1
Andrzej Flis
NIEOCIOSANY KLOC, NIEBIAŃSKA ŚWIADOMOŚĆ
I PROJEKT NAJWYŻSZEJ OSTATECZNOŚCI
Kazanie z okna wygłoszone o północy 3/4 czerwca 2005 z okazji Dni Krakowa
W Dialogach konfucjańskich czytamy, iż największy mędrzec chiński – Konfucjusz,
podróżując z państwa do państwa, napotykał ludzi, których nazywał „ukrywającymi się”
(yinzhe). Ludzie ci – podkreślał z szacunkiem – „potrafią się zupełnie wyrzec świata”
(Dialogi, XIV, 39). „Ukrywający się” byli pustelnikami, którzy „pragnąc zachować czystość”
pędzili samotny żywot w górach, z dala od miast i innych skupisk ludzkich. Przekonani
o nieuleczalnej deprawacji życia społecznego, wyśmiewali Konfucjusza za daremne – ich
zdaniem – dążenie do naprawy świata. „Chaos niczym powódź zalewa świat cały. I kto
potrafi go zmienić na lepsze?” (XVIII,6), pytali retorycznie. I cóż warty jest taki świat? I cóż
dają nam jego ferie i blaski? Nic! Po stokroć nic! Prawdziwy taoista nie odda więc nawet
jednego włosa ze swojej łydki za nieograniczoną władzę nad światem (Hanfeizi, roz. 50).
Świat nie ma żadnej wartości. Cóż więc ją ma? Życie jednostki, jej spontaniczna
egzystencja niezmącona blichtrem zaszczytów i jarzmem norm moralnych. „Życie nasze –
głosił Yang Zhu – jest naszą własnością i przynosi nam wielką korzyść. Jeśli rozważymy
co jest czcigodne, a co marne, to nawet zaszczyt bycia cesarzem nie może się z życiem
równać. Jeśli rozważymy co jest ważne, a co błahe, to nawet posiadanie wielkiego
cesarstwa, życia zastąpić nie może” (Lüshi chunqiu, I, 3). Najlepszym sposobem na
cieszenie się życiem – uważał autor – jest bycie nieprzydatnym, bycie bezużytecznym. Im
bardziej, tym lepiej. Yang Zhu nauczał: „Góry wabią rabusiów swoimi drzewami, a tłuszcz
powoduje, iż ludzie go palą, ponieważ daje im ogień. Drwale ścinają drzewa cynamonowe
z uwagi na smaczną korę, a drzewa sumakowe ze względu na żywicę” (Zhuangzi, IV, 8).
Stary dąb uniknął jednak ciosów topora, gdyż jego drewno nie było nikomu potrzebne.
Dąb ten powiedział niegdyś: ‘Od dawna staram się być nieużyteczny. Bywałem już bliski
śmierci, lecz w końcu osiągnąłem całkowitą bezużyteczność, która skąd inną jest dla mnie
bardzo użyteczna. Gdybym przecież był użyteczny, to czy urósłbym taki wielki?’” (IV, 4).
2
Jałowa i w pełni bezużyteczna egzystencja stanowi zatem wedle taoistów najlepszą drogę
życia.
„To, co ogólne jest panem, a szczegóły są jego sługami. Zasada jest zawsze u góry,
a konkrety u dołu”, twierdził Czuang Tsy w Prawdziwej księdze południowego kwiatu. Dla
taoisty najbardziej ogólną realnością jest wszechogarniające tao – źródło czasu
i przestrzeni, pustki i wszelkiego bytu. Jak pisał Czuang Tsy:
„Wielkie Tao płynie wszędzie,
płynie na lewo i na prawo.
Wszystkie byty są w jego mocy
i Tao nigdy ich nie porzuci.”
Tao jest niezmienne i bezimienne. „Tao, które można wyrazić słowami – powiadał
Laozi – nie jest (prawdziwym) niezmiennym tao. Nazwa, którą można je określić, nie jest
(prawdziwą) niezmienną nazwą. Bezimienne (stało się) prapoczątkiem nieba i ziemi.
Nazwane (stało się) matką dziesięciu tysięcy rzeczy” (Księga drogi i cnoty, roz. 1). Inaczej
mówiąc, tao jest „nieociosanym klocem”, a kiedy ów kloc został po raz pierwszy poddany
obróbce, wówczas pojawiły się nazwy.
Podstawową cechą tao jest dążenie do własnej negacji, poszukiwanie swojego
przeciwieństwa. „Najpełniejszy okrąg jest jakby wyszczerbiony – nauczał Laozi – a jednak
jego zastosowanie nic przez to nie traci. Największe wypełnienie wydaje się puste, ale jego
użycie bynajmniej nie znika z tego powodu. To, co jest proste, wydaje się zgięte. To,
co najbardziej krasomówcze, jawi się jako pozbawione logiki. Szybkim marszem można
pokonać dokuczliwy ziąb, a spokojnym bezruchem – upalny żar” (roz. 45).
Mędrzec zna prawa natury i – co ważniejsze – żyje zgodnie z nimi, czym różni się od
prostego ludu. Mędrzec „praktykuje oświecenie”: jeśli chce coś osiągnąć, zaczyna od jego
przeciwieństwa. Jeśli chce cokolwiek zbudować, najpierw coś burzy. Jeśli chce być silny,
na początku szuka swojej słabości. Jeśli chce coś wiedzieć, zanurza się wcześniej
w mrokach niewiedzy. Jeśli pragnie zażywać kobiety, zaczyna od seksualnej ascezy …
W ten sposób mędrzec może żyć długo i szczęśliwie, spokojnie i bezpiecznie
w rozchwianym świecie.
3
Zasady moralne – jak nauczali taoiści – są gwałtem zadanym człowiekowi. Dlatego
też, wszelkie nieszczęścia jednostek, a także całych narodów są oczywistą konsekwencją
reguł moralnych. Prawdziwa harmonia zapanuje więc dopiero wówczas, kiedy odrzucone
zostaną wszystkie normy moralne, a ich miejsce zajmą spontaniczne działania ludzkie. „Im
więcej będzie zakazów na świecie – głosił Laozi – w tym głębszej nędzy ludzie żyć będą. […]
Im więcej praw się ukaże, tym więcej będzie rabusiów i złodziei” (roz. 57). Działanie
zgodne z naturą jest źródłem dobra i szczęścia, podczas gdy przestrzeganie zasad
moralnych stanowi przyczynę zła i cierpienia. Rozmaite byty mają różną naturę i dlatego
ich możliwości są odmienne. Wszystkie te byty łączy jednak istotna cecha: są one jedna-
kowo szczęśliwe, kiedy mogą realizować swoje naturalne możliwości.
Mistrz Zhuangzi opowiada w Beztroskiej wycieczce o bardzo dużym i bardzo małym
ptaku. Ten pierwszy może przelecieć nawet tysiące kilometrów, kiedy drugi z trudnością
przefruwa z jednego drzewa na inne. Oba te ptaki są jednak naprawdę szczęśliwe,
ponieważ każdy z nich robi to, co może i lubi robić. W innym tekście Zhuangzi pisze:
„Choć kaczka ma krótkie nogi, ich wydłużenie byłoby bolesne. I chociaż nogi żurawia są
długie, ich skrócenie byłoby cierpieniem. Dlatego też chcąc uniknąć cierpienia i bólu, nie
należy skracać tego, co z natury jest długie, ani też wydłużać tego, co z przyrodzenia jest
krótkie” (Zhuangzi, VIII, 1). W taki jednak – absurdalny! – sposób działa wszelka
moralność,
która chce wtłoczyć w jeden schemat nieskończone zróżnicowanie jednostek
ludzkich, rodząc tym samym bezmiar przykrości i problemów. „Jeśli nie zostawi się ludzi
samych sobie – przestrzegał Zhuangzi – i zamiast tego będzie się rządzić nimi za pomocą
praw i urzędów, to będzie to równoznaczne z […] wydłużaniem nóg kaczce, albo
skracaniem nóg żurawiowi” (XVII, 1).
Zhuangzi mówi też często o największym ze wszystkich nieszczęść jakie mogą
dotknąć człowieka – o śmierci, gdyż strach przed śmiercią jest głównym utrapieniem
ludzkim. Ten lęk można jednak w pełni zneutrali-zować, jeśli tylko zjawisko śmierci
umieści się właściwym kontekście – w kontekście prawa natury. Zhuangzi tak oto
opowiada o zgonie wielkiego filozofa Laozi. Kiedy „Stary Mistrz” umarł, jego uczeń Qin Shi
zbeształ zrozpaczonych żałobników, mówiąc: „Wasz lament, to sprzeciw wobec przyrody
[…] i lekceważenie tego, co nam dała. Starożytni nazywali to buntem przeciwko Niebu.
Mistrz pojawił się we właściwym czasie i odszedł w odpowiednim momencie” (III, 5).
4
Podobnie jak Qin Shi postąpił również Zhuangzi. Odwiedzając umierającego
przyjaciela wypędził z jego izby zapłakaną żonę i przerażone dzieci szorstkim
komentarzem: „Nie przeszkadzajcie mu w naturalnej przemianie!”, po czym zwrócił się do
konającego: „Jakże wspaniały jest proces metamorfozy, który nas przekształca i nadaje
nowe formy istnienia. I w cóż to zostaniesz przemieniony i gdzie pójdziesz teraz? Czy
staniesz się wątrobą szczura czy może nogą owada?” Umierający odparł z przekonaniem:
„Gdziekolwiek ojciec każe iść synowi, na północ czy na południe, ten musi okazać mu
swoje posłuszeństwo. Yin i yang są rodzicami człowieka. […] Spokojnie zapadnę w głęboki
sen i obudzę się znów rześki i świeży”.