Jak to jest mieć 18 lat...
No więc jak to jest??? Z perspektywy człowieka, który ma stosunkowo krótki staż bycia „osobą pełnoletnią” mogę jedynie stwierdzić, że - jest super! Chyba przede wszystkim ma na to wpływ fakt posiadania dowodu osobistego. Taki mały kawałek plastiku - a jak cieszy!!! Można z nim pójść choćby na wybory... Wiem, że nikogo ze starszych już to nie cieszy, ale dla takiego świeżo upieczonego pełnolatka jak ja - to wielkie przeżycie... No i te niekończące się dyskusje z rówieśnikami, zawsze zaczynające się od pytań typu: „A na kogo głosujesz?”... Idąc pierwszy raz do wyborów - i to idąc trzykrotnie - człowiek czuje się strasznie ważny i bardzo przejmuje się swoją rolą... Ale takie są uroki pierwszych wyborów parlamentarnych i prezydenckich, w których krzyżyki stawia się na własnej karcie do głosowania, a nie na karcie rodziców ...
Z dowodem osobistym można też iść do centrum krwiodawstwa i oddać krew!!! (Ja byłam dzisiaj ) To też jest ciekawe przeżycie!.. Człowiek w foliowych kapciach siedzi - hmmm - półleży na ogromnym fotelu i połączony igłą i rurką z jakąś maszynką, obserwuje, jak ta maszynka ciągnie z niego jego własną krew. Ale podczas tej obserwacji czuje się nader ważny, bo oczywiście już wyobraża sobie, że jego 450 ml krwi uratuje komuś życie... (A w zasadzie dlaczego by nie? - Nigdy nic nie wiadomo… - dopisek korektorki )
Jako osoba pełnoletnia oczekuję też sobie na mający nastąpić wkrótce egzamin na prawo jazdy. I tutaj już, mimo wszystkich emocji związanych z „siedzeniem za kołkiem” czerwonego Opla Corsy, pojawia się poczucie wielkiej odpowiedzialności... Oczywiście, że prowadzenie samochodu jest niesamowitą frajdą - ale nie o frajdę w tym wypadku chodzi... Świadomość, że od moich umiejętności i mojej wyobraźni zależy życie ludzi, nie jest tym razem pustym sloganem, ale po prostu - prawdą... Na razie stresuję się nadchodzącym egzaminem, ale wiem, że egzamin to dopiero początek wymagającej „współpracy z samochodem”...
Hmmmmmm... Zastanawiam się, ale chyba na koniec trzeba napisać o jeszcze jednym plusie posiadania dowodu osobistego... No więc z dowodem osobistym można legalnie iść na piwo (i nie tylko)... Nie ma sensu ściemniać, że jestem grzeczna, ułożona - i nie piję... (chociaż nie jestem też jakimś zdemoralizowanym wyrzutkiem ;p ). Myślę, że nie chodzi tak do końca o to, aby nie pić alkoholu `w ogóle' - chociaż osobiście podziwiam ludzi, którzy mają na tyle silną wolę i są abstynentami. Ja nie piłam do 18. roku życia - nie był to jakiś superwyczyn (chociaż niektórzy znajomi pukali się w głowę) - ale wiem, że w dzisiejszej rzeczywistości takie postanowienie jest szalenie trudno od siebie wyegzekwować... Po moich osiemnastych urodzinach mogłam (albo tak mi się wydawało) już robić, co tylko chciałam - no i paru rzeczy teraz żałuję... Najtaniej jest uczyć się na cudzych błędach, więc chyba powiem tak: wszystko (czyli w tym sensie - alkohol) jest dla ludzi, ale granica, w której to „człowiek staje się dla alkoholu”, jest bardzo płynna (w dosłownym tego słowa znaczeniu)...
A żeby zakończyć moje „dorosłe rozważania” optymistycznym akcentem, jeszcze raz powtórzę - być pełnoletnim jest super!!!
Tajemnicza Panna D
P.S. Po paru dniach od otrzymania artykułu od pełnoletniej Panny D dostałem SMS: Zdałam, i to za pierwszym razem!