Modlitwa w niewoli prawa
Ci wyznawcy Tropiciela, którzy nie wyparli go ze świadomości idą zwykle w
innym kierunku i ich modlitwa też idzie w innym kierunku. Reprezentatywne dla
takich osób jest przeżywanie modlitwy, jakie ujawnia się w innym pytaniu,
które też czas jakiś temu usłyszałem:
Rano zapomniałem odmówić pacierza. Odmówiłem go dopiero około 10, bo
dopiero wtedy sobie o tym przypomniałem. Czy muszę się z tego spowiadać?
Osoby idące w tym kierunku - przeciwnie, nie unikają modlitwy i nie omijają
kościołów. Starają się swoje obowiązki religijne wypełniać z najwyższą
surowością wobec siebie. (I niestety także wobec innych). Często korzystają
ze spowiedzi i zwykle robią bardzo skrupulatny rachunek sumienia. Tylko… czy
to jest rachunek sumienia, czy raczej bilans grzechów? Wbrew obiegowym
wzorcom, nie są to sprawy tożsame.
Perfekcyjni wyznawcy Tropiciela stawiają sobie za cel zawsze być w porządku.
Spowiedź i w ogóle cała religijność jest więc dla nich dodatkowym i często
najsilniejszym narzędziem samokontroli. Zasady religijne i przepisy, zajmując
pozycję najważniejszą, stają się stopniowo murem strzegącym dostępu do
serca przed Bogiem, przed innymi ludźmi i przed samym sobą. Ponieważ głos
tak uwięzionego serca nie może być słyszalny, dlatego wyznawcy Tropiciela
tak często przeżywają poważne rozterki moralne, skrupuły. Nie słysząc głosu
serca i własnego sumienia wciąż pytają: “czy… jest grzechem?” Modlitwa
perfekcyjnych wyznawców Tropiciela jest zwykle schematyczna, a jej treścią
bardzo często jest samooskarżanie się przed Bogiem. Tak, jakby wierzyli, że im
bardziej sami się potępią, tym łaskawiej spojrzy na nich Tropiciel.
A Bóg przychodzi skądinąd i wyprowadza na wolność…
Mimo, że te dwa sposoby przeżywania modlitwy są tak inne, to w swej istocie
wypływają z podobnego obrazu Boga - Tropiciela i Stróża Zasad Zewnętrznych.
Modlitwa to przykry przymus. Jedni są mu posłuszni skrajnie, drudzy
przeciwnie - wcale. Taka modlitwa nigdy jednak nie wychodzi ponad
poziom uczynku, a obraz Boga, jaki się w niej ujawnia przedstawia
kogoś, kto jest jedynie gwarancją moralnego porządku świata.
Pozostaje więc albo rezygnacja z własnej wolności i machnięcie ręką - i tak
wszystko wie, albo rezygnacja z własnej wolności i poddanie się niewoli
zewnętrznych reguł. Jedni uciekają ignorując Tropiciela, inni starając się “nie
podpaść”. Ani jedni, ani drudzy nie doświadczą na modlitwie, ani w życiu
wolności, jaką przynosi Bóg, jeżeli nie pożegnają się z Tropicielem.
Spotkanie z aniołem modlitwy
Na koniec przypomina mi się pewna historia: wiele lat temu byłem w Górkach
pod Garwolinem na warsztatach muzycznych. Jest tam dom rekolekcyjny
Księży Michalitów. Wtedy jeszcze Tropiciel dość wyraźnie towarzyszył mi w
życiu. Pewnego poranka wszedłem cicho do kaplicy i zobaczyłem dziewczynkę -
może sześcioletnią, która stała przed tabernakulum i zwyczajnie opowiadała
Bogu jak spędziła poprzedni dzień z rodzicami. Ona nie mówiła pacierza, ale
nie mam wątpliwości, że naprawdę się modliła. Tego dnia ostatecznie
pożegnałem Tropiciela - dzięki niej, widać była aniołem.
--
MR--
[dzień 3] - Modlitwa uciekiniera | Facebook
http://www.facebook.com/notes/brzytwa-po-schematach-prawdopodob...
1 z 1
2010-12-21 22:47