background image

Niedopasowani w łóżku - co robić?  

 

Panuje powszechne przekonanie, że albo ludzie są dobrani pod względem seksualnym, 
albo nie, i... nic się na to nie poradzi. Tymczasem większość rozbieżności naprawdę można 
„nadrobić”. Wystarczy trochę starań i wytrwałości, a każda para będzie miała szansę 
zgrać swoje rytmy. 

Nasz ekspert radzi: Andrzej Depko specjalista seksuolog, kierownik Poradni Seksuologicznej, 
wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej  

Niedopasowanie z partnerem to najczęstsza przyczyna narzekań w sypialni. Do 
niezadowolenia przyznaje się aż 52 proc. pań i 64 proc. panów (źródło: CBOS). Przeważnie 
chodzi o rozbieżność preferencji i temperamentów, czyli m.in. o to, że kochankowie lubią 
inne rodzaje pieszczot, mają wyższy lub niższy poziom potrzeb erotycznych. Rzadziej jest to 
niedobranie fizyczne, bo pochwa ma dużą elastyczność i zdolność dostosowywania się do 
kształtu penisa. Niemniej – przy skrajnie dużych lub małych rozmiarach członka – taka 
dysharmonia się zdarza. O niektórych różnicach w swoich związkach intymnych mówią nasze 
bohaterki. Może ich przykłady pomogą i tobie w znalezieniu erotycznych punktów wspólnych 
z własnym ukochanym.  

Nie wiem, czy wyjść za faceta, z którym jest kiepsko w łóżku 

Jestem z Pawłem od blisko roku. Sprawdził się w wielu sytuacjach. Czuję się u jego boku 
bezpieczna, spokojna. Poza tym świetnie się dogadujemy, bo mamy podobne usposobienia, 
gusta i zainteresowania. Niestety, do pełni szczęścia brakuje mi jednego: zadowolenia w 
sypialni. Seks z Pawłem jest taki zwyczajny, pozbawiony ognia, żeby nie powiedzieć: nudny. 
Nasze ciała jakoś się nie zgrywają. Dodam, że z innymi mężczyznami doświadczałam 
eksplozji namiętności. Chyba między mną i Pawłem brakuje chemii. Kiedy więc poprosił 
mnie o rękę, po początkowej radości zaczęłam poważnie się zastanawiać, czy poślubić faceta, 
z którym zbliżenia są dalekie od ideału 

Seksuolog podpowiada  

Lek. med. Andrzej Depko: Niewykluczone, że nie chodzi tu o brak chemii między wami, 
tylko o to, że nie zdążyliście jeszcze „zgrać się” w łóżku (u jednych par trwa to krócej, u 
innych dłużej). Zanim więc podejmiesz jakąkolwiek decyzję, spróbuj dać ostatnią szansę 

background image

waszej namiętności. Najlepiej to zrobić drogą poszukiwań. Próbujcie różnych nowych rzeczy, 
nie poprzestawajcie na tym samym repertuarze pieszczot – w ten sposób macie szansę odkryć 
to, co was oboje będzie ekscytowało. Np. umów się z partnerem, że na kolejne erotyczne 
spotkania będziecie przygotowywali (na zmianę) po jakimś pomyśle. On może zaproponować 
realizację swojej fantazji seksualnej, ty – odtworzenie sceny miłosnej z obejrzanego filmu, 
potem on – wypróbowanie gadżetu kupionego w sex-shopie itd. Jeśli z innymi mężczyznami 
seks cię zadowalał, przypomnij sobie, co takiego sprawiało, że podniecenie rosło, i przenieś to 
do sypialni. Nic nie stoi na przeszkodzie, by teraz te sprawdzone sposoby dawały 
przyjemność tobie i obecnemu partnerowi. Jeżeli jednak nie uda się podgrzać atmosfery w 
sypialni, powinnaś przemyśleć (być może przy pomocy psychologa), co jest dla ciebie 
ważniejsze: kosmiczny seks czy to, żeby mieć oddanego towarzysza na życie.  

Partner „kończy” dużo później niż ja 

Zawsze wydawało mi się, że problemem są przedwczesne wytryski u mężczyzny, bo 
partnerka może nie zdążyć dojść do orgazmu. Teraz wiem, że równie kłopotliwa jest sytuacja 
odwrotna. Adam, mój obecny facet, miewa zwykle wytryski opóźnione i podczas gdy ja już 
dawno osiągnęłam spełnienie, on jeszcze długo nie „finiszuje”. Ten jego „poślizg” potrafi 
trwać nawet dwadzieścia minut. Adam bardzo frustruje się tym faktem i z rezygnacją 
powtarza: „Coś ze mną nie tak”. Ja staram się robić dobrą minę do złej gry, chociaż te 
przedłużające się stosunki często niosą przykre doznania: pieczenie i suchość pochwy, ogólne 
zmęczenie. Bardziej jednak od niedogodności martwi mnie, że nie jestem dla Adama 
wystarczająco pociągająca. Może gdybym podniecała go bardziej, nie mógłby „wytrzymać” i 
szybko eksplodował z pożądania?  

Seksuolog podpowiada  

Lek. med. Andrzej Depko: Nie powinnaś szukać winy w sobie, bo jeśli ukochany ma na twój 
widok erekcję, to na pewno jesteś dla niego atrakcyjna. Opóźnienie wytrysku może mieć dużo 
innych przyczyn. Bywa ono np. związane z wiekiem – u wielu panów pojawia się już około 
pięćdziesiątki. Jest też czasem efektem przyjmowania leków (np. na arytmię, na depresję). 
Niestety, może również wynikać z zaburzeń zdrowotnych (np. cukrzycy, przerostu prostaty, 
dny moczanowej), dlatego mężczyzna powinien udać się do lekarza, by wykluczyć podłoże 
chorobowe. A jak możecie pomóc sobie we własnym zakresie? Np. kochając się z twoim 
ręcznym „wspomaganiem”. Czyli obejmij dość mocno członek u nasady i dopiero wtedy 
wprowadźcie go do pochwy (twoja zaciśnięta dłoń powinna znajdować się między wejściem 
do pochwy a męskim podbrzuszem). Podczas ruchów frykcyjnych cały czas ściskaj penis, tak 
by wzmocnić doznania partnera. Możesz też w trakcie stosunku pieścić ręką jądra kochanka, 
by tym sposobem zwiększyć zakres (nie siłę) doznań zmysłowych. Albo w ogóle najpierw 
stymuluj go odpowiednio długo ręką i dopiero przed zbliżającym się wytryskiem podejmijcie 
współżycie.  

Ja i partner chcemy się kochać w zupełnie innych momentach 

Z Wojtkiem (moim „nieślubnym mężem”) pracujemy na różne zmiany. Kiedy ja wracam do 
domu, on właśnie wychodzi, i na odwrót. Rzadko więc śpimy razem, a jeśli nawet, to i tak 
przeważnie się nie kochamy. Bo jak jedno chce trochę pofiglować, to drugie ma gorszy dzień, 
jest zmęczone, zestresowane kłopotami w firmie itd. Kiedy z kolei drugie nabierze ochoty na 
czułości, to pierwsze „boli głowa”. Czasami, owszem, zdarzają się momenty, że jednocześnie 
mamy „melodię do tych spraw”, w dodatku akurat w tym samym czasie wracamy z pracy. 

background image

Zwykle jednak jest wtedy coś ważnego do zrobienia w domu albo dzieci nie chcą iść 
wcześnie spać... i absolutnie nie ma warunków do nastrojowego tête-à-tête. W ten oto sposób 
nasze erotyczne drogi się rozmijają, chociaż oboje – w gruncie rzeczy – lubimy seks. Nie 
wiem, co moglibyśmy zrobić, by zgrać swoje seksualne rytmy. Boję się, że za bardzo 
oddalimy się od siebie; że z powodu braku intymnej więzi nasz związek zacznie przechodzić 
kryzys.  

Seksuolog podpowiada  

Lek. med. Andrzej Depko: Dobrym rozwiązaniem dla zajętej, zabieganej pary jest 
„umawianie się” na seks. Tak, tak, bierzecie po prostu kalendarz i szukacie wspólnie terminu, 
który wam najbardziej odpowiada. Np. w środę przed południem, gdy oboje idziecie do pracy 
na drugą zmianę, albo w niedzielę po południu, kiedy dzieci wybierają się na przedstawienie 
itp. Choć takie planowanie może wydawać się mało spontaniczne, to naprawdę dobry pomysł 
w waszej sytuacji. Macie szansę wybrać moment, kiedy obydwoje jesteście mniej zajęci, 
zestresowani czy zmęczeni. Możecie też zarezerwować sobie tyle czasu, by wystarczyło go na 
stworzenie intymnej atmosfery i całą gamę czułych pieszczot. Pewnie będziecie kochać się 
rzadziej, za to według zasady „ilość przechodzi w jakość”. W okresach kiedy nie jesteście 
jednak w stanie zaplanować dłuższej sesji seksualnej, możecie ratować się tzw. fast seksem, 
czyli szybkimi numerkami. Nawet jeśli do tej pory nie byliście ich zwolennikami, weźcie je 
pod uwagę. Takie zbliżenia nie zabierają zbyt dużo czasu, a potrafią być bardzo ekscytujące!  

Ukochany ma tak duże przyrodzenie, że sprawia mi ból podczas zbliżenia 

Niby mówi się, że od przybytku głowa nie boli, ale... No właśnie, mój partner został tak 
hojnie obdarzony przez naturę, że podczas zbliżenia sprawia mi ból. On jest dumny z dużego 
przyrodzenia, tymczasem powód jego chluby jest przyczyną mojego cierpienia. Pierwszy 
dyskomfort pojawia się już w momencie, gdy Artur we mnie wchodzi – odczuwam to jako 
nieprzyjemne rozpychanie. Potem, kiedy porusza się w środku, to jakby trącał jakieś bolesne 
miejsce. Z moją budową wszystko jest w porządku – badał mnie ginekolog i powiedział, że 
nie ma żadnych anomalii. Chciałabym wiedzieć, co mogę zrobić, by zmniejszyć przykre 
doznania i móc wreszcie zacząć cieszyć się seksem z ukochanym. Jola M. z Olsztyna  

Seksuolog podpowiada  

Lek. med. Andrzej Depko: Problem jest o tyle poważny, że jeśli seks będzie ci się kojarzył z 
cierpieniem, może dojść do sytuacji nazywanej pamięcią bólową. Zaczniesz unikać tego, co 
niesie ryzyko bólu, a więc uchylać się od współżycia. A jeżeli nawet do niego dojdzie, to 
twoje ciało może się „blokować” (np. pochwa pozostanie sucha albo dostanie skurczu 
uniemożliwiającego wprowadzenie członka). Jak tego uniknąć?  Najważniejsza sprawa to 
długa gra wstępna. Bo gdy kobieta nie jest wystarczająco pobudzona, mniej sprawnie 
przebiega u niej proces akomodacji (rozciągania się pochwy odpowiednio do rozmiarów 
penisa), jak i proces lubrykacji (nawilżania) – co przy dużym członku ma szczególne 
znaczenie. Dobrym pomysłem jest też rozluźnienie mięśni pochwy, zanim jeszcze penis 
znajdzie się w tobie. Podpowiedz więc kochankowi, by podczas pieszczot włożył w ciebie 
palec, potem drugi, a nawet trzeci, rozszerzając stopniowo wejście do twojej „muszli 
rozkoszy”. Samo wprowadzanie członka powinno odbywać się powoli i etapami (wtedy 
mięśnie pochwy zdążą się dostosować do jego rozmiaru). Warto też, byście kochali się w 
pozycjach, które umożliwią ci kontrolę nad głębokością penetracji oraz prędkością i siłą 
ruchów frykcyjnych. Są to np. konfiguracje, w których kobieta znajduje się nad mężczyzną, a 

background image

zatem wszelkie odmiany pozycji „na jeźdźca”. Sprawdzą się też takie pozycje, gdzie 
partnerka ma ściśnięte nogi. Wtedy przestrzeń międzyudowa stanowi jakby przedłużenie 
wejścia do pochwy, dzięki czemu penetracja jest płytsza. Może to być np. pozycja klasyczna, 
z tym że musisz mieć wyprostowane, złączone nogi.  

Mój mąż ma oczekiwania, których ja nie potrafię spełnić 

Pochodzę z tradycyjnej rodziny, w której nie rozmawiało się o seksie (a jeśli już coś się 
mówiło, to z niesmakiem i zażenowaniem: „te rzeczy”). Pewnie dlatego nie jestem w 
sprawach intymnych specjalnie otwarta. Brakuje mi nie tylko odwagi, ale i doświadczenia w 
łóżku – mąż to mój pierwszy i jedyny mężczyzna. Czekałam z rozpoczęciem współżycia do 
ślubu. Myślałam, że będziemy kochać się zwyczajnie, po ludzku, bez udziwnień, ale Marek 
coraz częściej proponuje mi różne dziwne rzeczy. Kiedyś np. zapytał, czy możemy to zrobić 
„od tyłu”, a ostatnio chciał, żebyśmy spróbowali takiej pozycji, w której oboje będziemy 
pieścić się oralnie. No i nakłania mnie do noszenia seksownej bielizny. Czuję się strasznie 
skrępowana w tych czerwonych koronkach i pasie z pończochami, ale on nie pozwala mi 
zgasić światła, bo chce na mnie patrzeć. Marek mówi, że w tym, co proponuje, nie ma nic 
złego, ale ja bardzo się wstydzę i trudno mi się przełamać. Z drugiej strony martwią mnie te 
moje zahamowania. Boję się, że jeśli nadal będę w łóżku zachowawcza, mąż w końcu 
znajdzie sobie bardziej gorącą kochankę.  

Seksuolog podpowiada  

Lek. med. Andrzej Depko: To wcale nie takie rzadkie, że na skutek wychowania kobieta jest 
seksualnie zahamowana. Uważa, że nie wypada jej robić pewnych rzeczy, a gdy się na nie 
zgodzi, jest zażenowana i ma poczucie winy. Ale głowa do góry – da się przesunąć granice 
twojej akceptacji dla nowych zachowań seksualnych. Nie zrobisz tego jednak sama, ukochany 
musi ci w tym pomóc. Warto, żebyście zaczęli od wizyty (oczywiście wspólnej!) u 
seksuologa. On podpowie wam, jak macie postępować w sypialni i – co najważniejsze – 
nauczy partnera właściwego do ciebie podejścia. Twoich słów mąż może nie potraktować 
poważnie, ale jeśli usłyszy od specjalisty, że powinien postępować z tobą delikatnie, bez 
nacisków, z wyczuciem – dostosuje  się. Zrozumie, że kobiecie łatwiej przekraczać granice 
wstydu, gdy czuje się kochana, szanowana, ufa partnerowi. Dobrym momentem na próby 
przesuwania barier jest powrót z przyjęcia. Jeśli spędziliście miły wieczór, podczas którego 
dobrze się bawiliście, tańczyliście ze sobą, wypiliście trochę wina – spróbujecie w sypialni 
zrobić coś nowego. Oczywiście uprawianie seksu po alkoholu nie powinno stać się regułą, ale 
w twojej sytuacji to może pomóc w przełamaniu  oporów. Puszczą ci hamulce, staniesz się 
bardziej spontaniczna, pozbędziesz się poczucia odpowiedzialności za to, że pozwoliłaś sobie 
na więcej, niż wypada. Kiedy sprawdzisz, że taki seks z pikantniejszymi elementami jest 
naprawdę fajny i w trakcie nie dzieje się nic złego, łatwiej wykonasz kolejny krok. Będziesz 
bardziej otwarta na ponowne próby (już bez wspomagania lampką wina).