MARZEC 2004 ÂWIAT NAUKI
5
100
lat
temu
Wp∏yw Êwiat∏a dziennego na leczenie ran.
W sprawozdaniach Towarzystwa Biolo-
gicznego w Pary˝u znajdujemy cieka-
wà notatk´ A. M. Blocha, o wp∏ywie
Êwiat∏a na rany. Autor przypala∏ grzbie-
ty Êwinkom morskim, poczem nak∏ada∏
im kawa∏ki tektury w kszta∏cie siode∏ka;
w jednych przypadkach siode∏ko zaciem-
nia∏o ran´ zupe∏nie, w innych – w miej-
scu ponad ranà by∏y wprawiane szyb-
ki szklane. Rany Êwinek „oszklonych”
goi∏y si´ znacznie pr´dzej. Wówczas
autor spróbowa∏ leczyç przy pomocy
Êwiat∏a rany u ludzi, pochodzàce z opa-
rzeƒ, owrzodzeƒ, lub wywo∏ane podczas
operacyj. Wyniki by∏y bardzo pomyÊlne:
rany, otoczone rodzajem siatek z trze-
ma szybkami, szybko zasycha∏y i goi∏y
si´ zupe∏nie. Prawdopodobnie najwi´k-
sze znaczenie ma w tym przypadku dzia-
∏anie bakteryobójcze promieni s∏onecz-
nych, chocia˝ i wysychanie ran te˝ mo˝e
mieç wp∏yw pewien. Zauwa˝ono bo-
wiem, ˝e w najbardziej suchych miej-
scowoÊciach Australii rany szczególnie
pr´dko gojà si´ wprost na powietrzu.
P. Bloch obecnie rozpoczà∏ nowà sery´
badaƒ w tym samym kierunku, próbu-
jàc oznaczyç wp∏yw promieni o ró˝nych
barwach.
Ciekawy przypadek mimicyzmu u gàsie-
nicy opisuje Shelford, dyrektor muzeum
w Sarawaku. Dnia 16 maja 1900 r. kra-
jowiec przyniós∏ mu pewnà iloÊç roÊlin
z gatunku Spiraea, przeznaczonych na
pokarm dla owadów. RoÊliny te pokryte
by∏y zielonemi pàczkami, przyczem jed-
na z ga∏àzek porusza∏a si´, jak ˝ywa.
Przyjrzawszy si´ bli˝ej roÊlinie, Shelford
spostrzeg∏, ˝e ruchy te pochodzà od ma-
∏ej gàsienicy, d∏ugoÊci oko∏o 9 mm, po-
krytej p´dami, któremi si´ ˝ywi∏a. Po-
siada ona wyrosty w nast´pujàcym
porzàdku i uk∏adzie: par´ grzbietowà na
4-ym pierÊcieniu, po parze grzbietowo-
-bocznej na 5-ym, 6-ym i 7-ym, par´
bocznà na 8-ym i krótkà bocznà na
11-ym pierÊcieniu. Do ka˝dego z tych
wyrostków przymocowany by∏ szereg
pàczków, zwiàzanych nitkà jedwabistà,
a zwi´d∏y pàczek w tej chwili by∏ zast´-
powany przez Êwie˝y. Owad odcina∏ pà-
czek ˝uchwami, trzyma∏ go mi´dzy
przedniemi ∏apkami i pokrywa∏ prz´dzà,
wychodzàcà z ust, a póêniej przegiàw-
szy tylny koniec cia∏a, przymocowywa∏
pàczek do jednego z wyrostków; za tym
pàczkiem szed∏ drugi, trzeci, a˝ póki nie
wyrós∏ sznur znacznej d∏ugoÊci. Wtedy
owad rozpoczyna∏ t´ samà czynnoÊç na
drugim wyroÊcie. D. 28 maja gàsienica
owin´∏a si´ w kokon, lecz zosta∏a znisz-
czona przez mrówki; poniewa˝ nie zna-
leziono drugiego podobnego egzempla-
rza, Sheldorf wnioskuje, ˝e jest to bardzo
rzadki gatunek, jak zwykle u zwierzàt,
które uciekajà si´ do podobnego rodza-
ju naÊladownictwa ochronnego.
Produkcya indyga w Indyach wschodnich.
Sprawozdanie roczne ogrodu botanicz-
nego w Kalkucie podaje nast´pujàce
dane o produkcji indyga w Indyach
wschodnich. Istniejà tam dwa g∏ówne
punkty wywozu tego produktu i dwa
g∏ówne gatunki indygowca, dostarczajà-
ce go. Jednym z nich jest Surat, którego
indygo pochodzi z egipskiego gatunku
(Indigofera articulata); gatunek ten zo-
sta∏ wprowadzony do zachodniej cz´Êci
Indostanu, i stamtàd rozpowszechni∏ si´
stopniowo na wschód, nie dochodzàc jed-
nak˝e do Bengalii. Drugi gatunek indy-
gowca (Indigofera tinctoria) jest pocho-
dzenia miejscowego i uchodzi za gorszy;
uprawiajà go g∏ównie na Ceylonie i wy-
brze˝u Koromandelskim (wschodniem).
Oprócz tych dwu g∏ównych gatunków w
ostatnich czasach zaczyna si´ rozpo-
wszechniaç uprawa dwu innych, dajà-
cych lepsze gatunki indyga. Sà to miano-
wicie: indygowiec sumatrzaƒski (I.
sumatrana), uprawiany na wybrze˝u Ma-
labarskiem, i indygowiec wschodnioafry-
kaƒski (I. arracta), wprowadzony do po-
siad∏oÊci holenderskich. Wszystkie te
gatunki indyga muszà obecnie walczyç
ze sztucznym produktem, co ma t´ do-
brà stron´, ˝e prowadzi do ulepszenia
sposobów otrzymywania tego barwnika
z indygowca, aby by∏ on mo˝liwie dobry
i mo˝liwie tani.
G´stoÊç chloru. H. Moissan i Binet du
Jassoneix stwierdzili, ˝e w razie u˝ycia
chloru przygotowanego w sposób zwy-
czajny, metoda Dumasa daje na g´stoÊç
tego gazu liczby, wahajàce si´ pomi´dzy
4,424 a 4,506. G∏ównemi przyczynami
b∏´dów sà w tym przypadku: 1) obec-
noÊç powietrza, pochodzàcego z balo-
nu, oraz powietrza, które przynosi ze so-
bà pràd chloru; 2) trudnoÊç dok∏adnego
oznaczenia chloru i 3) w razie pos∏ugi-
wania si´ chlorem ciek∏ym – rozpusz-
czalnoÊç ró˝nych gazów w tej cieczy. Po
usuni´ciu wszystkich tych przyczyn Mo-
issan i Binet otrzymali na g´stoÊç chlo-
ru, pochodzàcego z chlorku sodu, liczb´
2,490 (w temperaturze 0°).
Telegraf bez drutu w mieÊcie. „Electrical
World and Engineer” donosi, ˝e towa-
rzystwo „Marconi Wireless Telegraph
Company” zrobi∏o prób´ zastosowania
wynalazku Marconiego do komunikacyi
telegraficznej miejskiej w Nowym Yor-
ku. Telegramy przesy∏ano ze statku „Um-
bria”, znajdujàcego si´ w dokach okr´to-
wych, do jednego z budynków w mieÊcie,
przyczem linia powietrzna mi´dzy sta-
cyà wysy∏ajàcà a odbierajàcà wynosi∏a
oko∏o mili angielskiej. Zaznaczyç nale˝y,
˝e mi´dzy obu punktami le˝y du˝o bar-
dzo wysokich budynków ˝elaznych. Od-
bieracz ustawiono na dachu domu, s∏u-
˝àcego za stacy´ odbiorczà, a telegramy
wysy∏ano z wierzcho∏ka masztu flago-
wego „Umbryi”. Próby zosta∏y uwieƒ-
czone pomyÊlnym wynikiem, gdy˝ na
stacyi odbiorczej otrzymano znacznà
iloÊç telegramów bez wszelkich przerw
i zak∏óceƒ.
Odleg∏oÊci gwiazd. Dyrektor obserwato-
ryum uniwersytetu Yale (Stany Zjedno-
czone) Elkin dokona∏ pomiaru paralaks
10-u gwiazd pierwszej wielkoÊci na
pó∏kuli pó∏nocnej: paralaksy wynikajà
z pomiarów odleg∏oÊci ma∏ych gwiazd,
po∏o˝onych z ró˝nych stron gwiazd roz-
patrywanych. Oto wyniki:
Nazwa gwiazdy
WielkoÊç
Paralaksa
Arktur
0,0
0,’’026
Koza
0,2
0,079
Wega
0,4
0,082
Procyon
0,6
0,334
Betelgeuza
0,8
0,024
Aldebaran
1,0
0,109
Altair
1,0
0,232
Polluks
1,2
0,056
Regul
1,4
0,024
Deneb
1,5
0,000
Najbli˝szà gwiazdà ma byç tedy Pro-
cyon odleg∏y o 626 000 promieni naszej
orbity, czyli o 93 tryliony kilometrów.