background image

Po katastrofie nawiązano połączenie z telefonem w Tu-154 

 

Gdy  funkcjonariusze  Biura  Ochrony  Rządu  dotarli  na  miejsce  katastrofy,  teren  był  już 
zabezpieczony  przez  Rosjan  -  pisze  "Nasz  Dziennik".  Zaraz  po  katastrofie  funkcjonariusze 
BOR  próbowali  zadzwonid  do  obecnego  na  pokładzie  Tu-154  podpułkownika  Jarosława 
Florczaka. Połączenie z telefonem zostało nawiązane, ale nikt nie odebrał - twierdzi "Nasz 
Dziennik". 

"Nasz  Dziennik"  powołując  się  na  wypowiedzi  funkcjonariuszy  BOR  pisze,  że  zaraz  po 
przybyciu 

na  miejsce  katastrofy  funkcjonariusze  zastali  tam  szczątki  samolotu,  fragment 

podwozia  leżący  do  góry  kołami,  dwa  silniki  i  element  statecznika.

  Teren  był  ogrodzony 

czerwonymi  taśmami,  a  wszystkie  elementy  samolotu  i  szczątki  ciał  były  wbite  w  grunt  na 
głębokośd 20-30 centymetrów.  

Gazeta  informuje,  że  5  kwietnia  do  Rosji  wyjechało  trzech  funkcjonariuszy  BOR:  "w  celu 
realizacji  zadao  BOR,  związanych  z  zabezpieczeniem  wizyty  Prezesa  Rady  Ministrów,  a 
następnie prezydenta RP w Smoleosku i Katyniu, odpowiednio w dniach 7 i 10 kwietnia 2010 
roku."  Z  relacji  oficerów  BOR,  jakimi  dysponuje  Wojskowa  Prokuratura  Okręgowa  w 
Warszawie  wynika,  że  6  kwietnia  uczestniczyli  oni  w  przygotowaniach  do  przyjazdu  do 
Smoleoska premiera Donalda Tuska.  

Oficerowie  BOR  o  katastrofie  dowiedzieli  się  będąc  w  Katyniu.  O  tragedii  powiedział  im 
funkcjonariusz  rosyjski.  Z  relacji  wszystkich  funkcjonariuszy  BOR  wynika,  że  niemal 
natychmiast  udali  się  samochodem  na  miejsce  wypadku.  Pilotowała  ich  rosyjska  milicja. 

trakcie  jazdy  jeden  z  funkcjonariuszy  próbował  dodzwonid  się  do  znajdującego  się  na 
pokładzie  tupolewa  podpułkownika  Jarosława  Florczaka.  Telefony  nawiązały  połączenie, 
natomiast nikt nie odbierał.

  

Oficerowie BOR, wraz z dwoma przedstawicielami Kancelarii Prezydenta - ministrem Jackiem 
Sasinem  oraz  Marcinem  Wierzchowskim,  dotarli  na  miejsce  katastrofy,  przechodząc  przez 
mur  znajdujący  się  na  koocu  pasa  startowego.  Kiedy  funkcjonariusze  BOR  wraz  z 
przedstawicielami  Kancelarii  Prezydenta  przybyli  na  miejsce  katastrofy,  akcja  ratownicza 
została  już  zakooczona.  Częściowo  teren  był  już  zabezpieczony,  prawdopodobnie  przez 
żołnierzy rosyjskich. 

 

http://media.wp.pl/kat,1022941,wid,12819037,wiadomosc.html