ukazał się 

także i mnie jako poronionemu płodowi. 

9

 Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i 

niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. 

10

 Lecz za łaską Boga jestem 

tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej 
od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. 

11

 Tak więc czy to ja, czy inni, tak 

nauczamy i tak wyście uwierzyli.

background image

1.

 Nauka o Chrystusowym krzyżu – to pierwszy z tematów poruszonych przez Pawła w 1 

Kor. W czternastu kolejnych rozdziałach zostały omówione różne problemy społeczne, moralne 
i liturgiczne. Na zakończenie zaś znów wraca Apostoł do osoby Chrystusa wykładając prawdę 
teologiczną o Jego zmartwychwstaniu. Rzecz wymagała szczególnego podkreślenia właśnie 
gdy chodziło o Koryntian, którzy wątpili w możliwość przyszłego zmartwychwstania 
wszystkich ludzi, podważając tym samym prawdę o historycznym zmartwychwstaniu 
Chrystusa. Mówiąc o zmartwychwstaniu Paweł odwołuje się co chwila do nauczania innych 
Apostołów. Przede wszystkim nawiązuje do tego, co Koryntianie uznali już kiedyś za prawdę. 
Apeluje więc do ich rozsądku, do konieczności wysnucia praktycznych wniosków z tego, co się 
raz przyjęło za prawdę. A Koryntianie rzeczywiście nie tylko słyszeli, gdy mówiono o 
zmartwychwstaniu Chrystusa, lecz także uznali tę naukę za prawdziwą. Są nadal 
chrześcijanami, należą do Kościoła, lecz wydaje się, że dokonali niejakiej selekcji prawd 
kiedyś im głoszonych.

2.

 O tym, że nauka o krzyżu posiada moc zbawiania człowieka, mówił Paweł na początku 

swego listu (1,18). Nauka ta, jeśli ma wydać owoc pożądany, nie może być tylko teorią. Musi 
być wprowadzona w codzienne życie. Musi być zachowywana w życiu, tak jak to nakazywał 
nie tylko Paweł, lecz i Chrystus. W przeciwnym razie wszystkie przekonania religijne – jeżeli 
można je w ogóle nazwać przekonaniami – zawisną w próżni, wierze Koryntian zabraknie 
wszelkich podstaw.

3–4.

 Streszczając zwięźle swoje poprzednie nauczanie Paweł nie tylko odwołuje się do 

tradycji apostolskiej, lecz także wskazuje na starotestamentowe źródło tej tradycji. Zarówno 
śmierć, jak i zmartwychwstanie Chrystusa były przepowiedziane przez Pismo (por. 

Iz 63,9

Oz 

6,3

Ps 16[15],10

Jon 2,1–2

). Tak więc treść Pawłowego nauczania sprowadza się do trzech 

następujących prawd: śmierć za nasze grzechy, co Paweł szczególnie mocno i wielokrotnie 
akcentuje, złożenie do grobu i zmartwychwstanie Chrystusa. O wszystkich tych prawdach 
mówi św. Paweł, że je przejął lub przyjął, co niekoniecznie oznacza, że Apostoł czyni w ten 
sposób aluzję do swych osobistych objawień prywatnych, przez które otrzymał naukę tylko 
właściwą dla niego, nie znaną innym apostołom. Paweł zdaje się nawiązywać do tego, że 
prawdy o Chrystusie głoszone przez innych apostołów przejął jako następne ogniwo tradycji 
wczesnochrześcijańskiej i przekazał dalej. Wzmianka o złożeniu Jezusa do grobu będzie mieć 
szczególne znaczenie dla dalszego toku rozumowania Apostoła. Jeżeli bowiem nie ulega 
wątpliwości, że Chrystus został złożony do grobu, a po trzech dniach grób – dokładnie 
strzeżony przez straże wojskowe okazał się pusty, to także prawda o zmartwychwstaniu Jezusa 
zdaje się być niepodważalna.

5–6.

 Mimo iż polski przysłówek potem zakłada pewną kolejność chronologiczną 

wyliczonych tu faktów, to jednak Paweł zdaje się nie przestrzegać zbyt skrupulatnie 
historycznej zgodności wszystkich chrystofanii. Nie usiłuje też – na co wskazują relacje 
Ewangelistów – szczegółowo wyliczać ukazywań się zmartwychwstałego Chrystusa. I tak np. 
nie wspomina o objawieniu się Chrystusa niewiastom przybyłym do pustego grobu. Pomija 
milczeniem ukazanie się Zmartwychwstałego Marii Magdalenie. Jest też niezbyt dokładny, gdy 
mówi, że Jezus ukazał się Dwunastu. Apostołów było już wtedy w ogóle tylko jedenastu, a 
nadto w chwili ukazania się Chrystusa nie było Tomasza. Dwunastu zdaje się być określeniem 
grona Apostołów jako całości. Zresztą dopiero w następnym wierszu mówi Paweł o ukazaniu 
się Jezusa wszystkim Apostołom. Chrystofania, której świadkami było więcej niż pięciuset 
braci, w Ewangeliach nie jest w ogóle wzmiankowana.

background image

Te odchylenia Pawła od relacji Ewangelistów stanowią bardzo cenny argument, gdy chodzi 

o wykazanie jego autorskiej niezależności. Pawłowi najwyraźniej zależy na podaniu wzmianki 
o najważniejszych chrystofaniach, o tych, które były przedmiotem dysput w samym Koryncie i 
których świadkowie nieliczni już być może, lecz autentyczni – jeszcze żyli.

7–8.

 Jakub został wymieniony wśród świadków chrystofanii najprawdopodobniej dlatego, 

że cieszył się ogromną powagą w kościele jerozolimskim, o czym zapewne wiedzieli 
chrześcijanie korynccy. Tylko Piotr i Jakub – potem ze specjalnych przyczyn Paweł – zostali 
wymienieni jako pojedyncze osoby, które doznały zaszczytu oglądania zmartwychwstałego 
Chrystusa. Mówiąc o ukazaniu się Jezusa wszystkim Apostołom ma Paweł na myśli całe grono 
Jedenastu z Tomaszem włącznie. Listę chrystofanii rozpoczął Paweł od Piotra, najgodniejszego 
spośród Apostołów. Na końcu wymienia siebie samego, nazywając się poronionym płodem, co 
oznacza, iż uznaje swoją niedojrzałość moralną w porównaniu z innymi Apostołami z racji 
podanych w wierszu następnym.

9–11.

 Paweł już nigdy nie zapomni tego, że był kiedyś prześladowcą Kościoła. Możliwe, 

że ten właśnie wyrzut sumienia, towarzyszący mu przez resztę jego życia, nazwał 
wysłannikiem szatana (

2 Kor 12,7

). On to pozbawiał Pawła pewności siebie i sprawiał, że 

pewnego dnia Apostoł wyznał: do ostateczności i ponad siły byliśmy doświadczani, tak iż 
zwątpiliśmy, czy uda się nam ujść z życiem
 (

2 Kor 1,8

). Paweł jest świadom tego, że 

prześladował Kościół, że dlatego jest „mniejszy” od innych i nawet niegodzien przyrównania 
do Apostołów, którzy nigdy takimi prześladowcami nie byli. Lecz jest też pewien tego, że od 
czasu swego nawrócenia w niczym im nie ustępuje. Jednakże nigdy nie ukrywa, że wszystko, 
czym jest i czego dokonał, to dzieło łaski Bożej. Zasługa Pawła polega jedynie na tym, że nie 
stawiał oporu łasce, że w miarę swych możliwości z nią współpracował. Kończąc, jeszcze raz 
przypomina Paweł powiązanie głoszonej przez niego nauki o zmartwychwstaniu z tradycją 
ogólnokościelną.

ZMARTWYCHWSTANIE NA WZÓR CHRYSTUSA (15,12–34)

12

 Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród 

was, że nie ma zmartwychwstania? 

13

 Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie 

zmartwychwstał. 

14

 A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna 

jest także wasza wiara. 

15

 Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro 

umarli nie zmartwychwstaną, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. 

16 

Jeśli umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. 

17

 A jeżeli Chrystus nie 

zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w waszych grzechach. 

18

 Tak 

więc i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie. 

19

 Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie 

nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania.

20

 Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwociny spośród tych, co pomarli. 

21

 

Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez Człowieka też [dokona się] 
zmartwychwstanie. 

22

 I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą 

ożywieni, 

23

 lecz każdy według własnej kolejności: Chrystus jako pierwociny, potem ci, co należą do 

Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. 

24

 Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i 

Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. 

25

 Trzeba bowiem, ażeby królował, aż 

położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy (

Ps 110[109],1

). 

26

 Jako ostatni wróg zostanie 

pokonana śmierć. 

27

 Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego (

Ps 8,7

). Kiedy się mówi, że wszystko 

jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który Mu wszystko poddał. 

28

 A gdy już wszystko 

zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, 

background image

aby Bóg był wszystkim we wszystkich. 

29

 Bo inaczej czegoż dokonają ci, co przyjmują chrzest za 

zmarłych? Jeżeli umarli w ogóle nie zmartwychwstają, to czemu za nich chrzest przyjmują? 

30

 Po 

co też i my wystawiamy się na niebezpieczeństwo każdej godziny?

31

 Zapewniam was, bracia, przez chlubę, jaką mam z was w Jezusie Chrystusie, Panu naszym, 

że każdego dnia umieram. 

32

 Jeżeli tylko ze względu na ludzi potykałem się w Efezie z dzikimi 

zwierzętami, to cóż mi stąd za pożytek? Skoro zmarli nie zmartwychwstają, to jedzmy i pijmy, bo 
jutro pomrzemy
 (

Iz 22,13

). 

33

 Nie łudźcie się! „Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje”. 

34

 

Ocknijcie się naprawdę i przestańcie grzeszyć! Są bowiem wśród was tacy, którzy nie uznają Boga. 
Ku waszemu zawstydzeniu to mówię.

12–13.

 W kontekście poprzedzającym stwierdził Paweł stanowczo, że prawda o 

zmartwychwstaniu Jezusa stanowi część najstarszej tradycji. O prawdzie tej świadczyli już inni 
Apostołowie, tak samo naucza również Paweł. Obecnie będzie dokładał wszelkich starań, żeby 
wykazać, iż logicznym następstwem faktu zmartwychwstania Chrystusa jest zmartwychwstanie 
wiernych. Zmartwychwstanie Chrystusa pociąga za sobą jakby z konieczności 
zmartwychwstanie wiernych. Rozumowanie to opiera się na suponowanej tu – lecz gdzie 
indziej dokładnie wyłożonej – zasadzie naszej solidarności z Chrystusem. Jeśli zatem ktoś 
twierdzi, że nie ma zmartwychwstania wiernych, to konsekwentnie musi też uznać, że nie było 
zmartwychwstania Chrystusa, co byłoby sprzeczne z wnioskiem, do którego Paweł 
doprowadził czytelnika przed chwilą.

14.

 Dalsze dowodzenie Pawła ma charakter negatywnego wyobrażenia sobie skutków 

ewentualnego niezmartwychwstania Chrystusa: co by było, gdyby Chrystus nie 
zmartwychwstał? Po pierwsze, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, daremne, puste, 
pozbawione treści byłoby nauczanie wszystkich apostołów. Warto przyznać, że jedna z 
najstarszych koncepcji apostołowania polega na dawaniu świadectwa o Zmartwychwstałym 
(por. 

Dz 1,22

). Więcej nawet – nie mógł być apostołem ten, kto nie mógł dowieść, iż oglądał 

Chrystusa zmartwychwstałego. Wszystko, czego dokonał Chrystus do chwili swego 
zmartwychwstania, było jakby zaledwie początkiem Jego dzieła i nie może stanowić 
przedmiotu nauczania. Nikogo by to nie zbudowało. Byłoby to apostołowanie pozbawione 
zasadniczej treści. Po drugie, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, wiara zwykłych wiernych 
byłaby po prostu bezprzedmiotowa. Nie byłoby co podawać ludziom do wierzenia, gdyż 
właśnie przez zmartwychwstanie Chrystusa okazało się, że jest On Synem Bożym (

Rz 1,4

).

15–17.

 Po trzecie, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, fałszywymi świadkami byliby ci, 

których sam Bóg powołał do świadczenia o Zmartwychwstałym. O kłamliwe świadczenie 
byliby posądzeni Apostołowie, gdyby przyjąć, że umarli nie zmartwychwstaną. Po czwarte, 
jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to nadal nie dokonało się jeszcze dzieło naszego zbawienia, 
nadal trwamy w grzechach. Nie na wiele też zda się w tej sytuacji nasza wiara. Mamy tu do 
czynienia z jednym z najmocniejszych powiązań prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa z 
całym Jego zbawczym dziełem. Soteryjna funkcja zmartwychwstania jest podkreślona nie 
mniej dosadnie niż analogiczna rola męki i śmierci Jezusa (por. także 

Rz 4,25

8,34

).

18–19.

 Po piąte, jeśli Chrystus nie zmartwychwstał i jeśli konsekwentnie my również nie 

zmartwychwstaniemy, to smutny los spotkał nawet tych, którzy umarli w Chrystusie. Ze 
śmiercią skończyła się cała ich egzystencja. W ten sposób sprawiedliwi okazali się bardziej 
godni politowania niż wszyscy pozostali ludzie. Było im bowiem nieraz bardzo ciężko; żyli w 
trudnościach, każdego dnia umierali tu na ziemi z Chrystusem, aby żyć z Nim kiedyś w niebie. 
Tymczasem byliby tego życia pozbawieni. Nie zaznali żadnej radości na ziemi i nic lepszego 

background image

nie czekałoby ich w przyszłości. Każde z tych pięciu następstw ewentualnego 
niezmartwychwstania wiernych okazuje się niedorzecznością, której możliwości absolutnie nie 
da się przyjąć. Zostaje więc jedno: umarli rzeczywiście zmartwychwstaną.

20.

 Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych co pomarli. Fakt 

zmartwychwstania Chrystusa służy tu za podstawę do argumentacji mającej wykazać 
możliwość przyszłego zmartwychwstania wszystkich wiernych, przy czym znów suponuje się 
w tym dowodzeniu dość często występującą w pismach Pawła zasadę naszej solidarności z 
Chrystusem. W tym wypadku zasada owa odgrywa rolę szczególnie doniosłą ze względu na 
pojęcie tzw. pierwocin. Terminem tym określano w ST ofiary składane z pierwszych i 
najlepszych płodów ziemi, uwydatniając w ten sposób prawo Boga do wszystkiego, co 
stworzone, jako do swojej własności (

Kpł 23,10–14

). Dar składany z niewielkiej cząstki 

plonów ziemi wyrażał ideę oddania Bogu na własność całego żniwa. Przez cały rok do czasu 
najbliższych zbiorów Bóg będzie udzielał człowiekowi każdego dnia wszystkiego, co 
najniezbędniejsze do życia. Skojarzenie to powstało w świadomości Pawła być może dlatego, 
że pamiątka zmartwychwstania Jezusa zbiegła się z dniem składania w świątyni wspomnianej 
przed chwilą ofiary pierwocin. Chrystus jest nazwany pierwszym lub pierworodnym spośród 
umarłych
 (

Kol 1,18

), ponieważ On właśnie zapoczątkował proces zmartwychwstania. 

Posiadając tę samą co my wszyscy ludzką naturę, zmartwychwstając, Chrystus uleczył lub 
jeszcze dokładniej mówiąc, zmartwychwskrzesił ciała ludzkie. I tu już poczyna działać zasada 
naszej solidarności, czyli szczególnych związków z Chrystusem.

21–22.

 Pragnąc przedstawić dokładniej naturę tej zasady, posłuży się Paweł znaną nam 

już z Listu do Rzymian typologią Chrystus – Adam. Wiemy, że typologia ta występuje tylko u 
Pawła i tylko trzy razy we wszystkich jego pismach razem wziętych (

Rz 5,12–19

1 Kor 15,20–

22.44

b–49). W obydwu fragmentach 1 Kor typologia Chrystus – Adam służy wykładowi nauki 

o zmartwychwstaniu. Podobieństwo pomiędzy Adamem a Chrystusem polega na tym, że 
zarówno w Pierwszym Adamie, jak i w Drugim, jest zamknięta niejako cała ludzkość; Pierwszy 
i Drugi przewodzi całej ludzkości. Lecz wpływ każdego z nich na stojące za nimi pokolenie 
ludzi jest zasadniczo różny. Jezus naprawia, ratuje to, co zostało zniszczone, zmarnowane przez 
Adama. Po stronie Jezusa – same pozytywy, po stronie Adama – wyłącznie negatywy. Na tle 
tych spostrzeżeń oczywiste już stają się stwierdzenia Pawła: Jeśli śmierć wzięła w swe 
posiadanie wszystkich ludzi przez pierwszego człowieka, to drugi Człowiek znów przywróci 
wszystkich do życia – 21 i 22 wyrażają tę samą myśl.

23–24.

 Paweł nie ogranicza się do samej zapowiedzi niewątpliwego zmartwychwstania 

tych, którzy należą do Chrystusa. Dorzuca również pewne szczegóły co do samego sposobu 
zmartwychwstania. Otóż przede wszystkim mówi o pewnej kolejności, według której dokonuje 
się zmartwychwskrzeszenie. Kolejność owa będzie wyznaczona godnością 
zmartwychwstających. Na pierwszym miejscu jest więc wymieniony Chrystus: Jego 
zmartwychwstanie stanowi pierwociny wszelkiego zmartwychwstania. On też pociągnie za 
sobą jakby z konieczności – taka jest bowiem, jak już wiadomo, natura pierwocin – 
zmartwychwstanie tych, co do Niego należą. Koniec wszystkiego nastąpi wtedy, kiedy 
Chrystus odniósłszy zwycięstwo nad wszelkim królestwem, nad wszelką zwierzchnością, 
władzą i mocą, przekaże swoje królestwo Bogu Ojcu. Niewątpliwa to aluzja do 

Dn 7,14

, gdzie 

jest mowa o przekazywaniu całego królestwa Synowi Człowieczemu. Teraz oto Syn 
Człowieczy, dokonawszy swego dzieła, oddaje królestwo znów w ręce Ojca.

background image

25–26.

 Dwuwiersz rozwija ideę królowania Chrystusowego. U kresu czasów Chrystus 

znów ukaże absolutną pełnię swojej władzy. Zapowiadały to już starotestamentowe Psalmy, 
gdy przedstawiały wszystkich nieprzyjaciół Chrystusa pokonanych i leżących w prochu u Jego 
stóp (

Ps 110[109],1

). Lecz absolutna suwerenność Chrystusa objawi się przede wszystkim w 

Jego tryumfie nad śmiercią. Śmierć zostanie pokonana jako ostatnia, ale to zwycięstwo będzie 
mieć największą wymowę. W ten sposób konflikt między Chrystusem a światem zakończy się 
raz na zawsze przyznaniem racji Chrystusowi.

27–28.

 Aby lepiej uwydatnić ideę absolutnego tryumfu Boga nad światem, posługuje się 

Paweł cytatem z 

Ps 8,7

, którego treść mesjańską dość powszechnie uznawano w pierwotnym 

Kościele. Tu jednak wyrażenie stopy Jego według wszelkiego prawdopodobieństwa należy 
odnieść do Osoby Boga Ojca. Poddającym wszystko władaniu Boga jest Chrystus. Tylko On, 
mimo swej śmierci i złożenia do grobu, nie został pokonany. Nadejdzie jednak taki moment, że 
i Syn zostanie poddany Ojcu. Nie chodzi tu jednak o umniejszanie godności Syna, lecz jest to 
stwierdzenie, że od pewnej chwili Syn już nie będzie potrzebował piastować swej władzy 
królewskiej w walce z nieprzyjaciółmi Boga. Nie będzie już bowiem owych nieprzyjaciół. Nie 
będzie też potrzebny żaden pośrednik. Bóg będzie sam wszystkim we wszystkich.

29.

 Po pewnych dygresjach – zresztą pozornych tylko – znów powraca Paweł do problemu 

zmartwychwstania ciał. Pytanie tworzące pierwszą część tego wiersza jest jednak przedmiotem 
nie kończących się dysput egzegetycznych. Zdaniem jednych, nawiązuje tu Paweł do 
istniejącego wśród pierwszych chrześcijan zwyczaju dokonywania pewnych obrzędów – bo 
chyba nie formalnego chrztu – przez żywych lub przyjaciół zmarłego katechumena, który nie 
zdążył przyjąć chrztu. Wiara w pomoc, jaką się w ten sposób wyświadczyło zmarłemu, 
suponuje wiarę w jego zmartwychwstanie. Pewnym prawdopodobieństwem cieszy się nadanie 
całemu tekstowi dość szczególnego sensu za pomocą odpowiedniego rozmieszczenia znaków 
przestankowych. Paweł miałby, według tej interpretacji, stawiać retoryczne pytanie w postaci 
następującej: „Jeżeli nie ma zmartwychwstania umarłych, to po co żywi przyjmują w ogóle 
chrzest? Czy ze względu na zmarłych? Z pewnością nie. Jeżeli umarli nie zmartwychwstaną, to 
ich los nie odgrywa żadnej roli w podejmowaniu decyzji przyjęcia chrztu świętego”. Nie 
byłoby też wielkiego sensu przyjmować chrzest ze względu na żywych. Po co? Żeby wkrótce 
razem z nimi powiększyć liczbę tych, co umarli i nigdy już nie zmartwychwstaną? Tak więc 
poznajemy jeszcze jeden, wyimaginowany wniosek z zaprzeczenia nauki o zmartwychwstaniu 
umarłych: Jeśli nie ma zmartwychwstania umarłych, to nie ma żadnego sensu praktyka 
przyjmowania chrztu.

30–32.

 Kolejny argument świadczący za koniecznością przyjęcia nauki o 

zmartwychwstaniu ciał czerpie Paweł z przeżyć własnych lub mówiąc dokładniej, z 
męczeńskiego charakteru swej apostolskiej pracy. Jeżeli Apostoł decyduje się na podejmowanie 
tak wielkich trudów, jeżeli widzi sens we współumieraniu każdego dnia z Chrystusem, to tylko 
dlatego, że wierzy niezłomnie w rzeczywistość własnego zmartwychwstania. Wzmianka: 
potykałem się w Efezie z dzikimi zwierzętami nie musi stanowić aluzji do przebywania Pawła w 
więzieniu efeskim – aczkolwiek przypuszczenie to rozwiązuje wiele problemów z introdukcji 
szczegółowej do listów św. Pawła – i do skazania go na pożarcie przez dzikie zwierzęta. 
Przypuszczeniu temu stoi na przeszkodzie przede wszystkim niezaprzeczalny fakt, że Paweł 
wyjechał jednak z Efezu cały i zdrowy, co trudno sobie wyobrazić – bez specjalnej interwencji 
nadprzyrodzonej – gdyby istotnie miał on do czynienia z dzikimi zwierzętami na arenie. Tak 
więc owe dzikie bestie to chyba po prostu źli ludzie, nie rozumiejący Pawłowego posłannictwa, 

background image

jego prześladowcy, pojawiający się tam, gdzie rozpoczynał on swoją pracę. Lecz nie tylko 
apostolskie trudy Pawła byłyby pozbawione sensu. Nie miałoby sensu żadne ograniczenie, 
jakakolwiek asceza w życiu każdego człowieka. Nie pozostawałoby nic innego, jak tylko 
wprowadzać w życie napiętnowaną już przez Proroka dewizę pogańską: „Jedzmy i pijmy, bo 
jutro pomrzemy”.

33–34.

 Wywody o zmartwychwstaniu umarłych kończą się przestrogą chyba przed 

ludźmi, którzy podważali słuszność m.in. nauki o przyszłym zmartwychwstaniu. Ich 
sceptycyzm mógł doprowadzić do przyjęcia niewłaściwej postawy, mógł w rezultacie wpłynąć 
na zmianę dotychczas dobrych, poprawnych obyczajów większej części wspólnoty. Wreszcie 
następuje wezwanie do czujności lub dokładniej, do przebudzenia się. Wielu bowiem spośród 
Koryntian trwało w otępieniu, jakby w ogóle nie było Boga, jakby ludzi nie czekała w 
przyszłości zarówno nagroda, jak i kara. Paweł ma nadzieję, że przypomnienie tego godnego 
opłakania i karygodnego stanu zawstydzi, a potem zmobilizuje Koryntian do gorliwego życia.

O CIAŁACH PO ZMARTWYCHWSTANIU (15,35–53)

35

 Lecz powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? 

36

 O, niemądry! 

Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. 

37

 To, co zasiewasz, nie jest od razu 

ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem, na przykład pszenicznym lub jakimś 
innym. 

38

 Bóg zaś takie daje mu ciało, jakie zechciał; każdemu z nasion właściwe. 

39

 Nie wszystkie 

ciała są takie same: inne są ciała ludzi, inne zwierząt, inne wreszcie ptaków i ryb. 

40

 Są ciała 

niebieskie i ziemskie, lecz inne jest piękno ciał niebieskich, inne – ziemskich. 

41

 Inny jest blask 

słońca, a inny – księżyca i gwiazd. Jedna gwiazda różni się jasnością od drugiej. 

42

 Podobnie rzecz 

się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; 

43

 sieje się 

niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; 

44

 zasiewa się ciało 

zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało zmysłowe, jest też ciało duchowe. 

45

 Tak też 

jest napisane: Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą (

Rdz 2,7

), a ostatni Adam duchem 

ożywiającym. 

46

 Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było 

potem. 

47

 Pierwszy człowiek z ziemi – ziemski, Drugi Człowiek – z nieba. 

48

 Jaki ów ziemski tacy i 

ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. 

49

 A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka], tak też 

nosić będziemy obraz [Człowieka] niebieskiego.

50

 Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego i że to, co 

zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne. 

51

 Oto ogłaszam wam tajemnicę: 

Nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. 

52

 W jednym momencie, w mgnieniu 

oka, na dźwięk ostatniej trąby – zabrzmi bowiem trąba – umarli powstaną nienaruszeni, a my 
będziemy odmienieni. 

53

 Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, 

co śmiertelne, aby się przyodziało w nieśmiertelność.

35–39.

 Trudnością zasadniczą w przyjęciu nauki o zmartwychwstaniu umarłych było to, 

że ludzie nie mogli sobie wyobrazić ani sposobu, w jaki dokona się zmartwychwstanie, ani 
samej natury zmartwychwstałych ciał. W odpowiedzi akcentuje Paweł szczególnie dwie myśli. 
Po pierwsze stwierdza, że między ziemskim, doczesnym, a przyszłym sposobem istnienia nie 
ma ciągłości. Człowiek musi obumrzeć, by mógł kiedyś żyć, tak jak musi ulec rozkładowi, 
zmienić postać swego istnienia ziarno rzucone w ziemię, jeśli ma z niego wyrosnąć zboże, 
rodzące z kolei inne ziarna. Nie należy zapominać o roli, jaką przy tym odgrywa wszechmoc 
Boża. Jej działanie jest odczuwalne nie tylko w przypadku ziarna wydającego ze siebie roślinę, 
lecz także w procesie przekształcania fizycznego ciała zmarłego człowieka w duchowe ciało 

background image

zmartwychwstałego. Różnorodność ciał i organizmów żyjących świadczy o wielorakich, 
nieograniczonych wprost możliwościach Boga.

40–44.

 Po raz pierwszy stwierdza Paweł wyraźnie, że obok ciał ziemskich są także ciała 

niebieskie. Ciągle jednak chodzi o substancje materialne, na co wyraźnie wskazuje w. 41, gdzie 
jest mowa o słońcuksiężycu i gwiazdach. Wszystko to ma posłużyć za podstawę do wywodów 
o różnicy, jaka istnieje pomiędzy fizycznym a zmartwychwstałym ciałem człowieka. Mimo 
względnie długiego łańcucha przeciwstawień natura ciał zmartwychwstałych nie jest jednak 
określona dokładniej. Ma to być ciało niezniszczalne, chwalebne, mocne, duchowe, niebieskie
Nic jednak nie wiadomo o substancji tworzącej to ciało. Trudno też rozstrzygnąć, czy 
rzeczownik ciało oznacza tu postać, rodzaj nowego istnienia, czy właśnie jakąś materię. Jeśli to 
ostatnie, to jak pojmować określenie duchowe?

45–46.

 Kolejność: ciało fizyczne (zmysłowe) – ciało duchowe jest tylko konsekwencją 

następowania Chrystusa jako drugiego Adama po Adamie pierwszym. Nawiązując do 

Rdz 2,7

 

przypomina Paweł w odniesieniu do pierwszego człowieka jego możność utrzymywania się 
przy życiu; jest istotą żyjącą. Otóż Chrystus jako drugi Adam nie tylko że sam żyje, lecz 
posiada również możność obdarzania życiem innych, ożywiania ich. Nic tedy dziwnego, że 
przywróci życie także nie żyjącym.

47–50.

 Podobieństwo zaś między pierwszym a drugim Adamem polega na tym, że obaj 

wywierają wpływ na następujące po nich pokolenia, obaj warunkują sposób istnienia tych 
pokoleń. Adamową, ziemską, była ludzkość do czasu przyjścia Chrystusa. Chrystusową zaś, 
niebieską, jest od czasu przyjścia Chrystusa. Po raz drugi – pierwszy raz w 

Rz 5,12–21

 – i 

ostatni występuje tak wyraźnie u Pawła typologia Chrystus – Adam, nie spotykana zresztą 
nigdzie w takiej formie poza pismami Apostoła. Przemiana naszego doczesnego ciała, inaczej, 
jego zmartwychwstanie, jest warunkiem sine qua non wejścia do królestwa Bożego. Są to dwa 
różne światy, dwa zupełnie odmienne sposoby istnienia, nie dające się ze sobą pogodzić.

51–53.

 Choć Paweł posługuje się przymiotnikiem wszyscy – to jednak wydaje się, że ma 

na myśli jedynie wierzących. Szerszy kontekst jego teologii, podobnie zresztą jak i 
poszczególne wypowiedzi, zdaje się wskazywać na to, że w ogóle interesuje go życie 
pozagrobowe jedynie sprawiedliwych. Prawda dotycząca samego momentu owej przemiany 
tego, co zniszczalne, w to, co niezniszczalne, została nazwana tajemnicą, której treść ujawnił 
Bóg Apostołowi. Moment samej przemiany zbiegnie się z chwilą paruzji, która zastanie wielu 
ludzi przy życiu. Lecz wszyscy muszą być poddani prawu przemiany, bo ciało i krew nie mogą 
posiąść królestwa Bożego
 (w. 50). Przemiana dokona się w sposób gwałtowny, jakby na sygnał 
trąby – ten znak pojawia się we wszystkich opisach paruzji (por. 

Wj 19,16

Iz 27,13

Mt 24,31

1 Tes 4,16

Ap 8,6–10

).

Pierwsza osoba zaimka w zdaniu a my będziemy odmienieni nie musi być wyrazem 

osobistego przekonania Pawła, że paruzja będzie miała miejsce jeszcze za jego życia. Apostoł 
po prostu w wyobraźni łączy się z ludźmi, którzy dożyją paruzji. Możliwe, że w ten sposób 
formułuje swoje pragnienie spotkania się jak najszybciej z Chrystusem (por. 

2 Kor 5,4

Flp 

1,23

). Ten nowy sposób istnienia, rozpoczynający się we wspomnianym momencie przemiany, 

nigdy już nie będzie miał końca.

HYMN ESCHATOLOGICZNY I NAPOMNIENIE (15,54–58)

background image

54

 A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, 

przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo 
pochłonęło śmierć
 (

Iz 25,8

): 

55

 Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo ? Gdzież jest, o śmierci, 

twój oścień? 

56

 Ościeniem zaś śmierci jest grzech, a siłą grzechu Prawo (

Oz 13,14

). 

57

 Bogu niech 

będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. 

58

 

Przeto, bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem 
Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu.

54–55.

 Przemiana tego, co śmiertelne, w to, co nieśmiertelne jest uważana za dowód 

ostatecznego i pełnego tryumfu Chrystusa nad śmiercią. Dwa zestawione tu bardzo fortunnie 
cytaty ze ST ukazują z ironią ostateczną klęskę i bezsilność śmierci.

56.

 Ta jakby marginesowa uwaga nawiązuje wyraźnie do 

Rz 5,12–21

Ościeniem 

śmierci… – aluzja do poganiania zwierząt, gdyż przez grzech pierwszego człowieka śmierć 
wkroczyła na cały świat. Siłą grzechu jest Prawo w tym znaczeniu, że nie dając żadnej 
możliwości przestrzegania woli Bożej, naraża człowieka na coraz liczniejsze wykroczenia. 
Gdyby nie było Prawa, grzech – lub dokładniej, skłonność do grzechu, owoc pierwszego 
upadku – byłby niejako uśpiony, mniej groźny (por. 

Rz 7,7–13

).

57–58.

 Paweł nawiązuje tym razem aż do kilku myśli rozwiniętych w Liście do Rzymian 

(por. 

Rz 8,31–39

). Dzięki zbawczemu życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa człowiek 

został uwolniony z więzów Prawa, śmierci i grzechu. Powód to do nie lada wdzięczności dla 
Chrystusa. Wywody całego rozdz. 15 kończy Paweł wezwaniem do wytrwałości, do 
poświęceń, które na pewno nie pójdą na marne. Dzieje człowieka bez wątpienia nie kończą się 
definitywnie z chwilą złożenia jego ciała do grobu.

POLECENIA, POZDROWIENIA I ŻYCZENIA KOŃCOWE (16,1–

24)

16

 

1

 Jeżeli chodzi o zbiórkę, która się odbywa na rzecz świętych, zróbcie tak, jak poleciłem 

Kościołom Galacji. 

2

 Niechaj pierwszego dnia tygodnia każdy z was coś odłoży według tego, co 

uzna za właściwe, żeby nie zarządzać zbiórek dopiero wtedy, kiedy przybędę. 

3

 Kiedy zaś się 

zjawię, poślę dar wasz z listami do Jeruzalem przez tych; których uznacie za godnych. 

4

 A jeśli 

warto będzie, żebym i ja się udał, powędrują ze mną. 

5

 Wstąpię do was, gdy będę wracał z 

Macedonii. Przez Macedonię bowiem przejdę tylko, 

6

 u was zaś może zatrzymam się lub nawet 

przezimuję, żebyście mnie odprowadzili, dokądkolwiek wyruszę. 

7

 Nie chciałbym bowiem tylko 

przelotnie was widzieć. Mam nadzieję pozostać z wami przez jakiś czas, jeśli Pan pozwoli. 

8

 W 

Efezie zostanę aż do Pięćdziesiątnicy. 

9

 Otwarła mi się bowiem wielka i obiecująca brama, a 

przeciwnicy są liczni. 

10

 Jeśliby zaś przybył Tymoteusz, baczcie, by nie obawiając się niczego, mógł 

wśród was przebywać, albowiem podobnie jak ja trudzi się dla Pańskiego dzieła. 

11

 Niech przeto 

nikt go nie lekceważy. Odprowadźcie go w pokoju, aby dotarł do mnie, gdyż czekam na niego z 
braćmi. 

12

 Co do Apollosa, brata, to bardzo go prosiłem, żeby do was przybył z braćmi. Lecz w tej 

chwili nie okazał żadnej chęci. Przybędzie, kiedy się nadarzy sposobność.

13

 Czuwajcie, trwajcie mocno w wierze, bądźcie mężni i umacniajcie się! 

14

 Wszystkie wasze 

sprawy niech się dokonują w miłości! 

15

 Napominam was, bracia: znacie dom Stefanasa jako ten, 

który stanowi pierwociny Achai i który się poświęcił na służbę świętym; 

16

 żebyście takim zawsze 

byli posłuszni, podobnie jak każdemu, kto współpracuje i współtrudzi się z wami. 

17

 Raduję się 

obecnością Stefanasa, Fortunata i Achaika, gdyż zastąpili mi obecność waszą. 

18

 Pokrzepili 

bowiem i mojego, i waszego ducha. Przyjmijcie ich jako takich.

background image

19

 Pozdrawiają was Kościoły Azji. Pozdrawiają was serdecznie w Panu Akwila i Pryscylla razem 

ze zbierającym się w ich domu Kościołem. 

20

 Pozdrawiają was wszyscy bracia. Pozdrówcie się 

wzajemnie pocałunkiem świętym. 

21

 Pozdrowienie ręką moją – Pawłową. 

22

 Jeżeli ktoś nie kocha 

Pana, niech będzie wyklęty. Maranatha

23

 Łaska Pana Jezusa [niech będzie] z wami! 

24

 Miłość 

moja z wami wszystkimi w Chrystusie Jezusie.

1–4.

 Podczas tzw. Soboru Jerozolimskiego Paweł zobowiązał się do uczestniczenia w 

trosce o zaspokojenie potrzeb materialnych Kościoła jerozolimskiego (por. 

Ga 2,10

). Apostoł, 

gdziekolwiek był, pamiętał o tych zobowiązaniach. Sprawa tak bardzo leżała mu na sercu, że 
sam pragnął dopilnować jej realizacji osobiście; nie przestając zabiegać o to, aby zebrać jak 
najwięcej darów i aby kolekta przebiegała sprawnie. Gotów był również, jeśliby sobie tego 
życzyli ofiarodawcy, osobiście udać się do Jerozolimy z zebranymi darami, choć – 
prawdopodobnie w celu uniknięcia zarzutu wyciągania osobistych korzyści z owych zbiórek 
proponował, by uczynili to inni. Prócz względów czysto praktycznych – pomoc będącym w 
potrzebie wiernym Kościoła jerozolimskiego – zbiórka owa miała być żywym 
udokumentowaniem jedności pierwotnego Kościoła z Jerozolimą, gdzie wówczas rezydował 
jeszcze św. Piotr.

5–9.

 Okres zimy nie nadawał się w ówczesnych warunkach – i zwłaszcza w tamtych 

stronach – do podróżowania. Plany wyprawy są jasne i jednoznaczne. Zależy też Apostołowi na 
podkreśleniu zamiaru przejścia przez Macedonię, a dłuższego pobytu w Koryncie. 
Nieprzewidziane wydarzenia, nowe okoliczności sprawiły, że plany owe musiały ulec pewnej 
modyfikacji lub zostały zaniechane całkowicie (por. 

2 Kor 1,15nn

).

10–12.

 Nim przybędzie do Koryntu Paweł, przedtem zjawi się tam Tymoteusz. Paweł 

poleca go trosce Koryntian. Nie wydaje się, by właśnie Tymoteusz był doręczycielem 1 Kor. W 
chwili redagowania tego listu – jak to wynika z 

Dz 19,22

 – był on już daleko w drodze. Wydaje 

się, że Koryntianie bardzo pragnęli widzieć u siebie Apollosa. Życzenie ich przekazał mu 
Paweł – aczkolwiek może trochę niechętnie, bo wspólnota była m.in. również z powodu 
Apollosa podzielona na ugrupowania (por. 1,12). Możliwe, iż Apollos również uświadomił 
sobie, że jego przybycie do Koryntu w tej sytuacji nie wyszłoby wiernym na dobre. Uda się 
tam później, gdy podziały we wspólnocie zostaną zlikwidowane i gdy nadarzy się stosowna 
okazja do podróży.

13–14.

 Jeszcze jedno wezwanie do trwania w wierze i do odwagi. Nic dziwnego, młoda 

wspólnota, nie dość jeszcze okrzepła, znajdowała się w centrum pogańskiego morza, nie wolna 
również i od własnych trudności wewnętrznych.

15–16.

 Paweł podobnie jak w 

Rz 16,5

 poleca otaczać szczególnym szacunkiem tych, 

którzy jako pierwsi przyjęli chrzest. Owa służba świętym – choć występuje w tym określeniu 
termin diakonia – nie stanowi chyba żadnej aluzji do godności diakońskiej, piastowanej być 
może przez Stefanasa. W każdym razie usługi, jakie świadczył na rzecz gminy, dawały mu 
pewne prawo do szacunku i wdzięczności ze strony ludzi, dla których się trudził.

17–18.

 Możliwe, że właśnie ci trzej ludzie – wieści dochodziły do Efezu nie tylko przez 

ludzi Chloe (1,11) – doręczyli Pawłowi pismo Koryntian (7,1), domagających się od Apostoła 
wyjaśnień tych trudności, o których mówi druga część listu. Przynosząc dobre wieści o Pawle 
pokrzepiali Koryntian, kiedy zaś wracając z Koryntu dobrze mówili o tamtejszych wiernych, 
tym samym sprawiali radość Pawłowi.

background image

19.

 Akwila i Pryscylla przybyli z Rzymu do Koryntu wskutek antyżydowskiego dekretu 

cesarza Klaudiusza (

Dz 18,2

). Źródłem ich utrzymania, podobnie jak i Pawła, który z nimi 

współpracował, było wyrabianie namiotów. Z Efezu, skąd Paweł przesyła ich pozdrowienia, 
przybyli z Apostołem prawdopodobnie około r. 52 (

Dz 18,18

) i tam też chyba ponieśli śmierć 

męczeńską, być może w jego obronie (

Dz 19,24–34

Rz 16,3–5

).

20–21.

 Paweł występuje w imieniu całego Kościoła (por. 

Ga 2,2

). Pocałunek pokoju (por. 

podobne polecenia w 

1 Tes 5,26

Rz 16,16

2 Kor 13,12

) każe się domyślać, że list będzie 

czytany publicznie na jakimś, być może liturgicznym zebraniu całego Kościoła. 
Pozdrowieniem osobistym i własnoręcznym podpisem Apostoła kończą się także 

2 Tes 3,17

Kol 4

.18; 

Flm 19

.

22–24.

 Jeszcze raz przestrzega Paweł, że kto nie miłuje Pana, świadomie staje się 

przedmiotem Jego gniewu. Zachowane zaś w brzmieniu aramejskim wyrażenie maranatha
zależnie od podziału na poszczególne wyrazy, może znaczyć: „Pan nadchodzi” lub „Przyjdź, 
Panie nasz” (por. 

Ap 22,20

). To także część składowa ostrzeżenia przeznaczonego dla tych, co 

nie kochają Pana. Dość stereotypowe, ostatnie słowa listu wyrażają gest rzeczywistego 
dzielenia się Pawła z wiernymi miłością i wszystkimi dobrami nadprzyrodzonymi, 
otrzymanymi za pośrednictwem Jezusa Chrystusa.