Enuma Elisz –
Powstanie Układu Słonecznego
Ówczesna wiedza astronomiczna przekraczała nawet współczesną, tłumaczy, bowiem zagadki,
których dzisiejsza nauka nie potrafi wyjaśnić – może astronomowie powinni przeczytać „Epos o
Stworzeniu Świata”?
W starożytnych kulturach doliny rzek Eufratu i Tygrysu na większości pieczęci cylindrycznych
przedstawiano pewne ciała niebieskie obok postaci bogów i ludzi. Wyjątkową okazała się być
akadyjska pieczęć z III tysiąclecia pne. Znajduje się ona obecnie w Muzeum Berlińskim pod
numerem katalogowym VA/243. Jej odmienność polega na tym, iż mamy tu przedstawiony cały
układ planetarny złożony z jedenastu globów wokół promienistej gwiazdy. Łącznie 12 ciał
niebieskich. Liczba niezwykle znacząca dla wszystkich mitologii starożytnych Bliskiego Wschodu i
nie tylko.
Nie trzeba wielkiej spostrzegawczości, by dostrzec, iż jest to obraz naszego układu, a ciała
niebieskie przedstawione są z zachowanie proporcji wielkości (z wyjątkiem pomniejszonego z
konieczności słońca i utraty skali odległości). Mamy wiec centralna gwiazdę i koliście rozłożone
wokół niej 10 planet i księżyc przy Ziemi. Ta dodatkowa planeta jest położona miedzy Marsem a
Jowiszem w miejscu pasa planetoid; jest ona wielkości Neptuna i Urana, które w schematycznym
rysunku na pieczęci są podobnej wielkości. Obok tego jest jeszcze jedna modyfikacja wobec
dzisiejszego obrazu systemu słonecznego – Pluton jest przedstawiony na pozycji obok Saturna (co
wiąże się z genezą jego powstania wedle eposu).
W tym miejscu należy zwrócić szczególną uwagę na fakt, iż Księżyc został potraktowany na
równi z planetami (jest jednym z 12 ciał niebieskich). Zecharia Sitchin, z którego książki
„Dwunasta Planeta” korzystałem, opierając się na badaniach NASA zaznacza, iż ziemski satelita
– 1 –
ukształtował się jako samoistne, osobne ciało niebieskie, nie został z Ziemi „wyrwany”. Faktem
jednak jest, iż Księżyc dotknęła olbrzymia katastrofa kosmiczna, a jej skutki były widoczne przez
około 800 milionów lat. I dopiero jakieś 3,2 miliarda lat temu struktura i powierzchnia Księżyca
przybrały swoją zakrzepłą formę, modyfikowaną już tylko przez uderzenia meteorytów. Otóż
Sitichin wyprowadza na podstawie tekstu Enuma Elisz nową teorię dotyczącą powstania ziemskiego
satelity, łączącą hipotezy o wyrwaniu Księżyca z innego ciała niebieskiego i o jego samoistnym
bytowaniu zanim wpadł w pole grawitacyjne Ziemi, ale o tym później. Na razie potraktujmy, więc
księżyc jako pełnoprawnego uczestnika wydarzeń. Oczywiście obok Księżyca doskonałym
dowodem na wielka katastrofę, jaka dotknęła układ słoneczny jest pas planetoid.
I jeszcze jedna uwaga: symbolika eposu mówi, że, gdy rodziły się planety rodzili się bogowie.
Bezspornym faktem jest jednak, iż realni bogowie, którzy przybyli do Mezopotamii pochodzili z
owej dodatkowej planety. Tak, więc ważne jest, by nie mylić bogów-planet z rzeczywistymi bogami
kultur Mezopotamii.
Przejdźmy teraz do samego eposu. Tekst Enuma Elisz (akadyjski w dialekcie starobabilońskim)
został znaleziony w ruinach biblioteki Assurbanipala w Niniwie przez Henry'ego Layarda.
Połamane tabliczki złożył i opublikował George Smith w 1876 roku, a najobszerniejszą pracę na ich
temat napisał L.W. King – The Seven Tablets of Creation. Od razu nasuwa się tu analogia do Biblii.
Na 6 tabliczkach eposu przedstawione jest dzieło stworzenia dokonane przez kogoś/coś, co nie
zostało określone z imienia i czego nie znajdziemy w mitologiach mezopotamskich (co potwierdza
moją tezę, iż bogów ziemskich mitologii i religii stworzyła jeszcze inna „osoba”.
Na 7 tabliczce dzieło to jest opiewane i wysławiane – mamy więc i biblijny 7 dzień, gdy Bóg
odpoczywa. Tak, więc można swobodnie przyjąć, biorąc pod uwagę również zbieżność treści, że
Genesis to daleka kopia Enuma Elisz, przy czym podobieństwo treści zatarło się w dużym stopniu,
analogia zauważalna jest głównie w formie i temacie obu dzieł. Nazywany obecnie „Eposem o
stworzeniu świata” Enuma Elisz, co znaczy „gdy na wysokościach” przypomina grecką tragedię,
gdzie sceną jest pierwotny Kosmos, a aktorami ci, którzy tworzą i są stwarzani – bogowie
symbolizujący ciała niebieskie.
Oto, jak zaczyna się historia układu słonecznego:
Enuma elish la nabu shamanu
Shaplitu ammatum shuma la zakrat
co znaczy:
Gdy na wysokościach niebo nie miało imienia
Niżej zaś twardy grunt nie był nazwany.
Akt I – Stworzenie
1. Gdy na wysokościach niebo nie miało imienia,
2. A ziemia poniżej nie była nazwana;
3. Był tylko APSU, ich rodzic pierwotny,
4. MUMMU i TIAMAT – która zrodziła ich wszystkich;
– 2 –
5. Ich wody były razem zmieszane.
6. Żadna trzcina nie miała jeszcze formy,
7. Żadne bagno nie miało oblicza.
8. Żaden z bogów nie pojawił się jeszcze,
9. Nikt nie nosił imienia, los nie ciążył na nikim;
10. W prądach wód rodzili się bogowie.
Mamy przed sobą obraz pierwotnego układu trzech ciał niebieskich (3,4), pozostałe jeszcze nie
istnieją, dopiero powstają (8,9,10). Te trzy to:
•
AP.SU – „ten, który istnieje od początku”;
•
MUM.MU – „ten, który się urodził”;
•
TIAMAT – „dziewica dająca życie”.
„Wody” APSU i TIAMAT mieszają się (5), lecz łatwo zauważyć, iż nie jest to zwykła woda, w
jakiej na bagnach rosną trzciny (6,7), te bowiem jeszcze nie istniały. Była to raczej pierwotna
materia wypełniająca przestrzeń, z której dopiero ciała niebieskie będą się formować. Pierwsze
oczywiście musiało być Słońce i oto jest – APSU. Tuż obok znajduje się MUMMU. Dalsza narracja
eposu wyjaśnia, iż był to ściśle związany z APSU pomocnik i boski posłaniec. Idealna
charakterystyka Merkurego, która przeniknęła do mitologii Greków i Rzymian – Hermes/Merkury –
posłaniec bogów.
W pewnym oddaleniu znajdowała się TIAMAT, pierwsza prawdziwa planeta, bogini matka w
pierwotnej świętej trójcy. Bogowie mają się dopiero narodzić, przybrać imiona i losy, którymi byli
związani, a które, biorąc pod uwagę planetarny wymiar boskiej symboliki, wydają się być orbitami
(8,9). Określa się je, bowiem, jako „przeznaczenie”, a takim dla planet jest stała i niemal wieczna z
punktu widzenia człowieka ich trajektoria lotu wokół centralnej gwiazdy. Przestrzeń miedzy APSU/
Słońce i TIAMAT była wypełniona pierwotną materią, która ukształtowała się w następną parę
planet:
11. Ich wody zmieszały się [...],
12. Z nich powstali bogowie:
13. zrodzili się bóg LAHMU i bóg LAHAMU;
14. Nazywani byli po imieniu.
Etymologicznie imiona te (13) pochodzą od słowa LHM (wszczynać wojnę). Odwołując się do
mitologii greckiej i rzymskiej, jako, ze również były oparte na symbolice planetarnej i wiele
wyniosły z Bliskiego Wschodu mamy boga i boginie wojny: Marsa i Wenus (tak, oprócz miłości
odpowiadała również za wojnę, pierwotnie była żeńskim Marsem). A skoro te planety miały
powstać miedzy APSU/Słońcem i TIAMAT (5,10,14), która znajdowała się w miejscu obecnego
pasa planetoid wychodzi nam, iż te właśnie planety wewnętrzne uformowały się w następnej
kolejności.
Ciekawostką jest, iż mimo, że tak jak TIAMAT tak i LAHAMU/Wenus są żeńskimi imionami w
eposie jako symbolizujące planety są określane męskim „bóg”, co dobitnie wskazuje na to, iż były
to ciała identyczne względem genezy i formy. Planety rozwijałyby się i zwiększały swą masę
skupiając siłą grawitacji pierwotną materię zalegającą przestrzeń wokoło, ale:
– 3 –
15. Zanim wzrośli w latach
16. I postaci do ustalonego rozmiaru –
17. Bóg ANSHAR i bóg KISHAR przybrali kształt,
18. Prześcigając ich.
19. Gdy rozciągnęły się dni i pomnożyły lata,
20. Zrodzili boga ANU, syna – rywala przodków.
21. Potem pierworodny ASHAR'a, ANU
22. Sobie równego i na swój obraz zrodził NUDIMMUD'a.
Wzrost powstałych planet (LAHMU/Mars I LAHAMU/Wenus) i osiągnięcie przezń ustalonej
miary, czyli wielkości TIAMAT, uniemożliwiło powstanie dwóch kolejnych ciał niebieskich (17) o
ogromnej wielkości (18), czego dowodzą ich imiona:
•
AN.SHAR – "książę, główny na niebie" – Saturn;
•
KI.SHAR – "główny na stałym gruncie" – Jowisz.
Prześcignęły one w swym wzroście swoich braci i stały się tak potężne, iż odciągnęły materię od
APSU/Słońca i TIAMAT. Z niej zrodził się ich syn – ANU („niebiański”), który choć nie
dorównywał swoim rodzicom, był większy od poprzednich planet – swoich przodków
(LAHMU/Marsa, LAHAMU/Wenus, MUMMU/Merkurego, TIAMAT) (20), tak, iż stał się ich
rywalem i był w stanie stworzyć równą sobie planetę „na swój obraz i podobieństwo” –
NUDIMMUD („zdolny twórca”), która to nazwa była epitetem, jakim określano boga EA/ENKI
(22). Ta następna para to zgodnie z wszelką logiką Uran i Neptun.
Został nam jeszcze Pluton, który jak można podejrzewać jest synem ANSHARA/ Saturna, bo
skoro ANU/Uran był pierworodnym (21), musiał jeszcze istnieć inny potomek. Jest nim właśnie
GAGA/Pluton określany jako posłaniec ANSHARA/ Saturna. Odpowiadał on roli Merkurego przy
Słońcu. Oba ciała niebieskie były, zatem ściśle związane ze swoimi wielkimi kolegami, ale z racji
tego, iż GAGA/Pluton krążył wokół ANSHARA/Saturna trzeba go zredukować do roli satelity.
Podsumujmy wiec obraz układu słonecznego, który ukształtował się do tej pory: Centralnie
położony APSU/Słońce, ściśle do niego przywiązany MUMMU/Merkury, następnie dwie większe
planety: LAHMU/Mars i LAHAMU/Wenus. Za nimi ogromna TIAMAT, ostatnia z planet
wewnętrznych, której odpowiednika nie znajdziemy w naszym dzisiejszym układzie planetarnym.
Dalej dwie ogromne planety: KISHAR/ Jowisz i ANSHAR/Saturn, oraz dwie mniejsze, aczkolwiek
większe od wszystkich pozostałych: ANU/Uran i EA/Neptun. Koło Saturna odnajdziemy
maleńkiego GAGA/ Plutona. Gdzie w tym obrazie Ziemia i Księżyc, które widzimy na pieczęci
cylindrycznej? Czy dodatkowa planeta TIAMAT, jest tą dwunastą, z której pochodzili NEFILIM
(„ludzie ognistych rakiet”), czyli bogowie?
– 4 –
Nowo powstałej rodzinie planet daleko było do równowagi i spokoju:
1. Boscy bracia się zebrali;
2. Trzęśli Tiamat, miotając się tu i tam.
3. Ich błazeństwa dręczyły brzuch Tiamat,
4. Ich szaleństwa rujnowały niebiański dom.
5. Apsu nie był w stanie uciszyć ich wrzasków;
6. Ich wybryki odjęły mowę Tiamat.
7. Ich uczynki były obrzydliwe [...].
8. Nieznośne było ich postępowanie.
Rzuca się w oczy chwiejność orbit dopiero, co powstałych planet (2). Zbliżały się za bardzo do
siebie (1) i wytworzyły w ten sposób dwie przeciwstawne siły rozrywające Tiamat (2,3). Z jednej
strony APSU/Słońce, z drugiej olbrzymie planety zewnętrzne. Zagrażało to istnieniu całego układu
– 5 –
(4). APSU/Słońce wyraźnie zaniepokojony potępiał planety (7,8), lecz był bezsilny (5). Dysponując
jednak pomocą MUMMU/ Merkurego zapowiedział, że zamierza „zniszczyć, zniweczyć ich
poczynania”. Plan ten jednak podsłuchali bogowie i za sprawą EA/Neptuna zniweczyli go. Po
pierwsze EA/Neptun „narysował wierną mapę Kosmosu” i rzucił boski „urok” na pierwotne wody
Układu Słonecznego. Ciężko orzec, o co dokładnie chodzi w tym fragmencie. Niezależnie jednak,
czy to sam EA/Neptun produkował olbrzymie ilości energii, czy też siła jego grawitacji w
połączeniu z grawitacjami pozostałych 3 planet zewnętrznych była tak silna, dość, że EA/Neptun
„rozlał sen” na APSU/Słońce i sparaliżował Merkurego – „Mummu, doradca, nie mógł się ruszyć”.
Efektem zabiegów EA/Neptuna było odebranie APSU/Słońcu jego mocy twórczej,
sparaliżowanie potężnego wylewu pierwotnej materii z gwiazdy, a tym samym pozbawienie APSU/
Słońca możności tworzenia nowych planet – „ściągnął diadem Apsu (stłumił wylewy materii),
usunął płaszcz jego aury”. APSU/Słońce był „pokonany”, a MUMMU/Merkury „związany i
porzucony”. W ten sposób całkowicie odwróciła się sytuacja. Apsu stał się odtąd epitetem
EA/Neptuna, jako, że ten przejął wpływ na tworzenie nowych planet, w inny jednak niż dotychczas
sposób.
9. W izbie losów, w miejscu przeznaczeń
10. Zrodzony został bóg, najzdolniejszy
11. I najmądrzejszy z bogów;
12. W sercu oceanu stworzony został MARDUK
13. Powabna była jego postać, oczy pełne blasku;
14. Wykwintny w ruchach, majestatyczny, jak za dawnych czasów...
15. Mocno przyćmiewał bogów, prześcigał we wszystkim [...]
16. Pyszny, jak żaden z nich; przewyższał ich wzrostem;
17. Potężne były jego członki, niezmiernie był wysoki.
Jako skrajna planeta układu, Neptun roztaczał swe „uroki” na odległa przestrzeń „oceanu” –
Kosmosu. To stamtąd nadszedł MARDUK, którego ściągnęła siła grawitacji EA/Neptuna – „Tym,
który go zrodził był Ea”. Zrodzony w otchłani przestrzeni zewnętrznej (9,12) został „ściągnięty” do
układu słonecznego. Był ogromną planetą, która jako nowo narodzona płonęła i emitowała
promieniowanie (13), jak za dawnych czasów, gdy rodziły się pierwsze ciała niebieskie (14).
Oczywiście pojawienie się takiego kolosa (11,15,16,17) musiało wywołać jakiś skutek.
MARDUK wzbudził promieniowanie planet i „otoczony aureolą 10 bogów (słońce i 9 planet w tym
GAGA/Pluton)” świecił jasno, gdy „sypnęły na niego straszliwymi błyskawicami”. Zbliżając się do
EA/Neptuna orbita Dwunastej Planety -MARDUKA zaokrąglała się i zawężała w kierunku centrum
układu. EA/Neptun „czynił ją odpowiednią do jego celu”, którym jak się okaże będzie walka z
TIAMAT. W tym czasie MARDUK znajdował się jeszcze w bardzo plastycznej fazie i siła
grawitacji EA/Neptuna utworzyła w plancie wybrzuszenie, jakby „drugą głowę”. Gdy mijał
ANU/Urana grawitacja wydarła z niego fragmenty materii, które stały się 4 satelitami zwanymi
„wiatrami” wirującymi wokół MARDUKA jak „trąba powietrzna”.
Epos dostarcza nam informacji o dalszej drodze przybysza, który, co ważne, wchodził do układu
nie w jego kierunku orbitalnym (przeciwnym do ruchu wskazówek zegara), lecz odwrotnym.
Przemieszczając się obok ANSHARA/Saturna i KISHARA/ Jowisza MARDUK trafił na nową
orbitę, która wiodła wprost do zderzenia z TIAMAT:
18. Wytwarzał prądy, irytował Tiamat;
19. Bogowie nie mieli spokoju, ogarnięci jakby burzą.
– 6 –
Ścierające się pola grawitacyjne i magnetyczne planet wywoływały zakłócenia (18), które
zachwiały orbitami planet (19). MARDUK „rozpuszczał ich organy [...], szczypał je w oczy”, a
sama TIAMAT „krążyła jak oszalała”. Siły ciążenia spowodowały ten sam skutek, co wcześniej u
MARDUKA – z TIAMAT oderwały się fragmenty materii, 11 „potworów”, „warcząca, wściekła”
grupa satelitów, które „oddzieliły się” od planety i „maszerowały przy boku TIAMAT”, która
otoczyła je aureolami (nadała orbity wokół niej), przez co upodobniła je do bogów – planet.
Szczególnie istotny okazał się „pierworodny spośród bogów, jacy tworzyli jej asystę” – KINGU
(20,21,22,23):
20. Na czele postawiła KINGU,
21. Zrobiła go wielkim wśród nich [...].
22. Naczelne dowództwo w bitwie
23. Złożyła w jego ręce.
Poddany sprzecznym siłom ciążenia KINGU zaczął przemieszczać się w kierunku MARDUKA,
co doprowadziło do zyskania przezeń własnej orbity okołosłonecznej, ściśle jednak związanej z
orbitą TIAMAT. Stworzenie w ten sposób nowego boga nie spodobało się EA/Neptunowi, który
namawia ANU/Urana i ANSHARA/Saturna, by przeciwstawili się TIAMAT, ci jednak „nie byli w
stanie zmierzyć się z nią i odstąpili”. Tymczasem MARDUK minąwszy EA/Neptuna i ANU/Urana
pojawił się u boku ANSHARA/Saturna, który zakrzyknął: „Ten, kto jest mocny, będzie naszym
mścicielem; ten, kto jest zażarty w walce: MARDUK, bohater!”, ten odpowiada:
24. Jeśli rzeczywiście jako wasz mściciel
25. Mam pokonać TIAMAT, ocalić wam życie –
26. Zwołajcie zgromadzenie, by ogłosić moje
27. przeznaczenie najwyższym!
– 7 –
Warunek był wiec prosty – MARDUK miał otrzymać supremacje wśród bogów (26,27). Wtedy
to właśnie GAGA/Pluton, satelita ANSHARA/Saturna otrzymał nową orbitę:
28. ANSHAR otworzył usta,
29. Do Gagi, swego doradcy, skierował słowo [...]:
30. „Ruszaj w swoją drogę, GAGO,
31. przed bogami zajmij stanowisko
32. i powtórz im to, co ci powiem”.
A wiec mijając ANSHARA/Saturna MARDUK wyrwał jego satelitę i rzucił go na własna orbitę
(30). Ten nietypowy sposób zaistnienia GAGI/Plutona jako pełnoprawnej planety, która ma
wieńczyć od tej pory gromadę planet (31) tłumaczy to, iż GAGA/ Pluton wyróżnia się spośród
pozostałych planet naszego układu nietypową, jakby przestawioną płaszczyzną orbitalną i mocno
rozciągniętą eliptyczną orbitą (orbity pozostałych planet zbliżają się do kształtu koła). Mijając
kolejno ANU/Urana i EA/ Neptuna GAGA/Pluton przynagla ich, by „gotowali swe wyroki na
MARDUKA” (32), te zaś ponaglały tego ostatniego: „Idź i przerwij życie TIAMAT”. MARDUK
nieuchronnie zmierzał do kolizji z największą z planet wewnętrznych.
Akt II – Walka
Zjednoczone siły grawitacyjne planet pchnęły MARDUKA na nową orbitę – nadały mu nowe
przeznaczenie. Jak przystało na wojownika MARDUK uzbroił się wszechstronnie: napełnił swoje
ciało „buchającym płomieniem”, „skonstruował łuk, [...] założył na niego strzałę [...], przed sobą
zapalił błyskawicę”, „zrobił sieć, by schwytać w nią TIAMAT”. Tak więc młoda, gorąca planeta,
promieniująca i wytwarzająca silne pole elektryczne schwytała w swe pole grawitacyjne TIAMAT,
która nie mogła już uciec od walki. Największą jednak bronią MARDUKA miały okazać się jego
satelity: 4 zrodzone przez wyrwanie materii MARDUKA przez ANU/Urana (Wiatr Południowy,
Północny, Wschodni i Zachodni) oraz 3 nowe zrodzone przy przejściu koło ANSHARA/Saturna i
KISHARA/Jowisza: Zły Wiatr, Trąba Powietrzna i Niezrównany Wiatr. MARDUK „posłał naprzód
wiatry, które zrodził, wysłał ich siedem”. Walka się rozpoczyna:
33. Pan ruszył naprzód, zmierzał swoją drogą;
34. Ku szalejącej TIAMAT obrócił swą twarz [...].
35. Pan zbliżał się, by zbadać jej wnętrzności –
36. By wykryć knowania KINGU, jej doradcy.
Ale potęga TIAMAT nie była bezwartościowa:
37. Gdy spojrzał, stracił zaraz równowagę,
38. Zaczął gubić kierunek, mylić poczynania.[...]
39. Kiedy bogowie, jego pomocnicy,
40. Którzy maszerowali u jego boku,
41. Ujrzeli walecznego KINGU, ich oczy zaszły mgłą.
– 8 –
Siła grawitacji TIAMAT spowodowała zachwianie „przeznaczenia” MARDUKA, zaczął on
zataczać się na swej orbicie (37,38). Również satelity MARDUKA straciły swą pewność siebie –
równowagę na orbitach (41). Rozpoczęła się walka. „TIAMAT wydała z siebie ryk”, „Pan rozpętał
zatapiającą burzę, swoją potężną broń”.
42. Pan rozpostarł swoją sieć, by ją pochwycić;
43. Rozpętał Zły Wiatr i cisnął go jej w twarz.
44. Gdy TIAMAT otworzyła usta, by go pożreć –
45. Wbił się w nią tak, że nie zamknęła ust.
46. Potem gwałtowne wichry spadły na jej brzuch;
47. Jej ciało rozdęło się, usta miała szeroko otwarte.
48. Strzelił w nią z łuku, strzała rozdarła jej brzuch;
49. Przedarła jej wnętrzności, wdarła się do jej łona.
50. Ujarzmiwszy ją w ten sposób, uśmierzył jej oddech życia.
MARDUK pochwycił TIAMAT w swe pole grawitacyjne (42), jeden z jego satelitów uderzył w
planetę (43). Siła przyciągania MARDUKA zaczęła rozrywać TIAMAT (44), satelita wbił się w
planetę (45), za nim uderzyły następne, TIAMAT zaczęła pękać, ogromny strumień elektryczności
przeskoczył pomiędzy promieniującymi ciałami niebieskimi (46,47), spękana TIAMAT została
pokonana, MARDUK oddalił się w chwale.
Podkreślam tu, iż planety się NIE ZDERZYŁY, to satelity MARDUKA uderzyły w przeciwnika,
sama planeta oddaliła się zataczając kolejne koło po swej nowej orbicie. Los TIAMAT i KINGU
miał się dopiero rozstrzygnąć, natomiast przeznaczenie pomniejszych satelitów i odłamków
spękanej TIAMAT było już przesądzone:
51. Po zgładzeniu TIAMAT, przewodniczki,
52. Jej grupa została rozbita, jej armia rozproszona.
53. Bogowie-pomocnicy, którzy maszerowali u jej boku,
54. Trzęsąc się ze strachu podali tył, by ocalić
55. I zachować życie.
Jakie wyjaśnienie można zaproponować dla tego fragmentu? Wbrew pozorom bardzo proste,
tłumaczące kolejną zagadkę układu słonecznego – komety. Komety nie przestrzegają żadnych
– 9 –
ustalonych zasad obiegu ciał niebieskich wokół Słońca – krążą po różnych płaszczyznach,
elipsoidalnie wydłużonych orbitach, w większości w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek
zegara, czyli przeciwnie do ruchu planet.
Siła MARDUKA mogła doprowadzić do tego stanu rzeczy – pchnąć i rozproszyć pozostałości
„armii” TIAMAT na nowe, przypadkowe orbity okołosłoneczne. Po zwycięstwie „"Pan” odebrał
KINGU jego tablicę przeznaczeń i przypiął ją sobie -zyskując stałą orbitę okołosłoneczną. Zatoczył
koło przyjmując wyrazy uznania od innych bogów, w ten sposób dotarł w miejsce kosmicznej bitwy
(56), gdzie wciąż przecież istniała TIAMAT i KINGU – pokonane, bez życia, ale wciąż obecne na
drodze MARDUKA:
56. Pan zatrzymał się, by popatrzeć na jej ciało bez życia.
57. Potem zaplanował przemyślnie, jak podzielić potwora.
58. Potem rozszczepił ją jak małża na dwoje.
„Pan” tym razem sam uderzył (59) w TIAMAT rozbijając ją na dwie części (58).
59. Pan deptał po tylnej części TIAMAT;
60. Połączoną z nią czaszkę odciął swoją bronią;
61. Porozrywał jej naczynia krwionośne;
62. I spowodował, że Wiatr Północny ją poniósł
63. W nieznane miejsce.
„Tylna część” planety została całkowicie zniszczona, natomiast ocalała oderwana czaszka, w
którą uderzył następnie jeden z satelitów MARDUKA i wypchnął w przestrzeń. Ta część TIAMAT
uformowała się w nową planetę – KI/Ziemię.
64. Jej połowę zawiesił jak zasłonę na niebie:
65. Splatając ich razem, rozstawił jak wartowników [...],
66. Zakrzywił orszak TIAMAT, by uformować wielki pas,
67. Jak bransoletę.
Druga, rozbita cześć planety została rozciągnięta przez MARDUKA jak „bransoleta” -tworząc
Pas Planetoid (64-67). Gdzie w tym całym zamieszaniu podział się KINGU? Podążył za resztką
TIAMAT – KI/Ziemią i stał się jej satelitą.
– 10 –
Sumerowie stosowali identyczne określenie na księżyc Ziemi i TIAMAT – właśnie KINGU. To
tłumaczy niezwykłą budowę Księżyca, jego ogromną wielkość w porównaniu z planetą, co (poza
GAGA/Plutonem) jest niespotykane. Takie wyjaśnienie powstania Ziemi tłumaczy również dziwną
budowę jej skorupy (wyspy – kontynenty na „morzu” cienkich i kruchych płyt oceanicznych), to, iż
jako najpóźniej powstała planeta wciąż jest niezwykle aktywna sejsmicznie. Znajdujemy
wyjaśnienie fenomenu „niecki pacyficznej”, gdzie zapewne przebiegała linia rozszczepienia
TIAMAT. Mamy również wytłumaczenie obecności znacznych ilości wody zarówno na Ziemi, jak i
w kometach i planetoidach (których powstanie epos również nam opisuje) – TIAMAT była
nazywana „wodnym potworem” – w dużej części składała się z wody.
To wszystko Sumerowie wiedzieli przed 6 tysiącami lat, jeśli nie wcześniej, Enuma Elisz opiera
się, bowiem na pradawnych przekazach sumeryjskich. Ówczesna wiedza astronomiczna
przekraczała nawet współczesną, tłumaczy, bowiem zagadki, których dzisiejsza nauka nie potrafi
wyjaśnić – może astronomowie powinni przeczytać „Epos o Stworzeniu Świata”?
SUPLEMENT
W Nexusie [Nr 3/2001] zamieszczony został tekst Dr Richarda J. Boylan'a, który jest
opracowaniem oświadczeń złożonych przez byłego konsultanta NSA [Agencja Bezpieczeństwa
Narodowego] występującego pod kryptonimem „Z”, którego istnienie potwierdziły też źródła
niezależne od Boylan'a.
– 11 –
Wśród rewelacji pojawia się informacja, iż amerykańska agencja nie tylko bierze istnienie
dwunastej planety – Marduka – na poważnie, więcej ustaliło jego istnienie, trasę i czas przybycia w
obręb naszego ścisłego sąsiedztwa. Marynarka wojenna podawać miała, iż obiekt ten zbliża się od
strony południowej półkuli [z tego rejonu Ziemi można go obserwować], a przybędzie na przełomie
lat 2011/2012. Tu zwracam uwagę, na zadziwiającą zbieżność daty, z końcem kalendarza Majów –
23 grudzień 2013 roku [lub równo rok wcześniej według datowania Hancooka].
Kolejne ujawnione szczegóły odpowiadają dokładnie opisom planety w mitach sumeryjskich,
których prawdziwe znaczenie odkrył Sitchin, chodzi tu zwłaszcza o ekstremalnie wydłużoną,
elipsoidalną orbitę, po której Marduk [Nibiru] okrąża Słońce w odwrotnym kierunku, niż reszta
planet. Planeta była dla Sumerów ojczyzną bogów. Informacje te „Z” przekazł 29 listopada 2000
roku, czy odpowiadają one prawdzie, czy też są kolejnym elementem gry dezinformacyjnej toczonej
przez decydentów tego świata?
Na to pytanie nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi. Faktem jest, że datowanie czasu powrotu
Marduka w oparciu o mity i cykl precesji jest niezwykle utrudnione [szczegóły w pracach Sitchina i
Alforda]. Daty te zamykają się w przedziale: połowa XX do połowy XXII wieku, ale istnieją
również podstawy do wskazania tak odległej daty, jak 3400 rok. Faktem jest jednak to, iż wśród
kilku najprawdopodobniejszych dat znajduje się również rok 2012. Inną ciekawą kwestią, która być
może wiąże się z przybyciem dwunastej planety jest niespotykane nasilenie działań USA w zakresie
rozwoju techniki wojskowej do użycia w przestrzeni kosmicznej. I nie mówię tu o słynnych
„gwiezdnych wojnach”, czyli ochronnej tarczy mającej być antidotum na ziemskie rakiety
balistyczne, ale o systemie znanym pod nazwą kodową Clementine 2, którego założenia powstały
już w 1996 roku, a planowane uruchomienie programu to rok 2003. Clementine to sieć obronnych
satelitów przystosowanych do niszczenia obiektów znajdujących się w przestrzeni kosmicznej, w
dużej odległości od naszej planety. Oficjalnie ma to być ochrona przed asterodiami, ale kto wie, czy
nie kryje się za tym coś więcej.
Wreszcie narastająca liczba naturalnych kataklizmów. Z mitologii wiemy, iż każdorazowe
zbliżenie się Marduka do centrum układu słonecznego, po orbicie bardzo bliskiej orbicie Ziemi
zawsze sprowadzało na świat mniejsze lub większe anomalie i katastrofy. Czy te wszystkie fakty to
jedynie zbieg okoliczności, albo mistyfikacja? Czy też faktycznie za kilkanaście lat ludzkość
ponownie stanie twarzą w twarz ze swoimi stwórcami, którzy przedstawią się, jako Jahwe, Marduk,
Wisznu, Quetzalcoatl...
Największe moje obawy budzi fakt, iż zwyczajni ludzie mogą się nawet nie dowiedzieć o tym
spotkaniu, a wszystko pozostanie dla wyłącznej wiadomości wąskiej grupki osób. Być może do
wstępnego kontaktu już doszło, a My o tym nie wiemy. Zbrojenia czynione przez USA wydają się
być tu złym prognostykiem – czy powinniśmy się obawiać spotkania z bogami, którzy mogą
przybyć, by odzyskać panowanie nad błękitną planetą? W mitologii liczne są przykłady bogów
opiekuńczych, zdecydowanie jednak przeważają zdecydowanie negatywne konsekwencje działań
bogów z kosmosu. Nie wiem, jak Wy, ale ja będę się wpatrywał w niebo z dużą dozą obawy.
Możliwe wreszcie, że Marduk nadleci i okaże się być całkowicie opustoszały i kto wie, czy nie
byłoby to dla ludzkości najlepsze.
SUPLEMENT DRUGI
Oficjalnie nauka nie przyznaje się do Planety X, jak określa się potocznie sławną „dwunastą
planetę” Sitchina, ale jej poszukiwania trwają niemal nieprzerwanie. W roku 1978 krokiem
milowym w badaniach było odkrycie Roberta Harringtona i Toma van Flanderna z Obserwatorium
Astronomicznego Marynarki Wojennej USA w Waszyngtonie, którzy ustalili, że orbity Urana i
Neptuna zostały zakłócone przez silne pole grawitacyjne nieznanego dotąd ciała niebieskiego.
Szczegółowa analiza komputerowa doprowadziła astronomów do ciekawych wniosków: Planeta X
– 12 –
wyrwała według nich Plutona i Charona z orbity Neptuna [którego były satelitami]! Spójrzmy, jak
niezwykle zgadza się to z mitologią sumeryjską, która również mówi o wyrwaniu Plutona z jego
dotychczasowej roli księżyca, tyle że krążącego wokół Saturna.
Harrington i van Flandern zaproponowali teorię głoszącą, iż Planeta X jest intruzem spoza
układu słonecznego, który został złapany przez pole grawitacyjne Słońca i wszedł na „mocno
wydłużoną orbitę wokółsłoneczną o długim okresie obiegu”. Obliczają, że najdalsza planeta jest 3,4
raza większa od Ziemi. W tym miejscu przeczytajcie mój text jeszcze raz – wszystko to, co mówią
astronomowie z Waszyngtonu wprost idealnie pasuje do mitów sumeryjskich!
NASA w 1982 roku oficjalnie dopuściła możliwość istnienia tej planety:
„Rzeczywiście jest tam jakiś tajemniczy obiekt daleko poza najbardziej zewnętrznymi
planetami”.
W następnym roku IRAS [Infrared Astronomical Satellite] wykrył duży obiekt w głęci kosmosu.
Washington Post z 30 grudnia 1983 tak podsumował wnioski płynące z wywiadu z głównym
konsultantem naukowym programu satelitów IRAS z Jet Propulsion Laboratory w Kaliforni:
„W kierunku konstelacji Oriona przy pomocy orbitującego teleskopu odkryto ciało niebieskie,
które może mieć wielkość planety-giganta Jowisza i może być tak blisko Ziemi, że jest częścią
naszego układu słonecznego... Mogę dodać tylko tyle, że nie wiemy, co to jest – oświadczył
Gerry Neugebauer, główny konsultant naukowy IRAS”.
Na podstawie zdobytych danych badacze szacowali wielkość planety X jako trzy, czterokrotność
Ziemi, a orbitę określili jako nachyloną pod kątem 30 stopni [znów dokładnie tak, jak to podaje
Sitchin], a odległość od Słońca jako trzykrotnie większa od odległości Plutona. W roku 1987 NASA
podała kolejny komunikat. Newsweek z 13 lipca 1987:
„W ubiegłym tygoniu NASA zorganizowała konferencję prasową w Ośrodku Badawczym
Ames w Kalifornii, aby dokonać dość dziwnego oświadczenia, zgodnie z którym 'wokół Słońca
może lub nie, krążyć po ekscentrycznej orbicie dziesiąta planeta. Główny prelegent w czasie tego
spotkania, naukowiec NASA, John Andersen, oświadczył, że ma przeczucie, iż Planeta X jest
gdzieś tam, jednak nie w pobliżu pozostałych dziewięciu...”
Dwunasta planeta wypływa ponownie w 2001 roku. Science News z 7 kwietnia pod tytułem
„Dziwna orbita komety wskazuje na ukrytą planetę”:
„Daleko poza dziwięcioma znanymi planetami układu słonecznego znajduje się
przypuszczalnie ciało równie wielkie jak Mars, które mogło kiedyś stanowić część naszego
układu planetarnego...”
Chodzi tu o kometę 2000 CR/105, która porusza się po ogromnej, eliptycznej orbicie, która w
największym zbliżeniu do Słońca znajduje się 4,5 miliarda kilometrów od niego [tyle, co Neptun].
Czas obiegu 3300 lat [3600 lat obiegu ma według Sitchina dwunasta planeta!]. Szczegółowe dane
zamieścił Sky&Telescope News 5 kwietnia 2001. Astronom R. Cowen:
„Tego rodzaju wydłużona orbita oznacza zazwyczaj, że obiekt znalazł się pod grawitacyjnym
wpływem ciała o potężnej masie”.
– 13 –
Brett Gladman z Observatoire de la Cote d'Azur w Nicei i Harold F. Levinson z instytutu
Southwest Reasearch w Boulder w stanie Kolorado:
„... rozwiązanie polega na tym, że orbita komety mogłaby być dziełem dotychczas nieznanej
planety – o masie zbliżonej do masy Marsa – która byłaby położona w odległości 200 jednostek
astronomicznych od Słońca w tak zwanym Pasie Kuipera będącym cmentarzyskiem odpadów z
różnych planet. Tłumaczyłoby to również, dlaczego wiele składników tego Pasa posiada orbity,
które są znacznie pochylone w stosunku do płaszczyzny, w której orbituje dziwięć znanych
planet”.
Wszystkie elementy układanki zaczynają do siebie pasować. Kiedy wreszcie jakiś astronom
sięgnie po Enuma Elisz i zakrzyknie: „o kurcze, przecież oni o tym wiedzieli tysiące lat przed
nami!”.
SUPLEMENT TRZECI – 10 planeta?
Dnia 9 września 2002 roku światowe agencje ogłosiły o odkryciu ciała niebieskiego, które media
okrzyknęły dziesiątą planetą. Odkryty obiekt ochrzczono mianem Quaoaru. Jak ogłosiło
Amerykańskie Towarzystwo Astronomiczne ciało to ma wydłużoną orbitę charakterystyczną dla
asteroidy, stąd też astronomowie zastanawiają się, czy Quaoara można uznać za planetę. Jeśli tak by
się nie stało pod znakiem zapytania stanie także pozycja Plutona, co do którego już od dawna toczy
się dyskusja nad jego przeklasyfikowaniem z planety na asteroidę, dziwną co prawda – bo z
własnym księżycem.
Nowo odkryty obiekt ma średnicę ledwie 1300 km, co stanowi nieco ponad połowę średnicy
Plutona (2300 km), jego orbita ma średnicę 6,4 mld km (nie podano, czy jest to wartość średnia, ale
zakładam, iż tak), czyli 1,6 mld km dalej, niż dotychczasowej najdalszej planety. Rok quaoarański
wynosi 288 lat, czyli 40 lat dłużej niż rok na Plutonie.
W całej tej sprawie najważniejsze jest jednak, iż astronomowie przypuszczają, iż dalej znajduje
się co najmniej kilka obiektów, które mogą być znacznie większe, można sugerować, iż wśród nich
jest Marduk/Nibiru. Ze względu, iż z Ziemi jest już niemal niemożliwym prowadzenie obserwacji
na odległości sięgające 10 mld km, trzeba będzie sond kosmicznych by prowadzić dalsze
obserwacje wizualne.
Bibliografia:
–
Zacharia Sitchin „Dwunasta Planeta”
–
Zacharia Sitchin „Genesis jeszcze raz”
–
Allan Alford „Bogowie Nowego Tysiąclecia”
Autor: alex AltaR
– 14 –