1
tłumaczenie: magda2em
link: http://mirriel.ota.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=5565
autor: cuddlebearlove
oryginał: http://www.fanfiction.net/s/2554717/1/
Okropna seria uświadamiająca
Ta okropna rzecz
Minerwa McGonagall zbliżyła się do gargulca strzegącego wejścia do gabinetu dyrektora.
Podała hasło i wstąpiła na obracające się schody.
Na górze wicedyrektorka podniosła rękę, lecz zanim zdążyła zapukać do drzwi, z gabinetu
dobiegł głos Albusa.
– Wejdź, Minerwo.
McGonagall weszła do gabinetu Albusa i usiadła na fotelu stojącym przed jego biurkiem.
– Dropsa? – zaoferował.
Minerwa pokręciła głową.
– W takim razie w czym mogę ci pomóc, kochana? – spytał.
– Wydaje mi się, że musisz porozmawiać z panem Potterem.
– W sprawie…
– Seksu – odpowiedziała prosto z mostu.
Albus zakrztusił się cukierkiem.
– Dlaczego uważasz, że muszę porozmawiać z Harrym o seksie?
– Po pierwsze, nie sądzę, żeby ktoś z nim o tym rozmawiał. Chłopak ma już czternaście lat,
ktoś musi to zrobić. Po drugie, ufa ci, a zatem jesteś doskonałym kandydatem.
– Jesteś opiekunką jego domu. Dlaczego sama tego nie zrobisz?
– Dlatego że musi to być mężczyzna. Nastolatek nie będzie rozmawiał na takie tematy z
kobietą.
– Ale ma rozmawiać ze stupięćdziesięcioletnim dyrektorem? – spytał Dumbledore z
niedowierzaniem w głosie.
2
– Poradzisz sobie. Pamiętaj, zanim zostałeś dyrektorem, sam byłeś nauczycielem – zachęciła
go Minerwa.
– Uczyłem transmutacji. Ten przedmiot różni się zdecydowanie od tego, co sugerujesz.
– Harry dorasta. Z pewnością nie chcesz, żeby wpadł w jakieś kłopoty, ponieważ nikt z nim
na ten temat nie rozmawiał, prawda?
– Nie – westchnął Albus. Nie było innego wyjścia. – Zastanawiam się jak można opisać
związki damsko–męskie przy pomocy dropsów cytrynowych…
– Ani mi się waż – rzuciła ostro Minerwa. – Albusie Dumbledore, musisz potraktować to
poważnie.
– Skąd ten pośpiech? Coś się stało?
– Nie, nic się nie stało. Trzeba z nim porozmawiać zanim coś się stanie. Proszę, nie zwlekaj z
tym.
- - - - -
Minęły trzy tygodnie, zanim Albus wysłał Harry’emu notkę z prośbą o wizytę w jego
gabinecie. A i to po kilkunastu przypomnieniach od Minerwy.
– Jak myślisz, czego może od ciebie chcieć? – spytał Ron. Przy śniadaniu przeczytał list od
dyrektora, zaglądając Harry’emu przez ramię.
– Nie mam pojęcia – odpowiedział Harry.
– Nie wpakowałeś się znów w kłopoty, prawda? – Hermiona obrzuciła przyjaciela
podejrzliwym spojrzeniem.
– Nie, nie miałem zupełnie czasu.
– Może chodzi o Turniej Trójmagiczny – zasugerował Ron.
– Może. Dowiem się po południu.
Po zajęciach Harry poszedł do gabinetu dyrektora. Podał gargulcowi hasło, które Dumbledore
dołączył do listu i wszedł po schodach.
– Wejść! – zawołał Albus, zanim Harry zdążył zapukać.
– Ach, to ty, Harry. Usiądź, proszę.
Harry usiadł naprzeciwko Dumbledore’a. Na jego twarzy malowało się zdenerwowanie.
– Profesorze, czy to Voldemort?
3
– Hm, nie, nic z tych rzeczy. Jak minęły dzisiaj zajęcia?
– W porządku – odpowiedział nastolatek. – A może chciał pan porozmawiać ze mną o
turnieju?
– Nie, nie dlatego cię tu poprosiłem – odparł dyrektor. Naprawdę nie chciał zdradzić
prawdziwego celu tej wizyty, ale wiedział, że w końcu będzie musiał to zrobić. Oceniając po
spojrzeniu, jakie Harry kierował w jego stronę, nie zostało mu wiele czasu.
– Mam kłopoty?
– Nie. Zwrócono mi uwagę, że... tak, właśnie, że możesz mieć potrzebę porozmawiania z
kimś na pewien temat.
Harry miał mętlik w głowie. Nie miał pojęcia o czym Dumbledore mówi. Otworzył szeroko
oczy.
– Coś się stało Syriuszowi?
– Ach, nie. Z Syriuszem wszystko w porządku. Ministerstwo nadal nie wie, gdzie przebywa –
odpowiedział dyrektor. Dlaczego nie pomyślałem o Syriuszu. Jest w końcu ojcem chrzestnym
Harry’ego, to jego obowiązek. Przecież jest na wyciągnięcie ręki, w Hogsmeade. Założę się,
ż
e mógłbym zaprowadzić tam Harry’ego bez zwracania niczyjej uwagi.
– Profesorze, zaczynam się martwić. Co się stało? Proszę mi powiedzieć.
– Nic się nie stało. Może pójdziesz się pouczyć?
– Hę?
– Na pewno masz jakąś pracę domową do odrobienia. Najwyższy czas, żebyś się za nią
zabrał. Czekanie na ostatnią chwilę nie jest rozsądne. Miłego dnia.
Kiedy Harry wrócił do pokoju wspólnego, przyjaciele zasypali go pytaniami.
– Czego chciał?
– Czy to Voldemort?
– Złapali Wąchacza?
– O co chodzi?
– Nie wiem – odpowiedział Harry.
– Jak to nie wiesz? Przecież widziałeś się z profesorem Dumbledorem, prawda? – spytała
Hermiona.
– No tak.
4
– No to co się stało? – powtórzyła pytanie ze zniecierpliwieniem.
– On… hm, to, co mówił, nie miało zbytniego sensu.
– Jak zwykle mówił zagadkami? – spytał Ron.
– Nie, pogadał trochę i powiedział, że mam iść się pouczyć – odparł Harry.
– Dziwne – skomentowała Hermiona.
– Nieprawda – nie zgodził się Ron. – To po prostu Dumbledore.
- - - - -
Tymczasem w jaskini w Hogsmeade…
– Nie wydaje mi się – powiedział Syriusz, całkowicie zaskoczony.
– Dlaczego nie? Nie chcesz zobaczyć swojego chrześniaka? – spytał Dumbledore.
– Widuję się z nim. Odwiedza mnie w weekendy.
– Jesteś jego ojcem chrzestnym. To twój obowiązek.
– Ciebie zna od lat, mnie spotkał zaledwie kilka miesięcy temu – opierał się Syriusz.
– Jesteś młodszy. Będzie się czuł bardziej swobodnie rozmawiając z tobą.
– Ale ciebie zna dłużej. Będzie się czuł bardziej swobodnie rozmawiając z tobą.
– Syriuszu…
– Posłuchaj, Albusie. To by wyglądało zupełnie inaczej, gdybym go wychowywał. Ponieważ
tak się nie stało, nie wydaje mi się, że mogę ot tak po prostu wleźć w jego życie i bawić się w
rodzica. Mogę się o niego troszczyć, opiekować się nim, chronić go i kochać do końca moich
dni, ale nie mogę tego zrobić. Jeszcze nie teraz.
– Rozumiem – odpowiedział dyrektor.
- - - - -
Dwa dni później, przy śniadaniu, szkolna sowa wylądowała przed Harrym z listem w dziobie.
Harry szybko przeczytał notkę.
– Wolne żarty – mruknął, spoglądając znad pergaminu.
– Co jest, stary? – spytał Ron.
5
Razem z Hermioną przeczytali list, po czym rzucili przyjacielowi zatroskane spojrzenia.
– Powodzenia – powiedział Ron.
– Tym razem dowiedz się koniecznie o co chodzi – rzuciła Hermiona.
Tego popołudnia Harry ponownie zasiadł przed biurkiem w gabinecie dyrektora. Obaj
wpatrywali się na siebie przez kilkanaście minut, zanim Albus się odezwał.
– Przejdźmy zatem do tematu. Poproszono mnie, abym porozmawiał z tobą o seksie. – Albus
był przekonany, że taka bezpośredniość pomoże mu przekazać wszystkie niezbędne
informacje jasno, prosto i tak szybko, jak tylko to możliwe.
– Co takiego? – zdziwił się Harry. Jego policzki przybrały barwę dorodnego pomidora.
– Czy twój wuj rozmawiał z tobą na ten temat?
– Yyy…. Tak, raz powiedział mi, że... mam nie uprawiać seksu, żebym pozostał ostatnim
wybrykiem natury. Na tym się skończyło. Niech pan się nie martwi, nasi koledzy dużo o tym
rozmawiają.
– I to właśnie stąd bierzesz informacje? Od starszych kolegów?
– No… tak.
– Czuję się tym zaniepokojony – odpowiedział Albus, rozmyślając o latach, które spędził jako
nastolatek w Hogwarcie. – Harry, zakładam, że wiesz czym różni się kobieta od mężczyzny.
Mam rację?
Harry wpatrywał się ze zdumieniem w dyrektora. Z wszystkich rzeczy, które doświadczył w
swoim krótkim życiu, ta rozmowa w zatrważająco szybkim tempie wspinała się na samą górę
listy tych najgorszych.
– Harry?
– Tak – odparł powoli nastolatek.
– Wspaniale. W takim razie… kiedy dwoje ludzi bardzo się kocha, mogą zdecydować się na
seks.
– A czy ludzie, którzy się nie kochają, nie mogą tego robić?
– Słucham?
– Muszę wcześniej kochać tę osobę? A nie wystarczy, że bardzo ją lubię, albo że się o nią
troszczę? Można to robić w zamian za odpowiedzi do pracy domowej?
– Co takiego?
– No… tak kiedyś powiedział Fred.
6
– Nie, Harry. To znaczy, można, ale nie radziłbym ci tego robić. Widzisz, seks jest czymś
wyjątkowym i powinien być zarezerwowany dla kogoś, kogo kochasz. Uprawianie go bez
uczucia w pewien sposób umniejsza jego znaczenie.
– Okay. To nie zawsze musi być chłopak i dziewczyna, prawda?
– No, nie. Tak jest najczęściej, ale nie wyklucza to innych możliwości. Dlaczego pytasz? –
spytał Albus, myśląc, że być może będzie musiał nieco zmienić to, co chciał powiedzieć.
– Nie. Nie ja. Zastanawiałem się tylko, bo Dursleyowie byli dość… ograniczeni.
– W porządku. Teraz… wiesz na czym polega stosunek?
– Tak – odpowiedział Harry, wbijając wzrok w czubki swoich butów.
– Wiesz skąd biorą się dzieci?
– Tak, yyy… długo jeszcze?
– Uwierz mi, ta rozmowa nie jest dla mnie przyjemnością, jednak obawiam się konsekwencji,
jeżeli nie przeprowadzimy jej do końca. – Albus myślał tutaj o tym, co zrobiłaby mu
Minerwa, gdyby nie porozmawiał z Harrym.
– Jest kilka różnych eliksirów i zaklęć, które chronią przed niepożądaną ciążą. Najlepiej
poczytaj sobie jakąś książkę na ten temat. Nie będę cię uczył eliksirów, jako że to był mój
najgorszy przedmiot. Obawiam się, że moje umiejętności od tamtej pory niewiele się
poprawiły.
Harry wpatrywał się w dyrektora szeroko otwartymi oczami.
– Jesteś zdecydowanie za młody – ciągnął Dumbledore. – Osoby w twoim wieku nie
posiadają zdolności do radzenia sobie z taką ilością uczuć i emocji, które wiążą się z tak
intymną relacją, jaką jest seks. A zatem lepiej poczekaj, jak będziesz starszy. Współżycie
niesie ze sobą wiele daleko idących konsekwencji emocjonalnych, których młodzi ludzie nie
rozumieją w odpowiedni sposób.
Albus mówił przez kolejne pół godziny o tym, że nie wolno wykorzystywać innych osób ani
używać seksu do manipulowania ludźmi. Wyjaśnił też zagrożenia płynące z emocjonalnego i
fizycznego wykorzystywania w związkach. Kiedy Harry wychodził z gabinetu dyrektora, był
najzwyczajniej w świecie przerażony.
- - - - -
– śartujesz – rzucił Ron, kiedy trójka przyjaciół siedziała na kanapie w pokoju wspólnym. –
Dumbledore przeprowadził z tobą ROZMOWĘ?
– Tak – potwierdził Harry. Nie chciał nigdy więcej rozmawiać o tym, co właśnie zaszło w
gabinecie Dumbledore’a, jednak przyjaciele zmusili go do złamania tego postanowienia.
7
– Co takiego powiedział? – spytał Ron.
Harry zreferował wszystko, co powiedział mu Dumbledore.
– … a potem dał mi cytrynowego dropsa i powiedział, że jeżeli będę miał jakieś pytania, to
mogę do niego przyjść i je zadać.
– Wiesz – powiedziała Hermiona pocieszającym tonem. – Zawsze mogło być gorzej.
– Jakim cudem mogło być jeszcze gorzej? – spytał Ron.
– To mógł być profesor Snape.
NAPRAWDĘ okropna rzecz
Draco zapukał do drzwi swojego ojca chrzestnego.
– Wejść – brzmiała odpowiedź.
Draco wszedł do środka i usiadł naprzeciwko Severusa Snape’a.
– Severusie, o czym chciałeś ze mną porozmawiać?
– Czekamy jeszcze na jedną osobę. Jak się pojawi, wtedy wszystko wyjaśnię.
Musieli czekać tylko kilka minut. Ponownie rozległo się pukanie, a Mistrz Eliksirów
powtórzył swoją odpowiedź.
Harry Potter wszedł do biura swojego znienawidzonego profesora z niepokojem. Dumbledore
rozmawiał z nim o seksie. W porównaniu z tamtą rozmową, pogawędka ze Snape’em będzie
kaszką z mleczkiem.
– Potter? – spytał Draco.
– Malfoy? – zdziwił się Harry.
– Severusie, co tu się dzieje?
– Dlaczego mówisz do swojego opiekuna domu po imieniu? – spytał Harry Dracona.
– Zajmij się swoimi sprawami, Potter. Severusie, o co chodzi?
– Potter, usiądź – zarządził Snape.
8
Jako że jedyne wolne miejsce znajdowało się obok Dracona, Harry nie miał innego wyboru.
– Skoro obaj siedzicie wygodnie, przejdźmy do tematu. Będziemy rozmawiać o seksie.
– Co takiego? – krzyknęli jednocześnie Harry i Draco.
– To, co słyszeliście. A teraz…
– Yyy… profesorze… Ale ja już wszystko wiem. Profesor Dumbledore przeprowadził ze mną
rozmowę na ten temat w zeszłym tygodniu – jęknął Harry.
– Profesor Dumbledore? Serio? – spytał Malfoy, głośno chichocząc.
– Jestem tego świadomy. Jednak jego wyjaśnienia sprowadzały się zapewne do zabawy
dropsami i stwierdzeniem, że musisz zaczekać, aż będziesz starszy i odnajdziesz tę właściwą
osobę. Moim zdaniem potrzebujesz nieco bardziej realistycznego podejścia.
– A co pana to obchodzi? – spytał Harry.
– Pragnę, aby Draco otrzymał prawidłowe informacje, ponieważ jest moim chrześniakiem.
Chcę, abyś ty otrzymał właściwe informacje, ponieważ ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest banda
małoletnich Potterciątek biegających po okolicy.
– Chrześniakiem?
– Co jest, Potter? Zaskoczony, że mój ojciec chrzestny nie jest szalonym mordercą? – zadrwił
Draco.
– Nie wiem, jak ci to mam powiedzieć, Malfoy, ale twój ojciec chrzestny to śmierdzący i
obślizgły dupek.
– Gryffindor traci dziesięć punktów, Potter. A teraz przejdźmy proszę do tematu. Jak sądzę
znacie różnice między kobietami a mężczyznami, a zatem przejdziemy od razu do
współżycia. Kiedy dwoje ludzi darzy się uczuciem, często prowadzi to do seksu. Jest to
bardzo przyjemne doświadczenie, które może mieć jednak poważne konsekwencje. Aby im
zapobiec, należy przedsięwziąć odpowiednie środki ostrożności.
Profesor Snape szczegółowo opisał różne eliksiry o działaniu antykoncepcyjnym. Harry i
Draco siedzieli cicho, udając, że słuchają uważnie. W rzeczywistości obaj myśleli o
quidditchu.
Kiedy Snape skończył opisywanie eliksirów, przeszedł do wyjaśnienia burzy hormonalnej u
mężczyzn.
– Zaraz, zaraz – przerwał Harry. – Dumbledore powiedział, że istnieją także zaklęcia, których
można użyć.
– Po co rzucać zaklęcia, skoro można osiągnąć to samo, pijąc eliksir? – spytał Snape.
– Ponieważ nie jestem zbyt dobry z eliksirów.
9
– W takim razie nie możesz uprawiać seksu – odpowiedział z powagą profesor, a Draco
uśmiechnął się pod nosem.
– Nie rozumiem w jaki sposób moje umiejętności warzenia eliksirów mają wpływać na
związek z dziewczyną – odparł Harry.
– Związek, Potter? Tak to ujął dyrektor?
– Tak, profesorze.
– Przejdźmy dalej…
Profesor Snape mówił przez dłuższy czas o grze wstępnej, nie płodzeniu dzieci ze zbyt wielką
liczbą kobiet i – ku obopólnemu przerażeniu nastolatków – ślubie. Draco i Harry spojrzeli na
siebie. Na obu ich twarzach malowało się bezgraniczne obrzydzenie. Następnie Snape
przeszedł do kolejnych tematów.
– Homoseksualizm jest powszechnie akceptowany w świecie czarodziejów. Draco, jako że
jesteś ostatnim z linii Malfoyów, oczekuje się od ciebie, że spłodzisz dzieci, którym
przekażesz nazwisko. Podobnie, Potter, jesteś ostatni z linii Potterów. Byłoby lepiej, gdybyś
był homoseksualistą.
– Czasami czarodzieje zbierają się w grupach, aby wspólnie sprawiać sobie przyjemność.
Takie spotkania mogą być niezapomniane, zwłaszcza, jeśli nie ma się ani krztyny wstydu.
Potter, to jest coś, czego można oczekiwać od ciebie i twojego domu.
– Nie podoba mi się to – stwierdził w odpowiedzi Harry.
– Nie obchodzi mnie to – odparł Snape. – To nas zaprowadziło do zwierząt. Nie. Róbcie.
Tego. Teraz…
– Mam pytanie – wtrącił się Malfoy, wciąż uśmiechając się drwiąco.
– Tak?
– A co z mieszańcami?
– Wyrażaj się poprawnie, Draco. Co z nimi?
– Jeżeli ktoś będzie uprawiał seks z wampirem lub wilkołakiem, czy przez to zmienią się w
mieszańca?
– Skąd ci to przyszło do głowy, Malfoy? – spytał Harry.
– Ciekawość – odpowiedział, rzucając Harry’emu znaczące spojrzenie. Miał nadzieję, że
Gryfon je zrozumie.
– Nie, nie stanie się mieszańcem. Podsumowując…
10
– To musi być dla pana w takim razie wielką ulgą, profesorze, prawda?
– Co to miało oznaczać, Potter?
– śe ludzie mogą z panem spać, nie obawiając się, że zmienią się w wampira.
– Gryfindor traci dziesięć punktów. Podsumowując…
– Chwileczkę – przerwał Draco. – Mógłbyś wyjaśnić skąd się wzięły półolbrzymy?
– Co?
– Przecież to się wydaje zupełnie nieprawdopodobne. W jaki sposób olbrzym i człowiek
mogą stworzyć półolbrzyma? Od strony fizycznej… jak to w ogóle możliwe?
– Nie, nie wyjaśnię. Podsumowuj…
– Profesorze? – spytał Harry, orientując się, co próbuje osiągnąć Malfoy. – Po czym można
rozpoznać, kiedy jest się wystarczająco dojrzałym, żeby uprawiać seks?
– Nigdy nie będziesz wystarczająco dojrzały. Podsu…
– Hej, Severusie, zastanawiałem się czy moi rodzice zaakceptowaliby to, gdybym miał
dziecko z czarownicą półkrwi?
– Jeżeli przez „akceptację” masz na myśli, że cię wydziedziczą i prawdopodobnie zabiją, to w
takim razie tak, zaakceptują to. Podsu…
– Profesorze Snape? – spytał Harry. – Czy związki nauczycieli i uczniów są dozwolone?
Malfoy uśmiechnął się lekko, widząc zdziwiony wyraz twarzy swojego ojca chrzestnego. W
duchu pogratulował Harry’emu pomysłu.
– Dlaczego pytasz?
– Bałem się zapytać profesora Dumbledore’a.
– Nie mów mi, proszę, że jeden z nauczycieli z naszej szkoły pozostaje w intymnych
stosunkach z jednym z uczniów, który do tego jest niepełnoletni!
– Nie, po prostu byłem ciekawy.
– Nie są dozwolone. Podsumow…
– Hej, Sev?
– Ile razy ci mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał?
– Zdecydowanie mniej niż gdy mówiłeś, żebym nie mówił do ciebie „Sevey” – odparował
Malfoy.
11
– Koniec tego! Podsumowując, seks to nie jest zabawa. Mimo że sprawia wielką
przyjemność, niesie za sobą ogromną odpowiedzialność. Draco, nie zrób nikomu dziecka
przed ukończeniem szkoły. Potter, postaraj się NIKOMU nie zrobić dziecka. Jesteście wolni.
Severus był zadowolony, że wreszcie pozbył się nastolatków ze swojego gabinetu. Draco i
Harry byli równie szczęśliwi, kiedy wreszcie wyszli z komnat Mistrza Eliksirów.
– Wiedziałeś dlaczego wezwał cię do swojego gabinetu? – spytał Harry, kiedy oddalili się od
drzwi na bezpieczną odległość.
– Gdybym wiedział, to bym nie przyszedł.
– Ja też.
– Kto był bardziej szokujący, Potter? Severus czy Dumbledore?
– Zdecydowanie Snape. Ta rozmowa będzie nowym tematem moich koszmarów. Dumbledore
mnie zaledwie wystraszył.
– Czuję się brudny… idę pod prysznic. Do zobaczenia… Harry.
- - - - - - - - - -
Pokój wspólny Gryfonów.
– Co profesor dupek od ciebie chciał, Harry? – spytał Ron.
– Masz kłopoty? – dodała Hermiona.
– Nie – odparł sztywno Harry.
– Wszystko w porządku, stary?
– Nie.
– Harry, co się stało? – dopytywała się Hermiona z zaniepokojeniem. – Czy to Voldemort?
– Nie.
– No już, Harry, powiedz nam o co chodzi – poprosił Ron.
– Czy… pamiętacie o czym rozmawiałem w zeszłym tygodniu z profesorem Dumbledorem?
– Tak – przyjaciele odpowiedzieli jednocześnie.
– Hermiono, pamiętasz jak powiedziałaś, że mogło być gorzej?
– Tak.
12
– Było gorzej.
Zarówno Ron, jak i Hermiona, otworzyli szeroko oczy ze zdumienia.
– Powiedz, że nie masz na myśli… – spytał Ron, mimo tego, że Harry kiwnął głową.
– Profesor Snape? – powtórzyła Hermiona.
Harry ponownie skinął głową.
– Draco też tam był.
– Dlaczego?
– Malfoy?
– Ponieważ Snape jest jego ojcem chrzestnym i uważał, że taka rozmowa mu się przyda.
– Harry, od kiedy mówisz do Malfoya po imieniu?
– Wytworzyła się między nami więź w wyniku tak bolesnego, wspólnego doświadczenia.
– No wiesz, Harry. Zawsze mogło być gorzej – powiedziała Hermiona wesołym tonem.
– Niby jak? – spytał Ron.
– To mogła być profesor McGonagall.
Na Merlina, zrobiło się jeszcze bardziej okropnie!
– Potter, zostań chwilę – zawołała za nastolatkiem profesor McGonagall pod koniec lekcji
transmutacji. Harry nie mógł się skoncentrować w trakcie zajęć ze względu na uraz
psychiczny wywołany wydarzeniami poprzedniego tygodnia.
W sumie nie byłoby najgorzej, gdyby nie to, że godzinę wcześniej miał Eliksiry. Kiedy tylko
podniósł wzrok na Snape’a, od razu przypominała mu się TA rozmowa, w której uczestniczył
również Draco.
Po skończonej transmutacji Harry podszedł do biurka swojej opiekunki domu.
– Chciała pani ze mną porozmawiać?
– Chodź do mojego gabinetu, Potter.
Harry podążył za nauczycielką do jej gabinetu przez drzwi znajdujące się na tyłach klasy.
13
– Usiądź.
Harry usiadł, czując się bardzo niepewnie. Niezależnie jak bardzo się starał, nie potrafił
przypomnieć sobie o niczym, co usprawiedliwiałoby pobyt w gabinecie McGonagall.
– A teraz sobie porozmawiamy.
– Mam kłopoty?
– Nie, co ci przyszło do głowy? – McGonagall od razu zrobiła się podejrzliwa. – Napsociłeś
coś?
– Nie.
– W porządku. Temat naszej rozmowy będzie bardzo poważny. Chodzi o seks.
– Na Merlina – jęknął Harry. – Naprawdę tego nie potrzebuję. Profesor Dumbledore i Snape
już ze mną na ten temat rozmawiali. Wydaje mi się, że mam już wszystkie możliwe
informacje na ten temat.
– Jestem tego świadoma. To ja zachęciłam dyrektora do tej rozmowy.
– To był pani pomysł? – spytał Harry.
– Zgadza się. Jednak martwię się, że profesor Dumbledore nie wywiązał się należycie z
powierzonego mu zadania. Obawiam się także, że profesor Snape mógł zniszczyć wszystko
to, co zrobił dyrektor. A zatem mam zamiar to naprawić. Ponadto nie słyszałeś jeszcze, jak
myślą o tym kobiety.
– I naprawdę tego potrzebuję?
– Ależ oczywiście, Potter.
Widząc, że nie uda mu się wywinąć w żaden sposób z tej rozmowy, zdecydował, że nie ma
zamiaru przeżyć jej samotnie.
– Wie pani komu jeszcze mogłaby się przydać taka rozmowa? Hermionie i Ronowi. Kilka
razy widziałem, jak się całowali. Na pewno im nie zaszkodzi. Hermiona pochodzi z rodziny
mugolskiej, więc jej rodzice nie nauczą jej czarodziejskich środków zapobiegawczych, a
rodzice Rona są zbyt nieśmiali.
Oczywiście Harry nigdy nie przyłapał Rona i Hermiony na całowaniu. Co więcej, Ron już
miał TĘ rozmowę. Jedyne, co było zgodne z prawdą w jego wypowiedzi, było stwierdzenie,
ż
e rodzice Hermiony nie znają się na czarodziejskich sposobach, jednak znając Hermionę, i
tak wyczytała z pewnością wszystko w książkach. Jednak jeśli nadal chcą się z niego
wyśmiewać, a Hermiona nadal chce przepowiadać, JAK jego życie stanie się coraz bardziej
okropne, to równie dobrze mogą do niego dołączyć.
– Jesteś pewny?
14
– Tak, psze pani. Ukrywają się z tym, więc mogą wszystkiemu zaprzeczyć. Mam po nich
pójść?
– Jesteś pewien, że nie będziesz się krępował?
– Tak. Wszystko robimy razem, nie mam nic przeciwko. Oni też na pewno nie.
– W takim razie pospiesz się.
Harry znalazł swoich przyjaciół przed kominkiem w pokoju wspólnym.
– Chodźcie.
– A dokąd? – dopytywał się Ron.
– McGonagall chce z nami porozmawiać.
– Dlaczego? – spytała Hermiona.
– Nie wiem, ale mamy się pospieszyć. Chodźmy.
Harry nie miał pojęcia, jakim sposobem udało mu się utrzymać kamienną twarz. Podczas ich
spaceru miał jedynie nadzieję, że nie będą na niego zbyt wściekli.
– Znakomicie. Usiądźcie, proszę – powiedziała McGonagall, kiedy Harry zapukał do drzwi
jej gabinetu.
– W takim razie – ciągnęła – Harry z pewnością powiedział wam, że będziemy rozmawiać o
seksie.
– Co takiego? – krzyknęli jednym głosem Ron i Hermiona.
– Jako że jestem opiekunką waszego domu, do moich obowiązków należy upewnienie się, że
nie dojdzie do żadnych wpadek wśród moich uczniów. Harry mówił mi, że jesteście razem…
Dokładnie w tej chwili Hermiona i Ron odwrócili się przesłali przyjacielowi mordercze
spojrzenie. Harry patrzył się na nich, z uśmieszkiem na ustach.
– … jesteście w wieku, w którym często się eksperymentuje – ciągnęła McGonagall.. – Nie
ma w tym nic złego, pod warunkiem, że trzymacie się pewnych granic. Jednak kiedy
poddajecie się pożądaniu...
– Nienawidzę cię, Harry – powiedział Ron.
– … czasem trudno jest trzymać się tych granic. Sprawia to wam przyjemność, więc idziecie
o krok dalej, i dalej, aż w końcu tracicie kontrolę.
– Ja też cię nienawidzę, Harry – dodała Hermiona.
– No wiesz, Hermiono, zawsze mogło być gorzej – powiedział Harry. Na jego twarzy wciąż
15
malował się uśmiech.
– Niby jak? – Ron zadał nieśmiertelne już pytanie.
– To mogła być trzecia rozmowa na temat seksu z ciałem pedagogicznym w przeciągu dwóch
tygodni.
Ron roześmiał się, ale Hermiona nie wyglądała na zadowoloną. Przesyłała im obu złośliwe
spojrzenia.
– No już, nie bądź zła, Hermi. To nie twoja wina, że nie masz poczucia humoru.
– Nie rozumiem, dlaczego się śmiejesz. Przecież stroi sobie żarty też z ciebie.
– Ale ja mam poczucie humoru – odparł Ron.
– Bądźcie cicho. To jest poważny temat – skarciła ich McGonagall. – Przejdźmy do kolejnej
sprawy…
– Pani profesor, mam pytanie – powiedział Harry.
– Tak, Potter?
– Snape powiedział, że stosunki z wampirami i wilkołakami są bezpieczne. To jest prawda,
czy chciał, żebym się zmienił w mieszańca?
– Profesor Snape ci to powiedział? – zdumiała się McGonagall.
– Tak.
– Mimo że sam stosunek z mieszańcami nie stwarza niebezpieczeństwa zarażenia, nie jest to
dobry pomysł. Jeżeli kobieta–wilkołak zajdzie w ciążę, istnieje dosyć duże
prawdopodobieństwo, że dziecko także będzie wilkołakiem. Czy to jest życie, jakie chciałbyś
dla swojego dziecka?
– Nie.
– Czy profesor Snape tego nie wytłumaczył?
– Nie.
– Jakim cudem ten człowiek jest w stanie zajmować się całym domem… – mruknęła
McGonagall.
– Dlaczego rozmawialiście o seksie z mieszańcami, Harry? – spytał Ron ze zdumieniem.
– To nie ja. To Draco o to zapytał.
– Co tam robił Malfoy? – spytała McGonagall.
16
– To samo, co ja. Rozmawiał ze swoim ojcem chrzestnym na TEN temat.
– Zaraz, zaraz. Nie powiedziałeś nam, że Draco jest chrześniakiem Snape'a – wtrącił się Ron.
– Ale to by miało sens – przerwała Hermiona. – Przecież Malfoyowi zawsze wszystko na
eliksirach uchodzi płazem.
– Czemu Malfoy pytał o seks z mieszańcami? – dopytywał się Ron.
– Nie mów, Harry – zarządziła Hermiona. – Wolę tego nie wiedzieć.
– Ja nie mogę, nigdy nie myślałem, że dożyję dnia, w którym Hermiona Granger wybierze
niewiedzę – odpowiedział Harry.
– Wracając do tematu – przerwała Minerwa.
Wytłumaczyła różne metody zapobiegania ciąży, które Harry doskonale znał z poprzednich
rozmów. Potem wkroczyła jednak na nieznane wody.
– Pierwszy raz dla kobiety jest bolesny. Może być nawet bardzo bolesny, jeżeli jej partner nie
jest wystarczająco delikatny, gdyż u jej wejścia znajduje się błoniasta bariera.
Cała trójka nastolatków zaczerwieniła się po same czubki włosów. Harry nie mógł uwierzyć,
ż
e było jeszcze coś, czego nie dowiedział się podczas poprzednich rozmów. Ron rozmawiał o
TYM ze swoim tatą kiedy miał dwanaście lat. Wydawało mu się, że nic okropniejszego nie
może go spotkać, a jednak McGonagall się to udało. Hermiona ze wszystkich sił usiłowała nie
patrzeć ani na Harry'ego, ani na Rona.
– Mam pytanie – mruknął Ron.
– Tak, panie Weasley?
– Co brat profesora Dumbledore’a robił z kozą?
Profesor McGonagall przesłała mu karcące spojrzenie.
– Nie to, o czym myślisz.
– Acha. W takim razie mam jeszcze jedno pytanie.
– Tak?
– Co dostaniemy, jeżeli rozmnożymy skrzata domowego z gnomem?
– Nie da się tego zrobić, panie Weasley. Dwa tak różne gatunki nie będą miały potomstwa.
– Pani profesor? – spytał Harry.
– Tak? – Minerwa powoli traciła cierpliwość.
17
– Profesor Snape nie chciał wytłumaczyć mnie i Draconowi skąd się biorą półolbrzymy. A
pani?
– Nie, nie zrobię tego. Cieszę się niezmiernie, że i profesor Snape zdołał zachować resztki
rozsądku. Jeżeli chcecie mnie odwieźć od zamiaru dokończenia tej rozmowy, to równie
dobrze możecie sobie darować wszelkie próby. Czy ja kiedykolwiek coś wam odpuściłam?
Trójka przyjaciół siedziała w biurze wicedyrektorki jeszcze godzinę. Większość z tego, o
czym mówiła, Harry słyszał już wcześniej co najmniej raz. Kiedy skończyła, spytała ich, czy
mają jeszcze jakieś pytania.
– Wydaje mi się, że powiedziała nam pani wszystko – odpowiedziała Hermiona. – Ale
wydaje mi się – W tym momencie odwróciła się i spojrzała na Harry’ego – że Harry się
pogubił. Z pewnością ma jakieś pytanie.
Harry przesłał przyjaciółce mordercze spojrzenie, wytężając umysł. Jeżeli nie wymyśli zaraz
jakiegoś pytania, McGonagall nie będzie chciała wypuścić go ze swojego gabinetu.
– Tylko jedno – powiedział powoli. – Nie chcę poddać się naciskowi z zewnątrz i przeżyć
mój pierwszy raz zbyt szybko. Jak mam powiedzieć koleżance, która cały czas namawia mnie
na trójkącik – tutaj przesłał znaczące spojrzenie Hermionie – że nie jestem zainteresowany,
ponieważ chcę poczekać na tą właściwą dziewczynę?
Hermiona wyglądała tak, jakby miała ochotę zatłuc Harry’ego na miejscu. Ron zatykał sobie
usta dłonią, żeby nie wybuchnąć głośnym śmiechem. Profesor McGonagall zaniemówiła.
– Harry Jamesie Potterze – powiedziała Hermiona, cedząc każde słowo. – Zaraz cię zabiję.
– Możemy już iść? – spytał Harry.
Nauczycielka kiwnęła głową. Harry wystrzelił szybko z pomieszczenia. Hermiona podążyła
za nim, wyciągając różdżkę z kieszeni. Ron podniósł się z miejsca.
– Lepiej upewnię się, że nie zrobi mu zbyt wielkiej krzywdy.
Kiedy jej biuro opustoszało, Minerwa wciąż zastanawiała się, czy Harry tylko drażnił się z
Hermioną, czy pod jego niewinnym pytaniem kryło się coś więcej.
Nowy rodzaj okropieństwa
Harry, Ron i Hermiona siedzieli wspólnie w Wielkiej Sali przy śniadaniu. Po tygodniu
Hermiona w końcu wybaczyła Harry’emu. Ron tak naprawdę nie był wcale na niego zły. Jego
zdaniem cała rozmowa z McGonagall była bardzo zabawna, co jeszcze bardziej złościło
Hermionę.
18
– Co mamy teraz? – spytał Ron.
– Ronaldzie, mamy już luty. Jakim cudem nie znasz jeszcze własnego planu? – spytała
Hermiona.
– A po co mam się wysilać? Przecież i tak znasz nasz plan na pamięć już od dawna.
– Któregoś dnia celowo wyślę cię na złe zajęcia – mruknęła buntowniczym tonem. – Opiekę
nad Magicznymi Stworzeniami.
– Świetnie, zajęcia z Hagridem.
– Mówiąc o Hagridzie – odezwał się Harry – jak myślicie, o czym Snape z nim rozmawia?
Hermiona i Ron podnieśli głowy i spojrzeli na stół nauczycieli. Mistrz Eliksirów i Hagrid byli
pogrążeni w głębokiej dyskusji. Półolbrzym spojrzał na Harry'ego, po czym skierował wzrok
w stronę stołu Ślizgonów. Kiwnął głową. Snape wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie.
Kiedy trójka przyjaciół dreptała do chatki Hagrida na następne zajęcia, zastanawiali się na
głos, o czym nauczyciel mógł rozmawiać ze Snape’em.
– Może chodziło o coś dotyczącego Sami–Wiecie–Kogo – zasugerował Ron.
– Nie. Na pewno nie rozmawialiby o tym na środku Wielkiej Sali – odparła Hermiona. –
Może to coś o Turnieju Trójmagicznym.
– Gdyby to dotyczyło Turnieju, nie patrzyłby na stół Ślizgonów – upierał się Harry.
– Może się pomyliliśmy, może patrzył na stół Puchonów. Cedrik był na śniadaniu wcześnie
rano – powiedział Ron.
– Mam co do tego wątpliwości.
– Nie martw się, Harry, to na pewno nic takiego – pocieszyła przyjaciela Hermiona.
Hagrid wyglądał na zdenerwowanego przez całe zajęcia. Wciąż rzucał niespokojne spojrzenia
na Harry’ego i Draco. Pod koniec lekcji był niemal bliski histerii.
– Jesteście wolni. Harry, Malfoy, chodźcie tutaj.
Draco i Harry spojrzeli na siebie. śaden z nich nie zachował się źle podczas zajęć, tak więc
nic nie usprawiedliwiało tej prośby. Hagrid szedł do swojej chatki, więc Draco podszedł do
Harry’ego.
– Wiesz, o co mu chodzi?
– Nie widziałeś, jak Hagrid rozmawiał dzisiaj z twoim ojcem chrzestnym przy śniadaniu?
– Nie. O czym rozmawiali?
19
– Nie wiem, ale mam złe przeczucia. Pamiętasz, jak zapytałeś Snape’a o półolbrzymy?
– Tak – odpowiedział Draco, najwyraźniej nie rozumiejąc, do czego zmierza Harry.
– A kim jest Hagrid?
– Palantem.
– Przypomnij sobie o tym, co pisała Rita – podpowiedział Harry.
– Jest półolbrzymem! – krzyknął Draco, wyraźnie z siebie zadowolony.
– Chyba nie do końca rozumiesz, co to oznacza.
– O czym ty… a niech to, nie ma mowy. Nie będę rozmawiał o seksie z mieszańcem!
– Chyba nie mamy innego wyjścia. Poza tym, nie mów tak o Hagridzie!
– Nie – mruknął Draco. – Sev na pewno by mi tego nie zrobił.
– Draco, ile razy powtarzał ci, że masz nie mówić do niego Sev?
– Och zamknij się, Potter.
– No i wróciliśmy do nazwisk, tak?
– To jest komedia, a nie teatr - jęknął Ślizgon.
Tymczasem doszli do chatki Hagrida i weszli za półolbrzymem do środka. Usiedli przy
ogromnym stole, podczas gdy Hagrid robił herbatę. Jego ręce się trzęsły, a jego oddech był
podejrzanie przyspieszony. Złapał butelkę Ognistej z półki i pociągnął solidny łyk. To go
nieco uspokoiło. Postawił na stole filiżanki z herbatą i talerz czegoś, co w zamierzeniu miało
chyba być ciastkami.
– Profesor Snape rozmawiał ze mną rano – stwierdził Hagrid.
– Doprawdy? – spytał niewinnie Harry.
– Powiedział, że macie jakieś pytania.
Na twarzy Dracona odmalowało się przerażenie.
– Jakie pytania? – spytał Harry. Zdecydował, że udawanie niewiedzy będzie najlepszą taktyką
w tym przypadku.
– O takich jak ja.
– Jakich jak ty? – mruknął Harry, rzucając zaniepokojone spojrzenie na Dracona, który
najwyraźniej doznał szoku.
20
– Malfoy, wszystko w porządku? – Hagrid zwrócił się do Ślizgona.
– Hm?
– Dobrze się czujesz?
– Zależy co masz na myśli mówiąc „dobrze” – odpowiedział Draco.
– W porządku – ciągnął Hagrid. – Snape powiedział, że chcecie wiedzieć, skąd biorą się
półolbrzymy.
Draco jęknął cicho, ale nie odezwał się ani słowem.
– Chyba powinienem zacząć od seksu…
– Aaa! – jęknął ponownie Ślizgon.
– W porządku, Hagridzie – wyjaśnił Harry. – Po prostu chcieliśmy zażartować sobie ze
Snape’a. Naprawdę nie potrzebujemy tego słyszeć.
– Nie ma się czego wstydzić, Harry. A już na pewno nie tego, że czegoś nie wiecie. Jeżeli
kobieta jest olbrzymką, a mężczyzna człowiekiem, są razem, bo się kochają. Oczywiście nie
jest to korzystne dla kobiety, bo ona jest ogromna, a on maleńki.
– Na Merlina – jęknął Draco.
– W takim przypadku nie pa problemu, ponieważ kobieta ma odpowiednie walory, aby rodzić
olbrzymie dzieci, a dziecko poczęte z człowiekiem nie będzie aż takie duże.
Hagrid pokiwał głową, pociągnął kolejny łyk Ognistej i kontynuował swój wywód.
– Jeżeli mężczyzna jest olbrzymem, a kobieta człowiekiem, dla niej jest to bardzo bolesne,
ponieważ ona jest maleńka, a on ogromny. Większość kobiet umiera przy porodzie, bo
dziecko jest za duże. Czasem może umrzeć, kiedy okazują sobie uczucie, bo mężczyzna jest
za duży. Rozumiecie, prawda?
– Tak! – krzyknęli jednym głosem Draco i Harry, przerażeni, że Hagrid może chcieć
zagłębiać się w szczegóły, jeżeli powiedzą, że coś nie jest jasne.
– Macie jeszcze jakieś pytania? – spytał Hagrid.
– Dlaczego ja? – jęknął Draco.
– Wydaje mi się, że wszystko nam powiedziałeś, Hagridzie. Dziękujemy bardzo za twój czas,
ale musimy już iść – powiedział Harry, zeskakując z krzesła.
– Nie tak szybko, moi mili. Po co chcieliście to wiedzieć? Macie jakąś półolbrzymkę na oku?
– A skąd mielibyśmy jakąś znać? – Draco odzyskał nagle głos.
21
– Nie wypieraj się, Draco, nie ma czego się wstydzić – mruknął Harry, uśmiechając się
złośliwie. – Przecież któregoś dnia mówiłeś, że Madam Maxime jest czarująca.
Draco rzucił w Harry’ego stwardniałym ciastkiem, po czym spojrzał z niepewną miną na
Hagrida, który chrząknął, ale nic nie powiedział.
– W takim razie, jeżeli to wszystko, musimy już iść. Już i tak przegapiliśmy jedne zajęcia, jest
już pora obiadu – powiedział Harry.
Harry i Draco wbiegli w pośpiechu z chatki. Kiedy byli już w zamku, Draco odwrócił się do
Gryfona.
– Zabiję mojego ojca chrzestnego.
– Dobrze. Całe wieki czekam, aż ktoś to w końcu zrobi – odpowiedział Harry.
– Musimy się zemścić.
– Coś się wymyśli. Zacząłem się martwić o to, co McGonagall z nami zrobi.
– O czym ty mówisz? – spytał Draco.
– Wiesz… Ron, Hermiona i ja rozmawialiśmy z nią w zeszłym tygodniu...
Draco zaczął chichotać. Kiedy Harry skończył opisywać ich rozmowę z McGonagall, bez
mała pokładał się ze śmiechu.
– Rozmawiałeś o seksie z czterema różnymi nauczycielami.
– W ciągu trzech tygodni – dodał Harry.
Rozdzielili się przy wejściu do Wielkiej Sali. Draco wciąż się śmiał, kiedy siadał przy stole
Ś
lizgonów. Harry słyszał, jak ktoś zapytał go, co go tak rozbawiło, ale Draco pokręcił jedynie
głową w odpowiedzi.
– Co Hagrid chciał? – spytał Ron, gdy Harry usiadł obok niego.
– Opowiedzieć mnie i Draco o tym, skąd się biorą półolbrzymy.
– CO?!
– To, co słyszałeś, Ron.
– Ale dlaczego?
– Snape zemścił się za to, że z niego żartowaliśmy.
– To nie ma sensu, Harry – dodała Hermiona.
– Zostawcie to. Jestem w zbyt wielkim szoku, aby kontynuować tę dyskusję.
22
– Och, wszystko będzie dobrze, Harry – powiedziała Hermiona. – Pamiętaj, zawsze mogło
być gorzej.
– Niby jak? – spytał Ron, śmiejąc się pod nosem z tradycyjnego już dialogu.
– To mógł być…
– Hermiona? Cicho bądź – rzucił szybko Harry, zanim zdążyła dokończyć swoją wypowiedź.
No, w końcu coś nie tak okropnego
Syriusz siedział w swojej jaskini w Hogsmeade i myślał o swojej rozmowie z Albusem.
Szczerze mówiąc, czuł się winny. Jeżeli to nie on rozmawiał z Harrym o seksie, z pewnością
Dumbledore zrobi to sam. Nie mógł na to pozwolić. To byłoby zbyt okropne i zadałoby
chłopcu nieuleczalne rany. Kiedy już podjął decyzję, napisał szybko notkę do swojego
chrześniaka. W najbliższy weekend uczniowie mogli odwiedzić Hogsmeade, a Syriusz
zamierzał wykorzystać tę okazję tak, jak trzeba.
Harry, Ron i Hermiona siedzieli przy śniadaniu, kiedy przyfrunęła do nich sowa. Harry wziął
do ręki kawałek pergaminu, od razu rozpoznając pismo swojego ojca chrzestnego.
– Chce się ze mną zobaczyć w ten weekend – powiedział przyjaciołom.
– Tylko z tobą? – dopytywała się Hermiona.
– Notka dotyczy tylko mnie, ale jestem pewien, że możecie do mnie dołączyć.
Tamtej soboty trójka nastolatków opuściła wspólnie zamek i podążyli ku obrzeżom wioski.
Kiedy zbliżyli się do połamanego płotu, zobaczyli Wąchacza.
Syriusz zaczął mieć wątpliwości. Nie może przecież rozmawiać ze swoim chrześniakiem o
seksie, kiedy będą z nimi też Ron i Hermiona. Właśnie dlatego w zaproszeniu wspomniał
tylko o Harrym.
No cóż, pomyślał. Nie mogę teraz przybrać ludzkiej postaci, żeby im to powiedzieć. Za dużo
ludzi się tu kręci.
Kiedy cała czwórka dotarła do jaskini, byli rozgrzani i spoceni po długiej wspinaczce. Syriusz
zmienił się i uściskał Harry'ego, po czym odwrócił się do Rona i Hermiony.
– Ja… w zasadzie chciałem porozmawiać z Harrym na osobności, ale możecie zostać. Jeśli
nie, zrozumiem, jeżeli wybiegniecie stąd z krzykiem.
Trójka przyjaciół wymieniła spojrzenia. Nie tylko nigdy wcześniej nie słyszeli, żeby Syriusz
się jąkał, ale nie mogli zrozumieć, o czym takim chciał rozmawiać, co by ich mogło aż tak
23
wystraszyć. Dyskutowali już o śmierciożercach i o Voldemorcie, co mogło być jeszcze
gorsze?
– W porządku – powiedział Harry. – Cokolwiek chcesz powiedzieć, po prostu to powiedz.
– Harry… no dobrze. Chodzi o seks.
– Do stu tysięcy galopujących hipogryfów, nie żartuj sobie ze mnie! – krzyknął Harry.
Hermiona otworzyła usta ze zdumienia, a Ron zaczął się śmiać jak szalony.
– Harry, nie ma powodu do…
– … wstydu, wiem. Rozumiem. Tylko wiesz, przeszedłem już tę rozmowę cztery raz w tym
miesiącu – przerwał Syriuszowi Harry.
– Cztery razy! – krzyknął Syriusz, zbulwersowany.
– A w zasadzie pięć razy, jeżeli doliczysz do tego Dumbledore’a, który się zestresował i
sknocił wszystko za pierwszym razem. Później próbował jeszcze raz, tydzień później, i wtedy
mu się udało. A, przy okazji – nie przejmuj się Ronem i Hermioną, też już jedną taką
rozmowę mieli, razem ze mną – ciągnął Harry.
– Pięć razy? Wiedziałem, że Albus… yyy… profesor Dumbledore ma w planach to zrobić,
jeżeli ja tego nie zrobię, ale miałem nadzieję, że go uprzedzę. Chciałem ci zaoszczędzić
wstydu.
– Na to jest już stanowczo zbyt późno. On był pierwszy. Następny był Snape…
– SNAPE? A co do galopujących gargulców Snape robił, rozmawiając z tobą na ten temat?
– No wiesz, powiedział, że…
– Ten cholerny drań! – kontynuował Syriusz, nie zwracając żadnej uwagi na to, co mówił
Harry. – Zemszczę się na nim za to. Możesz mnie trzymać za słowo. Ten obślizgły, wredny,
stuknięty nietoperz jeszcze tego pożałuje.
Trójka przyjaciół wpatrywała się w Syriusza przez całą jego tyradę, zastanawiając się, co
zrobi.
– Nie rób niczego głupiego – prosiła go Hermiona. – Nie możesz dać się złapać.
– Na Merlina, Harry, nie doszedłeś nawet do tego, że Malfoy też tam był – dodał Ron.
– CO TAKIEGO? – wrzasnął po raz kolejny Syriusz.
Uspokojenie Syriusza zajęło sporo czasu. Potem Harry opowiedział wszystko o McGonagall i
o Hagridzie. Ponownie musieli po tym uspakajać Syriusza, ale tym razem poszło im szybciej.
– A zatem – podsumował Harry – wiem już chyba wszystko o seksie.
24
– Na pewno jest jeszcze coś, czego nie wiesz – odpowiedział Syriusz.
– Na przykład? – spytał Ron, dziwnie zaciekawiony.
– Jestem pewien, że przynajmniej McGonagall powinna coś o tym wiedzieć, chociaż nie
mogę sobie wyobrazić jej w takie sytuacji. Przynajmniej nie opowiadającej o tym. Z
pewnością to zrobiła. Tak jak większość animagów, przynajmniej raz.
Na twarzach nastolatków pojawiło się przerażenie. Wiedzieli, dokąd ta dyskusja zmierza i
ż
adne z nich nie miało ochoty tego usłyszeć.
– W porządku, rozumiemy – rzucił Harry, próbując zmienić temat. – A więc, złapałeś ostatnio
jakiegoś pysznego szczura?
– Harry… – sprzeciwił się Syriusz.
– Piękną mamy pogodę – dodała Hermiona niepewnie.
– Lubię Armaty – powiedział Ron. Jego entuzjazm zniknął w mgnieniu oka.
– Armaty są kiepskie – sprzeciwił się Harry.
– Dlaczego nie chcesz mi pozwolić podzielić się z tobą moją wiedzą? – spytał Syriusz,
wyraźnie zraniony. – Dlaczego pozwoliłeś na to Snape’owi, a mnie nie?
– Możesz się ze mną podzielić jakimś innym rodzajem wiedzy? – zapytał z nadzieją Harry.
– Dobra, a wiedziałeś, że jeżeli się zbyt dużo wypije, to wtedy praktycznie nie da się…
– Syriuszu? – przerwał Harry.
– Nie żebym sam tego doświadczył, to twój ojciec tak narzekał, po nocy poślubnej.
Harry wrzasnął, a Ron zaczął się śmiać.
– Lily nie była zbyt zadowolona. Wciąż oskarżała Jamesa o zrujnowanie jej miesiąca
miodowego. Nie mogła zrozumieć, jak mógł być takim ogierem przez całą szkołę, a gdy
przyszło co do czego…
– Syriuszu!
– Miałem to wszystko zaplanowane, ale zgubiłem wątek, po tym, jak powiedziałeś, że nie
potrzebujesz już więcej rozmów – mruknął Syriusz, pełen skruchy.
– Wciąż cię potrzebuję. Obiecuję, że jeżeli będę miał jakieś pytania, przyjdę do ciebie. Nie do
Dumbledore’a, nie do McGonagall, nie do Snape’a czy Hagrida.
– W porządku, dzieciaku. Przykro mi, że musiałeś przez to wszystko przechodzić.
– Nie ma sprawy. Między mną a Draco stworzyła się pewna więź. Wciąż próbujemy
25
wymyślić, jak zemścić się na Snape'ie za rozmowę z Hagridem.
– Snape’a zostawcie mnie – odpowiedział Syriusz, uśmiechając się złośliwie.
Wszyscy czworo rozmawiali jeszcze przez trochę, po czym trójka przyjaciół udała się na
przechadzkę ulicami Hogsmeade. Ron stwierdził, że musi iść do Zonka. Hermiona upierała
się, że nikt nie musi tam chodzić. W odpowiedzi Ron pokazał jej palec. Razem poszli do
Miodowego Królestwa i do Trzech Mioteł.
– Przynajmniej Wąchacz okazał choć trochę zrozumienia – powiedziała Hermiona, kiedy
siedzieli w barze przy kremowym.
– Tak, jest kochany – zgodził się Harry, uśmiechając się czule. – Ciekawy jestem, co zrobi
Snape’owi.
– Cokolwiek by to nie było, na pewno pójdzie mu w pięty. No co, Hermiono, powiesz to? –
spytał Ron.
– Powiem co? – zdziwiła się Hermiona.
– śe zawsze mogło być gorzej - odpowiedział.
– Doprawdy, Ronaldzie – mruknęła. – Właśnie stwierdziliśmy, że Wąchacz nie był taki zły.
To jest oczywiste, że zawsze mogło być gorzej. Ale skoro tak się upierasz, niech ci będzie.
Zawsze mogło być gorzej.
– Powiedzcie mi, czemu mam wrażenie, że oboje zbyt dobrze się tym bawicie? – westchnął
Harry w odpowiedzi na przekomarzanie się dwójki jego najlepszych przyjaciół.
Okropne przyczyny praktykowania stałej czujności
Harry siedział na pierwszej Obronie przed Czarną Magią po rozmowie z Syriuszem. Był
szczęśliwy - wyglądało na to, że ROZMOWY się skończyły. Otrzymał już wszystkie możliwe
informacje na temat seksu, nie było już nic nowego, czego mógłby się nauczyć.
Innymi słowy, miał problem. Te wszystkie rozmowy wpłynęły na niego, a jego hormony
pracowały na podwyższonych obrotach. Nastolatek odczuwał ich działanie prawie przez cały
czas. Chociaż wiedział, jak sobie poradzić z tym "problemem", nie mógł nic zrobić w środku
zajęć.
Próbował się koncentrować na tekście, który miał przeczytać, ale nie był w stanie. Jego myśli
wędrowały ku zupełnie innym sprawom, a to zupełnie nie pomagało.
Spędził następne piętnaście minut, usiłując przeczytać choć jedno zdanie, po czym
zrezygnował. Kiedy podniósł głowę do góry, zobaczył, że profesor Moody uśmiecha się do
niego.
26
Ciekawe dlaczego – pomyślał Harry. Odpowiedź przyszła mu do głowy pięć minut później.
Magiczne oko.
Na Merlina, nie! – spanikował Harry. – Dlaczego ja? Czy już nie nacierpiałem się
wystarczająco? Proszę, żeby tylko nie zachciało mu się o tym rozmawiać...
Harry rzucił okiem na nauczyciela, ale Moody ruszył z miejsca i przeszedł na drugą stronę
sali. Harry szybko napisał liścik do Rona i podał mu go.
Ron przeczytał list pod ławką i spojrzał na przyjaciela. Bez żadnego ostrzeżenia wybuchł
niepohamowanym śmiechem – Harry jeszcze nigdy nie widział, by Ron tak się śmiał.
Przyjaciel podał list Hermionie, która przeczytała go, westchnęła i odwróciła się do
Harry'ego, by przesłać mu współczujące spojrzenie... Jednak wyglądała tak, jakby sama miała
zaraz się roześmiać. Nastolatek przesłał im obrażone spojrzenia, które sprawiły jedynie, że
Ron zaczął śmiać się jeszcze głośniej, a Hermiona – chichotać. Harry machnął ręką, po czym
zadzwonił dzwonek.
– Koniec zajęć. Potter, zostań chwilę.
Harry miał łzy w oczach. Ron szepnął mu do ucha, że zaczekają przed drzwiami. Harry
dziękował Merlinowi za luźne szaty, kiedy podchodził do biurka nauczyciela.
– Wszystko w porządku, Potter?
– Tak, proszę pana – odpowiedział Harry, czerwieniąc się.
– Nie masz się czego wstydzić. Jednak uważam, że powinieneś się czegoś dowiedzieć.
– Hę?
– STAŁA CZUJNOŚĆ! – wrzasnął.
Harry podskoczył w odpowiedzi na krzyk nauczyciela.
– Co takiego? – spytał Harry. Zupełnie nie mógł zrozumieć, co stała czujność ma do seksu.
– Musisz być stale czujny, Potter. To jest bardzo ważne.
– Dlaczego? – spytał nastolatek, wciąż nie rozumiejąc, o co chodzi.
– Poddanie się chwili jest bardzo łatwe. Wtedy możesz zostać zaatakowany.
Harry nie odezwał się ani słowem, więc Moody ciągnął dalej:
– Wyobraź sobie. Jesteś z kobietą, uprawiacie seks. Jesteś na niej, a ona nagle wbija ci nóż w
plecy.
– CO?! – wrzasnął Harry.
27
– To jest możliwe. Wyobraź sobie, ile rzeczy może się wtedy wydarzyć. Ta druga osoba może
cię pchnąć nożem, rzucić na ciebie zaklęcie, albo podać ci truciznę, kiedy zaśniesz po
wszystkim. Rozciąga się tutaj całe morze możliwości.
– Czy miał pan do czynienia z czymś takim, gdy pracował pan jako auror? - spytał Harry.
– Nie, nie dokładnie. Ale to jest możliwe. Dlatego właśnie musisz być…
– Stale czujny – dokończył Harry.
– Kobieta może ci powiedzieć, że wypiła eliksir, albo rzuciła zaklęcie, ale w rzeczywistości
wcale tego nie zrobiła. Zachodzi w ciążę, a ty zostajesz z dzieciakiem, na którego nie jesteś
gotowy. Stała czujność, Potter. To jest klucz.
– Dobrze, rozumiem. Mogę już iść? – spytał Harry z nadzieją.
– Jeszcze nie. Dziewczynom polecam, by nosiły pasy cnoty, aby odstraszyć gwałcicieli,
którzy krążą tuż za rogiem. Sam powinieneś się nad takim zastanowić.
Harry spojrzał na nauczyciela z niedowierzaniem
– Dlaczego? – spytał.
– Myślisz, że nie ma na świecie ludzi, którzy by się chcieli pochwalić, że spali z tobą?
Owszem, są tacy. Potrzeba do tego tylko kropli eliksiru usypiającego, którą dodadzą ci do
napoju przy posiłku. Wtedy mogą cię zaciągnąć do jakiejś obskurnej speluny i zabawić się.
Tego nie chcesz, prawda? Stała czujność!
– Dobrze. Mogę już iść?
– Nie powinieneś nigdzie chodzić sam. Każdy może rzucić na ciebie Drętwotę zza rogu.
Mogą cię wtedy zaciągnąć gdzie chcą i się zabawić. Tego też nie chcesz, prawda? – spytał
Moody.
– Jest pan przekonany, że wszyscy są tutaj gdzieś zaciągani – skomentował Harry.
– Takie rzeczy się już zdarzyły – odparł Szalonooki.
– Kiedy?
– No… ostatnio nie było takich przypadków. Ale kiedyś były, więc dlatego musisz być...
– Stale czujny – odpowiedział Harry.
– Wiesz, co mi się kiedyś przytrafiło, chłopcze?
Harry wzdrygnął się. śeby tylko nie miało to nic wspólnego z seksem – pomyślał.
– Spotkałem dziewczynę w barze, wypiliśmy parę drinków. Obudziłem się rano bez portfela.
Ukradła go i uciekła w środku nocy. A dlaczego?
28
– Bo nie był pan stale czujny? – spytał Harry.
– Dokładnie tak. Nie byłem stale czujny. Alkohol tak właśnie działa. Musisz go unikać, bo
sprawia, że nie jesteś czujny. Kobiety też to powodują. Wiem, że nie da się unikać kobiet, ale
musisz uważać. Nie mieszaj alkoholu z kobietami. To jest śmiertelnie niebezpieczna
mieszanka, ponieważ uniemożliwia...
– Bycie stale czujnym – dokończył za niego Harry.
– Nie byłeś stale czujny dzisiaj, prawda? – spytał Moody. – Zapewne nie. Gdybyś był czujny,
nic nie odwróciłoby twojej uwagi i nie wylądowałbyś z problemem w majtkach. Koncentruj
się na tym, na czym powinieneś się koncentrować. Nie możesz pozwolić na to, by twoje myśli
wędrowały na koniec świata i z powrotem. Nie pomoże to w byciu stale czujnym. Koncentruj
się, a unikniesz bólu i cierpienia.
– Rozumiem, proszę pana. Mogę już iść?
– W zasadzie tak. Pamiętaj, stała czujność! Jeżeli będziesz o tym pamiętał, nikomu nie stanie
się krzywda.
– Nareszcie – mruknął Ron, kiedy przyjaciel wyszedł z klasy.
– Nie zaciągniesz mnie za róg i nie zabawisz się ze mną, prawda, Ron?
– Nie – odpowiedział Ron, nieco zmieszany.
– A ty, Hermiono? – spytał Harry.
– Wątpię – odpowiedziała ironicznie. – Czemu pytasz?
– Nic takiego – odparł. – Muszę być stale czujny, żeby nikt mnie nie zgwałcił.
– śartujesz… - jęknął Ron z przerażeniem.
– Nie. Właśnie o tym rozmawialiśmy. Seks i stała czujność.
– No wiesz – powiedziała Hermiona. – To móg…
– Zamknij się, Hermiono – przerwał przyjaciółce Harry. Miał nadzieję, że udało mu się
uniknąć w ten sposób pecha. Nie wiedział jednak, że przeznaczenie miało inne plany.
Okropne po Weasleyowemu
– Dyrektor prosi cię do swojego gabinetu – poinformowała Harry’ego profesor McGonagall,
kiedy odchodził od stołu po obiedzie.
29
– Ciekawe co ten stary cymbał znów od ciebie chce – mruknął Ron.
– Ronald, okaż choć odrobinę szacunku! – warknęła Hermiona.
– Najlepiej będzie, jak do niego pójdę i dowiem się o co chodzi. Ale jeżeli zachce mu się
kolejnej pogadanki o seksie, przysięgam, złożę śluby zakonne! – powiedział Harry, po czym
ogarnęła go nadzieja, że jednak powodem wizyty u dyrektora będzie jakieś przewinienie.
Kiedy już stał pod gargulcem strzegącym wejścia do gabinetu Dumbledore’a, zauważył ze
zdziwieniem, że Ginny nadchodzi z przeciwnej strony.
– Co ty tutaj robisz? – zapytał.
– McGonagall powiedziała mi, że mam tu przyjść, bo Dumbledore coś ode mnie chce.
Harry odetchnął z ulgą. Skoro Ginny także miała być obecna przy tej rozmowie, z pewnością
nie mogło chodzić o seks. Podał gargulcowi hasło, które przekazała mu opiekunka jego domu
i wspólnie wjechali kręcącymi się schodami na górę. Dumbledore poprosił ich do środka.
Oczy nastolatków rozszerzyły się do wielkości dorodnych jabłek, kiedy zobaczyli, że w
gabinecie dyrektora znajdują się rodzice Ginny.
– Co się stało? – spytała nerwowo Ginny.
– To nie Voldemort, prawda? – dopytywał się Harry.
– Ależ nie, moi drodzy – odpowiedział Artur. – Nic z tych rzeczy.
– A więc o co chodzi? – powtórzyła swoje pytanie Ginny.
– Wiesz… – zaczął mówić jej ojciec – chcieliśmy z wami porozmawiać.
– Porozmawiać o czym? – naciskała Ginny.
Pan Weasley spojrzał niepewnie na swoją żonę. Był święcie przekonany, że to jedna wielka
bzdura. Po pierwsze, Ginny chodziła dopiero do trzeciej klasy – była jeszcze taka młoda! Po
drugie, Harry był tylko o rok starszy i do tego tak zajęty Sami-Wiecie-Kim, że z pewnością
nie miał czasu na zwykłe czynności opanowanych przez hormony nastolatków.
– No już, kochanie, wytłumacz im – zarządziła pani Weasley.
– Molly jest przekonana… – Przerwało mu mocne kopnięcie w kostkę. – To znaczy jesteśmy
przekonani – poprawił się szybko – że jesteście sobie przeznaczeni.
Oczy Ginny rozszerzyły się jeszcze bardziej, a Harry otworzył usta ze zdumienia.
– A zatem – kontynuował Artur – Mol… stwierdziliśmy, że musimy z wami porozmawiać.
– Tylko nie to – mruknął Harry, wciąż w szoku.
Pan Weasley współczuł nastolatkowi, jednak nie miał najmniejszej ochoty na stawianie czoła
30
humorom swojej żony, nie mówiąc nawet o cierpieniach, jakich by z pewnością doznał,
gdyby się jej sprzeciwił. Nie mając innego wyboru mówił dalej, żywiąc nadzieję, że Harry i
jego córka wybaczą mu to, co za chwilę powie.
– W czarodziejskim świecie ojcowie córek czystej krwi często wybierają dla nich mężów,
aranżując małżeństwa. Nadal praktykuję się to w niektórych rodzinach. Zazwyczaj
Weasleyowie unikają tego typu małżeństw, chyba że akurat jest pod ręką Molly pragnąca ze
wszystkich sił, by Harry dołączył do naszej rodziny. Najwyraźniej takie okoliczności to
usprawiedliwiają.
Molly chrząknęła głośno.
– Harry, Ginny, musicie wiedzieć parę rzeczy, które dotyczą aranżowanych małżeństw. –
Artur był bez wątpienia zakłopotany. – Harry, nie musisz zachowywać czystości aż do ślubu,
w przeciwieństwie do ciebie, Ginny.
Harry ostatkiem sił powstrzymał głośne prychnięcie. Mimo że Ginny chodziła dopiero do
trzeciej klasy, jej dziewictwo o wiele wcześniej udało się w bezpowrotną podróż. Wszyscy
Gryfoni o tym wiedzieli – wszyscy, za wyjątkiem Rona, który nie miał zielonego pojęcia, że
jego siostra nie jest już nietknięta. Fred i George jedynie pogratulowali siostrze sprytu w
złamaniu szkolnego regulaminu.
– Tato, obiecałeś przecież, że nigdy mi tego nie zrobisz! – przypomniała ojcu dziewczyna.
Artur spojrzał przelotnie na swoją żonę i odwrócił się do córki.
– Zrobisz tak, jak mówię. Wszyscy wiemy, że Harry ci się podoba, więc po prostu to
zaakceptuj. Potraktuj to jak przysługę.
Ginny z ruchu warg ojca odczytała nieme „przepraszam”. Artur zrobił to tak, by nie widziała
tego Molly, a Ginny zrozumiała, że NAPRAWDĘ nie chciał jej tego powiedzieć. Gniew
dziewczyny na ojca zmniejszył się odrobinę – ale na matkę nadal była wściekła.
– Ginny, przed ślubem będziesz musiała poddać się badaniu. Jeżeli uzdrowiciel stwierdzi, że
jesteś dziewicą, Harry może cię poślubić. Jeżeli jednak tego nie potwierdzi, Harry może cię
poślubić, lub publicznie poniżyć.
– Przecież nie jestem czarodziejem czystej krwi – przypomniał im Harry. – Dlaczego muszę
przestrzegać jakichś czystokrwistych tradycji, o których cywilizowani czarodzieje nawet nie
rozmawiają?
Pani Weasley prychnęła, a Arturowi brakło słów.
– Nie mam pojęcia. Spytaj Molly – powiedział w końcu.
– Bo taki jest stan rzeczy – odburknęła. – Nie wolno ci posiąść mojej córki przed ślubem.
Uzdrowiciel od razu by to stwierdził i Ginny byłaby zhańbiona.
– Jeszcze bardziej niż teraz? – warknęła Ginny przez zaciśnięte zęby.
31
– No już, kochanie – próbowała załagodzić sytuację Molly. – Harry, nie wolno ci spłodzić
dziecka z moją córką. Dzieci spoza łoża małżeńskiego są wyrzutkami w czarodziejskim
społeczeństwie, ponieważ jest wiele sposobów na to, by zapobiec niechcianej ciąży. Nie żeby
to było takie ważne – już wiesz, że nie wolno ci iść z nią do łóżka przed ślubem.
Harry spojrzał na Dumbledore’a. Dyrektor wpatrywał się sufit z zakłopotaniem.
Dobrze mu tak – pomyślał Harry. Niech się męczy. To wszystko pewnie i tak jego wina.
– Profesorze? – spytała Ginny. – Czy nie może pan czegoś zrobić? Nie chcę wyjść za mąż za
Harry’ego.
– Co takiego? – krzyknęłą Molly.
– Nie chcę wyjść za niego za mąż – powtórzyła powoli Ginny. – Chcę rozejrzeć się wśród
kandydatów i wybrać tego najlepszego osobiście.
– Co to ma znaczyć? „Wśród kandydatów?” Co ty wyprawiasz w tej szkole?! – wrzasnęła
Molly, podnosząc głos jeszcze bardziej.
– Nie chcę się żenić już teraz – dodał Harry, mając nadzieję, że w ten sposób ochroni Ginny
przed wściekłością jej matki.
– A niby czemu nie? – oburzyła się Molly. – Nie jest dla ciebie wystarczająco dobra? Może to
dlatego, że jesteśmy biedni?
– N-nie – zająknął się Harry. – To dlatego, że… – Widok pani Weasley, stojącej przed nim z
rękami opartymi na biodrach, gotowej, by znów zacząć wrzeszczeć, sprawił, że zaczął się bać.
– Yyy… jestem gejem.
Chrońcie mnie wszyscy święci – pomyślał nastolatek, kiedy tylko słowa wyszły z jego ust.
Coś mi się wydaję, że to kłamstwo będzie mnie długo prześladowało.
– Ależ to nie nic nie szkodzi– zapewniła go Molly. – Homoseksualni czarodzieje często się
ż
enią, dzięki temu czarodziej może spłodzić dziecko, które będzie nosiło jego imię. A żony po
prostu ignorują przygody swoich mężów z innymi mężczyznami.
– Do cholery, jeszcze czego – mruknęła Ginny. Wiedziała, że Harry nie jest gejem, jednak
rozumiała, co skłoniło go do takiego wyznania. Doskonale wiedziała, jak to jest, kiedy stoi się
przed jej matką, która, gdyby tylko mogła, zabijałaby wzrokiem.
– Ginny, wyrażaj się! – warknęła Molly. – A zatem, Harry, jaka jest twoja decyzja?
– Profesorze? – spytał Harry, odwracając się do Dumbledore’a. W duchu modlił się o to, żeby
dyrektor jakoś go wspomógł. – Co pan o tym sądzi?
– Uważam, że to przestarzały zwyczaj. Dzieci powinny dorosnąć i same wybrać, z kim chcą
przejść przez życie. To nie w porządku, kiedy młody mężczyzna może korzystać do woli z
uciech cielesnych tego świata, a młodą kobietę ogranicza się do jednego mężczyzny, którego
nawet sama nie wybrała – odpowiedział zapytany.
32
Ta wypowiedź zamknęła w końcu usta Molly. Pani Weasley bardzo szanowała Dumbledore’a
– jeżeli powiedział, że to nie jest dobry pomysł, nie mogła dłużej naciskać.
– No cóż – odpowiedziała – niech tak będzie. Arturze, idziemy. – Podeszła do kominka i
wrzucając do niego garść proszku Fiu udała się do domu.
– Tak mi przykro – powiedział pan Weasley, kiedy tylko jego żona zniknęła z pola widzenia.
– Czasem po prostu przesadza. Nie jest zła, po prostu zawiedziona. Molly naprawdę cię
kocha, Harry – dodał, po czym pożegnał się i również wrócił do domu.
– Dziękuję, profesorze – mruknął Harry.
– Ja również dziękuję – powtórzyła Ginny.
Dumbledore uśmiechnął się tylko i życzył im miłego dnia. Ginny uciekła do biblioteki, a
Harry udał się do pokoju wspólnego.
– Czego znowu chciał? – spytał Ron, kiedy Harry usiadł obok niego na kanapie.
– Twoi rodzice chcieli mi wytłumaczyć, na czym polega aranżowane małżeństwo –
odpowiedział.
– Co takiego? – pisnęła Hermiona. – To takie… seksistowskie! Nie mogę w to uwierzyć, że
państwo Weasley mogliby nawet o tym pomyśleć!
Harry spokojnie wyjaśnił, że to był pomysł pani Weasley. Harry’emu i Ronowi po dłuższym
czasie udało się w końcu uspokoić przyjaciółkę. Hermiona mruczała wciąż pod nosem, ale nie
odezwała się ani jednym słowem.
– Naprawdę powiedziałeś mamie, że jesteś gejem? – spytał Ron.
– Tak… – westchnął Harry.
– Hej, Hermiono – powiedział Ron, uśmiechając się radośnie. – Jak myślisz, kto będzie
rozmawiał z Harrym o gejowskiej miłości?
– Nikt – odpowiedział za nią Harry. – Dumbledore wie, że nie jestem gejem. Powiedziałem
mu to, gdy rozmawiałem z nim po raz pierwszy.
Hermiona i Ron wymienili znaczące spojrzenia. Szczerze wątpili, że to na tym się skończy –
taki pech nie mija z dnia na dzień.
Okropna interpretacja przepowiedni
Następnego dnia po rozmowie z rodzicami Ginny Harry siedział w Wielkiej Sali i próbował
33
jeść śniadanie, jednak na samą myśl o panu Weasley opowiadającemu o badaniach i
dziewictwie robiło mu się niedobrze.
Ron pierwszy zauważył kruka, który wleciał do pomieszczenia razem z sowami niosącymi
pocztę. Zwrócił uwagę Harry’ego i Hermiony na niecodzienny widok. Cała trójka była w
szoku, kiedy ptak wylądował przed Harrym.
– Lepiej uważaj – powiedziała Hermiona. – Przecież nie wiemy, kto go przysłał.
– Kto wysyła pocztę krukiem, a nie sową? – spytał Ron.
Harry ostrożnie wyciągnął rolkę pergaminu z pazurów ptaka, który wzbił się w górę jak tylko
nastolatek uwolnił go od ciężaru.
– Może nie powinieneś otwierać tego listu – odezwała się Hermiona. – Ktoś mógł go
zaczarować.
Harry rzucił okiem na stół nauczycielski. Większość profesorów wpatrywała się w niego, a
szczególnie dziwnym spojrzeniem obdarzył go Snape.
– Gdyby istniało jakieś niebezpieczeństwo, już dawno by mnie powstrzymali – odpowiedział
Harry, po czym skinieniem głowy wskazał na nauczycieli.
– Nie podoba mi się twoje rozumowanie – mruknęła Hermiona.
– Po prostu go otwórz – powiedział Ron.
Harry złamał pieczęć. Pismo było znajome, ale nie mógł skojarzyć, skąd je zna.
Mój odwieczny nieprzyjacielu! – przeczytał. Nastolatek zmarszczył brwi i spojrzał na koniec
listu.
– Nie wierzę – jęknął. Zorientował się, że widział już to pismo w pewnym dzienniku, kiedy
był w drugiej klasie.
– Od kogo ten list? – spytał Ron.
– Od Voldemorta.
– CO TAKIEGO?! – wrzasnęła Hermiona. Wyrwała list z rąk przyjaciela i pobiegła do stołu
nauczycielskiego. – Profesorze Dumbledore!
– Tak, panno Granger?
W odpowiedzi Hermiona wcisnęła mu pergamin w dłonie. Albus przejrzał go i zaczął
chichotać. Oddał go z powrotem Gryfonce.
– Panno Granger, nie widzę tutaj nic groźnego. Możesz oddać go Harry’emu.
– Mogę dokończyć mój list? – spytał nastolatek.
34
Hermiona oddała go przyjacielowi, po czym całą trójką udali się do Pokoju Wspólnego, by go
przeczytać na osobności.
Mój Odwieczny Wrogu,
Zwrócono mi uwagę, że jesteś gejem.
– Skąd on u licha się dowiedział? – spytał zdziwiony chłopak. – Przecież wczoraj w gabinecie
dyrektora było nas tylko pięcioro.
– Nie mam pojęcia. Czytaj dalej – odparła Hermiona.
Bardzo mnie to zmartwiło. Wiem, że wiele razy powtarzałeś, że nigdy do mnie nie dołączysz,
jednak wciąż się martwię. Zdaję sobie sprawę, że jestem zabójczo seksowny…
– Co takiego? – mruknęła Gryfonka z zaskoczeniem w głosie.
– Właśnie tak jest napisane – odparł Harry.
– Jasne. Znam tysiące dziewczyn, których podnieca facet bez ciała – zadrwił Ron.
Ale czuję się zobowiązany, aby ci powiedzieć, że jestem hetero – czytał dalej Harry.
– Hej, Miona – mruknął Ron, chichocząc głośno. – Jak sądzisz, czy to oznacza, że możesz
mieć u niego szanse?
– Zamknij się, Ronald – odpowiedziała.
Nie jestem pewien, jak dużo Dumbledore ci powiedział, ale istnieje jeszcze jedna przyczyna
mojego zmartwienia. Otóż wygłoszono przepowiednię, która nas dotyczy.
– O, a to coś nowego.
Wiem, jak brzmi pierwsza jej część. W skrócie – ktoś posiada moc, która mnie zniszczy.
– Zgadnij, kto? – mruknął Ron.
– Dumbledore lub Harry – stwierdziła Hermiona. – Oczywiście jeżeli by wierzyć, że
przepowiednie są prawdziwe, a przecież to tylko bajka – dodała.
Ź
ródłem moich zmartwień jest podejrzenie, że to ty jesteś tym, który jest w stanie mnie
zniszczyć. Obawiam się, że spróbujesz dokonać tego przez seks. Dlatego właśnie do ciebie
piszę.
Harry podniósł głowę.
– Voldemort napisał mi list, bo uważa, że mogę go pokonać seksem. W końcu poznałem cel
mojego życia!
35
Chciałbym ci też przekazać, że niektórzy z moich sług mają kłopot ze zdecydowaniem, którą
płeć preferują. Może i dobrze, że podjąłeś już decyzję, jednak sądzę, że popełniłeś błąd.
Kobiety są wspaniałe. Nie tak dawno wspominałem lata spędzone w Hogwarcie. Pamiętam
taki jeden schowek na miotły, który może doskonale służyć jako miejsce do…
– Nie! – wrzasnął Harry. – Nie czytam tego więcej! Tam są jeszcze dwie strony, wyjaśniające
w najdrobniejszym szczególe dlaczego nie powinienem być gejem!
– Opuść to – poradziła mu Hermiona. Ron pozieleniał na twarzy.
Harry kiwnął głową i przeskoczył do przedostatniego akapitu.
Podsumowując, zmień orientację seksualną. Jeżeli jednak nie zechcesz pójść za moją radą,
posłuchaj mojej prośby. Nie wykorzystuj jej przeciwko mnie. To tylko mnie zdenerwuje, a z
pewnością mnie nie zniszczy. Teraz przekazuję pergamin Glizdogonowi, który był tak miły i
napisał ten list za mnie, jako że wciąż nie posiadam ciała, co nie przeszkadza mi być zabójczo
seksownym.
Harry – napisał Glizdogon. Jeżeli wciąż czujesz się gejem, mimo tej jakże wspaniałej
argumentacji mojego Pana, czemu tak ma nie zostać? Twój ojciec, gdybym nie przyczynił się
do jego śmierci, z pewnością nie miałby nic przeciwko. Wciąż by cię kochał. Tak po prawdzie,
wydaje mi się, że zarówno Syriusz, jak i Remus…
– AAA! – Harry odrzucił od siebie pergamin jak najdalej tylko mógł, zupełnie jakby list był
jadowitym wężem.
– No cóż, to było… pouczające – skomentowała Hermiona.
– Chyba możemy spokojnie przyznać, że to było najokropniejsze – dodał Ron.
– No cicho, bo znów się coś wydarzy… – przerwał mu Harry.
– No co ty, Harry. Facet, który ubił twoich rodziców, podyktował kolesiowi, który ich
zdradził, list, w którym wyliczył wszystkie powody, dla których powinieneś być hetero. To
zdobywa ogromną ilość punktów na okropnościomierzu – sprzeciwił się Ron.
– Jak sądzisz? – spytał Harry Hermionę.
– Zawsze mogło być gorzej, chociaż to mało prawdopodobne – odpowiedziała.
– A ta przepowiednia? – spytał Ron.
– Nie wierzę, że istnieje – odparł Harry. – Zniszczyć Voldemorta przez seks… Doprawdy, to
mogła stworzyć tylko jego chora wyobraźnia.
– Zgoda. Wszyscy przepowiadacze przyszłości to oszuści – stwierdziła Hermiona.
Ron roześmiał się i udając głos profesor Trelawney powiedział:
36
– Nie jestem tego pewien, Hermiono. Moje wewnętrzne oko widzi jeszcze większe
okropieństwa.
Korneliusz i Sybilla: Okropne Połączenie
Tydzień po pamiętnym liście od Voldemorta, Harry po raz kolejny siedział w Wielkiej Sali,
jedząc śniadanie z przyjaciółmi. Kiedy tak dyskutowali zawzięcie o zajęciach, które były w
planie na ten dzień, do pomieszczenia wkroczył Korneliusz Knot.
– A co on tutaj robi? – spytał Ron.
– Hm, może to dotyczy Turnieju – odpowiedziała Hermiona. – Chociaż nie rozumiem, czemu
akurat w tej chwili.
Knot przespacerował się powoli do Stołu Nauczycielskiego, gdzie został powitany przez
Dumbledore’a. Rozmawiali przez chwilę, po czym dyrektor rzucił Harry’emu przelotne
spojrzenie.
– Ciekawe czemu rozmawiają o tobie – powiedział Ron, po czym zaśmiał się histerycznie. –
A może... może Knot chce porozmawiać z tobą o seksie, Harry.
– Ronaldzie, kiedy ty wreszcie dorośniesz – żachnęła się Hermiona. – Z pewnością Minister
ma ważniejsze rzeczy do zrobienia, niż uświadamianie nastolatków.
– Nadzieja matką głupich – dodał Harry, obserwując, jak Dumbledore kiwa głową, a Knot się
uśmiecha.
Dyrektor pochylił się w stronę McGonagall i szepnął jej coś do ucha. Minerwa przesłała mu
mordercze spojrzenie, ale przytaknęła i wstała. Po chwili jej cel okazał się jasny.
– Panie Potter – powiedziała. – Profesor Dumbledore i Minister chcieliby z tobą
porozmawiać. Proszę iść do gabinetu dyrektora.
– Wie pani, jaki ma być temat rozmowy? – spytał Harry podejrzliwie.
– Dowiesz się od dyrektora.
– Dursleyowie nie żyją? – dodał pełnym nadziei głosem.
– Nie – odpowiedziała Minerwa, po czym odwróciła się i odeszła.
– Lepiej już idź, Harry. Nie daj im na siebie czekać – mruknął Ron z uśmiechem.
– To na pewno nie o to chodzi – odparł nastolatek, po czym wstał i wyszedł z Wielkiej Sali.
37
Ku zdziwieniu Harry’ego Dumbledore i Knot dotarli do gabinetu przed nim, mimo że to on
wyszedł z Wielkiej Sali jako pierwszy. Nastolatek był wyraźnie zdenerwowany.
– Ach, Harry. Miło cię widzieć. Napijesz się herbaty? A może masz ochotę na cytrynowego
dropsa? – zaoferował Dumbledore.
– Nie, dziękuję.
– Zapewne zastanawiasz się, dlaczego cię tutaj znów wezwaliśmy, nieprawdaż?
– Tak, profesorze.
– No cóż, minister – przerwał Dumbledore i spojrzał znacząco na Knota – uważa, że powinien
porozmawiać z tobą na temat wciąż powracający jak bumerang.
– Nie… – jęknął Harry.
– Co takiego powiedziałeś? – wtrącił się Knot. – Ależ oczywiście że mnie wysłuchasz.
– Gdzie się podziewa Voldemort, kiedy jest naprawdę potrzebny? – mruknął Harry, kręcąc
głową.
– Będziesz miał dzieci z czarownicą czystej krwi – powiedział Knot, ignorując całkowicie
wypowiedź nastolatka.
– Co takiego?
– Musisz poślubić czarownicę czystej krwi, dla dobra czarodziejskiego świata – powtórzył
Knot.
– Wspaniale, to wszystko wyjaśnia – warknął Harry.
– Musisz wzmocnić magiczną krew. Można tego dokonać jedynie przez wzmacnianie magii,
które z kolei dokona się przez małżeństwo z czystokrwistą czarownicą i kontynuację twojego
szlachetnego rodu – dokończył Knot, wyraźnie z siebie zadowolony.
– Ale ja przecież jestem tylko półkrwi czarodziejem – spytał Harry, zdumiony do głębi.
– Zgadza się.
– A więc?
– Widzisz, jeżeli poślubisz czarownicę półkrwi, albo – Merlinie broń – czarownicę
mugolskiego pochodzenia, wtedy twoja krew za bardzo się rozrzedzi i nie będziesz
szanowany – odparł Knot.
– Chwileczkę. Przecież dzieci czarodziejów półkrwi wciąż będą czarodziejami półkrwi. Nie
rozumiem, w czym problem. Zapomniał pan również wspomnieć o tym, że mogę poślubić
mugolkę.
38
– Panie Potter, jeśli nie ma zamiaru pan traktować tej rozmowy poważnie, wtedy…
– Traktuję tę rozmowę poważnie. Poważnie myślę, że jest pan…
– No już, Harry – przerwał Dumbledore. – Przyjmij to, co mówi Korneliusz z otwartym
umysłem, chociaż on sam wcale się otwartością nie wykazuje.
– Co to niby miało znaczyć, Dumbledore? – spytał Knot.
– To, że powinieneś zdawać sobie sprawę, że czystość krwi wcale nie świadczy o magicznej
mocy – odparł Albus.
– Jak mówiłem – kontynuował Knot, jednak przerwał mu huk otwieranych drzwi.
– Ach, tu jesteście. Dokładnie tak, jak ujrzałam w mojej kryształowej kuli! – powiedziała
Profesor Trelawney swoim charakterystycznym głosem, sprawiając, że Harry poczuł nagłe
pragnienie zmasakrowania nauczycielki jej własną kryształową kulą.
– Dzień dobry, Sybillo. Co mogę dla ciebie zrobić? – spytał Dumbledore uprzejmie.
– Przybyłam, aby was ostrzec. Wasze działania nie odniosą skutku.
– Co to ma do licha znaczyć? – dopytywał się Knot.
– Powinieneś skierować swoje wysiłki na bardziej obiecujące czynności. Tak mi mówi moje
wewnętrzne Oko – odpowiedziała nauczycielka Wróżbiarstwa.
– O czym ty, do jasnej ciasnej, mówisz? – powtórzył pytanie Knot. – Dumbledore, czy ty
wiesz, o co jej chodzi?
– Chcę powiedzieć, ministrze, że marnuje pan tu czas – powiedziała, po czym odwróciła się
do Harry’ego. – Mój biedny chłopcze, do tej pory z pewnością już zrozumiałeś, że twój czas
na tej ziemi dobiega końca. Obawiam się, że nie uda ci się żyć na tyle długo, by móc cieszyć
się kobiecym pięknem. Tak mi przykro.
– Taak, rozumiem – odparł Harry.
– No już, grożenie Chłopcu, Który Przeżył jest niezgodne z prawem. Musi sobie wybrać taką
ż
onę, aby mógł poprowadzić czarodziejski świat ku chwale.
– Do tego z pewnością nie dojdzie, tak mi mówi moje Oko – upierała się Sybilla.
Kłócili się tak dalej, a Dumbledore wymieniał jedynie znaczące spojrzenia z Harrym. Nie
popierał Knota, ale nie chciał drażnić ministra. Bitwy, które należało stoczyć, powinny być
przemyślane w czasach tak ciemnych, jak te, w których przyszło im żyć – a Albus ufał, że
Harry potraktuje przemowę Korneliusza z przymrużeniem oka.
Harry wstał z miejsca i skierował się do wyjścia. Kiedy był już przy drzwiach, odwrócił się i
powiedział na głos:
39
– Tak na dobrą sprawę, to w sumie wszystko jedno. Jeszcze nie dotarło? Jestem gejem.
Nastolatek przeżył szok, kiedy usłyszał triumfalny okrzyk Sybilli „Wiedziałam!”, kiedy
zamykały się za nim drzwi.
***
– Czego chciał Knot? – spytał Ron Harry’ego, kiedy dotarli do pokoju wspólnego.
– Porozmawiać o seksie – odpowiedział nastolatek przez zaciśnięte zęby.
– Chyba sobie żartujesz – jęknął Ron, otwierając szeroko oczy ze zdumienia.
– Naprawdę, Harry? – upewniła się Hermiona.
– Tak.
– Cóż, w każdym razie na pewno gorzej być już nie może – dodał Ron z nadzieją, podczas
gdy Hermiona zaczęła narzekać na marnotrawstwo w Ministerstwie Magii.
– Tak ci się tylko wydaje. Było gorzej od połowy rozmowy. – Harry zerknął na Hermionę,
sprawdzając, jak sobie radzi z rewelacjami. – Widzicie, Knot próbował mnie zmusić do
poślubienia czystokrwistej czarownicy, żeby kontynuować moją silną magicznie linię…
– Co takiego? – pisnęła dziewczyna, jak przewidywał Harry.
– Możesz odłożyć wściekanie się na później? – spytał, po czym ciągnął dalej. – Trelawney
wparowała w tym momencie i ogłosiła, że wszyscy marnują czas na te rozmowy, ponieważ
nie będę żył na tyle długo, by uprawiać seks.
Ron nie wiedział czy ma się śmiać, czy płakać. Harry pomyślał, że wyglądało to tak, jakby
płakał ze śmiechu. Hermiona gotowała się ze złości.
– Słuchajcie, ale wy mi wierzycie, że nie jestem gejem?
– Tak.
– Ależ oczywiście. Skąd to pytanie?
– To była moja wymówka, żeby uciec z tego spotkania. Trelawney twierdzi, że o tym od
dawna wiedziała.
– Harry, ona jest starą oszustką. Nie martw się – mruknęła Hermiona.
– Taaak, przecież ciągle się myli – dodał Ron. – To jak myślisz, kto będzie następny?
– Idź się schowaj, Ron – warknął Harry i otworzył podręcznik do Zaklęć, z zamiarem
dokończenia pracy domowej.
40
Link do oryginału: KLIK
Tytuł oryginału: Werewolf horrible
Okropne po wilkołaczemu
– Witaj, Harry, co u ciebie?
– Wszystko w porządku, profesorze. A u pana?
– Och, daję sobie radę. Albus wciąż zmusza Severusa co miesiąc do warzenia Eliksiru
Tojadowego, mimo że już nie uczę w Hogwarcie. A przy okazji – jako że już nie jesteś moim
uczniem, mów do mnie Remus.
– Dobrze – odparł Harry, po czym zaczekał, aż przyjaciel jego ojca podejmie rozmowę.
– Dorastasz, prawda? – odezwał się Remus. – Duży z ciebie facet.
– Taak… – mruknął Harry, nie podejrzewając nawet, w którą stronę zmierza ta rozmowa.
– Harry, w miarę, jak będziesz dojrzewać, poczujesz pewne pragnienia.
– A niech to wszystkie hipogryfy… śartujesz sobie ze mnie?
Kiedy Harry dowiedział się, że jego były nauczyciel chce z nim porozmawiać, od razu zaczął
panikować. Myśli o pojmaniu, Pocałowaniu czy też zamordowaniu Syriusza pojawiły się w
jego głowie z prędkością światła. Dopiero Hermionie udało się go uspokoić. W końcu gdyby
złapano słynnego Syriusza Blacka, wszyscy już od dawna by o tym rozmawiali. Tłumaczyła,
ż
e Remus po prostu chciał go odwiedzić.
Teraz nastolatek znajdował się w nieużywanej klasie. Remus siedział obok niego, ale gdy
zaczął mówić o „pragnieniach”, które Harry miał poczuć, wstał i ruszył na spacer dookoła
pomieszczenia.
– Pro… Remusie, ale naprawdę nie musisz tego robić. Słyszałem już to kilkukrotnie i wydaje
mi się, że już chyba wszystko rozumiem.
– Ale nie ma się czego wstydzić, Harry. Dowiedziałem się, że chciałbyś się dowiedzieć coś
więcej o zwyczajach parzenia się wilkołaków i…
– Zabiję Snape’a… – mruknął Harry pod nosem.
41
– Słucham?
– Nic takiego.
– W każdym razie – ciągnął Remus, zupełnie jakby nikt mu nie przerywał – wydaje mi się, że
jako wilkołak jestem najlepszą osobą, by wyjaśnić ci tę sprawę.
– Czy istnieje jakiś sposób, byś zmienił zdanie i mi tego nie wyjaśniał?
– Nie za bardzo.
– W takim razie mów, proszę.
– Związek z wilkołakiem jest jak spacer po bardzo śliskim mostku, mój mały – zaczął Remus.
– Hę? – zdziwił się Harry, zaskoczony tym, jak Remus dobierał słowa.
– Dokładnie tak – ciągnął starszy czarodziej. – Zdajesz sobie sprawę, jakie to jest trudne?
Ciągle musisz uważać, ciągle pamiętać o fazach księżyca.
– To znaczy?
– Przede wszystkim musisz unikać „tych dni”.
Harry prychnął, po czym zapytał:
– „Tych dni?”
– Zgadza się.
– To brzmi zupełnie tak, jakbyś był dziewczyną!
– To nie jest zabawne, Harry. Gdybym podjął współżycie z kobietą w tygodniu
poprzedzającym pełnię, a ona zaszła w ciążę, dziecko prawie na pewno byłoby wilkołakiem.
– Co za szczęście, szanse na to są minimalne, prawda?
– Co masz na myśli?
– No… jesteś gejem.
Remus obrzucił Harry’ego badawczym spojrzeniem.
– A skąd ci to przyszło do głowy?
– Peter tak powiedział.
– Peter?
42
– Pettigrew.
W odpowiedzi na zdziwienie Lupina, Harry dodał:
– No wiesz, taki niski, gruby facet. Jako animag zmieniał się w szczura. No wiesz, ten koleś,
który zdradził moich rodziców.
– Tak, Harry, wiem kim on jest. Nie wiedziałem, że utrzymujesz z nim kontakt. Gdzie go
widziałeś?
– Na Merlina, nie! Nie widziałem go. Razem z Voldemortem napisał mi tylko list i
opowiedział w nim o tobie, tacie i Syriuszu.
– Muszę powiedzieć, że odrobinę mi ulżyło. Cieszę się, że znasz prawdę o tym, dlaczego
zdradził twoich rodziców.
– Co masz na myśli?
– Był zły, że nigdy go do siebie nie dopuszczaliśmy. Ciągle nas o to prosił, ale żaden z nas nie
miał ochoty go dotykać. Wcale też nie chcieliśmy, by on dotykał nas. Peter chyba nigdy nie
poradził sobie z naszym odrzuceniem. Prosił nawet o wspólną zabawę Lily i Jamesa, ale
James stwierdził, że już nie interesuje się mężczyznami. Potem próbował ze mną i Syriuszem,
ale gdy James się od nas odsunął, staliśmy się sobie bardzo bliscy i nie chcieliśmy, by ktoś
trzeci wchodził między nas.
Kiedy tak słuchał opowieści Lupina o ich młodzieńczych namiętnościach, Harry nagle
zorientował się, że on i Ron przegrali zakład dotyczący związku Remusa i Syriusza. I będą
musieli oddać jej pieniądze. Przynajmniej na to wyglądało – Harry widział wyraźnie
rozmarzony wzrok Lupina, kiedy ten opowiadał o bliskości Syriusza.
– Moim zdaniem Peter chciał się zemścić na Jamesie, Syriuszu i mnie. Gdyby tylko mógł
dorwać Jamesa nie krzywdząc przy tym Lily, z pewnością by to zrobił. Sam dobrze wiesz, że
Peter był najsłabszym ogniwem w naszej grupie, tak jak Ron u was. Nie miał pewnie innego
pomysłu, niż udanie się do Voldemorta. Nie było to zbyt mądre, ale dzięki temu osiągnął swój
cel. Myślę, że przesadził – jak dla mnie wystarczyłaby klątwa wywołująca impotencję.
Biedny Syriusz, tak mi się wydawało, ze ostatnio był jakiś markotny… – pomyślał Harry.
Głośno zaś powiedział:
– Ciekawa historia. Naprawdę, opowieści z życia seksualnego moich rodziców są fascynujące
– mógłbym ich słuchać całymi dniami. Mogę już iść?
– Nie – odparł Remus. – Nie odpowiedziałem nawet na jedną tysięczną pytań, które z
pewnością chciałbyś zadać.
Okej, skoro chce pytania, to ja mu dam pytania – pomyślał Harry.
– Masz rację, Remusie. Zastanawia mnie jedna rzecz.
– Pytaj – zachęcił go wilkołak.
43
– Syriusz jest moim ojcem chrzestnym. Ty jesteś w związku z Syriuszem. A zatem jesteś
moją matką chrzestną, tak? – spytał Harry, uśmiechając się pod nosem.
– Nie do końca. A teraz poproszę poważne pytania.
– Nie mam żadnych poważnych pytań.
– Nie musisz przede mną udawać. Severus o wszystkim mi opowiedział.
– Ale… – zaczął Harry.
– Jako że jestem z Syriuszem, to eliminuje niektóre obawy – przerwał mu Remus. – Jednak i
tak musimy mieć się na baczności. Lunatyk jest bardzo zaborczy, a jeśli Syriusz nie będzie
uważał, wtedy sprawy mogą się pokomplikować.
Dopiero po dłuższej chwili Harry zorientował się, o co Lupinowi chodzi. Okropna wizja
Syriusza i Remusa pojawiła się w jego głowie, przez co o mało się nie zakrztusił.
– Oczywiście – ciągnął Remus – jeśli tyko Syriusz zmieni się w Łapę, wszystko jest w
porządku. Prawdę mówiąc, bardziej niż w porządku. Fantastycznie.
W tej chwili Harry poczuł nieodpartą ochotę, by sobie pójść. Teraz, zaraz, natychmiast.
– Jasne. Dzięki. Już wszystko rozumiem, więc mogę już sobie iść?
– Naprawdę wszystko rozumiesz?
– Tak. Wilkołaki muszą pilnować faz księżyca. Nie płodzić dzieci w tygodniu
poprzedzającym pełnię. Wilkołaki nie są w stanie się kontrolować. Lunatyk i Syriusz są
kochankami, ale Syriusz lubi się dzielić.. Syriusz musi się zmieniać w Łapę, aby nie zostać
ranny. Wydaje mi się, że już wszystko wiem. Cieszę się, że mogliśmy się zobaczyć. Przekaż
całusy Syriuszowi. Pa – powiedział Harry na jednym oddechu i rzucił się w stronę drzwi. Po
drodze do Wielkiej Sali spotkał Dracona.
– Nie zgadniesz.
– Co takiego? – spytał blondyn.
– Właśnie się dowiedziałem, jak robią to wilkołaki.
– Jak robią co wilkołaki?
– Tak robią to wilkołaki – podkreślił Harry.
– Od profesora Lupina?
– Tak. A skąd wiesz?
– Pamiętasz, jak wspomniałeś coś o wilkołakach, kiedy rozmawialiśmy z Severusem?
44
– Taaaak… – odpowiedział Harry, czując, że coś tu nie gra.
– Wróciłem do niego i powiedziałem, że bardzo chcesz się tego dowiedzieć. Pewnie od razu
poszedł z tym do Remusa. Nie musisz dziękować. Do zobaczenia!
Harry stanął jak wryty przed drzwiami do Wielkiej Sali. Stał tak przez dobre dwie minuty, po
czym wszedł do środka i usiadł obok Rona i Hermiony. Uśmiechnął się złośliwie.
– Hermiono, masz może coś do pisania? – spytał.
– Tak – odpowiedziała, wyciągając z torby kawałek pergaminu i pióro.
– Czy z Wąchaczem wszystko w porządku? – spytał Ron.
– Tak, wszystko jest w porządku. Remus tylko chciał mi opowiedzieć o tym, jak uprawiać
bezpiecznie seks z wilkołakiem.
Ron zakrztusił się sokiem z dyni, a Hermiona prychnęła głośno.
Przez następne dziesięć minut Harry pisał list, chichocząc od czasu do czasu. Kiedy już
skończył i go zalakował, wyszeptał imię Hedwigi. Sowa zjawiła się niemal natychmiast.
Harry napisał na kopercie nazwisko adresata i podał przesyłkę Hedwidze, która skubnęła
odrobinę chleba i wzbiła się w powietrze.
– Do kogo napisałeś? – spytał Ron.
– Musiałem się czymś zająć – odpowiedział Harry.
– To nie jest odpowiedź na pytanie – stwierdziła Hermiona.
Na twarzy Harry’ego pojawił się szeroki, złośliwy uśmiech.
– Do Lucjusza Malfoya.
Link do oryginału: KLIK
Tytuł oryginału: A Horrible Malfoy Visit
Okropne spotkanie z Malfoyami
Lucjusz Malfoy spojrzał na śnieżną sowę, która przyleciała do niego podczas śniadania. Nie
znał nikogo, kto by posiadał taką sowę, tak więc nie miał pojęcia, co może zawierać list, który
przyniosła.
Szanowny Panie Malfoy,
45
Zdaję sobie sprawę z tego, że do tej pory nie dogadywaliśmy się za dobrze, jednak wydaje mi
się, że nadszedł czas, by się pogodzić, zwłaszcza, kiedy się weźmie pod uwagę zaistniałą
sytuację.
Pojawił się problem, który wymaga Pańskiej interwencji. Z pewnością Pan wie, że ja i Draco
jesteśmy zaręczeni. Rozumiem także, że ma Pan wątpliwości co do naszego związku, ponieważ
należy wziąć pod uwagę niezbyt czystą krew. Chciałbym Pana zapewnić, że Pańskie wnuki
będą wychowane w dokładnie ten sam sposób, jak Pan wychował swojego syna.
Ten problem dotyczy Dracona. Kocham go bardzo mocno, jednak on naciska na
skonsumowanie związku. Co prawda wyczekuję z niecierpliwością naszego ślubu, jednak
chciałbym ofiarować mu siebie dopiero w noc poślubną.
Mam nadzieję, że porozmawia Pan ze swoim synem na ten temat. Sądzę, że osobista rozmowa
da lepsze rezultaty – Draco często ignoruje listy. Z góry dziękuję za Pańską pomoc – a może
woli Pan, jeśli będę się zwracać do Pana „tato”? Najwyższa pora, by się do tego zacząć
przyzwyczajać.
Z szacunkiem,
Harry Potter
– śe niby co? – wrzasnął Lucjusz. W miarę czytania jego zdumienie rosło coraz bardziej, ale
kiedy dotarł do podpisu, ogarnęła go dzika złość.
– O co chodzi, kochanie? – spytała Narcyza, wchodząc do pokoju. – Było cię słychać kilka
pokoi stąd.
Nie mówiąc ani słowa Lucjusz wręczył żonie list. Przeczytała pierwszy akapit i część
drugiego bez protestów, jednak kiedy przeczytała o zaręczynach swojego syna, spojrzała na
męża oniemiała.
– Zaręczeni? – spytała.
– Ja o niczym nie wiem. Tobie nic nie mówił?
– Nie – odpowiedziała Narcyza. – Jest taki młody! I do tego jak mu się to udało bez naszej
wiedzy? Poszedł sam do pana Parkinsona?
– Co?
– Chyba nie sądzisz, że Draco pogwałciłby kodeks czystokrwistych i oświadczył się Pansy
bez zgody ojca?
– Czytaj dalej.
Narcyza zerknęła ponownie na list i przeczytała tylko jedno zdanie.
– Co takiego? – wrzasnęła. – Co to znaczy „niezbyt czystą krew”? Draco doskonale wie, że
ma się obracać jedynie wśród czystokrwistych!
– Czytaj dalej… – wydusił Lucjusz przez zaciśnięte zęby.
Narcyza przeczytała kilka zdań, po czym odezwała się:
46
– Muszę przyznać, że jako kobieta podziwiam jej siłę w odprawianiu zalotów Dracona.
Jednak mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę, że jako jego żona, będzie musiała być mu
posłuszna…
– Zamknij się i czytaj dalej! – warknął Lucjusz.
– Tu jest napisane, że Draco ignoruje listy. Myślałam, że uzdrowiciel Anderson pomógł mu
się z tym uporać?
– Skup się, Narcyzo.
Narcyza przeczytała zakończenie, a na końcu nazwisko przyszłej synowej.
– Czy to jakiś żart? – wykrztusiła z siebie.
– Nie wiem. Severus rozmawiał z Draconem i Potterem, ale nie wspomniał mi o tym, że
Draco jest homoseksualistą. Powiedział naszemu synowi, że to jest niedopuszczalne, jako że
musi przedłużyć nasz szlachetny ród.
Narcyza otworzyła oczy ze zdumienia.
– A dlaczego to Severus z nim rozmawiał? Ty miałeś to zrobić!
– Wydaje mi się, że ojciec chrzestny jest lepszą osobą do takich rozmów – odparł Lucjusz.
Tak naprawdę po prostu nie miał na to żadnej ochoty. A tak nawiasem mówiąc, zapewne to
on by się czegoś od Dracona mógłby nauczyć.
– Musimy coś z tym zrobić! – odezwała się Narcyza. – Nie możemy pozwolić, by Harry
Potter zaręczył się z naszym synem. Co by powiedział Czarny Pan?
– Zaraz wyślę sowę do tego starego głupka z informacją, że zjawimy się w szkole dziś
popołudniu – stwierdził Lucjusz, wychodząc szybko z pokoju.
Trzy godziny później profesor McGonagall podeszła do stołu Gryfonów w Wielkiej Sali.
Szybko spostrzegła Harry’ego, który jadł obiad w towarzystwie przyjaciół.
– Panie Potter – powiedziała.
– Tak, pani profesor?
– Za godzinę masz się zjawić w gabinecie dyrektora.
– Coś się stało? – spytał Harry. Prośba McGonagall go zmartwiła.
– Nie denerwuj się. Nie wiem, o co chodzi, ale profesor Dumbledore powiedział, że nie
musisz się przejmować.
– Tak, psze pani.
47
– Ostatnio mnóstwo ludzi chce się z tobą „spotkać” – uśmiechnął się Ron.
– Może Wąchacz chce wrócić na południe – zasugerowała Hermiona. – Może po prostu chce
się pożegnać, zanim wyjedzie.
– Remus byłby niepocieszony – skwitował uwagę przyjaciółki Harry.
Godzinę później Harry stanął przed gargulcem strzegącym wejścia do gabinetu dyrektora.
Kamienna figura odsunęła się, a Harry wjechał po schodach pod same drzwi.
– Miło cię widzieć, Harry. Proszę, usiądź. Dropsa?
– Nie, dziękuję, profesorze. Dlaczego chciał się pan ze mną spotkać?
– To nie ja, tylko ktoś inny. Zaraz zjawią się pozostali.
– Pozostali? – spytał Harry, zdumiony. W tym momencie do gabinetu wszedł Draco, a za nim
Lucjusz i Narcyza. Harry spojrzał na nowo przybyłych i dotarło do niego coś okropnego.
Malfoy potraktował jego list poważnie, ale wyglądało na to, że i jego pogadanka nie ominie.
Założył, że tylko Draco będzie musiał to znieść. Świetnie, po prostu wspaniale – pomyślał.
– Siadaj, Draco – warknął Lucjusz.
Draco posłuchał od razu, a wtedy Lucjusz odezwał się do Dumbledore’a.
– Czy moglibyśmy porozmawiać na osobności?
– Wolałbym nie zostawiać Harry’ego samego. Jako że nie wiem czego dotyczy to spotkanie,
sądzę, że wolałby, żebym był obecny.
– Lepiej będzie, jeśli pan wyjdzie – wtrącił szybko Harry.
– Harry, pozwól, że sam o tym zdecyduję – odpowiedział łagodnie Dumbledore.
– Będzie pan tego żałował – rzucił Harry.
– Co się dzieje, sir? – spytał ojca Draco.
– Mówisz do swojego ojca „sir”? – zdziwił się Harry.
– A dlaczego nie? – odpowiedział pytaniem Draco, wyraźnie zmieszany.
– Miło, że pamiętasz choć odrobinę o tradycjach – zadrwiła Narcyza.
– O co chodzi? – spytał Draco, marszcząc brwi.
– Nie wiem tak naprawdę, o co mam się denerwować bardziej, Draco – powiedział Lucjusz. –
O to, że jesteś w związku z osobą nieczystej krwi, o to, że jesteś homoseksualistą, czy też o
to, że zaręczyłeś się bez naszej wiedzy.
48
– Zaręczyłeś? – powtórzył Draco, używając dokładnie takiego samego tonu, jak jego matka
wcześniej tego ranka.
Mimo że był zamieszany w tę sytuację po same uszy, Harry nie mógł powstrzymać
prychnięcia. Jakimś cudownym sposobem Draco zbladł jeszcze bardziej niż zwykle, Lucjusz
miał mordercze spojrzenie, a Narcyza stała przy mężu marszcząc nos, zupełnie jakby czuła
okropny zapach.
– Jak to? – spytał Draco?
– Nie udawaj, młody człowieku – odpowiedział Lucjusz, mówiąc coraz głośniej z każdym
wypowiedzianym słowem. – Potter nam o wszystkim napisał.
Draco zerknął na kolegę ze szkoły i ogarnęły go podejrzenia.
– Co zrobiłeś?
Starając utrzymać kamienną twarz, Harry odpowiedział:
– Przepraszam, kochanie, byłem pewny, że wiedzą.
– Co takiego? – wrzasnęli jednym głosem Draco i Dumbledore.
– Nie bądź zły… – ciągnął Harry. – Ja tylko chciałem pomóc. Wiesz, że czekam z oddaniem
ci siebie do nocy poślubnej.
– Co? – ponownie wrzasnął Draco.
– Według twojego narzeczonego za bardzo na niego naciskasz – warknął Lucjusz.
Draco spojrzał na ojca, potem na Harry’ego, a potem znów na ojca.
– Ojcze, nie sądzisz chyba…
– Sądziłem, że jeśli okażesz takie skłonności, będziesz miał na tyle rozsądku, że znajdziesz
sobie dziewczynę, która zaakceptuje twoich kochasiów – powiedział Lucjusz. – Panna
Parkinson została wychowana w taki sposób, że zdaje sobie sprawę, iż jej zadaniem jest
trwanie u boju jej męża. Rozumie, że jako czystokrwista czarownica ma rodzić dzieci i
wspierać męża we wszystkim. Dlaczego nie jesteś już z panną Parkinson?
– Pansy stwierdziła, że nie może się ze mną równać – odezwał się Harry, zanim Draco mógł
cokolwiek odpowiedzieć. – Powiedziała, że jej uroda blednie przy mnie, po tym jak
przyłapała mnie i Dracona na całowaniu.
– Draco… – szepnęła Narcyza. – Wiem, że w pewnym momencie i tak będziesz miał do
czynienia z męską miłością, w końcu robią to wszyscy śmierciożercy, ale…
– Narcyzo – przerwał jej Lucjusz, zerkając na dyrektora. Narcyza nie odezwała się ani
słowem więcej, a Lucjusz podszedł do kominka. Chwilę po jego rozmowie kominowej do
gabinetu dyrektora wszedł Severus Snape. Pierwsze, co usłyszał, było pytanie Harry’ego
49
skierowane do Lucjusza:
– A zatem śmierciożercy to taka grupa dla homoseksualistów?
Severus odwrócił się, z zamiarem wyjścia z gabinetu, ale Dumbledore zawołał:
– Dołącz do nas, Severusie.
Snape przywitał się z Malfoyami, rzucając zdegustowane spojrzenie na Harry’ego.
– Coś ty najlepszego narobił?! – pisnęła Narcyza.
– O czym ty mówisz, Cyziu? – spytał Severus.
– Zrobiłeś z mojego syna homoseksualistę – oskarżyła go Narcyza.
– Co? – W tym momencie Snape spojrzał na swojego chrześniaka. Draco z kolei spojrzał na
Harry’ego – Nie wiem skąd wam to przyszło do głowy, ale mogę was zapewnić, że Draco nie
jest homoseksualistą. Zaledwie dwa dni temu przyłapałem go z panną Bulstrode na
czynnościach których z pewnością nie można nazwać niewinnymi.
Wszyscy obecni wlepili wzrok w Harry’ego, który nie zastanawiając się ani chwili wypalił:
– Ja wcale nie mówiłem, że Draco jest homoseksualistą. Po prostu akceptuję jego przygody z
kobietami jako jego małżonek. Kocham go, tylko to się liczy.
Narcyza ponownie odezwała się do syna.
– Ale Milicenta jest brzydka jak noc! Co z Pansy?
– Jakby to było najważniejsze – prychnął Lucjusz, zerkając z oburzeniem na żonę. –
Severusie, przypomnij mi, żebym zajął się tym kretyńskim psychomagiem, do którego Draco
chodził w wakacje.
– Powiedziałeś „psychomag”? – zdziwił się Harry.
– Draco, ukrywanie pewnych faktów przed narzeczonym jest złe. Cieszę się, że wyjawiłeś
swój lęk przed listami – stwierdziła Narcyza.
– Lęk przed listami? – zapytał Albus.
– Tak, mój syn boi się listów – odpowiedziała Narcyza po czym odwróciła się do Harry’ego.
– Tak, odwiedzał psychomaga, aby wyleczyć się z co bardziej perwersyjnych skłonności,
które mogłyby się nie spodobać Czarnemu Panu.
– Homoseksualizm nie jest perwersyjną skłonnością – sprzeciwił się Snape.
– Draco, nie zwracaj uwagi na swoją matkę – stwierdził Lucjusz. – Ukrywanie pewnych
rzeczy przed partnerem jest w porządku, jeśli jest on plotkarzem i lekkoduchem.
50
– Co to za perwersyjne skłonności? – spytał Harry. – I dlaczego boisz się listów?
– Przynajmniej Harry jest przystojny – wtrąciła się Narcyza, nawiązując do wcześniejszej
rozmowy z Lucjuszem. – Milicenta wygląda jak hipogryf narobił jej na twarz.
– Zamilcz, Narcyzo. – Lucjusz odwrócił się, aby powiedzieć coś do syna, jednak Harry go
ubiegł.
– Wiesz, Draco, nie jesteś tego wart. Twoi rodzice są świrnięci, a szczerze mówiąc – nie
jesteś wystarczająco bogaty. Koniec z nami, Malfoy. – Harry wstał. Zatrzymał się przed
Lucjuszem i Narcyzą – Spotkanie z państwem to było coś. Ale nie dobre coś. Takie coś, co
jak się je, to smakuje okropnie i potem trzeba dokładnie wymyć zęby, a i to nie pomaga, bo
ciągle ma się ten obrzydliwy posmak w ustach. Tak, myślę, że to odpowiednie określenie. –
Skończył mówić i wyszedł z pokoju.
Narcyza podeszła do syna i objęła go ramieniem.
– Już dobrze, skarbie. Poradzisz sobie z tym. Nawet jeśli przystojny, bogaty facet dał ci
kosza, wciąż zasługujesz na miłość. Nie ma niczego, czego nie dostaniesz od przyjaciół
twojego ojca podczas inicjacji…
– Zamknij się, Narcyzo! – warknął ponownie Lucjusz.
Narcyza jednak nie przestała mówić.
– Kochanie – powiedziała do męża. – Coś mi się wydaje, że przez to powrót Czarnego Pana
będzie dla ciebie nieco niezręczny.
– Zamknij się, ty głupia kobieto! – wrzasnął Lucjusz, po czym skierował swoje następne
słowa do Dracona. – Mam nadzieję, że teraz jesteś z siebie zadowolony. Właśnie dostałeś
kosza od najbogatszego, najsłynniejszego czarodzieja na całym świecie.
– Ale myślałem, że nie chcecie, żebym był z mężczyzną, czy z półkrwistym, lub…
– Zamknij się Draco – warknął Malfoy po czym odwrócił się na pięcie i podszedł do
kominka. – Narcyzo, idziemy.
– Tak, Lucjuszu – zgodziła się Narcyza.
– Draco, idź sobie gdzieś – nakazał Severus.
– Tak, sir.
Na drugim końcu zamku Harry opowiadał Ronowi i Hermionie o kolejnej rozmowie.
– Dlaczego listy?
– Sam nie wiem – odpowiedział Harry. – Ale moją misją stanie się teraz odkrycie, dlaczego –
dodał.
51
– Hej, Harry? – spytał Ron, kiedy przyjaciel skończył opowieść.
– Tak?
– Nie sądzisz, że to, co powiedziała Narcyza o śmierciożercach jest prawdą?
– Jestem pewny, że to robią. Ale nie wierzę, że to jest jedynym ich celem.
– Jaka szkoda… – stwierdził Ron.
– Dlaczego? – spytała Hermiona.
– Pomyśl tylko, jak łatwo byłoby ich pokonać, gdyby tak było naprawdę – odpowiedział Ron,
a cała trójka zaczęła się śmiać.
KONIEC