Śniadanie
Budzą mnie promienie słońca, jak na złość słońce świeci mi w twarz. Nie mogąc wytrzymać ciepła na
policzkach, odwracam się do Ciebie i sprawdzam czy śpisz. Po paru nieudanych próbach pobudki,
postanawiam zrobić śniadanie. Omiatam wzrokiem pokój i łapię się za głowę, dookoła nasze ciuchy,
porozrzucane po kątach, butelka whisky, jakiś niedopałek, poduszki, które fruwały, gdy w pośpiechu
próbowaliśmy znaleźć trochę miejsca na łóżku...
Po chwili stoję w kuchni, w bieliźnie i Twojej koszuli, krzątając się po między lodówką a kuchenką,
przygotowując posiłek, ale najwidoczniej masz na teraz inne plany - przekraczasz próg pomieszczenia
i zachodzisz mnie od tyłu, przyszpilając moje biodra do lady. Czuję lekki jak piórko pocałunek na
moim ramieniu, a następnie niezbyt mocne ugryzienie w szyję. Z westchnieniem, mrużę powieki i
odrzucam głowę w tył, a po chwili Twoje usta są już przyciśnięte do moich. Rozkoszuję się miękkością
tych warg na swoich... Pogłębiasz nasz pocałunek. Dociera do mnie delikatny dotyk dłoni pieszczący
moje piersi przez materiał stanika, a Twoje ciało silnie na mnie napiera od tyłu. Tak jest mi dobrze,
zdecydowanie tak. Wiesz to doskonale, bo przygryzasz płatek mojego ucha i napierasz na mój tyłek
biodrami, dociskając mnie jeszcze mocniej do lady, dając mi w pełni poczuć Twoje zadowolenie.
Mimowolnie wyginam się w łuk, gdy ocierasz się o mnie swoją twardością sycząc mi prosto do ucha.
Odpływam... Nagle jedna dłoń mocniej ściska moją pierś, a druga wędruje prosto pomiędzy moje
nogi i zgrabnie wślizgujesz palce pod koronkę moich majtek. Szepczesz mi do ucha. Pytasz czy Cię
uwielbiam? Na znak zgody, równomiernie zaczynam się o Ciebie ocierać. Nie pozostajesz dłużny i
zaczynasz mnie pocierać w tym samym, powolnym tempie, doprowadzając mnie do szału. Uciskasz
moją łechtaczkę. Nie mogę nie zdusić w sobie jęku... Czuję jak Twoje palce wślizgują się w moje
wnętrze. Jęczę żałośnie, gdy zaczynasz nimi szybko posuwać, prowadząc mnie na skraj obłędu.
Poddaję się temu, wyginając ciało w łuk. Przestajesz i odwracasz mnie w swoją stronę, wpijając się w
moje usta. Wiem, że zostawisz swój ślad na mojej szyi... Jęczę głośno, wczepiając dłonie w Twoje
włosy, gdy ponawiasz ruchy swoich palców we mnie. Jednocześnie wolnym ramieniem oplatasz moją
talię i sadzasz mnie na ladzie, stając pomiędzy moimi nogami. Po chwili odrywasz ode mnie wargi, by
złapać oddech, i patrząc prosto w moje zmrużone oczy, powolnie wysuwasz ze mnie palce. Wydaję z
siebie ciche stęknięcie w oznace protestu, uśmiechasz się. Stanowczym głosem zadajesz pytanie. Tak,
chcę, żebyś sprawił bym doszła. Nie daj się prosić, Ty też tego chcesz... Obrysowujesz palcami kontur
moich opuchniętych warg. Tak, to te same palce, które przed chwilą były we mnie. Bez większego
namysłu mocno wsysam jeden z nich do ust, drażniąc się. Przejeżdżam wzdłuż Twojego palca zębami,
wypychając biodra wprost na niego, bezwstydnie się ocieram, pragnąc jedynie swojego uwolnienia.
Przejeżdżasz swoimi dużymi dłońmi po całej powierzchni mojego ciała, sprawiając, że dosłownie
płonę żywym ogniem. Zupełnie tracąc nad sobą kontrolę miażdżę Twe wargi, oplatając biodra udami.
Twoje dłonie odnajdują rąbek koszuli i zaczynasz ją ze mnie ściągać.
Chwytasz mnie w ramiona, a po sekundzie leżę już półnaga na stole, gdy nade mną górujesz.
Pochylasz nade mną twarz i zaczynasz wędrować ustami po mojej szyi... Zjeżdżasz niżej na moje
piersi. Przez chwilę nerwowo mocujesz się z zapięciem biustonosza, wiem, że Cie to irytuje.
Przysysasz się do mojego sutka, drugą dłonią ściskając lewą pierś, jednocześnie się o mnie ocierając.
Wiję się, wypychając biodra naprzeciw Twoim i żałośnie dyszę, wciąż szepcząc Twoje imię. Lekko
przygryzasz mój sutek, sprawiając, że wyginam się w łuk. Zjeżdżasz językiem niżej na mój brzuch i
okręcając dłoń wokół moich majtek, uśmiechasz się szyderczo. Szarpiesz za materiał, który po chwili
trzymasz w swojej pięści. Kolejny raz wypycham biodra do góry w oznace niezaspokojenia. Podnoszę
się i w końcu moje dłonie lądują na Twoim ciele, masując je i pieszcząc dłońmi centymetr po
centymetrze. Delektuję się smakiem Twojej skóry, kąsam lekko szyję, całuję tors... Chcę więcej!
Odpinam Ci spodnie ze zniecierpliwieniem, klękam przed Tobą, biorę go w dłoń, liżę od jąder po samą
żołądź. Językiem drażnię wędzidełko, potem biorę w usta głęboko, wracam mocniej ssąc. Zasysam
delikatnie żołądź, ręką gładząc go z góry do dołu. Podnoszę wzrok, patrząc Ci się prosto w oczy.
Podoba się? Z pewnością. Znowu biorę go głęboko, uciskając troszkę mocniej trzon, drugą dłonią
zajmuję się jądrami. Ale nie... nie tak szybko. Podnoszę Cię, przygryzam płatek Twojego ucha. Łapiesz
mnie za pośladki i sadzasz z powrotem na stole. Bez pardonu unosisz moje nogi w górę i wchodzisz
we mnie głęboko. Oczy uciekają mi w głąb czaszki. Ponawiasz ruch, ale chcę więcej! Drażnisz się ze
mną, robisz to specjalnie. Kręcę tyłkiem, próbując wyciągnąć z tego jak najwięcej, nie pozwalasz.
Łapiesz za moje piersi. Jestem blisko... Wychodzisz ze mnie, próbuję protestować, jednak na nic moje
sprzeciwy. Przesuwasz mnie na skraj stołu tak, aby głowa zwisała w dół. Wsuwasz się w moje usta
systematycznie, powoli, ale głęboko. Ufam Ci, wiem, że mnie nie skrzywdzisz... Znowu zmieniasz
pozycję - ściągasz mnie ze stołu, odwracasz tyłem do siebie i znowu się we mnie wdzierasz. Mam
ochotę krzyczeć. Twoje mocne, głębokie ruchy doprowadzają mnie do szczytu. Bezgłośny krzyk
wydziera się z mojej piersi. Raj... Opadam na stół ciężko dysząc, ale Ty nie przestajesz. Gdy odzyskuję
siły, odpycham się od Ciebie i popycham na ścianę. Teraz moja kolej! Przysysam się do warg,
zsuwamy się po ścianie na podłogę. Siadam na Twej twarzy. Uwielbiasz to prawda? Ja też...
Przerywam, chcę znowu poczuć go w sobie, więc siadam na nim. Powoli wysuwam i wsuwam go w
siebie. Gdy jest głęboko we mnie przesuwam biodra w przód, a Ty wypychasz swoje, próbując wyjść
mi naprzeciw. Nie wiem ile to trwa, zapewne długo, w końcu czujesz to... Po chwili opadam na Ciebie
zmęczona, ale Ty masz inne plany. Pomagasz mi wstać i prowadzisz mnie odkrywając nowe miejsca
do tego, by umilić nam obojgu dobę...