DZIECI GWIAZD

background image

„Dzieci gwiazd” - wykład inauguracyjny prof. Aleksandra Wolszczana

Nie wiem doprawdy, jak wyrazić zachwyt, że jestem tutaj i przed

tak dostojnym gronem mogę uprawiać „kosmiczną” propagandę, tym

bardziej że na amerykańskim Pennsylvania State University, gdzie

spędzam większość roku akademickiego, pracują profesorowie wywodzący

się wprost z Politechniki Warszawskiej. Chciałbym tu wspomnieć

mojego serdecznego przyjaciela, tragicznie zmarłego w ubiegłym roku

prof. Bohdana Kułakowskiego, którego być może wiele osób będących na

tej sali jeszcze pamięta.

Mam dzisiaj co najmniej dwa powody do uprawiania owej

kosmicznej propagandy. Pierwszym jest oczywiście fakt, że znajduję

się na tak znakomitej Uczelni, a drugi to 50 rocznica rozpoczęcia

przez człowieka badań i wykorzystywania przestrzeni kosmicznej. Te

minione pół wieku to czas, kiedy - obserwując milowe kroki w

eksploracji Kosmosu - cały świat wielokrotnie zatrzymywał się w

zdumieniu. Tak było przy pierwszym wystrzelonym w Kosmos przez

Rosjan satelicie Ziemi w 1957 roku, pierwszym człowieku w Kosmosie,

a potem na Księżycu, czy – co było powodem naszej szczególnej dumy -

pierwszym Polaku na orbicie okołoziemskiej. Takimi milowym krokami

były: umieszczenie na orbicie międzynarodowej stacji kosmicznej,

lądowanie sondy Huygens na Tytanie - zadziwiającym satelicie Saturna

nasyconym związkami organicznymi m.in. takimi, które człowiekowi

potrzebne są do życia, i wreszcie fakt, że podróżujące od

dziesięcioleci Voyagery obecnie znajdują się na granicy Układu

Słonecznego, a jeden z nich nawet tę granicę przekroczył i w

najbliższych 10, może 15 latach wkroczy w prawdziwą przestrzeń

między gwiazdami.

background image

Różnie określa się eksplorację Kosmosu. Mówi się na przykład,

że człowiek chce go skolonizować. To jest kuszące, ale w moim

pojęciu stanowiłoby po prostu eksport nurtujących ziemską

cywilizację problemów w jego głębiny. Dlatego, przynajmniej na

razie, to niedobry pomysł. Innym określeniem, którego - chociaż

rzadziej – ciągle się używa, jest „podbój kosmosu”. Podbój kosmosu

przez nas, niemowlęta, które ciągle jeszcze nie nauczyły się

raczkować? To kompletny brak wyobraźni!

Dlaczego powinniśmy eksplorację głębin kosmosu kontynuować? Z

wielu powodów. Przede wszystkim, eksploracja kosmosu jest podróżą w

głąb naszych ciał i dusz, podróżą, która prowadzi do początków życia

na Ziemi i być może do początków życia w ogóle. Dzięki niej może uda

nam się zrozumieć, kim jesteśmy. Pogląd, że wszystkie problemy

nurtujące obecnie ludzkość wiążą się w jakiś sposób z faktem, że

właściwie nie wiemy kim jesteśmy, jest dość rozpowszechniony. Skąd

się wzięliśmy? Jakie są nasze początki i miejsce w Kosmosie? Czy

jesteśmy wyjątkiem, który należy celebrować i hołubić, czy

wyjątkiem, którego należy się wstydzić? A może życie we

wszechświecie jest powszechne, a my jesteśmy tylko jedną z jego

manifestacji? Tego nie wiemy.

Można się upierać, że nie zrozumiemy początków życia na tej

planecie, dopóki nie znajdziemy go gdzie indziej. Wiadomo, że bez

sensu jest statystyka, na której poparcie mamy jeden tylko

przypadek, który możemy zbadać. Jesteśmy w takiej sytuacji: znamy

jedną realizację życia – to jesteśmy my tu na tej Ziemi – i z niej

usiłujemy wyprowadzić ogólne wnioski na temat życia gdzie indziej.

To jest niemożliwe. Musimy to życie najpierw znaleźć, a są powody,

by sądzić, że ono faktycznie istnieje. Należy więc eksplorację

background image

Kosmosu osadzić w głębokim kontekście - poszukiwania życia poza

Ziemią, związków pomiędzy nami a Wszechświatem, oraz prób

zrozumienia kim jesteśmy, co na tej planecie robimy i co nas czeka w

przyszłości, rozumianej nie jako 5, 10, czy 20 lat, ale miliony, a

może nawet miliardy. Nam, ludziom krzątającym się wokół codziennych

problemów myśleć w ten sposób jest trudno, ale myśleć o tym

definitywnie trzeba.

Poszukiwania planet wokół innych gwiazd i życia na tych

planetach zaczęły się zaledwie 15 lat temu wraz z odkryciem

pierwszych planet poza Układem Słonecznym. Teraz znamy już planety

wokół ponad 200 gwiazd i jest to doprawdy niesamowite zoo. Zanim je

pokażę, chciałbym powiedzieć słów kilka o tym, jak Kosmos wiąże nas

ze sobą i dlaczego używamy często określenia, że jesteśmy jego

dziećmi.

Otóż 15 mld lat temu powstał Wszechświat taki, jakim go znamy i

postrzegamy. Wtedy powstały również wodór i hel. Woda to ponad 70%

tego, co się znajduje w nas, a więc składamy się głównie z wodoru.

Dlatego możemy powiedzieć: w sensie kosmicznym wszyscy jesteśmy

siostrami i braćmi, mamy bowiem w sobie pierwiastki, które powstały

razem ze Wszechświatem, a także później wraz z powstaniem gwiazd.

Nie mamy więc 20, 30, 50 czy 60 lat, ale 15 miliardów! W tym głęboko

bezpośrednim i – powiedziałbym - intymnym sensie jesteśmy dziećmi

Wszechświata, tym bardziej że inne pierwiastki, z których się

składamy - przede wszystkim pierwiastki życia - C, H, N, O - są

wynikiem syntezy nuklearnej we wnętrzach gwiazd. Gwiazdy rodzą się,

ewoluują, a następnie – kiedy umierają - oddają wyprodukowane w ich

wnętrzach pierwiastki do przestrzeni kosmicznej. Tam, w tej wielkiej

fabryce związków organicznych powstają potrzebne do życia związki,

background image

przenoszone następnie przez komety, asteroidy i meteoryty na

planety, takie jak nasza. To nie są fantazje naukowe, ale fakty

udowodnione ponad wszelką wątpliwość. Można więc pokusić się o

stwierdzenie, że w sensie naukowym fakt, iż jesteśmy wszyscy tu, na

tej sali jest bezpośrednią konsekwencją chemicznej ewolucji Kosmosu

– od jego początków tylko z wodorem i helem aż do dziś, gdy jest on

bogaty w rozmaite potrzebne nam do życia pierwiastki. Dlatego warto

mówić o planetach i odkryciach planet wokół innych gwiazd. Ten nurt

badań kosmicznych stał się jedną z najbardziej obiecujących dziedzin

nauki. Jej znaczenie i sens są dużo głębsze niż tylko naukowe,

ponieważ znalezienie życia na innych planetach zrewolucjonizuje nasz

sposób myślenia o nas samych.

Jednak chociaż do rosnącego katalogu odkrywanych planet

dorzucamy coraz to nowe, nie znaleźliśmy dotychczas nic, co by

przypominało nasz Układ Słoneczny. Nie znaleźliśmy jeszcze drugiej

Ziemi, choć ogromnie pilnie jej poszukujemy. Znajdujemy rozmaite

interesujące układy planetarne, m.in. planety krążące wokół

niewielkich, chłodnych i z tego powodu bardzo czerwonych gwiazd,

planety znajdujące się w tzw. ekosferach, gdzie teoretycznie życie

podobne do naszego mogłoby powstać. Ale krążą one bardzo blisko

swoich gwiazd. I jest tam podobnie jak z Księżycem, który przez

przypływy wywołane grawitacją obraca do Ziemi zawsze jedną półkulę.

Co to znaczy? Proszę przez chwilę spróbować ekstrapolacji życia na

Ziemi w miejsce, w którym planeta obraca zawsze jedną półkulę do

swojej macierzystej gwiazdy. Wtedy na jednej półkuli panuje wieczny

dzień, a na drugiej – wieczna noc. Teoretycznie można umieścić się w

strefie wiecznego cienia, pomiędzy wiecznym dniem a wieczną nocą i

tam jakoś żyć. Wyobraźmy sobie życie inteligentne w takiej sytuacji.

background image

Jak ono funkcjonuje? W grawitacyjnym tańcu z naszą gwiazdą zmuszani

jesteśmy do obracania do niej tylko jednej twarzy. Spoglądamy na

niebo i widzimy tam czerwone absolutnie nieruchome słońce. Bez

czułych instrumentów nie możemy odkryć żadnych jego ruchów. Czy w

takiej sytuacji potrzebny byłby w ogóle czas? Jak stworzyć jego

pojęcie, gdy nie widzimy regularnego cyklu obrotu planety wokół

własnej osi? Jak wyglądałaby nauka, filozofia, religia? To jest

prosta ekstrapolacja z tego co wiemy. Można sobie jednak wyobrazić,

że życie funkcjonuje w formach daleko bardziej egzotycznych z

naszego punktu widzenia, a być może życie takie, jakie znamy na

naszej planecie jest czymś wyjątkowym, a formy powszechniejsze są

zupełnie inne. Tego musimy się dowiedzieć, temu m.in. służy owo

uporczywe odkrywanie nowych planet. W tej dziedzinie my, polscy

astronomowie jesteśmy zupełnie dobrzy. Nie tylko dlatego, że zaczęło

się to wszystko od polskiego odkrycia 15 lat temu (to było właśnie

genialne odkrycie prof. Aleksandra Wolszczana – przyp. red), ale

także dlatego, że mamy swój udział w przedsięwzięciach, które

bezpośrednio wiążą się z odkrywaniem nowych planet. Warszawski

projekt OGLE na przykład jest takim cenionym w świecie

przedsięwzięciem. SIM - ambitny projekt NASA, którego celem jest

odkrycie drugiej Ziemi co prawda został na razie odłożony na półkę,

ale mam nadzieję, że zostanie z niej szybko zdjęty. Polscy

astronomowie mają dostęp do wielkiego teleskopu HET w Teksasie (a to

dlatego że Uniwersytet Stanowy Pensylwanii jest jego

współwłaścicielem) i dzięki temu udało nam się niedawno odkryć

planetę wokół gwiazdy-olbrzyma, jaką nasze Słońce stanie się za

kilka miliardów lat. Za tym odkryciem z całą pewnością posypią się

dalsze. Wreszcie projekt SALT: południowo-afrykański 10-metrowy

background image

teleskop, w którym polscy astronomowie mają aż 10% udziałów, będzie

miał ogromne znaczenie w odkrywaniu planet, oczywiście na

południowej półkuli nieba.

Istnieje jeszcze inna kwestia. W naszej cywilizacji - bez

obrazy Państwo Politycy - problemy rozwiązuje się od wyborów do

wyborów. Dyktuje to skalę czasową rzędu kilku lat. Byłoby dużo

lepiej, gdyby owe skale były dłuższe, a nasze problemy traktowane z

wyobraźnią, której nam przecież nie brakuje. Globalne ocieplenie na

przykład - zaczynamy ten problem zauważać i działać, żeby mu

zaradzić. Ale gdyby na przykład na naszą planetę spadł asteroid o

średnicy, załóżmy, 1 km - to byłaby globalna katastrofa. W tej

chwili jesteśmy w stosunkowo pustym kawałku przestrzeni, ale to się

zmieni. Za parę milionów lat nasz układ słoneczny wędrujący wokół

centrum naszej Galaktyki, naszego wielkiego kosmicznego domu, da –

przepraszam za kolokwializm - „nurka” w ciemną chmurę materii

międzygwiazdowej, składającej się głównie z wodoru. Co się wtedy

stanie? Zrobi się ciemno i straszno. Wodór zwiąże się z tlenem

atmosferycznym. Tlen zniknie więc z atmosfery, spadną ulewne

deszcze. Zanim nas potopią, już się udusimy. Kontynuując owe

futurystyczne rozważania, dodam, że za mniej więcej miliard lat

nasze Słońce zrobi się tak gorące, że trzeba będzie wynieść się z

tej planety gdzieś dalej. A za 2, 3 miliardy lat Słońce zacznie

umierać. Stanie się czerwonym olbrzymem i połknie naszą Ziemię. Co

wtedy zrobimy? Nie chcę Państwa straszyć, ale jest mnóstwo głęboko

uzasadnionych powodów, żebyśmy myśleli o naszej cywilizacji w

dalekiej perspektywie. Nie chodzi o to, żeby żyć dziś i jutro, a

potem oddalić się w niebyt, ale o to, żeby trwać tak długo jak

background image

Wszechświat w sposób twórczy z pożytkiem dla wszystkich i

wszystkiego.

To jest dobry moment, żeby wypowiedzieć kilka prawd

oczywistych. Wiadomo, że demokracja zależy od stopnia wykształcenia

społeczeństw. Tylko w społeczeństwie powszechnie i gruntownie

wykształconym jest możliwa prawdziwa demokracja. To stwierdzenie

odnosi się również do dalekiej przyszłości. Bez gruntownego

wykształcenia całej cywilizacji, nie tylko pojedynczych

społeczeństw, rozwiązanie problemu przetrwania w długich okresach

czasu nie będzie możliwe. Chciałbym więc zaapelować do wszystkich,

abyśmy na wszelkie dostępne nam sposoby popierali edukację i naukę.

To jest absolutnie konieczne. Znowu powtarzam – w codziennej

krzątaninie łatwo o tej sprawie zapomnieć, ale ktoś przecież o tym

musi pamiętać. Dlatego jestem tak zadowolony, że mogę tu dziś być i

o tym właśnie mówić.

Na koniec chciałbym zwrócić się do was drodzy studenci. Po

skończeniu studiów rozpoczniecie kariery zawodowe. Rozpoczniecie je

w świecie, który będzie trudniejszy, bardziej skomplikowany i

technologiczny, a także bardziej ludny i gorący. To nie oznacza, że

będzie gorzej, być może nawet będzie lepiej, ale z tym wszystkim

będziecie musieli się uporać. Życzę wam więc wszelkiego powodzenia,

wielkiej odwagi, pomyślności i proszę: przekazujcie swoją wiedzę

innym, tym, którzy nie mają szczęścia być studentami tej

Politechniki lub jakiejkolwiek innej uczelni. Wszyscy musimy się

kształcić w naszym własnym interesie i w interesie ludzkości, a

wasza rola w rozpowszechnianiu wiedzy jest doprawdy ogromna.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dzieci gwiazd
Dzieci gwiazd 1

więcej podobnych podstron