background image

De Loonse en Drunense Duinen

Autor: Rafał Szostak
Data publikacji: 09.11.08 | Ostatnia modyfikacja: 09.11.08

To największe śródlądowe wydmy w zachodniej Europie, zwane Brabancką Saharą. 3,5 tys. 
ha piaszczystych wydm, lasów sosnowych, wrzosowisk i torfowisk, od roku 2002 jest 
chronionych jako Park Narodowy De Loonse en Drunense Duinen.

I pomyśleć, że jeszcze tysiąc lat temu wszędzie rosły tu lasy sosnowe. Owszem, marne, bo na 
litym piasku niewiele urośnie, ale były. Ale okoliczni rolnicy systematycznie wycinali 
drzewa, a trawę zgryzały owce. Przypieczętowanie losu terenu w środkowej Brabancji 
Północnej pomiędzy Loon op Zand, Kaatsheuvel, Drunen, 's-Hertogenbosch, Vught i 
Undenhout nastąpiło w średniowieczu. Niderlandzkie sukno podbiło Europę. I rolnicy zaczęli 
na masowa skalę hodować owce, z których wełny produkowano tę tkaninę. Owce zgryzły 
doszczętnie ubogą roślinność, ich wąskie kopyta zniszczyły darń i uwolniły piasek. Wiatry 
wywiały resztki gleby i zaczęły zasypywać piaskiem coraz większe obszary. Mieszkańcy wsi 
Efteling musieli uciekać; ich domy zostały przykryte przez wędrujące wydmy.

Od XIV wieku zaczęto na granicy piasku sadzić gęste szpalery dębowe, by powstrzymać 
coraz bardziej rozrastającą się pustynię. Ale te drzewa, wymagające dobrych gleb, rosły tu 
bardzo słabo i szybko zostały zasypane. Do dziś straszą ich kikuty, niektóre jeszcze żywe.

Od XVIII wieku jako zaporę przeciwko wydmom zaczęto stosować sadzenie lasów 
sosnowych i odpornych na suszę traw, głównie wydmuchrzycy piaskowej (Ammophila 
arenaria). To okazało się skuteczne; wydmy stanęły. Tam, gdzie niepodzielnie panowały, 
wciąż zmieniają swoje kształty, jak na prawdziwej pustyni. Ale zapora z traw i sosen działa. 
Piasek nie poddaje się, wciąż próbuje szturmować las, zasypując go, ale bez większego 
efektu.

Nie ma tu zbyt wielu gatunków roślin. Na wydmach rosną odporne gatunki traw. Tam, gdzie 
są jakieś skrawki próchnicy, rosną mchy, głównie płonnik. Z drzew sosny, brzozy, dęby 
(pozostałości pierwszych prób zatrzymania piasku) oraz egzotyczne gatunki sosen (głównie 
sosna błotna w wilgotnych miejscach). Do tego wrzosy i wrzośce na wrzosowiskach.

Zwierzęta reprezentują lisy, dzikie króliki, drobne gryzonie oraz mnóstwo ptaków, owadów i 
pajęczaków.

Gdy narodziła się turystyka, looneńskie i druneńskie wydmy stały się atrakcją. Nie trzeba 
było jeździć na Saharę, by się poczuć jak Tuareg. Także holenderska armia doceniła walory 
tego miejsca, urządzając tu poligon.

Pod koniec XX wieku zaczęto myśleć nad ochroną wydm. Najpierw powstał rezerwat 
przyrody. W 1995 roku okoliczni rolnicy, posiadający swoje grunty obok wydm, ale także 
graniczące z nimi lasy, torfowiska i wrzosowiska zrzeszyli się w organizacji De Duinboren 
(Wydmowi Chłopi). Jej celem było zdobywanie skąd się dało (głównie z Unii Europejskiej) 
pieniędzy na rozwój agroturystyki oraz lobbowanie wraz z innymi organizacjami na rzecz 
powołania parku narodowego. W 2002 roku ich starania zostały uwieńczone sukcesem. Tym 
większym, że wraz ze służbami ochrony przyrody, leśnikami oraz innymi właścicielami 
gruntów weszli w skład zarządu Parku Narodowego De Loonse en Drunense Duinen.

1

background image

Park posiada rewelacyjną wręcz infrastrukturę turystyczną. W okolicy nie ma żadnego 
problemu ze znalezieniem noclegu czy posileniem się. Sam par przecinają wzdłuż i wszerz 
wszelkie możliwe trasy turystyczne: piesze, dla niepełnosprawnych, rowerowe, dla rowerów 
górskich, dla samochodów terenowych, konne oraz dwa rodzaje ścieżek dla... psów. Po 
jednych mogą być prowadzone wyłącznie na smyczy, ale po innych mogą hasać do woli. 
Oczywiście w kagańcu.

Odrodził się też Efteling. Ale dziś pod tą nazwa kryje się wspaniały lunapark, ale w stylu 
europejsko-orientalnym.

2


Document Outline