24 [dzień 15] Cukierek, albo do kąta, czyli modlitwa Perfekcjonisty

background image

Fot. MR

Cukierek, albo do kąta, czyli modlitwa Perfekcjonisty

Tak, jak życie duchowe wyznawcy
Tropiciela było napędzane dążeniem do

uniknięcia kary, tak życie duchowe

Perfekcjonisty jest napędzane

pragnieniem nagrody. Właściwie są to

dwie strony tego samego medalu. Z
takiego zredukowanego jedynie do

moralnego wymiaru obrazu Boga,

wypływa także zredukowane,

transakcyjne doświadczenie modlitwy.

Walka z samym sobą… o cukierki

Perfekcjonista istoty świętości upatruje

w moralnej doskonałości. Jak zresztą zauważacie to w komentarzach, od

małego byliśmy uczeni, że za dobre uczynki czeka nagroda w niebie, a za złe
kara w piekle. Jak w przedszkolu: cukierek, albo do kąta. A Perfekcjonista chce

zasłużyć na wszystkie cukierki! Cukierek oznacza akceptację i miłość, a kąt to

odrzucenie i potępienie. Nagroda i kara są rzecz jasna elementami transakcji.

Dlatego też Perfekcjonista przeżywa własną grzeszność bardzo boleśnie.

Najczęściej modli się więc, by Pan Bóg zabrał jakiś grzech, słabość, by uwolnił
od jakiegoś ościenia. Jak dentysta, który po prostu wyrywa bolący ząb - rzecz

jasna w znieczuleniu.

Problem jednak w tym, że to, czego chciałby się pozbyć jest zwykle
jakąś ważną częścią jego osoby.
Na przykład seksualnością - bo walczy z

masturbacją, albo emocjonalnością - bo nie radzi sobie ze złością etc…

Chciałby, żeby Pan Bóg zabrał mu to, czego on sam w sobie nie akceptuje.

Bywa, że Perfekcjonista chwyta się w tej intencji zupełnie drakońskich

środków. Pamiętam dwudziestokilkuletnią dziewczynę, która opuściła dom
rodziców, zamieszkała w blaszanym baraku, odmawiania sobie snu,

podejmowała wyniszczające posty i wręcz karkołomne praktyki ascetyczne.

Skończyło się to oczywiście interwencją pogotowia ratunkowego. A wszystko,

jak potem zapewniała, w imię świętości. To dość skrajny przykład, ale

pokazuje istotę problemu: Perfekcjonista upatruje w swojej religijnej
aktywności, ascezie i wyrzeczeniu sposobu na zdobycie świętości. Nie widzi

jednak, że niekochając części samego siebie, stawia także mur miłości innym i

Bogu. Nie rozumie, że świętości nie da się zdobyć, jak cukierka w

przedszkolu za dobre sprawowanie. Świętość się otrzymuje, a szlachetne
czyny i asceza są jej owocem, a nie środkiem do jej osiągnięcia.

Spowiedź Perfekcjonisty

Wbrew pozorom sumienie Perfekcjonisty wcale nie jest szczególnie wyczulone

na grzech. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że jest mocno zagłuszone
przez społecznego stróża moralności, czyli Urażonego Inwestora. Dlatego

spowiedź bywa dla Perfekcjonisty doświadczeniem prawie traumatycznym.

Bolesną konfrontacją z odrzucaną częścią samego siebie. Ale nie po to, by się z

nią pojednać, przeciwnie, by ją ukarać. Sakrament Pojednania staje się raczej
sakramentem wewnętrznego odrzucenia. W każdej spowiedzi Perfekcjonista

mocno postanawia poprawę. Jest zdecydowany, by do grzechu więcej nie

wracać, by spiąć się jeszcze bardziej, jeszcze bardziej postarać…(w

rzeczywistości jeszcze bardziej odrzucić to, co i tak w sobie już odrzuca).

Potem, w codziennym życiu przez kilka dni ma zwykle “święty” spokój, ale
wcześniej, czy później pokusa powraca (zwykle któraś ze stałego repertuaru).

Perfekcjonista zaczyna coraz bardziej się kontrolować, to zaś wymaga coraz

większej koncentracji na doświadczanej pokusie i stopniowo tworzy się błędne

koło obsesji grzechu. Gdy już nie może sam bardziej się kontrolować, chwyta

się środków duchowych, które niczym magiczna różdżka mają spowodować
ustąpienie pokusy. Nerwowo odmawia Różaniec, albo Nabożeństwo Drogi

Krzyżowej… I to na jakiś czas pomaga... wzmocnić samokontrolę. Ale

wcześniej, czy później odrzucona część samego siebie upomni się o swoje

prawa. Perfekcjonista znów popełnia grzech (chociaż nie wypada, chciałoby się
powiedzieć: Bogu dzięki!). To rzecz jasna napędza spiralę poczucia winy i

wewnętrznego odrzucenia. Perfekcjonista idzie do spowiedzi i cały cykl może

rozpocząć się od nowa. Znacie to?

Rzecz w tym, że droga od grzechu do wolności nie wiedzie przez
odrzucenie samego siebie!
To jest droga nienawiści i poczucia winy, która

tylko zaciska pętlę grzechu. Wolność przychodzi przez oswojenie tego, co

odrzucone i stopniowe pokochanie tego, co niekochane. Głos Sumienia nie jest

głosem poczucia winy, bo prowadzi do spotkania z Bogiem, który swoją chwałę

i moc objawia właśnie w miłości tego, co wcale doskonałe nie jest. To jest
droga zbawienia. W pewnym sensie tu właśnie rozgrywa się sprawa

tzw. sądu: to co w sobie kocham, pozwalam, by kochał też Pan Bóg

oraz inni ludzie - to jest wymiar Wspólnoty, czyli Nieba. To zaś,

czego sam w sobie nie kocham, to też ukrywam przed Bogiem i
przed innymi. Nie pozwalam, by pan Bóg to we mnie pokochał,

wobec tego skazuję tę część siebie na potępienie. Droga wolności od

grzechu nie polega na “niepopełnianiu złych uczynków”, polega na akceptacji

własnej słabości i pozwoleniu, by i ta część była kochana i zbawiana.


Gdy to odkryjemy i pożegnamy Urażonego Inwestora, spowiedź przestanie być

doświadczeniem samooskarżenia. Odsłoni się wtedy przed nami głębia

Tajemnicy Pojednania. Jednej z najpiękniejszych modlitw, liturgii spotkania

człowieka z Bogiem, w której człowiek pozwala Panu Bogu kochać się w

całości. Nie tylko tę część “wystawową”, ale także swój cień. To moment, gdy
człowiek pozwala obdarować się Bogu darem świętości.

[dzień 15] - Cukierek, albo do kąta, czyli modlitwa Perfekcjonisty | Fac...

http://www.facebook.com/notes/brzytwa-po-schematach-prawdopodob...

1 z 2

2010-12-15 11:11

background image

--

MR--


Materiały dodatkowe

Zachęcamy Was bardzo, byście w tym Adwencie spróbowali na nowo odkryć

głębię sakramentu Pojednania. Byście pozwolili sobie na obdarowanie

świętością. (Teraz jeszcze pewnie nie ma dużych kolejek przed

konfesjonałami, więc warto nie czekać) Dlatego dzisiaj w materiałach
dodatkowych polecamy dość szeroki artykuł o. Stanisława Morgalli SJ o

Ignacjańskim Rachunku Sumienia. Już o tym kiedyś pisaliśmy, było trochę

pytań, więc dzisiaj nieco szerzej. Artykuł znajdziecie na Deonie:

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,78,dlaczego-
nie-lubimy-rachunku-sumienia.html

[dzień 15] - Cukierek, albo do kąta, czyli modlitwa Perfekcjonisty | Fac...

http://www.facebook.com/notes/brzytwa-po-schematach-prawdopodob...

2 z 2

2010-12-15 11:11


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
22 [dzień 13] Urażony Inwestor, czyli Bóg Perfekcjonistów
24 - Kod ramki - szablon, KODY DO RAMEK NA POZDROWIENIA
15 Pierwszy List do Tymoteusza
Siku i do domu, czyli dlaczego nie lubimy spacerów z psem
Wszystko od A do Z o AZS czyli Atopowe Zapalenie Skóry, rozmowa z ekspertem marki Eucerinx
15 Przygotowanie elementow do m Nieznany
Kwiat polskiej młodzieży” wsiada do pociągu, czyli jak się jedzie na Woodstock
ćw.15, Fizyka, Skrypt do Laborek
Pasty do zębów czyli jaką pastę wybrać
14 [dzień 5 mat dodatkowe] Rachunek sumienia, czyli modlitwa spotkania z samym sobą
Wilkołak z włosami do psa, czyli wyrwij?lom zęby krat
Przewodnik Klucze do umysłu, czyli jak skutecznie uczyć się języka obcego
24 Dzien Matki id 30626 Nieznany
20070124 Dzień babci i dziadka, Dokumenty do szkoły, przedszkola; inne, konspekty i scenariusze
Zestawienie ocen na dzień 12 listopada 2009, do uczenia

więcej podobnych podstron