background image

MEG CABOT 

KSIĘśNICZKA W ROZPACZY

 

PAMIĘTNIK KSIĘśNICZKI 8

 

Tytuł oryginału 

THE PRINCESS DIARIES 8 PRINCESS ON THE BRINK 

background image

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Abby, z miłością i podziękowaniem 

background image

 

 

 

 

 

 

 

 

 

- Zapewne - powiedziała do Sary 

- znów sobie wyobraŜasz, Ŝe jesteś księŜniczką

- Zawsze próbowałam nią być - odparła Sara cicho. 

- Nawet kiedy było mi zimno i byłam bardzo głodna. 

Frances Hodgson Burnett Mała księŜniczka 

Przekład Wacława Komarnicka 

background image

JA, KSIĘśNICZKĄ???? TAA, I CO JESZCZE? 

Sztuka 

Mii Thermopolis 

(pierwsza wersja) 

 

S

CENA 

12 

 

DZIEŃ.  Palmiarnia  hotelu  Plaza  w  Nowym  Jorku.  Dziewczyna  o  płaskiej  klatce 

piersiowej  i  fryzurze  w  kształcie  znaku  drogi  podporządkowanej  (czternastoletnia  MIA 

THERMOPOLIS)  siedzi  przy  ślicznie  nakrytym  stoliku  naprzeciw  łysego  męŜczyzny  (jej 

ojciec, KSIĄśĘ PHILLIPE). Z miny MII widać, Ŝe ojciec właśnie mówi coś, co ją wytrąca z 

równowagi. 

 

KSIĄśĘ PHILLIPE 

JuŜ nie nazywasz się Mia Thermopolis, kochanie. 

 

MIA 

(mrugając oczami z zaskoczenia) 

Nie? No to jak się nazywam? 

 

KSIĄśĘ PHILLIPE 

Nazywasz  się  Amelia  Mignonette  Grimaldi  Thermopolis  Renaldo,  księŜniczka 

Genowii. 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 

WSTĘP DO TWÓRCZEGO PISANIA 

Nie  no,  ona  sobie  NA  PEWNO  Ŝartuje.  Opisać  pokój?  To  ma  być  nasza  pierwsza 

praca?  OPISAĆ  POKÓJ?  Czy  ona  ma  chociaŜ  odrobinę  zielonego  pojęcia,  od  jak  dawna 

twórczo  opisuję  pokoje?  No  bo  przecieŜ  ja  juŜ  opisywałam  pokoje  w  KOSMOSIE  -  na 

przykład  w  swoim fanfiction  Battlestar  Galactica  o  tym, jak  Starbuck  i  Apollo  wreszcie  To 

Zrobili. 

Wiecie,  co  mi  się  w  głowie  nie  mieści?  W  głowie  mi  się  nie  mieści,  Ŝe  ona  mnie 

background image

wcisnęła  na  te  zajęcia  ze  wstępu  do  twórczego  pisania.  Powinnam  trafić  co  najmniej  na 

twórcze  pisanie  dla  średnio  zaawansowanych.  Bo  przy  moich  wynikach  z  próbnych  testów 

SAT - i dobra, z matematyki były marne, ale ze zdolności werbalnych ŚWIETNE - powinnam 

się na nie kwalifikować. 

I niech będzie, Ŝe testy SAT nie mierzą zdolności twórczych (chyba Ŝe uwierzymy, Ŝe 

ludzie, którzy oceniają część z wypracowaniem, rzeczywiście te wypracowania czytają). 

Ale  juŜ  sam  mój  wynik  ze  zdolności  werbalnych  powinien  dowodzić,  Ŝe  jestem  w 

stanie  opisać  POKÓJ.  Czy  ona  nie  zdaje  sobie  sprawy,  Ŝe  ja  juŜ  przeszłam  od  opisywania 

pokojów - a nawet pisania powieści - do tworzenia całych scenariuszy? 

Lilly  totalnie  ma  rację,  w  Ŝaden  inny  sposób  nie  będę  mieć  pewności,  Ŝe  na  srebrny 

ekran  trafi  prawdziwa  wersja  historii  mojego  Ŝycia,  jeśli  jej  sama  nie  napiszę.  A  Lilly  nie 

wyreŜyseruje. Ja wiem, Ŝe cięŜko będzie znaleźć do tego projektu producenta, i tak dalej, ale 

J.P.  powiedział, Ŝe  nam  pomoŜe.  A  on  zna  MNÓSTWO  ludzi  w  Hollywood.  Zaledwie  parę 

dni temu z rodzicami jadł obiad z jakimś kuzynem Stevena Spielberga. 

Dlaczego pani Martinez nie moŜe zrozumieć, Ŝe kierując mnie na zajęcia z twórczego 

pisania  do  grupy  dla  początkujących  zamiast  średnio  zaawansowanych,  tłamsi  mój  rozwój 

jako artystki? Jakim cudem kwiat mojej twórczości ma kiedykolwiek zakwitnąć, jeśli nikt go 

nie PODLEWA? 

Opisz jakiś pokój. No to, proszę bardzo, pani Martinez, ma pani swój opis pokoju: 

 

Cztery kamienne ściany napierają na niewielką przestrzeń pomiędzy nimi, 

połyskując  od  wilgoci  spływającej  z  niskiego  sklepienia.  Odrobina  światła  prze-

sącza  się  zza  pojedynczego  zakratowanego  okienka  tuŜ  pod  sufitem.  Jedyne 

sprzęty  to  wąska  prycza  z  cienkim  materacem  pokrytym  pasiastą  powłoką  i 

wiadro.  Przeznaczenie  wiadra  staje  się  oczywiste,  kiedy  zaczynamy  czuć 

unoszący się wokół niego odór. Czy właśnie on przyciąga szczury, które kryją się 

w mrocznych kątach, węsząc drŜącymi, róŜowymi nosami? 

4 - 

Mia, kiedy poprosiłam, Ŝebyś opisała pokój, miałam na myśli opis wnętrza, 

które dobrze znasz. ChociaŜ jestem pewna, Ŝe takie lochy jak ten, który opisałaś

rzeczywiście  istnieją  w  genowiańskim  pałacu,  bardzo  wątpię,  Ŝebyś  spędziła  w 

nich wiele czasu. Poza tym jako członek Amnesty International wiesz, Ŝe Genowia 

nie  znajduje  się  na  liście  państw  nieludzko  traktujących  więźniów,  co  kaŜe  mi 

zadać  kolejne  pytanie:  kiedy  te  lochy  w  waszym  pałacu  były  po  raz  ostatni 

background image

wykorzystywane? Sądzę teŜŜe człowiek myślący tak nowocześnie jak twój ojciec 

do  tej  pory  na  pewno  zainstalował  juŜ  w  pałacu  odpowiedni  system  kanalizacji, 

więc wiadra na ludzkie odchody stają się przedmiotem anachronicznym. 

C. Martinez 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, ANGIELSKI 

MIA!!!! Nie CIESZYSZ SIĘ? ? ? ? Zaczął się nowy rok szkolny! A my jesteśmy w 

TRZECIEJ KLASIE!!! JUś ZA ROK BĘDZIEMY RZĄDZIĆ W TEJ SZKOLE!!!! Aha, 

przy okazji, masz świetną fryzurę. - T. 

 

Naprawdę tak sądzisz, Tina? To znaczy, Ŝe mam fajne włosy? Mama i ja zabrałyśmy 

wczoraj Rocky'ego do Astor Place Hairstylists na pierwsze strzyŜenie, bo to był 

jedyny czynny fryzjer, wczoraj było przecieŜ Święto Pracy. Ani na moment nie 

przestawał się drzeć jak zarzynany, więc zaproponowałam, Ŝe najpierw sama dam im 

się ostrzyc, Ŝeby mógł się przekonać, Ŝe nic mu się nie stanie. Muszę przyznać, Ŝe 

byłam trochę zaskoczona, kiedy wyjęli maszynkę do strzyŜenia! 

 

Moim zdaniem wyglądasz bombowo. Zupełnie jak Audrey Hepburn w Rzymskich 

wakacjach. A co powiedział Michael o nowej fryzurze? 

 

Odkąd wróciłam z Genowii, jeszcze go nie widziałam. Ale mamy się spotkać dziś 

wieczorem w Number One Noodle Son. Nie mogę się juŜ DOCZEKAĆ!!! Mówi, Ŝe 

ma mi do powiedzenia coś BARDZO WAśNEGO, czego nie moŜe mi powiedzieć 

przez telefon ani na IM. 

 

Jak sądzisz, o co mu chodzi???? I to w Number One Noodle Son? To trochę daleko od 

okolicy, w której bywa, nieprawdaŜ? Nie wprowadził się jeszcze do akademika? 

 

Nie, jeszcze nie. Coś wspominał o mieszkaniu. Myślę, Ŝe o tym chce ze mną 

rozmawiać. MoŜe ma zamiar wynająć własne mieszkanie, czy coś. 

 

O MÓJ BOśE!!! WyobraŜasz sobie, jak by to było, gdyby on miał swoje 

mieszkanie???? śadnych współlokatorów, którzy mogliby wam przeszkadzać. I własna 

background image

kuchnia!!! Mógłby gotować dla ciebie romantyczne kolacje!!!!! 

 

NIE WIEM, czy to właśnie o to chodzi. Przez telefon wyraŜał się bardzo niejasno. 

 

Powinien wynająć własne mieszkanie. Co on sobie wyobraŜa, Ŝe będziecie się wiecznie 

całować w domu jego rodziców, przy Lilly... Nie wspominając juŜ o jego MAMIE???? 

 

Ha. Ale mama Michaela pewnie nawet by nie zauwaŜyła, spędza teraz tyle czasu w 

mieszkaniu, które sobie wynajął tata Michaela. 

 

Państwo doktorostwo Moscovitzowie znów się schodzą??? 

 

Mam nadzieję! Michael mówi, Ŝe zaczęli się „umawiać na randki”. Ze sobą! 

 

No cóŜ, to chyba lepiej niŜ gdyby mieli się umawiać z innymi ludźmi. Ale w takim razie 

mogliby po prostu znów się zejść. Oszczędzić na czynszu. BoŜe, jestem taka szczęśliwa, 

Ŝ

e moi rodzice się po prostu ignorują, jak wszystkie normalne małŜeństwa. 

 

Totalnie. A skoro mowa o włosach, co sądzisz o pasemkach Lilly? 

 

Ona mówi, Ŝe J.P. woli blondynki. Nigdy nie sądziłam, Ŝe LILLY zmieni sobie fryzurę 

dla jakiegoś FACETA. J.P. musi być prawdziwą maszyną seksu. 

 

TINA!!!! Oni jeszcze Tego Nie Zrobili!!!!! 

 

Och. Zakładałam, Ŝe tak. 

 

O MÓJ BOśE. ALE DLACZEGO???? 

 

No cóŜ, przecieŜ POJECHAŁ do jej domu w Albany na tamten weekend. 

 

NiewaŜne, zrobił to dlatego, Ŝe jego rodzice chcieli zobaczyć parę letnich 

przedstawień w północnej części stanu. Gdyby To Zrobili, ona by nam powiedziała. A 

co, myślisz, Ŝe by nam nie powiedziała? 

background image

 

MoŜe tobie by powiedziała. MNIE nigdy by nie powiedziała. Lilly uwaŜa, Ŝe jestem 

straszną cnotką

 

Nieprawda!!!! 

 

Owszem, ona tak uwaŜa. Ale nie ma sprawy. Ja JESTEM straszną cnotką. Bo nawet 

nie chcę zobaczyć, jak TO wygląda. A co dopiero dotknąć. MoŜesz sobie wyobrazićŜ

człowiek czegoś takiego dotyka? Ja bym chyba umarła. Myślisz, Ŝe Lilly dotknęła J.P. 

 

WYKLUCZONE!!!! Powiedziałaby mi. ChociaŜ jej jeszcze nie widziałam, odkąd 

wróciłam z wakacji w Genowii... Ale i tak. Na pewno by mi powiedziała, gdyby... No 

wiesz. A przynajmniej tak mi się wydaje. 

 

Borysa dotknęła. 

 

CO????? A poza tym BBBBBŁŁŁŁEEEEEE!!!!! PO CO MI TO 

POWIEDZIAŁAŚ????? 

 

Ja teŜ nie chciałam tego wiedzieć!!!! Ale Borys mi powiedział!!!! 

 

ALE PO CO ON CI TO POWIEDZIAŁ???? 

 

To przez tę ksiąŜkę, którą dostałam od ciotki - no wiesz, Twój najcenniejszy dar. 

 

Racja. O tym, Ŝe dziewictwo to najcenniejszy dar, jaki powinnaś zachować wyłącznie 

dla tego, za którego wyjdziesz za mąŜ, bo moŜesz je komuś podarować tylko raz i nie 

chcesz, Ŝeby to był ktoś, kto tego daru nie doceni. 

 

Taa. Tylko Ŝe ta ksiąŜka nie mówi, co robić, jeśli wyjdziesz za mąŜ i odkryjesz, Ŝ

człowiek, którego poślubiłaś, jest gejem. Jak się o tym przekonać, zanim zdąŜysz 

wydać kupę kasy na ślub. Ale niewaŜne. Borys zobaczył tę ksiąŜkę u mnie na regale i 

zaniepokoił sięŜe będzie mi przykro, Ŝe Lilly dotykała go przede mną. ChociaŜ on 

background image

nadal jest, no wiesz. Prawiczkiem. To było tylko dotykanie. 

 

Ale dotknęła go PRZEZ spodnie czy POD spodniami? 

 

Pod. 

 

Przepraszam, Tina. Wiem, Ŝe Borys to twój chłopak. Ale naprawdę, chyba zaraz 

zwymiotuję. 

 

Ja wiem. Mia, lepiej spójrzmy prawdzie w oczy. Ty i ja będziemy Ostatnimi 

Dziewicami w Liceum imienia Alberta Einsteina. 

 

Wow. To brzmi jak tytuł ksiąŜki. 

 

Totalnie powinnaś ją napisać!!!! OSTATNIE DZIEWICE. 

 

Dwie dziewczyny, obarczone przeszkolonymi w Izraelu ochroniarzami, opłacanymi 

przez ich ojców, Ŝeby strzegli ich najcenniejszego daru... ryzykując własne Ŝycie! 

 

ś

aden męŜczyzna ich nie pozna - Aś DO NOCY PO BALU MATURALNYM!!!! 

 

Ups, Sperry patrzy w tę stronę. Chyba powinnyśmy uwaŜać. Masz w ogóle pojęcie, o 

czym ona mówi? 

 

A kogo to obchodzi? Nasza rozmowa jest o wiele ciekawsza. 

 

Totalnie. A więc... Naprawdę myślisz, Ŝe J.P. teŜ dotknęła? 

 

JuŜ ci mówiłam! Moim zdaniem oni To Zrobili do końca! 

 

Powiedziałaby mi. Nie sądzisz, Ŝe by mi powiedziała? 

 

To ty ją znasz od podstawówki, czy jakoś tak. Tylko ty moŜesz odpowiedzieć na to 

pytanie. Ale ona teraz JEST blondynką

background image

 

Hej! Ja teŜ jestem blondynką! A nadal nie oddałam swojego Najcenniejszego Daru! 

 

Och, racja. Przepraszam. Zapomniałam. 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 

FRANCUSKI 

Nie mogę uwierzyć, Ŝe zdaniem Tiny Lilly i J.P. Zrobili To w czasie wakacji. To po 

prostu  śmieszne.  Lilly  TOTALNIE  by  mi  powiedziała,  gdyby  oddała  komuś  swój  Bezcenny 

Dar. 

Prawda? 

A  poza  tym  J.P.  nadal  nawet  nie  powiedział  jej  słowa  na  „k”.  Czy  Lilly  naprawdę 

zdecydowałaby się uprawiać seks po raz pierwszy z kimś, kto nawet jej nie wyznał miłości? 

Bo  ona  mu  mówiła,  Ŝe  go  kocha,  juŜ  z  jakieś  dziewięć  milionów  razy,  a  on  jej  na  to  tylko 

odpowiada: „dziękuję”. A czasami mówi: „wiem”. 

Ale Lilly uwaŜa, Ŝe on w ten sposób tylko składa hołd Hanowi Solo. 

To  rzecz  oczywista,  Ŝe  J.P.  ma  problemy  z  Ŝyciem  intymnym.  PrzecieŜ  on  i  Lilly 

chodzą juŜ ze sobą pół roku. A on nadal nie mówi o niej: „moja dziewczyna”. Nazywa ją po 

prostu: „Moscovitz”. 

Michael teŜ kiedyś mówił do mnie: Thermopolis. Ale to było, ZANIM zaczęliśmy ze 

sobą chodzić. 

Czy Lilly zgodziłaby się uprawiać seks z kimś, kto zwraca się do niej per Moscovitz i 

przedstawia ją ludziom jako swoją „przyjaciółkę”, a nie jako swoją „dziewczynę”? 

Nie ma mowy. Nie Lilly. 

ChociaŜ  faktycznie  zrobiła  się  na  blondynkę.  MÓWI,  Ŝe  to  dlatego,  iŜ  producenci, 

którzy  wykupili  opcję  na  jej  program  telewizyjny,  powiedzieli  jej,  Ŝe  jasne  pasemka  wokół 

twarzy odwrócą uwagę od nieregularnych rysów. 

Ale to Ŝaden sekret, Ŝe J.P. lubi blondynki. Keira Knightley jest przecieŜ dziewczyną 

jego marzeń. To jedyny znany mi facet, który obejrzał Dumą i uprzedzenie tyle samo razy co 

Lilly,  Tina  i  ja.  Myślałam  najpierw,  Ŝe  spodobała  mu  się  ta  filmowa  adaptacja,  ale  potem 

przyznał się, Ŝe podoba mu się pewna wysoka, szczupła blondynka (co trochę mnie dziwi, bo 

Keira w tym filmie nie miała jasnych włosów). 

background image

Biedna  Lilly.  MoŜe  schudnąć  i  ufarbować  się  na  blond,  ale  nigdy  się  nie 

ROZCIĄGNIE. A przynajmniej nie do metra siedemdziesięciu, czyli wzrostu Keiry. 

Hej,  ciekawe,  czy  to  nie  o  tym  chce  ze  mną  przy  obiedzie  pogadać  dziś  wieczorem 

Michael... śe odkrył, Ŝe Lilly i J.P. To Zrobili! 

BoŜe,  LEPIEJ, Ŝeby  nie  o  to  chodziło.  Bo jeśli  Lilly  To  Zrobiła  i  powiedziała  o  tym 

Michaelowi, to on mi juŜ teraz nie da spokoju. 

O, super. Mamy teraz décrire un soir amusant avec les amis w dwustu słowach. 

Kolejny  niepokojący  wieczór,  moi  towarzysze  i  ja  usiedliśmy  przed 

telewizorem.  Wybór  był  ogromny,  kanałów  bez  liku.  Dzięki  kablówce  wszystko 

jest  moŜliwe.  Co  oglądaliśmy?  Kanał  informacyjny?  Sportowy?  Kanał  z 

teledyskami rockowymi? Nie - kanał 12. Tak! Śmieszny kanał religijny... 

Mam sześćdziesiąt jeden słów, zostało sto trzydzieści dziewięć. 

 

Na  korytarzu,  w  drodze  na  francuski,  minęłam  Lanę.  Nie  zmieniła  się  ani  trochę  w 

czasie wakacji, tyle Ŝe jeszcze bardziej zadziera nosa, o ile to w ogóle moŜliwe. 

Aha,  i  zdaje  się,  dorobiła  się  własnego  klona,  jakiejś  kandydatki  na  kolejną  Lanę, 

która wygląda dokładnie jak ona, tylko jest trochę niŜsza. 

W  kaŜdym  razie  kiedy  przechodziłam,  Lana  zerknęła  na  moją  głowę,  szturchnęła 

łokciem tego klona i zaczęła się śmiać. 

- Patrzcie, jaki Piotruś Pan! - wrzasnęła tak głośno, Ŝeby cały korytarz usłyszał. 

 

Ale to dobrze wiedzieć, Ŝe niezaleŜnie od tego, w jaki sposób Lana spędziła wakacje, 

udało jej się zachować wdzięk i poczucie humoru, z których słynie w całym Liceum imienia 

Alberta Einsteina. 

 

Czy ja naprawdę w tej fryzurze wyglądam jak Piotruś Pan? 

 

Czy w tej fryzurze naprawdę jestem podobna do Piotrusia Pana? 

WTOREK 7 WRZEŚNIA, 

LUNCH 

Dopadłam  Lilly  przy  bufecie  z  taco  i  zapytałam  ją,  czy  ona  i  J.P.  Zrobili  To  w 

background image

wakacje. 

Oto jej bardzo niezadowalająca odpowiedź: 

-  Czy  ty  naprawdę  uwaŜasz,  Ŝe  gdybym  to  zrobiła,  pierwsza  byś  się  o  tym 

dowiedziała, Paplo Wszech Czasów? 

Muszę przyznać, to mnie zabolało. Dotrzymałam przecieŜ wszystkich sekretów, jakie 

mi  kiedykolwiek  powierzyła.  Nigdy  nie  wygadałam,  jak  w  piątej  klasie  wyniosła  z  domu 

naleŜący  do  swojej  matki  egzemplarz  Szczęśliwej  dziwki  i  odczytała  nam  na  przerwie 

wszystkie sceny erotyczne, prawda? 

Albo  kiedy  powiedziała  Normanowi,  facetowi,  który  ją  prześladował,  Ŝe  jak  jej 

załatwi bilety na Avenue Q, to prześle mu swoje klapki na platformie Steve Madden. Norman 

jej te bilety załatwił, ale ona mu tych klapków nie wysłała, bo nigdy nie miała pary klapków 

na platformie Steve Madden. 

I  nigdy  nikomu  nie  powtórzyłam,  Ŝe  Lilly  wrzuciła  moją  lalkę  Truskawkowa 

Babeczka  na  dach  wiejskiego  domku  swoich  rodziców,  i  Ŝe  zobaczyłam  tę  lalkę  dopiero 

następnego  lata,  kiedy  Michael  czyścił  rynny  i  zrzucił  ją  na  podwórko.  Oczy  biednej 

Truskawkowej Babeczki wyjadły wiewiórki, włosy miała zapleśniałe i buzia jej się stopiła do 

słońca  i  zastygła  w  wyrazie  milczącego  krzyku.  ChociaŜ  od  tego  widoku  doznałam  psy-

chicznych ran, które będę nosić do końca Ŝycia. Ja naprawdę kochałam tamtą lalkę. 

Ale  nie  chciałam  pokazać  Lilly,  jak  bardzo  zabolała  mnie  jej  uwaga,  więc 

powiedziałam: 

- NiewaŜne. I tak wiem, Ŝe dotykałaś Borysa sama wiesz gdzie. Tina mi powiedziała. 

Ale  Lilly,  zamiast  zareagować  osłupieniem,  jak  nakazuje  wszelka  przyzwoitość, 

wzniosła tylko oczy do nieba i oświadczyła: 

- Jesteś strasznie dziecinna. 

- PowaŜnie, Lilly. - Nie chciałam wyrazić tonem głosu ani odrobiny urazy, ale mi się 

nie udało. - W głowie mi się nie mieści, Ŝe mi nie powiedziałaś. 

- Bo nie było o czym opowiadać - odparła Lilly. 

- Nie było o czym? Ty go DOTKNĘŁAŚ. 

-  Czy  my  naprawdę  musimy  dyskutować  na  ten  temat  na  środku  stołówki?  -  chciała 

wiedzieć Lilly. 

- A gdzie mamy o tym dyskutować? Przy stole, w obecności twojego CHŁOPAKA? 

- No dobra. Lilly zawróciła do baru z taco. - No więc, dotknęłam go. Co chciałabyś na 

ten temat wiedzieć? 

W głowie mi się nie mieściło, Ŝe prowadzimy tę rozmowę przy pojemnikach z kwaśną 

background image

ś

mietaną  i  tartym  cheddarem.  Ale  to  wina  Lilly.  Skoro  nie  poruszyła  tego  tematu  w  czasie 

jednej  z  naszych  imprez  piŜamowych,  jak  kaŜda  normalna  dziewczyna.  Ale  to  nie  w  stylu 

Lilly. Ona musiała to trzymać w wielkim sekrecie, póki BORYS nie puścił farby. 

Problem  w  tym,  Ŝe  chociaŜ  temat  był  totalnie  Ŝenujący  i  obrzydliwy,  i  w  ogóle...  Ja 

naprawdę chciałam się dowiedzieć. 

Ja wiem. To chore. Ale chciałam. 

-  Na  początek,  jakie  to  jest  w  dotyku?  -  spytałam.  Na  szczęście  nikogo  innego  w 

pobliŜu nie było, bo chyba wszyscy woleli dziś danie z woka. 

Lilly tylko wzruszyła ramionami. 

- Jak skóra. 

Zagapiłam się na nią. 

- To wszystko? Po prostu... skóra? 

- No, w sumie to jest z tego zrobione - wyjaśniła Lilly. - A ty co myślałaś? 

- Nie wiem. - Trochę trudno jest oceniać takie rzeczy przez warstwę dŜinsu. Zwłaszcza 

jeśli  rozporek  jest  zapinany  na  guziki.  Co  oznacza  mnóstwo  nitów.  -  W  romansach  Tiny 

zawsze  piszą,  Ŝe  jest  w  dotyku  jak  stalowy  pręt  poŜądania  obciągnięty  najdelikatniejszą 

satyną. 

Lilly się nad tym zastanowiła. Potem znów wzruszyła ramionami: 

- To teŜ. 

- Okay. Oficjalnie cię zawiadamiam, Ŝe zwymiotuję. 

- Nie rzygaj tylko w guacamole. Teraz juŜ dasz mi spokój? 

-  Nie  -  zaprzeczyłam.  -  O  czym  chce  ze  mną  porozmawiać  Michael  w  Number  One 

Noodle Son? 

- Prawdopodobnie o tym, Ŝe chce, Ŝebyś go dotknęła. 

Kiedy  wzięłam  łyŜkę  do  nakładania  kwaśnej  śmietany  i  zamierzyłam  się  na  nią, 

wrzasnęła i dodała ze śmiechem: 

-  PowaŜnie, nie mam  pojęcia.  Prawie  go  nie  widywałam  tego  lata,  ciągle  ślęczał  nad 

tym swoim głupim projektem z inŜynierii elektronicznej. 

OdłoŜyłam  łyŜkę.  Wiedziałam,  Ŝe  mówi  prawdę.  Michael  był  zaprzątnięty  swoim 

kursem dotyczącym teorii kontroli, która, jak mi wyjaśnił, kiedy zapytałam, co to w ogóle, do 

diabła,  znaczy,  dotyczy  robotów.  Jego  końcowy  projekt  na  te  zajęcia  to  było 

zautomatyzowane  ramię,  które  moŜna  by  wykorzystywać  do  operacji  chirurgicznych  w 

obrębie  klatki  piersiowej,  na  Ŝywym  sercu,  czyli  „szczytowe  osiągnięcie”  -  jak  mówił 

Michael - „na polu zautomatyzowanej chirurgii”. 

background image

Tak. Mam chłopaka, który buduje roboty. To TAKIE ŚWIETNE!!!!! 

Kiedy Lilly i ja wróciłyśmy do stolika, naprawdę trudno mi było spojrzeć Borysowi w 

twarz  -  chociaŜ  teraz  zrobiła  się  duŜo  atrakcyjniejsza,  odkąd  nie  nosił  aparatu  na  zębach, 

zaczął odwiedzać dermatologa i zrobił sobie laserową korektę wzroku, i tak dalej. 

Ale i tak, kiedy na niego patrzę, widzę wyłącznie dłoń Lilly w jego spodniach. Razem 

z tym jego swetrem. 

-  O  mój  BoŜe,  Mia!  -  zawołała  Ling  Su,  kiedy  usiadłam.  -  Co  się  stało  z  twoimi 

włosami? 

To naprawdę nie jest to, co chcesz usłyszeć po wizycie u fryzjera. 

- Astor Place Hairstylists - powiedziałam. - A dlaczego? Nie podoba ci się? 

-  Nie  skąd,  podoba się  -  bąknęła  Ling  Su.  Ale  widziałam, jak  wymienia spojrzenia  z 

Perin, która nosi jeszcze krótszą fryzurę niŜ ja. A moja i tak jest dość krótka. 

- Moim zdaniem Mia wygląda świetnie - powiedział J.P. Siedział przy drugim krańcu 

stołu,  naprzeciw  Lilly.  Sam  teŜ  nie  wyglądał  źle.  Potargane  jasne  włosy  miał  miejscami 

jeszcze  jaśniejsze  od  słońca  -  jego  rodzice  mają  posiadłość  w  Martha's  Vineyard,  gdzie 

spędził większość lata, szlifując umiejętności surferskie. 

I to się opłaciło. To znaczy, o ile fantastyczna opalenizna i całkiem nieźle wyrobione 

mięśnie przedramion na coś się przydają. 

Nie  Ŝebym  mu  się  jakoś  przyglądała.  Bo  juŜ  mam  swojego  chłopaka,  który  posiada 

ś

wietnie wyrobione przedramiona. 

I dobra, Michael pewnie tego lata w ogóle się nie opalił, bo za bardzo zajęty był tym 

końcowym projektem na letnim kursie robotyki. 

Ale i tak jest seksowniejszy niŜ J.P. 

Który, poza wszystkim innym, jest chłopakiem Lilly. 

Czy coś. 

- Bardzo chłopięca - powiedział J.P., wskazując moją ostrzyŜoną głowę. 

- Wiem, o co ci chodzi - rzuciła Tina z oŜywieniem. - Zupełnie jak Audrey Hepburn w 

Rzymskich wakacjach

- Myślałem raczej o Keirze Knightley w Dominie - powiedział J.P. - Ale tamto teŜ. 

Fajnie mieć takich Ŝyczliwych przyjaciół. 

No  cóŜ,  choć  PARU  Ŝyczliwych  przyjaciół,  w  kaŜdym  razie.  W  głowie  mi  się  nie 

mieści, Ŝe Lilly nie chce mi powiedzieć, czy Zrobiła To z J.P. Bo jeśli tak, to po nich tego nie 

widać. No bo jeśli podarowali sobie nawzajem swój Najcenniejszy Dar, to przynajmniej pod 

stołem powinna odchodzić jakaś zabawa stopami. 

background image

Ale najintymniejsza sytuacja, na jakiej ich złapałam, miała miejsce wtedy, kiedy J.P. 

dał Lilly ugryźć swojego yodela. A przecieŜ ja sama dawałam jej ugryźć swojego yodela. 

Co wcale nie oznacza, Ŝe mam zamiar jej podarować swój Najcenniejszy Dar. 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 

ROZWÓJ ZAINTERESOWAŃ 

Dobra, to juŜ naprawdę nie fair, Ŝe poza tym Ŝe mnie wcisnęli na wstęp do twórczego 

pisania,  a  nie  na  twórcze  pisanie  dla  średnio  zaawansowanych,  mam  jeszcze  beznadziejny 

plan popołudniowych lekcji. No sami tylko POPATRZCIE: 

Lekcja 1  

godzina wychowawcza 

Lekcja 2  

wstęp do twórczego pisania 

Lekcja 3  

angielski 

Lekcja 4  

francuski 

Lunch 

Lekcja 5  

RZ 

Lekcja 6  

WF 

Lekcja 7  

chemia 

Lekcja 8  

wstęp do rachunku róŜniczkowego 

Wychowanie 

fizyczne, 

potem 

CHEMIA, 

potem 

RACHUNEK 

RÓśNICZKOWY??? Czy to zbyt wiele, mieć po południu JEDNĄ PRZYJEMNĄ LEKCJĘ? 

JEDNĄ RZECZ, KTÓREJ MOśNA WYCZEKIWAĆ Z RADOŚCIĄ??? 

Ale  widać  nie.  Począwszy  od  .45  po  południu,  to  musi  być  niczym  niezmącona 

PADAKA. 

PowaŜnie. To jest po prostu skandal. 

I co oni sobie wyobraŜają, kierując mnie na zaawansowaną algebrę? MNIE? 

NiewaŜne.  MoŜe,  biorąc  pod  uwagę,  jak  kiepskie  miałam  wyniki  z  matematyki  na 

egzaminach SAT, moŜe uda mi się namówić tatę, Ŝeby pozwolił mi w tym roku nie chodzić 

na lekcje etykiety i zamiast tego brać korepetycje z matematyki. 

A MOIM KOREPETYTOREM MÓGŁBY BYĆ MICHAEL!!!! 

Hej,  to  się  moŜe  udać.  PrzecieŜ  pomagał  mi  cały  czas  z  algebry  i  z  geometrii.  I  oba 

przedmioty  zdałam.  Dlaczego  tata  nie  miałby  zatrudnić  go  jako  mojego  korepetytora  z 

rachunku róŜniczkowego? 

background image

A  poza  tym  z  chemii  teŜ  mógłby  mnie  podciągnąć.  Bo  słyszałam,  Ŝe  te  zajęcia  to 

powaŜna sprawa. 

I  jeszcze  coś.  Lilly  chce  ze  mną  rozmawiać  o  wyborach  do  szkolnego  samorządu. 

Mówi, Ŝe ma zamiar wysunąć moją kandydaturę dzisiaj w czasie apelu. 

PowaŜnie. Ja sama  nie wiem.  Przygotowała  nasz  program  wyborczy  i  tak  dalej.  A ja 

mam tylko zgodzić się kandydować. 

Ale ja naprawdę w zeszłym roku prawie nie miałam jednej wolnej minuty dla siebie! 

A  jeśli  chcę  zostać  powieściopisarką  -  albo  autorką  scenariuszy,  a  nawet  OPOWIADAŃ  - 

MUSZĘ mieć nieco czasu dla siebie, Ŝeby W OGÓLE COŚ  PISAĆ. To znaczy, poza moim 

pamiętnikiem i fanfiction na temat Battlestar Galactica. 

No  i  jest  jeszcze  Michael.  W  zeszłym  roku  prawie  go  nie  widywałam,  oboje  tak 

byliśmy  zajęci  nauką.  A  na  dodatek  miałam  jeszcze  obowiązki  jako  księŜniczka,  nie 

wspominając juŜ o moim nowym młodszym bracie. W tym roku coś musi odpaść. 

I coś mi się zdaje, Ŝe to będzie szkolny samorząd. 

Dlaczego  LILLY  nie  moŜe  kandydować  na  przewodniczącą?  Ja  wiem,  Ŝe  ona  jest 

przekonana,  Ŝe  wszyscy  jej  nie  cierpią,  ale  to  nieprawda.  Jestem  pewna,  Ŝe  wszyscy  juŜ 

zapomnieli,  jak  próbowała  przekonać  zarząd  szkoły,  Ŝeby  nam  wydłuŜyli  zajęcia  o  jedną 

lekcję dziennie, Ŝeby w planie mogła się zmieścić obowiązkowa łacina. 

Ale  jak  mam  jej  powiedzieć,  Ŝe  nie  chcę  kandydować?  Zwłaszcza  Ŝe  juŜ  dała  do 

nadrukowania napis „Głosujcie na Mię” na siedemdziesięciu pięciu koszulkach i kombinuje, 

jak wynająć dach szkoły dystrybutorom masztów sieci telefonii komórkowej, Ŝeby za tę kasę 

podarować laptopy uczniom, którzy pobierają stypendium? 

O ludzie. Odpowiedzialność cholernie ciąŜy. 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 

CHEMIA 

Wow. Kenny Showalter teŜ jest na tej lekcji. Czy to jest moŜliwe, Ŝebym miała w tej 

szkole jakiś przedmiot ścisły i NIE musiała mieć w klasie Kenny'ego Showaltera? 

Najwyraźniej nie. 

W jakiś sposób w ciągu lata zrobił się jeszcze WYśSZY. Jest teraz wzrostu Larsa. 

Ale pechowo dla siebie, chyba nadal waŜy mniej niŜ ja. 

Właśnie  usiadł  obok  mnie.  Ciekawe,  czy  znów  będzie  chciał,  Ŝebyśmy  zostali 

background image

partnerami  na  ćwiczeniach  w  laboratorium.  To  nie  byłoby  nawet  takie  tragiczne,  bo 

gdybyśmy  nie  byli  partnerami  w  zeszłym  roku  na  nauce  o  ziemi,  tobym  ją  zawaliła.  A 

przynajmniej dostała coś znacznie gorszego niŜ czwórka. 

Hej! Przed chwilą do środka wszedł J.P.! TeŜ będzie chodził na chemię! 

Dzięki Bogu. ChociaŜ JEDNA normalna osoba, którą mogę zapytać, o co chodzi. No 

bo  Kenny  jest  świetny  i  tak  dalej,  ale  sami  wiecie.  Zawsze  wisi  między  nami  jakieś 

NAPIĘCIE, przez to, Ŝe on mnie rzucił, bo uwaŜał, Ŝe ja się kocham w Borysie Pelkowskim. 

BoŜe, jak dawno temu to juŜ było! MoŜna by pomyśleć, Ŝe do tej pory będziemy juŜ mieli tę 

sprawę za sobą, ale nadal się za nami wlecze, takie małe napięcie, które się pojawia, kiedy on 

odrabia za mnie prace domowe. 

Właśnie pomachałam ręką J.P., Ŝeby usiadł po mojej drugiej stronie, a on zachował się 

bardzo miło i tak zrobił. BoŜe, on jest taki fajny. BARDZO się cieszę, Ŝe Lilly z nim chodzi. 

Muszę  przyznać,  przez jakiś czas  miałam  wątpliwości  dotyczące jej  gustu  co  do facetów  po 

tym całym Jangbu i Franco, i tak dalej. Ale naprawdę zrehabilitowała się tym... 

Wow. Kenny właśnie podsunął mi karteczkę. 

 

Mia - nie wiedziałem, Ŝe w tym roku robisz chemię. Chcesz znów być moją parą w 

laboratorium? No bo po co zrywać z tradycją

DLACZEGO 

KENNY 

ZNÓW 

CHCE 

BYĆ 

MOIM 

PARTNEREM 

LABORATORIUM????  Bo  poza  tym,  Ŝe  charakter  pisma  mam  ładniejszy  niŜ  on,  nie  ma 

Ŝ

adnych  korzyści  z  partnerowania  mi  w  laboratorium.  Co  prawda,  on  nie  wie,  jak  kiepskie 

miałam wyniki z matematyki na próbnych testach SAT. 

Ale  WIE, Ŝe  z  przedmiotów  ścisłych jestem  beznadziejna.  Mogę  tylko  osłabiać  takie 

grupowe działania! 

Hej, Mia. Nie wiedziałem, Ŝe w tym semestrze masz chemię z Hipskinem. Podobno jest 

niezły. Chcesz być moją parą w laboratorium? Pewnie właśnie o to samo spytał cię 

Showalter w tej kartce, którą ci podsunął. Olej go, on cię tylko będzie ograniczał tymi 

swoimi wyznaniami l'amour. To ze mną chcesz być w parze. 

To  jest  zabawne,  bo...  Ojej.  Co  mam  teraz  zrobić?  CHCĘ  być  partnerką  w 

laboratorium  J.P,  bo  ja  J.P.  naprawdę  lubię.  Jest  szalenie  zabawny,  a  poza  tym  zbiera  same 

szóstki - poza zeszłorocznym angielskim, bo on TEś miał zajęcia z panią Martinez (tylko na 

innej  godzinie  lekcyjnej  niŜ  ja),  a  ona  dała  mu  piątkę,  poniewaŜ  -  uznaliśmy  zgodnie  - 

zwyczajnie nie lubi naszego stylu pisarskiego. 

Ale  Kenny  poprosił  pierwszy.  A  Kenny  i  ja  ZAWSZE  byliśmy  partnerami.  On  ma 

background image

rację, nie powinniśmy zrywać z tradycją. 

DLACZEGO ZAWSZE MNIE SIĘ PRZYTRAFIAJĄ TAKIE RZECZY???? 

Zaraz,  mogę  to  jakoś  rozwiązać.  PrzecieŜ  nie  na  darmo  mam  za  sobą  DWA  LATA 

szkolenia w zakresie dyplomacji. 

Wiecie co? Bądźmy partnerami wszyscy TROJE. Okay? 

- Mia. 

 

Na co Kenny odpisał: 

 

Ś

wietnie! A przy okazji, podoba mi się twoja nowa fryzura. Wyglądasz zupełnie jak 

Anakin Skywalker w Mrocznym widmie. Wiesz, w tamtej scenie z wyścigów ścigaczy? 

 

Ś

wietnie. Wyglądam jak dziewięcioletni chłopiec. J.P. właśnie odpisał: 

 

Całkiem zgrabnie, pasikoniku. WidzęŜe twój sensei nieźle cię wytrenował. 

 

Sensei! Po raz pierwszy słyszę, Ŝeby ktoś moją babkę określił TAKIM słowem. 

 

Obraziłaby się, gdyby wiedziała? 

 

ś

artujesz sobie? Totalnie ją widzę w jednym z takich strojów do karate, z wielkim 

kijem, jak mówi mi, Ŝe: „Niektórych lekcji nie moŜna się nauczyć. Trzeba je przeŜyć 

na własnej skórze, Ŝeby je zrozumieć”. 

 

Zupełnie jak Terence Stamp w Elektrze. Niezłe. Tylko Ŝe to się nazywa gi. 

 

Co takiego? 

 

Strój do karate. Nie znasz się na sztukach wałki? 

 

Niestety. Ale wiem, jak podawać uroczystą herbatę. 

 

Fajnie się rozmawia z J.P. Zupełnie jak z dziewczyną, tylko jeszcze lepiej, bo to facet. 

Ale bez seksualnego napięcia, bo przecieŜ wiem, Ŝe jemu podoba się Lilly. 

background image

MoŜe się jeszcze okazać, Ŝe nie będzie tak źle. To znaczy, pomijając tę całą chemię. 

 

Materia 

Substancje czyste 

Mieszaniny 

 

Cząstki 

Związki 

Homogeniczny 

Heterogeniczny 

 

Substancja czysta - stały skład 

Cząsteczka - zawiera pojedynczy atom 

Związek - dwóch lub więcej cząsteczek w określonej proporcji 

Mieszanina - połączenie róŜnych substancji czystych 

 

Tylko  sześć  godzin  do  spotkania  z  Michaelem.  Proszę,  BoŜe,  nie  pozwól,  Ŝebym 

wcześniej umarła z nudów. 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, WSTĘP DO RACHUNKU 

RÓśNICZKOWEGO 

RóŜniczkowanie - znajdowanie pochodnej 

Pochodna = krzywa 

Pochodna teŜ ma stopień 

 

Całkowanie 

 

Szereg nieskończony 

Szereg rozbieŜny 

Szereg zbieŜny 

 

Zaraz. 

background image

Dobra. 

Co? 

 

Oni NIE MOGĄ tak na powaŜnie. 

 

Tylko pięć godzin do spotkania z Michaelem. 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 

APEL 

Okay,  dobra,  to  BYŁO  idiotyczne.  Tylko  jedna  osoba  została  zgłoszona  na 

przewodniczącego samorządu szkolnego: 

Ja. 

Najwyraźniej będę kandydować, nie mając konkurencji. 

Dyrektor Gupta jest nami ogromnie rozczarowana. To widać. 

Ja chyba teŜ jestem rozczarowana. No bo wiedziałam, Ŝe ludzie w szkole są apatyczni 

i  tak  dalej.  Patrzcie  tylko,  jak  wszyscy  rzucili  się  kupować  nowy  album  Diddy'ego,  chociaŜ 

WIEDZĄ,  Ŝe  ukrywa  przed  policją  Los  Angeles  informacje  na  temat  zabójstwa  Biggiego 

Smalla. 

Ale to juŜ jest po prostu śmieszne. 

Lilly o mało się nie rozpłakała. Pewnie, to Ŝadne zwycięstwo, kiedy nie ma się kogo 

pokonać. Próbowałam jej tłumaczyć, Ŝe to ze względu na tę świetną robotę, jaką odwaliłyśmy 

w zeszłym roku. Pewnie ludzie doszli do wniosku, Ŝe nie ma sensu startować przeciwko nam, 

bo i tak wygramy. 

Ale wtedy Lilly mi wytknęła, Ŝe przez cały apel wszyscy tylko pisali sobie nawzajem 

SMS - y o tym, co będą robić po szkole, w ogóle nie zwracali uwagi na to, co się działo, więc 

prawdopodobnie nawet nie mają pojęcia, O CO chodzi. Pewnie myśleli, Ŝe chodzi o kolejną 

pogadankę na temat zapobiegania handlowi narkotykami. 

 

P

RACA DOMOWA

 

Godzina wychowawcza:  

 

brak 

Wstęp do twórczego pisania:  

Opisz scenę widoczną z twojego okna. 

Angielski:  

 

 

 

Franny i Zooey 

background image

Francuski:  

 

 

 

Skończyć décrire un soir conusant avec les amis. 

RZ: 

Przygotować  dla  pani  Hill  podsumowanie  tego, 

co chcesz osiągnąć na RZ w tym semestrze. 

WF:    

 

 

 

Uprać spodenki gimnastyczne. 

Chemia:  

 

 

 

Zapytać Kenny'ego/J.P. 

Rachunek róŜniczkowy:  

No  nie,  bez  takich.  Ten  przedmiot  to  NA 

PEWNO jakiś głupi dowcip. 

 

JA, KSIĘśNICZKĄ???? TAA, I CO JESZCZE? 

Sztuka 

Mii Thermopolis 

(pierwsza wersja) 

S

CENA 

13 

 

DZIEŃ. Palmiarnia hotelu Plaza w Nowym Jorku. ZbliŜenie twarzy MII, która usiłuje 

przetrawić to, co przed chwilą usłyszała od ojca, KSIĘCIA PHILLIPE'A. 

 

MIA 

(walcząc ze łzami i z czkawką

Ja się NIE PRZENIOSĘ do Genowii. 

 

KSIĄśĘ PHILLIPE 

(swoim głosem typu: „ bądź rozsądna, moja droga „) 

AleŜ, Mia. Myślałem, Ŝe rozumiesz, Ŝe... 

 

MIA 

Rozumiem tylko to, Ŝe przez całe Ŝycie mnie okłamywałeś. Dlaczego miałabym teraz 

z tobą zamieszkać? 

(MIA  zrywa  się  od  stolika,  przewracając  krzesło,  a  potem  wybiega  z  restauracji,  po 

drodze o mało nie obalając snobistycznego odźwiernego). 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 

HOTEL W 

background image

Plazę  przekształcają  w  apartamentowiec  z  mieszkaniami  własnościowymi  i  na 

wynajem. A Grandmère juŜ wykupiła apartament na ostatnim piętrze. 

Ale jeszcze ciągle go odnawiają. Grandmère nie moŜe mieszkać w tym całym pyle ze 

względu na chore zatoki. Nie wspominając o waleniu młotami, które zaczyna się punktualnie 

o siódmej trzydzieści rano. 

Więc zamieszkała tymczasowo w hotelu W. 

I chyba niespecjalnie jej się tam podoba. 

- To jest - mówiła Grandmère, kiedy weszłam do jej apartamentu (który, chciałabym 

przy okazji zauwaŜyć, jest naprawdę strasznie przyjemny. To znaczy, niezupełnie w jej stylu - 

raczej nowoczesny niŜ pełen falbanek; paski i skóra zamiast kwiecistych kretonów i koronek - 

ale  ma  widok  na  obie  strony  wyspy  Manhattan  i  jest  tu  mnóstwo  mebli  z  polerowanego 

drewna) - absolutnie nie do przyjęcia. 

Zwracała się tak do facecika w garniturze i z malutką złotą plakietką identyfikacyjną z 

imieniem Robert. 

Robert miał taką minę, jakby chciał popełnić samobójstwo. 

Współczułam mu. Wiem, jaka potrafi być Grandmère, kiedy zaczyna kogoś strofować. 

- Gerbery? - Głos Grandmère zabarwił się lodowatymi nutkami. - Czy personel w tym 

przybytku doprawdy uwaŜa, Ŝe to odpowiednie kwiaty do ozdoby pokojów księŜnej wdowy z 

Genowii? 

-  Bardzo  szanowną  panią  przepraszam  -  powiedział  Robert.  Widziałam,  Ŝe  rzuca  mi 

szybkie  spojrzenie,  kiedy  się  rozsiadałam  na  świetnej  białej  kanapie  przed  panoramicznym 

telewizorem, który - tak! - pojawia się jakby znikąd, za naciśnięciem jednego guzika, tak jak 

Joey zawsze marzył w Przyjaciołach. 

Widać było, Ŝe Robert totalnie szuka wsparcia w tej potyczce z Wielką Grandmère. 

Ale ja nie miałam zamiaru w  Ŝaden sposób dać się w to wkręcić. Pochyliłam się nad 

moim  scenariuszem,  pisząc  zawzięcie.  J.P.  mówi,  Ŝe  jak  go  skończę,  to  on  zna  takiego 

jednego  producenta,  który  na  pewno  z  wielką  chęcią  go  przeczyta.  Z  wielką  chęcią!  To 

oznacza, Ŝe właściwie juŜ sprzedałam prawa autorskie. 

- Umieszczamy gerbery we wszystkich naszych pokojach - ciągnął Robert, widząc, Ŝe 

z mojej strony pomocy się nie doczeka. - Nikt nigdy wcześniej na to nie narzekał. 

Grandmère  popatrzyła  na  niego,  jakby  właśnie  oświadczył,  Ŝe  nikt  nigdy  jeszcze  nie 

wyciągnął noŜa i na jego oczach nie popełnił harakiri. 

-  A  czy  kiedykolwiek  przedtem  w  tym  hotelu  zatrzymała  się  jakaś  KSIĘśNA?  - 

spytała ostrym tonem. 

background image

-  Właśnie  w  zeszłym  tygodniu  mieszkała  u  nas pewna  tajlandzka  księŜniczka,  zanim 

nie  przeprowadziła  się  do  swojego  akademika  na  Uniwersytecie  Nowojorskim  -  zaczął 

Robert. 

Skrzywiłam się. Zła odpowiedź, Robercie! Wielka szkoda. Dzięki za wzięcie udziału 

w quizie. 

-  TAJLANDZKA?  -  Grandmère  spiorunowała  go  wzrokiem.  -  Czy  pan  ma  chociaŜ 

pojęcie, ILE JEST NA ŚWIECIE TAJLANDZKICH KSIĘśNICZEK? 

Robert miał panikę w oczach. Wiedział, Ŝe się wkopał. Nie wiedział tylko, jak to się 

stało. Biedaczyna. 

- Hm... nie... 

-  Dziesiątki.  MoŜna  by  wręcz  powiedzieć,  Ŝe  setki.  A  wie  pan,  ile  jest  na  świecie 

księŜnych wdów z Genowii, młody człowieku? 

- Hm. - Robert wyglądał, jakby miał ochotę wyskoczyć z okna. Naprawdę, wcale mu 

się nie dziwię. - Jedna? 

-  Jedna.  Tak  właśnie  -  stwierdziła  Grandmère.  -  Nie  uwaŜa  pan,  Ŝe  jeśli  JEDNA 

JEDYNA  KSIĘśNA  WDOWA  Z  GENOWII  domaga  się  róŜ  w  swoim  pokoju:  róŜowych  i 

białych  róŜ,  NIE  pomarańczowych  gerber,  które  są  moŜe  obecnie  chwilowo  modnym 

kwiatem,  ale  RÓśE  za  to  z  mody  nigdy  nie  wychodzą...  to  powinni  je  państwo  JEJ 

DOSTARCZYĆ? Zwłaszcza biorąc pod uwagę, Ŝe pies księŜnej ma uczulenie na trawnikowe 

rośliny? 

Wszyscy  powędrowali  wzrokiem  w  stronę  Rommla,  który  bynajmniej  nie  wyglądał, 

jakby cierpiał z powodu jakiejkolwiek alergicznej reakcji na cokolwiek i chrapał smacznie w 

swoim złoconym psim koszyku, lekko podrygując przez sen, bo widocznie  śnił jakieś swoje 

psie  sny  -  w  przypadku  Rommla  chodzi  niewątpliwie  o  udaną  ucieczkę  przed  jego 

właścicielką. 

- Jakby nie wystarczyło - dodała Grandmère - Ŝe w waszym holu hotelowym ROŚNIE 

SOBIE prawdziwa trawa. 

Auć. ZauwaŜyłam to, wchodząc. To bardzo nowoczesne, taki trawnik rosnący w holu 

hotelowym.  To  znaczy,  przynajmniej  jak  na  gust  Grandmère.  Ona  woli  miętowki  w 

kryształowych pucharkach. 

-  Rozumiem  panią.  -  Robert  zdobył  się  na  lekki  ukłon.  -  Ja...  Zaraz  się  zajmę  tym, 

Ŝ

eby natychmiast dostarczono pani róŜowe i białe róŜe. Nie wiem nawet, jak przepraszać za 

to karygodne niedopatrzenie... 

-  Proszę  nawet  nie  próbować  -  powiedziała  Grandmère,  unosząc  jedną  dorysowaną 

background image

brew. 

Robert,  z  trudem  przełykając  ślinę,  zawrócił  i  wypadł  z  apartamentu.  Grandmère 

odczekała,  aŜ  zniknie  nam  z  oczu  i  dopiero  wtedy  padła  na  jeden  z  foteli  z  chromowanego 

metalu i skóry, naprzeciw mojej kanapy. 

ChociaŜ, oczywiście, to nie jest jeden z takich foteli, na które wygodnie i z łatwością 

się opada. Bo ta skóra jest dość śliska. 

-  Amelio!  -  zawołała  Grandmère,  osuwając  się  po  śliskim  siedzeniu.  -  To  juŜ  jest 

przesada! 

-  Mnie  się  podoba  -  stwierdziłam.  Bo  tak  jest.  Moim  zdaniem  hotel  W  jest  fajny. 

Wszystko tu bardzo błyszczy. 

- Jesteś szalona - powiedziała Grandmère. - Czy ty sobie wyobraŜasz, Ŝe zamówiłam 

sidecara, a oni mi go przynieśli w szklaneczce do whisky? 

- No i co? Więcej do picia. 

-  Sidecara  nigdy  nie  podaje  się  w  SZKLANECZCE  DO  WHISKY,  Amelio.  W 

szklaneczce  podaje  się  WHISKY.  Sidecara  serwuje  się  wyłącznie  w  kieliszku  koktajlowym 

na smukłej nóŜce. MÓJ BOśE, COŚ TY ZROBIŁA Z WŁOSAMI??? 

Grandmère nagle wyprostowała się jak struna na swoim śliskim skórzanym fotelu. 

- Uspokój się. Trochę je podstrzygłam... 

- TROCHĘ PODSTRZYGŁAŚ??? Wyglądasz jak patyczek do czyszczenia uszu. 

-  Odrosną  -  rzuciłam  głupio.  Bo,  prawdę  mówiąc,  wcale  nie  zamierzam  ich 

zapuszczać.  Naprawdę  fajnie  jest  mieć  takie  krótkie  włosy.  Nie  trzeba  z  nimi  NIC  robić.  A 

kiedy patrzy się w lustro, zawsze wygląda się tak samo. Jest w tym coś uspokajającego. Bo to 

MĘCZĄCE  zaglądać  do  lustra  za  kaŜdym  razem  i  widzieć,  jak  na  głowie  tworzy  się  jakaś 

nowa katastrofa. 

- I jak ty zamierzasz utrzymać na głowie diadem, skoro nie ma go do czego przypiąć? 

- chciała wiedzieć Grandmère. 

To  dobre  pytanie.  Ale  nie  przyszłoby  ono  do  głowy  komukolwiek  w  Astor  Place 

Hairstylists. Zresztą nawet mama powiedziała tylko, Ŝe moje krótkie włosy przypominają jej 

Demi Moore w G.I. Jane; potraktowałam to jako komplement. 

- Za pomocą taśmy samoprzylepnej? - rzuciłam ostroŜnie. 

Ale Grandmère mój dowcip nie rozbawił. 

-  Nawet  nie  ma  sensu  wzywać  Paola  -  stwierdziła.  -  Bo  nie  zostało  ci  na  głowie  juŜ 

nic, z czym mógłby popracować. 

-  Nie  są  Aś  TAK  krótkie  -  zaprotestowałam,  unosząc  dłoń  do  włosów  i  czując 

background image

najeŜone końcówki. No cóŜ, po zastanowieniu, moŜe jednak są. Och, co zrobić. - NiewaŜne. 

To tylko WŁOSY. Odrosną. Nie masz powaŜniejszych zmartwień, Grandmère? Na przykład 

w Iranie sądy pełne religijnych fanatyków nadal skazują kobiety na śmierć przez zakopanie w 

piasek  po  szyję  i  ukamienowanie  za  cudzołóstwo.  Teraz!  Takie  rzeczy  dzieją  się  W 

OBECNEJ CHWILI!!!! A ty się przejmujesz moimi WŁOSAMI??? 

Grandmère  tylko  pokręciła  głową.  Nigdy  nie  moŜna  jej  zbić  z  tropu  za  pomocą 

bieŜących wydarzeń. Jeśli coś nie ma bezpośredniego związku z rodami panującymi, dla niej 

po prostu nie istnieje. 

- To się nie mogło  stać w  gorszej chwili - ciągnęła, ignorując to, co powiedziałam. - 

„Vogue”  właśnie  zatrudnił  człowieka,  który  pisze  o  rodzinach  królewskich,  Ŝeby  zrobił  dla 

nich  wywiad  ze  zdjęciami  do  zimowego  numeru  świątecznego.  Artykuł  ma  setkom  kobiet, 

które szukają jakiegoś ciepłego miejsca na zimowe wakacje, zwrócić uwagę na Genowię. Nie 

wspominając juŜ o tym, Ŝe twój ojciec przyjechał do miasta na sesję Zgromadzenia Ogólnego 

ONZ. 

-  I  dobrze!  -  wrzasnęłam.  -  MoŜe  będzie  mógł  tam  poruszyć  kwestię  Iranu!  Czy  ty 

wiesz, Ŝe oni tam zakazali teŜ słuchania zachodniej muzyki? I chociaŜ twierdzą, Ŝe inwestują 

w  rozwój  techniki  nuklearnej  dla  celów  pokojowych  (energetyka),  a  nie  militarnych,  to 

naprawdę  przez  całe  dwadzieścia  lat  ukrywali  przed  Międzynarodową  Agencją  Energii 

Atomowej  badania,  które  wskazują  na  coś  wręcz  przeciwnego?  Kogo  obchodzą  świąteczne 

wydania magazynów, kiedy wszystko to moŜe lada chwila wylecieć w powietrze? 

- Właściwie moŜna by ci załatwić wizytę u perukarza - myślała głośno Grandmère. - 

Ale  jak  zdołamy  znaleźć  taką,  która  przypominałaby  twoją  poprzednią  fryzurę,  pojęcia  nie 

mam.  Nie  robi  się  peruk  w  kształcie  jachtów  Ŝaglowych.  Jeśli  jednak  znajdziemy  jakąś 

dłuŜszą, a Paolo ją potem ostrzyŜe... 

-  Czy  ty  mnie  w  ogóle  słuchasz?!  -  ryknęłam.  -  Dzieją  się  teraz  na  świecie  rzeczy  o 

wiele  powaŜniejsze  niŜ  moja  fryzura.  Zdajesz  sobie  sprawę,  w  jakich  tarapatach  się 

znajdziemy, jeśli Iran dostanie w swoje łapy broń atomową? Oni ZAKOPUJĄ KOBIETY W 

PIASEK  PO  SZYJĘ  I  KAMIENUJĄ  JE  ZA  TO,  śE  SIĘ  PRZESPAŁY  Z  FACETEM, 

KTÓRY  NIE  JEST  ICH  MĘśEM.  Jak  sądzisz,  czy  długo  się  będą  zastanawiać,  kiedy 

przyjdzie im decydować, kto zasługuje na to, Ŝeby mu na głowę spuścić bombę atomową? 

-  A  moŜe  -  zastanawiała  się  Grandmère  -  moglibyśmy  ufarbować  cię  na  rudo.  Och, 

nie, to i tak nic nie pomoŜe. Z tymi włosami wyglądasz zupełnie jak ten chłopak na okładce 

komiksów Mad, którymi twój ojciec się zaczytywał, kiedy był nastolatkiem. 

To strata czasu, próbować z nią rozmawiać. Czy ja sobie naprawdę wyobraŜałam, Ŝe 

background image

kobieta tak dziwnie uprzedzona do gerber mnie wysłucha? 

Czasami  sama  mam  ochotę  zakopać  JĄ  po  szyję  w  piasek,  a  potem  ciskać  jej 

kamieniami w głowę. 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 19.00, 

PODDASZE 

Michael  tu  jest!!!  śeby  mnie  zabrać  na  kolację  do  Number  One  Noodle  Son.  W  tej 

chwili gawędzi sobie z mamą i panem G., a ja się „szykuję”. Jeszcze mnie nie widział. 

Ani mojej fryzury. 

Wiem,  Ŝe  zachowuję  się  teraz  jak  małe  dziecko. Wiem,  Ŝe  wyglądam  dobrze.  Mama 

cały  czas  mi  powtarza,  Ŝe  wyglądam  dobrze.  Nawet  pan  G.,  kiedy  go  o  to  zapytałam, 

powiedział, Ŝe jego zdaniem wcale nie wyglądam jak Piotruś Pan ANI jak Anakin Skywalker. 

Co  ja  zrobię,  jeśli  Michaelowi  się  nie  spodoba?  W  magazynie  „Sixteen”  zawsze 

rozpisują się o tym, Ŝe chłopom podobają się u dziewczyn długie włosy. A przynajmniej, ile 

razy  robią  te  wywiady  z  „facetami  z  ulicy”.  Pokazują  zdjęcia  Keiry  Knightley  z  krótkimi 

włosami i Keiry Knightley z długimi włosami róŜnym przypadkowo wybranym chłopakom w 

wieku licealnym, sterczącym przed lokalnymi sklepami spoŜywczymi i pytają ich, które wolą. 

I dziewięć razy na dziesięć wybierają Keirę z długimi włosami. 

Oczywiście, Ŝaden z tych chłopaków nie umywa się do Michaela, ale zawsze. 

No cóŜ, niewaŜne. Michael będzie musiał jakoś się z tym uporać. 

No dobra, moŜe jeszcze odrobina pianki... 

Słyszę,  Ŝe  teraz  rozmawia  z  Rockym.  Nie  Ŝeby  moŜna  było  zrozumieć  choć  słowo  z 

tego, co mówi Rocky, pomijając „wóz” i „kicia”, i „ciastko”, i „więcej” i „nie”, i „MOJE”, co 

stanowi pełen zestaw słownictwa mojego brata. Podobno to normalne u dziecka w tym wieku 

i Rocky wcale nie cierpi na jakiś zespół rozwojowego upośledzenia. 

Ale  i  tak  niełatwo  z  nim  rozmawiać.  Mnie  się  to,  oczywiście,  wydaje  niesłychanie 

fascynujące. Ale to w końcu MÓJ brat. 

Posłuchajcie,  jaki  ten  Michael  jest  cierpliwy!  Rocky  właśnie  powtarza  w  kółko: 

„wóz”,  a  Michael  mówi:  „Tak,  to  bardzo  ładny  wóz”,  takim  słodkim  tonem.  Byłby  z  niego 

wspaniały ojciec! Nie Ŝebym miała zamiar sprawić sobie dzieci, zanim nie skończę studiów i 

nie dołączę do Korpusu Pokoju, i nie połoŜę kresu globalnemu ociepleniu, oczywiście. 

Ale  i  tak  dobrze  wiedzieć,  Ŝe  kiedy  będę  juŜ  gotowa,  Michael  nada  się  do  tego 

background image

zadania. 

Och! Właśnie zerknęłam na niego ukradkiem! Wygląda świetnie, i jest taki wysoki, i 

przystojny, i ma ciemne włosy, i szerokie ramiona, i och! Chyba niedawno się ogolił, i w gło-

wie mi się nie mieści, Ŝe to juŜ cały MIESIĄC, odkąd go po raz ostatni widziałam, i... 

O mój BoŜe. Ja mam krótsze włosy niŜ on. 

MAM KRÓTSZE WŁOSY NIś MÓJ WŁASNY CHŁOPAK. 

Co ja narobiłam? 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 

W KUCHNI NUMBER ONE NOODLE SON 

Okay. 

Okay, spróbuję jakoś to zrozumieć. 

Dlatego  spytałam  Kevina  Yanga,  czy  mogę  sobie  przez  parę  minut  posiedzieć  tu,  w 

kuchni.  Po  prostu  potrzebuję  chwili  dla  siebie,  Ŝeby  jakoś  to  zrozumieć.  A  w  damskiej 

łazience  ktoś  jest.  Ktoś,  kto  najwyraźniej  nie  ma  pojęcia,  Ŝe  są  na  świecie  dziewczyny, 

którym Ŝycie wali się w gruzy, i które muszą udać, Ŝe idą umyć ręce, Ŝeby zastanowić się, co 

z tym wszystkim zrobić. 

Trochę  tu  na  zapleczu  ruchliwie  i  gorąco,  i  tłoczno,  bo  u  Kevina  pracuje  jego 

dziewięćdziesięciu  kuzynów,  a  właśnie  jest  obiadowa  godzina  szczytu,  i  chyba  wszyscy 

pozamawiali kaczkę po pekińsku. Więc gdzie się nie obrócę, uśmiechają się do mnie martwe 

kacze głowy. 

Ale przynajmniej przez moment będę mogła złapać oddech i spróbować zrozumieć, o 

co w tym wszystkim chodzi. 

Ja tego po prostu nie czuję. 

Och,  nie  chodzi  o  reakcję  Michaela  na  moje  włosy.  To  znaczy  był  zaskoczony, 

widząc, Ŝe są aŜ tak krótkie. 

Ale to nie tak, Ŝe mu się nie podobało. Powiedział, Ŝe wyglądam słodko - jak Natalie 

Portman, kiedy zaczęła zapuszczać włosy po ogoleniu się na łyso do roli Evey Hammond w 

jak vendetta. 

A  potem  mocno  mnie  uściskał  i  pocałował.  A  potem  JESZCZE  MOCNIEJ  mnie 

uściskał  i  pocałował,  kiedy  wyszliśmy  na  korytarz,  gdzie  nie  było  mamy  i  pana  G.,  a  Lars 

ciągle  jeszcze  mocował  broń.  Udało  mi  się  powąchać  szyję  Michaela  i  przysięgam,  kaŜda 

background image

synapsa  w  moim  mózgu  musiała  trysnąć  megadawką  serotoniny  przez  te  jego  feromony,  bo 

poczułam się potem niesamowicie odpręŜona i uszczęśliwiona. 

I  widziałam,  Ŝe  on  tak  samo  zareagował  na  mnie.  Trzymał  mnie  za  rękę  przez  całą 

drogę  do  restauracji  i  rozmawialiśmy  o  wszystkim,  co  się  działo,  odkąd  się  po  raz  ostatni 

widzieliśmy - o tym, Ŝe Grandmère musiała się wynieść z Plaza, i Ŝe Lilly zrobiła się na blond 

(nie pytałam go, czy uwaŜa, Ŝe ona i J.P Zrobili To, kiedy J.P. pojechał do ich letniego domku 

na  weekend,  bo  próbuję  unikać  rozmów  związanych  z  seksem.  Mam  wraŜenie,  Ŝe  w  ten 

sposób  tylko  przypominam  Michaelowi,  Ŝe  my  seksu  nie  uprawiamy,  co  rozbudza  w  nim 

płomień  poŜądania),  i  o  sprawności  Rocky'ego  w  zabawie  z  cięŜarówką,  i  o  państwu 

doktorostwu Moscovitzach i o tym, Ŝe wydaje się, Ŝe się ze sobą godzą. 

A  kiedy  weszliśmy  do  restauracji,  Rosey,  hostessa,  posadziła  nas  przy  naszym 

zwykłym  stoliku  przy  oknie,  a  Larsa  zaprosiła,  Ŝeby  sobie  usiadł  przy  barze,  skąd  moŜe 

obserwować jednocześnie i mnie, i mecz baseballowy. 

I  zamówiliśmy  moje  ulubione  kluski  z  sezamem  na  zimno  i  ulubione  Michaela 

Ŝ

eberka z grilla, i na spółkę wzięliśmy zupę ostro - kwaśną, a Michael wziął jeszcze kurczaka 

kung pao, a ja smaŜoną zieloną fasolkę, a potem powiedziałam: 

-  No  więc,  kiedy  się  przeprowadzasz  do  akademika?  Czy  zajęcia  jeszcze  się  nie 

zaczęły? 

Na co Michael odparł: 

-  Miałem  zamiar  o  tym  z  tobą  porozmawiać.  Dlatego  chciałem, Ŝebyśmy pogadali  w 

cztery oczy. 

A ja powiedziałam: 

- Ach, tak? 

Bo myślałam, Ŝe on powie mi, na przykład, Ŝe wynajmuje własne mieszkanie, bo jest 

zmęczony dzieleniem pokoju z jakimś obcym facetem, albo Ŝe wprowadza się do taty, bo pan 

doktor  Moscovitz  czuje  się  taki  samotny.  W  sumie,  tak  bardzo  byłam  przekonana,  Ŝe 

cokolwiek mi powie Michael, to nie będzie nic specjalnie wstrząsającego, Ŝe wzięłam do ust 

potęŜny kęs klusek na zimno z sezamem, zanim usłyszałam: 

- Pamiętasz ten projekt, nad którym pracowałem latem? To zautomatyzowane ramię? 

-  To,  za  którego  pomocą  lekarze  będą  mogli  przeprowadzać  operacje  serca  bez 

otwierania klatki piersiowej? - wykrztusiłam przez kluski. - Uhm. 

-  Mam  naprawdę  dobrą  wiadomość:  ono  działa  -  ciągnął  Michael.  -  A  przynajmniej 

działa  prototyp.  Mój  profesor  był  pod  takim  wraŜeniem,  Ŝe  opowiedział  o  tym  swojemu 

koledze, który pracuje w japońskiej firmie: firmie zajmującej się robotyzacją chirurgii, dzięki 

background image

której  moŜna  przeprowadzać  zabiegi  bez  obecności  lekarza,  i  ten  jego  kolega  chce,  Ŝebym 

pojechał  do  Japonii  i  sprawdził,  czy  uda  nam  się  skonstruować  rzeczywiście  działający 

model, który będzie się nadawał do zastosowania na sali operacyjnej. 

-  Wow  -  wykrztusiłam,  przełykając  kluski  i  nabierając  kolejny  wielki  kęs.  No  bo 

byłam  strasznie  głodna.  Po  sałatce  z  trzech  odmian  fasoli  na  lunch  nic  juŜ  nie  jadłam.  A,  i 

poza  paroma  kęsami  tego  świetnego  praŜonego  zielonego  groszku  w  otoczce  z  chrzanu 

wasabi  w  apartamencie hotelowym  Grandmère. (Ona  teŜ ich spróbowała i  dostała  świra.  „A 

GDZIE KANDYZOWANE MIGDAŁY?!” - darła się na tego całego Roberta, biedaczynę). - 

No więc, kiedy byś jechał? W któryś weekend, czy coś? 

-  Nie  rozumiesz.  -  Michael  pokręcił  głową.  -  Tutaj  weekend  by  nie  wystarczył.  To 

potrwa  do  ukończenia  projektu.  Profesor  załatwi  mi  zaliczenie  zajęć  i  znaczne  stypendium, 

kiedy tam będę. 

- No więc? - Rany, jakie te kluski były dobre. - Tak z tydzień? 

-  Mia.  Sam  prototyp  pochłonął  mi  całe  lato.  Skonstruowanie  autentycznego, 

sprawnego  modelu,  łącznie  z  konsolą  zawierającą  system  MRI  działający  w  czasie 

rzeczywistym,  skaner  CT  działający  w  czasie  rzeczywistym  i  rentgen  działający  w  czasie 

rzeczywistym  moŜe  zająć  około  roku.  Albo  więcej.  Ale  to  jest  niesamowita  szansa,  taka, 

której  nie  moŜna  odrzucić.  Coś,  co  sam  zaprojektowałem,  mogłoby  potencjalnie  uratować 

tysiące ludzkich istnień. Ja muszę przy tym być i zadbać, Ŝeby to rzeczywiście zbudowano. 

Zaraz. Rok? Albo WIĘCEJ? 

Oczywiście,  zaczęłam  się  krztusić  swoimi  kluskami  na  zimno,  a  Michael  musiał 

sięgnąć przez stół i klepnąć mnie w plecy, a ja musiałam wypić i swoją wodę z lodem, i jego 

colę, zanim znów złapałam oddech. 

A kiedy juŜ mogłam oddychać, udało mi się powtarzać tylko jedno i to samo: 

- Co? CO? 

I chociaŜ Michael usiłował mi tłumaczyć - tak cierpliwie, jakbym była Rockym wciąŜ 

od  nowa  demonstrującym  mu  swoją  cięŜarówkę  -  ja  w  głowie  cały  czas  słyszałam  tylko 

jedno: „Rok. Albo więcej. Ale to jest niesamowita szansa, taka, której nie moŜna odrzucić”. 

Michael przenosi się do Japonii. Na rok. Albo dłuŜej. 

WyjeŜdŜa w piątek. 

Chyba rozumiecie, czemu musiałam na chwilę wyjść. Bo w jakim wszechświecie coś 

takiego wyda się komuś sensowne? MoŜe we wszechświecie cudaków. Ale nie w MOIM. Nie 

w tym wszechświecie, który razem z Michaelem zamieszkujemy. 

Czy teŜ, wydawało mi się kiedyś, Ŝe go zamieszkujemy razem. 

background image

Te słowa wciąŜ jeszcze tłukły mi się po głowie - Ŝe to moŜe potrwać rok. Albo dłuŜej. 

Ale to taka fantastyczna szansa - taka, której odrzucić nie moŜna. I powiedziałam: 

Wow, Michael. To naprawdę niesamowite. Jestem z ciebie bardzo dumna. 

Ale cały czas w mojej głowie brzęczało: 

Czy to przeze mnie? 

A potem w jakiś sposób ten głos wydostał się NA ZEWNĄTRZ i zanim udało mi się 

je zdusić, te słowa wydarły mi się głośno: 

- Czy to przeze MNIE? 

- Co takiego? - Michael zamrugał oczami. 

To był jakiś koszmar. Bo chociaŜ w głowie powtarzałam sobie: „zamknij się, zamknij 

się,  zamknij  się”,  moje  usta  dorobiły  się  własnej  woli.  I  chwilę  potem,  zanim  zdołałam  je 

powstrzymać, powiedziały: 

- Czy to przeze mnie? Przenosisz się do Japonii, bo coś zrobiłam? Albo czegoś... NIE 

zrobiłam? 

Miałam  ochotę  wcisnąć  sobie  w  usta  wszystkie  kluski  z  sezamem  na  zimno  tego 

ś

wiata, Ŝeby tylko wreszcie się przymknąć. Ale Michael juŜ kręcił głową. 

- Nie, oczywiście, Ŝe nie. Mia, nie rozumiesz? To jest taka niewiarygodna szansa. Ta 

firma  juŜ  poleciła  swoim  inŜynierom  od  mechaniki  zacząć  prace  nad  szkicami  mojego 

projektu.  MOJEGO  projektu.  Coś,  co  zrobiłem  sam,  moŜe  zupełnie  zmienić  współczesną 

chirurgię. Oczywiście, Ŝe muszę przy tym być. 

- Ale czy oni muszą to robić w Japonii? - zapytały moje usta. - Czy na Manhattanie nie 

ma Ŝadnych inŜynierów od elektromechaniki? Jestem prawie pewna, Ŝe są. Mam wraŜenie, Ŝe 

tata Ling Su jest takim inŜynierem! 

-  Mia  -  wyjaśniał  Michael  -  to  jest  najbardziej  innowacyjna,  światowa  czołówka  w 

dziedzinie  badań  nad  robotyką.  Mieszczą  się  w  Tsukuba,  które  w  zasadzie  stanowi  taką 

Krzemową Dolinę Japonii. To tam mieszczą się ich laboratoria, ich instytuty badawcze. Tam 

mają cały sprzęt... Wszystko, czego  potrzebuję, Ŝeby z mojego prototypu  powstał działający 

model. Ja muszę tam jechać. 

-  Ale  będziesz  wracał?  -  spytałam.  Mój  mózg  powoli  znów  zaczynał  odzyskiwać 

kontrolę  nad  ustami.  -  Na  przykład,  na  Święto  Dziękczynienia  i  na  Gwiazdkę,  i  na  ferie 

wiosenne, i tak dalej. 

Bo te kółeczka w mojej głowie nadal się obracały i myślałam: No dobra, okay, to nie 

musi  być  wcale  taka  straszna  katastrofa.  Jasne,  mój  chłopak  pojedzie  do  Japonii,  ale  nadal 

będę  go  widywała  w  czasie  wakacji.  To  się  wcale  nie  będzie  TAK  BARDZO  róŜnić  od 

background image

normalnego roku szkolnego. A w ten sposób będę miała więcej czasu, Ŝeby naprawdę wziąć 

się w karby i moŜe spróbować zrozumieć, o czym pan Hipskin opowiada na chemii, i o co, do 

diabła,  chodzi  w tym  całym rachunku  róŜniczkowym,  i  moŜe  nawet  pouczyć  się,  Ŝeby  mieć 

lepsze  wyniki  z  matematyki  w  testach  SAT.  I  moŜe,  u  diabła,  nawet  zajmę  się  tym 

samorządem studenckim, i uda mi się dokończyć scenariusz, i moŜe nawet powieść... 

Wtedy Michael ujął moją dłoń ponad stołem i powiedział: 

-  Mia,  ten  projekt  ma  bardzo  napięty  harmonogram.  Jeśli  model  ma  trafić  na  rynek 

najwcześniej  jak  się  da,  nie  będziemy  mogli  robić  sobie  przerw.  A  więc...  Nie,  nie  będę  w 

domu  na  Święto  Dziękczynienia  ani  na  Gwiazdkę.  Prawdopodobnie  do  domu  przyjadę 

dopiero w przyszłe lato, bo do tego czasu powinniśmy juŜ mieć coś do zademonstrowania na 

prawdziwej sali operacyjnej. 

Słyszałam,  jak  te  słowa  wychodziły  z  jego  ust.  Wiedziałam,  Ŝe  mówi  do  mnie  po 

angielsku. Ale zupełnie jak z panem Hipskinem na chemii, słowa Michaela nie łączyły się w 

Ŝ

adną sensowną całość. Przyszłe lato, to za rok od teraz. Michael mówił mi,  Ŝe wyjeŜdŜa na 

rok - i Ŝe przez ten czas się nie zobaczymy. 

I  okay,  dobra,  mogłabym  polecieć  do  Japonii,  odwiedzić  go.  To  znaczy,  chyba  we 

ś

nie. Bo NIE MA MOWY, Ŝeby udało mi się namówić tatę, by mi pozwolił zabrać ksiąŜęcy 

genowiański odrzutowiec do Japonii. 

I  absolutnie  nie  pozwolą  mi  polecieć  jakimś  lotem  rejsowym.  śadne  słuŜby  ochrony 

lotów powietrznych nie przekonają Grandmère - a tym bardziej mojego taty - Ŝe loty rejsowe 

są bezpieczne dla koronowanych głów. 

I  to  wtedy  na  chwilę  go  przeprosiłam.  To  dlatego  siedzę  teraz  tutaj.  Bo  nic  z  tego 

wszystkiego nie rozumiem. 

Nie obchodzi mnie, Ŝe to taka niesamowita szansa. 

Nie  obchodzi  mnie,  ile  pieniędzy  mógłby  na  tym  wszystkim  zarobić  ani  ile  istnień 

ludzkich w ten sposób uratować. 

Dlaczego jakiś facet, który kocha swoją dziewczynę tak bardzo, 

jak  Michael  twierdzi,  Ŝe  kocha  mnie,  miałby  chcieć  spędzić  ROK  z 

dala od niej? 

A  Kevin  Yang  wcale  nie  okazuje  się  w  tej  kwestii  pomocny.  Wzruszył  tylko 

ramionami, kiedy go zapytałam, i powiedział: 

-  Nie  rozumiałem  Michaela  od  dnia,  kiedy  przyszedł  tu  po  raz  pierwszy  w  wieku 

dziesięciu  lat.  Poprosił  o  ostry  olej  z  chili  do  moich  pieroŜków.  Jakby  jeszcze  nie  były 

background image

wystarczająco pikantne! 

A  Lars,  który  minutę  temu  wsadził  głowę  przez  drzwi,  Ŝeby  sprawdzić,  czemu 

znikłam, rzekł: 

- No cóŜ, sama wiesz. Czasami facet musi zrobić coś takiego i sam siebie sprawdzić. 

PRZED  KIM?  Czy  to  nie  JA  jestem  tą  jedyną  osobą,  która  powinna  się  dla  niego 

liczyć? A JA nie chcę, Ŝeby Michael jechał na rok do Japonii. 

Wybaczcie  mi,  ale  przecieŜ  to  nie  tak,  Ŝe  on  jedzie  na  pustynię  Gobi,  Ŝeby  robić 

pompki  i  strzelać  do  kartonowych  sylwetek  terrorystów,  jak  to  zrobił  Lars,  kiedy  uznał,  Ŝe 

musi  się  jakoś  sprawdzić.  On  po  prostu  jedzie  do  jakiegoś  laboratorium  elektronicznego  w 

Japonii! 

I  owszem,  rozumiem,  Ŝe  ten  jego  zautomatyzowany  gadŜet  moŜe  uratować  Ŝycie 

tysiącom ludzi. 

ALE CO Z MOIM WŁASNYM śYCIEM? 

Okay, to mi totalnie nie pomaga. 

A  juŜ  sam  widok  wszystkich  tych  kaczych  łebków  naprawdę  zakłóca  mi  psychiczną 

równowagę. 

Ale nie tak bardzo jak fakt, Ŝe mój chłopak najwyraźniej przeprowadza się na rok do 

Japonii. 

Ale prawie. 

Wracam  tam.  Mam  zamiar  okazać  mu  wsparcie.  Będę  się  cieszyła  szczęściem 

Michaela.  Nie  wspomnę  ani  słowem  o  tym,  Ŝe  gdyby  mnie  naprawdę  kochał,  toby  tam  nie 

jechał. Nie mogę być samolubna. Miałam Michaela dla siebie juŜ całe dwa lata. 

Nie  mogę  wisieć  na  nim  bez  przerwy,  odgradzając  go  od  całego  świata,  który 

naprawdę potrzebuje jego i jego geniuszu. Ale... 

ALE  CO  JA  POCZNĘ,  JEŚLI  NIE  BĘDĘ  NAWET  MOGŁA 

POWĄCHAĆ JEGO SZYI? 

Równie dobrze mogłabym umrzeć. 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 22.00,  

PODDASZE 

Nie powinnam była tego robić. 

background image

Wiem, Ŝe nie powinnam była tego robić. 

Nie wiem, dlaczego nie udało mi się trzymać buzi na kłódkę. Nie wiem, dlaczego nie 

udało mi się zmusić ust, Ŝeby wypowiadały to, co chciałam, czyli: „Michael, jestem z ciebie 

taka dumna” i „To jest naprawdę niesamowita szansa”. 

To znaczy, ja mu to powiedziałam, te rzeczy. Naprawdę powiedziałam. 

Ale potem - kiedy szliśmy tą ścieŜką rowerową wzdłuŜ rzeki Hudson (Lars z trudem 

za nami nadąŜał, tak szybko gnaliśmy... CóŜ, głównie dlatego, Ŝe pisał SMS - y do znajomych 

na  swoim  sidekicku.  No,  niewaŜne),  bo  to  był  taki  ładny  wieczór,  a  ja  jeszcze  nie  chciałam 

wracać  do  domu,  bo  miałam  ochotę  wykorzystać  maksymalnie  kaŜdą  minutę  czasu  z  tych 

paru  dni,  które  mi  jeszcze  zostały,  Michael  opowiadał  mi,  jak  bardzo  cieszy  się  z  tej 

przeprowadzki do  Japonii,  i  Ŝe  oni  na  śniadanie jadają  makaron,  i  Ŝe  pieroŜki  shumai,  które 

kupuje się tam na ulicy, są jeszcze lepsze niŜ shumai na Sapporo East, kiedy w jakiś sposób 

wyrwały mi się, zanim zdąŜyłam je zdusić, słowa: 

- Ale, Michael... co będzie z NAMI? 

To była najgłupsza, najidiotyczniejsza, najbardziej w stylu Lany Weinberger odzywka, 

na jaką mogłaby się zdobyć dziewczyna w moim połoŜeniu. PowaŜnie. Niedługo sama zacznę 

szarpać się z zapinką stanika na plecach i dogadywać sobie: „Po co ty w ogóle nosisz stanik, 

Mia? PrzecieŜ go wcale nie potrzebujesz”. 

Ale Michael nawet się nie zawahał. Odparł: 

- Moim zdaniem wszystko będzie dobrze. Oczywiście, będę za tobą tęsknił. Ale muszę 

przyznać, Ŝe o wiele łatwiej będzie za tobą tęsknić niŜ być blisko ciebie, tak jak ostatnio. 

A ja stanęłam jak wryta na środku tej ścieŜki rowerowej i spytałam: 

- CO? 

Bo  przecieŜ  wiedziałam.  Wiedziałam  to.  Pytałam  go,  czy  nie  wyjeŜdŜa  częściowo 

przeze mnie. 

I teraz się okazało, Ŝe miałam rację. 

- Tylko to - odparł - Ŝe czasami nie jestem pewien, jak długo jeszcze wytrzymam. 

- Wytrzymasz CO? - spytałam. 

Bo nie miałam ZIELONEGO POJĘCIA, o czym on mówi. 

- Przebywanie z tobą cały czas - powiedział - i nie... No, wiesz. 

A  ja  NADAL  nie  rozumiałam  (tak,  wiem,  jednak  to  ja  cierpię  na  zaburzenia 

rozwojowe, nie Rocky). 

- Przebywanie ze mną cały czas i nie CO? - spytałam. 

background image

Michael wreszcie musiał mi powiedzieć: 

- Nieuprawianie seksu. 

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 

Tak właśnie. Mój chłopak najwyraźniej niespecjalnie martwi się wyjazdem na rok do 

Japonii, bo to łatwiejsze niŜ być ze mną i nie uprawiać seksu. 

Chyba powinnam uwaŜać, Ŝe mam fart, bo z tego wyraźnie wynika, Ŝe mój chłopak to 

maniak seksualny i całe szczęście, Ŝe się go wreszcie pozbywam. 

Ale,  oczywiście,  to  mi  wtedy  nie  przyszło  do  głowy.  Wtedy  byłam  tylko  tak  bardzo 

zaszokowana tym, co usłyszałam, Ŝe aŜ musiałam usiąść. 

A najbliŜsza rzecz do siedzenia to była huśtawka na placu zabaw Hudson River Park. 

Więc  usiadłam  sobie  na  huśtawce  i  gapiłam  się  na  własne  kolana,  podczas  gdy 

Michael mówił: 

- Powiedziałem ci w zeszłym roku, Ŝe jestem gotowy poczekać. - Usiadł na sąsiedniej 

huśtawce. - I nadal jestem gotowy czekać, Mia. ChociaŜ, prawdę mówiąc, nie jestem pewien, 

co  zrobić  z  tym  całym  balem  maturalnym,  bo  przecieŜ  mnie  nie  będzie  na  twoim  balu 

maturalnym,  bo  ja  juŜ  jestem  po  maturze  i  dla  mnie  chodzenie  na  bale  maturalne  się 

skończyło,  a  to  poza  tym  totalny  obciach,  Ŝeby  dziewczyna  zabierała  na  bal  maturalny 

swojego chłopaka studenta. Ale niewaŜne. Faktem jest, Ŝe twój bal maturalny będzie dopiero 

za  dwa  lata.  A  dwa  lata  to  dość  długo,  Ŝebyśmy  -  no  cóŜ,  dalej  nic  nie  robili.  Naprawdę 

zaczynam mieć juŜ dosyć tych ciągłych zimnych pryszniców. 

Po  czymś  takim  nie  mogłam  mu  spojrzeć  w  oczy.  Czułam,  Ŝe  twarz  oblewa  mi 

jasnoczerwony rumieniec. Na szczęście juŜ się robiło ciemno, więc chyba tego nie zauwaŜył. 

Dopiero  zaczynały  się  zapalać  uliczne  latarnie.  Na  tych  huśtawkach  nikogo  poza  nami  nie 

było, więc nie baliśmy się, Ŝe ktoś nas podsłucha. Lars, kilkadziesiąt metrów dalej, udawał, Ŝe 

szalenie  go  interesuje  widok  na  rzekę  -  ale  tak  naprawdę  przyglądał  się  wszystkim  ładnym 

dziewczynom jeŜdŜącym wzdłuŜ nabrzeŜa na rolkach - więc teŜ mało prawdopodobne,  Ŝeby 

coś z naszej rozmowy do niego dotarło. 

Ale i tak czułam się totalnie zaŜenowana. 

Bo  chyba  zrozumiałam,  o  co  chodzi  Michaelowi.  Zawsze  się  zastanawiałam,  co  on 

robi, no wiecie, po jakiejś wyjątkowo ostrej sesji całowania z tym... No z tym w spodniach. 

A teraz juŜ chyba wiem. 

-  Tylko  widzisz  -  ciągnął  Michael,  a  tymczasem  dzieciaki  w  piaskownicy  obrzucały 

się  piaskiem,  a  ich  matki  siedzące  na  pobliskiej  ławeczce  plotkowały  ze  sobą  -  to  nie  jest 

background image

łatwe, Mia. To znaczy, mam wraŜenie, Ŝe dla ciebie jest... 

- To nie jest dla mnie łatwe - przerwałam. Bo NIE JEST. Bardzo często zdarza mi się 

myśleć,  jak  świetnie  byłoby  po  prostu  zedrzeć  z  niego  te  ciuchy  i  mieć  to  juŜ  za  sobą. 

Doszłam nawet do etapu, na którym myśl o tym, Ŝe pozwolę jemu zedrzeć ciuchy z SIEBIE, 

teŜ  zaczyna  mieć  swój  urok,  podczas  gdy  kiedyś  na  samą  myśl,  Ŝe  miałby  mnie  zobaczyć 

nagą, zasychało mi w ustach. 

Tylko  Ŝe...  Gdzie  to  zdzieranie  z  siebie ciuchów  miałoby  nastąpić? W  moim  pokoju, 

kiedy  za  ścianą  jest  mama?  W  JEGO  pokoju,  kiedy  za  ścianą  jest  JEGO  mama?  W  jego 

pokoju w akademiku, kiedy na korytarzu czeka mój ochroniarz, a w kaŜdej chwili do środka 

moŜe wpaść jego współlokator? 

I co z antykoncepcją? I co z tym, Ŝe kiedy juŜ raz się To Zrobi, nie ma się ochoty w 

czasie spotkań na nic innego? To znaczy, Ŝegnajcie maratony oglądania Gwiezdnych Wojen

Witaj, jadalna farbko do ciała. 

Czytuję „Cosmo”. Wiem, co jest grane. 

- Jasne - rzekł Michael. - W kaŜdym razie, biorąc to wszystko pod uwagę, wydaje mi 

się, Ŝe mój wyjazd na cały rok nie jest wcale takim złym rozwiązaniem. 

W  głowie  mi  się  nie  mieściło,  Ŝe  musiało  do  tego  dojść.  PowaŜnie.  Nagle  juŜ...  No 

cóŜ, nie mogłam się powstrzymać. Rozpłakałam się. 

Co było z mojej strony wręcz OKROPNE, bo OCZYWIŚCIE jego wyjazd to DOBRY 

POMYSŁ. Jeśli to zautomatyzowane ramię rzeczywiście potrafi to wszystko, czego ci ludzie 

po nim oczekują - jeśli Uniwersytet Columbia gotów jest wysłać go do Japonii i pozwolić mu 

pracować dla jakiejś firmy, a jednocześnie zaliczyć rok studiów - to cóŜ, płacz nie był chyba z 

mojej strony reakcją szczególnie godną księŜniczki, prawda? 

Ale nigdy przecieŜ nie twierdziłam, Ŝe ja się w roli księŜniczki sprawdzam. 

Michael zeskoczył ze swojej huśtawki i klękając przede mną na piachu, wziął mnie za 

obie  ręce.  Trochę  się  jakby  śmiał.  Ja  bym  się  chyba  teŜ  śmiała,  gdyby  przy  mnie  jakaś 

dziewczyna  tak  się  zanosiła  płaczem.  PowaŜnie.  Zupełnie  jakbym  była  takim  dzieciakiem  z 

piaskownicy,  który  przewrócił  się  i  otarł  sobie  kolano.  Mamy  siedzące  na  ławce  nawet 

spojrzały w moją stronę, sądząc, Ŝe moŜe to któreś z ich dzieci tak płacze. Kiedy zobaczyły, 

Ŝ

e to tylko ja, zaczęły między sobą szeptać - pewnie dlatego, Ŝe mnie rozpoznały ze zdjęcia w 

„Inside  Edition”.  („W  Ŝyciu  uczuciowym  genowiańskiej  księŜniczki  Mii  nastąpił  kolejny 

kryzys,  kiedy  jej  chłopak,  student  Uniwersytetu  Columbia,  Michael  Moscovitz,  oświadczył, 

Ŝ

e  przeprowadza  się  do  Japonii,  na  co  księŜniczka  zareagowała  wybuchem  płaczu  na 

huśtawce”). 

background image

- To dobrze, Mia - powiedział Michael. - Nie tylko dla mnie, ale dla nas. Mam szansę, 

Ŝ

eby  dowieść  twojej  babce  i  wszystkim  tym  ludziom,  którzy  uwaŜają,  Ŝe  ze  mnie  takie 

wielkie  nic  i  nie  jestem  dla  ciebie  dość  dobry,  Ŝe  naprawdę  jestem  kimś,  i  moŜe  nawet 

któregoś dnia stanę się ciebie wart. 

-  Jesteś  mnie  wart!  -  zawyłam.  Prawdę  mówiąc,  oczywiście,  to  ja  nie  jestem  warta 

jego. Ale nie powiedziałam tego głośno. 

- Mnóstwo osób jest innego zdania - stwierdził Michael. 

Nie  bardzo  mogłam  powiedzieć,  Ŝe  to  nieprawda,  bo  on  ma  rację:  chyba  co  drugi 

tydzień  „US  Weekly”  drukuje  jakiś  artykuł  o  tym,  z  kim  się  powinnam  spotykać  zamiast 

Michaela. W zeszłym tygodniu wysokie miejsce na tej liście miał ksiąŜę William, ale zwykle 

co  miesiąc  pojawia  się  teŜ  na  okrasę  Wilmer  Valderrama.  Pokazują  zdjęcie  Michaela 

wychodzącego z jakichś zajęć, a obok zdjęcie Jamesa Franco, czy coś, a potem nad zdjęciem 

Michaela piszą „dwa procent”, co ma wskazywać, Ŝe tylko dwa procent czytelników uwaŜa, 

Ŝ

e  powinnam  być  z  Michaelem,  a  „dziewięćdziesiąt  osiem”,  Ŝe  z  Jamesem  Franco.  Ich 

zdaniem  powinnam  być  z  facetem,  który  przez  całe  Ŝycie  nie  robił  nic,  tylko  stawał  przed 

kamerą  i  wypowiadał  parę  słów  napisanych  przez  kogoś  innego,  a  potem  moŜe  odbywał 

jeszcze walkę na miecze, do której ktoś inny ułoŜył mu choreografię. 

No  i,  oczywiście,  opinia  mojej  babki  na  ten  temat  jest  tak  dobrze  znana,  Ŝe  przeszła 

juŜ niemal do legendy. 

- Pozostaje faktem, Mia - powiedział Michael, zaglądając mi ciemnymi oczami bardzo 

głęboko w moje  własne, nie tak bardzo ciemne oczy -  Ŝe nie moŜesz nie pamiętać, Ŝe jesteś 

księŜniczką.  Któregoś  dnia  będziesz  rządziła  całym  państwem.  JuŜ  wiesz,  co  jest  twoim 

przeznaczeniem.  Wszystko  masz  zaplanowane.  Ja  nie.  Muszę  odkryć,  kim  jestem  i  w  jaki 

sposób zamierzam zaznaczyć swoją obecność na tym świecie. A jeśli mam być z tobą, to będę 

ją  musiał  zaznaczyć  bardzo  dobitnie,  bo  wszyscy  uwaŜają,  Ŝe  facet  powinien  się  naprawdę 

wyróŜniać, Ŝeby być z księŜniczką. Ja tylko usiłuję spełnić ich oczekiwania. 

- Powinny się dla ciebie liczyć tylko moje oczekiwania - oświadczyłam. 

- One liczą się dla mnie najbardziej - rzekł  Michael,  ściskając moje dłonie. - Mia, ty 

wiesz, Ŝe ja nigdy nie byłbym szczęśliwy wyłącznie w roli twojego księcia małŜonka: zawsze 

trzymając się za tobą o pół kroku z tyłu. I wiesz, Ŝe ty teŜ nie byłabyś z tego zadowolona. 

Skrzywiłam  się  na  samo  wspomnienie  tych  obrzydliwych  zarządzeń  genowiańskiego 

parlamentu dotyczących mojego tak zwanego księcia małŜonka, który będzie musiał wstawać, 

jeśli  ja  się  podniosę  z  krzesła,  nie  będzie  mu  wolno  sięgnąć  po  widelec,  jeśli  ja  jeszcze 

swojego  nie  wzięłam  do  ręki,  ani  podejmować  Ŝadnych  działań  związanych  z  naraŜaniem 

background image

Ŝ

ycia  (takich  jak  wyścigi,  czy  to  samochodowe,  czy  to  łodzi  motorowych,  wspinaczki 

wysokogórskiej, skakania ze spadochronem i tym podobnych), dopóki nie urodzi się następca 

tronu. Będzie musiał zrzec się, w razie anulowania małŜeństwa lub rozwodu, swojego prawa 

do  opieki  nad  wszystkimi  dziećmi  zrodzonymi  z  tego  małŜeństwa...  A  takŜe  zrezygnować  z 

obywatelstwa własnego kraju na rzecz obywatelstwa Genowii. 

- To nie tak, Ŝe ja bym się na to wszystko nie zgodził - ciągnął Michael. - Mnie by to 

nie  przeszkadzało,  gdybym  wiedział,  Ŝe...  No  cóŜ,  Ŝe  teŜ  coś  w  swoim  Ŝyciu  osiągnąłem... 

MoŜe  nie  władzę  nad  jakimś  krajem.  Ale  coś  takiego...  No  cóŜ,  coś  takiego  jak  ta  okazja, 

która  mi  się  teraz  nadarza.  śeby  zmienić  świat.  Tak  jak  ty  będziesz  go  któregoś  dnia 

zmieniała. 

Zamrugałam  powiekami,  przyglądając  mu  się.  Nie  chodzi  o  to,  Ŝe  nie  zrozumiałam. 

Bo zrozumiałam. Michael miał rację. On nie jest tego typu facetem, który będzie szczęśliwy, 

idąc  o  pół  kroku  za  mną  przez  całe  swoje  Ŝycie  -  chyba  Ŝe  będzie  miał  jakieś  własne 

osiągnięcia. Jakiekolwiek by były. 

Ja  tylko  nie  rozumiem,  czemu  on  po  te  własne  osiągnięcia  musi  jechać  aŜ  do 

JAPONII. 

-  Posłuchaj  -  powiedział  Michael,  znów  ściskając  mnie  za  ręce.  -  Lepiej  przestań 

płakać. Lars ma taką minę, jakby chciał podejść. 

- To jego praca - zauwaŜyłam, pociągając nosem. - On powinien chronić mnie przed... 

przed... przed krzywdą. 

I zdając sobie sprawę, Ŝe to taki rodzaj krzywdy, przed którą nawet facet mający metr 

dziewięćdziesiąt trzy i uzbrojony mnie nie obroni, szlochałam jeszcze głośniej. 

A co jeszcze bardziej wkurzające, Michael się roześmiał. 

- To nie jest śmieszne - wyjąkałam przez łzy. 

- Trochę jest - stwierdził Michael. - No bo, sama przyznaj. śałosna z nas para. 

-  Powiem  ci,  co  jest  Ŝałosne.  Ty  pojedziesz  do  tej  całej  Japonii  i  poznasz  tam  jakąś 

gejszę i zupełnie o mnie zapomnisz. To jest Ŝałosne. 

- A po co mi jakaś gejsza - zapytał Michael - skoro mam ciebie? 

- Gejsza uprawiałaby z tobą seks zawsze, kiedy byś tylko chciał - zauwaŜyłam między 

jednym pociągnięciem nosem a drugim. - Ja wiem, widziałam tamten film. 

- Skoro juŜ o tym mówisz, taka gejsza to nie byłoby takie złe rozwiązanie. 

No  więc  wtedy  juŜ  musiałam  go  walnąć.  ChociaŜ  nadal  nie  widziałam  w  tej  sytuacji 

nic zabawnego. 

I nadal nie dostrzegam. To jest po prostu okropna, paskudna, wręcz tragiczna sytuacja. 

background image

Och,  jasne,  przestałam  płakać.  A  kiedy  Lars  podszedł  i  zapytał,  czy  wszystko 

porządku, powiedziałam mu, Ŝe tak. 

Ale nie było w porządku. 

I nie jest. Nic juŜ nigdy nie będzie w porządku. 

Ale  zachowywałam  się  tak,  jakbym  się  z  tym  pogodziła.  Bo  przecieŜ  musiałam, 

prawda?  Pozwoliłam  Michaelowi  odprowadzić  się  do  domu  i  nawet  przez  całą  drogę 

trzymałam go za rękę. A przy drzwiach poddasza pozwoliłam mu się pocałować, kiedy Lars 

grzecznie przystanął na półpiętrze i udawał, Ŝe musi sobie zawiązać buty. I dobrze, bo trochę 

się tam działo w okolicy stanika. 

Ale  tak  delikatnie jak  w  tej  scenie,  w  której  Jennifer  Beals  i  Michael  Nouri  są  w  tej 

pustej fabryce we Flashdance. 

A wtedy Michael szepnął: 

- Zgoda między nami? 

A ja odpowiedziałam: 

- Tak, zgoda. 

ChociaŜ wcale nie wierzę, Ŝe jesteśmy pogodzeni. Ja przynajmniej nie jestem. 

- Zadzwonię do ciebie jutro - rzekł Michael. 

- Zadzwoń koniecznie - powiedziałam. 

A  potem  udałam  się  prosto  do  lodówki,  wyciągnęłam  pojemnik  lodów  z  kawałkami 

orzechów makadamia, złapałam łyŜkę, poszłam do swojego pokoju i zjadłam je całe. 

Ale nadał nie czuję się lepiej. 

Chyba juŜ nigdy się lepiej nie poczuję. 

WTOREK, 7 WRZEŚNIA, 23.00 

Mama właśnie zapukała do moich drzwi i spytała: 

- Mia? Jesteś tam? 

Powiedziałam, Ŝe tak, i otworzyłam jej drzwi. 

- Nawet nie słyszałam, jak wchodziłaś - stwierdziła. - Miło spędziłaś wieczór z...? 

Umilkła  w  połowie  pytania,  bo  zobaczyła  pusty  pojemnik  po  lodach.  I  wyraz  mojej 

twarzy. 

- Kochanie - rzekła, siadając obok mnie na łóŜku. - Co się stało? 

A  ja  nagle  znów  się  rozpłakałam,  jakbym  nie  ryczała  niecałą  godzinę  temu.  Nie 

miałam nawet pojęcia, Ŝe ludzie ZDOLNI są produkować łzy w takim tempie. 

background image

- On jedzie do Japonii. - Tylko tyle udało mi się wykrztusić. I rzuciłam się mamie w 

ramiona. 

Chciałam  jej  opowiedzieć  o  wiele  więcej.  Chciałam  jej  opowiedzieć,  Ŝe  to  wszystko 

moja wina, bo się z nim nie przespałam. To tym bardziej moja wina, bo jestem księŜniczką - 

cholerną  KSIĘśNICZKĄ  -  a  JAKI  facet  moŜe  się  z  CZYMŚ  TAKIM  zmierzyć?  Pomijając 

ksiąŜąt. 

A  najgorsze,  Ŝe jestem  księŜniczką  nie  dlatego,  Ŝe  coś  sama  ZROBIŁAM.  No  bo,  to 

nie tak, Ŝe uratowałam prezydenta przed zamachem jak Samantha Madison, ani nie udało mi 

się  odnaleźć  Ŝadnych  zaginionych  dzieciaków  dzięki  mocom  parapsychicznym  jak  Jessice 

Mastriani,  ani  uratować  setek  turystów  przed  zatonięciem  jak  dziesięcioletniej  Tilly  Smith, 

która była na tej plaŜy w Tajlandii i zauwaŜyła, Ŝe nadchodzi tsunami, bo uczyła się o takich 

falach w szkole, i wrzasnęła do tych wszystkich ludzi na plaŜy: „UCIEKAJCIE!” 

Ja się tylko i wyłącznie urodziłam. 

A to przecieŜ robią WSZYSCY. 

Ale nie mogłam nic z tych rzeczy mamie powiedzieć. Bo juŜ przedtem omawiałyśmy 

całą  tę  kwestię  z  byciem  księŜniczką.  To  tak,  jak  powiedział  Michael:  jestem  księŜniczką. 

Będę nią juŜ zawsze. Nie ma sensu na to narzekać. Tak po prostu JEST. 

Więc zamiast tego tylko płakałam. 

Chyba  poczułam  się  od  tego  trochę  lepiej.  Bo  zawsze  jest  miło  dać  się  uściskać 

mamie, niewaŜne, ile ma się lat. Mamy nie wydzielają feromonów - w kaŜdym razie wydaje 

mi  się,  Ŝe  nie  -  ale  pachną  naprawdę  miło.  A  przynajmniej  moja  miło  pachnie.  Mydełkiem 

Dove,  terpentyną  i  kawą.  Co  w  takim  połączeniu  jest  drugim  najlepszym  zapachem  na 

ś

wiecie. 

Pierwsze miejsce zajmuje zapach szyi Michaela, oczywiście. 

Mama  mówiła  te  wszystkie  zwykłe  mamusiowate  rzeczy,  na  przykład:  „Och,  kotku, 

wszystko będzie dobrze” i „Zobaczysz, rok minie ani się obejrzysz”, i „Jeśli Phillipe kupi ci 

tego nowego PowerBooka z wbudowaną kamerą, to z Michaelem będziecie sobie mogli robić 

wideokonferencje i to będzie zupełnie tak, jakby siedział obok ciebie w jednym pokoju”. 

Ale to nie to samo. Bo ja nie będę mogła go powąchać. 

Ale  kiedy  pan  G  wszedł  zobaczyć,  skąd  ten  cały  hałas,  wreszcie  udało  mi  się  jakoś 

pozbierać  i  powiedziałam,  Ŝe  juŜ  mi  lepiej  i  Ŝeby  się  o  mnie  nie  martwili.  Próbowałam 

uśmiechać  się  bardzo  dzielnie,  a  mama  pogłaskała  mnie  po  głowie  i  powiedziała,  Ŝe  jeśli 

przetrwałam, spędzając tyle czasu z Grandmère, to coś takiego przeŜyję z łatwością. 

Ale  ona  się  myli.  Spędzanie  czasu  z  Grandmère  to  jak  zjedzenie  całego  pojemnika 

background image

lodów z kawałkami orzechów makadamia w porównaniu z tym, co będzie oznaczał cały rok 

bez Michaela. 

Jak nie dłuŜej. 

 

JA, KSIĘśNICZKĄ???? TAA, I CO JESZCZE? 

Sztuka 

Mii Thermopolis 

(pierwsza wersja) 

 

S

CENA 

14 

 

NOC.  Domek  dla  pingwinów  w  zoo  w  Central  Parku.  W  niebieskiej  poświacie  z 

podświetlonego basenu, młoda dziewczyna (Mia) gorączkowo coś pisze w swoim dzienniku. 

 

MIA 

(głos zza kadru) 

Nie  wiem,  dokąd  iść  ani  do  kogo  się  zwrócić.  Nie  mogę  iść  do  Lilly.  Ona  jest 

stanowczo  przeciwna  kaŜdej  formie  rządów  innej  niŜ  demokracja  bezpośrednia  lub 

przedstawicielska.  Zawsze  mówiła,  Ŝe  kiedy  najwyŜsza  władza  przypada  jednostce,  której 

rządy  są  dziedziczne,  bezpowrotnie  zanika  zasada  społecznej  równości  i  szacunek  dla 

obywatela  w  ramach  społeczeństwa.  To  dlatego  w  obecnych  czasach  prawdziwa  władza 

przeszła z rąk królów w ręce zgromadzeń konstytucyjnych, a monarchowie tacy jak królowa 

ElŜbieta stali się zaledwie symbolem narodowej jedności. 

Najwyraźniej, poza Genowią. 

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, 

GODZINA WYCHOWAWCZA 

Michael powiedział Lilly. Wiem, Ŝe jej powiedział, bo kiedy przystanęliśmy dziś rano 

pod  kamienicą,  w  której  mieszkają  Moscovitzowie,  Ŝeby  ją  zabrać  do  szkoły,  stał  z  nią  na 

dworze i trzymał dla mnie wielki kubek czekolady na gorąco (z bitą śmietaną) ze Starbucks. 

Kiedy limuzyna przystanęła, a Hans otworzył drzwi, Michael zajrzał do środka i powiedział: 

-  Dzień  dobry.  To  dla  ciebie.  Powiedz,  Ŝe  przez  noc  nie  zmieniłaś  zdania  i  mnie  nie 

background image

znienawidziłaś. 

Jakbym  ja  kiedykolwiek  mogła  znienawidzić  Michaela!  Zwłaszcza  kiedy  wstaje 

słońce, jasne i świeŜe, a jego promienie padają na świeŜo ogolone policzki Michaela, i kiedy 

ja się pochylam, Ŝeby wziąć od niego czekoladę i dając mu buziaka na dzień dobry, wdycham 

jego zapach, który zawsze sprawia, Ŝe wydaje mi się, iŜ wszystko będzie się dobrze układało. 

A  przynajmniej  dopóki  on  nie  znajdzie  się  na  tyle  daleko  ode  mnie,  Ŝe  nie  będę  juŜ 

mogła go wąchać. 

Co nastąpi, kiedy Michael pojedzie do Japonii. 

- Nie znienawidziłam cię - oświadczyłam. 

- To dobrze - odparł. - A co robisz dziś wieczorem? 

- Coś razem z tobą? 

- Dobra odpowiedź. Przyjadę po ciebie o siódmej. 

A  potem  pocałował  mnie  i  odsunął  się,  Ŝeby  Lilly  mogła  wsiąść  do  samochodu.  Co 

zrobiła, pomrukując do swojego brata: 

- BoŜe, ruszŜe ten tyłek! 

Bo Lilly z rana nie miewa dobrego humoru. 

- Bawcie się ładnie z innymi dziećmi, dziewczynki - powiedział Michael i zatrzasnął 

drzwi. A Lilly obróciła się do mnie i stwierdziła: 

- On jest strasznym dupkiem. 

- Totalnie się odsunął, kiedy go o to poprosiłaś - zauwaŜyłam. 

- Nie o tym mówię - warknęła Lilly. - Mówię o tej durnej Japonii. 

- Jeśli ten jego model będzie działał, Michael w efekcie uratuje Ŝycie tysiącom ludzi i 

zarobi miliony dolarów - powiedziałam. Moja czekolada na gorąco była jeszcze za gorąca do 

picia, więc zaczęłam na nią dmuchać. Tyle Ŝe bita śmietana stawała na drodze. 

Lilly spojrzała na mnie wielkimi oczami. 

- O mój BoŜe! Ty masz zamiar zachowywać się w tej sprawie rozsądnie? 

- Nie mam wyboru - odparłam. - Prawda? 

- ZałoŜę się, Ŝe gdybyś zrobiła odpowiednio dziką awanturę, to on by nie pojechał. 

- JuŜ zrobiłam - zapewniłam ją. - Z płaczem, zasmarkanym nosem, ze wszystkim. Nie 

zmienił zdania. 

Lilly, słysząc to, tylko odchrząknęła. 

-  Problem  w  tym,  Ŝe...  -  urwałam,  bo  zastanawiałam  się  nad  tym  wszystkim  dość 

długo. Tak mniej więcej przez całą noc. - On musi pojechać. Ja nie chcę, Ŝeby on jechał, ale 

to jest jakiś jego bzik. On uwaŜa, Ŝe musi sam siebie sprawdzić, Ŝeby „US Weekly” przestało 

background image

dowodzić, Ŝe zamiast z nim, powinnam się spotykać z Jamesem Franco. Co jest bzdurą, ale co 

ja mogę na to poradzić? 

- James Franco! - wybuchła Lilly. - No cóŜ. NiewaŜne. James Franco jest słodziutki. 

- Ale nie tak jak Michael - odparłam. 

-  Uch  -  powiedziała  Lilly,  ale  tylko  dlatego,  Ŝe  z  zasady  mówi  „uch”,  kiedy 

wspominam, Ŝe jej brat jest seksowny. 

A  potem,  poniewaŜ  tak  bardzo  mi  współczuła  i  tak  dalej,  uznałam,  Ŝe  mogłabym 

sytuację wykorzystać. Więc spytałam: 

- No i przespaliście się z J.P. tego lata, czy jak? 

- Zręczna próba, KG. - Lilly tylko się roześmiała. - Ale Aś TAK nie jest mi ciebie Ŝal. 

Choroba. 

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, 

WSTĘP DO TWÓRCZEGO PISANIA 

Opisz widok ze swojego okna: 

Młoda dziewczyna siedzi na huśtawce, serce jej pęka, w oczach ma pełno łez. Świat, 

jaki znała, rozpadł się na kawałki. JuŜ na zawsze zapomni, jak to jest śmiać się z 

dziecięcą beztroską, bo dzieciństwo właśnie pozostawiła za sobą. Zawiedzione 

nadzieje i niespełnione marzenia będą jej stałymi towarzyszami, odkąd miłość jej 

Ŝ

ycia uleciała. Unosi oczy, Ŝeby spojrzeć na samolot przecinający oślepiająco jasne 

niebo, i spogląda w kierunku zachodzącego słońca. Czy to ten samolot zabiera jej 

ukochanego? Prawdopodobnie. Samolot znika w szkarłatnym świetle zachodu. 

 

1 - 

Mia,  kiedy  poleciłam  ci  opisać  widok  z  twojego  okna,  chciałam,  Ŝebyś 

opisała  coś,  co  rzeczywiście  ze  swojego  okna  widzisz,  na  przykład  śmietnik  albo 

sklepik  spoŜywczy.  Nie  chciałam,  Ŝebyś  wymyślała  jakąś  scenką.  A  wiem,  Ŝe  ją 

wymyśliłaś, bo w Ŝaden sposób nie mogłabyś wiedzieć, co myślała ta dziewczyna 

na  huśtawce  (gdybyś  nawet  ze  swojego  okna  widziała  jakieś  huśtawki,  w  co 

wątpią,  bo  tak  się  składa,  Ŝe  wiem,  Ŝe  mieszkasz  w  NoHo,  gdzie  raczej  nie  ma 

Ŝ

adnych  huśtawek),  chyba  Ŝe  ta  dziewczyna  to  ty,  w  którym  to  przypadku  nie 

mogłabyś  jej  widzieć,  bo  nie  moŜesz  widzieć  samej  siebie  -  chyba  Ŝe  w  lustrze. 

background image

Proszę,  napisz  to  ponownie,  tym  razem  ściśle  na  zadany  temat.  Zadaję  wam 

określone  prace  nie  bez  powodu  i  oczekuję,  Ŝe  będziecie  je  pisali  zgodnie  z 

poleceniami. 

C. Martinez 

ŚRODA. 8 WRZEŚNIA,  

ANGIELSKI 

MIA!!! Słyszałam. Wszystko w porządku???? 

 

Szczerze, T., sama nie wiem. 

 

Ale zdajesz sobie sprawąŜe to DOBRA rzecz. To znaczy, dla Michaela. 

 

Wiem. 

 

Zawsze moŜesz go przecieŜ odwiedzać! Bo masz przecieŜ własny odrzutowiec!!! 

 

Taa, jasne. Akurat mi pozwolą. 

 

Zaraz - to była ironia? 

 

Tak, to była ironia. Mój tata nigdy mi nie pozwoli polecieć do Japonii, Tina. Nie po to, 

Ŝ

eby odwiedzić Michaela. 

 

To go zmuśŜeby ci pozwolił odwiedzić tę japońską księŜniczką - przecieŜ się 

przyjaźnicie, prawda? Ty naprawdę lubisz tę jej córeczkę. A kiedy juŜ tam pojedziesz, 

będziesz mogła zobaczyć się z Michaelem. 

 

Dzięki, Tina. Tego się raczej nie da zrobić, ale niewaŜne. Bo ile razy mamy ferie, 

muszę jeździć do Genowii, pamiętasz? Zresztą nawet gdybym pojechała do Japonii, 

nie jestem taka pewna, czy Michael chciałby mnie tam widzieć. 

 

background image

Co? Oczywiście, Ŝe chciałby! Co ty wygadujesz? 

 

On nie jedzie tam TYLKO przez to całe swoje zautomatyzowane ramię. On tam 

jedzie, Ŝeby przede mną uciec. 

 

Co? To jakiś absurd! SKĄD ci to w ogóle przyszło do głowy? 

 

Bo mi to POWIEDZIAŁ. Powiedział, Ŝe naprawdę bardzo mu cięŜko być przy mnie i 

nie... No, sama wiesz. 

 

O. Mój. BoŜe. To najromantyczniejsza rzecz, jaką słyszałam w Ŝyciu!!!!!!!!!!!! 

 

TINA!!! To nie jest romantyczne!!!! 

 

On cię KOOOOOOOOCHA! Powinnaś się CIESZYĆ!!! 

 

Cieszyć się z tego, Ŝe mój chłopak przeprowadza się do innego kraju, bo zmęczyło go 

branie tylu zimnych pryszniców? Taa. Jasne. 

 

Teraz znów jesteś ironiczna, prawda? 

 

Tak. 

 

Mia, czy ty nie rozumiesz? To wszystko jest TAAAAAKIE romantyczne. Michael jest 

zupełnie jak Aragorn z Władcy Pierścieni. Pamiętasz, jak Aragorn strasznie kochał się 

w Arwenie, ale nie czuł się jej wart, bo ona była elficką księŜniczką, i jej tata nie 

chciał jej pozwolić za niego wyjść, dopóki on nie odzyskał tronu i nie dowiódł, Ŝe jest 

kimś więcej niŜ tylko zwykłym śmiertelnikiem ? 

 

Hm. Owszem. 

 

MICHAEL W TEN SPOSÓB ODZYSKUJE TRON, śEBY DOWIEŚĆśE JEST 

CIEBIE WART!!!! ZUPEŁNIE JAK ARAGORN. I dobra, robi to, wynajdują

urządzenie, którego działania nikt poza nim nie rozumie. Ale to niewaŜne. On to ROBI 

background image

DLA CIEBIE. 

 

I tysięcy ludzi, którym moŜe w ten sposób uratować Ŝycie. I milionów dolarów, które 

potencjalnie moŜe zarobić, jeśli ten projekt się uda. 

 

Ale czy ty nie rozumiesz? Wszystko to jest tylko częścią czegoś, co robi DLA CIEBIE. 

 

Ale mnie to wszystko nic nie obchodzi, Tina. To znaczy, chcę, Ŝeby był szczęśliwy i 

tak dalej. Ale ja byłabym szczęśliwsza, gdyby on po prostu został tutaj, Ŝebym co-

dziennie mogła wąchać jego szyję!!!! 

 

No cóŜ, być moŜe będziesz musiała poświęcić to wąchanie szyi na jakiś czas, Ŝeby 

Michael mógł się samorealizować. No bo na dłuŜszą metę, to, co on robi teraz, 

zagwarantuje ci stałe wąchanie jego szyi na przyszłość. To znaczy, jeśli on zostanie 

milionerem, czy coś, NIE MA MOWY, Ŝeby twoja babka czy ktokolwiek inny mógł 

stanąć na drodze waszemu szczęściu, bo będziesz mogła po prostu z nim uciec, nawet 

jeśli odcięta zostaniesz od swojej genowiańskiej fortuny, albo jeśli twój tata zmusi cię

Ŝ

eby zrezygnowała z korony, czy coś. Rozumiesz? 

 

Chyba tak. Ja tylko nie rozumiem, czemu on nie moŜe się samorealizować w 

AMERYCE. 

 

 

Ja teŜ tego nie rozumiem. Ale wiem, Ŝe Michael cię kocha, i tylko to się liczy!!!!!!! 

W  Tinalandii  wszystko  jest takie  proste. Tak  bardzo  chciałabym  tam  mieszkać, a  nie 

tutaj, w tym okrutnym, zimnym realnym świecie. 

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, 

FRANCUSKI 

Chodzi  o  to,  Ŝe  w  głębi  duszy  ja  wiem,  Ŝe  Tina  ma  rację.  Ale  nie  jestem  w  stanie 

zdobyć  się  na  jej  entuzjazm  w  tej  sprawie.  MoŜe  dlatego,  Ŝe  Aragorn,  chociaŜ  był  wierny 

Arwenie,  kiedy  poszukiwał  własnego  przeznaczenia,  i  tak  dalej,  to  jednak  trafiła  mu  się  ta 

background image

historia z Eowiną. Cokolwiek to było. 

I  co  powstrzyma  Michaela  przed  przeŜyciem  podobnej  historii  z  jakąś  błyskotliwą 

japońską gejszą albo panią inŜynier od robotyki? 

Prezenterka  z  kanału  12  powiedziała:  „A  teraz,  wierzące,  krótki  film:  pierwszy 

odcinek  z  sześcioczęściowej  serii.  Drogie  panie,  oto  film,  na  który  czekałyście  od  tygodni. 

Film niezwykły, który zmienił  Ŝycie moje i innych kobiet na świecie. Tak, niezwykła zaleta 

kobiety”. 

 

61 + 55 = 116 

 

Mijałam Lanę na korytarzu w drodze na francuski, a ona spytała: 

- Hej, Piotrusiu! Jak tam w Nibylandii? 

Na  co  ten  jej  nowy  klon  oraz  wredna  popleczniczka  Trish  roześmiały  się  tak 

serdecznie, Ŝe cola light poszła im nosami. 

Nie jestem pewna, bo nigdy nie udało mi się obejrzeć od początku do końca Władcy 

Pierścieni,  a  to  dlatego,  Ŝe  nie  ma  tam  prawie  Ŝadnych  kobiecych  ról  (więc  musiałam  sama 

przed  sobą  udawać,  Ŝe  Merry  był  hobbitem  dziewczynką),  ale  jestem  prawie  pewna,  Ŝe  coś 

takiego nigdy się nie zdarzyło Arwenie. 

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, 

LUNCH 

No  więc  siedziałam  tam  sobie  i  spokojnie  jadłam  falafela  z  tahini,  kiedy  Ling  Su 

usiadła naprzeciwko i spytała, spoglądając na mnie ze współczuciem: 

- Mia, jak leci? 

A potem Perin usiadła obok mnie i dodała: 

- Mia, słyszałyśmy. Jak sobie radzisz? 

BoŜe. Szybko roznoszą się wieści w tej szkole. 

-  Nic  mi  nie  jest  -  powiedziałam,  próbując  się  dzielnie  uśmiechać.  Co  wcale  nie  jest 

takie proste, kiedy ma się wielki kawał falafela w ustach. 

- W głowie mi się to nie mieści - oświadczyła Shameeka. Ona zwykle NIE JADA przy 

naszym  stoliku,  bo  za  bardzo  jest  zajęta  szpiegowaniem  dla  nas  przy  stoliku  mięśniaków  i 

czirliderek. Ale teraz nagle ustawiła swoją tacę obok tacy Perin. - Czy on naprawdę przenosi 

background image

się do JAPONII? 

- Na to mi wygląda - odparłam. To zabawne, ale ilekroć słyszę teraz słowo „Japonia”, 

coś  mnie  jakoś  tak  dziwnie  ściska  za  serce.  Podobnie  jak  kiedyś,  ile  razy  słyszałam  imię 

Buffy, kiedy kończył się w telewizji serial Buffy - postrach wampirów. 

- Powinnaś go rzucić - powiedział Borys, przysiadając się do nas. 

- BORYS! - Tina była zaskoczona. - Mia, ignoruj go. On nie wie, co mówi. 

- AleŜ wiem - sprzeciwił się Borys. - Dokładnie wiem, o czym mówię. W orkiestrach 

to się co i rusz zdarza. Dwoje muzyków się zakochuje, potem jedno dostaje lepiej płatną pracę 

w  innej  konkurencyjnej  orkiestrze  w  innym  mieście,  albo  nawet  w  innym  kraju.  Zawsze 

usiłują  jakoś  to  pogodzić:  utrzymać  taki  związek  na  odległość,  ale  to  się  nigdy  nie  udaje. 

Prędzej czy później jedno z nich zakochuje się w klarnecistce i juŜ po wszystkim. Związki na 

odległość  nie  zdają  egzaminu.  Powinnaś  go  rzucić  teraz,  Ŝeby  to  było  czyste,  szybkie 

zerwanie, i pójść w swoją stronę. Koniec historii. 

Tina z osłupieniem spoglądała na swojego chłopaka. 

-  Borys!  Co  ty  za  potworne  rzeczy  wygadujesz!  Jak  mogłeś  powiedzieć  coś  tak 

okropnego? 

Ale Borys tego nie rozumiał. Wzruszył tylko ramionami i powiedział: 

- Co? Taka jest prawda. Wszyscy to wiedzą. 

-  Mój  brat  nie  zakocha  się  w  kimś  innym  -  powiedziała  Lilly  znudzonym  tonem,  ze 

swojego  miejsca  u  krańca  stolika,  gdzie  siedziała  naprzeciw  J.P.  -  Rozumiecie?  On 

kompletnie stracił głowę dla Mii. 

- Widzisz? - rzuciła Tina, trącając Borysa swoją słomką do picia. 

-  Ja  tylko  mówię,  jak  to  wygląda  z  mojego  doświadczenia  -  oznajmił  Borys.  -  MoŜe 

Michael nie zakocha się w klarnecistce. Ale Mia owszem. 

-  BORYS!  -  Tina  miała  oburzoną  minę.  -  Co  U  LICHA  podkusiło  cię,  Ŝeby  to 

powiedzieć? 

-  Taa,  Borys  -  mruknęła  Lilly,  przyglądając  mu  się,  jakby  był  robakiem,  którego 

właśnie znalazła w swoim hummusie. 

-  Czy  ty  masz  jakieś  szczególne  upodobanie  do  klarnecistek?  Sądziłam,  Ŝe  uwaŜasz 

instrumenty dęte za coś poniŜej swojej godności. 

- Ja tylko stwierdzam fakty - rzekł Borys, głośno odkładając widelec dla podkreślenia 

powagi własnych słów. - Mia ma tylko szesnaście lat. I oni nie są małŜeństwem. Michael nie 

powinien uwaŜać, Ŝe moŜe ot tak pojechać sobie do innego kraju, a ona ma na niego czekać. 

To nie w porządku wobec Mii. Powinna móc prowadzić własne Ŝycie, spotykać się z innymi 

background image

ludźmi i dobrze się bawić, a nie siedzieć w swoim pokoju w kaŜdy sobotni wieczór przez cały 

rok, póki on nie wróci. 

Widziałam,  Ŝe  Shameeka  i  Ling  Su  wymieniają  spojrzenia.  Ling  Su  zrobiła  nawet 

minę w rodzaju: „On moŜe mieć trochę racji”. 

Ale Tina nie uwaŜała, Ŝeby Borys miał rację. 

-  Chcesz  mi  powiedzieć,  Ŝe  gdybyś  dostał  pracę  jako  pierwsze  skrzypce  w 

Londyńskiej  Filharmonii,  to  nie  chciałbyś,  Ŝebym  na  ciebie  czekała?  -  zapytała  swojego 

chłopaka. 

- Oczywiście, Ŝe chciałbym, Ŝebyś czekała - wyjaśnił Borys. - Ale NIE PROSIŁBYM 

cię o to. Bo to nie byłoby w porządku. Ale ja wiem, Ŝe ty byś POCZEKAŁA, bo jesteś taką 

dziewczyną. 

- Mia teŜ jest taką dziewczyną! - oświadczyła stanowczo Tina. 

- Nie - zaprzeczył Borys, ze śmiertelną powagą kręcąc głową. - Nie sądzę. 

- Nie ma sprawy, Borys - powiedziałam szybko, zanim Tina zdąŜyła eksplodować. - Ja 

CHCĘ siedzieć w swoim pokoju w kaŜdy sobotni wieczór, póki Michael nie wróci. 

Borys spojrzał na mnie jak na wariatkę. 

- CHCESZ? 

- Tak, chcę. Bo kocham Michaela i jeśli nie mogę być z nim, to nie mam ochoty być z 

Ŝ

adnym innym chłopakiem. 

Borys tylko pokręcił głową ze smutkiem. 

-  Właśnie  coś  takiego  powtarzają  ludzie  w  tej  mojej  orkiestrze.  A  koniec  końców 

któreś  z  nich  zaczyna  mieć  dosyć  siedzenia  samemu  w  pokoju.  I  zanim  się  ktokolwiek 

zorientuje, umawiają się z klarnecistką. Zawsze jest jakaś klarnecistka. 

To było bardzo denerwujące. Siedziałam tam i czułam, Ŝe wpadam w tę samą panikę, 

która mnie ogarniała, ile razy myślałam o wyjeździe Michaela - juŜ za trzy dni! Tylko trzy dni 

zostały do jego wyjazdu - kiedy przypadkiem zauwaŜyłam, Ŝe przygląda mi się J.P. 

A  kiedy  napotkałam  jego  spojrzenie,  uśmiechnął  się  do  mnie.  I  przewrócił  oczami. 

Jakby mówił: „Posłuchaj tylko tego szalonego rosyjskiego skrzypka! Czy to nie głuptas?” 

I nagle panika znikła, a ja znów się lepiej poczułam. 

Odpowiedziałam uśmiechem i sięgając po falafela, powiedziałam: 

- Borys, moim zdaniem Michaelowi i mnie nic nie grozi. 

- Oczywiście, Ŝe nic! - poparła mnie Tina. 

A wtedy Borys zaskomlał z bólu. Najwyraźniej Tina kopnęła go pod stołem w kostkę. 

Mam nadzieję, Ŝe nabiła mu siniaka. 

background image

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, 

RZ 

A  więc,  Lilly  nie  dała  mi  nawet  dwudziestu  czterech  godzin  na  dojście  do  siebie  po 

ciosie, jaki mi zadał jej brat. Nie, na RZ zaczęła przynudzać mi na temat kampanii wyborczej 

do samorządu szkolnego. 

- Słuchaj, KG - powiedziała. - Wiem, Ŝe jako jedyna kandydujesz na przewodniczącą 

samorządu  szkolnego,  ale  nie  moŜesz  wygrać,  jeśli  przynajmniej  pięćdziesiąt  procent  ludzi 

nie zagłosuje na ciebie. 

- A na kogo innego mają głosować? - spytałam. - Skoro nikt inny nie startuje? 

-  Na  kandydatów  dopisanych  w  ostatniej  chwili  -  stwierdziła  Lilly.  -  Na  samych 

siebie.  Kto  wie?  MoŜe  się  skończyć  na  tym,  Ŝe  pokona  cię  taka  Lana,  chociaŜ  technicznie 

rzecz  biorąc,  nie  startuje.  Wiesz,  Ŝe  jej  młodsza  siostra  właśnie  zaczęła  pierwszą  klasę, 

prawda? 

Ta  informacja  nie  miała  dla  mnie  Ŝadnego  znaczenia.  Bo  głowę  mam  całkowicie 

zaabsorbowaną  tym,  Ŝe  MÓJ  CHŁOPAK  PRZENOSI  SIĘ  DO  JAPONII  NA  ROK  (albo 

dłuŜej). 

-  Czy  ty  mnie  słuchasz,  Mia?  -  Lilly  spoglądała  na  mnie  z  troską  znad  swojego 

segregatora  ze  sprawami  związanymi  z  samorządem  szkolnym.  -  Gretchen  Weinberger  jest 

dokładnie  taka  sama  jak  jej  starsza  siostrzyczka...  Tyle  Ŝe  ma  jeszcze  większe  kompleksy. 

Pomyśl  tylko  o  tym  dokumencie,  który  oglądałyśmy  na  MTV,  Prawdziwe  Ŝycie,  tym  o 

paranoidalnej  złości,  a  będziesz  wiedziała,  o  co  mi  chodzi.  Gretchen  na  pewno  nastawi 

przeciwko  tobie  cały  pierwszy  rocznik,  jeśli  będzie  miała  na  to  ochotę.  A  jeśli  chociaŜ  raz 

rzucisz  na  nich  okiem,  przekonasz  się,  Ŝe  ten  pierwszy  rocznik  jest  najbardziej  apatyczną 

bandą nieudaczników, jaka chodziła kiedykolwiek po tej ziemi. Serio, słyszałam, jak jeden z 

nich  gadał,  Ŝe  globalne  ocieplenie  to  mit,  bo  Michael  Crichton  twierdzi  tak  w  tej  swojej 

ostatniej Ŝałosnej ksiąŜczynie. 

Nadal patrzyłam na nią bez słowa. CzyŜby Gretchen Weinberger była tym klonem - tą 

nieco  mniejszą  wersją  Lany,  która  zaśmiewała  się  na  korytarzu  z  Ŝarciku  starszej  panny 

Weinberger  odnośnie  do  mojej  fryzury  i  Nibylandii?  Być  moŜe.  ZałoŜyłam  wtedy,  Ŝe  to 

kolejna kandydatka na Lanę. Całkiem moŜliwe, Ŝe to jej siostra. 

- Ale ta idiotyczna uwaga o antynaukowym kretynie, Crichtonie, nasunęła mi pewien 

pomysł  -  ciągnęła  Lilly.  -  To  pokolenie  w  duŜym  stopniu  zostało  wychowane  w  strachu:  w 

background image

obawie przed feminizmem, który, jak wiadomo, ma zniszczyć wartości rodzinne - cha, cha - 

w  strachu  przed  terroryzmem,  w  strachu  przez  kiepskimi  wynikami  testów  SAT  i  przed 

niedostaniem  się  do  Yale  albo  Princeton.  A  zatem  przed  losem  nieudaczników,  którzy  będą 

musieli  iść  na jakieś  nieco  gorsze  uczelnie,  po  których  -  ach,  ach!  -  będą  musieli  zadowolić 

się  pierwszą  lepszą  posadą,  z  uposaŜeniem  stu  tysięcy  dolarów  rocznie  zamiast  stu  pięciu 

tysięcy dolarów rocznie. UwaŜam, Ŝe powinnyśmy zagrać na tych obawach i wykorzystać je 

dla swoich celów. 

-  Jak  mamy  to  zrobić?  -  spytałam.  Nie  Ŝeby  mnie  to  obchodziło.  -  Poza  tym, 

technicznie  rzecz  biorąc,  naleŜymy  do  tego  samego  pokolenia,  co  siostra  Lany  Weinberger. 

To znaczy jesteśmy od niej starsze. Ale to nadal nasza generacja. 

-  Nieprawda  -  powiedziała  Lilly  z  błyskiem  w  oku,  błyskiem,  który  nigdy  nie  budzi 

mojego zaufania. - Ona się urodziła na tyle późno, Ŝe moŜe nie być świadoma istnienia serialu 

Ich  pięcioro,  i  to  właśnie  dzieli  nasze  pokolenia.  I  wydaje  mi  się,  Ŝe  DOKŁADNIE  wiem, 

jakie  są  ich  słabe  punkty.  Pracuję  nad  tym.  Do  jutra  powinnam  mieć  wszystko  gotowe.  Nie 

martw  się,  KG.  Do  czasu,  kiedy  z  nimi  skończę,  będą  cię  błagać,  Ŝebyś  została 

przewodniczącą szkolnego samorządu. 

Wow! No cóŜ, dzięki. Ale widzisz, Lilly, problem w tym, Ŝe ja... Ja chyba nie chcę 

kandydować w tym roku na przewodniczącą samorządu szkolnego. 

- Co? - Lilly popatrzyła na mnie, zaskoczona. 

Wzięłam głęboki oddech. Nie zapowiadało się na łatwą rozmowę. 

-  Bo  wiesz...  No  cóŜ,  zdajesz  sobie  sprawę,  jakie  miałam  wyniki  z  matematyki  na 

próbnym  teście  SAT.  A  w  tym  roku  robię  teŜ  rachunek  róŜniczkowy,  I  DO  TEGO  chemię. 

Przysięgam na Boga, minął tylko jeden dzień, a ja juŜ nie mam pojęcia, o czym ci ludzie na 

tych  lekcjach  mówią.  Naprawdę  uwaŜam,  Ŝe  w  tym  roku  muszę  skupić  się  na  nauce.  Nie 

wydaje mi się, Ŝebym miała czas na zajęcie się samorządem. Nie przy tych wszystkich ksią-

Ŝę

cych obowiązkach, przede wszystkim. 

Lilly uniosła jedną brew. Nie cierpię, kiedy to robi. Bo ona wie jak, a ja nie wiem. 

- To przez mojego brata, nieprawdaŜ? - To było pytanie retoryczne. 

- Oczywiście, Ŝe nie. 

-  PrzecieŜ  teraz,  kiedy  on  wyjeŜdŜa,  raczej  będziesz  miała  WIĘCEJ  wolnego  czasu. 

Nie mniej. 

- Tak - zgodziłam się, choć nie do końca. - Ale teraz, kiedy on wyjeŜdŜa, nikt inny nie 

będzie mi pomagać w pracach domowych z rachunku róŜniczkowego i chemii. Będę musiała 

wziąć jakieś korepetycje. A korepetytorzy w przeciwieństwie do Michaela niespecjalnie mają 

background image

ochotę wpadać do mnie do domu i pomagać mi rozwiązywać zadania o dziesiątej wieczorem, 

we środę, po tym, jak odwaliłam juŜ spotkanie samorządu szkolnego, a potem jakiś oficjalny 

obiad w ambasadzie Genowii. 

Lilly nie miała specjalnie współczującej miny. 

- Nie mogę uwierzyć, Ŝe mi to robisz - oświadczyła. - Prezentujesz bardziej obojętną 

postawę niŜ cała reszta szkoły. Jesteś gorsza niŜ te pierwszaki! 

-  Lilly,  ja  uwaŜam,  Ŝe  wygrałabyś  bez  mojej  pomocy.  No  bo,  po  pierwsze,  zastanów 

się: startowałabyś jako jedyny kandydat. 

-  Wiesz,  Ŝe  nie  zebrałabym  pięćdziesięciu  procent  głosów  -  stwierdziła  Lilly,  nadal 

zgrzytając  zębami.  -  Dlaczego  nie  moŜesz  po  prostu  kandydować  i  wycofać  się,  tak  jak 

MIAŁAŚ zrobić w zeszłym roku? 

-  Bo  mój  chłopak  wyjeŜdŜa  z  tego  kraju  na  cały  rok  za  TRZY  DNI!  -  prawie 

wrzasnęłam,  sprawiając,  Ŝe  pani  Hill  zerknęła  na mnie  znad  swojego  katalogu  Isabelli  Bird. 

Ś

ciszyłam głos. - A póki nie wyjedzie, chcę z nim spędzić jak najwięcej czasu. Co oznacza, 

Ŝ

e NIE CHCĘ poświęcać wieczorów na pisanie przemówień i malowanie plakatów typu „Mia 

na przewodniczącą”. 

-  Sama  przygotuję  plakaty.  Ty  tylko  zrób  to,  co  miałaś  zrobić  w  zeszłym  roku  i 

wycofaj się, jak wtedy obiecałaś. 

- DOBRA - powiedziałam, Ŝeby tylko się juŜ ode mnie odczepiła. 

- W porządku - odpaliła Lilly. 

A  potem  przyszło  mi  do  głowy,  Ŝe  pozwalam idealnej  okazji  wymknąć  mi  się  z  rąk, 

więc dodałam: 

- POD JEDNYM WARUNKIEM. 

- Jakim? - spytała. 

- Musisz mi powiedzieć, czy ty i J.P. Zrobiliście To latem. Lilly tylko przez moment 

piorunowała mnie wzrokiem. 

A potem, jakby to było jakieś wielkie poświęcenie, powiedziała: 

- Dobrze, powiem ci. PO wyborach. 

Jak dla mnie, nie ma sprawy. MoŜe być po wyborach. 

Nie  wiem  sama,  czemu  mnie  to  tak  interesuje.  Ale  jeśli  moja  najlepsza  przyjaciółka 

uprawiała seks, to chyba powinnam coś o tym usłyszeć. Zwłaszcza Ŝe w nadchodzącym roku 

nawet nie będę mogła POWĄCHAĆ szyi mojego chłopaka i będę musiała Ŝyć Ŝyciem innych, 

włączając w to romans Lilly. 

ChociaŜ ona mi powiedziała, Ŝe sama nie obwąchuje bez przerwy szyi J.P. i uwaŜa, Ŝe 

background image

to bardzo dziwaczne, Ŝe ja bez przerwy wącham szyję Michaela. 

To  bardzo  prawdopodobne,  Ŝe  narząd  nosowo  -  lemieszowy  Lilly  -  czyli  jej 

pomocniczy  węchowy  organ  -  uległ  regresji  podczas  okresu  dojrzewania,  jak  to  się  dzieje  u 

większości ludzi. U mnie najwyraźniej nie uległ. 

Co jest kolejnym dowodem na to, Ŝe jestem biologicznym mutantem. 

Pani  Hill  właśnie  mnie  zapytała,  co  zamierzam  robić  na  zajęciach  w  tym roku.  Więc 

zmuszona byłam powiedzieć jej, jakie miałam wyniki z matematycznej części próbnego testu 

SAT. 

Teraz kazała mi rozwiązywać zadania z Oficjalnego podręcznika do testów SAT

Moim  zdaniem  to,  razem  z  resztą  wydarzeń,  jakie  nastąpiły  w  moim  Ŝyciu  w  ciągu 

ostatnich dwudziestu czterech godzin, znakomicie dowodzi, Ŝe Boga nie ma. 

Albo Ŝe jeśli On istnieje, to moje cierpienie jest Mu najzupełniej obojętne. 

Jill  kupiła  pięć jabłek  w  sklepie.  Zapłaciła  banknotem  pięciodolarowym  i 

dostała trzy dwudziestopięciocentówki reszty. Jill zorientowała się, Ŝe wydano jej 

za  duŜo  pieniędzy  i  oddała  jedną  dwudziestopięciocentówkę.  Ile  kosztowały 

jabłka? 

 

A CO MNIE TO... Od tego są karty kredytowe. Dobra, jedziemy dalej. 

 

Jaki jest najmniejszy wspólny mianownik dla liczb 2, 3, 4 i 5? 

 

No jasne. Jakbym to miała wiedzieć. Okay, następne: 

 

Waga ciasteczek w pudełku zawierającym 100 sztuk wynosi 22,4 dag. Ile 

waŜą w gramach trzy ciasteczka? 

 

A  PO  CO  JA  MAM  NIBY  TO  WSZYSTKO  WIEDZIEĆ,  SKORO  JEDYNE,  CO 

MAM  ROBIĆ  KTÓREGOŚ  DNIA,  TO  RZĄDZIĆ  PEWNYM  KRAJEM,  I  BĘDĘ  MIAŁA 

DO  POMOCY  SWOICH  WŁASNYCH  KSIĄśĘCYCH  KSIĘGOWYCH?  PO  CO,  PO  CO, 

PO CO???? TO JEST NIESPRAWIEDLIWE!!!!!!!!!!!! 

ŚRODA. 8 WRZEŚNIA, 

CHEMIA 

background image

Mia - to prawda? śe Michael wyjeŜdŜa na rok do Tsukuby, Ŝeby tam pracować nad 

jakimś zautomatyzowanym sprzętem, który moŜe połoŜyć kres operacji na otwartym 

sercu? 

 

Och, BoŜe! Znów się zaczyna. Tina twierdzi, Ŝe Kenny nadal się we mnie kocha, ale 

ja jej zawsze powtarzam, Ŝe znów jej się mylą romanse Harlequina z prawdziwym Ŝyciem. 

Ale  moŜe  byłam  dla  niej  za  ostra.  MoŜe  ona  ma  RACJĘ?  Bo  w  przeciwnym  razie, 

czemu tak bardzo miałby się interesować moim Ŝyciem uczuciowym???? 

 

Tak, Kenny, to prawda. Ale nie zrywamy ze sobą!!! 

 

To jest SUPERSPRAWA. Jak sądzisz, wziąłby pod uwagą zatrudnienie mnie - no 

wiesz, kiedy juŜ wróci - jako praktykanta? Bo mnie zawsze fas cynowała robotyka, i 

juŜ się trochę bawiłem takim jednym modelem orbitalnego wirnika do automatycznego 

skalpela. Myślisz, Ŝe mógłbym się mu do czegoś przydać? Zakładam, Ŝe będzie 

zatrudniał przyjaciół. 

 

Och! A więc jednak to nie mnie pragnie... Co za ulga! 

 

Kenny, ty się ZNASZ na tej całej zrobotyzowanej chirurgii? 

 

Oczywiście. I to nie jest „ ta cała „ zrobotyzowana chirurgia. To zupełnie nowe 

obszary nauki o robotach. Zautomatyzowane systemy do przeprowadzania operacji 

chirurgicznych juŜ się instaluje w szpitalach na całym świecie. NajwaŜniejszym celem 

w dziedzinie robotyki jest zaprojektowanie takiego systemu, który będzie robił 

dokładnie to, co robi prototyp zbudowany przez Michaela. Jeśli uda mu się 

skonstruować model, który rzeczywiście będzie prawidłowo działał na sali 

operacyjnej... No cóŜ, powiedzmy sobie tylko, Ŝe byłoby to równie wielkim przełomem 

w nauce jak wtedy, kiedy Lucy sklonowała owcę. Michael zostanie obwołany 

geniuszem... Nie, więcej niŜ geniuszem. MoŜe nawet ZBAWCĄ MEDYCYNY. 

 

Aha. Dzięki za wyjaśnienie. Na pewno szepnę dobre słowo na twój temat Michaelowi. 

 

Super. Dzięki! 

background image

 

Mia - Nic ci nie jest? Prawie nie tknęłaś dziś na lunchu swojego falafela. 

 

BoŜe, ten J.P. jest taki słodki! W głowie mi się nie mieści, Ŝe zauwaŜył. 

 

Nie, chyba nic mi nie jest. 

 

Jakoś mi się nie wydaje, Ŝeby ci specjalnie pomogły wynurzenia Borysa na temat 

flirtów w zespołach muzycznych. 

 

Taa, niespecjalnie. Tylko Ŝe... Czemu taki wielki zbawca medycyny miałby chcieć 

mieć do czynienia ZE MNĄ? PrzecieŜ jestem tylko KSIĘśNICZKĄ. KsięŜniczką 

moŜe zostać kaŜdy. Wystarczy tylko trafić na właściwych rodziców. Na litość boską, 

to równie łatwe, jak zostać taką Paris Hilton. 

 

Zakładam, Ŝe ty przynajmniej pamiętasz, Ŝeby rano wkładać bieliznę

 

I to ma mi pomóc? 

 

Przepraszam. Uznałem, Ŝe sytuacja wymaga odrobiny humoru. Pomyłka w ocenie z 

mojej strony. Mia, sama w sobie jesteś wspaniałą osobą. Wiesz o tym. Jesteś o wiele 

więcej niŜ tylko księŜniczką. Powiedziałbym nawet, Ŝe to akurat najmniej waŜna część 

ciebie, coś co cię NIE OKREŚLA. 

 

Ale ja nic nie ZROBIŁAM. To znaczy, nic takiego wielkiego, Ŝeby ludzie mieli mnie 

z tego powodu zapamiętać. Poza tym, Ŝe jestem księŜniczką co jak juŜ wspominałam, 

nie jest Ŝadną moją ŚWIADOMĄ zasługą, po prostu taka się juŜ urodziłam. 

 

Masz tylko szesnaście lat. Daj sobie nieco czasu. 

 

Ale Michael ma tylko dziewiętnaście, a być moŜe juŜ w przyszłym roku uratuje 

tysiące ludzkich istnień. Jeśli mam któregoś dnia coś wielkiego osiągnąć, to 

powinnam zacząć juŜ TERAZ. 

 

background image

Myślałem, Ŝe masz zamiar napisać scenariusz oparty na swoim Ŝyciu, który Lilly 

potem wyreŜyseruje. 

 

Tak, ale co ja takiego zrobiłam w swoim śYCIU, Ŝe ten scenariusz miałby być wart 

zapamiętania? Na przykład, ani nie uratowałam setek śydów przed zagładą z rąk 

nazistów, ani mimo ślepoty nie skomponowałam Ŝadnej pięknej muzyki. 

 

Moim zdaniem ocenianie samej siebie za pomocą standardów ustalonych przez 

Oskara Schindlera i Stevie Wondera jest mało realistyczne. 

 

Czy ty nie rozumiesz? To MICHAEL ustala mi takie standardy. 

 

Ale Michael cię kocha dokładnie taką, jaka jesteś! Więc czym się martwisz? MoŜesz 

być wspaniałym człowiekiem bo na przykład, jesteś świetną przyjaciółką, albo 

znakomitą pisarką, albo osobą, w której towarzystwie z wielką przyjemnością się 

przebywa, wiesz. 

 

Pewnie masz rację. Tylko Ŝe on prawdopodobnie pozna w Japonii mnóstwo bystrych, 

pięknych dziewczyn, i skąd ja mam wiedzieć, czy nie zakocha się w jednej Z NICH? 

 

Na Columbii teŜ na pewno poznał mnóstwo bystrych, pięknych dziewczyn, a nie 

zakochał się w Ŝadnej z nich, prawda? 

 

No cóŜ, prawda. Ale to tylko dlatego, Ŝe chociaŜ wszystkie są bystre, wyglądają 

zupełnie jak Judith Gershner. 

 

Kto to jest Judith Gershner? 

 

To taka dziewczyna, która kiedyś chodziła do tej szkoły, i umiała klonować muszki 

owocówki, i wyobraŜała sobie, Ŝe Michael ją... A zresztą, wiesz co? NiewaŜne. Masz 

rację. Jestem śmieszna. 

 

Wcale nie mówiłem, Ŝe jesteś śmieszna. Powiedziałem, Ŝe jesteś dla siebie za mało 

wyrozumiała. UwaŜam cię za fantastyczną osobę i w mało prawdopodobnym 

background image

przypadku, Ŝe Michael kiedykolwiek stwierdzi coś innego, podejmuję się osobiście 

skopać mu tyłek w twoim imieniu. 

 

Ha. Dzięki. Ale od tego mam Larsa. 

 

Mia, nie chciałbym być natrętny, ale jeśli masz zaliczyć chemię, to lepiej przestań 

przesyłać sobie karteczki z J.P. i zacznij uwaŜać. Wiem, Ŝe jesteśmy partnerami w 

laboratorium, ale nie zamierzam nadstawiać za ciebie karku, jeśli zaczniesz zostawać 

z tyłu. 

 

Okay, Kenny. Przepraszam. Masz rację. 

 

Ale wpadliśmy!!!! 

Zamknij się, rozśmieszasz mnie!!!!!!!!!!!! Teraz zamierzam uwaŜać. 

 

Prawo  Archimedesa:  objętość  ciała  stałego  jest  równa  objętości  wody  przez  nie 

wypartej. 

Gęstość popularnych ciał stałych i płynów w g/ml 

Substancja 

Gęstość 

Benzyna 

0,68 

Lód 

0,92 

Woda 

1,00 

Sól 

2,16 

ś

elazo 

7,86 

Ołów 

11,38 

Rtęć 

13,55 

Złoto 

19,3 

 

Ja  rozumiem,  Ŝe  chemia  jest  waŜna  w  naszym  codziennym  Ŝyciu,  i  tak  dalej.  Ale 

serio...  Na  co  przyszłej  władczyni  Genowii  przyda  się  informacja  o  tym,  jaką  gęstość  ma 

benzyna? 

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, 

background image

RACHUNEK RÓśNICZKOWY 

Funkcja złoŜona = połączenie dwóch funkcji 

F(g(x)) NIg(f(x)) 

Relacja jest jakimkolwiek zbiorem punktów na osi współrzędnych xy. 

 

Funkcja stała = linia pozioma 

Linia pozioma ma kąt nachylenia 0 

 

O. 

Mój. 

BoŜe. 

Jakie. 

To. 

Jest. 

Potwornie. 

Nudne. 

 

P

RACA DOMOWA

 

Godzina wychowawcza:  

 

brak 

Wstęp do twórczego pisania   

Opisz znaną ci osobę. 

Angielski:  

 

 

 

Franny i Zooey 

Francuski: 

Kontynuować  décrire  un  soir  amusant  avec  les 

amis. 

Lunch: 

RZ:    

 

 

 

brak 

WF:    

 

 

 

brak 

Chemia:  

 

 

 

Cokolwiek Kenny powie, Ŝe trzeba. 

Rachunek róŜniczkowy: 

 

?????? 

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, W LIMUZYNIE,  

W DRODZE DO DOMU Z HOTELU RITZ - CARLTON 

background image

Kiedy dzisiaj weszłam do apartamentu Grandmère w Ritzu (hotel W najwyraźniej był 

tak  kiepski,  Ŝe  wytrzymała  tam  tylko  jedną  noc),  kompletnie  mnie  zaskoczył  widok 

siedzącego w pokoju ojca. 

Zapomniałam  juŜ,  Ŝe  miał  przyjechać  do  miasta  na  sesję  Zgromadzenia  Ogólnego 

ONZ. 

A on najwyraźniej teŜ zapomniał, Ŝe to nie jest dobry pomysł wpadać do Grandmère 

przed porą koktajlową (lekarz powiedział jej, Ŝe nie moŜe juŜ sobie pozwalać na trzy sidecary 

do lunchu, jeśli nie chce, Ŝeby uaktywniła jej się dusznica bolesna), bo jest wtedy wyjątkowo 

zrzędliwa. 

-  No  popatrz  tylko  na  to!  -  mówiła,  potrząsając  jakąś  poduszką  tuŜ  przed  twarzą 

mojego  ojca.  -  Tylko  trzysta  pięćdziesiąt  nitek  na  centymetr  kwadratowy!  To  skandal!  Nic 

dziwnego, Ŝe Rommel dostał wysypki! 

-  Rommel  zawsze  ma  jakąś  wysypkę  -  powiedział  zmęczonym  tonem  tata.  A  potem 

zauwaŜył,  Ŝe  weszłam,  i  dodał:  -  Cześć,  kotku.  Długo  się  nie  widzie...  Coś  ty  zrobiła  z 

włosami? 

Nawet  nie  próbowałam  się  na  to  obraŜać.  Kiedy  twój  chłopak  oświadcza,  Ŝe  się 

przenosi do Japonii, pomaga ci to dość sensownie ustalić priorytety. 

- Obcięłam je - odparłam. - Nic mnie nie obchodzi, czy ci się podoba. Nie muszę się 

juŜ męczyć czesaniem i tylko to się liczy. Przynajmniej dla mnie. 

- Są hm. Urocze - powiedział tata. - Co się stało? 

- Bo co? Nic. 

- Coś się stało, Mia. PrzecieŜ widzę. 

- Naprawdę nic takiego - zapewniłam go. Świadomość, Ŝe obojgu rodzicom wystarcza 

zerknąć na moją twarz i od razu wiedzą, Ŝe dzieje się coś złego, uzmysłowiła mi, jak bardzo 

w  gruncie  rzeczy  musiała  mnie  zranić  ta  cała  sprawa  z  Michaelem.  Bo  ja  to  PRÓBUJĘ 

ukrywać.  Ze  względu  na  Michaela.  Bo  wiem,  Ŝe  powinnam  się  jego  osiągnięciem  cieszyć  i 

być z niego dumna. 

No i cieszę się, i JESTEM dumna. 

Tyle tylko, Ŝe ciągle płaczę. Tak w środku. 

- Czy ty mnie słuchasz, Phillipe? - spytała ostro Grandmère. - Wiesz, Ŝe Rommel musi 

mieć pościel z bawełny o co najmniej czterystu nitkach na centymetr kwadratowy. 

Tata westchnął. 

-  KaŜę  ci  wysłać  trochę  pościeli  z  półtysiącem  nitek  na  centymetr  kwadratowy  z 

Bergdorfa, dobrze? Mia, widzę, Ŝe coś się stało. Co tym razem narobiła twoja matka? Dała się 

background image

aresztować  za  udział  w  kolejnym  proteście  antywojennym?  Mówiłem  jej,  Ŝeby  przestała 

przykuwać się łańcuchami do róŜnych rzeczy. 

- To nie przez mamę. - Rzuciłam się na kryty brokatem szezlong. - Od lat do niczego 

się nie przykuwa łańcuchami. 

-  Ale  to  bardzo...  nieprzewidywalna  kobieta  -  rzekł  tata.  Tak  określa  w  jak 

najoględniejszych  słowach,  Ŝe  mama  jest  w  wielu  sprawach  lekkomyślna  i 

nieodpowiedzialna. W przeciwieństwie do swoich dzieci. - Ale masz rację. Nie powinienem 

wyciągać takich pochopnych wniosków. Ale to nic związanego z Franco, prawda? Dogadują 

się  jakoś  we  dwójkę,  tak?  Małe  dziecko  w  domu  to  bardzo  stresująca  sprawa.  Tak 

przynajmniej słyszałem. 

Przewróciłam  oczami.  Tata  zawsze  usiłuje  dopytywać  się,  jak  mamie  się  układa  z 

panem  Gianinim.  Co  jest  dość  zabawne,  bo  między  nimi  zawsze  wszystko  gra.  Pomijając 

kłótnie  o  to,  co  oglądać  przy  śniadaniu,  CNN  (pan  G.)  czy  MTV  (mama).  Mama  nie  cierpi 

słuchać o polityce z samego rana. Woli Panic! At the Disco

- Tu nie chodzi tylko o pościel, Phillipe - ciągnęła Grandmère. - Czy ty sobie zdajesz 

sprawę, Ŝe telewizory w pokojach w tym hotelu mają zaledwie dwadzieścia siedem cali? 

-  I  tak  twierdzisz,  Ŝe  amerykańska  telewizja  pokazuje  wyłącznie  zepsucie  moralne  i 

przemoc - stwierdził tata, spoglądając ze zdumieniem na własną matkę. 

- No cóŜ, owszem - przyznała Grandmère. - Tak jest. Pomijając Sędzią Judy

-  Chodzi...  w  sumie  o  wszystko  -  powiedziałam,  ignorując  Grandmère.  Bo  tata  teraz 

teŜ ją zaczął ignorować. - Minęły tylko dwa dni, a ja juŜ wiem, Ŝe to najgorszy semestr, jaki 

kiedykolwiek przeŜywałam. Pani Martinez wcisnęła mnie na zajęcia ze wstępu do twórczego 

pisania. Ze wstępu, czyli dla POCZĄTKUJĄCYCH. Ja nie jestem początkująca, jeśli chodzi 

o  twórcze  pisanie.  PrzecieŜ  ja  jem,  śpię  i  oddycham  po  to,  Ŝeby  twórczo  pisać.  I  nawet  nie 

próbuj  mnie  pytać  o  rachunek  róŜniczkowy  i  chemię.  Ale  najgorsze  ze  wszystkiego  to... 

Michael. 

Tata  nie  wydawał  się  zdziwiony,  słysząc  coś  takiego.  W  sumie  wydawał  się 

zadowolony. 

-  No  cóŜ,  Mia,  mówię  ci  to  z  wyjątkową  przykrością,  ale...  Podejrzewałem,  Ŝe  coś 

takiego moŜe się zdarzyć. Michael jest teraz na studiach, a ty jesteś nadal w szkole średniej, a 

w  dodatku  musisz  duŜo  swojego  czasu  poświęcać  obowiązkom  ksiąŜęcym  i  jeździć  do 

Genowii.  Nie  moŜesz  oczekiwać,  Ŝe  młody  człowiek  w  kwiecie  wieku  będzie  po  prostu 

siedział  i  na  ciebie  czekał.  To  zupełnie  naturalne,  Ŝe  Michael  moŜe  się  zacząć  interesować 

jakąś młodą damą w wieku bardziej zbliŜonym do jego własnego, która ma czas, Ŝeby robić 

background image

to, co zwykle robią dzieciaki na studiach; to, co nie jest właściwym zajęciem dla nastoletniej 

księŜniczki ze szkoły średniej. 

- Tato. - Popatrzyłam na niego. - Michael ze mną nie zerwał. Przynajmniej, jeśli o to ci 

chodziło w tej mówce, którą właśnie mi palnąłeś. 

- Nie zerwał? - Tata przestał mieć taką zadowoloną minę. - No to co on takiego zrobił? 

- On... No cóŜ, pamiętasz, jak leciałeś ze mną z powrotem do Genowii i w czasie lotu 

oglądaliśmy sobie Władcę Pierścieni

-  Tak.  -  Tata  uniósł  brwi.  -  Chcesz  mi  powiedzieć,  Ŝe  Michael  wszedł  w  posiadanie 

Jedynego Pierścienia? 

-  Nie.  -  W  głowie  mi  się  nie  mieściło,  Ŝe  on  próbuje  sobie  z  tego  Ŝartować.  -  Ale 

usiłuje dowieść w oczach króla elfów, Ŝe jest coś wart, jak Aragorn. 

- A kto jest tym królem elfów? - zapytał tata, jakby naprawdę nie miał pojęcia. 

- Tato. TO TY jesteś królem elfów. 

-  Doprawdy?  -  Tata poprawił  sobie  krawat,  znów  robiąc  zadowoloną  minę.  A  potem 

znieruchomiał. - Zaraz... Moje uszy nie są szpiczaste. Prawda? 

-  Ja  mówię  METAFORYCZNIE,  tato.  -  Przewróciłam  oczami.  -  Michael  uwaŜa,  Ŝe 

musi  dowieść  własnej  wartości,  Ŝeby  móc  być  z  twoją  córką.  Zupełnie  jak  Aragorn,  który 

uwaŜał, Ŝe musi się sprawdzić, Ŝeby zdobyć uznanie króla i móc być z Arweną. 

-  Nie  widzę  w  tym  nic  złego  -  rzekł  tata.  -  Tylko  jak  on  to  zamierza  osiągnąć?  To 

znaczy,  zdobyć  moje  uznanie?  Bo  bardzo  mi  przykro,  ale  poprowadzenie  Armii  Umarłych, 

Ŝ

eby pokonać orków, nie zaimponuje mi jakoś szczególnie. 

-  Michael  nie  ma  zamiaru  prowadzić  Armii  Umarłych  donikąd.  Zaprojektował 

zautomatyzowane  ramię  do  operacji chirurgicznych,  które  pozwoli  lekarzom  przeprowadzać 

operacje serca bez otwierania klatki piersiowej - powiedziałam. 

To stwierdzenie zmiotło z twarzy taty złośliwy uśmieszek. 

- Naprawdę? - spytał zupełnie innym tonem. - Michael coś takiego wynalazł? 

-  No  cóŜ,  zaprojektował  prototyp  czegoś  takiego  -  wyjaśniłam.  -  A  jakaś  japońska 

firma  chce,  Ŝeby  poleciał  do  Japonii  i  pomógł  im  skonstruować  rzeczywiście  działający 

model.  Czy  coś.  Problem  w  tym,  Ŝe  on  wyjeŜdŜa  NA  ROK!  Michael  będzie  w  Tsukubie 

ROK! Albo dłuŜej! 

- Rok - powtórzył tata. - Albo dłuŜej. No cóŜ. To bardzo duŜo czasu. 

- Tak, to bardzo duŜo czasu - powtórzyłam bardzo dramatycznym tonem. - A kiedy on 

tysiące  kilometrów  stąd  będzie  wynajdywał  róŜne  fajne  urządzenia,  ja  będę  tkwiła  na  tym 

durnym  wstępie  do  twórczego  pisania  i  na  chemii,  którą  juŜ  przestałam  rozumieć,  nie 

background image

wspominając nawet o rachunku róŜniczkowym, którego mam się uczyć zupełnie nie wiadomo 

po co, skoro przecieŜ mamy wszystkich tych księgowych... 

-  Zaraz,  zaraz  -  rzekł  tata.  -  Wszyscy,  którzy  chcą  być  gruntownie  wykształconymi 

ludźmi, powinni się uczyć rachunku róŜniczkowego. 

- Wiesz, co by mi pozwoliło zostać gruntownie wykształconym człowiekiem, a tobie 

szanowaną  osobistością,  być  moŜe  nawet  nominowaną  na  Człowieka  Roku  tygodnika 

„Time”? To ja ci powiem: gdybyś zbudował własne laboratorium z dziedziny robotyki tu, w 

Nowym Jorku, Ŝeby Michael mógł w nim skonstruować to swoje zautomatyzowane ramię! 

Tata nieźle się z tego uśmiał. 

No i bardzo miło. Tylko Ŝe ja mówiłam to serio. 

- Ja mówię powaŜnie, tato - wyjaśniłam. - No bo dlaczego nie? PrzecieŜ to nie tak, Ŝe 

nie masz pieniędzy. 

- Mia - odezwał się tata, powaŜniejąc. - Ja nie mam zielonego pojęcia o laboratoriach 

robotycznyeh. 

-  Ale  Michael  ma.  Mógłby  ci  powiedzieć,  czego  potrzebuje.  A  wtedy  ty,  no  wiesz, 

mógłbyś  za  to  zapłacić.  A  totalnie  przypisano  by  ci  zasługę,  gdyby  Michaelowi  udało  się 

skonstruować  to  zautomatyzowane  ramię  jak  trzeba.  ZałoŜę  się,  Ŝe  trafiłbyś  do  programu 

Larry'ego Kinga. Kto by się przejmował „Vogue”...? Pomyśl sobie, jak popularna stałaby się 

wówczas  Genowia.  To  by  zdziałało  CUDA  dla  naszego  przemysłu  turystycznego.  A  przy-

znasz, Ŝe odkąd dolar traci na wartości, turystyka podupada. 

-  Mia.  -  Tata  pokręcił  głową.  -  To  wykluczone.  Bardzo  się  cieszę  ze  względu  na 

Michaela, zawsze uwaŜałem, Ŝe ten chłopak ma potencjał. Ale nie wydam milionów dolarów 

na  zbudowanie  laboratorium  z  dziedziny  robotyki,  Ŝebyś  ty  mogła  trwonić  czas  w  trzeciej 

klasie na obcałowywanie się z Michaelem, zamiast uczyć się rachunku róŜniczkowego. 

Spiorunowałam go wzrokiem. 

- Nikt tego juŜ nie nazywa obcałowywaniem się, tato. 

Coś powiedzieć musiałam. A poza tym... „trwonić czas”? 

-  Bardzo  przepraszam.  - Grandmère  zamaszystym  krokiem  wyszła  na  środek  pokoju, 

bo  stamtąd  mogła  spiorunować  wzrokiem  nas  oboje.  -  Ogromnie  mi  przykro,  Ŝe  przerywam 

wam  tę  niezwykle  istotną  dyskusję  o  TYM  CHŁOPAKU.  Ale  chciałabym,  Ŝebyście  mi 

powiedzieli, czy nie zauwaŜyliście czegoś w związku z tym wnętrzem. Czy nie wydaje wam 

się, Ŝe czegoś tu w oczywisty sposób BRAKUJE? 

Rozejrzeliśmy  się  z  tatą  po  wynajętym  przez  Grandmère  apartamencie  na  ostatnim 

piętrze  hotelu,  o  powierzchni  stu  pięćdziesięciu  metrów  kwadratowych,  z  dwiema 

background image

sypialniami,  dwiema  łazienkami  (z  których  kaŜda  szczyci  się  marmurową  wanną  i  osobną 

kabiną  prysznicową),  z  dwoma  dwunastocalowymi  płaskoekranowymi  telewizorkami  (a 

chodzi  wyłącznie  o  telewizory  umieszczone  w  tych  łazienkach),  kosmetykami  do  kąpieli  z 

ekskluzywnej  serii  Frederic  Fekkai  i  Coté  Bastide,  zestawem  do  golenia  Floris  i  świecami 

Frette, z salonem, z jadalnią ze stołem dla ośmiu osób, z osobną spiŜarnią, z biblioteką pełną 

ksiąŜek,  z  odtwarzaczem  DVD,  sprzętem  stereo,  kolekcją  filmów  na  DVD  i  kompaktów  z 

muzyką,  bezprzewodowym  telefonem  na  wiele  linii  telefonicznych  z  pocztą  głosową  i 

dostępem  do  róŜnych  baz  danych,  z  szybkim  Internetem,  i  z  teleskopem  na  stojaku,  Ŝeby 

sobie mogła popatrzeć na gwiazdy albo zajrzeć do apartamentu Woody'ego Allena po drugiej 

stronie parku. 

W apartamencie Grandmère niczego nie brakuje. NICZEGO. 

-  POPIELNICZKI!  -  krzyknęła  Grandmère.  -  TO  JEST  APARTAMENT  DLA 

NIEPALĄCYCH!!! 

Tata uniósł oczy do sufitu. Potem westchnął. Następnie powiedział: 

-  Mia,  jeśli,  jak  mówisz,  Michael  chce  mi  dowieść,  Ŝe  jest  ciebie  wart,  to  i  tak  nie 

przyjąłby  mojej  pomocy.  Przykro  mi,  Ŝe  nie  będziecie  się  widzieć  przez  rok,  ale  moim 

zdaniem  wzięcie  się  w  garść  i  skoncentrowanie  wyłącznie  na  nauce  nie  byłoby  dla  ciebie 

takim  złym  wyjściem.  Mamo  -  spojrzał  na  Grandmère  -  jesteś  niemoŜliwa.  Ale  wynajmę  ci 

apartament w jakimś innym hotelu. Pozwól, Ŝe załatwię parę telefonów. - I poszedł do jadalni 

dzwonić. 

Grandmère, z bardzo usatysfakcjonowaną miną, otworzyła torebkę, wyciągnęła z niej 

kartę magnetyczną do drzwi apartamentu i połoŜyła ją na stoliku do kawy przede mną. 

-  No  cóŜ  -  powiedziała.  -  Jaka  szkoda.  Wygląda  na  to,  Ŝe  będę  się  przeprowadzała. 

Znowu. 

-  Grandmère...  -  odezwałam  się.  OKROPNIE  doprowadzała  mnie  do  szału.  -  Czy  ty 

wiesz,  Ŝe  ludzie  nadal  mieszkają  w  NAMIOTACH  i  PRZYCZEPACH  KEMPINGOWYCH 

przez  te  wszystkie  huragany,  fale  tsunami  i  trzęsienia  ziemi,  które  wystąpiły  ostatnio  w 

róŜnych  częściach  świata?  A  ty  się  skarŜysz,  Ŝe  nie  moŜesz  PALIĆ  w  swoim  pokoju 

hotelowym?  Ten  apartament  jest  absolutnie  w  porządku.  Jest  totalnie  piękny.  Jest  tak  samo 

przyjemny jak twój dawny apartament w Plaza. Po prostu wydziwiasz, bo nie lubisz zmian. 

- Pewnie masz rację - powiedziała Grandmère z westchnieniem i usiadła na jednym z 

krytych  brokatem  foteli  naprzeciwko  kanapy,  na  której  siedziałam  ja.  -  Ale  uwaŜam,  Ŝe 

moŜesz skorzystać na moim dziwactwie. 

- Och? - Prawie jej nie słuchałam. Nie mogłam jeszcze uwierzyć w to, jak szybko mój 

background image

tata  zbił  ten  pomysł  z  budową  laboratorium.  Naprawdę  sądziłam,  Ŝe  dobrze  to  sobie 

obmyśliłam.  To  znaczy,  ja  wiem,  Ŝe  wpadłam  na  to  wyłącznie  pod  wpływem  chwili,  ale 

wydawało mi się, Ŝe to coś, na co on mógłby pójść. W Genowii zawsze buduje jakieś skrzydła 

szpitali,  a  potem  nazywa  je  własnym  imieniem.  Uznałam,  Ŝe  Laboratorium  Systemów 

Zautomatyzowanej Chirurgii imienia Księcia Phillipe'a Renaldo całkiem ładnie brzmi. 

-  Ten  apartament  jest  opłacony  do  końca  tygodnia  -  powiedziała  Grandmère, 

pochylając się, Ŝeby postukać w kartę magnetyczną, którą połoŜyła na stoliku. - Oczywiście, 

ja tu juŜ nie zostanę. Ale moŜesz z niego skorzystać, jeśli będziesz miała na to ochotę. 

-  Po  co  mi  apartament  w  hotelu  Ritz,  Grandmère?  -  spytałam  niecierpliwie.  -  MoŜe 

umknęło  to  twojej  uwagi,  bo  jesteś  tak  bardzo  zajęta  swoim  własnym,  w  cudzysłowie, 

cierpieniem,  ale  ja  raczej  w  tym  tygodniu  nie  planuję  Ŝadnych  imprez  piŜamowych. 

PrzeŜywam powaŜny Ŝyciowy kryzys. 

Grandmère spojrzała na mnie twardo. 

-  Czasami  -  powiedziała  -  trudno  mi  uwierzyć,  Ŝe  ciebie  i  mnie  łączą  jakieś  więzy 

krwi. 

- Witaj w klubie - rzuciłam. 

-  No  cóŜ,  te  pokoje  są  teraz  twoje.  -  Grandmère  przysunęła  kartę  bliŜej  mnie.  -  I 

moŜesz z nich korzystać, jak sobie chcesz. Osobiście, gdybym nadal mieszkała z rodzicami, a 

mój ukochany wyjeŜdŜałby na roczną wyprawę w celu dowiedzenia swojej wartości w oczach 

MOJEGO  ojca,  to  ja  bym  skorzystała  z  tego  apartamentu,  Ŝeby  w  nim  zaaranŜować  bardzo 

osobiste  i  romantyczne  poŜegnanie.  Ale  widać,  to  tylko  ja.  Zawsze  jednak  byłam  kobietą 

namiętną, świadomą własnych głębokich emocji. Często miewałam wraŜenie, Ŝe... 

Ple, ple, ple. Grandmère gadała i gadała. I gadała. Tata wrócił do pokoju i powiedział, 

Ŝ

e  załatwił  jej  apartament  w  hotelu  Four  Seasons,  wtedy  zadzwoniła  po  swoją  pokojówkę  i 

kazała jej zacząć pakowanie po raz zaledwie trzeci w tym tygodniu. 

I tak się skończyła moja lekcja dworskiej etykiety na ten dzień. 

Dobrze  chociaŜ,  Ŝe  ja  za  te  lekcje  nie  płacę,  bo  z  całą  pewnością  zaczęły  tracić  na 

jakości. 

Mam  wraŜenie,  Ŝe  dostaję  juŜ  halucynacji  z  odwodnienia  albo  coś.  Mam  wszystkie 

symptomy: 

niezwykle pragnienie, 

suchość w ustach i brak śliny, 

suchość oczu, Ŝadnych łez, 

zmniejszona  ilość  wydalanego  moczu albo  wydalanie  moczu  trzy  razy  lub  mniej 

background image

na dobę, 

ramiona i nogi chłodne w dotyku, 

uczucie wielkiego znuŜenia, niepokój lub irytacja, 

zawroty głowy, które mijają po zmianie pozycji na leŜącą. 

Oczywiście,  zazwyczaj  miewam  wszystkie  te  symptomy,  kiedy  spędzę  choć  trochę 

czasu w towarzystwie Grandmère. 

 

A teraz siedzę w limuzynie i piję wodę z butelki, ot tak, na wszelki wypadek. 

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, 

PODDASZE 

Michael  chce  zrobić  całą  masę  rzeczy  w  Nowym  Jorku  przed  swoim  wyjazdem  w 

piątek. Dzisiaj jemy w miejscu, gdzie dają jego ulubione hamburgery, Corner Bistro w West 

Village.  Twierdzi,  Ŝe  tam  robią  najlepsze  hamburgery  w  tym  mieście  -  pomijając  Johnny 

Rockets. 

Tyle  Ŝe  Michael  nie  chce  chodzić  do  Johnny  Rockets,  bo  nie  uznaje  sieci 

gastronomicznych, twierdząc, Ŝe przyczyniają się do homogenizacji Ameryki i  Ŝe takie sieci 

wypychają z biznesu miejscowe, rodzinne restauracje i sklepy, przez co społeczności lokalne 

tracą  wszystko  to,  co  je  kiedyś  czyniło  niepowtarzalnymi  miejscami,  a  z  Ameryki  robi  się 

jedno  wielkie  centrum  handlowe,  kaŜde  składające  się  wyłącznie  z  WalMartów, 

McDonaldsów, Jiffy Lube i Applebee's, i zamiast być tyglem narodów, Ameryka zmienia się 

w zwykły majonez. 

Dobrze wiem jednak, Ŝe Michaelowi zdarza się wymknąć po cichu od czasu do czasu 

do KFC. 

Oczywiście  jako  wegetarianka  nie  mogę  mu  towarzyszyć  w  tej  wyprawie  na 

Ostatniego  Porządnego  Hamburgera  przed  jego  wyjazdem  na  Daleki  Wschód.  Wezmę  tylko 

jakąś sałatkę. I moŜe frytki. 

Mama nie ma nic przeciwko temu, Ŝe wychodzę z Michaelem w powszedni wieczór, 

bo  wie,  Ŝe  to  ostatni  tydzień  Michaela  na  tej  samej  półkuli,  na  której  mieszkam  ja.  Pan  G. 

próbował coś mówić o mojej pracy domowej z rachunku róŜniczkowego - widocznie on i pani 

Hong rozmawiali o tym w pokoju nauczycielskim - ale mama tylko rzuciła mu To Spojrzenie, 

a on się przymknął. Całe szczęście, Ŝe mam takich wyluzowanych rodziców. 

background image

No  cóŜ,  poza  tatą.  W  głowie  mi  się  nie  mieści,  Ŝe  odmówił  realizacji  mojego 

genialnego  pomysłu  zbudowania  własnego  laboratorium  robotycznego.  Myślę,  Ŝe  to  jego 

strata. Nie powiem o tym Michaelowi. To znaczy, Ŝe faktycznie spytałam. Nie jestem pewna, 

gdyby  nawet  tata  ZGODZIŁ  się  zbudować  własne  laboratorium  robotyki  medycznej,  czy 

Michael w ogóle zechciałby w nim pracować, ze względu na to, Ŝe przecieŜ chce przede mną 

uciec, bo ja nie chcę z nim uprawiać seksu. 

No  i  DEFINITYWNIE  nie  powiem  mu  o  kluczu  hotelowym,  który  mi  zostawiła 

Grandmère.  Gdyby  Michael  dowiedział  się,  Ŝe  mam  do  swojej  dyspozycji  cały  apartament 

hotelowy, to totalnie chciałby... 

O. 

MÓJ. 

BOśE. 

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, 

CORNER BISTRO 

Muszę pisać szybko. Michael podszedł tylko do kontuaru po dodatkowe serwetki. Nie 

wiem,  gdzie  się  podziała  nasza  kelnerka.  To  miejsce  to  istne  zoo.  Ktoś  musiał  w  jakimś 

przewodniku  puścić  farbę  o  tych  hamburgerach.  Właśnie  podjechał  pod  drzwi 

dwupoziomowy  autokar  trasy  turystycznej  Big  Apple  i  mniej  więcej  ze  stu  turystów 

wpakowało się do restauracji. 

W  kaŜdym  razie,  jak  tylko  Michael  po  mnie  przyjechał,  coś  mnie  uderzyło.  To,  co 

NAPRAWDĘ miała na myśli Grandmère, kiedy powiedziała: „zaaranŜować bardzo osobiste i 

romantyczne  poŜegnanie”.  Grandmère  MUSIAŁA  mieć  na  myśli  to,  co mnie  się  wydaje,  Ŝe 

miała na myśli. 

Grandmère dała mi klucz do swojego apartamentu w Ritzu, Ŝebym mogła uprawiać 

SEKS!!!! 

Serio!  Grandmère  udostępniła  mi  swój  apartament  w  Ritzu,  Ŝebym  mogła  w  nim 

„poŜegnać się” z Michaelem. W atmosferze prywatności, jakiej by nam się nie udało znaleźć 

nigdzie indziej, skoro Ŝadne z nas nie dysponuje własnym mieszkaniem. 

Innymi  słowy,  moja  babka  dała  mi  swoją  własną  wersję  Najcenniejszego  Daru: 

NAJCENNIEJSZĄ rzecz, o jakiej mogłaby zamarzyć kaŜda nastolatka: 

background image

MOJA  BABKA  ZAPEWNIŁA  MI  MOJE  WŁASNE  MIEJSCE  DO  UPRAWIANIA 

SEKSU!!!!!! 

Wiem,  Ŝe  to  się  wydaje  niewiarygodne.  Ale  to  prawda.  Nie  da  się  tego  wyjaśnić 

inaczej. Grandmère chce, Ŝebym uprawiała seks ze swoim chłopakiem w wieczór przed jego 

wyjazdem do Japonii. 

Ale dlaczego moja własna babka miałaby mnie zachęcać do tego, Ŝebym oddała swój 

Najcenniejszy  Dar,  będąc  jeszcze  nastolatką?  PrzecieŜ  babki  powinny  być  staroświeckie  i 

chcieć,  Ŝeby  ich  wnuczki  czekały  do  ślubu,  zanim  skonsumują  swoje  związki.  Babki  nie 

wierzą w przymierzanie pary spodni przed zakupem. Wszystkie babki powtarzają jedno: „On 

nie kupi całej krowy, jeśli mleko moŜe dostać za darmo”. Babki powinny chcieć jak najlepiej 

dla dzieci swoich własnych dzieci. 

I  czy  to  naprawdę  moŜliwe,  Ŝe  Grandmère  uznała,  Ŝe  NAJLEPIEJ  dla  mnie  będzie, 

kiedy prześpię się na poŜegnanie ze swoim facetem w porzuconym przez nią apartamencie w 

Ritzu? 

Chyba Ŝe... 

O MÓJ BOśE!

 Właśnie to do mnie dotarło. CzyŜby 

Grandmère usiłowała 

mi pomagać w powstrzymaniu Michaela od wyjazdu do Japonii????

 

PowaŜnie.  Bo  jaki  facet,  mając  wybór  pomiędzy  seksem  a  brakiem  seksu,  wybierze 

brak  seksu?  PrzecieŜ  Michael  przeprowadza  się  do  tej  Japonii  ze  względu  na  ten  cały  brak 

seksu. 

Pomijając  kwestię  ratowania  tysięcy  istnień  ludzkich  i  zarobienia  milionów  dolarów 

po to, Ŝeby coś dowieść mojej rodzinie i „US Weekly”. 

Ale gdyby wiedział, Ŝe ma szansę na seks, to czy by nie... został? 

Ja wiem. To SZALEŃSTWO. 

To takie szaleństwo, które mogłoby zadziałać. 

Nie.  NIE!!!!  Nie  mogę  uwierzyć,  Ŝe  to  napisałam!!!!  Tak  nie  moŜna!!!!  No  bo, 

wykorzystywać  seks,  Ŝeby  kimś  manipulować?  To  się  kłóci  z  moimi  feministycznymi 

zasadami. BoŜe. Co ta Grandmère sobie WYOBRAśA? 

Pomijając,  oczywiście,  Ŝe  Grandmère  nie  kieruje  się  śADNYMI  feministycznymi 

zasadami. To znaczy, no cóŜ, kieruje się nimi, tylko za takie ich nie uwaŜa. 

No  i  jeszcze  została  ta  cała  kwestia  z  czekaniem  do  nocy  po  balu  maturalnym. 

PrzecieŜ  obiecałam  Tinie.  PRZYSIĘGŁYŚMY  sobie,  Ŝe  nie  rozstaniemy  się  ze  swoim 

Najcenniejszym Darem aŜ do tego wieczoru. 

background image

Tina na pewno zrozumie... 

Zaraz.  Ja  to  naprawdę  biorę  pod  uwagę?  Nie!  Nie,  to  jest  niewłaściwe!  To  jest 

okropne! Ja bym nigdy nie mogła czegoś takiego zrobić! Obrabowałabym w ten sposób cały 

ś

wiat  z  tego  robotycznego  manipulatora  Michaela!  Ja  nie  mogę  czegoś  takiego  zrobić.  Na 

litość boską, jestem przecieŜ KSIĘśNICZKĄ. 

Ale  co  jeśli  -  hipotetycznie  oczywiście  -  Michael  i  ja  będziemy  uprawiali  seks  w 

porzuconym przez Grandmère apartamencie w Ritzu, a jemu się to tak spodoba, Ŝe zdecyduje 

się  mimo  wszystko  nie  jechać?  Czy  to  nie  byłoby  WARTE  poświęcenia  moich 

feministycznych zasad? Czy to jednak nie byłoby jeszcze bardziej FEMINISTYCZNE, bo w 

ten sposób zatrzymawszy Michaela przy sobie, mogłabym nadal wąchać jego szyję, a zatem 

uwalniać  sobie  serotoninę  do  mózgu,  co  mnie  uspokaja  i  pozwala  mi  się  stawać  bardziej 

gruntownie wykształconą osobą i lepszą przewodnicząca szkolnego samorządu oraz wzorem 

postępowania dla wszystkich młodych dziewczyn na całym świecie? 

AAAAAAACH! Michael wraca z serwetkami. Więcej później. 

ŚRODA, 8 WRZEŚNIA, 23.00, 

PODDASZE 

No  cóŜ.  Było  bardzo  miło.  Zjedliśmy  uroczą  kolację,  a  potem  poszliśmy  na  kruche 

babeczki do Magnolia Bakery (tak, tej z Leniwej niedzieli na Saturday Night Life). 

A potem bardzo czule się całowaliśmy przez jakieś pół godziny w westybulu, podczas 

gdy  Lars  udawał,  Ŝe  wkłada  monety  do  parkometru,  chociaŜ  limuzyna  ma  rejestrację 

dyplomatyczną i nigdy nie dostajemy mandatów. 

Naprawdę  nie  wydaje  mi  się,  Ŝeby  winna  była  ta  niesamowicie  wysoka  dawka 

serotoniny,  która  mi  w  tej  chwili  krąŜy  po  mózgu  ze  względu  na  to,  Ŝe  tak  długo  sobie 

wąchałam szyję Michaela (nie wspominając juŜ o oksytocynie, hormonie, który wydziela się 

do  mózgu  w  chwilach  intensywnej  przyjemności  seksualnej.  Ostrzegano  nas  na  lekcjach 

zdrowia  i  higieny,  Ŝeby  nie  uprawiać  seksu  z  nikim,  kogo  nie  znamy  zbyt  dobrze,  bo 

oksytocyna  potrafi  zmącić  nasz  osąd  i  sprawić,  Ŝe  masz  wraŜenie,  Ŝe  jesteś  w  kimś 

zakochana,  a  tak  naprawdę  wy  dwoje  nie  macie  ze  sobą  nic  wspólnego,  nawet  wcale 

specjalnie  za  sobą  nie  przepadacie.  To  zresztą  wyjaśnia,  czemu  Grandèpre  oŜenił  się  z 

Grandmère). 

Nie.  Naprawdę  uwaŜam,  Ŝe  to  coś  więcej  niŜ  serotonina.  Jestem  gotowa.  Jestem 

background image

gotowa oddać mój Najcenniejszy Dar. Gotowa na słowo przez duŜe S. 

I to dlatego powiedziałam Michaelowi, kiedy juŜ zbierał się do odejścia: 

- Nie rób Ŝadnych planów na jutrzejszy wieczór. Mam dla ciebie niespodziankę. 

A Michael na to: 

- Naprawdę? A co takiego? 

Ale ja odparłam: 

- Gdybym ci powiedziała, to juŜ nie byłaby Ŝadna niespodzianka, prawda? 

A Michael tylko się uśmiechnął i powiedział: 

- Okay. 

A potem pocałował mnie jeszcze raz i powiedział „dobranoc”. 

I poszedł. 

Och, będzie miał niespodziankę, to na pewno. 

PrzecieŜ wiem, Ŝe będziemy się z Michaelem kochać nielegalnie, bo mając szesnaście 

lat,  powinnam  czekać  jeszcze  rok  do  momentu,  kiedy  w  stanie  Nowy  Jork  dopuszcza  się 

współŜycie seksualne. 

Zdaję  teŜ  sobie  sprawę,  Ŝe  decydowanie  się  na  współŜycie  z  moim  chłopakiem  dwa 

lata przed zaplanowanym terminem tylko dlatego, Ŝe nie chcę, Ŝeby się przenosił do Japonii, i 

uwaŜam, Ŝe istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, Ŝe tam nie pojedzie, jeŜeli będzie 

wiedział, Ŝe moŜe liczyć na seks ze mną, to będzie antyfeministyczna manipulacja. 

Ale 

NIC MNIE TO NIE OBCHODZI.

 

NIE  MOGĘ  pozwolić,  Ŝeby  on  się  przeniósł  do  Japonii.  Po  prostu  NIE  MOGĘ. 

Bardzo  mi  przykro  ze  względu  na  wszystkich  tych  chorych,  którym  grozi  operacja  na 

otwartym sercu, którzy moŜe ucierpią z powodu mojej szalenie samolubnej decyzji. 

Ale  czasami  dziewczyna  musi  zrobić coś  takiego,  Ŝeby  zachować  normalność  w  tym 

szalonym  świecie,  gdzie  w  jednej  minucie  spokojnie  jesz  kluski  z  sezamem  na  zimno,  a  w 

drugiej twój chłopak wyjeŜdŜa do Japonii. 

Po prostu tak być musi. 

O  mój  BoŜe,  sama  nie  wierzę,  Ŝe  to  robię.  Czy  powinnam  to  zrobić?  CZY 

POWINNAM TO ZROBIĆ? 

Jak zwykle, zadawanie pytań mojemu pamiętnikowi w niczym mi nie pomaga. Nawet 

nie wiem, po co zawracam tym sobie głowę. 

 

JA, KSIĘśNICZKĄ???? TAA, I CO JESZCZE? 

background image

Sztuka 

Mii Thermopolis 

(pierwsza wersja) 

 

S

CENA 

16 

 

DZIEŃ.  Apartament  na  ostatnim  piętrze  hotelu  Plaza.  PrzeraŜająca  stara  kobieta  z 

eyelinerem  wytatuowanym  dokoła  oczu  (CLARISSE,  KSIĘśNA  WDOWA)  piorunuje 

wzrokiem  MIĘ,  która  kuli  się  na  krześle  naprzeciw  niej.  Łysy  miniaturowy  pudel 

(ROMMEL) trzęsie się w kąciku niedaleko. 

 

CLARISSE, KSIĘśNA WDOWA 

A  teraz  sprawdźmy,  czy  ja  to  dobrze  zrozumiałam.  Twój  ojciec  mówi  ci,  Ŝe  jesteś 

księŜniczką Genowii, a ty wybuchasz płaczem. DlaczegóŜ to? 

 

MIA 

Nie chcę być Ŝadną księŜniczką. Chcę być tylko sobą, Mią. 

 

CLARISSE, KSIĘśNA WDOWA 

Usiądź  prosto  na  tym  krześle.  Nie  przekładaj  nóg  przez  oparcie.  I  nie  nazywasz  się 

Mia,  tylko  Amelia.  Chcesz  mi  powiedzieć,  Ŝe  nie  pragniesz  zająć  naleŜnego  ci  miejsca  na 

tronie? 

 

MIA 

Grandmère, wiesz równie dobrze jak ja,  Ŝe nie nadaję się na księŜniczkę. No więc po 

co w ogóle tracisz swój czas? 

 

CLARISSE, KSIĘśNA WDOWA 

Jesteś  następczynią  tronu  Genowii.  I  zajmiesz  miejsce  na  tronie  po  śmierci  mojego 

syna. Tak to wygląda. Nie ma innego wyjścia. 

 

MIA 

Taa, jasne, Grandmère. Słuchaj, mam mnóstwo zadane do domu. Czy lekcja tej jakiejś 

etykiety długo potrwa? 

background image

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 

GODZINA WYCHOWAWCZA 

Mam  zamiar  to  zrobić.  To  znaczy,  Zrobić  To.  Dziś  wieczorem.  Całą  noc  nad  tym 

myślałam i juŜ wiem - nic innego mi nie pozostaje. 

Zdaję  sobie  sprawę,  Ŝe  to egoizm. Wiem,  Ŝe  odbiorę  promyk  nadziei tym  wszystkim 

pacjentom sercowcom, którym Michael mógłby pomóc swoim wynalazkiem. 

Ale  to  tym  gorzej  dla  nich.  Mnóstwo  osób  przechodzi  operacje  na  otwartym  sercu  i 

Ŝ

yją.  Patrzcie  tylko  na  Davida  Lettermana.  I  Billa  Clintona.  Ludzie  będą  musieli  się  z  tym 

jakoś uporać. MoŜe gdyby jedli mniej mięsa, NIE POTRZEBOWALIBY tylu operacji serca. 

Czy ktokolwiek kiedyś o tym pomyślał? 

O BoŜe. Czy ja to naprawdę przed chwilą napisałam? W głowie mi się nie mieści, Ŝe 

ja  to  przed  chwilą  napisałam.  CO  SIĘ  ZE  MNĄ  DZIEJE?  Staję  się  jedną  z  wojowniczych 

wegetarianek,  tych,  co  uwaŜają,  Ŝe  Heifer  Project,  akcja,  w  której  ramach  daje  się  biednym 

wdowom krowy i kozy, Ŝeby miały jakiś dochód ze sprzedaŜy mleka, i mogły za to kupować 

jedzenie  dla  swoich  dzieci,  jest  niewłaściwa,  bo  prowadzi  do  robienia  ze  zwierząt 

niewolników człowieka? 

Nie  wiem,  co  się  ze  mną  dzieje.  To  zupełnie  tak,  jakbym  zwariowała.  Nawet 

sprawdziłam, czy mam jeszcze te prezerwatywy, które mi zostały po tym, jak zmuszono nas, 

Ŝ

ebyśmy  poszli  i  je  kupili  w  ramach  projektu  Bezpieczny  Seks  na  lekcji  zdrowia  i  higieny. 

Oczywiście, swoje wybrałam ze względu na kolor. No bo było ich tam STRASZNIE duŜo do 

wyboru. Wiedziałam,  Ŝe powinnam była kupić duane reade a nie condomania. Mam teraz w 

plecaku  prezerwatywy  o  smaku  truskawkowym  i  piña  colada  (nawet  nie  zdawałam  sobie 

sprawy,  Ŝe  one  są  SMAKOWE,  dopóki  nie  sprawdziłam  dziś  rano,  czy  nie  skończył  im  się 

okres przydatności. Dzięki Bogu, jeszcze są dobre). 

Mam zamiar poświęcić swoje dziewictwo, Ŝeby zatrzymać swojego ukochanego na tej 

samej półkuli, na której mieszkam. 

Ale  właśnie  sobie  zdałam  sprawę,  rozmyślając  o  tym  wszystkim,  Ŝe  być  moŜe  będę 

musiała nawet Tego Dotknąć. 

Ale  po  raz  pierwszy  ta  wizja  nie  sprawia,  Ŝe  mam  ochotę  powiedzieć,  albo  chociaŜ 

pomyśleć: uh. 

Najwyraźniej dorośleję. 

background image

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 

WSTĘP 00 TWÓRCZEGO PISANIA 

Opisz znaną ci osobę: 

Na pierwszy rzut oka wydaje się, Ŝe on ma zwyczajnie ciemne włosy, ale 

kiedy  przyjrzeć  się  z  bliska,  widać  w  nich  liczne  pasma  kasztanowe,  złote  i 

czarne. Te włosy są dość długie jak na faceta, ale nie dlatego, Ŝe tak jest modnie, 

tylko  dlatego,  Ŝe  ma  o  wiele  za  duŜo  zajęć  i  zainteresowań,  Ŝeby  pamiętać  o 

regularnych  wizytach  u  fryzjera.  Na  pierwszy  rzut  oka  wydaje  się  teŜ,  Ŝe  jego 

oczy są  ciemne, ale tak naprawdę ich tęczówki to kalejdoskop odcieni rdzawego 

brązu  i  mahoniu, tu  i  tam  nakrapianych drobinkami  purpury  i  złota,  zupełnie jak 

dwa  bliźniacze  jeziora  w  porze  babiego  lata,  w  które  miałoby  się  ochotę 

zanurkować i tak pływać w nich bez końca. Nos: wydatny. Usta: nieodparcie za-

chęcające  do  pocałunków.  Kark:  pachnący  -  oszałamiającą  mieszanką  płynu  do 

płukania  tkanin  Tide  od  strony  kołnierzyka  koszuli,  pianki  do  golenia  Gillette  i 

mydła Ivory, czyli wszystko razem biorąc: mój chłopak. 

 

5 - 

Lepiej.  Wolałabym  tylko,  Ŝebyś  nieco  dokładniej  opisała,  co  sprawia,  Ŝ

jego usta tak nieodparcie zachęcają do pocałunków. 

C. Martinez 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 

ANGIELSKI 

Teraz zasadnicze pytanie brzmi: czy mam powiedzieć Tinie? 

Bo Lilly powiedzieć nie mogę. Ona od razu przejrzy mój plan i zorientuje się, co mam 

zamiar  zrobić.  śe  wcale  mi  nie  chodzi  o  wyraŜenie  wielkiej  miłości  i  oddania  jej  bratu,  ale 

próbuję go kontrolować. 

Za pomocą seksu. 

Bardzo wątpię, Ŝeby to poparła. 

Poza tym  gotowa mnie oskarŜyć o to, Ŝe sprzeniewierzam się kodeksowi prawdziwej 

feministki,  wykorzystując,  Ŝeby  dostać  to,  czego  chcę,  kobiece  sztuczki  zamiast  swojej 

background image

mózgownicy. 

Ale  przecieŜ  czy  nie  to  zrobiła  Gwen  Stefani,  kiedy  przeobraziła  się  w  seksownego 

kociaka,  Ŝeby  ujawnić,  jak  słabo  zarabiają  i  jak  długo  pracują  Króliczki  Playboya,  Ŝeby 

pomóc  polepszyć  ich  warunki  zatrudnienia  w  Grotto?  Ja  przecieŜ  robię  dokładnie  to  samo. 

Poświęcam swoje dziewictwo, Ŝeby powstrzymać wartościowego członka naszej społeczności 

przed  wyjazdem  w  odległe  strony.  Na  dłuŜszą  metę,  jeśli  prześpię  się  z  Michaelem, 

gospodarka Stanów Zjednoczonych tylko na tym zyska. 

MoŜna by wręcz powiedzieć, Ŝe moim obywatelskim obowiązkiem jest Zrobić To. 

Ale  z  drugiej  strony,  jeśli  Lilly  i  J.P.  rzeczywiście  skonsumowali  swój  związek  w 

czasie  wakacji  (chociaŜ  przyglądałam  się  im  obojgu  uwaŜnie  w  czasie  lunchu,  jedynej 

godziny,  jaką  w  szkole  spędzamy  razem,  i  poza  wspólnym  pojadaniem  yodela  nie 

zauwaŜyłam  Ŝadnych  przesadnych  demonstracji  intymności.  Oni  nawet  nie  trzymają  się  za 

ręce  na  korytarzu  ani  nie  całują  się  rano  na  powitanie.  Co  moŜe  teŜ  oznaczać,  Ŝe  czułości 

zostawiają  sobie  na  chwile,  kiedy  są  sami.  ALBO  Ŝe  jeszcze  się  nie  posunęli  tak  daleko  w 

kwestiach intymnych, jak mówi plotka), to ona totalnie powinna zrozumieć. 

Bo  te  hormony  to  są  STRASZNIE  SILNE  substancje.  Niełatwo  z  nimi  walczyć.  Na 

pewno akurat Lilly będzie mogła się z tym zgodzić. 

Pomijając, oczywiście, te sytuacje, kiedy przestajesz z nimi walczyć z Niewłaściwych 

Powodów. 

 

Mia - co się z tobą dzieje? Robisz notatki? Myślałam, Ŝe juŜ czytałaś Franny i Zooey! 

 

Nie, Tina, nie robię notatek. Piszę w swoim dzienniku. Tina, muszę cię o coś zapytać. 

Ale boję się, Ŝe mnie potem znienawidzisz. 

 

Nigdy bym nie mogła ciebie znienawidzić! Poza tym wszystko jest lepsze od słuchania, 

jak ona się rozwodzi o fuzji judeochrześcijaństwa i religii Wschodu u Salingera. 

 

No cóŜ, jest taka sprawa: po dzisiejszym wieczorze juŜ chyba nie będę na liście 

Ostatnich Dziewic z LiAE. 

 

CO??? TY I MICHAEL TO ZROBICIE!!!! OCH, MIA!!!! KIEDY SIĘ NA TO 

ZDECYDOWALIŚCIE???? 

 

background image

MY na nic się nie decydowaliśmy. JA zdecydowałam. Nie miej do mnie Ŝalu, dobrze? 

Ale Grandmère dała mi klucz do apartamentu hotelowego w Ritzu, z którego nie 

korzysta, i mam zamiar zabrać tam dzisiaj wieczorem Michaela i zrobić mu 

niespodziankę. 

 

Chcesz powiedziećŜe będziesz się z nim kochać czule i słodko, Ŝeby mógł zabrać ze 

sobą piękne wspomnienie, kiedy ruszy na drugi kraniec świata, Ŝeby dowieśćŜe jest 

ciebie wart? Mia, to jest TAKIE ROMANTYCZNE!!!!!!! 

 

Hm, naprawdę zamierzam kochać się z nim tak czule i słodko, Ŝeby zmienił zdanie i 

został w Nowym Jorku. Bo jaki facet będzie chciał się przenieść do Japonii, skoro bę-

dzie mógł regularnie zaŜywać seksu we własnej dzielnicy? 

 

Och! No cóŜ. To chyba teŜ dobry powód. 

 

PowaŜnie? Nie uwaŜasz, Ŝe jestem zła, bo usiłuję nim manipulować? Za pomocą 

mojego Najcenniejszego Daru? 

 

Ŝ, rozumiem, dlaczego masz zamiar to zrobić. PrzecieŜ go kochasz i to naturalne, Ŝ

nie chcesz go stracić. A wiem, Ŝe Borys wczoraj w czasie lunchu nie pomógł ci 

specjalnie, kiedy opowiadał te cuda o klarnecistkach. ChociaŜ, prawdę mówiąc, Mia, 

bardzo wątpięŜeby Michael miał spotkać w Japonii jakieś klarnecistki. 

 

I tak nie jestem pewna, czy zaryzykować, Tina. Ale muszę COŚ zrobić. Muszę 

SPRÓBOWAĆ. 

 

Właśnie. Ale czy jesteś NAPRAWDĘ gotowa iść na całość? No wiesz, sama ćwiczę z 

rączką od prysznica; nauczyłyśmy się po obejrzeniu Czterdziestoletniej dziewicy na 

płatnej kablówce. 

 

Jasne. Tamten film był TAAAAAKI pouczający. 

 

Właśnie. I wiesz, tak jak w tamtym filmie, cała rzecz powinna potrwać zaledwie z 

minutę, biorąc pod uwagęŜe dla Michaela to teŜ będzie pierwszy raz. 

background image

 

Tak, ale zgodnie z tamtym filmem drugi raz moŜe potrwać DWIE GODZINY. 

 

Mnie to zajęło właśnie tyle czasu z rączką od prysznica za pierwszym razem. Ale to 

chyba dlatego, Ŝe myślałam o niewłaściwej osobie. Myślałam o Borysie, ale później 

przekonałam sięŜe znacznie lepiej mi idzie, jeśli myślę o Cole'u z Czarodziejek. 

 

Mnie teŜ! To znaczy, co do tych dwóch godzin. Ale na mnie działa James Franco z 

Tristana i Izoldy, nie Cole. 

 

UwaŜasz, Ŝe to się uda w prawdziwym Ŝyciu? To znaczy, bez wody? 

 

Nie wiem, Tina. Ale chętnie podejmę takie ryzyko, jeśli to będzie oznaczało, Ŝe 

Michael zostanie przy mnie. 

 

Totalnie cię rozumiem. I popieram cię na sto procent. Masz prezerwatywy? 

 

Oczywiście. I zatrzymam się w Duane Reade po szkole, Ŝeby kupić jakieś gąbki 

antykoncepcyjne. Bo wiesz, Ŝe prezerwatywy dają tylko dziewięćdziesiąt pięć procent 

zabezpieczenia przed niechcianą ciąŜą, nawet jeśli stosowane są prawidłowo. Nie 

mogę ryzykować tych dodatkowych pięciu procent. 

 

Ale co powie Lars, jak zobaczy, Ŝe kupujesz środki antykoncepcyjne? Będzie wiedział, 

Ŝ

e to nie do szkoły, jak tamte prezerwatywy. PrzecieŜ chodzi na te same lekcje co ty - 

nawet jeśli niespecjalnie na nich uwaŜa (no ale... ty teŜ nie)! 

 

Mam zamiar powiedzieć Larsowi, Ŝe robimy ci taki prezent, dla Ŝartu. Więc udawaj, 

Ŝ

e tak było, dobrze? 

 

Cha. Cha. Cha. śartobliwy prezent dla mnie. Naprawdę zabawne. 

 

Nie mogę powiedzieć, Ŝe to prezent dla Ŝartu dla Lilly, bo co, jeśli Lars ją zapyta???? 

 

Chyba nie powiesz o tym Lilly? 

background image

 

Tina, jak mogłabym? Wiesz, co ona na to powie. 

 

ś

e jeśli Michael nie pojedzie do Japonii, to jego automatyzowane ramię nigdy nie 

zostanie zrobione, i umrą tysiące ludzi, którzy być moŜe nie umarliby, gdybyś 

pozwoliła mu tam jechać

 

Auć, Tina. To naprawdę zabolało. 

 

No wiesz, ja tylko mówię, co powiedziałaby LILLY. Ja wcale w to nie WIERZĘ. A 

przynajmniej, nie do końca. Michael jest bardzo pomysłowym człowiekiem. Jestem 

pewna, Ŝe znajdzie jakiś sposób, Ŝeby skonstruować to swoje zautomatyzowane ramię 

tutaj. Tylko Ŝe... Czy ja ci mówiłam, Ŝe tata od jakiegoś czasu przyjmuje leki na 

nadciśnienie i wysoki poziom cholesterolu, a jego lekarz mówi, Ŝe jeśli nie ograniczy 

spoŜycia czerwonego mięsa, to zostanie pewnym kandydatem na operację 

wszczepienia bypassów? 

 

Powiedz mamie, Ŝeby nie pozwalała mu zamawiać tyle wołowiny w pomarańczach z 

Wu Liang Ye. 

 

Tak zrobię. Ach, Mia! To taka wspaniała perspektywa! Będziesz pierwsza z naszej 

grupki, która odda swój Najcenniejszy Dar! Pomijając Lilly, oczywiście, o ile ona i 

J.P. faktycznie To Zrobili w czasie wakacji. 

 

Ale ty jesteś pewna, Ŝe mnie za to nie znienawidzisz? To znaczy, Ŝe nie zaczekam do 

nocy po naszym balu maturalnym, tak jak uzgadniałyśmy? 

 

Och, Mia, oczywiście, Ŝe nie. Rozumiem, Ŝe zachodzą tu okoliczności łagodzące. No bo 

gdyby Borysowi zaoferowano pierwsze skrzypce w jakiejś orkiestrze w Australii i gdy-

by serio brał pod uwagę wyjazd, zrobiłabym dokładnie to samo. Tyle Ŝe, naturalnie, 

Borys, grając pierwsze skrzypce w filharmonii w Sydney, nie ratowałby nikomu Ŝycia, 

a co dopiero mówić o udowadnianiu swojej wartości jakiemuś narodowi, którym ja 

bym mogła pewnego dnia rządzić

 

background image

Dzięki, Tina. Naprawdę jestem ci wdzięczna. Twoje wsparcie bardzo wiele dla mnie 

znaczy. 

 

PrzecieŜ od tego jestem! 

 

Czy mogłabym mieć lepszą przyjaciółkę niŜ Tina Hakim Baba? Nie wydaje mi się. 

 

Dobra, a zatem: 

 

LISTA RZECZY DO ZAŁATWIENIA PRZED UPRAWIANIEM SEKSU 

1. Kupić środki antykoncepcyjne. 

2. Ogolić nogi/pachy. 

3. Ogolić okolice bikini???? 

4. Znaleźć ładną bieliznę (Czy ja MAM jakąś ładną bieliznę? Okay, jest ta lawendowa 

jedwabna koszulka i majteczki La Perla, które kupiła mi na urodziny Grandmère. 

Nadal mają metki. Mam nadzieję, Ŝe nie dostanę wysypki, jeśli je włoŜę bez 

uprzedniego wyprania). 

5. Dezodorant. 

6. Sprawdzić, czy nie mam jakichś brzydkich wągrów. 

7. Pozbyć się Larsa. (Drobiazg. Powiem mu, Ŝe jadę spędzić wieczór u Michaela w 

domu, więc moŜe tam wpaść po mnie o jedenastej. A my z Michaelem 

wymkniemy się po schodach i wyjdziemy z kamienicy wyjściem przez piwnicę. 

Potem moŜemy złapać taksówkę do Ritza. Michael moŜe nabrać jakichś podejrzeń, 

ale powiem mu, Ŝe to wszystko część niespodzianki). 

8. ZROBIĆ PEELING! 

9. Usunąć woskiem wąsik. 

10. Nakarmić Grubego Louie. 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 

LUNCH 

Dzisiaj,  wchodząc  do  stołówki,  przekonałam  się,  Ŝe  ktoś  na  kaŜdym  bez  wyjątku 

stoliku  porozstawiał  takie  małe  trójkątne  podstawki  z  kartkami.  Na  kartkach  były  wypisane 

background image

ostrzeŜenia. Na przykład na kartce na naszym stole stało: 

 

OSTRZEśENIE 

Czy  wiecie,  Ŝe  najbardziej  prawdopodobnym  kryzysem,  jaki  czeka  obecnie 

Amerykanów,  jest  pandemia?  Kiedy  terroryzm  biologiczny  stanowi  realne  zagroŜenie,  a 

podróŜe  lotnicze  są  tak  popularne  jak  teraz,  śmiertelne  choroby,  takie  jak  ptasia  grypa  czy 

ospa wietrzna mogą ogarnąć naszą populację w KAśDEJ chwili. Czy wiesz, co trzeba zrobić 

w przypadku ataku bioterrorystycznego? 

KSIĘśNICZKA MIA Z GENOWII WIE. 

Głosuj na prawdziwego LIDERA. 

Głosuj MĄDRZE. 

Głosuj na Mię. 

 

A na pobliskim stoliku: 

OSTRZEśENIE 

Czy wiecie, Ŝe jeśli brudna bomba (taki materiał wybuchowy, który w środku zawiera 

substancje radioaktywne) zostanie zdetonowana na Times Square w czasie godzin lekcyjnych, 

to nawet leciutka bryza moŜe przywiać w naszą stronę brudne powietrze w ciągu paru minut, 

powodując  skaŜenie  radioaktywne,  które  moŜe  prowadzić  do  powstania  nowotworów  i/lub 

zgonu?  Czy  wiesz,  co  zrobić  w  przypadku  wybuchu  takiej  bomby?  KSIĘśNICZKA  MIA  Z 

GENOWII WIE. Głosuj na prawdziwego LIDERA. Głosuj MĄDRZE. Głosuj na Mię. 

 

A obok jeszcze coś takiego: 

OSTRZEśENIE 

Czy  wiecie,  Ŝe  w  roku  1737,  a  potem  znów  w  1884  w  Nowym  Jorku  miało  miejsce 

trzęsienie  ziemi  o  sile  około  pięciu  stopni?  To  WIĘCEJ  niŜ  prawdopodobne,  Ŝe  to  miasto 

czeka  kolejne  trzęsienie.  Biorąc  pod  uwagę,  Ŝe  większość  Dolnego  Manhattanu  postawiono 

na materiale usuniętym z pola budowy podczas konstrukcji dawnego World Trade Center, i Ŝe 

większość  budynków  na  Upper  East  Side  została  wzniesiona,  zanim  weszły  w  Ŝycie 

jakiekolwiek  zarządzenia  budowlane  dotyczące  minimalizacji  skutków  trzęsień  ziemi,  jakie 

mamy szanse na przeŜycie, gdyby trzęsienie ziemi o sile pięciu stopni miało miejsce w czasie 

godzin lekcyjnych? Czy wiesz, co zrobić w przypadku takiej katastrofy? 

KSIĘśNICZKA MIA Z GENOWII WIE. 

Głosuj na prawdziwego LIDERA. 

background image

Głosuj MĄDRZE. 

Głosuj na Mię. 

 

Naprawdę  nie  trzeba  być  Ŝadnym  PRAWDZIWYM  LIDEREM, Ŝeby  zgadnąć,  skąd 

się wzięły te uspokajające małe karteczki. W tej samej chwili, w której zobaczyłam, Ŝe Lilly 

podchodzi do naszego stolika z tacą zastawioną sałatą i kurczakiem bez skóry (ostatnio usiłuje 

odŜywiać się zdrowo. JuŜ schudła pięć kilo i o wiele mniej przypomina mopsika niŜ kiedyś. 

Prawie moŜna dostrzec zarys jej kości policzkowych), powiedziałam, wskazując te karteczki: 

- Co ty w ogóle wyprawiasz? 

- Fajne, nie? - odparła. - J.P. powielił mi teksty na kopiarce w biurze ojca. 

-  Nie  -  oświadczyłam.  -  Niefajne.  Lilly,  co  ty  usiłujesz  osiągnąć?  ZASTRASZYĆ 

ludzi, Ŝeby na mnie głosowali? 

-  Właśnie  -  stwierdziła  Lilly,  siadając.  -  To  jedyne,  co  do  tych  szczeniaków  dociera. 

Oni wychowali się na Fox News i dziennikarstwie sensacyjnym. Nie mieliby pojęcia o czymś 

takim  jak  realne  zagroŜenie,  nawet  gdyby  postawiono  im  je  przed  samym  nosem.  Oni 

rozumieją wyłącznie strach. I w ten sposób zdobędziemy ich głosy. 

- Lilly, ja NIE CHCĘ, Ŝeby ludzie na mnie głosowali dlatego, Ŝe boją się, Ŝe nie będą 

mieli pojęcia, co robić w przypadku zrzucenia brudnej bomby, jeśli na mnie nie zagłosują. Ja 

chcę,  Ŝeby  ludzie  na  mnie  głosowali  dlatego,  Ŝe  zgadzają  się  z  moimi  poglądami  i 

stanowiskiem w róŜnych kwestiach. 

- AleŜ ty nie masz stanowiska w Ŝadnych kwestiach - powiedziała Lilly rozsądnie. - A 

i tak musisz jakoś się pokazać, jeśli chcesz wygrać. Więc co ci zaleŜy? 

- Niemniej jednak... - Pokręciłam głową. - Sama nie wiem. W jakiś sposób wydaje mi 

się, Ŝe to niewłaściwe. 

-  Wszyscy  to  robią  w  polityce  i  mediach  -  powiedziała  Lilly.  -  To  czemu  my  nie 

moŜemy? 

- To Ŝadne wytłumaczenie. 

- Hej. - J.P. postawił swoją tacę naprzeciw Lilly. - A wy wiecie, co by się stało, gdyby 

huragan o sile trzy lub wyŜszej uderzył w Nowy Jork? Nie śmiejcie się, to się juŜ kiedyś stało. 

W 1893 malutka dwójeczka zniszczyła Hog Island, ten kurort na wyspie przy Rockaways w 

Queens. Całą WYSPĘ z hotelami i wszystkim szlag trafił w jedną noc. Pomyślcie o tym, co 

mógłby  zdziałać  silniejszy  huragan.  Wiedziałybyście,  co  zrobić  w  przypadku  takiej 

katastrofy?  -  Wyciągnął  z  kieszeni  kolejną  kartkę.  -  No  cóŜ,  nie  martwcie  się.  KsięŜniczka 

Mia z Genowii wie. 

background image

- Bardzo śmieszne - skwitowałam. - Lilly, powaŜnie... 

- Mia, powaŜnie - przerwała mi Lilly. - Martw się o to, co zrobić, Ŝeby powstrzymać 

mojego  brata  przed  wyjazdem  do  Japonii,  a  zmartwienie  o  twoją  kampanię  wyborczą  do 

samorządu szkolnego zostaw mnie. 

Popatrzyłam na nią, mrugając oczami. Zaraz. Lilly WIE??? SKĄD ONA WIE????? 

Musiała dostrzec moje zdumienie, bo przewróciła oczami i powiedziała: 

- Och, przestań, KG. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami od przedszkola. UwaŜasz, 

Ŝ

e  jeszcze  się  nie  zorientowałam,  w  jaki  sposób  działa  twój  umysł?  Jestem  pewna,  Ŝe 

cokolwiek  planujesz,  okaŜe  się  to  totalnie  rozrywkowe,  nawet  jeśli  zupełnie  nieefektywne. 

Ten chłopak nie zmieni zdania. Równie dobrze moŜesz się rozstać z fantazjami. 

- Mia! - Ling Su podbiegła do naszego stolika ze spanikowaną miną. - Czy to prawda, 

Ŝ

e  w  Kaerny,  w  stanie  New  Jersey  jest  fabryka  produkująca  chlor,  z  której  w  razie 

terrorystycznego  ataku  mogłaby  się  wydostać  i  dolecieć  na  Manhattan  toksyczna  chmura, 

która by nas natychmiast pozabijała? 

- A co z wybuchem w nuklearnej elektrowni w Indian Point? - chciała wiedzieć Perin. 

- Czy chmura radioaktywna naprawdę mogłaby się przesunąć w stronę miasta i skazić nasze 

zasoby  wody  pitnej,  zabijając  tysiące  i  sprawiając,  Ŝe  Nowy  Jork  przez  całe  dziesięciolecia 

nie nadawałby się do zamieszkania? 

Spiorunowałam wzrokiem Lilly. 

- Widzisz, co narobiłaś?! - krzyknęłam. - Wszystkich przeraziłaś tymi opowieściami o 

czymś, co się moŜe nigdy nie zdarzyć! 

- Co masz na myśli, mówiąc: „opowieści o czymś, co się moŜe nigdy nie zdarzyć”? - 

spytała  ostro  Lilly.  -  A  co  z  przerwami  w  dostawach  energii  elektrycznej?  Cała  lata 

wmawiano  nam,  Ŝe  to  się  nigdy  więcej  nie  powtórzy,  ale  się  POWTÓRZYŁO.  Mieliśmy 

szczęście,  Ŝe  w  miarę  szybko  znów  włączono  prąd,  bo  niedługo  ludzie  zaczęliby  plądrować 

sklepy i zabijać się, Ŝeby zdobyć pieluszki dla niemowląt. 

- Naprawdę wiesz, co robić w razie wybuchu epidemii ospy wietrznej? - spytała mnie 

Ling  Su.  -  Bo  w  Stanach  Zjednoczonych  zapasy  szczepionki  wynoszą  tylko  trzy  miliony 

ampułek, i jeśli nie jesteś jedną z pierwszych osób, które się ustawią w kolejce do apteki, to 

prawdopodobnie  umrzesz  w  tej  kolejce,  zanim cię  zdąŜą  zaszczepić.  Czy  ty  masz  dostęp  do 

jakichś  tajnych  rezerw  szczepionek  ze  względu  na  to,  Ŝe  jesteś  księŜniczką,  czy  coś?  Nie 

mogłabyś po prostu juŜ teraz załatwić nam szczepienia, Ŝeby nic nam nie groziło, kiedy jutro 

czy kiedy tam terroryści wypuszczą w atmosferę wirusa tej ospy? 

-  Lilly!  -  Byłam  wprost  nie  do  opisania  zniesmaczona.  -  Musisz  z  tym  skończyć! 

background image

Widzisz,  co  narobiłaś?  Przez  ciebie  ludziom  się  wydaje,  Ŝe  ja  mam  dostęp  do  jakichś 

sekretnych zasobów szczepionki przeciwko wietrznej ospie i Ŝe jeśli na mnie zagłosują, to im 

odpalę po ampułce! A to nieprawda! 

Ling Su i Perin zrobiły rozczarowane miny, słysząc, Ŝe nie dysponuję na kaŜde swoje 

zawołanie szczepionką na ospę wietrzną. Borys się tymczasem zaśmiewał. 

- Co cię tak bawi? - spytałam ostro. 

- No to, Ŝe... - Zerknął na Tinę, która rzuciła mu złe spojrzenie, więc przestał rechotać. 

- Nic. 

-  Posłuchaj,  KG  -  powiedziała  Lilly.  -  Zdaję  sobie  sprawę,  Ŝe  równamy  tu  do 

najniŜszego wspólnego mianownika, ale rozejrzyj się wokół siebie. 

Rozejrzałam się po stołówce. Gdziekolwiek spojrzałam, ludzie podnosili poustawiane 

na stołach ulotki i gadali o nich - rzucając w moją stronę nerwowe spojrzenia. 

- Widzisz? - Lilly wzruszyła ramionami. - To działa. Ludzie się na to nabierają. Będą 

na  ciebie  głosować,  bo  myślą  Ŝe  znasz  wszystkie  odpowiedzi.  A  powaŜnie,  gdyby  w  Indian 

Point DOSZŁO do eksplozji, co byś zrobiła? 

-  Zadbałabym,  Ŝeby  wszyscy  w  ciągu  paru  godzin  od  kontaktu  ze  skaŜeniem  wzięli 

tabletki  z  jodkiem  potasu,  Ŝeby  zabezpieczyć  ich  organizmy  przed  dalszym  absorbowaniem 

radiacji.  Zapewniłabym  wszystkim  dostawę  wody  pitnej,  jedzenia  w  puszkach  i  leków  na 

recepty  na  co  najmniej  kilka  tygodni,  Ŝeby  mogli  nie  wychodzić  z  domów  i  odczekać,  przy 

wyłączonej wentylacji, aŜ wszystko wróci do normy - odpowiedziałam odruchowo. 

- A w przypadku trzęsienia ziemi? 

- Schronić się w otworze drzwiowym albo pod wytrzymałym meblem. Po pierwszym 

wstrząsie zakręcić wszystkie zawory wody, elektryczności i gazu. 

- A gdyby wybuchła epidemia grypy? 

-  No  cóŜ,  oczywiście,  wszyscy  natychmiast  powinni  zacząć  zaŜywać  tamifl,  a  poza 

tym  myć  ręce  i  nosić  jednorazowe  maseczki  chirurgiczne  oraz  nie  wchodzić  do  budek 

telefonicznych,  nie  łapać  za  poręcze  przy schodach  i  unikać  zatłoczonych  miejsc,  takich jak 

wyprzedaŜe w Macy's i metro w godzinach szczytu. 

Lilly spojrzała triumfalnie. 

-  Widzisz?  Wcale  sobie  tego  nie  wymyśliłam.  Ty  FAKTYCZNIE  wiesz,  co  robić  w 

przypadku kaŜdej potencjalnej katastrofy czy zagroŜenia. Bo ty, Mia, jesteś pesymistką a co 

za  tym  idzie,  prawdopodobnie  jedną  z  osób  najlepiej  przygotowanych  na  wypadek  jakiejś 

katastrofy na Manhattanie. Nie próbuj zaprzeczać. Właśnie przed chwilą nam to udowodniłaś. 

Po  tym  czymś  na  dobre  straciłam  mowę.  Bo  chociaŜ  nie  da  się  zaprzeczyć,  Ŝe 

background image

wszystko,  co  właśnie  powiedziała  Lilly,  to  prawda,  i  tak  w  jakiś  sposób  wydawało  mi  się 

niewłaściwe.  To  znaczy,  straszenie  pierwszaków.  Zanim  lunch  dobiegł  końca,  troje  z  nich 

podeszło  do  mnie  z  pytaniem,  co  bym  zrobiła  w  przypadku  jakiegoś  ataku  brudną  bombą 

(poleciłabym  wszystkim  zostać  w  budynku,  a  potem,  kiedy  juŜ  wolno  by  nam  było  opuścić 

ten teren, kazała im zdjąć, schować do toreb i wyrzucić ubrania przed wejściem do domu, a 

potem natychmiast się umyć mydłem i wodą) lub huraganu (ewakuować się. Nie zapominając 

o kocie). 

Ale  moŜe  Lilly  NAPRAWDĘ  ma  rację.  W  tych  niepewnych  czasach  moŜliwe,  Ŝe 

ludzie  faktycznie  szukają  lidera,  który  juŜ  pomyślał  i  zatroszczył  się  o  takie  sprawy,  Ŝeby 

sami nie musieli się nimi martwić i mogli bezproblemowo zaŜywać rozrywek. 

MoŜe  to  po  to  znalazłam  się  na  tej  planecie  -  nie  Ŝeby  być  księŜniczką  Genowii,  ale 

Ŝ

ebym mogła troszczyć się o wszystko, czym ludzie nie mają ochoty zawracać sobie głowy. 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 

RZ 

Lilly  właśnie  pokazała  mi  poŜegnalny  prezent,  jaki  kupiła  dla  brata:  kasetkę  Magic: 

The Gathering, Ŝeby mógł zabrać ze sobą do Japonii wszystkie swoje karty i Ŝeby mu się przy 

tym nie pomieszały. 

Nie miałam serca informować jej, Ŝe: 

a) Michael juŜ nie gra w Magic, a poza tym: 

b) nie pojedzie do Japonii, poniewaŜ planuję dostarczyć mu bardzo, bardzo waŜnego 

powodu, Ŝeby chciało mu się zostać tu, na Manhattanie. 

Naprawdę  wcale  nie  chodziło  o  to,  Ŝe  nie  miałam  serca  jej  o  tym  informować.  Nie 

powiedziałam  jej,  bo  nie  chciałam,  Ŝeby  mi  skopała  tyłek.  Ostatnio  ćwiczy  (co  teŜ  się 

przyczynia  do  utraty  wagi)  w  Crunch,  gdzie  chodzi  na  rowerek  i z  mamą  na  ajurwedę.  Jeśli 

ktoś gotów jest pozwolić zupełnie obcej osobie nacierać swoje nagie ciało olejkiem róŜanym, 

to NIE JEST to ktoś, komu chciałabym się czymś naraŜać. 

A  skoro  juŜ  o  tym  mowa,  to  muszę  pamiętać,  Ŝeby  przed  dzisiejszym  wieczorem 

zrobić sobie peeling całego ciała. 

To dziwne, Ŝe nie jestem jakoś bardzo zdenerwowana ani nic. Ale to chyba oznacza, 

Ŝ

e dobrze się czuję z podjętą decyzją. Ona się po prostu wydaje... właściwa. 

 

background image

W  menu  restauracyjnym  są  cztery  przekąski,  cztery  dania  główne  i  trzy  desery.  Ile 

róŜnych zestawów moŜna zamówić tam na obiad, składający się z jednej przystawki, jednego 

dania głównego i jednego deseru? 

 

A co z napojami? Czy NAD TYM nikt się nie zastanawia? Co, goście restauracji mają 

umrzeć z odwodnienia? Kto w ogóle NAPISAŁ ten zbiór zadań? 

 

Od  zeszłego  roku  cena  dŜinsów  wzrosła  o  30  procent.  Jeśli  w  zeszłym  roku  ta  cena 

wynosiła x, to ile x wynosi cena tegoroczna? 

 

A kogo to OBCHODZI? 

 

Przeciętny wzrost (średnia arytmetyczna) 4 członkiń 6 - osobowej druŜyny czirliderek 

wynosi 175 centymetrów. Ile wzrostu w centymetrach muszą mieć pozostałe dwie czirliderki, 

jeśli średnia wzrostu całej druŜyny wynosi 180 centymetrów? 

 

CZIRLIDERKI???? NA TESTACH SAT????? 

 

Jejku,  kogo  ja  usiłuję  nabrać?  Ja  tego  nie  mogę  zrobić.  JA  NIE  MOGĘ  TEGO 

ZROBIĆ!!!! Ja nie mogę uprawiać SEKSU. Jestem KSIĘśNICZKĄ, na litość boską. 

O BoŜe, chyba mam jakiś atak serca. 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 

GABINET PIELĘGNIARKI 

Okay.  No  dobra,  nie  Ŝeby  to  było  w  ogóle  Ŝenujące,  Ŝe  na  lekcji  WF  -  u  zaczęłam 

hiperwentylować w czasie biegania dokoła zbiornika z wodą na dachu. 

Kazali mi oddychać do papierowej torby i siedzieć z głową między kolanami. Ale ja to 

juŜ  robiłam  i  to  wcale  nie  pomaga.  No  cóŜ,  teraz  juŜ  mogę  oddychać.  Ale  nadal  DOSTAJĘ 

Ś

WIRA. W głowie mi się nie mieści, Ŝe ja naprawdę zamierzam TO ZROBIĆ. 

A co, jeśli coś się nie uda, a mama i tata jakoś się o tym dowiedzą? Na przykład, jeśli 

okaŜe się, Ŝe nadal mam błonę dziewiczą (chociaŜ przecieŜ na zdrowiu i higienie mówili nam 

w zeszłym roku, Ŝe większość dziewczyn traci swoje dziewictwo, uprawiając zwykłe zajęcia 

background image

fizyczne,  takie jak  jazda  na  rowerze  czy  jazda  konna)?  I  zacznę  krwawić,  a  Michael  będzie 

musiał  błyskawicznie  odwieźć  mnie  do  Cabrini,  gdzie  jakiś  lekarz  w  typie  doktora  Kovaca 

będzie  musiał  mnie  cewnikować,  po  czym  zapadnę  w  śpiączkę  zupełnie  jak  w  Ostrym 

dyŜurze

I WSZYSCY SIĘ DOWIEDZĄ, śE ODDAŁAM SWÓJ NAJCENNIEJSZY DAR. 

I  okay,  naprawdę  jeszcze  nie  słyszałam,  Ŝeby  coś  takiego  przytrafiło  się  jakiejś 

dziewczynie, ale w historycznych romansach Tiny czasem zdarza się, Ŝe bohaterka krwawi - 

chociaŜ  zdaje  się,  Ŝe  nigdy  jej  to  specjalnie  nie  przeszkadza  w  osiągnięciu  orgazmu,  od 

którego ziemia się porusza. 

Wydaje mi się jednak, Ŝe ja jeszcze nie mam takiej wprawy, Ŝeby doznać orgazmu w 

obecnych, szczególnych okolicznościach. Zwłaszcza kiedy w pokoju przebywa jeszcze jedna 

osoba. To znaczy ktoś inny niŜ James Franco w pełnej zbroi. 

Och nie, pielęgniarka tu idzie... 

Okay,  no  cóŜ,  siostra  Lloyd  właśnie  mi  powiedziała,  Ŝe  to  bardzo  mało 

prawdopodobne,  Ŝeby  w  wypadku  przerwania  błony  dziewiczej  ktoś  krwawił  tak  mocno,  Ŝe 

aŜ  go  trzeba  zabrać  do  szpitala,  chyba  Ŝe  jest  się  hemofilitykiem.  Stwierdziła  teŜ,  Ŝe  u 

większości kobiet hymen i tak ma w środku dziurkę. Inaczej nie mogłyby mieć menstruacji. 

A więc cała ta gadanina o Najcenniejszym Darze i tak jest naciągana. 

Powiedziała  teŜ,  Ŝe  romanse  historyczne  raczej  nie  stanowią  najbardziej  godnego 

zaufania  źródła  informacji,  i  dała  mi  taką  jedną  broszurkę  pod  tytułem:  Więc  uwaŜasz,  Ŝ

jesteś  gotowa  uprawiać  seks?  Broszurka  ma  na  okładce  rysunek  pary  o  nieco  zdez-

orientowanych minach i mówi o tym, Ŝe trzeba się zabezpieczać. Nie było w niej nic o tym, 

Ŝ

e dziewictwo to Najcenniejszy Dar, który trzeba zachować dla osoby, za którą się wyjdzie za 

mąŜ. Ale napisano, Ŝe trzeba poczekać z seksem, dopóki się naprawdę nie pozna tego kogoś i 

nie  nabierze  pewności,  Ŝe  się  go  kocha  -  co  juŜ  przecieŜ  i  tak  wiem,  bo  mówi  mi  to  ta  cała 

oksytocyna. 

A  potem  było  tam  jeszcze  trochę  o  wieku,  od  którego  dozwolone  jest  uprawianie 

seksu.  (NiewaŜne.  PrzecieŜ  mój  tata  nie  myślałby  o  wytoczeniu  sprawy  sądowej.  Nie 

chciałby,  Ŝeby  cały  świat  się  dowiedział,  Ŝe  jego  córka  uprawiała  seks  przedmałŜeński).  I  o 

tym, Ŝe nie wolno tego robić pod czyjąś presją. 

A potem był jeszcze fragment o abstynencji płciowej, i Ŝe to całkiem okay, jeśli ktoś 

nie chce Tego Robić. Jakby to dla mnie miała być jakaś nowina. Doskonale wiem, Ŝe moŜna 

Tego Nie Robić. Inne dziewczyny mogą sobie Tego Nie Robić. 

Ale  chłopcy  tych  innych  dziewczyn  nie  projektują  zrobotyzowanych  ramion  do 

background image

przeprowadzania operacji serca i nie przenoszą się jutro do Japonii na cały rok. 

Nic  z  tego  nie  powiedziałam  siostrze  Lloyd.  To  znaczy  nic  na  temat  seksu.  Ale 

opowiedziałam jej o Michaelu, i o tym, Ŝe on wyjeŜdŜa i Ŝe ja się tego strasznie boję, i Ŝe nie 

przeŜyję tego jego wyjazdu. 

Na co siostra Lloyd powiedziała mi: 

- Mój brat miał w zeszłym roku wstawione trzy bypassy po zawale serca. Musieli mu 

rozciąć klatkę piersiową. Powiedział, Ŝe jeszcze nigdy w Ŝyciu nic go aŜ tak bardzo nie bolało 

i Ŝe przez sześć tygodni po operacji wręcz marzył, Ŝeby umrzeć. 

Bardzo mi przykro ze względu na brata siostry Lloyd, ale w Ŝaden sposób nie pomaga 

mi to rozwiązać MOJEGO problemu. 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, CHEMIA 

Mia, nic ci nie jest? Słyszałem, Ŝe WF spędziłaś w gabinecie pielęgniarki. 

 

BoŜe, aleŜ wszystko się szybko roznosi w tej szkole. Nic mi nie jest, dzięki, J.P. Po 

prostu trochę się zmęczyłam bieganiem wokół zbiornika z wodą. 

 

Rozumiem. Cieszę sięŜe wszystko gra. Miałem wraŜenie, Ŝe jesteś nieco blada. 

 

Chyba mam mnóstwo spraw na głowie. 

 

No właśnie! Michael jutro wyjeŜdŜa, tak? 

 

Taa. Podobno. 

 

Jak to, podobno? Myślałem, Ŝe to juŜ ustalone. 

 

Być moŜe. Zobaczymy. 

 

To by była straszna szkoda, gdyby nie pojechał. To taka niesamowita okazja. 

 

Wiem. Dla niego. Ale co ze MNĄ? To ja jestem tą osobą, która tu zostanie z niczym. 

 

background image

Jak to, z niczym? PrzecieŜ masz MNIE! 

 

Cha, cha. Wiesz, co mam na myśli. 

 

Zastanawiałem się trochę nad tym, co wczoraj przy lunchu powiedział Borys. Wiem, Ŝ

się na niego wkurzyłaś, ale on w pewnym sensie miał rację... MASZ ZAMIAR spotykać 

się z innymi facetami, kiedy Michaela nie będzie? No wiesz, czy wy dwoje 

rozmawialiście o tym ze sobą? Bo to by było z jego strony trochę nie fair, gdyby 

oczekiwał, Ŝe przez cały czas jego pobytu w Japonii nie będziesz się z nikim umawiała. 

To znaczy z innymi facetami. To znaczy gdybyś miała ochotę

 

Ale ja nie mam ochoty!!!! To znaczy kocham Michaela. 

 

Oczywiście, Ŝe go kochasz. Ale masz tylko szesnaście łat. Naprawdę zamierzasz 

siedzieć w domu w kaŜdą sobotę aŜ do jego powrotu? 

 

Nie muszę siedzieć w domu co sobota. Mam przecieŜ wszystkie moje przyjaciółki. 

Całą paczkę. Kumpele na całe Ŝycie. 

 

Ale wy wszystkie, dziewczyny, macie swoich facetów. Ja nie mówięŜe one nie będą 

chciały spędzać z tobą czasu, ale będziesz się czuła po prostu trochę osamotniona, 

kiedy one wszystkie będą gdzieś z nimi wychodziły, a ty będziesz siedziała sama. 

 

To prawda. Ale będę miała szansę popracować nad swoją powieścią. I nad 

scenariuszem! A potem - jeśli Michael rzeczywiście wyjedzie - udałoby mi się moŜe 

skończyć obie rzeczy przed jego powrotem. Wtedy ja teŜ miałabym jakieś swoje 

osiągnięcia! MoŜe nie tak imponujące jak JEGO dokonania. Ale wiesz. TROCHĘ 

więcej niŜ tylko tytuł księŜniczki. 

 

Myślałem, Ŝe wczoraj ustaliliśmy, Ŝe wystarczającym osiągnięciem jest to, Ŝe jesteś 

sobą

 

Tak, ale ty po prostu byłeś tylko dla mnie miły. KAśDY moŜe być sobą. A ja chcę 

osiągnąć coś naprawdę wybitnego. 

background image

 

Mia, jeśli nie będziesz uwaŜała na tych lekcjach, to ja nie wiem, jak zaliczysz chemię

Nie oczekuj, Ŝe w tym roku teŜ będę za ciebie harował. Mam inne rzeczy do roboty - 

Kenny. 

 

Ten facet naprawdę działa mi na nerwy. 

 

Ale on ma rację. Powinniśmy przestać. Tak nie moŜna. 

 

Ale to takie przyjemne! 

 

J.P.! Przestań! Znów mnie rozśmieszasz! 

 

I dobrze. Moim zdaniem potrzeba ci trochę śmiechu. 

 

J.P.  jest  taki  miły!!!!  Lilly  to  naprawdę  szczęściara,  Ŝe  udało  jej  się  znaleźć  takiego 

genialnego faceta. 

Dobra, wracamy do chemii. 

Zaraz...  ILE  jest  tych  chemicznych  związków?  I  my  mamy  znać  je 

WSZYSTKIE??????? 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 

RACHUNEK RÓśNICZKOWY 

POWODY, śEBY TO DZISIAJ ZROBIĆ 

KONTRA 

CZEKANIE DO NOCY PO BALU MATURALNYM 

 

Za: 

To  by  go  mogło  przekonać,  Ŝeby  nie  jechał  do  Japonii;  to  uratuje  mnie  przed 

załamaniem nerwowym z braku moŜliwości wąchania jego szyi. 

 

Przeciw: 

background image

Jeśli nie pojedzie do Japonii, to pozbawi świat wynalazku, który potencjalnie mógłby 

uratować Ŝycie wielu ludziom, a moją babkę pretekstu do uporczywych prób umawiania mnie 

z jakimiś innymi facetami, którzy jej zdaniem są „bardziej wartościowi” (czytaj: bogatsi) niŜ 

Michael. 

 

Za: 

Michael  mówi,  Ŝe  i  tak  juŜ  nigdy  nie  pójdzie  na  Ŝaden  bal  maturalny,  więc  równie 

dobrze mogę mieć to z głowy od razu. 

 

Przeciw: 

Ale  moŜe  kiedy  mój  bal maturalny  zacznie  się  zbliŜać,  on  tak  desperacko  będzie juŜ 

pragnął seksu, Ŝe mimo wszystko zgodzi się pójść! 

 

Za: 

To będzie dla nas obojga szansa, Ŝeby wyrazić swoją miłość fizycznie w sposób, który 

naprawdę uczyni z nas jedno serce, jeden umysł i jedną duszę. 

 

Przeciw: 

A co, jeśli nie zdołam powstrzymać gazów? PrzecieŜ człowiek jest wtedy GOŁY i on 

się totalnie zorientuje, Ŝe to ja. 

 

Za: 

Skoro juŜ mowa o nagości, wreszcie mogłabym go zobaczyć nagiego. 

 

Przeciw: 

On zobaczy MNIE bez ubrania. 

 

Za: 

Uprawiając seks dzisiaj i nie czekając do nocy po balu maturalnym, unikniemy banału 

(patrz pary z filmów dla nastolatek). 

 

Przeciw: 

Fakt,  Ŝe  nie  skończyłam  jeszcze  osiemnastu  lat,  mógłby  mieć  dla  Michaela 

konsekwencje  prawne.  ChociaŜ  jestem  pewna,  Ŝe  tata  nie  chciałby,  Ŝeby  brukowce 

background image

dowiedziały się o czymś takim. 

 

Za: 

Lilly juŜ To Zrobiła. A przynajmniej, tak mi się wydaje. I wcale nie uwaŜam, Ŝeby to 

jakoś jej i J.P. zaszkodziło. 

 

Przeciw: 

Wcale nie wiem tego na pewno. 

 

Za: 

Oddając sobie nawzajem swój Najcenniejszy Dar dziewictwa, zacieśnimy łączące nas 

emocjonalne i duchowe więzy. Takich więzów juŜ nigdy z nikim nie zadzierzgniemy, nawet 

jeśli  miałoby  zdarzyć  się  to,  co  jest  nie  do  pomyślenia,  i  któregoś  dnia  czekałoby  nas 

rozstanie. 

 

Przeciw: 

Nic na „przeciw” nie przychodzi mi do głowy. 

 

Och, niewaŜne. Robimy To i juŜ. 

Zaraz puszczę pawia i juŜ. 

 

P

RACA DOMOWA

 

Godzina wychowawcza:  

 

brak 

Wstęp do twórczego pisania:  

Jakiś idiotyzm, który mi wypadł z głowy. 

Angielski:  

1000  słów  na  temat  WyŜej  podnieście  strop, 

cieśle. 

Francuski:  

Jeszcze  trochę  décrire  un  soir  amusant  avec  les 

amis. 

RZ:    

 

 

 

brak 

WF:    

 

 

 

brak 

Chemia:  

 

 

 

Kto wie? 

Rachunek róŜniczkowy: 

 

A kogo to obchodzi? 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 

background image

HOTEL FOUR SEASONS 

Coraz trudniej jest złapać w tych dniach Grandmère, Ŝeby odbyć z nią lekcję etykiety. 

Wreszcie  udało  nam  się  znaleźć  ją  w  apartamencie  na  ostatnim  piętrze  Four  Seasons,  ale 

kiedy weszłam do środka, znów zastałam ją w bojowym nastroju. 

-  Te  zasłony  są  nie  do  przyjęcia  -  mówiła  Grandmère  do  faceta  w  urzędowym 

garniturze, ze złotą plakietką z nazwiskiem Jonathan Greer. 

- KaŜę je natychmiast wymienić, szanowna pani - rzekł Jonathan Greer. 

Grandmère  jakby  się  nieco  zdziwiła,  Ŝe  Greer  nie  próbuje  się  z  nią  kłócić.  Potem 

dodała: 

- W kwiatowy wzór. śADNYCH pasków. 

-  Absolutnie,  proszę  pani  -  zgodził  się  Jonathan  Greer.  -  Natychmiast  zostaną 

wymienione na zasłony w kwiatowy wzór. 

Grandmère rzuciła mu zaskoczone spojrzenie. Najwyraźniej przywykła do większego 

oporu ze strony hotelowego personelu, z którym miewała do czynienia ostatnio. 

- Nie znoszę równieŜ mebli krytych skórą - dodała, wskazując bardzo przyjemny fotel 

klubowy w kącie. - Są zbyt śliskie i Rommlowi to nie odpowiada. Zapach skóry wytrąca go z 

równowagi. Kiedyś kopnęła go w łepek krowa. 

- Od razu kaŜę zmienić pokrycie fotela, szanowna pani - powiedział Greer. Zerknął w 

moją  stronę  i  uprzejmie  skłonił  głowę.  Ale  zaraz  potem  znów  zwrócił  się  do  Grandmère.  - 

MoŜe na ten sam materiał, co zasłony? 

Grandmère była coraz bardziej zbita z tropu. 

- AleŜ... No tak, tak, to będzie do przyjęcia. 

-  Czy  mógłbym  zamówić  teraz  dla  Waszej  Wysokości  herbatę?  -  spytał  Jonathan 

Greer.  -  Skoro widzę,  Ŝe  przyjechała wnuczka  Waszej Wysokości?  Herbata  dla  dwóch  osób 

pojawi się w mgnieniu oka. Małe kanapeczki czy babeczki na gorąco, czy i jedno, i drugie? 

Grandmère wyglądała, jakby miała lada moment zemdleć z wraŜenia. 

- I jedno, i drugie, naturalnie - odparła. - I herbata Earl Grey. 

- Oczywiście - zgodził się Jonathan Greer, jakby  Ŝadne inne gatunki nie istniały. - A 

moŜe dla Waszej Wysokości jakiś koktajl? Jak rozumiem, preferuje pani sidecara, w kieliszku 

koktajlowym na wysokiej nóŜce, bez cukrowej obwódki? 

Grandmère musiała sobie usiąść. Zrobiła to z wdziękiem - no cóŜ, pomijając fakt, Ŝe o 

mało nie usiadła na Rommlu. Ale wydostał się spod niej momentalnie. Ma przecieŜ mnóstwo 

wprawy. 

background image

- Byłoby bardzo miło - powiedziała słabym głosem. 

-  Wasza  Wysokość,  wszystko,  byle  tylko  uczynić  pani  pobyt  w  Four  Seasons 

przyjemnym - rzekł Jonathan Greer z ukłonem. - Wystarczy jeden telefon. 

I z tymi słowami wyszedł z pokoju na korytarz - gdzie zobaczyłam mojego ojca, który 

poza  zasięgiem  wzroku  Grandmère  wcisnął  facetowi  złoŜony  banknot  i  wymamrotał  jakieś 

podziękowania. 

Wow. Tata potrafi czasem wykazać się sprytem. 

- A więc - zwrócił się do Grandmère, wchodząc z powrotem do pokoju. - Jak sądzisz? 

Czy to miejsce zyska twoją aprobatę? 

-  Ale  ten  apartament  nazywa  się  Królewski  -  powiedziała  Grandmère,  nadal  słabym 

głosem. 

- Faktycznie - potwierdził tata. - Trzy luksusowe sypialnie dla ciebie, Rommla i twojej 

pokojówki. Mam nadzieję, Ŝe ci się podoba. Popatrz... jest nawet popielniczka. 

Grandmère  zamrugała  oczami, spoglądając  na  kryształową popielniczkę, którą  uniósł 

w dłoni. 

- Są róŜe - zauwaŜyła. - RóŜowe i białe. W wazonach, wszędzie. 

- No proszę - przytaknął tata. - Rzeczywiście są. Myślisz, Ŝe uda ci się tu wytrzymać, 

dopóki twój apartament w Plaza nie zostanie odnowiony? 

Grandmère nieco do siebie doszła. 

-  Myślę,  Ŝe  jakoś  wytrzymam  -  oświadczyła.  -  ChociaŜ  przywykłam  do  czegoś 

lepszego. 

-  Oczywiście  -  zgodził  się  tata.  -  Ale czasem  w Ŝyciu  trzeba  trochę  pocierpieć.  Mia? 

Jak się masz? 

Odskoczyłam  od  okna,  przez  które  wyglądałam.  Byliśmy  na  trzydziestym  drugim 

piętrze  i  muszę  przyznać,  Ŝe  chociaŜ  widok  był  piękny,  nie  najlepiej  mi  robił  na  te  lekkie 

mdłości, które usiłowałam opanować. 

I nie tylko mdłości mi dokuczały. W Ŝołądku mi coś podskakiwało. Zupełnie jakbym 

miała  tam  w  środku  uwięzionego  jakiegoś  kolibra,  takiego  jak  te,  które  czasami  zawisają  w 

powietrzu za moim oknem w Genowii. 

Jestem  pewna,  Ŝe  to  tylko  nerwowe  wyczekiwanie  ekstazy,  jakiej  niewątpliwie 

zaznam dziś wieczorem w ramionach Michaela. 

-  Wszystko  w  porządku  -  powiedziałam  do  taty.  Ale  chyba  za  szybko,  bo  rzucił  mi 

dziwne spojrzenie. 

- Na pewno? - spytał. - Wyglądasz jakoś tak... blado. 

background image

- Nic mi nie jest. Tylko, hm, czekam właśnie na dzisiejszą lekcję etykiety! 

Tata  rzucił  mi  jeszcze  DZIWNIEJSZE  spojrzenie.  Bo  ja  jeszcze  NIGDY  nie 

wyraŜałam gotowości do odbycia lekcji etykiety. 

-  Och,  Amelio!  -  jęknęła  Grandmère  ze  swojej  kanapy.  -  Ja  dziś  nie  mam  na  to  ani 

czasu,  ani  cierpliwości.  Jeanne  i  mnie  czeka  tyle  rozpakowywania  (co  naleŜy  sobie 

przetłumaczyć  na:  „Moja  pokojówka,  Jeanne,  będzie  rozpakowywała  rzeczy,  a  ja,  księŜna 

wdowa,  będę  rozstawiała  ją  po  kątach”).  Muszę  się  tu  zadomowić,  zanim  będę  mogła 

pomyśleć  o  tym,  czego  cię  jeszcze  nauczyć.  Te  ciągłe  przeprowadzki  SZALENIE  mnie 

znuŜyły. I nie tylko mnie, Rommla równieŜ. 

Wszyscy  obejrzeliśmy  się  na  Rommla,  który  zwinął  się  w  kulkę  na  drugim  krańcu 

kanapy  i  zawzięcie  pochrapywał,  śniąc  o  tym,  Ŝe  znalazł  się  bardzo,  bardzo  daleko  od 

Grandmère. 

- No cóŜ, mamo - powiedział tata. - Teraz, kiedy będzie się tobą opiekował pan Greer, 

czuję, Ŝe chyba mogę cię na trochę zostawić samą... 

Grandmère tylko parsknęła. 

-  Której  to  modelce  z  katalogu  Victoria's  Secret  poszczęści  się  dziś  wieczorem, 

Phillipe? - zapytała. A potem,  zanim zdąŜył się odezwać, dodała: - Amelio, całe to bieganie 

po  mieście  fatalnie  mi  podziałało  na  cerę.  Wybieram  się  do  kosmetyczki.  Dzisiejsza  lekcja 

etykiety jest odwołana. 

- Okay, Grandmère. 

Trudno mi było ukryć ulgę. Czeka mnie dzisiaj MNÓSTWO golenia. 

Hm... Ciekawe, czy ona to wie i właśnie DLATEGO pozwala mi wcześniej wrócić do 

domu? 

Ale  nie,  to  przecieŜ  niemoŜliwe.  Nawet  GRANDMÈRE  nie  mogłaby  rzeczywiście 

CHCIEĆ, Ŝebym uprawiała seks przedmałŜeński. 

Czy to w ogóle moŜliwe? Bo czemu niby miałaby mi dawać... 

Nie. Nawet Grandmère nie mogłaby być tak wyrachowana. 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 

APARTAMENT MOSCOVITZÓW, 19.00 

Okay,  no  więc  jestem  tutaj.  Ogolona,  po  peelingu,  natarta  balsamem  i  ze  środkami 

antykoncepcyjnymi  schowanymi  bezpiecznie  w  moim  plecaku;  uwaŜam  zatem,  Ŝe  jestem 

background image

gotowa. 

To znaczy, pomijając to uczucie mdłości, które wcale mnie nie opuściło. 

Tutaj  panuje  istne  szaleństwo.  Michael  pakuje  się  na  wyjazd,  a  jego  mama  chyba 

sądzi, Ŝe w Japonii nie mają takich rzeczy, jak szampon i papier toaletowy. WciąŜ usiłuje je 

wpychać do walizki Michaela. Ona i Maya, gosposia Moscovitzów, pojechały do Sam's Club 

w New Jersey i zrobiły tam roczne zapasy wielkich opakowań takich rzeczy, jak tums, Ŝeby 

mógł je ze sobą zabrać. 

Michael powtarza: 

- Mamo, jestem pewien, Ŝe oni tam w Japonii mają tums. Albo coś podobnego. Mnie 

nie jest potrzebne to wielkie pudło. Ani ten wielki pojemnik płynu do płukania ust. 

Ale  pani  doktor  Moscovitz  wcale  go  nie  słucha, wciska  tylko  pojemniki z  powrotem 

do tej walizki, ile razy Michael je wyjmie. 

Trochę  to  smutne.  To  znaczy  ja  wiem,  jak  pani  doktor  Moscovitz  się  czuje.  Ona  po 

prostu usiłuje zachować poczucie, Ŝe ma JAKĄKOLWIEK kontrolę nad światem, który nagle 

pogrąŜył się w chaosie. A najwyraźniej poczucie, Ŝe zadbała, Ŝeby jej syn miał zapas środków 

zobojętniających  kwasy,  który  mu  wystarczy  na  najbliŜsze  tysiąclecie,  pomaga  matce 

Michaela mieć wraŜenie, Ŝe tę odrobinę kontroli nad światem jednak posiada. 

Szkoda, Ŝe nie mogę jej powiedzieć, Ŝe nie musi się niczym przejmować, bo Michael 

jednak  do  Japonii  nie  pojedzie.  Ale  nie  mogę  wtajemniczyć  JEJ  w  swój  plan,  zanim  nie 

wtajemniczę w ten plan MICHAELA. 

W  kaŜdym  razie  juŜ  mu  powiedziałam,  Ŝe  się  stąd  wymkniemy.  Nie  jest  z  tego 

zadowolony - on się zawsze boi, Ŝe się narazi mojemu ojcu, co jest zrozumiałe dla kaŜdego, 

skoro mój ojciec ma do swojej dyspozycji spory oddział sił specjalnych - ale widzę, Ŝe jest teŜ 

zaintrygowany. Powiedział coś w rodzaju: 

-  Okay,  wezmę  tylko  kurtkę.  Wiem,  Ŝe  jest  w  moim  pokoju...  gdzieś  pod  tym 

wszystkim. 

On jeszcze nie ma pojęcia, Ŝe kurtka wcale nie będzie mu potrzebna. 

Lilly właśnie wyszła ze swojego pokoju z kamerą wideo w ręku i powiedziała: 

- Och, KG. Cieszę się, Ŝe tu jesteś. Szybko: jakie są sposoby zredukowania ocieplenia 

klimatu,  Ŝebyśmy  nie  musieli  doświadczyć  podobnej  katastrofy  klimatycznej  jak  te 

przedstawione w Pojutrze Kategorii 61 To znaczy, gdybyś rządziła całym światem, nie tylko 

Genowią. 

- Lilly. W tej chwili nie mam nastroju na występ w twoim programie. 

- To nie dla Lilly mówi prosto z mostu, to na cele kampanii. No juŜ, mów. Udawaj, Ŝe 

background image

zwracasz się do parlamentu Genowii. 

Westchnęłam. 

- Dobrze. No cóŜ, zamiast wydawać rocznie trzy miliardy dolarów na wydobywanie i 

ekstrahowanie  paliw  kopalnych,  namawiałabym  światowych  liderów  do  wykorzystywania 

alternatywnych,  czystych  źródeł  energii,  na  przykład  energii  słonecznej,  energii  wiatru  lub 

biopaliw. 

- Dobrze - stwierdziła Lilly. - Co jeszcze? 

-  Czy  to  część  twojego  planu  zastraszania  pierwszaków,  Ŝeby  na  mnie  głosowali?  - 

zapytałam. - Bo jestem taką panikarą, Ŝe juŜ zbadałam, co trzeba robić w przypadku prawie 

kaŜdego kataklizmu. 

- Po prostu odpowiedz na pytanie. 

- Pomagałabym teŜ krajom rozwijającym się, tym, które powodują największe zatrucie 

ś

rodowiska,  przestawiać  się  na  czyste  źródła  energii.  I  zmusiłabym  producentów 

samochodów  do  konstruowania  wyłącznie  pojazdów  na  gaz  albo  elektryczność,  wykupiła 

wszystkie  obecne  na  rynku  samochody  typu  SUV  i  zapewniła  ulgi  podatkowe  tym 

konsumentom  i  biznesmenom,  którzy  przestawią  się  z  korzystania  z  paliw  kopalnych  na 

energię wiatru lub słoneczną. 

- Super. Ale dlaczego masz taką dziwną minę? 

Uniosłam  dłoń  do  twarzy.  Umalowałam  się  wyjątkowo  delikatnie,  wiedząc,  Ŝe 

Michael będzie mi się przyglądał z bardzo bliska. Nie chciałam, Ŝeby się zorientował, Ŝe mam 

makijaŜ. Chłopcy wolą naturalny wygląd. No cóŜ, przynajmniej tacy chłopcy jak Michael. 

- O co ci chodzi? - spytałam. - Jak to, dziwną? 

CzyŜby robił mi się jakiś pryszcz? To by było właśnie moje typowe szczęście. 

- No wiesz. Jakbyś była bardzo zdenerwowana. Jakby ci się zbierało na mdłości. 

- Och! - Dzięki Bogu, Ŝe to nie Ŝaden pryszcz. - Nie mam pojęcia, o co ci chodzi. 

- KG. - Lilly opuściła kamerę i przyjrzała mi się z zaciekawieniem. - Co się dzieje? Co 

ty kombinujesz? A w ogóle, dokąd się dziś z Michaelem wybieracie? Powiedział, Ŝe masz dla 

niego jakąś niespodziankę. 

Całe  szczęście,  Ŝe  akurat  w  tej  chwili  Michael  wrócił  ze  swojego  pokoju,  niosąc  w 

ręku dŜinsową kurtkę. 

- Przepraszam, juŜ jestem gotowy - oświadczył. 

Chciałabym móc powiedzieć o sobie to samo. 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 20.00, 

background image

HOTEL RITZ 

Muszę  pisać  szybko  -  Michael  właśnie  daje  napiwek  boyowi  hotelowemu.  Wszystko 

idzie  jak  z  płatka...  Wydostaliśmy  się  z  kamienicy  Michaela,  nie  wzbudzając  niczyich 

podejrzeń. Michael uwaŜa, Ŝe czeka nas tylko romantyczna kolacja dla dwojga w porzuconym 

przez moją babkę apartamencie hotelowym (który, dzięki Bogu, został posprzątany, kiedy się 

wyprowadziła. Nie sądzę, Ŝebym dała sobie radę z tym wszystkim, gdyby nadal tu cuchnęło 

Chanel  numer  5,  jak  w  większości  pomieszczeń,  które  nawiedza  moja  babka).  Nie 

podejrzewa, Ŝe mam zamiar obdarzyć go swoim Najcenniejszym Darem. 

Oooch, on wraca. Bombę rzucę po kolacji... To znaczy seksualną bombę. 

Hej, czy to nie brzmi jak tytuł piosenki? 

CZWARTEK 9 WRZEŚNIA, 22.00, 

W TAKSÓWCE PO DOMU Z HOTELU RITZ 

W głowie mi się nie mieści, Ŝe on... 

O mój BoŜe, jak ja to w ogóle zdołam opisać? Ja nawet MYŚLEĆ o tym nie mogę, a 

co dopiero to OPISYWAĆ!!!!! Naprawdę, to nawet NIE WIDZĘ tego, co miałabym pisać, bo 

we wnętrzu taksówki jest tak ciemno. Kartkę widzę tylko wtedy, kiedy zatrzymujemy się na 

ś

wiatłach pod jakąś latarnią uliczną. 

Ale  poniewaŜ  Ephraim  Kleinschmidt  -  tak  się  nazywa  mój  taksówkarz,  zgodnie  z 

informacją  na  jego  certyfikacie  wiszącym  na  kuloodpornej  szybie,  która  mnie  od  niego 

oddziela - zdecydował się jechać Piątą Aleją, a nie, jak prosiłam, Park Avenue, zatrzymujemy 

się na światłach BARDZO CZĘSTO. 

I  nie  ma  sprawy.  To  nawet  LEPIEJ.  Bo  to  chyba  znaczy,  Ŝe  zdołam  się  jakoś 

wypłakać,  zanim  dotrę  na  poddasze,  więc  moŜe uda  mi  się  uniknąć  wielkiego  przesłuchania 

przez mamę i pana G., kiedy wejdę tam, wyglądając jak Kirsten Dunst po scenie w jacuzzi w 

Pięknej i szalonej. No wiecie. Histerycznie zapłakana i tak dalej. 

Ten  płacz  naprawdę  działa  na  nerwy  Ephraimowi  Kleinschmidtowi.  Chyba  jeszcze 

nigdy  nie  wiózł  swoją  taksówką  rozszlochanej  szesnastoletniej  księŜniczki.  Cały  czas  zerka 

na  mnie  we  wstecznym  lusterku  i  próbuje  mi  wręczać  kleeneksy  z  pudełka  na  swojej  desce 

rozdzielczej. 

Jakby jakieś kleeneksy mogły pomóc!!!!! 

background image

Jedyne,  co  mi  pomoŜe,  to  opisać  to  wszystko  w  jakiś  w  miarę  klarowny, 

uporządkowany  sposób. Bo  to  się  nijak  kupy  nie  trzyma.  To  się  w  ogóle NIE  MOśE  dziać. 

To NIEMOśLIWE. 

Ale, niestety, tak jest. 

Tylko  nie  rozumiem,  jak  on  mógł  nigdy  mi  tego  nie  POWIEDZIEĆ.  Bo  naprawdę 

sądziłam, Ŝe nasz związek jest idealny. 

Okay,  moŜe  nie  IDEALNY,  bo  Ŝaden  związek  IDEALNY  nie  jest.  Przyznam,  Ŝe  te 

róŜne historie komputerowe strasznie, ale to strasznie mnie nudziły. 

Ale przynajmniej on o tym WIEDZIAŁ i nie zanudzał mnie nimi. ChociaŜ tyle. 

Wiem, Ŝe jego teŜ naprawdę nudziły opowieści o moich lekcjach etykiety. To znaczy, 

o tym jak naleŜy wykonywać dworski ukłon i przed kim, i inne takie. Dlatego starałam mu się 

tego oszczędzać. 

Ale poza tym, myślałam, Ŝe nasz związek jest dobry. OTWARTY związek. Związek, 

w którym moŜna POWIEDZIEĆ drugiej stronie róŜne rzeczy i nie mieć przed sobą Ŝadnych 

sekretów. 

Nie  miałam  pojęcia,  Ŝe  Michael  coś  takiego  przede  mną  ukrywał  przez  ten  CAŁY 

CZAS, kiedy ze sobą chodziliśmy. 

A ta jego  wymówka - Ŝe ja nigdy nie pytałam - jest śAŁOSNA. Bardzo mi przykro, 

ale  jest  po  prostu...  -  O  MÓJ  BOśE,  PANIE  EPHRAIMIE  KLEINSCHMIDT,  NIE,  NIE 

CHCĘ  śADNYCH  WIĘCEJ  CHUSTECZEK  -  ...głupia.  Nie  wolno  NIE  POWIEDZIEĆ 

czegoś takiego swojej dziewczynie, nawet jeśli nigdy o to nie spytała, bo ZAKŁADAŁA, Ŝe... 

ChociaŜ  powinnam  się  była  domyślić.  No  bo,  co  ja  sobie  WYOBRAśAŁAM???? 

Michael jest za bardzo seksowny, Ŝeby nie... 

Dobra. To jakieś szaleństwo. Serio. 

A  wszystko  szło  tak  dobrze.  Przynajmniej  WYDAWAŁO  mi  się,  Ŝe  idzie  dobrze. 

Nawet  mdłości  mi  przeszły.  To  fakt,  niewiele  jadłam  -  zamówiłam  tuńczyka  z  sałatką  z 

karczochów, fasolki i szalotek posypaną parmezanem, a dla Michaela kurczaka à la moutarde, 

zielony  groszek,  cebulki  cipollini,  małe  marchewki  i  sos  z  groszkiem  „cappuccino”,  i  na 

spółkę dla nas obojga mus czekoladowy na deser. Trochę się martwiłam tymi szalotkami, ale 

miałam  ze  sobą  malutki  pojemniczek  odświeŜacza  do  ust  w  torebce  -  bo  tak  bardzo 

denerwowałam się tym, co wiedziałam, Ŝe potem zrobię. 

Ale samo PRZEBYWANIE w bliskości Michaela i jego szyi, a więc jego feromonów, 

uspokoiło  mnie  na  tyle,  Ŝe  do  czasu,  kiedy  zabraliśmy  się  do  musu,  miałam  wraŜenie,  Ŝe 

poradzę sobie z tym wszystkim. 

background image

Więc zebrałam się na całą odwagę i powiedziałam: 

-  Michael,  pamiętasz,  jak  kiedyś  moja  mama  i  pan  G.  pojechali  do  Indiany,  a  ja 

musiałam zostać w tym apartamencie w Plaza, i zaprosiłam na wieczór Lilly i Tinę, i resztę 

dziewczyn, a nie ciebie, i ty się na mnie tak strasznie wściekłeś? 

- Nie wściekłem się - zaprotestował Michael. 

-  Taa,  ale  byłeś  zawiedziony,  Ŝe  zamiast  nich  nie  zaprosiłam  na  tamten  wieczór 

CIEBIE. 

- To prawda - przyznał Michael. 

- A więc teraz mam ten apartament hotelowy do dyspozycji. I zaprosiłam ciebie, a nie 

Lilly i dziewczyny. 

-  A  wiesz  -  powiedział  Michael  z  uśmiechem  -  nawet  to  zauwaŜyłem.  Ale  nie 

chciałem nic mówić, w razie gdyby dziewczyny miały wpaść zaraz po kolacji. 

- Ale dlaczego miałyby wpaść po kolacji? 

- To był taki Ŝart. Naprawdę domyśliłem się, Ŝe nie wpadną. Ale z tobą czasem trudno 

coś przewidywać na pewno. 

-  Och.  No  cóŜ,  chodzi  o  to,  Ŝe...  -  I  było  mi  tak  STRAAAASZNIE  trudno  to 

powiedzieć,  ale  MUSIAŁAM  to  zrobić.  Bo  wiecie,  ja  CHCIAŁAM  to  zrobić.  To  znaczy, 

szczerze  i  głęboko  czułam,  Ŝe  jestem  gotowa  To  Zrobić.  -  Wiem,  Ŝe  mówiłam,  Ŝe  chcę 

zaczekać z seksem do czasu mojego balu maturalnego. Ale duŜo się nad tym zastanawiałam i 

naprawdę sądzę, Ŝe jestem gotowa juŜ teraz. Dzisiaj. 

Michael nie zdziwił się aŜ tak bardzo, jak przewidywałam. Jak sądzę, głównie dlatego, 

Ŝ

e juŜ siedzieliśmy sami i jedliśmy kolację w hotelowym pokoju. Teraz, kiedy o tym myślę, 

mam wraŜenie, Ŝe to wszystko jednak zdradzało moje intencje. 

A  potem  powiedział coś,  od  czego  kompletnie  zgłupiałam  (nawet  nie  wiedziałam,  Ŝe 

to  dopiero  PIERWSZA  z  WIELU  rzeczy,  które  Michael  powie  mi  tego  wieczoru,  a  od 

których ja kompletnie zgłupieję): 

- Mia - odezwał się - czy jesteś tego pewna? Bo wcześniej dość stanowczo upierałaś 

się przy tej całej nocy po balu maturalnym, i ja nie chcę, Ŝebyś zmieniała zdanie w tej sprawie 

tylko dlatego, Ŝe ja na trochę wyjeŜdŜam, a ty się obawiasz, Ŝe ja moŜe, hm, poderwę jakąś 

gejszę, jak juŜ wspominałaś. 

!!!!!!!!!! 

Na co ja, oczywiście, wykrztusiłam: 

- Hm... CO? 

Bo  powiedzmy  sobie  prawdę,  w  ciągu  minionego  roku  Michael  dość  wyraźnie 

background image

demonstrował  swoje  poŜądanie  do,  no  cóŜ  -  mnie.  I  fakt,  Ŝe  w  ogóle  KWESTIONOWAŁ 

moją propozycję, mocno mną wstrząsnął. 

Nie  wspominając  nawet  o  tym,  Ŝe  jeszcze  mnie  nie  rzucił  na  łóŜko,  deklarując 

jednocześnie, Ŝe do Ŝadnej Japonii teraz juŜ definitywnie nie pojedzie. 

- Ja rozumiem - powiedział z taką miną, jakby coś go autentycznie, fizycznie bolało. - 

Tylko  Ŝe,  widzisz...  Ja  nie  chcę,  Ŝeby  to  się  stało  z  niewłaściwych  powodów.  Na  przykład 

dlatego, Ŝe sobie pomyślałaś, Ŝe jak to zrobimy, to ja zmienię zdanie w sprawie wyjazdu. 

No  więc  wtedy  usiadłam  tam,  mrugając  oczami,  bo...  No  cóŜ,  bo  nie  mogłam 

uwierzyć, Ŝe to się w ogóle dzieje!!!! To znaczy, Ŝe on byłby absolutnie gotów To Zrobić, a 

potem i tak wyjechać!!!!!! Widać było wyraźnie, Ŝe on wierzył, tak jak początkowo Tina, Ŝe 

ja  chcę  z  nim  się  słodko  kochać  tylko  po  to,  Ŝeby  on  mógł,  wyjeŜdŜając  na  drugi  kraniec 

ś

wiata, zabrać ze sobą piękne wspomnienie. 

O czymś takim, wybaczcie - NIE MA MOWY. 

- Hm - mruknęłam. Bo tak byłam zbita z tropu. - Nie. Ja wcale nie dlatego zmieniłam 

zdanie w sprawie wieczoru po balu maturalnym. ZUPEŁNIE nie dlatego. 

- Naprawdę? - Michael TOTALNIE wyglądał, jakby mi nie uwierzył. - Więc jeśli dziś 

wieczorem będziemy się kochali, to nie wściekniesz się, kiedy jutro wyjadę do Japonii? 

-  Nie  -  odparłam.  Byłam  pewna,  Ŝe  skrzydełka  nosa  latały  mi  jak  głupie,  skoro  tak 

strasznie  zełgałam.  Ale  miałam  nadzieję,  Ŝe  światło  jest  na  tyle  słabe,  Ŝe  on  tego  nie 

dostrzeŜe.  -  Ale  wiesz...  Muszę  chyba  powiedzieć,  Ŝe  trochę  się  dziwię,  Ŝe  nadal 

CHCIAŁBYŚ  jechać.  Biorąc  pod  uwagę,  no  wiesz.  śe  chodzi  o  seks.  Ze  mną.  Co  mogłoby 

mieć miejsce regularnie. 

- Mia, ja ci cały czas powtarzam: jadę tam częściowo ze względu na NAS. śeby ludzie 

tacy  jak  twoja  babka  przestali  wypytywać:  „Dlaczego  ona  jest  akurat  Z  NIM?  PrzecieŜ  to 

księŜniczka, a on to tylko jakiś przypadkowy chłoptaś, z którym chodziła do jednej szkoły”. 

- Rozumiem - oświadczyłam. Usiłowałam zachowywać się bardzo dojrzale, ale muszę 

przyznać, Ŝe zbierało mi się na płacz. I nie chodzi tylko o to, Ŝe przed chwilą powiedział, Ŝe i 

tak by pojechał do Japonii, nawet gdybyśmy To Zrobili. Tylko Ŝe... No cóŜ, miałam wraŜenie, 

Ŝ

e jednak mimo wszystko teraz juŜ Tego Nie Zrobimy, bo prawdę mówiąc, nastrój się zepsuł, 

a ja poczułam się wręcz rozczarowana. 

Chyba jednak miałam na to ochotę. Pomijając te mdłości. 

-  Ja  wiem,  Ŝe  ty  uwaŜasz,  Ŝe  powinieneś  dowieść,  Ŝe  jesteś  mnie  wart  i  tak  dalej  - 

ciągnęłam,  niezupełnie  wiedząc,  co  mówię,  tak  bardzo  starałam  się  po  prostu  uratować 

sytuację.  Bo  myślałam,  Ŝe  MOśE  jest  jeszcze  jakaś  szansa,  Ŝe  jeśli  zbierzemy  się  i  To 

background image

Zrobimy,  to  on  potem  zmieni  zdanie.  Jeśli  on  po  prostu  nie  wie,  z  czego  rezygnuje?  -  Ja 

wiem,  Ŝe  to  twoje  zrobotyzowane  ramię  jest  waŜne.  Ale  moim  zdaniem  MY  jesteśmy 

waŜniejsi.  NASZA  MIŁOŚĆ  jest  waŜniejsza.  I  uwaŜam,  Ŝe  najpełniejszym  wyrazem  tej 

naszej  miłości  byłoby,  gdybyśmy  sobie  nawzajem  złoŜyli  Najcenniejszy  Dar  naszego 

dziewictwa. 

A Michael na to: 

- Najcenniejsze CO? 

No i tak to właśnie jest z facetami. Oni niczego nie ROZUMIEJĄ. No bo, znają się na 

htmlu,  i  robotycznych  ramionach  do  operacji  chirurgicznych,  ale  na  waŜnych  sprawach? 

Niekoniecznie. 

-  Najcenniejszy  Dar  naszego  dziewictwa  -  powtórzyłam.  -  UwaŜam,  Ŝe  powinniśmy 

się nim nawzajem obdarzyć. Teraz. Dzisiaj. 

Na co Michael powiedział coś, od czego KOMPLETNIE i TOTALNIE ześwirowałam. 

Tamto  poprzednie  -  Ŝe  planuje  jutro  jechać  do  Japonii  niezaleŜnie  od  tego,  czy  będziemy 

uprawiali  seks,  czy  nie  -  to  NIC  w  porównaniu  z  tym,  co  Michael  powiedział  teraz.  A 

mianowicie: 

- Mia... - I spojrzał na mnie jak na wariatkę. - Ja juŜ swój... Zaraz, jak ty to nazywasz? 

Aha, tak. Najcenniejszy Dar. Oddałem go juŜ dawno temu. 

!!!!!!!!!!!!!!!! 

!!!!!!!!!!!!!!!! 

!!!!!!!!!!!!!!!! 

W  pierwszej  chwili  uznałam,  Ŝe  go  po  prostu  źle  zrozumiałam.  No  bo  ŚMIAŁ  się, 

kiedy to mówił, jakby to był drobiazg. PrzecieŜ nikt nie mógłby się ŚMIAĆ, mówiąc o tym, 

Ŝ

e oddał komuś swój Najcenniejszy Dar. Nikt, kto to traktuje POWAśNIE. 

Ale kiedy ja na niego popatrzyłam, Michael przestał się śmiać i dodał: 

- Zaraz. Co jest? Czemu tak na mnie patrzysz? 

A mnie zaczęło ogarniać to straszliwe przeczucie. 

-  Michael  -  powiedziałam.  Czułam  się  tak,  jakby  ktoś  nagle  skręcił  klimatyzację  w 

tym pokoju o jakieś dziesięć stopni. - Ty pierwszy raz masz za sobą? 

A on odparł: 

- Tak, oczywiście, Ŝe tak. PrzecieŜ wiesz. 

!!!!!!!!!!!!!!!! 

Na co ja, oczywiście, odparłam: 

- NIE, NIE WIEDZIAŁAM TEGO. 

background image

A potem: 

- CO TY WYGADUJESZ? 

Michael  zaczął  mieć  trochę  przestraszoną  minę.  Pewnie  dlatego,  Ŝe  tak  głośno  się 

wydarłam. Ale mnie było juŜ wszystko jedno. Bo... 

!!!!!!!!!!!!!!!! 

-  Chyba  nigdy  o  tym  nie  ROZMAWIALIŚMY,  ale  nie  wydawało  mi  się,  Ŝe  to  takie 

waŜne... - stwierdził. 

-  TY  JUś  KIEDYŚ  UPRAWIAŁEŚ  SEKS  I  UZNAŁEŚ,  śE  TO  NIE  JEST 

WAśNE???  NIE  NA  TYLE  WAśNE,  śEBY  POWIEDZIEĆ  O  TYM  SWOJEJ 

DZIEWCZYNIE???? 

Ja wiem, Ŝe to głupio brzmi, ale zbierało mi się na płacz. No bo - jego Najcenniejszy 

Dar!  I  on  go  oddał  komuś  innemu!  Nawet  nie  pomyślał,  Ŝe  to  dość  waŜne,  Ŝeby  mi  o  tym 

kiedyś wspomnieć! 

- To było, zanim jeszcze zaczęliśmy ze sobą chodzić - rzekł Michael. Teraz miał juŜ 

totalnie  spanikowaną  minę.  Nie,  Ŝeby  mnie  to  wzruszało.  -  Ja  nie  sądziłem...  To  znaczy,  to 

było tak dawno temu... 

-  KTO?!  -  Nie  mogłam  przestać  się  drzeć.  Chciałam  się  drzeć.  Wiedziałam,  Ŝe 

zachowuję  się  beznadziejnie.  Jestem  pewna,  Ŝe  nie  tak  zachowała  się  Tina,  kiedy  Borys  z 

lękiem wyznał jej, Ŝe Lilly go Tam Dotknęła. 

Ale naprawdę nie byłam w stanie przestać. 

- KTO TO BYŁ?! 

- Ta osoba, z którą uprawiałem seks? - Michael wciąŜ mrugał oczami. - Wolałbym ci 

tego  nie  mówić.  Mogłabyś  próbować  ją  zabić,  czy  coś. W  tej chwili  oczy  tak jakoś  dziwnie 

wychodzą ci z orbit. 

- KTO TO BYŁ??????? 

- BoŜe. To była Judith, zadowolona? - Michael przestał mieć wystraszoną minę. Teraz 

robił  się  juŜ  zły.  -  Co  się  z  tobą  DZIEJE?  To  nic  nie  znaczyło,  po  prostu  trochę  razem 

eksperymentowaliśmy. To było, zanim w ogóle się dowiedziałem, Ŝe ci się podobam, więc co 

cię to obchodzi? 

- Judith? - Tyle myśli kłębiło mi się naraz w głowie, Ŝe czułam się zupełnie tak, jakby 

cały  mózg  zamienił  mi  się  w  tor  wyścigów  samochodowych  typu  „demolka”.  -  Judith 

GERSHNER???  TY  UPRAWIAŁEŚ  SEKS  Z  JUDITH  GERSHNER????  MÓWIŁEŚ,  śE 

JESTEŚCIE TYLKO PRZYJACIÓŁMI!!!!!!! 

- Bo byliśmy! - Michael  wstał. Ja teŜ wstałam. Staliśmy po dwóch stronach pokoju i 

background image

darliśmy  się  na  siebie.  A  przynajmniej  ja  się  darłam.  Michael  zwyczajnie  mówił.  -  Ale 

byliśmy przyjaciółmi, którzy trochę się wspólnie wygłupiali. 

- Powiedziałeś mi, Ŝe z nią nie chodziłeś! Mówiłeś, Ŝe miała chłopaka! 

- Nie chodziłem - upierał się. - A ona miała chłopaka! Ale... 

- Ale CO? 

- Nic. - Wzruszył ramionami. - Nie wiem. Po prostu trochę razem się wygłupialiśmy. 

MÓWIŁEM CI. 

- Och, DOPRAWDY? - Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Nie mogłam uwierzyć, 

Ŝ

e Michael i Judith Gershner... śe oni... To znaczy, ja przecieŜ czasem gdzieś CHODZIŁAM 

z Judith Gershner. No cóŜ, niezupełnie CHODZIŁAM. Ale ROZMAWIAŁAM z nią. 

I  przez  ten  cały  czas  nie  miałam  zielonego  pojęcia,  Ŝe  ONA  utrzymywała  z  moim 

chłopakiem stosunki cielesne. śe ONA została obdarowana jego Najcenniejszym Darem. Nie 

ja. JUś NIGDY NIE JA. 

Bo  kiedy  raz  oddasz  ten  swój  dar,  nie  moŜesz  juŜ  go  zabrać  z  powrotem  i  oddać  go 

komuś  innemu,  kogo  moŜe  mógłbyś  polubić,  a  nawet  pokochać  bardziej.  Nie.  Tak  właśnie 

jest napisane w ksiąŜce Tiny. To juŜ ZNIKA. 

ZNIKA. 

-  Czy  JUDITH  traktowała  to  tak  samo?!  -  Usłyszałam  własny  krzyk.  -  Czy  JUDITH 

teŜ uwaŜała, Ŝe wy dwoje tylko się tak razem wygłupiacie?! A moŜe ona się w tobie kochała? 

Czy  ona  wiedziała,  Ŝe  oddajesz  jej  swój  Najcenniejszy  Dar  tylko  po  to,  Ŝeby  natomiast 

zmienić zdanie i zacząć się umawiać ze mną?! 

- Po pierwsze - powiedział Michael - jeśli nie przestaniesz mówić Najcenniejszy Dar, 

to  ja  zwymiotuję.  Po  drugie,  mówiłem  ci,  my  się  tylko  tak  razem  wygłupialiśmy.  Judith  się 

we  mnie  nie  kochała  ani  ja  nie  kochałem  się  w  niej.  Ja  nawet  nie  byłem  jej  pierwszym,  na 

litość boską! 

Poczułam, Ŝe blednę. 

-  O  MÓJ  BOśE!  Zabezpieczyliście  się  jakoś?  A  co,  jeśli  ONA  CZYMŚ  CIĘ 

ZARAZIŁA? 

- Niczym mnie nie zaraziła! Oczywiście, Ŝe się zabezpieczyliśmy! Nie rozumiem, o co 

w  ogóle  tyle  zamieszania.  PrzecieŜ  to  nie  tak,  Ŝe  ja  cię  jakoś  oszukałem.  To  było,  zanim  w 

ogóle zaczęłaś mi przesyłać te anonimowe wiersze miłosne. Ja nie miałem nawet pojęcia, Ŝe 

ci się podobam. Gdybym wiedział... 

-  Gdybyś  wiedział,  to  CO?  -  spytałam  ostro.  -  Nie  oddałbyś  Judith  swojego 

Najcenniejszego Daru? 

background image

- Prosiłem cię, Ŝebyś tak tego nie nazywała. Ale rzeczywiście tak. 

-  Więc  to  jest  teraz  MOJA  wina?!  -  wrzasnęłam.  -  To  moja  wina,  Ŝe  straciłeś 

dziewictwo z kimś innym niŜ ja, bo ja byłam nieśmiała???? 

- Tego nie powiedziałem. 

-  Wiesz,  mogłeś  mi  powiedzieć,  Ŝe  ci  się  podobam,  zamiast  sypiać  z  JUDITH 

GERSHNER! 

- A po co miałem ci to mówić? - spytał Michael. - PrzecieŜ, o ile pamiętam, chodziłaś 

wtedy z Kennym Showalterem. 

AŜ sapnęłam. 

- ALE ON MI SIĘ WCALE NIE PODOBAŁ! 

- A skąd ja to niby miałem wiedzieć? Twierdzisz teŜ, Ŝe wcale ci się nie podobał Josh 

Richter, a jednak wyglądało to inaczej. 

Sapnęłam  jeszcze  głośniej.  JOSH  RICHTER?  On  miał  czelność  W  MOJEJ 

OBECNOŚCI WYMAWIAĆ TO NAZWISKO? 

-  Z  całą  pewnością  dość  często  się  z  Kennym  pokazywałaś  -  ciągnął  Michael.  -  To 

znaczy,  jak  na  kogoś,  kto  ci  się,  jak  twierdzisz,  nie  podobał.  I  nie  ma  sprawy,  mnie  to  nie 

rusza,  bo  przecieŜ  w  końcu  oprzytomniałaś.  Ale  nie  wściekaj  się  na  mnie  dlatego,  Ŝe  kiedy 

tobie  się  zupełnie  nie  spieszyło,  Ŝeby  dać  mi  znać,  Ŝe  ci  się  podobam,  ja  nie  czekałem  na 

ciebie bezczynnie. 

- A teraz spodziewasz się, Ŝe będę siedziała i czekała, kiedy ty pojedziesz do Japonii 

dowodzić swojej wartości?! - krzyknęłam. 

Michael zrobił totalnie zdezorientowaną minę. 

- To nie ma nic wspólnego z moim wyjazdem do Japonii. O czym ty w ogóle mówisz? 

-  O  KLARNECISTKACH!  -  Usłyszałam  swój  wrzask.  Nie  chciałam  się  tak  drzeć. 

WCALE  nie  chciałam.  Ale  byłam  juŜ  tak  emocjonalnie  roztrzęsiona  po  tym  wszystkim,  co 

usłyszałam,  Ŝe  nie  mogłam  się  powstrzymać.  Znów  miałam  wraŜenie,  Ŝe  moje  usta  mówią, 

wcale  nie  konsultując  się  przedtem  z  mózgiem.  -  Jedziesz  do  Japonii  i  wydaje  ci  się,  Ŝe  ja 

będę po prostu siedziała sama co sobota w domu i czekała na twój powrót. A co, jeśli ja NIE 

CHCĘ  siedzieć  sama  w  domu  i  na  ciebie  czekać?  Czy  NAD  TYM  kiedykolwiek  się 

zastanowiłeś? 

-  Mia...  -  Michael  nagle  zaczął  mówić  całkiem  cicho.  -  Co  ty  mi  próbujesz 

powiedzieć? 

-  Próbuję  powiedzieć,  Ŝe  mam  tylko  szesnaście  lat  -  wybuchłam,  zanim  zdołałam  się 

powstrzymać. - A ty wyjeŜdŜasz sobie na rok, JAK NIE DŁUśEJ. I to nie fair z twojej strony, 

background image

oczekiwać,  Ŝe ja będę  siedziała  w  domu jak jakaś  cholerna  zakonnica,  kiedy ty  się  będziesz 

spotykał z jakąś japońską KLARNECISTKĄ! 

- Mia. - Michael pokręcił głową. - Zastrzeliłaś mnie tą klarnecistką. Nie mam bladego 

pojęcia, o czym ty w ogóle mówisz. Ale co do tego, Ŝe oczekuję, Ŝe będziesz siedziała sama w 

domu jak jakaś cholerna zakonnica, nigdy cię o coś takiego nie prosiłem. Raczej sądziłem, Ŝe 

ty sama NIE BĘDZIESZ CHCIAŁA spotykać się z innymi facetami, kiedy mnie nie będzie; 

ja  na  pewno  nie  mam  najmniejszego  zamiaru  spotykać  się  z  innymi  dziewczynami,  kiedy 

wyjadę, ale jeśli tego chcesz, to chyba nie bardzo mam prawo mieć do ciebie o to pretensje. 

Tyle  Ŝe  ja  myślałem,  Ŝe...  -  Ale  cokolwiek  chciał  powiedzieć,  chyba  się  rozmyślił.  Pokręcił 

głową. - NiewaŜne. Posłuchaj, jeśli tego właśnie chcesz... 

Tyle  Ŝe  to  NIE  BYŁO  to,  czego  ja  chcę!!!!  To  była  OSTATNIA  RZECZ,  jakiej  ja 

bym chciała. 

Ale nie wyglądało na to, Ŝebym miała dostać cokolwiek z tego, czego CHCIAŁAM. A 

CHCIAŁAM  tego,  Ŝebyśmy  z  Michaelem  nawzajem  obdarowali  się  swoim  Najcenniejszym 

Darem  -  przepraszam,  poszli  do  łóŜka  -  dziś  wieczorem,  i  Ŝeby  on  potem  powiedział,  Ŝe 

zmienił zdanie i jednak wcale jutro do Japonii nie wyjedzie. 

Ale okazało się, Ŝe on NIE MA Ŝadnego Najcenniejszego Daru do  zaoferowania i  Ŝe 

nie  ma  najmniejszego  zamiaru  zostawać  w  Ameryce,  niezaleŜnie  od  tego,  czy  ja  się  z  nim 

prześpię, czy nie. 

SPRZENIEWIERZYŁAM 

SIĘ 

SWOIM 

FEMINISTYCZNYM 

ZASADOM, 

PROPONUJĄC,  śE  SIĘ  Z  NIM  PRZEŚPIĘ  DZIŚ  WIECZOREM  ZAMIAST  PO  MOIM 

BALU  MATURALNYM,  JAK  SIĘ  PRZY  TYM  ZAWSZE  UPIERAŁAM,  A  ON  W 

ZASADZIE POWIEDZIAŁ MI NA TO: „DZIĘKUJĘ, ALE NIE, DZIĘKUJĘ”. 

No cóŜ, mniej więcej. 

Czy on naprawdę myślał, Ŝe ja mu to, ot tak, wezmę i WYBACZĘ? 

I pewnie właśnie dlatego spojrzałam na niego i powiedziałam: 

-  Tak,  Michael.  DOKŁADNIE  tego  chcę.  Bo,  prawdę  mówiąc,  jeśli  przez  cały  czas 

ukrywałeś  przede  mną  coś  takiego,  to  ja  się  po  prostu  zaczynam  zastanawiać,  w  jakim  to 

związku ja tu niby jestem. Bo przecieŜ nie byłeś ze mną nawet UCZCIWY... 

-  NIGDY  MNIE,  CHOLERA,  O  TO  NIE  PYTAŁAŚ!  -  teraz  to  on  wrzeszczał.  -  Ja 

nawet nie wiedziałem, Ŝe to dla ciebie waŜne! Nawet nie mam pojęcia, skąd ci się wziął ten 

cholerny Najcenniejszy Dar! 

Ale juŜ było za późno. O wiele za późno. 

-  A  fakt,  Ŝe  tak  ci  pilno  przeprowadzić  się  do  INNEGO  KRAJU  -  ciągnęłam  -  dość 

background image

wyraźnie pokazuje, Ŝe ten związek i tak nigdy tak wiele dla ciebie nie znaczył. 

- Mia. - Michael pokręcił głową. Tylko raz. JuŜ nie krzyczał. - Nie rób tego. 

A co innego miałam zrobić? CO INNEGO??? 

Sięgnęłam ręką i odpięłam zameczek wiszącego na mojej szyi łańcuszka ze śnieŜynką. 

Tą  śnieŜynką,  która  mi  podarował  na  moje  piętnaste  urodziny.  Wyciągnęłam  ją  do  niego 

takim gestem, jakim Arwena oddała swój naszyjnik - Gwiazdę Wieczorną - Aragornowi, jako 

poŜegnalny  podarunek,  Ŝeby  ją  wspominał,  kiedy  będzie  odzyskiwał  swój  tron  i  usiłował 

zdobyć aprobatę jej ojca. 

Tylko Ŝe ja oddawałam swój wisiorek Michaelowi nie dlatego, Ŝe chciałam, Ŝeby mnie 

wspominał. 

Ale dlatego, Ŝe ja juŜ tego wisiorka nie chciałam. 

Bo nagle ten wisiorek stał się dla mnie tylko wspomnieniem kogoś INNEGO, kto było 

obecny na tamtym balu - Judith Gershner. 

I  dobra,  była  tam  w  towarzystwie  innego  faceta. Trzeba  przyznać,  dziewczyna  miała 

bujne Ŝycie towarzyskie. Ale co tam. 

Problem  w  tym,  Ŝe  dla  Aragorna  i  Arweny  to  było  zupełnie  co  innego.  Bo  Aragorn 

nigdy nie Zrobił Tego z dziewczyną, która wie, jak klonować muszki owocówki. I potem tego 

nie ukrywał. 

I dobra, Michael po prostu o tym nie powiedział. 

Nigdy mi NIE POWIEDZIAŁ. Czego JESZCZE  mi nie powiedział???? JAK JA MU 

MAM ZAUFAĆ, SKORO WYJEśDśA DO JAPONII???? 

-  Mia  -  rzekł  Michael  zupełnie  innym  tonem.  Nie  jakby  coś  go  dławiło  w  krtani, jak 

wtedy Aragorna. Ale tak, jakby miał ochotę dać mi po twarzy. Oczywiście, wiedziałam, Ŝe on 

by tego nigdy nie zrobił. Ale i tak. Minę miał bardzo złą. - Nie. Rób. Tego. 

- śegnaj, Michael - powiedziałam przez łzy. Bo CO INNEGO POZOSTAWAŁO DO 

POWIEDZENIA? 

Upuściłam ten wisiorek na podłogę - bo nie chciał go ode mnie wziąć - i wybiegłam 

stamtąd, zanim się zdąŜyłam zakrztusić płaczem. 

A  teraz  Ephraim  Kleinschmidt  przystanął  juŜ  pod  moją  kamienicą  i  zaŜyczył  sobie 

siedemnastu dolarów za kurs. Mam zamiar dać mu dwudziestkę i nie prosić o wydanie reszty. 

NaleŜy  mu  się  ten  napiwek  za  te  wszystkie  chusteczki  higieniczne;  w  końcu  zaczęłam  ich 

uŜywać, bo nijak nie mogę przestać płakać. śADNYM SPOSOBEM nie zdołam teraz ukryć 

przed mamą co się stało. Zwłaszcza jeśli ona jeszcze nie będzie spała, kiedy wejdę na górę. 

JeŜeli  tak  się  czuje  człowiek,  który  osiągnął  samorealizację,  to  ja  chciałabym 

background image

powiedzieć tylko, Ŝe byłam o wiele szczęśliwsza, kiedy do tej samorealizacji było mi jeszcze 

daleko. 

CZWARTEK 9 WRZEŚNIA, 23.00, 

PODDASZE 

Mama  jeszcze  nie  spała.  Bo  Lars,  który  nie  znalazł  mnie  u  Michaela,  zadzwonił  do 

niej. Właśnie rozmawiali, kiedy weszłam do domu. 

Jestem teraz juŜ w łóŜku, z zimnym kompresem na czole. To dlatego, Ŝe kiedy mama 

skończyła  rozmowę  z  Larsem  i  zapytała  mnie,  gdzie  byłam,  musiałam  pobiec  do  toalety, 

gdzie zwróciłam swojego tuńczyka z sałatką z karczochów, fasolką szalotkami i parmezanem. 

Nie wspominając juŜ o musie czekoladowym. 

Wymogłam na niej obietnicę, Ŝe nie zadzwoni do doktora Funga z prośbą o domową 

wizytę w nagłym wypadku. Jedyne, co mi dolega, to złamane serce. 

I  jestem  całkiem  pewna,  Ŝe  doktor  Fung  nie  będzie  mógł  mi  na  to  nic  skutecznego 

przepisać. 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 23.30, 

PODDASZE 

Mama  mówi,  Ŝe  jej  zdaniem  to  nic  powaŜnego,  Ŝe  Michael  nie  powiedział  mi,  Ŝe 

stracił  dziewictwo  z  Judith  Gershner  -  a  przynajmniej,  Ŝe  nie  warto  z  tego  powodu  z  nim 

zrywać. Konkretnie jej słowa brzmiały: 

- Och, Mia. PrzecieŜ to tylko seks. 

Łatwo jej mówić coś takiego. Ona straciła dziewictwo, kiedy była jeszcze młodsza niŜ 

ja,  i  to  z  facetem,  który  teraz  Ŝonaty  jest  z  byłą  MISS  STANÓW  KUKURYDZY  A  POZA 

TYM jest szczęśliwą Ŝoną kogoś innego. Oczywiście, Ŝe dla niej to TYLKO seks. Dla mnie to 

całe moje śYCIE. 

- Mamo, on mnie OKŁAMAŁ. 

- No cóŜ, NIEZUPEŁNIE okłamał - powiedziała mama. - To znaczy, pytałaś go, czy 

on z nią chodził. A nie chodzili ze sobą. 

- Mamo. CHODZENIE ZE SOBĄ implikuje, Ŝe ludzie ze sobą sypiają. 

- A to od kiedy? - spytała mama. - Myślałam, Ŝe SPANIE ZE SOBĄ oznacza spanie 

background image

ze sobą. A o to Michaela nie pytałaś. Pytałaś go, czy on z Judith Gershner CHODZIŁ. 

A wiemy o tym obie dlatego, Ŝe przejrzałam swoje stare pamiętniki, Ŝeby sprawdzić, 

czy na pewno miałam rację. 

I miałam. 

-  Jesteś  pewna,  Ŝe  nie  zrobiłaś  Michaelowi  tej  awantury  dlatego,  Ŝe  łatwiej  ci  się 

pogodzić z jego wyjazdem, kiedy jesteś na niego wściekła, niŜ gdybyś miała nadal być w nim 

zakochana i strasznie za nim tęsknić? - Tak brzmiało jej kolejne, rzucone nie wiadomo po co, 

pytanie. 

Taa, jasne, mamo. Bo teraz czuję się O WIELE LEPIEJ, nie? 

Nie  powiedziałam  jej,  jak  to  się  stało,  Ŝe  poruszyliśmy  ten  temat.  To  znaczy,  o  tym 

JAK  dowiedziałam  się  o  Michaelu  i  Judith.  Ostatnia  rzecz, jakiej  potrzebuję,  to  Ŝeby  mama 

dowiedziała  się,  co  usiłowałam  zrobić  -  no  wiecie,  za  pomocą  seksu  przekonać  Michaela, 

Ŝ

eby nie jechał do Japonii. Byłaby mną ZA BARDZO rozczarowana, uznałaby, Ŝe Ŝadna ze 

mnie feministka, skoro wykorzystuję seks, Ŝeby kimś manipulować i tak dalej. 

Właśnie  zadzwonił  telefon.  Nawet  nie  sprawdzałam,  jaki  numer  się  wyświetla,  bo 

wiedziałam,  kto  to.  KtóŜ  inny  dzwoniłby  o  tak  późnej  porze  i  ryzykował,  Ŝe  obudzi 

Rocky'ego (który przespałby marsz antywojenny... i faktycznie kiedyś przespał)? 

A  mama  potwierdziła,  Ŝe  to  Michael;  przepraszał,  Ŝe  dzwoni  tak  późno,  ale  nie 

odbieram komórki, a on chciał sprawdzić, czy bezpiecznie dotarłam do domu. 

Jakbym kiedykolwiek jeszcze miała się czuć bezpiecznie na tym świecie. 

Mama  spytała,  czy  chcę  z  nim  porozmawiać,  a  ja  tylko  popatrzyłam  na  nią,  więc 

powiedziała do słuchawki: 

- Hm, Michael, to chyba nie jest najlepszy moment. 

A potem sobie poszła. 

Mam takie dziwne uczucie w klatce piersiowej. Jakbym w środku była pusta i nic nie 

miała. Ciekawe czy to dlatego, Ŝe zwróciłam kolację, czy to teŜ dlatego, Ŝe serce mi pękło na 

tak drobne kawałeczki, Ŝe w zasadzie całkiem znikło. 

CZWARTEK, 9 WRZEŚNIA, 23.45, 

PODDASZE 

Michael właśnie przysłał mi maila: 

 

background image

SkinnerBx:  Mia,  nie  rozumiem  tego,  co  się  właśnie  stało.  Judith 

Gershner  jest  miłą  osobą,  ale  nigdy  nic  dla  mnie  nie  znaczyła  i  nie 

będzie znaczyła. Nie rozumiem, w jaki sposób fakt, Ŝe się z nią prze-

spałem  dwa  lata  temu,  ZANIM  TY  I  JA  ZACZĘLIŚMY  ZE  SOBĄ 

CHODZIĆ,  stał  się  dla  ciebie  uzasadnionym  powodem,  Ŝeby  ze  mną 

zerwać. Czy to o to chodzi? Jak juŜ mówiłem, nawet tego nie jestem 

teraz  pewien,  bo  tak  dziwnie  zareagowałaś.  A  jeśli  chodzi  o  to,  Ŝe 

twoim zdaniem spodziewam się, Ŝe będziesz na mnie czekała, podczas 

gdy  ja  będę  w  Japonii...  No  cóŜ,  taa,  w  sumie  uwaŜałem,  Ŝe  tak 

będzie,  biorąc pod  uwagę,  Ŝe  jadę  tam,  bo  chcę zwiększyć  szanse  na 

to,  Ŝe  będziemy  mieli  przed  sobą  jakąś  wspólną  przyszłość.  MoŜe  to 

za  duŜe  oczekiwania. MoŜe  nie  mam  prawa  o coś  takiego  cię  prosić. 

MoŜe nie mam prawa tego oczekiwać. Nie wiem. Ja juŜ nic z tego nie 

rozumiem.  Czy  mogłabyś  odpisać  mi  albo  zadzwonić  i  jakoś  mi  to 

wyjaśnić?  Bo  ja  zupełnie  nie  mogę  się  w  tym  połapać.  To  wszystko 

wydaje mi się takie bez sensu. 

 

BoŜe. JakieŜ to do niego podobne. Co w tym takiego głupiego, Ŝe chcę mieć chłopaka, 

który  rzeczywiście  CENI  sobie  intymność  i  nie  lekcewaŜy  swojego  pierwszego  seksualnego 

doświadczenia jako „ot, eksperymentowania”? 

I  okay,  ona  najwyraźniej  miała  juŜ  wtedy  swojego  chłopaka.  Co  tylko  pogarsza 

sprawę.  Bo  eksperymentował  sobie  z  dziewczyną,  która  eksperymentowała  z  nim  ZA 

PLECAMI SWOJEGO WŁASNEGO CHŁOPAKA. 

A  poza  tym  JUDITH  GERSHNER????  Jak  on  mógł  uprawiać  seks  z  JUDITH 

GERSHNER????  I  nic  mi  nie  POWIEDZIEĆ????  PrzecieŜ  jadałam  LUNCH  z  Judith 

Gershner. CHODZIŁAM NA ŁYśWY z Judith Gershner. 

I okay, tylko raz. Ale I TAK. I NIE MIAŁAM POJĘCIA, Ŝe ona i mój chłopak... No 

wiecie. 

A  POWINNAM  się  była  domyślić.  Bo  przecieŜ  pojawiały  się  te  wszystkie  znaki. 

Wtedy, kiedy ramieniem objęła oparcie jego krzesła. I podjadała mu pieczywo czosnkowe. W 

głowie mi się nie mieści, Ŝe byłam taka ślepa. 

W głowie mi się nie mieści, Ŝe Michael zmarnował NA NIĄ swój Najcenniejszy Dar, 

kiedy nawet jej NIE KOCHAŁ. 

DLACZEGO FACECI SĄ TACY PORĄBANI???? 

background image

Oho, ktoś mi przysłał SMS. Dokładnie tego mi... 

Och. To Tina. 

 

I

LUVROMANCE

:  Mia,  gdzie  jesteś?  Co  się  dzieje?  Oddałaś  mu  swój 

Najcenniejszy Dar? On nadal chce jechać do Japonii? Odpisz! 

 

MUSZĘ jej odpisać. MUSZĘ jej powiedzieć, co się stało. 

 

G

R

L

OUIE

:  Powiedział,  Ŝe  jedzie  do  Japonii  niezaleŜnie,  czy  To 

Zrobimy, czy nie. A poza  tym Michael juŜ oddał swój Najcenniejszy 

Dar Judith Gershner!!!! Iluvromance: !!!!!!!!!!!!!!! 

 

Dzięki Bogu za Tinę. Tak bardzo ją kocham. 

 

G

R

L

OUI

e: JA WIEM!!!!!!! 

I

LUVROMANCE

: ALE ON JEJ NIE KOCHAŁ!!!!!!!!! 

G

R

L

OUIE

:  Powiedział,  Ŝe  to  nic  dla  niego  nie  znaczyło,  Ŝe  oni  tylko 

tak sobie „eksperymentowali”. Tina, co ja mam teraz zrobić????? Jak 

on mógł mi o tym nie powiedzieć????? 

I

LUVROMANCE

: Ale przecieŜ POWIEDZIAŁ ci. 

G

R

L

OUIE

: Trochę za późno!!!!! 

I

LUVROMANCE

: Ale ci POWIEDZIAŁ. 

G

R

L

OUIE

: ON JEJ NAWET NIE KOCHAŁ!!!!!!! 

I

LUVROMANCE

: Wiele razy w romansach główny bohater uprawia seks 

bez  zobowiązań  z  róŜnymi  kobietami,  zanim  nie  spotka  swojej 

prawdziwej miłości. 

G

R

L

OUIE

: ALE Z JUDITH GERSHNER????? 

I

LUVROMANCE

:  No  cóŜ,  nie.  Ale  to  sprawia,  Ŝe  kiedy  on  i  jego 

prawdziwa  wybranka  wreszcie  To  Zrobią,  to  się  staje  JESZCZE 

waŜniejsze.  Bo  seks  jest  o  wiele  lepszy,  jeśli  się  go  uprawia  z 

ukochaną osobą. 

G

R

L

OUIE

:  W  GŁOWIE  MI  SIĘ  NIE  MIEŚCI,  śE  GO  BRONISZ!!!! 

Powiedział mi, Ŝe pojedzie do Japonii, nawet jeśli TO ZROBIMY!!!! 

I

LUVROMANCE

: Myślę, Ŝe masz prawo być wściekła. Ale naprawdę z 

background image

nim zerwałaś????? 

G

R

L

OUIE

: Oddałam mu ten naszyjnik ze śnieŜynką. 

I

LUVROMANCE

: MIA!!!!!!!!!!!!!!!!!! NIEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!! 

G

R

L

OUIE

:

 

TINA, ON MNIE OKŁAMAŁ!!!! 

I

LUVROMANCE

:

 

Nie, nieprawda! POWIEDZIAŁ CI. W końcu. 

G

R

L

OUIE

:

 

Nie  o  to  chodzi.  Chodzi  o  to,  Ŝe  JUDITH  GERSHNER 

DOTKNĘŁA GO PRZEDE MNĄ!!!! 

I

LUVROMANCE

:

 

Lilly teŜ dotknęła przede mną. 

G

R

L

OUIE

:

 

ALE  ONA  JEST  TWOJĄ  PRZYJACIÓŁKĄ!  !!!!  A  poza 

tym,  Borys  i  Lilly  nigdy  NIE  POSZLI  NA  CAŁOŚĆ.  Borys  nie 

przeprowadza  się  do  Japonii  i  nie  zostawia  cię  samej  na  rok.  ALBO 

WIĘCEJ!!!! 

I

LUVROMANCE

:

 

Racja.  Och,  Mia.  Tak  strasznie  mi  przykro.  Muszę 

kończyć, tata mówi, Ŝe juŜ dawno wyczerpałam swój limit SMS - ów 

na ten miesiąc - do zobaczenia! 

 

Tina jest taka kochana. Ryzykowała furię własnego ojca, Ŝeby do mnie pisać SMS - y 

w tej godzinie próby. To wierna, prawdziwa przyjaciółka. 

A  skoro  juŜ  o  tym  mowa...  Jak  ja  mam  teraz  spojrzeć  Lilly  w  twarz  jutro  rano?  Nie 

dam rady. 

Po prostu nie dam rady. 

 

JA, KSIĘśNICZKĄ???? TAA, I CO JESZCZE? 

Sztuka 

Mii Thermopolis 

(pierwsza wersja) 

 

S

CENA 

24 

 

WIECZÓR.  DuŜy,  wygodnie  umeblowany  apartament  w  kamienicy  o  regulowanym 

czynszu, przy nowojorskiej Piątej Ale w pobliŜu Union Square. MIA THERMOPOLIS, która 

niedawno  przeszła  kompletną  zmianę  wizerunku,  właśnie  weszła  do  środka.  Jej  najlepsza 

przyjaciółka LILLY MOSCOVITZ, nie co przysadzista dziewczyna z twarzą przypominającą 

mopsika przygląda jej się z niedowierzaniem. 

background image

 

LILLY 

O mój BoŜe. A tobie co się stało? 

 

MIA 

(zdejmuje kurtką i próbuje zachowywać się naturalnie) 

Taa, no cóŜ, moja babka kazała mi iść do tego jednego faceta, Paola, a on... 

 

LILLY 

(w szoku) 

Twoje  włosy  mają  ten  sam  kolor  co  Lany  Weinberger.  A  co  ty  masz  na  tych 

PALCACH?  Czy  to  są  tipsy?  Lana  teŜ  takie  ma.  O  mój  BoŜe,  Mia.  Zamieniasz  się  w  Lane 

Weinberger! 

 

MIA 

(nie mogąc juŜ tego dłuŜej znieść

Lilly. Przymknij się. 

 

MICHAEL 

(stając w drzwiach, bez koszuli) 

Wow. 

 

LILLY 

CO? COŚ ty przed chwilą do mnie powiedziała? 

 

MIA 

Wiesz  co,  Lilly?  Jestem  KSIĘśNICZKĄ.  Jestem  księŜniczką  Genowii.  I  ZAWSZE 

juŜ  będę  księŜniczką.  Nie  ucieknę  przed  tym.  Nie  mogę  udawać,  Ŝe  to  się  nie  stało.  A  jako 

księŜniczka,  zawsze  będę  ceniła  w  innych  ludziach  ksiąŜęce  cechy,  takie  jak  uczciwość  i 

szacunek dla samych siebie, i Nierobienie Tego z Ludźmi, Których Się Nawet Nie Kocha. Do 

widzenia. 

 

MICHAEL 

Wow. 

background image

(Mia  zamaszystym  krokiem  wychodzi  z  pokoju.  LILLY  i  MICHAEL  wymieniają 

zaskoczone spojrzenia) 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 1.00 W NOCY, 

PODDASZE 

Tyle Ŝe, oczywiście, teraz juŜ wiem, Ŝe przez cały czas - moŜe nawet wtedy, kiedy ja 

dopiero  zaczynałam  się  dowiadywać,  Ŝe  jestem  księŜniczką  -  Michael  sypiał  z  Judith 

Gershner. 

A ja o tym nie wiedziałam. 

Bo mi nigdy tego nie powiedział. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 1.30 W NOCY, 

PODDASZE 

JAK JA MAM BEZ NIEGO śYĆ????? 

PIĄTEK. 10 WRZEŚNIA, 2.15 W NOCY, 

PODDASZE 

Muszę  być  silna.  MUSZĘ.  On  mnie  OKŁAMAŁ.  Powiedział,  Ŝe  to  moŜe  dobry 

pomysł, Ŝebyśmy na jakiś czas DALI SOBIE SPOKÓJ. 

Tylko nie mogę pozwolić, Ŝeby uszło mu to na sucho. 

MoŜe mi pomoŜe, jeśli napiszę jakiś wiersz. 

 

Zdziwiony, Ŝe wybrałam wiarę 

W feministyczne ideały? 

Choć wierzysz, Ŝe to twoją głowę 

Powinnam ciągłe stroić w laury? 

 

MęŜczyzna - lepsza płeć. Jak mogłam 

Wzgardzić twym pięknym garniturem? 

Krawatem, wielką parą butów, 

background image

Klatą włochatą tak, z natury? 

 

PrzecieŜ ty sam otwarłeś klatkę

Bym mogła skrzydła rozprostować

Myślałeś - szybko wrócę z płaczem. 

MyślałeśŜe będę Ŝałować

 

A jednak odnalazłszy wolność

Zniknęłam z oczu, uleciałam. 

MoŜe milszego juŜ nie znajdę

Lecz ciebie juŜ nie będę chciała. 

 

Och, smutna była nasza miłość

Płakałam po namiętnych sporach, 

aŜ mnie puściłeś wolno. 

Teraz, na Ŝycie singla przyszła pora. 

 

BoŜe, jaka szkoda, Ŝe to nie jest prawda. 

Michael! Mój ukochany wybawco! 

PIĄTEK, JO WRZEŚNIA, 3.00 W NOCY, 

PODDASZE 

Kochany Michaelu. 

Chciałam Ci tylko powiedzieć, Ŝe... 

 

Kochany Michaelu, 

Dlaczego mi nie powiedziałeś, Ŝe... 

 

Kochany Michaelu, 

DLACZEGO???? 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 4.00 W NOCY, 

background image

PODDASZE 

Michael! Moja nadziejo! Moja miłości! Moje Ŝycie! 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 

W LIMUZYNIE W DRODZE DO SZKOŁY 

W głowie mi się nie mieści, Ŝe mama kazała mi dzisiaj iść do szkoły. 

Mówiłam jej, Ŝe mam złamane serce. Mówiłam jej, Ŝe PRZEZ CAŁĄ NOC OKA NIE 

ZMRUśYŁAM.  Od  wczorajszego  wieczoru  praktycznie  nawet  na  moment  nie  przestałam 

płakać. Nie miałam pojęcia, Ŝe człowiek jest ZDOLNY wyprodukować aŜ taką ilość łez. 

Zupełnie jakbym mówiła do kamiennej ściany. Mama powiedziała tylko: 

- To ty zerwałaś z Michaelem, Mia, a nie odwrotnie. Nie będziesz się teraz cały dzień 

mazać w łóŜku. 

To dziwne, ale... To prawie tak, jakby stawała po stronie MICHAELA, czy coś. 

Ale to przecieŜ niemoŜliwe, prawda? No bo to MOJA mama, nie JEGO. 

Nawet  kazała  MI  zadzwonić  rano  do  Lilly  i  powiedzieć  jej,  Ŝeby  znalazła  sobie  dziś 

inny transport do szkoły. Nie zgodziła się zrobić tego za mnie, chociaŜ ją błagałam, bo bałam 

się, Ŝe Michael zobaczy na wyświetlaczu nasz numer i odbierze. 

Ź

le  się  czuję,  zostawiając  Lilly  na  lodzie,  bez  samochodu,  ale  W  śADEN  SPOSÓB 

nie zdołam spojrzeć dziś rano na Michaela. A wiem, Ŝe on TOTALNIE będzie na mnie czekał 

przed wejściem do ich apartamentowca, bo rano wysłał mi maila, w którym o tym pisze tak: 

 

S

KINNER

B

X

:

 

Nadal  nie  rozumiem,  co  złego  zrobiłem.  W  jaki  sposób 

to,  Ŝe  przespałem  się  z  kimś,  zanim  w  ogóle  się  dowiedziałem,  Ŝe  ci 

się  podobam,  czyni  ze  mnie  aŜ  takiego  przestępcę?  Nie  kminię  tego. 

Chyba  rozumiem,  czemu  jesteś  przygnębiona  sprawą  Japonii,  ale  nie 

wiem, ile razy mam jeszcze wyjaśniać, Ŝe robię to między innymi dla 

NAS,  Ŝebyś  to  wreszcie  zrozumiała.  Lilly  wspomniała,  Ŝe  Borys 

mówił coś o klarnecistkach wczoraj na lunchu, więc pewnie stąd ci się 

one  wzięły,  ale  nadal  nie  wiem,  o  co  chodzi.  Jeśli  jednak  chcesz 

spotykać  się  z  innymi  facetami,  kiedy  mnie  nie  będzie,  to  chyba  nie 

mam  nic  przeciwko  temu.  MoŜe  tak  by  nawet  było  lepiej. Posłuchaj, 

background image

musimy  pogadać,  okay? Będę czekał  rano  z  Lilly  pod  domem.  MoŜe 

moglibyśmy wpaść gdzieś na kawę? 

 

MUSIAŁAM 

zadzwonić 

do 

Lilly 

(na 

jej 

komórkę, 

Ŝ

eby 

zmniejszyć 

prawdopodobieństwo, Ŝe niechcący trafię na Michaela) i powiedziałam: 

- Lilly? Nie mogę dziś rano podwieźć cię do szkoły. 

- KG? - Lilly brzmiała podejrzliwie. - Czy to ty? 

- T - tak - powiedziałam. 

- Zaraz... Ty PŁACZESZ? 

- T - tak - przyznałam. Bo płakałam. 

-  CO  się  tu  wyrabia?  -  spytała  Lilly.  -  Coś  ty  zrobiła  mojemu  bratu?  W  Ŝyciu  go  w 

takim stanie nie widziałam. Naprawdę go rzuciłaś? Bo on mówi, Ŝe tak. 

- On... on... 

Ale to nie miało sensu. Nie byłam w stanie mówić. Za bardzo płakałam. 

-  Jezus,  Mia!  -  wykrzyknęła  Lilly,  pierwszy  raz  w  Ŝyciu  chyba  naprawdę  się  o  mnie 

martwiąc. - Brzmisz jeszcze gorzej niŜ on. CO TU SIĘ WYRABIA? 

- N - nie mogę teraz o tym mówić - wykrztusiłam. Bo dosłownie nie mogłam mówić, 

tak byłam zapłakana. 

- Dobra. Tylko Mia... Serio, nie wiem, o co tu chodzi, ale łamiesz mu serce. Nie jadę 

do ciebie, Ŝeby skopać ci tyłek tylko dlatego, Ŝe widzę, Ŝe twoje serce teŜ nie jest w najlep-

szym stanie. Ale powaŜnie, musisz z nim pogadać. ChociaŜ z nim pogadać. Jestem pewna, Ŝe 

o cokolwiek poszło, moŜecie to jakoś naprawić, jeśli chociaŜ ze sobą POGADACIE. Okay? 

Ale ja nie mogłam odpowiedzieć. Tak strasznie płakałam. 

Niemniej, gdybym tylko mogła odpowiedzieć, to powiedziałabym: 

- Za późno, Lilly. Nic juŜ nie zostało do powiedzenia. Bo nie zostało. 

 

Tak bardzo, bardzo za nim tęsknię. A on nawet jeszcze nie wyjechał. 

PIĄTEK. 10 WRZEŚNIA, 

WSTĘP DO TWÓRCZEGO PISANIA 

JA, KSIĘśNICZKĄ???? TAA, I CO JESZCZE? 

Sztuka 

background image

Mii Thermopolis 

(druga wersja) 

 

S

CENA 

12 

 

DZIEŃ.  Palmiarnia  hotelu  Plaza  w  Nowym  Jorku.  Dziewczyna  o  płaskiej  klatce 

piersiowej  i  fryzurze  w  kształcie  znaku  drogi  podporządkowanej  (czternastoletnia  MIA 

THERMOPOLIS)  siedzi  przy  ślicznie  nakrytym  stoliku  naprzeciw  łysego  męŜczyzny  (jej 

ojciec, KSIĄśĘ PHILLIPE). Z miny MII widać, Ŝe ojciec właśnie mówi coś, co ją wytrąca z 

równowagi. 

 

KSIĄśĘ PHILLIPE 

JuŜ nie nazywasz się Mia Thermopolis, kochanie. 

 

MIA 

(mrugając oczami z zaskoczenia) 

Nie? To jak się nazywam? 

 

KSIĄśĘ PHILLIPE 

Nazywasz  się  Amelia  Mignonette  Grimaldi  Thermopolis  Renaldo,  księŜniczka 

Genowii. 

 

MIA 

(zrywając się od stolika i błyskawicznym ruchem wyciągając uzi z plecaka) 

Tato, uwaŜaj! 

(z  sufitu  na  linach  zaczynają  zjeŜdŜać  NINJA.  MIA  kopniakiem  przewraca  stolik,  w 

powietrze  leci  zastawa  do  herbaty.  Potem  zasypuje  wnętrze  gradem  kul  ze  swojego  uzi. 

TURYŚCI i KELNERZY  chronią się, nurkując pod stoliki. Jej tata, przeraŜony, chowa się za 

palmą  w  doniczce.  MA  odrzuca  uzi,  któremu  zaciął  się  zamek,  i  wysokimi  kopniakami 

pokonuje  NINJA,  jednego  po  drugim,  zupełnie  jak  River  w  filmie  Serenity.  Wreszcie  w 

Palmiarni zalega cisza, wszyscy NINJA leŜą bez przytomności. Jeden po drugim, TURYŚCI i 

KELNERZY podnoszą się na nogi. Któryś z nich powoli zaczyna klaskać w dłonie. Dołączają 

do niego inni. Po chwili Mia dostaje owację na stojąco za swoją odwagę. MIA podchodzi do 

PHILLIPE'A  i  wyciąga  do  niego  prawą  dłoń,  Ŝeby  pomóc  mu  wstać.  On  ujmuje  tę  dłoń  z 

background image

wahaniem i wstaje, opierając się na niej). 

 

KSIĄśĘ PHILLIPE 

(z wdzięcznością

Mia, gdzie ty się nauczyłaś tak... 

 

MIA 

(lekkim tonem) 

Tato,  od  lat  pracuję  dla  Watykanu  jako  świetnie  wyszkolona  zabój  czyni  demonów. 

Nie wiedziałeś? 

 

KSIĄśĘ PHILLIPE 

Nie wiedziałem. Myliłem się co do ciebie, Mia. Jesteś nie tylko księŜniczką. 

 

MIA 

Tak, tato. Nie tylko. 

Mia,  mnóstwo  w  tym  czymś  wyobraźni,  ale  w  Ŝaden  sposób  nie  jest  to 

praca na temat, który brzmiał: „ Opisz swoje domowe zwierzątko”. 

C. Martinez 

PIĄTEK, JO WRZEŚNIA, 

ANGIELSKI 

Nic ci nie jest? 

 

Chyba nic, Tina. Dzięki. 

 

Wyglądasz jakoś... blado. I masz zaczerwienione oczy. 

 

Taa. CóŜ. Mało dzisiaj w nocy spałam. 

 

Rozmawiałaś z nim juŜ? To znaczy, z Michaelem? 

background image

 

Nie. Nie osobiście. 

 

A dzwonił do ciebie? Albo napisał SMS - a? 

 

Tak. Ale ja nie odpisałam. Jak mogłabym odpisać, Tina? Co tu jest jeszcze do 

POWIEDZENIA? 

 

Prawda. Ale gdyby przeprosił, nie wybaczysz mu? 

 

On nie przeprosi, Tina. On uwaŜa, Ŝe nie zrobił nic złego!!! 

 

Ale to nie moŜe byt WSZYSTKO. To znaczy, to nie moŜe być KONIEC między wami. Za 

bardzo się kochacie!!!!! 

 

Michael sam powiedział - w jednym z maili, które mi wysłał - Ŝe moŜe tak będzie 

lepiej. No wiesz, Ŝebyśmy się spotykali z innymi ludźmi, kiedy jego nie będzie. 

 

POWIEDZIAŁ COŚ TAKIEGO???? 

 

Nie mówił, Ŝe ON ma zamiar spotykać się z innymi dziewczynami, ale Ŝe nie ma nic 

przeciwko, jeśli ja chcę się z kimś spotykać. 

 

Zaraz - on naprawdę tak POWIEDZIAŁ? 

 

Tak. Tak zrobił. To znaczy, powiedział, Ŝe chyba tak MUSI być. 

 

Och Mia! Nie wiem, jak mam ci to powiedzieć, ale - nie wydaje ci sięŜe moŜe ta 

ksiąŜka Twój Najcenniejszy Dar się myli? Bo w moich ulubionych romansach - w 

Szejku i dziewiczej sekretarce oraz w Szejku i ksiąŜęcej narzeczonej - Ŝaden z szejków 

nie był prawiczkiem, a wszystko się potem dobrze kończyło i dla nich, i dla ich 

dziewczyn. 

 

Wcale  nie  chciałam  pisać  tego,  co  napisałam  potem.  Naprawdę,  napisałam  to  z 

background image

BÓLEM.  Ale  ktoś  MUSIAŁ  to  napisać.  Bo  Tina  przecieŜ  nie  moŜe  mieszkać  w  tej  swojej 

Tinalandii do końca Ŝycia. Po prostu nie moŜe. 

 

Tina. To są tylko KSIĄśKI. 

 

Ale Tina wcale nie chciała ustąpić. 

 

Twój Najcenniejszy Dar to teŜ KSIĄśKA. Dlaczego ona ma mieć rację, a nie ksiąŜki 

o szejkach? 

 

Tina. śaden z szejków z tych ksiąŜek nie Zrobił Tego z Judith Gershner i nie 

KŁAMAŁ potem, Ŝeby to ukryć. Jasne? śaden z szejków z tych ksiąŜek nie wynalazł 

zrobotyzowanego ramienia i nie wybierał się na rok do Japonii. Albo dłuŜej. Bo gdyby 

tak było, to taki szejk zabrałby swoją dziewiczą sekretarkę ZE SOBĄ. 

 

Wiem. Po prostu myślałam, Ŝe moŜe powinnaś dać Michaelowi jeszcze jedną szansę

 

Ale jak mam to zrobić? Za kaŜdym razem, kiedy teraz o tym myślę, przed oczami 

mam tylko obraz Judith Gershner z językiem w jego ustach. A to jeszcze NAJMNIEJ 

obrzydliwy obraz tego, co robili ze sobą ci dwoje. 

 

Tak. Czułam to samo, kiedy dowiedziałam się o Lilly i Borysie. Ale to po jakimś czasie 

mija, Mia. Naprawdę. Za parę dni nie będziesz juŜ widziała Judith Gershner, kiedy 

będziesz myślała o Michaelu. 

 

Dzięki, Tina. Rozumiem, co chcesz powiedzieć. Naprawdę, rozumiem. Ale problem w 

tym, Ŝe za parę dni - nie, za parę GODZIN - Michael wyjedzie. Być moŜe na zawsze! 

 

Mia! O mój BoŜe, tak mi przykro! Nie chciałam cię doprowadzić do płaczu! 

 

To nie ty, Tina. To przeze mnie. Ja po prostu... po prostu... 

 

Mia, juŜ dobrze. Nie musisz juŜ nic więcej pisać. JuŜ się zamykam. 

 

background image

BoŜe, jak do tego mogło dojść - do tego, Ŝe siedzę na angielskim i PŁACZĘ??? 

W  jakiś  sposób  Ŝałuję,  Ŝe  Michael  NIE  JEST  takim  szejkiem,  a  ja  jego  dziewiczą 

sekretarką albo ksiąŜęcą narzeczoną. Wiem, Ŝe to mało feministyczny sposób myślenia. 

Ale  gdyby  porwał  mnie  do  swojego  namiotu  na  pustyni,  zamiast  przenosić  się  do 

Japonii, to ja wtedy przynajmniej wiedziałabym, Ŝe mu naprawdę zaleŜy. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 

FRANCUSKI 

- Mia! To prawda? 

- Tak, Perin. To prawda, Ŝe Michael przyznał, Ŝe uprawiał seks z Judith Gershner, i to 

prawda,  Ŝe  przenosi  się  do  Japonii  i  Ŝe  między  nami  koniec.  Czuję  się  okropnie  i  nie  chcę 

ryczeć na francuskim, więc proszę, rozmawiajmy o czymś innym. 

- Hm, tak. Ale mnie chodziło o to, czy to prawda, Ŝe wiesz, co trzeba robić, gdyby na 

Nowy Jork uderzyło tsunami. 

- Och. Tak, to teŜ jest prawda. 

- Bardzo mi przykro ze względu na ciebie i Michaela. Nie miałam pojęcia. Więc teraz 

jesteś znów singlem? 

- Nigdy tak o tym nie myślałam. Ale chyba jestem singlem. 

- Chcesz dziś u mnie zanocować? 

-  Och,  dzięki  za  zaproszenie,  Perin,  ale  ja  chyba  wrócę  do  domu  i  pójdę  do  łóŜka. 

Mówiąc prawdę, nie radzę sobie z tym wszystkim zbyt dobrze. 

- Okay. No to, Ŝebyś się poczuła lepiej! 

- Dzięki! 

Pytacie, czym jest ta niezwykła zaleta kobiety? Zdaniem kanału 12 jest to 

zdolność karmienia dzieci. Kobieta robiąca karierę? To taka, która nie kocha swo-

ich dzieci ani męŜa. To nie chrześcijanka! To słuŜebnica diabła! 

 

Spojrzeliśmy po sobie. Zmieniliśmy kanał. W samą porę! 

 

116 + 75 = tylko 191!!!! Potrzeba mi jeszcze dziewięć słów! 

 

Aha, zaraz, jeszcze tytuł. I MOJE NAZWISKO: 

background image

 

Audycja pełna akcji 

realizacja 

Amelia Mignonette Grimaldi Renaldo Thermopolis 

 

TAK!!!! 

Przynajmniej COŚ dzisiaj mi się udało. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 

MIĘDZY FRANCUSKIM A LUNCHEM 

Właśnie zabrzęczała moja komórka. Michael wysłał mi następujący SMS: 

 

S

KINNER

B

X

:

 

Przynajmniej  pozwól  mi  przyjść  i  spróbować  to 

wyjaśnić.  ChociaŜ  to  nie  będzie  łatwe,  bo  ja  nadal  nie  rozumiem,  co 

właściwie zrobiłem takiego strasznie złego. 

 

O  czym  on  mówi  „przyjść  i  spróbować  to  wyjaśnić”?  Jak  on  ma  przyjść  i  coś 

próbować wyjaśniać? PrzecieŜ ja siedzę w SZKOLE. 

I jak to moŜliwe, Ŝe on jeszcze nie wie, co złego zrobił? 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 

LUNCH 

Wiecie co? Wszystko mi jedno. A niech się na mnie GAPIĄ. W Ŝyciu nie jadłam w tej 

stołówce  nic  równie  pysznego.  Gdybym  wiedziała,  Ŝe  cheeseburgery  są  takie  dobre,  to 

przysięgam, juŜ dawno temu zaczęłabym je jeść. 

I wiecie co jeszcze? Nic mnie to nie obchodzi. To znaczy, nadal Ŝal mi zwierząt i tak 

dalej. 

Ale  problem  w  tym,  Ŝe...  No  cóŜ,  mają  zwyczajnie  pecha.  Ten  świat  nie  jest 

sprawiedliwy. Czasami jest się przednią szybą. A czasami robaczkiem. 

To z piosenki, którą lubi moja mama. 

Jeśli  istnieje  coś  takiego  jak  reinkarnacja,  to  ja  prawdopodobnie  odrodzę  się  jako 

background image

krowa i spędzę całe Ŝycie w maleńkiej zagrodzie, w której ledwie się będę mogła obrócić, a 

na koniec ktoś przyjdzie, da mi w łeb, a potem obedrze mnie ze skóry, którą przerobi się na 

skórzane  minispódniczki,  a  z  reszty  mnie  zrobią  hamburgery  i  jakaś  dziewczyna,  której 

chłopak oddał swój Najcenniejszy Dar Judith Gershner, zje mnie, i na to właśnie sobie będę 

zasługiwała. Tak wygląda krąg Ŝycia i śmierci, moi mili. 

Wow. Chyba teraz zostałam nihilistką. 

Lilly, zdaje się, tak uwaŜa. I chyba nie moŜe w to uwierzyć. 

- Burger? - Cały czas gapi mi się w talerz. - Ty jesz CHEESEBURGERA? 

-  JuŜ  nic  mnie  nie  obchodzi  -  powiedziałam.  Bo  rzeczywiście  tak  jest.  Nie  obchodzi 

mnie. Nic. Skoro jestem nihilistką i tak dalej. 

-  Ty  i  mój  brat  pierwszy  raz  w  Ŝyciu  się  kłócicie,  ty  z  nim  zrywasz  i  zaczynasz  jeść 

mięso? On ma rację. Ty faktycznie ZWARIOWAŁAŚ. 

W tym momencie juŜ musiałam odłoŜyć hamburgera. 

-  On  COŚ  TAKIEGO  powiedział?  -  spytałam  ostro.  Nic  mnie  nie  obchodziło,  Ŝe 

odbywamy tę rozmowę w obecności całego lunchowego tłumu - J.P., Borysa, Ling Su, Tiny, 

Perin.  Bo  czemu  mnie  miało  obchodzić?  Mnie  juŜ  nic  w  ogóle  nie  obchodzi.  -  Michael 

powiedział, Ŝe zwariowałam? 

-  W  zasadzie  tak  -  stwierdziła Lilly.  -  I  dowodzi  tego  fakt,  Ŝe  siedzisz  tu  teraz  i jesz 

cheeseburgera. Nie jadłaś mięsa, odkąd skończyłaś sześć lat! 

- No cóŜ, moŜe czas zacząć. Gdybym przez ten cały czas jadła więcej białka, moŜe nie 

podjęłabym w swoim Ŝyciu tak wielu głupich decyzji. 

- Które ze swoich licznych głupich decyzji masz teraz na myśli? - spytała lodowatym 

tonem Lilly. 

- Hej, Lilly - wtrącił się J.P. cicho, ale stanowczo. - Przestań. 

Lilly zrobiła zdziwioną minę. Nie przywykła,  Ŝeby J.P. wtrącał się do jej rozmów ze 

mną. Bo nigdy przedtem tego nie robił. 

Ale było za późno. Bo oczy juŜ miałam pełne łez. Znowu. 

Chyba jednak wcale nie jestem nihilistką. 

-  Jeśli  on  uwaŜa,  Ŝe  zwariowałam  -  powiedziałam  do  Lilly,  z  trudem  powstrzymując 

szloch - to on NIC z tego nie rozumie. Ja NIE zwariowałam. Ja po prostu DŁUśEJ juŜ tego 

nie zniosę. 

- Ale czego nie zniesiesz? - spytała Lilly. - Tego, Ŝe masz faceta, który kocha cię tak 

bardzo,  Ŝe  kiedy  wyjechałaś  na  całe  lato  do  Genowii,  on  wynalazł  to  cudowne  urządzenie, 

które  być  moŜe  zmieni  oblicze  medycyny,  po  to  tylko,  Ŝeby  dowieść,  iŜ  jest  wystarczająco 

background image

wiele wart, Ŝeby móc być z tobą, na co ty go walisz w twarz, kiedy on ci wyjaśnia, Ŝe aby cała 

rzecz wystartowała z miejsca, on musi na jakiś czas wyjechać? 

Spiorunowałam ją wzrokiem, chociaŜ przez łzy niewiele widziałam na oczy. 

- To nie tak - wykrztusiłam. - I ty to wiesz. 

-  Och,  jasne,  wiem.  To  dlatego,  Ŝe  przez  wszystkie  te  miesiące  nie  powiedział  ci  o 

czymś,  bo  wiedział,  Ŝe  tego  NIE  ZROZUMIESZ  i  dostaniesz  z  tego  powodu świra,  bo  taką 

masz  juŜ  naturę,  Ŝe  dostajesz  świra  z  powodu  kompletnych  drobiazgów,  a  on  chciał  ci  tego 

oszczędzić? 

-  To,  co  zrobił  -  powiedziałam,  z  trudem  znajdując  słowa  -  to  nie  był  Ŝaden 

DROBIAZG... 

- Och, daruj sobie - warknęła Lilly. - Tina opowiedziała mi o tej durnej ksiąŜce, którą 

dostała  od  ciotki.  Czy  ty  naprawdę  jesteś  aŜ  taką  ignorantką,  Ŝe  nie  wiesz,  Ŝe  to  całe 

zamieszanie  z  Najcenniejszym  Darem  zaczęło  się  dlatego,  Ŝe  męŜczyźni  szukali  sposobu  na 

kontrolowanie kobiet przez ograniczanie liczby ich seksualnych partnerów, Ŝeby w ten sposób 

zyskać pewność, Ŝe ich dzieci są rzeczywiście ich dziećmi? 

- Zaraz - powiedziałam, patrząc na nią badawczo. Co przychodziło mi z trudem, bo od 

łez  kręciło  mi  w  nosie.  -  Nie  ma  NIC  złego  w  tym,  Ŝe  się  czeka  z  seksem  po  to,  Ŝeby  go 

uprawiać z kimś, kogo się pokocha. 

- Oczywiście, Ŝe nie ma w tym nic złego - stwierdziła Lilly. - Masz prawo tak uwaŜać. 

Ale POTĘPIAĆ kogoś, kto NIE PODZIELA takiego poglądu? To ani trochę nie jest lepsze od 

tego,  co  robią  fundamentalistyczni  sędziowie  w  Iranie,  którzy  skazują  kobiety  na 

zakopywanie w piasek po szyję i kaŜą w nie rzucać kamieniami. Bo z którejkolwiek strony na 

to spojrzeć, właśnie TY karzesz teraz kogoś za to, Ŝe nie wyznaje TWOICH zasad moralnych. 

Po  tym  juŜ  się  zupełnie  rozpłakałam.  No  bo  porównywać  MNIE  z  tymi  wstrętnymi 

fundamentalistami? 

Ale Lilly nie odpuściła. 

-  Dlaczego  się  nie  przyznasz,  czego  NAPRAWDĘ  dotyczy  ta  cała  kłótnia  z 

Michaelem, Mia? - warknęła. - Jesteś wściekła, bo Michael nie chce zrobić tego, co ty chcesz, 

Ŝ

eby zrobił. Powinien zostać w Nowym Jorku, Ŝeby ci słuŜyć za pieska kanapowego. Ale on 

ma własny umysł i chce go wykorzystać, Ŝeby zbudować sobie jakieś WŁASNE Ŝycie. Tylko 

O TO tu chodzi. I NIE PRÓBUJ zaprzeczać. 

W tym momencie J.P. wstał, złapał Lilly za ramię i powiedział: 

- Chodź. Idziemy na spacerek. 

I wyciągnął ją ze stołówki. 

background image

Wtedy zaczęłam juŜ na dobre płakać. Nie szlochać ani nic. Po prostu cicho płakać nad 

resztkami mojego cheeseburgera. 

Tak. Jestem teraz Ŝałosną, mięsoŜerną płaczką. 

Borys poklepał mnie po ramieniu i powiedział: 

-  Nie  płacz,  Mia.  Chyba  robisz  słusznie.  Związki  na  odległość  nigdy  nie  zdają 

egzaminu. Lepiej uciąć to szybko, jak teraz. 

- Borys - upomniała go Tina. 

- Nie - powiedziałam. - On ma rację. 

Bo ma. 

Ja tylko wolałabym, Ŝeby jej nie miał. 

No i wolałabym teŜ juŜ umrzeć. 

Zamiast tego poszłam i wzięłam sobie trochę bekonu do tego cheeseburgera. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 

RZ 

O  mało  nie  zerwałam  się  z  tej  lekcji.  Częściowo  dlatego,  Ŝe  robiło  mi  się  trochę 

niedobrze po tym hamburgerze. Zdecydowanie nie powinnam była jeść bekonu. 

Ale  częściowo  teŜ  dlatego,  Ŝe  nie  chciałam  znów  oglądać  Lilly  na  oczy.  Zwłaszcza 

kiedy J.P. nie będzie mógł jej powstrzymywać. 

Ale  nie  zerwałam  się,  bo  doszłam  do  wniosku,  Ŝe  tylko  sobie  narobię  kłopotów.  A 

odwiedziny w gabinecie dyrektor Gupty to ostatnia rzecz, jakiej teraz potrzebuję. 

Poza tym pielęgniarka dała mi tums, co mi trochę pomogło. 

Ucieszyłam się, Ŝe się nie zerwałam, kiedy juŜ weszłam do klasy. Ucieszyłam się, bo 

kiedy weszłam do środka, zobaczyłam ZAPŁAKANĄ Lilly. 

Nie o to chodzi, Ŝe cieszyłam się, Ŝe ona płacze. Cieszyłam się, bo widać było bardzo 

wyraźnie, Ŝe będzie mnie potrzebowała. To znaczy, coś się stało. Coś DUśEGO. 

Borys stał obok niej ze spanikowaną miną. To chyba naturalne, Ŝe przyjęłam, Ŝe Lilly 

płakała  ze  względu  na  coś,  co  powiedział  Borys,  skoro  rzucił  mi  to  przeraŜone  spojrzenie, 

kiedy weszłam do klasy. 

-  Co  jej  zrobiłeś?  -  zapytałam  go,  zaszokowana.  Bo  Borys  potrafi  być  czasem 

strasznym dupkiem. Ale on nie robi tego SPECJALNIE. A odkąd zaczęła z nim chodzić Tina, 

zrobił się nawet o wiele mniej dupkowaty. 

background image

- Kiedy tu wszedłem, juŜ tak siedziała - zaprotestował Borys. - To nie przeze mnie! 

-  Lilly.  -  Nie  mogłam  sobie  nawet  wyobrazić,  co  się  jej  mogło  stać.  Na  pewno  nie 

miało to nic wspólnego ze mną i z Michaelem. To nigdy Lilly nie doprowadziłoby do płaczu. 

Bardzo niewiele rzeczy moŜe doprowadzić Lilly do płaczu. Chyba Ŝe... AŜ sapnęłam. - Lana 

Weinberger jednak zdecydowała się kandydować do samorządu szkolnego? 

- Nie! - powiedziała Lilly pogardliwie między jednym pociągnięciem nosem a drugim. 

- BoŜe! UwaŜasz, Ŝe płakałabym przez coś takiego? 

- No cóŜ. - Popatrzyłam na nią, nic nie rozumiejąc. - To o co chodzi? 

- Nie chcę o tym rozmawiać - mruknęła Lilly. 

Ale  zauwaŜyłam,  Ŝe  zerknęła  przy  tym  na  Borysa.  Co  waŜniejsze,  Borys  teŜ  to 

zauwaŜył. 

A  potem  -  przywołując  odrobinę  taktu,  którego  z  trudem  nauczyła  go  Tina  -  Borys 

powiedział: 

- Chyba pójdę juŜ sobie i trochę poćwiczę. 

A potem poszedł i zamknął się w schowku na materiały piśmienne. 

Odezwałam się: 

- Okay, juŜ sobie poszedł. Teraz mi powiedz. 

Lilly  wzięła  głęboki,  drŜący  oddech.  Potem  rozejrzała  się  po  klasie  -  a  wszyscy 

natychmiast  opuścili  głowy,  udając,  Ŝe  są  pochłonięci  pracą  nad  swoimi  indywidualnymi 

projektami, coś, co NIGDY się nie zdarza, chyba Ŝe w klasie jest pani Hill, której przecieŜ jak 

najbardziej tam wtedy nie było. A potem szepnęła: 

- J.P. właśnie ze mną zerwał. 

Zagapiłam się na nią kompletnie osłupiała. 

- Co? 

-  Słyszałaś.  -  Lilly  otarła  łzy  grzbietem  nadgarstka,  zostawiając  na  policzkach  dwie 

smugi tuszu. - Rzucił mnie. 

ZdąŜyłam przyciągnąć sobie krzesło do jej krzesła w samą porę, Ŝeby klapnąć na nie, a 

nie na podłogę. 

- Chyba Ŝartujesz. - To była jedyna rzecz, która mi przychodziła do głowy. 

Ale ze sposobu, w jaki łzy nadal płynęły jej z oczu, widać było boleśnie wyraźnie, Ŝe 

to nie są Ŝarty. 

- Ale dlaczego? - spytałam. - Kiedy? 

- Przed chwilą. Na schodach przed wejściem, obok Joego. - Joe to ten kamienny lew, 

który  stoi  przy  schodach  prowadzących  do  drzwi  frontowych  Liceum  imienia  Alberta 

background image

Einsteina.  -  Powiedział,  Ŝe  paskudnie  mu  z  tym,  ale  nie  czuje  do  mnie  tego  samego,  co  ja 

czuję do niego. Powiedział, Ŝe ceni mnie sobie jako przyjaciółkę, ale Ŝe nigdy mnie nie ko - 

kochał! 

Nie mogłam przestać się na nią gapić. W jakiś sposób, to było o wiele gorsze, niŜ to, 

co mi zrobił Michael. Bo Michael tylko przespał się z Judith Gershner i okłamał mnie w tej 

sprawie, i tak dalej. 

Ale nigdy mi nie powiedział, Ŝe mnie nie kocha. 

-  Och,  Lilly!  -  westchnęłam.  Zapomniałam  od  razu,  Ŝe  jestem  nihilistką.  Mogłam 

myśleć tylko o tym, Ŝe Lilly tak bardzo cierpi. - Och, Lilly! Tak mi strasznie przykro. 

-  Mnie  teŜ  -  powiedziała  Lilly,  znów  ocierając  oczy.  -  Przykro  mi,  Ŝe  byłam  taką 

idiotką, Ŝe nie umiałam sama się przed sobą przyznać, Ŝe WIEM, co się dzieje. 

Zamrugałam oczami, nie odrywając od niej spojrzenia. 

- O co ci chodzi? 

- Kiedy po raz pierwszy powiedziałam mu, Ŝe go kocham, a on mi na to odparł tylko: 

„dziękuję”?  JuŜ  wtedy  powinnam  była  odebrać  to  jako  znak,  Ŝe  on  nie  czuje  do  mnie  tego 

samego, co ja do niego, prawda? 

-  Ale  wszyscy  myśleliśmy,  Ŝe  to  tylko  dlatego,  Ŝe  on  nie  przywykł  do  tego,  Ŝe  się 

podoba dziewczynom. Pamiętasz, Tina mówiła... 

- Jasne, Ŝe on jest jak Bestia z Pięknej i Bestii, Ŝe nie przywykł do ludzkiej miłości i 

nie jest pewien, jak ma na nią reagować. Wiesz co? Tina się myliła. Nie chodziło o to, Ŝe on 

nie wie, jak ma zareagować. On po prostu mnie nie kochał, ale nie chciał ranić moich uczuć, 

mówiąc mi to. Więc po prostu przez tyle miesięcy mnie zwodził. 

AŜ się zachłysnęłam powietrzem. 

- Och, Lilly! Nie! To znaczy, on na pewno myślał, Ŝe... 

-  śe  uda  mu  się  mnie  pokochać?  -  Lilly  zdobyła  się  na  gorzki  uśmiech.  -  Taa, 

najwyraźniej mu się nie udało. 

-  Och,  Lilly  -  powtórzyłam.  W  tym  momencie  mogłabym  zabić  J.P.  Naprawdę.  W 

głowie mi się nie mieściło, Ŝe musiała coś takiego przez niego przechodzić. 

I Ŝeby zrobić coś takiego w szkole! Ze wszystkich miejsc na ziemi! Dlaczego nie mógł 

zaczekać,  aŜ  znajdą  się  gdzieś  sam  na  sam,  na  przykład  w  Ray's  Pizza,  i  wtedy  jej  o  tym 

powiedzieć,  Ŝeby  mogła  sobie  przynajmniej  popłakać  samotnie?  Co  ci  faceci  mają  w 

głowach? 

Zabiję go. Jak Boga kocham, zabiję. 

Nawet  nie  zdawałam  sobie  sprawy,  Ŝe  powiedziałam  to  na  głos,  dopóki  Lilly  nie 

background image

wyciągnęła ręki i nie złapała mnie za nadgarstek ze słowami: 

- Mia. Nie, nie rób tego. 

Popatrzyłam na nią, zaskoczona. 

- Czego mam nie robić? 

-  Nie  rozmawiaj  z  nim  na  ten  temat.  Naprawdę.  To  moja  wina.  Ja...  Ja  w  pewnym 

sensie wiedziałam przez cały ten czas, Ŝe on mnie nie kocha. 

- Co? 

Słyszałam juŜ wcześniej o czymś takim. Kiedy ofiary wrednych chłopaków obwiniają 

siebie za to, co zrobił im taki palant. 

Ale nigdy nie sądziłam, Ŝe LILLY, ze wszystkich na świecie, stanie się jedną z nich. 

-  Co  ty  w  ogóle  mówisz,  wiedziałaś?  Oczywiście,  Ŝe  nie  wiedziałaś,  Lilly,  w 

przeciwnym razie nie... 

- Nie, to nieprawda - wykrztusiła Lilly głosem ochrypłym od łez. - Skoro nigdy mi nie 

powiedział,  Ŝe  mnie  kocha,  podejrzewałam,  Ŝe  coś  jest  nie  tak.  Ale  ja...  no  cóŜ,  tak  jak  po-

wiedziałaś.  Myślałam,  Ŝe  moŜe  on  nauczy  się  mnie  kochać.  Więc  zostałam  z  nim,  zamiast 

zerwać, jak powinnam była. To nie jego wina. On próbował, Mia. On się naprawdę starał. W 

sumie  to  bardzo  ładnie  z  jego  strony,  Ŝe  nie  pozwolił,  Ŝeby  to  zaszło  za  daleko.  Naprawdę 

mógł wykorzystać okazję. Ale nie zrobił tego. 

Nie mogłam się powstrzymać i powiedziałam: 

- Czekaj, czy to znaczy, Ŝe wy dwoje nigdy... 

Lilly zmruŜyła oczy. 

-  Bardzo  sprytnie,  KG.  Jestem przybita,  ale jeszcze  przytomna.  I  wiesz,  nadal  mamy 

do zaplanowania kampanię wyborczą. 

-  Lilly.  -  Opuściłam  głowę  na  blat  stolika.  -  Ja  nie  mogę.  Po  prostu  nie  mogę.  Nie 

widzisz, Ŝe jestem załamana? 

-  Ja  teŜ  nie  czuję  się  najlepiej  -  przyznała  Lilly.  -  A  nadal  jestem  w  stanie 

FUNKCJONOWAĆ. MęŜczyzna kobiecie jest potrzebny jak rybie rower. 

Nie  cierpię  tego  powiedzonka.  ZałoŜę  się,  Ŝe  ryby  naprawdę  chciałyby  mieć  rowery. 

Gdyby miały nogi. 

A potem, łagodniejszym tonem, Lilly dodała: 

- Słuchaj, KG. Co do ciebie i mojego brata, przepraszam. 

-  Dzięki.  -  I  wszystkie  te  łzy,  które, jak  mi  się wydawało, udało  mi  się zdusić,  znów 

wróciły. 

- Ale nadal nie rozumiem - stwierdziła Lilly. 

background image

-  Oczywiście,  Ŝe  tego  nie  rozumiesz  -  mówiłam  Ŝałośnie,  nie  podnosząc  głowy  znad 

biurka. - Jesteś jego siostrą. Jesteś po jego stronie. 

-  MoŜe  i  jestem  jego  siostrą.  Ale  jestem  teŜ  twoją  najlepszą  przyjaciółką.  I  mnie  się 

wydaje,  Ŝe  to  niepotrzebna  strata. Wiem,  Ŝe jesteś  na  niego  wściekła, ale naprawdę... Co  on 

takiego złego zrobił? Przespał się z Judith Gershner. Wielkie mi rzeczy. PrzecieŜ to nie tak, Ŝe 

robił to W CZASIE, kiedy ze sobą chodziliście. 

-  To  JEST  wielka  rzecz  -  upierałam  się.  -  Ja  po  prostu...  Ja  nigdy  nie  myślałam,  Ŝe 

akurat  Michael  mógłby  coś  takiego  zrobić.  Przespać  się  z  kimś,  kogo  nawet  nie  kochał.  A 

potem mnie w tej sprawie OKŁAMAĆ. I ja WIEM, Ŝe twoim zdaniem rzutuję na niego swoje 

własne  poglądy.  Ale  ja  zawsze  po  prostu  zakładałam,  Ŝe  on  i  ja  mamy  te  same  poglądy.  A 

teraz okazuje się, Ŝe on jest bardziej podobny... no cóŜ, bardziej podobny do Josha Richtera 

niŜ do mnie! 

-  Do  Josha  Richtera?  -  Lilly  przewróciła  oczami.  -  Och,  przestań.  Jakim  cudem  mój 

brat miałby przypominać Josha Richtera? 

- No bo spanie z dziewczyną której się nawet nie kocha... Tak robi Josh Richter. 

- Styl Josha Richtera polega na tym, Ŝe on wykorzystuje dziewczyny, które się w nim 

kochają, i robi im w ten sposób krzywdę. 

Uniosłam głowę, Ŝeby na nią popatrzeć, i powiedziałam, starając się, Ŝeby wypadło to 

maksymalnie troskliwie: 

- Chcesz powiedzieć, jak ty i J.P.? 

Ale Lilly tylko spiorunowała mnie wzrokiem. 

- Bardzo sprytnie, Mia - powtórzyła. - Ale nie dam się na to nabrać. 

Choroba. 

-  Mia.  Nie  moŜesz  dostawać  małpiego  rozumu  dlatego,  Ŝe  Michael  spotykał  się  z 

innymi dziewczynami, zanim poznał ciebie. To GŁUPIE. 

Teraz to ja spojrzałam na nią przez zmruŜone powieki. 

- Jak to, z DZIEWCZYNAMI? 

- No cóŜ, z taką jedną z obozu języka hebrajskiego... 

-  Z  JAKĄ  DZIEWCZYNĄ  Z  OBOZU  JĘZYKA  HEBRAJSKIEGO?!  -  wrzasnęłam 

tak głośno, Ŝe Borys aŜ wyjrzał ze schowka na materiały piśmienne zobaczyć, co się stało. 

-  Uspokój  się  -  rzekła  Lilly  z  niesmakiem.  -  Oni  się  tylko  całowali.  A  Michael  był 

wtedy chyba w pierwszej licealnej, czy coś. 

- Była ładna? - dopytywałam się. - Jak się nazywała? Do której bazy doszli? 

-  Tobie  potrzebna jest  psychoterapia.  A  teraz, czy  moŜemy  pogadać  przez  moment  o 

background image

czymś  innym  niŜ  te  romantyczne  perypetie?  Bo  musimy  popracować  nad  twoim 

przemówieniem. 

Zamrugałam oczami. 

- Moim czym? 

-  Twoim  przemówieniem.  UwaŜasz,  Ŝe  tylko  dlatego,  Ŝe  zerwałyśmy  z  naszymi 

chłopakami,  jesteśmy  juŜ  niezdolne  korzystnie  wpływać  na  szkolne  otoczenie  ani 

poprowadzić naszych rówieśników drogą do lepszego jutra? 

- Nie - mruknęłam. - Ale... 

- Dobrze. Bo wiesz, Ŝe powinnaś dziś na apelu wygłosić swoją mowę jako kandydatka 

na przewodniczącą samorządu, prawda? 

- Lilly. - Przełknęłam ślinę. Z trudem. - To nie będzie moŜliwe. 

-  Nie  masz  innego  wyjścia,  KG  -  oświadczyła  Lilly.  -  Dałam  ci  trochę  luzu  w  tym 

tygodniu ze względu na Michaela i tak dalej. Ale tej roli za ciebie odegrać nie mogę. Będziesz 

musiała wyjść na środek i przemówić. Stwierdziłam, Ŝe na pewno nic nie przygotujesz, więc 

pozwoliłam sobie sama coś napisać. - Podsunęła mi kartkę papieru zapisaną swoim typowym, 

bardzo  drobniutkim  pismem.  -  To  są  w  zasadzie  odpowiedzi  na  pytania  postawione  na  tych 

kartkach  ze  stołówki.  Wiesz,  co  zrobić  w  razie  huraganu  czy  ataku  brudną  bombą.  Nic 

nowego. A przynajmniej nie dla ciebie. Powinno ci to pójść jak z płatka. 

-  Jeśli  to  zrobię  -  zagadnęłam,  taka  trochę  oszołomiona  (moŜe  jednak  zaszkodził  mi 

ten cały bekon?) - powiesz mi, prawda? Czy ty i J.P. Zrobiliście To latem? 

- I to jest twoja jedyna motywacja do udziału w wyborach? - zapytała Lilly. 

- Tak - odparłam. 

- BoŜe, to jest takie Ŝałosne. Ale, owszem, powiem ci. Ty nieudacznico. 

Nie obraziłam się za to, bo miała rację. JESTEM nieudacznicą. Ona nawet nie wie, jak 

wielką. 

Poza  tym  wiem,  Ŝe  pod  brawurą  Lilly  skrywała  prawdziwy  ból.  Jak  mogłaby  nie 

cierpieć? Kochała J.P. tak, jak nigdy przedtem nie kochała Ŝadnego faceta. 

PowaŜnie,  jak  J.P.  mógł  jej  zrobić  coś  takiego?  Myślałam,  Ŝe  to  jeden  z  tych 

przyzwoitych chłopaków. Naprawdę tak myślałam. 

Ale teraz juŜ zupełnie nie wiem, jak mam się z nim nadal przyjaźnić. A co dopiero być 

jego partnerką w laboratorium na chemii. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 

background image

CHEMIA 

J.P. zachowuje się, jakby nic się nie stało! Jakby uwaŜał, Ŝe ja nic nie wiem o nim i o 

Lilly!  Zapytał:  „Jak  się  masz,  Mia?”,  kiedy  siadał  obok  mnie,  i  wyglądał  na  bardzo  o  mnie 

zatroskanego. O mnie! Kiedy sam właśnie złamał serce mojej najlepszej przyjaciółce! 

Byłam  tak  zaszokowana,  Ŝe  odburknęłam  tylko:  „Dobrze”,  zupełnie  zapominając  o 

tym, co sobie postanowiłam na korytarzu w drodze na lekcję - Ŝe nigdy więcej słowem się do 

J.P. nie odezwę. 

I  okay,  to  nie jego  wina, Ŝe  nie  kocha  Lilly.  Ale mógł  powiedzieć jej  wcześniej  -  na 

przykład w maju, kiedy po raz pierwszy powiedziała mu, Ŝe go kocha - i nie zwodzić jej przez 

ten cały czas. 

Och... Kenny mi właśnie podsunął karteczkę: 

 

Mia, dowiedziałem sięŜe zerwaliście z Michaelem, bardzo mi przykro. Jeśli mogę coś 

zrobićŜeby ci poprawić humor, proszę, powiedz mi od razu - Kenny. 

Kenny jest taki miły. W głowie mi się nie mieści, Ŝe nie ma Ŝadnej dziewczyny. Hej, a 

gdyby Lilly... 

No cóŜ, dobra. Chyba nie. On raczej nie jest w jej typie, biorąc pod uwagę, Ŝe waŜy 

mniej niŜ ona. 

 

Dzięki, Kenny. Pomoc w zrozumieniu, o co chodzi w tej całej chemii, to jedyne, co mi 

w tej chwili przychodzi do głowy. Naprawdę jestem ci wdzięczna za twoje wsparcie. 

 

Nie ma sprawy, Mia! Zawsze chętnie ci we wszystkim pomogę. A moŜe, jeśli nie masz 

dziś wieczorem Ŝadnych planów, miałabyś ochotę wpaść do mnie, pomógłbym ci 

zrozumieć, o co chodzi w stałej Avogarda. Bo zauwaŜyłem, Ŝe chyba tego nie 

chwytasz. Poza tym moja mama właśnie była u rzeźnika, więc mamy w domu mnóstwo 

bekonu, a słyszęŜe ostatnio jesz mięso. 

 

Widzicie?  To  taki  fajny  facet.  On  TOTALNIE  powinien  mieć  dziewczynę.  MoŜe 

wpadną sobie w oko z Perin??? 

 

Dzięki, Kenny, to bardzo miłe z twojej strony, ale dziś wieczorem nie mogę. 

Naprawdę nie czuję się jeszcze gotowa do zgłębiania Ŝadnych stałych. 

background image

 

No cóŜ, zaproszenie pozostaje aktualne! Naprawdę nie musisz bać się chemii. To łatwe 

- o ile tylko będziesz uwaŜać

 

Dobrze wiedzieć! Dzięki raz jeszcze. 

 

Zadziwiające. 

 

O mój BoŜe. J.P. właśnie podsunął mi liścik. Jak on MOśE? PrzecieŜ musi wiedzieć, 

jak  wielkie  mam  do  niego  w  tej  chwili  pretensje.  Wie,  Ŝe  Lilly  ma  ze  mną  po  lunchu  RZ. 

Musi wiedzieć, Ŝe ona mi wszystko wyznała. Jak on śmie podsuwać mi jakieś karteczki? Jak 

Ś

MIE? 

No cóŜ, nie mam zamiaru odpisywać. Nie i juŜ. Nie odrywam oczu od tablicy. Chemia 

jest waŜna, wiecie. Nawet księŜniczki muszą się jej uczyć. Z jakiegoś powodu. 

Ale... O co mu chodzi? Co jest takie zadziwiające? 

 

Co jest zadziwiające? 

 

W głowie mi się nie mieści, Ŝe to zrobiłam! W głowie mi się nie mieści, Ŝe odpisałam! 

Co się ze mną DZIEJE? 

 

To, Ŝe jesteś wolna od niecałych dwudziestu czterech godzin. A wilki juŜ się rzuciły w 

pościg. 

 

!!!! CO???? Co on wypisuje? Och, zaraz, o KENNYM? Czy ten J.P. oszalał? 

 

Kenny nie jest Ŝadnym wilkiem! On po prostu stara się być miły. 

 

Wmawiaj to sobie, jeśli tak ci wygodniej. Ale jak sobie radzisz, tak SERIO? 

 

Ha! No cóŜ, sam się o to prosił. 

 

Jak sobie radzę? Zaraz ci powiem, jak sobie radzę. Radziłam sobie o wiele lepiej, 

zanim nie zerwałeś z moją najlepszą przyjaciółką!!!! 

background image

 

Ciekawe, jak z TYM sobie poradzi. 

 

Powiedziała ci. 

 

Oczywiście, Ŝe mi powiedziała!!!! A czego się spodziewałeś???? Lilly i ja mówimy 

sobie wszystko. No cóŜ, prawie wszystko. J.P., jak mogłeś jej to zrobić? 

 

Przykro mi. Nie chciałem. Lubię Lilly, naprawdę. Tylko nie aŜ tak bardzo, jak ona lubi 

mnie. 

 

Ona cię nie tylko LUBIŁA, ona cię KOCHAŁA. Powiedziała ci to jeszcze w maju. 

Skoro wiedziałeś, Ŝe jej nie kochasz, dlaczego jej tego wtedy nie powiedziałeś? 

Dlaczego musiałeś ją aŜ tak długo zwodzić? 

 

Szczerze, sam nie wiem. Chyba dlatego, Ŝe miałem nadziejąŜe moje uczucia się 

zmienią. Ale się nie zmieniły. A dzisiaj, kiedy zobaczyłem, jak cię potraktowała - no 

Ŝ, zrozumiałem, Ŝe nie zmienią się nigdy. 

 

Zobaczyłeś, jak mnie potraktowała? O czym ty MÓWISZ? 

 

Przy lunchu była wobec ciebie taka wredna. W sprawie tego, co zaszło między tobą a 

Michaelem. 

 

Co???? Lilly nie była wobec mnie wredna!!! 

 

Mia porównała twoje zerwanie z Michaelem z powodu, Ŝe cię okłamał, z tymi 

fundamentalistycznymi sędziami z Iranu, którzy skazują cudzołoŜne kobiety na karę 

ś

mierci przez ukamienowanie. 

 

Och, TO. Ale przecieŜ Lilly tylko... była SOBĄ. To znaczy, ona zawsze taka jest. 

 

Nie jest to ktoś, z kim chciałbym być. Osoba, która wykazuje taki brak empatii; tego 

usprawiedliwić nie mogę

background image

 

Zaraz... Ty mi mówisz, Ŝe zerwałeś z Lilly PRZEZE MNIE??? 

 

Ŝ... częściowo, tak. 

 

No  świetnie.  Po  prostu  ŚWIETNIE.  Jakbym  juŜ  nie  miała  kłopotów.  Teraz  jeszcze 

muszę dźwigać na barkach świadomość, Ŝe jestem odpowiedzialna za złamane serce Lilly? 

 

J.P., Lilly taka juŜ jest. Ja do tego PRZYWYKŁAM. Nie mam do niej o to pretensji. 

 

Ale POWINNAŚ mieć pretensje. Zasługujesz na to, Ŝeby traktować cię lepiej. UwaŜam, 

Ŝ

e za często pozwalasz ludziom źle się traktować. LekcewaŜysz to, mówiąc, Ŝe „oni 

tacy juŜ są”. Ale to nie usprawiedliwia ich zachowania, Mia. Dlatego uwaŜam, iŜ to, 

Ŝ

e stawiłaś czoło Michaelowi po tym, jak cię potraktował, jest dla ciebie prawdziwym 

krokiem naprzód. 

 

Co on WYGADUJE? 

 

Wcale nie pozwalam ludziom źle się traktować! Kiedyś totalnie rozwaliłam telefon 

komórkowy Lany... No cóŜ, ciebie jeszcze tu nie było. Ale zrobiłam to. 

 

Ja nie mówięŜe NIGDY nie stajesz w swojej obronie. Ja tylko mówięŜe wydaje mi 

sięŜe trzeba czegoś powaŜnego, Ŝebyś wreszcie się postawiła. Zwykle myślisz o 

ludziach jak najlepiej - jak w przypadku Kenny'ego i jego jawnych prób zwabienia cię 

w sidła teraz, kiedy jesteś od niecałych dwudziestu czterech godzin wolna. 

 

Mówiłam ci! Kenny uwaŜa mnie wyłącznie za przyjaciółkę. 

 

Jasne. Wmawiaj to sobie dalej. Ja się tylko cieszęŜe wreszcie się postawiłaś 

Michaelowi. Lubię Michaela, ale nie miał prawa cię oszukiwać w sprawie swojego 

Ŝ

ycia seksualnego. UwaŜam, Ŝe szczerość jest w związku kwestią najwaŜniejszą. A 

skoro Michael nie umiał być z tobą szczery w sprawie tak istotnej jak to, z kim był, 

zanim się z tobą związał, to jakie szanse mieliście wy dwoje na prawdziwy, stały 

background image

związek? 

 

Wow!  WRESZCIE  ktoś,  kto  to  zrozumiał!  MoŜe  J.P.  nie  jest  jednak  taki  okropny. 

Jednak rzucił Lilly - i to w SZKOLE. 

 

Ale wydaje się, Ŝe ma naprawdę dobrze poukładane w głowie. 

 

Mam tylko nadziejęŜe nadal będziemy mogli się przyjaźnić. Nie chciałbym, Ŝebyś 

miała mi za złe to, Ŝe zerwałem z Lilly. Bardzo by mi było źle, gdyby to wpłynęło na 

NASZĄ przyjaźń. Bo ja cię uwaŜam za bliską przyjaciółkę, Mia... Jedną z najlepszych, 

jakie kiedykolwiek miałem. 

 

O mój BoŜe! Jakie to miłe! 

 

Dzięki, J.P.! Ja teŜ uwaŜam cię za przyjaciela. Nie umiem ci nawet powiedzieć, ile to 

dla mnie znaczy, Ŝe jesteś po mojej stronie w tej całej sprawie, a nie po stronie 

Michaela. Moim zdaniem WIĘKSZOŚĆ chłopaków wzięłaby jego stronę. Oni chyba 

nie rozumieją, Ŝe dziewictwo to najcenniejszy dar, jaki moŜesz ofiarować swojej 

jedynej i prawdziwej miłości. śe jeśli go zmarnujesz z kimś, kto cię nie obchodzi, to 

wtedy, kiedy przyjdzie czas, nie masz juŜ nic do zaoferowania tej osobie, którą 

KOCHASZ. 

 

Dokładnie. Dlatego swojego jeszcze nie oddałem. !!!! J.P. jest prawiczkiem!!!!! 

 

Wow. Jego i mnie naprawdę WIELE łączy. 

A  poza  tym...  To  znaczy,  Ŝe  Tina  się  myliła:  on  i  Lilly  nigdy  Tego  Nie 

Zrobili!!!!!!!!!!!!! 

Ale  nie  powiem  Lilly,  Ŝe  znam  prawdę.  Miała  juŜ  dość  rozczarowań  jak  na  jeden 

dzień.  Pozwolę  jej  jeszcze  trochę  bawić  się  myślą,  Ŝe  trzyma  mnie  w  niepewności.  ChociaŜ 

tyle mogę zrobić, biorąc pod uwagę, Ŝe to MOJA wina, iŜ J.P. z nią zerwał. 

Tylko mam nadzieję, Ŝe ona nigdy się o tym nie dowie. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 

background image

RACHUNEK RÓśNICZKOWY 

O mój BoŜe, o mój BoŜe, o mój BoŜe. Czy właśnie się stało to, co się stało? Czy mnie 

się to wszystko tylko przywidziało? 

To się NIE MOGŁO stać! Bo to jest po prostu za dziwne, Ŝeby się mogło zdarzyć. 

Ale... Ale to się chyba naprawdę stało! 

Zwymiotuję.  Normalnie,  zwymiotuję.  Dlaczego  zeŜarłam  ten  bekon  i  cheeseburgera 

na lunch? 

Ręce mi się tak trzęsą, Ŝe ledwie mogę pisać... Ale muszę to jakoś zanotować... Dobra, 

było tak: 

Teraz  juŜ  wiem,  co  miał  na  myśli  Michael,  kiedy  napisał,  Ŝe  przyjdzie  i  spróbuje  to 

wyjaśnić.  Miał  na  myśli,  Ŝe  przyjdzie  do  mnie,  DO  LICEUM  IMIENIA  ALBERTA 

EINSTEINA. 

I  podejdzie  pod  drzwi  pracowni  chemicznej  pod  koniec  siódmej  lekcji,  dokładnie 

wtedy,  kiedy  będę  wychodziła  z  klasy  razem  z  J.P.  Tyle  Ŝe  ja  go  w  pierwszej  chwili  nie 

zauwaŜyłam. To znaczy Michaela. 

J.P - który, jestem pewna, teŜ Michaela nie dostrzegł - odezwał się do mnie: 

- Przyjaźń? 

Na co ja powiedziałam: 

- Oczywiście! 

A on wtedy powiedział: 

- Misiaczka? 

A ja powiedziałam: 

- Czemu nie? 

I  go  uściskałam.  I  byłam  taka  -  no,  sama  nie  wiem.  PORUSZONA  tym,  Ŝe  J.P.  był 

smutny przez to, Ŝe zerwał z Lilly i tak dalej, Ŝe zanim się zorientowałam, POCAŁOWAŁAM 

go. 

Zamierzałam  tylko  go  cmoknąć  w  policzek.  Ale  on  przesunął  głowę.  I  skończyło  się 

na tym, Ŝe go pocałowałam w usta. 

Nie po francusku, oczywiście. I tylko przez sekundę. 

Ale i tak. Pocałowałam go. W usta. 

I  nie  byłoby  z  tego Ŝadnej  wielkiej  sprawy  - jestem  pewna,  Ŝe  nie  -  gdyby  nie  to,  Ŝe 

kiedy juŜ przestałam go obejmować za szyję i obejrzałam się za siebie - bardzo zaŜenowana, 

bo  WCALE  nie  zamierzałam  go  całować,  a  przynajmniej,  niezupełnie  zamierzałam  - 

background image

zobaczyłam Michaela. 

Stał za nami na środku zatłoczonego korytarza i miał zdziwioną minę. 

Tyle rzeczy przeleciało mi przez głowę, kiedy się obejrzałam i zobaczyłam Michaela. 

Najpierw ogarnęło mnie szczęście, bo ja zawsze jestem szczęśliwa na jego widok. Potem ból, 

bo przypomniałam sobie, co on mi zrobił i Ŝe ze sobą zerwaliśmy. A potem zdumienie, bo co 

on, u licha, robił w szkole, którą juŜ ukończył? 

A potem zrozumiałam, Ŝe przyszedł tu „spróbować to wyjaśnić”, tak jak pisał w SMS 

- ie. 

A wtedy zwróciłam uwagę na wyraz jego twarzy. Zobaczyłam, jak przenosi spojrzenie 

ze  mnie  na  J.P.  -  biednego  J.P,  który  sterczał  tam  jak  posąg,  nadal  trzymając  w  powietrzu 

rękę, którą objął mnie w talii, kiedy wspięłam się na palce, Ŝeby go pocałować, zupełnie jakby 

zapomniał, jak się ruszać, czy coś! - a potem znów na mnie. 

I DOKŁADNIE wiedziałam, co sobie wtedy pomyślał. 

A  potem  juŜ  zupełnie  mnie  ogłupiło.  Bo  Michael  musiał  sobie  pomyśleć,  Ŝe  między 

mną a J.P. coś jest. 

Co, oczywiście, nie jest prawdą. 

- Michael - powiedziałam. 

Ale było juŜ za późno. Bo on juŜ odwracał się i odchodził. 

Odchodził,  jakby  nagle  zrozumiał,  Ŝe  zrobił  wielki,  kolosalny  błąd,  w  ogóle 

przychodząc, Ŝeby się ze mną zobaczyć! 

W  głowie  mi  się  to  nie  mieściło!  Najwyraźniej  niewiele  dla  niego  znaczę,  skoro  nie 

został, Ŝeby sobie ze mną to wszystko wyjaśnić! Nawet nie został na tyle długo, Ŝeby dać w 

pysk J.P. za podrywanie jego dziewczyny! 

To pewnie dlatego, Ŝe w zasadzie nie jestem juŜ jego dziewczyną. 

Poza  tym  nie  powinnam  się  chyba  tak  dziwić,  Ŝe...  To  znaczy,  kiedy  Michael 

zobaczył, jak tańczyłam z J.P. na tamtej imprezie, którą zrobił w zeszłym roku, teŜ przecieŜ 

nic nie powiedział. 

Ale nie zignorował mnie potem kompletnie, tak jak to zrobił teraz. 

O BoŜe. Nie mogę o tym nawet myśleć. Wydawało mi się, Ŝe jak to opiszę, zrobi mi 

się lepiej, ale się nie zrobiło. Ręce NADAL mi się trzęsą, kiedy piszę te słowa. Co się ze mną 

dzieje? I Ŝołądek mnie naprawdę rozbolał. To nie moŜe być ten cheeseburger, przecieŜ minęło 

juŜ tyle godzin... Poza tym pielęgniarka mi dała tamto lekarstwo... 

DLACZEGO  on  NIC  NIE  POWIEDZIAŁ?  CAŁOWAŁAM  INNEGO  FACETA. 

MoŜna by pomyśleć, Ŝe przynajmniej COŚ powie, Ŝeby to było choćby: „śegnaj na zawsze”. 

background image

ś

egnaj na zawsze. O BoŜe. On wyjedzie dziś wieczorem. Na zawsze. 

A  wyglądał  tak  ŚWIETNIE,  kiedy  tam  stał,  taki  wysoki  i  silny,  z  tym  świeŜo 

ogolonym  podbródkiem.  (Chyba.  Bo  nie  miałam  okazji  podejść  i  sama  sprawdzić.  Albo 

powąchać.  O  BoŜe!  Jak  ja  tęsknię  za  zapachem  szyi  Michaela!  Gdybym  ją  w  tej  chwili 

powąchała, to  na pewno przestałabym  dygotać,  i  przestałoby mi  się  wszystko  przewracać  w 

Ŝ

ołądku). 

Miał minę tak zaszokowaną... Taką zbolałą... 

 

O BoŜe, ja chyba naprawdę zwymiotuję. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, W LIMUZYNIE 

W DRODZE DO HOTELU FOUR SEASONS 

Zwymiotowałam w gabinecie pielęgniarki. Lars ledwie zdąŜył mnie tam odprowadzić. 

Nie  wiem,  co  się  ze  mną  stało.  Siedziałam  na  rachunku  róŜniczkowym  i  pisałam  w 

swoim  pamiętniku,  kiedy  nagle  znów  zobaczyłam  zszokowaną  minę  Michaela,  po  tym  jak 

pocałowałam  J.P.,  i  cała  się  oblałam  potem.  A  Lars,  który  siedział  obok  mnie,  odezwał  się 

przestraszonym tonem: 

- Dobrze się czujesz? 

A ja powiedziałam: 

- Nie. 

I  zanim  się  zorientowałam,  co  się  dzieje,  Lars  prowadził  mnie  pod  ramię  do  drzwi 

klasy,  a  potem  do  zlewu  w  gabinecie  pielęgniarki,  gdzie  zwróciłam  chyba  całego  tego 

cheeseburgera z bekonem, którego poŜarłam na lunch. 

Siostra Lloyd zmierzyła mi temperaturę i powiedziała, Ŝe jest normalna, ale  Ŝe krąŜy 

teraz  grypa  Ŝołądkowa  i  ja  ją  prawdopodobnie  złapałam.  Powiedziała,  Ŝe  nie  powinnam 

zostawać w szkole, bo wszystkich pozaraŜam. 

Więc zadzwoniła na nasze poddasze, ale nikogo nie było w domu. Sama mogłam jej to 

powiedzieć. W piątki w tym semestrze pan G. ma tylko pół dnia lekcji, więc wraca do domu 

wcześnie.  On  i  mama  pewnie  skoczyli  do  New  Jersey  załapać  się  na  jakikolwiek  tani 

popołudniowy seans, a potem zajrzeć do Sam's Club i zrobić zapas pieluch dla Rocky'ego, co 

juŜ się stało ich piątkową tradycją. 

A więc Lars zdecydował, Ŝe zabierze mnie do Grandmère, bo uznał, Ŝe w moim stanie 

background image

nie powinnam zostawać sama na tym poddaszu. 

Najwyraźniej  chorowanie  w  obecności  Grandmère  to  coś  lepszego  niŜ  chorowanie  w 

moim  własnym  wygodnym  łóŜku.  Nie  rozumiem  kryjącej  się  za  tym  logiki,  ale  byłam  za 

słaba, Ŝeby protestować. 

Nie miałam serca mówić siostrze Lloyd, Ŝe wcale nie cierpię na grypę Ŝołądkową. To, 

co mi dolega, to obciąŜenie Ŝołądka zbyt duŜą ilością mięsa zjedzonego po wielu latach we-

getariańskiej  diety  w  reakcji  na  to,  Ŝe  mój  chłopak  oddał  swój  Najcenniejszy  Dar  komuś 

innemu, a dziś wieczorem wyjeŜdŜa do Japonii. 

Ale tak samo jak z grypą nie ma takiego lekarstwa, które moŜna by wziąć i mieć to z 

głowy. 

Zwłaszcza kiedy człowiekowi dokucza jeszcze zespół pocałowania się przed chwilą z 

byłym chłopakiem swojej najlepszej przyjaciółki, a widział to mój były chłopak. 

Najsmutniejsze  w  tym  wszystkim  jest  to,  Ŝe  pierwszą  osobą,  do  której  chciałam 

zadzwonić,  kiedy  zdałam  sobie  sprawę,  Ŝe  kaŜą  mi  się  wynosić  ze  szkoły  pod  pretekstem 

choroby,  był...  Michael.  Bo  nawet  od  samej  rozmowy  z  Michaelem  zawsze  robiło  mi  się 

lepiej. 

Ale nie mogę do niego zadzwonić. Bo co ja bym mu miała POWIEDZIEĆ po tym, co 

właśnie się stało? 

Dobrze,  Ŝe  ta  limuzyna  wyposaŜona  jest  w  specjalne  torebki  na  wypadek  choroby 

lokomocyjnej. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 15.00, 

HOTEL FOUR SEASONS 

Grandmère  to  straszne  towarzystwo,  kiedy  człowiek  nie  czuje  się  najlepiej.  Sama 

oczywiście  nigdy  nie  czuje  się  źle  -  a  przynajmniej  nie  pamięta,  jak  to  było,  kiedy  się  źle 

czuła - i jest zupełnie pozbawiona współczucia dla kogokolwiek, kto ma gorszy dzień. 

A ponadto bardzo była podekscytowana moim zerwaniem z Michaelem. 

- Zawsze wiedziałam, Ŝe przez tego chłopaka będą jakieś kłopoty - oświadczyła wielce 

radośnie,  kiedy  wyjaśniłam  jej,  dlaczego  pojawiam  się  nagle  w  jej  apartamencie  w  środku 

popołudnia, podobno zaraŜona wysoce zakaźną chorobą. 

Nie jestem chora, Grandmère, chciałam powiedzieć. Jestem tylko smutna. 

Bo  problem  w  tym,  Ŝe  nie  przestałam  kochać  Michaela.  Więc  zamiast  zgodzić  się  z 

background image

nią, Ŝe to on jest źródłem kłopotów, powiedziałam tylko: 

- Sama nie wiesz, co mówisz. 

A potem usiadłam na kanapie i dla pociechy wzięłam sobie na kolana Rommla. 

Tak. AŜ tak nisko upadłam. Szukałam pociechy u ROMMLA, miniaturowego pudla. 

-  Och,  Michael  nie  jest  ZŁY  z  natury  -  ciągnęła  Grandmère.  -  Tyle  Ŝe  jest  niskiego 

pochodzenia. Powiedz mi, co on takiego zrobił? Musiało to być coś szczególnie haniebnego, 

skoro nawet zdjęłaś ten naszyjnik. 

Uniosłam  dłoń  do  szyi.  Mój  naszyjnik!  Nawet  nie  zdawałam  sobie  do  tej  chwili 

sprawy  z  tego,  jak  bardzo  mi  go  brakuje  -  jak  dziwnie  się  czuję,  nie  mając  go  na  szyi. 

Naszyjnik  od  Michaela  był  zawsze  czymś  w  rodzaju  kości  niezgody  między  mną  a 

Grandmère.  Ona  zawsze  chciała,  Ŝebym  na  bale  i  oficjalne  okazje  zakładała  genowiańskie 

klejnoty koronne, ale ja nigdy nie godziłam się zdjąć naszyjnika od Michaela. A Grandmère 

nie jest zwolenniczką noszenia naszyjników jeden na drugim. 

Zresztą  srebrna  śnieŜynka  na  łańcuszku  nie  za  bardzo  pasuje  do  ciasnej  obroŜy 

nabijanej brylantami i szafirami. 

Stwierdziłam, Ŝe nie ma sensu ukrywać przed Grandmère prawdy, skoro i tak ją jakoś 

ze mnie wydobędzie. Więc powiedziałam: 

- Przespał się z Judith Gershner. 

Grandmère zrobiła zachwyconą minę. No cóŜ, to ZUPEŁNIE w jej stylu. 

- Zdradził cię! No cóŜ, niewaŜne. W tym morzu jest mnóstwo ryb. A co z tym miłym 

młodzieńcem, który występował w moim musicalu? Z tym Reynoldsem - Abernathym? Byłby 

dla  ciebie  uroczym  księciem  małŜonkiem.  Taki  miły  młody  człowiek.  Taki  wysoki, 

jasnowłosy i przystojny! 

Ignorowałam  ją  po  prostu.  Bo  co  miałam  odpowiedzieć?  Czasami  zastanawiam  się, 

czy w naszej rodzinie nie ma jakiegoś dziedzicznego obciąŜenia szaleństwem. 

Właśnie, WIEM, Ŝe jest. 

Zamiast tego odezwałam się: 

- Michael mnie nie zdradził. On się przespał z Judith Gershner, zanim zaczęliśmy ze 

sobą chodzić. 

- Czy to ta dziewczyna od końskich much? - zapytała Grandmère. - Nie dziwię się, Ŝe 

poczułaś się uraŜona. Te obrzydliwe czarne tenisówki! 

-  Grandmère.  -  Nie  no,  powaga.  Co  jej  ODBIŁO?  -  Nie  chodzi  o  jej  WYGLĄD. 

Chodzi o to, Ŝe Michael mnie w tej sprawie OKŁAMAŁ. Pytałam go, czy ze sobą chodzili, a 

on powiedział, Ŝe nie. Poza tym, on jej nawet nie KOCHAŁ. Jak człowiek moŜe oddać swój 

background image

Najcenniejszy Dar komuś, kogo nawet NIE KOCHA? 

Grandmère popatrzyła na mnie z lekko zdezorientowaną miną. 

- Swoje najcenniejsze co? 

-  DAR.  -  BoŜe,  ona  bywa  taka  tępa.  -  JEGO  NAJCENNIEJSZY  DAR.  Ma  się  taki 

tylko JEDEN. A on go dał JUDITH GERSHNER, dziewczynie, której nawet NIE KOCHAŁ. 

Mógł poczekać. Powinien był oddać go MNIE. 

Nie wspominałam juŜ o tym, Ŝe dopiero co przyłapał mnie na całowaniu się z innym 

chłopakiem. Bo uznałam, Ŝe to nie ma bezpośredniego związku z omawianym tematem. 

Grandmère zrobiła jeszcze bardziej zagubioną minę. 

-  Czy  ten  dar  to  był  jakiś  rodzaj  rodzinnego  dziedzictwa?  Bo  zgodnie  z  zasadami 

etykiety, kiedy młody człowiek daje damie coś, co stanowi rodzinne dziedzictwo, to moŜesz 

to  zatrzymać  tylko  na  czas  trwania  waszego  związku,  a  jeśli  zaręczyny  zostaną  zerwane, 

naleŜy to zwrócić. 

-  Jego  Najcenniejszy  Dar  to  nie  jakiś  PIERŚCIONEK,  Grandmère  -  oświadczyłam, 

próbując nie tracić cierpliwości. - Jego Najcenniejszy Dar to jego DZIEWICTWO. 

Grandmère popatrzyła na mnie i zamrugała oczami. 

-  Jego  dziewictwo?  Dziewictwo  to  Ŝaden  DAR.  Tego  się  przecieŜ  nawet  nie  da 

ZAŁOśYĆ! 

- Grandmère! - zawyłam. Nie mogłam uwierzyć, Ŝe ona do tego stopnia nie nadąŜa za 

współczesnością.  CóŜ,  trudno  się  dziwić,  Ŝe  nie  ma  pojęcia,  o  czym  ja  do  niej  mówię. 

Któregoś dnia słuchałam ze swojego iPoda Dance, Dance, a ona to podsłuchała i stwierdziła, 

Ŝ

e to „chwytliwy kawałek”, i zapytała mnie, kto to śpiewa, a kiedy jej powiedziałam Ŝe Fall 

Out Boy, oskarŜyła mnie o kłamstwo i powiedziała, Ŝe nikt by nie dał zespołowi tak głupiej 

nazwy.  Wyjaśniłam,  Ŝe  ta  nazwa  wzięła  się  od  Barta  z  serialu  Simpsonowie,  na  co  ona 

walnęła: 

- BART CO? Chyba miałaś na myśli WALLIS SIMPSON? Ale ona nie miała Ŝadnego 

krewnego imieniem Bart. Tyle to ja wiem. 

Widzicie? Nie ma dla niej nadziei. 

- Twoje dziewictwo to twój Najcenniejszy Dar, który powinnaś oddać tej osobie, którą 

pokochasz  -  wyjaśniłam  powoli,  Ŝeby  zrozumiała.  -  Tylko  Ŝe  Michael  oddał  swój  Judith 

Gershner,  dziewczynie,  której  nawet  nie  kochał  i  z  którą,  jak  się  wyraził,  „tak  się  tylko 

wygłupiał”. Więc teraz dla mnie nie ma Ŝadnego daru, bo go ZMARNOWAŁ na kogoś, kogo 

nawet nie kochał. 

Grandmère pokręciła głową. 

background image

-  Ta  cała  panna  Gershner  oddała  ci  PRZYSŁUGĘ,  młoda  damo.  Powinnaś  ją  po 

nogach  całować.  śadna  kobieta  nie  potrzebuje  niedoświadczonego  kochanka.  No  cóŜ,  poza 

tymi wszystkimi młodymi blond nauczycielkami, które widuję w wiadomościach, a które śpią 

ze  swoimi  czternastoletnimi  uczniami.  Ale  muszę  przyznać,  one  wszystkie  wydają  mi  się 

niezrównowaŜone  umysłowo.  O  czym,  u  diabła,  one  ROZMAWIAJĄ  z  takim 

czternastolatkiem? Bo przecieŜ nie dlatego ci chłopcy zrzucają dla nich spodnie. Powiedz mi, 

Amelio,  DLACZEGO  to  jest  teraz  takie  modne?  Co  jest  takiego  interesującego  w  młodym 

chłopcu ze spodniami opuszczonymi do kostek? 

Nie mogłam znaleźć na to Ŝadnej odpowiedzi. Bo co moŜna na takie pytanie w ogóle 

ODPOWIEDZIEĆ? 

-  W  kaŜdym  razie  -  ciągnęła  Grandmère,  nawet  nie  zauwaŜając,  Ŝe  nic  nie 

powiedziałam - czy Ten Chłopak i tak nie wyjeŜdŜa do Japonii? 

-  Owszem  -  powiedziałam.  I  jak  zwykle,  serce  ścisnęło  mi  się  na  dźwięk  słowa 

Japonia. Dowodząc, Ŝe: 

a) jeszcze mam serce, oraz 

b) nadal kocham Michaela, mimo Ŝe staram się przestać. No bo, jak mogłabym go nie 

kochać? 

- W takim razie, co za róŜnica? - spytała pogodnie Grandmère. - Prawdopodobnie i tak 

juŜ go nigdy nie zobaczysz. 

To wtedy wybuchnęłam płaczem. 

Grandmère  dość  mocno  się  wystraszyła  takim  rozwojem  sytuacji.  Bo  ja  siedziałam 

tam i po prostu wyłam. Nawet Rommel połoŜył uszka po sobie i zaczął skomleć. Nie wiem, 

co by się jeszcze stało, gdyby nie wszedł na to wszystko tata. 

- Mia! - powiedział na mój widok. - Co ty tu robisz tak wcześnie? I co się stało? Na 

litość boską, dlaczego płaczesz? 

Ale ja tylko ze smutkiem pokręciłam głową. Bo nie mogłam przestać płakać. 

-  Zerwała  z  Tamtym  Chłopakiem!  -  Grandmère  musiała  podnieść  głos,  Ŝeby 

przekrzyczeć  moje  szlochy.  -  Nie  wiem,  dlaczego  tak  się  teraz  zachowuje.  Mówiłam  jej,  Ŝe 

tak  będzie  najlepiej.  O  wiele  lepiej  będzie  jej  z  tym  chłopakiem  Abernathy  -  Reynoldsów. 

Taki wysoki, przystojny młody człowiek! A jego ojciec jest taki bogaty! 

Od  tego  rozpłakałam  się  jeszcze  bardziej,  wspominając,  jak  pocałowałam  J.P.  na 

korytarzu na oczach Michaela. Nie miałam takiego zamiaru, oczywiście - ale co z tego? Zło 

juŜ się stało. Michael nigdy w Ŝyciu się więcej do mnie nie odezwie. Byłam tego pewna. 

A fakt, Ŝe tak bardzo chciałam, Ŝeby się odezwał, mimo tego, co między nami zaszło, 

background image

sprawił, Ŝe rozpłakałam się naprawdę na całego. 

- Chyba wiem, co jej dobrze zrobi - ciągnęła Grandmère, kiedy nadal szlochałam. 

- Jej matka? - spytał tata z nadzieją. 

Grandmère pokręciła głową. 

- Burbon. To zawsze pomaga. 

Tata zmarszczył brwi. 

-  Nie  wydaje  mi  się.  Ale  moŜe  poproś  swoją  pokojówkę,  Ŝeby  zamówiła  herbatę. 

MoŜe to pomoŜe. 

Grandmère nie była przekonana do tego pomysłu, ale poszła po Jeanne, Ŝeby kazać jej 

zadzwonić po herbatę, a tata stał nade mną i mi się przyglądał. Tata nie przywykł do widoku 

moich łez. To znaczy często przy nim płakałam - ostatni raz latem, kiedy byliśmy w pałacu na 

oficjalnej  imprezie,  a  ja  wpadłam  na  nisko  zawieszoną  belkę  sufitową,  mając  na  głowie 

diadem i te grzebyki wbiły mi się w głowę jak maleńkie noŜe. 

Ale  on  nie  przywykł  do  takich  dramatycznych  emocjonalnych  wybuchów.  W  ciągu 

ostatnich lat wszystko układało mi się raczej dobrze i jakoś dawałam sobie radę. 

AŜ do tej pory. 

Dalej wyłam, sięgając po chusteczki do pudełka ustawionego na stoliku przy kanapie. 

A  między  szlochami  wszystko  się  jakoś  tak  ze  mnie  wylało,  o  Najcenniejszym  Darze,  i  o 

Judith  Gershner,  i  o  naszyjniku  ze  śnieŜynką,  i  o  tym,  Ŝe  Michael  przyszedł  do  szkoły 

zobaczyć się ze mną, a zamiast tego zobaczył, jak całuję J.P. 

Muszę przyznać, nieźle tatę zatkało. Zwykle raczej nie rozmawiam z tatą o seksie, no 

bo wiecie, uch! 

I wyraźnie widziałam, Ŝe ten Najcenniejszy Dar go ostatecznie dobił, bo osunął się na 

kraniec kanapy, jakby nie mógł juŜ dłuŜej ustać na nogach. I siedział tam, słuchając mnie, aŜ 

wreszcie  się  wygadałam  do  końca,  i  nie  mogłam  juŜ  mówić,  i  tylko  siedziałam  tam, 

wydmuchując nos, bo juŜ najgorszy atak płaczu mi przeszedł. 

BoŜe, nie miałam pojęcia, Ŝe ludzie są zdolni wylewać z siebie tyle łez. 

Dopiero  kiedy  otarłam  twarz,  tata  zdecydował  się  coś  powiedzieć.  A  kiedy  juŜ  się 

odezwał, NIE było to coś, czego się spodziewałam. 

- Mia - rzekł tata ze śmiertelną powagą. - Moim zdaniem popełniasz błąd. 

W głowie mi się to nie mieściło! Ja mu w zasadzie dałam do zrozumienia, Ŝe Michael 

to  coś  w  rodzaju  męskiej  dziwki!  MoŜna  by  pomyśleć,  Ŝe  mój  własny  ojciec  będzie  chciał, 

Ŝ

ebym się trzymała z dala od męskich dziwek! O czym on MÓWIŁ, jaki błąd? 

- Prawdziwa miłość wcale się nie zdarza tak znów często - ciągnął. - A kiedy się trafi, 

background image

głupotą jest ją odrzucać tylko dlatego, Ŝe obiekt twoich uczuć popełnił jakieś głupstwo, zanim 

w ogóle jeszcze zaczęliście się spotykać. 

Gapiłam  się  na  niego  w milczeniu.  Chyba  to  nie tylko  moja  wyobraźnia sprawiła,  Ŝe 

wyglądał zupełnie jak ten król elfów z Władcy Pierścieni

To znaczy, o ile król elfów moŜe być kompletnie łysy. 

-  A  jeszcze  większą  głupotą  jest  pozwolić,  Ŝeby  odszedł  od  ciebie  ktoś,  kogo  tak 

bardzo  kochasz;  a  przynajmniej  pozwolić  mu  odejść  bez  walki.  To  coś,  co  sam  kiedyś 

zrobiłem - ciągnął tata, odchrząknąwszy. - I zawsze tego Ŝałowałem, bo prawda jest taka,  Ŝe 

nigdy  juŜ  nie  spotkałem  kogoś,  kogo  bym  obdarzył  podobnym  uczuciem.  Nie  chcę  patrzeć, 

jak  powtarzasz  ten  sam  błąd,  Mia.  Więc  zastanów  się,  naprawdę  się  zastanów,  nad  tym,  co 

robisz. Ja Ŝałuję, Ŝe się nie zastanowiłem. 

A potem wstał i wyszedł na swoje spotkanie w ONZ. 

A ja siedziałam tam kompletnie osłupiała. W czym niby ta mówka miała mi POMÓC? 

Bo zupełnie nie pomogła. 

Tata  powinien  był  zwyczajnie  kazać  Larsowi  mnie  zastrzelić.  Tylko  w  ten  sposób 

moŜna by zakończyć moje męczarnie. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 

HOTEL FOUR SEASONS 

Herbatę  juŜ  podano.  Grandmère  kazała  mi  nalewać.  Rozwodzi  się  na  temat  jakiejś 

dyskusji,  którą  toczyła  kiedyś  z  Elizabeth  Taylor  a  propos  tego,  czy  Ŝakiet  ze  spodniami  to 

odpowiedni  strój  dla  kobiety  na  popołudniową  herbatkę.  Elizabeth  Taylor  uwaŜa,  Ŝe  tak. 

Grandmère uwaŜa, Ŝe nie (ale niespodzianka). 

Coś mi nie daje spokoju. To znaczy, coś poza faktem, Ŝe mój chłopak i ja zerwaliśmy 

ze  sobą,  bo  on  się  przespał  z  Judith  Gershner,  a  jakąś  godzinę  temu  przyłapał  mnie  na 

całowaniu się (no cóŜ, prawie) z byłym chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki. 

Nie  mogę  przestać  myśleć  o  małej  mówce  taty.  No  wiecie,  Ŝe  on  teŜ  bez  walki 

pozwolił kiedyś odejść komuś, kogo kochał. I miał przy tych słowach minę taką... smutną. 

A mój tata to przecieŜ wcale nie jest typ smutnego faceta. Czy ktoś Z WAS smuciłby 

się, będąc księciem i mając prywatny numer komórki Gisele Bundchen? 

To dlatego przerwałam Grandmère tę tyradę przeciwko  Ŝakietom ze spodniami, Ŝeby 

zapytać, czy wie, o czym mówił tata. 

background image

- Ktoś, kto był dla niego waŜny, a komu pozwolił odejść bez walki? - Grandmère się 

zamyśliła. - Hm. To mogła być tamta gospodyni domowa... 

- Grandmère - powiedziałam. - Ten numer o tacie i jego  randkach z Evą Longorią w 

„US Weekly” to były tylko plotki. 

-  Och.  W  takim  razie  nie  mam  pojęcia.  Jedyna  kobieta,  o  której  wspomniał  w  Ŝyciu 

więcej niŜ raz, to twoja matka. A to, oczywiście, dlatego, Ŝe jest twoją matką. Gdyby nie ty, 

juŜ  nigdy  by  się  z  nią  nie  spotkał  po  tym,  jak  odrzuciła  jego  oświadczyny.  Co  było 

największym błędem JEJ Ŝycia. Powiedzieć „nie” księciu? Pfuit! Oczywiście, koniec końców 

to nawet lepiej. Twoja matka nigdy by się nie zadomowiła w pałacu. Podaj mi proszę słodzik, 

Amelio. 

BoŜe. To takie dziwne. No to kto to mógł być? To znaczy, kto mógł być dla mojego 

taty taki waŜny, a jednak pozwolił temu komuś odejść? Kto... 

PIĄTEK, JO WRZEŚNIA, 

NA SCHODACH PRZED HOTELEM FOUR SEASONS 

Nie mogę w to uwierzyć. To znaczy, Ŝe byłam taka głupia. 

Tata próbował mi powiedzieć. WSZYSCY próbowali mi to powiedzieć. Ale ja byłam 

ciągle taka GŁUPIA... 

Ale  mogę  jakoś  to  naprawić.  WIEM,  Ŝe  mogę.  Będę  tylko  musiała  złapać  go,  zanim 

wsiądzie do tego samolotu i powiedzieć mu, Ŝe... 

No cóŜ, nie wiem, co mu powiem. Ale coś wymyślę, kiedy go zobaczę. Gdybym tylko 

choć raz jeszcze mogła powąchać jego szyję, to wiem - WIEM - Ŝe wszystko skończyłoby się 

dobrze. 

I Ŝe kiedy go zobaczę, to będę wiedziała, co powiedzieć. 

JEŚLI uda mi się go złapać, zanim wsiądzie do samolotu. Bo jest środek popołudnia, a 

mój tata wziął limuzynę, jadąc do ONZ, co oznacza, Ŝe ja i Lars musimy złapać taksówkę, ale 

Ŝ

adnej nie moŜemy znaleźć, bo wszystkie chyba zniknęły z miasta. Zdarza się to najczęściej, 

kiedy  człowiekowi  taksówka  jest  naprawdę  potrzebna,  i  dlatego  takie  seriale  jak  Seks  w 

wielkim mieście mogą być czasem dalekie od prawdy, bo tym dziewczynom ZAWSZE udaje 

się złapać taksówkę, a faktem jest, Ŝe ludzi potrzebujących taksówek jest o wiele więcej niŜ 

taksówek... 

CO MAM MU POWIEDZIEĆ???? 

background image

BoŜe, w głowie mi się nie mieści, Ŝe byłam taka głupia. śe byłam taka głupia i ślepa, i 

ciemna,  i  taka  niesprawiedliwa,  i  CO  TO  WSZYSTKO  MIAŁO  ZA  ZNACZENIE???? 

PowaŜnie, co z tego w ogóle się LICZY, poza tym, Ŝe go kocham, i nigdy juŜ nie pokocham 

nikogo  innego.  I  przecieŜ  to  nie  tak,  Ŝe  on  mnie  zdradził,  i  DLACZEGO  TU  NIE  MA 

ś

ADNYCH TAKSÓWEK???? 

Wybiegłam z apartamentu Grandmère, nawet się z nią nie Ŝegnając. Wrzasnęłam tylko 

do Larsa: 

- Wychodzimy! 

I wypadłam za drzwi. Ruszył za mną z osłupiałą miną. Dopiero kiedy wbiegliśmy do 

holu, udało mi się dodzwonić na komórkę Lilly, i wydarłam się do niej: 

- JAKIMI LINIAMI LECI MICHAEL? 

- Continental - odparła, zaskoczona. - Zaraz... Mia, gdzie ty jesteś? Mamy apel, masz 

wygłosić swoje przemówienie! Przemówienie kandydata na przewodniczącego samorządu! 

- Nie mogę! - krzyknęłam. - To jest waŜniejsze, Lilly. Muszę go zobaczyć... 

Znów  płakałam.  Ale  juŜ  się  tym  nie  przejmowałam.  Płakałam  ostatnio  tyle,  Ŝe  w 

zasadzie  zrobił  się  z  tego  normalny  stan  rzeczy.  Co  oznacza,  Ŝe  moŜe  mimo  wszystko  nie 

jestem nihilistką. 

-  Lilly.  Ja  mu  tylko  chcę  powiedzieć...  Chcę  tylko...  -  Tyle  Ŝe  ja  oczywiście  nadal 

nawet  nie  WIEM,  co  chcę  mu  powiedzieć.  -  Powiedz  mi,  o  której  startuje  jego  samolot? 

Proszę? 

Coś w moim głosie musiało ją przekonać, Ŝe mówię naprawdę szczerze. 

-  O  piątej  -  powiedziała  Lilly,  juŜ  nieco  bardziej  przyjaznym  tonem.  -  Ale  on  juŜ 

chyba pojechał  na lotnisko. Trzeba się odprawić jakoś tak ze trzy godziny przed odlotem na 

liniach międzynarodowych. Coś, o czym osoba latająca wyłącznie prywatnym genowiańskim 

odrzutowcem ksiąŜęcym ma prawo nie wiedzieć. 

A więc on juŜ jest na lotnisku. 

Ale  to  mnie  nie  powstrzymało.  Rozłączyłam  się,  wybiegłam  na  dwór  i  kazałam 

Larsowi machać na taksówkę. 

A potem zadzwoniłam do taty pod jego awaryjny numer. 

- Mia? - szepnął, odbierając telefon. - O co chodzi? Co się stało? 

- Nic się nie stało. Czy to chodziło o mamę? 

-  Nic  się  nie  stało?  Mia,  to  linia  awaryjna;  ja  tu  siedzę  na  sesji  Zgromadzenia 

Ogólnego, komisja do spraw rozbrojenia i bezpieczeństwa międzynarodowego właśnie zdaje 

sprawozdanie.  Wiem,  Ŝe  przechodzisz  teraz  trudny  okres,  usiłując  poradzić  sobie  ze  stratą 

background image

chłopaka, ale jeśli nie masz w tej chwili krwawiących ran, to ja odkładam słuchawkę. 

-  Tato,  nie!  Muszę  to  wiedzieć  -  nalegałam  gorączkowo.  -  Osoba,  którą  kiedyś 

kochałeś, osoba, której pozwoliłeś odejść bez walki, czy to była mama? 

- O czym ty mówisz? 

- CZY TO BYŁA MAMA? Czy to mama była tą osobą, którą kochałeś i Ŝałujesz, Ŝe 

pozwoliłeś  jej  odejść  bez  walki?  To  była  ona,  prawda?  Bo  ona  powiedziała,  Ŝe  nigdy  nie 

wyjdzie za mąŜ, a ty MUSIAŁEŚ się oŜenić, Ŝeby zapewnić następcę tronu. Nie wiedziałeś, 

Ŝ

e  skończy  się  na  tym,  Ŝe  dostaniesz  raka,  i  Ŝe  ja  będę  twoim  jedynym  dzieckiem.  I  nie 

wiedziałeś,  Ŝe  nigdy  juŜ  nie  spotkasz  nikogo,  kogo  byś  mógł  pokochać  tak  jak  ją.  A  więc 

pozwoliłeś jej odejść bez walki, prawda? To była ona. To zawsze była ONA. 

Na  moment  po  drugiej  stronie  linii  zapadła  cisza.  A  potem  tata  powiedział  bardzo 

cicho: 

- Nie mów jej. 

-  Nie  powiem,  tato  -  przyrzekłam.  Bo  przez  łzy  ledwie  widziałam  Larsa,  który  na 

chodniku,  razem  z  odźwiernym  z  Four  Seasons,  gorączkowo  wymachiwali  rękoma  na 

taksówki,  z  których  wszystkie,  jak  się  okazywało,  miały  na  tylnym  siedzeniu  jakichś 

pasaŜerów. - Obiecuję. Tylko powiedz mi jeszcze jedno. 

- Mia, ja juŜ naprawdę muszę kończyć... 

- Czy ty kiedykolwiek wąchałeś jej szyję? 

- Co? 

- Szyję mamy. Tato, ja to muszę wiedzieć... Czy ty kiedykolwiek wąchałeś jej szyję? 

Czy jej zapach naprawdę ci się podobał? 

- Jak frezje - powiedział tata słabym głosem. - Skąd wiedziałaś? Nigdy nikomu o tym 

nie powiedziałem. 

Szyja  mamy  wcale  nie  pachnie  frezjami.  Szyja  mamy  pachnie  mydełkiem  Dove  i 

terpentyną. Aha, i kawą bo ona tyle jej pije. 

Ale  nie  dla  taty.  Tata  wcale  tych  zapachów  nie  czuje.  Bo  dla  niego  mama  była  Tą 

Jedyną. 

Zupełnie jak Michael dla mnie jest Tym Jedynym. 

- Tato! Muszę spadać. Pa. 

Rozłączyłam się i w tej samej chwili Lars wrzasnął: 

- KsięŜniczko! Tutaj! 

Taksówka! Nareszcie! Jestem uratowana! 

background image

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, W TAKSÓWCE, 

W DRODZE MA MIĘDZYNARODOWE LOTNISKO 

IM. JOHNA F. KENNEDYEGO 

W głowie mi się to nie mieści. To się wręcz nie wydaje moŜliwe. Ale nie ma mowy o 

pomyłce: siedzimy w taksówce Ephraima Kleinschmidta. 

Tak. Tego samego Ephraima Kleinschmidta, w którego taksówce wczoraj wieczorem 

tak strasznie płakałam. 

Ephraim tylko rzucił na mnie okiem we wstecznym lusterku i zawołał: 

- To TY! 

A potem znów próbował wcisnąć mi kleeneksy. 

- śadnych kleeneksów! - ryknęłam. - Lotnisko JFK!!! Na JFK, ale piorunem! 

- JFK? - zbuntował się Ephraim. - Ale ja miałem juŜ zjeŜdŜać do bazy. 

Wtedy  Lars  pokazał  mu swoją  kaburę  z  bronią. Właściwie  to  sięgał  tylko  po  portfel, 

mówiąc, Ŝe ma w nim gdzieś jakiś banknot dwudziestodolarowy na napiwek, w razie gdyby 

Ephraimowi udało się dowieźć nas na lotnisko w czasie poniŜej dwudziestu minut. 

Ale jestem pewna, Ŝe ten glock przemówił wyraźniej niŜ ta dwudziestka. 

Ephraim się nie wahał. Wciskał gaz do dechy. Przynajmniej do pierwszych świateł. 

To jest nie do zniesienia. Nie uda nam się zdąŜyć. 

Ale  przecieŜ  MUSIMY.  Nie  mogę  pozwolić  Michaelowi  wyjechać  -  nie  bez  walki. 

Nie  mogę  skończyć  jak  mój  tata,  który  nie  ma  Ŝadnej  bliskiej  osoby  i  spotyka  się  z  jedną 

supermodelką za drugą, bo pozwolił kobiecie, którą naprawdę pokochał, Ŝeby odeszła. 

MoŜliwe,  Ŝe  kiedy  dojadę  na  lotnisko,  Michael  powie  mi:  „Idź  sobie”.  Bo,  spójrzmy 

prawdzie  w  oczy,  zasłuŜyłam  sobie  na  to.  Miałam  prawo  czuć  się  uraŜona  tym,  co  zrobił 

Michael. Ale powinnam była być bardziej wyrozumiała. 

Wszyscy PRÓBOWALI mi o tym powiedzieć. Mama. Tina. Lilly. Tata. 

Ale ja nie chciałam słuchać. 

Dlaczego nie chciałam słuchać? 

I PO CO pocałowałam J.P???? PO CO, PO CO, PO CO???? 

Teraz mogę tylko próbować to wyjaśnić. śe to nic nie znaczyło, Ŝe J.P. jest dla mnie 

tylko przyjacielem. śe jestem okropną, paskudną osobą i naleŜy mi się za to kara. 

Tylko nie taka, Ŝe Michael juŜ się do mnie nigdy słowem nie odezwie. WSZYSTKO, 

tylko nie to. 

background image

A  nawet  jeśli  Michael  mi  powie:  „Idź  sobie”,  to  przynajmniej  moŜe  dziś  wieczorem 

uda mi się usnąć. Bo będę wiedziała, Ŝe próbowałam. Będę wiedziała, Ŝe usiłowałam to jakoś 

naprawić. 

I moŜe wystarczy mi chociaŜ ta wiedza, Ŝe przynajmniej próbowałam. 

Lars się odezwał: 

- KsięŜniczko, chyba nie zdąŜymy. 

To dlatego, Ŝe właśnie utkwiliśmy w korku na moście za jakąś cięŜarówką z naczepą. 

- Nie mów tak, Lars. ZdąŜmy. MUSIMY zdąŜyć. 

-  MoŜe  powinnaś  do  niego  zadzwonić.  Dać  mu  znać,  Ŝe  jedziemy.  śeby  nie 

przechodził jeszcze przez odprawę. 

- Nie mogę do niego ZADZWONIĆ. 

- Dlaczego nie? 

-  Bo  on  za  nic  nie  odbierze,  jeśli  wyświetli  mu  się  mój  numer.  Po  tym,  co  zobaczył 

pod pracownią chemiczną? 

Lars uniósł brwi. 

-  Och!  -  westchnął.  -  Racja.  Zapomniałem  o  tym.  A  co,  jeśli  on  juŜ  przeszedł  przez 

odprawę? - spytał. - Nie dostaniesz się do środka bez biletu. 

- No to kupię bilet. 

- Do JAPONII? KsięŜniczko, nie wydaje mi się... 

-  NIE  POLECĘ  do  Japonii  -  uspokoiłam  go.  -  Tylko  przejdę  przez  bramkę,  Ŝeby  go 

znaleźć. 

- Wiesz, Ŝe nie mogę cię tam puścić samej. 

- Dla ciebie teŜ kupię bilet. 

Na  szczęście  miałam  przy  sobie  swoją  ksiąŜęcą  genowiańską  czarną  kartę  American 

Express przeznaczoną wyłącznie na sytuacje awaryjne. Jeszcze nigdy z niej nie skorzystałam. 

Ale to właśnie PO TO tata mi ją dał: na sytuacje awaryjne. 

A to jest jak najbardziej awaryjna sytuacja. 

- Chyba powinnaś do niego zadzwonić - rzekł Lars. - MoŜe do ciebie wyjdzie. Nigdy 

nic nie wiadomo. 

Spojrzałam Larsowi prosto w oczy. 

- A ty byś wyszedł? - spytałam. - Gdybyś był na jego miejscu? 

- Eee - bąknął Lars. - No cóŜ, nie. Chyba nie. 

-  Hej!  -  Ephraim  Kleinschmidt  spiorunował  nas  wzrokiem  we  wstecznym  lusterku. 

Ephraim wydostał się juŜ zza cięŜarówki z naczepą i gnał teraz w niezłym tempie autostradą. 

background image

- Nie będę zawracał. JuŜ prawie jesteśmy na miejscu. 

-  Ja  do  niego  nie  zadzwonię.  Chyba  Ŝe  będę  zmuszona.  No  wiesz,  Lars,  Arwena  nie 

zadzwoniłaby do Aragorna. 

- Kto? 

- KsięŜniczka Arwena. Ona by do Aragorna nie zadzwoniła. Coś takiego wymagałoby 

WIELKIEJ  ZASŁUGI,  Lars.  A  ja  nie  jestem  Arweną.  Nie  uratowałam  Ŝadnych  hobbitów 

przed zagładą ani nie umknęłam przed pogonią Ŝadnych Upiorów Pierścienia. Mam za to na 

swoim  koncie  mnóstwo  pomyłek:  zachowywałam  się  jak  zasmarkana  idiotka,  pocałowałam 

innego faceta. Nie zrobiłam nic znaczącego na rzecz społeczeństwa... W przeciwieństwie do 

Michaela,  który  być  moŜe  zrewolucjonizuje  chirurgię  serca  za  pomocą  tego  swojego 

zrobotyzowanego ramienia. A ja jestem tylko księŜniczką. 

- Czy Arwena nie była tylko księŜniczką? - spytał Lars. 

- Tak. Ale jej włosy nie wyglądały tak idiotycznie jak moje teraz. 

Lars spojrzał na moją głowę. 

- Fakt. 

Nawet nie mogłam się obrazić. Bo kiedy człowiek znajdzie się na dnie, nic go juŜ nie 

jest w stanie dotknąć. 

-  Poza  tym  -  dodałam  -  Arwena  nigdy  nie  usiłowała  powstrzymać  Aragorna  przed 

wypełnieniem  jego  misji,  tak  jak  ja  usiłowałam  powstrzymać  Michaela.  Arwena  odegrała 

znaczącą rolę w zniszczeniu Jedynego Pierścienia. A co ja kiedykolwiek zrobiłam? 

- Budowałaś domy dla bezdomnych - zauwaŜył Lars. 

- Taa. Michael teŜ budował. 

- Załatwiłaś, Ŝe w Genowii zainstalowano parkometry. 

- Wielkie mi co. 

- Uratowałaś Zatokę Genowiańską przed zabójczymi algami. 

- Nikogo poza rybakami to nie obchodzi. 

- Zainstalowałaś w całej szkole kosze do segregacji śmieci. 

-  I  za  jednym  zamachem  doprowadziłam  samorząd  szkolny  do  bankructwa.  Lars, 

spójrzmy prawdzie w oczy: Ŝadna ze mnie Melinda Gates. Ona przeznaczyła miliony dolarów 

na walkę z epidemią malarii, największą plagą zdrowotną dręczącą naszą planetę, powodującą 

ś

mierć ponad miliona dzieci rocznie tylko przez brak pieniędzy na moskitierę za trzy dolary. 

Naprawdę,  jeśli  mam  zamiar  być  dalej  z  Michaelem,  będę  musiała  postarać  się  o  jakieś 

większe osiągnięcia. To znaczy, o ile on mnie w ogóle po tym wszystkim z powrotem zechce. 

-  Moim  zdaniem  podobasz  się  Michaelowi  taka,  jaka  jesteś  -  powiedział  Lars, 

background image

chwytając za uchwyt w drzwiach pasaŜera, Ŝeby nie stracić równowagi i nie wpaść na mnie, 

bo Ephraim Kleinschmidt ostrym łukiem pokonał zjazd z autostrady. 

- PODOBAŁAM się. Zanim tego wszystkiego nie zepsułam, rzucając go. I całując się 

na jego oczach z byłym chłopakiem jego siostry. 

- Fakt - potwierdził Lars. 

I  to  jest  jeden  z  powodów,  dla  których  tak  bardzo  kocham  Larsa.  Nie  trzeba  się 

martwić,  Ŝe  będzie  ci  wmawiał  coś  tylko  po  to,  Ŝebyś  poczuła  się  lepiej.  On  zawsze  mówi 

prawdę. A przynajmniej, tak jak on ją widzi. 

- Jakie to linie? - spytał Ephraim. 

-  Continental  -  odparłam.  Musiałam  przytrzymać  się  pasa  przy  siedzeniu,  Ŝeby  mnie 

nie cisnęło z jednego krańca kabiny na drugi. - Odloty! 

Ephraim docisnął gaz. 

Nie mogę pisać dalej. Lękam się o swoje Ŝycie. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, MIĘDZYNARODOWE 

LOTNISKO IM. JOHNA F. KENNEDYEGO, 

POSTÓJ DLA LIMUZYN 

No cóŜ. Nie wyszło tak, jak myślałam. 

Naprawdę miałam nadzieję, Ŝe to się potoczy tak, Ŝe wpadnę na lotnisko i zobaczę, Ŝe 

Michael stoi gdzieś przy stanowisku odprawy. Ja bym głośnio zawołała jego imię, a on by się 

obejrzał i podszedł, a ja bym mu powiedziała, jak strasznie mi przykro, Ŝe byłam taką totalną 

kretynką,  a  on  by  mi  z  miejsca  wybaczył  i  wziął  mnie  w  ramiona,  i  pocałował,  i 

powąchałabym  jego  szyję,  a  on  by  się  tak  tym  wszystkim  wzruszył,  Ŝe  zdecydowałby,  Ŝe 

jednak zostanie w Nowym Jorku. 

CóŜ,  na  to  ostatnie  tak  specjalnie  nie  liczyłam.  To  znaczy,  oczywiście,  LICZYŁAM. 

Ale  wcale  nie  wierzyłam,  Ŝe  to  się  STANIE.  Zadowoliłoby  mnie,  gdyby  mi  chociaŜ 

wybaczył. 

Ale jak się okazało, nic z tego. Bo kiedy dotarliśmy do hali odpraw, samolot Michaela 

juŜ startował. 

Spóźniliśmy się. 

Ja się spóźniłam. 

A teraz Michaela nie ma. Jest w drodze do innego kraju - na inny KONTYNENT - na 

background image

inną PÓŁKULĘ. 

I ja go pewnie juŜ nigdy w Ŝyciu nie zobaczę. 

Oczywiście,  zrobiłam  jedyną  rozsądną  rzecz,  którą  mogłam  zrobić  w  tych 

okolicznościach: usiadłam na posadzce hali odlotów i się rozpłakałam. 

Lars  musiał  mnie  na  pół  wyprowadzić, a  na  pół wynieść  na  stanowisko dla  limuzyn, 

gdzie czekamy, aŜ Hans i tata po nas przyjadą. Bo Lars powiedział, Ŝe za Ŝadne skarby juŜ w 

Ŝ

yciu Ŝadnej taksówki łapał nie będzie. 

Przynajmniej znalazła się tu jakaś ławka, więc mogłam sobie na niej usiąść i popłakać. 

Nie rozumiem, jak do tego wszystkiego w ogóle doszło. Tydzień temu - pięć dni temu 

- byłam tak pełna nadziei i oczekiwań. Nawet nie wiedziałam, czym jest ból. Prawdziwy ból. 

Czuję się tak, jakby nagle cały świat usunął mi się spod nóg. I częściowo nie miałam 

na to wpływu - jak na tę decyzję Michaela o wyjeździe do Japonii. 

Ale spora część tego, co się wydarzyło, to moja wina. 

I na co mi to było? 

Jak ja mam dalej bez niego Ŝyć? No, serio? 

Limuzyna juŜ podjechała. 

Zobaczę, czy nie uda nam się zatrzymać w jakimś McDonaldzie dla zmotoryzowanych 

po drodze do domu. Bo wydaje mi się, Ŝe jedyna rzecz, która mogłaby mnie podtrzymać na 

duchu, to McRoyal. 

Z serem. 

PIĄTEK, 10 WRZEŚNIA, 19.00, 

PODDASZE 

Kiedy dojechałam do domu, mama i pan G. właśnie zastanawiali się, co zamówić na 

obiad. Mama rzuciła mi tylko jedno spojrzenie i powiedziała: 

- Do sypialni. JuŜ. 

Bo Rocky powyciągał z szafek w kuchni wszystkie garnki i patelnie, i właśnie w nie 

walił (niewątpliwie ten rys charakteru odziedziczył po ojcu, którego zestaw perkusyjny nadal 

zajmuje w naszym mieszkaniu dość eksponowane miejsce). 

Powlokłam  się  więc  do  swojego  pokoju  i  padłam  na  łóŜko,  strasząc  Grubego  Louie, 

który tak się zdziwił, kiedy na nim wylądowałam, Ŝe aŜ na mnie prychnął. 

Ale  mnie  to  było  obojętne.  Chyba  mam  dystymię  albo  chroniczną  depresję,  bo  mam 

background image

wszystkie symptomy: 

emocjonalne zobojętnienie, 

stałą melancholię o niskim poziomie intensywności, 

uczucie  bezsensownego  brnięcia  przez  codzienne  Ŝyciowe  obowiązki  przy  bardzo 

małym entuzjazmie czy zainteresowaniu nimi, 

negatywne myślenie, 

anhedonię (niemoŜność cieszenia się czymkolwiek, cheeseburgery pomijając). 

 

-  Twój  ojciec  powiedział  mi,  Ŝe  zostałaś  w  połowie  popołudniowych  lekcji  odesłana 

ze  szkoły  do  domu  -  zakomunikowała  mama,  kiedy  juŜ  zatrzasnęła  drzwi,  więc  odgłos 

walenia  w  garnki  przynajmniej  częściowo  ucichł.  -  A  z  tego,  co  powiedział  mi  Lars, 

rozumiem, Ŝe pojechałaś na lotnisko poŜegnać się z Michaelem. 

- Taa - mruknęłam. PowaŜnie, ja mam zero jakiejkolwiek prywatności. NIC nie mogę 

zrobić, Ŝeby cały świat nie dowiedział się o tym. Nawet nie wiem, po co próbuję cokolwiek 

zatrzymać w sekrecie. - Pojechałam. 

- Moim zdaniem postąpiłaś słusznie. Jestem z ciebie dumna. 

Wytrzeszczyłam na nią oczy. 

- Nie złapałam go. Jego samolot juŜ zdąŜył odlecieć. 

Mama się skrzywiła. 

- No cóŜ. MoŜesz jeszcze do niego zadzwonić. 

- Nie mogę do niego zadzwonić. 

- Nie wygłupiaj się. Oczywiście, Ŝe moŜesz. 

- Mamo. Nie mogę zadzwonić. Pocałowałam J.P. i Michael mnie na tym przyłapał. 

Teraz to mama wytrzeszczyła oczy na mnie. 

- Pocałowałaś chłopaka swojej najlepszej przyjaciółki? 

- Lilly i J.P. dzisiaj zerwali ze sobą. Więc to jest jej były chłopak. Ale owszem, tak. 

- I zrobiłaś to przy Michaelu. 

- Tak. - Nie jestem pewna, czy ten McRoyal z serem to był najlepszy pomysł. - Ale ja 

wcale nie chciałam. To się tylko jakoś tak... stało. 

- Och, Mia! - westchnęła mama. - Co ja mam z tobą zrobić? 

- Nie wiem - powiedziałam. W nosie łaskotały mnie łzy. - Kompletnie zniszczyłam to, 

co  mnie  z  nim  łączyło.  On  mi  nigdy  nie  wybaczy.  Pewnie  się  cieszy,  Ŝe  się  mnie  pozbył. 

Komu jest potrzebna nienormalna dziewczyna? 

-  Jesteś  ciągle  nienormalna,  odkąd  poznałaś  Michaela  -  stwierdziła  mama.  -  Więc  to 

background image

nie tak, Ŝe zwariowałaś jakoś nagle i ostatnio. 

Ja wiem, Ŝe ona próbowała mnie jakoś rozbawić. 

- Dzięki, mamo - powiedziałam przez łzy. 

- Posłuchaj. Frank i ja zamawiamy sobie jedzenie z Number One Noodle Son. Chcesz 

coś? 

Zastanowiłam  się  nad  tym.  Ten  McRoyal  z  serem  jakoś  przeszkadzał  mi  w  Ŝołądku. 

MoŜe potrzeba mi jeszcze trochę białka, Ŝeby go tam utrzymać. 

- To ja moŜe poproszę kurczaka generała Tso - zdecydowałam. - I trochę wołowiny z 

pomarańczami.  I  moŜe  jakieś  smaŜone  pieroŜki.  A  moŜe  jeszcze  parę  pieczonych  Ŝeberek? 

Zawsze wyglądacie, jakby bardzo wam smakowały. 

Ale  moja  mama,  zamiast  ucieszyć  się,  Ŝe  nie  musi  zamawiać  wegetariańskich  dań, 

których nie tknie nikt poza mną, zrobiła zatroskaną minę. 

- Mia. Czy jesteś zupełnie pewna, Ŝe chcesz... 

Ale  chyba  coś  w  wyrazie  mojej  twarzy  skłoniło  ją  do  zmiany  zdania,  bo  przerwała, 

wzruszyła ramionami i powiedziała: 

-  Dobra.  Jak  sobie  chcesz.  Aha,  i  Lilly  dzwoniła.  Chce,  Ŝebyś  do  niej  oddzwoniła. 

Powiedziała, Ŝe to coś waŜnego. 

- Okay. Dzięki. 

Mama  otworzyła  drzwi  mojej  sypialni  -  TRACH!  Chichocik.  TRACH!  TRACH! 

TRACH!  -  i  wyszła.  Przez  jakiś  czas gapiłam  się  w  sufit.  Na  suficie  w  pokoju  Michaela,  w 

apartamencie  u  państwa  Moscovitzów,  są  takie  konstelacje  gwiezdne  fosforyzujące  po 

ciemku.  Ciekawe,  czy  takie  same  gwiazdozbiory  ponakleja  na  suficie  w  swoim  nowym 

pokoju. W Japonii. 

Sięgnęłam  po  telefon  i  wykręciłam  numer  Lilly.  Odebrała  pani  doktor  Moscovitz. 

Powiedziała niezbyt ciepłym głosem: 

- Ach, witaj, Mia. 

Tak. Matka mojego chłopaka teraz mnie znienawidziła. 

No cóŜ, ma do tego prawo. 

-  Pani  doktor  Moscovitz  -  zaczęłam.  -  Strasznie przepraszam  za...  No  cóŜ,  wszystko. 

Jestem okropną idiotką. Zrozumiem, jeśli mnie pani teraz znienawidzi. 

Głos pani doktor Moscovitz ocieplił się odrobinę, powiedziała: 

- Och, Mia. Nigdy nie mogłabym cię znienawidzić. Słuchaj, takie rzeczy się zdarzają. 

Ja... No cóŜ, jakoś to sobie z Lilly przecieŜ wyjaśnicie. 

-  Prawda  -  powiedziałam  i  od  razu  poczułam  się  lepiej.  MoŜe  jednak  nie  cierpię  na 

background image

dystemię?  To  znaczy,  skoro  faktycznie  mogłam  coś  jeszcze  czuć.  Poza  odczuciami 

nieprzyjemnymi. - Dzięki. 

Ale...  Czy  ona  powiedziała:  „z  Lilly”?  Musiało  jej  przecieŜ  chodzić  o  to,  Ŝe  „z 

Michaelem”. 

- Pani doktor Moscovitz, czy Lilly jest w domu? Oddzwaniam na jej telefon. 

- Oczywiście, Mia - potwierdziła pani doktor Moscovitz. I zawołała do telefonu Lilly, 

która złapała słuchawkę i bez Ŝadnych wstępów spytała: 

- CAŁOWAŁAŚ SIĘ Z MOIM CHŁOPAKIEM???? 

Gapiłam się na telefon, zupełnie zbita z tropu. 

- Co? 

-  Kenny  Showaiter  powiedział,  Ŝe  widział,  jak  pocałowałaś  J.P.  pod  pracownią 

chemiczną dzisiaj w szkole. 

O. BoŜe. O. Mój. BoŜe. 

McRoyal z serem podszedł mi do gardła. Ogarnęła mnie totalna panika. 

- Lilly - powiedziałam. - To nie... Słuchaj. To nie to, co myślał Kenny... 

- A więc twierdzisz, Ŝe NIE pocałowałaś mojego chłopaka pod pracownią chemiczną 

dzisiaj w szkole? - spytała ostro Lilly. 

-  N  -  nie  -  zająknęłam  się.  -  Nie  twierdzę.  Ja  go  pocałowałam.  Ale  tylko  jako 

przyjaciela. A poza tym, technicznie rzecz biorąc, J.P. jest twoim BYŁYM chłopakiem. 

-  Chcesz  powiedzieć,  Ŝe  technicznie  rzecz  biorąc,  ty  jesteś  moją  BYŁĄ  najlepszą 

przyjaciółką? 

Zrobiło mi się głupio. 

- Lilly! Daj spokój! Mówiłam ci! J.P. i ja jesteśmy wyłącznie przyjaciółmi! 

- Od kiedy to przyjaciele CAŁUJĄ się ze sobą? - spytała ostro Lilly. - W usta? 

O mój BoŜe. 

-  Lilly,  posłuchaj.  Obie  miałyśmy  dzisiaj  szczególnie  trudny  dzień.  Nie  wyŜywajmy 

się na sobie nawzajem... 

- Ja nie miałam dziś Ŝadnego szczególnie złego dnia - rzuciła Lilly. - To znaczy, jasne, 

rzucił  mnie  chłopak.  Ale  poza  tym  zostałam  wybrana  na  nową  przewodniczącą  samorządu 

szkolnego Liceum imienia Alberta Einsteina. 

Wyprostowałam się, słysząc te słowa. 

- NAPRAWDĘ? 

- Owszem - odrzekła Lilly tonem głębokiej satysfakcji. - Kiedy zerwałaś się ze szkoły, 

zasłaniając się bólem Ŝołądka, dyrektor Gupta stwierdziła, Ŝe sama wyłączyłaś się z udziału w 

background image

tym wyścigu. 

- Och, Lilly! - westchnęłam. - Bardzo cię przepraszam. 

-  Nie  musisz.  Zapytałam  dyrektor  Guptę,  co  się  stanie,  jeśli  nikt  nie  będzie 

kandydował,  no  wiesz,  do  samorządu.  A  ona  powiedziała,  Ŝe  JEGO  FUNKCJĘ  BĘDZIE 

MUSIAŁA OBJĄĆ PANI HILL. Wiesz jak TO by wyglądało: od dzisiaj do ferii wiosennych 

sprzedawalibyśmy  świece.  Więc  zapytałam  dyrektor  Guptę,  czy  mogłabym  kandydować 

zamiast  ciebie,  a  ona  stwierdziła,  Ŝe  biorąc  pod  uwagę  brak  jakichkolwiek  innych 

kandydatów,  nie  widzi  przeszkód.  Więc  wygłosiłam  twoją  mowę.  No  wiesz,  tę  o  tym 

wszystkim, co powinno się robić w przypadku wystąpienia jakiejś katastrofy? Chyba ją trochę 

za  bardzo  ubarwiłam.  NIEPRZESADNIE.  Tylko  wiesz,  trochę  o  wielkich  wulkanach  i 

asteroidach... Nic specjalnego. Ludzie za bardzo się przerazili, Ŝeby na mnie NIE zagłosować. 

Głosowanie  odbyło  się  na  ostatniej  lekcji.  I  ja  je  wygrałam.  Przynajmniej  miałam  ponad 

pięćdziesiąt  procent  głosów.  WIEDZIAŁAM,  Ŝe  ten  rocznik  pierwszaków  zareaguje  na 

groźby i tylko na groźby. Mimo wszystko niczego innego w Ŝyciu nie zaznali. 

Wow. To super, Lilly. 

- Dzięki. ChociaŜ nie wiem, po co ja opowiadam o tym TOBIE, skoro w Ŝaden sposób 

w  tym  mi  nie  pomogłaś.  A  przy  okazji,  nie jesteś  moją zastępczynią.  Została  nią  Perin.  Nie 

potrzebuję jako zastępczyni osoby, która kradnie cudzych chłopaków. Jako przyjaciółki TEś 

nie. 

-  Ja  NIE  ukradłam  twojego  chłopaka,  Lilly.  Powiedziałam  ci,  ja  go  pocałowałam 

wyłącznie dlatego, Ŝe... No cóŜ, nie wiem, dlaczego go pocałowałam. Po prostu to zrobiłam. 

Ale... 

- Wiesz co, Mia? - przerwała mi Lilly. - Nie mam ochoty tego słuchać. MoŜe sobie to 

zostawisz dla kogoś, kogo to obchodzi? Na przykład dla J.P. 

- J.P. wcale mnie nie lubi w taki sposób, Lilly. I ty o tym wiesz! 

-  Doprawdy?  -  spytała  Lilly  z  cichym,  złym  śmieszkiem.  -  CóŜ,  to  moŜe  ja  jednak 

wiem coś, czego ty nie wiesz. 

-  O  czym  ty  mówisz?  -  spytałam.  -  Daj  spokój,  Lilly,  to  jakaś  głupota.  Jesteśmy 

przyjaciółkami od tak dawna, Ŝe nie pozwolimy, Ŝeby między nami stanął jakiś FACET... 

-  Taa?  MoŜe  faktycznie  juŜ  wystarczająco  długo  byłyśmy  tymi  najlepszymi 

przyjaciółkami. Do widzenia, KG. 

A potem coś kliknęło. Lilly rzuciła słuchawkę. 

W głowie mi się to nie mieściło. Lilly w rozmowie ze mną rzuciła słuchawkę. 

Siedziałam  tam,  nie  mając  bladego  pojęcia,  co  robić.  Prawdę  mówiąc,  z  trudem 

background image

mieściło  mi  się  w  głowie  to  wszystko,  co  się  działo.  W  ciągu  jednego  tygodnia  straciłam 

chłopaka i najlepszą przyjaciółkę. Czy takie rzeczy w ogóle są moŜliwe? 

Nadal tam siedziałam, ściskając w dłoni telefon, kiedy odezwał się ponownie. Byłam 

taka pewna, Ŝe to Lilly dzwoni z przeprosinami za to, Ŝe rzuciła słuchawkę, Ŝe odebrałam po 

pierwszym dzwonku i powiedziałam: 

-  Słuchaj,  Lilly,  jest  mi  strasznie,  strasznie  przykro.  Co  mogę  zrobić,  Ŝeby  cię  za  to 

jakoś przeprosić? Zrobię WSZYSTKO. 

Ale to nie była Lilly. Jakiś głęboki, męski głos powiedział: 

- Mia? 

A  mnie  serce  zatrzepotało.  To  był  Michael.  MICHAEL  DO  MNIE  DZWONIŁ!  Nie 

wiedziałam,  jakim  cudem,  przecieŜ  właśnie  siedział  w  samolocie.  Ale  co  mnie  to  mogło 

obchodzić? To był MICHAEL! 

- Tak - odezwałam się, czując, jak kości z ulgi zamieniają mi się w galaretkę. To był 

MICHAEL! O mało nie wybuchłam płaczem - ale tym razem z powodu radości, nie smutku. 

- To ja - powiedział ten głos. - J.P. 

Galaretka  w  kościach  mi  skamieniała.  Podfruwające  serce  spadło  i  trzasnęło  o 

podłogę. 

-  Och!  -  jęknęłam  rozpaczliwie,  próbując  sprawić,  Ŝeby  moje  rozczarowanie  nie 

wydawało  się  za  bardzo  oczywiste.  Bo  księŜniczka  zawsze  próbuje  mile  witać  rozmówców, 

nawet jeśli wcale nie tych rozmówców oczekiwała. Albo z nadzieją wypatrywała. - Cześć. 

- Jak rozumiem, juŜ rozmawiałaś z Lilly - rzekł J.P. 

-  Hm  -  mruknęłam.  Jak  mogłam  pomyśleć,  Ŝe  to  Michael?  Michael  siedział  w 

samolocie i leciał na drugi koniec świata, Ŝeby uciec przede mną. I dlaczego niby Michael w 

ogóle  miał  sobie  zawracać  głowę  ponownym  dzwonieniem  do  mnie,  po  tym  co 

nawyrabiałam? - Taa. Tak, rozmawiałam. 

- Zgaduję, Ŝe rozmowa udała wam się mniej więcej tak samo jak mnie przed chwilą - 

powiedział J.P. 

-  Taa.  Czułam  się  taka  otępiała.  Czy  otępienie  jest  jednym  z  symptomów  dystymii? 

Nie  takie  emocjonalne  otępienie,  ale  prawdziwe  FIZYCZNE?  -  Lilly  z  całego  serca  mnie 

znienawidziła.  I  chyba  ma  do  tego  prawo.  Nie  wiem,  co  mnie  wtedy  napadło  pod  tą 

pracownią chemiczną, J.P. Przepraszam cię. 

- Nie musisz mnie przepraszać - roześmiał się J.P. - Bardzo mi się to podobało. 

Miło, Ŝe tak rycersko podchodził do sprawy. Ale w jakiś sposób poczułam się jeszcze 

gorzej. 

background image

- Jestem taką straszną idiotką - mruknęłam Ŝałośnie. 

-  Nie  uwaŜam,  Ŝebyś  była  idiotką  -  stwierdził  J.P.  -  Tylko  uwaŜam,  Ŝe  miałaś 

naprawdę  paskudny  tydzień.  Dlatego  do  ciebie  dzwonię.  Uznałem,  Ŝe  trzeba  cię  jakoś 

pocieszyć i wpadłem na pomysł, Ŝe najlepiej ci zrobi pewien bilet. Dosłownie. 

- Sama nie wiem, J.P. Wydaje mi się, Ŝe mam dystymię. 

-  Nie  mam  bladego  pojęcia,  co  to  w  ogóle  jest.  Ale  wiem,  Ŝe  w  ręce  trzymam  w  tej 

chwili  dwa  bilety  do  loŜy  na  dzisiejsze  broadwayowskie  przestawienie  Pięknej  i  Bestii.  Czy 

miałabyś ochotę się ze mną wybrać? 

Nie  mogłam  powstrzymać  okrzyku  zaskoczenia.  LoŜa  na  moje  ukochane 

przedstawienie wszech czasów? 

- J - jak? - wyjąkałam. - Skąd ty...? 

-  Łatwizna  -  oświadczył  J.P.  -  Mój  tata  to  producent,  zapomniałaś?  No  więc? 

Wchodzisz w to? Przedstawienie zaczyna się za godzinę. 

Czy on sobie Ŝartuje? Jak to zgadł? Skąd wiedział, Ŝe to jest DOKŁADNIE to, czego 

potrzebowałam,  Ŝeby  oderwać  się  myślami  od  tego,  Ŝe  postąpiłam  jak  totalna  i  kompletna 

idiotka  wobec  dwóch  najbliŜszych  mi  osób  na  świecie  (pomijając  Grubego  Louie  i 

Rocky'ego, oczywiście)? 

- Wchodzę - powiedziałam. - Wchodzę w to. 

-  To  ja  czekam  na  ciebie  pod  teatrem  za  czterdzieści  pięć  minut  -  oznajmił  J.P.  -  I, 

Mia? 

- Co? 

- Mam prośbę, nie rozmawiajmy dziś wieczór o Ŝadnym z Moscovitzów, dobrze? 

-  Dobrze  -  powiedziałam,  uśmiechając  się  chyba  po  raz  pierwszy  tego  dnia.  -  Do 

zobaczenia za niedługo. 

OdłoŜyłam słuchawkę. 

A  potem,  zanim  poszłam  się  przebrać  ze  szkolnego  mundurka  w  coś  ładnego  na 

wieczór w teatrze, wstałam i podeszłam do komputera. 

Sprawdziłam pocztę. śadnych nowych maili. 

Nic nie szkodzi. Nie oczekiwałam wiadomości. Na Ŝadne przecieŜ nie zasłuŜyłam. 

Kliknęłam na ostatniego maila Michaela do mnie - tego, na który nie odpowiedziałam. 

A potem kliknęłam: ODPOWIEDZ. 

Następnie przez chwilę się zastanawiałam. 

I wreszcie wpisałam: 

 

background image

Michael, przepraszam. 

 

I nacisnęłam: WYŚLIJ. 

background image

PODZIĘKOWANIA 

Serdecznie  dziękują  Beth  Ader,  Jennifer  Brown,  Barbarze  Cabot,  Sarah  Davies, 

Johnowi  Henry'emu  Dreyfussowi,  Michele  Jaffe,  Laurze  Langlie,  Amandzie  Maciel,  Abigail 

McAden, a przede wszystkim Benjaminowi Egnatzowi.