NA całym
świecie cały czas znajduje się wiele znalezisk archeologicznych
przemawiających za tym, że w odległej przeszłości, jeszcze zanim
pojawili się Egipcjanie, Babilończycy czy starozytni Grecy, naszą
planetę zamieszkiwała cywilizacja ludzka równi rozwinięta, a moze
nawet bardziej od cywilizacji dzisiejszej.
Dlaczego jednak ta
cywilizacja już nie istnieje? Być może sama doprowadziła do
swojej zagłady?
Kiedy pierwsza próbna bomba atomowa
wybuchła w Nowym Meksyku, piasek pustyni zmienił się tam w
stopione zielone szkliwo. Podobne, szklane tafle znaleziono na
obszarach starożytnych pustyń położonych w różnych regionach
świata.
Na rozległych wybrzeżach Szkocji znajduje się
kilkadziesiąt tajemniczych zeszklonych fortów. Skały i kamienie, z
których je zbudowano, na skutek działania olbrzymiej temperatury
zostały stopione w jednolitą szklaną masę. Podobne budowle
odkryto we Francji, Turcji, Indiach, Pakistanie i w Ameryce. Równie
zagadkowe są szklane kulki, zwane tektytami, porozrzucane w wielu
miejscach na Ziemi. Czy znaleziska te wskazują, że w starożytności
prowadzono wojny z użyciem broni atomowej lub o podobnym
niszczycielskim działaniu?
Jedną z największych
tajemnic starożytnego Egiptu stanowią wielkie szklane płyty
ciągnące się przez Saharę na przestrzeni setek kilometrów.
Odkryła je, dopiero w 1932 roku, Egipska Ekspedycja Miernicza.
Kawałki znajdującego się tam szkła, niektóre ważące ponad 26
kilogramów, są najczystszym naturalnym szkłem, jakie kiedykolwiek
znaleziono - składają się w 98 procentach z krzemionki.
Wyglądają
jak skorupy pozostałe po rozbiciu gigantycznej zielonej butelki. To
szkło porozrzucane, jak gdyby łatami, znajduje się w dwóch
miejscach. Jedno o owalnym kształcie i wymiarach 130 kilometrów na
53 kilometry, a drugie w kształcie okrągłego pierścienia o
szerokości 6 kilometrów i średnicy 21 kilometrów. Oba położone
są w praktycznie niezamieszkałej okolicy w miejscu zwanym Morzem
Piasku Libijskiej Pustyni.
Członkowie ekipy mierniczej nie
byli pierwszymi ludźmi, którzy natknęli się na słynne już
dzisiaj Libijskie Pustynne Szkło (Libyan Desert Glass; w skrócie
LDG). W przeszłości myśliwi i nomadzi używali go do wyrobu noży
i narzędzi o ostrych krawędziach oraz innych przedmiotów. W
grobowcu Tutenchamona znaleziono skarabeusza wykonanego z LDG, co
dowodzi, że używano tego materiału także w jubilerstwie.
Aby
piasek zamienił się w szkło potrzebna jest ogromna temperatura.
Ogólna teoria naukowa mówi, że LDG wytworzyło się w wyniku
stopienia i spieczenia piasku, do jakiego doszło po uderzeniu w
ziemię meteorytu lub komety. Teoria ta jednak nie tłumaczy
wszystkiego. Nie wyjaśnia na przykład, dlaczego nie ma krateru
powstałego w wyniku uderzenia i brak jest w pobliżu resztek
meteorytu. Znane kratery powstałe w innych miejscach na Ziemi są
zaśmiecone kawałkami żelaza i innymi resztkami meteorytu. Ponadto
LDG jest za czyste, aby mogło pochodzić z kolizji z „brudnym”
ciałem kosmicznym.
Inna teoria zakłada, że nad
pustynią na wysokości 10 kilometrów eksplodował meteoryt o
średnicy 30 metrów, a powstałe w wyniku tego rozgrzane powietrze
roztopiło położony poniżej piasek. Podobne bezkraterowe zderzenie
miało miejsce, jak się sądzi, w 1908 roku na Syberii i znane jest
pod nazwą "Meteorytu Tunguskiego”.
Kolejna hipoteza
mówi o meteorycie, który odbił się od powierzchni pustyni jak
piłka, pozostawiając po sobie szklistą, stopioną skorupę i
płytki krater, który wkrótce wypełnił się piaskiem. Obie te
teorie mają także poważne mankamenty. Są dwa obszary występowania
LDG. Czyżby, więc miało miejsce zderzenie z dwoma meteorytami
jednocześnie?
Archeolodzy prowadzący w 1947 roku
wykopaliska w dolinie Eufratu odkryli warstwę agrarnej kultury
liczącej sobie około 8000 lat. Niżej była, znacznie starsza,
warstwa kultury pasterskiej, a pod nią warstwa kultury jaskiniowej.
Następnie dotarli do kolejnej warstwy – stopionego zielonego
szkła.
A może zeszklone powierzchnie pustyni są rezultatem
wybuchów bom atomowych i świadczą o tym, że w starożytności
prowadzono w tamtych miejscach wojny atomowe? To zaskakująca teoria,
lecz nie pozbawiona sensu. Wiadomo, że wybuchy jądrowe na
piaszczystej pustyni powodują stopienie krzemu i piasku, zamieniając
powierzchnię Ziemi w szklaną taflę identyczną jak ta odkryta na
Saharze i w dolinie Eufratu.
Inną nierozwiązaną dotąd
zagadką klasycznej archeologii są zeszklone forty położone u
wybrzeży Szkocji. Powierzchnia murów tych budowli uległa stopieniu
na skutek działania wysokiej temperatury. Do najbardziej znanych
zeszklonych fortów należą Tap o’Noth, Dannideer, Dun Lagaidh,
Cromary, Bute-Dunagoil obok wyspy Arran, Cauadale w Agryll w
zachodniej Szkocji, Craig Phadraig w pobliżu Perth i wiele innych. W
sumie jest ich, co najmniej 60.
Jedną z najokazalszych
tego typu budowli jest fort Tap o’Noth położony w pobliżu wsi
Rhynie w północno wschodniej Szkocji. Ta potężna budowla znajduje
się na szczycie góry o wysokości 560 metrów. Na pierwszy rzut oka
wydaje się, że fort został zbudowany z tłuczonych kamieni, lecz
po dokładnym przyjrzeniu się widać, że nie są to kamienie, lecz
stopiona skała. Olbrzymie bloki skalne i mniejsze kamienie zostały
zgrzane ze sobą tworząc jednolitą, szklaną masę. Na skutek
działania wysokiej temperatury wierzchnia warstwa skał roztopiła
się spływając niczym lawa po ścianach budowli.
Nasuwa się
tu kilka oczywistych pytań. W jaki sposób powstało zeszklenie? Czy
jest ono dziełem przypadku, czy następstwem zamierzonego działania?
Czy to skutek działań najeźdźców, czy obrońców fortu?
Istnieje niewiele wyjaśnień, w jaki sposób doszło do
zeszklenia murów fortów. Jedna z wcześniejszych teorii mówi, że
zbudowano je na starożytnych wulkanach, używając głazów
wyrzuconych w czasie erupcji. Inna teoria głosi, że budowniczowie,
chcąc wzmocnić mury, podpalili je za pomocą chemicznej substancji
nazywanej "greckim ogniem”, o której wspomina się w
starożytnych tekstach. Skład tej substancji nie jest do dziś
znany. Wiadomo, że używano jej w czasie wojen, miotając zapalające
pociski za pomocą katapulty. "Grecki ogień” palił się
nawet pod wodą i nie można było niczym go ugasić.
Krytycy
tych teorii podkreślają, że zeszklenie nie mogło być celowym
działaniem budowniczych fortów, gdyż takie posunięcie zamiast
wzmacniać ściany fortecy – raczej je osłabia. Aby mogło dojść
do rozpoczęcia procesu topienia się skał potrzebna jest
temperatura minimum 1100 stopni Celsjusza. W przypadku szkockich
fortów temperatura musiała być dwukrotnie wyższa, bowiem ich
zeszklenie sięga głębokich warstw skalnych. Niektóre z tych
architektonicznych konstrukcji mają długość 900 metrów,
szerokość 450 metrów i zajmują powierzchnię 48 hektarów.
Wytworzenie tak wysokiej temperatury na tak ogromnej powierzchni było
dla prymitywnych cywilizacji zamieszkujących te tereny w czasach
antycznych technicznie niemożliwe.
Nie znane jest
przeznaczenie tych budowli. Można jedynie przypuszczać, że służyły
do obrony. Ich liczba i wielkość świadczy o tym, że ilość
obrońców fortów musiała być ogromna i liczyć co najmniej kilka
milionów ludzi!! Kto mógł zagrozić kilkumilionowej rzeszy
wojowników i jak ogromna musiała być armia okupująca? Pierścień
umocnień usytuowany jest na wybrzeżu, a więc zagrożenie musiało
nadchodzić od strony morza. Kto dysponował tak ogromną flotą, aby
porwać się na tak silnie rozbudowany system obrony?
Badacze
legend twierdzą, że znają odpowiedzi na te pytania. Według
przekazów w czasach neolitu Wyspy Brytyjskie stały się celem ataku
cywilizacji Atlantów, która chciała podbić te tereny. Atlanci
dysponowali zaawansowaną techniką, a ich ogromna flota siała
postrach na wybrzeżach całej Ziemi. Tajemnicza cywilizacja, która
wzniosła system umocnień w Szkocji, a zapewne i na całych wyspach,
gdyż podobne budowle znajdujemy w Irlandii i Anglii, próbowała
przeciwstawić się atakom. Zeszklone ruiny wskazują, że obrońcy
przegrali tę walkę. Cywilizacja, która zbudowała forty upadła, a
raczej zginęła gwałtowną śmiercią ulęgając całkowitej
zagładzie. Nie pozostawiła po sobie żadnego śladu, oprócz
tajemniczych ruin. Czyżby unicestwiono ich za pomocą tajemniczej
broni wytwarzającej ciepło, na przykład broni jądrowej?
Hipotezę
o najeździe Atlantów na Wyspy Brytyjskie potwierdza mitologia
celtycka. Wspomina ona o wojnie toczonej w zamierzchłych czasach
przez tamtejsze ludy z "morskimi demonami”. Miało to mieć
miejsce na jakieś 12 tysięcy lat "przed Potopem".
Oficjalnie datę powstania fortów określa się na około tysięczny
rok p.n.e. Jednak metoda badania wieku za pomocą radioaktywnego
węgla C14 jest całkowicie zawodna w przypadku datowania szczątków
nieorganicznych. Faktycznie więc szkockie forty mogą być znacznie
starsze.
Zeszklone ruiny znaleźć można także we
Francji, Turcji i na Środkowym Wschodzie. Mury starożytnego miasta
Hetytów Hattusa, położonego w środkowej części Turcji także
tworzą zeszkloną masę. Bloki skalne, z których zbudowane są
francuskie forty położone w Bretanii również wykazują ślady
częściowego stopienia. Ruiny podobnych budowli, na których widać
działanie ogromnej temperatury odkryto w Iranie, Iraku, Indiach,
Pakistanie i Ameryce.
Rosyjski archeolog Aleksander
Gorbowski wspomina w swojej książce "Zagadki historii
starożytnej” o dużej radioaktywności szkieletów, które
znaleziono podczas prac wykopaliskowych w miastach Harappa i
Mohendżo-Daro, położonych na dzisiejszych terenach Indii i
Pakistanu. Kiedy dokopano się do poziomu ulic, odkryto porozrzucane
szkielety. Szczątki te pochodziły z przed tysięcy lat. Ludzie
leżeli nie pogrzebani na ulicach miasta w pozach świadczących o
tym, że dosięgła ich nagła śmierć. Niektórzy trzymali się za
ręce, jak gdyby żegnali się ze sobą. Szkielety te należą do
najbardziej radioaktywnych, jakie kiedykolwiek znaleziono. Radzieccy
archeolodzy odkryli nawet takie, których radioaktywność była
pięćdziesiąt razy większa od normy. Ponadto w Mondżero-Daro
znaleziono tysiące nadtopionych bryłek, które wydają się być
szczątkami glinianych naczyń roztopionych pod wpływem wysokiej
temperatury. W rejonie, gdzie prowadzono wykopaliska nie ma żadnych
śladów aktywności wulkanicznej. Jedynym wyjaśnieniem, które
tłumaczy jak doszło do zagłady ludzi i stopienia glinianych naczyń
jest wybuch atomowy lub działanie jakiejś innej strasznej broni.
Na terenie Indii i Pakistanu znaleziono więcej śladów
potężnych eksplozji, które mogą być pozostałością
starożytnych wojen nuklearnych. Pomiędzy górami Rajmahal, a rzeką
Ganges leżą ruiny starożytnego miasta, które także zostało
poddane działaniu wysokich temperatur. Olbrzymie połacie ścian i
fundamentów tej budowli są zeszklone i stopione ze sobą.
400
kilometrów na północny wschód od Bombaju znajduje się
gigantyczny krater o średnicy 2154 metrów. Nazywa się Lonar, liczy
sobie 50 000 lat, a jego pochodzenie nie jest do końca wyjaśnione.
Nie znaleziono w nim jakichkolwiek śladów materii meteorytowej.
Natomiast widać wyraźnie wpływ działania olbrzymich temperatur i
potężnej fali uderzeniowej. Wokół jest pełno kulek ze stopionego
bazaltu. Jest to jedyny na świecie krater powstały w bazalcie!
A
co ze znajdowanymi w różnych miejscach naszej planety tzw.
tektytami?
Encyklopedia PWN określa tektyty jako drobne
kuliste ciała szkliste, bardzo bogate w krzemionkę, barwy oliwkowej
do czarnej, występują w wielu miejscach na Ziemi (np. w Australii -
australity); zaliczane bywają do meteorytów.
Naukowcy
spierają się, co do pochodzenia tych małych szklanych kulek
porozrzucanych w różnych miejscach na Ziemi. Panuje powszechnie
pogląd, że tektyty powstały na skutek uderzeń meteorytów. Jedna
z teorii mówi, że gdy na powierzchnię Ziemi spada duży meteoryt,
energia zderzenia powoduje stopienie części materiału i wyrzucenie
go w powietrze w postaci drobnych kropelek, szybko zastygających w
szkliwo. Te kropelki szkliwa opadają następnie na ziemię,
pokrywając nierzadko rozległy obszar. W przypadku szczególnie
dużych bolidów tektyty trafiają do wyższych partii atmosfery,
gdzie migrują z wiatrem tysiące kilometrów. Teoria ta nie jest
jednak przekonywająca, gdyż musielibyśmy przyjąć, że upadek
meteorytu wyzwoli w przyrodzie proces, który w jednej chwili
przemieni piasek lub skałę w jednorodne, pozbawione wody, wolne od
pęcherzyków powietrza szkło i wyrzuci je wysoko w atmosferę. Jak
dotąd nikomu nie udało się sztucznie wytworzyć takiego procesu.
Poza tym w takim przypadku tektyty rozsiane byłyby po całej kuli
ziemskiej. Tymczasem znajdujemy je tylko w niektórych rejonach kuli
ziemskiej.
Inna hipoteza głosi, że tektyty są
pochodzenia księżycowego i są produktem wybuchu wulkanów na
Srebrnym Globie. Erupcja wyrzuciła je z pola grawitacyjnego Księżyca
i na skutek silnego przyciągania ziemskiego spadły na Ziemię.
Twórca tej teorii zapomniał jednak, że na Księżycu nie ma
wulkanów w ziemskim tego słowa znaczeniu. Gdyby tam były, na
orbicie Księżyca byłoby pełno pyłu i gazu, tak jak ma to miejsce
w przypadku naturalnych satelitów innych planet np. jednego z
księżyców Jowisza Io.
Żadna z teorii mówiących o
pochodzeniu tektytów nie jest w pełni do zaakceptowania. Tak
naprawdę nikt nie jest w stanie powiedzieć, czym one są i skąd
pochodzą. Właściwości fizyczne i chemiczne tektytów (brak w nich
wody i pęcherzyków gazowych) wskazują, że powstały one w
warunkach próżni kosmicznej w bardzo wysokich temperaturach,
możliwych do wytworzenia jedynie w reakcjach jądrowych.
Czyżby,
zatem wytworzyły się one w wyniku prowadzenia w starożytnych
czasach wojen gwiezdnych wokół ziemskiej przestrzeni kosmicznej z
zastosowaniem broni atomowej lub innych zaawansowanych technicznie
broni, zdolnych do stopienia piasku?.
Najsłynniejszą ze
wszystkich starożytnych historii "nuklearnych" jest
biblijna opowieść o Sodomie i Gomorze. W księdze Rodzaju 19,24 -26
- 28, czytamy:
A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę
deszcz siarki i ognia. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę
wraz ze wszystkimi mieszkańcami, a także roślinność. Żona Lota,
która szła za nim obejrzała się i stała się słupem soli. I gdy
spojrzał w stronę Sodomy i Gomory i na cały obszar dookoła,
zobaczył unoszący się nad ziemią gęsty dym, jak gdyby z pieca, w
którym topią metal.
Biblia bardzo dokładnie
podaje lokalizację Sodomy i Gomory. Znajdowały się one wraz z
innymi miastami w dolinie Siddim przy południowym krańcu Morza
Martwego. Badania wykazały, że miejsce to jest obecnie zalane.
Standardowa historia zniszczenia Sodomy i Gomory głosi, że miasta
te uległy zniszczeniu w rezultacie kataklizmu geologicznego.
Prawdopodobnie w czasie potężnego trzęsienia ziemi z głębi
skorupy ziemskiej wydostały się gazy i na całą okolicę spadł
deszcz siarki.
Historia o Sodomie i Gomorze jest zastanawiająca
ze względu na jej podobieństwo do Hiroszimy i Nagasaki. W trakcie
odbudowy Hiroszimy odkryto, że ziemia w miejscu wybuchu została
zmieniona na poziomie atomowym w substancję przypominającą
zeszkloną krzemionkę. Znaleziono smugi zasolonej gleby z wkrętami
wykrystalizowanej soli. Wycinano małe bloki tej substancji i
sprzedawano turystom jako pamiątkę przypominającą o katastrofie.
Podobną, wysoką zawartość soli w glebie odkryto w otoczeniu Morza
Martwego. Wszystko w tej okolicy jest słone; woda w morzu jest
ekstremalnie zasolona, gleba wykazuje duże zasolenie, a wszystko, co
znajdzie się w sąsiedztwie Słonego Morza szybko pokrywa się
warstwą soli. Na zachód od południowego wybrzeża ciągnie się
maleńki łańcuch wzgórz zbudowany głównie z czystej soli
kamiennej. Wiele znajdujących się tam bloków skalnych ma bardzo
dziwne kształty, niektóre z nich stoją pionowo i wyglądają jak
pomniki. Te dziwne solne posągi przywodzą na myśl biblijny opis
żony Lota zamienionej w słup soli. Niektórzy badacze dowodzą, że
słupy te powstały na skutek eksplozji nuklearnej. Są one zbudowane
ze specjalnie utwardzonej soli, którą można wytworzyć jedynie
podczas reakcji jądrowej.
Czyżby Sodoma i Gomora zostały
zaatakowane bronią atomową jak to miało miejsce w przypadku
Hiroszimy i Nagasaki?
Prawdziwą kopalnią wiedzy o wojnach
prowadzonych w starożytność są teksty hinduskie. Jeśli przyjąć
za prawdę słowa wielkiej hinduskiej epopei "Mahabharaty",
to w odległych czasach prowadzono wojny, w których używano
pojazdów latających, śmiercionośnych promieni, chemicznych
środków i prawdopodobnie broni atomowej. W jednym z rozdziałów
"Mahabharaty" czytamy:
Lecący swoja śmigłą
i potężną wimaną Gurkha cisnął na trzy miasta Warirslów i
Andżaków pojedynczy pocisk uzbrojony w całą moc tego
wszechświata. Oślepiająco jasna kolumna dymu i ognia, tak jasna
jak dziesięć tysięcy słońc, wznosiła się w całej
okazałości...Żelazny piorun, gigantyczny posłaniec śmierci,
który obrócił całą rasę Warislów i Andżaków w proch... ciała
przezeń zabitych były tak spalone, że nie można było ich
zidentyfikować. Wypadły im włosy i paznokcie. Naczynia gliniane
rozsypały się bez widocznej przyczyny, ptaki straciły kolory -
zbielały... po kilku godzinach cala żywność została zatruta...
aby uciec od skutków tego pożaru żołnierze rzucali się do
strumienia w celu obmycia swoich ciał i ekwipunku...
O
czym może opowiadać ten fragment poematy, jeśli nie o skutkach
wybuchu jądrowego?
Ardżuna i Kriszna jeździli
rydwanami w tę i z powrotem po obu stronach lasu i zganiali
stworzenia, które starały się uciec. Tysiące zwierząt ulęgło
spaleniu, stawy i jeziora zaczynały wrzeć... Płomienie sięgały
nawet nieba. Indra nie tracąc czasu posłał po Khandavę i pokrył
niebo masą chmur; deszcz opadł w dół, lecz w połowie drogi
wyparował pod wpływem strasznego gorąca.
Inne
pisma hinduskie takie jak "Ramayana" czy "Drona Parva"
opisują wojny z zastosowaniem broni, które do złudzenia
przypominają dzisiejsze bomby atomowe. Na przykład wielkie ogniste
kule, które są w stanie niszczyć całe miasta, "spojrzenie
Kapilii", mogące w ciągu sekundy spalić na popiół 50000
ludzi, oraz latające włócznie zdolne do zrujnowania w całości
"umocnionych fortami miast".
Do momentu
zbombardowania Hiroszimy i Nagasaki człowiek nie potrafił wyobrazić
sobie tak niszczącej broni jak opisana w starożytnych tekstach. Z
punktu widzenia dzisiejszej nauki, wojna atomowa w czasach od nas
odległych o tysiące, czy nawet setki tysięcy lat wydaje się
absolutnie niemożliwa. Ówczesny konflikt zbrojny wyobrażamy sobie,
jako mordujących się maczugami jaskiniowców. Być może kiedyś
będziemy musieli ten pogląd zweryfikować. Zawsze bowiem istnieje
możliwość, że wszystko to, co dzieje się dziś, już się kiedyś
wydarzyło. Jeden z twórców bomby atomowej dr J. Robert
Oppenheimer, który znał starożytną literaturę, zapytany kiedyś
po próbnym wybuch nuklearnym, czy to był pierwszy wybuch bomby
atomowej, jakiego kiedykolwiek dokonano, odpowiedział: "Jeśli
chodzi o historię nowożytną, to na pewno tak".