Jacek Słomiński
Postaraj
się, aby każde twoje niepowodzenie zaowocowało czymś dobrym i
nie tylko tobie przyniosło korzyści – tak brzmi motto
książki Vademecum
Reikowicza, napisanej przez białostockiego uzdrowiciela
Tadeusza
Szewczyka, Wielkiego Mistrza Reiki, bioenergoterapeutę i
kręgarza.
Zawsze zaczyna od
wywiadu z chorym, który stanowi jeden z najważniejszych
elementów terapii. Szczególną uwagę zwraca na uczucia
pacjenta, takie jak: nienawiść, lęk, zazdrość, poczucie winy,
żal, roztkliwianie się nad sobą, rozpamiętywanie doznanych
krzywd.
Podstawowym celem Tadeusza
Szewczyka jest bowiem uwolnienie i oczyszczenie człowieka,
który do niego przychodzi, z negatywnych emocji. Dopiero później
przystępuje do właściwego leczenia.
– W pełni
zgadzam się z poglądami Louise
Hay , że przyczyną każdej choroby jest
coś nieprzebaczonego, jakiś żal, emocjonalne zaangażowanie w
pretensje i urazy, krytyczny stosunek do siebie i innych, poczucie
winy – mówi healer. – Negatywne przeżycia po jednym
spłyną jak woda po kaczce, a drugiego ugodzą niczym strzała z
łuku. Emocje nie rozpływają się w przestrzeni, ale lokują
wokół człowieka w polu aurycznym, wskutek czego ulega ono coraz
większej deformacji. Skutecznie odcina to energię od
poszczególnych organów i partii ciała tworząc warunki do
powstania choroby, albo „programu” na jakieś złe wydarzenia
w życiu. Może się to przejawić w ciągu kilku miesięcy, a
nawet paru lat. Usunięcie takich „programów” i deformacji
powoduje natychmiastową poprawę stanu zdrowia i samopoczucia, a
także zmianę programu tworzącego niekorzystne wydarzenia
życiowe.
Z zawodu jest nauczycielem.
Swoją przygodę z uzdrawianiem rozpoczął, jak większość
terapeutów, od leczenia najbliższych. Pod wpływem dotyku jego
ręki przechodziły bóle głowy i inne dolegliwości. Widząc
efekty swoich działań zaczął uczyć się pracy z energiami.
Ukończył kursy Reiki I i II stopnia, by w końcu osiągnąć
stopień Wielkiego Mistrza Reiki. Zakończył karierę
pedagogiczną i otworzył własny gabinet.
Jest wierny
metodzie Reiki, którą uzupełnia i wzmacnia masażem kręgosłupa
oraz bioterapią. Stosuje także chirurgię fantomową polegającą
na energetycznej regeneracji narządów, odwołuje się także do
modlitwy. Dobór terapii zależy od indywidualnych cech chorego.
Najczęściej łączy kilka metod, bo wówczas rezultaty są
lepsze. Eksperymentuje także z ludowymi sposobami leczenia
próbując włączyć je i zaadaptować do swoich celów.
Najtrudniej
nauczyć ludzi przebaczać
18-letnia
Emilia zgłosiła się do gabinetu Tadeusza Szewczyka z diagnozą
lekarską: guz jajnika. Właściwie przyprowadziła ją matka,
którą wcześniej terapeuta wyleczył z kilku schorzeń. Ponieważ
córce groziła poważna operacja, postanowiła najpierw spróbować
pomóc jej w sposób niekonwencjonalny. Po oczyszczeniu dziewczyny
z negatywnych emocji terapeuta zastosował metodę Reiki połączoną
z chirurgią fantomową. Odbył z chorą kilka seansów. Po trzech
tygodniach Emilia poddała się ponownemu badaniu USG, które
wykazało brak jakichkolwiek zmian na jajniku.
Operacja okazała się niepotrzebna.
Marcin G. popadł w
głęboką depresję z powodu zawodu miłosnego. Stracił chęć
do życia, zamartwiał się, zaczął izolować od ludzi, nie był
w stanie wykrzesać z siebie energii do działania. Ponadto
cierpiał na bóle głowy, brak apetytu oraz zaburzenia snu. Na
wizytę u Tadeusza Szewczyka został namówiony przez
zaniepokojonych jego stanem rodziców. Do pomysłu odniósł się
początkowo z dużą rezerwą, na zasadzie Jeśli nawet nie
pomoże, to nie zaszkodzi. Przeszedł pięć seansów, już
po dwóch poczuł się lepiej. Po pewnym czasie objawy
depresyjne całkowicie ustąpiły. Nastąpił niesamowity
przypływ energii, powróciła chęć do życia, apetyt i dobre
samopoczucie.
Każdy przypadek jest dla Szewczyka nowym
doświadczeniem. Nie zakłada z góry, że pomoże, bo byłoby to
nie fair. Ale zdarzają się też sytuacje odwrotne.
–
Czasami bywa tak, że ktoś przychodzi do mnie i w pierwszym
momencie wydaje mi się, że nie wiem, jak mu pomóc, ale w czasie
rozmowy „dostaję informację”, coś nagle się objawia i
okazuje się, że jestem w stanie to uczynić.
Dzisiaj
już wiadomo, że emocje odkładają się w organach. Wątroba
akumuluje złość, nerki są blokowane przez lęki i obawy,
agresja odkłada się na sercu, smutek i żal na jelicie grubym,
odrzucenie skutkuje chorobą żołądka, trzustki i śledziony,
zaś przyczyną raka jest uporczywy żal do kogoś bliskiego.
–
Udało mi się pomóc wielu ludziom w licznych schorzeniach,
ale nie znalazłem jeszcze metody na skuteczne przeprowadzenie
procesu przebaczania. Ludziom nawet nie przychodzi do głowy, że
choroby, które często męczą ich latami są konsekwencją
własnych myśli, a niekiedy materializacją życzeń wykreowanych
w podświadomości. Bo nasze myśli, lęki, żale, kompleksy
manifestują się w ciele właśnie w takiej postaci.
Terapia
jajem i spalanie emocji
Białostocki healer
włącza do swoich terapii prastare, ludowe sposoby leczenia,
takie jak: oczyszczanie z tzw. przewiania popiołem,
stawianie baniek, leczenie pijawkami, spalanie róży lnem i inne.
Opracował nowatorską metodę oczyszczania przestrzeni aurycznej
płomieniem świecy. Odkrył, że do usuwania negatywnych emocji
można z powodzeniem wykorzystać starą, słowiańską metodę
terapii jajem, a także wywodzący się z przekazów biblijnych
sposób spalania złych emocji w płomieniu świecy.
Sama
technika terapii jajem jest bardzo prosta. Polega na wodzeniu
żółtkiem po ciele pacjenta, a ściślej mówiąc wokół
wszystkich narządów. Wchłania ono negatywne i stare energie,
oczyszczając w ten sposób organizm. Taka kuracja zwana
jajkowaniem przywraca prawidłową cyrkulację energii.
Efektem jest natychmiastowa poprawa samopoczucia i uwolnienie od
wielu schorzeń.
– Aby skutecznie oczyścić człowieka
nie wystarczy pousuwać negatywne energie z jego ciała, gdyż w
ich miejsce natychmiast znaczą przenikać złe emocje ulokowane w
aurze – twierdzi terapeuta.
Negatywne
emocje spala w płomieniu świecy umieszczonej w specjalnym
przyrządzie, co trwa około godziny. Takich seansów zwykle
trzeba kilka, ponieważ po oczyszczeniu aury rozpoczyna się
proces odwrotny. Nagromadzone w ciele uczucia w postaci zastoin
tworzących blokady energetyczne ponownie przenikają do aury,
gdyż powstała tam wolna przestrzeń. Wtedy uzdrowiciel wypala
następne ich pokłady, aż do całkowitego oczyszczenia. Po tym
wszystkim niezbędny jest rozluźniający i uzdrawiający seans
energią Reiki.
– Efekty wyczyszczenia aury przy pomocy
płomienia świecy są zaskakujące – twierdzi Szewczyk. –
Skutek okazuje się natychmiastowy. Człowiek jaśnieje, i to
w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż zarówno nabiera blasku
jego aura, jak i twarz, staje się weselszy, pogodniejszy. Wzrasta
w nim poczucie własnej wartości, pozytywnej i twórczej
tożsamości. Nagle zauważamy, że przestało nas obchodzić
wszystko, co do tej pory nie dawało nam spokoju. Metodą tą
można szybko dopomóc w przypadku ciężkiej depresji.
Oprócz
widocznych efektów w postaci lepszego samopoczucia są jeszcze
niewymierne korzyści, polegające na zniszczeniu tkwiących w
aurze programów na choroby, które pojawiłyby się
dopiero w nieokreślonej przyszłości. Zmienia się także
program życia – tworzy się pozytywna siatka zdarzeń.
–
Poprzez takie oczyszczenie możemy się uchronić przed
wieloma chorobami, w tym i przed rakiem – uważa
białostocki terapeuta. – Zmniejsza się także ryzyko
przerzutów w przypadku, kiedy jesteśmy po udanej operacji
wycięcia nowotworu lub jego wyleczenia w inny sposób.
Modlitwa
i duchy
Bożena P., która pewnego dnia
zjawiła się w gabinecie Tadeusza
Szewczyka, skarżyła się na brak energii i sił. Była stale
rozdrażniona i zdenerwowana. Stwarzała konflikty w domu i w
pracy, wszystko ją irytowało. Rozpadło się jej małżeństwo,
straciła przyjaciół. Wcześniej leczyła się u kilku lekarzy,
przeszła też kurację w szpitalu psychiatrycznym, ale nie
przyniosło to żadnych rezultatów. Rozczarowana wynikami
tradycyjnego leczenia postanowiła spróbować metod
niekonwencjonalnych.
– W trakcie seansu zorientowałem
się, że cały czas jest przy niej jakiś „byt” –
opowiada Szewczyk. – Nawiązałem z nim kontakt. Okazało
się, że to duch jej, zmarłego przed sześciu laty ojca.
W
takich sytuacjach stosuje specjalne procedury. Wskazuje duchowi,
gdzie jest jego miejsce. Tłumaczy, że rola zmarłego w systemie
ziemskiego życia już się skończyła i odsyła go do światła;
tam, gdzie ludzka świadomość powinna kierować się po
śmierci.
– Jeśli odejdzie, uzdrowienie jest prawie
natychmiastowe – zapewnia terapeuta. Po czym dodaje: –
Czasami bywa tak, że osoba, która nagle zmarła, przyczepia
się do kogoś żyjącego, z kim była za życia bardzo związana
emocjonalnie. Robi wtedy spustoszenie energetyczne w jego ciele,
gdyż wysysa z tego człowieka siłę życiową. Jego „ofiara”
będzie się nawet skarżyć na brak energii, rozdrażnienie,
pojawia się też u niej podatność na choroby. Czasami duch może
ingerować w życie swojego żywiciela. To już prawdziwy koszmar.
Lekarze w takich przypadkach nie potrafią bowiem rozpoznać
choroby i zaaplikować skutecznego lekarstwa. Tego rodzajów
przypadków jest coraz więcej.
Dlatego ważną rolę w
jego terapii odgrywa modlitwa. Szewczyk często obserwował seanse
uzdrawiające przeprowadzane przez słynnego rosyjskiego terapeutę
Michaiła Pierepielcyna, który poświęca
codziennie na modlitwę około godziny. Dlatego wie, jak skuteczny
może być ten rodzaj uzdrawiania. Najczęściej stosuje
uniwersalne modlitwy do świętych uzdrowicieli.
– Mam
do nich osobisty sentyment – mówi. – Może dlatego,
że tłumaczyłem te modlitwy z języka starosłowiańskiego. W
większości pochodzą one z czasów, kiedy chrześcijaństwo nie
było jeszcze podzielone na prawosławie i katolicyzm, ale są
także współczesne.
Leczy i
szkoli
Nikt, kto przyjdzie do gabinetu
Tadeusza
Szewczyka, nie odejdzie z przysłowiowym kwitkiem. Jego
pacjenci twierdzą, że jest to człowiek mający w sobie dużo
ciepła, życzliwości i serdeczności, a jednocześnie wie, co
robi i jak może pomóc. W pracę nad każdym przypadkiem wkłada
serce, a efekty jego działania terapeutycznego są sprawdzalne i
udowodnione. Znikają mięśniaki i cysty u kobiet,
zwiększa się odporność organizmu, ustępują alergie,
korygowane są wady postawy, cofa się dyskopatia.
Białostocki
terapeuta nie tyko sam leczy, ale także uczy tej trudnej sztuki
innych. Inicjuje na reikowiczów, którzy później mogą pomagać
sobie i swoim najbliższym, szkoli, organizuje kursy, spotkania,
popularyzuje naturalne sposoby leczenia. W jego ośrodku przyjmują
także inni terapeuci. Można tu spotkać np. sławnego eksperta
od chorób oczu Włodzimierza
Lewina, czy Piotra Gutowskiego –
leczącego hipnozą specjalistę od terapii uzależnień.
Tadeusz
Szewczyk jest autorem kilku książek. Najważniejsze z nich
to: Vademecum
Reikowicza i Reiki
– sztuka uzdrawiania dla każdego, a także Miłość
i przebaczenie odmienią twoje życie i Prastara
terapia jajem . Na pierwszy stopień Reiki był
inicjowany przez śp. siostrę Mariuszę Bugaj
oraz księdza Macieja Wrońskiego. Obecnie
inicjuje tych wszystkich, którzy mają wątpliwości, czy Reiki
jest zgodne z zasadą wiary chrześcijańskiej.
Kontakt
z Tadeuszem Szewczykiem.
|