Karolina Stelmaszczyk
Tomasz Górny
Przedmiotem konfliktu jest pub „La Szalet” na
placu Narutowicza.
Fot. Jacek Lagowski. Agencja Gazeta
Źródło:http://warszawa.gazeta.pl
Właściciel pubu – radny PO i przedsiębiorca
Tomasz Cwyl,
Mieszkańcy Starej Ochoty.
Plac Narutowicza to serce Starej Ochoty. Jest
jednak dość zaniedbane, a dyskusje
przymiarki do jego rewitalizacji trwają od lat.
Plac szpeci m.in. pawilon dyspozytorni
tramwajów i trzy białe kioski. Plac dodatkowo
został oszpecony przez pękaty baniak w
kształcie
patisona
z
pomarańczowym
dachem. To pub „La Szalet”. Pub stanął na
miejskim szalecie, który od 1999 r.
dzierżawiła firma Tomo, której szefem był
właśnie ochocki radny Tomasz Cwyl. Ostatnio
na szalecie stał także należący do rodziny
Cwylów namiot piwiarnia.
Opinia konserwatora zabytków i
miejskiego wydziału estetyki.
Stołeczny konserwator zabytków stwierdził, że
forma tego obiektu będzie rażąco zaburzać
krajobraz strefy ochrony konserwatorskiej i
wpłynie negatywnie na walory historycznego
założenia pl. Narutowicza.
Podobnie wypowiedział się miejski wydział
estetyki:
"W tym miejscu nie powinno być nowych
naniesień kubaturowych"
Mieszkańcy Starej Ochoty żądają wyrzucenia
z placu Narutowicza pubu „La Szalet”.
„To źródło patologii w całej okolicy” –
wytykają w petycji do władz dzielnicy i
miasta.
Stanowisko właściciela pubu
Właściciel lokalu mimo negatywnych opinii
konserwatora zabytków i miejskiego
wydziału estetyki, oraz protestów
mieszkańców, nie zamierza ze swojego
interesu rezygnować. Jego zdaniem
kolorystyka obiektu wpisuje się w otoczenie,
mnóstwo takich aren buduje się w górach
przy stokach, poza tym plac nie jest w
rejestrze zabytków, a jedynie w strefie
ochrony konserwatorskiej.
„Rozwiązanie konfliktu”
Radni dzielnicy podczas głosowania odrzucili
projekt mieszkańców domagających się
przeprowadzenia kontroli interesów
właściciela pubu i wstrzymania do tego
czasu jego budowy. Przegłosowali inne
stanowisko bardzo ogólnie domagające się
„rewitalizacji placu”. Kwestia baraku „La
Szalet” nie została poruszona.
Naszym zdaniem
Według nas racja stoi po stronie mieszkańców
dzielnicy. Plac można zagospodarować w
inny sposób, nie budzący kontrowersji i
służący większej liczbie mieszkańców.
Nawet zwykła kawiarnia mogła by zmienić
charakter tego placu i z pijalni piwa mógłby
się stać miejscem reprezentatywnym,
spełniającym ważną rolę w funkcjonowaniu
dzielnicy.