DO PRZEDSZKOLA
Idzie Adaś do przedszkola.
Po drodze spotkał Karola.
Teraz będą szli we dwóch
- każdy z nich to dzielnych zuch.
Podskakują, piosnki nucą
i w ogóle się nie smucą.
Z dala widać już przedszkole.
Nagle zobaczyli Olę.
Teraz będą szli we troje.
Jeszcze lepsze są nastroje.
Podskakują, piosnki nucą
i w ogóle się nie smucą.
Wtem spotkali Dominika.
Tuż za nim idzie Monika.
Teraz będzie ich pięcioro.
Pięcioro to całkiem sporo.
Podskakują, piosnki nucą
i w ogóle się nie smucą.
GIMNASTYKA
Prawą nogą wypad w przód
i rączkami zawiąż but.
Powrót, przysiad, dwa podskoki,
w miejscu bieg i skłon głęboki,
wymach rączek w tył, do przodu
i rannego nie czuć chłodu
KOLOROWE MIESIĄCE
Rok miesięcy ma dwanaście,
ile godzin na zegarze!
Każdy miesiąc inny wszakże,
więc różnice Wam pokażę.
To matka Natura sprawia,
że przyroda w krąg wariuje,
każdy miesiąc pędzlem czasu
w inne barwy świat maluje.
Styczeń śniegiem kryje ziemię,
drzewa, domy i świat cały.
Cieszą z tego się dzieciaki
i bałwanek śnieżnobiały.
Bałwan z węgla oko mruży
widząc bitwy na śnieżynki.
Lubi patrzeć jak się w śniegu
bawią chłopcy i dziewczynki.
W lutym to Królowa Śniegu
wszystko w ręce swe przejmuje!
Mróz rozsieje w krąg okrutny
w lodowiska wody skuje.
Gdzie bezpieczne lodowisko
tam dzieciaki się ślizgają.
Mkną na łyżwach po tym lodzie
wielką radość z tego mając.
Marzec pędzel czasu macza
w barwach bieli i szarości.
Śnieg to spada, to topnieje.
Szarość ziemi w koło gości.
Słońce coraz mocniej grzeje,
zmusza do kwitnienia kwiatki.
Przebiśniegi i sasanki
-w marcu widok to nie rzadki.
Kwiecień wiosną pachnie cudnie
i przynosi barwne kwiaty.
Zieleń pąków namaluje,
tęczą chlapnie na rabaty.
W kwietniu boćki powracają
do znajomych sobie gniazd.
Ptaki w pary już się łączą
ciesząc śpiewem wszystkich nas.
Maj soczystą barwą pokrył
lasy, pola oraz łąki,
więc owady w krąg się cieszą:
pszczoły, osy i biedronki.
Już motyle barwą skrzydeł
błękit nieba w krąg malują.
Jest tak barwnie i przyjemnie,
wszyscy miłość w sercach czują.
Czerwiec wśród rysunków wielu
pozabarwiał również pola.
Tu czerwieni się truskawka,
tam zielenią cieszy rola.
Młode ptaszki w szarych gniazdach
małe główki wychylają.
Jeszcze chwila i już obiad
w swoich wielkich dziobach mają.
Lipiec pachnie wkoło lipą.
Żółci się na polu zboże.
Słońce złotem złoci plaże
i wzburzone wiatrem morze.
Na tych plażach pełno dzieci
z rodzicami odpoczywa.
Kąpiel w morzu, zamek z piasku...
Czy radośniej kiedyś bywa?
Sierpień - ten jest pracowity!
Wszędzie barwy owocowe!
Śliwki, gruszki i jeżyny,
jakże smaczne, jakie zdrowe!
Teraz święto trwa owoców.
Jedzcie wszystkie je do woli!
Wodą ich nie popijajcie,
wtedy bardzo brzuszek boli.
Wrzesień pięknym jest miesiącem,
złotą jesień nam zwiastuje.
W żółtą barwę liście klonów
pędzlem czasu swym maluje.
Pająk psotnik sieć pajęczą
wszędzie w koło pozaplata.
Nitki wznoszą się, szybują
to jest nić babiego lata.
W październiku czas najwyższy
owocowe skończyć boje.
Jabłka w koszach pochowane
z przetworami stoją słoje.
Czas pożegnać się z ptakami,
które właśnie odlatują.
Lecą hen, do ciepłych krajów
z dala od nas przezimują.
A listopad, tak jak nazwa
miesiąca tego wskazuje,
ogałaca wszystkie drzewa.
Smutek barwny nam maluje.
Ciągle pada deszcz za oknem
i usypia w krąg zwierzęta.
Niedźwiedź chrapiąc w swojej gawrze
lato piękne wciąż pamięta.
Grudzień sypnął śniegiem białym
i ukoił wszystkich w koło.
Już niedługo będą święta.
Przy choince jest wesoło!
Wszyscy mali oraz duzi
na prezenty już czekają.
Kto zasłużył ten dostanie.
Ci niegrzeczni nic nie mają!
Grudnia dzień ostatni mija
i znów się zaczyna styczeń.
Rok rozdaje swym miesiącom
piękne barwy - według życzeń.
I malują tak miesiące
wszystko co istnieje wokół,
różne barwy wciąż nadając
naszym czterem porom roku.
„MYSZKI”
Weszły myszki do zegara,
Jedna młoda, druga stara.
Zegar cyka: tiki - tak,
Myszki wiszą już u wag.
Posłyszały syk szum,
Zegar bije: bum, bum, bum.
Bije raz i dwa, i trzy,
Myszka już ze strachu drży.
Bije cztery, bije pięć,
Myszkom już odeszła chęć
Igrać z takim rozbójnikiem,
Więc się skryły pod piecykiem.
WIERSZYKI LICZBOWE
W chowanego - to mi gra,
Każdy na nią chętkę ma.
Skryć się - potem czas wyskoczyć.
Kasia pierwsza kryje oczy:
Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć…
Dalej liczy, kto ma chęć.
Znaleźć wszystkich - to nie sztuka.
Dość liczenia! Już was szukam.
„RAZ, DWA - GŁOWA WYŻEJ”
Raz, dwa - głowa wyżej,
Trzy, cztery - ręce w ruch,
Pięć, sześć - usiądziemy,
Posiedzimy, odpoczniemy,
Potem rozpoczniemy znów.
„NOWY DOM”
Naprzeciwko szkoły Stoi nowy gmach,
Schody przebiegamy piętro mijamy
Z dołu aż pod dach.
Pierwsze, drugie - już za nami,
Trzecie mamy pod stopami,
Już jest czwarte - tu mieszkamy.
M. Kownacka
LALKI
O, to nie są żarty wcale.,
Ewa ma dwanaście lalek:
A ta pierwsza lala
Śpiewa - tralalala…
A ta druga,
Ślicznie mruga,
A tej trzeciej
Warkocze się plecie,
A ta czwarta?
Czupryna obdarta!
Ta niegrzeczna piąta
Nie wychodzi z kąta.
Ta murzynka szósta
Ma czerwone usta,
A ta siódma, krakowianka,
Ma sukienkę po kolanka,
A ta ósma kudłata,
A dziewiąta woła: „tata”,
A dziesiąta woła: „mama”,
Jedenasta chodzi sama,
A dwunasta ze szmatki
Jest najmilsza u matki.
M. Czerkawska
KTO POWIE
Przez sad idzie mały Maciuś
śmieje się do słonka,
a tu pac - czerwone jabłko
rzuca mu jabłonka.
Podniósł jabłko, idzie dalej,
a wtem obok dróżki
pac, pac - co to? stara grusza
zrzuciła dwie gruszki.
Podniósł Maciuś żółte gruszki,
bardzo jest szczęśliwy,
znów pac, pac, pac- trzy śliweczki
spadły z gęstej śliwy.
Niesie Maciuś jabłko, śliwki,
gruszki, co się złocą.
Kto z was powie Maciusiowi:
ile ma owoców ?
JAK MÓWIĄ DNI TYGODNIA?
Poniedziałek mały
tydzień rozpoczyna,
a za nim wybiega wesoła drużyna.
— Podaj rączkę wtorkowi,
bo tu miejsce twoje.
— Biegnę, biegnę prędko,
już przy tobie stoję.
— A ja was dogonię,
bo ja jestem środa.
Za mną biegnie czwartek,
ja ci rączkę podam.
Mały piątek płacze,
ma już dość biegania,
a sobótka mała
ciągle go pogania.
Dalej, dalej, dalej
bawmy się wesoło.
Już jest tydzień cały.
Wszyscy stoją w rzędzie.
Policz wprawo, w lewo,
Ile razem będzie?
H. Bechlerowej
MALOWANY WÓZ
Malowany wóz
dużo gości wiózł.
Był tam kotek pstry,
lew i myszki trzy,
królik z czarnym uchem,
co na trąbce grał,
i niebieski ptaszek w kropki,
który czubek miał.
A tu gdzieś pod stołem
wóz zawadził kołem.
Wypadł kotek pstry,
lew i myszki trzy,
królik z czarnym uchem,
co na trąbce grał.
Tylko ptaszek frunął w górę,
bo skrzydełka miał.
A. Nosalskiego
O DWUNASTU BRACIACH.
Marzec ze śniegu
Ziemię uprząta
miotłą ze złotych
promyków słońca
i wita ptaki,
które wracają
do gniazd rodzinnych
z dalekich krajów.
Kwiecień nie czeka.
Bardzo się spieszy,
aby na drzewach
listki rozwiesić,
pierwsze warzywa
zasiać w ogrodzie,
po czym z uśmiechem
od nas odchodzi.
Wreszcie się zjawia
maj wystrojony
i bzu przynosi
pełne brzemiona.
Przez cale ranki,
całe wieczory
gra na fujarce
z wierzbowej kory.
H. Szayerowa
NA PŁOTKU
Sterczy żółty dzban na plocie.
Po co? żeby z wody ociekł.
I niebieski, i czerwony
dnem do góry odwrócony.
A ten w kółka, duży ten,
także schnie do góry dnem.
Ile dzbanków wisi, Włodku,
na rozchwianym, starym płotku?
M. Rosińska
PATYCZKI
Gdy masz patyczek jeden, nie więcej,
nic nie ułożysz, choćbyś się zmęczył.
Już z dwóch patyczków możesz mieć cep,
tylko je razem końcami sczep.
Z trzech wyjdzie trzepak - stoi na podwórzu,
na nim ubrania trzepie się z kurzu.
Cztery patyczki daj, jeśli możesz,
wnet do obrazka ramkę ułożę.
Piąty i szósty dołóż tu prędko,
powstanie z ramki zgrabne okienko.
Ile masz jeszcze patyczków w dłoni?
Poczekaj! Pomyślę o nich.
Z siedmiu lub ośmiu płotek wyjść może.
Kot po nim chodzi o każdej porze.
Ale gdy jeszcze dwa im dodamy,
zgrabną drabinkę otrzymamy.
A po drabince z patyczków tych
z łatwością wejdziesz na każdy strych.
Ile szczebelków drabinka liczy?
Kto mi to szybko z was policzy?
M. Terlikowska
KOLOROWE KOŁA.
Spójrzcie uważnie dokoła,
wszędzie są kule i koła.
Kół co niemiara, kul co niemiara.
Jest koło! Tarcza zegara.
Wesoło koła turkocą
pod staroświecką karocą.
Na drogach świecą się jasno,
błysną i gasną, błysną i gasną.
A tutaj koło przy kole:
wagon, semafor — to kolej.
A kiedy kół jest tak dużo,
po prostu pachnie podróżą.
Kulę każdy nadmucha
— od babci do malucha.
Zrobimy z mydła pianę
I będą bańki mydlane.
Ojej, przepraszam, omyłka.
To już nie bańka — to piłka.
Tu mamy kulę armatnią
niemodną wprawdzie ostatnio.
Sypią się kule, kuleczki,
wiśnie, a może porzeczki.
Na nitce kulki.
Czyje korale? — Urszulki.
Balon -
to kula z gondolą.
Lećmy!
Państwo pozwolą.
W balonie było przyjemnie,
lecz pora wracać na Ziemię.
Noc właśnie Ziemię otula.
A Ziemia — to co?
Też kula.
A teru: niech będzie wesoło.
Rysuję psa, kota i koło.
Pies ciągnie, kot ciągnie,
po prostu się boję,
że koło pęknie na dwoje.
Patrzcie, jak się wygina.
Nie pękło. A to nowina!
Przez kłótnię kota i psa
zrobiła się z koła elipsa.
SIANO
W poniedziałek rano
kosił ojciec siano.
Kosił ojciec, kosił ja,
kosiliśmy obydwa!
A we wtorek rano
grabił ojciec siano...
A we środę rano
znosił ojciec siano...
A we czwartek rano
zwoził ojciec siano…
Zasady: Zabawa w parze. Ty jesteś „ojcem", a dziecko „synem".
Pokazujesz dziecku, co trzeba robić z sianem, a przy okazji uczysz malucha dni tygodnia.
KŁOPOTY Z LICZENIEM
Kłopoty z liczeniem zaczęły się przy pięciu. Mały Niebieski Miś wiedział, ile to jest jeden, dwa, trzy, a nawet cztery, ale w żaden sposób nie mógł sobie wyobrazić, ile to jest pięć. Wiadomo przecież, że jeden to tyle samo, co jeden Niebieski Miś. Dwa to akurat tyle, ile ząbków ma mały Wojtuś, który na spacery jeździ w wózku. Trzy to tyle, ile kanapek trzeba zjeść, żeby się najeść, a cztery to tyle, ile nóg ma stół, przy którym je się te kanapki. Ale ile to jest pięć? Mały Niebieski Miś szedł brzegiem rzeczki i rozglądał się dokoła.
Miał nadzieję, że zobaczy coś, co pomoże mu odpowiedzieć na to pytanie. Na łące za rzeczką pasły się owieczki, ale było ich tylko dwie. „To trochę za mało" - pomyślał Miś i spróbował policzyć ich nóżki. Nóżek jednak było za dużo, bo przecież Miś umiał liczyć tylko do czterech,
Zrezygnowany szedł ze spuszczonym łepkiem, gdy nagle zobaczył w trawie żółte puchate kuleczki. Były to cztery małe kaczuszki. Miś bez trudu je policzył, bo przecież umiał liczyć do czterech.
- Co robicie same nad rzeką? - spytał zaniepokojony, bo wiedział, że żadne maleństwo nie powinno oddalać się od mamy.
- Czekamy na mamę - odpowiedziały kaczuszki, które także dobrze o tym wiedziały.
- A ty, co tu robisz Misiu?
- Próbuję policzyć do pięciu, ale zupełnie mi nie wychodzi.
- Naprawdę? Przecież to wcale nie jest trudne - zdziwiły się kaczuszki. - Popatrz na nas. Teraz jest nas cztery. Ale za chwilę przyjdzie nasza mama i wtedy będzie nas pięć.
- Huraaa! - zawołał Miś. - Wiem, ile to jest pięć.
Za chwilę rzeczywiście nadeszła kacza mama i Niebieski Miś jeszcze raz policzył wszystkie kaczuszki. Od tej chwili już zawsze pamiętał, że pięć to cztery małe kaczuszki i ich mama.