Maraton życia, cz. I
Bieganie w maratonach może stać się nałogiem. W negatywnym sensie tego słowa. Bo
uczestnicząc w nich co kilkanaście (albo I co kilka!) tygodni stajemy się automatami. Dlatego
proponujemy, aby ten sezon podporządkować przygotowaniom do jednego startu w biegu
maratońskim – do 31. Maratonu Warszawskiego. Czy to znaczy, że wszystkie inne starty
mają stać się nieważne? Nie, wręcz przeciwnie – proponujemy bowiem metodę przygotowań
poprzez stawianie sobie nowych celów wynikowych na dystansach pośrednich.
Kiedy ktoś decyduje się na start w maratonie to pierwszym pomysłem na trening jest
zwiększenie kilometrażu, co ma się przełożyć pokonanie 42-kilometrowego dystansu w jak
najkrótszym czasie. Oczywiście, kilometraż to ważna składowa sukcesu w biegu
maratońskim, ale o wiele lepszy efekt może dać trening oparty na kompleksowym podejściu
do zagadnienia. W dodatku często wymagającym mniejszych obciążeń.
Trening sportowy uwzględnia pięć kluczowych aspektów: fizyczny, techniczny,
dietetyczny, mentalny i logistyczny. Ponieważ biegi uliczne w zasadzie nie wymagają
przygotowań w zakresie techniki, to musimy skoncentrować się na pozostałych czterech
elementach. Biegacze, którzy określają swoje potrzeby i wybierają jakiś plan zwiększenia
poziomu umiejętności w każdym z czterech wymienionych elementów, w sposób oczywisty
wypracują lepszą dyspozycję niż ich bardziej utalentowani rywale koncentrujący się jedynie
na aspekcie fizycznym.
Nasze przygotowania od strony fizycznej będą tak dobre, jak dobra będzie zastosowana dieta
(która ma nie tylko dostarczać kalorii, ale i składników odbudowujących struktury mięśniowe
uszkodzone podczas treningu). Idąc tym samym tropem stwierdzimy, że można wykonać cały
zaplanowany trening, znaleźć się w szczytowej formie, po czym na przykład zapomnieć
zapisać się do biegu, albo pozostawić kwestie logistyki wyjazdowo-noclegowej na ostatnią
chwilę (kiedy zwykle okazuje się, że albo nie ma biletów na ekspres albo nie ma gdzie spać).
Nawet najlepsza forma nie pomoże kiedy start biegu będziemy oglądać na ekranie telewizora!
Końcowy sukces całego procesu przygotowań jest jednak najbardziej uzależniony od
woli odniesienia sukcesu i wiary w to, że tak się stanie. To, co w głowie to i w mięśniach, a
to co w mięśniach to i w głowie. Jeśli wierzysz w to, że możesz, to nie ma powodu by tak się
nie stało. O ile trening niewątpliwie buduje siłę, szybkość, zwinność, zasoby energii i
sprawność, o tyle coraz bardziej zaczyna się upowszechniać teza o tym, że bezcenna jest
wiara w to, iż jestem w stanie osiągnąć swój cel. Ta wiara to katalizator sukcesu.
Przykład? Jeśli zawodnik biegający 10 kilometrów w 45 minut jest w stanie w czasie treningu
dojść do punktu, w którym pokonuje 6 odcinków kilometrowych metrów w tempie 4:15 na
przerwach 60-sekundowych, to istnieją wszelkie powody do tego by sądzić, że dystans 10
kilometrów może on pokonać w czasie poniżej 44 minut. Oznacza to, że istnieje zależność
między przygotowaniem fizycznym i psychicznym. Na tej samej zasadzie zawodnik
wyciągnie korzyści z takiego treningu jeśli: a) energia i płyny zużyte w czasie treningu
zostaną uzupełnione oraz b) do organizmu zostaną dostarczone w odpowiedniej ilości
składniki pokarmowe, które umożliwią naprawę mikrouszkodzeń włókien mięśniowych, co
doprowadzi do superkompensacji. A kiedy taka osoba stanie na starcie jej zdolność
poprawienia życiówki będzie zależeć od wyboru takiego tempa biegu, bo można było je
utrzymać do samej mety.
Przez najbliższych kilka miesięcy wprowadzimy na stronie
podstawowe koncepcje treningowe, które mają zastosowanie w treningu długodystansowym.
Ale zanim wykonamy pierwszy krok musimy zacząć od kilku elementarnych pojęć.
Postęp to rodzaj trwałej spirali budowanej wokół zdefiniowanych wcześniej
realistycznych celów. Jeśli Twoja aktualna życiówka w maratonie to 3 godziny 30 minut i
ustanowiłeś ją w drugim roku treningu to nie ma podstaw nie wierzyć, że możliwa jest
poprawa tego rekordu o 5, czy nawet 10 minut. Jest równocześnie oczywiste, że jeśli w
nadchodzącym okresie czeka na Ciebie wiele obowiązków zawodowych albo innych
trudności i przeszkód to jest wielce prawdopodobne, że trening będzie musiał ustąpić
pierwszeństwa innym sprawom. Cele powinny być wymierne i określone w czasie. Na
przykład: złamanie granicy 4 godzin w dniu 27 września podczas 31. Maratonu
Warszawskiego.
Ocena to podstawa wiedzy o tym, jaki jest aktualny stan rzeczy i w jaki sposób
zamierzamy osiągnąć cel. Kiedy siadasz za kierownicą jesteś świadom trzech elementów:
tego gdzie jesteś, tego dokąd chcesz dojechać i tego, jaką drogą pojedziesz. Tak samo jest z
bieganiem. Realizacja celów opiera się na wiedzy o tym, na co nas stać w chwili obecnej oraz
umiejętności wyznaczenia najbardziej skutecznej drogi (planu treningowego) do
wymarzonego celu. Sprawdzian na dystansie 3 czy 5 kilometrów może dostarczyć ważnych
informacji na temat aktualnego stanu wytrenowania, a dodatkowe badania mogą określić stan
naszej siły, charakter diety, wydolność, dobór obuwia, gibkość i wiele innych elementów.
Test na 3 kilometry może też dać nam olbrzymią wiedzę na temat naszego potencjału na
dystansach między półtora a 100 km, jak i tego, jakie powinny być nasze obciążenia
treningowe.
Sprawdziany na krótkich dystansach łatwo powtarzać, a krótki czas potrzebny na regenerację
sprawia, że są one idealnym sprawdzianem tego, jak postępują nasze przygotowania.
Im szybciej biegasz na krótkich dystansach, tym większy
jest twój potencjał na długich. Nieprzypadkiem najlepsi
maratończycy świata należą do czołówki na 10 kilometrów i w
półmaratonie, osiągają sukcesy na bieżni czy w przełajach. Aby
doświadczony maratończyk poprawił swoje osiągnięcia na
dystansie 42 km musi poprawić swój czas na 5 czy 10 km.
Właśnie dlatego Twój trening powinien najpierw zmierzać w
kierunku poprawy szybkości, a dopiero potem skoncentrować
się na wytrzymałości. Proponowane przeze mnie
przygotowania do maratonu opierają się na wyznaczeniu sobie
celów przejściowych, które mają pomóc w przygotowaniach do
“Dnia 0” - 27 września. Temu celowi służą między innymi
imprezy przejściowe Pucharu Maratonu Warszawskiego 2009:
25 kwietnia – 5 km
30 maja – 10 km
27 czerwca – 15 km
25 lipca – 20 km
22 sierpnia– 25 km
Z uwagi na zależność między wynikami na krótszych dystansach a rezultatami w biegach
dłuższych (i na odwrót) sprawdziany te dadzą nam również odpowiedź na pytanie o stan
naszych przygotowań i bieżące postępy. To będzie drabina prowadząca nas do końcowego
celu. `
Trening to niszczenie struktur mięśniowych i ich odbudowa. Chyba najbardziej
niedocenianym aspektem treningu jest potrzeba znalezienia równowagi pomiędzy regularnym
obciążaniem organizmu a odpoczynkiem i regeneracją. Zbyt często nasze przygotowania
sprowadzają się wyłącznie do troski o objętość (kilometraż). Kiedy na przykład biegniemy
szybko z górki wywołujemy mikrourazy włókien mięśniowych, które przy odpowiednim
krążeniu krwi, odpoczynku i odżywianiu nie tylko się odbudują, ale i staną się silniejsze niż
przed treningiem. To właśnie dlatego kulturyści pracują nad wybraną grupą mięśni w
poniedziałek i nie zajmują się nią ponownie wcześniej niż w środę czy czwartek. W
przypadku biegania nie mamy co prawda komfortu wyboru grupy mięśni (chyba, że
wprowadzamy elementy treningu uzupełniającego), ale możemy zmieniać intensywność i
długość treningów. Właśnie po to wprowadzono krótkie treningi służące regeneracji.
Wielu biegaczy sprowadza trening do bezmyślnego “tłuczenia kilometrów”, czego efektem
jest imponujący dziennik treningowy. Oznacza to, że z rzadka zdarza im się trenować w
zakresach wychodzących poza ich aktualne możliwości, co oznacza brak uszkodzeń struktur
mięśniowych – zjawiska niezbędnego do poprawy wyników. Są też tacy, którzy święcie
wierzą w to, że każde wyjście na trening musi być wyzwaniem i nie uznają pojęcia
“rozbiegania”. Ta grupa naraża swój organizm na dodatkowe mikrouszkodzenia powstające
obok tych, które jeszcze nie zdążyły się zregenerować. Efekt – brak postępów albo kontuzje.
Trening i regeneracja to efekt wahadła: jeśli chcesz pobiec szybko na jednym treningu,
musisz wcześniej pobiec bardzo wolno by wymusić swobodny obieg krwi, odbudowę
mięśniową i energetyczną. Każdy trening musi mieć swój jasno określony cel. Liczba
akcentów treningowych (czyli treningów “jakościowych”), jakie Twój organizm jest w stanie
udźwignąć w tygodniu zależy od Twojej biegowej przeszłości (lat spędzonych na biegowych
trasach), wieku i aktualnego stanu zdrowia.
Na początek
Po tym krótkim wstępie możemy rozpocząć pierwszą fazę przygotowań do celu, jakim jest
osiągnięcie wymarzonego wyniku w 31. Maratonie Warszawskim. Poniższe uwagi
szczegółowo opisują różne elementy treningu. Warto się z nimi zapoznać, bo będą nam
towarzyszyć przez najbliższych 5 miesięcy.
Rozgrzewka i schłodzenie. Każdy trening “jakościowy” (czyli wiążący się z
szybszym tempem biegu) powinien być poprzedzony 15-20-minutową rozgrzewką w
biegu, po której powinniśmy przeprowadzić gimnastykę rozgrzewającą. Uwagę
powinniśmy zwrócić na rozgrzanie stawów barkowych, biodrowych, kolanowych i
skokowych. Po takiej rozgrzewce nie powinniśmy nigdzie odczuwać napięcia
mięśniowego. Na zakończenie rozgrzewki warto dodać 2-3 stopniowe przyspieszenia
na dystansie 60-80 metrów, po których należy stopniowo wytracić prędkość i przejść
do marszu. To świetne przygotowanie do szybszego biegania, które czeka nas za
chwilę. Po zakończeniu zasadniczej części treningu należy z kolei dać organizmowi
10-15 minut odpoczynku w truchcie.
Ułóż sobie standardową rozgrzewkę. Powyższy opis to ogólny zarys prostej
rozgrzewki. Opracuj swój własny schemat tego elementu treningu i stosuj go nie tylko
na treningach, ale i przed zawodami. Ta sama, powtarzająca się procedura, pomoże Ci
uzyskać pewność siebie i rozluźnić się przed startem.
Trening na bieżni. Wielu zawodników broni się przed treningami na bieżni bo wydaje im się,
że polegają one na bieganiu z pełną prędkością. To nieporozumienie. Załączone do tekstu
programy treningowe podają określone wartości tempa mające związek z konkretnym celem
wynikowym. Ważne, by NIE biegać szybciej niż to jest podane w założeniach treningowych,
albowiem tajemnica postępu kryje się w coraz krótszych przerwach na odpoczynek.
Przykładowy trening biegacza z życiówką 3:40 polegający na sesji 5 x 500m w tempie biegu
na 10 km na przerwie 90-sekundowej wymaga by każde 500 metrów pokonywać w 2 minuty i
25 sekund. Najlepszy bodziec to utrzymywanie tego tempa, przy równoczesnym skróceniu
przerwy z 90 do 75 sekund. Jeśli nadal odczuwamy komfort następna przerwa może zostać
skrócona do 65 sekund. Gdyby to okazało się za trudne to kolejna przerwa powinna zostać
wydłużona do 75 albo 90 sekund. Taka strategia coraz bardziej przyzwyczaja nasz organizm
do biegania z określoną szybkością oraz sprawia, że treningi na bieżni stają się
przyjemniejsze.
Treningi 30-sekundowe. To niezwykle efektywny trening – mój ulubiony.
Potrzebować będziemy kawałek terenu, na którym wyznaczymy prostokąt o
wymiarach 115x55 metrów, przy czym bok krótszy powinien być wytyczony po
lekkim łuku (nasz prostokąt będzie wyglądał więc tak, jakby ktoś ciężki usiadł na jego
dłuższym boku i go lekko zdeformował). Po rozgrzewce pokonujemy dłuższy bok w
30 sekund, po czym przechodzimy do truchtu na krótszym boku – także 30-
sekundowego. Po dotarciu do dłuższego boku wracamy do tempa 30 sekund/115
metrów, po czym znów wracamy do truchtu. Taki schemat pozwala nam na
zachowanie ciągłości biegu i rytmiczną zmianę tempa. Ilość okrążeń określona jest w
tabeli.
Podbiegi. Nasz trening zawiera różne treningi na podbiegach, ale zaczynamy od sesji
35-sekundowych na stoku o nachyleniu 8-10%. Po rozgrzewce biegniemy pod górę
przez 35 sekund tak szybko jak się da. Zbiegamy bardzo powoli do punktu wyjścia
(najlepiej jeśli zbieg prowadzi po trawie), dajemy sobie 15 sekund na złapanie
oddechu i ponownie biegniemy pod górę przez 35 starając się dobiec co najmniej tak
daleko jak za pierwszym razem. Wykonujemy wymaganą liczbę powtórzeń w serii,
potem odpoczywamy aż do osiągnięcia pełnej swobody oddechu i zaczynamy kolejną
serię. To bardzo trudna sesja bo biegamy praktycznie na maksa, ale ponieważ odcinki
są krótkie to nie ma kłopotów z koncentracją, za to efekty w poprawie siły biegowej są
nieocenione.
Tempo. Te treningi, które zawierają elementy zmiany tempa biegu i bieg w
docelowym tempie maratonu powinno się wykonywać na odcinkach płaskich. Chodzi
bowiem o to, by wypracować “czucie” tempa docelowego, które będziemy wydłużać
wraz ze zbliżaniem się dnia startu.
Tętno a szybkość. Tabele zawierają informacje na temat tętna charakterystycznego
dla każdej z sesji treningowych/tempa biegu i są oznaczone odpowiednimi kolorami.
Każdy biegacz jest inny, więc nie zawsze te wartości będą się zgadzać z waszymi
odczuciami, jednak stanowią one pewien punkt odniesienia.
Zabawa. Trening nie powinien wypruwać z nikogo całej energii, ale i być na tyle
trudny, by dokończenie ostatniego powtórzenia w akcencie treningowym wymagało
wysiłku. Po przerwie powinniśmy jednak czuć się na tyle dobrze, by być w stanie
wykonać jeszcze jedno takie powtórzenie. Równocześnie treningi lekkie (rozbiegania)
powinny dawać nam energię – traktujemy je więc jako biegi WOLNE. Długie treningi
mają za zadanie wytrenowanie konkretnych mechanizmów korzystania z zasobów
energetycznych, powinno im więc towarzyszyć przyjemne zmęczenie po zakończeniu.
Wyraźny wzrost długości biegów długich nastąpi w czerwcu. Na razie nie zaprzątajmy
sobie głowy dystansem, który przyjdzie nam pokonać na maratonie. Naszym celem
jest zbudowanie solidnych podstaw.