K
OMISJA
E
UROPEJSKA
Błękitna Wyspa
Część I
Siedząc wysoko na swojej ulubionej skale, lisica Lila obserwuje ocean. Letni
wiatr lekko muska jej futerko. Marzy. Cieszy się słońcem i nieskończonym
spokojem.
-Jakież morze jest piękne! - myśli Lila. Z zachwytem wodzi wzrokiem po
zielonkawej wodzie, białej plaży i małym porcie rybackim w oddali. Tutaj, na
Błękitnej Wyspie, każdy dzień jest przyjemny. Nagle Lila nastawia uszy. Niezwykłe
okrzyki dochodzą z portu. Lisica strzyże z zaniepokojeniem wąsami.
-Odcumować! Szybciej! - krzyczy Kapitan Grymas, dowódca straży przybrzeżnej.
-Co się dzieje? - pyta Tomek Leonarda, poławiacza korali.
-Widziano łupieżców korali nieopodal wyspy żółwi! Aaach...Niszczą przyrodę! Kradną skarby
morza! Na szczęście niebawem zjawi się tam straż przyybrzeżna!
-Kapitanie Grymas! Śruba...
-Co z nią?
-Zaplątała się w sieć rybacką! Jesteśmy unieruchomieni! - krzyczy strażnik.
-Na litość boską, odplączcie ją! - rozkazuje Grymas.
-To zajmie trochę czasu! - mówi przepraszająco inny strażnik.
Grymas biegnie do Leonarda.
-Leonardzie, rekwiruję twój statek! Moja załoga dołączy do nas tak szybko, jak to tylko możliwe!
Odcumować!
Szybciej niż sam wiatr statek
Cap Totu
Cap Totu tnie taflę oceanu. Na pokładzie znajdują się Kapitan
Grymas, Leonard i Tomek. Stojący za sterem Leonard nagle krzyczy:
-Ci poławiacze koralu nie mają ani krztyny szacunku dla przyrody! Mogliby łupić rafę aż do
ostatniego koralu, aż do wymarcia tych pięknych zwierząt!
Na pokładzie statku atmosfera staje się napięta. Mijając zatoczkę, Tomek zauważa Lilę.
-Zatrzymaj się, Leonardzie! Chcę, żeby Lila popłynęła z nami!
-Niech się lepiej pośpieszy! - rzuca Leonard.
Leonard kieruje statek w stronę czarnej skały. Lisica wskakuje na pokład.
-Dość już czasu straciliśmy! - krzyczy Grymas. - Każda sekunda się liczy! Ci grabieżcy koralu
właśnie okradają przyrodę! Łapią zwierzęta i rozkradają rośliny, żeby je sprzedać daleko, bardzo
daleko stąd!
1/2 Błękitna Wyspa – KE.
-Wyspa żółwi! Tam! - krzyczy Leonard.
W oddali drobny zielony punkcik zapowiada obecność wyspy. Leonard mruży oczy.
-Ci złodzieje nie przestrzegają zasad połowów! - rzuca Leonard do Tomka. - Niektórzy rybacy mają
prawo wyławiać koral pod pewnymi warunkami! A grabieżcy nie przejmują się przepisami! Co
gorsza, wyłapują zwierzęta zagrożone wyginięciem! Na przykład żółwie...
Tomek powstrzymuje okrzyk przerażenia.
-Tam... Statek... Dwie boje... To złodzieje koralu!
-Jest ich dwóch! - mówi Grymas. - Zgarniemy ich, gdy wypłyną na powierzchnię!
Leonard kieruje
Cap Totu
Cap Totu w stronę łodzi grabieżców. W przejrzystej wodzie Tomek widzi
uciekające żółwie.
-Nigdy nie widziałem ich z tak bliska!
-No cóż, wyspa żółwi zasługuje na to miano! - dodaje Leonard. - To tutaj można podziwiać
najpiękniejsze okazy.
-Najpiękniejsze i najbardziej narażone! - dorzuca Kapitan Grymas. - Mam nadzieję, że złodzieje nie
śmieli tknąć chociażby kawałka skorupy, któregoś z nich! Bo jeśli tak, zapewniam was, że mój
gniew będzie straszny!
Puk! Statek dobija do łodzi grabieżców. Grymas wskakuje na mostek, a Tomek za nim. W
oczach Grymasa żarzy się straszny gniew. Pod jego nogami stoi kilka skrzynek pełnych koralu.
-Grabieżcy! Patrzcie! Wychodzą z wody! Jest ich rzeczywiście dwóch!
-Zbliża się łódź strażników! - dodaje Tomek. - Udało im się uwolnić z sieci rybackiej!
Dumny kapitan straży przybrzeżnej Grymas wypina pierś. Krzyczy przez złożone dłonie,
żeby lepiej było go słuchać:
-Przeklęci grabieżcy! Złodzieje piękna! Załatwiliśmy was jak szczury! Moi ludzie zaraz was zgarną!
Tomek i Leonard cumują statek złodziei do
Cap Totu
Cap Totu.
Złodzieje muszą wrócić na wyspę żółwi wpław. Tomek przygląda im się ze złością.
-Całe szczęście, że straż przybrzeżna czuwa – mówi do siebie Tomek. Dobrze, że pilnują wielkiego
skarbu, jakim jest morze.
Pod wodą kilka żółwi kręci się wokół statku. Leonard jest wzruszony.
-Mam wrażenie, że te żółwie przypłynęły nam podziękować! - szepcze.
Kapitan Grymas wpatruje się w horyzont.
-Podziękować za ochronę... To możliwe – stwierdza Grymas. - Ich gatunek jest zagrożony do tego
stopnia, że nie wolno ich łapać. Mogą żyć w spokoju u wybrzeży wyspy żółwi.
Leonard bierze w dłoń kawałek koralu.
-Co za marnotrawstwo! Ci złodzieje nawet nie starali się delikatnie odrywać tych korali... Aaachh...
Dwie łzy pełne smutku i gniewu pojawiają się w oczach Leonarda, poławiacza korali.
Nieopodal statku
Cap Totu
Cap Totu straż przybrzeżna łapie złoczyńców.
-Bardzo mnie to cieszy – oddycha z ulgą Grymas.
2/2 Błękitna Wyspa – KE.