Joel S Goldshmith GRZMOT CISZY


136

Tytuł oryginału: „The Thunder ofSilence"

Copyright © Harper Collins Pubhshers - New York

First published 1961

Copyright © for Polish edition 2010 - Biblioteka Nowej Ziemi

Przekład: Teresa i Paweł Bahderowie

Redakcja: Ewa Jachimek, Dariusz Jagiełło

Projekt okładki, skład i łamanie: Wojciech Jan Pawlik

Obraz na okładce: NASA/ESA/Teleskop Hubblea

Druk i oprawa: K&K Reklama Poligrafia Kraków, www.kandk.com.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii bez pisemnej zgody powoduje naru­szenie praw autorskich niniejszej publikacji

ISBN 978-83-61897-16-3

Wydawnictwo Biblioteka Nowej Ziemi


0x08 graphic

0x01 graphic

WęgrzceA10/50, 32-086 Kraków tel.(012)285 8726 fax(012)2863081 biblioteka biuro@bibUoteka-nz.pl www.biblioteka-nz.pl


0x08 graphic
SPIS TREŚCI

Wstąp

CZĘŚĆ I OD CIEMNOŚCI DO ŚWIATŁA


  1. Dwa przymierza

  2. Prawo karmiczne

  3. Ponad mocą

19 25

45


0x08 graphic
część n

OD NIERZECZYWISTEGO DO RZECZYWISTEGO


  1. Któż ci powiedział

  2. Przekraczając umysł

  3. Umysł nieuwarunkowany

  4. Róża jest różą, jest różą

  5. Odtąd już nikogo nie znamy według ciała

9. To jest wszechświat duchowy

CZĘŚĆ ni OD PRAWA DO LASKI

  1. Słyszełiście, że powiedziano przodkom

  2. A ja wam powiadam

  3. Nie stawiajcie oporu

  4. Ojciec, który widzi w ukryciu

  5. Gdy się modlicie

  6. Jako i my odpuszczamy

  7. Abyście byli dziećmi Ojca waszego

  8. Wie Ojciec wasz

  1. Wy jesteście światłem

  2. Łagodny cichy Głos

59

71 83 91

103 117

129 139 153 165 173 183 193 207 213 223



Jeżeli Pan domu nie zbuduje, Na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą1

Psalm 127

Oświecenie zrywa wszystkie więzy materialne i łączy lu­dzi złotym łańcuchem zrozumienia duchowego, nie uznaje nic poza przewodnictwem Chrystusa. Nie posiada ani rytuału ani reguły - z wyjątkiem Miłości Bożej, bezosobowej i uni­wersalnej. Nie uznaje żadnego kultu poza czcią wewnętrznego ognia, który zawsze płonie przed wewnętrznym sanktuarium Ducha. Ten związek jest wolnym stanem duchowego brater­stwa. Jedynym przymusem jest dyscyplina Duszy. W ten sposób poznajemy wolność bez samowoli, jesteśmy wszechświatem bez fizycznych ograniczeń, służebnikami Boga bez ceremoniału i wierzeń. Oświeceni idą naprzód bez lęku - dzięki Łasce.

Cytat z książki „Droga do Nieskończoności" Joela S. Goldsmitha2

1 Wszystkie oznaczone cytaty biblijne zawarte w niniejszej książce pochodzą z Biblii
Tysiąclecia.

2 Pierwsze wydanie polskie - Dylis AAR, Gdańsk 2008


■i


Wstęp

O

bjawienie przychodzi zawsze jako swego rodzaju wstrząs, nie tylko dla tego, kto je otrzymuje, ale rów­nież dla wszystkich, z którymi je dzieli. Naturą obja­wienia jest szokować i zaskakiwać. Uderza ono w pielęgnowane przez nas wierzenia, ukazując, do jakiego stopnia nasz umysł jest uwarunkowany przez opinie i teorie funkcjonujące w ludz­kiej mentalności. Nagle uświadamiamy sobie, w jak wielkich ciemnościach dotąd błądziliśmy.

Do niedawna życie większości ludzi toczyło się wyłącznie w świecie materii. Wierzyli oni, że jedynymi prawdziwymi wartościami są rzeczy materialne, a jedyną realną mocą - siła fizyczna. Do tej rzeczywistości została wprowadzona idea świa­ta umysłu i siły umysłu, co tak przeniknęło świadomość, że uwaga przesunęła się z tego, co materialne na to, co mentalne.

Gdyby nie objawienie, ja również żyłbym poza własnym życiem, w tym świecie potęgi umysłu, nie zdając sobie sprawy, że jest on równie iluzoryczny jak moc materialna. Pewnego dnia jednakże dane mi było poznać, że mocą nie jest ani umysł, ani myśl. Przeżyłem wstrząs, bo zgodnie z tym, czego mnie uczo­no, byłem przekonany, że „prawidłowe myślenie" może rozwią­zać wszystkie moje problemy.

-9-


Grzmot Ciszy

Po tym pierwszym objawieniu nastąpiło wiele dalszych i obecnie, po kilku latach oswajania się z tymi zadziwiającymi odkryciami i po upływie czasu potrzebnego, by przeniknęły one mą świadomość, opisuję je w tej książce. Być może znajdziesz tu coś, co zabrzmi na tyle znajomo, że natychmiast powiesz: „Prze­cież każdy o tym wie". Mogę cię jednak zapewnić, że gdyby tak rzeczywiście było, wszyscy byliby Duszami zaangażowanymi w ścieżkę duchową. Tymczasem, jak wynika z moich studiów nad literaturą duchową świata, prawda podana w tej książce nie została dotąd w pełni ujawniona, chociaż stanowi absolutny fun­dament prawdziwego życia duchowego.

Zanim zaczniesz czytać dalej, przyjmij moje zapewnienia, że nie jestem bynajmniej zainteresowany zapoczątkowaniem nowego wyznania lub nauczania religijnego. Nie chcę też two­rzyć grupy, której należy się posłuszeństwo i której nakazy i opinie w ten czy inny sposób mają być uważane za wiążące, ostateczne lub nieomylne. Nie jest moim zamiarem ani ży­czeniem pozostawienie po sobie jakiejkolwiek organizacji re­ligijnej, do której ktoś mógłby wstąpić, promować ją, nadawać rozgłos czy wykorzystywać dla własnych korzyści albo nawet czegokolwiek, w czym ktoś mógłby upatrywać nadziei swego zbawienia. Jeśli jest coś, co najbardziej pragnąłbym uczynić na swym ziemskim odcinku życia, to usunąć wszystkie podpory i kule, na których człowiek polega.

Celem tej książki nie jest wtrącanie cię do niewoli jakiejś osoby lub organizacji. Ma ona raczej uwolnić cię od „człowie­ka, który ledwie dech ma w nozdrzach"; sprawić, że będziesz wolny, abyś mógł swobodnie łączyć się z tymi, którzy są na tej samej duchowej ścieżce; będziesz wolny, aby dzielić się z tymi, którzy poszukują duchowej drogi. Ma spowodować,

-10-


Wstęp

że nie będziesz przez nikogo zniewolony, do nikogo nie bę­dziesz należał, nikomu nie będziesz „nic dłużny poza wzajemną miłością". Oto jest prawdziwa wolność i tylko w takiej może zamieszkać Bóg. Ani przez chwilę nie wierz, że może On być w czymkolwiek, nawet w Drodze do Nieskończoności'. Nie jest to prawda - jedynym sposobem poznania Boga jest duchowa i mentalna wolność.

„Gdzie jest Duch Pański - tam wolność" - czyli tam, gdzie jest swoboda; tam, gdzie jest prawdziwa wolność, gdzie jest moc. A jedyną istniejącą siłą, nieograniczoną potęgą, jest zjednocze­nie z Bogiem. Wszelkie relacje międzyludzkie zmieniają się wraz z kapryśnym i niepewnym światem. Wieki wojen nauczyły nas, że władza jest przemijająca. Żaden z zawieranych układów, trak­tatów i innych międzynarodowych paktów - nie miał trwałej mocy.

Jedyna realna siła tkwi w świadomym zjednoczeniu z Bo­giem i w uświadomieniu sobie prawdziwej natury duchowej mocy, kiedy to jednostka z Bogiem staje się większością. Poje­dynczy człowiek obdarzony duchowym pojmowaniem natury Boga staje się prawem harmonii i zdrowia wystarczającym dla tysięcy ludzi na całym świecie. Tak dzieje się tam, gdzie jest moc - w zjednoczeniu z Bogiem.

Na przestrzeni wieków kolejne państwa poszukiwały wol­ności. Wiele z nich na jakiś czas znajdowało to, co jak sądziły, było wolnością, po to tylko, by następnie zostać ujarzmionym przez coś potężniejszego niż to, od czego się uwolniły.

0x08 graphic
" Droga do Nieskończoności - The Infinite Way - to zbiór zasad mistycznych stwo­rzonych przez autora, opublikowanych w jego pierwszej książce „The Infinite Way" (1947) oraz pozostawionych w postaci nagrań wykładów na kasetach magne­tofonowych. Dziś są one podstawą kursów mistycyzmu i duchowego uzdrawiania [przyp. red.].

-11-


Grzmot Ciszy

Nie można całkowicie uwolnić się od czegokolwiek. Jest to twarde prawo, trudne do wypowiedzenia, a jeszcze trudniejsze do zaakceptowania. Tysiące osób próbuje odejść od swych mę­żów i żon, sądząc, że jeśli osiągną niezależność, ich los się po­lepszy. I chociaż czasem chwilowo okazuje się to prawdą, jest to tylko ludzkie rozwiązanie, nietrwałe i nierzeczywiste, ponie­waż nikomu nigdy nie udało się całkowicie od czegoś uwolnić. Wyzwolić się od jednej rzeczy, to znaczy stać się przywiązanym do drugiej. Nie istnieje wolność od czegoś: jedyna całkowita nie­zależność to wolność w Chrystusie.

Porzucenie jakiejś organizacji religijnej na rzecz innej ozna­cza znalezienie wolności od jednej tylko po to, by zostać prze­jętym przez drugą. To nie jest wolność. Podobnie człowiek nie może znaleźć duchowej wolności, opuszczając jeden kraj dla dru­giego, nawet jeżeli ma w ten sposób szansę polepszyć swój byt materialny, czego przykładem są miliony osadników północ­noamerykańskich. Zmiana miejsca zamieszkania nie oznacza jeszcze pokoju, szczęścia, poczucia bezpieczeństwa, bo żadnej z tych wartości nie można znaleźć w sztandarach, krajach lub kontynentach; nie zapewnia ich nawet zdrowie ani bogactwo. Jedynie urzeczywistnienie Boga uwalnia od lęku o to, co wolno, od okoliczności i warunków.

Harmonię odnajduje się nie poprzez wymianę jednej niewo­li na drugą, ale dzięki wyjściu spod jej prawa i życiu w Łasce, która jest darem Boga. Tymczasem niestety, wciąż pozostaje tysiąc z lewa i dziesięć tysięcy z prawa, ludzie, którzy nie ak­ceptują łaski Boga i są powodem pełnego smutku ubolewania naszego Mistrza: „Jeruzalem, Jeruzalem! [...] Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzy­dła, a nie chcieliście".

-12-


Wstęp

Jedynym bólem, który pozostaje po osiągnięciu własnej wol­ności jest właśnie smutek patrzenia na rodziców, dzieci, siostry, braci, męża lub żonę, na swoich bliźnich, i myślenia: „Dlaczego i wy nie możecie przyjąć tego, co ja odkryłem?". Im dłużej jed­nak jesteś na tej ścieżce, tym łatwiej jest ci zrozumieć, że czło­wiek może pojąć prawdę tylko w takim stopniu, w jakim jest na nią gotowy.

Niekiedy gotowość taka jest skutkiem doświadczanej fru­stracji i zawiedzionych nadziei. Każdy grzech, każda choroba i każdy brak, który kiedykolwiek cię dotknął, był niezbędny dla całkowitego doświadczenia, bez którego nie byłbyś przy­gotowany na przyjęcie prawdziwie duchowego przesłania. Mówiąc to, zdaję sobie sprawę, że niektórzy z nas pogrążeni są w prawdziwej otchłani, zmagają się z największym niedostat­kiem, grzechem i chorobą, podczas gdy innych takie przeżycia dotykają tylko w nieznacznym stopniu. Jaka by jednak nic była skala naszych problemów, każdy prawdopodobnie dostaje tyle, ile jest mu potrzebne. Są ludzie, którzy nie potrafią wznieść się na wyżyny duchowego widzenia, o ile przez całą drogę nie będą się starać fizycznie, mentalnie, moralnie lub finansowo. Niektó­rym pozostała do przejścia jeszcze tylko połowa drogi życiowej, innym prawdopodobnie dużo mniej; lecz jakąkolwiek otchłań poznałeś, było to doświadczenie niezbędne dla osiągnięcia przez ciebie wyżyn.

Niektórzy będą jeszcze wiele razy popędzani i szturchani, uwikłani w ogromną ilość poważnych problemów, zanim zdo­łają przyjąć zasady przedstawione w tej książce. Inni być może przyswoją je sobie bardzo łatwo, nie napotkawszy żadnych dręczących problemów. Zależy to od stopnia rozwoju, w jakim przystąpili do pracy duchowej.

-13-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Zawarte w książce przesłanie okaże się prawdziwe, o ile stanie się twoim indywidualnym doświadczeniem. Nie trudno zatem zrozumieć, dlaczego próby zorganizowania wokół ta­kiej nauki religii albo zachęcania ludzi do przyłączenia się do czegoś tak nieuchwytnego uniemożliwiają zbliżenie się do celu Drogi do Nieskończoności3. Prezentowane dalej zasady mają przeniknąć ludzką świadomość i stać się uchwytne w osobi­stym doświadczeniu. Usiłowanie stworzenia na ich podstawie nauki nikomu nie przyniosłoby korzyści; płacenie miesięcz­nych lub rocznych składek nie miałoby sensu; na nic by się nie zdało również wznoszenie potężnych świątyń ku czci tych za­sad lub posągów upamiętniających osoby, które ich nauczały.

Jedna jedyna rzecz może sprawić, że ta nauka przejawi się w twoim życiu - zrozumienie istoty jej zasad, a następnie przy­jęcie ich całym sercem, umysłem, duszą i ciałem, życie nimi i poruszanie się, przeżywanie swego istnienia w nich, z nimi i przez nie, aż staną się one regułami twojego życia wewnętrz­nego. Wtedy ty staniesz się światłością świata; świata, który będzie ograniczony przez Twoją najbliższą rodzinę lub społe­czeństwo albo tak ogromny, że w jego zasięgu znajdzie się cały glob. Nie będzie dwóch osób prowadzonych w ten sam sposób, nie będzie dwojga rozwijających się jednakowo; wszystko bę­dzie zależało od stopnia indywidualnego rozwoju duchowego.

Całe przesłanie tej książki opiera się na założeniu, że ist­nieje wewnętrzna łaska, która nie działa za pośrednictwem sił fizycznych lub materialnych. Łaska ta, której większość ludzi jest nieświadoma, działa jedynie wtedy, gdy porzuca się wszelką wiarę, nawet włącznie z wiarą w takiego Boga, od którego świat spodziewa się cudów i czeka na nie od zarania wieków.

-14-


Wstęp

W historii świata wielu znało tę tajemnicę i każdy z tych,

0 których wiemy, dzielił się nią z grupą ludzi, którzy stawali się
jego uczniami lub wyznawcami. Zawsze jednak na przestrzeni
jednego czy dwóch pokoleń nauka była fałszowana, a jej serce

1 dusza znikały z oblicza ziemi po to, by znów mogła zostać ob­
jawiona komuś innemu w późniejszym wieku, kiedy to zwykle
cały proces się powtarzał.

Nasuwa się więc naturalne pytanie: czy warto zadawać sobie trud uczenia się tego na nowo? Czy warto się męczyć, podróżo­wać przez cały rok, przemierzając tysiące mil, by nieść to przesła­nie światu, jeżeli tylko niewiele osób je otrzyma i przyjmie, a na­stępnie znów zniknie ono ze świata? Odpowiadając, przypomnę, że dzisiejsze warunki są inne niż były dotychczas.

Poprzednie pokolenia mogły spodziewać się odkrycia jakiejś potężniejszej siły i rzeczywiście co jakiś czas pewna większa moc była odkrywana. Dziś jednak, posiadając siłę atomową, świat stoi w obliczu maksymalnej mocy. Kto może wyobrazić sobie coś po­tężniejszego od energii nuklearnej? Czy istnieje coś jeszcze więk­szego, czy też świat osiągnął już kres swych poszukiwań mocy?

Prawdę z „Grzmotu Ciszy" można odnaleźć już w Nowym Testamencie. Czytelnicy tej książki nie mogą się jednak spo­dziewać, że zwykłe jej przeczytanie zapewni im życie zgodne z opisanymi zasadami. Niektórych być może nie poruszą przed­stawione tu treści, ale i tak będą oni więcej niż zadowoleni po jednorazowej lekturze. Ci natomiast, u których pierwsze czy­tanie wywoła dreszcz poznawania, uczynią tę książkę swoim stałym towarzyszem w dzień i w nocy, w niedzielę i święta, aż materialny stan ich świadomości zacznie ustępować i pod­da się transcendentnej Świadomości, która obejmie umysł, ciało i ich codzienne życiowe doświadczenia.

-15-


Grzmot Ciszy

Ponad trzydziestoletnia praktyka jasno wykazała, że taka zmiana świadomości dokonuje się w każdym, kto wierny jest opisanemu na dalszych stronach przesłaniu. Taka przemia­na świadomości musi zajść w czytelniku, zanim odkryje on, że można żyć tym „A ja wam powiadam..." z Kazania na Górze.

Zamiarem tej książki jest ukazanie transcendentnej Świa­domości i rozwinięcie przez to świadomości indywidualnej do tego punktu, kiedy ufnie można powiedzieć: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus". Cel ten można osiągnąć je­dynie przez przebywanie - życie, poruszanie się i zakorzenienie całej swej istoty w Słowie.

Joel S. Goldsmith

I



OD CIEMNOŚCI DO ŚWIATŁA



0x08 graphic
Rozdział 1

Dwa przymierza

Przecież napisane jest, że Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej. Lecz ten z niewolnicy urodził się tylko według ciała, ten zaś z wolnej - na skutek obietnicy. Wydarzenia te mają jeszcze sens alego­ryczny: niewiasty te przedstawiają dwa przymierza; jedno, zawarte pod górą Synaj, rodzi ku niewoli, a przedstawia je Hagar. [...] Natomiast górne Jeruza­lem cieszy się wolnością i ona jest matką nas wszystkich.

Ga 4,22-24.26

W

edług naszego ludzkiego stanu jesteśmy synami nie­wolnicy podporządkowanymi ciału i jego wymaga­niom. Żyjemy w niewoli rzeczy, myśli i czynności ciała, bez względu na to, czy ciałem tym jest jakaś osoba, pienią­dze czy inne formy ludzkiej egzystencji.

Żyjąc w ciele i poprzez nie, jako potomstwo niewolnicy, jesteś uzależniony od praw materialnych i ekonomicznych, od praw rasy, religii i narodowości - jesteś pod przymierzem, które „rodzi ku niewoli". Drugie przymierze jest to twoja duchowa adopcja, która następuje przez wewnętrzną aktywność twojej świadomości i dopiero wówczas, gdy do takiej przemiany jesteś gotowy, ponieważ przejście z ludzkiego stanu w duchowe syno­stwo możliwe jest jedynie poprzez działanie Łaski.

Gdy ktoś twierdzi, że chciałby być dzieckiem Bożym wol­nym od ciężarów cielesnych, zwykle nie o to mu naprawdę cho­dzi. Chce jedynie wyrazić chęć uwolnienia się od brzemienia

-19-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

ciała i jednocześnie zatrzymać przyjemności i korzyści, jakie to ciało daje. To jest właśnie przyczyna, dla które) my, jako istoty ludzkie, nie możemy wybrać bycia dziećmi Bożymi.

Jednakże w świadomości każdego z nas następuje taki mo­ment - dla niektórych już teraz, dla innych po jeszcze wielu ziemskich żywotach - kiedy, dzięki wewnętrznej Łasce, czuje­my się gotowi nie tylko na uwolnienie się od przykrości ciała, ale również na rezygnację z przyjemności i dobrodziejstw, jakie się z nim wiążą i wtedy możemy zapoznać się z naszą duchową tożsamością albo Jaźnią - z zupełnie nowym stworzeniem. Nie jest to uzdrowione stare, ani wywyższone stare, ale coś zupełnie nowego, co zostało zrodzone z Ducha. Jest to doświadczenie przejścia.

Narodziny z Ducha oznaczają odrodzenie poprzez przemia­nę świadomości. Może się ona dokonać na planie znanym jako ziemski, a może też nastąpić po opuszczeniu przez nas tej strefy. Warto pamiętać, że nawet jeśli doświadczenie przejścia nie zda­rzy się tu, na ziemi, to zachowasz tą możliwość w nowej sferze, ponieważ w królestwie Bożym czas nie istnieje. Zawsze jest tam teraz, które niezmiennie otwiera przed tobą nowe sposobności.

Teraz jest taką chwilą, gdy możesz odrzucić ludzką naturę i zaakceptować boskość swej istoty. Jeśli nie jesteś w stanie zro­bić tego natychmiast, być może później, wieczorem, odkryjesz kolejne teraz, które postawi cię przed szansą przyjęcia lub od­rzucenia własnej boskości. Jeżeli wciąż nie będziesz na to przy­gotowany, odpowiednia chwila może nadarzyć się następnego dnia po południu, rok albo dwa lata później; za każdym jednak razem, gdy przychodzi ci na myśl możliwość zrealizowania twe­go Boskiego synostwa, będzie to teraz. Choćby nawet od chwili obecnej minęło 100 lat.

-20-


0x08 graphic
Dwa przymierza

Teraz jest zawsze czasem przyjęcia własnej boskości, lecz podczas gdy twoje teraz trwa w danej chwili, niektórzy być może doświadczyli go wiele lat wcześniej, a jeszcze innych cze­ka ono w przyszłości. Bez względu na to, czy ma to miejsce

o tej czy innej godzinie, kiedykolwiek przyjdzie, będzie to teraz.
Wszyscy stajemy w każdej chwili każdego dnia w obliczu wiecz­
ności. Jeśli niektórzy z jakiegoś powodu nie są jeszcze w stanie
zaakceptować przymierza naszej wolności - tej, w którą „jeste­
śmy przyobleczeni", gdy przyjmują świadomość Chrystusową
- możliwość dokonania tego będą mieli przez wszystkie wieki.

Ci, którzy odeszli przed nami )ako ludzkie istoty i porzucili nasz widzialny świat, pogrążeni w całkowitej duchowej ciem­ności lub w jakimś konkretnym grzechu i zwyrodnieniu, wciąż istnieją i mają taką samą sposobność zmiany jak wówczas, gdy odrzucili ją tu, na ziemi - choć obecnie mogli rozwinąć większą zdolność jej przyjęcia.

Jakie znaczenie dla naszego życia ma zaakceptowanie tego duchowego prawa? Jeśli nie zrozumiesz tego, o co w nim chodzi, nie będziesz gotowy do jego przyjęcia.

Choć większość ludzi zapewnia o swojej wierze w Boga, w przypadku wielu z nich są to słowa bez pokrycia. Rzeczywi­ście, mogą om wierzyć, że Bóg jest, a nawet mieć pewne wierze­nia na Jego temat, ale brakuje im prawdziwej wiary, zrozumienia

1 głębokiego przeświadczenia, ponieważ naturą niewolnika jest
uzależnienie od wszystkiego, co ma kształt, co jest widzialne
jako skutek - miłości, uwielbienia i lęku. Może to być zdrowie
fizyczne - serca, wątroby czy płuc - albo wartości, takie jak pie­
niądze, inwestycje lub dom. Zawsze jednak miłość, pobożność
i bojaźń większości ludzi jest skierowana do kogoś lub czegoś
w sferze widzialnej.

-21-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Syn niewolnicy przebywa w niewoli tak długo, jak długo niezbędna jest mu pewna myśl, przedmiot lub osoba wyzna­czająca jego ludzką świadomość. Nowe przymierze nowego stworzenia rozpoczyna się z chwilą, gdy pojmujesz, że „Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy i wszystko, co posiada Ojciec, należy także do mnie. Wpatruję się tylko w jeden kierunek - w Nieskończone Niewidzialne. A następnie tym, co pojawia się we mnie, dzielę się wspaniałomyślnie, swobodnie i radośnie".

Przejście do Boskiego synostwa prowadzi do przemiany wiary w widzialne na wiarę w Nieskończone Niewidzialne; na wiarę w to, czego nie da się zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, posma­kować i powąchać, czego nie można objąć myślą ani rozumem. Ma to być wiara bez przyczyny, która ją wywołuje. Musi istnieć wszechogarniające wewnętrzne przekonanie, które rezonuje z tą wiarą, nawet jeżeli jej nie rozumie - wewnętrzny instynkt, wewnętrzna intuicja, wewnętrzna łaska.

„Żaden znak nie będzie dany" - znaki postępują za tymi, którzy wierzą. Gdy przychodzi wiara, pojawiają się i znaki. Gdyby bowiem wcześniej dano ci jakiś znak, rzecz lub myśl, do której mógłbyś przylgnąć, twoja wiara mogłaby całkowicie spocząć na niej, zamiast znaleźć oparcie w Niewidzialnym, któ­rym jest Bóg.

Można długo rozmyślać o prawdzie, do pewnego momentu jest to normalne, naturalne i słuszne, musi jednak przyjść chwi­la, gdy myśl ustaje, tworzy się pustka, prawie próżnia, w którą wchodzi sama obecność i moc Boga. Tylko kompletnie nagi mo­żesz zbliżyć się do tej Obecności w chwili zupełnej ciszy, gdy cały proces myślenia się zatrzymał, gdy nie masz na czym się oprzeć, do czego przypiąć swoich nadziei, gdy stajesz się jałowy i kompletnie opróżniony.

-11-


0x08 graphic
Dwa przymierza

Jest to chwila, kiedy uświadamiasz sobie, że nawet bez udziału twojej wiedzy, uczuć i myśli istnieje niewidzialna Obec­ność, to nieuchwytne Coś, które zawsze działa, a następnie z tej właśnie Niewidzialności przechodzi do wyrażania wszystkiego, co jest potrzebne do twojego rozwoju. Jeżeli sądzisz, że czymś jesteś, to grubo się mylisz. Boska Jaźń twojej istoty objawi się bowiem dopiero wtedy, gdy staniesz u progu samowyrzeczenia. Drogą do tego jest Cisza.

Cisza to nie brak dźwięku, ale stan świadomości, który umożliwia powstrzymanie się od mentalnych reakcji na to, co widzisz i słyszysz. Możesz, na przykład, zobaczyć i rozpoznać cień na ścianie - jakieś szkaradne widziadło - nie odczujesz jed­nak lęku, bo będziesz wiedział, że jest to tylko cień.

Gdy świadomość osiągnie punkt rozwoju jednej mocy, jed­nego prawa, jednej substancji, jednej przyczyny -jedni - me bę­dziesz już reagował strachem, zwątpieniem lub przerażeniem na coś, co zobaczysz albo usłyszysz. Będzie to oznaczało, że twoja istota wzniosła się ponad siłę i osiągnęła Ciszę - uzdrawiającą świadomość.



0x08 graphic
0x08 graphic
Rozdział 2

Prawo karmiczne

W

szystkie cierpienia, jakie przeżywa dziś świat, spo­wodowane są poczuciem oddalenia od Boga. Dzie­je się tak, bo świat nie przyjmuje Boga, który jest „bliższy [...] niż oddech, niż ręce i nogi", Boga, który nie tylko jest w stanie sprawić, byśmy przynosili bogaty owoc, ale wręcz bardzo tego pragnie.

W czasach pogańskich ludzie prawdopodobnie w poczuciu wdzięczności czcili i przypisywali moc boską wszystkiemu, co wydawało się im błogosławić. Wraz z rozwojem ludzkiej świa­domości, pojawiła się nauka monoteistyczna, najwidoczniej jed­nak ludzie wciąż jeszcze nie byli gotowi zrozumieć Boga, Jego prawdziwej istoty, gdyż w hebrajskich pismach znajdujemy bar­dzo dziwny Jego wizerunek.

Podobnie jak rozumiemy, że słońce, księżyc i gwiazdy nie są Bogiem, wiemy obecnie, że nie jest Nim także Jahwe - gniewny i mściwy Bóg Starego Testamentu - to prawo karmiczne, które mówi: A co człowiek sieje, to i żąć będzie. Jest to prawo, które po­ucza, że jeżeli czynimy dobrze, to dobro do nas wraca, ale jeżeli postępujemy źle, to zło zbierać będziemy.

-25-


Grzmot Ciszy

Człowiek staje się taki, jakie są myśli w jego sercu. To me Bóg, to prawo karmiczne, które uznawano za Boga. Nigdy nie było ono Bogiem, co rozumiał Jan, pisząc: „Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa". Jest wielka różnica pomiędzy łaską i praw­dą Chrystusa Jezusa a Prawem Mojżesza. Pomiędzy prawem karmicznym a Bogiem istnieje przepaść i choć każdy powinien to starożytne prawo poznać i zrozumieć, niezbędne jest także wyjście poza nie do królestwa Łaski. Środkiem ku temu nie jest pogwałcenie prawa karmicznego, a jedynie zrozumienie jego znaczenia i miejsca w ludzkim życiu.

Częścią tego prawa jest znany wszystkim Dekalog. Jest w nim m.in. przykazanie: „Czcij ojca twego i matkę twoją". Czy można je nazwać prawdziwie duchową nauką? Nikt, kogo choćby w najmniejszym stopniu dotknął Duch Boży, nie będzie w stanie postępować inaczej, jak czcić swego ojca i matkę i ko­chać bliźniego swego jak siebie samego.

Czy można sobie w ogóle wyobrazić np. Chrystusa Jezusa, Jana z Patmos, Buddę lub Lao Tse, którym trzeba przypominać o szacunku należnym matce i ojcu albo o miłowaniu swego bliź­niego jak siebie samego? Czy można kogokolwiek, kogo dotknął Duch Boży, posądzić o to, że jest fanatyczny, stronniczy i uprze­dzony przeciwko jakiejkolwiek rasie lub religii?

Podobne prawa ustanowione zostały dla istot o słabo roz­winiętym człowieczeństwie, które są na tak niskim poziomie świadomości, że wciąż jeszcze potrzebują przypomnienia, że nie należy zazdrościć bliźniemu jego własności, żony albo gospodarstwa. Był wprawdzie w dziejach rozwoju ludzkości czas, kiedy potrzebowaliśmy wskazówek, jak mamy wzajemnie postępować. Gdybyśmy jednak wciąż byli na tym poziomie, me

-26-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Prawo karmiczne

zrobilibyśmy postępów na drodze ku naszej duchowej wolno­
ści. "'

Pewnego dnia każda z istot ziemskich musi zamieszkać w niebiosach; musi wznieść się ponad swoją świadomość chore­go i grzesznego śmiertelnika dla przyjęcia dziedzictwa Boskiego synostwa. Nikt jednak nie będzie w stanie tego uczynić, żyjąc pod prawem ani ucząc się, jak być dobrym człowiekiem. Nie można tego dokonać poprzez ludzką formę oddawania czci albo przez uczciwe lub moralne postępowanie. Są to tylko pierwsze kroki ku temu.

Jedynie porzucając swoje cielesne żądze, swoje śmiertelne, egoistyczne, ludzkie pragnienia, posuwasz się naprzód w kierun­ku wyższego stanu ludzkiej natury. Nadejdzie w końcu dzień, kiedy faktycznie osiągniesz urzeczywistnienie Ducha Bożego mieszkającego w tobie, kiedy staniesz z Nim twarzą w twarz, kiedy dotknie On twoich ramion, głowy i serca w jakikolwiek sposób, oznajmiając Swoją obecność. Od tej pory nie będziesz już zwyczajnie dobrym mężczyzną albo kobietą podlegającą prawu kary i nagrody; od tej pory do końca swoich dni na ziemi i poprzez całą wieczność będziesz żył Łaską.

Zaczniesz wtedy dostrzegać pierwsze przebłyski wielkiej prawdy, że wszystko, co robiłeś, borykanie się z przeciwnościa-mi losu, było życiem pod prawem karmicznym. Naruszając je lub też będąc z nim w zgodzie, wiesz, że jeżeli dziś postępujesz dobrze, to i do ciebie będą napływać dobre rzeczy tego świata, ale wszystko możesz stracić, postępując jutro źle.

Powiedziano nam, że gdy zgrzeszymy, Bóg nas ukarze -była to jednak wersja Boga Starego Testamentu. Kazania Jezusa Chrystusa w Nowym Testamencie nie zawierają takiej nauki. Przeciwnie, wyjaśnia On, że Bóg bardziej cieszy się z jednego

-27-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

grzesznika osiągającego urzeczywistnienie Boga, aniżeli z dzie­więćdziesięciu dziewięciu ludzi, którzy chodzą po ziemi tylko jako dobrzy. Czy wobec tego mamy myśleć, że Bóg nie lubi tych dziewięćdziesięciu dziewięciu tak bardzo jak wspomnianego grzesznika?

Bóg, w jakiego wierzy większość ludzi, karze zło i wyna­gradza dobro, ale taki Bóg nie istnieje. Nie musisz bać się Boga, poświęcać się Mu lub próbować na Niego wpłynąć. Bóg jest ten sam dla świętego, jak i dla grzesznika. Bóg jest dobrem, miłością, wieczną, nieśmiertelną, duchową stwórczą zasadą wszechświa­ta. Zasadą, która wspiera i podtrzymuje. Czy możesz uwierzyć, że takim jest On dzisiaj, a jutro, gdy zdarzy ci się popełnić błąd, stanie się zupełnie inny?

Nic dziwnego, że hebrajski świat gwałtownie zareagował na kazanie Jezusa Chrystusa pouczające, że Bóg nie ma upodobania w ofiarach ze zwierząt, a nawet w datkach pieniężnych. Ludzie tamtych czasów wierzyli, że Boga można zadowolić, złagodzić i przekupić; że człowiek może do pewnego stopnia wpłynąć na Niego odpowiednim stylem życia. Wiele z tego przetrwało do dziś - gorliwi czciciele zapalają Bogu świece, chcą przekupić Go datkami, przestrzegając postu i dni świątecznych. Czynią to z podświadomą nadzieją, że takie postępowanie może wpły­nąć na Boga, spowodować, by łaskawie zadziałał On na ich ko­rzyść.

Bóg jednak nigdy nie wynagradza cnoty i nigdy nie karze za grzech. Prawdą jest natomiast, że grzech jest karany przez grzech. Inaczej mówiąc, człowiek, który w niewłaściwy sposób połączy druty elektryczne, zostanie porażony, ale nie będzie przecież winił za to elektryczności; elektryczność go nie uka­rała - sam wymierzył sobie karę swoim nieodpowiedzialnym

■28-


0x08 graphic
Prawo karmiczne

zachowaniem. Jeżeli ktoś, wchodząc do wody, przestraszy się, nieudolnie zacznie grzęznąć, a w końcu niemal tonie, nie może winić za to wody, lecz raczę) swą niewiedzę na temat zachowa­nia w wodzie. Nie można też naruszyć prawa i nie być za to ukaranym, nie należy jednak winić Boga za karę, która nastąpi. Wina leży nie w Bogu, lecz w postępowaniu człowieka i w jego błędnym postrzeganiu natury prawa.

Gdy tylko zrozumiesz, że istnieje prawo karmiczne, które­mu podlegasz, pierwszym twoim zadaniem będzie zharmonizo­wać się z nim. Inaczej mówiąc, jeżeli istnieje kara za kradzież, trzeba najpierw nauczyć się przestać kraść. Jeżeli karze się za kłamstwo, należy wyszkolić siebie, by nie kłamać, nawet gdy w danym momencie wydaje się, że z pobłażania nieprawdzie może wyniknąć jakieś dobro. Możesz kłamać lub oszukiwać w interesach i w ten sposób osiągnąć pewną chwilową korzyść, o ile jednak zrozumiesz, że każde kłamstwo, wprowadzenie w błąd i oszukiwanie zniszczy w końcu ciebie samego, na pew­no będziesz się starał wystrzegać niegodziwych metod i czynów w swoim życiu prywatnym, społecznym i w interesach. Zatem pierwszym twoim wysiłkiem, gdy zrozumiesz, że istnieje pra­wo karmiczne, będzie uwolnienie się od złych skłonności, które sprowadzać mogą fatalne dla ciebie następstwa.

Niewątpliwie lepiej jest żyć w tym stanie świadomości ani­żeli w niższym, powinieneś jednak zrozumieć, że faktycznie jest to wciąż stadium hebrajskie, życie według zakazów Mojże­sza: nie będziesz czynił tego, a wtedy nie sprowadzisz na swoją głowę kary; nie będziesz pożądał domu bliźniego twego, a wte­dy nie sprowadzisz kłopotów na siebie; nie będziesz kradł, nie będziesz zabijał; będziesz czcił swego ojca i matkę, co oznacza, że nie powinieneś o nich zapominać, ignorować lub trakto-

-29-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

wać nieżyczliwie. Faktem jest, że jeśli stosujesz się do Dziesię­ciu Przykazań, to harmonizujesz się z prawem karmicznym i czerpiesz z tego korzyści. Nie powinieneś jednakże zapominać, że wciąż pozostajesz pod działaniem tego prawa i jakieś jego po­gwałcenie może nazajutrz sprowadzić problemy. Jak długo więc postępujesz jedynie według Dekalogu, żyjesz wciąż jeszcze po ludzku i według ludzkich praw.

Tak wygląda Bóg, jakiego przedstawia większa część Biblii, w rzeczywistości jednak to me prawdziwy Bóg, ale prawo, Pan Bóg, Prawo Boga, prawo karmiczne, prawo ^tt^zt^tcj i skut­ku: A co człowiek sieje, to i żąć będzie. Nie jest to Bóg, to jesteś ty - jak ty posiejesz, tak ty będziesz zbierał. Nie ma tu żadnej wzmianki o Bogu, to po prostu ostrzeżenie, że o ile zasiejesz dobrze, to zbierzesz dobry plon i odwrotnie. Z całą pewnością widać jednak, że Bóg nie ma tu nic wspólnego ani z siewem, ani ze zbieraniem plonów.

Wszystko to nie ma związku z Bogiem. Odnosi się jedynie do prawa karmicznego, prawa przyczyny i skutku, prawa, któ­re widoczne jest w całej Biblii. Z chwilą, gdy po raz pierwszy uwierzono w takiego Boga, wierzenie to zostało uwiecznione przez ludzi, którzy nie ośmielili się obiektywnie czytać Biblii. Dzisiaj, choć jedni nazywają siebie protestantami, a inni katoli­kami, w dalszym ciągu przyjmują oni tego samego hebrajskiego Boga Dziesięciorga Przykazań, Boga przyczyny i skutku, Boga karmy.

A teraz spróbujmy odkryć, na ile to możliwe, prawdziwą istotę Boga, od tego bowiem zależy całe nasze doświadczenie. Słuszne i właściwe jest bycie dobrym Izraelitą dzięki przestrze­ganiu Dziesięciorga Przykazań. Słuszne i właściwe jest bycie uczciwym biznesmenem zamiast nieuczciwym oraz cieszenie

-30-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Prawo karmicznf.

się dobrym zdrowiem zamiast przeżywania zmagań z chorobą. Wszystko to jednak nie ma nic wspólnego z Duchową ścieżką ani z twoim ostatecznym przeznaczeniem, którym jest powrót do domu Ojca, do Boskiej świadomości.

Osiągnięcie ostatecznego celu wymaga zrozumienia natury Boga, powinieneś więc zadać sobie pytanie: czym jest Bóg?

Przede wszystkim musisz zrozumieć, że twoje modlitwy i medytacje nie skłaniają Boga do działania w sposób dobry lub zły dla ciebie. Nie możesz także przenieść chwały Boga na sie­bie albo kogoś innego. Wszystko, co możesz zrobić, to uznać, że Bóg w tobie jest potężny, ale nie dzięki tobie - zostałeś po pro­stu obdarowany Łaską, która pozwala rozpoznać to JEST, któ­re już JEST. Oto dlaczego Mistrz powiedział swoim uczniom, żeby się nie szczycili tym, że złe duchy są im posłuszne, ale tym, że imiona ich są zapisane w niebiosach. Oto dlaczego nikt nie śmie się chlubić tym, że uzdrawia. Żadna ludzka istota nigdy nie sprowadziła uzdrowienia - dokonuje się ono dzięki Boskie­mu stanowi duchowej istoty, która działa i może działać tylko poprzez i jako świadomość tego, kto poznał naturę Boga i może dzięki temu wywołać widzialne oznaki uzdrowienia. Oto twój wkład w tę chwalebną duchową pracę. Takie jest twoje jedyne zadanie - poznać Boga właściwie oznacza życie wieczne.

Jeśli wiesz, że naturą Boga jest miłość i życie wieczne, nigdy więcej nie będziesz już miał do czynienia ze śmiercią, starością lub chorobą jako z rzeczywistością, którą można zmienić, wpro­wadzając w nią Boga. Musisz zrozumieć, że to nie ma nic wspól­nego z Bogiem. Łączy się to z co człowiek zasieje, to i żąć będzie. Jeżeli wierzysz w prawo grzechu, prawo materii i choroby albo prawo kary, to wprowadzasz je w swoje życie i w życie tych, którzy poszukują u ciebie duchowego przewodnictwa.

-31-


Grzmot Ciszy

Gdy uświadomisz sobie, że naturą Boską jest miłość, to po­winieneś także pojąć znaczenie słowa Łaska. Zrozumiesz zatem, że dobro, jakiego doświadczasz, przychodzi dzięki Łasce, a nie dlatego, że na nie zasłużyłeś albo jesteś go wart. Jakaż istota ludz­ka może być kiedykolwiek na tyle dobra, by zasłużyła na Boga! W rzeczywistości, im więcej posiadasz ludzkich właściwości, tym bardziej musisz się ich pozbywać zanim urzeczywistnisz w sobie Boga. Nie możesz być doprowadzony do punktu, gdzie można zasłużyć sobie na Boga lecz jedynie do takiego, gdzie są dwie części ciebie, jedna pragnie być godną, a druga okazuje się niegodna. Jedna z nich musi zostać przez ciebie odrzucona. Odsłania się wówczas twoja prawdziwa Jaźń. Twoje dobro -fizyczne, mentalne, moralne i finansowe - należy do ciebie dzię­ki Bożej Łasce, jest darem Boga. Nie możesz na me zapracować ani zasłużyć; nie możesz wpłynąć na Boga, by ci je dał i żaden twój czyn, postępek ani myśl nie jest na tyle potężna, by prze­szkodzić Bogu w Jego działaniu.

Choćby twoje grzechy były jak szkarłat, ty sam stajesz się biały jak śnieg w chwili, gdy zrozumiesz swoją prawdziwą toż­samość. Dopóki przyjmujesz karmę, czyli dopóki uznajesz sie­bie za ludzką istotę, prawo karmy może działać w twoim życiu, przestaje jednak, gdy stwierdzisz: „Robię krok naprzód , oddzie­lam się i teraz będę żył dzięki Łasce". W chwili uświadomienia sobie, że żyjesz dzięki Łasce, zaniechasz słowa „ja". Przestaniesz się chwalić, że „ja" jest dobre i szacowne, zrezygnujesz też z po­tępiania „ja" jako złego i niegodnego.

Zapomnisz nawet o przeszłości i uświadomisz sobie, że nie żyłeś godzinę temu i że nie możesz żyć godziną, która nadejdzie. Jedynym czasem, kiedy możesz żyć, jest teraz, a teraz żyjesz Łaską. Przeszłość odeszła; przyszłość nigdy nie nastąpi; teraz

-32-


0x08 graphic
Prawo karmiczne

jesteś pod działaniem Łaski. Teraz me ma grzechu, choroby, śmierci, niesprawiedliwości - niczego działającego w twojej świadomości. Jest tylko miłość - miłość Boża, nie twoja lub moja.

Jeśli rzeczywiście i prawdziwie jesteś w stanie zrozumieć choćby do pewnego stopnia naturę Boga, czujesz się tak, jakbyś zrzucił kilka lat; pozbywasz się wspomnień o dawnych postęp­kach, zaniedbań i wykroczeń, wspomnień o błędnym myśleniu i zaczynasz rozumieć, że teraz jesteś synem Boga. Teraz, w tej chwili Bożej Łaski, odchodzi pamięć wszystkich twoich lat. Jesteś gotów zapomnieć zarówno swoje dobre czyny, jak i złe. Możesz zapomnieć o maskaradzie, o roli, jaką grałeś w tym oso­bliwym przedstawieniu, porzucić to wszystko razem ze strojem i tym, co do niego należy.

Jeśli przywołasz w myślach najwznioślejsze i najlepsze przy­kłady ojcostwa, jakie znasz, to zobaczysz, że żaden prawdziwy ojciec nigdy nie pozwolił sobie na złość, zniecierpliwienie albo nietolerancję, gdyż byłoby to sprzeczne z jego ojcowską miłością do syna. Zrozumienie tego spowoduje, że znikną wszystkie ab­surdalne obrazy Boga, który karze i mści się.

Bóg jest zbyt czysty, by widzieć niegodziwość. Mistrz twierdził, że przyszedł na ziemię, by czynić nie swoją wolę, lecz wolę Ojca. A co jest wolą Ojca? Jest nią uzdrawianie chorych, wskrzeszanie zmarłych, przebaczanie grzesznikom. Czy ist­nieje więc kara Boska? Nauczyciel powiedział: „I Ja ciebie nie potępiam". Czy istnieje Bóg, który karze? Jezus powiedział do łotra na krzyżu: „Dziś ze mną będziesz w raju". Czy to jest Bóg karzący? Jezus mówił też: „Odpuszczają ci się twoje grzechy".

W całym objawieniu Mistrza nie ma żadnej wzmianki o tym, że będzie potępiał lub karał, jest natomiast: „Nie grzesz

-33-


Grzmot Ciszy

już więcej, aby ci się co gorszego nie przytrafiło". Czy Jezus mówi o karze Boskiej? Nie, to me Bóg, ale twoje grzechy same się na tobie zemszczą. Twoje złe uczynki obrócą się przeciwko tobie. Nie musisz nawet popełniać grzesznego czynu, wystar­czy, że go pragniesz. Jezus zwracał na to uwagę, ostrzegając na­wet przed spojrzeniem na kobietę, któremu mogłyby towarzy­szyć myśli o cudzołóstwie. Nie jest to życie pod prawem Boga, ale pod prawem karmicznym, ponieważ gdy żyjesz Bogiem, nie jesteś zdolny do jakiegokolwiek grzechu.

Powszechne pogańskie wierzenia, że Bóg idzie przed nami, aby ukarać naszych nieprzyjaciół, wywodzą się ze starożytno­ści. Na całym świecie ludzie modlą się dziś do Boga o pokój na ziemi, lecz Bóg te modlitwy ignoruje. Na całej ziemi mężczyź­ni i kobiety modlą się o swoje dzieci - o ich zdrowie i bezpie­czeństwo - na te prośby również Bóg reaguje milczeniem. Jeżeli Bóg nie odpowiada na nasze modlitwy o dobro, jakie są zatem szansę na to, by wysłuchał jakiejkolwiek modlitwy o zło? Jakie­go Boga czcimy? Czy kiedykolwiek istniała na ziemi jakaś rasa ludzi na tyle lepsza od innej, że Bóg tę drugą dla niej zniszczył albo unicestwił jeden naród dla drugiego? Czy, nawet z ludzkie­go punktu widzenia, mieliśmy kiedykolwiek nieskazitelną rasę lub doskonały naród?

W ciągu ostatniego stulecia rozegrały się trzy wielkie woj­ny; ci, którzy zostali w nich pokonani, byli chrześcijanami i demokratami, podobnie jak i ci, którzy wygrali. Trzeba mieć naprawdę ogromną wyobraźnię, żeby uwierzyć na przykład w to, że Rosja zwyciężyła w wojnie, ponieważ była chrześcijań­ska i demokratyczna! Czy jest wobec tego jasne, że Bóg nie daje przewagi i nie skazuje na potępienie za rzeczy, za które Sam nie ponosi odpowiedzialności?

-34-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Prawo karmiczne

Dopóki uznajemy prawo oko za oko i ząb za ząb, uruchamia­my prawo karmiczne - czynimy drugiemu to, co nam zostało uczynione. Nasze sądy kryminalne wciąż kierują się tym sta­rożytnym prawem, skazując człowieka, który popełnił morder­stwo, na śmierć. Z drugiej jednak strony, rząd wysyła mężczyzn i kobiety - obywateli swego kraju - zlecając im popełnianie mor­derstw na skalę masową i mając nadzieję, że nie zostaną oni za­mordowani prawem odwetu. Dzieje się tak, ponieważ rząd nie ma pojęcia o prawie karmicznym i jego nieuchronności. Nie ma ucieczki od kary za sprzeniewierzenie się Dziesięciorgu Przy­kazaniom. Jest ona następstwem każdego naruszenia, ale nie pochodzi od Boga - jest to kara, która przychodzi jako skutek naszego czynu lub myśli.

Inaczej mówiąc, tworzysz własne jutro swoim dniem dzi­siejszym. Wszystko, co robisz dziś, określa to, co ma się zdarzyć w twoim życiu jutro lub pojutrze. Być może często dziwisz się, dlaczego doświadczasz w swym życiu jakichś nieszczęść; uwa­żasz, że nie zasłużyłeś na nie. Niesłusznie. Zasłużyłeś na nie, nawet jeśli nie osobiście, to z racji przynależności do rasy lub świadomości narodowej. Jako obywatel państwa jesteś odpowie­dzialny za poczynania swego rządu i jeśli aprobujesz te, które naruszają Dziesięcioro Przykazań, wprawiasz w ruch prawo karmiczne z jego nieuniknionymi skutkami, które do ciebie powracają. Jedynym sposobem uniknięcia przez indywidualną osobę skutków prawa karmicznego rządu swego kraju jest we­wnętrzne wyrzeczenie się jego czynów.

Gdy obywatel jakiegoś państwa toleruje zrzucenie bomby zmiatającej z powierzchni całe miasta, bierze on udział w do­świadczeniu karmicznym swego rządu i musi nadejść dzień, kiedy poniesie tego skutki. Jeżeli jednak nie tylko odżegnuje

-35-


Grzmot Ciszy

się on od podobnych działań, ale nawet posunie się do oświad­czenia: „Wolałbym, aby bomba ugodziła we mnie i zniszczy­ła całą moją rodzinę, niż miałbym zaakceptować niszczenie przez mój rząd innych" - to przy takim stanie świadomości uwalnia się od skutków karmicznych prawa, jakie pociąga za sobą taki czyn.

Nie chodzi o to, aby zwalczać rząd albo prawić mu kaza­nia na temat jego przewinień - potrzeba jedynie wewnętrznego sprzeciwu wobec pogwałcenia Dziesięciorga Przykazań.

Dając nam prawdziwą duchową religię, Nauczyciel wyrzucił dziewięć z tych przykazań za okno, całkowicie z nimi zrywa­jąc, i zastąpił je Pierwszym Przykazaniem: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem", a następnie dodał do niego inne starożytne przykazanie: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie sa­mego". Są to jedyne przykazania, jakim Jezus nadał jakiekol­wiek znaczenie duchowe i one mają wyznaczać kierunek roz­woju naszego człowieczeństwa. Przykazanie „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem" sprowadza się do posłuszeństwa Bogu i Jego prawom. Zalecenie, by miłować bliźniego swego jak siebie sa­mego, całkowicie zabiera nas spod władzy prawa karmicznego. Przestrzegając tego nakazu, nie zamierzamy wyrządzać nikomu niesprawiedliwości, krzywdy czy zła, tak jak nie wyrządzaliby­śmy ich samym sobie albo nie chcielibyśmy, żeby nam je uczy­niono. Prośba do Boga o czyjąś krzywdę jest formą pogańskiej ignorancji, a modlitwa o własne osiągnięcia to z kolei jeszcze inny rodzaj pogańskiej głupoty.

W naszych relacjach żyjmy zatem w całkowitym poczuciu, że tworzymy jedność albo, jak radzi sam Nauczyciel: „Nikogo

-36-


Prawo karmiczne

też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie". Jeśli zaczniemy patrzeć na siebie jak na braci i siostry, nie będzie się w nas wytwarzało żadne kar­miczne działanie, ponieważ nasze życie stanie się życiem miło­ści, służby, oddania i dzielenia się.

Jeśli nasze wzajemne relacje są czyste, od nikogo niczego nie chcemy oprócz możliwości pracy, dzielenia się lub posłużenia w jakiś sposób jako narzędzie błogosławieństwa dla naszej Jaźni. W zamian o nic nie prosimy. Możność dzielenia się, miłowa­nia i współpracy jest wystarczająca, ponieważ wszystko, co ma Ojciec, jest nasze, a Ojciec ma sposoby zaopatrzenia nas nawet bez naszego pragnienia lub prośby o to.

Świadomość prawdziwej tożsamości tworzy duchową więź pomiędzy wszystkimi, którzy podążają tą ścieżką. Przy takiej więzi nikt me myśli o tym, by górować nad innym, nie zależy mu na własnej korzyści, wywyższaniu się lub na innej formie promowania siebie samego, z wyjątkiem możliwości dzielenia się sobą, swoją Jaźnią.

W końcu ta powszechna relacja zapanuje na ziemi i zasa­da oko za oko, ząb za ząb oraz karmiczne prawo kary przestaną w naszym życiu działać.

Myśli, które jako ludzkie istoty wyrażamy, powracają do nas, ponieważ naturą prawa karmicznego jest: a co człowiek sieje, to i żąć będzie. Nie można jednak winić za to Boga. Uruchomili­śmy prawo karmiczne i oto, co do nas powraca. Wszyscy, przez samą naturę naszych narodzin, jesteśmy winni przestępstwa, za­niedbania albo innego karygodnego czynu i dlatego weszliśmy pod działanie prawa karmicznego. Naturalnie pojawia się więc pytanie: Czy to prawo karmiczne może być przełamane? Czy może się zakończyć? Odpowiedź brzmi: tak.

-37-


Grzmot Ciszy

Możesz zatrzymać działanie prawa karmicznego w każdej chwili swojego życia, jeżeli uświadomisz sobie, że uruchomiłeś je własnymi myślami i czynami lub na skutek przyjęcia świa­domości rasowej, religijnej lub narodowej, którą zaczniesz teraz porzucać. Do przezwyciężenia prawa karmicznego prowadzi skrucha i stałe przebywanie w atmosferze miłości i przebacze­nia. Wtedy przestajesz być człowiekiem czy istotą śmiertelną, ponieważ nie przechowujesz już więcej śmiertelnych myśli i czynów.

Od tego momentu jedyną karmą, jakiej doświadczasz, jest ta wynikająca z przynależności rasowej lub narodowej i jej tak­że powinieneś się wyrzec we własnej świadomości. Jeżeli jutro zacznie się wojna i zostaniesz powołany do służby wojskowej, musisz się podporządkować temu wezwaniu. Oddajesz „cesa­rzowi to, co cesarskie" - musisz wypełnić swoje obywatelskie obowiązki. Jeżeli nie zrobisz tego, co do ciebie należy, oddalisz tylko na jakiś czas od siebie kłopot, zmuszając kogoś innego do służenia na wyznaczonej ci pozycji i stawiając go w sytuacji, w której sam powinieneś się znaleźć. Odmowa jest dużo gor­sza niż przyjęcie wezwania do służby, ponieważ odpowiadając na nie, możesz przynajmniej odżegnać się od czynu i modlić się za wroga tak żarliwie jak za samego siebie. Możesz prosić Boga o wolność i bezpieczeństwo swoich nieprzyjaciół oddając „cesarzowi to, co cesarskie" i w ten sposób wyzwalasz się spod działania prawa karmicznego, wypełniając swój obywatelski obowiązek bez nienawiści, odwetu stojąc jak gdyby z boku.

Jedno tylko może cię uwolnić od zasady „a co człowiek sieje, to i żąć będzie" - zaprzestanie siewu. Sposobem na to jest rozpo­znanie własnej duchowej tożsamości, abyś nie musiał już docho­dzić, knuć, spiskować, planować, chwytać czy nawet pożądać

-38-


I

Prawo karmiczne

tego, co ktoś posiada, ale byś otworzył oczy i mógł ze zdumie­niem obserwować cudowne sposoby Ojca, który daje ci wszyst­ko, czego potrzebujesz, bez odbierania czegokolwiek innym.

Droga do Nieskończoności uczy, że istnieje prawo, a jedno­cześnie coś, co jest nazywane Łaską. Zilustruję to w ten sposób: nowoczesna metafizyka mówi, że jesteśmy podporządkowani prawom materii, istnieją bowiem pewne prawa, które dręczą nas w tej ziemskiej sferze - prawa klimatu, infekcji, dziedziczności, naszego otoczenia, czasu i przestrzeni. Każda ludzka istota pod­lega pod prawo czasu. Faktycznie, rzeczą, o której stale musimy pamiętać, jest wpatrywanie się w kalendarz, troska o zachowa­nie porządku dziennego, przez co zaczynamy się czuć zmęcze­ni, osłabieni i wyczerpani.

Jeśli przeżyłeś kiedykolwiek doświadczenie metafizycz­nego lub duchowego uzdrowienia, to wiesz, że w obliczu zro­zumienia duchowego, prawa materii tracą swą moc. Są teoriami i wierzeniami, lecz istnieje Łaska, która odsuwa je na bok. Nie znaczy to, że na planie ludzkim nie istnieją prawa materii albo zanikają prawa umysłu - chodzi po prostu o to, że istnieje stan Łaski, który zarówno prawa materii, jak i umysłu usuwa na bok.

Gdy przechodzisz pod działanie Łaski, żadne prawa nie mają racji bytu. W duchowym królestwie, które jest stanem Łaski, nie ma miejsca dla dwóch sił, z których jedna górowałaby nad drugą, przezwyciężała ją lub usuwała - istnieje tylko jedna siła. W królestwie Ducha nie ma opozycji, nie ma walki - jest tylko stan Łaski, który sam w sobie stanowi prawo eliminacji każdej fazy materialności. Gdy wchodzisz w stan Łaski, nie masz już dobrego albo słabego zdrowia ani obfitych lub skąpych zasobów. Żyjesz w stanie duchowości, w którym nie istnieje ani


0x08 graphic
39-


Grzmot Ciszy

dobro, ani zło - nie ma stopniowania i porównań - jest tylko Byt, boski Byt, duchowy Byt, jedyny Byt.

Tylko wtedy, gdy przestaniesz myśleć kategoriami zdrowia i choroby, bogactwa i nędzy wchodząc na poziom duchowości, przekroczysz nie tylko własne człowieczeństwo, ale nawet i do­bre człowieczeństwo: wzniesiesz się ponad Dziesięcioro Przyka­zań, do tej świadomości, którą Chrystus Jezus objawił w dwóch wielkich przykazaniach uznających tylko jedną siłę - jedne­go Boga, jednego Ducha, jedną Duszę - każdy z nas jest taką Jednością.

Uznanie tego jest tylko pierwszym krokiem. Przykazania te muszą być naprawdę przeżywane. Powinieneś przyjąć je do świadomości, abyś rzeczywiście nauczył się przebaczać swoim wrogom. Abyś nauczył się nie krytykować, nie osądzać lub nie potępiać kogoś za popełniane błędy. Nie chodzi o to, aby da­rować winy, ale o to, by w miarę, jak ktoś stara się podnieść, podać mu pomocną dłoń, rozpoznając w nim naturę Boską; Boga, jako prawdziwą Duszę wszelkich istot ludzkich. Każdy dobry człowiek może pobożnie wznieść się ponad cudze błę­dy i nawet przebaczać ludziom ich grzechy. Każdy dobry czło­wiek może zdobyć się na takie postępowanie, ale potrzebna jest duchowa zdolność widzenia, by móc powiedzieć: „Nie widzę nikogo. Wszystko jaśnieje obliczem Boga. Dusza Boga emanuje ze wszystkich oczu".

Takie zrozumienie nie uzdrawia chorych ani grzesznych. Pozwala ono im tylko szybciej „umierać" - aby odsłonić ich duchową Jaźń. Im prędzej ludzkość „umiera" dla swego czło­wieczeństwa, tym szybciej rozwój Duszy będzie postępował naprzód aż zostanie ona objawiona.

Jeden dobrze znany i mądry człowiek, zapytał mnie pewne-

-40-


Prawo karmiczne

go razu, dlaczego tyle czasu spędzam na aktywnościach uzdra­wiania. Dziwił się on np. jakie korzyści może przynieść uzdro­wienie bardzo starej babci, skoro ona i tak umrze za rok lub dwa. Zastanawiał się, jak w międzyczasie wykorzysta ona swoje trochę lepsze zdrowie: „Po co jej to uzdrowienie? Żeby zrobić na drutach więcej bucików dla wnucząt?".

Choć rozumiem takie stanowisko, nie jest ono jednak zgodne z moim punktem widzenia. Nie obchodzi mnie to, czy babcia robi na drutach buciki dla swych wnucząt. Pragnę tyl­ko, ażeby Dusza każdego człowieka na ziemi mogła się obja­wić; Dusza, która będzie trwała wiecznie. Nie interesuje mnie naprawianie grzeszników poprzez prawienie im kazań ani na­wet leczenie chorych. Znam miejsce tego wszystkiego i widzę jak skala tego zjawiska rośnie, ale nie to jest naszym ostatecz­nym przeznaczeniem. Nie jest to cel, ku któremu zmierza moja i twoja praca.

Nadszedł już najwyższy czas, byś zaprzestał myślenia taki­mi kategoriami jak zdrowie lub dobrobyt, a zdobył się na re­fleksję o istnieniu, o zamieszkującym w tobie Duchu Bożym, byś mógł domagać się swego dziedzictwa jako dziecko Boże -„współdziedzictwa z Chrystusem" we wszystkich bogactwach niebiańskich. Nadszedł czas, abyś zastanowił się nad tym, czy możesz zmartwychwstać, skoro jesteś ukrzyżowany. Jeżeli je­steś przybity do krzyża, choćby przez nieustanną zależność od czasu, to czy możesz powstać i chodzić po tej samej ziemi znów w ciele fizycznym - mówić, jeść, pić?

Każdemu z nas powinno przyjść do głowy, że w życiu cho­dzi o coś więcej niż zdrowie i bogactwo. Coś więcej niż chodze­nie po tej ziemi i dbanie o własną rozrywkę. Istnieje coś więcej - samo Życie. Życie wieczne, które nie zna grobu; Życie, które

-41 -


Grzmot Ciszy

nie zna niemocy. Życie, któremu obcy jest grzech, nędza, wojny i niedostatki. Czy można takie Życie osiągnąć?

Każdy, kto posiadł choćby maleńkie ziarnko duchowego wglądu, jest w stanie pomóc bliźniemu w osiągnięciu tego Życia, uzdrawiając go z chorób fizycznych, mentalnych, moralnych i z kłopotów finansowych. Możemy pomagać sobie wzajemnie w osiągnięciu większego poczucia dostatku i odsłaniać prawdę duchową, przekazywać ją, pomagając w ten sposób kroczącemu obok bliźniemu. Jest to jednak już wszystko, co ze swojej strony jesteśmy w stanie uczynić.

W świadomości każdego z nas musi poza tym „umrzeć" sta­ry człowiek, by mógł się narodzić nowy. Każdy musi to przeżyć sam dla siebie, aby się przekonać, że można i że są tacy, których przebywanie na ziemi nie zakończyło się śmiercią. Jeśli zdołasz w swej świadomości wznieść się dostatecznie wysoko, możesz przebywać z nimi w ich przybytku.

Są tacy, którzy obcują obecnie z Chrystusem Jezusem, Moj­żeszem, Abrahamem, Lao Tse, Buddą i Janem. Dlaczegóżby nie? Możesz przecież przebywać z przyjaciółmi siedzącymi obok cie­bie. „Ale - powiesz - moi przyjaciele są żywi". Podobnie jak te wielkie Dusze. Żaden człowiek nie umiera całkowicie po osią­gnięciu Duchowego oświecenia. Wystarczy trochę zrozumienia, że sensem życia może być coś więcej niż świat materialny, wię­cej niż to, co widzi twoje oko - już nawet takie oświecenie może zapobiec ciągłemu umieraniu. Wymaga to bodaj ziarnka Boskiej świadomości.

Nie znaczy to, oczywiście, że wszyscy będziemy wiecznie chodzić po ziemi. To nie jest częścią planu. Także nasze dzieci nie pozostaną na zawsze dziećmi. Mają one stać się młodzieżą, dorosłymi i w końcu osiągnąć dojrzałość. Istnieją różne stany

-42-


Prawo karmiczne

i stopnie świadomości i nikt z nas nic pozostaje na zawsze na tym samym etapie. Gdybyśmy, osiągając lata dojrzałości, uświadamiali sobie przejście jednego stopnia swego życia umożliwiające dopasowanie do drugiego, to średnie i późne lata naszego życia byłyby najbardziej owocne, radosne, szczę­śliwe i pomyślne.

W każdym z nas mieszka Syn Boży. Chrystus to nie czło­wiek, który chodził po ziemi dwa tysiące lat temu. Człowiekiem był Jezus, Chrystus zaś jest Duchem Bożym w człowieku. Ten Duch był transcendentną Świadomością Jezusa i ta transcendent­na Świadomość jest Synem Bożym w nas. Ma on leczyć choroby, żywić nas, ubierać i dawać nam schronienie, być naszą ochroną, pewnością i bezpieczeństwem, jak to było w Galilei.

Aby korzystać z Jego dobrodziejstw, musisz wyzbyć się ob­razu Boga nagradzającego i karzącego i przyjąć Boga miłujące­go, w którym nie ma ani ciemności, ani żadnych ludzkich cnót i cech śmiertelnych. Jeśli takiego Boga poznasz i jeśli nie bę­dziesz się już bał Jego samego i Jego gniewu albo kary, będziesz wiedział, że nie grozi ci choroba, śmierć ani starość, ponieważ w Bogu nie ma miejsca dla tych rzeczy.

Zadaniem Mistrza, czyli Chrystusa w nas, jest zniweczenie wielu grzesznych myśli i pragnień, choroby, niedostatku, ogra­niczeń i wreszcie ostatniego wroga - samej śmierci. Jeśli siejesz w Duchu; jeśli jesteś wierny duchowej prawdzie, że Ja i Ojciec jedno jesteśmy, nieodłączni, niepodzielni; to nawet gdy po­ścielisz sobie w piekle lub gdy chwilowo kroczysz doliną cieni śmierci, to i tak „ja i mój Ojciec jedno jesteśmy", zawsze nieod­łączni i niepodzielni. Jesteś jednością z Ojcem i wszystko, co On ma, należy także do ciebie, nie dlatego, że na to zapracowałeś lub zasłużyłeś, lecz dzięki Łasce Boga.

-43-


Grzmot Ciszy

Wszystko, co robi Bóg, jest bezinteresowne. Czy miłość Boga jest mniejsza niż miłość matki? A przecież matka zajmuje się swoim dzieckiem, nie oczekując w zamian żadnych korzy­ści - nie prosi dziecka o wzajemność. Ona wie, że angażuje dla dziecka wszystkie swoje siły z jednego tylko powodu, a tym powodem jest miłość. Nigdy nie karze swego dziecka - ow­szem, utrzymuje je w ryzach, ale jeśli jest normalna, nie karze. Czy ludzka matka kocha obłąkane dziecko mniej niż zdrowe? Przeciwnie, czasami nawet bardziej. Czy zatem matka obdarza większą miłością niż Bóg? Czy Bóg ustępuje w czymś ludzkiej matce?

Bóg nie jest istotą nadludzką. Nie jest też osobą z ludzkimi uczuciami. Bóg nie lituje się, ani nie potępia. On istnieje i jest dostępny dla każdego, kto tylko potrafi przyznać, że Bóg jest. Wszystkie twoje bezsensowne modlitwy błagające Boga, by był inny niż jest, ustaną, kiedy zrozumiesz, że Bóg nie podlega ludz­kim wpływom ani nie przyjmuje poleceń człowieka.

Bóg nie akceptuje naszego pojęcia sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia, ale przekazuje nam Swoją wizję tych wartości, jeśli tylko słuchamy cichego łagodnego Głosu. Czcij Boga, uświada­miając sobie Jego wszechmoc, wszechwiedzę i wszechobecność. Bóg jest nieskończoną Miłością i Inteligencją, która podtrzymu­je uniwersalne prawo. Zamiast modlić się do Niego, wycisz się i wsłuchaj w cichy łagodny Głos w swoim wnętrzu.


Rozdział 3

Ponad mocą

D

opóki człowiek ma kogoś lub coś, czego może się trzymać, nie znajdzie Boga. Nic, co człowiek wie lub może objąć swoim umysłem - czy będzie to przed­miot czy myśl - nie jest Bogiem. Nie odnajdzie Boga ten, kto ma coś, na czym może się oprzeć, przy czym może trwać, o czym może myśleć. Choć wydaje się to zadziwiające i niewiarygodne, jednak jest prawdą.

W życiu większości z nas dominują dobre rzeczy, a mniej jest rzeczy złych. Ponieważ jednak te drugie odbierają nam po­czucie szczęścia, musimy przyznać, że trwałej szczęśliwości nie zapewniło nam również to, co dobre. Wielu z nas podejrzewa zapewne, że istnieje coś poza tym wszystkim, ale co? Czy jest to Bóg, a jeśli tak, to co zatem ludzie nazywają Bogiem? Czy Bog jest tylko nieuchwytną nadzieją, bezsensownym marzeniem, czy też jest realnie osiągalny? Czy można poznać Boga?

Poszukiwanie Boga nie jest dla nikogo łatwe, a kiedy nad­chodzi Jego objawienie, odbiega ono diametralnie od oczeki­wań. Uczciwie należałoby wówczas przyznać, że przekracza to możliwości ludzkiej percepcji. Tylko znalezienie potwierdzenia własnego odkrycia, przedstawione na tysiąc różnych sposobów

-45-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

poprzez słowo mówione i pisane, a następnie życie tym przez całe lata, pozwala je w końcu przyjąć.

Religie zaczęły się rozwijać, ponieważ ludzie w dalekiej przeszłości nieustannie doświadczali licznych trudności różne­go rodzaju. Gdy np. byli rybakami, zauważali pory, kiedy ryby nie płyną ławicami; myśliwi przeżywali okresy, kiedy zwierzy­ny było mało; rolnicy narzekali na zbyt obfite opady deszczu w jednych latach, a niedostateczne w innych. Od czasu do czasu przez granice naprzykrzali się wrogowie i wtedy prawie zawsze silny zwyciężał słabego, grabiąc go i często biorąc w niewolę. Jeżeli nawet me była to niewola fizyczna, to zniewalano jeńców mentalnie, trzymając ich w takiej ciemnocie, jak to tylko było możliwe, żeby łatwiej można było ich eksploatować. Kiedy sła­by stawał się silnym, sytuacja często się odwracała.

Historia pokazuje, że mocniejszy zawsze zabierał słabsze­mu. Kule pokonywały tych, którzy mieli kusze i strzały; armaty zatriumfowały nad łukami i wreszcie bomby wzięły górę nad armatami. Jedna siła zawsze była używana do przezwyciężenia innej, a ludzie ostatecznie zwracali się do Boga w nadziei, że bę­dzie On potężniejszy od wszelkiej broni, jaką dysponują.

Stary Testament jest pełen opowieści o ludziach i narodach wzywających Boga do zniszczenia swoich wrogów. Nie mówią one o wyjątkowym zepsuciu owych ludów, które miały być przyczyną ataku. Zazwyczaj chodziło głównie o zdobycie zie­mi, niewolników lub innych rzeczy, które były w posiadaniu przeciwników. Proszono więc Boga, aby zmiótł wrogów z po­wierzchni ziemi, a ich własność oddał narodowi wybranemu.

Oto czym także dziś jest Bóg dla większości ludzi - to coś, czym można się posłużyć. Współcześnie jednak, zamiast sku­piać się jedynie na ludzkich wrogach, ludzie obarczają Boga

-46-


0x08 graphic
Ponad mocą

dodatkową odpowiedzialnością - chcą, by usuwał ich grzechy i choroby. Człowiek zawsze poszukiwał i wciąż poszukuje więk­szej mocy potrafiącej zwalczać mniejsze siły, które niszczą i do­kuczają mu.

Dziś świat odkrywa potworne moce, większe niż oczekiwa­ne kiedykolwiek od Boga lub Mu przypisywane; zna siły mate­rialne, które są w stanie natychmiast zmieść wroga, o ile tylko agresor nie użyje ich pierwszy. Odkryto nawet siły mentalne, nikt jednak nie odkrył jeszcze, zarówno w dziedzinie fizycznej, jak i mentalnej lub duchowej, mocy, która mogłaby zniszczyć lub przezwyciężyć grzechy, choroby i nędzę świata.

Nowoczesny, zmechanizowany świat ciągle jeszcze ugania się dokładnie za tym samym, czego szukali już ludzie żyjący przed Abrahamem, Izaakiem i Jakubem; ciągle modli się do Boga o te same rzeczy, o które prosili jego pogańscy przodko­wie. Człowiek nie opanował jeszcze tej wielkiej lekcji, że żadnej trudności nie można przezwyciężyć przy użyciu jakiejkolwiek siły. Jeżeli na przestrzeni tysięcy lat świat nie zrozumiał, że szaleństwem jest poszukiwanie mocy, którymi można, poko­nać błąd, to mądrzej będzie pozostawić mu jego chwiejny kurs, a samemu pójść drogą wzwyż, do nieskończoności, udowadnia­jąc brak sił do przezwyciężenia, ponieważ w życiu liczy się „nie siła, ani moc, ale Duch mój".

Kiedy wielki czarodziej firmy General Elektric, Charles P. Steinmetz powiedział czterdzieści lat temu, że następnym wielkim odkryciem świata będzie moc duchowa, było to pro­roctwem. Należy jednak pamiętać, że moc duchowa, o której wspomniał, nie jest siłą w powszechnie przyjętym znaczeniu tego słowa, to raczej brak siły. Nie jest to moc rozumiana jako coś, co świat może sobie wyobrazić jako siłę, ponieważ nie jest

-47-


Grzmot Ciszy

ona ani fizyczna, ani mentalna. Nie jest to moc, którą człowiek może manipulować i dlatego takie określenie jak posługiwanie się Prawdą to archaizm. Prawdą nie można się posługiwać. Bogiem me można się posługiwać. Wyobraź sobie człowieka, który po­sługuje się Bogiem; już sama myśl jest szokująca!

Kiedy duchowa moc ostatecznie zostanie zrozumiana, oka­że się być stanem bez mocy. Co oznacza to stwierdzenie? Stan bez mocy jest stanem świadomości, w którym nie istnieją dwie zwalczające się siły, nie ma dwóch potęg, z których jedna może być użyta do zniszczenia drugiej. Innymi słowy, nie istnieje moc duchowa, którą można wykorzystać do zniszczenia wrogów; nie istnieje moc duchowa mogąca zastąpić energię nuklearną, na której polega dzisiejszy świat.

Niektórzy mogą sądzić, że skoro siła, której poszukujemy i mamy nadzieję zastosować, jest duchowa, to użycie jej jest usprawiedliwione. W rzeczywistości jednak od tej duchowej mocy oczekujemy, by działała jak bomby, na których polegamy. Nie łudźmy się, wierząc, że można odkryć jakąś siłę o działa­niu przekraczającym możliwości wszystkich dotychczas pozna­nych sił. Nie chodzi o użycie duchowej mocy do zniszczenia lub zwalczania czegoś, ale o pokonanie wiary w istnienie dobra i zła w jakimkolwiek skutku lub w jakiejkolwiek formie.

Kiedy zostałem poprowadzony do medytacji nad ideą mocy, uświadomiłem sobie, że przyczyna wszelkich życiowych kon­fliktów i niepokojów leży w zakorzenionej głęboko wierze w dwie siły, która wywołuje postawy takie jak np. przetrwanie najbardziej przystosowanych do życia, instynkt samozachowaw­czy jako pierwsze prawo natury i użycie siły w wojnie i w każdej niemal dziedzinie ludzkiego życia. Na przestrzeni wieków po­sługiwano się jedną siłą do zwalczania, niszczenia lub zastąpie-

-48-


0x08 graphic
Ponad mocą

nia innej, a jednak, mimo wszystkich tych prób, nieszczęścia, które istniały na ziemi od zarania dziejów, wciąż dręczą świat. Pomimo upływu lat nie udało się pod żadnym względem wyeli­minować lub zniszczyć mocy zła.

Właśnie podczas medytacji, kiedy zgłębiałem te zagadnie­nia, przyszły mi do głowy pytania: Czy to oznacza, że człowiek poszukuje większej mocy po to, by zrobić coś z tymi innymi siłami? Czy możliwe jest, że istnieje moc duchowa zdolna znisz­czyć materialną i zająć jej miejsce? A gdyby taka duchowa moc została odkryta, czy niektórzy źli osobnicy mogliby tak się wy­szkolić w jej stosowaniu, że świat byłby zmuszony szukać coraz większych mocy dla przezwyciężenia tej duchowej? Gdzie jest granica? Gdzie to wszystko się kończy?

Wiedziałem, że jakakolwiek siła nie byłaby wykorzystywa­na, zawsze istnieje potencjalna możliwość użycia jej zarówno w imię dobra, jak i zła. Podczas mojej medytacji zadałem pyta­nie: jak to jest możliwe? Czy w świecie urządzonym przez Boga Jego moc może być użyta zarówno przez dobro, jak i zło?

Odpowiedź przyszła błyskawicznie: „Nie; jeżeli kiedykol­wiek odkryjesz, czym jest moc Boga, będziesz wiedział, że nie ma ona przeciwnej sobie, będącej w opozycji. Nie można jej użyć ani na rzecz dobra, ani zła - zawsze pozostaje ona twórczą, wspierającą i utrzymującą siłą dobra; siłą, którą nie można się posłużyć. Mocą Boga nie można się posługiwać - to ona może po­sługiwać się nami, a nie odwrotnie". Jest to moc, na którą czeka świat, która udowodni, że nie jest mocą; to moc, której nikt nie może wykorzystywać, a tylko Bóg sam z Siebie może ją wyra­żać, uaktywniać i pobudzać.

0x08 graphic
4 W literaturze duchowej świata różne koncepcje Boga znajdują wyraz w różnych s wach używanych na Jego określenie, np. „Ojciec", „Matka", „Dusza", „Duch", „Za­sada", „Miłość" i „Życie". Dlatego autor używa zamiennie zaimków „On", „To" lub „Jego", „Siebie", „Mnie" jako odnoszących się do Boga.

-49-

S1O-


Grzmot Ciszy

Stało się dla mnie zupełnie jasne, że dopóki istnieje wiara w dwie siły, niektórzy będą wykorzystywać moc w imię dobra, a mm na potrzeby zła, a ponieważ bierność nie pozwala większo­ści członków rodziny ludzkiej zająć stanowiska po stronie dobra, zło zwykle będzie górą.

Gdy moc należała w praczasach do domeny materialnej, dzia­łały zarówno materialne siły dobra, jak i zła. Potem nadeszła era przewagi siły mentalnej, przez krótki czas mądrze używanej, kie­dy siłą tą posługiwano się do leczenia i regeneracji. Niedługo póź­niej odkryto, że siłę mentalną można wykorzystać zarówno dla dobrych, jak i złych celów. Dziś świat jest areną działania obydwu tych sił - materialnej i mentalnej. Wyzwaniem jest przekrocze­nie użycia jakiejkolwiek siły lub mocy dla osiągnięcia stanu bez mocy.

Każda odrobina dobrej siły użyta w jakiejkolwiek sytuacji fi­zycznej lub mentalnej może zawsze posłużyć komuś za przykład wykorzystania w analogiczny sposób siły zła. Ostatecznym roz­wiązaniem tej walki przeciwstawnych sił jest zdolność wzniesienia się do Boskiej mocy, która nie jest siłą dobrą, ale twórczą, wspie­rającą i podtrzymującą potęgą; wzniesienie się do wymiaru życia, w którym nie ma mocy, nie można posłużyć się żadną siłą.

W stworzonym przez Boga wszechświecie tajemnicą życia jest stan poza mocą, gdy żadna siła nie może działać przeciwko tobie, w tobie lub przez ciebie. Stawia cię to w wielkiej pokorze, gdy nawet niechętnie musisz przyznać, jak to uczynił sam Jezus: „Ja sam z siebie mc czynić nie mogę".

Oto cel tego przesłania - dojście do punktu, kiedy nie tylko zapewniasz: „Ja sam z siebie nic uczynić nie mogę", ale okazujesz, że to szczera prawda i zezwalasz, aby - cokolwiek to jest - moc Boga czy stan poza mocą - przejawiło się i zadziałało.

-50-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Ponad mocą

Istnieje jeszcze druga część tej zasady - równie ważna i w naturalny sposób wynikająca z pierwszej. Stwierdziłem, że ludzie od zawsze poszukują mocy, która mogłaby pokonać inne, ale jednocześnie dążą oni do znalezienia czegoś więcej. Szukają Boga, który zapewniłby im takie rzeczy jak pokarm, odzież i mieszkanie.

Mistrz był tego świadom, ostrzega! więc Swoich uczniów: „Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać". Jezus wiedział, że na długo przed Jego przyjściem ludzie poszukiwali Boga, by dał im pożywienie, odzież, mieszkanie, towarzystwo, zasoby, dobre plony, udane polowania i obfite połowy. Mimo Jego na­kazu, by przestać troszczyć się o rzeczy, po upływie dwóch ty­sięcy lat ludzie wciąż modlą się o nie w kościołach, choć Nowy Testament przed takimi prośbami ostrzega. Świat niezmiennie chce znaleźć Boga, który dawałby rzeczy. Są to bezskuteczne poszukiwania, podobnie jak te dążące do odkrycia Boga, który posłużyłby jako moc do zniszczenia wrogów.

Gdy zrezygnujesz z poszukiwania mocy Boga, odnajdziesz stan ponad mocą wprowadzający w twoje życie harmonię. Je­śli przestaniesz rozglądać się za rzeczami od Boga, otrzymasz największy dar - Samego Boga. Doświadczysz Go we własnej świadomości, w swoim wewnętrznym sanktuarium lub świąty­ni, w tym tajemnym miejscu Najwyższego, którego nie można odnaleźć nigdzie indziej jak tylko w sobie samym. Musisz przy­jąć do wiadomości, że twoim celem jest zupełnie bezinteresowne urzeczywistnienie Boga.

Tym, którzy zastanawiają się: „Czy otrzymam zdrowie?". albo „Czy uzyskam obfite zasoby?", odpowiem: „Przypuszczam, że tak. Myślę tak, ponieważ Łaska Boża obficie zaopatruje nas

-51 -


Grzmot Ciszy

we wszystko, czego potrzebujemy, my sami jednak nie posiada­my żadnej mocy, aby te rzeczy od Boga wyegzekwować. Gdy przeżywamy faktyczne, świadome urzeczywistnienie Boga, ból, niedostatek i ograniczenia znikają".

Niestety, wciąż będą istnieć ludzie chorzy i biedni. Ci dru­dzy zawsze są z nami - ubodzy na zdrowiu, z chudym portfelem i ubodzy moralnie. Dzielimy się z nimi swoim dostatkiem najle­piej, jak możemy. Nie jesteśmy jednak w stanie uczynić nic po­nad to. Obdarowanie ich wszystkim, czego potrzebują lub pra­gną, przekracza nasze możliwości. Jest to niemożliwe, ponieważ człowiek, „który ledwie dech ma w nozdrzach", ma niekończące się oczekiwania; dopóki nie dotrze do niego bezsens poszukiwa­nia rzeczy, nigdy nie zostanie zaspokojony.

Dlaczego nie przestajesz szukać mocy Boga, rozglądać się za jakąś myślą lub prawdą, o której sądzisz, że da ci zdrowie lub po­myślność i nie przyznasz, że sam z siebie nic nie możesz uczynić i że nikt nigdy jeszcze nie odkrył mocy, która zniszczyłaby jego wrogów? Poprzestań na uświadomieniu sobie, że całe zło tego świata jest jedynie „cielesnym ramieniem" i pozwól, by odeszło z twojego doświadczenia. Zaakceptuj to nie poprzez spychanie lub wymuszanie, ale przez zgodę, by minęło. Niczego nie mo­żesz dokonać, używając fizyczne] lub mentalnej siły, ponieważ walka jedynie wzmacnia to, co wydaje się być złą mocą w two­ich doświadczeniach. Trwasz w błędnym mniemaniu o sile grze­chu, złych nawyków, choroby, niedostatku i ograniczeń; o sile, której te rzecz same w sobie - nie posiadają. Oto dlaczego żadna

0x08 graphic
Ezechiel powiedział swojemu ludowi w czasie bitwy, kiedy stali wobec przeważają­cych sił nieprzyjaciela: „z nimi jest ramię ciała, ale z nami jest Pan nasz Bóg, aby nam pomóc i przeprowadzić naszą bitwę". Kiedy stajesz wobec jakiegokolwiek problemu - fizycznego, mentalnego, moralnego czy finansowego - pamiętaj, że „jest to tylko ramię ciała, które stara się przekonać, że jest mocą, ale nie ma ono żadnej mocy - jest tylko ramieniem".

-52-


0x08 graphic
Ponad mocą

siła fizyczna, mentalna czy duchowa nie będzie wystarczająca do usunięcia jakiegokolwiek niepożądanego stanu.

Zawsze, gdy przychodzi ci do głowy myśl: „potrzebuję tego, potrzebę tamtego, chciałbym tego czy chciałbym tamtego", albo „muszę mieć to czy tamto", twoją odpowiedzią powinno być: „Nie samym chlebem żyje człowiek, a więc nie skutkiem, stwo­rzeniem, ale Duchem, Stwórcą". Musisz uświadamiać sobie to tak długo, aż przezwyciężysz swoje pragnienie posiadania kogo­kolwiek lub czegokolwiek w świecie zewnętrznym. Powinieneś stracić zainteresowanie dla wszystkiego, co materialne, a przy­jąć, że żyjesz nie tym, co jest widzialne, ale tym, co niewidzial­ne. Odkryjesz wówczas, że Nieskończone Niewidzialne posta­wi przed tobą osoby, rzeczy, okoliczności i warunki niezbędne w twoim codziennym życiu.

W ten sam sposób, za każdym razem, gdy kuszony jesteś myślą o jakiejś sile - negatywnej, złej, fałszywej mocy, która wydaje się dominować w twoim życiu, czyniąc je próżnym i bezowocnym, i którą pragnąłbyś zniszczyć - uśmiechnij się, uświadamiając sobie „Nie, do przezwyciężenia tej dysharmonii nie jest mi potrzebna żadna siła. Istnieje Bóg. Nie wiem nawet, czym On jest i nie mogę tego wiedzieć, ponieważ odpowiedź przekracza wszelką ludzką możliwość percepcji i pojmowania. Gdybym nawet mógł wyobrazić sobie coś, co uznałbym za Boga lub Prawdę, ostatecznie przekonałbym się, że prawdzi­wego Boga w tym nie ma". I tak w nieskończoność, aż zro­zumiesz, że jeśli jesteś w stanie objąć To myślą, to nie jest To, o co chodzi.

Jak można wierzyć, że myśl o Bogu pojawiająca się w ludz­kim umyśle może być Bogiem? Byłoby to na pewno umiejsco-

-.53-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

wierne i ograniczenie Boga. Wielki Salomon w pełni rozumiał, że nawet wspaniała Świątynia, którą zbudował, nie może zmie­ścić Boga. Nic nie jest dostatecznie wielkie, by pomieścić Boga. Cały świat nie jest ku temu wystarczający, a my budujemy w naszych umysłach małe psie budy czy gołębniki i myślimy, że Bóg w nich przebywa tylko dlatego, że zamieniliśmy Jego Imię na Umysł, Życie lub Miłość, starając się zakotwiczyć Go w myśli i sądząc, że tu możemy Go zatrzymać. Jakie to głupie! Nie­możliwe jest zbudowanie do tego celu wystarczająco wielkiej mentalności! Przecież cały wszechświat nie jest na tyle ogrom­ny, by objąć Boga!

Bądź zadowolony zatem z tej wiedzy, że Bóg jest i że dowody tego widoczne są we wszystkim, co cię otacza -w prawie: podobne rodzi podobne; w bogactwie miłości, której świat czasami wydaje się być pozbawiony i w niezmierzonym, choć nieustannie niszczonym, pięknie świata.

Czym jest Bóg - nie wiemy, istnieje jednak bardzo wiele sposobów zaobserwowania Bożej obecności - nie przez pozna­nie Go, lecz poprzez oglądanie skutków Jego działania. Nie wiemy, jak Bóg działa, ale w Drodze do Nieskończoności od­kryliśmy, że sprzyja temu milczenie, wyciszenie myśli, kiedy ludzka jaźń jest na tyle pokorna, że prawdziwie i szczerze wie­rzy w słowa: „Ja sam z siebie nic uczynić nie mogę" i cierpliwie czeka, aż odsłoni się Boska wspaniałość.

Tylko ci, którzy są gotowi do odrzucenia wszelkich swo­ich koncepcji o Bogu, zrezygnowania z wyobrażeń, myślenia i określania, mogą w całkowitym samooddaniu pozwolić Mu się ujawnić:

-54-


0x08 graphic
Ponad mocą

Boże, nie wiem, kim jesteś i nawet nie wiem, jak mam się do Ciebie modlić. Nie wiem, jak zacząć modlitwę i jak ją zakończyć; nie wiem, o co mam się modlić.

Nie mogę wierzyć w Boga, jakiego przyjmuje świat, ponieważ następstwem takiej ślepej wiary jest bezowocność i zawiedzione na­dzieje. Muszę znaleźć Boga, jakiego żaden człowiek nie zna; Boga, który jest; jedynego prawdziwego Boga, który stworzył wszechświat na Swój obraz i podobieństwo - doskonały, harmonijny i komplet­ny - i który wspiera i utrzymuje go w jego nieskończoności i wiecz­nej doskonałości. W takiego Boga mogę wierzyć.

Odsłoń się Sam, Ojcze, pokaż mi Swą wołę. Nigdy więcej nie znieważę Ciebie, usiłując wskazywać, czego potrzebuję, a następnie starając się wymusić, byś mi to dostarczył. Nigdy nie będę się spo­dziewał, że spełnisz moją wołę albo mój rozkaz, że będziesz moim chłopcem na posyłki.

Oddaję swoje życie, swoje istnienie, swoje ciało pod Twoją opie­kę. Uczyń z tym, co zechcesz. Ojcze, zabierz moje grzechy, moje obawy i moje choroby, weź moje zdrowie i mój dobrobyt; wszystko to zabierz. Proszę o jeden tylko dar - dar Ciebie Samego'".

Możesz wejść na taki poziom wrażliwości i odpowiadać na tyle, na ile jesteś gotowy, twoja gotowość zaś przyjdzie wów­czas, gdy poznasz różne wizerunki Boga, jakie oferuje świat -Boga świata religijnego; metafizycznego Boga; Boga, którym, jak sądzimy, można się posłużyć; Boga, który objawia rzeczy.

0x08 graphic
6 Fragmenty zapisane kursywą są spontanicznymi medytacjami autora powstałymi w przeżywanych przez niego stanach wyższej świadomości. Nie zostały stworzone z myślą o wykorzystywaniu ich jako afirmacje, zaprzeczenia lub formuły. Umieszczono je w książce jako przykłady swobodnego przepływu Ducha. W miarę praktykowania Obecności czytelnik będzie otrzymywał w chwilach uniesienia nowe, świeże inspira­cje jako dary Ducha.

-55-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Wypróbuj każdy rodzaj Boga i dopiero, gdy dojdziesz do koń­ca tych prób, będziesz gotów Mu się poddać, porzucić dalsze poszukiwania wielkiej mocy, która by mogła niszczyć twoich wrogów, a ciebie obsypywać darami. Odrzucisz pragnienie Boga tego rodzaju, a pozostaniesz przy słowie: „Bóg jest. Twoja łaska mi wystarcza - nie dzięki sile, nie przez moc. Człowiek nie po­winien żyć zewnętrznymi siłami ani zewnętrznymi rzeczami, lecz Słowem".

Dawno temu ci z nas, którzy zgłębiali metafizykę, utracili wiarę w moc materialną i materialne środki. Dziś, gdy robimy następny krok, porzucając naszą wiarę w środki mentalne -mentalne siły i sposoby - zbliżamy się do prawdziwego Boga, którego można doświadczyć, me można jednak nigdy Go po­znać umysłem, ani posłużyć się Nim.

0x01 graphic


OD NIERZECZYWISTEGO DO RZECZYWISTEGO



0x08 graphic
Rozdział 4

Któż ci powiedział

Ś

wiat nigdy nie wzniesie się ponad ideę wykorzystania jednej siły do zwalczania drugiej i nie osiągnie życia w królestwie ponad mocą, dopóki nie zostanie rozwią­zana tajemnica Genezis. W tej pierwszej księdze Biblii znajdują się dwie całkowicie przeciwstawne i sprzeczne historie stworze­nia. Pierwszy rozdział jest niewątpliwie pracą mistyka, który osiągnął pełne zjednoczenie z Bogiem i dostrzegł, że cały ten wszechświat jest Świadomością, która przybrała kształt. Następ­ne rozdziały zawierają natomiast opis stworzenia przez umysł.

Pierwsza historia stworzenia jest objawieniem działania Świadomości z całą jej nieskazitelnością i odwiecznością. Opo­wiada ona o rozwoju duchowym wszechświata, w którym świa­tło istniało, zanim ukazało się słońce czy księżyc; w którym plony są w ziemi nim jeszcze posiane zostały nasiona i gdzie żyje już mężczyzna, zanim stworzono kobietę. To, co zostało ukształtowane przez Świadomość, nigdy nie było zrodzone -jest to jedynie wytwór Świadomości, bez początku i końca, po­nieważ dopóki istnieje Świadomość, stale przejawia się ona przez formę. Gdy Świadomość przybiera formę, może ukazać się jako nasienie albo jako całkowicie rozwinięte drzewo, bez potrzeby przechodzenia kiedykolwiek przez proces wzrostu.

-59-


Grzmot Ciszy

Świadomość lub Dusza, którą nazywam Bogiem, ujawnia i wyraża Siebie jako duchowy wszechświat, w którym nie ma poczęcia ani narodzin. Inaczej mówiąc, tworzenie jest niepoka­lanym poczęciem Boga przejawiającego się jako indywidualna tożsamość - tożsamość wyrażająca się w ludzkich, zwierzęcych, roślinnych i mineralnych formach. W rzeczywistości więc Bóg, Świadomość, stanowi prawdziwą treść i tworzywo ziemi, nawet tego, co ukazuje się jako kamień, skała, piasek i gleba - ta sama Świadomość jest także substancją naszej prawdziwej tożsamo-

ści.

Wiemy z księgi Genezis, że Bóg stworzył Adama i Ewę i umieścił ich w raju, wśród doskonałości i harmonii, otoczo­nych jedynie dobrocią, miłością i pięknem. W Edenie panowała radość i harmonia, dopóki nie wkradło się coś, co go zniszczyło i usunęło Adama i Ewę z ogrodu. To coś zawsze było do pewne­go stopnia zagadką, jednak jej tajemnica wyraźnie zostaje wyja­śniona w drugim i trzecim rozdziale Genezis.

W rajskim ogrodzie Adam i Ewa byli nadzy, lecz nieświa­domi swojej nagości: mieli ciała, ale dopóki ich umysły były czyste, nie odczuwali wstydu. Ciało wydawało im się być rze­czą normalną i naturalną, dlaczego więc mieli się go wstydzić? Dalej czytamy jednak, że Adam i Ewa poczuli wstyd, ponieważ poznali, że byli nadzy. Nagle pojawiła się w ich umysłach wiara w zło, zaczęli się okrywać i chować. Co ukrywali i przed czym się chowali, jeśli nie przed poczuciem zła we własnych umysłach?

I Bóg zapytał Adama: „Któż ci powiedział, że jesteś nagi?".

To pytanie oddaje istotę ludzkiego życia. Wszyscy tkwimy w tym samym kłopotliwym położeniu, w jakim znalazł się Adam. Dopóki wierzysz w dobro i zło, jesteś Adamem, który

-60-


0x08 graphic
Któż ci powiedział

się ukrywa; Adamem będącym poza Edenem, przez co wciąż zakrywasz swą „nagość".

Każdy z nas się chowa, ukrywa się przed kimś lub przed samym sobą albo też skrywa coś w sobie, obawiając się, że mo­głoby wyjść na jaw. Dlaczego? Ponieważ tkwimy w królestwie dobra i zła. Kto ci powiedział, że coś jest dobre, a coś innego złe? Kto ci powiedział, że bardziej moralne jest przykrywanie ciała aniżeli wystawianie go na pokaz? Kto ci powiedział, że to grzech? Kto to wszystko ustanowił? Z pytania postawionego Adamowi przez Stwórcę jasno wynika, że to nie Bóg. To nie On uznał, że jest coś złego w nagim ciele, podobnie jak nie On powiedział, że w ogóle istnieje na ziemi coś złego.

Grzechem, który się wkradł do Edenu, nie było jabłko ani seks, choć tak właśnie widzą to tradycje religijne. Grzechem było zaakceptowanie dwóch mocy. Kiedy więc człowiek zaczął jeść z drzewa poznania dobra i zła, zaznał dwoistości świata. Nie można było już powiedzieć, że był zbyt czysty, by dostrzegać niegodziwość, bo teraz zobaczył on i poznał zarówno dobro, jak i zło.

Drugi rozdział Genezis radykalnie odbiega od pierwszego w tym, co jest historią stworzenia przez umysł, umysł wytwa­rzający mentalne obrazy - nie uzewnętrznioną rzeczywistość, lecz mentalne obrazy w myśli - umysł ukazujący się jako myśli zmienne jak pogoda; myśli, które nigdy nie przenikną poza stre­fę umysłu do królestwa bytu.

W rzeczywistości ani myślenie, że dwa razy dwa jest czte­ry, ani myślenie, że dwa razy dwa to nie cztery, nie powoduje, że tak właśnie będzie. Dwa razy dwa jest cztery, jest cztery, jest. Nie ma to nic wspólnego z myśleniem. Wynik będzie taki, na­wet jeśli będziesz uważał inaczej; tak po prostu/es£. Myślenie nie

-61 -


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

może uczynić czegokolwiek prawdziwym, ale w wewnętrznej Ciszy i w postawie nasłuchiwania, gdy jesteś pouczany przez Boga i kiedy On przemawia, ziemia topnieje - grzech, choroba i wszelkie braki znikają - Bóg przekazuje ci to, co jest. Tylko w królestwie bytu jesteś ponad myśleniem; tam, gdzie istnieje JEST.

Czy można nie mieć żadnych dobrych albo złych myśli? Czy można uniknąć myśli przyjemnych lub nieprzyjemnych, zdrowych lub chorych, czystych albo grzesznych? Myśli emanu­jące wyłącznie z umysłu zawsze są zarówno dobre, jak i złe.

To mentalne tworzenie nie jest tworzeniem Ducha lub Świa­domości, ale kreacją fałszywego lub cielesnego umysłu - tego, na który składa się zarówno dobro, jak i zło. Umysł ten myśli prawidłowo i nieprawidłowo i nie przewodzi mu Bóg ani Świa­domość. Cały świat zmysłów utworzony z tego, co widzimy, słyszymy, smakujemy, dotykamy i wąchamy nie posiada żadne­go innego bytu niż ten wykreowany przez cielesny umysł, któ­ry z samej swej natury od początku jest ograniczony, nierealny i chwiejny, niemogący oprzeć się na niczym oprócz myśli, które stale przeskakują z dobrych na złe i z powrotem.

Z chwilą, gdy zauważysz, że drugi rozdział Genezis opisu­je umysł w działaniu, odkryjesz tajemnicę jego przezwycięże­nia - wzniesienie się ponad umysł, ponad myśli. Myśli Boga nie są twoimi myślami. Nie możesz myśleć myślami Boga, ale gdy wznosząc się ponad myśl, przekroczysz umysł, a miejsce myśli zajmie Milczenie, Bóg będzie mógł przez ciebie przemówić.

Kiedy jesteś w stanie wznieść się ponad królestwo myśli do tego szczytu, gdzie już nie oceniasz, czy coś albo ktoś jest dobry lub zły i gotów jesteś stać się całkowicie przezroczysty, by móc przyjąć Boże instrukcje, wtedy Bóg szepcze ci do ucha i ukazuje

-62-


0x08 graphic
0x08 graphic
Któż ci powiedział

duchową rzeczywistość istniejącą właśnie tam, gdzie wydawał się być ten „człowiek według ciała", który nie może „podobać się Bogu". Jednakże w tej chwili, kiedy Bóg mówi, „człowiek według ciała" przeobraża się w Syna Bożego i natychmiast po­wraca do Edenu, gdzie jako Syn Boga żyje teraz pod jego prze­wodnictwem.

Wiara w dwie siły jest tym - co trzyma cię w sidłach niezde­cydowania pomiędzy parami przeciwieństw - harmonią i zamę­tem, nędzą i dostatkiem, życiem i śmiercią, chorobą i zdrowiem. Tymczasem zdolność przebywania w twej wewnętrznej istocie i świadomość, że istnieje tylko jedna siła, że me ma dobra ani zła w żadnej formie, uwalnia cię i przynosi pokój przekraczający zdolność pojmowania.

Jedynym diabłem jest poznanie dobra i zła. Uznajesz, że coś jest dobre i takim się ono dla ciebie staje albo że coś jest złe i takim ono będzie. A prawda jest następująca: „nie istnieje ani do­bro, ani zło, tylko myślenie takim je stwarza". Aby więc pozbyć się tych par przeciwieństw, musisz zatrzymać karuzelę swego umysłu. W rzeczywistości nie jest to tak trudne ani niemożliwe, jak mogłoby się wydawać.

Wiele razy pytano mnie: „Co robisz, żeby zatrzymać myśle­nie?". Otóż znalazłem jeden sposób. W chwili, gdy mogę spoj­rzeć na jakąś osobę lub okoliczności i wiem, że nie jest to ani dobre, ani złe, moje myśli ustają, a umysł się wycisza. Nadszedł kres, nie mam już o czym rozmyślać; nie myślę o tym, co widzę, ani dobrze, ani źle. Wiem tylko, że to jest i wycofuję się wówczas do swego wnętrza, gdzie tkwi cała moc. Nasz umysł jest niespo­kojny tylko wtedy, gdy myślimy o rzeczach lub osobach w kate­goriach dobra i zła, a uspokaja się, gdy porzucamy te pojęcia.

Mając za sobą odpowiednią ilość doświadczeń wszelkich

-63 -


Grzmot Ciszy

ludzkich błędów, z których przynajmniej część w rzeczywisto­ści okazuje się nicością - dzięki zrozumieniu, że nie ma ani do­bra ani zła, ponieważ istnieje tylko Bóg - zbliżyć się możesz do punktu, gdzie z całym przekonaniem będziesz w stanie oświad­czyć swemu własnemu Piłatowi, jak to uczynił Jezus: „Nie miał­byś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry".

Lata praktyki w uzdrawianiu nauczyły mnie, że gdybym zaakceptował stan przyprowadzonej do mnie osoby jako do­bry albo zły, nie mógłbym jej całkowicie uleczyć. Uzdrowienie przychodzi wraz ze zrozumieniem, że „to nie jest zło ani dobro. Nie ma w tym dobra ani zła, ponieważ jest tu Bóg, a gdzie jest Bóg, gdzie jest Duch Pański - tam jest wolność".

Kiedy żyliśmy w Edenie, czyli w harmonii i doskonałości, jako nieskalane potomstwo Boga, sami byliśmy jak bogowie - kompletni i całkowici. Droga powrotna do Edenu opiera się więc na odrzuceniu par przeciwieństw. Pełna harmonia nastę­puje wtedy, gdy już nie pragniesz dobra bardziej od zła. Jeśli w ogóle czegokolwiek chcesz i nawet jesteś przekonany, że cho­dzi ci o dobro, nie możesz być pewny, czy spełnienie twojego ży­czenia przyniesie dobrodziejstwo czy też krzywdę. Nawet taka, wydawałaby się, upragniona i wyczekiwana rzecz jak posiadanie miliona dolarów może być szkodliwa i niszcząca, o czym już wielu ku swej rozpaczy mogło się przekonać.

Tradycyjna metafizyka zgodziłaby się, że należy się wznieść ponad zlo, ciągle jednak wypatruje ona dobra z nadzieją, że zło zostanie w nie przetworzone. Tu właśnie popełnia błąd, który skutkuje niemożnością osiągnięcia ostatecznej harmonii.

Dopóki będziesz wierzył, że jedna rzecz jest dobra, a druga zła, pozostaniesz poza rajskim ogrodem. Jednego dnia będziesz zdrowy, a drugiego chory, doświadczysz młodości i żywotności,

-64-


Któż ci powiedział

a potem starości i utraty sił, ponieważ są to kolejne pary przeci­wieństw, które cyklicznie po sobie następują. Gdy przestaniesz pragnąć zdrowia lub harmonii bardziej niż niedostatku albo dysharmonii, a skupisz się na poszukiwaniu jedynie tego, co od początku było w Edenie najważniejsze, wzniesiesz się ponad te przeciwieństwa do życia wiecznego. W takim stanie świadomo­ści będziesz dostatecznie czysty, by znów przechadzać się po Edenie, który jest stanem bez pragnień - stanem zadowolenia z tego, że istniejesz.

Pierwotny nieskalany stan Adama i Ewy polegał na braku pragnień. Zostali oni stworzeni przez Boga i z łaski Boga dane im było wszystko, czego potrzebowali: Bóg był ich istnieniem, Bóg był ich życiem, On nawet ukształtował ich ciała i rozporzą­dzał nimi. Przez cały dzień cieszyli się tym, co w życiu dobre, aż w środku raju pojawiła się w ich świadomości wiara w dobro i zło. Przestali więc przechadzać się błogo po ogrodzie i wyszli z niego w świat, gdzie zostali mężczyzną i kobietą, mieszkań­cami ziemi. Ze stanu nieograniczonej niczym radości istnienia weszli oni na poziom świadomości, który każe w pocie czoła za­rabiać na swoje utrzymanie i w bólach rodzić dzieci. Jak długo trzymasz się wiary w dobro i zło, ty także żyjesz w podobnym świecie jak Adam i Ewa, których wygnano z Edenu i jesteś za­leżny od przypadków i zmian, od wypadków, ograniczeń i od starości.

W ósmym rozdziale Listu do Rzymian, w wierszu 8 czyta­my, że „człowiek, który żyje według ciała", czyli człowiek-Adam, nie może się podobać Bogu, nie żyje w zgodzie z Jego prawem i staje się dzieckiem Bożym dopiero wtedy, gdy Duch Boży w nim zamieszka. Nigdy jednak nie zapominaj, że nie ma w to­bie dwoistości - nie ma człowieka rzeczywistego i nierzeczywi-


Grzmot Ciszy

stego; nie ma wszechświata rzeczywistego i nierzeczywistego. Jest tylko jeden wszechświat i ten wszechświat jest rzeczywi­sty; jesteś tylko jeden, rzeczywisty ty. „Człowiek według ciała" jest właściwie tym rzeczywistym człowiekiem, który nie został jeszcze przebudzony mocą Ducha Bożego. Zarówno pierwszy Adam, jak i ostatni Adam byli duchowi - jeden niewinny zanim został wygnany z raju, a drugi oczyszczony po swoim powro­cie.

Podobnie ty i ja jesteśmy takimi niewinnymi dziećmi Boga, urodzonymi w raju, ale w chwili obecnej doznającymi poczu­cia dobra i zła. Poruszamy się jako cieleśni mężczyźni i kobiety, którzy nie mogą podobać się Bogu i żyć zgodnie z Jego prawem, aż do chwili, gdy pewnego dnia zostanie nam objawiona jedy­na różnica miedzy pierwotnym Adamem i Ewą, niewinnymi, wiecznymi istotami stworzonymi przez Boga, a tobą i mną, jakimi jesteśmy obecnie. Polega ona na tym, że my poznaliśmy dobro i zło.

Jeżeli chcesz powrócić do rajskiego stanu i być takim czło­wiekiem, jakim byłeś na początku - czystym stworzeniem

-66-


0x08 graphic
Któż ci powiedział

Nie ma innej drogi. Bez względu na to, czy jesteś gotów na przyjęcie tej idei, czy też nie, tajemnica harmonijnego życia pole­ga na zdolności odrzucenia wszystkich własnych ocen i osądów dotyczących sytuacji i ludzi. Trudno to uczynić, ponieważ od początku prowadzisz dualistyczne życie. Nie możesz, na przy­kład, uniknąć oglądania zła w świecie - złych warunków, a cza­sami i złych ludzi. Nie ma co do tego wątpliwości. Podobnie jednak jak Mistrz możesz wypędzać ze świątyni tych złych zaj­mujących ważne stanowiska rządowe, głosując przeciwko nim i demaskując korupcję na wyższych szczeblach. Musi temu jed­nak towarzyszyć obiektywizm równy temu, jaki ma aktor gra­jący rolę na scenie. Może on odtwarzać postać złodzieja, który skradł milion dolarów, ale przestępstwo popełnione w sztuce nie przynosi mu korzyści ani nie wyrządza krzywdy, ponieważ on tylko gra i wykonuje ruchy, jakich wymaga od niego charakter roli. Aktor nie musi sam być czarnym charakterem, by zagrać bohatera negatywnego - po prostu działa jako taki czarny cha­rakter, dopóki nie opadnie kurtyna, a wtedy usuwa charaktery­zację i znów staje się sobą.

Tak też jest z tobą. Mówisz i robisz różne rzeczy w tym stanie dualizmu, w którym żyjesz, ale musisz nauczyć się uśmie­chać z niedowierzaniem w swym wnętrzu pamiętając, że jesteś tylko aktorem na scenie, nie akceptujesz więc pozorów i pozor­nych wartości.

Oczywiście, musisz potępiać zło: czasem przeciw niemu za­głosować, innym razem wypowiadać się przeciwko złu, popra­wiać dzieci, a nawet dorosłych. Wszystko to jednak należy robić bez faktycznej wiary w zło, przyznając „Tak, to jest świat pozorów i ludzie w nim nie zbudzili się jeszcze do tej wielkiej tajemnicy, że w żadnej osobie, miejscu czy rzeczy nie istnieje dobro ani zło".

-67-


Grzmot Ciszy

Powinieneś być w stanie rozejrzeć się po sali pełnej ludzi i w myślach przyznać: „Wiem, że w tym pokoju nie ma złego człowieka - nikt tu źle nie myśli, żaden spośród tych wszyst­kich ludzi nie jest złodziejem ani kłamcą". To jednak jeszcze nie wszystko; musisz posunąć się dalej i dodać: „Nie ma tu także nikogo dobrego".

W początkach studiów nad metafizyką wielu osobom trud­no jest przestać dostrzegać zło, jednak dużo większą sztuką jest osiągnięcie tak wysokiego stanu świadomości, aby być zdolnym wznieść się ponad dobro, ponad dobre zdrowie i zasoby - wyco­fać się do królestwa świadomości, gdzie obok zewnętrznego nor­malnego życia istnieje wewnętrzna pewność: „Nie będę przyj­mował pozorów; nie będę. Pozostanę w JEST. Bóg jest i tylko Bóg jest. Nie może być złych ani dobrych warunków. Może być tylko Bóg".

Pierwszy rozdział Genezis to historia duchowego wszech­świata zaludnionego duchowymi istotami, które nie żyją skut­kiem, lecz przyczyną; nie żyją jedynie chlebem, nie muszą w pocie czoła zarabiać na życie, ponieważ plony są w ziemi, za­nim nasiona zostały posiane. Tymczasem w drugim i trzecim rozdziale wiara w dobro i zło stworzyła poczucie oddzielenia od Boga i człowiek zaczął żyć siłą i skutkiem: nie może żyć bez chleba, pieniędzy, bicia serca, światła słonecznego. Żyje wszyst­kim, co stworzone, zamiast żyć dzięki Stwórcy.

Czytając o tym, możesz myśleć, że są to rzeczy trudne do przyjęcia, ponieważ wyrzekając się dobra i zła i porzucając je, stajesz się oczyszczoną, nieśmiertelną, wieczną istotą bez grze­chu; nie masz się czego wstydzić i czego się bać, ponieważ żyjesz Łaską Bożą. Nie zapominaj jednak, że jutro przyjdą problemy, które znów spróbują wyrzucić cię z raju; odbierzesz pocztę


Któż ci powiedział

i telefony, które będą próbowały zahipnotyzować cię pozorami dobra i zła.

Kiedy takie chwile nadejdą, pamiętaj, że jest to czas wyma­gający hartu ducha, ale także chwila, gdy z pomocą przychodzi ci Łaska Boża, która udziela siły, abyś wytrwał w swej duchowej spójności.

Prawda, że nie ma ani dobra ani zła w żadnej formie, jest tajemnicą stanu poza mocą; tajemnicą życia, którą ludzie od wie­ków pragnęli poznać. Nazywano to poszukiwaniem Boga, Świę­tego Graala, lecz gdy udało się już osiągnąć cel - o ile w ogóle było to możliwe - odkrywano ostatecznie, że nie ma dobra ani zła. Gdy ludzie poznawali tę tajemnicę, ogarniało ich niewypo­wiedziane poczucie szczęścia wynikające z odnalezienia najwyż­szej rzeczywistości. Jedynie wiara w dobro i zło powstrzymuje nas przed wejściem do świętego królestwa.



Rozdział 5

Przekraczając umysł

N

'a początku istniał tylko jeden stan świadomości -duchowy, ale od czasu tzw. Upadku człowiek jest rozdarty pomiędzy trzema stanami świadomości -materialnym, mentalnym i duchowym. Gdy świadomość du­chowa zostaje ucieleśniona, staje się doskonałym ciałem, nie­śmiertelnym, ale tylko bardzo niewielu spośród miliardów ludzi, którzy zamieszkiwali naszą planetę, udało się osiągnąć świadomość duchową. Zamiast tego przez niezliczone pokole­nia świat żyje w materialnym i mentalnym stanie świadomości i większa część tego, co jest znane, to materialne odczucie świata - takiego, w którym człowiek w pocie czoła pracuje, aby żyć, a wszystko, co jest wytwarzane, powstaje ze środków fizycz­nych i materialnych.

Nawet dziś ludzkość nie wzniosła się zbyt wysoko ponad fizyczne poczucie wszechświata, mimo odkrycia w ostatnim stuleciu znacznej części siły mentalnej. Chociaż poznano tylko jej początkowe stadium - umysłowość panującą nad siłą fizycz­ną - dało to początek tzw. nauce pozytywnego myślenia, która ma służyć zręcznemu obracaniu się wśród ludzi. Na przykład, jeżeli ktoś nie posiada domu, to jedyne, co ma zrobić - to my-


Grzmot Ciszy

śleć pozytywnie, a dom się znajdzie; albo jeżeli brakuje komuś satysfakcjonującego partnera, wystarczy trochę pozytywnego myślenia, a stary towarzysz życia znika., na jego miejscu zaś zja­wia się nowy! Jeśli ktoś cierpi na jakieś fizyczne dolegliwości, to odrobina pozytywnego myślenia - trwanie przy właściwej my­śli - spowoduje, że schorowane ciało zostanie zastąpione innym, pełnym harmonii.

Nawet jeśli tego rodzaju terapia mentalna bywa skuteczna, co zdarza się dość często, stosujący ją wciąż tkwią we wszech­świecie materialnym - w fizycznym ciele, fizycznym towarzy­stwie, w czymś fizycznym uzależnionym od prawa dobra i zła -i już następnego dnia mogą doświadczyć kolejnych rozdźwię-ków i dysharmonn. Kiedy bowiem jedna część ciała zostanie uleczona, odzywa się kolejna: problem zasobów zostanie roz­wiązany, wyskakuje coś innego i tak przechodzi się od jednej wiary w fizyczną, mentalną lub finansową dysharmonię do dru­giej i na nowo podejmuje się próby zastosowania potęgi umysłu do dopasowania, leczenia lub poprawiania okoliczności.

Świat jednak i tak zrobił wielki postęp, bo gdyby nie od­krycie sfery mentalnej, zrobienie kolejnego, wyższego kroku w kierunku duchowego królestwa byłoby prawie niemożliwe.

Zanim przejdziemy do dalszych rozważań, musimy zrozu­mieć, jak funkcjonuje umysł. Najłatwiej będzie to przedstawić na przykładzie naszego ciała. Każdy zdaje sobie sprawę, że ciało jest narzędziem wykorzystywanym w różnych obszarach ludzkiej działalności, lecz mało kto wie, że ponieważ jest to narzędzie Boga, powinno być doskonale harmonijne. Nie ma powodu, dla którego ciało miałoby niszczeć albo tracić zdolność działania, a takie właśnie wydaje się być, ponieważ człowiek nie nauczył się jeszcze zapobiegać tym zmianom i utrzymywać ciała w takim

-72-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
Przekraczając umysj,

stanie, aby pozostawało właściwym i skutecznym narzędziem codziennego użytku. Można to osiągnąć dzięki uświadomieniu sobie, że także umysł jest narzędziem, które ma właściwe sobie miejsce w naszym ludzkim życiu.

Zrozumienie, że umysł jest narzędziem, powinno pociągnąć za sobą także poznanie, przez co jest wykorzystywany, ponie­waż z konieczności musi on posiadać coś, co by go nadzorowało i nim rządziło. Niestety, przeciętny umysł nie ;est kontrolowa­ny. Niektórzy ludzie próbują zapanować nad swoim umysłem, siejąc w ten sposób spustoszenie w swoim życiu, bo nie wiedzą, że umysł nie może być kontrolowany przez człowieka.

Umysł jest narzędziem czegoś wyższego, a tym czymś jest jedyna Jaźń. Gdy osiągasz taki punkt, kiedy twój umysł zaczy­na być kierowany przez Jaźń, ogarnia cię spokój przekraczający zdolność pojmowania. Nie ty panujesz wówczas nad ciałem lub umysłem, ale istniejąca w twojej świadomości aktywność Praw­dy, którą uświadomisz sobie za pośrednictwem umysłu. Aktyw­ność ta utrzymuje twój umysł jasnym, czystym, harmonijnym i żywotnym. Panuje też nad ciałem, reguluje je, prowadzi i działa oczyszczająco zarówno na umysł, jak i ciało.

W każdym z nas mieści się duchowy ośrodek, który za­wiera całe duchowe dziedzictwo. Ośrodek ten znajduje się nie wewnątrz ciała, lecz w naszej świadomości, wobec czego jeste­śmy w stanie czerpać z jej nieskończonego źródła wszystko, co jest potrzebne dla naszego rozwoju od dziś aż do końca świata i w nieskończoność.

Początkową, fundamentalną i stwórczą zasadą i istotą życia jest Bóg, Dusza lub Świadomość. Umysł natomiast jest narzędziem, poprzez które Boska aktywność się przejawia; właściwie pojmowany i użytkowany stanowi narzędzie Boga.


Grzmot Ciszy

Gdy jest otwarty na Boskie impulsy, wypływają z niego har­monijne i doskonałe formy.

Przez Adama umysł ludzki przyjął wiarę w dobro i zło i od tej chwili, zamiast pozostać czystym narzędziem Duszy, zaczął kształtować się w materialnych formach zarówno dobrych, jak i złych. Przypomina to pudełko z babeczkami, z którego wyj­mujesz ciastka w formach zbliżonych do kształtu opakowania. W podobny sposób powstają formy umysłu. Jeżeli żywi się on złymi myślami, ukazują się złe formy i odwrotnie - jeżeli jest w mm dobro, ukazują się formy dobre.

Umysł wytwarza swój własny obraz i podobieństwo i o ile ty, który za nim stoisz, pozwolisz, aby był napeł­niony przesądami, ignorancją lub obawami wynikającymi z wiary w dwie potęgi, twój umysł wszystko to wyprodukuje w twoim życiu. Umysł jest tworzywem każdej formy grze­chu, choroby, śmierci, żądzy, niedostatku, ograniczeń, wojen, pogłosek wojennych i innych podobnych rzeczy wymienia­nych pod pojęciem zła.

Umysł napełniony złymi myślami, lękiem, nienawiścią, niesprawiedliwością, żądzą albo złośliwością musi na zewnątrz objawić się jako dysharmonia i rozdźwięk; natomiast nasy­cony pozytywnymi myślami, miłosierdziem, niewinnością, życzliwością lub współpracą - musi uzewnętrznić się w for­mie dobrego życia. Jest to prawo karmiczne zgodne z naucza­niem Pisma Świętego: A co człowiek sieje, to i żąć będzie. Umysł w swoim nieoświeconym stanie napełniony materialistyczny-mi wierzeniami, teoriami, opiniami, doktrynami i wyznania­mi może manifestować jedynie swój własny chaotyczny stan, natomiast wolny od tych wierzeń staje się narzędziem, przez które twórcza Zasada życia może wypływać jako harmonia

-74-


Przekraczając umysł

i wieczne formy. Zewnętrzne zjawiska zawsze kształtują umysł. Jak siejesz mentalnie, tak żąć będziesz materialnie.

Materia jest materią tylko dla materialnego stanu świado­mości, ale gdy wzniesiesz się do stanu mentalnego, przestaje ona być materią, a jest umysłem. Umysł jest istotną treścią i tworzywem, z którego kształtuje się materia i ukazuje się jako forma lub skutek. Jest on zasadą, życiem i prawem wszystkich materialnych i mentalnych form.

Nie jest to koncepcja łatwa do zrozumienia, lecz jeśli prze­prowadzimy analogię pomiędzy nią a znaną powszechnie sub­stancją, być może pozwoli to lepiej wyjaśnić tę ideę. Kombinacja dwóch części wodoru i jednej części tlenu nazywana jest wodą, woda jednak może zamienić się w parę albo w lód. Bez względu na to, czy przybierze ona postać wody, pary czy lodu, pozosta­nie tylko odmienną formą tej samej substancji - dwóch części wodoru i jednej części tlenu.

Podobnie i umysł jest substancją zasadniczą, a materia to nazwa nadana umysłowi, kiedy przybiera on kształt. Umysł objawia się w wielu formach - jedną z nich jest ciało, drugą krew, kolejną kości, a jeszcze inną włosy; każda jednak z tych form jest to umysł, który stał się widzialny; umysł, który przy­brał konkretny kształt. Choć w jednej formie jest on ciałem, a w innej kością, chrząstką, krwią, włosami albo skórą, to za­wsze substancją czy istotą tych form jest umysł.

Umysł funkcjonuje jako myśl, a objawia się jako rzecz i na tym poziomie jest on treścią stworzenia, co zostało opisane w drugim i trzecim rozdziale Genezis. Jeżeli więc materia jest umysłem, to proces myślowy może zmienić wytwór - materię.

Twój i mój umysł przepojony prawdą duchową staje się na­rzędziem, poprzez które objawia się Bóg; w którym i za pośred-

-75-


Grzmot Ciszy

mctwem którego Bóg się przejawia i ukazując się, staje się cia­łem naszego zewnętrznego świata. Nie żyjemy zatem w świecie materialnym, w materialnym środowisku, ponieważ sam Bóg - Prawda w twojej i mojej świadomości - jest substancją i istotą naszego świata.

Kiedy Bóg lub Dusza opanowuje umysł i ukazuje się jako forma, wtedy wszystkie formy są duchowe i mogą być pomna­żane. Gdy wznosisz się ponad poziom umysłu i myśli do Ciszy, czyli tam, gdzie jest JA, Bóg staje się aktywnością i substancją ukazującą się jako materia lub forma. Na przykład w każdym z cudów w czterech Ewangeliach to właśnie umysł Jezusa Chry­stusa uzewnętrzniał się jako zdrowie, harmonia i nieskończo­na ilość bochenków chleba i ryb. Ani chleb i ryby, ani zdrowie i dobrobyt nie są materią - są one ukształtowane przez umysł. Jeśli tylko zostanie on przepojony prawdą, prawda staje się sub­stancją i istotą wszystkich form i wtedy można je pomnażać, ale mnożyć można je tylko dlatego, że nie są materią.

Był czas, gdy ziemię zamieszkiwał tylko miliard ludzi. Obecnie jest nas więcej - cztery miliardy7, nie ma jednak na zie­mi więcej Boga. Jest ten sam Bóg, jest to samo życie; jedyne, co się stało, to fakt, że umysł rozmnożył formę, nie dzieląc jej. Jest to ta sama zasada, która działała, gdy Jezus dokonał cudu z bo­chenkami chleba i rybami. Rozmnożył On widzialną formę dla zaspokojenia potrzeb w tamtej konkretnej chwili.

Istnieje tylko Duch i Jego duchowe formacje, lecz umysł jako narzędzie Ducha kształtuje się i rządzi samym sobą jako nakreślona forma, która nazywana jest materią albo formą fizyczną. Jest ona właściwie umysłem, ponieważ materię można sprowadzić do formy mentalnej, a nawet przywrócić do płasz-

0x08 graphic
7 W 1962 r., gdy powstawała ta książka, Ziemię zamieszkiwało ok 4 mld ludzi.

-76-


0x08 graphic
Przekraczając umysł

czyzny duchowej, umysł natomiast objawia się w skończonych formach i to on kształtuje formę. Umysł nawet przeobrazi ciało i zatroszczy się o nie. To on kształtuje dla ciebie wszystko, cze­go potrzebujesz, nie dodaje jednak niczego do stworzonego już świata.

Gdy umysł funkcjonuje na swoim własnym poziomie, przy­biera zarówno formy dobra, jak i zła albo obydwie razem. Tym­czasem kierowany Duszą lub Bogiem objawia się jedynie jako harmonijny świat. Nie chodzi o to, że gdy snujesz dobre myśli, pojawia się twój doskonały duchowy świat. Oznacza to, że gdy wzniesiesz się ponad umysł i myśl do sfery Ciszy, wtedy Dusza lub Bóg objawi się jako twoja duchowa tożsamość, istota, ciało i wszechświat.

Jeśli pozwolisz, aby twój umysł był napełniony ignorancją, przesądami, egoizmem, wytworzy on swój własny obraz i podo­bieństwo, co odbije się na zewnątrz jako grzech i choroba świata. Gdy jednak umysł jest oczyszczony i staje się narzędziem czystej Duszy, wtedy wytwarza obraz i podobieństwo Duszy „według wzoru, jaki ci został ukazany na górze" - duchową doskonałość.

Świat stworzony przez Boga jest niematerialny, duchowy i nieskończony, a nie fizyczny, materialny i ograniczony. Bóg jest Duchem, więc wszechświat Boga i Jego ciało są duchowe. Ty jednakże odbierasz świat swymi ludzkimi zmysłami i stwo­rzenie Boskie wydaje ci się fizyczne, materialne i ograniczone. Powodem tej nieprawidłowości jest ograniczenie twojego umy­słu pozwalające mu w jego nieoświcconym stanie na interpre­tację tylko tego, co uświadamiasz sobie zmysłami. Nie widzisz tego, co jest - widzisz jedynie interpretację własnego umysłu.

Jeżeli, na przykład, w pokoju stoi wazon z różami koloru żółtego, ty i prawie każdy z obecnych w pomieszczeniu zoba-

-77 -


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

czy, że kwiaty są żółte. Daltonista może jednak zinterpretować kolor jako inny. Podobnie, podczas gdy tymi samymi różami ty się zachwycasz, u innej osoby mogą one wywołać atak aler­gii albo astmy. Najwyraźniej więc ważne jest nie to, co sobie uświadamiamy, lecz jak to uświadomione zjawisko interpretuje umysł.

Być może dziwi cię to, jak niektórzy artyści przedstawiają róże. Tymczasem potrafią oni dostrzec pewną ukrytą w nich prawdę, podczas gdy ty widzisz tylko ich skończoną fizyczną formę i barwę. Są ludzie, którzy oglądając w galerii arcydzieła sztuki, będą nazywać je bohomazami, podczas gdy inni patrząc na te same płótna, przeżyją ekstazę, ponieważ ich wrażliwość na sztukę, znajomości linii i barw, pozwala im ocenić i dojrzeć to, co widział artysta, umieszczając na płótnie swą wizję. Jeśli masz rozwinięty zmysł artystyczny, możesz stać przed obrazem w pełni świadomy tego, co zostało namalowane, ale jeżeli twoje­mu umysłowi sztuka jest zupełnie obca, nie zobaczysz niczego oprócz barwnych plam.

Jeśli twój umysł jest wolny od osądów, możesz, rozglądając się po świecie, cieszyć się niebem, powietrzem, ziemią, oceanem, słońcem, księżycem i gwiazdami, ale jeśli wypełniają go mate­rialne pojęcia, to podobnie jak uczynił to kilka lat temu mój przyjaciel, zapytasz: „Nie mogę zrozumieć, po co ludzie podró­żują. Przecież istnieją tylko dwa rodzaje powierzchni ziemi -biegnąca w górę, zwana górami i schodząca w dół, znana jako doliny. A jeżeli jest mokro, nazywamy to deszczem. Co ludzie widzą w podróżach? Czy jest jakaś różnica pomiędzy jednym miejscem a drugim?".

Rzadko widzisz to, co naprawdę masz przed sobą. Cokol­wiek obserwujesz w świecie, widzisz to poprzez pryzmat swojej

-78-


Przekraczając umysł

przeszłości - przez postawę życiową rodziców, rasowe i religijne korzenie, dziedzictwo narodowe, środowisko, w którym do­rastałeś, edukację i doświadczenia zebrane już po opuszczeniu szkoły.

Wszystkie twoje pojęcia ukształtowane zostały przez wpły­wy sprzed twoich narodzin, miejsce, gdzie się wychowywałeś, wykształcenie i osobiste doświadczenia, które sprawiają, że jesteś tym, czym jesteś - istotą ludzką. Jeżeli zatem twój świat tworzą ludzie opryskliwi, zgorzkniali i nieprzyjemni, przyczyną tego może być fakt, że wymienione cztery czynniki warunkują cię i wpływają na interpretację tego, co cię spotyka. Z drugiej zaś strony, jeżeli przebywasz wśród osób współpracujących ze sobą, wyrozumiałych i życzliwych, prawdopodobnie również wyni­ka to z twojego sposobu patrzenia.

Dokładnie tam gdzie jesteś, jest właśnie królestwo Boże. Wszystko, co jest w niebie, istnieje także na ziemi; czy jednak ta ziemia okaże się dla ciebie niebem czy piekłem, zależy od tego, czy patrzysz na nią oczami ducha czy materii. To interpretacja życia przez twój umysł rozstrzyga, czy doświadczasz nieba czy piekła.

Patrzysz na to, co Bóg stworzył poprzez narzędzie umysłu, a kształty, które widzisz, przyjmują takie barwy i charakter, ja­kie narzuca im rozumowa interpretacja. Gdy ktoś przychodzi do ciebie i mówi: „Mam chore ciało" albo „Mam chory umysł" lub „Mam pusto w kieszeni", widzi on świat przez ograniczone, materialne, skończone zmysły. Jeżeli jednak potrafisz zignoro­wać to, co ktoś widzi, czuje i doświadcza i zrozumiesz, że twój umysł jest jedynym interpretatorem, to jeśli jesteś w stanie w do­statecznym stopniu się wyciszyć, by móc dostrzec prawdziwy obraz, wtedy w tej Ciszy usłyszysz: „Jesteś Moim dzieckiem,

-79-


Grzmot Ciszy

Moim dzieckiem umiłowanym, w którym mam upodobanie" albo: „To miejsce jest królestwem Boga" lub też: „Wszystko, co mam, jest twoje". Innymi słowy, od wewnątrz przychodzi zapewnienie, że wszystko, co widzisz ludzkim wzrokiem jako interpretację swego śmiertelnego umysłu, jest nieprawdziwe; w Ciszy zostaje objawione to, co naprawdę jest.

Osoba zmagająca się z problemem osądza po pozorach, a jej umysł interpretuje świat w świetle uwarunkowań sprzed czasu jej narodzin, środowiska, wychowania i późniejszych osobistych doświadczeń. Tymczasem umysł interpretujący obraz świata po­przez czystą aktywność Duszy cały osąd pozostawia z boku, ocze­kując w Ciszy: „Ojcze, ja nie osądzam. Czekam na Twój Osąd". I w tej pokorze duchowe widzenie oświetla obraz świata.

W wymiarze ludzkim umysł jest twórczy - może kreować zarówno dobre, jak i złe obrazy - i tym się zajmuje. Na poziomie duchowym jednak nie ma on zdolności tworzenia - jest tylko uj­ściem dla świadomości. Jeśli, na przykład, masz przed sobą czy­ste płótno, to zamiast głowić się nad tym, co namalować, ucz się trwać w cichym wyczekiwaniu, przyjmując postawę: „Mam tu płótno, Ojcze, Ty malujesz obraz". Odkryjesz wówczas hojnie napływające pomysły, a z wnętrza twojej świadomości przyjdą wskazówki, które pokierują twoim umysłem i rękami.

W stanie takiej wrażliwości rozwiną się wszystkie twoje pomysły, odkrycia, plany i inne potrzebne idee, a tobie dana będzie zdolność ich wprowadzenia w czyn. Stanie się tak, po­nieważ prawdziwą siedzibą inteligencji jest Dusza lub Duch i Boska Inteligencja działa poprzez swoje narzędzie - umysł. Cała tajemnica tkwi w przejściu od myślącego, knującego, planującego, projektującego umysłu do umysłu wyciszonego, do stanu świadomości, przez który mogą płynąć Boskie idee.


Przekraczając umysł

Od czasu złudnego doświadczenia, znanego jako Upadek człowieka, zaczęto posługiwać się umysłem jako siłą stwórczą i tu właśnie leżą korzenie naszych dzisiejszych trosk i proble­mów. Kiedy więc rodzina, przyjaciele lub inni ludzie proszą cię o pomoc albo też masz pomóc sam sobie, zamiast starać się zmienić osobę lub stan, zamiast potępiać siebie czy innych, po­winieneś uświadomić sobie, że masz właśnie do czynienia z inną formą umysłu. Czynnikiem uzdrawiającym będzie zrozumie­nie, że umysł nie jest potęgą -jest on ujściem dla świadomości.

Możesz obserwować, w jak cudowny sposób to działa, ile­kroć będziesz kuszony jakąś formą błędu - cokolwiek by to było - o ile nie walczysz z nią, lecz spokojnie sobie uświada­miasz, że:

„Bóg jest potęgą i jedyną stwórczą zasadą życia, źródłem całe­go bytu. Bóg i tylko On! „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!" - żadnej innej mocy, żadnego innego stwórcy oprócz Jedy­nego. Jest tylko Bóg i to, co mnie trapi, nie może pochodzić od Boga, musi więc pochodzić od umysłu. To umysł podsuwa mi wizje wszel­kich braków".

Ci, którzy żyją w Duchu, mają przebłyski prawdziwej du­chowej kreacji i są w stanie dostrzec rzeczywistego człowieka uczynionego na obraz i podobieństwo Boże i zobaczyć, że nic nigdy nie naruszało harmonii rozwoju i postępu duchowego człowieka.

Na ludzkim poziomie jednakże umysł rządzi ciałem i całym stworzeniem i czyni to zarówno w imię dobra, jak i zła. Jednego dnia daje ci zdrowie, a drugiego dnia chorobę; dziś dobrobyt, a jutro niedostatek, ponieważ ziemski umysł, składa się z dwóch

-81 -


Grzmot Ciszy

właściwości - dobra i zła - przejawia się zatem i wyraża jako te skrajności. Dopóki nie przekroczysz umysłu, nie będziesz w stanie wznieść się ponad pary przeciwieństw.

Gdy przekraczasz umysł i dotykasz królestwa Ducha, za­czynasz żyć w innej świadomości. Nie uciekasz się więcej do sto­sowania afirmacji lub zaprzeczeń, fizycznych albo mentalnych środków. Kontaktujesz się teraz z tym duchowym ośrodkiem, w którym odnajdujesz pokój. Odkrywasz wówczas, że prze­kroczyłeś aktywność umysłu zarówno w sferze dobra, jak i zła i żyjesz tym, co świat nazywa normalnym życiem lecz w rze­czywistości jest życiem duchowym; życiem w znacznym stop­niu nienaruszonym przez aktywność nieoświeconego umysłu.

Dobrze pojmowany umysł jest narzędziem należącym do Boga i przez Boga stworzonym. Dlatego sam umysł jest skut­kiem, tak jak skutkiem jest jego wytwór. Nie jest on przyczyną - jest konsekwencją. Czynnik sprawczy to Bóg, Dusza, Duch, a zarówno umysł, jak i ciało to efekty.

Jeżeli duchowa prawda mieszka w twojej świadomości, nie zbliży się do ciebie żadne zło świata, ponieważ prawda, jaką w swej świadomości żywisz, bierze cię w swoje posiadanie i za­czyna żyć twoim życiem. Jeśli będziesz żyć w atmosferze du­chowej mądrości, odżywiając świadomość prawdą, nadejdzie chwila, kiedy ta prawda przejmie prowadzenie twojego umysłu i już nie będziesz musiał sam napełniać go prawdą. Od tej chwili wszystko potoczy się inaczej. To me ty będziesz myślał o praw­dzie, pamiętał o niej, wypowiadał ją lub medytował - to Prawda używając twojego umysłu dla Swej ekspresji, posłuży się tobą i przez ciebie popłynie.

-82-


Rozdział 6

Umysł nieuwarunkowany


0x01 graphic

Z

asadniczą tajemnicą umysłu jest to, że jest on tylko je­den i że jest umysłem indywidualnego człowieka - two­im i moim. Konsekwencje tego głębokiego stwierdzenia nigdy nie zostały w pełni zrozumiane. Świat na ogół nie zna tej prawdy, chociaż jest ona nieobca wszystkim szkołom me­tafizyki. Kiedy jednak chodzi o jej praktyczne zastosowanie, to zawsze przedstawia się i uznaje, że jednostka jest siłą odsepa­rowaną od jedynego umysłu nazywanego śmiertelnym czy też umysłem ludzkim.

Faktycznie istnieje tylko jeden umysł i umysł ten jest nie­uwarunkowany - nie posiada dobrych i złych cech, to stan bytu, który nie jest ani dobry, ani zły. W rzeczywistości nie istnieje umysł inteligentny albo umysł ciemny, nie ma umysłu zdro­wego albo chorego, ponieważ umysł jest nieuwarunkowany. Co więcej, umysł kształtujący siebie jako ciało jest nieuwarun­kowany, dlatego też ciało nie jest ani zdrowe, ani chore; wysokie lub niskie; szczupłe czy otyłe. Ciało jest równie nieuwarunko-wane jak umysł, który jest istotą jego kształtu. Umysł i ciało, będąc nieuwarunkowanymi, są stanem absolutnego bytu i do­skonałości tak długo, aż myśl nie przyjmie wiary w dobro i zło.

-83-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Podstawą ludzkich doświadczeń jest w rzeczywistości doskonały umysł - twój i mój, ale na te ludzkie przeżycia ma wpływ wiara w dobro i zło. To ona stanowi treść tego, co na­zwane zostało cielesnym umysłem. Powrót do Domu Ojca i od­zyskanie Bożego synostwa wymaga od nas porzucenia wiary w dwie siły poprzez aktywność naszej świadomości. Każdy z nas musi dokonać tego sam, nikt nas me wyręczy, ponieważ musi to być doświadczenie indywidualne.

Umysł kształtuje swoje własne stany materii, ciała i form. On nie tworzy, ale formuje. Stworzony świat jest już całkowity - duchowy, wieczny i doskonały - lecz twój umysł, w zależności od swego uwarunkowania, kształtuje i interpretuje twe ludzkie doświadczenia na tym planie. Jeżeli jest on całkowicie wolny od osądzania w kategoriach dobra i zła, wtedy Duch poprzez umysł tworzy własny obraz i podobieństwo - szczęśliwe, harmonijne i pomyślne życie. Jeżeli natomiast umysł uzależniony jest od osądów, to nie jest przezroczysty i odpowiednio do jego uwa­runkowania spotykają cię w życiu dobre i złe doświadczenia.

Umysł wolny od teorii, przesądów, wierzeń i błędnych koncepcji rządzi formami materialnymi w sposób harmonijny i wieczny. Jeżeli nie masz fałszywego pojęcia o czymkolwiek w świecie, czyli nie osądzasz, że coś jest dobre albo złe, wkrótce przekonasz się, że twój umysł przynosi ci kształty zadziwiające swą złożonością, pięknem i obfitością. Gdy jednak pozwalasz sobie na osąd, że to jest dobre, a tamto złe; zdrowe albo chore itp., umysł podsuwa ci formy tego rodzaju.

Gdy umysł otrzymuje światło duchowej mądrości, zjawisko bliżej dostraja się do czystej formy umysłu. Ponieważ Dusza rządzi Swoją duchową aktywnością i formami - umysł wolny od hipno-tyzmu, czyli wiary w dobro i zło - otrzymuje pełne światło Duszy.

-84-


Umysł nieuwarunkowany

Przepojony prawdą duchową umysł jest prawem odnowy, regeneracji, odbudowy i zmartwychwstania. Twój i mój umysł, przepełniony Prawdą, jest umysłem tych, którzy do nas przy­chodzą i tych, których obejmuje nasza świadomość. Twój i mój umysł, nasycony Prawdą, jest umysłem indywidualnej istoty.

Każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z duchowym uzdrawianiem, wie, że jest to prawdą i że jego indywidualny umysł, wypełniony Prawdą, staje się prawem odnowy, regene­racji lub przemiany widocznej jako fizyczne, moralne, mentalne lub finansowe uzdrowienie tych, którzy się do niego zwrócili.

Kiedy stroskani ludzie przynoszą ci swoje problemy, ważne jest, abyś nie oceniał osoby lub stanu jako dobry albo zły, chory lub zdrowy, bogaty lub biedny. Jeśli twoje spojrzenie jest wolne od osądów, nie masz już umysłu cielesnego, ale w pełni posia­dasz umysł, jaki był w Chrystusie Jezusie - taki, który rozpo­znaje tylko jedną moc, umysł nieuwarunkowany, i to rozprasza iluzje zmysłów. Nie musisz pozbywać się ani zwalczać ciele­snego umysłu, nie musisz go niszczyć. Masz tylko zrozumieć, że twój umysł jest doskonałym narzędziem Duszy i takim wła­śnie się stanie, gdy napełnisz go duchową prawdą i łaską.

Gdy stajesz wobec jakiegoś problemu, musisz przede wszyst­kim pamiętać, że istotą widzialnego wszechświata jest nieuwa­runkowany umysł - narzędzie czystego, nieśmiertelnego Bytu, Treści, Substancji i Rzeczywistości i jego twory także są nieuwa-runkowane, ponieważ są one samym umysłem ukazującym się w nieskończonych formach.

Umysł nieuwarunkowany i nieposiadający cech dobra i zła jest tworzywem wszystkiego, co widzisz i wszystko, co istnie­je, jest tak samo nieuwarunkowane jak umysł, z którego wyra­sta. Gdyby nie było to prawdą, nie moglibyśmy przy naszym

-85-


Grzmot Ciszy

stanie świadomości zmieniać tego, co nazywamy światem ma­terialnym. Ci, którzy byli świadkami albo sami doświadczyli uzdrowienia metafizycznego lub duchowego, wiedzą, że lekarz może być oddalony o jakieś 25 tysięcy mil od pacjenta i pomi­mo to stać się narzędziem, poprzez które gorączka się obniża, guz znika albo odbudowują się zniszczone płuca, ponieważ stan cielesny może się zmienić, jeśli praktyk osiągnie spokój umysłu wystarczający, by stał się on czystą przezroczystością dla Boga -warunkiem koniecznym dla cielesnych zmian.

Twoja świadomość tej prawdy jest prawem harmonii. Gdy zostaniesz poproszony o pomoc osobie w gorączce, możesz sprawić, że gorączka zniknie, jeśli będziesz wiedział, że umysł, nieuwarunkowany umysł, jest istotą wszystkich widzialnych form, a powszechna wiara w dwie moce - dobra i zła - jest „cie­lesnym ramieniem", czyli nicością. Musisz pamiętać, że to twoja świadomość istnienia jednej mocy, która w rzeczywistości jest świadomością stanu poza mocą, wywołała to uzdrowienie i stała się prawem harmonii. Zauważysz, że twój umysł działający jako narzędzie Boga spowodował skutek widoczny na tym, co nazy­wamy ciałem lub materią i uświadomisz sobie, że istota umysłu i istota materii są jednym i tym samym. Oto dlaczego umysł może wpływać na materię, a nawet więcej - oddziaływać może na nią także prawda w świadomości.

Umysł sam jako taki jest nieuwarunkowany, lecz ludzie, przyjąwszy wiarę w dobro i zło, wytworzyli dobre skutki, akceptując umysłem dobro oraz stworzyli złe skutki, przyjmu­jąc umysłem zło.

Umysł nieuwarunkowany - nieskończony, wieczny umysł - jest istotą bytu, ciała, interesów, polityki, rządu, przemysłu, finansów, sztuki i literatury. Ani on sam, ani jego formacje


Umysł nieuwarunkowany

nie są dobre ani złe - są nieuwarunkowanym wiecznym istnie­niem, a to, co postrzegasz jako fałszywe stany lub okoliczności, nie pochodzi z umysłu lub jego formacji, ale jest powszechną wiarą w dobro i zło, określaną też diabłem lub umysłem ciele­snym.

Właściwie nie istnieje coś takiego jak umysł cielesny, ponie­waż umysł jest tylko jeden i jest on nieuwarunkowany. Nie jest on śmiertelny ani ludzki, nie może być nazwany, opisany lub analizowany. To, co nazywamy umysłem cielesnym, jest tylko wiarą w dwie moce i gdy przyjmiesz to do wiadomości, przesta­niesz walczyć z błędem, nie będziesz już starał się go przezwy­ciężyć, wznieść się ponad niego lub go usunąć. Nigdy nie próbuj uchronić się przed śmiertelnym lub cielesnym umysłem. Istotą każdego działania ochronnego musi być twoje zrozumienie, że nie istnieją dwie moce, a wszystko przed czym powinieneś się chronić, to wiara w istnienie owych mocy.

Gdy zaczynasz zauważać, że umysł jest nieuwarunkowany, twoje myśli już nie zwracają się do tematu dobra lub zła. Przyj­mujesz wszystko co daje życie, takim jakie jest. Nie oznacza to wycofania się ze świata - masz żyć w świecie, ale nie światem. Musisz przeżyrwać każde doświadczenie, nie starając się przy­lgnąć do niego, jeżeli wydaje się dobre i nie próbując go usunąć, jeżeli oceniasz je jako złe. Na tym polega życie bez przywiązy­wania się do rzeczy.

W chwili, gdy myślisz o umyśle w kategoriach mojego albo twojego umysłu, oddzielając go zupełnie od umysłu nieuwarun-kowanego, nie widzisz sedna sprawy. Gdy jednak zaczynasz ro­zumieć, że istnieje tylko jeden umysł, nie zrobisz niczego, co nie byłoby zgodne z prawem Boga. Nie będzie to nigdy twoja albo moja wola - będzie to wola Boga.

-87-


Grzmot Ciszy

W chwili poddania swej osobistej woli nieuwarunkowany umysł może działać w tobie i przez ciebie. Dopóki warunku­jesz go wiarą w dobro i zło, będziesz doświadczać tych skraj­ności w takim stopniu, w jakim uznajesz ich istnienie. Czło­wiek dostaje to, do czego jest przekonany w sercu. Wszystko to jest kwestią warunkowania, możesz uwarunkować się na dobro lub zło, lecz jeśli zostawisz sferę uwarunkowań, znaj­dziesz się w sferze tego umysłu, który był także w Chrystusie Jezusie.

Przy wszystkich uzdrowieniach, jakich dokonał Jezus w czasie swej ziemskiej wędrówki, działała przez Niego wola Ojca. Wiedział On, że oto przejawia się nie Jego umysł, ale Ojca - umysł nieuwarunkowany. Dlatego mógł nakazać nie­widomemu otworzyć oczy, mógł zapytać paralityka, co go powstrzymuje. Innymi słowy, nie było w Jego świadomości żadnych uwarunkowań. Był tylko nieuwarunkowany umysł -ani zdrowy, ani chory; ani bogaty, ani biedny.

Jest to prawda, której sam możesz doświadczyć, jeśli tyl­ko zastosujesz ją do każdego zjawiska, wobec którego stajesz

Duchowa mądrość musi się stać namacalna. Musi przyno­sić owoce w ziemskim życiu, ale nie będzie to możliwe bez twojej pełnej świadomości. Wszystkie nieodkryte wynalazki, nauki i sztuki przyszłości istnieją w umyśle i mogą wyrazić się na tyle, na ile jest na nie otwarta świadomość konkretnego człowieka. To samo jest z prawdą ezoteryczną, która pozostaje czymś ukrytym, dopóki nie przybierze formy w świadomości, a wtedy jej skutki będą widoczne w świecie zewnętrznym.


Umysł nieuwarunkowany

Jak zapewne wiesz, poznanie prawdy wyzwoli cię od wszyst­kich warunków cielesnego umysłu, czyli wszelkich sytuacji lub okoliczności warunkowanych przez dobro albo zło. Nawet odrobina urzeczywistnionej prawdy pomoże ci się uwolnić od jakiegoś stadium dobra lub zła, aż osiągniesz pełnię duchowe­go światła, kiedy Duch poprzez narzędzie nieuwarunkowanego umysłu zacznie objawiać się jako twoje istnienie, ciało, interesy, dom rodzinny i relacje międzyludzkie.

Osiągnięcie tego stanu muszą jednak poprzedzić przygoto­wania, w czasie których będziesz trwać w Słowie i pozwolisz, by Słowo trwało w tobie, świadomie zamieszkasz w Słowie. Za to - już po doświadczeniu oświecenia - życie przeżyjesz bez wysiłku i bez troski o nie.

Życie jest nieuwarunkowane - nie ma życia nowego albo starego, schorowanego lub zdrowego - nie próbuj warunkować życia! Nie próbuj sprawić, aby stało się dobre albo złe. Nie staraj się go przedłużać lub skracać; podnosić jego poziomu lub ob­niżać go, bo nie ma na to sposobu. Jeżeli nie przyjmiesz wiary w dobro i zło, twoje życie będzie nieuwarunkowanym, czystym, duchowym istnieniem.

Kusiciel - wiara w dobro i zło - stoi przed tobą tak jak przed Adamem i Ewą. Dziś jednak wiesz już, że życie i umysł są nieuwarunkowane, możesz więc odwrócić się od kusiciela, jak to uczynił Jezus: „Zejdź mi z oczu, szatanie! Nie zaakceptuję w moim życiu żadnych uwarunkowań. Mój umysł, życie, Dusza i ciało są nieuwarunkowane, nieskrępowane i wolne, nie zna­ją dobra ani zła. Wiedzą tylko, że istnieje Bóg, czysty Duch, czysta Dusza i czyste Życie".

I



Rozdział 7

RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ

N

ikt nie może się uwolnić od wiary w dwie moce i powrócić do Edenu, dopóki nie będzie gotów wy­rzec się swoich ludzkich osądów i spojrzeć na świat poprzez nteuwarunkowany umysł. Praktykę niedostrzegania dobra i zła możesz zapoczątkować w każdej chwili w stosunku do jakiegokolwiek obiektu, który znajduje się w polu twojego widzenia, lub jakiejkolwiek osoby, która się pojawi. Łatwiej jed­nak będzie ci zacząć od obiektu lub osoby, z którymi nie jesteś emocjonalnie związany.

Praktykę możesz rozpocząć na przykład od otrzymanego w prezencie bukietu kwiatów. Jeżeli nie jesteś do nich uprze­dzony, to nie wiesz, czy sprawią ci one radość swym pięknem, czy też wywołają atak alergii. Kontempluj je, przyglądaj się im. Jeśli dostrzeżesz w nich dobrą lub złą moc, będziesz rozmyślać o nich przez dłuższy czas.

Zmień to i zrozum, że kwiaty te, w sobie i z siebie, nie mają żadnej mocy, nie są ani dobre, ani złe. W tym momencie być może gotów będziesz przyznać, że nie są one złe, ale nie prze­staniesz się dziwić, dlaczego nie są dobre. Chodzi o to, że nie są one dobre w tym znaczeniu, że zawierają w sobie dobro - dobro

-91 -


Grzmot Ciszy

istnieje w świadomości osoby, która ci je podarowała, ponieważ dobro to jest miłością. Miłość jest dobra, miłość jest niewidzial­na i duchowa. Miłość jest substancją, która przysłała te kwiaty, być może z daleka. Miłość jest tym niewidzialnym czymś, czego widzialnym przejawem są kwiaty.

Jeżeli określisz kwiaty jako dobre, a one po 3-4 dniach zwięd­ną i trzeba będzie je wyrzucić, stracisz swoje dobro. Zważywszy jednak, że ich jedyna wartość, poza wywołaniem chwilowego uczucia przyjemności, polega na trwałym przypominaniu o oso­bie, która je przysłała - miłości, która spowodowała ich wysłanie, oddania, przyjaźni i wdzięczności - dalszy los kwiatów przesta­nie mieć znaczenie. Gdy sam bukiet zwiędnie i zostanie zapo­mniany, dobro, miłość i wdzięczność dla tego, kto za nimi stoi, me przeminą; stworzą na niewidzialnym planie nieśmiertelną i wieczną więź pomiędzy dawcą a odbiorcą.

Nigdy zatem nie żałuj tego, co tracisz, a do czego przywią­zywałeś wartość, bez względu na to, ile kosztowało. Wartość przedmiotu leży w tym, co niewidzialne, a co spowodowało jego pojawienie się w twoim życiu. Prawdziwe dobro zawsze jest niewidoczne - me można go zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, po­smakować ani powąchać - jest nieuchwytne dla ludzkich zmy­słów.

Te przykładowe kwiaty są więc tylko kwiatami - owszem, pięknymi, miło na nie patrzeć, są kolorowe i wonne - ale kto właściwie przypisał im te wszystkie cechy? Kto uznał je za barwne albo pachnące? Zapytaj siebie: „Czy są one piękne?". Po­tem poczekaj, aż zaczniesz sobie uświadamiać: „Nie zauważy­łem żadnej barwy, dopóki do moich oczu nie dotarły wibracje, które następnie zinterpretował umysł. Od tego momentu wiem, że kwiaty są żółte. W rzeczywistości jednak one nie są żółte, nie

-92-


RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ

są piękne, nie pachną, dopóki mój umysł nie przełoży odbiera­nych wibracji na piękno, barwę i zapach".

Zastanawiając się nad tym, zrozumiesz, że nawet jeśli forma kwiatów nie jest piękna w sobie i z siebie, to staje się taka dzięki twojej interpretacji. Kiedy, rozmyślając tak, będziesz przekona­ny, że kwiaty nie są ani piękne, ani brzydkie, nagle w tę próżnię, którą wytworzyłeś, wejdzie świadomość tego, na co patrzysz i wtedy odkryjesz, że to dużo więcej niż tylko wiązanka kwia­tów. Dojdziesz na następującego wniosku: „Róże, róże... jeste­ście niczym - posługując się nieuwarunkowanym umysłem jako narzędziem, JA* tworzę was na własny obraz i podobieństwo, JA nadaję wam barwę, kształt, piękno i woń. To Ja jednakże nie jest osobistym poczuciem „ja", które nigdy nie robi takich rzeczy, ule JA, które jest Bogiem; ta część mnie, która stanowi moją prawdziwą tożsamość. JA stworzyłem te róże na swój ob­raz i podobieństwo, więc nie są one ani dobre, ani złe - są one doskonałe. Same przez się są one niczym, ale na mocy łaski Boga są doskonałe".

Stopniowo zacznie do ciebie docierać, że kwiaty są praw­dziwym kształtem Samego Boga, umieszczone tu, w pokoju, w pewnym tajemniczym celu, nie tylko po to, by podziwiano je przez kilka dni, lecz jako cześć całości, pełni i kompletności Boga w Jego pięknie i treści.

Wszystko na tym świecie ma duchowe znaczenie, które­go nie można odkryć, wertując słowniki lub encyklopedie. Do świadomości funkcji i duchowego znaczenia czegokolwiek możesz dojść jedynie poprzez zwrócenie się do swego wnętrza, do tej próżni, którą stwarzasz, uświadamiając sobie: „To nie jest to, czym wydaje się być, i ja sam nie mogę tego zjawiska

0x08 graphic
! „JA" w tym przypadku i dalej, ilekroć zapisane jest kursywą, odnosi się do Boga.

-93-


Grzmot Ciszy

zinterpretować; jedynie Bóg może to prawdziwie wytłumaczyć. „A zatem Boże, co to jest?". Wtedy nadejdzie objawienie i otwar­cie na prawdziwą tożsamość i duchowe znaczenie rzeczy.

Jeżeli doświadczasz stale braku czegoś, to możliwe, że znaj­dujesz się w stanie zamętu, a twój umysł wypełnia lęk, że czegoś mogłoby ci zabraknąć. Wszystko to może bardzo utrudnić wy­ciszenie pozwalające na spokojną medytację. Wiedz, że istnieje sposób, który umożliwi ci medytację pomimo istnienia w twojej świadomości tych rozpraszających myśli, a twój umysł dopro­wadzi do stanu takiego pokoju i ciszy, że Bóg będzie w stanie rozmawiać z tobą o zasobach.

Weź jakikolwiek pieniądz - nominał nie ma tu znaczenia, możesz użyć bilonu lub banknotu - i połóż przed sobą. Patrz na niego. Jeśli będziesz w stanie zobaczyć to, co ja widzę, zgodzisz się, że jest on bezduszny i pozbawiony życia.

Jeżeli w dalszym ciągu będziesz patrzył na ten pieniądz i trwał w skupieniu, twoja myśl zwróci się w końcu ku temu, w jaki sposób wszedł on w twoje posiadanie. Być może jest on wyrazem czyjejś miłości lub wdzięczności; a może sam go zaro­biłeś, jest on więc symbolem czyjejś zapłaty za twoje usługi. Na­stępnie możesz pomyśleć o potencjalnych korzyściach płynących z posiadania pieniędzy. Jako kawałek metalu lub papieru nie mają one wartości, ale mogą być wykorzystane jako środek wymiany przy sprzedaży lub kupnie. Obecnie przestajesz w obserwowa­nym przedmiocie widzieć banknot, a zaczniesz dostrzegać jego funkcje jako coś pożytecznego, miłego i szczodrego. Wreszcie twoje myśli wybiegają poza temat pieniędzy i zaczniesz dostrze­gać przyczynę, dla której te pieniądze należą właśnie do ciebie.

Jeśli będziesz w stanie spojrzeć w ten sposób na pieniądz, zobaczysz, że to nie on zaspokaja twoje potrzeby, ale ty nadajesz

-94-


0x08 graphic
RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ

mu właściwości i moc. Przez ten czas twój umysł przeszedł ze sfery fizycznej w niewidzialną i nastąpił pokój, przyszła cisza i kompletny bezruch, w którym Bóg może ci objawić prawdzi­we znaczenie pieniędzy.

Jeżeli zastosujesz tę procedurę w odniesieniu do czegoś, z czym jesteś związany lub co jest dla ciebie ważne, otrzymasz prawdę o istocie tej rzeczy i jej działaniu w twym życiu. Na przykład zdobywanie pieniędzy na ogół uważa się za pożąda­ne, a nałóg alkoholowy za zły, a jednak problem alkoholizmu może być rozpatrywany w ten sam sposób jak problem zaso­bów. Jeżeli człowiek uświadomi sobie, że alkohol nie ma ani dobrej, ani złej mocy, przestanie mu on smakować. To samo odnosi się do obżarstwa lub palenia tytoniu. Choć większość ludzi skłonna jest zgodzić się z tym, że w wymienionych nało­gach nie ma złej mocy, to jednocześnie będą oni utrzymywać, że nawyki te mają moc dawania przyjemności lub zadowolenia. Dopóki ktoś będzie im przypisywać jakąkolwiek moc - dobrą lub złą - będą one trzymać go w swoim uścisku.

Wielu alkoholików wyleczyło się ze swego nałogu dzię­ki zrozumieniu, że w alkoholu nie ma złej siły. Ja osiągnąłem w tej dziedzinie jeszcze większy sukces, zakładając, że w alko­holu nie ma także dobrej mocy. Kilka lat temu miałem bardzo ciekawy przypadek. Przyszła do mnie kobieta, która zalewając się łzami, opowiedziała mi, że mąż jej doszedł do takiego stanu, że rzucił pracę. Całymi tygodniami leżał on w łóżku, a pod­nosił się tylko w dniu wypłaty żony. Wstawał, aby zaopatrzyć się za jej ciężko zarobione pieniądze w tygodniowy zapas whi­sky. Cała ta sytuacja stała się zbyt dużym ciężarem dla kobiety. Zainteresowała się ona możliwością duchowego uzdrowienia i chciała wiedzieć, co w tym wypadku mógłbym dla niej zrobić.

-95-


Grzmot Ciszy

Czyste natchnienie podpowiedziało mi słowa:

Kobieta spojrzała na mnie pytająco.

-96-


RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ

Wydawało się, że posunąłem się za daleko. Kobieta była wstrząśnięta. Wyszła z mojego pokoju i przysiadła w biurze. Ostatecznie zdecydowała jednak, że skoro nic dotąd nie poskut­kowało, w ramach eksperymentu wypróbuje moją radę. Gdy wróciła do mnie, powiedziała:

- No dobrze, wprawdzie nic w ten sposób nie osiągnę,
ale gorzej już być nie może. Zrobię to, chociaż będzie to dla
mnie trudne.

- Proszę spróbować i przekonać się.

Kobieta wróciła do domu i, zaczekawszy na odpowiedni moment, gdy mąż zażądał whisky, powiedziała:

- Ależ oczywiście, proszę bardzo.

Mąż spojrzał na nią z niedowierzaniem, ale nic nie powie­dział. Po kilku dniach jednak przyszedł, skarżąc się:

- Wiesz, nie ma sensu tego pić. Znów produkują takie
whisky jak w czasie wojny, ani dobrze nie smakuje, ani nie działa.

W taki oto sposób został on wreszcie uwolniony od nałogu. Nie mógł dłużej pić, bo przestał czerpać z tego satysfakcję, którą przedtem otrzymywał.

Na podstawie moich obserwacji z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że większość alkoholików cierpi z powodu swego nałogu nie dlatego, że oddawanie się mu uważają za złe, ale ponieważ chcą czerpać z niego jakieś dobro; coś, co da im

-97-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

satysfakcję. Po uświadomieniu sobie, że alkohol nie jest dobry, tracą do niego pociąg.

Przyjrzyj się temu uważnie. Nie popełnij błędu właściwego metafizyce, twierdząc, że zło nie ma mocy i wierząc, że dobro tę moc posiada. Szybko uznaj, że nie ma żadnej mocy poza Bogiem. Nie zrób błędu, uwielbiając jakieś stworzenie lub obawiając się go, zarówno w jego fizycznym kształcie, jak i w sferze myśli. Nie bój się go ani nie czcij. Wysławiaj Stwórcę wszystkich form, a gdy będziesz tak postępował, ani dobra, ani zła siła nie będzie dla ciebie istniała. Tylko Bóg będzie mocą i na krótką chwilę po­wrócisz do rajskiego ogrodu, gdzie nie ma żadnych problemów, sił ani mocy działających na ciebie negatywnie lub pozytywnie i gdzie będziesz przebywać jedynie w atmosferze pokoju.

Będziesz w stanie odrzucić każdą troskę i nigdy nie zaznasz bezsennych nocy, jeśli potrafisz odłożyć tę książkę z przekona­niem, że nie ma ona, w sobie ani z siebie, żadnego dobra ani zła. W tym stanie świadomości nie będzie niczego, co odbierałoby spokój albo zmuszało do czuwania; nie będzie niczego, co spra­wiałoby ci radość. Podążając tą drogą, utracisz wprawdzie pew­ne emocje i wzruszenia ludzkiego życia. Nie znaczy to jednak, że me będą ci się już podobały kwiaty, muzyka czy inne piękne rzeczy tego świata. Różnica będzie polegała jedynie na tym, że nie będziesz się nimi cieszyć nadmiernie.

Ten brak podniecenia będzie ci jednak więcej niż wyna­grodzony przez to, że przestaniesz doświadczać niepokojów. Uświadomisz sobie, że żadna osoba albo rzecz nie posiadają cech dobra lub zła jako takich i dopóki ty nie obdarzysz ich tymi właściwościami, pozostaną nieobecne. Każde zjawisko, z którym się spotkasz, będzie tylko pewną formą, niczym innym jak leżąca przed tobą biała kartka papieru, dopóki we

-98-


0x08 graphic
RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ

własnym umyśle nie rozstrzygniesz, że jakaś rzecz jest piękna albo brzydka, człowiek dobry albo zły, a twój pies to wiernym przyjaciel, natomiast pies sąsiada to utrapienie.

Ponieważ twój umysł i mój zostały przepojone ignorancją typową dla ludzkich wierzeń, obficie wypełnione przesądami, zaprogramowane przez otoczenie i wykształcenie, medycynę i wiedzę psychologiczną, więc nie widzimy ludzi i rzeczy ta­kimi, jakimi są. Widzimy je jakimi wydają się być, a następnie osądzając według pozorów, ponosimy konsekwencje tych osą­dów.

Sposobem uwolnienia swojego umysłu od niewiedzy, przesądów i obaw jest powrót do Edenu, gdzie nie ma wiary w dobro i zło. Musisz także stracić zainteresowanie, czy jesteś nagi czy odziany, przestać troszczyć się o to czy jesteś bogaty czy biedny, czy posiadasz ludzkie wady czy zalety, czy jesteś szczęśliwy czy nieszczęśliwy.

Zacznij tu, gdzie w tym konkretnym momencie jesteś i niech twój duchowy rozwój rozpocznie się od zrozumienia, że wszechświat jest doskonały, ponieważ Bóg jest jego zasadą. Gwiazda jest gwiazdą, róża jest różą, pies jest psem, jest psem i księżyc jest księżycem, jest księżycem, jest księżycem.. Nie nazywaj ich więc dobrymi ani złymi - nazywaj je po imieniu: gwiazda, róża, pies, księżyc, a wtedy odkryjesz, że Bóg objawi ci ich naturę, właściwe miejsce i funkcję, jaką pełnią w twoich doświadczeniach.

Wszystko we wszechświecie pochodzi od Boga, ale czło­wiek stworzył wiele wynalazków. Wypaczył i obrócił duchową rzeczywistość Bożego świata dla niszczycielskich celów tak, że nawet wspaniałość atomu stała się okropnością bomby atomo­wej. Dokonał tego człowiek, nie Bóg. Bóg dał zasady, które po-

-99-


Grzmot Ciszy

zwalają unosić się w powietrzu, a człowiek posługuje się nimi do tworzenia narzędzi zagłady. Jak długo umysł będzie zniekształ­cony pojęciami dobra i zła, dobrodziejstwa idei danych przez Boga będą się stawały grobami milionów ludzi. Kiedy zatrze się wszelki ślad dobra i zła wrodzony w naszych umysłach, wtedy nieuwarunkowany umysł stanie się narzędziem, przez które Boskie zasady zaczną wylewać się w swej meskazitelności, har­monii i doskonałości.

Twój umysł jest wolny od osądów w takim stopniu, w ja­kim funkcjonuje bez pojęć i kiedy zasady życia zaczynają się przejawiać, przechodzą one przez umysł jak przeszły przez Einsteina - jako czyste prawo. W podobny sposób, kiedy Duch przechodzi przez umysły świadomych praktykujących, którzy trwają w Ciszy bez osądzania czegokolwiek - nie starając się usunąć choroby, przezwyciężyć grzechu ani zniszczyć strachu - lecz po prostu spoczywając w próżni Łaski Bożej - prawda przepływa w swojej nieskazitelności i pacjent stwierdza: „Czu­ję się lepiej" albo: „Zostałem uzdrowiony".

Jedynie pary przeciwieństw stwarzają i utrwalają ludz­ką świadomość - wiara, że kwiaty są dobre, a chwasty złe; że drozdy są dobre, a mszyca na krzakach róży zła. Jeżeli jed­nak nie będziesz błędnie wyjaśniać pewnych złych zjawisk jako dobre, co jest po prostu starym, metafizycznym stereotypem, ani oceniać ich jako złe, lecz uznasz, że wszystko, co istnie­je, jest przejawem czystej Duszy nieskończenie wyrażającej Siebie, to ostatecznie nawet mszyca na krzaku róży znajdzie swoje odpowiednie miejsce, gdzie nie będzie mogła spełniać żad­nej destrukcyjnej funkcji. Nawet tak zwani źli ludzie w świecie zaczną służyć dobremu celowi albo zostaną przesunięci na sta­nowiska, na których będą mogli robić coś pożytecznego.

-100 -


RÓŻA JEST RÓŻĄ, JEST RÓŻĄ

Nadchodzi epoka w dziejach świata, w której zło przesta­nie przejawiać się w ludziach, myślach i rzeczach. Zostanie ono wyplenione z ziemi, ponieważ ziemia zostanie tak przepełnio­na wiedzą o zasadzie istnienia jednej mocy, że zahamuje to do­pływ zła i przestanie ono funcjonować. Jeśli tylko się wychyli, zostanie ścięte przez niewidzialną duchową moc, jaką przepo­jona będzie świadomość.



Rozdział 8

Odtąd już nikogo nie znamy według ciała

W

twoim umyśle może powstać pytanie: „Jak mogę przestać myśleć w kategoriach dobra i zła i )ak po­rzucić wiarę w nie?". Pozwól, że dam przykład, który pomoże wyjaśnić tę sprawę. Spójrz na swoją rękę i zapy­taj siebie: „Czy jest to dobra ręka czy zła?". Jeśli wykorzystasz w praktyce to, czego się dotychczas nauczyłeś, skłonny będziesz przyznać, że twoja ręka nie jest ani dobra, ani zła - po prostu jest ręką, kawałkiem ciała i wiązką kości. Nie posiada mocy do działania w sobie ani z siebie - nie może pieścić ani uderzać, nie może dawać ani odbierać. Ale ty możesz nią poruszać, możesz użyć jej jako narzędzia do dawania lub odbierania. Ty możesz to zrobić, ale nie ręka.

Ręka jest jedynie narzędziem, które masz do dyspozycji i może być użyta do rozmaitych celów - możesz nią wielko­dusznie i łaskawie dawać albo bezwstydnie kraść, ale ona sama z siebie nie jest zdolna do żadnego działania. Musi istnieć cos, co będzie nią poruszać. Skoro ty rządzisz swoją ręką, to ty możesz wywołać działanie zarówno ręki, jak i całego ciała - czasem do czynienia dobra, a innym razem zła.

Gdy jednak wzniesiesz się ponad umysł i myśl, wtedy za-

- 103-


0x08 graphic
0x08 graphic
Grzmot Ciszy

równo twój umysł, jak i ciało są kierowane i regulowane przez JA, czyli Boga, i to stwarza umysł, ciało i codzienne doświadcze­nia, które nie są ani dobre, ani złe, lecz są duchowe. Tajemnica znów tkwi w dotarciu do nieuwarunkowanego umysłu, poprzez który Dusza funkcjonuje jako życie i doświadczenie.

Z chwilą, gdy gotów jesteś przyznać, że ręka sama z siebie nic nie może zrobić, wtedy jest ona kierowana przez Ja i odtąd staje się narzędziem Boga niosącym ze sobą tylko moc błogosławie­nia, ponieważ ani ty, ani ja przez nasze własne ludzkie jaźnie nie mamy już władzy nad tą ręką. Teraz jest//I i tym JA jest Bóg.

Odejdź teraz od rozważań nad swoją ręką i weź pod uwagę całe ciało, uświadamiając sobie wciąż tę samą prawdę: twoje cia­ło nie jest dobre ani złe, młode ani stare. Twoje ciało jest tylko pewną ilością mięśni i kości. W sobie i z siebie nie posiada rozu­mu, nie wie nic o chorobie ani o zdrowiu, nie wie nic o czasie, o kalendarzu. Niestety, ludzkie „ja" jest tych wszystkich rzeczy świadome i przez to ciało podlega zmianom. Ciało nic nie wie o porach roku - czy jest zima czy lato, dobra pogoda czy zła, lecz znów, na nieszczęście, ty o tym wiesz i ta wiedza powoduje, że ciało odzwierciedla to, co ty przyjmujesz do swojego umysłu.

To właśnie umysł otwiera dostęp do ciała wierzeniom świa­ta, jest on więc tym, który rozstrzyga, czy ciało jest dobre czy złe, młode czy stare, zdrowe czy chore. Gdy zatem zrozumiesz, że ciało nie jest ani dobre, ani złe, młode czy stare - od tej chwi­li JA, które jest obecnością i mocą Boga, przejmie je i zacznie w nim przejawiać swoje możliwości.

Gdy zaczynasz rozumieć, że twoje ciało jest świątynią Boga żywego, oddajesz Mu je do dyspozycji, do kierowania nim wedle Jego uznania. Twoje ciało staje się wówczas narzędziem Boga, JA w centrum twojej istoty. Musisz jednak być gotowy zrobić

-104-


Odtąd już nikogo nie znamy według ciała

pierwszy krok polegający na uświadomieniu sobie, że w ciele nie ma ani dobra, ani zła, że ciało jako takie nie posiada własnych cech - ono po prostu wyraża to, co zostało mu narzucone.

Taka zmiana kierunku i nastawienia wobec ciała i narzuco­nych mu warunków rozpoczyna się od świadomego stwierdze­nia:

„W moim ciele nie istnieje dobro ani zło. Nie ma w nim śladu upływu lat ani młodzieńczości. Nie jest ani silne, ani słabe. Moje ciało jest tylko narzędziem JA - Boga we mnie, stwórczej i podtrzy­mujące] Zasady mej istoty".

Zastanów się przez parę chwil nad istotnymi problema­mi, które cię nurtują - twoimi własnymi, dzieci czy wnuków. Myśląc o nich, zapytaj siebie, czy są to stany dobre czy złe? Kto tak powiedział? Kto zawyrokował, że są one dobre albo złe? Potem zapytaj siebie: „Czy Bóg stworzył zło?". Myślę, że znasz już odpowiedź.

Jeżeli Bóg stworzył wieczność i nieśmiertelność, jeżeli nie ma w Nim „mc nieczystego" i mc, co „popełnia ohydę i kłam­stwo", oczywiste jest, że nic stworzył On zła. Jeżeli jednak Bóg nie stworzył zła, kto to uczynił? Czy zrobił to ktoś, czy też ty sam ciągle wierzysz w dobro i zło? Kto dał ci tę wiarę? Skąd ona przyszła? Być może nie wiesz jeszcze, jak odpowiedzieć. Jeśli jednak będziesz pracował nad zasadą, która jest tematem tej książki, odpowiedzi na te i wiele innych pytań zostaną ci objawione. Dlaczego jednak nie miałbyś do tego czasu przyjąć założenia, że dobro i zło nie istnieją?

Gdy osiągniesz punkt, w którym zrozumiesz, że wszyst­kie ludzkie stany są jedynie kwestią wiary ludzkiego umysłu -wiary, która spowodowała wygnanie człowieka z raju - i kiedy w głębi swego serca będziesz przekonany, że ponieważ Bóg jest

-105-


Grzmot Ciszy

nieskończony, nie istnieją pary przeciwieństw, wtedy powiesz razem z Mistrzem: „jam zwyciężył świat". Znajdziesz się z po­wrotem w królestwie niebieskim, w którym pojęcie zdrowia nie jest znane, ponieważ nikt nie wie, co jest chorobą; nie ma słowa „cierpienie", ponieważ nikt me zaznał bólu; nie jest wartością bogactwo, ponieważ nikt nie doświadczył ubóstwa. A jeśli ktoś me wie, co to zdrowie lub bogactwo, tym bardziej me zna ich przeciwieństw - przecież nie istnieje nic, co byłoby punktem odniesienia dla porównań. Istnieje tylko Bóg, tylko duchowy Byt, doskonałość.

Kiedy przystępujemy do uzdrawiania, nasza świadomość powinna być wolna od poczucia zła, które należałoby usunąć lub wznieść się ponad nim. Przeważnie jednak w większości z nas tkwi jeszcze tak wiele z ludzkiej świadomości, że wciąż do­strzegamy przed sobą zjawisko zła w postaci grzechu, choroby, śmierci, niedostatku i ograniczeń i dopóki stoimy w obliczu tych zjawisk, nie staniemy się doskonali i jak papuga, lekceważąc po­zory, będziemy w kółko powtarzać: „Och, Bóg jest wszystkim; błąd nie istnieje". To bezużyteczne i głupie - nie należy tego ro­bić; powinieneś pozwolić, by Bóg ci to oznajmił. I gdy słyszysz łagodny cichy Głos lub odczujesz wewnętrzne poruszenie, mo­żesz być pewien, że - bez względu na to, jakie pozory grzechu, choroby, śmierci, niedostatku czy ograniczeń masz przed sobą - wszystkie one znikną. Nie myśl jednak, że można po ludzku być na tyle mądrym, aby tego dokonać.

Chociaż znasz słowa i możesz głośno lub w milczeniu po­wiedzieć: „Nie istnieje ani dobro, ani zło", nie wierz, że samo powtarzanie dokona w twoim życiu cudu, bo tak się nie stanie. Musisz żyć tą prawdą, aż będziesz w stanie jej dowieść; musisz stale -wewnętrznie ją sobie udowadniać. Co więcej, nigdy też nie

-106-


0x08 graphic
Odtąd już nikogo nie znamy według ciała

zapominaj, że jeśli ulegniesz pokusie, by komuś o tej prawdzie opowiedzieć, zanim stanie się ona na tyle oczywista, że świat sam ją w tobie dostrzeże, utracisz to, co otrzymałeś. Możesz nawet stracić możliwość zademonstrowania słuszności tego twierdzenia w obecnej in karnacji, bo nikomu nie wolno lekceważyć słowa Bożego, chełpić się i bawić nim, jeśli chce aby w mm mieszkało.

O słuszności tej zasady możesz przekonać się tylko w ta­kim stopniu, w jakim wewnętrznie do niej przylgniesz - stosuj ją jednak z uświęceniem i w skrytości. Stosuj ją rano, w południe i wieczorem, nawet przy każdym rozdźwięku, wobec którego stajesz, czy to czytając gazetę, słuchając radia, w swojej rodzinie lub na ulicy. Gdziekolwiek i kiedykolwiek stawiasz czoła błę­dowi, odwróć się i zapytaj sam siebie: „Czy to może sprawić, że uwierzę w dobro i zło? Czy zmusi mnie do zaakceptowania dwóch mocy?". Jeżeli będziesz w stanie tak żyć, to powstrzy­masz się to od przyjęcia lub osądzania pozorów i nie będziesz kuszony, aby spróbować kogoś lub coś uzdrowić. Zamiast tego pozostaniesz skupiony w sobie i będziesz osądzał sprawiedliwie; zostaniesz w rajskim ogrodzie, który reprezentuje twoją sferę duchową, stan Boskiej harmonii.

Sprawiedliwy osąd wie, że na początku był Bóg. Bóg wszystko stworzył i uznał to za bardzo dobre. Czy jesteś w sta­nie trzymać się tej prawdy? Gdy groźne zjawiska podnoszą swe głowy, czy jesteś w stanie przezwyciężyć pokusę, by dać się im zwieść? Czy jesteś w stanie oświadczyć i przyjąć wewnętrznie: „Akceptuję jedynie Boga jako Stwórcę istoty wszelkiego życia. Nie można mnie zmusić do przyjęcia dobra i zła, ponieważ istnieje tylko Duch; jest tylko jedno życie".

Duchowe uzdrawianie nie może odbywać się na planie ludz­kim. Może dokonać się jedynie wtedy, gdy przestaniesz myśleć

- 107-


Grzmot Ciszy

o człowieku, chorobie, warunkach, wierze i żądaniach pacjenta, a powrócisz do Edenu, gdzie jest tylko Bóg, Duch -pełnia i kom­pletność. Uzdrowicielem duchowym nigdy nie zostanie ten, kto pracuje, mając na uwadze skutek, albo modli się o poprawienie czegoś w świecie Adama. Jeżeli nawet taka osoba odniesie suk­ces, w rzeczywistości zamieni jedynie przykry sen na przyjem­ny. Jeśli zdoła polepszyć ludzką sytuację, będzie to tylko do­bra materialność zamiast złej materialności. Nie zbliży się ani o krok do królestwa Bożego.

Pewnego razu siedziałem w pokoju osoby, która według wszelkich oznak była bardzo bliska śmierci. Czułem się skrę­powany jak każdy w takiej sytuacji, bo wiedziałem, że nic nie mogę zrobić, żeby zapobiec jej odejściu. Nie miałem cudownych uzdolnień ani nie znałem magicznych słów, które by odwróci­ły nieuniknione. Wiedziałem, że albo przyjdzie coś z głębi mej istoty, albo pogrzeb będzie nieunikniony. Wszystko, co mo­głem uczynić, to zwrócić się do swego wnętrza, do tego cichego łagodnego Głosu i czekać, czekać, czekać, a od czasu do czasu błagać i prosić.

Wreszcie przyszło to coś, a były tym słowa: „To jest Mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie". Nikt by w to nie uwierzył. Choroba była w ostatecznej fazie; w sali leżała umie­rająca osoba, a Głos wbrew pozorom mówił: „To jest Mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie". I wkrótce słowa stały się widzialnym faktem - zdrowie, harmonia i kompletność zo­stały przywrócone.

Innym razem zostałem wezwany do łoża własnego ojca, gdy leżał w namiocie tlenowym i zdaniem opiekującego się nim lekarza znajdował się już w agonii. Stałem tam i żadne słowa mądrości, które mogłyby odmienić sytuację, nie przychodziły

-108-


Odtąd już nikogo nie znamy według ciała

do mnie. Stałem tak, jak stałby przy umierającym ojcu każdy w moim położeniu - z jedną tylko różnicą: wiedziałem, że jeżeli Bóg przemówi, ziemia stopnieje. Gdy tak czuwałem i patrzy­łem, jak ojciec mój oddycha przez aparat, nadeszły słowa: „Nie samym oddechem żyje człowiek". Zanim minęło pięć minut, ojciec dał znak pielęgniarce, żeby zabrała aparat, a dwa dni póź­niej opuścił szpital.

Kto orzekł, że tamten stan był zły? Nie Bóg; On tylko po­wiedział: „Nie samym oddechem żyje człowiek", burząc wiarę, że człowiek żyje oddechem i udowadniając, że żyje dzięki słowu Boga.

Jak długo wierzysz w dwie moce, możesz napotykać trud­ności. Staniesz się wolny z chwilą, gdy zaczniesz na wszystkie okoliczności patrzeć w ten sposób: „Kto ci powiedział, że jesteś nagi? Kto ci powiedział, że jesteś zły? Kto ci powiedział, że to jest grzech? Kto ci powiedział, że to choroba? Kto ci powiedział, że to jest niebezpieczne? Skąd to przyszło? Czy Bóg kiedyś po­wiedział to komukolwiek?".

Gdy tylko uświadomisz sobie, że twoim zadaniem jako du­chowego uzdrowiciela nie jest usuwanie albo leczenie choroby ani też wiara w to, że Bóg leczy chorobę lub że istnieją jakieś formułki i afirmacje mogące cofnąć schorzenie, wówczas to po­znałeś prawdę, że cały ten śmiertelny świat powstał dzięki wie­rze w dobro i zło. Od tej chwili, kiedy to uznasz, nie będziesz wiedział, co to jest zdrowie ani choroba, ubóstwo ani dobrobyt, lecz doświadczysz nieustannego przepływu duchowej harmonii - ogrodu Edenu.

Nigdy nie zostaniesz duchowym uzdrowicielem, dopóki wierzysz w istnienie dwóch mocy - w moc Boga i moc grze­chu, choroby, niedostatku, astrologii lub diety. Nigdy nie zo-

-109-


Grzmot Ciszy

staniesz duchowym uzdrowicielem, dopóki nie zrozumiesz, że nie potrzebna ci jest żadna moc. Bóg nieustannie utrzymuje Swój duchowy wszechświat, w którym nie ma niczego złego; to, co niedobre, pochodzi od nas - niedobra jest ta powszechna wia­ra w dwie moce.

W drugim rozdziale Genezis Bóg nie pojawia się już jako twórca - teraz jest on nazywany Panem Bogiem - a Pan, jak to już zostało powiedziane, jest synonimem prawa. Innymi sło­wy, człowiek z drugiego rozdziału Genezis żyje pod prawem, podczas gdy człowiek z pierwszego rozdziału, stworzony jest na obraz i podobieństwo Boga, żyje w Łasce.

Jak można stać się człowiekiem żyjącym w Łasce? Czy jest jakiś inny sposób poza porzuceniem wiary w dwie moce? Tylko porzucenie tej wiary sprawi, że Łaska przepełni całą twą istotę; będzie wspierać, zasilać i podtrzymywać. Łaska kroczy przed tobą, by prostować twoje pogmatwane ścieżki. Wypełnia cię, choć nie jesteś tego bardziej świadomy niż ryba wody. Ona nie odczuwa morza, w którym pływa, podobnie jak ptak nie wie o powietrzu, w którym bezwiednie się unosi. Mówiąc słowami Francisa Thompsona:

Czy ryba wzbija się wzwyż, by odnaleźć ocean,

Czy orzeł szybuje, by znaleźć powietrze,

O co prosimy gwiazdy, co są w ruchu,

Jeśli posłyszą plotkę o tobie?

Podobnie będzie z tobą cieszącym się stanem zdrowia ducho­wego. Nie tylko me będziesz wiedział wówczas mc o chorobie, ale nie będziesz też miał świadomości zdrowia - będziesz rozumiał tylko, że jesteś harmonijny, normalny i wolny. Czy zdrowy czło­wiek może opisać zdrowie? To niemożliwe, ponieważ nie uświa­damia go sobie - wie tylko, że je ma i że jest mu z tym dobrze.

-110-


0x08 graphic
Odtąd już nikogo nie znamy według ciała

Postaraj się zrozumieć, że gdzieś, kiedyś, w jakiś sposób przyjęliśmy wiarę niebędącą częścią nas - wiarę, że istnieją dwie potęgi - Boska, która może coś dla nas zrobić, a nie czyni tego, i potęga zła, wykazująca bardzo dużą aktywność. Moc Boga do­konała już wszystkiego, co mogła i działa w rajskim stanie świa­domości całego Swego duchowego stworzenia, nie może jednak działać w świecie dwóch potęg.

2 tego powodu, bez względu na to, jak bardzo moralny i życzliwy możesz być ty albo twoi bliźni, wszyscy doświadcza­cie grzechu, śmierci, wypadków i wojen. Wciąż jednak powstaje pytanie: „Jak mogą istnieć podobne rzeczy, jeżeli jest Bóg?". Od­powiedź jest wstrząsająca: Bóg jest, ale nie ma Boga w ludzkim świecie; nie ma Boga w drugim rozdziale Genezis - jest tam tyl­ko Pan Bóg - prawo przyczyny i skutku - prawo karmiczne. Jeśli wzniesiesz się ponad nic, nie będziesz więcej żyć pod pra­wem, lecz w Łasce. Innymi słowy, będziesz żyć w pierwszym rozdziale Genezis, gdzie nie istnieje coś takiego jak ludzkie do­bro albo ludzkie zło. Nie ma tam ani grzechu ani świętości - jest tylko Bóg.

Kiedy dotyka cię jakiś problem - twój własny bądź kogoś z rodziny, przyjaciela, pacjenta lub ucznia - albo jeżeli ktoś, do­strzegając w tobie wyższą świadomość, szuka u ciebie harmo­nii, musisz w swojej medytacji nieustannie stosować zasadę nie­istnienia dobra i zła:

Ojcze czekam tu na komunię z Tobą, ale w jakim celu? Czy po to, ażeby zło obrócić w dobro? Czy jest coś, czego brakuje, a Ty nie uczyniłbyś tego, zanim jeszcze Cię o to poproszono? Wydaje się,że Ty nic nie robisz, więc może nic nie jest naprawdę potrzebne.

-111-


Grzmot Ciszy

„Gdzie jest Duch Pański - tam wolność" - gdzie Duch Pana, tam nie ma zla. Co się więc dzieje ze złem? Jeszcze nikt nie odkrył, dokąd odchodzi ciemność, gdy wznosi się światło. Gdy wschodzi słońce, jest jasność, a w jego obecności nie ma ciemności. W obecno­ści Boga nie ma grzechu, fałszywych pragnień, choroby, niedostatku czy bezrobocia, nie ma niepewności ani niebezpieczeństwa, wszyst­kie te rzeczy w Jego obecności wyparowują.

Gdzie jest Bóg, tam nie dostrzegam zła: widzę Boga - Boga jako moją wysoką twierdzę, Boga jako zdrowie mojego ciała, Boga jako moje zasoby, Boga jako moje wszystko we wszystkim.

Czymkolwiek coś jest, samo przez się nie jest to ani dobre, ani złe, ponieważ dobro i zło są nieobecne - tylko Bóg wypełnia całą przestrzeń, nie ma nic, co mogłoby się stawać dobrem, i nie ma nic, co byłoby odstępstwem od dobra. Bóg uformował cały ten wszech­świat z Siebie, zatem Bóg jest tym dobrem, a nie jakiś stan czy rzecz i nawet gdy jakieś pozory mogą wskazywać na dobro łub zło, nie przyjmuję tego.

Bóg stanowi moje ciało, które jest Jego świątynią.

W Bogu mieszkam. Bóg jest zdrowiem mego ciała. Bóg jest tym tajemniczym miejscem na Wysokościach, w którym żyję, poruszam się i w którym zakorzeniony jest mój byt".

Aby uzdrawiać, trzeba wznieść się ponad myśl. Chociaż medytacja rozpoczyna się jako kontemplacja prawdy, musi ona, zanim dokona się uzdrowienie, wznieść się do wyższej sfery świadomości ciszy. Na początku uzdrawiającej medytacji może przyjść na myśl jakiś fragment prawdy, jak na przykład: „Odtąd już nikogo nie znamy według ciała".

Jeśli powtórzysz to kilka razy lub powtórzysz świadomie, myśl będzie płynąć wolniej w miarę rozważania znaczenia słów:

-112-


"AMY WEDŁUG CIAŁA

Odtąd już nikogo nie zn.


„nikogo me znamy według ciała" - odtąd nikogo nie znamy we­dług dobrego albo złego ciała; odtąd nikogo nie znamy jako cho­rego lub zdrowego, bogatego lub biednego. Odtąd znamy tylko Boga ukazującego się jako indywidualny duchowy człowiek

Oto tajemnica Drogi do Nieskończoności i tajemnica uzdra­wiania. „Odtąd już nikogo nie znamy według ciała" - nawet nie według zdrowego ciała. Odtąd nikogo nie znamy według jego bogactwa - wielkiego lub małego. Znamy tylko Boga jako Ojca i Boga jako Syna, Chrystusa, duchowy obraz i podobieństwo Boga. Obecnie znamy tylko Boga mającego natur? człowieka-odtąd znamy Boga jako substancję człowieka. Odtąd znamy tyl­ko Boga jako życie człowieka, jego duszę, zdrowie, dobrobyt miejsce zamieszkania. Odtąd znamy tylko Boga, a nie człowie-ka.

Teraz dostrzeżesz, że człowiek nie jest ciałem, ale świado­mością posiadającą jedynie właściwości duchowe. Zauważysz że istnieje twórcza Zasada, która wytwarza Swój własny obraź i podobieństwo i że ta twórcza Zasada jest także zasadą podtrzy­mującą życie, zatem Jej stworzenie musi wypełniać Jej istota -

Zycie)Miłość,Duch,Dusza.OtojestPrawdziwanaturaczłowieka. „Odtąd już nikogo nie znamy według ciała". Jak więc po­strzegamy człowieka? Jako syna Bożego, jego prawdziwą toż­samość. Jeśli postrzegasz samego siebie i innych jako duchową latorośl, nigdy nie patrzysz na ciało, ale prosto w oczy, dopóki poprzez śmiertelnego człowieka, starego lub młodego, chore­go lub zdrowego, nie ujrzysz siedzącego na tronie Chrystusa Widzialny Człowiek, chory czy zdrowy, nie jest człowiekiem Chrystusowym. Jest nim dopiero duchowa Jaźń. Człowiek Chrystusowy nie podlega prawom ciała, nawet harmonijnego, jest podległy tylko Chrystusowi.

-113-


Grzmot Ciszy

Te rozmyślania albo kontemplacja zakończą się zatopie­niem w takim stanie percepcji, którego nie zakłóca żadna myśl. Na tym poziomie świadomości przejmie cię uzdrawiający Chry­stus napełniający świadomość ciszą i pokojem. Jest to duchowe „Pokój z tobą", z którego emanuje uzdrawiająca Łaska otulająca ciebie albo twojego pacjenta. Doświadczysz wówczas widocznej i namacalnej harmonii.

Podczas medytacji w twoich myślach może pojawić się ja­kaś chora, grzeszna albo uboga osoba, nie wolno ci jednak prze­rwać, dopóki poprzez zrozumienie nie osiągniesz punktu, gdzie nie ma nikogo chorego albo zdrowego, bogatego lub biednego, grzesznego lub czystego. Nie ma chorej osoby, którą trzeba by uzdrowić i zdrowej osoby, z której można by się cieszyć: Jest tylko Bóg, jest tylko Bóg -jest tylko Bóg ukazujący się jako Ojciec i Bóg ukazujący się jako Syn. Wtedy twoja modlitwa staje się kom­pletna, a wraz z nią przychodzi przekonanie: „Tak jest".

Jak długo znasz prawdę - rozmyślasz o niej, stwierdzasz ją lub wyrażasz - tkwisz w sferze mentalnej. Wprawdzie roz­myślasz o sprawach duchowych, ale są to refleksje na poziomie umysłu i żadne uzdrowienie nie może się dokonać. Jeżeli nawet zostanie ono osiągnięte w niektórych przypadkach, zaistnieje jako skutek mentalnej argumentacji - nie będzie to uzdrowienie duchowe, ale mentalne - efekt sugestii, owoc praktyki polega­jącej na powtarzaniu: „Jesteś zdrów", „Jesteś doskonały" albo „Dokonała się w tobie wola Boża" - umysł przyjmuje taką afir-mację i na nią reaguje. Nie ma tu jednak mowy o duchowym uzdrowieniu, ponieważ pacjent odpowiedział jedynie na suge­stię innego umysłu.

W Drodze do Nieskończoności niczego nie sugeruj, podczas leczenia nigdy nie używaj wyrazu „ty". Nie mów do pacjenta po

-114-


Odtąd już nikogo nie znamy według ciała

imieniu ani nie wymieniaj nazwy choroby, dolegliwości ani sta­nu, w jakim się znajduje. Nie dopuść, aby ktokolwiek zaprzątał twój Łimysł po tym, jak zwrócił się do ciebie o pomoc. Nawet jeśli podczas kontemplacji wciąż tkwisz w sferze umysłu - nie dotyczy to pacjenta, ale Boga i spraw Bożych, jakie są ci znane, albo Boskich praw, które zrozumiałeś lub o których czytałeś, a teraz próbujesz je przyjąć.

Nie oczekuj, że któraś z tych myśli pozwoli Ci na uzdrowie­nie, ponieważ nie możesz wyprowadzić Syna Bożego z drugiego rozdziału Genezis, z którego pochodzi tylko Adam - człowiek według ciała. Jedynym sposobem, aby mógł on powrócić do Edenu, do swojej normalnej duchowej harmonii, jest nierozmy-ślanie, ale wejście w stan Ciszy, który nie uznaje dobra ani zła.

Jeśli nie masz pragnień, nie żywisz ich zarówno względem dobra, jak i zła, jesteś w dostatecznym stopniu oczyszczony, by pozostać w rajskim ogrodzie, który jest wolny od wszelkich żądz. Nie jest to stan pożądania dobra, lecz zadowolenia z tego, że się istnieje.



0x08 graphic
Rozdział 8

TO JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY

K

ilka lat temu w drodze do Południowej Afryki zatrzy­małem się na jeden dzień w Kongu Belgijskim. Kiedy już sprawdzono moje bilety, przeprowadzono niezbędne kontrole i zważono bagaż, poleciłem miejscowemu chłopcu zanieść moje trzy walizki do samolotu, którym miałem odlecieć do Johannesburga. Port lotniczy był na tyle niewielki, że mogłem obserwować chłopca wychodzącego przez bramkę na pole startowe i trzymającego po jednej dużej torbie w każdej ręce i małą paczkę pod pachą. W parę minut później, gdy powró­cił już bez bagażu, zagadnąłem go: „Wszystko w porządku?", na co on odpowiedział: „Tak, w porządku".

Gdy następnego dnia rano przyleciałem do Johannesburga, czekała na mnie tylko jedna mała paczka z mego bagażu, dwóch dużych waliz nie było. Personel olbrzymiego i ruchliwego portu Jotmczego w Johannesburgu natychmiast rozpoczął poszukiwa­nia mojego bagażu, me znaleziono go jednak ani w wyznaczo­nym miejscu, ani wśród bagażu załogi. Również człowiek wy­słany do przeszukan ta samolotu niczego nie znalazł. W biurze linii lotniczych oznajmiono mi, że niezwłocznie skontaktują się z portem w Kongo Belgijskim i wkrótce przekażą mi odpo­wiedź. Nie pozostawało więc nic innego, jak udać się do hotelu.

- 117 -


Grzmot Ciszy

Adepci Drogi do Nieskończoności3 w Johannesburgu zor­ganizowali mi zwiedzanie Parku Narodowego Krueger, kupi­łem więc trochę niezbędnych ubrań i, z nadzieją na odzyskanie po powrocie bagażu, wyruszyłem w trzydniową wędrówkę przez ten legendarny rezerwat dzikich zwierząt. Niestety, ba­gażu nie odnaleziono. Linie lotnicze tłumaczyły to prawdo­podobną kradzieżą. Ponieważ ostatnio widziano moje bagaże niesione przez chłopca, jego właśnie - być może działającego z kimś w zmowie - uznano za złodzieja. Absurdalność takie­go przypuszczenia była oczywista, ponieważ nie można nie­postrzeżenie wynieść dwóch tak dużych walizek po raz drugi i ukryć ich na pasie startowym. Przeszukano jednak oko­liczne dzielnice, mieszkania zostały powywracane do góry nogami, ponieważ władze były przekonane o dokonanym przestępstwie. Mimo całego zamieszania bagażu nie odnale­ziono.

Przez trzy tygodnie byłem w Południowej Afryce bez bagażu i bez pieniędzy - bez portfela i dolarów - nie było to jednak wielką niewygodą, ponieważ jadłem regularnie, rachunki w hotelach były zapłacone, ubranie kupione, choć było to tylko niezbędne minimum. Wciąż byłem przekona­ny, że moje walizki w końcu się pojawią - co było bardzo niewłaściwe.

Na dwa dni przed odjazdem do Indu usiadłem, aby po­ważnie zastanowić się nad całym tym incydentem. „Błąd leży po mojej stronie, ale jaki to błąd? Co poszło nie tak?".

Gdy tak siedziałem w swoim pokoju, zgłębiając ten pro­blem i medytując, w końcu nadeszła odpowiedź: „To jest ducho­wy wszechświat; ja tu czekam na bagaż, a tymczasem prawda jest taka, że żaden bagaż nie istnieje. Jest on tylko częścią wiary

-118-


To JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY

w czas i przestrzeń - przestrzeń, w której mógł być zagubio­ny. Staram się odnaleźć swoje walizki, a gdyby mi się to udało, byłoby to dowodem, że obracam się w przestrzeni ludzkiej.

„W całej tej sytuacji nie ma żadnej prawdy, ponieważ żyjemy we wszechświecie duchowym, w którym nikt nie potrzebuje bagażu. Wszystko, co jest częścią rzeczywistości, jest niemate­rialne, duchowe i wszechobecne. Cokolwiek ukazuje się jako ograniczony bagaż w czasie i przestrzeni, musi być obrazem istniejącym w myślach i nie może być realne. Dałem się zatem zwieść nadziei i oczekiwaniu na materialny bagaż zamiast zwró­cić się do wszechświata duchowego, w którym każda idea jest wszechobecna".

Z tym udałem się na spoczynek.

Gdy doszedłem do tego zrozumienia incydent wkrótce zna­lazł swoje rozwiązanie. Następnego dnia o 8 rano wicedyrek­tor linii lotniczych portu w Johannesburgu siedział przy swym biurku, kiedy pozornie znikąd przyszło mu do głowy, że bagaż nie mógł się przecież rozpłynąć w powietrzu, znikając pomię­dzy jednym a drugim portem - powinien gdzieś być, ale gdzie? Wówczas uderzyła go inna myśl - poszedł do hotelu, w którym załoga zwykle zatrzymywała się na noc i znalazł tam stojące od trzech tygodni na podłodze moje dwie walizki. Nikt nie brał pod uwagę takiej możliwości; w rzeczywistości nikt nie pomy­ślał o żadnym praktycznym rozwiązaniu tej sprawy aż do chwi­li, gdy ja przestałem myśleć o bagażu.

Ta historia obrazuje bardzo ważny moment w duchowym życiu i uzdrawianiu. Zgodnie z regułami metafizyki zazwyczaj myślelibyśmy: „Och, to musi się odnaleźć" albo: „To nie mo­gło się zgubić". Innymi słowy, mielibyśmy do czynienia z czymś - tym czymś byłby bagaż. Fałszywe rozumowanie charaktery-

-119-


Grzmot Ciszy

styczne dla tego typu postrzegania uwidacznia się w przypadku choroby, kiedy to chcąc być konsekwentnym, zajęlibyśmy się oddzielnie leczeniem poszczególnych narządów - serca, wątro­by, płuc, żołądka, układu trawienia, organów wydalania, głowy czy nóg - i znaleźlibyśmy się całkowicie poza sferą duchowe­go bytu. Większość z nas wie już wystarczająco dużo, aby nie zwracać się do ludzi po imieniu, nie leczyć serca, wątroby i płuc, a jednak zwróćmy uwagę, jak łatwo może nas otępić takie wy­patrywanie bagażu.

Stajemy się bardzo pewni siebie i wierzymy, że zmierzamy w słusznym kierunku, a zupełnie niespodziewanie hipnoza ludzkiego rozsądku może zmusić nas do myślenia o bagażu lub

0 jego braku. Muszę podkreślić, że nie byłem zaniepokojony
z powodu zaginięcia walizek - moim błędem była pewność,
że one się znajdą, co jest równoznaczne z przekonaniem, że czy­
jeś serce się naprawi lub chora noga wyzdrowieje.

Tymczasem cała nasza praca opiera się na zasadzie, że -jak czytamy w pierwszym rozdziale Genezis - Bóg stworzył wszystko, co zostało uczynione, i że wszystko, co On stworzył, jest dobre.

Duchowe stworzenie jest stworzeniem niematerialnym, czego dowodzi fakt, że światło istniało zanim jeszcze na niebie pojawiło się słońce. Jeżeli żyjesz, poruszasz się i istniejesz w du­chowym świecie, jak mówi pierwszy rozdział Genezis, możesz mieć wszystko, czego potrzebujesz, nie posiadając bagażu. Świat zmysłowy, w którym widzisz, słyszysz, smakujesz, dotykasz

1 wąchasz, jest światem nierzeczywistym, opisanym w dru­
gim rozdziale Genezis, mentalnym obrazem w umyśle. Jeżeli
o tym pamiętasz, aby już nie manipulować ludzkim światem,
ani nie trzymać się mentalnych obrazów, które istnieją jako cień

-120-


To JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY

w twoich myślach, to doświadczysz szybkiego rozpuszczenia tych mentalnych tworów.

Nie popełnij błędu i nie zrozum mnie źle: wiem, że gdy podróżujemy, bagaż wydaje się być rzeczywisty i niezbędny. Wiem też, że przez większość czasu nasza koncepcja ciała wy­daje się być realna, ponieważ wciąż ta czy inna rzecz wnosi je do naszej świadomości, przez co powstaje pokusa, by wierzyć, że jest ono prawdziwe. Nie negujemy ciała. Jest realne, lecz to, co widzimy jako ciało, nie jest ciałem, a tylko mentalnym ob­razem w naszych własnych umysłach - powszechną koncepcją mentalną zindywidualizowaną wewnątrz nas.

Nie istnieje coś takiego jak materialne ciało - jest tylko materialne pojęcie ciała. Nie ma takiej rzeczy jak materialny wszechświat - są tylko materialne koncepcję na temat jednego duchowego wszechświata. Jak długo przyjmujesz materialną koncepcję wszechświata, jesteś pod prawem materii, od którego możesz się uwolnić, gdy tylko zaczynasz rozumieć, że żyjesz, poruszasz się i istniejesz w pierwszym rozdziale Genezis, gdzie człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga lub Ducha, i że Dusza Boga jest Duszą człowieka, życie Boga jest ży­ciem człowieka, umysł Boga jest umysłem człowieka, ciało Boga jest ciałem człowieka.

„Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świę­tego?" - nie to ciało, które oglądasz w lustrze, lecz to, które ist­nieje faktycznie. Tak jak fakt zrozumienia przeze mnie, że me miałem do czynienia z materialnym bagażem, lecz z Wszech-obecnością, natychmiast pobudził pewnego człowieka do udo­wodnienia tej prawdy, pobudził go do idei Wszechobecności -i dokładnie tam, gdzie się znajdował, odnalazł bagaż. Gdy więc masz jakieś problemy, zrozumienie, czym jest ciało i czym jest

- 121-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

wszechświat oznacza świadomość, która przyniesie następujące rozwiązanie:

„Żyję, poruszam się i istnieję w Bogu. Jestem w mym Ojcu, a mój Ojciec jest we mnie. Jak mogę być skończony i ograniczo­ny, jeżeli we mnie jest nieskończony Ojciec? Jak może ograniczona i skończona istota zawierać w sobie nieskończonego Boga? Muszę zatem być tak samo duchowy jak Ojciec, który mnie stworzył. Wszystko, co istnieje, musi być duchowe i do tego duchowego świata nie może wejść mc skończonego, by ograniczać lub stwarzać jakie­kolwiek poczucie oddzielenia".

Cierpienia tego świata są skutkiem rozglądania się za ma­terialnym bagażem - nawet gdy spodziewasz się znaleźć go na właściwym miejscu. To jest błąd. Ani ty, ani ja, ani nikt inny nie może znaleźć go w żadnym miejscu jak tylko we Wszech-obecności, w której nawet coś, co wydaje się ludzkim zmysłom nieobecne, istnieje naprawdę.

W pochmurny dzień możesz odnosić wrażenie, że nie ma słońca, chociaż jest ono po prostu ukryte przed twoim wzro­kiem. Podobnie chmury ludzkich wierzeń i gąszcz ludzkich my­śli mogą czasowo przysłonić ci to, co jest wszechobecne, to co jest obecne tam, gdzie JAM JEST. A czym jest to, co jest obecne tam, gdzie JAM JEST? Wszechobecne jest wszystko, co posia­da Ojciec - spójność, lojalność, autentyczność, wieczność, nie­śmiertelność, wolność, sprawiedliwość, radość, harmonia wszel­kiego rodzaju - dopóki tego nie ograniczysz i nie zobaczysz jako sztuki bagażu, jako czegoś, co zajmuje czas i przestrzeń.

Nic nie zajmuje czasu i przestrzeni oprócz obrazów będą­cych tworami twojego umysłu, a to dlatego, że uznajesz „wczo­raj", „dzisiaj" i „jutro". Z chwilą, gdy wzniesiesz się ponad men-

- 122-


0x08 graphic
0x08 graphic
To JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY

talną sferę życia, spostrzeżesz, źe nie ma czegoś takiego jak czas. Ten, kto kiedykolwiek nawiązał komunię z Bogiem, odkrył, że podczas tego doświadczenia stracił poczucie czasu, bo chociaż sam kontakt mógł trwać zaledwie pół minuty, to wydarzyło się przez ten czas wystarczająco dużo, by przekonać go, że musia­ło upłynąć kilka godzin. Innym razem podczas takiej komunii może się wydawać, że minęła zaledwie minuta, zegarek jednak pokazuje upływ dwóch lub trzech godzm.

Innymi słowy, świadomość Wszechobecności nie zna czegoś takiego jak poczucie czasu lub przestrzeni.

Kiedy myślisz, rozumujesz albo patrzysz na coś lub kogoś, tkwisz w mentalnym stanie świadomości. Tylko będąc w sferze duchowej wykraczasz poza umysł.

Ludzie poszukując sposobu wykroczenia poza umysł od­kryli, że proces znany jako wyciszenie umysłu daje przeciwne rezultaty - w jego wyniku osiąga się nie świadomość duchową, ale wręcz przytępienie świadomości. Jest jednak inny sposób wzniesienia się ponad mentalny poziom życia, chociaż trudne może być wytrwanie w mm - wymaga on bowiem poświęcenia wielu lat pracy tylko jemu. Możesz za to dzięki niemu wznieść się ponad umysł do takiego stopnia, że przynajmniej kiedy jesteś w świecie, nie będzie ci on bardziej przeszkadzał.

Na początku nie trzeba zatrzymywać procesu myślowe­go. Jeżeli umysł chce myśleć, pozwól mu, a jeśli trzeba, nawet usiądź i obserwuj swój tok myślenia. Bez względu na to, jakie myśli przychodzą, nie mogą one wyrządzić ci żadnej krzywdy. Nie ma w nich mocy ani niczego, czego mógłbyś się bać. Je­śli bowiem odczuwasz strach lub nienawiść, będziesz starał się przerywać myśl i odwrotnie, jeżeli jakaś ci się spodoba, możesz usiłować ją zatrzymać. Nie należy zatem nienawidzić ani oba-

-123-


Grzmot Ciszy

wiać się niczego, co przychodzi do głowy, ale nie można też się niczym rozkoszować i próbować zatrzymać, bez względu na to, jak dobre wydaje się to być.

Pozwól myślom przychodzić, podczas gdy siedzisz i obser­wujesz je jako widz. Przypatrujesz się tylko cieniom, które prze­mykają przez ekran - nie posiadają ani mocy, ani substancji, nie podlegają żadnemu prawu ani przyczynie. Niektóre z nich mogą być przyjemne, możesz chcieć do nich przylgnąć, inne mogą nie­pokoić lub straszyć, ale to tylko myśli - myśli i nic więcej. Mogą dotyczyć choroby, mogą odnosić się do grzechu albo wypadku, bez względu jednak na to, jak bardzo są przykre, siedź nieporu-szony i przypatruj się, jak przychodzą i odchodzą.

Me ma nic dobrego ani nic złego w tym, co oglądam - są to po prostu obrazy memające żadnej mocy. Nie mogą nic zrobić, nie mogą o niczym świadczyć. Nawet jeśli wydają się być dobre, nie są takimi, ponieważ są to jedynie obrazy.

Jeżeli wypróbujesz ten mały eksperyment w czasie medy­tacji, szybko okaże się, że cierpisz z powodu zalewu tych obra­zów; zaczniesz odczuwać przerażenie i będziesz próbował od nich uciec albo je wymazać. Jeśli natomiast będziesz w stanie ujrzeć je w prawdziwej perspektywie, staną się one nieszkodliwą nicością - po prostu cieniami.

Owszem, czasem przedstawiają one stworzone przez czło­wieka zasady z nieodłączną od nich ludzką karą. Czy jednak daje im to jakąkolwiek moc? Patrz więc na nie w ten sposób: ta myśl dotyczy infekcji i zakażenia, tamta złych pragnień, następna przepowiada nieszczęście, inna odzwierciedla strach przed niedostatkiem, a jeszcze inna - obawę przed strachem. Tymczasem prawda jest taka, że to wszystko są tylko nazwy,

-124-


0x08 graphic
TO JEST WSZECHŚWIAT DUCHOWY

choć okropne ze względu na ich tragiczne znaczenie, to jednak tylko nazwy. Określenia, które Adam nadał temu, czego nie ro­zumiał - są to tylko obrazy w myślach.

Przestań lękać się nazw. Nawet jeśli przyjdzie ci do głowy obraz maszyny emitującej promienie X, dlaczego miałbyś się tego bać? Jest to wciąż tylko obraz wyobrażony przez umysł. Jeśli usuniesz go z umysłu, nie będzie cię on dłużej zajmował. Obraz może bowiem obejmować tylko to, co utrzymuje się w umyśle. Jeżeli możesz coś widzieć, słyszeć, smakować, doty­kać lub wąchać - jest to aktywność umysłu - mentalny obraz, „cielesne ramię3" - nicość. Jest to fałszywy twór, którego Bóg nigdy nie stworzył.

Przez cały czas, gdy o tym myślisz, przebywasz w królestwie rozumu, w sferze poznawania prawdy; gdy jednak będziesz kon­tynuować ćwiczenie, przypatrując się bezpośrednio obrazowi, zaczniesz rozumieć, że jest on pozbawiony istoty i przyczyny. Choćby dana okoliczność wydawała się nie wiadomo jak mate­rialna, nie jest ona materialna bardziej niż mój zagubiony bagaż. Nie był on materialny - był to mentalny obraz, którego urze­czywistnienie objawiła Wszechobecność.

Niekiedy przy wykonywaniu takich praktyk ludzie widzą piękne obrazy, co sprawia, że popełniają błąd polegający przede wszystkim na próbie zatrzymania wizji lub chęci sprowadzenia jej ponownie w przyszłości. To bardzo niemądre. Nigdy nie nale­ży tego robić, nie wolno próbować zatrzymywać nawet najpięk­niejszego obrazu, ponieważ jest to tylko obraz. Jeżeli pochodzi on od Boga, to Bóg może ci dać dużo więcej niż potrzebujesz; jeśli natomiast jest przykry, musisz się nauczyć go nie bać, po­nieważ nie istnieje on jako uzewnętrzniona rzeczywistość, a je­dynie jako obraz mentalny.

-125-


Grzmot Ciszy

W końcu dojdziesz do punktu, gdzie nie ma już nic, co mo­głoby być powiedziane lub pomyślane; tylko to jedno:

Bez względu na to, czym się wydajesz lub chcesz być, nie masz żadnych nieodłącznych cech dobra ani zla. Wszystkie właściwości posiada Świadomość, która stworzyła ten wszechświat na Swój własny obraz i podobieństwo, a więc żaden kształt lub skutek nie ma zarówno dobra, jak i zla.

Nie ma znaczenia twoja nazwa ani natura, jeżeli pochodzisz z czasu i przestrzeni, jesteś mentalnym obrazem, nicością. Nie oba­wiam się ciebie, ponieważ nie istniejesz ani w moim, ani w czyim-kolwiek życiu. Żyjesz tylko jako twór umysłu i jako taki nie masz kształtu i jesteś pustką. Nie ma w tobie więcej dobra łub zła niż w kadrze z filmu, jesteś po prostu cieniem pozbawionym istoty.

Gdy osiągasz kompletną ciszę i spokój, umysł przestaje funk­cjonować, przekraczasz go i wznosisz się do atmosfery Ducha, gdzie jesteś w stanie odbierać to, co przekazuje ci Bóg, i w odpo­wiedni sposób reagować. Jeśli tylko oderwałeś się lub uniezależ­niłeś od myśli - nienawiści, obaw albo miłości do przedmiotów i ludzi - do tego stopnia, że z najwyższą obojętnością patrzysz, jak przelatują przed twoimi oczami - nie jesteś już w sferze umy­słu; dosięgnąłeś, dotknąłeś lub zostałeś dotknięty przez własną Duszę, która jest Bogiem i znajdujesz się w atmosferze, gdzie możesz słuchać Boga, kiedy mówi. A gdy Bóg przemawia, zie­mia topnieje i wszystkie problemy znikają.


0x01 graphic

OD PRAWA DO ŁASKI



0x08 graphic
0x08 graphic
Rozdział 10

Słyszeliście, że powiedziano przodkom

W

każdym momencie życia - bez względu na to, czy mamy dziewięć, dziewiętnaście czy dziewięćdzie­siąt lat - możemy zacząć drogę powrotną do domu Ojca. Nie łudźmy się jednak, że będziemy w stanie wrócić do rajskiego stanu, pozostając tymi samymi osobami, którymi by­liśmy wczoraj, ze wszystkimi zaletami i słabościami, wahając się nieustannie pomiędzy dobrem a złem. Nasze ludzkie zalety nie umożliwią nam wejścia do raju bardziej niż nasze ludzkie słabo­ści. Musimy pozbyć się zarówno swoich mocnych, jak i słabych stron i przyoblec się w szatę Chrystusową poprzez wzniesienie się ponad umysłowe stworzenie z drugiego rozdziału Genezis, które przykuło nas łańcuchem do prawa dobra i zła.

„Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa". Przez setki lat przed Mojżeszem Hebrajczycy znajdowali się w stanie niewoli z nie­wielką lub żadną możliwością poczynienia postępów w eduka­cji, kulturze, religii, sztuce czy nauce. Nic więc dziwnego, że w takich warunkach żyli bez jakiegoś bardziej rozwiniętego poczucia moralności. Mojżesz zademonstrował tym ludziom wyższy poziom życia, którego fundamentem było Dziesięć

-129-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Przykazań. Przestrzegając ich, można było zyskać sobie opinię szlachetnego obywatela, a stosując się dodatkowo do praw doty­czących pokarmów i do kilku innych zwyczajów, zasługiwało się na tytuł dobrego Hebrajczyka. W przypadku jednak niepo­słuszeństwa prawu jedynym, czego można było się spodziewać, było ukamienowanie lub wyklęcie. Pojęcie miłości nie pojawiało się w tych naukach w ogóle lub w bardzo niewielkim stopniu; owe nauki miały charakter ściśle moralny i etyczny.

Poczucie moralności lub etyki jednak, jak wzniosłym by ono nie było, jest jedynie krokiem na drodze do świadomości duchowej. Człowiek może spędzić życie w całkowitym posłu­szeństwie Dziesięciu Przykazaniom, będzie to jednak o całe eony dalekie od życia duchowego, ponieważ życie duchowe jest życiem ponad parami przeciwieństw.

Gdy przyszedł Jezus, nauczał sposobu życia, którego istotą nie jest przede wszystkim zamiana negatywnego na pozytywne, ale wznoszenie się do poziomu duchowego - zarówno nad tym, co złe, jak i nad dobrem. Nie należy zapominać, że jako rabin w zorganizowanym kościele hebrajskim Jezus był uprawniony do głoszenia kazań; trzeba też pamiętać, że Jego nauka nie była w tamtych czasach nazywana chrześcijaństwem. Chrześcijań­stwo nie istniało. Co więcej, nie przemawiał On do chrześcijan. Nie było jeszcze chrześcijan. Był on hebrajskim rabinem prze­mawiającym do Hebrajczyków.

Zdarzył się jednak cud. Człowiek imieniem Jezus doznał oświecenia, które przyniosło ze sobą całkiem nową religię, coś nieznanego dotychczas Hebrajczykom. W swoim nauczaniu o jednej mocy posunął się On daleko ponad prawo karmiezne Starego Testamentu. Głosząc objawienie żyjącym w Jego cza­sach mężczyznom i kobietom, uczynił ich wolnymi od wszel-

-130-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Słyszeliście, że powiedziano przodkom

kich rytuałów i dogmatów; wolnymi do tego stopnia, że kościół nie był w stanie tolerować ani Jego ani Jego nauki. Cóż innego, jeśli nie nienawiść i strach, mogło być reakcją na tego człowieka, który odwrócił się plecami do utrwalonych przez wieki i cenio­nych przez społeczność, z której się wywodził, rytuałów, takich jak obowiązek corocznych pielgrzymek do Jerozolimy w celu składania ofiar i zachowywania innych zwyczajów? Odżegna­nie się Jezusa od tych praktyk było niemą krytyką i potępieniem wszystkiego, w czym przez wieki Hebrajczycy pokładali swą ufność.

Jezus ujawnił prawdę, że dobrostan duchowy w żadnym stopniu nie zależy od sztywnego przestrzegania jakichkolwiek nakazów prawa, ale od stanu świadomości rozwiniętego przez jednostkę. Nauczał On nowego wymiaru życia, wyższej świa­domości, która wymagała, aby umrzeć dla starych wierzeń. Wy­jaśniał, że tak jak młode wino nie może być wlane do starych bukłaków, tak nie można głoszonego przez Niego stylu życia dodać do hebrajskiej obrzędowości. Są one ze sobą sprzeczne, należałoby więc to, co stare, zupełnie zastąpić nowym.

W Kazaniu na Górze Jezus podsumował różnice pomiędzy judaizmem, a jego nową nauką, nieznaną jeszcze wtedy jako chrześcijaństwo, ale jako nauczanie radykalnego i niezależnie myślącego hebrajskiego rabina. Czym jest nauczanie tego Czło­wieka - bez wątpienia bardziej oświeconego i duchowo rozwi­niętego niż ktokolwiek z żyjących; tak oświeconego, że dzisiej­szy świat praktycznie obraca się wokół Jego nauk?

Tym, co najtrafniej oddaje jego istotę, jest słowo Łaska. Pra­wo zostało ustanowione przez Mojżesza, ale „łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa". Łaska i prawda oznaczają tu coś całkowicie odmiennego od nakazów prawa. Jeszcze przez

-131 -


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

trzysta lat po misji Jezusa byli ludzie, którzy przemierzali Zie­mię Świętą od Rzymu do Grecji, głosząc nie prawo usystematy­zowane w wierze hebrajskiej, ale coś nowego, coś zaskakującego, coś odmiennego, zwanego łaską i prawdą, co stopniowo stało się znane jako nauczanie chrześcijańskie.

Pierwszych zwolenników tej nauki nazywano żydowskimi chrześcijanami, ponieważ byli to Żydzi, którzy zostali ucznia­mi Chrystusa. Były to zresztą czasy, w których tak naprawdę tylko Hebrajczycy mogli zostać chrześcijanami. W końcu jed­nak Paweł i Piotr uznali, że nauczanie Chrystusa to coś więcej niż odmiana judaizmu. Było ono unikatem, czymś odrębnym, wyróżniającym się i stopniowo doszło do tego, że przynależ­ność do narodu hebrajskiego przestała być warunkiem przyjęcia chrześcijaństwa. Zarzucono wiele uznawanych od wieków prak­tyk, zrezygnowano z obowiązkowego obrzezania. Wyznawcy zaczęli nauczać pogan; przyznali, że nauka Chrystusa jest uni­wersalna w swym charakterze i szerzyli ją dotąd, aż zarówno mieszkańcy Rzymu, Grecji, jak i wszyscy inni, bez względu na swe pochodzenie, mogli stać się chrześcijanami.

Taki stan nauki chrześcijańskiej utrzymywał się przez kilka­set lat, aż do momentu, gdy nastąpiło jedno z najdziwniejszych wydarzeń w historii świata. Zorganizowany został kościół, któ­ry przyjął wszystkie obrzędy i rytuały Egipcjan i innych pogan ówczesnych czasów, zaakceptował judaizm w formie przekazy­wanej przez Stary Testament, odrzucił wszelką naukę chrześci­jańską z wyjątkiem imienia jej Prekursora i nazwał się kościołem chrześcijańskim. Co stało się z nauką Chrystusa, gdy została tak zorganizowana? Czy kościół praktykował nauczanie Jezusa o niestawianiu oporu złu? Czy nadal trzymał się on „słyszeli-ście-że-powiedziano-przodkom", nauki oko za oko i ząb za ząb}

-132-


0x08 graphic
Słyszeliście, że powiedziano przodkom

Praktyka prawdziwego chrześcijaństwa wynosi Adamo­wego człowieka, szukającego zemsty na swym nieprzyjacielu, ze stanu świadomości typowego dla prawa karmicznego do świadomości laski i prawdy, która objawia Boga miłości zamiast Boga nagradzającego i karzącego.

Bóg ukazany przez Jezusa diametralnie różnił się od tego ze Starego Testamentu i w tej części Kazania na Górze, która dotyczy prawa karmicznego, Jezus nauczał, że grzech karany jest przez grzech i nie ma to nic wspólnego z żądnym pomsty Bogiem. Wyjaśnił wyraźnie, że będzie nam uczynione według tego, jak postępujemy wobec innych - nie przez interwencję Boga, ale zgodnie z prawem karmicznym: A co człowiek sieje, to i żąć będzie, któremu podlegają wszystkie istoty ludzkie. Na­sze uczynki miłości wracają do nas jako miłość, a wyrządzane przez nas zło wraca do nas w złych skutkach. Poprzez nasz wła­sny stan świadomości uruchamiamy zarówno dobro, jak i zło. „Jaką miarą wy mierzycie, taką wam odmierzą" - nie zrobi tego Bóg, ale prawo.

Odwołujesz się do prawa, ilekroć nienawidzisz i ilekroć ko­chasz. Przywołujesz je, gdy dajesz i dzielisz się, a także wtedy, gdy przywiązujesz się do rzeczy. Natura na każdym kroku udo­wadnia prawdziwość tej reguły. Owoc, na przykład, musi zostać zerwany lub spaść z drzewa, aby mogło ono dalej owocować. Nie obwiniasz za to Boga, Bóg nie karze drzewa. Jest to prawo natury - drzewo musi oddać swój owoc, by pojawiły się następ­ne. Dotyczy to także i ciebie. Jeśli się nie ugniesz, nie poddasz i nie wydasz dobrego owocu, staniesz się jałowy, bo prawo mówi: A co człowiek sieje, to i żąć będzie.

Prawo siania i zbioru odnosi się zarówno do jednostek, jak i do narodów. Nie można uniknąć konsekwencji złych uczyn-

-133-


Grzmot Ciszy

ków - nie dlatego, że Bóg chce się do tego wtrącać, ale ze względu na prawo karmiczne, które każdy uruchamia poprzez swoje czyny.

Wszystko to przedstawił Mistrz w tej części swego na­uczania w Kazaniu na Górze, kiedy powiedział: „Słyszeliście, że powiedziano....". Nigdy nie nauczał On jednak, że Bóg karze - nie powiedział tego ani do łotra na krzyżu, ani do kobiety przyłapanej na cudzołóstwie, ani do człowieka niewidomego od urodzenia. Zawsze było: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz". To nie Bóg jest przyczyną sprawczą zła, jakiego doświadczamy i jakie ściągamy na siebie.

Gdy chrześcijaństwo stało się organizacją, przyjęto naukę Starego Testamentu o Bogu karzącym. Być może u podstaw tego leżała próżna nadzieja na wywołanie w ludziach lęku, któ­ry sprawi, że staną się dobrymi. W gruncie rzeczy ta nauka nie stała się czynnikiem odstraszającym od złych uczynków, jest prawdopodobnie odpowiedzialna za wiele grzechów popełnia­nych w dzisiejszym świecie. Czyniący zło szybko odkrywają, że nie ma Boga, który mógłby im cokolwiek zrobić, a to, co widzą wokół siebie, nie przekonuje ich, że Bóg pomści popeł­nione przez nich uczynki i zaniedbania.

Gdyby ludzie byli nauczeni, że zły uczynek mści się sam z siebie, mogliby zrozumieć przedstawioną przez Jezusa inter­pretację prawa karmicznego i przez to byliby gotowi zaakcep­tować Jego wyższą naukę o tym, jak przezwyciężyć prawo. Uniknięcie prawa karmicznego, wymazanie wszelkich konse­kwencji swoich wcześniejszych uczynków i życie w Łasce jest możliwe, ale dopiero po zrozumieniu i zaakceptowaniu pra­wa karmicznego w takim kształcie, w jakim przedstawiał je Mistrz.

-134-


Słyszeliście, że powiedziano przodkom

Każdy uczynek mesie ze sobą własną nagrodę i własną karę. Nie musi nawet być jawnym aktem, ponieważ akt sam w sobie jest jedynie zewnętrznym wyrazem myśli, która go poprzedza. Nie trzeba więc, na przykład, kraść, aby ścią­gnąć karę prawa karmicznego. Wystarczy jedynie pomy­śleć o kradzieży, a nawet i to może być niepotrzebne. Samo pragnienie posiadania tego, co należy do kogoś innego, jest wystarczające, by uruchomić prawo karmiczne. Nie trzeba nikogo uderzyć, wystarczy złość na drugiego człowieka, by uruchomić prawo. Ludzie na niższych poziomach świadomo­ści nie odczuwają konsekwencji prawa karmicznego tak jak ci na ścieżce duchowej. Cierpią oni bardziej w konsekwencji mniejszych uchybień niż inni w wyniku poważniejszych wy­kroczeń, ponieważ posiadają silniejsze poczucie tego co wła­ściwe, a co błędne i najdrobniejsze nawet odchylenie od drogi uruchamia w ich życiu prawo. Możesz się od tego uwolnić, przede wszystkim przyznając, że prawo karmiczne istnieje - że zło przejawiające się w twoich myślach lub uczynkach oddziaływuje na ciebie. Zrozumienie tej prawdy uchroni cię od obwiniania ludzi, okoliczności lub zdarzeń za sytuację, w której możesz się znaleźć. Zaczniesz dostrzegać, że sam jesteś za wszystko odpowiedzialny. Nie istnieje bowiem ta­jemniczy Bóg prowadzący ewidencję twoich pomyłek, to ty sam determinujesz wydarzenia swojego życia poprzez zrozu­mienie, że sam pobudziłeś zarówno dobro, jak i zło, które cię dotyka. Świadomość tego zaowocuje zaprzestaniem oskarżeń i potępiania innych i uświadomisz sobie konieczność we­wnętrznej przemiany, oraz, że stan świadomości, który ze­zwolił na wyrządzanie zła zarówno celowo, jak i niekiedy bezmyślnie musi zostać przetransformowany.

-135-


Grzmot Ciszy

Bardzo szybko przekonamy się o tym, co odkrył Paweł -że jest w nas dwoje ludzi. Każdy z nas jest podwójną osobą -z jednej strony stworzeniem, które nie podlega prawu Boga, a z drugiej jest Bożym synem, w którym zamieszkuje Duch Boży. „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę". Wydaje się, że są w nas dwie osoby, jed­na walczy przeciwko drugiej - jedna, która wie, co jest słuszne i druga, która się temu opiera; jedna, która pragnie być doskona­łym człowiekiem i druga, która z powodu ograniczeń takich czy innych me może tego osiągnąć.

Gdy dochodzisz do zrozumienia, że istnieje w tobie syn Boga, a jednak czujesz, że ludzki marnotrawny syn wciąż jesz­cze walczy o przetrwanie, zaczynasz rozumieć wojnę toczącą się między ciałem i Duchem. Syn marnotrawny, człowiek Ada­mowy, trwoniący w świecie swą substancję i ostatecznie tonący w głębinach upodlenia symbolizowanego jedzeniem ze świ­niami, nie był nikim innym jak tylko synem, spadkobiercą, odzianym później w purpurową szatę i drogocenny pierścień. Nie były to dwie różne osoby, ale ten sam człowiek w różnych stanach świadomości.

Gdy jesteś w stanie zaakceptować zasadę, że zarówno dobro, jak i zło nie istnieją w ludziach, rzeczach i okolicznościach, czyli w żadnym skutku lub obrazie, zaczyna się twoje wewnętrzne poddanie, które prowadzi do życia dzięki Łasce, bo od tego mo­mentu nie ma już konfliktu między tobą a jakąkolwiek osobą lub rzeczą. Zawsze istnieje możliwość zaakceptowania jednej drogi albo drugiej, a wybór należy do ciebie.

Celem życia staje się teraz osiągnięcie świadomości twojej prawdziwej Jaźni czy też, jak przedstawia to literatura mistycz­na, świadome zjednoczenie z Bogiem, w którym znika małe ja,

136-


0x08 graphic
Słyszeliście, że powiedziano przodkom

a pozostaje tylko czysta Jaźń nienaruszona jako twoja odwiecz­na, nieśmiertelna tożsamość.

Wewnątrz każdego z nas znajduje się królestwo Boże. Każdy z nas nosi w sobie zdolność życia na ziemi bez walki, nienawiści i zazdrości. Jako istoty ludzkie nie jesteśmy jednak w stanie jej zrealizować, często słyszymy od przyjaciół, że jest to bardzo niepraktyczny sposób życia - owszem, piękny, ale zdecydowa­nie niepraktyczny.

„A ja wam powiadam" z Kazania na Górze możliwe jest je­dynie wtedy, gdy ludzie dojdą do zrozumienia, że nie istnieją dla innych albo poprzez innych ani też dzięki ludzkim sposobom i środkom, ale żyją „każdym słowem, które pochodzi z ust Boga". Kazanie na Górze jest drogą życia możliwą do osiągnięcia przez człowieka tylko pod warunkiem, że na mocy kontaktu z Boskimi zdolnościami, które w nim istnieją, żyje on poprzez Duszę, a nie przez ciało i umysł. Wejście na drogę mistyczną, na drogę świadomej komunii z Bogiem, będzie możliwe dopie­ro wówczas, gdy zaakceptujesz odpowiedzialność wynikającą z nakazu kochania bliźniego jak siebie samego i kochania Boga w najwyższym stopniu, uznając w prawdziwej pokorze, że sam z siebie mc uczynić nie możesz - nie możesz nawet być dobry, ponieważ istnieje tylko jedno dobro, Ojciec, i nic poza tym nie jest ani dobre ani złe.

W Kazaniu na Górze, które jest największym przesłaniem kiedykolwiek danym światu, przedstawione są dwie diametralnie różne drogi życia. Znajduje się tu „słyszeliście-że-powiedziano-przodkom" - dotychczasowy sposób istnienia świata - a także „a- ja-wam-powiadam" - nowy wymiar życia dzięki Łasce Bożej.

„A ja wam powiadam' w pełni potwierdza, że Bóg jest stwórczą, podtrzymującą i zasilającą zasadą. To mistyczna droga

-137-


Grzmot Ciszy

życia, w której nie ty jesteś aktorem, wykonawcą, uczestnikiem, ale gdzie istnieje transcendentna Obecność i Moc, którą Mistrz nazywał Ojcem w nas.

Żyjesz pod prawem i tkwisz w „słyszeliście-że-powiedziano-przodkom" albo w doświadczeniu syna marnotrawnego tak dłu­go, jak długo funkcjonujesz w świecie umysłowego stworzenia z drugiego rozdziału Genezis. Gdy powracasz do swego pier­wotnego stanu czystego bytu, nie pozostajesz juź pod wpływem prawa karmicznego, ale wchodzisz w zasięg Łaski, w oddziały­wanie „A ja wam powiadam" z Kazania na Górze.

-138-


Rozdział 11

A JA WAM POWIADAM

Bo powiadam wara: Jeśb wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczo­nych w Piśmie i faryzeuszów, me wejdziecie do królestwa niebieskiego.

Mt 5,20

W

Kazaniu na Górze Mistrz wyraźne oddzielił na­uczanie Starego Testamentu - słyszeliście-że-po-wiedziano-przodkom - od nowej nauki Królestwa Mojego, które nie jest z tego świata - a więc jest czymś innym niż byciem jedynie dobrą osobą na poziomie ludzkim, żyjącą według standardu dwóch mocy. Tutaj nastąpiło całkowite od­rzucenie starej nauki hebrajskiej, a pojawiła się zupełnie nowa jakość, nicrozpoznająca dobra ani zła.

Możesz ocenić odległość, jaka dzieli cię od Królestwa Mojego, obserwując swoje reakcje na dobro i zło - to, jak bardzo cieszysz się z dobra i na ile czujesz się dotknięty złem; w jakim stopniu stałeś się neutralny zarówno wobec ludzkiego dobra, jak i ludz­kiego zła.

Istnieje królestwo duchowe, a zamieszkanie w nim uczyniło­by cię całkowicie neutralnym nawet wobec dobrych rzeczy tego świata. Tylko na początku podróży duchową ścieżką uważamy, że jej ostatecznym celem jest udoskonalenie ludzkich doświad­czeń; że podwojenie dochodów albo utrzymanie serca, wątroby

-139-


Grzmot Ciszy

lub płuc w należytym stanie - lub nawet doskonałym zgodnie z kryteriami ludzkimi - świadczy o duchowych przejawach i jest wskaźnikiem postępu na duchowej ścieżce.

Tymczasem prawdziwym przejawem, do którego powinie­neś dążyć, nie jest jedynie poprawa sytuacji materialnej lub zdro­wia, choć tak bardzo są one pożądane, ale odrodzenie, wejście w stan świadomości, którym jest Królestwo Moje nie z tego świata.

Jeśli pragniesz jedynie być po ludzku szczęśliwy, zdrowy i zamożny, powinieneś pozostać tradycyjnym chrześcijaninem, bo za praktykowanie nauk Chrystusa płaci się olbrzymią cenę, którą jest surowy i zdyscyplinowany styl życia. To prawda, że istnieją wewnętrzne radości, niewypowiedziany wewnętrzny spokój przekraczający wyobrażenia, ale przez długi czas bę­dzie toczyła się poruszająca Duszę walka z tym małym diabłem zwanym moje ja - zmaganie z osobowym poczuciem „ja", „mój" i „mnie".

Jesteśmy w znacznym stopniu odpowiedzialni za własne ży­cie takie, jakim ono jest w danym momencie. Nie tyle jednak odpowiedzialni za błędy, które świadomie lub nieświadomie popełniamy, lub za swoje celowe wykroczenia i pomyłki, ale za własną nieznajomość życia i jego zasad, która uczyniła nas łatwą ofiarą istniejących w świecie wierzeń. Gdybyśmy zostali odpo­wiednio nauczeni od dzieciństwa i gdybyśmy znali prawo du­chowe, wiedzielibyśmy, w jaki sposób uniknąć wielu życiowych trudności. Bez wątpienia większość problemów, z którymi mu­simy się zmagać, spowodowana jest naszą ignorancją wobec ży­cia, a część sukcesów mogła pojawić się na skutek tego, co świat nazywa szczęśliwym fartem lub pomyślnymi okolicznościami.

Od najwcześniejszych lat wpajano nam potrzebę bycia przebojowym i dynamicznym, posiadania silnej osobowości,

-140-


A JA WAM POWIADAM

świadomości swoich celów i osiągania ich, pouczano o wartości dostawania, osiągania i spełnienia. Tymczasem te same właści­wości mogą być odpowiedzialne za niektóre nasze problemy, ponieważ poprzez zachłanne cechy charakteru łamaliśmy pra­wo duchowe. Zależnie od stopnia naszego sprytu, a często także bezwzględności, manewrujemy tak, by zdobyć cudzą własność, przez co powodujemy naruszenie duchowego prawa, które musi ściągnąć na nas konsekwencje. Podobnie jeśli kiedykolwiek ko­goś uderzyliśmy lub odepchnęliśmy mentalnie czy fizycznie albo sięgaliśmy po to, co prawnie należało do innych, wtedy także pogwałciliśmy prawo duchowe.

Nawet to, o co prawnie i słusznie walczyliśmy, było niekie­dy dokładnie tą rzeczą, która nas niszczyła, ponieważ jako że je­steśmy nieskończonym i, zgodnie z naukami Mistrza, należy do nas wszystko, co posiada Ojciec, to jakakolwiek próba dodania czegokolwiek do tej nieskończoności sama w sobie jest złama­niem Bożego prawa. Duchowe dostrojenie i życie zgodne z Bo­skimi prawami powinniśmy zacząć od uświadomienia sobie, że wszystko, co ma Ojciec, ucieleśnione jest wewnątrz nas - chleb życia i wino inspiracji - całe królestwo Boga ustanowione jest w nas. Wówczas, zamiast zaczynać życiową drogę od potrzeby zdobywania, dostawania lub osiągania, przyjmiemy odwrotną postawę - służenia, dawania, obdarzania, dzielenia się i współ­pracy. Będziemy w stanie żyć ze swego wnętrza w pewności i przekonaniu, że radością naszego życia jest dzielenie się i współdziałanie. W takim stanie świadomości dobro w świecie ludzkim byłoby wręcz odruchem warunkowym powodującym dawanie i dzielenie się.

Za każdym razem, gdy wierzysz, że istnieje ktokolwiek lub cokolwiek warte zdobycia albo wygrania - jakiś tytuł, sława albo

-141-


Grzmot Ciszy

fortuna - naruszasz duchową zasadę życia, którą jest dawanie. Jako potomek Boga, ucieleśniony Duch Boga, jesteś wszystkim, czym jest Bóg, i wszystko, co posiada Ojciec jest twoje. Wierzyć, że jest inaczej oznaczałoby zerwać relację jedności, tak jak uczy­nił to syn marnotrawny, który rozporządzał dobrami danymi mu przez ojca jak swoją własnością i żył burzliwie, trwoniąc i marnując swoją substancję.

Podobnie jest z nami. Nawet jeżeli na początku zdajemy sobie sprawę, że Bóg jest naszą mądrością, naszymi zasobami, naszym tym czy tamtym, to później zapominamy o potrzebie trwania w świadomości Źródła, domagając się czegoś i używając jak swo­jej własności. Takie zachowanie często prowadzi do wyczerpania zasobów, ponieważ uważanie czegokolwiek za własne odcina nas od Źródła, a skutkiem tego oddzielenia jest ograniczenie.

Pojmowanie Boga jako Źródła oznacza, że nie istnieje nic, co moglibyśmy zużywać - ani siła, lata, wiedza, majątek czy siły witalne - od samego początku były nie nasze. Wszystko to przelewa się przez nas, gdy zwracamy się do nieskończonego Źródła. Wierzyć, że zasoby są ograniczone, to jak sprawdzać ilość wody w mieście poprzez pomiar ilości wody w rurach w jakimś konkretnym momencie, zapominając, że w pobliżu znaj­duje się rezerwuar nieustannie zasilany przez nigdy niekończące się źródło deszczu i śniegu.

Przekonanie, że nasza inteligencja, mądrość, siła, witalność i lata życia są zużywane, pochodzi z ignoranckiego przekona­nia, że sami z siebie jesteśmy czymś i że długość naszego życia może być zdeterminowana ogólnie przyjętą miarą wieku: sześć­dziesiąt plus minus dziesięć lat.

Gdybyś od początku był uczony tego, co Mistrz przekazał w tak prosty sposób - gdybyś wiedział o swojej prawdziwej rela-

-142-


0x08 graphic
A JA WAM POWIADAM

cji z Bogiem, że nie jest to twoje życie, ale Boga; że nie używasz własnej siły, ale Jego; że nie masz własnego rozumu i własnych nieskończonych zasobów, ale Jego i że jesteś narzędziem, przez które Bóg przejawia Swoje życie, aby wysławiać Siebie - od dawna zdawałbyś sobie sprawę, że twoim zadaniem jest życie na obraz i podobieństwo Boga, codzienne czerpanie z Jego za­sobów i siły, a nie egzystencja schorowanej, starzejącej się istoty ludzkiej.

Nie byłoby to ani twoją, ani moją zasługą, gdybyśmy dożyli wieku stu pięćdziesięciu lat, a wyglądali na pięćdziesiąt i byli w pełni władz umysłowych, dowcipni, inteligentni, silni i zdro­wi. Byłby to Bóg posługujący się tobą i mną dla Swojej chwały, tak jak posługuje się słońcem, księżycem i gwiazdami. „Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza". Nie wychwalamy i nie wynosimy na piedestał gwiazd za ich piękno, słońca za jasność i ciepło ani księżyca za dawanie światła. Jeśli oddajemy chwałę czemukolwiek, to jest to chwała należna Bogu za to, że wyraża Siebie samego w taki sposób. Nie przypisujmy więc sobie zasług za cokolwiek, co postrzegamy jako harmonię duchową, ale pamiętajmy, że to Bóg ukazuje przez nas Swe dzie­ło, wychwala Siebie samego jako nasz kształt, nasza mądrość i nasz wdzięk.

Kazanie na Górze wyraźnie wskazuje dwa sposoby życia. „Słyszeliście-że-powiedziano-przodkom" - dostawać, osiągać, walczyć o przetrwanie - to jeden sposób; i „a-ja-wam-powiadam" - zezwalać, dawać, spoczywać w Moim pokoju - to drugi spo­sób.

Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj...

A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi.

Mt 5,21-22

- 143-


Grzmot Ciszy

Przestrzegać przykazania: nie-zabijaj, to posiadać cnoty właściwe dla podejścia słyszeliście-że-powiedziano-przodkom. Na tym polegała sprawiedliwość uczonych w piśmie i faryze­uszy, którzy byli posłuszni prawu. Taka też jest moralność wielu „religijnych" osób dzisiaj, bo one także - bez względu na wyznanie - nauczają „nie zabijaj". Prawość kroczących ścieżką duchową musi jednak wyrastać ponad to, musi wznieść się po­nad złość na brata, przerosnąć chęć odwetu.

Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb...

Mt 5,38

Jeśli twoje poczucie moralności dopuszcza oczekiwanie odwetu za wyrządzone ci zło, może ono być porównane do sprawiedliwości uczonych w piśmie i faryzeuszy, a także wielu dzisiejszych wyznawców. Ale słuchaj, co „Ja wam powiadam" - Ja-Chrystus.

Nic stawiajcie oporu złemu. [...] Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz!

Mt 5,39. 40

Jest to jedno z powiedzeń Mistrza, o którym wielu z Jego współczesnych mówiło: „Trudna jest ta mowa" i które dzi­siaj uważane jest za bezsensowne. Gdy ktoś jest zniesławiany, reaguje pozwem sądowym. Gdy doświadcza zła, nie szczędzi wysiłków - czasem nie przebierając w środkach - aby dochodzić swych praw. Taka jest sprawiedliwość uczonych w piśmie i fary­zeuszy. Chrystus mówi jednak, że nie możesz uciekać się do ta­kich środków. Gdy ktoś zabiera ci twoją własność lub żywi taki

-144-


A JA WAM POWIADAM

zamiar, musisz z godnością zaakceptować stratę. Gdy doznajesz krzywdy, nie wolno ci się odwzajemnić. Jest to trudna mowa, ale Chrystus nakazuje, żeby pozostać nieporuszonym.

Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzy­jaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadani: Miłujcie waszych nieprzyjaciół.

Mt 5,43- 44

Owo JA wewnątrz twojej własnej istoty - nie człowiek sprzed dwóch tysięcy lat - owo JA mówi ci: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują". Jeśli jesteś tradycyjnym chrześcijaninem, możesz zarzekać się, że żyjesz zgodnie z tymi „trudnymi" wymaganiami, jednak jako praktykujący chrześcijanin me możesz poprzestać na nieszcze­rych zapewnieniach, ale każdego dnia powinieneś kierować się słowami Chrystusa.

Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać.

Mt6,5

Jezus miał zdolność prześwietlania ludzkiej natury, a przy­wołana wypowiedź obnaża z pozorów tych wszystkich, którzy chodzą do kościoła jedynie po to, by zostać zauważonymi przez innych.

O ludziach, którzy uciekali się do pustego powtarzania for­muły modlitewnej i na niej polegali, Chrystus powiedział:

Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swoje wielomówstwo będą wysłuchani.

Mt 6,7

-145-


Grzmot Ciszy

Mistrz na wszystko miał odpowiedź. Wiedział, że Bóg jest naszą Duszą, jest bliższy niż oddech, bliższy niż ręce i nogi. Wiedział, że we wnętrzu człowieka nie może dziać się nic, co mogłoby umknąć uwadze Duszy. Dlatego też, choć możesz oszukać człowieka stojącego obok ciebie, z całą pewnością nie zwiedziesz Tego, który mieszka wewnątrz ciebie.

Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przeba­czy wam waszych przewinień.

Mt 6,14-15

Życie po ludzku polega na przebaczaniu w jednym wypad­ku, a odmawianiu przebaczenia w innym; to osądzanie, potępia­nie i krytykowanie; to chwytanie się ludzkich sposobów, które mogą usprawiedliwiać odwet: „Spójrz, co zrobił - zasłużył na to". Jezus jednakże pokazał duchowy poziom życia, gdzie nie ma znaczenia, co ktoś myśli, co robi lub kim jest. Powiedział jedynie: „Przebaczaj".

Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą.

Mt 6,16

Tutaj znów mowa jest o ludzkim pragnieniu, by nie tylko być dobrym, lecz aby wszyscy wiedzieli o naszej dobroci.

Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom poka­zać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu.

Mt 6,17-18

-146-


A JA WAM POWIADAM

Oto dokonane przez Jezusa całkowite odwrócenie ludzkie­go obrazu. Gdy zatem przyjmujesz Jego nauczanie, nie ogłaszaj wszem i wobec własnej dobroci ani nie oczekuj za nią uznania. Żyj po prostu zgodnie z twoim najwyższym poczuciem spra­wiedliwości.

Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie zło­dzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą, i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.

Mt 6,19-21

Ludzki sposób na życie polega na gromadzeniu dóbr. Twoi praktyczni znajomi chętnie przypominają ci o konieczności odkładania na czarną godzinę. Oczywiście, nikt nie zaprzecza, że jeśli roztrwonisz majątek i stracisz pieniądze, pewnego dnia pożałujesz swojego marnotrawstwa. Twoim prawdziwym skar­bem jednakże jest zdobyta z trudem wiedza duchowa.

Nik: nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.

Mt 6,24

Nie możesz żyć zgodnie z ludzkim standardem życia, a jed­nocześnie zbierać owoce życia duchowego. Nie możesz funk­cjonować zgodnie z filozofią oko za oko, ząb za ząb lub polegać na dobrach złożonych gdzie mól i rdza niszczą - nie możesz żyć według ludzkiego kodu i jednocześnie modlić się do Boga o duchowe światło, duchowy chleb, wino i wodę.

-147-


Grzmot Ciszy


0x08 graphic
Nie troszczcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Bo o to wszystko poganie zabiegają.

Mt 6,25.32

W czasach Jezusa wszyscy, którzy nie należeli do narodu hebrajskiego, byli poganami. Byli tymi, którzy żyli według ciała i robili to, co w dzisiejszych czasach robi wielu z nas. Troszczy­li się - zbytnio - o to, co mają jeść, pić i w co się ubrać. Jezus przypomina jednak, że prawdziwie chrześcijańskie życie to po­leganie na Nieskończonym Niewidzialnym. Jest to życie oparte na świadomości, że Dusza w nas jest naszym chlebem, winem i wodą, że Dusza ta jest naszą inteligencją, siłą naszego ciała i tym, co je odnawia, aby stało się młodzieńcze, harmonijne w celu pełnego i owocnego życia.

Życie bez uruchamiania myślenia jest po ludzku nierozsąd­ne, jednak gdy żywią cię wewnętrzne wody odwiecznego Źró­dła, twoje życie jest wspierane i utrzymywane przez wewnętrzne zdolności Duszy. Żyjąc według standardów duchowych, żyjesz tym, co w terminologii chrześcijańskiej zwane jest życiem dzię­ki Łasce. Istnieje w tobie coś, co nazywa się twoją Duszą, sub­stancją życia, z której możesz czerpać jak z konta bankowego, z tą jednak różnicą, że w przypadku konta ograniczony jesteś tym, co na nie wpłaciłeś, a w życiu duchowym ogranicza cię jedynie to, co posiada Bóg. Możesz czerpać ze swojej Duszy siłę, mądrość, umiejętności niezbędne w twoim zawodzie, a nawet te potrzebne do prowadzenia samochodu, interesów lub domu.

Rozwinięcie zdolności duchowych oznacza brak ograniczeń w tym, co możesz osiągnąć, bo to nie ty osiągasz. Bóg jest tym, który wykonuje wszelkie czynności. Bóg jest tym, który idzie niewidoczny przez świat i podsuwa ci rzeczy i osoby potrzeb-

-148-

I


A JA WAM POWIADAM


I

ne dla doświadczenia i zauważysz, że jesteś ściągany do miejsc, gdzie we właściwym czasie powinieneś się znaleźć otrzymując to co ci się należy.

To, co Paweł nazywał życiem w Chrystusie, jest zgodą, by Chrystus żył twoim życiem by wykonał wszystkie rzeczy - nie poprzez siłę mięśni, nie na mocy konta bankowego, nie poprzez odwet, ale przez Chrystusa, który dodaje ci sił. Życie w Chry­stusie wymaga rezygnacji z własnego sensu życia opierającego się na sile fizycznej, ludzkim rozumowaniu i środkach material­nych.

W Kazaniu na Górze przedstawione zostały dwa diametral­nie różne sposoby życia nieposiadające wspólnego punktu stycz­ności. Jeden to „słyszeliście-że-powiedziano-przodkom" - model reprezentowany przez moralność uczonych w piśmie i faryze­uszy, który jest drogą przeważającej większości istot ludzkich w świecie. Przejawia się on także w nauczaniu prawie wszyst­kich religii współczesnego świata, z wyjątkiem nauk mistycz­nych, które rzadko kiedy docierają do ludzkiej świadomości. Mało kto bowiem szuka sposobu życia, który tak radykalnie odbiega od konwencjonalnego modelu. To z kolei sprawia, że lu­dzie, z wyjątkiem tych, którzy podążają ścieżką mistyczną, wie­dzą tak niewiele, a mówiąc precyzyjniej - nic - o sposobie życia „a-ja-wam-powiadam".

Wielkie nauki Mistrza w Kazaniu na Górze i wszystkich czterech Ewangeliach nic głoszą słabości, oportunizmu ani kompromisu. Nie są też ślepym i potulnym zgadzaniem się na wszystko, co świat nam szykuje, ani na bierne przyjmowa­nie ciosów, które chce nam wymierzyć. To raczej podejście, w którym nie stawiamy oporu złu, zdając sobie sprawę, że Ojciec w nas zajmuje się naszymi sprawami.

-149-

i


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Przez kogoś pogrążonego w materialności, uwikłanego i rządzonego przez tyrana, jakim jest rozumujący umysł, taki sposób życia bez wątpienia zostanie szybko osądzony i potę­piony jako całkowicie niepraktyczny. Na pierwszy rzut oka i tobie może się tak wydawać. Zatrzymaj się jednak na moment i spróbuj zobaczyć, dlaczego odczuwasz potrzebę chronienia się poprzez zmagania umysłowe, fizyczne lub poprzez modli­twę. Czy nie jest to wszystko oparte na błędnym założeniu, że w świecie działają dwie siły? Gdyby istniała tylko jedna, Bóg, czy byłoby cokolwiek, z czym należałoby się zmagać lub z czym trzeba by było walczyć? To prawda, że jeśli oceniasz tylko na podstawie tego, co widzisz lub słyszysz, dostrzegasz dwie siły. Na czym jednak opierasz swój osąd? Czyż nie wy­łącznie na pozorach? Czyż nie osądzasz na podstawie obrazu, który się przed tobą prezentuje? Mistrz ostrzegał, aby nie za­stępować sprawiedliwych osądów ocenami opartymi na pozo­rach. Osąd sprawiedliwy, odwołujący się nie do tego, co wi- . dzisz lub słyszysz, ale do wewnętrznych objawień duchowych, doprowadzi cię do odkrycia cudu i misterium tej nauki: nie ma dwóch sił - istnieje tylko jedna.

W Kazaniu na Górze został ukazany ludzki sposób życia jaki dotychczas prowadziliśmy, ale ujrzeliśmy także przebłysk tego, czym jest życie duchowe, które można, osiągnąć i które jest najbardziej praktycznym sposobem życia, jaki istnieje, ponie­waż opiera się na duchowej Zasadzie, którą jest Bóg - nieskoń­czony, odwieczny, uniwersalny, wszechobecny, wszechmocny i wszechwiedzący.

W którymś momencie swojego życia każdy z nas musi dojść do tej przejawiającej się w nim Obecności, którą Jezus nazywał Ojcem w nas. Powinniśmy nie tylko doświadczyć in-

-150-


0x08 graphic
0x08 graphic
A JA WAM POWIADAM

dywidualnie tej Obecności, ale też w każdy możliwy sposób uczynić częścią doświadczenia całego świata.

Od jakiegoś czasu na arenie międzynarodowej pojawiają się szmery nowego zrozumienia między nacjami. Do niedaw­na jedynym sposobem rozwiązywania międzynarodowych konfliktów była wojna. Przy stole konferencyjnym zasiadało niewielu, ale i tak zazwyczaj obrady kończyły się niepowodze­niem, ponieważ w ludzkim umyśle spoczywała utajona idea, że w przypadku niepowodzenia rozmów zawsze pozostaje jesz­cze możliwość wezwania armii. Do czego jednak mogłyby się odwołać narody teraz, w czasach rozszczepienia jądra atomo­wego? Od kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że żadna cywilizacja nie przeżyłaby wojny atomowej, politycy zajmujący odpowie­dzialne stanowiska szukają innych sposobów rozwiązywania światowych napięć. Niektórzy nawykowo wyrażają dezapro­batę wobec swych sprzymierzeńców uciekających się do prze­mocy z pominięciem stołu konferencyjnego. Bez względu na to, jak dużo racji wydawałby się mieć jakiś naród, świat powoli przestaje tolerować użycie siły, nawet jeśli dany kraj przejścio­wo przegrywa wskutek rezygnacji ze stosowania przemocy. Są to pierwsze niepewne kroki nowego sposobu życia zalecanego w Kazaniu na Górze.

Przed bardzo, bardzo wielu laty, zanim w ogóle pojawi­ły się marzenia o Drodze do Nieskończoności3, wiedziałem, że rozwiązanie wszelkich ludzkich problemów znajduje się nie w zdolności stawiania oporu, ani nie w zwalczaniu błędów, ale w umiejętności trwania w jednej Mocy. Jeżeli jesteś w stanie tego dokonać, praktykujesz Kazanie na Górze i wiedziesz życie du­chowe, ponieważ nie istnieje już w tobie potrzeba poszukiwa­nia zdrowia większa niż chęć pozbycia się choroby; potrzeba

- 151-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

zdobywania zasobów silniejsza niż chęć uniknięcia niedostatku. W ciszy przebywasz w Boskim Bycie, a nie w ludzkim.

Istota ludzka potrzebuje wielu rzeczy: musi być leczona, musi być zaopatrywana, jej los musi się poprawiać. Inaczej jest z dzieckiem Boga. Jest ono utrzymywane przez mieszkającego w mm Ojca. Gdy wznosisz się ponad miłość i nienawiść do po­ziomu, gdzie modlisz się szczerze zarówno za sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych, wówczas wznosisz się ponad pary przeciwieństw. Zbliżasz się wtedy do świadomości „a-ja-wam-powiadam".

Taka )est tajemnica Kazania na Górze. Przenosi ono zarów­no od zdrowia, jak i jego braku, zasobów i niedostatku, do świa­ta z pierwszego rozdziału Genezis, gdzie już nie oceniasz, czy jest zdrowie czy też go zabrakło, nie patrzysz na zasoby lub ich brak, a jedynie na to, czy trwasz w Duchu. Innymi słowy, po­wracasz do pierwszego rozdziału Genezis


0x08 graphic
Rozdział 12

Nie stawiajcie oporu

Z

yć w sposób duchowy, to wznieść się ponad ludzki sens życia; to żyć bez uciekania się do ludzkich sposobów i środków; to żyć w Chrystusie. Oznacza to nieod-płacanie się ziem za zło, powstrzymywanie się od modlitwy, nadziei, życzenia lub pragnienia, żeby mm cierpieli za swo­je występki - nawet te popełnione wobec nas. Nie można też oczekiwać zadośćuczynienia za poniesione straty, choć byłoby to słuszne, zgodne z ludzkim sposobem życia i uznawanymi pra­wami. Słuszne czy nie - to me jest droga Chrystusa. Jakkolwiek prawnie uzasadnione, właściwe i poprawne wydawałoby się po­stawienie przed sądem człowieka, który nas oszukał, to takie postępowanie nie jest duchowe.

Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz.

Mt 5, 40

Gdyby ktoś ci doradził: „Mówię ci, musisz wycofać się ze sprawy sądowej. Gdy ktoś chce zabrać ci twoją własność, po­zwól mu; gdy ktoś chce zabrać twój dom, pozwól mu; gdy ktoś chce zabrać twój samochód, pozwól mu; i gdy ktoś ma zamiar

-153-


Grzmot Ciszy

przyjść i zabrać twoją biżuterię, pozwól mu i na to, a następnie rozejrzyj się i dorzuć kilka dodatkowych przedmiotów do tych, które już wziął", to rada wydawałaby się sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem.

To jest jednak sytuacja, o której Jezus mówi w piątym roz­dziale Ewangelii Mateusza i w tym momencie nie wiemy już, czy miał On rację. Nie wiemy, czy nie skorzystalibyśmy po­dwójnie na posłuszeństwie temu przykazaniu, bo większość z nas nie doświadczyła dotychczas sposobu życia nie stawiajcie oporu złemu i, co więcej, prawdopodobnie bardzo nierozsądne byłoby próbowanie tego przed osiągnięciem odpowiedniego sta­nu świadomości.

Na pierwszy rzut oka nauka ta wydaje się oznaczać, że powinniśmy każdemu pozwolić się zdeptać, oszukać i zabrać wszystko, co posiadamy, podczas gdy sami pozostajemy słodką, łagodną istotą dającą się sponiewierać. Jezus Chrystus jednak nie to miał na myśli. Chciał przekazać, abyśmy nigdy po ludzku nie brali odwetu, nie powiedział jednak, jakie skutki na pozio­mie duchowym przyniosłoby zastosowanie się do Jego rady. Nie wspomniał o tym, co zrobi Bóg, gdy my zaprzestaniemy działać dla siebie. Nie wyjaśnił, w jaki sposób problem miałby zostać rozwiązany bez odwoływania się do prawa oko za oko, ząb za ząb. Między wierszami można jednakże wyczytać, że pomocą, która przyszłaby, by wynieść nas ponad niesprawiedliwość i nie­uczciwość, jest duchowa Obecność. Czy to w ogóle możliwe, by ktokolwiek nas oszukał, gdy opieramy się na swej duchowej tożsamości, którą jest bycie dzieckiem Boga?

Gdy żołnierze przyszli do Ogrodu, by zabrać Mistrza i jeden z Jego uczniów z mieczem stanął w Jego obronie, Jezus upomniał go, mówiąc: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo

- 154-


Nie stawiajcie oporu

wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną". Z mate-rialistycznego punktu widzenia mogłoby się wydawać, że dał On żołnierzom wolną rękę, pozwolił się ująć i zrobić ze Sobą, cokolwiek by chcieli. Ale to nie tak. Jezus był świadom: „Mam Nieskończone Niewidzialne, na którym polegam. Posiadam Coś Boskiego, co zna moje potrzeby, zanim sam je poznam. Ma Ono upodobanie w tym, by obdarzyć Mnie królestwem". To niewzruszone zaufanie dawało Mu wytchnienie.

„Nie stawiajcie oporu złemu" brzmi jak najbardziej nieroz­sądne i niepraktyczne ludzkie nauczanie, a tymczasem jest to najmądrzejsza i najpraktyczniejsza z zasad duchowych. Ci, któ­rzy osiągają stan świadomości, w którym pozwalają nieprzyja­cielowi zbliżyć się do siebie z bronią używaną przez świat - z ba­gnetami, nożami, karabinami czy pozwami sądowymi - mogą z pełnym zaufaniem zrezygnować ze stawiania oporu, nigdy bowiem nie stracą więcej niż stracił Dawid w swym pojedynku z Goliatem albo Hebrajczycy, gdy przegrali w starciu z prze­wyższającą ich liczebnie armią wroga.

Jak długo stawiasz opór złu, nie żyjesz w Łasce, ale pod prawem i ten sam nóż, którym zadajesz cios innym, wraca jak bumerang, zadając ci cios w serce w najmniej spodziewanym momencie. Łaska nie ma do ciebie dostępu, gdy zadowalasz się życiem na ludzkim poziomie. Mógłbyś spędzić milion lat, mo­dląc się o Nią, nie otrzymasz jej jednak, dopóki nie porzucisz broni świata i nie dojdziesz do świadomości, jaką wyraził Hiob, mówiąc, że „Dach rozciąga nad nicością". Dopiero gdy chylisz się w kierunku tej nicości, Duch spieszy, by podnieść cię z upad­ku i nieść dalej, przejawiając się w formie, jaka jest potrzebna.

Mistrz objawia podstawowe prawo karmy: A co człowiek sieje, to i żąć będzie, ale jednocześnie wyjaśnia jedyny i pewny

-155-


Grzmot Ciszy

sposób wzniesienia się ponad prawo przyczyny i skutku. Sposo­bem tym jest niewprawiame w ruch przyczyny - nic nie robić, nic nie myśleć i samemu z siebie być niczym. Jeśli, na przykład, modlisz się, mając na myśli jakiś cel lub zamiar, prawdopo­dobnie wywołasz skutek zgodny z przyczyną, jaką założyłeś. Gdybyś jednak modlił się bezinteresownie, wyłącznie dla urze­czywistnienia Boga, nie założyłbyś wówczas żadnej przyczyny, nie mógłby więc pojawić się skutek. Istniałby jedynie sam Bóg przejawiający się jako harmonia twojego bytu.

Podobnie gdy nie chwytasz za broń w odruchu samoobro­ny, nie będziesz przez tę broń zraniony. Gdy nie wymierzasz sprawiedliwości zgodnie z ludzkimi standardami, ludzka spra­wiedliwość nie może do ciebie wrócić. Cokolwiek zwiążesz, jest z tobą związane, cokolwiek rozwiążesz - zostaje rozwiązane. Decyzja należy do ciebie i jeśli myśli i sprawy tego świata za­stępujesz nieustannym pragnieniem, by właściwie poznać Boga, pozostawiając z boku wszystkie przemyślenia, wówczas gdy urzeczywistniony jest Bóg, przejawia się w twoim doświadcze­niu jako doskonałe życie.

Wszystko, co widzimy, słyszymy, smakujemy, dotykamy lub czujemy, istnieje jako skutek, jednak w chwili, gdy dostrze­gamy, że w tym skutku me ma dobra ani zła, znika nasz strach przed wszelkimi skutkami. Nie możemy lękać się czegoś, co nie ma większej siły dobrego czy złego niż szklanka czystej wody. Nie tylko nie możemy obawiać się szklanki czystej wody - nie możemy także jej wielbić. Możemy się z niej napić lub skorzy­stać w jakiś inny sposób, ale nie istnieje nikt, kto by kiedykol­wiek zakochał się w szklance wody, kto nienawidziłby jej albo się jej obawiał. Dostrzegamy w niej dokładnie to, czym jest -szklanką czystej wody.

-156 -


Nie stawiajcie oporu

Podobny stosunek miał Mistrz do problemu trądu. W Jego postawie nie było nienawiści wobec tej choroby, strachu ani też miłości. Podchodził i dotykał trędowatych, pokazując tym sa­mym, że wzniósł się ponad wiarę w dobro i zło. Dla Niego nie miała ona żadnej mocy.

Ty też możesz wznieść się ponad prawo przyczyny i skutku - ale tylko wtedy, gdy porzucisz broń tego świata; jedynie gdy żyjesz nie samym chlebem, ale każdym słowem pochodzącym z ust Boga; gdy nie myślisz o jedzeniu, pieniądzach, klimacie lub jakimkolwiek innym skutku zapewniającym twoje bezpieczeń­stwo i gdy zdajesz sobie sprawę, że twoje prawdziwe życie utrzy­mywane jest przez słowo Boga, że żyjesz życiem duchowym bez uzależnienia od osób, inwestycji albo pozycji społecznych. Nie chodzi tu o odrzucanie ich lub usunięcie z twojego życia, ale o uświadomienie sobie, że są one częścią dodaną do życia, czę­ścią przejawiającej się Bożej Laski, dlatego nie powinny wy­woływać jakichkolwiek myśli albo obaw, że mogłyby zostać ci odebrane.

Jeśli polegasz na materialnym sposobie życia, rzeczywi­ście czujesz się zagubiony, tracąc to, co było twoim oparciem. Podobne zagubienie nie będzie jednak doświadczeniem nikogo, kto praktykuje duchową drogę życia; kto nie podnosi miecza w obronie własnej, bez względu na to, czy mieczem byłaby spra­wa sądowa, czy schron przeciwlotniczy; kto już nie polega na przemocy - nawet na mocnych argumentach - ale trwa w ciszy, w centrum swej istoty, pozwalając, by Nieskończone Niewi­dzialne było jego obroną, albo jeśli to konieczne, atakiem. Nie­skończone Niewidzialne nie może nigdy zniszczyć żadnej osoby, może natomiast zniszczyć złe wpływy, myśli, przekonania lub uczynki, które będą próbować się przejawiać przez daną osobę.

-157-


Grzmot Ciszy

Indywidualnie rozwijamy w sobie stan świadomości, w któ­rym życie me opiera się na używaniu mocy i który wprowa­dzi nasz szczególny świat na orbitę stanu poza mocą. Drogą do niego jest zrozumienie, że nic, co istnieje jako osoba, miejsce, rzecz, okoliczności albo warunki nie może być przepojone siłą dobra lub zła. Nie istnieje moc dobra ani zła, ponieważ nie ist­nieje żadna moc. Nikt i nic nie jest mocą. Wyłącznie Bóg jest stwórczą, utrzymującą i zasilającą siłą, która istnieje bez jakiej­kolwiek pomocy z naszej strony. Bóg jest jedyną potęgą, a my jesteśmy narzędziami, przez które i jako które On się przejawia, ale tylko Bóg jest i na zawsze pozostanie jedyną silą.

Mistrz wyraźnie to rozumiał, gdy mówił: „Dlaczego nazy­wasz mnie dobrym? [...] Ja sam z siebie nic uczynić nie mogę [...] Ojciec, który trwa we mnie, On sam dokonuje tych dzieł". Tak też jest z tobą. Nie zostałeś właściwie obdarzony żadną siłą, ale gdy dochodzisz do stanu umysłu pozwalającego na zanurzenie się w Duchu, gdy nie stawiasz oporu pozornym błędom, zaprze­czając im, walcząc z nimi lub próbując je zniszczyć, wówczas także doświadczysz cudów, których dokonuje żyjący w tobie Ojciec.

Powinieneś rozwinąć stan świadomości, w którym odpo­wiedzią na każdy zarysowujący się przed tobą problem będzie: „Spójrz to jest w moim umyśle. Patrzę na to. Nie przyniesie mi to korzyści ani nie może mnie zranić. To tylko cień. Wiem, że świat uznaje to za siłę, która może zabić, zniszczyć lub osłabić, ale też wiem, że jest to tylko cień, ponieważ w świecie stworzo­nym przez Boga nie może być żadnej mocy i ja nie potrzebuję żadnej mocy - nie potrzebuję nawet siły, by to zniszczyć, prze­zwyciężyć albo usunąć".

Cała ludzka egzystencja oparta jest na wierze i ufności

- 158-


Nie stawiajcie oporu

w dwie siły i nawet religia bazuje na przekonaniu o przewadze Boga nad złem, ale w niebie nie ma sił dobra i zła. Istnieje jedy­nie Bóg żyjący Swym własnym życiem jako ty i jako ja, i jako wszechświat niebiański. Gdy jesteś w stanie zastosować naukę Mistrza o niestawianiu oporu złemu, przestajesz tracić czas na to, czym zajmuje się większa część świata - na podążanie za siłą, by móc coś zrobić, na szukanie jej lub błaganie o nią i na kon­kurowanie z kim się tylko da. Gdy uświadamiasz sobie tę nową zasadę - nie nową siłę, ale nową zasadę, nowy wymiar życia - żyjesz w świecie bez współzawodnictwa i we wszechświecie, w którym ludzie ze sobą nie walczą.

Obserwuj uważnie przemianę twojego własnego świata, gdy dochodzisz wewnętrznie do stanu, w którym nie chcesz stawiać oporu lub używać siły przeciwko czemukolwiek czy komukol­wiek.

„Nie stawiajcie oporu złemu". Początkowo może się zda­rzyć, że ktoś będzie chciał zabrać ci ostatnie pieniądze, jakie posiadasz. Nikt jednak nie może trwale pozbawić cię nawet jednego grosza, ponieważ szybciej niż ci go zabierze, zostanie ci on w jakiś sposób zwrócony - nie upłynie dużo czasu, a znów będziesz miał tyle samo, co przedtem, a być może do tego „dwa­naście pełnych koszy". Gdy natomiast walczysz, by kurczowo trzymać swoją własność, możesz odnotować stratę.

Wojny i procesy sądowe wynikają z przekonania, że wszel­kie własności - bez względu na to, czy chodzi o ziemię, pienią­dze czy osoby - za każdą, cenę muszą być nieustannie w zasięgu ręki ich posiadacza, nawet jeśli wzbudzają zawiść, zazdrość lub nienawiść. W obliczu jakiegokolwiek zła albo niebezpieczeństwa natychmiast uruchamia się prawo instynktu samozachowawcze­go, które odruchowo każe podnieść rękę lub zacisnąć pięść. Jeśli

- 159-


Grzmot Ciszy

studiujesz metafizykę, szybko wznosisz mentalny mur obronny, odwołując się do afirmacji i zaprzeczeń, takich jak „To niepraw­da. To nie jest tak. W materii nie ma życia. Bóg jest wszystkim". Pojawia się opór wobec błędu, jakby miał on jakąkolwiek moc, podczas gdy w rzeczywistości jest to jedynie „cielesne ramię3". Takie podejście pozostawia nas bez potrzeby przezwyciężania czegokolwiek, niszczenia lub wznoszenia się ponad to.

Fizyczny opór w postaci pięści albo miecza oraz opór umysłowy przejawiający się jako anrmacje lub zaprzeczenia są właściwie tym samym. Wzniesienie się ponad poziom fizyczny i umysłowy do królestwa duchowego doprowadza cię natomiast do nowego wymiaru, gdzie nie istnieje żadna siła, gdzie nie ma dobra ani zła, gdzie każda sytuacja zostaje rozwiązana poprzez wytchnienie w Duchu.

Jedynie aktywność Ducha Bożego w tobie umożliwia ci wzniesienie się ponad poszukiwanie odwetu albo pragnienie obrony przed oszczerstwami, skandalem lub plotkami. Gdy mo­żesz się oprzeć pokusie usprawiedliwiania lub bronienia siebie, gdy możesz z uśmiechem powiedzieć: „Jeśli tak uważasz, przy­kro mi" i na tym poprzestać, wtedy ufasz, że Chrystus dokona właściwych poprawek i przyjdzie ci z pomocą. Mistrz obiecał przecież: „Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani sprze­ciwić". Nie musisz z góry planować, co masz powiedzieć; nie musisz być sprytnym adwokatem samego siebie, powinieneś na­tomiast czekać, aż znajdziesz się przed obliczem sędziego, otwo­rzysz usta i usłyszysz, jak Duch przez ciebie przemawia.

Naucz się siedzieć spokojnie, trwając w świadomości, że masz pod sobą „wiekuiste ramiona", których żadna ilość mo-

- 160-


0x08 graphic
0x08 graphic
Nie stawiajcie oporu

dlitw nie umieści tam, gdzie tego oczekujesz. One już nad tobą czuwają. Stając w obliczu problemów domagających się jakiegoś rozwiązania, powinieneś zamknąć oczy i przypomnieć sobie, co powiedział Jezus do Piotra: „Schowaj miecz swój do pochwy".

Wszystkie te budzące niepokój obrazy, jakie widzisz dooko­ła, są jedynie wytworami wyobraźni, cieniami na ekranie. Mu­sisz oduczyć się strachu przed patrzeniem na nie i zrozumieć, że nie są bardziej realne niż postacie filmowe i nie mają więcej mocy niż pociski wystrzeliwane na ekranach telewizorów, które nigdy ich nie rozbiją. Mogą robić wiele hałasu, ale nie są niczym innym niż cieniem. Pewnego dnia, gdy spojrzysz w swój umysł, dostrzeżesz i zrozumiesz, że są w nim rozumowe obrazy tego, co nazywane jest życiem i że wszystkie one istnieją wewnątrz, nie zaś na zewnątrz twojego umysłu. To, co widzisz, nie jest wy­darzeniem samym w sobie, nie jest też osobą; to zaledwie zaak­ceptowane przez ciebie koncepcje mentalne, które przyjmujesz na temat wydarzenia lub osoby.

Gdy zdasz sobie sprawę, że problem, przed którym stoisz, nie jest bytem duchowym stworzonym przez Boga, ale mental­ną koncepcją bez przyczyny i bez rzeczywistości - bez obec­ności, mocy i substancji - wówczas w urzeczywistnieniu Boga jako stwórczej, utrzymującej i zasilającej Zasady wszystkiego, co naprawdę jest, posiadasz już całą potrzebną potęgę Boga bez konieczności proszenia Go, by cokolwiek zrobił.

Nie chodzi o to, aby przezwyciężyć nienawiść, lęk, zazdrość lub niechęć, ale by usiąść, zamknąć oczy i uświadomić sobie, że: „To obrazy mentalne. To projekcje stanów myślowych po­chodzące z ogromnej mentalnej iluzji". Wówczas twoje trwanie w wewnętrznym spokoju powoduje, że zostają one rozwiane. Nie są niszczone, bo nie ma niczego, co mogłoby być zniszczo-

-161-


Grzmot Ciszy

ne. Brakuje im substancji i nie ma w nich więcej rzeczywistości niż w obrazach na telewizyjnym ekranie. Fakt, że za obrazem na ekranie kryje się obraz prawdziwy, podobnie jak za każdym przekonaniem, teorią lub fałszywym obrazem, który się przed tobą zarysowuje, istnieje ukryta rzeczywistość. Jest ona jednak zniekształcona w obrazie, a jej deformacja ulega rozpuszczeniu, gdy owa rzeczywistość zostanie odkryta.

Uwarunkowany umysł formułuje problemy, a niekiedy może także generować ich rozwiązania, nie tego jednak szukamy. Po­trzebujemy zdolności wyższej niż ludzki umysł. Nie odwołując się zatem do procesów myślowych, pozwól, by umysł był narzę­dziem, przez które ma szansę przejawić się Dusza.

Problem może istnieć jedynie w umyśle. Gdy jednak wy­wołasz w mm próżnię, gdy nie będzie w nim żadnych myśli, co się stanie z twoim zmartwieniem? Okaże się, że nie ma żadnego problemu, a jego miejsce natychmiast zajmie prawda i rzeczy­wistość.

Jeśli zamiast zwalczać problem jesteś w stanie przyznać, że według wszelkich pozorów wygląda on przytłaczająco i zwra­casz się do wewnątrz, prosząc o objawienie rzeczywistości, to wówczas nie próbujesz pokonać lub przezwyciężyć napotka­nego problemu. Próbujesz jedynie zrozumieć nie problem, ale rzeczywistość, która stoi za nim. Gdybyś mógł pozostać w do­skonałej ciszy i spokoju bez prób przezwyciężenia, zniszczenia, usunięcia albo ucieczki od sytuacji lub warunków, wpłynąłby w ciebie strumień Ducha i nastąpiłoby uwolnienie.

Gdy mamy do czynienia z błędami w jakiejkolwiek formie istnieje tendencja wznoszenia przeciw nim murów. Powoduje to utratę szansy na przejawienie się Ducha, bo do tego żadne mury nie są potrzebne. Nie wznoś murów przeciwko złu, nie

-162-


0x08 graphic
Nie stawiajcie oporu

uciekaj się do obrony; zrozum, że żadna zewnętrzna rzecz, na­wet pozytywna, nie ma mocy. Wszelkie dobro istnieje w Duchu lub w Świadomości, nie zaś w rzeczach, które ta Świadomość wytwarza.

A teraz chodź ze mną zanurzyć się w wewnętrznej ciszy, w której nie użyjemy żadnej mocy, by cokolwiek zrobiła. Nie opieramy się złemu i pozwólmy, by zło działało, jak zechce, pod­czas gdy my nie zaprzeczamy, ani nie potwierdzamy. Nie bę­dziemy szukać Boga ani bać się diabła, ale usiądziemy w spokoju bez zmagań, konfliktów i walki.

„Pan jest moim pasterzem [...]pozwala mi leżeć na zielonych łąkach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć. [...] Stół dla mnie zastawia wobec mych przeciwników". On wypełnia zadania, które zostały mi powierzone. On czyni doskonałym to, o co ja się troszczę.

Żyję, poruszam się i istnienie swoje pokładam w Bogu, dlate­go nie muszę się lękać, nie potrzebuję walczyć, bo ta bitwa nie jest moją.

„Gdzie jest Duch Pański - tam wolność" - żadnego zmagania się, jedynie spokój. „Pokój/.. Jpokój Mój wam daję. Nie tak, jak daje świat". Niepokój, który jest skutkiem zniszczenia sąsiedniego kraju lub narodu, nie pokój, który wynika z posiadania arsenału bomb atomowych, ałe Mój pokój. Nic nie może mnie zniszczyć, nic nie może mnie skrzywdzić, bo nie istnieje nic, tylko Mój pokój".

Ci, którzy mieczem wojują, nawet mieczem umysłu, od mie­cza giną. Dlatego odłóż go. Przestań się bronić. W każdej modli­twie, w każdej medytacji - w każdym działaniu - przypominaj sobie, by odłożyć miecz. Jeśli nie będziesz już używać ludzkiej

-163-


Grzmot Ciszy

broni, zarówno fizycznej, jak i umysłowej, odprężysz się, ale nie po to, by pozwolić światu robić z tobą, cokolwiek zechce, ale by oddać się Duchowi mieszkającemu w tobie, aby mógł On prze­jąć inicjatywę i pokierować twoim doświadczeniem.

Kazanie na Górze daje ci do wyboru dwa różne sposoby życia - prawo albo łaskę. Jeśli wybierzesz prawo, prawdopodob­nie będzie ci trochę łatwiej, ponieważ oddasz się powszechnie przyjętej praktyce, będziesz iść w tłumie; możliwe, że osiągniesz nawet jakieś czasowe korzyści aż do dnia, gdy przyjdzie zasłu­żona kara. Z drugiej jednak strony, próbując żyć dzięki Łasce, doświadczysz rozbieżności z tym, co proponuje świat; być może będziesz przejściowo cierpieć z powodu niesprawiedliwości, na którą nie zasłużyłeś. Jednakże w ostatecznym rozrachunku uświadomisz sobie, że przechodzisz pod działanie Bożej Łaski, Bożego kierownictwa i Bożej opieki. Urzeczywistnia się w tobie wola Boga, a nie wola człowieka. Jest to zupełnie inna jakość życia.


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Rozdział 13

Ojciec, który widzi w ukryciu

A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali ]uż swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz, się modlić, wejdź do swojej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, wynagrodzi cię otwarcie9.

Mt 6,5-6

T

e słowa Mistrza muszą być dla nas szokujące, gdy zda­my sobie sprawę, jak wielu ludzi uważa, że ich naj­bardziej skuteczne modlitwy to te wypowiadane w kościele. Jakże często sami modliliśmy się publicznie, zapomi­nając, że zgodnie z nauczaniem Jezusa modlitwa powinna być praktykowana w skrytości. Od wieków faryzeusze i uczeni w Piśmie, podobnie jak znaczna część nam współczesnych, mo­dlili się publicznie, przez co byli za swoją pobożność chwaleni przez sąsiadów. Stracili tylko jedno - Łaskę Bożą.

Gdy nasze modlitwy przybierają formę publicznego wy­głaszania, nadyma się nasze ego, przybierając pozy, by chwalić samo siebie, me zdając sobie sprawy, że tym samym odrzucamy nagrodę od Ojca i odcinamy się od dobrodziejstw, których po­szukujemy. Wszystko, co gloryfikuje nas samych lub jest pró-

0x08 graphic
9 Cytat z wersji Biblii King Jamesa różni się nieco od wersji Biblii Tysiąclecia

-165-


Grzmot Ciszy

bą skłonienia świata, aby uwierzył, że jesteśmy czymś samym z siebie, zmierza do odcięcia nas od miłości Boga. Cała nauka Mistrza zawarta jest słowach: „Ja sam z siebie nic uczynić nie mogę. [...] Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. [...] Moja nauka nie jest Moją, lecz Tego, który Mnie po­słał".

Zachęta do modlitwy w skrytości nie oznacza zakazu zbie­rania się z innymi na modlitwie albo organizowania spotkań modlitewnych w kościołach lub świątyniach, bo Jezus nauczał także: „Gdzie dwóch lub trzech zbierze się w imię Moje, tam ja jestem pośród nich". Chciał jednak przestrzec przed chodze­niem do kościoła z pobudek takich jak moda lub dyplomacja albo w obawie przed plotkującymi sąsiadami. Powodem two­ich wizyt w świątyni powinno być pragnienie zjednoczenia się w atmosferze świętości, w cichej i tajemniczej modlitwie, z in­nymi oddanymi zwolennikami ścieżki życia duchowego, aby w ten sposób osiągnąć komunię z Bogiem, aby otrzymać chrzest przez Ducha Świętego.

Jezus przypomina nam także, aby nie modlić się na świę­tych wzgórzach, ani w świątyni w Jerozolimie dając do zrozu­mienia, żebyśmy me oczekiwali większego urzeczywistnienia Obecności niż gdy modlimy się we własnym ogrodzie, domu lub w swoim pokoju. „Królestwo Boże przychodzi niepostrze­żenie; i nie powiedzą: „Oto tu jest" albo „Tam". Oto bowiem Królestwo Boże pośród was jest". Jedyny sposób, by nieustannie się modlić, to modlić się, gdziekolwiek jesteśmy - w domu, na ulicy, w powietrzu, pod wodą, w kościele czy poza nim.

Celem samej modlitwy nigdy nie może być demonstracja albo zwrócenie na siebie uwagi innych. Ma ona być sekretnym i świętym doświadczeniem, dlatego też odpowiednim dla niej

-166 -


Ojciec, który widzi w ukryciu

miejscem jest sfera twojej własnej świadomości, a wówczas „Ojciec, który widzi w ukryciu" otwarcie cię wynagrodzi.

Dopiero kiedy zaczniesz praktykować skrytą modlitwę, przekonasz się o jej skuteczności. Jeśli każdego dnia znajdziesz czas, by wycofać się w jakieś spokojne miejsce, wejść w pełną po­koju Ciszę, by tam w skrytosci obcować z Bogiem, dostrzeżesz zachodzące w twoim życiu zmiany. Mistrz nauczał, że wszyst­kie modlitwy muszą być adresowane do Ojca wewnątrz nas, a nie ma innego sposobu dotarcia do tego centrum, gdzie miesz­ka Bóg, niż cisza i wewnętrzny pokój. Można )e osiągnąć tylko w odosobnieniu, za zamkniętymi drzwiami swego sanktuarium, z daleka od wszelkich atakujących zmysły dźwięków i obrazów, które mogłyby dotrzeć do centrum. Każda myśl pojawiająca się w twojej świadomości sięga tronu Boga i do ciebie powraca. Nie musi być widzialna ani słyszalna. Istnieje dla niej tylko jedna miara - świętość i bezinteresowność.

Dokładnie tutaj, wewnątrz mojej istoty mieszka Ojciec i Ojciec ten zna moje myśli i medytacją mojego serca. On wie, czy kieruje mną czystość czy własny interes albo hipokryzja.

Wewnątrz ciebie samego znajdują się kwestie życia i tam też są one rozstrzygane. Wewnątrz ciebie istnieje królestwo Boga. Znaczy to, że nosisz w sobie królestwo nieśmiertelności, wiecz­ności, prawości, dobrobytu, harmonii, zdrowia, pełni i wszel­kiego spełnienia. W swoim ludzkim poczuciu siebie nie jesteś w stanie tego wyrazić, ponieważ żyjesz w kategoriach skutków, a nie przyczyn. Dopiero, gdy istota ludzka nauczy się kontakto­wać ze swym Źródłem, może wówczas czerpać z Niewidzialne­go i tak powraca do Edenu.

-167-


Grzmot Ciszy

Jedynie dzięki trwaniu w wewnętrznym sanktuarium moż­liwy staje się powrót do domu Ojca, ponieważ podczas medy­tacji „ego" czy osobiste poczucie „ja" - ten Adam, który żyje w pocie czoła - zostaje wyciszony. Nie jest to roszczenie sobie prawa do mocy, zrozumienia czy mądrości; wprost przeciwnie - to przyjęcie postawy pokory, tak jakby powiedzieć: „Jestem ograniczony, ułomny, niezdarny i dlatego zwracam się do Źró­dła mojej istoty, do Tego, które jest większe niż ja". Twoje wyci­szenie świadczy o twojej pokorze.

Zwyczajna modlitwa wywyższa modlącego się ponad Boga, ponieważ polega na przedstawieniu pragnień, a często także spo­sobów ich zaspokojenia. Uruchamia to ego, ponieważ człowiek ośmiela się próbować wpłynąć na Boga w swoim lub czyimś imieniu. Jednak w ciszy medytacji modlitwa jest następująca:

Me proszę Cię, byś służył memu celowi, wypełniał moją wolą lub spełniał moje życzenia. Jestem Twym sługą - uczyń ze mną, co zechcesz. Ucz mnie, nakarm mnie, prowadź mnie. Jesteś mi bliż­szy niż oddech. Znasz moje potrzeby i Twoją radością jest obdarzyć mnie królestwem. Dlatego czekam na Ciebie.

W tym wyczekiwaniu wytwarza się próżnia, a ego przecho­dzi w stan posłuszeństwa. Osobiste poczucie jaźni z jej potrze­bami, pragnieniami, nadziejami i ambicjami stopniowo zanika i pojawia się miejsce, by mogła zapłonąć transcendentna iskra. Pokora jest konieczna zanim Duch Pana zstąpi na ciebie. Gdy modlisz się w skrytości, świadom swej jedności z Ojcem i tego, że ze względu na tę jedność wszystko, co Ojciec posiada, na mocy Boskiego dziedzictwa należy także do ciebie i dlatego radością Ojca jest obdarzyć cię królestwem, wówczas nie oczekujesz już

- 168-


0x08 graphic
Ojciec, który widzi w ukryciu

od nikogo nagrody, rekompensaty, wdzięczności, pomocy lub uczucia. Rozumiejąc swoją relację z Ojcem, uczysz się uzgadniać każdą myśl i uczynek z Jego wolą.

Modlitwa w skrytości nie cieszy się zbyt wielką popular­nością w życiu religijnym współczesnych kobiet i mężczyzn. Tymczasem skrytość jest równie potężna jak cisza. Jest ona wła­ściwie kluczem do sukcesu duchowego, bez niej niemożliwa jest duchowa manifestacja.

Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą jak ob­łudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę.

Mt 6, 1-2

Czyż nie jest to jasno powiedziane? A jednak tak wielu ludzi na świecie uprawia dobroczynność na oczach innych, obwieszcza swą szczodrość w gazetach, kościelnych biuletynach i wszędzie, gdzie jakiś sąsiad, współobywatel lub partner biz­nesowy, na którym chcieliby wywrzeć wrażenie, może zoba­czyć i rozpowiedzieć innym o szlachetności i wielkim wkładzie społecznym, być może podkreślając nawet wyjątkowość takiego przejawu życia chrześcijańskiego. Jezus jednak o takim podej­ściu powiedział: „Nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie".

Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukry­ciu, wynagrodzi cię otwarcie9.

Mt 6, 3-4

-169-


Grzmot Ciszy

Ojciec w tobie jest twoją Duszą, a Dusza wie o wszystkim, cokolwiek robisz; gdy działasz w ciszy i skrytosci, On wie, jak wynagrodzić cię otwarcie. Jeśli natomiast robisz coś dobrego i robisz to otwarcie, wydawać by się mogło, że możesz sobie przypisać autorstwo tego uczynku, nie jest to jednak prawdą. Bóg jest siłą sprawczą wszelkich dobrych czynów, a ty w najlep­szym wypadku jesteś narzędziem lub przezroczem, przez które prześwieca łaska Boża. Co więcej, podświadomie pragniesz, by inni byli świadomi czynionego przez ciebie dobra, aby docenia­li cię, uwielbiali lub wyrażali wdzięczność za twoją szczodrość i filantropię, tak jakbyś sam z siebie był dobry.

Jeśli jednak dajesz jałmużnę w skrytosci, twoje osobiste po­czucie „ja" jest całkowicie nieobecne i jedynie Bóg jest świad­kiem twych dobrych uczynków. Każdy akt dobroci wykonany w skrytosci i świętości świadczy o braku tego osobistego celu i jest dowodem obecności Boga.

Kiedy pościcie, me bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają om wygląd po­nury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: już ode­brali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, wynagrodzi cię otwarcie9.

Mt 6,16-18

Nie obnoś się ze swoim duchowym sercem. Nie rozpowia­daj innym, że odkryłeś tajemnicę komunii ze Źródłem życia. Nie ukazuj duchowych pereł tym, którzy me są przygotowa­ni, by je przyjąć, bo postępując tak, ryzykujesz ich utratę, lub że zostaną podeptane. Niech światło twoje lśni raczej poprzez owoce, niż aby miałoby być szargane przed ludźmi i przyćmio­ne zasłoną słów,

-170-


Ojciec, który widzi w ukryciu

Trzymanie w tajemnicy swojej relacji z Bogiem nie jest prze­jawem egoizmu, ponieważ światło twoje będzie lśnić dla tych, którzy są przygotowani, by je zobaczyć. Twoja mądrość dotrze do tych, którzy mają uszy - nawet jeśli zostanie przekazana bez słów i myśli.

Duchowy post jest wewnętrzną komunią z Bogiem prze­żywaną podczas powstrzymywania się od słów i myśli. Jest to przebywanie w Bogu, niezauważalne dla tych, którzy znajdu­ją się wokół ciebie. Jest to modlitwa w najwyższym znaczeniu, ponieważ nie chodzi w niej o uzyskanie czegokolwiek od Boga, a o świadomość płynącej swobodnie Bożej Łaski.

Nauka na tak wysokim poziomie świadomości nie może być zrozumiana przez racjonalny ludzki umysł i dlatego tylko osoby, które dążą do duchowego urzeczywistnienia, mogą ją praktykować. Jakże rzadko mówi się otwarcie o tym ezoterycz­nym aspekcie nauk Jezusa - o skrytości. Jakże rzadko uznaje się obecność w każdym z nas tego duchowego ośrodka, o którym jest mowa w takich objawieniach jak: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje, do ciebie należy" albo: „Nie opuszczę cię ani nie pozostawię", albo: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata".

Jak wielu z nas pojmuje misterium tego nauczania? Jak wielu zdaje sobie sprawę z tego, że JA znajduje się dosłownie wewnątrz nas i że to JA, które widzi w ukryciu, wynagradza nas otwarcie? Poprzez kontemplację i medytację musisz odkryć tajemnicę ży­cia duchowego, a możesz to uczynić jedynie rozważając w skry­tości i świętości istotę Nieskończonego Niewidzialnego, które znajduje się bliżej niż twój własny oddech. Nie daj się zwieść, że tajemnice Boga mogą ci zostać objawione w hałasie i rozgardia­szu dyskusji, kłótni lub teoretyzowania. Ukryte tajemnice nie

-171 -


Grzmot Ciszy

są ukryte przed tymi, którzy rozumieją nauczanie Kazania na Górze i praktykują je.


Rozdział 14

Gdy się modlicie

Ś

wiat wierzył przez wieki, że samo wygłaszanie słów może być skuteczną próbą dotarcia do Boga i wprowadzenia Jego potęgi i obecności do codziennych doświadczeń. Od setek lat miliony, a nawet miliardy ludzi na całej ziemi modli­ły się o zakończenie wojen, ustanie głodu, uleczenie chorób -wszystko to nadal trwa.

Nikt me może doświadczyć wysłuchania modlitwy, jeże­li modli się jedynie umysłem, polegając wyłącznie na słowach i myślach. Zamyka to drogę Duchowi i nie daje Mu możliwo­ści ekspresji. Bez względu na formę jaką przybierze modlitwa, nie ma ogniwa łączącego z Bogiem do momentu pojawienia się świadomości Jego obecności.

A modląc się nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo zostaną wysłuchani.

Mt6,7

Wielu z nas zawiniło stosowaniem próżnych recytacji, uwa­żając je za modlitwę, podczas gdy w rzeczywistości były one je­dynie powtarzaniem w kółko formuły modlitewnej stworzonej

-173-


Grzmot Ciszy

przez innego człowieka. Nawet odmawianie tak wspaniałej mo­dlitwy jak „Ojcze Nasz" recytowane w przekonaniu, że samo wymawianie słów ma moc, nie jest skuteczną modlitwą, bo każda myśl wypowiadana lub napisana jest zaledwie skutkiem -a jak moc Boga mogłaby znajdować się w skutku? Czyż nie mó­wią wszystkie święte księgi, że istnieje tylko moc Jedynego, nie istnieje Bóg poza tym Jednym?

Modlitwa składająca się ze słów i myśli nie może i nie się­gnie Boga, dlatego też pozostaje niespełniona. Wysłuchanymi modlitwami są te, które płyną z głębi osoby, gdy słowa i my­śli są nieobecne, ale istnieje gorące pragnienie i potrzeba daleko wychodzące ponad słowa. W tej intensywnej tęsknocie Bóg jest osiągalny.

Brak owoców modlitwy świadczy jedynie o niezdolności zejścia na wystarczająco głęboki poziom własnej świadomości, by zaznać Obecności, która tylko tam zawsze istnieje i jest do­stępna. Boga nie można znaleźć na powierzchni ludzkiego umy­słu; nie można dotrzeć do Niego intelektem; Boga nie można odnaleźć inaczej, jak tylko poprzez głęboką modlitwę, tęsknotę serca, głębokie pragnienie, by Go poznać.

Modlitwa musi być pragnieniem duchowego spełnienia, na które otwierasz się, szukając najpierw królestwa Bożego, rezy­gnując z nadziei osiągnięcia czegoś i zadawalając się przekona­niem, że ziemskie dobra będą ci dodane. Czy ktokolwiek z nas może wiedzieć, dokąd go to duchowe spełnienie zaprowadzi? Być może pozostawi ci obecną pracę i styl życia albo podsunie zupełnie nową dziedzinę aktywności i całkiem inne życie.

W modlitwie jednakże ważne jest, byś zostawił wszelkie przyjęte z góry przekonania, idee dotyczące twoich potrzeb - twoje nadzieje, cele lub zachcianki - ponieważ nie ma żad-

-174-


0x08 graphic
Gdy się modlicie

nej pewności, że Bóg je spełni według twoich oczekiwań. Jeśli chcesz doświadczyć owoców wysłuchanej modlitwy, musisz pamiętać, by nie modlić się o rzeczy, które wydają się być po­trzebne tobie lub światu, ale uczyń wszystko, by twoja modli­twa była wewnętrznym wyciszeniem, z którego płyną Boskie słowa przypominające ci: „Moje dziecko, [...] wszystko moje, do ciebie należy". Gdy Bóg wypowiada Swoje słowo, bez wątpienia jest ono prawdą i nie ma okresów nieurodzaju pomiędzy Bożym słowem i Jego spełnieniem.

Jesteś „wpółdziedzicem w Chrystusie", więc zostaną na cie­bie wylane w obfitości niewypowiedziane dary Ducha. Istota ludzka jednak nie wie, co Bóg przygotował dla oddanych Jego woli i Jego drodze.

Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,

Ani serce człowieka nie zdołało pojąć,

Jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.

IKor 2,9

Człowiek nie może znać Bożego planu na swoje życie, po­nieważ ma zdolność mierzenia dobra jedynie poprzez przyrost tego, co do tej pory posiada. Czy będą to pieniądze, czy konie, które ma - sposobem oceniania dobra jest dla niego gromadze­nie coraz większej ilości tych, ocenianych pozytywnie, wartości. Rzeczy te jednakże nie mają najmniejszego związku z właści­wym dobrem, bo nikt nie może zdefiniować prawdziwej istoty dobra. Nikt nie pozna skarbów złożonych w swym wnętrzu, dopóki nie zwróci się do Boga ze świadomością, że łaska Boża wystarczy mu za wszystko, bez względu na to, w jakiej formie zostanie mu ona dana; dopóki nie zgodzi się przyjąć swego do-

- 175-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

bra, nawet jeśli przez jakiś czas spowoduje to kompletne odwró­cenie lub postawienie na głowie życia, nadziei i aktywności.

Prawdopodobnie nie ma wśród czytających tę książkę niko­go, kto nie cieszyłby się kiedyś, że nie otrzymał wielu z rzeczy,

0 które żarliwie modlił się do Boga. Dla nikogo nie powinna
więc być trudna modlitwa: „Nie moja wola, lecz Twoja niech
się stanic we mnie. Ty wiesz wszystko, jesteś nieskończoną mą­
drością i inteligencją wszechświata i dlatego poddaję się Tobie -
w Twoje ręce oddaję moje nadzieje, pragnienia, lęki, cele i am­
bicje". Taka modlitwa może stać się środkiem do wytworzenia
pustki w jaźni.

Ofiarowanie siebie Bogu jako puste naczynie i pozwolenie, by On to naczynie wypełnił, stanowi najwyższą formę modli­twy. Nie przynoś do Boga swych ograniczonych poglądów na temat tego, co dobre, a co złe, ani też ludzkich nadziei i ambicji, ale idź do Niego, jakbyś rzeczywiście ufał Mu bardziej niż swo­jej własnej matce, ufał Mu jako Boskiej Miłości i Boskiej Mądro­ści tego świata, którymi On naprawdę jest.

Postępując w ten sposób, stajesz się rzeczywiście dzieckiem Boga, natomiast dopóki zajmujesz się całą gadaniną - rozkazy­waniem, proszeniem, błaganiem, doradzaniem Bogu - jesteś śmiertelnikiem i twoja modlitwa do Boga nie dociera. Dosięga Go ona jedynie wtedy, gdy pozwolisz sobie być pustym naczy­niem, gdy cała twoja wiara i nadzieja zawiera się w słowach: „nie­chaj stanie się we mnie Twoja wola, Twoja łaska, Twój pokój"

1 czekasz w Ciszy, całkowicie pusty, na nadejście Bożego słowa,
które wypełnia cię, spełniając Siebie i Swój plan w tobie.

Częstym powodem niezadowolenia z życia jest fakt, że wielu ludzi nie spełnia swej własnej wizji siebie, nie mówiąc już o idei Boga. Znaczna większość istot ludzkich jest skłócona

-176-


Gdy się modlicie

z życiem, mało kto, bez względu na to, jak wzniosła może być jego pozycja, wypełnia swe prawdziwe ziemskie przeznaczenie. Zazwyczaj ludzie realizują jedynie drogę przez siebie samych wybraną albo taką, do której zmusiły ich okoliczności.

Jeśli zatem jesteś jednym z tych, którzy tkwią w życiu w jakiejś niszy, do której wtłoczyły ich warunki albo własna ignorancja, z pewnością potrzebujesz modlitwy spełnienia, któ­ra jest modlitwą pustki. Musisz nauczyć się, w jaki sposób oddać całą sytuację Bogu, dobrowolnie przyznając: „Spójrz, zmarno­wałem dotychczasowe życie. Pozwól mi się poddać i Sam przej­mij kierownictwo". Będziesz zadziwiony dziejącym się w tobie cudem i szybkością, z jaką zacznie zmieniać się to, co uważałeś za swoje przeznaczenie.

Nie ma innego sposobu modlitwy. Tylko ten sprawia, że modlimy się do nieskończonej Mądrości wszechświata, ufając Boskiej Miłości, że spełni się w nas. Dopóki natomiast dora­dzasz, sugerujesz lub wypunktowujesz cokolwiek Bogu albo na­wet masz nadzieję, że będzie On działał zgodnie z twoimi oso­bistymi pragnieniami, nie modlisz się do Boga, ale do własnego umysłu. A to nie jest modlitwa. Powinieneś raczej poddać siebie Bogu i pozwolić, by Jego wola względem ciebie mogła się wypeł­nić. W ten sposób wszystko, co było przyczyną sprowadzenia cię na ten świat - a przyszedłeś tu w konkretnym celu, inaczej by cię nie było - może się wypełnić.

Bez względu na to, jak bolesnym i trudnym może być po­czątkowo stanięcie przed Bogiem bez słowa lub myśli, bez ukie­runkowania lub nadziei, bez lęku albo ambicji, warto trudzić się, aby osiągnąć tę próżnię w jaźni nawet jeżeli wymaga to cza­su. Jeśli ci się to uda, przekonasz się, jak wspaniale jest nie mieć planu dnia albo rocznego planu i jednocześnie być pewnym, że

- 177-


Grzmot Ciszy

każdy dzień będzie dniem spełnienia, ponieważ jest to dzień Boży, a ty masz jedynie obserwować Boga w Jego działaniu. Spełnieniem będzie to, co robisz z nakazu Boga. On wypełnia dnie i noce tak długo, jak ty jesteś wolny od słów i nie próbujesz narzucać jakichś ludzkich myśli zrodzonych w twoim umyśle.

Gdy zaczynasz medytować, myśli pojawiają się w natural­ny sposób, pamiętaj jednak, aby nie kierować do Boga żadnych próśb:

Przychodzę tutaj modlić się i medytować z pełną świadomością, że nie staję przed żadną osobą, mimo że relacja pomiędzy Bogiem i mnąjest tak samo osobowa jak pomiędzy ojcem i synem lub matką i synem. Zwracam się jednak do Ducha mądrości i miłości, którego wolą jest, bym zbierał obficie owoce.

Nie wkraczam w obecność Boga po to, by Go oświecić. Nie przychodzę do Boga, aby zaprezentować Mu moje poglądy, ani nie chcę mówić Mu, co powinienem mieć albo informować o tym, co Sam już wie. Nie mam zamiaru w tym stanie modlitwy lub ko­munii wpłynąć na Boga.

Zwracam się do Niego, by wypełnił mnie Sobą, by wypełnił mnie Swą mądrością, Swoim spokojem i wspaniałością i aby uczy­nił mnie precyzyjnym narzędziem Swej miłości tu na ziemi.

W ten sposób opróżniasz siebie - wylewasz stare wino z bukłaków - stajesz się nicością bez pragnień, nadziei, ambicji lub lęku - i w takim stanie percepcji otwierasz drogę dla Ducha Bożego, by działał w tobie i przez ciebie zgodnie ze Swoim pla­nem i projektem.

Bóg ukryty jest pod setkami pokoleń śmiertelników, pod setkami pokoleń ludzi zanurzonych w duchową ciemnotę. Bóg

-178-


Gdy się modlicie

ukryty jest pod warstwami człowieczeństwa, samozadowolenia, samoobrony, pod wszystkimi tymi samo-, które wytworzyliśmy wokół siebie i w sobie, prawie uniemożliwiając sobie dotarcie do Niego. Jak więc mamy dosięgnąć Boga? Czy jest inny sposób niż cichość i ufność, niż spokój i Cisza? Czy jest inny sposób niż uczenie się trwania wewnątrz w cichości poprzez milcze­nie? Tylko one pozwolą ci na kontakt z boską Jaźnią, która jest wewnątrz twej istoty, a gdy ten kontakt nawiążesz, będziesz w stanie komunii z Ojcem w tobie, tak samo jak był Mistrz.

Ileż modlitw było kierowanych do Boga znajdującego się gdzieś indziej niż w nas! A przecież Mistrz dawał przykład mo­dlenia się do Ojca wewnątrz, zawierzania Mu we wszystkim i zwracania się do wnętrza w każdej sytuacji - czy było to kar­mienie tłumów, czy ich uzdrawianie.

Wcześniej czy później wszyscy musimy nawiązać kontakt z Ojcem, Chrystusem swej własnej istoty, Synem Boga w nas. Syn Boga jest naszym prawdziwym bytem. Syn Boga jest na­szym życiem, umysłem i naszą Duszą. Syn człowieczy musi na­uczyć się być w komunii z Synem Bożym wewnątrz, aż obaj staną się jednym i wówczas syn człowieczy uświadomi sobie: „Nigdy nie jestem sam. Nigdy nie jestem sam. Gdzie jestem ja, tam jest Bóg; gdzie jest Bóg, tam jestem i ja".

Słowo Boga otrzymane w świadomości jest elementem uzdrawiającym - szybkim, ostrym i pełnym mocy. Ale słowo Boga musi być przyjęte. Nie może być ono zwykłym powtarza­niem wyrazów, ponieważ to nie twoja recytacja prawd objawia Boską obecność i potęgę, mimo że prawdy te stanowią funda­ment, na którym polegasz, aż do momentu, gdy słowo Boga eks­ploduje w twojej świadomości z wiadomością taką jak: „Jesteś wolny" lub: „Dziecko moje... wszystko moje, do ciebie należy"

- 179 -


Grzmot Ciszy

czy „Jesteś mym umiłowanym". Niekiedy nie mówi Ono nic, ale odczuwasz wszechogarniający spokój i ciepło rozpływające się po całym ciele albo uśmiech pojawiający się jakby ze stwier­dzeniem: „Jak mogłem kiedykolwiek wierzyć w realność tego problemu?". Wraz z tym przypływem, który w rzeczywistości jest strumieniem przychodzącym do twoich zmysłów od Ojca w tobie, zostaje ustanowiona harmonia i dokonuje się uzdrowie­nie - ciebie samego albo kogoś innego.

By do tego doszło, musisz przede wszystkim przestać zwra­cać się do Boga tak, jakby istniał Bóg czekający gdzieś, aby twoje błahe, małe problemy zostały przyniesione przed Jego tron. Mu­sisz porzucić wiarę, że Bóg odcina cię od łask i że przez jakiekol­wiek działanie, modlitwę, ofiarę lub przymus uda ci się Go na­kłonić do tego, by zrobił coś, czego Sam dotąd nie zrobił. Trzeba skończyć z tym nonsensem i zwrócić się do Boga w tonie Jest:

Bóg jest i nie zwracam się do Niego, by robił cokolwiek, cze­go Sam nie robi. Stoję w Jest-estwie Boga ze zrozumieniem, że tam gdzie jestem, łaska Boża wystarczy mi we wszystkim.

„Gdzie jest Duch Pański - tam wolność". A gdzie jest ten Duch? Wszędzie, gdzie tylko uznasz Jego obecność na wszyst­kich swych drogach. Wszędzie, gdzie się z Nim zaznajomisz i pozostaniesz w pokoju; wszędzie, gdzie możesz trwać w ci­chości i spokoju - tam znajduje się Duch Pana. A tam, gdzie jest Duch, jest wyzwolenie i wolność od wszelkich form zniewole­nia - fizycznego, moralnego i finansowego.

W miarę, gdy uczysz się słuchać i rozwijasz swój stan wraż­liwości, dochodzisz w końcu do miejsca, gdzie zaczyna się prze­pływ od wewnątrz. Ani pisana, ani wypowiadana prawda nie

-180-


Gdy się modlicie

jest w stanie wnieść Boga do twojego życia. Zarówno słowo utrwalone na papierze, jak i wygłoszone daje ci fundament, na którym możesz się oprzeć, oczekując urzeczywistnienia Bożej łaski, ale potężne dzieła dokonują się jedynie wtedy, gdy zstępuje na ciebie Duch.

Ani wypowiadane przez ciebie słowa, ani myśli nie mają mocy. Gdy jednak trwasz w całkowitym spokoju, w grzmiącej Ciszy, i utrzymujesz swój umysł „zanurzony w Tobie", w końcu docierasz do miejsca, gdzie me pojawiają się już myśli i po chwili zaczynasz odczuwać wewnętrzny pokój znany jako urzeczy­wistnienie.

Modlitwa jest twoim kontaktem z Bogiem. Jest ona środ­kiem, za pomocą którego Boża łaska dokonuje cudów w twoim życiu. Ale modlitwa musi być postawą wsłuchiwania się. Musi być stanem przyzwolenia, by Duch Boga cię wypełnił i działał w tobie i przez ciebie.


L


0x08 graphic
Rozdział 15

Jako i my odpuszczamy

O

d blisko dwóch tysięcy lat świat odmawia modlitwę: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom", nieświadom zapewne, że na­uka ta stanowi rdzeń, serce i duszę dostatniego życia. Jezus nie­ustannie wynosił na wyżyny cnotę przebaczania.

Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, najpierw idź i pojedna; się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. [..JLecz jeśli nie przeba­czycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wara waszych przewinień.

Mt 5,23-24.6,15

Czyż słowa te nie są wyraźnym upomnieniem, że jak długo jakakolwiek złośliwość, zawiść, zazdrość, chęć odwetu lub nie­nawiść tkwią w naszej świadomości, tak długo są one przeszko­dą uniemożliwiającą wysłuchanie naszych modlitw.

Jedynie w prawdziwej modlitwie możemy stracić wszel­kie poczucie odrębności od innych. Prawdy, że sprawa drugie­go człowieka jest moją sprawą lub że jesteśmy równymi sobie dziećmi Boga me można praktycznie przyjąć na poziomie mte-

-183-


Grzmot Ciszy

lektu, ponieważ cielesne zmysły poświadczają coś przeciwnego. Jedynie przez wewnętrzną komunię z Bogiem możemy znaleźć się w wewnętrzne) komunii z człowiekiem. Wtedy uczymy się, że słowo „człowiek" me oznacza białego ani ciemnoskórego, mieszkańca wschodu albo zachodu, żyda lub aryjczyka. Czło­wiek to po prostu człowiek; taki, jakim jesteś, nieskończony, równy synowi Boskiemu. Tego nie można poznać umysłem. Jedynie w komunii z Bogiem możesz zrozumieć, że wszyscy jesteśmy jednym.

Cokolwiek zniewala jednostkę, zniewala i świat; cokolwiek czym jednego człowieka wolnym, zmierza do uwolnienia całe­go świata; cokolwiek zubaża jedną osobę, jedną rasę lub jedną grupę, zubaża świat; cokolwiek wnosi do życia jednostki, rasy czy narodu jedno ziarno zasobów więcej, skłania się ku uwolnie­niu od braku całego świata. Nikt nie może jednak przyjąć tego prawa na poziomie umysłu, żaden materialista nie będzie nigdy przekonany o jego prawdziwości. Dopiero w wewnętrznej ko­munii z Bogiem możemy pojąć, dlaczego nawet w czasie wojny powinniśmy modlić się za wrogów.

Pierwszą rzeczą, o jakiej pomyślałby materialista, słysząc tę radykalną naukę, by modlić się za nieprzyjaciół, byłoby: „Uwa­żasz, że powinienem modlić się, by wróg ze mną wygrał - żeby jego oszustwa, podstępy i zmowa zatriumfowały?". Nie o to jed­nak będzie się modlił człowiek posiadający zdolność duchowego widzenia; będzie on raczej prosił Boga, aby Ten otworzył umysł nieprzyjaciela i sprawił, że będzie on gotowy odpowiedzieć na wolę Boską.

Bardzo niewielu pamięta, że modlitwa za wrogów otwiera wrota nieba obsypującego swymi łaskami. Bez względu na to, czy jakiś naród jest wrogiem czy sojusznikiem, musi zwyciężyć

-184-


Jako i my odpuszczamy

modlitwa: „Otwórz ich oczy tak, by mogli doświadczyć widze­nia duchowego ".

Przestępca może być pojedynczą osobą, narodem lub gru­pą międzynarodową, jest to bez różnicy. Ważne jest natomiast twoje pragnienie, by wszyscy zostali przebudzeni do swej praw­dziwej tożsamości i do Źródła wszelkiego bytu. Mistrz nawet

0 tych, którzy Go ukrzyżowali, powiedział: „Ojcze, przebacz
im, bo me wiedzą, co czynią". Podobnie starotestamentowy
Józef wybaczył braciom, którzy wtrącili go do studni i oddali
w niewolę: „Nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg". Nie obarczał
ich odpowiedzialnością za ten czyn, ale dał im żywność, odwza­
jemniając się tym samym dobrem za zło. Jedną z najważniej­
szych lekcji, jakie wszyscy powinniśmy opanować, jest ta, że me
ma w życiu duchowym miejsca, by odpłacać złem za zło - nie
ma miejsca na nic z wyjątkiem życia w przebaczaniu.

Od chwili przebudzenia rano aż do momentu pójścia spać w nocy wielokrotnie w ciągu dnia musimy co jakiś czas przy­pominać sobie:

Przebaczam. Jeśli miałem pretensje do kogokolwiek - mężczy­zny, kobiety lub dziecka - przebaczam tutaj i teraz - całkowicie, doskonale i w pełni. Jeśli czyjeś złe uczynki uparcie będą wracać w moich wspomnieniach, przebaczę. Nie oczekują żadnej kary dla kogokolwiek, nie zależy mi na zemście, nie szukam sprawiedliwo­ści - wszystkim daję wolność i pozwalam odejść.

Ojcze, odpuść mi moje grzechy tak, jak ja odpuszczam tym, którzy zawinili wobec mnie. Ojcze, otwórz oczy ociemniałym. Oj­cze, otwórz oczy nieprzyjaciół - zarówno moich domowników, jak

1 innych łudzi.

-185-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Rozwinięcie tego tematu dotarło do mnie w przeddzień wykładu, który miałem wygłosić w pewnym mieście na środ­kowym zachodzie . Wciąż nie wiedziałem, jaki będzie jego te­mat i chociaż przywykłem do tego typu doświadczeń, to nie przepadam za nimi. Tego wieczoru jednakże, kiedy medytowa­łem, nagle słowo „przebaczenie" przebłysnęło w moim umyśle. Pierwszą myślą, która się pojawiła, było: „Czy jestem całkowicie oczyszczony? Czy w moich myślach istnieje coś odnośnie jakiejś osoby, ugrupowania lub narodu, co mogłoby wskazywać, że nie przebaczyłem im całkowicie?". Długo nad tym rozmyślałem, ale nie znalazłem nikogo, komu mógłbym przypisać odpowiedzial­ność za cokolwiek.

Wówczas moje myśli zwróciły się w innym kierunku: „Czy mnie samemu rzeczywiście wybaczono?". Nie ma pośród nas nikogo, kto nie popełniłby jakiegoś wykroczenia. Może nawet po ludzku uważamy jakiś uczynek za błahostkę, a tymczasem w życiu duchowym sprawy, które zdają się nie mieć znaczenia, odgrywają istotną rolę. Rozważałem więc, czy wszystkie wy­stępki, jakich mogłem się dopuścić, zostały mi przebaczone.

Tymczasem istnieje pewien sekret dotyczący przebaczenia: nie ma niczego ani nikogo, kto mógłby ci przebaczyć. Nie ma więc możliwości, by kiedykolwiek wszystko zostało ci przeba­czone. Jedyną szansą na to jest całkowity brak możliwości po­wtórzenia czynu, którym zawiniłeś. Innymi słowy, bez wzglę­du na to, jakie jest twoje przewinienie, jak długo istnieje w tobie szansa jego powtórzenia, nie możesz liczyć na zupełne przeba-

czenie.

Załóżmy, że mógłbyś porozmawiać z Bogiem na temat swych win. Przyznajesz się do nich i oczekujesz przebaczenia, a na to wszystko Bóg odpowiada: „Co? Chcesz przebaczenia,

-186-


Jako i my odpuszczamy

żebyś znów mógł zrobić to samo?". I słyszy: „O nie, Boże, to już się nigdy nie powtórzy. Niemożliwe, bym to uczynił. Zdaję sobie sprawę ze zła, jakie wyrządziłem".

W tym momencie autentycznie w to wierzysz. Nie zapomi­naj jednak, że Bóg, jako że jest Bogiem, przenika cię do głębi, do centrum twego serca i wie, że to samo, co popchnęło cię do da­nego uczynku raz, przy sprzyjających ku temu okolicznościach mogłoby sprowokować cię ponownie. Bóg zatem, w swojej wszechwiedzy, oświadcza: „Wciąż jeszcze jest w tobie przeszko­da i będziesz trwał pod groźbą kary, dopóki się całkowicie nie oczyścisz".

I tak odchodzisz, rozważając tę reakcję Boga, medytujesz i rozpatrujesz sytuację do góry nogami oraz z każdego możli­wego punktu widzenia, aż nagle jesteś w stanie jasno wychwy­cić nie tylko niegodziwość swojego uczynku, ale i prawdę, że jedynie stan świadomości, w którym się go dopuściłeś, mógłby spowodować jego powtórzenie. Jeżeli więc okaże się, że ten stan świadomości już nie istnieje, będzie to oznaczało, że „umarłeś" i zostałeś odrodzony z Ducha. Wówczas wracasz i ponownie prosisz o wybaczenie.

Tym razem Bóg odpowiada: „Już nawet me wiem, kim je­steś. Nie widzę w tobie nic, co należałoby ci przebaczyć".

Na tym polega prawdziwa idea przebaczenia. W rzeczywisto­ści nie polega ono na tym, że Bóg wybacza. Gdy stan świadomości pełen urazy, gniewu, zawiści, złej woli lub czegokolwiek podobne­go „umiera", nie tylko nie istnieje nic do przebaczenia, ale nawet nie ma nikogo, komu należałoby przebaczyć. Nie ma już nawet wspomnienia, ani pamięci o tym - nie czuć „zapachu dumu".

Czystą fikcją jest wiara w jakiegoś Boga w niebie, który pa­trzy na nas z góry i nam przebacza, podczas gdy my plądruje-

-187-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

my czyjeś mienie. To prawda, możesz wyznać swoje grzechy i otrzymać przebaczenie, ale co będzie, jeśli za godzinę zrobisz to samo? Mistrz miał na to ciętą odpowiedź: „...aby ci się coś gorszego nie przydarzyło". Nie nauczał o Bogu, który pozwala iść bezkarnie naszą grzeszną drogą, dodając nam otuchy swoim łagodnym: „Przebaczam wam".

Zawsze, gdy dochodzisz do miejsca w swojej świadomości, gdzie faktycznie porzucasz swe błędne myśli i uczynki i przy­znajesz się - niekoniecznie otwarcie, ale w swoim wnętrzu - do błędów wynikających z popełnionych przez ciebie uczynków i zaniedbań i odczuwasz głęboką skruchę, która daje ci pewność, że to się me może powtórzyć, zostajesz oczyszczony, jesteś biały jak śnieg. Nie będziesz już pociągany do odpowiedzialności za swoje winy, jeśli raz uświadomisz sobie swoje błędy i je odrzu­cisz. Za każdym razem, kiedy odczujesz wewnętrzny smutek z powodu swych błędów, wszystko zostanie ci przebaczone. Zamknie to zdarzenie, ale przyniesie polecenie: „Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło".

W rzeczywistości me ma czegoś takiego jak jedna osoba wybaczająca drugiej lub przebaczający nam Bóg. Jedyne, co ist­nieje, to „codzienne umieranie" dla stanu świadomości, gdzie wszelkie działania wynikają z wiary w dobro i zło. Gdy ta stara świadomość zostanie oczyszczona albo całkowicie „obumrze", dochodzisz do Samospełmema w Bogu, wtedy już wiesz: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy i wszystko, co ma mój Ojciec, jest moje. Jestem dzieckiem Boga, spadkobiercą Boga, współspadkobiercą z Chrystusem w Bogu".

Wtedy możesz patrzeć na cały ten świat nowym spojrze­niem, postrzegać go jako taki, w którym nie ma niczego, co byś pragnął od innej osoby. Nie ma grzechu, który ktokolwiek

-188-


Jako i my odpuszczamy

mógłby popełnić i który zasługiwałby na twoje potępienie, kry­tycyzm lub osąd, gdyż wynikał on ze stanu świadomości narzu­conego sprawcy, przez istniejący w świecie system przekonali i powszechnej ignorancji, jaka cechuje istoty ludzkie.

Kiedy jesteś w pełni i całkowicie świadomy, że: „Ta i Ojciec jedno jesteśmy" i nic pragniesz już żadnej osoby, miejsca, rze­czy, żadnych okoliczności lub warunków, jesteś odrodzony w Duchu. Jesteś oczyszczony, ponieważ do tego stanu świa­domości nie mają wstępu żadne potrzeby, które mogłyby sie okazać grzechem. Przebaczenie nie należy już do Boga- to kwestia umierania i odradzania się i w tym nowym stanie świadomości nie potrzebujesz przebaczenia, ponieważ nie ma grzechu.

Gdy dochodzisz do stanu świadomości, w którym urze­czywistnia się twoje Samospełnienie w Bogu tak, że naprawdę możesz żyć w stanie całkowitego spełnienia bez najmniejszej potrzeby lub chęci - nic już nie odgradza cię od wewnętrznego Źródła twojej istoty, a co za tym idzie, znikają blokady potępie­nia, krytycyzmu, osądu, niezaspokojonych potrzeb, zachłan-

ności,pożądaniai gniewu. Istnieje jedynieświadomość że jesteś w zgodzie z Ojcem i z całą ludzkością.

Gdy tak trwałem w medytacji, pojawiło się następne pyta­nie: „Czy umarłem dla wszystkiego, co jest ludzkie? Jeśli tak przebaczenie jest całkowite. Jeśli nie, umieranie musi być konty­nuowane aż do czasu osiągnięcia Samospełnienia w Bogu. Mogę nie być w stanie sam siebie pochwalić i stwierdzić, że jestem czy­sty, ale coś mogę zrobić: mogę z otwartym sercem wybaczyć każde przewinienie popełnione wobec mnie - krzywdzące mnie samego, moją rodzinę, społeczność, naród lub świat - i trwać w poczuciu całkowitego i pełnego przebaczenia".

- 189-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Z tą świadomością rozsiadłem się w ciszy i spokoju, a kilka chwil później musiałem wyskoczyć z łóżka, żeby zrobić notat­ki i tak przez kilka następnych godzin wstawałem cztery razy. To, co zapisałem, stało się tematem dwóch wykładów będących owocem spokoju panującego w moim sercu i umyśle. Nie było przeszkód - żadnego nieprzebaczema, grzechu ani osądu wobec kogokolwiek - mc poza czystością wizji, a w tej czystości wizji był spokój.

Teraz już wiem, że sztuka przebaczania jest w naszym życiu ważna. Wciąż i wciąż na nowo musimy przebaczać, przebaczać, przebaczać, pozbyć się osądów, krytycyzmu i chęci potępiania. W sercu wypełnionym jakąkolwiek oceną bliźniego me panuje spokój. Daremne jest szukanie spokoju umysłu lub duszy, dopó­ki niewypełnione pozostaje Chrystusowe przesłanie, żeby prze­baczać siedemdziesiąt razy siedem tym wszystkim, którzy nas obrażają i odpuszczać naszym dłużnikom tak, jak chcielibyśmy, żeby nasze długi były nam odpuszczone.

Sami gromadzimy w sobie przeszkody, które uniemożliwia­ją ustanowienie królestwa Boga w nas. Czynimy to poprzez osądzanie ludzi i okoliczności oraz przez ciągle utrzymujące się w nas pragnienia - niekoniecznie zmysłowe, ale nawet te, które uważane są za dobre. Wszystko to działa w twoim umy­śle, oddzielając cię od świadomości, że już jesteś tym, do czego dążysz.

Innymi słowy, Boża łaska nie jest czymś, co możesz osią­gnąć; nie jest czymś, na co możesz zasłużyć lub co możesz po­zyskać. Została ona zasiana w tobie u zarania, jeszcze zanim po­jawił się na ziemi Abraham, i oczekuje jedynie, by mogła zacząć w tobie działać. Nie jest to jednak możliwe, jak długo tkwi w tobie poczucie odseparowania od twojego dobra. Nie otrzy-

- 190 -


Jako i my odpuszczamy

masz szansy zaznania harmonii aż do czasu, gdy całkowicie przebaczysz i otrzymasz przebaczenie. Dopiero tak oczyszczo­ny możesz stanąć przed ołtarzem.

Każdego dnia bez wyjątku powinieneś zarezerwować tro­chę czasu na nieustanne przypominanie sobie, że nie obciążasz nikogo odpowiedzialnością za jego grzechy, że nikomu nie ży­czysz, aby cierpiał lub był ukarany. Przebaczyć to znacznie wię­cej niż zadowolić się stwierdzeniem: „O tak, nikomu nic złego nie życzę". To nie takie proste. Trzeba umieć usiąść, spojrzeć w twarz nieprzyjaciela, kimkolwiek miałby on być, i świadomie powiedzieć: „Ojcze, przebacz mu jego winy i otwórz mu oczy, aby przejrzał".

Nikt nie powinien zwlekać z przebaczeniem przestępcy wy­rządzonych przez niego krzywd w obawie, że pozwoli mu to na kolejne wykroczenia. To prawda, da mu to wolność, ale taką, która zawiera w sobie także wolność od pragnienia dokony­wania przestępstw. Niemożliwe jest, aby otrzymać prawdziwe przebaczenie i pozostać na drodze występku.

Ojcze, przychodzę do Ciebie z czystymi rękami, nie trzymając nikogo w niewoli zobowiązań ani kary za jego grzechy. Jeśli o mnie chodzi, Ojcze, pragnę, byś im przebaczył. Jakiekolwiek grzechy po­pełnili, należą one do przeszłości i zapomnijmy o nich, a jeśliby ktoś grzeszył siedemdziesiąt razy, przebaczaj mu także, siedemdziesiąt razy.

Nie oczekuję odwetu ani zemsty. Dążę jedynie do tego, by nie­ustannie być czystym narzędziem Twojej miłości i Twojej łaski, by zasługiwać na Twe spojrzenie.

Przebaczam każdemu, kto świadomie lub nieświadomie mnie skrzywdził i rozciągam to przebaczenie na wszystkich, którzy zaivi-

-191-


0x08 graphic
0x08 graphic
Grzmot Ciszy

nili przeciwko moim przekonaniom religijnym i politycznym lub narodowe] wierności. Modlę się, byś Ty, Ojcze, im przebaczył.

Z ludzkiego punktu widzenia istnieją tacy, którzy mają u mnie dług powinności lub miłości. Im także przebaczam. Odtąd nikt nie jest mi nic winien, włącznie z obietnicą bycia ze mną. To, co dadzą z miłości, z radością przyjmę, ałe żadnych należności od nikogo nie oczekuję. Uwalniam moich przyjaciół, krewnych, każdego. Nie są mi mc winni. Moim przywilejem i radością jest służenie im tak, jak Ty mną pokierujesz. Ofiarowuję siebie jako pusty instrument. Użyj mnie.


Rozdział 16

Abyście byli dziećmi Ojca waszego

Ż

aden fragment Kazania na Górze nie stawia większych wymagań niż nauka o tym, by nie tylko miłować bliź­niego jak siebie samego, ale także wrogów. Twoja reakcja na to przykazanie zależy od odpowiedzi na pytania: Czy istnie­ją dwie moce? Czy istnieje coś lub ktoś poza zasięgiem Boskiej mocy? Jak wielki jest twój Bóg? Jakie ograniczenia nakładasz na Boga? W jakim stopniu uważasz, że Bóg działa po jednej stronie ulicy, ale nie działa po drugiej?

Mistrz przestrzega: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym Ojcem, jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie". Dlatego też nikt nie ma za ojca Amerykanina, Anglika lub Rosjanina; białego, czarnego ani żółtego; Europejczyka lub Azjaty. Jest tylko jeden Ojciec - Ten w niebiosach, stwórcza i rządząca zasada każdego z nas i wszystkiego, co jest.

Być może są tacy, którzy przez swoją nieznajomość tej zasa­dy nie poznali jeszcze prawdy o sobie i dlatego nie mogą jej wcie­lić w czyn, to jednak nie zwalnia ciebie z posiadanej już wiedzy. Gdy zamierzasz się modlić przed ołtarzem, a w głębi serca nie uznałeś wszystkich ludzi za synów jednego Ojca, a tym samym swoich braci, możesz równie dobrze przerwać swoją modlitwę,

-193-


Grzmot Ciszy

odejść od ołtarza, usiąść w ciszy i uświadomić sobie, że zanim będziesz w stanie sięgnąć Boga, musisz pojednać się ze swoim bratem.

Na ile potrafisz powstrzymać się od myślenia o człowieku jako o istocie ludzkiej - od myślenia o jego rodzicach, wykształ­ceniu, otoczeniu, w którym wyrósł i w którym żyje i zestawie innych czynników, które przyczynić się mogły do jego we­wnętrznego rozdźwięku lub harmonii - i na ile potrafisz skupić swój umysł na Bogu, wiedząc, że wszystko, co istnieje, od Niego pochodzi i każdy, kto istnieje, porusza się, ma swój byt w Bogu - na tyle jesteś w stanie kochać swego bliźniego, nawet gdyby wydawał się on być twoim wrogiem.

Uświadom sobie, że nie tylko istnieją grzesznicy, których przewinienia są tak poważne jak twoje, ale są i tacy, którzy grze­szą o wiele więcej, jakakolwiek ludzka odnowa wydaje się ich nie dotyczyć, nie mówiąc już o duchowym zbawieniu. Dla nas jednak Bóg jest jedynym Ojcem, Duszą i Duchem człowieka.

Aby być duchowo pełnym, harmonijnym i kompletnym i doświadczać królestwa Bożego na ziemi, trzeba nie tylko znać prawdę o sobie samym i innych ze swojego kręgu, ale pójść dużo dalej i poznać uniwersalną prawdę, dzięki której nie będziemy oceniać innych jako oddalonych i odłączonych od Boga albo nie­godnych miana syna Bożego.

Świat nie składa się z odrębnych ludzi i rzeczy. Jest on jak palce wychodzące z dłoni, które wydają się pooddzielane, a jed­nak są nieodłączną częścią ręki. Cokolwiek dzieje się na dłoni, płynie do palców. Można też posłużyć się porównaniem do wysp hawajskich. Z lotu ptaka wydają się one składać z sześciu czy siedmiu wysp, każda oddzielna i niepołączona z innymi. Gdybyś jednak zanurzył się na wystarczającą głębokość pod

-194-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Abyście byli dziećmi Ojca waszego

wodę, zobaczyłbyś, że wyspy hawajskie w rzeczywistości są jed­nym kawałkiem lądu - jedną wyspą z sześcioma czy siedmioma wzgórzami - wszystkie połączone w jedno.

Podobnie jeśli potrafiłbyś spojrzeć poniżej powierzchni w głębię serca całej ludzkości, bez wątpienia zobaczyłbyś, że punktem styczności ludzi jest Bóg. Istnieje jedna wspólna Płasz­czyzna i jest nią Bóg. Każdy z nas jest jedynie projekcją lub indy­widualizacją tego Jednego i wnikając głębiej pod powierzchnię zewnętrznego życia, możesz odkryć, że nie jesteśmy sami, ale mamy łączność ze Źródłem nieskończoności. Stanowimy jed­ność z Tym i To ujawnia się na zewnątrz jako twoje indywidu­alne doświadczenie.

Gdy rzeczywiście pragniesz Boga jako sposobu życia, a nie jako środka do wyznaczonego celu, nie tylko odkrywasz, że stanowisz jedność z Ojcem, ale także, że nie ma na tym świe­cie mężczyzny, kobiety lub dziecka, którzy nie stanowiliby z Bogiem podobnej jedności i me posiadaliby duchowego ośrod­ka. Nie ma znaczenia to, że ktoś może się wydawać czarnym charakterem lub szatańskim nasieniem. W każdym człowieku istnieje duchowa iskra, wspólna płaszczyzna jedności z Bogiem.

Miło jest znać taką prawdę o sobie; przyjemnie i z satysfak­cją myśli się w ten sposób o przyjaciołach i rodzinie; ale o wiele ważniejszy dla twojego duchowego rozwoju jest krok dalej niż wi­dzenie prawdziwej tożsamości w tych, których kochasz i podzi­wiasz i uświadomienie sobie, że jest to prawda także o tych, któ­rymi gardzisz. Bez względu na pochodzenie lub sytuację życiową danego człowieka Bóg jest zasadą stwórczą każdego człowieka i wszystko, co posiada Ojciec, należy także do każdego z nas.

Bóg stanowi byt jednostkowy i gdy znajdujesz się w towa­rzystwie Judzi, którzy to rozumieją, jesteś spokojny, możesz

-195 -


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

żyć, pracować i cieszyć się poczuciem szczęścia. W miarę jak wewnętrznie uwalniasz kolejne osoby od ludzkich zobowią­zań, pozostawiając je jedynie w tej jednoczącej relacji miłości, odczuwają one wolność, która sprawia, że dawanie staje się dla nich radością, ponieważ nie jest oczekiwane, wymagane ani też uważane za powinność.

Dopóki człowiek nie miał takiego doświadczenia, nie może wiedzieć, czym jest miłość pomiędzy tymi, którzy po­znali Boga i nie może sobie nawet wyobrazić, jak wyzwalają­ca jest taka relacja. Na ludzkim poziomie miłość do rodziny w większości wypadków me jest prawdziwą miłością, ale jedy­nie miłością do siebie, chęcią posiadania. Dopiero człowiek do­tknięty Duchem Boga może odczuwać duchową miłość, która nie jest ograniczona do własnej rodziny, ale obejmuje także bliźniego i wroga. Ludzka miłość jest zazwyczaj uczuciem cał­kowicie osobowym i egoistycznym, poświęcającym czas, pie­niądze i wysiłek dla swoich, ale rzadko kiedy dla obcych.

Gdy dotyka kogoś Duch Boga, wzbiera w nim miłość uni­wersalna w swej istocie, która nie potrzebuje obiektu - chyba że uznać cały świat za taki obiekt. Co ciekawe, ta uniwersalna miłość pogłębia i wzmacnia uczucia wobec najbliższej rodziny. Jest to miłość tak całkowita, że każdemu członkowi rodziny daje poczucie przynależności, pozostawiając mu jednocześnie odrębność w sensie stanowienia jedności z Bogiem. Czy rodzi­na naprawdę może w ten sposób żyć? Zdarza się to bardzo, ale to bardzo rzadko. Zazwyczaj ludziom towarzyszy nieustanny lęk o siebie nawzajem, tęsknota i potrzeba wzajemnej obecności. W duchowej miłości nie ma niczego takiego, a mimo to prze­pełnia ją radość z wzajemnego obcowania.

Istnieje jedna zasada życia, którą można stosować zarówno

-196-


Abyście byli dziećmi Ojca waszego

do własnej rodziny, jak i obcych, opierająca się na założeniu, że Bóg jest Duszą wszelkich istot, co jednak nie znaczy, że Bóg jest rodzicem śmiertelników. Każdy śmiertelnik, dobry czy zły, w ostateczności musi zatem „umrzeć" dla przekonania o śmier­telności i przebudzić się do urzeczywistnienia swojej praw­dziwej tożsamości. Poznanie prawdy nie jest równoznaczne z poznaniem prawdy o istotach ludzkich lub jakiejkolwiek sy­tuacji, która jest śmiertelna. Taka prawda nie istnieje. Znać prawdę, znaczy znać prawdę o Bogu i o Boskim stworzeniu i takie poznanie prawdy budzi człowieka i wynosi go ponad stan jego śmiertelności.

Każdy z nas ma Duszę - nieodseparowaną, ale taką samą -i tą Duszą jest Bóg. Jest ona jak zamknięty pąk róży - tak bardzo zamknięty i tak maleńki, że niedostrzegalny dla istoty ludzkiej. Dusza ta nie jest ciałem. Jest to świadomość i im bardziej jest ona dotykana przez Prawdę, tym bardziej się otwiera - jakgdy-by światło słońca docierało do niej, powodując otwarcie pąka. Dopiero w miarę, jak uczysz się żyć coraz bardziej w Duchu, jesteś w stanie postrzegać i niekiedy dotykać tego ośrodka, któ­ry jest Duszą człowieka. Patrząc na człowieka jako na istotę fi­zyczną, nie widzisz prawdziwej osoby. Widzisz jedynie ciało.

Aby móc kogoś właściwie zobaczyć, musisz rozwinąć w sobie nawyk patrzenia w oczy. Kiedy będziesz już w sta­nie przeniknąć przez nie aż do odległych głębin, zobaczysz osobę w jej prawdziwej tożsamości, dostrzeżesz rzeczywi­stość jej istoty. Odkryjesz, że imiona są jedynie maską postaci w świadomości Boga, która przejawia się jako forma. Za maską zwaną Robert, Jakub lub Józef znajduje się jedno imię: B-ó-g.

Zdobycie wiedzy wystarczającej do uświadomienia sobie,

-197-


Grzmot Ciszy

że twoja Dusza i Dusza tych, których spotykasz, jest jedną i tą samą Duszą, umożliwia ustanowienie duchowego związku har­monii, spokoju i łaski, przy którym inne relacje w twoim życiu stają się nie tylko trwałe, ale obopólnie korzystne; podczas gdy tak długo, jak patrzysz na innych po ludzku, będziesz rozczaro­wany. Wolność od przywiązania do materialnego sposobu życia i rzeczy materialnych można osiągnąć jedynie poprzez uświado­mienie sobie, że Bóg jest Duszą człowieka i że Dusza człowieka jest źródłem jego dobra.

Wtedy za każdym razem, gdy pójdziesz do rzeźnika lub pie­karza, załatwiasz interesy z bankierem lub agentem, wchodzisz do swego domu albo kościoła czy też idziesz do pracy, widzieć będziesz Chrystusa-człowieka, osobę pozbawioną cech, taką, któ­rą znasz w głębi siebie, posiadającą Duszę Boga, umysł Boga i Ducha Bożego.

Gdy ktoś zwraca się do mnie z prośbą o pomoc, nie jestem świadom jego ludzkiej tożsamości. Uznaję, oczywiście, że mam do czynienia z osobą, ale jedyna, jaką widzę, to osoba pozba­wiona cech własnych; osoba; której cechami są przymioty Boga, bez względu na to, czy w danym momencie jest ona w stanie je przejawić, czy nie.

W mojej pracy w instytucjach penitencjarnych nauczyłem się nie widzieć w ludziach jedynie uwięzionych złodziei, mor­derców czy kryminalistów. Byli oni dla mnie nie więźniami winnymi przestępstw, ale po prostu ludźmi i nie rozdrapywa­łem ich ludzkiej historii, tak jak nie robię tego w przypadku uczniów, którzy do mnie przychodzą. Znałem ich istotę, podob­nie jak to jest z uczniami, o których często wiem więcej niż oni sami o sobie. Nie są świadomi swej istoty, bo są zbyt pogrążeni w swej ludzkiej tożsamości i uważają, że składa się ona częścio-

-198-


0x08 graphic
Abyście byli dziećmi Ojca waszego

wo z dobrych, częściowo zaś ze złych i niekiedy z neutralnych cech. Nie to jednak stanowi ich istotę; to jedynie osoba, którą uformowali oni w swych umysłach, osoba ukształtowana przez pewne doświadczenia przed narodzinami, środowisko wcze­snych lat życia domowego, dzieciństwa i szkoły, a później przez osobiste doświadczenia w świecie zewnętrznym. Wszystkie te wpływy ukształtowały nie tyle osobę, co raczej jej karykaturę.

To tak jakby uważać, że Laurence Olivier jest Hamletem, podczas gdy przyjął on jedynie tożsamość tej postaci, nakłada­jąc odpowiedni kostium i makijaż. Ze wszystkimi tymi rekwi­zytami był on nadal Laurenceem Olivierem, ale bardzo miody widz, który przyszedł do teatru po raz pierwszy, mógłby być przekonany, że osoba wyglądająca jak Hamlet jest rzeczywiście Hamletem, podczas gdy dorosły wiedziałby, że kiedy opadnie kurtyna, spod makijażu znów wyłoni się Laurence.

Tak dzieje się i z nami. Wszyscy mamy jakieś ludzkie wła­ściwości - niektóre pozytywne, inne negatywne, jeszcze inne neutralne; pewne podziwiamy w sobie, innych nie lubimy. Nie jesteśmy jednak tymi cechami. Są one maską, którą kon­struujemy od czasu narodzin. W taki sposób prezentujemy się w świecie; jest to rola, którą odgrywamy z tego czy innego po­wodu. Gdybyśmy tylko byli w stanie tę zasłonę rozsunąć, gdyby istniało coś takiego jak opadnięcie kurtyny i moglibyśmy pójść do garderoby i usunąć makijaż, zobaczylibyśmy, że posiadamy jedynie właściwości Boga bez żadnych cech własnych - ani do­brych, za które bylibyśmy wynagradzani, ani złych, za które mielibyśmy być potępieni.

Jako istoty ludzkie nie jesteśmy duchowi i nie jesteśmy do­skonali bez względu na to, czego uczy nas metafizyka. Jesteśmy ludźmi. Ty jesteś osobą i ja jestem osobą, ale za maską znajduje

-199-


0x08 graphic
0x08 graphic
Grzmot Ciszy

się Bóg stanowiący osoby, którymi ty i ja jesteśmy.

Bądź ostrożny, by nie przypisywać nikomu dobrych cech. Nikt nie jest duchowy, nikt nie jest doskonały, nikt nie jest do­bry. Jest on osobą - mężczyzną, kobietą lub dzieckiem - ałe w rzeczywistości jest tym, czym jest Bóg. Tak więc zamiast uży­wać słowa „on", „ona", czy „ty", wróć do słowa „Bóg"; zobacz, czym On jest i uświadom sobie, że jest tym, czym jest dana oso­ba - Bogiem, niewidzialnym, przejawiającym się zewnętrznie jako Bóg widzialny, Bogiem Ojcem i Bogiem Synem - jednym.

Każdy człowiek nosi maskę ukrywającą jego prawdziwą toż­samość. W gruncie rzeczy persona jest łacińskim słowem ozna­czającym maskę, ale gdy usuniesz z kogoś maskę, zobaczysz, że jest on tym, czym jest Bóg. Ludzka osobowość ze swoimi dobrem i złem, pięknem i brzydotą, zamożnością i ubóstwem, szczytami i dolinami, wzlotami i upadkami znika w zrozumie­niu: „Oto byt jednostkowy, Bóg wyrażający Swoją doskonałość i harmonię". I chociaż w jednej chwili możesz z kimś przeby­wać, a w następnej może on ukraść twój portfel, nie zmienia to prawdy o jego tożsamości, ale jedynie dowodzi, że ta prawda jeszcze do niego nie dotarła.

Jesteś to winien me tylko sobie, ale i całemu światu, aby nie znać już człowieka według ciała, ale postrzegać każdego w taki sposób, w jaki chciałbyś, aby ciebie postrzegano. Musisz przestać przypisywać dobre i złe cechy zarówno przyjaciołom, jak i wro­gom; musisz przestać myśleć o ludzkiej historii - przeszłości, te­raźniejszości i domniemanej przyszłości - i, patrząc na człowie­ka jedynie jako na osobę, widzieć w mm prawdziwą, duchową tożsamość. „Bóg jest Duszą tej jednostki, Bóg jest jej umysłem i inteligencją, Bóg jest tym, który wyraża Siebie jako indywidu­alny byt". Czy istnieje na tym świecie coś bardziej upragnionego

-200-


Abyście byli dziećmi Ojca waszego

przez ludzką duszę niż rozpoznanie jej prawdziwej Jaźni?

W pierwszej chwili możesz pomyśleć, że to jest zbyt bezoso­bowe, ale to nie tak. To rzeczywiście jest zgodne z prawdą, bo praktykując tę zasadę, widzisz łudzi takimi, jakimi są naprawdę. Gdy Piotr był w stanie powiedzieć: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego", to dlatego, że potrafił spojrzeć poprzez ludzką fasa­dę i wiedział, co poruszało Jezusem i uczyniło go Zbawicielem i przywódcą świata. Zewnętrzne znaki wskazywały na to, że Je­zus był stolarzem i rabinem w żydowskiej synagodze, ale dzięki zdolności duchowego rozpoznawania Piotr mógł widzieć poza zewnętrznym obrazem i rozpoznać, że był to Chrystus, który funkcjonował jako człowiek Jezus.

Gdy widzisz w tym świetle Mistrza i na tym poprzestajesz, tracisz możliwość przejawienia prawdy, ponieważ Jezus nie był jedynym, którego pobudzał do działania Chrystus. Takimi oso­bami jesteśmy zarówno ty, jak i ja. W rzeczywistości nie ma na tym świecie nikogo, o kim nie można by powiedzieć: „Bog Ojciec, Bóg Syn, Bóg Duch Święty".

Nie ma nikogo, kto w swej duchowej tożsamości nie byłby dzieckiem Boga, choć na planie ludzkim nie jest to tak oczy­wiste. Istota ludzka w życiu codziennym jest człowiekiem we­dług ciała, niepodlegającym Boskiemu przewodnictwu, który nie może podobać się Bogu. Dlatego człowiek jest zagubiony, zbłąkany, sfrustrowany, chorujący i często żyje w ubóstwie. Nie dotyczy to jednak dzieci Boga. Nie są one uwikłane w problemy świata - są wolne. Dzieci Boga to ci, którzy wyrzekli się wszel­kiego osądzania dobra i zła i przekonani są w swych umysłach o prawdzie dotyczącej wszystkich zjawisk: „Nie jest to ani do­bre, ani złe; to jest osoba. Nie jest to ani dobre, ani złe; to jest kwiat, obraz, dywan. Nie jest to ani dobre, ani złe, ponieważ

- 201 -


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

jedynie Bóg jest dobry, a zło to tylko hipnoza tego świata". Jeśli potrafisz tak funkcjonować, znaczy to, że przemieniłeś się z człowieka ziemskiego w dziecko Boga.

Bez wątpienia są tacy mężczyźni i kobiety, którzy nie przy­padliby ci do gustu, a jednak w chwili przemiany lub nawróce­nia ich przeszłość zostaje wymazana i w mgnieniu oka stają się oni odnowieni. Wyglądają tak samo; mają te same oczy, uszy, nos, usta, kończyny, to samo ciało i często nie jesteś nawet świa­dom, że dokonało się w nich coś niezwykłego, ponieważ zmiana dotyka wnętrza i polega na transformacji świadomości.

Transformacja ta polega nie na przeniesieniu się do jakiegoś eterycznego świata lub przemianie w eteryczne ciało, ale jest kwestią zmiany świadomości, która rozpoznaje: „Jestem osobą i ponieważ Bóg jest zasadą stwórczą mojej istoty; jestem wszyst­kim, czym jest Bóg i co Bóg posiada, jest moim".

Przeobrażenie z człowieka ziemskiego w człowieka Chry­stusowego nie jest sprawą innego świata. To jest Boski wszech­świat; tutaj i teraz znajduje się ogród Edenu. Gdybyśmy potra­fili zaprzestać osądzania dobra i zła - zrezygnowali z naszego pochwalania i potępiania - nie istniałoby lepsze miejsce niż ten świat. Byłby on taki, o jakim marzy każdy wizjoner. Rajskiego stanu nie może jednak osiągnąć nikt, kto jest zahipnotyzowany wiarą w dobro i zło. Jest on osiągalny jako owoc jedynie dla tych, którzy zaprzestali nie tylko wszelkiego osądzania lub po­tępiania, ale nawet jakichkolwiek pochwał.

Jeśli nie znajdujesz się już pod hipnotyzującym wpływem par przeciwieństw, świat nie ma mocy, by cię zniewolić. Ten świat zostaje przezwyciężony w takim stopniu, w jakim zrezy­gnujesz ze swej wiary w dobro i zło, choć właściwie nie powo­duje to żadnej zmiany w świecie jako takim. Wydaje się on być

-202-


Abyście byli dziećmi Ojca waszego

taki sam. Ogromną różnicą jest to, że ty nie postrzegasz go już w stary sposób. Widzisz go w innym świetle, masz teraz inną perspektywę, inne podejście. Ludzie są ci sami - ci sami sprze­dawcy w sklepach, ten sam mąż, żona czy dziecko - a jednak optyka zmienia się w momencie, gdy zaczynasz dostrzegać Bo­ską naturę Duszy ludzkiej. Transformacja dokonała się w tobie.

Jeśli będziesz w stanie zrozumieć, że to jedynie hipnoza świata stwarza wszelkie zmieniające się pozory, to przestaniesz je zwalczać i zrozumiesz, że żaden hipnotyzer nie był w sta­nie wyprodukować niczego poza obrazem czy widziadłem i że ten zamierzony mesmeryzm nigdy jak dotąd nic stworzył męż­czyzny, kobiety czy dziecka, grzechu albo choroby, ale jedynie iluzoryczny obraz, któremu nadana została nazwa mężczyzna, kobieta, dziecko, grzech, choroba lub śmierć.

Gdy usuniesz tę hipnozę świata albo wiarę w dwie moce, staniesz się wolny. W tym dniu otrzymasz nowe imię, które zo­stanie wypisane na twoim czole, a składać się będzie z dwóch słów: „Jam jest". To prawda: „Ja Jestem" - nie „Ja byłem" czy „Ja będę". Ja Jestem w tym właśnie momencie. Gdy zobaczysz siebie jako „Jam Jest", owo Ja-Jestestwo stanie się stanem trwa­nia, odwiecznym Jest i hipnoza zniknie.

W jaki sposób zasada ta może być stosowana w twoich relacjach międzyludzkich, a szczególnie wobec ludzi, którzy wyrażają niewiele ze swego boskiego synostwa? Wyobraź so­bie osobę, która wydaje się być szczególnie problematyczna w twoim życiu; której chciałbyś się pozbyć, naprawić ją, zmienić lub zreformować - kogoś, kogo sprzedałbyś nawet za złamanego szeląga. Zastanów się, gdzie ta osoba istnieje. Po pierwsze - skąd wiesz, jeśli nie za pośrednictwem swojego umysłu, że jest ona tym typem człowieka, za jaki ją uważasz? Czy osoba, którą wi-

-203-


Grzmot Ciszy

dzisz, jest rzeczywista, czy też to, co masz na myśl), odpowiada twojemu postrzeganiu tej osoby, czyli twojej opinii lub myślom o niej?

W chwili obecnej, kiedy spokojnie czytasz tę książkę, praw­dopodobnie nikt cię nie irytuje ani nie niepokoi. Jeśli jednak twój spokój nieustannie mąci myśl o kimś, to dlatego, że wyro­biłeś sobie obraz tej osoby, który wywołuje w tobie wewnętrz­ny konflikt. Jeżeli czujesz się wzburzony na samą myśl o kimś, możesz być pewien, że twoje myśli o nim są całkowicie błędne, ponieważ w swej prawdziwej tożsamości jest on samym Bogiem indywidualnie wyrażonym na ziemi, Bożym Chrystusem, prze­ciwko któremu głosisz fałszywe świadectwo. To ty zatem jesteś grzesznikiem, me on, bo posłużyłeś się tak nieprawdziwym ob­razem tego człowieka, że gdybyś namalował ten obraz i pokazał mu, nigdy by się na nim nie rozpoznał.

Zapewne podobnie jest z większością ludzi, którzy ciebie znają. Gdyby spisali twoją charakterystykę, nie domyśliłbyś się, że dotyczy ona ciebie samego. Jeśli cię kochają, nakreśliliby obraz mocno przerysowany w swej dobroci, o czym doskonale wiesz; a jeśli cię nie lubią, przesadzą w opisie negatywnych cech, z czego także zdajesz sobie sprawę. I ty popełniasz dokładnie ten sam błąd. O osobie, którą wyróżniasz, myślisz przesadnie pozy­tywnie, a z ludzkiego punktu widzenia nie zasługuje ona na to;

0 innej zaś niesłusznie wyrażasz się w sposób mało pochlebny,
co również nie ma realnego uzasadnienia.

Zapomnij, że jest dobro i zło, które przypisujesz ludziom

1 zobacz, czym jest duchowa prawda. Możesz to zrobić na przy­
kładzie osoby, którą uznajesz za swojego największego przeciw­
nika. Pierwsze, co odkryjesz, to że myliłeś się co do jej pocho­
dzenia, ponieważ jej Ojcem jest Bóg. Jedyne dziedzictwo, jakie

- 204 -


Abyście byli dziećmi Ojca waszego

istnieje, pochodzi od Boga i jedyne cechy, jakie ktoś może odzie­dziczyć, to te, którymi On obdarza na Swój obraz i podobień­stwo, a więc: życie, miłość, prawda, sprawiedliwość, miłosier­dzie, spójność, szczodrość, życzliwość. Cechy samego Boga są Jego darem dla Swych dzieci.

Bóg stanowi byt jednostkowy i dlatego także twoja przy­kładowa osoba znajduje się pod wpływem Bożej łaski, Bóg wy­posaża ją w Swoje własne cechy. Żyje ona, przebywa i swą istotą należy do Boskiego domostwa jako członek rodziny Boga. Taka jest jej prawdziwa osobowość i jej prawdziwy byt.

Ta prawda o Boskim stworzeniu burzy wszelki ludzki spo­sób postrzegania innych, ponieważ w momencie, gdy ją po­znajesz, błędne pojęcie, które wytworzyłeś w swoich myślach i które obróciło się przeciwko tobie i wewnętrznie cię rozdzie­ra, zostaje usunięte. Kiedy następnym razem spotkasz osobę, z którą masz problem, miłość zacznie przepływać od ciebie do niej, ponieważ łatwiej ci będzie zobaczyć w tym człowieku tego, kim jest naprawdę, a widząc to, poczujesz satysfakcję z waszego podobieństwa.

Trzeba zapomnieć o ludzkiej osobowości, ciele, portfelu, ludzkich wadach i zaletach - a ci, którzy mają duchowe postrze­ganie muszą patrzeć ponad tym wszystkim ze świadomością: „Oto jest osoba, a rzeczywistością jej bytu jest Bóg". Takie zro­zumienie może obudzić w człowieku jego prawdziwą tożsamość i całkowicie rozwiać ograniczającą go iluzję zmysłów.

Prawda, którą poznałeś, nie dotyczy istoty ludzkiej, ale Boga, bo to On objawia się jako jednostka. Twój umysł wprowa­dził cię w błąd: przyjąłeś pojęcia i uwierzyłeś w nie, teraz jednak widzisz, że nie są niczym innym jak tylko obrazami wytworzo­nymi przez umysł. Obraz w twoim umyśle w rzeczywistości

-205-


Grzmot Ciszy

nigdy nie był tą osobą. Była to mentalna koncepcja, którą sam stworzyłeś i do której później odczuwałeś niechęć. W chwili, gdy wiesz, że obraz w twoim umyśle nie jest prawdą - nie jest substancją ani rzeczywistością - możesz uznać Boga za stwór­czą Zasadę życia i zrozumieć pozostawione nam przykazanie, by miłować jak siebie samego nie tylko swych bliźnich, ale tak­że i nieprzyjaciół. W głębi serca możesz powiedzieć tej osobie: „Wiem, kim jesteś, synem Boga, Chrystusem. Objawił mi to Mój Ojciec we mnie."


Rozdział'17

Wie Ojciec wasz

I

stnieje sposób życia oparty nie na mocy i sile, ale na łasce Boga. Jeśli jednak uważasz, że wiesz, czego potrzebujesz i jak chcesz to osiągnąć, gdy chcesz pouczyć Boga i powie­dzieć Mu, jak powinien działać, stawiasz siebie w takiej pozycji, jakbyś posiadał wiedzę i inteligencję większą niż Bóg i w ten sposób uniemożliwiasz przepływ Bożej łaski.

Gdybyś rozumiał istotę Boga, nigdy nie mówiłbyś Mu o swoich sprawach i nigdy nie uzurpowałbyś sobie przywileju bycia wszechwiedzącą Inteligencją i Miłością, które „wiedzą, że tego wszystkiego potrzebujesz".

Czy proszenie Boga o rzeczy jest oznaką postrzegania Go jako Inteligencji i Miłości, czy też prośby takie sugerują, że Bóg czegoś nam nie daje? Czy mając bezpośrednią pewność, że nasz Ojciec niebieski wie, jakie są nasze potrzeby, moglibyśmy rze­czywiście troszczyć się o jedzenie, ubranie czy cokolwiek in­nego w tym świecie? Czy Jezus nie pouczał nas, żebyśmy nie troszczyli się zbytnio o nasze życie, o to, co mamy jeść lub pić, ani o nasze ciało, czym się mamy przyodziać?

Dlaczego martwisz się o chleb, wino czy wodę, o ubra­nie, relacje koleżeńskie, pieniądze czy kapitał, mając obietnicę,

-207-


Grzmot Ciszy

że w Jego obecności leży pełnia życia i że jest Jego radością, by mógł dzielić z tobą Swe bogactwa. Ze względu na nieskoń­czoność Boga wszystko, co istnieje, jest wszechobecne. Bóg nie może dać ci lub zesłać czegokolwiek. On nie dostarcza ci jabłka albo samochodu - On jest jabłkiem, On jest samochodem - Bóg przejawia się jako...

Nie istnieje coś takiego, jak Bóg i.... Z tego powodu jedy­ne, co ma się w tobie przejawiać, to Boska obecność. W mani­festowaniu się tej obecności urzeczywistnia się życie wieczne, nieskończoność zasobów, braterstwo, spokój, radość, ochrona i bezpieczeństwo. W Jego obecności znajduje się pełnia życia -niczego nie brakuje. Doświadczając obecności Boga, doświad­czasz Boga objawiającego się jako dobro, ubranie, mieszkanie. Jest tylko jeden warunek: ma to być naprawdę Jego obecność - nie bezsensowne aflrmacje albo mamrotanie głębokich prawd Pisma Świętego, ale Jego obecność.

Gdzie jest Bóg, tam jest i spełnienie i poprzez urzeczywist­nienie Wszechobecności wszystkie rzeczy już istnieją. Bóg bez przerwy działa, aby utrzymać i zasilać nieskończoną i wieczną naturę Swego wszechświata przejawiającego się jako.... Pojawia się On jako codzienna manna: Ja jestem chlebem życia - nie Ja będę albo Ja powinienem być, albo Ja przejawię się jako, ale JA tym jestem: i to wewnętrzne Ja pojawia się na naszym stole jako chleb powszedni. Jest to widoczne zewnętrznie jako środek transportu lub odzież. U zarania dziejów, zanim narodził się czas, Bóg dał nam Siebie samego i w tym oddaniu została nam podarowana nieskończoność.

Trzeba jednak zauważyć, że z powodu swego materialnego poczucia istnienia człowiek błędnie przyjął przekonanie, że musi pracować w pocie czoła, by zarobić środki na swoje utrzymanie,

- 208 -


0x08 graphic
Wie Ojciec wasz

przyciągać je do siebie, ciężko na nie pracować i współzawod­niczyć z innymi. Krótko mówiąc, jest on materialistą - osobą, która chce coś dostać, dodać sobie, osiągnąć lub zdobyć. Przeci­wieństwem materialisty jest osoba oddana ścieżce życia ducho­wego, która gromadzeniem dóbr interesuje się tylko w niewiel­kim stopniu albo nie interesuje się wcale, bez względu na to, czy pożądaną wartością miałaby być sława czy fortuna, ponieważ wie, że wszystko, co ma Ojciec, już należy także do niej.

Świat materialny jest zbudowany na chwiejnych fundamen­tach ludzkich nadziei i lęków i cała ta materialna świątynia roz­pada się, gdy uznajemy, że ponieważ Pan jest naszym pasterzem, nie musimy niczego szukać poza pełnią prawdy, że Bóg spełnia Swą własną istotę jako nasze indywidualne istnienie na ziemi. Bóg jest Duchem i gdy nasze modlitwy i pragnienia dotyczą duchowej realizacji, jesteśmy w stanie porzucić materialną kon­cepcję życia i zaczynamy rozumieć, że świat Ducha jest innym światem, nowym światem, w którym łaska Boga wystarcza nam we wszystkim.

Co należy rozumieć pod pojęciem Łaski? Nazywana jest ona darem Boga, ale Bóg ma dla nas tylko jeden dar - Siebie samego. Ze swoją ludzką mądrością nie jesteśmy w stanie pojąć, czym jest łaska Boga i jak długo próbujemy osadzić to pojęcie w ludzki język i sposób myślenia, nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć niewyrażalnej w słowach duchowej łaski Bożej.

Łaska Boga rozwija się w nieznany nam sposób, w kierun­kach dla nas nie do pojęcia i w formach, o których istnieniu na ziemi nie mieliśmy pojęcia albo, jeśli były nam znane, nawet nie marzyliśmy, że mogłyby się stać częścią naszych doświadczeń. W każdym jednak przypadku łaska Boga jest rozwojem indywi­dualnym. Nie ukaże się ona w postaci róż komuś, kto nie lubi

-209-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

kwiatów, ani w postaci biletu dookoła świata dla kogoś, komu większe spełnienie daje pobyt w małej chacie nad morzem lub w górach. Laska Boża płynie jako aktywność duchowa i kieruje naszymi ludzkimi przygodami w sposób, którego nie jesteśmy w stanie nakreślić lub zobrazować.

W miarę jak zgłębiasz temat Łaski, rozwija się w tobie po­czucie niezależności od myśli i rzeczy tego świata. Zaczynasz rozumieć, że nawet gdyby nie było w twoim życiu nikogo, kto mógłby ci cokolwiek przynieść, i tak od rana, dzięki kontemplo­waniu Bożej łaski, miałbyś dostarczone wszystko, co potrzeb­ne.

Jeżeli osiągniesz świadomość Boga, odkryjesz, że poza Nim nie ma nic - Bóg przejawia się jako kwiaty, Bóg przejawia się jako jedzenie na twoim stole, Bóg przejawia się jako ubranie na twoim ciele, Bóg przejawia się jako harmonijne relacje międzyludzkie, Bóg przejawia się jako doskonałe funkcjonowanie twojego umysłu i twojego ciała. Żadna walka i zmagania nie mogą tego zapewnić. Jedyne, co jest konieczne, by tego doświadczyć, to odłożyć miecz, stanąć w cichości i zobaczyć zbawienie od Pana.

Nie ma na ziemi do osiągnięcia żadnego wyższego celu niż umiejętność wewnętrznego porozumiewania się z tą Obecno­ścią10, która nigdy cię me opuszcza ani me zostawia. Nie zsyła ci jedzenia, ubrania ani mieszkania, ale sama jest jedzeniem, ubra­niem i mieszkaniem. Nie prowadzi cię do fortecy lub twierdzy warownej, sama jest dosłownie fortecą lub twierdzą warowną. Nie ma tu miejsca na zsyłanie lub dawanie czegokolwiek z wy­jątkiem dawania Siebie.

0x08 graphic
'" Jest to zaawansowana forma modlitwy praktykowana przez mistyków wszyst­kich czasów, omówiona w książce SZTUKA MEDYTACJI - Joel S. Goldsmith. Wydanie polskie: Biblioteka Nowej Ziemi, Kraków 2010r.

-210-


Wie Ojciec wasz

Gdy wszechobecność Boga zostaje urzeczywistniona, poja­wia się wolność od trosk, lęku, niedostatków lub ograniczeń. Jeżeli zaistnieje jakaś potrzeba, wycofujesz się do swego wnętrza i przebywasz w świątyni tej Obecności, a w odpowiednim cza­sie przejawia się Ona na zewnątrz dokładnie w takiej formie, jaka jest potrzebna w twoim życiu.

W miarę jak dochodzisz do punktu w świadomości, w którym możesz porzucić ludzką moc i władzę, ludzką opinię i osądzanie, przewodnictwo przejmuje Łaska Boża - niewidzialna, a jednak do­skonale odczuwalna dla osoby, która jej doświadcza. Nie możesz. zobaczyć tego transcendentnego Ducha, usłyszeć Go, posmako­wać, dotknąć lub powąchać, a mimo to On jest tu i teraz - czujesz Go i wiesz, że jest. Kiedy uwalniasz się od ludzkich praw, ludzkiej woli i pragnień - nawet tych dobrych pragnień - i poddajesz się całkowicie Boskiej woli, spieszy ona do ciebie tak, jakby istniała w tobie próżnia, a gdy przejmuje kierownictwo, możesz odczuć każdy Jej ruch przepływający przez ciało, poprzez mięśnie i żyły, aż po końce palców. Stanowisz jedność z rytmem wszechświata i tak jest dobrze. Wszystko, co posiada Ojciec, przepływa teraz przez ciebie do świata jako Boża Łaska, przynosząc ci wszystko, co jest twoje i przynosząc ciebie do tych, do których przynale­żysz.

W ten sposób uczymy się, że nie musimy się troszczyć o rzeczy tego świata; nie musimy walczyć, aby zdobywać lub się bronić. Możesz trwać w cichości, bez myśli - jedynie będąc otwar­tym na myśli Boga płynące w tobie i przenikające twoją istotę.' W ten sposób dokona się twoja praca. Muszę ci jednak przypo­mnieć, że Duch nigdy nie działa dla nas. Działa w nas i poprzez nas, gdy jesteśmy w stanie ustąpić i całkowicie się poddać - włącz­nie z naszymi myślami - tak, by Bóg przejął przewodnictwo.

-211-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Ci, którzy osiągnęli choćby niewielki stopień świadomości Chrystusowej lub duchowego urzeczywistnienia, żyją w świe­cie, ale w rzeczywistości nie z niego pochodzą. Wiedzą bardzo niewiele o grzechu, chorobie, torturach, niedostatku i ogranicze­niach ludzkiego życia i nie dotyczą ich tragedie życia osobistego. Mają oni świadomość, że te rzeczy istnieją, i ze względu na swą łączność z Bogiem mogą pomagać innym - mogą karmić tłumy, uzdrawiać i nieść pocieszenie - sami jednak nie potrzebują za­sobów, pociechy ani niczego, co ludzkość uważa za niezbędne. Odrzucili oni osobistą moc i własne potrzeby i przyjęli miłość Boga, Jego łaskę i przewodnictwo jako jedyne i wystarczające w ich życiu za wszystko.


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Rozdział 18

WY JESTEŚCIE ŚWIATŁEM

Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, by świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

Mt 5,14-16

Ś

wiatłem świata stajemy się proporcjonalnie do stopnia swo­jego oświecenia. Niektórzy moi uczniowie osiągają oświe­cenie szybko; inni czekają, C7<zkż)Ą i czekają na zstąpienie tego wspaniałego doświadczenia. Jednakże, gdy ono wreszcie przychodzi, zjawia się niespodziewanie, chociaż poprzedzało je przygotowanie obejmujące wiele, wiele lat studiowania i medy­tacji, które wydawały się przynosić bardzo niewielki postęp lub nawet jego brak. W rzeczywistości postęp od samego począt­ku, od chwili, gdy naprawdę zapragnęli urzeczywistnienia, był

gwałtowny, mimo że na zewnątrz niedostrzegalny. l|'i

li! I To tak jakby usuwać górę. Już pierwsza nabrana szufla ziemi

oznacza jakiś postęp w wyrównywaniu góry, ale ponieważ góra .,

składa się z nieskończonej ilości szufli ziemi i kamienia, postęp nie będzie widoczny aż do chwili, gdy większość zostanie usunięta.

- 213 -


Grzmot Ciszy

Podobnie gdy jesteś świadom ociężałości ludzkiego ja, rozu­miesz, że przesuwasz górę ignorancji i chociaż początkiem tej pracy jest twoja pierwsza medytacja, postęp jest niewidoczny jeszcze przez długi czas. Aż nagle zdaje się on wybuchać jak błysk światła.

Gdy zostałeś dotknięty przez Ducha staje się to widoczne w świetle twoich oczu i z blasku promieniejącego z twojej twa­rzy. Twoje życie się zmienia: inne stają się relacje z ludźmi, twój charakter, zdrowie i niekiedy nawet forma fizyczna - wszystko to jest widocznym przejawem wewnętrznej chwały i światła -osiągniętych przez kontakt z Ojcem wewnątrz, który ponownie zaprowadził cię do Edenu.

Twoim celem jest stać się przeźroczystym, tak aby Świa­tło - nie ty, ale Światło - dokonało Swoich wielkich dzieł; jest bycie narzędziem, przez które Boskość może się manifestować i wyrażać tu na ziemi tak, jak czyni to w niebie. Nigdy nie jesteś działającym; nigdy nie jesteś aktorem; zawsze stanowisz próż­nię, przez którą płynie Duch. Nawet przez moment nie łudź się, że to dzięki swoim duchowym zdolnościom osiągniesz kiedy­kolwiek osobistą lub duchową moc. W życiu duchowym me ma miejsca na egoizm lub ćwiczenie osobistej mocy. Bóg nikomu nie daje Swej mocy. Bóg nie dzieli się z nikim Swoją chwałą. Moc, chwała i władza należą zawsze tylko do Niego; a ty jesteś jedynie narzędziem, pokornym służebnikiem lub przezroczy­stością, przez którą Światło może lśnić.

Bóg ma dostęp do świata jedynie poprzez świadomość. Choć istniał On już przed pojawieniem się Mojżesza, nie miał wpły­wu na Hebrajczyków aż do chwili, gdy Mojżesz otworzył się na Niego, otrzymał Światło i został przez Boga poprowadzony aż do wyzwolenia narodu żydowskiego. Nie znaczy to, że nie było

-214-


0x08 graphic
WY JESTEŚCIE ŚWIATŁEM

Boga w Egipcie - owszem, istniał, ale zabrakło świadomości go­towej, by przyjąć i wprowadzić Boga do świata, aż do czasu ilu­minacji Mojżesza. Musiał on się pojawić, by Hebrajczycy mogli zostać uwolnieni.

Podobnie Bóg istniał na ziemi w takim samym stopniu przed nadejściem Jezusa, ale dopiero gdy Ten się pojawił i mo­gła przejawić się przez Niego Boska świadomość, miało szansę zaistnieć błogosławieństwo - nie tylko w tamtych czasach, ale po wszystkie czasy. Gdyby Jezus nie był obecny na okręcie na morzu, burza nie zostałaby uspokojona. To prawda, że z cza­sem ucichłaby, ale nie stałoby się to tak szybko. Burza ustała, ponieważ obecny był Jezus Chrystus. Co w Nim było takiego, że uspokoiło fale? Czy udało się to dzięki Jego panowaniu nad mmi? Czy też dlatego, że znał prawdę, która czyni ludzi wolny­mi i dzięki której mógł On spokojnie pozwolić, by zadziałała wszechobecność i moc Boga?

Aby objawiła się moc niestawiania oporu, konieczny był Jezus. Zawsze musi istnieć ktoś, przez kogo przejawi się świa­tło duchowe i kto może, trwając w spokoju, być świadkiem obecności i potęgi Boga, jedynej Obecności i jedynej Mocy. Na przestrzeni wieków oświecenie Mojżesza, Izaaka, Jezusa, Jana i Pawła przyniosło harmonię dostępną wszystkim goto­wym na jej duchowe przyjęcie.

Patrząc wstecz i myśląc o ich rozwiniętej świadomości du­chowej, możnaby oczekiwać, że wpływ tych oświeconych dusz przeniknie cały świat, przynosząc harmonię i spokój. A jednak, jak dobrze wiemy, mimo że te wielkie oświecone jednostki cho­dziły po powierzchni ziemi, większa część świata doświadczała niewyobrażalnych klęsk. Działo się tak dlatego, że bez względu na to, jak wysoki stopień rozwoju duchowej świadomości zo-

0x01 graphic

■215-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

stał przez kogoś osiągnięty, może on błogosławić i pomóc je­dynie tym, którzy wprowadzą się na orbitę jego świadomości. W miarę jak ktoś staje się żywym świadkiem Słowa, które sta­ło się ciałem, nic usiłuje on używać mocy; pozostaje w cichości i obserwuje aktywność Boga dotykającą życia tych, którzy się wokół niego znajdują.

Gdy w naszym otoczeniu rozgrywa się katastrofa, będzie ona trwała i trwała aż osiągnie swoją pełnię, chyba że pojawi się pośród nas ktoś, kto zna prawdę. Jeśli nieszczęście miałoby zostać zatrzymane, musi istnieć ktoś, kto jest w stanie trwać w ciszy i spokoju, zdając sobie sprawę z działania łaski Boga, poza którą nic nie ma mocy. Musi istnieć ktoś, kto potrafi po­zostać w całkowite] ciszy i być świadkiem Ducha, który ucisza fale.

To prawda, że tysiąc może paść po lewej stronie i dziesięć tysięcy po prawej. W danej chwili jedyne, co możesz zrobić, to udowodnić samemu sobie, że ze względu na twoją świadomą jednię z Bogiem żadna z tych rzeczy nie może cię dotknąć.

Duchowe słowo nie jest w stanie przeniknąć ludzkiego umysłu, ty jednak możesz pomóc światu wznieść się ponad wojnę i chorobę, będąc światłem dla swojej rodziny. Nie chodzi o prawienie im kazań czy narzucanie twojego sposobu myśle­nia, ale o utrzymywanie twego wewnętrznego spokoju i wyco­fanie się z walki pomiędzy dobrem i złem poprzez zwrócenie się do wewnątrz oraz uświadomienie sobie, że jedynie w stopniu, w jakim nie przeciwstawiasz się złu, może zstąpić na ciebie spo­kój, który przekracza wszelkie pojmowanie.

Jeśli to konieczne, siedź na krześle dzień i noc w oczekiwa­niu, aż Duch Pana na ciebie zstąpi i w tobie zamieszka. Gdy zaś zasada niestawienia oporu zostanie wreszcie, choćby w niewiel-

-216-


WY JESTEŚCIE ŚWIATŁEM

kim stopniu, przejawiona w twojej rodzime - nie może bowiem być dowiedziona w stopniu wyższym niż zdolność jej zaakcep­towania i życia mą - i wiesz, że jesteś w stanie wznieść się po­nad pole bitwy i spocząć w Bogu. Twoja świadomość Boskiej obecności staje się wyczuwalna, bo wprowadza pewien stopień harmonii do twojej społeczności.

Dana ci została zdolność zrozumienia, jak wznieść się po­nad walkę pomiędzy dobrem i złem, by móc uciszyć burzę, czy to na morzu czy na lądzie, albo szalejący pożar, albo wzbierają­cą falę powodzi lub zarazę wyniszczającą kraj. Dana ci została umiejętność powiedzenia: „Dotąd i ani kroku dalej" i trwania w spokoju, zwrócenia się do wewnątrz dla ochrony przed zgieł­kiem walki, bez sprzeciwiania się, zaprzeczania czy zmagania, a nawet bez sięgania po miecz. Dana ci została wiedza, że ten, kto za miecz chwyta, od miecza ginie i dlatego odłożyłeś swój miecz i nigdy więcej nie sięgniesz ani po miecz fizyczny, ani po mentalny, ani nawet duchowy miecz. W rzeczywistości nie istnieje żadna moc, której miałbyś się opierać fizycznie, umy­słowo lub duchowo, dlatego nie potrzebujesz miecza. Dana ci została świadomość, że żyjesz, poruszasz się i masz swój byt w Bogu, w którym nie ma żadnej ciemności, w którym nie ma wojny. Dana ci została pewność, że niezawodnym Boskim le­kiem na wszelkie choroby świata jest me opierać się złu.

Na przestrzeni wieków świat obdarzony był mistykami, którzy wnieśli trwały wkłaci w jego duchową wizję, ale podob­nie jak nauka zawarta w mniejszej książce nie może być zrozu­miana przez masy, masy nie posiadały wystarczającej mądrości, by przyjąć mistyków i ich nauki. Żadna duchowa wiedza nie może zostać zrozumiana, przyjęta i zastosowana przez nie-oświecony umysł, który jest w stanie dostrzec jedynie to, co

-217-


Grzmot Ciszy

widzialne, słyszalne, dotykalne i odczuwalne. Nieoświecony umysł nie jest w stanie pojąć duchowej Obecności lub stanu po­nad mocą. Przyjęcie duchowej mądrości wymaga rozwinięcia zdolności Duszy i rozbudzenia daru duchowej dociekliwości. Wszystkie istoty ludzkie pogrążone są we śnie — we śnie wiary w materialne i mentalne moce, które ludzie nazywają Bogiem. Ludzie nie znają rzeczywistości duchowego bytu, transcenden­talnej, mistycznej Obecności i Mocy.

Pisma Święte wszystkich tradycji religijnych pokazują, że istnieje transcendentalna Obecność, która, gdy zostaje przy­jęta, ogarnia całą istotę i sięga centrum naszego serca, odłącza­jąc nas od świata. Wówczas bakterie plądrujące świat grypą lub przeziębieniem nie dosięgają nas, a nawet jeżeli się tak stanie, zo­stają szybko usunięte. Alkoholizm, narkomania, przestępczość wśród młodzieży nie zakłócają spokoju i harmonii twojego do­mostwa. Jeśliby się zdarzyło jednak, że by go dotknęły, byłyby szybko usunięte, ponieważ wiesz już, jak schować się w tajem­nym miejscu Najwyższego i przebywać w atmosferze miłości zamiast nienawiści, niesprawiedliwości i nierówności.

Wszelkie duchowe uzdrawianie jest wynikiem tego, że jedna indywidualna istota trwa w Ciszy, spokojnie czekając, aż Duch przejawi się przez jej świadomość - głos grzmi w tej Ciszy i zie­mia topnieje.

Stajesz się kimś takim w stopniu, w jakim uczysz się być niczym, być spokojnym i pozwalasz, by oddziaływało na ciebie Światło, by działało ono w tobie, przez ciebie i jako ty. Pewnego dnia, gdy świat będzie w stanie rozwiązywać swe problemy, sto­sując medytację zamiast walki za pomocą miecza, Duch oświeci każdą sytuację tak, że nie będzie potrzeby odwoływania się do noża albo pistoletu.

- 218 -


0x08 graphic
Wy jesteście światłem

Bóg nie przekazuje Swojej chwały innym. Nie próbuj więc być duchowo mocny, ale bądź duchowo pokorny i pozwól łasce Bożej przejawiać Swe działanie przez ciebie i w twojej postaci. Bóg dokonuje dzieł poprzez świadomość jednostki, a ta może stać się twoją świadomością, jeśli nauczyłeś się być wystarczają­co spokojny, by usłyszeć grzmot Ciszy.

Istota ludzka czytająca lub wypowiadająca słowa prawdy nie jest jeszcze transcendentalną Świadomością. Gdy jednak osiąga tę Świadomość, staje się narzędziem, przez które ona działa. Człowiek zrodzony z kobiety jest śmiertelnikiem, stworzeniem niemalże całkowicie odseparowanym od Boga, nicpodlegają­cym Boskiej trosce i łasce. W momencie jednak, gdy ta sama istota ludzka osiąga transcendentalną Świadomość, staje się ona Chrystusem i nie może być już od Boga oddzielona. Jest jednym z Nim, jest Nim.

W wielu ortodoksyjnych nauczamach religijnych Jezus wy­różniany jest jako Chrystus, tak jakby jego bycie świadomością Chrystusową wyrastało z samego faktu urodzenia. Z drugiej strony metafizycy próbują oddzielić Chrystusa od Jezusa, jak gdyby były to dwie odrębne istoty. Tymczasem Jezus jest Chry­stusem - obaj nierozdzielni i niepodzielni do takiego stopnia, że niemal zapomina się, że Jezus jest Jezusem i często mówiąc o Nim, używa się słowa „Chrystus".

To samo - choć w innym stopniu - odnosi się do każdej jednostki ludzkiej, która osiągnęła świadomą jedność z Bogiem. Każdy, kto doświadcza świadomości Jezusa, powinien móc powiedzieć: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy [...] Gdy widzisz mnie, widzisz Ojca, który mnie posłał". Jednak nikt poza Jezusem nie doświadczył takich wyżyn urzeczywistnienia, gdzie przema­wiałby zawsze z poziomu JA: „Ja jestem drogą, Ja jestem prawdą,

-219-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

Ja jestem życiem, Ja jestem zmartwychwstaniem, Ja jestem chle­bem, Ja jestem winem, Ja jestem wodą". Jest to transcendentalny stan świadomości, który wykracza daleko poza ludzki.

Charakterystyczne dla najwcześniejszych stadiów ilumina­cji jest odczucie dwoistości. Istnieje Jan, Piotr lub Maria, którzy są świadomi Obecności i Mocy - Czegoś, co ich ogarnia, Czegoś pomagającego, prowadzącego, instruującego i kierującego nimi; co znajduje się wewnątrz osoby i działa w niej i poprzez nią. Istnieje jednak także jeszcze wyższy stan świadomości, który pojawia się wtedy, gdy już nie ma osoby, a jest jedynie JA wyra­żające Siebie.

Jest to Świadomość Siebie doświadczana jedynie w najwyż­szych momentach naszego życia, gdy Obecność jest jedynym bytem, tym Jam Jest - tak jak wówczas, gdy Mojżesz wyszedł ponad stan człowieczeństwa i powiedział: „JESTEM, KTÓRY JESTEM". Podobnie, kiedy Jezus mówił: „Ja jestem chlebem życia. [...] Ja jestem życiem wiecznym. [...] Ja jestem zmartwych­wstaniem".

Nawet jeśli nie osiągniesz tych wzniosłych wyżyn, bądź wdzięczny za to, że jesteś w stanie rozpoznać, że mieszka w tobie Coś większego niż ty sam. Coś potężniejszego niż two­ja umysłowość, doświadczenie lub wykształcenie; Coś, co może wykorzystać twój umysł i ciało i ma wiedzę daleko większą niż ta, jaką byłbyś w stanie zdobyć w szkole albo dzięki podróżom.

Oto jest cel - uświadomienie sobie, że jako osoba jesteś nico­ścią. Stajesz się czymś jedynie wtedy, gdy zostaniesz wyniesiony lub przeniknięty przez tę wewnętrzną Obecność. Świadomość ta, gdy udaje się Ją osiągnąć, czyni cuda. Jeśli masz to Światło, zachowanie zdrowia, posiadanie zasobów, relacje koleżeńskie lub rodzinne przestają wydawać się czymś niezwykłym. Warto

-220-


WY JESTEŚCIE ŚWIATŁEM

zatem poświęcić całe swoje życie dochodzeniu do Światła Trans­cendentnej Świadomości.

Jeśli łaska Boga dotknęła cię do tego stopnia, że nie możesz już oderwać się od studiowania i medytacji, robisz wszystko, co tylko można, żeby przyspieszyć dzień jej osiągnięcia. Nicsteiy, nie jest to możliwe. Możesz go najwyżej opóźnić poprzez igno­rowanie wewnętrznej potrzeby wzmożonej medytacji i lektury duchowej, ale nie jesteś w stanie zrobić nic, by przyszedł wcze­śniej. Pojawi się we właściwym czasie i na swój własny sposób.

Istota ludzka nie może sama z siebie tego dokonać, pon leważ dla człowieka słowo Boga jest głupotą. Nie ma on na to cz.isu ani cierpliwości, a niekiedy nawet czuje się nim oburzony. Ale gdy dotknięty zostaje Łaską ponaglającą go, by czytał, sliu li.il Slow.i i medytował, wówczas prowadzony jest do swego osi.iiecziuy/) osiągnięcia.

Gdy trwasz w Duchu albo gdy On mieszka w tobie świado­mie obecny, nie istnieją już dwie siły. Nie ma jednej siły działają­cej na inną; nie ma mocy Boga niszczącego zło, czyniącego złych Judzi dobrymi lub przemieniającego niedostatek w obfitość.

Jeśli masz Świadomość, nie obawiasz się żadnych innych sił i cokolwiek wydawałoby się siłą, zostaje unicestwione - me jest to jednak przezwyciężenie czegoś, ale jak gdyby spowodowane zniknięciem nicości.

Świat ma być uratowany przez Mego Ducha, ale Duch ten działa jedynie poprzez świadomość osoby, która się nań otwiera. Jesteś więc odpowiedzialny za to, aby stać się duchową skałą, na której spocznie harmonia twego sąsiedztwa, społeczności, a nawet narodu.

Nie potrzebujesz żadnej głębokiej metafizyki. Musisz zro­zumieć prostą, małą prawdę, że cichy łagodny Głos jest mocą

-221-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

likwidującą iluzję tego świata. Zrozumienie to nie polega na myśleniu, że masz moc naprawiania błędu. Polega na uświado­mieniu sobie prawdy, że taka moc nie jest potrzebna, ponieważ błąd sam w sobie zawiera elementy samounicestwienia. Możesz to zaobserwować, gdy patrzysz na drzewo nieprzynoszące owo­ców, które usycha. Nie ty spowodowałeś jego więdnięcie; to jego własna nieurodzajność powoduje, że usycha. Sam me musisz nic z tym robić. Błąd zostaje unicestwiony, gdy trwasz w cichości i spokoju jako świadek Boskiej Mocy, obserwując, jak harmonia zstępuje na wszystko dookoła ciebie.

W ten sposób krok za krokiem jesteś wzmacniany, aż nad­chodzi dzień, gdy zdajesz sobie sprawę, że możesz spocząć w Bogu i pozwolić, by Duch, który przez ciebie działa, ta Szata, która cię spowija, była modlitwą, dobrodziejstwem i uzdrowi­cielem twojego otoczenia i świata.

Stajesz się światłem świata, gdy jesteś w stanie osiągnąć stan świadomości, w którym nie zwalczasz błędów świata, ale trwasz w całkowitym spokoju i pozwalasz, by Duch Boga rozpuścił i wyzerował obrazy zmysłów. Nie będziesz już zwalczać błędu, ale odpoczniesz, zrelaksujesz się i staniesz się świadkiem Boga działającego na ziemi tak, jak działa w niebiosach. A przede wszystkim nigdy nie zapomnisz, że jesteś dwunastoma, siedem­dziesięcioma czy dwustoma. Jesteś światłem dla swojej społecz­ności. Jesteś kimś, choćby i jedynym, kto nie poddał się hipnozie lęku, zwątpienia, nienawiści, zazdrości, zawiści lub złośliwości. Staniesz się opoką swojej społeczności, skałą Ciszy mieszkającą wewnątrz ciebie samego jako spokój i pozwalającą, by ten spo­kój zstąpił na twoją społeczność.


0x08 graphic
0x08 graphic
Rozdział 17

Łagodny cichy Głos

Ś

wiat doszedł do punktu, gdzie musi wznieść się ponad moc i ponad umysł. Czy istnieje takie miejsce? Czy ist­nieje miejsce, gdzie fizyczna siła i ludzka myśl nie są mocą i gdzie bezpieczeństwo, pewność i spokój są zapewnione?

W momencie bezsilności i frustracji, gdy zawiodły wszelkie środki, odpowiedź przychodzi jako głos Boga w twoim wnę­trzu, Głos przejawiający się nie jako szalejąca trąba powietrzna albo budzące grozę dudnienia wulkanu, ale Głos tak cichy, że może być słyszalny jedynie w Ciszy i tam też grzmi. Gdy usły­szysz ten Głos, nie musisz martwić się o ochronę przed bom­bami, nie musisz obawiać się depresji lub recesji. Jedyne o co należy się troszczyć, to zdolność trwania w cichości i zgoda na to, by Bóg wyraził i zamanifestował Siebie jako łagodny cichy Głos w tobie.

Sytuacja i warunki w jakich znalazł się dzisiaj świat, powo­dują, że nasze osobiste trudności wydają się być mikroskopijne, a tymczasem bez względu na to, czy mamy do czynienia z pro­blemem indywidualnym, krajowym czy międzynarodowym, w zasadzie dotyka nas zawsze jedno i to samo - siła materialna i umysłowa jako przeciwieństwo Ducha Mojego4.

-223-


Grzmot Ciszy

Powszechne przekonanie, że te moce mogą rządzić światem, jest naszym jedynym wrogiem. Nieprzyjaciel, w obliczu którego dziś stoimy, to nie groźba epidemii lub choroby, nie dokonująca spustoszeń pogoda lub klimat, nie recesja gospodarcza albo wy­niszczająca wojna - wszystkie te rzeczy są tylko częścią wiary w istnienie mocy materialnych i umysłowych.

Czy jednak te materialne i umysłowe siły mają prawdziwą moc, czy też jedyną potęgą jest łagodny cichy Głos? Odpowiedź brzmi: w świecie widzialnym nie istnieje moc i nie posiada jej także mc, co istnieje w twoim umyśle jako obiektywna rzecz. Nie lękaj się nigdy żadnego obrazu w swoim umyśle, czy bę­dzie to obraz człowieka, choroby czy nawet bomby. Łagodny cichy Głos w tobie jest potężniejszy niż wszystko inne i gdy możesz stać się na tyle spokojny, by Go doświadczyć - choćby jego przejawem był tylko głęboki oddech albo poczucie spokoju i ciepła - ziemia wypełni się głosem Boga i wiara w dwie moce zostanie uciszona.

Gdy zmagamy się lub walczymy z wrogiem, bez wzglę­du na to, czy jest on fizyczny i zewnętrzny czy umysłowy i wewnętrzny, nie odniesiemy żadnych zwycięstw. Prawdziwa victona nastąpi dopiero po rezygnacji z użycia jakiejkolwiek siły, po zaniechaniu walki i gdy trwamy w wiedzy, że wszelkie przeciwieństwa niszczą same siebie.

„Ta bitwa nie jest wasza, [...] pozostańcie na swoim miejscu, a zobaczycie zbawienie od Pana". To pozostanie na swoim miej­scu nie jest jedynie powstrzymaniem się od użycia siły fizycznej i umysłowej, ale także siły duchowej - całkowite zanurzenie się w oceanie spokoju. Nikt z nas dokładnie nie wie, jak to działa, ale wszyscy możemy doświadczyć owoców tego spokoju i ciszy, ponieważ w Ciszy zachodzi cud - nieprzyjaciel niszczy sam sie-

-224-


Łagodny cichy Głos


Ikv.

bie i znika z naszego życia - rozpuszcza się i wyparowuje -względu na to, czy był on wysoką gorączką, osobą lub narodem. Nie musimy walczyć ani stawiać oporu. Mamy jedynie trwać w pokoju. Jesteśmy zsynchronizowani z mocą, która jest poza siłą. Osiągamy zwycięstwo bez użycia siły. Nie stosujemy na­wet siły duchowej, ale nasz spokój pozwala sile duchowej po­służyć się nami. Do nas należy powstrzymanie się od siły w Ciszy, która grzmi: „Ja jestem Bogiem, dlatego trwaj w pokoju i odpoczywaj, bo będę z tobą, aż do skończenia świata. Odpoczy­waj, odpręż się i pozostań w ciszy".

bez ibdl.i

Gdy odpoczywasz, wchodzisz w ciszę i pozwalasz, by Duch przeniknął umysł i ciało, Coś większego niż ty sam podąża przed tobą, torując ci drogę. Wróg i przeciwności znikają, a ty dziwisz się w głębi: „Co za potężne dzieło?". W całkowitej Ciszy, b prób używania Boga, prawdy lub siły przeciwko komuś lub <. kogoś, dzieje się w tobie coś, co rozwiązuje wszystkie życiowe problemy i czyni drogę pełną radości i spełnienia.

Jedyną skuteczną i potężną bronią przeciwko mocom, które mogłyby zniszczyć świat zarówno fizycznie, jak i umysłowo, jest Cisza, która pochodzi z przekonania, że istnieje Coś, co ten wszechświat stworzyło i jest odpowiedzialne za utrzymywanie go po wieczność - jest to zdolność spoczywania w Ciszy i zgoda na to, by to Coś działało.

W tej Ciszy odnajdziesz całkowitą Pełnię. W tej niewzru-szoności i zaufaniu czeka na ciebie twoja siła i spokój. To jest twój szabas, kompletny i doskonały wszechświat z pierwszego rozdziału Genezis, w którym odpoczywasz od wszelkiej mocy, żyjąc według a-ja-wam-powiadam z Kazania na Górze. Stajesz się wówczas „człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudo­wał na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry

-225-


0x08 graphic
Grzmot Ciszy

i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony".

Gdy masz do czynienia z jakimikolwiek problemami - czy będą nimi konflikty, nieprzyjaciele, nienawiść, prześladowanie, niesprawiedliwość - nie próbuj ich usuwać fizycznie ani umysło­wo, ale spocznij w Jego Słowie. Odpocznij bez użycia jakiejkol­wiek siły, a Bóg uczyni cud.

Odgłosy grzmotu głębokiej Ciszy Mojego spokoju roz­brzmiewają i nabierają mocy, aż ostatecznie przełamują wszelkie bariery. Wszechpotężny dźwięk Ciszy staję się coraz silniejszy, aż wreszcie jego grzmot rozrywa zasłony iluzji - i spójrz - oto Bóg objawia się w całym Swym majestacie, glorii i pokoju.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sztuka Medytacji, Joel S. Goldshmith
JOEL S Goldshmith Droga Do Nieskończoności
Joel S Goldshmith Niewidzialne Zasoby
Medytacja środka ciszy wstęp, Zdrowie - Medycyna, MEDYTACJA
Z ciszy wieczności, religijne
CWICZENIA CISZY, Przedszkole, Ćwiczenia i zabawy(1)
Medytacja środka ciszy praktyka
Kolenda sród nocnej ciszy
wsród nocnej ciszy
Wpływ hałasu, ciszy i muzyki na człowieka
Wyprawa do serca ciszy. Medytacja, Zdrowie - Medycyna, MEDYTACJA
modlitwa w ciszy wydawnictwo m
Śpiew z ciszy, ● Wiersze moje ♥♥♥ for Free, ☆☆☆Miłosne☆☆☆
Wśród nocnej ciszy, Bożonarodzeniowe

więcej podobnych podstron