Tam gdzie ziemia białą czapką ozdobiła swoją główkę,
miś polarny spacerując, dostrzegł iglo dom lodówkę.
Mądry misiu siadł na śniegu, wietrzy noskiem, łebek wznosi,
domek z lodu nie nowina, w nim mieszkają Eskimosi.
Dawno temu gdy był mały, Babcia mu opowiadała,
że w młodości przez rok cały, w takim domku też mieszkała
Na biegunie mroźne zimy, groźne wichry i zamiecie,
śniegu zawsze pod dostatkiem, więcej niż na całym świecie.
Ciepłe futra, rękawice, a na nogach mokasyny,
noszą wszyscy, duzi, mali, i chłopaki i dziewczyny.
Renifery ciągną sanie, w których roześmiane dzieci,
jadą rano do przedszkola, choć nie zawsze słonko świeci.
Przez pół roku barwne zorze, rozświetlają im ciemności,
a gwiazdeczki migocące prześcigają się w jasności.
Miś bywalec tej krainy, otoczonej wiecznym śniegiem,
żył w przyjaźni z mieszkańcami, i pomagał im w potrzebie.
śnieżne lisy oraz foki, których pełno na biegunie,
też darzyły go sympatią, wiedząc że się bawić umie.
Pewien mors z sumiastym wąsem, dziwne miał upodobania,
co dzień rano budził misia, i zapraszał do kąpania.
Kąpiel z rana rzecz wspaniała, zdrowie, czystość i uroda,
lecz ocean lodowaty, a w nim strasznie zimna woda.
Bez ręcznika i sweterków, , ciepłych czapek i bucików,
Misiu z Morsem do przerębli dają nurka i po krzyku.
Czary to czy sztuczka jakaś, kąpiel w lodowatej toni,
nie kochani, to futerko tak tak przed zimnem misia chroni.
Nawet jedna kropeleczka nie zamoczy jego skóry,
jedwabiste białe futro, nie przemaka- dziw natury.
Ale dość już o kąpieli bo mnie też przechodzą dreszcze,
czas ucieka szybciuteńko, a tematów tyle jeszcze...
Cóż tam lisy, morsy, foki, -ba-a nawet wieloryby,
wyobraźcie sobie misia gdy się złości, tak na niby.
Staje wtedy na dwie nogi, przednie łapy wznosi w górę,
robiąc przy tym groźną minę, pokazuje coś pazurem.
sam bym uciekł gdyby nie to że znam jego sztuczne miny,
Misiek wcale nie jest groźny, zdradziły mi to pingwiny.
Takie czarno-białe ptaki które pewnie dobrze znacie,
chodzą zawsze w garniturach, a niektóre też w krawacie.
Kiedyś gdy chciał je nastraszyć, prawie mu się to udało,
cóż, za wcześnie się uśmiechnął, no i wszystko się wydało.
Dziś pingwiny proszą misia, na saneczki, do zabawy,
On im nigdy nie odmawia, mówiąc krótko-nie ma sprawy.
To bałwana razem lepią, to rzucają się śnieżkami,
śmiechu przy tym co nie miara, o czym przecież wiecie sami.
Na biegunach jak wiadomo nie ma wiosny ani lata,
a kapryśna, zmienna aura, ciągle wszystkim figle płata.
Bywa że całymi dniami, z domków trudno się wychylić,
ale dzieci się nie nudzą, tutaj można się pomylić.
Małe rysunkowe bloki, kredki, farby i pędzelki,
i już wokół wszystko kwitnie, rosną sosny, dęby, świerki.
Miś co prawda nie maluje, ale widział te obrazki,
spytajcie go o to sami, mieszka tuż koło Alaski.
Ja go zresztą też poproszę, niech przyjedzie i opowie,
a zna dobrych bajek tyle, że nie mieści się to w głowie.