background image

Humor

przy 

szabasow

ych 

świecach

background image

Goldberg i Frist  są wspólnikami. 
Goldberg zapałał gwałtownym 
uczuciem do urodziwej małżonki 
wspólnika, Adeli. Ta nie zamierza 
jednak złamać ślubnej przysięgi. 
Wszystkie płomienne listy i wyznania 
miłosne Goldberga pozostają bez 
odpowiedzi. Wreszcie nieszczęsny 
zalotnik przyrzeka pani Adeli dwa 
tysiące złotych. Tym razem opór 
niewiasty zostaje złamany. 
Niebawem zdarza się dogodna 
okazja: jej małżonek wyjeżdża 
w sprawach handlowych do 
Warszawy.
Frist wraca i już od progu rzuca 
zaskakujące pytanie:
- Czy był tu Goldberg?
- Tttak… - szepcze zbielałymi ustami 
Adela.
- Czy przyniósł dwa tysiące złotych?
Pani Adela słania się na nogach:
- Tttak…
- Aj, aj, aj, jaki porządny człowiek! 
Wczoraj rano pożyczył ode mnie 
pieniądze i przyrzekł, że odda tobie 
wieczorem. No i dotrzymał słowa! 

background image

Pewna niemajętna gmina 
wyznaniowa 
w Galicji zwróciła się do 
właściciela największego we 
Lwowie składu opałowego z 
prośbą o ofiarowanie jej kilku 
wagonów węgla. Bogacz odpisał: 
„Nie mogę niczego darować. 
Gotów jestem natomiast 
sprzedać wam 
50 wagonów węgla po połowie 
ceny”.
Gmina wyraziła na to zgodę i 
zamówiła chwilowo 25 wagonów. 
Kiedy minęły trzy miesiące i 
należność 
za węgiel nie została uiszczona, 
kupiec upomniał się pisemnie o 
uregulowanie długu. Oto urywek 
z odpowiedzi udzielonej przez 
gminę:
„…Pański list wprawił nas w 
niemałe zdumienie. Oferował 
nam pan 
50 wagonów po połowie ceny, a 
więc przyznana nam ulga równa 
się wartości 25 wagonów. Tyle 
właśnie węgla zamówiliśmy, a do 
reszty nie rościmy sobie żadnych 
pretensji”

background image

Szloma spacerując po ulicach Odessy 
spostrzega, że jego znajomy, Abram, 
jedzie 
na damskim rowerze.
- Abram, skąd u ciebie damski rower?
- To dłuższa historia, ale jak chcesz, to 
posłuchaj! Wiesz, byłem wczoraj u 
Salci. Zjedliśmy razem kolację, a po 
kolacji, jak wiadomo, herbata, wódka i 
wino. Potem deser, wódka i wino. 
Około północy Salci skarży się:
- Abram, tak mi gorąco!
- To zdejmij bluzkę!
Po upływie kwadransa:
- Abram, tak mi gorąco!
- To zdejmij kieckę!
Znów upłynęło dziesięć minut.
- Abram, tak mi gorąco!
- To zdejmij bieliznę!
A gdy stanęła przede mną naga, 
wyciągając ramiona zawołała:
- Teraz Abram, bierz to, czego tak 
bardzo pragniesz!
To ja wziąłem rower.

background image

Dopalają się świece. Wieczerza 
szabasowa ma się ku końcowi. 
Siedzący wokół stołu rozprawiają 
na temat wychowania dzieci. 
Wspominają z rozrzewnieniem 
dawne lata, mówią ze zgrozą o 
obecnym zepsuciu młodzieży. 
Jedynie 80-letnia matrona jest 
odmiennego zdania:

- Aj, czego wy właściwie od nich 
chcecie? 
Ta dzisiejsza młodzież jest dużo 
grzeczniejsza i ma lepsze maniery. 
Ja pamiętam, jak za dawnych 
czasów młodzi ludzie nie dawali mi 
przejść ulicą. Jakie to oni słowa 
pletli idąc za mną, do czego to 
mnie namawiali..! A teraźniejsi 
młodzi ludzie wcale mnie nie 
zaczepiają.

background image

Dwóch Żydów dyskutuje:

- Powiedz mi, Jonasz, co byś 
wolał mieć – sześć córek czy 
sześć milionów?

- Co za głupie pytanie! 
Naturalnie sześć milionów.

- Fałszywe rozumowanie. Gdybyś 
miał sześć milionów, to chciałbyś 
mieć więcej, lecz gdybyś miał 
sześć córek, to już na pewno nie 
chciałbyś mieć więcej.

Ojciec uczonego młodzieńca 
przechwala się przed sąsiadami:
- Mój syn poślubił bogatą 
dziewczynę.
- Przecież ona nie ma ani grosza 
posagu!
- To prawda. Ale, widzicie, 
Talmud poucza nas, że dobra 
żona to połowa majątku, i 
Talmud poucza, że piękna żona, 
to też połowa majątku. A zatem 
do kupy biorąc – to cały majątek.

background image

Kupiec żydowski jechał na jarmark 
do miasta. W połowie drogi, gdy 
mijał gęsty las, z zarośli wyskoczył 
uzbrojony bandyta.

- Dawaj pieniądze, a nie, to 
strzelam! – krzyknął groźnie. Żyd 
po krótkim namyśle:

- Oczywiście, że oddam. Wszystko 
oddam. Nie będę przecież dla 
marnych groszy życia narażał. Ale, 
mój drogi, gorąca prośba! Moja 
żona jest bardzo podejrzliwa, ona 
jeszcze sobie pomyśli, że ja w 
mieście przepiłem pieniądze, albo 
że ja przegrałem w karty. 
Przestrzel mi, proszę, kapotę, żeby 
ona mi uwierzyła.
Bandyta spełnił oryginalną prośbę.

- Zrób to teraz w innym miejscu. 
Co dwie dziury, to nie jedna.
Zbój strzelił ponownie.

- I jeszcze mi przestrzel kapelusz.
Zbój drapie się po głowie.

- Chętnie, tylko… zabrakło mi kul.
Kupiec:
- Oj, to trudno… Jak zabrakło kul, 
to z jakiej racji ja mam dawać 
pieniądze?!

background image

Miasteczko galicyjskie. Maurycy Szwarc  
rozgrywając partyjkę pokera zmarł nagle 
na zawał serca. 
Trzeba zawiadomić żonę, ale żaden z 
przyjaciół  
nie chce się podjąć tej nieprzyjemnej 
misji. Wybór pada na dorożkarza Lajbla, 
któremu nie można odmówić rozwagi i 
taktu. Przyjaciele zmarłego dają mu 5 
koron za fatygę i upominają, aby swe 
posłannictwo spełnił delikatnie, nie 
narażając pani Szwarc na szok nerwowy.
Dorożkarz puka do mieszkania 
Maurycego. Otwiera mu pani domu.
- Przychodzę z kawiarni „Habsburg” 
-zaczyna Lajbel.
- Ulubiona knajpa mojego męża – 
stwierdza pani Szwarc i po chwili pyta:
- Mój mąż tam pewno siedzi przy stoliku?
- Tak jest, siedzi przy stoliku.
- I gra w karty?
- Tak jest, gra w karty.
- I przegrywa?
- Tak jest, przegrywa.
- A niech go szlag trafi!
- Już go trafił.

background image

Poróżnieni małżonkowie zdali 
się na sąd rabinacki.

- Dlaczego podrapałaś męża? 
– gromi rabin żonę. Czyż nie 
wiesz, że mąż to głowa 
rodziny?
Wojownicza małżonka 
spuszcza oczy 
i pyta:
- Rabbi, a nie wolno się 
czasami podrapać po głowie?

Znałem we Lwowie pewnego 
studenta medycyny, który 
twierdził, że lepiej być 
chorym na płuca niż 
milionerem.
- Dlaczego?
- Bo milionerzy umierają 
wszyscy, 
a chorych na płuca umiera 
tylko 37%

background image

Dawid i Rebeka wybrali się 
do Zakopanego i już 
nazajutrz wyruszają w góry. 
Po 4 godzinach marszu, 
podczas którego Dawid nie 
przestaje zachwycać się 
pięknem krajobrazu, a żona 
stale narzeka na zmęczenie 
– osiągnęli wreszcie szczyt. 
Dawid woła w ekstazie:
- Ach, spojrzyj na tę piękną 
dolinę, na te chatki, łączki i 
pasące się owce! Patrz, jak 
tam w dole pięknie…
Lica Rebeki aż 
poczerwieniały 
z gniewu:

- Jeżeli tam jest tak pięknie, 
to po co ty, głupi, zawlokłeś 
mnie tu, 
na górę?!

background image

Marynarz opowiada:
„Po opuszczeniu Hawru nasz stateczek 
wziął kurs na Amerykę Południową. Na 
pokładzie znajdowali się Anglicy, 
Francuzi, był też jeden Chińczyk i jeden 
Żyd. W czasie podróży zaatakował nas 
wieloryb. Olbrzym, potwór po prostu. 
Odstraszaliśmy go 
na różne sposoby, nic nie pomogło. 
Wreszcie rzuciliśmy mu na pożarcie kosz 
z pomarańczami. Chapnął, lecz mimo to 
nie przestał nas prześladować. Co robić? 
Rzuciliśmy mu za burtę Żyda. Lecz on 
też nie nasycił rybiego apetytu. Wobec 
tego rzuciliśmy, ma się rozumieć, 
Chińczyka. 
Na szczęście na horyzoncie ukazał się 
pancernik. Przywołany przez nas za 
pomocą sygnalizacji świetlnej przypłynął 
i strzelił do potwora z armatki 
harpunowej. 
I co się okazało?
W żołądku olbrzyma siedział z koszem 
Żyd 
i sprzedawał Chińczykowi pomarańcze!

background image

Aron, skłonny do filozoficznych 
rozważań, nie może zasnąć. 
Dokucza mu pchła.
- Aj, ty, pchło! –powiada 
wreszcie zniecierpliwiony. – Ja 
ciebie nie rozumiem! Albo ty 
jesteś zdrowa – to co ty robisz 
w łóżku? Albo ty jesteś chora – 
to dlaczego ty skaczesz?...

Klient, pieniąc się z 
wściekłości, wpada do sklepu:

- Co za materiał pan mi 
sprzedał? Krawiec powiada, że 
to najgorsza tandeta!

- Co tu gadać? – uspokaja go 
kupiec.

- Pan jest po prostu 
szczęściarzem. Pan ma tylko 
trzy metry tej tandety, 
a ja pełen magazyn!

background image

Auto przedstawiciela pewnej firmy 
zepsuło się na ulicy. Kierowca nie 
potrafi naprawić uszkodzenia. 
Zwraca się do różnych majstrów. 
Manipulują, męczą się… Wóz jak 
stał, tak stoi. 
Wreszcie zjawia się Żyd blacharz. 
Podnosi maskę, uderza gdzieś 
młotkiem i motor zaskoczył. 
-Ile się należy?
-Dwadzieścia złotych…
Przedstawicielowi firmy cena 
wydaje się zbyt wygórowana, każe 
więc majstrowi wystawić 
szczegółowy rachunek.
Blacharz kaligrafuje:
„Stuknąłem młotkiem  -    1 złoty
  Wiedziałem gdzie       -  19 złotych
  Razem                          -  20 
złotych”

background image

W bożnicy litewskiego 
miasteczka toczyła się 
ożywiona dysputa na temat 
mrocznych perspektyw 
doczesnego żywota.
-Ot, weźcie takiego wileńskiego 
milionera jak Opatow. Ma 
piękny dom, służbę, śliczną 
córkę Esterę. No i co 
z tego? Musi umrzeć, jak każdy 
z nas. Wszyscy wcześniej czy 
później spotkamy się na 
cmentarzu. 
- Ja - powiada Josel - ja 
chciałbym po śmierci leżeć 
obok wielkiego talmudysty 
Ezechiela.
- A ja - wzdycha Icek – 
chciałbym, żeby mnie 
pochowano w pobliżu grobu 
rabbiego Gaona. 

- A ja – wzdycha Motke – 
chciałbym leżeć obok Estery 
Opatow…

- Tyś oszalał?!  - ofukną go 
Żydzi - Przecież ona jeszcze 
wcale nie umarła!

- No właśnie.

background image

Document Outline