PISMA
ROZALII CELAKÓWNY
Ocalałe
od zniszczenia pisma Rozalii, pisane na wyraźne żądanie kolejnych
spowiedników, obejmują 1122 strony. Ona sama tak bardzo lękała
się, by ich ktoś przypadkiem nie przeczytał, że korzystając
czasem z braku wyraźnego zakazu paliła je natychmiast po ich
przeczytaniu przez spowiednika. Czytał je także w części o. Pius
Przeździecki, generał Zakonu Paulinów. Nabrał tak wielkiego
przekonania o świętości i misji Rozalii, że bez wahania jeszcze
za jej życia pisał w sprawie Intronizacji do Kardynała Hlonda.
Także
Książę Kard. Sapieha przeczytał część pism, mówiącą o
osobistym i narodowym poświęceniu się Najśw. Sercu Jezusa. Z
żalem powiedział do jej spowiednika: «Skoro tak się rzecz ma,
czemuż Kardynał Prymas nie przeprowadził tej Intronizacji jeszcze
w r. 1939? Jaka szkoda..!»
Do
śmierci bardzo był przychylny idei osobistego poświęcenia się
oraz Intronizacji Najświętszego Serca.
Niestety
do dzisiejszego dnia nawet pisma Rozalii Celakówny, z wyjątkiem
cytowanych oraz kilku innych fragmentów, nie ujrzały światła
dziennego...
Osobiste
poświęcenie
Uprzedzając
nas o karze za grzechy, która miała spaść i faktycznie spadła na
nas oraz na inne narody m. in. w czasie II wojny światowej, pełne
miłosierdzia Serce Jezusa nie pozbawiło nas pouczeń, co robić dla
uniknięcia dalszych nieszczęść. Pierwszym – było porzucenie
grzechów. Drugim – wskazanym jako jedyny ratunek dla świata:
przeprowadzenie Intronizacji we wszystkich państwach i narodach.
Aby
każdy naród mógł przygotować się odpowiednio do tak wielkiego
aktu, trzeba rozszerzyć najpierw osobiste poświęcenie się
Najświętszemu Sercu Jezusa. Rozalia głęboko wierzyła, że jedno
i drugie kiedyś w Polsce nastąpi, zgodnie z zaleceniami i
obietnicami Jezusa.
Jak
dotąd Biskupi polscy listem pasterskim z 1 stycznia 1948
pobłogosławili i zalecili praktykę osobistego poświęcenia się
Sercu Jezusa. 22 października 1948 Stolica Święta pobłogosławiła
tę inicjatywę. Wierni podjęli apel z zapałem. W uroczystość
Chrystusa Króla w 1951 r. naród polski z Prymasem Wyszyńskim na
czele, poświęcił się Najświętszemu Sercu Jezusa we wszystkich
świątyniach kraju.
Mimo
że Biskupi polscy znali wizje Rozalii, nie opierali się na nich w
zarządzeniu i przeprowadzeniu tego Aktu, lecz na Encyklikach
papieskich i objawieniach udzielonych św. Małgorzacie Marii.
Poświęcenie narodu nie odpowiedziało jednak w pełni nie tylko na
wskazania i prośby dane Służebnicy Bożej Rozalii, lecz także na
wymogi Encykliki 'Quas primas' Piusa XI i żądania Chrystusa wobec
św. Małgorzaty.
Akt
uznania Chrystusa Królem we wszystkich dziedzinach naszego życia
narodowego, społecznego, rodzinnego i osobistego stoi wciąż
jeszcze przed nami jako zadanie powierzone nam do wykonania za
pośrednictwem Sł. B. Rozalii Celakówny. Nieustannie powinny nam
brzmieć w uszach słowa Chrystusa przez nią
przekazane:
«Oświadczam
ci to, Moje dziecko, jeszcze raz, że tylko te państwa nie zginą,
które będą oddane Jezusowemu Sercu przez Intronizację, które Go
uznają swym Królem i Panem.»
Kolejni
spowiednicy Rozalii zdając sobie sprawę z niezwykłości jej doznań
i wyraźnego Bożego działania w jej duszy nakazali jej spisywanie
tych doświadczeń. Sami pozostawili świadectwa dotyczące jej
osoby, które stanowią obecnie ogromnie cenne źródło wiedzy o
Rozalii.
Jej
ostatni kierownik duchowy napisał: «Uświadamiając sobie, że
orzeczenie o świętości wiernych należy wyłącznie do Stolicy
Apostolskiej i całkowicie poddając się pod Jej nieomylny w tym
względzie sąd, niech mi jednak będzie wolno wyrazić moje zdanie
kapłańskie o świątobliwej Rozalii: bez najmniejszego wahania,
zgodnie z sumieniem i przed trzykroć Świętym Majestatem Bożym
uważam, że Rozalia Celakówna była już od lat dziecięcych
upatrzoną przez Boga na to, by przez nią rzucić wiele światła na
szereg aktualnych zagadnień i potrzeb duchowych ludzkości. M. in.
Serce Jezusa zapragnęło, po pierwsze, ukształtować z niej wzór
doskonałego dziecięctwa Bożego, które przez charakterystyczną i
osobliwszą jej ideę 'maleńkości' doszło u Rozalii do tak
subtelnego wyrazu, że stała się godną naśladowczynią św.
Teresy od Dzieciątka Jezus. Po wtóre, przez proste, ukryte i
wzgardzone – na wzór nazaretańskiego – życie Rozalii, chciał
Zbawiciel nasz ukazać ludziom konieczne i skuteczne lekarstwo na
straszną pychę dzisiejszego świata. Po trzecie, obierając Rozalię
na całopalną ofiarę Swego Najświętszego Serca dla wynagradzania
Mu za wołające do dziś o pomstę do nieba grzechy nieczyste,
zabijanie nienarodzonych i nienawiść – Chrystus jednocześnie
powołał Rozalię na ukrytą apostołkę osobistego poświęcenia
się Jego Najświętszemu Sercu oraz uroczystej Intronizacji,
podobnie jak św. Małgorzatę Marię. Wybrał ją za narzędzie, za
pośrednictwem którego nie tylko Polska, lecz cały Kościół na
kuli ziemskiej ma się dowiedzieć zarówno o tymże osobistym
poświęceniu się, jak i o konieczności przeprowadzenia
Intronizacji we wszystkich narodach – do czego tak mocno i gorąco
zachęcało kilku spośród ostatnich papieży, a zwłaszcza Leon
XIII i Pius IX.
Swe
przekonanie o wybraństwie i posłannictwie Bożym Rozalii opieram
nie tyle na wizjach, światłach, słowach zasłyszanych z wysoka lub
innych jej przeżyciach mistycznych, o których wcale nie wątpię,
ile raczej i głównie na niewinnym życiu tej 'duszy anielskiej', na
jej cnotach heroicznych i wreszcie na zbawiennych owocach jej
ofiarnego życia. Heroizm jej cnót, których objawy miałem
szczęście tyle razy w różny sposób i na różnych odcinkach
stwierdzić, wprost jakby się unaoczniał i da się udowodnić
choćby na podstawie jej pełnych prostoty i namaszczenia pism. A
przecież heroizm ten stwierdzają również inni świadkowie życia
Rozalii.
Mistycznie
oczyszczona przez 6-letnią 'noc ciemności' oraz prowadzona przez
całe życie 'królewską drogą krzyża' – Rozalia we wszystkim
szukała spełnienia jedynie Woli Bożej. Ta Najświętsza Wola Boża
jest tak mocno i tak szczerze zaakcentowana w jej życiu, jakby była
najgłówniejszą jej cnotą i stanowi szczególną cechę jej
postawy duchowej. Większego w tym względzie akcentu nie spotkałem
w hagiografii. Wola Boża była dla niej prawdziwym kompasem życiowym
na co dzień.
Jeszcze
bardziej odznaczała się miłością dla Boga i bliźnich. Miłość
dla Boga żywiła w stopniu tak niezwykłym, że podobną można
konstatować w życiu tylko wielkich świętych. Do Najświętszego
Serca Jezusowego, które i Rozalii – podobnie jak św. Janowi w
Wieczerniku i św. Małgorzacie Marii – pozwoliło spocząć przy
sobie, miała osobliwe, pokorne, głębokie i pełne dziecięcej
miłości nabożeństwo. Co dzień i najchętniej składała temuż
Sercu Zbawiciela coraz to nowe i naprawdę poważne ofiary, zwłaszcza
w zakresie swego powołania pielęgniarskiego, które nastręczało
jej do tego mnóstwo okazji. Najzupełniej i w wielkich intencjach
ofiarowała Mu całe swe życie i śmierć. (...) można mniemać, że
w przyszłości Rozalia Celakówna w Kościele Bożym znajdzie się w
rzędzie takich świętych postaci, jak św. Jan Eudes, św.
Małgorzata Maria i im podobni.
Szczególny
kult Rozalii dla Ducha Świętego i Trójcy Przenajśw. to osobny
dowód jej mistycznego zjednoczenia z Bogiem. Podobnie jak W. O. Wł.
Całka i śp. O. Prowincjał H. Jakubiec, i ja nie znajdywałem w
duszy Rozalii materii do rozgrzeszenia w okresie kierownictwa jej
duszą. I mam to przekonanie, że w całym jej życiu nie było
żadnego grzechu, przynajmniej ciężkiego. Każda spowiedź Rozalii
była raczej przepiękną 'konferencją o życiu Bożym' w duszy,
choć wcale nie zamierzoną przez pełną pokory
penitentkę.
Stosunek
takiego 'dziecka Maryi' do Niepokalanej i Wniebowziętej Bogarodzicy
był jeszcze bardziej dziecięcy, choć zawsze pełen czci i pokory
wobec Najświętszej Matki, z którą łączyła ją 'szczególna
przyjaźń' i 'zażyłość', jak o tym pisze w dziecięcej
prostocie. Życie Rozalii dostarcza bardzo wiele dowodów, z jaką
wielką wiarą, ufnością i miłością odnosiła się ona do
Niepokalanej Matki Jezusowej. Toteż doznawała od Niej różnych i
nadzwyczajnych pomocy w swym życiu, zwłaszcza wewnętrznym.
W
osobliwszym, gorącym i również dziecięcym nabożeństwie do św.
Józefa Rozalia jest pięknym, miłym, pociągającym i rodzimym
naszym polskim wzorem do naśladowania. W tym względzie, jak i z
racji jej ducha karmelitańskiego, Chrystus bardzo zbliżył i
upodobnił Rozalię do św. Teresy z Avili.
W
szczególny sposób wyróżnia się Rozalia miłością dla bliźnich.
Już w wieku szkolnym cechowała ją ta cnota, zaś w latach pracy
szpitalnej zajaśniała całym blaskiem. I nadal przetrwa w stanie
nie więdnącym i zawsze wydającym świeży zapach w niezliczonych
aktach miłości bliźniego. Wreszcie w związku z prześladowaniem
Rozalii ze strony pewnych osób ta cnota doszła u niej do
najwyższych granic heroizmu. Bezinteresowna i idealna miłość dla
bliźnich stała się też bezpośrednią przyczyną jej śmierci.
Mimo poważnego osłabienia w pierwszych dniach września 1944 r. nie
odmówiła postawienia baniek swej znajomej; po tej posłudze
samarytańskiej przeziębiła się, od razu położyła do łóżka i
po pięciu dniach przeniosła się do wieczności. Ofiarność i
poświęcanie się Rozalii dla bliźnich nie znało
granic.
Pokora,
'maleńkość', zaparcie się siebie, wyrzeczenie się miłości
własnej, 'unicestwienie się' były u Rozalii zdumiewające. W
umiłowaniu krzyża, wzgardy; poniżenia i zapomnienia w życiu
ukrytym Rozalia stanęła na osobnej i wyjątkowej wyżynie. W tym
względzie przypomina św. Jana od Krzyża. Prócz heroizmu cnót za
Bożym wybraństwem Rozalii przemawiają jej pełne namaszczenia i
zbudowania pisma. Dobrze odzwierciedlając zewnętrzne oblicze
Rozalii, zawierają one głęboką treść mistyczną i dlatego
stanowią cenną pozycję w zakresie naszej literatury
ascetyczno-mistycznej. Lektura tych pełnych prostoty i szczerości
wynurzeń 'dziecka Bożego' jest bardzo pouczająca. Wśród pism
Rozalii odnajdujemy różne jej przepowiednie, z których część
już się sprawdziła.
Głośno
wreszcie mówią za siebie niezwykłe uzdrowienia i łaski,
uzyskiwane od Najświętszego Serca Jezusowego za przyczyną Rozalii.
Osobne opracowanie pt. „Podziękowania za wstawiennictwo przed
Bogiem świątobliwej Rozalii Celakówny wyszczególnia nadzwyczajne
fakty. Wśród nich niektóre wydają się być zupełnie godne, by
je przedłożyć Stolicy Apostolskiej dla wyniesienia Rozalii na
ołtarze.
Uwzględniając
całe, jakby nazaretańskie i kalwaryjskie życie Rozalii Celakówny,
tak zwykłe, proste i wzgardzone na zewnątrz, a tak bogate w jej
ukrytym i doskonałym 'dziecięctwie Bożym' szczerze się przyznam,
że nie byłem, nie jestem i nie wiem, czy kiedy stanę się godny
tej niezwykłej łaski Bożej, iż byłem jej spowiednikiem. I
mniemam, że będzie ona uznana za wielką świętą nie tylko w
naszym kraju, lecz w całym Kościele Chrystusowym, że stanie się
tak popularną, jak św. Teresa od Dzieciątka Jezus i że kiedyś
będzie ogłoszona patronką wszystkich pielęgniarek na świecie
oraz chorych, którym tak bardzo była oddana.
Oby
Serce Boże ku swej większej chwale i pożytkowi dusz naszych
raczyło sprawić, by proces informacyjny celem wyniesienia Rozalii
na ołtarze rozpoczął się możliwie szybko i uwieńczył się
pożądanym skutkiem.
Jasna Góra dn.11 I 1962 r.
OPINIA GENERAŁA OO. PAULINÓW
20
kwietnia 1939 r. jeszcze przed wybuchem wojny, kiedy wszystko było
możliwe, Generał OO. Paulinów wystosował pismo do Kardynała
Prymasa Hlonda, w którym dał wyraz swego ogromnego przekonania o
wielkiej wadze przeprowadzenia Intronizacji w Polsce. Stanął
również w obronie źródeł tej idei, jakimi były 'objawienia
prywatne' Rozalii Celakówny. Napisał:
«Wiadomo,
że już w Starym Testamencie takich prywatnych objawień, które
dotyczyły całego narodu izraelskiego, było wiele. Nie brak ich i w
Nowym Testamencie, (...) w dziejach Kościoła św. Wiemy, że Pan
Jezus, objawiając Swoje Serce m.in. św. Małgorzacie Marii
Alacoque, zwrócił się pod adresem wszystkich ludzi, by wszystkich
pobudzić do czci i miłości Jego Boskiego Serca! I gdyby nie
uwierzono w jej widzenia i słowa Jezusowe, jakie nam przekazała na
piśmie przez tych, którzy kierowali jej duszą, nie mielibyśmy ani
uroczystości Najświętszego Serca Jezusowego wraz z oficjum
brewiarzowym, ani cudownej w skutki Intronizacji w rodzinach, ani też
wszystkich zbawiennych owoców takiego nabożeństwa w Kościele.
Podobnie zeznania św. Bernadety (...) jeśliby nie znalazły wiary u
tych, których Opatrzność wyznaczyła do zbadania ich i którym
dała łaskę do uznania w nich prawdy, nie mielibyśmy dzisiejszego
Lourdes z jego tylu słynnymi na cały świat cudownymi
uzdrowieniami. To samo trzeba powiedzieć o skutkach objawień w La
Salette. (...) Jakże wiele straciłby Kościół, jeśliby nie dawał
wiary tylu duszom wybranym, przez które Chrystus Pan w Swej
nieskończonej dobroci zsyłał i niezawodnie jeszcze będzie zsyłał
obfite światła, by pomóc Swej Oblubienicy – całemu Kościołowi!
(...)
Otóż
mam przekonanie że i w danym wypadku (...) Najświętsze Serce
Jezusa przychodzi nam z wyjątkową pomocą i wyświadcza nam łaskę
wcale niezwykłą, wskazując nam miłościwie na Intronizację jako
pewny środek i rękojmię do uratowania naszej Ojczyzny oraz do
pomnożenia triumfu Kościoła i do wzrostu Królestwa Bożego na
ziemi. Za tę łaskę będziemy kiedyś gorąco dziękować Panu
Jezusowi i Matce Najświętszej.
Ala
jakaż szkoda mogłaby się stać obecnie dla Polski jak i dla
Kościoła w ogóle, gdybyśmy nie chcieli dać wiary tym znakom i
słowom albo gdybyśmy nie chcieli nawet zbadać należycie ich
źródła wobec narzucającego się prostego pytania: 'A może
istotnie głosy te pochodzą od Boga? A może istotnie Pan Jezus i
Matka Najświętsza przemawiają do tych dusz? Czyż dlatego, że
prawdziwe widzenia i głosy są bardzo rzadkie, a objawy histerii i
złudzeń są zbyt częste, mamy obok pierwszych przejść mimo, nie
poddając ich sumiennemu zbadaniu ani nie dając im wiary, choćby
nawet wszystkie znane nam znaki, po których je można rozpoznać, w
pełni stwierdzały ich wiarygodność? Albo czy dlatego a priori
mamy nie przypisywać im wagi, że w nich chodzi o sprawy ogromnej
doniosłości dla całego świata? Przeciwnie!
(...)
Przedkładając niniejszy jakby testament mój i prośbę
przedśmiertną do Waszej Eminencji jako do Najdostojniejszego
Protektora naszego Zakonu, oświadczam, że resztę życia mojego
poświęcam i ofiaruję za Intronizację Najświętszego Serca
Jezusowego w Polsce, nie wyłączając również wszystkich innych
narodów na świecie. Jestem starym, nad grobem stojącym i świadomie
oraz dobrowolnie i bez najmniejszego wahania, owszem, z radością
biorę całą odpowiedzialność nie tylko przed Waszą Eminencją,
lecz przed Bogiem naszym i Sędzią, przed którego Najświętszym
Obliczem mogę stanąć lada dzień, że Boskie Serce Jezusa i
Najświętsza Maryja Panna istotnie w sposób nadprzyrodzony łaskawie
nam wskazują na Intronizację, jako na niezawodny ratunek dla Polski
i świata.»
Dwa
lata później, 20 czerwca 1941 r., nie doczekawszy się Intronizacji
w Polsce, o. Pius Przeździecki wydał 'List okólny do Ojców i
Braci Zakonu św. Pawła Pierwszego Pustelnika o Intronizacji Serca
Jezusowego'. Z całym przekonaniem zachęcił ich do najżarliwszej
czci i miłości Najświętszego Serca. O Rozalii napisał:
«Jest
jeszcze jeden szczegół, którego – jako bezpośrednio naszego
kraju dotyczącego – w tym liście okólnym pominąć nie wolno:
Chrystus Pan, nie poprzestając na objawieniach – dotyczących czci
Jego Najświętszego Serca – św. Małgorzacie Marii w Paray
podanych, raczył jeszcze w różnych narodach duszom przez Siebie
wybranym cześć Swego Boskiego Serca zalecać. Najłaskawszy
Zbawiciel i naszego narodu nie pominął. Upatrzył Sobie mianowicie
pewną ofiarną duszę, światu nie znaną i pragnącą pozostać w
ukryciu. Oddana dobrowolnie bardzo ciężkiej i wyczerpującej pracy,
całe swe życie wypełniała heroicznymi cnotami, mającymi za cel
przede wszystkim miłość Boga i bliźniego. Tej to duszy Pan Jezus
dał poznać na modlitwie, żeby w całym naszym narodzie – od
najwyższych urzędem i stanowiskiem aż do najmniejszych – wszyscy
przez Intronizację oddawali cześć Jego Boskiemu Sercu, a wtedy Pan
Jezus nasz kraj i naród otoczy opieką Swą i
błogosławieństwem.
Życzenie
to zgadza się całkowicie z wolą Chrystusa Pana, objawioną
wszystkim narodom przez św. Małgorzatę Marię i tylekroć zalecaną
całemu światu przez kilku ostatnich Papieży; dla nas wola ta
Boskiego Zbawcy ma szczególne znaczenie, jako bezpośrednio w naszej
Ojczyźnie całemu narodowi przez pokorną i ofiarną duszę
podana.
Wobec
tak łaskawej i miłosiernej dobroci Chrystusa Pana od nas zależy
albo z obietnicy korzystać i błogosławieństwo Boże na cały
naród sprowadzić, albo – co nie daj Boże – wolę Jego świętą
lekceważąc, ciężką odpowiedzialność na siebie ściągnąć...»
O. Pius Przeździecki, Generał Zakonu OO. Paulinów