background image

ANNETTE BROADRICK

Spotkanie w tropikach

Cykl: Przeżyj to inaczej

Getaway

Tłumaczyła: Julia Turlejska

background image

PROLOG

–  Szanowni   państwo,   prosimy   o   uwagę.   Wszystkie   loty   z  

Międzynarodowego   Lotniska   O’Hare   zostają   odwołane   z   powodu   bardzo  
intensywnych   i   ciągle   nasilających   się   opadów   śniegu.   Powiadomimy  
pasażerów, kiedy pasy startowe znowu będą czynne.

W hali odlotów rozległy się pomruki niezadowolenia. Na trzy dni przed  

świętami Bożego Narodzenia chicagowskie lotnisko było po brzegi wypełnione  
podróżnymi.

Większość zrezygnowanych pasażerów spacerowała niespiesznie po hali.  

Trzy siedzące niedaleko siebie kobiety, w tym jedna z dzieckiem, patrzyły przez  
wielkie okna na padający na zewnątrz śnieg.

W końcu odezwała się jedna z nich.
– No to ładnie nam się zaczynają święta, co? – rzekła.
Pozostałe dwie zwróciły się w jej stronę.
– Nazywam się Megan – ciągnęła. – Mieszkam w Springfield w stanie  

Illinois   i   wybieram   się   do  Knoxville   w   Tennessee.   Mam   niewielki   domek  
niedaleko Parku Narodowego Smoky Mountains i postanowiłam spędzić tam  
święta. – Po chwili spojrzała na siedzącą po prawej stronie brunetkę. – A pani?

– Mam na imię Kayla i mieszkam w Salem w stanie Oregon. Lecę na  

tydzień do St Croix na Wyspach Dziewiczych, by spotkać się z kimś, kogo znam  
ze szkoły – odpowiedziała i nerwowo spojrzała na zegarek. – Mam na dzisiejszą  
noc   zarezerwowany   pokój   w   hotelu   w   Miami.   Samolot   na   wyspy   wylatuje  
dopiero jutro wczesnym rankiem. Mam nadzieję, że na lotnisku w Miami już nie  
będzie takich komplikacji.

Po chwili odezwała się siedząca po lewej stronie Megan kobieta z małą  

dziewczynką.

– A ja nazywam się Greta, a to moja córka, Lilly – rzekła, patrząc czule  

na   dziewczynkę.   –   Mieszkamy   w   Kennebunk   w   stanie   Maine,   a   lecimy   do  
Houston odwiedzić dziadków Lilly.

– Tak, lecimy do dziadków – potwierdziła dziewczynka. – Nie byłyśmy  

tam bardzo, bardzo długo. Od śmierci taty.

Kobiety spojrzały na Gretę z sympatią.
– To musi być dla pani bardzo trudny okres – zauważyła Kayla. – Kiedy  

odszedł pani mąż?

– Trzy lata temu. To stało się tak nagle. Miał zaledwie trzydzieści osiem  

lat.   Obie  bardzo   za   nim  tęsknimy.   Trudno   mi  widywać   się   z  teściami,   choć  
nalegali, by ich odwiedzić kilka miesięcy po jego śmierci. Głupio mi, że tak  
długo   zwlekałam   z   zabraniem   do   nich   Lilly   –   wyjaśniła   Greta,   spoglądając 
przez okno. – Mam nadzieję, że teraz, kiedy wreszcie się wybrałyśmy, uda nam  

background image

się do nich dotrzeć.

Kayla spojrzała na zegarek, by przerwać krępującą ciszę.
–   Nie   wiem,   jak   wy,   ale   ja   chętnie   bym   coś   przegryzła.   Chodząc   po 

lotnisku, widziałam parę  restauracji.  Jestem pewna, że uda nam się znaleźć  
miejsce w którejś z nich. Będzie nam wygodniej niż tu, w hali odlotów. Może  
macie ochotę mi towarzyszyć?

Megan wstała.
–  Bardzo chętnie – odparła. – Chodźmy tam, napijemy się czegoś. Jak  

długo można tak siedzieć i patrzeć na burzę śnieżną?

Kobiety   udały   się   do   najbliższej   restauracji   –   „Admiral”.   Po   kilku  

godzinach poznały się na tyle dobrze, że mogły porozmawiać ze sobą o swych  
prywatnych sprawach.

– Czy ktoś z rodziny wyjdzie po ciebie w Knoxville? – spytała Kayla,  

zwracając się do Megan.

– Nie. Mój dziadek zbudował ten domek, a kiedy zmarł, odziedziczyłam go  

po nim. Będę więc tam sama – westchnęła. – Czułam, że muszę wyjechać ze  
Springfield na jakiś czas. Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo ciężkie. Parę  
tygodni   temu   zwolniono   mnie   z   pracy,   a   wierzcie   mi,   koniec   roku   to   nic  
najlepszy okres na szukanie nowej roboty. A do tego niedawno rozstałam się z  
mężczyzną, z którym spotykałam się przez ostatnie dwa lata. Nie jestem z tego  
powodu zrozpaczona, ale muszę przyznać, że rozstanie uraziło moją dumę.

Spojrzała na Kaylę.
– A kim jest ten twój stary znajomy? Jakąś miłością sprzed lat?
Kayla roześmiała się.
– Ależ skąd! To moja przyjaciółka, Karyn. Znamy się od trzeciej klasy  

podstawówki.   Kiedy   zrobiłyśmy   maturę,   jej   rodzina   przeprowadziła   się   na  
Wschodnie Wybrzeże, ale na szczęście utrzymywałyśmy kontakt telefoniczny i  
mailowy.   Odwiedziłam   ją   też   parę   razy.   Karyn   znalazła   świetną   pracę   na  
Manhattanie. I chociaż jesteśmy  w stałym kontakcie, nie widziałyśmy  się od  
kilku lat. Chcemy to nadrobić.

–  To wspaniale, że masz przyjaciółkę od tak dawna – rzekła Greta. –  

Mnie tak pochłonęło małżeństwo i wychowywanie córeczki, że straciłam kontakt  
ze wszystkimi znajomymi z liceum. A ty co robiłaś po maturze?

– Poszłam na studia – odpowiedziała Kayla. – Zresztą wcale ich jeszcze  

nie skończyłam. Jestem na prawie i mam wrażenie, że nigdy nie uda mi się  
zrobić dyplomu.

Nagle podano kolejną informację o tym, że udało się uruchomić część  

pasów startowych. Kobietom było trudno się rozstać, ponieważ przez te kilka  
godzin rozmowy poczuły do siebie wielką sympatię. Każda z nich cieszyła się, że  
mogła   podzielić   się   swymi   przeżyciami,   porażkami   i   obawami   z   osobami,  
których zapewne już nigdy w życiu nie zobaczy.

background image

– Słuchajcie, skoro wszystkie wracamy tego samego dnia przez Chicago,  

może w drodze powrotnej choć  na chwilę uda się nam tu spotkać i podzielić  
wrażeniami? – zaproponowała Kayla. – Byłoby fajnie!

– Ja już teraz mogę wam powiedzieć, jak będzie wyglądał mój urlop  – 

zapewniła Megan. – W górach zapadnę w sen zimowy i prześpię cały pobyt.  
Może obudzę się dopiero na wiosnę?

Kayla zwróciła się do Grety.
– A może ty z Lilly chciałabyś się ze mną spotkać w drodze powrotnej?
– Oczywiście – odpowiedziała z uśmiechem. – Chętnie wysłucham twojej  

relacji z St Croix.

–  Ja   też   –   zawtórowała   Megan.   –   Spodziewajcie   się   mnie   na   tym  

spotkaniu. Chętnie się dowiem, że przynajmniej wy miałyście udany urlop.

Kobiety uściskały się na pożegnanie, a następnie ruszyły przez zapełnioną  

halę odlotów i udały się do odpowiednich bramek.

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Po przylocie do Miami Kayla Parker nie miała nawet czasu pojechać do 

hotelu.   I   tak   cudem   zdążyła   na   samolot   do   St   Croix.   Była   wykończona, 
ponieważ od ponad doby nie udało jej się przespać. Choć starała się zdrzemnąć 
w   samolocie   na   Wyspy   Dziewicze,   hałas   silnika   nie   pozwolił   jej   nawet   na 
chwilę zmrużyć oka.

Zupełnie jednak nie przejmowała się swym zmęczeniem. Cieszyła się, że 

zdążyła   na   lot   z   Miami,   mimo   wielkiego   opóźnienia,   z   jakim   wyleciała   z 
Chicago.  Owszem,   była niewyspana,  jednak  naprawdę  nie  miało  to  żadnego 
znaczenia,   skoro   nadarzyła   się   okazja   wyjazdu   na   egzotyczną   wyspę   i 
zobaczenia Karyn po tylu latach.

Kayla nigdy wcześniej nie była w żadnym tropikalnym kraju. Teraz, w 

czasie mroźnej i śnieżnej oregońskiej zimy perspektywa wygrzania się na słońcu 
wydawała się jej szczególnie nęcąca.

Była bardzo blada w porównaniu z innymi pasażerami, których widziała 

na   lotnisku   w   Miami.   Uznała,   że   opalenizna   będzie   świetną   pamiątką   po 
zimowym urlopie.

Z Karyn Stevenson przyjaźniła się od dziecka. Dziewczynki pochodziły z 

Salem   i   mieszkały   kilka   przecznic   od   siebie.   Rodzice   Kayli   wykładali   na 
Uniwersytecie Willamette. To właśnie tam Kayla studiowała prawo.

Kayla parokrotnie odwiedzała przyjaciółkę w Nowym Jorku. Karyn nie 

mogła sobie pozwolić na chwilę urlopu, gdyż była pochłonięta pracą w agencji 
reklamowej. Prowadziła tak intensywny tryb życia, że od chwili przeprowadzki 
po maturze ani razu nie przyjechała do Oregonu.

W ostatniej rozmowie, jaką dziewczyny przeprowadziły ze sobą tydzień 

przed   wyjazdem,   Karyn   powtarzała,   że   im   obu   należy   się   urlop,   w   czasie 
którego wypoczną, opalą się i nacieszą swym towarzystwem.

Kiedy samolot unosił się nad wodami Oceanu Atlantyckiego, w głowie 

Kayli kłębiły się wspomnienia.

– Mamo, chcę, byś poznała moją nową przyjaciółkę. To Kayla Parker. Jej 

rodzice   uczą   na   uniwersytecie.   –   Ośmioletnia   Karyn   przedstawiła   koleżankę 
swojej mamie Janice Stevenson.

Janice uśmiechnęła się szeroko do Kayli.
– Bardzo mi miło cię poznać, Kaylo. Karyn często o tobie opowiada. 

Cieszę się, że rodzice pozwolili ci przyjść do nas w odwiedziny.

To właśnie tego dnia Kayla odkryła, jak bardzo jej dom różnił się od 

domu Karyn. Państwo Stevensonowie interesowali się wszystkim, co dotyczyło 
ich córki i syna, Marka. Chodzili na wszystkie szkolne przedstawienia i mecze, 

background image

w których brały udział ich dzieci. Poza tym z wielką przyjemnością słuchali, jak 
Karyn i Mark opowiadają o swych przeżyciach.

Rodzice Kayli bardzo kochali swoją córkę, choć zupełnie nie spodziewali 

się jej narodzin – oboje mieli już dobrze po czterdziestce, kiedy przyszło na 
świat ich pierwsze dziecko. Matka ze śmiechem nazywała Kaylę swą „małą 
niespodzianką”.

Państwo   Parker   byli   tak   zaabsorbowani   pracą   na   uczelni   i   innymi 

zajęciami, że nie potrafili znaleźć ani czasu, ani cierpliwości dla swej ciekawej 
świata córeczki, która nieustannie zadawała im setki pytań.

Kiedy Kayla poznała całą rodzinę Karyn, spytała przyjaciółkę:
– Ile lat ma twój brat?
– Dwanaście – odparła Karyn.
–   O   rany,   ja   też   bym   chciała   mieć   brata.   Wcale   nie   jest   fajnie   być 

jedynaczką.

– Mark jest super – rzekła Karyn. – Jeśli chcesz, może być też twoim 

bratem.

– Naprawdę? – Ale wtedy musiałabyś się nim ze mną dzielić.
Karyn   spojrzała   na   Kaylę   rozbawiona   i   po   chwili   obie   dziewczynki 

wybuchnęły śmiechem.

Dom Stevensonów szybko stał się drugim domem Kayli. Kiedy matka 

Karyn dowiedziała się, że Kayla wraca każdego dnia do pustego mieszkania, 
zaproponowała, by przychodziła do nich i czekała, aż jej rodzice wrócą z pracy.

Taki   układ   bardzo   odpowiadał   rodzicom   Kayli.   W   ten   sposób 

dziewczynka stała się częścią rodziny Stevensonów, którą nazywała magicznym 
kręgiem.

Dziewczynki   czasami   bawiły   się   z   Markiem   i   panem   Stevensonem   w 

berka w ogrodzie albo grały z nimi w koszykówkę. Pani Stevenson zaś uczyła je 
pieczenia ciastek i innych łakoci. Oboje rodzice zawsze pomagali Karyn i Kayli 
w odrabianiu lekcji.

Mark z dużym rozbawieniem przyjął wiadomość o tym, że Kayla pragnie 

mieć brata i że to właśnie on został wybrany do pełnienia tej funkcji. Obiecał 
sprostać temu niecodziennemu, ale i zaszczytnemu, jak podkreślał, zadaniu.

Mark osiągał doskonałe wyniki we wszystkim, za co się brał, niezależnie 

od   tego,   czy   była   to   gra   w   piłkę   nożną,   koszykówkę,   baseball   czy   nawet 
bieganie. Kochał życie, co Kayla bardzo w nim lubiła i czego niekiedy bardzo 
mu zazdrościła.

Kayli   podobała   się   rodzina   Stevensonów   –   uważała   ich   za   ludzi 

urodziwych,   zadowolonych   z   siebie   i   dobrze   czujących   się   w   towarzystwie 
innych. Ona była zawsze nieco skrępowana, kiedy gdzieś razem wychodzili. Nie 
była zadowolona ze swojego wyglądu. Dla Stevensonów jednak nie miało to 
żadnego znaczenia. Różnili się pod tym względem od pani Parker, która zawsze 

background image

krytykowała prezencję córki.

Karyn była bardzo ładnym dzieckiem, które szybko przedzierzgnęło się w 

wysportowaną nastolatkę. Nie przechodziła nigdy przez etap nieatrakcyjnego 
podlotka.   W   liceum   Karyn   cieszyła   się   wielkim   powodzeniem,   czego 
ukoronowaniem był tytuł królowej balu, jaki nadano jej na studniówce.

Kayla stanowiła zupełne przeciwieństwo swej przyjaciółki. Była bardzo 

chudą   dziewczynką   z   wiecznie   potarganymi   włosami,   które   nie   dawały   się 
ułożyć   w   jakąś  przyzwoitą   fryzurkę.   Właśnie   te   niesforne   włosy   najbardziej 
denerwowały   jej   matkę.   Pani   Parker   nieustannie   namawiała   córkę,   by   jadła 
więcej i wreszcie się uczesała. Kayla nie była jednak w stanie zapanować nad 
swymi grubymi, mocnymi i prostymi włosami. Wszelkie próby ich uładzenia 
natychmiast kończyły się niepowodzeniem. Nie trzymały się ich spinki, gumki i 
żadne inne ozdoby. Do tego Kayla nosiła grube szkła, zniekształcające oczy, w 
nieładnych oprawkach, źle dobranych do jej szczupłej twarzy. Kiedy weszła w 
okres   dojrzewania,   nadal   była   chuda   jak   patyk.   Na   domiar   złego   na   skutek 
nalegań rodziców założyła aparat ortodontyczny. Nosiła go przez ponad dwa 
lata. W tym czasie rówieśnicy zupełnie jej nie zauważali.

Mark był jedyną osobą, której nie zniechęcał wygląd Kayli. Traktował ją 

jak własną siostrę – lubił sobie żartować z obu dziewczynek, ale w sympatyczny 
sposób i zachowywał się w stosunku do nich życzliwie i naturalnie.

Nic więc dziwnego, że Kayla zaczęła go wielbić. Mając dwanaście lat, 

była w nim po uszy zakochana. Nie śmiała jednak powiedzieć o tym nikomu, 
nawet Karyn.

Podobnie jak siostra, Mark cieszył się w liceum wielką popularnością. 

Był kapitanem drużyny piłkarskiej i przewodniczącym samorządu szkolnego. 
Spotykał się z najatrakcyjniejszymi dziewczynami z całej okolicy, ale słynął z 
tego,   że   z   żadną   nie   wiązał   się   na   dłużej.   Chwalił   sobie   taki   styl   życia. 
Dziewczyny, z którymi umawiał się na randki, były zjawiskowo piękne i bardzo 
inteligentne.

Choć   Kayla   też   była   bystra,   wiedziała,   że   Mark   uważa   ją   tylko   za 

przyjaciółkę   swej   siostry.   Spędzał   z   nią   dużo   czasu   i   z   zainteresowaniem 
słuchał, co ma do powiedzenia. Traktował ją jak równą sobie. Wydawało się, że 
dyskusje z nią sprawiają mu dużą przyjemność. Potrafili godzinami rozmawiać 
na bardzo różne tematy, począwszy od historii, przez literaturę, a skończywszy 
na filozofii.

Ceniła sobie każdą spędzoną z nim chwilę. Wiedziała bowiem, że Mark 

nie ignoruje jej jak reszta chłopców ze szkoły. Lubił z nią rozmawiać i celowo 
starał się obalać jej teorie, by sprowokować ją do dyskusji.

Mark   sprawił,   że   zaczęła   bardziej   analitycznie   podchodzić   do   wiedzy 

zdobytej   w   szkole   i   wykorzystywać   ją   w   życiu   codziennym.   Jednym   z   jej 
ulubionych   przedmiotów   była   wiedza   o   społeczeństwie.   Fascynowały   ją 

background image

wydarzenia na świecie i potrafiła godzinami rozmawiać o tym wszystkim, co się 
akurat dzieje w Stanach i innych państwach.

Nic więc dziwnego, że i ona, i Mark zdecydowali się studiować prawo.
Kiedy wraz z Karyn poszły do liceum, Mark zrobił maturę i wyjechał na 

studia do Harvardu. Nie widywała go więc często poza nielicznymi okazjami, 
kiedy wracał do domu na święta.

Kayla nadal bardzo przyjaźniła się z Karyn, choć obie dziewczynki miały 

zupełnie inne zainteresowania.

Może to właśnie różnice między nimi sprawiły, że stały się sobie jeszcze 

bliższe. Karyn uwielbiała ludzi. Była otwarta i niezwykle towarzyska. Kayla zaś 
nigdy nie czuła się dobrze w dużej grupie ludzi i nie umiała się odnaleźć na 
imprezie. Nie potrafiła rozmawiać z osobami, których prawie w ogóle nie znała.

Tom i Janice Stevensonowie słusznie byli bardzo dumni ze swych dzieci. 

Kaylę bardzo wzruszało to, że cieszyli się także z jej sukcesów.

Kiedy Kayla była w klasie maturalnej, zdarzył się cud, który sprawił, że 

koleżanki   i   koledzy   z   klasy   spojrzeli   na   nią   innymi   niż   dotychczas   oczami. 
Dzięki   owemu   wydarzeniu  zyskała   trochę   pewności  siebie,  której  od  lat  tak 
bardzo jej brakowało.

Otóż   pewnego   wieczoru   zadzwonił   do   niej   Mark,   wtedy   już   student 

Harvardu.

– Cześć, Kayla, tu Mark – przywitał się, gdy odebrała telefon. – Co u 

ciebie? Dawno się nie słyszeliśmy...

– Mark?! – wykrzyknęła zaskoczona. – To naprawdę ty? O Boże, nie 

mogę uwierzyć, że do mnie dzwonisz!

Pierwszy   raz   do   niej   zatelefonował,   odkąd   wyjechał   na   studia   do 

Harvardu. Mark roześmiał się.

– No tak, jakoś udało mi się wystukać twój numer telefonu – zażartował. 

– Co słychać?

Serce biło jej jak młot. Przeszywały ją dreszcze emocji. Z trudem łapała 

oddech, nie mogła jednak pozwolić, by Mark się tego domyślił.

– Wszystko w porządku – wykrztusiła w końcu z trudem.
– Już pewnie odliczasz dni do matury, co?
– Tak – odpowiedziała. – A co u ciebie?
– W porządku. Czekam, aż wreszcie skończy się rok akademicki.
Nagle zapadła cisza. Kayla nie wiedziała, co ma powiedzieć. Nie była 

przyzwyczajona do prowadzenia długich rozmów przez telefon z nikim prócz 
Karyn. Cały czas powtarzała sobie w myślach, że przecież z Markiem zawsze 
tak dobrze jej się rozmawiało.

Zastanawiała się, czy ma zacząć z nim dyskutować o polityce.
– Słuchaj – odezwał się w końcu. – Z kim idziesz na studniówkę?
Z wrażenia ugięły się pod nią nogi.

background image

– Na studniówkę? – spytała, starając się, by jej głos zabrzmiał naturalnie. 

– Nie chadzam na takie imprezy. Chyba poszłabym tam tylko po to, by deptać 
innym po nogach...

– No, to mamy problem...
– Nie rozumiem – odparła zdezorientowana.
–   Dzwonię   do   ciebie,   łudząc   się,   że   nie   masz   jeszcze   partnera   na 

studniówkę i zgodzisz się, bym ci towarzyszył. A ty mnie nawet nie wysłuchałaś 
do końca i już mi opowiadasz takie rzeczy...

Czuła,   że   się   czerwieni.   Chyba   czegoś   nie   zrozumiała.   Przecież   to 

niemożliwe, by Mark chciał z nią pójść na studniówkę...

Zaśmiała się sztucznie, chcąc zatuszować nierówny oddech.
–  Kto ci  kazał  do mnie   zadzwonić...  mama   czy  Karyn?  – zaczęła   się 

dopytywać.

– Jestem urażony, że coś takiego w ogóle przyszło ci do głowy.
Rozbawienie w głosie Marka udzieliło się i jej.
– To w takim razie skąd wiedziałeś, że już niedługo mam studniówkę?
–   Bo   studniówki   odbywają   się   raz   do   roku.   To   wspaniała   tradycja,   o 

której nie można zapominać. No to co, zgodzisz się, bym ci towarzyszył w ten 
szczególny wieczór?

Z trudem przełknęła ślinę.
–   Doceniam   twoją   propozycję,   Mark.   Jestem   szczerze   wzruszona,   ale 

zapewniam cię, że byłabym beznadziejną partnerką.

Ociąganie Kayli tak naprawdę wynikało z tego, że nigdy wcześniej nie 

była na randce. Owszem,  wspólna nauka z kilkoma  koleżankami i kolegami 
często kończyła się wyjściem do pizzerii, ale Kayla nigdy nie spotkała się z 
żadnym chłopakiem sam na sam.

– To nieprawda, Kayla, i dobrze o tym wiesz – rzekł. – Jak mam cię 

przekonać, że naprawdę chcę z tobą iść na studniówkę?

Perspektywa   pójścia   na   pierwszą   w   życiu   randkę   z   Markiem 

Stevensonem,   atrakcyjnym   i   niezwykle   popularnym   studentem,   bardzo   ją 
ekscytowała. Ale trudno było jej uwierzyć, że ta propozycja naprawdę padła z 
jego ust.

Po policzkach Kayli zaczęły płynąć łzy radości.
– Jesteś najlepszym starszym bratem, jakiego można sobie wymarzyć – 

wyszeptała.

– Doskonale o tym wiem – zażartował.
– Na  ten weekend, kiedy odbędzie  się twoja studniówka,  przyjadę do 

domu. Kiedy dokładnie to będzie? Za dwa tygodnie, prawda?

– Tak – odparła cicho. – Dziękuję ci, Mark. Nawet nie wiesz, jak dużo to 

dla mnie znaczy.

Mark nagle spoważniał.

background image

– Ależ, Kayla, jesteś jedną z najinteligentniejszych i najbardziej uroczych 

dziewczyn,   jakie   znam.   Towarzyszenie   ci   na   studniówce   będzie   dla   mnie 
wielkim zaszczytem.

– No to do zobaczenia – rzekła po chwili milczenia.
– Do zobaczenia.
Kayla odłożyła słuchawkę. Kłębiły się w niej dwa sprzeczne uczucia – 

radość i niepokój. W panice zaczęła się zastanawiać, co na siebie włoży. Nie 
miała przecież żadnej eleganckiej sukienki. Nie wiedziała, co robić.

Szybko postanowiła, że zadzwoni do osoby, do której w każdej sprawie 

zwracała się o radę, czyli do Karyn.

Zawsze kiedy robiła zakupy z Karyn i jej mamą, doskonale się bawiła. 

Szukanie sukni na studniówkę okazało się równie przyjemne, jak kupowanie 
ubrań na inne okazje. Rodzice Kayli nie kryli zdziwienia na wieść o tym, że ich 
córka została zaproszona na studniówkę. Dali jej całkiem pokaźną sumę,  by 
kupiła sobie odpowiedni na tę okazję strój.

Karyn kupiła swoją sukienkę kilka miesięcy wcześniej, kiedy to zaprosił 

ją   na   studniówkę   najbardziej   rozrywany   chłopak   z   klasy.   Doskonale   więc 
wiedziała,   do   jakiego   sklepu   udać   się   po   strój   dla   Kayli.   We   trzy   wybrały 
idealną na tę okazję sukienkę.

Kayla cieszyła się, że przynajmniej nie nosi już aparatu ortodontycznego, 

lecz nie mogła pozbyć się okularów. Już od jakiegoś czasu rozważała zakup 
soczewek, lecz dopiero teraz stało się to pilne. Niestety, do studniówki pozostało 
zbyt mało czasu, by mogła przyzwyczaić się do szkieł kontaktowych.

W końcu uznała, że nie ma znaczenia, czy kupi soczewki. I tak uważała 

się za nieatrakcyjną z powodu swej tyczkowatej sylwetki. A poza tym Mark 
doskonale wiedział, jak wygląda.

Nadszedł   uroczysty   dzień   studniówki.   Mark   przyjechał   po   Kaylę 

wieczorem i przywiózł jej orchideę. Miał na sobie elegancki czarny garnitur, 
który   doskonale   podkreślał   jego   ciemną   karnację.   Po   przywitaniu   się   z 
rodzicami spojrzał na swą partnerkę i wykrzyknął z uznaniem:

– Kayla, świetnie wyglądasz!
Do rozmowy wtrąciła się pani Parker.
– Ja akurat uważam, że kolor sukienki nie jest dla Kayli odpowiedni – 

rzekła   sucho.   –   Jest   przecież   z   natury   blada.   Ja   bym   wybrała   dla   niej   coś 
żywszego.

Suknia, którą miała na sobie, była złota. Leżała na niej doskonale. Kayla 

była  tego  dnia   u  fryzjera,  gdzie  uczesano  ją,  spinając  włosy   z  tyłu  głowy   i 
pozostawiając kilka loczków na szyi. Tak silnie spryskano jej włosy lakierem, 
że były sztywne. Kayla pocieszała się jedynie tym, że jej fryzura w przyzwoitym 
stanie dotrwa do końca wieczoru.

– No i ta fryzura – ciągnęła pani Parker. – Kto to słyszał, żeby kosmyki 

background image

tak opadały na boki? Nigdy nie potrafiłam okiełznać jej włosów.

Mark wziął Kaylę za rękę i rzekł pewnym głosem:
– A według mnie wyglądasz świetnie. Pozwól, że przypnę ci tę orchideę 

do sukni.

Kayla wiedziała, że ten wieczór pozostanie jej w pamięci do końca życia. 

Mark   nieustannie   zasypywał   ją   komplementami,   szybko   więc   pozbyła   się 
poczucia niepewności. Przez cały wieczór nie odstępował jej ani na krok, chyba 
że po to, by przynieść jej ponczu. Przetańczyli razem niemal każdą piosenkę. W 
czasie krótkich przerw, które robili od czasu do czasu, obserwowali innych.

Mark sprawiał, że czuła się jak księżniczka albo... Kopciuszek na balu.
To on był tej nocy jej księciem.
Rozśmieszał ją nieustannie i sprawiał, że zapominała, iż nie umie tańczyć. 

To dzięki niemu tak wspaniale bawiła się tej nocy. Zazdrościły jej wszystkie 
dziewczyny. Zauważyła nawet, że paru kolegów z klasy obrzuca ją pożądliwym 
spojrzeniem.

Mark   nie   zdawał   sobie   sprawy,   że   owego   wieczoru   ofiarował   jej   tak 

cenny   dar.   Kayla   chodziła   z   głową   w   chmurach,   dopóki   zaledwie   tydzień 
później Tom Stevenson nie oznajmił, że dostał pracę na Wschodnim Wybrzeżu 
Stanów i w związku z tym wyprowadza się z całą rodziną z Oregonu.

Nowina ta spadła na Kaylę jak grom z jasnego nieba. Mały, bezpieczny 

świat, który udało jej się stworzyć, został nagle zniszczony wydarzeniami, na 
które   zupełnie   nie   miała   wpływu.   Wiedziała,   że   Karyn   nie   będzie   z   nią 
studiować na Uniwersytecie Willamette. Zdawała sobie także sprawę z tego, że 
przestanie się widywać z rodziną, do której była tak bardzo przywiązana.

Minęło dużo czasu, zanim pogodziła się z tą stratą.

Kayla otworzyła oczy i spojrzała przez okno na błękitną otchłań wody 

znajdującej się kilkaset metrów niżej.

Błogosławiła pocztę elektroniczną. To dzięki e-mailom udało się jej przez 

tyle lat pozostać w kontakcie z Karyn. Choć często do siebie pisywały, Kayla 
nigdy nie śmiała zapytać, co słychać u Marka. Obawiała się bowiem, że Karyn 
domyśli się, iż Kayla darzy jej brata głębokim uczuciem. Kiedy Karyn co jakiś 
czas dzwoniła do niej i opowiadała o Marku, Kayla zamieniała się w słuch. Z 
tych   jej   opowieści   dowiedziała   się,   że   po   skończeniu   aplikacji   adwokackiej 
Mark   pracuje   w   bardzo   prestiżowej   kancelarii   prawniczej   w   Waszyngtonie. 
Karyn odwiedzała go, kiedy tylko pozwalała jej na to praca i po każdej wizycie 
krytycznie wypowiadała się o kobietach, z którymi Mark się spotykał.

– On zwraca uwagę tylko na ich wygląd, a nie wnętrze – powiedziała 

przyjaciółce   przy   kolejnej   okazji.   –   Jego   dziewczyny   to   albo   kobiety 
inteligentne, ale interesowne, albo po prostu straszne kretynki. Nie wiem, które 
z nich bardziej mnie denerwują. Zupełnie nie mogę pojąć, co on w nich widzi.

background image

Kayla roześmiała się.
– Chyba trzeba być facetem, by to zrozumieć – rzekła.
– Pewnie tak – zgodziła się Karyn. – Wiem, że nie powinnam się wtrącać 

w jego życie, ale martwię się o niego. On prowadzi zbyt intensywne życie, 
zarówno zawodowe, jak i osobiste. Uważam, że musi zwolnić tempo.

– Może i tak...
– Wiem, że trochę przesadzam, ale przecież to mój jedyny brat i po prostu 

nie mogę na to patrzeć.

Kayla słuchała przyjaciółki ze zrozumieniem. Chociaż wiedziała, że Mark 

będzie zawsze zajmował w jej sercu szczególne miejsce, dawno pogodziła się z 
tym, że nigdy nie będą razem.

Kiedy miała czas, Kayla spotykała się z różnymi mężczyznami, jednak 

dotąd nie znalazła  nikogo, dla kogo warto byłoby poświęcić cenne godziny, 
które najchętniej przeznaczała na naukę. Nigdy nie umiała flirtować, a poza tym 
już   wcześniej   stwierdziła,   że   mężczyźni,   z   którymi   się   umawia,   są   skupieni 
wyłącznie na sobie i starają się jej zaimponować osiągnięciami i planami na 
przyszłość.

Poza tym każdemu z nich zależało na tym, by jak najszybciej się z nią 

przespać.   Kiedy   okazywało   się,   że   Kayla   nie   jest   zainteresowana   ani 
kontynuowaniem   znajomości,   ani   niezobowiązującym   romansem,   po   prostu 
przestawali się odzywać.

Kayla   wcale   nie   rozpaczała   z   tego   powodu.   Do   skończenia   studiów 

brakowało   jej   dwóch   i   pół   roku   –   wolała   skupić   się   na   nauce,   niż   na 
prowadzeniu bujnego życia towarzyskiego.

W ciągu ostatnich lat bardzo się zmieniła. Już nie była tak nieśmiała, jak 

kiedyś, stała się wręcz dość wygadana.

Wyglądała też inaczej. Jak ujęła to jej matka, po prostu była osobą, która 

z wiekiem staje się coraz bardziej interesująca.

Kupiła sobie soczewki kontaktowe i wreszcie nauczyła się panować nad 

włosami. Poza tym od czasu ostatniego spotkania z Karyn, troszkę przytyła. Te 
kilka dodatkowych kilogramów sprawiło, że nabrała kobiecych kształtów. Już 
nie   wyglądała   jak   anorektyczka.   Teraz   była   po   prostu   wysoka   i   szczupła. 
Ubrania, które wzięła ze sobą na wyjazd, miały podkreślić jej nowe kształty.

Kayla   była   bardzo   podekscytowana   tym   urlopem.   Podejrzewała,   że 

przegadają z Karyn całe siedem dni. Czuła, że wyjazd będzie przypominał czasy 
z dzieciństwa, kiedy jedna z dziewczynek spała u drugiej i potrafiły przegadać 
do rana.

Po   raz   trzeci   w   ciągu   piętnastu   minut   spojrzała   na   zegarek.   Samolot 

podchodził do lądowania w St Croix. Nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie 
stanie na ziemi i rozprostuje kości.

Była tak wykończona, że marzyła jedynie o łóżku, w którym mogłaby się 

background image

wygodnie położyć i porządnie wyspać. Karyn dobrze wiedziała, co robi, kupując 
sobie bilet na poprzedni dzień. W ten sposób na pewno odespała już swoją 
podróż i zregenerowała siły.

Na   lotnisku   Kayla   odebrała   bagaże   i   znalazła   transport   do   hotelu.   W 

czasie jazdy rozglądała się dokoła. W taksówce nie było klimatyzacji, ale w 
zupełności   wystarczał   jej   chłodny   powiew   znad   wody.   Widoki   były   jeszcze 
piękniejsze niż te, które widziała na zdjęciach w Internecie.

Kierowca skręcił wreszcie w dróżkę prowadzącą do hotelu. Kayla była 

mile   zaskoczona,   że   na   ich   wspólny   urlop   Karyn   wybrała   tak   luksusowy 
ośrodek. Pobyt tu był prezentem od przyjaciółki. Ze skromnych oszczędności, 
które w dużej mierze wydawała na studia, Kayla nie mogłaby sobie pozwolić 
nawet na bilet, a co dopiero na pobyt w tak eleganckim hotelu.

Recepcja znajdowała się w głównym budynku.
Tuż   obok   niej   był   barek,   jadalnia,   kawiarnia   i   bardzo   elegancka 

restauracja.   Każdy   mógł   znaleźć   tu   coś   dla   siebie.   Nagle   Kayla   poczuła 
przypływ zmęczenia.

Recepcjonista  dał Kayli kluczyk i mapkę,  na której pokazał jej, gdzie 

znajduje   się   wynajęta   dla   niej   kryta   strzechą   chatka.   Jeden   z   pracowników 
hotelu,   niezwykle   przystojny   mężczyzna   o   ciemnej   cerze,   którą   podkreślały 
promienie   słońca,   wziął   torbę   Kayli   i   zaproponował,   że   zaprowadzi   ją   na 
miejsce.

Czuła   powiew   delikatnego   ciepłego   wiaterku   i   promienie   słońca 

przechodzące   przez   jej   wełnianą   sukienkę.   Nie   mogła   się   doczekać,   kiedy 
wreszcie założy odpowiedniejsze na ten klimat ubranie. Przez najbliższy tydzień 
zamierzała nosić na sobie jak najmniej rzeczy.

Wzniesiona na palach chatka znajdowała się praktycznie na samej plaży. 

Prowadzące   na   werandę   schodki   były   szerokie   i   pięknie   wykończone.   Na 
werandzie stały fotele, na których z pewnością można było siedzieć godzinami i 
obserwować rozbijające się o brzeg fale.

Kayla spodziewała się, że zastanie Karyn w domku, jednak drzwi były 

zamknięte.   Otworzyła   je   kluczykiem   i   weszła   do   środka.   Pracownik   hotelu 
podążył za nią i położył jej bagaż przy drzwiach. Podziękowała mu i wręczyła 
napiwek. Kiedy została sama, zamknęła drzwi wejściowe i rozejrzała się dokoła.

Pokój,   w   którym   się   znalazła,   był   duży   i   przestronny.   Stojące   w   nim 

meble   wykonano   z   białej   wikliny,   a   wnętrze   udekorowano   tropikalnymi 
motywami   –   lustrami   w   ramach   z   muszelek,   zdjęciami   na   ścianach   i 
kolorowymi, rozrzuconymi na meblach poduszkami.

W rogu pokoju znajdowała się niewielka wnęka kuchenna ze stolikiem 

śniadaniowym.  Z pokoju  wychodziło  dwoje drzwi,  otworzyła  jedne  z nich  i 
zajrzała   do   środka.   Zobaczyła   łóżko,   na   którym   pościel   była   rozrzucona   w 
nieładzie.

background image

Kayla zaniosła więc swe rzeczy do drugiego pokoju. Kiedy weszła do 

niego,   odetchnęła   z   radością.   Dzięki   okiennicom   do   pokoju   nie   wpadały 
promienie   słońca,   a   jedynie   świeże   powietrze.   Z   sufitu   opadała   na   łóżko 
moskitiera, która akurat teraz była z dwóch stron podwiązana do ściany.

Za kolejnymi drzwiami znajdowała się niezwykle przestronna łazienka.
Karyn pewnie była na plaży i po prostu straciła poczucie czasu. Kayla nie 

miała   pretensji   do   przyjaciółki.   Gdyby   nie   to,   że   z   trudem   trzymała   się   na 
nogach,   poszłaby   jej   poszukać.   Ale   ponieważ   i   tak   nie   widziały   się   bardzo 
długo, Kayla uznała, że jeszcze jedna godzina ich nie zbawi.

Łóżko było tak kuszące, że Kayla nie potrafiła się mu oprzeć.
Nie   otworzyła   nawet   bagaży.   Wzięła   prysznic   i   owinęła   się   w   gruby, 

wielki   ręcznik   hotelowy.   Wróciła   do   swej   sypialni,   weszła   do   łóżka   i 
rozciągnęła się, wydając pomruk zadowolenia. Czuła się wspaniale.

Była pewna,  że  usłyszy,  kiedy  Karyn  wróci.  Ale póki  co  postanowiła 

odpocząć.

– Kim ty jesteś?! I co tu robisz? Donośny męski głos przerwał jej błogi 

sen o tropikalnej wyspie oświetlonej blaskiem księżyca. Z trudem otworzyła 
oczy.   Spostrzegła,   że   w   pokoju   jest   znacznie   ciemniej,   niż   gdy   się   kładła. 
Widocznie zasnęła i musiała przespać wiele godzin.

Gdzie była Karyn? I kim był ten nieznajomy, którego krzyk wyrwał ją z 

głębokiego snu? Bez szkieł kontaktowych widziała jedynie rosłą postać stojącą 
w drzwiach sypialni.

Kayla nie mogła zrozumieć, dlaczego mężczyzna tak na nią krzyczy. Była 

pewna, że nie pomyliła chatek. Zastanawiała się, jak nieznajomy dostał się do 
środka. Czyżby zapomniała zamknąć drzwi na klucz?

Odruchowo usiadła na łóżku, po chwili jednak uświadomiła sobie, że jest 

zupełnie naga, więc szybkim ruchem przykryła się po szyję kołdrą.

Za wszelką cenę nie chciała pokazać, jak bardzo jest zdenerwowana.
– To nie twoja sprawa, kim jestem – rzekła lodowatym głosem. – Powiem 

ci tylko, że razem z przyjaciółką wynajęłyśmy tę chatkę na cały tydzień. Nie 
wiem, w jaki sposób udało ci się tu wejść, ale jeśli natychmiast nie wyjdziesz, 
wezwę ochronę.

– Proszę bardzo! – krzyknął gniewnie nieznajomy mężczyzna.
– Zrobię to, jak tylko wyjdziesz z mojego pokoju. Muszę się przecież 

ubrać!

Mężczyzna jednak nie od razu wyszedł. Starała się nie myśleć o tym, że 

jest z nim w chatce sama i w razie potrzeby nie potrafi się obronić. Patrzyła na 
niego   z   lękiem,   mając   nadzieję,   że   intruz   nie   dostrzeże,   jak   bardzo   jest 
zdenerwowana tą sytuacją.

W końcu mężczyzna wzruszył ramionami i odwrócił się.

background image

– Lepiej się pośpiesz. Wynoś się stąd. Natychmiast!
Wyszedł, nie zamknąwszy  za  sobą drzwi. Co  za cham.  Kayla  zaczęła 

szukać w pościeli ręcznika. Kiedy go znalazła, owinęła się nim i wstała z łóżka. 
Założyła soczewki kontaktowe, po czym podeszła do ciągle nie rozpakowanej 
torby   i   zaczęła   przetrząsać   jej   zawartość   w   poszukiwaniu   ubrania,   które 
mogłaby na siebie założyć. Złapała pierwszą rzecz, która wpadła jej w ręce – 
sięgającą do kolan letnią sukienkę na ramiączkach, po czym poszła do łazienki. 
Kiedy spojrzała na swe odbicie w lustrze, wydała jęk niezadowolenia. Ponieważ 
położyła   się   spać   z   mokrą   głową,   jej   włosy   wyglądały   teraz   jak   porażone 
prądem.  Zaczesała  je do tyłu i delikatnie się  umalowała,  po czym wyszła z 
łazienki.

Uznała, że teraz może stawić czoło temu bezczelnemu  facetowi, który 

chciał wyrzucić ją z chatki. Zamierzała natychmiast zawołać ochronę i donieść o 
zajściu.

Zaczęła martwić się o Karyn.
Wyszła z pokoju i zamknęła drzwi na klucz. Zobaczyła, że nieznajomy 

nerwowo przechadza się po salonie. W pokoju paliło się jedynie światło nad 
zlewozmywakiem.

– Jeśli natychmiast spakujesz swe rzeczy i stąd wyjdziesz, zapomnimy o 

całej sprawie – wycedził wściekle mężczyzna. – Zapewniam cię, że gdybym 
chciał spędzić czas na wyspie w damskim towarzystwie, nie przyjeżdżałbym tu 
sam.

Kayla słuchała go w osłupieniu.
– Czy sugerujesz, że ja... – zawiesiła głos w połowie zdania. Patrzyła na 

niego z niesmakiem, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. – Mam 
tego dosyć! Wynoś się stąd. Natychmiast!

Rozejrzała się po pokoju, szukając telefonu.
Nieznajomy   oparł   się   o   blat   kuchennego   stołu   i   z   założonymi   rękami 

obserwował Kaylę. Padające mu na twarz promienie światła sprawiły, że po raz 
pierwszy dostrzegła jego rysy.

Serce zaczęło jej bić jak młot. Była przekonana, że to niemożliwe, by 

nagle, po tak wielu latach...

– Mark...? Mark Stevenson...? – spytała z niedowierzaniem.
Mężczyzna wyprostował się i popatrzył na nią z rosnącą wściekłością.
– Skąd wiesz, jak się nazywam? A, no tak... Pewnie przeczytałaś listę 

gości hotelowych. I co, twoje usługi stanowią część programu rozrywkowego 
dla przyjezdnych? Wybacz, ale nie skorzystam.

Starała się nie zwracać uwagi na przykre rzeczy, które mówił. Wydawało 

jej   się   nieprawdopodobne,   że   oto   naprzeciwko   niej   stoi   Mark   Stevenson.   Z 
początku   nie   rozpoznała   go,   nie   tylko   dlatego,   że   zachował   się   wyjątkowo 
bezczelnie,   ale   przede   wszystkim   dlatego,   że   był   ostatnią   osobą,   jaką 

background image

spodziewała się tu spotkać.

– A gdzie jest Karyn? – spytała. Miała nadzieję, że nic się nie stało jej 

przyjaciółce.

Mark ruszył wściekły w jej stronę.
– Mam dosyć tej głupiej zabawy. Kim, do cholery, jesteś i skąd wiesz, jak 

nazywa się moja siostra?

– To ja, Kayla Parker. Zachowujesz się bardzo nieuprzejmie, Mark. Czy 

naprawdę już mnie nie pamiętasz...

Mark o mało się nie przewrócił, gdy usłyszał te słowa.
–   Kayla   Parker?   –   wykrzyknął,   patrząc   na   nią   z   niedowierzaniem.   – 

Niemożliwe!

Kayli zrobiło się trochę przykro, że jej nie rozpoznał.
– Tak, to ja – rzekła pewnym głosem.
Mark kręcił głową z niedowierzaniem.
– Nie wierzę... A co się stało z dziewczyną, którą kiedyś znałem?
– Po prostu dorosła. Nie wiem, dlaczego tak trudno ci to zrozumieć.
Kayla skrzyżowała ręce na piersiach, czując się trochę niepewnie, kiedy 

Mark dokładnie analizował zmiany, jakie zaszły w jej wyglądzie.

– Przepraszam cię – rzekł w końcu. – Po prostu nie spodziewałem się, że 

zastanę obcą kobietę śpiącą w pokoju gościnnym.

Kayla rozejrzała się dokoła. Chciała zapytać Marka, co się dzieje z Karyn, 

ale ten odezwał się ponownie.

– Naprawdę wyglądasz inaczej niż ostatnim razem, kiedy się widzieliśmy 

– rzekł, kładąc rękę na jej ramieniu. Po chwili cofnął się o krok i uśmiechnął. – 
Strasznie się cieszę, że znowu cię widzę. A tak w ogóle, to co tu robisz?

Uśmiech  Marka sprawił, że z trudem trzymała  się na nogach. Drobne 

zmiany, jakie zaszły w jego wyglądzie w ciągu ostatnich paru lat, uczyniły go 
jeszcze bardziej atrakcyjnym.

– Razem z Karyn spędzimy tu parę dni – rzekła, omiatając wzrokiem 

pokój. – A propos, gdzie jest Karyn? Przyjechaliście tu we dwoje? To bardzo cię 
przepraszam,   bo   chciałam   sobie   przywłaszczyć   twój   pokój...   Ale   nie   ma 
najmniejszego problemu, mogę spać z Karyn w jednym łóżku...

– Ale Karyn tu nie ma – przerwał nagle.
Minęło parę chwil, zanim do Kayli dotarły jego słowa.
– Aha – rzekła cicho. – No tak, widzę, że nie ma jej tu, w chatce, ale gdzie 

poszła?

Mark zmrużył oczy.
– W ogóle nie ma jej w St Croix. Kayla patrzyła na niego w osłupieniu.
– Nie rozumiem... Przecież planowałyśmy ten wyjazd od miesięcy. A na 

dodatek Karyn zrobiła mi prezent i zapłaciła za przelot i pobyt, na co nie byłoby 
mnie stać.

background image

Mark spojrzał na nią zaintrygowany.
–   Tak?   To   bardzo   ciekawe   –   rzekł,   krzyżując   ramiona.   –   Nie   mam 

pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi.

Odwrócił się i podszedł do wielkiego okna, z którego rozciągał się widok 

na plażę.

Kiedy przez dłuższą chwilę milczał, Kayla zabrała głos.
– Czy chcesz powiedzieć, że w ogóle jej tu nie będzie?
Mark nie od razu odpowiedział na jej pytanie.
– Karyn się tu nie wybiera – rzekł w końcu. Po chwili spojrzał na zegarek. 

– Przyszedłem do chatki, by wziąć prysznic i przebrać się na kolację. Nie wiem, 
jak   ty,   ale   ja   umieram   z   głodu.   Może   pójdziemy   coś   zjeść   i   na   spokojnie 
wszystko omówimy, dobra?

W   głowie   Kayli   kłębiły   się   różne   myśli.   Pamiętała   fragmenty   maili   i 

rozmów   telefonicznych,   jakie   wymieniła   z   Karyn   na   temat   tego   wyjazdu. 
Przecież tak dokładnie go planowały. W końcu pokiwała głową.

– Dobrze – rzekła. – Bardzo chętnie się dowiem, o co w tym wszystkim 

chodzi.

– Nie ty jedna – odpowiedział Mark i poszedł się przebrać do swego 

pokoju.

background image

ROZDZIAŁ DRUGI

Mark siedział naprzeciwko Kayli w przytulnej restauracji. Ze wszystkich 

sił chciał przestać się w nią wpatrywać, bo widział, jak bardzo ją to peszy. Nie 
mógł się jednak nadziwić, że siedząca vis-à-vis niego piękna kobieta była tą 
samą dziewczyną, którą znał niegdyś jako chudego i niezdarnego podlotka.

Nigdy wcześniej nie zauważył, że oczy Kayli są szaroniebieskie. Czy jej 

skóra zawsze była tak gładka, a uśmiech tak zalotny? Nie mógł oderwać wzroku 
od włosów, które delikatnie opadały na jej twarz. Chciał natychmiast wyciągnąć 
do niej rękę i pogładzić ją po jedwabnych kosmykach.

Kayla odchrząknęła i nerwowo rozejrzała się po restauracji.
Mark postanowił zapanować nad sobą.
– Przepraszam,  że się tak w ciebie wpatruję – rzekł. – Ale nie mogę 

przyzwyczaić się do twojego wyglądu. Nie rozpoznałbym cię. Zresztą, przecież 
cię nie rozpoznałem. Jak długo się nie widzieliśmy?

Kayla wzruszyła ramionami.
– Od roku, w którym robiłyśmy z Karyn maturę. Czyli w maju będzie 

pięć lat.

– To szmat czasu. Aż trudno uwierzyć – powiedział cicho.
Gruba świeczka paląca się na środku stołu rzucała na jej twarz piękne 

światło. Kayla odwróciła głowę na bok i spojrzała przez okno na zacienioną 
plażę.   Na   jej   policzku   ciągle   malował   się   rumieniec,   który   przypominał 
Markowi, że powinien wreszcie przestać się tak w nią wpatrywać.

Po długim milczeniu Kayla zwróciła wzrok w jego stronę.
–   Czy   mógłbyś   mi   wreszcie   wyjaśnić,   dlaczego   nie   ma   tu   Karyn?   – 

poprosiła.

–   Powiedziała   mi,   że   dokonała   tej   rezerwacji   na   wiele   tygodni   przed 

wyjazdem. W ostatniej chwili okazało się jednak, że musi skończyć jakąś wielką 
kampanię   reklamową   i   nie   może   nawet   na   chwilę   wyrwać   się   z   pracy. 
Zadzwoniła   do   mnie   i   spytała,   czy   nie   mógłbym   pojechać   zamiast   niej, 
ponieważ za wszystko z góry zapłaciła i nie odzyskałaby ani grosza. Ale nie 
wspomniała, że ty tu będziesz. Przyznaję, że zachowała się trochę dziwnie.

Kayla położyła ręce na stole i spojrzała badawczo na Marka.
– Kiedy dokładnie zaproponowała ci ten wyjazd?
Mark przez chwilę się zastanawiał.
–   Parę   tygodni   temu.   A   coś–   Rozmawiałam   z   nią   w   tę   sobotę   i   nie 

wspomniała   ani   słowem   o   jakiejkolwiek   zmianie   planów.   Na   pożegnanie 
powiedziała mi „Do zobaczenia za tydzień”.

–   Nie  wiem,   co   o  tym  myśleć   –  rzekł   zdziwiony.  –   Chyba   powinnaś 

poprosić moją siostrę o jakieś wyjaśnienia.

background image

Kayla potarła dłonią czoło. Mark widział, że jest rozdrażniona sytuacją, 

ale nie wiedział, jak może temu zaradzić.

Poczuł   ulgę,   gdy   przy   ich   stoliku   pojawił   się   kelner   z   zamówionymi 

daniami. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Karyn nie powiedziała Kayli, że nie uda 
się   jej   wziąć   urlopu.   Czyżby   obawiała   się,   że   Kayla   nie   będzie   chciała 
przyjechać?

A poza tym dlaczego siostra nie powiedziała mu, że Kayla tu będzie? 

Ostatnio bardzo długo rozmawiali o najróżniejszych sprawach, jednak Karyn ani 
słowem nie napomknęła o tym, że szykuje dla Marka towarzystwo.

– Cóż, nie ma co tego roztrząsać. Skoro tu jestem, to zostanę – rzekła 

Kayla zmęczonym głosem. – Po kolacji porozmawiam z kierownikiem ośrodka 
na temat przeniesienia do innej chatki.

– Nie...! Dlaczego właściwie  miałabyś się gdziekolwiek przenosić?  W 

moim domku jest dużo miejsca, zresztą Kayla najwyraźniej chciała, byś tam 
zamieszkała. Przecież są dwa pokoje. Kayla pokręciła głową.

–  Tak  jak  to  parokrotnie  powtórzyłeś,   przyjechałeś  tu, by  pobyć sam. 

Doskonale to rozumiem i szanuję. Ja zaś zamierzałam tu spotkać się z Karyn i 
pozwiedzać   z   nią   okolice.   No,   ale   już   wiem,   że   mogę   zapomnieć   o   moich 
planach. W każdym razie nie widzę powodu, dla którego miałabym dzielić z 
tobą chatkę.

– Przepraszam cię za to, co mówiłem wcześniej. Trochę mnie poniosło. I 

nie wiedziałem, że to ty... Naprawdę chciałbym, żebyś została, bo dobrze się 
czuję w twoim towarzystwie.

Kayla westchnęła. Była zbyt zmęczona, by trzeźwo myśleć.
Czyżby Karyn przez te wszystkie lata domyślała się, że Kayla podkochuje 

się w jej bracie? Przecież robiła wszystko, by jej tajemnica nie wyszła na jaw. 
Ale z drugiej strony, Karyn znała Kaylę tak doskonale, że już dawno mogła 
odkryć jej tajemnicę.

– A może boisz się, że wykorzystam tę sytuację? – spytał, kiedy zwlekała 

z odpowiedzią.

Kayla znowu się zarumieniła.
– Co za... za... pomysł! – rzekła, jąkając się. – Może rzeczywiście zostanę. 

Nie musimy przecież spędzać czasu razem. I tak będziesz mógł nacieszyć się 
samotnością, a ja sobie odpocznę.

– I będziemy mogli razem pozwiedzać okolicę – rzekł.
Po chwili przy stoliku pojawił się kelner z rachunkiem. Mark wręczył mu 

kartę kredytową.

–   Jest   jeszcze   wcześnie   –   powiedział,   gdy   kelner   odszedł.   –   Może 

przejdziemy się po plaży? Mamy naprawdę piękną noc.

– Dziękuję za propozycję, ale chyba wrócę do chatki i zaraz pójdę spać. 

Niedawno skończyłam sesję egzaminacyjną i jeszcze jej nie odespałam.

background image

Kiedy wychodzili z restauracji, Mark wziął ją za rękę. Miał ciepłą i silną 

dłoń, która sprawiła, że Kayla od razu poczuła się pewniej.

– Skoro mówisz o sesji, to jak ci się podoba na prawie? – spytał.
– Na razie jest w porządku. Zresztą, sam doskonale wiesz, jak się studiuje 

ten kierunek. Niektórzy wykładowcy są świetnymi dydaktykami, więc można 
łatwo   zrozumieć   dany   przedmiot.   A   inni   potrafią   swoimi   wyjaśnieniami 
sprawić, że człowiek nic nie rozumie i czuje się jak kretyn.

Cały czas odczuwała ciepło płynące z jego dłoni.
– Pewnie twoi rodzice się cieszą, że nie zakończyłaś edukacji na maturze, 

tylko poszłaś na studia, co?

– Nie wiem. – Starała się za wszelką cenę koncentrować na rozmowie, 

nieustannie jednak myślała o nim. O jego dotyku, o delikatnej woni płynu po 
goleniu, który subtelnie mieszał się z męskim zapachem jego ciała. – Chyba 
oczekują, że będę kiedyś wykładała na Uniwersytecie Willamette.

– A ty po studiach pewnie chcesz iść na salę sądową, co?
– Tak, ale wolałabym nie działać zupełnie na własną rękę, tylko założyć 

jakąś niedużą kancelarię. Ale jeszcze mam dużo czasu na snucie planów.

Kiedy   dotarli   do   chatki   i   weszli   po   schodkach,   Mark   otworzył   Kayli 

drzwi.

– To do zobaczenia jutro. Spij dobrze. Zanim weszła do swej sypialni, 

przez długą chwilę patrzyła na znikającego w ciemnościach Marka. Na ten dzień 
wystarczyło   jej   przeżyć.   To,   co   pierwotnie   miało   być   relaksującym 
wypoczynkiem w towarzystwie najlepszej przyjaciółki, nagle przybrało całkiem 
niespodziewany obrót. Jakoś nie wyobrażała sobie, że z Markiem będzie całymi 
nocami wspominać dawne czasy.

Nie mogła zrozumieć podstępu Karyn. Dlaczego powiedziała bratu, że nie 

może przyjechać, a przed nią to zataiła? Czyżby chciała zabawić się w swatkę? 
Kayla miała nadzieję, że nie. Dobrze wiedziała, że nie ma i nigdy nie miała u 
Marka najmniejszych szans. Ta sytuacja była dla niej bardzo upokarzająca.

Ogarnęło ją tak wielkie zmęczenie, że nie miała siły myśleć. Postanowiła 

jak najszybciej położyć się spać, a następnego dnia spróbować lepiej poradzić 
sobie z całą sytuacją.

Mark   szedł   po   plaży,   trzymając   ręce   w   kieszeniach.   Otaczająca   go 

ciemność   pozwalała   mu   się   skupić   na   własnych   myślach.   Nad   jego   głową 
wisiało rozgwieżdżone niebo z cienkim jak rogalik księżycem.

O   co   chodziło   Karyn?   Doskonale   znał   swoją   siostrę   i   cała   ta   sprawa 

wyglądała mu na bardzo dokładnie zaplanowaną. Nie rozumiał tylko, co chciała 
w ten sposób osiągnąć.

Przypomniał sobie rozmowę, jaką przeprowadzili na początku września, 

kiedy   oboje   przyjechali   odwiedzić   rodziców   w   Connecticut.   Siedzieli   przy 
basenie,  osłonięci od słońca  dużym parasolem.  Tego dnia Mark spał bardzo 

background image

długo i czuł się cudownie wypoczęty. Może właśnie przez to słowa Karyn tak 
bardzo go zaskoczyły.

– Wiesz co, Mark? Wyglądasz na strasznie zmęczonego. Co porabiałeś w 

ostatnich tygodniach?

Mark przesunął ręką po włosach i wzruszył ramionami.
–   Dużo   pracuję,   często   siedzę   po   nocach.   Taki   jest   los   prawnika   w 

kancelarii.

– A podoba ci się ta praca?
– Raczej tak.
– Nie wyglądasz na specjalnie zachwyconego. A to mnie trochę dziwi. 

Pamiętam,   jak   skończyłeś   aplikację   i   zadzwoniłeś   do   mnie,   triumfalnie 
oznajmiając, że dostałeś pracę. Byłeś wtedy taki szczęśliwy. Miałam wrażenie, 
że spełniają się twoje marzenia. Czy coś się zmieniło?

–   Wiesz,   nie   zastanawiałem   się   nad   tym   specjalnie.   Ale   masz   rację. 

Rzeczywiście straciłem zapał do pracy.

– Czemu? Mark głęboko westchnął.
–   Nie   wiem...   Chcę   pracować   w   zawodzie   jako   adwokat   i   wcale   nie 

przeszkadza   mi   charakter   tej   pracy...   rozumiesz...   to,   że   trzeba   siedzieć   po 
godzinach.   Ale   nie   ukrywam,   że   trochę   irytuje   mnie   zachowanie   innych 
prawników w kancelarii. Uciekają się do najróżniejszych sposobów, byle tylko 
awansować. Myślę zresztą, że chyba jest to przyjęte w każdej dużej kancelarii. 
A ja nie lubię podlizywać się szefom. Bardzo mnie to denerwuje, kiedy widzę, 
jak to robią inni. Chciałbym, żeby to moja praca świadczyła o mnie, a nie to, jak 
dogaduję   się   z   szefami.   Chyba   po   prostu   nie   nadaję   się   do   zespołu.   Chcę 
samodzielnie wykonywać swoje zadania, a wieczorem iść do domu i zająć się 
własnymi sprawami, a nie chodzić z kolegami z pracy na piwo tylko po to, by 
zyskać sympatię w ich oczach.

– A myślałeś o rozkręceniu własnego interesu?
– Owszem, przeszło mi to przez myśl, ale chyba na tym etapie jeszcze nie 

mogę wprowadzać tak radykalnych zmian w moim życiu. Zanim wezmę taką 
możliwość pod uwagę, muszę zdobyć doświadczenie na sali sądowej.

– Czy prowadziłeś już sam jakieś sprawy?
– Przygotowywałem akta do kilku, zbierałem materiały, byłem na wielu 

rozprawach, ale nigdy sam nie prowadziłem żadnej sprawy.

– Masz jeszcze na to czas...
– Wiem i chcę go wykorzystać na zdobywanie doświadczenia.
–  A jak  wygląda  twoje życie osobiste?   Mark  zmrużył  oczy   i spojrzał 

badawczo na siostrę.

– A co chcesz wiedzieć?
–   Czy   nadal   masz   zasadę,   by   nie   angażować   się   w   żaden   związek   i 

spotykać się wyłącznie z kobietami, które nie myślą o ułożeniu sobie z tobą 

background image

życia? Albo z takimi, które już mają rodzinę?

Mark skrzywił się.
– Nawet jeśli tak jest, to co? Najwyraźniej to mi odpowiada. Kobiety, z 

którymi się widuję, są bardzo inteligentne i ambitne. I to mi się w nich podoba.

– A mnie się wydaję, że byłbyś znacznie bardziej szczęśliwy, mając żonę 

i   rodzinę.   Byłoby   to   dla   ciebie   odskocznią   od   pracy.   Mógłbyś   ożenić   się   z 
Kaylą.   Wiesz,   że   studiuje   prawo?   Mielibyście   masę   wspólnych   tematów. 
Przecież zawsze ją lubiłeś. Czemu mielibyście nie spotkać się teraz, po tylu 
latach, kiedy oboje jesteście dorośli?

Mark popatrzył na siostrę, jakby postradała zmysły.
– Masz na myśli naszą Kaylę? Na miłość boską, Karyn! Przecież ona jest 

dla mnie jak rodzina. I nigdy nie myślałem o niej inaczej. A nawet gdybym 
chciał się z nią zobaczyć, to byłoby to prawie niewykonalne. Przecież mieszka 
po drugiej stronie Stanów. Trochę trudno byłoby nam się spotykać, nie sądzisz? 
A   skoro   tak   mnie   wypytujesz   o   moje   życie   osobiste,   to   może   i   ty   byś   mi 
powiedziała, jacy mężczyźni zaprzątają ci teraz głowę. Może będę mógł sobie 
ich trochę skrytykować...

Karyn roześmiała się.
– Naprawdę chcesz wiedzieć, co słychać w moim życiu osobistym?
– Nie, zupełnie nie. W przeciwieństwie do ciebie nie lubię się wtrącać w 

cudze sprawy.

Karyn pogładziła go po dłoni.
– Ale przecież ja tylko chcę, żebyś był szczęśliwy – rzekła. – Widzę, jak 

bardzo   się   zmieniłeś   po   skończeniu   studiów.   Stałeś   się   cyniczny   i   ciągle 
doszukujesz się interesowności w zachowaniu innych. Uważam, że to bardzo 
smutne.

–   Po   prostu   dorosłem.   Klienci,   których   interesy   reprezentuje   nasza 

kancelaria, oraz osoby, które pozwaliśmy  do sądu, a także ogólna atmosfera 
panująca w Waszyngtonie, to wszystko sprawiło, że przestałem być naiwny i 
spojrzałem na świat inaczej niż wcześniej. Większość ludzi chce tylko brać, i to 
najczęściej za darmo.

– Ale cieszę się, że przynajmniej znalazłeś chwilę, by wpaść do rodziców 

na weekend – rzekła Karyn. – Stęskniłam się za tobą. Przyjemnie jest spędzać 
czas z rodziną, nie uważasz? To daje mi poczucie bezpieczeństwa, które trudno 
opisać słowami. Może dlatego ostatnio tak wiele myślałam o Kayli. Stanowi 
część naszej rodziny i strasznie się za nią stęskniłam.

– A jeszcze a propos tego, co powiedziałaś. Jestem pewien, że Kayla jest 

w jakimś poważnym związku i planuje ślub. Pamiętasz, jak zawsze powtarzała, 
że w przyszłości chce mieć dużą rodzinę?

–   Mylisz   się.   Kayla   wcale   nie   jest   w   żadnym   związku.   Co   więcej, 

mężczyźni, z którymi się widuje, niespecjalnie ją interesują. Zawsze znajduje w 

background image

nich coś, co ją całkowicie zniechęca. A kiedy rozmawiamy, bardzo się pilnuje, 
by nie wspomnieć o tobie. Strasznie mnie to śmieszy, tym bardziej że jeszcze 
parę lat temu była w tobie zakochana na zabój. Ponieważ na pewno nie chciała, 
bym wiedziała, jak cię wielbi, udawałam, że nic nie zauważam. Wydaje mi się, 
że dotąd nie zaangażowała się w żaden poważny związek, ponieważ ciągle czuje 
coś do ciebie.

– To kompletna bzdura! I dobrze o tym wiesz. Przyjaźniliśmy się, gdy 

byliśmy   nastolatkami,   i   myślę,   że   na   pewno   bym   zauważył   jakiekolwiek 
zainteresowanie moją osobą – powiedział Mark. – Pamiętam natomiast zażarte 
dyskusje,   jakie   godzinami   prowadziliśmy.   Nie   wykazywała   cienia 
zainteresowania moją osobą, kiedy podważała moje argumenty czy wiedzę na 
dany temat. Jestem pewien, że Kayla Parker dawno o mnie zapomniała.

Mark zatrzymał się w ciemnościach. Dotychczas nie przywiązywał żadnej 

wagi do tej rozmowy, teraz jednak zrozumiał, że to nie przypadek, iż imię Kayli 
pojawiło się w tej samej rozmowie, co sugestia, że powinien znaleźć sobie żonę 
i założyć rodzinę.

A zatem Karyn bawiła się w swatkę! Mark nie mógł się doczekać, kiedy 

wróci do Stanów i powie jej, co o tym myśli. Podstępnie zorganizowała im 
spotkanie, co ani jemu, ani Kayli – jeśli można było wyciągać wnioski z jej 
zachowania – wcale się nie podobało.

Musiał   jednak   przyznać   Karyn   rację   w   jednej   kwestii   –   rzeczywiście 

potrzebował   wytchnienia   od   stresującej   pracy.   Wspaniale   wypoczął   dziś, 
samotnie przechadzając się po wyspie, nie myśląc o dotrzymywaniu gardłowych 
terminów czy siedzeniu na zebraniu pracowników.

A skoro miał dzielić z kimś ten urlop, chciał, by była to osoba, którą lubił 

i z którą zawsze chętnie spędzał czas.

Kayla   nie   wykazała   cienia   zainteresowania   niezobowiązującym 

romansem z nim, co zresztą bardzo mu odpowiadało. Żałował, że Karyn zasiała 
w nim ziarno wątpliwości co do siostrzanych uczuć Kayli do niego. Pragnął jak 
najszybciej zapomnieć rozmowę, którą odbył z siostrą trzy miesiące temu, kiedy 
to  Karen  sugerowała   mu,   że  mógłby   ożenić  się   z  Kaylą.  A  on  miał  zamiar 
jedynie miło spędzić czas z przybrana siostrą, i to bez żadnych romansowych 
podtekstów.

Przez chwilę zastanawiał się, czy Karyn równie chętnie wysłałaby swą 

przyjaciółkę na wakacje z nim, gdyby przypuszczała, że on dość szybko poczuje 
do Kayli silny pociąg? A może Karyn dobrze wiedziała, jak sprawy się potoczą?

Mark jednak niechętnie myślał o poddaniu się swej żądzy i przekonaniu 

Kayli   do   pójścia   z   nim   do   łóżka.   Kayla   była   przecież   jego   przyjaciółką   z 
dzieciństwa,   a   to   przekreślało   szansę,   by   coś   się   między   nimi   wydarzyło, 
chociaż w głębi duszy bardzo tego pragnął.

W drodze powrotnej do chatki przyznał sam przed sobą, że trudno mu 

background image

będzie oprzeć się tej wielkiej pokusie.

Ale wiedział, że mu się uda.

Następnego   ranka   zapach   kawy   obudził   Kaylę   z   głębokiego   snu. 

Przeciągnęła się i spojrzała na zegarek. Była ósma rano, czyli czwarta czasu 
oregońskiego.   Spała   zatem   bardzo   długo,   ale   to   pozwoliło   jej   przynajmniej 
częściowo przestawić się na nowy czas.

Zza ściany nie dochodziły żadne odgłosy. Czy Mark był w chatce, czy też 

poszedł gdzieś na cały dzień? Miała mieszane uczucia co do tego, czy w ogóle 
chciała widzieć go z samego rana. Nie mogła przecież pokazać mu się zaraz po 
wyjściu z łóżka.

Poprzedniej nocy krótko wahała się, czy nie zadzwonić do Karyn, ale w 

końcu postanowiła tego nie robić. Niezależnie od tego, jakie dokładnie Karyn 
miała w stosunku do nich zamiary, Kayla wiedziała, że nieprzypadkowo znaleźli 
się tu we dwoje z Markiem. Nie rozumiała jedynie, dlaczego tak się stało. Była 
rozżalona, że Karyn zaaranżowała wszystko za jej plecami, o niczym jej nie 
uprzedzając.

Kayla ubrała się i zaczęła wyjmować rzeczy z walizki i wieszać je w 

szafie. Nie była pewna, co chce tego dnia robić. Zastanawiała się, czy od razu 
udać się na plażę, czy może pozwiedzać wyspę.

Była Wigilia. Rozważała pójście do sklepów, by kupić jakieś upominki 

dla rodziców i kilkorga przyjaciół. Chciała też kupić jakieś drobiazgi dla Lilly i 
jej mamy, Grety, a także dla Megan, i wręczyć je, kiedy znowu spotkają się we 
trzy na lotnisku w Chicago.

Kiedy postanowiła, co chce robić, wyszła z pokoju. Mark siedział przy 

stole i czytał książkę, popijając kawę.

Uśmiech, z jakim na nią spojrzał, poruszył ją do głębi serca.
–   Cześć,   śpiochu   –   rzekł.   –   Jak   chcesz,   to   weź   sobie   kawy,   właśnie 

naparzyłem i jest cały dzbanek świeżej kawy.

Mark miał na sobie koszulkę bez rękawów i szorty, które eksponowały 

jego umięśnione uda i łydki. Wczoraj była tak zaskoczona obrotem spraw, że 
nawet nie zdążyła mu się dokładnie przyjrzeć.

Podeszła do ekspresu i nalała sobie filiżankę kawy. Czuła się nieswojo. 

Zastanawiała się, jak przeżyje kolejne dni.

– Jak ci się spało? – spytał, kiedy usiadła przy stole naprzeciwko niego.
– Dobrze, dziękuję – odpowiedziała, popijając kawę. – Nie spodziewałam 

się, że cię tu jeszcze zastanę. Byłam pewna, że poszedłeś już na plażę.

–   Owszem,   pływałem   dziś   w   morzu,   ale   postanowiłem   poczekać   na 

ciebie. Chciałem, żebyśmy razem poszli na śniadanie. Hotelowi goście mają do 
dyspozycji świetnie zaopatrzony szwedzki bufet.

– Aha – rzekła, popijając kawę. – Nie musiałeś na mnie czekać. Wiem, że 

background image

masz jakieś plany na dziś. W ogóle się mną nie przejmuj. Poradzę sobie.

– No, to kamień spadł mi z serca – zażartował. – Mówisz tak, jakbym tu 

był po to, by cię niańczyć. Wcale tak nie jest. Po prostu uznałem, że byłoby 
bardzo miło, gdybyśmy razem zjedli śniadanie.

Kayla zaczerwieniła się.
– Nie chciałam, by moje słowa zabrzmiały tak nieuprzejmie...
– Masz jakieś plany na dziś?
– Tak, chciałam trochę pochodzić po sklepach i kupić kilka upominków. 

Poza tym może udałoby mi się dowiedzieć czegoś o historii wyspy... Chętnie 
poszłabym do jakiegoś muzeum. Przejrzałam w recepcji ulotki informujące o 
różnych atrakcjach dla turystów. Wydawały mi się interesujące.

– Świetny plan. Mogę ci potowarzyszyć? Kayla zamarła.
–   Jak   to?   Chcesz   pójść   ze   mną   na   zakupy?   –   Była   pewna,   że   się 

przesłyszała. Nie znała mężczyzny, który lubiłby chodzić po sklepach.

– A dlaczego nie? Będzie fajnie, zachowamy się jak prawdziwi turyści. 

Moglibyśmy wypożyczyć samochód i zrobić wycieczkę po wyspie. Bardzo mi 
się podoba ten pomysł.

Kayla z wrażenia o mało nie straciła resztek rozsądku, które jej jeszcze 

pozostały po tym niespodziewanym spotkaniu z Markiem. Nie mogła uwierzyć, 
że spędzi z nim cały dzień! Nie wiedziała, jak to przeżyje. Gdyby jednak udało 
jej   się   trochę   zapanować   nad   emocjami   i   traktować   Marka   jak   brata,   może 
byłaby   w   stanie   przetrwać   te   niespodziewane   atrakcje   na   tych   dziwnych 
wakacjach.

– Jeśli rzeczywiście chcesz, to zapraszam cię na wspólne zakupy.
–   Świetnie   –   ucieszył   się   i   wstał.   –   Czy   wzięłaś   ze   sobą   kapelusz? 

Powinnaś   się   osłonić   przed   słońcem.   I   przydałby   ci   się   jakiś   krem 
przeciwsłoneczny... Nie chciałbym, żebyś sobie spaliła tę piękną skórę...

Uszy   Marka   nagle   zrobiły   się   czerwone.   Zdała   sobie   sprawę,   że 

zawstydził się, wypowiadając ten komplement.

– Nie mam kapelusza. To pierwsza rzecz, jaką muszę kupić – rzekła, po 

czym udała się do swego pokoju, by ochłonąć. Dlaczego w towarzystwie Marka 
tak szybko traciła nad sobą kontrolę? Skarciła się w myślach. W końcu była 
dorosłą kobietą, która po prostu spędzała wakacje z atrakcyjnym mężczyzną. 
Była pewna, że musi sobie poradzić.

Mark powiedział, że Kayla ma piękną skórę. Spojrzała na swe odbicie w 

lustrze. Ona sama uznałaby, że jej cera jest zbyt blada.

Wzięła torebkę, krem przeciwsłoneczny i wyszła z pokoju.
–   Jestem   gotowa   –   rzekła,   starając   się   za   wszelką   cenę   zatuszować 

podniecenie.

– To świetnie. Chodźmy.
Podał jej dłoń, którą ona w najbardziej naturalny sposób ujęła i wyszli z 

background image

chatki.

Lokalne sklepy  zrobiły na Kayli duże  wrażenie.  Udało jej się  znaleźć 

wielki   słomkowy   kapelusz.   Mark   chciał   kupić   jej   naszyjnik   z   muszelek,   by 
wprawić ją w wakacyjny nastrój. Odniosła wrażenie, że Mark doskonale bawi 
się w jej towarzystwie. Ona też czuła się coraz bardziej odprężona.

Traktował   ją   jak   siostrę,   żartując   sobie   z   niej   i   bardzo   przy   tym 

rozśmieszając.   Próbowała   sobie   przypomnieć,   kiedy   ostatnio   tak   dobrze   się 
bawiła, ale bezskutecznie.

Kiedy kupiła wszystko, co chciała, poszli do wypożyczalni samochodów. 

Dostali   tam   szczegółową   mapkę   wyspy   z   uwzględnieniem   historycznych 
budowli i pomników przyrody.

Przez te wszystkie lata Kayla zapomniała, jak wspaniale spędzało się czas 

w towarzystwie Marka. Jego pozytywne podejście do życia szybko udzieliło się 
i jej. Z mapką w ręku zwiedzili wytwórnię rumu, kilka muzeów poświęconych 
plantacjom, ogród botaniczny i tereny wykorzystywane niegdyś pod uprawy.

Zwrócili samochód do wypożyczalni wieczorem, na parę minut przed jej 

zamknięciem.

– Pewnie większość restauracji będzie dziś nieczynna – powiedziała. – 

Przecież jest Wigilia.

– W tym klimacie łatwo zapomnieć, że mamy  święta... Co chciałabyś 

robić wieczorem?

Kayla nie odpowiedziała od razu. Razem z Karyn przygotowały sobie 

listę   wspomnień,   które   chciały   uczcić.   Niestety,   żadna   z   tych   okazji   nie 
nadawała się do świętowania z Markiem.

– Może zjemy coś w hotelowej restauracji, a potem pójdziemy na spacer 

po plaży? – zaproponowała.

– To świetny plan – rzekł. – Ale ciągle chcę cię zapytać, czy twoi rodzice 

nie mieli ci za złe, że nie będziesz spędzała świąt Bożego Narodzenia w domu 
razem z nimi?

Kayla uśmiechnęła się z zażenowaniem.
– Chyba zapomniałeś, że moi rodzice żyją we własnym świecie. Już kilka 

miesięcy temu zaplanowali na koniec grudnia jakąś wycieczkę. Nawet nie znam 
szczegółów. Wiesz, jacy oni są... Jak nie walczą o ochronę wielorybów czy 
delfinów, to biorą udział w jakiejś proekologicznej manifestacji.

Wolnym krokiem zbliżali się do ośrodka. Nie byli pierwszymi gośćmi 

restauracji. Cały czas nadchodziły kolejne osoby.

– Może lepiej coś od razu zamówimy? – spytał Mark.
Kayla gorliwie przytaknęła. Mark przez cały dzień był dla niej bardzo 

troskliwy. Pilnował, czy nie leży w zbyt dużym słońcu i czy pije odpowiednią 
ilość wody. Doskonale sprawdził się jako partner.

background image

Problem polegał jednak na tym, że Mark wcale nie był jej partnerem.
Kiedy kelner zaprowadził ich do stolika i usiedli, Mark zaczął wspominać 

dawne czasy.

– Pamiętam, jak byliśmy dziećmi. Przychodziłaś do nas w pierwszy dzień 

świąt i całą rodziną jedliśmy obiad. Z czasem stało się to tradycją.

Kayla uśmiechnęła się.
–   Byłam   wam   bardzo   wdzięczna   za   tę   gościnę.   Dzięki   wam   co   roku 

czułam naprawdę świąteczną  atmosferę.  Twoja mama  zawsze  prosiła mnie  i 
Karyn   o   udekorowanie   choinki   na   parę   dni   przed   Gwiazdką.   Sporo   też 
pomagałyśmy w kuchni, przygotowując tradycyjne świąteczne potrawy. Nawet 
teraz, kiedy czuję zapach piernika, natychmiast wracam myślami do tamtych dni 
–   mówiła   wzruszona.   –   Wasza   mama   pozwalała   nam   pakować   niektóre 
prezenty, prosząc, byśmy się nie wygadały przed tobą albo przed twoim tatą.

– Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałem, ale chyba musiało ci 

być strasznie ciężko po naszej przeprowadzce. Przecież stanowiłaś część naszej 
rodziny, o czym zresztą Karyn często mi przypomina.

Kayla nie wiedziała, co odpowiedzieć.
– Jakoś to przeżyłam – rzekła w końcu i sięgnęła po kartę, by zmienić 

temat.   –   Co   będziesz   jadł?   Z   opisu   wszystkie   dania   wydają   się   bardzo 
apetyczne...

Kiedy już zamówili, Mark powrócił do tematu świąt Bożego Narodzenia.
– Kiedy już wyjdziesz za mąż, to pewnie będziesz obchodzić Wigilię na 

własny sposób, co?

Kayla odwróciła nieco głowę, ukazując mu swój profil. Kryła w sobie coś 

niezwykle   intrygującego...   Choć   nie   była   klasyczną   pięknością,   działała   na 
niego bardziej niż jakakolwiek inna kobieta. Sprawiała, że nie był w stanie na 
niczym  innym się  skupić.  Pragnął  zgłębić rodzące  się  między   nimi  uczucie. 
Żałował, że Kayla była tak związana z jego rodziną. Gdyby tylko na jej miejscu 
była   jakakolwiek   inna   kobieta,   nie   wahałby   się   nawiązać   z   nią 
niezobowiązującego romansu.

Zdążył   już   zapomnieć,   o   co   pytał,   kiedy   Kayla   wreszcie   mu 

odpowiedziała.

– Nie wiem, to zależy... – rzekła. Przypomniał sobie, że pytał o jej ślub i o 

to, jak zechce wtedy spędzać święta.

– Od czego zależy? Wzruszyła ramionami.
– Od tego, za kogo wyjdę, i jak mój mąż będzie chciał spędzać święta 

Bożego Narodzenia. A ty?

Mark głęboko westchnął. Sam się prosił o to pytanie. Problem polegał 

jednak na tym, że nigdy nie zastanawiał się nad świętami Bożego Narodzenia. 
Dla niego te święta sprowadzały się do szeregu spotkań w rodzinnym gronie, na 
których po prostu trzeba było się pojawić, i przemówień, których trzeba było 

background image

wysłuchać.

– Myślę, że gdy już się ożenię, co pewnie nie nastąpi szybko, pozwolę 

żonie podejmować decyzje w tej sprawie.

Kayla   wysłuchała   Marka   z   rozbawioną   miną,   co   jeszcze   bardziej   go 

speszyło.

– A czy ty w ogóle myślisz o ślubie? – zapytał, próbując ukryć swoje 

speszenie.

Kayla potrząsnęła głową.
– Nie, najpierw chcę skończyć studia i zatrudnić się w jakiejś kancelarii. 

A to mi zajmie kilka ładnych lat.

– Zamierzasz zostać w Oregonie? – spytał Mark, po czym skarcił się w 

duchu. Przecież sam mógł odpowiedzieć sobie na to pytanie. Kayla na pewno 
nie chciała opuszczać stanu, do którego była tak bardzo przywiązana. A zresztą, 
co go to obchodziło.

– Zobaczę, jakie będę miała możliwości pracy. Nie chcę robić aplikacji w 

jednym   stanie,   a   potem   przenosić   się   do   innego   i   być   zmuszona   powtarzać 
egzamin. Ale na podjęcie tej decyzji mam jeszcze czas.

Zjedli kolację, niewiele ze sobą rozmawiając.  Mark zaczął analizować 

sposób, w jaki reagował na Kaylę. Ze zdziwieniem odkrył, że zaprzątają mu 
głowę dziwne myśli. Nagle bowiem wyobraził sobie Kaylę w sukni ślubnej. Nie 
wiedział,   czy   w   ten   sposób   podziałał   na   niego   dzisiejszy   wieczór.   A   może 
przyczyniła się do tego rozmowa, jaką odbył ze swoją siostrą na temat Kayli...

Zastanawiał się, czy czułby do Kayli tak silny pociąg fizyczny niezależnie 

od tych rozmów? Nie był w stanie znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Wiedział 
tylko, że czuje się nieswojo ze swoimi myślami, których nie mógł odpędzić. 
Cały czas powtarzał sobie, że Kayla Parker jest przecież jego dobrą znajomą, 
niemal siostrą, z którą nigdy nie łączyło go nic więcej niż przyjaźń.

Po zjedzeniu kolacji postanowili przejść się po plaży. W tę chłodną i 

bezwietrzną noc słychać było jedynie odgłos fal rozbijających się o brzeg. Kayla 
otuliła się swetrem, gdy zaczęli iść brzegiem morza.

– Nie zimno ci? – zapytał z troską.
– Nie, po prostu zmarzłam w plecy, ale teraz jest mi ciepło – powiedziała, 

patrząc na rozgwieżdżone niebo. – Miałeś rację. Rzeczywiście jest tu bardzo 
pięknie nocą. Strasznie się cieszę, że tu przyjechałam.

–   Ja   też   się   cieszę.   –   Spędził   z   Kaylą   wspaniały   dzień.   Wszystko 

sprawiało jej tak wielką radość. Kiedy jak dziecko zachwycała się otoczeniem, 
dostrzegał w niej ślady dziewczynki, którą przed laty znał. Pragnął, by Kayla 
była szczęśliwa. Martwiło go jedynie to, że sam chciał być tym kimś, kto miał ją 
uszczęśliwić.

Mark nie wiedział, co się z nim dzieje. Nigdy wcześniej nie poświęcał 

żadnej kobiecie tak dużo uwagi. Może w tym przypadku było inaczej, ponieważ 

background image

znał Kaylę tak dobrze. Wiedział, jakie miała dzieciństwo i jak bardzo czuła się 
samotna,   gdy   była   mała.   Powiedziała   mu   o   tym   wiele   lat   temu   w   jednej   z 
nielicznych chwil, gdy się przed nim nieco otworzyła.

– Widujesz się z kimś? – zapytał, zaskakując i siebie, i Kaylę.
– Chodzi ci o to, czy mam chłopaka?
– No tak. Czy jest ktoś, z kim się stale spotykasz?– A dlaczego o to 

pytasz?

Mark   uznał,   że   to   dobre   pytanie.   Nie   był   jednak   w   stanie   wyjaśnić, 

dlaczego ta kwestia tak go nurtuje.

– Nie wiem. Chyba po prostu chcę lepiej poznać dorosłą Kaylę.
– Owszem, od czasu do czasu spotkam się z różnymi mężczyznami. Ale 

to nic poważnego. A tyś– Ja? – powtórzył, śmiejąc się. – Znasz mnie przecież. 
Nigdy nie widuję się tylko z jedną kobietą. Na ogół spotykam się z kobietami, z 
którymi jestem związany zawodowo.

Kayla zatrzymała się i spojrzała na wodę. Patrzyła jak zaczarowana na 

fale rytmicznie rozbijające się o brzeg. Mark nie chciał przeszkadzać jej w tej 
kontemplacji.

Nagle zapragnął ją pocałować. Gdy uświadomił sobie swą żądzę, wpadł 

niemal w panikę.

W końcu Kayla zwróciła się w jego stronę.
–   Chyba   możemy   już   wracać   –   powiedziała.   –   Dzisiejszy   dzień   był 

wyczerpujący i jestem bardzo zmęczona.

– Proponuję, byśmy jutro poszli na plażę i przeleżeli na niej cały dzień. 

Co ty na to?

Uśmiechnęła się.
– Świetnie. Teraz też nie marzę o niczym innym, jak o położeniu się do 

łóżka. Czuję, że zasnę w ciągu sekundy.

Im   bliżej   znajdowali   się   chatki,   tym   trudniej   było   Markowi   nad   sobą 

zapanować.   Był   coraz   bardziej   podniecony,   a   Kayla   przecież   nie   zrobiła 
niczego, co uzasadniałoby ten stan.

Kiedy tylko weszli do środka, Mark rzekł:
– No to co? Do jutra.
Stanowczym   krokiem   ruszył   do   swego   pokoju.   Chciał   jak   najszybciej 

znaleźć się sam, by Kayla nie zobaczyła, jak bardzo jest podniecony.

– Marki Zatrzymał się jak porażony prądem.
– Tak...?
– Wesołych Świąt.
Zapominając o swym postanowieniu sprzed chwili, Mark wrócił do Kayli 

i przytulił ją do siebie.

–   Wesołych   Świąt,   Kayla   –   odpowiedział.   Kayla   spojrzała   na   niego. 

Uznał, że w tej sytuacji pocałunek byłby całkiem naturalny. Chciał, by był on 

background image

przyjacielski, zupełnie niewinny, jednak kiedy ich usta się spotkały, całkowicie 
się   zapomniał.   Przecież   postanowił   sobie,   że   nie   będzie   jej   dotykać,   a   tym 
bardziej całować. Tulenie Kayli sprawiło mu niewysłowioną radość.

Spostrzegł, że rozchyliła usta, wyraźnie zachęcając go do przedłużenia 

pocałunku.

Mark omal nie jęknął. Czuł, że rozpiera go żądza, którą mogła zaspokoić 

jedynie ona.

Oplotła rękami jego biodra. Nie miała wątpliwości, że Mark jej pragnie. 

Przywarła do niego całym ciałem.

Kiedy w końcu odsunęli się od siebie, oboje bardzo głośno oddychali.
Mark ujął jej ręce w swe dłonie.
– Kayla, bardzo cię przepraszam. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Chcę, 

byś się czuła ze mną bezpiecznie. A po moim zachowaniu mogłabyś sądzić, że 
myślę tylko o tym, jak wykorzystać tę sytuację.

Kayla oblała się rumieńcem.
– Nie masz mnie za co przepraszać. Wszystko rozumiem – rzekła i poszła 

do siebie, zamykając za sobą drzwi.

Mark udał się do swego pokoju. Był na siebie wściekły. Minęło zaledwie 

półtorej doby od jej przyjazdu, a on już starał się ją uwieść.

Ciągle czuł słodki smak jej ust. Poirytowany, poszedł do łazienki i wziął 

bardzo długi lodowaty prysznic.

Kayla   położyła   się   na   łóżku.   Nie   potrafiła   pozbyć   się   głupkowatego 

uśmiechu. Trudno było jej uwierzyć, że Mark Stevenson właśnie ją pocałował i 
że był przy tym tak bardzo podniecony. Jego ekscytacja świadczyła o tym, iż 
pragnie czegoś więcej. Ona też wcale nie chciała poprzestawać na pocałunku.

Przez   niemal   cały   dzień   wyobrażała   sobie,   jak   wyglądałby   miesiąc 

miodowy   tu,   na   Wyspach   Dziewiczych.   Tutejsza   sceneria   była   niezwykle 
romantyczna. Oczami wyobraźni widziała tu obok siebie Marka, ale nie jako 
przyjaciela z dzieciństwa, który dotrzymywał jej przez cały dzień towarzystwa, 
ale jako zakochanego w niej mężczyznę, który pragnie znaleźć się z nią w łóżku.

Jej   marzenia   zaczęły   się   ziszczać   do   momentu,   kiedy   Mark   nagle   nie 

przestał jej całować i nie przeprosił za to, co między nimi zaszło.

Dopiero   teraz   poczuła   się   zażenowana   swą   szczerą   odpowiedzią.   Nie 

wiedziała, jak spojrzy mu w twarz następnego dnia.

Samo przebywanie w pobliżu Marka przepełniało ją uczuciem, jakiego 

nigdy wcześniej  nie doznała. Bliskość  jego ciała wyzwoliła w niej nieznane 
dotąd emocje.

Kiedy wreszcie się położyła i zgasiła światło, zaczęła sobie wyobrażać, że 

obok niej leży Mark, który całuje ją i namiętnie się z nią kocha.

Zamknęła oczy i zapadła w błogi sen.

background image

ROZDZIAŁ TRZECI

Następnego dnia Kayla obudziła się bardzo wcześnie. Kiedy zobaczyła, 

że na zewnątrz zaczyna się robić jasno, postanowiła nie zwlekać ze wstaniem. 
Przez całą noc ciągle się budziła i przewracała na łóżku. A kiedy się wreszcie 
zdrzemnęła,   śniło   się   jej,   że   Mark   namiętnie   się   z   nią   kochał.   Samo 
wspomnienie wywoływało w niej falę podniecenia.

Założyła bikini i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Strój podkreślał jej 

ciało, a przede wszystkim piersi, które wreszcie nabrały kształtów. Stwierdziła, 
że prezentuje się nieźle.

Była ciekawa, czy Mark podziela to zdanie.
Wczorajszy pocałunek dał jej nadzieję, że tak.
W czasie bezsennej nocy miała dużo czasu na rozmyślania. Analizowała 

wydarzenia z ostatnich kilkunastu godzin. Dużo czasu poświęciła też Markowi i 
uczuciom, jakimi wciąż go darzyła.

Zastanawiała się, czy urlop z Markiem nie był prezentem gwiazdkowym 

od   Karyn.   Podejrzewała,   że   przyjaciółka   dała   jej   w   ten   sposób   możliwość 
przeżycia upojnego romansu.

Karyn mówiła Kayli, że Marka nie interesują związki na odległość. Jak 

wynikało   z   wczorajszej   rozmowy,   Mark   uznawał   jedynie   niezobowiązujące 
randki. Kayla gotowa była się z tym pogodzić. Im więcej myślała o wdaniu się 
w romans z Markiem, tym bardziej była podekscytowana.

Obawiała   się   jednak,   że   trudno   będzie   jej   przekonać   do   tego   Marka. 

Pamiętała bowiem jego wczorajsze wątpliwości.

Miała   nadzieję,   że   żarliwy   pocałunek   nieco   zmieni   jego   nastawienie. 

Uznała,   że   powinna   stać   się   bardziej   prowokacyjna   i   zacząć   wysyłać   mu 
sygnały. Dałaby mu w ten sposób do zrozumienia, że pragnie się z nim kochać.

Westchnęła. Czy tak naprawdę miała odwagę, by przeprowadzić ten plan? 

Ale   z   drugiej   strony,   gdyby   wróciła   do   Oregonu,   nie   podjąwszy   żadnej 
inicjatywy, byłaby wściekła, że nie znalazła w sobie odwagi, by wprowadzić 
swój intrygujący plan w życie.

Kayla miała  nadzieję, że Mark podnieci się, gdy zobaczy ją w bikini. 

Mogła też zastosować mniej subtelny plan – podłożyć mu nogę i upaść na niego. 
Uznała jednak, że to nie przyniesie pożądanego efektu. Mark byłby z pewnością 
tak   zajęty   przepraszaniem   jej  za   swoją   niezdarność,   że   nawet   nie   zwróciłby 
uwagi na to, jak bardzo go pragnie.

Związała włosy w kucyk, założyła koszulkę pasującą kolorem do bikini i 

szortów, po czym udała się do salonu.

Nie   zastała   w   nim   Marka.   Nie   było   go   też   słychać   zza   ściany. 

Zastanawiała się, czy poprzedniej nocy nie spał tak samo jak ona. Jeśli tak, to 

background image

tym bardziej nie chciała go teraz obudzić. Szybko zrobiła sobie kawę i zasiadła 
na jednym z leżaków na werandzie.

Z opartymi o barierkę nogami zaczęła obserwować, jak niebo jaśnieje, a 

chmury   na   horyzoncie   stają   się   różowe.   Widok   ten   zachwycił   ją.   Nigdy 
wcześniej nie była na Wschodnim Wybrzeżu i nie widziała, jak słońce wynurza 
się zza horyzontu. Owszem, oglądała przepiękne wschody słońca w Oregonie, 
ale ten, nad bezkresem wody, zrobił na niej piorunujące wrażenie.

Po wypiciu kawy poszła do chatki po dolewkę. Z pokoju Marka nadal nie 

dochodziły żadne odgłosy.

W milczeniu obserwowała niewielką grupę ludzi spacerujących po plaży. 

Kilka odważnych osób nawet pływało. Zaczęła przyglądać się jednej z nich. 
Śledziła ruchy pływaka z rosnącym zainteresowaniem. Kiedy dotarł do brzegu i 
wyszedł z wody, Kayla rozpoznała w nim Marka. Rozbawiło ją to, że chodziła 
na palcach, by go nie obudzić, a on tymczasem już dawno rozpoczął swój dzień.

Mark na chwilę stanął i podniósł ręcznik z piasku, po czym wycierając 

się, ruszył w stronę chatki.

Jego szorty lekko zsunęły się na biodra. Kayla westchnęła rozmarzona. 

Mark był bardzo przystojnym mężczyzną. Nawet gdyby w ogóle go nie znała, 
natychmiast   zwróciłaby   na   niego   uwagę.   Wszystko   w   nim   ją   podniecało   – 
sposób,   w   jaki   na   nią   patrzył,   piękne   oczy,   mocno   zarysowana   szczęka, 
muskularne ramiona, potężna klatka piersiowa i opalone nogi.

Mark dostrzegł Kaylę, dopiero gdy dotarł do prowadzących na werandę 

schodków. Miała nadzieję, że nie zauważył jej pożądliwego spojrzenia. Sprawiał 
wrażenie nieco spiętego, dopóki Kayla się do niego nie uśmiechnęła. Wówczas 
rozluźnił się i odwzajemnił jej uśmiech.

Walczyła ze sobą, by nie paść mu w ramiona. Doszła jednak do wniosku, 

że nie byłoby to zbyt subtelne posunięcie.

– Cześć – rzekł, wchodząc po schodkach.
– Cześć – odpowiedziała.
– Jak ci się spało? – spytał, siadając na krześle obok niej. Podobnie jak 

Kayla oparł nogi o barierkę.

No dobra, do dzieła, powiedziała sobie w duchu i rzuciła w jego stronę 

uwodzicielskie spojrzenie.

– W porządku, a tobie? Mark wzruszył ramionami.
– Dobrze.
Kayla jednak wiedziała, że oboje kłamią jak z nut.
– Zrobiłam kawę – powiedziała, dopijając ostatni łyk. – Jak chcesz, to 

sobie weź.

Mark poderwał się z krzesła.
– Bardzo chętnie. Przynieść ci dolewkę? – Wyciągnął rękę po jej kubek.
Na myśl o tym, że Mark ją obsługuje, Kayla uśmiechnęła się do siebie.

background image

– Tak. Ale bez cukru i bez mleka.
– Podobają mi się takie kobiety – rzekł i zniknął w chatce.
Kayla chciała wiedzieć, czy i ona mu się podoba. A właściwie było jej 

wszystko jedno. Oto bowiem dostała od losu wspaniałą szansę, by spędzić z 
Markiem   co   najmniej   jedną   noc.   Byłby   jej   pierwszym   kochankiem.   Wcale 
jednak   nie   zamierzała   mówić   o   tym  Markowi.   Chciała   udać,   że   jest   bardzo 
doświadczona w łóżku, i w ten sposób pokazać mu, że krótki romans nie będzie 
dla niej niczym szczególnym.

– Proszę – powiedział, podając jej kubek gorącej kawy.
– Dziękuję – wyszeptała, patrząc na niego z podziwem. – Mimo że cały 

dzień siedzisz za biurkiem, zachowałeś formę...

Mark wzruszył ramionami.
– Po prostu bardzo lubię się ruszać. Poza tym sport to dla mnie świetne 

antidotum na stres.

Położyła   dłoń   na   jego   muskularnym   ramieniu   i   delikatnie   je   ścisnęła. 

Mark o mało nie zadławił się kawą.

– Czy coś się stało? – spytała niewinnie.
– Nie, po prostu źle przełknąłem.
Kayla   przesunęła   rękę   na   jego   plecy   i   delikatnie   zaczęła   je   muskać 

palcami.

Spojrzał na nią ze zdziwieniem. Kayla uznała, że przesadziłaby, gdyby 

zatrzepotała teraz rzęsami. Mark zerknął na rysujący się pod jej bluzką biust i 
omiótł   wzrokiem   jej   nogi.   Po   chwili   spojrzał   w   drugą   stronę   i   głęboko 
westchnął.

Przez kilka minut siedzieli w milczeniu. W końcu Mark odchrząknął.
–   Słuchaj,   chciałbym   cię   przeprosić   za   wczorajszy   wieczór   –   rzekł.   – 

Zachowałem   się   bardzo   niestosownie,   rzucając   się   na   ciebie   jak   jakiś 
jaskiniowiec.

– Ależ skąd! – zaprzeczyła chrypliwym głosem. – Nie masz mnie za co 

przepraszać.   Ten   pocałunek   był   wspaniały   i   mam   nadzieję,   że   kiedyś   go 
powtórzymy.

Mark głośno przełknął ślinę.
– Ale... – zaczął oschle. – Po prostu nie chcę, byś wyrobiła sobie o mnie 

złe zdanie.

– Czyli jakie?
– Takie, że chciałbym cię w jakiś sposób wykorzystać.
–   Nie   martw   się.   Bardzo   dobrze   czuję   się   w   twoim   towarzystwie.   I 

niezależnie od tego, co zrobisz, obiecuję, że nie będę się czuła wykorzystywana.

Spojrzała   na   bezkresny   ocean.   Słońce   już   wzeszło.   Zaczęło   się   robić 

cieplej.

– Po śniadaniu wypożyczę wielki parasol i pójdę na plażę. Chcę  dziś 

background image

naprawdę wypocząć. Trochę poczytam, może się zdrzemnę – rzekła, prostując 
plecy. – A ty jakie masz plany?

– Nie mam żadnych. Czy będę mógł ci towarzyszyć?
– Oczywiście – rzekła, kryjąc radość. Przebywanie w pobliżu Marka było 

pierwszym krokiem do osiągnięcia celu, jaki sobie postawiła. – Nie wiem, jak 
ty, ale ja strasznie zgłodniałam.

Kayla wstała i starała się przejść nad wyciągniętymi nogami Marka, które 

tarasowały jej drogę. Mark natychmiast zdjął je z barierki.

– Dzięki – rzekła cicho i weszła do chatki.

Mark miał ochotę głośno zakląć. Po co pytał, czy może spędzić z Kaylą 

cały dzień, skoro ledwie panował nad sobą, gdy przebywała w pobliżu. Trudno 
było mu opisać, co czuje w jej obecności. Kiedy przed chwilą położyła mu rękę 
na ramieniu i plecach, natychmiast zesztywniał z podniecenia.

Poprzednia noc była dla niego koszmarem.  Przekonał się bowiem, jak 

Kayla   smakuje,   i   zobaczył,   że   –   tak   jak   on   –   pragnie   czegoś   więcej...   Bez 
wahania wykorzystałby tę sytuację, gdyby chciał się z nią przespać. Jednak cały 
czas powtarzał sobie, że Kayli nie interesują przelotne romanse.  On zaś nie 
uznawał stałych związków.

Mark   nigdy   nie   oszukiwał   kobiet   –   zawsze   jasno   mówił   im,   że   nie 

zamierza angażować się w związek. Takie miał zasady. Ale nie mógł przecież 
powiedzieć Kayli, że interesuje go wyłącznie spędzenie z nią kilku nocy. Na 
dodatek,   jeśli   było   prawdą   to,  co  powiedziała   mu   parę   miesięcy   wcześniej 
Karyn, i Kayla rzeczywiście podkochiwała się w nim od wielu lat, nie mógł 
wykorzystać jej uczuć.

Postanowił zapanować nad sobą. Uznał, że nie będzie to trudne. W końcu 

miał   spędzić   z   Kaylą   jeszcze   tylko   kilka   dni,   a   nie   był   już   nastolatkiem 
przeżywającym burzę hormonów.

Zaczął ustanawiać twarde reguły, do których zamierzał się stosować.
Po pierwsze, postanowił już więcej się z nią nie całować, niezależnie od 

charakteru, jaki miałby ten pocałunek. Utrudnił sobie to zadanie poprzedniego 
wieczoru. Ale po prostu nie był w stanie się powstrzymać. Czuł się tak błogo, 
trzymając   Kaylę   w   ramionach.   Nie   potrafił   odmówić   sobie   przyjemności 
pocałowania jej.

Po drugie, nie miał zamiaru brać Kayli za rękę, czuć bijącego od niej 

ciepła i wyobrażać sobie, ile przyjemności mogłyby mu dostarczyć jej delikatne 
dłonie. Nie zamierzał jej w ogóle dotykać.

Chciał zachowywać się jak sympatyczny kolega, który dobrze czuje się w 

jej towarzystwie, ale nic poza tym.

Po   przemyśleniu   swych   postanowień   uznał,   że   przestrzeganie   ich   nie 

powinno sprawić mu żadnego kłopotu.

background image

– Mark, czy mógłbyś mi posmarować plecy?
Nie   był   zachwycony   tą   prośbą.   A   przecież   wymagała   od   niego   tak 

niewiele, i była zupełnie naturalna, zważywszy na to, że przed chwilą dotarli na 
plażę.

Postanowił zrobić wyjątek od swych zasad. Zamierzał rozsmarować jej 

olejek   na   plecach   szybkimi,   stanowczymi   ruchami,   nie   rozkoszując   się 
kontaktem z jej ciałem.

Kayla   podała   Markowi   butelkę,   szybko   zdjęła   bluzkę   i   szorty,   pod 

którymi miała dwuczęściowy kostium, i odwróciła się do niego plecami.

Kiedy zobaczył ją w bikini, z trudem złapał oddech. Obmyślając swój 

plan, nie wziął pod uwagę, że w taki sposób zareaguje na jej niemal całkowicie 
odsłonięte ciało.

Mark zaklął w duchu. Po chwili spojrzał na butelkę i z powrotem na plecy 

Kayli. Jej skóra sprawiała wrażenie aksamitnej. Przypuszczał, że jest niezwykle 
gładka.

Zanim zdążył wylać sobie olejek na rękę, Kayla położyła się na brzuchu i 

wsparła głowę na dłoniach. Obserwowała rozbijające się o brzeg fale.

Wtedy dopiero zdał sobie sprawę, że Kayla jest prawie naga. Jej bikini 

składało   się   z   kilku   kawałków   materiału   połączonych   tasiemkami.   Co   za 
pomysł, by w takim stroju udać się na plażę? Przecież każdy przechodzący obok 
mógł ją zobaczyć.

Rozejrzał   się   po   leżących   obok   innych   plażowiczach.   Ze   zdumieniem 

zauważył, że inne kobiety są ubrane w stroje równie skąpe jak Kayla.

Widocznie   taka   obowiązywała   teraz   moda.   Mimo   to   pragnął   jak 

najszybciej zawinąć Kaylę w koc, na którym leżała, by żaden mężczyzna na 
plaży nie mógł jej oglądać.

Nalał odrobinę olejku na rękę i zaczął się przyglądać swej dłoni. Nie mógł 

w   żaden   sposób   wymigać   się   od   tego   zadania.   Musiał   to   zrobić   i   koniec. 
Rozprowadził olejek na swych dłoniach, a następnie położył je na jej plecach.

Skóra Kayli rzeczywiście okazała się wyjątkowo gładka. Zamknął oczy. 

Powtarzał sobie, że da radę spełnić jej prośbę. W końcu potrafił się opanować. 
Delikatnie   rozsmarowywał   olejek   po   plecach   Kayli,   czując   ciepło   jej   ciała. 
Czynność ta bardzo go ekscytowała. Postanowił więc następną porcję olejku 
nalać na jej skórę prosto z butelki. Rozsmarował go po jej plecach i karku.

Czuł się wspaniale, dotykając jej aksamitnej skóry.
– Och, jak przyjemnie – wymruczała.
Mark całkowicie się z nią zgadzał. Zastanawiał się, czy teraz choć przez 

chwilę będzie mógł przestać o niej myśleć.

– Czy mógłbyś mi też posmarować uda? – poprosiła.
Uznał,   że   zrobi   to   bez   najmniejszego   problemu.   Dyskretnie   poprawił 

background image

szorty, które nagle zaczęły go cisnąć w kroku, po czym wylał kolejną porcję 
olejku na rękę. Zaczął od łydek i bardzo powoli przesuwał się do góry. Poczuł 
przypływ namiętności.

Ręce zaczęły mu drżeć.
– Marki Odskoczył od niej jak oparzony.
– Słucham? – spytał stłumionym głosem.
–   Nie   mogę   się   nadziwić,   że   Karyn   dobrowolnie   zrezygnowała   z 

przyjazdu tutaj. Czy możesz to pojąć? W Nowym Jorku jest teraz pewnie zimno, 
a na ulicach zalega śnieg. Doskonale by tu wypoczęła. Zupełnie nie rozumiem 
tej decyzji.

Kayla odwróciła się na plecy. Miała zamknięte oczy, więc mógł jej się 

spokojnie przyjrzeć. Jego wzrok przykuły ledwie przykryte piersi. Nie pamiętał, 
że miała tak duży biust.

Z trudem powstrzymał się od wydania głośnego jęku. Jej ciało było tak 

piękne   –   szczupłe,   a   w   odpowiednich   miejscach   zaokrąglone.   Miał   ochotę 
schylić się, zerwać z niej kostium i zacząć namiętnie ją całować.

W końcu jednak się powstrzymał. Odsunął się od niej, usiadł po turecku i 

jak gdyby nigdy nic, położył ręce na kolanach.

Kayla powoli otworzyła oczy i zwróciła się do niego. Poczuł kolejną falę 

emocji.

– Czy nie powinnam się jeszcze trochę posmarować z przodu?
– Raczej nie – wydusił z trudem. Odchrząknął i robił wszystko, by nie 

patrzeć na jej twarz. Piersi Kayli znajdowały się zaledwie kilka centymetrów od 
jego kolana. Gdyby powoli wyprostował nogę...

Przestań! – skarcił się w myślach.
– Ależ tu przyjemnie – rzekła rozmarzonym głosem, ponownie zamykając 

oczy. – Dlaczego się nie kładziesz?

Bo muszę przestać myśleć o tym, że najchętniej przerzuciłbym cię przez 

ramię, pobiegł do chatki i położył cię na łóżku, gdzie kochalibyśmy się do końca 
naszego pobytu – miał ochotę odpowiedzieć.

–  Dziękuję,  ale może  później  – wymamrotał.   – Na  razie chyba  pójdę 

popływać...

Wstał i odwrócił się do niej tyłem. Uznał, że najlepiej będzie przez jakiś 

czas trzymać się z daleka od Kayli.

– Świetny pomysł! – ucieszyła się Kayla. – Pójdę z tobą.
Zerknął przez ramię i niemal z przerażeniem patrzył, jak Kayla wstaje, 

poprawia stanik od bikini i idzie w jego stronę.

Mark żałował, że nie są na Alasce! Tam na pewno nie chodziłaby tak 

roznegliżowana.

Przyspieszył kroku. Niemal wbiegł do oceanu, głośno przy tym pluskając. 

Zwolnił dopiero, gdy znalazł się na głębokiej wodzie.

background image

Musiał w końcu przyznać sam przed sobą, że znajduje się w wyjątkowo 

trudnej sytuacji.

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

Kayla stała na brzegu i obserwowała pływającego zapamiętale Marka.
Nie   mogła   pojąć,   co   się   stało.   Widziała   przecież,   że   był   bardzo 

podniecony, dlaczego więc tak nagle od niej uciekł?

Spojrzała na siebie. Nie chciała wejść do wody w bikini przeznaczonym 

wyłącznie   do   kąpieli   słonecznych.   Gdyby   skurczyło   się   choć   o   centymetr, 
mogłaby zostać aresztowana za obnażanie się w miejscu publicznym.

Zastanawiała się, co począć. Czy wejść do wody i popływać z Markiem, 

czy   położyć   się   na   kocu   i   czekać,   aż   przyjdzie   z   powrotem?   Spojrzała   na 
zegarek.   Obliczyła,   że   może   jeszcze   przebywać   na   słońcu   przez   około   pół 
godziny, a potem będzie musiała się zakryć. Chciała przecież tylko lekko się 
opalić, a nie ulec poparzeniu.

Skoro   przebywanie   blisko   Marka   było   kluczem   do   wzbudzenia   jego 

zainteresowania,   musiała   robić   wszystko,   by   znaleźć   się   niedaleko   niego. 
Postanowiła więc wejść do wody. Choć dobrze pływała, nie wiedziała, czy uda 
jej się dogonić Marka, który wszedł do oceanu przed nią. Gdyby nie udało jej się 
znaleźć obok niego, zamierzała popływać w samotności.

Mark musiał kątem oka ją dostrzec, ponieważ zwolnił i poczekał.
– Ale tu przyjemnie – wysapała, gdy dopłynęła do niego. – Wcale się nie 

dziwię, że przyszedłeś tu o świcie.

– Jak ci się płynęło?
–   Świetnie.   W   Oregonie   często   chodzę   na   basen.   Pozwala   mi   się   to 

odprężyć po wielu godzinach intensywnej nauki.

– Niezła jesteś...
Kayla podpłynęła jeszcze bliżej Marka.
– Ty też – rzekła z uśmiechem. – Mam nadzieję, że bawisz się równie 

dobrze jak ja...

Jego twarz wyrażała wiele emocji.
– Tak... Bawię się świetnie.
Zarzuciła mu ręce na szyję i nieznacznie pochyliła się ku niemu.
– To bardzo się cieszę... – rzekła i namiętnie pocałowała go w usta.
Ponieważ Mark zesztywniał pod wpływem jej dotyku, spodziewała się, że 

za chwilę ją odepchnie. Tymczasem zdecydowanym ruchem przyciągnął ją do 
siebie.   Przekonała   się   wówczas,   że   mimo   zimnej   wody   jest   nadal   bardzo 
podniecony. Przez ułamek sekundy miała obawy, czy nie utoną, jednak szybko 
zapomniała się w pocałunku.

Kiedy w końcu oderwali się od siebie, z trudem łapali oddech.
– Jak się nie opanujemy, to się potopimy – wysapał. – Lepiej wracajmy na 

brzeg.

background image

Kayla roześmiała się.
– Dokładnie o tym samym pomyślałam. Tak, wracajmy. Muszę zejść ze 

słońca, bo i tak za długo się dziś opalałam.

Płynęli do brzegu w milczeniu. Kayla cały czas przeżywała ten wspaniały 

pocałunek. Dzięki żarliwości, z jaką ją całował, wiedziała, że pożąda jej tak, jak 
ona jego.

Kayla   bardzo   się   z   tego   cieszyła.   Wiedziała,   że   wieczorem   będą   się 

kochać. Już nie mogła się doczekać tej chwili.

Kiedy dotarli na brzeg, nadal się do siebie nie odzywali. W milczeniu 

zabrali swoje rzeczy z plaży i ruszyli do chatki.

– Nie wiem, jak ty – rzekła w końcu Kayla – ale ja się chyba zdrzemnę. 

Jestem   trochę   zmęczona.   Kiedy   starałam   się   ciebie   dogonić,   myślałam,   że 
zamierzasz wpław dopłynąć do Portoryko.

– Przepraszam – odpowiedział. – Jak zaczynam płynąć, to wpadam w 

rytm i nawet sobie nie zdaję sprawy ze swej szybkości.

Kiedy dotarli do chatki, Kayla poszła do swego pokoju, po czym wzięła 

prysznic. Po wyjściu spod prysznica wtarła w ciało wybielający skórę balsam. 
Wiedziała, że z purpurową skórą trudno jej będzie uwieść Marka.

Zasnęła bez trudu. Parę godzin później obudziła się, ubrała i poszła do 

salonu. Drzwi do pokoju Marka były szeroko otwarte, ale po samym Marku nie 
było śladu.

Kayla   nie   przejęła   się   jego   nieobecnością.   Wiedziała,   że   prędzej   czy 

później wróci. Zamierzała zgotować mu serdeczne powitanie.

Przez resztę dnia Mark trzymał się z dala od chatki. Cały czas walczył ze 

sobą.

A jednak nie udało mu się dotrzymać postanowień. Właściwie nie miał 

wiele do gadania, bo to Kayla zaczęła go całować, ale przecież mógł przerwać 
jej znacznie wcześniej, niż to zrobił. Tak trudno było mu zapanować nad sobą, 
gdy znajdowała się w pobliżu. A nie mógł przecież złapać jej i zaciągnąć do 
łóżka.

Gdyby parę tygodni temu jakiś kolega powiedział Markowi, że na tym 

wyjeździe   będzie  cały   czas  podniecony,  wyśmiałby  go.  Nie  ukrywał,  że   jak 
każdy   normalny   facet   lubił   seks,   ale   nigdy   wcześniej   żadna   kobieta   nie 
ekscytowała go do tego stopnia co Kayla.

Zastanawiał się, dlaczego właśnie ta kobieta tak bardzo go pociągała.
Od czasu, gdy widział ją ostatnio, stała się niezwykle atrakcyjna. Gdyby 

to była jakaś inna kobieta, przespałby się z nią bez wahania. Ale z Kaylą nie 
zamierzał  iść  do łóżka. Musiał  pogodzić się z tym,  że jego podniecenie  nie 
minie do końca wyjazdu.

Tego   wieczoru   poszli   razem   na   kolację,   ale   nie   mieli   sobie   wiele   do 

background image

powiedzenia. Po posiłku wrócili do chatki. Mark postanowił nie tylko nie tknąć 
Kayli, ale nawet nie zbliżać się do niej na odległość metra.

Zdawała się nie zwracać uwagi na jego chłód. Mark odniósł wrażenie, że 

Kayla nie obiecuje sobie niczego po pocałunku sprzed paru godzin.

Przed   pójściem   spać   stali   przez   chwilę   w   salonie.   Kayla   wymownie 

spojrzała na Marka. Uśmiechnął się do niej po przyjacielsku, ale w żaden sposób 
nie zachęcił jej do podjęcia inicjatywy. Kayla bez cienia uśmiechu powiedziała 
mu dobranoc i poszła do swego pokoju.

Mark nieco się uspokoił, kiedy zniknęła mu z oczu. Choć dziś jakoś sobie 

poradził, nie wiedział, jak przez kolejne dni przeżyje bez zbliżania się do niej.

Cały czas powtarzał sobie, że szkoda byłoby zaprzepaścić lata przyjaźni 

jedynie po to, by przeżyć krótką chwilę uniesienia. Poza tym uważał, że Kayla 
była kobietą, którą nie można było się bawić. Potrzebowała stałego partnera – 
mężczyzny, który pokochałby ją na całe życie, a nie takiego faceta jak on.

Był przekonany, że kiedyś Kayla znajdzie godnego siebie mężczyznę i 

będzie dla niego wspaniałą żoną.

Mark jednak nie potrafił wytłumaczyć sobie, dlaczego ta myśl wcale go 

nie cieszy.

Poszedł do swego pokoju i położył się. Zasnął dość szybko. Przez całą 

noc miał erotyczne sny, w których jego kochanką była Kayla.

Następnego  wieczoru Kayla zrozumiała,  że będzie musiała  zastosować 

bardziej   radykalne   środki,   by   zwabić   Marka   do   łóżka.   Przez   cały   dzień 
obserwował ją bardzo czujnie. Gdy tylko podchodziła, natychmiast się odsuwał. 
Kayla zastanawiała się, co począć.

Kiedy skończyli kolację, zaproponowała:
– Słyszę, że z klubu dobiega muzyka. Może pójdę tam na trochę. Chcesz 

iść ze mną?

Długo przyglądał się jej w milczeniu, zanim odpowiedział.
– No dobrze – rzekł w końcu.
Po   wejściu   do   ciemnego,   zatłoczonego   pomieszczenia   dość   szybko 

znaleźli wolny stolik. Kelnerka przyjęła od nich zamówienie i odeszła.

– Fajnie tu – powiedziała Kayla, przysuwając się do Marka, by lepiej 

słyszał, co mówi. Musnęła wargami jego ucho. – W Oregonie jestem tak zajęta, 
że nie mam czasu chodzić do klubów.

Parkiet   był   zapełniony   tańczącymi   parami.   Kayla   nie   mogła   się 

powstrzymać i poruszała stopą w rytm melodii.

Po drugim drinku Mark poprosił ją do tańca. Zgodziła się bez wahania. Z 

radością stwierdziła, że dotychczas wszystko przebiega zgodnie z jej planem.

Kiedy weszli na parkiet, właśnie kończył się szybki utwór. W głośnikach 

zabrzmiała wolna melodia. Mark zamarł. Zanim jednak zdążył zmienić zdanie, 

background image

Kayla przytuliła się do niego. Z ociąganiem położył ręce na jej biodrach.

– Ciągle świetnie tańczysz – szepnęła mu do ucha.
– Ty za to radzisz sobie znacznie lepiej niż na studniówce – zauważył, 

wywołując jej śmiech.

– Czy wiesz, że zaproszenie mnie na tę studniówkę było najwspanialszą 

rzeczą, jaką ktokolwiek kiedykolwiek dla mnie zrobił? Dobrze wiedziałeś, że 
jeśli mnie nie zaprosisz, wcale nie pójdę, zostanę w domu.

– Wcale nie wiedziałem. Po prostu bardzo lubię studniówki, a Karyn nie 

pozwoliła mi pójść ze sobą.

– Ale kłamiesz! – wykrzyknęła, zaśmiewając się głośno.
– Mogę cię zapewnić, że teraz nie skłamię. Uważam, że świetnie tańczysz 

i jesteś jedną z najpiękniejszych kobiet na tej sali. Czy już mówiłem ci, że 
wspaniale prezentujesz się w tej sukience? Nie wiem, czy zauważyłaś, że każdy 
mężczyzna, który wchodzi do klubu, obrzuca cię pożądliwym spojrzeniem.

– Uważaj, bo zaraz do głowy uderzy  mi  woda sodowa. I to znacznie 

szybciej niż alkohol, który wypiliśmy.

– Szkoda, że sprawy się tak mają... – rzekł.
– Jakie sprawy?
– Po prostu... sprawy.
Nie   drążyła   tematu,   ponieważ   doskonale   wiedziała,   co   chce   przez   to 

powiedzieć. Narastające między nimi przez cały dzień napięcie sięgnęło zenitu.

W   drodze   powrotnej   do   chatki   Kayla   była   tak   podniecona   atmosferą, 

nastrojem i muzyką, że myślała jedynie o tym, by jak najszybciej znaleźć się w 
łóżku   z   Markiem.   Miała   nadzieję,   że   on   marzy   o   tym   samym,   bo   powoli 
zaczynało brakować jej pomysłów na to, jak go uwieść.

Był kwadrans po północy, kiedy dotarli do chatki.
– Ale jestem zmęczony! – powiedział Mark, ostentacyjnie ziewając. – 

Muszę czym prędzej iść spać. A ty?

Kayla   spojrzała   na   niego   wymownie.   Nie   dostrzegła,   by   wykazywał 

najmniejsze zainteresowanie jej osobą.

– Ja chyba też się położę – rzekła po długim milczeniu.
– No dobra – powiedział. Zatrzymał się na chwilę w drzwiach pokoju i 

spojrzał na nią. Najwyraźniej nie zamierzał jej nawet pocałować na dobranoc. – 
To do zobaczenia... rano.

– Dobranoc, Mark – pożegnała się i skierowała do swego pokoju.
Kayla uznała, że nadeszła pora, by zastosować plan awaryjny. Skoro nie 

działały na niego subtelne sygnały, które nieustannie mu wysyłała, trzeba było 
zadziałać inaczej. Po jej plecach przeszedł dreszcz. Zastanawiała się, co zrobi, 
jeśli Mark ją odrzuci. Czy będzie w stanie to przeżyć? Postanowiła nie myśleć o 
tym   dłużej,   tylko   jak   najszybciej   zacząć   działać.   Skoro   Mark   nie   zrobił 
pierwszego kroku, musiała go wyręczyć. Po przejrzeniu szafy wybrała bardzo 

background image

elegancką koszulę nocną. Założyła ją na siebie i spojrzała na swe odbicie w 
lustrze. Nie chciała tracić ani chwili dłużej. Zamierzała postawić wszystko na 
jedną kartę. Wiedziała, że albo całkowicie się skompromituje, albo... spędzi noc 
z Markiem.

background image

ROZDZIAŁ PIĄTY

– Wejdź – usłyszała zniecierpliwiony głos Marka, kiedy zapukała do jego 

drzwi. Odezwał się tak, jakby nie wiedział, kto stoi za drzwiami.

Kayla   nabrała   powietrza   i   nacisnęła   klamkę.   Mark   wcale   nie   spał. 

Trzymając ręce w kieszeniach dżinsów stał przy oknie i patrzył w siną dal.

– Co chcesz? – spytał, nie odwracając się w jej stronę.
– Ciebie.
Wyjął ręce z kieszeni i powoli się odwrócił, aż wreszcie na nią spojrzał. 

Zobaczył, że jest ubrana w nocną koszulę.

– Kayla, ja nie... – rzekł zdenerwowany.
– Proszę cię, nie każ mi odejść – powiedziała, nerwowo zaciskając drżące 

z emocji dłonie. – Czy nie możemy udać, że poznaliśmy się parę dni temu? Po 
prostu dobrze się zabawmy. Bez żadnych zobowiązań.

Skrzywił się, gdy usłyszał, że używa jego sformułowania.
– Zawsze są jakieś zobowiązania, Kayla – rzekł. – Zawsze.
– Czy to znaczy, że z każdą kobietą, z którą się przespałeś...?
– Nie mogę cię w ten sposób wykorzystać! Byłoby to nieuczciwe.
– Aha! – wykrzyknęła, zbliżając się do niego.
–   Skoro   jest   to   jedyna   rzecz,   która   cię   powstrzymuje,   to   nie   widzę 

problemu, bo... to ja chcę wykorzystać ciebie.

Zatrzymała   się   przed   nim   i   rozpięła   jeden   z   guzików   koszuli   Marka. 

Zachęcona brakiem oporu z jego strony, zaczęła rozpinać następne.

Zamknął oczy.
–   Nie   chcę   zniszczyć   naszej   przyjaźni   –   wyjaśnił.   –   A   ta   jedna   noc 

mogłaby to zrobić...

Wsunęła ręce pod jego koszulę i zrzuciła ją na ziemię.
– Myślę, że to tylko wzmocni naszą przyjaźń – powiedziała, całując go 

delikatnie w usta.

– Ufam ci i wiem, że mnie nie wykorzystasz. A pragnę cię tak bardzo, że 

nie mogę już dłużej wytrzymać.

Zdawało się, że słowa Kayli przekonały go. Mark delikatnie ją objął i 

przytulił do siebie. Czuła bicie jego serca i dreszcze przeszywające jego ciało. 
Ona także drżała.

Położyła   głowę   na   jego   klatce   piersiowej   i   delikatnie   polizała   jego 

brodawkę, sprawiając, że z wrażenia podskoczył.

Miała   nadzieję,   że   teraz   on   przejmie   inicjatywę,   ponieważ   nie   miała 

pojęcia, co zrobić dalej. Rozebrać się? Wskoczyć do łóżka? Ściągnąć z niego 
ubranie i obsypać jego ciało pocałunkami?

Poczuła   ulgę,   gdy   Mark   położył   dłonie   na   jej   biodrach   i   zaczął   je 

background image

przesuwać w dół, podciągając jednocześnie jej koszulę. Pogładził jej nagie uda, 
a następnie zdjął z niej koszulę.

Kayla   uznała,   że   to   niesprawiedliwe.   Ciągle   miał   na   sobie   spodnie, 

podczas gdy ona była całkiem naga. Instynktownie podniosła ręce i starała się 
zakryć swe ciało.

– Proszę cię, pozwól mi na siebie popatrzeć – rzekł. – Tak bardzo cię 

pragnę. Chciałbym jak najdłużej napawać się twoją bliskością.

Słowa   te   podziałały   na   Kaylę   jak   balsam.   Sprawiły,   że   przestała   się 

wstydzić i poczuła się pewniej.

Mark   zaprowadził   ją   do   łóżka,   szybko   się   rozebrał   i   położył   ją   na 

materacu.   Z   tylnej   kieszeni   spodni   wyciągnął   portfel   i   wyjął   z   niego 
prezerwatywę.   Dopiero   wtedy   Kayla   zdała   sobie   sprawę,   że   zupełnie   nie 
pomyślała o zabezpieczeniu. Poczuła się, jak bezmyślna dziewica.

Mark położył się obok i zwrócił się twarzą w jej stronę. Kayla zaczęła 

gładzić   go   po   brzuchu.   Powoli   przesuwała   rękę   ku   jego   nabrzmiałemu 
członkowi.

– Poczekaj – wysapał. – Jak mnie tam teraz dotkniesz, to eksploduję.
Ujął   jej   dłoń   i   zaczął   całować   jej   palce.   Kayla   nigdy   wcześniej   nie 

widziała  członka w stanie  wzwodu. Była  bardzo  zdziwiona jego rozmiarem. 
Cały   czas   powtarzała   sobie   jednak,   że   musi   zachowywać   się   jak   kobieta 
doświadczona w łóżku.

Światło rzucane przez lampkę  nocną sprawiało, że jej ręce wyglądały, 

jakby były pokryte cienką warstwą złota. Mark pocałował ją w czubek nosa.

– Od chwili, kiedy przyjechałaś, z trudem nad sobą panuję.
– W jakim sensie?
–   W   każdym.   Jestem   strasznie   podniecony   od   momentu,   gdy   cię 

zobaczyłem te parę dni temu. Przez cały czas nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.

Chciała, by przestał wreszcie mówić i zaczął działać.
Pochylił się nad nią i zaczął całować jej piersi. Przez tę pieszczotę zaczęły 

przeszywać ją fale emocji. Kiedy lizał jej twardą brodawkę, z trudem łapała 
powietrze.

Kayla była tak podniecona, że aż trzęsła się z pożądania. W miejscach, 

gdzie ją dotykał, rozpalał ją do czerwoności. Uznała, że nadeszła pora, by i ona 
sprawiła   mu   przyjemność.   Nie   była   jednak   w   stanie   myśleć,   a   jedynie 
instynktownie poddawała się jego pieszczotom.

Kiedy   znalazł   się   nad   nią,   zupełnie   straciła   nad   sobą   panowanie. 

Instynktownie oplotła nogi wokół jego bioder.

Gdy   zdecydowanym   ruchem   w   nią   wszedł,   natychmiast   stężała.   Jej 

uniesiony, rozmarzony wyraz twarzy nagle zniknął. Nie spodziewała się, że jego 
penis będzie taki olbrzymi i że w tym momencie ona odczuje taki silny ból...

Mark przerwał.

background image

– Czy sprawiam ci ból? – spytał. Kayla pokiwała głową.
– Trochę – odpowiedziała.
–   Jesteś   strasznie   ciasna.   Przepraszam,   powinienem   był   poczekać,   aż 

będziesz gotowa.

– Ależ ja naprawdę jestem gotowa. Nie przejmuj się mną, tylko rób, co 

chcesz.

Zszedł z Kayli i spojrzał na nią ze zdziwieniem.
– Rób, co chcesz? – powtórzył. Kayla energicznie pokiwała głową.
– Tak, proszę cię! – wykrzyknęła histerycznie.
– Kayla?
– Co? – spytała zniecierpliwiona.
– Nie kochałaś się jeszcze z żadnym mężczyzną, prawda?
Kayla szeroko otworzyła oczy. Patrzyła na Marka ze smutkiem.
–   Ja...   To   znaczy...   To   nie   jest   tak...   –   wymamrotała,   po   czym   znów 

zamknęła oczy. – Czy to aż tak widać?

Kayla zastanawiała się, jak Mark się domyślił. Poczuła, że Mark wstaje i 

kiedy   otworzyła   oczy,   ujrzała,   jak   nerwowo   ubiera   się   przy   łóżku.   Z 
przerażeniem zorientowała się, że Mark wcale nie zamierza się z nią kochać. Na 
dodatek był wściekły. Kayla nie mogła zrozumieć, co wywołało w nim tak nagłą 
zmianę.

Usiadła, zasłaniając swe nagie piersi kołdrą.
– Co się stało? – spytała. Mark spojrzał na nią ze złością.
– Jak to „co się stało?”?! To jeszcze ci muszę tłumaczyć? – Chciałaś się 

kochać, nie mówiąc mi, że to twój pierwszy raz!

Kayla spojrzała na niego zdziwiona.
– A co, powinnam się była u ciebie zapisać na kurs przygotowawczy?
Mark zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju. Przeciągnął dłonią po 

włosach. W końcu stanął i raptownie odwrócił się ku niej.

– Może mi wreszcie powiesz, o co w tym wszystkim chodzi, co? Czy 

wyście to wszystko sobie dokładnie zaplanowały z Karyn? Jeśli tak, to wiedz, że 
ta sytuacja bynajmniej mnie nie bawi.

Kayla   czuła   się   coraz   bardziej   upokorzona.   Chcąc   zachować   resztkę 

godności, owinęła się kołdrą, wyśliznęła się z łóżka i wyszła, nie odezwawszy 
się ani słowem.

Weszła do swego pokoju i zamknęła drzwi na klucz. Oparła się plecami o 

ścianę. Była przerażona przebiegiem wydarzeń. Nie wiedziała, co zrobić. Tak 
bardzo pragnęła Marka i wiedziała, że on też jej pragnie. Widziała przecież, że 
jest taki chętny i na pewno nie udawał.

Jak   więc   mógł   przerwać   w   momencie,   gdy   oboje   byli   tak   bardzo 

podnieceni?

Postanowiła   nie   wychodzić   z   pokoju   do   dnia   wyjazdu.   Wiedziała,   że 

background image

przez tych parę dni nie umrze z głodu. Wszystko wydawało jej się lepsze, niż 
stawienie   czoła   Markowi.   Jak   mógł   choć   przez   chwilę   pomyśleć,   że   to,   co 
między nimi zaszło, było częścią ukartowanego przez nią i Karyn planu?

Może była w łóżku tak nieudolna, że jego podniecenie minęło? Na myśl, 

że to mogło być powodem nagłej zmiany jego zachowania, poczuła się jeszcze 
gorzej. Jedno było pewne – wieczór, na który tak czekała, przeistoczył się w 
jakiś koszmar.

W końcu poszła do łazienki wziąć prysznic. Obiecywała sobie, że nie 

będzie płakać, ale po chwili poczuła, jak strumienie gorących łez spływają jej po 
policzkach.

Nie miała pojęcia, ile czasu spędziła pod prysznicem. W końcu zakręciła 

wodę i wytarła się. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wyglądała strasznie z 
opuchniętymi oczami i zasmarkanym nosem.

Na szczęście i tak nie zamierzała pokazywać się Markowi. Chyba ciągle 

widział   w   niej   wyrośniętą,   nieproporcjonalnie   zbudowaną   nastolatkę,   a   nie 
dorosłą kobietę. Jej krągłości nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Skąd w 
ogóle przyszło jej do głowy, że Mark pragnie się z nią przespać, ale nie śmie jej 
tego   zaproponować,   bo   jest   zbyt   dobrze   wychowany?   To,   że   na   plaży   był 
podniecony, o niczym nie świadczyło. Kayla dobrze wiedziała, że skąpo odziana 
kobieta jest w stanie podniecić każdego mężczyznę.

Najpierw   tak   pragnął   się   z   nią   kochać,   a   chwilę   później   mu   się 

odechciało... Nie mogła zrozumieć tych zmian w jego zachowaniu. Nigdy w 
życiu nie słyszała tak beznadziejnej wymówki – powiedział, że nie może się z 
nią przespać, bo byłby jej pierwszym partnerem. A niby dlaczego miałoby to go 
obchodzić?

Kayla   doszła   do   wniosku,   że   jeśli   doświadczenia   z   tego   wieczoru  nie 

sprawią, że przestanie kochać Marka, nie będzie już dla niej żadnej nadziei.

Wytarła   włosy   ręcznikiem   i   założyła   inną   |   koszulę   nocną.   Ledwie 

zdążyła usiąść na łóżku, gdy do jej drzwi zapukał Mark.

– Kayla...?
Spojrzała   na   drzwi,   gratulując   sobie,   że   zamknęła   je   na   klucz.   Nie 

odpowiedziała.

Po dość długiej przerwie Mark ponownie się odezwał.
–   Kayla,   posłuchaj,   musimy   porozmawiać...   Przewróciła   oczami   i 

położyła się na łóżku. Nie miała zamiaru nigdy więcej odezwać się do niego ani 
słowem.

– Kayla, daj spokój...
Zgasiła światło, za wszelką cenę starając się zasnąć.
– Proszę cię, nie zachowuj się tak...
Tak, czyli jak? – odpowiedziała mu w myślach. Źle? Dobrze?
– Posłuchaj, chyba nie rozegrałem tego najlepiej... Po prostu... Do cholery 

background image

jasnej, Kayla, otwórz wreszcie te drzwi! Nie możemy w ten sposób rozmawiać!

Niewiele myśląc, Kayla wyskoczyła z łóżka, złapała kołdrę, którą parę 

chwil wcześniej położyła na krześle, i gwałtownie otworzyła drzwi. Zaskoczony 
Mark   zupełnie   się   tego   nie   spodziewał.   Rzuciła   w   niego   kołdrą,   po   czym 
zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i natychmiast znowu zamknęła je na klucz.

Weszła z powrotem do łóżka, zastanawiając się, ile musi minąć czasu, by 

Mark wreszcie zrozumiał, że już nigdy nie chce mieć z nim nic wspólnego. 
Pocieszała się tym, że mieszkają na dwóch krańcach kontynentu.

Mark oparł głowę o zamknięte drzwi pokoju Kayli i głęboko westchnął. 

Musiał przyznać, że nie rozegrał tej sprawy dobrze. Wiedział, że skoro Kayla 
nie chce go widzieć, już dziś niczego jej nie wyjaśni. Miał jednak nadzieję, że 
rano wyjdzie z pokoju i będzie chciała go wysłuchać. Chciał ją przeprosić za 
swoje zachowanie.

Wrócił do siebie i rzucił kołdrę na łóżko.
Co  za  noc...  Dotychczas nie  wahał  się  nawet  przez  chwilę,  gdy  jakaś 

kobieta chciała z nim pójść do łóżka.

To jednak nie była pierwsza lepsza kobieta, ale Kayla.
Położył się wygodnie na łóżku. Na poduszce  ciągle czuł jej delikatny 

zapach.   Wiedział,   że   tej   nocy   nie   będzie   mógł   zasnąć.   Czuł   wielką   żądzę. 
Próbował sobie przypomnieć, kiedy ostatnio nie mógł nad sobą zapanować tak 
jak teraz. Chyba było to wtedy, gdy jako nastolatek przeżywał burzę hormonów.

Nie był w stanie zrozumieć, czemu Kayla za wszelką cenę chciała stracić 

dziewictwo.   Skoro   przeżyła   dwadzieścia   pięć   lat   bez   seksu,   dlaczego   nagle 
postanowiła się z nim przespać?

Zastanawiał się też, dlaczego go ta sprawa tak bardzo obchodzi.
Nie widział jej od dnia wyjazdu z Oregonu i nie utrzymywali ze sobą 

kontaktu. Nie znaczyło to jednak, że nie traktuje jej jak członka rodziny. Kochał 
ją jak...

Stop!
Czy rzeczywiście ją kochał?
Tak,   oczywiście.   Przecież   od   dzieciństwa   Kayla   stanowiła   część   jego 

rodziny.   Dlatego   też   czuł   się   niezręcznie,   pożądając   ją   od   chwili,   kiedy 
przyjechała.

A na dodatek teraz ją skrzywdził, choć wcale tego nie chciał. Sam nie 

rozumiał swego niekonsekwentnego zachowania. Czy to dziwne, że Kayla się na 
niego obraziła, kiedy sam nie był w stanie wytłumaczyć swego postępowania?

Postanowił, że nie tylko przeprosi ją za tę noc, ale spokojnie wyjaśni jej, 

dlaczego nie powinni się kochać. Zamierzał jasno powiedzieć, że nie dlatego nie 
chce z nią iść do łóżka, że jej nie pragnie. Przecież nie marzył o niczym innym. 
Ale jednocześnie wiedział, że jeśli ją skrzywdzi, do końca życia nie będzie w 

background image

stanie spojrzeć sobie w oczy.

background image

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Po   nieprzespanej   nocy   Kayla   wstała   z   nowym   postanowieniem.   Nie 

zamierzała dopuścić do tego, by Mark Stevenson zepsuł jej resztę wakacji. Po 
prostu nie był tego wart. Rzeczywiście durzyła się w nim od wielu lat. To jednak 
nie był powód, by odrzucenie przez niego zniszczyło jej resztę urlopu.

Jeszcze   wczoraj   tak   bardzo   chciała   się   z   nim   przespać.   Teraz   jednak 

zamierzała go zignorować i raz na zawsze o nim zapomnieć.

Ubrała się tak, jak przez wszystkie poprzednie dni. Na dwuczęściowy 

kostium,   który   miała   na   sobie,   założyła   szorty   i   bluzkę.   Do   torby   plażowej 
spakowała ręcznik, krem do opalania i książkę, którą ze sobą przywiozła.

Dokładnie obejrzała się w lustrze. Z ulgą stwierdziła, że opuchlizna zeszła 

z powiek, teraz były jedynie trochę zaczerwienione, ale zamierzała to ukryć pod 
okularami słonecznymi. Poza tym zauważyła, że jej nos już nie jest czerwony i 
wcale się nie świeci. Kayla poczuła, że tak wyglądając, jest gotowa wyjść ze 
swego   pokoju   i   stawić   czoło   całemu   światu,   a   nie   tylko   Markowi 
Stevensonowi...

Zamiast zrobić sobie kawę w chatce, udała się do hotelowego bufetu na 

szwedzkie śniadanie. Ponieważ przygotowanie się do wyjścia zajęło jej znacznie 
więcej czasu  niż poprzednio, dotarła na miejsce  później niż zwykle. Jak się 
okazało, o tej porze był tu straszny tłum. Korzystając z typowo szwedzkiego 
bufetu, nałożyła sobie na talerz różne sałatki i wędliny i zaczęła rozglądać się za 
wolnym miejscem. Zauważyła, że około trzydziestoletni mężczyzna wstaje od 
stolika. Myślała, że wychodzi. Po chwili jednak zorientowała się, że nieznajomy 
zmierza w jej stronę.

–   Przepraszam   bardzo,   widzę,   że   nie   ma   pani   gdzie   usiąść.   Może 

chciałaby się pani dosiąść do mojego stolika?

Ponieważ wokół nie było innych miejsc, a mężczyzna sprawiał wrażenie 

bardzo sympatycznego, Kayla przyjęła jego zaproszenie.

– Z przyjemnością – rzekła. – Bardzo panu dziękuję za tę propozycję.
Kiedy już siedzieli, mężczyzna podał Kayli rękę przez stół.
– Pani pozwoli, że się przedstawię. Nazywam się Dave Talbot. Pochodzę 

z Ohio.

Kayla uścisnęła jego dłoń.
– Kayla Parker – przedstawiła się. – Jestem z Oregonu.
Choć Dave był przystojnym blondynem o zielonych oczach, nie wzbudzał 

w Kayli emocji, choć poznanie go było miłą odmianą po przeżyciach ostatnich 
dni.

– Jesteś tu sama? – spytał, jedząc.
– I tak, i nie – odpowiedziała. – Miałam się tu spotkać z przyjaciółką z 

background image

Nowego   Jorku,   ale   w   ostatniej   chwili   okazało   się,   że   nie   dostanie   urlopu. 
Zamiast niej przyjechał tu jej brat.

– A ile on ma lat?
Kayla uśmiechnęła się pod nosem.
– Wystarczająco dużo, by mnie irytować.
– Znam trochę takich ludzi – odpowiedział rozbawiony. – Jakie masz 

plany na dziś?

– Takie, jak co dzień. Chcę iść na plażę, położyć się pod parasolem i 

napawać błogą atmosferą wyspy. A czemu pytasz?

–   Bo   my   po   śniadaniu   jedziemy   nurkować.   My,   czyli   ja   i   dwa 

zaprzyjaźnione ze mną małżeństwa – Gene i Carol Henleyowie oraz Pat i Leah 
Greene. Jeśli chcesz do nas dołączyć, zapraszam.

– Dziękuję, chętnie – odpowiedziała szczerze. Po tym, co wydarzyło się 

między   nią   a   Markiem,   miała   wielką   ochotę   spędzić   czas   w   nowym 
towarzystwie.   –   Z   przyjemnością   do   was   dołączę,   ale   nigdy   w   życiu   nie 
nurkowałam.

–   To   bardzo   proste,   nauczysz   się   w   parę   minut.   Wszyscy   jesteśmy 

amatorami, ale świetnie bawimy się pod wodą, a chyba o to chodzi, nie?

Kayla   była   mu   bardzo   wdzięczna   za   zaproszenie.   Miała   zamiar 

powiedzieć Karyn, że mimo jej nieobecności doskonale się tu bawiła.

W czasie śniadania porozmawiali trochę o sobie. Okazało się, że Dave 

wykłada psychologię na Uniwersytecie w Ohio, a jego znajomi też pracują na 
różnych   wydziałach   tego   samego   uniwersytetu.   Kayla   po   raz   kolejny 
stwierdziła, że świetnie czuje się z ludźmi związanymi z wyższą uczelnią.

Kiedy   tylko   Dave   i   Kayla   weszli   do   holu   hotelu,   ujrzeli   Henleyów   i 

Greene’ów. Po przedstawieniu się cała szóstka zamówiła transport i wyszła z 
hotelu.

Carol   i   Leah   ciągle   żartowały   sobie,   że   Dave   pewnie   miał   już   dość 

spędzania czasu jedynie z dwoma kochającymi się małżeńskimi parami, więc 
poderwał na śniadaniu Kaylę i zaprosił ją na wspólne nurkowanie.

– Przed wyjazdem powtarzałam mu, by zaprosił kogoś na ten urlop, ale on 

nawet nie chciał o tym słyszeć – rzekła Carol.

Dave   spojrzał   na   Kaylę   i   dyskretnie   się   uśmiechnął,   a   ona   się 

zaczerwieniła. Miała nadzieję, że w ich towarzystwie będzie czuła się lepiej niż 
z Markiem, o którym zresztą teraz już w ogóle nie chciała myśleć.

Mark zachodził w głowę, co stało się z Kaylą.
Kiedy wrócił z porannego pływania i zauważył, że na stole w salonie nie 

ma   przygotowanej   kawy,   był   przekonany,   iż   Kayla   ciągle   siedzi   w   swym 
pokoju. Zrobił więc cały dzbanek i postanowił zanieść jej kubek na znak zgody.

Kiedy   nie   odpowiedziała   na   jego   pukanie,   nacisnął   klamkę.   Drzwi 

background image

ustąpiły. Wszedł do pokoju i ze zdziwieniem odkrył, że jest pusty, że Kayli 
wcale tam nie ma.

Czyżby poszła na śniadanie bez niego?
Spojrzał na zegarek. Ponieważ zasnął dopiero nad ranem, wstał znacznie 

później niż zwykle. Pewnie Kayla zjadła już śniadanie, a teraz opalała się na 
plaży.

Mark odniósł kubek do kuchni, a następnie wziął prysznic, ogolił się i 

ubrał, po czym poszedł na śniadanie.

W jadalni było kilkoro spóźnialskich jak on. Nie zobaczył wśród nich 

Kayli. Po zjedzeniu obfitego śniadania postanowił rozejrzeć się za nią na plaży.

Nigdy dotąd nie zauważył, jak wiele osób jest na plaży. Dopiero teraz, 

kiedy szukał konkretnej osoby, uderzyła go liczba plażowiczów. Zaglądał pod 
każdy parasol i podchodził do każdej kobiety o kolorze włosów Kayli.

Kilka   kobiet   uśmiechało   się   do   niego,   zachęcając,   by   się   przysiadł. 

Pomyślał   z   satysfakcją,   że   są   jednak   osoby,   którym   jego   towarzystwo 
sprawiłoby przyjemność.

Został na plaży do obiadu, po czym ponownie poszedł do restauracji, aby 

rozejrzeć się za Kaylą.

Jednak jej tam nie było.
Po obiedzie postanowił wrócić do chatki. Miał nadzieję, że zastanie ją w 

jej pokoju, jednak gdy wszedł do środka, natychmiast zorientował się, że ciągle 
jej nie ma.

W końcu jego cierpliwość się wyczerpała. Skoro Kayla nie zamierzała 

zachować się jak dorosła osoba, nie rozumiał, dlaczego miałby ją przepraszać.

Wydarzenia poprzedniego dnia nie dawały mu spokoju. Zastanawiał się, 

dlaczego właściwie przerwał tak gwałtowanie. Przecież tak bardzo jej pragnął i 
nie miał co do tego wątpliwości. Poza tym Kayla była osobą dorosłą i jasno dała 
mu do zrozumienia, że go pożąda. Dlaczego więc zachował się w ten sposób?

Być może stało się tak dlatego, że żywił do niej uczucia znacznie głębsze 

niż mu się wydawało. Bardzo go to zdziwiło i przestraszyło. Pragnął jej tak 
bardzo   nie   dlatego,   że   szukał   przelotnej   przygody,   ale   dlatego,   że   młoda 
dziewczyna, której parę lat wcześniej towarzyszył na studniówce, tak niewinna i 
ufna,   patrzyła   na   niego   wyczekująco   swymi   wielkimi   oczami.   Dała   mu   do 
zrozumienia, że bardzo go pragnie.

Oczywiście on też jej pragnął. Uważał jednak, że powinien ją chronić. 

Wczoraj wycofał się tak gwałtownie, gdyż chciał ochronić Kaylę przed samym 
sobą. Mark pragnął czegoś więcej niż przelotnego romansu. Chciał do końca 
życia trzymać ją w ramionach i kochać ją... Pragnął się nią opiekować.

Gwałtownie   przerwał   swe   rozważania.   Zdał   sobie   bowiem   sprawę,   że 

jego pragnienia przypominają przysięgę małżeńską.

Uznał, że dzieje się z nim coś niedobrego. Nigdy w życiu nie wyobrażał 

background image

sobie, że się ożeni. Teraz jednak zrozumiał, że pragnie dzielić życie z Kaylą i co 
noc   z   nią   spać.   Oczami   wyobraźni   widział,   jak   Kayla   nosi   jego   dziecko,   a 
później   je   wychowuje.   Widział   ich   małą   córeczkę   z   chmurą   włosów   i 
uśmiechem jej matki. Widział...

Nagle zrozumiał, że nie może dłużej czekać.
Szybko wybiegł z chatki prosto na plażę i niewiele myśląc, wskoczył do 

wody.  Biegł   przed   siebie,  dopóki  nie  stracił   gruntu  pod  nogami.  Był  gotów 
popłynąć bardzo daleko, byle tylko nie myśleć o tym, co  naprawdę czuje do 
Kayli Parker.

Kayla wróciła do ośrodka po południu. Dawno nie bawiła się tak dobrze, 

jak tego dnia. Zarówno oba małżeństwa, jak i Dave byli bardzo sympatyczni. 
Henleyowie i Greene’owie opowiadali anegdotki o swych dzieciach i pracy na 
uczelni, Kayla zaś zabawiała ich historiami o swoich rodzicach i szczytnych 
celach, o jakie walczą.

Po powrocie do ośrodka Kayla pożegnała się z oboma  małżeństwami. 

Dave zaś postanowił odprowadzić ją do chatki.

– Dziękuję ci za zaproszenie, Dave – powiedziała. – Nie przypuszczałam, 

że nurkowanie może dostarczyć tak niezapomnianych wrażeń. A sama nigdy 
bym się nie odważyła poznawać podwodnego świata.

–   Cieszę   się,   że   tak   świetnie   się   bawiłaś.   I   dziękuję   ci   za   wspaniałe 

towarzystwo – rzekł. – Bardzo dobrze się z tobą czuję. Może moglibyśmy się 
spotkać jutro? Bo pojutrze wylatujesz, prawda?

– Tak. Aż nie wierzę, że tak szybko minął ten czas. Mam wrażenie, że 

przyleciałam tu wczoraj – szepnęła, gdy zbliżali się do chatki. – Dam ci znać co 
do jutra. Przed powrotem do Oregonu mam parę spraw do załatwienia.

– W porządku. – Dave spojrzał w stronę chatki Kayli. – A to pewnie brat 

twojej przyjaciółki...

Podniosła   wzrok   i   spostrzegła   siedzącego   na   werandzie   Marka.   Z 

opartymi o barierkę nogami popijał drinka i obserwował ich, zbliżających się do 
chatki.

Kayla poczuła się nieswojo. Być może  zareagowała tak, bo zobaczyła 

Marka po raz pierwszy od chwili, gdy poprzedniego wieczoru rzuciła w niego 
kołdrą. Starała się jednak o tym nie myśleć. Nie mogła zrozumieć, dlaczego w 
towarzystwie jednego mężczyzny czuje się zrelaksowana, przy innym zaś – tak 
napięta.

Spojrzenie,   jakim   od   stóp   do   głów   obrzucił   ją   Mark,   sprawiło,   że   po 

plecach przeszły jej ciarki.

Kiedy dotarli do schodków, Dave przywitał się z Markiem.
– Cześć.  Nazywam się  David. A ty pewnie jesteś  bratem przyjaciółki 

Kayli?

background image

Mark kompletnie zignorował Dave’a.
– Dobrze się bawiłaś? – wycedził.
– Tak – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.  Rzuciła okiem na 

Dave’a. – To jest właśnie Mark Stevenson, o którym ci wspomniałam. – Po 
chwili   milczenia   spojrzała   na   Marka   i   rzekła:   –   Dave   nauczył   mnie   dziś 
nurkować.

Mark łyknął drinka, zanim odpowiedział.
– Gratulacje – rzucił. Dave zwrócił się do Kayli.
–   Jeszcze   raz   dziękuję   ci   za   wspólnie   spędzony   czas.   Świetnie   się 

bawiłem. Daj mi znać, co z twoimi planami na jutro.

Kayla pokiwała głową.
– Dobrze, odezwę się.
Kiedy Dave się oddalił, Kayla spojrzała na Marka.
– Czy musiałeś być taki nieuprzejmy?
– Tak – odpowiedział krótko. – Napijesz się ze mną?
Kayla zerknęła na ciemny, bursztynowy napój w szklance Marka.
– A co pijesz?
– Burbona z wodą.
– Nie wiedziałam, że lubisz burbona. Mark uniósł szklankę jak do toastu i 

wypił resztkę alkoholu.

– To teraz już wiesz – rzekł oschle i wstał. Otworzył Kayli drzwi i wszedł 

za   nią   do   chatki.   Udał   się   do   kuchni,   w   której   na   stole   stała   do   połowy 
opróżniona butelka.

Kayla   zastanawiała   się,   ile   Mark   wypił   przed   jej   przyjściem,   ale   nie 

zamierzała   go   o   to   pytać.   Stanowczym   krokiem   poszła   do   swego   pokoju   i 
zamknęła za sobą drzwi.

Mark był w stanie ją rozdrażnić bardziej niż ktokolwiek inny. Potrafił być 

tak   irytujący,   że...   Dopiero   teraz   przypomniała   sobie,   jak   w   dzieciństwie 
doprowadzał Karyn do szału.

Kayla rozebrała się i ciągle rozdrażniona nieuprzejmością Marka poszła 

pod prysznic. Nie było niczego, co usprawiedliwiałoby jego niemiłe zachowanie 
w stosunku do Dave’a. Przecież poprzedniego wieczoru Mark jasno dał Kayli do 
zrozumienia, że jej nie pragnie. Nie mogła więc zrozumieć, dlaczego obchodzi 
go to, z kim się spotyka i co z tym mężczyzną robi.

Kiedy   się   trochę   uspokoiła,   spłukała   z   siebie   mydło,   wyszła   spod 

prysznica i sięgnęła po ręcznik. Wydała okrzyk zdziwienia, gdy zobaczyła, że 
Mark stoi w drzwiach z kolejnym drinkiem i się jej przygląda.

–   Wynoś   się   stąd!   –   krzyknęła,   gwałtownie   zakrywając   nagie   ciało 

ręcznikiem. – Co ty sobie wyobrażasz?

– Przecież już cię widziałem nago – zauważył.
– Nie rozumiem więc, dlaczego teraz jesteś taka oburzona.

background image

Popił drinka.
– Dużo dziś myślałem – odezwał się po chwili.
Kayla odwróciła się plecami do Marka i pobieżnie wytarła. Opatuliła się 

w ręcznik, przecisnęła obok niego i weszła do swego pokoju. Założyła na siebie 
stanik, figi, koszulkę bez rękawów i krótkie szorty.

Kiedy   się   odwróciła,   spostrzegła,   że   Mark   nadal   stoi   w   drzwiach   do 

łazienki, z tą tylko różnicą, że odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Pilnie 
śledził każdy jej ruch.

Dopił drinka w milczeniu.
Kayla spojrzała na niego zmrużonymi oczami.
– Jak długo pijesz?
–   Teoretycznie   od   dnia,   gdy   skończyłem   dwadzieścia   jeden   lat.   Ale 

wcześniej udało mi się parę razy zamoczyć usta w alkoholu.

– Bardzo jesteś dowcipny – rzekła ironicznie.
– Chodziło mi o dzisiejszy dzień.
– Nie wiem, nie pamiętam.
Wyszła ze swego pokoju i wkroczyła do salonu. Mark podobno chciał z 

nią porozmawiać. Ona też miała mu parę rzeczy do powiedzenia.

Mark podążył za nią. Usiadła i wskazała mu stojący naprzeciwko siebie 

fotel.

– Jeśli masz mi coś do powiedzenia, to słucham – rzekła sucho.
– Czyli chcesz wiedzieć, o czym dziś rozmyślałem...
– Jestem pewna, że i tak mi to powiesz, niezależnie od tego, czy będę 

chciała cię wysłuchać, czy nie. Mów.

Mark przytaknął.
–   Od   dziecka   byłaś   bardzo   inteligentna.   A   do   tego   spostrzegawcza. 

Zawsze to w tobie ceniłem. Jak widać, pod pewnymi względami ludzie się nie 
zmieniają.

– I to o tym tak intensywnie rozmyślałeś od rana?
– Dlaczego zniknęłaś na cały dzień, nie mówiąc mi, dokąd idziesz?
Kayla skrzywiła się.
– Uznałam, że nie muszę cię o wszystkim informować.
– Mam wrażenie, że to nie jest prawdziwy powód. Nie wierzę, byś o tym 

nie   pomyślała.   Co   więcej,   jestem   przekonany,   że   bardzo   dokładnie   to 
przemyślałaś, więc, proszę, odpowiedz mi szczerze.

Kayla przyjrzała mu się uważnie.
–   Dobrze.   Rzeczywiście   zrobiłam   to   celowo,   bo   nie   chciałam   już   cię 

więcej widzieć. Czy to wystarczająco szczera odpowiedź?

– A to z powodu tego, co wydarzyło się wieczorem, tak? – upewnił się.
– Jeśli już musisz wszystko wiedzieć, to z powodu tego, jak zachowałeś 

się w stosunku do mnie wczoraj. Słyszałam dużo o kobietach, które prowokują 

background image

facetów,   choć   wcale   nie   zamierzają   się   z   nimi   przespać,   ale   przyznam,   że 
wczoraj ze zdziwieniem odkryłam, iż istnieją też tacy mężczyźni.

– Czy taka jest twoja interpretacja wczorajszego wieczoru?
–   A   jaka   ma   być?   Przecież   tak   właśnie   było.   W   jednej   chwili   byłeś 

rozpalony i chciałeś się ze mną kochać, a w następnej wstałeś i się ubrałeś. Nie 
wiem, jak inaczej można byłoby to zinterpretować.

– Ja  zupełnie inaczej  pamiętam  wczorajszą  noc. Odkryłem,  że leżę w 

łóżku z dziewicą.

Spojrzała na niego zirytowana.
– Nie martw się, dziewictwo to nie choroba weneryczna.
Mark   przez   dłuższą   chwilę   nic   nie   mówił,   tylko   patrzył   na   nią   z 

zatroskaną miną.

– Mogłaś mi powiedzieć... – rzekł w końcu.
– A co by to zmieniło? – spytała. Mark zignorował jej pytanie.
– Dowiedziałem się, że w wieku dwudziestu pięciu lat nigdy nie byłaś z 

mężczyzną...

– Doskonale rozumujesz – rzekła ironicznie.
–   A   poza   tym   uświadomiłem   sobie,   że   cieszę   się,   iż   czekałaś   na 

mężczyznę, który na ciebie zasługuje. I tak właśnie powinno być. Sęk w tym, że 
nie ja jestem tym mężczyzną.

Patrzyła na niego z niedowierzaniem.
– Czy chcesz mi powiedzieć, że przerwałeś, bo uznałeś, że kierujesz się 

zbyt mało szlachetnymi pobudkami?

– Posłuchaj, Kayla – rzekł zniecierpliwiony.
– Znamy się od tylu lat. Bardzo cenię naszą przyjaźń. Nie chciałbym robić 

niczego,   co  mogłoby   jej  zaszkodzić,   bo  jest  ona   dla  mnie   czymś  niezwykle 
ważnym. Ty jesteś dla mnie niezwykle ważna.

– Aha, rozumiem. Czyli jestem dla ciebie zbyt ważna, byś mógł się ze 

mną przespać?

– Właśnie. Posłuchaj, Kayla. Robię ci wielką przysługę. Jak wiesz, w 

kwestii   postępowania   z   kobietami   trudno   uznać   mnie   za   wzór   godny 
naśladowania. Po prostu nie chcę cię skrzywdzić.

– A zatem postanowiłeś mnie ochronić przede mną samą?
– Można to tak ująć – rzekł zniecierpliwiony.
– Uważam, że ktoś musi cię chronić.
– I ty mianowałeś się na obrońcę moich interesów, tak?
– Ktoś powinien nim być. To, co dziś zrobiłaś, było lekkomyślne.
Kayla podniosła brwi.
– W jakim sensie?
– Pojechałaś nie wiadomo dokąd z jakimś obcym facetem. Nie widziałaś 

o nim nic. Przecież mógł cię zgwałcić!

background image

– Pod wodą? To by dopiero było osiągnięcie!
– wycedziła. Czuła, jak ogarnia ją wściekłość. – Za dużo wypiłeś.
Nagle   wstała   i   wyszła   przed   domek.   Nie   była   w   stanie   dłużej 

wysłuchiwać tych bzdur. Ale przynajmniej zgadzała się z Markiem w jednej 
kwestii – rzeczywiście nie był mężczyzną, który by na nią zasługiwał.

Kayla zaczęła iść po plaży. Fale delikatnie obmywały jej stopy.
O co mu tak naprawdę chodziło? Przecież Karyn mówiła, że jej brat nie 

uznaje   stałych   związków.   Ten   tydzień   powinien   zatem   być   dla   niego 
wymarzony. Przez parę dni nacieszyliby się sobą, a później każde wróciłoby do 
swego życia.

Wierzyła mu, gdy mówił, że traktuje ją jak przyjaciółkę. Nie widziała 

jednak niczego złego w tym, by się ze sobą parę razy przespali.

O   zachodzie   słońca   wróciła   do   chatki.   Znowu   zastała   Marka   na 

werandzie.

– Informuję cię, że idę na kolację. Żebyś potem znowu nie miał do mnie 

pretensji – rzuciła, przechodząc obok niego.

Przebrała się i wyszła z pokoju. W salonie zastała Marka, który też zdążył 

się przebrać.

– Mogę ci towarzyszyć? – spytał cicho.
– Proszę bardzo, ale pod warunkiem, że nie będziemy znowu wałkować 

mojego nieudanego życia osobistego.

Zjedli kolację w ciszy. Mark nie wiedział, co powiedzieć, by znowu jej 

nie zranić ani nie zdenerwować. Cały czas chciał, by spojrzała na niego inaczej 
niż dotychczas. Nie wiedział tylko, jak ją do tego skłonić.

Rozumiał, że jest jej przykro. On także nie był zadowolony z przebiegu 

wczorajszego wieczoru. Poza tym po raz pierwszy w życiu przerwał stosunek w 
jego trakcie. Nie zamierzał nigdy więcej powtórzyć tego doświadczenia.

Nie wyobrażał sobie, by mógł tak się poświęcić dla jakiejkolwiek innej 

kobiety.   Ale   naprawdę   nie   chciał   skrzywdzić   Kayli.   Pragnął,   by   wróciła   do 
Oregonu dokładnie w takim stanie, w jakim tu przyjechała.

Miał nadzieję, że Karyn udzieli mu szczegółowych wyjaśnień na temat 

kulis tego wyjazdu. Chciał jednak odbyć z nią tę rozmowę osobiście, a nie przez 
telefon.

Wrócili   do   chatki   w   milczeniu.   Kiedy   stało   się   jasne,   że   Kayla   nie 

zamierza się do niego odezwać, Mark przemówił.

– Zamierzasz spotkać się z tym facetem jutro? – zapytał, gdy przekraczała 

próg swego pokoju.

Odwróciła się i spojrzała na niego.
– Może. A coś– Nic, tylko, proszę cię, uważaj na siebie.
– Zawsze na siebie uważam, Mark. Jesteś jedynym mężczyzną, z którym 

posunęłam się tak daleko. Jak widać, niewiele mi z tego przyszło.

background image

Gdy usłyszał jej spokojną odpowiedź, coś w nim pękło. Dlaczego miałby 

ją chronić, skoro tyle razy dała mu do zrozumienia, że tak bardzo pragnie się z 
nim kochać?

Niewiele myśląc, podszedł do niej i ujął jej dłonie w swoje ręce.
– W porządku, Kayla. Rozumiem, co chcesz mi powiedzieć. Dojrzałaś do 

tego, by doświadczyć wszystkiego, co życie ma do zaoferowania. Już nie będę 
się więcej sprzeciwiał – powiedział, gwałtownie przyciągając ją do siebie. – 
Będę mężczyzną, który pokaże ci to, czego tak bardzo pragniesz doświadczyć!

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Kayla   patrzyła   na   Marka,   jakby   przemówił   do   niej   w   jakimś   obcym, 

zupełnie niezrozumiałym języku.

Pragnął jej tak bardzo, że nie mógł już dłużej wytrzymać. Sposób, w jaki 

go od wczoraj traktowała, sprawił, że postanowił już dłużej nie trzymać się od 
niej z daleka. Dlaczego miał przejmować się tym, że wykorzysta Kaylę, skoro 
ona najwyraźniej nie widziała w tym problemu?

– Mark? – odezwała się cicho. – Mówisz poważnie?
– W tych kwestiach nigdy nie żartuję. Pragnę cię. Skoro ty pragniesz 

mnie, to nie wiem, dlaczego mielibyśmy postąpić wbrew sobie.

Nie   wierzyła   własnym   uszom.   Rozpalony   wzrok   Marka   sprawił,   że 

przeszył ją dreszcz. Rzeczywiście bardzo jej pragnął.

Zarzuciła mu ramiona na szyję i zaczęła go namiętnie całować. Działała 

chyba zbyt szybko, ponieważ w pewnym momencie Mark odsunął się od niej 
trochę i położył dłoń na jej ustach.

– Nie spieszmy się tak, dobrze? Skoro teraz wiem, że te doznania będą dla 

ciebie czymś zupełnie nowym, chcę postępować powoli.

– Po minionej nocy to już nie jest dla mnie taka nowość. Od wczoraj 

chodzę po ścianach, starając się nad sobą zapanować.

Uśmiechnął się szeroko.
– To dobrze. Bo w takim razie wiesz, jak ja się czuję.
Wziął   Kaylę   na   ręce   i   zaniósł   do   łóżka.   Postępowali   podobnie   jak 

poprzedniego   dnia,   aż   Kayla   ponownie   znalazła   się   pod   nim.   Mark   zaczął 
intensywnie lizać jej brodawkę. Był bardzo podniecony i całkowicie skupiony 
na tym, co robi. Kayla nigdy wcześniej nie czuła do niego takiej miłości, jak 
właśnie w tej chwili.

Na chwilę podniósł głowę i spojrzał na nią.
–   No   to   co?   –   spytał   roznamiętnionym   głosem.   –   Na   czym   wczoraj 

skończyliśmy?

Kayla zachichotała.
– Chyba byliśmy... O, tu... – powiedziała wzdychając, gdy powoli w nią 

wszedł. – O, tak, tak... Tam...

Wrażenia,   jakich   doznawała,   były   tak   silne,   że   nie   potrafiła   trzeźwo 

myśleć.

Choć   Kayla   starała   się   go   pospieszyć,   Mark   wchodził   w   nią   bardzo 

powoli. Dopiero po dłuższej chwili znalazł się w niej całkowicie i zaczął się 
poruszać.

– Mam nadzieję, że nie sprawiłem ci bólu – szepnął.
Rozmarzona, potrząsnęła głową, uśmiechając się do niego promiennie.

background image

– Zupełnie nie – wyszeptała.
Mark zaczął ją namiętnie całować, a jednocześnie przyspieszył rytm, w 

jakim się w niej poruszał.

Kayla oplotła go nogami, czując, że za chwilę eksploduje. Chciała nad 

sobą   zapanować,   ale   było   za   późno   –   odpowiedziała   na   obezwładniającą   ją 
rozkosz głośnym krzykiem.

Jej reakcja spowodowała, że i on zaczął szczytować. Przyspieszył tempo, 

w jakim się w niej poruszał, aż w końcu wyczerpany opadł obok niej.

Kayla przez długą chwilę leżała nieruchomo.  Uśmiechała  się sama  do 

siebie.   Była   szczęśliwa,   że   po   tych   wszystkich   podchodach   Mark   w   końcu 
zgodził się z nią kochać. Ten akt przerósł jej najśmielsze oczekiwania.

W końcu odwrócił głowę w jej stronę.
Spojrzała na niego czule.
Mark zaczął się uśmiechać.
– No i jak się czujesz? – zapytał.
– Wspaniale – odpowiedziała. – Dziękuję ci, Mark.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Zwróciła się ku niemu i położyła 

rękę na jego klatce piersiowej.

– Serce bije ci jak młot – zauważyła.
– To chyba całkiem uzasadnione... – wyszeptał z uśmiechem.
– Czy żałujesz, że się ze mną przespałeś?
– Skłamałbym mówiąc, że tak. W końcu jesteś dorosła i masz prawo sama 

o   sobie   decydować.   Ale   ciągle   uważam,   że   zasługujesz   na   coś   więcej   niż 
przygodny romans.

– Bo ja wiem... – rzekła, wodząc palcem po jego nosie. – Chyba dałeś mi 

dokładnie to, na co zasłużyłam.

Mark wziął jej dłoń w rękę i czule ją pocałował.
– Dostałem od ciebie wielki dar – rzekł. – Nigdy tego nie zapomnę.
Kayla wstała z łóżka i poszła do łazienki.
– No i widzisz – wyszeptała do swego odbicia. – A jednak marzenia się 

spełniają...

Weszła   do   kabiny   prysznicowej   i   odkręciła   wodę.   Była   niezwykle 

zrelaksowana. Oparła się rękami o ścianę i zamknęła oczy.

Podskoczyła, gdy na plecach poczuła dłoń Marka.
– Nie chciałem cię przestraszyć. Byłem pewien, że słyszałaś, jak wchodzę 

– rzekł Mark, biorąc do ręki mydło. Zaczął delikatnie masować jej plecy.

– Czy jesteś obolała? – spytał troskliwie.
– Trochę...
– To będę bardzo delikatny.
Odwróciła się przodem do niego i natychmiast spostrzegła, że znowu jest 

podniecony.

background image

– Nie sądziłam, że mężczyzna może... tak szybko się zregenerować.
Mark delikatnie ją pocałował.
– Sam jestem tym zdziwiony – wyszeptał.
– Wystarczy, że o tobie pomyślę, i widzisz, co się dzieje...
Nachylił się do jej piersi. Zaczął muskać ją palcami i delikatnie ssać.
Kayla całkowicie mu się poddała. Po chwili nieco ją uniósł i oparł się 

plecami o ścianę kabiny prysznicowej. Kayla oplotła go nogami.

– Wygodnie ci? – spytał roznamiętniony.
– A teraz... czy ci dobrze?
Czuła, jak ją dotyka dłonią w najintymniejsze miejsce. Uśmiechnęła się w 

uniesieniu i zarzuciła mu ramiona na szyję.

– Czy mi dobrze? Och... bardzo... och... jak bardzo! – jęknęła.
– A teraz chcę, żeby ci było jeszcze lepiej – szepnął i zaczął delikatnie 

opuszczać ją tak, że jego twardy członek ponownie się w niej znalazł, po czym 
gwałtownie przyciągnął ją do siebie i zaczął rytmicznie się w niej poruszać.

Pragnęła,   by   wszedł   w   nią   głębiej   niż   poprzednio,   a   on   po   chwili 

rzeczywiście   to   zrobił,   bo   nagle   poczuła,   że   coś   w   niej   pękło   i   właśnie 
eksploduje na drobne kawałki. To już nie był ból. To była czysta rozkosz. Czuła, 
jak gorąco pulsuje jej całe wnętrze. Mark wydał z siebie głośny jęk rozkoszy, 
gwałtownie przyciągnął ją jeszcze bliżej i wszedł w nią tak głęboko, że miała 
wrażenie, że już nigdy nie oderwą się od siebie.

Kayla   uznała,   że   w   ten   cudowny,   rozkoszny   sposób   wreszcie   straciła 

dziewictwo dzięki Markowi. Poczuła się bardzo szczęśliwa.

Po jakimś czasie wrócili do łóżka. Kayla zasnęła, opierając głowę na jego 

ramieniu.

Mark obudził się w nocy, gdy tylko poczuł, że Kayli nie ma przy nim. Jak 

się okazało, odwróciła się na drugi bok. Świadomość, że nawet we śnie musiał 
czuć ją blisko przy sobie, sprawiła, że nagle całkowicie się rozbudził.

Po cichu wyszedł z jej łóżka i poszedł do swego pokoju. Przez resztę nocy 

nawet na chwilę nie zmrużył oka.

Działo się z nim coś, co wcale mu się nie podobało. Coś, co zagrażało 

jego dotychczasowemu trybowi życia.

Wcale nie chciał się rozstawać z Kaylą za dwa dni. Uświadomił sobie, że 

w ogóle nie chce się z nią rozstawać.

Kiedy podjął decyzję o pójściu z nią do łóżka, wiedział, że to może wiele 

zmienić. Obawiał się, że po tej nocy będą skrępowani swoim towarzystwem. 
Wcale   jednak   tak   się   nie   stało.   Rozumieli   się   do   tego   stopnia,   że   Mark   z 
wyprzedzeniem wiedział, jak dogodzić Kayli i czego pragnie.

Nagle wróciły do niego wspomnienia z dzieciństwa, z czasów, gdy byli 

nastolatkami, i sprzed paru godzin, kiedy spędzili ze sobą tak niezapomniane 
chwile. Musiał się sam przed sobą przyznać do najgorszych obaw.

background image

Był zakochany w Kayli, choć tak bardzo się przed tym bronił.
Przez   lata   nauczył   się   tłumić   w   zarodku   wszelkie   głębsze   uczucia   do 

kobiet. Nade wszystko cenił swą niezależność. Tymczasem miłość sprawiała, że 
nagle   stawał   się   kruchy.   Ale   było   już   za   późno.   Wiedział,   że   kocha   Kaylę 
Parker.   Kochał   ją   od   lat,   ale   dopiero   teraz,   po   wspólnie   spędzonej   nocy, 
uświadomił sobie to, do czego od tak dawna nie chciał się przyznać.

Nie wiedział, co począć. W przekonywający sposób wytłumaczył jej, że 

nie zamierza się wiązać. Szkoda tylko, że sobie nie potrafił tego wytłumaczyć.

Mieszkał przecież w Waszyngtonie, ona zaś po drugiej stronie kontynentu 

– w Oregonie. Studiowała i godzinami się uczyła. Jak udałoby im się w takich 
okolicznościach utrzymać związek na odległość?

Nie miał pojęcia.
Wiedział natomiast, że do końca życia będzie bardzo cierpiał, jeśli nie uda 

mu się być z Kaylą.

background image

ROZDZIAŁ ÓSMY

Gdy Kayla obudziła się następnego ranka, była sama.
Nie wiedziała, dlaczego tak bardzo ją to dziwi. Przecież nie łączyła jej z 

Markiem wielka miłość. Trudno nawet było nazwać to, co między nimi zaszło, 
romansem, skoro za dwa dni mieli się rozstać i wrócić do swych domów.

A zatem wreszcie  przekonała się, na czym polega uprawianie seksu  z 

Markiem. Zaczęła analizować minioną noc. Mark postępował bardzo delikatnie, 
starając się nie sprawić jej bólu.

Wiedziała,   że   długo   będzie   wspominać   tę   noc.   Nie   była   pewna,   czy 

kiedykolwiek zechce pójść do łóżka z innym mężczyzną.

Może Mark miał jednak rację, radząc, by poczekała na mężczyznę, który 

naprawdę na nią zasłużył? Kayla zaczęła się zastanawiać, czy mimo wszystko 
nie jest nim właśnie Mark...

Tak czy  inaczej  nie zamierzała  spędzić  ostatniego  dnia w St Croix w 

swoim   pokoju.   Relaksujący   prysznic   pozwolił   jej   nabrać   dystansu   do   całej 
sytuacji. Postanowiła być dla Marka miła, ale zachowywać się tak, jak gdyby 
nic się nie stało.

W końcu była dorosła i potrafiła stawić czoło tej sytuacji.
Kayla ubrała się i weszła do salonu, gdzie spodziewała się zastać Marka i 

powitać go miłym uśmiechem.

Pokój był jednak pusty.
Nie   zdziwiło   to   jej,   ponieważ   Mark   każdego   ranka   chodził   pływać. 

Ucieszyła się, że będzie mogła go powitać nie tylko uśmiechem, ale i kubkiem 
gorącej kawy.

Po zrobieniu kawy wyszła na werandę i usiadła na fotelu. Wiedziała, że 

będzie tęsknić za tym pięknym widokiem. Wcale nie chciała wracać do zimnego 
Oregonu.

Przyjrzała   się   swym  nogom,   które   jak   zwykle  oparła   o  barierki.  Były 

opalone,   podobnie   jak   jej   ramiona.   Westchnęła   z   zadowoleniem.   Zamierzała 
wrócić do domu i kontynuować dotychczasowe życie. Niezależnie od tego, co 
miało się wydarzyć, nie żałowała spędzonej z Markiem nocy.

Wypiła kawę i wstała po dolewkę, kiedy jej uwagę zwrócił ubrany w 

koszulkę   i   podciągnięte   do   łydek   spodnie   mężczyzna   spacerujący   brzegiem 
oceanu. Szedł wolnym krokiem i patrzył w ziemię.  Kayla przypuszczała,  że 
właśnie przyjechał na wyspę i wybrał się na pierwszy spacer w poszukiwaniu 
muszelek.

Jednak było w nim coś znajomego. Po chwili ze zdziwieniem rozpoznała 

w mężczyźnie Marka. A zatem wcale nie poszedł pływać. Postanowiła na niego 
poczekać,   mając   nadzieję,   że   będzie   potrafiła   powitać   go   z   uśmiechem   na 

background image

twarzy.

Mina jej zrzedła, gdy Mark znalazł się na tyle blisko, że mogła mu się 

lepiej przyjrzeć. Okazało się bowiem, że ma na sobie ubranie z poprzedniego 
dnia, a nie strój plażowy.

Spostrzegł ją dopiero, gdy wszedł na schodki. Kiedy ją dojrzał, na jego 

twarzy pojawił się radosny uśmiech. Kayla czuła, jak przechodzi przez nią fala 
pożądania.

– Cześć – przywitał się. – Jak ci się spało?
–   Dobrze   –   odpowiedziała,   patrząc   na   jego   zmęczoną   z   niewyspania 

twarz. – Ty za to chyba w ogóle nie zmrużyłeś oka. Czy coś się stało?

Mark objął ją po przyjacielsku.
– Nie będę prowadził z tobą żadnych poważnych rozmów, dopóki nie 

napiję się kawy – rzekł, przeciągając dłonią po swej pokrytej jednodniowym 
zarostem szczęce. – Przydałoby się też ogolić...

Kiedy znaleźli się w chatce, Kayla podeszła do ekspresu do kawy.
– Jak chcesz wziąć prysznic, to idź. Przyniosę ci kawę do łazienki.
Pokiwał głową i poszedł do swego pokoju, rozpinając koszulę.
Kayla czuła, że coś jest nie w porządku. Miała nadzieję, że Mark nie 

żałuje tego, co się między nimi wydarzyło. Bardzo nie chciała, by tak było.

Gdy wniosła kawę do pokoju Marka, usłyszała  dobiegający z łazienki 

szum wody. Odstawiła kubek na szafkę i szybko się rozebrała, po czym ruszyła 
pod prysznic.

–   Uznałam,   że   skoro   jesteś   taki   zmęczony,   potrzebujesz   pomocy   pod 

prysznicem. Zgłaszam się na ochotnika.

Patrzyli sobie głęboko w oczy, gdy Kayla mydliła jego klatkę piersiową, 

ramiona i dłonie. Wzrok Marka odurzał ją.

Powoli posuwała się w dół jego ciała, mydląc jego nogi i stopy, po czym 

zaczęła przesuwać się wyżej, aż dotarła do jego znowu nabrzmiałego członka. 
Delikatnie ujęła go w dłoń. Nie mogła się nadziwić, że jakakolwiek część ciała 
mogła jednocześnie być tak twarda, i tak delikatna w dotyku.

Mark jęknął z rozkoszy. Ponownie spojrzała mu głęboko w oczy, dając do 

zrozumienia, że jest tak samo podniecona jak on.

Delikatnie   podniósł   ją,   ona   zaś   oplotła   jego   biodra   nogami.   Leciutko 

ugryzła go w ucho, co sprawiało, że zaczął trząść się z podniecenia i wprawnym 
ruchem wśliznął się w nią.

Kayla zaczęła szybko unosić się i obsuwać, sprawiając, że oboje zaczęli 

szczytować.   Kayla   nigdy   wcześniej   nie   myślała,   że   pod   prysznicem   można 
spędzić tak podniecające chwile.

Kiedy emocje już opadły, Mark postawił ją z powrotem na posadzce.
Kayla sięgnęła po dwa ręczniki – jeden dla siebie, a drugi dla Marka. 

Patrzył z zachwytem, jak się wyciera. Już dawno nie widział tak pięknego ciała.

background image

Kiedy zaczęła owijać się ręcznikiem, Mark odezwał się.
– Proszę cię, jeszcze się nie ubieraj. Nie mogę się na ciebie napatrzeć. Im 

częściej się z tobą kocham, tym bardziej cię pożądam. Działasz na mnie jak 
narkotyk.

– Ty na mnie też – rzekła Kayla, delikatnie całując go w usta.
Niewiele myśląc, Mark podniósł ją i zaniósł do swego łóżka.
Jeszcze długo nie mogli z niego wyjść, przez co w końcu spóźnili się na 

śniadanie.

Kiedy weszli do jadalni, Kayla ujrzała Dave’a pijącego kawę przy stoliku, 

przy którym jadła z nim śniadanie poprzedniego dnia. Czyżby minęła zaledwie 
doba   od   chwili,   kiedy   za   wszelką   cenę   chciała   znaleźć   się   jak   najdalej   od 
Marka?

–   Zobaczymy   się   przy   bufecie   –   rzekła   do   Marka   i   ruszyła   w   stronę 

Dave’a. Gdy ją zobaczył, zerwał się na równe nogi.

– Nie wstawaj – poprosiła. – Chciałam ci tylko powiedzieć, że nie będę 

się mogła z tobą dziś zobaczyć. Mam nadzieję, że nie czekałeś na mnie. Dave 
usiadł.

– To nieważne. Ale żałuję. Miałem nadzieję spędzić z tobą więcej czasu.
– No tak, tylko... – zawiesiła głos, dobierając słowa.
– Pogodziłaś się z bratem przyjaciółki. Wiem.
– Jak to? – spytała zdziwiona.
–   Malinki   na   twojej   szyi   mówią   same   za   siebie.   To   o   co   chodziło 

wczoraj? Wykorzystałaś mnie, by wywołać w nim zazdrość?

– Nie. Po prostu nie chciałam przebywać w pobliżu Marka.
– To w takim razie miło mi, że postanowiłaś spędzić ten czas właśnie ze 

mną – rzekł i spojrzał za Kaylę. – Gdyby jego wzrok mógł zabijać, to chyba już 
bym nie żył...

Nie musiała się odwracać, by wiedzieć, że Mark nie jest zachwycony ich 

rozmową.

– Miło było cię poznać – powiedziała, podając Dave’owi rękę.
– Mnie też było miło – odpowiedział. Kayla wolno podeszła do stojącego 

przy bufecie Marka.

– Czego chciał? – spytał wrogo.
Kayla wzięła talerz i zaczęła nakładać sobie jedzenie.
– A co? Czyżbyś był zazdrosny? – odpowiedziała pytaniem, nie patrząc 

na niego.

– Oczywiście, że jestem zazdrosny. Nie wolno mi?
Spojrzała na niego i zatrzepotała rzęsami.
– Mój ty bohaterze... Widzę, że jesteś gotów się o mnie bić.
– Bawi cię to znacznie bardziej, niż powinno – wymamrotał.

background image

Kayla dostrzegła stolik pod oknem.
– Nie masz się o co martwić. Wiesz przecież, że jestem cała twoja. Nawet 

pozostawiłeś po sobie ślady...

– Jak to? – spytał zaniepokojony. – Posiniaczyłem cię?
– Nie – odpowiedziała, wskazując swą szyję.
– Mam podobno malinki. Dave zauważył.
Mark zaczerwienił się.
– Przepraszam. Zamierzałem się ogolić, ale potem skupiłem się na innych 

rzeczach... – Spojrzał na stolik, przy którym jeszcze przed chwilą siedział Dave. 
– Sam zauważył?

– Wyglądasz na bardzo zadowolonego z siebie – zaśmiała się. – Teraz 

jeszcze powinieneś zacząć się uderzać w klatkę piersiową i wydawać okrzyki 
jak Tarzan.

Uśmiechnął się pod nosem.
– To wszystko jest dla mnie bardzo nowe. Kayla nagle spoważniała.
–   Nie   masz   co   udawać,   Mark.   Przecież   wiem,   że   sypiałeś   z   innymi 

kobietami.

Prowadząc   tę   rozmowę,   cały   czas   jedli.   Teraz   jednak   Mark   odłożył 

widelec na bok i odsunął talerz.

– Niczego nie udaję. Nigdy wcześniej nie czułem się tak, jak teraz. Nigdy 

też   nie   brałem   udziału   w   takim   maratonie   seksu.   Wykończę   się,   jeśli   nie 
zwolnimy tempa.

–   Oj,   biedaku.   Ale   nie   przejmuj   się,   będziesz   miał   masę   czasu,   by 

zregenerować siły, jak wrócisz do domu.

Mark spojrzał na nią poważnie.
– No właśnie, o tym chciałem z tobą porozmawiać, tylko uznałem, że z 

pełnym żołądkiem będzie nam łatwiej.

Kayla odchyliła się na oparcie krzesła.
– Nie bardzo rozumiem, o czym mówisz. O odbudowywaniu sił, czy o 

czymś innym?

– Mówię o powrocie do domu.
Spojrzała najpierw w talerz, zanim odezwała się ponownie.
– Nie martw się, Mark. Nie chciałam niczego więcej niż to, co mamy 

teraz. Byłam z tobą szczera, mówiąc, że tym się zadowolę. Tak jak chciałeś, 
mamy romans bez zobowiązań.

–   Mylisz   się.   Pragnę   mieć   w   stosunku   do   ciebie   najróżniejsze 

zobowiązania. Wiem, że na ciebie nie zasługuję, ale choć sobie to cały czas 
powtarzam, pragnę cię tak bardzo, że nie wiem, co robić. I nie mówię tylko o 
fizycznej stronie tego, co nas łączy. Chociaż nigdy nie myślałem o ślubie, nagle 
teraz zapragnąłem się ożenić, ale tylko z tobą. Chcę z tobą żyć, kochać cię i 
założyć z tobą rodzinę, o której tak marzysz.

background image

– Nie wiem, co powiedzieć – odrzekła. Serce biło jej tak mocno, że miała 

trudności z oddychaniem. – W najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, 
że mogłoby nas łączyć coś więcej niż przyjaźń.

–  Mnie  samego  to  zaskoczyło. Walczyłem ze  sobą  od  chwili twojego 

przyjazdu.   I   wyciągnąłem   z   tego   jeden   wniosek...   Jestem   w   tobie   po   uszy 
zakochany. – Mark rozejrzał się po jadalni, w której od dłuższej chwili nie było 
nikogo oprócz nich. – Chodź, wyjdźmy stąd.

Przez jakiś czas szli po plaży w milczeniu.
– A czy ty w ogóle jesteś zainteresowana związkiem ze mną? – spytał w 

końcu.

–   Ależ,   Mark.   Od   śniadania   szczypię   się,   by   mieć   pewność,   że   to 

wszystko dzieje się naprawdę. Oczywiście, że chcę być z tobą. Kocham się w 
tobie od lat.

Mark gwałtownie się zatrzymał.
– Naprawdę? – spojrzał na nią z niedowierzaniem.
Kayla   zamknęła   oczy.   Nie   mogła   uwierzyć,   że   mężczyźni   są   tak 

niedomyślni.

– Czy naprawdę myślisz, że stawałabym na głowie, by zaciągnąć cię do 

łóżka, gdybym nie była w tobie po uszy zakochana?

–   Myślałem,   że   po   prostu   szukasz   przygód.   A   ja   akurat   ci   się 

napatoczyłem...

Kayla skrzywiła się.
– Żartuję – uspokoił ją Mark. – Ale tylko trochę... Naprawdę udało ci się 

mnie przekonać, że nie oczekujesz ode mnie żadnych zobowiązań.

– Bo tak rzeczywiście było. Byłam gotowa się z tobą przespać, nawet 

gdybyśmy się już mieli więcej nie zobaczyć.

– Ale ja chcę cię jeszcze zobaczyć – rzekł z uśmiechem.
– No... chyba na to wygląda...
– Czy to znaczy, że wyjdziesz za mnie?
– Teraz nie mogę, Mark. A przynajmniej nie od razu. Muszę najpierw 

skończyć   studia   i...   w   ogóle   coś   sobą   prezentować...   coś   wreszcie   zacząć 
znaczyć...

– Nie wiem, czy wiesz, że Uniwersytet Georgetown słynie z tego, że ma 

doskonały wydział prawa. A na dodatek mieści się tuż obok mojego domu...

– Myślisz, że mogłabym się przenieść?
– A czemu nie? Musiałabyś oczywiście złożyć podanie i czekać, aż je 

pozytywnie rozpatrzą, ale znając ciebie, jestem pewien, że masz dobre stopnie, 
więc przyjmą cię tam bez najmniejszego problemu.

– Może na jesieni by mi się udało... Mark objął ją i przyciągnął do siebie.
– A co byś powiedziała na przeniesienie się za dwa tygodnie?
Kayla spojrzała na niego podejrzliwie.

background image

– Mówisz serio?
– Jak najbardziej. Nie mógłbym normalnie funkcjonować, gdybym musiał 

czekać na twoją przeprowadzkę do następnego roku akademickiego.

– Nie wierzę. A co się stało z ostrożnym, stąpającym twardo po ziemi 

Markiem, który wszystko planuje z wyprzedzeniem i nie angażuje się w nic 
pochopnie?

–   Przestraszył   się.   Jesteś   najważniejszą   osobą,   jaką   kiedykolwiek 

poznałem.  Chyba już  to wiedziałem,  mając   trzynaście  lat,  ale dopiero teraz, 
będąc tutaj, uzmysłowiłem to sobie tak wyraźnie. Przebywanie z tobą sprawiło, 
że przypomniałem sobie o marzeniach i nadziejach z dzieciństwa, o których 
zupełnie zapomniałem, pracując w wielkiej kancelarii prawniczej, mając na co 
dzień do czynienia z różnymi cholernie prestiżowymi klientami...

Doszli do chatki i usiedli na werandzie.
– A czy nie to właśnie było twoim życiowym celem? Marzyłeś o prawie 

od dzieciństwa.

– Tak, ale od chwili, gdy zacząłem tam pracować, trochę się zmieniłem. 

Karyn zwróciła mi na to uwagę i miała rację... – zawiesił głos. – Zresztą okazuje 
się, że moja siostra miała w wielu kwestiach rację. Między innymi powiedziała 
mi,  że stałem się  lodowaty  i cyniczny. Jeśli  rzeczywiście  tak było, to tylko 
dlatego, żeby jakoś przetrwać.

– A nie myślałeś o tym, by kiedyś zmienić pracę?
– Owszem. Kto wie, może jak skończysz studia będziemy mogli założyć 

razem kancelarię? Wcale niekoniecznie w Waszyngtonie, ale raczej w jakimś 
małym   miasteczku,   gdzie   będziemy   stanowić   część   lokalnej   społeczności   i 
pomagać znajomym i sąsiadom rozwiązywać problemy prawne. Nie bralibyśmy 
żadnych   wielkich   spraw,   przy   których   dniami   i   nocami   pracują   całe   sztaby 
prawników.   Tylko   my   dwoje   i   może   jakaś   asystentka.   Oczywiście,   kiedy 
założymy rodzinę, będziemy musieli trochę inaczej wszystko zorganizować, ale 
mamy na to jeszcze czas.

– Widzę, że bardzo szczegółowo sobie wszystko zaplanowałeś.
– Żebyś wiedziała. Przeanalizowałem różne możliwości, ale doszedłem 

do wniosku, że tylko jedna jest dobra... Ta, że zamieszkamy razem i pozwolisz 
się przekonać, by za mnie wyjść.

– Już mnie przekonałeś, Mark, i to w chwili, gdy powiedziałeś, że jesteś 

we mnie zakochany. Teraz należy tylko dopracować szczegóły.

Później   tego   wieczoru,   kiedy   już   wtuleni   w   siebie   zasnęli,   zadzwonił 

telefon. Mark podniósł słuchawkę.

– Halo? – rzekł zaspanym głosem.
– No, co tam słychać? – spytała radośnie Karyn.
Mark zapalił nocną lampkę.
– Jak to, co słychać? – spytał, muskając Kaylę po ręce, którą zarzuciła na 

background image

jego biodro.

– Chciałam się dowiedzieć, czy dobrze się bawisz...
– Wspaniale! Bardzo tu pięknie. Nawet nie wiesz, co straciłaś. Strasznie 

potrzebowałem   takiego   wyjazdu.   Wypocząłem,   opaliłem   się,   spojrzałem   na 
wiele spraw z nowej perspektywy. Jestem ci strasznie wdzięczny, bo pewnie 
sam bym się nie zmobilizował do wyjazdu.

Karyn przez długą chwilę się nie odzywała.
– I to wszystko robiłeś sam? – spytała w końcu. Kayla uniosła głowę, by 

móc zobaczyć twarz Marka. Na migi pokazał jej, by się nie odzywała.

– Ależ skąd. W ośrodku jest masa ludzi. Chyba wszyscy przyjechali tu na 

święta.

Karyn znów zamilkła.
– No dobrze, dość tego – rzekła Karyn. – Powiedz mi tylko, proszę, czy 

Kayla dotarła na miejsce?

– Kto? – spytał niewinnym głosem. Wtedy Kayla nie była dłużej w stanie 

stłumić rozbawienia i głośno się roześmiała. Mark zawtórował jej.

– Ty kłamczuchu! – wykrzyknęła Karyn. – Mam szczerą nadzieję, że to 

Kayla.

–   Właściwie   nie   wiem,   co   to   za   dziewczyna.   Zastałem   ją   w   chatce 

któregoś   dnia   i   namówiłem   ją,   by   została   na   parę   dni.   Poczekaj,   dam   jej 
słuchawkę.

– Cześć, Karyn – rzekła Kayla. – Byłam strasznie rozczarowana, że cię tu 

nie zastałam. Bardzo chciałam się z tobą zobaczyć. A właściwie dlaczego nie 
powiedziałaś mi, że nie przyjedziesz?

Karyn westchnęła.
– Bo miałam nadzieję, że jeśli spędzicie trochę czasu razem, to może... A 

zresztą, nie ma to żadnego znaczenia. Myślałam, że jak Mark cię zobaczy, to...

–   Zapomni   o   życiu,   które   sobie   ułożył   w   Waszyngtonie?   – 

podpowiedziała Kayla.

– Mniej więcej – odparła Karyn. Wydawała się nieco rozczarowana. – No, 

ale przynajmniej mieliście okazję sobie porozmawiać po tylu latach.

– Oj, tak – rzekła Kayla z uśmiechem. – Świetnie było go zobaczyć, ale 

strasznie tęsknię za tobą.

– Ja też! – wykrzyknęła Karyn. – I pomyśleć, że odmówiłam sobie tego 

wyjazdu tylko po to, byście może... zdali sobie sprawę, że... ach, zresztą teraz to 
zupełnie nieistotne...

– Że jesteśmy w sobie zakochani? – podsunął Mark.
–   No   właśnie...   –   rzekła   jego   siostra.   –   Cholera   jasna,   tak   sobie   to 

wszystko wyobraziłam...

– No to możesz być z siebie dumna, bo ci się udało...
Zapadła cisza.

background image

Po bardzo długiej chwili Karyn odezwała się ponownie.
– Czy mówisz to, co myślę? – spytała podejrzliwie.
– Tak, twoje swaty się udały – wyjaśnił Mark. – Teraz staramy się jakoś 

zaradzić   temu,   że   mieszkamy   na   dwóch   krańcach   kontynentu   i   że   Kayla 
studiuje.

– O rany! Nie nabierasz mnie?  – wykrzyknęła, nie tłumiąc  radości. – 

Naprawdę chcecie być razem?

– Jeśli pytasz o ślub, to owszem, planujemy go w najbliższej przyszłości, 

ale   jeszcze   musimy   dokładnie   ustalić,   gdzie   się   odbędzie.   Tak   czy   inaczej, 
wyjeżdżamy jutro. Kayla musi wracać do Oregonu na zajęcia, a ja muszę być w 
pracy. Mamy zobowiązania, ale staramy się coś zmienić tak, by móc być razem.

Słysząc tę wiadomość, Karyn rozpłakała się ze szczęścia.
– O Boże! Nawet nie wiecie, jak się cieszę! Kayla od tylu lat była jakby 

częścią naszej rodziny, a teraz będzie to naprawdę. Moglibyście się pobrać w 
Connecticut i wesele zrobić u rodziców. Mama oszalałaby z radości.

– Domyślam się – rzekł. – Słuchaj, Karyn, czy korzystając z tego, że 

pewnie jeszcze długo będziesz płakać, możemy iść z powrotem spać?

– Oj, spaliście? – Ale jak to? Oboje? Razem? To znaczy, że ty i Kayla...?
–   Tak,   Karyn.   Mam   nadzieję,   że   zebrałaś   już   wszystkie   niezbędne 

informacje... A teraz, proszę, daj nam pospać. Dobranoc – pożegnał się z siostrą 
i spojrzał na Kaylę.

– Sprawia wrażenie bardzo szczęśliwej – rzekła Kayla, nieco zdziwiona 

tak emocjonalną reakcją Karyn.

Mark zgasił światło, poprawił poduszki i wygodnie się rozłożył.
– Oczywiście, że jest szczęśliwa. Jej plan wypalił. Będzie opowiadać tę 

historię miesiącami, a może nawet latami – rzekł, delikatnie przyciągając Kaylę 
do siebie, aż znalazła się na nim.

– Co robisz? – wyszeptała.
– Nic takiego. Ale skoro i tak nas obudziła, musimy się jakoś uśpić.
Podniósł ją na tyle, by móc językiem dotknąć jej piersi.
Kayla gwałtownie nabrała powietrza.
– W ten sposób na pewno szybko nie zasnę! – wyszeptała.
– Może nie od razu – przyznał. Przesunął nieco biodra tak, że poczuła 

jego twardy członek między nogami.

W   ciągu   zaledwie   paru   razy   nauczył   ją,   co   lubi   w   łóżku.   Kayla   była 

bardzo pilną uczennicą. Uklękła i usadowiła się na nim, delektując się jękami 
rozkoszy, jakie wydawał, gdy unosiła się, a następnie wolno obniżała biodra. W 
końcu nie wytrzymał tych igraszek, chwycił ją za biodra i zaczął się w niej 
poruszać we własnym tempie.

Kayla nie potrafiła dotrzymać mu tempa, nie szczytując. Starała się jak 

najdłużej   odwlec   tę   chwilę,   ale   gdy   jej   ciało   rzucane   było   spazmatycznymi 

background image

skurczami, on także stracił nad sobą panowanie.

Kiedy   wreszcie   doszła   do   siebie,   była   gotowa   pójść   spać.   Seks   był 

wspaniały i doskonały na bezsenność. Zasypiała już, gdy usłyszała głos Marka.

– Kayla?
– Słucham?
– Myślałem o jednej rzeczy.
– Za dużo myślisz.
– Tak już mam, nic na to nie poradzę. Słuchaj, czy stosujesz jakąś formę 

antykoncepcji?

To pytanie natychmiast ją obudziło.
– Nie, nigdy... po prostu nie musiałam.
– Tak też myślałem.
– A co?
– Jak pewnie zauważyłaś, nie zawsze pamiętałem o prezerwatywie, a to 

znaczy, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że jesteś w ciąży.

Oczywiście, że nie przyszło jej to do głowy. Pomyślała o tym dopiero 

wtedy, gdy po raz pierwszy kochali się pod prysznicem.

– No to co? – zapytała.
– Nie martwisz się?
– A skąd. Dlaczego miałabym się martwić?
– A co myślisz?
– Że powinniśmy poczekać i zobaczyć. Jeśli rzeczywiście będę w ciąży, 

przeprowadzę się do Waszyngtonu szybciej, niż myślisz.

Przytulił ją do siebie.
– No to mam nadzieję, że jesteś w ciąży – rzekł, zatapiając twarz w jej 

włosach.

background image

EPILOG

Lustrując wzrokiem zatłoczony hol Międzynarodowego Lotniska O’Hare,  

Megan namierzyła Kaylę, Gretę i jej małą córeczkę Lilly, siedzące we wnęce  
nieopodal wejścia.

– Czyżby panie czekały na mnie? – zagadnęła je wesoło.
–   O,   jesteś!   –   powitała   ją   radośnie   Kayla.   –   Właśnie   zaczęłyśmy   się  

zamartwiać, czy przypadkiem nie przegapiłaś swojego lotu.

– A potem przyszło nam do głowy, że może skróciłaś swoją świąteczną  

eskapadę, żeby jak najszybciej znaleźć się w domu – dodała Greta.

Megan usiadła przy stoliku naprzeciwko obu koleżanek.
– Mój lot z Knoxville rzeczywiście opóźnił się trochę z powodu burzy –  

wyjaśniła im.

Dziewczyny   roześmiały   się.   Wszystkie   były   w   znacznie   lepszych  

nastrojach niż przed ponad tygodniem.

–  No to opowiadajcie o swoich świętach.  Kayla, jak się miewa twoja  

przyjaciółka w St Croix? Jak potoczyły się sprawy w Houston, Greta?

– Zanosi się na to, że wuj Brodie będzie moim nowym tatusiem – ogłosiła  

Lilly   i   ziewając,   wdrapała   się   na   kolana   Grety.   –   Będziemy   mieszkać   w  
prawdziwym forcie.

– Naprawdę? – zapytały jednocześnie Megan i Kayla, po czym oderwały  

wzrok od małej i skierowały go na jej matkę.

– Mów, Greta! – zażądała Kayla. Greta nie dała się prosić.
– Brat mojego zmarłego męża, Brodie, nauczył mnie, że miłość jest darem  

zbyt cennym, żeby go odrzucić. Mamy więc zamiar pobrać się. Gdy tylko Lilly i  
ja spakujemy wszystko, natychmiast przyjedziemy do niego do Luizjany. On jest  
wojskowym w stopniu kapitana i został oddelegowany do szkolenia żołnierzy w  
Fort Polk.

– Moje gratulacje – powiedziała Kayla i uśmiechnęła się promiennie.
Megan z całego serca przyłączyła się do gratulacji Kayli.
–   Naprawdę   podzielam   waszą   radość.   –   Gdy   zauważyła   ten   sam  

promienny  wyraz   szczęścia  na  twarzy   Kayli,  zapytała:  –  Czy  ty  też  masz  w  
zanadrzu jakąś niespodziankę, Kayla?

– Faktycznie – śmiejąc się, przyznała Kayla. – Moja przyjaciółka nawet  

się nie pokazała na tej egzotycznej wyspie. Zamiast siebie przysłała swojego 
brata. Spryciara. Domyśliła się, że od dawna jestem zakochana w Marku, więc  
postanowiła   wystąpić   w   roli   swatki.   No   i   udało   się   jej.   Pobieramy   się   w  
czerwcu,   tuż   po   mojej   sesji.   On   pracuje   w   Dystrykcie   Kolumbii,   dlatego  
przenoszę się do Georgetown na semestr jesienny.

– W ten sposób twoja najlepsza przyjaciółka będzie teraz również twoją  

background image

szwagierką – zauważyła Megan. – To wspaniale!

– Wszystkiego najlepszego, Kayla – dorzuciła Greta. – No, ale co z tobą,  

Megan? Czy spędziłaś święta tak, jak chciałaś? W ciszy i samotności?

– Szczerze mówiąc, nie.
–   Nie   wystawiaj   na   próbę   naszej   cierpliwości  
–  poprosiła   Greta.   – 

Powiedz, co się wydarzyło?

– Pewnie i ty też kogoś spotkałaś – odgadła Kayla.
Megan uśmiechnęła się tajemniczo.
– Spotkałam absolutnie fantastycznego mężczyznę. Ma na imię Lucas. Nie  

pozwolił   mi   rozczulać   się   nad   sobą.   Nalegał,   żebym   spędziła   normalne,  
tradycyjne święta, no i...

–   Przeprowadzasz   się   do   Tennessee,   czy   on   przyjedzie   do   Illinois?   – 

zainteresowała się Greta.

– Ja zamieszkam w Tennessee, gdy tylko zlikwiduję swoje mieszkanie –  

oznajmiła uszczęśliwiona Megan. – Lucas i ja planujemy się pobrać, gdy tylko  
wrócą moi rodzice z tej swojej egzotycznej wyprawy.

– Cudownie słyszeć, że i twoje sprawy ułożyły się tak dobrze, Megan –  

powiedziała Kayla.

– A ja się cieszę, że wszystkim nam się udało – dorzuciła Greta i zerknęła  

na zegarek. – Szkoda, że nie możemy zostać z wami dłużej, ale zaraz mamy  
samolot.

– Ja też. – Megan sięgnęła po swoją torbę podróżną.
– Dajcie mi wasze adresy – zaproponowała Greta. – Ja podam wam mój.  

Bardzo   chciałabym,   żebyśmy   pisywały   do   siebie   i   może   jeszcze   nieraz   się  
spotkały? Co wy na to?

– To wspaniały pomysł. – Megan wyciągnęła ze swojej torebki notesik i  

długopis. – Zapiszę wam mój nowy adres w Tennessee – powiedziała z dumą.

Po wymianie wszystkich adresów i solennym obiecaniu sobie nawzajem,  

że   na   pewno   będą   utrzymywały   kontakt,   uściskały   się   i   pobiegły.   Każda   do  
swojego wyjścia.

Ich świąteczne wakacje okazały się stokroć  lepsze, niż mogły to sobie  

wyobrazić. Czy był to uśmiech losu? Cenny prezent pod choinkę! Przecież każda  
z   nich   znalazła   swoją   miłość,   szczęście,   no   i...   dwie   nowe   przyjaciółki.   A  
wszystko dzięki temu, że zbuntowały się i postanowiły nie obchodzić w tym roku  
świąt Bożego Narodzenia w sposób tradycyjny. Chciały uciec od rutyny, uciec w  
nieznane...

Ale tak naprawdę, to od czego uciekały? Czy tylko od świątecznej rutyny?  

Czy może od nieciekawej, pozbawionej miłości, codzienności?


Document Outline