39 2 Przed leśniczówką

background image

Przed leśniczówką

Autor: Lepkowski

czwartek, 03 wrzesień 2009

Zmieniony piątek, 04 wrzesień 2009

Tym razem nie sequel ale prequel, czyli to co było wcześniej. I zamykam się na czas jakiś...

Adam nie lubił wesel, na to jednak został zaciągnięty przez rodziców, więc nie wypadało mu nie iść.

Tańczyć nie umiał i nie lubił. Muzykę, owszem, o ile nie wymagała dalszego zaangażowania się

ruchowego. Słuchał progresywnego rocka: Pink Floyd, Wishbone Ash, Moody Blues... zupełnie czego

innego niż koledzy z jego otoczenia. W zasadzie mało go z nimi łączyło; wiedział, że pójdzie studiować

medycynę, miał ściśle określone zainteresowania i był raczej samotnikiem. Przede wszystkim z powodu

swojej wagi i wyglądu. Liceum w niewielkim mieście nie sprzyja tolerancyjności, on też nie pragnął

jakichś zażyłych kontaktów więc musiał pogodzić się z własnym towarzystwem...

Orkiestra grała w najlepsze, głównie utwory biesiadne i disco polo. Siedział przy stole obok swego

kuzyna, Jarka, chłopaka w tym samym wieku, też koło osiemnastki ale zupełnie innego, niskiego,

szczupłego. Właściwie też go nie znał; rodzice nie uprawiali zbyt bujnego życia towarzyskiego, więc miał

rodzinę, nawet liczną, ale dla niego prawie nieznaną.

– Mama, nudzi mnie ten wiejski festyn, właściwie mam ochotę iść spać.

– Pogódź się z tym, że dziś spać raczej nie będziesz, siedź tu albo połaź trochę po okolicy.

Będziesz spać rano, jak się wszystko uspokoi.

– Może do stodoły? – odezwał się Jarek, młodszy brat panny młodej, więc w sumie

gospodarz. – Są tam jakieś derki, koce, posłanie wiejskie ale wygodne.

Adam, który nigdy nie spał na sianie, wzdrygnął się.

– Żeby mi jakiś robak wszedł do ucha? Nie, to już się pomęczę tutaj. Może nawet polubię disco

polo.

– Jak chcesz. Ale jak będzie ci się chciało spać to powiedz, uszykuję ci.

– Jarek ma rację – wtrąciła mama. – Nic ci nie wejdzie do ucha, może rzeczywiście

się tak nie męcz.

Adam, choć z niechęcią, zgodził się. Nie lubił zarywać nocek, o wiele lepiej czuł się wczesnym rankiem.

Stodoła znajdowała się na tyłach gospodarstwa i była o tyle oddalona od tancbudy, że nawet dźwięki

orkiestry z trudem docierały w to miejsce. Pozostał tylko jeden szkopuł.

– Trzeba wejść po drabinie – powiedział Jarek.

Na Adama padł blady strach; wszelkich drabin nienawidził z definicji, dodatkowo teren był zupełnie

nieoświetlony. Po omacku wszedł do góry, trzęsąc się z emocji. Nawet nie widział, jak Jarek pokonał

przeszkodę z kocią zręcznością.

– Wiesz co, nie chce mi się już tam wracać, też się prześpię, zrobię większe posłanie, chyba mogę

koło ciebie? Zwłaszcza że tu jest jedyne równe miejsce.

Adamowi pomysł się nie spodobał, w zasadzie nigdy w życiu z nikim nie spał, ale nie protestował zanadto.

Po chwili leżeli obok siebie, przykryci jednym kocem polowym. Rozmowa nie kleiła im się za bardzo.

Adam musiał przyznać, że posłanie było nawet wygodne.

– To jeszcze tylko zwalę sobie konika i śpimy – powiedział Jarek.

– Że co zrobisz?

– To co słyszałeś. Nie musisz patrzeć. Nie mów, że ty też tego nie robisz...

Adam nie odezwał się, choć istotnie, w przeciwieństwie do wielu młodych mężczyzn, nie przepadał za tą

zabawą. Czuł się zawsze jakoś dziwnie, miał myśli, które go przerażały. Wiedział, że coś jest nie tak, że

to powinno wyglądać zupełnie inaczej, więc postanowił się tym nie zajmować. Organizm sobie jakoś radził

mokrymi snami, co Adam odkrywał rano, czując mokrość i lepkość. Z tego powodu chował nawet spodnie

od piżamy przed rodzicami a do prania dawał w ostatniej chwili.

Już po chwili doszły do niego lekkie wstrząsy, odczuwalne na kocu i podłożu. Po chwili ustały. Adam leżał

odwrócony, nie interesował go widok kuzyna ani to, co robi.

– Już skończyłeś?

– Nie... dalej się bawię, tylko trochę inaczej. Ty naprawdę tego nie robisz?

– Nie, mówię ci. Dlaczego miałbym cię okłamywać?

– Bo dotąd nie słyszałem, by ktoś tego nie robił.

Wibrowanie podłoża rozpoczęło się na nowo. Adamowi zrobiło się niewygodnie na boku, przewrócił się na

plecy i odchylił głowę, starając się nie patrzeć w stronę kuzyna. Mimo ciemności, kontury były nawet

dobrze widoczne.

– No nie wstydź się tak – powiedział Jarek. – A zresztą... mam przestać?

Strona Puchata

http://thermasilesia.ehost.pl/chubby

Powered by Joomla!

Wygenerowano: 2 November, 2009, 18:28

background image

– Tak. To znaczy nie... rób co chcesz.

Nagle zdał sobie sprawę, że zachowanie kuzyna nie było obojętne dla niego. Poczuł charakterystyczny

ucisk członka i jakąś dziwną falę, która wędrowała po organizmie. Wbrew rozumowi chciał, by kuzyn

zabawiał się dalej.

– Dobra, to ja się już zamknę i rób dalej co ci się żywnie podoba, w końcu jesteś dorosły i to twoja

stodoła, ale powiedz tylko, dużego masz? Nigdy nie widziałem fiuta żadnego faceta. Czytałem gdzieś, że

powinien mieć od czternastu do siedemnastu centymetrów.

– Jak mierzyłem, miał szesnaście centymetrów. Jak widzisz, w normie.

– Mój ma prawie dziewiętnaście – Adam zdziwił się, że ta informacja przeszła mu przez

gardło.

– Niemożliwe... Grubasy zwykle mają krótkie. Widziałem na jakichś filmikach.

– No to ja jestem nietypowy.

– Nie wierzę, pokaż.

– Ale ja się wstydzę...

– Nigdy nie widziałem takiego potwora, może na filmach, ale oni robią tam takie dziwne sztuczki.

Adam zmieszał się. Z jednej strony była to prośba wyjątkowa w swojej śmiałości, z drugiej... coś pchało

go do tego, instynktownie odczuwał, że będzie mu przyjemnie. Sytuacja była zaskakująco zgodna z jego

wcześniejszymi wyobrażeniami, których tak się bał, tak unikał. Jednak dalej coś go blokowało.

– Patrz, tak ja wyglądam – Jarek zmienił pozycję i klęknął. Adam powoli odwrócił głowę i

spojrzał na Jarka. Chwilę przyzwyczajał wzrok do bardzo słabego oświetlenia, w końcu zaczął wyławiać

szczegóły, najpierw szczupłe, o wiele cieńsze niż jego własne uda, potem całą resztę. Patrzył z coraz

większą zachłannością... Faktycznie jego członek był krótszy, jednak wyglądał bardzo apetycznie. Wał,

stanowiący koniec główki nie był okrągły i przystający do korpusu, jak u niego samego, a odstawał

śmiesznie i podbiegał ku górze w spodniej części, co dawało wrażenie zadziorności, waleczności,

dodatkowo cały członek był sympatycznie zadarty ku górze. Całości obrazu dopełniały jądra, i tu Adam

musiał przyznać, że kuzyn był lepszy. Słabe oświetlenie spowodowało, ze nie widział wszystkich

szczegółów, dotarł jednak do niego, ostry, silny, podniecający zapach, który dodatkowo zakręcił mu w

głowie. To wszystko znajdowało się w niewielkiej odległości od oczu, może ze trzydzieści centymetrów. Z

ociąganiem, nieco drżącymi z podniecenia rękoma rozpiął pas, później rozporek i leżąc, ściągnął spodnie

do kolan. Kuzyn pochylił się nad nim.

– Ale gruby... Faktycznie masz olbrzyma. I też ci stoi...

– To z nerwów – szybko wtrącił Adam, nie chcąc być podejrzany o nic złego. Już miał

naciągnąć spodnie, gdy ciepły, mocny uścisk zapanował nad jego członkiem. Tego nie było w programie.

Ale czuł się zbyt bezwładnie by protestować, zwłaszcza, że dreszcze podniecenia rozlały się powoli po

całym organizmie. Wciąż patrząc się niczym zahipnotyzowany, Adam nieśmiało wyciągnął rękę ku

członkowi kuzyna, jednak zdawszy sobie sprawę, co robi, zatrzymał ją nagle w powietrzu.

– Nie bój się, nie ma czego, dotknij...

Adam palcami rozpoznawał każdy szczegół budowy, gdy tymczasem Jarek nawilżył dłoń i ponownie

uchwycił porzucony przez chwilę narząd, co przyprawiło Adama niemal o wstrząs. W milczeniu,

przerywanym tylko coraz głośniejszymi oddechami ich ruchy traciły na delikatności, stały się bardziej

kanciaste, drapieżne, pożądliwe. W końcu przyszedł upragniony moment, potoków nasienia i

przenikliwego drżenia ciała.

– Lej na siano, no... bo to będzie później widać...

Adam nie pamiętał, ile razy powtórzyli tę zabawę. Zasnęli dobrze po północy.

W jakiś czas po weselu Adam zdał sobie sprawę, że może przynajmniej siebie samego nie oszukiwać i

nazywać rzeczy po imieniu. Jest homoseksualistą. Kobiety w ogóle go nie interesują, na mężczyzn zaś

patrzy z zainteresowaniem i pożądaniem. Nie miał jednak możliwości i czasu, by rozejrzeć się za następcą

Jarka. Powoli zbliżała się matura, w zasadzie każdą chwilę spędzał na nauce.

O wypadku rodziców dowiedział się po przyjściu do domu z ostatniego egzaminu. Oprócz naturalnego w

takim momencie szoku doszło kolejne zmartwienie – co robić w życiu. Bo że skończyły się jego

plany pójścia na medycynę, to oczywiste. Poszedł do dyrektora szkoły, rozeznanego w jego sytuacji.

– No cóż ja ci mogę poradzić. Nawet jak dostaniesz stypendium, to nie utrzymasz siebie ani domu.

Dom zresztą i tak będziesz musiał sprzedać, nie dasz sobie rady z jego utrzymaniem. Wiesz co? Tak z

dobrego serca powiedziałbym ci – ożeń się.

Adam struchlał. Nie takiej porady oczekiwał.

– Wykluczone, przynajmniej teraz. Zresztą która weźmie takiego grubasa jak ja? Może to jest

jakieś wyjście ale nie dla mnie.

– Interesuje cię biologia, prawda? – zapytał dyrektor, który kilka dni temu wręczał mu

nagrodę za udział w finale olimpiady biologicznej. – Dlaczego nie pójdziesz do policealnej szkoły

leśnej?

Adam popatrzył na dyrektora jak na zbawcę. Rzeczywiście, genialna myśl. Dwa lata nauki i zawód w

Strona Puchata

http://thermasilesia.ehost.pl/chubby

Powered by Joomla!

Wygenerowano: 2 November, 2009, 18:28

background image

ręku, zawód, który był nawet zgodny z jego zainteresowaniami.

– Dziękuję panie dyrektorze. Zdaje mi się, że uratował mi pan życie.

– No bez przesady – uśmiechnął się dyrektor. – Jedyne, co mógłbyś zrobić, to

zaprosić swojego starego dyrektora z żoną do leśniczówki na dzień.

Szkoła okazała się rzeczywiście trafionym pomysłem. Oprócz renty po rodzicach szybko dostał całkiem

niemałe stypendium naukowe i spokojnie, bez większych nerwów i kłopotów ukończył szkołę. Ba, ale co z

pracą? I domem? Pojechał do leśniczówki w jednej z sąsiednich wsi zapytać leśniczego jakie są szanse

zdobycia pracy.

– Teraz tylko po studiach biorą, chyba że na pracowników leśnych – powiedział leśniczy.

Ale czekaj, słyszałem, że pod Jełową szukają gajowego. Zadzwonię do leśniczego i może przez okręgowy

zarząd lasów się załatwi...

Tydzień później zapukał do drzwi leśniczówki, położonej w wiosce składającej się może z dziesięciu osad.

Drzwi otworzył mu mężczyzna dobrze po czterdziestce a raczej zbliżający się do pięćdziesiątki, solidnej,

poważnej nawet budowy, szpakowaty, o dość ostrych rysach i zdecydowanie surowym wyglądzie. Adam

spłoszył się nieco.

– Dzień dobry. Nazywam się Adam Kęsik i mam być gajowym w tym leśnictwie.

Leśniczy zlustrował chłopaka wzrokiem tak, że Adam, który nie czuł się pewnie, jeszcze bardziej stracił

rezon.

– Szczerze powiedziawszy nie tak wyobrażałem sobie nowego gajowego ale... no niech pan

wejdzie.

Rozmawiali długo. Stanisław wyczuł, że ma przed sobą osobę dobrze przygotowaną do zawodu, o

ogromnie dużej wiedzy teoretycznej, brakowało tylko praktyki. No i najważniejsze – chłopakowi

dobrze patrzyło z oczu. Pewnie miał jakiś sekret, i to nie jeden ale... wyjdzie w praniu. Zdecydowanie

zbyt zdolny i mądry jak na dziurę w środku lasu.

Powoli przyzwyczajali się do siebie. Rozmawiali wyłącznie o sprawach służbowych, ale były to rozmowy

rzeczowe i – co Stanisław musiał przyznać – na wysokim poziomie. Adam radził sobie coraz

lepiej, dostał dodatkowo wyrąb, tak więc Stanisławowi pozostały tylko sprawy łowieckie i szkółkarskie.

Kiedyś, kiedy tylko przyszedł do pracy, leśniczy z miejsca zaatakował go pytaniem:

– Z teorii urządzania lasu jesteś dobry?

– Pięć u Okularnika.

Kończyli tę samą szkołę. Okularnik był dobijającym emerytury nauczycielem, mającym najgorszą sławę w

całej leśnej Polsce. Zdać egzamin u Okularnika w pierwszym terminie to znaczyło mieć wiedzę na

poziomie uniwersyteckim, nawet większą niż on sam. Zdać na pięć – przypadek jeden na milion.

Piątkowicze u Okularnika zazwyczaj kończyli z tytułami profesorskimi.

– Szczery podziw. Mam klopot, jest ważna konferencja urządzeniowców, możesz nawet wygłosić

referat, jeśli rzeczywiście czujesz się na siłach. Wstydu mi nie przyniesiesz a i ja odniosę z tego jakąś

korzyść.

Na konferencję przyjechali w ostatniej chwili, kiedy wszystkie jedynki w hotelu były już zajęte,

wepchnięto ich więc do dwójki. Drugiego dnia, korzystając z przerwy i tego, że Stanisław przebywał w

gronie starych znajomych, Adam postanowił się odprężyć, wziąć ciepłą kąpiel. Jako że spanie razem z

szefem w pokoju, i zarazem wszystko, co się z tym wiąże, krępowało go nieco, postanowił zrobić to, co

zwykle robił przed spaniem. Poza tym lubił onanizować się w kąpieli, uwielbiał ten poślizg po szamponie,

przypominający mu jedyne doświadczenie, którego zaznał w życiu.

Tego się nie spodziewał. Gdy wyszedł z łazienki, oczywiście nago, bo zapomniał ręcznika, spostrzegł, że w

pokoju był pan Stanisław. Zamurowało go do tego stopnia, że przez kilkanaście sekund stał w

kompletnym osłupieniu, z prężącym się członkiem, który jak na złość właśnie teraz nie chciał opaść. W

końcu odwrócił się. Nie wiedział czy jest obserwowany, czy nie, wyciągnął kąpielowy ręcznik, wytarł się i

nałożył bokserki.

– Przepraszam – powiedział tylko.

– To ja przepraszam, powinienem był uprzedzić. Nic nie widziałem, nie ma tematu.

Dalsza część popołudnia upłynęła im na konferencji. Adam brylował, jego wiedzę podziwiali nawet

fachowcy, a za wykład o urządzaniu starodrzewu w warunkach parku krajobrazowego dostał owację na

stojąco. Po kolacji Stanisław złożył gratulacje Adamowi.

– Byłeś wspaniały. Nasze leśnictwo bardzo skorzystało, pewnie będziemy teraz lepiej traktowani w

zarządzie, bo do tej pory było jak najgorzej. Proponuję uczcić to stosownym płynem.

Ani Adam ani Stanisław nie pili wiele, po kilku kieliszkach rozluźnili się.

– No to mam pracownika co i dużą głowę, i sporego fiuta ma na miejscu – roześmiał się

Stanisław.

– Panie leśniczy.... Jeszcze raz przepraszam. Poza tym podobno pan nic nie widział...

– Ależ ja cię tylko chwalę. Niby nie widziałem, a przecież czegoś takiego trudno nie zauważyć. Nie

Strona Puchata

http://thermasilesia.ehost.pl/chubby

Powered by Joomla!

Wygenerowano: 2 November, 2009, 18:28

background image

wiedziałem, że jesteś aż tak potężnie uzbrojony. Pewnie baby szaleją...

Adam zrazu nie odpowiedział. Leśniczy zauważył zmieniony wyraz twarzy swojego podwładnego.

– Nie miałem jeszcze żadnej, jak to pan mówi, baby. I nie chcę...

– No tak, naukowiec, podniecają go wyłącznie książki i stosunek dębu do buka w poszyciu. Też

stosunek... – aluzja do wykładu była jak najbardziej oczywista. Adam uśmiechnął się gorzko.

– Nie mówmy o tym.

– Ależ ja wyraźnie widzę, że właśnie z tym masz kłopoty. Ty mógłbyś być prawdziwą bombą,

niczego ci nie brakuje. Ale nie pierwszy raz widzę, ze coś cię gryzie, zatrzymuje, coś nie pozwala ci na

ten jeden, najważniejszy krok naprzód. Ze mną możesz być szczery. Każdy ma jakieś kłopoty. No, to

jeszcze po pięćdziesiątce...

Wypili, przegryźli.

– Panie leśniczy, mnie te sprawy naprawdę nie interesują. Raz zrobiłem to z głupoty, i to na

dodatek... No pan wie...

– No nie wiem. Pewnie coś bardzo złego jak się tak rwiesz. Nie wiem, ale jeśli na przykład chcesz

powiedzieć że z facetem, to mnie wcale nie zaszokujesz...

Adam wpatrywał się zdumiony w leśniczego.

– Jak to?

– Wiesz, jak tak patrzyłem na tę twoją parówę to wiesz co mi przyszło do głowy? Że z chęcią bym

ci ją zwalił. A przecież pedałem nie jestem.

– Pan żartuje?

– Bynajmniej. Wiesz, ja też narzekam na brak seksu. Pięćdziesiątka na karku, od dwudziestu lat

wdowiec i nic. Różne rzeczy mi czasem przychodzą do głowy. Już się wybierałem do agencji towarzyskiej,

w ostatniej chwili się rozmyśliłem, nie mogłem się przełamać.

– I jak to pan... tylko sam?

– Tylko i wyłącznie. Nawet nie miałem odwagi, by kupić jakiś pornos. Jak zobaczyłem cię dziś w

tym pokoju... nawet nie wiesz, jaki był to dla mnie wstrząs. A poza tym, mimo tych zwałów tłuszczu, ty

ładny chłopak jesteś. Już nie źrebak a jeszcze nie ogier.

– Panie Stanisławie, jutro będziemy tego żałować, tej całej rozmowy. Jesteśmy napruci jak świnie.

Przynajmniej ja.

– Ej ty, sztudent... to nie uczyli cię na łacinie, że in vino veritas?

– I niech pan nie mówi, że pan by...

– A chcesz się przekonać?

Adam zmitygował się nieco.

– Z własnym szefem?

– A co to zmieni? jesteś pełnym profesjonalistą, ja też. Zresztą, z tego co słyszałem, to niedługo

cię stracę.

– Jak to?

– Przedstawiciel głównego zarządu o ciebie dopytywał. Niewykluczone, że mi ciebie zabiorą i

umożliwią ci porządne studia na SGGW. A ja cię już tak polubiłem.

Adam, który tak rzadko słyszał słowa pochwały, zdumiał się.

– Ależ ja się stąd nie mam zamiaru ruszać.

– Tak teraz mówisz, wrócisz do tego co lubisz najbardziej, badań, wiedzy. Wiesz dlaczego jesteś

dobrym leśnikiem? Bo wykorzystujesz ogromną wiedzę. Pod względem fizycznym, odporności na ciężką

pracę i stres jest u ciebie nie najlepiej. Zacinasz się, czasem gubisz. Ale jak wejdzie się na sprawy

teoretyczne, to czujesz się jak surfista na tsunami. Zresztą sam to wiesz. No jeszcze chlup i chyba koniec

na dziś?

Leżeli już obaj w łóżkach. Adam pomyślał, że z powodu stanu upojenia leśniczego cała sprawa poszła w

niepamięć i nie wiedział czy bardziej się smucić czy cieszyć. Po chwili usłyszał szuranie i skrzyp podłogi.

Mężczyzna usiadł na łóżku.

– To jak? Według umowy? – zapytał cicho leśniczy.

Adam tylko mruknął. Leśniczy wolno ściągnął pościel i chwycił za członek. Adam westchnął głęboko,

odezwały się w nim pragnienia, które tłumił przez całe lata. Ręka dokładnie zapoznawała się ze

wszystkimi zakamarkami urządzenia, badała zupełnie nieznany dla siebie teren. Adam sycił się

nieporadnością ruchów starszego mężczyzny, niezwykłością, do której nie był przyzwyczajony,

zaskoczeniem, jakie przynosiła mu każda sekunda pieszczot.

– Nie wiedziałem, że trzymanie czegoś takiego może dać tyle przyjemności. Ale na dużo więcej nie

licz. Jeszcze nie teraz. To też dla mnie absolutna nowość. A co do mnie – obsłuż się sam, jeśli

chcesz.

– Czy pan wie, co teraz robimy?

– Tak, nadrabiamy stracone lata.

Adam musiał się tylko zgodzić.

Strona Puchata

http://thermasilesia.ehost.pl/chubby

Powered by Joomla!

Wygenerowano: 2 November, 2009, 18:28


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
39 1 W leśniczówce
39 1 W leśniczówce
prawo o postepowaniu przed sadami administracyjnymi 39 0
Ochrona budowli przed wodą i wilgocią gruntową
WykĹ‚ad ochrona pacjenta przed zakażeniem
Techniki ochrony gleb i gruntów przed erozją
Wykład Postępowanie przed s±dem I instancji cz 3
Sposób żywienia kobiet przed i w ciąży2005
Pierwsza pomoc przed medyczna w skręceniach, zwichnięciach
immunologiczne ostrzerzenie przed choroba
Rozwój twarzy i narządu żucia przed urodzeniem
2b Dieta w ciąży i przed poczęciem
8 Piesi, Rowerzyści i Motocykliści 1 39 2
Kwadrans przed Przenajświętszym
(Ekumenizm przed i po Soborze Watykańskim II)
35 39

więcej podobnych podstron