136
Tytuł oryginału: „The Thunder ofSilence"
Copyright © Harper Collins Pubhshers - New York
First published 1961
Copyright © for Polish edition 2010 - Biblioteka Nowej Ziemi
Przekład: Teresa i Paweł Bahderowie
Redakcja: Ewa Jachimek, Dariusz Jagiełło
Projekt okładki, skład i łamanie: Wojciech Jan Pawlik
Obraz na okładce: NASA/ESA/Teleskop Hubblea
Druk i oprawa: K&K Reklama Poligrafia Kraków, www.kandk.com.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii bez pisemnej zgody powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji
ISBN 978-83-61897-16-3
Wydawnictwo Biblioteka Nowej Ziemi
WęgrzceA10/50, 32-086 Kraków tel.(012)285 8726 fax(012)2863081 biblioteka biuro@bibUoteka-nz.pl www.biblioteka-nz.pl
SPIS TREŚCI
Wstąp
CZĘŚĆ I OD CIEMNOŚCI DO ŚWIATŁA
Dwa przymierza
Prawo karmiczne
Ponad mocą
19 25
45
część n
OD NIERZECZYWISTEGO DO RZECZYWISTEGO
Któż ci powiedział
Przekraczając umysł
Umysł nieuwarunkowany
Róża jest różą, jest różą
Odtąd już nikogo nie znamy według ciała
9. To jest wszechświat duchowy
CZĘŚĆ ni OD PRAWA DO LASKI
Słyszełiście, że powiedziano przodkom
A ja wam powiadam
Nie stawiajcie oporu
Ojciec, który widzi w ukryciu
Gdy się modlicie
Jako i my odpuszczamy
Abyście byli dziećmi Ojca waszego
Wie Ojciec wasz
Wy jesteście światłem
Łagodny cichy Głos
59
71 83 91
103 117
129 139 153 165 173 183 193 207 213 223
Jeżeli Pan domu nie zbuduje, Na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą1
Psalm 127
Oświecenie zrywa wszystkie więzy materialne i łączy ludzi złotym łańcuchem zrozumienia duchowego, nie uznaje nic poza przewodnictwem Chrystusa. Nie posiada ani rytuału ani reguły - z wyjątkiem Miłości Bożej, bezosobowej i uniwersalnej. Nie uznaje żadnego kultu poza czcią wewnętrznego ognia, który zawsze płonie przed wewnętrznym sanktuarium Ducha. Ten związek jest wolnym stanem duchowego braterstwa. Jedynym przymusem jest dyscyplina Duszy. W ten sposób poznajemy wolność bez samowoli, jesteśmy wszechświatem bez fizycznych ograniczeń, służebnikami Boga bez ceremoniału i wierzeń. Oświeceni idą naprzód bez lęku - dzięki Łasce.
Cytat z książki „Droga do Nieskończoności" Joela S. Goldsmitha2
1 Wszystkie oznaczone cytaty biblijne zawarte w niniejszej książce pochodzą z Biblii
Tysiąclecia.
2 Pierwsze wydanie polskie - Dylis AAR, Gdańsk 2008
■i
Wstęp
O
bjawienie przychodzi zawsze jako swego rodzaju wstrząs, nie tylko dla tego, kto je otrzymuje, ale również dla wszystkich, z którymi je dzieli. Naturą objawienia jest szokować i zaskakiwać. Uderza ono w pielęgnowane przez nas wierzenia, ukazując, do jakiego stopnia nasz umysł jest uwarunkowany przez opinie i teorie funkcjonujące w ludzkiej mentalności. Nagle uświadamiamy sobie, w jak wielkich ciemnościach dotąd błądziliśmy.
Do niedawna życie większości ludzi toczyło się wyłącznie w świecie materii. Wierzyli oni, że jedynymi prawdziwymi wartościami są rzeczy materialne, a jedyną realną mocą - siła fizyczna. Do tej rzeczywistości została wprowadzona idea świata umysłu i siły umysłu, co tak przeniknęło świadomość, że uwaga przesunęła się z tego, co materialne na to, co mentalne.
Gdyby nie objawienie, ja również żyłbym poza własnym życiem, w tym świecie potęgi umysłu, nie zdając sobie sprawy, że jest on równie iluzoryczny jak moc materialna. Pewnego dnia jednakże dane mi było poznać, że mocą nie jest ani umysł, ani myśl. Przeżyłem wstrząs, bo zgodnie z tym, czego mnie uczono, byłem przekonany, że „prawidłowe myślenie" może rozwiązać wszystkie moje problemy.
-9-
Grzmot Ciszy
Po tym pierwszym objawieniu nastąpiło wiele dalszych i obecnie, po kilku latach oswajania się z tymi zadziwiającymi odkryciami i po upływie czasu potrzebnego, by przeniknęły one mą świadomość, opisuję je w tej książce. Być może znajdziesz tu coś, co zabrzmi na tyle znajomo, że natychmiast powiesz: „Przecież każdy o tym wie". Mogę cię jednak zapewnić, że gdyby tak rzeczywiście było, wszyscy byliby Duszami zaangażowanymi w ścieżkę duchową. Tymczasem, jak wynika z moich studiów nad literaturą duchową świata, prawda podana w tej książce nie została dotąd w pełni ujawniona, chociaż stanowi absolutny fundament prawdziwego życia duchowego.
Zanim zaczniesz czytać dalej, przyjmij moje zapewnienia, że nie jestem bynajmniej zainteresowany zapoczątkowaniem nowego wyznania lub nauczania religijnego. Nie chcę też tworzyć grupy, której należy się posłuszeństwo i której nakazy i opinie w ten czy inny sposób mają być uważane za wiążące, ostateczne lub nieomylne. Nie jest moim zamiarem ani życzeniem pozostawienie po sobie jakiejkolwiek organizacji religijnej, do której ktoś mógłby wstąpić, promować ją, nadawać rozgłos czy wykorzystywać dla własnych korzyści albo nawet czegokolwiek, w czym ktoś mógłby upatrywać nadziei swego zbawienia. Jeśli jest coś, co najbardziej pragnąłbym uczynić na swym ziemskim odcinku życia, to usunąć wszystkie podpory i kule, na których człowiek polega.
Celem tej książki nie jest wtrącanie cię do niewoli jakiejś osoby lub organizacji. Ma ona raczej uwolnić cię od „człowieka, który ledwie dech ma w nozdrzach"; sprawić, że będziesz wolny, abyś mógł swobodnie łączyć się z tymi, którzy są na tej samej duchowej ścieżce; będziesz wolny, aby dzielić się z tymi, którzy poszukują duchowej drogi. Ma spowodować,
-10-
Wstęp
że nie będziesz przez nikogo zniewolony, do nikogo nie będziesz należał, nikomu nie będziesz „nic dłużny poza wzajemną miłością". Oto jest prawdziwa wolność i tylko w takiej może zamieszkać Bóg. Ani przez chwilę nie wierz, że może On być w czymkolwiek, nawet w Drodze do Nieskończoności'. Nie jest to prawda - jedynym sposobem poznania Boga jest duchowa i mentalna wolność.
„Gdzie jest Duch Pański - tam wolność" - czyli tam, gdzie jest swoboda; tam, gdzie jest prawdziwa wolność, gdzie jest moc. A jedyną istniejącą siłą, nieograniczoną potęgą, jest zjednoczenie z Bogiem. Wszelkie relacje międzyludzkie zmieniają się wraz z kapryśnym i niepewnym światem. Wieki wojen nauczyły nas, że władza jest przemijająca. Żaden z zawieranych układów, traktatów i innych międzynarodowych paktów - nie miał trwałej mocy.
Jedyna realna siła tkwi w świadomym zjednoczeniu z Bogiem i w uświadomieniu sobie prawdziwej natury duchowej mocy, kiedy to jednostka z Bogiem staje się większością. Pojedynczy człowiek obdarzony duchowym pojmowaniem natury Boga staje się prawem harmonii i zdrowia wystarczającym dla tysięcy ludzi na całym świecie. Tak dzieje się tam, gdzie jest moc - w zjednoczeniu z Bogiem.
Na przestrzeni wieków kolejne państwa poszukiwały wolności. Wiele z nich na jakiś czas znajdowało to, co jak sądziły, było wolnością, po to tylko, by następnie zostać ujarzmionym przez coś potężniejszego niż to, od czego się uwolniły.
" Droga do Nieskończoności - The Infinite Way - to zbiór zasad mistycznych stworzonych przez autora, opublikowanych w jego pierwszej książce „The Infinite Way" (1947) oraz pozostawionych w postaci nagrań wykładów na kasetach magnetofonowych. Dziś są one podstawą kursów mistycyzmu i duchowego uzdrawiania [przyp. red.].
-11-
Grzmot Ciszy
Nie można całkowicie uwolnić się od czegokolwiek. Jest to twarde prawo, trudne do wypowiedzenia, a jeszcze trudniejsze do zaakceptowania. Tysiące osób próbuje odejść od swych mężów i żon, sądząc, że jeśli osiągną niezależność, ich los się polepszy. I chociaż czasem chwilowo okazuje się to prawdą, jest to tylko ludzkie rozwiązanie, nietrwałe i nierzeczywiste, ponieważ nikomu nigdy nie udało się całkowicie od czegoś uwolnić. Wyzwolić się od jednej rzeczy, to znaczy stać się przywiązanym do drugiej. Nie istnieje wolność od czegoś: jedyna całkowita niezależność to wolność w Chrystusie.
Porzucenie jakiejś organizacji religijnej na rzecz innej oznacza znalezienie wolności od jednej tylko po to, by zostać przejętym przez drugą. To nie jest wolność. Podobnie człowiek nie może znaleźć duchowej wolności, opuszczając jeden kraj dla drugiego, nawet jeżeli ma w ten sposób szansę polepszyć swój byt materialny, czego przykładem są miliony osadników północnoamerykańskich. Zmiana miejsca zamieszkania nie oznacza jeszcze pokoju, szczęścia, poczucia bezpieczeństwa, bo żadnej z tych wartości nie można znaleźć w sztandarach, krajach lub kontynentach; nie zapewnia ich nawet zdrowie ani bogactwo. Jedynie urzeczywistnienie Boga uwalnia od lęku o to, co wolno, od okoliczności i warunków.
Harmonię odnajduje się nie poprzez wymianę jednej niewoli na drugą, ale dzięki wyjściu spod jej prawa i życiu w Łasce, która jest darem Boga. Tymczasem niestety, wciąż pozostaje tysiąc z lewa i dziesięć tysięcy z prawa, ludzie, którzy nie akceptują łaski Boga i są powodem pełnego smutku ubolewania naszego Mistrza: „Jeruzalem, Jeruzalem! [...] Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście".
-12-
Wstęp
Jedynym bólem, który pozostaje po osiągnięciu własnej wolności jest właśnie smutek patrzenia na rodziców, dzieci, siostry, braci, męża lub żonę, na swoich bliźnich, i myślenia: „Dlaczego i wy nie możecie przyjąć tego, co ja odkryłem?". Im dłużej jednak jesteś na tej ścieżce, tym łatwiej jest ci zrozumieć, że człowiek może pojąć prawdę tylko w takim stopniu, w jakim jest na nią gotowy.
Niekiedy gotowość taka jest skutkiem doświadczanej frustracji i zawiedzionych nadziei. Każdy grzech, każda choroba i każdy brak, który kiedykolwiek cię dotknął, był niezbędny dla całkowitego doświadczenia, bez którego nie byłbyś przygotowany na przyjęcie prawdziwie duchowego przesłania. Mówiąc to, zdaję sobie sprawę, że niektórzy z nas pogrążeni są w prawdziwej otchłani, zmagają się z największym niedostatkiem, grzechem i chorobą, podczas gdy innych takie przeżycia dotykają tylko w nieznacznym stopniu. Jaka by jednak nic była skala naszych problemów, każdy prawdopodobnie dostaje tyle, ile jest mu potrzebne. Są ludzie, którzy nie potrafią wznieść się na wyżyny duchowego widzenia, o ile przez całą drogę nie będą się starać fizycznie, mentalnie, moralnie lub finansowo. Niektórym pozostała do przejścia jeszcze tylko połowa drogi życiowej, innym prawdopodobnie dużo mniej; lecz jakąkolwiek otchłań poznałeś, było to doświadczenie niezbędne dla osiągnięcia przez ciebie wyżyn.
Niektórzy będą jeszcze wiele razy popędzani i szturchani, uwikłani w ogromną ilość poważnych problemów, zanim zdołają przyjąć zasady przedstawione w tej książce. Inni być może przyswoją je sobie bardzo łatwo, nie napotkawszy żadnych dręczących problemów. Zależy to od stopnia rozwoju, w jakim przystąpili do pracy duchowej.
-13-
Grzmot Ciszy
Zawarte w książce przesłanie okaże się prawdziwe, o ile stanie się twoim indywidualnym doświadczeniem. Nie trudno zatem zrozumieć, dlaczego próby zorganizowania wokół takiej nauki religii albo zachęcania ludzi do przyłączenia się do czegoś tak nieuchwytnego uniemożliwiają zbliżenie się do celu Drogi do Nieskończoności3. Prezentowane dalej zasady mają przeniknąć ludzką świadomość i stać się uchwytne w osobistym doświadczeniu. Usiłowanie stworzenia na ich podstawie nauki nikomu nie przyniosłoby korzyści; płacenie miesięcznych lub rocznych składek nie miałoby sensu; na nic by się nie zdało również wznoszenie potężnych świątyń ku czci tych zasad lub posągów upamiętniających osoby, które ich nauczały.
Jedna jedyna rzecz może sprawić, że ta nauka przejawi się w twoim życiu - zrozumienie istoty jej zasad, a następnie przyjęcie ich całym sercem, umysłem, duszą i ciałem, życie nimi i poruszanie się, przeżywanie swego istnienia w nich, z nimi i przez nie, aż staną się one regułami twojego życia wewnętrznego. Wtedy ty staniesz się światłością świata; świata, który będzie ograniczony przez Twoją najbliższą rodzinę lub społeczeństwo albo tak ogromny, że w jego zasięgu znajdzie się cały glob. Nie będzie dwóch osób prowadzonych w ten sam sposób, nie będzie dwojga rozwijających się jednakowo; wszystko będzie zależało od stopnia indywidualnego rozwoju duchowego.
Całe przesłanie tej książki opiera się na założeniu, że istnieje wewnętrzna łaska, która nie działa za pośrednictwem sił fizycznych lub materialnych. Łaska ta, której większość ludzi jest nieświadoma, działa jedynie wtedy, gdy porzuca się wszelką wiarę, nawet włącznie z wiarą w takiego Boga, od którego świat spodziewa się cudów i czeka na nie od zarania wieków.
-14-
Wstęp
W historii świata wielu znało tę tajemnicę i każdy z tych,
0 których wiemy, dzielił się nią z grupą ludzi, którzy stawali się
jego uczniami lub wyznawcami. Zawsze jednak na przestrzeni
jednego czy dwóch pokoleń nauka była fałszowana, a jej serce
1 dusza znikały z oblicza ziemi po to, by znów mogła zostać ob
jawiona komuś innemu w późniejszym wieku, kiedy to zwykle
cały proces się powtarzał.
Nasuwa się więc naturalne pytanie: czy warto zadawać sobie trud uczenia się tego na nowo? Czy warto się męczyć, podróżować przez cały rok, przemierzając tysiące mil, by nieść to przesłanie światu, jeżeli tylko niewiele osób je otrzyma i przyjmie, a następnie znów zniknie ono ze świata? Odpowiadając, przypomnę, że dzisiejsze warunki są inne niż były dotychczas.
Poprzednie pokolenia mogły spodziewać się odkrycia jakiejś potężniejszej siły i rzeczywiście co jakiś czas pewna większa moc była odkrywana. Dziś jednak, posiadając siłę atomową, świat stoi w obliczu maksymalnej mocy. Kto może wyobrazić sobie coś potężniejszego od energii nuklearnej? Czy istnieje coś jeszcze większego, czy też świat osiągnął już kres swych poszukiwań mocy?
Prawdę z „Grzmotu Ciszy" można odnaleźć już w Nowym Testamencie. Czytelnicy tej książki nie mogą się jednak spodziewać, że zwykłe jej przeczytanie zapewni im życie zgodne z opisanymi zasadami. Niektórych być może nie poruszą przedstawione tu treści, ale i tak będą oni więcej niż zadowoleni po jednorazowej lekturze. Ci natomiast, u których pierwsze czytanie wywoła dreszcz poznawania, uczynią tę książkę swoim stałym towarzyszem w dzień i w nocy, w niedzielę i święta, aż materialny stan ich świadomości zacznie ustępować i podda się transcendentnej Świadomości, która obejmie umysł, ciało i ich codzienne życiowe doświadczenia.
-15-
Grzmot Ciszy
Ponad trzydziestoletnia praktyka jasno wykazała, że taka zmiana świadomości dokonuje się w każdym, kto wierny jest opisanemu na dalszych stronach przesłaniu. Taka przemiana świadomości musi zajść w czytelniku, zanim odkryje on, że można żyć tym „A ja wam powiadam..." z Kazania na Górze.
Zamiarem tej książki jest ukazanie transcendentnej Świadomości i rozwinięcie przez to świadomości indywidualnej do tego punktu, kiedy ufnie można powiedzieć: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus". Cel ten można osiągnąć jedynie przez przebywanie - życie, poruszanie się i zakorzenienie całej swej istoty w Słowie.
Joel S. Goldsmith
I
OD CIEMNOŚCI DO ŚWIATŁA
Rozdział 1
Dwa przymierza
Przecież napisane jest, że Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej. Lecz ten z niewolnicy urodził się tylko według ciała, ten zaś z wolnej - na skutek obietnicy. Wydarzenia te mają jeszcze sens alegoryczny: niewiasty te przedstawiają dwa przymierza; jedno, zawarte pod górą Synaj, rodzi ku niewoli, a przedstawia je Hagar. [...] Natomiast górne Jeruzalem cieszy się wolnością i ona jest matką nas wszystkich.
Ga 4,22-24.26
W
edług naszego ludzkiego stanu jesteśmy synami niewolnicy podporządkowanymi ciału i jego wymaganiom. Żyjemy w niewoli rzeczy, myśli i czynności ciała, bez względu na to, czy ciałem tym jest jakaś osoba, pieniądze czy inne formy ludzkiej egzystencji.
Żyjąc w ciele i poprzez nie, jako potomstwo niewolnicy, jesteś uzależniony od praw materialnych i ekonomicznych, od praw rasy, religii i narodowości - jesteś pod przymierzem, które „rodzi ku niewoli". Drugie przymierze jest to twoja duchowa adopcja, która następuje przez wewnętrzną aktywność twojej świadomości i dopiero wówczas, gdy do takiej przemiany jesteś gotowy, ponieważ przejście z ludzkiego stanu w duchowe synostwo możliwe jest jedynie poprzez działanie Łaski.
Gdy ktoś twierdzi, że chciałby być dzieckiem Bożym wolnym od ciężarów cielesnych, zwykle nie o to mu naprawdę chodzi. Chce jedynie wyrazić chęć uwolnienia się od brzemienia
-19-
Grzmot Ciszy
ciała i jednocześnie zatrzymać przyjemności i korzyści, jakie to ciało daje. To jest właśnie przyczyna, dla które) my, jako istoty ludzkie, nie możemy wybrać bycia dziećmi Bożymi.
Jednakże w świadomości każdego z nas następuje taki moment - dla niektórych już teraz, dla innych po jeszcze wielu ziemskich żywotach - kiedy, dzięki wewnętrznej Łasce, czujemy się gotowi nie tylko na uwolnienie się od przykrości ciała, ale również na rezygnację z przyjemności i dobrodziejstw, jakie się z nim wiążą i wtedy możemy zapoznać się z naszą duchową tożsamością albo Jaźnią - z zupełnie nowym stworzeniem. Nie jest to uzdrowione stare, ani wywyższone stare, ale coś zupełnie nowego, co zostało zrodzone z Ducha. Jest to doświadczenie przejścia.
Narodziny z Ducha oznaczają odrodzenie poprzez przemianę świadomości. Może się ona dokonać na planie znanym jako ziemski, a może też nastąpić po opuszczeniu przez nas tej strefy. Warto pamiętać, że nawet jeśli doświadczenie przejścia nie zdarzy się tu, na ziemi, to zachowasz tą możliwość w nowej sferze, ponieważ w królestwie Bożym czas nie istnieje. Zawsze jest tam teraz, które niezmiennie otwiera przed tobą nowe sposobności.
Teraz jest taką chwilą, gdy możesz odrzucić ludzką naturę i zaakceptować boskość swej istoty. Jeśli nie jesteś w stanie zrobić tego natychmiast, być może później, wieczorem, odkryjesz kolejne teraz, które postawi cię przed szansą przyjęcia lub odrzucenia własnej boskości. Jeżeli wciąż nie będziesz na to przygotowany, odpowiednia chwila może nadarzyć się następnego dnia po południu, rok albo dwa lata później; za każdym jednak razem, gdy przychodzi ci na myśl możliwość zrealizowania twego Boskiego synostwa, będzie to teraz. Choćby nawet od chwili obecnej minęło 100 lat.
-20-
Dwa przymierza
Teraz jest zawsze czasem przyjęcia własnej boskości, lecz podczas gdy twoje teraz trwa w danej chwili, niektórzy być może doświadczyli go wiele lat wcześniej, a jeszcze innych czeka ono w przyszłości. Bez względu na to, czy ma to miejsce
o tej czy innej godzinie, kiedykolwiek przyjdzie, będzie to teraz.
Wszyscy stajemy w każdej chwili każdego dnia w obliczu wiecz
ności. Jeśli niektórzy z jakiegoś powodu nie są jeszcze w stanie
zaakceptować przymierza naszej wolności - tej, w którą „jeste
śmy przyobleczeni", gdy przyjmują świadomość Chrystusową
- możliwość dokonania tego będą mieli przez wszystkie wieki.
Ci, którzy odeszli przed nami )ako ludzkie istoty i porzucili nasz widzialny świat, pogrążeni w całkowitej duchowej ciemności lub w jakimś konkretnym grzechu i zwyrodnieniu, wciąż istnieją i mają taką samą sposobność zmiany jak wówczas, gdy odrzucili ją tu, na ziemi - choć obecnie mogli rozwinąć większą zdolność jej przyjęcia.
Jakie znaczenie dla naszego życia ma zaakceptowanie tego duchowego prawa? Jeśli nie zrozumiesz tego, o co w nim chodzi, nie będziesz gotowy do jego przyjęcia.
Choć większość ludzi zapewnia o swojej wierze w Boga, w przypadku wielu z nich są to słowa bez pokrycia. Rzeczywiście, mogą om wierzyć, że Bóg jest, a nawet mieć pewne wierzenia na Jego temat, ale brakuje im prawdziwej wiary, zrozumienia
1 głębokiego przeświadczenia, ponieważ naturą niewolnika jest
uzależnienie od wszystkiego, co ma kształt, co jest widzialne
jako skutek - miłości, uwielbienia i lęku. Może to być zdrowie
fizyczne - serca, wątroby czy płuc - albo wartości, takie jak pie
niądze, inwestycje lub dom. Zawsze jednak miłość, pobożność
i bojaźń większości ludzi jest skierowana do kogoś lub czegoś
w sferze widzialnej.
-21-
Grzmot Ciszy
Syn niewolnicy przebywa w niewoli tak długo, jak długo niezbędna jest mu pewna myśl, przedmiot lub osoba wyznaczająca jego ludzką świadomość. Nowe przymierze nowego stworzenia rozpoczyna się z chwilą, gdy pojmujesz, że „Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy i wszystko, co posiada Ojciec, należy także do mnie. Wpatruję się tylko w jeden kierunek - w Nieskończone Niewidzialne. A następnie tym, co pojawia się we mnie, dzielę się wspaniałomyślnie, swobodnie i radośnie".
Przejście do Boskiego synostwa prowadzi do przemiany wiary w widzialne na wiarę w Nieskończone Niewidzialne; na wiarę w to, czego nie da się zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, posmakować i powąchać, czego nie można objąć myślą ani rozumem. Ma to być wiara bez przyczyny, która ją wywołuje. Musi istnieć wszechogarniające wewnętrzne przekonanie, które rezonuje z tą wiarą, nawet jeżeli jej nie rozumie - wewnętrzny instynkt, wewnętrzna intuicja, wewnętrzna łaska.
„Żaden znak nie będzie dany" - znaki postępują za tymi, którzy wierzą. Gdy przychodzi wiara, pojawiają się i znaki. Gdyby bowiem wcześniej dano ci jakiś znak, rzecz lub myśl, do której mógłbyś przylgnąć, twoja wiara mogłaby całkowicie spocząć na niej, zamiast znaleźć oparcie w Niewidzialnym, którym jest Bóg.
Można długo rozmyślać o prawdzie, do pewnego momentu jest to normalne, naturalne i słuszne, musi jednak przyjść chwila, gdy myśl ustaje, tworzy się pustka, prawie próżnia, w którą wchodzi sama obecność i moc Boga. Tylko kompletnie nagi możesz zbliżyć się do tej Obecności w chwili zupełnej ciszy, gdy cały proces myślenia się zatrzymał, gdy nie masz na czym się oprzeć, do czego przypiąć swoich nadziei, gdy stajesz się jałowy i kompletnie opróżniony.
-11-
Dwa przymierza
Jest to chwila, kiedy uświadamiasz sobie, że nawet bez udziału twojej wiedzy, uczuć i myśli istnieje niewidzialna Obecność, to nieuchwytne Coś, które zawsze działa, a następnie z tej właśnie Niewidzialności przechodzi do wyrażania wszystkiego, co jest potrzebne do twojego rozwoju. Jeżeli sądzisz, że czymś jesteś, to grubo się mylisz. Boska Jaźń twojej istoty objawi się bowiem dopiero wtedy, gdy staniesz u progu samowyrzeczenia. Drogą do tego jest Cisza.
Cisza to nie brak dźwięku, ale stan świadomości, który umożliwia powstrzymanie się od mentalnych reakcji na to, co widzisz i słyszysz. Możesz, na przykład, zobaczyć i rozpoznać cień na ścianie - jakieś szkaradne widziadło - nie odczujesz jednak lęku, bo będziesz wiedział, że jest to tylko cień.
Gdy świadomość osiągnie punkt rozwoju jednej mocy, jednego prawa, jednej substancji, jednej przyczyny -jedni - me będziesz już reagował strachem, zwątpieniem lub przerażeniem na coś, co zobaczysz albo usłyszysz. Będzie to oznaczało, że twoja istota wzniosła się ponad siłę i osiągnęła Ciszę - uzdrawiającą świadomość.
Rozdział 2
Prawo karmiczne
W
szystkie cierpienia, jakie przeżywa dziś świat, spowodowane są poczuciem oddalenia od Boga. Dzieje się tak, bo świat nie przyjmuje Boga, który jest „bliższy [...] niż oddech, niż ręce i nogi", Boga, który nie tylko jest w stanie sprawić, byśmy przynosili bogaty owoc, ale wręcz bardzo tego pragnie.
W czasach pogańskich ludzie prawdopodobnie w poczuciu wdzięczności czcili i przypisywali moc boską wszystkiemu, co wydawało się im błogosławić. Wraz z rozwojem ludzkiej świadomości, pojawiła się nauka monoteistyczna, najwidoczniej jednak ludzie wciąż jeszcze nie byli gotowi zrozumieć Boga, Jego prawdziwej istoty, gdyż w hebrajskich pismach znajdujemy bardzo dziwny Jego wizerunek.
Podobnie jak rozumiemy, że słońce, księżyc i gwiazdy nie są Bogiem, wiemy obecnie, że nie jest Nim także Jahwe - gniewny i mściwy Bóg Starego Testamentu - to prawo karmiczne, które mówi: A co człowiek sieje, to i żąć będzie. Jest to prawo, które poucza, że jeżeli czynimy dobrze, to dobro do nas wraca, ale jeżeli postępujemy źle, to zło zbierać będziemy.
-25-
Grzmot Ciszy
Człowiek staje się taki, jakie są myśli w jego sercu. To me Bóg, to prawo karmiczne, które uznawano za Boga. Nigdy nie było ono Bogiem, co rozumiał Jan, pisząc: „Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa". Jest wielka różnica pomiędzy łaską i prawdą Chrystusa Jezusa a Prawem Mojżesza. Pomiędzy prawem karmicznym a Bogiem istnieje przepaść i choć każdy powinien to starożytne prawo poznać i zrozumieć, niezbędne jest także wyjście poza nie do królestwa Łaski. Środkiem ku temu nie jest pogwałcenie prawa karmicznego, a jedynie zrozumienie jego znaczenia i miejsca w ludzkim życiu.
Częścią tego prawa jest znany wszystkim Dekalog. Jest w nim m.in. przykazanie: „Czcij ojca twego i matkę twoją". Czy można je nazwać prawdziwie duchową nauką? Nikt, kogo choćby w najmniejszym stopniu dotknął Duch Boży, nie będzie w stanie postępować inaczej, jak czcić swego ojca i matkę i kochać bliźniego swego jak siebie samego.
Czy można sobie w ogóle wyobrazić np. Chrystusa Jezusa, Jana z Patmos, Buddę lub Lao Tse, którym trzeba przypominać o szacunku należnym matce i ojcu albo o miłowaniu swego bliźniego jak siebie samego? Czy można kogokolwiek, kogo dotknął Duch Boży, posądzić o to, że jest fanatyczny, stronniczy i uprzedzony przeciwko jakiejkolwiek rasie lub religii?
Podobne prawa ustanowione zostały dla istot o słabo rozwiniętym człowieczeństwie, które są na tak niskim poziomie świadomości, że wciąż jeszcze potrzebują przypomnienia, że nie należy zazdrościć bliźniemu jego własności, żony albo gospodarstwa. Był wprawdzie w dziejach rozwoju ludzkości czas, kiedy potrzebowaliśmy wskazówek, jak mamy wzajemnie postępować. Gdybyśmy jednak wciąż byli na tym poziomie, me
-26-
Prawo karmiczne
zrobilibyśmy postępów na drodze ku naszej duchowej wolno
ści. "'
Pewnego dnia każda z istot ziemskich musi zamieszkać w niebiosach; musi wznieść się ponad swoją świadomość chorego i grzesznego śmiertelnika dla przyjęcia dziedzictwa Boskiego synostwa. Nikt jednak nie będzie w stanie tego uczynić, żyjąc pod prawem ani ucząc się, jak być dobrym człowiekiem. Nie można tego dokonać poprzez ludzką formę oddawania czci albo przez uczciwe lub moralne postępowanie. Są to tylko pierwsze kroki ku temu.
Jedynie porzucając swoje cielesne żądze, swoje śmiertelne, egoistyczne, ludzkie pragnienia, posuwasz się naprzód w kierunku wyższego stanu ludzkiej natury. Nadejdzie w końcu dzień, kiedy faktycznie osiągniesz urzeczywistnienie Ducha Bożego mieszkającego w tobie, kiedy staniesz z Nim twarzą w twarz, kiedy dotknie On twoich ramion, głowy i serca w jakikolwiek sposób, oznajmiając Swoją obecność. Od tej pory nie będziesz już zwyczajnie dobrym mężczyzną albo kobietą podlegającą prawu kary i nagrody; od tej pory do końca swoich dni na ziemi i poprzez całą wieczność będziesz żył Łaską.
Zaczniesz wtedy dostrzegać pierwsze przebłyski wielkiej prawdy, że wszystko, co robiłeś, borykanie się z przeciwnościa-mi losu, było życiem pod prawem karmicznym. Naruszając je lub też będąc z nim w zgodzie, wiesz, że jeżeli dziś postępujesz dobrze, to i do ciebie będą napływać dobre rzeczy tego świata, ale wszystko możesz stracić, postępując jutro źle.
Powiedziano nam, że gdy zgrzeszymy, Bóg nas ukarze -była to jednak wersja Boga Starego Testamentu. Kazania Jezusa Chrystusa w Nowym Testamencie nie zawierają takiej nauki. Przeciwnie, wyjaśnia On, że Bóg bardziej cieszy się z jednego
-27-
Grzmot Ciszy
grzesznika osiągającego urzeczywistnienie Boga, aniżeli z dziewięćdziesięciu dziewięciu ludzi, którzy chodzą po ziemi tylko jako dobrzy. Czy wobec tego mamy myśleć, że Bóg nie lubi tych dziewięćdziesięciu dziewięciu tak bardzo jak wspomnianego grzesznika?
Bóg, w jakiego wierzy większość ludzi, karze zło i wynagradza dobro, ale taki Bóg nie istnieje. Nie musisz bać się Boga, poświęcać się Mu lub próbować na Niego wpłynąć. Bóg jest ten sam dla świętego, jak i dla grzesznika. Bóg jest dobrem, miłością, wieczną, nieśmiertelną, duchową stwórczą zasadą wszechświata. Zasadą, która wspiera i podtrzymuje. Czy możesz uwierzyć, że takim jest On dzisiaj, a jutro, gdy zdarzy ci się popełnić błąd, stanie się zupełnie inny?
Nic dziwnego, że hebrajski świat gwałtownie zareagował na kazanie Jezusa Chrystusa pouczające, że Bóg nie ma upodobania w ofiarach ze zwierząt, a nawet w datkach pieniężnych. Ludzie tamtych czasów wierzyli, że Boga można zadowolić, złagodzić i przekupić; że człowiek może do pewnego stopnia wpłynąć na Niego odpowiednim stylem życia. Wiele z tego przetrwało do dziś - gorliwi czciciele zapalają Bogu świece, chcą przekupić Go datkami, przestrzegając postu i dni świątecznych. Czynią to z podświadomą nadzieją, że takie postępowanie może wpłynąć na Boga, spowodować, by łaskawie zadziałał On na ich korzyść.
Bóg jednak nigdy nie wynagradza cnoty i nigdy nie karze za grzech. Prawdą jest natomiast, że grzech jest karany przez grzech. Inaczej mówiąc, człowiek, który w niewłaściwy sposób połączy druty elektryczne, zostanie porażony, ale nie będzie przecież winił za to elektryczności; elektryczność go nie ukarała - sam wymierzył sobie karę swoim nieodpowiedzialnym
■28-
Prawo karmiczne
zachowaniem. Jeżeli ktoś, wchodząc do wody, przestraszy się, nieudolnie zacznie grzęznąć, a w końcu niemal tonie, nie może winić za to wody, lecz raczę) swą niewiedzę na temat zachowania w wodzie. Nie można też naruszyć prawa i nie być za to ukaranym, nie należy jednak winić Boga za karę, która nastąpi. Wina leży nie w Bogu, lecz w postępowaniu człowieka i w jego błędnym postrzeganiu natury prawa.
Gdy tylko zrozumiesz, że istnieje prawo karmiczne, któremu podlegasz, pierwszym twoim zadaniem będzie zharmonizować się z nim. Inaczej mówiąc, jeżeli istnieje kara za kradzież, trzeba najpierw nauczyć się przestać kraść. Jeżeli karze się za kłamstwo, należy wyszkolić siebie, by nie kłamać, nawet gdy w danym momencie wydaje się, że z pobłażania nieprawdzie może wyniknąć jakieś dobro. Możesz kłamać lub oszukiwać w interesach i w ten sposób osiągnąć pewną chwilową korzyść, o ile jednak zrozumiesz, że każde kłamstwo, wprowadzenie w błąd i oszukiwanie zniszczy w końcu ciebie samego, na pewno będziesz się starał wystrzegać niegodziwych metod i czynów w swoim życiu prywatnym, społecznym i w interesach. Zatem pierwszym twoim wysiłkiem, gdy zrozumiesz, że istnieje prawo karmiczne, będzie uwolnienie się od złych skłonności, które sprowadzać mogą fatalne dla ciebie następstwa.
Niewątpliwie lepiej jest żyć w tym stanie świadomości aniżeli w niższym, powinieneś jednak zrozumieć, że faktycznie jest to wciąż stadium hebrajskie, życie według zakazów Mojżesza: nie będziesz czynił tego, a wtedy nie sprowadzisz na swoją głowę kary; nie będziesz pożądał domu bliźniego twego, a wtedy nie sprowadzisz kłopotów na siebie; nie będziesz kradł, nie będziesz zabijał; będziesz czcił swego ojca i matkę, co oznacza, że nie powinieneś o nich zapominać, ignorować lub trakto-
-29-
Grzmot Ciszy
wać nieżyczliwie. Faktem jest, że jeśli stosujesz się do Dziesięciu Przykazań, to harmonizujesz się z prawem karmicznym i czerpiesz z tego korzyści. Nie powinieneś jednakże zapominać, że wciąż pozostajesz pod działaniem tego prawa i jakieś jego pogwałcenie może nazajutrz sprowadzić problemy. Jak długo więc postępujesz jedynie według Dekalogu, żyjesz wciąż jeszcze po ludzku i według ludzkich praw.
Tak wygląda Bóg, jakiego przedstawia większa część Biblii, w rzeczywistości jednak to me prawdziwy Bóg, ale prawo, Pan Bóg, Prawo Boga, prawo karmiczne, prawo ^tt^zt^tcj i skutku: A co człowiek sieje, to i żąć będzie. Nie jest to Bóg, to jesteś ty - jak ty posiejesz, tak ty będziesz zbierał. Nie ma tu żadnej wzmianki o Bogu, to po prostu ostrzeżenie, że o ile zasiejesz dobrze, to zbierzesz dobry plon i odwrotnie. Z całą pewnością widać jednak, że Bóg nie ma tu nic wspólnego ani z siewem, ani ze zbieraniem plonów.
Wszystko to nie ma związku z Bogiem. Odnosi się jedynie do prawa karmicznego, prawa przyczyny i skutku, prawa, które widoczne jest w całej Biblii. Z chwilą, gdy po raz pierwszy uwierzono w takiego Boga, wierzenie to zostało uwiecznione przez ludzi, którzy nie ośmielili się obiektywnie czytać Biblii. Dzisiaj, choć jedni nazywają siebie protestantami, a inni katolikami, w dalszym ciągu przyjmują oni tego samego hebrajskiego Boga Dziesięciorga Przykazań, Boga przyczyny i skutku, Boga karmy.
A teraz spróbujmy odkryć, na ile to możliwe, prawdziwą istotę Boga, od tego bowiem zależy całe nasze doświadczenie. Słuszne i właściwe jest bycie dobrym Izraelitą dzięki przestrzeganiu Dziesięciorga Przykazań. Słuszne i właściwe jest bycie uczciwym biznesmenem zamiast nieuczciwym oraz cieszenie
-30-
Prawo karmicznf.
się dobrym zdrowiem zamiast przeżywania zmagań z chorobą. Wszystko to jednak nie ma nic wspólnego z Duchową ścieżką ani z twoim ostatecznym przeznaczeniem, którym jest powrót do domu Ojca, do Boskiej świadomości.
Osiągnięcie ostatecznego celu wymaga zrozumienia natury Boga, powinieneś więc zadać sobie pytanie: czym jest Bóg?
Przede wszystkim musisz zrozumieć, że twoje modlitwy i medytacje nie skłaniają Boga do działania w sposób dobry lub zły dla ciebie. Nie możesz także przenieść chwały Boga na siebie albo kogoś innego. Wszystko, co możesz zrobić, to uznać, że Bóg w tobie jest potężny, ale nie dzięki tobie - zostałeś po prostu obdarowany Łaską, która pozwala rozpoznać to JEST, które już JEST. Oto dlaczego Mistrz powiedział swoim uczniom, żeby się nie szczycili tym, że złe duchy są im posłuszne, ale tym, że imiona ich są zapisane w niebiosach. Oto dlaczego nikt nie śmie się chlubić tym, że uzdrawia. Żadna ludzka istota nigdy nie sprowadziła uzdrowienia - dokonuje się ono dzięki Boskiemu stanowi duchowej istoty, która działa i może działać tylko poprzez i jako świadomość tego, kto poznał naturę Boga i może dzięki temu wywołać widzialne oznaki uzdrowienia. Oto twój wkład w tę chwalebną duchową pracę. Takie jest twoje jedyne zadanie - poznać Boga właściwie oznacza życie wieczne.
Jeśli wiesz, że naturą Boga jest miłość i życie wieczne, nigdy więcej nie będziesz już miał do czynienia ze śmiercią, starością lub chorobą jako z rzeczywistością, którą można zmienić, wprowadzając w nią Boga. Musisz zrozumieć, że to nie ma nic wspólnego z Bogiem. Łączy się to z co człowiek zasieje, to i żąć będzie. Jeżeli wierzysz w prawo grzechu, prawo materii i choroby albo prawo kary, to wprowadzasz je w swoje życie i w życie tych, którzy poszukują u ciebie duchowego przewodnictwa.
-31-
Grzmot Ciszy
Gdy uświadomisz sobie, że naturą Boską jest miłość, to powinieneś także pojąć znaczenie słowa Łaska. Zrozumiesz zatem, że dobro, jakiego doświadczasz, przychodzi dzięki Łasce, a nie dlatego, że na nie zasłużyłeś albo jesteś go wart. Jakaż istota ludzka może być kiedykolwiek na tyle dobra, by zasłużyła na Boga! W rzeczywistości, im więcej posiadasz ludzkich właściwości, tym bardziej musisz się ich pozbywać zanim urzeczywistnisz w sobie Boga. Nie możesz być doprowadzony do punktu, gdzie można zasłużyć sobie na Boga lecz jedynie do takiego, gdzie są dwie części ciebie, jedna pragnie być godną, a druga okazuje się niegodna. Jedna z nich musi zostać przez ciebie odrzucona. Odsłania się wówczas twoja prawdziwa Jaźń. Twoje dobro -fizyczne, mentalne, moralne i finansowe - należy do ciebie dzięki Bożej Łasce, jest darem Boga. Nie możesz na me zapracować ani zasłużyć; nie możesz wpłynąć na Boga, by ci je dał i żaden twój czyn, postępek ani myśl nie jest na tyle potężna, by przeszkodzić Bogu w Jego działaniu.
Choćby twoje grzechy były jak szkarłat, ty sam stajesz się biały jak śnieg w chwili, gdy zrozumiesz swoją prawdziwą tożsamość. Dopóki przyjmujesz karmę, czyli dopóki uznajesz siebie za ludzką istotę, prawo karmy może działać w twoim życiu, przestaje jednak, gdy stwierdzisz: „Robię krok naprzód , oddzielam się i teraz będę żył dzięki Łasce". W chwili uświadomienia sobie, że żyjesz dzięki Łasce, zaniechasz słowa „ja". Przestaniesz się chwalić, że „ja" jest dobre i szacowne, zrezygnujesz też z potępiania „ja" jako złego i niegodnego.
Zapomnisz nawet o przeszłości i uświadomisz sobie, że nie żyłeś godzinę temu i że nie możesz żyć godziną, która nadejdzie. Jedynym czasem, kiedy możesz żyć, jest teraz, a teraz żyjesz Łaską. Przeszłość odeszła; przyszłość nigdy nie nastąpi; teraz
-32-
Prawo karmiczne
jesteś pod działaniem Łaski. Teraz me ma grzechu, choroby, śmierci, niesprawiedliwości - niczego działającego w twojej świadomości. Jest tylko miłość - miłość Boża, nie twoja lub moja.
Jeśli rzeczywiście i prawdziwie jesteś w stanie zrozumieć choćby do pewnego stopnia naturę Boga, czujesz się tak, jakbyś zrzucił kilka lat; pozbywasz się wspomnień o dawnych postępkach, zaniedbań i wykroczeń, wspomnień o błędnym myśleniu i zaczynasz rozumieć, że teraz jesteś synem Boga. Teraz, w tej chwili Bożej Łaski, odchodzi pamięć wszystkich twoich lat. Jesteś gotów zapomnieć zarówno swoje dobre czyny, jak i złe. Możesz zapomnieć o maskaradzie, o roli, jaką grałeś w tym osobliwym przedstawieniu, porzucić to wszystko razem ze strojem i tym, co do niego należy.
Jeśli przywołasz w myślach najwznioślejsze i najlepsze przykłady ojcostwa, jakie znasz, to zobaczysz, że żaden prawdziwy ojciec nigdy nie pozwolił sobie na złość, zniecierpliwienie albo nietolerancję, gdyż byłoby to sprzeczne z jego ojcowską miłością do syna. Zrozumienie tego spowoduje, że znikną wszystkie absurdalne obrazy Boga, który karze i mści się.
Bóg jest zbyt czysty, by widzieć niegodziwość. Mistrz twierdził, że przyszedł na ziemię, by czynić nie swoją wolę, lecz wolę Ojca. A co jest wolą Ojca? Jest nią uzdrawianie chorych, wskrzeszanie zmarłych, przebaczanie grzesznikom. Czy istnieje więc kara Boska? Nauczyciel powiedział: „I Ja ciebie nie potępiam". Czy istnieje Bóg, który karze? Jezus powiedział do łotra na krzyżu: „Dziś ze mną będziesz w raju". Czy to jest Bóg karzący? Jezus mówił też: „Odpuszczają ci się twoje grzechy".
W całym objawieniu Mistrza nie ma żadnej wzmianki o tym, że będzie potępiał lub karał, jest natomiast: „Nie grzesz
-33-
Grzmot Ciszy
już więcej, aby ci się co gorszego nie przytrafiło". Czy Jezus mówi o karze Boskiej? Nie, to me Bóg, ale twoje grzechy same się na tobie zemszczą. Twoje złe uczynki obrócą się przeciwko tobie. Nie musisz nawet popełniać grzesznego czynu, wystarczy, że go pragniesz. Jezus zwracał na to uwagę, ostrzegając nawet przed spojrzeniem na kobietę, któremu mogłyby towarzyszyć myśli o cudzołóstwie. Nie jest to życie pod prawem Boga, ale pod prawem karmicznym, ponieważ gdy żyjesz Bogiem, nie jesteś zdolny do jakiegokolwiek grzechu.
Powszechne pogańskie wierzenia, że Bóg idzie przed nami, aby ukarać naszych nieprzyjaciół, wywodzą się ze starożytności. Na całym świecie ludzie modlą się dziś do Boga o pokój na ziemi, lecz Bóg te modlitwy ignoruje. Na całej ziemi mężczyźni i kobiety modlą się o swoje dzieci - o ich zdrowie i bezpieczeństwo - na te prośby również Bóg reaguje milczeniem. Jeżeli Bóg nie odpowiada na nasze modlitwy o dobro, jakie są zatem szansę na to, by wysłuchał jakiejkolwiek modlitwy o zło? Jakiego Boga czcimy? Czy kiedykolwiek istniała na ziemi jakaś rasa ludzi na tyle lepsza od innej, że Bóg tę drugą dla niej zniszczył albo unicestwił jeden naród dla drugiego? Czy, nawet z ludzkiego punktu widzenia, mieliśmy kiedykolwiek nieskazitelną rasę lub doskonały naród?
W ciągu ostatniego stulecia rozegrały się trzy wielkie wojny; ci, którzy zostali w nich pokonani, byli chrześcijanami i demokratami, podobnie jak i ci, którzy wygrali. Trzeba mieć naprawdę ogromną wyobraźnię, żeby uwierzyć na przykład w to, że Rosja zwyciężyła w wojnie, ponieważ była chrześcijańska i demokratyczna! Czy jest wobec tego jasne, że Bóg nie daje przewagi i nie skazuje na potępienie za rzeczy, za które Sam nie ponosi odpowiedzialności?
-34-
Prawo karmiczne
Dopóki uznajemy prawo oko za oko i ząb za ząb, uruchamiamy prawo karmiczne - czynimy drugiemu to, co nam zostało uczynione. Nasze sądy kryminalne wciąż kierują się tym starożytnym prawem, skazując człowieka, który popełnił morderstwo, na śmierć. Z drugiej jednak strony, rząd wysyła mężczyzn i kobiety - obywateli swego kraju - zlecając im popełnianie morderstw na skalę masową i mając nadzieję, że nie zostaną oni zamordowani prawem odwetu. Dzieje się tak, ponieważ rząd nie ma pojęcia o prawie karmicznym i jego nieuchronności. Nie ma ucieczki od kary za sprzeniewierzenie się Dziesięciorgu Przykazaniom. Jest ona następstwem każdego naruszenia, ale nie pochodzi od Boga - jest to kara, która przychodzi jako skutek naszego czynu lub myśli.
Inaczej mówiąc, tworzysz własne jutro swoim dniem dzisiejszym. Wszystko, co robisz dziś, określa to, co ma się zdarzyć w twoim życiu jutro lub pojutrze. Być może często dziwisz się, dlaczego doświadczasz w swym życiu jakichś nieszczęść; uważasz, że nie zasłużyłeś na nie. Niesłusznie. Zasłużyłeś na nie, nawet jeśli nie osobiście, to z racji przynależności do rasy lub świadomości narodowej. Jako obywatel państwa jesteś odpowiedzialny za poczynania swego rządu i jeśli aprobujesz te, które naruszają Dziesięcioro Przykazań, wprawiasz w ruch prawo karmiczne z jego nieuniknionymi skutkami, które do ciebie powracają. Jedynym sposobem uniknięcia przez indywidualną osobę skutków prawa karmicznego rządu swego kraju jest wewnętrzne wyrzeczenie się jego czynów.
Gdy obywatel jakiegoś państwa toleruje zrzucenie bomby zmiatającej z powierzchni całe miasta, bierze on udział w doświadczeniu karmicznym swego rządu i musi nadejść dzień, kiedy poniesie tego skutki. Jeżeli jednak nie tylko odżegnuje
-35-
Grzmot Ciszy
się on od podobnych działań, ale nawet posunie się do oświadczenia: „Wolałbym, aby bomba ugodziła we mnie i zniszczyła całą moją rodzinę, niż miałbym zaakceptować niszczenie przez mój rząd innych" - to przy takim stanie świadomości uwalnia się od skutków karmicznych prawa, jakie pociąga za sobą taki czyn.
Nie chodzi o to, aby zwalczać rząd albo prawić mu kazania na temat jego przewinień - potrzeba jedynie wewnętrznego sprzeciwu wobec pogwałcenia Dziesięciorga Przykazań.
Dając nam prawdziwą duchową religię, Nauczyciel wyrzucił dziewięć z tych przykazań za okno, całkowicie z nimi zrywając, i zastąpił je Pierwszym Przykazaniem: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem", a następnie dodał do niego inne starożytne przykazanie: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego". Są to jedyne przykazania, jakim Jezus nadał jakiekolwiek znaczenie duchowe i one mają wyznaczać kierunek rozwoju naszego człowieczeństwa. Przykazanie „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem" sprowadza się do posłuszeństwa Bogu i Jego prawom. Zalecenie, by miłować bliźniego swego jak siebie samego, całkowicie zabiera nas spod władzy prawa karmicznego. Przestrzegając tego nakazu, nie zamierzamy wyrządzać nikomu niesprawiedliwości, krzywdy czy zła, tak jak nie wyrządzalibyśmy ich samym sobie albo nie chcielibyśmy, żeby nam je uczyniono. Prośba do Boga o czyjąś krzywdę jest formą pogańskiej ignorancji, a modlitwa o własne osiągnięcia to z kolei jeszcze inny rodzaj pogańskiej głupoty.
W naszych relacjach żyjmy zatem w całkowitym poczuciu, że tworzymy jedność albo, jak radzi sam Nauczyciel: „Nikogo
-36-
Prawo karmiczne
też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie". Jeśli zaczniemy patrzeć na siebie jak na braci i siostry, nie będzie się w nas wytwarzało żadne karmiczne działanie, ponieważ nasze życie stanie się życiem miłości, służby, oddania i dzielenia się.
Jeśli nasze wzajemne relacje są czyste, od nikogo niczego nie chcemy oprócz możliwości pracy, dzielenia się lub posłużenia w jakiś sposób jako narzędzie błogosławieństwa dla naszej Jaźni. W zamian o nic nie prosimy. Możność dzielenia się, miłowania i współpracy jest wystarczająca, ponieważ wszystko, co ma Ojciec, jest nasze, a Ojciec ma sposoby zaopatrzenia nas nawet bez naszego pragnienia lub prośby o to.
Świadomość prawdziwej tożsamości tworzy duchową więź pomiędzy wszystkimi, którzy podążają tą ścieżką. Przy takiej więzi nikt me myśli o tym, by górować nad innym, nie zależy mu na własnej korzyści, wywyższaniu się lub na innej formie promowania siebie samego, z wyjątkiem możliwości dzielenia się sobą, swoją Jaźnią.
W końcu ta powszechna relacja zapanuje na ziemi i zasada oko za oko, ząb za ząb oraz karmiczne prawo kary przestaną w naszym życiu działać.
Myśli, które jako ludzkie istoty wyrażamy, powracają do nas, ponieważ naturą prawa karmicznego jest: a co człowiek sieje, to i żąć będzie. Nie można jednak winić za to Boga. Uruchomiliśmy prawo karmiczne i oto, co do nas powraca. Wszyscy, przez samą naturę naszych narodzin, jesteśmy winni przestępstwa, zaniedbania albo innego karygodnego czynu i dlatego weszliśmy pod działanie prawa karmicznego. Naturalnie pojawia się więc pytanie: Czy to prawo karmiczne może być przełamane? Czy może się zakończyć? Odpowiedź brzmi: tak.
-37-
Grzmot Ciszy
Możesz zatrzymać działanie prawa karmicznego w każdej chwili swojego życia, jeżeli uświadomisz sobie, że uruchomiłeś je własnymi myślami i czynami lub na skutek przyjęcia świadomości rasowej, religijnej lub narodowej, którą zaczniesz teraz porzucać. Do przezwyciężenia prawa karmicznego prowadzi skrucha i stałe przebywanie w atmosferze miłości i przebaczenia. Wtedy przestajesz być człowiekiem czy istotą śmiertelną, ponieważ nie przechowujesz już więcej śmiertelnych myśli i czynów.
Od tego momentu jedyną karmą, jakiej doświadczasz, jest ta wynikająca z przynależności rasowej lub narodowej i jej także powinieneś się wyrzec we własnej świadomości. Jeżeli jutro zacznie się wojna i zostaniesz powołany do służby wojskowej, musisz się podporządkować temu wezwaniu. Oddajesz „cesarzowi to, co cesarskie" - musisz wypełnić swoje obywatelskie obowiązki. Jeżeli nie zrobisz tego, co do ciebie należy, oddalisz tylko na jakiś czas od siebie kłopot, zmuszając kogoś innego do służenia na wyznaczonej ci pozycji i stawiając go w sytuacji, w której sam powinieneś się znaleźć. Odmowa jest dużo gorsza niż przyjęcie wezwania do służby, ponieważ odpowiadając na nie, możesz przynajmniej odżegnać się od czynu i modlić się za wroga tak żarliwie jak za samego siebie. Możesz prosić Boga o wolność i bezpieczeństwo swoich nieprzyjaciół oddając „cesarzowi to, co cesarskie" i w ten sposób wyzwalasz się spod działania prawa karmicznego, wypełniając swój obywatelski obowiązek bez nienawiści, odwetu stojąc jak gdyby z boku.
Jedno tylko może cię uwolnić od zasady „a co człowiek sieje, to i żąć będzie" - zaprzestanie siewu. Sposobem na to jest rozpoznanie własnej duchowej tożsamości, abyś nie musiał już dochodzić, knuć, spiskować, planować, chwytać czy nawet pożądać
-38-
I
Prawo karmiczne
tego, co ktoś posiada, ale byś otworzył oczy i mógł ze zdumieniem obserwować cudowne sposoby Ojca, który daje ci wszystko, czego potrzebujesz, bez odbierania czegokolwiek innym.
Droga do Nieskończoności uczy, że istnieje prawo, a jednocześnie coś, co jest nazywane Łaską. Zilustruję to w ten sposób: nowoczesna metafizyka mówi, że jesteśmy podporządkowani prawom materii, istnieją bowiem pewne prawa, które dręczą nas w tej ziemskiej sferze - prawa klimatu, infekcji, dziedziczności, naszego otoczenia, czasu i przestrzeni. Każda ludzka istota podlega pod prawo czasu. Faktycznie, rzeczą, o której stale musimy pamiętać, jest wpatrywanie się w kalendarz, troska o zachowanie porządku dziennego, przez co zaczynamy się czuć zmęczeni, osłabieni i wyczerpani.
Jeśli przeżyłeś kiedykolwiek doświadczenie metafizycznego lub duchowego uzdrowienia, to wiesz, że w obliczu zrozumienia duchowego, prawa materii tracą swą moc. Są teoriami i wierzeniami, lecz istnieje Łaska, która odsuwa je na bok. Nie znaczy to, że na planie ludzkim nie istnieją prawa materii albo zanikają prawa umysłu - chodzi po prostu o to, że istnieje stan Łaski, który zarówno prawa materii, jak i umysłu usuwa na bok.
Gdy przechodzisz pod działanie Łaski, żadne prawa nie mają racji bytu. W duchowym królestwie, które jest stanem Łaski, nie ma miejsca dla dwóch sił, z których jedna górowałaby nad drugą, przezwyciężała ją lub usuwała - istnieje tylko jedna siła. W królestwie Ducha nie ma opozycji, nie ma walki - jest tylko stan Łaski, który sam w sobie stanowi prawo eliminacji każdej fazy materialności. Gdy wchodzisz w stan Łaski, nie masz już dobrego albo słabego zdrowia ani obfitych lub skąpych zasobów. Żyjesz w stanie duchowości, w którym nie istnieje ani
• 39-
Grzmot Ciszy
dobro, ani zło - nie ma stopniowania i porównań - jest tylko Byt, boski Byt, duchowy Byt, jedyny Byt.
Tylko wtedy, gdy przestaniesz myśleć kategoriami zdrowia i choroby, bogactwa i nędzy wchodząc na poziom duchowości, przekroczysz nie tylko własne człowieczeństwo, ale nawet i dobre człowieczeństwo: wzniesiesz się ponad Dziesięcioro Przykazań, do tej świadomości, którą Chrystus Jezus objawił w dwóch wielkich przykazaniach uznających tylko jedną siłę - jednego Boga, jednego Ducha, jedną Duszę - każdy z nas jest taką Jednością.
Uznanie tego jest tylko pierwszym krokiem. Przykazania te muszą być naprawdę przeżywane. Powinieneś przyjąć je do świadomości, abyś rzeczywiście nauczył się przebaczać swoim wrogom. Abyś nauczył się nie krytykować, nie osądzać lub nie potępiać kogoś za popełniane błędy. Nie chodzi o to, aby darować winy, ale o to, by w miarę, jak ktoś stara się podnieść, podać mu pomocną dłoń, rozpoznając w nim naturę Boską; Boga, jako prawdziwą Duszę wszelkich istot ludzkich. Każdy dobry człowiek może pobożnie wznieść się ponad cudze błędy i nawet przebaczać ludziom ich grzechy. Każdy dobry człowiek może zdobyć się na takie postępowanie, ale potrzebna jest duchowa zdolność widzenia, by móc powiedzieć: „Nie widzę nikogo. Wszystko jaśnieje obliczem Boga. Dusza Boga emanuje ze wszystkich oczu".
Takie zrozumienie nie uzdrawia chorych ani grzesznych. Pozwala ono im tylko szybciej „umierać" - aby odsłonić ich duchową Jaźń. Im prędzej ludzkość „umiera" dla swego człowieczeństwa, tym szybciej rozwój Duszy będzie postępował naprzód aż zostanie ona objawiona.
Jeden dobrze znany i mądry człowiek, zapytał mnie pewne-
-40-
Prawo karmiczne
go razu, dlaczego tyle czasu spędzam na aktywnościach uzdrawiania. Dziwił się on np. jakie korzyści może przynieść uzdrowienie bardzo starej babci, skoro ona i tak umrze za rok lub dwa. Zastanawiał się, jak w międzyczasie wykorzysta ona swoje trochę lepsze zdrowie: „Po co jej to uzdrowienie? Żeby zrobić na drutach więcej bucików dla wnucząt?".
Choć rozumiem takie stanowisko, nie jest ono jednak zgodne z moim punktem widzenia. Nie obchodzi mnie to, czy babcia robi na drutach buciki dla swych wnucząt. Pragnę tylko, ażeby Dusza każdego człowieka na ziemi mogła się objawić; Dusza, która będzie trwała wiecznie. Nie interesuje mnie naprawianie grzeszników poprzez prawienie im kazań ani nawet leczenie chorych. Znam miejsce tego wszystkiego i widzę jak skala tego zjawiska rośnie, ale nie to jest naszym ostatecznym przeznaczeniem. Nie jest to cel, ku któremu zmierza moja i twoja praca.
Nadszedł już najwyższy czas, byś zaprzestał myślenia takimi kategoriami jak zdrowie lub dobrobyt, a zdobył się na refleksję o istnieniu, o zamieszkującym w tobie Duchu Bożym, byś mógł domagać się swego dziedzictwa jako dziecko Boże -„współdziedzictwa z Chrystusem" we wszystkich bogactwach niebiańskich. Nadszedł czas, abyś zastanowił się nad tym, czy możesz zmartwychwstać, skoro jesteś ukrzyżowany. Jeżeli jesteś przybity do krzyża, choćby przez nieustanną zależność od czasu, to czy możesz powstać i chodzić po tej samej ziemi znów w ciele fizycznym - mówić, jeść, pić?
Każdemu z nas powinno przyjść do głowy, że w życiu chodzi o coś więcej niż zdrowie i bogactwo. Coś więcej niż chodzenie po tej ziemi i dbanie o własną rozrywkę. Istnieje coś więcej - samo Życie. Życie wieczne, które nie zna grobu; Życie, które
-41 -
Grzmot Ciszy
nie zna niemocy. Życie, któremu obcy jest grzech, nędza, wojny i niedostatki. Czy można takie Życie osiągnąć?
Każdy, kto posiadł choćby maleńkie ziarnko duchowego wglądu, jest w stanie pomóc bliźniemu w osiągnięciu tego Życia, uzdrawiając go z chorób fizycznych, mentalnych, moralnych i z kłopotów finansowych. Możemy pomagać sobie wzajemnie w osiągnięciu większego poczucia dostatku i odsłaniać prawdę duchową, przekazywać ją, pomagając w ten sposób kroczącemu obok bliźniemu. Jest to jednak już wszystko, co ze swojej strony jesteśmy w stanie uczynić.
W świadomości każdego z nas musi poza tym „umrzeć" stary człowiek, by mógł się narodzić nowy. Każdy musi to przeżyć sam dla siebie, aby się przekonać, że można i że są tacy, których przebywanie na ziemi nie zakończyło się śmiercią. Jeśli zdołasz w swej świadomości wznieść się dostatecznie wysoko, możesz przebywać z nimi w ich przybytku.
Są tacy, którzy obcują obecnie z Chrystusem Jezusem, Mojżeszem, Abrahamem, Lao Tse, Buddą i Janem. Dlaczegóżby nie? Możesz przecież przebywać z przyjaciółmi siedzącymi obok ciebie. „Ale - powiesz - moi przyjaciele są żywi". Podobnie jak te wielkie Dusze. Żaden człowiek nie umiera całkowicie po osiągnięciu Duchowego oświecenia. Wystarczy trochę zrozumienia, że sensem życia może być coś więcej niż świat materialny, więcej niż to, co widzi twoje oko - już nawet takie oświecenie może zapobiec ciągłemu umieraniu. Wymaga to bodaj ziarnka Boskiej świadomości.
Nie znaczy to, oczywiście, że wszyscy będziemy wiecznie chodzić po ziemi. To nie jest częścią planu. Także nasze dzieci nie pozostaną na zawsze dziećmi. Mają one stać się młodzieżą, dorosłymi i w końcu osiągnąć dojrzałość. Istnieją różne stany
-42-
Prawo karmiczne
i stopnie świadomości i nikt z nas nic pozostaje na zawsze na tym samym etapie. Gdybyśmy, osiągając lata dojrzałości, uświadamiali sobie przejście jednego stopnia swego życia umożliwiające dopasowanie do drugiego, to średnie i późne lata naszego życia byłyby najbardziej owocne, radosne, szczęśliwe i pomyślne.
W każdym z nas mieszka Syn Boży. Chrystus to nie człowiek, który chodził po ziemi dwa tysiące lat temu. Człowiekiem był Jezus, Chrystus zaś jest Duchem Bożym w człowieku. Ten Duch był transcendentną Świadomością Jezusa i ta transcendentna Świadomość jest Synem Bożym w nas. Ma on leczyć choroby, żywić nas, ubierać i dawać nam schronienie, być naszą ochroną, pewnością i bezpieczeństwem, jak to było w Galilei.
Aby korzystać z Jego dobrodziejstw, musisz wyzbyć się obrazu Boga nagradzającego i karzącego i przyjąć Boga miłującego, w którym nie ma ani ciemności, ani żadnych ludzkich cnót i cech śmiertelnych. Jeśli takiego Boga poznasz i jeśli nie będziesz się już bał Jego samego i Jego gniewu albo kary, będziesz wiedział, że nie grozi ci choroba, śmierć ani starość, ponieważ w Bogu nie ma miejsca dla tych rzeczy.
Zadaniem Mistrza, czyli Chrystusa w nas, jest zniweczenie wielu grzesznych myśli i pragnień, choroby, niedostatku, ograniczeń i wreszcie ostatniego wroga - samej śmierci. Jeśli siejesz w Duchu; jeśli jesteś wierny duchowej prawdzie, że Ja i Ojciec jedno jesteśmy, nieodłączni, niepodzielni; to nawet gdy pościelisz sobie w piekle lub gdy chwilowo kroczysz doliną cieni śmierci, to i tak „ja i mój Ojciec jedno jesteśmy", zawsze nieodłączni i niepodzielni. Jesteś jednością z Ojcem i wszystko, co On ma, należy także do ciebie, nie dlatego, że na to zapracowałeś lub zasłużyłeś, lecz dzięki Łasce Boga.
-43-
Grzmot Ciszy
Wszystko, co robi Bóg, jest bezinteresowne. Czy miłość Boga jest mniejsza niż miłość matki? A przecież matka zajmuje się swoim dzieckiem, nie oczekując w zamian żadnych korzyści - nie prosi dziecka o wzajemność. Ona wie, że angażuje dla dziecka wszystkie swoje siły z jednego tylko powodu, a tym powodem jest miłość. Nigdy nie karze swego dziecka - owszem, utrzymuje je w ryzach, ale jeśli jest normalna, nie karze. Czy ludzka matka kocha obłąkane dziecko mniej niż zdrowe? Przeciwnie, czasami nawet bardziej. Czy zatem matka obdarza większą miłością niż Bóg? Czy Bóg ustępuje w czymś ludzkiej matce?
Bóg nie jest istotą nadludzką. Nie jest też osobą z ludzkimi uczuciami. Bóg nie lituje się, ani nie potępia. On istnieje i jest dostępny dla każdego, kto tylko potrafi przyznać, że Bóg jest. Wszystkie twoje bezsensowne modlitwy błagające Boga, by był inny niż jest, ustaną, kiedy zrozumiesz, że Bóg nie podlega ludzkim wpływom ani nie przyjmuje poleceń człowieka.
Bóg nie akceptuje naszego pojęcia sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia, ale przekazuje nam Swoją wizję tych wartości, jeśli tylko słuchamy cichego łagodnego Głosu. Czcij Boga, uświadamiając sobie Jego wszechmoc, wszechwiedzę i wszechobecność. Bóg jest nieskończoną Miłością i Inteligencją, która podtrzymuje uniwersalne prawo. Zamiast modlić się do Niego, wycisz się i wsłuchaj w cichy łagodny Głos w swoim wnętrzu.
Rozdział 3
Ponad mocą
D
opóki człowiek ma kogoś lub coś, czego może się trzymać, nie znajdzie Boga. Nic, co człowiek wie lub może objąć swoim umysłem - czy będzie to przedmiot czy myśl - nie jest Bogiem. Nie odnajdzie Boga ten, kto ma coś, na czym może się oprzeć, przy czym może trwać, o czym może myśleć. Choć wydaje się to zadziwiające i niewiarygodne, jednak jest prawdą.
W życiu większości z nas dominują dobre rzeczy, a mniej jest rzeczy złych. Ponieważ jednak te drugie odbierają nam poczucie szczęścia, musimy przyznać, że trwałej szczęśliwości nie zapewniło nam również to, co dobre. Wielu z nas podejrzewa zapewne, że istnieje coś poza tym wszystkim, ale co? Czy jest to Bóg, a jeśli tak, to co zatem ludzie nazywają Bogiem? Czy Bog jest tylko nieuchwytną nadzieją, bezsensownym marzeniem, czy też jest realnie osiągalny? Czy można poznać Boga?
Poszukiwanie Boga nie jest dla nikogo łatwe, a kiedy nadchodzi Jego objawienie, odbiega ono diametralnie od oczekiwań. Uczciwie należałoby wówczas przyznać, że przekracza to możliwości ludzkiej percepcji. Tylko znalezienie potwierdzenia własnego odkrycia, przedstawione na tysiąc różnych sposobów
-45-
Grzmot Ciszy
poprzez słowo mówione i pisane, a następnie życie tym przez całe lata, pozwala je w końcu przyjąć.
Religie zaczęły się rozwijać, ponieważ ludzie w dalekiej przeszłości nieustannie doświadczali licznych trudności różnego rodzaju. Gdy np. byli rybakami, zauważali pory, kiedy ryby nie płyną ławicami; myśliwi przeżywali okresy, kiedy zwierzyny było mało; rolnicy narzekali na zbyt obfite opady deszczu w jednych latach, a niedostateczne w innych. Od czasu do czasu przez granice naprzykrzali się wrogowie i wtedy prawie zawsze silny zwyciężał słabego, grabiąc go i często biorąc w niewolę. Jeżeli nawet me była to niewola fizyczna, to zniewalano jeńców mentalnie, trzymając ich w takiej ciemnocie, jak to tylko było możliwe, żeby łatwiej można było ich eksploatować. Kiedy słaby stawał się silnym, sytuacja często się odwracała.
Historia pokazuje, że mocniejszy zawsze zabierał słabszemu. Kule pokonywały tych, którzy mieli kusze i strzały; armaty zatriumfowały nad łukami i wreszcie bomby wzięły górę nad armatami. Jedna siła zawsze była używana do przezwyciężenia innej, a ludzie ostatecznie zwracali się do Boga w nadziei, że będzie On potężniejszy od wszelkiej broni, jaką dysponują.
Stary Testament jest pełen opowieści o ludziach i narodach wzywających Boga do zniszczenia swoich wrogów. Nie mówią one o wyjątkowym zepsuciu owych ludów, które miały być przyczyną ataku. Zazwyczaj chodziło głównie o zdobycie ziemi, niewolników lub innych rzeczy, które były w posiadaniu przeciwników. Proszono więc Boga, aby zmiótł wrogów z powierzchni ziemi, a ich własność oddał narodowi wybranemu.
Oto czym także dziś jest Bóg dla większości ludzi - to coś, czym można się posłużyć. Współcześnie jednak, zamiast skupiać się jedynie na ludzkich wrogach, ludzie obarczają Boga
-46-
Ponad mocą
dodatkową odpowiedzialnością - chcą, by usuwał ich grzechy i choroby. Człowiek zawsze poszukiwał i wciąż poszukuje większej mocy potrafiącej zwalczać mniejsze siły, które niszczą i dokuczają mu.
Dziś świat odkrywa potworne moce, większe niż oczekiwane kiedykolwiek od Boga lub Mu przypisywane; zna siły materialne, które są w stanie natychmiast zmieść wroga, o ile tylko agresor nie użyje ich pierwszy. Odkryto nawet siły mentalne, nikt jednak nie odkrył jeszcze, zarówno w dziedzinie fizycznej, jak i mentalnej lub duchowej, mocy, która mogłaby zniszczyć lub przezwyciężyć grzechy, choroby i nędzę świata.
Nowoczesny, zmechanizowany świat ciągle jeszcze ugania się dokładnie za tym samym, czego szukali już ludzie żyjący przed Abrahamem, Izaakiem i Jakubem; ciągle modli się do Boga o te same rzeczy, o które prosili jego pogańscy przodkowie. Człowiek nie opanował jeszcze tej wielkiej lekcji, że żadnej trudności nie można przezwyciężyć przy użyciu jakiejkolwiek siły. Jeżeli na przestrzeni tysięcy lat świat nie zrozumiał, że szaleństwem jest poszukiwanie mocy, którymi można, pokonać błąd, to mądrzej będzie pozostawić mu jego chwiejny kurs, a samemu pójść drogą wzwyż, do nieskończoności, udowadniając brak sił do przezwyciężenia, ponieważ w życiu liczy się „nie siła, ani moc, ale Duch mój".
Kiedy wielki czarodziej firmy General Elektric, Charles P. Steinmetz powiedział czterdzieści lat temu, że następnym wielkim odkryciem świata będzie moc duchowa, było to proroctwem. Należy jednak pamiętać, że moc duchowa, o której wspomniał, nie jest siłą w powszechnie przyjętym znaczeniu tego słowa, to raczej brak siły. Nie jest to moc rozumiana jako coś, co świat może sobie wyobrazić jako siłę, ponieważ nie jest
-47-
Grzmot Ciszy
ona ani fizyczna, ani mentalna. Nie jest to moc, którą człowiek może manipulować i dlatego takie określenie jak posługiwanie się Prawdą to archaizm. Prawdą nie można się posługiwać. Bogiem me można się posługiwać. Wyobraź sobie człowieka, który posługuje się Bogiem; już sama myśl jest szokująca!
Kiedy duchowa moc ostatecznie zostanie zrozumiana, okaże się być stanem bez mocy. Co oznacza to stwierdzenie? Stan bez mocy jest stanem świadomości, w którym nie istnieją dwie zwalczające się siły, nie ma dwóch potęg, z których jedna może być użyta do zniszczenia drugiej. Innymi słowy, nie istnieje moc duchowa, którą można wykorzystać do zniszczenia wrogów; nie istnieje moc duchowa mogąca zastąpić energię nuklearną, na której polega dzisiejszy świat.
Niektórzy mogą sądzić, że skoro siła, której poszukujemy i mamy nadzieję zastosować, jest duchowa, to użycie jej jest usprawiedliwione. W rzeczywistości jednak od tej duchowej mocy oczekujemy, by działała jak bomby, na których polegamy. Nie łudźmy się, wierząc, że można odkryć jakąś siłę o działaniu przekraczającym możliwości wszystkich dotychczas poznanych sił. Nie chodzi o użycie duchowej mocy do zniszczenia lub zwalczania czegoś, ale o pokonanie wiary w istnienie dobra i zła w jakimkolwiek skutku lub w jakiejkolwiek formie.
Kiedy zostałem poprowadzony do medytacji nad ideą mocy, uświadomiłem sobie, że przyczyna wszelkich życiowych konfliktów i niepokojów leży w zakorzenionej głęboko wierze w dwie siły, która wywołuje postawy takie jak np. przetrwanie najbardziej przystosowanych do życia, instynkt samozachowawczy jako pierwsze prawo natury i użycie siły w wojnie i w każdej niemal dziedzinie ludzkiego życia. Na przestrzeni wieków posługiwano się jedną siłą do zwalczania, niszczenia lub zastąpie-
-48-
Ponad mocą
nia innej, a jednak, mimo wszystkich tych prób, nieszczęścia, które istniały na ziemi od zarania dziejów, wciąż dręczą świat. Pomimo upływu lat nie udało się pod żadnym względem wyeliminować lub zniszczyć mocy zła.
Właśnie podczas medytacji, kiedy zgłębiałem te zagadnienia, przyszły mi do głowy pytania: Czy to oznacza, że człowiek poszukuje większej mocy po to, by zrobić coś z tymi innymi siłami? Czy możliwe jest, że istnieje moc duchowa zdolna zniszczyć materialną i zająć jej miejsce? A gdyby taka duchowa moc została odkryta, czy niektórzy źli osobnicy mogliby tak się wyszkolić w jej stosowaniu, że świat byłby zmuszony szukać coraz większych mocy dla przezwyciężenia tej duchowej? Gdzie jest granica? Gdzie to wszystko się kończy?
Wiedziałem, że jakakolwiek siła nie byłaby wykorzystywana, zawsze istnieje potencjalna możliwość użycia jej zarówno w imię dobra, jak i zła. Podczas mojej medytacji zadałem pytanie: jak to jest możliwe? Czy w świecie urządzonym przez Boga Jego moc może być użyta zarówno przez dobro, jak i zło?
Odpowiedź przyszła błyskawicznie: „Nie; jeżeli kiedykolwiek odkryjesz, czym jest moc Boga, będziesz wiedział, że nie ma ona przeciwnej sobie, będącej w opozycji. Nie można jej użyć ani na rzecz dobra, ani zła - zawsze pozostaje ona twórczą, wspierającą i utrzymującą siłą dobra; siłą, którą nie można się posłużyć. Mocą Boga nie można się posługiwać - to ona może posługiwać się nami, a nie odwrotnie". Jest to moc, na którą czeka świat, która udowodni, że nie jest mocą; to moc, której nikt nie może wykorzystywać, a tylko Bóg sam z Siebie może ją wyrażać, uaktywniać i pobudzać.
4 W literaturze duchowej świata różne koncepcje Boga znajdują wyraz w różnych s wach używanych na Jego określenie, np. „Ojciec", „Matka", „Dusza", „Duch", „Zasada", „Miłość" i „Życie". Dlatego autor używa zamiennie zaimków „On", „To" lub „Jego", „Siebie", „Mnie" jako odnoszących się do Boga.
-49-
S1O-
Grzmot Ciszy
Stało się dla mnie zupełnie jasne, że dopóki istnieje wiara w dwie siły, niektórzy będą wykorzystywać moc w imię dobra, a mm na potrzeby zła, a ponieważ bierność nie pozwala większości członków rodziny ludzkiej zająć stanowiska po stronie dobra, zło zwykle będzie górą.
Gdy moc należała w praczasach do domeny materialnej, działały zarówno materialne siły dobra, jak i zła. Potem nadeszła era przewagi siły mentalnej, przez krótki czas mądrze używanej, kiedy siłą tą posługiwano się do leczenia i regeneracji. Niedługo później odkryto, że siłę mentalną można wykorzystać zarówno dla dobrych, jak i złych celów. Dziś świat jest areną działania obydwu tych sił - materialnej i mentalnej. Wyzwaniem jest przekroczenie użycia jakiejkolwiek siły lub mocy dla osiągnięcia stanu bez mocy.
Każda odrobina dobrej siły użyta w jakiejkolwiek sytuacji fizycznej lub mentalnej może zawsze posłużyć komuś za przykład wykorzystania w analogiczny sposób siły zła. Ostatecznym rozwiązaniem tej walki przeciwstawnych sił jest zdolność wzniesienia się do Boskiej mocy, która nie jest siłą dobrą, ale twórczą, wspierającą i podtrzymującą potęgą; wzniesienie się do wymiaru życia, w którym nie ma mocy, nie można posłużyć się żadną siłą.
W stworzonym przez Boga wszechświecie tajemnicą życia jest stan poza mocą, gdy żadna siła nie może działać przeciwko tobie, w tobie lub przez ciebie. Stawia cię to w wielkiej pokorze, gdy nawet niechętnie musisz przyznać, jak to uczynił sam Jezus: „Ja sam z siebie mc czynić nie mogę".
Oto cel tego przesłania - dojście do punktu, kiedy nie tylko zapewniasz: „Ja sam z siebie nic uczynić nie mogę", ale okazujesz, że to szczera prawda i zezwalasz, aby - cokolwiek to jest - moc Boga czy stan poza mocą - przejawiło się i zadziałało.
-50-
Ponad mocą
Istnieje jeszcze druga część tej zasady - równie ważna i w naturalny sposób wynikająca z pierwszej. Stwierdziłem, że ludzie od zawsze poszukują mocy, która mogłaby pokonać inne, ale jednocześnie dążą oni do znalezienia czegoś więcej. Szukają Boga, który zapewniłby im takie rzeczy jak pokarm, odzież i mieszkanie.
Mistrz był tego świadom, ostrzega! więc Swoich uczniów: „Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać". Jezus wiedział, że na długo przed Jego przyjściem ludzie poszukiwali Boga, by dał im pożywienie, odzież, mieszkanie, towarzystwo, zasoby, dobre plony, udane polowania i obfite połowy. Mimo Jego nakazu, by przestać troszczyć się o rzeczy, po upływie dwóch tysięcy lat ludzie wciąż modlą się o nie w kościołach, choć Nowy Testament przed takimi prośbami ostrzega. Świat niezmiennie chce znaleźć Boga, który dawałby rzeczy. Są to bezskuteczne poszukiwania, podobnie jak te dążące do odkrycia Boga, który posłużyłby jako moc do zniszczenia wrogów.
Gdy zrezygnujesz z poszukiwania mocy Boga, odnajdziesz stan ponad mocą wprowadzający w twoje życie harmonię. Jeśli przestaniesz rozglądać się za rzeczami od Boga, otrzymasz największy dar - Samego Boga. Doświadczysz Go we własnej świadomości, w swoim wewnętrznym sanktuarium lub świątyni, w tym tajemnym miejscu Najwyższego, którego nie można odnaleźć nigdzie indziej jak tylko w sobie samym. Musisz przyjąć do wiadomości, że twoim celem jest zupełnie bezinteresowne urzeczywistnienie Boga.
Tym, którzy zastanawiają się: „Czy otrzymam zdrowie?". albo „Czy uzyskam obfite zasoby?", odpowiem: „Przypuszczam, że tak. Myślę tak, ponieważ Łaska Boża obficie zaopatruje nas
-51 -
Grzmot Ciszy
we wszystko, czego potrzebujemy, my sami jednak nie posiadamy żadnej mocy, aby te rzeczy od Boga wyegzekwować. Gdy przeżywamy faktyczne, świadome urzeczywistnienie Boga, ból, niedostatek i ograniczenia znikają".
Niestety, wciąż będą istnieć ludzie chorzy i biedni. Ci drudzy zawsze są z nami - ubodzy na zdrowiu, z chudym portfelem i ubodzy moralnie. Dzielimy się z nimi swoim dostatkiem najlepiej, jak możemy. Nie jesteśmy jednak w stanie uczynić nic ponad to. Obdarowanie ich wszystkim, czego potrzebują lub pragną, przekracza nasze możliwości. Jest to niemożliwe, ponieważ człowiek, „który ledwie dech ma w nozdrzach", ma niekończące się oczekiwania; dopóki nie dotrze do niego bezsens poszukiwania rzeczy, nigdy nie zostanie zaspokojony.
Dlaczego nie przestajesz szukać mocy Boga, rozglądać się za jakąś myślą lub prawdą, o której sądzisz, że da ci zdrowie lub pomyślność i nie przyznasz, że sam z siebie nic nie możesz uczynić i że nikt nigdy jeszcze nie odkrył mocy, która zniszczyłaby jego wrogów? Poprzestań na uświadomieniu sobie, że całe zło tego świata jest jedynie „cielesnym ramieniem" i pozwól, by odeszło z twojego doświadczenia. Zaakceptuj to nie poprzez spychanie lub wymuszanie, ale przez zgodę, by minęło. Niczego nie możesz dokonać, używając fizyczne] lub mentalnej siły, ponieważ walka jedynie wzmacnia to, co wydaje się być złą mocą w twoich doświadczeniach. Trwasz w błędnym mniemaniu o sile grzechu, złych nawyków, choroby, niedostatku i ograniczeń; o sile, której te rzecz same w sobie - nie posiadają. Oto dlaczego żadna
Ezechiel powiedział swojemu ludowi w czasie bitwy, kiedy stali wobec przeważających sił nieprzyjaciela: „z nimi jest ramię ciała, ale z nami jest Pan nasz Bóg, aby nam pomóc i przeprowadzić naszą bitwę". Kiedy stajesz wobec jakiegokolwiek problemu - fizycznego, mentalnego, moralnego czy finansowego - pamiętaj, że „jest to tylko ramię ciała, które stara się przekonać, że jest mocą, ale nie ma ono żadnej mocy - jest tylko ramieniem".
-52-
Ponad mocą
siła fizyczna, mentalna czy duchowa nie będzie wystarczająca do usunięcia jakiegokolwiek niepożądanego stanu.
Zawsze, gdy przychodzi ci do głowy myśl: „potrzebuję tego, potrzebę tamtego, chciałbym tego czy chciałbym tamtego", albo „muszę mieć to czy tamto", twoją odpowiedzią powinno być: „Nie samym chlebem żyje człowiek, a więc nie skutkiem, stworzeniem, ale Duchem, Stwórcą". Musisz uświadamiać sobie to tak długo, aż przezwyciężysz swoje pragnienie posiadania kogokolwiek lub czegokolwiek w świecie zewnętrznym. Powinieneś stracić zainteresowanie dla wszystkiego, co materialne, a przyjąć, że żyjesz nie tym, co jest widzialne, ale tym, co niewidzialne. Odkryjesz wówczas, że Nieskończone Niewidzialne postawi przed tobą osoby, rzeczy, okoliczności i warunki niezbędne w twoim codziennym życiu.
W ten sam sposób, za każdym razem, gdy kuszony jesteś myślą o jakiejś sile - negatywnej, złej, fałszywej mocy, która wydaje się dominować w twoim życiu, czyniąc je próżnym i bezowocnym, i którą pragnąłbyś zniszczyć - uśmiechnij się, uświadamiając sobie „Nie, do przezwyciężenia tej dysharmonii nie jest mi potrzebna żadna siła. Istnieje Bóg. Nie wiem nawet, czym On jest i nie mogę tego wiedzieć, ponieważ odpowiedź przekracza wszelką ludzką możliwość percepcji i pojmowania. Gdybym nawet mógł wyobrazić sobie coś, co uznałbym za Boga lub Prawdę, ostatecznie przekonałbym się, że prawdziwego Boga w tym nie ma". I tak w nieskończoność, aż zrozumiesz, że jeśli jesteś w stanie objąć To myślą, to nie jest To, o co chodzi.
Jak można wierzyć, że myśl o Bogu pojawiająca się w ludzkim umyśle może być Bogiem? Byłoby to na pewno umiejsco-
-.53-
Grzmot Ciszy
wierne i ograniczenie Boga. Wielki Salomon w pełni rozumiał, że nawet wspaniała Świątynia, którą zbudował, nie może zmieścić Boga. Nic nie jest dostatecznie wielkie, by pomieścić Boga. Cały świat nie jest ku temu wystarczający, a my budujemy w naszych umysłach małe psie budy czy gołębniki i myślimy, że Bóg w nich przebywa tylko dlatego, że zamieniliśmy Jego Imię na Umysł, Życie lub Miłość, starając się zakotwiczyć Go w myśli i sądząc, że tu możemy Go zatrzymać. Jakie to głupie! Niemożliwe jest zbudowanie do tego celu wystarczająco wielkiej mentalności! Przecież cały wszechświat nie jest na tyle ogromny, by objąć Boga!
Bądź zadowolony zatem z tej wiedzy, że Bóg jest i że dowody tego widoczne są we wszystkim, co cię otacza -w prawie: podobne rodzi podobne; w bogactwie miłości, której świat czasami wydaje się być pozbawiony i w niezmierzonym, choć nieustannie niszczonym, pięknie świata.
Czym jest Bóg - nie wiemy, istnieje jednak bardzo wiele sposobów zaobserwowania Bożej obecności - nie przez poznanie Go, lecz poprzez oglądanie skutków Jego działania. Nie wiemy, jak Bóg działa, ale w Drodze do Nieskończoności odkryliśmy, że sprzyja temu milczenie, wyciszenie myśli, kiedy ludzka jaźń jest na tyle pokorna, że prawdziwie i szczerze wierzy w słowa: „Ja sam z siebie nic uczynić nie mogę" i cierpliwie czeka, aż odsłoni się Boska wspaniałość.
Tylko ci, którzy są gotowi do odrzucenia wszelkich swoich koncepcji o Bogu, zrezygnowania z wyobrażeń, myślenia i określania, mogą w całkowitym samooddaniu pozwolić Mu się ujawnić:
-54-
Ponad mocą
Boże, nie wiem, kim jesteś i nawet nie wiem, jak mam się do Ciebie modlić. Nie wiem, jak zacząć modlitwę i jak ją zakończyć; nie wiem, o co mam się modlić.
Nie mogę wierzyć w Boga, jakiego przyjmuje świat, ponieważ następstwem takiej ślepej wiary jest bezowocność i zawiedzione nadzieje. Muszę znaleźć Boga, jakiego żaden człowiek nie zna; Boga, który jest; jedynego prawdziwego Boga, który stworzył wszechświat na Swój obraz i podobieństwo - doskonały, harmonijny i kompletny - i który wspiera i utrzymuje go w jego nieskończoności i wiecznej doskonałości. W takiego Boga mogę wierzyć.
Odsłoń się Sam, Ojcze, pokaż mi Swą wołę. Nigdy więcej nie znieważę Ciebie, usiłując wskazywać, czego potrzebuję, a następnie starając się wymusić, byś mi to dostarczył. Nigdy nie będę się spodziewał, że spełnisz moją wołę albo mój rozkaz, że będziesz moim chłopcem na posyłki.
Oddaję swoje życie, swoje istnienie, swoje ciało pod Twoją opiekę. Uczyń z tym, co zechcesz. Ojcze, zabierz moje grzechy, moje obawy i moje choroby, weź moje zdrowie i mój dobrobyt; wszystko to zabierz. Proszę o jeden tylko dar - dar Ciebie Samego'".
Możesz wejść na taki poziom wrażliwości i odpowiadać na tyle, na ile jesteś gotowy, twoja gotowość zaś przyjdzie wówczas, gdy poznasz różne wizerunki Boga, jakie oferuje świat -Boga świata religijnego; metafizycznego Boga; Boga, którym, jak sądzimy, można się posłużyć; Boga, który objawia rzeczy.
6 Fragmenty zapisane kursywą są spontanicznymi medytacjami autora powstałymi w przeżywanych przez niego stanach wyższej świadomości. Nie zostały stworzone z myślą o wykorzystywaniu ich jako afirmacje, zaprzeczenia lub formuły. Umieszczono je w książce jako przykłady swobodnego przepływu Ducha. W miarę praktykowania Obecności czytelnik będzie otrzymywał w chwilach uniesienia nowe, świeże inspiracje jako dary Ducha.
-55-
Grzmot Ciszy
Wypróbuj każdy rodzaj Boga i dopiero, gdy dojdziesz do końca tych prób, będziesz gotów Mu się poddać, porzucić dalsze poszukiwania wielkiej mocy, która by mogła niszczyć twoich wrogów, a ciebie obsypywać darami. Odrzucisz pragnienie Boga tego rodzaju, a pozostaniesz przy słowie: „Bóg jest. Twoja łaska mi wystarcza - nie dzięki sile, nie przez moc. Człowiek nie powinien żyć zewnętrznymi siłami ani zewnętrznymi rzeczami, lecz Słowem".
Dawno temu ci z nas, którzy zgłębiali metafizykę, utracili wiarę w moc materialną i materialne środki. Dziś, gdy robimy następny krok, porzucając naszą wiarę w środki mentalne -mentalne siły i sposoby - zbliżamy się do prawdziwego Boga, którego można doświadczyć, me można jednak nigdy Go poznać umysłem, ani posłużyć się Nim.
OD NIERZECZYWISTEGO DO RZECZYWISTEGO
Rozdział 4
Któż ci powiedział
Ś
wiat nigdy nie wzniesie się ponad ideę wykorzystania jednej siły do zwalczania drugiej i nie osiągnie życia w królestwie ponad mocą, dopóki nie zostanie rozwiązana tajemnica Genezis. W tej pierwszej księdze Biblii znajdują się dwie całkowicie przeciwstawne i sprzeczne historie stworzenia. Pierwszy rozdział jest niewątpliwie pracą mistyka, który osiągnął pełne zjednoczenie z Bogiem i dostrzegł, że cały ten wszechświat jest Świadomością, która przybrała kształt. Następne rozdziały zawierają natomiast opis stworzenia przez umysł.
Pierwsza historia stworzenia jest objawieniem działania Świadomości z całą jej nieskazitelnością i odwiecznością. Opowiada ona o rozwoju duchowym wszechświata, w którym światło istniało, zanim ukazało się słońce czy księżyc; w którym plony są w ziemi nim jeszcze posiane zostały nasiona i gdzie żyje już mężczyzna, zanim stworzono kobietę. To, co zostało ukształtowane przez Świadomość, nigdy nie było zrodzone -jest to jedynie wytwór Świadomości, bez początku i końca, ponieważ dopóki istnieje Świadomość, stale przejawia się ona przez formę. Gdy Świadomość przybiera formę, może ukazać się jako nasienie albo jako całkowicie rozwinięte drzewo, bez potrzeby przechodzenia kiedykolwiek przez proces wzrostu.
-59-
Grzmot Ciszy
Świadomość lub Dusza, którą nazywam Bogiem, ujawnia i wyraża Siebie jako duchowy wszechświat, w którym nie ma poczęcia ani narodzin. Inaczej mówiąc, tworzenie jest niepokalanym poczęciem Boga przejawiającego się jako indywidualna tożsamość - tożsamość wyrażająca się w ludzkich, zwierzęcych, roślinnych i mineralnych formach. W rzeczywistości więc Bóg, Świadomość, stanowi prawdziwą treść i tworzywo ziemi, nawet tego, co ukazuje się jako kamień, skała, piasek i gleba - ta sama Świadomość jest także substancją naszej prawdziwej tożsamo-
ści.
Wiemy z księgi Genezis, że Bóg stworzył Adama i Ewę i umieścił ich w raju, wśród doskonałości i harmonii, otoczonych jedynie dobrocią, miłością i pięknem. W Edenie panowała radość i harmonia, dopóki nie wkradło się coś, co go zniszczyło i usunęło Adama i Ewę z ogrodu. To coś zawsze było do pewnego stopnia zagadką, jednak jej tajemnica wyraźnie zostaje wyjaśniona w drugim i trzecim rozdziale Genezis.
W rajskim ogrodzie Adam i Ewa byli nadzy, lecz nieświadomi swojej nagości: mieli ciała, ale dopóki ich umysły były czyste, nie odczuwali wstydu. Ciało wydawało im się być rzeczą normalną i naturalną, dlaczego więc mieli się go wstydzić? Dalej czytamy jednak, że Adam i Ewa poczuli wstyd, ponieważ poznali, że byli nadzy. Nagle pojawiła się w ich umysłach wiara w zło, zaczęli się okrywać i chować. Co ukrywali i przed czym się chowali, jeśli nie przed poczuciem zła we własnych umysłach?
I Bóg zapytał Adama: „Któż ci powiedział, że jesteś nagi?".
To pytanie oddaje istotę ludzkiego życia. Wszyscy tkwimy w tym samym kłopotliwym położeniu, w jakim znalazł się Adam. Dopóki wierzysz w dobro i zło, jesteś Adamem, który
-60-
Któż ci powiedział
się ukrywa; Adamem będącym poza Edenem, przez co wciąż zakrywasz swą „nagość".
Każdy z nas się chowa, ukrywa się przed kimś lub przed samym sobą albo też skrywa coś w sobie, obawiając się, że mogłoby wyjść na jaw. Dlaczego? Ponieważ tkwimy w królestwie dobra i zła. Kto ci powiedział, że coś jest dobre, a coś innego złe? Kto ci powiedział, że bardziej moralne jest przykrywanie ciała aniżeli wystawianie go na pokaz? Kto ci powiedział, że to grzech? Kto to wszystko ustanowił? Z pytania postawionego Adamowi przez Stwórcę jasno wynika, że to nie Bóg. To nie On uznał, że jest coś złego w nagim ciele, podobnie jak nie On powiedział, że w ogóle istnieje na ziemi coś złego.
Grzechem, który się wkradł do Edenu, nie było jabłko ani seks, choć tak właśnie widzą to tradycje religijne. Grzechem było zaakceptowanie dwóch mocy. Kiedy więc człowiek zaczął jeść z drzewa poznania dobra i zła, zaznał dwoistości świata. Nie można było już powiedzieć, że był zbyt czysty, by dostrzegać niegodziwość, bo teraz zobaczył on i poznał zarówno dobro, jak i zło.
Drugi rozdział Genezis radykalnie odbiega od pierwszego w tym, co jest historią stworzenia przez umysł, umysł wytwarzający mentalne obrazy - nie uzewnętrznioną rzeczywistość, lecz mentalne obrazy w myśli - umysł ukazujący się jako myśli zmienne jak pogoda; myśli, które nigdy nie przenikną poza strefę umysłu do królestwa bytu.
W rzeczywistości ani myślenie, że dwa razy dwa jest cztery, ani myślenie, że dwa razy dwa to nie cztery, nie powoduje, że tak właśnie będzie. Dwa razy dwa jest cztery, jest cztery, jest. Nie ma to nic wspólnego z myśleniem. Wynik będzie taki, nawet jeśli będziesz uważał inaczej; tak po prostu/es£. Myślenie nie
-61 -
Grzmot Ciszy
może uczynić czegokolwiek prawdziwym, ale w wewnętrznej Ciszy i w postawie nasłuchiwania, gdy jesteś pouczany przez Boga i kiedy On przemawia, ziemia topnieje - grzech, choroba i wszelkie braki znikają - Bóg przekazuje ci to, co jest. Tylko w królestwie bytu jesteś ponad myśleniem; tam, gdzie istnieje JEST.
Czy można nie mieć żadnych dobrych albo złych myśli? Czy można uniknąć myśli przyjemnych lub nieprzyjemnych, zdrowych lub chorych, czystych albo grzesznych? Myśli emanujące wyłącznie z umysłu zawsze są zarówno dobre, jak i złe.
To mentalne tworzenie nie jest tworzeniem Ducha lub Świadomości, ale kreacją fałszywego lub cielesnego umysłu - tego, na który składa się zarówno dobro, jak i zło. Umysł ten myśli prawidłowo i nieprawidłowo i nie przewodzi mu Bóg ani Świadomość. Cały świat zmysłów utworzony z tego, co widzimy, słyszymy, smakujemy, dotykamy i wąchamy nie posiada żadnego innego bytu niż ten wykreowany przez cielesny umysł, który z samej swej natury od początku jest ograniczony, nierealny i chwiejny, niemogący oprzeć się na niczym oprócz myśli, które stale przeskakują z dobrych na złe i z powrotem.
Z chwilą, gdy zauważysz, że drugi rozdział Genezis opisuje umysł w działaniu, odkryjesz tajemnicę jego przezwyciężenia - wzniesienie się ponad umysł, ponad myśli. Myśli Boga nie są twoimi myślami. Nie możesz myśleć myślami Boga, ale gdy wznosząc się ponad myśl, przekroczysz umysł, a miejsce myśli zajmie Milczenie, Bóg będzie mógł przez ciebie przemówić.
Kiedy jesteś w stanie wznieść się ponad królestwo myśli do tego szczytu, gdzie już nie oceniasz, czy coś albo ktoś jest dobry lub zły i gotów jesteś stać się całkowicie przezroczysty, by móc przyjąć Boże instrukcje, wtedy Bóg szepcze ci do ucha i ukazuje
-62-
Któż ci powiedział
duchową rzeczywistość istniejącą właśnie tam, gdzie wydawał się być ten „człowiek według ciała", który nie może „podobać się Bogu". Jednakże w tej chwili, kiedy Bóg mówi, „człowiek według ciała" przeobraża się w Syna Bożego i natychmiast powraca do Edenu, gdzie jako Syn Boga żyje teraz pod jego przewodnictwem.
Wiara w dwie siły jest tym - co trzyma cię w sidłach niezdecydowania pomiędzy parami przeciwieństw - harmonią i zamętem, nędzą i dostatkiem, życiem i śmiercią, chorobą i zdrowiem. Tymczasem zdolność przebywania w twej wewnętrznej istocie i świadomość, że istnieje tylko jedna siła, że me ma dobra ani zła w żadnej formie, uwalnia cię i przynosi pokój przekraczający zdolność pojmowania.
Jedynym diabłem jest poznanie dobra i zła. Uznajesz, że coś jest dobre i takim się ono dla ciebie staje albo że coś jest złe i takim ono będzie. A prawda jest następująca: „nie istnieje ani dobro, ani zło, tylko myślenie takim je stwarza". Aby więc pozbyć się tych par przeciwieństw, musisz zatrzymać karuzelę swego umysłu. W rzeczywistości nie jest to tak trudne ani niemożliwe, jak mogłoby się wydawać.
Wiele razy pytano mnie: „Co robisz, żeby zatrzymać myślenie?". Otóż znalazłem jeden sposób. W chwili, gdy mogę spojrzeć na jakąś osobę lub okoliczności i wiem, że nie jest to ani dobre, ani złe, moje myśli ustają, a umysł się wycisza. Nadszedł kres, nie mam już o czym rozmyślać; nie myślę o tym, co widzę, ani dobrze, ani źle. Wiem tylko, że to jest i wycofuję się wówczas do swego wnętrza, gdzie tkwi cała moc. Nasz umysł jest niespokojny tylko wtedy, gdy myślimy o rzeczach lub osobach w kategoriach dobra i zła, a uspokaja się, gdy porzucamy te pojęcia.
Mając za sobą odpowiednią ilość doświadczeń wszelkich
-63 -
Grzmot Ciszy
ludzkich błędów, z których przynajmniej część w rzeczywistości okazuje się nicością - dzięki zrozumieniu, że nie ma ani dobra ani zła, ponieważ istnieje tylko Bóg - zbliżyć się możesz do punktu, gdzie z całym przekonaniem będziesz w stanie oświadczyć swemu własnemu Piłatowi, jak to uczynił Jezus: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry".
Lata praktyki w uzdrawianiu nauczyły mnie, że gdybym zaakceptował stan przyprowadzonej do mnie osoby jako dobry albo zły, nie mógłbym jej całkowicie uleczyć. Uzdrowienie przychodzi wraz ze zrozumieniem, że „to nie jest zło ani dobro. Nie ma w tym dobra ani zła, ponieważ jest tu Bóg, a gdzie jest Bóg, gdzie jest Duch Pański - tam jest wolność".
Kiedy żyliśmy w Edenie, czyli w harmonii i doskonałości, jako nieskalane potomstwo Boga, sami byliśmy jak bogowie - kompletni i całkowici. Droga powrotna do Edenu opiera się więc na odrzuceniu par przeciwieństw. Pełna harmonia następuje wtedy, gdy już nie pragniesz dobra bardziej od zła. Jeśli w ogóle czegokolwiek chcesz i nawet jesteś przekonany, że chodzi ci o dobro, nie możesz być pewny, czy spełnienie twojego życzenia przyniesie dobrodziejstwo czy też krzywdę. Nawet taka, wydawałaby się, upragniona i wyczekiwana rzecz jak posiadanie miliona dolarów może być szkodliwa i niszcząca, o czym już wielu ku swej rozpaczy mogło się przekonać.
Tradycyjna metafizyka zgodziłaby się, że należy się wznieść ponad zlo, ciągle jednak wypatruje ona dobra z nadzieją, że zło zostanie w nie przetworzone. Tu właśnie popełnia błąd, który skutkuje niemożnością osiągnięcia ostatecznej harmonii.
Dopóki będziesz wierzył, że jedna rzecz jest dobra, a druga zła, pozostaniesz poza rajskim ogrodem. Jednego dnia będziesz zdrowy, a drugiego chory, doświadczysz młodości i żywotności,
-64-
Któż ci powiedział
a potem starości i utraty sił, ponieważ są to kolejne pary przeciwieństw, które cyklicznie po sobie następują. Gdy przestaniesz pragnąć zdrowia lub harmonii bardziej niż niedostatku albo dysharmonii, a skupisz się na poszukiwaniu jedynie tego, co od początku było w Edenie najważniejsze, wzniesiesz się ponad te przeciwieństwa do życia wiecznego. W takim stanie świadomości będziesz dostatecznie czysty, by znów przechadzać się po Edenie, który jest stanem bez pragnień - stanem zadowolenia z tego, że istniejesz.
Pierwotny nieskalany stan Adama i Ewy polegał na braku pragnień. Zostali oni stworzeni przez Boga i z łaski Boga dane im było wszystko, czego potrzebowali: Bóg był ich istnieniem, Bóg był ich życiem, On nawet ukształtował ich ciała i rozporządzał nimi. Przez cały dzień cieszyli się tym, co w życiu dobre, aż w środku raju pojawiła się w ich świadomości wiara w dobro i zło. Przestali więc przechadzać się błogo po ogrodzie i wyszli z niego w świat, gdzie zostali mężczyzną i kobietą, mieszkańcami ziemi. Ze stanu nieograniczonej niczym radości istnienia weszli oni na poziom świadomości, który każe w pocie czoła zarabiać na swoje utrzymanie i w bólach rodzić dzieci. Jak długo trzymasz się wiary w dobro i zło, ty także żyjesz w podobnym świecie jak Adam i Ewa, których wygnano z Edenu i jesteś zależny od przypadków i zmian, od wypadków, ograniczeń i od starości.
W ósmym rozdziale Listu do Rzymian, w wierszu 8 czytamy, że „człowiek, który żyje według ciała", czyli człowiek-Adam, nie może się podobać Bogu, nie żyje w zgodzie z Jego prawem i staje się dzieckiem Bożym dopiero wtedy, gdy Duch Boży w nim zamieszka. Nigdy jednak nie zapominaj, że nie ma w tobie dwoistości - nie ma człowieka rzeczywistego i nierzeczywi-
Grzmot Ciszy
stego; nie ma wszechświata rzeczywistego i nierzeczywistego. Jest tylko jeden wszechświat i ten wszechświat jest rzeczywisty; jesteś tylko jeden, rzeczywisty ty. „Człowiek według ciała" jest właściwie tym rzeczywistym człowiekiem, który nie został jeszcze przebudzony mocą Ducha Bożego. Zarówno pierwszy Adam, jak i ostatni Adam byli duchowi - jeden niewinny zanim został wygnany z raju, a drugi oczyszczony po swoim powrocie.
Podobnie ty i ja jesteśmy takimi niewinnymi dziećmi Boga, urodzonymi w raju, ale w chwili obecnej doznającymi poczucia dobra i zła. Poruszamy się jako cieleśni mężczyźni i kobiety, którzy nie mogą podobać się Bogu i żyć zgodnie z Jego prawem, aż do chwili, gdy pewnego dnia zostanie nam objawiona jedyna różnica miedzy pierwotnym Adamem i Ewą, niewinnymi, wiecznymi istotami stworzonymi przez Boga, a tobą i mną, jakimi jesteśmy obecnie. Polega ona na tym, że my poznaliśmy dobro i zło.
Jeżeli chcesz powrócić do rajskiego stanu i być takim człowiekiem, jakim byłeś na początku - czystym stworzeniem
musisz zrobić tylko jedno: porzucić swoją wiarę w dobro
i zło. W rzeczywistości taka wiedza jest domeną teorii, wierzeń
i czysto ludzkich pojęć. Gdy będziesz gotów z niej zrezygnować,
spójrz na wszystkie dobre i złe okoliczności w swoim życiu i na
całym świecie i powiedz z przekonaniem: „Wyrzekam się was
obydwu. Od tej chwili nie znam ani dobra ani zła, znam tylko
przejawiającego się we wszystkim Boga. Duchowym wzrokiem
widzę Świadomość kształtującą się w nieśmiertelnych formach
wiecznych, harmonijnych i obfitych. Odtąd przyjmuję tylko
objawienie rzeczywistego stworzenia, w którym jest światło,
nawet gdy nie ma słońca, i gdzie wszystko jest harmonią".
-66-
Któż ci powiedział
Nie ma innej drogi. Bez względu na to, czy jesteś gotów na przyjęcie tej idei, czy też nie, tajemnica harmonijnego życia polega na zdolności odrzucenia wszystkich własnych ocen i osądów dotyczących sytuacji i ludzi. Trudno to uczynić, ponieważ od początku prowadzisz dualistyczne życie. Nie możesz, na przykład, uniknąć oglądania zła w świecie - złych warunków, a czasami i złych ludzi. Nie ma co do tego wątpliwości. Podobnie jednak jak Mistrz możesz wypędzać ze świątyni tych złych zajmujących ważne stanowiska rządowe, głosując przeciwko nim i demaskując korupcję na wyższych szczeblach. Musi temu jednak towarzyszyć obiektywizm równy temu, jaki ma aktor grający rolę na scenie. Może on odtwarzać postać złodzieja, który skradł milion dolarów, ale przestępstwo popełnione w sztuce nie przynosi mu korzyści ani nie wyrządza krzywdy, ponieważ on tylko gra i wykonuje ruchy, jakich wymaga od niego charakter roli. Aktor nie musi sam być czarnym charakterem, by zagrać bohatera negatywnego - po prostu działa jako taki czarny charakter, dopóki nie opadnie kurtyna, a wtedy usuwa charakteryzację i znów staje się sobą.
Tak też jest z tobą. Mówisz i robisz różne rzeczy w tym stanie dualizmu, w którym żyjesz, ale musisz nauczyć się uśmiechać z niedowierzaniem w swym wnętrzu pamiętając, że jesteś tylko aktorem na scenie, nie akceptujesz więc pozorów i pozornych wartości.
Oczywiście, musisz potępiać zło: czasem przeciw niemu zagłosować, innym razem wypowiadać się przeciwko złu, poprawiać dzieci, a nawet dorosłych. Wszystko to jednak należy robić bez faktycznej wiary w zło, przyznając „Tak, to jest świat pozorów i ludzie w nim nie zbudzili się jeszcze do tej wielkiej tajemnicy, że w żadnej osobie, miejscu czy rzeczy nie istnieje dobro ani zło".
-67-
Grzmot Ciszy
Powinieneś być w stanie rozejrzeć się po sali pełnej ludzi i w myślach przyznać: „Wiem, że w tym pokoju nie ma złego człowieka - nikt tu źle nie myśli, żaden spośród tych wszystkich ludzi nie jest złodziejem ani kłamcą". To jednak jeszcze nie wszystko; musisz posunąć się dalej i dodać: „Nie ma tu także nikogo dobrego".
W początkach studiów nad metafizyką wielu osobom trudno jest przestać dostrzegać zło, jednak dużo większą sztuką jest osiągnięcie tak wysokiego stanu świadomości, aby być zdolnym wznieść się ponad dobro, ponad dobre zdrowie i zasoby - wycofać się do królestwa świadomości, gdzie obok zewnętrznego normalnego życia istnieje wewnętrzna pewność: „Nie będę przyjmował pozorów; nie będę. Pozostanę w JEST. Bóg jest i tylko Bóg jest. Nie może być złych ani dobrych warunków. Może być tylko Bóg".
Pierwszy rozdział Genezis to historia duchowego wszechświata zaludnionego duchowymi istotami, które nie żyją skutkiem, lecz przyczyną; nie żyją jedynie chlebem, nie muszą w pocie czoła zarabiać na życie, ponieważ plony są w ziemi, zanim nasiona zostały posiane. Tymczasem w drugim i trzecim rozdziale wiara w dobro i zło stworzyła poczucie oddzielenia od Boga i człowiek zaczął żyć siłą i skutkiem: nie może żyć bez chleba, pieniędzy, bicia serca, światła słonecznego. Żyje wszystkim, co stworzone, zamiast żyć dzięki Stwórcy.
Czytając o tym, możesz myśleć, że są to rzeczy trudne do przyjęcia, ponieważ wyrzekając się dobra i zła i porzucając je, stajesz się oczyszczoną, nieśmiertelną, wieczną istotą bez grzechu; nie masz się czego wstydzić i czego się bać, ponieważ żyjesz Łaską Bożą. Nie zapominaj jednak, że jutro przyjdą problemy, które znów spróbują wyrzucić cię z raju; odbierzesz pocztę
Któż ci powiedział
i telefony, które będą próbowały zahipnotyzować cię pozorami dobra i zła.
Kiedy takie chwile nadejdą, pamiętaj, że jest to czas wymagający hartu ducha, ale także chwila, gdy z pomocą przychodzi ci Łaska Boża, która udziela siły, abyś wytrwał w swej duchowej spójności.
Prawda, że nie ma ani dobra ani zła w żadnej formie, jest tajemnicą stanu poza mocą; tajemnicą życia, którą ludzie od wieków pragnęli poznać. Nazywano to poszukiwaniem Boga, Świętego Graala, lecz gdy udało się już osiągnąć cel - o ile w ogóle było to możliwe - odkrywano ostatecznie, że nie ma dobra ani zła. Gdy ludzie poznawali tę tajemnicę, ogarniało ich niewypowiedziane poczucie szczęścia wynikające z odnalezienia najwyższej rzeczywistości. Jedynie wiara w dobro i zło powstrzymuje nas przed wejściem do świętego królestwa.
Rozdział 5
Przekraczając umysł
N
'a początku istniał tylko jeden stan świadomości -duchowy, ale od czasu tzw. Upadku człowiek jest rozdarty pomiędzy trzema stanami świadomości -materialnym, mentalnym i duchowym. Gdy świadomość duchowa zostaje ucieleśniona, staje się doskonałym ciałem, nieśmiertelnym, ale tylko bardzo niewielu spośród miliardów ludzi, którzy zamieszkiwali naszą planetę, udało się osiągnąć świadomość duchową. Zamiast tego przez niezliczone pokolenia świat żyje w materialnym i mentalnym stanie świadomości i większa część tego, co jest znane, to materialne odczucie świata - takiego, w którym człowiek w pocie czoła pracuje, aby żyć, a wszystko, co jest wytwarzane, powstaje ze środków fizycznych i materialnych.
Nawet dziś ludzkość nie wzniosła się zbyt wysoko ponad fizyczne poczucie wszechświata, mimo odkrycia w ostatnim stuleciu znacznej części siły mentalnej. Chociaż poznano tylko jej początkowe stadium - umysłowość panującą nad siłą fizyczną - dało to początek tzw. nauce pozytywnego myślenia, która ma służyć zręcznemu obracaniu się wśród ludzi. Na przykład, jeżeli ktoś nie posiada domu, to jedyne, co ma zrobić - to my-
Grzmot Ciszy
śleć pozytywnie, a dom się znajdzie; albo jeżeli brakuje komuś satysfakcjonującego partnera, wystarczy trochę pozytywnego myślenia, a stary towarzysz życia znika., na jego miejscu zaś zjawia się nowy! Jeśli ktoś cierpi na jakieś fizyczne dolegliwości, to odrobina pozytywnego myślenia - trwanie przy właściwej myśli - spowoduje, że schorowane ciało zostanie zastąpione innym, pełnym harmonii.
Nawet jeśli tego rodzaju terapia mentalna bywa skuteczna, co zdarza się dość często, stosujący ją wciąż tkwią we wszechświecie materialnym - w fizycznym ciele, fizycznym towarzystwie, w czymś fizycznym uzależnionym od prawa dobra i zła -i już następnego dnia mogą doświadczyć kolejnych rozdźwię-ków i dysharmonn. Kiedy bowiem jedna część ciała zostanie uleczona, odzywa się kolejna: problem zasobów zostanie rozwiązany, wyskakuje coś innego i tak przechodzi się od jednej wiary w fizyczną, mentalną lub finansową dysharmonię do drugiej i na nowo podejmuje się próby zastosowania potęgi umysłu do dopasowania, leczenia lub poprawiania okoliczności.
Świat jednak i tak zrobił wielki postęp, bo gdyby nie odkrycie sfery mentalnej, zrobienie kolejnego, wyższego kroku w kierunku duchowego królestwa byłoby prawie niemożliwe.
Zanim przejdziemy do dalszych rozważań, musimy zrozumieć, jak funkcjonuje umysł. Najłatwiej będzie to przedstawić na przykładzie naszego ciała. Każdy zdaje sobie sprawę, że ciało jest narzędziem wykorzystywanym w różnych obszarach ludzkiej działalności, lecz mało kto wie, że ponieważ jest to narzędzie Boga, powinno być doskonale harmonijne. Nie ma powodu, dla którego ciało miałoby niszczeć albo tracić zdolność działania, a takie właśnie wydaje się być, ponieważ człowiek nie nauczył się jeszcze zapobiegać tym zmianom i utrzymywać ciała w takim
-72-
Przekraczając umysj,
stanie, aby pozostawało właściwym i skutecznym narzędziem codziennego użytku. Można to osiągnąć dzięki uświadomieniu sobie, że także umysł jest narzędziem, które ma właściwe sobie miejsce w naszym ludzkim życiu.
Zrozumienie, że umysł jest narzędziem, powinno pociągnąć za sobą także poznanie, przez co jest wykorzystywany, ponieważ z konieczności musi on posiadać coś, co by go nadzorowało i nim rządziło. Niestety, przeciętny umysł nie ;est kontrolowany. Niektórzy ludzie próbują zapanować nad swoim umysłem, siejąc w ten sposób spustoszenie w swoim życiu, bo nie wiedzą, że umysł nie może być kontrolowany przez człowieka.
Umysł jest narzędziem czegoś wyższego, a tym czymś jest jedyna Jaźń. Gdy osiągasz taki punkt, kiedy twój umysł zaczyna być kierowany przez Jaźń, ogarnia cię spokój przekraczający zdolność pojmowania. Nie ty panujesz wówczas nad ciałem lub umysłem, ale istniejąca w twojej świadomości aktywność Prawdy, którą uświadomisz sobie za pośrednictwem umysłu. Aktywność ta utrzymuje twój umysł jasnym, czystym, harmonijnym i żywotnym. Panuje też nad ciałem, reguluje je, prowadzi i działa oczyszczająco zarówno na umysł, jak i ciało.
W każdym z nas mieści się duchowy ośrodek, który zawiera całe duchowe dziedzictwo. Ośrodek ten znajduje się nie wewnątrz ciała, lecz w naszej świadomości, wobec czego jesteśmy w stanie czerpać z jej nieskończonego źródła wszystko, co jest potrzebne dla naszego rozwoju od dziś aż do końca świata i w nieskończoność.
Początkową, fundamentalną i stwórczą zasadą i istotą życia jest Bóg, Dusza lub Świadomość. Umysł natomiast jest narzędziem, poprzez które Boska aktywność się przejawia; właściwie pojmowany i użytkowany stanowi narzędzie Boga.
Grzmot Ciszy
Gdy jest otwarty na Boskie impulsy, wypływają z niego harmonijne i doskonałe formy.
Przez Adama umysł ludzki przyjął wiarę w dobro i zło i od tej chwili, zamiast pozostać czystym narzędziem Duszy, zaczął kształtować się w materialnych formach zarówno dobrych, jak i złych. Przypomina to pudełko z babeczkami, z którego wyjmujesz ciastka w formach zbliżonych do kształtu opakowania. W podobny sposób powstają formy umysłu. Jeżeli żywi się on złymi myślami, ukazują się złe formy i odwrotnie - jeżeli jest w mm dobro, ukazują się formy dobre.
Umysł wytwarza swój własny obraz i podobieństwo i o ile ty, który za nim stoisz, pozwolisz, aby był napełniony przesądami, ignorancją lub obawami wynikającymi z wiary w dwie potęgi, twój umysł wszystko to wyprodukuje w twoim życiu. Umysł jest tworzywem każdej formy grzechu, choroby, śmierci, żądzy, niedostatku, ograniczeń, wojen, pogłosek wojennych i innych podobnych rzeczy wymienianych pod pojęciem zła.
Umysł napełniony złymi myślami, lękiem, nienawiścią, niesprawiedliwością, żądzą albo złośliwością musi na zewnątrz objawić się jako dysharmonia i rozdźwięk; natomiast nasycony pozytywnymi myślami, miłosierdziem, niewinnością, życzliwością lub współpracą - musi uzewnętrznić się w formie dobrego życia. Jest to prawo karmiczne zgodne z nauczaniem Pisma Świętego: A co człowiek sieje, to i żąć będzie. Umysł w swoim nieoświeconym stanie napełniony materialistyczny-mi wierzeniami, teoriami, opiniami, doktrynami i wyznaniami może manifestować jedynie swój własny chaotyczny stan, natomiast wolny od tych wierzeń staje się narzędziem, przez które twórcza Zasada życia może wypływać jako harmonia
-74-
Przekraczając umysł
i wieczne formy. Zewnętrzne zjawiska zawsze kształtują umysł. Jak siejesz mentalnie, tak żąć będziesz materialnie.
Materia jest materią tylko dla materialnego stanu świadomości, ale gdy wzniesiesz się do stanu mentalnego, przestaje ona być materią, a jest umysłem. Umysł jest istotną treścią i tworzywem, z którego kształtuje się materia i ukazuje się jako forma lub skutek. Jest on zasadą, życiem i prawem wszystkich materialnych i mentalnych form.
Nie jest to koncepcja łatwa do zrozumienia, lecz jeśli przeprowadzimy analogię pomiędzy nią a znaną powszechnie substancją, być może pozwoli to lepiej wyjaśnić tę ideę. Kombinacja dwóch części wodoru i jednej części tlenu nazywana jest wodą, woda jednak może zamienić się w parę albo w lód. Bez względu na to, czy przybierze ona postać wody, pary czy lodu, pozostanie tylko odmienną formą tej samej substancji - dwóch części wodoru i jednej części tlenu.
Podobnie i umysł jest substancją zasadniczą, a materia to nazwa nadana umysłowi, kiedy przybiera on kształt. Umysł objawia się w wielu formach - jedną z nich jest ciało, drugą krew, kolejną kości, a jeszcze inną włosy; każda jednak z tych form jest to umysł, który stał się widzialny; umysł, który przybrał konkretny kształt. Choć w jednej formie jest on ciałem, a w innej kością, chrząstką, krwią, włosami albo skórą, to zawsze substancją czy istotą tych form jest umysł.
Umysł funkcjonuje jako myśl, a objawia się jako rzecz i na tym poziomie jest on treścią stworzenia, co zostało opisane w drugim i trzecim rozdziale Genezis. Jeżeli więc materia jest umysłem, to proces myślowy może zmienić wytwór - materię.
Twój i mój umysł przepojony prawdą duchową staje się narzędziem, poprzez które objawia się Bóg; w którym i za pośred-
-75-
Grzmot Ciszy
mctwem którego Bóg się przejawia i ukazując się, staje się ciałem naszego zewnętrznego świata. Nie żyjemy zatem w świecie materialnym, w materialnym środowisku, ponieważ sam Bóg - Prawda w twojej i mojej świadomości - jest substancją i istotą naszego świata.
Kiedy Bóg lub Dusza opanowuje umysł i ukazuje się jako forma, wtedy wszystkie formy są duchowe i mogą być pomnażane. Gdy wznosisz się ponad poziom umysłu i myśli do Ciszy, czyli tam, gdzie jest JA, Bóg staje się aktywnością i substancją ukazującą się jako materia lub forma. Na przykład w każdym z cudów w czterech Ewangeliach to właśnie umysł Jezusa Chrystusa uzewnętrzniał się jako zdrowie, harmonia i nieskończona ilość bochenków chleba i ryb. Ani chleb i ryby, ani zdrowie i dobrobyt nie są materią - są one ukształtowane przez umysł. Jeśli tylko zostanie on przepojony prawdą, prawda staje się substancją i istotą wszystkich form i wtedy można je pomnażać, ale mnożyć można je tylko dlatego, że nie są materią.
Był czas, gdy ziemię zamieszkiwał tylko miliard ludzi. Obecnie jest nas więcej - cztery miliardy7, nie ma jednak na ziemi więcej Boga. Jest ten sam Bóg, jest to samo życie; jedyne, co się stało, to fakt, że umysł rozmnożył formę, nie dzieląc jej. Jest to ta sama zasada, która działała, gdy Jezus dokonał cudu z bochenkami chleba i rybami. Rozmnożył On widzialną formę dla zaspokojenia potrzeb w tamtej konkretnej chwili.
Istnieje tylko Duch i Jego duchowe formacje, lecz umysł jako narzędzie Ducha kształtuje się i rządzi samym sobą jako nakreślona forma, która nazywana jest materią albo formą fizyczną. Jest ona właściwie umysłem, ponieważ materię można sprowadzić do formy mentalnej, a nawet przywrócić do płasz-
7 W 1962 r., gdy powstawała ta książka, Ziemię zamieszkiwało ok 4 mld ludzi.
-76-
Przekraczając umysł
czyzny duchowej, umysł natomiast objawia się w skończonych formach i to on kształtuje formę. Umysł nawet przeobrazi ciało i zatroszczy się o nie. To on kształtuje dla ciebie wszystko, czego potrzebujesz, nie dodaje jednak niczego do stworzonego już świata.
Gdy umysł funkcjonuje na swoim własnym poziomie, przybiera zarówno formy dobra, jak i zła albo obydwie razem. Tymczasem kierowany Duszą lub Bogiem objawia się jedynie jako harmonijny świat. Nie chodzi o to, że gdy snujesz dobre myśli, pojawia się twój doskonały duchowy świat. Oznacza to, że gdy wzniesiesz się ponad umysł i myśl do sfery Ciszy, wtedy Dusza lub Bóg objawi się jako twoja duchowa tożsamość, istota, ciało i wszechświat.
Jeśli pozwolisz, aby twój umysł był napełniony ignorancją, przesądami, egoizmem, wytworzy on swój własny obraz i podobieństwo, co odbije się na zewnątrz jako grzech i choroba świata. Gdy jednak umysł jest oczyszczony i staje się narzędziem czystej Duszy, wtedy wytwarza obraz i podobieństwo Duszy „według wzoru, jaki ci został ukazany na górze" - duchową doskonałość.
Świat stworzony przez Boga jest niematerialny, duchowy i nieskończony, a nie fizyczny, materialny i ograniczony. Bóg jest Duchem, więc wszechświat Boga i Jego ciało są duchowe. Ty jednakże odbierasz świat swymi ludzkimi zmysłami i stworzenie Boskie wydaje ci się fizyczne, materialne i ograniczone. Powodem tej nieprawidłowości jest ograniczenie twojego umysłu pozwalające mu w jego nieoświcconym stanie na interpretację tylko tego, co uświadamiasz sobie zmysłami. Nie widzisz tego, co jest - widzisz jedynie interpretację własnego umysłu.
Jeżeli, na przykład, w pokoju stoi wazon z różami koloru żółtego, ty i prawie każdy z obecnych w pomieszczeniu zoba-
-77 -
Grzmot Ciszy
czy, że kwiaty są żółte. Daltonista może jednak zinterpretować kolor jako inny. Podobnie, podczas gdy tymi samymi różami ty się zachwycasz, u innej osoby mogą one wywołać atak alergii albo astmy. Najwyraźniej więc ważne jest nie to, co sobie uświadamiamy, lecz jak to uświadomione zjawisko interpretuje umysł.
Być może dziwi cię to, jak niektórzy artyści przedstawiają róże. Tymczasem potrafią oni dostrzec pewną ukrytą w nich prawdę, podczas gdy ty widzisz tylko ich skończoną fizyczną formę i barwę. Są ludzie, którzy oglądając w galerii arcydzieła sztuki, będą nazywać je bohomazami, podczas gdy inni patrząc na te same płótna, przeżyją ekstazę, ponieważ ich wrażliwość na sztukę, znajomości linii i barw, pozwala im ocenić i dojrzeć to, co widział artysta, umieszczając na płótnie swą wizję. Jeśli masz rozwinięty zmysł artystyczny, możesz stać przed obrazem w pełni świadomy tego, co zostało namalowane, ale jeżeli twojemu umysłowi sztuka jest zupełnie obca, nie zobaczysz niczego oprócz barwnych plam.
Jeśli twój umysł jest wolny od osądów, możesz, rozglądając się po świecie, cieszyć się niebem, powietrzem, ziemią, oceanem, słońcem, księżycem i gwiazdami, ale jeśli wypełniają go materialne pojęcia, to podobnie jak uczynił to kilka lat temu mój przyjaciel, zapytasz: „Nie mogę zrozumieć, po co ludzie podróżują. Przecież istnieją tylko dwa rodzaje powierzchni ziemi -biegnąca w górę, zwana górami i schodząca w dół, znana jako doliny. A jeżeli jest mokro, nazywamy to deszczem. Co ludzie widzą w podróżach? Czy jest jakaś różnica pomiędzy jednym miejscem a drugim?".
Rzadko widzisz to, co naprawdę masz przed sobą. Cokolwiek obserwujesz w świecie, widzisz to poprzez pryzmat swojej
-78-
Przekraczając umysł
przeszłości - przez postawę życiową rodziców, rasowe i religijne korzenie, dziedzictwo narodowe, środowisko, w którym dorastałeś, edukację i doświadczenia zebrane już po opuszczeniu szkoły.
Wszystkie twoje pojęcia ukształtowane zostały przez wpływy sprzed twoich narodzin, miejsce, gdzie się wychowywałeś, wykształcenie i osobiste doświadczenia, które sprawiają, że jesteś tym, czym jesteś - istotą ludzką. Jeżeli zatem twój świat tworzą ludzie opryskliwi, zgorzkniali i nieprzyjemni, przyczyną tego może być fakt, że wymienione cztery czynniki warunkują cię i wpływają na interpretację tego, co cię spotyka. Z drugiej zaś strony, jeżeli przebywasz wśród osób współpracujących ze sobą, wyrozumiałych i życzliwych, prawdopodobnie również wynika to z twojego sposobu patrzenia.
Dokładnie tam gdzie jesteś, jest właśnie królestwo Boże. Wszystko, co jest w niebie, istnieje także na ziemi; czy jednak ta ziemia okaże się dla ciebie niebem czy piekłem, zależy od tego, czy patrzysz na nią oczami ducha czy materii. To interpretacja życia przez twój umysł rozstrzyga, czy doświadczasz nieba czy piekła.
Patrzysz na to, co Bóg stworzył poprzez narzędzie umysłu, a kształty, które widzisz, przyjmują takie barwy i charakter, jakie narzuca im rozumowa interpretacja. Gdy ktoś przychodzi do ciebie i mówi: „Mam chore ciało" albo „Mam chory umysł" lub „Mam pusto w kieszeni", widzi on świat przez ograniczone, materialne, skończone zmysły. Jeżeli jednak potrafisz zignorować to, co ktoś widzi, czuje i doświadcza i zrozumiesz, że twój umysł jest jedynym interpretatorem, to jeśli jesteś w stanie w dostatecznym stopniu się wyciszyć, by móc dostrzec prawdziwy obraz, wtedy w tej Ciszy usłyszysz: „Jesteś Moim dzieckiem,
-79-
Grzmot Ciszy
Moim dzieckiem umiłowanym, w którym mam upodobanie" albo: „To miejsce jest królestwem Boga" lub też: „Wszystko, co mam, jest twoje". Innymi słowy, od wewnątrz przychodzi zapewnienie, że wszystko, co widzisz ludzkim wzrokiem jako interpretację swego śmiertelnego umysłu, jest nieprawdziwe; w Ciszy zostaje objawione to, co naprawdę jest.
Osoba zmagająca się z problemem osądza po pozorach, a jej umysł interpretuje świat w świetle uwarunkowań sprzed czasu jej narodzin, środowiska, wychowania i późniejszych osobistych doświadczeń. Tymczasem umysł interpretujący obraz świata poprzez czystą aktywność Duszy cały osąd pozostawia z boku, oczekując w Ciszy: „Ojcze, ja nie osądzam. Czekam na Twój Osąd". I w tej pokorze duchowe widzenie oświetla obraz świata.
W wymiarze ludzkim umysł jest twórczy - może kreować zarówno dobre, jak i złe obrazy - i tym się zajmuje. Na poziomie duchowym jednak nie ma on zdolności tworzenia - jest tylko ujściem dla świadomości. Jeśli, na przykład, masz przed sobą czyste płótno, to zamiast głowić się nad tym, co namalować, ucz się trwać w cichym wyczekiwaniu, przyjmując postawę: „Mam tu płótno, Ojcze, Ty malujesz obraz". Odkryjesz wówczas hojnie napływające pomysły, a z wnętrza twojej świadomości przyjdą wskazówki, które pokierują twoim umysłem i rękami.
W stanie takiej wrażliwości rozwiną się wszystkie twoje pomysły, odkrycia, plany i inne potrzebne idee, a tobie dana będzie zdolność ich wprowadzenia w czyn. Stanie się tak, ponieważ prawdziwą siedzibą inteligencji jest Dusza lub Duch i Boska Inteligencja działa poprzez swoje narzędzie - umysł. Cała tajemnica tkwi w przejściu od myślącego, knującego, planującego, projektującego umysłu do umysłu wyciszonego, do stanu świadomości, przez który mogą płynąć Boskie idee.
Przekraczając umysł
Od czasu złudnego doświadczenia, znanego jako Upadek człowieka, zaczęto posługiwać się umysłem jako siłą stwórczą i tu właśnie leżą korzenie naszych dzisiejszych trosk i problemów. Kiedy więc rodzina, przyjaciele lub inni ludzie proszą cię o pomoc albo też masz pomóc sam sobie, zamiast starać się zmienić osobę lub stan, zamiast potępiać siebie czy innych, powinieneś uświadomić sobie, że masz właśnie do czynienia z inną formą umysłu. Czynnikiem uzdrawiającym będzie zrozumienie, że umysł nie jest potęgą -jest on ujściem dla świadomości.
Możesz obserwować, w jak cudowny sposób to działa, ilekroć będziesz kuszony jakąś formą błędu - cokolwiek by to było - o ile nie walczysz z nią, lecz spokojnie sobie uświadamiasz, że:
„Bóg jest potęgą i jedyną stwórczą zasadą życia, źródłem całego bytu. Bóg i tylko On! „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!" - żadnej innej mocy, żadnego innego stwórcy oprócz Jedynego. Jest tylko Bóg i to, co mnie trapi, nie może pochodzić od Boga, musi więc pochodzić od umysłu. To umysł podsuwa mi wizje wszelkich braków".
Ci, którzy żyją w Duchu, mają przebłyski prawdziwej duchowej kreacji i są w stanie dostrzec rzeczywistego człowieka uczynionego na obraz i podobieństwo Boże i zobaczyć, że nic nigdy nie naruszało harmonii rozwoju i postępu duchowego człowieka.
Na ludzkim poziomie jednakże umysł rządzi ciałem i całym stworzeniem i czyni to zarówno w imię dobra, jak i zła. Jednego dnia daje ci zdrowie, a drugiego dnia chorobę; dziś dobrobyt, a jutro niedostatek, ponieważ ziemski umysł, składa się z dwóch
-81 -
Grzmot Ciszy
właściwości - dobra i zła - przejawia się zatem i wyraża jako te skrajności. Dopóki nie przekroczysz umysłu, nie będziesz w stanie wznieść się ponad pary przeciwieństw.
Gdy przekraczasz umysł i dotykasz królestwa Ducha, zaczynasz żyć w innej świadomości. Nie uciekasz się więcej do stosowania afirmacji lub zaprzeczeń, fizycznych albo mentalnych środków. Kontaktujesz się teraz z tym duchowym ośrodkiem, w którym odnajdujesz pokój. Odkrywasz wówczas, że przekroczyłeś aktywność umysłu zarówno w sferze dobra, jak i zła i żyjesz tym, co świat nazywa normalnym życiem lecz w rzeczywistości jest życiem duchowym; życiem w znacznym stopniu nienaruszonym przez aktywność nieoświeconego umysłu.
Dobrze pojmowany umysł jest narzędziem należącym do Boga i przez Boga stworzonym. Dlatego sam umysł jest skutkiem, tak jak skutkiem jest jego wytwór. Nie jest on przyczyną - jest konsekwencją. Czynnik sprawczy to Bóg, Dusza, Duch, a zarówno umysł, jak i ciało to efekty.
Jeżeli duchowa prawda mieszka w twojej świadomości, nie zbliży się do ciebie żadne zło świata, ponieważ prawda, jaką w swej świadomości żywisz, bierze cię w swoje posiadanie i zaczyna żyć twoim życiem. Jeśli będziesz żyć w atmosferze duchowej mądrości, odżywiając świadomość prawdą, nadejdzie chwila, kiedy ta prawda przejmie prowadzenie twojego umysłu i już nie będziesz musiał sam napełniać go prawdą. Od tej chwili wszystko potoczy się inaczej. To me ty będziesz myślał o prawdzie, pamiętał o niej, wypowiadał ją lub medytował - to Prawda używając twojego umysłu dla Swej ekspresji, posłuży się tobą i przez ciebie popłynie.
-82-
Rozdział 6
Umysł nieuwarunkowany
Z
asadniczą tajemnicą umysłu jest to, że jest on tylko jeden i że jest umysłem indywidualnego człowieka - twoim i moim. Konsekwencje tego głębokiego stwierdzenia nigdy nie zostały w pełni zrozumiane. Świat na ogół nie zna tej prawdy, chociaż jest ona nieobca wszystkim szkołom metafizyki. Kiedy jednak chodzi o jej praktyczne zastosowanie, to zawsze przedstawia się i uznaje, że jednostka jest siłą odseparowaną od jedynego umysłu nazywanego śmiertelnym czy też umysłem ludzkim.
Faktycznie istnieje tylko jeden umysł i umysł ten jest nieuwarunkowany - nie posiada dobrych i złych cech, to stan bytu, który nie jest ani dobry, ani zły. W rzeczywistości nie istnieje umysł inteligentny albo umysł ciemny, nie ma umysłu zdrowego albo chorego, ponieważ umysł jest nieuwarunkowany. Co więcej, umysł kształtujący siebie jako ciało jest nieuwarunkowany, dlatego też ciało nie jest ani zdrowe, ani chore; wysokie lub niskie; szczupłe czy otyłe. Ciało jest równie nieuwarunko-wane jak umysł, który jest istotą jego kształtu. Umysł i ciało, będąc nieuwarunkowanymi, są stanem absolutnego bytu i doskonałości tak długo, aż myśl nie przyjmie wiary w dobro i zło.
-83-
Grzmot Ciszy
Podstawą ludzkich doświadczeń jest w rzeczywistości doskonały umysł - twój i mój, ale na te ludzkie przeżycia ma wpływ wiara w dobro i zło. To ona stanowi treść tego, co nazwane zostało cielesnym umysłem. Powrót do Domu Ojca i odzyskanie Bożego synostwa wymaga od nas porzucenia wiary w dwie siły poprzez aktywność naszej świadomości. Każdy z nas musi dokonać tego sam, nikt nas me wyręczy, ponieważ musi to być doświadczenie indywidualne.
Umysł kształtuje swoje własne stany materii, ciała i form. On nie tworzy, ale formuje. Stworzony świat jest już całkowity - duchowy, wieczny i doskonały - lecz twój umysł, w zależności od swego uwarunkowania, kształtuje i interpretuje twe ludzkie doświadczenia na tym planie. Jeżeli jest on całkowicie wolny od osądzania w kategoriach dobra i zła, wtedy Duch poprzez umysł tworzy własny obraz i podobieństwo - szczęśliwe, harmonijne i pomyślne życie. Jeżeli natomiast umysł uzależniony jest od osądów, to nie jest przezroczysty i odpowiednio do jego uwarunkowania spotykają cię w życiu dobre i złe doświadczenia.
Umysł wolny od teorii, przesądów, wierzeń i błędnych koncepcji rządzi formami materialnymi w sposób harmonijny i wieczny. Jeżeli nie masz fałszywego pojęcia o czymkolwiek w świecie, czyli nie osądzasz, że coś jest dobre albo złe, wkrótce przekonasz się, że twój umysł przynosi ci kształty zadziwiające swą złożonością, pięknem i obfitością. Gdy jednak pozwalasz sobie na osąd, że to jest dobre, a tamto złe; zdrowe albo chore itp., umysł podsuwa ci formy tego rodzaju.
Gdy umysł otrzymuje światło duchowej mądrości, zjawisko bliżej dostraja się do czystej formy umysłu. Ponieważ Dusza rządzi Swoją duchową aktywnością i formami - umysł wolny od hipno-tyzmu, czyli wiary w dobro i zło - otrzymuje pełne światło Duszy.
-84-
Umysł nieuwarunkowany
Przepojony prawdą duchową umysł jest prawem odnowy, regeneracji, odbudowy i zmartwychwstania. Twój i mój umysł, przepełniony Prawdą, jest umysłem tych, którzy do nas przychodzą i tych, których obejmuje nasza świadomość. Twój i mój umysł, nasycony Prawdą, jest umysłem indywidualnej istoty.
Każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z duchowym uzdrawianiem, wie, że jest to prawdą i że jego indywidualny umysł, wypełniony Prawdą, staje się prawem odnowy, regeneracji lub przemiany widocznej jako fizyczne, moralne, mentalne lub finansowe uzdrowienie tych, którzy się do niego zwrócili.
Kiedy stroskani ludzie przynoszą ci swoje problemy, ważne jest, abyś nie oceniał osoby lub stanu jako dobry albo zły, chory lub zdrowy, bogaty lub biedny. Jeśli twoje spojrzenie jest wolne od osądów, nie masz już umysłu cielesnego, ale w pełni posiadasz umysł, jaki był w Chrystusie Jezusie - taki, który rozpoznaje tylko jedną moc, umysł nieuwarunkowany, i to rozprasza iluzje zmysłów. Nie musisz pozbywać się ani zwalczać cielesnego umysłu, nie musisz go niszczyć. Masz tylko zrozumieć, że twój umysł jest doskonałym narzędziem Duszy i takim właśnie się stanie, gdy napełnisz go duchową prawdą i łaską.
Gdy stajesz wobec jakiegoś problemu, musisz przede wszystkim pamiętać, że istotą widzialnego wszechświata jest nieuwarunkowany umysł - narzędzie czystego, nieśmiertelnego Bytu, Treści, Substancji i Rzeczywistości i jego twory także są nieuwa-runkowane, ponieważ są one samym umysłem ukazującym się w nieskończonych formach.
Umysł nieuwarunkowany i nieposiadający cech dobra i zła jest tworzywem wszystkiego, co widzisz i wszystko, co istnieje, jest tak samo nieuwarunkowane jak umysł, z którego wyrasta. Gdyby nie było to prawdą, nie moglibyśmy przy naszym
-85-
Grzmot Ciszy
stanie świadomości zmieniać tego, co nazywamy światem materialnym. Ci, którzy byli świadkami albo sami doświadczyli uzdrowienia metafizycznego lub duchowego, wiedzą, że lekarz może być oddalony o jakieś 25 tysięcy mil od pacjenta i pomimo to stać się narzędziem, poprzez które gorączka się obniża, guz znika albo odbudowują się zniszczone płuca, ponieważ stan cielesny może się zmienić, jeśli praktyk osiągnie spokój umysłu wystarczający, by stał się on czystą przezroczystością dla Boga -warunkiem koniecznym dla cielesnych zmian.
Twoja świadomość tej prawdy jest prawem harmonii. Gdy zostaniesz poproszony o pomoc osobie w gorączce, możesz sprawić, że gorączka zniknie, jeśli będziesz wiedział, że umysł, nieuwarunkowany umysł, jest istotą wszystkich widzialnych form, a powszechna wiara w dwie moce - dobra i zła - jest „cielesnym ramieniem", czyli nicością. Musisz pamiętać, że to twoja świadomość istnienia jednej mocy, która w rzeczywistości jest świadomością stanu poza mocą, wywołała to uzdrowienie i stała się prawem harmonii. Zauważysz, że twój umysł działający jako narzędzie Boga spowodował skutek widoczny na tym, co nazywamy ciałem lub materią i uświadomisz sobie, że istota umysłu i istota materii są jednym i tym samym. Oto dlaczego umysł może wpływać na materię, a nawet więcej - oddziaływać może na nią także prawda w świadomości.
Umysł sam jako taki jest nieuwarunkowany, lecz ludzie, przyjąwszy wiarę w dobro i zło, wytworzyli dobre skutki, akceptując umysłem dobro oraz stworzyli złe skutki, przyjmując umysłem zło.
Umysł nieuwarunkowany - nieskończony, wieczny umysł - jest istotą bytu, ciała, interesów, polityki, rządu, przemysłu, finansów, sztuki i literatury. Ani on sam, ani jego formacje
Umysł nieuwarunkowany
nie są dobre ani złe - są nieuwarunkowanym wiecznym istnieniem, a to, co postrzegasz jako fałszywe stany lub okoliczności, nie pochodzi z umysłu lub jego formacji, ale jest powszechną wiarą w dobro i zło, określaną też diabłem lub umysłem cielesnym.
Właściwie nie istnieje coś takiego jak umysł cielesny, ponieważ umysł jest tylko jeden i jest on nieuwarunkowany. Nie jest on śmiertelny ani ludzki, nie może być nazwany, opisany lub analizowany. To, co nazywamy umysłem cielesnym, jest tylko wiarą w dwie moce i gdy przyjmiesz to do wiadomości, przestaniesz walczyć z błędem, nie będziesz już starał się go przezwyciężyć, wznieść się ponad niego lub go usunąć. Nigdy nie próbuj uchronić się przed śmiertelnym lub cielesnym umysłem. Istotą każdego działania ochronnego musi być twoje zrozumienie, że nie istnieją dwie moce, a wszystko przed czym powinieneś się chronić, to wiara w istnienie owych mocy.
Gdy zaczynasz zauważać, że umysł jest nieuwarunkowany, twoje myśli już nie zwracają się do tematu dobra lub zła. Przyjmujesz wszystko co daje życie, takim jakie jest. Nie oznacza to wycofania się ze świata - masz żyć w świecie, ale nie światem. Musisz przeżyrwać każde doświadczenie, nie starając się przylgnąć do niego, jeżeli wydaje się dobre i nie próbując go usunąć, jeżeli oceniasz je jako złe. Na tym polega życie bez przywiązywania się do rzeczy.
W chwili, gdy myślisz o umyśle w kategoriach mojego albo twojego umysłu, oddzielając go zupełnie od umysłu nieuwarun-kowanego, nie widzisz sedna sprawy. Gdy jednak zaczynasz rozumieć, że istnieje tylko jeden umysł, nie zrobisz niczego, co nie byłoby zgodne z prawem Boga. Nie będzie to nigdy twoja albo moja wola - będzie to wola Boga.
-87-
Grzmot Ciszy
W chwili poddania swej osobistej woli nieuwarunkowany umysł może działać w tobie i przez ciebie. Dopóki warunkujesz go wiarą w dobro i zło, będziesz doświadczać tych skrajności w takim stopniu, w jakim uznajesz ich istnienie. Człowiek dostaje to, do czego jest przekonany w sercu. Wszystko to jest kwestią warunkowania, możesz uwarunkować się na dobro lub zło, lecz jeśli zostawisz sferę uwarunkowań, znajdziesz się w sferze tego umysłu, który był także w Chrystusie Jezusie.
Przy wszystkich uzdrowieniach, jakich dokonał Jezus w czasie swej ziemskiej wędrówki, działała przez Niego wola Ojca. Wiedział On, że oto przejawia się nie Jego umysł, ale Ojca - umysł nieuwarunkowany. Dlatego mógł nakazać niewidomemu otworzyć oczy, mógł zapytać paralityka, co go powstrzymuje. Innymi słowy, nie było w Jego świadomości żadnych uwarunkowań. Był tylko nieuwarunkowany umysł -ani zdrowy, ani chory; ani bogaty, ani biedny.
Jest to prawda, której sam możesz doświadczyć, jeśli tylko zastosujesz ją do każdego zjawiska, wobec którego stajesz
na ulicy, w domu, w szkole, w zakładzie pracy lub w sklepie
zawsze uświadamiając sobie prawdę, że nieuwarunkowany
umysł jest formowany jako nieuwarunkowany skutek.
Duchowa mądrość musi się stać namacalna. Musi przynosić owoce w ziemskim życiu, ale nie będzie to możliwe bez twojej pełnej świadomości. Wszystkie nieodkryte wynalazki, nauki i sztuki przyszłości istnieją w umyśle i mogą wyrazić się na tyle, na ile jest na nie otwarta świadomość konkretnego człowieka. To samo jest z prawdą ezoteryczną, która pozostaje czymś ukrytym, dopóki nie przybierze formy w świadomości, a wtedy jej skutki będą widoczne w świecie zewnętrznym.
Umysł nieuwarunkowany
Jak zapewne wiesz, poznanie prawdy wyzwoli cię od wszystkich warunków cielesnego umysłu, czyli wszelkich sytuacji lub okoliczności warunkowanych przez dobro albo zło. Nawet odrobina urzeczywistnionej prawdy pomoże ci się uwolnić od jakiegoś stadium dobra lub zła, aż osiągniesz pełnię duchowego światła, kiedy Duch poprzez narzędzie nieuwarunkowanego umysłu zacznie objawiać się jako twoje istnienie, ciało, interesy, dom rodzinny i relacje międzyludzkie.
Osiągnięcie tego stanu muszą jednak poprzedzić przygotowania, w czasie których będziesz trwać w Słowie i pozwolisz, by Słowo trwało w tobie, świadomie zamieszkasz w Słowie. Za to - już po doświadczeniu oświecenia - życie przeżyjesz bez wysiłku i bez troski o nie.
Życie jest nieuwarunkowane - nie ma życia nowego albo starego, schorowanego lub zdrowego - nie próbuj warunkować życia! Nie próbuj sprawić, aby stało się dobre albo złe. Nie staraj się go przedłużać lub skracać; podnosić jego poziomu lub obniżać go, bo nie ma na to sposobu. Jeżeli nie przyjmiesz wiary w dobro i zło, twoje życie będzie nieuwarunkowanym, czystym, duchowym istnieniem.
Kusiciel - wiara w dobro i zło - stoi przed tobą tak jak przed Adamem i Ewą. Dziś jednak wiesz już, że życie i umysł są nieuwarunkowane, możesz więc odwrócić się od kusiciela, jak to uczynił Jezus: „Zejdź mi z oczu, szatanie! Nie zaakceptuję w moim życiu żadnych uwarunkowań. Mój umysł, życie, Dusza i ciało są nieuwarunkowane, nieskrępowane i wolne, nie znają dobra ani zła. Wiedzą tylko, że istnieje Bóg, czysty Duch, czysta Dusza i czyste Życie".
I
Rozdział 7
RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ
N
ikt nie może się uwolnić od wiary w dwie moce i powrócić do Edenu, dopóki nie będzie gotów wyrzec się swoich ludzkich osądów i spojrzeć na świat poprzez nteuwarunkowany umysł. Praktykę niedostrzegania dobra i zła możesz zapoczątkować w każdej chwili w stosunku do jakiegokolwiek obiektu, który znajduje się w polu twojego widzenia, lub jakiejkolwiek osoby, która się pojawi. Łatwiej jednak będzie ci zacząć od obiektu lub osoby, z którymi nie jesteś emocjonalnie związany.
Praktykę możesz rozpocząć na przykład od otrzymanego w prezencie bukietu kwiatów. Jeżeli nie jesteś do nich uprzedzony, to nie wiesz, czy sprawią ci one radość swym pięknem, czy też wywołają atak alergii. Kontempluj je, przyglądaj się im. Jeśli dostrzeżesz w nich dobrą lub złą moc, będziesz rozmyślać o nich przez dłuższy czas.
Zmień to i zrozum, że kwiaty te, w sobie i z siebie, nie mają żadnej mocy, nie są ani dobre, ani złe. W tym momencie być może gotów będziesz przyznać, że nie są one złe, ale nie przestaniesz się dziwić, dlaczego nie są dobre. Chodzi o to, że nie są one dobre w tym znaczeniu, że zawierają w sobie dobro - dobro
-91 -
Grzmot Ciszy
istnieje w świadomości osoby, która ci je podarowała, ponieważ dobro to jest miłością. Miłość jest dobra, miłość jest niewidzialna i duchowa. Miłość jest substancją, która przysłała te kwiaty, być może z daleka. Miłość jest tym niewidzialnym czymś, czego widzialnym przejawem są kwiaty.
Jeżeli określisz kwiaty jako dobre, a one po 3-4 dniach zwiędną i trzeba będzie je wyrzucić, stracisz swoje dobro. Zważywszy jednak, że ich jedyna wartość, poza wywołaniem chwilowego uczucia przyjemności, polega na trwałym przypominaniu o osobie, która je przysłała - miłości, która spowodowała ich wysłanie, oddania, przyjaźni i wdzięczności - dalszy los kwiatów przestanie mieć znaczenie. Gdy sam bukiet zwiędnie i zostanie zapomniany, dobro, miłość i wdzięczność dla tego, kto za nimi stoi, me przeminą; stworzą na niewidzialnym planie nieśmiertelną i wieczną więź pomiędzy dawcą a odbiorcą.
Nigdy zatem nie żałuj tego, co tracisz, a do czego przywiązywałeś wartość, bez względu na to, ile kosztowało. Wartość przedmiotu leży w tym, co niewidzialne, a co spowodowało jego pojawienie się w twoim życiu. Prawdziwe dobro zawsze jest niewidoczne - me można go zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, posmakować ani powąchać - jest nieuchwytne dla ludzkich zmysłów.
Te przykładowe kwiaty są więc tylko kwiatami - owszem, pięknymi, miło na nie patrzeć, są kolorowe i wonne - ale kto właściwie przypisał im te wszystkie cechy? Kto uznał je za barwne albo pachnące? Zapytaj siebie: „Czy są one piękne?". Potem poczekaj, aż zaczniesz sobie uświadamiać: „Nie zauważyłem żadnej barwy, dopóki do moich oczu nie dotarły wibracje, które następnie zinterpretował umysł. Od tego momentu wiem, że kwiaty są żółte. W rzeczywistości jednak one nie są żółte, nie
-92-
RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ
są piękne, nie pachną, dopóki mój umysł nie przełoży odbieranych wibracji na piękno, barwę i zapach".
Zastanawiając się nad tym, zrozumiesz, że nawet jeśli forma kwiatów nie jest piękna w sobie i z siebie, to staje się taka dzięki twojej interpretacji. Kiedy, rozmyślając tak, będziesz przekonany, że kwiaty nie są ani piękne, ani brzydkie, nagle w tę próżnię, którą wytworzyłeś, wejdzie świadomość tego, na co patrzysz i wtedy odkryjesz, że to dużo więcej niż tylko wiązanka kwiatów. Dojdziesz na następującego wniosku: „Róże, róże... jesteście niczym - posługując się nieuwarunkowanym umysłem jako narzędziem, JA* tworzę was na własny obraz i podobieństwo, JA nadaję wam barwę, kształt, piękno i woń. To Ja jednakże nie jest osobistym poczuciem „ja", które nigdy nie robi takich rzeczy, ule JA, które jest Bogiem; ta część mnie, która stanowi moją prawdziwą tożsamość. JA stworzyłem te róże na swój obraz i podobieństwo, więc nie są one ani dobre, ani złe - są one doskonałe. Same przez się są one niczym, ale na mocy łaski Boga są doskonałe".
Stopniowo zacznie do ciebie docierać, że kwiaty są prawdziwym kształtem Samego Boga, umieszczone tu, w pokoju, w pewnym tajemniczym celu, nie tylko po to, by podziwiano je przez kilka dni, lecz jako cześć całości, pełni i kompletności Boga w Jego pięknie i treści.
Wszystko na tym świecie ma duchowe znaczenie, którego nie można odkryć, wertując słowniki lub encyklopedie. Do świadomości funkcji i duchowego znaczenia czegokolwiek możesz dojść jedynie poprzez zwrócenie się do swego wnętrza, do tej próżni, którą stwarzasz, uświadamiając sobie: „To nie jest to, czym wydaje się być, i ja sam nie mogę tego zjawiska
! „JA" w tym przypadku i dalej, ilekroć zapisane jest kursywą, odnosi się do Boga.
-93-
Grzmot Ciszy
zinterpretować; jedynie Bóg może to prawdziwie wytłumaczyć. „A zatem Boże, co to jest?". Wtedy nadejdzie objawienie i otwarcie na prawdziwą tożsamość i duchowe znaczenie rzeczy.
Jeżeli doświadczasz stale braku czegoś, to możliwe, że znajdujesz się w stanie zamętu, a twój umysł wypełnia lęk, że czegoś mogłoby ci zabraknąć. Wszystko to może bardzo utrudnić wyciszenie pozwalające na spokojną medytację. Wiedz, że istnieje sposób, który umożliwi ci medytację pomimo istnienia w twojej świadomości tych rozpraszających myśli, a twój umysł doprowadzi do stanu takiego pokoju i ciszy, że Bóg będzie w stanie rozmawiać z tobą o zasobach.
Weź jakikolwiek pieniądz - nominał nie ma tu znaczenia, możesz użyć bilonu lub banknotu - i połóż przed sobą. Patrz na niego. Jeśli będziesz w stanie zobaczyć to, co ja widzę, zgodzisz się, że jest on bezduszny i pozbawiony życia.
Jeżeli w dalszym ciągu będziesz patrzył na ten pieniądz i trwał w skupieniu, twoja myśl zwróci się w końcu ku temu, w jaki sposób wszedł on w twoje posiadanie. Być może jest on wyrazem czyjejś miłości lub wdzięczności; a może sam go zarobiłeś, jest on więc symbolem czyjejś zapłaty za twoje usługi. Następnie możesz pomyśleć o potencjalnych korzyściach płynących z posiadania pieniędzy. Jako kawałek metalu lub papieru nie mają one wartości, ale mogą być wykorzystane jako środek wymiany przy sprzedaży lub kupnie. Obecnie przestajesz w obserwowanym przedmiocie widzieć banknot, a zaczniesz dostrzegać jego funkcje jako coś pożytecznego, miłego i szczodrego. Wreszcie twoje myśli wybiegają poza temat pieniędzy i zaczniesz dostrzegać przyczynę, dla której te pieniądze należą właśnie do ciebie.
Jeśli będziesz w stanie spojrzeć w ten sposób na pieniądz, zobaczysz, że to nie on zaspokaja twoje potrzeby, ale ty nadajesz
-94-
RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ
mu właściwości i moc. Przez ten czas twój umysł przeszedł ze sfery fizycznej w niewidzialną i nastąpił pokój, przyszła cisza i kompletny bezruch, w którym Bóg może ci objawić prawdziwe znaczenie pieniędzy.
Jeżeli zastosujesz tę procedurę w odniesieniu do czegoś, z czym jesteś związany lub co jest dla ciebie ważne, otrzymasz prawdę o istocie tej rzeczy i jej działaniu w twym życiu. Na przykład zdobywanie pieniędzy na ogół uważa się za pożądane, a nałóg alkoholowy za zły, a jednak problem alkoholizmu może być rozpatrywany w ten sam sposób jak problem zasobów. Jeżeli człowiek uświadomi sobie, że alkohol nie ma ani dobrej, ani złej mocy, przestanie mu on smakować. To samo odnosi się do obżarstwa lub palenia tytoniu. Choć większość ludzi skłonna jest zgodzić się z tym, że w wymienionych nałogach nie ma złej mocy, to jednocześnie będą oni utrzymywać, że nawyki te mają moc dawania przyjemności lub zadowolenia. Dopóki ktoś będzie im przypisywać jakąkolwiek moc - dobrą lub złą - będą one trzymać go w swoim uścisku.
Wielu alkoholików wyleczyło się ze swego nałogu dzięki zrozumieniu, że w alkoholu nie ma złej siły. Ja osiągnąłem w tej dziedzinie jeszcze większy sukces, zakładając, że w alkoholu nie ma także dobrej mocy. Kilka lat temu miałem bardzo ciekawy przypadek. Przyszła do mnie kobieta, która zalewając się łzami, opowiedziała mi, że mąż jej doszedł do takiego stanu, że rzucił pracę. Całymi tygodniami leżał on w łóżku, a podnosił się tylko w dniu wypłaty żony. Wstawał, aby zaopatrzyć się za jej ciężko zarobione pieniądze w tygodniowy zapas whisky. Cała ta sytuacja stała się zbyt dużym ciężarem dla kobiety. Zainteresowała się ona możliwością duchowego uzdrowienia i chciała wiedzieć, co w tym wypadku mógłbym dla niej zrobić.
-95-
Grzmot Ciszy
Czyste natchnienie podpowiedziało mi słowa:
Wie pani co? Pani mąż wcale nie jest alkoholikiem, to pani
jest alkoholiczką.
Nie rozumiem, co pan chce przez to powiedzieć.
Ano wydaje mi się, że to pani bardziej obawia się alkoholu
niż pani mąż.
Kobieta spojrzała na mnie pytająco.
Owszem, możliwe, że tak jest. Ja codziennie widzę,
co robi alkohol. A mój mąż nie uważa, że alkohol to coś złego,
lubi go.
Mamy tu różnicę poglądów. Pani naprawdę wierzy, że
alkohol jest zły, tak?
Tak, z całą pewnością.
Punktem wyjścia dla naszej pracy jest brak dobra i zła.
Co z tym zrobimy? Proponuję pani taki sposób: przypuśćmy,
że pani mąż chciałby za pani pieniądze kupić napój imbirowy;
czy sprzeciwiłaby się pani temu?
Nie, z radością szłabym do pracy, a on mógłby mieć tego
napoju tyle, ile zapragnie.
Tak więc napój imbirowy jest dobry, a alkohol jest zły.
To są znów pozory, a my znów jesteśmy Adamem i Ewą. Teraz
zobaczmy, kto tu jest w błędzie - pani mąż czy pani. Pani mąż
uważa, że alkohol jest dobry, a pani myśli, że jest zły i tkwicie,
jak sądzę, w martwym punkcie. I przy tym powinna się pani na
chwilę zatrzymać, dopóki nie zobaczy pani tego, co ja widzę -
że tak naprawdę ani napój imbirowy nie jest dobry, ani whisky
nie jest zła, w żadnym z nich nie ma mocy, jeśli cala moc jest
w Bogu. To jest obraz i sposób, w jaki ja to widzę. Bóg jest nie
skończoną wszechmocą i me ma poza Nim mocy dobrej am
złej.
-96-
RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ
Dokąd mnie to zaprowadzi? Co mam robić?
Załóżmy, że przez następny tydzień pani mąż będzie miał
tyle whisky, ile zapragnie, bo wiemy, że nie ma ona mocy dobrej
ani złej, nie obchodzi nas więc, co on z tym zrobi. Pani pójdzie
teraz wprost do domu i powie mu, że popełniła pani poważny
błąd, uważając, że whisky jest okropna i że od dziś będzie miał
jej tyle, ile zechce.
Wydawało się, że posunąłem się za daleko. Kobieta była wstrząśnięta. Wyszła z mojego pokoju i przysiadła w biurze. Ostatecznie zdecydowała jednak, że skoro nic dotąd nie poskutkowało, w ramach eksperymentu wypróbuje moją radę. Gdy wróciła do mnie, powiedziała:
- No dobrze, wprawdzie nic w ten sposób nie osiągnę,
ale gorzej już być nie może. Zrobię to, chociaż będzie to dla
mnie trudne.
- Proszę spróbować i przekonać się.
Kobieta wróciła do domu i, zaczekawszy na odpowiedni moment, gdy mąż zażądał whisky, powiedziała:
- Ależ oczywiście, proszę bardzo.
Mąż spojrzał na nią z niedowierzaniem, ale nic nie powiedział. Po kilku dniach jednak przyszedł, skarżąc się:
- Wiesz, nie ma sensu tego pić. Znów produkują takie
whisky jak w czasie wojny, ani dobrze nie smakuje, ani nie działa.
W taki oto sposób został on wreszcie uwolniony od nałogu. Nie mógł dłużej pić, bo przestał czerpać z tego satysfakcję, którą przedtem otrzymywał.
Na podstawie moich obserwacji z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że większość alkoholików cierpi z powodu swego nałogu nie dlatego, że oddawanie się mu uważają za złe, ale ponieważ chcą czerpać z niego jakieś dobro; coś, co da im
-97-
Grzmot Ciszy
satysfakcję. Po uświadomieniu sobie, że alkohol nie jest dobry, tracą do niego pociąg.
Przyjrzyj się temu uważnie. Nie popełnij błędu właściwego metafizyce, twierdząc, że zło nie ma mocy i wierząc, że dobro tę moc posiada. Szybko uznaj, że nie ma żadnej mocy poza Bogiem. Nie zrób błędu, uwielbiając jakieś stworzenie lub obawiając się go, zarówno w jego fizycznym kształcie, jak i w sferze myśli. Nie bój się go ani nie czcij. Wysławiaj Stwórcę wszystkich form, a gdy będziesz tak postępował, ani dobra, ani zła siła nie będzie dla ciebie istniała. Tylko Bóg będzie mocą i na krótką chwilę powrócisz do rajskiego ogrodu, gdzie nie ma żadnych problemów, sił ani mocy działających na ciebie negatywnie lub pozytywnie i gdzie będziesz przebywać jedynie w atmosferze pokoju.
Będziesz w stanie odrzucić każdą troskę i nigdy nie zaznasz bezsennych nocy, jeśli potrafisz odłożyć tę książkę z przekonaniem, że nie ma ona, w sobie ani z siebie, żadnego dobra ani zła. W tym stanie świadomości nie będzie niczego, co odbierałoby spokój albo zmuszało do czuwania; nie będzie niczego, co sprawiałoby ci radość. Podążając tą drogą, utracisz wprawdzie pewne emocje i wzruszenia ludzkiego życia. Nie znaczy to jednak, że me będą ci się już podobały kwiaty, muzyka czy inne piękne rzeczy tego świata. Różnica będzie polegała jedynie na tym, że nie będziesz się nimi cieszyć nadmiernie.
Ten brak podniecenia będzie ci jednak więcej niż wynagrodzony przez to, że przestaniesz doświadczać niepokojów. Uświadomisz sobie, że żadna osoba albo rzecz nie posiadają cech dobra lub zła jako takich i dopóki ty nie obdarzysz ich tymi właściwościami, pozostaną nieobecne. Każde zjawisko, z którym się spotkasz, będzie tylko pewną formą, niczym innym jak leżąca przed tobą biała kartka papieru, dopóki we
-98-
RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ
własnym umyśle nie rozstrzygniesz, że jakaś rzecz jest piękna albo brzydka, człowiek dobry albo zły, a twój pies to wiernym przyjaciel, natomiast pies sąsiada to utrapienie.
Ponieważ twój umysł i mój zostały przepojone ignorancją typową dla ludzkich wierzeń, obficie wypełnione przesądami, zaprogramowane przez otoczenie i wykształcenie, medycynę i wiedzę psychologiczną, więc nie widzimy ludzi i rzeczy takimi, jakimi są. Widzimy je jakimi wydają się być, a następnie osądzając według pozorów, ponosimy konsekwencje tych osądów.
Sposobem uwolnienia swojego umysłu od niewiedzy, przesądów i obaw jest powrót do Edenu, gdzie nie ma wiary w dobro i zło. Musisz także stracić zainteresowanie, czy jesteś nagi czy odziany, przestać troszczyć się o to czy jesteś bogaty czy biedny, czy posiadasz ludzkie wady czy zalety, czy jesteś szczęśliwy czy nieszczęśliwy.
Zacznij tu, gdzie w tym konkretnym momencie jesteś i niech twój duchowy rozwój rozpocznie się od zrozumienia, że wszechświat jest doskonały, ponieważ Bóg jest jego zasadą. Gwiazda jest gwiazdą, róża jest różą, pies jest psem, jest psem i księżyc jest księżycem, jest księżycem, jest księżycem.. Nie nazywaj ich więc dobrymi ani złymi - nazywaj je po imieniu: gwiazda, róża, pies, księżyc, a wtedy odkryjesz, że Bóg objawi ci ich naturę, właściwe miejsce i funkcję, jaką pełnią w twoich doświadczeniach.
Wszystko we wszechświecie pochodzi od Boga, ale człowiek stworzył wiele wynalazków. Wypaczył i obrócił duchową rzeczywistość Bożego świata dla niszczycielskich celów tak, że nawet wspaniałość atomu stała się okropnością bomby atomowej. Dokonał tego człowiek, nie Bóg. Bóg dał zasady, które po-
-99-
Grzmot Ciszy
zwalają unosić się w powietrzu, a człowiek posługuje się nimi do tworzenia narzędzi zagłady. Jak długo umysł będzie zniekształcony pojęciami dobra i zła, dobrodziejstwa idei danych przez Boga będą się stawały grobami milionów ludzi. Kiedy zatrze się wszelki ślad dobra i zła wrodzony w naszych umysłach, wtedy nieuwarunkowany umysł stanie się narzędziem, przez które Boskie zasady zaczną wylewać się w swej meskazitelności, harmonii i doskonałości.
Twój umysł jest wolny od osądów w takim stopniu, w jakim funkcjonuje bez pojęć i kiedy zasady życia zaczynają się przejawiać, przechodzą one przez umysł jak przeszły przez Einsteina - jako czyste prawo. W podobny sposób, kiedy Duch przechodzi przez umysły świadomych praktykujących, którzy trwają w Ciszy bez osądzania czegokolwiek - nie starając się usunąć choroby, przezwyciężyć grzechu ani zniszczyć strachu - lecz po prostu spoczywając w próżni Łaski Bożej - prawda przepływa w swojej nieskazitelności i pacjent stwierdza: „Czuję się lepiej" albo: „Zostałem uzdrowiony".
Jedynie pary przeciwieństw stwarzają i utrwalają ludzką świadomość - wiara, że kwiaty są dobre, a chwasty złe; że drozdy są dobre, a mszyca na krzakach róży zła. Jeżeli jednak nie będziesz błędnie wyjaśniać pewnych złych zjawisk jako dobre, co jest po prostu starym, metafizycznym stereotypem, ani oceniać ich jako złe, lecz uznasz, że wszystko, co istnieje, jest przejawem czystej Duszy nieskończenie wyrażającej Siebie, to ostatecznie nawet mszyca na krzaku róży znajdzie swoje odpowiednie miejsce, gdzie nie będzie mogła spełniać żadnej destrukcyjnej funkcji. Nawet tak zwani źli ludzie w świecie zaczną służyć dobremu celowi albo zostaną przesunięci na stanowiska, na których będą mogli robić coś pożytecznego.
-100 -
RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ
Nadchodzi epoka w dziejach świata, w której zło przestanie przejawiać się w ludziach, myślach i rzeczach. Zostanie ono wyplenione z ziemi, ponieważ ziemia zostanie tak przepełniona wiedzą o zasadzie istnienia jednej mocy, że zahamuje to dopływ zła i przestanie ono funcjonować. Jeśli tylko się wychyli, zostanie ścięte przez niewidzialną duchową moc, jaką przepojona będzie świadomość.
Rozdział 8
Odtąd już nikogo nie znamy według ciała
W
twoim umyśle może powstać pytanie: „Jak mogę przestać myśleć w kategoriach dobra i zła i )ak porzucić wiarę w nie?". Pozwól, że dam przykład, który pomoże wyjaśnić tę sprawę. Spójrz na swoją rękę i zapytaj siebie: „Czy jest to dobra ręka czy zła?". Jeśli wykorzystasz w praktyce to, czego się dotychczas nauczyłeś, skłonny będziesz przyznać, że twoja ręka nie jest ani dobra, ani zła - po prostu jest ręką, kawałkiem ciała i wiązką kości. Nie posiada mocy do działania w sobie ani z siebie - nie może pieścić ani uderzać, nie może dawać ani odbierać. Ale ty możesz nią poruszać, możesz użyć jej jako narzędzia do dawania lub odbierania. Ty możesz to zrobić, ale nie ręka.
Ręka jest jedynie narzędziem, które masz do dyspozycji i może być użyta do rozmaitych celów - możesz nią wielkodusznie i łaskawie dawać albo bezwstydnie kraść, ale ona sama z siebie nie jest zdolna do żadnego działania. Musi istnieć cos, co będzie nią poruszać. Skoro ty rządzisz swoją ręką, to ty możesz wywołać działanie zarówno ręki, jak i całego ciała - czasem do czynienia dobra, a innym razem zła.
Gdy jednak wzniesiesz się ponad umysł i myśl, wtedy za-
- 103-
Grzmot Ciszy
równo twój umysł, jak i ciało są kierowane i regulowane przez JA, czyli Boga, i to stwarza umysł, ciało i codzienne doświadczenia, które nie są ani dobre, ani złe, lecz są duchowe. Tajemnica znów tkwi w dotarciu do nieuwarunkowanego umysłu, poprzez który Dusza funkcjonuje jako życie i doświadczenie.
Z chwilą, gdy gotów jesteś przyznać, że ręka sama z siebie nic nie może zrobić, wtedy jest ona kierowana przez Ja i odtąd staje się narzędziem Boga niosącym ze sobą tylko moc błogosławienia, ponieważ ani ty, ani ja przez nasze własne ludzkie jaźnie nie mamy już władzy nad tą ręką. Teraz jest//I i tym JA jest Bóg.
Odejdź teraz od rozważań nad swoją ręką i weź pod uwagę całe ciało, uświadamiając sobie wciąż tę samą prawdę: twoje ciało nie jest dobre ani złe, młode ani stare. Twoje ciało jest tylko pewną ilością mięśni i kości. W sobie i z siebie nie posiada rozumu, nie wie nic o chorobie ani o zdrowiu, nie wie nic o czasie, o kalendarzu. Niestety, ludzkie „ja" jest tych wszystkich rzeczy świadome i przez to ciało podlega zmianom. Ciało nic nie wie o porach roku - czy jest zima czy lato, dobra pogoda czy zła, lecz znów, na nieszczęście, ty o tym wiesz i ta wiedza powoduje, że ciało odzwierciedla to, co ty przyjmujesz do swojego umysłu.
To właśnie umysł otwiera dostęp do ciała wierzeniom świata, jest on więc tym, który rozstrzyga, czy ciało jest dobre czy złe, młode czy stare, zdrowe czy chore. Gdy zatem zrozumiesz, że ciało nie jest ani dobre, ani złe, młode czy stare - od tej chwili JA, które jest obecnością i mocą Boga, przejmie je i zacznie w nim przejawiać swoje możliwości.
Gdy zaczynasz rozumieć, że twoje ciało jest świątynią Boga żywego, oddajesz Mu je do dyspozycji, do kierowania nim wedle Jego uznania. Twoje ciało staje się wówczas narzędziem Boga, JA w centrum twojej istoty. Musisz jednak być gotowy zrobić
-104-
Odtąd już nikogo nie znamy według ciała
pierwszy krok polegający na uświadomieniu sobie, że w ciele nie ma ani dobra, ani zła, że ciało jako takie nie posiada własnych cech - ono po prostu wyraża to, co zostało mu narzucone.
Taka zmiana kierunku i nastawienia wobec ciała i narzuconych mu warunków rozpoczyna się od świadomego stwierdzenia:
„W moim ciele nie istnieje dobro ani zło. Nie ma w nim śladu upływu lat ani młodzieńczości. Nie jest ani silne, ani słabe. Moje ciało jest tylko narzędziem JA - Boga we mnie, stwórczej i podtrzymujące] Zasady mej istoty".
Zastanów się przez parę chwil nad istotnymi problemami, które cię nurtują - twoimi własnymi, dzieci czy wnuków. Myśląc o nich, zapytaj siebie, czy są to stany dobre czy złe? Kto tak powiedział? Kto zawyrokował, że są one dobre albo złe? Potem zapytaj siebie: „Czy Bóg stworzył zło?". Myślę, że znasz już odpowiedź.
Jeżeli Bóg stworzył wieczność i nieśmiertelność, jeżeli nie ma w Nim „mc nieczystego" i mc, co „popełnia ohydę i kłamstwo", oczywiste jest, że nic stworzył On zła. Jeżeli jednak Bóg nie stworzył zła, kto to uczynił? Czy zrobił to ktoś, czy też ty sam ciągle wierzysz w dobro i zło? Kto dał ci tę wiarę? Skąd ona przyszła? Być może nie wiesz jeszcze, jak odpowiedzieć. Jeśli jednak będziesz pracował nad zasadą, która jest tematem tej książki, odpowiedzi na te i wiele innych pytań zostaną ci objawione. Dlaczego jednak nie miałbyś do tego czasu przyjąć założenia, że dobro i zło nie istnieją?
Gdy osiągniesz punkt, w którym zrozumiesz, że wszystkie ludzkie stany są jedynie kwestią wiary ludzkiego umysłu -wiary, która spowodowała wygnanie człowieka z raju - i kiedy w głębi swego serca będziesz przekonany, że ponieważ Bóg jest
-105-
Grzmot Ciszy
nieskończony, nie istnieją pary przeciwieństw, wtedy powiesz razem z Mistrzem: „jam zwyciężył świat". Znajdziesz się z powrotem w królestwie niebieskim, w którym pojęcie zdrowia nie jest znane, ponieważ nikt nie wie, co jest chorobą; nie ma słowa „cierpienie", ponieważ nikt me zaznał bólu; nie jest wartością bogactwo, ponieważ nikt nie doświadczył ubóstwa. A jeśli ktoś me wie, co to zdrowie lub bogactwo, tym bardziej me zna ich przeciwieństw - przecież nie istnieje nic, co byłoby punktem odniesienia dla porównań. Istnieje tylko Bóg, tylko duchowy Byt, doskonałość.
Kiedy przystępujemy do uzdrawiania, nasza świadomość powinna być wolna od poczucia zła, które należałoby usunąć lub wznieść się ponad nim. Przeważnie jednak w większości z nas tkwi jeszcze tak wiele z ludzkiej świadomości, że wciąż dostrzegamy przed sobą zjawisko zła w postaci grzechu, choroby, śmierci, niedostatku i ograniczeń i dopóki stoimy w obliczu tych zjawisk, nie staniemy się doskonali i jak papuga, lekceważąc pozory, będziemy w kółko powtarzać: „Och, Bóg jest wszystkim; błąd nie istnieje". To bezużyteczne i głupie - nie należy tego robić; powinieneś pozwolić, by Bóg ci to oznajmił. I gdy słyszysz łagodny cichy Głos lub odczujesz wewnętrzne poruszenie, możesz być pewien, że - bez względu na to, jakie pozory grzechu, choroby, śmierci, niedostatku czy ograniczeń masz przed sobą - wszystkie one znikną. Nie myśl jednak, że można po ludzku być na tyle mądrym, aby tego dokonać.
Chociaż znasz słowa i możesz głośno lub w milczeniu powiedzieć: „Nie istnieje ani dobro, ani zło", nie wierz, że samo powtarzanie dokona w twoim życiu cudu, bo tak się nie stanie. Musisz żyć tą prawdą, aż będziesz w stanie jej dowieść; musisz stale -wewnętrznie ją sobie udowadniać. Co więcej, nigdy też nie
-106-
Odtąd już nikogo nie znamy według ciała
zapominaj, że jeśli ulegniesz pokusie, by komuś o tej prawdzie opowiedzieć, zanim stanie się ona na tyle oczywista, że świat sam ją w tobie dostrzeże, utracisz to, co otrzymałeś. Możesz nawet stracić możliwość zademonstrowania słuszności tego twierdzenia w obecnej in karnacji, bo nikomu nie wolno lekceważyć słowa Bożego, chełpić się i bawić nim, jeśli chce aby w mm mieszkało.
O słuszności tej zasady możesz przekonać się tylko w takim stopniu, w jakim wewnętrznie do niej przylgniesz - stosuj ją jednak z uświęceniem i w skrytości. Stosuj ją rano, w południe i wieczorem, nawet przy każdym rozdźwięku, wobec którego stajesz, czy to czytając gazetę, słuchając radia, w swojej rodzinie lub na ulicy. Gdziekolwiek i kiedykolwiek stawiasz czoła błędowi, odwróć się i zapytaj sam siebie: „Czy to może sprawić, że uwierzę w dobro i zło? Czy zmusi mnie do zaakceptowania dwóch mocy?". Jeżeli będziesz w stanie tak żyć, to powstrzymasz się to od przyjęcia lub osądzania pozorów i nie będziesz kuszony, aby spróbować kogoś lub coś uzdrowić. Zamiast tego pozostaniesz skupiony w sobie i będziesz osądzał sprawiedliwie; zostaniesz w rajskim ogrodzie, który reprezentuje twoją sferę duchową, stan Boskiej harmonii.
Sprawiedliwy osąd wie, że na początku był Bóg. Bóg wszystko stworzył i uznał to za bardzo dobre. Czy jesteś w stanie trzymać się tej prawdy? Gdy groźne zjawiska podnoszą swe głowy, czy jesteś w stanie przezwyciężyć pokusę, by dać się im zwieść? Czy jesteś w stanie oświadczyć i przyjąć wewnętrznie: „Akceptuję jedynie Boga jako Stwórcę istoty wszelkiego życia. Nie można mnie zmusić do przyjęcia dobra i zła, ponieważ istnieje tylko Duch; jest tylko jedno życie".
Duchowe uzdrawianie nie może odbywać się na planie ludzkim. Może dokonać się jedynie wtedy, gdy przestaniesz myśleć
- 107-
Grzmot Ciszy
o człowieku, chorobie, warunkach, wierze i żądaniach pacjenta, a powrócisz do Edenu, gdzie jest tylko Bóg, Duch -pełnia i kompletność. Uzdrowicielem duchowym nigdy nie zostanie ten, kto pracuje, mając na uwadze skutek, albo modli się o poprawienie czegoś w świecie Adama. Jeżeli nawet taka osoba odniesie sukces, w rzeczywistości zamieni jedynie przykry sen na przyjemny. Jeśli zdoła polepszyć ludzką sytuację, będzie to tylko dobra materialność zamiast złej materialności. Nie zbliży się ani o krok do królestwa Bożego.
Pewnego razu siedziałem w pokoju osoby, która według wszelkich oznak była bardzo bliska śmierci. Czułem się skrępowany jak każdy w takiej sytuacji, bo wiedziałem, że nic nie mogę zrobić, żeby zapobiec jej odejściu. Nie miałem cudownych uzdolnień ani nie znałem magicznych słów, które by odwróciły nieuniknione. Wiedziałem, że albo przyjdzie coś z głębi mej istoty, albo pogrzeb będzie nieunikniony. Wszystko, co mogłem uczynić, to zwrócić się do swego wnętrza, do tego cichego łagodnego Głosu i czekać, czekać, czekać, a od czasu do czasu błagać i prosić.
Wreszcie przyszło to coś, a były tym słowa: „To jest Mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie". Nikt by w to nie uwierzył. Choroba była w ostatecznej fazie; w sali leżała umierająca osoba, a Głos wbrew pozorom mówił: „To jest Mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie". I wkrótce słowa stały się widzialnym faktem - zdrowie, harmonia i kompletność zostały przywrócone.
Innym razem zostałem wezwany do łoża własnego ojca, gdy leżał w namiocie tlenowym i zdaniem opiekującego się nim lekarza znajdował się już w agonii. Stałem tam i żadne słowa mądrości, które mogłyby odmienić sytuację, nie przychodziły
-108-
Odtąd już nikogo nie znamy według ciała
do mnie. Stałem tak, jak stałby przy umierającym ojcu każdy w moim położeniu - z jedną tylko różnicą: wiedziałem, że jeżeli Bóg przemówi, ziemia stopnieje. Gdy tak czuwałem i patrzyłem, jak ojciec mój oddycha przez aparat, nadeszły słowa: „Nie samym oddechem żyje człowiek". Zanim minęło pięć minut, ojciec dał znak pielęgniarce, żeby zabrała aparat, a dwa dni później opuścił szpital.
Kto orzekł, że tamten stan był zły? Nie Bóg; On tylko powiedział: „Nie samym oddechem żyje człowiek", burząc wiarę, że człowiek żyje oddechem i udowadniając, że żyje dzięki słowu Boga.
Jak długo wierzysz w dwie moce, możesz napotykać trudności. Staniesz się wolny z chwilą, gdy zaczniesz na wszystkie okoliczności patrzeć w ten sposób: „Kto ci powiedział, że jesteś nagi? Kto ci powiedział, że jesteś zły? Kto ci powiedział, że to jest grzech? Kto ci powiedział, że to choroba? Kto ci powiedział, że to jest niebezpieczne? Skąd to przyszło? Czy Bóg kiedyś powiedział to komukolwiek?".
Gdy tylko uświadomisz sobie, że twoim zadaniem jako duchowego uzdrowiciela nie jest usuwanie albo leczenie choroby ani też wiara w to, że Bóg leczy chorobę lub że istnieją jakieś formułki i afirmacje mogące cofnąć schorzenie, wówczas to poznałeś prawdę, że cały ten śmiertelny świat powstał dzięki wierze w dobro i zło. Od tej chwili, kiedy to uznasz, nie będziesz wiedział, co to jest zdrowie ani choroba, ubóstwo ani dobrobyt, lecz doświadczysz nieustannego przepływu duchowej harmonii - ogrodu Edenu.
Nigdy nie zostaniesz duchowym uzdrowicielem, dopóki wierzysz w istnienie dwóch mocy - w moc Boga i moc grzechu, choroby, niedostatku, astrologii lub diety. Nigdy nie zo-
-109-
Grzmot Ciszy
staniesz duchowym uzdrowicielem, dopóki nie zrozumiesz, że nie potrzebna ci jest żadna moc. Bóg nieustannie utrzymuje Swój duchowy wszechświat, w którym nie ma niczego złego; to, co niedobre, pochodzi od nas - niedobra jest ta powszechna wiara w dwie moce.
W drugim rozdziale Genezis Bóg nie pojawia się już jako twórca - teraz jest on nazywany Panem Bogiem - a Pan, jak to już zostało powiedziane, jest synonimem prawa. Innymi słowy, człowiek z drugiego rozdziału Genezis żyje pod prawem, podczas gdy człowiek z pierwszego rozdziału, stworzony jest na obraz i podobieństwo Boga, żyje w Łasce.
Jak można stać się człowiekiem żyjącym w Łasce? Czy jest jakiś inny sposób poza porzuceniem wiary w dwie moce? Tylko porzucenie tej wiary sprawi, że Łaska przepełni całą twą istotę; będzie wspierać, zasilać i podtrzymywać. Łaska kroczy przed tobą, by prostować twoje pogmatwane ścieżki. Wypełnia cię, choć nie jesteś tego bardziej świadomy niż ryba wody. Ona nie odczuwa morza, w którym pływa, podobnie jak ptak nie wie o powietrzu, w którym bezwiednie się unosi. Mówiąc słowami Francisa Thompsona:
Czy ryba wzbija się wzwyż, by odnaleźć ocean,
Czy orzeł szybuje, by znaleźć powietrze,
O co prosimy gwiazdy, co są w ruchu,
Jeśli posłyszą plotkę o tobie?
Podobnie będzie z tobą cieszącym się stanem zdrowia duchowego. Nie tylko me będziesz wiedział wówczas mc o chorobie, ale nie będziesz też miał świadomości zdrowia - będziesz rozumiał tylko, że jesteś harmonijny, normalny i wolny. Czy zdrowy człowiek może opisać zdrowie? To niemożliwe, ponieważ nie uświadamia go sobie - wie tylko, że je ma i że jest mu z tym dobrze.
-110-
Odtąd już nikogo nie znamy według ciała
Postaraj się zrozumieć, że gdzieś, kiedyś, w jakiś sposób przyjęliśmy wiarę niebędącą częścią nas - wiarę, że istnieją dwie potęgi - Boska, która może coś dla nas zrobić, a nie czyni tego, i potęga zła, wykazująca bardzo dużą aktywność. Moc Boga dokonała już wszystkiego, co mogła i działa w rajskim stanie świadomości całego Swego duchowego stworzenia, nie może jednak działać w świecie dwóch potęg.
2 tego powodu, bez względu na to, jak bardzo moralny i życzliwy możesz być ty albo twoi bliźni, wszyscy doświadczacie grzechu, śmierci, wypadków i wojen. Wciąż jednak powstaje pytanie: „Jak mogą istnieć podobne rzeczy, jeżeli jest Bóg?". Odpowiedź jest wstrząsająca: Bóg jest, ale nie ma Boga w ludzkim świecie; nie ma Boga w drugim rozdziale Genezis - jest tam tylko Pan Bóg - prawo przyczyny i skutku - prawo karmiczne. Jeśli wzniesiesz się ponad nic, nie będziesz więcej żyć pod prawem, lecz w Łasce. Innymi słowy, będziesz żyć w pierwszym rozdziale Genezis, gdzie nie istnieje coś takiego jak ludzkie dobro albo ludzkie zło. Nie ma tam ani grzechu ani świętości - jest tylko Bóg.
Kiedy dotyka cię jakiś problem - twój własny bądź kogoś z rodziny, przyjaciela, pacjenta lub ucznia - albo jeżeli ktoś, dostrzegając w tobie wyższą świadomość, szuka u ciebie harmonii, musisz w swojej medytacji nieustannie stosować zasadę nieistnienia dobra i zła:
Ojcze czekam tu na komunię z Tobą, ale w jakim celu? Czy po to, ażeby zło obrócić w dobro? Czy jest coś, czego brakuje, a Ty nie uczyniłbyś tego, zanim jeszcze Cię o to poproszono? Wydaje się,że Ty nic nie robisz, więc może nic nie jest naprawdę potrzebne.
-111-
Grzmot Ciszy
„Gdzie jest Duch Pański - tam wolność" - gdzie Duch Pana, tam nie ma zla. Co się więc dzieje ze złem? Jeszcze nikt nie odkrył, dokąd odchodzi ciemność, gdy wznosi się światło. Gdy wschodzi słońce, jest jasność, a w jego obecności nie ma ciemności. W obecności Boga nie ma grzechu, fałszywych pragnień, choroby, niedostatku czy bezrobocia, nie ma niepewności ani niebezpieczeństwa, wszystkie te rzeczy w Jego obecności wyparowują.
Gdzie jest Bóg, tam nie dostrzegam zła: widzę Boga - Boga jako moją wysoką twierdzę, Boga jako zdrowie mojego ciała, Boga jako moje zasoby, Boga jako moje wszystko we wszystkim.
Czymkolwiek coś jest, samo przez się nie jest to ani dobre, ani złe, ponieważ dobro i zło są nieobecne - tylko Bóg wypełnia całą przestrzeń, nie ma nic, co mogłoby się stawać dobrem, i nie ma nic, co byłoby odstępstwem od dobra. Bóg uformował cały ten wszechświat z Siebie, zatem Bóg jest tym dobrem, a nie jakiś stan czy rzecz i nawet gdy jakieś pozory mogą wskazywać na dobro łub zło, nie przyjmuję tego.
Bóg stanowi moje ciało, które jest Jego świątynią.
W Bogu mieszkam. Bóg jest zdrowiem mego ciała. Bóg jest tym tajemniczym miejscem na Wysokościach, w którym żyję, poruszam się i w którym zakorzeniony jest mój byt".
Aby uzdrawiać, trzeba wznieść się ponad myśl. Chociaż medytacja rozpoczyna się jako kontemplacja prawdy, musi ona, zanim dokona się uzdrowienie, wznieść się do wyższej sfery świadomości ciszy. Na początku uzdrawiającej medytacji może przyjść na myśl jakiś fragment prawdy, jak na przykład: „Odtąd już nikogo nie znamy według ciała".
Jeśli powtórzysz to kilka razy lub powtórzysz świadomie, myśl będzie płynąć wolniej w miarę rozważania znaczenia słów:
-112-
"AMY WEDŁUG CIAŁA
Odtąd już nikogo nie zn.
„nikogo me znamy według ciała" - odtąd nikogo nie znamy według dobrego albo złego ciała; odtąd nikogo nie znamy jako chorego lub zdrowego, bogatego lub biednego. Odtąd znamy tylko Boga ukazującego się jako indywidualny duchowy człowiek
Oto tajemnica Drogi do Nieskończoności i tajemnica uzdrawiania. „Odtąd już nikogo nie znamy według ciała" - nawet nie według zdrowego ciała. Odtąd nikogo nie znamy według jego bogactwa - wielkiego lub małego. Znamy tylko Boga jako Ojca i Boga jako Syna, Chrystusa, duchowy obraz i podobieństwo Boga. Obecnie znamy tylko Boga mającego natur? człowieka-odtąd znamy Boga jako substancję człowieka. Odtąd znamy tylko Boga jako życie człowieka, jego duszę, zdrowie, dobrobyt miejsce zamieszkania. Odtąd znamy tylko Boga, a nie człowie-ka.
Teraz dostrzeżesz, że człowiek nie jest ciałem, ale świadomością posiadającą jedynie właściwości duchowe. Zauważysz że istnieje twórcza Zasada, która wytwarza Swój własny obraź i podobieństwo i że ta twórcza Zasada jest także zasadą podtrzymującą życie, zatem Jej stworzenie musi wypełniać Jej istota -
Zycie)Miłość,Duch,Dusza.OtojestPrawdziwanaturaczłowieka. „Odtąd już nikogo nie znamy według ciała". Jak więc postrzegamy człowieka? Jako syna Bożego, jego prawdziwą tożsamość. Jeśli postrzegasz samego siebie i innych jako duchową latorośl, nigdy nie patrzysz na ciało, ale prosto w oczy, dopóki poprzez śmiertelnego człowieka, starego lub młodego, chorego lub zdrowego, nie ujrzysz siedzącego na tronie Chrystusa Widzialny Człowiek, chory czy zdrowy, nie jest człowiekiem Chrystusowym. Jest nim dopiero duchowa Jaźń. Człowiek Chrystusowy nie podlega prawom ciała, nawet harmonijnego, jest podległy tylko Chrystusowi.
-113-
Grzmot Ciszy
Te rozmyślania albo kontemplacja zakończą się zatopieniem w takim stanie percepcji, którego nie zakłóca żadna myśl. Na tym poziomie świadomości przejmie cię uzdrawiający Chrystus napełniający świadomość ciszą i pokojem. Jest to duchowe „Pokój z tobą", z którego emanuje uzdrawiająca Łaska otulająca ciebie albo twojego pacjenta. Doświadczysz wówczas widocznej i namacalnej harmonii.
Podczas medytacji w twoich myślach może pojawić się jakaś chora, grzeszna albo uboga osoba, nie wolno ci jednak przerwać, dopóki poprzez zrozumienie nie osiągniesz punktu, gdzie nie ma nikogo chorego albo zdrowego, bogatego lub biednego, grzesznego lub czystego. Nie ma chorej osoby, którą trzeba by uzdrowić i zdrowej osoby, z której można by się cieszyć: Jest tylko Bóg, jest tylko Bóg -jest tylko Bóg ukazujący się jako Ojciec i Bóg ukazujący się jako Syn. Wtedy twoja modlitwa staje się kompletna, a wraz z nią przychodzi przekonanie: „Tak jest".
Jak długo znasz prawdę - rozmyślasz o niej, stwierdzasz ją lub wyrażasz - tkwisz w sferze mentalnej. Wprawdzie rozmyślasz o sprawach duchowych, ale są to refleksje na poziomie umysłu i żadne uzdrowienie nie może się dokonać. Jeżeli nawet zostanie ono osiągnięte w niektórych przypadkach, zaistnieje jako skutek mentalnej argumentacji - nie będzie to uzdrowienie duchowe, ale mentalne - efekt sugestii, owoc praktyki polegającej na powtarzaniu: „Jesteś zdrów", „Jesteś doskonały" albo „Dokonała się w tobie wola Boża" - umysł przyjmuje taką afir-mację i na nią reaguje. Nie ma tu jednak mowy o duchowym uzdrowieniu, ponieważ pacjent odpowiedział jedynie na sugestię innego umysłu.
W Drodze do Nieskończoności niczego nie sugeruj, podczas leczenia nigdy nie używaj wyrazu „ty". Nie mów do pacjenta po
-114-
Odtąd już nikogo nie znamy według ciała
imieniu ani nie wymieniaj nazwy choroby, dolegliwości ani stanu, w jakim się znajduje. Nie dopuść, aby ktokolwiek zaprzątał twój Łimysł po tym, jak zwrócił się do ciebie o pomoc. Nawet jeśli podczas kontemplacji wciąż tkwisz w sferze umysłu - nie dotyczy to pacjenta, ale Boga i spraw Bożych, jakie są ci znane, albo Boskich praw, które zrozumiałeś lub o których czytałeś, a teraz próbujesz je przyjąć.
Nie oczekuj, że któraś z tych myśli pozwoli Ci na uzdrowienie, ponieważ nie możesz wyprowadzić Syna Bożego z drugiego rozdziału Genezis, z którego pochodzi tylko Adam - człowiek według ciała. Jedynym sposobem, aby mógł on powrócić do Edenu, do swojej normalnej duchowej harmonii, jest nierozmy-ślanie, ale wejście w stan Ciszy, który nie uznaje dobra ani zła.
Jeśli nie masz pragnień, nie żywisz ich zarówno względem dobra, jak i zła, jesteś w dostatecznym stopniu oczyszczony, by pozostać w rajskim ogrodzie, który jest wolny od wszelkich żądz. Nie jest to stan pożądania dobra, lecz zadowolenia z tego, że się istnieje.
Rozdział 8
TO JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY
K
ilka lat temu w drodze do Południowej Afryki zatrzymałem się na jeden dzień w Kongu Belgijskim. Kiedy już sprawdzono moje bilety, przeprowadzono niezbędne kontrole i zważono bagaż, poleciłem miejscowemu chłopcu zanieść moje trzy walizki do samolotu, którym miałem odlecieć do Johannesburga. Port lotniczy był na tyle niewielki, że mogłem obserwować chłopca wychodzącego przez bramkę na pole startowe i trzymającego po jednej dużej torbie w każdej ręce i małą paczkę pod pachą. W parę minut później, gdy powrócił już bez bagażu, zagadnąłem go: „Wszystko w porządku?", na co on odpowiedział: „Tak, w porządku".
Gdy następnego dnia rano przyleciałem do Johannesburga, czekała na mnie tylko jedna mała paczka z mego bagażu, dwóch dużych waliz nie było. Personel olbrzymiego i ruchliwego portu Jotmczego w Johannesburgu natychmiast rozpoczął poszukiwania mojego bagażu, me znaleziono go jednak ani w wyznaczonym miejscu, ani wśród bagażu załogi. Również człowiek wysłany do przeszukan ta samolotu niczego nie znalazł. W biurze linii lotniczych oznajmiono mi, że niezwłocznie skontaktują się z portem w Kongo Belgijskim i wkrótce przekażą mi odpowiedź. Nie pozostawało więc nic innego, jak udać się do hotelu.
- 117 -
Grzmot Ciszy
Adepci Drogi do Nieskończoności3 w Johannesburgu zorganizowali mi zwiedzanie Parku Narodowego Krueger, kupiłem więc trochę niezbędnych ubrań i, z nadzieją na odzyskanie po powrocie bagażu, wyruszyłem w trzydniową wędrówkę przez ten legendarny rezerwat dzikich zwierząt. Niestety, bagażu nie odnaleziono. Linie lotnicze tłumaczyły to prawdopodobną kradzieżą. Ponieważ ostatnio widziano moje bagaże niesione przez chłopca, jego właśnie - być może działającego z kimś w zmowie - uznano za złodzieja. Absurdalność takiego przypuszczenia była oczywista, ponieważ nie można niepostrzeżenie wynieść dwóch tak dużych walizek po raz drugi i ukryć ich na pasie startowym. Przeszukano jednak okoliczne dzielnice, mieszkania zostały powywracane do góry nogami, ponieważ władze były przekonane o dokonanym przestępstwie. Mimo całego zamieszania bagażu nie odnaleziono.
Przez trzy tygodnie byłem w Południowej Afryce bez bagażu i bez pieniędzy - bez portfela i dolarów - nie było to jednak wielką niewygodą, ponieważ jadłem regularnie, rachunki w hotelach były zapłacone, ubranie kupione, choć było to tylko niezbędne minimum. Wciąż byłem przekonany, że moje walizki w końcu się pojawią - co było bardzo niewłaściwe.
Na dwa dni przed odjazdem do Indu usiadłem, aby poważnie zastanowić się nad całym tym incydentem. „Błąd leży po mojej stronie, ale jaki to błąd? Co poszło nie tak?".
Gdy tak siedziałem w swoim pokoju, zgłębiając ten problem i medytując, w końcu nadeszła odpowiedź: „To jest duchowy wszechświat; ja tu czekam na bagaż, a tymczasem prawda jest taka, że żaden bagaż nie istnieje. Jest on tylko częścią wiary
-118-
To JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY
w czas i przestrzeń - przestrzeń, w której mógł być zagubiony. Staram się odnaleźć swoje walizki, a gdyby mi się to udało, byłoby to dowodem, że obracam się w przestrzeni ludzkiej.
„W całej tej sytuacji nie ma żadnej prawdy, ponieważ żyjemy we wszechświecie duchowym, w którym nikt nie potrzebuje bagażu. Wszystko, co jest częścią rzeczywistości, jest niematerialne, duchowe i wszechobecne. Cokolwiek ukazuje się jako ograniczony bagaż w czasie i przestrzeni, musi być obrazem istniejącym w myślach i nie może być realne. Dałem się zatem zwieść nadziei i oczekiwaniu na materialny bagaż zamiast zwrócić się do wszechświata duchowego, w którym każda idea jest wszechobecna".
Z tym udałem się na spoczynek.
Gdy doszedłem do tego zrozumienia incydent wkrótce znalazł swoje rozwiązanie. Następnego dnia o 8 rano wicedyrektor linii lotniczych portu w Johannesburgu siedział przy swym biurku, kiedy pozornie znikąd przyszło mu do głowy, że bagaż nie mógł się przecież rozpłynąć w powietrzu, znikając pomiędzy jednym a drugim portem - powinien gdzieś być, ale gdzie? Wówczas uderzyła go inna myśl - poszedł do hotelu, w którym załoga zwykle zatrzymywała się na noc i znalazł tam stojące od trzech tygodni na podłodze moje dwie walizki. Nikt nie brał pod uwagę takiej możliwości; w rzeczywistości nikt nie pomyślał o żadnym praktycznym rozwiązaniu tej sprawy aż do chwili, gdy ja przestałem myśleć o bagażu.
Ta historia obrazuje bardzo ważny moment w duchowym życiu i uzdrawianiu. Zgodnie z regułami metafizyki zazwyczaj myślelibyśmy: „Och, to musi się odnaleźć" albo: „To nie mogło się zgubić". Innymi słowy, mielibyśmy do czynienia z czymś - tym czymś byłby bagaż. Fałszywe rozumowanie charaktery-
-119-
Grzmot Ciszy
styczne dla tego typu postrzegania uwidacznia się w przypadku choroby, kiedy to chcąc być konsekwentnym, zajęlibyśmy się oddzielnie leczeniem poszczególnych narządów - serca, wątroby, płuc, żołądka, układu trawienia, organów wydalania, głowy czy nóg - i znaleźlibyśmy się całkowicie poza sferą duchowego bytu. Większość z nas wie już wystarczająco dużo, aby nie zwracać się do ludzi po imieniu, nie leczyć serca, wątroby i płuc, a jednak zwróćmy uwagę, jak łatwo może nas otępić takie wypatrywanie bagażu.
Stajemy się bardzo pewni siebie i wierzymy, że zmierzamy w słusznym kierunku, a zupełnie niespodziewanie hipnoza ludzkiego rozsądku może zmusić nas do myślenia o bagażu lub
0 jego braku. Muszę podkreślić, że nie byłem zaniepokojony
z powodu zaginięcia walizek - moim błędem była pewność,
że one się znajdą, co jest równoznaczne z przekonaniem, że czy
jeś serce się naprawi lub chora noga wyzdrowieje.
Tymczasem cała nasza praca opiera się na zasadzie, że -jak czytamy w pierwszym rozdziale Genezis - Bóg stworzył wszystko, co zostało uczynione, i że wszystko, co On stworzył, jest dobre.
Duchowe stworzenie jest stworzeniem niematerialnym, czego dowodzi fakt, że światło istniało zanim jeszcze na niebie pojawiło się słońce. Jeżeli żyjesz, poruszasz się i istniejesz w duchowym świecie, jak mówi pierwszy rozdział Genezis, możesz mieć wszystko, czego potrzebujesz, nie posiadając bagażu. Świat zmysłowy, w którym widzisz, słyszysz, smakujesz, dotykasz
1 wąchasz, jest światem nierzeczywistym, opisanym w dru
gim rozdziale Genezis, mentalnym obrazem w umyśle. Jeżeli
o tym pamiętasz, aby już nie manipulować ludzkim światem,
ani nie trzymać się mentalnych obrazów, które istnieją jako cień
-120-
To JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY
w twoich myślach, to doświadczysz szybkiego rozpuszczenia tych mentalnych tworów.
Nie popełnij błędu i nie zrozum mnie źle: wiem, że gdy podróżujemy, bagaż wydaje się być rzeczywisty i niezbędny. Wiem też, że przez większość czasu nasza koncepcja ciała wydaje się być realna, ponieważ wciąż ta czy inna rzecz wnosi je do naszej świadomości, przez co powstaje pokusa, by wierzyć, że jest ono prawdziwe. Nie negujemy ciała. Jest realne, lecz to, co widzimy jako ciało, nie jest ciałem, a tylko mentalnym obrazem w naszych własnych umysłach - powszechną koncepcją mentalną zindywidualizowaną wewnątrz nas.
Nie istnieje coś takiego jak materialne ciało - jest tylko materialne pojęcie ciała. Nie ma takiej rzeczy jak materialny wszechświat - są tylko materialne koncepcję na temat jednego duchowego wszechświata. Jak długo przyjmujesz materialną koncepcję wszechświata, jesteś pod prawem materii, od którego możesz się uwolnić, gdy tylko zaczynasz rozumieć, że żyjesz, poruszasz się i istniejesz w pierwszym rozdziale Genezis, gdzie człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga lub Ducha, i że Dusza Boga jest Duszą człowieka, życie Boga jest życiem człowieka, umysł Boga jest umysłem człowieka, ciało Boga jest ciałem człowieka.
„Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego?" - nie to ciało, które oglądasz w lustrze, lecz to, które istnieje faktycznie. Tak jak fakt zrozumienia przeze mnie, że me miałem do czynienia z materialnym bagażem, lecz z Wszech-obecnością, natychmiast pobudził pewnego człowieka do udowodnienia tej prawdy, pobudził go do idei Wszechobecności -i dokładnie tam, gdzie się znajdował, odnalazł bagaż. Gdy więc masz jakieś problemy, zrozumienie, czym jest ciało i czym jest
- 121-
Grzmot Ciszy
wszechświat oznacza świadomość, która przyniesie następujące rozwiązanie:
„Żyję, poruszam się i istnieję w Bogu. Jestem w mym Ojcu, a mój Ojciec jest we mnie. Jak mogę być skończony i ograniczony, jeżeli we mnie jest nieskończony Ojciec? Jak może ograniczona i skończona istota zawierać w sobie nieskończonego Boga? Muszę zatem być tak samo duchowy jak Ojciec, który mnie stworzył. Wszystko, co istnieje, musi być duchowe i do tego duchowego świata nie może wejść mc skończonego, by ograniczać lub stwarzać jakiekolwiek poczucie oddzielenia".
Cierpienia tego świata są skutkiem rozglądania się za materialnym bagażem - nawet gdy spodziewasz się znaleźć go na właściwym miejscu. To jest błąd. Ani ty, ani ja, ani nikt inny nie może znaleźć go w żadnym miejscu jak tylko we Wszech-obecności, w której nawet coś, co wydaje się ludzkim zmysłom nieobecne, istnieje naprawdę.
W pochmurny dzień możesz odnosić wrażenie, że nie ma słońca, chociaż jest ono po prostu ukryte przed twoim wzrokiem. Podobnie chmury ludzkich wierzeń i gąszcz ludzkich myśli mogą czasowo przysłonić ci to, co jest wszechobecne, to co jest obecne tam, gdzie JAM JEST. A czym jest to, co jest obecne tam, gdzie JAM JEST? Wszechobecne jest wszystko, co posiada Ojciec - spójność, lojalność, autentyczność, wieczność, nieśmiertelność, wolność, sprawiedliwość, radość, harmonia wszelkiego rodzaju - dopóki tego nie ograniczysz i nie zobaczysz jako sztuki bagażu, jako czegoś, co zajmuje czas i przestrzeń.
Nic nie zajmuje czasu i przestrzeni oprócz obrazów będących tworami twojego umysłu, a to dlatego, że uznajesz „wczoraj", „dzisiaj" i „jutro". Z chwilą, gdy wzniesiesz się ponad men-
- 122-
To JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY
talną sferę życia, spostrzeżesz, źe nie ma czegoś takiego jak czas. Ten, kto kiedykolwiek nawiązał komunię z Bogiem, odkrył, że podczas tego doświadczenia stracił poczucie czasu, bo chociaż sam kontakt mógł trwać zaledwie pół minuty, to wydarzyło się przez ten czas wystarczająco dużo, by przekonać go, że musiało upłynąć kilka godzin. Innym razem podczas takiej komunii może się wydawać, że minęła zaledwie minuta, zegarek jednak pokazuje upływ dwóch lub trzech godzm.
Innymi słowy, świadomość Wszechobecności nie zna czegoś takiego jak poczucie czasu lub przestrzeni.
Kiedy myślisz, rozumujesz albo patrzysz na coś lub kogoś, tkwisz w mentalnym stanie świadomości. Tylko będąc w sferze duchowej wykraczasz poza umysł.
Ludzie poszukując sposobu wykroczenia poza umysł odkryli, że proces znany jako wyciszenie umysłu daje przeciwne rezultaty - w jego wyniku osiąga się nie świadomość duchową, ale wręcz przytępienie świadomości. Jest jednak inny sposób wzniesienia się ponad mentalny poziom życia, chociaż trudne może być wytrwanie w mm - wymaga on bowiem poświęcenia wielu lat pracy tylko jemu. Możesz za to dzięki niemu wznieść się ponad umysł do takiego stopnia, że przynajmniej kiedy jesteś w świecie, nie będzie ci on bardziej przeszkadzał.
Na początku nie trzeba zatrzymywać procesu myślowego. Jeżeli umysł chce myśleć, pozwól mu, a jeśli trzeba, nawet usiądź i obserwuj swój tok myślenia. Bez względu na to, jakie myśli przychodzą, nie mogą one wyrządzić ci żadnej krzywdy. Nie ma w nich mocy ani niczego, czego mógłbyś się bać. Jeśli bowiem odczuwasz strach lub nienawiść, będziesz starał się przerywać myśl i odwrotnie, jeżeli jakaś ci się spodoba, możesz usiłować ją zatrzymać. Nie należy zatem nienawidzić ani oba-
-123-
Grzmot Ciszy
wiać się niczego, co przychodzi do głowy, ale nie można też się niczym rozkoszować i próbować zatrzymać, bez względu na to, jak dobre wydaje się to być.
Pozwól myślom przychodzić, podczas gdy siedzisz i obserwujesz je jako widz. Przypatrujesz się tylko cieniom, które przemykają przez ekran - nie posiadają ani mocy, ani substancji, nie podlegają żadnemu prawu ani przyczynie. Niektóre z nich mogą być przyjemne, możesz chcieć do nich przylgnąć, inne mogą niepokoić lub straszyć, ale to tylko myśli - myśli i nic więcej. Mogą dotyczyć choroby, mogą odnosić się do grzechu albo wypadku, bez względu jednak na to, jak bardzo są przykre, siedź nieporu-szony i przypatruj się, jak przychodzą i odchodzą.
Me ma nic dobrego ani nic złego w tym, co oglądam - są to po prostu obrazy memające żadnej mocy. Nie mogą nic zrobić, nie mogą o niczym świadczyć. Nawet jeśli wydają się być dobre, nie są takimi, ponieważ są to jedynie obrazy.
Jeżeli wypróbujesz ten mały eksperyment w czasie medytacji, szybko okaże się, że cierpisz z powodu zalewu tych obrazów; zaczniesz odczuwać przerażenie i będziesz próbował od nich uciec albo je wymazać. Jeśli natomiast będziesz w stanie ujrzeć je w prawdziwej perspektywie, staną się one nieszkodliwą nicością - po prostu cieniami.
Owszem, czasem przedstawiają one stworzone przez człowieka zasady z nieodłączną od nich ludzką karą. Czy jednak daje im to jakąkolwiek moc? Patrz więc na nie w ten sposób: ta myśl dotyczy infekcji i zakażenia, tamta złych pragnień, następna przepowiada nieszczęście, inna odzwierciedla strach przed niedostatkiem, a jeszcze inna - obawę przed strachem. Tymczasem prawda jest taka, że to wszystko są tylko nazwy,
-124-
TO JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY
choć okropne ze względu na ich tragiczne znaczenie, to jednak tylko nazwy. Określenia, które Adam nadał temu, czego nie rozumiał - są to tylko obrazy w myślach.
Przestań lękać się nazw. Nawet jeśli przyjdzie ci do głowy obraz maszyny emitującej promienie X, dlaczego miałbyś się tego bać? Jest to wciąż tylko obraz wyobrażony przez umysł. Jeśli usuniesz go z umysłu, nie będzie cię on dłużej zajmował. Obraz może bowiem obejmować tylko to, co utrzymuje się w umyśle. Jeżeli możesz coś widzieć, słyszeć, smakować, dotykać lub wąchać - jest to aktywność umysłu - mentalny obraz, „cielesne ramię3" - nicość. Jest to fałszywy twór, którego Bóg nigdy nie stworzył.
Przez cały czas, gdy o tym myślisz, przebywasz w królestwie rozumu, w sferze poznawania prawdy; gdy jednak będziesz kontynuować ćwiczenie, przypatrując się bezpośrednio obrazowi, zaczniesz rozumieć, że jest on pozbawiony istoty i przyczyny. Choćby dana okoliczność wydawała się nie wiadomo jak materialna, nie jest ona materialna bardziej niż mój zagubiony bagaż. Nie był on materialny - był to mentalny obraz, którego urzeczywistnienie objawiła Wszechobecność.
Niekiedy przy wykonywaniu takich praktyk ludzie widzą piękne obrazy, co sprawia, że popełniają błąd polegający przede wszystkim na próbie zatrzymania wizji lub chęci sprowadzenia jej ponownie w przyszłości. To bardzo niemądre. Nigdy nie należy tego robić, nie wolno próbować zatrzymywać nawet najpiękniejszego obrazu, ponieważ jest to tylko obraz. Jeżeli pochodzi on od Boga, to Bóg może ci dać dużo więcej niż potrzebujesz; jeśli natomiast jest przykry, musisz się nauczyć go nie bać, ponieważ nie istnieje on jako uzewnętrzniona rzeczywistość, a jedynie jako obraz mentalny.
-125-
Grzmot Ciszy
W końcu dojdziesz do punktu, gdzie nie ma już nic, co mogłoby być powiedziane lub pomyślane; tylko to jedno:
Bez względu na to, czym się wydajesz lub chcesz być, nie masz żadnych nieodłącznych cech dobra ani zla. Wszystkie właściwości posiada Świadomość, która stworzyła ten wszechświat na Swój własny obraz i podobieństwo, a więc żaden kształt lub skutek nie ma zarówno dobra, jak i zla.
Nie ma znaczenia twoja nazwa ani natura, jeżeli pochodzisz z czasu i przestrzeni, jesteś mentalnym obrazem, nicością. Nie obawiam się ciebie, ponieważ nie istniejesz ani w moim, ani w czyim-kolwiek życiu. Żyjesz tylko jako twór umysłu i jako taki nie masz kształtu i jesteś pustką. Nie ma w tobie więcej dobra łub zła niż w kadrze z filmu, jesteś po prostu cieniem pozbawionym istoty.
Gdy osiągasz kompletną ciszę i spokój, umysł przestaje funkcjonować, przekraczasz go i wznosisz się do atmosfery Ducha, gdzie jesteś w stanie odbierać to, co przekazuje ci Bóg, i w odpowiedni sposób reagować. Jeśli tylko oderwałeś się lub uniezależniłeś od myśli - nienawiści, obaw albo miłości do przedmiotów i ludzi - do tego stopnia, że z najwyższą obojętnością patrzysz, jak przelatują przed twoimi oczami - nie jesteś już w sferze umysłu; dosięgnąłeś, dotknąłeś lub zostałeś dotknięty przez własną Duszę, która jest Bogiem i znajdujesz się w atmosferze, gdzie możesz słuchać Boga, kiedy mówi. A gdy Bóg przemawia, ziemia topnieje i wszystkie problemy znikają.
OD PRAWA DO ŁASKI
Rozdział 10
Słyszeliście, że powiedziano przodkom
W
każdym momencie życia - bez względu na to, czy mamy dziewięć, dziewiętnaście czy dziewięćdziesiąt lat - możemy zacząć drogę powrotną do domu Ojca. Nie łudźmy się jednak, że będziemy w stanie wrócić do rajskiego stanu, pozostając tymi samymi osobami, którymi byliśmy wczoraj, ze wszystkimi zaletami i słabościami, wahając się nieustannie pomiędzy dobrem a złem. Nasze ludzkie zalety nie umożliwią nam wejścia do raju bardziej niż nasze ludzkie słabości. Musimy pozbyć się zarówno swoich mocnych, jak i słabych stron i przyoblec się w szatę Chrystusową poprzez wzniesienie się ponad umysłowe stworzenie z drugiego rozdziału Genezis, które przykuło nas łańcuchem do prawa dobra i zła.
„Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa". Przez setki lat przed Mojżeszem Hebrajczycy znajdowali się w stanie niewoli z niewielką lub żadną możliwością poczynienia postępów w edukacji, kulturze, religii, sztuce czy nauce. Nic więc dziwnego, że w takich warunkach żyli bez jakiegoś bardziej rozwiniętego poczucia moralności. Mojżesz zademonstrował tym ludziom wyższy poziom życia, którego fundamentem było Dziesięć
-129-
Grzmot Ciszy
Przykazań. Przestrzegając ich, można było zyskać sobie opinię szlachetnego obywatela, a stosując się dodatkowo do praw dotyczących pokarmów i do kilku innych zwyczajów, zasługiwało się na tytuł dobrego Hebrajczyka. W przypadku jednak nieposłuszeństwa prawu jedynym, czego można było się spodziewać, było ukamienowanie lub wyklęcie. Pojęcie miłości nie pojawiało się w tych naukach w ogóle lub w bardzo niewielkim stopniu; owe nauki miały charakter ściśle moralny i etyczny.
Poczucie moralności lub etyki jednak, jak wzniosłym by ono nie było, jest jedynie krokiem na drodze do świadomości duchowej. Człowiek może spędzić życie w całkowitym posłuszeństwie Dziesięciu Przykazaniom, będzie to jednak o całe eony dalekie od życia duchowego, ponieważ życie duchowe jest życiem ponad parami przeciwieństw.
Gdy przyszedł Jezus, nauczał sposobu życia, którego istotą nie jest przede wszystkim zamiana negatywnego na pozytywne, ale wznoszenie się do poziomu duchowego - zarówno nad tym, co złe, jak i nad dobrem. Nie należy zapominać, że jako rabin w zorganizowanym kościele hebrajskim Jezus był uprawniony do głoszenia kazań; trzeba też pamiętać, że Jego nauka nie była w tamtych czasach nazywana chrześcijaństwem. Chrześcijaństwo nie istniało. Co więcej, nie przemawiał On do chrześcijan. Nie było jeszcze chrześcijan. Był on hebrajskim rabinem przemawiającym do Hebrajczyków.
Zdarzył się jednak cud. Człowiek imieniem Jezus doznał oświecenia, które przyniosło ze sobą całkiem nową religię, coś nieznanego dotychczas Hebrajczykom. W swoim nauczaniu o jednej mocy posunął się On daleko ponad prawo karmiezne Starego Testamentu. Głosząc objawienie żyjącym w Jego czasach mężczyznom i kobietom, uczynił ich wolnymi od wszel-
-130-
Słyszeliście, że powiedziano przodkom
kich rytuałów i dogmatów; wolnymi do tego stopnia, że kościół nie był w stanie tolerować ani Jego ani Jego nauki. Cóż innego, jeśli nie nienawiść i strach, mogło być reakcją na tego człowieka, który odwrócił się plecami do utrwalonych przez wieki i cenionych przez społeczność, z której się wywodził, rytuałów, takich jak obowiązek corocznych pielgrzymek do Jerozolimy w celu składania ofiar i zachowywania innych zwyczajów? Odżegnanie się Jezusa od tych praktyk było niemą krytyką i potępieniem wszystkiego, w czym przez wieki Hebrajczycy pokładali swą ufność.
Jezus ujawnił prawdę, że dobrostan duchowy w żadnym stopniu nie zależy od sztywnego przestrzegania jakichkolwiek nakazów prawa, ale od stanu świadomości rozwiniętego przez jednostkę. Nauczał On nowego wymiaru życia, wyższej świadomości, która wymagała, aby umrzeć dla starych wierzeń. Wyjaśniał, że tak jak młode wino nie może być wlane do starych bukłaków, tak nie można głoszonego przez Niego stylu życia dodać do hebrajskiej obrzędowości. Są one ze sobą sprzeczne, należałoby więc to, co stare, zupełnie zastąpić nowym.
W Kazaniu na Górze Jezus podsumował różnice pomiędzy judaizmem, a jego nową nauką, nieznaną jeszcze wtedy jako chrześcijaństwo, ale jako nauczanie radykalnego i niezależnie myślącego hebrajskiego rabina. Czym jest nauczanie tego Człowieka - bez wątpienia bardziej oświeconego i duchowo rozwiniętego niż ktokolwiek z żyjących; tak oświeconego, że dzisiejszy świat praktycznie obraca się wokół Jego nauk?
Tym, co najtrafniej oddaje jego istotę, jest słowo Łaska. Prawo zostało ustanowione przez Mojżesza, ale „łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa". Łaska i prawda oznaczają tu coś całkowicie odmiennego od nakazów prawa. Jeszcze przez
-131 -
Grzmot Ciszy
trzysta lat po misji Jezusa byli ludzie, którzy przemierzali Ziemię Świętą od Rzymu do Grecji, głosząc nie prawo usystematyzowane w wierze hebrajskiej, ale coś nowego, coś zaskakującego, coś odmiennego, zwanego łaską i prawdą, co stopniowo stało się znane jako nauczanie chrześcijańskie.
Pierwszych zwolenników tej nauki nazywano żydowskimi chrześcijanami, ponieważ byli to Żydzi, którzy zostali uczniami Chrystusa. Były to zresztą czasy, w których tak naprawdę tylko Hebrajczycy mogli zostać chrześcijanami. W końcu jednak Paweł i Piotr uznali, że nauczanie Chrystusa to coś więcej niż odmiana judaizmu. Było ono unikatem, czymś odrębnym, wyróżniającym się i stopniowo doszło do tego, że przynależność do narodu hebrajskiego przestała być warunkiem przyjęcia chrześcijaństwa. Zarzucono wiele uznawanych od wieków praktyk, zrezygnowano z obowiązkowego obrzezania. Wyznawcy zaczęli nauczać pogan; przyznali, że nauka Chrystusa jest uniwersalna w swym charakterze i szerzyli ją dotąd, aż zarówno mieszkańcy Rzymu, Grecji, jak i wszyscy inni, bez względu na swe pochodzenie, mogli stać się chrześcijanami.
Taki stan nauki chrześcijańskiej utrzymywał się przez kilkaset lat, aż do momentu, gdy nastąpiło jedno z najdziwniejszych wydarzeń w historii świata. Zorganizowany został kościół, który przyjął wszystkie obrzędy i rytuały Egipcjan i innych pogan ówczesnych czasów, zaakceptował judaizm w formie przekazywanej przez Stary Testament, odrzucił wszelką naukę chrześcijańską z wyjątkiem imienia jej Prekursora i nazwał się kościołem chrześcijańskim. Co stało się z nauką Chrystusa, gdy została tak zorganizowana? Czy kościół praktykował nauczanie Jezusa o niestawianiu oporu złu? Czy nadal trzymał się on „słyszeli-ście-że-powiedziano-przodkom", nauki oko za oko i ząb za ząb}
-132-
Słyszeliście, że powiedziano przodkom
Praktyka prawdziwego chrześcijaństwa wynosi Adamowego człowieka, szukającego zemsty na swym nieprzyjacielu, ze stanu świadomości typowego dla prawa karmicznego do świadomości laski i prawdy, która objawia Boga miłości zamiast Boga nagradzającego i karzącego.
Bóg ukazany przez Jezusa diametralnie różnił się od tego ze Starego Testamentu i w tej części Kazania na Górze, która dotyczy prawa karmicznego, Jezus nauczał, że grzech karany jest przez grzech i nie ma to nic wspólnego z żądnym pomsty Bogiem. Wyjaśnił wyraźnie, że będzie nam uczynione według tego, jak postępujemy wobec innych - nie przez interwencję Boga, ale zgodnie z prawem karmicznym: A co człowiek sieje, to i żąć będzie, któremu podlegają wszystkie istoty ludzkie. Nasze uczynki miłości wracają do nas jako miłość, a wyrządzane przez nas zło wraca do nas w złych skutkach. Poprzez nasz własny stan świadomości uruchamiamy zarówno dobro, jak i zło. „Jaką miarą wy mierzycie, taką wam odmierzą" - nie zrobi tego Bóg, ale prawo.
Odwołujesz się do prawa, ilekroć nienawidzisz i ilekroć kochasz. Przywołujesz je, gdy dajesz i dzielisz się, a także wtedy, gdy przywiązujesz się do rzeczy. Natura na każdym kroku udowadnia prawdziwość tej reguły. Owoc, na przykład, musi zostać zerwany lub spaść z drzewa, aby mogło ono dalej owocować. Nie obwiniasz za to Boga, Bóg nie karze drzewa. Jest to prawo natury - drzewo musi oddać swój owoc, by pojawiły się następne. Dotyczy to także i ciebie. Jeśli się nie ugniesz, nie poddasz i nie wydasz dobrego owocu, staniesz się jałowy, bo prawo mówi: A co człowiek sieje, to i żąć będzie.
Prawo siania i zbioru odnosi się zarówno do jednostek, jak i do narodów. Nie można uniknąć konsekwencji złych uczyn-
-133-
Grzmot Ciszy
ków - nie dlatego, że Bóg chce się do tego wtrącać, ale ze względu na prawo karmiczne, które każdy uruchamia poprzez swoje czyny.
Wszystko to przedstawił Mistrz w tej części swego nauczania w Kazaniu na Górze, kiedy powiedział: „Słyszeliście, że powiedziano....". Nigdy nie nauczał On jednak, że Bóg karze - nie powiedział tego ani do łotra na krzyżu, ani do kobiety przyłapanej na cudzołóstwie, ani do człowieka niewidomego od urodzenia. Zawsze było: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz". To nie Bóg jest przyczyną sprawczą zła, jakiego doświadczamy i jakie ściągamy na siebie.
Gdy chrześcijaństwo stało się organizacją, przyjęto naukę Starego Testamentu o Bogu karzącym. Być może u podstaw tego leżała próżna nadzieja na wywołanie w ludziach lęku, który sprawi, że staną się dobrymi. W gruncie rzeczy ta nauka nie stała się czynnikiem odstraszającym od złych uczynków, jest prawdopodobnie odpowiedzialna za wiele grzechów popełnianych w dzisiejszym świecie. Czyniący zło szybko odkrywają, że nie ma Boga, który mógłby im cokolwiek zrobić, a to, co widzą wokół siebie, nie przekonuje ich, że Bóg pomści popełnione przez nich uczynki i zaniedbania.
Gdyby ludzie byli nauczeni, że zły uczynek mści się sam z siebie, mogliby zrozumieć przedstawioną przez Jezusa interpretację prawa karmicznego i przez to byliby gotowi zaakceptować Jego wyższą naukę o tym, jak przezwyciężyć prawo. Uniknięcie prawa karmicznego, wymazanie wszelkich konsekwencji swoich wcześniejszych uczynków i życie w Łasce jest możliwe, ale dopiero po zrozumieniu i zaakceptowaniu prawa karmicznego w takim kształcie, w jakim przedstawiał je Mistrz.
-134-
Słyszeliście, że powiedziano przodkom
Każdy uczynek mesie ze sobą własną nagrodę i własną karę. Nie musi nawet być jawnym aktem, ponieważ akt sam w sobie jest jedynie zewnętrznym wyrazem myśli, która go poprzedza. Nie trzeba więc, na przykład, kraść, aby ściągnąć karę prawa karmicznego. Wystarczy jedynie pomyśleć o kradzieży, a nawet i to może być niepotrzebne. Samo pragnienie posiadania tego, co należy do kogoś innego, jest wystarczające, by uruchomić prawo karmiczne. Nie trzeba nikogo uderzyć, wystarczy złość na drugiego człowieka, by uruchomić prawo. Ludzie na niższych poziomach świadomości nie odczuwają konsekwencji prawa karmicznego tak jak ci na ścieżce duchowej. Cierpią oni bardziej w konsekwencji mniejszych uchybień niż inni w wyniku poważniejszych wykroczeń, ponieważ posiadają silniejsze poczucie tego co właściwe, a co błędne i najdrobniejsze nawet odchylenie od drogi uruchamia w ich życiu prawo. Możesz się od tego uwolnić, przede wszystkim przyznając, że prawo karmiczne istnieje - że zło przejawiające się w twoich myślach lub uczynkach oddziaływuje na ciebie. Zrozumienie tej prawdy uchroni cię od obwiniania ludzi, okoliczności lub zdarzeń za sytuację, w której możesz się znaleźć. Zaczniesz dostrzegać, że sam jesteś za wszystko odpowiedzialny. Nie istnieje bowiem tajemniczy Bóg prowadzący ewidencję twoich pomyłek, to ty sam determinujesz wydarzenia swojego życia poprzez zrozumienie, że sam pobudziłeś zarówno dobro, jak i zło, które cię dotyka. Świadomość tego zaowocuje zaprzestaniem oskarżeń i potępiania innych i uświadomisz sobie konieczność wewnętrznej przemiany, oraz, że stan świadomości, który zezwolił na wyrządzanie zła zarówno celowo, jak i niekiedy bezmyślnie musi zostać przetransformowany.
-135-
Grzmot Ciszy
Bardzo szybko przekonamy się o tym, co odkrył Paweł -że jest w nas dwoje ludzi. Każdy z nas jest podwójną osobą -z jednej strony stworzeniem, które nie podlega prawu Boga, a z drugiej jest Bożym synem, w którym zamieszkuje Duch Boży. „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę". Wydaje się, że są w nas dwie osoby, jedna walczy przeciwko drugiej - jedna, która wie, co jest słuszne i druga, która się temu opiera; jedna, która pragnie być doskonałym człowiekiem i druga, która z powodu ograniczeń takich czy innych me może tego osiągnąć.
Gdy dochodzisz do zrozumienia, że istnieje w tobie syn Boga, a jednak czujesz, że ludzki marnotrawny syn wciąż jeszcze walczy o przetrwanie, zaczynasz rozumieć wojnę toczącą się między ciałem i Duchem. Syn marnotrawny, człowiek Adamowy, trwoniący w świecie swą substancję i ostatecznie tonący w głębinach upodlenia symbolizowanego jedzeniem ze świniami, nie był nikim innym jak tylko synem, spadkobiercą, odzianym później w purpurową szatę i drogocenny pierścień. Nie były to dwie różne osoby, ale ten sam człowiek w różnych stanach świadomości.
Gdy jesteś w stanie zaakceptować zasadę, że zarówno dobro, jak i zło nie istnieją w ludziach, rzeczach i okolicznościach, czyli w żadnym skutku lub obrazie, zaczyna się twoje wewnętrzne poddanie, które prowadzi do życia dzięki Łasce, bo od tego momentu nie ma już konfliktu między tobą a jakąkolwiek osobą lub rzeczą. Zawsze istnieje możliwość zaakceptowania jednej drogi albo drugiej, a wybór należy do ciebie.
Celem życia staje się teraz osiągnięcie świadomości twojej prawdziwej Jaźni czy też, jak przedstawia to literatura mistyczna, świadome zjednoczenie z Bogiem, w którym znika małe ja,
136-
Słyszeliście, że powiedziano przodkom
a pozostaje tylko czysta Jaźń nienaruszona jako twoja odwieczna, nieśmiertelna tożsamość.
Wewnątrz każdego z nas znajduje się królestwo Boże. Każdy z nas nosi w sobie zdolność życia na ziemi bez walki, nienawiści i zazdrości. Jako istoty ludzkie nie jesteśmy jednak w stanie jej zrealizować, często słyszymy od przyjaciół, że jest to bardzo niepraktyczny sposób życia - owszem, piękny, ale zdecydowanie niepraktyczny.
„A ja wam powiadam" z Kazania na Górze możliwe jest jedynie wtedy, gdy ludzie dojdą do zrozumienia, że nie istnieją dla innych albo poprzez innych ani też dzięki ludzkim sposobom i środkom, ale żyją „każdym słowem, które pochodzi z ust Boga". Kazanie na Górze jest drogą życia możliwą do osiągnięcia przez człowieka tylko pod warunkiem, że na mocy kontaktu z Boskimi zdolnościami, które w nim istnieją, żyje on poprzez Duszę, a nie przez ciało i umysł. Wejście na drogę mistyczną, na drogę świadomej komunii z Bogiem, będzie możliwe dopiero wówczas, gdy zaakceptujesz odpowiedzialność wynikającą z nakazu kochania bliźniego jak siebie samego i kochania Boga w najwyższym stopniu, uznając w prawdziwej pokorze, że sam z siebie mc uczynić nie możesz - nie możesz nawet być dobry, ponieważ istnieje tylko jedno dobro, Ojciec, i nic poza tym nie jest ani dobre ani złe.
W Kazaniu na Górze, które jest największym przesłaniem kiedykolwiek danym światu, przedstawione są dwie diametralnie różne drogi życia. Znajduje się tu „słyszeliście-że-powiedziano-przodkom" - dotychczasowy sposób istnienia świata - a także „a- ja-wam-powiadam" - nowy wymiar życia dzięki Łasce Bożej.
„A ja wam powiadam' w pełni potwierdza, że Bóg jest stwórczą, podtrzymującą i zasilającą zasadą. To mistyczna droga
-137-
Grzmot Ciszy
życia, w której nie ty jesteś aktorem, wykonawcą, uczestnikiem, ale gdzie istnieje transcendentna Obecność i Moc, którą Mistrz nazywał Ojcem w nas.
Żyjesz pod prawem i tkwisz w „słyszeliście-że-powiedziano-przodkom" albo w doświadczeniu syna marnotrawnego tak długo, jak długo funkcjonujesz w świecie umysłowego stworzenia z drugiego rozdziału Genezis. Gdy powracasz do swego pierwotnego stanu czystego bytu, nie pozostajesz juź pod wpływem prawa karmicznego, ale wchodzisz w zasięg Łaski, w oddziaływanie „A ja wam powiadam" z Kazania na Górze.
-138-
Rozdział 11
A JA WAM POWIADAM
Bo powiadam wara: Jeśb wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, me wejdziecie do królestwa niebieskiego.
Mt 5,20
W
Kazaniu na Górze Mistrz wyraźne oddzielił nauczanie Starego Testamentu - słyszeliście-że-po-wiedziano-przodkom - od nowej nauki Królestwa Mojego, które nie jest z tego świata - a więc jest czymś innym niż byciem jedynie dobrą osobą na poziomie ludzkim, żyjącą według standardu dwóch mocy. Tutaj nastąpiło całkowite odrzucenie starej nauki hebrajskiej, a pojawiła się zupełnie nowa jakość, nicrozpoznająca dobra ani zła.
Możesz ocenić odległość, jaka dzieli cię od Królestwa Mojego, obserwując swoje reakcje na dobro i zło - to, jak bardzo cieszysz się z dobra i na ile czujesz się dotknięty złem; w jakim stopniu stałeś się neutralny zarówno wobec ludzkiego dobra, jak i ludzkiego zła.
Istnieje królestwo duchowe, a zamieszkanie w nim uczyniłoby cię całkowicie neutralnym nawet wobec dobrych rzeczy tego świata. Tylko na początku podróży duchową ścieżką uważamy, że jej ostatecznym celem jest udoskonalenie ludzkich doświadczeń; że podwojenie dochodów albo utrzymanie serca, wątroby
-139-
Grzmot Ciszy
lub płuc w należytym stanie - lub nawet doskonałym zgodnie z kryteriami ludzkimi - świadczy o duchowych przejawach i jest wskaźnikiem postępu na duchowej ścieżce.
Tymczasem prawdziwym przejawem, do którego powinieneś dążyć, nie jest jedynie poprawa sytuacji materialnej lub zdrowia, choć tak bardzo są one pożądane, ale odrodzenie, wejście w stan świadomości, którym jest Królestwo Moje nie z tego świata.
Jeśli pragniesz jedynie być po ludzku szczęśliwy, zdrowy i zamożny, powinieneś pozostać tradycyjnym chrześcijaninem, bo za praktykowanie nauk Chrystusa płaci się olbrzymią cenę, którą jest surowy i zdyscyplinowany styl życia. To prawda, że istnieją wewnętrzne radości, niewypowiedziany wewnętrzny spokój przekraczający wyobrażenia, ale przez długi czas będzie toczyła się poruszająca Duszę walka z tym małym diabłem zwanym moje ja - zmaganie z osobowym poczuciem „ja", „mój" i „mnie".
Jesteśmy w znacznym stopniu odpowiedzialni za własne życie takie, jakim ono jest w danym momencie. Nie tyle jednak odpowiedzialni za błędy, które świadomie lub nieświadomie popełniamy, lub za swoje celowe wykroczenia i pomyłki, ale za własną nieznajomość życia i jego zasad, która uczyniła nas łatwą ofiarą istniejących w świecie wierzeń. Gdybyśmy zostali odpowiednio nauczeni od dzieciństwa i gdybyśmy znali prawo duchowe, wiedzielibyśmy, w jaki sposób uniknąć wielu życiowych trudności. Bez wątpienia większość problemów, z którymi musimy się zmagać, spowodowana jest naszą ignorancją wobec życia, a część sukcesów mogła pojawić się na skutek tego, co świat nazywa szczęśliwym fartem lub pomyślnymi okolicznościami.
Od najwcześniejszych lat wpajano nam potrzebę bycia przebojowym i dynamicznym, posiadania silnej osobowości,
-140-
A JA WAM POWIADAM
świadomości swoich celów i osiągania ich, pouczano o wartości dostawania, osiągania i spełnienia. Tymczasem te same właściwości mogą być odpowiedzialne za niektóre nasze problemy, ponieważ poprzez zachłanne cechy charakteru łamaliśmy prawo duchowe. Zależnie od stopnia naszego sprytu, a często także bezwzględności, manewrujemy tak, by zdobyć cudzą własność, przez co powodujemy naruszenie duchowego prawa, które musi ściągnąć na nas konsekwencje. Podobnie jeśli kiedykolwiek kogoś uderzyliśmy lub odepchnęliśmy mentalnie czy fizycznie albo sięgaliśmy po to, co prawnie należało do innych, wtedy także pogwałciliśmy prawo duchowe.
Nawet to, o co prawnie i słusznie walczyliśmy, było niekiedy dokładnie tą rzeczą, która nas niszczyła, ponieważ jako że jesteśmy nieskończonym i, zgodnie z naukami Mistrza, należy do nas wszystko, co posiada Ojciec, to jakakolwiek próba dodania czegokolwiek do tej nieskończoności sama w sobie jest złamaniem Bożego prawa. Duchowe dostrojenie i życie zgodne z Boskimi prawami powinniśmy zacząć od uświadomienia sobie, że wszystko, co ma Ojciec, ucieleśnione jest wewnątrz nas - chleb życia i wino inspiracji - całe królestwo Boga ustanowione jest w nas. Wówczas, zamiast zaczynać życiową drogę od potrzeby zdobywania, dostawania lub osiągania, przyjmiemy odwrotną postawę - służenia, dawania, obdarzania, dzielenia się i współpracy. Będziemy w stanie żyć ze swego wnętrza w pewności i przekonaniu, że radością naszego życia jest dzielenie się i współdziałanie. W takim stanie świadomości dobro w świecie ludzkim byłoby wręcz odruchem warunkowym powodującym dawanie i dzielenie się.
Za każdym razem, gdy wierzysz, że istnieje ktokolwiek lub cokolwiek warte zdobycia albo wygrania - jakiś tytuł, sława albo
-141-
Grzmot Ciszy
fortuna - naruszasz duchową zasadę życia, którą jest dawanie. Jako potomek Boga, ucieleśniony Duch Boga, jesteś wszystkim, czym jest Bóg, i wszystko, co posiada Ojciec jest twoje. Wierzyć, że jest inaczej oznaczałoby zerwać relację jedności, tak jak uczynił to syn marnotrawny, który rozporządzał dobrami danymi mu przez ojca jak swoją własnością i żył burzliwie, trwoniąc i marnując swoją substancję.
Podobnie jest z nami. Nawet jeżeli na początku zdajemy sobie sprawę, że Bóg jest naszą mądrością, naszymi zasobami, naszym tym czy tamtym, to później zapominamy o potrzebie trwania w świadomości Źródła, domagając się czegoś i używając jak swojej własności. Takie zachowanie często prowadzi do wyczerpania zasobów, ponieważ uważanie czegokolwiek za własne odcina nas od Źródła, a skutkiem tego oddzielenia jest ograniczenie.
Pojmowanie Boga jako Źródła oznacza, że nie istnieje nic, co moglibyśmy zużywać - ani siła, lata, wiedza, majątek czy siły witalne - od samego początku były nie nasze. Wszystko to przelewa się przez nas, gdy zwracamy się do nieskończonego Źródła. Wierzyć, że zasoby są ograniczone, to jak sprawdzać ilość wody w mieście poprzez pomiar ilości wody w rurach w jakimś konkretnym momencie, zapominając, że w pobliżu znajduje się rezerwuar nieustannie zasilany przez nigdy niekończące się źródło deszczu i śniegu.
Przekonanie, że nasza inteligencja, mądrość, siła, witalność i lata życia są zużywane, pochodzi z ignoranckiego przekonania, że sami z siebie jesteśmy czymś i że długość naszego życia może być zdeterminowana ogólnie przyjętą miarą wieku: sześćdziesiąt plus minus dziesięć lat.
Gdybyś od początku był uczony tego, co Mistrz przekazał w tak prosty sposób - gdybyś wiedział o swojej prawdziwej rela-
-142-
A JA WAM POWIADAM
cji z Bogiem, że nie jest to twoje życie, ale Boga; że nie używasz własnej siły, ale Jego; że nie masz własnego rozumu i własnych nieskończonych zasobów, ale Jego i że jesteś narzędziem, przez które Bóg przejawia Swoje życie, aby wysławiać Siebie - od dawna zdawałbyś sobie sprawę, że twoim zadaniem jest życie na obraz i podobieństwo Boga, codzienne czerpanie z Jego zasobów i siły, a nie egzystencja schorowanej, starzejącej się istoty ludzkiej.
Nie byłoby to ani twoją, ani moją zasługą, gdybyśmy dożyli wieku stu pięćdziesięciu lat, a wyglądali na pięćdziesiąt i byli w pełni władz umysłowych, dowcipni, inteligentni, silni i zdrowi. Byłby to Bóg posługujący się tobą i mną dla Swojej chwały, tak jak posługuje się słońcem, księżycem i gwiazdami. „Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza". Nie wychwalamy i nie wynosimy na piedestał gwiazd za ich piękno, słońca za jasność i ciepło ani księżyca za dawanie światła. Jeśli oddajemy chwałę czemukolwiek, to jest to chwała należna Bogu za to, że wyraża Siebie samego w taki sposób. Nie przypisujmy więc sobie zasług za cokolwiek, co postrzegamy jako harmonię duchową, ale pamiętajmy, że to Bóg ukazuje przez nas Swe dzieło, wychwala Siebie samego jako nasz kształt, nasza mądrość i nasz wdzięk.
Kazanie na Górze wyraźnie wskazuje dwa sposoby życia. „Słyszeliście-że-powiedziano-przodkom" - dostawać, osiągać, walczyć o przetrwanie - to jeden sposób; i „a-ja-wam-powiadam" - zezwalać, dawać, spoczywać w Moim pokoju - to drugi sposób.
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj...
A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi.
Mt 5,21-22
- 143-
Grzmot Ciszy
Przestrzegać przykazania: nie-zabijaj, to posiadać cnoty właściwe dla podejścia słyszeliście-że-powiedziano-przodkom. Na tym polegała sprawiedliwość uczonych w piśmie i faryzeuszy, którzy byli posłuszni prawu. Taka też jest moralność wielu „religijnych" osób dzisiaj, bo one także - bez względu na wyznanie - nauczają „nie zabijaj". Prawość kroczących ścieżką duchową musi jednak wyrastać ponad to, musi wznieść się ponad złość na brata, przerosnąć chęć odwetu.
Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb...
Mt 5,38
Jeśli twoje poczucie moralności dopuszcza oczekiwanie odwetu za wyrządzone ci zło, może ono być porównane do sprawiedliwości uczonych w piśmie i faryzeuszy, a także wielu dzisiejszych wyznawców. Ale słuchaj, co „Ja wam powiadam" - Ja-Chrystus.
Nic stawiajcie oporu złemu. [...] Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz!
Mt 5,39. 40
Jest to jedno z powiedzeń Mistrza, o którym wielu z Jego współczesnych mówiło: „Trudna jest ta mowa" i które dzisiaj uważane jest za bezsensowne. Gdy ktoś jest zniesławiany, reaguje pozwem sądowym. Gdy doświadcza zła, nie szczędzi wysiłków - czasem nie przebierając w środkach - aby dochodzić swych praw. Taka jest sprawiedliwość uczonych w piśmie i faryzeuszy. Chrystus mówi jednak, że nie możesz uciekać się do takich środków. Gdy ktoś zabiera ci twoją własność lub żywi taki
-144-
A JA WAM POWIADAM
zamiar, musisz z godnością zaakceptować stratę. Gdy doznajesz krzywdy, nie wolno ci się odwzajemnić. Jest to trudna mowa, ale Chrystus nakazuje, żeby pozostać nieporuszonym.
Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadani: Miłujcie waszych nieprzyjaciół.
Mt 5,43- 44
Owo JA wewnątrz twojej własnej istoty - nie człowiek sprzed dwóch tysięcy lat - owo JA mówi ci: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują". Jeśli jesteś tradycyjnym chrześcijaninem, możesz zarzekać się, że żyjesz zgodnie z tymi „trudnymi" wymaganiami, jednak jako praktykujący chrześcijanin me możesz poprzestać na nieszczerych zapewnieniach, ale każdego dnia powinieneś kierować się słowami Chrystusa.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać.
Mt6,5
Jezus miał zdolność prześwietlania ludzkiej natury, a przywołana wypowiedź obnaża z pozorów tych wszystkich, którzy chodzą do kościoła jedynie po to, by zostać zauważonymi przez innych.
O ludziach, którzy uciekali się do pustego powtarzania formuły modlitewnej i na niej polegali, Chrystus powiedział:
Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swoje wielomówstwo będą wysłuchani.
Mt 6,7
-145-
Grzmot Ciszy
Mistrz na wszystko miał odpowiedź. Wiedział, że Bóg jest naszą Duszą, jest bliższy niż oddech, bliższy niż ręce i nogi. Wiedział, że we wnętrzu człowieka nie może dziać się nic, co mogłoby umknąć uwadze Duszy. Dlatego też, choć możesz oszukać człowieka stojącego obok ciebie, z całą pewnością nie zwiedziesz Tego, który mieszka wewnątrz ciebie.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień.
Mt 6,14-15
Życie po ludzku polega na przebaczaniu w jednym wypadku, a odmawianiu przebaczenia w innym; to osądzanie, potępianie i krytykowanie; to chwytanie się ludzkich sposobów, które mogą usprawiedliwiać odwet: „Spójrz, co zrobił - zasłużył na to". Jezus jednakże pokazał duchowy poziom życia, gdzie nie ma znaczenia, co ktoś myśli, co robi lub kim jest. Powiedział jedynie: „Przebaczaj".
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą.
Mt 6,16
Tutaj znów mowa jest o ludzkim pragnieniu, by nie tylko być dobrym, lecz aby wszyscy wiedzieli o naszej dobroci.
Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu.
Mt 6,17-18
-146-
A JA WAM POWIADAM
Oto dokonane przez Jezusa całkowite odwrócenie ludzkiego obrazu. Gdy zatem przyjmujesz Jego nauczanie, nie ogłaszaj wszem i wobec własnej dobroci ani nie oczekuj za nią uznania. Żyj po prostu zgodnie z twoim najwyższym poczuciem sprawiedliwości.
Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą, i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
Mt 6,19-21
Ludzki sposób na życie polega na gromadzeniu dóbr. Twoi praktyczni znajomi chętnie przypominają ci o konieczności odkładania na czarną godzinę. Oczywiście, nikt nie zaprzecza, że jeśli roztrwonisz majątek i stracisz pieniądze, pewnego dnia pożałujesz swojego marnotrawstwa. Twoim prawdziwym skarbem jednakże jest zdobyta z trudem wiedza duchowa.
Nik: nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Mt 6,24
Nie możesz żyć zgodnie z ludzkim standardem życia, a jednocześnie zbierać owoce życia duchowego. Nie możesz funkcjonować zgodnie z filozofią oko za oko, ząb za ząb lub polegać na dobrach złożonych gdzie mól i rdza niszczą - nie możesz żyć według ludzkiego kodu i jednocześnie modlić się do Boga o duchowe światło, duchowy chleb, wino i wodę.
-147-
Grzmot Ciszy
Nie troszczcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Bo o to wszystko poganie zabiegają.
Mt 6,25.32
W czasach Jezusa wszyscy, którzy nie należeli do narodu hebrajskiego, byli poganami. Byli tymi, którzy żyli według ciała i robili to, co w dzisiejszych czasach robi wielu z nas. Troszczyli się - zbytnio - o to, co mają jeść, pić i w co się ubrać. Jezus przypomina jednak, że prawdziwie chrześcijańskie życie to poleganie na Nieskończonym Niewidzialnym. Jest to życie oparte na świadomości, że Dusza w nas jest naszym chlebem, winem i wodą, że Dusza ta jest naszą inteligencją, siłą naszego ciała i tym, co je odnawia, aby stało się młodzieńcze, harmonijne w celu pełnego i owocnego życia.
Życie bez uruchamiania myślenia jest po ludzku nierozsądne, jednak gdy żywią cię wewnętrzne wody odwiecznego Źródła, twoje życie jest wspierane i utrzymywane przez wewnętrzne zdolności Duszy. Żyjąc według standardów duchowych, żyjesz tym, co w terminologii chrześcijańskiej zwane jest życiem dzięki Łasce. Istnieje w tobie coś, co nazywa się twoją Duszą, substancją życia, z której możesz czerpać jak z konta bankowego, z tą jednak różnicą, że w przypadku konta ograniczony jesteś tym, co na nie wpłaciłeś, a w życiu duchowym ogranicza cię jedynie to, co posiada Bóg. Możesz czerpać ze swojej Duszy siłę, mądrość, umiejętności niezbędne w twoim zawodzie, a nawet te potrzebne do prowadzenia samochodu, interesów lub domu.
Rozwinięcie zdolności duchowych oznacza brak ograniczeń w tym, co możesz osiągnąć, bo to nie ty osiągasz. Bóg jest tym, który wykonuje wszelkie czynności. Bóg jest tym, który idzie niewidoczny przez świat i podsuwa ci rzeczy i osoby potrzeb-
-148-
I
A JA WAM POWIADAM
I
ne dla doświadczenia i zauważysz, że jesteś ściągany do miejsc, gdzie we właściwym czasie powinieneś się znaleźć otrzymując to co ci się należy.
To, co Paweł nazywał życiem w Chrystusie, jest zgodą, by Chrystus żył twoim życiem by wykonał wszystkie rzeczy - nie poprzez siłę mięśni, nie na mocy konta bankowego, nie poprzez odwet, ale przez Chrystusa, który dodaje ci sił. Życie w Chrystusie wymaga rezygnacji z własnego sensu życia opierającego się na sile fizycznej, ludzkim rozumowaniu i środkach materialnych.
W Kazaniu na Górze przedstawione zostały dwa diametralnie różne sposoby życia nieposiadające wspólnego punktu styczności. Jeden to „słyszeliście-że-powiedziano-przodkom" - model reprezentowany przez moralność uczonych w piśmie i faryzeuszy, który jest drogą przeważającej większości istot ludzkich w świecie. Przejawia się on także w nauczaniu prawie wszystkich religii współczesnego świata, z wyjątkiem nauk mistycznych, które rzadko kiedy docierają do ludzkiej świadomości. Mało kto bowiem szuka sposobu życia, który tak radykalnie odbiega od konwencjonalnego modelu. To z kolei sprawia, że ludzie, z wyjątkiem tych, którzy podążają ścieżką mistyczną, wiedzą tak niewiele, a mówiąc precyzyjniej - nic - o sposobie życia „a-ja-wam-powiadam".
Wielkie nauki Mistrza w Kazaniu na Górze i wszystkich czterech Ewangeliach nic głoszą słabości, oportunizmu ani kompromisu. Nie są też ślepym i potulnym zgadzaniem się na wszystko, co świat nam szykuje, ani na bierne przyjmowanie ciosów, które chce nam wymierzyć. To raczej podejście, w którym nie stawiamy oporu złu, zdając sobie sprawę, że Ojciec w nas zajmuje się naszymi sprawami.
-149-
i
Grzmot Ciszy
Przez kogoś pogrążonego w materialności, uwikłanego i rządzonego przez tyrana, jakim jest rozumujący umysł, taki sposób życia bez wątpienia zostanie szybko osądzony i potępiony jako całkowicie niepraktyczny. Na pierwszy rzut oka i tobie może się tak wydawać. Zatrzymaj się jednak na moment i spróbuj zobaczyć, dlaczego odczuwasz potrzebę chronienia się poprzez zmagania umysłowe, fizyczne lub poprzez modlitwę. Czy nie jest to wszystko oparte na błędnym założeniu, że w świecie działają dwie siły? Gdyby istniała tylko jedna, Bóg, czy byłoby cokolwiek, z czym należałoby się zmagać lub z czym trzeba by było walczyć? To prawda, że jeśli oceniasz tylko na podstawie tego, co widzisz lub słyszysz, dostrzegasz dwie siły. Na czym jednak opierasz swój osąd? Czyż nie wyłącznie na pozorach? Czyż nie osądzasz na podstawie obrazu, który się przed tobą prezentuje? Mistrz ostrzegał, aby nie zastępować sprawiedliwych osądów ocenami opartymi na pozorach. Osąd sprawiedliwy, odwołujący się nie do tego, co wi- . dzisz lub słyszysz, ale do wewnętrznych objawień duchowych, doprowadzi cię do odkrycia cudu i misterium tej nauki: nie ma dwóch sił - istnieje tylko jedna.
W Kazaniu na Górze został ukazany ludzki sposób życia jaki dotychczas prowadziliśmy, ale ujrzeliśmy także przebłysk tego, czym jest życie duchowe, które można, osiągnąć i które jest najbardziej praktycznym sposobem życia, jaki istnieje, ponieważ opiera się na duchowej Zasadzie, którą jest Bóg - nieskończony, odwieczny, uniwersalny, wszechobecny, wszechmocny i wszechwiedzący.
W którymś momencie swojego życia każdy z nas musi dojść do tej przejawiającej się w nim Obecności, którą Jezus nazywał Ojcem w nas. Powinniśmy nie tylko doświadczyć in-
-150-
A JA WAM POWIADAM
dywidualnie tej Obecności, ale też w każdy możliwy sposób uczynić częścią doświadczenia całego świata.
Od jakiegoś czasu na arenie międzynarodowej pojawiają się szmery nowego zrozumienia między nacjami. Do niedawna jedynym sposobem rozwiązywania międzynarodowych konfliktów była wojna. Przy stole konferencyjnym zasiadało niewielu, ale i tak zazwyczaj obrady kończyły się niepowodzeniem, ponieważ w ludzkim umyśle spoczywała utajona idea, że w przypadku niepowodzenia rozmów zawsze pozostaje jeszcze możliwość wezwania armii. Do czego jednak mogłyby się odwołać narody teraz, w czasach rozszczepienia jądra atomowego? Od kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że żadna cywilizacja nie przeżyłaby wojny atomowej, politycy zajmujący odpowiedzialne stanowiska szukają innych sposobów rozwiązywania światowych napięć. Niektórzy nawykowo wyrażają dezaprobatę wobec swych sprzymierzeńców uciekających się do przemocy z pominięciem stołu konferencyjnego. Bez względu na to, jak dużo racji wydawałby się mieć jakiś naród, świat powoli przestaje tolerować użycie siły, nawet jeśli dany kraj przejściowo przegrywa wskutek rezygnacji ze stosowania przemocy. Są to pierwsze niepewne kroki nowego sposobu życia zalecanego w Kazaniu na Górze.
Przed bardzo, bardzo wielu laty, zanim w ogóle pojawiły się marzenia o Drodze do Nieskończoności3, wiedziałem, że rozwiązanie wszelkich ludzkich problemów znajduje się nie w zdolności stawiania oporu, ani nie w zwalczaniu błędów, ale w umiejętności trwania w jednej Mocy. Jeżeli jesteś w stanie tego dokonać, praktykujesz Kazanie na Górze i wiedziesz życie duchowe, ponieważ nie istnieje już w tobie potrzeba poszukiwania zdrowia większa niż chęć pozbycia się choroby; potrzeba
- 151-
Grzmot Ciszy
zdobywania zasobów silniejsza niż chęć uniknięcia niedostatku. W ciszy przebywasz w Boskim Bycie, a nie w ludzkim.
Istota ludzka potrzebuje wielu rzeczy: musi być leczona, musi być zaopatrywana, jej los musi się poprawiać. Inaczej jest z dzieckiem Boga. Jest ono utrzymywane przez mieszkającego w mm Ojca. Gdy wznosisz się ponad miłość i nienawiść do poziomu, gdzie modlisz się szczerze zarówno za sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych, wówczas wznosisz się ponad pary przeciwieństw. Zbliżasz się wtedy do świadomości „a-ja-wam-powiadam".
Taka )est tajemnica Kazania na Górze. Przenosi ono zarówno od zdrowia, jak i jego braku, zasobów i niedostatku, do świata z pierwszego rozdziału Genezis, gdzie już nie oceniasz, czy jest zdrowie czy też go zabrakło, nie patrzysz na zasoby lub ich brak, a jedynie na to, czy trwasz w Duchu. Innymi słowy, powracasz do pierwszego rozdziału Genezis
Rozdział 12
Nie stawiajcie oporu
Z
yć w sposób duchowy, to wznieść się ponad ludzki sens życia; to żyć bez uciekania się do ludzkich sposobów i środków; to żyć w Chrystusie. Oznacza to nieod-płacanie się ziem za zło, powstrzymywanie się od modlitwy, nadziei, życzenia lub pragnienia, żeby mm cierpieli za swoje występki - nawet te popełnione wobec nas. Nie można też oczekiwać zadośćuczynienia za poniesione straty, choć byłoby to słuszne, zgodne z ludzkim sposobem życia i uznawanymi prawami. Słuszne czy nie - to me jest droga Chrystusa. Jakkolwiek prawnie uzasadnione, właściwe i poprawne wydawałoby się postawienie przed sądem człowieka, który nas oszukał, to takie postępowanie nie jest duchowe.
Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz.
Mt 5, 40
Gdyby ktoś ci doradził: „Mówię ci, musisz wycofać się ze sprawy sądowej. Gdy ktoś chce zabrać ci twoją własność, pozwól mu; gdy ktoś chce zabrać twój dom, pozwól mu; gdy ktoś chce zabrać twój samochód, pozwól mu; i gdy ktoś ma zamiar
-153-
Grzmot Ciszy
przyjść i zabrać twoją biżuterię, pozwól mu i na to, a następnie rozejrzyj się i dorzuć kilka dodatkowych przedmiotów do tych, które już wziął", to rada wydawałaby się sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem.
To jest jednak sytuacja, o której Jezus mówi w piątym rozdziale Ewangelii Mateusza i w tym momencie nie wiemy już, czy miał On rację. Nie wiemy, czy nie skorzystalibyśmy podwójnie na posłuszeństwie temu przykazaniu, bo większość z nas nie doświadczyła dotychczas sposobu życia nie stawiajcie oporu złemu i, co więcej, prawdopodobnie bardzo nierozsądne byłoby próbowanie tego przed osiągnięciem odpowiedniego stanu świadomości.
Na pierwszy rzut oka nauka ta wydaje się oznaczać, że powinniśmy każdemu pozwolić się zdeptać, oszukać i zabrać wszystko, co posiadamy, podczas gdy sami pozostajemy słodką, łagodną istotą dającą się sponiewierać. Jezus Chrystus jednak nie to miał na myśli. Chciał przekazać, abyśmy nigdy po ludzku nie brali odwetu, nie powiedział jednak, jakie skutki na poziomie duchowym przyniosłoby zastosowanie się do Jego rady. Nie wspomniał o tym, co zrobi Bóg, gdy my zaprzestaniemy działać dla siebie. Nie wyjaśnił, w jaki sposób problem miałby zostać rozwiązany bez odwoływania się do prawa oko za oko, ząb za ząb. Między wierszami można jednakże wyczytać, że pomocą, która przyszłaby, by wynieść nas ponad niesprawiedliwość i nieuczciwość, jest duchowa Obecność. Czy to w ogóle możliwe, by ktokolwiek nas oszukał, gdy opieramy się na swej duchowej tożsamości, którą jest bycie dzieckiem Boga?
Gdy żołnierze przyszli do Ogrodu, by zabrać Mistrza i jeden z Jego uczniów z mieczem stanął w Jego obronie, Jezus upomniał go, mówiąc: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo
- 154-
Nie stawiajcie oporu
wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną". Z mate-rialistycznego punktu widzenia mogłoby się wydawać, że dał On żołnierzom wolną rękę, pozwolił się ująć i zrobić ze Sobą, cokolwiek by chcieli. Ale to nie tak. Jezus był świadom: „Mam Nieskończone Niewidzialne, na którym polegam. Posiadam Coś Boskiego, co zna moje potrzeby, zanim sam je poznam. Ma Ono upodobanie w tym, by obdarzyć Mnie królestwem". To niewzruszone zaufanie dawało Mu wytchnienie.
„Nie stawiajcie oporu złemu" brzmi jak najbardziej nierozsądne i niepraktyczne ludzkie nauczanie, a tymczasem jest to najmądrzejsza i najpraktyczniejsza z zasad duchowych. Ci, którzy osiągają stan świadomości, w którym pozwalają nieprzyjacielowi zbliżyć się do siebie z bronią używaną przez świat - z bagnetami, nożami, karabinami czy pozwami sądowymi - mogą z pełnym zaufaniem zrezygnować ze stawiania oporu, nigdy bowiem nie stracą więcej niż stracił Dawid w swym pojedynku z Goliatem albo Hebrajczycy, gdy przegrali w starciu z przewyższającą ich liczebnie armią wroga.
Jak długo stawiasz opór złu, nie żyjesz w Łasce, ale pod prawem i ten sam nóż, którym zadajesz cios innym, wraca jak bumerang, zadając ci cios w serce w najmniej spodziewanym momencie. Łaska nie ma do ciebie dostępu, gdy zadowalasz się życiem na ludzkim poziomie. Mógłbyś spędzić milion lat, modląc się o Nią, nie otrzymasz jej jednak, dopóki nie porzucisz broni świata i nie dojdziesz do świadomości, jaką wyraził Hiob, mówiąc, że „Dach rozciąga nad nicością". Dopiero gdy chylisz się w kierunku tej nicości, Duch spieszy, by podnieść cię z upadku i nieść dalej, przejawiając się w formie, jaka jest potrzebna.
Mistrz objawia podstawowe prawo karmy: A co człowiek sieje, to i żąć będzie, ale jednocześnie wyjaśnia jedyny i pewny
-155-
Grzmot Ciszy
sposób wzniesienia się ponad prawo przyczyny i skutku. Sposobem tym jest niewprawiame w ruch przyczyny - nic nie robić, nic nie myśleć i samemu z siebie być niczym. Jeśli, na przykład, modlisz się, mając na myśli jakiś cel lub zamiar, prawdopodobnie wywołasz skutek zgodny z przyczyną, jaką założyłeś. Gdybyś jednak modlił się bezinteresownie, wyłącznie dla urzeczywistnienia Boga, nie założyłbyś wówczas żadnej przyczyny, nie mógłby więc pojawić się skutek. Istniałby jedynie sam Bóg przejawiający się jako harmonia twojego bytu.
Podobnie gdy nie chwytasz za broń w odruchu samoobrony, nie będziesz przez tę broń zraniony. Gdy nie wymierzasz sprawiedliwości zgodnie z ludzkimi standardami, ludzka sprawiedliwość nie może do ciebie wrócić. Cokolwiek zwiążesz, jest z tobą związane, cokolwiek rozwiążesz - zostaje rozwiązane. Decyzja należy do ciebie i jeśli myśli i sprawy tego świata zastępujesz nieustannym pragnieniem, by właściwie poznać Boga, pozostawiając z boku wszystkie przemyślenia, wówczas gdy urzeczywistniony jest Bóg, przejawia się w twoim doświadczeniu jako doskonałe życie.
Wszystko, co widzimy, słyszymy, smakujemy, dotykamy lub czujemy, istnieje jako skutek, jednak w chwili, gdy dostrzegamy, że w tym skutku me ma dobra ani zła, znika nasz strach przed wszelkimi skutkami. Nie możemy lękać się czegoś, co nie ma większej siły dobrego czy złego niż szklanka czystej wody. Nie tylko nie możemy obawiać się szklanki czystej wody - nie możemy także jej wielbić. Możemy się z niej napić lub skorzystać w jakiś inny sposób, ale nie istnieje nikt, kto by kiedykolwiek zakochał się w szklance wody, kto nienawidziłby jej albo się jej obawiał. Dostrzegamy w niej dokładnie to, czym jest -szklanką czystej wody.
-156 -
Nie stawiajcie oporu
Podobny stosunek miał Mistrz do problemu trądu. W Jego postawie nie było nienawiści wobec tej choroby, strachu ani też miłości. Podchodził i dotykał trędowatych, pokazując tym samym, że wzniósł się ponad wiarę w dobro i zło. Dla Niego nie miała ona żadnej mocy.
Ty też możesz wznieść się ponad prawo przyczyny i skutku - ale tylko wtedy, gdy porzucisz broń tego świata; jedynie gdy żyjesz nie samym chlebem, ale każdym słowem pochodzącym z ust Boga; gdy nie myślisz o jedzeniu, pieniądzach, klimacie lub jakimkolwiek innym skutku zapewniającym twoje bezpieczeństwo i gdy zdajesz sobie sprawę, że twoje prawdziwe życie utrzymywane jest przez słowo Boga, że żyjesz życiem duchowym bez uzależnienia od osób, inwestycji albo pozycji społecznych. Nie chodzi tu o odrzucanie ich lub usunięcie z twojego życia, ale o uświadomienie sobie, że są one częścią dodaną do życia, częścią przejawiającej się Bożej Laski, dlatego nie powinny wywoływać jakichkolwiek myśli albo obaw, że mogłyby zostać ci odebrane.
Jeśli polegasz na materialnym sposobie życia, rzeczywiście czujesz się zagubiony, tracąc to, co było twoim oparciem. Podobne zagubienie nie będzie jednak doświadczeniem nikogo, kto praktykuje duchową drogę życia; kto nie podnosi miecza w obronie własnej, bez względu na to, czy mieczem byłaby sprawa sądowa, czy schron przeciwlotniczy; kto już nie polega na przemocy - nawet na mocnych argumentach - ale trwa w ciszy, w centrum swej istoty, pozwalając, by Nieskończone Niewidzialne było jego obroną, albo jeśli to konieczne, atakiem. Nieskończone Niewidzialne nie może nigdy zniszczyć żadnej osoby, może natomiast zniszczyć złe wpływy, myśli, przekonania lub uczynki, które będą próbować się przejawiać przez daną osobę.
-157-
Grzmot Ciszy
Indywidualnie rozwijamy w sobie stan świadomości, w którym życie me opiera się na używaniu mocy i który wprowadzi nasz szczególny świat na orbitę stanu poza mocą. Drogą do niego jest zrozumienie, że nic, co istnieje jako osoba, miejsce, rzecz, okoliczności albo warunki nie może być przepojone siłą dobra lub zła. Nie istnieje moc dobra ani zła, ponieważ nie istnieje żadna moc. Nikt i nic nie jest mocą. Wyłącznie Bóg jest stwórczą, utrzymującą i zasilającą siłą, która istnieje bez jakiejkolwiek pomocy z naszej strony. Bóg jest jedyną potęgą, a my jesteśmy narzędziami, przez które i jako które On się przejawia, ale tylko Bóg jest i na zawsze pozostanie jedyną silą.
Mistrz wyraźnie to rozumiał, gdy mówił: „Dlaczego nazywasz mnie dobrym? [...] Ja sam z siebie nic uczynić nie mogę [...] Ojciec, który trwa we mnie, On sam dokonuje tych dzieł". Tak też jest z tobą. Nie zostałeś właściwie obdarzony żadną siłą, ale gdy dochodzisz do stanu umysłu pozwalającego na zanurzenie się w Duchu, gdy nie stawiasz oporu pozornym błędom, zaprzeczając im, walcząc z nimi lub próbując je zniszczyć, wówczas także doświadczysz cudów, których dokonuje żyjący w tobie Ojciec.
Powinieneś rozwinąć stan świadomości, w którym odpowiedzią na każdy zarysowujący się przed tobą problem będzie: „Spójrz to jest w moim umyśle. Patrzę na to. Nie przyniesie mi to korzyści ani nie może mnie zranić. To tylko cień. Wiem, że świat uznaje to za siłę, która może zabić, zniszczyć lub osłabić, ale też wiem, że jest to tylko cień, ponieważ w świecie stworzonym przez Boga nie może być żadnej mocy i ja nie potrzebuję żadnej mocy - nie potrzebuję nawet siły, by to zniszczyć, przezwyciężyć albo usunąć".
Cała ludzka egzystencja oparta jest na wierze i ufności
- 158-
Nie stawiajcie oporu
w dwie siły i nawet religia bazuje na przekonaniu o przewadze Boga nad złem, ale w niebie nie ma sił dobra i zła. Istnieje jedynie Bóg żyjący Swym własnym życiem jako ty i jako ja, i jako wszechświat niebiański. Gdy jesteś w stanie zastosować naukę Mistrza o niestawianiu oporu złemu, przestajesz tracić czas na to, czym zajmuje się większa część świata - na podążanie za siłą, by móc coś zrobić, na szukanie jej lub błaganie o nią i na konkurowanie z kim się tylko da. Gdy uświadamiasz sobie tę nową zasadę - nie nową siłę, ale nową zasadę, nowy wymiar życia - żyjesz w świecie bez współzawodnictwa i we wszechświecie, w którym ludzie ze sobą nie walczą.
Obserwuj uważnie przemianę twojego własnego świata, gdy dochodzisz wewnętrznie do stanu, w którym nie chcesz stawiać oporu lub używać siły przeciwko czemukolwiek czy komukolwiek.
„Nie stawiajcie oporu złemu". Początkowo może się zdarzyć, że ktoś będzie chciał zabrać ci ostatnie pieniądze, jakie posiadasz. Nikt jednak nie może trwale pozbawić cię nawet jednego grosza, ponieważ szybciej niż ci go zabierze, zostanie ci on w jakiś sposób zwrócony - nie upłynie dużo czasu, a znów będziesz miał tyle samo, co przedtem, a być może do tego „dwanaście pełnych koszy". Gdy natomiast walczysz, by kurczowo trzymać swoją własność, możesz odnotować stratę.
Wojny i procesy sądowe wynikają z przekonania, że wszelkie własności - bez względu na to, czy chodzi o ziemię, pieniądze czy osoby - za każdą, cenę muszą być nieustannie w zasięgu ręki ich posiadacza, nawet jeśli wzbudzają zawiść, zazdrość lub nienawiść. W obliczu jakiegokolwiek zła albo niebezpieczeństwa natychmiast uruchamia się prawo instynktu samozachowawczego, które odruchowo każe podnieść rękę lub zacisnąć pięść. Jeśli
- 159-
Grzmot Ciszy
studiujesz metafizykę, szybko wznosisz mentalny mur obronny, odwołując się do afirmacji i zaprzeczeń, takich jak „To nieprawda. To nie jest tak. W materii nie ma życia. Bóg jest wszystkim". Pojawia się opór wobec błędu, jakby miał on jakąkolwiek moc, podczas gdy w rzeczywistości jest to jedynie „cielesne ramię3". Takie podejście pozostawia nas bez potrzeby przezwyciężania czegokolwiek, niszczenia lub wznoszenia się ponad to.
Fizyczny opór w postaci pięści albo miecza oraz opór umysłowy przejawiający się jako anrmacje lub zaprzeczenia są właściwie tym samym. Wzniesienie się ponad poziom fizyczny i umysłowy do królestwa duchowego doprowadza cię natomiast do nowego wymiaru, gdzie nie istnieje żadna siła, gdzie nie ma dobra ani zła, gdzie każda sytuacja zostaje rozwiązana poprzez wytchnienie w Duchu.
Jedynie aktywność Ducha Bożego w tobie umożliwia ci wzniesienie się ponad poszukiwanie odwetu albo pragnienie obrony przed oszczerstwami, skandalem lub plotkami. Gdy możesz się oprzeć pokusie usprawiedliwiania lub bronienia siebie, gdy możesz z uśmiechem powiedzieć: „Jeśli tak uważasz, przykro mi" i na tym poprzestać, wtedy ufasz, że Chrystus dokona właściwych poprawek i przyjdzie ci z pomocą. Mistrz obiecał przecież: „Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani sprzeciwić". Nie musisz z góry planować, co masz powiedzieć; nie musisz być sprytnym adwokatem samego siebie, powinieneś natomiast czekać, aż znajdziesz się przed obliczem sędziego, otworzysz usta i usłyszysz, jak Duch przez ciebie przemawia.
Naucz się siedzieć spokojnie, trwając w świadomości, że masz pod sobą „wiekuiste ramiona", których żadna ilość mo-
- 160-
Nie stawiajcie oporu
dlitw nie umieści tam, gdzie tego oczekujesz. One już nad tobą czuwają. Stając w obliczu problemów domagających się jakiegoś rozwiązania, powinieneś zamknąć oczy i przypomnieć sobie, co powiedział Jezus do Piotra: „Schowaj miecz swój do pochwy".
Wszystkie te budzące niepokój obrazy, jakie widzisz dookoła, są jedynie wytworami wyobraźni, cieniami na ekranie. Musisz oduczyć się strachu przed patrzeniem na nie i zrozumieć, że nie są bardziej realne niż postacie filmowe i nie mają więcej mocy niż pociski wystrzeliwane na ekranach telewizorów, które nigdy ich nie rozbiją. Mogą robić wiele hałasu, ale nie są niczym innym niż cieniem. Pewnego dnia, gdy spojrzysz w swój umysł, dostrzeżesz i zrozumiesz, że są w nim rozumowe obrazy tego, co nazywane jest życiem i że wszystkie one istnieją wewnątrz, nie zaś na zewnątrz twojego umysłu. To, co widzisz, nie jest wydarzeniem samym w sobie, nie jest też osobą; to zaledwie zaakceptowane przez ciebie koncepcje mentalne, które przyjmujesz na temat wydarzenia lub osoby.
Gdy zdasz sobie sprawę, że problem, przed którym stoisz, nie jest bytem duchowym stworzonym przez Boga, ale mentalną koncepcją bez przyczyny i bez rzeczywistości - bez obecności, mocy i substancji - wówczas w urzeczywistnieniu Boga jako stwórczej, utrzymującej i zasilającej Zasady wszystkiego, co naprawdę jest, posiadasz już całą potrzebną potęgę Boga bez konieczności proszenia Go, by cokolwiek zrobił.
Nie chodzi o to, aby przezwyciężyć nienawiść, lęk, zazdrość lub niechęć, ale by usiąść, zamknąć oczy i uświadomić sobie, że: „To obrazy mentalne. To projekcje stanów myślowych pochodzące z ogromnej mentalnej iluzji". Wówczas twoje trwanie w wewnętrznym spokoju powoduje, że zostają one rozwiane. Nie są niszczone, bo nie ma niczego, co mogłoby być zniszczo-
-161-
Grzmot Ciszy
ne. Brakuje im substancji i nie ma w nich więcej rzeczywistości niż w obrazach na telewizyjnym ekranie. Fakt, że za obrazem na ekranie kryje się obraz prawdziwy, podobnie jak za każdym przekonaniem, teorią lub fałszywym obrazem, który się przed tobą zarysowuje, istnieje ukryta rzeczywistość. Jest ona jednak zniekształcona w obrazie, a jej deformacja ulega rozpuszczeniu, gdy owa rzeczywistość zostanie odkryta.
Uwarunkowany umysł formułuje problemy, a niekiedy może także generować ich rozwiązania, nie tego jednak szukamy. Potrzebujemy zdolności wyższej niż ludzki umysł. Nie odwołując się zatem do procesów myślowych, pozwól, by umysł był narzędziem, przez które ma szansę przejawić się Dusza.
Problem może istnieć jedynie w umyśle. Gdy jednak wywołasz w mm próżnię, gdy nie będzie w nim żadnych myśli, co się stanie z twoim zmartwieniem? Okaże się, że nie ma żadnego problemu, a jego miejsce natychmiast zajmie prawda i rzeczywistość.
Jeśli zamiast zwalczać problem jesteś w stanie przyznać, że według wszelkich pozorów wygląda on przytłaczająco i zwracasz się do wewnątrz, prosząc o objawienie rzeczywistości, to wówczas nie próbujesz pokonać lub przezwyciężyć napotkanego problemu. Próbujesz jedynie zrozumieć nie problem, ale rzeczywistość, która stoi za nim. Gdybyś mógł pozostać w doskonałej ciszy i spokoju bez prób przezwyciężenia, zniszczenia, usunięcia albo ucieczki od sytuacji lub warunków, wpłynąłby w ciebie strumień Ducha i nastąpiłoby uwolnienie.
Gdy mamy do czynienia z błędami w jakiejkolwiek formie istnieje tendencja wznoszenia przeciw nim murów. Powoduje to utratę szansy na przejawienie się Ducha, bo do tego żadne mury nie są potrzebne. Nie wznoś murów przeciwko złu, nie
-162-
Nie stawiajcie oporu
uciekaj się do obrony; zrozum, że żadna zewnętrzna rzecz, nawet pozytywna, nie ma mocy. Wszelkie dobro istnieje w Duchu lub w Świadomości, nie zaś w rzeczach, które ta Świadomość wytwarza.
A teraz chodź ze mną zanurzyć się w wewnętrznej ciszy, w której nie użyjemy żadnej mocy, by cokolwiek zrobiła. Nie opieramy się złemu i pozwólmy, by zło działało, jak zechce, podczas gdy my nie zaprzeczamy, ani nie potwierdzamy. Nie będziemy szukać Boga ani bać się diabła, ale usiądziemy w spokoju bez zmagań, konfliktów i walki.
„Pan jest moim pasterzem [...]pozwala mi leżeć na zielonych łąkach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć. [...] Stół dla mnie zastawia wobec mych przeciwników". On wypełnia zadania, które zostały mi powierzone. On czyni doskonałym to, o co ja się troszczę.
Żyję, poruszam się i istnienie swoje pokładam w Bogu, dlatego nie muszę się lękać, nie potrzebuję walczyć, bo ta bitwa nie jest moją.
„Gdzie jest Duch Pański - tam wolność" - żadnego zmagania się, jedynie spokój. „Pokój/.. Jpokój Mój wam daję. Nie tak, jak daje świat". Niepokój, który jest skutkiem zniszczenia sąsiedniego kraju lub narodu, nie pokój, który wynika z posiadania arsenału bomb atomowych, ałe Mój pokój. Nic nie może mnie zniszczyć, nic nie może mnie skrzywdzić, bo nie istnieje nic, tylko Mój pokój".
Ci, którzy mieczem wojują, nawet mieczem umysłu, od miecza giną. Dlatego odłóż go. Przestań się bronić. W każdej modlitwie, w każdej medytacji - w każdym działaniu - przypominaj sobie, by odłożyć miecz. Jeśli nie będziesz już używać ludzkiej
-163-
Grzmot Ciszy
broni, zarówno fizycznej, jak i umysłowej, odprężysz się, ale nie po to, by pozwolić światu robić z tobą, cokolwiek zechce, ale by oddać się Duchowi mieszkającemu w tobie, aby mógł On przejąć inicjatywę i pokierować twoim doświadczeniem.
Kazanie na Górze daje ci do wyboru dwa różne sposoby życia - prawo albo łaskę. Jeśli wybierzesz prawo, prawdopodobnie będzie ci trochę łatwiej, ponieważ oddasz się powszechnie przyjętej praktyce, będziesz iść w tłumie; możliwe, że osiągniesz nawet jakieś czasowe korzyści aż do dnia, gdy przyjdzie zasłużona kara. Z drugiej jednak strony, próbując żyć dzięki Łasce, doświadczysz rozbieżności z tym, co proponuje świat; być może będziesz przejściowo cierpieć z powodu niesprawiedliwości, na którą nie zasłużyłeś. Jednakże w ostatecznym rozrachunku uświadomisz sobie, że przechodzisz pod działanie Bożej Łaski, Bożego kierownictwa i Bożej opieki. Urzeczywistnia się w tobie wola Boga, a nie wola człowieka. Jest to zupełnie inna jakość życia.
Rozdział 13
Ojciec, który widzi w ukryciu
A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali ]uż swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz, się modlić, wejdź do swojej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, wynagrodzi cię otwarcie9.
Mt 6,5-6
T
e słowa Mistrza muszą być dla nas szokujące, gdy zdamy sobie sprawę, jak wielu ludzi uważa, że ich najbardziej skuteczne modlitwy to te wypowiadane w kościele. Jakże często sami modliliśmy się publicznie, zapominając, że zgodnie z nauczaniem Jezusa modlitwa powinna być praktykowana w skrytości. Od wieków faryzeusze i uczeni w Piśmie, podobnie jak znaczna część nam współczesnych, modlili się publicznie, przez co byli za swoją pobożność chwaleni przez sąsiadów. Stracili tylko jedno - Łaskę Bożą.
Gdy nasze modlitwy przybierają formę publicznego wygłaszania, nadyma się nasze ego, przybierając pozy, by chwalić samo siebie, me zdając sobie sprawy, że tym samym odrzucamy nagrodę od Ojca i odcinamy się od dobrodziejstw, których poszukujemy. Wszystko, co gloryfikuje nas samych lub jest pró-
9 Cytat z wersji Biblii King Jamesa różni się nieco od wersji Biblii Tysiąclecia
-165-
Grzmot Ciszy
bą skłonienia świata, aby uwierzył, że jesteśmy czymś samym z siebie, zmierza do odcięcia nas od miłości Boga. Cała nauka Mistrza zawarta jest słowach: „Ja sam z siebie nic uczynić nie mogę. [...] Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. [...] Moja nauka nie jest Moją, lecz Tego, który Mnie posłał".
Zachęta do modlitwy w skrytości nie oznacza zakazu zbierania się z innymi na modlitwie albo organizowania spotkań modlitewnych w kościołach lub świątyniach, bo Jezus nauczał także: „Gdzie dwóch lub trzech zbierze się w imię Moje, tam ja jestem pośród nich". Chciał jednak przestrzec przed chodzeniem do kościoła z pobudek takich jak moda lub dyplomacja albo w obawie przed plotkującymi sąsiadami. Powodem twoich wizyt w świątyni powinno być pragnienie zjednoczenia się w atmosferze świętości, w cichej i tajemniczej modlitwie, z innymi oddanymi zwolennikami ścieżki życia duchowego, aby w ten sposób osiągnąć komunię z Bogiem, aby otrzymać chrzest przez Ducha Świętego.
Jezus przypomina nam także, aby nie modlić się na świętych wzgórzach, ani w świątyni w Jerozolimie dając do zrozumienia, żebyśmy me oczekiwali większego urzeczywistnienia Obecności niż gdy modlimy się we własnym ogrodzie, domu lub w swoim pokoju. „Królestwo Boże przychodzi niepostrzeżenie; i nie powiedzą: „Oto tu jest" albo „Tam". Oto bowiem Królestwo Boże pośród was jest". Jedyny sposób, by nieustannie się modlić, to modlić się, gdziekolwiek jesteśmy - w domu, na ulicy, w powietrzu, pod wodą, w kościele czy poza nim.
Celem samej modlitwy nigdy nie może być demonstracja albo zwrócenie na siebie uwagi innych. Ma ona być sekretnym i świętym doświadczeniem, dlatego też odpowiednim dla niej
-166 -
Ojciec, który widzi w ukryciu
miejscem jest sfera twojej własnej świadomości, a wówczas „Ojciec, który widzi w ukryciu" otwarcie cię wynagrodzi.
Dopiero kiedy zaczniesz praktykować skrytą modlitwę, przekonasz się o jej skuteczności. Jeśli każdego dnia znajdziesz czas, by wycofać się w jakieś spokojne miejsce, wejść w pełną pokoju Ciszę, by tam w skrytosci obcować z Bogiem, dostrzeżesz zachodzące w twoim życiu zmiany. Mistrz nauczał, że wszystkie modlitwy muszą być adresowane do Ojca wewnątrz nas, a nie ma innego sposobu dotarcia do tego centrum, gdzie mieszka Bóg, niż cisza i wewnętrzny pokój. Można )e osiągnąć tylko w odosobnieniu, za zamkniętymi drzwiami swego sanktuarium, z daleka od wszelkich atakujących zmysły dźwięków i obrazów, które mogłyby dotrzeć do centrum. Każda myśl pojawiająca się w twojej świadomości sięga tronu Boga i do ciebie powraca. Nie musi być widzialna ani słyszalna. Istnieje dla niej tylko jedna miara - świętość i bezinteresowność.
Dokładnie tutaj, wewnątrz mojej istoty mieszka Ojciec i Ojciec ten zna moje myśli i medytacją mojego serca. On wie, czy kieruje mną czystość czy własny interes albo hipokryzja.
Wewnątrz ciebie samego znajdują się kwestie życia i tam też są one rozstrzygane. Wewnątrz ciebie istnieje królestwo Boga. Znaczy to, że nosisz w sobie królestwo nieśmiertelności, wieczności, prawości, dobrobytu, harmonii, zdrowia, pełni i wszelkiego spełnienia. W swoim ludzkim poczuciu siebie nie jesteś w stanie tego wyrazić, ponieważ żyjesz w kategoriach skutków, a nie przyczyn. Dopiero, gdy istota ludzka nauczy się kontaktować ze swym Źródłem, może wówczas czerpać z Niewidzialnego i tak powraca do Edenu.
-167-
Grzmot Ciszy
Jedynie dzięki trwaniu w wewnętrznym sanktuarium możliwy staje się powrót do domu Ojca, ponieważ podczas medytacji „ego" czy osobiste poczucie „ja" - ten Adam, który żyje w pocie czoła - zostaje wyciszony. Nie jest to roszczenie sobie prawa do mocy, zrozumienia czy mądrości; wprost przeciwnie - to przyjęcie postawy pokory, tak jakby powiedzieć: „Jestem ograniczony, ułomny, niezdarny i dlatego zwracam się do Źródła mojej istoty, do Tego, które jest większe niż ja". Twoje wyciszenie świadczy o twojej pokorze.
Zwyczajna modlitwa wywyższa modlącego się ponad Boga, ponieważ polega na przedstawieniu pragnień, a często także sposobów ich zaspokojenia. Uruchamia to ego, ponieważ człowiek ośmiela się próbować wpłynąć na Boga w swoim lub czyimś imieniu. Jednak w ciszy medytacji modlitwa jest następująca:
Me proszę Cię, byś służył memu celowi, wypełniał moją wolą lub spełniał moje życzenia. Jestem Twym sługą - uczyń ze mną, co zechcesz. Ucz mnie, nakarm mnie, prowadź mnie. Jesteś mi bliższy niż oddech. Znasz moje potrzeby i Twoją radością jest obdarzyć mnie królestwem. Dlatego czekam na Ciebie.
W tym wyczekiwaniu wytwarza się próżnia, a ego przechodzi w stan posłuszeństwa. Osobiste poczucie jaźni z jej potrzebami, pragnieniami, nadziejami i ambicjami stopniowo zanika i pojawia się miejsce, by mogła zapłonąć transcendentna iskra. Pokora jest konieczna zanim Duch Pana zstąpi na ciebie. Gdy modlisz się w skrytości, świadom swej jedności z Ojcem i tego, że ze względu na tę jedność wszystko, co Ojciec posiada, na mocy Boskiego dziedzictwa należy także do ciebie i dlatego radością Ojca jest obdarzyć cię królestwem, wówczas nie oczekujesz już
- 168-
Ojciec, który widzi w ukryciu
od nikogo nagrody, rekompensaty, wdzięczności, pomocy lub uczucia. Rozumiejąc swoją relację z Ojcem, uczysz się uzgadniać każdą myśl i uczynek z Jego wolą.
Modlitwa w skrytości nie cieszy się zbyt wielką popularnością w życiu religijnym współczesnych kobiet i mężczyzn. Tymczasem skrytość jest równie potężna jak cisza. Jest ona właściwie kluczem do sukcesu duchowego, bez niej niemożliwa jest duchowa manifestacja.
Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę.
Mt 6, 1-2
Czyż nie jest to jasno powiedziane? A jednak tak wielu ludzi na świecie uprawia dobroczynność na oczach innych, obwieszcza swą szczodrość w gazetach, kościelnych biuletynach i wszędzie, gdzie jakiś sąsiad, współobywatel lub partner biznesowy, na którym chcieliby wywrzeć wrażenie, może zobaczyć i rozpowiedzieć innym o szlachetności i wielkim wkładzie społecznym, być może podkreślając nawet wyjątkowość takiego przejawu życia chrześcijańskiego. Jezus jednak o takim podejściu powiedział: „Nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie".
Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, wynagrodzi cię otwarcie9.
Mt 6, 3-4
-169-
Grzmot Ciszy
Ojciec w tobie jest twoją Duszą, a Dusza wie o wszystkim, cokolwiek robisz; gdy działasz w ciszy i skrytosci, On wie, jak wynagrodzić cię otwarcie. Jeśli natomiast robisz coś dobrego i robisz to otwarcie, wydawać by się mogło, że możesz sobie przypisać autorstwo tego uczynku, nie jest to jednak prawdą. Bóg jest siłą sprawczą wszelkich dobrych czynów, a ty w najlepszym wypadku jesteś narzędziem lub przezroczem, przez które prześwieca łaska Boża. Co więcej, podświadomie pragniesz, by inni byli świadomi czynionego przez ciebie dobra, aby doceniali cię, uwielbiali lub wyrażali wdzięczność za twoją szczodrość i filantropię, tak jakbyś sam z siebie był dobry.
Jeśli jednak dajesz jałmużnę w skrytosci, twoje osobiste poczucie „ja" jest całkowicie nieobecne i jedynie Bóg jest świadkiem twych dobrych uczynków. Każdy akt dobroci wykonany w skrytosci i świętości świadczy o braku tego osobistego celu i jest dowodem obecności Boga.
Kiedy pościcie, me bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają om wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, wynagrodzi cię otwarcie9.
Mt 6,16-18
Nie obnoś się ze swoim duchowym sercem. Nie rozpowiadaj innym, że odkryłeś tajemnicę komunii ze Źródłem życia. Nie ukazuj duchowych pereł tym, którzy me są przygotowani, by je przyjąć, bo postępując tak, ryzykujesz ich utratę, lub że zostaną podeptane. Niech światło twoje lśni raczej poprzez owoce, niż aby miałoby być szargane przed ludźmi i przyćmione zasłoną słów,
-170-
Ojciec, który widzi w ukryciu
Trzymanie w tajemnicy swojej relacji z Bogiem nie jest przejawem egoizmu, ponieważ światło twoje będzie lśnić dla tych, którzy są przygotowani, by je zobaczyć. Twoja mądrość dotrze do tych, którzy mają uszy - nawet jeśli zostanie przekazana bez słów i myśli.
Duchowy post jest wewnętrzną komunią z Bogiem przeżywaną podczas powstrzymywania się od słów i myśli. Jest to przebywanie w Bogu, niezauważalne dla tych, którzy znajdują się wokół ciebie. Jest to modlitwa w najwyższym znaczeniu, ponieważ nie chodzi w niej o uzyskanie czegokolwiek od Boga, a o świadomość płynącej swobodnie Bożej Łaski.
Nauka na tak wysokim poziomie świadomości nie może być zrozumiana przez racjonalny ludzki umysł i dlatego tylko osoby, które dążą do duchowego urzeczywistnienia, mogą ją praktykować. Jakże rzadko mówi się otwarcie o tym ezoterycznym aspekcie nauk Jezusa - o skrytości. Jakże rzadko uznaje się obecność w każdym z nas tego duchowego ośrodka, o którym jest mowa w takich objawieniach jak: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje, do ciebie należy" albo: „Nie opuszczę cię ani nie pozostawię", albo: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata".
Jak wielu z nas pojmuje misterium tego nauczania? Jak wielu zdaje sobie sprawę z tego, że JA znajduje się dosłownie wewnątrz nas i że to JA, które widzi w ukryciu, wynagradza nas otwarcie? Poprzez kontemplację i medytację musisz odkryć tajemnicę życia duchowego, a możesz to uczynić jedynie rozważając w skrytości i świętości istotę Nieskończonego Niewidzialnego, które znajduje się bliżej niż twój własny oddech. Nie daj się zwieść, że tajemnice Boga mogą ci zostać objawione w hałasie i rozgardiaszu dyskusji, kłótni lub teoretyzowania. Ukryte tajemnice nie
-171 -
Grzmot Ciszy
są ukryte przed tymi, którzy rozumieją nauczanie Kazania na Górze i praktykują je.
Rozdział 14
Gdy się modlicie
Ś
wiat wierzył przez wieki, że samo wygłaszanie słów może być skuteczną próbą dotarcia do Boga i wprowadzenia Jego potęgi i obecności do codziennych doświadczeń. Od setek lat miliony, a nawet miliardy ludzi na całej ziemi modliły się o zakończenie wojen, ustanie głodu, uleczenie chorób -wszystko to nadal trwa.
Nikt me może doświadczyć wysłuchania modlitwy, jeżeli modli się jedynie umysłem, polegając wyłącznie na słowach i myślach. Zamyka to drogę Duchowi i nie daje Mu możliwości ekspresji. Bez względu na formę jaką przybierze modlitwa, nie ma ogniwa łączącego z Bogiem do momentu pojawienia się świadomości Jego obecności.
A modląc się nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo zostaną wysłuchani.
Mt6,7
Wielu z nas zawiniło stosowaniem próżnych recytacji, uważając je za modlitwę, podczas gdy w rzeczywistości były one jedynie powtarzaniem w kółko formuły modlitewnej stworzonej
-173-
Grzmot Ciszy
przez innego człowieka. Nawet odmawianie tak wspaniałej modlitwy jak „Ojcze Nasz" recytowane w przekonaniu, że samo wymawianie słów ma moc, nie jest skuteczną modlitwą, bo każda myśl wypowiadana lub napisana jest zaledwie skutkiem -a jak moc Boga mogłaby znajdować się w skutku? Czyż nie mówią wszystkie święte księgi, że istnieje tylko moc Jedynego, nie istnieje Bóg poza tym Jednym?
Modlitwa składająca się ze słów i myśli nie może i nie sięgnie Boga, dlatego też pozostaje niespełniona. Wysłuchanymi modlitwami są te, które płyną z głębi osoby, gdy słowa i myśli są nieobecne, ale istnieje gorące pragnienie i potrzeba daleko wychodzące ponad słowa. W tej intensywnej tęsknocie Bóg jest osiągalny.
Brak owoców modlitwy świadczy jedynie o niezdolności zejścia na wystarczająco głęboki poziom własnej świadomości, by zaznać Obecności, która tylko tam zawsze istnieje i jest dostępna. Boga nie można znaleźć na powierzchni ludzkiego umysłu; nie można dotrzeć do Niego intelektem; Boga nie można odnaleźć inaczej, jak tylko poprzez głęboką modlitwę, tęsknotę serca, głębokie pragnienie, by Go poznać.
Modlitwa musi być pragnieniem duchowego spełnienia, na które otwierasz się, szukając najpierw królestwa Bożego, rezygnując z nadziei osiągnięcia czegoś i zadawalając się przekonaniem, że ziemskie dobra będą ci dodane. Czy ktokolwiek z nas może wiedzieć, dokąd go to duchowe spełnienie zaprowadzi? Być może pozostawi ci obecną pracę i styl życia albo podsunie zupełnie nową dziedzinę aktywności i całkiem inne życie.
W modlitwie jednakże ważne jest, byś zostawił wszelkie przyjęte z góry przekonania, idee dotyczące twoich potrzeb - twoje nadzieje, cele lub zachcianki - ponieważ nie ma żad-
-174-
Gdy się modlicie
nej pewności, że Bóg je spełni według twoich oczekiwań. Jeśli chcesz doświadczyć owoców wysłuchanej modlitwy, musisz pamiętać, by nie modlić się o rzeczy, które wydają się być potrzebne tobie lub światu, ale uczyń wszystko, by twoja modlitwa była wewnętrznym wyciszeniem, z którego płyną Boskie słowa przypominające ci: „Moje dziecko, [...] wszystko moje, do ciebie należy". Gdy Bóg wypowiada Swoje słowo, bez wątpienia jest ono prawdą i nie ma okresów nieurodzaju pomiędzy Bożym słowem i Jego spełnieniem.
Jesteś „wpółdziedzicem w Chrystusie", więc zostaną na ciebie wylane w obfitości niewypowiedziane dary Ducha. Istota ludzka jednak nie wie, co Bóg przygotował dla oddanych Jego woli i Jego drodze.
Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,
Ani serce człowieka nie zdołało pojąć,
Jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.
IKor 2,9
Człowiek nie może znać Bożego planu na swoje życie, ponieważ ma zdolność mierzenia dobra jedynie poprzez przyrost tego, co do tej pory posiada. Czy będą to pieniądze, czy konie, które ma - sposobem oceniania dobra jest dla niego gromadzenie coraz większej ilości tych, ocenianych pozytywnie, wartości. Rzeczy te jednakże nie mają najmniejszego związku z właściwym dobrem, bo nikt nie może zdefiniować prawdziwej istoty dobra. Nikt nie pozna skarbów złożonych w swym wnętrzu, dopóki nie zwróci się do Boga ze świadomością, że łaska Boża wystarczy mu za wszystko, bez względu na to, w jakiej formie zostanie mu ona dana; dopóki nie zgodzi się przyjąć swego do-
- 175-
Grzmot Ciszy
bra, nawet jeśli przez jakiś czas spowoduje to kompletne odwrócenie lub postawienie na głowie życia, nadziei i aktywności.
Prawdopodobnie nie ma wśród czytających tę książkę nikogo, kto nie cieszyłby się kiedyś, że nie otrzymał wielu z rzeczy,
0 które żarliwie modlił się do Boga. Dla nikogo nie powinna
więc być trudna modlitwa: „Nie moja wola, lecz Twoja niech
się stanic we mnie. Ty wiesz wszystko, jesteś nieskończoną mą
drością i inteligencją wszechświata i dlatego poddaję się Tobie -
w Twoje ręce oddaję moje nadzieje, pragnienia, lęki, cele i am
bicje". Taka modlitwa może stać się środkiem do wytworzenia
pustki w jaźni.
Ofiarowanie siebie Bogu jako puste naczynie i pozwolenie, by On to naczynie wypełnił, stanowi najwyższą formę modlitwy. Nie przynoś do Boga swych ograniczonych poglądów na temat tego, co dobre, a co złe, ani też ludzkich nadziei i ambicji, ale idź do Niego, jakbyś rzeczywiście ufał Mu bardziej niż swojej własnej matce, ufał Mu jako Boskiej Miłości i Boskiej Mądrości tego świata, którymi On naprawdę jest.
Postępując w ten sposób, stajesz się rzeczywiście dzieckiem Boga, natomiast dopóki zajmujesz się całą gadaniną - rozkazywaniem, proszeniem, błaganiem, doradzaniem Bogu - jesteś śmiertelnikiem i twoja modlitwa do Boga nie dociera. Dosięga Go ona jedynie wtedy, gdy pozwolisz sobie być pustym naczyniem, gdy cała twoja wiara i nadzieja zawiera się w słowach: „niechaj stanie się we mnie Twoja wola, Twoja łaska, Twój pokój"
1 czekasz w Ciszy, całkowicie pusty, na nadejście Bożego słowa,
które wypełnia cię, spełniając Siebie i Swój plan w tobie.
Częstym powodem niezadowolenia z życia jest fakt, że wielu ludzi nie spełnia swej własnej wizji siebie, nie mówiąc już o idei Boga. Znaczna większość istot ludzkich jest skłócona
-176-
Gdy się modlicie
z życiem, mało kto, bez względu na to, jak wzniosła może być jego pozycja, wypełnia swe prawdziwe ziemskie przeznaczenie. Zazwyczaj ludzie realizują jedynie drogę przez siebie samych wybraną albo taką, do której zmusiły ich okoliczności.
Jeśli zatem jesteś jednym z tych, którzy tkwią w życiu w jakiejś niszy, do której wtłoczyły ich warunki albo własna ignorancja, z pewnością potrzebujesz modlitwy spełnienia, która jest modlitwą pustki. Musisz nauczyć się, w jaki sposób oddać całą sytuację Bogu, dobrowolnie przyznając: „Spójrz, zmarnowałem dotychczasowe życie. Pozwól mi się poddać i Sam przejmij kierownictwo". Będziesz zadziwiony dziejącym się w tobie cudem i szybkością, z jaką zacznie zmieniać się to, co uważałeś za swoje przeznaczenie.
Nie ma innego sposobu modlitwy. Tylko ten sprawia, że modlimy się do nieskończonej Mądrości wszechświata, ufając Boskiej Miłości, że spełni się w nas. Dopóki natomiast doradzasz, sugerujesz lub wypunktowujesz cokolwiek Bogu albo nawet masz nadzieję, że będzie On działał zgodnie z twoimi osobistymi pragnieniami, nie modlisz się do Boga, ale do własnego umysłu. A to nie jest modlitwa. Powinieneś raczej poddać siebie Bogu i pozwolić, by Jego wola względem ciebie mogła się wypełnić. W ten sposób wszystko, co było przyczyną sprowadzenia cię na ten świat - a przyszedłeś tu w konkretnym celu, inaczej by cię nie było - może się wypełnić.
Bez względu na to, jak bolesnym i trudnym może być początkowo stanięcie przed Bogiem bez słowa lub myśli, bez ukierunkowania lub nadziei, bez lęku albo ambicji, warto trudzić się, aby osiągnąć tę próżnię w jaźni nawet jeżeli wymaga to czasu. Jeśli ci się to uda, przekonasz się, jak wspaniale jest nie mieć planu dnia albo rocznego planu i jednocześnie być pewnym, że
- 177-
Grzmot Ciszy
każdy dzień będzie dniem spełnienia, ponieważ jest to dzień Boży, a ty masz jedynie obserwować Boga w Jego działaniu. Spełnieniem będzie to, co robisz z nakazu Boga. On wypełnia dnie i noce tak długo, jak ty jesteś wolny od słów i nie próbujesz narzucać jakichś ludzkich myśli zrodzonych w twoim umyśle.
Gdy zaczynasz medytować, myśli pojawiają się w naturalny sposób, pamiętaj jednak, aby nie kierować do Boga żadnych próśb:
Przychodzę tutaj modlić się i medytować z pełną świadomością, że nie staję przed żadną osobą, mimo że relacja pomiędzy Bogiem i mnąjest tak samo osobowa jak pomiędzy ojcem i synem lub matką i synem. Zwracam się jednak do Ducha mądrości i miłości, którego wolą jest, bym zbierał obficie owoce.
Nie wkraczam w obecność Boga po to, by Go oświecić. Nie przychodzę do Boga, aby zaprezentować Mu moje poglądy, ani nie chcę mówić Mu, co powinienem mieć albo informować o tym, co Sam już wie. Nie mam zamiaru w tym stanie modlitwy lub komunii wpłynąć na Boga.
Zwracam się do Niego, by wypełnił mnie Sobą, by wypełnił mnie Swą mądrością, Swoim spokojem i wspaniałością i aby uczynił mnie precyzyjnym narzędziem Swej miłości tu na ziemi.
W ten sposób opróżniasz siebie - wylewasz stare wino z bukłaków - stajesz się nicością bez pragnień, nadziei, ambicji lub lęku - i w takim stanie percepcji otwierasz drogę dla Ducha Bożego, by działał w tobie i przez ciebie zgodnie ze Swoim planem i projektem.
Bóg ukryty jest pod setkami pokoleń śmiertelników, pod setkami pokoleń ludzi zanurzonych w duchową ciemnotę. Bóg
-178-
Gdy się modlicie
ukryty jest pod warstwami człowieczeństwa, samozadowolenia, samoobrony, pod wszystkimi tymi samo-, które wytworzyliśmy wokół siebie i w sobie, prawie uniemożliwiając sobie dotarcie do Niego. Jak więc mamy dosięgnąć Boga? Czy jest inny sposób niż cichość i ufność, niż spokój i Cisza? Czy jest inny sposób niż uczenie się trwania wewnątrz w cichości poprzez milczenie? Tylko one pozwolą ci na kontakt z boską Jaźnią, która jest wewnątrz twej istoty, a gdy ten kontakt nawiążesz, będziesz w stanie komunii z Ojcem w tobie, tak samo jak był Mistrz.
Ileż modlitw było kierowanych do Boga znajdującego się gdzieś indziej niż w nas! A przecież Mistrz dawał przykład modlenia się do Ojca wewnątrz, zawierzania Mu we wszystkim i zwracania się do wnętrza w każdej sytuacji - czy było to karmienie tłumów, czy ich uzdrawianie.
Wcześniej czy później wszyscy musimy nawiązać kontakt z Ojcem, Chrystusem swej własnej istoty, Synem Boga w nas. Syn Boga jest naszym prawdziwym bytem. Syn Boga jest naszym życiem, umysłem i naszą Duszą. Syn człowieczy musi nauczyć się być w komunii z Synem Bożym wewnątrz, aż obaj staną się jednym i wówczas syn człowieczy uświadomi sobie: „Nigdy nie jestem sam. Nigdy nie jestem sam. Gdzie jestem ja, tam jest Bóg; gdzie jest Bóg, tam jestem i ja".
Słowo Boga otrzymane w świadomości jest elementem uzdrawiającym - szybkim, ostrym i pełnym mocy. Ale słowo Boga musi być przyjęte. Nie może być ono zwykłym powtarzaniem wyrazów, ponieważ to nie twoja recytacja prawd objawia Boską obecność i potęgę, mimo że prawdy te stanowią fundament, na którym polegasz, aż do momentu, gdy słowo Boga eksploduje w twojej świadomości z wiadomością taką jak: „Jesteś wolny" lub: „Dziecko moje... wszystko moje, do ciebie należy"
- 179 -
Grzmot Ciszy
czy „Jesteś mym umiłowanym". Niekiedy nie mówi Ono nic, ale odczuwasz wszechogarniający spokój i ciepło rozpływające się po całym ciele albo uśmiech pojawiający się jakby ze stwierdzeniem: „Jak mogłem kiedykolwiek wierzyć w realność tego problemu?". Wraz z tym przypływem, który w rzeczywistości jest strumieniem przychodzącym do twoich zmysłów od Ojca w tobie, zostaje ustanowiona harmonia i dokonuje się uzdrowienie - ciebie samego albo kogoś innego.
By do tego doszło, musisz przede wszystkim przestać zwracać się do Boga tak, jakby istniał Bóg czekający gdzieś, aby twoje błahe, małe problemy zostały przyniesione przed Jego tron. Musisz porzucić wiarę, że Bóg odcina cię od łask i że przez jakiekolwiek działanie, modlitwę, ofiarę lub przymus uda ci się Go nakłonić do tego, by zrobił coś, czego Sam dotąd nie zrobił. Trzeba skończyć z tym nonsensem i zwrócić się do Boga w tonie Jest:
Bóg jest i nie zwracam się do Niego, by robił cokolwiek, czego Sam nie robi. Stoję w Jest-estwie Boga ze zrozumieniem, że tam gdzie jestem, łaska Boża wystarczy mi we wszystkim.
„Gdzie jest Duch Pański - tam wolność". A gdzie jest ten Duch? Wszędzie, gdzie tylko uznasz Jego obecność na wszystkich swych drogach. Wszędzie, gdzie się z Nim zaznajomisz i pozostaniesz w pokoju; wszędzie, gdzie możesz trwać w cichości i spokoju - tam znajduje się Duch Pana. A tam, gdzie jest Duch, jest wyzwolenie i wolność od wszelkich form zniewolenia - fizycznego, moralnego i finansowego.
W miarę, gdy uczysz się słuchać i rozwijasz swój stan wrażliwości, dochodzisz w końcu do miejsca, gdzie zaczyna się przepływ od wewnątrz. Ani pisana, ani wypowiadana prawda nie
-180-
Gdy się modlicie
jest w stanie wnieść Boga do twojego życia. Zarówno słowo utrwalone na papierze, jak i wygłoszone daje ci fundament, na którym możesz się oprzeć, oczekując urzeczywistnienia Bożej łaski, ale potężne dzieła dokonują się jedynie wtedy, gdy zstępuje na ciebie Duch.
Ani wypowiadane przez ciebie słowa, ani myśli nie mają mocy. Gdy jednak trwasz w całkowitym spokoju, w grzmiącej Ciszy, i utrzymujesz swój umysł „zanurzony w Tobie", w końcu docierasz do miejsca, gdzie me pojawiają się już myśli i po chwili zaczynasz odczuwać wewnętrzny pokój znany jako urzeczywistnienie.
Modlitwa jest twoim kontaktem z Bogiem. Jest ona środkiem, za pomocą którego Boża łaska dokonuje cudów w twoim życiu. Ale modlitwa musi być postawą wsłuchiwania się. Musi być stanem przyzwolenia, by Duch Boga cię wypełnił i działał w tobie i przez ciebie.
L
Rozdział 15
Jako i my odpuszczamy
O
d blisko dwóch tysięcy lat świat odmawia modlitwę: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom", nieświadom zapewne, że nauka ta stanowi rdzeń, serce i duszę dostatniego życia. Jezus nieustannie wynosił na wyżyny cnotę przebaczania.
Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, najpierw idź i pojedna; się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. [..JLecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wara waszych przewinień.
Mt 5,23-24.6,15
Czyż słowa te nie są wyraźnym upomnieniem, że jak długo jakakolwiek złośliwość, zawiść, zazdrość, chęć odwetu lub nienawiść tkwią w naszej świadomości, tak długo są one przeszkodą uniemożliwiającą wysłuchanie naszych modlitw.
Jedynie w prawdziwej modlitwie możemy stracić wszelkie poczucie odrębności od innych. Prawdy, że sprawa drugiego człowieka jest moją sprawą lub że jesteśmy równymi sobie dziećmi Boga me można praktycznie przyjąć na poziomie mte-
-183-
Grzmot Ciszy
lektu, ponieważ cielesne zmysły poświadczają coś przeciwnego. Jedynie przez wewnętrzną komunię z Bogiem możemy znaleźć się w wewnętrzne) komunii z człowiekiem. Wtedy uczymy się, że słowo „człowiek" me oznacza białego ani ciemnoskórego, mieszkańca wschodu albo zachodu, żyda lub aryjczyka. Człowiek to po prostu człowiek; taki, jakim jesteś, nieskończony, równy synowi Boskiemu. Tego nie można poznać umysłem. Jedynie w komunii z Bogiem możesz zrozumieć, że wszyscy jesteśmy jednym.
Cokolwiek zniewala jednostkę, zniewala i świat; cokolwiek czym jednego człowieka wolnym, zmierza do uwolnienia całego świata; cokolwiek zubaża jedną osobę, jedną rasę lub jedną grupę, zubaża świat; cokolwiek wnosi do życia jednostki, rasy czy narodu jedno ziarno zasobów więcej, skłania się ku uwolnieniu od braku całego świata. Nikt nie może jednak przyjąć tego prawa na poziomie umysłu, żaden materialista nie będzie nigdy przekonany o jego prawdziwości. Dopiero w wewnętrznej komunii z Bogiem możemy pojąć, dlaczego nawet w czasie wojny powinniśmy modlić się za wrogów.
Pierwszą rzeczą, o jakiej pomyślałby materialista, słysząc tę radykalną naukę, by modlić się za nieprzyjaciół, byłoby: „Uważasz, że powinienem modlić się, by wróg ze mną wygrał - żeby jego oszustwa, podstępy i zmowa zatriumfowały?". Nie o to jednak będzie się modlił człowiek posiadający zdolność duchowego widzenia; będzie on raczej prosił Boga, aby Ten otworzył umysł nieprzyjaciela i sprawił, że będzie on gotowy odpowiedzieć na wolę Boską.
Bardzo niewielu pamięta, że modlitwa za wrogów otwiera wrota nieba obsypującego swymi łaskami. Bez względu na to, czy jakiś naród jest wrogiem czy sojusznikiem, musi zwyciężyć
-184-
Jako i my odpuszczamy
modlitwa: „Otwórz ich oczy tak, by mogli doświadczyć widzenia duchowego ".
Przestępca może być pojedynczą osobą, narodem lub grupą międzynarodową, jest to bez różnicy. Ważne jest natomiast twoje pragnienie, by wszyscy zostali przebudzeni do swej prawdziwej tożsamości i do Źródła wszelkiego bytu. Mistrz nawet
0 tych, którzy Go ukrzyżowali, powiedział: „Ojcze, przebacz
im, bo me wiedzą, co czynią". Podobnie starotestamentowy
Józef wybaczył braciom, którzy wtrącili go do studni i oddali
w niewolę: „Nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg". Nie obarczał
ich odpowiedzialnością za ten czyn, ale dał im żywność, odwza
jemniając się tym samym dobrem za zło. Jedną z najważniej
szych lekcji, jakie wszyscy powinniśmy opanować, jest ta, że me
ma w życiu duchowym miejsca, by odpłacać złem za zło - nie
ma miejsca na nic z wyjątkiem życia w przebaczaniu.
Od chwili przebudzenia rano aż do momentu pójścia spać w nocy wielokrotnie w ciągu dnia musimy co jakiś czas przypominać sobie:
Przebaczam. Jeśli miałem pretensje do kogokolwiek - mężczyzny, kobiety lub dziecka - przebaczam tutaj i teraz - całkowicie, doskonale i w pełni. Jeśli czyjeś złe uczynki uparcie będą wracać w moich wspomnieniach, przebaczę. Nie oczekują żadnej kary dla kogokolwiek, nie zależy mi na zemście, nie szukam sprawiedliwości - wszystkim daję wolność i pozwalam odejść.
Ojcze, odpuść mi moje grzechy tak, jak ja odpuszczam tym, którzy zawinili wobec mnie. Ojcze, otwórz oczy ociemniałym. Ojcze, otwórz oczy nieprzyjaciół - zarówno moich domowników, jak
1 innych łudzi.
-185-
Grzmot Ciszy
Rozwinięcie tego tematu dotarło do mnie w przeddzień wykładu, który miałem wygłosić w pewnym mieście na środkowym zachodzie . Wciąż nie wiedziałem, jaki będzie jego temat i chociaż przywykłem do tego typu doświadczeń, to nie przepadam za nimi. Tego wieczoru jednakże, kiedy medytowałem, nagle słowo „przebaczenie" przebłysnęło w moim umyśle. Pierwszą myślą, która się pojawiła, było: „Czy jestem całkowicie oczyszczony? Czy w moich myślach istnieje coś odnośnie jakiejś osoby, ugrupowania lub narodu, co mogłoby wskazywać, że nie przebaczyłem im całkowicie?". Długo nad tym rozmyślałem, ale nie znalazłem nikogo, komu mógłbym przypisać odpowiedzialność za cokolwiek.
Wówczas moje myśli zwróciły się w innym kierunku: „Czy mnie samemu rzeczywiście wybaczono?". Nie ma pośród nas nikogo, kto nie popełniłby jakiegoś wykroczenia. Może nawet po ludzku uważamy jakiś uczynek za błahostkę, a tymczasem w życiu duchowym sprawy, które zdają się nie mieć znaczenia, odgrywają istotną rolę. Rozważałem więc, czy wszystkie występki, jakich mogłem się dopuścić, zostały mi przebaczone.
Tymczasem istnieje pewien sekret dotyczący przebaczenia: nie ma niczego ani nikogo, kto mógłby ci przebaczyć. Nie ma więc możliwości, by kiedykolwiek wszystko zostało ci przebaczone. Jedyną szansą na to jest całkowity brak możliwości powtórzenia czynu, którym zawiniłeś. Innymi słowy, bez względu na to, jakie jest twoje przewinienie, jak długo istnieje w tobie szansa jego powtórzenia, nie możesz liczyć na zupełne przeba-
czenie.
Załóżmy, że mógłbyś porozmawiać z Bogiem na temat swych win. Przyznajesz się do nich i oczekujesz przebaczenia, a na to wszystko Bóg odpowiada: „Co? Chcesz przebaczenia,
-186-
Jako i my odpuszczamy
żebyś znów mógł zrobić to samo?". I słyszy: „O nie, Boże, to już się nigdy nie powtórzy. Niemożliwe, bym to uczynił. Zdaję sobie sprawę ze zła, jakie wyrządziłem".
W tym momencie autentycznie w to wierzysz. Nie zapominaj jednak, że Bóg, jako że jest Bogiem, przenika cię do głębi, do centrum twego serca i wie, że to samo, co popchnęło cię do danego uczynku raz, przy sprzyjających ku temu okolicznościach mogłoby sprowokować cię ponownie. Bóg zatem, w swojej wszechwiedzy, oświadcza: „Wciąż jeszcze jest w tobie przeszkoda i będziesz trwał pod groźbą kary, dopóki się całkowicie nie oczyścisz".
I tak odchodzisz, rozważając tę reakcję Boga, medytujesz i rozpatrujesz sytuację do góry nogami oraz z każdego możliwego punktu widzenia, aż nagle jesteś w stanie jasno wychwycić nie tylko niegodziwość swojego uczynku, ale i prawdę, że jedynie stan świadomości, w którym się go dopuściłeś, mógłby spowodować jego powtórzenie. Jeżeli więc okaże się, że ten stan świadomości już nie istnieje, będzie to oznaczało, że „umarłeś" i zostałeś odrodzony z Ducha. Wówczas wracasz i ponownie prosisz o wybaczenie.
Tym razem Bóg odpowiada: „Już nawet me wiem, kim jesteś. Nie widzę w tobie nic, co należałoby ci przebaczyć".
Na tym polega prawdziwa idea przebaczenia. W rzeczywistości nie polega ono na tym, że Bóg wybacza. Gdy stan świadomości pełen urazy, gniewu, zawiści, złej woli lub czegokolwiek podobnego „umiera", nie tylko nie istnieje nic do przebaczenia, ale nawet nie ma nikogo, komu należałoby przebaczyć. Nie ma już nawet wspomnienia, ani pamięci o tym - nie czuć „zapachu dumu".
Czystą fikcją jest wiara w jakiegoś Boga w niebie, który patrzy na nas z góry i nam przebacza, podczas gdy my plądruje-
-187-
Grzmot Ciszy
my czyjeś mienie. To prawda, możesz wyznać swoje grzechy i otrzymać przebaczenie, ale co będzie, jeśli za godzinę zrobisz to samo? Mistrz miał na to ciętą odpowiedź: „...aby ci się coś gorszego nie przydarzyło". Nie nauczał o Bogu, który pozwala iść bezkarnie naszą grzeszną drogą, dodając nam otuchy swoim łagodnym: „Przebaczam wam".
Zawsze, gdy dochodzisz do miejsca w swojej świadomości, gdzie faktycznie porzucasz swe błędne myśli i uczynki i przyznajesz się - niekoniecznie otwarcie, ale w swoim wnętrzu - do błędów wynikających z popełnionych przez ciebie uczynków i zaniedbań i odczuwasz głęboką skruchę, która daje ci pewność, że to się me może powtórzyć, zostajesz oczyszczony, jesteś biały jak śnieg. Nie będziesz już pociągany do odpowiedzialności za swoje winy, jeśli raz uświadomisz sobie swoje błędy i je odrzucisz. Za każdym razem, kiedy odczujesz wewnętrzny smutek z powodu swych błędów, wszystko zostanie ci przebaczone. Zamknie to zdarzenie, ale przyniesie polecenie: „Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło".
W rzeczywistości me ma czegoś takiego jak jedna osoba wybaczająca drugiej lub przebaczający nam Bóg. Jedyne, co istnieje, to „codzienne umieranie" dla stanu świadomości, gdzie wszelkie działania wynikają z wiary w dobro i zło. Gdy ta stara świadomość zostanie oczyszczona albo całkowicie „obumrze", dochodzisz do Samospełmema w Bogu, wtedy już wiesz: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy i wszystko, co ma mój Ojciec, jest moje. Jestem dzieckiem Boga, spadkobiercą Boga, współspadkobiercą z Chrystusem w Bogu".
Wtedy możesz patrzeć na cały ten świat nowym spojrzeniem, postrzegać go jako taki, w którym nie ma niczego, co byś pragnął od innej osoby. Nie ma grzechu, który ktokolwiek
-188-
Jako i my odpuszczamy
mógłby popełnić i który zasługiwałby na twoje potępienie, krytycyzm lub osąd, gdyż wynikał on ze stanu świadomości narzuconego sprawcy, przez istniejący w świecie system przekonali i powszechnej ignorancji, jaka cechuje istoty ludzkie.
Kiedy jesteś w pełni i całkowicie świadomy, że: „Ta i Ojciec jedno jesteśmy" i nic pragniesz już żadnej osoby, miejsca, rzeczy, żadnych okoliczności lub warunków, jesteś odrodzony w Duchu. Jesteś oczyszczony, ponieważ do tego stanu świadomości nie mają wstępu żadne potrzeby, które mogłyby sie okazać grzechem. Przebaczenie nie należy już do Boga- to kwestia umierania i odradzania się i w tym nowym stanie świadomości nie potrzebujesz przebaczenia, ponieważ nie ma grzechu.
Gdy dochodzisz do stanu świadomości, w którym urzeczywistnia się twoje Samospełnienie w Bogu tak, że naprawdę możesz żyć w stanie całkowitego spełnienia bez najmniejszej potrzeby lub chęci - nic już nie odgradza cię od wewnętrznego Źródła twojej istoty, a co za tym idzie, znikają blokady potępienia, krytycyzmu, osądu, niezaspokojonych potrzeb, zachłan-
ności,pożądaniai gniewu. Istnieje jedynieświadomość że jesteś w zgodzie z Ojcem i z całą ludzkością.
Gdy tak trwałem w medytacji, pojawiło się następne pytanie: „Czy umarłem dla wszystkiego, co jest ludzkie? Jeśli tak przebaczenie jest całkowite. Jeśli nie, umieranie musi być kontynuowane aż do czasu osiągnięcia Samospełnienia w Bogu. Mogę nie być w stanie sam siebie pochwalić i stwierdzić, że jestem czysty, ale coś mogę zrobić: mogę z otwartym sercem wybaczyć każde przewinienie popełnione wobec mnie - krzywdzące mnie samego, moją rodzinę, społeczność, naród lub świat - i trwać w poczuciu całkowitego i pełnego przebaczenia".
- 189-
Grzmot Ciszy
Z tą świadomością rozsiadłem się w ciszy i spokoju, a kilka chwil później musiałem wyskoczyć z łóżka, żeby zrobić notatki i tak przez kilka następnych godzin wstawałem cztery razy. To, co zapisałem, stało się tematem dwóch wykładów będących owocem spokoju panującego w moim sercu i umyśle. Nie było przeszkód - żadnego nieprzebaczema, grzechu ani osądu wobec kogokolwiek - mc poza czystością wizji, a w tej czystości wizji był spokój.
Teraz już wiem, że sztuka przebaczania jest w naszym życiu ważna. Wciąż i wciąż na nowo musimy przebaczać, przebaczać, przebaczać, pozbyć się osądów, krytycyzmu i chęci potępiania. W sercu wypełnionym jakąkolwiek oceną bliźniego me panuje spokój. Daremne jest szukanie spokoju umysłu lub duszy, dopóki niewypełnione pozostaje Chrystusowe przesłanie, żeby przebaczać siedemdziesiąt razy siedem tym wszystkim, którzy nas obrażają i odpuszczać naszym dłużnikom tak, jak chcielibyśmy, żeby nasze długi były nam odpuszczone.
Sami gromadzimy w sobie przeszkody, które uniemożliwiają ustanowienie królestwa Boga w nas. Czynimy to poprzez osądzanie ludzi i okoliczności oraz przez ciągle utrzymujące się w nas pragnienia - niekoniecznie zmysłowe, ale nawet te, które uważane są za dobre. Wszystko to działa w twoim umyśle, oddzielając cię od świadomości, że już jesteś tym, do czego dążysz.
Innymi słowy, Boża łaska nie jest czymś, co możesz osiągnąć; nie jest czymś, na co możesz zasłużyć lub co możesz pozyskać. Została ona zasiana w tobie u zarania, jeszcze zanim pojawił się na ziemi Abraham, i oczekuje jedynie, by mogła zacząć w tobie działać. Nie jest to jednak możliwe, jak długo tkwi w tobie poczucie odseparowania od twojego dobra. Nie otrzy-
- 190 -
Jako i my odpuszczamy
masz szansy zaznania harmonii aż do czasu, gdy całkowicie przebaczysz i otrzymasz przebaczenie. Dopiero tak oczyszczony możesz stanąć przed ołtarzem.
Każdego dnia bez wyjątku powinieneś zarezerwować trochę czasu na nieustanne przypominanie sobie, że nie obciążasz nikogo odpowiedzialnością za jego grzechy, że nikomu nie życzysz, aby cierpiał lub był ukarany. Przebaczyć to znacznie więcej niż zadowolić się stwierdzeniem: „O tak, nikomu nic złego nie życzę". To nie takie proste. Trzeba umieć usiąść, spojrzeć w twarz nieprzyjaciela, kimkolwiek miałby on być, i świadomie powiedzieć: „Ojcze, przebacz mu jego winy i otwórz mu oczy, aby przejrzał".
Nikt nie powinien zwlekać z przebaczeniem przestępcy wyrządzonych przez niego krzywd w obawie, że pozwoli mu to na kolejne wykroczenia. To prawda, da mu to wolność, ale taką, która zawiera w sobie także wolność od pragnienia dokonywania przestępstw. Niemożliwe jest, aby otrzymać prawdziwe przebaczenie i pozostać na drodze występku.
Ojcze, przychodzę do Ciebie z czystymi rękami, nie trzymając nikogo w niewoli zobowiązań ani kary za jego grzechy. Jeśli o mnie chodzi, Ojcze, pragnę, byś im przebaczył. Jakiekolwiek grzechy popełnili, należą one do przeszłości i zapomnijmy o nich, a jeśliby ktoś grzeszył siedemdziesiąt razy, przebaczaj mu także, siedemdziesiąt razy.
Nie oczekuję odwetu ani zemsty. Dążę jedynie do tego, by nieustannie być czystym narzędziem Twojej miłości i Twojej łaski, by zasługiwać na Twe spojrzenie.
Przebaczam każdemu, kto świadomie lub nieświadomie mnie skrzywdził i rozciągam to przebaczenie na wszystkich, którzy zaivi-
-191-
Grzmot Ciszy
nili przeciwko moim przekonaniom religijnym i politycznym lub narodowe] wierności. Modlę się, byś Ty, Ojcze, im przebaczył.
Z ludzkiego punktu widzenia istnieją tacy, którzy mają u mnie dług powinności lub miłości. Im także przebaczam. Odtąd nikt nie jest mi nic winien, włącznie z obietnicą bycia ze mną. To, co dadzą z miłości, z radością przyjmę, ałe żadnych należności od nikogo nie oczekuję. Uwalniam moich przyjaciół, krewnych, każdego. Nie są mi mc winni. Moim przywilejem i radością jest służenie im tak, jak Ty mną pokierujesz. Ofiarowuję siebie jako pusty instrument. Użyj mnie.
Rozdział 16
Abyście byli dziećmi Ojca waszego
Ż
aden fragment Kazania na Górze nie stawia większych wymagań niż nauka o tym, by nie tylko miłować bliźniego jak siebie samego, ale także wrogów. Twoja reakcja na to przykazanie zależy od odpowiedzi na pytania: Czy istnieją dwie moce? Czy istnieje coś lub ktoś poza zasięgiem Boskiej mocy? Jak wielki jest twój Bóg? Jakie ograniczenia nakładasz na Boga? W jakim stopniu uważasz, że Bóg działa po jednej stronie ulicy, ale nie działa po drugiej?
Mistrz przestrzega: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym Ojcem, jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie". Dlatego też nikt nie ma za ojca Amerykanina, Anglika lub Rosjanina; białego, czarnego ani żółtego; Europejczyka lub Azjaty. Jest tylko jeden Ojciec - Ten w niebiosach, stwórcza i rządząca zasada każdego z nas i wszystkiego, co jest.
Być może są tacy, którzy przez swoją nieznajomość tej zasady nie poznali jeszcze prawdy o sobie i dlatego nie mogą jej wcielić w czyn, to jednak nie zwalnia ciebie z posiadanej już wiedzy. Gdy zamierzasz się modlić przed ołtarzem, a w głębi serca nie uznałeś wszystkich ludzi za synów jednego Ojca, a tym samym swoich braci, możesz równie dobrze przerwać swoją modlitwę,
-193-
Grzmot Ciszy
odejść od ołtarza, usiąść w ciszy i uświadomić sobie, że zanim będziesz w stanie sięgnąć Boga, musisz pojednać się ze swoim bratem.
Na ile potrafisz powstrzymać się od myślenia o człowieku jako o istocie ludzkiej - od myślenia o jego rodzicach, wykształceniu, otoczeniu, w którym wyrósł i w którym żyje i zestawie innych czynników, które przyczynić się mogły do jego wewnętrznego rozdźwięku lub harmonii - i na ile potrafisz skupić swój umysł na Bogu, wiedząc, że wszystko, co istnieje, od Niego pochodzi i każdy, kto istnieje, porusza się, ma swój byt w Bogu - na tyle jesteś w stanie kochać swego bliźniego, nawet gdyby wydawał się on być twoim wrogiem.
Uświadom sobie, że nie tylko istnieją grzesznicy, których przewinienia są tak poważne jak twoje, ale są i tacy, którzy grzeszą o wiele więcej, jakakolwiek ludzka odnowa wydaje się ich nie dotyczyć, nie mówiąc już o duchowym zbawieniu. Dla nas jednak Bóg jest jedynym Ojcem, Duszą i Duchem człowieka.
Aby być duchowo pełnym, harmonijnym i kompletnym i doświadczać królestwa Bożego na ziemi, trzeba nie tylko znać prawdę o sobie samym i innych ze swojego kręgu, ale pójść dużo dalej i poznać uniwersalną prawdę, dzięki której nie będziemy oceniać innych jako oddalonych i odłączonych od Boga albo niegodnych miana syna Bożego.
Świat nie składa się z odrębnych ludzi i rzeczy. Jest on jak palce wychodzące z dłoni, które wydają się pooddzielane, a jednak są nieodłączną częścią ręki. Cokolwiek dzieje się na dłoni, płynie do palców. Można też posłużyć się porównaniem do wysp hawajskich. Z lotu ptaka wydają się one składać z sześciu czy siedmiu wysp, każda oddzielna i niepołączona z innymi. Gdybyś jednak zanurzył się na wystarczającą głębokość pod
-194-
Abyście byli dziećmi Ojca waszego
wodę, zobaczyłbyś, że wyspy hawajskie w rzeczywistości są jednym kawałkiem lądu - jedną wyspą z sześcioma czy siedmioma wzgórzami - wszystkie połączone w jedno.
Podobnie jeśli potrafiłbyś spojrzeć poniżej powierzchni w głębię serca całej ludzkości, bez wątpienia zobaczyłbyś, że punktem styczności ludzi jest Bóg. Istnieje jedna wspólna Płaszczyzna i jest nią Bóg. Każdy z nas jest jedynie projekcją lub indywidualizacją tego Jednego i wnikając głębiej pod powierzchnię zewnętrznego życia, możesz odkryć, że nie jesteśmy sami, ale mamy łączność ze Źródłem nieskończoności. Stanowimy jedność z Tym i To ujawnia się na zewnątrz jako twoje indywidualne doświadczenie.
Gdy rzeczywiście pragniesz Boga jako sposobu życia, a nie jako środka do wyznaczonego celu, nie tylko odkrywasz, że stanowisz jedność z Ojcem, ale także, że nie ma na tym świecie mężczyzny, kobiety lub dziecka, którzy nie stanowiliby z Bogiem podobnej jedności i me posiadaliby duchowego ośrodka. Nie ma znaczenia to, że ktoś może się wydawać czarnym charakterem lub szatańskim nasieniem. W każdym człowieku istnieje duchowa iskra, wspólna płaszczyzna jedności z Bogiem.
Miło jest znać taką prawdę o sobie; przyjemnie i z satysfakcją myśli się w ten sposób o przyjaciołach i rodzinie; ale o wiele ważniejszy dla twojego duchowego rozwoju jest krok dalej niż widzenie prawdziwej tożsamości w tych, których kochasz i podziwiasz i uświadomienie sobie, że jest to prawda także o tych, którymi gardzisz. Bez względu na pochodzenie lub sytuację życiową danego człowieka Bóg jest zasadą stwórczą każdego człowieka i wszystko, co posiada Ojciec, należy także do każdego z nas.
Bóg stanowi byt jednostkowy i gdy znajdujesz się w towarzystwie Judzi, którzy to rozumieją, jesteś spokojny, możesz
-195 -
Grzmot Ciszy
żyć, pracować i cieszyć się poczuciem szczęścia. W miarę jak wewnętrznie uwalniasz kolejne osoby od ludzkich zobowiązań, pozostawiając je jedynie w tej jednoczącej relacji miłości, odczuwają one wolność, która sprawia, że dawanie staje się dla nich radością, ponieważ nie jest oczekiwane, wymagane ani też uważane za powinność.
Dopóki człowiek nie miał takiego doświadczenia, nie może wiedzieć, czym jest miłość pomiędzy tymi, którzy poznali Boga i nie może sobie nawet wyobrazić, jak wyzwalająca jest taka relacja. Na ludzkim poziomie miłość do rodziny w większości wypadków me jest prawdziwą miłością, ale jedynie miłością do siebie, chęcią posiadania. Dopiero człowiek dotknięty Duchem Boga może odczuwać duchową miłość, która nie jest ograniczona do własnej rodziny, ale obejmuje także bliźniego i wroga. Ludzka miłość jest zazwyczaj uczuciem całkowicie osobowym i egoistycznym, poświęcającym czas, pieniądze i wysiłek dla swoich, ale rzadko kiedy dla obcych.
Gdy dotyka kogoś Duch Boga, wzbiera w nim miłość uniwersalna w swej istocie, która nie potrzebuje obiektu - chyba że uznać cały świat za taki obiekt. Co ciekawe, ta uniwersalna miłość pogłębia i wzmacnia uczucia wobec najbliższej rodziny. Jest to miłość tak całkowita, że każdemu członkowi rodziny daje poczucie przynależności, pozostawiając mu jednocześnie odrębność w sensie stanowienia jedności z Bogiem. Czy rodzina naprawdę może w ten sposób żyć? Zdarza się to bardzo, ale to bardzo rzadko. Zazwyczaj ludziom towarzyszy nieustanny lęk o siebie nawzajem, tęsknota i potrzeba wzajemnej obecności. W duchowej miłości nie ma niczego takiego, a mimo to przepełnia ją radość z wzajemnego obcowania.
Istnieje jedna zasada życia, którą można stosować zarówno
-196-
Abyście byli dziećmi Ojca waszego
do własnej rodziny, jak i obcych, opierająca się na założeniu, że Bóg jest Duszą wszelkich istot, co jednak nie znaczy, że Bóg jest rodzicem śmiertelników. Każdy śmiertelnik, dobry czy zły, w ostateczności musi zatem „umrzeć" dla przekonania o śmiertelności i przebudzić się do urzeczywistnienia swojej prawdziwej tożsamości. Poznanie prawdy nie jest równoznaczne z poznaniem prawdy o istotach ludzkich lub jakiejkolwiek sytuacji, która jest śmiertelna. Taka prawda nie istnieje. Znać prawdę, znaczy znać prawdę o Bogu i o Boskim stworzeniu i takie poznanie prawdy budzi człowieka i wynosi go ponad stan jego śmiertelności.
Każdy z nas ma Duszę - nieodseparowaną, ale taką samą -i tą Duszą jest Bóg. Jest ona jak zamknięty pąk róży - tak bardzo zamknięty i tak maleńki, że niedostrzegalny dla istoty ludzkiej. Dusza ta nie jest ciałem. Jest to świadomość i im bardziej jest ona dotykana przez Prawdę, tym bardziej się otwiera - jakgdy-by światło słońca docierało do niej, powodując otwarcie pąka. Dopiero w miarę, jak uczysz się żyć coraz bardziej w Duchu, jesteś w stanie postrzegać i niekiedy dotykać tego ośrodka, który jest Duszą człowieka. Patrząc na człowieka jako na istotę fizyczną, nie widzisz prawdziwej osoby. Widzisz jedynie ciało.
Aby móc kogoś właściwie zobaczyć, musisz rozwinąć w sobie nawyk patrzenia w oczy. Kiedy będziesz już w stanie przeniknąć przez nie aż do odległych głębin, zobaczysz osobę w jej prawdziwej tożsamości, dostrzeżesz rzeczywistość jej istoty. Odkryjesz, że imiona są jedynie maską postaci w świadomości Boga, która przejawia się jako forma. Za maską zwaną Robert, Jakub lub Józef znajduje się jedno imię: B-ó-g.
Zdobycie wiedzy wystarczającej do uświadomienia sobie,
-197-
Grzmot Ciszy
że twoja Dusza i Dusza tych, których spotykasz, jest jedną i tą samą Duszą, umożliwia ustanowienie duchowego związku harmonii, spokoju i łaski, przy którym inne relacje w twoim życiu stają się nie tylko trwałe, ale obopólnie korzystne; podczas gdy tak długo, jak patrzysz na innych po ludzku, będziesz rozczarowany. Wolność od przywiązania do materialnego sposobu życia i rzeczy materialnych można osiągnąć jedynie poprzez uświadomienie sobie, że Bóg jest Duszą człowieka i że Dusza człowieka jest źródłem jego dobra.
Wtedy za każdym razem, gdy pójdziesz do rzeźnika lub piekarza, załatwiasz interesy z bankierem lub agentem, wchodzisz do swego domu albo kościoła czy też idziesz do pracy, widzieć będziesz Chrystusa-człowieka, osobę pozbawioną cech, taką, którą znasz w głębi siebie, posiadającą Duszę Boga, umysł Boga i Ducha Bożego.
Gdy ktoś zwraca się do mnie z prośbą o pomoc, nie jestem świadom jego ludzkiej tożsamości. Uznaję, oczywiście, że mam do czynienia z osobą, ale jedyna, jaką widzę, to osoba pozbawiona cech własnych; osoba; której cechami są przymioty Boga, bez względu na to, czy w danym momencie jest ona w stanie je przejawić, czy nie.
W mojej pracy w instytucjach penitencjarnych nauczyłem się nie widzieć w ludziach jedynie uwięzionych złodziei, morderców czy kryminalistów. Byli oni dla mnie nie więźniami winnymi przestępstw, ale po prostu ludźmi i nie rozdrapywałem ich ludzkiej historii, tak jak nie robię tego w przypadku uczniów, którzy do mnie przychodzą. Znałem ich istotę, podobnie jak to jest z uczniami, o których często wiem więcej niż oni sami o sobie. Nie są świadomi swej istoty, bo są zbyt pogrążeni w swej ludzkiej tożsamości i uważają, że składa się ona częścio-
-198-
Abyście byli dziećmi Ojca waszego
wo z dobrych, częściowo zaś ze złych i niekiedy z neutralnych cech. Nie to jednak stanowi ich istotę; to jedynie osoba, którą uformowali oni w swych umysłach, osoba ukształtowana przez pewne doświadczenia przed narodzinami, środowisko wczesnych lat życia domowego, dzieciństwa i szkoły, a później przez osobiste doświadczenia w świecie zewnętrznym. Wszystkie te wpływy ukształtowały nie tyle osobę, co raczej jej karykaturę.
To tak jakby uważać, że Laurence Olivier jest Hamletem, podczas gdy przyjął on jedynie tożsamość tej postaci, nakładając odpowiedni kostium i makijaż. Ze wszystkimi tymi rekwizytami był on nadal Laurenceem Olivierem, ale bardzo miody widz, który przyszedł do teatru po raz pierwszy, mógłby być przekonany, że osoba wyglądająca jak Hamlet jest rzeczywiście Hamletem, podczas gdy dorosły wiedziałby, że kiedy opadnie kurtyna, spod makijażu znów wyłoni się Laurence.
Tak dzieje się i z nami. Wszyscy mamy jakieś ludzkie właściwości - niektóre pozytywne, inne negatywne, jeszcze inne neutralne; pewne podziwiamy w sobie, innych nie lubimy. Nie jesteśmy jednak tymi cechami. Są one maską, którą konstruujemy od czasu narodzin. W taki sposób prezentujemy się w świecie; jest to rola, którą odgrywamy z tego czy innego powodu. Gdybyśmy tylko byli w stanie tę zasłonę rozsunąć, gdyby istniało coś takiego jak opadnięcie kurtyny i moglibyśmy pójść do garderoby i usunąć makijaż, zobaczylibyśmy, że posiadamy jedynie właściwości Boga bez żadnych cech własnych - ani dobrych, za które bylibyśmy wynagradzani, ani złych, za które mielibyśmy być potępieni.
Jako istoty ludzkie nie jesteśmy duchowi i nie jesteśmy doskonali bez względu na to, czego uczy nas metafizyka. Jesteśmy ludźmi. Ty jesteś osobą i ja jestem osobą, ale za maską znajduje
-199-
Grzmot Ciszy
się Bóg stanowiący osoby, którymi ty i ja jesteśmy.
Bądź ostrożny, by nie przypisywać nikomu dobrych cech. Nikt nie jest duchowy, nikt nie jest doskonały, nikt nie jest dobry. Jest on osobą - mężczyzną, kobietą lub dzieckiem - ałe w rzeczywistości jest tym, czym jest Bóg. Tak więc zamiast używać słowa „on", „ona", czy „ty", wróć do słowa „Bóg"; zobacz, czym On jest i uświadom sobie, że jest tym, czym jest dana osoba - Bogiem, niewidzialnym, przejawiającym się zewnętrznie jako Bóg widzialny, Bogiem Ojcem i Bogiem Synem - jednym.
Każdy człowiek nosi maskę ukrywającą jego prawdziwą tożsamość. W gruncie rzeczy persona jest łacińskim słowem oznaczającym maskę, ale gdy usuniesz z kogoś maskę, zobaczysz, że jest on tym, czym jest Bóg. Ludzka osobowość ze swoimi dobrem i złem, pięknem i brzydotą, zamożnością i ubóstwem, szczytami i dolinami, wzlotami i upadkami znika w zrozumieniu: „Oto byt jednostkowy, Bóg wyrażający Swoją doskonałość i harmonię". I chociaż w jednej chwili możesz z kimś przebywać, a w następnej może on ukraść twój portfel, nie zmienia to prawdy o jego tożsamości, ale jedynie dowodzi, że ta prawda jeszcze do niego nie dotarła.
Jesteś to winien me tylko sobie, ale i całemu światu, aby nie znać już człowieka według ciała, ale postrzegać każdego w taki sposób, w jaki chciałbyś, aby ciebie postrzegano. Musisz przestać przypisywać dobre i złe cechy zarówno przyjaciołom, jak i wrogom; musisz przestać myśleć o ludzkiej historii - przeszłości, teraźniejszości i domniemanej przyszłości - i, patrząc na człowieka jedynie jako na osobę, widzieć w mm prawdziwą, duchową tożsamość. „Bóg jest Duszą tej jednostki, Bóg jest jej umysłem i inteligencją, Bóg jest tym, który wyraża Siebie jako indywidualny byt". Czy istnieje na tym świecie coś bardziej upragnionego
-200-
Abyście byli dziećmi Ojca waszego
przez ludzką duszę niż rozpoznanie jej prawdziwej Jaźni?
W pierwszej chwili możesz pomyśleć, że to jest zbyt bezosobowe, ale to nie tak. To rzeczywiście jest zgodne z prawdą, bo praktykując tę zasadę, widzisz łudzi takimi, jakimi są naprawdę. Gdy Piotr był w stanie powiedzieć: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego", to dlatego, że potrafił spojrzeć poprzez ludzką fasadę i wiedział, co poruszało Jezusem i uczyniło go Zbawicielem i przywódcą świata. Zewnętrzne znaki wskazywały na to, że Jezus był stolarzem i rabinem w żydowskiej synagodze, ale dzięki zdolności duchowego rozpoznawania Piotr mógł widzieć poza zewnętrznym obrazem i rozpoznać, że był to Chrystus, który funkcjonował jako człowiek Jezus.
Gdy widzisz w tym świetle Mistrza i na tym poprzestajesz, tracisz możliwość przejawienia prawdy, ponieważ Jezus nie był jedynym, którego pobudzał do działania Chrystus. Takimi osobami jesteśmy zarówno ty, jak i ja. W rzeczywistości nie ma na tym świecie nikogo, o kim nie można by powiedzieć: „Bog Ojciec, Bóg Syn, Bóg Duch Święty".
Nie ma nikogo, kto w swej duchowej tożsamości nie byłby dzieckiem Boga, choć na planie ludzkim nie jest to tak oczywiste. Istota ludzka w życiu codziennym jest człowiekiem według ciała, niepodlegającym Boskiemu przewodnictwu, który nie może podobać się Bogu. Dlatego człowiek jest zagubiony, zbłąkany, sfrustrowany, chorujący i często żyje w ubóstwie. Nie dotyczy to jednak dzieci Boga. Nie są one uwikłane w problemy świata - są wolne. Dzieci Boga to ci, którzy wyrzekli się wszelkiego osądzania dobra i zła i przekonani są w swych umysłach o prawdzie dotyczącej wszystkich zjawisk: „Nie jest to ani dobre, ani złe; to jest osoba. Nie jest to ani dobre, ani złe; to jest kwiat, obraz, dywan. Nie jest to ani dobre, ani złe, ponieważ
- 201 -
Grzmot Ciszy
jedynie Bóg jest dobry, a zło to tylko hipnoza tego świata". Jeśli potrafisz tak funkcjonować, znaczy to, że przemieniłeś się z człowieka ziemskiego w dziecko Boga.
Bez wątpienia są tacy mężczyźni i kobiety, którzy nie przypadliby ci do gustu, a jednak w chwili przemiany lub nawrócenia ich przeszłość zostaje wymazana i w mgnieniu oka stają się oni odnowieni. Wyglądają tak samo; mają te same oczy, uszy, nos, usta, kończyny, to samo ciało i często nie jesteś nawet świadom, że dokonało się w nich coś niezwykłego, ponieważ zmiana dotyka wnętrza i polega na transformacji świadomości.
Transformacja ta polega nie na przeniesieniu się do jakiegoś eterycznego świata lub przemianie w eteryczne ciało, ale jest kwestią zmiany świadomości, która rozpoznaje: „Jestem osobą i ponieważ Bóg jest zasadą stwórczą mojej istoty; jestem wszystkim, czym jest Bóg i co Bóg posiada, jest moim".
Przeobrażenie z człowieka ziemskiego w człowieka Chrystusowego nie jest sprawą innego świata. To jest Boski wszechświat; tutaj i teraz znajduje się ogród Edenu. Gdybyśmy potrafili zaprzestać osądzania dobra i zła - zrezygnowali z naszego pochwalania i potępiania - nie istniałoby lepsze miejsce niż ten świat. Byłby on taki, o jakim marzy każdy wizjoner. Rajskiego stanu nie może jednak osiągnąć nikt, kto jest zahipnotyzowany wiarą w dobro i zło. Jest on osiągalny jako owoc jedynie dla tych, którzy zaprzestali nie tylko wszelkiego osądzania lub potępiania, ale nawet jakichkolwiek pochwał.
Jeśli nie znajdujesz się już pod hipnotyzującym wpływem par przeciwieństw, świat nie ma mocy, by cię zniewolić. Ten świat zostaje przezwyciężony w takim stopniu, w jakim zrezygnujesz ze swej wiary w dobro i zło, choć właściwie nie powoduje to żadnej zmiany w świecie jako takim. Wydaje się on być
-202-
Abyście byli dziećmi Ojca waszego
taki sam. Ogromną różnicą jest to, że ty nie postrzegasz go już w stary sposób. Widzisz go w innym świetle, masz teraz inną perspektywę, inne podejście. Ludzie są ci sami - ci sami sprzedawcy w sklepach, ten sam mąż, żona czy dziecko - a jednak optyka zmienia się w momencie, gdy zaczynasz dostrzegać Boską naturę Duszy ludzkiej. Transformacja dokonała się w tobie.
Jeśli będziesz w stanie zrozumieć, że to jedynie hipnoza świata stwarza wszelkie zmieniające się pozory, to przestaniesz je zwalczać i zrozumiesz, że żaden hipnotyzer nie był w stanie wyprodukować niczego poza obrazem czy widziadłem i że ten zamierzony mesmeryzm nigdy jak dotąd nic stworzył mężczyzny, kobiety czy dziecka, grzechu albo choroby, ale jedynie iluzoryczny obraz, któremu nadana została nazwa mężczyzna, kobieta, dziecko, grzech, choroba lub śmierć.
Gdy usuniesz tę hipnozę świata albo wiarę w dwie moce, staniesz się wolny. W tym dniu otrzymasz nowe imię, które zostanie wypisane na twoim czole, a składać się będzie z dwóch słów: „Jam jest". To prawda: „Ja Jestem" - nie „Ja byłem" czy „Ja będę". Ja Jestem w tym właśnie momencie. Gdy zobaczysz siebie jako „Jam Jest", owo Ja-Jestestwo stanie się stanem trwania, odwiecznym Jest i hipnoza zniknie.
W jaki sposób zasada ta może być stosowana w twoich relacjach międzyludzkich, a szczególnie wobec ludzi, którzy wyrażają niewiele ze swego boskiego synostwa? Wyobraź sobie osobę, która wydaje się być szczególnie problematyczna w twoim życiu; której chciałbyś się pozbyć, naprawić ją, zmienić lub zreformować - kogoś, kogo sprzedałbyś nawet za złamanego szeląga. Zastanów się, gdzie ta osoba istnieje. Po pierwsze - skąd wiesz, jeśli nie za pośrednictwem swojego umysłu, że jest ona tym typem człowieka, za jaki ją uważasz? Czy osoba, którą wi-
-203-
Grzmot Ciszy
dzisz, jest rzeczywista, czy też to, co masz na myśl), odpowiada twojemu postrzeganiu tej osoby, czyli twojej opinii lub myślom o niej?
W chwili obecnej, kiedy spokojnie czytasz tę książkę, prawdopodobnie nikt cię nie irytuje ani nie niepokoi. Jeśli jednak twój spokój nieustannie mąci myśl o kimś, to dlatego, że wyrobiłeś sobie obraz tej osoby, który wywołuje w tobie wewnętrzny konflikt. Jeżeli czujesz się wzburzony na samą myśl o kimś, możesz być pewien, że twoje myśli o nim są całkowicie błędne, ponieważ w swej prawdziwej tożsamości jest on samym Bogiem indywidualnie wyrażonym na ziemi, Bożym Chrystusem, przeciwko któremu głosisz fałszywe świadectwo. To ty zatem jesteś grzesznikiem, me on, bo posłużyłeś się tak nieprawdziwym obrazem tego człowieka, że gdybyś namalował ten obraz i pokazał mu, nigdy by się na nim nie rozpoznał.
Zapewne podobnie jest z większością ludzi, którzy ciebie znają. Gdyby spisali twoją charakterystykę, nie domyśliłbyś się, że dotyczy ona ciebie samego. Jeśli cię kochają, nakreśliliby obraz mocno przerysowany w swej dobroci, o czym doskonale wiesz; a jeśli cię nie lubią, przesadzą w opisie negatywnych cech, z czego także zdajesz sobie sprawę. I ty popełniasz dokładnie ten sam błąd. O osobie, którą wyróżniasz, myślisz przesadnie pozytywnie, a z ludzkiego punktu widzenia nie zasługuje ona na to;
0 innej zaś niesłusznie wyrażasz się w sposób mało pochlebny,
co również nie ma realnego uzasadnienia.
Zapomnij, że jest dobro i zło, które przypisujesz ludziom
1 zobacz, czym jest duchowa prawda. Możesz to zrobić na przy
kładzie osoby, którą uznajesz za swojego największego przeciw
nika. Pierwsze, co odkryjesz, to że myliłeś się co do jej pocho
dzenia, ponieważ jej Ojcem jest Bóg. Jedyne dziedzictwo, jakie
- 204 -
Abyście byli dziećmi Ojca waszego
istnieje, pochodzi od Boga i jedyne cechy, jakie ktoś może odziedziczyć, to te, którymi On obdarza na Swój obraz i podobieństwo, a więc: życie, miłość, prawda, sprawiedliwość, miłosierdzie, spójność, szczodrość, życzliwość. Cechy samego Boga są Jego darem dla Swych dzieci.
Bóg stanowi byt jednostkowy i dlatego także twoja przykładowa osoba znajduje się pod wpływem Bożej łaski, Bóg wyposaża ją w Swoje własne cechy. Żyje ona, przebywa i swą istotą należy do Boskiego domostwa jako członek rodziny Boga. Taka jest jej prawdziwa osobowość i jej prawdziwy byt.
Ta prawda o Boskim stworzeniu burzy wszelki ludzki sposób postrzegania innych, ponieważ w momencie, gdy ją poznajesz, błędne pojęcie, które wytworzyłeś w swoich myślach i które obróciło się przeciwko tobie i wewnętrznie cię rozdziera, zostaje usunięte. Kiedy następnym razem spotkasz osobę, z którą masz problem, miłość zacznie przepływać od ciebie do niej, ponieważ łatwiej ci będzie zobaczyć w tym człowieku tego, kim jest naprawdę, a widząc to, poczujesz satysfakcję z waszego podobieństwa.
Trzeba zapomnieć o ludzkiej osobowości, ciele, portfelu, ludzkich wadach i zaletach - a ci, którzy mają duchowe postrzeganie muszą patrzeć ponad tym wszystkim ze świadomością: „Oto jest osoba, a rzeczywistością jej bytu jest Bóg". Takie zrozumienie może obudzić w człowieku jego prawdziwą tożsamość i całkowicie rozwiać ograniczającą go iluzję zmysłów.
Prawda, którą poznałeś, nie dotyczy istoty ludzkiej, ale Boga, bo to On objawia się jako jednostka. Twój umysł wprowadził cię w błąd: przyjąłeś pojęcia i uwierzyłeś w nie, teraz jednak widzisz, że nie są niczym innym jak tylko obrazami wytworzonymi przez umysł. Obraz w twoim umyśle w rzeczywistości
-205-
Grzmot Ciszy
nigdy nie był tą osobą. Była to mentalna koncepcja, którą sam stworzyłeś i do której później odczuwałeś niechęć. W chwili, gdy wiesz, że obraz w twoim umyśle nie jest prawdą - nie jest substancją ani rzeczywistością - możesz uznać Boga za stwórczą Zasadę życia i zrozumieć pozostawione nam przykazanie, by miłować jak siebie samego nie tylko swych bliźnich, ale także i nieprzyjaciół. W głębi serca możesz powiedzieć tej osobie: „Wiem, kim jesteś, synem Boga, Chrystusem. Objawił mi to Mój Ojciec we mnie."
Rozdział'17
Wie Ojciec wasz
I
stnieje sposób życia oparty nie na mocy i sile, ale na łasce Boga. Jeśli jednak uważasz, że wiesz, czego potrzebujesz i jak chcesz to osiągnąć, gdy chcesz pouczyć Boga i powiedzieć Mu, jak powinien działać, stawiasz siebie w takiej pozycji, jakbyś posiadał wiedzę i inteligencję większą niż Bóg i w ten sposób uniemożliwiasz przepływ Bożej łaski.
Gdybyś rozumiał istotę Boga, nigdy nie mówiłbyś Mu o swoich sprawach i nigdy nie uzurpowałbyś sobie przywileju bycia wszechwiedzącą Inteligencją i Miłością, które „wiedzą, że tego wszystkiego potrzebujesz".
Czy proszenie Boga o rzeczy jest oznaką postrzegania Go jako Inteligencji i Miłości, czy też prośby takie sugerują, że Bóg czegoś nam nie daje? Czy mając bezpośrednią pewność, że nasz Ojciec niebieski wie, jakie są nasze potrzeby, moglibyśmy rzeczywiście troszczyć się o jedzenie, ubranie czy cokolwiek innego w tym świecie? Czy Jezus nie pouczał nas, żebyśmy nie troszczyli się zbytnio o nasze życie, o to, co mamy jeść lub pić, ani o nasze ciało, czym się mamy przyodziać?
Dlaczego martwisz się o chleb, wino czy wodę, o ubranie, relacje koleżeńskie, pieniądze czy kapitał, mając obietnicę,
-207-
Grzmot Ciszy
że w Jego obecności leży pełnia życia i że jest Jego radością, by mógł dzielić z tobą Swe bogactwa. Ze względu na nieskończoność Boga wszystko, co istnieje, jest wszechobecne. Bóg nie może dać ci lub zesłać czegokolwiek. On nie dostarcza ci jabłka albo samochodu - On jest jabłkiem, On jest samochodem - Bóg przejawia się jako...
Nie istnieje coś takiego, jak Bóg i.... Z tego powodu jedyne, co ma się w tobie przejawiać, to Boska obecność. W manifestowaniu się tej obecności urzeczywistnia się życie wieczne, nieskończoność zasobów, braterstwo, spokój, radość, ochrona i bezpieczeństwo. W Jego obecności znajduje się pełnia życia -niczego nie brakuje. Doświadczając obecności Boga, doświadczasz Boga objawiającego się jako dobro, ubranie, mieszkanie. Jest tylko jeden warunek: ma to być naprawdę Jego obecność - nie bezsensowne aflrmacje albo mamrotanie głębokich prawd Pisma Świętego, ale Jego obecność.
Gdzie jest Bóg, tam jest i spełnienie i poprzez urzeczywistnienie Wszechobecności wszystkie rzeczy już istnieją. Bóg bez przerwy działa, aby utrzymać i zasilać nieskończoną i wieczną naturę Swego wszechświata przejawiającego się jako.... Pojawia się On jako codzienna manna: Ja jestem chlebem życia - nie Ja będę albo Ja powinienem być, albo Ja przejawię się jako, ale JA tym jestem: i to wewnętrzne Ja pojawia się na naszym stole jako chleb powszedni. Jest to widoczne zewnętrznie jako środek transportu lub odzież. U zarania dziejów, zanim narodził się czas, Bóg dał nam Siebie samego i w tym oddaniu została nam podarowana nieskończoność.
Trzeba jednak zauważyć, że z powodu swego materialnego poczucia istnienia człowiek błędnie przyjął przekonanie, że musi pracować w pocie czoła, by zarobić środki na swoje utrzymanie,
- 208 -
Wie Ojciec wasz
przyciągać je do siebie, ciężko na nie pracować i współzawodniczyć z innymi. Krótko mówiąc, jest on materialistą - osobą, która chce coś dostać, dodać sobie, osiągnąć lub zdobyć. Przeciwieństwem materialisty jest osoba oddana ścieżce życia duchowego, która gromadzeniem dóbr interesuje się tylko w niewielkim stopniu albo nie interesuje się wcale, bez względu na to, czy pożądaną wartością miałaby być sława czy fortuna, ponieważ wie, że wszystko, co ma Ojciec, już należy także do niej.
Świat materialny jest zbudowany na chwiejnych fundamentach ludzkich nadziei i lęków i cała ta materialna świątynia rozpada się, gdy uznajemy, że ponieważ Pan jest naszym pasterzem, nie musimy niczego szukać poza pełnią prawdy, że Bóg spełnia Swą własną istotę jako nasze indywidualne istnienie na ziemi. Bóg jest Duchem i gdy nasze modlitwy i pragnienia dotyczą duchowej realizacji, jesteśmy w stanie porzucić materialną koncepcję życia i zaczynamy rozumieć, że świat Ducha jest innym światem, nowym światem, w którym łaska Boga wystarcza nam we wszystkim.
Co należy rozumieć pod pojęciem Łaski? Nazywana jest ona darem Boga, ale Bóg ma dla nas tylko jeden dar - Siebie samego. Ze swoją ludzką mądrością nie jesteśmy w stanie pojąć, czym jest łaska Boga i jak długo próbujemy osadzić to pojęcie w ludzki język i sposób myślenia, nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć niewyrażalnej w słowach duchowej łaski Bożej.
Łaska Boga rozwija się w nieznany nam sposób, w kierunkach dla nas nie do pojęcia i w formach, o których istnieniu na ziemi nie mieliśmy pojęcia albo, jeśli były nam znane, nawet nie marzyliśmy, że mogłyby się stać częścią naszych doświadczeń. W każdym jednak przypadku łaska Boga jest rozwojem indywidualnym. Nie ukaże się ona w postaci róż komuś, kto nie lubi
-209-
Grzmot Ciszy
kwiatów, ani w postaci biletu dookoła świata dla kogoś, komu większe spełnienie daje pobyt w małej chacie nad morzem lub w górach. Laska Boża płynie jako aktywność duchowa i kieruje naszymi ludzkimi przygodami w sposób, którego nie jesteśmy w stanie nakreślić lub zobrazować.
W miarę jak zgłębiasz temat Łaski, rozwija się w tobie poczucie niezależności od myśli i rzeczy tego świata. Zaczynasz rozumieć, że nawet gdyby nie było w twoim życiu nikogo, kto mógłby ci cokolwiek przynieść, i tak od rana, dzięki kontemplowaniu Bożej łaski, miałbyś dostarczone wszystko, co potrzebne.
Jeżeli osiągniesz świadomość Boga, odkryjesz, że poza Nim nie ma nic - Bóg przejawia się jako kwiaty, Bóg przejawia się jako jedzenie na twoim stole, Bóg przejawia się jako ubranie na twoim ciele, Bóg przejawia się jako harmonijne relacje międzyludzkie, Bóg przejawia się jako doskonałe funkcjonowanie twojego umysłu i twojego ciała. Żadna walka i zmagania nie mogą tego zapewnić. Jedyne, co jest konieczne, by tego doświadczyć, to odłożyć miecz, stanąć w cichości i zobaczyć zbawienie od Pana.
Nie ma na ziemi do osiągnięcia żadnego wyższego celu niż umiejętność wewnętrznego porozumiewania się z tą Obecnością10, która nigdy cię me opuszcza ani me zostawia. Nie zsyła ci jedzenia, ubrania ani mieszkania, ale sama jest jedzeniem, ubraniem i mieszkaniem. Nie prowadzi cię do fortecy lub twierdzy warownej, sama jest dosłownie fortecą lub twierdzą warowną. Nie ma tu miejsca na zsyłanie lub dawanie czegokolwiek z wyjątkiem dawania Siebie.
'" Jest to zaawansowana forma modlitwy praktykowana przez mistyków wszystkich czasów, omówiona w książce SZTUKA MEDYTACJI - Joel S. Goldsmith. Wydanie polskie: Biblioteka Nowej Ziemi, Kraków 2010r.
-210-
Wie Ojciec wasz
Gdy wszechobecność Boga zostaje urzeczywistniona, pojawia się wolność od trosk, lęku, niedostatków lub ograniczeń. Jeżeli zaistnieje jakaś potrzeba, wycofujesz się do swego wnętrza i przebywasz w świątyni tej Obecności, a w odpowiednim czasie przejawia się Ona na zewnątrz dokładnie w takiej formie, jaka jest potrzebna w twoim życiu.
W miarę jak dochodzisz do punktu w świadomości, w którym możesz porzucić ludzką moc i władzę, ludzką opinię i osądzanie, przewodnictwo przejmuje Łaska Boża - niewidzialna, a jednak doskonale odczuwalna dla osoby, która jej doświadcza. Nie możesz. zobaczyć tego transcendentnego Ducha, usłyszeć Go, posmakować, dotknąć lub powąchać, a mimo to On jest tu i teraz - czujesz Go i wiesz, że jest. Kiedy uwalniasz się od ludzkich praw, ludzkiej woli i pragnień - nawet tych dobrych pragnień - i poddajesz się całkowicie Boskiej woli, spieszy ona do ciebie tak, jakby istniała w tobie próżnia, a gdy przejmuje kierownictwo, możesz odczuć każdy Jej ruch przepływający przez ciało, poprzez mięśnie i żyły, aż po końce palców. Stanowisz jedność z rytmem wszechświata i tak jest dobrze. Wszystko, co posiada Ojciec, przepływa teraz przez ciebie do świata jako Boża Łaska, przynosząc ci wszystko, co jest twoje i przynosząc ciebie do tych, do których przynależysz.
W ten sposób uczymy się, że nie musimy się troszczyć o rzeczy tego świata; nie musimy walczyć, aby zdobywać lub się bronić. Możesz trwać w cichości, bez myśli - jedynie będąc otwartym na myśli Boga płynące w tobie i przenikające twoją istotę.' W ten sposób dokona się twoja praca. Muszę ci jednak przypomnieć, że Duch nigdy nie działa dla nas. Działa w nas i poprzez nas, gdy jesteśmy w stanie ustąpić i całkowicie się poddać - włącznie z naszymi myślami - tak, by Bóg przejął przewodnictwo.
-211-
Grzmot Ciszy
Ci, którzy osiągnęli choćby niewielki stopień świadomości Chrystusowej lub duchowego urzeczywistnienia, żyją w świecie, ale w rzeczywistości nie z niego pochodzą. Wiedzą bardzo niewiele o grzechu, chorobie, torturach, niedostatku i ograniczeniach ludzkiego życia i nie dotyczą ich tragedie życia osobistego. Mają oni świadomość, że te rzeczy istnieją, i ze względu na swą łączność z Bogiem mogą pomagać innym - mogą karmić tłumy, uzdrawiać i nieść pocieszenie - sami jednak nie potrzebują zasobów, pociechy ani niczego, co ludzkość uważa za niezbędne. Odrzucili oni osobistą moc i własne potrzeby i przyjęli miłość Boga, Jego łaskę i przewodnictwo jako jedyne i wystarczające w ich życiu za wszystko.
Rozdział 18
WY JESTEŚCIE ŚWIATŁEM
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, by świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
Mt 5,14-16
Ś
wiatłem świata stajemy się proporcjonalnie do stopnia swojego oświecenia. Niektórzy moi uczniowie osiągają oświecenie szybko; inni czekają, C7<zkż)Ą i czekają na zstąpienie tego wspaniałego doświadczenia. Jednakże, gdy ono wreszcie przychodzi, zjawia się niespodziewanie, chociaż poprzedzało je przygotowanie obejmujące wiele, wiele lat studiowania i medytacji, które wydawały się przynosić bardzo niewielki postęp lub nawet jego brak. W rzeczywistości postęp od samego początku, od chwili, gdy naprawdę zapragnęli urzeczywistnienia, był
gwałtowny, mimo że na zewnątrz niedostrzegalny. l|'i
li! I To tak jakby usuwać górę. Już pierwsza nabrana szufla ziemi
oznacza jakiś postęp w wyrównywaniu góry, ale ponieważ góra .,
składa się z nieskończonej ilości szufli ziemi i kamienia, postęp nie będzie widoczny aż do chwili, gdy większość zostanie usunięta.
- 213 -
Grzmot Ciszy
Podobnie gdy jesteś świadom ociężałości ludzkiego ja, rozumiesz, że przesuwasz górę ignorancji i chociaż początkiem tej pracy jest twoja pierwsza medytacja, postęp jest niewidoczny jeszcze przez długi czas. Aż nagle zdaje się on wybuchać jak błysk światła.
Gdy zostałeś dotknięty przez Ducha staje się to widoczne w świetle twoich oczu i z blasku promieniejącego z twojej twarzy. Twoje życie się zmienia: inne stają się relacje z ludźmi, twój charakter, zdrowie i niekiedy nawet forma fizyczna - wszystko to jest widocznym przejawem wewnętrznej chwały i światła -osiągniętych przez kontakt z Ojcem wewnątrz, który ponownie zaprowadził cię do Edenu.
Twoim celem jest stać się przeźroczystym, tak aby Światło - nie ty, ale Światło - dokonało Swoich wielkich dzieł; jest bycie narzędziem, przez które Boskość może się manifestować i wyrażać tu na ziemi tak, jak czyni to w niebie. Nigdy nie jesteś działającym; nigdy nie jesteś aktorem; zawsze stanowisz próżnię, przez którą płynie Duch. Nawet przez moment nie łudź się, że to dzięki swoim duchowym zdolnościom osiągniesz kiedykolwiek osobistą lub duchową moc. W życiu duchowym me ma miejsca na egoizm lub ćwiczenie osobistej mocy. Bóg nikomu nie daje Swej mocy. Bóg nie dzieli się z nikim Swoją chwałą. Moc, chwała i władza należą zawsze tylko do Niego; a ty jesteś jedynie narzędziem, pokornym służebnikiem lub przezroczystością, przez którą Światło może lśnić.
Bóg ma dostęp do świata jedynie poprzez świadomość. Choć istniał On już przed pojawieniem się Mojżesza, nie miał wpływu na Hebrajczyków aż do chwili, gdy Mojżesz otworzył się na Niego, otrzymał Światło i został przez Boga poprowadzony aż do wyzwolenia narodu żydowskiego. Nie znaczy to, że nie było
-214-
WY JESTEŚCIE ŚWIATŁEM
Boga w Egipcie - owszem, istniał, ale zabrakło świadomości gotowej, by przyjąć i wprowadzić Boga do świata, aż do czasu iluminacji Mojżesza. Musiał on się pojawić, by Hebrajczycy mogli zostać uwolnieni.
Podobnie Bóg istniał na ziemi w takim samym stopniu przed nadejściem Jezusa, ale dopiero gdy Ten się pojawił i mogła przejawić się przez Niego Boska świadomość, miało szansę zaistnieć błogosławieństwo - nie tylko w tamtych czasach, ale po wszystkie czasy. Gdyby Jezus nie był obecny na okręcie na morzu, burza nie zostałaby uspokojona. To prawda, że z czasem ucichłaby, ale nie stałoby się to tak szybko. Burza ustała, ponieważ obecny był Jezus Chrystus. Co w Nim było takiego, że uspokoiło fale? Czy udało się to dzięki Jego panowaniu nad mmi? Czy też dlatego, że znał prawdę, która czyni ludzi wolnymi i dzięki której mógł On spokojnie pozwolić, by zadziałała wszechobecność i moc Boga?
Aby objawiła się moc niestawiania oporu, konieczny był Jezus. Zawsze musi istnieć ktoś, przez kogo przejawi się światło duchowe i kto może, trwając w spokoju, być świadkiem obecności i potęgi Boga, jedynej Obecności i jedynej Mocy. Na przestrzeni wieków oświecenie Mojżesza, Izaaka, Jezusa, Jana i Pawła przyniosło harmonię dostępną wszystkim gotowym na jej duchowe przyjęcie.
Patrząc wstecz i myśląc o ich rozwiniętej świadomości duchowej, możnaby oczekiwać, że wpływ tych oświeconych dusz przeniknie cały świat, przynosząc harmonię i spokój. A jednak, jak dobrze wiemy, mimo że te wielkie oświecone jednostki chodziły po powierzchni ziemi, większa część świata doświadczała niewyobrażalnych klęsk. Działo się tak dlatego, że bez względu na to, jak wysoki stopień rozwoju duchowej świadomości zo-
■215-
Grzmot Ciszy
stał przez kogoś osiągnięty, może on błogosławić i pomóc jedynie tym, którzy wprowadzą się na orbitę jego świadomości. W miarę jak ktoś staje się żywym świadkiem Słowa, które stało się ciałem, nic usiłuje on używać mocy; pozostaje w cichości i obserwuje aktywność Boga dotykającą życia tych, którzy się wokół niego znajdują.
Gdy w naszym otoczeniu rozgrywa się katastrofa, będzie ona trwała i trwała aż osiągnie swoją pełnię, chyba że pojawi się pośród nas ktoś, kto zna prawdę. Jeśli nieszczęście miałoby zostać zatrzymane, musi istnieć ktoś, kto jest w stanie trwać w ciszy i spokoju, zdając sobie sprawę z działania łaski Boga, poza którą nic nie ma mocy. Musi istnieć ktoś, kto potrafi pozostać w całkowite] ciszy i być świadkiem Ducha, który ucisza fale.
To prawda, że tysiąc może paść po lewej stronie i dziesięć tysięcy po prawej. W danej chwili jedyne, co możesz zrobić, to udowodnić samemu sobie, że ze względu na twoją świadomą jednię z Bogiem żadna z tych rzeczy nie może cię dotknąć.
Duchowe słowo nie jest w stanie przeniknąć ludzkiego umysłu, ty jednak możesz pomóc światu wznieść się ponad wojnę i chorobę, będąc światłem dla swojej rodziny. Nie chodzi o prawienie im kazań czy narzucanie twojego sposobu myślenia, ale o utrzymywanie twego wewnętrznego spokoju i wycofanie się z walki pomiędzy dobrem i złem poprzez zwrócenie się do wewnątrz oraz uświadomienie sobie, że jedynie w stopniu, w jakim nie przeciwstawiasz się złu, może zstąpić na ciebie spokój, który przekracza wszelkie pojmowanie.
Jeśli to konieczne, siedź na krześle dzień i noc w oczekiwaniu, aż Duch Pana na ciebie zstąpi i w tobie zamieszka. Gdy zaś zasada niestawienia oporu zostanie wreszcie, choćby w niewiel-
-216-
WY JESTEŚCIE ŚWIATŁEM
kim stopniu, przejawiona w twojej rodzime - nie może bowiem być dowiedziona w stopniu wyższym niż zdolność jej zaakceptowania i życia mą - i wiesz, że jesteś w stanie wznieść się ponad pole bitwy i spocząć w Bogu. Twoja świadomość Boskiej obecności staje się wyczuwalna, bo wprowadza pewien stopień harmonii do twojej społeczności.
Dana ci została zdolność zrozumienia, jak wznieść się ponad walkę pomiędzy dobrem i złem, by móc uciszyć burzę, czy to na morzu czy na lądzie, albo szalejący pożar, albo wzbierającą falę powodzi lub zarazę wyniszczającą kraj. Dana ci została umiejętność powiedzenia: „Dotąd i ani kroku dalej" i trwania w spokoju, zwrócenia się do wewnątrz dla ochrony przed zgiełkiem walki, bez sprzeciwiania się, zaprzeczania czy zmagania, a nawet bez sięgania po miecz. Dana ci została wiedza, że ten, kto za miecz chwyta, od miecza ginie i dlatego odłożyłeś swój miecz i nigdy więcej nie sięgniesz ani po miecz fizyczny, ani po mentalny, ani nawet duchowy miecz. W rzeczywistości nie istnieje żadna moc, której miałbyś się opierać fizycznie, umysłowo lub duchowo, dlatego nie potrzebujesz miecza. Dana ci została świadomość, że żyjesz, poruszasz się i masz swój byt w Bogu, w którym nie ma żadnej ciemności, w którym nie ma wojny. Dana ci została pewność, że niezawodnym Boskim lekiem na wszelkie choroby świata jest me opierać się złu.
Na przestrzeni wieków świat obdarzony był mistykami, którzy wnieśli trwały wkłaci w jego duchową wizję, ale podobnie jak nauka zawarta w mniejszej książce nie może być zrozumiana przez masy, masy nie posiadały wystarczającej mądrości, by przyjąć mistyków i ich nauki. Żadna duchowa wiedza nie może zostać zrozumiana, przyjęta i zastosowana przez nie-oświecony umysł, który jest w stanie dostrzec jedynie to, co
-217-
Grzmot Ciszy
widzialne, słyszalne, dotykalne i odczuwalne. Nieoświecony umysł nie jest w stanie pojąć duchowej Obecności lub stanu ponad mocą. Przyjęcie duchowej mądrości wymaga rozwinięcia zdolności Duszy i rozbudzenia daru duchowej dociekliwości. Wszystkie istoty ludzkie pogrążone są we śnie — we śnie wiary w materialne i mentalne moce, które ludzie nazywają Bogiem. Ludzie nie znają rzeczywistości duchowego bytu, transcendentalnej, mistycznej Obecności i Mocy.
Pisma Święte wszystkich tradycji religijnych pokazują, że istnieje transcendentalna Obecność, która, gdy zostaje przyjęta, ogarnia całą istotę i sięga centrum naszego serca, odłączając nas od świata. Wówczas bakterie plądrujące świat grypą lub przeziębieniem nie dosięgają nas, a nawet jeżeli się tak stanie, zostają szybko usunięte. Alkoholizm, narkomania, przestępczość wśród młodzieży nie zakłócają spokoju i harmonii twojego domostwa. Jeśliby się zdarzyło jednak, że by go dotknęły, byłyby szybko usunięte, ponieważ wiesz już, jak schować się w tajemnym miejscu Najwyższego i przebywać w atmosferze miłości zamiast nienawiści, niesprawiedliwości i nierówności.
Wszelkie duchowe uzdrawianie jest wynikiem tego, że jedna indywidualna istota trwa w Ciszy, spokojnie czekając, aż Duch przejawi się przez jej świadomość - głos grzmi w tej Ciszy i ziemia topnieje.
Stajesz się kimś takim w stopniu, w jakim uczysz się być niczym, być spokojnym i pozwalasz, by oddziaływało na ciebie Światło, by działało ono w tobie, przez ciebie i jako ty. Pewnego dnia, gdy świat będzie w stanie rozwiązywać swe problemy, stosując medytację zamiast walki za pomocą miecza, Duch oświeci każdą sytuację tak, że nie będzie potrzeby odwoływania się do noża albo pistoletu.
- 218 -
Wy jesteście światłem
Bóg nie przekazuje Swojej chwały innym. Nie próbuj więc być duchowo mocny, ale bądź duchowo pokorny i pozwól łasce Bożej przejawiać Swe działanie przez ciebie i w twojej postaci. Bóg dokonuje dzieł poprzez świadomość jednostki, a ta może stać się twoją świadomością, jeśli nauczyłeś się być wystarczająco spokojny, by usłyszeć grzmot Ciszy.
Istota ludzka czytająca lub wypowiadająca słowa prawdy nie jest jeszcze transcendentalną Świadomością. Gdy jednak osiąga tę Świadomość, staje się narzędziem, przez które ona działa. Człowiek zrodzony z kobiety jest śmiertelnikiem, stworzeniem niemalże całkowicie odseparowanym od Boga, nicpodlegającym Boskiej trosce i łasce. W momencie jednak, gdy ta sama istota ludzka osiąga transcendentalną Świadomość, staje się ona Chrystusem i nie może być już od Boga oddzielona. Jest jednym z Nim, jest Nim.
W wielu ortodoksyjnych nauczamach religijnych Jezus wyróżniany jest jako Chrystus, tak jakby jego bycie świadomością Chrystusową wyrastało z samego faktu urodzenia. Z drugiej strony metafizycy próbują oddzielić Chrystusa od Jezusa, jak gdyby były to dwie odrębne istoty. Tymczasem Jezus jest Chrystusem - obaj nierozdzielni i niepodzielni do takiego stopnia, że niemal zapomina się, że Jezus jest Jezusem i często mówiąc o Nim, używa się słowa „Chrystus".
To samo - choć w innym stopniu - odnosi się do każdej jednostki ludzkiej, która osiągnęła świadomą jedność z Bogiem. Każdy, kto doświadcza świadomości Jezusa, powinien móc powiedzieć: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy [...] Gdy widzisz mnie, widzisz Ojca, który mnie posłał". Jednak nikt poza Jezusem nie doświadczył takich wyżyn urzeczywistnienia, gdzie przemawiałby zawsze z poziomu JA: „Ja jestem drogą, Ja jestem prawdą,
-219-
Grzmot Ciszy
Ja jestem życiem, Ja jestem zmartwychwstaniem, Ja jestem chlebem, Ja jestem winem, Ja jestem wodą". Jest to transcendentalny stan świadomości, który wykracza daleko poza ludzki.
Charakterystyczne dla najwcześniejszych stadiów iluminacji jest odczucie dwoistości. Istnieje Jan, Piotr lub Maria, którzy są świadomi Obecności i Mocy - Czegoś, co ich ogarnia, Czegoś pomagającego, prowadzącego, instruującego i kierującego nimi; co znajduje się wewnątrz osoby i działa w niej i poprzez nią. Istnieje jednak także jeszcze wyższy stan świadomości, który pojawia się wtedy, gdy już nie ma osoby, a jest jedynie JA wyrażające Siebie.
Jest to Świadomość Siebie doświadczana jedynie w najwyższych momentach naszego życia, gdy Obecność jest jedynym bytem, tym Jam Jest - tak jak wówczas, gdy Mojżesz wyszedł ponad stan człowieczeństwa i powiedział: „JESTEM, KTÓRY JESTEM". Podobnie, kiedy Jezus mówił: „Ja jestem chlebem życia. [...] Ja jestem życiem wiecznym. [...] Ja jestem zmartwychwstaniem".
Nawet jeśli nie osiągniesz tych wzniosłych wyżyn, bądź wdzięczny za to, że jesteś w stanie rozpoznać, że mieszka w tobie Coś większego niż ty sam. Coś potężniejszego niż twoja umysłowość, doświadczenie lub wykształcenie; Coś, co może wykorzystać twój umysł i ciało i ma wiedzę daleko większą niż ta, jaką byłbyś w stanie zdobyć w szkole albo dzięki podróżom.
Oto jest cel - uświadomienie sobie, że jako osoba jesteś nicością. Stajesz się czymś jedynie wtedy, gdy zostaniesz wyniesiony lub przeniknięty przez tę wewnętrzną Obecność. Świadomość ta, gdy udaje się Ją osiągnąć, czyni cuda. Jeśli masz to Światło, zachowanie zdrowia, posiadanie zasobów, relacje koleżeńskie lub rodzinne przestają wydawać się czymś niezwykłym. Warto
-220-
WY JESTEŚCIE ŚWIATŁEM
zatem poświęcić całe swoje życie dochodzeniu do Światła Transcendentnej Świadomości.
Jeśli łaska Boga dotknęła cię do tego stopnia, że nie możesz już oderwać się od studiowania i medytacji, robisz wszystko, co tylko można, żeby przyspieszyć dzień jej osiągnięcia. Nicsteiy, nie jest to możliwe. Możesz go najwyżej opóźnić poprzez ignorowanie wewnętrznej potrzeby wzmożonej medytacji i lektury duchowej, ale nie jesteś w stanie zrobić nic, by przyszedł wcześniej. Pojawi się we właściwym czasie i na swój własny sposób.
Istota ludzka nie może sama z siebie tego dokonać, pon leważ dla człowieka słowo Boga jest głupotą. Nie ma on na to cz.isu ani cierpliwości, a niekiedy nawet czuje się nim oburzony. Ale gdy dotknięty zostaje Łaską ponaglającą go, by czytał, sliu li.il Slow.i i medytował, wówczas prowadzony jest do swego osi.iiecziuy/) osiągnięcia.
Gdy trwasz w Duchu albo gdy On mieszka w tobie świadomie obecny, nie istnieją już dwie siły. Nie ma jednej siły działającej na inną; nie ma mocy Boga niszczącego zło, czyniącego złych Judzi dobrymi lub przemieniającego niedostatek w obfitość.
Jeśli masz Świadomość, nie obawiasz się żadnych innych sił i cokolwiek wydawałoby się siłą, zostaje unicestwione - me jest to jednak przezwyciężenie czegoś, ale jak gdyby spowodowane zniknięciem nicości.
Świat ma być uratowany przez Mego Ducha, ale Duch ten działa jedynie poprzez świadomość osoby, która się nań otwiera. Jesteś więc odpowiedzialny za to, aby stać się duchową skałą, na której spocznie harmonia twego sąsiedztwa, społeczności, a nawet narodu.
Nie potrzebujesz żadnej głębokiej metafizyki. Musisz zrozumieć prostą, małą prawdę, że cichy łagodny Głos jest mocą
-221-
Grzmot Ciszy
likwidującą iluzję tego świata. Zrozumienie to nie polega na myśleniu, że masz moc naprawiania błędu. Polega na uświadomieniu sobie prawdy, że taka moc nie jest potrzebna, ponieważ błąd sam w sobie zawiera elementy samounicestwienia. Możesz to zaobserwować, gdy patrzysz na drzewo nieprzynoszące owoców, które usycha. Nie ty spowodowałeś jego więdnięcie; to jego własna nieurodzajność powoduje, że usycha. Sam me musisz nic z tym robić. Błąd zostaje unicestwiony, gdy trwasz w cichości i spokoju jako świadek Boskiej Mocy, obserwując, jak harmonia zstępuje na wszystko dookoła ciebie.
W ten sposób krok za krokiem jesteś wzmacniany, aż nadchodzi dzień, gdy zdajesz sobie sprawę, że możesz spocząć w Bogu i pozwolić, by Duch, który przez ciebie działa, ta Szata, która cię spowija, była modlitwą, dobrodziejstwem i uzdrowicielem twojego otoczenia i świata.
Stajesz się światłem świata, gdy jesteś w stanie osiągnąć stan świadomości, w którym nie zwalczasz błędów świata, ale trwasz w całkowitym spokoju i pozwalasz, by Duch Boga rozpuścił i wyzerował obrazy zmysłów. Nie będziesz już zwalczać błędu, ale odpoczniesz, zrelaksujesz się i staniesz się świadkiem Boga działającego na ziemi tak, jak działa w niebiosach. A przede wszystkim nigdy nie zapomnisz, że jesteś dwunastoma, siedemdziesięcioma czy dwustoma. Jesteś światłem dla swojej społeczności. Jesteś kimś, choćby i jedynym, kto nie poddał się hipnozie lęku, zwątpienia, nienawiści, zazdrości, zawiści lub złośliwości. Staniesz się opoką swojej społeczności, skałą Ciszy mieszkającą wewnątrz ciebie samego jako spokój i pozwalającą, by ten spokój zstąpił na twoją społeczność.
Rozdział 17
Łagodny cichy Głos
Ś
wiat doszedł do punktu, gdzie musi wznieść się ponad moc i ponad umysł. Czy istnieje takie miejsce? Czy istnieje miejsce, gdzie fizyczna siła i ludzka myśl nie są mocą i gdzie bezpieczeństwo, pewność i spokój są zapewnione?
W momencie bezsilności i frustracji, gdy zawiodły wszelkie środki, odpowiedź przychodzi jako głos Boga w twoim wnętrzu, Głos przejawiający się nie jako szalejąca trąba powietrzna albo budzące grozę dudnienia wulkanu, ale Głos tak cichy, że może być słyszalny jedynie w Ciszy i tam też grzmi. Gdy usłyszysz ten Głos, nie musisz martwić się o ochronę przed bombami, nie musisz obawiać się depresji lub recesji. Jedyne o co należy się troszczyć, to zdolność trwania w cichości i zgoda na to, by Bóg wyraził i zamanifestował Siebie jako łagodny cichy Głos w tobie.
Sytuacja i warunki w jakich znalazł się dzisiaj świat, powodują, że nasze osobiste trudności wydają się być mikroskopijne, a tymczasem bez względu na to, czy mamy do czynienia z problemem indywidualnym, krajowym czy międzynarodowym, w zasadzie dotyka nas zawsze jedno i to samo - siła materialna i umysłowa jako przeciwieństwo Ducha Mojego4.
-223-
Grzmot Ciszy
Powszechne przekonanie, że te moce mogą rządzić światem, jest naszym jedynym wrogiem. Nieprzyjaciel, w obliczu którego dziś stoimy, to nie groźba epidemii lub choroby, nie dokonująca spustoszeń pogoda lub klimat, nie recesja gospodarcza albo wyniszczająca wojna - wszystkie te rzeczy są tylko częścią wiary w istnienie mocy materialnych i umysłowych.
Czy jednak te materialne i umysłowe siły mają prawdziwą moc, czy też jedyną potęgą jest łagodny cichy Głos? Odpowiedź brzmi: w świecie widzialnym nie istnieje moc i nie posiada jej także mc, co istnieje w twoim umyśle jako obiektywna rzecz. Nie lękaj się nigdy żadnego obrazu w swoim umyśle, czy będzie to obraz człowieka, choroby czy nawet bomby. Łagodny cichy Głos w tobie jest potężniejszy niż wszystko inne i gdy możesz stać się na tyle spokojny, by Go doświadczyć - choćby jego przejawem był tylko głęboki oddech albo poczucie spokoju i ciepła - ziemia wypełni się głosem Boga i wiara w dwie moce zostanie uciszona.
Gdy zmagamy się lub walczymy z wrogiem, bez względu na to, czy jest on fizyczny i zewnętrzny czy umysłowy i wewnętrzny, nie odniesiemy żadnych zwycięstw. Prawdziwa victona nastąpi dopiero po rezygnacji z użycia jakiejkolwiek siły, po zaniechaniu walki i gdy trwamy w wiedzy, że wszelkie przeciwieństwa niszczą same siebie.
„Ta bitwa nie jest wasza, [...] pozostańcie na swoim miejscu, a zobaczycie zbawienie od Pana". To pozostanie na swoim miejscu nie jest jedynie powstrzymaniem się od użycia siły fizycznej i umysłowej, ale także siły duchowej - całkowite zanurzenie się w oceanie spokoju. Nikt z nas dokładnie nie wie, jak to działa, ale wszyscy możemy doświadczyć owoców tego spokoju i ciszy, ponieważ w Ciszy zachodzi cud - nieprzyjaciel niszczy sam sie-
-224-
Łagodny cichy Głos
Ikv.
bie i znika z naszego życia - rozpuszcza się i wyparowuje -względu na to, czy był on wysoką gorączką, osobą lub narodem. Nie musimy walczyć ani stawiać oporu. Mamy jedynie trwać w pokoju. Jesteśmy zsynchronizowani z mocą, która jest poza siłą. Osiągamy zwycięstwo bez użycia siły. Nie stosujemy nawet siły duchowej, ale nasz spokój pozwala sile duchowej posłużyć się nami. Do nas należy powstrzymanie się od siły w Ciszy, która grzmi: „Ja jestem Bogiem, dlatego trwaj w pokoju i odpoczywaj, bo będę z tobą, aż do skończenia świata. Odpoczywaj, odpręż się i pozostań w ciszy".
bez ibdl.i
Gdy odpoczywasz, wchodzisz w ciszę i pozwalasz, by Duch przeniknął umysł i ciało, Coś większego niż ty sam podąża przed tobą, torując ci drogę. Wróg i przeciwności znikają, a ty dziwisz się w głębi: „Co za potężne dzieło?". W całkowitej Ciszy, b prób używania Boga, prawdy lub siły przeciwko komuś lub <. kogoś, dzieje się w tobie coś, co rozwiązuje wszystkie życiowe problemy i czyni drogę pełną radości i spełnienia.
Jedyną skuteczną i potężną bronią przeciwko mocom, które mogłyby zniszczyć świat zarówno fizycznie, jak i umysłowo, jest Cisza, która pochodzi z przekonania, że istnieje Coś, co ten wszechświat stworzyło i jest odpowiedzialne za utrzymywanie go po wieczność - jest to zdolność spoczywania w Ciszy i zgoda na to, by to Coś działało.
W tej Ciszy odnajdziesz całkowitą Pełnię. W tej niewzru-szoności i zaufaniu czeka na ciebie twoja siła i spokój. To jest twój szabas, kompletny i doskonały wszechświat z pierwszego rozdziału Genezis, w którym odpoczywasz od wszelkiej mocy, żyjąc według a-ja-wam-powiadam z Kazania na Górze. Stajesz się wówczas „człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry
-225-
Grzmot Ciszy
i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony".
Gdy masz do czynienia z jakimikolwiek problemami - czy będą nimi konflikty, nieprzyjaciele, nienawiść, prześladowanie, niesprawiedliwość - nie próbuj ich usuwać fizycznie ani umysłowo, ale spocznij w Jego Słowie. Odpocznij bez użycia jakiejkolwiek siły, a Bóg uczyni cud.
Odgłosy grzmotu głębokiej Ciszy Mojego spokoju rozbrzmiewają i nabierają mocy, aż ostatecznie przełamują wszelkie bariery. Wszechpotężny dźwięk Ciszy staję się coraz silniejszy, aż wreszcie jego grzmot rozrywa zasłony iluzji - i spójrz - oto Bóg objawia się w całym Swym majestacie, glorii i pokoju.