background image

Deus Est Machina?

Część 2: Losy Arki Przymierza i Maszyny do manny

Pewnego dnia Mojżesz został wezwany na górę Synaj, gdzie otrzymał wskazówki jak zbudować 

Arkę Przymierza. W Księdze Wyjścia Jahwe przykazuje Mojżeszowi, aby ten uczynił wszystko 
według wzoru, który mu pokazano.

Wyobrażenia Arki Przymierza z różnych starych wydań Biblii.

– 1 –

background image

Arka   przymierza,   która   wraz   z   ludem   Izraela   wędrowała   do   Ziemi   Obiecanej,   umieszczona 

została   w   miejscowości   Silo,   czterdzieści   kilometrów   na   północ   od   Jerozolimy.   Maszyna   nie 
produkowała   już   manny,   a   Biblia   przestała   interesować   się   arką.   Niemniej   sądzić   należy,   że 
pozostała ona w roli niezwykłej relikwii będącej widomym symbolem opieki Nieba - Kosmosu - 
Pana - Jahwe nad Izraelem, a wieść o tym rozniosła się szeroko wśród innych ludów.

W wojnie, jaką prowadzili Żydzi z Filistynami, po jednej z przegranych bitew, postanowili starsi 

Izraela użyć arki jako broni, broni ostatecznej, przeciwko wrogowi. Sprowadzono więc arkę do 
obozu, co wojsko, jak informuje o tym Biblia, powitało okrzykami radości. To samo źródło podaje, 
że   gdy   Filistyni   dowiedzieli   się,   jaka   to   broń   zostanie   przeciwko   nim   zastosowana,   krzyknęli: 
„Biada nam!”. Trudno sobie wyobrazić, aby przerażenie wywołane było przez zwykłą drewnianą 
skrzynię. Bardziej natomiast okrzyk ten byłby zrozumiały, gdyby arka zawierała coś niezwykłego, 
coś  przerażającego.  Takie przerażenie  wywołać mogła  błyszcząca  - metalowa  czy plastikowa - 
maszyna przypominająca na dodatek człowieka.

Ale niestety i ta broń nie pomogła ludowi Izraela. Filistyni pobili Żydów i, co gorsza, zdobyli 

arkę. Arkę w triumfie sprowadzono do miasta Ashod, do świątyni boga Daogona. Ale był to ostatni, 
radosny dla Filistynów moment. Później bowiem jedno nieszczęście zaczęło  spadać na nich za 
drugim. Szerzyć się zaczęły epidemie, przede wszystkim epidemia wrzodów, o których pisze Biblia. 
Epidemia wrzodów i obrzęków. Przeniesiono arkę z Ashod do innej miejscowości, ale i tam zaczęły 
szerzyć się te same choroby.

Biblia   uznaje   te   wydarzenia   za   ewidentny   cud,   ale   my   domyślamy   się,   że   to   nie   cud,   ale 

najprawdopodobniej  wynik promieniowania  radioaktywnego.  Maszyna czerpała  swoją energię z 
reaktora jądrowego, który był jeszcze przez setki lat groźny dla istot żywych i to nawet wtedy, gdy 
nikt już o prawdziwej funkcji arki nie pamiętał. Filistyni, w przeciwieństwie do kapłanów Izraela, 
nie umieli się z tak groźnym obiektem obchodzić. Nieopatrznie dotykali go rękoma, próbując chyba 
przekonać się, czym jest w rzeczywistości to dziwo. Nic więc dziwnego, że zaczęli chorować, a 
chorobę ich łatwo możemy dzisiaj rozszyfrować. Oprócz zresztą obrzęków i wrzodów, o których 
pisze   Biblia,   obserwuje   się   w   tego   typu   schorzeniach   wymioty   i   biegunkę.   O   tych   ostatnich 
objawach donosi Józef Flawiusz, który zresztą odmalowuje je w demonicznych  barwach. Pisze 
mianowicie, że Filistyni wymiotowali swoimi wnętrznościami... Biegunka i wymioty kończyły się, 
zdaniem Flawiusza, zawsze zgonem.

Filistyni odesłali przeklętą arkę z powrotem do Izraela. Biblia informuje szczegółowo, jak to się 

odbywało. Arkę załadowano na wóz zaprzęgnięty w dwa woły. Woły same przekroczyły granicę 
dzielącą Filistynów  od Izraela i zatrzymały się dopiero w miejscowości Betszemesz. Tam arką 
zaopiekowali się miejscowi chłopi. Ale i oni nie zachowali odpowiednich środków bezpieczeństwa, 
w tym wypadku niezbędnych. W rezultacie siedemdziesięciu z nich z miejsca zginęło. Ci, którzy się 
uratowali, nie ośmielili się arki dotknąć i czym prędzej zażądali przybycia fachowców w obsłudze 
maszyny, to jest kapłanów. Kapłani zabrali arkę do miejscowości Kiriat-Jarim. W Kiriat-Jarim arka 
pozostała prawdopodobnie w całkowitym zapomnieniu przez trzysta lat.

O królu Saulu (pierwszym królu izraelskim) wiadomo, że próbował poprzez arkę zwrócić się do 

Pana o pomoc. Bezskutecznie. Drugi z królów, Dawid, postanowił sprowadzić arkę do Jerozolimy - 
miał bowiem nadzieję, że okryje to Izrael chwałą. Z tą chwałą jakoś nie wyszło, a co gorsza okazało 
się,   że   radioaktywność   maszyny   nie   wygasła.   Niejaki   Osa,   kiedy   arka   zachwiała   się   podczas 
transportu   do   stolicy,   podtrzymał   ją   ręką.   Zapłacił   za   to   swoim   życiem.   Po   trzech   miesiącach 
wędrówki maszyna-arka znalazła się w Jerozolimie, gdzie umieszczono ją w namiocie.

Teologowie nie bardzo fakt ten potrafią sobie wytłumaczyć. Wydaje się, że usprawiedliwieniem 

faktu ponownego umieszczenia arki w namiocie może być chęć powrotu do tradycji Mojżesza. A 
może miano nadzieję, że umieszczona w namiocie zacznie ponownie działać, jak niegdyś podczas 
wędrówki   przez   pustynię?   A   może   po   prostu   dlatego,   że   świątynia   nie   była   jeszcze   wówczas 
zbudowana? Należy sądzić, że Dawid wiązał ze sprowadzeniem arki-maszyny do Jerozolimy duże 
nadzieje.   Miała   przybliżyć   sprawy   Izraela   do   Boga.   Miała   w   zagrożonym   rozbiciem   państwie 
utrzymać jedność i siłę. W każdym razie Psalmy biblijne pełne są aluzji do tajemniczej wiedzy o 
maszynie - Wiekowym Starcu. Połowę wszystkich cytatów biblijnych dotyczących „łaski” czyli 
manny znaleźć można właśnie w Psalmach.

W „Zoharze” mowa jest o tym, że król Dawid zwykł był wstawać w nocy i modlić się pod arką. 

– 2 –

background image

Czymże innym, jak nie błaganiem skierowanym do Boga z prośbą o dowód, że Jahwe z powrotem 
zaczął interesować się swoim ludem wybranym, czymże innym niż prośbą, by maszyna z powrotem 
zaczęła   działać,   można   tłumaczyć   Psalm   22,   zaczynający   się   od   słów:   „Boże   mój,   Boże   mój, 
czemuś mnie opuścił?”

Następca Dawida, jego syn, król Salomon, zbudował świątynię. Zbudował ją w tym celu, by 

umieścić w niej arkę. A więc zbudował tę świątynię dokładnie według wzorów, jakie obowiązywały 
gdy  wznoszono  Namiot   Przymierza.  W  czasie   panowania  tego  króla  stał  się  Wiekowy  Starzec 
obiektem rytualnym, który podziwiano i oglądano; pamiątką z owych sławnych czasów, kiedy to 
istoty z kosmosu wędrowały po ziemi i sprawiały cuda. „Księga Przypowieści”, której autorstwo 
przypisuje się Salomonowi, również zawiera wiele odniesień do owego tajemniczego przedmiotu, 
do Wiekowego Starca. Prawdopodobnie maszyna znajdowała się już wówczas w nienajlepszym 
stanie. Niemniej, przez cały czas opiekowali się nią kapłani i trzymali w świątyni aż do chwili, 
kiedy   pojawili   się   Babilończycy.   Pytanie   tylko,   czy   była   to   ta   sama   arka   przymierza,   która 
towarzyszyła ludowi Izraela, gdy wędrował przez pustynię i gdy przekraczał Jordan?

Świątynia Salomona, w której znajdowała się Arka Przymierza z maszyną do produkcji manny. Według 
sztychu z XVIII w.

Oficjalna historia arki

W roku 586 p.n.e. świątynia w Jerozolimie została zburzona przez Nabuchodonozora II, króla 

Babilonii. Zburzona i złupiona. Co stało się wówczas z arką? Czy wpadła w ręce Babilończyków? 
Co się stało z płytkami ze stroju Wielkiego Kapłana? (Chociaż o tych ostatnich pisze Flawiusz, że 
„urim   i   tummim”   przez   następnych   pięćset   lat   znajdowały   się   w   rękach   Żydów).   Ciekawe,   że 
odpowiedzi na te pytania istnieją w trzech wersjach, z których dwie są – oficjalne.

Jedna głosi, że arka przymierza została zabrana do Babilonii, gdzie jak wiadomo, znalazła się 

duża część mieszkańców Judei. Ale przypuszczenie to, nie poparte żadnymi dowodami, mało jest 
prawdopodobne. Gdyby arka została zabrana do Babilonii, odnotowałby to z całą pewnością któryś 
z wygnańców.

Wersja   druga   głosi,   że   arka   tuż   przed   zburzeniem   świątyni   została   schowana   pod   podłogą 

sąsiadującego ze świątynią magazynu. Z wersji tej nic nie wynika, jako że później i tak musiałaby 
być stamtąd wyniesiona i schowana gdzie indziej.

Najprawdopodobniejsza   wydaje   się   wersja   trzecia,   która   zrelacjonowana   jest   ze   wszystkimi 

szczegółami w apokryfie w Drugiej Księdze Machabeuszy. Według tej wersji prorok Jeremiasz z 
kilkoma zaufanymi ludźmi miał ukryć arkę w jaskini znajdującej się u stóp góry, „którą dotknęła 
niegdyś stopa Mojżesza”. Ukrywszy tam arkę, Jeremiasz miał zamurować wejście do jaskini i to 
zamurować tak dokładnie, że nie pozostał żaden ślad umożliwiający jej odnalezienie. W odległości 

– 3 –

background image

kilku godzin drogi od Jerozolimy (bo tyle czasu zajęło Jeremiaszowi przeniesienie arki) znajduje się 
wiele jaskiń górskich, w których arkę bez trudu można ukryć.

Kebra Nagast

„Kebra-Nagast” dosłownie oznacza w języku koptyjskim „Chwała Królów”, konkretnie królów 

abisyńskich. Książka ta opowiada dzieje Menelika Wielkiego, założyciela dynastii królewskiej. W 
świętej księdze Abisyńczyków „Kebra Nagast” opisany jest dalszy ciąg dziejów arki przymierza 
oraz inne jeszcze niezwykłe informacje. „Księga Chwały” królów abisyńskich rozpoczyna się od 
opisu   arki   przymierza.   W   opisie   tym   zaś   czytamy,   że   zawartość   arki   nie   była   pochodzenia 
ziemskiego, że arka była niesłychanie kunsztownej roboty, że błyszczała w słońcu jak cudowny 
klejnot, jak kryształ górski.

„Według projektu Pana nie jest wykonana ręką ziemskiego artysty. Pan stworzył tę arkę, jako 

miejsce zamieszkania swojej świętości”.

Opis arki to jak gdyby motto do barwnej opowieści o bohaterskich czynach Menelika. Zaczynają 

się te dzieje od opowieści o jego matce - Mekedzie. Królowa Mekeda, dowiedziawszy się wiele 
dobrego o królu Salomonie, postanowiła go odwiedzić. Wraz ze wspaniałymi darami pojawiła się w 
Jerozolimie. Nie wiadomo na pewno, czy Mekeda jest identyczna z królową Saby. Niewykluczone, 
że  Abisynia  panowała  wówczas  nad królestwem  Saby, które znajdowało  się  po drugiej stronie 
Morza Czerwonego. W każdym razie, piękna Mekeda spędziła na dworze króla Salomona uroczych 
kilka tygodni, jako że władca Izraela słynął ze sztuki uwodzenia kobiet. Kiedy królowa Mekeda 
postanowiła   wrócić   do   swojej   ojczyzny,   Salomon   obdarował   abisyńską   piękność   wspaniałymi 
prezentami. Wśród tych podarków znajdowały się cudowne klejnoty, stroje, 6000 wielbłądów oraz 
„wóz, który mógł poruszać się w powietrzu. Wóz ten on sam (tj. Salomon) skonstruował według 
mądrości boskiej”.

I jeszcze jeden dar przywiozła ze sobą Mekeda do Abisynii. Po dziewięciu miesiącach przyszedł 

na świat syn. Otrzymał imię Baina-Lehkem. A gdy miał lat 22, postanowił udać się do Jerozolimy, 
by tam poznać swego ojca. Obaj przypadli sobie do gustu, a Salomon zaproponował nawet swemu 
synowi,   by   został   następcą   tronu   izraelskiego.   Ale   młody   książę   nie   zamierzał   pozostać   w 
Jerozolimie.   Korzystając   jednak   z   przychylności   swego   ojca   poprosił   go,   aby   w   charakterze 
prezentu ofiarował mu przed wyjazdem arkę przymierza!

Widocznie arka przymierza nie miała dla króla Salomona tego znaczenia, jakie miała dla jego 

poprzedników i jakim cieszyła się wśród ludu bo Salomon zgodził się, by arka przymierza zmieniła 
właściciela, ale pod jednym warunkiem. Baina-Lehkem miał ją zabrać ze świątyni w ten sposób, by 
nikt się o tym nie dowiedział, a zgoda Salomona na oddanie arki nie dotarła do niczyich uszu.

Baina-Lehkem w tajemnicy kazał sfabrykować skrzynię, dokładnie ze wszystkimi szczegółami 

imitującą   autentyczną   arkę   przymierza,   która   znajdowała   się   w   Przenajświętszym.   Kiedy   arka 
„zastępcza” była gotowa, zakradł się Baina-Lehkem ze swoimi ludźmi do świątyni, wstawił arkę 
zastępczą   do   Przenajświętszego,   a   wykradłszy   oryginał   szybko   wywiózł   go   z   Jerozolimy.   Za 
miastem arka przeniesiona została w inny wóz i cały orszak ruszył w drogę powrotną. Oto jak 
dosłownie opisuje to „Kebra-Nagast”:

„I załadowali do odjazdu wozy, konie i muły, i poszczęściła im się droga. I ruszyli prosto, 

podczas gdy anioł Michał posuwał się na przedzie. Na morzu rozpostarłszy (skrzydła) sprawił, że 
szli, jak po lądzie, na lądzie zaś, rozdarłszy chmurę (i) rozpostarłszy (ją) chronił ich od żaru 
słońca. I nie było nikogo, kto by ciągnął ich wozy, lecz on sam (tj. archanioł Michał) je ciągnął, 
podczas gdy unosili się na jeden łokieć od ziemi zarówno ludzie, jak i konie, zarówno muły, jak i 
wielbłądy, i wszyscy jeźdźcy unosili się ponad ich grzbietami o ludzką piędź, ale i wszelki sprzęt 
ich, który był załadowany unosił się wraz z tymi, którzy go załadowali o ludzką piędź (ponad 
ziemię) i zwierzęta unosiły się o ludzką piędź. Wszystko pędziło na wozie, jak okręt na morzu, 
który ponosi wiatr i jak nietoperz w powietrzu, gdy pożądanie jego ciała pcha go do pożarcia 

– 4 –

background image

swoich towarzyszy, i jak orzeł, gdy lekko unosi się na wietrze -tak pędzili oni na wozie, nie 
zbaczając ani naprzód, ani w tył, ani w prawo, ani w lewo...”

Kiedy   kapłani   odkryli   podstęp   i   stwierdzili,   że   w   świątyni   znajduje   się   fałszywa   arka, 

powiadomili o tym króla. A król - czy to dlatego, że mu się żal zrobiło ukradzionej relikwii, czy też 
dlatego,   że   ukryć   chciał   swój   udział   w   całej   tej   historii   -   zarządził   natychmiastowy   pościg   za 
złoczyńcami, to jest za swoją pociechą i jego orszakiem. Ale wobec tego, że synalek rozporządzał 
pojazdem, który fruwał, jasną jest rzeczą, że nie było mowy, by go pościg dogonił. Młody książę 
uciekał przez Egipt, a gdy ludzie Salomona pytali Egipcjan o uciekinierów, usłyszeli, że ci „dawno 
już się tu przeprawiali, podczas gdy fruwali na wozie, jak aniołowie i byli szybsi od orłów na 
niebie”.   Na   dowód   tego   pokazywali   Egipcjanie   połamane   szczyty   obelisków   i   posągi   bogów 
obalone przez lecąc wóz.

„Kebra-Nagast” tak jeszcze opisuje przeprawę Etiopczyków przez Egipt:

„I unosiły się wozy, jak poprzednio i wyruszyli o świcie... i podnoszeni zostali  wszyscy na 

wysokość łokcia. Gdy żegnali ich mieszkańcy Egiptu, przechodzili przed nimi, jak cienie i uczcili 
ich mieszkańcy Egiptu, bowiem widzieli arkę przelatującą, jak Słońce na niebie, a oni wszyscy 
przelatywali na wozie, lecąc przed nią i za nią...”.

Ze świętej księgi etiopskiej dowiadujemy się ponadto, że król Salomon musiał zrezygnować z 

pościgu   i   z   arki.   Natomiast   swoim   kapłanom   nakazał,   aby   nikomu   o   tym   wydarzeniu   nie 
opowiadali. Kiedy zaś Baina-Lehkem stanął ze swoją zdobyczą na ziemi etiopskiej, oddał arce, jak 
niegdyś jego dziad, król Dawid, hołd tańcem radości, królowa zaś Mekeda dumna z wyczynu swego 
syna, mianowała  go następcą tronu pod imieniem króla Menelika. A gdy tańczył  wokół, „arka 
płonęła jak Słońce”.

Droga arki z Jerozolimy do Etiopii zakończyła się w północnoabisyńskim mieście Axum, które 

wówczas było stolicą kraju. W mieście tym ma rzekomo znajdować się po dziś dzień, pod ochroną 
kapłanów tamtejszej katedry św. Marii. Z posiadaniem na swoim terenie tej świętości wiąże się rolę 
Axum, jako religijnego ośrodka chrześcijaństwa koptyjskiego.

– 5 –