background image

PIERWSZY LIST DO TESALONICZAN

Coraz powszechniej jest podtrzymywana przez egzegetów opinia, że Pierwszy List do 

Tesaloniczan powstał podczas drugiej podróży misyjnej Pawła, w Koryncie, około r. 51. Oto 
kilka racji, potwierdzających słuszność tej opinii:

1) Z treści 1 Tes wynika, że Paweł jest pod wrażeniem – pod bardzo świeżym wrażeniem – 

wiadomości przyniesionych przez Tymoteusza z Tesaloniki. Nawiązuje bowiem wiele razy do 
swojej misjonarskiej działalności w tym mieście (1,5–9; 2,2.8.11n). Mówi o tym, jak 
serdecznie był przez Tesaloniczan traktowany (1,9), odwołuje się do świeżej pamięci 
Tesaloniczan podejmujących u siebie Apostoła (1,5; 2,1).

2) Wspólnota tesalonicka zdaje się być jeszcze zupełnie młoda. Jednakże nie zdarzyło się 

w niej dotychczas nic takiego, co byłoby godne ponownego omówienia w liście. Paweł i 
Tesaloniczanie żyją w atmosferze entuzjastycznego zakładania podwalin pod nowy Kościół.

3) Jest rzeczą zupełnie naturalną, że Paweł pisał swój list nie w czasie podróży, lecz z 

miejsca dłuższego postoju. Otóż miejscem takiego postoju kolejnym chronologicznie po 
wizycie Pawła w Tesalonice – był Korynt. W Dziejach Apostolskich zaś (18,12–17) znajduje 
się wzmianka, pozwalająca określić rok, w którym Paweł zawitał po raz pierwszy do Koryntu. 
We wspomnianym fragmencie Dziejów opisane jest stawienie Pawła przed Gallionem, który 
jako prokonsul Achai rezydował w Koryncie najprawdopodobniej od czerwca 51 r. do czerwca 
52 r., jak wynika z pewnej inskrypcji znalezionej w Delfach. W tym czasie przebywał więc 
Paweł z pewnością w Koryncie, skoro Łukasz pisze o postawieniu Pawła w stan oskarżenia 
przed Gallionem.

4) Z 

Dz 18,2n

 wiadomo, że to właśnie w Koryncie spotkał Paweł Akwilę i Pryscyllę, 

małżeństwo żydowskie, skazane dekretem cesarza Klaudiusza na wygnanie. Dekret ten, według 
wszelkiego prawdopodobieństwa, był wydany w r. 50. Musiało upłynąć kilka miesięcy od 
czasu jego wejścia w życie do chwili ulokowania się wygnańców z Rzymu w Koryncie. Nie 
jest wykluczone zatem, że spotkanie Pawła z Pryscyllą i Akwilą miało miejsce w r. 51.

Mało prawdopodobne wydaje się przypuszczenie, że list powstał w czasie trzeciej podróży 

misyjnej Pawła. Tożsamość apologetycznych argumentów, którymi Paweł posługiwał się 
zarówno w 1 Tes, jak w Ga i 2 Kor nie musi prowadzić do wniosku, że wszystkie trzy listy 
powstały w tym samym czasie. Żydzi „żydujący” i gnostycy zawsze tą samą bronią atakowali 
Pawła, i to jest racja, dla której kontrargumenty Apostoła, aczkolwiek z różnych okresów 
czasu, pod względem treści są zawsze takie same.

Opinia o powstaniu listów do Tesaloniczan podczas trzeciej podróży misyjnej Pawła jest 

nie do utrzymania m.in. z tego względu, że Tesaloniczanie posiadali jeszcze bardzo skąpe 
wiadomości co do przyszłego życia chrześcijanina. Paweł nie zdołał jeszcze przekazać im całej 
teologii życia pozagrobowego – musiał bowiem wcześniej niż zamierzał opuścić Tesalonikę. 
Gdyby list powstał dopiero podczas trzeciej podróży misyjnej, wiedza teologiczna 

background image

Tesaloniczan byłaby pełniejsza, i co za tym idzie, wątpliwości co do przyszłego losu zmarłych 
najprawdopodobniej nie miałyby miejsca.

Jedność literacka Pierwszego Listu do Tesaloniczan, nie kwestionowana przez wiele 

stuleci, jest podawana w wątpliwość w ciągu ostatnich dziesięcioleci.

List skierowany jest do wiernych mieszkających w Tesalonice (później: Saloniki), w 

stolicy rzymskiej prowincji Macedonii i siedzibie prokonsula. Miasto leżało u wybrzeży Morza 
Egejskiego, przy słynnym rzymskim szlaku komunikacyjnym (Via Egnatia), łączącym 
Bizancjum z Rzymem. Tego rodzaju położenie zapewniało mu rolę ważnego ośrodka życia 
gospodarczego, handlowego i kulturalnego. Po bitwie pod Filippi (r. 31 przed Chr.) Tesalonika 
otrzymuje prawa miasta wolnego z własnym samorządem, sprawowanym przez pięciu lub 
sześciu politarchów (por. 

Dz 17,6

).

Święty Paweł przybył tam około r. 50, rozpoczynając swe nauczanie w synagogach. Na 

owoce pracy apostolskiej nie potrzeba było długo czekać, gdyż nie tylko Żydzi, ale i znaczna 
liczba pogan przyjęła głoszoną przez niego Ewangelię. Wywołane z poduszczenia miejscowych 
przeciwników rozruchy zmuszają jednak Pawła do opuszczenia miasta (

Dz 17,1–10

).

Gdy weźmiemy pod uwagę treść oraz rozległą tematykę obu listów, przyjąć należy, że 

działalność Apostoła trwać musiała 2–3 miesiące. Trudno bowiem przypuścić, by na założenie 
wspólnoty, rekrutującej się w większości z pogan (1,9; 2,14), oraz doprowadzenie jej do 
rozkwitu i względnej stabilizacji (3,8) wystarczyło tylko kilka tygodni (

Dz 17,2

) jego owocnej 

pracy (2,7–12).

Jakkolwiek życie religijne i społeczne wiernych tego Kościoła było na ogół zadowalające, 

to jednak nie zabrakło również cieni. Niedociągnięcia te były następujące: 1) nawróceni na 
chrześcijaństwo poganie przekonani byli o rychłym nadejściu końca świata, wobec czego 
ogarnęła ich apatia w stosunku do wszelkich przejawów życia codziennego, a w szczególności 
ekonomiczno-etycznego (4,11); 2) z niewłaściwą interpretacją zapowiedzi eschatologicznych 
łączyli niepokój o los umarłych oraz obawy związane z osobistym uczestnictwem w 
powtórnym przyjściu Chrystusa na sąd ostateczny – podczas paruzji (4,13nn); 3) 
judeochrześcijanie nie mogli pojąć faktu ustania obowiązującej mocy przepisów obrzędowych 
ST.

W tym kierunku idą zatem rozwiązania trudności i pouczenia apostolskie tego listu.

ADRES (1,1)

1

 

1

 Paweł, Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu i Panu Jezusie 

Chrystusie. Łaska wam i pokój!

1.

 Pierwszy List do Tesaloniczan był zredagowany – jak się już zaznaczyło – podczas 

drugiej podróży misyjnej św. Pawła. Towarzyszami Apostoła w tej podróży byli Sylwan i 
Tymoteusz. Oni właśnie zastąpili Marka i Barnabę. Pierwszego Paweł nie odważył się zabrać 
ze sobą w drugą podróż, pamiętając o kłopotach pierwszej wspólnej wyprawy, drugi chyba sam 
zrezygnował ze współpracy z Pawłem, gdy na nic nie zdały się jego zabiegi o uczestnictwo 
Marka w drugiej podróży.

Odbiorcami Listu, zaczynającego się od pozdrowień, które przesyła Paweł od siebie i od 

swoich nowych towarzyszy apostolskiego trudu, był Kościół w Tesalonice. Jest to Kościół, 

background image

czyli zgromadzenie Boże w Panu Jezusie Chrystusie, a więc społeczność na wskroś sakralna, 
nabyta na własność przez mękę i śmierć Jezusa. Przedmiotem życzeń rozpoczynających Listy 
Pawła jest prawie zawsze łaska i pokój, czyli te dobra nadprzyrodzone, które każdy 
chrześcijanin winien sobie cenić najbardziej.

DZIĘKCZYNIENIE ZA ŁASKI (1,2–5)

2

 Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając o was nieustannie w naszych 

modlitwach, 

3

 pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na wasze dzieło wiary, na trud miłości i na 

wytrwałą nadzieję w Panu naszym Jezusie Chrystusie. 

4

 Wiemy, bracia przez Boga umiłowani, o 

wybraniu waszym, 

5

 bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się samym tylko 

słowem, lecz mocą i [działaniem] Ducha Świętego oraz wielką siłą przekonania. Wiecie bowiem, 
jacy dla was byliśmy, przebywając wśród was.

2.

 Po pozdrowieniu wstępnym w każdym prawie liście Pawła znajduje się modlitwa 

dziękczynna za wszystko, czym zostały obdarowane powstałe niedawno Kościoły. W 
pierwszym rzędzie dziękuje Paweł Bogu za dusze ludzkie zdobyte dla Ewangelii, za 
pierwszych chrześcijan. Przedmiotem modlitwy Pawła są prawie zawsze bliźni i ich sprawy, 
rzadziej ma Apostoł na myśli siebie samego i swoje osobiste trudności. Przysłówek nieustannie 
nie stanowi więc zbyt wielkiej przesady, zwłaszcza że Paweł pisze do Tesaloniczan, którzy 
przechodzili szczególnie głęboki kryzys religijny w związku z fałszywą interpretacją 
eschatologiczną.

3.

 Trzy cnoty teologiczne Tesaloniczan są przedmiotem modlitwy dziękczynnej Pawła: 

wiara, miłość, nadzieja. Według teologii św. Pawła dzięki wierze zawsze trwamy przy Bogu 
Ojcu wskutek zasług Jezusa Chrystusa. Jest to cnota pełna dynamizmu. Ona stanowi 
natchnienie wszystkich dobrych uczynków chrześcijanina. Przez nią uczynki owe posiadają 
wartość zasługującą u Boga. I dlatego całe życie chrześcijanina można uważać za jedno wielkie 
dzieło wiary.

Trud miłości zdaje się zakładać – przynajmniej różnice terminologiczne na to wskazują – 

więcej wysiłków ze strony człowieka niż dzieła wiary. Pochwalona tu przez Pawła miłość 
Tesaloniczan ma za przedmiot nie tylko Apostoła, nie tylko – jak chcą niektórzy egzegeci – 
innych ludzi. Wiadomo przecież, że każda miłość prawdziwa pochodzi od Boga, jako Jego dar i 
do Boga wraca. Jest to cnota, dzięki której potrafimy kochać wszystko w Bogu i Boga we 
wszystkim. Okazywana bliźnim miłość przestaje być miłością, skoro tylko przyłączy się do 
niej chęć uzyskania czegoś za cenę wyświadczonego dobra. Miłość prawdziwa nie daje się ani 
sprzedać, ani kupić. Przymiotem zaś i treścią wytrwałego oczekiwania – Jezus Chrystus w 
chwale drugiego przyjścia. Dzięki cnocie nadziei całe życie chrześcijanina można przyrównać 
do pełnego tęsknoty adwentu.

4.

 Wiadomo już, że termin bracia, użyty na określenie chrześcijan, ukazuje się po raz 

pierwszy w mowie misyjnej św. Piotra zaraz po Zesłaniu Ducha Świętego. Posługuje się nim 
także św. Szczepan i szczególnie często Paweł. Tytuł przez Boga umiłowani przysługuje nam 
dzięki miłości, którą Bóg Ojciec okazał ludziom w Chrystusie na krzyżu. Od chwili śmierci i 
zmartwychwstania Jezusa widnieje na nas znamię Bożej miłości. Słusznie tedy możemy tak się 
nazywać.

background image

5.

 Dzięki temu, że Bóg upodobał sobie w Tesaloniczanach i że wybrał ich także, misja 

apostolska Pawła wśród tych ludzi nie była zwykłym nauczaniem, nie ograniczała się do 
samego słowa, lecz obfitowała w moc, była wspierana przez samego Ducha Świętego, a w 
słuchaczach Pawłowych nauk sprawiała pewność przekonania. Moc, o której Paweł tu 
wzmiankuje, to zapewne aluzja do cudów i znaków dokonywanych przez Boga za 
pośrednictwem Apostołów. Duch Święty jest wspomniany jako właściwy podmiot wszystkiego, 
co się za sprawą Pawła działo w Tesalonice. Apostoł był świadom tego, że nie może sobie 
przypisywać nawrócenia Tesaloniczan. Niezwykłość powagi jego nauczania zapewniał bowiem 
sam Duch Święty. Wskutek tak wielkiej pomocy z góry słuchacze nauk Pawła posiedli pełnię 
przekonania co do prawdziwości Ewangelii. Podobnie jak w każdej innej wspólnocie tak też i 
w Tesalonice nauczał Paweł osobiście. Do tego nauczania odwołuje się często i jest 
przekonany, że nauczaniu temu – podobnie jak jego działalności pisarskiej – towarzyszyła moc 
Ducha Świętego. Nauki Pawła musiały na Tesaloniczanach wywierać wrażenie, również 
Apostoł odczuł w sobie bardzo żywo przypływ sił Bożych. To odwołanie się do doznań z 
czasów opowiadania Ewangelii będzie Pawłowi potrzebne do wywodów, stanowiących treść 
najbliższych rozdziałów Pierwszego Listu do Tesaloniczan.

UZNANIE DLA POSTAWY ADRESATÓW (1,6–10)

6

 A wy, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego, staliście się 

naśladowcami naszymi i Pana, 

7

 tak że okazaliście się wzorem dla wszystkich wierzących w 

Macedonii i Achai. 

8

 Dzięki wam nauka Pańska stała się głośna nie tylko w Macedonii i Achai, ale 

wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie potrzebujemy o tym mówić. 

9

 

Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się 
od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu 

10

 i oczekiwać z niebios Jego Syna, 

którego wskrzesił z martwych, Jezusa, naszego wybawcę od nadchodzącego gniewu.

6.

 Chrystus Pan powiedział: Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie 

godzien (

Mt 10,38

), a w innym miejscu: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego 

siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (

Mt 16,24

). Tesaloniczanie stali się 

naśladowcami i Pawła, i Chrystusa, dlatego że przyjęli Ewangelię pośród wielkiego ucisku. 
Paweł tyle razy jeszcze będzie tłumaczył, że cierpienia, troski i ucisk stwarzają atmosferę 
najwłaściwszą do rozwijania się cnót chrześcijańskich. Miara doczesnego cierpienia jest miarą 
przyszłej nagrody. Ta sama myśl będzie kiedyś przekazana Rzymianom w następującej formie: 
Jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że 
Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy
 (

Rz 

6,8n

). Aczkolwiek siebie i Chrystusa stawia Paweł na jednej płaszczyźnie jako dwa modele do 

naśladowania, to jednak nie ulega wątpliwości, że on, Apostoł, o tyle tylko może być czasem 
godny naśladowania, o ile sam jest naśladowcą Chrystusa. Oto, co czytamy w 

1 Kor 11,1

Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa.

7–8.

 Jak Paweł dzięki swym cierpieniom i uciskom stał się naśladowcą Chrystusa i 

wzorem do naśladowania dla Tesaloniczan, tak też ci ostatni dzięki cnotom, o których 
wspomniał Paweł na samym wstępie tego Listu, stali się zaczynem wiary dla mieszkańców 
okolicznych prowincji. Tesalonika, leżąc na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych, stała 
się z czasem wszędzie sławną ze swego przywiązania do Chrystusa. Wszędzie stanowi pewną 

background image

przesadę, lecz może chyba oznaczać tyle, co „w całej Grecji”. Inne, formujące się dopiero 
Kościoły naśladowały w życiu religijno-kultycznym oraz w urządzeniach społecznych 
wiernych Tesaloniki. Apostoł czuje się więc już zwolniony od jakiegokolwiek wskazywania 
innym przykładu Tesaloniki. Wieść o tym Kościele rozeszła się szeroko.

9.

 Ludzie, którzy się budowali wiarą, miłością i nadzieją Tesaloniczan, opowiadali też 

między sobą, z jaką to życzliwością chrześcijanie tesaloniccy przyjęli św. Pawła. Być może 
Apostoł sam, nie rozpoznany jeszcze, słyszał niejedno takie opowiadanie. Największe wrażenie 
na mieszkańcach okolicznych prowincji zrobiło jednak szczere, entuzjastyczne nawrócenie się 
Tesaloniczan od bożków do Boga. Bóg, którego głosił Paweł Tesaloniczanom, jest nazywany 
żywym i prawdziwym. Z tego wynika, że bożki, którym Tesaloniczanie dotąd służyli – to 
przedmioty nie mające nic wspólnego z Bogiem dającym życie.

10.

 W krótkim urywku komentowanego listu już po raz drugi wraca Apostoł do tematu 

paruzji. Tym razem sprawa ponownego przyjścia Jezusa została powiązana wyraźnie z ideą 
nadchodzącego gniewu, czyli ze sprawą sądu ostatecznego. Wtedy bowiem nie będzie już 
miejsca na miłosierdzie Boże. Dzień sądu – to dla niepoprawnego grzesznika dzień gniewu 
Bożego.

O DZIAŁALNOŚCI APOSTOŁA W TESALONICE (2,1–16)

2

 

1

 Sami bowiem wiecie, bracia, że nasze przyjście do was nie okazało się daremne. 

2

 Chociaż 

ucierpieliśmy i – jak wiecie – doznaliśmy zniewagi w Filippi, odważyliśmy się w Bogu naszym głosić 
wam Ewangelię Bożą pośród wielkiego utrapienia. 

3

 Upominanie zaś nasze nie pochodzi z błędu 

ani z nieczystej pobudki, ani z podstępu, 

4

 lecz jak przez Boga zostaliśmy uznani za godnych 

powierzenia nam Ewangelii, tak głosimy ją, aby się podobać nie ludziom, ale Bogu, który bada 
nasze serca (

Jr 11,20

). 

5

 Nigdy przecież nie posługiwaliśmy się pochlebstwem w mowie – jak 

wiecie – ani też nie kierowaliśmy się ukrytą chciwością, czego Bóg jest świadkiem, 

6

 i nie 

szukaliśmy ludzkiej chwały ani pośród was, ani pośród innych. 

7

 A jako apostołowie Chrystusa 

mogliśmy być dla was ciężarem, my jednak stanęliśmy pośród was pełni skromności, jak matka 
troskliwie opiekująca się swoimi dziećmi. 

8

 Będąc tak pełni życzliwości dla was chcieliśmy wam dać 

nie tylko Bożą Ewangelię, lecz nadto dusze nasze, tak bowiem staliście się nam drodzy. 

9

 

Pamiętacie przecież, bracia, naszą pracę i trud. Pracowaliśmy dniem i nocą, aby nikomu z was nie 
być ciężarem. Tak to wśród was głosiliśmy Ewangelię Bożą. 

10

 Sami jesteście świadkami, i Bóg 

także, jak bogobojnie, sprawiedliwie i nienagannie zachowaliśmy się pośród was, wierzących. 

11

 

Przecież wiecie, żeśmy każdego z was – jak ojciec swe dzieci – prosili, zachęcali i zaklinali, 

12

 

abyście postępowali w sposób godny Boga, który was wzywa do swego królestwa i chwały. 

13

 

Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przejęliście słowo Boże, usłyszane od nas, 
przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale jako to, czym jest naprawdę – jako słowo Boga, który 
działa w was, wierzących. 

14

 Bracia, wyście się stali naśladowcami Kościołów Boga, które są w 

Judei, w Chrystusie Jezusie, ponieważ to samo, co one od Żydów, wyście wycierpieli od rodaków. 

15

 Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków, i nas także prześladowali. A nie podobają się oni Bogu i są 

wrodzy wszystkim ludziom. 

16

 Zabraniają nam przemawiać do pogan, aby ci zostali zbawieni; tak 

dopełniają ciągle miary swych grzechów. Ale przyszedł na nich na koniec gniew Boży.

1–2.

 Pamiętać należy, że swoją działalność w Tesalonice rozpoczął Paweł po – 

jednodniowym tylko co prawda, lecz uciążliwym – pobycie w więzieniu Filippi, po biczowaniu 
go razem z Sylwanem i wyrzuceniu poza miasto. Cierpienia nie załamały Pawła ani nie 
osłabiły bynajmniej jego apostolskiego ducha. Przypomina się to, co Paweł napisze nieco 

background image

późnij z całą świadomością Koryntianom: Ten, który nas pociesza w każdym naszym ucisku, 
byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakimkolwiek ucisku tą pociechą, której doznajemy 
od Boga. Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez 
Chrystusa pociechy
 (

2 Kor 1,4n

).

3–7.

 Jednakże działalność tesalonicka, choć wspomina ją Paweł z taką radością i dumą, 

również nie była wolna od trudności. Oprócz kłopotów w Filippi opisanych w 

Dz 16,20–24

17,1–10

 tu również Paweł zdaje się czynić aluzje do ataków na jego własną osobę i apostolski 

urząd: do pomówień o to, że głosząc Ewangelię troszczy się o zdobycie osobistego uznania, że 
ucieka się do pochlebstw, że nie jest mu obca chciwość, że pragnie ludzkiej chwały, że „coś jest 
w tym”, iż za swoją apostolską posługę nie chce przyjmować żadnego wynagrodzenia. Otóż 
wszystkie te posądzenia były absolutnie bezpodstawne. Paweł wcale nie jest uzurpatorem, lecz 
pełnoprawnym wysłannikiem Chrystusa. Jego głoszeniu Ewangelii nie towarzyszą żadne 
intencje uboczne; troszczy się jedynie o przypodobanie się Bogu, a nie ludziom, czego sam 
Bóg jest świadkiem. Miał prawo do tego, by Tesaloniczanie zapewnili mu byt materialny, lecz 
nie skorzystał z ich ofiarności, by nie być ciężarem dla wspólnoty. Nie walcząc o swoje prawo, 
bez jakiejkolwiek pewności siebie skromnie i cicho pracował wśród Tesaloniczan, starając się 
być dla nich niczym matka: zabiegał o to, żeby wiernym Kościoła tesalonickiego niczego nie 
zabrakło. Jeżeli obraz Boga troszczącego się po ojcowsku o swój lud należy w Biblii do 
częstych, to idea uczuć macierzyńskich w związku z działalnością Boga jest jedną z rzadszych.

8.

 Z dalszych wynurzeń Pawła wynika, że zupełnie niezwykłe były jego uczucia 

macierzyńskie względem Tesaloniczan. Powodowany nimi Apostoł nie ogranicza się do 
obdarzania wiernych tym tylko, co było niezbędne, co wypływało z jego apostolskiego 
posłannictwa. Jest niewątpliwie trochę literackiej przesady w zapewnieniu o gotowości oddania 
przez apostołów Tesaloniczanom nawet własnych dusz, choć nie ma powodów, by wątpić, że 
Paweł gotów był oddać własne życie dla uratowania dusz powierzonych jego apostolskiej 
pieczy.

9.

 Ponowne nawiązanie do pracy zarobkowej, z której Apostoł się utrzymywał, wskazuje 

na to, że sytuacja materialna wspólnoty tesalonickiej przedstawiała się nie najlepiej. Ta był 
również powód – choć nie jedyny może – dla którego Paweł zarabiał na życie pracą rąk 
własnych, już wtedy zapewne produkując namioty. Tę umiejętność wyniósł jeszcze z 
rodzinnego domu.

10.

 Poza tym życie Pawła upływało w Tesalonice święcie, sprawiedliwie i nienagannie. 

Znaczy to, że troszczył się on nade wszystko o chwałę Bożą, że starał się oddawać ludziom to, 
co ludzkie, a Bogu to, co Boże, że wreszcie żył tak, iż dla nikogo nigdy nie był powodem do 
zgorszenia – dla nikogo życie jego nie mogło być powodem do jakiejkolwiek nagany.

11–12.

 Ten dwuwiersz parenetyczny zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na siłę 

napomnień – każdego z was – jak ojciec swe dzieci prosili zachęcali i zaklinali (do uczuć 
macierzyńskich odwołuje się w 2,7n) – ale także ze względu na motywację towarzyszącą tym 
napominaniom. Jest to motywacja przez odwołanie się do godności chrześcijanina jako istoty 
powołanej do królestwa i chwały. Motywów jest właściwie kilka: i to, że jesteśmy powołani 
przez Boga, co przecież zobowiązuje, co powinno determinować nasze postępowanie i to, że 
czeka nas przyszła nagroda w postaci wejścia do królestwa i chwały, i wreszcie to, że taka jest 
przecież wola Boża, o czym mówi Apostoł nieco dalej całkiem wyraźnie. Warto zauważyć przy 
sposobności, że temat królestwa Bożego nie zajmuje u Pawła miejsca tak centralnego, jak w 

background image

nauczaniu Chrystusa. Najczęściej w listach Pawła jest to królestwo przyszłe, eschatologiczne – 
choć mówi Paweł także, że Bóg nas już przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna (

Kol 

1,13

); co wywołuje prawie zawsze myśl o przyjściu Chrystusa na sąd ostateczny. Nie ma w 

owym królestwie miejsca dla grzeszników, a Paweł przez swoje apostolskie trudy usiłuje 
właśnie umocnić królestwo Boże na ziemi.

13.

 Trud nie poszedł na marne. Tesaloniczanie przyjęli naukę Pawła tak, jak przyjmuje się 

prawdziwe słowo Boże. Poddali się działaniu Ducha Świętego, otworzyli się wewnętrznie, 
zachowywali się tak, jak mieszkańcy Jerozolimy po pierwszej wielkiej mowie Piotra (

Dz 2,37–

41

). Otóż ta ich chłonność słowa Bożego, ta uległość wobec głoszonej im Ewangelii staje się 

przedmiotem niekończącej się modlitwy Pawła. Apostoł nieustannie dziękuje Bogu za to, że 
jego słuchacze właściwie przyjęli słowo Boże.

14.

 Istota przynależności do Kościoła polega – jak wynika z tych słów Pawła – na 

znoszeniu ucisku i cierpień. Wiernym Tesaloniki dana była łaska upodobnienia się do 
Kościołów palestyńskich przez to, że mogli cierpieć tak (por. 

Dz 17,5–9

) jak chrześcijanie 

palestyńscy, o czym Łukasz wspomina kilkakrotnie w księdze Dziejów Apostolskich (por. np. 
8,1; 12,1–4).

15.

 Paweł osobiście najbardziej musiał cierpieć od Żydów, o czym łatwo się przekonać 

czytając dzieje jego wypraw misyjnych, opisane przez Łukasza oraz Listy. W zakończeniu 
Kazania na Górze wszyscy wyznawcy Chrystusa są uważani za spadkobierców i 
kontynuatorów męczeńskiego losu proroków starotestamentalnych. Wiadomo, że Jezus był 
największym z proroków lub ponadprorokiem. W rzędzie wysłanników Boga – prorocy ST, 
Jezus, apostołowie Jezusa – umieszcza siebie także Paweł. Spotka go taki sam los jak jego 
poprzedników, na co się już żalił nie tylko Chrystus (

Łk 11,49

), lecz także Szczepan, pierwszy 

męczennik Chrystusa (

Dz 7,52

). O tym, że cały świat nienawidził Żydów, mawiano 

powszechnie w starożytności. Sprawiała to monoteistyczna, absolutnie niezrozumiała dla 
pogan wiara Izraela oraz jego niechęć do kontaktów z poganami. Paweł nawiązuje do tej 
generalnej niechęci wyznaniowej, ale, rzecz jasna, pojmuje ją inaczej. Wszyscy ludzie, to ci, 
którym z woli Boga miała być głoszona Dobra Nowina, czemu Żydzi ciągle stawali na 
przeszkodzie.

16.

 Istota grzechu Żydów polegała na tym, że utrudniając apostołom ich działalność tym 

samym niejako stawiali tamy miłosierdziu Bożemu. W ten sposób sami odrzuciwszy Chrystusa 
biorą na siebie odpowiedzialność także za zbawienie pogan. Nie można być bowiem 
zbawionym, jeżeli się nie wierzy; nie można uwierzyć, jeśli nikt nie głosi prawd wiary, a 
prawdy wiary nie mogą być głoszone bez apostolskiego posłannictwa (

Rz 10,14nn

). Za 

sprzeniewierzenie się ewangelizacji pogan spadnie na Żydów zasłużona kara, o czym 
wielokrotnie mówił sam Jezus (por. 

Mt 23,27

Mk 13,1n

Łk 11,50n

19,41–44

23,27–30

). Nie 

wykluczone również jest to, że pisząc: przyszedł na nich na koniec gniew Boży, myślał Paweł o 
wydarzeniach, których był świadkiem w czasie redagowania 1 Tes. Paweł przebywał wtedy w 
Koryncie, przypatrywał się z bliska wygnańczej doli Pryscylli i Akwili, małżonków 
żydowskich, wypędzonych z ich własnego domu w Rzymie. Być może w swym proroczym 
widzeniu ujrzał obraz mającego już wkrótce nastąpić zburzenia świątyni i całego Świętego 
Miasta.

background image

ZAMIARY I TROSKI APOSTOŁA (2,17–20)

17

 My zaś, bracia, rozłączeni z wami na krótki czas, nie sercem, ale tylko niemożnością 

oglądania was, bardzo gorąco pragnęliśmy ujrzeć was osobiście. 

18

 Dlatego chcieliśmy przybyć do 

was, zwłaszcza ja, Paweł, jeden raz i drugi, lecz przeszkodził nam szatan. 

19

 Ale jakaż jest nasza 

nadzieja albo radość, albo wieniec chwały – czyż nie wy również – przed Panem naszym, Jezusem 
Chrystusem, w chwili Jego przyjścia? 

20

 Wy bowiem jesteście naszą chwałą i radością.

17.

 Rozpoczyna się fragment, który ukazuje dosadnie wielkoduszność Pawła i jego serca. 

Apostoł musiał opuścić Tesalonikę przed zaplanowanym czasem. Wiedział, że ta młoda 
wspólnota chrześcijańska wymaga jeszcze wiele i bardzo serdecznej troski. Powracająca ciągle 
myśl o konieczności ponownego przybycia do Tesaloniki była nie tylko wynikiem poczucia 
odpowiedzialności apostolskiej za ten Kościół, lecz także potrzebą serca Pawła. Jak pełen 
troskliwości ojciec (2,11) lub tak, jak kochająca matka (2,7) został siłą zabrany od dzieci.

18.

 Zamiar udania się do Tesaloniki, dwukrotnie już skonkretyzowany i bliski realizacji, 

udaremniał Apostołowi – według jego własnego rozpoznania – szatan. Stanowi to albo aluzję 
do prześladowań i trudności ze strony „żydujących”, albo oznacza chorobę, na którą cierpiał 
szczególnie podczas drugiej podróży (

Ga 4,13

), lub wreszcie chodzi tu może o jeszcze jakiś 

czynnik niewątpliwie powiązany z szatanem.

19–20.

 Wyrażenie wieniec chwały każe się domyślać, że Paweł prowadzi prawdziwy bój 

z szatanem i że ma niezachwianą nadzieję zakończenia tego boju swoim zwycięstwem. Choćby 
bowiem wypadło cierpieć mu nie wiem jak dużo, to jednak ostatecznie, w chwili spotkania się 
z Panem w dzień sądu, źródłem chlubnej radości i najwyższą nagrodą będzie dla niego 
świadomość, że dzięki jego posłudze Tesaloniczanie osiągnęli zbawienie. W ten sposób misja 
Pawła do pogan zostanie uwieńczona pożądanym rezultatem.

POSŁANNICTWO TYMOTEUSZA (3,1–10)

3

 

1

 Nie mogąc przeto dłużej tego znosić, postanowiliśmy sami pozostać w Atenach, 

2

 a 

Tymoteusza, brata naszego i sługę Bożego w głoszeniu Ewangelii Chrystusa, wysłaliśmy, ażeby 
was utwierdził i umocnił w waszej wierze, 

3

 tak aby nikt się nie chwiał pośród tych ucisków. Po to 

bowiem, jak wiecie, zostaliśmy ustanowieni. 

4

 Albowiem gdyśmy pośród was przebywali, 

zapowiadaliśmy wam, że będziemy cierpieć ucisk, co też, jak wiecie, się stało. 

5

 Dlatego i ja, nie 

mogąc tego dłużej znosić, posłałem [go], aby zbadał wiarę waszą, czy przypadkiem nie zwiódł was 
kusiciel, bo wtedy nasz trud okazałby się daremny. 

6

 Teraz – kiedy Tymoteusz od was wrócił do nas 

i kiedy przyniósł nam radosną wieść o wierze i miłości waszej, a i o tym, że zawsze zachowujecie o 
nas dobrą pamięć i że bardzo pragniecie nas zobaczyć, podobnie jak my was – 

7

 doznaliśmy dzięki 

wam, bracia, pociechy: przez wiarę waszą we wszelkiej potrzebie i w naszym ucisku. 

8

 Teraz 

bowiem ożyliśmy, gdy wy trwacie w Panu. 

9

 Jakież bowiem podziękowanie możemy za was złożyć 

Bogu za radość, którą odczuwamy z waszego powodu przed Bogiem naszym? 

10

 Gorąco modlimy 

się we dnie i w nocy, abyśmy mogli osobiście was zobaczyć i dopełnić tego, czego brak waszej 
wierze.

1–3.

 Ponieważ Paweł sam nie mógł udać się do Tesaloniki, a równocześnie było mu 

bardzo ciężko pozostawać dłużej bez dokładniejszych wieści o młodej wspólnocie, posłał tam 
Tymoteusza, o którym tak chlubnie będzie się wyrażał w jednym z listów więziennych (

Flp 

background image

2,19–22

), a tu określa go zaszczytnym mianem brata naszego i sługi Bożego w głoszeniu 

Ewangelii.

4.

 Rzeczywistym powodem misji Tymoteusza była nie tyle miłość do Tesaloniczan i czysto 

ludzka tęsknota za nimi, ile raczej obawy, żeby owi nowo nawróceni, wskutek trudności, które 
poczęły się piętrzyć wśród nich, nie odpadli od Chrystusa. Tymoteusz, choć młody jeszcze, ale 
pełen zapału i poświęcenia, miał ich słowem i własną postawą podnieść na duchu, a 
równocześnie jeszcze raz przekonać, że cierpienia i uciski muszą stanowić zupełnie naturalną, 
przewidzianą przez samego Chrystusa atmosferę chrześcijańskiego życia.

5.

 Równocześnie stosuje tu Paweł swoistą profilaktykę apostolską: niech Tymoteusz zbada 

stan wiary Tesaloniczan, niech ich zabezpieczy przed ewentualnymi nieszczęściami ze strony 
kusiciela. Tak więc szatan, już raz wspomniany w sposób aluzyjny, nie schodzi z uwagi Pawła, 
który jest świadom jego niezmordowanych zakusów. Wkrótce – w 2 Tes – będzie Paweł pisał 
dokładnie o wielkim dziele owego syna zatracenia, będzie zapowiadał wielką apostazję, 
przypadającą na czasy mesjańskie. Dlatego też będzie się modlił słowami Chrystusa z 
Modlitwy Pańskiej – żeby dobry Bóg chronił ludzi przed złem, nie dopuścił, by ulegli pokusie 
(

Mt 6,13

; por. 

2 Tes 3,2n

). Oczywiście, zależy Pawłowi również na tym, żeby jego apostolski 

trud nie poszedł na marne.

6–7.

 Przewidywania i obawy Pawła okazały się na szczęście niesłuszne. Z relacji 

Tymoteusza wynikało, że wspólnota żyje prawdziwą wiarą i miłością. Nadzieja została 
pominięta w tej pochwale Tesaloniczan być może dlatego, że w praktykowaniu tej cnoty 
dochodziło wśród nich do pewnych wypaczeń. Apostoł będzie musiał jeszcze dokładniej 
określić przedmiot tej cnoty, co uczyni przede wszystkim w 2 Tes. Nie trzeba dodawać, jak 
wielką radość sprawiła mu również wiadomość, że Tesaloniczanie myślą i pamiętają o nim i że, 
co najważniejsze, również jak on ich, tak oni jego pragną zobaczyć. Pewien problem nie tylko 
introdukcyjny, lecz także egzegetyczny stwarza wzajemny stosunek tekstów 

1 Tes 3,1–6

 i 

Dz 

18,1–5

. W obydwu fragmentach chodzi o historię początków wspólnoty tesalonickiej. 

Następstwo wydarzeń towarzyszących powstaniu Kościoła w Tesalonice było – jak się zdaje – 
takie: Paweł przybył do Tesaloniki w r. 50, tzn. podczas swej drugiej podróży misyjnej. Przez 
trzy szabaty dyskutował z miejscowymi Żydami w synagodze (

Dz 17,2

). Nie wiadomo, jak 

długo pozostał w Tesalonice, w każdym razie owocem jego działalności apostolskiej w tym 
mieście było nawrócenie wielu pogan. Tesalonikę opuścił Paweł – wskutek wrogiej postawy 
miejscowych Żydów – wcześniej niż to sobie układał w swych apostolskich planach i udał się 
do Berei, gdzie przebywał bardzo niedługo. Następnym etapem jego podróży były Ateny. Tam 
zabawił nieco dłużej.

W drugiej podróży misyjnej towarzyszył Pawłowi m.in. Tymoteusz. Tesalonikę opuszczał 

Paweł wspólnie z Tymoteuszem, razem przybyli też do Berei. Do Aten dotarł Paweł w 
towarzystwie licznych braci z Berei, ale bez Tymoteusza (

Dz 17,14–15

). Od tego momentu 

zaczynają się rozbieżności między opowiadaniem Łukasza w Dziejach Apostolskich a relacją 
Pawła w 1 Tes.

Według Dz mieszkańcy Berei, odprowadziwszy Pawła do Aten, wrócili do swego miasta, 

gdzie zastali jeszcze Tymoteusza i Sylasa. Wypełniając polecenie Apostoła oznajmili im, by 
czym prędzej przybyli do Pawła. Z 

Dz 17,16

 wynika, że Paweł oczekiwał na nich w Atenach. 

Jednakże jego spotkanie z Tymoteuszem i Sylasem miało miejsce nie w Atenach, lecz w 
Koryncie (

Dz 18,1–5

), dokąd Paweł udał się po nieudanym wystąpieniu na Areopagu.

background image

Rzecz miała się nieco inaczej według relacji 1 Tes. Z treści 3,1n wynika, że Tymoteusz i 

Sylas, posłuszni wezwaniu Pawła, opuścili natychmiast Bereę i udali się do Aten, gdzie zastali 
jeszcze Apostołów. Z Aten wysyła Paweł Tymoteusza do Tesaloniki, aby umocnił mieszkańców 
tego miasta w wierze. Z misji tesalonickiej wrócił Tymoteusz dopiero wtedy, kiedy Paweł 
redagował swój Pierwszy List do Tesaloniczan, czyli gdy znajdował się już nie w Atenach, lecz 
w Koryncie (

1 Tes 3,6

). Tak więc Dz nie wspominają wcale o misji tesalonickiej Tymoteusza, o 

czym mówi 1 Tes, ani o spotkaniu Pawła z Tymoteuszem i Sylasem w Atenach, co również 
stwierdza 1 Tes.

Gdy chodzi o próbę zharmonizowania dwu relacji, to w pierwszym rzędzie należy 

zauważyć, że Łukasz nie mówi wyraźnie o podróży Tymoteusza do Tesaloniki, lecz podaje, że 
Tymoteusz przybył do Koryntu z Macedonii. Tak więc jego obecność m.in. w Tesalonice 
Łukasz zdaje się również suponować. Najprawdopodobniej był Tymoteusz przy tej okazji także 
w Filippi, skąd przywiózł Pawłowi jakiś materialny zasiłek. Wskutek tego Apostoł mógł 
zrezygnować z zarobkowej pracy, by oddać się całkowicie głoszeniu Ewangelii.

8–10.

 Te trzy wiersze jeszcze raz ukazują pełną radość Pawła – jest to radość w Duchu 

Świętym (

Rz 14,17

), owoc Ducha (

Ga 5,22

) – i wdzięczność względem Boga za opiekę nad 

młodą wspólnotą, która tak bardzo leżała mu na sercu. Ożyło w nim na nowo szczere 
pragnienie zobaczenia jak najrychlej Tesaloniczan, już nie tylko po to, by się nacieszyć ich 
widokiem, lecz także, by dopełnić tego, czego brakowało ich wierze. Paweł nie chce 
zatrzymywać się dłużej przy pewnych brakach religijnego życia Tesaloniczan, lecz wzmianka o 
potrzebie uzupełnienia ich wiary każe się domyślać, że takie niedociągnięcia rzeczywiście 
miały miejsce.

MODLITWA O WZAJEMNĄ MIŁOŚĆ (3,11–13)

11

 Drogę naszą do was niech utoruje sam Bóg, Ojciec nasz, i Pan nasz Jezus! 

12

 A Pan niech 

pomnoży was liczebnie i niech spotęguje miłość waszą nawzajem do siebie i do wszystkich, jaką i 
my mamy dla was; 

13

 aby serca wasze utwierdzone zostały w nienagannej świętości wobec Boga, 

Ojca naszego, na przyjście Pana naszego Jezusa wraz ze wszystkimi Jego świętymi.

11–13.

 Jest to jeden z najpiękniejszych tekstów modlitewnych Pawła. Nawiązuje w nim 

Apostoł do kontekstu bezpośrednio poprzedzającego, gdzie już rozpoczął swoją modlitwę 
błagalną, prosząc Boga o łaskę odpowiednich okoliczności sprzyjających odwiedzeniu 
Tesaloniczan. Obecnie zdaje się w tej sprawie całkowicie na Boga Ojca i na Pana naszego 
Jezusa Chrystusa. Jest bowiem przekonany, że tylko w ten sposób zostaną usunięte przeszkody, 
które ustawił szatan już kilkakrotnie na drodze Apostoła do Tesaloniki.

Potem przedmiotem modlitwy Pawła są już wprost Tesaloniczanie. Wprawdzie nigdy nie 

można przesadzić w miłości Boga czy bliźniego, ale modlitwa Pawła o spotęgowanie 
wzajemnej miłości chrześcijan tesalonickich każe się domyślać, że pod tym względem życie 
młodej wspólnoty też pozostawiało nieco do życzenia. Zdobywając się na coraz większą 
miłość, tym samym będą się Tesaloniczanie stawać coraz doskonalsi pod względem świętości, 
a to z kolei sprawi, że ich spotkanie z Jezusem w dzień Jego przyjścia będzie pełne radości i 
chwały. Mówiąc o tym przyjściu abstrahuje Paweł od idei przyszłego gniewu, a nawet sądu 
Boga, ukazuje natomiast w całej pełni majestat, chwałę Chrystusa przychodzącego w otoczeniu 
swoich aniołów i świętych (por. 

2 Tes 1,7

).

background image

ZASADY ŚWIĘTOŚCI ŻYCIA (4,1–12)

4

 

1

 Na koniec więc, bracia, prosimy was i napominamy w Panu Jezusie: zgodnie z tym, coście 

od nas przejęli o sposobie postępowania i podobania się Bogu – jak już zresztą postępujecie – 
stawajcie się coraz doskonalszymi! 

2

 Wiecie przecież, jakie nakazy daliśmy wam w imię Pana 

Jezusa. 

3

 Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, 

4

 aby 

każdy umiał utrzymywać własne ciało w świętości i we czci, 

5

 a nie w pożądliwej namiętności, jak to 

czynią nie znający Boga poganie. 

6

 Niech nikt w tej sprawie nie wykracza i nie oszukuje brata 

swego, bo jak wam to przedtem powiedzieliśmy, zapewniając uroczyście: Pan jest mścicielem tego 
wszystkiego. 

7

 Albowiem nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. 

8

 A więc kto [te 

słowa] odrzuca, nie człowieka odrzuca, lecz Boga, który przecież daje wam swego Ducha (

Ez 

36,27

37,14

) Świętego. 

9

 Nie jest rzeczą konieczną, abyśmy wam pisali o miłości braterskiej, 

albowiem Bóg was samych naucza, byście się wzajemnie miłowali. 

10

 Czynicie to przecież w 

stosunku do wszystkich braci w całej Macedonii. 

11

 Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz 

bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować swoimi 
rękami, jak to wam przykazaliśmy, 

12

 żebyście wobec tych, którzy pozostają na zewnątrz, 

postępowali szlachetnie, a nie będziecie potrzebować nikogo.

1.

 Choć Paweł przebywał w Tesalonice stosunkowo krótko, to jednak zdołał przekazać 

mieszkańcom tego miasta wiele zasadniczych prawd chrześcijaństwa. Musiał to czynić w 
sposób, który utkwił głęboko w umysłach i sercach Tesaloniczan. Inaczej nie odwoływałby się 
w listach tak bardzo często do owych dni swego osobistego głoszenia Ewangelii w Tesalonice. 
Do pierwotnego entuzjazmu Tesaloniczan nawiązuje Paweł również, podając zwięzłe zasady 
świętości na co dzień. Ilekroć uczucie bierze górę w nauce głoszonej przez Apostoła, wówczas 
prawie z zasady nazywa on wiernych braćmi. Jest to termin przed-Pawłowy, szczególnie 
dobrze wyrażający ideę miłości, którą darzyć się winni wszyscy chrześcijanie. Prośba Pawła 
jest w tym wypadku wyjątkowo natarczywa. Apostoł nie tylko prosi, ale i zaklina, nie tylko 
liczy na własny autorytet, lecz odwołuje się do powagi samego Chrystusa.

Przedmiotem tej niezwykłej prośby jest sprawa duchowego postępu Tesaloniczan. 

Doskonałość w ujęciu chrześcijańskim nie ma w sobie nic ze spokojnego błogostanu. 
Doskonałość chrześcijańska jest wspinaniem się wyżej i wyżej, jest ciągłym marszem naprzód. 
Gdy człowiek zaniedba choć na chwilę troskę o ów postęp, cofa się w sposób bardzo widoczny, 
traci nawet to, co było jego udziałem w momencie pierwszego religijnego uniesienia. Tak 
chyba musiało być i w życiu Tesaloniczan. Zdarzyły się pewne zaniedbania związane z 
niebezpieczną psychozą nadchodzącego już rzekomo końca świata. Paweł przypomina 
pierwszy entuzjazm Tesaloniczan i ich piękną, pełną ufności uległość wszystkim jego 
poleceniom. Podobanie się Bogu jest ostatecznym celem wszystkich wysiłków ascetycznych 
chrześcijanina. Człowiek sam, jego wewnętrzne zadowolenie, nawet jego doskonałość, choćby 
była najbardziej wzniosła sama w sobie, bez chęci przypodobania się Bogu nie może być 
głównym przedmiotem troski o postęp duchowy.

2.

 Paweł co prawda sam wydawał nakazy, ale czynił to zawsze mocą powagi Jezusa, jako 

Jezusowy apostoł. Co więcej! Treść całej Ewangelii Pawła nie była niczym innym jak tylko 
rozwijaniem nauki Jezusa Chrystusa i dawaniem świadectwa Chrystusowemu krzyżowi. To nie 
filozofia wymyślona przez Pawła. Zresztą posłuchajmy samego Apostoła: My głosimy 
Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan
 (

1 Kor 

1,23

), lub nieco dalej: Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak 

tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego (2,2).

background image

3.

 Wszystko, czego pragnie Bóg dla człowieka, sprowadza się do jednego: jego 

uświęcenia. Znów Paweł nie mówi tu nic innego, tylko powtarza słowa wypowiedziane przez 
Chrystusa: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (

Mt 5,48

), lub 

gdzie indziej: Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny (

Łk 6,36

). Bardziej 

skonkretyzowane owo pragnienie Boże uświęcenia człowieka jest niczym innym, jak tylko 
żądaniem, aby ludzie unikali grzechów. O wyrzeczeniu się jednego z nich mówi Paweł 
wyraźnie.

Nie ma powodu przypuszczać, że Tesaloniczanie prowadzili życie wyjątkowo rozwiązłe i 

że dlatego właśnie przypomina im Paweł obowiązek powstrzymywania się od rozpusty. 
Chodziło tu raczej o to, że niebezpieczeństwo rozluźnienia obyczajów było szczególnie groźne 
dla ludzi żyjących w środowisku pogan, a ci w sprawach pożycia seksualnego kierowali się – 
jak to Paweł sam niejeden raz jeszcze powie – bardzo wielką swobodą. Szczególne zło moralne 
grzechów nieczystych (

1 Kor 6,18

7,2

) tkwi w tym, że znieważają one ciało chrześcijanina, 

które jest przecież przybytkiem Ducha Świętego (

1 Kor 6,19n

).

4–5.

 Każdy przekład nowożytny powyższego tekstu jest z konieczności już jego 

egzegetyczną interpretacją. W miejscu polskiego wyrażenia ciało własne w tekście greckim 
znajduje się termin, który trzeba by przetłumaczyć: „własne naczynie”. Paralela, jaką stanowi 

P 3,7

, upoważniałaby do tłumaczenia tego zwrotu: „własna żona”, co też czyni wielu 

egzegetów tak katolickich (Lemmonnyer, Toussaint, Vosté), jak i protestanckich (Bisping, 
Wohlenberg, Bornemann), przytaczając na poparcie swego stanowiska – prócz paraleli do 

1 P 

3,7

 – następujące racje: 1) zwrot „posiąść żonę” jest zupełnie normalny w środowisku 

hellenistycznym; 2) istniał powszechny zwyczaj nabywania żon za pieniądze; 3) odpowiednik 
hebrajski greckiego słowa σκευoς (naczynie), jest często używany na określenie niewiasty.

Jednakże rację zdają się mieć ci, którzy rozumieją omawiany tekst w sensie „utrzymanie 

własnego ciała w świętości i we czci”. Interpretacja ta cieszy się nie mniejszą powagą zarówno 
starożytnych (Jan Chryzostom, Teodoret, Ambrozjaster, Teofilakt), jak i współczesnych 
egzegetów (Lightfoot, Milligan, Buzy, Rigaux). Poza tym za jej przyjęciem przemawiają racje 
następujące: 1) w użyciu autorów greckich termin σκευoς występuje bardzo często jako 
określenie ciała, będącego naczyniem, pomieszczeniem duszy i takie wyrażenie – przynajmniej 
jeden raz – występuje również u św. Pawła. Oto, co czytamy w 

2 Kor 4,7

Przechowujemy zaś 

ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas; 2) 
zwrot „posiąść”, „mieć we władaniu własne ciało” występuje kilka razy w tekstach 
papirusowych; 3) zwrot „nabyć, posiąść niewiastę, po to, by czyjąś została” jest tu trochę 
sztuczny i nie ma żadnych paraleli w całej teologii św. Pawła; 4) zwracając się do wiernych, 
zwłaszcza nowo nawróconych, jako całej wspólnoty, Paweł nigdy nie dawał rad ani tym 
bardziej polecenia, by wszyscy wstępowali w związki małżeńskie, natomiast troska o czystość 
własnego ciała, jako przybytku Ducha Świętego, powtarza się w listach Pawła dość często. 
Tym właśnie m.in. mają się różnić chrześcijanie od nie znających Boga pogan. Gdzie indziej 
wyłoży Paweł swój pogląd na ową pogańską nieznajomość Boga (por. 

Rz 1,18–32

). Tak więc 

od czasu śmierci i zmartwychwstania Chrystusa ludzkość dzieli się nie na pogan i Żydów, lecz 
na chrześcijan i niechrześcijan.

6.

 Kontekst, w którym mowa o czystości seksualnej, czyni mało prawdopodobną opinię 

tych, którzy sądzą, że Paweł zaleca tu ogólną uczciwość w postępowaniu z ludźmi, jakby chciał 
powiedzieć: „Nie oszukujcie się wzajemnie, bądźcie uczciwi”. Według wszelkiego 
prawdopodobieństwa – tak sądzą również św. Hieronim, Jan Chryzostom, Estius, Milligan, 

background image

Vosté – Paweł trwa nadal przy temacie czystości ciała, ale posługuje się jeszcze bardziej ogólną 
i mniej żenującą terminologią. Po nawiązaniu do konkretnego przykładu podaje znów zasadę 
ogólną: Nie pozwalać sobie pod tym względem na żadne ustępstwa, nie oszukiwać nikogo! 
Być może, iż oszukiwanie owo polegało na próbach tłumaczenia sobie lub komuś, że człowiek 
ma pełną władzę nad własnym ciałem i może z nim robić wszystko, ku czemu skłaniają go jego 
instynkty. Otóż nie ma się co łudzić: Bóg jest mścicielem tych wszystkich wykroczeń. 
Przypominają się tu słowa napisane przez św. Pawła w Liście do Galatów: Nie łudźcie się: Bóg 
nie pozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako 
plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne
 (6,7n).

7.

 Motywem mającym skłonić Tesaloniczan do unikania grzechów nieczystych jest nie 

tylko wzgląd na przyszły gniew Boży. Inną, bardziej wniosłą racją jest to, że zostaliśmy 
powołani do świętości. Woli Bożej nie można sobie lekceważyć. Naszym zadaniem życiowym 
jest urzeczywistnienie Bożych zamiarów.

8.

 Oto trzeci motyw mający skłonić Tesaloniczan do życia w czystości. Oddawanie się 

grzechom nieczystym byłoby okazywaniem wzgardy Bogu, który z ciała ludzkiego postanowił 
uczynić przybytek Ducha Świętego. Tak więc bezczeszcząc własne ciało człowiek dokonuje 
bolesnej profanacji przybytku samego Ducha Świętego.

9–10.

 O tym, że Bóg sam pouczał ludzi, jak mają się wzajemnie miłować, mówią 

zarówno ST (

Jr 31,34

), jak i NT. Jeżeli Paweł czyni to spostrzeżenie, jeżeli nawet następnie 

zauważa, że Tesaloniczanie ogarniają swoją miłością wszystkich braci w całej Macedonii, to 
nie oznacza, że nic już pod tym względem nie mają do zrobienia. Przeciwnie, zaraz w 
następnym wierszu znajdujemy zachętę do dalszego doskonalenia się w praktyce tej cnoty.

11.

 Kolejne pouczenia wiążą się już wprost z największym problemem religijnym 

wspólnoty tesalonickiej: z oczekiwaniem na paruzję. W związku z tym oczekiwaniem zakradł 
się przede wszystkim niepokój do tesalonickiej wspólnoty; ludzie nie byli pewni 
przysłowiowego jutra. W takiej sytuacji wielu porzucało swoje dotychczasowe zajęcia nie 
widząc dalszego sensu w zajmowaniu się pracą. Wskutek tego musieli wyciągać ręce do 
drugich, żebrząc o środki potrzebne do codziennego życia. Można sobie wyobrazić, jak 
wszystko to niepokoiło Pawła, tak bardzo zatroskanego o losy tesalonickiego Kościoła.

12.

 Wiersz ten stanowi zakończenie dłuższego fragmentu, w którym Apostoł podaje 

zasady świętego życia. Pouczenia dotyczą stosunków wewnętrznych wspólnoty 
chrześcijańskiej, ale Paweł nie zapomina o wskazaniach co do postawy chrześcijan wobec 
niechrześcijan, określonych tu mianem pozostających na zewnątrz. Otóż wobec tych ostatnich 
chrześcijanie powinni się zdobywać na pełną szlachetność. Inaczej mówiąc, winni być dla nich 
miłosierni, wyrozumiali, wielkoduszni, ludzcy. Zalecając Tesaloniczanom zajęcie takiej 
postawy wobec pogan św. Paweł żywił z pewnością jakieś nadzieje zdobycia dla Chrystusa 
nowych wyznawców. Jest to paralela do innego, bardzo ekumenicznego tekstu: Nie bądźcie 
zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków, ani dla Kościoła Bożego, podobnie jak ja, który 
się staram przypodobać wszystkim, pod każdym względem, szukając nie własnej korzyści, lecz 
dobra wielu, aby byli zbawieni
 (

1 Kor 10,32n

). Słowa a nie będziecie potrzebować nikogo (w. 

12) zdają się podsuwać myśl, że Tesaloniczanie porzucając pracę i nie mając z czego żyć 
wyciągali ręce po materialne datki nawet do pogan, czym w oczach pozostających na zewnątrz 
na pewno się kompromitowali.

background image

O POWTÓRNYM PRZYJŚCIU CHRYSTUSA (4,13–18)

13

 Nie chcemy, bracia, byście trwali w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie 

smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. 

14

 Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i 

zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. 

15

 To 

bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie 
wyprzedzimy tych, którzy pomarli. 

16

 Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, 

i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. 

17

 Potem my, żywi, [tak] 

pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten 
sposób na zawsze będziemy z Panem. 

18

 Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami.

13.

 Owi pozostający na zewnątrz są też nazwani ludźmi, którzy nie mają nadziei. W 

rzeczywistości bowiem poganie nie żyli żadną nadzieją przyszłego szczęścia. Wszystko 
kończyło się dla nich tu na ziemi. W ten sposób przedstawia pogan już autor Księgi Mądrości. 
Życie ich było pełne smutku, zewnętrzna zaś radość, niekiedy granicząca z wyuzdaniem, była 
tylko próbą zabicia wewnętrznego rozdarcia i pustki.

14.

 Otóż chrześcijanie nie mają żadnego powodu, by popadać w tego rodzaju smutek. 

Wiedzą przecież dobrze, że śmierć fizyczna nie jest końcem ich istnienia. Nawet po złożeniu 
do grobu zmartwychwstaną do życia, które się już nigdy nie skończy. Podstawą, źródłem tej 
wiary jest często spotykana w pismach Pawła idea naszej solidarności, czyli szczególnych 
związków z Chrystusem: byliśmy jedno z Chrystusem w ciągu Jego życia, uczestniczyliśmy w 
Jego radościach i smutkach, a nawet w samej śmierci. Z Nim, jak wyjaśnia Paweł w 

Rz 6,4

zostaliśmy współzłożeni do grobu. Wiadomo jednak, że Chrystus nie pozostał w grobie: 
zmartwychwstał, by już nigdy nie umierać. Otóż mamy również wszelkie prawo, by 
przypuszczać, że zmartwychwstaną także ci, którzy byli pogrzebani z Chrystusem. Dokona 
tego Bóg swoją mocą. Widać z tego jednak, że Pawła interesuje śmierć i przyszłe 
zmartwychwstanie tylko tych, którzy trwają w jedności z Chrystusem. Los innych rzadko 
stanowi przedmiot eschatologii Apostoła, z czego jednak nie wynika, że wręcz odrzuca on 
możliwość zmartwychwstania grzeszników. Po prostu nie zajmuje się sprawą tego 
zmartwychwstania.

15.

 Dodatkowych powodów do smutku dostarczała Tesaloniczanom troska o najbliższych. 

Odczuwali mianowicie przykrość i ubolewali nad tym, że ci, co odeszli, nie będą już 
przeżywali nie dającego się opisać szczęścia spotkania z Jezusem, mającym się pojawić 
rzekomo już niebawem w paruzji. Byli przekonani, że przywilej oglądania ponownie 
przychodzącego Chrystusa będzie zarezerwowany tylko dla tych, którzy pozostaną przy życiu. 
Otóż Paweł bardzo przekonująco wyprowadza ich z tego błędu. Żywi – dokładniej, 
pozostawieni przy życiu na przyjście Pana – wcale nie będą stanowić grona 
uprzywilejowanych wśród oglądających Jezusa. Co więcej, nawet nie będą pierwszymi wśród 
tych, którym będzie dane zobaczyć przychodzącego Chrystusa.

16.

 Następstwo wydarzeń będzie mniej więcej takie: zabrzmi trąba Boża, rozlegnie się 

głos archanioła i pojawi się – dokładniej, zstąpi z nieba – Pan. Wtedy zmartwychwstaną jako 
pierwsi wszyscy, którzy już pomarli w Chrystusie.

17–18.

 Potem dopiero ci, których paruzja zastała przy życiu. Razem z dopiero co 

zmartwychwstałymi będą porwani w powietrze i razem wyjdą na spotkanie Panu – z Nim też 
pozostaną na zawsze. Nikt jednak nie wie, kiedy to wszystko nastąpi: O dniu owym lub 

background image

godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec (

Mk 13,32

). Paweł zaznacza 

jednak zaraz na początku, że to, co powiedział, nie jest jego prywatnym przeświadczeniem, 
lecz prawdziwym słowem Bożym.

Kilka spraw w tym pouczeniu Bożym wymaga nieco dokładniejszego wyjaśnienia. Przede 

wszystkim kwestia naszego porwania lub inaczej mówiąc, uniesienia do Pana. Jest to obraz, za 
pomocą którego Apostoł pragnie ukazać wyraźniej szczęście tych, którzy żyją i umierają w 
Panu. Nie będą nawet świadkami kary, jaka spadnie na niesprawiedliwych, zostaną przeniesieni 
do zupełnie innego świata – powietrze jest wyobrażeniem tego świata – otrzymawszy 
uprzednio inne, chwalebne ciało, bowiem ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego i że 
to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne
 (

1 Kor 15,50

). Sprawa 

druga, to problem wiary Pawła w bliskość paruzji. Choć Paweł zalicza siebie do tych, którzy, 
pozostawieni przy życiu, będą porwani w powietrze na spotkanie z Panem, to jednak wbrew 
twierdzeniom niektórych egzegetów wcale z tego nie wynika, iż jest przekonany, że przyjście 
Pana będzie miało miejsce jeszcze za jego życia. Apostoł stawia po prostu siebie w sytuacji 
tych ludzi, którzy dożyją paruzji, i w ich imieniu – a zatem w pierwszej osobie – przemawia. 
Posługuje się tą samą figurą retoryczną – enallage – którą tak często spotykamy nie tylko w 
przemówieniach uroczystych, lecz także w mowie potocznej, w takim np. zdaniu: Za sto lat 
wszyscy będziemy latali na księżyc.

NIESPODZIANE NADEJŚCIE DNIA OSTATECZNEGO (5,1–11)

5

 

1

 Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach, 

2

 sami bowiem dokładnie wiecie, że 

dzień Pański przyjdzie tak jak złodziej w nocy. 

3

 Kiedy bowiem będą mówić: «Pokój i 

bezpieczeństwo» – tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie 
umkną. 

4

 Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak 

złodziej. 

5

 Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami 

nocy ani ciemności. 

6

 Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi. 

7

 Ci którzy śpią, w 

nocy śpią, a którzy się upijają, w nocy są pijani. 

8

 My zaś, którzy do dnia należymy, bądźmy trzeźwi, 

przyodziani w pancerz wiary i miłości oraz w hełm nadziei zbawienia (

Iz 59,17

 por. 

Ef 6,14.17

). 

9

 

Ponieważ nie przeznaczył nas Bóg [na to, abyśmy zasłużyli] na gniew, ale na osiągnięcie 
zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, 

10

 który za nas umarł, abyśmy – żywi czy umarli 

– razem z Nim żyli. 

11

 Dlatego zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą 

czynicie.

1–3.

 Usunąwszy jeden niepotrzebny powód smutku, tzn. zbyteczną troskę o los zmarłych 

w chwili paruzji, z kolei przechodzi Paweł do drugiego: nie należy się poddawać zniechęceniu 
czy apatii, gdyż nie wiadomo, kiedy nadejdzie dzień Pański. Zarówno samo określenie: „dzień 
Pański”, jak i metaforę obrazującą niepewność dnia jego przyjścia zaczerpnął Paweł z 
katechezy synoptycznej (

Mt 24,36–44

Mk 13,32n

Łk 12,39n

), która zapożyczyła je – 

przynajmniej wyrażenie „dzień Pański” jako modyfikację zwrotu „dzień Jahwe” – ze ST (por. 

Am 5,18–20

Ez 30,2–3

Ml 3,19–3

). Ze ST również pochodzi przenośnia dotycząca niewiasty 

rodzącej (

Jr 4,31

). Od samego początku idea owej niepewności dnia paruzji jest tak 

przedstawiana, żeby wierni stale mieli się na baczności i żeby się nie dali zaskoczyć.

4–5.

 Lecz w trakcie udzielania owych napomnień Paweł zorientował się, że takie mocne 

akcentowanie dnia paruzji również może napełnić Tesaloniczan smutkiem i pogrążyć ich w 
apatii. I dlatego przypomina, że w przypadku chrześcijan, którzy nie żyją w ciemności, lecz są 

background image

również synami światła (por. 

Ef 5,8

Kol 1,13

), zaskoczenie owo nigdy nie może być 

całkowite, gdyż żyć w światłości, to po prostu trwać w ustawicznej czujności i przytomności 
umysłu.

6.

 Zachęta powyższa jest konkluzją dłuższego uzasadnienia wezwań do czujności. 

Uzasadnienie owo polega na odwołaniu się do tej rzeczywistości, którą każdy chrześcijanin 
wybiera jako atmosferę nowego życia. Jest to więc w pewnym sensie odwołanie się do 
zdrowego rozsądku i do poczucia pewnej konsekwencji życiowej.

7–8.

 Przede wszystkim jest to jednak odniesienie się do rzeczywistości nowego życia. 

Dlatego przeciwstawiając nowe życie praktykom życia pogańskiego wspomni Paweł o innych 
– o tych, którzy śpią lub którzy są nieprzytomni wskutek zamroczenia winem. Chrześcijanin 
dysponuje zresztą całym uzbrojeniem duchowym, dzięki któremu może odeprzeć nawet 
najgroźniejsze ataki nieprzyjacielskie (por. zwł. 

Ef 6,11

). Uzbrojenie to stanowią głównie trzy 

cnoty teologalne: one właśnie mają osłaniać chrześcijanina od stóp aż do głowy.

9–10.

 Pojawia się nowa motywacja, polegająca na odwołaniu się do faktu przeznaczenia 

nas przed wiekami do zbawienia. Samo przeznaczenie nie jest aktem, który miał miejsce tylko 
w umyśle i woli Boga, lecz dokonało się w przeszłości historycznej i swym zasięgiem objęło 
wszystkich ludzi, mimo iż tylko część ludzkości poddała się temu działaniu Bożemu. Podobnie 
jak w Jezusie Chrystusie objawiła się wola Boga, tak też nasze przeznaczenie dokonało się w 
Chrystusie Jezusie, który przez swoją śmierć zdobył nas sobie – czy to żywych, czy to 
umarłych – na swoją wyłączną własność. Do tego argumentu Paweł wraca stosunkowo często: 
wiele ludzi żyje bowiem tak, jakby śmierć Chrystusa była im niepotrzebna. Otóż Paweł 
znaczną część swojej apostolskiej energii poświęca właśnie wykazywaniu związków, jakie 
powinny istnieć między śmiercią Chrystusa a codziennym życiem każdego chrześcijanina. 
Napomnienia tak motywowane są wyrazem, chciałoby się powiedzieć – „soteriologicznej 
logiki” Pawła.

11.

 We właściwym rozumieniu prawdy o paruzji, w zajęciu wobec tej prawdy praktycznie 

poprawnej postawy, chrześcijanie tesaloniccy powinni sobie pomagać nawzajem. 
Obowiązkiem każdego zaś jest budowanie otoczenia.

ZASADY ŁADU SPOŁECZNEGO CHRZEŚCIJAN (5,12–22)

12

 Prosimy was, bracia, abyście uznawali [władzę] tych, którzy wśród was pracują, którzy 

przewodzą wam i w Panu was napominają. 

13

 Ze względu na ich pracę otaczajcie ich szczególną 

miłością. Między sobą zachowujcie pokój. 

14

 Prosimy was bracia, upominajcie niekarnych, 

pocieszajcie małodusznych, przygarniajcie słabych, a dla wszystkich bądźcie cierpliwi. 

15

 Baczcie, 

aby nikt nie odpłacał złem za zło, lecz zawsze usiłujcie czynić dobrze sobie nawzajem i wszystkim. 

16

 Zawsze się radujcie, 

17

 nieustannie się módlcie. 

18

 W każdym położeniu dziękujcie, taka jest 

bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. 

19

 Ducha nie gaście, 

20

 proroctwa nie 

lekceważcie. 

21

 Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie. 

22

 Unikajcie wszelkiego rodzaju 

zła.

12–13.

 Trzy krótkie charakterystyki ludzi polecanych łaskawości Tesaloniczan – pracują, 

przewodzą, napominają – nie odnoszą się do trzech jakby odrębnych stopni hierarchii 
kościelnej w Tesalonice. Są to różne, w zależności od potrzeb, rodzaje sprawowania władzy 

background image

przełożonych lokalnego Kościoła tesalonickiego. Ludzie ci spełniają niekiedy ciężkie, 
wyczerpujące prace, kiedy indziej przewodzą być może na zebraniach, zwłaszcza 
liturgicznych, jeszcze innym razem napominają, pouczają. Za każdy z tych wysiłków należy się 
im uznanie, wdzięczność i miłość.

14.

 Dwuwiersz ten zawiera wykaz ważniejszych obowiązków względem braci w wierze. 

Są wśród nich różni lub wszyscy różnie się zachowują: raz brakuje komuś karności, to znów – 
w każdej społeczności tacy się zdarzali i nadal się zdarzają – niektórzy lubią chodzić własnymi 
drogami i troszczyć się tylko o własne dobro. Jest to nie do pogodzenia z naturą takiej 
społeczności jak Kościół, uważany za jeden organizm Chrystusa. Kiedy indziej ktoś inny bywa 
małoduszny, z byle powodu przygnębiony, co nie wpływało również dodatnio na atmosferę 
religijną całego Kościoła, który żył w nadziei i prostocie serca (

Dz 2,46

).

Problemem prawie każdej pierwotnej wspólnoty byli tzw. „słabi”, ludzie o wrażliwych 

sumieniach i równocześnie niepełnym jeszcze uświadomieniu religijnym. Byli narażeni na brak 
tolerancji i niezrozumienie ze strony „mocnych” i dlatego np. w Liście do Rzymian tych 
ostatnich tak Apostoł napominał: A my, którzy jesteśmy mocni [w wierze], powinniśmy znosić 
słabości tych, którzy są słabi, a nie szukać tylko tego, co dla nas dogodne
 (15,1). Tak więc 
każdego należy traktować inaczej, ale dla nikogo nie może zabraknąć cierpliwości. Jest to 
bowiem cnota, bez której nie można sobie w ogóle wyobrazić wspólnego życia.

15.

 W postępowaniu chrześcijan nic chyba nie jest tak bardzo nieewangeliczne, jak 

odpłacanie złem za złe. Wskazania Chrystusa są bowiem całkiem jednoznaczne: Jeśli cię kto 
uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi… Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za 
tych, którzy was prześladują
 (

Mt 5,39.44

). Paweł też sformułuje nieco później zasadę: Nie daj 

się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj (

Rz 12,21

). Miłość bliźniego nie ogranicza się 

zresztą jedynie do tego, żeby złem za złe nie odpłacać. Jej wyrazem jest pozytywna troska o 
przysporzenie dobra innym. Taka jest bowiem praktyka miłości, a miłość nie przedstawia 
wielkiej wartości tak długo, jak długo jest tylko samą teorią.

16–18.

 Ustawiczna radość i trwanie na modlitwie, zwłaszcza dziękczynnej – to przedmiot 

kolejnych napomnień. Postawa tego rodzaju winna być naturalnym następstwem obecności w 
nas Ducha Bożego. Duch tego świata, zagubienie się w jego sprawach, nie sprzyja radości – 
przynajmniej radości prawdziwej – nie ułatwia oddawania się modlitwie, nie bardzo uznaje 
pojęcie wdzięczności. Na wdzięczność ludzką był bardzo wrażliwy Chrystus. Jej brak wytknął 
ówczesnym Izraelitom w kilku przypowieściach (np. przypowieść o dziesięciu trędowatych, o 
niemiłosiernym dłużniku itp.). Paweł zaś pisał w 

Ef 5,20n

Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu 

Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa. Motywem tego nakazu potrójnego 
dziękczynienia jest wola Boża w Jezusie Chrystusie. Myśl główna motywu tak 
sformułowanego zdaje się być następująca: Pan Bóg jest od wieków samą miłością, szczęściem 
i źródłem dobroci udzielającej się ludziom. Wszystko to jednak nie byłoby człowiekowi znane, 
gdyby się nie dokonało Wcielenie Syna Bożego. W Jezusie Chrystusie objawił Bóg światu 
swoje przymioty. W osobie i nauczaniu Jezusa ujawniła się też najdoskonalej wola Boga Ojca, 
zgodnie z tym, co czytamy w 

Hbr 1,1n

Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś 

Bóg do ojców [naszychprzez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez 
Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy…
 Ten akcent chrystologiczny w 
sformułowaniu motywu woli Bożej odegra bardzo ważna rolę w późniejszych polemikach 
Pawła z „żydującymi”. Tym, którzy umniejszali wkład Chrystusa w dzieło zbawienia 
człowieka, wykładał Apostoł prawdę o współdziałaniu woli Ojca z wolą Syna, o wspólnocie 

background image

dwu zbawczych miłości itp. Warto zapamiętać, że prawda o ukazaniu woli Boga w życiu i 
czynach Jezusa Chrystusa pojawia się już w najwcześniejszych chronologicznie pismach św. 
Pawła.

19–20.

 Z polecenia, by nie gasić ducha, wynika, że w młodej wspólnocie tesalonickiej 

nie tylko że nie przeceniano, lecz nawet nie doceniano wartości różnych charyzmatów. Zawsze 
– o czym wiadomo z instrukcji udzielonych Koryntianom – darzył Paweł wielkim uznaniem 
dar prorokowania, gdyż korzystanie z niego przyczyniało się do moralnego zbudowania całej 
wspólnoty (

1 Kor 14,4

) i do umacniania wewnętrznego jej poszczególnych członków (

1 Kor 

14,3

). Dlatego mówi Paweł gdzie indziej, że Kościół jest zbudowany na fundamencie nie tylko 

apostołów, lecz także proroków (

Ef 2,20

).

21–22.

 Nie tylko to, co mówili tzw. charyzmatycy, lecz wszystko, co dociera do 

wspólnoty z zewnątrz, winno być badane. Rzeczy dobre, bez względu na to, skąd pochodzą, 
powinny być zatrzymywane. Duch Boży, posiadany przez każdego chrześcijanina od czasu 
chrztu św., umożliwia rozróżnienie zła od dobra oraz tego, co lepsze, od tego, co jedynie dobre 
(

Flp 1,9n

). Wreszcie powinien się wystrzegać każdy chrześcijanin wszelkiego minimalizmu. Z 

całą świadomością, dobrowolnie podejmowana decyzja dopuszczenia się wykroczenia, które 
jest niewielkie samo w sobie, czyni je znacznie cięższym.

ZAKOŃCZENIE (5,23–28)

23

 Sam zaś Bóg pokoju niech uświęca was całych, aby nietknięty duch wasz, dusza i ciało bez 

zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. 

24

 Wierny jest Ten, który was 

wzywa: On też tego dokona. 

25

 Bracia, módlcie się także i za nas. 

26

 Pozdrówcie wszystkich braci 

pocałunkiem świętym. 

27

 Zaklinam was na Pana, aby list ten został odczytany wszystkim braciom.

28

 Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa [niech będzie] z wami!

23.

 W swych późniejszych listach – zwłaszcza w 1 Kor – będzie Paweł rozwijał dokładniej 

pojęcie Boga pokoju. Do Niego będzie też często nawiązywał wzywając wiernych swoich 
Kościołów do miłości społecznej i harmonii na co dzień. Tylko ten Bóg może sprowadzić do 
wnętrza każdego człowieka pokój, dar tak cenny zwłaszcza w przekonaniu Pawła, który 
wyjątkowo boleśnie przeżywał dramat rozdarcia spowodowanego w duszy człowieka skutkami 
pierwszego grzechu. Trzy rzeczowniki – duch, dusza i ciało wcale nie upoważniają do 
twierdzenia, że Paweł nawiązuje tu do pogańskiej – m.in. arystotelesowskiej – trychotomii 
człowieka, pomijając już to, że w owych filozoficznych systemach trychotomicznych nigdy nie 
występuje termin „duch” (πνευμα), jeno zazwyczaj „umysł” (νoυς). Przypuszczenie powyższe 
jest mało prawdopodobne i dlatego, że nowotestamentalne pojęcie Ducha, udokumentowane 
wieloma tekstami, posiada swe źródło w treści wyrazu hebrajskiego ruah, tłumaczonego w 
Septuagincie zawsze greckim πνευμα. Ten duch – to źródło łask i darów Ducha Świętego a 
także ta strona ludzkiej natury, która te dary przyjmuje i jest przez nie przemieniana. Dusza zaś 
– to czysto naturalna władza duchowa, zwłaszcza poznawcza, człowieka, a ciało – to przybytek 
Ducha Świętego, nie zaś jedynie zestaw mięśni, ścięgien i kości. Tak więc uświęcającemu 
działaniu Boga poddaje Paweł całe jestestwo Tesaloniczan. Tylko ludzie, którzy skorzystali ze 
zbawiennych skutków oddziaływania Bożego, mogą liczyć na to, że nie spotkają się z 
zagniewaniem, lecz z chwalebnym uznaniem ze strony Pana w dzień Jego przyjścia.

background image

24.

 Na wierność, prawdomówność Boga liczył nie tylko Izraelita Starego Prawa, choć 

może rzadko kto tak, jak on skrupulatnie odwoływał się do wierności Boga, przypominając Mu 
obietnice dane poprzednim pokoleniom. Treść NT daje również do zrozumienia, że 
prawdomówność i wierność Boga należą do Jego istoty. Jeżeli więc Bóg powołał nas do 
wiecznego szczęścia, jeżeli już rozpoczął dzieło obdarzania nas tym szczęściem, to nie może 
tego dzieła nie doprowadzić do końca, nie dopuścić nas do pełnego zjednoczenia z sobą (por. 
także 

Flp 1,6

).

25.

 Sam za siebie w listach Apostoł nie modli się prawie nigdy (takim wyjątkiem jest 

Kor 12,8

), ale prosi często swoich wiernych o modlitwę w jego własnych intencjach. Myśli 

wtedy nie tyle może o uzyskaniu czegoś dla siebie, ile o jeszcze ściślejszej więzi duchowej 
między nim samym a całą społecznością chrześcijan tesalonickich.

26.

 Zewnętrznym wyrazem miłości społecznej wśród pierwszych chrześcijan był 

pocałunek pokoju, którego udzielanie sobie nawzajem Paweł często zalecał (por. także 

1 P 

5,14

). Nazywał się on pocałunkiem świętym, bo uzewnętrzniał prawdziwie Boży dar miłości.

27.

 List nie jest prywatnym pismem do jednostki lub grupy chrześcijan tesalonickich. Ma 

być odczytany publicznie, prawdopodobnie na zebraniu liturgicznym, bo jest wyrazem 
apostolskiej troski Pawła o cały Kościół.

28.

 Na zakończenie Apostoł życzy Tesaloniczanom łaski Pana naszego Jezusa Chrystusa

Można chyba przypuszczać, że to pozdrowienie, jako wyraz działania pod wpływem 
natchnienia Ducha Świętego, było również rzeczywistym udzieleniem łaski Ducha Świętego 
wszystkim – jak zauważa H. Schürmann – nie tylko ówczesnym czytelnikom Listu Pawła.

DRUGI LIST DO TESALONICZAN

Bezpośrednim powodem napisania tego Listu stały się niepokojące wieści dotyczące 

niewłaściwego tłumaczenia poglądów Apostoła na paruzję. Niektórzy spośród wiernych tak 
bardzo pochłonięci byli oczekiwaniem powtórnego przyjścia Chrystusa, że zaniedbali wszelką 
pracę, oddając się bezczynności (

2 Tes 2,1n

3,6–16

). Stan ten pogarszała jeszcze okoliczność, 

że na zebraniach religijnych pojawiali się ludzie roszczący sobie pretensje do daru proroctwa i 
pozostający rzekomo pod działaniem Ducha Świętego. Nadto poczęto rozszerzać sfałszowany 
list Pawłowy. Wszystko to podważało naukę głoszoną przez Apostoła. Sytuacja ta zmusiła św. 
Pawła do natychmiastowej interwencji w trosce o wiarę Tesaloniczan.

Apostoł nawiązuje w 2 Tes do treści Pierwszego Listu i zdecydowanie nakazuje wiernym 

oddającym się życiu bezczynnemu zerwać z marazmem. Zachęca ich do pracy i czujności w 
łączności z Bogiem. Szerzej aniżeli w Pierwszym Liście rozwija naukę o paruzji wyliczając 
poprzedzające ją znaki (apostazja, pojawienie się człowieka grzechu – Antychrysta). Kieruje 
jednak równocześnie pod adresem wiernych słowa pochwały i radości z tego powodu, iż wiara 
coraz bardziej wśród nich wzrasta, a miłość coraz ściślej zespala ich z Chrystusem.

Problem autentyczności 2 Tes posiada już prawie dwuwiekową historię. Uważa się 

niekiedy, że jest to pismo m.in. dlatego nie Pawłowe, że oczekiwanie paruzji zostało w nim 

background image

przedstawione zupełnie inaczej niż w 1 Tes. Według 

1 Tes 5,2

 Pan przyjdzie nagle, jak złodziej 

w nocy, natomiast według 

2 Tes 2

; 3 paruzję poprzedzą różne znaki (ogólna apostazja, 

pojawienie się syna zatracenia itd.). Te więc dwa tak sprzeczne poglądy nie mogą pochodzić od 
Pawła jako autora obydwu listów. Należy jednak zauważyć, że Paweł pisząc o paruzji nie tyle 
przedstawia pewną rzeczywistość historyczną, ile raczej jest pod wpływem ówczesnej 
apokaliptyki żydowskiej i chrześcijańskiej. W apokalipsach zaś owych te dwa tematy, nagłość 
paruzji i pewne oznaki ją zapowiadające, ciągle występują obok siebie. Zresztą sprzeczność 
powyższa jest pozornie tylko tak wielka. W 1 Tes upominając Tesaloniczan, nakazując im 
podjąć na nowo porzuconą pracę, Apostoł mocno akcentuje niewiedzę ludzką co do czasu 
ponownego przyjścia Chrystusa. Pouczeń tych bynajmniej nie odwoływał. Z 2 Tes również nie 
wynika, kiedy będzie miała miejsce paruzja. Wiadomo tylko, że poprzedzą ją pewne znaki. 
Wcale jednak nie wiadomo, kiedy zaczną się one pojawiać. Zresztą Paweł nie czyni nic innego, 
jak tylko rozwija katechezę Jezusa, który też przecież oznajmiał, że nikt nie wie, kiedy 
przyjdzie dzień Pański – stąd potrzeba czujności (

Mt 24,36–42

); a równocześnie mówił o 

znakach mających poprzedzić paruzję (

Mt 24,6–14

).

Zauważa się następnie, że eschatologia 1 Tes ma charakter bardzo teraźniejszościowy. 

Ludzie czekający na przyjście Pana, na dzień ostateczny, już są synami owego dnia. Otóż 
zupełnie inaczej rzecz się ma pod tym względem w 2 Tes. Wszystko tam jest zorientowane na 
przyszłość. Przyszłość będzie karą dla prześladowców, a nagrodą dla prześladowanych. Warto 
jednak zauważyć, że Paweł, być może celowo, owe akcenty teraźniejszościowe usunął w 2 Tes 
na plan dalszy, gdyż ich uwydatnienie było niepożądane ze względu na ewentualne 
niebezpieczeństwo ze strony herezji gnostyckiej.

Zauważa się wreszcie, że obydwa listy do Tesaloniczan treściowo są sobie tak bliskie, iż 

niekiedy całe zdania powtarzają się dosłownie. Otóż – twierdzą przeciwnicy Pawłowego 
autorstwa 2 Tes – Paweł nigdy nie miał zwyczaju powtarzać tak wiernie siebie samego. Wydaje 
się więc, że 2 Tes jest dziełem kogoś, kto streszczając 1 Tes usiłował podszyć się pod autorytet 
apostolski Pawła. Należy przyznać, że jest to jeden z najpoważniejszych zarzutów przeciw 
Pawłowej autentyczności 2 Tes. Odwoływanie się do faktu analogicznych zbieżności Kol i Ef 
nie jest argumentem, ponieważ ogromna większość egzegetów dzisiejszych uważa, że albo 
jeden z tych listów, albo obydwa nie pochodzą od Pawła. W przypadku listów do Tesaloniczan 
można by zauważyć co najwyżej, że ich podobieństwo jest dość łatwo wytłumaczalne prawie 
identycznymi okolicznościami powstania obydwu pism oraz krótkim odstępem czasu, jaki 
dzielił zredagowanie pierwszego listu od daty powstania drugiego. Poza tym analogia wielu 
wyrażeń tłumaczy się być może faktem ich powstania na podłożu tej samej tradycji ustnej. 
Zwłaszcza tradycji dotyczącej paruzji. Tak więc uwzględniając wszystkie owe racje, należy, z 
ogromną większością egzegetów katolickich i z wielu krytykami niekatolickimi, pozostać przy 
dawnym przekonaniu o Pawłowej autentyczności 2 Tes. Kanoniczności zaś tego Listu nigdy 
nie podawano w wątpliwość.

Jedno tylko – i to dzięki ostatnio przeprowadzonym badaniom W. Trillinga – należałoby 

chyba skorygować: 2 Tes nie mógł powstać – jak to się utrzymywało dotychczas – w r. 52 w 
kilka tygodni zaledwie po napisaniu 1 Tes. Trudno, rzecz jasna, określić dokładnie czas 
zredagowania tego Listu, ale nie jest wykluczone, że miało to miejsce podczas trzeciej podróży, 
i to może dopiero pod koniec pobytu Pawła w Efezie.

W ten sposób jeszcze mniej prawdopodobna staje się – i tak zresztą mało dziś popularna – 

hipoteza zredagowania 2 Tes wcześniej niż 1 Tes. Wzmianka o własnoręcznym podpisie, 
będąca jakby swoistą prezentacją autora, mającą miejsce w kanonicznym 2 Tes, a nie w 1 Tes, 

background image

wcale nie świadczy o tym, że jest to chronologicznie pierwszy kontakt Pawła z 
Tesaloniczanami. Chodzi tu nie o surowe przestrzeganie zasad pisania listów, lecz o zaradzenie 
konkretnym potrzebom, które zaistniały po ukazaniu się 1 Tes. W swym Drugim Liście do 
Tesaloniczan prawdopodobnie Paweł nie zamieszczałby wzmianki o własnoręcznym podpisie, 
gdyby nie krążący w Tesalonice jakiś sfałszowany list Pawła. O istnieniu zaś takich listów 
mówi Paweł wyraźnie w 

2 Tes 2,1n.

Za pierwszeństwem chronologicznym 1 Tes przemawia też w sposób przekonujący 

1 Tes 

2,17 – 3

,10. Nie można sobie wyobrazić, dlaczego pisałby Paweł to, co w tym fragmencie dziś 

czytamy, gdyby Tesaloniczanie otrzymali już jakiś list od niego.

Wreszcie gdyby 2 Tes był chronologicznie pierwszym listem do Tesaloniczan, to Paweł z 

pewnością oświadczyłby adresatom, że dotychczas nie wysyłał do nich żadnego listu (

2 Tes 

2,2

). Tymczasem takiej uwagi Paweł nie czyni, tylko przestrzega przed falsyfikatami, które 

krążyły jako listy podpisane jego imieniem.

ADRES (1,1–2)

1

 

1

 Paweł, Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu, Ojcu naszym, i Panu 

Jezusie Chrystusie. 

2

 Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa!

1–2.

 Adres listu zupełnie taki sam jak w 1 Tes. Obok Pawła znajdują się dwaj wierni 

towarzysze jego drugiej wyprawy misyjnej. Od nich, tak samo jak od siebie, przesyła Apostoł 
pozdrowienie Kościołowi w Tesalonice. Wspólnota tesalonicka, jak każdy prawdziwy Kościół, 
żyje w Bogu Ojcu i w Panu Jezusie Chrystusie. Te dwie Osoby Boskie, a zwłaszcza Ojcostwo 
pierwszej, nadają wspólnocie chrześcijan tesalonickich charakter prawdziwego zgromadzenia 
dzieci Bożych. Ojciec i Syn, przez łaskę, którą wierni otrzymują, zapewniają im życie 
nadprzyrodzone. Prócz łaski życzy Paweł Tesaloniczanom także pokoju. Jego Dawcą obok 
Ojca jest również Syn, zwany zresztą gdzie indziej przez Pawła naszym pokojem (

Ef 2,14

).

DZIĘKCZYNIENIE APOSTOŁA (1,3–12)

3

 Bracia, zawsze winniśmy Bogu za was dziękować, co jest rzeczą słuszną, bo wiara wasza 

bardzo wzrasta, a miłość wzajemna u każdego z was się pomnaża, 

4

 i to tak, że my sami chlubimy 

się wami w Kościołach Bożych z powodu waszej cierpliwości i wiary we wszystkich waszych 
prześladowaniach i uciskach, które znosicie. 

5

 Są one zapowiedzią sprawiedliwego sądu Boga; 

celem jego jest uznanie was za godnych królestwa Bożego, dla którego też cierpicie. 

6

 Bo przecież 

jest rzeczą słuszną u Boga odpłacić uciskiem tym, którzy was uciskają, 

7

 a wam, uciśnionym, dać 

odpoczynek z nami, gdy z nieba objawi się Pan Jezus z aniołami swojej potęgi 

8

 w płomieniach 

ognia, wymierzając karę tym, którzy Boga nie uznają i nie są posłuszni (

Iz 66,15

Jr 10,25

Ps 

79[78],6

) Ewangelii Pana naszego Jezusa. 

9

 Poniosą oni karę wiecznej zagłady [z dala] od oblicza 

Pańskiego i od potężnego majestatu Jego (

Iz 2,10.19.21

10

 w owym dniu, kiedy przyjdzie, aby być 

uwielbionym w świętych swoich i okazać się godnym podziwu (

Ps 89[88],8

 LXX; 

Iz 49,3

) tych 

wszystkich, którzy uwierzyli, bo wyście dali wiarę naszemu świadectwu. 

11

 Dlatego modlimy się 

stale za was, aby Bóg nasz uczynił was godnymi swego wezwania i aby z mocą wypełnił w was 
wszelkie pragnienie dobra oraz działanie wiary. 

12

 Aby w was zostało uwielbione imię (

Iz 24,15

66,5

Ml 1,11

) Pana naszego Jezusa Chrystusa – a wy w Nim – za łaską Boga naszego i Pana 

Jezusa Chrystusa.

background image

3.

 Jak w każdym prawie Liście Pawła, tak i tu, bezpośrednio po adresie i pozdrowieniach 

wstępnych następuje jakby modlitewne dziękczynienie. Podobnie jak błagalna, tak i 
dziękczynna modlitwa rzadko kiedy dotyczy osoby Pawła. Całe jego życie jest wypełnione 
troską o wiernych. Dziękczynienie za wiernych uważa Paweł za swoją apostolską powinność. 
Jest bowiem ciągle świadom tego, że dzieła nawrócenia pogan dokonuje nie on, człowiek, lecz 
Bóg swoją łaską, i że to On swoją mocą i dobrocią podtrzymuje społeczność nawróconych w 
jej religijnym życiu. Przedmiotem bliżej sprecyzowanym tego dziękczynienia są ciągle 
wzrastająca wiara i obfitująca coraz bardziej społeczna miłość. Obydwie te cnoty z natury swej 
są sprawnościami dynamicznymi, domagają się ciągłego postępu i przybierania form coraz 
doskonalszych. Społeczność tesalonicka przejawiała swą żywotność właśnie w rozwijaniu tych 
cnót teologicznych. Nie trzeba już chyba wyjaśniać, jak bardzo doniosłe znaczenie posiada 
wzajemne powiązanie owych cnót; wiara bez czynnej miłości jest niczym – stwierdzi to sam 
Paweł (

1 Kor 13,2

), a miłość bez wiary nie ma nic wspólnego z religią i przestaje być cnotą 

teologalną. Miłość zaś wzajemna chrześcijan jest znakiem ich przynależności do Chrystusa. Po 
tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali
 (

J 13,35

).

4–7.

 Być może, iż nuty nadziei należałoby się dopatrzyć w pochwale cierpliwości, z jaką 

Tesaloniczanie znosili ucisk i prześladowanie. Niechęci Żydów tesalonickich doświadczył 
Paweł sam na własnej skórze, a wierni tego Kościoła również mieli okazję stwierdzić 
niejednokrotnie słuszność słów Jezusa: I będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego 
imienia
 (

Mk 13,13

). Prześladowania owe kojarzą się z ideą przyszłego sądu, posiadającego w 

tym wypadku podwójny aspekt: nagrody czekającej prześladowanych i surowej kary, 
przygotowanej dla prześladowców. Przejście przez cierpienia to jakby najprostsza i 
najpełniejsza droga do królestwa Bożego: Jeżeli zaś [cierpi] jako chrześcijanin, niech się nie 
wstydzi, ale niech wychwala Boga w tym imieniu. Czas bowiem, aby sąd się rozpoczął od domu 
Bożego. Jeżeli zaś najpierw od nas, to jaki będzie koniec tych, którzy nie są posłuszni 
Ewangelii Bożej?
 (

1 P 4,16nn

). Zresztą Chrystus sam, aby wejść do chwały, musiał przedtem 

wiele wycierpieć (por. 

Łk 24,26

).

8.

 Powód kary jest dwojaki: prześladowanie sprawiedliwych, a poza tym nieposłuszeństwo 

Ewangelii Jezusa Chrystusa, tj. Ewangelii głoszonej przez Chrystusa, poświęconej Jego osobie 
i czynom.

9.

 Pierwsza to chronologicznie w NT wzmianka o tym, co stanowi istotę kary potępienia: 

jest to niemożność oglądania oblicza Bożego, oddalanie się od Boga, co zresztą przypomina 
dość rozpowszechnioną w Biblii koncepcję grzechu jako oddalenia od Boga. Nie będzie też na 
potępionych spływał blask majestatu Bożego.

10.

 Wszystko to, czego będą pozbawieni potępieni, stanie się udziałem sprawiedliwych. 

Znajdą się oni w gronie świętych, którzy swoją obecnością będą uwielbiać Chrystusa. Już po 
raz drugi przedstawia Paweł majestat Chrystusa Sędziego. Zarówno sam ów majestat, jak i 
chwała świętych, otaczających postać Chrystusa, będzie przedmiotem powszechnego podziwu 
w dniu przyjścia Pana.

11–12.

 Jak zwykle w modlitewnych tekstach Pawła, dopiero po uwielbieniu Boga i 

złożeniu Mu dziękczynienia następują prośby, mające charakter ciągły, nieprzerwany, podobnie 
jak wspomniane na samym początku dziękczynienie. Modlitwa błagalna za wiernych jest 
szczególnym wyrazem troski duszpasterskiej Pawła. Prosi on Boga nie o korzyści materialne 

background image

dla wiernych, lecz o umocnienie ich w pragnieniu dobra, by wskutek tego wszyscy mogli się 
okazać godnymi wezwania Bożego. Zasadniczym bowiem obowiązkiem każdego 
chrześcijanina jest urzeczywistnienie powołania otrzymanego od Boga. Jeżeli tego nie czyni, 
marnuje łaskę Bożą, a za sprzeniewierzenie się łasce czeka ludzi prawdziwa kara Boża. 
Wszystko zaś – a więc i ta błagalna modlitwa Pawła i całe postępowanie Tesaloniczan – ma na 
celu pomnożenie chwały Bożej, a tym samym także uczczenie wyznawców Boga Jedynego.

OKOLICZNOŚCI POWTÓRNEGO PRZYJŚCIA CHRYSTUSA (2,1–

12)

2

 

1

 W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół 

Niego prosimy was, bracia, 

2

 abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani 

zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, 
jakoby już nastawał dzień Pański. 

3

 Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie 

nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn 
zatracenia, 

4

 który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywane jest Bogiem lub co 

odbiera cześć (

Dn 11,36

), tak że zasiądzie w świątyni Boga (

Ez 28,2

), dowodząc, że sam jest 

Bogiem. 

5

 Czy nie pamiętacie, jak mówiłem wam o tym, gdy wśród was przebywałem? 

6

 Wiecie, co 

go teraz powstrzymuje, aby objawił się w swoim czasie. 

7

 Albowiem już działa tajemnica 

bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje, ustąpi miejsca, 

8

 a wówczas ukaże się 

Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust (

Iz 11,4

) i wniwecz obróci [samym] 

objawieniem swego przyjścia. 

9

 Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą 

mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, 

10

 z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy 

idą na zagładę, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. 

11

 Dlatego Bóg 

dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, 

12

 aby byli osądzeni wszyscy, 

którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość.

1.

 Oto powód główny napisania 2 Tes: sprawa przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa

Paweł nie zamierza tu występować jako mający władzę, nie chce też kategorycznie 
rozkazywać. Pragnie przekonywać Tesaloniczan jak brat braci w wierze. Na tym polega istota 
prawdziwego duszpasterzowania. Przyjście Chrystusa, o którym tu mowa, czyli paruzja, swym 
greckim określeniem nawiązuje do tryumfalnego powrotu wodza ze zwycięskiej wojny. Jak 
ziemscy dostojnicy towarzyszyli zazwyczaj tryumfatorowi wjeżdżającemu do miasta, tak też 
wszyscy chrześcijanie, którzy wytrwali w posłuszeństwie i miłości, będą tworzyć najbliższe 
otoczenie Jezusa w chwili Jego paruzji.

2.

 Otóż owo przyjście Pana, a dokładniej, data tego przyjścia, stały się na terenie 

wspólnoty tesalonickiej źródłem szczególnego podniecenia. Wprawdzie Paweł i podczas 
osobistego pobytu w Tesalonice, i w 1 Tes wyjaśnił, że nikt nie wie, kiedy przyjdzie Syn 
Człowieczy. Lecz oto pojawili się w Tesalonice ludzie, którzy zdołali zachwiać naukę Apostoła. 
Ludzie poczęli wątpić w to, czy rzeczywiście sprawa paruzji ma się tak, jak nauczał Paweł. 
Obok wątpliwości rodziły się tu i ówdzie obawy bliżej nie sprecyzowane, głównie chyba 
wiążące się z przekonaniem wielu wiernych, że nie będzie im dane doczekać tego chwalebnego 
spotkania się z Jezusem. Wichrzyciele, którym zależało na wprowadzeniu niepokoju do 
Kościoła, uciekali się w swym działaniu do różnych sposobów, byle tylko jak najskuteczniej 
zdobyć kredyt zaufania dla głoszonych przez siebie poglądów. Tak więc odwoływali się do 
Ducha Świętego, z którego natchnień rzekomo korzystali w swym nauczaniu. Kiedy indziej 

background image

cytowali słowa wypowiedziane rzekomo przez Pawła lub przez inny niewątpliwej wartości 
autorytet apostolski. Wreszcie przedstawiali, a może tylko cytowali, list przypisywany 
Pawłowi, w rzeczywistości jednak wcale nie Pawłowy. Wszystkie te środki i metody działania 
służyły do przeforsowania tezy, że dzień Pański jest już bliski. Następstwa praktyczne tej 
propagandy są po części znane z 1 Tes: niektórzy porzucili swoje dotychczasowe zajęcia, 
prosili innych o środki do życia i trwając albo w apatii, albo w podnieceniu, czekali z dnia na 
dzień na paruzję.

3–4.

 Nic dziwnego, że Paweł, czując się odpowiedzialny za losy wspólnoty, reaguje tak 

stanowczo: Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi. Choć bowiem nikt nie wie, kiedy 
przyjdzie Syn Człowieczy, to jednak wiadomo, że przyjście to poprzedzą dwa zjawiska: 1) 
będą miały miejsce bardzo liczne odstępstwa religijne; 2) pojawi się najpierw tajemnicza 
postać, zwana inaczej człowiekiem grzechu i synem zatracenia. Powodem licznych apostazji 
będą ucisk i wszelkiego rodzaju kataklizmy, jakie spadną na ludzi w czasach ostatecznych. Pod 
naporem tych trudności wielu straci wiarę w sprawiedliwość i miłosierdzie Boga, opuszczając 
tym samym wspólnotę wyznawców Chrystusa. Postać zagadkowa, której destrukcyjna 
działalność poprzedzi paruzję, mimo kilku określeń, pozostaje do tego stopnia tajemnicza, że 
nawet nie wiadomo, czy to zbiorowość, czy, co jest bardziej prawdopodobne, jednostka. Jej 
działalność scharakteryzował Apostoł dwoma stwierdzeniami: 1) sprzeciwia się i wynosi ponad 
wszystko, co nazywa się Bogiem; 2) dowodzi, że jest Bogiem.

Wszystko zdaje się przemawiać za tym, że Paweł sam stworzył tę postać anty-Boga, 

opierając się głównie na Danielowym opisie tajemniczego człowieka, jakby na portrecie 
Antiocha IV Epifanesa, który według proroka będzie wypowiadał słowa przeciw Najwyższemu 
i gnębił świętych Najwyższego, postanowi zmienić czasy i Prawo,
 a [święci] będą wydani w 
jego ręce aż do czasu, czasów i połowy czasu
 (

Dn 7,25

).

Działalność tego fałszywego proroka, uważającego się za anty-Boga, jest formalnym 

antyzbawieniem człowieka. Działa on zresztą nie tylko sam, lecz również przez serię wrogich 
Bogu i Chrystusowi potęg i mocy duchowych, pozostających do dyspozycji złych ludzi. Potęgi 
owe już działają w świecie, ale jakby z ukrycia – w sposób szczególny dojdą do głosu dopiero 
w czasach bezpośrednio poprzedzających paruzję. Wyjątkowe wzmożenie ich działalności 
będzie zapowiedzią mającego już wkrótce nastąpić przyjścia Chrystusa.

5.

 Wszystko to wyłożył Paweł Tesaloniczanom już wtedy, gdy po raz pierwszy wśród nich 

przebywał. Pisał zresztą dość dokładnie o tym także w 1 Tes (zob. np. 5,1–3). Lecz energiczna 
propaganda konkurentów Pawła, rzekomi charyzmatycy oraz sfałszowane listy Apostoła – 
wszystko to zdołało zatrzeć w pamięci rozgorączkowanych ludzi dawne pouczenia.

6–7.

 Jest to dwuwiersz najbardziej niejasny w całym liście. Nic dziwnego, że zdania 

egzegetów są podzielone, nawet gdy chodzi o podmiot tajemniczego działania. Niektórzy z 
nich twierdzą, że chodzi tu o zapowiedź pełnego ujawnienia się wspomnianego w w. 3 syna 
zatracenia
, ale i wśród zwolenników tej opinii zdania są bardzo podzielone co do tego, kim i 
czym jest ten – lub to co powstrzymuje owo pełne objawienie się człowieka grzechu i syna 
zatracenia. Najbardziej bliscy prawdy są chyba ci, którzy utrzymują, że czynnikiem 
powstrzymującym rozwinięcie pełnej działalności przez Antychrysta jest głoszenie Ewangelii, 
co miałoby swoje bardzo dosadne potwierdzenie w 11 rozdz. Apokalipsy, gdzie głosiciele 
Ewangelii uniemożliwiają Bestii podniesienie się z ziemi (11,3–6).

Gdyby zaś założyć – za czym opowiada się coraz więcej nowszych egzegetów – że 

podmiotem zapowiadanych akcji pełnego pojawienia się jest Chrystus, wówczas 

background image

konsekwentnie należałoby przyjąć, że powstrzymującym, opóźniającym niejako paruzję jest 
Antychryst, a jego działalność – to ów wspomniany przez Pawła nieosobowo czynnik 
hamujący ujawnienie pełnej mocy i chwały Chrystusa. Działalność ta jest jakby nieśmiała, 
niewidoczna, pozbawiona całej swojej siły. Ale przyjdzie czas, że Antychryst ukaże się 
zupełnie jawnie i niczego już nie będzie ukrywał ze swej mocy.

8.

 Lecz właśnie wtedy Pan Jezus zgładzi go tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci 

objawieniem swego przyjścia. Tak więc choć groźne będzie i okazałe owo pojawienie się 
Antychrysta, to jednak zaćmi je zupełnie blaskiem i potęgą Chrystus w dzień swojej paruzji.

9–10.

 Jakby dla ostrzeżenia wiernych, by nie lekceważyli potęgi syna zatracenia, jeszcze 

raz wraca Paweł do sprawy jego działalności. Będzie niosła ze sobą naprawdę bardzo wielkie 
niebezpieczeństwa. Wielu ludzi uśpią lub wręcz wprowadzą w podziw dla księcia ciemności 
rzekomo przez niego dokonywane znaki i cuda, którymi będzie chciał udokumentować swoją 
wielkość. Te niezwykłości będą robiły wrażenie jedynie na tych, którzy dobrowolnie już 
wcześniej wzgardzili Chrystusem. Podział ludzi na zwolenników Chrystusa i Jego 
przeciwników będzie się pogłębiać coraz bardziej.

11–12.

 Słowo Boże, Dobra Nowina jest w swym działaniu podobna do miecza 

obosiecznego. Dla jednych jest życiodajną mocą, dla innych zaś – dla tych, którzy Go nie 
przyjmują – stanowi przyczynę wiecznej zagłady, choć formalnie winni są owej zagłady sami 
ludzie nie przyjmujący życiodajnego słowa. Zgodnie też z niejedną przestrogą autorów 
natchnionych, nad takimi już za życia dokonuje się sąd i zapada wyrok potępienia wiecznego 
(por. np. 

J 3,18

). Pan Bóg traktuje bowiem z całą powagą ludzkie upodobania w nieprawości i 

wyciąga z tych upodobań odpowiednie konsekwencje.

WNIOSEK: TRZYMAĆ SIĘ ŁASKI! (2,13–17)

13

 Lecz my zawsze winniśmy dziękować Bogu za was, bracia umiłowani przez Pana, że wybrał 

was Bóg jako pierwociny do zbawienia przez uświęcenie w Duchu i przez wiarę w prawdę. 

14

 Po to 

wezwał was przez nasze głoszenie Ewangelii, abyście dostąpili chwały Pana naszego Jezusa 
Chrystusa. 

15

 Przeto bracia, trwajcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście 

pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu. 

16

 Sam zaś Pan nasz Jezus 

Chrystus i Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i przez łaskę udzielił nam wiecznego pocieszenia i 
dobrej nadziei, 

17

 niech pocieszy serca wasze i niech utwierdzi w każdym działaniu i dobrej mowie.

13.

 W odróżnieniu od tych, którzy przez sprzeniewierzenie się prawdzie samych siebie 

skazali na wieczne potępienie, wierni Tesaloniki powinni – razem z Apostołem – dziękować 
Bogu za to, że wytrwali w wybraniu Bożym, że przez przyjęcie na chrzcie darów Ducha 
Świętego i uległość w wierze stali się pięknym początkiem dla wszystkich chrześcijan całej 
Macedonii. Występujące tu – dość znamienne dla Pawła – pojęcie pierwocin suponuje ideę 
czegoś, co najlepsze, i w czym – choć jest cząstką – zawiera się całość lub reszta ludzkiej 
zbiorowości. Właśnie takie myśli wiązały się ze starotestamentalną ofiarą pierwszych plonów: 
były to płody ziemi najlepsze, a Izraelita, gdy składał tę ofiarę, Bogu oddawał na własność 
wszystkie plony ziemi. O wiernych tesalonickich pisał Apostoł: Dzięki wam nauka Pańska 
stała się głośna nie tylko w Macedonii i Achai, ale wasza wiara w Boga wszędzie dała się 
poznać, tak że nawet nie potrzebujemy o tym mówić
 (

1 Tes 1,8

). Ludzie, którzy sobie 

background image

przyswoili owoce aktu największej miłości Bożej, zasługują w pełni na miano braci 
umiłowanych przez Pana,
 jak Paweł zwraca się do Tesaloniczan.

14.

 Całe powołanie Pawła ma na celu głoszenie Ewangelii, która jest apelem Boga 

skierowanym do ludzi. Celem zaś tego apelu jest zapewnienie ludziom udziału w chwale Pana 
naszego Jezusa Chrystusa. Tak więc bez posłannictwa apostołów nie dotarłoby wezwanie Boga 
do poszczególnych ludzi. Słowa te dla Tesaloniczan borykających się z trudnościami 
codziennego życia i niepewnych jutra – musiały być źródłem szczególnego pokrzepienia.

15.

 Jeszcze jedna zachęta do wytrwałości i zarazem przestroga przeciwko tym, co 

prowadzili w Tesalonice wichrzycielską działalność. Drogą najpewniejszą do udziału w 
przyszłej chwale będzie trwanie przy pouczeniach, które Apostoł przekazał już Tesaloniczanom 
bądź podczas swego pobytu w związku z zakładaniem wspólnoty, bądź za pośrednictwem 
pierwszego, niewątpliwie autentycznego Listu, a nie jakiegoś sfałszowanego pisma. To zaś co 
im przekazał, nie było jego wymysłem, lecz stanowiło naukę samego Chrystusa, którą Paweł 
otrzymał po to, by głosić ją innym (

1 Kor 15,3

).

16–17.

 Pociechy i pokrzepienia niech nie szukają nigdzie poza Chrystusem. Jego miłość 

jest zarazem największą pociechą, jakiej człowiek może doznać w swym godnym opłakania 
stanie. O taką pociechę i pokrzepienie dla wiernych w Tesalonice modli się teraz Apostoł do 
Boga, którego gdzie indziej nazywa Ojcem miłosierdzia i Bogiem wszelkiej pociechy (

2 Kor 

1,3

).

ZACHĘTY I NAPOMNIENIA (3,1–15)

3

 

1

 Na koniec, bracia, módlcie się za nas, by słowo Pańskie szerzyło się i rozsławiało, 

podobnie jak to jest pośród was, 

2

 abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem 

nie wszyscy mają wiarę. 

3

 Wierny jest Pan, który umocni was i ustrzeże od złego. 

4

 Co do was, 

ufamy w Panu, że to, co nakazujemy, czynicie i będziecie czynić. 

5

 Niechaj Pan skieruje serca 

wasze ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej. 

6

 Nakazujemy wam, bracia, w imię Pana 

naszego Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który postępuje wbrew porządkowi, 
a nie zgodnie z tradycją, którą przejęliście od nas. 

7

 Sami bowiem wiecie, jak należy nas 

naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju 

8

 ani u nikogo nie jedliśmy za darmo 

chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być 
ciężarem. 

9

 Nie żebyśmy nie mieli do tego prawa, lecz po to, aby dać wam samych siebie za 

przykład do naśladowania. 

10

 Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce 

pracować, niech też nie je! 

11

 Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew 

porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. 

12

 Tym przeto 

nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny 
chleb jedli. 

13

 Wy zaś, bracia, nie zniechęcajcie się w czynieniu dobrze. 

14

 Jeżeli ktoś nie posłucha 

słów naszego listu, tego sobie zaznaczcie i nie przestawajcie z nim, aby się zawstydził. 

15

 A nie 

uważajcie go za nieprzyjaciela, lecz jak brata napominajcie.

1–2.

 Jest to rzadki przypadek prośby Apostoła o modlitwę w jego własnej intencji. 

Domagała się tego doskonałość łączności Pawła ze wspólnotą: jeśli on modli się ustawicznie za 
wspólnotę, wspólnota powinna z kolei modlić się za niego. Wymiana trosk wspólnych jest 
prostym następstwem współuczestniczenia we wspólnych radościach. Zresztą skuteczność 
apostolskiego głoszenia słowa z pewnością zależy również od modlitwy wiernych. Łatwo 
jednak zauważyć, że nie chodzi tu o sprawy Pawła w sensie ścisłym, nawet gdy pragnie być 

background image

uwolniony od ludzi przewrotnych i złych. Zależy mu na tym, by swobodnie mógł głosić Dobrą 
Nowinę coraz to innym narodom aż na krańcach ziemi. Źródłem owej przewrotności 
prześladowców Pawła jest to, że nie mają wiary.

3–4.

 O postawę religijną Tesaloniczan jest Paweł raczej spokojny. Z jednej strony ufa, że 

Pan będzie nadal czuwał nad całą społecznością. Wierny jest bowiem – co Paweł z lubością i 
dość często powtarza (

1 Kor 1,9

10,13

1 Tes 5,24

) – i rozpoczęte dzieło na pewno doprowadzi 

do końca. Z drugiej strony zaś ma nadzieję, że Tesaloniczanie sami także dołożą wszelkich 
starań, żeby nie zejść z drogi, którą dotąd kroczyli.

5.

 W króciutkiej, jednowierszowej modlitwie prosi Paweł Boga o to, by miłość Boża i 

cierpliwość Chrystusa, znoszącego tak wielkie udręki, były wzorem i światłem dla wiernych 
Tesaloniki. Chodzi tu m.in. głównie o to, żeby Tesaloniczanie potrafili Bogu ze Jego miłość 
odpłacać miłością, a swoją ludzką niecierpliwość – zwłaszcza w oczekiwaniu na paruzję – 
umacniali przykładem niedościgłej cierpliwości Jezusa. Ile razy uczył Jezus ludzi, głównie 
Apostołów, cierpliwości! Świadczy o tym przypowieść o ziarnie i o kąkolu, ostre skarcenie 
Piotra, który dobył miecza na żołnierzy aresztujących Jezusa. Wreszcie pokazał ją na konkrecie 
własnego życia.

6.

 Jeszcze jedna przestroga przed wichrzycielami. Najlepiej nie wdawać się z nimi w 

żadne dyskusje; po prostu stronić od nich, nie mieć z nimi nic wspólnego. Wierni nie 
potrzebują już żadnych innych nauczycieli. Paweł pouczył ich dostatecznie jasno o tym, jak 
mają postępować. Wystarczy, że będą się wiernie trzymać tego, co usłyszeli od Pawła.

7–11.

 Wśród napomnień końcowych najwięcej miejsca zajmuje sprawa podjęcia 

porzuconych zajęć. Dochodziły bowiem Pawła wieści, że niektórzy spośród chrześcijan 
tesalonickich wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Te rzeczy 
niepotrzebne – to z pewnością nie kończące się dyskusje o paruzji. O tym, że takie dyskusje są 
niepotrzebną stratą czasu, pisał Paweł już wcześniej, należy zaś wrócić do pracy choćby 
dlatego, że kto nie chce pracować, ten też nie ma prawa do jedzenia. Tu odwołuje się Paweł do 
wspomnień osobistych: będąc w Tesalonice wprawdzie nie musiał fizycznie pracować, bo jego 
czas był przeznaczony na głoszenie Ewangelii, nie uchylał się jednak od żadnych prac, 
własnymi rękami zarabiał na życie, nie chcąc dla nikogo być ciężarem. Niech więc 
Tesaloniczanie naśladują żywy przykład Pawła.

12.

 Nikt przeto nie powinien wyciągać ręki po chleb do sąsiada, niech każdy spożywa 

chleb własny. Ta troska o nieobciążanie otoczenia – to wyraz bardzo konkretnej miłości 
bliźniego.

13.

 Pracować należy też po to, by można było spełniać uczynki miłosierdzia względem 

innych ludzi. W jednym z późniejszych listów powie Paweł bardzo wyraźnie: Kto dotąd kradł, 
niech już przestanie kraść, lecz raczej niech pracuje uczciwie własnymi rękami, by miał z czego 
użyczać potrzebującemu
 (

Ef 4,28

).

14–15.

 I wreszcie następuje wskazanie, jak traktować krnąbrnych, niepoprawnych braci: 

otóż z całą miłością, choć z zachowaniem wobec nich pewnej rezerwy; żeby sami widzieli, że 
nie postępują właściwie, a więc nie przysługuje im serdeczność należna uczciwym 
chrześcijanom. Nigdy jednak nie należy zapominać, że są braćmi. Tak więc miłość człowieka 
od samego początku znajdowała się u źródeł procedury karnej Kościoła. Wszystkie kary 
stosowane przez Kościół mają charakter leczniczy zgodnie z wolą Chrystusa, który podobnie 

background image

jak Jahwe w ST nie chce śmierci grzesznika, lecz pragnie, żeby się nawrócił i żył (por. 

Ez 

33,11

).

POZDROWIENIE PISANE RĘKĄ APOSTOŁA (3,16–18)

16

 A sam Pan pokoju niech was darzy pokojem zawsze i we wszelki sposób. Pan niech będzie 

z wami wszystkimi! 

17

 Pozdrowienie ręką moją – Pawła. Ten znak jest w każdym liście: Tak piszę. 

18

 

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa [niech będzie] z wami wszystkimi!

16.

 Życzeniem pokoju kończy się większość listów Pawła. Pokój ma pochodzić od Boga, 

o którym ten sam Paweł powiedział gdzie indziej, że jest On Bogiem pokoju, a nie wojny (por. 
np. 

Rz 15,33

2 Kor 13,11

Flp 4,9

1 Tes 5,23

). Otrzymać ów dar pokoju może więc tylko ta 

dusza, która jest otwarta na Boga. Wrażliwość na potrzebę tego pokoju wysłużył nam Chrystus, 
który jest naszym pokojem, który przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i 
pokój tym, którzy są blisko
 (

Ef 2,17

). Słowa Pan niech będzie z wami wszystkimi, tak bardzo 

spopularyzowane przez liturgię, po raz pierwszy w NT tu właśnie zostały utrwalone na piśmie.

17.

 Tak więc List był dyktowany – jak większość pism Pawła – i może nie byłoby na nim 

nawet podpisu Apostoła, gdyby nie fakt – wyraźnie zasygnalizowany (2,2) występowania 
fałszywych listów jemu przypisywanych.

18.

 Paweł jest świadom tego, że bez łaski Pana i on sam, i każdy chrześcijanin nic nie 

znaczy i nie może uczynić niczego, co zasługiwałoby na wieczne zbawienie: od łaski Chrystusa 
zależy całe nasze życie. Nic tedy dziwnego, że ostatnim słowem tego Listu – i większości 
innych listów – jest życzenie łaski Chrystusa. Równocześnie życzenie to jest wyrazem 
przebaczenia wszelkich uraz, jeśli jakiekolwiek żywił Paweł w swej duszy do Tesaloniczan. 
Apostoł chce jakby wyznać, że we wszystkim, co czynił i mówił, chodziło mu o otwarcie 
możliwie szeroko serc wiernych na przyjęcie łaski.